NR IV CENA 2 PLN - 12lo.warszawa.pl
Transkrypt
NR IV CENA 2 PLN - 12lo.warszawa.pl
NA SIENNEJ NAKŁAD 40 SZTUK NR IV ”Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm.” - te słowa 28 października 1989 roku wygłosiła Joanna Szczepkowska. Niemożliwym było, by komunizm z Polsce upadł w jeden dzień, ale to wtedy - jak pisał prof. Antoni Dudek - "miliony Polaków zadały przy pomocy kartki wyborczej śmiertelny cios komunistycznej dyktaturze"… CENA 2 PLN SZKOLNE FESTIWALE MUZYCZNE KULINARIA ufo, sofa, flak, foka Do naszej skrzynki redakcyjnej zawitała prośba o kulinarne akcenty. Warszawskie szkoły licealne od paru lat już zajmują się wspieraniem i promowaniem młodych artystów organizując z sukcesem mniejszym, bądź większym, festiwale, gdzie muzycy, reżyserzy, fotografowie ze stołecznych szkół i uczelni wyższych mogą się zaprezentować. od uczennicy do miss str.19 szczegóły na str. 9 Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego przeprowadzonych 19 maja 2014 r. w XII Liceum Ogólnokształcącym „MŁODZI GŁOSUJĄ” str. 8 więcej na str. 4 JUŻ W TYM NUMERZE: WYWIAD Z AGATĄ PIASECKĄ TEMAT TABU czyli… przemyślenia damsko-męskie Każda z epok, kultur czy też miejsc miały swoje wzorce pożądanego mężczyzny i kobiety. Przeważnie oba te wizerunki charakteryzowały się eksponowaniem wrodzonych cech obu płci. Mężczyzna powinien być silny fizycznie, jak i umysłowo. Kobieta natomiast powinna być delikatna duchowo, ale i o nienagannej sylwetce, naturalnie zaokrąglonej. Wiadomo- ilu ludzi, tyle było gustów. str.12 Czym właściwie jest body suspension? Nikogo nie dziwi widok 5-letniej dziewczynki z przekłutymi uszami, a statystyki donoszą, że na tatuaż zdecydowało się już ponad 3 mln ludzi. więcej str. 13 MAGDALENA HO O tym, jak wygląda praca dziennikarza, opowie nam Agata Piasecka, studentka europeistyki, która od 3 lat pisze dla dziennika "Metro". Czy wiesz, jak wygląda rywalizacja w wyborach miss lub na czym polega zgrupowanie uczestniczek takiego konkursu? Te oraz inne tajemnice odkrywa przed nami w wywiadzie Magdalena Hozdobywczyni tytułu „Miss Egzotica 2014”. wywiad str. 14 więcej str.9 CZY WIESZ, ŻE… NAUCZYCIELE JAKICH NIE ZNAMY Od poniedziałku do piątku starają się uczyć nas najlepiej, jak tylko potrafią. Jednych lepiej, drugich gorzej, ponieważ nie każdym nauka przychodzi łatwo. Liczy się jednak trudna praca oraz zaangażowanie, wtedy zawsze pójdą uczniowi na ugodę, by tylko nie poczuł się pokrzywdzony. Zastanawialiście się na pewno nieraz, co nasi nauczyciele robią w wolnym czasie, po wielu godzinach tłumaczenia nam wzorów, podawania ważnych dat historycznych bądź omawiania z nami lektur? szczegóły str. 5 Chcemy zrobić coś co wydaje się niemożliwe! Mamy niebywałą wprost okazje poszerzyć przestrzeń naszego liceum. Wystarczy, że zagłosujemy na nasz wspólny projekt pt. „Koncepcja zagospodarowania przestrzeni pomiędzy XII LO im. H. Sienkiewicza a LO im. Jacka Kuronia… 1 więcej str.8 NA SIENNEJ SPIS TREŚCI 3. Od redakcji 4. Temat numeru: 4 czerwca 5. Z życia szkoły: nauczyciele od podszewki 6. Aktualności 8. Młodzi głosują 9. Kultura Festiwale muzyczne Wywiad z Agą Piasecką 10. Jeff Hanneman 11. Wywiad z nauczycielem 12. Temat tabu 13. Słów kilka o podwieszaniu… 14. Wywiad z Miss Egzotica 15. Na językach: Smarter or dumper? 16. Szwedzki 17. Rozrywka: Suchary Artysta, malarz 18. Sudoku Na śmietniku poezji 19. Kulinaria Zagadka brydżysty Krzyżówka Redakcja „Na Siennej”: redaktor naczelny Dominik Owczarek, z-ca naczelnego Konrad Mrozik, grafik: Katarzyna Kujko, korekta: Michał Kadej, Urszula Kamińska, Olga Gaweł, rysunek Cezary Nowicki, felietoniści: Dominik Owczarek, Aleksandra Rybak, Dominika Kobus, Karolina Nierojewska, Agnieszka Grzybowska, Weronika Kędziorek, Greta Osoba, rebus: Piotr Zieliński, szczególne podziękowania za pomoc dla Pana Marcina Jędrzejczaka 2 NA SIENNEJ Drogi Czytelniku… Raz w tygodniu spotykamy się, w małej sali numer 10 i w tłoku oraz ścisku próbujemy coś sklecić. Rozdać zadania do wykonania, określić liczbę artykułów i temat numeru. Właśnie trzymasz w ręku owoc naszych literackich lędźwi. Każdy dołożył swoją cegiełkę, aby mógł powstać ten Mur. Wiemy, że gdzieniegdzie jest on dziurawy, brakuje zaprawy i nie jest wystarczająco gruby, ale dzięki Wam, drodzy czytelnicy ta budowla, o nazwie Gazetka Szkolna, powstaje i rozrasta się. To już ostatni numer w tym roku szkolnym. Cóż można więcej dodać? Miłej lektury i do zobaczenia we wrześniu! Z pozdrowieniami Redakcja „Na Siennej” 3 NA SIENNEJ ,,Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm.” te słowa 28 października 1989 roku wygłosiła Joanna Szczepkowska. Niemożliwym było, by komunizm z Polsce upadł w jeden dzień, ale to wtedy - jak pisał prof. Antoni Dudek - "miliony Polaków zadały przy pomocy kartki wyborczej śmiertelny cios komunistycznej dyktaturze". Tak zwane wybory czerwcowe, czyli pierwsze częściowo wolne wybory parlamentarne w historii Polski po II Wojnie Światowej odbyły się w 4 czerwca 1989 r. Zostały przeprowadzone w wyniku i na zasadach uzgodnionych pomiędzy władzą komunistyczną a przedstawicielami części opozycji i Kościoła podczas obrad Okrągłego Stołu. W książce "Pół wieku dziejów Polski 1939-1989" prof. Andrzej Paczkowski stwierdzał: "Najważniejszym jego owocem było obszerne porozumienie politycznie, nazwane - na poły ironicznie, na poły krytycznie - kontraktem stulecia. Obejmowało ono pakiet ustaleń dotyczących zarówno zasadniczej reorganizacji najwyższych organów państwowych - wprowadzenie drugiej izby parlamentu (Senat) i urzędu Prezydenta PRL - jak i kształtu ordynacji wyborczej. Strona koalicyjno - rządowa ustąpiła ze swego najistotniejszego żądania odbycia wyborów z jednej listy i na podstawie wspólnej deklaracji".Wybranych zostało 460 posłów na Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej oraz 100 senatorów do nowo utworzonego Senatu PRL. Przedstawiciele niedemokratycznych władz komunistycznych Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej zagwarantowali rządzącej „koalicji'', obejmującej Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą i jej sojuszników obsadę co najmniej 299 (65%) miejsc w Sejmie. Pozostałe mandaty poselskie -161 (35%) zostały przeznaczone dla kandydatów bezpartyjnych. Walka o te miejsca oraz o wszystkie mandaty senatorskie miała charakter otwarty i demokratyczny. Ubiegać się o nie mogli również przedstawiciele opozycji demokratycznej, jednocześnie o te mandaty konkurowali także kandydaci jawnie wspierani lub nieformalnie popierani przez władzę reprezentanci różnych organizacji społecznych i zawodowych, osoby niezależne. "Dzięki ograniczonemu do 100 miejsc składowi Senatu - dodawał prof. Paczkowski - stwarzali też ogromną szansę wyboru na prezydenta popieranego przez siebie kandydata, ponieważ elekcji tej miały dokonywać obie izby połączone w Zgromadzenie Narodowe. W ten sposób, wedle litery zapisu, wybory stawały się w istocie niekonfrontacyjne, przy czym PZPR uważała, iż formuła ta oznacza także łagodną kampanię wyborczą". Ustalenia zawarte wówczas w sprawie wyborów parlamentarnych były jednorazowe. Kolejne wybory miały być już przeprowadzone według zasad demokratycznych. W niedzielę, 4 czerwca 1989 r. odbyła się pierwsza tura wyborów do Sejmu i Senatu. Wzięło w niej udział 62 proc. uprawnionych do głosowania. W wyborach do Senatu kandydaci Komitetu Obywatelskiego "Solidarność" uzyskali 92 mandaty, strona koalicyjna nie zdobyła ani jednego. Z kolei w wyborach do Sejmu Solidarność uzyskała 160 ze 161 możliwych do zdobycia miejsc. Kandydaci koalicyjni z 299 przysługujących im mandatów uzyskali zaledwie trzy. TEMAT NUMERU Natomiast na 35 kandydatów z listy krajowej, na której znajdowali się czołowi przedstawiciele koalicji rządowej, tylko dwaj (Mikołaj Kozakiewicz i Adam Zieliński) otrzymali ponad 50 proc. głosów, co zgodnie z ordynacją oznaczało, że pozostali zostali wyeliminowani, a 33 mandaty poselskie będą nieobsadzone. Wybory zakończyły się wielkim zwycięstwem Solidarności. Jego rozmiary zaskoczyły nie tylko komunistów, ale także stronę solidarnościowo-opozycyjną. O sytuacji powstałej po wygraniu I tury wyborów tak pisał Lech Wałęsa: "W pierwszą niedzielę czerwca 1989 zmieniło się wiele. 