pobierz jako PDF - Zakon Maltański Polska
Transkrypt
pobierz jako PDF - Zakon Maltański Polska
.U]\×0DOWDÌVNL JD]HWD=DNRQX0DOWDÌVNLHJRZb3ROVFH ZZZ]DNRQPDOWDQVNLSO OLVWRSDG 2G6ROLGDUQRÐFL GR:DW\NDQXå Z\ZLDGV ÏZLÇWR)ODJLZ:DUV]DZLH V 0LVMDZ3HUX V ']LHFLRPLLFK5RG]LQRP V -DNWRG]LDÊD V :DUV]DZDPDUFD .RPXQLNDW3UDVRZ\ 6\ULD 3RPRFKXPDQLWDUQDQDU]HF]RĆDUNRQćLNWXZb6\ULL Związek Polskich Kawalerów Maltańskich we współpracy z Malteser International apelują o włączenie się do pomocy humanitarnej na rzecz ofiar konfliktu w Syrii. Mija druga rocznica wybuchu konfliktu w Syrii, który pochłonął już ponad 70.000 ofiar śmiertelnych i skazał na ucieczkę z kraju ponad milion Syryjczyków. Malteser International (dysponujący strukturami w rejonie konfliktu) przede wszystkim zwraca uwagę na codzienną walkę o przetrwanie przesiedlonych matek z małymi dziećmi. „Ich potrzeby, w szczególności potrzeby dzieci rosną z każdym dniem” mówi Thomas Monitor – koordynator działań pomocowych Malteser International. „Człowiek dorosły może przeżyć ze zmniejszoną racją żywnościową. Ale małe dzieci, niemowlęta, potrzebują jedzenia odpowiedniego dla ich wieku żeby się rozwijać i potrzebują tego każdego dnia”. W ostatnim czasie Malteser International zwiększył swoją pomoc w regionie zaopatrując kolejne 13.000 ludzi uchodzących w rejon pogranicza z Turcją oraz północnej Syrii. Zespoły dystrybucyjne przewożą pakiety żywności z Turcji do syryjskich regionów A’Zaz, Afrin i Al Bab – rolniczego regionu kontrolowanego przez opozycję, leżącego na północ od Aleppo. Z pomocy żywnościowej będzie mogło skorzystać 750 rodzin i 500 małych dzieci przez okres 5 miesięcy. W granicznym regionie Turcji Kilis Malteser International wspiera również szkołę, do której uczęszcza obecnie 1350 syryjskich dzieci. Malteser International opłaca dodatkowo nauczycieli, pokrywa bieżące koszty prowadzenia szkoły tak, by mogła normalnie funkcjonować. Maltaser International dostarcza pomoc przesiedlonej ludności w Syrii, Turcji i Libanie od lipca 2012. Rozprowadzono pakiety żywnościowe, piecyki do ogrzewania, prześcieradła i odzież zimową dla ponad 20.000 ludzi w regionie objętym kryzysem. Udzielono również wsparcia w postaci lekarstw i wyposażenia medycznego Maltańskiej Klinice w Libanie, która udziela bezpłatnej opieki zdrowotnej uchodźcom w Syrii. http://www.malteser-international.org/en/ home/get-involved.html Związek Polskich Kawalerów Maltańskich, podjął w lutym 2013 wezwanie abp. R. Minassiana, ordynariusza Kościoła Katolickiego w Armenii, który organizuje pomoc dla uchodźców syryjskich przybywających do Armenii. ZPKM przekazał już 5.000,- EUR, które mają być wykorzystane na poprawę warunków bytowych uchodźców syryjskich w Armenii. www.zakonmaltanski.pl Związek Polskich Kawalerów Maltańskich, w miarę możliwości włącza się, w akcje humanitarne poza granicami Polski. W ten sposób, obok niesienia oczekiwanej pomocy, chcemy wyrazić wdzięczność narodu polskiego za otrzymane w czasach komunizmu wsparcie z zagranicy – powiedział Prezydent ZPKM Aleksander Tarnowski. Jesteśmy w stanie szybko i precyzyjnie dostarczyć pomoc w dowolne miejsce na ziemi, również w region Bliskiego Wschodu, dzięki istniejącym i sprawnie działającym międzynarodowym strukturom Zakonu Maltańskiego – dodał Piotr Rozwadowski odpowiedzialny w ZPKM za współpracę z Malteser International. ZPKM i Malteser International apelują o darowizny umożliwiające kontynuowanie pomocy humanitarnej dla uchodźców Syryjskich źródło: Związek Polskich Kawalerów Maltańskich Darowizny można dokonać poprzez wpłatę na: ÇggFQMiQgwSEJ, z kraju w PLN nr konta 80102028920000590201222520 z zagranicy BIC: BPKO PL PW, IBAN dla EUR: PL33102028920000510200284992 dla USD: PL85102028920000560200266254 - z dopiskiem „dla uchodźców w Syrii” – zebrane pieniądze zostaną przekazane dla uchodźców syryjskich w Armenii. ÇggTQT`x2xƘ#2xTQȐ`2/MB²grTƈiĠƘMgJHi2b2`gAMi2`MiBQMHgT`x2xgHBMFgdz:2igBMpQHp2/Ǵg i wybranie zakładki „Syria emergency relief”. http://www.malteser-international.org/en/home/get-involved.html ']LHFLRPLLFK5RG]LQRP 6SLV7UHÐFL 3RG]LÇNRZDQLD 0DOWDÌVNL.RQFHUW&KDU\WDW\ZQ\Zb:DUV]DZLHbF]HUZFD :\GDU]HQLD 0LVMDZb3HUX 0LVMDZb0DUFR 2G6ROLGDUQRÐFLGR:DW\NDQX :\ZLDG]b$PEDVDGRUHP53SU]\6WROLF\$SRVWROVNLHM L=DNRQLH.DZDOHUµZ0DOWDÌVNLFK3LRWUHP1RZLQD.RQRSNà .RELHW\F]\QX 5R]PRZD]b3DQLÃ'DQXWÃ.RVHNNRRUG\QDWRU2SÊDWND0DOWDÌVNLHJRZb.UDNRZLH 0RMHPLHMVFHå6]F]\U]\F ]DPLHV]NXMÃJRQLH]Z\NOLOXG]LHð ']LHFLRPLbLFK5RG]LQRP 1RZDIRUPDWHUDSLLåPHWRGDìLë.WRQDPWRZ\WÊXPDF]\" 5HNROHNFMH0DOWDÌVNLH =DNRSDQHå -DNWRG]LDÊD" 5HGDNFMD 7XLWLR)LGHLHW2EVHTXLXP3DXSHUXP 2EURQD:LDU\RUD]6ÊX×ED8ERJLPL&LHUSLÃF\P 6]DQRZQL3DÌVWZR VNÊDGDP\QD:DV]HUÇFHNROHMQ\QXPHU.U]\×D0DOWDÌVNLHJRLPDP\QDG]LHMÇ×HJD]HWDWDVWDQRZLÅEÇG]LH LVWRWQ\HOHPHQWLQIRUPDF\MQRSXEOLF\VW\F]Q\ZÐURGRZLVNDFKZVSLHUDMÃF\FKLXF]HVWQLF]ÃF\FKZG]LHÊDFK PDOWDÌVNLFKDWDN×HZÐUµGRVµE]DLQWHUHVRZDQ\FKG]LDÊDOQRÐFLÃ=DNRQX0DOWDÌVNLHJRZ3ROVFH1DV]\P FHOHPMHVWV\VWHPDW\F]QHSU]HGVWDZLDQLHGRNRQDÌLRVµEV]ODFKHWQLHZVSLHUDMÃF\FKDPELWQ\FKZ\]ZDÌLWUXGX UHDOL]DFMLSRPRF\*D]HWDVNXSLDQLHW\ONROXG]LDNW\ZQLHG]LDÊDMÃF\FKZVWUXNWXUDFK=DNRQX0DOWDÌVNLHJR DOHWDN×HÐURGRZLVNDOHNDU]\F]ÊRQNµZIXQGDFMLLG\UHNWRUµZRÐURGNµZPHG\F]Q\FKREHMPXMÃF\FKRSLHNà SDFMHQWµZ L SRGRSLHF]Q\FK GR NWµU\FK UµZQLH× QDV]D UHGDNFMD NLHUXMH ZLHOH WUHÐFL 'EDP\ R WR DE\ SU]HND]\ZDQHZDUWRÐFLE\Ê\QDV]\PRUÇ×HPZW\FKWUXGQ\FKF]DVDFK =Z\UD]DPLV]DFXQNX=HVSµÊ5HGDNF\MQ\ +DQQD:HVRÊRZVND6WDU]HF UHGDNWRUPHU\WRU\F]Q\ :DOGHPDU*RÊÇEVNL UHGDNWRUWHFKQLF]Q\ 0DOLQD:HVRÊRZVND UHGDNWRUQDF]HOQ\ RUD] (ZD-DPUR VHNUHWDU]UHGDNFML 0LFKDÊ7LQFHO SURMHNWJUDĆF]Q\DTP DGUHVGRNRUHVSRQGHQFML.U]\×0DOWDÌVNL.UDNµZXO3DUNRZDZZZNU]\]PDOWDQVNLSO 1 .U]\×0DOWDÌVNL 3RG]LÇNRZDQLD 0DOWDÌVNL.RQFHUW&KDU\WDW\ZQ\Zb:DUV]DZLH F]HUZFD W dniu 5-go czerwca br. odbył W czasie koncertu wykonane się w Filharmonii Narodowej xQbiƈvg/xBƈgoBpH/B2;Q-g:2`@ w Warszawie Maltański Konshwina, Brubecka, Piazzolli, Dycert Charytatywny „900 anni”. mitra Szostakowicza oraz KonOkazją organizacji koncertu była biMi2;Qg qBH2ƖbFB2;Qg BƘ :`vg przypadająca w tym roku rocz:mi?KMXg qȐ`Ʀ/g rvFQMr@ nica 900 lat, nadanej bullą Paców należy wymienić Konstanpieża Paschalisa II, suwerennotego Wileńskiego - który swoją ści Zakonu Maltańskiego, zbiegrą na fortepianie i lekkością gająca się z 20-leciem wznoz jaką wykonywał złożone muzycznie bluesy i ragtime’y – zawienia stosunków dyplomatycznych pomiędzy Rzeczpospoli+?rv+BƈgTm#HB+xMQȐÉ-g:`vg:m@ tą Polską a Zakonem Maltańthmana, który mistrzowską $OHNVDQGHUKU7DUQRZVNLå3UH]\GHQW=3.03DQL$QQD.RPRURZVND grana trąbce i sposobem inskim. Koncert został objęty HoPDÊ×RQND3UH]\GHQWD53-DQ5RÐFLV]HZVNLå6]SLWDOQLN=3.0 terpretacji porwał słuchaczy norowym Patronatem PrezydenIRW$QGU]HM/HN ta Rzeczypospolitej Polski Pana oraz wirtuoza Stanisława DrzeBronisława Komorowskiego. wieckiego, niezrównywaneDo Komitetu HonoroweOrganizatorzy jeszcze raz dziękują sponsorom, darczyń- go w repertuarze klasyczgo weszli Metropolita War- com, partnerom wspierającym oraz osobom prywatnym, nym. Wykonawcom towaszawski JEm. Ksiądz Kardy- bo dzięki nim koncert był wspaniałym sukcesem organi- rzyszyła Lwowska Orkiestra nał Kazimierz Nycz, Wiel- zacyjnym i finansowym, i przyniósł dochód w wysokości Kameralna „Akademia” pod ki Szpitalnik Zakonu Mal- 139.000 złotych. Zostanie on przeznaczony na wyposaże- dyr. Yurija Berevetskogo. tańskiego JE Albrecht Fre- nie Maltańskiej Służby Medycznej w Warszawie. Po koncercie odbyła się, iherr von Boeselager, Amciesząca się dużą frekwenbasador Zakonu Maltańskiego w Pol- Manno udekorował Panią dr Annę Ko- cją, aukcja dzieł sztuki Katarzyny Śląsce JE Vincenzo Manno oraz Prezy- tańską z Muzeum Historycznego Miasta skiej, Andrzeja Umiastowskiego, Łuka/2Migq`bxrvgSMBg>MMg:`QMFB2rB@ Stołecznego Warszawa, współpracujące- sza Niemojewskiego, Sławomira Ratajcz-Waltz. Swoją obecnością zaszczycili go z Ambasadą Zakonu Pana Tomasza skiego, Macieja Plewińskiego, Eugeniukoncert: Pierwsza Dama RP Pani Mizerę oraz członka ZPKM Konfratra sza Muchy, Rafała Olbińskiego i AlfreAnna Komorowska, Nuncjusz Apostol- Sławomira Willenberga Krzyżami Ofi- da Lenicy. Wszystkie dzieła oferowane na aukcji zostały wylicytowane. ski w Polsce JE Arcybiskup Celestino cerskimi „Pro Merito Melitensi”. Migliore, JEm. Ksiądz Kardynał KaziPo prezentacji filmu mówiącego o ZaWieczór zakończył wspólny koktajl, mierz Nycz, JE Ambasador Zakonu Mal- konie Maltańskim i jego działalności w czasie którego uczestnicy mieli możtańskiego Pan Vincenzo Manno wraz w Polsce, rozpoczął się koncert prowa- liwość podzielenia się wrażeniami z konz małżonką oraz przedstawiciele korpu- dzony przez członka ZPKM Konfratra certu, a często omówienia nowych, ciesu dyplomatycznego i duchowieństwa. kawych, dobroczynnych projektów. Maxymiliana Bylickiego. W organizacji przebiegu KonNa koncert przybyli licznie certu, bardzo sprawnie pomogli mieszkańcy Warszawy, przedstawolontariusze dzieł maltańskich, wiciele środowisk kultury i bizktórzy byli wszędzie tam, gdzie nesu oraz członkowie Związku byli potrzebni. Polskich Kawalerów Maltańskich Wierzymy, że Maltański Konz całej Polski. Przybyłych gości powitał cert Charytatywny wejdzie na w imieniu Związku Polskich Kastałe do kalendarza organizowalerów Maltańskich, Prezydent wanych corocznie w Warszawie Koncertów Maltańskich. Pan Aleksander hr. Tarnowski. Tekst: Wojciech Kożuchowski, W części oficjalnej, za zasłu2GOHZHMb$OEUHFKWbYRQ%RHVHODJHU:LHONL6]SLWDOQLN=DNRQX0DOWDÌ Członek Związku Polskich gi oddane Zakonowi MaltańskieVNLHJR-DFHNKU7DUQRZVNL-HU]\%DHKUåZLFHSUH]\GHQW=3.0 IRW$QGU]HM/HN Kawalerów Maltańskich mu, Pan Ambasador Vincenzo .U]\×0DOWDÌVNL :\GDU]HQLD W dniu 02. maja 2013 już po raz 10 obchodziliśmy uroczyście Dzień Flagi Państwowej oraz Polonii i Polaków za granicą. Centralne uroczystości zorganizowane zostały w Warszawie, przed Pałacem Prezydenckim. Uroczyste wciągnięcie flagi na maszt poprzedził przemarsz KomPrezy Reprezentacyjnej Wojska Polskiego i Orkiestry Wojskowej. W czasie uropanii Re czystości ści Pan Prezydent Bronisław Komorowski uroczyście wręczył flagi państwowe m.in. jednostkom wojskowym, organizacjom pozarządowym, szkołom, organizacjom polonijnym oraz zasłużonym polskim żeglarzom. W uznaniu działalności dobroczynnej i szpitalniczej, flagą został uhonorowany Związek Polskich Kawalerów Maltańskich, w imieniu którego flagę z rąk Pana Prezydenta odebrał Szpitalnik Konfrater Jan Emeryk Rościszewski. Na uroczystości obecni byli członkowie ZPKM wraz z rodzinami: Andrzej Potworowski, Jan Emeryk Rościszewski, Jerzy Donimirski, Stanisław Szweycer, MatvKBHBMg "vHB+FB-g Ax#2HHg *x`iQ`vbF@*BHHQi-g MMg :Ʀ`bF-g ;MB2bxFg qBHH2M@ berg i Wojciech Kożuchowski. Tekst: Wojciech Kożuchowski, Członek Związku Polskich Kawalerów Maltańskich W dniach od 3 do 6 maja odbyła się 55 Pielgrzymka Zakonu Maltańskiego do Lourdes, jednocześnie była to 30 Pielgrzymka Związku Polskich Kawalerów Maltańskich. W roku 1983 członkowie Związku Polskich Kawalerów Maltańskich zorganizowali grupę polską przy Pielgrzymce Związku Belgijskiego, a od 1984 do 1988 Polska Pielgrzymka była związana organizacyjnie z pielgrzymką Związku Angielskiego. W roku 1989 Związek Polskich Kawalerów Maltańskich zorganizował pielgrzymkę w oparciu o struktury krajowe. W tegorocznej pielgrzymce uczestniczyło: 30 Pielgrzymów w tym 13 niepełnosprawnych, 5 Kadetów Maltańskich, 52 opiekunów i osób funkcyjnych, w tym 20 członków Związku Polskich Kawalerów Maltańskich z JE Prezydentem Aleksandrem Tarnowskim na czele, 4 Kapelanów (w tym 3 ze Związku Polskich Kawalerów Maltańskich), 16 Wolontariuszy Maltańskiej Służby Medycznej i Pomocy Maltańskiej. Wśród wyżej wymienionych, w pielgrzymce brali wolontariusze, damy i kawalerowie z Kanady, Belgii, Francji oraz najliczniej z Londynu! Po raz pierwszy podróżowaliśmy również autokarem, dzięki czemu w pielgrzymce uczestniczyło znacznie więcej wolontariuszy i pracowników dzieł maltańskich. Podróż autokarem, z wydłużonym odpoczynkiem i noclegami, umożliwiła również zwiedzanie pięknego Fryburga. W pierwszym dniu pielgrzymki Prezydent Związku Polskich Kawalerów Maltańskich wraz ze Szpitalnikiem w trakcie Mszy Św. przekazali flagę otrzymaną od Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego Maltańskiej Służbie Medycznej, która wystawiła poczet flagowy. Szczególne podziękowania kierujemy do Andrzeja i Monique Mańkowskich za pomoc finansową dzięki której tegoroczna pielgrzymka mogła się odbyć. Dziękujemy za indywidualną wpłatę konfratrowi Zbigniewowi Lisowi z Londynu oraz wszystkim uczestnikom, których wpłaty umożliwiły realizację udziału Polskiego Związku w największym religijnym spotkaniu Zakonu Maltańskiego na Świecie, w którym Panowie Chorzy są na pierwszym miejscu. W pielgrzymce uczestniczyło blisko 8000 chorych, niepełnosprawnych, wolontariuszy i członków Zakonu z Wielkim Mistrzem na czele. Już dziś zapraszamy na pielgrzymkę w roku 2014. Termin: pobyt w Lourdes 2-6 maja. Z maltańskim pozdrowieniem Dowódca Pielgrzymki Marcin Świerad oraz prowadzący pielgrzymkę Szpitalnik Związku Polskich Kawalerów Maltańskich Jan Emeryk