MOTYWY YDOWSKIE W KOMIKSIE Komiks, gatunek artystyczny

Transkrypt

MOTYWY YDOWSKIE W KOMIKSIE Komiks, gatunek artystyczny
MOTYWY ŻYDOWSKIE W KOMIKSIE
Komiks, gatunek artystyczny będący jednym z najważniejszych składników
współczesnej kultury popularnej, już u swego początku związany jest z judaizmem poprzez
swoich żydowskich pionierów – pierwszych autorów, wydawców i krytyków.
Dosyć będzie wspomnieć tu zmarłego przed czterema laty Williama Erwina Eisnera –
legendarnego rysownika, innowatora komiksu amerykańskiego, a nade wszystko osobę, dzięki
której opowieści obrazkowe przestały być postrzegane wyłącznie jako rozrywka dla dzieci i
młodzieży. Dotychczas bowiem piętnowane były jako medium niepoważne, podejmujące przede
wszystkim tematy błahe – a i to robiące w sposób nader schematyczny, w związku z czym także
przez krytyków traktowane pobłażliwie. Will Eisner urodził się w 1917 r. w Nowojorskim
Brooklynie, w rodzinie żydowskich imigrantów. W wieku 19 lat debiutował jako rysownik w
magazynie komiksowym „Wow, What A Magazine!” komiksem pt. „Captain Scott Dalton”. Po
ponad sześćdziesięciu latach pracy twórczej określany był jako artysta, który wywarł największy
wpływ na rozwój komiksu w dotychczasowej historii tego gatunku. W roku 1988 amerykańskie
środowisko komiksowe w hołdzie dla jego twórczości powołało Nagrodę Przemysłu Komiksowego
imienia Willa Eisnera, zwaną popularnie „Eisnerami”, stanowiącą komiksowy odpowiednik
hollywoodzkich „Oskarów”. Eisnera uhonorowano także w Europie – w roku 1975 otrzymał we
Francji Grand Prix na prestiżowym festiwalu komiksowym w Angouleme. Trzy lata przed śmiercią,
w roku 2002 autor otrzymał od Narodowej Fundacji na rzecz Kultury Żydowskiej ostatnią swoją
nagrodę za całokształt osiągnięć.
Obecnie komiks, jako pełnoprawny środek artystycznego wyrazu bez wahania sięga po
tematy trudne, przez długi czas zarezerwowane dla książek. Wśród nich pojawiają się motywy
żydowskie, które w zależności od intencji autora – budują oś fabularną opowieści, pojedyncze jej
elementy, bądź stanowią jedynie tło. W poniższym tekście opisuję tylko albumy poświęcone w
całości tematyce żydowskiej, ponadto z konieczności jedynie te, które ukazały się dotychczas na
rynku polskim. Myślę jednak, ze zestawienie to daje – pomimo pewnego zawężenia – dobry wgląd
w różnorodność ujęć formalnych, jak również zakres tematów żydowskich podejmowanych przez
twórców opowieści obrazkowych.
Rozważania te chciałbym rozpocząć od omówienia nagrodzonego w roku 1992 nagrodą
Pulitzera albumu pt. „Maus”, autorstwa amerykańskiego rysownika Arta Spiegelmana. Komiks ten
zasłynął w naszym kraju przede wszystkim za sprawa zabiegu animalizacji postaci, w ramach której
wszyscy Żydzi przedstawieni zostali w nim jako myszy, Niemcy jako koty, Polacy zaś jako świnie.
Opis ten jest naturalnie znacznym uproszczeniem świata wykreowanego przez Spiegelmana na
kartach jego komiksu. Wszystkie narody są tu bowiem przedstawione jako zwierzęta, zaś ich wybór
odwołuje się do relacji panujących w przyrodzie. Myszy stanowią łatwy łup dla swoich naturalnych
antagonistów – drapieżników, jakimi są koty. To porównanie wydaje się dosyć sugestywnie
oddawać poczucie bezradności narodu Żydowskiego w obliczu nieuchronnej zagłady. Zabieg ten
ma też swoje umocowanie w realiach epoki. Niemiecka propaganda określała Żydów jako
szkodniki (kojarzone z gryzoniami), w Polakach zaś widziała rezerwę siły roboczej, używając
równocześnie terminu Polnische Schweine. Przejęcie tej retoryki i hiperbola rasistowskiej wizji
świata, nie są tożsame z ich afirmacją – zabiegi te są raczej ich oskarżeniem. Przyporządkowanie to
nie jest też banalnym odwołaniem się do narodowych stereotypów, jak chcieliby to odczytywać
niektórzy. „Maus” jest wprawdzie w jakimś sensie osadzony w tradycji ezopowej bajki zwierzęcej,
niemniej jednak raczej rozwija tą konwencję, niż bezpośrednio ją kontynuuje.
