MAGIEL SZKOLNY-wydanie specjalne

Transkrypt

MAGIEL SZKOLNY-wydanie specjalne
Szkolny
czasopismo Szkoły Podstawowej Nr 17
wydanie specjalne
wydanie 03 (2016/2017)
cena: 1,50
WitajcieDrodzyUczniowie!
Mamy coś dla Was absolutnie niesamowitego.
Trzymaciewłaś niewrękachwydaniespecjalnenaszego
SZKOLNEGOMAGLA.Atoniebyleco!Odpoczątkuroku
szkolnego nasza redakcja cięż ko pracowała nad tym
numerem. Jak to się zaczęło? Otó ż udało się uczniom
naszejszkoływrazzopiekunamidostać doProgramu
MŁODY OBYWATEL, któ ry jest realizowany przez
Centrum Edukacji Obywatelskiej. Mieliś my kilka
propozycjidowyboru.Wybraliś myzadanie-"Reportaż posąsiedzku".Naszymzadaniembyłobliż szepoznanie
ludzi, któ rzy mieszkają w naszej dzielnicy, mieliś my
poznać ichhistorię,pasję,zainteresowania,sposó bna
ż ycieorazichcodziennoś ć. Okazałosiętodlanasnie
lada wyzwaniem. Nie wystarczyło usiąś ć przy
komputerze i napisać artykuł. Musieliś my poszukać ciekawychludziiprzekonać ich,ż ebyopowiedzielinam
o sobie. Ruszyliś my do pracy. Spotkaliś my mnó stwo
ciekawych ludzi, poznaliś my niesamowite historie,
dowiedzieliś my się, jak wyglądało ż ycie w naszej
dzielnicy 20 lat temu. Niektó re opowieś ci i ich
bohaterowie wzruszyli nas i na zawsze pozostaną
wnaszejpamięciinaszychsercach.
MamydlaWashistorięludzi,któ rzynaswojejdrodze
p o z n a l i o s o b y g o t o w e n i e ś ć k a ż d e g o d n i a
bezinteresowną pomoc. Odwiedziliś my jeden
z piątkowskich klubó w seniora, już teraz wiemy, ż e
wizyta w tym miejscu to początek niesamowitych
znajomoś ci.Poznaliś myteż muzykó w,któ rzydziś mają
prawie czterdzieś ci lat a zespó ł założ yli jak byli
wnaszymwieku.TunaPiątkowiesiępoznali,tugrają
imieszkają.Spotkaliś myludzi,któ rzyodurodzeniasą
związani z naszą dzielnicą. Opowiedzieli nam jak
wyglądałykiedyś naszeosiedla,szkoła,przedszkoleaco
najważ niejszedowiedzieliś mysięwcosiębawilijakbyli
wnaszymwieku.
Ach...myjakzwykletosamo,zaduż oWamzdradzamy.
Siadajciewygodnieiczytajcie.
KołoRedakcyjne
Numer przygotowali: Aleksandra Cwalina, Agata Jankowiak, Gabriela
Przymuszała,DariaModliszewska,AmeliaKucharzewska,WiktoriaKalewska,
Konrad Dębski, Aleksandra Szmytke, Zo ia Robakowska, Jakub Miechowicz,
FranciszekNawrocki,BartoszKordek,MaurycyPochylski,EmiliaCzech,Jagoda
Klimczak
pod opieką: pani Izabelli Sporakowskiej-Mazur, pana Wojciecha
WrotkowskiegoorazpaniMartyŁapiń skiej,
współpraca-paniMonikaKrzyczyń ska.
POMOCSĄSIEDZKA
Od wielu ludzi moż na usłyszeć słowa: „Chciałbym mieć fajniejsze,
lepsze ż ycie”. Czasami takie stwierdzenie wydaje się być absurdalne,
wypowiadająjeosoby,któ remajądachnadgłową,pomocizrozumienieod
innych, a takż e są zdrowe. Nie doceniają jednak tego, co mają – pod
dostatkiemjedzenia,ubrań ,schronienie.Niemusząchodzić poulicachi
prosić innychopomoc,bosamesobiewystarczają.
Ludziepowinnisięcieszyć ,ż enp.niewychowująsięwdomudziecka,nie
noszątychsamychipodartychubrań ,niemusząchodzić doschroniskdla
bezdomnychizwieluinnychniechcianychwnaszymż yciuprzypadkó w.
Doceniajmy, jako dzieci, moż liwoś ć nauki, ponieważ dla nas wydaje się
oczywiste,ż ekaż dedzieckochodzidoszkoły.Niewszyscyjednakmajątak
dobrze.Weź mypoduwagę,np.dziecizAfryki,zktó rychtylkomniejsza
częś ćzyskujewykształcenie,pozostałe(wwieku6–14lat)cięż kopracują
izycznienapolachlubwinnychmiejscach.
Gdy rzucamy torbami w szkole, nie zastanawiamy się, ile rodzice
musielipracować ,ż ebykupić plecakiksiąż ki.
Reasumując,podhasłem:„Ludzieniedoceniajątego,comają”,kryjesię
wiele przykładó w i ,,historii”. Przytoczone powyż ej to tylko cząstka. Na
ś wieciejestmnó stwoosó b,któ reniepotra iącieszyć sięzeswojegostatus
quo.Wyrzucająrzeczydoś mieci,bomająnowe,alemoglibyoddać je,na
przykładnajakąś zbió rkę.
Szó stego listopada 2016 roku przeprowadziłyś my wywiad z Panią
Witkowską.
-Czymoż esięnamPaniprzedstawić ?
- Na imię mi Olga. Mam 32 lata. Moim męż em jest Krzysztof. Jesteś my
rodzicamiFilipka.Pracujemywsłuż bachmundurowych.
-Proszęnamopowiedzieć coś oFilipku.
-Filipekma7lat.Chodzijuż doszkoły–SpołecznejSzkołyPodstawowej
iGimnazjumZakątek.Kiedysięurodził,toprzezdłuż szyczasprzebywał
wszpitaluwWarszawiewInstytucieMatkiiDziecka,gdziebyłleczony.
Pó ź niej został przewieziony karetką do szpitala mieszczącego się
w Poznaniu, przy ulicy Szpitalnej. Od tamtej pory jest pacjentem.
Ma zdiagnozowany Zespó ł Dandy'ego-Walkera. Dodatkowo u Filipka
występuje wodogłowie, ma chorą nerkę (a posiada tylko jedną) oraz
dziecięceporaż eniemó zgowe,dlategoniemó wi,niechodzi,samniepotra i
siedzieć ,stać ,jeś ć,pić iwymagaciągłejrehabilitacji.
- Jak Pani łączy pracę i obowiązki z opieką nad niepełnosprawnym
dzieckiem?
-Trudnojestwszystkopołączyć .Trzebabardzo,bardzonadtympracować
isięmobilizować orazangaż ować rodzinęwopiekęnadFilipkiem.Mam
pracęzmianową.Razchodzęnarano,razwieczorem.Razem,rodzinnymi
siłaminamsięudaje.Wymieniamysięzmęż emibabciami.
