Sprawozdanie z wyjazdu w ramach programu Erasmus
Transkrypt
Sprawozdanie z wyjazdu w ramach programu Erasmus
Sprawozdanie z wyjazdu w ramach programu Erasmus Imię i nazwisko: Gabriela Gnieciak Uczelnia macierzysta: Politechnika Lubelska Wydział: Wydział Elektrotechniki i Informatyki Kierunek: Informatyka – studia Stacjonarne Magisterskie Specjalizacja: Technologie Wytwarzania Oprogramowania Uczelnia przyjmująca: Instituto Politécnico da Guarda, Guarda, Portugalia Okres pobytu: Luty 2014 – Lipiec 2014 Wstęp O wyjazd w ramach programu Erasmus starałam się bardzo długo. Bardzo mi zależało, abym mogła wyjechać za granicę wraz z moją koleżanką (z tego powodu w większej części sprawozdania wypowiadam się w liczbie mnogiej) z innego kierunku, co szczerze powiedziawszy było źródłem pewnych komplikacji, bo profile pewnych uczelni pasowały albo tylko mi, albo tylko jej. Naszym krajem docelowym była Hiszpania z powodu znajomości języka oraz dużego zainteresowania hiszpańską kulturą. Jednak sprawa była dość skomplikowana, ponieważ chciałyśmy wyjechać w trakcie trwania studiów magisterskich, co w Hiszpanii nie jest zbyt popularne. W efekcie zdecydowałyśmy się na Portugalię, a konkretnie na Guardę. Później w BWM dowiedziałyśmy się, że jeszcze jeden student wybiera się tam na wymianę. W poprzednich latach studiów udzielałam się w organizacji studenckiej, jaką jest Erasmus Student Network na Politechnice Lubelskiej w Lublinie. W ramach programu Mentor tejże organizacji pod moją opiekę trafili studenci z politechniki w Guardzie. W pewnym stopniu to zaważyło na mojej decyzji, gdyż wiedząc, że w Guardzie nie funkcjonuje żadna jednostka ESN, nie byłam pewna czy mogę liczyć na wsparcie osoby takiej jak mentor. Uczelnia przyjmująca wyraziła zgodę na mój udział w programie Erasmus, a moi zeszłoroczni podopieczni wyrazili chęć pomocy. Przed wyjazdem Jak już wcześniej wspomniałam, moja sprawa była dość skomplikowana, ale nie wdając się w szczegóły, udało mi się uzyskać zgodę od wszystkich jednostek decyzyjnych na obu uczelniach – macierzystej i partnerskiej. Pracownicy Biura Wymiany Międzynarodowej Politechniki Lubelskiej okazali się bardzo pomocni i wiele im zawdzięczam. W razie jakichkolwiek pytań czy wątpliwości mogłam liczyć na ich pomoc. International Student Office przynależące do Instituto Politécnico da Guarda miało pewne opóźnienia jeżeli chodzi o kontakt mailowy, ale mimo wszystko udało się zdobyć niezbędne informacje i zawrzeć porozumienie. Wszystkie dokumenty udało się uzyskać, wypełnić i wysłać bez komplikacji czy opóźnień mimo naglących terminów. Dzięki temu udało nam się również zakupić bilet lotniczy w przyzwoitej cenie. Podróż Ze względu na koszty zdecydowałyśmy się na lot z przesiadką, co było trochę uciążliwe. Samolot odlatywał z Warszawy, a lądowanie pośrednie było we Frankfurcie. Po wylądowaniu w Lizbonie należało metrem przedostać się na dworzec kolejowy. Z czasem przekonałyśmy się, że lepszą (odrobinę szybszą i tańszą, ale za to zdecydowanie bardziej komfortową) opcją była podróż autokarem do Guardy. Niestety, wybrałyśmy pociąg. Cena biletu wynosiła około 16€. Pociąg odchodził z dworca Oriente w Lizbonie. Podróż tymże pociągiem była delikatnie mówiąc wyczerpująca, ale podejrzewam, że powodem naszego zmęczenia był także dość długi lot. Przejazd pociągiem z Lizbony do Guardy zajęła nam jakieś 4 godziny. W Guardzie z dworca kolejowego (nota bene położonego jakieś 5 km od uczelni i naszego przyszłego mieszkania) w godzinach wieczornych odebrał nas nasz agent mieszkaniowy, z którym kontaktowałam się będąc jeszcze Polsce (o mieszkaniu później). Poza tym zabrał nas