Pobierz plik - Program Młodzież w działaniu

Transkrypt

Pobierz plik - Program Młodzież w działaniu
0001
Spis treści ...1
Do tych, którzy czytają wstępy ...2
Bezpieczna droga do szkoły ...3
C.K.M. – Coś Koło Muzyki ...6
Maska ...8
Młodzieżowe Biuro Informacyjne
„String” ...9
Nigdy nie mów do mnie kocie ...10
Z wiatrem pod wiatr ...13
Tunel Harry ...15
Wspólne korzenie ...17
Polowanie na ziemniaki ...19
Szkoła Karawany ...21
Nasz świat to sport ...24
Akademicki bank umiejętności ...25
Girlz Get United! ...28
Przystanek – IV strefa ...31
Razem w naszej szkole ...34
Związani z miejscem ...36
Wehikuł czasu ...39
Poznajmy się przez gwiazdy ...41
Nasza historia na mapie ...44
Ku morzu! ...46
Razem możemy więcej ...47
Na żurawiowych włościach ...50
Rok z kulturą, czyli nie musimy
mieć kompleksów ...53
Wolontariacki start ...55
Razem lepiej ...57
Wieś bez Barier ...60
Odkrycia wyobraźni ...62
Nie sam sobie sterem, żeglarzem... ...65
Tandem ...67
Młodzi Gniewni Aktywni ...69
Razem możemy więcej ...71
Inni – to także my ...75
Kiermasz Szans ...78
Wrocław z inicjatywą ...81
Szlakiem zapomnianych
linii kolejowych ...84
Na skrzyżowaniu marzeń ...86
Filmowa Inicjatywa Ludzi Młodych ...88
Piaszno – wieś bez kompleksów ...90
Sztuka na kółkach, słowem
– Wheel Art ...92
Ratować nadzieję ...95
Antidotum na nudę – szczecineckie warsztaty
promocyjne młodych wolontariuszy ...96
U zbiegu czterech kultur ...99
Studio muzyki i tańca ...101
Happy Happening ...102
Wolontariat w obiektywie ...105
Biuro Pośrednictwa Wolontariatu
w Bydgoszczy ...106
Różnie widziane ...109
Janko Muzykant ...112
Ścieżka Geologiczna ...114
Dzieciństwo w Krainie Bajek ...117
Aktywność znosi bariery ...119
Młodzieżowa Wszechnica
Dziennikarska ...121
Nasza świetlica naszą rozrywką ...123
My kształtujemy glinę, glina
kształtuje nas ...125
Odkryte Wykopalisko ...127
Integracja przez sztukę ...130
Bursztynowym szlakiem A.D. 2002 ...133
Zaproszenie dla Magdaleny ...136
ZROBIĆ COŚ
– COŚ ZMIENIĆ
58 POMYSŁÓW
NA INICJATYWY
MŁODZIEŻOWE
0002
Do tych, którzy czytają wstępy…
Jeżeli zdążyliście już przejrzeć kilka stron tej
książki, zastanawiacie się zapewne, co mają
ze sobą wspólnego opisane w niej historie i kto
właściwie jest ich autorem. Poniżej znajdziecie
rozwiązanie tej zagadki.
Po pierwsze opowieści tu zamieszczone wydarzyły się naprawdę i to całkiem niedawno.
Po drugie, bohaterowie nie mieli więcej niż 25 lat.
Po trzecie to bohaterowie są autorami.
No dobrze, spytacie, a kim właściwie są ci wszyscy ludzie i co robią razem w jednej książce?
Otóż, pewnego dnia postanowili odmienić trochę świat wokół siebie, ten najbliższy – własne
podwórko, swoją okolicę. Niektórzy wyprawiali się dalej i angażowali innych ludzi z własnej
miejscowości lub regionu. Czasami chodziło
o zrobienie jak największej ilości dobrych rzeczy w jak najkrótszym czasie, o rozwiązanie
problemów trapiących młodych ludzi. Nie
zawsze to wychodziło... Czasami pomysł był
prosty: żeby tym, którzy nie mogą wyjechać na
wakacje nie nudziło się pod trzepakiem na osiedlu, zarazić ich swoją pasją – filmem, fotografią,
tańcem. Skoro gdzieś brak miejsca dla młodych
i trzeba jechać kilkadziesiąt kilometrów, żeby
było ciekawiej, może lepiej stworzyć prawdziwy
klub młodzieżowy u siebie? Gdzieś indziej jest
budynek z napisem „Kino”, ale od lat nie ma
w nim filmów – może otworzyć własne i zaprosić mieszkańców? Nierealne? Okazuje się, że
wcale nie. Prezentowane tutaj historie to projekty wymyślone i zrealizowane przez młodych
ludzi na rzecz społeczności, w której żyją. Niekiedy potrzebna była pomoc dorosłych, w dużej
mierze jednak młodzież organizowała wszystko zupełnie samodzielnie. Najmłodsi mieli po
15 lat, niektórzy z nich to wolontariusze w lokalnych stowarzyszeniach, starsi często działają
już we własnych organizacjach, jednak większość z nich to ludzie skupieni w nieformalnych
grupach przyjaciół, znajomych ze szkoły, z podwórka, z jednej ulicy.
Projekty te to nie tylko realizacja własnych zainteresowań, przyjemnie spędzone chwile, lecz
także ciężka praca, nauka działania w grupie,
współpraca z samorządem lokalnym, szkołą,
prywatnymi przedsiębiorcami, czasami żmudne przełamywanie niechęci otoczenia, trudne
wchodzenie w świat dorosłych. Młodzi potrafili jednak większość porażek obrócić w sukces,
ucząc się na własnych błędach. W historiach
swoich projektów opisują krok po kroku, co
się z nimi działo przez te kilka miesięcy, co się
zmieniło w społeczności, do której kierowali
swój projekt, w grupie, w której go realizowali,
w nich samych. Czy osiągnęli swój cel, a może
zdobyli coś, czego się w ogóle nie spodziewali?
Wszystkie te pomysły łączy jeszcze jeden element
– ich realizacja była możliwa dzięki Programowi
MŁODZIEŻ i Akcji Inicjatywy Młodzieżowe.
Pod koniec jego działania poprosiliśmy młodych ludzi o spisanie wspomnień z tego okresu,
w którym próbowali swoich sił w zmianie rzeczywistości na lepsze. Nie do wszystkich udało
się dotrzeć, na tę prośbę odpowiedziało jednak
kilkadziesiąt grup, a także kilka osób, które realizowały swoje projekty w pojedynkę w ramach
tzw. Kapitału Przyszłości. W tej publikacji zamieściliśmy wszystkie nadesłane teksty starając
się zachować je w niezmienionej formie.
Zbiór ten powstał nie tylko po to, by podsumować to, co się już wydarzyło, lecz także, aby
dać wskazówkę przyszłym autorom Inicjatyw w ramach nowego Programu „Młodzież
w działaniu”. Mimo że każdy projekt jest
inny, a osoby, które go realizują, mają różne
doświadczenia, choćby nie wiem ilu mieć wokół siebie doradców, nadal warto skorzystać
z czyjejś historii. Ci, którzy szykują się do swojej pierwszej przygody z projektem, znajdą tu
porady tych, którzy tę drogę mają już za sobą.
Dziękuję wszystkim autorom za chęć podzielenia się swoim doświadczeniem i zachęcam do
lektury przyszłych inicjatorów.
Do dzieła!
Amudena Rutkowska
Z-ca koordynatora Akcji 3.
Programu MŁODZIEŻ
01.02.2006 – 30.06.2006
Bezpieczna droga do szkoły
KONTAKT: CENTRUM AKTYWNOŚCI SPOŁECZNEJ
„PRYZMAT”, [email protected]
WWW.PRYZMAT.ORG.PL
0003
Grupa nieformalna przy Centrum Aktywności Społecznej „PRYZMAT”
KIM JESTEŚMY? JAK SIĘ POZNALIŚMY?
Jesteśmy grupą młodych osób w wieku 15–22
lat. Większość z nas znała się wcześniej ze szkoły, imprez kulturalnych czy harcerstwa, jednak
cała grupa poznała się 22 września 2004 roku
w trakcie obchodów Dnia bez Samochodu
w Suwałkach. To wtedy zebrała się luźna grupka osób, które postanowiły zorganizować coś
pożytecznego dla siebie oraz dzieci i młodzieży z naszego miasta.
SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ?
Pomysł realizacji naszego projektu narodził się
podczas uczestnictwa w obchodach Dnia bez
Samochodu, które zostały zorganizowane przez
Centrum Aktywności Społecznej „PRYZMAT”.
Tematem przewodnim było hasło „Bezpieczeństwo dzieci na drodze”. W Suwałkach od kilkunastu miesięcy prowadzonych jest wiele robót
drogowych, wskutek czego zmienia się kierunek ruchu, powstają nowe drogi, a w centrum
miasta jest mnóstwo objazdów. Wiele dzieci
i młodzieży nie orientuje się, jak należy poruszać się, np. rowerem, by postępować zgodnie z
przepisami ruchu drogowego. Niestety zdarzają się przez to wypadki, niektóre ze skutkiem
śmiertelnym. Przykładem może być tragiczny
wypadek z lipca 2004 roku, w którym zginęło
5 chłopaków w wieku 19–25 lat. Między innymi
dlatego chcieliśmy rozpocząć lokalną kampanię
na rzecz poprawy bezpieczeństwa, skupiając się
przede wszystkim na działaniach edukacyjnych
i profilaktycznych skierowanych do dzieci i mło
dzieży, a realizowanych przez nas – młode osoby chcące swoim zapałem, wiedzą i energią służyć innym.
JAKA BYŁA TEMATYKA PROJEKTU
I NAJWAŻNIEJSZE DZIAŁANIA?
W trakcie projektu przeprowadziliśmy wiele
działań:
Kurs dla 30 Młodzieżowych Liderów
Bezpieczeństwa
Na czterodniowym szkoleniu młodzi ludzie
ukończyli kurs pierwszej pomocy PCK kończący się certyfi katem europejskim, zapoznali się
z zasadami bezpieczeństwa ruchu drogowego,
pracą instytucji zajmujących się udzielaniem
pomocy i dbaniem o przestrzeganie porządku
na drodze (Policja, Straż Miejska, Państwowa
Straż Pożarna), a także zasadami prowadzenia
zajęć dla dzieci i młodzieży z wykorzystaniem
metod interaktywnych.
Zajęcia w szkołach podstawowych
i gimnazjach
Liderzy Bezpieczeństwa w specjalnych koszulkach i z wykorzystaniem fantomu wolontarystycznie przeprowadzili zajęcia dotyczące zasad
ruchu drogowego i bezpieczeństwa oraz udzielania pierwszej pomocy we wszystkich szkołach
w Suwałkach. Łącznie 15 dwuosobowych zespołów zorganizowało 48 spotkań lekcyjnych
z zakresu ruchu drogowego dla 1279 uczniów oraz
50 spotkań lekcyjnych z zakresu pierwszej pomocy dla 1651 uczniów. Łącznie zostało zorganizowanych 98 lekcji, w których wzięło udział 2930
uczniów. Ilość spotkań oraz uczestników znalazła
potwierdzenie formalne w wystawionych przez
dyrekcje szkół stosownych zaświadczeniach.
Działalność Młodzieżowej Grupy Ratowniczej
W ramach działalności utworzyliśmy z Liderów Bezpieczeństwa Młodzieżową Grupę Ratowniczą, czyli grupę wolontariuszy zajmującą
się ochotniczym zabezpieczeniem medycznym
imprez miejskich oraz przeprowadzaniem pokazów i szkoleń z zakresu pierwszej pomocy.
Publikacje
W ramach projektu opracowano i wydrukowano
KAŻDY Z NAS MA
WIELE MARZEÑ,
TWÓRCZYCH POMYSŁÓW I PASJI,
KTÓRE W TRAKCIE TRWANIA
PROJEKTU MÓGŁ
ZREALIZOWAĆ
0004
2 publikacje w ilości
500 szt.: „Kodeks rowerzysty i motorowerzysty” oraz „Malowankę
dla najmłodszych”, a także specjalną ulotkę i nalepki.
Konkurs plastyczny
„Jestem bezpieczny na drodze”
W ramach konkursu, który był skierowany do
uczniów szkół podstawowych i gimnazjów,
przyznaliśmy nagrody w dwóch wymienionych
kategoriach wiekowych dla 9 osób. Nagrodami
były firmowe aparaty fotograficzne, zegarki,
torby, gry edukacyjne i sprzęt sportowy.
Tydzień Bezpieczeństwa w Mieście
Suwałki pod honorowym patronatem
Prezydenta
W ramach obchodów organizowaliśmy zajęcia
w szkołach, podsumowaliśmy konkurs plastyczny, przygotowaliśmy pokazy udzielania
pierwszej pomocy, pokazy akrobacji rowerowych i wydanych publikacji.
JAK PODZIELILIŚMY SIĘ
POSZCZEGÓLNYMI ZADANIAMI?
Całość działań w projekcie nadzorował koordynator projektu. Jednocześnie wszystkie działania projektu były wykonywane wspólnie
z podziałem na zadania. Grupa
spotykała się regularnie, przygotowując każdy z punktów projektu.
JAKIE POJAWIŁY SIĘ PROBLEMY NA
RÓŻNYCH ETAPACH NASZEGO PROJEKTU?
Sprawy merytoryczne i finansowe na bieżąco
konsultowane były z Prezesem Zarządu Centrum Aktywności Społecznej „PRYZMAT”,
które to stowarzyszenie umożliwiło naszej
nieformalnej grupie realizację projektu. Dzięki temu uniknęliśmy wielu problemów, szczególnie tych związanych z księgowością, pokrywaniem kosztów itd.
CO DZIAŁO SIĘ PO ZAKOŃCZENIU
WSZYSTKICH DZIAŁAŃ?
CO ROBIMY TERAZ?
Po zakończeniu projektu nadal rozwijamy
podjęte działania służące poprawie stanu bezpieczeństwa w ruchu drogowym w mieście
i okolicy. Nadal organizujemy zajęcia i spotka-
0005
nia w szkołach dotyczące udzielania pierwszej
pomocy i zasad poruszania się po drogach.
Młodzieżowa Grupa Ratownicza zajmuje się
ochotniczym zabezpieczeniem medycznym
imprez miejskich oraz przeprowadzaniem pokazów i szkoleń z zakresu pierwszej pomocy.
W tym roku przygotowaliśmy projekt wymiany wspólnie z młodzieżą z Litwy, tak by promocję bezpieczeństwa rozszerzyć na obszar
transgraniczny.
CO NAM DAŁA REALIZACJA PROJEKTU?
Realizacja projektu przyczyniła się do roz-
woju osobistego członków grupy oraz innych
młodych ludzi biorących udział w jego realizacji. Projekt wykształcił w nas pozytywne
cechy charakteru, umiejętności i postawy,
takie jak: odpowiedzialność, aktywność, samodzielność. Stworzył Młodzieżową Grupę
Ratowniczą – grupę dobrze przygotowanych
osób prowadzących edukację na temat bezpieczeństwa drogowego i udzielania pierwszej pomocy wśród rówieśników w swoich
społecznościach lokalnych. Realizacja tego
typu działań przyczyniała się do poprawy
bezpieczeństwa w ruchu drogowym w mie-
ście i okolicy, nauczyła dzieci i młodzież zasad poruszania się po drogach i ścieżkach
rowerowych. Przez nasze miasto przebiega
droga tranzytowa na Litwę, co jest wielkim
zagrożeniem nie tylko dla kierowców, ale
i pieszych. Stwarza to ogromne niebezpieczeństwo i rodzi strach, np. przed jazdą rowerem przez miasto obok pędzących tirów. Realizując projekt, uczyliśmy dzieci i młodzież,
jak bezpiecznie poruszać się w drodze do
szkoły oraz jak unikać zagrożeń drogowych.
JAKIE RADY MOŻEMY DAĆ
INNYM GRUPOM?
Jeśli macie pomysły, zapał i chęci, to najważniejsze! Nie zrażajcie się trudnościami, które
mogą wystąpić w trakcie realizacji projektu,
zawsze przecież można liczyć na pomoc kogoś
bardziej doświadczonego w tym zakresie. Jesteśmy po to, by sobie pomagać.
NIE ZRAŻAJCIE SIĘ TRUDNO
ŚCIAMI, KTÓRE MOGĄ WYSTĄPIĆ W TRAKCIE REALIZACJI
PROJEKTU, ZAWSZE PRZECIEŻ
MOŻNA LICZYĆ NA POMOC
KOGOŚ BARDZIEJ DOŚWIADCZONEGO W TYM ZAKRESIE
KONTAKT: OŚRODEK KULTURY GMINY
KŁODZKO Z/S W OŁDRZYCHOWICACH,
TEL.: 074 868 93 42
P
oznaliśmy się dzięki współpracy z Ośrodkiem Kultury Gminy Kłodzko z/s
w Ołdrzychowicach przy organizacji
i realizacji różnego rodzaju festynów, zabaw,
dyskotek. Wkrótce postanowiliśmy zrobić razem coś więcej. Łączyło nas jedno – muzyka,
chęć jej tworzenia i cyfrowego zapisu. Marek,
Grzesiek i Oktawian byli członkami zespołu
rockowego „Gravis”, z kolei Łukasz, Arkadiusz i Krzysiek często prowadzili dyskoteki,
podczas których byli didżejami. Karolina była
członkinią ludowego Zespołu Śpiewaczego
„Jaskier”, Magda zajmowała się amatorsko fotografią i jej obróbką, natomiast bracia Paweł
i Andrzej to urodzeni informatycy.
W gronie o tak różnych poglądach odnośnie
trendów muzycznych zrodziła się idea stworzenia niepowtarzalnego studia dźwiękowego. Nie tylko zespoły rockowe, ale również
zespoły ludowe, hip-hopowe w sposób półprofesjonalny mogłyby dokonać nagrania
swoich utworów.
Zadania, jakie postawiła sobie grupa, nie były
proste.
1. Najważniejszy element: organizacja szkoleń
C.K.M. – Coś Koło Muzyki
Grupa Gros&Consortes
w celu zdobycia wiedzy niezbędnej do realizacji nagłośnień i nagrań.
2. Adaptacja nieużywanych pomieszczeń
ośrodka kultury i przeobrażenie ich w studio
dźwiękowe.
3. Zorganizowanie i przeprowadzenie rockowego koncertu plenerowego w celu wykonania
nagrania live.
4. Wydanie pierwszej płyty zawierającej materiał nagrany w studiu lub na imprezach plenerowych.
Mając już jasno określone zadania, trzeba
było podzielić obowiązki zgodnie z zainteresowaniami i umiejętnościami. Karolina
odpowiedzialna była za przygotowanie listy
zakupów sprzętu potrzebnego do realizacji
nagrań. Oktawian z Łukaszem zajęli się jego
montażem i odpowiednim ustawieniem.
Bracia zobowiązani zostali do przygotowania szkoleń z teorii dźwięku i jego rejestracji
za pomocą komputera. Członkowie grupy
brali udział w zajęciach prowadzonych na
terenie ośrodka, w trakcie których poznali podstawy rozchodzenia się dźwięków
w przestrzeni, podłączania i obsługi sprzętu
nagłaśniającego.
Chłopaki zajęli się remontem pomieszczeń,
za prace odpowiedzialny był Krzysiek – uczeń
szkoły budowlanej. Na Magdę spadł obowiązek
zadbania o materiał zdjęciowy i przygotowania
z Arkadiuszem szkolenia z obsługi programu
graficznego CorelDRAW, dzięki któremu została zaprojektowana okładka na płytę i folder
informacyjny o działaniach grupy „Gros&Consortes”.
Niestety, w trakcie realizacji projektu pojawił się
problem. Pomieszczenie, które otrzymaliśmy na
studio, okazało się niewystarczające i istniało
ryzyko zalania go podczas ulewnych deszczów.
Podczas spotkań zastanawialiśmy się, które
z nieużytkowanych pomieszczeń spełniałoby
wymagania techniczne, a jednocześnie nie byłoby kłopotliwe dla pozostałych użytkowników
ośrodka. Spowodowało to znaczne opóźnienie
w pracach adaptacyjnych studia.
05.05.2005 – 31.12.2006
0006
0007
Zorganizowanie „Stone Bit – Rock Festival”,
podczas którego miały odbyć się koncerty
zespołów rockowych i nie tylko, nie przysporzyło już grupie problemów. Związane to było
z tym, że członkowie grupy organizowali już
podobne imprezy, ale na mniejszą skalę. Nowością dla nich była organizacja zaplecza
gastronomicznego oraz zabezpieczenia medycznego. Zaplecze gastronomiczne wsparł instruktor ośrodka kultury Artur Szczytowski,
posiadający najlepsze doświadczenie w tym
zakresie. Zabezpieczeniem medycznym zajęła
się Maltańska Służba Medyczna, która w trakcie koncertu bezpłatnie dokonywała pomiaru
ciśnienia wszystkim chętnym.
Podczas koncertu Krzysiek, Oktawian i Marek
dokonali nagrania, które po obrobieniu (masteringu) zostało umieszczone na płycie. Magdzie przypadło zebranie jak największej ilości
materiału fotograficznego, który wykorzystaliśmy
do zorganizowania wystawy promującej projekt i grupę. Ciężka praca całej grupy zaowocowała udanym koncer tem,
nagraniami oraz dużym zbiorem
materiału fotograficznego wzbogaconego o dodatkowe zdjęcia wykonane przez
innych wolontariuszy.
Kolejne dni, kolejne wyzwania. Przyszedł czas na
realizację nagrań, tym razem w studiu. Pierwsze
nagranie odbyło się w dniu otwarcia studia,
podczas którego wystąpił Zespół Śpiewaczy „Jaskier” z Ołdrzychowic. Było to dla nas ciekawe
doświadczenie, po raz pierwszy nagrywaliśmy
zespół wokalny. W szczególności starszym osobom tłumaczyliśmy, dlaczego osobno nagrywa
się instrumenty i wokal, że każdy błąd jest od
razu wychwytywany, przez co nagranie jednego
utworu zabiera niekiedy kilka godzin. Młode zespoły rockowe były pod tym względem bardziej
cierpliwe i przygotowane na takie trudności.
Kiedy materiał na płytę był gotowy, pozostało
przygotować projekt graficzny. Opracowanie
graficzne powstałe pod kierownictwem Magdy
i wolontariusza, który wspierał projekt, zadowoliło nas
wszystkich.
Od chwili wydania płyty
pojawiły się nowe zespoły
chcące zrealizować swoje
nagrania, wraz ze zbliżającymi się wakacjami takich
nagrań będzie coraz więcej.
Projekt dał nam możliwość zdobycia wiedzy
i doświadczeń, z którymi nie zetknęlibyśmy
się ani w szkole, ani na zajęciach pozalekcyjnych. Dzięki projektowi „C.K.M. – Coś Koło
Muzyki” nauczyliśmy się, jak dokonywać nagrań, organizować duże imprezy plenerowe,
projektować plakaty, foldery i okładki na płytę. Praca przy projekcie dała nam możliwość
rozwinięcia umiejętności organizacyjnych
i komunikacyjnych i w ten sposób zwiększyła szanse na znalezienie dobrej pracy, w której
będziemy mogli nadal się rozwijać i realizować
swoje pomysły.
CIĘŻKA PRACA
CAŁEJ GRUPY
ZAOWOCOWAŁA
UDANYM KONCERTEM, NAGRANIAMI ORAZ
DUŻYM ZBIOREM
MATERIAŁU FOTOGRAFICZNEGO
WZBOGACONEGO
O DODATKOWE
ZDJĘCIA WYKONANE PRZEZ INNYCH
WOLONTARIUSZY
KONTAKT: STOWARZYSZENIE POMOCY DZIECKU
I RODZINIE GIGANT, [email protected],
WWW. GIGANT.GLIWICE.PL
Maska
Absens Carens
P
omysł realizowania projektu „Maska”
powstał dzięki inicjatywie grupy młodych ludzi, którym nieobojętny jest los
młodego człowieka, a w szczególności dziecka.
Nasze działania nakierowane są na wspomaganie rozwoju emocjonalnego i społecznego
dzieci i młodzieży wywodzącej się ze środowisk
znajdujących się na marginesie społeczeństwa,
tj. rodzin w trudnej sytuacji ekonomicznej,
z problemem przemocy lub alkoholowym.
Działania projektu skupiały się na tematyce teatralnej: realizowanie warsztatów teatralnych,
spotkania i zajęcia z aktorami oraz studentami
teatrologii i szkół aktorskich, a w efekcie stworzenie własnego spektaklu. Wszystkie ww.
przedsięwzięcia przyczyniły się do odkrywania własnych emocji u dzieciaków, przełamywania barier społecznych, podnoszenia własnej wartości i wiary w siebie.
Nasza grupa składa się w głównej części z osób
defaworyzowanych z powodu niesprawności
fi zycznej i pochodzenia społecznego. Dzięki
trwałym relacjom z członkami Stowarzyszenia Pomocy Dziecku i Rodzinie „GIGANT”
podjęliśmy pracę nad samorozwojem, dojrze-
wając po drodze do wartości, jaką jest pomoc
i wsparcie drugiego człowieka w trudnych
sytuacjach życia. Sami wywodzimy się ze
środowisk „trudnych”, obecnie staramy się
funkcjonować w społeczeństwie, realizując
jego zadania i wartości (szkoła, praca, rodzina). Korzystając z własnego doświadczenia,
chcemy próbować pomagać innym ludziom
budować „pomost” pomiędzy społeczeństwem a życiem na jego marginesie.
01.09.2004 – 30.06.2005
0008
01.02.2005 – 24.06.2005
Młodzieżowe Biuro Informacyjne „String”
KONTAKT: GIMNAZJUM NR 45 IM. GEN.
STANISŁAWA MACZKA, 93-248 ŁÓDŹ, UL.
KADŁUBKA 33, TEL.: 042 643 19 18
Gimnazjum nr 45 w Łodzi
W
roku szkolnym 2004/2005 uczniowie Gimnazjum nr 45 w Łodzi
uczestniczyli w realizacji projektu
pt. Młodzieżowe Biuro Informacyjne „String”,
nr PL-31-352-2004-R5 Programu MŁODZIEŻ.