-Czyopiekanadniepełnosprawnymdzieckiemjesttrudnalubmęcząca?
- Każ da opieka, zaró wno nad dzieckiem, któ re jest zdrowe jak i
niepełnosprawnym dla rodzica jest niełatwa i męcząca. W przypadku
dzieckaniepełnosprawnegojesttroszeczkętrudniej,gdyż trzebawszystko
podporządkować potrzebomswojejpociechy.Wyjazdy,nawettenazakupy,
muszą być przemyś lane, zorganizowane pod kątem Filipka. W moim
przypadku, z uwagi na to, ż e Filipek ma 7 lat obydwoje z męż em
nauczyliś mysięorganizacjiczasu,podró ż y-właś ciwiewszystkiego.
-Czyzakuppsazmieniłcoś wż yciubądź zachowaniuFilipkaiPani?
- No tak. Beti jest naszą wspó lną przygodą. To dusza towarzystwa.
Traktujemy ją jak członka rodziny. Filipek czerpie duż o radoś ci z jej
towarzystwa, moż e ją dotykać , głaskać , słyszy jak szczeka. Pies stanowi
dodatkowąrehabilitacjędlaniego.Betuchateż golubi.Nicmuzłegonie
robi.Niepiszczy,gdyjąciągniemocniej.Aonakceptujeją.
-JakwyglądarehabilitacjaFilipka?
- Filipek ma rehabilitację w domu. Przyjeż dż a do niego pani. Cwiczy na
piłce, materacu, ma też dodatkową rehabilitację w szkole. Wszystko
p r z e b i e g a w e d ł u g g o t o w e g o p l a n u o p r a c o w a n e g o p r z e z
wykwali ikowanegorehabilitanta.Synuczysięnowychdź więkó w,ró ż nych
bodź có w.
-CzyrehabilitacjaFilipkajestkosztowna?
- Tak, na pewno. W szkole jest ona zapewniona, natomiast w domu
pokrywamyjąwewłasnymzakresie.Paniprzyjeż dż adonasprywatniei
mypłacimyjejzaprzyjazd,zajęciaorazró ż negorodzajusprzęty,piłeczki,
zabawki sensoryczne – wszystko to musimy zapewnić sami naszemu
dziecku.
-JakwyglądanaukaFilipka?Czysąproblemyztransportem?
-Naukasynawyglądatak,ż emaonindywidualnenauczanie.Przyjeż dż apo
niego bus i razem jedziemy do szkoły. Filipek ma zajęcia: z muzyki,
rehabilitacyjne oraz spotkania z pedagogiem. Są one realizowane na
przemian.Podczasnichsynuczysiępoznawać ró ż nerzeczy,naprzykładna
muzyce słucha ró ż nego rodzaju dź więkó w zwierząt, poznaje je, częś ć
nawetpotra inaś ladować .
-JakwyglądaopiekacodziennanadFilipkiem?
-Takjakukaż degoznas.Filipekwstaje,myjesię,jeś niadanko,myjeząbki,
przebierasięipokoleirealizujemyplandnia.
-Wjakisposó bFilipekkomunikujesię?
-Zracjitego,ż eFilipuś niemó wi,musimygoobserwować .Czasamicoś pokaż erączką,rzadkomusiętozdarza,alesątakiemomenty.
- Czy ma Pani kontakt z innymi rodzicami dzieci chorujących na Zespó ł
Danyego-Walkera?
- Tak, kontaktuję się z innymi rodzicami. Wymieniamy się naszymi
doś wiadczeniami,pomysłaminaró ż negorodzajuzajęciarehabilitacyjne.
-JakiejestPaninajwiększemarzenie?
-Moimnajwiększymmarzeniemjest,ż ebyFilipekbyłzdrowy,rozwijałsię,
poznawał ś wiat. Chciałabym, by miał kolegó w i koleż anki, ale, przede
wszystkim,abybyłzwiekiembardziejsamodzielny–natyle,nailebędą
pozwalałymujegomoż liwoś ci.
-Czyzdarzyłosię,ż ektoś ź lezareagowałnaFilipka,np.ś miałsięzniego?
JaksięPaniwtedyczuła?
-Zdarzałysiętakiesytuacjeinienależ ałyonedoprzyjemnych.Każ demu
jestwtedyprzykro.
-KiedydowiedziałasięPani,ż edzieckobędzieniepełnosprawne?Jakabyła
Panireakcjanatęwiadomoś ć?
-Jasiędowiedziałamotym,ż eFilipekbędzieniepełnosprawnymiesiąc
przedjegourodzeniem.Jakabyłamojareakcja?Napewnobyłtostrach.
Wyobraź cie sobie, ż e idziecie na lekcję, załó ż my matematyki, i macie
niespodziewanąkartkó wkę.Każ dybędzieprzestraszony,ró wnież jabyłam
w tej sytuacji, ale zaczęłam się jakoś oswajać z tą myś lą. Czytałam o
chorobie i pogodziłam się z zaistniałą sytuacją. Na początku było to
wyzwanie,alepó ź niej,zwiekiemjaisyneksiępoznawaliś my,nauczyłam
się,nacoFilipekreagujedobrze,anacoź le.
-WjakichsytuacjachoczekujePanipomocy?
- W jakich sytuacjach? W takich codziennych, na przykład podczas
wysiadania z autobusu pragnęłabym, ż eby ktoś pomó gł mi sprowadzić wó zeklubabyktoś przytrzymałdrzwiprzywchodzeniunaklatkę.
-CzyspotkałaPaniąsytuacja,ż ektoś obcyzaproponowałPanipomoc?
-Tak,spotkałamnietakasytuacja,naprzykładostatnioprzechodziłaobok
mniepani,też ztakimwó zkiem.Siedziałwnimjakiś chłopczyk,pewniejej
synek. Spytała mnie, czy moż e mi pomó c. Tak się zdziwiłam,
podziękowałam.
-CzysąsiedziczęstoproponująPanipomoc?Jeś litak,towjakichsprawach?
-Napewnojesttobezinteresowna,częstapomoc.Mogęliczyć nasąsiadó w
od początku, kiedy się tutaj wprowadziliś my. Każ dy wie, ż e Filipek jest
niepełnosprawny, wymaga więcej wysiłku przy podstawowych
czynnoś ciach.Wiemy,ż eokaż dejporzedniainocymoż emyzastukać ,czy
przedzwonić .Najczęś ciejprosimy,ż ebyktoś nasgdzieś podwió złnajakieś umó wionebadanie.
-Czyuważ aPani,ż epomocsąsiadó wjestważ na?Takwieluludzimieszka
kołosiebieaczasaminawetniewiedząjaksąsiadmanaimię.
