Pracowita mała księżniczka

Transkrypt

Pracowita mała księżniczka
Pracowita mała księżniczka
Autor: Magdalena Kujawska
W pewnym małym miasteczku było osiedle na wzgórzu. Na szczycie
tego wzgórza wznosił się wielki biały dom z dwoma małymi wieżyczkami,
niczym pałac. A w tym niby pałacu mieszkała mama z tatą i ich córeczka
Oliwia, okrzyknięta przez rodziców Małą Księżniczką. Mała Księżniczka
zawsze dostawała wszystko, na co tylko miała ochotę. Jej pokój był po
brzegi wypełniony maskotkami, lalkami, kolorowymi figurkami, zabawkami i
wszystkim, co kiedykolwiek spodobało się Księżniczce na wystawie sklepowej.
Mała Oliwka, jak każda księżniczka miała również szafę pełną najpiękniejszych
i najbardziej kolorowych sukienek oraz strojów i zawsze była najładniej ubraną
dziewczynką w szkole. Mimo, że rodzice Oliwki dwoili się i troili, by spełnić
jej każde życzenie, Mała Księżniczka prawie zawsze była niezadowolona. A
najbardziej była niezadowolona, kiedy usłyszała słowo „nie”. Wtedy potrafiła
się przemienić w prawdziwą Księżniczkę Złośnicę i marudziła tak długo, aż jej
rodzice zmienili swoje zdanie, a Księżniczka Oliwka kolejny raz dostała, to na
co miała ochotę. I tak płynęło życie w białym pałacu, aż do pewnego czasu…
Księżniczka właśnie dostała swój pierwszy telefon komórkowy. Był on
naturalnie różowy, na przedniej części pięknie połyskiwał brokat, a na tylnej
klapce znajdował się uroczy uśmieszek ułożony z diamencików. Mała Oliwka
uwielbiała swój nowy prezent, więc zabierała go ze sobą wszędzie. Towarzyszył
jej w szkole, na spacerach, a nawet na placu zabaw i w piaskownicy. Mama
pouczała ją, żeby uważała na swój różowy telefon i jeżeli zabiera go ze sobą, żeby
zawsze miała go przy sobie. Jednak kiedy tylko Oliwka wychodziła z telefonem
z domu, natychmiast zapominała o przestrogach mamy. Ostatecznie rodzice
spełniali jej każde życzenie, więc nigdy nie przywiązywała się do nowych
prezentów i po tygodniu zwykle rzucała je w kąt.
Któregoś dnia Księżniczka powróciła do domu lekko zasmucona.
- Zgubiłam telefon… - oświadczyła w drzwiach.
- Jak to zgubiłaś telefon? – zaniepokoiła się mama.
- Bawiłam się w piaskownicy przy placu zabaw, telefon był obok… chyba… A
później go już nie było… - wymamrotała Oliwka.
Mama szybko narzuciła płaszcz i powiedziała:
- Chodź, poszukamy telefonu wspólnie.
Obie bacznie rozglądały się w drodze na pobliski plac zabaw, następnie
przeszukały cały plac, przegarnęły piasek w piaskownicy, jednak telefonu tam
nie było.
- Mamo… - wyszeptała Oliwka głosem załamującym się od płaczu – Ja chcę
nowy telefon! – rozpłakała się w głos.
- Kochanie, nie mogę kupić tobie nowego telefonu… - powiedziała spokojnie
mama.
- Dlaczego?! – zapytała Oliwka zaskoczona odpowiedzią mamy.
- Telefon, to coś kosztownego, nie stać mnie, by kupić tobie kolejny. – tłumaczyła
mama – Dostałaś prezent i mówiłam tobie, żebyś na niego uważała. Jest mi
przykro, że go zgubiłaś, ale nie kupię tobie drugiego – dokończyła stanowczo.
Rozpłakana Księżniczka wróciła z mamą do domu. Tam rzuciła się w objęcia
taty, opowiedziała o wszystkim i zapytała:
- Tato, a ty kupisz mi nowy telefon?
- Nie. – odparł stanowczo tata.
Zrozpaczona Oliwka pobiegła do swojego pokoju, by tam najgłośniej, jak to
tylko możliwe zanosić się od płaczu. Oczywiście nie było jej aż tak smutno,
wiedziała natomiast, że jeżeli będzie płakać wystarczająco donośnie, to rodzice
zmienią swoje zdanie. Tym razem tak się nie stało… Mijały godziny, a żaden z
rodziców nie zareagował na krzyki upartej księżniczki. Wreszcie Mała Oliwka
opadła z sił, wytarła opuchnięte od łez oczka i postanowiła wyjść ze swojego
pokoju. Wiedziała, że źle się zachowała wobec rodziców, dlatego podeszła do
nich i wymamrotała pod nosem:
- Prze…przepraszam…
- Coś mówiłaś kochana Księżniczko? – zapytał z lekkim niedowierzaniem tata.
