Artykuł

Transkrypt

Artykuł
ZDROWIE DOBROSTAN 4/2013
DOBROSTAN I SPOŁECZEŃSTWO
ROZDZIAŁ XIII
Zakład Etyki i Filozofii Człowieka Uniwersytetu Medycznego w Lublinie
Department of Ethics and Human Philosophy, Medical University of Lublin
LUCYNA PATYJEWICZ
Etyczne aspekty holocaustu
Ethical aspects of holocaust
„Problem moralny, jaki mamy z Holokaustem,
(…) nie polega na tym, że sprawcy byli nieludzcy,
ale na tym, że byli ludzcy, tacy jak my”1[7].
Yehuda Bauer
„Żydzi uważają się za naród wybrany, patrzą z góry na gojów, uważają ich za gorszych, mniej inteligentnych. Wyśmiewają ich. Trzymają się od nich z daleka. Nigdy
mi się to nie podobało. Nie zgadzało się z wpojonymi mi zasadami humanitaryzmu.
Przecież nie da się tego pogodzić. Albo jest się humanitarnym i szanuje się każdego
człowieka, albo nie. (…). Chrystus, którego Żydzi odrzucili, głosił miłość, miłosierdzie i przebaczenie dla wszystkich, a więc i dla mnie. Zastanawiałem się, co by się
stało, gdyby sprawy potoczyły się inaczej… (…). Ilu Żydów ryzykowałoby życie, by
ocalić chrześcijanina w imię miłości i miłosierdzia. Niezbyt wielu, pomyślałem.
A teraz w Europie nie będzie już Żydów… Odebrano im prawo do życia… (…).
Nie mogę nie uwierzyć w Chrystusa. (…). Który przebacza… Który nikogo nie odrzuca… Który kocha… Który pociesza samotnych i uciskanych… Inaczej niż Żydzi,
których znałem i którzy gardzili wszystkimi innymi”2[13].
Joseph S. Kutrzeba
Nie sposób podejmować tematyki Holocaustu pomijając jego aspekty etyczne.
Aspekty te zawarte są w refleksji etycznej nad ludzką moralnością, zarówno nad tą,
która zaplanowała, zorganizowała i skrupulatnie przeprowadziła mord Żydów, jak
również nad tą, która prowadziła do ratowania ich przed koszmarem obozów zagłady i umierania w komorach gazowych.
Celem pracy z pogranicza etyki i tanatologii jest zwięzłe, a zarazem ogólne ujęcie podstawowych etycznych aspektów Holocaustu, jako zjawiska moralnego podległego analizie i ocenie etycznej.
Cyt. Za: Gross J. T, Złote żniwa. Rzecz o tym, co się działo na obrzeżach zagłady Żydów, Kraków 2011,
s. 199.
2
Kutrzeba J. S., Kontrakt. Życie za życie, Warszawa 2011, s. 141-142.
1
ZDROWIE I DOBROSTAN NR 4 /2013
Dobrostan społeczeństwo
1. HOLOKAUST A ANTYSEMITYZM – PERSPEKTYWA ETNICZNA
Pojęcie „holokaust” pochodzi od słowa greckiego „holocaustikós”, które oznacza
ofiarę spaloną w całości, tj. całopalną (gr. holos – „cały”, kaustos – „spalony”).
Pojęcie to zostało następnie przeniesione do kościelnej łaciny jako termin religijny.
„Ponieważ łacina nie ma litery „k”, czyli greckiej kappy, pojęcie to ok. 400 r. po
Chrystusie pojawiło się w formie „holocaustum”. Około 1250 r. w jednym z angielskich przekładów Biblii znajdujemy je w formie „holocaust”. (…). W 1933 r. słownik Oxford English Dictionary podaje liczne przykłady użycia słowa „holocaust”
także w znaczeniu przenośnym: „pożoga”, „rzeź”, „krwawa łaźnia”, „masakra”,
zwłaszcza w czasie wojen. (…). Podczas II wojny światowej wyrażenie to było już
używanie na określenie prześladowania i mordowania Żydów. Inne języki je sobie
przyswoiły. (…). Wszyscy ( znani niemieccy naukowcy – L.P.) jednogłośnie opowiedzieli się za pisownią „Holokaust”, a Walter Jens celnym zdaniem: >> Kto chce
precyzyjnie – i przez efekt wyobcowania objaśniająco! – określić fakt, że miliony
ludzi zamieniono w popiół, ten musi pisać holokaust << . (…). Klaus Heller (…)
dodaje, że za pisownią „Holokaust” przemawiają nie tylko względy lingwistyczne,
lecz także >> etyczno-moralne <<. (…). Mord na Żydach Europy należy do historii
niemieckiej. (…). Jeśli Niemcy chcą naprawdę stawić czoło swojej historycznej
odpowiedzialności za zbrodnię, powinni traktować pisownię „Holokaust” również
jako symboliczny akt przyswajania własnej historii”3[11]. – stwierdza Guido Knopp.
W swojej znakomitej książce pt. Holokaust obrazowo przedstawia obiektywną,
jak subiektywną (tj. doświadczaną m.in. przez samych Żydów, jak ich oprawców)
stronę koszmaru masowej zagłady, poczynając od wyrażanych sugestii antyżydowskich oskarżeń i pogróżek Adolfa Hitlera zawartych w Mein Kampf, poprzez norymberskie ustawy rasowe, konferencję w Wannsee, na której zatwierdzono Holokaust jako „ostateczne rozwiązanie”, deportację ludności żydowskiej z terytorium
Rzeszy i krajów przez nią okupowanych, aż po przejęcie obozów koncentracyjnych
przez aliantów.
Holokaust jako centralnie zaplanowany przez nazistów, zorganizowany i systematycznie przeprowadzany proces zagłady europejskich Żydów jest - z perspektywy etycznej – największym złem ludzkości zainicjowanym przez człowieka, który
sam nazywając siebie wilkiem (Wolf) w sposób upiorny zrealizował nieetyczną
zasadę T. Hobbes’a „człowiek człowiekowi wilkiem” (homo homini inpus). Prowadzona przez III Rzeszę polityka antysemicka i rasistowska była skierowana przeciw
przeciw Żydom, kulturze europejskiej i wartościom ogólnoludzkim.
Antysemityzm, jako postawa nieetyczna, niegodziwa (tj. nie godna człowieka),
wynika – jak sądzę – z niskiego poziomu intelektualnego i moralnego. Antysemityzm – jak stwierdza J. Bocheński – polega „na demonizacji Żydów i przypisywaniu
im wszelkiego zła. Zwolennicy antysemityzmu zwykli są także twierdzić, że Żydzi
rządzą światem, że mają jakąś centralę, dążącą do opanowania świata, do zniszczenia naszej cywilizacji itd. Zdarza się też, że przypisuje się też im najzupełniej goło-
3
Knopp G., Holokaust, Warszawa 2011, s. 20, 21.
192
Lucyna Patyjewicz
Etyczne aspekty holocaustu
słownie rozmaite zbrodnie. Powszechne jest u antysemitów żądanie, by wyeliminować z naszej cywilizacji wszystko, co żydowskie. Że są to haniebne zabobony, powinno być jasne. (…). Postulat >> oczyszczenia << kultury ze składników wniesionych do niej przez Żydów jest absurdem. Nie ma kultury europejskiej bez chrześcijaństwa, a chrześcijaństwo oparte jest na żydowskiej Biblii i pochodzi od Chrystusa,
który był Żydem. Dlatego też antysemici są bardzo często także antychrześcijanami
– nie zdając sobie sprawy, że podcinają przez to podstawy kultury, której chcą bronić. A znaczenie Żydów w tej kulturze nie kończy się na chrześcijaństwie. Bardzo
wielu najbardziej wpływowych myślicieli europejskich XIX i XX wieku było Żydami, że wymienimy tylko Marksa, Freuda i Einstaina. (…). Żydami byli np. tacy
filozofowie jak Bergson (Zbytkower), Husserl, Kassirer Levy-Strauss i Tarski. (…).
Nie ma europejskiej kultury bez Żydów” 4[2].
To tylko Hitler mógł sobie wyobrażać, że na jej gruzach i popiołach najwybitniejszych jej twórców można zbudować kulturę wyższą, czysto aryjską, a w istocie
nazistowską, pozbawioną dotychczasowych, ogólnoludzkich wartości, w tym wartości etycznych z miłością bliźniego na czele. Tak rozumiana „kultura”, jak pokazała
praktyka Holokaustu, jest budzącym grozę nowoczesnym barbarzyństwem, „kulturą” tanatyczną, prowadzącą do unicestwienia ludzkości. Kultura, która dopuszcza
mordowanie, prześladowanie i dyskryminowanie jakichkolwiek grup społecznych i
narodowościowych przestaje być kulturą. Prawdziwa kultura czynnie wyraża szacunek dla każdego człowieka i dba o jego godność i życie od poczęcia aż do naturalnego końca. Z taka kulturą nazizm nie ma nic wspólnego. Antysemityzm nazistów
nie był postawą moralnie neutralną, funkcjonującą w pustce aksjologicznej, skoro a
priori dopuszczał do zagłady europejskich Żydów.
Zastanawiając się nad źródłem rozpowszechnienia antysemityzmu w krajach europejskich, J. Bocheński wskazuje kilka przyczyn. „Jedną z nich – pisze – jest zazdrość spowodowana tym, że Żydzi wydają stosunkowo wysoki odsetek ludzi bardzo zdolny i wskutek tego zajmują nieraz czołowe stanowiska w życiu gospodarczym, literaturze, nauce, filozofii, a nawet w polityce. Inną przyczyną jest chyba
fakt, że ten sam naród wydaje stosunkowo wielu ludzi nietolerancyjnych i bezwzględnych, gdy tylko posiądą władzę. Przejawia się to, między innymi lekceważeniu przez nich uczuć religijnych i patriotycznych gojów. Oni to są w wysokim stopniu odpowiedzialni za szerzenie się antysemityzmu. W XX wieku złowrogi wpływ
wywarł także fakt, że wielu ludzi tego typu posiadało władzę z ramienia partii komunistycznych – i zbrodnie przez nich popełnione zostały następnie przypisane
wszystkim Żydom, (…)”5[2].
