Studencka nr 4(9) - luty 2011

Transkrypt

Studencka nr 4(9) - luty 2011
Studencka nr 4(9) - luty 2011
Studencka nr 4(9) - luty 2011
02
W NUMERZE:
SPOŁECZEŃSTWO
STUDENCKIE:
03 – W niezbyt odległej
przyszłości
04 – Międzyuczelniana
współpraca medialna
06 – Jeszcze bardziej elitarni
07 – Zboczeniec w kampusie
08 – Pusta czy pełna
InfoUO
Tomasz Panek o teologii
holokaustu
Kolejne spotkanie w Karnawale Filozoficzny. Tym razem Tomasz Panek opowiadał o
Teologii holokaustu.
Spotkanie odbyło się w Antykwariacie „
KróliKaczka” 10 lutego o godzinie 18:00. g
KULTURA / FELIETON:
09 – Była i się zmyła. Sesja
10 – Kołysz się i kręć
11 – Bo miłość jest jak mydło
SPORT:
12 – Dla każdego coś dobrego
13 – Słaby występ futsalowców
UO w AMP
14 – Awans na wyciągnięcie ręki
REDAKCJA:
Redaktor naczelny: Marcin Rol
Zastępca red. naczelnego: Patrycja Migoń
Dział finansowy: Justyna Krzyżanowska
Redakcja: Katarzyna Korek, Agata Krata,
Anita Pilżys, Michał Chudzik, Konrad
Jagieniak, Sara Bis, Patrycja Kubat, Maciej
Śmich, Iga Kowalska, Damian Bonarek,
Wiktor Gumiński, Jessica Pulak.
Korekta: Anita Pilżys, Agata Krata
Skład i grafika: Patrycja Migoń, Marcin Rol
Kontakt:
[email protected]
Spotkania redakcyjne:
Poniedziałek, godz. 18:45 - 19:45
Sala 220, Collegium Civitas
Partnerzy medialni:
Bezpłatny warsztat 18.
02.2011
Wykład: „Czy jesteśmy
duchami w maszynach?”
Warsztaty prowadzone przez doradców
zawodowych ACK UO i Mobilnego Centrum
Informacji Zawodowej w Opolu.
„Kompetencje - czym są i jaka jest ich waga
w poszukiwaniu i utrzymaniu zatrudnienia”.
Warsztaty odbędą się o godz. 10.00-12.00
w Domu Studenta ”Niechcic” w świtlicy
świetlicy. Zgłoszenia są przyjmowane w
biurze ACK UO lub drogą elektroniczną
([email protected]). g
Kolejne spotkanie w ramach Opolskiego Karnawału Filozoficznego 2011.
Tym razem dr Piotr Leśniak wygłaszał wykład
pt.: „Czy jesteśmy duchami w maszynach?”
Spotkanie odbyło 3 lutego (czwartek) o godzinie 18.00 w się w Muzeum Śląska Opolskiego (wejście od ul. Muzealnej). g
AIP UO zaprasza na warsztaty
Akademicki Inkubator Przedsiębiorczości Uniwersytetu Opolskiego serdecznie zaprasza pracowników naukowych i dydaktycznych oraz
studentów na warsztaty pt. „Nauka wykorzystania w praktyce narzędzi i metod stosowanych w
transferze technologii”, które obędą się w dniach
17-18 lutego 2011 r. na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego, ul. Katowicka
87a, 45- 060 Opole, w sali nr 4.31. Warsztaty są
elementem projektu „Nauka i wiedza - klucz do
sukcesu w biznesie” realizowanego w Uniwersytecie Opolskim w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, Priorytet VIII. Regionalne
Kadry Gospodarki, Działanie 8.2. Transfer Wiedzy, Poddziałanie 8.2.1 Wsparcie dla współpracy
sfery nauki i przedsiębiorstw.
Warsztaty będą obejmować następujące zagadnienia: możliwości współpracy z przemysłem,
definiowanie celów strategicznych jednostek
naukowych, inwentaryzowanie kluczowych
aktywów i kompetencji, określanie płaszczyzn
przekształcania kompetencji w cele biznesowe,
określanie preferowanych modeli biznesowych i
metod wdrażania wypracowanych celów biznesowych, budowa strategii zarządzania własnością intelektualną (IP), a także rozwój firm spin
off. g
Małe Granty dla uczelni
Województwa Opolskiego
na zadania dydaktyczno naukowe w roku 2011
Biuro ds. Badań Naukowych i Współpracy z
Zagranicą informuje, że Zarząd Województwa
Opolskiego ogłosił dnia 09.02.2011r. konkurs
na: Małe Granty dla uczelni Województwa
Opolskiego na zadania dydaktyczno naukowe w roku 2011.
Szczegółowe informacje o konkursie
oraz formularz wniosku obowiązujący na
Uniwersytecie Opolskim znajdują się na
stronie naszego Biura: http://www.bnwz.uni.
opole.pl
Wypełniony
wniosek
formularza
aplikacyjnego wraz z oświadzczeniem o
zagwarantowaniu środków własnych na
realizację projektu należy dostarczyć do
Biura ds. Badań Naukowych i Współpracy z
Zagranicą do dnia 25.02.2011r. g
Studencka nr 4(9) - luty 2011
03
W niezbyt odległej
przyszłości…
Marcin Rol
[email protected]
P
ierwszy okres stresu dla studentów właśnie dobiega końca. Sesja
zimowa, która kolokwiami, a później egzaminami raczyła Nas od końca
stycznia już niedługo ustąpi kolejnemu
semestrowi nauki. Dlatego w głębokim
oczekiwaniu na semestr letni, ciesząc
się miłosną atmosferą lutego, możemy
rzucić okiem na przyszłość. W najbliższych tygodniach, na początku marca,
Uniwersytet Opolski będzie obchodził
swoje święto. Dokładnie 10-go marca
1994 roku powstała uczelnia wyższa,
której wszyscy (albo tylko w części – to
bardziej pesymistyczna wersja) będziemy absolwentami. Z tej okazji zorganizowane zostaną obchody rocznicowe, o
których napiszemy szeroko w kolejnym
numerze. Tutaj zdradzę jedynie, że gościem specjalnym tego dnia będzie prezydent Polski w latach 1990-1995 - Lech
Wałęsa, który otrzyma tytuł doktora honoris causa UO.
A od przyszłego roku…
Z kolei w niezbyt odległej przyszłości,
bo już w październiku tego roku, studentów zacznie obowiązywać nowa
ustawa o szkolnictwie wyższym. Zgodnie z zapisami prawa ustalonego przez
obecny rząd, począwszy od roku aka-
demickiego 2011/2012 drugi kierunek
studiów będzie odpłatny. Takie decyzje
zapadły podczas głosowania w Sejmie
w dniu 04 lutego 2011r.
Aby ustawa obowiązywała, potrzebny
będzie jeszcze tylko podpis prezydenta, który już w ostatniej kampanii prezydenckiej taki pomysł wspierał. Obecnie rząd cały proces chce zakończyć do
kwietnia, aby przepisy weszły w życie
już od 1-go października. Jednak dla
osób ambitnych o niewielkiej grubości
portfela, wprowadzenie takiej ustawy zdaje się być zwyczajnym podcię ciem skrzydeł. To odbieranie nie tylko
biedniejszej warstwie społeczeństwa
możliwości edukacji na wielu płaszczyznach, a także zabijanie ambicji
tej części młodzieży, która wykazuje
największą aktywność wśród swoich
rówieśników i kontynuuje naukę po
maturze. Pamiętać należy, że osoba
chcąca studiować drugi kierunek, zamierza się rozwijać z własnej woli, a
nie dla swoich zachcianek.
Ustawa tego typu to ewidentne ograniczenie dostępu młodzieży do edukacji. Mając w pamięci pomysły obecnej
partii rządzącej, np. o ograniczeniu
ilości godzin historii w szkołach po-
nadgimnazjalnych, śmiem twierdzić, że
dąży się do wyprodukowania zupełnie
innej klasy społecznej niż jest Polsce
potrzebna. Co gorsza, wprowadzenie
takich przepisów może być krokiem do
wprowadzenia całkowitej odpłatności
za studia.
Ustawa ta wprowadza również inne
poprawki, między innymi dotyczące
uproszczenia procedury habilitacyjnej oraz pracy jednego wykładowcy na
etatach w kilku uczelniach. Nie posiada
ona jednak zapisów o stałym wzroście
nakładów finansowych na szkolnictwo
wyższe.
Dla jaśniejszego obrazu warto zauważyć, że przepis o odpłatności drugiego
kierunku wprowadzili Ci sami ludzie,
na których postawili w wyborach „młodzi i wykształceni”. Tak więc teraz pozostaną młodzi, ale z wykształceniem
będą mieli ciężej. Spośród 204 posłów
PO, za wprowadzeniem przepisów zagłosowało 202. Od głosowania wstrzymali się jedynie członkowie SLD, a za
odrzuceniem projektu były tylko kluby
parlamentarne PiS i PJN. g
04 SPOŁECZEŃSTWO STUDENCKIE
Studencka nr 4(9) - luty 2011
Międzyuczelniana współpraca
medialna
Justyna Krzyżanowska
[email protected]
W
szystko zaczęło się tak naprawdę
w roku 1969, kiedy Emiter stawiał
pierwsze kroki. Nas interesują jednak czasy mniej odległe, tj. ostatnie 8 lat
– tyle bowiem minęło od reaktywacji radia.