Rościszewski ']LHÌ)ODJLZb:DUV]DZLH 3LHOJU]\PND=DNRQX0DOWDÌVNLHJR .U]\×0DOWDÌVNL 0LVMDZb3HUX 0LVMDZb0DUFR W Peru mówią do mnie Magdalena Ewa. W Polsce po prostu Magda. Jestem etnologiem. Pochodzę ze Śląska. Tam mieszka cała moja rodzina. Jestem dumna z jej śląskości. Ponad dwadzieścia pięć lat temu Pan Bóg posłał mnie na ten świat i wybrał dla mnie wspaniałych, jedynych w swoim rodzaju rodziców: głuchoniemą mamę i głuchoniemego tatę. Dzięki nim oraz znajomym, którzy dotknięci są różnymi niepełnosprawnościami Pan Bóg dotykał mojego serca i uwrażliwiał je na osoby specjalne. Nazywam je ‘Skarbami Boga’. Są Jego aniołami. Pewnego dnia zobaczyłam figurę ukrzyżowanego Jezusa, bez rąk. Ktoś powiedział mi wtedy: „Ty jesteś Jego rękami”. Od tego momentu szukałam sposobu, żeby zrealizować moje powołanie które odczytywałam w kon3RGSLVIRWRIRWDUFKSU\ZDWQH tekście tych właśnie słów. Dziś mieszkam w Peru. Pracuję wśród Metysów, w najpiękniejszym lesie świata - Amazonii. Za sześć miesięcy zamieszkam w najpotężniejszych górach świata – Andach. Będę dzielić moje życie z prawdziwymi ‘góralami’. Chcę się zaprzyjaźnić ze Skarbami Boga, które tam mieszkają i dać im całą siebie. Wszystko co mam. Wielokrotnie, mając kontakt z Joy’em, do głowy przychoCzy tego właśnie oczekuje ode mnie Pan Bóg? dził mi ogród w Opactwie Ojców Cystersów w Szczyrzycu, który niósł ze sobą duże doświadczenie w spotkaniu z osobą niepełnosprawną. Ów dar spotkania niósł zawsze pewną naukę, którą na misji w Peru później realizowałam. Nikt i nic tego nie zastąpi. To, co zdobyte w Szczyrzycu, pojechało ze mną do amazońskiej dżungli. I w niedalekiej przyszłości będzie ze mną w andyjskich górach. Pierwszy raz na Obóz Integracyjny do Szczyrzyca pojechałam w roku 2005. Zarażona zapałem koleżanką z sąsiedztwa, szefem obozu, Agnieszką, pojechałam, by zdobyć doświadczenie. Obóz z osobami niepełnosprawnymi stał się dzieleniem się życiem. Dokładnie to samo starałam się wcielać w życie wśród młodych w Peru. 0DOWDÌVNLH SU]\JRWRZDQLH &KDUHNWHU\VW\ND3HUX 3RGSLVIRWRIRWDUFKSU\ZDWQH Peru. Właściwie Republika Peru. Położona jest w zachodniej części Ameryki Południowej, nad Oceanem Spokojnym. Jest trzecim co do wielkości i czwartym najbardziej .U]\×0DOWDÌVNL 0LVMDZb3HUX k*RRJOH0DS/LQN0DSFLW\,QDY*HRVLVWHPDV65/ zaludnionym państwem Ameryki Południowej. Stolicą Peru jest Lima. Marco położone jest na wysokości 3461 m n.p.m. w prowincji Jauja w centralnych Andach. To część historycznej i pięknej doliny Yanamarca. Klimat jest umiarkowany i suchy, mocno zróżnicowany ze względu na wysokość. W kwietniu i maju jest sucho, a temperatury nocą spadają do 5°C. W czerwcu i lipcu pogoda jest raczej słoneczna. Temperatura w ciągu dnia dochodzi do 25°C. W nocy oscyluje wokół zera. W sierpniu, wrześniu i październiku występują silne wiatry. W okresie od listopada do marca padają ulewne deszcze. Temperatury są umiarkowane, między 10 a 16°C. Potem klimat zaczyna się stopniowo zmieniać. Noce robią się coraz cieplejsze ale wciąż rozświetlają je błyskawice, którym towarzyszą grzmoty. Jest pięknie. Bajkowo. Rozległe doliny mienią się kolorowymi kwiatami. Od dna głębokich kanonów odbija się echo – przegląda się w tafli jeziora i za chwilę płynie rzeką w kierunku błyszczących na horyzoncie śnieżników. Marco liczy około 2500 mieszkańców. Rodziny są bardzo liczne. Często niesformalizowane nawet cywilnie. Niepełne. Wiąże się to z powszechnie występującym w Ameryce Łacińskiej zjawiskiem ‘maczyzmu’, czyli dominacji mężczyzny nad kobietą. Prawdziwy mężczyzna zdobywa i utrzymuje porządek siłą. W obliczu tak postrzeganej męskości wiele kobiet doświadcza cierpień fizycznych ze strony swoich partnerów. Odchodzą i zakładają nowe rodziny. Ta sytuacja dotyka dzieci. Brakuje im miłości, spokoju i akceptacji. Często musza pracować, żeby utrzymać całe rodziny. Większość mieszkańców zajmuje się rolnictwem, które stanowi podstawę ich dochodów. W tej części Peru uprawia się głównie ziemniaki, kinhua i dynie. Ubóstwo widać na każdym kroku. Większość domów jest zbudowana z gliny. Między nimi przechadza się problem niedożywienia, anemii dzieci, przemocy w rodzinie, zahamowań rozwojowych, autyzmu i olbrzymiego zastraszenia czy widocznych lęków u dzieci. Winny jest temu w dużej mierze brak normalnie funkcjonującej komórki rodzinnej. Trudno mówić o jakimkolwiek wychowaniu a poziom życia i świadomości religijnej jest tu bardzo niski. Magalena Tlatlik Misjonarka ZPKM w Peru 3RGSLVIRWRIRWDUFKSU\ZDWQH .U]\×0DOWDÌVNL 2G6ROLGDUQRÐFL GR:DW\NDQX :\ZLDG]b$PEDVDGRUHP53SU]\6WROLF\$SRVWROVNLHM L=DNRQLH.DZDOHUµZ0DOWDÌVNLFK3LRWUHP1RZLQD.RQRSNà Wspomnienie premiera Tadeusza Mazowieckiego Znajomość, a potem przyjaźń z Tadeuszem Mazowieckim należy do najważniejszych w moim życiu. Znaleźliśmy się obaj na takim odcinku polskiej historii, w którym zmienił się kompletnie bieg wydarzeń. Na niedawnym pogrzebie wiele mówiono o udziale Mazowieckiego w tym procesie, ale myślę, że jeszcze upłynie dużo czasu i niejedno pokolenie przybędzie, zanim zostanie on do końca ujrzany, nazwany i doceniony. Polska, w której poznałem Tadeusza Mazowieckiego, była Polską rodzącej się Solidarności, odradzającego się ruchu inteligencji katolickiej, to była Polska, której obywatele miewali odruch walki o lepsze jutro, ale nie mieli podstaw do nadziei, że lepsze jutro nastąpi już jutro. Marzyliśmy, żeby to się stało udziałem naszych wnuków. Potem okazało się, że historia niespodziewanie przyspieszyła tempo, że otwarły się perspektywy, na które nie liczyliśmy. Na taki czas i na dalszą drogę potrzebni byli ludzie, będący w stanie pokierować procesami intelektualnie, charakterologicznie, mający dostatecznie silną wolę i determinację. Tacy ludzie się znaleźli i z całą pewnością Mazowiecki był jednym z najważniejszych. Dysponował właśnie takimi przymiotami umysłu i charakteru, że ta bezprecedensowa operacja zmiany systemu powiodła się. Nie dość, że pacjent przeżył, to po 25 latach jest tak jak młody człowiek w kwiecie wieku. Stoi oczywiście przed kryzysami, musi sobie z nimi radzić, ale jest dojrzałym człowiekiem, dostatecznie dojrzałym żeby mieć własne dzieci, żeby cały dom funkcjonował w normalny sposób. I to jest właśnie Polska roku 2013, niespełna 25 lat po tym, kiedyśmy zaczęli nasze państwowe życie znów na własny rachunek. Jesteśmy wdzięczni Opatrzności, bez której nie zaszlibyśmy tak daleko. Chcę przypomnieć, że w wyborach 89 roku uczestniczyło zaledwie 60 % obywateli i tych, którzy się zaangażowali tak do końca, „na pełen gwizdek” - nie było aż tak bardzo wielu. Tym, co mnie najbardziej cieszy, jest fakt, że od tamtego czasu wyrosło całe nowe pokolenie, dziś już dorosłe, które się już urodziło w wolnej Polsce. Misja Ambasadora – Stosunki dyplomatyczne między Rzeczpospolitą Polską, a Stolicą Apostolską i Zakonem Maltańskim. Relacje polsko-watykańskie mają długą historię. Pierwsi wysłannicy polscy w Rzymie to sprawa sprzed nieomal 1000 lat. Przez pewien czas funkcje ambasadorskie lub bardziej „protektorskie” spełniali miejscowi kardynałowie, ale historia odnotowała też prawdziwych ambasadorów, o czym świadczą m.in. słynne ryciny dokumentujące wjazd posła Ossolińskiego do Rzymu (tego od słynnych złotych podków). Tym, co liczy iązek naszej n yplosię dla mnie najbardziej, jest związek dzisiejszej dyplonym, po odzyskaniu niepodleemacji z okresem miedzywojennym, mba głości – łącznie z ostatnim ambasadorem II Rzeczypospolitej Kazimierzem Papée. To postać, która mi się przypomina każdego dnia, kiedy wchodzę do mojego rzymskiego gabinetu. Wisi w nim pokaźnych rozmiarów, oryginalny i piękny orzeł z gabinetu amb. Papee, uratowany przez niezapomnianą Panią Profesor Karlę Lanckorońską, przekazany naszej ambasadzie z chwilą kiedy po zwrocie lat dziewięćdziesiątych stosunki zostały odnowione i w tym gabinecie zaczęli zasiadać ambasadorowie Trzeciej Rzeczpospolitej. Nie jestem tu zatem pierwszym ambasadorem i zamierzam kontynuować to, co robili moi poprzednicy, zgodnie ze starą zasadą starając się nie zepsuć tego, co działa dobrze. Natomiast czas biegnie i sytuacja w Polsce zmienia się z każdym rokiem. Nasz kraj staje przed nowymi wyzwaniami i potrzebami. Zarazem właśnie w tym roku nastąpiła wielka zmiana w samym Watykanie, przez niektórych odbierana jako trzęsienie ziemi. Mam głębokie osobiste przekonanie, że jest to dobre trzęsienie ziemi, potrzebne zarówno Kościołowi, jak i światu. Osoba Papieża Franciszka fascynuje. Z całą pewnością kontynuuje on dzieło swoich poprzedników - Jana XXIII, Pawła VI, Jana Pawła II, Benedykta XVI – ale już obecnie widać, że nowy pontyfikat charakteryzuje się po pierwsze nowym językiem, zarówno w sensie werbalnym, jak i w sensie gestów. Po drugie Ojciec Święty „z drugiego końca świata” przynosi tu doświadczenie innego, odległego od nas kontynentu - co za tym idzie tego samego, ale przecież innego Kościoła, funkcjonującego w innej niż w Europie skali zdarzeń. Kiedy papież Franciszek mówi o biedzie, to nie mówi on o biedzie w Nowej Hucie, a o południowoamerykańskiej faweli. To jest bieda w zupełnie innej skali. Nowy Papież wywołuje tyle samo nadziei, co obaw. Nie chcę odbierać ani odmawiać racji tym, którzy się boją zmiany, ale staję po stronie tych, którzy się cieszą i mają nadzieję. Misją ambasadora jest po pierwsze zrozumienie tego, się tutaj dzieje i przekazanie opisu tej sytuacji do kraju. To działa też w drugą stronę. Ambasador opisuje jak działa i funkcjonuje w tej chwili Polska. I ani jedno, ani drugie nie jest łatwe. Wszystko, co się dzieje i w jednym i drugim przypadku jest jak film, który się przewija przed naszymi oczyma. Ambasador ma oczywiście także na głowie masę klasycznych zadań, związanych z tradycyjną dyplomacją, wszystkie te noty, briefingi, całe codzienne życie, łącznie ze stosunkami towarzyskimi z tutejszą dyplomacją, codzienne kontakty z urzędami watykańskimi. To jest takie zadanie codzienne, tak jak codziennie należy umyć zęby, zjeść śniadanie, obiad i kolację. .U]\×0DOWDÌVNL Myślę natomiast, że ten specyficzny czas w jakim zaczęła się moja misja, zmusza do rozszerzenia tej funkcji ambasadorskiej, także do tworzenia pewnego środowiska, aby toczyła się rozmowa, aby toczył się dialog, do jakiego codziennie zachęca nas sam Ojciec Święty. Jest moją intencją, aby uczynić z mojego rzymskiego domu miejsce, gdzie toczy się rozmowa z udziałem ludzi zarówno ze świata laickiego, jak i kościelnego, ze świata europejskiego, jak i pozaeuropejskiego. Sam się trochę boję takich zamiarów, bo wiem, że wszystkiego się nie da zrealizować. Ale - jak mówi przysłowie - spadać trzeba z wysokiego konia. I ponieważ tak mi się z w życiu układało, że Opatrzność mnie zwykle sadzała na wysokiego konia, to uważam, że jak mnie posadziła teraz tutaj, to może będzie pilnowała, żebym spadając nie potłukł się za bardzo. Jeśli chodzi o Zakon Maltański, to sądzę, że żyjemy w czasach, w których przeobrażeniom ulega także l’Ordre de Malte. Oczywiście pozostają te specyficzne, tradycyjne szaty Dam i Kawalerów, krzyże, ordery. Myślę natomiast, że współczesny świat zmusił także Kawalerów i Damy do zintensyfikowania tego, co wydaje mi się w tradycji Zakonu najbardziej wartościowe. To opieka nad biednymi, upośledzonymi i odsuniętymi, wykluczonymi. Jest ona w tej chwili tym pilniejsza, że dramatycznie rosną potrzeby, że każde sensowne działanie ratuje ileś istnień ludzkich i nie jest to wcale łatwe. Rzecz jasna, można się ograniczyć do najbliższego nam kręgu, do Polski, do Włoch – tu też jest bieda, jest wykluczenie, ale gdy się popatrzy gdzieś dalej, na przykład na Afrykę, to wtedy wszystkim nam robi się niewyraźnie, bo to oznacza, że jeżeli nie zrobimy niczego, to najbogatszy kontynent świata przyłoży rękę do katastrofy humanitarnej w skali globalnej. Darzę ogromnym szacunkiem te wszystkie inicjatywy Zakonu, które idą w najtrudniejsze kierunki. Polska polityka zagraniczna ma w tym względzie pewne pozytywne wyczulenie. Polacy byli biorcami pomocy przez wiele lat i naturalnym biegiem rzeczy powinniśmy się przestawić z sytuacji beneficjenta na sytuację dawcy. Myślę, że się przestawiamy - przyszła kolej na nas. Polscy Maltańczycy dopiero dwadzieścia kilka lat temu mogli nawiązać ścisły i codzienny kontakt z zakonną macierzą, włączyć się we wszystkie Zakonne działania. Myślę tutaj zarówno o działaniach, które widać, jak i o tych, które trudno dostrzec. Pamiętajmy, że u Najwyższego najbardziej w cenie są te działania, których nie widać, czyli udział konkretnych ludzi, anonimowo poświęcających swój czas, swoją troskę, swoje myślenie, tym którzy tak bardzo potrzebują. Myślę o wszystkich pielgrzymkach do Lourdes z asystą maltańską, o hospicjach, o działaniach zorientowanych na opiekę nad dziećmi, czy w Polsce czy gdzieś w głębokiej Afryce - to są działania budzące najwyższy szacunek. Ogromnie się cieszę i jestem dumny z tego, że wskutek szczęśliwego obrotu spraw w Polsce, Polacy mogą dziś wykonywać swoją misję w takim samym wymiarze, w jakim wykonuje ją cały Zakon. Na gruncie „pomocy rozwojowej”, bo tak się ona nazywa