Antysemityzm niemiecki, szeroko rozpowszechniony przez wszystkie środki
masowego przekazu oraz przez różne instytucje (zwłaszcza przez szkolnictwo),
został organizacyjnie bardzo dokładnie opracowany z myślą o odebraniu Żydom
wszystkich źródeł dochodu, praw, a następnie o ich ostatecznym pozbyciu się. Ostatecznym skutkiem antysemityzmu, będącego „jądrem” nazistowskiej ideologii, był
4
5
Bocheński J., Sto zabobonów, Kraków 1992, s. 21.
Tamże, s. 22.
193
ZDROWIE I DOBROSTAN NR 4 /2013
Dobrostan społeczeństwo
odgórnie zorganizowany przez rząd nazistowski holokaust. To nie był kolejny w
dziejach ludzkości pogrom. Holokaust nie był dziełem Niemców o prawdziwej kulturze, szanujących życie. Dla Adolfa Hitlera wszystkie, nawet najbardziej nie etyczne działania, były dobrem jeśli służył interesom III Rzeszy, a tym bardziej, gdy
umacniały jego władze i poczucie misji zesłanej mu jakoby przez Opatrzność (rozumianą bezosobowo jako siła tkwiąca w przyrodzie, a demonstrująca się jako pomoc wybranym jednostkom w walce o byt i przestrzeń życiowej silniejszej rasy).
Prowadzona przez władze Niemiec wojna z Żydami, przygotowana technicznie i
organizacyjnie z wprost naukową precyzją i wykorzystaniem wojskowej taktyki i
działania, przechodziła przez etapy stopniowego ograniczania wolności i praw obywatelskich i ludzkich. Etapy te z perspektywy etycznej można nazwać etapami stopniowego krzywdzenia z największą krzywdą – uśmierceniem – w finale.
Podczas, gdy do wcześniejszych etapów owej walki rasowej Hitler przyznawał
się przed społeczeństwem niemieckim, etap ostateczny (tzw. „ostateczne rozwiązanie kwestii Żydowskiej”) utrzymywał w największej tajemnicy. Nie mógł wszakże –
bez negatywnych skutków dla swego autorytetu i władzy – nazwać jawnie dobrem
tego, co większość Niemców przypuszczalnie uznała by za niedopuszczalnie zło:
masowej zagłady milionów ludzi, w tym starców, kobiet, dzieci, osób niepełnosprawnych, kalekich i chorych, w specjalnie przygotowanych do tego celu fabrykach
śmierci, nawet, jeśli byli to Żydzi. Hitler wiedział, że jego moralność, która dopuściła Holokaust jako dobro narodu, przekraczała dolną granicę moralności tegoż narodu, a zatem także granicę tolerancji. Mimo wszelkich działań propagujących antysemitzm do monstrualnych rozmiarów nie mógł wyeliminować możliwości solidaryzowania się Niemców z Żydami realnie zagrożonymi Zagładą.
2. WYCHOWANIE „NARZĘDZI” ZŁA W III RZESZY
Za holokaust odpowiadają nie tylko (chociaż oni przede wszystkim) osoby sprawujące najwyższą władzę w nazistowskich Niemczech, ale także ich „narzędzia”.
Każda osoba przechodzi w ramach swego indywidualnego rozwoju wewnętrznego
przez określone (częściowo wyznaczone możliwościami kondycji ludzkiej), fazy
rozwoju moralnego. W pewnych granicach na przebieg tych faz można wpływać
drogą nauczania i wychowania. Cele dydaktyczno-wychowawcze zawsze powinny
być etyczne, aby rozwój moralny przebiegał prawidłowo, służąc uformowaniu
człowieka dobrego, czyli wrażliwego moralnie na wartości życia i godność każdej
osoby, zdolnego do empatii (identyfikacji, współprzeżywania i współmyślenia), na
bazie której kształtuje się sumienie. Jak (w jaki sposób) należy kształtować poprawną etycznie hierarchię wartości, której będzie bronić sumienie poszczególnych osób
( a trzeba podkreślić, że każde sumienie broni hierarchii wartości autentycznie realizowanej przez daną osobę, stąd bywa, że jedno sumienie nie jest równe drugiemu),
ukazuje etyka wychowawcza. Ignorowanie zaleceń etyki wychowawczej prowadzi
proces wychowania na manowce: grozi pozbawieniem „kręgosłupa” etycznego u
wychowanków. Ignorancja w III Rzeszy poprawnie rozumianej etyki wychowawczej, zalecającej bezwzględny szacunek dla życia każdego człowieka, nie była przypadkiem, ani wynikiem jej błędnej interpretacji (np. jako zbędnego moralizator194
Lucyna Patyjewicz
Etyczne aspekty holocaustu
stwa), lecz zabiegiem celowym: nowego typu człowiek (Niemiec, a co najmniej
aryjczyk) miał być tak wychowany, aby mógł zabijać na polecenie władz nazistowskich i nie mieć przy tym wyrzutów sumienia, a wręcz odwrotnie – odczuwać satysfakcję i dumę z wypełnienia misji na rzecz państwa. Adolf Hitler i jego świata
(szczególnie J. Gebbels i H. Himmler) byli świadomi niewystarczalności samej
propagandy w stosunku do osób młodych i z natury buntowniczych, skłonnych do
uporu i oporu, a które miały pełnić role ściśle wyznaczone i odpowiedzialne za morderczą misję swego wodza, miały być głównym narzędziem sukcesu militarnego,
gospodarczego oraz wykonawcami selekcji eugenicznych.
To właśnie z myślą o czekających niemiecką młodzież zadaniach opracowana
zostala patologiczna etyka wychowawcza.
Owa patologiczna „etyka”, wyprowadzona wprost z niskiej moralności Hitlera,
była totalitarystyczna i nazistowska w całej pełni. Stanowiła ona negację wszystkich
systemów etycznych, które bezwzględnie broniły życia i godności każdego człowieka, niezależnie od jego narodowości, wyznania, stanu zdrowia itp. Bywa, to etyka
relatywistyczna, a zarazem redukcjonistyczna, dopuszczająca łamanie wszystkich
ogólnoludzkich norm i wartości, sprzecznych z ideologią nazizmu. Ideały etyki
chrześcijańskiej, jak, np. nakaz miłowania bliźniego i udzielania mu pomocy (ideał
miłosiernego Samarytanina), były wyśmiewane, traktowane jako duchowo obce i
zastępowane ideałami „dobrego” nazisty, mordującego na rozkaz. Jego „cnotami”
miały być wypracowane w sobie wady moralne. „Dobry” nazista musiał być człowiekiem bezlitosnym bez sumienia, „twardym jak stal od Kruppa”6[12].(jak często
powtarzał Führer), brutalnym, bezwzględnym, zdolnym do zadawania przemocy i
mordowania wrogów wskazanych przez państwo, odważnym w boju i chętnym do
złożenia każdej ofiary (także ze swego życia) za III Rzeszę. Dlatego musiał być
fizycznie sprawny, zaradny dumny z przynależności do rasy panów i pełen pogardy
dla ras niższych, zwłaszcza dla „podrasy” żydowskiej. Nienawiść do tej ostatniej
miało wykształcić szkolnictwo nazistowskie wszystkich szczebli oraz wychowanie
ideologiczne w legalnych organizacjach: Deutsches Jungvolk-dziecięcej, Hitlerjugend (dla młodzieży męskiej) i Bund Deutscher Mädel (dla młodzieży żeńskiej).
Jak stwierdza G. Knopp, „nigdy wcześniej w niemieckiej historii nikt tak nie zabiegał o młodzież – i nigdy wcześniej tak haniebnie jej nie wykorzystywał. Uwiedziona poczuciem, że jest czymś szczególnym, >>nie nadzieją, lecz spełnieniem
tego, na co mamy nadzieję<<, jak to kiedyś sformułował dyktator, przysięgała na
obraz świata, zrywający z wszelkimi wartościami ludzkiej społeczności. >>Człowieczeństwo i wyobrażenia o humanitarnych wartościach zostały nam formalnie
wybite z głowy<< - wspomina świadek tamtych dni. (…). Chciano wykształcić
posłuszne kadry – mięso armatnie, potrzebne Hitlerowi do prowadzenia wojny.
Niektórych wychowano na przywódców. (…). Obłędna idea, polegająca na wychowie nowego niemieckiego człowieka rasy panów, miała w elitarnych szkołach hitlerowskich stać się rzeczywistością. W szkołach im. Adolfa Hitlera, w NarodowoPolitycznych Zakładach Wychowawczych (napoli) i w Reichsschule NSDA w Fel-
6
Knopp G., Dzieci Hitlera, Warszawa 2008, s. 33.
195
ZDROWIE I DOBROSTAN NR 4 /2013
Dobrostan społeczeństwo
dafing reżim pragnął wychować bystrych egzekutorów władzy, do których jako
spadkobierców Hitlera miała należeć przyszłość. (…). Mieli >>wierzyć, być posłuszni i walczyć<< - jak żołnierze, ale żołnierze w służbie polityki. (…). Jako ofiary tego systemu wychowawczego, uczniowie szkół im. Adolfa Hitlera stawali się
często w czasie wojny jego fanatycznymi zwolennikami. Tylko co drugi przeżył
wojnę”7. [12].
Wyruszyli na nią mając po czternaście, piętnaście lub szesnaście lat, gotowi
umrzeć zaszczytną śmiercią za Führera, Naród i Ojczyznę”, tak jak przysięgali. To
oni byli siłą wiodącą w Hitlerjugend. „Hitlerjugend stała się, obok rodziny i szkoły,
trzecią uznaną przez państwo >>instytucją wychowawczą<< -instrumentem władzy
państwowej, mającym za zadanie edukować dorastające pokolenie w duchu narodowosocjalistycznym. (…). Hitlerjugend decydowała o niemal każdej minucie życia
swoich członków. (…). Hitlerjugend zatruwała dusze całej generacji ideami irracjonalnego światopoglądu. (….). Programy nauczania, tworzone przez Reichjugendführung pod kątem grup wiekowych, stosowały się ściśle do dyrektyw Adolfa
Hitlera, którego celem stało się omotanie młodych ludzi: >>Cała praca edukacyjna i
wychowawcza państwa narodowego musi znaleźć swoje ukoronowanie w tym, że
instynktownie i rozumowo rozpali zmysł i poczucie rasy<<. (…). Słuchali baśni o
>>dźgnięciu sztyletem w plecy niezwyciężonego w polu wojska frontowego<<,
nagonki na >>Żyda –światowego podżegacza<<, przesłania o >>zachowaniu czystości krwi niemieckiej<< i wezwania do >>rozszerzenia przestrzeni życiowej na
Wschód<<. Heimabendy należały do obowiązkowego programu Hitlerjugend (…).