Na celu mieliśmy zdobycie funduszy na szkolny
radiowęzeł. Pomysł narodził się
podczas pobytu w Bawarii,
gdzie nasi rówieśnicy z Niemiec realizowali podobny
projekt. Byliśmy tak zafascynowani pracą w radiu,
że nie widzieliśmy żadnych
przeszkód. Po powrocie do
szkoły, we wrześniu, zaczęliśmy więcej myśleć o rozpoczęciu
działalności. Zgłosiliśmy się do pani
dyrektor z naszym pomysłem, który został zaakceptowany. Zorganizowaliśmy więc
spotkanie pod opieką nauczycieli, gdzie dowiedzieliśmy się o Programie MŁODZIEŻ, który
mógł nam pomóc. Od razu wzięliśmy się do realizacji naszego pomysłu. W ciągu pierwszych
spotkań omówiliśmy sprawy organizacyjne.
Podział pracy przebiegł szybko i sprawnie, więc
mogliśmy zabrać się do pisania i wypełniania
wniosków. Podzieliliśmy się na dwuosobowe
grupy i każda miała za zadanie opracować samodzielnie poszczególne punkty, dzięki czemu panował porządek. Każdy punkt dotyczył
czegoś innego, między innymi musieliśmy się
zastanowić nad tematami i rodzajami audycji,
ale dzięki naszej wyobraźni również i ten etap
pracy przebiegł sprawnie. Na koniec trzeba było
nanieść kilka poprawek, ale i z tym nie
mieliśmy problemu. Zgłosiliśmy się
do Stowarzyszenia „Opus”, które
nam w tym pomogło. Ze spokojem mogliśmy odetchnąć i
czekać na wynik.
Projekt został zaakceptowany i od tej pory zaczęła się naprawdę ciężka praca, zaczynając od
kupna sprzętu, a kończąc
na samych audycjach. Stworzyliśmy własny harmonogram, by było łatwiej
wypełniać nasze obowiązki. Do każdego dnia
były przypisane osoby prowadzące i temat audycji, a żeby zdobyć informacje dotyczące interesujących nas tematów, organizowaliśmy
wycieczki do wielu różnych miejsc, prowadzi-
liśmy wywiady i przygotowywaliśmy reportaże
z uwzględnieniem aktualnych wydarzeń. Dzięki temu reszta była łatwiejsza niż przypuszczaliśmy. Postanowiliśmy też przeprowadzić ankietę
na terenie naszej szkoły, która miała za zadanie
sprawdzić, jaką wiedzę, odkąd działa radiowęzeł, mają uczniowie na temat naszego miasta,
kraju i Unii Europejskiej. Gołym okiem można
było zauważyć różnicę między wiedzą posiadaną przez nich obecnie a wcześniejszą. Do tej
pory możemy umilać sobie przerwy muzyką
i aktualnościami ze świata, a nasze motto przy
pracy brzmi: „CHCIEĆ TO MÓC”.
Wszystkim Wam, którzy dążycie do realizacji
podobnego projektu, radzimy wierzyć w swoje
możliwości, bo nie taki diabeł straszny, jak go
malują. POWODZENIA!
0009
KONTAKT: RAGDDOLL,
[email protected]
Nigdy nie mów do mnie kocie
RAGDDOLL – Nieformalna Grupa Młodzieży przy Zespole Szkół Zawodowych nr 4 w Sosnowcu
H
istoria projektu to „Historia niejednego
kota...”.
Przygoda z Programem MŁODZIEŻ rozpoczęła się nietypowo. Ktoś kiedyś coś powiedział,
ktoś inny polecił. Wyszukiwarka internetowa
i znaleziony adres – www.youth.org.pl. Chcieliśmy spróbować. Szkoła zawodowa, ale ambitni uczniowie, nauczyciele i wszyscy z pasją.
5 października w Zespole Szkół Zawodowych nr
4 w Sosnowcu spotkali się uczniowie i nauczyciele z trzech szkół: popularnego „Gastronomika”,
Zespołu Szkół Specjalnych nr 4 i Zespołu Szkół
Projektowania i Stylizacji Ubioru oraz przedstawiciele Polskiego Forum Edukacji Europejskiej
w Katowicach. W spotkaniu uczestniczyli także
wolontariusze z Niemiec i Hiszpanii. Był to wieczór poświęcony inauguracji wspólnych działań
w ramach unijnego Programu MŁODZIEŻ. Sam
pomysł to sprawa nieformalnej grupy RAGDDOLL, która 1 czerwca 2004 roku złożyła wniosek o fundusze do Narodowej Agencji i otrzymała środki finansowe na zaplanowane działania
w kwocie 5 tysięcy euro. Udało się! W ramach
projektu grupa przygotowała przedstawienie
muzyczne pt. „Nigdy nie mów do mnie kocie”.
Cały projekt przedstawienia: scenariusz, dekoracje, układy taneczne zostały opracowane
przez grupę inicjatywną. Projektem kostiumów i ich wykonaniem zajęli się nauczyciele
i uczniowie z Zespołu Szkół Projektowania
i Stylizacji Ubioru.
Odbiorcami przedsięwzięcia
była młodzież defaworyzowana z Zespołu Szkół Specjalnych nr 4 w Sosnowcu,
która została zaproszona
przez grupę do uczestnictwa
w musicalu i w zajęciach integracyjnych prowadzonych przez wolontariuszy oraz społeczność lokalną.
Wybrani podczas castingu aktorzy uczestniczyli
w warsztatach teatralnych prowadzonych przez
aktorów z Teatru „Gry i Ludzie” z Katowic. Wolontariusze z grupy inicjatywnej przygotowali
i poprowadzili warsztaty plastyczno-techniczne
dla uczniów Szkoły Specjalnej.
Wyjechaliśmy na dwudniową wycieczkę do
Warszawy. Inspirację znaleźliśmy w Teatrze
„Roma”. Wcześniej zwróciliśmy się do dyrek-
tora teatru – pana Wojciecha Kępczyńskiego –
z prośbą o objęcie naszych działań patronatem
honorowym i otrzymaliśmy zgodę oraz zaproszenie do zwiedzenia teatru „od kuchni”. Dyrektor pogratulował nam w liście wspaniałego
pomysłu. Osnową naszego przedstawienia stał
się musical „Koty”. Przed spektaklem młodzież zetknęła się z magią teatru: rozmowy
z aktorami, kulisy, garderoby, światło,
charakteryzacja, kostiumy i koty,
koty, koty... Fascynuje nas to, że
mogliśmy dotknąć tajemnicy
tworzenia. Człowiek, który zaczął tworzyć, pozostanie twórczy. Poza tym znowu się okazało,
że sztuka jest miejscem, gdzie mogą
się spotkać wszyscy. Potem czekała nas już tylko ciężka i mozolna praca nad scenariuszem
i całym spektaklem. Najtrudniej było nauczyć
się kociego ruchu i makijażu, ale teraz to jest dla
nas największa frajda.
Przedstawienie przybrało formę widowiska
muzycznego. Premiera miała miejsce 13 kwietnia 2005 r. Spektakl został także pokazany
w formie plenerowej podczas obchodów dni
Sosnowca na Muzycznej Scenie Młodych. To-
01.09.2004 – 30.06.2005
0010
0011
warzyszyły mu dwie akcje uliczne „Podzielmy
się naszą miłością”, podczas których „koty”
dzieliły się swoją miłością z mieszkańcami
miasta. Przekazywały dotyk.
Celem projektu było rozwijanie inicjatywy,
samodzielności i kreatywności. Przedsięwzięcie umożliwiło realizację wielu ważnych
wartości europejskich, ale też podjęło problemy społeczne i służyło społeczności lokalnej. Projekt propaguje ideę szacunku i tolerancji dla młodych ludzi, którzy ze względu
na swoją chorobę, mniejsze szanse nie mogą
aktywnie uczestniczyć w życiu społecznym.
Podjęte działania zapobiegają izolacji takiej
młodzieży – w tym projekcie to oni uczyli
nas swojej wrażliwości i rozumienia świata. Dołożyliśmy wszelkich starań w zakresie integracji. Projekt wyrównywał szanse
i był głównym narzędziem poznania się
i wymiany doświadczeń. Edukacja rówieśnicza, którą zaproponowała grupa Ragddoll, wspiera budowanie własnej wartości
i pewności siebie. To właśnie my poznaliśmy
„kod dostępu” do swoich rówieśników, kolegów i koleżanek. Słuchając siebie i ucząc się
wzajemnie zrozumieliśmy, co jest naprawdę
ważne w kontaktach międzyludzkich. Dzięki
realizacji projektu wyłoniliśmy wiele talentów ukrytych w młodych ludziach.
Uczestnictwo w projekcie dało uczniom niepełnosprawnym poczucie bycia ważnymi.
Stało się sposobem budowania więzi pomiędzy osobami niepełnosprawnymi a młodzieżą
i mieszkańcami naszego miasta.
Uczniowie szkoły specjalnej wzięli udział
w przedstawieniu „Nigdy nie mów do mnie kocie”. Otrzymali role taneczne i wokalne. Uczestniczyli w warsztatach teatralnych z aktorami
Teatru „Gry i Ludzie” z Katowic oraz w próbach
teatralnych. Wszyscy uczniowie szkoły specjalnej (80 osób) obejrzeli przedstawienie. Było to
ogromne przeżycie dla wszystkich. Po spektaklu
mogli głaskać koty i przytulać się do nich. Radości nie było końca. Ważnym elementem projektu
były zaplanowane spotkania integracyjno-poznawcze grupy inicjatywnej, aktorów i młodzieży ze szkoły specjalnej, które odbywały raz
w miesiącu. Po premierze spektaklu 16 uczniów
szkoły specjalnej wzięło udział w warsztatach
plastycznych i technicznych o charakterze terapii
TO WŁAŚNIE MY
POZNALIŚMY „KOD
DOSTĘPU” DO
SWOICH RÓWIEŚNIKÓW, KOLEGÓW
I KOLEŻANEK.
0012
zajęciowej, których motywem
przewodnim był
KOT (w sumie
15 godzin zajęć tematycznych). Podczas
warsztatów uczniowie wykonywali różne prace plastyczne i techniczne. Wszystkie prace uczniów zostały
wyeksponowane podczas wystawy w Muzeum
Sosnowieckim.
Sami aktorzy dzielili się
swoimi przemyśleniami:
ży (ETM), który odbył się 9–10 grudnia 2005
roku. Było to dla nas bardzo duże wyzwanie.
Wszystko wymagało ogromu pracy, przyszło
zniechęcenie, ale gdy powoli wszystko zaczęło
nabierać scenicznego kształtu, przyszła radość.
To już koniec. Pozostały kontakty, przyjaźnie.
Planujemy już przyszłość działalności grupy
RAGDDOLL. Zapowiada się równie interesująco. Na pewno będzie o czym pisać.
Trzeba było pokonywać siebie, to dało mi wytrwałość i wiem, że spektakl się udał.
Taka radość, że można tworzyć. Coś przeciwnego kulturze techno.
Uczniowie i nauczyciele o projekcie:
Rozmowa przed spektaklem z nauczycielką
języka polskiego: Sam pomysł był szalony…
Wiele pracy, zniechęcenia, ale później radość
tworzenia. Najpierw młodzież mająca wystąpić
w spektaklu uczestniczyła w warsztatach, gdzie
uczyła się ruchu scenicznego, dykcji, kociego makijażu. Grupa zaprosiła do współpracy młodzież
z Zespołu Szkół Specjalnych nr 4 w Sosnowcu.
Zamysłem głównym projektu była integracja
i to było dla nich wielkim doświadczeniem. Co
obserwuję teraz? Uczniowie zmienili się, stali się
dojrzalsi, nauczyli się pracy w grupie, relacji, odpowiedzialności za innych, taka praca uczy widzieć… człowieka.
Przezwyciężenie strachu, opanowanie nerwów
– to jest coś. Zapanowanie nad sobą.
Cieszę się, że mogłam pracować w zespole. To
jest coś…
Myśleliśmy, że to już koniec historii naszych
„Kotów”. Niespodzianką było zaproszenie na
prezentację projektów artystycznych wspieranych przez Akcję 3. Programu MŁODZIEŻ
– Inicjatywy Młodzieżowe „Do 3 X Sztuka”,
który odbył się w Warszawie 14–16 października 2005 r. Odnieśliśmy sukces, zostaliśmy
zaproszeni na Europejski Tydzień Młodzie-
01.07.2004 – 30.06.2005
KONTAKT: STOWARZYSZENIE YACHT
CLUB ARCUS, [email protected], UL. POLOWA 17/31, 18-400 ŁOMŻA
Z wiatrem pod wiatr
0013
Żeglarze
Z
wiatrem pod wiatr to projekt, którego pomysłodawcą i autorem jest grupa młodzieży z Białegostoku. Idea
stworzenia tego przedsięwzięcia zrodziła się
w 2003 roku, w trakcie Europejskich Regat Integracyjnych Młodzieży Niepełnosprawnej pt.
„Nie sam sobie sterem, żeglarzem…”. Projekt
ten powstał z inicjatywy Marcina Lasoty w ramach Kapitału Przyszłości.
Na kilkudniowym obozie w malowniczo położonym Rajgrodzie młodzi ludzie, wśród
których były osoby niepełnosprawne z Polski,
Litwy, Niemiec i Francji, wspólnie poznawali
od podstaw tajniki żeglowania. Efektem tejże
teoretycznej i praktycznej nauki były integracyjne regaty uczestników projektu. Impreza
tak bardzo spodobała się wszystkim, że jeszcze
przed jej zakończeniem padła propozycja, aby
ponownie przyjechać do Rajgrodu – tym razem
na dłużej i zdobyć patent żeglarza jachtowego.
Przygotowania do tworzenia projektu rozpoczęły się kilka tygodni po zakończonym pobycie w Rajgrodzie. Do trzech niepełnosprawnych chłopaków na wózkach, grających na co
dzień w koszykówkę w Starcie Białystok, do-
łączyły dwie dziewczyny, poznane na Europejskich Regatach Integracyjnych, które również
polubiły żeglowanie.
Celem tworzonego projektu było zorganizowanie obozu żeglarskiego dla młodzieży niepełnosprawnej i pełnosprawnej, dzięki któremu
wszyscy uczestnicy mogliby przystąpić do egzaminu na patent żeglarza jachtowego. Konieczne
stało się znalezienie organizacji, która chciałaby
uczestniczyć w tymże projekcie. Spośród kilku znalezionych organizacji ostatecznie wybór
padł na prężnie działające Stowarzyszenie Pomocy na Rzecz Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej ze Świebodzic na Dolnym Śląsku.
Liderem grupy został Tomek odpowiedzialny za kontakt z Narodową Agencją Programu MŁODZIEŻ. Na dziewczynach – Justynie
i Magdzie – spoczywał obowiązek zbierania
materiałów (zdjęć, artykułów prasowych, relacji
filmowych itp.), które miały być wykorzystane
przy tworzeniu strony internetowej i udokumentowaniu przebiegu projektu. Zaś braciom
Dawidowi i Zbyszkowi powierzono funkcję
stworzenia strony www poświęconej obozowi.
Organizacją wspierającą zostało Stowarzysze-
nie Yacht Club „Arcus” z Łomży, opiekujące się
mariną w Rajgrodzie w pełni przystosowaną do
potrzeb osób niepełnosprawnych i posiadające
jachty Flayer 3G, które dzięki odpowiedniemu
balastowi są bezpieczne i niewywracalne.
Efektem kilkumiesięcznych przygotowań był
obóz żeglarski trwający od 7 do 22 sierpnia
2004 roku. Każdego dnia rano, podczas uroczystego apelu następowało wciągnięcie bandery na maszt. Po apelu śniadanie, pół godziny
przerwy i o godz. 9 rozpoczynały się zajęcia
na wodzie, które trwały do południa. Po nich
obiad i godzinka przerwy na zregenerowanie
sił przed popołudniowymi zajęciami trwającymi do kolacji. Po niemalże całym dniu na
wodzie i nauce praktycznej przychodził czas
na wykłady. Podczas nich zdobywaliśmy wiedzę z przepisów obowiązujących na wodach
śródlądowych, teorii żeglowania i manewrowania, meteorologii, locji i ratownictwa. Podsumowaniem obozu był kilkuetapowy egzamin na patent żeglarza jachtowego, na który
składały się: egzamin teoretyczny z wiedzy
o żeglarstwie oraz praktyczny na wodzie.
Mimo niekorzystnej, bezwietrznej aury wszyscy wykonali „podejście do człowieka”. Wie-
NA KILKUDNIOWYM OBOZIE
W MALOWNICZO
POŁOŻONYM
RAJGRODZIE
MŁODZI LUDZIE,
WŚRÓD KTÓRYCH
BYŁY OSOBY NIEPEŁNOSPRAWNE
Z POLSKI, LITWY,
NIEMIEC I FRANCJI, WSPÓLNIE
POZNAWALI OD
PODSTAW TAJNIKI ŻEGLOWANIA.
0014
czorem wszyscy mogli odebrać patenty żeglarskie z rąk kierownika szkolenia żeglarskiego
– po uprzednim przejściu przez obowiązkowy
chrzest żeglarski.
Drugim i ostatnim etapem rocznego przedsięwzięcia były zaplanowane na ostatni weekend
maja 2005 roku regaty uczestników projektu.
Pod okiem paraolimpijczyka z Aten Krzysztofa Kwapiszewskiego, nadzorującego przebieg
regat, w 30-stopniowym upale i niezbyt silnym
wietrze rozegrano cztery emocjonujące biegi,
podczas których sportowa walka toczyła się
o każdy metr do samego końca. Ostatecznie
wszyscy uczestnicy regat dostali pamiątkowe
dyplomy i medale.
Tworząc projekt, grupa inicjatywna trafiała
na szereg problemów, począwszy od takich
prozaicznych jak niemożność spotkania się,
a skończywszy na poważnych typu załatwienie
sprawy w urzędzie, walka z biurokracją. Jednakże zespół miał wsparcie w osobie Marcina Lasoty – naszego mentora, który pomagał
w załatwianiu biurokratycznych przeszkód.
Były one tym bardziej trudne do pokonania,
że oprócz „walki” z urzędnikami, po drodze
trzeba było pokonać szereg barier architektonicznych. Kolejnym kłopotem okazała się
odległość dzieląca grupę inicjatywną z Białegostoku i zaproszonych do udziału w projekcie
członków Stowarzyszenia ze Świebodzic. Planowane było spotkanie, którego celem miało
być dopracowanie szczegółów obozu. Ostatecznie do wizyty nie doszło. Pozostał jedynie
kontakt za pośrednictwem Internetu. Pewnym
problemem okazało się szybkie i sprawne rozliczenie z pozyskanych funduszy po zakończeniu całego projektu. Działo się tak, ponieważ
grupę i księgową organizacji wspierającej dzieliło ponad 80 km.
Realizacja tego projektu to pierwsze tak poważne przedsięwzięcie, które tworzyliśmy
i w którym braliśmy udział. Ten projekt miał
zwrócić uwagę społeczeństwa na fakt, iż niepełnosprawność nie musi się wiązać z izolacją i ograniczeniem. Przełamywanie barier
i obaw przed niepełnosprawnymi, istniejących
w naszym społeczeństwie, było jednym z celów tej inicjatywy i przedsięwzięcie to zostało
osiągnięte. Dzięki temu programowi grupa
niepełnosprawnych osób uzyskała patenty
żeglarskie, biorąc udział w szkoleniu i zdając
egzamin na takich samych zasadach, jak osoby
pełnosprawne. Nie mniejszym sukcesem było
doprowadzenie do realizacji śmiałego pomysłu i marzeń – wydawałoby się nierealnych
– takich jak organizacja integracyjnego obozu
żeglarskiego i regat.
01.09.2004 – 30.04.2005
KONTAKT: ZESPÓŁ SZKÓŁ MECHANICZNYCH
W ŻAGANIU, UL. POMORSKA 7, 68-100 ŻAGAŃ,
HTTP://ZSM-ZAGAN.PRV.PL
Tunel Harry
Grupa Inicjatywna przy Zespole Szkół Mechanicznych w Żaganiu
GENEZA PROJEKTU I GRUPY
W czasie II wojny światowej na terenie Żagania
i w okolicach zlokalizowany był zespół obozów jenieckich. W tym kompleksie znajdował
się również Stalag Luft III, z którego, w nocy
z 24/25 marca 1944, grupa 80 międzynarodowych lotników alianckich dokonała ucieczki
podkopem nazwanym tunelem „Harry”. Tylko 3 jeńcom udała się ucieczka na wolność.
Pozostali zostali schwytani przez Niemców
w różnych krajach Europy i 50 z nich na rozkaz Hitlera zostało rozstrzelanych. Po wojnie
w miejscu obozów powstało Muzeum Martyrologii Alianckich Jeńców Wojennych. Historia ucieczki opisana została w książkach oraz
powstał fi lm produkcji amerykańskiej pt. „The
Great Escape – Wielka ucieczka”.
Z okazji 60-lecia, dokładnie w rocznicę ucieczki, 24 marca 2004 roku odbyła się uroczystość
z udziałem żyjących uczestników wydarzeń,
rodzin jeńców oraz osób zainteresowanych
z całego świata. Odbyły się sesje opowiadające
o tych wydarzeniach, na których uczestniczyli
uczniowie naszej szkoły. W czasie obchodów
rocznicowych słychać było głosy mówiące
o potrzebie odtworzenia tunelu, który był in-
teresującą budowlą techniczną. Wszystkie wydarzenia opisane powyżej były dla nas inspiracją do próby zrekonstruowania podkopu oraz
powstania Grupy Inicjatywnej przy Zespole
Szkół Mechanicznych w Żaganiu, która miała
podjąć się tego zadania.
STRESZCZENIE DZIAŁAŃ PROJEKTU
Głównym celem projektu była rekonstrukcja
makiety tunelu Harry. W ramach projektu
prowadziliśmy następujące działania:
• Zebraliśmy informacje o tunelu z różnych
źródeł. Korzystaliśmy z literatury, Internetu,
czasopism, obejrzeliśmy fi lm „Wielka ucieczka”. Wielu cennych informacji dostarczył nam
Dyrektor Muzeum Martyrologii.
• Zleciliśmy wykonanie dokumentacji budowlanej makiety, gdyż budowla ta wymagała tzw. pozwolenia na budowę i dokumentacja musiała być wykonana przez uprawnioną
osobę.
• Uzyskaliśmy dofi nansowanie projektu
z Urzędu Miasta Żagania i Zespołu Szkół Mechanicznych w wysokości 52 % całości budżetu projektu. Lider grupy – Sławek – wystąpił
na sesji Rady Miasta z prośbą o wsparcie finansowe.
• Prezentowaliśmy nasz projekt na inauguracji roku 2004/2005 Programu MŁODZIEŻ
w Zielonej Górze.
• Uzyskaliśmy pomoc techniczną firmy budowlanej Modernbud-2 z Żagania. Firma wynajęła nam specjalistyczny sprzęt, m.in. betoniarkę, dała część materiałów oraz przydzieliła
kierownika budowy (był konieczny z uwagi na
prawo budowlane).
• Wybudowaliśmy makietę tunelu Harry.
• Podstawowe prace, które wykonaliśmy podczas budowy makiety, to:
- wykop pod kanał i prace betonowe;
- murowanie ścian z bloczków betonowych
i wykonanie izolacji przeciwwilgociowej
ścian;
- zasypanie wykopu i niwelacja terenu;
- skarpowanie terenu i obłożenie skarp płytkami betonowymi;
0015
0016
- obicie deskami ścian wewnętrznych tunelu;
- częściowe przykrycie tunelu płytami betonowymi;
- wykonanie instalacji oświetleniowej 12 V;
- zbicie i montaż torowiska dla wózków;
- instalacja pompy powietrza i kanału wentylacyjnego z puszek po konserwach;
- instalacja wózków na torowisku;
- przykrycie otwartej części tunelu płytami
PMMA (plexi);
- montaż drabin, wejścia i wyjścia z tunelu.
• Razem z uczniami naszej szkoły pracowaliśmy nad stroną internetową projektu –
http://tunelharry.w.interia.pl, na którą serdecznie zapraszamy.
• Wykonaliśmy prezentację projektu w programie PowerPoint i wydaliśmy płytę CD
z tą prezentacją. Nadruk na płytę został zaprojektowany przez uczniów naszej szkoły.
• Przygotowaliśmy i przeprowadziliśmy an-
kietę wśród uczniów naszej szkoły na temat
Programu MŁODZIEŻ i tunelu Harry.
• Zorganizowaliśmy uroczyste otwarcie makiety tunelu w 60. rocznicę zakończenia II wojny
światowej.
W chwili obecnej jesteśmy absolwentami Zespołu Szkół Mechanicznych w Żaganiu i niestety nasze drogi w pewnym stopniu się rozeszły. Pracujemy, studiujemy, jesteśmy bezrobotni… Pracę przy projekcie wspominamy
ciepło, chociaż w czasie jego trwania mieliśmy
często chwile zwątpienia. Radzimy wszystkim
grupom chcącym realizować projekty Akcji 3.,
aby dobrze wszystko od początku zaplanować,
podzielić się funkcjami, wyznaczyć odpowiedzialnych za każdy element projektu, ale jednocześnie współpracować w grupie. Nasz projekt był bardzo skomplikowany organizacyjnie
i technicznie, ale stosując te zasady, poradziliśmy sobie.
Jeżeli macie pomysł, to go realizujcie. Możecie nam wierzyć, że dobry pomysł „otwiera
drzwi wszędzie” i jeżeli będziecie potrzebować
pomocy samorządów, instytucji, firm, to one
Wam pomogą.
Sławek, Janek, Krzysiek, Grzegorz,
Michał i Zbyszek
Żagań i okolice, 8 lutego 2006 r.
JEŻELI MACIE POMYSŁ,
TO GO REALIZUJCIE. MOŻECIE NAM WIERZYĆ, ŻE
DOBRY POMYSŁ „OTWIERA
DRZWI” WSZĘDZIE I JEŻELI
BĘDZIECIE POTRZEBOWAĆ
POMOCY SAMORZĄDÓW,
INSTYTUCJI, FIRM, TO ONE
WAM POMOGĄ.
01.07.2003 – 30.06.2004
KONTAKT: [email protected]
0017
Wspólne korzenie
Grupa Młodych Archeologów z Brus
G
rupa miłośników historii z miejscowego gimnazjum i liceum stworzyła
koło zainteresowań w domu kultury
w Brusach. Początkowo zajęcia obejmowały szeroki zakres historii i prowadzone były
w sposób bardzo szablonowy. Po pewnym
czasie otrzymaliśmy zaproszenie na Festyn
Archeologiczny w Sopocie. Pojechaliśmy tam
z ciekawości i ku naszemu zdziwieniu było
bardzo interesująco. Kolejne zajęcia to żmudna praca nad czymś, co miało przypominać
średniowieczne rzemiosła. Dziś, oglądając
zdjęcia z tego okresu, widzimy, ileż błędów zostało popełnionych. Brakowało nam wszystkiego, począwszy od wiedzy merytorycznej,
skończywszy na umiejętnościach. Mimo to
postanowiliśmy pokazać kilka rzemiosł. Publiczności bardzo się spodobało. Pojechaliśmy pokazać, co potrafi my na jeden z turniejów rycerskich i ku naszemu zdziwieniu też
się podobało, mimo wielu niedociągnięć.