w języku oficjalnym, ambasador RP przy Zakonie ma oczywiście swoją rolę do odegrania. Ma być takim facylitatorem, ma przekazywać informacje z jednej strony na drugą i z powrotem. Liczę tutaj na pomoc i wsparcie także, i ze strony ZPKM. Tak się składa, że znam szereg ludzi, którzy funkcjonują w polskim związku, a także tych, którzy stoją na jego czele. Są to ludzie, których znam od wielu lat, których życie przetestowało w sytuacjach trudnych. Myślę na przykład o obecnym przewodniczącym Aleksandrze Tarnowskim, z którym wiąże mnie chociażby wspomnienie jego udziału IRWDUFKSU\ZDWQH w akcji charytatywnej, którą razem świadczyliśmy z gronem naszych przyjaciół na terenie Polski północnej w czasie stanu wojennego. Oleś Tarnowski w tym uczestniczył bardzo mocno. To są ludzie, którzy nie muszą udowadniać po raz kolejny, że są uczciwi, pomocni, sprawni w tym funkcjonowaniu - to dla ambasadora RP jest niesłychanie ważne. Chciałbym dodać, że moim counterpart (z ang.odpowiednikiem) w Warszawie, a więc ambasadorem Zakonu przy RP jest człowiek, z którym się przyjaźnię od 35 lat. Ten ktoś przyjeż/ʊƈg/Qg:/ƖbFgD2bx+x2gDFQgK#b/Q`gqƈQ+?gĜgiQgoBM+2MxQg Manno, który mówił do mnie zawsze ‘mio fratello’ – i ja to samo o nim myślę. To dobry człowiek, od zawsze niesłychanie zaangażowany w polskie sprawy i bardzo się cieszę, że właśnie on został ambasadorem Zakonu w Warszawie - to też dodaje mi skrzydeł, jeśli chodzi o moje funkcjonowanie tutaj w Rzymie. W maju tego roku, podczas swojego przemówienia przed sejmową komisją spraw zagranicznych w Warszawie, mówił Pan o tym jak ‘ważny – nie tylko symbolicznie – był wybór imienia przez nowego Biskupa Rzymu. – Nowa geografia Watykanu wyjść może naprzeciw, kształtującemu się na nowo, na naszych oczach ładowi świata. Jest sprawą wielkiej wagi, by w procesie tym Polska była obecna i aktywna, dokumentując w ten sposób zakres swoich zainteresowań i zaangażowań’. Jak dziś Pan to ocenia? Bardzo często ludzie nie traktują do końca serio i poważnie imion, które są im nadawane, lub które sobie sami nadają. Zdarza się przecież z powodów czysto sentymentalnych, że ktoś miał na przykład dziadka Jana, no to będzie się nazywał Jan. Czy to o czymś decyduje? Rzadko. Otóż 4 października tego roku byłem w Asyżu w dzień świętego Franciszka i był tam Papież w swoje imieniny, przecież sam wybrał sobie to imię! Miałem wtedy dość dramatyczne uczucie, że patrzę oto na papieża Franciszka, który staje w słynnej Sali Obnażeń w Asyżu i w naszej obecności zadaje sobie po cichu pytanie „co to znaczy, że ja sobie wziąłem na imię Franciszek?”. I uświadomiłem sobie, że w przypadku tego człowieka przyjęcie imienia Franciszek, to przyjęcie na siebie misji. To jest papież, który postanowił być Franciszkiem! Jest do tego bardzo dobrze przygotowany, jest człowiekiem ogromnego zawierzenia, ogromnego doświadczenia życiowego i dokonuje tego wyboru w sytuacji, kiedy świat rzeczywiście potrzebuje nowego świętego Franciszka. Ten wybór wyszedł naprzeciw potrzebom świata – i Kościoła. Nie chcę wyjść poza rolę ambasadora, ale chcę podzielić się pewną refleksją. Jestem po długiej rozmowie z jednym $PEDVDURU3LRWU1RZLQD.RQRSNDSU]\JURELH-DQD3DZÊD,,IRWDUFKSU\ZDWQH z pierwszych biskupich nominatów Papieża Franciszka. Myślę o arcybiskupie Krajewskim, który został papieskim Jałmużnikiem. Nic nie odejmując tej funkcji, przez stulecia była ona głównie funkcją biurokratyczną. Papież Franciszek powołał na nią w październiku polskiego księdza, pełniącego tu przez kilkanaście lat funkcje jednego z papieskich ceremoniarzy. Wyjaśniając nowemu Jałmużnikowi jego nową rolę zastrzegł, że nie ma się kręcić w jego towarzystwie (co było tradycyjnym przywilejem Jałmużników), że może w ogóle nie przychodzić do Watykanu, ponieważ jego miejsce jest w przytułkach, w więzieniach, szpitalach i na dworcu Termini - wszędzie tam, gdzie Papież chętnie by poszedł, gdyby mógł... Wiec niech on będzie jego nogami, rękoma, oczyma, ustami i sercem . Muszę powiedzieć, że jeżeli Franciszkowi uda się upowszechnić się w kościele ten model myślenia o biskupstwie i o posłudze potrzebującym, to będziemy żyli w innym Kościele. chłopcem, kiedy nastał „Dobry Papież Jan” i zwołał Sobór. Obudziły się wtedy wielkie nadzieje na uwspółcześnienie i odnowienie ówczesnego Kościoła. Nadzieje, które się zrealizowały w bardzo dużym stopniu, ale oczywiście nie do końca, a dziś to niezwykłe połączenie dwóch osób wynoszonych na ołtarze Jana XXIII i Jana Pawła II, ma dla mnie wymiar znacznie większy niż symboliczny. To odwołanie do tradycji i owoców Soboru Watykańskiego II, a zarazem wskazanie, o czym Polacy powinni myśleć, kiedy myślą o Janie Pawle II. Nie powinni go traktować jak własnego trofeum, a tak często jest. Trzeba rozumieć, że to był Papież, który tak jak Jan XXIII działał na forum całego świata. Tak, mieliśmy to szczęście, że urodził się tu w Polsce i w polskiej rodzinie, to jest przywilej jednak, ale nie zasługa. Cały czas myślę, że dobrze byłoby, gdyby przy okazji kanonizacji, podwójnej kanonizacji, pamiętano po pierwsze, że to nie my jesteśmy kanonizowani, nam daleko. Po drugie, że oto Włoch i Polak, to wielcy przywódcy religijni, którzy zmieniali świat. A po trzecie - kanonizacja ta będzie dokonywana rękoma kolejnego papieża, który sobie być może pomyślał, że aby zmienić świat na lepsze, trzeba najpierw dokonać zmiany w Kościele. I dlatego Franciszkowi zdarza się, wygłaszając homilię pokazać palcem na słuchaczy – ”do was mówię!”. Do was – czyli do kardynałów, biskupów, księży i zwykłych świeckich – czyli do mnie. Tak się stało miedzy innymi w Asyżu, dlatego trzeba się wsłuchać w to, co on do nas powie tą kanonizacją. Polska placówka dyplomatyczna, a spotkania z papieżem w 2016 roku podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Miałem szczęście być w Krakowie w czasie każdej z poprzednich pielgrzymek papieskich, no i jeżeli do tej pory będę nadal ambasadorem przy Watykanie - to ten przywilej będzie szczególny, ponieważ wtedy z racji urzędu będę towarzyszył Ojcu Świętemu w drodze do Krakowa. Chyba nie muszę mówić, jakim wzruszeniem to mnie napawa już teraz, na zapas. W przypadku Światowego Dnia Młodzieży funkcja ambasadorska głównie jednak polega na tym, żeby z w ramach przyDyplomatyczny i polityczny głos Polski w Watykanie gotowań do pielgrzymki zintensyfikować to, o czym mówiłem – mimo, iż historyczny pontyfikat papieża Polaka nale- na samym początku, żeby informować Watykan o tym kto to ży do przeszłości, czy wciąż stanowi kapitał dla Polski? jest ta Polska, jaka jest ona dzisiaj i żeby z drugiej strony próWciąż mamy ten kapitał, ale jest go bardzo łatwo roztrwo- bować przesyłać sygnały do kraju, kto to jest ten papież, janić. Został on zbudowany nie przez nas, lecz przez Jana Pawła kie procesy tutaj zachodzą. Tylko wtedy, jak sadzę, da się doII i stanowi pokłosie tamtego długiego i wspaniałego pontyfi- brze i z pożytkiem przeprowadzić przygotowania do tej wizyty. katu. Jest jednak niestety i tak, że nasze działania w Polsce Chcę się natomiast podzielić jednym spostrzeżeniem. stają bardzo często w sprzeczności z tym co siał i próbował Światowe Dni Młodzieży z Rio de Janeiro śledziłem już stąd, realizować Papież-Polak. Jego kulturze dialogu, która nam z Rzymu, korzystając ze środków przekazu. Widać było, że pomogła przejść z reżimu autorytarnego do demokratycznej Papież Franciszek poruszał się w tym Rio de Janeiro w swoim i suwerennej Rzeczpospolitej, przeciwstawiana jest kultura własnym rytmie, który jest właśnie rytmem latynoskim – dlanienawiści, zagryzania się na śmierć, która już oczywiście nie tego się tam tak dobrze czuł. Widać było, jak kipiał energią, jest żadną kulturą - używam tego słowa już tylko w cudzysło- jak mu się oczy śmiały do tych wszystkich sytuacji, jak łatwo wie. Ta nie kończąca się awantura w Polsce, stoi w tak dra- mu było nawiązać komunikację z tymi tłumami młodych lumatycznym rozziewie z tym, co jest treścią dziedzictwa jano- dzi. Spotkał się tam z namacalną prawdą swego kontynenpawłowego, które Polska posiada, że czasem się boję, że nie- tu: z biedą i z żywiołową radością. Nie zazdroszczę tym, któwiele z tego po prostu zostanie. rzy odpowiadają za zorganizowanie Dni w Polsce (uśmiech). Przed nami jest kanonizacja. Przepraszam, że mówię bar- Także z tego powodu, że Polska nie potrafi tańczyć samby… dzo otwartym i twardym tekstem, ale myślę że są to rzeczy a szkoda! Ta samba w wydaniu Rio de Janeiro, była w najważne… Obawiam się, czy kanonizacja nie będzie potraktowa- wyższym stopniu sakralnym tańcem i to bardzo „pasowało” na w rozmaitych środowiskach, jako „feta” odprawiana np. Franciszkowi. Co my mamy zrobić w Polsce, żeby Papież też z okazji wygrania meczu piłkarskiego pt. „górą nasi”. A to się poczuł jak w domu, jak się poczuł w Rio? Może to jest nie my jesteśmy kanonizowani, to Jan Paweł II ma być kano- po prostu nie możliwe, bo my mamy inną wrażliwość religijnizowany. A Papież Franciszek zdecydował, że będzie kanoni- ną, inne nastroje. Znana zasada mówi, że jak się nie wie co zowany z Janem XXIII. powiedzieć, to trzeba powiedzieć prawdę. I sztuka, jak sądzę, Być może większość czytelników Krzyża Maltańskiego nie będzie polegała na tym, żeby w Krakowie pokazać i powiepamięta Jana XXIII, ale ja go wciąż pamiętam. Byłem małym dzieć prawdę o nas. Papież, który ma oko i ucho wyczulone, .U]\×0DOWDÌVNL szybko wyłapie tony fałszywe i oby tych tonów fałszywych było jak najmniej. To nie powinny być tony triumfalne, raczej skromne, takie, które pokażą także problemy przed którymi stoimy. Nie wszystko jest u nas piękne, wiec myślę, że trzeba wtedy podnieść po prostu przyłbicę i powiedzieć – no a tu mamy pryszcze, a tu mamy krzywy nos. Takie stanięcie w prawdzie, będzie chyba jedynym sposobem, żeby Papież poczuł się u siebie. Misja Zakonu Maltańskiego dziś – idea bractwa, które ponad dziewięćset lat temu założyli pewni pobożni kupcy z Amalfii…po dziś dzień trwa i towarzyszy ludziom niosącym pomoc ofiarom klęsk żywiołowych wojennych. Zakon Kawalerów Maltańskich pozostaje niezmiennie wierny zasadzie, która wyraża się mottem „Obrona Wiary oraz Służba Ubogim i Cierpiącym” („Tuitio Fidei et Obsequium Pauperum”), które w praktyce przekłada się na charytatywną pracę Dam i Kawalerów na płaszczyźnie pomocy humanitarnej, medycznej i innych działań społecznych. W Jaki sposób zaszczepić tę misję wśród młodych ludzi, jak ich aktywizować w nowych czasach? Nie jestem osobą kompetentną, aby odpowiadać na tak postawione pytanie. Mogę natomiast potwierdzić, jak tradycja ma wielką siłę sprawczą, trzeba ją zatem kultywować i wspaniale jest, jeżeli to się udaje - ale ona sama nie wystarcza. Trzeba natomiast pozostać wiernym temu, co było u źródeł i wiele jest instytucji, które odżywały, gdy powracały do źródeł. Wreszcie, trzeba umieć czytać znaki czasu. Czyli potrafić przełożyć tamte zasady, tamtą misję na nowe czasy. A to nie jest łatwe, bo czasy wojen krzyżowych i początek trzeciego tysiąclecia, to są kompletnie inne czasy. W skali i w środkach jakimi się można posługiwać, w naturze tego świata znajdujemy się w zupełnie innej rzeczywistości. Jak porównać czasy sprzed 900 lat, co wtedy pobożni kupcy mogli przyjąć jako swoją misję, a co pobożni chrześcijanie mogą zrobić w roku 2010, 2015 czy 2020?. Jestem optymistą, dlatego że sądzę, iż Zakon czyta znaki czasu. Szczególna sytuacja Malty wpisana jest w jego konstytucję - to towarzyszenie papieżowi. Dlatego myślę, że w momencie, w którym rozmawiamy, towarzyszenie Franciszkowi w jego otwarciu nie tylko na wiernych Kościoła katolickiego, ale także na tych innych, na tych których zasady niekoniecznie są naszymi zasadami, gotowość rozmawiania z nimi, wyjście z pomocą, gotowość umycia nóg muzułmance w więzieniu w Rzymie… to sposób, w jaki papież Franciszek czyta świat. I tak sobie myślę, że jest to wyzwanie dla instytucji z taką tradycją i takim ciężarem gatunkowym jakim dysponuje Zakon Maltański. Podczas pierwszego spotkania z papieżem Franciszkiem, składając listy uwierzytelniające, wręczył Pan papieżowi prezent - hiszpańskie wydanie „Etyki solidarności” ks. Józefa Tischnera. Niewątpliwie było w tym coś symbolicznego i cytuję za Panem refleksję: „polski ambasador wręcza papieżowi z Argentyny wydaną 30 lat temu po hiszpańsku „Etykę solidarności”. Wszyscy obserwujący te wydarzenia, to „wychwycili”. Dlatego proszę nam zdradzić, jak papież zareagował i czy skomentował ten gest. Pomysł wręczenia właśnie tej książki miał dwa uzasadnienia. Byłem świadom tego, że będę składał listy papieżowi, który nigdy wcześniej nie był w Polsce, ani nawet w Europie Środkowej, papieżowi któremu z autopsji bliska jest Ameryka Południowa, i który naszych problemów, zimnej wojny, podziału Europy nie dotykał bezpośrednio. W związku tym 8URF]\VWRÐÅVDNU\DUF\ELVNXSLHMNVSUDÊDWD.RQUDGD.UDMHZVNLHJRZb:DW\NDQLH&HUHPR QLDU]WU]HFK3DSLH×\EÇG]LHSHÊQLÊWHUD]SRVÊXJÇMDÊPX×QLNDSDSLHVNLHJRIRWDUFKSU\ZDWQH chciałem, żeby ten prezent mówił coś o tym skąd przybywa ten nowy ambasador: z miejsca, które jeszcze niedawno było zniewoloną częścią Europy, i które się wydobyło z okropnej sytuacji historycznej w ogromnej mierze za sprawą Papieża Jana Pawła II. A ks. Józef Tischner był w ogromnej mierze osobistym papieskim emisariuszem na Polskę. Drugie uzasadnienie było takie, że od chwili marcowego conclave każde baczne ucho musiało wyłapać jedno z najczęściej używanych przez Franciszka słów: właśnie „solidarność”. To słowo, które ma swoja wagę także w Ameryce Łacińskiej, gdzie w dramatycznych czasach kościelne Wikariaty Solidarności odgrywały niezwykłą rolę i były przejawem współmyślenia tamtejszego Kościoła z Narodem. Znamy tę posługę dobrze z naszej własnej historii. W dzisiejszych czasach, świata z biegunami bogactwa i ubóstwa, to jest słowo, które się samo narzuca. A zatem, to było właśnie to słowo, które chciałem, by było wydrukowane na okładce mojego prezentu: „Etyka solidarności”. Papież zrozumiał to wszystko, nie wiem, na ile był „briefowany” przed moim przyjściem, pewnie trochę był, ale wiedział o czym mówię. Wręczając książkę, pozwoliłem sobie wskazać na akapit – w jednym z ostatnich rozdziałów - poświęcony papieżom. Tu nastąpiło coś zabawnego, żeby nie powiedzieć paradnego, ponieważ Papież nie miał pod ręką okularów, a ja nie mówię po hiszpańsku. Mija chwila, Papież z zainteresowaniem patrzy, ale nie widzi bez okularów, no więc co mógł zrobić biedny ambasador? Zacząłem ten akapit po hiszpańsku, skręcając się ze złości w środku, że nikt nigdy mi nie podszepnął, żebym się nauczył chociaż czytać po hiszpańsku - i mówię Papieżowi, że bardzo przepraszam, ale ja po hiszpańsku jeszcze gorzej niż po włosku, a Ojciec Święty na to – „nie! nie! proszę czytać, to jest fascynujące!”