4 czerwca, w samo południe, wybraliśmy nową Polskę. Komuniści dostali czerwoną kartkę. Tym razem ten kolor nie mógł ich cieszyć. W zasadzie zostali wyrzuceni z boiska. Od tego dnia miało być ich znacznie mniej w rodzących się na nowo instytucjach, w Sejmie, w Senacie. Nie było jednak wielkiego entuzjazmu, po latach doświadczeń, morderczej walki. Frekwencja w wyborach czerwcowych wyniosła 62 procent. To wydawało się niepojęte. Ale też uświadamiało, jak finezyjne było nasze zwycięstwo, że mimo takiego zmęczenia społeczeństwa, słabej organizacji, otworzyliśmy drzwi do wolności". (Lech Wałęsa "Droga do prawdy. Autobiografia") Tak dr A. Dudek podsumowuje wybory 89' dla jednego z portali historycznych: "Rok 1989 obfitował w przełomowe wydarzenia, ale dla historyków nie ulega już dziś wątpliwości, że najważniejszym z nich były wybory do parlamentu z 4 czerwca. Tego właśnie dnia, podczas pierwszej tury wyborów, miliony Polaków zadały przy pomocy kartki wyborczej śmiertelny cios komunistycznej dyktaturze. (...) Wybory czerwcowe miały kluczowe znaczenie dla upadku reżimu komunistycznego i narodzin III Rzeczypospolitej.'' Chester 4 Z ŻYCIA SZKOŁY NA SIENNEJ CIEKAWOSTKI O NAUCZYCIELACH Od poniedziałku do piątku starają się uczyć nas najlepiej, jak tylko potrafią. Jednych lepiej, drugich gorzej, ponieważ nie każdym nauka przychodzi łatwo. Liczy się jednak trudna praca oraz zaangażowanie: wtedy zawsze pójdą uczniowi na rękę, by tylko nie poczuł się pokrzywdzony. Zastanawialiście się na pewno nieraz, co nasi nauczyciele robią w wolnym czasie, po wielu godzinach tłumaczenia nam wzorów, podawania ważnych dat historycznych bądź omawiania z nami lektur? … Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź w poniższym tekście. Pan Paweł Szczęsny uczy w XII LO im. Henryka Sienkiewicza prawie od początku istnienia naszej szkoły. Jego hobby to prowadzenie teatru szkolnego „Scena Bez Dystansu”, który istnieje już od ponad 20 lat, ale to powszechnie znany w Sienkiewiczu fakt. Z mniej znanych zajęć pana profesora warto wymienić o pracy w zawodzie psychoterapeuty i processworkera (osoby pomagającej w odkrywaniu i doświadczaniu procesów zachodzących w jednostkach, rodzinach i grupach). Nowy zawód sprawia mu, jak twierdzi - wiele satysfakcji, a dodatkowo bardzo przydaje mu się w pracy nauczyciela- zarówno historii, jak i wychowawcy. Na terenie Piaseczna, czyli miasta, w którym mieszka pan Szczęsny, uczestniczy także w pracach stowarzyszenia, zajmującego się głównie organizowaniem warsztatów muzycznych dla dzieci i młodzieży oraz wyjazdów wakacyjnych. Pan profesor jest absolwentem Technikum Mechanicznego, ale od pierwszego roku nauki wiedział, że chciałby robić coś innego. Marzył o zawodzie dziennikarza i archeologa, kimś na miarę Indiany Jonesa, odkrywającego zaginione cywilizacje. Skończyło się na studiach historycznych i nauce w szkole, czego nie żałuje, bo praca z młodzieżą to też chwilami „Poszukiwanie zaginionej Arki” lub Świętego Graala – jak przyznaje sam rozmówca. Warto powiedzieć, że przez jeden rok miał okazję być wicedyrektorem w Sienkiewiczu, ale pan 5 Szczęsny nie wspomina tej funkcji najlepiej. Według niego, jest to bardzo trudny i odpowiedzialny, a również dość niewdzięczny, kawałek pracy szkoły. Tym bardziej posiada on wiele szacunku i podziwu dla pani M. Komor (aktualnej wicedyrektor) oraz do wszystkich pań dyrektor i ich zastępczyń, z którymi miał okazję pracować. Ważnym dla niego wydarzeniem była ubiegłoroczna podróż do Indii. Pan profesor przyznał, że zakochał się w tym kraju i bardzo chciałby tam wrócić. W początkach jego pracy zawodowej, tzn. w końcówce lat 80. ubiegłego wieku (ależ to brzmi!!!), był aktywnym działaczem NSZZ Solidarność z widokami na karierę w strukturach związku, ale szybko zrozumiał, że rozgrywki polityczne i walka o stołki to nie jest coś dla niego. Do najbliższych planów pana Szczęsnego należą dokończenie studiów psychoterapeutycznych (zrobienie dyplomu), no i oczywiście powrót do Indii. Pani Krystyna Jaworska, ucząca w naszej szkole przedmiotów przyrodniczych, jest kolejnym przykładem nieprzeciętnego nauczyciela. Zawód, który nieraz kosztuje wiele nerwów, ale również satysfakcji, jest obecny w jej rodzinie od pokoleń. Pani profesor stara się spędzać wolny czas aktywnie, choćby poprzez jazdę na rowerze po Lesie Kabackim bądź nordic-walking, który zdobywa w naszym kraju coraz większą popularność. Podróże także nie są obce wychowawczyni klasy IIE. Do ulubionych zakątków świata sympatycznej nauczycielki należy wschód Azji, Hiszpania, a także Polska – w której bez problemu można znaleźć piękne krajobrazy. Pani Jaworska swój wolny czas spędza także w teatrach (do ulubionych należą Teatr Powszechny i Teatr Współczesny) oraz czyta literaturę (reportaże Ryszarda Kapuścińskiego i książki o tematyce obyczajowej). Pani profesor jest miłośniczką psów, a do jej ulubionej rasy należy airedaleterrier, która była szczególnie popularna w okresie przedwojennym. Pani Iwona Dyjasińska, na co dzień tłumacząca nam trudne wzory i inne skomplikowane działania matematyczne, także jest godnym uwagi nauczycielem. Zapewne niewielu z Was – Drodzy Czytelnicy- wie, że matematyka nie jest jedynym przedmiotem, którego pani profesor może nauczać. Otóż kiedyś uczyła ona plastyki za czasów pracy w szkole podstawowej, a malarstwo jest jej największą pasją. Impresjonizm i realizm należą do ulubionych nurtów w sztuce, na które ostatnio, niestety, nie może znaleźć czasu, ale wyraża szczerą nadzieję, że w przyszłości do tego hobby powróci. Nauczycielka przyznała, że jest indywidualistką i sama wyznacza sobie cele, do których dąży. Oprócz sztuki, pani profesor jest miłośniczką gór (Tatry), a także ceni dobre kino. Jej ulubionym filmem jest „Milczenie owiec”, a gatunkiem kinematograficznymkryminały. Do ciekawostek należy fakt, że pani Dyjasińska lubi także grać w brydża. W brydża lubi grać także pan Piotr Zieliński. Nauczyciel matematyki w naszym liceum zajmuje się tym prawie zawodowo. W brydża sportowego gra od szesnastu lat i - jak przyznał - brak czasu ograniczył jego działalność zawodniczą. W październiku ubiegłego roku pan profesor zdobył srebrny medal Mistrzostw Polski amatorów, a drużyna, w której występuje, ma szansę na awans do drugiej ligi rozgrywek prowadzonych pod egidą Polskiego Związku Brydża Sportowego. Prawdopodobnie dużo uczniów w naszej szkole wie, że pan Zieliński należy do szkolnego kółka dyskusyjnego i literackiego. Nauczyciel matematyki myślał kiedyś o rozwijaniu swoich zainteresowań w kierunku ekonomii, analityki bądź socjologii. Jak widać poniżej, jest on także kimś, kto zawsze ma jakiś żart „w rękawie”: -Jasiu, umiesz liczyć? - Tak, tato mnie nauczył! - To powiedz, co jest po sześciu? - Siedem. - Świetnie, a po siedmiu? - Osiem. - Brawo, nieźle cię tato nauczył, a co jest po dziesięciu? - Walet. Pani profesor Joanna Koprek zna cztery języki obce (angielski, włoski, hiszpański i rosyjski). Ponadto, jak przystało na prawdziwą poliglotkę, przed NA SIENNEJ każdym wyjazdem do obcego kraju stara się poznać choćby podstawy jego języka. Ostatnio więc uczyła się portugalskiego i bułgarskiego. W naszym liceum pani profesor jest lektorką, ale ma też uprawnienia do nauczania literatury i wiedzy o kulturze w języku włoskim. Pasją pani Koprek są nie tylko języki obce, ale również taniec. Pani profesor może pochwalić się znajomością salsy liniowej, bachaty oraz ruedy de casino. Do hobby należy też teatr, w którym kiedyś amatorsko występowała (jako studentka na uniwersytecie w Sassari we Włoszech), a dziś śledzi premiery warszawskich scen. Do ulubionych zajęć należy też czytanie dobrej literatury, np. Paula Austera czy Italo Calvino. A ponieważ bardzo lubi rozmawiać na temat przeczytanych książek, chętnie włączyła się w spotkania literackie „Elita czyta”, organizowane w naszej szkole przez profesora Janusza Wojczakowskiego. Podróże - to kolejna pasja Joanny Koprek, a miejscem na ziemi, w którym mogłaby zamieszkać na stałe, jest Sardynia albo Wyspy Kanaryjskie. Marzeniem pani profesor jest wyjazd do Zambii, by spotkać się z trójką afrykańskich dzieci, 7-letnią Patricią, jej 3-letnią siostrą Christiną oraz 5-letnim Lazarousem, którym pomaga od kilku lat w ramach akcji „Adopcja serca”. Idee społecznikowskie realizuje w ramach wolontariatu w naszej szkole i poza nią. Jeśli lubicie spacerować po Lesie Kabackim lub Bielańskim, nie zdziwcie się, jeśli pewnego razu zobaczycie tam swoją nauczycielkę z kijkami do nordicwalking, pełną energii i werwy, której nigdy jej nie brakuje. Ulubione kolory pani profesor? Oczywiście różowy i fioletowy! I w takiej tonacji utrzymane jest też całe mieszkanie naszej nauczycielki. Pani Bożena Linde jest bibliotekarką i niejeden już raz uratowała nas w sytuacji, gdy zapomnieliśmy o lekturze, którą mieliśmy właśnie zacząć omawiać. Chętnie pomaga w doborze literatury do prezentacji maturalnych i wtedy okazuje się, że nasza biblioteka zawiera bardzo bogaty księgozbiór. Literatura jest obecna w jej życiu nie tylko w szkole, ale także poza nią. Pani Linde szczególnie ceni sobie poezję - lubi czytać poezję ks. Jana Twardowskiego i Wisławę Szymborskiej. Chętnie wraca do „Małego Księcia” Antoine’a de SaintExupery’ego. Wolny czas lubi spędzać w fotelu z książką lub na spotkaniach z przyjaciółmi. By oderwać się od miejskiego zgiełku, chętnie ucieka na łono natury. Praca z młodzieżą daje jej wiele satysfakcji, a dobrą stroną zawodu nauczyciela bibliotekarza jest to, że nie musi wystawiać ocen, bo z tym miałaby największy problem. Bardzo wymagająca dla swoich uczniów nauczycielka historii, pani profesor Ewa Homa, po szkole nie zajmuje się dziś rzeczami, które są wyjątkowo nadzwyczajne. Lubi chodzić do teatru (do tego ulubionego należy Komedia), jeździ na rowerze i biega (niekoniecznie za dziećmi po placu zabaw). Kiedyś pani profesor chciała zostać archeologiem. Jako ciekawostkę zdradziła nam, że posiada specjalizację archiwistyczną. Do największych marzeń pani Homy należy poznanie trasy transsyberyjskiej. Warto wspomnieć także o tym, że kiedyś organizowała także wycieczki w góry dla kołka historycznego, których celem było poznanie kultury Bojków i Łemków. Pani Ewa Zielińska (posiadająca charakterystyczne uczesanie) ma rozliczne i różnorakie zainteresowania. Przede wszystkim uwielbia