W warstwie fabularnej „Maus” jest opowieścią równolegle biograficzną i autobiograficzną.
Opowiada historię Władka Spiegelmana – polskiego Żyda, który przeszedł kolejno przez obóz
jeniecki pod Norymbergą, getto w Sosnowcu-Środuli, następnie wraz z żoną ukrywał się, aby
wreszcie trafić na dziesięć miesięcy do Auschwitz, skąd ewakuowano go w ostatnich dniach wojny
do Gross-Rosen i Dachau. Wolności doczekał już na terenie Niemiec – w rejonie granicy
Szwajcarskiej, skąd możliwie najszybciej powrócił do Polski, aby odnaleźć żonę, z którą
rozdzielono go jeszcze w Auschwitz. Jednocześnie drugim bohaterem i właściwym narratorem
komiksu jest syn Władka – Art Spiegelman, rysownik komiksowy (autor „Mausa”), który stara się
zrozumieć historię ojca i uporządkować skomplikowane relacje emocjonalne panujące między nimi.
W historię wpleciona jest postać tragicznie zmarłej – choć wiele lat po wojnie – matki autora.
Spotkania Arta z ojcem, podczas których nagrywa on jego wspomnienia z okresu wojny, mają dla
obu charakter niemal terapeutyczny. Komiks znakomicie godzi minimalistyczną, czarno-białą
formę graficzną z poważną, wręcz tragiczną tematyką, którą porusza. Warunki życia w obozie
zagłady są sugestywnie oddane, mimo że autor bazował wyłącznie na wspomnieniach ojca i
opracowaniach historycznych. Te pierwsze pomogły mu sportretować wiernie relacje pomiędzy
współwięźniami, dzięki drugim zaś udało mu się zachować wierność obozowej topografii.
Ciekawie rozwiązuje Spiegelman kwestię rozbieżności pomiędzy wspomnieniami ojca, a
udokumentowanymi faktami z życia obozu. Władek nie pamięta na przykład obozowej orkiestry,
grającej podczas wymarszu i powrotu z prac w warsztatach na zewnątrz obozu. Art pokazuje więc
muzyków na obrazku, na którym pyta ojca o orkiestrę, a następnie na kolejnym, gdy pada przecząca
odpowiedź, pozwala im schować się za kolumną maszerujących więźniów. Tylko wystające ponad
ich głowami instrumenty sugerują, że być może otępiały z głodu i zmęczenia Władek nie zwrócił
uwagi na dobywająca się stamtąd muzykę.
Zupełnie innym komiksem jest „Josel” autorstwa Joego Kuberta, który zbierając materiały
do jego realizacji zdecydował oprzeć się wyłącznie na oficjalnych opracowaniach i zachowanej
korespondencji. Rodzice Kuberta wyemigrowali z Polski na długo przed tym, zanim Niemcy
rozpętali wojnę, więc udało im się uniknąć losu milionów innych Żydów. Autor nadał swojej pracy
formę fikcyjnego, rysowanego pamiętnika, w którym snuje alternatywną opowieść o losach swojej
rodziny w sytuacji, gdyby pozostali oni w Polsce. Rezultatem tego eksperymentu jest poruszająca
wprawdzie, lecz znacznie mniej osobista historia. Rysunki poprowadzone są szkicowo, w czerni i
bieli, za pomocą ołówka. Teksty znajdują się najczęściej w ramkach, wobec czego nie da się
przypisać ich konkretnym postaciom. Komiks balansuje formalnie na granicy gatunku i pomimo
przewagi rysunku nad tekstem jest mu zdecydowanie bliżej do książki ilustrowanej.