. Ten passus z grubsza brzmi tak: papieże, jak żaden inny człowiek na świecie mają szczególny punkt widzenia historii i świata. Dzięki temu wyjątkowemu umiejscowieniu papież precyzyjnie może odróżnić, co jest trwałe, a co przemija jak trawa na jesieni… A zatem wie coś, czego nie widzą inni przywódcy. On zrozumiał moją hiszpańszczyznę, czekał aż doczytam puentę. Papież Franciszek widzi, co jest trwałe, a co przemija. Rozmawiali 6.11.2013 w Rzymie – UHG0DOLQD:HVRãRZVND z Ambasadorem RP przy Stolicy Apostolskiej L=DNRQLH.DZDOHUyZ0DOWDęVNLFK 3LRWUHP1RZLQD.RQRSNĈ Kobietyczynu nu .RELHW\F]\QXåF]ÇÐÅ, .U]\×0DOWDÌVNL :\ZLDG]b0236 åF]ÇÐÅ 5R]PRZD]b3DQLÃ'DQXWÃ.RVHNNRRUG\QDWRUHP2SÊDWND0DOWDÌVNLHJRZb.UDNRZLH .UDNR Skąd pomysł żeby zaangażować się w Opłatek Maltański? Jak dowiedziała się Pani o jego istnieniu? DK: Pomysł nie był nasz, chcę to od razu zaznaczyć. Wiele lat temu, skontaktował się z nami przedstawiciel Pałacu Pugetów od Pana Jerzego Donimirskiego i przedstawił taką koncepcję. Pamiętam jak wspólnie zastanawialiśmy się nad różnymi rozwiązaniami i właśnie wtedy wyniknęła taka forma, że to ma być, nie jakaś wigilia tylko opłatek - Opłatek Maltański. To było coś nowego i zupełnie innego od rzeczy, które do tej pory organizowaliśmy. Od początku, dla naszych podopiecznych, było to takie spotkanie, gdzie byli traktowani jako najsympatyczniejsi goście! Każdy dostawał zaproszenie, co zresztą już jest w naszym standardzie, ale wtedy - dla naszych podopiecznych z bardzo różnych środowisk, dla rodzin, które zupełnie nie miały żadnych tradycji świątecznych - proszę mi wierzyć, że to co dla nas wydaje się normą, dla nich było wielkim prezentem świątecznym. Tutaj nie mogę sobie zasług przypisywać, bo pomysł był Pana Jerzego na inne miasta. Następnie musieliśmy ustalić, które miasta mają Maltańską Służbę Medyczną, bo wtedy to właśnie Maltańska Służba Medyczna zajmowała się obsługą akcji. Kiedy ta propozycja padła, powiedziałam, że znam Panią kierownik z Myślenic - w związku z czym mogę z nią porozmawiać. Okazało się, że tam też są maltańczycy, no i tak to poszło. Jaki jest oddźwięk takiej wieczerzy? Często od uczestników Opłatka słyszy Pani szczere słowo dziękuję? DK: Słowo dziękuję słyszymy już na wieczerzy. Spotkanie jest tak zorganizowane, że zanim zasiądziemy przy stoReasumując ile lat czynnie uczest- le i spożyjemy potrawy wigilijne, jest niczy Pani w Opłatku Maltańskim? łamanie się opłatkiem oraz składanie DK: Od samego początku. To już dla życzeń. Zarówno ja, jak i pracownicy już wtedy słyszymy: „bardzo dziękuKrakowa dwunasta edycja. ję że zostałem zaproszony, to jest dla Czy z racji tego faktu miała Pani mnie wielkie przeżycie, dzieci są szczęwpływ na rozpowszechnienie idei śliwe, są pod wielkim wrażeniem!”. Już Opłatka Maltańskiego na inne po dzieleniu się opłatkiem i kolacji wimiasta? gilijnej, dzieciaki otrzymują od MikoDK: To Pan Donimirski doszedł do łaja prezenty, natomiast dorośli przy wniosku, że skoro krakowski opłatek wyjściu dostają paczkę żywnościową cieszy się tak dużym zainteresowaniem, dobrze by było tę ideę poszerzyć Donimirskiego. Uznał on, że chce zrobić coś na rzecz innych, no i tak to się zaczęło. Pierwsze Opłatki Maltańskie były organizowane w Pałacu Pugetów, a później to były kolejne miejsca. )LODQWURS.UDNRZD$']D2SÊDWHN0DOWDÌVNL F]HUZFDZb8U]ÇG]LH0LDVWD.UDNRZDRGE\ÊRVLÇXURF]\VWHQDGDQLHSU]H]3UH]\GHQWD 0LDVWD.UDNRZDW\WXÊX)LODQWURSD.UDNRZDDG-HGQÃ]bGRFHQLRQ\FKRVµESRG Z]JOÇGHPGREURF]\QQRÐFL]RVWDÊ-HU]\'RQLPLUVNL]DZ\Uµ×QLDMÃFÃVLÇSRPRFXG]LH ODQÃSRWU]HEXMÃF\PZLHOROHWQLÃLbVNXWHF]QÃRUJDQL]DFMÇ2SÊDWND0DOWDÌVNLHJR$NFMD WDSRZVWDMÃFZb.UDNRZLHDNWXDOQLHRUJDQL]RZDQDMHVWZbPLDVWDFK:bURNXRG EÇG]LHVLÇHG\FMD2SÊDWND0DOWDÌVNLHJR 7\WXÊWHQMDNSRGNUHÐOD-HU]\'RQLPLUVNLREHMPXMHZV]\VWNLFKNWµU]\FRURNXSU]\ F]\QLDMÃVLÇGRRUJDQL]DFMLLbZVSDUFLDDNFML 3RXURF]\VWRÐFLDFKZb8U]ÇG]LH0LHMVNLPRUJDQL]DWRU]\SU]HGVWDZLFLHOH0LHMVNLFK 2ÐURGNµZ3RPRF\6SRÊHF]QHMRUD]VSRQVRU]\2SÊDWND0DOWDÌVNLHJRVSRWNDOLVLÇZb5H VWDXUDFML*UµGHN 10 .U]\×0DOWDÌVNL .RELHW\F]\QXåF]ÇÐÅ, i wtedy również podchodzą ze słowami wdzięczności: „bardzo dziękuję, było fantastycznie, jestem pod wrażeniem!”. Niektórzy ze łzami w oczach mówią, że przez całe swoje życie nigdy nie czuli się tak dobrze, nigdy nie czuli, że przynależą do jakiejś grupy, bo zazwyczaj samotnie spędzają czas, a tu rzeczywiście poczuli atmosferę wigilii. To, że zostali zaproszeni, że czują się takimi serdecznie przyjętymi gośćmi, jest dla nich bardzo ważne. Pozwolę sobie przytoczyć pewne wspomnienie. Parę lat temu, kiedy jeszcze w Opłatku uczestniczył ksiądz kardynał Macharski, przy łamaniu się z Nim opłatkiem, nagle zauważyłam, że za mną zrobiła się kolejka, wręcz tłum! Okazało się, że byli to nasi podopieczni, dla których to było nieprawdopodobne przeżycie, że z taką postacią, samym księdzem kardynałem mogą połamać się opłatkiem. Oni stali ze swoimi zaproszeniami i prosili o autografy. Patrzyłam na to nie bardzo wierząc własnym oczom, a ksiądz kardynał najspokojniej podpisywał. Podchodziły głównie dzieciaki i młodzież, ale również starsze osoby łamały się opłatkiem i prosiły o autograf na swoim zaproszeniu. Więc to też świadczy o tym, że jednak nasi podopieczni przychodząc na opłatek, otrzymując zaproszenie, czują się tacy ważni, docenieni. I też starają się ze swojej strony, aby wyglądać odświętnie. Atmosfera jest zawsze kapitalna. A takie naprawdę przeżycie, które mam cały czas przed oczami, jak pomyślę o Opłatku to wiele lat temu, jeszcze kiedy Opłatek Maltański był organizowany w Pałacu Pugetów. To była już część z Mikołajem i jako pierwsza została wywołana dziewczynka, nie wiem czy miała dwa lata, w każdym razie była maleńka, ale już chodząca. Siedziała na końcu sali i ona przez całą salę biegła do tego Mikołaja, podskakiwała radośnie, taki maluch! Następnie Mikołaj z nią rozmawiał, zawsze zdjęcie jest robione, i dostała taką torbę prezentów, która była takiej wielkości jak ona! Później ta dziewczynka tak szła przejęta i to niosła przed sobą. Zaległa wtedy cisza i wszyscy patrzyli bo to było tak niesamowite, bo miała uśmiechniętą buzię od ucha do ucha. Szła tak przejęta, taka malizna z tą wielką torbą z prezentem! Nie zajrzała do środka co tam jest, tylko szła do mamy, bo mama siedziała na końcu. Wiec to jest taki obraz, który zresztą nie tylko ja, bo też pracownicy, którzy uczestniczą w Opłatkach wspominamy. Tę dziewczynkę taką małą i z takim szczęściem wypisanym na twarzy, ona tak biegła z taką nadzieją co ona Jakie jest największe przeżycie, któdostanie, a potem szła skupiona z tą re utkwiło Pani w pamięci przez te torbą, to takie… myślę, że bardzo pięk12 lat? Z czasu przygotowań bądź nie puentuje to sens naszego Opłatka. wieczerzy? Zabawne, wzruszające? DK: Oj zastanawiam się, dla mnie chyWywiad przeprowadziła Ewa Jamro ba co roku największym przeżyciem jest łamanie się opłatkiem z naszymi podopiecznymi, zwłaszcza z dziećmi. Co powoduje, że tak gorąco zaangażowani są pracownicy MOPS? Już sama ich praca zawodowa jest niezwykle absorbująca, wymaga dużej odpowiedzialności i poświęcenia na co dzień… DK: Myślę, że przede wszystkim to, że widzą zadowolenie naszych podopiecznych uczestniczących w Opłatku. Często też nasi pracownicy mają świadomość, że dla większości podopiecznych to może być jedyna wigilia, bo zazwyczaj Ci ludzie żyją z dnia na dzień i nie celebrują różnych świąt, uroczystości. Ale myślę, że przede wszystkim zadowolenie dzieciaczków daje tę motywację do działania. Często bywa tak, że po wszystkim przychodzi mama z dziećmi i przynoszą narysowane obrazki, podziękowania. To zadowolenie naszych podopiecznych dodaje sił. Przecież to zawsze są godziny poza pracą. Opłatek jest w sobotę albo w niedzielę, lecz nigdy nie ma problemu ze znalezieniem osób chętnych pomóc. Już wcześniej trzeba się zaangażować, bo przygotowanie paczek to też jest dodatkowe i czasochłonne zajęcie, jednak pracownicy pomagają bez zawahania. 2SÊDWHN0DOWDÌVNLWRMX×HG\FMDDNFML 7HJRURF]QDRUJDQL]DFMD2SÊDWND0DOWDÌVNLHJR]RVWDÊDSU]HZLG]LDQDZbPLDVWDFKERZLHPWHJRURNXSRZVWDÊ\GZDQRZHSXQNW\RUJD QL]DF\MQHZb:DUV]DZLHLb7DUQRZLHb 2SÊDWHN0DOWDÌVNLRGSRF]ÃWNXVZHJRLVWQLHQLDMHVWZVSµOQ\PSU]HGVLÇZ]LÇFLHP=DNRQX0DOWDÌVNLHJRZb3ROVFH0LHMVNLFK2ÐURGNµZ 3RPRF\6SRÊHF]QHMVSRQVRUµZLbZRORQWDULXV]\QDU]HF]XERJLFKLbVDPRWQ\FKDbLGHDFKRÅZ\PDJDMÃFDVWDÊDVLÇFKÇWQLHXSRZV]HFKQLDQà ZbNROHMQ\FKPLDVWDFK,GHDRUD]VNXWHF]QRÐÅSRPRF\]DSRÐUHGQLFWZHPVSRWNDÌ2SÊDWND0DOWDÌVNLHJR]RVWDÊDQDJURG]RQDSU]H]b%UDF WZR)LODQWURSLLSRZRÊDQHSU]H]3UH]\GHQWD0LDVWD.UDNRZDNWµUHQDGDÊR.DZDOHURZL0DOWDÌVNLHPX-HU]HPX'RQLPLUVNLHPXW\WXÊb)L ODQWURSD5RNXb]DZ\Uµ×QLDMÃFÃVLÇSRPRFXG]LHODQÃSRWU]HEXMÃF\PbZLHOROHWQLÃLbVNXWHF]QÃRUJDQL]DFMÇ2SÊDWND0DOWDÌVNLHJR 8URF]\VWHQDGDQLHW\WXÊXQDVWÃSLÊDF]HUZFDRbJZb8U]ÇG]LH0LHMVNLPZb.UDNRZLHb -HVWWR]bSHZQRÐFLÃZ\MÃWNRZHZLJLOLMQHZ\GDU]HQLHGODQDMEDUG]LHMSRWU]HEXMÃF\FKDb]DUD]HPGXFKRZHZVSDUFLHSÊ\QÃFH]bE\FLDFKRÅ E\FKZLORZHJRZHZVSµOQRFLHLbFLHSÊHMDWPRVIHU]H-HVWWRWDN×HRND]MDDE\LbÏZ0LNRÊDMREGDURZDÊJRÐFLGDMÃFLPDUW\NXÊ\VSR×\ZF]H QDRNUHVÏZLÃW1DURG]HQLD-H]XVDRUD]]DEDZNÇNWµUHMND×GHG]LHFNRZ\SDWUXMH 7\PVDP\P2SÊDWHN0DOWDÌVNLÊÃF]\OXG]LLQWHJUXMHLbXZUD×OLZLDQDSRWU]HE\ +DQQD:HVRãRZVND6WDU]HF GUXJLHJRF]ÊRZLHND,bWHJRURNXSU]\ÊÃF]DMÃVLÇb'DP\Lb.DZDOHURZLH0DOWDÌVF\ koordynacja ogólnopolska ZRORQWDULXV]HSU]HGVWDZLFLHOHEL]QHVXSUDFRZQLF\LbPÊRG]LH×]HV]NµÊ [email protected] ? +48 696 402 764 (gsm) 'RJUXGQLDF]DVXQLHZLHOHGODWHJRSURVLP\RbZVSDUFLHG]LHÊDNWµUHQLHSU]HUZD ¾ www.oplatekmaltanski.org QLHSU]H]ODWGDMHU]HF]\ZLVWÃFKRÅW\ONRÐZLÃWHF]QÃSRPRFLbZVSDUFLHSURV]R Q\PXERJLPJRÐFLRP =DSUDV]DP\ZV]\VWNLFKFKÇWQ\FKGRZVSµÊSUDF\LbG]LÇNXMHP\]DGRW\FKF]DVR ZHZVSDQLDÊHZVSDUFLH 11 .U]\×0DOWDÌVNL 0RMHPLHMVFHå6]F]\U]\F ]DPLHV]NXMÃJRQLH]Z\NOLOXG]LHð IRW.U]\V]WRI0D]XUNLHZLF] *G]LH" Szczyrzyc to wieś w Polsce, położona w województwie małopolskim, w powiecie limanowskim, w gminie Jodłownik . W historycznym Opactwie szczyrzyckim znajduje się Sanktuarium Matki Bożej Szczyrzyckiej Matki Pokoju i Dobroci. Miejscowość leży w dolinie rzeki Stradomki, oraz na pograniczu Beskidu Wyspowego i Pogórza Wiśnickiego, zamieszkują go niezwykli ludzie… .WRFRLbGODNRJR" Dr Tomasz Krupiński mówi o magnesie Szczyrzyca, jako o tym, co zdecydowało o niezwykłej aurze otaczającej Obozy Letnie dla niepełnosprawnych w Szczyrzycu. Ten magnes to ludzie, ich siła i wytrwałość, otwartość i życzliwość na co dzień. Coś co z dumą noszą w sobie, nie pozwalają przerwać tradycji i pielęgnują od pokoleń jej wartości. Tę niezwykłą społeczność tworzą wszyscy - członkowie zakonu Cystersów - słynącego na całym świecie, (zadań). Obszerne sale, wygodne korytarze, podjazdy i inne udogodnienia, a wszystko to w najbliższym sąsiedztwie historycznego Klasztoru Cystersów, ogrodów i miejsc idealnych do wyciszenia, ale i zabawy i poznawania siebie nawzajem. Praca ta, jest niczym innym jak kontynuacją tradycji, która w przyszłym roku osiągnie 780 lat historii. W 1234 r. na tych ziemiach osiedlili się Ojcowie Cystersi, którzy uczynili je mozolną pracą i trudem innowatorów żyzną i owocującą do dziś. Dzisiejszy Szczyrzycanin, to człowiek pracy, ale i nowoczesny, spieszący z pomocą i dobrą radą. A współpraca Cysterskiego Opactwa i Konfraterni Śląskiej opiera się na tych samych wartościach i celach, tworzy i wspiera dobroczynne To wielka wartość, umiejętnie połączyć dzieła. Dlatego opuszczający to miejpotrzeby wszystkich, znać ich marzenia sce, młodzi ludzie i podopieczni