czytać książki (udaje się jej czytać około pięćdziesięciu rocznie), a także uczestniczy w spotkaniach kółka dyskusyjnego „Warszawo czytaj”. Zapewne mało z Was, Drodzy Czytelnicy, wie o tym, że pani profesor gra w dwóch zespołach batucadowych grających sambę oraz że gra na różnych koncertach i manifestacjach. Pani Zielińska lubi jeździć na rowerze, należy także do grupy „Zmiana Organizacji Ruchu”, a raz w miesiącu organizuje wspólną wycieczkę. Kiedy pani profesor nie robi wszystkiego co powyżej, zajmuje się bieganiem. Oczywiście uwielbia też spotykać się ze znajomymi. Pani Zielińska jest wolontariuszką w Muzeum Żydów Polskich, a także (co bardzo ciekawe) zaczęła organizować kongres kobiet, przy czym angażuje się też w różne działania związane z ruchem feministycznym, np. One Bilion Rising (protest przeciw przemocy wobec kobiet). Kiedyś pani profesor chciała studiować geografię, ale AKTUALNOŚCI nie dostała się na wydział, ponieważ matematyka nie jest jej najmocniejszą stroną. Do planów na przyszłość należą coroczne podróże. Zazwyczaj są to kraje anglosaskie. Ostatnio pani profesor była w Dublinie i okolicach. Sama o sobie mówi, że trudno jest jej wysiedzieć w jednym miejscu. Dominik Owczarek Weronika Kędziorek AKTUALNOŚCI SIENNA: Na korytarzach pusto, ponieważ maturzyści zakończyli już edukację w naszej szkole. Matury pisemne już za nimi, ale stresu przysparzają im egzaminy ustne. Mamy nadzieję, że wyniki będą jak co roku rewelacyjne! :) W dniu 10 kwietnia zostały ogłoszone ostateczne wyniki konkursu "Moja wizja kariery". Oto one: miejsce pierwsze Małgorzata Wasilewska i Paulina Szulich, miejsce drugie - Kacper Kokoszka, miejsce trzecieDorota Gajewska oraz wyróżnienia - Paulina Mitkow i Karolina Krzemińska. Dnia 13 kwietnia uczniowie naszego liceum uczestniczyli w akcji JAJO! zbierając jajka przed kościołem św. Jacka na ul. Freta 10. Akcja miała na celu pomoc najbiedniejszym rodzinom przed Wielkanocą. Zebraliśmy 973 jajka! Wolontariuszami byli: Patrycja Niedźwiedź, Ola Rybak, Igor Czarnecki, Paweł Zbucki, natomiast nauczycielami wspierającymi naszych uczniów byli p. Anna Garbolewska, p. Krystyna Jaworska, p.Lena Czerska i opiekunka wolontariatu. W dniu 24 kwietnia nasza szkoła przekazała 7 paczek (każda po około 10 kg) na rzecz Fundacji Solidarności Międzynarodowej oraz Komitetu Obywatelskiego Solidarności z Ukrainą. 6 AKTUALNOŚCI NA SIENNEJ Wszystkim ofiarodawcom serdecznie dziękujemy! Dnia 23 kwietnia odbyły się dzielnicowe rozgrywki w tenisie stołowym. Reprezentacja dziewcząt zajęła 1 miejsce, serdecznie gratulujemy! W jej składzie były: Barbara Józefiak, Alicja Zawistowska, Joanna Szymanowska. W dniu kolejnym (tj. 24 kwietnia) rozgrywki odbywały się między drużynami chłopców. Niestety, nasi chłopcy (Mateusz Tyrakowski i Jan Kurowski) zajęli dopiero 7 miejsce. Dnia 25 kwietnia o godzinie 14:30 odbyło się zakończenie roku klas trzecich. Tegoroczni maturzyści odebrali nagrody i podziękowania za wszelką działalność w naszej szkole. Dnia 19 maja odbyły się wybory do europarlamentu w naszej szkole. Akcja ta jest promowana przez Centrum Edukacji Obywatelskiej i nosi nazwę "Młodzi głosują!". Celem tej akcji jest zwiększenie uczestnictwa młodych obywateli w życiu publicznym i zachęcenie ich do świadomego udziału w wyborach. Wyniki podane będą po oficjalnych wyborach do europarlamentu (tj. 25 maja). ŚWIAT: Powodzie na Bałkanach spowodowały śmierć co najmniej 49 osób. Ponad milion 600 tysięcy mieszkańców Serbii oraz Bośni i Hercegowiny zostało poszkodowanych. Zniszczeniu uległo około stu tysięcy budynków. W Bośni ogłoszono dzień żałoby narodowej po śmierci 24 osób na skutek powodzi, a ponad sto tysięcy ludzi zostało ewakuowanych. Powódź spowodowała około dwóch tysięcy osunięć ziemi, a lekarze obawiają się wybuchu epidemii na zalanych terenach. Około miliona ludzi, czyli ponad jedna czwarta mieszkańców kraju nie ma dostępu do wody pitnej. Do 7 dziewiętnastu wzrosła liczba krajów europejskich, które oferują swoją pomoc powodzianom na Bałkanach. Wśród nich jest także Polska. Łodzie ratownicze i urządzenia do wypompowania wody są głównymi elementami wsparcia dla Serbów. Licznie odpowiedziano także na prośby Bośni i Hercegowiny, która apelowała o motorówki i helikoptery do ewakuacji mieszkańców, a także o namioty, worki z piaskiem, koce czy apteczki. Brazylia dopina na ostatni guzik wszystkie przygotowania do piłkarskich mistrzostw świata, które rozpoczną się już na początku czerwca. Przy tej okazji władze po raz kolejny próbują się pozbyć wstydliwego problemu, jakim są okalające metropolie dzielnice nędzy, czyli fawele (na zdjęciu). Mieszkańcy slumsów i aktywiści zgodnie zauważają, że takiej eskalacji przemocy nie było tu od lat. Czy i tym razem wielka koncepcja oczyszczenia faweli rozbije się z hukiem o mur rzeczywistości? Już za niecały miesiąc do kraju kawy ściągną tłumy kibiców z całego świata. Będą odbierać bagaże na lotnisku, wietrzyć hotelowe pokoje, tłoczyć w kolejkach po cokolwiek, wybierać koszulki, czapki, szaliki, breloczki, a dla najmłodszych - rozmiar pluszowego pancernika Fuelco, oficjalnej maskotki brazylijskiego czempionatu. W przerwie między meczami przynajmniej część z nich skusi się na jedną z najpopularniejszych atrakcji - wycieczkę do którejś z faweli, czyli dzielnicy nędzy. Tam będą mogli posmakować egzotyki z lekką goryczą, z bliska dotknąć skrajnej nędzy, podejrzeć, jak żyją ci, którzy są na marginesie brazylijskiego społeczeństwa. Ponad milion mieszkańców Iranu spożywa alkohol, który jest zakazany w tym 77-milionowym kraju - poinformował cytowany przez agencję ISNA uczestnik pierwszego światowego kongresu na temat nadużywania alkoholu, zorganizowanego w Iranie, Dr. Reza Afszar, który jest przewodniczącym Stowarzyszenia Toksykologii Medycznej Azji i Oceanii. Prowadził on badania nad spożywaniem alkoholu w Iranie od marca 2012 do marca 2013 roku. Wynika z nich, że 30 proc. konsumentów to kobiety, a 70 proc. - mężczyźni. Zakazany owoc najlepiej smakuje? SPRAWOZDANIE Z DNIA OTWARTEGO W piątek, 11 kwietnia 2014 r. w Naszej szkole odbył się po raz kolejny Dzień Otwarty. Nasze Liceum można było odwiedzić w godzinach popołudniowych, między 18:00 a 20:00. Ofertę zaprezentowali nauczyciele i uczniowie. Uczniowie oraz ich rodzice mogli zajrzeć do niemal każdego zakamarka i ocenić, czy warto złożyć dokumenty do Naszej placówki. Dzień Otwarty Szkoły był również okazją do spotkania się z nauczycielami uczącymi poszczególnych przedmiotów, do pokazania gościom panującego w szkole klimatu życzliwości, otwartości i akceptacji na indywidualność drugiego człowieka, mimo tego, że nasza szkoła różni się wielkością i budową od innych szkół w Warszawie. Nauczyciele oraz chętni uczniowie postarali się, aby Każdy mógł znaleźć tu coś dla siebie. Nie zabrakło też przewodników, którzy oprowadzali i zachęcali przybyłych po szkole. NA SIENNEJ AKTUALNOŚCI Chcemy zrobić coś co wydaje się niemożliwe! Mamy niebywałą wprost okazje poszerzyć przestrzeń naszego liceum. Wystarczy, że zagłosujemy na nasz wspólny projekt pt. „Koncepcja zagospodarowania przestrzeni pomiędzy XII LO im. H. Sienkiewicza a LO im. Jacka Kuronia. Szczegóły zawarte są w liście od Dyrekcji XII LO skierowanym do społeczności szkolnej… Oto treść listu: „Szanowni Czytelnicy – mieszkańcy Warszawy Będziemy wdzięczni za poparcie naszej inicjatywy dotyczącej zagospodarowania terenu za budynkiem szkolnym na cel rekreacyjno – sportowy w ramach złożonego do budżetu partycypacyjnego projektu pt. „Koncepcje zagospodarowania przestrzeni pomiędzy XII LO im. Henryka Sienkiewicza a CXIX LO im. Jacka Kuronia w Warszawie” (projekt nr 18), w ramach projektów lokalnych: Czyste i Mirów. Dzięki temu projektowi poprawi się sytuacja lokalna naszej szkoły – uzyskamy obiekt służący wypoczynkowi i edukacji sportowej naszych uczniów. Jeśli Państwo zdecydują poprzeć projekt prosimy o zagłosowanie w dniach 20-30 czerwca 2014 roku. Szczegóły dotyczące procedury głosowania podamy w doprecyzowaniu ich przez Urząd Dzielnicy Wola. Prosimy też o wsparcie naszej inicjatywy przez Państwa dzieci, rodzinę, znajomych i inne życzliwe nam osoby.” POPRZYJ TEN PROJEKT, ZAGŁOSUJ!!! A NASTĘPNIE ROZKOSZUJ SIĘ ODPOCZYNKIEM W NOWEJ PRZESTRZENI SZKOLNEJ, KTÓRE DZIĘKI TOBIE STAJE SIĘ MOŻLIWE!!!! Klasa Frekwencja IA 78% Wyniki wyborów do Parlamentu IB 94% Europejskiego, przeprowadzonych IC 56% ID 52% IE 90% Osób uprawnionych do głosowania: IF 17% 341 IIA 13% Głosów oddanych: 213 IIB 73% IIC 45% IID 70% IIE 85% MŁODZI GŁOSUJĄ 19 maja 2014 r. w XII Liceum Ogólnokształcącym „MŁODZI GŁOSUJĄ” w tym: - głosów ważnych: 190 - głosów nieważnych: 23 Frekwencja: 62,5% Lp. 