- Waż ne, ż eby znać sąsiadó w, bo nigdy nie wiadomo, kiedy będziemy
potrzebowali ich pomocy. Miło jest też się znać , wiedzieć , kto nad nami
mieszka,zwró cić uwagęnaczyjeś mieszkanie,gdysąsiadwyjedzie.
-Jakmy,jakosąsiedzibądź szkoła,moż emypomó cFilipkowi?
- Jak już wcześ niej mó wiłam, mieszkamy na małym osiedlu, w małym
bloku,więcmoż emyliczyć nasąsiadó w. Aszkoła?Nauczycielemogliby
uś wiadamiać ucznió w,mó wić im,ż esądzieciniepełnosprawneinależ y
patrzeć naniebardziejż yczliwie,pomagać im.
-JestPaniosobąniezwykleradosną,ciepłąienergiczną.SkądczerpiePani
tylesiły?
-Samaniewiem.Kochasięswojedzieciikaż dyrodzicstajeprzedró ż nymi
problemamii,zuwaginazadanie,jakiemadowykonania,czerpiesiły,jest
zmobilizowany–przedewszystkim,dlaswojejpociechy.
Najbliż szym sąsiadom Pań stwa Witkowskich rozdałyś my ankiety
dotyczące pomocy sąsiedzkiej Filipkowi i jego rodzicom. Ankiety
wypełniłopięć rodzin.
Napierwszepytaniebrzmiące:„CzyPani/Panjakosąsiedzipomagają
Filipkowi i jego rodzicom?” – wszyscy ankietowani odpowiedzieli
pozytywnie. Dwoje z nich odpowiedziało, ż e opiekowało się Filipkiem,
podczas gdy jego rodzice musieli wyjś ć z domu. Kolejne dwie osoby
przekazują na chłopca 1% podatku bądź rozdają ulotki znajomym i
rodzinienamawiającdodokonaniawpłatynarzeczdziecka.Jednaosoba
napisałaopodtrzymywaniupozytywnychrelacji.
Na drugie pytanie brzmiące: „Jak Pan/Pani myś li, czy pomoc
sąsiedzkajestważ nadlaPań stwaWitkowskich?”–wszyscyankietowani
odpowiedzieli,ż ejest.
Kolejnym pytaniem było: „Czy zdarzyło się, ż e pytani odmó wili
pomocy?Jeś litak,towjakichsytuacjach?”Wszyscyoznajmili,ż enie.
Ostatnie pytanie brzmiało: „Czy pomoc sąsiedzka jest waż na?”
Wszyscyodpowiedzieli,ż etak.Uznali,ż epomaganiesąsiadomjestistotne,
bokiedyś każ dyznasmoż epotrzebować wsparcia.Saminiejednokrotnie
się o tym przekonali. Sąsiedzi pisali, ż e pozytywne relacje poprawiają
komfortmieszkaniawdanymmiejscu.
Dlaczego wybrałyśmy Państwa Witkowskich jako bohaterów
naszegoprojektu?
RodziceFilipka,toludzie,któ rzynacodzień łączątrudwychowania
niepełnosprawnego dziecka z odpowiedzialną pracą. Zmagają się z
wieloma problemami wynikającymi z choroby syna, a jednocześ nie są
ciepłymi, energicznymi i zaraż ającymi radoś cią ludź mi. Otaczający ich
sąsiedziż yjąwpozytywnychrelacjachznimiorazwś wiadomoś ci,ż ejedni
nadrugichmogąliczyć .Jesttodoskonałyprzykład,ż epomocsąsiedzkajest
waż na, a sąsiad to nie tylko osoba, któ rą mijasz na spacerze, ale też przyjaciel,wktó rymmoż eszmieć oparcie.
Reportażprzygotowały:AleksandraCwalina,AgataJankowiak
orazGabrielaPrzymuszałauczenniceklasy6c,
SzkołyPodstawowejnr17wPoznaniu
Zpiątkowskiegoblokudosławy
WramachprojektuMŁODYOBYWATELwrazzkolegamipostanowiliś my
zrobić reportaż oludziachznaszegosąsiedztwa.Alekogotuwybrać ?W
naszej okolicy (poznań ska dzielnica Piątkowo) mieszkają setki ludzi.
Mijamyichcodziennienaosiedlu.Kimsą?Corobią?Jakwyglądaichż ycie?
Czymszczegó lnymmogąsięwyró ż niać ?Myś leliś myojakimś sportowcu,
malarzu,pisarzu,znamynawetjednąmodelkę.Wkoń cuwybraliś myinie
byłtowybó rprzypadkowy.Naszklasowykolegawczasiewakacjipodczas
realizacjiinnegoprojektupoznałwokalistęzespołuPsychodrama-Pawła
Zió łkowskiego. Zgłosiliś my pomysł naszej pani od polskiego Izabelli
Sporakowskiej-Mazur.Okazałosię,ż eś wiatjestmały,basistategozespołu
jestmęż emnaszejpani.Itakzaczęłasięnaszaprzygoda.
Postanowiliś mywięcejdowiedzieć sięozespole.Kapelętworzą:
PawełZiółkowski–gitaraelektryczna,wokal
MarcinBąkowski–perkusja
KrzysztofMazur-gitarabasowa
TomaszPradzyński-gitaraelektryczna
Zró ż nychinternetowychź ró dełdowiedzieliś mysię,ż eichmuzyka
wcaleniejestprosta.Trudneteksty,ostretony.Alenastoniezniechęciło,
wręczprzeciwnie,naszezaciekawieniewzrosło.
Najważ niejsze dla nas było spotkanie z zespołem. W koń cu udało się,
trzech z czterech muzykó w zawitało do naszej szkoły. Na spotkanie
przyszli: Paweł Zió łkowski - wokalista i gitarzysta, Krzysztof Mazur -
basista oraz Marcin Bąkowski perkusista. W sali lekcyjnej opowiedzieli
namwieleciekawychrzeczyosobieiswojejdziałalnoś ci.Grupapowstała
podkonieclatdziewięć dziesiątych.Muzycybyliwtedytrochęstarsiniż my
teraz.Zapytaliś myich,jaktowszystkosięzaczęło.
Skądpomysłnakapelęiskądtakanazwa?
Tobyłytrochęinneczasyniż teobecne.Każ dychciałgrać wzespoleibyć sławny.Mieliś mywtedy13-14latichcieliś myzałoż yć własnąkapelę.Nie
byliś my jedyni. Praktycznie w każ dym garaż u lub piwnicy odbywały się
pró by ró ż nych młodzież owych zespołó w. A nazwa zespołu pochodzi od
naszychinspiracji.
Ileczasujużsięznacie?
Totrudnepytanie,większoś ć znaspochodzizPiątkowaiznamysięjuż około20lat.Nietylkopochodzimyztejdzielnicy,aletrzechznasnadaltu
mieszka.
Gdzieodbywałysię/odbywająsięwaszepróby?