>> Przebieg heimabendu był wymuszony, tłumiono wszelkie przejawy kreatywności. Nie odbywały się żadne dyskusje, wszystko było zorganizowane w sposób dyktatorski i na rozkaz. W ogóle nie mieliśmy możliwości swobodnej wypowiedzi, nie
śmieliśmy też niczego krytykować << mówi Rudolf Hiemke 8 [12]. Przywódca partyjnej młodzieży niemieckiej, Baldur von Schirach, zapewniał jej nie tylko nużące
wykłady, ale również szereg atrakcji: obozy pod namiotami, wycieczki rowerowe,
zwiedzanie najciekawszych miejsc w Rzeszy, wyjazdy wakacyjnie i obozy letnie z
romantycznymi wieczorami przy ognisku, pochodami ze śpiewem i muzyką, turniejami sprawnościowymi, w których zwycięzców nagradzano wyróżnieniami i odznakami Hitlerjugend. Młodzi ludzie mieli być nie tylko sprawni fizycznie, ale również
bezkrytyczni, fanatycznie podporządkowani dyktaturze, zdyscyplinowani i nie zadający uciążliwych pytań. Ich najgłębszym pragnieniem miało być uczestnictwo w
wojnie. Wielu z nich faktycznie – jak opisywali później we wspomnieniach – nie
mogło się jej doczekać, aby później przeżyć szok widząc jej prawdziwe oblicze,
zwłaszcza obserwując mordy Żydów podczas wschodniej kampanii („Barbarossa”).
3. PROBLEM WINY I ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA HOLOCAUST
Do holokaustu doprowadził bezpośrednio reżim hitlerowski, gdy dostatecznie
umocnił się militarnie, gospodarczo i organizacyjnie, ale także ideologicznie, osią7
8
Tamże, s. 8-9.
J.w., s. 22, 23, 29, 30.
196
Lucyna Patyjewicz
Etyczne aspekty holocaustu
gając stan gotowości przejścia od etapu dyskryminacji przez tworzenie systemu gett
do etapu masowej, fabrycznej zagłady wszystkich Żydów z terenu Niemiec i okupowanej Europy. Wszyscy, którzy przyczynili się do zdobycia władzy przez Adolfa
Hitlera i do umocnienia pozycji narodowo-socjalistycznego państwa niemieckiego
są w jakimś stopniu współodpowiedzialni za holokaust. Stanowisko A. Hitlera wobec Żydów po raz pierwszy jasno sformułowane w Mein Kampf było doskonale
znane zarówno wśród obywateli niemieckich, jak w środowiskach politycznych i
naukowych państw zachodnich. Co pewien czas władca Niemiec oskarżał Żydów w
czasie swych wystąpień publicznych o wszelkie nieszczęścia, jakich doświadczył
naród niemiecki na mocy zawinionego jakoby przez nich traktatu wersalskiego. W
przekonaniu Hitlera, ukaranie wszystkich Żydów żyjących w Europie, a nie tylko w
Niemczech, miało być aktem sprawiedliwości. Mieli oni ponieść odpowiedzialność
zbiorową i to niezależnie od tego, czy mieli, czy nie mieli wpływu na haniebne dla
Niemiec zakończenie I wojny światowej; niezależnie od płci, wieku, wykształcenia,
stanu majątkowego, czy zasług dla Niemiec (wielu Żydów walczyło w armii niemieckiej, otrzymując odznaczenia za waleczność). Z perspektywy etycznej, wina i
odpowiedzialność za nią zawsze jest jednostkowa, indywidualna. Hitler o tym dobrze wiedział, więc pojęcie winy znacznie poszerzył, sprytnie odwołując się do
głównego pojęcia aksjologicznego, do pojęcia „wartości”. Był to zarazem sposób na
dowartościowanie zaś w istocie na przewartościowanie własnego narodu: każdy Żyd
jest bezwartościowy rasowo, jest podczłowiekiem, tak, jak każdy Niemiec jest –
jako aryjczyk – nadczłowiekiem. Poza tym, twierdził, że Żydzi są szkodnikami
potencjalnymi, których należy się pozbyć, a ich majątek – często wynik pracy pokoleń – zarekwirować na rzecz skarbu państwa. Był tu więc także aspekt ekonomiczny.
Później eksploatacja Żydów stała się faktem i doszła do zenitu w obozach masowej
zagłady: była to eksploatacja totalna aż do śmierci i po śmierci, bez uwzględniania
ich godności osobowej i szacunku dla zwłok. Względy etyczne w stosunku do nich
zupełnie nie miały zastosowania. Hitler uważał je za szkodliwe, bo przeszkadzają w
rozprawieniu się z Żydami. Ich zagładę poczytywał sobie za największą zasługę (co
zresztą wyraził w swoim testamencie), nie doświadczające poczucia winy, lecz –
odwrotnie –satysfakcję i zadowolenie. Podobne odczucia moralne, wynikające z
identyfikacji największego zła (masowej zagłady części ludzkości) z dobrem politycznym III rzeszy, stały się udziałem wszystkich zbrodniarzy nazistowskich, w tym
także tych, którzy byli sądzeni podczas rozpraw norymberskich, a nie okazali, mimo
udowodnionej winy i odpowiedzialności, najmniejszych wyrzutów sumienia. Swój
udział w przeprowadzeniu Holokaustu mieli za doniosłe politycznie i moralnie
słuszne (gdyż broniące interesów narodu niemieckiego) dokonanie, za które należna
jest nagroda, a nie najwyższa kara. Nie czując się winni, zasądzone im wyroki uznali
za akty niesprawiedliwości. Regres moralny – zainicjowany relatywistycznym zacieraniem granicy między dobrem, a złem – staje się największą patologią moralną z
jej głównymi objawami: 1) błędną hierarchią wartości, w której życie ludzkie z
wyjątkiem życia władcy absolutnego – Führera – stoi poniżej celów politycznych
państwa, a jest mniej lub bardziej wartościowe zależnie od indywidualnego udziału
w ich realizacji. O wartości człowieka świadczy – według nazistowskiej aksologii –
stopień jego użyteczności politycznej); 2) brak empatii, wyrzutów sumienia oraz
197
ZDROWIE I DOBROSTAN NR 4 /2013
Dobrostan społeczeństwo
poczucia odpowiedzialności za zło, które najwyższa władza państwowa uznała za
dobro (dobro stanowione jako cel i (lub) jako środek do niego). Naziści mieli aspiracje nie tyle rządzić sumieniami obywateli, co zupełnie je wyrugować na rzecz jakoby obowiązków względem narodu, zaś w rzeczywistości względem władcy, który
się z nim utożsamiał; 3) skrupulatne, dokładne i bezuczuciowe (chłodne) wypełnianie nawet –obiektywnie –najbardziej nieetycznych, ale nakazanych przez państwo
zadań, np. rozkazów mordów niewinnej ludności cywilnej i racjonalnie opracowanej
zagłady narodu żydowskiego; 4)wady moralne w zastępstwie cnót (tj. pozytywnych
sprawności moralnych).
Przejęcie władzy przez psychopatów – gdziekolwiek, w jakimkolwiek państwie,
jak dobitnie ukazuje przykład hitlerowskich Niemiec – zawsze wiąże się z odrzucaniem zasad broniących ogólnoludzkich humanitarnych i humanistycznych wartości,
z promowaniem na stanowiska kierownicze osób o najniższym poziomie rozwoju
moralnego, posłusznie wypełniających nawet najbardziej nieetyczne rozporządzenia
i rozkazy, zdolnych do okrucieństwa i przemocy. Rząd III Rzeszy od samego początku posługiwał się mordem, szantażem, kłamstwem, dyskryminacją, grabieżą
dóbr i wszelkimi innymi, moralnie odrażającymi metodami sprawowania władzy.
Był to rząd zbrodniczy, który za pomocą ideologii, zastraszania, ale także promowania i nagradzania wszelkich działań moralnie złych, lecz nakazanych przez
siebie, przebiegle ubezwłasnowolnił i podporządkował sobie własny naród, czyniąc
go w dużym stopniu współodpowiedzialnym za zbrodnie, w tym za holokaust. W
swojej książce pt. Problem winy (Die Schuldfrage) wydanej w 1946 r. w Heidelbergu Karl Jaspers – twórca egzystencjalizmu, a zarazem jeden z niewielu filozofów
niemieckich pozostających w nazistowskich Niemczech, niewspółpracujących z
reżimem hitlerowskim, (za, co został w 1937 r. usunięty z katedry uniwersyteckiej w
Heidelbergu) – rozważa kwestię winy w kategoriach filozoficznych, w tym w etycznych. Jego refleksje, mające charakter ogólny i pozaczasowy, pozwoliły mu nie
tylko opracować typologię winy, ale również wskazać błędne rozumowania samoobrony moralnej, które wpływając na stany ludzkiego sumienia (wyparcie się sumienia, ograniczenie jego zakresu i przedmiotu, redukcję poczucia winy) subiektywnie
zwalniały od odpowiedzialności lub ową odpowiedzialność zmniejszały, pozwalając
ją przenosić na inne osoby, np. na głównych rozkazodawców. Jaspers wyraźnie
wskazuje, że projekcja (rzutowanie) winy i idącej za nią odpowiedzialności na inne
osoby jest zjawiskiem moralnym powszechnym, lecz nieetycznym. Jest ona podstępną względem innych metodą zamaskowania własnej niskiej moralności, obroną
przed potępieniem, krytyką i karą, a zarazem jest samookłamywaniem dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Przez dwanaście lat nazistowskich rządów jedność narodu
niemieckiego była zbiorową, zewnętrzną i wymuszoną maską, pod którą kryły się
różne wartości i postawy wewnętrzne: „Nasze poglądy na zdarzenia różniły się do
tego stopnia, że uzgodnienie ich było niemożliwe. (…). Byli tacy, co radykalnie
dostrzegli źródło zła i wyciągnęli stąd konsekwencje. Już w 1933 roku marzyli o
interwencji i wkroczeniu mocarstw zachodnich. Skoro zatrzasnęły się drzwi niemieckiego więzienia, wolność mogła nadejść tylko z zewnątrz. (…). Wyzwolenie to
się nie dokonało. Droga wiodła dalej aż po rok 1945, kończąc się straszliwą ruiną
całej naszej rzeczywistości fizycznej i moralnej. (…). Winę naszą roztrząsa się z
198
Lucyna Patyjewicz
Etyczne aspekty holocaustu
oburzeniem, przerażeniem, nienawiścią, pogardą. Żąda się kary i pomsty. (….). W
Niemczech bywają ludzie, którzy uznają winę i do siebie też ją odnoszą; wielu jednak ma przeświadczenie o własnej niewinności, winę zaś przepisują innym” 9[10].
