Dionizos w nieskończoność

Transkrypt

Dionizos w nieskończoność
Radosław Romaniuk
Dionizos w nieskończoność
Powroty Dionizosa we współczesnej kulturze, popularność mitu greckiego boga wina i
wiosennego upojenia, uświadomiona pełniej dzięki tej książce, nie przestaje być zagadką.
Sprawą wrażliwości kontaktu z dziełem sztuki jest, aby namiętność analityczną w
odpowiednim momencie powściągnąć, by tworząc katalog wpływów, motywów i kluczy
interpretacyjnych nie zatracić takich elementów jak niespodzianka, olśnienie, tajemnica.
Warto o tym pomyśleć przy okazji Powrotów Dionizosa po pierwsze dlatego, iż archetypiczny
dla literackiej wizji greckiego boga utwór - Bachantki Eurypidesa - przestrzega przed próbą
potraktowania tajemnicy z niezdrową ciekawością. Dionizosa nie rozumie się - jego się
przeżywa. Jego nadejście przynosi doświadczenie inicjacyjne. Tomasz Cyz pamięta o tym,
budując swój esej poświęcony analizie opery Król Roger Karola Szymanowskiego według
libretta Jarosława Iwaszkiewicza. Prowadzi krok po kroku przez kolejne sceny muzycznego
dramatu. Robi to z dociekliwością, uwagą i erudycją, nadając książce temperaturę
intelektualnego i duchowego wtajemniczenia.
Dionizos Szymanowskiego i Iwaszkiewicza nie przyszedł w momencie stagnacji i
utrwalenia porządku świata, przeciwnie, koncepcja utworu urodziła się w chwili, gdy kończył
się dawny świat – w Elizawetgradzie 1918 roku – mieście, które za jakiś czas stanie się
Kirowogradem. Iwaszkiewicz był początkującym pisarzem ze sporym już, choć
nieopublikowanym, dorobkiem. Szymanowski myślał o własnym prozatorskim dziele
nawiązującym do formy platońskiego dialogu. Powróciły też do niego reminiscencje
sycylijskich podróży w 1911 i 1914 roku. Cenił czytaną w rękopisie powieść poetycką kuzyna i
przyjaciela Ucieczka do Bagdadu – jej synkretyczny kolory pobudzał wyobraźnię
kompozytora. Dyskusje, poszukiwania i pierwsze szkice dramatu muzycznego - były to
momenty dla utworu najlepsze. Później obaj twórcy stracili nieco zapał. Gdy w 1925 roku
odbyła się premiera opery, każdy z nich był w innym miejscu artystycznego rozwoju i
wspólny utwór traktowali jak pamiątkę przeszłości. Sięgając do twórczości muzycznej i
literackiej Szymanowskiego i tropiąc, w jaki sposób pojawia się mit dionizyjski u obu
autorów, przed Królem Rogerem i po nim, Tomasz Cyz udowadnia, w jak dużym stopniu
dramat sycylijskiego władcy był koniecznym elementem ich artystycznego rozwoju,
dotykając problemów, które staną się osnową ich dzieła.
Przepych bizantyńsko-arabsko-greckiego Króla Rogera spotyka się w tej książce z
przepychem pisania. Stylistycznie Cyz stara się zachować trzeźwość i dyscyplinę, ale
barokowy świat opery prowadzi go w nie pozbawionej uroku gonitwie myśli, skojarzeń,
porównań i przywołań. Do bujności i nadmiaru utworu autor dodaje nadmiar rzeczy z nim
skojarzonych. Niekiedy wydaje się, iż wybiera poszczególne z nich, niepewny w którą
powinien stronę iść, traci kierunek, jakby pod wpływem dionizyjskiego interpretacyjnego
rauszu. „Można by tak długo. W nieskończoność” – stwierdza w jednej z takich chwil. Nie jest
to mankament, lecz cecha stylistyczna tej książki. Jeśli zaś starać się dociec, skąd ona wynika,
1
wypada potraktować ją jako element ponowoczesnego warsztatu autora, w którym wszystko
można połączyć ze wszystkim ze swobodą i pożytkiem. A więc w namysł nad Dionizosem
Szymanowskiego i Iwaszkiewicza autor wpisuje elementy inscenizacyjne najnowszych
realizacji opery – dwóch przedstawień Mariusza Trelińskiego z roku 2000 (w Teatrze
