O chrześcijańskiej nadziei i miłości

Transkrypt

O chrześcijańskiej nadziei i miłości
10. O miłości chrześcijańskiej
Sytuacja egzystencjalna
Jedynym z podstawowych problemów współczesnych społeczeństw Europy jest nietrwałość więzi
rodzinnych. Jest ona jednak wynikiem bardziej zakorzenionego zła, które polega na wzrastającym
egocentryzmie. Egocentryzm spowodowany jest natomiast głębokimi zmianami mentalności, które stopniowo
dokonały się w kulturze europejskiej w ostatnich stuleciach. U podstaw tych zmian stoi przekonanie, że dobro
indywidualne pojedynczego człowieka stoi zawsze w jakiejś sprzeczności z dobrem ogółu. Pojedynczy
człowiek, aby być prawdziwie wolnym, szuka osobistej niezależności od zobowiązań rodzinnych i
społecznych. Innych ludzi postrzega raczej jako ograniczenie własnej „wolności‖. Dlatego tradycyjny model
rodziny (mąż, żona, dzieci) bywa błędnie rozumiany jako coś, co na zawsze zamyka człowieka w układzie
zniewolenia konkretnymi zobowiązaniami.
Czy jednak unikanie odpowiedzialności może uczynić człowieka naprawdę wolnym i szczęśliwym?
Refleksja
Kierowanie się jedynie zaspokajaniem własnych potrzeb prowadzi człowieka do izolacji i osamotnienia.
Okazuje się, na przykład, że liczba samobójstw rośnie tam, gdzie wzrost zasobów materialnych nie idzie w
parze z życiem moralnym i duchowym. Człowiekowi zamkniętemu w świecie własnych pożądliwości powoli
zaczyna brakować nadziei na spełnienie tego, czego każdy człowiek najbardziej pragnie, tzn. na bycie osobą
kochającą i kochaną w sposób trwały. Pozorna „wolność‖ od odpowiedzialności za drugiego człowieka
prowadzi go do zniewolenia egoizmem.
Zauważyć możemy również, że egoistyczne poszukiwanie absolutnej niezależności ostatecznie
poprzedzona jest jakąś negacją Boga. Prawda o Bogu, który stworzył człowieka, bywa odczytywana jako
zaprzeczenie ludzkiej wolności. W encyklice papieża Benedykta XVI Deus caritas est czytamy: „Fryderyk
Nietzsche, (…) filozof niemiecki, wyraził bardzo rozpowszechnione spostrzeżenie: czy Kościół swymi
przykazaniami i zakazami nie czyni gorzkim tego, co w życiu jest najpiękniejsze?‖ (DCE, 3). Papież podkreśla
w ten sposób wciąż aktualną opinię wielu ludzi, że Bóg przez swoje przykazania ogranicza człowieka i każe
mu podejmować jedynie ofiary. Z powodu takiego przekonania rodzi się również podejrzenie, że
chrześcijańska miłość jest zaprzeczeniem szczęścia
Konfrontacja
Chrześcijanie wierzą, że prawda o tym, co przynosi człowiekowi trwałe i pełne szczęście została objawiona
w osobie i czynach Jezusa Chrystusa. Odpowiedzią na ludzkie pragnienie jest miłość jaką w pełni dać może
tylko Bóg.
Pragnienie miłości i pokusa egoizmu
Wszyscy pragniemy szczęścia i miłości. Pragniemy poczucia sensu i dumy z własnego życia.
Wszystkie te pragnienia są dobre. Złożył je w nas Bóg w akcie stworzenia. Papież Benedykt XVI zapisał w
encyklice Caritas in Veritate: „Wszyscy ludzie odczuwają wewnętrzną potrzebę miłowania w sposób
autentyczny: miłość i prawda nigdy ich nie opuszczają całkowicie, ponieważ należą do powołania wpisanego
przez Boga w serce i umysł każdego człowieka‖ (CV, 1).
Jednak na początku stworzenia pierwsi ludzie, Adam i Ewa, ulegli pokusie i zgrzeszyli. Z powodu
złych czynów naszych pierwszych rodziców ludzka natura jest obciążona skłonnością do egoizmu, do
zwracania się raczej ku swoim własnym potrzebom aniżeli ku potrzebom innych. Ponadto ta sama skażona
natura zaciemnia nieustannie prawdę, że miłość Boga i drugiego człowieka jest najgłębszym pragnieniem i
powołaniem człowieka. Człowiek skłonny jest myśleć, że ofiarowanie się Bogu i bliźniemu oznacza jedynie
drogę cierpienia, że jest wezwaniem do życia nieszczęśliwego. Właśnie z tego powodu we wstępie do
dzisiejszej katechezy była mowa o człowieku, który w poszukiwaniu szczęścia dąży do niezależności, do życia
bez zobowiązań.