W kwietniu 2003r., po artykule w opolskiej
Galopadzie – niezależnym miesięczniku studentów UO i PO, ukazującym się w latach
2001 – 2007 – grupa studentów Politechniki
Opolskiej postanowiła wskrzesić rozgłośnię
i wspólnymi siłami utworzyła Koło Naukowe
„Studenckie Studio Radiowe Emiter”, które
działa do dziś przy Wydziale Elektrotechniki,
Automatyki i Informatyki PO. O trudnych początkach, wzlotach i upadkach, z Łukaszem
Seifertem – jednym z reaktywatorów radia –
rozmawia Justyna Krzyżanowska.
Justyna Krzyżanowska: Jak wyglądały początki reaktywacji Emitera?
Łukasz Seifert: Redakcja Galopady włączyła
się bardzo mocno w reaktywację radia. Na
stronie gazety powstało forum Reanimatorów Radia, gdzie na bieżąco były umieszczane informacje o spotkaniach – pierwsze
odbywały się na korytarzu w akademiku.
Na początku naszym głównym celem było
uzyskanie dostępu do pomieszczeń, w których znajdowało się radio. Aby to było możliwe, należało powołać do życia koło naukowe.
Dość szybko powstał jego status , wybrano
opiekuna i wtedy tak naprawdę rozpoczęła
się reaktywacja radia.
Długoczekaliścienadostęp dopomieszczeń?
Niestety nie pamiętam ile trwało załatwianie
Na zdjęciu „Redaktorzy Radia Emiter”
„Myślę, że przyszłość radia Emiter leży głównie w potencjale ludzkim. To od nas, studentów, zależy czy
radio się rozwija, czy ulega stagnacji.” – zauważa Paweł Szmuc, redaktor naczelny radia Emiter
Redaktorzy Gazety Studenckiej postanowili
wyjść poza mury redakcji i nawiązali współpracę ze Studenckim Studiem Radiowym „Emiter”.
Niniejszy artykuł ma na celu przybliżenie wam,
drodzy czytelnicy, sylwetki naszego nowego
partnera.
formalności, o których mówiłem wcześniej.
Pamiętam natomiast, że nie mogliśmy doczekać się dnia, w którym zostaną nam przekazane klucze do pomieszczeń radia. Tak
naprawdę nikt z nas nie wiedział do końca,
co zobaczymy po drugiej stronie drzwi. W
międzyczasie dochodziły do nas informacje,
że radio może nigdy się nie reaktywować.
Pomieszczenia, które od zawsze należały do
Emitera nie były wykorzystywane od kilku
lat. W momencie kiedy reaktywowało się radio, istniały dwa plany na zagospodarowanie
pomieszczeń. Pierwszy z nich zakładał, że
zostaną one zlikwidowane, gdyż kolidowały
z nowo budowanym Łącznikiem. Drugi plan
zakładał, że pomieszczenia zostaną przekazane Samorządowi Studenckiemu PO.
I co zobaczyliście, gdy pierwszy raz otworzyliście drzwi? Pomieszczenia nadawały
się do użytku?
Raczej do remontu. Władze uczelni przekonały się jednak, że „ta reaktywacja radia” nie jest
słomianym zapałem garstki studentów i na
początek przeznaczyły znaczne pieniądze na
remont blisko 10 pomieszczeń. Naprawiono
płyty wytłumiające, wymieniono instalację
elektryczną, sanitarną, położono sieć komputerową. No i zamontowano wykładziny oraz
dywany. Wszystkie pomieszczenia przeszły
generalny remont.
„Ważne, żeby zawsze był ktoś, kto będzie chciał tworzyć radio i ktoś, kto będzie chciał tego radia słuchać.
Jak już mówiłem - jestem optymistą i gorąco w to
wierzę.” – komentuje redaktor naczelny
A jak było ze sprzętem, bo przecież bez
sprzętu radio nie jest w stanie funkcjonować, prawda?
Racja. Sprzęt był bardzo słaby, w stanie wręcz
opłakanym. Najmłodszy pochodził z lat 90.
Taka mała dygresja: kiedyś, Radio Emiter
nadawało jako radiowęzeł – jednak po remoncie akademików PO został on zdemontowany. Trzeba było pomyśleć o nowym sposobie nadawania, o nowym sprzęcie, bo to, co
było w radiu… w większości nie nadawało się
do użytku.
W jaki sposób i skąd pozyskaliście fundusze
na zakup nowego sprzętu?
Postanowiliśmy, że Radio Emiter będzie nadawać przez Internet, dlatego najważniejszy dla
nas był zakup serwera i komputera emisyjnego. Zakup ten został sfinansowany przez PO.
Reszta sprzętu, która znajdowała się w radiu
była własnością emiterowców lub została
użyczona przez Radio Plus. Radio Emiter dość
szybko stało się organizacją, która nagłaśniała
szereg uroczystości uczelnianych i to właśnie
dzięki nim zdobyliśmy sporo sprzętu. Warto
zaznaczyć, że znaczna jego część została wypracowana przez emiterowców.
Długo trwała reaktywacja?
Pierwszy etap reaktywacji trwał właściwie rok:
od spotkań na korytarzu, przez setki podań,
godziny odstane w przeróżnych kolejkach,
organizacje dodatkowych akcji, aż po remont
pomieszczeń. Dopiero w 2004 roku oficjalnie
uruchomiliśmy radio.
Jaki był pierwszy program, który nadaliście?
Studencka nr 4(9) - luty 2011
Pierwszy sygnał został nadany 4 maja 2004
roku. Audycja, która została nazwana „emisją
próbną”trwała dwie i pół godziny. Przedstawione zostały dwa serwisy informacyjne, relacja
z przeglądu kapel rockowych oraz prezentacje audycji. Dla wszystkich była to tak naprawdę próba przed prawdziwą emisją, którą
zaplanowaliśmy na październik 2004.
Rozumiem, że od tego czasu nadajecie nieprzerwanie?
Tak! Poza wakacjami i sesją zimową nadajemy
programy przez cały czas. W 2004 roku rozpoczynaliśmy od dwóch dni w tygodniu, a teraz
mamy ramówkę na cały tydzień. W czasie, gdy
nie ma audycji, na naszej antenie można posłuchać muzyki. Przez lata wszystko się zmieniło: ludzie przychodzili i odchodzili, a wraz
z nimi ich projekty. Nadawaliśmy programy
o różnej tematyce. Tylko jedna audycja przetrwała do dziś: Majster Bieda – Piotra Kupińskiego.
A czym ty zajmowałeś się w radiu?
Byłem wydawcą pierwszego programu – z
emisji próbnej. Zasiadałem w zarządzie - byłem odpowiedzialny za redakcję, chwilkę za
promocje. Miałem też przyjemność bycia
redaktorem naczelnym przez jeden rok (w
ostatnim roku studiów). Prowadziłem kilka
programów, pomagałem w organizacji imprez, sprzątałem, nagłaśniałem kilka imprez,
trochę zajmowałem się informatyką. Właściwie robiłem wszystko... i jeszcze nie skończyłem!
Czyli kontrowersyjnych tematów na antenie
nie brakowało?
Myślę, że jak na medium studenckie nasze
radio jest bardzo grzeczne. Z perspektywy
czasu żałuje, że radio jako „tuba” studentów
nie poruszyła kilku drażliwych tematów. W
sumie tylko jedna audycja budziła kontrowersje wśród emiterowców. Pamiętam, że
prowadzący zapraszał do studia gości, a ci
rozmawiali na poważne, życiowe tematy. Były
to rozmowy na wysokim poziomie.
Jak wspominasz pierwsze
kroki reaktywowanego Emitera?
Na pewno wszyscy bardzo
cieszyliśmy się, że w końcu się
udało. Rok 2004 to był dobry
rok. Mimo, iż antena nie była
jeszcze gotowa, to udało nam
się w kwietniu przygotować
wystawę z okazji 35lecia działalności, na której pojawiły się
nie tylko władze uczelni, ale
także byli Emiterowcy! W tym
samym miesiącu zorganizowaliśmy pierwszy Rock-Time –
Przegląd Amatorskich Zespołów Studenckich,
który organizujemy do dziś. Miesiąc później
stworzyliśmy wystawę z historii Piastonaliów.
Jak widać działo się, pomimo, iż radio jeszcze
nie nadawało.
Jak zapatrujesz się na przyszłość radia?
Oj, to już nie zależy ode mnie. Z każdym naborem przychodzą nowe osoby i to one powinny tworzyć nasze radio. Zauważyłem, że
obecnie ludzie mają coraz mniej czasu na
swoje hobby. Spora cześć studentów studiuje
na dwóch kierunkach lub musi godzić studia i
pracę. Na szczęście w Emiterze znalazło się kilka osób, które chcą oddać więcej czasu radiu.
Myślę, że teraz w radiu jest wiele osób z ciekawymi pomysłami i ma ono szanse na dalszy
rozwój. Ja mogę jedynie podpatrywać z boku
Źródło: Archiwum radia Emiter
Co w takim razie nadal trzyma cię w radiu?
Na pewno sentyment. To w radiu poznałem
wielu ciekawych ludzi – pomimo, iż oni odeszli
z Emitera kilka lat temu, to nasza znajomość
trwa do dzisiaj. A co najważniejsze – i to się
sprawdza: dopóki jest się w radiu studenckim, można tak naprawdę zrobić wszystko.
Jeśli ktoś stanie się zawodowym dziennikarzem czy prezenterem, straci niezależność,
którą dawało mu medium studenckie.
