Dwa różne ogrody – pdf do pobrania

Transkrypt

Dwa różne ogrody – pdf do pobrania
S. Wyspiański, Róże (projekt polichromii do kościoła oo. Franciszkanów), Muzeum Narodowe w Krakowie
J. Mehoffer, Kwiaty (karton do polichromii Skarbca katedry na Wawelu), 1901, Muzeum
Narodowe w Krakowie
24
„Natura, natura, natura – wszystkiego cię nauczy – jak się kwiat z pączka rozwija, czyś widział
piękniejszy ornament, ja nie (...) lichy grzyb z pola
– cóż za wspaniały kapitel” – słowa Stanisława
Wyspiańskiego z listu do Karola Maszkowskiego
streszczają symbolicznie główną ideę sztuki dekoracyjnej modernizmu: zmienianie kreowanych
przestrzeni w kwitnące łąki i ogrody. Po eklektycznym wieku XIX – epoce „wielkiej powtórki”
i kolejnych neostylów, przez Europę przepływa
fala Art Nouveau. „Nowa sztuka” głosi zerwanie
z naśladownictwem antyku i chęć „odpodobnienia
się” wreszcie od sztuki poprzednich epok. Secesja
wprowadza nowe motywy i nowy gust; pomysłem
na świeży, niespotykany dotąd ornament jest właśnie
czerpanie z natury. Do wnętrz projektowanych przez
modernistów wkracza bujny, roślinny świat: wijące
się łodygi i pnącza, ozdobne pąki i liście, kwiaty
o wyrafinowanych kształtach: kalie, orchidee, nenufary, a także ptaki, złociste ważki, motyle. Wzory
tkanin i tapet, bordiury książek i winiety czasopism,
biżuteria, desenie na porcelanie – wszystko to dzięki
sztuce dekoracyjnej przełomu wieków zmienia się
w jeden wielki ogród.
Ukazują się kolejne traktaty poświęcone ornamentyce roślinnej. Odnowiciel sztuki użytkowej,
John Ruskin, w rozprawie „Piękno liścia” szczegółowo analizuje strukturę łodygi, gałęzi, nawet korzenia. Największą sławę zyskuje paryski wzornik
Eugeniusza Grasseta „Roślina i jej zastosowanie
ornamentalne” (1897) i fotograficzny album botaniczny Plauszewskiego. Młoda Polska także ma swój
„Zielnik” (1886-1887): zebrane na 54 arkuszach sto
dwadzieścia roślin rysowanych ostrym ołówkiem
„z iście japońską pedanterią” przez Stanisława
Wyspiańskiego. „Malwy, dziewanny co to za cudne
rośliny – pisze artysta do Lucjana Rydla – jakie
to strzeliste kształtów pędy,
jakie to żywe, rozmowne kwiaty.
Najbujniejsze tych kwiatów krzaki powyrywałem
z łąk i skał pod Bielanami i snop cały przyniosłem
do siebie... Jak ja lubię wśród tych kwiatów siedzieć.”
Wyspiański uwiecznia w „Zielniku” rośliny skromne,
pospolite, najczęściej polne kwiaty i dziko rosnące
chwasty. Nie stylizuje ich, nie przetwarza – to raczej
skrupulatny, botaniczny zapis: szczegóły płatków,
pręciki, unerwienie liści, a przy tym precyzyjny zapis
żmijowiec – „dzikus niebieski”.
Studia z „Zielnika” gromadzone podczas wypraw
do Tyńca, w okolice Panieńskich Skał nad Wisłą,
na Krzemionki – będą prawdziwą kopalnią motywów,
„słownikiem” artysty. Przetworzone w nowy typ ornamentu, powrócą w całej twórczości Wyspiańskiego:
na płótnie, na ścianach i na papierze. Najpiękniej
zakwitną w witrażach i polichromii krakowskiego
kościoła Franciszkanów.
Młodopolska fascynacja światem przyrody
wykracza poza dekoracyjność i potrzebę piękna.
Symbolika roślin okazuje się niezwykle pojemna,
odmierza biologiczny rytm życia: narodziny, rozkwit, owocowanie i więdnięcie. Zwrot do natury
z jej witalnością, ruchem, ciągłym przeobrażaniem
się – to także wyraz tęsknoty za biologiczną siłą,
nieśmiertelną energią tkwiącą w mocach przyrody.
Wyspiański – ze swoją wizją natury surowej i nieupiększonej, jest konsekwentny. Jego bezludne
pejzaże: wiejskie zagrody, brzegi rzeki, łączą walor dzikiej, nieskażonej przyrody z tajemniczością,
dziwnym stanem zawieszenia – stąd upodobanie
do pór szarych, przejściowych: zmroku lub zmierzchu, przedwiośnia, późnej jesieni.