Heidelberski filozof ostrzega przed utożsamianiem winy z poczuciem winy:
można być winnym, czyli obciążonym złem, zupełnie nie mając poczucia winy,
czyli wyrzutów sumienia.
Tak jak nie istnieje moralna wina zbiorowa, tak samo nie ma moralnej odpowiedzialności zbiorowej. W pierwszym i drugim przypadku mamy do czynienia z poważnym wykroczeniem moralnym, którego nie usprawiedliwia doraźna użyteczność
w charakterze środka manipulacji. Właśnie tego wykroczenia dopuszczali się naziści
oraz ich pomocnicy podczas zbiorowych egzekucji.
Obiektywne przewinienia moralne nazistów wpływały na pojawienie się poczucia winy u wielu osób będących ofiarami. Czasem było to uzasadnione np. po podjęciu decyzji przez niektórych Żydów o współpracy z Gestapo. Takie decyzje rzadko
jednak były dobrowolne. Niedobrowolność jest czynnikiem moralnie usprawiedliwiającym. Warto przy tym zauważyć, że nikt od nikogo nie może żądać nie tylko
działań ewidentnie nieetycznych, ale również aktów heroicznych (np. altruistycznej
pomocy), jeśli ich skutkiem jest pewna śmierć. Poza tym, nikt nie ma prawa moralnego potępiać kogoś lub karać za nieudzielenie tak kosztownej pomocy. Obiektywnie, zaniechanie pomocy w ratowaniu życia bliźnim jest złem. Złem jest również
donosicielstwo, którego skutkiem bywa śmierć innych osób, np. członków rodziny,
przyjaciół lub tych, którzy bezinteresownie pomagali innym. Przypadki takiego
donosicielstwa za strony Żydów jak gojów schwytanych, szantażowanych, torturowanych lub łudzonych obietnicą bezpieczeństwa nie były wówczas odosobnione.
Poczucie winy tych osób, jeśli chwilami istniało było paraliżowane przez lęk tanatologiczny. Nie redukował on winy obiektywnej, lecz psychologicznie ją wyjaśniał.
Nie każdy człowiek – niezależnie od narodowości – ma tyle hartu ducha i odwagi,
aby zachować stoicki spokój, rozsądek i etyczną postawę w obliczu własnej śmierci.
4. MORALNA RÓWNIA POCHYŁA
JAKO DROGA NAZISTÓW DO HOLOKAUSTU
W Mein Kampf A. Hitler bardzo często odwoływał się do pojęć i zwrotów
etycznych, co mogło być błędnie odbierane przez niewykształconych czytelników
jako potwierdzenie jego wysokiej moralności. Przypuszczalnie o to mu chodziło,
gdyż ukazywało go zarówno jako autorytet moralny, jak też znawcę moralnych
praw. Już w pierwszym rozdziale swojej książki stwierdził, Ze zjednoczenie wszystkich Niemców (w tym Austriaków) we wspólnej Rzeszy daje im „moralne prawo
zdobywania obcych terenów”10[9]. Ponieważ – jak pisał – już we wczesnej młodości
stał się „fanatycznym niemieckim nacjonalistą”11[9]. (świadomym różnicy między
patriotyzmem a narodowym nacjonalizmem), więc nie wyobrażał sobie nowych
9
Jaspers K., Problem winy, w: Etyka 1979 nr 17, s. 148, 149, 150.
Hitler A., Mein Kampf, Dyneburg 2003, s. 11.
11
Tamże, s. 13.
10
199
ZDROWIE I DOBROSTAN NR 4 /2013
Dobrostan społeczeństwo
Niemiec (a Austrią w ich składzie) jako państwa wielonarodowego. Śmierć w wyniku zamachu arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, „największego wroga niemieckości
Austrii”12[9]. Hitler uznał za akt „odwiecznej sprawiedliwości i nieubłaganej zemsty”13[9]. za unieszczęśliwienie niemieckiej rasy. Niemcy – twierdził – powinny
mieś lepsze, niż dotąd warunki rozwoju kosztem ras niższych, zwłaszcza żydowskiej
(„podrasy”).
Zwrot typu „Niemcy powinny” pojawia się na łamach książki Hitlera tak samo
podejrzanie często, jak zwrotów i pojęć – tyle że inaczej definiowanych – przejętych
ze słownika kodeksu etycznego, którego ostatecznej wersji on jest zarazem autorem
i kodyfikatorem, a co więcej egzekutorem. Słowem, Meinf Kampf jest zbiorem
wysoce szkodliwych etycznie frazesów obliczonych na oczekiwania, akceptację i
reakcję emocjonalną i działanie niedojrzałych moralnie odbiorców. Jest marketingowym „chwytem” słownych dla ich poszukiwania w celu wykorzystania. Każdy
moralny człowiek zwykle chce się czuć dowartościowany nie tylko jako indywidualna osoba (duchowe „Ja”), ale także jako przedstawiciel narodu, obywatel państwa
i członek określonej społeczności. Adolf Hitler, tak w Mein Kampf, jak w swoich
ideologicznych mowach proponował coś więcej, niż zwykłe dowartościowanie: on
dokonał przewartościowania swego narodu, oczywiście z wyjątkiem jego fikcyjnych
wrogów (głównie Żydów, komunistów i oponentów politycznych) oraz ich kosztem.
Owo przewartościowanie, któremu służyło pojęcie "rasy", przyczyniło się do społecznej akceptacji ideologii nazistowskiej nie mniej, niż fałszywe obietnice poprawy
sytuacji materialnej niemieckiej klasy średniej. Z perspektywy etyki normatywnejbroniącej życia, zdrowia i godności każdego bez wyjątku człowieka - takie działania, jak zresztą wszelkiego typu manipulacje, w których jest on traktowany przedmiotowo (w tym, jako środek zadawania zła innym ludziom) są ewidentnie niedopuszczalne. Przejęty nieetycznymi hasłami człowiek zwykle robi z nich użytek na
miarę swojego poziomu rozwoju moralnego, wiedzy i rozpoznania sytuacji. Tego
ostatniego bynajmniej nie ułatwiały z pełnym aktorskim przekonaniem wygłaszane
do swego narodu, jak obywateli innych państw (w tym okupowanych, jak Polska)
długie szeregi kłamstw i zaaranżowane prowokacje, np. na granicy z Polską w Gleiwitz (Gliwicach) pozorowany atak na radiostację, napad .Polaków" na niemiecki
posterunek celny w Hochlinden (Rybnik), gdzie podrzucono „sześć ciał ubranych w
polskie mundury, określanych mianem Konserve - konserw mięsnych”14[8]. oraz
"polskie" akty terroru w niemieckiej leśniczówce w Pitschen (Byczynie).
Kłamstwa, mistyfikacje, przemoc psychiczna i fizyczna oraz systematyczne
pozbawianie się opozycji stały się równią pochyłą do wojny i Holokaustu. Generalnie rozkazodawcy wielu mordów różnych szczebli dowodzenia, poczynając od A.
Hitlera i jego doradców (J. Gebbelsa, H. Himmlera i Goringa), nie mieli poczucia
winy, wręcz chełpili się brakiem sumienia, zastępowanego chłodną kalkulacją. Oficerowie oddziałów odpowiedzialnych za przeprowadzanie rozstrzeliwań Żydów,
12
J.w., s. 13
Tamże.
14
Hale Ch., Kaci Hitlera. Brudny sekret Europy, Kraków 2012, s. 48.
13
200
Lucyna Patyjewicz
Etyczne aspekty holocaustu
jak nie-Żydów(gojów) czasem owo poczucie winy mieli, ale nie było ono na tyle
silne, aby konkurować z obowiązkiem wypełniania rozkazu. Sumienie - jeśli dawało
jakieś sygnały - nie aktywizowało bowiem woli do rezygnacji z udziału w zabójstwie niewinnych ludzi, a tym bardziej do ich obrony. Jest to widoczne m. in. w
wypowiedzi litewskiego policjanta: .Płakać? Nie płakaliśmy, nie uroniliśmy ani
jednej łzy z tego powodu. Czuliśmy się winni, ale w końcu musieliśmy robić, co
nam kazano. Ani jeden nie odmówił wykonania rozkazu, ani jeden nie bronił się
przed tą » akcją « Po prostu nie mogliśmy?"15[11]. - stwierdził Jouzas Maleksanas
(oficer litewskiego ochotniczego batalionu policji), ujawniając, że w 1941 r. osoby
aktywnie uczestniczące w zbrodniach przedkładały posłuszeństwo rozkazom nad
nakazy sumienia. On osobiście dbał o to, aby przy rozstrzeliwaniach dzieci zapewnić im szybką śmierć: „Rodzice często próbowali uchronić swoje dzieci od śmierci,
przytulając je do siebie. Nie rozumieli, że dzieci jeszcze bardziej przez to cierpiały.
