Materiały tekstowe - sptrojczyce.cba.pl

Transkrypt

Materiały tekstowe - sptrojczyce.cba.pl
Co to jest Twierdza Przemyśl?
Często słyszymy takie pojęcie, ale nie do końca potrafimy odpowiedzieć na to pytanie. Twierdza
Przemyśl to sieć kilkudziesięciu mniejszych i większych fortów, czyli obiektów obronnych,
wspomaganych okopami, zasiekami, magazynami, koszarami, szpitalami i wieloma elementami które
wspólnie tworzą całość zwaną Twierdzą Przemyśl.
Twierdza składała się z trzech linii obronnych. Największe i najmocniejsze umocnienia zbudowano
poza Przemyślem, wykorzystując do tego korzystne ukształtowanie terenu – teren pagórkowaty.
Dzięki temu w odległości około 10 km od miasta powstała linia obrony zwana pierścieniem. Składała
się ona z 15 fortów głównych i wielu pomocniczych.
W samym Przemyślu powstały mniejsze obiekty obronne, które stanowiły rdzeń twierdzy.
Pomiędzy pierścieniem a rdzeniem zbudowano kolejną linię umocnień zwaną drugą linią.
W ten sposób powstały trzy linie obronne, ale oczywiście ciężar walk miał na siebie wziąć przede
wszystkim pierścień, stąd to w nim zbudowano największe dzieła obronne zwane potocznie fortami.
Już w trakcie walk zbudowano linie wysunięte na zewnątrz pierścienia – pozycje wysunięte, m. in. w
okolicach Batycz i Hnatkowic oraz Zalesie i Krasiczyna.
Dlaczego w ogóle w Przemyślu zbudowano Twierdzę?
Na początek należy napisać, że Twierdza Przemyśl była budowana przez blisko 70 lat. Składała się
zarówno z fortów nowoczesnych, ale także starszego typu, które z upływem lat, były po porostu za
słabe by powstrzymać największe pociski wystrzelane przez wrogie wojska. Budowa twierdzy był to
ciągły wyścig pomiędzy konstruktorami fortów a twórcami nowej artylerii. Ci pierwsi starali się
zbudować odporne na trafienia forty, ci drudzy robili wszystko by wynaleźć pociski które będą
wstanie zniszczyć każdy fort.
W tym miejscu należy przypomnieć też trochę historii. W 1772 r. miał miejsce pierwszy rozbiór Polski.
Ziemie naszego kraju zostały zagarnięte przez Rosję, Austrię i Prusy. Właśnie Austriacy zabrali teren
na którym mieszkamy, w tym Przemyśl, Lwów, Rzeszów i całą dzisiejszą gminę Orły Kolejne rozbiory
miały miejsce w roku 1793 i 1795. Wtedy też ostatecznie Polska przestała istnieć, a Polacy musieli żyć
w państwach zaborczych, stąd ten okres nazywamy czasem zaborów.
Początkowo stosunki Austrii z Rosją i Prusami były dobre, jednak już od połowy XIX wieku stawało się
jasne, że wojna kiedyś wybuchnie, a teren Galicji bo tak nazywano zabrane przez Austrię ziemie
polskie, nie jest w żaden sposób broniony przed ewentualnym atakiem wojsk rosyjskich. Dlatego
Austriacy postanowili w 1854 r. rozpocząć budowę umocnień w wielu rejonach np. w Krakowie,
Lwowie, a także w Przemyślu.
Wokół Przemyśla powstały szańce polowe, czyli umocnienia ziemne umacniane jedynie drewnem i
wikliną, przez co ich żywotność była ograniczona. Na terenie gminy orły powstały wtedy szańce w
rejonie Duńkowiczek. Jednak po poprawie relacji z Rosją prace zostały wstrzymane.
Kolejne lata przyniosły zamieszki wewnątrz cesarstwa Austriackiego, przez co powstało Cesarstwo
Austro-Węgierskie, czyli wspólne państwo austro-węgierskie. W latach 60 XIX wieku poprawiła się
także sytuacja Polaków pod zaborem austrowęgierskim, gdyż udało się nam otrzymać sporą
niezależność, czyli autonomię. Byliśmy nadal pod zaborem, ale w urzędach, szkołach urzędowym
językiem był polski, a w szkołach swobodnie uczono polskiej historii, języka i kultury.