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. Nazwa Komitetu Wyborczego Komitet Wyborczy Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro Komitet Wyborczy Wyborców Ruch Narodowy Koalicyjny Komitet Wyborczy Sojusz Lewicy Demokratycznej - Unia Pracy Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość Koalicyjny Komitet Wyborczy Europa Plus Twój Ruch Komitet Wyborczy Polska Razem Jarosława Gowina Komitet Wyborczy Nowa Prawica – Janusza Korwin-Mikke Komitet Wyborczy Platforma Obywatelska RP Komitet Wyborczy Polskie Stronnictwo Ludowe Komitet Wyborczy Partia Zieloni Liczba oddanych głosów % 4 5 13 1,9 2,3 6,1 22 22 3 61 31 6 23 10,3 10,3 1,4 28,6 14,6 2,9 10,8 8 KULTURA NA SIENNEJ KULTURA WARSZAWSKIE FESTIWALE MUZYCZNE Warszawskie szkoły licealne od paru lat już zajmują się wspieraniem i promowaniem młodych artystów organizując z sukcesem mniejszym, bądź większym, festiwale, gdzie muzycy, reżyserzy, fotografowie ze stołecznych szkół i uczelni wyższych mogą się zaprezentować. Niestety nie wystarczy się tylko zgłosić, żeby wystąpić na scenie należy przejść wiele przesłuchań, ponadto przed samym występem na ochotników czekają długie próby, na których może się okazać, że wokalista/zespół jednak nie spełniają oczekiwań organizatorów. Jak to wygląda ze strony szkoły? Szkoła, która chce zorganizować festiwal powinna wyznaczyć do tego odpowiedzialne i kompetentne osoby, ponieważ to na nich spoczywa odpowiedzialność za powodzenie lub kompletną klapę festiwalu. UFO: Jakie festiwale przyciągają młodych artystów? Młodzież najbardziej przyciągają imprezy, które wyrobiły już sobie renomę. Idealnym przykładem jest UFO (Unikatowy Festiwal Offowy). Gospodarzem jest LO im. S. Batorego. Organizowany jest co rok i odbywa się przeważnie w lutym. W roku 2014 była to już jego IX edycja. SOFA: Kolejną znaną i cenioną imprezą jest SOFA- festiwal artystyczny w LXIV LO im. St.I Witkiewicza. Festiwal łączący wiele form sztuki – teatr, film, muzykę, malarstwo, fotografię – skierowany do wszystkich warszawskich licealistów. Oparty jest na równoległości wydarzeń tak, aby każdy miał wybór, czy chce oglądać sztukę tworzoną przez doświadczonych artystów, czy amatorską. Organizatorzy zapewniają artystom kontakt ze znanymi przedstawicielami polskiej sztuki gotowymi do rzetelnej oceny i krytyki dzieł podczas rozstrzygania konkurów. FLAK: Festiwal Ludzi Aktywnych Kulturalnie (FLAK) powstał z inicjatywy uczniów XXXIV Liceum Ogólnokształcącego im. Miguela de Cervantesa. Pierwsza edycja odbyła się w kwietniu 2010 roku. Zgrana ekipa organizatorów, młodzi artyści i ciekawi goście dali początek nowej tradycji Liceum Cervantesa. Oprócz koncertów muzycznych i występów młodych grup teatralnych w Cervantesie odbywają się także wernisaże młodych fotografów, 9 warsztaty poetyckie oraz inne ciekawe pokazy. FOKA: Festiwal Obłędnie Kreatywnych Artystów , podczas festiwalu odbywają się występy wielu młodych artystów, nie tylko muzyków, tancerzy i aktorów, ale również można oglądać prace utalentowanych malarzy i fotografów w tym roku będzie to druga edycja. W związku z tym, że lansowanie warszawskich szkolnych festiwalów muzycznych jest prawie zerowe, zazwyczaj zgłasza się na nie niewielka ilość osób/ grup chcących zaprezentować swoją twórczość. Jeśli chodzi o zainteresowanych takimi przedsięwzięciami to w zeszłym roku przez wiele szkół przetoczyło się pare tysięcy osób, jest to niesamowity wynik. Były to najlepsze i najbardziej owocne edycje festiwalowe. Weronika Pławińska WYWIAD Z AGATĄ PIASECKĄ "Nie trzeba studiować dziennikarstwa, żeby być dziennikarzem." Agata Piasecka z projektantką mody, Barbarą Hulanicką Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta foto-metro Wielu z nas myślało kiedyś o zostaniu dziennikarzem. Zawód ten wydawać nam się może atrakcyjny. Często jednak dziennikarstwo wiąże się z trudną, nieregularną pracą i dużym poświęceniem. O tym, jak wygląda praca dziennikarza, opowie nam Agata Piasecka, studentka europeistyki, która od 3 lat pisze dla dziennika "Metro". Zuzanna Tomaszewicz: Jak udało Ci się dostać na staż do dziennika "Metro"? Agata Piasecka: Pod koniec pierwszego roku studiów wzięłam udział w warsztatach rękodzieła, bo bardzo chciałam nauczyć się szyć na maszynie. Tam poznałam szefową działu kultury „Metra”. W czasie rozmowy wspomniałam, że szukam stażu na wakacje. Edyta zaproponowała, żebym wysłała CV, to może spodoba się naczelnemu. Udało się. Myślę, iż głównie dlatego że już wtedy miałam doświadczenie zawodowe. Pół roku pracowałam w fundacji kulturalnej, pisałam też dla jednego z wydawnictw testy powtórkowe do matury z wiedzy o społeczeństwie. Z.T.: Jak wyglądały pierwsze dni Twojego stażu? A.P.: Byłam zupełnie zielona, więc robiłam proste rzeczy, takie jak: wyszukiwanie ciekawostek do działu kultury i robienie przeglądu prasy. Trzeciego albo czwartego dnia poszłam na moją pierwszą konferencję prasową poświęconą Przystankowi Woodstock. Z.T.: Wielu młodych ludzi liczy na płatną pracę po stażu, lecz rzadko komu się to udaje. Ty tę pracę dostałaś. Po jakim czasie otrzymałaś propozycję stałej współpracy z „Metrem”? A.P.: Pod koniec stażu, czyli po dwóch miesiącach. Widocznie szefowie musieli zauważyć moje zaangażowanie. W czasie dwóch miesięcy stażu starałam się dać z siebie jak najwięcej. Próbowałam różnych zadań- od krótkich wywiadów, po pisanie tekstów na podstawie informacji z zagranicznych serwisów czy robienie sond. Po dwóch miesiącach sama zdobyłam się na odwagę i poszłam do naczelnego z pytaniem, czy nie znalazłoby się dla mnie biurko na dłużej. Przez pierwsze pół roku przychodziłam 4 dni w tygodniu, potem udało mi się tak ułożyć plan zajęć na uczelni, że do pracy chodziłam już codziennie. Z.T.: Niektóre seriale, np. „Seks w wielkim mieście", przedstawiają Twój zawód jako prosty, lekki i przyjemny. Siedzenie przy laptopie w kawiarni, ciągłe spotkania ze znajomymi, imprezy w gronie sławsłowem high life. Jak naprawdę wygląda Twój przeciętny dzień w pracy? A.P.: Bardzo chciałabym, żeby mój dzień wyglądał jak Carrie Bradshaw. Niestety, cierpię na chroniczny brak czasu; ostatnio na kawę z przyjaciółką umawiałam się chyba tydzień. Mój dzień pracy zaczyna się kolegium redakcyjnym o 10.30, na którym omawiamy, co pojawiło się w gazetach oraz na portalach internetowych i zgłaszamy swoje propozycje. Jeśli temat nie wymaga wyjścia do miasta, zajmuję się nim do 16-17. Siedząc przy biurku. Nigdy nie wiem, o której skończę pracę. Wszystko zależy od tego, ilu dziennikarzy akurat jest w redakcji, ile stron ma gazeta i jak ważny tekst piszę. Mam w miarę sztywne godziny wyjścia, kiedy muszę po pracy zdążyć na ćwiczenia na NA SIENNEJ uczelni. Na wykłady chodzę, jeśli uda mi się wyjść z pracy wcześniej. Z.T.: Czego dotyczą Twoje artykuły? O czym lubisz, a o czym nie lubisz, pisać? A.P.: Od dwóch lat moje artykuły dotyczą głównie mody, trendów, porad stylizacyjnych. Raz na pół roku jeżdżę na Fashion Week do Łodzi i przygotowuję stamtąd relację. W stopce redakcyjnej mam wpisane: „Moda, styl życia, przewodniki zakupowe, gwiazdy”, ale jesteśmy małą redakcją, więc, kiedy jest potrzeba, zajmuję się też innymi tematami, np. polityką czy szkolnictwem wyższym. Z.T.: Który z przeprowadzonych wywiadów był dla Ciebie największym wyzwaniem? A.P.: Prawdę mówiąc, trudno mi wybrać. Staram się denerwować na dzień przed rozmową, a potem po prostu dać z siebie wszystko. Są jednak dwie rozmowy, które szczególnie zapadły mi w pamięć. Jeszcze na stażu musiałam zadzwonić do Roberta Gwiazdowskiego, prawnika i ekonomisty z Centrum Adama Smitha i zadać mu kilka pytań na temat kryzysu. Byłam przerażona, że po moim jednym semestrze ekonomii na studiach nie zrozumiem nic z jego wypowiedzi. Drugim dosyć trudnym rozmówcą była Diane Pernet, organizatorka międzynarodowego festiwalu filmów o modzie, która przyjechała do Warszawy na ostatnią edycję Warsaw Fashion Film Festival. Do ostatniej chwili nie wiedziałam, czy uda mi się z nią porozmawiać, bo część dziennikarzy odprawiła z kwitkiem. Z.T.: Z jakimi osobistościami miałaś okazję przeprowadzić rozmowy? A.P.: Wszystkich pewnie nie jestem w stanie wymienić. Rozmawiałam z projektantką Joanną Klimas, włoskim projektantem Roberto Musso, Michałem Szulcem, aktorką Shannen Doherty, Kelly Osbourne, stylistą z Hollywood Georgem Kostopoulosem, reżyserką teledysków Kingą Burzą, projektantką Barbarą Hulanicki, kostiumografką Heidi Bivens. Z.T.: Co umożliwia praca w "Metrze"? A.P.: To samo co praca w każdej gazecie. Dzięki byciu dziennikarką mogę iść na festiwal muzyczny, nie przejmując się tym, czy są jeszcze bilety. Mam również możliwość zobaczenia filmu przed premierą. Poza tym poznaję mnóstwo ciekawych ludzi, których pewnie nie miałabym okazji poznać w innych okolicznościach. Z.T.: Jakie są minusy bycia dziennikarką? A.P.: To specyficzna praca, do której na pewno nie każdy się nadaje. Trzeba mieć mocne nerwy, umieć pracować w stresie i z naglącymi terminami nad głową. Poza tym trzeba od czasu do czasu umieć zrezygnować ze swojego wolnego czasu dla dobra materiału. No i czasem pracuje się w niedziele. Najtrudniejsze jest zwleczenie się z łóżka, kiedy wszyscy inny mogą leżeć do południa. Z.T.: Który moment w Twojej karierze był tym przełomowym? A.P.: Mam nadzieję, że moment przełomowy jest jeszcze przede mną. Z.T.: Czy wiążesz swoją przyszłość na stałe z dziennikarstwem, czy jest ono tylko przejściowym etapem w Twoim życiu zawodowym? A.P.: Bycie dziennikarką wymyśliłam sobie jako 12-latka i od tamtej pory do tego dążyłam. Mam więc nadzieję, że uda mi się wyrobić nazwisko w tej branży. Z.T.: Jakich rad udzieliłabyś młodzieży, chcącej związać swoją przyszłości z pracą dziennikarza? A.P.: Przede wszystkim nie trzeba studiować dziennikarstwa, żeby być dziennikarzem. Ja studiuję europeistykę. Poza tym, jeśli ktoś chce być dziennikarzem dla bankietów