na zakupy jeszcze tego samego dnia, żebyśmy w godnych warunkach i z odpowiednim wyposażeniem mogły przeżyć noc i kilka pierwszych dni. Generalnie, podróż trwała około 20-24 godzin i była bardzo męcząca. Zakwaterowanie Jeszcze będąc w Polsce we trójkę zdecydowaliśmy się wynająć w Guardzie mieszkanie, gdyż tamtejsi znajomi odradzili mi mieszkanie w akademiku. Ciężko było znaleźć coś przyzwoitego w dobrej cenie. W internecie na wszelkich portalach w kółko wyświetlała się ta sama garstka ogłoszeń. Mieszkania były albo drogie albo zwyczajnie brzydkie. Nam udało znaleźć się coś po środku, co po przyjeździe lekko nas rozczarowało. Pod koniec lutego w Guardzie było jeszcze dość zimno, szczególnie w nocy (ten stan utrzymywał się bardzo długo, bo chyba do maja). W naszym mieszkaniu (stare, niechlujne budownictwo) było zimno i wilgotno na tyle, że umyta kilka godzin wcześniej podłoga nie schła, z ust leciała para, a po dłuższym przebywaniu tam zamarzały kolejno ręce, stopy i nos. Po dłuższym pobycie okazało się, że we wszystkich mieszkaniach jakie odwiedziliśmy panował ten sam klimat (ale nasze to już był absolutny ewenement), więc akcesoria typu polary, koce, ciepłe skarpetki i tym podobne są niezbędne w chłodniejsze dni, a pogoda w Guardzie raczej nie rozpieszcza. Wracając do tematu samego wynajmu mieszkania – po przyjeździe okazywało się, że mieszkań do wynajęcia jest całe mnóstwo. W wielu oknach wisiały kartki „Mieszkanie/pokój do wynajęcia” z numerem telefonu. Jednak najlepszą opcją zakwaterowania okazał się tak zwany „Erasmus House” na terenie kampusu. Jego największą zaletą była cena i brak dodatkowych opłat za wodę i prąd, a proszę uwierzyć, że opłaty szczególnie prąd były dość wysokie, kiedy korzystało się z elektrycznego grzejnika. Jednakże o mieszkanie w tym miejscu należy się upomnieć dość wcześnie w tamtejszym International Student Office, gdyż zainteresowanie jest spore, a liczba miejsc ograniczona. Warto wspomnieć, że pojęcie centralnego ogrzewania jest w Guardzie pojęciem obcym. Jedynymi metodami ogrzania mieszkania są kominki i grzejniki elektryczne. Mieszkania nie są ocieplone, a szyby w oknach pojedyncze, co nie zapewnia dobrej izolacji ciepła. W mieszkaniach w nowszym budownictwie jest cieplej, ale grzejnik i tak jest niezbędny. Oprócz tego woda ogrzewana jest za pośrednictwem piecyka gazowego, a w wielu mieszkaniach gaz dostępny jest jedynie w butlach. Portugalczycy ogólnie Już od pierwszego dnia po spotkaniu moich zeszłorocznych podopiecznych miałyśmy okazję poznać wielu „tubylców”. Non stop byłyśmy komuś przedstawiane, z kimś zapoznawane i komuś prezentowane. Portugalczycy okazali się być najmilszym narodem z jakim dane mi się było w życiu spotkać. Zero uprzedzeń, zero dystansu, za to mnóstwo uprzejmości, ciekawości i chęci pomocy. Po jakimś czasie spędzonym tam przestał dziwić mnie fakt, że jeżeli zapytam się kogoś o drogę, prawdopodobnie zostanę tam odprowadzona lub nawet podwieziona, jeżeli nie rozumiem czegokolwiek zostanie mi to dokładnie i cierpliwie wytłumaczone, a na każde pytanie oprócz właściwej odpowiedzi zostanę obdarowana również uśmiechem. Zaproszenia na rodzinne obiady czy zwyczajne imprezy (od zupełnie obcych mi osób) również się zdarzały i po pewnym czasie przestało to być zadziwiające. Ciężko mi przypomnieć sobie wszystkie sytuacje by opisać jak wspaniale gościnni są Portugalczycy, bo takie zdarzenia miały miejsce cały czas, ale proszę mi uwierzyć na słowo. Często wychodzą na kawę do kawiarni, do restauracji na obiad czy na piwo do baru. Są bardzo społeczni i kontaktowi, ale trochę może przerażać ich zamiłowanie do komunikacji