Mimo to Austriacy nadal mieli plany budowy umocnień wokół Przemyśla, w tym celu powołali
Dyrekcję Inżynierii Fortecznej w Przemyślu, na czele której stanął Daniel von Salis-Soglio, później jego
następcą został Anton Werner. Pojawiały się różne plany budowy umocnień, w tym budowy stałych
dzieł obronnych. Prace rozpoczęto w roku 1878.
Pierwszym stałym fortem był wybudowany w latach 1881-1882 fort VIII Łętownia. Był to fort
artyleryjski jednowatowy. Kolejnym fortem był fort XII Żurawica zwany później Werner. Kolejnym
punktem budowy umocnień była budowa fortu I Salis-Soglio, fortu V Grochowce i VII Prałkowce.
Później wybudowano forty artyleryjskie dwuwałowe: XIV Hurko, X Orzechowce i na terenie gminy
Orły XI Duńkowiczki.
W następnych latach kontynuowano prace związane z budową przemyskiej twierdzy. Powstawały
umocnienia nie tylko w pierścieniu zewnętrznym, ale także w rdzeniu i drugiej linii. Budowano
koszary wojskowe, szpitale, magazyny, linie kolejowe, często tymczasowe, potrzebne do dostarczania
materiałów do budowy fortów. Powstawały też liczne drogi forteczne.
W 1892 r. rozpoczęto budowę trzech pierwszych fortów pancernych w Twierdzy Przemyśl. Wtedy też
powstały forty IX Brunner i XIII San Rideau. Od artyleryjskich różniły się tym, że miały wieże pancerne,
które osłaniały zamontowana tam artylerię (armaty, moździerze, haubice). Na pancerny został też
przebudowany fort X Orzechowce oraz na terenie naszej gminy fort XI Duńkowiczki.
W następnych latach nie prowadzono już większych prac budowlanych przy fortach głównych,
zmieniano jednak często i przebudowywano je. Np. dobudowywano do fortów tardytory czyli zakryte
stanowiska, do prowadzenia ognia międzypolowego, czyli do wrogich wojsk, które dostałyby się
między dwa forty.
W 1896 r. z udziałem cesarza Autro-Wegierskiego Franciszka Józefa I odbyły się wielkie manewry
wojskowe, mające pokazać, jak wytrzymała jest perełka cesarskiej inżynierii czyli przemyska
Twierdza. W forcie X Orzechowce, ukryło się wielu wysokiej rangi dowódców, by osobiście być
świadkiem ostrzału artyleryjskiego, jaki skierowano na ten fort. Mimo iż fort wytrzymał tą próbę,
pojawiło się wiele problemów. Zawalona została brama forteczna, przez co po ostrzale próbnym, było
bardzo utrudnione poruszanie się po forcie, stąd zdecydowano o rozebraniu takich bram na
wszystkich fortach, jako niepraktycznych, czego dokonano jednak dopiero w latach 1912-1914. Jeden
z dowódców, który przebywał wewnątrz fortu podczas ostrzału, doznał rozstroju nerwowego, stąd
pojawiły się sugestie, że przebywanie pod ciągłym ostrzałem, może mieć bardzo zły wpływ na
psychikę i morale żołnierzy.
Tymczasem wojna zbliżała się wielkimi krokami. W Europie powstały dwa sojusze wojskowe. Jeden z
nich tworzyły Rosja, Francja i Wielka Brytania, nazywano go Trójporozumienie lub Ententa. Natomiast
Niemcy, Austro-Węgry i Włochy utworzyły Trójporozumienie, a ze względu na położenie geograficzne
nazywano ten sojusz Państwami Centralnymi. Stawało się jasne, że w razie wojny pomiędzy Rosja a
Austro-Węgrami to Twierdza Przemyśl, będzie miała za zadanie powstrzymać marsz wojsk rosyjskich.
Trzeba powiedzieć jasno, że mimo ciągłych przebudowań i modernizacji, Twierdza Przemyśl nie była
w stanie wytrzymać trafień, największych ówczesnych dział. Wiele fortów było już przestarzałych i
miały ponad 30 lat. Mało było fortów pancernych, co nie dawało 100% pewności dłuższego
utrzymania się twierdzy.