SPOŁECZEŃSTWO STUDENCKIE 05
„Radio to magia! Magia, która przyciągnęła wiele osób. Nie żałuję ani jednej chwili spędzonej w Emiterze, to były – i nadal są – naprawdę cudowne czasy.” – mówi Łukasz Seifert.
Na zdjęciu „Reaktywatorzy Radia Emiter”
i udzielać rad, jeśli ktoś tego potrzebuje.
Nigdy nie kusiło cię, aby pójść drogą medialną zawodowo?
Kiedyś myślałem o takiej pracy – w końcu
radio to magia. Jednak poza radiem interesuje mnie wiele rzeczy. Ostatecznie zostałem
informatykiem. Myślę, że media studenckie
są dobrym miejscem, aby się sprawdzić czy
nadajemy się do takiej pracy i czy nas to interesuje.
Od czasu reaktywacji minęło 8 lat. Z roku na
rok radio cały czas się rozwija. Emiterowcy
wychodzą do słuchaczy z coraz bardziej obszerną ramówką, nie boją się zmian. Choć hasło Emitera brzmi: „nieźle rockujemy”, nie myślcie drodzy czytelnicy, że usłyszycie tam tylko
i wyłącznie muzykę rockową. Owszem, takiej
na antenie jest niewątpliwie najwięcej, także
kilka audycji jest poświęconych temu właśnie
gatunkowi, jednak w radiu nie zabraknie innych, bliskich studentowi, tematów. Od humorystycznego programu poświęconemu kabaretowi, przez kino czy podróże, rozmowy o
życiu i nie tylko, nowinki kulturalne, docierają
po praktycznie wszystkie gatunki muzyczne
– a to jedynie zalążek tego, co radiowcy przygotowują dla swoich słuchaczy. Jak na radio
przystało, nie brakuje także codziennych serwisów informacyjnych. Wraz z rozpoczęciem
semestru letniego, zarząd studenckiej rozgłośni planuje zmiany w ramówce. Nie zabraknie
znanych i lubianych audycji, jednak pojawią
się nowe, o różnorodnej tematyce, a także
powrócą dawni prowadzący. Jak zauważa
Paweł Szmuc, redaktor naczelny radia Emiter,
z każdym naborem do rozgłośni przychodzą
młodzi ludzie, którzy patrzą na świat z nowej
perspektywy, chcą coś zmieniać. Po chwili
dodaje: „ta ciągła świeża krew w radiu powoduje, że radio Emiter nie zakopało się gdzieś
w odmętach historii”. Redaktorzy działają nie
tylko w eterze. Radio patronuje takim imprezom studenckim jak coroczne „Piastonalia”
czy „Kulturalia”. Chęć do działania przejawia
się także w niemałym wyzwaniu, jakim jest
organizacja wspomnianego już „Rock-Time’u”. W Emiterze można się wiele nauczyć – poczynając od obsługi sprzętu radiowego, przez
kształtowanie warsztatu dziennikarskiego, na
pracy zespołowej kończąc. g
Więcej informacji na:
www.radioemiter.pl
06 SPOŁECZEŃSTWO STUDENCKIE
Studencka nr 4(9) - luty 2011
JESZCZE BARDZIEJ ELITARNI
W Collegium Civitas otwarto studio telewizyjne. Trwa nabór kandydatów
na prezenterów. Start studenckiej telewizji zaplanowano na marzec.
dyrektor Instytutu Politologii, pani prof.
Wiesława Piątkowska–Stepaniak wielokrotnie podkreślała, że kierunek dziennikarstwa i komunikacji społecznej jest
kierunkiem elitarnym. „Myślę, że nowo
otwarte studio telewizyjne czyni studentów dziennikarstwa – i nie tylko –
jeszcze bardziej elitarnymi. Telewizja ma
pokazywać aktualne wydarzenia, życie
uczelni oraz pasje studentów. Ma edukować i informować. Z czasem na antenie zagoszczą również reportaże i filmy.
Nabór kandydatów chętnych do tworzenia telewizji uniwersyteckiej już się
rozpoczął. Wszyscy zainteresowani powinni udać się do sekretariatu Instytutu
Politologii i tam wpisać się na listę oraz
przedstawić swój pomysł na program telewizyjny. W castingu mogą brać udział
studenci wszystkich kierunków, nie tylko
dziennikarstwa. Studenci dziennikarstwa
natomiast, będą tworzyć trzon redakcji”.
Damian Bonarek
[email protected]
13
stycznia 2011 r. - ta data zapisze się w historii Instytutu Politologii i całego Uniwersytetu
Opolskiego, jako przełomowa. Wszystko
za sprawą profesjonalnego studia telewizyjnego, które tego dnia otwarto w Collegium Civitas. Na uroczystości otwarcia
studia pojawili się także zaproszeni goście. Wśród nich znaleźli się między innymi prof. dr hab. Stanisława Sokołowska,
prorektor do spraw finansów i rozwoju
uczelni, a także prof. Marek Masnyk, dziekan Wydziału Historyczno – Pedagogicznego.
- „Na razie są to tylko narzędzia.
My zainwestowaliśmy, teraz wszystko zależy od studentów, bo to oni będą tworzyć
tę telewizję. (…) Życzę sobie i instytutowi, żeby to narzędzie przerodziło się w jak
najlepsze pomysły i dało pożądane owoce.” - powiedziała prof. Sokołowska w rozmowie z Kamilą Zawłocką z dodatku „Akademicka” w Nowej Trybunie Opolskiej.
Zaproszeni goście zgodnie podkreślali,
że studio wygląda imponująco. Pomieszczenia, które będzie zajmować redakcja
telewizji studenckiej zostały gruntownie
wyremontowane, a koszt remontu to 160
tysięcy złotych. Oprócz tego, redakcja dostała najnowocześniejszy sprzęt, którego
z pewnością nie powstydziłaby się żadna
profesjonalna stacja telewizyjna. Studio
znajduje się na parterze Collegium Civitas. Zostało wygłuszone i podzielone na
montażownię, realizatorkę i studio nagrań. Powstała również profesjonalna kabina lektora, która umożliwi nagrywanie
dźwięku. Studenci, którzy zechcą pracować w telewizji i tworzyć ją, będą mieli
do dyspozycji kamerę Full HD oraz możliwość wypożyczenia wozu transmisyjnego. Cały sprzęt, wartości bagatela 240
tysięcy złotych
został zakupiony z funduszu
programu Platon, który ma na
celu rozwijanie
usług teleinformatycznych w
środowiskach
naukowych.
Podczas ceremonii
rozdania indeksów
„Oczywiście zapraszamy do współpracy słuchaczy z wszystkich kierunków.
To studenci będą tworzyć ramówkę,
uczyć się i rozwijać swoje pasje. Najważniejsze są chęci i zaangażowanie, a
nie kierunek studiów” - powiedział NTO
mgr Radosław Święs, który będzie opiekunem telewizji akademickiej. Jak sam
podkreśla, telewizja jest medium bardzo skomplikowanym, a stworzenie jednej, chociażby małej informacji wymaga
ciężkiej pracy i dużych umiejętności.
Dlatego też przed otwarciem telewizji
studenci będą musieli przejść niezbędne
szkolenia, aby zdobyć wszelkie praktyczne umiejętności, niezbędne do pracy w
telewizji. Nauczą się montażu, pisania
tekstów oraz prowadzenia programów.
Jak już wspomniałem, pierwsze
programy powstaną w marcu, a będzie je
można oglądać na stronie internetowej
www.dziennik a r s t wo. u n i .
opole.pl. Póki
co, na podanej
stronie
można zobaczyć materiał
z uroczystości
otwarcia studia. g
Studencka nr 4(9) - luty 2011
SPOŁECZEŃSTWO STUDENCKIE 07
Zboczeniec na kampusie
Od stycznia na terenie Uniwersytetu Opolskiego oraz w jego najbliższych okolicach grasuje mężczyzna, który oferuje studentkom pieniądze
w zamian za świadczenie usług seksualnych. Cichy i niepozorny zmienia
swoje oblicze, gdy tylko namierzy swoją ofiarę.
Justyna Krzyżanowska
[email protected]
W
szystko zaczęło się na początku
tego roku. Na parkingu obok znanej i lubianej przez studentów
Book a Cafe zwyczajny, na pierwszy rzut
oka, mężczyzna zaczepił jedną ze studentek. Czy była to pierwsza z zaistniałych
sytuacji? Niewiadomo. Na pewno jedna
z pierwszych. Ubrany w brązowawą kurtkę, twarz zasłonił do połowy szarym szalikiem, bądź golfem, na głowę włożył szarą czapkę i postanowił działać. „Zaczepił
mnie i z uśmiechem na twarzy zapytał o
godzinę. Kiedy odpowiedziałam, zapytał
jeszcze raz. Tym razem chciał wiedzieć
czy mu obciągnę za 50 zł” – wspomina
Magda, studentka III roku. Po chwili dodaje, że mężczyzna wyglądał na jakieś
35 lat i słyszała o podobnych sytuacjach,
możliwe, że z jego udziałem w roli głównej. „Tego samego dnia co mnie, zaczepił
też inną dziewczynę. Kiedy odmówiła,
podobno zaczął ją gonić i rozbierać się
przed nią. Słyszałam, że nawet wezwano
policję. Koleżanki mówią, że zaczął także zaczepiać w okolicy Szarej Wilii”. Co
prawda od początku stycznia trochę czasu już minęło, jednak albo nasz bohater
nie przestał działać, albo ma swojego następcę, o czym przekonały się mieszkanki
opolskich akademików.
ne. Apeluję do was, drogie czytelniczki,
abyście miały oczy dookoła głowy i słuch
myśliwego. Jednocześnie zwracam się do
zarządzających domami studenta, z prośbą o zwiększenie czujności przy wpuszczaniu obcych do akademików. Skoro
ów mężczyzna zaczął od terenu mniej
lub bardziej związanego z uczelnią, na-
stępnie zaczął grasować w kampusie,
to tylko czekać aż któregoś dnia zapuka
do drzwi którejś z nas. Nie dopuśćmy do
tego, złapmy go, zanim wyrządzi komuś
krzywdę!
