Dziś chcielibyśmy Państwu zaprezentować próbkę twórczości Pana

Transkrypt

Dziś chcielibyśmy Państwu zaprezentować próbkę twórczości Pana
Dziś chcielibyśmy Państwu zaprezentować próbkę twórczości Pana Marcina
Waszkiewicza, młodego, białowieskiego
poety. Swoimi wierszami dołącza on do
zaszczytnego grona miejscowych artystów. Wiersze Pana Marcina poruszają różnorodną
tematykę, urzekają śpiewnym rytmem oraz doskonale dobranymi rymami.
Marcin Waszkiewicz urodził się 7.04.1974 r. W latach 1989-1994
uczył się w Technikum Leśnym w Białowieży, a następnie rozpoczął studia
humanistyczne na Uniwersytecie Warszawskim (filia w Białymstoku).
Naukę przerwał z powodu choroby. W latach 1998-2000 pracował w
Rezerwacie Pokazowym Żubrów w Białowieży. Pisanie wierszy
towarzyszyło mu przez całe życie, jednak te najładniejsze, jak twierdzi,
zaczął tworzyć od 2002 roku. Prezentuje w swym młodym twórczo dorobku
ok. 100 wierszy dla dzieci i młodzieży, a także ponad 100 wierszy i
sentencji dla dorosłych. Nadal doskonali się twórczo.
Oto niektóre z wierszy i sentencji Pana Marcina:
„Zbawcze myśli”
Kiedy myśli błądzą w labiryncie próżności,
rodzi się świat pełen nikczemności.
Taki, który kłuje ducha i moralnie zniewala
i smutek w mym sercu rozpala.
Wtedy odradza się jak Feniks z popiołu
myśl święta z nadzieją pospołu.
Powstają sny błogie Boga łaknące,
iskrą wiecznej wiary błyszczące,
przepojone rozkoszą nieziemskiej ciszy,
utrwalone niczym obraz na kliszy.
I każdy szept Pan nasz usłyszy i błagalne słowa,
czego język nie wypowie, nie wyjaśni głowa.
Świat zawiruje w rytm pochwalnej pieśni
i znikną głód, cierpienia i boleści.
Rozmnożą się nasze pragnienia i skryte radości
i wychylimy kielich z rogu obfitości.
Świat znów stanie się piękny i młody,
a my pełni nieziemskiej urody.
***
„Wiewiórka”
Wiewiórka skoczyła na drzewo,
kręcąc główką to w prawo to w lewo.
Pogładziła się za uszkiem
jednej łapki koniuszkiem.
Kitkę zadarła do góry
w barwie rudej fryzury.
Jeszcze tylko chwyciła orzeszek
na pyszczku mając uśmieszek.
Ząbkami go wnet rozłupała,
nóżkami przy tym przytupywała.
Czmychnęła nagle na gałązkę,
niosąc w pyszczku trawy wiązkę
do dziupli na wyściółkę,
udając pracowitą pszczółkę.
Pazurki często pokazywała,
twierdząc, że nie jest taka mała,
aby grzbiet prężąc w skoku
nie dotrwać do następnego roku.
***
„Szczur i kocica”
Szczur kochał porządek
I cechował go spokojny rozsądek.
Było to podwaliną szczęśliwego życia
Do kocicy starej przybycia.
Ta łapała myszy w jego norze
I to stanowiło konfliktu podłoże.
Nie skarżył się nikomu
Bo swoje brudy prał w swoim domu.
Spragniony spokoju myszy wypłoszył z dziury
I nabrał respektu dla swojej figury.
Kocica podziękowała mu znakomicie
Zjadając myszy zjadła go o świcie.
I tak powiedziała: Niech odpoczywa w pokoju
Ten który pragnął żyć w spokoju.
Niejedna prawda stąd się bierze
Kto ceni życie – spokój ceni szczerze.
***
„Nie potępiaj, Boże”
Ciszę zrozumieć to tyle znaczy,
co zawrzeć z nią pakt tułaczy.
Na stałe.
Na trwałe.
Niewybaczalnie.
Niebanalnie.
Lirycznie.
Prozaicznie.
Jeśli się w mej duszy mylę,
to kończąc wers dodam tylko tyle:
Przeszyj mnie Panie tą ciszą.
Ciszą nieziemską, nieśmiertelną,
niebiańską, rzetelną.
Niech zmysły me lekko się kołyszą,
na dnie zwątpienia znajdą ukojenie.
Na rozstaju będą jeszcze cienie.
Takie, które nie karcą, nie plują,
a kiedy trzeba w biedzie pożałują.
Które nie mają twarzy obrazoburczej,
a pełne są żywej myśli twórczej.
Wtedy Duch Święty przejdzie ścieżką cienia
i przemówi Bóg z martwego kamienia.
Człowiek jak Odys powróci z dalekiej podróży
i zawita do Itaki zapach rajskiej róży.
Wtedy wypowiem imię Boga Jedynego.
I powiem: Nie potępiaj, Boże, grzesznika ubogiego.
***
„Białowieski żubr”
Żubrze! Królu puszczańskich ostępów!
Berłem jesteś natury wiecznej występów.
Zimą wypełniasz leśną kryjówkę
i tworzysz w mym sercu żywą pocztówkę.
Ruszając z tętniącej życiem kniei,
napełniasz mą duszę promykiem nadziei.
Do oazy twej wolności
nie dajesz złym prawa dostępności.
Nie lubisz też ludzi zwanych śmiałymi,
aby nie okryli cię słowami sprośnymi.
Głośniejszy jesteś za niejedną sówkę
i niezliczenie razy większy za leśną ryjówkę.
Wiosną, gdy pierwiosnki z ziemi ruszą,
panem jesteś prawdziwym nad pierwotną głuszą.
Latem spokojnie jesz zioła i trawę.
I masz w tym konieczną życiową wprawę.
Jesienią grzbiet prężysz wzniośle,
bo jesteś mistrzem w tym puszczańskim rzemiośle.
Brodę masz jak u starca – dostojną i hojną,
przepojoną żywotnością upojną.
Wzrok masz żywy i chłodny,
głos pierwotny, pomrukliwy, samorodny.
Zimą, gdy pora nadejdzie dni mroźnych,
para bucha z nozdrzy twoich groźnych.
Ostrymi racicami odsłaniasz niby w biegu
to, co znajdziesz na swym wybiegu.
A są to mchy zielone, zeschłe zioła i trawy,
co stanowi źródło Twojej strawy.
Nadano ci miano króla puszczy pierwotnego
w korzeniach jej dziejów żywo obecnego.
***
SENTENCJE
Święty Fieodosij Kaukaski,
pełen zdrowia Bożej łaski,
powiedział: Tak długo żyłem,
bo nieustannie Boga chwaliłem!
Jak ostre są pokusy zakręty wie niejeden Święty.
Prawdziwa pokuta chodzi nie obuta.
Każdy święty posiada swego ducha zakręty.
Świętość w pokorze mieszkają w soborze.
W lisiej norze chytrość mieszkać może.
Zdobędziesz rąbek świętości, gdy grzech do Ciebie pretensji nie
rości.
Tylko tak być może, że świętość osiąga się w pokorze.

Podobne dokumenty