- Przepraszam. – powtórzyła Oliwka, tym razem głośniej – Ja po prostu bardzo
chcę mieć telefon…
- Oliwko, tata i ja ciężko pracujemy, żeby móc spełniać twoje marzenia, ale
nie zawsze możemy to zrobić. Oprócz prezentów dla ciebie musimy też, na
przykład robić codzienne zakupy i płacić rachunki. – tłumaczyła spokojnie
mama.
Oliwka smutno opuściła głowę.
- Mam jednak pewien pomysł… - powiedział po chwili tata – Możesz uzbierać
pieniądze i kupić wymarzony telefon sama!
Księżniczce zaświeciły się oczy, a na opuchniętej od płaczu twarzy pojawił
się lekki uśmiech. Po chwili jednak zamyśliła się i znowu posmutniała.
- Ale… jak mam uzbierać pieniądze na telefon?
- Musisz je najpierw zarobić… - powiedziała z uśmiechem mama.
- Przecież ja nie chodzę do pracy! – stwierdziła stanowczo Oliwka.
- Dlatego wymyślimy z tatą pracę specjalnie dla ciebie. – oznajmiła pogodnie
mama – Zatrudnimy ciebie na stanowisku „Domowego Pomocnika”, a za każde
wykonane zadanie otrzymasz jakieś drobne wynagrodzenie.
- A co robi taki… „Domowy Pomocnik” ? – zapytała zaskoczona Oliwka.
- Pomaga swojej rodzinie w domowych obowiązkach. – powiedział tata.
Oliwka bardzo niechętnie zgodziła się na pomysł rodziców, była przecież ich
księżniczką, a księżniczki nie zwykły zbyt ciężko pracować. Jednak myśl, że
mogłaby mieć nowy telefon, dodawała jej otuchy.
Na następny dzień Mała Oliwka wybrała się z tatą do sklepu, żeby wybrać
swój telefon marzeń. Znalazła! Był prawie taki sam jak poprzedni, tak samo
połyskiwał brokatem i lśniącymi diamencikami, jedynie obudowa była w innym
kolorze – niebieskim. Serce Oliwki zaczęło coraz szybciej bić, tak bardzo chciała
już mieć ten nowy, śliczny telefon. Już miała poprosić tatę, żeby jej go kupił,
lecz wtedy przypomniała sobie całą wczorajszą rozmowę i że na ten prezent,
powinna uzbierać pieniądze sama.
- Ten telefon kosztuje pięćset pięćdziesiąt złotych. – powiedział tata – Zapamiętaj
to, bo tyle będziesz musiała uzbierać, żeby go kupić. – stwierdził.
Oliwka zapisała sobie to w swoim pamiętniku i wróciła z tatą do domu, gdzie
mama czekała już na nią z pierwszym zadaniem.
- Dzisiaj dowiedziałaś się ile kosztuje twój wymarzony telefon. A za chwilkę
pomożesz mi w naszych, domowych zakupach. – powiedziała mama.
Następnie mama z Oliwką przygotowały razem listę wszystkiego, co
potrzebowały kupić, dokładnie zapisując każdy produkt i jego ilość. Kiedy
skończyły, Oliwka poderwała się by założyć swój płaszczyk i buty, jednak mama
zawołała:
- Nie będzie Tobie potrzebny płaszcz, nie musimy wychodzić z domu. Nasz
sklep mamy tu! – mama wskazała na komputer – Wszystkie nasze zakupy
zrobimy przez Internet.
Zaciekawiona Oliwka usiadła przy komputerze tuż obok mamy.
- Spójrz – powiedziała mama – To strona internetowa Alma24.pl, to nasz sklep.
Znajdziemy tutaj wszystkie produkty z naszej listy. Wszystko jest podzielone na
grupy, całkiem jak półki w sklepie, a kolorowe obrazki oznaczają produkty i ich
ilość. Za każdym razem kiedy wybierzesz jakieś kolorowe zdjęcie, na przykład
zdjęcie bananów, nasz produkt znajdzie się w wirtualnym koszyku, czyli na
liście naszego zamówienia. Teraz wybierzemy pierwszy dział – „Owoce i
warzywa”. Ja odczytam naszą listę, a ty odszukasz produkty i umieścisz je w
naszym specjalnym koszyku.
Oliwka słuchała zafascynowana, bardzo spodobały się jej takie zakupy. Po
chwili była już gotowa, by rozpocząć pierwsze wybrane dla niej przez mamę
zadanie.
- Kilogram malinowych pomidorów – wyczytała mama.
Oliwka odszukała pomidory i już po chwili wirtualny koszyk zapełnił się
pierwszymi produktami.
- Sałata… dwa długie, zielone ogórki… i cztery czerwone jabłka. – kontynuowała
mama.
Mała Oliwka starannie wybierała wszystkie produkty i umieszczała je w
wirtualnym koszyku, a było tego mnóstwo – chleb, bułki, mleko, jogurty, wędliny,
mięso na obiad, a nawet ulubione płatki śniadaniowe… Na koniec wspólnie
ustaliły czas dostawy zakupów.