Na prośbę moich rozmówczyń, ich dane
zostały zmienione. g
Ostatnio słyszałam jak jakaś dziewczyna głośno krzyczy. Później w kampusie kręciła się policja. Myślę, że
to może mieć związek z tą sprawą.
Ten zboczeniec zaczepia dziewczyny
w okolicy akademików i pyta czy za pieniądze zechcą przyglądać się, jak ten
się zabawia. Kiedy odmawiają, pyta czy
może mają chętne koleżanki. Kiedy po
raz kolejny usłyszy odmowę, przeprasza
i odchodzi jakby nigdy nic – mówi Ela,
mieszkanka DS. „Mrowisko”.
Mężczyzna podchodzi do studentek nie
tylko wieczorami. Czyni to także w biały
dzień, kiedy w pobliżu są też inni ludzie.
Swoją „ofertę” przedstawia wprost, bez
zbędnego ględzenia. Na razie żadnej ze
studentek nic nie zrobił. Oczywiście poza
tym, że je nieźle nastraszył. Jednak to nie
oznacza, że możemy czuć się bezpiecz-
Fot. Justyna Krzyżanowska
08 SPOŁECZEŃSTWO STUDENCKIE
Studencka nr 4(9) - luty 2011
Pusta czy pełna?
„Biedny student” to jedno z najczęściej używanych zwrotów w odniesieniu do studenckiego życia. Każdy z nas, nawet zanim sam poszedł na
studia, miał szansę usłyszeć go od znajomych czy rodziców.
stania z ciężkich książek, nie chcąc ich wypożyczać, nie wspominając już o ich kupowaniu, bo wtedy by zbankrutowali. Ksero
jest dużo tańszą alternatywą dla zakupu,
lecz jeśli podsumowałbym swoje wydatki
z pierwszego semestru przeznaczone na tę
opcję, to wyszłaby z tego niemała suma. A
niby studia są darmowe...
Poimprezuj, powydawaj
Głowy wielu studentów zaprzątają nie
tylko wydatki dotyczące samego studiowania i nauki, ale także te przeznaczone
na ich zainteresowania, przyzwyczajenia,
czy po prostu małe przyjemności. Największym wyzwaniem dla mnie na studiach
są wydatki związane z przyjemnościami. W
moim przypadku to ubrania, kosmetyki,
alkohol na imprezy itp. Żywię się głównie
obiadkami domowymi, ale też trochę gotuję sama. Raz na dwa tygodnie jem „na
mieście” -mówi Kasia, studentka I roku finansów i rachunkowości.
Iga Kowalska
[email protected]
„S
tudencka lodówka” jednoznacznie kojarzy się z pustką, „studencka kuchnia” z jej ubogim
menu, a „studenckie mieszkanie” z pełną
pustych butelek i puszek po piwie, lekko
cuchnącą norą. Wszędzie porozrzucane
ubrania, brudne szklanki i ogólny bałagan z pewnością jest obecny w wielu
studenckich mieszkaniach, jednak są to
oczywiście ogólne stereotypy. Poza tym
wielu nadal mieszka w swoim rodzinnym
domu, dojeżdżając codziennie na uczelnię, przez co ponoszą dodatkowe wydatki
na dojazdy. Jak to jest naprawdę ze „studencką kieszenią”?
Ksero zmorą
Podstawą studiowania jest nauka, a nie ma
nauki bez dodatkowych pomocy w postaci drukowanej. W przypadku niektórych
przedmiotów można wypożyczyć książki
z biblioteki, ale często trzeba książkę kupić lub skserować potrzebne materiały na
zajęcia. Kolejki do punktu ksero są ogrom-
ne, a studenci codziennie zostawiają tam
fortunę. „Największym wydatkiem są dla
mnie kserówki. Największym i zarazem
(moim zdaniem) najgłupszym!! Marnowanie pieniędzy. Kseruje materiały, które
raz przeczytam, a one nie zawsze są mi
potrzebne do zaliczenia kolokwium. Jednak muszę je przeczytać na każde zajęcia.
Przeczytam, a i tak nie dostanę plusa. Nie
przeczytam, mam minusa.” uważa Martyna, studentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Dużo też wydaję na prasę.
Muszę czytać rożne czasopisma, żeby mieć
rozeznanie wśród różnych mediów - mówi.
Twierdzi, że choć w czytelni dostępnych
jest wiele czasopism, to nie zawsze są one
aktualne.
Wiktor ma na ten temat podobne zdanie: Myślę, że największym wydatkiem jest
ksero. Praktycznie na każdy przedmiot i na
większość zajęć trzeba coś przeczytać, więc
bez tego się nie obejdzie. Studenci rzadko
słyną z zamiłowania do noszenia i korzy-
Niektórzy mają słabości do kupowania
różnych rzeczy, co wiąże się z niemałymi
wydatkami, ale przecież nie samą nauką
żyje człowiek! Jako kobieta oczywiście
wydaję najwięcej pieniędzy na buty. Dużo
też płacę za jedzenie, mimo, że staram się
robić jakieś proste, tanie dania w domu. Ze
znajomymi chodzimy też do baru ‘Kanapka’, gdzie wydajemy mnóstwo pieniędzy,
m.in. na kanapkę BIS. - dodaje Karolina,
studentka pierwszego roku UO.
Student- człowiek w drodze
Niewielu ludzi studiujących w Opolu
pochodzi z tego miasta, dlatego kolejną
kwestią, na którą muszą znaleźć trochę
pieniędzy w swych portfelach są dojazdy,
bliższe lub dalsze. Student żyje trochę „na
walizkach” i nie zawsze jest to wygodne
i tanie. Czasem ma też problemy z organizacją. Jak mówi Martyna: Dojazdy nie
są drogie, a ja też nie zawsze wracam do
domu, ale za to dużo pieniędzy wydaję na
jedzenie, nie potrafię robić przemyślanych
zakupów. Idę po chleb, a wydaję 20zł na
sok, płatki owsiane, jogurty i wszystko inne,
co zobaczę i przypomni mi się, że musze to
mieć.
Sara natomiast jest osobą, codziennie dojeżdżającą na uczelnię i jak sama mówi:
KULTURA / FELIETON 09
Studencka nr 4(9) - luty 2011
Moim największym wydatkiem związanym
ze studiami jest kupno biletu miesięcznego,
którego cena waha się w graniach 130zł.
Nie jest to duża suma, dlatego zdecydowałam się na dojeżdżanie, choć tracę w ten
sposób wiele cennego czasu. Podobnie Sylwia, która nie mieszka w Opolu: Najwięcej
wydaję na bilety miesięczne, chociaż myślę
że gdyby zliczyć wszystkie wydatki na ksero
to nie wyszłoby o wiele mniej.
Świeci pustkami
Jak się okazuje to właśnie ksero, jedzenie,
dojazdy i imprezy są największą zmorą
studentów jeśli chodzi o wydatki. To, że
kieszeń studenta zwykle świeci pustkami
jest wynikiem tylu niezbędnych zakupów, czy nieumiejętności rozplanowania
sobie pieniędzy, to już osobna kwestia.
Dobrym podsumowaniem w tym temacie
jest wypowiedź Piotra, studenta Uniwersytetu Opolskiego: Ciężko mi powiedzieć,
na co wydaję najwięcej pieniędzy na studiach. Strzelać mogę,
że na jedzenie i kserówki. Na piwo i inne
przyjemności - też
trochę idzie. Dojazdy
w zasadzie też kosztują, pomimo, że PKP
stworzyło dla nas,
braci
studenckiej,
udogodnienia w postaci 50% rabatu na
bilety. Podsumowując
- jest mnóstwo małych wydatków, które
są na co dzień niezauważalne, jednak,
gdy podliczyć wszystko okazuje się, że... w
kiermanie pustka! g
Fot. Justyna Krzyżanowska
Była i się zmyła. Sesja
Stosy kserówek niejednokrotnie wzbogaconych notatkami z wykładów, tudzież własnymi ‘wypocinami’. Morze przelewającej się kawy i napojów energetyzujących.
Niespotykana cisza na korytarzach akademika i wielka
panika na uczelni. Wszystko to sprowadza się do jednego
słowa – SESJA.
C
Anita Pilżys
[email protected]
óż, jakby to powiedziała pewna Pani (pozdrawiamy serdecznie) : ‘Jakżeś latała, tańczyła to teraz siedź! I się ucz!’- i co
najsmutniejsze, niewątpliwie miałaby sporo racji.
rychłego powrócenia niejednokrotnie jest ogromnym zaskoczeniem kwitowanym zazwyczaj dwoma słowami: „tak szybko?”