Bo jeśli nie można ich było zastrzelić, to dusiły się w dole pod ciężarem swoich
rodziców. Ja zawsze starałem się celować prosto w serce, tam gdzie była żółta
gwiazda. Aby mieć pewność, że są rzeczywiście martwi"16 [11]. Zabójcy usprawiedliwiali się moralnie przed sobą staraniem o jakby humanitarną śmierć swoich ofiar,
porównując ją do śmierci w cierpieniu. Dbali więc - co najwyżej - o to, aby uśmiercanie było szybkie, skuteczne, a nawet piękne. Walter Mattner (sekretarz policji) w
swoim liście z 5 października 1941 r. z Mohylewa do przebywającej w Wiedniu
żony ujął to krótko: „Śmierć, którą im zadaliśmy, to była piękna, krótka śmierć w
porównaniu z piekielnymi cierpieniami tysięcy w kazamatach GPu. Niemowlaki
leciały szerokim łukiem w powietrzu, a my rozwalaliśmy je jeszcze w locie, zanim
spadły do dołu i wody”17[11]. Ostatecznym aktem pseudohumanitaryzmu, który
zwykle kończył morderczą akcję, było dobijanie ludzi wykazujących ślady życia.
Wiedzieli o tym ci bardzo nieliczni, którzy celowo udawali martwych, często leżąc
pod zwałami zwłok. Po wojnie dali świadectwo tego, co czuje człowiek mordowany,
jaki koszmar przeżywa w swoim duchowym wnętrzu, a z czym oprawcy zupełnie
nie liczyli się. Dlaczego? Odpowiedź z perspektywy etyki aksjologicznej brzmi: bo
prezentowali bardzo niski poziom rozwoju moralnego, o czym świadczy brak empatii lub empatia niedojrzała (w "zarodku"), racjonalnie zablokowana, zawężona (np.
do określonej grupy osób), ewentualnie zepchnięta do podświadomości. Oznacza to
równocześnie patologiczny brak sumienia (gdyż wykształca się ono, na bazie empatii), jego deformacją; zawężenie, zawieszenie w podświadomości a ostatecznie jego
regres i śmierć. Jest to śmierć moralna tych wszystkich, którzy - korzystając z nieetycznej zasady» cel uświęca środki « - zadawali śmierć fizyczną i stawiali ofiary w
paraliżujących psychicznie sytuacjach traumy tanatologicznej, tj. pojawiającej się w
obliczu śmierci. Zło osiągnęło szczyt ich indywidualnych możliwości czynienia zła.
Nawet jeśli swojej winy moralnej wobec drugiej osoby wówczas nie dostrzegali, nie
oznacza to, (1) że są obiektywnie niewinni moralnie, (2) ani nie oznacza trwałości
15
Knopp G., Holokaust, dz. cyt., s. 63.
Tamże.
17
J.w., s. 66.
16
201
ZDROWIE I DOBROSTAN NR 4 /2013
Dobrostan społeczeństwo
ich "ślepoty" moralnej: pod wpływem rozwoju moralnego (jeśli jego przebieg jest
bardzo szybki, nazywamy to nawróceniem moralnym), można stać się z Szawła
Pawłem, co zawsze oznacza wskrzeszenie sumienia, a przez to poczucia winy. Jest
ona bowiem dostrzegana z wyższego poziomu rozwoju ducha.
5. SYMBIOZA MORALNA MIĘDZY RATOWANYMI
A RATUJĄCYMI OD ZAGŁADY
Żydzi szukający ratunku dla siebie i swoich rodzin nieomal instynktownie, lecz
równocześnie świadomie poszukiwali ludzi dobrych. Rozpytywali o takich, jeśli nie
mogli ich znaleźć w swoim otoczeniu lub gdy znaleźli się w obcym środowisku.
Przez pojęcie "człowieka dobrego" rozumieli takiego, który im pomoże, nawet narażając własne życie i swojej rodziny oraz który ich nie wyda w ręce oprawców złych ludzi. Wiedzieli, że pomocy za którą grozi śmierć całej rodziny (ze względu
na stosowaną przez nazistów nieetyczną zasadę odpowiedzialności zbiorowej) nie
mogą wymagać. Z etycznego punktu widzenia byłoby to usprawiedliwione, zwłaszcza w przypadku rodzin wielodzietnych lub takich w których są osoby starsze wiekiem, chore lub umierające. Gdyby jednak rodziny wielopokoleniowe oferowały im
u siebie kryjówkę i żywność (a nawet tylko żywność), nie odmawiali, byli ogromnie
wdzięczni. Każda pomoc, nawet opłacona, była ratunkiem dla ich życia, a czasem
także dla życia ich najbliższych. Uczucie wdzięczności przetrwało dziesiątki lat, jak
w przypadku Szmula Wasersztejna z Jedwabnego, któremu pomocy po pogromie w
Jedwabnem udzielili m. in. babcia Leszka Dziedzica oraz Antoniny i Aleksandra
Wyrzykowskich. W powojennej rozmowie z L. Dziedzicem, Szmul z płaczem wyznał: „Moja mama dała mi życie, ale nie mogła pomóc mi go zachować, a ona (tj.
babcia L. Dziedzica - L.P.) dla tego mojego żydowskiego, parszywego życia ryzykowała życie ośmiorga własnych dzieci”18[1]. To samo ryzyko dla ratowania
(wówczas ok. dwudziestoletniego) Szmula podjęli Wyrzykowscy, którzy w kryjówce - zbudowanej przez Mosze Olszewicza pod chlewem - ukrywali go wraz z sześcioma innymi Żydami. Kryjówka była wprawdzie solidna i trudna do wykrycia, ale
mimo tego, zagrożenia "wpadki" nie można było wyeliminować. Stąd wymagania
A. Wyrzykowskiego skierowane do swoich podopiecznych: „Dostaniecie jeden
posiłek dziennie. Musi być ktoś, kto czuwa dzień i noc, a jak będzie spokój dwoje
może wyjść wewnątrz stajni. Tylko Szmul pod osłoną nocy może przyjść do domu.
Szmulku, musisz się teraz pożegnać z naszymi dziećmi, powiedzieć im, że wyjeżdżasz. Dwa razy na tydzień przyniosę wam wodę do mycia. Dam puszkę na potrzeby fizjologiczne. Antosia porozmawia z kobietami, co mają robić w czasie menstruacji. Odtąd wasze życie zależy od nas, a nasze od was. Upierzemy wam ubranie,
ostrzyżemy, odwszymy, obetniemy paznokcie i damy Stary Testament”19. [1]. W
tych niewyobrażalnie uciążliwych warunkach i rygorystycznych wymaganiach,
wspomagani przez Wyrzykowskich Żydzi przecierpieli ponad dwa lata, nim doczekali wyzwolenia. Bez solidarności, zrozumienia i samodyscypliny ze strony poma18
19
Cyt. za: Bikont A., My z Jedwabnego, Wołowiec 2012, s. 277.
Cyt. za: j.w., s. 396.
202
Lucyna Patyjewicz
Etyczne aspekty holocaustu
gających, jak wspomaganych byłoby to niemożliwe. Sama tradycyjnie rozumiana
dobroć, która pozwalałaby na odstępstwa od norm narzuconych przez profilaktycznie ukierunkowany rozum, okazywała się niewystarczająca. W warunkach zagrożenia życia wiele cech pozaetycznych służyło jego zachowaniu, nabywając przez to
charakteru etycznego. Przykładem są: ryzykowność (jako przeciwieństwo niefrasobliwego ryzykanctwa), czyli zdolność do zaryzykowania swego życia i (lub) rodziny
dla ratowania życia bliźniego, czujność (często angażująca intuicję), przewidywalność skutków nawet najbardziej błahych działań, ostrożność, wytrwałość, cierpliwość, samoopanowanie, a nawet nieufność. Sądzę, że każdy człowiek ma naturalne
prawo do samoobrony moralnej przed złem innej osoby lub grupy społecznej przynajmniej do chwili, gdy określi poziom rozwoju moralnego jako wystarczający do
stwierdzenia, że nie zagraża ona najważniejszym ogólnoludzkim wartościom. Dobrze rozumiały to - czasem wyczuwały intuicyjnie - żydowskie, jak nieżydowskie,
stale żyjące w lęku ofiary Holokaustu. Niemieccy naziści i ich sojusznicy potrafili
perfidnie wykorzystywać zarówno ludzkie wady, jak cnoty moralne, np. szczerość,
zaufanie i prawdomówność do zbrodniczych celów. Z tego powodu częściej zatajanie prawdy lub kłamstwo ratowało zagrożone przez nich ludzkie życie, pojedyncze
jak zbiorowe. Gdyby krakowska profesura nie uwierzyła zapewnieniom hitlerowców, że pragną w listopadzie 1939 r. wznowić zajęcia dla studentów w Uniwersytecie Jagiellońskim i w związku z tym zapraszają wszystkich (tj. 183) pracowników
tej uczelni na zebranie, to być może nie doszłoby wówczas do ich aresztowania.
Aresztowano także pracowników naukowych krakowskiej Akademii Górniczej.
„Uczonych wywieziono do Sachsenhausen. Wielu z nich tam zginęło. Był to wstrząs
dla europejskiej opinii publicznej. (...). Zaniepokojony rozgłosem sprawy profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego Frank obstawał, by z polskimi intelektualistami
rozprawiać się » natychmiast i najprościej jak się da «. (...). Niemcy przystąpili do
masowej eksterminacji polskiej inteligencji w Generalnym Gubernatorstwie. Pod
kryptonimem AB (...) Niemcy wymordowali co najmniej 3,5 tysiąca osób; ponadto
kilka tysięcy, schwytanych podczas obław i łapanek wywieziono do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, gdzie większość poniosła śmierć”20[14]. Pomoc grupom
zagrożonym Zagładą (Żydom, jak nie-Żydom) była niezbędna dla ich przetrwania.
Była ona moralnym nakazem sumienia. Każda pomoc bezinteresowna, czyli nie
podyktowana jakąkolwiek własną korzyścią (zwykle materialną), udzielona innej
osobie, szczególnie obcej, prześladowanej, napiętnowanej, poniżanej, szykanowanej
i skazanej przez totalitarny system polityczny na śmierć - jak w przypadku wszystkich ofiar Holokaustu - dla uratowania jej życia, przy równoczesnym narażeniu
życia własnego, czasu i wygody (o ile była wtedy możliwa) jest etyczna i chwalebna. Co więcej, świadczy o wysokim poziomie rozwoju moralnego osób, które jej
udzieliły. Szukając dla siebie i swoich bliskich ratunku, Żydzi - podobnie jak inni
skazani na Zagładę - zwracali się głównie do swoich aryjskich przyjaciół lub osób
sobie znanych. „Według przeprowadzonych ostatnio socjologicznych badań osób,
które ratowały Żydów w okupowanej Europie, bardziej prawdopodobne było uzy-
20
Lukas R.C., Zapomniany Holokaust. Polacy pod okupacją niemiecką 1939-1944, Poznań 1972, s. 32.