Kilka miesięcy później otrzymaliśmy propozycję wzięcia udziału w szkoleniu dotyczącym
Programu MŁODZIEŻ. Pojechaliśmy i zapaleni do pracy zaczęliśmy tworzyć własny projekt.
Po pewnym czasie był gotowy.
Projekt „Wspólne korzenie” zakładał przeprowadzenie cyklu zajęć warsztatowych z archeologii eksperymentalnej, stworzenie młodzieżowej grupy, która będzie w stanie przedstawić
poznane w czasie realizacji projektu rzemiosła,
oraz stworzenie pracowni rzemiosł dawnych.
Dość szybko udało się pozyskać wsparcie lokalnych władz oraz licznych sponsorów, dzięki
którym mogliśmy zaprosić wielu znanych muzealników, archeologów i rzemieślników.
Ruszyły zajęcia warsztatowe. Nauczyliśmy się
lepić naczynia, wykonywać rekonstrukcje paciorków, robić papier czerpany, wykonywać
biżuterię plecionkową, produkować pergamin, tkać oraz wielu innych rzemiosł z okresu
średniowiecza.
Kolejnym krokiem było przygotowanie strojów. W tym celu pod okiem fachowców przeprowadziliśmy warsztaty na temat mody średniowiecza, a następnie z zakupionych tkanin
uszyliśmy stroje. Wykonaliśmy własnoręcznie buty, paski, sakwy, kaletki oraz dziesiątki
ozdób. Jednocześnie rozpoczęliśmy kompletowanie narzędzi, które musiały być rekonstrukcjami oryginalnych znalezisk z okresu
wczesnego średniowiecza. Jak zawsze w takich
sytuacjach mogliśmy liczyć na lokalnych rzemieślników, którzy całkowicie bezinteresownie wykonali większość prac. Brakowało nam
jeszcze skrzyń, namiotów historycznych oraz
kilku elementów scenografii. Zakupiliśmy
więc odpowiednią tkaninę i uszyliśmy kilka
średniowiecznych konstrukcji, wzorowanych
na namiotach normandzkich. Miejscowi stolarze wykonali proste meble oraz skrzynię do
przechowywania narzędzi i materiałów. Po
upływie kilku miesięcy byliśmy gotowi do prezentacji naszego dorobku.
Finałem projektu miał być pokaz na terenie
Rezerwatu Archeologicznego w Leśnie. Impreza odbyła się w ostatni weekend czerwca.
Oprócz naszej grupy w pokazie udział wzięło
kilka bractw rycerskich, zespołów tańca średniowiecznego oraz muzyki dawnej. W zbu-
NAUCZYLIŚMY SIĘ LEPIĆ
NACZYNIA,
WYKONYWAĆ
REKONSTRUKCJE
PACIORKÓW,
ROBIĆ PAPIER
CZERPANY...
0018
dowanej do tego celu osadzie przez dwa dni
odbywały się pokazy średniowiecznego rzemiosła, zabaw plebejskich, tańców celtyckich
i średniowiecznych oraz liczne pokazy walk,
zakończone bitwą. Jednocześnie w oddalonych o kilka kilometrów Brusach odbywało się
kilka imprez towarzyszących. Oprócz wystaw
o tematyce archeologicznej, kiermaszu książki historycznej odbyła się także Ogólnopolska
Konferencja Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich. Pokłosiem tej konferencji
jest książka wydana pod koniec 2005 roku.
01.09.2004 – 30.11.2004
Polowanie na ziemniaki
KONTAKT: FUNDACJA GAUDETE,
UL. FRANCUSKA 31/4, 40-028 KATOWICE
[email protected]
0019
Fundacja Gaudete
G
rupa młodzieży z osiedla KatowiceBogucice we współpracy z Fundacją
Gaudete zrealizowała projekt „Polowanie na ziemniaki”.
Projekt miał na celu udzielenie wsparcia i ukazanie dobrych wzorców zachowań rodzinnych
młodzieży w wieku 15–18 lat z lekkim upośledzeniem umysłowym. Młodzież ta mieszka
w ośrodku wychowawczym wraz z internatem
i przygotowuje się do wejścia w dorosłe życie.
Projekt odpowiadał na potrzebę przygotowania
się do samodzielnego funkcjonowania w społeczności lokalnej po zakończeniu okresu pobytu w Specjalnym Ośrodku Wychowawczym.
Pomysł projektu pojawił się po wizycie młodych
osób z ośrodka u rodziny jednego ze studentów
z grupy inicjatywnej. Podczas przygotowania
posiłku jedna z dziewcząt zapytała: „Kto upolował ziemniaki?”. Wtedy też została zauważona
potrzeba stworzenia możliwości przyswojenia
przez te dorastające dzieci prostych, codziennych czynności, które dla nich wydają się zupełnie abstrakcyjne. Braku umiejętności poruszania się w świecie codziennych obowiązków nie
można tłumaczyć upośledzeniem umysłowym
tej młodzieży, ponieważ jest ono na tyle lekkie,
że nie stanowi przeszkody w przyswajaniu nowych rzeczy ani w przekształcaniu wiedzy teoretycznej w praktykę. Dlatego kilka młodych
osób zdecydowało się zrobić coś, co pomogłoby
młodzieży z ośrodka w lepszym zrozumieniu
„szarej” rzeczywistości.
Młodzież przebywająca w ośrodku miała trudności z wykonywaniem takich działań życia
codziennego jak pokrojenie chleba, ugotowanie jajka, zrobienie listy i zakup produktów np.
na kolację, ale także bardziej teoretycznych:
jak zorganizować wolny czas, o czym rozmawiać. Narzucają im się wzorce ze środowisk
marginalnych, z których w większości się
wywodzą (nadużywanie alkoholu, narkotyki,
krzyki, bójki). Większość z nich wykazuje także bierność, gdy chodzi o własny rozwój osobowy; wolny czas najchętniej spędzają gapiąc
się (dosłownie) w telewizor, nie potrafią zająć
się czymkolwiek kreatywnym bądź zorganizować jakiegoś zespołowego zajęcia.
Tematyka projektu miała na celu wprowadzenie
młodzieży w świat dorosłego życia, aspektów
odpowiedzialności, hobby i sposobów spędza-
nia czasu (bez narkotyków i alkoholu znanego
ze środowiska, z którego pochodzą), organizacji
zajęć i pracy. Poprzez udział w projekcie grupa
młodych osób ze Specjalnego Ośrodka Wychowawczego mogła nauczyć się samodzielnego
przygotowywania posiłków (pieczenie ciast,
gotowanie zupy, przygotowywanie kanapek, robienie sałatek), planowania wolnego czasu, poznawania możliwości samodzielnego poruszania się po mieście, robienia zakupów, obserwacji
wzorców rodzinnych, wypełniania niezbędnych
formularzy (na poczcie, w banku, w urzędzie).
Osoby zaangażowane w realizację projektu
„Polowanie na ziemniaki” podzieliły się zadaniami. Opracowano program zajęć warsztatowych dla 10 grup, określono formy i tematy,
zostały wyznaczone osoby odpowiedzialne za
poszczególne zadania. Przygotowano i zakupiono pomoce niezbędne do prowadzenia zajęć dla poszczególnych grup: dla grupy gastronomicznej, plastycznej. Dostosowano salę do
potrzeb grupy, przygotowano napisy z nazwą
projektu i nazwą programu.
Instytucja wspierająca – Fundacja Gaudete
– była zaangażowana w realizację projektu po-
PODCZAS PRZYGOTOWANIA
POSIŁKU JEDNA
Z DZIEWCZĄT
ZAPYTAŁA: „KTO
UPOLOWAŁ
ZIEMNIAKI?”.
0020
przez utworzenie dobrego zespołu składającego się z grupy inicjatywnej, studentów, wolontariuszy, rodzin goszczących wychowanków,
pracowników ośrodka zaangażowanych w realizację projektu.
Po zakończeniu działań zorganizowane zostało seminarium podsumowujące. Zaprezentowano rezultaty projektu „Polowanie na
ziemniaki”, przygotowana została wystawa,
zdjęcia oraz relacje osób biorących udział
w projekcie (wolontariusze, studenci, rodziny
goszczące). Młodzież ze Specjalnego Ośrodka
Wychowawczego w Katowicach-Bogucicach
włączyła się w projekt poprzez chętne uczestnictwo, zaangażowanie, obecność i duże zainteresowanie.
Realizacja projektu „Polowanie na ziemniaki”
spotkała się z dużym zainteresowaniem wolontariuszy, którzy wraz z młodzieżą z grupy
inicjatywnej prowadzili zajęcia warsztatowe
z zakresu gotowania, pieczenia ciast, przygotowania potraw według przepisu, planowania
wolnego czasu, wysyłania listów poleconych,
wypełniania formularzy opłat za czynsz, energię itp. Prowadzono zajęcia praktyczne: praca
z mapą, planem miasta, planowanie wypraw
terenowych.
Realizacja Inicjatywy Grupowej „Polowanie na
ziemniaki” przyczyniła się do osiągnięcia celu,
jakim było przełamywanie barier, uprzedzeń
wobec młodzieży upośledzonej umysłowo.
Stało się to poprzez udzielenie koleżeńskiego
wsparcia dla wychowanków przebywających
w Specjalnym Ośrodku Wychowawczym
w Katowicach-Bogucicach. Cel ten zrealizowano poprzez przygotowanie dla nich zajęć
warsztatowych o tematyce dotyczącej wejścia
w dorosłe życie, radzenia sobie z problemami
i usamodzielnienia się.
01.09.2004 – 31.05.2005
Szkoła Karawany
KONTAKT: STOWARZYSZENIE OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH
SPRAWNI INACZEJ, UL. WARYŃSKIEGO 14, 96-100 SKIERNIEWICE
[email protected]
0021
Grupa teatralna „Kraina czarów”
N
asz projekt obejmował dziewięciomiesięczne warsztaty teatralne, w trakcie
których przygotowaliśmy przedstawienie pt. „Mały Książę”, które zaprezentowaliśmy po raz pierwszy na Pikniku Rodzinnym
(w maju 2005 r.) na odrestaurowanej (z naszym
udziałem) platformie kolejowej, w skierniewickiej parowozowni. Po zakończeniu projektu na skierniewickim dworcu zaprezentowano
wystawę fotografii dokumentującą naszą pracę
nad nim.
tariuszami Anną Wojciechowską i Adamem
Stawickim z Gdańska.
Naszą grupę teatralną tworzy trzynaście osób,
biorących udział w zajęciach terapeutyczno-rehabilitacyjnych na warsztatach Terapii
Zajęciowej przy Stowarzyszeniu Osób Niepełnosprawnych „Sprawni Inaczej” w Skierniewicach, trzech pracowników tej placówki
(instruktor terapii zajęciowej, psycholog i rehabilitant) oraz nasz reżyser – Anna Rogala
(doktor nauk humanistycznych, posiadająca
doświadczenia w pracy teatralnej).
W ramach tej współpracy w maju 2003 r. zorganizowano w skierniewickiej parowozowni
plener plastyczny dla osób niepełnosprawnych.
W listopadzie 2003 r. w pomieszczeniach
dworca PKP w Skierniewicach odbyła się
wystawa prac plastycznych („Parowozownia
2003”) wykonanych w czasie pleneru. Następnie w okresie od pierwszego do piątego sierpnia 2004 r. odbyły się w parowozowni zajęcia
warsztatowe dla uczestników WTZ, niewidomych chłopców z Lasek i podopiecznych rosyjskiej Fundacji „Dzieci Ulicy” z Samary. Część
osób biorących udział w tych zajęciach wyjechała na tydzień do Wildhaus w Szwajcarii,
gdzie wspólnie z osobami niepełnosprawnymi
z Fundacji „Karawana” przygotowywaliśmy
w trakcie zajęć warsztatowych przedstawienia
teatralne, które zostały wystawione na festynie
dla mieszkańców Wildhaus.
Do powstania naszego projektu doszło dzięki
współpracy nawiązanej przez WTZ w 2003 r.
z Polskim Stowarzyszeniem Miłośników Kolei,
Fundacją „Karawana Szwajcaria” oraz wolon-
Biorąc udział w wyżej wymienionych przedsięwzięciach, doszliśmy do wniosku, że w naszym mieście nie ma zbyt wielu propozycji
spędzania wolnego czasu adresowanych do
osób niepełnosprawnych. W trakcie licznych
rozmów i dyskusji powstawał pomysł, aby
podjąć inicjatywę, która umożliwiłaby nie
tylko ujawnienie twórczego potencjału osób
niepełnosprawnych, ale też dałaby nam możliwość wzmocnienia poczucia własnej wartości
i wykreowania wizerunku osób niepełnosprawnych aktywnie uczestniczących w życiu
lokalnej społeczności. Tak powoli zrodził się
projekt „Szkoła Karawany”, w ramach którego pracowaliśmy nad renowacją zabytkowego
wagonu kolejowego, a w weekendy braliśmy
udział w warsztatach teatralnych, pracując
m.in. nad ruchem scenicznym, emisją głosu
i przygotowując nasz spektakl oraz tworząc
kostiumy i elementy scenografii.
Już podczas pierwszych zajęć warsztatowych
po długiej dyskusji doszliśmy do wniosku, że
chcielibyśmy wystawić sztukę o miłości, przyjaźni i tolerancji. Dlatego zdecydowaliśmy
się na „Małego Księcia” Antoine’a de Saint-Exupéry’ego.
W trakcie realizacji projektu wielu nowych
wrażeń dostarczyły nam nawiązanie współpracy z aktorami Teatru Studyjnego w Łodzi
W TRAKCIE
LICZNYCH ROZMÓW I DYSKUSJI
POWSTAWAŁ
POMYSŁ, ABY
PODJĄĆ INICJATYWĘ, KTÓRA
UMOŻLIWIŁABY
NIE TYLKO UJAWNIENIE TWÓRCZEGO POTENCJAŁU
OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH, ALE
TEŻ DAŁABY NAM
MOŻLIWOŚĆ
WZMOCNIENIA
POCZUCIA WŁASNEJ WARTOŚCI...
0022
oraz wizyta w tym teatrze, gdzie zobaczyliśmy
prawdziwy teatr od zaplecza i kulis.
We współpracy z Warsztatem Terapii Zajęciowej, Polskim Stowarzyszeniem Miłośników
Kolei, Urzędem Miasta Skierniewice, Polskim
Czerwonym Krzyżem, Powiatową Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną, Młodzieżowym Centrum Kultury, Miejskim Ośrodkiem Kultury
i drużyną harcerską z Gdańska zorganizowaliśmy w skierniewickiej parowozowni Festyn
Rodzinny, w trakcie którego odbyła się premiera naszego przedstawienia.
Ponieważ poznawaliśmy się, pracując razem
przy realizacji różnych zadań już od roku
2003 i od dawna chcieliśmy zrealizować jakieś
wspólne przedsięwzięcie, właściwie nie było
większych problemów przy przydzielaniu poszczególnych zadań konkretnym osobom lub
instytucjom. Po prostu każdy zajął się tym, co,
jak nam się wydawało, robił najlepiej.
Najpoważniejsze problemy pojawiły się wtedy,
gdy osoby, które miały być zaangażowane przy
realizacji projektu, musiały z przyczyn losowych wycofać się z pracy. Na szczęście dość
szybko udało nam się znaleźć ludzi, którzy
mogli ich zastąpić. Sporo wysiłku kosztowało
nas także „pilnowanie się”, aby nie przekroczyć
budżetu, którym dysponowaliśmy, realizując
projekt. Pewne trudności stwarzało też przekonanie niektórych rodziców i opiekunów,
aby wyrazili zgodę na udział swoich niepełnosprawnych dzieci w projekcie i wytłumaczenie
im, że są one dorosłymi ludźmi i poradzą sobie
z zadaniami, jakie im powierzono, oraz że nie
ośmieszą się, pracując przy realizacji projektu.
Pomimo zakończenia projektu nasza grupa teatralna, którą postanowiliśmy nazwać „Kraina
Czarów”, nadal pracuje, i tak:
- 26.06.2005 r. wystąpiliśmy na festynie rodzinnym zorganizowanym w parafii pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego w Skierniewicach;
- 14.10.2005 r. wystąpiliśmy na przeglądzie Artystycznych Inicjatyw Młodzieżowych „Do 3 x
sztuka”, zorganizowanym w Warszawie przez
Narodową Agencję Programu MŁODZIEŻ;
- 29.10.2005 r. wystąpiliśmy na uroczystych obchodach Dnia Białej Laski, zorganizowanych
przez słuchaczki Policealnej Szkoły Samorzą-
du Łódzkiego i oddział Polskiego Związku
Niewidomych w Łowiczu;
- 10.12.2005 r. zaprezentowaliśmy nasze przedstawienie w warszawskim klubie „Skarpa”,
w ramach Wielkiego Finału Europejskiego Tygodnia Młodzieży;
- w styczniu 2006 r. wzięliśmy udział w eliminacjach VI Ogólnopolskiego Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych Intelektualnie „ALBERTIADA
2006”, zorganizowanych przez Polskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób z Upośledzeniem
Umysłowym oraz w eliminacjach do Międzynarodowego Biennale VII Spotkań Teatralnych „Terapia i Teatr”, które odbędzie się w dn.
28–31.05.2006 r. w Łodzi.
Wystawa fotografii Piotra Zatonia dokumentująca pracę naszej grupy była prezentowana
w Urzędzie Miasta i Starostwie Powiatowym
oraz w kościele pod wezwaniem Miłosierdzia
Bożego w Skierniewicach.
Otrzymaliśmy także zaproszenie do wzięcia
udziału w warsztatach teatralnych, które odbędą się we wrześniu br. w Szwajcarii.
Aktualnie systematycznie spotykamy się
0023
w weekendy, przygotowując przedstawienie pt.
„Alicja w Krainie Czarów”, którego premierę
planujemy na wrzesień br.
Dzięki realizacji projektu wielu członkom
naszej grupy udało się przełamać swoją
nieśmiałość i lęk przed wystąpieniami publicznymi. Staliśmy się bardziej wyrozumiali wobec siebie i nauczyliśmy się lepiej
współpracować przy realizacji wspólnego
celu. Okazało się, że niektórzy z nas rzeczywiście posiadają zdolności aktorskie oraz że
można grać na scenie teatralnej nawet wtedy, gdy ze względu na swoje schorzenia nie
potrafi się mówić. Nasi rodzice mogli przekonać się, jakie mamy możliwości i zrozumieć, że naprawdę można nam powierzyć
odpowiedzialne zadania. Mamy nadzieję, iż
nasze otoczenie przekonało się, że jesteśmy
ludźmi kreatywnymi, cieszącymi się życiem
i chcącymi aktywnie uczestniczyć w życiu lokalnej społeczności.
Innym osobom radzimy, aby odważyły się
spróbować przełamywać swoje opory i ograniczenia, żeby nie rezygnowały z udziału w różnego rodzaju przedsięwzięciach z obawy, że nie
poradzą sobie z ogromem obowiązków i pracy
i aby nie bały się realizować swoich marzeń.
Radzimy też, żeby przygotowując się do realizacji swoich planów, poszukiwali partnerów,
którzy będą mogli aktywnie wesprzeć ich
działania.
Serdecznie dziękujemy Narodowej Agencji
Programu MŁODZIEŻ za to, że dzięki otrzymanemu wsparciu finansowemu mogliśmy
zrealizować nasz projekt.
Grupa Teatralna „Kraina Czarów”
MAMY NADZIEJĘ, IŻ NASZE OTOCZENIE PRZEKONAŁO SIĘ, ŻE JESTEŚMY
LUDŹMI KREATYWNYMI,
CIESZĄCYMI SIĘ ŻYCIEM
I CHCĄCYMI AKTYWNIE
UCZESTNICZYĆ W ŻYCIU
LOKALNEJ SPOŁECZNOŚCI
KONTAKT: STOWARZYSZENIE NA RZECZ POMOCY MŁODZIEŻY JUNAK, UL. POZNAŃSKA 11/13, 87-100 TORUŃ,
[email protected]
Nasz świat to sport
Środowiskowy Hufiec Pracy w Brodnicy
W
naszym projekcie „Nasz świat to
sport” wzięła udział młodzież
uczęszczająca na co dzień do Środowiskowego Hufca Pracy w Brodnicy. Pewnego
dnia dowiedzieliśmy się od naszej wychowawczyni, że można składać wnioski do Narodowej Agencji Programu MŁODZIEŻ o przyznanie środków na realizację różnego rodzaju pomysłów. Pierwsze, co przyszło nam do głowy,
to zadbać o naszą kondycję fizyczną. Podczas
spotkań w grupie ustaliliśmy kolejne fazy projektu i podzieliliśmy się zadaniami.
nych z Programu MŁODZIEŻ). Organizowaliśmy także spotkania ewaluacyjne – przy
ognisku z grami i zabawami ruchowymi.
Dzięki projektowi mieliśmy możliwość rozwijania kultury fizycznej oraz kształtowania
umiejętności pracy w zespole poprzez zajęcia
na siłowni, gry w hali sportowej i naukę pływania. Dzięki wycieczkom do Torunia i Trójmiasta poznaliśmy historię tych miejsc i zwiedziliśmy ich najsłynniejsze zabytki.
Najważniejszym osiągnięciem projektu jest
większa chęć do wzajemnego pomagania
sobie oraz zwiększenie umiejętności pracy
w zespole. Nie udało nam się jednak powołać
do życia drużyny piłki nożnej. Powstanie takiej drużyny wymagałoby stałego finansowania po zakończeniu projektu. Niestety, środki,
jakimi dysponujemy, nie pozwalają na utrzymanie takiego zespołu.
W czasie projektu mieliśmy też bliski kontakt
z naturą, dzięki wizytom w gospodarstwie
agroturystycznym w Mszanie, gdzie skorzystaliśmy z przejażdżek konnych oraz tramwaju
konnego. Zorganizowaliśmy wycieczkę rowerową (rowery kupiliśmy ze środków otrzyma-
Projekt „Nasz świat to sport” pozwolił nam na
aktywne i bezpieczne spędzanie czasu wolnego
i rozwój własnych zainteresowań sportowych.
Nauczyliśmy się samodzielnie organizować
swoje działania. Dzięki projektowi poznaliśmy nowych ludzi, nawiązaliśmy kontakty
z osobami zajmującymi się na co dzień sportem
i rekreacją w Brodnicy.
Trudności napotkane w czasie realizacji projektu nie były na tyle wielkie, żeby nie można
było ich pokonać dzięki determinacji, konsekwencji i wytrwałości członków grupy. Jed-
nogłośnie możemy stwierdzić, że jesteśmy
bardzo zadowoleni z udziału w projekcie. Deklarujemy gotowość wzięcia udziału w kolejnym przedsięwzięciu tego typu. Uczestnictwo
w projekcie „Nasz świat to sport” pozwoliło
nam wziąć udział w zajęciach i imprezach, na
które, z powodu niskich dochodów w naszych
rodzinach, nie byłoby nas stać.
Obecnie nasze drogi się rozeszły, ponieważ
nie jesteśmy już uczestnikami hufca, jednak
w miarę możliwości kontaktujemy się ze sobą
i wychowawcami. Podczas realizacji projektu „Nasz świat to sport” przeżyliśmy ciekawą
przygodę, która na pewno na długi czas pozostanie w naszej pamięci.
PROJEKT „NASZ ŚWIAT TO
SPORT” POZWOLIŁ NAM
NA AKTYWNE I BEZPIECZNE SPĘDZANIE CZASU
WOLNEGO I ROZWÓJ
WŁASNYCH ZAINTERESOWAŃ SPORTOWYCH.
04.05.2004 – 30.11.2004
0024
09.05.2005 – 09.02.2006
KONTAKT:
[email protected]
0025
Akademicki bank umiejętności
Fundacja Nauka Dla Środowiska
J
esteśmy grupą studentów Politechniki Koszalińskiej, którzy pewnego popołudnia,
po zaliczonej sesji egzaminacyjnej, wpadli
na pomysł zagospodarowania sobie wolnego
czasu tak, by spędzać go w sposób produktywny. Chcieliśmy coś robić, a przy okazji czerpać
z tego wymierne korzyści. Niestety, nie do
końca wiedzieliśmy, co chcemy robić… Ale na
konkretny pomysł długo nie trzeba było czekać.
W związku z tym, że większość z nas nieraz
miała do czynienia z większymi bądź mniejszymi problemami z opanowaniem niektórych
części materiału szkolnego (kto ich nie miał?)
z niektórych dziedzin naukowych, postanowiliśmy podzielić się naszą ciężko zdobytą wiedzą
i umiejętnościami z dziećmi w różnym wieku.
Pojawiły się pierwsze problemy… Nie wiedzieliśmy, jak zacząć, z kim porozmawiać na ten
temat, skąd wziąć fundusze na realizację naszego pomysłu. Na szczęście przy Politechnice Koszalińskiej działa Fundacja „Nauka Dla
Środowiska”, mająca doświadczenie w pozyskiwaniu środków finansowych na podobne
cele. Część z nas uczestniczyła już w organizowanych przez Fundację warsztatach „Projektowanie zrównoważonego rozwoju” oraz
brała udział w realizacji projektów proekologicznych z ramienia Fundacji. Okazało się, że
możemy liczyć na wszelką pomoc starszych
i doświadczonych kolegów i koleżanek.
tlice osiedlowe, do których uczęszczają dzieci
pochodzące z rodzin dotkniętych bezrobociem,
zamknięte w sobie, bojące się wyjść „na zewnątrz”, nierzadko mające problemy w nauce.
Wbrew obiegowej opinii na temat koszalińskich studentów, postrzeganych jako „lekkoduchy” i „imprezowicze”, nieposiadający żadnych zainteresowań i chęci do jakiejkolwiek
aktywności pozauczelnianej, udało nam się
zorganizować grupę „pozytywnie zakręconych” żaków-wolontariuszy.
Na tym samym spotkaniu powstała również
koncepcja nazwy i sposobu działania projektu pod wdzięczną nazwą „Akademicki Bank
Umiejętności”. Dlaczego bank? Otóż każdy
z uczestników ma swoje „konto” w naszej komputerowej bazie danych, na które wpisujemy
punkty. Każda godzina wypracowana na rzecz
dzieci równa jest jednemu punktowi.