I wojna światowa wybuchła ostatecznie w sierpniu 1914 r. Były kilka jej przyczyn. Mocarstwa
rywalizowały o kolonie, wpływy na Bałkanach oraz ogólnie o dominująca role w Europie. Jednak
decydującym argumentem, który doprowadził do wybuchu wojny było zamordowanie w Sarajewie,
następcy tronu Austro-wegierskiego, arcyksięcia Franciszka Ferdynanda Habsburga. Zabójstwa
dokonał Serb, którego kraj blisko współpracował z Rosją. Austriacy wysunęli wtedy wiele żądań
wobec Serbii, mimo iż Serbia zgodziła się na większość z nich, nie wyraziła jednak zgody, na
prowadzenie na jej terytorium śledztwa w sprawie zamachu przez Austriaków. To spowodowało, że
Austro-Węgry wypowiedziały jej wojnę. W obronie Serbii stanęła Rosja, a po stronie Austrii - Niemcy.
W ten sposób w ciągu kilku dni sierpnia 1914 r. oba sojusze Ententa i Państwa Centralne
wypowiedziały sobie wojnę, zwana Wielka Wojną. Co ciekawe Włochy nie wzięły w niej udział po
stronie Państw Centralnych, łamiąc wcześniejsze postanowienia, a w 1915 r. przeszły na stronę
Ententy, atakując na Austro-Węgry.
2 sierpnia 1914 r. rozpoczęło się wielkie wyposażanie Twierdzy Przemyśl. Przybywały kolejne działa i
oddziały wojskowe. Prowadzono na ogromna skalę pracy przy fortach. Budowano kilometry okopów i
zasieków z drutu kolczastego, które miały pomagać fortom w obronie często na pozycjach daleko
wysuniętych przez fortami. Obrońcom, nic nie mogło przeszkadzać w obronie i prowadzeniu ostrzału
atakujących oddziałów rosyjskich, więc wycinano wszystkie lasy znajdujące się na przedpolu fortów.
Co więcej wysiedlano ludność z wiosek położonych tuż przed fortami, a następnie palono wszystkie
zabudowania w miejscowości, aby Rosjanie w żaden sposób nie mogli chować się wśród zabudowań
iw ten sposób atakować z zaskoczenia na pozycje obronne. Była to decyzja tragiczna dla
mieszkańców, którzy musieli zostawić dobytek całego życia i wyjechać, choć bardzo często władze nie
zapewniały im mieszkania zastępczego i byli zdani sami na siebie. Natomiast z punktu widzenia
militarnego, była to jedyna słuszna decyzja, gdyż, nie po to budowano twierdzę, aby teraz pozwolić
Rosjanom podchodzić pod osłona domów, stodół i stajni w najbliższe okolice fortów. W ten sposób
spalone zostały następujące miejscowości na terenie miny Orły: Duńkowiczki, Małkowice, część
Hnatkowic. Ponadto w okolicy spalono Orzechowce, Ujkowice, Wyszatyce i część Bolestraszyc.
Ponadto wysiedlono z Przemyśla i okolic wszystkich mieszkańców, którzy nie posiadali zapasów
żywności na przynajmniej 90 dni, które pozwoliłyby im przetrwać w warunkach wojny. Należy tez
dodać, że w miejscowościach położonych blisko fortów wysadzano wieże kościelne i banie cerkiewne.
Miało to na celu utrudnienie Rosjanom, brania celu dla artylerii, na podstawie widocznych z daleka
wież kościelnych i bań cerkiewnych.
Pierwsze tygodnie wojny to porażki Austriaków, przez co wojska rosyjskie bardzo szybko zbliżały się w
kierunku Przemyśla. Można mówić wręcz o potężnej porażce i panicznej ucieczce wojsk austrowęgierskich. Według relacji świadków podczas odwrotu, jechało drogą nawet cztery furmanki obok
siebie, co całkowicie sparaliżowało ruch wokół Twierdzy, uniemożliwiając tez dostawy broni i
żywności dla obrońców. Stawało się jasne, że wkrótce zacznie się atak na Twierdzę Przemyśl.
Twierdza składała się z trzech linii obrony.