U podstaw pokus życia egoistycznego stoi więc lęk o siebie, lęk, który rodzi się w człowieku żyjącym
1
bez Boga, bez Jego miłości, lęk człowieka zamkniętego we własnym świecie wyobraźni.
Miłość Boga (agape) oczyszcza ludzkie pragnienie miłości
A. Człowiek szuka miłości prawdziwej
Z jednej więc strony człowiek szuka miłości, a z drugiej trudno mu jest uwierzyć, że prawdziwa miłość
istnieje i że dla niej właśnie warto żyć. W tym ludzkim doświadczeniu otwiera się jednak najistotniejsze
pytanie o Boga. Nie da się bowiem żyć nieustannym poszukiwaniem czegoś nieokreślonego, czegoś co w
naszym doświadczeniu ciągle będzie wprowadzać nas w stan niepewności. Nie można wciąż żyć pytaniami:
Czy warto kochać do końca? A co ja z tego będę miał? Jeśli tylu ludzi żyje wokół mnie egoistycznie, dlaczego
mam być inny? Czy miłość prawdziwa istnieje? Czy ktoś mnie naprawdę kocha?
B. Człowiek zmaga się ze swoim egoizmem i poszukuje miłości Boga
Pamiętamy zapewne wszyscy Tryptyk Rzymski autorstwa bł. Jana Pawła II, a szczególnie tę część, która
opowiada o źródle. Błogosławiony papież zachęca nas, abyśmy nie bali się iść pod prąd strumienia.
„Jeśli chcesz znaleźć źródło,
musisz iść do góry, pod prąd.
Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj,
wiesz, że ono musi tu gdzieś być —
Gdzie jesteś, źródło?... Gdzie jesteś, źródło?!
Cisza...
Strumieniu, leśny strumieniu,
odsłoń mi tajemnicę
swego początku!”
Iść ciągle w górę oznacza poszukiwanie źródła miłości. Jest to droga sprzeczna z pożądliwym
poszukiwaniem szczęścia, które autor porównał do ulegania prądom strumienia, tzn. ulegania temu
wszystkiemu, co nie prowadzi do źródła-początku człowieka, do Boga, który człowieka stworzył.
C. Bóg jest źródłem miłości
Skażona grzechem natura ludzka potrzebuje Bożej pomocy. Dopiero bowiem Bóg stanowi odpowiedź
na ludzki lęk, który bez Boga tylko się pogłębia i w końcu prowadzi nawet do nienawiści.
W Ewangelii wg św. Jana czytamy: „W ostatnim zaś, najbardziej uroczystym dniu święta, Jezus stojąc
zawołał donośnym głosem: «Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie - niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak
rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza»‖ (J 7, 37-38). Papież Benedykt XVI wyjaśnia:
„[Człowiek] nie może zawsze tylko dawać, musi także otrzymywać. Kto chce ofiarować miłość, sam musi ją
otrzymać w darze. Oczywiście, człowiek może — jak mówi nam Chrystus — stać się źródłem, z którego
wypływają rzeki żywej wody. Lecz aby stać się takim źródłem, sam musi pić wciąż na nowo z tego
pierwszego, oryginalnego źródła, którym jest Jezus Chrystus, z którego przebitego Serca wypływa miłość
samego Boga (por. J 19, 34)‖ (DC, 7).
D. Miłość wstępująca i miłość zstępująca (agape)
Benedykt XVI rozwijając tę samą myśl nawiązuje do obrazu „drabiny Jakubowej‖, opisanej w Starym
Testamencie (por Rdz 28, 12). W encyklice Deus caritas est czytamy, że miłość ma dwa wymiary: jeden jest
wstępujący, niejako po drabinie do nieba, a drugi zstępujący, objawiający Boga, który schodzi do człowieka.
Ten pierwszy rodzaj miłości - ten, który wstępuje do góry - to ludzkie pragnienie miłości. Człowiek poszukuje
tego, co wypełni jego serce. Wewnętrznie przeczuwa, że prawdziwa miłość musi istnieć, że ostatecznie musi
mieć swoje źródło w Kimś, kto kocha odwiecznie. Miłość zstępująca natomiast to objawienie Boga, który
ofiarowuje swojego Syna na krzyżu. Syn Boży uniża się, aby uzdrowić ludzką naturę. Miłość zstępująca z
góry, którą obrazuje przebite serce Jezusa jest miłością ofiarną i wierną. W oryginalnym języku biblijnym
Nowego Testamentu (greckim) miłość tę określamy słowem agape.