W pełni komiksową formułą posługuje się album „Miłość w cieniu zagłady” autorstwa
Michała Gałka (scenariusz) i Marcina Nowakowskiego (rysunek). To pierwszy w tym zestawieniu
komiks kolorowy. Składające się nań realistyczne rysunki tworzone były etapami – pierwotne
szkice wykonane ołówkiem, następnie pokrywane były tuszem, a na koniec komputerowo
kolorowane. Scenariusz oparty jest na autentycznej historii dwojga więźniów KL Auschwitz –
Żydówki Mali Zimetbaum i Polaka Edwarda Galińskiego. Jest to w zasadzie love story, jednakowoż
bardzo przekonywująco osadzone w realiach obozu zagłady. Autorzy pracowali na licznych
źródłach, wielokrotnie odwiedzali miejsce zdarzeń, aby zebrać materiały – zdjęcia zachowanych
struktur, relacje naocznych świadków. Dodatkowo na uwagę zasługuje wstęp do albumu
zawierający rys historyczny, mający ułatwić czytelnikowi umiejscowienie w czasie
przedstawionych zdarzeń, oraz posłowie opisujące dalsze losy postaci. Te dodatki mają zresztą stać
się stałym elementem serii komiksów edukacyjnych pod wspólnym tytułem: „Epizody z
Auschwitz”. Opowieść o Edku i Mali jest bowiem pierwszą częścią z większego cyklu
planowanego przez wydawcę.
Kolejnym komiksem o charakterze edukacyjnym, którego fabuła obraca się wokół
holokaustu, jest wydane przez Fundację Anny Frank przy współpracy z Żydowskim Muzeum
Historycznym „Poszukiwanie” autorstwa holenderskiego zespołu: Eric Heuvel, Ruud van der Rol i
Lies Schippers. W tym wypadku jednak, podobnie jak w „Maus”, akcja biegnie dwutorowo –
częściowo współcześnie w Ameryce, po części zaś w latach przedwojennych i w trakcie samej
wojny w Europie. W formie retrospekcji możemy dowiedzieć się z tego albumu niemal
wszystkiego, co dotyczy tematu zagłady narodu Żydowskiego. Na kolejnych stronach oglądamy:
dojście Hitlera i NSDAP do władzy w Niemczech w roku 1933, nasilające się prześladowania
Żydów na terenie III Rzeszy, konferencję w Wannsee w roku 1942, wywózki do obozów zgłady, ich
funkcjonowanie, a wreszcie ewakuację i zakończenie wojny. Komiks ten jest zrealizowany w
kolorze, w charakterystycznym dla autorów pochodzących z krajów frankofońskich stylu ligne clair
(czysta linia). Łączy on realistyczne, dopracowane tła z uproszczonymi, nieco schematycznie
narysowanymi postaciami, ponadto nie operuje światłocieniem, bądź szrafunkiem, a jedynie płaską
plam barwną w intensywnych odcieniach. Porównując ten album z opisywanym powyżej
komiksem Gałka i Nowakowskiego możemy zauważyć jak różne są te dwa pomysły na edukację w
formie komiksowej. Podczas gdy Holendrzy unikają w swoim komiksie drastycznych scen, polscy
autorzy bez wahania pokazują obozową rzeczywistość, na którą składa się przemoc i śmierć.
Całkowitym, programowym niemalże odejściem od traumatycznej tematyki wojennej
charakteryzują się prace francuskiego rysownika i filozofa – Joanna Sfara. Urodzony w żydowskiej
rodzinie artysta, wychowany został po części w tradycji aszkenazyjskiej przez matkę, częściowo zaś
w sefardyjskiej przez ojca. W swoich komiksach Sfar czerpie z żydowskich podań, rodzinnych
opowieści, a także z malarstwa Marca Chagalla, i opowiadań Isaaca Bashevisa Singera – wszystko
po to, aby odtworzyć atmosferę świata sprzed wojny. Świata, który już nie istnieje. Z upodobaniem
odwołuje się do kulturowej spuścizny swoich przodków, a w notatkach do jednego ze swych
albumów pisze gorzko: „Nie, nie – ten naród jest martwy. Car zwyciężył. I Kozacy i Hitler i Stalin.