Jeżeli miałbym określić w kilku prostych zdaniach uczestników projektu, napisałbym po
prostu: zgrana, zdyscyplinowana, rosnąca
w siłę, wiedząca czego chce „elita inicjatywna”
(myślę, że ten opis można stosować w przypadku każdej grupy podejmującej aktywizujące
działania), która spotkała się w odpowiednim
czasie, w odpowiednim miejscu i realizowała
swoje postanowienia i pomysły, przy równoczesnej pomocy innym.
Już po drugim wspólnym spotkaniu określiliśmy cel naszych działań: świetlice środowiskowe Towarzystwa Przyjaciół Dzieci oraz świe-
Kiedy wszystko wydawało się już oczywiste,
natrafi liśmy na małą przeszkodę – finanse…
I tutaj z pomocą przyszli działacze Fundacji
„Nauka Dla Środowiska”, którzy zaproponowali napisanie wniosku o dofi nansowanie naJEŻELI MIAŁBYM OKREŚLIĆ W KILKU PROSTYCH
ZDANIACH UCZESTNIKÓW PROJEKTU, NAPISAŁBYM PO PROSTU:
ZGRANA, ZDYSCYPLINOWANA, ROSNĄCA W SIŁĘ,
WIEDZĄCA CZEGO CHCE
„ELITA INICJATYWNA”...
0026
szego projektu przez Narodową Agencję Programu MŁODZIEŻ. Na kolejnym spotkaniu
wniosek był już gotowy.
Kiedy dowiedzieliśmy się o pozytywnej decyzji Komitetu Selekcyjnego, byliśmy świadomi,
że możemy zaczynać. Wszystko było przygotowane i zapięte na ostatni guzik. Zanim
jednak przystąpiliśmy do prowadzenia zajęć,
przeszliśmy wiele szkoleń, między innymi
z przygotowania pedagogicznego oraz kurs
pierwszej pomocy.
Nadszedł czas realizacji kolejnego etapu naszego projektu – praca z dziećmi. Ku nasze-
BARDZO TRUDNO BYŁO NAMÓWIĆ SAMYCH
ZAINTERESOWANYCH DO ODRABIANIA LEKCJI,
PONIEWAŻ MYŚLELI, ŻE NASZE
WIZYTY BĘDĄ
SIĘ WIĄZAŁY
Z ZABAWĄ...
mu zaskoczeniu, zostaliśmy miło przyjęci
zarówno przez stałych bywalców świetlic, jak
również przez ich opiekunów. Bardzo trudno
było namówić samych zainteresowanych do
odrabiania lekcji, ponieważ myśleli, że nasze
wizyty będą się wiązały z zabawą, ale w tym
przypadku przydała się wiedza zdobyta podczas kursu pedagogicznego i udało nam się
połączyć przyjemne z pożytecznym.
Jak w każdej grupie zorganizowanej, tak i w naszej wszyscy mają jakieś obowiązki. Oprócz
opracowywania koncepcji zajęć w świetlicach
zaistniała potrzeba wykonywania prac administracyjno-biurowych. W wyniku nowego
podziału coraz to większej liczby obowiązków
(projektowanie i drukowanie plakatów informacyjnych, zachęcanie studentów do działania
w naszej grupie, zaopatrywanie w materiały
niezbędne do prowadzenia zajęć), utworzyliśmy grupy odpowiedzialne za wykonywanie
powierzonych im zadań. Dzięki takiej organizacji pracy nasze działania odnosiły zamierzony cel, ale niestety nie obyło się bez przeszkód.
Głównym utrudnieniem stał się czas, którego
nie zawsze mieliśmy w nadmiarze (część z nas
kończyła już studia i przygotowywała się do
obrony pracy dyplomowej, niektórzy skończyli naukę i wrócili do swoich rodzinnych stron).
Mimo wszystko udało nam się zrealizować nasze plany i marzenia, a także pomóc dzieciom,
u których zaobserwowaliśmy pewną zmianę
w sposobie postrzegania nauki (w pozytywnym znaczeniu).
Tak naprawdę nasz projekt tylko oficjalnie się
zakończył – postanowiliśmy nie przerywać
działań na rzecz dzieci. W trakcie realizacji
projektu nawiązaliśmy współpracę z grupą realizującą podobny pomysł w Hiszpanii. Aktualnie pracujemy nad opracowaniem kolejnego
projektu w ramach Współpracy w Sieci, aby
0027
móc kontynuować i rozwijać popularny już
w Koszalinie Bank, znany pod sympatyczną
nazwą ABU.
Oto opinie samych uczestników
dotyczące Akademickiego Banku
Umiejętności:
Agnieszka:
Chciałam pomóc dzieciom ze świetlic, ale czuję, że nie wszystkie moje oczekiwania dotyczące
mojego udziału w projekcie zostały spełnione.
Nie do końca miałam na to wpływ, ale czuję niedosyt. Dla mnie dużym problemem była
pora działania świetlic, gdyż
często kończyłam pracę tuż
przed zamknięciem świetlic,
czyli po 16. W gruncie rzeczy
można dostrzec dwie strony realizowania tego projektu:
• pozytywne: teraz wiemy, że możemy więcej;
• negatywne: mogliśmy zrobić więcej;
• ogólnie: świetny pomysł, wspaniali ludzie,
sympatyczne dzieciaki i bardzo chętnie się
włączę w kolejny projekt.
okazał się trudniejszy niż się spodziewałem, ale trudności mnie nie
zniechęciły. Projekt bardzo ciekawy,
mogliśmy pomagać dzieciakom w czasie,
który być może przez nas byłby zmarnowany.
Pokazał, że w społeczności studenckiej są osoby,
które chcą pomagać innym, ale nie jest ich tak
dużo, jakby się można było spodziewać. Mogliśmy zobaczyć, jak trudno jest przekonać innych
do wspierania inicjatyw obywatelskich. Mimo
trudności było warto.
Maciek:
Kontakt z dziećmi ze świetlic środowiskowych
Arek:
Trzeba niewiele – tylko czas, a oto jaką więź ten
czas + człowiek potrafią stworzyć.
Gosia:
Wyobraźcie sobie twarz i minę małej niewinnej
dziewczynki spędzającej czas w świetlicy TPD,
która wiedząc, że już wychodzimy, spod dużych
i grubych okularów mówi smutno do ciebie:
„A kiedy pani przyjdzie? Bo jak pani przyjdzie,
to namaluję pani motyla.
Paweł Pankau,
Koordynator projektu
„Akademicki Bank Umiejętności”
KONTAKT: STOWARZYSZENIE LAMBDA WARSZAWA, UL. HOŻA
50/40, 00-682 WARSZAWA, WWW.WARSZAWA.LAMBDA.ORG.PL,
ZARZĄ[email protected], [email protected]
Girlz Get United!
Girlz Get United
POCZĄTKI PROJEKTU
Jesteśmy grupą kobiet o różnym pochodzeniu
społecznym i różnych poglądach politycznych,
mieszkających w różnych miastach Polski,
Niemiec, Ukrainy i Rosji, mówiących różnymi
i wspólnymi językami.
TO, CO NAS JEDNOCZY, TO NIE SAM
FAKT BYCIA KOBIETĄ, ALE TAKŻE WALKA Z HOMOFOBIĄ
I SEKSIZMEM.
ASPEKT SPOŁECZNO-POLITYCZNY
JEST W PROJEKCIE
„GIRLZ GET UNITED!” BARDZO
WAŻNY.
Pomysł projektu zrodził się na pierwszej edycji polsko-niemieckiego kobiecego spotkania
integracyjnego Girlz Get United!, które miało
miejsce w Lipsku i Luetzensoemmern (Turyngia) we wrześniu 2003 r. Był to zorganizowany
przez Tinę Thieme z Niemiec projekt Kapitału Przyszłości z Akcji 3., sfinansowany przez
Program MŁODZIEŻ. Z tego doświadczenia
powstała grupa nieformalna Girlz Get United!
ze swoją grupą dyskusyjną, dwujęzycznym
portalem internetowym oraz mnóstwem innych, mniejszych indywidualnych inicjatyw.
Okazało się, że także w Polsce jest wiele kobiet
zainteresowanych kontynuowaniem działań
związanych z tym projektem – właśnie na terenie naszego kraju. Idea przewodnia naszej
inicjatywy to integracja kobiet, w tym kobiet
heteroseksualnych, lesbijek, biseksualistek,
queer i transgender, związanych z feminizmem i ruchem Riot Grrrl, pochodzących
z różnych państw oraz wymiana doświadczeń
i umiejętności.
Warto chyba dodać, że słowo „integracja” oznacza dla nas przede wszystkim wspólne spędzanie czasu, wspólną pracę, w tym pracę organizacyjną, dzielenie się pasjami twórczymi, takimi
jak pisanie, śpiewanie, gotowanie, a także całą
masę energii, którą z tego wspólnego działania czerpiemy. To, co nas jednoczy, to nie sam
fakt bycia kobietą, ale także walka z homofobią
i seksizmem. Aspekt społeczno-polityczny jest
w projekcie Girlz Get United! bardzo ważny.
TEMATYKA I NAJWAŻNIEJSZE DZIAŁANIA
Głównymi działaniami projektu były do tej
pory: cztery zorganizowane przez nas międzynarodowe spotkania integracyjno-warsztatowe, wydanie trzech biuletynów, wymiana książek między bibliotekami w Warszawie i Lipsku,
współorganizowanie imprez kobiecych, takich
jak LadyFest, uczestnictwo w CSD w Lipsku
i Berlinie oraz na Wiecu Wolności w Warszawie i wiele, wiele innych.
Podczas dwóch finansowanych przez Program
MŁODZIEŻ spotkań uczestniczki z Polski
i Niemiec wzięły udział w warsztatach z różnych
dziedzin, m.in.: seksuologii kobiet, powrotu do
ogrodu twórczości, w warsztacie drag-kingowym, muzycznych: bębnowym i didgeridoo,
pracy z ciałem i głosem, bezpiecznego seksu,
prewencji HIV/AIDS, tożsamości i teorii queer,
transseksualizmu: aspekty prawne, psychologiczne, społeczne, sztuk walki: kickboxing
i samoobrona kobiet, w warsztatach interpersonalnych o lęku i agresji.
PROBLEMY
Przy organizowaniu tych spotkań pojawiły
się oczywiście różne problemy i trudności,
niektóre czysto techniczne (jak np.: niemożność określenia dokładnych kosztów jedzenia), inne związane z różnicami w postawach
i oczekiwaniach osób, które zgłosiły się do
uczestnictwa w projekcie. Tak więc problemem okazały się np.: rezygnacje poczynione
w ostatniej chwili przez kilka uczestniczek
oraz problemy komunikacyjne. Zdecydowałyśmy, że dla lepszej jakości spotkania
wszystkie warsztaty będą tłumaczone na język niemiecki i polski, jednak konieczność
tłumaczeń bardzo spowalniała i utrudniała
dyskusję. Dlatego w przygotowaniu kolej-
25.04.2004 – 25.09.2004
0028
0029
nych spotkań nastawimy się na komunikację
w języku angielskim, choć wiemy, że rozszerzając projekt na wschodnich sąsiadów Polski, nie unikniemy konieczności tłumaczeń
na język rosyjski.
PRZYSZŁOŚĆ
W 2005 roku po raz pierwszy projekt został
rozszerzony o dwa nowe kraje – Ukrainę i Rosję. Mamy też więcej uczestniczek – po 10
z każdego kraju. Podczas spotkania w Sankt
Petersburgu w sierpniu 2005 roku postanowiłyśmy też, że chcemy być bardziej widoczne
i wyjść z naszymi ideami „na miasto” – zrobiłyśmy ulotkową akcję uliczną na Newskim
Prospekcie i wzbudziłyśmy spore zainteresowanie rosyjskich mediów.
Po spotkaniu w Petersburgu przygotowałyśmy
kalendarz ścienny na rok 2006.
W tej chwili zaczynamy planować kolejne
spotkanie. Tym razem odbędzie się ono na
Ukrainie. Tak jak w poprzednich edycjach, będziemy starały się zapoznać z problemami środowiska kobiecego naszych krajów, wymienić
się doświadczeniami, poszukać najlepszych
rozwiązań. Tegoroczny projekt skupi się na
problemie przemocy seksualnej.
OSIĄGNIĘCIA I WNIOSKI:
Wnioski, jakie możemy wyciągnąć z naszych
dotychczasowych doświadczeń są więc bardzo
pozytywne, jednak na pewne rzeczy musimy
w przyszłości zwrócić szczególną uwagę. Oto
kilka rad, które mogą się przydać grupom
o podobnych celach i strukturze:
• poświęcać dużo czasu na planowanie harmonogramu i jego ewentualnych korekt;
• zbierać deklaracje od osób, które chcą uczestniczyć w spotkaniach, żeby być pewnym ich
uczestnictwa;
• nie nakładać zbyt wielu obowiązków na jedną osobę (najlepiej, kiedy nad jedną sprawą
pracują co najmniej dwie osoby);
• być otwartym na zmiany, także te zupełnie
niespodziewane oraz na pomysły uczestników/uczestniczek.
Podsumowując, musimy przyznać, że realizacja
projektu Girlz Get United! to dla nas wspaniałe
doświadczenie, które przyniosło wiele pozytywnych uczuć, pozwoliło nam nawiązać trwałe przyjaźnie i kontakty z osobami z innych
państw i miast, ale także – co wydaje się najtrudniejsze i jednocześnie najcenniejsze – zupełnie innych środowisk. Podczas spotkań integracyjno-warsztatowych wiele z nas miało po
raz pierwszy okazję bardzo intensywnie współpracować z kobietami o zupełnie innych poglądach, statusie społecznym czy ekonomicznym.
Kontekst wymiany doświadczeń na poziomie
międzykulturowym to kolejny element, który
zaliczamy do największych osiągnięć naszego
projektu. Ogromnie cieszymy się, że projekt
wciąż działa i rozwija się, że w jego realizację
angażuje się coraz więcej osób, że udało nam
się poszerzyć zakres działań i otworzyć się na
uczestniczki z Rosji, Ukrainy, a także – ostatnio
– Kirgistanu.
Sylwia Strębska
Magdalena Farat
Anna Mach
OGROMNIE CIESZYMY SIĘ, ŻE
PROJEKT WCIĄŻ
DZIAŁA I ROZWIJA
SIĘ, ŻE W JEGO
REALIZACJĘ ANGAŻUJE SIĘ CORAZ
WIĘCEJ OSÓB...
25.09.2004 – 31.06.2005
Przystanek – IV strefa
KONTAKT: STOWARZYSZENIE OŚWIATOWO-WYCHOWAWCZE
„OJCOWIZNA”, TUSZÓW NARODOWY 226, 39-332 TUSZÓW NARODOWY, TEL.: 017 774 37 20, [email protected]
Grupa Tofiki przy Stowarzyszeniu „Ojcowizna”
N
asza nieformalna grupa zawiązała się
przy Stowarzyszeniu Oświatowo-Wychowawczym „OJCOWIZNA”, które
od początku wspierało nasze działania. To tutaj
po raz pierwszy spotkała się grupka „młodych
aktywnych” (późniejsza grupa inicjatywna),
która chciała zrobić coś dla siebie, ale także dla
innych. Tak naprawdę projekt rodził się w naszych głowach od dawna. Zaczęliśmy się zastanawiać, skąd wziąć środki na nasze pomysły.
Wówczas nasz późniejszy doradca, pani Kasia
ze Stowarzyszenia, opowiedziała nam o Programie MŁODZIEŻ. Zainteresowaliśmy się
tym, zaczęliśmy szperać w Internecie, w końcu
skontaktowaliśmy się z Ośrodkiem Regionalnym w Mielcu. Kiedy poznaliśmy bliżej zasady
ubiegania się o dofinansowanie, rozpoczęliśmy
prace nad projektem. Opowiedzieliśmy innym
o naszym pomyśle, zachęcając do przyłączenia
się do tej inicjatywy. Tak naprawdę zetknięcie
z Programem MŁODZIEŻ spowodowało, że
nasze pomysły stały się realne.
Głównym celem naszych działań było stworzenie miejsca dla nas, młodych ludzi, w którym moglibyśmy spędzać wolny czas, rozwijać
swoje zainteresowania, czy po prostu przyjść
i pogadać „o wszystkim i o niczym”. W ten
sposób powstał pomysł stworzenia klubu młodzieżowego, w którym moglibyśmy realizować
swoje pomysły na wykorzystanie wolnego czasu. Nasz klub miał być alternatywą dla nieefektywnych form spędzania czasu, „przystankiem”, gdzie młodzież znajdzie interesujące ją
zajęcia i ciekawe pomysły. Jednocześnie chcieliśmy, aby stał się atrakcyjną alternatywą dla
przystanku autobusowego (III strefy), gdzie
zazwyczaj spotykali się młodzi. Stąd pomysł
na nazwę projektu „Przystanek – IV strefa”,
bez wątpienia trafiony.
Podczas pierwszych spotkań grupy inicjatywnej stworzyliśmy ramy programu. Następnie
każdy z nas przygotował propozycje działań
w klubie, odpowiadające oczekiwaniom naszych kolegów i koleżanek, stąd różnorodne
zajęcia, jakie zaplanowaliśmy. Sportowe zamiłowania chłopców znalazły odzwierciedlenie
w takich właśnie zajęciach. Szczególnie zależało nam na organizowaniu tych zajęć zimą w
sali gimnastycznej. Znalazło się także miejsce
na działania rekreacyjne: wycieczka w nasze
ukochane Bieszczady czy lodowisko podczas
ferii oraz wycieczki rowerowe po najbliższych
okolicach. Artystyczny duch naszych koleżanek sprawił, że w projekcie zostały zaplanowane wieczorki z tradycją, poetyckie i rozrywkowo-kulturalne (karaoke, kurs tańca, wieczorek
świętojański). Takie rozplanowanie naszych
działań pozwoliło nam przypuszczać, że każdy zainteresowany znajdzie coś dla siebie.
Kiedy mieliśmy już rozplanowane działania,
rozpoczęliśmy prace (chyba najtrudniejsze
i najbardziej żmudne) nad budżetem. Rozplanowanie wydatków zajęło nam sporo czasu,
a dodatkowym utrudnieniem było przeliczenie
wszystkiego na euro. Na szczęście udało nam
się zmieścić w czasie i zgodnie z planem wysłać nasz projekt. Bez wątpienia oczekiwanie
na odpowiedź było jednym z najtrudniejszych
momentów podczas całej pracy z projektem.
Kiedy W KOŃCU (dla nas oczekiwanie to była
wieczność) dostaliśmy informację, że nasz
projekt został zakwalifi kowany, mogliśmy
rozpocząć przygotowania do jego realizacji.
Szybko jednak nasz zapał został trochę ostudzony, kiedy okazało się, że błędnie podpisaliśmy umowę z Narodową Agencją, co spowodowało opóźnienie w przelewie środków. To
0031
0032
doświadczenie nauczyło nas zwracać uwagę na
szczegóły, co bez wątpienia przydało się nam
w dalszej realizacji projektu.
POKAZALIŚMY,
ŻE WYSTARCZY
TROCHĘ CHĘCI,
UPORU, ENTUZJAZMU I WYTRWAŁOŚCI,
ABY ZREALIZOWAĆ CIEKAWY
POMYSŁ.
Po załatwieniu wszystkich formalności rozpoczęliśmy realizację naszego projektu. Aby lepiej
się poznać i rozplanować działania, zorganizowaliśmy wycieczkę w Bieszczady, co wcale nie
było takie łatwe. Musieliśmy przygotować noclegi, autokar itp. Początki są zawsze trudne, ale
daliśmy radę. Podczas kolejnego wyjazdu – na
lodowisko, poszło już jak z płatka. Zatem projekt
nauczył nas wielu pożytecznych rzeczy, które bez
wątpienia przydadzą się nam już w życiu dorosłym. Poza tym dla wielu z nas te wyjazdy były
pierwszymi od dłuższego czasu, więc niedziwne,
że wszyscy byliśmy bardzo zadowoleni.
Wśród organizowanych zajęć były spotkania
kulturalno-rozrywkowe, był czas na dyskoteki (na które zapraszaliśmy także młodszych kolegów), bardzo popularne wieczorki
karaoke i wieczór walentynkowy, ale także
poważne spotkania z poezją podczas wieczorku poetyckiego. Organizowaliśmy także
spotkania dla seniorów, mam oraz maluchów
(Bal karnawałowy, Dzień Dziecka), które są
pośrednimi beneficjentami projektu. Dzięki
tym pomysłom i naszemu zaangażowaniu nie
tylko my będziemy miło wspominać „Przystanek – IV strefę”.
Jednymi z najbardziej lubianych przez nas były
zajęcia sportowe, które cieszyły się powodzeniem szczególnie zimą, kiedy trudno znaleźć
coś ciekawego. Wynajęcie sali gimnastycznej
wraz z siłownią oraz zakup sprzętu umożliwiły nam utrzymanie kondycji także zimą.
W ramach działań klubu zorganizowaliśmy
wyjazd na lodowisko i fantastyczny kulig
w staropolskim stylu. Wspólnie świętowaliśmy tradycyjne spotkania przy opłatku, robiliśmy kartki świąteczne, puszczaliśmy wianki
podczas wieczorku świętojańskiego.
Dzięki wszystkim tym działaniom mogliśmy
nie tylko miło spędzić czas wolny, zrobić coś
dla lokalnej społeczności, ale też wiele się nauczyć. Bez wątpienia realizacja projektu nauczyła nas otwartości na potrzeby innych, odpowiedzialności (za konkretną część projektu), czy wreszcie trudnej sztuki kompromisu
podczas planowania poszczególnych działań
i podczas organizowania zajęć sportowych.
Stworzyliśmy miejsce otwarte dla wszystkich,
którzy chcą zrobić coś ciekawego. Pokazaliśmy, że wystarczy trochę chęci, uporu, entuzjazmu i wytrwałości, aby zrealizować ciekawy
pomysł. Projekt „Przystanek – IV strefa” pokazał, że nawet w tak małych miejscowościach,
jak Tuszów Narodowy możliwe jest realizowanie czegoś ciekawego, nie tylko dla młodych,
a także dla całej społeczności lokalnej.
Podczas realizacji projektu występowały także
trudności, które nas sporo nauczyły. Problemem okazał się przelicznik euro. Przy składaniu projektu był on wyższy niż później, po
podpisaniu umowy, co spowodowało konieczność cięć budżetowych. Poza tym zdarzały się
inne, na szczęście małe trudności. Nie zawsze
byliśmy w stanie przewidzieć wszystkie oko-
0033
liczności (pogoda, nie do końca przemyślane
i rozplanowane działania). Część osób w fazie
realizacji projektu zrezygnowała z różnych
powodów, np.: wyjazdu na studia, za granicę
czy do wojska. Na szczęście znajdowaliśmy
inne osoby, które zaangażowały się w projekt,
rekompensując tym samym brak tych, którzy
nas opuścili.
Działalność „Tofi ków” zmieniła podejście dorosłych mieszkańców do nas, młodych. Zaczęli dostrzegać, że młodzi mogą być pożyteczni
i są w stanie zrobić coś dla innych. Myślimy, że
dzięki programowi obaliliśmy pewien stereotyp młodego człowieka, który cały swój wolny
czas spędza na bezsensownym i bezcelowym
wystawaniu na przystankach autobusowych,
z czego nic nie wynika. Program pokazał młodzież z innej, lepszej strony.
Zakończenie realizacji projektu nie oznacza
zakończenia działań podejmowanych przez
młodzież. Przyjaźnie, które zawiązały się między nami, wspólne cele, a zwłaszcza satysfakcja z tego, co robimy, sprawiły, że od zakończenia projektu grupa „Tofi ki” nadal działa, choć
w mniejszym zakresie. Dużym ułatwieniem
dla naszych dalszych działań jest Stowarzyszenie, które udostępnia nam miejsce spotkań
i pozwala na realizację pomysłów.
Spośród „Tofi ków” wyłoniła się grupa aktywnych wolontariuszy, których pomoc w imprezach (zwłaszcza większych), organizowanych
przez Stowarzyszenie jest bezcenna, czego
dowodem były ubiegłoroczne wakacje. Poza
tym fascynacja fotografią (zwłaszcza cyfrową), która zrodziła się podczas dokumentacji Programu MŁODZIEŻ, znalazła odbicie
w programie „Foto-entuzjaści”, który teraz realizujemy w Stowarzyszeniu, w związku z tym
sprzęt kupiony w ramach programu „Przystanek – IV strefa” (aparat cyfrowy, komputer,
wieża) pozwala nam na organizowanie imprez
dla nas, jak również dla dzieci i maluchów. Odbył się już kolejny bal dla milusińskich, były
dyskoteki i wieczorki karaoke.
Na koniec nasza rada dla innych grup: jeśli
macie pomysł, zapał, entuzjazm – realizujcie
swoje projekty! Nasza grupa jest dowodem na
to, że naprawdę warto! Motto „Tofi ków”: „Zajrzyj w siebie! W twoim wnętrzu jest źródło,
które nigdy nie wyschnie, jeśli potrafisz je odszukać!” /Marek Aureliusz/.
My już je odnaleźliśmy, a WY?
DZIAŁALNOŚĆ
„TOFIKÓW” ZMIENIŁA PODEJŚCIE
DOROSŁYCH
MIESZKAŃCÓW
DO NAS, MŁODYCH. ZACZĘLI
DOSTRZEGAĆ, ŻE
MŁODZI MOGĄ
BYĆ POŻYTECZNI
I SĄ W STANIE
ZROBIĆ COŚ DLA
INNYCH.
KONTAKT: ZESPÓŁ SZKÓŁ OGÓLNOKSZTAŁCĄCYCH
W NIDZICY, UL. JAGIEŁŁY 1, 13-100 NIDZICA,
[email protected]
Razem w naszej szkole
Grupa nieformalna przy Zespole Szkół Ogólnokształcących w Nidzicy
G
rupa inicjatywna liczyła 5 osób. Wszyscy jesteśmy uczniami Zespołu Szkół
Ogólnokształcących w Nidzicy. Pochodzimy z popegeerowskich środowisk wiejskich. W ubiegłym roku szkolnym byliśmy
uczniami I i II klas. Obecnie jesteśmy o klasę
wyżej. Trzy osoby spośród nas, pochodzące
z jednej wioski, miały już doświadczenie w zakresie wolontariatu. W grudniu 2003 r. zorganizowały przedświąteczną akcję dobroczynną
na rzecz dzieci z biednych rodzin gminy Kozłowo. Dzięki tej akcji nauczyliśmy się współpracy, ale przede wszystkim zorientowaliśmy
się w potrzebach innych. Gdy poznaliśmy jeszcze dwie osoby, które odczuwają chęć niesienia
pomocy innym, połączyła nas wspólna idea.