Przed sesją każdy, przeciętny student , w tym oczywiście ja, to
osoba niezwykle żywiołowa, otwarta na propozycje zabawy, mająca urozmaicone życie towarzyskie, nie przejmująca się jutrem i
razem z resztą studentów wkraczająca w dorosłe życie.
W tym roku nie było inaczej. System Eliminacji Studentów (nadal) Jest Aktywny. Tak już pewnie pozostanie zawsze. Przetrwają tylko Ci, którym będzie to dane.
Bez względu na to czy ktoś jest na I, II czy nawet V roku, stres
pojawiający się wraz z przybyciem „cioci” SESJI jest ten sam. Ludzie chodzą, biadolą, jak to nic nie umieją, chociaż sami podświadomie czują, że nie do końca jest to prawdą. Może chcą
pomóc koleżankom i kolegom, aby nie czuli się odosobnieni w
swojej niewiedzy? Kto to wie. Jest to chyba jeden z najbardziej
widocznych skutków ubocznych przyswajania bliżej nieokreślonej ilości wiedzy w bardzo krótkim czasie.
Sesja to okres skutecznie go tego wszystkiego pozbawiający i
sprowadzający go z powrotem na ziemię. Wraz z jej pojawieniem,
trzeba mieć się na baczności przed wykładowcami, a sam fakt jej
Tym samym udawania nam to, jak bardzo znaczący ma ona
wpływ na przeciętnego studenta. No ale cóż, po to poszliśmy
na studia, żeby z nią walczyć. Bez pracy nie ma kołaczy. Sesja to
podstawa życia studenckiego, bez niej nikt nie wiedziałby, co
to znaczy studiować . Na niej nauka tutaj się opiera. Więc dość
już grymaszenia z mojej strony.
Pokonaliśmy sesję! A jak będzie za rok? Z pewnością tak jak
zwykle - znów nas zaskoczy! g
10 KULTURA / FELIETON
Studencka nr 4(9) - luty 2011
Kręć się i kołysz
Żadna blondynka urodą nie przebije
Nico. Jeśli takowa się pojawi, to nie
umrze jeżdżąc na rowerze, wskutek
przedawkowania narkotyków. Gdy
po kalendarzu Majów, nastanie kalendarz Czerwców, świat się nie zawali. Jeszcze długi czas będziemy „on the
road to nowhere”.
fot. Dariusz Szpunar
Maciej Śmich
[email protected]
D
ługa zima nie chce się skończyć, a
ja następny wieczór katuje się postpunkowym swądem spod znaku Sonic Youth. Czas spędzam w oczekiwaniu na
kolejny Teen Age Riot, ale nie Atari, bo Atari
leżą już na wysypiskach. Z utęsknieniem
wypatruje iPod Teenage riot końca pierwszej dekady XXI wieku.
Dla godnego scharakteryzowania mojego
„fin de siecle”, odwołam się do słów Tomka
Beksińskiego, zamieszczonych w felietonie
„Tylko nie rock” (10/1999)na łamach „Tylko
Rocka” notabene.
„Pod koniec XX wieku (minęło przeszło 10
lat i nic się nie zmieniło) wszystko sprowadza się do wspólnego mianownika. Kiedyś
każdy zespół miał swoje charakterystyczne
brzmienie i oryginalnego wokalistę. Nawet
„nowi romantycy” w latach osiemdziesiątych różnili się od siebie. Trudno było zestawić Ultravox, Depeche Mode, OMD i Classix
Nouveaux, choć pochodzili z jednej stajni.
A teraz prawie wszyscy Goci rzężą, „progresywni” upajają się wtórnymi solówkami,
metalowcy naśladują brzmienie wiertarki
udarowej, a „twórcy” techno i rapu napierdalają równo aż do znudzenia”.
Na pytanie czy rock’n’roll rzeczywiście
umarł, a my będziemy już jedynie walczyć
z otyłością, próbowaliśmy odpowiedzieć
wraz z Pawłem Pasieką liderem zespołu Patacones. Grupa wygrała eliminacje do występu na dużej scenie na tegorocznych Piastonaliach, zrealizowała właśnie teledysk
do utworu „MAJNDFAK” promującego debiutancki album, który ukaże się już wkrótce, najprawdopodobniej w sieci Empik na
terenie całego kraju. Najpierw pozwolę gościowi krótko się przedstawić.
Maciej Śmich: Patacone, to ciasteczka z
pieczonych bananów, jak rozumieć to połączenie?
Paweł „Pasi” Pasieka: Pieczone banany, je-
fot. Dariusz Szpunar
steśmy bananowcami z dobrych domów.
Tak nazywa się, nie prawdziwych ziomów,
którzy chodzą w szerokich spodniach,
uważają się za prawdziwych mieszkańców
ulicy, jednak tak naprawdę wychowują ich
rodzice w dobrych domach w rodzinnej atmosferze, a, że my trochę tacy jesteśmy…
Jedynie nasz perkusista mieszka w bloku.
Pasuje do nas takie określenie. Tak poważnie, to nie wiem do końca, skąd wzięła się ta
nazwa, najpierw nazywaliśmy się Rabarbar,
ale Patacones brzmi lepiej.
Waszym teledyskiem, o którym wspominaliśmy zajęli się profesjonaliści z 9 LITER
STUDIO. Jak wyglądała jego realizacja, jak
narodził się koncept?
MAJNDFAK, wpadasz na pomysł, o co może
chodzić? Wizja zagłębienia się w ludzką
głowę, poprzez pryzmat Gombrowiczowskiej „Ferdydurke”. W zamyśle kawałek i
klip ma być o chaosie, o ludzkiej psychice,
która często lubi popadać w taki chaos,
niekoniecznie o ludziach, którzy chodzą po
ulicy. Nie jest personalnie o wariatach, raczej
ma narrację wariata interpretującego rzeczywistość. Z tym łączą się środki przekazu,
jakie zastosowaliśmy. Teledysk kręcony był w
opuszczonym, stuletnim zameczku, w starym
zaniedbanym parku, w środku nocy. Klip planujemy wysłać na Yach Festival.
Klip wyszedł rzeczywiście świetny, jednakże
warto zauważyć, że muzyka którą gracie to
dość wyeksploatowany obszar twórczości.
No tak, było Limp Bizkid, był Linkin Park, zespoły amerykańskie, u nas nie było tego wiele.
Chłopaki grają nu-metal, a ja potrafię tylko rapować, z takiego połączenia nie mogło wyjść
nic innego. Zwróć uwagę, że ostatni kawałek
MAJND FAK, nie jest do końca rapowany tak
jak poprzednie, i w tym kierunku staramy się
rozwijać. Gramy z chłopakami już 3 lata, dobrze się dogadujemy, jednocześnie się zmienialiśmy. MAJND FAK nie jest tym, co robiliśmy
na początku, wokal się zmienia, muzyka się
zmienia. Nie można już tego podpiąć stricte
pod rapcore.
KULTURA / FELIETON 11
Studencka nr 4(9) - luty 2011
Myślisz, że wasza popularność wyszła
poza grono znajomych?
Marzy mi się, aby znał nas ktoś, kto nie zna
żadnego z nas osobiście, chociaż może to
marzenie już się spełniło. Generalnie znajomi są siła naszego zespołu, rekwizyty do
teledysku były pożyczone od bliskich nam
ludzi, również aktorami były osoby z nami
związane.
niem, jest zagrać koncert dla 200 osób, które przyszły tylko i wyłącznie na Patacones.
Ustaliliśmy już, że duch rock’n’rolla w narodzie nie umarł, trzyma się póki co, bardziej jest kultywowany. Era wielkiej czwórki z Liverpoolu nie skończyła się, jednak z
przykrością stwierdzam, że wydaje mi się
Płyta jest już prawe nagrana, koncertujecie, macie nakręcony teledysk, zajmuje się
wami profesjonalny manager, przed wami
występ na dużej scenie podczas opolskich
Piastonaliów. Wierzysz w przyszłą karierę,
że uda Ci się kiedyś żyć z muzyki?
Zaczynając zajawkę z muzyką wierzyłem,
że kiedyś będzie z tego coś fajnego. Zaczyna się to powoli udawać, tak jak powiedziałeś, już mamy klip, już mamy możliwość
wydania płyty do Empików, nagramy ją najprawdopodobniej w bardzo profesjonalnym studio. Trochę się trzeba było w tym
poprzepychać, niemniej jednak, idzie to
wszystko do przodu. Nie od razu zacząłem
grac z chłopakami z Patacones, oni potrafią grać, a ja potrafię rapować, wspólnymi
siłami rozwijamy ten projekt. Moim marze-
że będzie chylić się ku upadkowi. Utwór
MAJND FAK nie stanie się pewnie hymnem
na miarę „Where is my mind” Pixies’ów. Muzykom zespołu Patacones życzę, aby mogli
rozepchnąć się łokciami na rynku muzycznym, poszanowania undergroundowego
świadka i pieniędzy płynących z mainstreamowego nurtu. g
fot. Łukasz Seifert
Bo miłość jest jak mydło
Justyna Krzyżanowska
[email protected]
O
d miesiąca nie widzę nic innego, jak tylko różowe/czerwone/
różowo – czerwone, czasem z domieszką białego, pluszowe
serduszka. W sklepach coraz częściej słychać muzykę o miłości,
a na ekrany kin wchodzą najnowsze komedie romantyczne. Wszystkie
znaki na witrynach sklepowych i cukierniach wskazują tylko na jedno:
walentynki. Święto samo w sobie mogłoby być naprawdę miłe, gdyby
nie emanująca na kilometr tandeta made in China. Nawet moja od lat
ulubiona kawiarnia uległa komercyjnym trendom. Nie jest więc dobrze.