mói możliwości. Tu przez dziesięć ostat- wią ‘to nasze miejsce na ziemi’! nich lat budowano, wzmacniano, solidaryzowano siły aby wspierać. :QbTQ/`x2g.QKmgSB2H;`xvKgSƖ@ Rozmawiali 22.10.2013 w Szczyrzycu red 0DOLQD:HVR ãRZVNDz 'U7RPDV]HP.UXSLęVNLPdyrektorem Szpitala stwo Barbara i Adam Czepiel udoSZĤZ-DQD-HUR]ROLPVNLHJRZ6]F]\U]\FXRUJDQL]DWRUHP 2ER]yZ0DOWDęVNLFKZ6]F]\U]\FXPLãRĤQLNLHPLSURSDJD stępniają rokrocznie obiekty doskonatorem tradycji Ziemi Szczyrzyckiej le przygotowane do tego typu imprez ludzie biznesu tego obszaru, gminne instytucje, zaprzyjaźnione rodziny i znajomi. Ta atmosfera sprzyja budowaniu nowych relacji i dawaniu dobrego wzorca. Nie przypadkiem młodzież, która zasila szeregi opiekunów przybyłych tu osób niepełnosprawnych, to chętni do pracy z niepełnosprawnymi wolontariusze - studenci i uczniowie, pełni zapału, gotowi do nauki i pracy podczas wakacji. Wolontariusze, tu w Szczyrzycu, pod okiem medycznego personelu, stawiają czoło nowym wyzwaniom, zaprzyjaźniają się z podopiecznymi, czynią ich świat radosnym i pełnym jasnych barw. -DNWR]URELÅ" .U]\×0DOWDÌVNL 6]F]\U]\FåQDV]HPLHMVFHQD]LHPL ì1DV]HPLHMVFHQD]LHPLë 5HODFMD],;/HWQLHJR0DOWDÌVNLHJR2ER]X,QWHJUDF\MQHJRGOD2VµE1LHSHÊQRVSUDZQ\FK Nareszcie wróciliśmy do domu, to może Nares zabrzmie dziwnie, ale tak właśnie jest zabrzmieć - Szczyrzyc zy i obóz stały się domem dla wolontariuszy i uczestników – gdzie każdy jest członkiem rodziny, równym i kochanym. Byliśmy gotowi do pracy i zabawy, w miejscu gdzie zawsze możemy być sobą i dawać z siebie to co mamy najlepszego.. Od 1 do 29 lipca odbyły się cztery turnusy obozowe, które ugościły 65 uczestników oraz 106 wolontariuszy o różnych funkcjach (opiekunowie, kierowcy, warsztatowcy, fizjoterapeuci, studenci arteterapii, kucharze i pielęgniarki) którzy przez cztery tygodnie w maltańskim duchu realizowali przykazanie miłości bliźniego. Tak naprawdę zaczęliśmy ostrożnie, zbierając niewielką liczbę uczestników jednak zainteresowanie było tak duże, że tegoroczny Obóz stał się największym w szczyrzyckiej historii – Dom Pielgrzyma był gwarny i radosny. Dzięki współpracy pomiędzy Śląskim Oddziałem Fundacji Polskich Kawalerów Maltańskich w Warszawie Pomoc Maltańska oraz Fundacją Polskich Kawalerów Maltańskich w Krakowie udało się zapewnić naprawdę doskonałe warunki życia i możliwości rozwoju dla naszych uczestników. Natomiast decyzja o wyborze 4 koordynatorów odpowiedzialnych za poszczególne turnusy i zadania pozwoliła na wniesie wielu nowych pomysłów w życie obozowe – każdy z nas włożył w ten obóz trochę siebie i swoich pasji. Efektem było wybranie tematu „Podróż dookoła świata”, realizowanego na różne sposoby: budowaliśmy makiety, graliśmy na bębnach, robiliśmy sushi, odwiedziliśmy stadninę koni; gościliśmy tez muzyków i paralotniarzy, którzy uczyli nas że warto walczyć o marzenia. Odbywały się warsztaty indywidualne z muzykoterapii, wspaniałe zajęcia plastyczne. Poszczególne bloki były kierowane do osób o różnych niepełnosprawnościach i problemach, dobieraliśmy je starając się dopasować wszystko do potrzeb i wieku uczestników na danym turnusie. Dużą nowością w tym roku był turnus dla rodzin – podczas jego trwania rodziny zmagające się z problemem niepełnosprawności mogły poczuć się bezpiecznie w swoim gronie, dzielić się własnymi doświadczeniami, korzystać z pomocy wolontariuszy rozumiejących ich codzienności i pomagających na każdym kroku. Dla zobrazowania wkładu wolontariuszy w to dzieło należy powiedzieć, że w sumie przepracowali 13 445 godzin – ze swojej strony mogę dodać, że zyskaliśmy więcej niż daliśmy, bo ten obóz pozwolił nam poznać ludzi na których zawsze możemy liczyć i dał siłę by iść teraz dalej. Pozwolę w tym miejscu dodać komentarze wolontariuszy spisane po obozie. Udział w Maltańskim Obozie dla Niepełnosprawnych w Szczyrzycu był dla mnie wyjątkowym doświadczeniem które z pewnością zapamiętam do końca życia. Dzięki pracy w charakterze wolontariusza mogłam poczuć ogromną satysfakcje, zmierzyć się z własnymi słabościami, współpracować ze wspaniałymi ludźmi-uczestnikami i innymi wolontariuszami. Radość, uśmiech i wszechobecna życzliwość to słowa które najlepiej opisują Obóz. Monika, opiekun IRWDUFKLZDRUJDQL]DWRUµZ Serdeczne podziękowanie za serce i trud włożony w organizacje wspaniałej akcji jaką są turnusy organizowane dla osób niepełnosprawnych. Uczestnikiem jednego z turnusów był mój syn Mikołaj. Był to pierwszy jego samodzielny wyjazd, gdyż ze względu na jego niepełnosprawność wysłanie go na jakiekolwiek kolonie jest niemożliwe. Myślę, że dla mojego syna było to coś nowego, interesująca go odskocznia od szarej rzeczywistości. Z obozu wrócił wypoczęty, zadowolony, uśmiechnięty i opalony. Pragnę podziękować opiekunom, którzy zajmował się moim synem, oraz koordynatorom, którzy byli dostępni o każdej porze oraz konkretnie udzieli informacji i pomocy. Dziękuje wszystkim organizatorom, wolontariuszom i sponsorom dzięki którym obóz w Szczyrzycu może istnieć. Serdeczne Bóg zapłać. Dziękujemy rodzinie Mencel. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła atmosfera jaka panuje na obozie w Szczyrzycu. Każdy z chęcią i uśmiechem na twarzy pomaga, nie ma osoby która zostałaby sama, bez pomocy. Mimo, że to był mój pierwszy obóz w Szczyrzycu, czułam się jakbym tam już była nie raz. Wolontariusze jak i nasi kochani podopieczni przyjęli mnie z otwartymi rękami. Krótko mówiąc: dla mnie było niesamowite przeżycie móc być na tym obozie. Chętnie przyjadę w przyszłym roku i mam nadzieję, że tym razem na dłużej... Do tych podziękowań rodziny MikołaMaja Tarnowska, kadet-opiekun ja pragnęłabym się przyłączyć – dajemy z siebie wszystko by ten obóz był coraz Dziękujemy za słowa uznania ze strony lepszy i juz planujemy kolejny, co nie byrodziców naszych podopiecznych. Nie łoby możliwe gdyby nie wsparcie Zakonu chodzi o to, że jesteśmy czuli na po- Maltańskiego, jego Kawalerów i Dam. chwały, jednak zaufanie, którym nas obdarzyli powierzając nam swoje, wymaAnna Wróbel Koordynator Obozu gającej niezwykłej troski dzieci, jest dla ? 605 724 463 nas zaszczytem i powodem do dumy. ? 32 785 86 68 (biuro) .DWRZLFHXO3RZVWDęFyZ Robimy wszystko, aby to zobowiązanie [email protected] ¾ www.pomocmaltanska.pl jak najlepiej wypełnić. .U]\×0DOWDÌVNL ...to tylko dwie VSRÐUµGVVHWHN WDNLFKK KLVWRULL 14 :LNWRU-DQXV]ODWIRWDUFKLZXPURG]LQQH .U]\×0DOWDÌVNL ']LHFLRP LLFK5RG]LQRP 1RZDIRUPDWHUDSLLåPHWRGDìLë .WRQDPWRZ\WÊXPDF]\" M altańskie Centrum Pomocy Niepełnosprawnym Dzieciom i Ich Rodzinom - w tej nazwie zawiera się idea, serce i cel ośrodka. Nie sposób przejść obojętnie obok żadnej z historii dzieci, które tu trafiły. Nie sposób nie zatrzymać się nad ich losem… Ktoś mógłby powiedzieć: takich historii jak te, jest wokół nas wiele i może właśnie dlatego, że dzieją się wśród nas i wcale nie rzadko, warto się nad nimi pochylić. Olaf i Wiktor. Dwoje dzieci, chłopców. Nie znają się. Wydawałoby się, że łączy ich tylko instytucja – Maltańskie Centrum Pomocy. Ale oprócz tego łączy ich siła ducha, codzienny trud terapii i walki o lepsze jutro. Prawdziwi mali bohaterowie – dzieci z Maltańskiego Centrum Pomocy. Olaf uczęszcza do Niepublicznego Przedszkola Specjalnego Związku Polskich Kawalerów Maltańskich, Wiktor natomiast bierze udział w innowacyjnym projekcie o trochę tajemniczej nazwie „3I”. Dla obu chłopców centrum jest szansą na nowy start, na lepszą przyszłość. I choć historie ich jeszcze krótkiego życia są odmienne, zawierają w sobie to, co wspólne nam wszystkim – nadzieję. Olaf już od urodzenia nie miał łatwego startu. W wyniku bardzo trudnego porodu pojawiły się komplikacje i wkrótce zdiagnozowano czterokończynowe porażenie mózgowe. Niedługo potem, trafił do domu dziecka. Splot nieszczęśliwych wypadków sprawił, że nad życiem Olafka zgromadziły się ciemne chmury. Dla Wiktora los pod wieloma względami okazał się o wiele łaskawszy. Ma dwoje kochających rodziców, dom, rodzinę jaką powinno mieć każde dziecko. Paradoksalnie dziecko, którego nikt nie chciał garnęło się do wszystkich, to którego pragnęli wszyscy nie potrafiło otworzyć się na innych. Obu chłopców dzielił tylko jeden dzień urodzenia, ale ich historie potoczyły się zupełnie innymi drogami. Wiktor przyszedł na świat 1 listopada 2009 roku. Od samego początku mamę niepokoiły zachowania synka: nieustający płacz, opóźnienie rozwoju ruchowego oraz mowy, a także pojawiające się zachowania stereotypowe, jak układanie samochodzików, czy znaków drogowych w rzędzie. Jednak, co było najtrudniejsze dla rodziców, to słaby kontakt emocjonalny i wzrokowy z synkiem. Wiktor nie lubił się przytulać, nie patrzył w oczy, a słów jak „mama” i „tata” nie używał intencjonalnie. W wieku dwóch lat padła diagnoza: całościowe zaburzenia rozwojowe z obserwacją w kierunku autyzmu. Rozpoczęła się walka o Wiktora, walka o jego „przebudzenie”. I tak w marcu 2011 roku Wiktor trafił do Poradni dla Osób z Autyzmem w Maltańskim Centrum Pomocy. Już pierwsze wizyty konsultacyjno - diagnostyczne potwierdziły wcześniejszą diagnozę. Został wdrożony program terapeutyczny, który objął spotkania rodzinne, konsultacje psychiatryczne, a z czasem także zajęcia logopedyczne i integrację sensoryczną. Rodzice pragnęli, w końcu stać się obecni 2ODI*DGRZLHFODWIRWDUFKLZXPRÐURGND ']LHFLRPLbLFK5RG]LQRP .U]\×0DOWDÌVNL :LNWRU-DQXV]ODWIRWDUFKLZXPURG]LQQH dla Wiktora, pragnęli by dostrzegł świat wokół siebie i ludzi, a co za tym idzie, by w końcu zaczął się z nimi komunikować. Jak się szybko okazało, Wiktor bardzo dobrze zareagował na zaproponowaną terapię. Powoli zaczął wychodzić ze swojej skorupki, systematycznie można było dostrzec nowe postępy. Zachęciło to koordynatora Wiktora, do zaproponowania rodzicom nowej formy terapii, którą Maltańskie Centrum Pomocy przy współpracy z francuską organizacja A.E.V.E. wprowadziło i wdrożyło w Polsce. Terapia ta, to program zwany Metodą „3I”. Jest to program pracy z dzieckiem z autyzmem, który poprzez intensywną terapię pozawala na jego powrót do normalnego życia społecznego. Terapia jest intensywna - zakłada sesje w wymiarze 40h tygodniowo, także w weekendy i wakacje, indywidualna - oferuje pedagogikę opartą na indywidualnej relacji między dzieckiem, a wolontariuszami oraz interaktywna, bowiem komunikacja i wymiana są głównymi celami każdej sesji zabaw. W duchu tej metody leży intensywna praca z dzieckiem, jednak przy głębokim założeniu szacunku dla dziecka i akceptacji go takim jakim jest. Zadaniem jest podążanie za dzieckiem, naśladowanie go i szukanie z nim kontaktu, lecz na jego warunkach, wykorzystując jego zainteresowania. Jest to swoista próba wejścia „do jego świata” i spotkania się z nim w „jego przestrzeni”. Wszystko to dzieje się przy szerokiej współpra+vgxƘrQHQMi`BmbxKBXg:/v#vgMB2gQMB-g+ƈvgT`Q;`KgMB2gKBƈ#vg szans na realizację. Dlatego niestrudzenie, sięgając ciągle do nowych źródeł, poszukujemy nowych osób zainteresowanych współpracą w ramach naszego projektu. Wszystko to, by móc dawać szanse coraz większej ilości dzieci ze spektrum autyzmu. I tak ruszyły przygotowania do rozpoczęcia terapii Wiktora. Rodzice zaadaptowali jeden pokój w domu, w którym miały odbywać się sesje. Z pomocą koordynatora projektu, oraz psychologa zorganizowali grupę wolontariuszy, którzy mieli prowadzić sesje z Wiktorem. W październiku wszystko było gotowe, a Wiktor rozpoczął terapię. Z każdym dniem, tygodniem, i miesiącem u Wiktora można było zauważyć nowe zachowania tak bardzo wyczekiwane przez rodziców. Wiktor zaczął nawiązywać kontakt wzrokowy, nierzadko sam domagał się go od rodziców, czy pracujących z nim wolontariuszy np. spontanicznie biorąc w dłonie 0HWRGDLåLQWHQV\ZQDåLQG\ZLGXDOQDåLQWHUDNW\ZQD 7HUDSLDSURZDG]RQDMHVWZbGRPXG]LHFNDZbRGSRZLHGQLRSU]\VWRVRZDQ\PSRPLHV]F]HQLX3URJUDPSU]HZLGXMH bJRG]LQVHVMLW\JRGQLRZRSURZDG]RQ\FKSU]H]ZRORQWDULXV]\ND×G\VSÇG]D]bG]LHFNLHPSµÊWRUHMJRG]LQ\UD]ZbW\ JRGQLX:RORQWDULXV]VNXSLÃFDÊÃXZDJÇQDG]LHFNXGRÊÃF]DGRMHJRDNW\ZQRÐFLQDÐODGXMHMH]bHQWX]MD]PHPSU]H NV]WDÊFDZHZVSµOQÃ]DEDZÇGLDORJUXFKµZGÕZLÇNµZU\WPXZbDWPRVIHU]HZ]DMHPQHJRGRVWURMHQLDVLÇ -HVWWRVZRLVWDSUµEDZHMÐFLDìGRÐZLDWDG]LHFNDëLbVSRWNDQLDVLÇ]bQLPZbìMHJRSU]HVWU]HQLëE\SRWHP]D SURVLÅMHGRìQDV]HJRÐZLDWDëb 6SRVµESURZDG]HQLDVHVMLGDMHV]DQVÇG]LHFNXQDSRQRZQHSU]H×\FLHW\FKZF]HVQ\FKHWDSµZMHJRUR]ZRMXNWµ UHSU]HELHJÊ\QLHSUDZLGÊRZR]DVDGDRGZUµFRQHJR]HJDUD 1DGSU]HELHJLHPWHUDSLLF]XZDSV\FKRORJLbNRRUG\QDWRULURG]LFHNRU]\VWDMÃ]bLFKSRPRF\SU]H]FDÊ\F]DVWHUD SLL:RORQWDULXV]HXF]HVWQLF]ÃZbVXSHUZL]MDFKJUXSRZ\FKLbLQG\ZLGXDOQ\FKSU]\QDMPQLHMUD]ZbPLHVLÃFX 1RZDWRUVNDPHWRGDL]RVWDÊDRSUDFRZDQDZbURNXZH)UDQFMLSU]H]&DWKHULQHGH/D3UHVOHZbFHOXWHUDSLL MHMJÊÇERNRDXW\VW\F]QHJRZQXND(IHNW\WHUDSLLE\Ê\]DVNDNXMÃFH3RZVWDÊR6WRZDU]\V]HQLH$XWLVPH(VSRLU9HUV Oè(FROH$(9(NWµUHUR]ZLMDPHWRGÇLbLPSOHPHQWXMHZbFRUD]WRQRZ\FKPLHMVFDFK-X×RNRÊRG]LHFLNRU]\ VWD]bWHMIRUP\SRPRF\6SRÐUµGG]LHFLNWµUHVÃZbWHUDSLLSU]\QDMPQLHMRGURNXXF]ÇV]F]DMX×GRV]NRÊ\OXE SU]HGV]NROD0DOWDÌVNLH&HQWUXP3RPRF\SRGSLVDÊRSRUR]XPLHQLH]b$(9(LbRGSURZDG]LGRPRZÃWHUDSLÇ LRUD]V]NROLVSHFMDOLVWµZZb]DNUHVLHPHWRG\L :0DOWDÌVNLP3U]HGV]NROX6SHFMDOQ\PMHGQ\P]bHOHPHQWµZSURJUDPXWHUDSHXW\F]QHJRGODG]LHFL]bDXW\]PHP