W ró ż nych miejscach - w garaż ach, Akademii Rolniczej (obecnie
Zespół Psychodrama w pełnym składzie
Nasze spotkanie z zespołem
w Szkole Podstawowej nr 17
Uniwersytet Przyrodniczy- przypis autoró w tekstu), w byłym budynku
radia, w Centrum Kultury Zamek, a aktualnie gramy w sali przy
ul.Doż ynkowej.
Jaknazywasięwaszpierwszyutwór?
Dobre pytanie, pierwszy nasz zespołowy utwó r nazywał się chyba
„Psychodrama”itentytułstałsięnazwąnaszejkapeli.
Skądczerpieciepomysłynapiosenki?
Kiedyś pomysłynapiosenkibyłygłó wnieinspiracjamiodinnychtwó rcó w.
Obecniewyrobiliś mysobiewłasnystyl.Teraztekstyczerpiemyzwłasnych
inspiracji,doś wiadczeń ,obserwacjirzeczywistoś ci.
Gdziewystępujecienażywo?
Trudno powiedzieć ,sątoró ż nemiejsca,kluby,festiwale.Niewiemy,np.
gdzie będziemy występować za tydzień - moż e w Warszawie, a moż e na
Piątkowie?
JakwspominacieswojedzieciństwonaPiątkowie?
Bardzo miło wspominamy nasze dzieciń stwo. W tamtych czasach było
tylkokilkablokó wnaPiątkowie,praktyczniewiększoś ćmiejscbyłazajęta
budowąnowych,czylibyłtodlanasolbrzymiplaczabaw(ś miech).Takie
miejscabyłybardzoniebezpieczneibyłotamwielepoważ nychwypadkó w.
Alekusiłonas,ż ebybawić sięwniedokoń czonychbudynkach(ś miech).
Wiemy,żechodziliściedonaszejszkoły.Jakichnauczycieliz SP17
najlepiejzapamiętaliście?
NapewnodobrzewspominamypanaTomaszaDominiaka,któ ryuczyłnas
historii. Pamiętamy też panią Jolantę Maludę od geogra ii. Oczywiś cie
pamiętamypaniąReginęPawelską-nauczycielkęmuzyki.
Czywszyscyczłonkowiezespołusąwtymsamymwieku?
Notak,wszyscyjesteś mywpodobnymwieku.Międzyczteremaosobami
sątrzylataró ż nicy.
Czylubicieto,corobicie?
Lepiej,jakczłowiekcoś robi,anietylkosiedziinicnierobi.Takmoż na
powiedzieć .Trzebamieć wż yciupasję.Oczywiś cie,ż elubimytocorobimy
inaczejbyś mytegonierobili.
ZespółPsychodramazostał"odpytany"przezBartoszaKordka,JakubaMiechowicza
orazFrankaNawrockiego,uczniówklasy6cSzkołyPodstawowejnr17wPoznaniu.
Zabawydziecidawniejidziś
Oddawnazastanawialiś mysięzkolegamiikoleż ankamizklasy,w
jakie zabawy bawili się nasi rodzice. Przecież nie mieli komputeró w,
laptopó w czy telefonó w komó rkowych. Nadarzyła się okazja, ż eby tej
sprawiebliż ejsięprzyjrzeć .Zgłosiliś mysiędoprojektuMłodyObywatel.
Wybraliś myzadanieonazwie"Reportażposąsiedzku".Postanowiliś my
przeprowadzić wywiady z osobami w wieku naszych rodzicó w, któ re
wychowały się w naszej dzielnicy, czyli na poznań skim Piątkowie.
Bohaterami naszego reportaż u zostali: pan Tomasz Wawrzyniak, pani
Izabela Kań ska oraz pani Katarzyna Malicka. Każ dy z nas spotkał się z
jedną osobą. Z zainteresowaniem słuchaliś my, w co bawiły się dzieci w
naszejdzielnicy20lattemu.
Bohaterem mojego reportaż u jest Tomasz Wawrzyniak,
trzydziestolatekoddzieciń stwamieszkającynapoznań skimPiątkowie.W
wywiadzieopowiedziałozabawach,wktó rebawiłsięjakodziecko.
MaurycyPochylski–Jakiebyłyzabawy,wktórebawiłysiędzieciw
czasach,kiedyTysambyłeśdzieckiem?
TomaszWawrzyniak–Zamoichczasó w,najczęś ciejzmoimikolegamiz
podwó rka grałem w „Kró la”. Taką grę, któ ra polegała na odbijaniu piłki
noż nejodmurkaikaż dy,ktonieodbił,przegrywał,akaż dy,ktozostawałna
polu gry miał literkę ,,k” i inne literki wyrazu kró l. Graliś my ró wnież w
„cegiełki”. Taką formę gry w chowanego; czas na schowanie był
wyznaczonyprzezwykopnięciejaknajdalejpiłkiitaosoba,któ raszukała,
musiaławziąź ćpiłkęiwró cić zniądowyznaczonegomiejsca.Wtymczasie
innimoglisięschować .Graliś myjeszczew„Warszawiankę”–wtakąformę
gry w piłkę na jedną bramkę, w któ rej jedna osoba stała na bramce,
apozostałemusiałystrzelić golaijakktoś nietra iłwbramkę,tozajmował
miejscebramkarza.Totyle.
M.P.-JakabyłaTwojaulubionazabawa?
T.W.-Ulubiona?Tobyłychyba„cegiełki”,bonajczęś ciejchowaliś mysiępod
blokiem,wktó rymmieszkaMaurycyterazitobyłotakienajfajniejsze.Tam
sobie budowaliś my jakieś bazy pod oknami... Tak, bardzo miło to
wspominam.
M.P.-Gdzieodbywałysiętezabawy?
T.W. - Najczęś ciejw pobliż u bloku, w któ rymmieszkałem,w najbliż szej
okolicy.Placzabaw,trawnikpodrugiejstronieblokuodstronybalkonó w.
M.P.-Jeszczejedno.JakabyłaTwoja,takawedługCiebie,najciekawsza
przygodazdzieciństwa,ztychzabaw?
T.W.-No,byłoichwiele,alepowiemszczerzeterazż adnanieprzychodzimi
dogłowy...Noniewiem,jakaś zbitaszybanabalkonie,naparterzepodczas
pró by wykopnięcia piłki, ż eby wybawić kolegó w, któ rzy zostali złapani
przeztego,któ ryszukał.Coś jeszcze?
M.P.-Niejużnie.Dziękuję.
T.W.-Dziękuję.
RozmowęprzeprowadziłMaurycyPochylski
Bohaterką mojego reportaż u została mama mojego kolegi z klasy Pani
IzabelaKań ska.Opowiedziałamiwconajczęś ciejbawiłysiędziewczynki
moimwieku20lattemunapoznań skimPiątkowie.
EmiliaCzech-JakwyglądałoPanidzieciń stwo?
IzabelaKańska-Wczasachmojegodzieciń stwapodwó rkatętniłyż yciem.