- Za zakupy zapłacimy u pana dostawcy – powiedziała mama.
Niebawem ich zamówienie dotarło do domu, a dostawca pomógł przynieść
wszystkie torby z zakupami do kuchni.
- Poproszę siedemdziesiąt pięć złotych i dwadzieścia groszy. – powiedział pan
dostawca.
Mama wyciągnęła z portfela papierowe banknoty – pięćdziesiąt złotych i
dwadzieścia złotych, a następnie monety z portmonetki – pięć złotych i małą
monetę dwudziestogroszową. Oliwka z uwagą przygląda się tym wszystkim
banknotom i monetom, a następnie spojrzała na wszystkie ich zakupy.
- Pięćset pięćdziesiąt złotych, to naprawdę sporo… Tak wiele zakupów kosztuje
dużo mniej… - pomyślała.
Potem zaczęła dzielnie wykładałać produkty z toreb zakupowych i razem z
mamą układała je w lodówce i szafkach, a kiedy skończyły, mama wręczyła
Oliwce dwadzieścia złotych.
- Proszę! – powiedziała – To twoje pierwsze zarobione pieniądze. Odłóż je do
pudełeczka, gdzie będziesz je zbierać.
Oliwia podziękowała i dumnie odebrała banknot od mamy. Potem wybrała
najładniejsze pudełeczko jakie miała w swoim pokoju, wyrzuciła z niego
paciorki i szklane kuleczki i włożyła do środka dwadzieścia złotych. Odtąd
Oliwka codziennie pomagała w czymś rodzicom, a za każdym razem dostawała
za swoją pracę zapłatę. Raz pomogła tacie poukładać w garażu narzędzia, a
potem wymyć samochód, a innego dnia udała się do babci, żeby pomóc jej
w przesadzaniu kwiatków do nowych doniczek. Najbardziej jednak polubiła
wspólne domowe zakupy z mamą.
Po jakimś czasie pudełeczko Oliwki było już pełne banknotów i monet, wtedy
tata zapytał:
- Czy nie uzbierałaś już dość, żeby kupić sobie nowy telefon?
Oliwka chciała odpowiedzieć… ale tak naprawdę, od dawna nie liczyła
odłożonych pieniędzy.
- Nie wiem ile mam… - powiedziała lekko zakłopotana.
- Chodź, - zawołał tata – pomogę tobie policzyć.
Oliwka zaprowadziła tatę do pokoju, wyciągnęła pudełeczko i wyrzuciła
wszystkie pieniądze na swoje łóżko. Tata chwycił część banknotów i powiedział:
- Policzmy je razem.
Tak więc Oliwka i tata razem dodawali wartości banknotów licząc na głos:
- Dwadzieścia i dwadzieścia, to razem czterdzieści, plus dziesięć to razem
pięćdziesiąt… Plus pięćdziesiąt to już sto… - tłumaczył tata.
Po chwili znali już wynik – siedemset złotych!
- Gratuluję! – powiedział dumnie tata. – Możesz już kupić wymarzony telefon,
a nawet coś jeszcze…
Oliwka aż podskoczyła z radości. Sprawdziła w pamiętniku zapisaną cenę
telefonu i nie mogła wprost uwierzyć:
- Mogę kupić telefon! I pozostanie mi jeszcze… sto pięćdziesiąt złotych! – wołała
szczęśliwa. – Czy możemy już dzisiaj pojechać do sklepu tato? Prrrroooszę!
- Oczywiście. – powiedział pogodnie tata.
W sklepie czekał już na nią jej wymarzony, połyskujący telefon. Chwyciła go
mocno w obie dłonie i zaniosła do kasy.
- Poproszę pięćset pięćdziesiąt złotych. – powiedziała pani kasjerka.
Oliwka wyciągnęła z plecaka swoje pudełeczko i wręczyła pani odliczone
pieniądze. W drodze powrotnej do domu nie wypuszczała z rąk telefonu, ani na
chwilę. Wiedziała, że to naprawdę wyjątkowy prezent, w końcu sama uzbierała
pieniądze, żeby go kupić.
- Nigdzie go nie zostawię i będę o niego dbać, obiecuję! – oznajmiła rodzicom
szczęśliwa Oliwka.
- A co zrobisz z resztą pieniędzy? Przecież nie wydałaś wszystkiego? – zapytała
mama.
Oliwka zamyśliła się przez chwilę…
- Mamo… - zaczęła niepewnie – Czy mogę nadal być Domowym Pomocnikiem?
- Oczywiście! – powiedziała zachwycona tym pomysłem mama.
- W takim razie, chcę nadal odkładać pieniądze. – powiedziała – Kto wie… może
za jakiś czas znów będę mogła kupić nowy prezent…
W jej głowie pojawiło się już mnóstwo nowych pomysłów i marzeń. Pierwszy
raz jednak naprawdę się cieszyła, bo mogła swoje marzenia zrealizować sama…
z małą pomocą mamy i taty.

Podobne dokumenty