VÃLQG\ZLGXDOQHVHVMH]DEDZWHUDSHXW\F]Q\FKZHGÊXJL1DXF]\FLHOOXEZRORQWDULXV]SRGF]DV]DMÇÅ]DSURSRQR ZDQ\FKSU]H]G]LHFNRZbDWPRVIHU]HDNFHSWDFMLGODLQLFMDW\ZG]LHFNDUR]ZLMDMHJRSRWU]HEÇE\FLDZbUHODFML2ERZLà ]XMÃWXWHVDP\]DVDG\FRSRGF]DVVHVMLZbSHÊQHMWHUDSLLL .U]\×0DOWDÌVNL ']LHFLRPLbLFK5RG]LQRP 2ODI*DGRZLHFODWIRWDUFKLZXPRÐURGND twarz mamy lub taty i prosząc przy tym „patrz na mnie”. Przestał bać się wchodzić w kontakty z rówieśnikami, a nawet sam zaczął inicjować zabawy. Pojawiły się u niego zabawy z wykorzystaniem wyobraźni, „udawał” np. zdziwienie przy zabawie w chowanego. W chwilach dla niego stresujących uspokajał się obecnością mamy, szukając u niej ukojenia. Zaczął w większym stopniu panować nad złością oraz stał się bardziej samodzielny. Obecnie Wiktor rozpoczął pierwszy semestr w przedszkolu integracyjnym z założeniem, że za rok pójdzie już do zwykłego przedszkola ze zdrowymi dziećmi. Równolegle rozpoczęła się historia Olafa, który przyszedł na świat dzień po Wiktorze – 2 listopada 2009 roku. Pierwszy miesiąc życia spędził w szpitalu, gdzie lekarze usilnie próbowali usta#BHBxQrÉg biMg D2;Qg x/`QrBXg :/vg biƈg się na tyle silny by opuścić szpital trafił do domu dziecka. Ponieważ dom dziecka, pragnął zapewnić Olafowi optymalną opiekę terapeutyczną jakiej wymagał, pracownicy nawiązali kontakt z Maltańskim Centrum Pomocy. I choć pierwsze zetknięcie Olafa z Centrum odbyło się w czwartym miesiącu jego życia, to jednak dopiero w lutym 2013 roku zagościł tu na stałe, rozpoczynając karierę przedszkolaka w Niepublicznym Przedszkolu Specjalnym Związku Polskich Kawalerów Maltańskich. Trzyletni Olaf trafił do grupy dzieci z niepełnosprawnością sprzężoną. I choć w jego grupie było sześcioro dzieci, to właśnie on od razu podbił serca wszystkich pań z grupy. Niebieskooki blondynek z niewiarygodną wręcz pogodą ducha, u którego uśmiech nie schodził z twarzy. Mimo tak trudnych doświadczeń jakie były udziałem Olafa, jest on dzieckiem niezwykle otwartym na innych, chętnym do współpracy, spragnionym kontaktu. Już pierwsze próby rehabilitacji Olafa pokazały, jak wiele potrafił i rozumiał. I choć Olaf nie mówił i miał bardzo ograniczoną możliwość poruszania się, był on w stanie komunikować się za pomocą wzroku, czy prostego ruchu głowy na „tak” lub „nie”. Wszystko to sprawiło, że stał się świetnym kandydatem do przygotowania go do nauki komunikacji alternatywnej. On sam bardzo chętnie podejmował wszelkie aktywności: podczas zajęć rehabilitacyjnych, logopedycznych, a także swoich ulubionych zajęć na basenie. Olaf ma w sobie niezwykły potencjał, który wciąż czeka by się ujawnić i rozwinąć. Jedyne czego potrzebuje to osoby, która stworzy mu odpowiednią do tego przestrzeń i warunki. Dlatego wciąż czeka na rodzinę, która go zaadoptuje. I choć los ciężko doświadczył Olafka, w jego oczach wciąż widać niegasnącą nadzieję, że ktoś zdoła go pokochać. On z pewnością ma w sobie wystarczająco dużo miłości by obdarować nią rodzinę, która zdecyduje się stworzyć mu prawdziwy dom. Wiktor nadal uczestniczy w terapii, która z każdym dniem zbliża go do uzyskania całkowitej samodzielności i umiejętności życia w społeczeństwie. Jednak już dziś możemy powiedzieć o jego wielkim sukcesie i zwycięstwie w zmaganiach z chorobą. Terapia, którą został objęty, przyniosła spektakularne dla niego efekty i dała mu możliwość normalnego życia w przyszłości. To tylko dwie spośród setek podobnych historii. A to, czego uczy nas praca w Maltańskim Centrum Pomocy każdego dnia, to to, że nie nam oceniać, czyje życie ma większą, a czyje mniejszą wartość, oraz że każde dziecko w jednakowym stopniu potrzebuje miłości i szacunku. $JDWD+LUR6]\ED .UDNyZ$OHMD.DV]WDQRZDD ? 12 424 14 52 [email protected] ¾ www.krakow.zakonmaltanski.pl =DSUDV]DP\ZRORQWDULXV]\1DV]HG]LHFLSURV]ÃSREDZ VLÇ]HPQà .RQWDNW$OHMD.DV]WDQRZDDb.UDNµZ 7HOUHMHVWUDFMDRUD]VHNUHWDULDWLbG\UHNFMD &HQWUXP ZZZPDOWDQVNLHFHQWUXPSO .U]\×0DOWDÌVNL =DNRSDQH 5HNROHNFMH0DOWDÌVNLH 5HNROHNFMHWRF]DV EÊRJRVÊDZLRQ\ FLFK\LQQ\ $E\]bWHJRF]DVX F]HUSDÅQDFDÊ\ URNWXWU]HED ZV]\VWNR ]DF]ÃÅ =DNRSDQH 5HNROHNFMH0DOWDęVNLH 18 IRW.U]\V]WRI0D]XUNLHZLF] =DNRSDQHå Zacznijmy od końca. Jako wieloletni wolontariusz jednego z dzieł Zakonu Maltańskiego zastanawiałam się, w czym tkwi przyczyna problemów i zawirowań spotykających nas na każdym kroku. Te rekolekcje odpowiedziały na to pytanie, stając się jednocześnie drogowskazem, jak i gdzie dalej iść. Jeśli Pan Bóg będzie na pierwszym miejscu wszystko będzie na swoim miejscu. Już nieważne, co będzie dalej, ale jeśli nie zaczniemy od modlitwy i zapatrzenia się w Najświętszy Sakrament, to cała nasza praca będzie budowaniem na piasku i pierwsza lepsza burza zdmuchnie nas z powierzchni ziemi. Nasze dzieła musimy budować na fundamencie wiary, umacniać zaprawą modlitwy i Słowa Bożego. Dlatego rekolekcje maltańskie to tak naprawdę początek – jeśli tu będzie nasze Źródło, to wystarczy sił na cały rok pracy. Credo kredą – te słowa przyświecały nam podczas wieczornych rozważań. Wierzę… Kreda kojarzy się ze szkołą. W wierze nie można się zatrzymać, ciągle trzeba się uczyć jej na nowo, ona musi w nas dojrzewać, kto stoi ten się cofa.. Kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Kochaj Panów Chorych, współpracowników, powolną kasjerkę w sklepie i sąsiada. Ale jak to zrobić, jeśli czasem siebie nienawidzimy. Skąd wtedy czerpać wzorce, jak kochać innych? Ƙ KQʊ2g bB2#B2g TQFQ+?É\g :/xB2-g D2@ śli nie w górach dostrzeżesz swą wyjątkowość. Wiktorówki, Polana Rusinowa.. Ostre granie szczytów, drzewa skąpane w jesiennych barwach, oświetlone najpiękniejszymi promieniami słońca, które można było sobie tylko wymarzyć na ten październikowy weekend. To wszystko dla mnie. To dla mnie Sam Bóg to stworzył, żeby cieszyć moje oko. Taki prezent musi być prezentem z miłości. Jeśli On mnie tak bardzo kocha, to co stoi na przeszkodzie, aby też siebie pokochać? A gdybyśmy się już całkiem pogubili, to samo miejsce naszych noclegów nasuwa nam pewien drogowskaz: Księżówka. W 1997 roku był tu Jan Paweł II – najbliższy nam święty, pokazujący jak żyć w naszych czasach, nie jak 300 czy 500 lat temu, tylko dziś, z całym dobrem i złem obecnego świata. Rekolekcje to czas błogosławiony, cichy, inny. Aby z tego czasu czerpać na cały rok, tu trzeba wszystko zacząć. Nie mogło więc zabraknąć rzeczy niezwykłych, niecodziennych, które staną się źródłem wspomnień. Pisaliśmy ikony – niezwykły sposób modlitwy na drewnianej deseczce, gdy wśród kolorowych farb budzi się w nas czyste i niewinne dziecko. Aby bronić wiary musimy mieć często jasne argumenty – dlatego powinniśmy wiedzieć, jak mocno i pięknie splata się wiara z nauką. W niedziele, braliśmy udział w niezwykle ciekawej konferencji z pogranicza kosmologii, fizyki i … życia codziennego. Od rzeczy niezwykłych-początku świata, kosmosu, gwiazdy, doszliśmy w naszych dociekaniach do pytań o działanie kuchenki mikrofalowej, co dzieje się w gotowanym jajku, czy włączonym telefonem jesteśmy w stanie zakłócić urządzenia pokładowe samolotu. Rzeczy wielkie i małe-wszystkie są niezwykłe. Za ten czas modlitwy i umocnienia: Bóg zapłać wszystkim tym, bez których rekolekcje nie mogłyby się odbyć. Za to wszystko Chwała Panu! Tekst: Agnieszka Skowrońska Zdjęcia: Małgorzata Szatan, Marek :`xvKQrbFB .UU]\ .U]\× .U]\×0DOWDÌVNL ]\×× DOWDÌVN DOWD DÌVN 5HNROHNFMH 0DOWDÌVNLH -DNWRG]LDÊD" $NFMDì1DNUÇWNDë Wraz z trwaniem akcji zgłaszano do objęcia pomocą coraz więcej dzieci. W roku szkolnym 2012 / 2013 zapadła decyzja, żeby na kolejną trójkę dzieci nie zbierać – tak jak dotąd – przez cały rok szkolny, lecz przez semestr; w ten sposób w czasie drugiego semestru pomoc trafi do kolejnej trójki dzieci. Obecnie zakończyliśmy pomoc dla Zuzanny Zawiszy (pięcioletniej dziewczynki z dużą wadą wzroku – jest dzieckiem słabowidzącym. Przeszła również operację serca. Aby lepiej funkcjonować musi być objęta ciągłą rehabilitacją i leczeniem); oraz rodzeństwa: Zuzanny i Jakuba Pawlików. Zuzia Pawlik jest trzy i pół letnią dziewczynką z chorobą nowotworową. Dziewczynka bardzo słabo widzi i wymaga stałej opieki oraz bardzo kosztownego leczenia i drogich leków. Jakub Pawlik natomiast ma dziesięć lat. Jest chłopcem chorym na nowotwór z lewostronnym niedowładem kończyn. Również i on potrzebuje rehabilitacji i zaopatrzenia ortopedycznego. Została prowadzona kolejna 6-miesięczna edycja (luty-lipiec 2013) zbiórki nakrętek na rzecz dwójki dzieci: Bartłomieja Kowalczyka i Aleksandry Mróz oraz 19-letniej Angeliki Biskup. Nie byłoby tej akcji i jej sukcesu bez ogromnej liczby wolontariuszy, którzy zaangażowali się i stają na każde wezwanie do przewożenia, czy ładowania korków. Należy tu bx+x2;ƦHMB2grvKB2MBÉgTXg:`x2;Q`xg6B;m`ĠgBƘTXgM/`x2Dga@ łatę – podopiecznego radomskiego Ośrodka „Pomocy Maltańskiej”. Nie byłoby jej również bez zaangażowania setek ludzi, którzy decydują się zbierać nakrętki z myślą o pomocy potrzebującym, a także proboszcza radomskiej parafii Matki Bożej Miłosierdzia ks. prałata Wiesława Taraski, który od lat nieodpłatnie udostępnia nam garaż na terenie parafii na naszą działalność charytatywną. Tekst: Robet Wiraszka Pomysł narodził się w 2010 roku i polegał na zbieraniu plastikowych nakrętek od butelek – tak, by zebrane z ich odsprzedaży pieniądze, można było przekazać na pokrycie kosztów rehabilitacji konkretnego dziecka. Małgorzata Murawska była pierwszą beneficjentką tej akcji. Urodziła się z przepukliną mózgowo – rdzeniową, nie mówi i nie chodzi. Ma także wrodzoną łamliwość kości, co niestety wymagało już niejednej interwencji ortopedycznej. Kiedy zaczynała się akcja Małgosia miała 10 lat. W czasie roku szkolnego 2010 / 2011 nakrętki dla niej zbierano w kilkudziesięciu szkołach, restauracjach, zakładach pracy i prywatnych domach w całym Radomiu. Już w pierwszym miesiącu zebrano 980 kg! Z zebranych pieniędzy udało się sfinansować pierwszy w życiu wyjazd całej rodziny (czyli także rodziców i starszego brata) na turnus rehabilitacyjny i to nad morze. Jak wspomina inicjatorka akcji, Dorota Izbicka: „Małgosia Murawska jest dzieckiem rehabilitowanym przeze mnie od 10 lat. Na przestrzeni tych lat zmieniła się z dziecka wystraszonego i zamkniętego w sobie, w pogodną, uśmiechniętą dziewczynkę. Bardzo lubi przytulać się do znajomych osób – szczególnie do dzieci. Cieszy się z odwiedzin i wizyt. Dobrze czuje się wśród dzieci. Lubi obserwować ich zabawy. Chociaż nie potrafi mówić, świetnie wie, co chce przekazać lub o co zapytać. Stara się to przedstawić na migi. Denerwuje się kiedy „rozmówca” nie potrafi zrozumieć o co konkretnie chodzi i nie pozwala zbyć się byle czym. Bardzo ważne jest dla niej to, aby wszystko leżało na swoim miejscu. Pilnuje aby przedmioty były odkładane na należne im miejsce. Zauważa każdy papierek i pokazuje żeby go sprzątnąć. Ma bardzo dobrą pamięć – pamięta o różnych wydarzeniach i potrafi „wraÏOÃVNL2GG]LDÊ)XQGDFML3ROVNLFK cać” do nich po upływie długiego czasu”. .DZDOHUµZ0DOWDÌVNLFK3URPRFMDLbRUJDQL]DFMD Akcja ta odbiła się szerokim echem w Radomiu, będąc ZRORQWDULDWXå3RPRF0DOWDÌVND dobrą reklamą dla działań spod znaku maltańskiego krzyża. Do drzwi siedziby Fundacji Polskich Kawalerów Maltańskich przy ulicy Miłej 17 w Radomiu wciąż pukali kolej- Oprócz działań na rzecz społeczności osób potrzebujących, ni ludzie oferując pomoc i przynosząc nazbierane nakrętki. ubogich, czy niepełnosprawnych ważnym zadaniem dla śląDorota Izbicka, została nominowana do honorowej nagrody skich maltańczyków jest ratownictwo. Zależy nam, aby na Prezydenta miasta „Dobroczyńca Roku 2011” i w ocenie jak najszerszą skalę propagować ideę ratowania życia ludzkomisji wygrała, pokonując kilkanaście innych inicjatyw. kiego, szczególnie wśród ludzi młodych. Do tego potrzeba Ponieważ akcja ta bardzo ładnie rozwijała się, w roku jednak całych szeregów wolontariuszy. szkolnym 2011 / 2012 nakrętki zbieraliśmy już na rzecz Dlatego z dużą radością przyjęliśmy fakt, że jako Śląski trójki dzieci – były nimi: Hanna Pastuszka (sześcioletnia Oddział Fundacji Polskich Kawalerów Maltańskich w Wardziewczynka chora na autyzm wczesnodziecięcy. Od trze- szawie wygraliśmy konkurs o udzielenie dotacji z budżeciego roku życia regularnie uczęszcza na terapię. Aby le- tu Miasta Katowice na promocję i organizację wolonpiej funkcjonować musi być objęta terapią: psychologicz- tariatu-Pomoc Maltańska. Teren działania, który wyznaczyliśmy nowym wolontariuną, logopedyczną pedagogiczną, muzykoterapią, hipoterapią i integracją sensomotoryczną); Jan Ozimek (roczny szom: ochrona życia i zdrowia ludzkiego są niezwykłej wagi. chłopiec z wodomózgowiem. Do tej pory przeszedł trzy Jeśli mają dobrze uczyć jak ratować ludzkie życie sami muoperacje. Potrzebuje codziennej rehabilitacji i kosztow- szą być dobrze wyszkoleni. Dlatego też przeprowadziliśmy nego leczenia); Kamil Turek (ma cztery lata, urodził się cały cykl specjalistycznych szkoleń, które obejmowały: Çggr`bxiivgFQKmMBF+DBgBMi2`T2`bQMHM2D z mózgowym porażeniem dziecięcym. Ma czterokończyÇggbxFQH2MB2gxƘxF`2bmgT`rgQƘrQHQMi`B+B2g nowy