Dziecispędzałynadworzewięcejczasuniż wdomuiszkole.Popularne
były zabawy na trzepaku, gra w klasy, podchody, sznur, dwa ognie.
Dziewczynyskakaływgumę,skakankę,achłopcywybieraligręwpiłkęi
kapsle.Niktniecierpiałzpowodubrakukomó rki,akontaktytowarzyskie
kwitły.
E.C-Czymdziecibawiłysięwczasachpanidzieciń stwaijakiebyły
popularnezabawki?
I.K. - W latach 80. zaró wno sklepowe zabawki jak i ubrania były
prawdziwym rarytasem. Wykonane ręcznie zabawki, któ re wymuszały
tamte czasy, rozwijały kreatywnoś ć . Prasowanki na koszulkach,
farbowaniewbarwnikachiwieleinnychpomysłó wdawałoniesamowitą
dumę z własnoręcznie zrobionych ubrań , a każ da rzecz kupiona w
Peweksie cieszyła bardziej niż gó ra zabawek, któ rą teraz do dyspozycji
majądzieci.Kiedyś miałamlalkę,comiaładwieleweręce.Byłtobobasi
byłaznimafera.Babciaimamaszyłyubraniadlamojegobobasa.Lalkę
Barbie kupiłam za dolary, któ re przysłał mi wuj na Komunie. To było
wielkiewydarzenie.
E.C-Codziecirobiływdeszczowedni?
I.K.-Kiedypadałdeszczdziewczynyspotykałysięzesobąibawiłysię
lalkami.Niebyłobajekwtelewizji,pozadobranocką,któ rejwyczekiwało
każ dedziecko.Bardzodobrzerekompensowałtopokazslajdó w,któ ry
urozmaicałczas,gdyniemoż nabyłowyjś ćnadwó r.
E.C.-Czykiedyś osiedlewyglądałotakjakdziś ?
I.K.-Osiedlewyglądałozupełnieinaczej.Niebyłoż adnegosklepu,któ ry
jestteraz.Byłzatosklep,wktó rymkupowałosięzadolary.Dolarybyło
trudnozdobyć .Wsklepachbrałosięto,cobyło.Produkowanowtedyza
małorzeczy,akolejkiwsklepachbyłybardzodługie.Wniektó rychsię
stałoparęgodzin.Kiedyś stałamwtakiejkolejcezbabciąpokawę.
E.C.-JakiebudynkistojądodzisiajnaPiątkowie?
I.K.-Jednymztychbudynkó wjestPrzedszkoleim.Kró laMaciusiaI.
Kiedyzaczęłamdoniegochodzić pachniałonowoś cią.Chodziłamteż do
SzkołyPodstawowejnr17.Byłamchybatrzecimrocznikiemodpoczątku
istnieniaszkoły.Byłateż innaszkołapodstawowa,wktó rejobecnie
mieś cisięGimnazjumnr11iLiceumOgó lnokształcącenr15.Kiedyś była
takż eStokrotka.Niebyłozatokaplicyanikoś ciołanaosiedluJagiełły.
Niebyłotakż ecałegoosiedlaZygmuntaStaregoiWładysławaJagiełły.
RozmowęprzeprowadziłaEmiliaCzech
Nabohaterkęmojegoreportaż uwybrałampaniąKasięMalicką.Tomama
Michała i Piotrusia. W naszej dzielnicy pani Kasia mieszka od trzeciego
roku ż ycia. Z pasją opowiadała o swoim dzieciń stwie i zabawach z nim
związanych.
JagodaKlimczak-OdkiedymieszkaPaninaPiątkowie?
KatarzynaMalicka-Odtrzeciegorokuż ycia.Okresszkołypodstawowej
to czas spędzony na osiedlu Jana III Sobieskiego. Razem z rodzicami i
starszymbratemmieszkałamwblokunr2na9piętrze.
J.K.-WcojakodzieckolubiłasięPanibawić?
K.M.-Wó wczasnajpopularniejszezabawydladziewczyntobyłoskakanie
wgumęiprzezskakankę,gdysłyszałam,ż emojekoleż ankisąjuż przed
blokiem,szybkodonichdołączałam.Grałyś myteż wkuleduń skie,czyli
tra iałyś myszklanymikulamidodołkawpiasku.Adrugazabawateż w
piaskutograwkapsle.Robiłosiębutemtrasy,pobokachlepiłosiębandyz
piaskuigrałosiękapslami,wktó rychwś rodkubyłaplastelinainaklejona
laga.
J.K.-Awymyślałyściezkoleżankamijakieśswojezabawy?
K.M.-Oczywiś cie,ż etak.Bardzooryginalnazabawabyłaposkoszeniu
trawy przed blokiem. Teren był duż y, więc trawy też było sporo i tę
skoszonątrawęukładaliś mynabardzoduż ekupkiitakpowstawałdomz
trawy i labirynt. Trawa sięgała nam do pasa, więc super się w takim
labirynciechodziło.
J.K.-GdzienajczęściejodbywałysięWaszezabawy,wjakimmiejscu?
K.M. - Głó wne miejsce to było boisko do koszykó wki przed blokiem.
Graliś mymoż eniedokoń cawkoszykó wkę,alewrzutydokosza,stałosię
pod koszem i po kolei wykonywało rzuty i zdobywało punkty. Potem
pojawił się ró wnież stó ł do ping-ponga i graliś my w dziesięć osó b
jednocześ nie. Każ dy miał paletkę i biegaliś my wokó ł stołu i ten kto nie
odbił ten odpadał. Było przy tym wiele zamieszania i ś miechu, ale
przynajmniejniebyłatonudnagra.
J.K.-JakabyłaPaniulubionazabawa?
K.M.-Ponieważ byłamwklasiesportowejtojednakwszystkokręciłosię
wokó ł koszykó wki i najbardziej lubiłam wychodzić na boisko i grać w
kosza. Mieliś my codziennie dwie godziny wf, a w weekendy mecze i
turnieje. Najbardziej nas cieszyło to, ż e mieliś my na czas zawodó w
zwolnieniezlekcji.
J.K.-Agdypadałdeszcziniemożnabyłowyjśćnapodwórko?
K.M.-Znaleź liś mynatosposó b.Szliś mydopanidozorczynipokluczdo
suszarni, mó wiliś my jej, ż e mama musi wywiesić pranie i po zdobyciu
kluczagraliś mygłó wniewkarty.Jednazkoleż anekinteresowałasięmodą
więc przynosiła kosmetyki i ciuszki, przebierała nas i pozowałyś my do
zdjęć .
J.K.-JakwyglądałPanidzieńposkończeniuzajęćwszkole?
