Opis dzieła Dama z gronostajem
Transkrypt
Opis dzieła Dama z gronostajem
Arcydzieło w krakowskim muzeum Dama z gronostajem to jedyne dzieło Leonarda da Vinci znajdujące się w polskich zbiorach. Genialny twórca namalował zaledwie kilkanaście obrazów olejnych, z których ten właśnie − zwany Damą z gronostajem − jest obecnie eksponowany w Krakowie, w Muzeum Książąt Czartoryskich. To renesansowe arcydzieło przypomina wielkością kartkę formatu A3 − ma mniej więcej 50 cm wysokości i 40 cm szerokości. Powstało zapewne w Mediolanie, około 1490 roku, na zamówienie księcia Ludovica Sforzy. Przyjrzyjmy się bliżej temu obrazowi. Dzięki specjalistycznym badaniom z końca XX wieku dowiedziono, że jego tło − dzisiaj prawie czarne − było pierwotnie szare lub szaroniebieskie. Na pierwszym planie widać z półprofilu piękną, młodą kobietę o jasnej twarzy, dużych, szarych oczach oraz drobnych ustach. Ciemne włosy − gładko zaczesane do tyłu w mały warkocz − zostały przysłonięte przezroczystym woalem i przepasane na czole cienkim rzemykiem. Postać kieruje spojrzenie w lewą stronę i lekko odchyla się do tyłu. Ma na sobie aksamitną, kolorową suknię, którą uszyto zgodnie z ówczesną modą hiszpańską − z rozciętymi, szerokimi rękawami oraz głębokim dekoltem w kwadrat, ozdobionym czarnymi koralami. Kobieta trzyma na rękach zwierzątko, którego gatunek do dziś stanowi przedmiot dyskusji (wielu współczesnych naukowców twierdzi, że jest to fretka). Lewą dłonią podtrzymuje tułów stworzenia, prawą zaś głaszcze jego jasnobeżowe futro. Zwierzę wydaje się spokojne − jak udomowione. Zwróćmy jeszcze uwagę na wyraźną rysę w lewym górnym narożniku obrazu. Uszkodzenie to może świadczyć o długiej i bogatej historii Damy z gronostajem. Przez długi czas obraz ten był znany jako Dama z łasiczką. Nikogo nie dziwiła jego treść − w XV wieku łasice trzymano w domach jak współcześnie psy lub koty. Jednakże pod koniec XIX stulecia badacze sztuki zwrócili uwagę, że ukazane zwierzę to być może gronostaj. Wskazuje na to historia kobiety przedstawionej na płótnie − Cecylii Gallerani, w której nazwisku zawierała się zresztą grecka nazwa tego podobnego do łasicy drapieżnika − gale. Cecylia była bliską przyjaciółką Ludovica Sforzy, który zamówił u Leonarda jej portret. Przypuszcza się, że pod wizerunkiem gronostaja artysta ukrył właśnie księcia Mediolanu. Zwierzę to znajdowało się bowiem w jego rodowym herbie. Ponadto Ludovico był kawalerem Orderu Gronostaja − wyróżnienia przyznawanego przez króla w uznaniu za honor i uczciwość (cechy te miało symbolizować zawsze białe i czyste futerko gronostaja). Z powodu tego odznaczenia książę nosił przydomek Ermelino, który w języku włoskim oznaczał właśnie to zwierzę. Przypuszcza się również, że Cecylia Gallerani w czasie pozowania do obrazu była w ciąży. Historycy potwierdzają, że kobieta urodziła syna, którego ojcem był Ermelino. Czyżby zatem pod postacią gronostaja ukrywał się przyszły potomek księcia Mediolanu? Leonardo nie mógł przecież ukazać Ludovica i ciężarnej Cecylii razem − nie byli oni małżeństwem. Nic nie stało jednak na przeszkodzie, aby wykorzystać ówczesne zamiłowanie do symboli i zastąpić arystokratę gronostajem przytulonym do ukochanej. Być może nawet sam Ludovico Sforza podsunął malarzowi ten pomysł. Wiadomo, że obraz był własnością Cecylii i jej spadkobierców, jednak jego dokładne losy do końca XVIII wieku nie są znane. Około 1800 roku dzieło zostało zakupione we Francji przez księcia Adama Czartoryskiego jako prezent dla jego matki. Początkowo znajdowało się w posiadłości rodu Czartoryskich w Puławach, ale podczas powstania listopadowego − w obawie przed rabunkiem − przewieziono je do Paryża. Dopiero około roku 1880 portret powrócił do Polski, do Krakowa. Podczas II wojny światowej został zagrabiony przez Niemców, jednak w 1946 roku ponownie znalazł się w krakowskim muzeum. Do dziś można tam oglądać ten wybitny obraz Leonarda da Vinci.