217. spowiedź. 218. fortepian szopena. v. 139 219

Transkrypt

217. spowiedź. 218. fortepian szopena. v. 139 219
DROBNE UTWORY
217. SPOWIEDŹ.
GLADJATOR.
«Ojcze Janie! Odmówiłem danin
Bogom rzymskim, jak wy nas uczycie;
Przez słowa twe jestem chrześcijanin,
Choć gladjator przez cale me życiel
W której się rzutu moc z pieśnią prze­
sila —
I rozmawiają z sobą struny cztćry,
Trącając się
Po dwie, po dwie,
I szemrząc zcicha:
«Zacząłże on
Uderzać w ton?...
Czy taki mistrz, że gra, choć odpycha?))
«Cóż uczynię, skoro na zabawę
W cyrk mię rzucą?... Życia nie wybieram,
III.
Tylko, ojcze, mam od dziecka wprawę,
Że, bywało, lwy głodne rozdzieram.
Byłem u ciebie w te dni, Fryderyku!
Którego ręka dla swojej białości
«Cóż mi każesz, bym począł, gdy, może Alabastrowej, i wzięcia, i szyku,
Bezumyślnie, gdy, może z nałogu,
I chwiejnych dotknięć, jak strusiowe pióro,
Wcisnę ręce lwu, jak dwie obroże,
Mieszała mi w oczach z klawjaturą
I poklasną mnie nieczuli Bogu?»
Z słoniowej kości.
I byłeś, jako owa postać, którą
Z marmurów łona,
OJCIEC.
Niźli je kuto,
«Synu, ufajl Nie na śmierć Pan woła,
Odejmą dłóto
Lecz na świadki i gody wieczyste;
Genjuszu, wiecznego Pigmaljona!
Samson nie był wyrzutkiem kościoła...#
IV.
GLADJATOR.
«Alleluja!„. Te salutant, Chrisie...»*)
218. FORTEPIAN SZOPENA.
La musique est une chose Strange!
Byron.
L'art?... c'est l'art — et puis, voil& tout. 2)
Bćranger.
I.
A w tem, coś grał i co zmówił ton i co
powie,
Choć inaczej się echa ustroją,
Niż, gdy błogosławiłeś sam ręką swoją
Wszelkiemu akordowi —
A w tem, coś grał, taka była prostota
Doskonałości peryklejskiej'),
Jakby starożytna która cnota,
W dom modrzewiowy wiejski
Wchodząc, rzekła do siebie:
((Odrodziłam się w niebie,
I stały mi się arfą wrota,
Wstęgą ścieżka...
Hostję przez blade widzę zboże...
Emanuel już mieszka
Na Taborze! s )
Byłem u ciebie w te dni przedostatnie,
Niedocicczonego wątku
Pełne, jak mit,
Blade, jak świt,
V.
Gdy życia koniec szepce do początku:
«Nie stargam cię ja, nie, ja uwydatnię)). I była w tem Polska, od zenitu
Wszechdoskonałości dziejów
Byłem u ciebie w dni te przedostatnie,
Gdy podobniałeś co chwila, co chwila
Do upuszczonej przez Orfeja 3 ) liry,
Wzięta tęczą zachwytu,
Polska przemienionych kołodziejów,
Taż sama zgoła,
Złotopszczoła...
(Poznałciżebym ją na krańcach bytu!...)
1) — (lac.) Alelujal Pozdrawiają cię, Chrystusie...
(domyślne: morituri — idący na śmierć).
») Muzyka jest czemś nadzwyczajneml
Sztuka? — To jest sztuka, i — oto wszystko.
3) Orfej — Orfeusz, najsławniejszy z mitycznych
śpiewaków i muzyków greckich, który silą swego
śpiewu ułaskawia! dzikie zwierzęta i porusza) skały.
1) peryklejska — taka, jak arcydzieła sztuki, które
powstawały w czasie rządu Peryklesa w Atenach
(449—429 przed Chr.).
2) Emanuel, właściwie: Immanul, po hebr.: «Bóg
(jest) z nami», oznacza wskutek wzmianki w ewang.
Mateusza (I, 22 i n.) Mesjasza. — Góra Tabor (dziś:
Dżebel et-Tor) miała być miejscem przemienienia się
Chrystusa.
II.
VI.