Pierwsze strzały skierowane w stronę obrońców Twierdzy padły 17 września 1914 r. Wojska AustroWęgierskie wycofywały się, dzięki czemu Rosjanie mogli zacząć ostrzał fortów. Porażki Austriaków
spowodowały, że przesunęli oni linię obrony, aż na rzekę Dunajec, zostawiając Twierdze samą. Od tej
pory to ona miała zatrzymywać samodzielnie ataki około 100-tysięcznej armii rosyjskiej. Rosjanie
stopniowo otaczali twierdzę, zamykając w końcu pierścień oblężenia. Obrońcy nie mieli już kontaktu
w wojskami polowymi, przez co zostali zdani sami na siebie. Rosjanie budowali okopy i wykorzystując
zagłębienia terenu starali się podejść jak najbliżej fortów. Obrońcy obserwowali ruchy wojsk
nieprzyjaciela, między innymi za pomocą balonów, które wzbijały się nad Przemyślem. Zgodnie z tymi
obserwacjami wszystko wskazywało, na atak rosyjski na forty siedliskie, czyli od wschodu i na forty
północne, czyli atak miał być wyprowadzony między innym z terenu Gminy Orły.
Za nim doszło do zdecydowanego ataku na Twierdzę, Rosjanie wysłali posłańców, którzy 3
października zaproponowali poddanie się twierdzy. Zostało to oczywiście odrzucone przez dowódcę
przemyskiej Twierdzy generała Hermana Kusmanka. Od 4 października nasilił się ostrzał fortów,
jednak problemem Rosjan był brak dużego kalibru artylerii, przez co nie mogli oni za bardzo uszkodzić
fortów, a powstałe uszkodzenia były na bieżąco naprawiane przez obrońców. Zgodnie z
obserwacjami główny atak został wyprowadzony od wschodu. Szturmem rosyjskim dowodził generał
Dmitrij Szczerbaczow. Miał on do dyspozycji około 90 000 żołnierzy, co było liczba małą przy ponad
120 000 obrońców twierdzy. Należy jednak podkreślić, że wśród obrońców byli także żołnierze
zajmujący się dostarczaniem amunicji, kucharze, sanitariusze, lekarze, wiec stan bojowy armii był
znacznie niższy. Rosjanie ostro atakowali, a największy szturm, przeprowadzili 7 października, kiedy
to byli bardzo bliscy sukcesu. Wykorzystując deszczową pogodę wdarli się na fort I/1 Łysiczka,
znajdujący się dzisiaj na terenie Ukrainy. Byli już na wale fortu i wydawało się, że jego utrata jest
kwestią czasu. Jednak wtedy obrońcy podjęli decyzję o skierowaniu na własny fort I/1 ostrzału z
fortów sąsiednich. W ten sposób zginęli walczący tam jeszcze obrońcy, ale śmierć ponieśli także
atakujący Rosjanie. Po kilku godzinach z odsieczą dla tego fortu przybyli honwedzi, czyli żołnierze
węgierscy, którzy ostatecznie wyparli Rosjan z okolic fortu I/1 Łysiczka. Jak się okazuje, właśnie na
tym forcie Rosjanie byli najbliżsi sukcesu. Nigdy więcej nieudało już się im wedrzeć na żaden fort
twierdzy. Atakujący Rosjanie byli ostrzeliwani z artylerii (armaty, moździerze, haubice), karabinów
maszynowych i broni ręcznej. Przed fortami znajdowały się również pola minowe, które powodowały
straty wśród atakujących. Należy pamiętać, że nawet gdy Rosjanie zbliżali się do fortów, to musieli
pokonać zasieki z drutu kolczastego, liczne okopy, a to wszystko pod ciągłym ostrzałem obrońców. W
końcu jakby udało im się dobiec do fortu, to czekała na nich głęboka na kilka metrów fosa, do której
nawet jak zeszli to trafiali pod zmasowany ogień z kaponier zwanych tez kojcami, czyli elementami
fortu przystosowanymi do obrony fosy. Strzelano z nich albo karabinami maszynowymi, albo
działami, do których używano pociski zwane szrapnelami i kartaczami. Były one wypełnione
ołowianymi lotkami – małymi kulkami o średnicy ok. 1-2 cm, przez co miały zabić i ranić jak
największa ilość żołnierzy, natomiast sam pocisk w zasadzie nie powodował większych uszkodzeń w
fortyfikacjach. Po nieudanym ataku na forty siedliskie i odparciu Rosjan z Łysiczki, postanowi oni
skierować silny atak na forty północe, atakując miedzy innymi fort Duńkowiczki. Udało się Rosjanom
podejść nawet na 50 metrów od fortu, jednak silny ogień obrońców, nie pozwolił im na dalsze
zbliżenie się.
