Rozważania o Regule świętego Benedykta – CFM – Rzym 30
Transkrypt
Rozważania o Regule świętego Benedykta – CFM – Rzym 30
Rozważania o Regule świętego Benedykta – KFM – Rzym 05.09.2011 Chciałbym kontynuować razem z wami pogłębianie zagadnienia milczenia. Widzieliśmy, że dla świetego Benedykta milczenie to cisza, która słucha. A więc milczenie aktywne, które pracuje. Milczenie benedyktyńskie to nie wyłączenie radia – to raczej włączenie magnetofonu, aby pozwolić Słowu Bożemu „nagrać się” w nas. Święty Benedykt mówi o „wadze milczenia – taciturnatis gravitatis” (RB 6,3). A w rozdziale 42 podkreśla, że jeśli z powodu naglącej konieczności trzeba mówić po komplecie, niech będzie to czynione „cum summa gravitate et moderatione honestissima – z wielką powagą i stosowną powściagliwością”(42,11). Gravitas to waga rzeczy, która „ma ciężar”, która dotyka i naznacza tego, kto nią żyje. Siła ciężkości przyciąga do ziemi, a właśnie to przyciąganie pozwala nam iść. „Nagrywanie” Słowa Bożego w tym, kto milczy i słucha nie jest jednak bierne, jak na taśmie magnetofonowej. Wymagana jest gotowość, uwaga – jak u Maryi podczas Zwiastowania: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego!” (Łk 1,38). Tak Maryja zdecydowanie pozwala na wyrycie w Niej Słowa, aby Słowo w Niej stało się ciałem. Jej ciało staje się ciałem Słowa Bożego. Kiedy Słowo Boże może wyryć się w nas, nasze ciało staje się ucieleśnionym Słowem Bożym, staje się ciałem Słowa, ciałem Słowa wcielonego, ciałem Chrystusa. Tę wewnętrzną pracę milczenia, która w sposób wolny i aktywny pozwala wcielonemu Słowu na wyrycie się w nas, świety Benedykt nazywa „rozmyślaniem”. Kandydaci, którzy wstępuja do klasztoru są prowadzeni do nowicjatu, do cella novitiorum i tam czynią trzy rzeczy: „rozmyślają, jadają i sypiają” (58,5). Żartując zawsze mówię, że nowicjusze są już zdolni do jedzenia i spania i że to rozmyślanie jest tym, czego muszą się nauczyć. Ale w rzeczywistości człowiek współczesny, dzisiejszy młody człowiek musi nauczyć się także jeść i spać, to znaczy pozostawać we właściwej i zrównoważonej relacji wobec swojego ciała, swoich apetytów, swojego wysiłku, krótko mówiąc - wobec całego swojego człowieczeństwa. Zobaczymy, że swięty Benedykt był już tego świadomy, więc problem nie dotyczy ludzi współczesnych, ale człowieka jako takiego. Nie sadzę jednak, aby przypadkiem świety Benedykt umieścił obowiązek rozmyślania przed jedzeniem i spaniem – tak, jakby także zdrowy i zrównoważony stosunek do ciała i jego potrzeb miał pochodzić od rozmyślania nad Słowem Bożym. Całe nasze człowieczeństwo ma być ewangelizowane, ma otrzymywać i przyjmować Słowo, które zapowiada i proponuje zbawienie w Chrystusie; nasze człowieczeństwo ma przyswoić Słowo, uczynić je własnym, zgodzić się na nie. Ale zgoda musi pochodzić od wolności, z serca. Tylko tak także we wszystkich innych wymiarach i na wszystkich poziomach człowiek może odpowiadać i stawać się wcieleniem Słowa, złączyć się w nieprzedkładaniu niczego ponad Chrystusa. To połączenie rozmyślania z cielesnością naszego życia nie jest tylko uzupełnieniem słuchania Słowa - jest raczej jego dokonywaniem. Aby Słowo wcielone miało wpływ także na jedzenie i spanie, na całą naszą człowieczość, jak pokazuje to Reguła – to jest właśnie celem chrześcijańskiego rozmyślania, do którego zachęca nas święty Benedykt. Jeśli rozmyślanie zmienia tylko nasze idee, nasze uczucia, nasze refleksje, naszą duchowość, nie jest rozmyślaniem chrześcijańskim, gdyż nie jest rozmyślaniem ucieleśnionym, nie jest rozmyślaniem maryjnym, które przyjmując Słowo, Słowo wcielone, pozwala mu stać się ciałem i pozwala ciału wyruszyć w drogę, aby posługiwać Elżbiecie albo martwić się, że nie ma już wina na weselu w Kanie. Świety Benedykt nie znosi duchowości