Jak już wspominaliśmy, grupa inicjatywna,
jak również większość uczestników projektu, pochodzi ze środowisk popegeerowskich.
Znajdujemy się w trudnej sytuacji materialnej,
która kwalifi kowała nas do otrzymywania stypendium z ANR (Agencja Nieruchomości Rolnych), jednak od tego roku takie stypendium
już nie istnieje. Otrzymywaliśmy pomoc, której sami potrzebowaliśmy, dlatego chcieliśmy
również zrobić coś dla innych.
Obserwujemy w najbliższym środowisku przejawy nietolerancji i uprzedzeń wobec osób
niepełnosprawnych, a szczególnie wobec upośledzonych umysłowo. W Nidzicy istnieje od
1993 r. Koło Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz
Osób z Upośledzeniem Umysłowym, skupiające 160 osób niepełnosprawnych intelektualnie, którym Koło umożliwia samorealizację
w szerokim zakresie. Działalność Koła nie jest
jednak znana młodzieży naszej szkoły i lokalnej społeczności. Projekt miał na celu przełamywanie barier, uprzedzeń i stereotypów, zakorzenionych w mentalności młodych ludzi,
wynikających często z niewiedzy o osobach
niepełnosprawnych. Podejmowaliśmy różne
działania, angażując w nie osoby z nidzickiego
Koła PSOUU. Były to: wspólny całodniowy wyjazd do Mikołajek, zajęcia plastyczne, ruchowe,
warsztaty teatralne, pomoc niepełnosprawnych
w przygotowaniu Festiwalu Piosenki Francuskiej (przygotowanie dekoracji, obsługa bufetu
z własnymi wypiekami, prezentacja własnych
prac, pomoc uczniów – uczestników projektu
Zespołu Szkół Ogólnokształcących w prowadzeniu imprezy Koła PSOUU, jaką jest coroczny Koncert Radości i Nadziei) oraz wspólny,
kilkudniowy wyjazd do Zakopanego.
Nie było żadnego problemu z pozyskaniem
osób do realizacji naszego projektu – chętnych
było bardzo dużo. Najpierw spotykaliśmy się
wszyscy, tj. grupa inicjatywna oraz 15 osób stale wspomagających, aby ustalić podgrupy oraz
osoby odpowiedzialne za działania przewidziane w bieżącym miesiącu. Potem każdy trzymał
się swego zadania, wiedział za co odpowiada
i był z tego rozliczany.
Mamy same pozytywne doświadczenia
w związku z tym projektem, ponieważ nie
napotkaliśmy większych trudności podczas
jego realizacji. Dyrektor szkoły oraz cała lokalna społeczność byli bardzo przychylnie
nastawieni do naszych działań i mogliśmy
liczyć na ich pomoc, na przykład na realizację projektu otrzymaliśmy środki fi nansowe
w formie pożyczki od Rady Rodziców naszej
szkoły jako tzw. środki własne poza pozyskanym grantem.
Po zakończeniu wszystkich działań uczestnicy
chcieli powtórzyć projekt, tak się wszystkim
podobało. Projektu do tej pory nie powtórzyliśmy, ale wielu spośród nas, uczestników
projektu, chodzi często do placówki Koła
01.02.2005 – 30.06.2005
0034
0035
PSOUU i pracuje jako wolontariusze. Robimy
przymiarki do powtórzenia takiego projektu
w przyszłym roku, ale w trochę zmienionym
składzie, ponieważ niektórzy skończą już
szkołę, a inni będą w klasach maturalnych
i nie wiadomo, czy będą mieli czas.
Osoby uczestniczące w projekcie zgodnie
podkreślają, że jego realizacja dała im bardzo
dużo. Rozbudziliśmy własną – i wydaje się,
że również innych – wrażliwość na problemy
i oczekiwania osób niepełnosprawnych. Oswoiliśmy się z pracą z osobami niepełnosprawnymi, dostrzegliśmy ich możliwości i uważamy,
że potrafią być wspaniałe. Podczas trwania
projektu zawiązały się nawet przyjaźnie. Teraz
na pewno żadna z osób, które zetknęły się bliżej z osobami niepełnosprawnymi, nie przejdzie obok nich obojętnie czy nie zauważy ich
problemów.
Realizacja projektu zwiększyła też naszą wiedzę o Unii Europejskiej, ponieważ przełamywanie barier, stereotypów i uprzedzeń, zwiększanie tolerancji wobec każdej inności to hasła
propagowane przez Wspólnotę Europejską.
Uczestnicząc w projekcie, kształciliśmy się też
w zakresie Programu MŁODZIEŻ realizowanego przy wsparciu Wspólnoty Europejskiej.
Uważamy, że realizacja projektu była ciekawym doświadczeniem, niesamowitym ze
względu na zakres działań. Radzimy innym
grupom, aby nie bały się wyzwań, trudnych
tematów, bo każde trudności można pokonać,
przy okazji ucząc się wiele.
Warunkiem sukcesu jest zgrana grupa inicjatywna oraz grupa realizująca projekt. Ważne
jest również, aby grupa miała doradcę/mentora w kompetentnej osobie dorosłej, która i doradzi, i załagodzi ewentualne spory. Życzymy
wszystkim powodzenia!
WARUNKIEM SUKCESU JEST ZGRANA GRUPA
INICJATYWNA ORAZ GRUPA REALIZUJĄCA PROJEKT. WAŻNE JEST RÓWNIEŻ, ABY GRUPA MIAŁA
DORADCĘ/MENTORA W KOMPETENTNEJ OSOBIE
DOROSŁEJ, KTÓRA I DORADZI, I ZAŁAGODZI
EWENTUALNE SPORY
Związani z miejscem
Ośrodek „Pogranicze – sztuk, kultur, narodów”, Niezależna Grupa Artystyczna
J
POMYŚLELIŚMY, ŻE WARTO
SKORZYSTAĆ
Z NADARZAJĄCEJ SIĘ OKAZJI
I POKAZAĆ
RÓWIEŚNIKOM,
ŻE MAŁE MIASTECZKA (JAK
NASZE SEJNY)
NIE MUSZĄ
OZNACZAĆ
NUDNEGO
I MONOTONNEGO ŻYCIA.
esteśmy grupą młodych ludzi, przyjaciół
działających przy Ośrodku „Pogranicze –
sztuk, kultur, narodów”, która, poprzez podejmowanie wielu inicjatyw, spełnia po prostu
swoje marzenia. Gramy w spektaklu „Kroniki
sejneńskie” wyreżyserowanym przez panią Bożenę Szroeder, która prowadzi nas przez świat
teatru, sztuki i pieśni. Zapisaliśmy się do tej
grupy z myślą, że będą to zajęcia teatralne, takie
jak wszystkie w tego typu ośrodkach kultury
i nic poza tym. Stało się jednak inaczej. Dopiero
poprzez pracę z panią Bożeną mieliśmy wreszcie okazję poznać znaczenie słowa „kultura”
w pełnym zakresie. Teraz już nie boimy się rozmawiać o wielokulturowości naszego miejsca,
bo to słowo nie jest nam obce. Poprzez projekt
„Związani z miejscem” staraliśmy się lepiej
poznać dawnych mieszkańców Sejn oraz choć
w niewielkiej części przekazać tę wiedzę społeczności lokalnej. To było jedno z naszych największych działań, jakiego się podjęliśmy, które
zachęciło nas do sięgania wyżej. Teraz wielu
z nas próbuje pisać własne projekty – muzyczne,
fotograficzne, plastyczne.
Pomysł na realizację projektu pojawił się spontanicznie. O samej możliwości nadsyłania po-
mysłów dowiedzieliśmy się od pani Bożeny
Szroeder. Pomyśleliśmy, że warto skorzystać
z nadarzającej się okazji i pokazać rówieśnikom, że małe miasteczka (jak nasze Sejny) nie
muszą oznaczać nudnego i monotonnego życia. Wystarczy chcieć coś zmienić, coś robić,
pracować, no i trzeba mieć pomysł. Mieliśmy
wielką ochotę na zrealizowanie swego projektu, starania zaowocowały!
Główną myślą projektu było przedstawienie
dawnych, wielokulturowych Sejn. Chcieliśmy
pokazać ludziom, że możemy żyć w zgodzie,
bez względu na swe poglądy, religię czy kolor
skóry, więcej – możemy żyć i czerpać z tego
obopólne korzyści. Bardzo liczy się dla nas słowo „tolerancja”, którego znaczenie poznajemy
nieustannie od kilku lat. Sami się uczymy, ale
chcemy też dać przykład innym. Oczywiście
innym celem było zagłębienie się w historię
naszego miasteczka. Czystą przyjemnością
było poznawanie historii żydowskiej synagogi,
cygańskich taborów przejeżdżających przez
Sejny. Odkrywaliśmy oblicza historii przyjemnej, tej optymistycznej, jak i tej tragicznej. Dowiedzieliśmy się więcej chociażby o wieloletniej wojnie sąsiadów – Polaków z Litwinami.
01.07.2004– 01.07.2005
KONTAKT: OŚRODEK POGRANICZE – SZTUK, KULTUR, NARODÓW
UL. PIŁSUDSKIEGO 37, 16-500 SEJNY
[email protected],
WWW.POGRANICZE.SEJNY.PL
0036
0037
Myślę, że dzięki projektowi staliśmy się ludźmi
wrażliwszymi, którzy zaczęli dostrzegać pewne kwestie, rozumieć pewne relacje.
Jeśli chcieliśmy realizować swój pomysł, musieliśmy pozyskać pieniądze od sponsorów
lokalnych. Tutaj przeżyliśmy sprawdzian
determinacji, trzeba było zająć się stworzeniem strony internetowej, na bieżąco musieliśmy prowadzić i uaktualniać dokumentację.
Oprócz tego ogromnej pracy i wysiłku wymagało przygotowanie każdego spotkania. Każdy
z dwunastu artystów był swoistym mentorem
przy realizowanym temacie. Nauczyliśmy się,
czym jest szacunek, pojęliśmy powagę znajomości historii swojego miejsca, chcemy rozwijać dalej swe myśli, przy okazji się ucząc.
Osobami, które czuwały nad całością projektu, była czwórka znajomych wchodząca
w skład grupy inicjatywnej. Oni właśnie dbali,
aby wszystkie działania przebiegały zgodnie
z harmonogramem, zapraszali artystów na
spotkania oraz opiekowali się dokumentacją. Utworzyliśmy również grupę organizacyjną projektu. Ona dbała przede wszystkim
o promocję, zawiadamianie uczestników o ko-
lejnych spotkaniach oraz o zakup materiałów
plastycznych. Były również osoby odpowiedzialne za prowadzenie strony internetowej,
spisywanie protokołów oraz opisywanie kolejnych spotkań z artystami. Cały ten podział
ukształtował się po kilku spotkaniach organizacyjnych, na których omawialiśmy strategię
działania. Wszystko opierało się na wspólnych
dyskusjach, każdy miał równe prawo do ingerowania w projekt.
Głównym problem, który się pojawiał, był
harmonogram. Bardzo często artyści, których
zapraszaliśmy, nie mogli z nami pracować
w tym czasie, który zaplanowaliśmy. Dlatego
też często wnosiliśmy niewielkie poprawki,
które jednak nie miały większego wpływu na
całość. Inną i ostatnią rzeczą, która sprawiła
nam niewielki problem było rozliczenie. Na
początku przeraziła nas sterta faktur i to, jak
mamy je poukładać i podliczyć. Na szczęście
kontrolę nad tym przejęła grupa inicjatywna
z koordynatorem na czele. Kierowaliśmy się
również wskazówkami naszej pani księgowej,
która czuwała nad nami. Tworzyliśmy zgrany
zespół i realizacja projektu nie sprawiła nam
większych problemów. Podział, który ustalili-
śmy, pomógł nam w sprawnym organizowaniu
kolejnych spotkań.
Kiedy już zrealizowaliśmy dwanaście spotkań,
pomyśleliśmy, że cudownie byłoby zorganizować wystawę. Ośrodek „Pogranicze – sztuk,
kultur, narodów” jeszcze raz udzielił nam
swej pomocy, udostępniono nam Białą Synagogę jako miejsce prezentacji. Kilka dni zajęło
nam przygotowanie wernisażu, jednak warto
było. Żydowska świątynia „ożyła” milionami
kolorów, czuć było miejski gwar z przeszłości,
to była największa radość, to był nasz sukces.
Dzień wystawy przyciągnął tłumy ludzi, wszyscy chcieli obejrzeć efekty pracy: dzieła i fotografie. Jeszcze przez kilka następnych miesięcy
sejneńska synagoga była miejscem wystawy.
Projekt „Związani z miejscem” zakończyliśmy
w lipcu ubiegłego roku. Chcąc wykorzystać
nabyte doświadczenia, postanowiliśmy pracować dalej. Niektórzy z nas się wykruszyli,
pojawiły się nowe osoby – skład zmieniał się
dość intensywnie. Kolejny projekt nosił nazwę
„Dom – Przestrzeń Życia”. Pomysłodawczynią i główną realizatorką tego projektu była
osoba, która również prowadziła poprzedni
MYŚLĘ, ŻE DZIĘKI
PROJEKTOWI STALIŚMY SIĘ LUDŹMI
WRAŻLIWSZYMI,
KTÓRZY ZACZĘLI
DOSTRZEGAĆ
PEWNE KWESTIE,
ROZUMIEĆ PEWNE
RELACJE.
0038
projekt. Diana ma już duże doświadczenie
związane z pozyskiwaniem funduszy, sporządzaniem formularzy, gromadzeniem dokumentacji. Cofnijmy się jednak do projektu
„Dom”. W myśl nowego działania mieliśmy
„powołać” do życia jeden ze starych sejneńskich domów. Idea jakże szlachetna – aby ją
zrealizować, postanowiliśmy użyć fotografii i muzyki, zadziałać na odbiorcę obrazem
i dźwiękiem starego domu. Całość zwieńczyła
NIE ZRAŻAJCIE SIĘ
POCZĄTKOWYMI
TRUDNOŚCIAMI, MY
TEŻ MIELIŚMY CHWILE ZAWAHAŃ, TRZEBA SIĘ WZAJEMNIE
MOBILIZOWAĆ!
wystawa umilona fi liżanką
gorącej herbaty. Obecnie
plany snujemy raczej indywidualnie. Diana ma na
pewno w planach kolejne interesujące przedsięwzięcia,
którymi zachwyci nas i porwie do wspólnej pracy. Kilka osób
zajmuje się muzyką, są również artyści ze swoimi ambitnymi planami. Może jeszcze kiedyś
połączymy swe siły, aby stworzyć wspólnie coś
pięknego.
Realizacja projektu nauczyła nas przede wszystkim samej formy pracy według ustalonego planu. Nigdy wcześniej nie sądziliśmy, że można
realizować własne pomysły i marzenia, ujmując je w projekt i w dodatku pozyskiwać na ten
cel fundusze. Wiemy, że w Unii Europejskiej,
której jesteśmy od pewnego czasu członkami,
większość działań opiera się właśnie na tym.
Jesteśmy dumni, że potrafimy pisać projekty,
co jest jedną z umiejętności przyszłego Europejczyka. Ponadto spotkania, które organizowaliśmy, wiele nas nauczyły. Lepiej poznaliśmy
nasze Sejny i ich dawnych mieszkańców. Cieszy
nas to, ponieważ bardzo ważna jest świadomość
miejsca zamieszkania. W każdym momencie możemy być
przewodnikami po naszym mieście – nie musimy
się bać, że czegoś nie wiemy. Wydawnictwo, które było owocem naszej
pracy – Sejneński Kalendarz Sztuki Młodych,
pokazał wielu dorosłym, że młodzież sejneńska
ma wiele do powiedzenia i potrafi twórczo działać. Poprzez projekt uświadomiliśmy również
naszym kolegom, że można twórczo spędzać
czas i przy tym dobrze się bawić.
Rada dla wszystkich sięgających po marzenia:
podchodźcie do wszystkiego ze spokojem. Jeśli
się dogadacie, możecie wszystko zrobić wspólnymi siłami. Pamiętajcie, że możecie zawsze
liczyć na pomoc innych. Wbrew pozorom ludzie są zainteresowani losem młodych działaczy, ich planami i ambicjami. Cierpliwość
i wytrwała, solidna praca to klucz do sukcesu.
Nie zrażajcie się początkowymi trudnościami,
my też mieliśmy chwile zawahań, trzeba się
wzajemnie mobilizować!
Niezależna Grupa Artystyczna
08.05.2004 – 17.11.2004
KONTAKT: TOWARZYSTWO PRZYJACIÓŁ SURAŻA
I OKOLIC, UL. BIELSKA 4/1, 18-105 SURAŻ
HTTP://NAWIA.SURAZ.ORG.PL, [email protected]
Wehikuł czasu
Towarzystwo Przyjaciół Suraża i Okolic
KIM JESTEŚMY?
Jesteśmy grupą młodzieży w wieku 16–40 lat
z gminy Suraż. Większość z nas uczy się dziennie lub zaocznie oraz pracuje.
JAK SIĘ POZNALIŚMY
Nasza gmina liczy około 2000 mieszkańców,
a miasto Suraż 966 mieszkańców. Wszyscy
znają się przynajmniej z widzenia. Spotykaliśmy się na imprezach, w domach, ale nie mieliśmy wspólnych zainteresowań.
SKĄD SIĘ WZIĄŁ POMYSŁ?
Podczas pomocy w przygotowywaniu imprez
historycznych organizowanych przez Towarzystwo Przyjaciół Suraża i Okolic (do którego
należymy) zaczęliśmy poznawać historię naszej
okolicy i zaczęło nas zastanawiać, jak żyli nasi
przodkowie. Z tych rozważań wyłonił się pomysł zbudowania osady wczesnośredniowiecznej, w której organizowalibyśmy spotkania
w celu poznania historii i przedstawienia innym,
jak wyglądało codzienne życie w takiej osadzie.
TEMATYKA PROJEKTU
I NAJWAŻNIEJSZE DZIAŁANIA
Tematem projektu „Wehikuł Czasu” było zapo-
znanie się z historią wczesnego średniowiecza
i poznanie rzemiosła. Podczas projektu przeprowadziliśmy cykl wykładów dotyczących
historii i rzemiosła wczesnego średniowiecza,
podczas których dowiedzieliśmy się, jak żyli
nasi przodkowie. Nauczyliśmy się kowalstwa,
garncarstwa, tkactwa, zielarstwa itp., a podczas warsztatów z ciesielstwa zaczęliśmy budować osadę, którą nazwaliśmy Nawia.
JAK SIĘ PODZIELILIŚMY?
Większość działań wykonywaliśmy wspólnie,
ale decydujący głos miała najbardziej kompetentna w danym działaniu osoba, np. warsztaty
budowlane organizował Darek, ponieważ miał
największe doświadczenie w budownictwie.
JAKIE BYŁY NAJWIĘKSZE PROBLEMY?
Największą przeszkodą była trudność pozyskania drewna, które było najważniejszym
materiałem do realizacji projektu. Mokre lato
utrudniało leśnikom ścinanie drzewa na planowane zamówienia, a kupno z wolnej ręki
stało się niemożliwe. Dzięki pracownikom
gminy Suraż, którzy wykorzystali swoje znajomości w nadleśnictwie, udało nam się zrealizować warsztaty.
Część młodzieży, która chciała wziąć udział
w projekcie, nie mogła zwolnić się z obowiązków w gospodarstwach rolnych swoich rodziców. Dla wielu rolników dziecko to dodatkowa
siła robocza w letnich pracach polowych.
CO SIĘ DZIAŁO PO ZAKOŃCZENIU
WSZYSTKICH DZIAŁAŃ?
Mimo że projekt skończył się 2004 roku, jego
działania kontynuujemy do dzisiaj. Na terenie powstałej osady budujemy i wyposażamy
obiekty historyczne, spotykamy się, drużyna
organizuje pokazy historyczne, a od 2005 roku
organizujemy cykliczną imprezę Festyn Historyczny „Grodzisko”. Sami szyjemy ubrania
oraz rekonstruujemy broń. Odtwarzamy święta słowiańskie. Aktualizujemy stronę internetową http://www.nawia.suraz.org.pl powstałą
podczas projektu. Przeprowadzamy lekcje żywej historii oraz jeździmy na pokazy i imprezy
historyczne.
Kontynuacją „Wehikułu Czasu” była zrealizowana w 2005 roku międzynarodowa wymiana
młodzieży „Korzenie”, której głównym celem
było przeprowadzenie fabularnej terenowej gry
osadzonej w realiach wczesnego średniowiecza.
0039
0040
CO DAŁA NAM REALIZACJA PROJEKTU?
Wśród uczestników projektu rozwinęły się
postawy prospołeczne, młodzież podejmuje działania na rzecz lokalnej społeczności.
U wielu z nas rozwinęło się zainteresowanie
historią, które wpłynęło na lepsze wyniki
w nauce. Łukasz został kowalem, wytwarza
broń, uzbrojenie dla naszej drużyny, ale swoje wyroby sprzedaje też pasjonatom z Polski.
Obecnie zastanawia się nad założeniem własnej działalności gospodarczej.
RADY DLA INNYCH
Najważniejsze w działaniu jest to, żeby nie
bać się podejmowania wyzwań, a wtedy nawet
najbardziej szalone pomysły, jeżeli są konsekwentnie realizowane, mogą przynieść zaskakująco dobre efekty.
NAJWAŻNIEJSZE W DZIAŁANIU
JEST TO, ŻEBY NIE BAĆ SIĘ PODEJMOWANIA WYZWAŃ, A WTEDY NAWET NAJBARDZIEJ SZALONE POMYSŁY, JEŻELI SĄ KONSEKWENTNIE
REALIZOWANE, MOGĄ PRZYNIEŚĆ
ZASKAKUJĄCO DOBRE EFEKTY.
01.02.2005 – 30.09.2005
Poznajmy się przez gwiazdy
KONTAKT: BESKIDZKI KLUB ASTRONOMICZNY
„POLARIS”, SOPOTNIA WIELKA 174, 34-340 JELEŚNIA, [email protected]
Beskidzki Klub Astronomiczny „POLARIS” z Sopotni Wielkiej
P
rojekt „Poznajmy się przez gwiazdy” został opracowany przez młodych autorów
z Beskidzkiego Klubu Astronomicznego
„POLARIS” z Sopotni Wielkiej, po konsultacji
z Kysucką Hvezdarnią z Kysuckiego Nowego
Miasta, jako jeden z nielicznych i prawdopodobnie pierwszy polsko-słowacki projekt w tej Akcji.
Jako studenci, uczniowie szkół średnich i gimnazjalnych pierwsze kontakty między sobą
mieliśmy właśnie w strukturach Stowarzyszenia POLARIS – OPP oraz w trakcie międzynarodowego spotkania miłośników astronomii
z Polski i Słowacji, jakie odbyło się w Sanoku
przy okazji obserwacji zaćmienia Księżyca.
Właśnie wówczas, prowadząc wspólne pokazy,
zauważyliśmy, że w zakresie astronomii nie ma
między nami barier językowych. Rozwiązał się
w tym przypadku jeden z odwiecznych problemów naszej grupy uniemożliwiający składanie
projektów o wymiarze międzynarodowym
– brak biegłej znajomości języka angielskiego.
Po kilku rozmowach polsko-słowackich bardzo szybko powstał pomysł, aby napisać
wspólny wniosek do Programu MŁODZIEŻ,
dotyczący współpracy w zakresie astronomii
i aktywizacji młodzieży poprzez tę naukę.
Ponieważ Stowarzyszenie POLARIS – OPP
prowadziło już projekt w Akcji 3. jako Inicjatywa Grupowa w 2002 roku, postanowiliśmy
kontynuować tę linię programową, ale już jako
projekt Współpracy w Sieci.
Opracowany harmonogram zakładał bliską
wymianę doświadczeń w zakresie przeciwdziałania defaworyzacji społecznej poprzez
astronomię i nauki pokrewne. Postanowiliśmy
w tym celu przeprowadzić szereg tzw. Obserwacyjnych Wizyt Wyjazdowych, których celem było wzajemne poznanie metod i modeli
pracy z beneficjentami z naszych środowisk,
przeprowadzenie wspólnych wykładów i zjazdów astronomicznych, budowa dwujęzycznej
strony internetowej oraz wydanie transgranicznego biuletynu na ten temat.
Najciekawszym przedsięwzięciem w tym projekcie miało być jednak zbudowanie tzw. Transgranicznego Samochodu Astronomicznego
(TSA) jako pierwszego w Polsce i na Słowacji
Mobilnego Obserwatorium w oparciu o darowany przez jedną ze śląskich firm samochód
marki Tarpan Honker. Dzięki niemu w okresie
wakacji i po ich zakończeniu międzynarodowa
grupa wolontariuszy miała prowadzić wykłady,
pokazy i prelekcje po obu stronach granicy.
Tak duża ilość pracy i systematycznych kontaktów wymagała jednak sporego wysiłku od
wszystkich uczestników projektu oraz sprawnego podziału obowiązków. Rozdzieliliśmy
poszczególne stanowiska i wybraliśmy koordynatorów, których zadaniem było np.: zbieranie
i redagowanie materiałów do biuletynu, budowa
strony, adaptacja i przystosowanie samochodu
do obserwacji nieba i pomiarów, zabezpieczenie
ewaluacji, sprawozdań i zdjęć dokumentacyjnych, a także podział tematyczny zadań takich
jak prace w zakresie obserwacji i wymiany danych o meteorach, Słońcu, kometach, planetach
i innych obiektach astronomicznych. Łącznie
kilkudziesięciu koordynatorów z Polski i Słowacji prowadziło indywidualne prace projektowe, które razem stanowiły w końcowym efekcie
jedną wielką całość. Usprawniło to znacznie
realizację harmonogramu i nie obciążało obowiązkami tylko jednej osoby.
Niestety, jak w każdym większym przedsięwzięciu, także i w tym pojawiły się pewne
0041
0042
komplikacje i problemy, których czasami nie
sposób było uniknąć. Pierwszym poważniejszym z nich okazała się darowizna ww. samochodu i to nie ze strony darczyńcy, który miał
jak najbardziej szczere intencje, ale ze strony
urzędników w wydziale komunikacji Starostwa Powiatowego oraz Ubezpieczeniowym
Funduszu Gwarancyjnym. Poprzez błędną
informację o braku wymogu czasowej opłaty
samochodu specjalnego (jakim stał się nasz
Tarpan Honker), zostaliśmy ukarani kwotą
ponad 3 tys. zł, bowiem nikt do końca nie był
pewny, jakie prawa i obowiązki ma organizacja pożytku publicznego, którą jest Stowarzyszenie Polaris. Po ponad 7 miesiącach starań,
interwencji prasy oraz naszych pismach kary
jednak udało się uniknąć i UFG odstąpił od jej
egzekucji.