Miłość wstępująca wyraża ludzkie pragnienie, wewnętrzne ukierunkowanie na miłość, a tym samym
na samego Boga, który jest jej źródłem. Z powodu skażenia natury ludzkiej grzechem pierworodnym owo
wstępowanie dokonuje się na drodze zmagania, o którym była mowa w Tryptyku Rzymskim. Miłość zstępująca
2
objawia nam źródło naszego człowieczeństwa; objawia nam Jezusa Chrystusa, prawdę o Bogu, który jest
miłością-agape. Wstępowanie jest więc zmaganiem z popędami i uczuciami tak, aby odkryć w nich owo
wewnętrzne ukierunkowanie na Boga i miłość, którą nam objawił.
E. Miłość agape oczyszcza ludzkie popędy i uczucia
Widzimy wyraźnie, że ludzkie pragnienie miłości nie może kierować się jedynie popędami czy
uczuciami. Popędy i uczucia są bowiem częścią ludzkiej natury, a właśnie ta natura jest skażona grzechem i
może nas prowadzić do egoizmu i wypaczenia miłości prawdziwej. Człowiek potrzebuje otwarcia się na Boga,
który kocha miłością bezwarunkową, na Boga, który w Chrystusie objawia się jako miłość-agape. Tylko w
Bogu, który przemawia do nas przez Jezusa Chrystusa człowiek odkrywa, że zostaliśmy stworzeni dla takiej
właśnie miłości. Właśnie owo otwarcie się na Jezusa Chrystusa, który jest źródłem miłości, jest drogą
oczyszczenia popędów i uczuć, na której człowiek dojrzewa do miłości ofiarnej.
F. Nowość objawienia chrześcijańskiej miłości
Agape stał się więc wyrażeniem charakterystycznym dla biblijnego pojęcia miłości. „W przeciwieństwie
do miłości nieokreślonej – pisze papież Benedykt - i jeszcze poszukującej, ten termin wyraża doświadczenie
miłości, która teraz staje się naprawdę odkryciem drugiego człowieka, przezwyciężając charakter egoistyczny,
który przedtem był wyraźnie dominujący. Teraz miłość staje się troską człowieka i posługą dla drugiego. Nie
szuka już samej siebie, zanurzenia w upojeniu szczęściem; poszukuje dobra osoby ukochanej: staje się
wyrzeczeniem, jest gotowa do poświęceń, co więcej, poszukuje ich‖ (DC, 6).
Kard. Gianfranco Ravasi podkreśla nowość tego biblijnego objawienia miłości i jego boskie
pochodzenie. Biblista włoski pisze: „Chrystus podjął w swym publicznym nauczaniu [wezwanie zapisane w
księdze Kapłańskiej Starego Testamentu], by kochać ―bliźniego jak siebie samego‖ (Kpł 19, 18). (…) Jednak w
słowach Jezusa pojawia się nowość: nie ―jak siebie samego‖, ale ―jak Ja was umiłowałem‖, czyli w pełni
oddania się Syna Bożego, co jest zaproszeniem do miłości tak doskonałej jak miłość samego Boga. W
Ewangelii wg św. Mateusza czytamy: „Bądźcie (...) doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski‖ (Mt 5,
48). Autentyczna miłość chrześcijańska musi być absolutna, gotowa przekroczyć próg ostatecznego oddania
się. Myśl biegnie na przykład do matki, która w obliczu zagrożenia życia dziecka nie waha się narazić na
niebezpieczeństwo swojego, zapominając o miłości siebie, która przecież jest wielka. Jednak miłość
Chrystusowa jest większa‖ (Przewodnik Katolicki, 4/2011).
Przykład błogosławionego Wielkopolanina brata Grzegorza Frąckowiaka
Grzegorz Bolesław Frąckowiak urodził się 18 lipca 1911 r. w Łowęcicach koło Jarocina w Wielkopolsce.
Wstąpił do Zgromadzenia Ojców Werbistów i tam złożył śluby wieczyste. W dzieciństwie i życiu zakonnym
odznaczał się pobożnością i wrażliwością na potrzeby innych. Podczas II Wojny Światowej pracował w
drukarni. W tym czasie, aby podtrzymać na duchu Polaków zaczął kolportować tajną gazetkę „Dla Ciebie,
Polsko‖. Gestapo natrafiło na ślad tej działalności i zaczęły się aresztowania. Br. Grzegorz trafił do więzienia
w Jarocinie. Współbrat O. Kiczka tak opisuje to wydarzenie: „Nasz br. Grzegorz Frąckowiak był w przededniu
uwięzienia u mnie w Broniszowicach. Mógł się ulotnić, ale pytał mnie, czy za tych, którzy w Jarocinie za
ulotki zostali uwięzieni, mógłby się ofiarować - choć już od roku z ulotkami nic nie miał do czynienia.