203
ZDROWIE I DOBROSTAN NR 4 /2013
Dobrostan społeczeństwo
skanie pomocy od ludzi znanych przed wojną, niż od obcych”21[14]. Znajomość, a
zwłaszcza przyjaźń jest bowiem czynnikiem zobowiązującym moralnie. „W wielu
wypadkach, może ponad 75 procent, uratowani przeżyli dzięki komuś, kogo osobiście znali, lub dlatego, że znali kogoś z jego rodziny”22[14].
Było to niezwykle trudne dla ratującego, bo wymagało zwykle wciągnięcia do
pomocy co najmniej dziesięciu innych osób, a poza tym, wymagało stałej odwagi w
pokonywaniu podstawowego dla każdego człowieka lęku przed śmiercią w przypadku wykrycia; wymagało samoopanowania, przybierania "masek" ochronnych i
dobierania słów w stosunku do nieprzychylnych sąsiadów, folksdojczów, dozorców
i typów podejrzewanych o współprace z nazistami. Po wymordowaniu w pierwszych miesiącach II wojny światowej najbardziej zasymilowanej z Polakami inteligencji żydowskiej wraz z inteligencją polską, osoby udzielające pomocy Żydom
(pochodzące z różnych grup społecznych) czuły się moralnie zobowiązane ratować
pozostałych, zwykle nieprzystosowanych, biernych, różniących się od środowiska
polskiego mową, religią, ubiorem i rysami twarzy. Żyda stereotypowego łatwo było
rozpoznać, a przez to o wiele trudniej uratować. Jak podkreślił jeden z żołnierzy
polskiego pochodzenia, .Polacy pomagali Żydom, ale czy wyobrażacie sobie, jak
trudno było uratować kogoś, kto miał semickie rysy twarzy? Trzeba było ich trzymać w ukryciu cały czas, bo gdyby któryś ośmielił się wyjść na zewnątrz, natychmiast rozpoznaliby go Niemcy”23[14]. Żydzi z semickim wyglądem wiedzieli o tym
i starali się dostosować do wymagań swoich opiekunów.
W okupowanej Polsce największą pomoc Żydom, w tym prostym i biednym,
których nie stać było na kupno milczenia, udzielali mieszkańcy wsi, którzy doradzali im się podawać za chrześcijan, zapewniali odzież, żywność i schronienie, chociaż
na krótki okres. Solidarni mieszkańcy nie wydawali ich Niemcom, za co - w przypadkach wykrycia ich wsparcia - byli rozstrzeliwani grupowo, a ich gospodarstwa
wraz z dobytkiem palono. Oto kilka przykładów wzajemnej polsko-żydowskiej
solidarności: "We wsi Olsztyn koło Częstochowy cztery żydowskie rodziny, w porozumieniu z mieszkańcami wsi, podawały się za polskich chrześcijan. We wsi
Goszcza koło Miechowa wszyscy wiedzieli, że ukrywani są tam Żydzi o wybitnie
semickich rysach, a jednak nikt ich nie zdradził. Nastoletni chłopiec o semickim
wyglądzie, syn żydowskiej żebraczki, jawnie mieszkał u gospodarza, który go przyjął do siebie we wsi Głowaczowa blisko Dębicy i nigdy nie wydał. Podobne przypadki zdarzyły się we wsiach Gałuszowice i Chrząstków koło Mielca. We wsi Czajkowa niedaleko Mielca, gdzie bracia Zygie i Sol Allweiss ukrywali się u rodziny
Macieja i Zofii Dudzik; wiedzieli o tym sąsiedzi mieszkający naokoło gospodarstwa
Dudzików, ale celowo nie ujawniali prawdy. >>Jeżeli jedna osoba we wsi coś wie,
od razu wiedzą o tym wszyscy. Oni byli naszymi sąsiadami i dobrymi ludźmi<<
Żydowski prawnik mógł bez przeszkód prowadzić praktykę w Mielcu, choć było to
przez Niemców zakazane, w cichej zmowie z całym miastem i okoliczną palestrą, aż
Tamże, s. 241.
Cyt. za: j.w.
23
Tamże, s. 241.
21
22
204
Lucyna Patyjewicz
Etyczne aspekty holocaustu
do czasu, gdy zdradził go inny Żyd, który wydał go najpierw Gestapo, a później
Ministerstwu Sprawiedliwości. ( ... ). Przypadek doktor Olgi Lilien, ocalałej z Holokaustu ze Lwowa kobiety o wybitnie semickiej urodzie, która mieszkała u polskiej
rodziny pod Tarnobrzegiem jest następnym przykładem solidarności mieszkańców
polskich wsi. Niemcy wjechali do wsi szukając uciekinierów i zwołali wszystkich
mieszkańców na zebranie, by dopytać się o miejsce ich schronienia: » Nagle spojrzał na mnie (stwierdziła uratowana - L.P.) i powiedział »Och nie, ona gotuje w
szkole. Jest bardzo dobrą kucharką<<. Nikt nie powiedział: » Ona jest Żydówką,
bierzcie ją sobie «. Pozwolił mi odejść. Populacja tej wsi wynosiła ok.. 2000 osób.
Wszyscy wiedzieli, że ze mną było coś» nie tak «. Każdy z nich mógł mnie Niemcom sprzedać za 200 marek, ale z 2000 ludzi nikt tego nie zrobił. Wszyscy we wsi
chronili mnie. Miałam z nimi bardzo dobre relacje «24[4].,,Pomocy Żydom udzielali
także polscy księża i zakony (męskie, jak żeńskie). Świadczy o tym m. in. Przykład
ks. Albina Małysiaka i Sióstr Miłosierdzia, którzy ukrywali najpierw w Instytucie
Helcela w Krakowie, a następnie w domu starców dwie Żydówki i dwóch Żydów.
„Ksiądz Małysiak odznaczony przez Instytut Yad Vashem, wspomina: >> wszyscy w instytucie, zarówno siostry, jak i personel świecki wiedzieli, że są wśród nich
ukrywający się Żydzi. Nie sposób było ukryć tego faktu. (...). W ciągu następnych
tygodni i miesięcy wszyscy mieszkańcy Szczawnicy wiedzieli już o żydowskich
mieszkańcach. Nikt nie zdradził ich Niemcom, choć ci stacjonowali w sąsiedztwie
<<. (...). Było powszechnie wiadomo, że córka rabina Moshe z Grodziska koło Leżajska została ukryta w sierocińcu prowadzonym przez siostry zakonne, a jej też nikt
nie wydał"25[4]. Duchowieństwo polskie, ponosiło koszty pomocy bliźniemu, którego życie było w najwyższym stopniu zagrożone, co osoby świeckie. Wielu oddało
swoje życie w ofierze, podobnie jest niewątpliwą zasługą prześladowanego wszakże
wówczas Kościoła polskiego. Nawet jeśli nie wszystkich Polaków stać było na akty
moralnego heroizmu — gdy ten zależy od indywidualnego poziomu rozwoju moralnego — to jednak o czynnego wyrażania miłości nie wolno pomijać, jeśli chcemy
być obiektywni i uczciwi. Krytyka pod adresem oficjalnych władz Kościoła katolickiego z panującym wówczas papieżem na czele, że niewiele zrobiła dla ratowania
Żydów jest przesadna, gdy uwzględnimy powszechność i wielostronność pomocy ze
strony katolickich duchownych, zakonnych, jak świeckich, w warunkach ścisłej
konspiracji. Tylko konspiracja dawała szansę skuteczności. Gdyby księża oficjalnie
w czasie kazań w kościołach nawoływali wiernych do heroicznych świadczeń na
rzecz Żydów, wówczas — ze względu na częstą obecność agentów Gestapo podczas
mszy św. — najprawdopodobniej zostaliby aresztowani i zesłani do obozów koncentracyjnych na śmierć, więc pomoc z ich strony Żydom stałaby się niemożliwa.
Zadaniem Kościoła tamtych czasów, zwłaszcza Jego najliczebniejszej „części”, tj.
kapłanów i laikatu, było udzielanie konkretnej i skutecznej pomocy w ramach podstawowej chrześcijańskiej i ogólnoludzkiej zasady wymagającej praktycznego do-
Chodkiewicz M.J., Muszyński W.J. (red.), Złote serca czy złote żniwa? Studia nad wojennymi losami
Polaków i Żydów, Warszawa 2011, s. 174-175.
25
Tamże, s. 175, 176.
24
205
ZDROWIE I DOBROSTAN NR 4 /2013
Dobrostan społeczeństwo
wodu miłości do bliźniego, nawet gdyby ów bliźni był wrogiem ideowym i politycznym chrześcijaństwa. Jeśli niektórzy chrześcijanie, w tym katolicy nie dopełnili
tego obowiązku (z różnych względów, np. z powodu lęku przed odwetem hitlerowców) lub dopuścili się przestępstw karalnych z powodu niskiego — wówczas —
indywidualnego poziomu moralnego, nie wolno za to winić wszystkich kościołów
chrześcijańskich, w tym Kościoła katolickiego. Każdy, kto dokonuje takich logicznie nieuprawnionych uogólnień, stosując metodę indukcji niezupełnej (np. twierdząc, że „Kościół oraz poszczególni duchowi — od papieża poczynając — dopuścili
się wielu wykroczeń karalnych i niekaralnych oraz ponoszą za nie odpowiedzialność”26)[5]. krzywdzi swoją uogólnioną oceną moralną ogromną ilość chrześcijan,
zwłaszcza katolików, którzy ofiarnie udzielali Żydom pomocy. Poza tym, odpowiedzialność moralna jest indywidualna, a nie zbiorowa.
6. WZORY MORALNE W OKRESIE HOLOKAUSTU
Wzorem moralnym powinna być osoba, która zrealizowała w sferze swego świata wewnętrznego możliwie najwyższy dla człowieka poziom rozwoju duchowego, w
tym rozwoju moralnego, dając przykład miłości do innych. Jezus stwierdził, że nie
ma większej miłości od tej, która wyraża się poświęceniem życia dla bliźniego.