Bo przecież w miłości nie chodzi o ilość, ale o jakość, a o tej sprzedawcy
i specjaliści od marketingu najwyraźniej chyba zapomnieli. W okresie
przed – walentynkowym odnoszę wrażenie, że miłość należy okazywać
ukochanej osobie tylko i wyłącznie w tym jednym, „magicznym” dniu.
Zachłyśnięci zachodnią tandetą zakochani, przez 364 czy też 365 dni
czekają na ten jeden dzień, zamiast przyprawić magią wszystkie dni
w roku. Ktoś mógłby powiedzieć, że co za dużo to nie zdrowo. No tak,
ale oddychamy też przecież codziennie i chyba nikt nie ma zamiaru z
tego rezygnować. Skoro więc naszych wybraków nazywamy „naszym
życiem”, a nawet dnia nie jesteśmy w stanie przeżyć bez oddechu, to
analogicznie nie powinniśmy przeżyć dnia bez okazywania uczuć. Ale
spokojnie! Nie chodzi o zasypywanie się pluszakami, kwiatami czy pudełkami czekoladek. Chodzi o samą obecność, „przypadkowe” muśnięcie dłoni, głębokie, przelotne spojrzenie czy nawet o banalnego sms’a
niebanalnego w treści. Wtedy nastąpi coś fantastycznego. Kwiaty nabiorą wartości większej, niż wszystkie skarby świata, a ich „właściciele”
już nigdy nie będą szukać ogrodu. Jednak wszystko, co piękne, ma
tendencję do bycia ulotnym. A w połączeniu z żywiołem może
nawet ulec całkowitemu unicestwieniu. Weźmy za przykład mydło. Każdy z nas go używa, bo jak tu żyć bez niego. Może i się
da, aczkolwiek różami pachnące życie to nie będzie. Jednak samo
mydło nie wystarczy. Bo nawet takie w płynie bez wody jest do
niczego, tylko nas wytłuści zamiast zmyć trud codziennego dnia.
Aby mydło mogło zadziałać potrzebna jest woda. Jednak to właśnie ona dla palmitynianu sodu bywa zabójcza. Pamiętajmy, że
w przyrodzie nic nie i ginie, a co najwyżej zmienia swoją postać,
więc mydło w reakcji z wodą zmienia się w pianę, która po części
odchodzi na zawsze, ale częściowo wchłania się w nasze ciała.
„Kwiaty nabiorą wartości większej niż
wszystkie skarby świata, a ich „właściciele” już nigdy nie będą szukać ogrodu.”
Bo miłość jest jak mydło, a ludzie są jak woda. Mydło zużywa
się wraz z używaniem, a woda, która po uaktywnieniu mydła odchodzi rurami nie nadaje się do niczego. Fakt, można
spróbować ją oczyścić, ale będzie to praca mozolna. To człowiek stworzył mydło i tylko on może je zniszczyć. Tak jak mydło nie jest w stanie zadziałać bez wody, tak człowiek nie jest
w stanie żyć bez miłości. Jednak trzeba to mydło zużywać w odpowiednich proporcjach, aby nam go nie zabrakło przez całe życie. Niech człowiek stanie się dla swej miłości taką wodą, która
otulając mydło w całości zmieni go w taką pianę, której więcej się
wchłonie, niż odpłynie w nieznane. g
12 SPORT
Studencka nr 4(9) - luty 2011
Dla każdego coś dobrego
Sport jest w dzisiejszych czasach przedmiotem zainteresowania wśród
wielu studentów. W Opolu z pewnością nie brakuje miejsc, gdzie można
by się udać w celu obejrzenia interesującego i emocjonującego widowiska sportowego. Gdzie zatem pójść, by doświadczyć takich wrażeń?
Wiktor Gumiński
[email protected]
O
leska 51
Pod tym adresem znajduje się stadion
III-ligowej drużyny piłkarskiej – Oderki Opole. Przez wiele lat miejsce to było naczelnym punktem w mieście, w którym zbierało się wielu fanów sportu z całego regionu.
Wszyscy kojarzyli to miejsce z nazwą „Odra
Opole”. Drużyna ta przez wiele lat występowała w ekstraklasie, lecz są to odległe czasy
(ostatni raz w sezonie 1980/1981). Znacznie
lepiej wśród młodych fanów pamiętane są
lata 2006-2009, kiedy to występowała ona na
zapleczu ekstraklasy, a na Oleskiej ponownie gościło wiele słynnych drużyn tj. Widzew
Łódź czy Lechia Gdańsk. W 2009 r. Odra z powodu zaległości finansowych została jednak
rozwiązana i w jej miejsce powołano nową
ekipę, którą nazwano „Oderka”. Po ubiegłorocznym awansie do III ligi, obecnie radzi
sobie w niej dość dobrze, zajmując czwarte
miejsce na półmetku rozgrywek. Jej przeciwnikami są zespoły z województwa opolskiego
i śląskiego m.in. BKS Bielsko Biała czy grający
niecałe 10 lat temu w II lidze MKS Myszków.
Działacze klubu zapowiadają walkę o awans,
więc emocji w spotkaniach rundy wiosennej
rozgrywanych na Stadionie Miejskim nie powinno zabraknąć.
Kowalska 2 - siedziba szczypiornistów
60 minut twardej, bezkompromisowej walki
połączone z częstymi zwrotami sytuacji –
tych rzeczy można doświadczyć, wybierając
się na mecz piłki ręcznej. Reprezentantem
miasta w tej dyscyplinie jest miejscowa Gwar-
zawodnikami zdarzają się praktycznie podczas każdego meczu i w dużej mierze to one
zachęcają ludzi do przychodzenia na trybuny. Krótko mówiąc: na meczu hokejowym
emocje gwarantowane!
dia. Drużyna, która w sezonie 2003/2004 zaliczyła roczny epizod w ekstraklasie, obecnie
występuje w I lidze (II klasa rozgrywkowa). Po
bardzo słabym ubiegłym sezonie, w którym
do końca walczyła o utrzymanie, dziś spisuje się bardzo dobrze, zajmując na 9 kolejek
przed końcem rozgrywek 2. miejsce, premiowane grą w barażach o awans do ekstraklasy.
Czynnik ten z pewnością podziała na piłkarzy
motywująco, co sprawi, że spotkania rozgrywane w Opolu powinny być atrakcyjne. W
Gwardii Opole występuje również dwóch
zawodników, którzy w 2010 r. zostali powołani do reprezentacji Polski w piłce ręcznej
… plażowej, a mianowicie Bogumił Baran i
Michał Piech.
Barlickiego 13 – gladiatorzy na lodzie
Toropol – miejsce dobrze znane opolskim
studentom ze wspólnych wypadów na lodowisko. W niektóre weekendy przemienia się
ono w miejsce pełne walki i różnego rodzaju
starć, bowiem wtedy na lód wkraczają gracze
Orlika. Podobnie jak piłkarze ręczni, hokeiści
rozegrali w nieodległych czasach jeden sezon w ekstraklasie, jednakże na chwilę obecną zajmują miejsce w środku tabeli I ligi. Ich
rywalami są jednak drużyny, których nazwy
budzą szacunek i które w przeszłości również
notowały lepsze osiągnięcia, jak choćby Legia Warszawa czy Polonia Bytom. W hokeju
dość powszechny jest również element, który nie ma wiele wspólnego z „prawdziwym”
sportem, a mianowicie bójki. Spięcia między
Wschodnia 2 – tam słychać ryk silników
15 wyścigów, po 4 okrążenia w każdym –
oto w wielkim skrócie sport, jakim jest żużel. Opole również posiada w tej dyscyplinie
swojego reprezentanta, a jest nim niejaki Kolejarz. Jest on obecnie jednym z reprezentantów najniższej klasy rozgrywkowej w polskim
żużlu, czyli II lidze. Mimo tego faktu w drużynie jeździ kilku zawodników zagranicznych
m.in. z Rosji i Wielkiej Brytanii. Ciekawostką
jest, że w II lidze jeżdżą nie tylko zespoły z
Polski. Wyjątkami są węgierski Miszkolc oraz
drużyna z Ukrainy – Ukraina Równe. Polska
jest jednym z krajów, który wychowuje najlepszych żużlowców, więc zawsze warto jest
zobaczyć, jak na tle krajowych ekip prezentują się te z zagranicy. Ponadto w żużlu również bardzo często emocje towarzyszą kibicom do ostatniego wyścigu, gdyż każdy z 15
rozgrywanych w czasie meczu jest zupełnie
odmienną historią. Stadion żużlowy jest więc
idealnym miejscem dla miłośników szybkości i zaciekłości.
A może koszykówka lub siatkówka?
W tych dwóch dyscyplinach Opole jest reprezentowane głównie przez drużyny akademickie. Rozgrywają one swoje mecze w halach, które leżą nieopodal budynków uczelni.
SPORT 13
Studencka nr 4(9) - luty 2011
Słaby występ futsalowców UO w AMP
Tak więc przedstawicielem miasta w koszykówce jest, podobnie jak w siatkówce,
AZS Politechnika Opolska, występująca w
II lidze. Ponadto kolejnym reprezentantem
w piłce siatkowej mężczyzn jest występująca w III lidze ekipa AZS-u Uniwersytet
Opolski. Jeśli natomiast najdzie Was ochota na podziwianie zmagań wśród płci żeńskiej, zalecamy wybranie się do hali przy
ul. Pułaskiego (przy Liceum Ogólnokształcącym nr 2), gdzie swoje mecze rozgrywa
zespół SMS-u Opole. Wstęp na wszystkie
spotkania drużyn akademickich, jak i SMS
-u, jest darmowy.