Kilkakrotnie maluje Planty („plantacje”, jak
wówczas mawiano), o których Boy-Żeleński pisał:
„Duma Krakowa, jeden z jego uroków i oryginalności – plantacje, zrodziły się z nieprawdopodobnego wandalizmu: powstały w miejscu zburzonych
murów miasta”. Pierścień zieleni otaczający Stare
Miasto wytyczono w latach 1822-1830 w miejscu
wyburzonych fortyfikacji. Parkowe założenie miało charakter miejskiej promenady: aleje i owalne
placyki obsadzono szpalerami drzew i krzewów,
wkrótce ogród stał się ulubionym miejscem
spacerów i spotkań. W czasach Młodej Polski
opiekę nad zielenią miejską sprawował artystaogrodnik Bolesław Malecki. Planty przeżywały
wtedy rozkwit: projektowano ozdobne kwietniki,
sadzono róże, wystawiano egzotyczne rośliny.
Przybyło nowe oświetlenie, ławki, fontanny,
liczne pomniki.
natura starta i zepchnięta w głąb przycichła
i zyskała na wdzięku
– styl zapanował” – pisze w rozprawie „Uwagi
o sztuce i jej stosunku do natury” (1897). W pewnym sensie Mehoffer jest antynaturalistą – przyroda, tak bujnie i obficie obecna w jego sztuce, jest
zwykle „zapośredniczona”: kwiaty i ptaki z projektu
S. Wyspiański, RChochoły, 1898-99, Muzeum Narodowe w Warszawie
Przez kilka lat Wyspiański mieszkał przy
ul. Poselskiej 10 – tędy wiodła jego codzienna
trasa przez miasto. Planty – szczególnie ulubiony
odcinek między Poselską a Wawelem – stały się
dla niego „miejscem magicznym”, pełnym bogatej
symboliki. W obrazie „Planty o świcie” pusta, obsadzona drzewami aleja prowadzi do stóp zamku,
który majaczy w szarej mgle. Perspektywiczna
przestrzeń, wytyczona szpalerem drzew i murem
więzienia św. Michała, wciąga hipnotycznie wzrok
w głąb obrazu, gdzie jak baśniowy kasztel góruje
Wawel. Srebrzysta kolorystyka, „japoński” rysunek
bezlistnych drzew, wiszący w powietrzu smutek
– wszystko potęguje klimat nostalgii, nastrój sennego przywidzenia. Wyspiański namaluje Planty
jeszcze kilkakrotnie, o różnych porach dnia i roku.
Słynne „Chochoły” („Pałuby na Plantach tańczące”)
to typowy nokturn, ulubiony temat modernistów.
Mrok rozświetlony blaskiem lamp, przestrzeń ujęta
przez drzewa w ramy kulis – jak w teatrze udziela
się nastrój tajemnicy i oczekiwania. Na „scenie”
wśród drzew, dokoła lśniącej kałuży stoją słomiane
snopy, chroniące krzewy przed mrozem – ich na wpół
ludzkie kształty zastygają w bezruchu, gdy patrzą
niepowołane oczy. Za chwilę rozpoczną na nowo
nocne misterium, mroczny kontredans wśród wiosennych roztopów. Obecny w sztuce Wyspiańskiego
motyw obumierania, zimowego snu i odradzania się
natury – jest metaforą uśpienia narodu w niewoli, ale
i nadziei na wiosenne zmartwychwstanie.
Planty maluje również Józef Mehoffer, ale jakże
inaczej! W tle jednego z projektów kurtyny do Teatru
Miejskiego kłębi się gwarny tłum: w świetle gazowych latarni modne towarzystwo bardziej przypomina nastrój paryskich bulwarów niż skromnego,
krakowskiego deptaka. Eleganckiego Mehoffera
interesuje natura „cywilizowana”, „ujęta w karby”,
poddana kontroli i przetworzona. „Człowiek ubrał
sobie życie w formy wytworne i estetyczne, opromienił je pewną poezją:
J. Mehoffer, Słońce majowe, 1911, Muzeum Narodowe w Warszawie
kolorów. Co ciekawe: przy całej ilustracyjnej wierności, nazwy są już w pełni autorską fantazją artysty.
Jakby proces stylizacji mógł objąć tylko słowo, nigdy
obraz. Pierwiosnek to według malarza „fontanka żółta”, krwawnica – „warkocz amarantowy”,
krystyna czerni
dwa różne
ogrody
albo o przyrodzie w sztuce krakowskiej secesji
25
J. Mehoffer, Dziwny ogród, 1903, Muzeum Narodowe w Warszawie
26
do katedry w Płocku to wzory z mazurskich haftów
i wycinanek; zioła wyglądające z trawy w „Dziwnym
ogrodzie” nawiązują do późnośredniowiecznych
miniatur i malarstwa tablicowego. „Dziwny ogród”
– promienna wizja rodzinnej idylli, pochwała radości
istnienia – mimo iż ma konkretny adres, sad w Sielcu
koło Krzeszowic, jest bardziej rajską alegorią, niż
portretem rzeczywistości. „Dziwny ogród” – pisze
Agnieszka Morawińska – jest ogrodem zamkniętym:
hortus conclusus, w myśl średniowiecznej koncepcji:
smutek, troski, złe przeczucia i niszczący wszystko
czas nie mają doń wstępu”.