i imprez, to niech lepiej od razu sobie odpuści. Jeśli nie, to zachęcam do szukania staży już po pierwszym roku studiów. Najpierw takich bezpłatnych albo za niewielkie kwoty. Kiedy już uda się dostać na taki staż, trzeba dać z siebie wszystko, zgłaszać się do jak największej ilości zadań i uważnie słuchać uwag. Przychodząc do pracy w redakcji, nawet największe asy z polskiego muszą zazwyczaj zrewidować wszystko to, co do tej pory wiedziały o pisaniu. Trzeba też pamiętać o tym, że nic nie ma za darmo, a praca na studiach łączy się z wyrzeczeniami. Dla mojej pracy w dużej mierze poświęciłam studenckie życie towarzyskie. Na imprezy chodzę rzadko, bo zwyczajnie nie mam na nie siły. Zuzanna Julia Tomaszewicz PIERWSZA ROCZNICA ŚMIERCI JEFFA HANNEMANA Dla zwykłego śmiertelnika data 02.05.2013 nie będzie niczym innym jak tylko drugim dniem majówki, ale dla fanów ciężkich brzmień jest to dzień szczególny. Otóż drugiego maja cały świat obiegła wieść o tym, że opuścił nas członek legendarnego kwartetu z Huntington Park, Jeff Hanneman- jeden z współzałożycieli grupy Slayer. Gdy Jeff opuścił nas tego nieszczęsnego dnia, odzew metalowej braci był natychmiastowy. Z całego świata dochodziły drogą elektroniczną KULTURA kondolencje od miliona fanów, jak również prywatne wiadomości z wyrazami współczucia od muzyków, z którymi przypadło kiedyś dzielić scenę Slayerowi. Jaka była sytuacja w obozie Slayer? Była burzliwa. Zespół nie wiedział, jakie podjąć kroki w najbliższym czasie. Fani byli przerażeni faktem, że zespół być może zawiesi działalność, a w następstwie zaprzestanie grać. Lecz grupa mimo wcześniejszego zgrzytu, jakim było wyrzucenie perkusisty Dave'a Lombardo z powodu konfliktu o finanse formacji, postanowiła (wbrew tak trudnym przeciwnościom losu) grać dalej i rozpocząć nowy rozdział w historii morderczej metalowej maszyny. Efektem tej decyzji był udział grupy w II edycji Impact Festiwal, odbywającego się w Warszawie na Lotnisku Bemowo. Jeff Hanneman (właściwie Jeffrey John Hanneman) przyszedł na świat 31 stycznia 1964 w Oakland i dorastał w rodzinie weteranów wojennych. Jego ojciec walczył w Normandii podczas II wojny światowej, zaś jego bracia brali udział w wojnie w Wietnamie, przez co wojna była częstym tematem podczas konwersacji przy rodzinnym stole. W tym czasie Hanneman pomagał braciom sklejać i malować modele samolotów i czołgów. Zainteresowanie wojną i militariami, którymi karmił teksty Slayera, wzięło się właśnie z wychowania, które otrzymał. Początki jego przygód z muzyką datuje się około 1981 roku, kiedy to pierwszy raz w sowim życiu poznał Kerre'ego Kinga. Obaj gitarzyści szybko zaczęli nadawać na tych samych falach, grając covery Iron Maiden i Judas Priest. Potem jeden z nich wysunął propozycję założenia własnej grupy. Do tego pomysłu szybko przyłączył się basista a zarazem wokalista- Tom Aray oraz perkusista -Dave Lombardo. Tak powstał zespół z piekła rodem, którego albumy wypluwają piekielne dźwięki z prędkością wystrzału karabinu maszynowego, choć wtedy świat nie był przygotowany na metalowego potwora narodzonego w głowach czwórki młodych muzyków. Nikt nie miał pojęcia, że ta szybko raczkująca bestia podbije świat ciężkiej muzyki i wyjdzie z podziemia. Slayer do dzisiaj jest inspiracją dla młodych zespołów metalowych. Nie jedna kapela coverowała ich utwory bądź kradła riffy, ale nikt nie umiał dorównać mocy Slayera mimo największego wysiłku i chęci. W 1997 roku Hanneman poślubił swoją wieloletnią partnerkę Kathryn, którą poznał jeszcze na początku lat 80. Para nie posiadała dzieci i mieszkała w Los Angeles. 10 KULTURA NA SIENNEJ Jeff był wielbicielem futbolu amerykańskiego; jego ulubioną drużyną był Oakland Riders. REING IN BLOOD to największe dzieło Jeffa Hannemana. Pośród wielkich albumów trashowych, wydanych w latach 1986-1987, album Metalliki (w oryginale Metallica) był pierwszy, Megadeth najbardziej wściekły, a Anthraxu najbardziej prześmiewczy. Lecz tylko jedna płyta zdystansowała je wszystkie, a jej oddziaływanie czuć było jeszcze wiele lat później. ''REING IN BLOOD'' to kwintesencja ekstremalnego metalu, której żaden inny album nigdy nie prześcignął, choć kilka prawie mu dorównywało. To płyta, która idealnie pasuje do swojej kategorii, w tym przypadku do trash metalu. REIGN IN BLOOD to trzecia pełnowymiarowa płyta wydana 7 października 1986 roku. Okrzyknięta mianem najbrutalniejszej i najszybszej definicji trash metalu. Był to zdecydowany przełom ciężkiego grania, którego Slayer nie bał się ukazać światu. Płyta spotkała się z niesamowitym przyjęciem ze strony fanów oraz ściągnęła kolejne rzesze nowych wręcz fanatyków pod banderę Slayera. Czemu ta płyta jest największym dziełem Jeffa? Ojciec tego albumu był zadeklarowanym punkowcem, który wniósł agresję, prostotę oraz tempo punku do heavy metalu, którym wcześniej zajmowała się formacja. Punkowa energia w połączeniu z ciężarem heavy metalu dała zaskakujący efekt- wytworzyła niesamowity oraz niepowtarzalny złowieszczy klimat, którego muzycy postanowili trzymać się aż po następne albumy w swoim dorobku. Tematyką płyty są bluźnierstwa rodem z horrorów, dokonywane przez demony oraz ich zwolenników. Jest też utwór dokument opowiadający o historii Josefa Mengele, któremu Jeff nadał imię anioła śmierci ( Angel of Death). Hanneman, wprowadzając wątki historyczne do twórczości zespołu, chciał przypomnieć o zbrodni, jaką jest holocaust. Wspomniany utwór przysporzył też problemy zespołowi, a naszego bohatera okrzyknięto mianem sympatyka hitleryzmu oraz neonazistą. Angel of Death to dokument opisujący holocaust, piekło, które czekało miliony niewinnych z rąk Trzeciej Rzeszy oraz psychopatycznego doktora Josefa Mengele, przeprowadzającego straszliwe eksperymenty na ludziach w obozie koncentracyjnym Auschwitz – Birkenau. Choroba i śmierć Na początku 2011 roku Hanneman zachorował na martwicze zapalenie 11 powięzi spowodowane ukąszeniem pająka. Wobec zaistniałej sytuacji zespół podjął decyzję, by grać bez Jeffa dopóki nie upora się ze swoimi problemami zdrowotnymi. Jego zastępcą został Gary Holt z formacji Exodus, drugim zaś zmiennikiem był Pat O'Brien, który występował ze Slayerem, gdy nie mógł tego robić Holt. W 2012 roku jego kolega z zespołu, Tom Araya, ogłosił, że Hanneman powoli wychodzi z choroby, jednakże później, w lutym 2013 roku, Kerry King ujawnił, że gitarzysta ciągle ma problemy zdrowotne, które uniemożliwiają mu pracę z Slayerem. Hanneman zmarł 2 maja 2013 roku w okolicach swojego domu w Inland Empire w Południowej Kalifornii, w szpitalu w Los Angeles. Początkowo wskazywano, że bezpośrednią przyczyną zgonu była niewydolność wątroby. Następnie oficjalnie podano, że pierwotną przyczyną śmierci była alkoholowa marskość wątroby. Ciekawostka W miejscowości Jaworzno Rondo Smoków (znane pod tą nazwą w 2013 r.) zmieniono na Rondo im. Jeffa Hannemana. Nazwa ronda została zamieniona na okres 12 miesięcy (od lutego 2014 r. do stycznia 2015), ponieważ firma ART-COM Sp. z o.o. jako kolejna wylicytowała tzw. "możliwość zmiany nazwy ronda lub patrona" podczas XXII finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (zgodnie z zasadami licytacji od 2010 roku, jednocześnie za zgodą prezydenta miasta Jaworzno) Hannemann, mimo że był najbardziej zamkniętym członkiem, zmienił oblicze trash metalu oraz Slayera a przede wszystkim dał ludziom nową siłę napędową, ponieważ, jak powszechnie wiadomo, muzyka jest jedną z wielu recept na uśmierzenie bólu życia. Dzień 02.05.2014 był pierwszą rocznicą śmierci wielkiego muzyka, którego dokonania będą zapamiętanie przez wszystkich starych i młodych, którzy wielbili, wielbią i będą wielbić Slayera do ostatnich dni działalności jego, tak jak życzyłby tego sobie Jeff Hanneman. Angel Of Death SLAYER Slayer Kurcze! Weterani Trash Metalu pochodzący z Huntington Park w słonecznej Kalifornii udostępnili nowy utwór do odsłuchu. Utwór nosi tytuł Implode. Jest to pierwszy utwór z nadchodzącej, niezatytuowanej jeszcze płyty. Materiał został zarejestrowany pod okiem producenta Terryego Date'a. Zespół zagrał ''Implode'' pierwszy raz na żywo 23 kwietnia 2014 roku, otwierając rozdanie nagród ''Revolver Golden Gods'' w klubie ''Nokia'' w Los Angeles. Oprócz nowego utworu formacja zagrała również ''South of Heaven'' oraz ''War Ensemble''. ''Implode'' jest jedną z kompozycji którą niebawem fani ciężkiego grania usłyszą na jedenastym pełnometrażowym albumie studyjnym formacji. Pragnę przypomnieć że nowuy album będzie pierwszym dokonaniem w historii zespołu bez udziału wieloletniego gitarzysty i współzałożyciela grupy Jeffa Hannemana, który zmarł 2 maja 2013 roku. Za perkusją zajmie miejsce Paul Bostaph, który zastąpi po raz kolejny legendarnego Dave'a Lombardo. Prace nad jedenastym albumem ruszyły już w listopadzie 2011 roku. Po śmierci Jeffa Hannemanna Kerry King potwierdził, że gitarzysta Exodusa Gary Holt weźmie udział w nagrywaniu krążka. Zgodnie z ostatnimi doniesieniami, zespół miał wejść do studia w marcu albo kwietniu 2014 roku. Premiera albumu przewidziana jest na 2014 rok. Jak dotąd nie wiadomo, kto wyda płytę, gdyż dotychczasowy kontrakt wiążący kapelę z American Records wytwórnią Ricka Rubina - wygasł. Dittohead NAUCZYCIEL OD PODSZEWKI – PAN MICHAŁ KADEJ Pan Michał