K.M.-Popierwszeduż oczasuzajmowałomidotarciedodomuzeszkoły,
gdyż podrodzemiałyś mypełnopomysłó w,najlepszebyłoodprowadzanie
się,czylipokoleikaż dądziewczynęodprowadzałosiędodomuiczasamija
odprowadziłam koleż ankę, potem ona mnie. Po godzinie docierałam do
domuiodrazuodrabiałamlekcjeamamawtymczasieprzygotowywała
obiad.Wydajemisię,ż ewtedyniebyłotakiejiloś cizadań domowych,nie
byłoteż internetu,awtelewizji,któ rabyłaczarno-białabyłajednabajkana
dobranoc.
J.K.-Czyplacezabawbyłytakiekolorowejakteraz?
K. M. - Niestety, nie mieliś my takich placó w zabaw, nasze place były
metalowe,byłoichmniejiprzedhuś tawkamistałakolejkachętnychdzieci.
J.K.-Pamiętapanijakąśśmiesznąhistorięzpodwórka?
K.M.-Kiedyś spadłdeszczizatkałysięstudzienkikanalizacyjne.Przed
blokiem było wody tak po uda. Z klatek wybiegły dzieci na boso i w tej
wodzieibłociebiegaliś my.Potemprzyjechałwielkiwó ziwypompował
wodę,pozostałobłotoinaszebrudnenogi.
J.K.-Zbliżasięzima,czywtedyzimąteżbyłoinaczej?
K.M.-Spotykaliś mysięnagó rceizjeż dż aliś mypotrzyosobynasankach,
leż ącjednanadrugiej.Niestetymojedrewnianesankiniewytrzymałyisię
połamały, więc poszłam do rodzicó w i powiedziałam, ż e mają mi kupić metalowesanki.
J.K.-Bardzodziękujęzarozmowę.
K.M.-Miłomi,ż emogłamcofnąć siędoczasó wbeztroskiejzabawyina
koniecchcępowiedzieć ,ż ekochamPiątkowoiniechciałabymmieszkać w
innymmiejscu.
RozmowęprzeprowadziłaJagodaKlimczak
Zwywiadó wwynika,ż edawniejdzieciwięcejczasuspędzałynadworze,
tamodbywałasięwiększoś ćzabaw.ZabawyopisaneprzezpanaTomasza,
panią Izabelę oraz panią Katarzynę są bardzo ciekawe, ale dziś pewnie
małoktojezna.Dzisiejszedziecipewnienawetonichniesłyszały.Powró t
dostarychzabawbyłbyciekawy,moż nabyłobyjeudoskonalać iłączyć z
dzisiejszymizabawami.Konieczniemusimyotymporozmawiać znaszymi
szkolnymikoleż ankamiikolegami.
PaniIzabelaKańskawdzieciństwie.
Naszareporterka
zKatarzynąMalicką
Reportażprzygotowali:MaurycyPochylski,EmilaCzechorazJagodaKlimczak
zklasy6c,uczniowieSzkołyPodstawowejnr17wPoznaniu.
Klubseniora
W r a m a c h p o z n a w a n i a s w e g o n a j b l i ż s z e g o o t o c z e n i a
postanowiłyś myodwiedzić jedenzdziałającychnaosiedlachpiątkowskich
klubó wseniora.Naszwybó rpadłnaklubPrzyjaciele.Znajdujesięonw
sąsiedztwienaszejszkołynaosiedluBolesławaChrobrego.Moż nazadać sobie pytanie: Dlaczego seniorzy? Odpowiedź zdaje się być oczywista –
każ dyznasmababcię,dziadkaiuważ aichzanajwspanialszychnaś wiecie.
Wokó ł mieszka mnó stwo babć i dziadkó w, któ rzy opró cz zabawiania
wnukó w realizują swoje pasje i o tym chciałyś my porozmawiać .
Umó wionego dnia stanęłyś my przed drzwiami klubu. Miałyś my lekką
tremę.Zastanawiałyś mysię,czypytania,któ resobieprzygotowałyś mysą
odpowiednie. Zapukałyś my do drzwi. Od razu wszelkie wątpliwoś ci się
rozwiały. Powitała nas uś miechnięta, pełna sił witalnych Pani Jadwiga.
Podś piewującpodnosemzapytała,czysięnapijemyherbaty,razemzniąna
stolepojawiłysięciastka.
Wtrakcierozmowyokazałosię,ż epaniJadziajestoddziesięciulat
szefowąklubu,któ ryistniejeodponad30latijestjednąznajstarszychtego
typuplacó weknaPiątkowie.Napytanie,jakicelstawiasobiezanadrzędny,
powiedziała:Wywołać uś miechnatwarzachspotykającychsiętutajludzi.
Musimyuciekać odswoichcodziennychproblemó witejnaszejpolskiej,
marudnejnatury.WtymdzielesekundujejejPaniWacia(Wacława),któ ra
naspotkanielekkosięspó ź niła,aodwejś ciazawołałakawy!PaniWaciama
donoś nygłos,ponieważ całeswojeż yciezawodowepoś więciłaś piewowi–
była solistką wielu scen operowych w całej Europie i jeszcze dzisiaj jej
mezzosopranmaswojąmoc.Tabardzosympatycznapani(owrodzonym
poczuciu humoru i wyjątkowo towarzyskiej naturze, zwykle otoczona
gromadkąprzyjació ł,nacozwró ciłynasząuwagępozostałeuczestniczki)
zanajważ niejszezadanieuważ arozś mieszanieczłonkó wklubu.
-Klubjestniewielkiizewzględunaograniczonewarunkilokaloweduż ą
częś ćswojejofertyrealizujepozasiedzibą.Cowtejoferciejest?Wyjś ciado
kina, teatru i opery poznań skiej, wycieczki, np. do Biskupic, Ogrodu
BotanicznegoczyMielna.
-Cojeszczesiętutajdzieje?
-Czytamypoezję,oglądamy ilmy,awszystkoprzyaromaciewłasnoręcznie
przygotowanej kawy. Ponadto spotykamy się z ludź mi, któ rzy
podpowiadają nam jak zachować siły witalne dzięki właś ciwemu
odż ywianiu i ruchowi na ś wież ym powietrzu, a takż e zajęciom
z psychologiem. Odwiedził nas też policjant, któ ry mó wił nam
o zagroż eniach dotyczących grupy senioró w. Jednym z ciekawszych
spotkań wostatnimczasiebyłospotkaniezpaniąznającąsięnapszczołach
i owocach ich pracy. Nade wszystko słuchamy muzyki, jednak ten, kto
myś lałby,ż estarszepanieograniczająsiętylkodoodsłuchupiosenekze
swejmłodoś ci,srodzesięzawiedzie.Ostaniewyjś ciebyłtokoncertMacieja
Maleń czuka. W najbliż szych planach znajduje się wyjś cie na recital
StanisławyCeliń skiej.
-ApocotoPaniom?
-Totakanasza ilozo iaż yciowa–trzebawyjś ćzdomuidziałać .Wdomu
ludzie gasną. Moż na też poplotkować , wymienić się przepisami,
porozmawiać oró ż nychzwyczajach.Pochodzimyzró ż nychstronpolski
(Zagłębie,Pomorze,Mazowsze,Wielkopolska),zwiedzałyś myś wiat,więc
jestoczymopowiadać .