Jezus, jest on niewątpliwie największym wzorem moralnym niedościgłym w stosunku do innych osób - wzorów, gdyż oddał swoje życie, za życie niedoskonałej
moralnie ludzkości.
Ci, którzy - niezależnie od epoki i warunków - naśladując go, bądź - jak wcześniej Sokrates - realizując najwyższe ogólnoludzkie wartości wnieśli się do poziomu
wzorów moralnych, stanowią drogowskazy moralne dla ludzkości. Często byli
wśród nich męczennicy i święci Kościoła, ale nie tylko oni.
W okresie Holokaustu od kromki chleba i życzliwego słowa danej wygłodzonemu człowiekowi, zależało jego życie. Tylko nieliczne osoby było stać na taki wielki
akt ofiary.
W dobie Holokaustu pomoc prześladowanym świadczono w imię wierności etyce chrześcijańskiej, zaś ściślej Chrystusowi obecnemu, w każdym człowieku, groziła
kara śmierci. Znalazły się jednak tysiące ludzi, którzy podejmowali ryzykowne
decyzje nie ze względów finansowych (chociaż byli i tacy), ale ze zwykłej miłości
bliźniego.
Najbardziej do tego zobowiązany czuł się ówczesny papież Pius XII, którego
można jednoznacznie uznać za wzór moralny w okresie Zagłady.
Jego postawie poświęcił swoją książkę pt. Pius XII, a Holokaust. Prawda o wielkim papieżu - ks. Luigi Villa. Korzystając z licznych przykładów dał obraz Piusa
XII, jako chwalebnego wzoru moralnego, którego działalność zarówno na rzecz
Polaków, jak Żydów i innych uciskanych narodów była wszechstronna i doceniana,
chociaż w formach dostosowanych do wojny i sytuacji terroru.
Goldhagen D.J., Niedokończony rozrachunek. Rola Kościoła katolickiego w Holokauście i niedopełniony
obowiązek zadośćuczynienia, Warszawa 2005, s. 209.
26
206
Lucyna Patyjewicz
Etyczne aspekty holocaustu
Trzeba tu dodać, że Hitler, chociaż formalnie sam był katolikiem (nawet służył
w dzieciństwie do mszy świętej), nigdy nie wyrzekł się marzenia, że jego kult wyprze w przyszłość wiarę katolicką, zaś jego popiersie znajdzie się na kościelnych
ołtarzach. Wojna z Kościołem, jako instytucją (którą nawet podziwiał za dobrą organizację), przeszłaby ze stadium ukrytego w etap jawny, gdyby tylko Pius XII nie
okazał przezorności i rozwagi, gdyby jawnie opowiedział się przeciwko nazizmowi.
Jak stwierdza L. Villa, >>dyplomatyczną ostrożność<< Piusa XII spowodowaną
wyraźnymi czynnikami nie można nazwać jednak >>milczeniem<<. W momencie,
w którym Kościół wygłaszałby polityczne deklaracje, ustawiłby się po stronie jednego z wojujących bloków. Z tego względu Stolica Apostolska zdecydowała się
pozornie utrzymać dystans wobec wojujących stron. Neutralność polityczna nie
oznaczała neutralności moralnej, o czym świadczy postawa przyjęta - jeszcze przed
wybuchem wojny - zarówno Piusa XI, jak i Piusa XII; obaj występowali przeciwko,
tym wszystkim, którzy nie uznawali uniwersalnych wartości. „>>Okrucieństwo,
bezprawne korzystanie ze środków umożliwiających destrukcję, wymierzone zarówno przeciwko tym, którzy nie walczą, jak i uciekinierom, przeciw osobom starszym, kobietom oraz dzieciom; pogarda wobec godności, wolności oraz ludzkiego
życia prowadzą do działań, które wołają o pomstę Nieba! (Pius XII - Święta Bożego
Narodzenia 1940) <<. (...). W orędziu do całego świata, wygłoszonym w Boże Narodzenie 1942 roku mówił: >>... pragnieniem Boga jest, aby podczas, gdy nasz głos
dociera do waszych uszu, wasze serce było przepełnione powagą, gorliwością oraz
natarczywością. (...). Myśli o pokoju powinny być apelem do ludzkiego sumienia
dla tych, którzy gotowi są zmierzyć wielkość ich misji oraz odpowiedzialność za
katastrofy. (...). Ludzkość powinna dać świadectwo setkom tysięcy osób, które bez
własnej winy, niekiedy z powodu swej narodowości zostały skazane na śmierć lub
stopniowe wyniszczenie. (...). Gdy Hitler posłał do Piusa XII aroganckiego von
Ribbentropa, który miał wybadać stanowisko Papieża, bądź zastraszyć Go poprzez
gloryfikację potęgi nazistowskich wojsk, Pius XII bardzo szybko wykorzystał okazję, aby wyrazić >>sprzeciw<< wobec wszystkich nadużyć popełnianych przez
nazistów w stosunku do Kościoła, ludności żydowskiej oraz zaatakowanych narodów”27[16].
W stosunku do Żydów, jedną z największych zasług Piusa XII było „zorganizowanie w różnych państwach >>podziemnego ruchu<<, która pomógł ocalić od deportacji tysiące (…) Żydów” 28[16]. Do wielkiej akcji ratowania ludzkiego życia
niezależnie od wiary, rasy i narodowości wciągnął ogromną rzeszę księży z wielu
krajów oraz nakazał przyjmowanie potrzebujących schronienia we wszystkich diecezjach i zakonach.
Papież musiał działać według zasad konspiracji (prawda była przez nazistów
wykorzystywania do mordów) aby świadczona przez Niego pomoc była skuteczna.
O Jego dyskrecji wiedzieli wszyscy, którzy Mu w tym pomagali. Wiedzieli, o tym
również pierwsi niemieccy spiskowcy z Wermachtu i Abwehry, którzy pod koniec
27
28
Villa L., Pius XII, a Holokaust. Prawda o wielkim papieżu, Komorów 2010, s. 112-113, 114-115.
Tamże, s. 144.
207
ZDROWIE I DOBROSTAN NR 4 /2013
Dobrostan społeczeństwo
1939r. „potrzebowali ostatecznej zgody Wielkiej Brytanii. Tylko wtedy mogliby
przekonać wystarczającą liczbę generałów do udziału w puczu. Ludzie ci zwrócili
się do papieża o pomoc i dyskretne pośrednictwo. (…). Pius XII zdecydował się
pomóc i tym samym wziął na siebie bardzo duże ryzyko. (…). Czołową postacią
wewnątrz samego spisku był Ludwig Beck, który w 1944 roku został stracony przez
nazistów w związku z nieudanym zamachem na Hitlera dokonanym przez spiskowców skupionych wokół hrabiego Clausa Schenka von Stauffenberga. (…). Mimo
zaangażowania papieża rozmowy nie ruszyły z miejsca, ponieważ Brytyjczycy podejrzewali, iż jest to pułapka”29.[15]. Naziści (zwłaszcza H. Himmler) dobrze odczytali z wypowiedzi Piusa XII Jego stanowisko w stosunku do narodowego socjalizmu, jednak rozliczenie się z Nim i katolikami przysunęli „na czas po >> ostatecznym zwycięstwie<<”30.[15].
Od oficjalnych protestów, które mogły tylko pogorszyć sytuację papieża, jak katolików, o wiele ważniejszy były czyny i ich efekty: tysiące uratowanych od śmierci
ludzkich istnień.
Niewątpliwie wzorem moralnym był ks. dr filozofii i teologii Rajmund Maksymilian Kolbe z Niepokalanowa, kanonizowany przez Jana Pawła II 10. X. 1982 r.
św. męczennik, wielki duchem i czynem chrześcijanin. Był organizatorem Milicji
Niepokalanej (wspólnoty modlitewnej, od 1922 r. wydawcą Rycerza Niepokalanej,
zaś w 1927 r. założycielem Niepokalanowa w Teresinie pod Warszawą. „19 września 1939 r. został wraz z innymi braćmi aresztowany, ale 8 grudnia, tegoż roku
zwolniono go. Poświęcił wiele czasu i trudów, by pomagać ofiarom wojny (przede
wszystkim polskim i niemieckim Żydom). 17 lutego 1941 r. aresztowano go ponownie i wysłano do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Gdy w końcu lipca
jeden z więźniów uciekł, komendant obozu Karl Frits skazał na śmierć głodową
dziesięciu więźniów z jego bloku. Ale, gdy jeden ze skazańców zaczął się skarżyć,
że osieroci dwoje małych dzieci i pozostawi żonę, Maksymilian Kolbe poszedł - ze
zezwoleniem komendanta - zamiast niego na śmierć. Jako jedyny żył jeszcze do 14
sierpnia, następnie został uśmiercony zastrzykiem z fenolu. Ciało spalono w obozowym krematorium”31. [6].
Znany współcześnie światu z dobrowolnego poświęcenia swego życia za życie
innego więźnia z Oświęcimia (Gajowczyka). Jako opisuje spotkanie z nim na polu w
Babicach w 1941r, krótko przed jego śmiercią wysokiej klasy polski przedwojenny
bokser Tadeusz Pietrzykowski (któremu przymusowe zwycięskie walki na obozowym ringu pozwoliły zachować życie, a nawet zyskać uznanie i względy esesmanów): „Zauważyłem po drugiej stronie drogi więźniów z komanda grodzącego pastwisko. Tam właśnie jeden z Vorarbeiterów znęcał się nad jakimś więźniem, który
czołgał się na czworakach, a Vorarbeiter kopał go z całych sił. Oglądana scena oburzyła mnie i postanowiłem dać nauczkę Vorarbeiterowi. Zwróciłem się więc do
pilnującego mnie Kommandofürera, mówiąc, że boksuję i chciałbym sobie potre-
Mai Klaus – R., Watykan. Mroczna historia światowego mocarstwa, Katowice 2011, s. 447-448, 449.
Tamże, s. 450.
31
Gorys E., Leksykon świętych, Warszawa 2007, s. 252.