niedowład spastyczny. Kamilek wymaga codziennej, kosztownej rehabilitacji ruchowej, wyjazdów na turnusy ÇggbxFQH2MB2gxƘTbv+?QHQ;BBgbTQƈ2+xM2DgBƘT`Q+2bƦrgTQxMr@ rehabilitacyjne oraz zaopatrzenia w drogi specjalistyczny czych, ze szczególnym uwzględnieniem uczenia się sprzęt rehabilitacyjny). ÇggbxFQH2MB2gxƘxF`2bmgTB2`rbx2DgTQKQ+vg .U]\×0DOWDÌVNL -DNWRG]LDÊD" Tak przygotowani wolontariusze podjęli działania promujące zdrowie pod hasłem „Ty też możesz uratować ludzkie życie!” Prowadzą aktualnie zajęcia profilaktyczno-edukacyjne z zakresu pierwszej pomocy przedmedycznej w przedszkolach, szkołach podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych na terenie miasta Katowice. Brali również udział w Dniach Osób Niepełnosprawnych oraz Dniach Organizacji Pozarządowych, w trakcie których przeprowadzali bezpłatnie pokazy pierwszej pomocy. Projekt ten również jest współfinansowany ze środków budżetu Miasta Katowice. Tekst: Ilona Świerad &KDU\WDW\ZQDNXFKQLDZb$5&(Z5DGRPLX Charytatywna Kuchnia dla Dzieci i Młodzieży od 2010 r. realizuje program dożywiania dzieci i młodzieży skierowany do blisko 400 osób, finansowany przez gminę miasta Radomia w wymiarze 1 zł za posiłek na osobę dziennie – resztę musimy zdobyć sami. Przy uruchamianiu kuchni spośród członFƦrgwFQMmgxM;ʊQrMBg#vHB,gFbXgXghmbxvƖbFB-g:XgAx#B+FBg BƘ_XgqB`bxFgĜgƘQ#QFgrvKB2MBQMv+?giFʊ2,gSXg:B2`vƖbFB-g W. Starowieyski, J. Meysztowicz, I. Caillot, J. Mycielska, ks. L. Brzezina i J. Skarbek – Borowski. Wymagania Sanepidu spowodowały, że konieczne było nie tylko wyburzenie i przesunięcie części ścian działowych, podparcie stropu czy stworzenie nowych ciągów komunikacyjnych – ale także konieczne było zerwanie podłogi i wybranie 98,5 tony ziemi spod części budynku tak, by móc w powstałym w ten sposób 3,5 metrowym wykopie zrobić piwnice na magazyny. Konieczne było także: podlanie fundamentów, wykonanie murów oporowych, wylanie podłóg i stropu, zbudowanie dwóch nowych klatek schodowych: wewnętrznej i zewnętrznej oraz wszystkich prac wykończeniowych. Bardzo dużą ilość czasu i sił poświęcił temu remontowi ks. Andrzej Tuszyński. Sala stołówki udekorowana jest emblematem krzyża maltańskiego. Obecnie wydaje około 400 posiłków dziennych i oprócz doraźnego dokarmiania dzieci i młodzieży przychodzących na zajęcia w Arce, wydaje i rozwozi posiłki dla 12 placówek w mieście, które zajmują się opieką nad młodzieżą. Tekst: Robert Wiraszka ÄZLF]HQLDNDGHWRZ060IRW)DWLPDÉDEXGD ìðZV]\VWNRFRXF]\QLOLÐFLHMHGQHPX]bW\FKEUDFLPRLFK QDMPQLHMV]\FKPQLHÐFLHXF]\QLOLë +RVSLFMXP'RPRZHÐZ7RPDV]D$SZb6RVQRZFX Początek działalności Hospicjum to rok 1996r. Pierwsze spotkanie organizacyjne odbyło się w parafii św. Tomasza Ap. w Sosnowcu z inicjatywy: proboszcza ks. Jana Szkoca, kilku lekarzy dr M. Hanuszkiewicz, dr A. Kopcia, mgr Małgorzaty Czapli. W maju 1997r. nastąpiła rejestracja w Sądzie Rejonowym w Katowicach, w 1998r. otrzymaliśmy propozycję dyr. Caritas ks. S. Wyporskiego o nieodpłatnym korzystaniu z lokalu w stacji Caritas, w 1998r. zarejestrowaliśmy w Wojewódzkim Wydziale Zdrowia NZOZ Hospicjum św. Tomasza Ap. Rok 1999 to rok podpisania pierwszego kontraktu z NFZ na świadczenia z zakresu opieki paliatywnej, a w 2007r. uzyskany został status organizacji pożytku publicznego. Po kilku latach korzystania ze stacji Caritas i po negocjacjach z Prezydentem Miasta Sosnowca, w których również brałam udział jako wice-prezes Zarządu, otrzymaliśmy lokal w centrum miasta. Został on wyremontowany dzięki naszym wypracowanym środkom finansowym. Mieści się ÄZLF]HQLDNDGHWµZ0DOWDÌVNLHM6ÊX×E\0HG\F]QHM w nim biuro, Poradnia Opieki Paliatywnej, pokój pielęgniarek, sala konferencyjna, w której odbywają się szkolenia, zeKorpus Kadetów Maltańskiej Służby Medycznej oddziału brania lekarsko-pielęgniarskie, zebrania wolontariuszy, a raz Kęty został powołany do istnienia we wrześniu tego roku. w miesiącu msze św. celebrowane przez naszych kapelanów. :`mTgKƈQ/v+?gHm/xBgxƘxTƈ2KgÉrB+xvgm/xB2HMB2gTB2`rbx2Dg Pozyskanie nowego lokalu pozwoliło nam bardziej pomocy i przygotowuje do działalności socjalnej. Dnia 22 rozwinąć działalność, ułatwiło nam kontakt z rodzipaździernika 2013 uczestniczyli w pokazie pierwszej nami zgłaszającymi chorych do opieki oraz poprawiło pomocy w Domu Samotnej Matki im. Emilii Wojty- komfort pracy całego zespołu hospicyjnego, w skład łowej w Wadowicach. Ich wyjazd był poprzedzony ćwi- którego wchodzą lekarze różnych specjalności, pielęczeniami, aby mogli jak najlepiej spełnić swoje zadanie. Od gniarki, psycholodzy, pracownicy biurowi, rehabilitansamego początku Korpus Kadetów prężnie działa dzięki ci, wolontariusze niemedyczni. Biorąc pod uwagę fakt opieki nad ponad 100 chorymi determinacji, jaką okazują sami wolontariusze. Dziękujemy siostrom zakonnym prowadzącym Dom za i nie mając wystarczającego kontraktu z NFZ na świadczenia usług dla tych wszystkich chorych, można powiezaproszenie i ciepłe przyjęcie. Tekst: Małgorzata Szatan, Maltańska Służba dzieć, że bardzo wiele świadczeń wykonywanych jest woMedyczna Oddział Kęty lontaryjnie. -DNWRG]LDÊD" Dzięki zaangażowaniu całego zespołu staramy się pozyskiwać środki pieniężne poprzez propagowanie idei hospicyjnej, mającej coraz większą świadomości i zrozumienie społeczeństwa. Pozyskiwanie środków poprzez: organizowanie w parafiach zbiórek pieniężnych za przyzwoleniem księży proboszczów, organizowanie w ramach kampanii społecznej „Pola Nadziei, Marszu Nadziei ulicami miasta z udziałem uczniów, przedszkolaków, wszystkich hospicjantów, pracowników i sympatyków, dokonywanie odpisów 1% od podatków oraz dobrowolnych wpłat na konto hospicjum, zbiórki podczas koncertów charytatywnych - goȐ+BHBgmƘMbgKXBMXg1/vig:2TT2`i-gaiMBbƈrgaQDF-gx2bTƦHg Raz, Dwa, Trzy. Koncerty organizowane przez ks. Pawła Sobierajskiego oraz aktorkę Teatru zagłębie Panią Elżbietę Laskiewicz, odbywające się corocznie w Teatrze Zagłębia i w Klubie im. J. Kiepury w Sosnowcu pozyskiwanie sponsorów z różnych firm - nie sposób wymienić wszystkich. Opieka duszpasterska. Dzięki zaangażowaniu kapłanów ks. Jana Szkoca, ks. dr Pawła Sobierajskiego, ks. Andrzeja Sobaszka, ks. Jacka Furtaka, ks. Witolda Janusa organizujemy modlitewne dni skupienia, msze święte kwartalne dla tych „co odeszli”, jak i dla ich rodzin. Jeden raz w roku odprawiana jest uroczysta msza święta w Katedrze Wniebowzięcia NMP w Sosnowcu, którą +2H2#`mD2gCX1XgEbB²/xg"BbFmTg:`x2;Q`xgEbxFXg Również jeden raz w roku Hospicjum zabezpiecza medycznie pielgrzymów udających się w pieszej Zagłębiowskiej Pielgrzymce do Częstochowy. W ubiegłym roku, w październiku obchodziliśmy 15 rocznicę istnienia naszego domowego Hospicjum. Mimo borykania się z trudnościami, mamy w planie ( co zresztą jest konieczne) budowę hospicjum stacjonarnego. W chwili obecnej brak nam na ten cel należytych środków pieniężnych. W razie konieczności umieszczania chorych w hospicjum stacjonarnym, korzystamy z dobroci i uprzejmości hospicjów w Katowicach, Jaworznie i w Będzinie. Moja praca w Hospicjum Sosnowieckim trwa już 10 lat. Opiekuję się stale kilku lub kilkunastoma chorymi głównie z chorobami nowotworowymi, starając się ulżyć ich cierpieniu fizycznemu i duchowemu oraz dając wsparcie i pocieszenie również rodzinie, przy nadchodzącym „godnym” odejściu ich bliskich. Z racji swojej specjalizacji wykonuję także konsultacje neurologiczne. Wizyty lekarskie zwykle odbywają się raz w tygodniu, ale w przypadkach pilnych i koniecznych „od zaraz”. Muszę tu zaznaczyć, że współpraca lekarsko – pielęgniarska, a także z wolontariuszami niemedycznymi, jest bardzo dobra dzięki dużemu zaangażowaniu i osobowości członków wspólnoty hospicyjnej. Zwalczając ból fizyczny i duchowy chorego, stwarzając przyjazną atmosferę choremu i jego rodzinie, zapewniając opiekę w tak trudnej dla nich sytuacji życiowej, staramy się pokazać, że hospicjum to nie „umieralnia” lecz godne odchodzenie na miarę Człowieka wierzącego w Boskie Miłosierdzie. Skład Zarządu Hospicjum Sosnowieckiego( II kadencja): mgr Małgorzata Czapla – Prezes Zarządu lek. Ewa Mężyk – Wiceprezes Zarządu mgr. Beata Bandura – Skarbnik Zarządu lek. Marzena Swoboda – Dzideczek – Sekretarz Zarządu Andrzej Klimczak – Członek Zarządu Tekst: Ewa Mężyk – lekarz hospicyjny, Sosnowiec, 19.09.2013r. ,9PDQHZU\PDOWDÌVNRåVWUD×DFNLH IRW:RMFLHFK*RÊÃEHN W dniach od 4 do 6 października na terenie gminy Porąbka odbyły się IV manewry maltańsko – strażackie. Dzięki gościnności władz gminy 11 drużyn wraz z organizatorami stacjonowało na terenie LKS Czaniec. Całość manewrów została zaplanowana, zorganizowana i przygotowana przez wolontariuszy Maltańskiej Służby Medycznej oddział Kęty oraz OSP Dankowice. Manewry poprzedził panel naukowy poprowadzony przez członków Zakonu Maltańskiego, jak również zarządu Fundacji Maltańskiej Służby Medycznej. Wśród zaproszonych gości nie zabrakło również władz samorządowych, przedstawicieli zarządu PSP, jak i dyrekcji Bielskiego Pogotowia Ratunkowego, z którym nasz oddział ściśle współpracuje. W nocy uczestnicy manewrów wzięli udział w zdarzeniu mnogim przygotowanym na zamkniętym terenie parafii w Czańcu. W sobotę drużyny musiały zmierzyć się z pięcioma zadaniami, które były fachowo oceniane przez sędziów. Wieczorem w sobotę odbyło się podsumowanie manewrów, zaś w rozdaniu nagród pomogli Prezes Zarządu Maltańskiej Służby Medycznej oraz członek Powiatowego Zarządu PSP w Oświęcimiu, którzy byli obecni na podsumowaniu. Podczas manewrów odbyła się rejestracja dawców szpiku. Odpowiedzieliśmy na apel przyjaciół z Maltańskiej Służby Medycznej z Krosna, którzy poinformowali nas o nagłej chorobie Burmistrza Jedlicze. Aktualnie trwa akcja poszukiwania dla niego dawcy szpiku. Wśród wielu atrakcji przygotowanych dla gości znalazło się zwiedzanie elektrowni Żar, próba umiejętności na .U]\×0DOWDÌVNL strzelnicy sportowej, zaś wieczornej imprezie integracyjnej przygrywała Kapela Śtyry. Dla zwycięskiej drużyny dyrektor bielskiego pogotowia ufundował nagrodę w postaci uczestnictwa w IX Zimowych Międzynarodowych Mistrzostwach w Ratownictwie Medycznym w styczniu 2014 roku w Szczyrku. Całość manewrów zakończyliśmy wspólną mszą świętą w niedzielę, którą odprawił kapelan oddziału MSM Kęty Ks. Mikołaj Szczygieł. Po wspólnej modlitwie i błogosławieństwie zespoły powróciły do domów. Dziękujemy wszystkim sponsorom, dzięki którym mogliśmy uświetnić tą imprezę, zaś zespołom za przyjęcie zaproszenia i udział w manewrach. Z tego miejsca pragnę podziękować wszystkim, Którzy w jakikolwiek sposób włączyli się w przygotowanie manewrów. Tekst: Mariusz Zawada Komendant Maltańskiej Służby Medycznej o. Kęty 0DOWDQLDGD Pod tą nazwą kryje się spotkanie dla osób niepełnosprawnych organizowane przez Ośrodek Pomocy Fundacji Polskich Kawalerów Maltańskich „Pomoc Maltańska” w Radomiu przy współpracy Imperial Tobacco. Dotychczas odbyły się trzy edycje Maltaniady (2010, 2011, 2012) Spotkanie adresowane jest przede wszystkim do osób ze znaczną niepełnosprawnością ruchową, czyli osób niesamodzielnych w zaspokajaniu podstawowych czynności dnia codziennego, chociaż udział w niej mogą brać także osoby z lżejszymi stopniami niepełnosprawności. Dobór tej zasadniczej grupy determinuje jednak cały program i ideę spotkania. Przede wszystkim chodzi o to, by ci chorzy ludzie mieli możliwość wyjść z domu i spędzić dzień na świeżym powietrzu w ciekawie zorganizowanym dniu. O tym, jak to jest ważne, niech świadczy chociażby taki fakt, że uczestnicy imprezy są przez radomski Ośrodek Pomocy przywożeniu busami nie tylko z Radomia i okolic, ale także spod 3RGSLVIRWRIRW3UDFRZQLF\2ÐURGND -DNWRG]LDÊD" Iłży, Kielc, Tomaszowa Mazowieckiego, Nowego Miasta czy Dęblina. Dzieje się tak dlatego, że w ich okolicach nikt takich spotkań dla nich nie organizuje... Program adresowany jest zarówno dla osób niepełnosprawnych, jak i dla ich opiekunów. Część zajęć odbywa się dla obu tych grup, zaś do części zajęć obie grupy rozdzielamy. Razem wszyscy oglądają i uczestniczą w prezentacjach nowości do rehabilitacji czy też urządzeń ułatwiających życie (np. schodołazów). Razem jedzą posiłki, zwiedzają Jedlnię, razem śpiewają karaoke i przy ognisku. Jednak gdy nadchodzi czas zajęć z pierwszej pomocy dla osób niepełnosprawnych, dla ich opiekunów, wolontariusze „porywają” naszych podopiecznych na pokazy dogoterapii czy hipoterapii. Jeśli jest ładna pogoda odbywają się przejażdżki w saniach ciągniętych przez konie z pobliskiej stadniny. Chcemy, by każdy znalazł coś dla siebie – mógł poszerzyć swoją wiedzę z zakresu opieki nad chorym, ale też nie zapominał, że najlepszym lekarstwem jest niewymuszony uśmiech i zwykła serdeczność. W sumie udaje nam się zorganizować zajęciami cały dzień. A kiedy przychodzi czas pożegnania, padają pytania – dlaczego mamy spotkać się dopiero za rok? Tekst: Robert Wiraszka 3U]HND]DQLHVSU]ÇWXGR.QXURZD W dniu 3 listopada 2013 Śląski Oddział Fundacji Polskich Kawalerów Maltańskich przekazał dla parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Knurowie dwa wózki, dwa chodziki oraz dwie pary kul. Sprzęt z Maltańskiego Ośrodka w Katowicach odebrał ks. Piotr Larysz, wikariusz tejże parafii oraz inicjator kampanii społecznej „Wkręć się w pomaganie”. Warto wspomnieć, że mieszkańcy Knurowa oraz wolontariusze Fundacji aktywnie włączają się w kampanię społeczną. Cieszymy się, że Knurów jest kolejnym śląskim miastem, gdzie możemy służyć potrzebującym. h2Fbi,gJ`2Fg:`xvKQrbFB IRWDUFKIXQGDFML -DNWRG]LDÊD" 0DOWDÌVNLZ\MD]GGR:DUV]DZ\]bQLHSHÊQRVSUDZQ\PL Serdecznie dziękujemy: - Darczyńcom, za okazaną hojność - Dyrekcji Sklepu, Panu Pawłowi Partyce za zrozumienie potrzeb naszych podopiecznych - wolontariuszom za wielką pomoc i służbę. h2Fbi,gJ`2Fg:`xvKQrbFB ÄZLF]HQLDVÊX×EUDWXQNRZ\FK.DWRZLFH :\MD]GGR:DUV]DZ\IRW0DÊJRU]DWD6]DWDQ W dniach 5-6 czerwca odbył się wyjazd podopiecznych i wolontariuszy do Warszawy. :ƈƦrMvKgTQrQ/2KgT`xvDx/mgȐH²bFB2Dg;`mTvg#vƈgCm#BH2@ uszowy Charytatywny Koncert w Filharmonii Narodowej. Muzyka, jak i występ poszczególnych artystów wywołał w nas niesamowite emocje i niezapomniane wrażenia. Koncert był swoistą muzyczną wędrówką: słuchać mogliśmy muzyki poważnej, jazzu, a także muzyki współczesnej. Na b+2MB2grvbi²TBHBg:`vg:mi?KM-gi`Ġ#+x-gaiMBbƈrg.