Kadej oprócz tego, że jest nauczycielem historii i wiedzy o społeczeństwie, opiekuje się także naszą gazetką szkolną. To właśnie dzięki niemu „Na Siennej” nie schodzi poniżej pewnego poziomu, zresztą jak sam przyznał – „cieszy go popularność tego przedsięwzięcia wśród społeczności liceum Sienkiewicza”. O pracy w szkole, jak i zajęciami poza nią możecie Drodzy Czytelnicy przeczytać w poniższym wywiadzie. Redakcja - Czy zawsze chciał Pan być nauczycielem historii i wosu? Jeżeli nie, to jakie zawody wchodziły w grę? Pan Michał Kadej - Od zawsze wiedziałem, że będę nauczycielem. Bardzo dobrze czuję się w szkole, lubię topografię budynków szkolnych. Mam naturę społecznika, myślę, że sprawdziłbym się również pracując w jednostkach samorządu terytorialnego. Jednak każdy z tych zawodów NA SIENNEJ porzuciłbym natychmiast, gdybym mógł podjąć pracę jako kustosz muzeum w Liwie. R: Jak zareagował Pan reaktywację gazetki szkolnej? na Nie sądziłem, że gazetka będzie cieszyć się tak wielką popularnością wśród społeczności szkolnej. Miło zaskoczony jestem zaangażowaniem uczniów, którzy bardzo chętnie podejmują inicjatywę wzbogacania jej treści. Często porównuję kolejne numery i oceniam jakie poczyniliśmy postępy. R: Jakie cechy szczególnie Pan docenia wśród uczniów? Dobrze pracuje się z uczniami – działaczami, ale szczególnie wartościowi wydają mi się uczniowie odpowiedzialni, prawdomówni i dotrzymujący danego słowa. Doceniam również w uczniach umiejętność merytorycznej obrony własnych argumentów – nieraz sprzecznych z moim osądem. R: Czym lubi zajmować się Pan w wolnym czasie? W wolnym czasie chodzę do Klubu Kolekcjonera, strasznie tam zaniżam średnią wieku, bo większość kolegów po fachu jest grubo po sześćdziesiątce . Jak już uda mi się kupić jakiś unikat, wtedy wracam do domu rozentuzjazmowany i natychmiast się tym chwalę. Kolekcjonuję Polskie encyklopedie, wydawane od końca XVIII wieku, czasopisma dotyczące wsi polskiej z XIX i XX wieku, pocztówki o tematyce związanej z Wojskiem Polski m od końca I Wojny Światowej do końca II Wojny Światowej. Jednak najwięcej uwagi poświęcam kolekcji wszelakich materiałów dotyczących miejscowości Liw a zwłaszcza Ruin zamku. Mam też wiele innych zainteresowań, ale o tym innym razem. R: Jak długo pracuje Pan w XII LO i jakie były Pana pierwsze wrażenia po podjęciu tutaj pracy? W XII Liceum Ogólnokształcącym pracuję od czterech lat. Tajniki pracy naszej szkoły odkryła przede mną Pani Urszula Kamińska, która była wówczas moim opiekunem. Bardzo dużo nauczyłem się od niej i w dalszym ciągu staram się czerpać z jej bogatego doświadczenia. R: Jaką najśmieszniejszą szkole? pamięta sytuację Pan w Według mnie najbardziej komicznymi sytuacjami są te, kiedy uczniowie przychodzą do szkoły w dni wolne od zajęć i pytają „gdzie są wszyscy”. Jak już usłyszą tłumaczenie, że przecież mamy dzień wolny, mówią „Ojej? A ja nic nie wiedziałem/wiedziałam” Dominik Owczarek NIC TO… TEMAT TABU: PRZEMYŚLENIA DAMSKO – MĘSKIE Każda z epok, kultur czy też miejsc miały swoje wzorce pożądanego mężczyzny i kobiety. Przeważnie oba te wizerunki charakteryzowały się eksponowaniem wrodzonych cech obu płci. Mężczyzna powinien być silny fizycznie, jak i umysłowo. Kobieta natomiast powinna być delikatna duchowo, ale i o nienagannej sylwetce, naturalnie zaokrąglonej. Wiadomo- ilu ludzi, tyle było gustów. Jednak niezmienne pozostało, że kobieta potrzebuje silnego mężczyzny, dbającego o dom i sprawnego do ‘rozrodu’. Mężczyzna natomiast potrzebował kobiety zaradnej w domowych czynnościach, która będzie gotować, sprzątać oraz dawać buziaka z kawką w ręku, kiedy wraca zmęczony po pracy. Oczywiście mówię tu o czysto stereotypowych potrzebach, z którymi każdy z nas (bardziej, mniej lub w żartach) się utożsamia .Relacje damsko – męskie uwarunkowane były przez indywidualne potrzeby oraz typowe, naturalne bodźce, które odbieramy. Jednak wiadome jest ,że facet był facetem, a kobieta kobietą. Otóż, do czego zmierzam. Ostatnimi czasy zaczynam popadać w lekką konsternację. Pozwolę sobie przywołać pewną sytuację , która miała miejsce w typowym sieciówkowym sklepie. Przechadzając się po owym miejscu, zauważyłam pracownika , którego na pierwszy rzut oka wzięłam za kobietę. Widząc ową postać od strony pleców, zauważyłam bardzo długie, zadbane włosy, obcisłe spodnie, tenisówki, koszulę w kratę i bardzo szczupłą sylwetkę z zaznaczoną talią. No, jak nic kobieta, pomyślałam, do czasu… do czasu, kiedy ta „kobieta” odwróciła się do mnie twarzą i ujrzałam gęstą brodę. Kopara mi opadła i pozbierać jej nie mogłam do końca mojej sklepowej podróży. Od tamtego momentu NIC TO… zaczęłam przykuwać większą uwagę do tego, „co się stało z mężczyznami?” . Kiedyś śmiałam się, że nie mogę rozróżnić działu z damską odzieżą od męskiej, teraz zaczęło to naprawdę irytować, a z czasem stało się jeszcze trudniejsze do rozróżnienia. Wiele z nas, pań, narzeka na brak „prawdziwych mężczyzn”, przy czym wpada w jeszcze większe kompleksy, widząc chłopaka szczuplejszego od nich, bardziej zadbanego i ogólnie mówiąc - bardziej ‘faszyn’. O zgrozo, gdzie się podziali faceci z umięśnionymi barkami, którzy nie boją się wysiłku fizycznego, dbają o kobiety i rodzinę? Co gorsza, coraz częściej można spotkać się z brakiem kultury wśród owych chłopców- mało który trudzi się przepuszczeniem kobiety w drzwiach tramwaju. Uważają, że im się wszystko należy, paradują po ulicy, traktując innych za gorszych od siebie. Nie grzeszą przy tym językiem; nie da się ukryć, że jest bogaty w rynsztokowe zwroty oraz tę dziwną, rażącą wymowę. Drodzy mężczyźni! Proszę was! Krew mnie zalewa, kiedy zwracacie się do płci pięknej „stara” . Stara, to może być szafa albo koszula, ale nie kobieta; zachowajcie odrobinę szacunku wobec rozmówcy. Niestety, drogie panie, wy same nie jesteście lepsze. Zgotowałyście sobie taki wizerunek mężczyzn, nie wymagając od nich szacunku oraz wyraźnie pokazując, że wam to nie odpowiada. Przy czym same stałyście się narzędziem w mackach mass mediów. Widzicie piękne, wychudzone kobiety po obróbce w photoshopie na billboardach, w gazetach, telewizji, wszędzie! I same pragniecie się takie stać, narażając na to swoje własne zdrowie. Jeszcze 50 lat temu nie do pomyślenia było, żeby kobiety przypominały chude tyczki, bez biustu, bioder, z wystającymi żebrami. Wiele z nas popada przez to w kompleksy, tragicznie się odchudzając, co może prowadzić do naprawdę bardzo poważnych szkód (choroby układu krążenia, szkieletu, zanik miesiączki, depresje). Jest to smutne, ponieważ w obecnych czasach nie ma kobiety bez kompleksów. Coraz częściej kobiety z nienawiścią patrzą na szczuplejsze od siebie, a z pogardą na grubsze. Dlaczego szerzymy taką nienawiść? Problemem współczesności jest wzrost chorób psychicznych wśród społeczeństwa, spowodowanych naciskiem mediów lub innych ludzi na to, jak masz wyglądać, jak masz żyć i do czego masz dążyć. Czy nie zauważyliście, że staliśmy się zmanipulowanymi maszynami? A 12 NIC TO… NA SIENNEJ wyznacznikiem wartości człowieka stały się rzeczy, które posiada oraz to, jak wygląda. Nie mówię, że podobne przekonania wyrażają wszyscy, są wyjątki, ale, niestety, o takie coraz trudniej. Jednak powrócę do mojej głównej myśli: „Gdzie się podziali prawdziwi mężczyźni oraz prawdziwe kobiety?”. Ten temat podjęła Maja Koman w swojej piosence „Babcia mówi”. Jak nikt inny, szczerze i dosłownie, przedstawiła obecny wizerunek współczesnych mężczyzn oraz kobiet. Pozwolę sobie zacytować fragment tekstu owej piosenki, którego przytoczenie jest konieczne, aby zrozumieć sens mojej wypowiedzi: „Nie wiem, co mam robić, kiedy chodzę po ulicach, Gdy widzę chłopaków jakby w damskich spódnicach, Opalone, wydepilowane, wygłodzone. Co mam myśleć, czy to oni, czy to jednak one. Gdzie te silne uściski, a nie lepkie śledziki, Mężczyźni w koszulach zapinanych na guziki, A nie t-shirt w stylu emo z portrecikiem Bieber'a, Co tu się dzisiaj dzieje? Jasna cholera! Oj, gdzie ci mężczyźni, Oj, prawdziwi tacy, Oj, gdzie te chłopy, gdzie ci fajni chłopacy, Gdzie kobiety w spódnicach z biodrami do rodzenia, A nie anorektyczki z miłością do głodzenia. […] Co też dzisiaj dzieje się z babami, To nie chłopy za babami tylko baby za chłopami, Chcą stawiać w restauracjach, dobrze zarabiają, Jak wyjmiesz gotówkę to opi********, 13 Niezależne, dzielne, już chłopa nie potrzebują, Chcąc równouprawnienia i ciągle protestując, Czego w końcu chcecie z piekła rodem stworzenia, Babochłopów z jajami i facetów do rodzenia, Łażąc w spodniach do kolan z ogolonymi głowami, Bez bioder, bez cycków zawalone kolczykami. A potem ryczą po nocach, na księcia czekając, Z popcornem i kotem pod ręką na facetów narzekając. […]” Kiedy usłyszałam tę piosenkę, jeszcze bardziej zaczęłam się zastanawiać nad tym, co się obecnie dzieje. Jak to się stało, że w większości zatraciliśmy pewne wartości, zasady oraz wzorce. Rozumiem rozwijanie indywidualności czy też różnych gustów. Ale dlaczego kobiety, które mają trochę większe biodra, lekko wystający brzuch lub krótkie nogi, mają być gorsze? Dlaczego mężczyźni, kulturalni oraz mądrzy, ale nie wyglądający idealnie, są często pogardzani przez kobiety? Bardzo mnie to zastanawia. Cały ten szał wokół gender, kilkudziesięciu rodzajów płci. Szeroko