A jedyni Żydzi, których nam pozostawili, to tacy, którzy uważają, że żydowskość polega na
przestrzeganiu zasad koszerności”. Niewiele jednak jest tej goryczy w samych komiksach. „Kot
Rabina” – najbardziej znana w Polsce opowieść graficzna autorstwa Joanna Sfara (dotychczas
ukazały się dwa tomy) to w zasadzie humorystyczna fabuła o kocie, który zjadłszy gadającą papugę
sam zaczął mówić ludzkim głosem i z miejsca uprosił swego pana, aby ten objaśnił mu Torę i
Talmud. Jako kot żydowski zażądał też Bar Micwy, a na koniec wyznał, że od zawsze kocha się w
córce rabina. Nie brakuje tu jednak i scen poważnych, często wzruszających. Oscylowanie między
komedią, a tragedią jest znamienną cechą Sfarowych fabuł. Podobnie rzecz ma się w jego
„Klezmerach”, gdzie bohaterami są: charyzmatyczny klarnecista Noe, uwodzicielska śpiewaczka
Hava, skrzypek-hipochondryk Vincenzo, nieszczególnie utalentowany muzycznie, lecz pełen zapału
młody Yaakov, oraz notoryczny kłamca – cygan Tchokola, cudem uratowany z kozackiej rzezi. Cała
ta zbieranina spotka się w Odessie, aby zabrać czytelnika w magiczną podróż przez świat
klezmerskiej muzyki i folkloru, objaśniając mu przy okazji wybrane paradoksy judaizmu.
Komiksy Sfara rysowane są delikatną, rozedrganą linią, którą autor pokrywa następnie
akwarelami. Ta z pozoru niechlujna technika jest w rzeczywistości jedną z najbardziej
ekspresyjnych form prowadzenia narracji za pomocą obrazu, z jaką dotychczas miałem okazję
zetknąć się w komiksie. Sfar uważany jest za jednego z najważniejszych twórców nowej fali
komiksu franko-belgijskiego. Jego prace zostały przetłumaczone na kilkanaście języków. Czwartym
z kolei albumem jego autorstwa wydanym w Polsce jest „Mały świat Golema” – opowieść o
rozterkach miłosnych mitycznych stworzeń starego kontynentu, takich jak wampir, mandragora, czy
tytułowy golem. Pozycja ta wbrew pozorom skierowana jest do osób dorosłych, gdyż
rozszyfrowanie wszystkich znaczeń ukrytych w komiksie wymaga potężnego zaplecza
intelektualnego i kulturowego. Jak wszystkie opowieści Sfara i ta wchodzi w przewrotny dialog z
judaizmem. Odróżnia ją natomiast warstwa formalna, gdyż album ten narysowany jest
monochromatycznie. W niczym nie ujmuje mu to jednak uroku.
O całkiem innym golemie opowiada komiks Jamesa Sturma pt. „Golem i Gwiazdy
Dawida”. Ta historia rozgrywa się w Ameryce, w latach dwudziestych, a głównym jej tematem jest
nieco egzotyczny dla nas baseball. Na szczęście polski wydawca przybliża czytelnikowi pokrótce
zasady tej gry we wstępie do albumu, dzięki czemu możemy ze zrozumieniem śledzić sukcesy i
porażki żydowskiej drużyny, czyli tytułowych „Gwiazd Dawida”. Akcja zawiązuje się, kiedy nad
graczami zawisa niebezpieczeństwo niedokończonego sezonu, a co za tym idzie braku pieniędzy. W
obliczu tych wydarzeń trener Strauss decyduje się przyjąć nietypową ofertę. Odtąd jeden z pałkarzy
występuje na boisku przebrany za mitycznego golema, siejąc przerażenie wśród przeciwników i
publiczności. Ostatecznie jednak uprzedzenia rasowe okazują się silniejsze nawet od golema. W
finale komiksu drużyna rozpada się, aby już nigdy nie powrócić wspólnie na boisko. Jak
podsumowuje to w swej recenzji Jakub Żulczyk – „Sturm opowiadając historię o narodowym
amerykańskim sporcie, pokazuje prawdę o multikulturowej, wielonarodowej naturze Ameryki.