Znacznie gorsze zakończenie miała natomiast
sprawa z różnicami kursów między złotówką a
euro, dotycząca funduszy przelanych z Narodowej Agencji na realizację niniejszego projektu. Koszta naszego projektu zostały obliczone
po kursie 4,36 PLN za 1 EUR, tymczasem
pierwszą transzę przelano po kursie 3,89 PLN.
Natomiast na zakończenie euro spadło jeszcze
do wysokości 3,81 PLN! W efekcie bezpowrotnie straciliśmy kilka tysięcy złotych i gdyby
nie środki własne Stowarzyszenia POLARIS
– OPP, realizacja pewnych działań projektu
stanęłaby pod znakiem zapytania.
Innym problemem z zakresu fi nansów, dotyczącym sfery projektów międzynarodowych,
było rozliczenie kosztów, jakie ponosiliśmy
na terenie Słowacji, gdzie powszechną praktyką jest brak wystawianych faktur za zakupy bieżące. Jedynym sposobem dokonywania
zakupów na tym terenie było więc pobieranie
towaru do wysokości 10 zł na paragon re-
spektowany przez Narodową Agencję. Jednak
należy pamiętać o późniejszych problemach
z księgowaniem takiego dokumentu i wymaganych przeliczeniach z kursów korony słowackiej na złotówki, a później na euro. Najgorszy jest fakt, że w ostateczności, po przeliczeniu ten sam koszt… nigdy nie wychodzi
taki sam, a niestety odpowiedzialność za pokrycie różnic kursowych ponosi beneficjent.
Na szczęście dobre zaplecze wolontariuszy, pomoc sponsorów oraz elastyczność funkcjonowania Polarisu pozwoliły nam na pozytywne
zrealizowanie i rozliczenie całego projektu,
0043
które w końcowym etapie zabrało ponad dwa
tygodnie pisania i zbierania materiałów do
analiz ewaluacyjnych. Sam projekt nie zakończył się jednak tylko na podsumowaniu działań. Pozostał nam po nim bardzo duży zbiór
informacji o modelach pracy z młodzieżą po
obu stronach granicy oraz bogate wyposażenie
dydaktyczno-naukowe w postaci Mobilnego
Obserwatorium (TSA). Nowe znajomości zaowocowały kolejnymi pomysłami projektów
polsko-słowackich, a także przeświadczeniem, że za południową granicą naszego kraju
jest państwo, w którym mieszkają nasi bliscy
bracia Słowianie. Młodzieży uczestniczącej w
tym projekcie Słowacja już nigdy nie będzie się
kojarzyć z zaściankową krainą, ale z godnym
uwagi strategicznym partnerem, a współpraca
między naszymi narodami powinna być stawiana na pierwszym miejscu.
Dzisiaj, kilka miesięcy po zakończeniu projektu, niekiedy w przeróżnych miastach w Polsce
i na Słowacji pojawia się dziwaczny pojazd
z międzynarodową grupą wolontariuszy na pokładzie. Jeżdżą oni do tych miejsc, gdzie taka
nauka jak astronomia nie może samodzielnie
dotrzeć, odwiedzają tereny trudno dostępne,
organizują wykłady dla młodzieży z obszarów
wiejskich i małych miasteczek, szerzą aktywną
postawę wobec otaczającego nas wszechświata ☺ w miejscach, gdzie sytuacja gospodarcza
lub społeczna nie pozwala młodym ludziom na
wycieczkę do Planetarium lub udział w sympozjum naukowym. Tak aktualnie wygląda praca Stowarzyszenia POLARIS – OPP, którego
szeregi zasilili nie tylko młodzi koordynatorzy
z obszarów Beskidu Żywieckiego, ale również
z Kysuc i Oravy po stronie słowackiej. Projekt
ten stał się nieocenionym wkładem w dalszą
działalność młodych ludzi chcących zrobić coś
na rzecz innych. Dodatkowo cieszy fakt, że takich jak my cały czas przybywa i zwiększa się
tym samym szansa na nowe, lepsze projekty
pomagające budować społeczeństwo obywatelskie zjednoczonej Europy.
Koordynatorzy
Stowarzyszenia POLARIS - OPP
DZISIAJ, KILKA MIESIĘCY PO ZAKOŃCZENIU PROJEKTU,
NIEKIEDY W PRZERÓŻNYCH MIASTACH W POLSCE I NA
SŁOWACJI POJAWIA SIĘ DZIWACZNY POJAZD Z MIĘDZYNARODOWĄ GRUPĄ WOLONTARIUSZY NA POKŁADZIE.
KONTAKT: FUNDACJA ROZWOJU REGIONU PIERZCHNICA,
UL. MICKIEWICZA 1, 26-015 PIERZCHNICA
[email protected]
Nasza historia na mapie
Szkolny Klub Historyka
P
oczątki naszego projektu są dosyć proste. Interesujemy się historią, spotykamy
w Szkolnym Klubie Historyka. Projekt realizowaliśmy od lipca do października 2004 r.
OKAZAŁO SIĘ,
ŻE HISTORIA
REGIONU
JEST TAK
BOGATA, ŻE
DOKONYWANIE WYBORU
TEGO, CO JEST
CIEKAWE,
A CO JESZCZE
CIEKAWSZE,
JEST BARDZO
TRUDNE.
Pomysł projektu powstał w czasie rozmów
i dyskusji na zajęciach naszego Klubu. Na tych
spotkaniach przygotowujemy różne materiały
historyczne do gazetek ściennych, artykułów
do gazetki szkolnej, akademii szkolnych. Pod
naszą opieką jest również stała, tematyczna gazetka ścienna nt. „Rocznice, o których należy
pamiętać”. Podczas przygotowywania tych materiałów, np. z okazji rocznicy wybuchu II wojny
światowej, Święta Niepodległości, rocznicy powstania listopadowego czy powstania styczniowego, spotykaliśmy czasem informacje związane
z naszym regionem i to nas zastanawiało. Okazało się, że wiele wydarzeń związanych z historią Polski rozgrywało się w naszym regionie.
Zaczęliśmy dyskutować na ten temat i po rozmowie z naszym opiekunem postanowiliśmy
zainteresować się historią regionu. Chcieliśmy
dokładnie poznać jego dzieje przedhistoryczne
– to, kim byli pierwsi osadnicy, jak przebiegały
wydarzenia historyczne na tym obszarze i jaką
rolę odgrywały w historii naszego kraju. Dodatkowo współpracujemy ze Szkolnym Klubem Europejskim „Kometa”. Nasze wspólne
spotkania są szczególnie burzliwe, ponieważ
dyskutujemy nad przyszłością i rolą Polski
w Unii Europejskiej, a zdania są podzielone.
Pierwszym zadaniem, jakie wykonaliśmy, było
odnowienie starej mapy, którą dostaliśmy od
Pani Dyrektor naszej szkoły. Polegało to na wyczyszczeniu papierem ściernym drewnianych
drążków mapy i pomalowaniu ich bejcą do
drewna. Kolejnymi czynnościami związanymi
z tym zadaniem były: obszycie starej mapy nowym płótnem, przymocowanie do niej drewnianych drążków i umocowanie wieszaka – zadania
te wykonali Mateusz Lasak i Jacek Szczukiewicz.
Obszycie mapy nowym płótnem wykonał miejscowy krawiec – gratis. Po odnowieniu mapy
rozpoczęliśmy zbieranie materiałów historycznych o naszym regionie, ta czynność zabrała nam najwięcej czasu. Następnie Sara Sroka
z Agnieszką Leszczyńską przy współpracy całej
grupy dokonały selekcji zebranego materiału
i wybrały najciekawsze miejsca historyczne w
naszym regionie. Okazało się, że historia regionu
jest tak bogata, że dokonywanie wyboru tego, co
jest ciekawe, a co jeszcze ciekawsze, jest bardzo
trudne. Wykorzystywaliśmy wszystkie dostępne źródła informacji.
Opracowaniem graficznym mapy zajmowali
się Mateusz Lasak i Artur Słopiecki. Do tego
celu wykorzystali swój talent graficzny, ale
też nabyli umiejętność posługiwania się programem COREL, do którego mieliśmy dostęp
w pracowni komputerowej przy Fundacji Rozwoju Regionu Pierzchnica.
Do pracy przy opracowywaniu materiałów do
„Kroniki zabytków ziemi świętokrzyskiej”,
którą koordynowały Ewelina Karczmarek i Izabela Ślusarska, włączyli się już nowi członkowie naszego klubu. Informacje o realizacji projektu rozchodziły się w całej szkole i nie tylko,
to przyciągało nowe osoby do naszego klubu.
Widziały, że dzieje się coś ciekawego i przyłączały się do pracy.
Następnie została przygotowana trasa objazdu edukacyjnego, wykonali ją: Sara Sroka,
Agnieszka Leszczyńska, Jacek Szczukiewicz,
Mateusz Lasak, Artur Słopiecki. Oczywiście
były dosyć burzliwe dyskusje, ponieważ każdy
01.07.2004 – 31.10.2004
0044
0045
zaproponował własną trasę, trzeba było wypracować kompromis.
Trasę podzieliliśmy pomiędzy siebie na etapy, dopracowaliśmy indywidualnie i pełniliśmy rolę przewodników współpracujących z
przewodnikiem zawodowym. I tak np. kiedy
dojeżdżaliśmy do Kielc, historię tego miasta
prezentowała Monika Grzanka, kiedy dojeżdżaliśmy do Oblęgorka czy Kurozwęk, prezentację prowadziła Agnieszka Leszczyńska,
kiedy zbliżaliśmy się do Wiślicy czy Szydłowa,
miejscowości te prezentował Artur Słopiecki.
Objazd edukacyjny trwał trzy dni, mimo to
„postawiliśmy stopę‘’ w niewielu miejscach,
które warto zobaczyć w naszym regionie. W
czasie objazdu operatorem kamery fi lmowej
był Mateusz Lasak.
Tak jak się spodziewaliśmy, projekt był na tyle
ciekawy, że od września do pracy przy nim
przyłączyli się nasi koledzy i z 8-osobowej
grupy zrobiła się 20-osobowa. Starsi koledzy,
„weterani”, przekazywali swoje doświadczenia
nowym kolegom. Właśnie ta młodsza grupa
chce kontynuować projekt w ramach Akcji 1.
– Wymiana Młodzieży.
Zakładaliśmy, że zdobędziemy sporo nowej wiedzy historycznej związanej z naszym regionem,
i to na pewno nam się udało. Nie tylko zdobyliśmy wiedzę teoretyczną, ale też „dotknęliśmy”
historii podczas objazdu naukowego. Zakładaliśmy zainteresowanie historią naszego regionu
większej grupy kolegów. Z liczby nowych członków naszego klubu wynika, że to również udało
nam się osiągnąć. Trzeba dodać, że nie wszyscy
mogą przychodzić na spotkania naszego kółka
z braku miejsc i kolizji z zajęciami szkolnymi.
Dużo czasu spędzaliśmy przy komputerach,
dzięki temu zdobywaliśmy nowe umiejętności.
Posługiwanie się Internetem to dla nas „bułka
z masłem”. Czas spędzony w grupie, wspólna
praca też wiele nas nauczyły.
Projekt pokazał, że wspólna inicjatywa może
przynieść efekty, że własne pomysły można realizować, że są miejsca, gdzie można otrzymać
wsparcie, jeśli się ma ciekawy pomysł.
Miejscowe organizacje pozarządowe zainteresowały się Programem MŁODZIEŻ – jakie ma
cele, jakie inicjatywy wspiera. Ogólnie postawa Dyrekcji naszego gimnazjum i gminy była
bardzo przychylna wobec nas.
Do tej pory Unia Europejska była dla nas
czymś abstrakcyjnym. Uczymy się o niej na
lekcjach, ale w jaki sposób Unia Europejska
może trafić do Pierzchnicy, tego nie wiedzieliśmy. Program MŁODZIEŻ to jeden z programów unijnych – w ten sposób empirycznie
Unia Europejska trafi ła do nas.
Dzięki projektowi i naszej pracy powstały „Mapa zabytków ziemi świętokrzyskiej”
i „Kronika zabytków ziemi świętokrzyskiej”.
Zorganizowaliśmy objazd naukowy śladami
najciekawszych zabytków ziemi świętokrzyskiej, który objął takie miejsca jak: Kielce
(Kadzielnia, Karczówka, Wzgórze Pałacowe,
Katedra, Historyczny Park Miejski im. St. Żeromskiego ), Oblęgorek, Zagnańsk „Dąb Bartek”, Jaskinia Raj, Chęciny, Zamek w Chęcinach, Św. Krzyż, Krzemionki Opatowskie, Wiślica, Szydłów, Kurozwęki. Nakręciliśmy fi lm
dokumentujący objazd oraz robiliśmy zdjęcia
w trakcie jego trwania.
Większość z nas chodzi teraz do szkół średnich, liceów i szkół technicznych. Doświadczenia zdobyte przy realizacji projektu na pewno
nam się przydały.
NIE TYLKO
ZDOBYLIŚMY
WIEDZĘ TEORETYCZNĄ,
ALE TEŻ „DOTKNĘLIŚMY”
HISTORII
PODCZAS
OBJAZDU
NAUKOWEGO
KONTAKT: DOM KULTURY „IDALIN”
UL. BLUSZCZOWA 418, 26-600 RADOM
[email protected]
Ku morzu!
Grupa nieformalna Wehikuł Czasu
J
esteśmy grupą młodych żeglarzy z Radomia, poznaliśmy się w Klubie Żeglarskim
„Bulaj”, który działa w naszym mieście
przy Domu Kultury „Idalin”. Ktoś kiedyś powiedział, że uprawiamy żeglarstwo „starożytne”, tzn. pływamy na własnoręcznie wyremontowanych łódkach (przeważnie bez kabin), śpimy w namiotach i daleko nam do powszechnie
obecnej komercji, wszystko robimy jak najmniejszym kosztem (większość członków klubu jest w trudnej sytuacji materialnej).
ZBUDOWALIŚMY
POMNIEJSZONĄ
REPLIKĘ POMORSKIEGO KUTRA
PŁAWNICOWEGO
Z PRZEŁOMU XVI
I XVII WIEKU, KTÓRY EWOLUOWAŁ
W SZKUTNIACH
KILKU KRAJÓW
Już od dawna marzyliśmy, aby zbudować od
podstaw coś większego, bo mniejsze łódki już
budowaliśmy. Jakieś trzy lata temu pojawił się
pomysł, aby przepłynąć cały szlak żeglowny
Wisły z Krakowa do Gdańska. Jest to przecież
jedna z najciekawszych rzek Europy. Brakowało nam niestety środków, gdyż pozyskanie
sponsorów to naprawdę trudna sprawa. Gdy
dowiedzieliśmy się o możliwości uzyskania
grantu z funduszy UE, postanowiliśmy opracować wniosek i go wysłać. Udało się!
EUROPY. ZBUDOWANYM JACHTEM
PRZEPŁYNĘLIŚMY
PONAD 900-KILOMETROWY ODCINEK WISŁY.
Po otrzymaniu decyzji ostro wzięliśmy się do
pracy. Zbudowaliśmy pomniejszoną replikę
pomorskiego kutra pławnicowego z przełomu
XVI i XVII wieku, który ewoluował w szkutniach kilku krajów Europy. Zbudowanym
jachtem przepłynęliśmy ponad 900-kilometrowy odcinek Wisły, z podkrakowskich Koszyc
aż do Gdańska. Każdy z nas miał przydzielone
zadanie i był za coś odpowiedzialny, jednak
w trakcie realizacji nieco się to zmodyfi kowało.
Każdy z nas miał swój udział zarówno w pracach fizycznych, jak i umysłowych. Początkowo grupa liczyła 6 osób, jednak w szczytowym
momencie liczba osób dochodziła do 30. Realizacja projektu była dla nas nie tylko dobrą zabawą i urzeczywistnieniem marzeń, ale także
wspaniałą lekcją. Uwierzyliśmy we własne siły,
zintegrowaliśmy się ze sobą jeszcze bardziej,
nauczyliśmy się współdziałania, pracy w grupie, rozwiązywania problemów, planowania,
kompromisu. Otworzyły się przed nami nowe
możliwości, mamy coraz więcej pomysłów.
Na początku ważny jest wybór odpowiedniej
osoby na koordynatora. Powinna to być osoba
powołana przez grupę, ciesząca się zaufaniem,
otwarta, odpowiedzialna. W realizacji bardzo
ważne jest przestrzeganie harmonogramu,
nieodkładanie pracy na później, toteż potrzebny jest dokładny, jasno sprecyzowany plan
działania i podział obowiązków. Także rozreklamowanie działalności, kontakt z mediami,
pokazanie się są istotne. Wtedy łatwiej nawet
znaleźć sponsorów. Bardzo ważne są też: zgranie zespołu, wyjaśnianie na bieżąco niejasności
i nieporozumień, szukanie rozwiązań, bieżąca
dokumentacja projektu i kontrola (przeprowadzana w miarę potrzeb). Należy także dobrze
oszacować potrzebny czas i pieniądze. Ważne,
aby mieć kontakt z Narodową Agencją Programu MŁODZIEŻ, radzić się jej pracowników
w sprawach niejasnych i informować na bieżąco o zmianach, które są raczej nieuniknione.
Nasze największe trudności związane były chyba właśnie z harmonogramem i dokumentacją
w trakcie budowy, kiedy każdy z nas pochłonięty
pracą fizyczną nie miał zbytniej możliwości rozliczania tego wszystkiego tak, jak było w planach.
Mimo niewielkich trudności, jakie napotkaliśmy – daliśmy radę! Jesteśmy bardzo zadowoleni
i nie żałujemy udziału w tym przedsięwzięciu.
W przypadku realizacji takich projektów spełnianie marzeń to także dobry sposób na naukę.
Pozdrawiam serdecznie – Beata Kalita, koordynator projektu
14.02.2005 – 28.08.2005
0046
01.05.2003 – 30.04.2004
Razem możemy więcej
KONTAKT: CENTRUM AKTYWNOŚCI SPOŁECZNEJ
PRYZMAT, UL. KOWALSKIEGO 4C/7, 16-400 SUWAŁKI
[email protected], WWW.PRYZMAT.ORG.PL
Centrum Aktywności Społecznej „PRYZMAT”
KIM JESTEŚMY? JAK SIĘ POZNALIŚMY?
Nasze stowarzyszenie powstało we wrześniu
2002 r. w wyniku inicjatywy młodych osób
zaangażowanych lub pragnących aktywnie
uczestniczyć w życiu publicznym. Większość
członków miała już za sobą działalność w innych organizacjach. Jednakże nie dawały one
możliwości pełnego rozwoju i wykorzystania
tkwiącej w nas inicjatywy. Dzięki utworzeniu
własnej grupy możliwe stało się przygotowywanie inicjatyw służących dobru wspólnemu.
Większość z nas poznała się dzięki działalności w ZHP.
SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ?
Pomysł zrodził się z naszych doświadczeń,
jak również z rozmów z młodzieżą, od której
nierzadko słyszeliśmy, że działania na rzecz
innych dają szansę wykorzystania własnych
umiejętności i doświadczeń, rozwijania zainteresowań, zdobycia doświadczenia w nowych dziedzinach i wpływania na zmiany
społeczne. Zauważyliśmy, że wokół nas jest
coraz więcej osób wykazujących wyraźne zapotrzebowanie na działalność mogącą zaspokajać potrzeby społeczne, ale niestety, niektóre z nich, pomimo chęci, dobrej woli, nie wie-
dzą, dla kogo mogą zrobić coś dobrego, gdzie
i z kim. Ubolewali nad tym, że w naszym
regionie nie ma organizacji, która wskazałaby im drogę działań. Wychodząc naprzeciw
oczekiwaniom młodzieży z naszego regionu,
chcieliśmy wzbudzić również w innych ludziach pragnienie społecznej aktywności na
rzecz innych i środowiska lokalnego.
JAKA BYŁA TEMATYKA PROJEKTU
I NAJWAŻNIEJSZE DZIAŁANIA?
Głównym celem naszego projektu było zachęcenie młodzieży do podejmowania bezinteresownej służby na rzecz innych, pomoc rówieśnikom w trudnych sytuacjach oraz wspieranie
ciekawych inicjatyw młodzieżowych.
Zorganizowaliśmy punkt pośrednictwa pracy
dla wolontariuszy, którego zadaniem było łączenie osób chętnych do pracy wolontariackiej
z instytucjami (domy dziecka, szkoły, szpitale
itp.), organizacjami i osobami indywidualnymi zainteresowanymi współpracą. Nasze
działania polegały na: prowadzeniu dyżurów
informacyjnych, rozmów z osobami zainteresowanymi wolontariatem i poszukującymi
pomocy, gromadzeniu informacji o osobach
chcących pracować na rzecz innych, jak i instytucjach potrzebujących wolontariuszy i prowadzeniu dokumentacji. Zajmowaliśmy się
promocją idei wolontariatu w szkołach, prowadząc zajęcia lekcyjne i spotkania poświęcone pracy wolontariackiej. Nasze działania doprowadziły do powstania Suwalskiego Biura
Wolontariatu. Dzięki nam zostały utworzone
w niektórych wiejskich i miejskich szkołach
gimnazjalnych i średnich Szkolne Kluby Wolontariusza. Zorganizowaliśmy szkolenia dla
liderów młodzieżowych organizujących Kluby. W celu wspierania działalności wolontariuszy, wymiany doświadczeń, zdobywania
nowej wiedzy i umiejętności powstał Klub
Wolontariusza. Spotkania w Klubie odbywały
się raz w miesiącu, spotykaliśmy się, aby po-
0047
0048
lepszyć efekty naszej pracy. Tu
omawialiśmy problemy, z którymi spotykała się młodzież
w czasie niesienia pomocy,
szukaliśmy wspólnych rozwiązań istniejących trudności. Było
to szczególnie ważne ze względu
na motywację i chęć do dalszej pracy.
Poza ww. młodymi ludźmi w spotkaniach
brały udział także inne osoby zainteresowane pracą wolontariacką. Opracowaliśmy
specjalne ulotki promujące ten rodzaj aktywności. Utworzyliśmy również stronę internetową przedstawiającą ideę wolontariatu
i opisującą prowadzoną przez nas działalność.
Zorganizowaliśmy w Suwałkach uroczyste
obchody Dnia Wolontariusza. Dzięki temu
dołączyliśmy do grona
instytucji promujących
w tym szczególnym dniu
bezinteresowną pomoc dla
innych. Biuro Wolontariatu
przygotowało dyplomy i podziękowania dla 20 najbardziej
aktywnych wolontariuszy, zostały również wręczone upominki w postaci kubka
z logo Międzynarodowego Dnia Wolontariusza oraz koszulki z nadrukiem Suwalskie Biuro Wolontariatu.
JAK PODZIELILIŚMY SIĘ
POSZCZEGÓLNYMI ZADANIAMI?
Nad całością zadań czuwały poszczególne
osoby z grupy. Wszystkim zarządzała koor-
dynatorka projektu, która trzymała pieczę
nad tym, aby projekt nie odbiegał od przyjętych zamierzeń i aby był zgodny z warunkami
fi nansowymi.
Młodzież od początku uczestniczyła w projekcie „Razem możemy więcej” poprzez aktywne uczestnictwo w kolejnych jego etapach.
Młodzi ludzie pełnili dyżury informacyjne,
prowadzili rozmowy z osobami zainteresowanymi wolontariatem i poszukującymi pomocy,
zajmowali się gromadzeniem informacji o osobach chcących pracować na rzecz innych, jak
i instytucjach potrzebujących wolontariuszy,
prowadzili dokumentację, pozyskiwali materiały biurowe, zajmowali się promocją idei wolontariatu w szkołach.
JAKIE POJAWIŁY SIĘ PROBLEMY
NA RÓŻNYCH ETAPACH
NASZEGO PROJEKTU?
Podczas różnych etapów naszego projektu nie
było większych problemów, z którymi nie mogliśmy się uporać. Bez wątpienia aspekt finansowy przedsięwzięcia był dla nas najtrudniejszą sprawą, jednak udało się pozyskać pieniądze z Urzędu Miasta.
0049
CO DZIAŁO SIĘ PO ZAKOŃCZENIU
WSZYSTKICH DZIAŁAŃ?
CO ROBIMY TERAZ?
Projekt zakończył się, jednak jego realizacja
doprowadziła do tego, iż wolontariat został
już na stałe wpisany w działania naszej społeczności lokalnej. Z niektórymi organizacjami stale współpracujemy i to one kontaktują się z nami w razie potrzeby. W związku
z tym, pomimo braku stałych środków finansowych, SBW nadal prowadzi swą działalność. Prowadzimy biuro pośrednictwa
pracy, szkolenia, biblioteczkę, Klub Wolontariusza, działalność promocyjną i programy specjalne.
Nasze działania doprowadziły do przyjęcia nas
do Sieci Centrów Wolontariatu w Polsce. Za
swoje działania w projekcie „Razem możemy
więcej” i „Inni, to także my” zajęliśmy w grudniu 2004 r. w ogólnopolskim konkursie Barwy
Wolontariatu I miejsce w kategorii Rozwój Lokalny i Demokracja.
CO NAM DAŁA REALIZACJA PROJEKTU?
Region przygraniczny, w którym był realizowany projekt, charakteryzuje się brakiem per-
spektyw dla młodych osób. Brakuje tu pracy
i ciekawych przedsięwzięć, angażujących młodzież. Młodzieżowy wolontariat umożliwił
podniesienie swojej wiedzy oraz umiejętności.
Młode osoby poczuły się potrzebne, dzięki czemu nabrały wiary w siebie, swoje możliwości
i przyszłość. Dzięki wymienionym elementom
stworzono młodzieży warunki do jak najpełniejszego rozwoju i bezinteresownej pracy na
rzecz innych.
Dzięki naszym ideom i działaniu zmieniamy siebie i nasze otoczenie. Szanujemy czyjąś odmienność. Chcemy, aby inni ludzie byli
bardziej otwarci na otaczający ich świat, problemy innych ludzi. Wychodzimy naprzeciw
oczekiwaniom innych organizacji, instytucji,
osób indywidualnych zainteresowanych korzystaniem z pomocy, przekazujemy naszym
rówieśnikom wiedzę i umiejętności, które posiadamy. My, młodzi jesteśmy przewodnikami
dla tych, którzy mają wolę, ale nie wiedzą, jak
wprowadzić ją w czyn.