pojęta tolerancja zaczyna nas samych pogrążać, a w życiu doszukujemy się rzeczy wyssanych z palca. Tak zaczął funkcjonować nasz świat. Górować zaczął model rodziny 2+1, liczne rozwody, dzieci nie widzące swoich rodziców, którzy pracują całymi godzinami i przekładają zarobek nad dobro rodziny. Jeśli tak dalej pójdzie, nie będzie dzieci, nie będzie kto miał pracować na nasze emerytury, a żyć będzie się coraz gorzej. Ludzie wybrali wygodne życie. Chcą, aby było sielanką, przez co powstają związki partnerskie, które zatracają wizerunek małżeństwa, potrzebny do tworzenia szczęśliwej rodziny. No bo kto by pomyślał, żeby wychowywać trójkę dzieci, a kobiety rodziły więcej niż jedno dziecko- przecież to mogłoby naruszyć ich piękno. Przez te wszystkie czynniki zanikają we współczesnym społeczeństwie podstawowe wartości, tak bardzo ważne dla przetrwania. Zadaję sobie coraz więcej pytań, dlaczego aż tak to się zmieniło i z jakiego powodu. Bardzo mnie ciekawi, co Wy o tym sądzicie? Warto poruszyć taki temat oraz zastanowić się, czy aby na pewno to wszystko zmierza ku dobremu? Awita SŁÓW KILKA O PODWIESZANIU Od kilku lat interesuję się wszelakimi modyfikacjami ciała, od ozdabiania uszu kolczykami, przez tworzenie igłą i tuszem wzorów na ciele, na ekstremalnych odmianach body modifications kończąc. Nikogo nie dziwi widok 5-letniej dziewczynki z przekłutymi uszami, a statystyki donoszą, że na tatuaż zdecydowało się już ponad 3 mln ludzi. Na tym jednak modyfikacje, którym można poddać swoje ciało, nie kończą się, a to, co było kiedyś uważane za tabu, coraz śmielej przenika do otaczającej nas, przystępnej kultury. By przyczynić się do popularyzacji body suspension, zjawiska pokrewnego piercingowi i sztuce tatuażu, postanowiłam przeprowadzić wywiad z Tomaszem "MaRTWym" Rogowskim - na życzenie robiącym tatuaże, skaryfikacje, piercing, wszczepiającym implanty i podwieszającym zainteresowanych na hakach za ich własną skórę. 1. Czym właściwie jest body suspension? Dlaczego ludzie to robią? Podwieszanie ciała wywodzi się bezpośrednio od Indian i ich obrzędów związanych z rytuałami przejścia. Najbardziej znanym był „Taniec Słońca”, gdzie młody chłopiec stawał się mężczyzną, wojownikiem. Rytuał ten miał udowodnić jego siłę fizyczną i psychiczną oraz poświęcenie i oddanie plemieniu. Współczesna forma ma niewiele wspólnego z samą pierwotną postacią podwieszania, chociaż częściowo zachowuje jego znaczenie. Ilu podwieszanych, tyle jest powodów, dlaczego to robią. Potrzebę podwieszania można w dużym uproszczeniu podzielić na trzy kategorie: - zaspokojenie własnej ciekawości i przezwyciężenie lęków; - u osób powiązanych z kulturą modyfikacji ciała jest to niejednokrotnie naturalny etap fascynacji pierwotnymi kulturami i rytuałami. Zdarza się NA SIENNEJ również, że osoby studiujące etnologię i antropologię podwieszają się z tych samych powodów - zaspokojenie swoich duchowych potrzeb i doświadczeń pozacielesnych. podwieszaniem ciała. Stworzyłem Team Blissful Pain. Do roku 2012 zajmowałem się piercingiem we Wrocławiu. Aktualnie przekłuwam i modyfikuję ludzi w Trójmieście. 2. Podwieszanie nie jest szczególnie popularne w Polsce. Raczej nie mówi się o tym w telewizji, nie czyta w kolorowych magazynach. Jak ludzie na to reagują? Co robię: piercing, pocketing, skaryfikacje, implanty, podwieszanie, tongue splitting i inne modyfikacje, o jakich się zamarzy. Zainteresowanie podwieszaniem w Polsce jest o wiele większe niż sama ilość osób, która się podwiesza. Nie dziwi mnie takie zjawisko, ponieważ jest to jeszcze nowość w Polsce. Ludzie boją się jeszcze tego, szukają opinii ludzi, którzy już się podwieszali, miejsc oraz osób, które w bezpieczny sposób je podwieszą. Dostaję wiele zapytań o to, czy ktoś mógłby być widzem na organizowanych przez nas imprezach, ponieważ zastanawia się nad tym, czy jest już gotowy/a i jak to wygląda. 3. Jak wygląda cały proces podwieszania i przygotowania do niego? Sam proces jest dosyć prosty – w odpowiednie miejsca na ciele za pomocą igły „instaluje” się haki w odpowiedniej dla danej pozycji ilości. Oczywiście należy zachować pełną higienę. Skóra przed zabiegiem jest odpowiednio oczyszczana i odkażana, a po podwieszaniu odpowiednio zabezpieczana przed mikroorganizmami z zewnątrz. 4. To chyba standardowe pytanie: czy podwieszanie boli? Co do samego bólu, to również jest to kwestia indywidualna ponieważ każdy inaczej odczuwa ból i przyjemność. Przy podwieszaniu wydziela się ogromna ilość endorfin i podwieszanego rozpiera wręcz ekstatyczna przyjemność. Bardzo rzadko zdarza się, aby osoba podwieszana odczuwała ból podczas „wiszenia”. 5. Kiedy i jak zaczęła się Twoja przygoda z modyfikacjami ciała? Moja przygoda z modyfikacjami ciała zaczęła się w roku 2004 wraz ze zrobieniem pierwszego kolczyka. Szybko po tym moje zainteresowanie przerodziło się w pasję. Obecnie interesuję i zajmuję się różnymi modyfikacjami ludzkiego ciała. Od roku 2008 zacząłem zajmować się 6. Poza suspension zajmujesz się też skaryfikacjami i piercingiem. Wielu zatrzymuje się na tym etapie. Dlaczego poszedłeś w modyfikacje ciała jeszcze dalej? Modyfikacje ciała stały się moją pasją i, jak każdy pasjonata, staram się maksymalnie rozwijać w tej dziedzinie. NIC TO… www.suspension.org poświęcona podwieszaniu; strona www.suspension.pl strona internetowa Blissful Pain Suspension Team; www.BodyModifications.net społeczności owy BM; - portal www.BodyModifications.pl - najstarszy polski portal BM. Floki, Skadi WYWIAD: MISS EGZOTICA 2014 7. Czym jest Team Blissful Pain? Blissful Pain, jak sama nazwa wskazuje - „błogi ból”, ma uświadamiać ludziom w dwóch prostych słowach czego mogą oczekiwać od podwieszania. Przez cały swój okres istnienia Team współtworzyło wiele osób, ale elementem łączącym wszystkich w spójną grupę zawsze byłem ja. 8. Prezentujecie ten rodzaj sztuki przed większą publicznością? Jesteśmy chyba jedyną grupą w Polsce zajmującą się podwieszaniem, ale nie publicznymi przedstawieniami. Freak Show to nie nasza działka. My nastawiliśmy się bardziej na indywidualizm, ponieważ dla osoby wiszącej na hakach – niezależnie od tego ile razy wisiała – jest to głębokie duchowe przeżycie, który każdy preferuje przeżyć sam, a nie na oczach setki lub więcej ludzi. 9. Gdzie powinni zgłosić się ludzie, którzy chcieliby spróbować podwieszania na własnej skórze? Każdego, kto chciałby spróbować podwieszania na własnej skórze, zapraszam do odszukania naszego profilu na Facebook’u lub na stronie suspension.pl. 10. Gwoli zakończenia: dlaczego „MaRTWy”? Ta historia jest już tak stara, że już nikt jej dokładnie nie pamięta. ;) Zainteresowanych odsyłamy do stron: Czy wiesz, jak wygląda rywalizacja w wyborach miss lub na czym polega zgrupowanie uczestniczek takiego konkursu? Te oraz inne tajemnice odkrywa przed nami w wywiadzie Magdalena Ho- zdobywczyni tytułu „Miss Egzotica 2014”. Redakcja: Czy wygrana w wyborach „Miss Egzotica 2014” jest jedynym sukcesem na Twoim koncie? Magdalena Ho: Mam na koncie wiele małych sukcesów, takich jak podium na zawodach tanecznych z moją byłą formacją „Feel The Groove” czy zawodach sportowych, ale wygrana w wyborach „Miss Egzotica” jest zdecydowanie jednym z większych sukcesów, jakie osiągnęłam. R.: Opowiedz nam, skąd się wziął pomysł udziału w konkursie, jak wyglądały przygotowania i przebieg wyborów? 14 NA JĘZYKACH NA SIENNEJ ROZRYWKA M.H.: Wzięłam udział w tym przedsięwzięciu przez czysty przypadek. Dostałam informację, że eliminacje do konkursu odbędą się w Blue City, więc postanowiłam zobaczyć, jak to wygląda z bliska. Na miejscu znajomi namówili mnie do zgłoszenia swojej kandydatury i dostałam się! Przyznam, iż dałam się namówić, również dlatego że bardzo spodobał mi się cel tego konkursuzwalczanie nietolerancji w Polsce i promowanie ludzi o innej narodowości. Jako że całe dzieciństwo spędziłam w Sosnowcu, niejednokrotnie spotkałam się z nieprzyjemnymi sytuacjami związanymi z kolorem mojej skóry. Przygotowania do wyborów trwały tydzień. Wszystkie uczestniczki zebrały się w hotelu Sound Garden na zgrupowaniu. Codziennie miałyśmy próby choreograficzne i taneczne ze wspaniałą Youyą. Oprócz tego liczne sesje, wywiady, nagrywanie spotów. Pierwszego dnia uczestniczyłyśmy w licznych wykładach o tym, jak prezentować się przed kamerą, odpowiadać na pytania czy jak zachować piękny wygląd. Po tygodniu bardzo zżyłyśmy się ze sobą. Stworzyłyśmy drugą wielokulturową rodzinę, dlatego też nie odczuwałyśmy atmosfery rywalizacji. W dzień finału wszystkie byłyśmy niesamowicie zestresowane, ale naładowane pozytywną energią. R.: Kto dopingował? cię wiążę przyszłość, także staram się z każdego występu wysnuć wnioski i uczyć się na błędach. R.: Jak Twoi bliscy zareagowali na wygraną? M.H.: . Rodzice byli bardzo szczęśliwi. Od przyjaciół i znajomych usłyszałam wiele miłych słów i gratulacji. R.: Czy zetknęłaś się z zazdrością po Twoim sukcesie? M.H.: Nie spotkałam się z zazdrością, co mnie bardzo cieszy. R.: Czy na co dzień również zajmujesz się modelingiem? M.H.: Na modelkę jestem za niska, aczkolwiek od kilku lat działam jako fotomodelka. R.: Dziękujemy za rozmowę. M.H.: To ja dziękuję. NA JĘZYKACH najbardziej M.H.: Największe wsparcie miałam od rodziców i przyjaciół. Bez nich z pewnością nie