Żyjącym w owym czasie w Stanach Zjednoczonych różnym grupom etnicznym – Żydom,
Włochom, Afroamerykanom – wiele brakowało do pokojowej koegzystencji.”
Zestawienie to postanowiłem zamknąć jeszcze jednym komiksem wojennym, tym razem
autorstwa Krzysztofa Gawronkiewicza (rysunek) i Krystiana Rosenberga (scenariusz)
zatytułowanym „Achtung Zelig!”, który osobiście uważam za najciekawszy. Jest to historia
wędrówki dwóch Żydów – ojca i syna nazwiskiem Zelig, którzy zbiegli z transportu więźniów.
Rzecz dzieje się na ziemiach polskich, lecz próżno szukać tu odniesień do konkretnych miejsc, lub
zdarzeń znanych z historii. „Achtung Zelig!” jest komiksem onirycznym, groteskowym,
przesyconym czarnym humorem, przy tym niezwykle gęsto i misternie narysowanym.
Gawronkiewicz zderza ze sobą realistyczne tła, pieczołowicie odwzorowane elementy uzbrojenia i
umundurowania, z zagadkowymi postaciami głównych bohaterów. Młody Zelig przypomina żabę,
jego ojciec zaś przywodzi na myśl Obcego z filmu Ridleya Scotta. W ten sposób autorzy
podkreślają odmienność bohaterów. „Zawsze żyliśmy na uboczu. Żydzi w miasteczku nigdy nie
uważali nas za swoich, chociaż nasza rodzina żyła w nim od pokoleń. To pewnie przez ten nasz
wygląd.” – mówi ojciec Zeliga na jednej z pierwszych stron komiksu. Już w następnym kadrze
bohaterowie natykają się na stacjonujący w lesie niemiecki oddział, którego misją jest wyłapywanie
polskich kotów, wywożonych następnie do Niemiec. „Lada dzień zabieramy się za mrówki. W
miejsce polskich przywozimy zwierzęta z Rzeszy. Sami wiecie – wojna totalna.” – tłumaczy
niemiecki oficer o wyglądzie cyrkowego karła. Konwencja snu zdejmuje z autorów ograniczenia
właściwe dla opowieści realistycznej. „Achtung Zelig!” jest w zasadzie dziełem endemicznym na
tle pozostałego dorobku polskich twórców komiksowych. Brak w nim wyraźnych wpływów innych
komiksów, co najwyżej odniesienia do filmów, takich jak „Czas Apokalipsy” Francisa Forda
Coppoli, czy „Zelig” Woodego Allena.
Spis tytułów w kolejności opisanej w tekście:
„Maus. Opowieść ocalałego”, t. I i II, Art Spiegelman, Wydawnictwo Post, 2001
„Josel. 19 kwietnia 1943”, Joe Kubert, Wydawnictwo Egmont, 2006
„Epizody z Auschwitz: Miłość w cieniu zagłady”, Michał Gałek, Marcin Nowakowski,
Wydawnictwo K&L Press, 2009
„Poszukiwanie”, Eric Heuvel, Ruud van der Rol, Lies Schippers,
Fundacja Anny Frank, 2008
„Kot Rabina. 1. Bar Micwa”, Joann Sfar, Wydawnictwo Post, 2004
„Kot Rabina. 2. Malka Lwi Król”, Joann Sfar, Wydawnictwo Post, 2006
„Klezmerzy. Podbój wschodu”, Joann Sfar, Wydawnictwo Kultura Gniewu, 2009
„Mały świat Golema”, Joann Sfar, Wydawnictwo Mroja Press, 2009
„Golem i Gwiazdy Dawida”, James Sturm, Wydawnictwo Post, 2005
„Achtung Zelig! Druga Wojna”, Krzysztof Gawronkiewicz, Krystian Rosiński, Wydawnictwa:
Kultura Gniewu i Zin Zin Press, 2004
Artur Wabik.
Artykuł ten opublikowany został w „Słowie Żydowskim” nr 6/2009