wirtualnej – normalnym zjawiskiem jest widok grupki znajomych spędzających razem czas w barze, aczkolwiek każdy z nich wpatrzony jest w swojego smartfona. Ludzie, z którymi było mi dane się spotkać na uczelni byli nieco zdystansowani do mojej osoby, ale po spędzeniu w ich towarzystwie dłuższego czasu wszelkie bariery znikały i w każdej chwili mogłam liczyć na ich wsparcie. Ich tryb życia jest powolny i (jak nam, Polakom, mogłoby się wydawać) leniwy. Nie czują presji ani pośpiechu, są bardzo „wyluzowani” i do życia podchodzą z dystansem. Nie marudzą, nie narzekają, cieszą się chwilą. Jednak do powierzonych im zadań przeważnie podchodzą ambitnie i profesjonalnie, a przynajmniej udaje im się je ukończyć z zamierzonym efektem. Często się spóźniają, ale na tym polega ich mentalność. Uczelnia (Słowem wstępu – nazwa uczelni sugeruje, że jest to politechnika. W mniemaniu Portugalczyków, politechnika znaczy tyle, co uczelnia „multi-kierunkowa”. Można tam studiować kierunki techniczne, sport, pielęgniarstwo, turystykę i wiele innych. Wydział techniczny nosi nazwę Escola Superior de Tecnologia e Gestão (ESTG) i na tym wydziale się skupię.) Tutaj, kolokwialnie ujmując, zaczynają się schody. Nagle okazuje się, że zajęcia wcale nie są prowadzone w języku angielskim jak to było obiecywane. Mało tego – niektórzy profesorowie mają z komunikacją w języku angielskim spore problemy, jednak wśród moich prowadzących ten język był na dość wysokim poziomie . Zajęcia, inaczej niż w przypadku Politechniki Lubelskiej, są jednocześnie dla tamtejszych studentów jak i zagranicznych. Na studiach magisterskich grupy liczą od 10 do 15 osób. Na pierwszym stopniu zajęcia odbywają się w dni powszednie, a na studiach drugiego stopnia w weekendy. Często słyszy się, że studenci Erasmusa są traktowani ulgowo i pobłażliwie – nie w tym przypadku. Wśród reszty Polaków przebywających tam na wymianie krążyły różne opinie. Ode mnie akurat wymagano dużo, nie miałam żadnej taryfy ulgowej jeżeli chodzi o pracę na zajęciach. Na niektórych przedmiotach miałam nieco ułatwione zaliczenie z racji tego, że zajęcia były prowadzone w języku portugalskim bez cienia wyjaśnień dla mojej osoby. Jednak w większości przypadków pracowałam tak, jak tamtejsi studenci. Nie ukrywam, że dzięki temu wiele się nauczyłam, zarówno jeżeli chodzi o temat zajęć jak i język. Informacje na temat zasad obowiązujących na zajęciach należy uzyskać na pierwszych zajęciach z danego przedmiotu – wystarczy podejść do prowadzącego i przedstawić swoją sytuację. Warto wtedy upewnić się jak będzie wyglądało zaliczenie. Dobrze jest też pytać innych studentów czy nie ma żadnych zmian w planie zajęć. Jeżeli studenci i profesorowie spóźniają się na zajęcia, to robią to konsekwentnie – praktycznie wszyscy przychodzą spóźnieni tak samo. Student Erasmusa przeważnie nie ma o tym pojęcia. Czasami warto wyjść na „głupka” i pytać o pewne rzeczy kilkakrotnie, aby się upewnić o której godzinie kończy się przerwa, w jakiej sali odbywają się zajęcia itp., gdyż mimo tego, że plan zajęć mówi jedno, studenci wraz z prowadzącym mogą powiedzieć coś innego. Oczywiście między sobą. Warto upomnieć się o informację, bo ludzie zapominają, że student Erasmusa nie wszystko rozumie. Co do nauki języka – zajęcia z portugalskiego prowadzone były dwa razy w tygodniu po dwie godziny. Ja nauczyłam się całkiem sporo, co wynika z podobieństw języka portugalskiego do hiszpańskiego. Jednak początkowo zajęcia były prowadzone dość chaotycznie i „spontanicznie”, co niekoniecznie miało dobry skutek. Mimo wszystko nauczycielka była bardzo sympatyczna i chętnie pomagała w razie