Te nieudane próby ataku, okupione stratą około 10 000 zabitych i rannych żołnierzy, skłoniły Rosjan
do zaprzestania oblężenia i wycofania w kierunku an Lwów. W ten sposób od zachodu i południa,
Twierdza została odblokowana, dzięki czemu można było dowozić do niej potrzebne zaopatrzenie. W
ten sposób zakończyło się trwające od 17 września do 10 października 1914 r. pierwsze oblężenie
Twierdzy Przemyśl.
W kolejnych dniach do Twierdzy przybywały liczne transporty kolejowe z zaopatrzeniem, łącznie
przybyło 213 pociągów. Udało się dokonać napraw na fortach, a także wzmocnić obsadę żołnierzy.
Dostarczano leki, amunicję, jednak dalej było to za mało, jak na potrzeby obrońców i ludności
cywilnej, która cały czas przebywała w Przemyślu i okolicach. Niestety Rosjanie zaczęli odnosić
sukcesy podczas walk w Galicji i znowu wojska Autro-węgierskie dostały rozkaz wycofania się na linię
Dunajca. Oznaczało to, że znowu zadanie obrony tej części państwa spoczywało na Twierdzy
Przemyśl. Rosjanie ponownie otoczyli obrońców i od 9 listopada zaczęło się drugie oblężenie w
historii Twierdzy Przemyśl.
Tym razem jednak wojska atakujące, nie decydowały się na szturmy jak w pierwszym oblężeniu, gdyż
kończyły się one wtedy masakrą atakujących. Postanowiono atakować stopniowo, wykrwawiając
obrońców i licząc na upadek morale armii oraz problemy z zaopatrzeniem fortów. Tym razem
atakiem Rosjan dowodził generał Andrej Seliwanow. Obrońcy, aby utrudnić ewentualny atak na forty,
zbudowali na terenie gminy Orły pozycje obronne ciągnące się od Batycz do Hnatkowic. Pozycje te
były oparte między innymi na wzgórzach, na których teraz stoją wiatraki. Te pozycje obrońców
nazywano "Pozycjami Na Górach". Składały się one z ziemnych umocnień, okopów i zasieków. Co
ciekawe stworzono jeszcze bardziej wysunięte pozycje obronne. Np. na południowy zachód od
Olszynki zbudowano ziemny szaniec dla piechoty. Generał Kusmanek, nie chciał tylko czekać na
rosyjskie ataki, dlatego co jakiś czas obrońcy organizowali wypady, niszcząc pozycje rosyjskie i
próbując połączyć się z armiami polowymi, operującymi między innymi w okolicy Leska i Sanoka.
Jeden z większych wypadów zorganizowano w kierunku na Birczę. Obrońcy dotarli na 5 km od tej
miejscowości, jednak wobec porażek austriackiej armii polowej, nie udało się z nią połączyć, dlatego
postanowiono wrócić do twierdzy, nie ryzykując kolejnych strat własnych. W odpowiedzi Rosjanie
przypuścili ostry atak na pozycje pod Hnatkowicami, jednak obrońcom udało się te ataki odeprzeć i
utrzymać te pozycje. Jednak w następnych tygodniach Rosjanie nie odpuszczali wyprowadzając atak
iż Trójczyc i Drohojowa, ostatecznie 13 lutego zdobyli pozycje "Na górach" pod Hnatkowicami.