2,36 m – taki wynik tylko w Opolu
Tytuł jest nawiązaniem do imprezy, która
od pięciu lat, raz do roku odbywa się w
Opolu, a mianowicie do Opolskiego Festiwalu Skoków. Ostatnia edycja miała miejsce we wrześniu ubiegłego roku i wtedy
to właśnie tutaj padł najlepszy wynik na
świecie w skoku wzwyż w całym 2010 r.,
wspomniane 2,36 m. Uzyskał go Rosjanin
Iwan Uchow, którego ściągnięcie do Opola można uznać za olbrzymie wydarzenie,
bowiem jest to jeden z najlepszych zawodników na świecie w tej konkurencji.
Ponadto co roku na tą imprezę zjeżdżają się najznamienitsi polscy lekkoatleci
ostatnich lat jak np. Władysław Kozakiewicz czy Artur Partyka. Organizacja VI edycji festiwalu planowana jest na czerwiec
2011 roku, a w planach organizatorów jest
ponownie ściągnięcie jednej z zagranicznych gwiazd „królowej sportu” (w kuluarach mówiło się m.in. o skoczkini wzwyż
Blance Vlasic), jak również namówienie do
udziału polskich gwiazd tego sportu.
W Opolu znajdziemy drużyny reprezentujące miasto w wielu dyscyplinach sportowych. Żadna nie występuje, co prawda,
w najwyższej klasie rozgrywkowej, lecz
niekoniecznie poziom ligi decyduje o
wrażeniu, jakie zostawia dane widowisko
u kibica. Na meczach niższych lig również
bardzo często zdarzają się spotkania emocjonujące, stojące na niezłym poziomie.
By tego doświadczyć, gorąco zachęcamy
wszystkich, którzy jeszcze tego nie zrobili, do wzięcia udziału w jednym z widowisk sportowych, jakie oferuje nasze
miasto. g
Reprezentacja UO w futsalu zajęła 14 miejsce
w półfinale Akademickich Mistrzostw Polski
(strefa D – woj. opolskie, dolnośląskie, lubuskie, śląskie) , który odbył się w dniach 2-4 lutego we Wrocławiu.
N
asza reprezentacja, która przystąpiła do
turnieju w mocno rezerwowym składzie,
po walce przegrała wszystkie 4 mecze. Duży wpływ na wynik całego turnieju miał
pierwszy mecz, w którym studenci UO zmierzyli
się z drużyną AZS AWF Wrocław. Akademicy z
Opola prowadzili nawet do przerwy, ale błędne
decyzje sędziów i błędy indywidualne zawodników z Opola zadecydowały o tym, że zawodnicy
z Wrocławia mogli zapisać na swoim koncie 3
punkty. Na dodatek, decyzją sędziego, czerwoną kartkę pod koniec meczu otrzymał bramkarz
Uniwersytetu i nie mógł wystąpić w kolejnym
spotkaniu, w którym przeciwnikiem UO był
Uniwersytet Śląski Katowice. Osłabiona drużyna
UO na początku meczu poniosła kolejną stratę,
ponieważ za niesportowe zachowanie wyleciał
z boiska obrońca naszego Uniwersytetu.
W efekcie zawodnicy UO nie mieli już nawet cienia szans na nawiązanie walki i ponownie schodzili z boiska pokonani.
Mecz z Politechniką Śląską Gliwice był oczekiwaniem na wyrok, bo zawodnicy z Gliwic prezentują futsal na bardzo wysokim poziomie. Rok temu
pokonali Opolan 14-1, w tym wygrali „tylko” 9-1.
W meczu o 13 miejsce ekipa UO uznała wyższość
gospodarzy turnieju – AZS-u Uniwersytetu Przyrodniczego. Warta podkreślenia jest postawa
obu drużyn, które mecz potraktowały rozrywkowo i zagrały otwarty futsal. Na tyle otwarty, że
bramkę zdobył nawet bramkarz Uniwersytetu
Opolskiego. Wyniki zawodnikom, jak i całemu
Uniwersytetowi chluby nie przynoszą. Jednak
trzeba zaznaczyć, że z różnych powodów, nie
graliśmy w najmocniejszym składzie we Wrocławiu. Ale Ci wszyscy zawodnicy, którzy reprezentowali naszą uczelnię dali z siebie 100% i dosłownie zostawili zdrowie na parkiecie. Po trzech
porażkach mogliśmy oddać ostatni mecz walkowerem, ale wstaliśmy rano i o godzinie 6:20
wyjechaliśmy z Opola do Wrocławia, wyszliśmy
na boisko i zagraliśmy mecz. Trener drużyny AZS
UP Wrocław Sebastian Bednarz docenił naszą
postawę i podziękował za sportową rywalizację
i postawę fair play.
Jednak nie zmienia to faktu, że ponieśliśmy porażkę. Na szczęście wiemy, co należy zrobić, aby za
rok nawiązać wyrównaną walkę z reprezentacjami innych uczelni – powiedział Michał Chudzik
bramkarz drużyny UO, który pełnił też funkcje
kierownika i kapitana reprezentacji Uniwersytetu Opolskiego.
Politechnika Opolska zajęła 7 miejsce i również
nie wywalczyła awansu do finału imprezy AMP.
Awans do 16 najlepszych akademickich zespołów w Polsce wywalczyły 4 najlepsze drużyny z
wrocławskiego turnieju, czyli: Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa Wałbrzych, Politechnika
Śląska Gliwice, Uniwersytet Zielonogórski oraz
Akademia Wychowania Fizycznego Katowice. g
M.Ch
[email protected]
Fot. Michał Chudzik
Studencka nr 4(9) - luty 2011
14 SPORT
Awans na wyciągnięcie ręki
Siatkarze KU AZS-u Uniwersytetu Opolskiego po 15 kolejkach nadal prowadzą w tabeli i są o krok od awansu. Drużyna, której trenerem jest Marcin Dubiel jest rewelacją rozgrywek - wygrywając 14 z 15 spotkań, tylko
raz uznając wyższość przeciwników.
Wojciech Adamowicz
Resarch: Michał Chudzik
chudzik_michał@interia.pl
P
o zwycięstwach z drużynami: UKS Kościerzyce, Lider Paczków, OKS Olesno,
Siatkarz Otmuchów, MGOSiR Korfantów
i Mechanik Nysa zespół KU AZS-u Uniwersytetu Opolskiego w 7 kolejce III ligi siatkarzy
zmierzył się na wyjeździe z Mirażem Głubczyce. Akademicy z Opola pewnie pokonali
zespół z Głubczyc 3:0. Gospodarze jedynie
w trzecim secie zdołali nawiązać wyrównaną
walkę, ostatecznie jednak przegrali trzeciego
seta i całe spotkanie 0:3.
Miraż Głubczyce – KU AZS UO 0:3 (18:25,
18:25, 22:25)
W 8 kolejce drużyna siatkarzy AZS UO pokonał
drużynę LZS Głogówek 3:1. Wbrew pozorom
zwycięstwo nie przyszło łatwo gospodarzom, mimo, że podejmowali zespół, który odniósł
w poprzednich 7 meczach tylko 1 zwycięstwo
w lidze (z Liderem Paczków). Początek meczu
był szokiem dla kibiców oraz zawodników
AZS-u, którzy nie radzili sobie z przyjęciem zagrywki. Gospodarze przegrywali 1:5, a goście
nie zamierzali oddać przewagi, utrzymując
kilkupunktowe prowadzenie. Jednak im bliżej
końca seta, tym ta przewaga topniała. Zawodnikom AZS-u udało się doprowadzić do wyrównania 20:20. A jak wiadomo wygrywanie
końcówek to dla zawodników AZS UO bułka
z masłem. Blok Macieja Rusały zakończył seta
wygranego przez AZS UO w stosunku 25:23.
Drugi set również nie odzwierciedlał różnicy
jaka dzieliła w tabeli oba zespoły. Grały one
punkt za punkt. Jednak od stanu 14:14 zawodnicy AZS-u popełnili masę niewymuszonych
błędów, co skrzętnie wykorzystali goście, wygrywając 25:19. W setach 1:1 i był to drugi stracony set przez Akademików z Opola w lidze.
Przed trzecim setem zawodnicy UO odbyli w
swoim gronie męską rozmowę. Byli zdegustowani swoją grą w drugim secie i na trzeci wyszli ogromnie zmotywowani. W trzeciej partii
zawodnicy UO zagrali na takim poziomie do
jakiego przyzwyczaili swoich kibiców. Zagrali
widowiskowo, a co najważniejsze skutecznie.
Pierwsze skrzypce zagrał Bartosz Pańczyszak,
który nie popełnił żadnego błędu i zdobywał
punkty w najważniejszych momentach. Trzeci set padł łupem drużyny z Opola 25:20. W
kolejnym secie gra była wyrównana do stanu
13:13. Fantastyczna gra środkowych i przyjmujących sprawiła, że Akademicy zdobyli 6
punktów pod rząd i wyszli na prowadzenie,
którego już nie oddali wygrywając ostatecznie 25:16.