JAKIE RADY MOŻEMY
DAĆ INNYM GRUPOM?
W naszych działaniach warto odnieść się do
motta M. E. Montaigne’a: „Nie to jest istotne,
jak dużo człowiek wie, ale jaki użytek czyni ze
swej wiedzy”.
NIE TO JEST ISTOTNE,
JAK DUŻO CZŁOWIEK
WIE, ALE JAKI UŻYTEK
CZYNI ZE SWEJ WIEDZY.
KONTAKT: GRUPA NUDA STOP
UL. GŁÓWNA 7, 89-506 KĘSOWO
[email protected]
Na żurawiowych włościach
Grupa NUDA STOP
H
istoria projektu „Na żurawiowych włościach” i samej grupy NUDA STOP
nie odbiega zapewne od stereotypu
i jest niezwykle prosta. Jesteśmy grupą młodych ludzi, w znacznej mierze rówieśników,
wychowanków Zespołu Szkół w Kęsowie – wsi,
w której wszyscy mieszkamy. Nasza miejscowość i gmina, położona na granicy Borów Tucholskich i Krajny, to tereny typowo rolnicze,
borykające się także z typowymi dla takich obszarów problemami. Bezrobocie, bieda i brak
wiary w lepsze jutro sprawiają, że na wsi ludzie
niezwykle szybko pogrążają się w apatii i marazmie. Brak im energii, a przede wszystkim
wiary w to, że w szarej rzeczywistości można
coś zmienić. My, młodzi, postanowiliśmy pokazać, że można jednak działać i wspólnymi
siłami kształtować rzeczywistość na nowo.
CHCIELIŚMY
UDOWODNIĆ,
ŻE MOŻNA
WIELE DOBREGO ZROBIĆ SAMEMU,
NIE CZEKAJĄC
CIĄGLE NA
TO, ŻE WŁADZA, PAŃSTWO ZROBIĄ
WSZYSTKO
ZA NAS.
Nasza grupa wyłoniła się w maju 2003 roku
ze Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Kęsowa, które zrzesza wszystkich ludzi, zarówno
starszych, jak i młodych, chcących pracować
i wspierać rozwój naszej wsi i gminy. My jednak
jako grupa młodzieży – zgranej, zintegrowanej
przez naszą szkołę, posiadającej więcej wolnego czasu niż starsi członkowie stowarzyszenia,
a także duże pokłady energii, postanowiliśmy
stworzyć własną organizację. Naszym celem
było znalezienie sposobu na zwalczenie nudy
i stworzenie nowych możliwości spędzania
wolnego czasu, stąd też i nazwa naszej grupy
– NUDA STOP. Nasz pierwszy wspólny projekt zakładał stworzenie w naszej wsi ścianki
wspinaczkowej. Choć był to tylko przejaw typowo młodzieńczej fantazji i jego przygotowanie było raczej wspólną zabawą niż poważnym
wyzwaniem, dało nam to już pewne pojęcie o
tym, jak należy pracować.
Nasz kolejny pomysł pojawił się na jednym
ze spotkań stowarzyszenia, na którym mowa
była o przebiegającym przez naszą gminę,
a także przez kilkadziesiąt innych na terenie
trzech województw, szlaku rowerowym GREENWAY – Naszyjnik Północy. Idea, aby w naszej gminie powstały ścieżki rowerowe, które
stanowiłyby lokalne rozwinięcie tego właśnie
szlaku, od razu przypadła naszej grupie do
gustu i wzbudziła nasz zapał. Uwierzyliśmy,
że nasza gmina może przyciągnąć turystów,
którzy podróżując szlakiem GREENWAY,
będą mogli się przekonać, że w naszej małej,
biednej gminie też jest pięknie i są miejsca
warte zobaczenia. Szczególnie podziałał na
nas jednak fakt, że możemy zmienić obraz
gminy i naszej wsi w oczach jej mieszkańców. Chcieliśmy udowodnić, że można wiele
dobrego zrobić samemu, nie czekając ciągle
na to, że władza, państwo zrobią wszystko za
nas. Zaczęliśmy objeżdżać potencjalne trasy
ścieżek, notować, co na każdej z nich można
zobaczyć, a przede wszystkim, co należałoby
na nich zrobić, gdyż drogi w naszej gminie
mogące służyć za trasy rowerowe, przez lata
zaniedbywane, miejscami stanowiły godny
pożałowania widok.
Na naszych pierwszych wspólnych zebraniach
oprócz ustalenia tras trzech planowanych ścieżek rowerowych, które weszły w skład projektu, opracowaliśmy wstępny plan działań oraz
podzieliliśmy się na 6 podgrup. Każda podgrupa odpowiedzialna była za konkretny etap re-
04.05.2004 – 30.10.2004
0050
0051
alizacji projektu, otrzymała przydział działań,
które miała wykonać
w określonym terminie i z których miała się
rozliczać na wspólnych
zebraniach. Podział na małe
podgrupy sprawdził się doskonale, gdyż umożliwiał zaangażowanie w aktywne działania maksymalnej liczby członków
naszej grupy. Każdy z nas chciał się wykazać
w swojej grupce, co w efekcie ogromnie ułatwiło i usprawniło pracę. Niezbędne przy realizacji projektu jest również zapewnienie sobie
pomocy i doradztwa doświadczonych w tego
typu pracach ludzi bądź organizacji. Naszej
grupie radą służyło Stowarzyszenie na Rzecz
Rozwoju Miasta i Gminy Debrzno, z którym
udało nam się nawiązać kontakt. Członkowie
stowarzyszenia podzielili się z nami wieloma
cennymi i przydatnymi spostrzeżeniami na temat chociażby
organizacji pracy.
Sam podział obowiązków i terminowe
wywiązywanie się z punktów harmonogramu nie sprawiły nam większych trudności i okazały się stosunkowo łatwym elementem realizacji projektu. Doskonale układała
się także nasza współpraca z Urzędem Gminy,
Radą Gminy, a także Zakładem Komunalnym
w Kęsowie. Na instytucje te, na ich pomoc,
mogliśmy liczyć w każdym momencie naszych
działań. Wszelkie inne organizacje, stowarzyszenia, z którymi się kontaktowaliśmy, również chętnie służyły nam radą i wsparciem.
Jednak na naszej drodze pojawiały się też
problemy. Najpoważniejszym z nich była
kwestia wywiązania się z założeń budżetowych. Brak doświadczenia spowodował, iż
w budżecie źle podzieliliśmy środki, zbyt
wielką wagę przywiązując do zakupów
wszelkich potrzebnych materiałów. Nieco po
macoszemu potraktowaliśmy kwestie wypożyczenia ciężkiego sprzętu do utwardzenia
ścieżek, dowozu, zakupu i ilości materiałów
do ich wyrównania, wszelkiego rodzaju poważniejszych robót, kosztów pracy pracowników uprawnionych do obsługi maszyn.
Pracując nad budżetem, nieświadomie zaniżyliśmy te wydatki, wliczając je w znacznej
mierze w koszty własne. Spowodowało to
pewne trudności w trakcie końcowych prac
na realizacją projektu, lecz dzięki dobrej
woli Zakładu Komunalnego i Urzędu Gminy
w Kęsowie udało nam się pomyślnie załatwić
te sprawy i terminowo rozliczyć się z naszego projektu. Niemniej jednak w naszych kolejnych działaniach staramy się pamiętać,
aby o kosztach rozmawiać przede wszystkim
z fachowcami, którzy są w stanie dokładnie
podać, jakie faktycznie będą koszty pracy,
gdzie możemy zaoszczędzić i podpowiedzą
nam, co sami będziemy w stanie wykonać.
Przede wszystkim trzeba mierzyć siły na
zamiary, a wtedy wszystko idzie doskonale
i według planu. To jest także nasza podstawowa rada dla wszystkich grup realizujących projekty, której to zawsze udzielamy,
kiedy mamy ku temu okazję.
Zakończenie realizacji projektu i rozliczenie
się z Programem MŁODZIEŻ nie skończyło
0052
bynajmniej naszych działań na „Żurawiowych
włościach”. Od tego czasu zorganizowaliśmy
dwa kolejne masowe rajdy po naszych ścieżkach,
połączone z konkursami, zabawami i ciągle planujemy nowe. Zamierzamy także do naszych
„żurawiowych” tras dodać kolejne, przechodzące przez inne ciekawe miejsca i miejscowości
w naszej gminie. Staramy się także, ściśle współpracując ze Stowarzyszeniem na Rzecz Rozwoju
Kęsowa, uzyskać fundusze na renowacje boisk
i kortu tenisowego w naszym parku oraz zrobienie nad Jeziorem Kęsowskim plaży z prawdziwego zdarzenia. Jak na razie nasze projekty
nie zyskały nigdzie akceptacji, lecz my się nie
poddajemy i ciągle je ulepszamy, chcąc zrealizować ambitne plany do końca. Nigdy nie należy się poddawać, wyrzucać pomysłów do kosza,
ponieważ szansa na uzyskanie funduszów przy
dobrym projekcie jest wbrew pozorom bardzo duża. Przede wszystkim należy pamiętać,
aby projekt odpowiednio umotywować, pisać
o wszystkim, co dobrego dla całej społeczności przyniesie jego realizacja. To nasza rada dla
przygotowujących projekty.
Aktualnie nasza grupa jest trochę mniej aktywna, a to z bardzo prostej przyczyny. Więk-
szość z nas kończy w tym roku szkolnym swoje
szkoły, piszemy egzamin dojrzałości, a to wymaga od nas większego niż dotychczas zaangażowania w naukę.
Możemy jednak stwierdzić wszyscy, że pierwszy poważny egzamin dojrzałości mamy już
za sobą – zrealizowaliśmy poważny projekt,
dzięki któremu nabyliśmy wiele cennych
w dorosłym życiu umiejętności. Nauczyliśmy
się pracować w grupie, współdziałać dla własnego dobra, dobrze i sprawnie wywiązywać
się z powierzonych zadań, sami załatwiać poważne sprawy, w których wcześniej musieli
zastępować nas starsi. Potrafimy teraz dobrze
zorganizować sobie pracę, a co najważniejsze,
uwierzyliśmy w siebie – w to, że tylko od naszej
pracy i wysiłku będzie zależeć nasze dorosłe
życie i przyszłość.
NIGDY NIE NALEŻY SIĘ PODDAWAĆ, WYRZUCAĆ POMYSŁÓW DO KOSZA, PONIEWAŻ
SZANSA NA UZYSKANIE
FUNDUSZÓW PRZY DOBRYM
PROJEKCIE JEST WBREW
POZOROM BARDZO DUŻA.
15.07.2004 – 14.07.2005
Rok z kulturą, czyli nie musimy mieć kompleksów
KONTAKT: „JUWENIS”,
UL. STRZELECKA 10,
63-740 KOBYLIN
WWW.JUWENIS.PRV.PL
0053
Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Dzieci i Młodzieży „Juwenis” w Kobylinie
(opowieść o życiu naszego projektu…)
D
awno, dawno temu, a będzie to już ze
trzy lata (no to może nie aż tak dawno), zebrała się grupa młodych ludzi.
Było to w wakacje, czas beztroski, swawoli i tak
naprawdę wielkiej nudy. Po wyczerpujących
egzaminach wstępnych na wyższe uczelnie,
po zaliczonych bądź też nie sesjach, wszyscy
wróciliśmy do naszego rodzinnego Kobylina
– miejscowości, o której wielu mówiło, iż jest
miastem emerytów i rencistów, że młodych to
tutaj nie ma, a jak są, to siedzą na przystankach
i piją piwo, a najczęściej przy okazji coś niszczą.
Poniekąd była to prawda. Człowiek wracał na
weekend do domu, siedział przed telewizorem
z mamą i tatą, bo nie było gdzie wyjść. Znajomi z podstawówki stawali się z każdym rokiem
coraz mniej znajomi. Kontakty się urywały,
więc w konsekwencji chęć powrotu do Kobylina stawała się coraz mniejsza.
Podczas wspomnianego lata nastąpiło kilka
przypadkowych spotkań, które zaważyły na
losach wielu osób. Po serii narzekań i żalów
wyłonił się pomysł, aby przełamać tę rutynę
i nudę. „Zróbmy w końcu coś. Jest tylu zdolnych ludzi, którzy mogliby podzielić się tym,
co robią”. I tak, w tym uniesieniu, rozpoczęliśmy planowanie naszego działania.
Dowiedzieliśmy się, że istnieją fundacje, które ogłaszają konkursy na projekty i że można
zdobyć granty na zamierzone działania. Potem
wszystko poszło jak po maśle. Pojechaliśmy do
Leszna na szkolenia dotyczące pisania projektów do Programu MŁODZIEŻ.
Uzyskaliśmy tam cenne wskazówki, które
pomogły nam w napisaniu naszego projektu.
Swój projekt nazwaliśmy „Rok z kulturą, czyli
nie musimy mieć kompleksów”. Dzięki niemu
chcieliśmy połączyć dwie rzeczy, tzn. nawiązać
współpracę pomiędzy młodzieżą studiującą
a dzieciakami ze szkoły podstawowej i gimnazjum oraz uzyskać przychylność władz miejskich dla tego typu działalności.
Plan był prosty. Musimy, biorąc pod uwagę zdolności starszaków (organizatorów),
doszkolić ich w danych dziedzinach, w tym
wypadku były to warsztaty w Lubiążu, a następnie umożliwić im spotkania z młodymi
ludźmi, w celu przekazania im swoich doświadczeń. Ponieważ był prosty – wypalił.
Zorganizowaliśmy „Twórcze wakacje”. Dwa
ZRÓBMY
W KOŃCU
COŚ. JEST
TYLU ZDOLNYCH LUDZI,
KTÓRZY MOGLIBY PODZIELIĆ SIĘ TYM,
CO ROBIĄ.
0054
NIE BÓJCIE SIĘ
SWOJEJ WYOBRAŹNI. JEŚLI
WAM WMAWIAJĄ, ŻE COŚ SIĘ
NIE UDA, TO
ZRÓBCIE NA
ZŁOŚĆ
I POKAŻCIE,
KTO MA RACJĘ.
tygodnie warsztatów połączonych z licznymi atrakcjami, takimi jak wyjazdy na basen,
nad jezioro, wizyta w redakcji regionalnej
gazety itp. Na zakończenie wakacji zorganizowaliśmy wielki festyn rodzinny, na którym
zaprezentowaliśmy wszystko, czego dzieciaki
nauczyły się przez te dwa tygodnie. Była wystawa obrazów, chodzenie na szczudłach, kręcenie pojkami, dwa przedstawienia plenerowe, występ kabaretu, gry i zabawy dzieciaków
z rodzicami. Po wakacyjnych warsztatach,
w których brało udział w sumie ok. 70 osób,
zawiązały się sekcje: plastyczna, kabaretowa
i „fi re show”.
dobrze jak dzieciaki z miast mogą uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych, co więcej
– sami mogą je tworzyć.
Dzieciaki nadal spotykały się i doskonaliły
swoje umiejętności. W nagrodę wyjechały na
występ kabaretu „Ani mru-mru” oraz w dwóch
turach do teatru. Na zakończenie projektu
grupa plastyczna wyjechała z plastykiem na
plener artystyczny w góry do Radkowa.
Zyskaliśmy przychylność radnych miasta: postanowili oni przekazać stowarzyszeniu budynek kina, w którym jesteśmy obecnie gospodarzami, wcześniej jedynie użytkownikami. Ma
to dla nas wielkie znaczenie, gdyż to miejsce
inspiruje nas do kolejnych działań.
Wszystkie nasze działania miały na celu dowartościowanie młodych ludzi, w których
tkwi duży potencjał. Chcieliśmy przełamać
stereotypy i pokazać, że dzieciaki z małego
miasta nie muszą mieć kompleksów. Równie
Obecnie zastanawiamy się nad projektem dotyczącym wymiany międzynarodowej. Chcemy przyłożyć się do tego projektu i mamy
nadzieję, że uda nam się uzyskać fundusze na
jego realizację.
Podsumowując opowieść o życiu naszego
projektu, mogę powiedzieć tyle: była to super
przygoda. Być może trwała zbyt krótko, jednak pozostawiła po sobie trwałe ślady. Ludzie
biorący w niej udział zacieśnili więzy przyjaźni. Chęć bycia ze sobą i wiara w to, że razem
można tak wiele, zaowocowały tym, że do dnia
dzisiejszego znaczna część tych osób angażuje
się w kolejne projekty, działania – czy to jako
organizatorzy, czy jako uczestnicy.
Jakie rady dla innych grup? Nie bójcie się
swojej wyobraźni. Jeśli Wam wmawiają, że
coś się nie uda, to zróbcie na złość i pokażcie,
kto ma rację.
Pozdrawiam serdecznie.
Anna Rowicka,
z-ca prezesa stowarzyszenia
20.02.2004 – 20.07.2004
Wolontariacki start
KONTAKT: OCHOTNICZE HUFCE PRACY – PODLASKA WOJEWÓDZKA KOMENDA, UL. DĄBROWSKIEGO 22, 15-872 BIAŁYSTOK, [email protected], WWW.PODLASKA.OHP.PL
Nieformalna grupa „c.d.n.”
J
esteśmy młodymi mieszkańcami Suwałk
i okolic. W czasie, kiedy rozpoczynaliśmy
realizację projektu, byliśmy uczniami suwalskich szkół średnich i gimnazjów. Nasza
grupa liczyła 8 osób. W jej skład wchodziło 5
dziewcząt i 3 chłopców w wieku od 15 do 20 lat
(Ania, Dorota, Monika, Kasia, Asia, Konrad,
Daniel i Piotr).
Większość z nas znała się jeszcze przed projektem. Suwałki nie są wielkim miastem, więc
większość ludzi się zna, zwłaszcza gdy mieszka się na jednym osiedlu i chodzi do tej samej
szkoły czy klasy. Bliższe kontakty, przyjaźnie
i sympatie nawiązały się między nami właśnie w szkole oraz w czasie, gdy pomagaliśmy
w prowadzeniu zajęć pozalekcyjnych (gry
RPG, taniec, cheerleadering) dla naszych rówieśników w Świetlicy Stowarzyszenia Ochotniczych Hufców Pracy w Suwałkach. Pomysł
realizacji projektu zrodził się spontanicznie,
po rozmowach z koleżankami i kolegami,
którzy byli zainteresowani podjęciem działań
prospołecznych, lecz nie wiedzieli, gdzie szukać informacji na ten temat. Postanowiliśmy
im pomóc w postawieniu pierwszych kroków
w wolontariacie.
Zasadniczym elementem naszego projektu stało się stworzenie ogólnie dostępnego miejsca,
w którym ludzie zainteresowani wolontariatem mogliby uzyskać niezbędne informacje na
ten temat, w tym informacje o instytucjach poszukujących wolontariuszy na terenie powiatu
suwalskiego, augustowskiego i sejneńskiego.
Pomogły nam w tym Ochotnicze Hufce Pracy,
nieodpłatnie udostępniając do tego celu pomieszczenia wraz z wyposażeniem.
W ramach projektu przewidzieliśmy następujące działania:
1. Rozpoznanie potrzeb w zakresie korzystania z pomocy wolontariuszy przez instytucje,
głównie zajmujące się opieką nad osobami
niepełnosprawnymi, starszymi oraz dziećmi
w Suwałkach, Sejnach i Augustowie.
2. Popularyzowanie poprzez wizyty w szkołach wolontariatu jako ważnych działań społecznych, dających korzyści osobom wymagającym szczególnego wsparcia oraz wolontariuszom.
3. Sporządzenie komputerowej bazy danych
o miejscach pracy dla wolontariuszy.
4. Założenie strony internetowej poświęconej
wolontariatowi lokalnemu.
5. Stworzenie biblioteczki wolontariusza i udostępnianie książek osobom zainteresowanym
wolontariatem.
6. Nawiązywanie kontaktów z wolontariuszami w kraju i za granicą w celu wymiany doświadczeń.
7. Organizację spotkań i szkoleń wstępnych
dla przyszłych wolontariuszy.
Dla realizacji zaplanowanych przedsięwzięć podzieliliśmy się w zasadzie na dwuosobowe zespoły, odpowiedzialne za: opracowywanie materiałów promocyjnych i ulotek, nawiązywanie kontaktów z wolontariuszami w kraju, nawiązywanie
kontaktów z wolontariuszami z innych krajów,
opracowanie strony internetowej i bazy danych.
Spotykaliśmy się 2 razy w tygodniu, realizując
wynikające z harmonogramu przedsięwzięcia.
Uczestniczyliśmy w szkoleniu komputerowym
związanym z realizowanym przez nas projektem oraz w wizytach połączonych ze szkoleniem w Centrach Wolontariatu w Warszawie
i Białymstoku.
Realizacja projektu przypadła na okres innych
ważnych wydarzeń w naszym życiu (egzaminy
0055
0056
maturalne i egzaminy na studia, egzaminy gimnazjalne),
więc największe problemy mieliśmy ze skoordynowaniem zaplanowanych wcześniej wyjazdów. W trakcie realizacji projektu
stwierdziliśmy też, że nie wszystkie
instytucje, które deklarowały chęć „zatrudnienia” wolontariuszy, były przygotowane do
racjonalnego skorzystania z ich pomocy.
Jeszcze w trakcie realizacji projektu zrodziła
się w nas idea zorganizowania w Suwałkach
bardzo dużej imprezy o charakterze miejskim,
mającej na celu integrację osób niepełnosprawnych z osobami sprawnymi. Zaprosiliśmy do
pomocy kilkanaście nieformalnych grup działających w Suwałkach. Naszą inicjatywę wsparł
Prezydent Miasta, przyznając nam na ten cel
środki finansowe oraz udostępniając obiekty
do jej realizacji, jednocześnie powierzając nam
całkowitą organizację i realizację tej imprezy.
Nasz „Dzień Integracji Różnie Sprawnych” odbył się 19.09.2004 r. W czasie 7-godzinnej imprezy odbyły się: występy muzyczne, warsztaty
plastyczne, malowanie płyty integracji, pokaz
i nauka poruszania się na wózkach inwalidz-
kich, tańce integracyjne
i wiele innych atrakcji.
Patronat medialny objęły lokalne radio, telewizja
i kilka gazet. Wspomagaliśmy
także Polski Komitet Pomocy Społecznej w zbiórkach publicznych, z których dochód przeznaczony był na paczki świąteczne dla dzieci z najbiedniejszych suwalskich
rodzin. Zebrane przez nas pieniądze pozwoliły
uszczęśliwić 160 maluchów.
niu lekcji, prowadzenie różnych zabaw i gier),
a że wszystkie grają na gitarach, śpiewają i tańczą, więc jest wesoło.
Działamy dalej, choć już w zmienionym składzie:
Ania – koordynator projektu wyjechała z Suwałk – cóż, miłość;
Dorota – studiuje w Akademii Wychowania
Fizycznego w Białej Podlaskiej i jest wolontariuszem w schronisku dla zwierząt;
Konrad – wyjechał do Anglii i tam pracuje;
Monika, Kasia, Daniel i Piotrek – przygotowują się do matury i obrony prac dyplomowych.
Dobra rada dla innych grup. Pamiętajcie, że
napisanie projektu zajmuje o wiele mniej czasu niż jego realizacja. Dlatego też zanim zaplanujecie przedsięwzięcia do realizacji, dobrze
przemyślcie, czy zdążycie je wykonać w zaplanowanym czasie.
Nasze szeregi rok temu zasiliły 4 nowe świetne dziewczyny (uczą się w gimnazjum). Są już
po szkoleniach dla wolontariuszy. Pomagają
w prowadzeniu zajęć dla młodszych dzieci
w czasie wolnym od nauki (pomoc w odrabia-
Nadal staramy się pomagać tym, którzy chcą
zostać wolontariuszami. Realizacja projektu
nauczyła nas samodyscypliny, pozwoliła także
na zdobycie wiedzy o wolontariacie. Poznaliśmy wielu bardzo ciekawych ludzi. Zdobyliśmy doświadczenia organizatorskie, które teraz procentują.
W jednej z gazet napisano o nas „Ośmioro
wspaniałych”. My uważamy, że jesteśmy po
prostu normalni.
Joanna Wilk
01.09.2004 – 15.02.2005
Razem lepiej
KONTAKT: ZESPÓŁ SZKÓŁ NR 3 W LUBLINIE
UL. WYŚCIGOWA 31, 20-425 LUBLIN
WWW.ZS3.LUBLIN.PL
Grupa KAMELEON
R
ealizację naszego projektu rozpoczęliśmy 1 września 2004 r. Projekt był podzielony na etapy. I etap od 1 września
2004 do 31 października 2004, II etap od listopada do końca grudnia 2004, III etap do 15
lutego 2005 r. – w sumie trwał 168 dni !
Informacje o Programie MŁODZIEŻ dotarły
do nas z Regionalnego Ośrodka Programu-Stowarzyszenia Asocjacje w Lublinie. Nam
najbardziej spodobała się Akcja 3. – Inicjatywy Młodzieżowe.
Dużą rolę w powstaniu naszego projektu odegrali doradcy: p. E. Woźniak, która była na
szkoleniu i przywiozła materiały dotyczące
Inicjatyw Młodzieżowych i zapoznała nas
z nimi. Do prac naszej grupy włączyła się nasza wychowawczyni, p. M. Dudek. Na pierwsze spotkania przychodziło wielu naszych kolegów. Jednak okazało się, że mieli słomiany
zapał. Zostało nas 28 osób, które postanowiły
wcielić pomysły w życie. Stworzyliśmy więc
grupę inicjatywną, składającą się z osób w różnym wieku – od 17 do 21 lat. Wśród nas było: 7
osób głuchych, 8 osób słabowidzących, w tym
1 mająca problem z chodzeniem, 1 z padaczką,
2 o obniżonych możliwościach umysłowych, 1
z chorobą nerek, 1 chora na serce oraz 7 osób
pełnosprawnych.
Doszliśmy do wniosku, że chcemy pomóc
sobie i środowisku, w którym przebywamy.
Naszą bolączką była niemożność pełnego porozumienia się. Napisaliśmy projekt, który pozwolił nam poznać się bliżej, nauczył nas akceptacji i odpowiedzialności za siebie i innych,
poszerzył nasze zainteresowania i zdolności.
Dzięki niemu zdobyliśmy nowe doświadczenia, nauczyliśmy się działania w grupie, ale
również dobrze się bawiliśmy! Grupa inicjatywna przygotowała projekt, którego podstawą
była nauka języka migowego, trwająca przez
cały okres realizacji projektu, w celu porozumiewania się ze słabosłyszącą grupą kolegów,
nauka tańca oraz pieczenie ciast i robienie
deserów. Projekt nazwaliśmy „Razem lepiej”,
a grupę „Kameleon”. Liderem grupy była Ewelina Adamczyk. Podczas zajęć szlifowaliśmy
podstawowe słowa języka migowego potrzebne do wspólnego życia, mieszkania i spędzania
czasu wolnego. Uważamy, że dzięki temu lepiej
się poznaliśmy, zaprzyjaźniliśmy się i obecnie
pomagamy sobie.