Sytuacja obrońców stawała się coraz trudniejsza. Byli otoczeni, a jedyny kontakt z reszta państwa
istniał za pomocą poczty dostarczanej cały czas samolotami, które startowały z Żurawicy, Buszkowic i
Hurka. Brakowało żywności, lekarstw. Wielu żołnierzy było rannych, chorych, liczne były odmrożenia,
gdyż walki odbywały się w zimie. Aby zwiększyć ilość jedzenia, zaczęto ubój koni, ale przez to
utrudnione było dowożenie amunicji i innych towarów na obszarze twierdzy. 19 marca generał
Kusmanek podjął ostatnia próbę zorganizowania wypadu z Twierdzy, ale tak jak poprzednie
zakończyła się ona niepowodzeniem. Co więcej sprowokowało to Rosjan do potężnego ataku na
forty, ale obrońcy zdołali się obronić. Te wszystkie sytuacje plus coraz liczniejsze dezercje wśród
żołnierzy i podawanie się Rosjanom, coraz mocniej dawały do zrozumienia, że Twierdza długo nie
wytrzyma i zbliża się kapitulacja. Co więcej, prawdopodobnie austriacki kontrwywiad wpadł na trop
s[pisku żołnierzy słowiańskich, którzy miel ilość bratobójczej walki i ginięcia za Austo-Węgry i
zamierzali przejąć kontrole nad fortami i poddać je Rosjanom. Te wszystkie argumenty przedstawił
Kusmanek dowództwu we Wiedniu drogą lotniczą. Otrzymał odpowiedź, że w takiej sytuacji dalsza
walka nie ma sensu i należy twierdzę poddać. jednak przed poddaniem należy zniszczyć i wysadzić co
tylko się da, aby Rosjanie nie zdobyli zdolnej do walk twierdzy tylko kupę gruzu. Już od 20- marca
wysadzano różne elementy forteczne, a ostatecznie rankiem 22 marca 1915 r. wysadzono wszystkie
forty, niszcząc działa, kaponiery, schrony i magazyny. Ponadto wysadzono mosty na Sanie w
Przemyślu. Żołnierze mieli niszczyć karabiny, a amunicje zakopywać i ukrywać. 22 marca 1915 r.
zakończyło się II oblężenie. Twierdza skapitulowała.
Rosjanie mimo radości z zajęcia Przemyśla, byli wściekli, że obrońcy wysadzili większość dzieł
obronnych, przez co twierdza przestała w zasadzie mieć znaczenie militarne. Jak wielki był to sukces
dla Rosjan, świadczy fakt, że do Przemyśla 26 kwietnia 1915 r. przebył z wizytą car rosyjski Mikołaj II,
który odwiedził między innymi fort I/1 Łysiczka, ten o który toczyły się krwawe walki w pierwszym
oblężeniu i Rosjanie byli bliscy zdobycia go. Następne tygodnie to w końcu zwycięstwa wojsk
austrowęgierskich wspieranych przez oddziały niemieckie. Dzięki temu i zwycięstwie w bitwie pod
Gorlicami, Rosjanie zaczęli się cofać. Już w połowie maja 1915 r. pod Przemyśl dotarły pierwsze
oddziały państw centralnych. Tym razem role się odwróciły. To Rosjanie postanowili się bronić w
ruinach fortów, przed atakiem wroga. Niektórzy historycy nazywają te walki III oblężeniem, niektórzy
po prostu odbiciem twierdzy. Podczas odbijania twierdzy Niemcy użyli między innymi moździerzy 420
mm, zwanymi Grubą Bertą. Siały one spustoszenie na fortach, niszcząc elementy fortów. Od 30 maja
Niemcy szykowali się do ataku od strony Gminy Orły, skierowali w tym celu silny ostrzał na forty
Duńkowiczki, Orzechowce Werner. W wyniku szturmu 31 maja 1915 r. zdobyto fort Duńkowiczki, a 3
czerwca cały Przemyśl. Trzy dni później w mieście odbyła się wielka defilada wojsk niemieckich i
austrowęgierskich.
Na tym w zasadzie skończyła się militarna rola Twierdzy Przemyśl. W następnych latach władze
autrowegierskie a później polskie prowadziły rozbiórki zniszczonych obiektów, pozwalając tez
miejscowej ludności na wykorzystaniu gruzu z twierdzy do budowy i utwardzania, dróg, chodników i
własnych domów. W ten sposób forty były niszczone i demolowane, dopiero w roku 1968 uznano je
za zabytek, co powstrzymało skalę zniszczeń i dewastacji. Dziś forty przedstawiaj a różny stan. Jedna
są zachowane lepiej, po innych nie ma śladu. Ta fascynująca historia przemyskiej twierdzy ma ciągle
swoich pasjonatów i mimo ponad 100 lat od głównych walk, wciąż forty budzą podziw i
zainteresowanie odwiedzających, którzy zawsze muszą zachować należytą uwagę i zasady
bezpieczeństwa przy ich zwiedzaniu.
Jak wyglądał fort?
Na początek należałoby rozróżnić typy fortów. Były forty artyleryjskie i pancerne. Jeżeli działa były
osłonięte pancerzem, wtedy mówimy o forcie pancernych, natomiast, gdy działa stały tylko za
umocnieniami ziemno-betonowymi, mówimy o forcie artyleryjskim.