I oto pieśń skończyłeś — i już więcćj
Nie oglądam cię — jedno słyszę:
Coś, jakby spór dziecięcy —
A to jeszcze kłócą się klawisze
0 niedośpiewaną chęć,
1 trącając się zcicha
Po ośm, po pięć —
Szemrzą: «Począłże grać? Czy nas odpy­
cha?...))
139
POETYCZNE
Gmach zajął się ogniem, przygasł znów '),
Zapłonął znowu
i oto pod ścianą
Widzę czoła ożałobionych wdów
Kolbami pchane — —
I znów widzę, acz dymem oślepian,
Jak przez ganku kolumny
Sprzęt podobny do trumny
Wydżwigają... runął... runął... twój forte­
pian!
X.
Ten, co Polskę głosił, od zenitu
Wszechdoskonałości dziejów
Wziętą hymnem zachwytu,
O ty, co jesteś miłości profilem.
Polskę przemienionych kołodziejów,
Któremu na imię «dopełnienie» —
Ten sam... runął... na bruki z granitu!
To, co w sztuce mianują stylem,
I oto, jak zacna myśl człowieka,
Iż przenika pleśń, kształci kamienie —
Poterany jest gniewami ludzi,
0 ty, co się w dziejach zowiesz «erą»,
Lub, jak od wieka
Gdzie zaś ani historji zenit jest,
Wieków wszystko, co zbudzi!
Zwiesz się razem «duchem i literą®
I oto, jak ciało Orfeja,
1 «consummatum est»') —
Tysiąc pasyj rozdziera go w części'),
0 ty, doskonale wypełnienie,
A każda wyje: «Nie ja!...»
Jakikolwiek jest twój i gdzie... znak,
Czy w Fidjaszu, Dawidzie 2 ), czy w Szo­ «Nie ja!» — zębami chrzęści.
Lecz ty, lecz ja? Uderzmy w sądne pienie,
penie, —
Nawołując: «Ciesz się, późny wnuku!
Czy w eschylesowej scenie 3 ).
Jękły głuche kamienie:
Zawsze zemści się na tobie brak.
Piętnem globu tego niedostatek:
Ideał sięgnął bruku».
Dopełnienie go boli,
On rozpoczynać woli
1 woli wyrzucać wciąż przed się zadatek
Kłos, gdy dojrzał, jak złoty kometa,
219. TAJEMNICA.
Ledwo, że go wiew ruszy,
Tajemnica!... Wielka to tajemnical...
Deszcz pszenicznych ziarn prószy,
CHÓR. Czego durzyć szlachcica?...
Sama go doskonałość rozmieta.
Jak umysł, chciwy wiedzy wyższej od polemik,
VIII.
| Przechadzał się przez cichy laurów buj­
Oto patrz, Fryderyku! To Warszawa:
nych szpaler
Pod rozpłomienioną gwiazdą
Słynny pisarz (niejakich orderów kawaler,
Dziwnie jaskrawa...
j Portretowany, ile zwykł być akademik)
Patrz, organy u fary, patrz, twoje gniazdo! 11 dumał: «Skąd pochodzi, że za dni Au­
Ówdzie patrycjalne domy stare
gusta,
Jak pospolita rzecz,
Gdy retoryka kwitła, tak prozą, jak ry­
Bruki placów głuche i szare
mem,
I Zygmuntowy w chmurze miecz.
Gdy więc szukano prawdy tak rymem,
jak prozą,
Nikt nie widział i nie znał niczego za
IX.
Rzymem? —
Patrz!.., Z zaułków w zaułki
Co Judea głosiła światu złotousta,
Kaukaskie się konie rwą,
Jak przed burzą jaskółki
1) Mowa o olbrzymim pałacu Andrzeja Zamojskiego
na Nowym Świecie w Warszawie. Za to, że z okien
Wyśmigając przed pułki
|
pałacu
rzucono dn. 19 września 1863 bombę na głów­
Po sto — po sto...
nodowodzącego wojskami w Królestwie, lir. Berga,
VII.
| pałac spalono i zdemolowano, wyrzucając m. i.
(lac.) spełniło się.
Mowa o arcydziele Michała Anioła, posągu, sprzęty mieszkańców na bruk.
2) Orfeusz — za to, że sprzeciwiał się orgiastyczprzedstawiającym młodego Dawida.
8
) t. j. w tragedjach poety greckiego Ajschylosa nemu kultowi Dionizosa — zginął, rozszarpany przez
rozszalałe Menady.
(525—456 przed Chr.).
1) =
2)