Śpiewanie o morzu i przyjaźni
Transkrypt
Śpiewanie o morzu i przyjaźni
Śpiewanie o morzu i przyjaźni "New York Shanties 2010" - Międzynarodowy Festiwal Szant i Ballad Morskich przyciągnął w sobotę i niedzielę liczne grono miłośników żeglarstwa, morza i śpiewania. Festiwal trwał trzy dni w auli Centrum Polsko-Słowiańskiego na Greenpoincie. Zakończył się w niedzielę koncertem w wykonaniu dzieci. O tym ostatnim napiszemy później. Gospodarzem piątkowego wieczoru, zatytułowanego "Ballady morskie - szanta klasyczna", był Grzegorz "Gooroo" Tyszkiewicz. To postać charyzmatyczna. Jest on dyrektorem i reżyserem wielu festiwali pieśni żeglarskiej w Polsce. Pisze świetne teksty, śpiewa delikatnie, z przejęciem, potrafi rozkołysać słuchaczy. "North-West Passage" w jego wykonaniu (ze wspaniałym tekstem Doroty Potoręckiej) jest wyznacznikiem jego stylu - niezapomnianego i jedynego w swoim rodzaju. Na scenie pojawili się artyści w światku żeglarskim doskonale znani, którzy reprezentują naprawdę wysoki poziom. Z Kanady przyjechał Arek Wlizło, z Florydy Darek Ocetek i Vito Zamojski, z Polski - Jerzy Porębski i "Formacja". Wystąpiła też świetna Dorota Huculak z Nowego Jorku. "Formacja" - szantowa supergrupa z Trojmiasta (zainicjowana przez kapitana Waldemara Mieczkowskiego) była gospodarzem sobotniego wieczoru zatytułowanego "Szanty! Szanty! Szantyt! Morskie opowieści" Grali, śpiewali, zapraszali innych wykonawców i bawili publiczność. Zespół, który prezentuje - jak to sami określają miejski folk, działa obecnie w składzie: Jacek Jakubowski, Krzysztof Jurkiewicz, Dariusz Gutomski i Tomasz Hałuszkiewicz. W sobotę, do wcześniej wymienionych artystów, którzy grali i śpiewali w piątek, dołączył Andrzej Palowski. Każdy z artystów zasługuje na oddzielną opowieść. Każdy z nich bowiem pokazał klasę. Często też wspomagali się nawzajem, włączając się do wspólnego grania bądź śpiewania. W ten sposób sprawili, że widzowie czuli się jak w jednej wielkiej rodzinie. Śpiewali wraz z artystami, kołysali się, wędrowali po świecie, wspominali i marzyli... "Umbriaga" i "Popłyń do Rio" w wykonaniu Vito Zamojskiego, wariacje na temat podstawowych szantowych chwytów gitarowych Grzegorza Tyszkiewicza, liryczne ballady Dorotki Huculak (chociażby "Listopadanka"), "Piosenka dla mojej dziewczyny" Arka Wlizło, czy wreszcie śpiewane opowieści o pracy na statkach rybackich na morzu w wykonaniu Jurka Porębskiego - to były piękne utwory, przy których kołysaliśmy się i rozmarzali. Krzysztof Bobrowicz, dyrektor największego na świecie festiwalu szantowego w Krakowie, wręczył Elżbiecie Sawickiej dyplom i statuetkę w uznaniu jej pracy i wysiłku w organizowaniu nowojorskiego festiwalu. A nowojorski konsul RP Grzegorz Swoboda pogratulował organizatorom i życzył wszystkim dobrej zabawy. Festiwal jak zwykle zostal zorganizowany przez Polski Klub Żegalrski w Nowym Jorku. Poprzedni odbył się w roku 2007. Jak zapewnia szefowa tegorocznego festiwalu Elżbieta Sawicka - będą następne. Tak więc "zaraz szantowa" - jak ją określa Jurek Porębski, który zresztą sam przyczynił się do jej rozplenienia wśród amerykańskiej Polonii (z niewielką pomocą przyjaciół) - wciąż trwa, ba - rozwija się. Janusz M. Szlechta Foto: Janusz M. Szlechta Sobotni wieczór zakończył się wspólnym śpiewaniem na scenie wszystkich artystów i organizatorów festiwalu