Artyleryjskie były I Salis-Soglio, II Jaksmanice, III Łuczyce, V Grochowce, VI Iwanowa Góra, VII
Prałkowce, VIII Łętownia, XII Werner, XIV Hurko.
Pancerne to IV Optyń, IX Brunner, X Orzechowce, XI Duńkowiczki, XIII San Rideau, XV Borek.
Wymieniamy tutaj tylko forty główne.
Były forty jedno i dwuwałowe. Wał to stanowiska dla artylerii. Dwuwałowe to: XI Duńkowiczki, X
Orzechowce, XIV Hurko. Wał nad koszarami, był wyższy i zazwyczaj służył do walki na większa
odległość, natomiast wał położony bliżej fosy był niższy i służył do ostrzału na bliższa odległość.
Pozostałe były jednowałowe.
Każdy fort był inny, miał inne uzbrojenie, a wszystko było oczywiście uzależnione od jego położenia,
narażenia na atak i zadań jakie miał do wykonania.
Jeżeli na forcie były działa do walki dalekiej i bliskiej oraz piechota, to taki fort nazywano fortem
ześrodkowanym.
Forteczne działa strzelały tak, aby poszczególne forty mogły się wspierać i uzupełniać. Jednak, gdyby
w jakiś sposób wrogie wojska dotarły na międzypole, to wtedy ostrzał rozpoczynały tradytody, czyli
stanowiska z działami do prowadzenia ognia bocznego. Analogicznie teren bezpośrednio przed
fortem nazywano przedpolem.
Wśród dział fortecznych wyróżniano armaty, które strzelały torem płaskim na dosyć duże odległości
nawet do 10 km. Były także haubice i moździerze, które strzelały torem stromotorowym, czyli pocisk
leciał do góry i potem spadał. Dzięki temu mogły one trafiać w obiekty i żołnierzy ukrytymi za
przeszkodami. Trudno jest wykazać różnice między haubicą a moździerzem, ogólnie moździerz jest
ładowany od góry, a haubica od tyłu, ale zdarzały się wyjątki.
Oprócz wału, na którym były działa, forty posiadały fosę, czyli głęboki wykop, utrudniający zdobycie
go. Fosa była broniona przez kaponiery. W zależności od jej umiejscowienia miały one różne nazwy.
Na środku fosy znajdowała się kaponiera czołowa (czoło fortu) zwana też kaponierą osiową, gdy
znajdowała się na osi fortu, po bokach były kaponiery barkowe (barki fortu), a z tyłu, czyli najmniej
narażonej na atak była kaponiera szyjowa. Nie wszystkie kaponiery występowały równocześnie.
Nieraz były one jednostronne, czyli strzelały w jedna stronę fosy, a nieraz dwustronne, wtedy było ich
mniej. Z wnętrza fortu do kaponier prowadziły podziemne tunele zwane poternami. Do pomocy w
obronie fosy służyły otwory strzelnicze umiejscowione wzdłuż fosy od strony atakujących wrogów,
była to tzw. galeria strzelecka.
Pierwszym obiektem widzianym po wejściu na fort są koszary. Mieszkali w nich żołnierze, były tam
ubikacje, punkty opatrunkowe, areszty i magazyny. Nad koszarami był wał artyleryjski, usypany z
ziemi, dzięki czemu koszary były chronione dodatkowo przed trafieniem. Ponieważ ta cześć fortu na
kształt ludzkiej głowy nazywana jest szyją, to koszary nazywano szyjowymi. W głębi fortu mieściły się
schrony dla żołnierzy. Najczęściej był schron główny i schrony w poprzecznicach, czyli betonowe
umocnienia, przysypane ziemią, między którymi były stanowiska dla dział, a w razie ostrzału wroga
żołnierze chowali się do schronów w poprzecznicach.
Ogólnie pomieszczenia na forcie nazywamy kazamatami.
Forty posiadały też wieże obserwacyjne. Niektóre forty miały połączenie telefoniczne z dowództwem,
a na dwóch fortach były generatory elektryczne do wentyalcji i reflektorów, które oświetlały
przedpole, uniemożliwiając atakującym na podejście bliżej fortów.

Podobne dokumenty