29
30
208
Lucyna Patyjewicz
Etyczne aspekty holocaustu
nować z Vorarbeiterem, który bił więźnia. SS-man zgodził się na to, podszedł do
swoich kamratów z SS pilnujących więźniów grodzących pastwisko, którzy też
wyrazili na to zgodę. (...). Mając zgodę SS-manów podszedłem do Vorarbeitera
pytając go, za co bije więźnia. Vorarbeiter odburknął obraźliwie: zamknij pysk ty
durny Polaczku. Nie byłem mu dłużny i w ostrych słowach kazałem, aby zostawił w
spokoju swoją ofiarę. Wówczas oświadczył: chcesz i ty dostać? Przytaknąłem.
(...).Vorarbeiter doskoczył do mnie. Uderzyłem go wówczas raz, za drugim ciosem
upadł na ziemię. SS-mani zaczęli bić brawa (...). Po chwili Vorarbeiter wstał, znów
doskoczył do mnie, więc po kolejnym ciosie upadł. Zapytałem wówczas: Chcesz
żeby ciebie zawieziono do krematorium? Nie wiem, jak by na tym spotkaniu wyszedł Vorarbeiter (...), gdyby ni interwencja ofiary Vorarbeitera. Nagle złapał mnie
ktoś za rękę, mówiąc: nie bij synu, bracie, nie bij synu! Proszący miał na nosie okulary w drewnianej oprawie. (...). Głośno powiedziałem: odczep się, odczep się jeśli
nie chcesz ty dostać. (...). Proszący jednak nie ustępował, upadł przede mną na kolana i chwytając za ręce błagał: nie bij synu, nie bij. Zaśmiałem się z niego, stwierdzając: co lepiej, aby on Ciebie bił? (...). Jego twarz była jakaś nienormalna: łagodna,
dziwnie spokojna. Nie wiedziałem, co powiedzieć. (...). W końcu machnąłem ręką i
odeszłem. (...). Powróciwszy do obozu, raz jeszcze w tym dniu spotkałem Tego
człowieka wracającego razem z J. Marszałkiem, z Rewiru z założonymi już opatrunkami. (...). Podszedłem. Jak bardzo boli księdza? - zapytałem. Odpowiedział ich, synu, to bardziej boli niż mnie. I patrzył takimi oczami, jak wtedy na polu. Zacząłem się gubić, (...), stałem jak urzeczony. Wtedy to J.M. odezwał się - wiesz
Teddy kogo broniłeś? To Ojciec Maksymilian Niepokalanowa, a do Niego - Ojcze,
to Tadeusz, stary więzień, pierwszy tarnowski, nie bójmy się o niego, da sobie radę.
(...). Ks. J.M. - Może coś chcesz? Powiedz - Tak, niech mnie Ojciec pobłogosławi,
powiedziałem opuściwszy głowę. Co się potem ze mną działo nie pamiętam, ale coś
bardzo dziwnego, niewytłumaczalnego, czego do dziś nie umiem zrozumieć” 32.[3].
Podczas kolejnych spotkań z o. Kolbe, Teddy zapamiętał m.in. jedną ważną radę: aby Bogu pozostawiać wymierzanie sprawiedliwości. Niestety, nie był w stanie
skorzystać z niej, zwłaszcza, gdy dowiedział się, że jeden z więźniów ukradł ks.
Maksymilianowi chleb, który mu dzień wcześniej podarował. „Wzburzony Teddy
postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość złodziejowi, ale i tym razem Kolbe nie
pozwolił uderzyć więźnia, mówiąc, że widocznie jemu ten chleb był bardziej potrzebny i dlatego go ukradł. Ojciec Kolbe powiedział: >>Jeśli chcesz przychodzić do
mnie, musisz opanować swój wybuchowy charakter<<. Ta interwencja znowu zaskoczyła Pietrzykowskiego, a ponieważ miał w kieszeni kawałek chleba, dał go
księdzu, który na oczach wszystkich przełamał chleb i jedną połowę dał złodziejowi,
mówiąc: >>On też jest głodny<<. Na ten widok Tadeusz zaczął się buntować. Zarzekał się, że już nigdy więcej nie przyniesie mu chleba. Obietnic tych nie
nił”33.[3]. Ostateczne spotkanie z o. Kolbe w czasie, którego dobrowolnie zgodził się
On na zamianę z innym więźniem, wybranym na zakładnika, także było wówczas
32
33
Bogacka M., Bokser z Auschwitz. Losy Tadeusza Pietrzykowskiego, Warszawa 2012, s. 97-98.
J.w., s. 99-100.
209
ZDROWIE I DOBROSTAN NR 4 /2013
Dobrostan społeczeństwo
dla Teddego czynem niezrozumiałym. Dopiero po wielu latach zrozumiał wartość
dobra, którym Kolbe emanował na otoczenie oraz wagę Jego rad i wskazówek, które
były i są nadal skutecznym lekiem duszy, szczególnie w dobie panowania zła.
WNIOSKI
1. Do Holokaustu doprowadził bardzo niski poziom rozwoju moralnego nazistów,
zwłaszcza Adolfa Hitlera i jego najbliższych współpracowników.
2. Główne cechy niskiej moralności stanowią: błędny cel życia i hierarchia wartości,
w której nie ma miejsca na jednakowy dla wszystkich — bez wyjątku — ludzi
szacunek dla życia od poczęcia do naturalnego końca oraz brak s umienia służącego temu życiu jako wartości podstawowej, jak też brak cnót tzw.
miękkich, za to wiele najbardziej karygodnych wa d moralnych: pycha,
okrucieństwo, nienawiść, zawiść itp.
3. Holokaust jest ostrzeżeniem ludzkości przed bagatelizowaniem czynników, które
odpowiadają za rozwój moralny każdej osoby; jest ostrzeżeniem przed podejściem bezkrytycznym do różnych ideologii, przed bezmyślnością w imię wygodnego, łatwego życia, przed myśleniem życzeniowym, przed gloryfikacją rozumu z równoczesną ignorancją uczuć i wartości wyższych, przed niestawianiem
wysokich wymagań moralnych kandydatom na najwyższe stanowiska państwowe. Osobom, które nie mają wrażliwego sumienia na krzywdę innych ludzi, nie
można przecież powierzać swojego życia i losu. Cywilizacja oparta na rozumie,
a nie na wartościach i sumieniu nosi w sobie stałe zagrożenie zagładą. Każdy
człowiek - jak każdy naród - ma prawo do bezpieczeństwa, pokoju i miłości
bliźniego, ale ma też prawo do samoobrony moralnej przed potencjalnymi
krzywdzicielami osób o niskim poziomie rozwoju moralnego.
PIŚMIENNICTWO
1. Bikont A., My z Jedwabnego, Wołowiec 2012
2. Bocheński J., Sto zabobonów, Kraków 1992
3. Bogacka M., Bokser z Auschwitz. Losy Tadeusza Pietrzykowskiego, Warszawa
2012
4. Chodkiewicz M.J., Muszyński W.J. (red.), Złote serca czy złote żniwa? Studia
nad wojennymi losami Polaków i Żydów, Warszawa 2011
5. Goldhagen D.J., Niedokończony rozrachunek. Rola Kościoła katolickiego w Holokauście i niedopełniony obowiązek zadośćuczynienia, Warszawa 2005
6. Gorys E., Leksykon świętych, Warszawa 2007
7. Gross J. T, Złote żniwa. Rzecz o tym, co się działo na obrzeżach zagłady Żydów,
Kraków 2011
8. Hale Ch., Kaci Hitlera. Brudny sekret Europy, Kraków 2012
9. Hitler A., Mein Kampf, Dyneburg 2003
210
Lucyna Patyjewicz
Etyczne aspekty holocaustu
10. Jaspers K., Problem winy, w: Etyka 1979 nr 17
11. Knopp G., Holokaust, Warszawa 2011
12. Knopp G., Dzieci Hitlera, Warszawa 2008
13. Kutrzeba J. S., Kontrakt. Życie za życie, Warszawa 2011
14. Lukas R.C., Zapomniany Holokaust. Polacy pod okupacją niemiecką 1939-1944,
Poznań 1972
15. Mai Klaus – R., Watykan. Mroczna historia światowego mocarstwa, Katowice
2011
16. Villa L., Pius XII, a Holokaust. Prawda o wielkim papieżu, Komorów 2010
STRESZCZENIE
Celem pracy z pogranicza etyki i tanatologii jest zwięzłe, a zarazem ogólne ujęcie podstawowych etycznych aspektów Holokaustu, jako zjawiska moralnego, a
więc podległego analizie i ocenie etycznej. Etyka nie może bowiem poprzestawać na
podaniu faktów i próbie ich wyjaśnienia zwłaszcza gdy były one w zamierzeniu i
skutkach ludobójcze, a więc były złem. Wynikiem badań są następujące wnioski:
1.Do Holokaustu doprowadził niski poziom rozwoju moralnego nazistów, zwłaszcza
Adolfa Hitlera i jego najbliższych współpracowników. 2.Główne cechy niskiej moralności stanowią: a) błędny cel życia i hierarchia wartości, w której nie ma miejsca
na jednakowy dla wszystkich szacunek dla życia od poczęcia do naturalnego końca;
b) brak sumienia służącego temu życia jako wartości podstawowej; c) brak tzw. cnót
miękkich, natomiast wiele najbardziej karygodnych wad moralnych: pycha, okrucieństwo, nienawiść, zawiść itp. 3. Holokaust jest ostrzeżeniem ludzkości przed
ignorancją wszystkich czynników które odpowiadają za rozwój moralny każdej
osoby. Cywilizacja oparta tylko na rozumie, a nie na wartościach i sumieniu nosi w
sobie siłę zagrożenie Zagłady.
ABSTRACT
The aim of the study on the borderline of ethics and thanatology is a concise, yet
the general aspect of the basic ethical aspects of the Holocaust as a moral phenomenon, and therefore the underlying analysis and ethical evaluation. Ethics can not stop
at provide facts and try to explain them especially if they were intended and genocidal consequences and were therefore evil. The result of the study are the following
conclusions: 1. To the Holocaust has led the low level of moral development Nazis,
especially Adolf Hitler and his closest associates. 2. The main features of low morality are: a) the wrong purpose of life and the hierarchy of values in which there is no
room for the same for all, respect for life from conception to natural death; b) lack of
conscience serving this life as a fundamental value; c) not so. soft virtues, and many
of the most reprehensible moral flaws: pride, cruelty, hatred, jealousy, etc.
Artykuł zawiera 53415 znaków ze spacjami
211

Podobne dokumenty