-Ajakludzietutajtra iają?Coosoba,toinnahistoria,np.paniąWacławę
namó wiłateś ciowasynazkoleiinnepanieprzygoniłaciekawoś ćitakjuż zostały,aterazniewyobraż ająsobież yciabeztychspotkań .Klubdlawielu
osó bjestmiejscem,doktó regoprzychodząwtedy,kiedymająpotrzebę.Nie
trzebatutajodhaczać sięnaliś cie.Jesteś mydlasiebiegrupąwsparciana
dobreizłe.
Zewszystkimipaniamiś wietniesięrozmawiało,czasszybkomijał,a
zaoknemzrobiłosięjuż ciemno.Mamynadzieję,ż esięjeszczespotkamyi
porozmawiamynaciekawetematy.
Oklubiesenioraopowiedziałynam:PaniWacławaGó rny-Rann,Pani
JadwigaMró z,PaniKrystynaKusza,orazPaniRenataPakuła.
Reportażprzygotowały:DariaModliszewska,AmeliaKucharzewska,
WiktoriaKalewskauczenniceklasy6cSzkołyPodstawowejnr17
DĄBRÓWKA
MIEJSCEKULTOWENAPIĄTKOWIE
Dąbró wkajestmiejscemwypoczynku,spokojuirozrywki.Mieś cisiętam
ró wnież restauracjaorazbibliotekadladzieciidorosłych.Wnaszym
artykuledowieciesięoniejwieleciekawychinformacji,np.jaksiętutaj
pracuje,ajakpracowałowbibliotece,jakbudowanotenbudynek,
poznacieteż jegodokładnąhistorię.Zobaczycieró wnież ,jakabyłastara
Dąbró wka,jakajestteraz,atakż ejakimzmianomuległa.
Zapraszamyzatemdoczytania.
WywiadzPaniąMagdalenąNowacką
–pracownikiemDąbrówki
KonradDębski-OdkiedypracujePaniwDąbrówce?
MagdalenaNowacka-Odpaź dziernika2008rokuiodtamtegoczasu
jestemteż bibliotekarzem.
K.D.-Dlaczego,wybrałaPanizawódbibliotekarki?
M.N.-Dlatego, ż e bardzo kocham czytać książ ki, z nimi obcować i
oczywiś cielubięteż moichczytelnikó w.
K.D.-Czy,lubiPaniswójzawód?
M.N.-Bardzolubię,dlategoż epoznajezaró wnoksiąż kijakiludzi.Mogę
pomagać czytelnikomwybierać książ kiiodkrywać ró ż neciekaweś wiaty,
sprawnierozwiązywać problemy.Jesttobardzointeresujące.
K.D.-JaksięPanipracowałodawniejwbibliotece?
M.N.-Wtedy biblioteki nie były skomputeryzowane i komputerem
bibliotecznymbyłkatalog.Byłonzbudowanyztakichkarteczek.Natych
kartkachbyłacaławiedzabiblioteczna:owszystkichksiąż kach,autorachi
innych rzeczach, któ re są w bibliotece. Nigdy nie pracowałam z takim
katalogiem, dlatego ż e od początku swojej pracy uż ywałam systemu
komputerowego. Myś lę, ż e te stare biblioteki miały swó j urok, a panie
bibliotekarkisobieś wietnieradziłyzodszukiwaniemksiąż ekiinformacjio
nich.Sądzęjednak,ż ewtedybyłoduż otrudniejniż teraz.Wtymmomencie
mamy do dyspozycji cały internet i katalog komputerowy, w któ rym
wszystkieinformacjemoż emyodszukać natychmiast.Małotego,moż emy
przeszukać zbioryinnychbibliotekbędącychzupełniewinnychmiejscach
Polski,anawetnadrugimkoń cuś wiata.Kiedyś niebyłotakichmoż liwoś ci.
K.D.-CzypamiętaPaniczasy,jakniebyłotakiegodużegoosiedla?
M.N.-Pamiętam, ponieważ na Piątkowie się wychowałam i tu była też biblioteka Raczyń skich w bloku numer 8. Była to malutka biblioteka w
mieszkaniu,ajeszczewcześ niejniezupełnienaPiątkowie,alenagranicyz
Podolanami mieś ciła się ilia Biblioteki Raczyń skich. Do tej ilii jako
dwunastoletniadziewczynkawyprawiłamsięsama,bywypoż yczyć nowe
książ ki.Byłotobardzodaleko,jednakbardzoczęstotamchodziłam.Tobyły
dwie pierwsze biblioteki tu w okolicy. Pod koniec lat osiemdziesiątych
powstałabibliotekawDąbró wce,któ razostałaprzeniesionazulicyPalacza
- z powodó w lokalowych biblioteka została zamknięta, a jej zbiory
przeniesione tutaj. Od otwarcia Domu Kultury Dąbró wka biblioteka
mieś ciła się tylko u gó ry, gdzie teraz jest biblioteka dla dorosłych.
Oddziewięciulatotwartaró wnież jestteż taczęś ćbibliotekidlawaszych
ró wieś nikó w i młodszych dzieci. Mamy tu do wykorzystania 120m2
zksiąż kami, ilmami,audiobookami,czasopismami–wszystkim,comoż e
zainteresować młodegoczłowieka.
K.D.-JakPanimyśli,czybardzozmieniłasięDąbrówka?
M.N.-Tak, ponieważ kiedyś w Dąbró wce funkcjonowało kino. Opró cz
biblioteki,kinoteż byłobardzoczęstoodwiedzaneprzezemnie,apozatym,
nie przybyło nowych moż liwoś ci. Zawsze była tutaj restauracyjka,
biblioteka, miejsca do spotkań w ró ż nych grupach czy warsztatach
literackich, plastycznych. To się zawsze tutaj odbywało, jednak brakuje
dawnegokina.
Aleksandra Szmytke-Kiedy było więcej czytelników w bibliotece
dawniejczyobecnie?
M.N.-Przezwielelatliczbaczytelnikó wrosła,więcmyś lęsobie,ż eterazjest
więcejczytelnikó wzewzględunałatwiejszydojazd.
A.S-Czyprzychodzidużodziecidobiblioteki?
M.N.-Tak, duż o dzieci przychodzi teraz do biblioteki. Chcą wypoż yczać książ ki, ale uczęszczają ró wnież na lekcje biblioteczne, warsztaty,
np.,,Jesień zKsiąż ką'',,,WPustyniiWPuszczy”,czy,,LatozKsiąż ką''oraz
też wferiezimowe.
A.S.-CouważaPaniomiejscuDąbrówka?
M.N.-Bardzojelubię.Uważ am,ż emaś wietnepołoż enie,ponieważ łatwo
doniejdotrzeć nietylkookolicznymmieszkań com.
A.S.-CzywidziałaPanijakbudowanoDąbrówkę?