Także w dekoracyjnych projektach Mehoffer
poddaje przyrodę silnej stylizacji. W jego witrażach
i polichromiach pojawia się modny secesyjny repertuar: orchidee, lilie, ukwiały, irysy, a także bratki,
stokrotki, liście kasztanu, dębu. Jednak w gąszcz
kwiatów i liści artysta wplata motywy heraldyczne,
militaria, regalia, symbole. Kultura miesza się tu
z naturą, dlatego „dywanowe” kompozycje Mehoffera
częściej porównuje się do mozaik, kalejdoskopu, czy
wytworów jubilera, niż do kwietnych ogrodów.
A przecież ogrodnictwo pozostaje jedną z największych pasji malarza, który projektuje kwietniki
i ogrody dla siebie i zaprzyjaźnionych ziemian.
Na długie lata letnią rezydencją Mehofferów staje się
stary modrzewiowy dwór w Jankówce, na południowym stoku wzgórz między Wieliczką a Dobczycami,
z widokiem na Beskid i Tatry. Przy dworze artysta
zakłada imponujący ogród kwiatowy, schodzący tarasami ku dolinie rzeki i niżej położonym sadom. „Powierzchnię – wspomina żona – podzielono w drobne,
różnej wielkości klomby, rabaty, medaliony, jakie się
czasem widywało
w tle obrazów średniowiecznych.
Każdy z nich wypełniony był odrębnym gatunkiem
kwiatów, obwiedziony schodkiem murawy, a od sąsiednich oddzielony ścieżką wysypaną piaskiem.
W założeniu ogrodu widoczna była intencja utworzenia kwietnej mozaiki, grupy barw, wpośród których
ścieżki snułyby się jak złote pasemka.”
Mehoffer najlepiej czuje się na granicy natury
i cywilizacji: w przydomowym ogrodzie, pośród
przyrody poddanej ludzkiej kontroli. „Słońce majowe” – rozświetlona, otwarta na ogród weranda dworu
w Jankówce – to prawdziwa pochwała domu, triumf
natury pięknej i bujnej, ale oswojonej. Od rozświetlo-
krystyna czerni – krytyk i historyk sztuki, współpracownik
„Tygodnika Powszechnego” i Telewizji Kraków, autorka
zeszytów o polskich artystach w międzynarodowej serii
„Wielcy Malarze”; wydała m.in.: „Rezerwat sztuki. Tropami
artystów polskich XX wieku”, Znak, Kraków 2000; „Tadeusz Kantor. Malarstwo i teatr - przewodnik po twórczości
artysty”, Cricoteka, Kraków-Bydgoszcz 2003.
S. Wyspiański, Planty o świcie, 1894, Muzeum Narodowe w Krakowie
cji ogrodu według założeń Mehoffera. Odtworzono
układ ścieżek, kształt rabatek i gatunki roślin (projekt
dr Zofii Malinowskiej, realizacja Jacka Gindy). Ogród,
otwarty uroczyście 20 maja 2004 roku, stanowi „żywe
przedłużenie stałej ekspozycji”.
„Sztuka zawsze przetwarzała naturę, doszukując się w niej stylu” – powtarzał Mehoffer. „Natura
jest zawsze piękniejsza od obrazu” – twierdził z kolei Wyspiański. Twórczość ich obu, najwybitniejsze
osiągnięcie polskiego modernizmu, zawiera dwie
odmienne wizje natury. Z jednej strony: przyroda
żywiołowa, nieoswojona i dzika; z drugiej: poddana
kontroli, przystrzyżona i „wyreżyserowana”. Potrzeba
dramatyzmu, ekspresji i potrzeba elegancji, piękna.
Dwie wizje natury i dwie funkcje sztuki: jedna budzi
sumienia, druga cieszy oczy. Obie znajdą wśród
polskich artystów swych kontynuatorów.
fot. Dominika Konieczkowska
nych plenerów artysta woli nasłonecznioną werandę,
żywioł przyrody oglądamy z perspektywy przytulnego
wnętrza.
Niestety, majątek w Jankówce zostaje zdewastowany przez Rosjan w 1917 roku. Kolejny ogród
artysta zakłada dopiero w latach 30., na tyłach Pałacu pod Szyszkami przy ul. Krupniczej 26 – gdzie
dziś mieści się Dom Mehoffera, oddział Muzeum
Narodowego. Ostatnia, wykwintna siedziba Mehofferów była prawdziwym salonem Krakowa, nawet
w czasie okupacji odbywały się tu koncerty i spotkania. Na niewielkiej powierzchni 16 arów malarz
zaprojektował mały, kwiatowy ogród: geometryczne
kwatery obwiedzione bordiurą z bukszpanu, alejki
i rabatki, w środku okrągły klomb kwiatowy i prostokątna kwatera z warzywami, po bokach niskie
drzewka owocowe: grusze i jabłonie, a nad wszystkim góruje olbrzymi wiąz. Według prof. J. Bogdanowskiego był to typ ujętego w klamrę ogrodu
polskiego „przystosowanego do skali podmiejskiego pałacyku”. Przez lata ogród zdziczał i podupadł,
jednak niedawno, na zlecenie muzeum, dokonano
uporządkowania zaniedbanej posesji i rekonstruk-
27

Podobne dokumenty