`x2@ wiecki, światowej klasy pianista, Konstanty Wileński, pianista-wirtuoz, kompozytor znany na całym świecie. Pobyt w Warszawie był również szansą, aby odwiedzić Zamek Królewski, Muzeum Fryderyka Chopina, Muzeum Powstania Warszawskiego. W tak napiętym programie był również czas na spacer po Krakowskim Przedmieściu, /QDȐ+B2g /Qg :`Q#mg LB2xMM2;Qg ʉQƈMB2`xg +xvg Sƈ+mg S`2@ zydenckiego. Wyjazd nie mógłby się odbyć bez wsparcia i życzliwości: Pani Agnieszki Willenberg, Pana Sławomira Willenberga, Pani Doroty Skoczylas, Pana Przemysława Delesa. h2Fbi,gJ`2Fg:`xvKQrbFB Dnia 18 czerwca 2013 roku na 302 kilometrze autostrady na trasie Opole - Katowice odbyły się ćwiczenia służb ratunkowych. Za zgodą Wojewody Śląskiego Zygmunta Łukaszczyka, w porozumieniu z Wojewódzkim Centrum Za`x²/xMBgE`vxvbQr2;QgQ`xgxƘ:2M2`HM²g.v`2F+D²g.`Ʀ;g Krajowych i Autostrad przygotowano pozorację zdarzenia masowego- zderzenia autokaru z cysterną przewożącą substancję łatwopalną. W ćwiczeniach wzięli udział strażacy z Państwowej Straży Pożarnej (PSP) oraz z Ochotniczej Straży Pożarnej, podstawowe i specjalistyczne Zespoły Ratownictwa Medycznego z Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego, Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, Policja, a także zespół psychologów i duchowni. Maltańska Służba Medyczna została poproszona o realne zabezpieczenie medyczne manewrów. Zespół Maltańskiej Karetki stawił się na komendzie PSP Katowice i wraz z organizatorami ćwiczeń przejechał w kolumnie na miejsce pozoracji. Przez cały czas trwania manewrów nasz zespół czuwał nad zdrowiem i życiem osób uczestniczących w ćwiczeniach. W imieniu członków zespołu oraz całej Maltańskiej Służby Medycznej dziękujemy organizatorom za tak wielkie zaufanie i możliwość uczestniczenia i współpracy podczas tak dużych manewrów. Tekst: Olga Żochowska, ,,,.RQNXUVGOD'DUF]\ÌFµZ W sobotę, 29 czerwca na terenie sklepu SIMPLY w Katowicach odbył się III Konkurs dla Darczyńców. Klienci, którzy ofiarowali produkty żywnościowe, wzięli udział w specjalnym konkursie, w którym główną nagrodę – bezpłatny udział w kursie pierwszej pomocy – wygrała Aleksandra Węglarzyn z Katowic. Serdecznie gratulujemy! Pragniemy dodać, że przekazane produkty, ok. 350 kg żywności, zostały przekazane na organizację IX Maltańskiego Obozu Integracyjnego dla Osób Niepełnosprawnych w Szczyrzycu. ÄZLF]HQLDVÊX×EUDWRZQLF]\FKIRW3LRWU.DF]PDUHN 90DOWDÌVNL.RQFHUW&KDU\WDW\ZQ\ =ZLÃ]HN3ROVNLFK.DZDOHUµZ0DOWDÌVNLFK POZNAŃ 6 grudnia 2013 roku godz. 19, Aula Uniwersytecka Saleem Abboud ASHKAR - fortepian Łukasz Borowicz - dyrygent Orkiestra Filharmonii Poznańskiej Johannes Brahms Koncert fortepianowy nr 1 op. 15 d-moll Bedrˇich Smetana Moja ojczyzna (fragmenty): Wyszehrad, Wełtawa, Šárka PAKIET SPONSORSKI Sponsor Strategiczny – min. 20 000 zł W ramach tego pakietu oferujemy: ÇggxKB2bx+x2MB2g HQ;Qg aTQMbQ`g ai`i2;B+xM2;Qg Mg xT`Qbx2@ niach i plakatach ÇggTm#HB+xM2gTQ/xBĠFQrMB2gaTQMbQ`QrBgai`i2;B+xM2KmgT`x2/g rozpoczęciem Koncertu ÇggKQʊHBrQȐÉgTQbirB2MBg#MM2`mgxƘHQ;QgaTQMbQ`gai`i2;B+x@ nego w holu Filharmonii Poznańskiej Çg̖Ƙ#2xTƈiMv+?g#BH2iƦrgMgEQM+2`i Sponsor – min. 5 000 zł ÇggxKB2bx+x2MB2gHQ;QgaTQMbQ`gMgxT`Qbx2MB+?gBƘTHFi+? Çg̜Ƙ#2xTƈiM2g#BH2iv Czcigodne Damy, Szanowni Konfratrzy, Szanowni Państwo, Filharmonia Poznańska oraz Związek Polskich Kawalerów Maltańskich już po raz piąty organizują „Maltański Koncert Charytatywny”, który odbędzie się w Poznaniu w dniu 6 grudnia 2013 roku. Dochód z tego Koncertu będzie przekazany na wyposażenie nowego obiektu Centrum Pomocy Maltańskiej „Komandoria” w Poznaniu. Obiekt ten został już formalnie oddany do użytku, 24 czerwca odbyło się jego uroczyste otwarcie z udziałem C1ƘEbXg`+v#BbFmTgaiMBbƈrg:²/2+FB2;Q-gqB+2T`2xv/2Mig Miasta Poznania Pana Tomasza Kayzera, Wicewojewody Poznańskiego Pana Przemysława Paci oraz Ambasadora Zakonu Maltańskiego w Polsce Pana Vinzenzo Manno. W najbliższych tygodniach rozpoczną w nim działalność lekarze – wolontariusze KRAKÓW 24.11.2013, godz.19.00 Aula Akademii Muzycznej Florianka przy ul Basztowej 8 w Krakowie Strategiczny sponsor BANK BZ WBK Sponsorzy: ASPEN, MARR - Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego, Kancelaria Domański, Zakrzewski, Palinka Wystąpią: Zespół barokowy Andrzeja Zawiszy :2Q`;gS?BHBTTgh1G1JLLgU̢̨̢̖@̢̨̥̥V Suite a-moll Ouverture, Les Plaisirs, Air à l’Italien, Menuett I&II, Réjouissance, Passpied I&II, Polonaise Michaela Koudelkova - flet prosty Monika Boroni - skrzypce kontynuujący dzieło Specjalistycznej Przychodni Onkologicznej „Pomoc Maltańska” w Poznaniu, która przez ostatnie 20 lat przyjęła ponad 87 tysięcy pacjentów. W budynku będą też działały warsztaty terapii zajęciowej dla osób niepełnosprawnych oraz Maltańska Służba Medyczna. Obecny rok jest rokiem wyjątkowym – obchodzimy 900-lecie Zakonu Maltańskiego, 20-lecie wspomnianej Przychodni oraz planujemy V Maltański Koncert Charytatywny w Poznaniu. Z przyjemnością informujemy, że patronat nad Koncertem objęli: JE Albrecht Freiherr v. Boeselager, Wielki Szpitalnik Zakonu Maltańskiego JE Ksiądz Arcybiskup Stanisław Gądecki, Metropolita Poznański, JE Vincenzo Manno, Ambasador Zakonu Maltańskiego w Polsce, Pan Marek Woźniak, Marszałek Województwa Wielkopolskiego, Pan Ryszard Grobelny, Prezydent Miasta Poznania JM prof. dr hab. Bronisław Marciniak, Rektor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, JM prof. dr hab. Jacek Wysocki, Rektor Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Będziemy wdzięczni za pomoc w pozyskiwaniu sponsorów na Koncert. Zapraszamy też do udziału w nim (zaproszenia i bilety będą dystrybuowane w listopadzie).Na obecnym etapie z przyjemnością informujemy, że sponsorami strategicznymi Koncertu będą: W imieniu współorganizatorów, Jerzy Baehr Wiceprezydent Związku Polskich Kawalerów Maltańskich PbQ#g/QgFQMiFim,gJ;/H2Mg:QbF@g"m+xFQrbFtel.: 796-291-091, e-mail:[email protected] Agata Habera - skrzypce Elżbieta Stonoga - altówka Dariusz Żurawek - wiolonczela Łukasz Madej - kontrabas Andrzej Zawisza - klawesyn Sopran - Edyta Piasecka Baryton - Michał Kutnik Przy fortepianie - Kristina Szeluszenko `Bg6B;`gǶLQMgTBmgM/BdzgxƘQT2`vgDzq2b2H2g6B;`dzgqXƘJQx`i .m2igDzGg+Bg/`2KgHgKMQdzgxƘQT2`vgǷ.QMg:BQpMMBdzgqXXJQx`i :Xo2`/BgDzi`pBidz`BgoBQH2iivgDz1gbi`MQdz .m2igoBQH2iivgBƘ:2`KQMigxƘAAFimgQT2`vgh`pBiig:Ƙo2`B2;Q Emmerich Kalman „Ksiezniczka Czardasza‘ Czardasz Sylvy C2``vg "Q+Fg Dz:/v#vKg #vƈg #Q;+x2Kdzxg KmbB+Hmg DzaF`xvT2Fg Mg/+?mdz Szanowni Państwo, W imieniu własnym oraz podopiecznych fundacji prowadzonych przez Zakon Maltański w Polsce zwracam się z prośbą o przekazanie naszej organizacji 1% z Państwa podatku. Pieniądze, które wpływają na konto naszej fundacji, która ma status OPP, każdego roku przeznaczane są na prowadzenie dzieł, których wykaz znajdziecie Państwo na naszej stronie. Związek Polskich Kawalerów Maltańskich, będący częścią Suwerennego Rycerskiego Zakonu Szpitalników św. Jana Jerozolimskiego zwanego Rodyjskim i Maltańskim, założony w 1921 r. działający na emigracji w czasach komunistycznych, został ponownie reaktywowany w Polsce w roku 1990 i od tamtej pory konsekwentnie realizuje misję Zakonu. Aktualnie, dzięki darczyńcom i pracy członków Związku oraz wolontariuszy, funkcjonuje 6 Ośrodków Pomocy dla Osób Niepełnosprawnych (Kraków, Poznań, Katowice, Radom, Olsztyn, Warszawa), Centrum Pomocy Niepełnosprawnym Dzieciom i Ich Rodzinom w Krakowie, 14 Placówek Służby Medycznej, Szpital w Barczewie, Przychodnia Onkologiczna - Maltańskie Centrum Pomocy Komandoria i Warsztaty Terapii Zajęciowej dla Osób Niepełnosprawnych w Poznaniu oraz Domy Pomocy Społecznej w Szyldaku i Puszczykowie. Ponadto w ciągu roku realizowanych jest szereg innych programów pomocowych. Łącznie, każdego roku, stałą pomoc otrzymuje ponad 2187 osób a dodatkowo doraźną około 14251 osób. Ponadto tysiące godzin przepracowali ochotnicy Maltańskiej Służby Medycznej. Zakon Maltański od blisko 1000 lat opiekuje się chorymi i ubogimi, jest najstarszą instytucją charytatywną na świecie i pierwowzorem wszystkich akcji humanitarnych. W tym roku przypada szczególna rocznica 900 lat wydania bulli papieskiej, nadającej suwerenność Zakonowi, tak od władzy świeckiej, tak i kościelnej. Z tej okazji, 4 czerwca br. odbył się uroczysty, jubileuszowy koncert w Filharmonii Narodowej w Warszawie. W imieniu całego Zakonu Maltańskiego w Polsce i podopiecznych, proszę o wsparcie prowadzonych przez nas dzieł charytatywnych Waszym 1%. Z wyrazami szacunku Aleksander Tarnowski – Prezydent =:,Â=(.32/6.,&+.$:$/(5: 0$/7$Ë6.,&+68:(5(11(*2 5<&(56.,(*2=$.2186=3,7$/1,.: Ï:,Æ7(*2-$1$-(52=2/,06.,(*2 =:$1(*252'<-6.,0,b0$/7$Ë6.,0 =DUHMHVWURZDQ\Zb.UDNRZLHPDMD 1,35(*21 Adres:DO.DV]WDQRZDD3/.UDNµZ ZZZ]DNRQPDOWDQVNLSO Adres koresp.: XO-D]JDU]HZVND 3/:DUV]DZD HPDLONDQFHODULD#]DNRQPDOWDQVNLSO 25*$1,=$&-(32:2É$1(35=(= =3.0'2'=,$É$1,$:b'8&+8 =$.218 )81'$&-$32/6.,&+.$:$/(5: 0$/7$Ë6.,&+ì3202&0$/7$Ë6.$ë :b32=1$1,8 2UJDQL]DFMD3R×\WNX3XEOLF]QHJR 1,3.56 5(*21 XOÏZLÇWRMDÌVND3/3R]QDÌ ZZZZLHONRSROVND]DNRQPDOWDQVNLSO WHO MHU]\EDHKU#]DNRQPDOWDQVNLSO 0$/7$Ë6.,(&(175803202&< ì.20$1'25,$ë:b32=1$1,8 Adres: 3/3R]QDÌXOÏZLÇWRMDÌVND WHO Bank: .UHG\W%DQN3%,6$,,2GG]3R]QDÌ :SÊDW\Zb3/1 '203202&<0$/7$Ë6.,(- :b386=&=<.2:,( XO'ZRUFRZD3/3XV]F]\NRZR ZZZSXV]F]\NRZR]DNRQPDOWDQVNLSO 3HORZVNL-HU]\ WHOID[ PDOWDGRP#ZSSO 3.26$ :$56=7$7<7(5$3,,=$-Æ&,2:(- :b32=1$1,8 XO0LDVWNRZVND 3/3R]QDÌ ZZZZW]SR]QDQ]DNRQPDOWDQVNLSO $QQD+RMGD1RZDN WHOID[b ZW]SR]QDQ#SRPRFPDOWDQVNDSO )81'$&-$32/6.,&+.$:$/(5: 0$/7$Ë6.,&+ì3202&0$/7$Ë6.$ë :b:$56=$:,( 1,3.565(*21 XO-D]JDU]HZVNDORN 3/:DUV]DZD ZZZPD]RZV]H]DNRQPDOWDQVNLSO NRP VODZRPLUZLOOHQEHUJ#ZSSO 32:,$72:<6=3,7$/3202&< 0$/7$Ë6.,(-SZ%Ê*(5$5'$ :b%$5&=(:,( XO1LHSRGOHJÊRÐFL 3/%DUF]HZR ZZZEDUF]HZR]DNRQPDOWDQVNLSO .XGÊD5\V]DUG NRPbb WHOb V]SLWDO#V]SLWDOPDOWDQVNLSO 3.2%36$2GG]LDÊbZ2OV]W\QLH '203202&<632É(&=1(-ì0,&+$É$ $5&+$1,2É$ëZb6=</'$.8 XO*GDÌVND3/6]\OGDN ZZZV]\OGDN]DNRQPDOWDQVNLSO %XUGDOVNL5REHUW ID[ WHO HPDLOV]\OGDN#GSVSO 3.2%36$2GG]LDÊbZ2VWUµG]LH 0$/7$Ë6.,2Ï52'(.3202&< Zb:$56=$:,( XO-H]LHUVNLHJRb3/å:DUV]DZD 6WDFKXUD%DUEDUD WHOb ID[b RVURGHNZDUV]DZD#SRPRFPDOWDQVNDSO 0$/7$Ë6.,2Ï52'(.3202&< Zb32=1$1,8 XO6ÊRZDFNLHJR 3/å3R]QDÌ 0DQNLHZLF]0DFLHM WHOID[b RVURGHNSR]QDQ#SRPRFPDOWDQVNDSO 0$/7$Ë6.,2Ï52'(.3202&< Zb.$72:,&$&+ XO3RZVWDÌFµZ 3/å.DWRZLFH &LHVLHOVND0DJGDOHQD WHOID[b RVURGHNNDWRZLFH#SRPRFPDOWDQVNDSO 0$/7$Ë6.,2Ï52'(.3202&< Zb5$'20,8 XO0LÊD3/å5DGRP 0D]XUNLHZLF]0DULD WHOID[b RVURGHNUDGRP#SRPRFPDOWDQVNDSO 0$/7$Ë6.,2Ï52'(.3202&< Zb2/6=7<1,( XO.RSHUQLND3/å2OV]W\Q :UÃEHO'HUODF],ZRQD WHOID[b RVURGHNROV]W\Q#SRPRFPDOWDQVNDSO )81'$&-$32/6.,&+.$:$/(5: 0$/7$Ë6.,&+:b.5$.2:,( 1,3.565(*21 $O.DV]WDQRZDbD3/.UDNµZ ZZZPDORSROVND]DNRQPDOWDQVNLSO WHObb NU]\V]WRIPRF]XUDG#]DNRQPDOWDQVNLSO 0$/7$Ë6.,(&(175803202&< 1,(3(É12635$:1<0'=,(&,20,b,&+ 52'=,120 $O.DV]WDQRZDbD3/.UDNµZ ZZZNUDNRZ]DNRQPDOWDQVNLSO 5HF]HN(ZD WHOb ID[b ELXUR#PDOWDQVNLHFHQWUXPSO 3.2%36$ $0$/7$Ë6.,2Ï52'(.:&=(61(- ,17(5:(1&-, 5HF]HN(ZD WHO WHOb SRPRF#PDOWDQVNLHFHQWUXPSO ,325$'1,$='52:,$36<&+,&=1(*2'/$ '=,(&,0É2'=,(Ö<,b,&+52'=,1 WHOb ,,325$'1,$/2*23('<&=1$ WHOb ,,,2Ï52'(.5(+$%,/,7$&-,'=,(11(-'/$'=,(&, WHOb ,325$'1,$='52:,$36<&+,&=1(*2'/$26% =b$87<=0(0'=,(&,Æ&<0 WHOb %1,(38%/,&=1(35=('6=.2/( 63(&-$/1(=:,Â=.832/6.,&+ .$:$/(5:0$/7$Ë6.,&+ %DQDFK.RFLRÊHN*UD×\QD WHOb ID[b SU]HGV]NROH#PDOWDQVNLHFHQWUXPSO )81'$&-$0$/7$Ë6.$6É8Ö%$ 0('<&=1$ 1,3.565(*21 XO3RZVWDÌFµZ3/.DWRZLFH ZZZPVP]DNRQPDOWDQVNLSO WHOID[b NRPbb SUH]HV#IPVPSO 6,('=,%$=$.218 ,$0%$6$'< 629(5(,*10,/,7$5<25'(5RIb0$/7$ 0$*,675$/3$/$&( 9LD&RQGRWWL,7å5RPH ZZZRUGHURIPDOWDLQW WHO ID[ LQIR#RUGHURIPDOWDLQW $0%$6$'$=$.2180$/7$Ë6.,(*2 Zb32/6&( -(3DQ9LQFHQ]R0DQQR XO%UDFND3/å:DUV]DZD ZZZDPEDVDGD]DNRQPDOWDQVNLSO 6NU\WND3RF]WRZD 3/å:DUV]DZD WHOID[b DPEDVDGD#]DNRQPDOWDQVNLSO $0%$6$'$53SU]\672/,&< $32672/6.,(-Lb=$.21,(0$/7$Ë6.,0 3LRWU1RZLQD.RQRSND 9LDGHL'HOĆQLLQW,7å5RPD ZZZDPEDVDGD]DNRQPDOWDQVNLSO WHObb ID[b ZDW\NDQDPEVHNUHWDULDW#PV]JRYSO