M.N.-Tak,widziałamjakbudowanoosiedle.Moidziadkowiemielibardzo
blisko dom i mogłam obserwować jak się buduje osiedle i Dąbró wka.
Powiemwamcoś wtajemnicy…Byłamwwaszymwieku,amoż etrochę
młodsza,jaksięzaczęłytebudowyimiałamogromnąochotębawić sięna
tych wykopach, ponieważ to zawsze kusi, gdy jakieś ciekawe pomysły z
książ ekprzygodowychprzychodziłymidogłowyichciałamposzaleć na
gó rkach i dołkach jak kowboj z powieś ci Wernica. Niestety, rodzice nie
pozwalalimiimusiałamoglądać budowęzdaleka.
Na zdjęciu dziennikarze z bohaterką
reportażu panią Magdą
HISTORIABIBLIOTEKIRACZYŃSKICH
Biblioteka Raczyń skich powstała z fundacji Edwarda hrabiego
Raczyń skiego - wielkopolskiego magnata, działacza społecznego,
mecenasa sztuki i nauki, autora oraz wydawcy. Otwarcie Biblioteki
nastąpiło5maja1829r.Raczyń skichciał,abytapierwsza,dostępnadla
wszystkich biblioteka w Wielkopolsce stała się regionalnym oś rodkiem
kulturypolskiejpodzaborempruskim.
PrzeznaczeniemBibliotekiRaczyń skichbyło(ijesttakdodziś ),abyw
jejczytelnikaż dyobywatelmiałprawozniejkorzystać .
Początkowo dostępnych było 13
l u b 1 7 t y s i ę c y w o l u m i n ó w,
p o c h o d z ą c yc h z r o d z i n nyc h
zbioró w Raczyń skich. Księgozbió r
stopniowo się powiększał dzięki
staraniomEdwardaRaczyń skiegoi
J ó z e f a Ł u k a s z e w i c z a – j e g o
b i b l i o t e k a r z a . O r g a n e m
zarządzającymbiblioteką,zgodnie
ze statutem, było Kuratorium. Po
ś m i e r c i s y n a E d w a r d a
Raczyń skiego – Rogera, w 1864 r.
Fot. 1. Biblioteka Raczyńskich w 1833 roku
Niemcy usunęli z Kuratorium
Źródło: www.poznan.pl
spadkobiercó witakzmienilistatut,
by umoż liwić germanizację instytucji. Mimo to, dzięki polskiemu
księgozbiorowiipolskiemupersonelowi,bibliotekanadalstanowiłaostoję
polskiejkulturypodzaborempruskim.
OdzyskanieprzezPolskęniepodległoś cizmieniłosytuacjęBiblioteki
Raczyń skich.W1924r.miastoPoznań przejęłojąnaswojeutrzymanie.
Pierwszymdyrektoremksiąż nicywwolnejPolscebyłAntoniBederski,aod
1928r.aż dowybuchuIIwojnyś wiatowej–AndrzejWojtkowski.
Rozwó j biblioteki zahamował wybuch II wojny ś wiatowej. W czasie
okupacjihitlerowskiejBiblioteka,podobniejakiinneplacó wkikulturalne,
dostępnabyławyłączniedlaNiemcó w.Wstyczniu1945r.,podczaswalko
Poznań , została przez Niemcó w zniszczona. Legł w gruzach budynek i
spłonął liczący około 180 tysięcy woluminó w księgozbió r (stanowiący
ponad 90% bibliotecznych zbioró w przedwojennych). Ocalało jedynie
około17tysięcyjednostekzbioró wspecjalnychwywiezionychw1943r.
przezJó zefaRaczyń skiegodopodpoznań skiegomajątkuObrzycko–dzięki
temu zachowana została ciągłoś ć zbioró w
bibliotecznych.
Po wojnie Biblioteka rozpoczęła swą
działalnoś ć w budynku po dawnej szkole
przyul.Sw.Marcin65(wlatach1951-1989
ul. Armii Czerwonej). Zgromadzono w nim
ocalałe resztki ró ż nych księgozbioró w z
terenucałegomiasta.Od1949r.rozpoczęto
takż e tworzenie ogó lnomiejskiej sieci ilii i
punktó wbibliotecznych.
Fot. 2. Zniszczony gmach Biblioteki
po II wojnie światowej Źródło: www.poznan.pl
Po wojnie biblioteka rozpoczęła swą działalnoś ć w budynku po
dawnej szkole przy ul. Sw. Marcin 65 (w latach 1951-1989 ul. Armii
Czerwonej).Zgromadzonownimocalałeresztkiró ż nychksięgozbioró wz
terenu całego miasta. Od 1949 r. rozpoczęto takż e tworzenie
ogó lnomiejskiejsieci iliiipunktó wbibliotecznych.
W1956r.zostałazakoń czonaodbudowazabytkowegogmachuprzy
placu Wolnoś ci – zlokalizowano tam niektó re agendy biblioteczne oraz
zbioryspecjalnebiblioteki.
Frontowa elewacja budynku wzorowana jest
naparyskimLuwrze.Nacokolestoidwanaś cie
par ż eliwnych, wykonanych w porządku
korynckim kolumn, na któ rych wspiera się
belowanie podtrzymujące strop zwień czone
b a l u s t r a d ą c z ę ś c i o w o z a k r y w a j ą c ą
czterospadowydachkrytymiedzianąblachą.Na
osi symetrii znajduje się tró jkątny detal
architektoniczny w stylu rzymskim zwany
tympanonem.Cofnięciepierwszegoidrugiego
piętra stworzyło loggię, któ rej su it zdobią
stiukowe ornamenty. Przed biblioteką stoi
pomnikfontannaHigiei.
W latach 2010–2013 realizowano budowę
nowego skrzydła biblioteki od strony Al.
Fot. 3 Biblioteka przy ul Św. Marcin Marcinkowskiego, któ ra pozwoliła na lepsze
Źródło: www.bracz.edu.pl
wyeksponowaniebibliotecznychzbioró w.
Fot. 4. Biblioteka po 1956 roku
przy placu Wolności
Źródło: www.pfsl.poznan.pl
Fot. 5. Nowe skrzydło biblioteki Raczyńskich
od Alei Marcinkowskiego
Źródło: www.wikipedia.org
Dziękujemy,ż eprześ ledziliś cieznamihistorięDąbró wki.Mamynadzieję,
ż epodobałsięWamnaszreportaż .Liczymy,ż eodterazbędzieciezjeszcze
większąchęciąodwiedzać toznanemiejscekulturyisztukiPiątkowa.Kto
wie,moż ezechceciedokładniejzapoznać sięzduż ymzbiorembibliogra ii
gromadzonymlatamiprzezrodzinęRaczyń skich:)
Reportażprzygotowali:KonradDębski,Zo iaRobakowska
orazAleksandraSzmytkezklasy6c,
uczniowieSzkołyPodstawowejnr17wPoznaniu.

Podobne dokumenty