Wiersze - Szyszków nad Prosną

Transkrypt

Wiersze - Szyszków nad Prosną
Zofia Żłobińska
Wybrane wiersze ze zbioru „Kwiaty Polne”
Tęsknota
Dziś znam drogę, którą przez lata chodziłam, mijałam
topole co sięgają nieba, a które podczas lekcji moja
klasa sadziła.
Minęłam most, potem zakręt w prawo, znane
domostwa, znane mi twarze i wreszcie dom, którego
drzwi dla mnie zawsze na oścież otwarte.
Każdy przeżyty tu dzień ma zapisaną kartę; leszczyny,
kasztany, jabłonie jakże mi znane, bo każde z tych
drzew ma w moim sercu wyryte znamię.
Weź koszyk i przynieś wiśni z ogrodu - często mawiał
mi ojciec a ja szczęśliwa biegłam i rwałam tu nad
ranem koguty piały jak najęte ptaki za swój śpiew
zapłaty nie czekały sosny z igliwia rzucały pod nogi
dywan.
Piło się tu mleko świeże, jadło młode kurczaki,
zrywało kiście winogron porzeczki obierało z krzaków.
Dziś wszystko umilkło, dom cichy i pusty nawet koty
i pies z tęsknoty się nie łaszą, dziś przebyłam drogę,
która mi młodość wyryła w pamięci, dziś poznałam
ból tęsknoty którego przed laty nie znałam.
Życiorys kombatanta
Zrodziła go matka ziemia, wychowała bieda wrósł
w otoczenie z otwartą dłonią śmiejącymi oczami witał
przechodnia witał każdego, kto przekraczał próg
naszego domu.
Burza wojenna porwała mu lata na strzępy w niewoli
z „P" na piersi ciągnąc dziecko za rękę zbierał
kamienie i oset brocząc krwią po niemieckich polach.
Zaprzyjaźniony
z
wiatrem
deszczem
i
głodem
spoglądał w niebo czekając aż umilkną bombowce.
Przyszedł, dał Bóg, do swojego domu całując kłosy
zbóż tulił snopy.
W rytm orkiestry z wiatru tańczył z kosą po łące,
rozmawiając z ptakami. Zmęczony siadł pod dębem.
Wchodząc do sadu, brał owoc kosztując jego smak
i zapach.
Pisząc list do syna w skupieniu, ważył powagę słów,
szanując godność człowieka. Nadszedł jednak dzień,
gdy uścisk jego dłoni stał się zimny, wzrok przybladł
zmęczone serce ustało i rozdzwoniły się dzwony. Stary
dąb z korzeni uplótł kołyskę, ziemia otuliła go żółtym
kirem, a chór ptaków każdego dnia odprawia mszę
żałobną.
Urodzona w latach demokracji, urodzona w epoce
stalinowskiej nie zaznałam smaku wojennej krwi
w berecie i fartuchu z tarczą rosłam słuchając, jak
mnie zapewniano, że nie mamy już wrogów, granice
nasze pewne i stabilne a karty historii już wszystkie
odkryte.
Przypłynął jednak czas, gdy demokracja ukazała
prawdziwą twarz i nędzę, czołgi i patrole stanęły na
naszych ulicach znów polała się krew Polaka, poszły
w ruch karabiny i pałki, potem rewizje, internowania.
Stanęli w zwartym szeregu jednak ci co są stworzeni
do ciężkiej roboty chwycili ster rządu w swoje ręce
zacisnęli pięści i krzyknęli dosyć!
U siebie jesteśmy i na własnej ziemi gdzie wiara, praca
i prostota tam zagnieździły wzorce naszych przodków,
żaden ustrój krwi naszej nie zmieni, żadna partia
krzyży nie postrzępi.
Dla wszystkich Polaków Polsko tyś ojczyzną dziś jesteś
wolna, święcimy twą niepodległość obyś już nigdy
w niewolę nie wróciła bo choć rany zagojone,
pozostała i ostrzega blizna.
Wyorani z ziemi
I.
Tu trzeba być. Miłość do ziemi wyssać z mlekiem
matki rozpalać w piecu suche smolne szczapki
karmić zwierzęta domowe z ręki ścigać się z burzą
przy zwózce siana z łąki gołymi stopami chodzić po
mokrej trawie nie znać wolnego czasu spędzanego
w knajpie zatapiać nogi w piaszczystej glebie gdzie
piasek wiatr przesypuje jak chmury po niebie.
II.
W niskim ukłonie oczyszczać ziemię z chwastów ogród
z warzywami i klomby barwnych kwiatów, ochraniać
każdy skrawek sivojej miedzy w zachodzącym słońcu
odnaleźć morze wiedzy, poznać woń potu i pracę
w gumowych
butach
zaznać
ból
pęcherzy
na
pracowanych dłoniach oceniać smak świeżego masła
i wiejskiego chleba nosić w kieszeni sąsiednią pomoc
i przychylność nieba.
III.
Tu trzeba się urodzić. Tu trzeba żyć, rozumieć spaloną
od słońca twarz starca poznać cenę za wolność
i powietrze świeże, nauczyć się szacunku do kłosów
zboża i pełnych dzieży nauczyć się ptasiej i zwierzęcej
mowy przed pracującymi w polu nisko chylić głowy.
Gdy w swym sercu z młodości odbijesz herb wioski
oddechem jej pozostaniesz po grobowe deski, żaden
tytuł ni posada nigdy go nie zatrze do swej wioski
powracać będziesz nawet będąc starcem.
„Każdy ma swoje miejsce na ziemi”
.
Każdy ma swoje miejsce na ziemi,
Dla nas tym miejscem Szyszków jest.
Tu zasypiamy, tu się budzimy,
Tutaj witamy każdy dzień.
.
Nie dla nas Praga, Londyn, Warszawa,
Nie dla nas wielki, bogaty świat.
Dla nas rodzina, dom i zagroda,
Nad głową błękit, w kaplicy dzwon.
.
Każdy z nas tylko jedno ma życie,
Nasze związane z tym miejscem jest.
Choć lat każdemu z nas wciąż przybywa,
Tu chcemy mieszkać, tu chcemy żyć.
.
Czas niejednemu posrebrzył włosy,
I okulary zdobią nam twarz.
Wnuki już dawno nas przerosły,
Na naszych oczach zmienia się świat.
.
Nie dla nas Praga, Londyn, Warszawa,
Nie dla nas wielki, bogaty świat.
Dla nas rodzina, dom i zagroda,
Nad głową błękit, w kaplicy dzwon.
.
Od wieków Szyszków ma swoją rzekę,
Od zawsze Prosna płynęła tu.
Nazwy te zawsze w sercach nosimy,
Tu powracamy z dalekich stron.