problemów, a także pomagała nam realizować nasze pomysły dotyczące głównie wycieczek. Istniała możliwość zorganizowania jednodniowej wycieczki dla Erasmusów na koszt uczelni, więc uważam, że warto o to zapytać. Na uczelni można zjeść porządny, niedrogi lunch czy obiad. Na stołówce serwowane są bardzo smaczne (często regionalne) potrawy w niedużej cenie. Przerwa lunchowa trwa godzinę i zaczyna się w południe. Niektórzy studenci grupowo udają się wtedy ma luch do restauracji, gdzie zawsze mnie zapraszali. Na krótszych przerwach bardzo często wychodzi się na małą, mocną i słodką kawę (która zdobyła moje serce) do stołówki czy uczelnianego barku. Na uczelni dostępne są zajęcia sportowe takie jak basen, tenis, aerobik itp., z których niestety nie miałam okazji skorzystać. Życie codzienne w Guardzie Klimat Guarda jest niewielkim miasteczkiem położonym na wysokości ponad tysiąca metrów nad poziomem morza, o czym nie pozwoliły nam zapomnieć wiatr, temperatura i opady. Zasada dotycząca wiatru jest jedna – wieje zawsze. Jeżeli chodzi o temperaturę jest dość trudna do przewidzenia, ale od momentu przyjazdu do mniej więcej maja było dość chłodno. Oczywiście często zdarzały się ciepłe, przyjemne dni, ale noce zawsze były zimne i wietrzne. Śniegu na szczęście nie było (co nie znaczy, że nie ma go nigdy), ale często padał deszcz. W sezonie letnim dni były upalne, ale zasada chłodnych nocy wciąż obowiązywała. Kontakty Jeżeli chodzi o komunikowanie się z mieszkańcami rozbieżność jest duża. Ich poziom języka angielskiego jest albo wysoki albo bardzo niski, rzadko pomiędzy. Na szczęście nie przypominam sobie sytuacji, która wywiązała się z braku możliwości komunikacji. Na dworcu, w osiedlowym sklepie, szpitalu, na posterunku policji czy w restauracji zawsze znajdzie się ktoś, kto angielski zna i chętnie pomoże. Niekoniecznie będzie to pracownik/lekarz/policjant, najprawdopodobniej osoba przypadkowa. Poza tym większość młodych ludzi rozumie angielski, ponieważ portugalska telewizja emituje zagraniczne programy w oryginale i dołącza do nich portugalskie napisy („postać” lektora jest im obca). Ta zasada niestety nie zawsze dotyczy umiejętności wypowiadania się. Jednakże porównując Portugalię do Polski pod względem komunikacji w języku angielskim, Portugalia zdecydowanie przoduje. Poza tym, jak już wcześniej wspomniałam, ludzie są na tyle mili, że nawet bariera językowa nie przeszkodzi im w udzieleniu pomocy. Zakupy Od uczelni do najbliższego supermarketu (który znajduje się w centrum handlowym) jest ponad 2 kilometry. Vivaci, bo tak się owe centrum nazywa, nie jest zbyt wielkie ani świetnie wyposażone (mimo wszystko wystarczające). Znajduje się tam kilka sieciowych butików i sklepów, Auchan, De Borla (akcesoria domowe), apteka, kino oraz strefa gastronomiczna (a w pobliżu kilka punktów widokowych doskonałych do podziwiania zachodu słońca). Oprócz tego w Guardzie możemy znaleźć Lidla, Continente, Pingo Doce (właściciel Biedronki) i Inter Marche (którego nie udało nam się odnaleźć). Może to stwierdzenie wyda się nieco egoistyczne i przedmiotowe, ale warto poznać tam kogoś kto posiada większy samochód (w Guardzie panuje dziwna moda na samochody dwuosobowe z „kratką”, co prawdopodobnie związane jest z wysokością podatku/ubezpieczenia) i kto jest gotowy raz na jakiś czas na wycieczkę do sklepu po większe zaopatrzenie, gdyż częste wizyty w supermarkecie potrafią wykończyć ze względu na ciężar zakupów i odległość, jaką z tymi zakupami trzeba pokonać. Istnieje możliwość poruszania się busem po Guardzie, koszt jednorazowego przejazdu to 0,95€, a bilet można zakupić u kierowcy. Zakupy w