bezcielesnej, czyli relacji wobec Słowa Bożego, która nie dotyka głębi naszego życia, która nie przemienia naszego realnego życia, jedzenia, spania, pracy, relacji i wszystkich aspektów ludzkiej natury i ludzkiego losu. Świety Benedykt chce, abyśmy byli mnichami w duchu, duszy i ciele, jak to ujmuje święty Paweł w liście do Tesaloniczan. Także w tym Maryja jest dla nas przykładem; Ona, która „rozważała w swoim sercu” wszystkie wydarzenia z życia Jezusa (por. Łk 2, 19 i 51). Świety Benedykt nigdy wprost nie mówi o Maryi, ale cały plan dążenia do doskonałości w Regule jest maryjny – wystarczy przywołać kładzenie nacisku na pokorę, posłuszeństwo, służbę, na słuchanie i rozważanie słowa; wystarczy przywołać przedkładanie nad wszystko Chrystusa albo wspólną modlitwę w czasie Służby Bożej, która powtarza tę z wieczernika... Powiedziłbym, że wszystkie cnoty maryjne, do praktykowania których zachęca nas i prowadzi Reguła, mają swoje oparcie i źródło w gotowości Maryi do pozwolenia, aby w Niej zamieszkało, wyryło się i przeobraziło wcielone Słowo Boże. Zatem to w rozważaniu Maryja otwiera serce i życie na Słowo Boże. Owo słuchanie, które rozważa, jest postawą najbardziej odpowiadajacą naszej naturze, ponieważ słuchanie i rozważanie Słowa Bożego oznacza słuchanie i rozważanie tego, kim jesteśmy – to Słowo nas stworzyło i stwarza, a więc Boży zamysł, który Bóg powziął, stwarzając nas. Słowo wcielone jest Słowem, w którym Ojcic nas stwarza, abyśmy stali się Jego dziećmi. Dlatego, kiedy rozważanie Słowa dokonywane jest z taką gotowościa, z takim pragnieniem, wypełnia nam serce, napełnia nas radością, gdyż czyni nas nami samymi, bardziej nami samymi niż nimi jesteśmy. I dlatego jest to gotowość, która realizuje nas w tym, kim jesteśmy w samej głębi nas samych i tym, do czego jesteśmy powołami, aby być. Ponieważ dla świętego Benedykta rozważanie ma ogarniać całe życie, ma nas zajmować w całym życiu, w każdej chwili dnia, nie tylko w momencie lectio i liturgii. Liturgia i lectio lub nauczanie opata są momentem ważnym, kształcącym u źródła, ale całe życie jest powołane to tego, aby być tak przeżywanym. Pomyślmy na przykład, jak święty Benedykt cytuje Pismo Święte w odniesieniu do wszystkiego. Rzadko rozdziały Reguły nie zawierają jednego lub wiecej cytatów lub nawiązań biblijnych. Ponieważ całe życie odnajduje swoją prawdę, rozważając Słowo Boże, „Słowo życia” (1 J 1,1) – więc całe życie, wszystko to, co przeżywamy staje się z kolei rozważaniem, egzegezą Słowa. Jednak ta praca obejmuje całe życie, jeśli zaczyna się od naszego serca. Jeśli rozważając, serce przyjmuje Słowo Boże, przyjmuje Je całe życie. Dlatego święty Benedykt wymaga od nas modlitwy Psalmami w taki sposób, aby „mens nostra concordet voci nostrae” (19,7) – aby duch, umysł, serce były w zgodzie ze słowami Boga, które odmawiamy w modlitwie, spełniały słowa, którymi modlimy się, pozwalały na promieniowanie ich prawdy, piękna, blasku. Przede wszystkim nie chodzi o to, aby umieć „przestrzegać” Słowa, potrafić wprowadzać je w czyn, ale pozwolić mu działać w naszym sercu, w naszym umyśle; pozwolić mu dotknąć naszego serca i w nim się wyryć, wzrastać w nim jak ziarnu, które pada na dobrą ziemię. Kiedy to nastąpi, wszystko, co Bóg do nas mówi i czego od nas wymaga, „staje się”, „następuje” w nas. „Niech nastąpi przeze mnie, niech stanie się ze mną, według twego słowa!” mówi Maryja do anioła. Nie mówi „ja uczynię”, ale „niech będzie uczynione, niech nastąpi”. Łaska zmienia nas i przeobraża w takim stopniu, w jakim serce mówi „tak”; w takim stopniu, w jakim serce słucha i pozwala się przekonać, otwierajac się w ten sposób na pochodzący z łaski dar Bożego Słowa wcielonego. Tylko ono zdolne jest odnowić całe nasze życie. O. Mauro-Giuseppe Lepori Opat Generalny