KU AZS UO - LZS Głogówek 3:1 ( 25:23;
19:25; 25:20; 25:16 )
9 kolejka spotkań III ligi nie okazała się szczęśliwa dla siatkarzy Uniwersytetu Opolskiego,
którzy ponieśli pierwszą w tym sezonie porażkę, ulegając w Strzelcach Opolskich drużynie
Karo 2:3. Spotkanie pretendentów do awansu
zapowiadało się niezwykle emocjonująco, co
potwierdziła pierwsza partia wygrana przez
gości z Opola. Kolejne
dwa sety wygrali gospodarze, w trzeciej części
meczu deklasując przyjezdnych. Akademicy w
czwartym secie powstali
z kolan i zwyciężyli do 20.
Jednak w time-breaku
lepszą ekipą okazała się
drużyna gospodarzy i to
ona zgarnęła 2 punkty za
zwycięstwo, a akademicy
wywieźli 1 punkt z ciężkiego terenu.
Karo Strzelce Opolskie
- KU AZS Uniwersytet Opolski 3:2 (23:25,
25:20, 25:7, 19:25, 15:7)
W sobotę 18-go grudnia
w hali sportowej w Brzegu odbył się mecz w ramach 10 kolejki spotkań
III ligi siatkarzy. Naszą
drużynę
podejmował
zespół UKS Kościerzyce.
Całe spotkanie było bardzo wyrównane, jednak
w 4 secie widać było wyraźną przewagę akademi-
SPORT 15
Studencka nr 4(9) - luty 2011
Tabela III liga
Rank.
Team
Mecze
Wygrane
Przegrane
Set
Pkt
1.
AZS UO Opole
15
14
1
35
42
2.
Karo Strzelce Opolskie
15
13
2
24
37
3.
OKS Olesno
15
10
5
16
31
4.
Mechanik Nysa
15
10
5
11
28
5.
MGOKSiR Korfantów
15
7
8
0
23
6.
UKS Kościerzyce
15
7
8
-6
19
7.
LZS Głogówek
15
6
9
-6
18
8.
Siatkarz Otmuchów
14
4
10
-17
11
9.
Miraż Głubczyce
15
2
13
-25
10
10.
Lider Paczków
14
1
12
-32
3
ków z Opola, dzięki czemu mecz zakończył
się wynikiem 3:1.
Pierwszy w nowym roku mecz rundy rewanżowej o mistrzostwo III ligi AZS Uniwersytet
Opolski rozegrał na własnym parkiecie z drużyną Lidera Paczków, która z 1 zwycięstwem
w 11 meczach zajmowała ostatnie miejsce w
tabeli.
Pierwsza partia meczu była odzwierciedleniem postawy obu zespołów w lidze. AZS, jak
na lidera przystało, kontrolował przebieg gry
od początku do końca, podczas gdy goście z
Paczkowa bezradnie przyglądali się popisom
zawodników z Opola. Wyróżniającą postacią
tego seta był Bartosz Pańczyszak, który swoimi seriami mocnej zagrywki odbierał chęć
do gry gościom. Zawodnicy Uniwersytetu
Opolskiego wygrali seta 25:15. Na kolejnego
seta akademicy wyszli „na większym luzie”.
Początek 2 partii zapowiadał się na powtórkę z pierwszego meczu, czyli zaciętego drugiego seta. Zawodnicy Lidera nie popełniali
prostych błędów i znaleźli sposób na dobrze
funkcjonujący blok akademików z Opola.
Wynik był wyrównany do 19:19. Wtedy na linii 9 metra stanął Remigiusz Witos i siatkarze
Uniwersytetu Opolskiego ponownie wyszli na
prowadzenie 24:19, ostatecznie wygrywając
drugiego seta 25:20. Warto zauważyć, że w 1
meczu pomiędzy tymi drużynami UO „zaczął
grać” w drugim secie, gdy przegrywał 24:19.
Wtedy Uniwersytet zdobył 7 punktów pod
rząd. W drugim meczu zdobyli 5 punktów z
rzędu w końcowej fazie seta. Jeśli mecz rewanżowy miał być bliźniaczo podobny do
pierwszego, to analogicznie trzeci set powinien paść łupem akademików z Opola. Tak
też się stało. Przy stanie 13:9 trener Dubiel
postanowił wprowadzić na parkiet rezerwowych, którzy początkowo popełnili kilka błędów. Jednak szybko się pozbierali i dowieźli
zwycięstwo do końca, wygrywając 25:22, a w
całym meczu 3:0.
AZS Uniwersytet Opolski – Lider Paczków
3:0 (25:15; 25:20; 25:22)
12 kolejka spotkań o mistrzostwo III ligi siatkarzy. Miejscowy OKS Olesno podejmował
naszych akademików. Spotkanie było jednym
z ważniejszych w trakcie sezonu, ponieważ
rywal teoretycznie nie należy do najsłabszych.
Mimo oczekiwanego trudnego meczu, KU
AZS Uniwersytet Opolski zwyciężył gładko
3:0 i można powiedzieć, że „znokautował”
rywali. Drużyna z Opola zagrała bardzo
dobre spotkanie, popełniła mało błędów i
bardzo dobrze grała, zarówno w ataku, jak
i kontrataku. Bardzo dobrze spisali się środkowi bloku, jak i przyjmujący, którzy prawie
każdą piłkę dogrywali idealnie do swojego
rozgrywającego. Na szczególne wyróżnienie zasługuje nasz atakujący, który mecz zakończył z prawie 100% skutecznością.
OKS Olesno - KU AZS Uniwersytet Opolski 0:3(20:25; 15:25; 10:25)
Kolejny mecz w lidze AZS Uniwersytet Opolski rozegrał z Siatkarzem Otmuchów. Przed
meczem Akademicy uważani byli za faworytów i nikt nie zakładał żadnych niespodzianek. Niespodziewanie, Opolanie musieli
podzielić się punktami z rywalem.
Mecz zaczął się od gry punkt za punkt, ponieważ oba zespoły prezentowały się dobrze i popełniały mało błędów. Sytuacja ta
trwała do stanu 13:13. Od tego momentu
gracze AZS-u całkowicie wyeliminowali z gry błędy, a prawie każda akcja kończyła się zdobyciem punktu. Dodatkowo
bardzo dobrze grali zagrywką, a rywale
popełniali błędy w przyjęciu. Ostatecznie
set zakończył się wynikiem 19:25 dla AZS.
Drugi set to identyczny obrazek jak pierwszy - gra punkt za punkt i od stanu 13:13
Akademicy zaczęli seriami zdobywać kolejne punkty, a Siatkarz stanął w miejscu. Kolejny set wygrany 19:25 dla AZS.
Początek trzeciego seta to bardzo dobra
gra naszych siatkarzy i pewne prowadzenie.
Jednak z każdą piłką studentom z Opola grało się coraz ciężej, co wykorzystała drużyna
Siatkarza Otmuchów i doprowadziła do wyrównania w tym secie. Przy stanie 20:20 coś
zacięło się w grze gości. Siatkarze z Otmuchowa zaczęli zdobywać punkty i mieli
piłkę setową w górze. Akademikom jednak
udało się ich dogonić i to oni mieli w górze 2
piłki meczowe. Jednak to zespół z Otmuchowa zachował więcej zimnej krwi i popełnił
mniej błędów, przez co udało im się doprowadzić do wyrównania oraz do zwycięstwa
w trzecim secie (Siatkarz Otmuchów miał w
tej partii 5 piłek setowych). 32:30 wygrywa
Siatkarz Otmuchów i jest 1:2 w setach.
Czwarta partia tego spotkania to bardzo
dobra gra w obronie naszych rywali i niestety sporo błędów popełnionych przez
zawodników KU AZS UO w ataku i obronie.
Pomimo przebłysków dobrej gry w tym secie, opolanie nie zdołali wygrać i przegrali
kolejną partię w tym spotkaniu. Siatkarz
wygrywa 25:19. W setach 2:2 .
Tie break’a nasi zawodnicy rozpoczęli bardzo dobrze, od razu wypracowując sobie
trzypunktową przewagę. Zawodnicy z Opola zagrali konsekwentnie i wygrali ostatniego seta 9:15, a w konsekwencji całe spotkanie 2:3.
Siatkarz Otmuchów - KU AZS Uniwersytet
Opolski 2:3(19:25; 19:25; 32:30; 25:19;
9:15)
Nasi siatkarze odnieśli dwa kolejne zwycięstwa, zbliżając się tym samym do awansu.
Dwa tygodnie temu nie dali szans przyjezdnym z Korfantowa. Miejsca w tabeli obu
drużyn sugerowały, że zwycięstwo akademików będzie tylko formalnością. Akademicy całe spotkanie byli skoncentrowani i
zwyciężyli pewnie w trzech setach.
AZS Uniwersytet Opolski 3:0 MGOSiR Kofrantów
W 15 kolejce AZS pojechał po 3 punkty
do Nysy. Spotkanie było niezwykle zacięte i pełne emocji. Gospodarzy jednak stać
było jedynie na wygranie jednego seta. Na
3 kolejki przed końcem rozgrywek uniwersyteccy siatkarze mają 5 punktów przewagi
nad zespołem Karo Strzelce Opolskie. Przed
nami jeszcze mecze z drużynami z Głubczyc,
Głogówka oraz Strzelec Opolskich.
Mechanik Nysa 1:3 AZS Uniwersytet
Opolski. g
Studencka nr 4(9) - luty 2011

Podobne dokumenty