supermarketach są tańsze niż w osiedlowych sklepach, aczkolwiek w pieczywo warto zaopatrzać się w tak zwanych padaria/pastelaria (piekarnia/ciastkarnia) z uwagi na cenę i jakość. Jeżeli chodzi o ceny podstawowych artykułów – bywa różnie. Ceny artykułów spożywczych są raczej zbliżone do polskich. Poniżej przedstawiam ceny przykładowych artykułów w 2014 roku: Bułka - 0,13-0,25€ Mleko – 0,60€ Wędlina 200g – 0,70 – 2,00€ Ser żółty - 5,00-7,00€ / kg Warzywa mrożone – 1,00-2,00€ / opakowanie Ryż – 1,00€ / kg Cukier – 1,00 € / kg Makaron – 0,40 – 1,00 € / 500g Jaja – 1,00 – 2,00€ / 10 szt. Sok owocowy – 1,00 – 2,00€ / 1l Pierś z kurczaka – 4,00 – 5,00€ / kg Wołowina/wieprzowina – 3,00 – 5,00€ / kg Wino – 1,30 – 2,00€ / 0,75l (Porto – 3,60-6,00€ / 0,75l) Piwo – 0,80€ / 0,25l Papierosy – 3,80 – 4,40€ Ceny kosmetyków były raczej wysokie, dobrym rozwiązaniem jest zabranie takich rzeczy ze sobą. Artykuły typu żel pod prysznic czy szampon do włosów można kupić na promocji za 2€ w dużym opakowaniu, gdzie cena regularna wynosi 5-6€. Jeżeli chodzi o kosmetyki do makijażu – wybór jest mały, a ceny wysokie. Ceny kremów z filtrem i po opalaniu są niesamowicie wysokie (7-15€), więc to koniecznie trzeba zabrać ze sobą. Życie towarzyskie Portugalczycy bardzo wiele czasu spędzają w barach, pubach, kawiarniach i restauracjach. Ceny kawy, herbaty czy piwa są stosunkowo niskie. Szczególnie, jeżeli chodzi o piwo, jego cena w barze niewiele różni się od sklepowej. W Guardzie (jak w i każdym innym mieście) roi się od barów, można je znaleźć na każdym rogu i wszystkie są równie wypełnione ludźmi. Jeśli chodzi o kluby, to nie ma ich w Guardzie zbyt wiele i niewiele mają wspólnego np. z lubelskimi klubami. Imprezy zaczynają się około godziny 3:00 nad ranem a kończą koło 6:007:00 co może być lekko szokujące dla przyjezdnych. Zwiedzanie Oczywiście będąc w Portugalii należy koniecznie odwiedzić miasta takie jak choćby Lizbona czy Porto. Najlepszą formą podróży jest autokar Rede Expressos / Citi Express. Bilety można kupić na dworcu autobusowym, jednak warto zrobić to z jednodniowym wyprzedzeniem, gdyż na niektóre kursy może zabraknąć miejsc. Zniżka studencka na bilety wynosi jedynie 15%. Przykładowo koszt podróży Guarda – Lizbona wynosił 15,30€ ze zniżką. Bilet do Porto był odrobinę tańszy. Podróżowanie tymi autokarami jest wygodne, prawie zawsze zaopatrzone są w Wi-Fi, a czasem nawet pod siedzeniami dostępne są kontakty. W niektórych autokarach obowiązują „miejscówki”, na co warto zwrócić uwagę, aby uniknąć kłótni z rozjuszonym pasażerem, któremu zajęło się miejsce. Niedrogich noclegów najlepiej szukać w hostelach i rezerwować bezpośrednio przez stronę hostelu. Koszt noclegu to 10-13€. Można również rozważyć wyjazd na Maderę, ponieważ bilety lotnicze w dwie strony można „upolować” już za 60-70€, co w połączeniu z niedrogim noclegiem daje fajne wakacje. Podsumowanie Wyjazd w ramach programu Erasmus zapamiętam na zawsze. Zdobyłam cenną wiedzę związaną z moim kierunkiem kształcenia, której nie miałabym szansy zdobyć na naszej uczelni. Moje umiejętności językowe rozwinęły się, zarówno jeżeli chodzi o język angielski, hiszpański jak i portugalski. Spotkałam się z moimi przyjaciółmi, poznałam nowe, przesympatyczne osoby oraz kuchnię i kulturę Portugalii tak bardzo różniącą się od naszej. Gdybym uzyskała możliwość ponownego wyjazdu nie wahałabym się ani przez chwilę. Było to wspaniałe doświadczenie, które z miłą chęcią bym powtórzyła i które mogę serdecznie polecić innym studentom. W razie jakichkolwiek pytań proszę śmiało pisać na [email protected], lub odnaleźć mnie na facebooku, postaram się pomóc.