Św. Józef Bilczewski (1860 - 1923) Najdoskonalszy wzór czystości
Transkrypt
Św. Józef Bilczewski (1860 - 1923) Najdoskonalszy wzór czystości
Św. Józef Bilczewski (1860 - 1923) Najdoskonalszy wzór czystości Józef Bilczewski arcybiskup Lwowa w roku 1918, wyjątkowo trudnym dla naszej Ojczyzny, napisał List pasterski, który zatytułował: Charakter. Omówił w nim podstawowe zadania związane z wychowaniem i samowychowaniem. Wydobył wszystkie skarby dotyczące pracy nad charakterem zarówno z literatury starożytnej Grecji, jak i Rzymu. Odsłonił również ewangeliczne zasady samowychowania. Jezus nie wychowywał dzieci, ale ludzi dorosłych, którzy chcieli wejść na ewangeliczną drogę, która jest o wiele trudniejsza, bo bardziej stroma i ciasna, niż droga wytyczona przez Stary Testament. Jezus nic nie lekceważył z Prawa Mojżesza, wszystko, co w nim w wychowaniu najważniejsze, zachował, ale zaproponował wejście na nową drogę, którą ukazał jako drogę rewelacyjną – drogę Dobrej Nowiny. W niej sam siebie nazwał Drogą i zaprosił do wejścia na nią tylko tych, którzy chcą. Powiedział to jasno: „Kto chce iść za Mną, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje”. Święty Józef Bilczewski osobiście spotkał się z Jezusem, bo na tym polega świętość, i odkrył, że On zostawił najdoskonalszy wzór samowychowania. Jako dziecko Jezus był posłuszny rodzicom, czyli zgadzał się na to, aby Go wychowywali, ale w miarę jak dorastał, słuchał Boga, swojego Ojca, co nie zawsze rozumiała tak Mama, jak i Jego opiekun św. Józef. Samowychowanie zmierza do tego, aby wejść na drogę idealnej współpracy z Bogiem, przez pełnienie Jego woli. To pełnienie Jezus nazywa swoim pokarmem. Ponad jedną trzecią objętości swego Listu Bilczewski przeznaczył na to, aby ukazać jeden z najważniejszych celów przyjścia Syna Bożego na ziemię. Było nim zostawienie wzoru, jaki można naśladować, idąc przez życie od poczęcia, aż do śmierci i pogrzebu. Grób jednak niczego nie kończy. Przez zmartwychwstanie należy wejść w świat wiecznej pracy twórczej, jaką proponuje Bóg każdemu człowiekowi. Tylko jeden raz Jezus powiedział: „Uczcie się ode Mnie”. Tymi słowami wezwał do samowychowania polegającego na dokładnym skopiowaniu Jego Serca. „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca”. W tym wezwaniu jest zawarte wezwanie do czystości, bo Jego serce jest najdoskonalszym ideałem czystości. Ta czystość jest widoczna w dwu rysach serca. Pierwszym jest opanowanie, bo tak należy rozumieć słowo „cichy”. Doskonalenie czystości polega na panowaniu nad sobą w każdej sytuacji, nie tylko w odruchach erotycznych. To opanowanie jest kamieniem węgielnym czystości. Kto jest nerwowy, nie kontroluje swych pożądań, odruchów, uczuć, gniewu, gestów, języka, etc. Ten nie jest czysty. Czystość to panowanie na sobą w każdej sytuacji. W Ewangelii Jezus odsłania wiele trudnych sytuacji, w jakich się znajdował i zawsze był opanowany. On zgodził się na publiczne namaszczenie swych nóg przez prostytutkę, która się w Nim zakochała. Był opanowany. On stanął w obronie kobiety cudzołożnej, którą chcieli kamienować, a swoim pokojem sprawił, że jej oskarżyciele uciekli. Jej samej powiedział krótko: „Idź i nie grzesz więcej”. Czystość to opanowanie, a jego wzorem jest sam Jezus. Drugim rysem czystego serca jest pokora, czyli umiłowanie prawdy o Bogu i o sobie. Kto kocha prawdę, może stanąć przed Bogiem i spojrzeć na Niego bo w Nim, jak w lustrze widzi siebie. Jesteśmy stworzeni na Jego obraz i podobieństwo. Dlatego Jezus powiedział: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”. Kto nie kocha prawdy, ten nigdy nie stanie przed Bogiem, bo w Nim zobaczy siebie w prawdzie i zdumiony zobaczy wszelkie kłamstwa tak wypowiedziane, jak i każde swoje zakłamane zachowanie. Od tej prawdy ludzie panicznie uciekają, bo jest to ucieczka od odpowiedzialności. Sprowadzanie czystości tylko do sfery seksu jest poważnym nieporozumieniem. Kto widzi człowieka tylko przez narządy płciowe, ten go naprawdę nie widzi. Trzeba spojrzeć w jego serce. Tylko wtedy go poznamy. Kto nie umie spojrzeć w serce, ten niewiele wie o człowieku. Zna bowiem tylko jego opakowanie, a nie to, co jest w opakowaniu. Dziś wielu popełnia taki błąd i nie umiejąc spojrzeć w serce, „kupuje lub zagarnia” drugiego, mając upodobanie w pięknym opakowaniu, o jakie on zabiega. Wszystkie jednak opakowania wędrują do śmietnika, a jeśli ktoś odkryje, co w nich było, to tym szybciej wyrzuca do śmietnika jego zawartość, aby się nie kompromitować. To jest błąd wielu ludzi, którzy znają człowieka tylko z opakowania, a nie znają jego serca. Ewangelia nie pozwala na takie spojrzenie na człowieka. Dlatego Jezus powiedział: „Uczcie się ode Mnie tego, aby wasze serca biły opanowaniem w każdej sytuacji i umiłowaniem prawdy”. Józef Biba, bo takie było jego rodowe nazwisko, ukończył Gimnazjum w Wadowicach i tu jako młody chłopiec dorastał do czystości, doskonaląc opanowanie oraz umiłowanie prawdy. Zgodził się na zmianę nazwiska na Bilczewski, bo takie były wówczas wymagania dla profesorów Uniwersytetu, którzy nie mogli pochodzić z rodu chłopów, o czym świadczyło jego nazwisko. Józef bardzo kochał ojca i wiedział, jak wiele mu zawdzięcza. Jego tata był we Lwowie, gdy syna konsekrowano na biskupa. W wypełnionej po brzegi katedrze syn jako biskup całował jego rękę, nie zaś ojciec - rękę syna. To piękny dowód czystości jego serca opanowanego i kochającego prawdę. Każda scena erotyczna, każdy gest i słowo dla tego, kto spotkał Jezusa i zdecydował się iść za Nim jest wezwaniem do zestawienia piękna ciała z sercem danego człowieka. Dopiero po tym zestawieniu wiemy, z kim mamy do czynienia. Największym wydarzeniem w naszym życiu jest spotkanie człowieka o sercu, które jest kopią Serca Jezusowego – promieniującego odwagą opanowania i umiłowaniem prawdy. Takich ludzi znajdują jedynie ci, którym zależy na tym, aby ich serce było taką kopią. Ks. Edward Staniek