zaszłabym tak daleko. Całym sercem byli ze mną do końca. R.: Co myślałaś w ogłoszenia wyników? momencie M.H.: . Nie spodziewałam się wygranej do tego stopnia, że po odczytaniu mojego numerka nie zorientowałam się, że chodzi o mnie. Dopiero, gdy usłyszałam swoje imię i nazwisko, wyszłam na środek do koronacji, aczkolwiek ta wiadomość dotarła do mnie dopiero po paru dniach, kiedy emocje już opadły. Nigdy się tak nie czułam. Euforia opanowała moje całe ciało i umysł. Najgorsze jest to, że na scenie dostałam szczękościsku od uśmiechania się. R.: A jak wspominasz występy w telewizji? M.H.: Każdy występ traktuję jak przygodę, a zarazem naukę. Z mediami 15 Smarter or dumber? Several hundred of years ago, human beings had to do everything themselves to survive. They had to make fire to keep them warm, go hunting to gather food and learn new things by exploring and trying out things themselves. They also had to be inventive to find solutions and to create tools that made their daily life easier. Today we do not need to exert too much to survive. We don’t even have to make fire, hunt or learn new things by trying out things ourselves. The only thing we need to do is to turn up the heat when we are cold, buy food in the market when we are hungry, and read books to learn new things. We don’t have to be inventive, because we already have everything that we need. We keep getting new tools that make the daily life easier. The selection of transportation means have increased, and instead of horse and carriage, we now use cars, planes and trains. The mobile phone that once was the size of a pumpkin, is now similar to a thick ruler. At the same time as the technology continues to evolve, the expectations gets higher. To be on the moon, which was once a great sensation, is now old news. The black and white TV that was a must, are now replaced with 42" flat panel display with stereo and high quality images. The first century advanced computer which was looking like a house, is now in a smaller and portable version that we can find in almost every home in developed countries. People are getting more and more dependent on technical facilities, and use a lot of time and money on them. Most young people today use the computer every single day for different purposes. Children do now watch more TV than before, and more and more choose to sit in front of the TV instead of participating in outdoor activities. Many do also spend less time on homework and instead they use the time to go online and chat, talk to people on the phone or to play Playstation. And among other things, people now use calculators instead of the brain to figure out every little, simple calculations. The use of electronic aids has now increased a lot and something that we once thought was difficult is now no obstacle at all. The smarter we have become, the more we have invented. The more we have invented, the dumber we have become. Greta Osoba _______________________________ NA SIENNEJ NA JĘZYKACH SZWEDZKI W poprzednim numerze naszej gazetki szkolnej, wprowadziłam Was w podstawę języka norweskiego. Natomiast w tym numerze postanowiłam przedstawić Wam podstawowe zwroty języka szwedzkiego. Szwedzki jest to język wschodnioskandynawski, używany głównie w Szwecji i częściach Finlandii, przez ok. 9 mln ludzi. W Finlandii język szwedzki jest, obok fińskiego, językiem urzędowym, z uwagi na 5% szwedzkojęzycznych obywateli Finlandii zamieszkałych głównie na wybrzeżach tego kraju. Szwedzki jest dość dobrze zrozumiały dla Norwegów i w mniejszym stopniu także dla Duńczyków. W języku szwedzkim występują samogłoski, których nie mamy w języku polskim. Np. å - wymawiamy jak długie polskie „o”. ä - wymawiamy „a” , usta otwarte jak do „e ö - jak polskie „e” z zaokrągleniem ust do „o”. Podstawowe zwroty i wyrażenia: Ja - tak Nej - nie Tack - Dziękuję. Ingen orsak. - Nie ma za co. Kan du…, tack. - Proszę (prosząc o coś). Varsågod. - Proszę (podając coś). God morgon! - Dzień dobry (rano). God dag! - Dzień dobry (po południu). Hejdå! - Do widzenia. God afton. / lub / God kväll. - Dobry wieczór. God natt! - Dobranoc. Hej! / lub / Hejsan! / lub / Tjena! - Cześć! (nieformalne przywitanie) Hej, hej! - Cześć! / Pa! (nieformalne pożegnanie) Vi ses! - Do zobaczenia! Ursäkta! lub Förlåt! - Przepraszam (np. zaczepiając osobę nieznajomą). Förlåt mig. - Przepraszam. Przykro mi. Ingång - Wejście Utgång - Wyjście 16 ROZRYWKA NA SIENNEJ Ciekawostki W Szwecji mówi się do wszystkich "ty". Wyrażenia typu Pan Svensson (Herr Svensson), Pani Svensson (Fru Svensson), Panna Svensson (Fröken Svensson) są przestarzałe i obecnie już nie używane. Zwracając się do znajomych zarówno prywatnie jak też oficjalnie, używa się ich imienia Brak odmiany czasowników przez osoby. Oto jak wygląda odmiana wyrażenia "ja jestem": jag är - ja jestem du är - ty jesteś han / hon / det är - on / ona / to jest vi är - my jesteśmy ni är - wy jesteście de är - oni są Wydaje się to być zbyt piękne, by było prawdziwe, ale tak naprawdę jest. Koniec z kuciem koniugacji! Jupi! Są rodzaje, ale nie takie jak myślicie. Dawno, dawno temu, w języku szwedzkim funkcjonowały trzy rodzaje gramatyczne, zupełnie jak w polskim: żeński, męski i nijaki. Praktyczni Szwedzi stwierdzili jednak, że nie ma po co pitolić się z trzema formami, skoro można zrobić prościej. Rodzaj męski i żeński połączyły się, tworząc rodzaj utrum. Tak więc, w szwedzkim mamy dwa rodzaje: utrum i neutrum, przy czym dominuje ten pierwszy. Podobny do innych języków skandynawskich. Po szwedzku dogadamy się nie tylko ze Szwedem, ale i z Norwegiem i Duńczykiem. Wszystkie te języki pochodzą od języka pranordyckiego, i mimo upływających wieków ciągle są do siebie bardzo podobnie. Po szwedzku dogadamy się też z Finem, przynajmniej tym, który posługuje się finlandssvenska, fińską odmianą języka szwedzkiego (ok. 5% ludności Finlandii). Greta Osoba ROZRYWKA - Co robią kucharze w kuchni? -Leczo… - Gdzie są największe imprezy w szpitalu? - Na izbie przyjęć - Co robi Jan III w Alpach? - Sobieski - Z kim graniczy sobie Rosja? - Z kim chcę... 17 NA SIENNEJ REDAKCJA INFORMUJE, IŻ W NASTĘPNYCH NUMERACH BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ ROZWIĄZANIA WSZYSTKICH ZAGADEK UMIESZCZANYCH W POPRZEDZAJĄCYCH NUMERACH ROZRYWKA NA ŚMIETNIKU POEZJI Przeszłości nie zapomni się Kiedy zatęskniłam za wszcześniejszym życiem, Wróciłam myślami tu gdzie się w nim zjawiłeś. Widzę Cię teraz tu przez gęstą mgłę. Co nie pozwala mi na nic. Żeby choć Cię dotknąć, powiedzieć Ci coś. Mój głos o tą granice odbija się... Miałam być twarda , Miałam nie płakać, Co ze mną jest? Miałam nie marzyć, Miałam nie tęsknić, Miałam nie płakać, Swój świat poukładać, żeby miał sens Łatwo mówi się... Lepiej żebym wróciła do rzeczywistości, Jednak ty pozostajesz elementem mojej słabości. Znów nie mogę pozbierać się. Nawet na spojrzenie na mały gest Nie mogę pozwolić się... Przeszłości nie zapomni się 18 ROZRYWKA NA SIENNEJ KULINARIA ZUPA CEBULOWA Do naszej skrzynki redakcyjnej zawitała prośba o kulinarne akcenty. Cenimy sobie opinie i pomysły naszych czytelników i, w tym numerze prezentujemy przepis na hit sezonu – zupę cebulową. Do jej przygotowania potrzebujemy: Ok. 1 kg cebuli, 3 gałązki tymianku, 2 liście laurowe, 50 g masła, 2 łyżki mąki pszennej, 1 litr bulionu drobiowego lub wołowego, 1 i 1/2 szklanki wody, sól, pieprz, 6 plasterków bagietki, 200 g sera typu Gruyere, 2 łyżki tartego parmezanu. Sposób przygotowania: Cebulę obieramy i kroimy w cienkie plasterki. W dużym rondlu o grubym dnie rozpuszczamy masło, wsypujemy cebulę, dodajemy tymianek i liście laurowe, delikatnie doprawiami solą i smażymy na małym ogniu około 45 minut, często mieszając, aż cebula będzie miękka i złocistobrązowa. Następnie dodajemy mąkę, smażymy około 1 minuty, cały czas mieszając. Dolewamy bulion, wodę, doprawiamy solą i pieprzem, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy bez przykrycia na małym ogniu około 30 minut. Bagietkę kroimy na cienkie kromki, rozkładamy na blasze, wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 170 st. C i pieczemy, aż będą złociste (możemy też użyć tostera). Ser zcieramy na tarce. Gotową zupę przelewamy do 6 żaroodpornych miseczek, na wierzch kładziemy po kromce bagietki i posypujemy serami. Wstawiamy do piekarnika z górną grzałką ustawioną na najwyższą temperaturę i zapiekamy około 2-3 minut. Chester Kucharz 1. Prowadzi "Scenę bez Dystansu". 2. Jeden z korektorów "Na Siennej". 3. Opiekuje się wolontariatem w naszej szkole. 4.Jeden z opiekunów Samorządu Uczniowskiego. 5.Nestor grona pedagogicznego. 6. Kobieta, która zawsze chciała pracować w laboratorium. 7. Mistrz Polski w pływaniu. 8. Wokalista metalowego zespołu "Votum". 9. Rzecznik Praw Ucznia. 10. Ostatnio organizowała wyjazd do Francji. 11. Pani, która studiowała we Włoszech. 12. Największy wielbiciel psów rasy airedale terier. 13. Interesuje się malarstwem. 14.Ostatnio była w Dublinie. 15.Nosi najoryginalniejszy stój w szkole. 16. Kiedyś organizowała wycieczki , w celu poznania kultury Łemków i Bojków. 17. Srebrny medalista mistrzostw amatorów w ... brydżu. 18. Od zawsze chciała pracować z młodzieżą. 19 ZAGADKA MATEMATYKA (P. PIOTR ZIELIŃSKI) ROZWIĄZANIE: NAUCZYCIELSKA KRZYŻÓWKA