Odpowiedziałem mu, że o ile się czuje na siłach, jest to wielki heroizm. Więc po spowiedzi i Komunii Świętej
odjechał. Następnego dnia był w więzieniu i za jego namową, by na niego składali swe winy, zostali niektórzy
wypuszczeni, bo «łotra» mieli do katowania.‖ Następnie, razem z innymi, zawieziony został do Poznania do
Fortu VII. Rodzony brat błogosławionego Grzegorza zapisał: „Zaniosłem paczkę, on posłał też paczkę przez
wartę: potrzaskany zegarek, różaniec pozrywany, jupa z przyschniętą krwią, podarta, dużo krwi..., zdarta
koszula, pokrwawiona... dwa razy zanosiłem paczkę, trzeci raz nie przyjęli – wyjechał‖. Brat zapamiętał
jeszcze inne słowa Grzegorza: „Myślę, że wuj (Wincenty) jest w domu, niech się dobrze trzyma, bo jest
wsypany tak jak ja. A ja wziąłem to wszystko na siebie, bo jak zginę, to jestem sam, a on ma żonę i dzieci‖.
Br. Grzegorz nikogo nie zdradził i dzięki temu obronił swego brata i innych. Ujawnił nazwiska tylko
dwóch osób, o których wiedział, że się sami przyznali. Trasa jego męczeńskiej drogi prowadziła przez Jarocin,
Środę i Fort VII. Ostatnim etapem było Drezno. Współwięźniowie pamiętają, jak br. Grzegorz codziennie
przewodniczył w odmawianiu różańca, litanii i innych modlitw. Niemcy początkowo traktowali go jak
innych. Kiedy jednak znaleźli duży medalik zaszyty w czapce i odkryli, że jest on duchownym znęcali się nad
nim w specjalny sposób. Nie bronił się, był spokojny i bardzo cierpliwy... W Domu Żołnierza w Poznaniu
3
wzięto go na tortury, „na kobyłkę‖, bito w ścięgna, katowano... Pytano głównie o gazetki i gdy nic nie
zeznawał bito bezlitośnie, a dodatkowo za to, że był duchownym. W Dreźnie otrzymał wyrok śmierci. Został
ścięty 5 maja 1943 r. (por. www.werbiści.pl)
Działanie
Katecheza ukazała nam z jednej strony źródło ludzkiego egoizmu, skłonności do zła i odwracania się
od Boga, z drugiej natomiast drogę powrotu do Boga, który jest źródłem odwiecznej miłości.
Zauważyliśmy też, że jest to droga, która czasem prowadzi pod prąd ludzkim uczuciom i popędom.
Jednak ufne kroczenie za Chrystusem w codziennym życiu oczyszcza nasze skłonności do koncentracji na
własnych potrzebach i otwiera na Boga i drugiego człowieka. Nagle okazuje się, że to, co wydawało się
początkowo bardzo trudne, albo wręcz wbrew naturze, nagle przynosi poczucie sensu i w końcu prawdziwe
szczęście. Jezus naucza nas: „(...) jarzmo moje jest słodkie, a brzemię lekkie‖ (Mt 11, 30).
Dzisiejsza katecheza jest zachętą do przemiany serca, do odkrywania radości z wiernego oddania się
Bogu i bliźniemu. Dlatego nasze działanie powinno koncentrować się przede wszystkim na dobrym
odróżnieniu tego, co w nas jest zakorzenione w pożądliwości, a co ma swoje źródło w miłości Boga. Nie
chodzi tylko o to, co uczyniliśmy złego, ale również jakiego dobra zaniechaliśmy. Istotnym pytaniem jest czy
nie zatrzymaliśmy się na tej drodze, która miłości każe dojrzewać do ofiary. Zapytajmy o nasze konkretne
relacje z innymi ludźmi, o brak przebaczenia, zawiść i poszukiwanie zemsty. Każdy z nas bardzo poważnie
powinien zadać sobie pytanie, co jest jego głównym celem w życiu, kto z nas naprawdę dąży do świętości. Na
koniec powinniśmy zapytać też o naszą wspólnotę rodzinną i parafialną, czy są one wypełnione duchem
pojednania i służby czy raczej miejscem spełniania własnych ambicji i wzajemnej rywalizacji.
Celebracja
Modlitwa zawierzenia woli Bożej, bł. J.H. Newman
Wierzę, Zbawicielu mój, że Ty wiesz dokładnie, co dla mnie najlepsze. Wierzę, że kochasz mnie lepiej
niż ja sam siebie kocham, że w swej Opatrzności zawsze wiesz, co czynisz, a Twoja opieka może wszystko.
Panie mój, będę czekał, aż Ty mnie poprowadzisz, a kiedy to uczynisz, będę postępował wedle Twego
prowadzenia w prostocie i bez lęku. Obiecuję, że nie będę się niecierpliwił, jeśli kiedyś znajdę się przy Tobie w
ciemności i opanuje mnie zamęt. Nigdy nie będę narzekał ani się trapił, jeśli zdarzy mi się jakieś nieszczęście
lub ogarnie niepokój. Amen.
4

Podobne dokumenty