Wielkim-Operze Narodowej) i 2007 (w Operze Wrocławskiej) - przedstawienia Bachantek w
reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego (Teatr Rozmaitości, 2001), nie mówiąc oczywiście o
innych utworach operowych, w których się ten motyw pojawia. To Król Roger czytany w
czasach, gdy na półce eseisty stoją tragedia Eurypidesa, platońskie dialogi, estetyczny traktat
Nietzschego i praca Tadeusza Zielińskiego o pogańskich konkurentach chrześcijaństwa obok
studiów Eliadego, Kerényiego, Kotta i DVD ze spektaklem Trelińskiego. Król Roger związany z
dniem dzisiejszym poprzez kulturalne odkrycia i mody, skonfrontowany z wrażliwością
współczesności. Odczytywany z pomocą współczesnych interpretacji dramatu, które dają
autorowi tyle samo, jeśli nie więcej, co myśli klasyków. Celem poszukiwań nie są bowiem
intencje kierujące autorami dzieła, rekonstruowane na podstawie literackiego i muzycznego
tekstu oraz ewentualnych odniesień interpretacyjnych (najlepiej z epoki i znanych twórcom,
by uzasadnić „wpływy”). Celem jest zbliżenie się do tajemnicy sztuki, przeżycie artystyczne,
doświadczenie. Do żarliwości wpisanej w opowieść inicjacyjną Iwaszkiewicza i
Szymanowskiego Cyz dodaje żarliwość własną, i wciąga czytelnika w przeżywanie spraw
ostatecznych, o których traktuje utwór. „Król Roger mówi o […] tajemnicy wiary, władzy,
miłości, rozpaczy, samotności i obłędzie, i śmierci”.
Między dwiema wersjami tytułu opery Szymanowskiego – pierwotną Pasterz i
ostateczną Król Roger – przebiega wyraźny podział akcentów. W pierwszej redakcji libretta,
zaproponowanej przez Iwaszkiewicza, w centrum znajdował się tajemniczy bóg. W
ostatecznej redakcji Szymanowskiego dramat muzyczny stał się opowieścią o tajemnicy
człowieka, który spotkał greckiego boga. Właściwie mówiąc, przywołał go własną tęsknotą,
aby ten postawił go wobec problemów ostatecznych. Bóg objawia się w postaci pięknego
młodzieńca i dwa żywioły, do których tęskni człowiek - religię i miłość – łączy w „religię
miłości”. Gdy odchodzi, Roger nie jest już taki sam.
Powroty Dionizosa w sztuce ostatnich stuleci stawały się po wielekroć językiem, w
którym próbowano wyrażać homoerotyczne pożądanie i skomplikowanie związane z
homoseksualną identyfikacją. Król Roger również może być odczytany jako opowieść o
„tęsknocie za światem sprzed wielkiego podziału” na płeć męską i żeńską, miłość duchową i
zmysłową. Jednak sugestia autora, że tego typu relacja łączyła twórców dzieła (opera byłaby
efektem „gorączki letnich elizawetgradzkich nocy Szymanowskiego i Iwaszkiewicza”,
„dionizyjskiej bliskości duszy i ciała”), traktując sprawę zbyt prosto, nie pomaga w
zrozumieniu homoseksualizmu żadnego z tych artystów. A z kolei stwierdzenie, że
Szymanowski był „pierwszą wielką miłością” Iwaszkiewicza, przekracza już margines
interpretacyjnej swobody. Trudno nie dostrzec jednak w połączeniu zmysłowości i żarliwości,
jakie Król Roger przynosi, pragnienia wypowiedzenia prawdy własnej „duszy i ciała”. Udało
się to dzięki szczególnemu duchowemu porozumieniu artystów, o którym Szymanowski w
tym okresie pisał nie bez zdziwienia w korespondencji ze swym współpracownikiem i
2
kuzynem. Mimo, iż duchową przygodę sycylijskiego władcy widzieli inaczej, obaj poszukiwali
tego samego - dotknięcia tajemnicy spotkania człowieka i starożytnego boga, wydarzenia,
które odmienia wszystko. Powroty Dionizosa odbywają się pod znakiem sięgania do źródeł
teatru, do pierwotnego rozumienia sztuki jako doświadczenia duchowego.
3

Podobne dokumenty