Zajęcia z poszczególnych warsztatów odbywały się na terenie naszego internatu. W zajęciach tych uczestniczyły również osoby spoza
naszej placówki (mieszkańcy osiedla, rodzice
oraz grupa zaprzyjaźnionych kolegów ze szkoły). W ramach projektu, w połowie października zorganizowaliśmy integracyjny, 6-dniowy wyjazd do Trójmiasta. Przyczynił się on
do integracji naszej grupy, mogliśmy poznać
siebie nawzajem w niecodziennych sytuacjach.
Wyjazd ten dał nam szansę na naukę odpowiedzialności za siebie i innych. Spotkaliśmy się
tam z grupą młodzieży realizującej podobne
projekty. Wymieniliśmy się doświadczeniami.
Dla większości z nas był to również pierwszy
wyjazd nad morze i okazja do poznania zabytków Trójmiasta. Po powrocie rozpoczęliśmy
naukę tańca, która trwała do końca grudnia.
Przygotowaliśmy wystawę zdjęć z naszego
pobytu w Trójmieście oraz prezentację multimedialną. Zorganizowaliśmy spotkanie mikołajkowe dla dzieci i rodziców z pobliskiego
przedszkola, były gry i zabawy z nagrodami,
ciasta i desery dla dzieci. Przygotowaliśmy
również spotkanie z rodzicami, na którym
zaprezentowaliśmy nasze umiejętności mi-
0057
0058
gowe, taneczne, pokazaliśmy wystawę zdjęć
z dotychczasowych działań oraz prezentację
multimedialną z naszego wyjazdu, a także
przygotowaną przez nas stronę internetową.
Spotkaliśmy się też z całym gronem pedagogicznym na radzie plenarnej, na której opowiedzieliśmy o naszym projekcie, zaprezentowaliśmy stronę internetową oraz zapowiedzieliśmy
festyn kończący projekt, na który wszystkich
zaprosiliśmy.
W styczniu kontynuowaliśmy działania i przygotowaliśmy się do kończącego nasz projekt
festynu. Wykonaliśmy plakaty, zaproszenia
dla mieszkańców pobliskiego osiedla, rodziców, nauczycieli, kolegów i koleżanek. Festyn
kończący odbył się 14.02.05 r. W związku
z tym, że ten dzień to walentynki, odbył się on
pod hasłem miłości. Skorzystaliśmy z rzutnika
(było karaoke), zaprezentowaliśmy naszą prezentację multimedialną, zdjęcia, fi lm wideo
z naszych działań. Najbardziej cieszył nas fakt,
że na tyle przełamaliśmy bariery komunikacyjne, że mogliśmy swobodnie porozumiewać
się z naszymi niesłyszącymi kolegami. Odbył
się również koncert w wykonaniu jednego
z naszych gości. Były życzenia walentynkowe
oraz konkursy na najlepszy wiersz o miłości.
Wszystkie działania w ramach projektu były
zamieszczane na przygotowanej przez nas
stronie internetowej.
Podsumowując, projekt uważamy, że założone cele zostały osiągnięte. Nauczyliśmy
się współdziałania ze sobą, wzajemnej odpowiedzialności, akceptacji. Potrafi my porozumiewać się z naszymi niesłyszącymi
kolegami, staliśmy się dla siebie mniej obcy.
Nauczyliśmy się gospodarności, obowiązkowości. Jesteśmy z siebie dumni, że potrafi liśmy wyjść na zewnątrz, przełamaliśmy
w sobie wewnętrzne opory. Koledzy z internatu i szkoły chętnie przychodzili na nasze
zajęcia – w szczególności na lekcje tańca
i języka migowego. Z zainteresowaniem obserwowali również nasze zajęcia kulinarne,
degustowali nasze wypieki, wymienialiśmy
się przepisami. Widzieliśmy, że w czasie zajęć tanecznych nauczyli się podstawowych
kroków i figur. Takie umiejętności każdemu
młodemu człowiekowi przydają się w życiu;
ludzie będą je wykorzystywać w różnych sytuacjach, np. na balu studniówkowym. Chcemy powiedzieć, że zajęcia te wzbudziły duże
zainteresowanie wśród kolegów i koleżanek
słabosłyszących. Stanowili oni liczną grupę
i pięknie tańczyli.
Na zajęcia języka migowego przychodziła
spora grupa młodzieży pełnosprawnej i słabowidzącej. Nauczyli się migać, co widać na co
dzień, np. w czasie posiłków, w czasie wolnym
od nauki, wymieniają się pozdrowieniami,
uśmiechają, nie przechodzą obojętni wobec
siebie. Sami pogłębiają znajomość tego języka.
Wzbudziliśmy spore zainteresowanie nie tylko
naszym projektem, ale również samym Programem MŁODZIEŻ. Nasi koledzy chcieliby
bezpośrednio uczestniczyć w podobnych projektach, gdyż widzieli, jak wiele satysfakcji dał
nam nasz projekt. Realizując projekt Wspólnoty Europejskiej, dostrzegliśmy, czym powinna
cechować się społeczność lokalna, podejmująca działania na rzecz swojego środowiska.
Powinny tworzyć się więzi międzyludzkie,
jest to bardzo ważny i istotny element. Dowiedzieliśmy się o różnych programach unijnych
kierowanych do młodych ludzi i służących ich
rozwojowi. Zwiększyła się w ogóle nasza świadomość Unii i zainteresowanie nią.
0059
W trakcie powstawania projektu dużą rolę odegrali nasi doradcy, służyli nam pomocą i radą
w poszczególnych fazach projektu – głównie
w postępowaniu administracyjnym. Byli przewodnikami po mieście i tłumaczami języka migowego. Służyli osobistym wsparciem
w chwi lach słabości i zwątpienia. Bardzo ważną rolę odegrała też organizacja wspierająca
–nasza szkoła, a szczególnie pan dyrektor, który w naszym imieniu podpisał umowę z Narodową Agencją. I za to wszystkim wspierającym
nas bardzo dziękujemy.
Grupa Kameleon
KONTAKT: STOWARZYSZENIE LOKALNYCH
INICJATYW ZIEMI DRAWSKIEJ, JANKOWO 5,
78-500 JANKOWO, [email protected]
Wieś bez Barier
Grupa nieformalna przy Stowarzyszeniu Lokalnych Inicjatyw Ziemi Drawskiej
S
towarzyszenie Lokalnych Inicjatyw Ziemi Drawskiej to organizacja, której celem jest wszechstronny i zrównoważony
rozwój społeczny. Pomysłodawcą projektu była
kilkunastoosobowa grupa niepełnosprawnych
uczniów drawskich szkół. Połączyły nas wspólne zabiegi rehabilitacyjne, turnusy lecznicze
oraz to, że nie możemy czynnie brać udziału
w zajęciach sportowych. Dotarliśmy do przedstawicieli Programu MŁODZIEŻ w Szczecinie,
którzy nas jeszcze bardziej zachęcili do działania. W początkowej wersji rozważaliśmy wiele
innych możliwości, niekoniecznie związanych
ze sportem. Jednak od początku wiadomo
było, że grupa, z którą chcieliśmy pracować, to
dzieci i młodzież z terenów wiejskich.
sta i Gminy w Drawsku Pomorskim, którzy są
członkami Stowarzyszenia Lokalnych Inicjatyw Ziemi Drawskiej, pomogli nam dotrzeć do
sołtysów, którzy zostali zaangażowani w realizację projektu. Informacje o terminie, miejscu
organizowanych zawodów były przekazywane
właśnie przez nich.
Gazeta Drawska”). Na jednym z początkowych spotkań podzieliliśmy zadania. Ustaliliśmy odpowiedzialnych za pisanie informacji
do naszej gazetki, za ustalanie harmonogramu organizowanych turniejów, korespondencję, wypisywanie dyplomów, zakupy (napoje,
stroje sportowe, sprzęt sportowy) i inne.
Przed rozpoczęciem projektu grupa inicjatywna spotykała się kilkakrotnie w celu ustalenia spraw organizacyjnych typu: napisanie
zamówienia na wynajem autobusu i sali gimnastycznej, zapoznanie się z przepisami dyscyplin sportowych, które będą przez nas organizowane, spotkanie z Redaktorem Naczelnym
„Powiatowej Gazety Drawskiej”.
Po otrzymaniu pierwszej transzy z Akcji 3. Programu MŁODZIEŻ kupiliśmy stroje i sprzęt
sportowy dla drużyn biorących udział w naszym projekcie, które w uroczysty sposób zostały przekazane na ręce sołtysów. W przekazaniu
sprzętu brały udział również władze lokalne.
Dotarliśmy do Stowarzyszenia Lokalnych
Inicjatyw Ziemi Drawskiej, władz samorządowych, którym bardzo spodobał się nasz
pomysł i zapewnili, że będą wspierali projekt
finansowo. Naszymi planami zainteresowana
była również nauczycielka wychowania fizycznego, która podsunęła nam pomysł, by nasze
działania były oparte na organizowaniu imprez sportowych. Została również koordynatorem naszej grupy. Pracownicy Urzędu Mia-
Organizowaliśmy zajęcia sportowe dla 10
sołectw z terenu gminy Drawsko Pomorskie.
Przeprowadzaliśmy turnieje piłki nożnej
i siatkowej, graliśmy w koszykówkę, był też
tenis stołowy, pływanie, spotkanie z olimpijczykami i inne. Raz w miesiącu ukazywała
się gazetka z najważniejszymi informacjami
sportowymi, odbywającymi się na terenie
gminy Drawsko Pomorskie. Gazetka ta była
dołączana do gazety lokalnej („Powiatowa
W projekcie uczestniczyło ponad 250 zawodników i zawodniczek z 10 sołectw z terenu gminy
Drawsko Pomorskie. Często zdarzało się, że
na naszych turniejach kibicowali mieszkańcy
Drawska, którzy zainteresowali się rywalizacją.
Rozgrywki mobilizowały ludzi do treningów
we wsiach i przygotowywania się do następnych rozgrywek. Organizowanie każdej kolejnej imprezy przychodziło nam z coraz większą
łatwością. Poznawaliśmy się coraz bardziej,
a nawet zaczęły się nawiązywać przyjaźnie. Niezauważalna stała się nasza niepełnosprawność.
10.09.2004 – 09.08.2005
0060
0061
Nie mieliśmy większych problemów związanych z samym rozliczeniem projektu. Nie mogliśmy pozyskać obiecanych środków finansowych od pani poseł Małgorzaty Rohde. Małe
problemy mieliśmy również z rachunkami, np.
za druk gazetki, która ukazywała się pod koniec każdego miesiąca i faktura nie mogła być
wystawiana wcześniej. Po zakończeniu naszego projektu nie mieliśmy co robić w soboty.
Kiedy spotykamy się z kolegami z terenów wiejskich, często wspominamy miłe chwile. Bardzo brakowało nam wspólnych spotkań, które
sprawiały nam wiele radości. Nasze spotkania
stają się coraz rzadsze. Realizacja projektu pozwoliła nam zapomnieć o naszej niesprawności,
natomiast koledzy z terenów wiejskich, którzy
czasami czują się odrzuceni przez środowisko
miejskie, czuli się nam równi. Ich rówieśnicy
z Drawska Pomorskiego buntowali się, że nie
mogą uczestniczyć w rozgrywkach sportowych.
Uważamy, że warto poświęcić swój czas wolny dla kolegów ze wsi. Kosztowało nas to dość
dużo pracy i pomysłów, szczególnie w początkowym okresie realizacji projektu. Nie wszystko układało się tak, jak myśleliśmy, jednak
w późniejszym etapie nabraliśmy wprawy,
a na końcu szkoda nam było, że nie będziemy
się już spotykali. Uważamy, że czas i pieniądze
włożone w realizację projektu zostały należycie spożytkowane. Często się o tym przekonujemy, spotykając naszych kolegów na ulicy lub
w szkole. Zachęcamy wszystkich do tego typu
działań. Nic lepiej nie łączy młodych ludzi niż
rozgrywki sportowe.
REALIZACJA PROJEKTU POZWOLIŁA NAM ZAPOMNIEĆ O NASZEJ
NIESPRAWNOŚCI, NATOMIAST
KOLEDZY Z TERENÓW WIEJSKICH,
KTÓRZY CZASAMI CZUJĄ SIĘ ODRZUCENI PRZEZ ŚRODOWISKO
MIEJSKIE, CZULI SIĘ NAM RÓWNI.
KONTAKT: CENTRUM PROMOCJI I KULTURY W KRAŚNIKU
AL. NIEPODLEGŁOŚCI 44, 23-210 KRAŚNIK
TEL.: 081 825 63 36
Odkrycia wyobraźni
Ekipy „Ale Jazda” i „Fenix” przy Centrum Promocji i Kultury w Kraśniku
O
CZASEM WYDAJE
SIĘ, ŻE SŁYNNI
LUDZIE SĄ
ZBYT ODLEGLI,
A MARZENIA
O SZKOŁACH
ARTYSTYCZNYCH
POZOSTAJĄ TYLKO MARZENIAMI.
CHCIELIŚMY,
I NADAL CHCEMY,
ZMIENIAĆ TAKIE
MYŚLENIE.
dkrycia wyobraźni to projekt, który
od początku miał jeden cel: uaktywnić wyobraźnię fi lmową i telewizyjną młodzieży w naszym mieście – Kraśniku.
Uaktywnić głównie po to, aby ludzie w naszym
wieku stali się świadomymi odbiorcami sztuki
fi lmowej, aby odróżniali tandetny fi lm od ambitnego, porządny program od byle jakiego, aby
nauczyli się słuchać i rozumieć mądrych ludzi
i nie bali się kontaktu z nimi. Wymyśliliśmy
więc, że nawiążemy kontakt z ludźmi o uznanym dorobku artystycznym: z telewizji, kina
i teatru i ściągniemy ich do naszego miasta na
spotkania z młodzieżą. Naszym spotkaniom
towarzyszyć będą projekcje fi lmowe, pokazy
programów, dyskusje i panele, a przy okazji my
nauczymy się czegoś ciekawego.
Pomysł projektu wziął się z naszych zainteresowań sztuką fi lmową i telewizyjną. Nasza
grupa spotkała się na zajęciach z dziennikarstwa telewizyjnego organizowanych przez
Centrum Kultury i Telewizję Kraśnik. Pod
opieką pani Joanny Kreto realizowaliśmy dwa
programy młodzieżowe: „Ale Jazda” i „Fenix”,
uczestniczyliśmy w festiwalach fi lmowych
i artystycznych.
Wciąż myśleliśmy, aby zorganizować coś wartościowego dla większej grupy osób w Kraśniku.
Tym samym chcieliśmy dać możliwość rozwoju sobie i naszym rówieśnikom. Naszym marzeniem było poznać ludzi, którzy na co dzień
profesjonalnie zajmują się produkcją filmów
fabularnych i dokumentalnych, wykorzystują
wyobraźnię artystyczną do tworzenia obrazu
telewizyjnego, reżyserowania przedstawienia
teatralnego. Czasem wydaje się, że słynni ludzie
są zbyt odlegli, a marzenia o szkołach artystycznych pozostają tylko marzeniami. Chcieliśmy,
i nadal chcemy, zmieniać takie myślenie.
Udało się, chociaż nie można powiedzieć, że
początki były łatwe. Pierwsze spotkanie odbyło
się z Grzegorzem Linkowskim, autorem bardzo
słynnego w owym czasie filmu dokumentalnego „Teczki”. Reżyser udostępnił nam swoje filmy i zgodził się na ich projekcję. Dzięki takiemu
„przygotowaniu” publiczności spotkanie było
bardzo udane, a dyskusja po projekcji bardzo
zaciekła. Spotkanie trwało ponad cztery godziny, mimo że planowaliśmy tylko dwie.
Po spotkaniu z reżyserem fi lmów dokumentalnych postanowiliśmy zaprosić do Kraśni-
ka Krzysztofa Krauzego, autora fi lmu „Mój
Nikifor”. Zmiana ta była podyktowana chęcią
analizy polskiej kinematografii – rozgraniczenia twórczości fabularnej i dokumentalnej.
Spotkanie z wybitnym reżyserem odbyło się
w kwietniu i było jednym z najbardziej udanych w całym projekcie. Pan Krzysztof poświęcił kraśnickiej publiczności bardzo dużo
czasu i uwagi, odpowiadał na wszystkie pytania, dzielił się swoimi osobistymi przemyśleniami na temat polskiego kina i swojej twórczości. Przed planowanym spotkaniem odbyła
się bezpłatna kinowa projekcja fi lmu „Mój
Nikifor”. Sala kinowa była niemalże pełna. To
spotkanie trwało także o wiele dłużej niż planowaliśmy, bo około trzech godzin.
19 kwietnia odbyło się pierwsze spotkanie wyjazdowe – do Teatru Powszechnego w Warszawie, w którym uczestniczyła młodzież tworząca
projekt „Odkrycia wyobraźni” oraz młodzież
z grupy teatralnej Centrum Kultury i Promocji
w Kraśniku. Po spektaklu „Historie Zakulisowe”, w reżyserii Zbigniewa Zapasiewicza, wybitny reżyser i aktor poświęcił ponad godzinę
na rozmowę z nami. Ta konfrontacja – z niezwykłym autorytetem polskiego teatru i kina
01.12.2004 – 30.08.2005
0062
0063
wywarła na jej uczestnikach duże wrażenie.
Było to jedno z takich spotkań, które pamięta
się przez całe życie. Mieliśmy okazję poznać
nadzwyczaj ciekawą osobę, a nasi koledzy przeprowadzający wywiad z reżyserem przeszli
prawdziwą szkołę trudnego dziennikarstwa
w praktyce.
Kolejnymi gośćmi w Kraśniku byli dziennikarze: Katarzyna Janowska i Piotr Mucharski.
Para twórców cyklu programów TVP „Rozmowy na koniec wieku”, „Rozmowy na nowy
wiek” i „Rozmowy na czasie” udostępniła nam
swoje materiały telewizyjne, dzięki czemu mogliśmy zorganizować projekcję programów
i poprowadzić dyskusję o prawdziwym dziennikarstwie. To niezwykłe spotkanie było
dla nas nauką warsztatu dziennikarskiego.
Uczestnicy spotkania chwalili sobie możliwość wymiany zdań z dziennikarzami, którzy
przepytując na co dzień największe osobistości
polskiej kultury, polityki i sztuki, mają duży
bagaż doświadczeń związanych ze sztuką rozmowy z drugim człowiekiem.
dla nas bardzo cenne i w pełni zaspokoiły nasze oczekiwania, jakie pierwotnie wiązaliśmy
z wyjazdem do Łodzi.
Ostatnim gościem w Kraśniku był Sławomir
Woźnica – realizator telewizyjny i operator
filmowy. Poprowadził on praktyczne warsztaty operatorskie, związane z obsługą kamery,
światłem, realizacją obrazu oraz analitycznym
patrzeniem na świat poprzez obiektyw kamery.
Uczestnicy spotkania mieli okazję spróbować
swoich sił i dzięki kamerom pożyczonym z Telewizji Kraśnik zrealizować pod czujnym okiem
specjalisty krótkie etiudy filmowe pt. „Samotność”. Dyskusje o obrazie, wyobraźni i indywidualnym patrzeniu na świat trwały ponad trzy
godziny.
Wydaje nam się, że główne założenie projektu
zostało zrealizowane w 100 %. Zajęcia ze wszystkimi zaproszonymi gośćmi miały na celu zdobywanie nowych informacji, stworzenie dla młodzieży w naszym mieście możliwości poznania
procesu powstawania scenariusza filmowego, filmu oraz obcowania ze specjalistami z tych dziedzin. Chcieliśmy zainteresować tym zwłaszcza
te osoby, które nie wierzyły w swoje możliwości,
pokazać im, że prawdziwa sztuka wcale nie musi
być nudna. Z naszych rozmów z uczestnikami
projektu oraz z ankiet ewaluacyjnych wynika, że
to zadanie w pełni się powiodło!
Ostatnim punktem naszego projektu był
wyjazd na jeden z największych festiwali
fi lmowych w Polsce – Era Nowe Horyzonty
Cieszyn 2005. Punkt ten został zrealizowany
zamiast punktu pierwotnie zaplanowanego
na marzec – wyjazdu do Szkoły Filmowej
w Łodzi, którego nie udało nam się zrealizować. Obcowanie z kinem światowym, udział
w dyskusjach, spotkaniach z reżyserami były
Druga część projektu zakładała realizację
krótkich reportaży (felietonów) telewizyjnych,
w których mieliśmy pokazać rówieśnikom
możliwości kształcenia się w różnych kierunkach oraz chociaż częściowo oddać atmosferę
spotkań tym, którzy nie mogli uczestniczyć
w nich osobiście.
Po spotkaniu z reżyserem Grzegorzem Lin-
0064
kowskim powstał program „Sztuka dokumentu”, po spotkaniu z Krzysztofem Krauze program o jego twórczości. Spotkanie ze
Zbigniewem Zapasiewiczem zaowocowało
stworzeniem programu o lokalnej twórczości
teatralnej połączonej z wywiadem z samym
Zapasiewiczem. Po spotkaniu z Katarzyną Janowską i Piotrem Mucharskim próbowaliśmy
wykorzystać nabyte umiejętności przeprowadzania wywiadu telewizyjnego, realizując
rozmowę z Dorotą Posyniak, autorką książki
o kraśnickiej Solidarności. Po spotkaniu ze
Sławomirem Woźnicą wyemitowaliśmy etiudę pt. „Czas”. Wydaje nam się, że wywiady ze
specjalistami, przedstawienie ich twórczości,
pozwoliły uwierzyć, że każdy z młodych ludzi
w przyszłości może robić coś podobnego.
Mimo że sztuka obrazu, realizacja fi lmów
dokumentalnych, fabularnych to dość trudna dziedzina, wymagająca wcześniejszego
„obycia się”, w naszych spotkaniach uczestniczyło bardzo dużo osób, które po raz pierwszy miały styczność z telewizją „od kuchni”.
Swoje efekty przyniosły starania o zaangażowanie w projekt kraśnickiej młodzieży
z różnych kręgów, jak młodzież z Wioski Dzie-
cięcej SOS, rówieśników z rodzin ubogich i ze
świetlicy Klubu Abstynenta „Promyk”. Dzięki
swobodnej formie spotkań każdy mógł zadać
pytanie i uzyskać odpowiedź od prawdziwego
autorytetu.
Uważamy, że dzięki projektowi otworzyły się
dla nas i dla wszystkich, którzy chcieli przychodzić na nasze spotkania, nowe horyzonty,
motywujące do działania. Dzięki udziałowi
w projekcie „Odkrycia wyobraźni” zdobyliśmy
nowe umiejętności i poszerzyliśmy wiedzę.
Mamy nadzieję, że ten projekt mieszkańcy
Kraśnika będą długo pamiętać.
01.05.2003 – 31.12.2003
01.09.2004 – 15.02.2005
KONTAKT: STOWARZYSZENIE YACHT CLUB ARCUS
[email protected]
Nie sam sobie sterem, żeglarzem...
Marcin Lasota
C
ześć. Nazywam się Marcin Lasota. Pochodzę z Białegostoku i tam obecnie
mieszkam. Moim Kapitałem Przyszłości były regaty żeglarskie dla osób niepełnosprawnych. Zanim jednak opowiem, czym były
te regaty, chciałbym cofnąć się o parę lat, kiedy to zaczęła się moja przygoda z Programem
MŁODZIEŻ. Jak to często bywa, o wszystkim
zadecydował czysty przypadek. A może to jakieś zrządzenie losu lub swoiste fatum, które
zawisło nad moją osobą?
Wszystko zaczęło się w 1999 roku, kiedy w Białymstoku pojawiła się wolontariuszka z Niemiec. I przypadkiem „natknęliśmy się” na siebie w 300-tysięcznym mieście. Spotykaliśmy
się bardzo często, a cel naszych spotkań był jeden – muzyka. Oboje graliśmy na instrumentach i podczas jej pobytu na Wolontariacie Europejskim założyliśmy zespół folkowy. Zespół
z różnymi zmianami i przerwami istnieje do
dziś. Kiedy zakończyła swój projekt w Białymstoku i wyjeżdżała do domu do Niemiec, zaproponowała, bym też skorzystał z tego Programu
i został wolontariuszem w Niemczech. Długo
się nie zastanawiałem i już po kilku miesiącach
byłem na swoim projekcie. Mała wioseczka
niedaleko Drezna, przemili ludzie, obca kultura, język i mnóstwo pracy. Był to mały ośrodek,
gdzie ludzie postanowili żyć zgodnie z naturą
i produkować zdrowe jedzenie. Ale oprócz
obowiązków był także czas wolny. Praktycznie
każde wolne dni spędzałem w Dreźnie. Tam
też mieszkało sporo wolontariuszy z innych
europejskich krajów m.in.: Francji, Litwy,
Hiszpanii, Anglii i Czech. Wspólnie spędzony
rok zaowocował przyjaźniami na całe życie.
Teraz, kilka lat po wolontariacie, nadal utrzymujemy ze sobą kontakt, odwiedzamy się,
a nawet realizujemy wspólnie projekty. I dzięki ludziom, z którymi spędzałem wolny czas,
dowiedziałem się, że jest stowarzyszenie, które
zajmuje się aktywną turystyką i sportem dla
osób niepełnosprawnych. To był punkt, który
zapoczątkował moje dążenie do realizacji regat żeglarskich.
Ponieważ żeglarstwem zajmuję się już kilkanaście lat, taka idea wydała mi się ciekawym
wyzwaniem i okazją, by spróbować – jak dla
mnie – czegoś zupełnie nowego. Ten pomysł
dojrzewał w mojej głowie przez dwa lata. Mnóstwo zadanych pytań. Kiedy? Jak? Kto? Z kim?
I to najważniejsze: po co?
W końcu po zaplanowaniu wszystkich działań złożyłem wniosek do Akcji 3. – Kapitał
Przyszłości. Grant został przyznany, pieniądze
wpłynęły na konto i... wszystko zaczęło wyglądać trochę inaczej niż pierwotne założenia.
Im bliżej był termin realizacji regat, tym więcej przeszkód napotykałem. Jednak w czasie
przygotowań do realizacji projektu spotkałem mnóstwo życzliwych osób, które bardzo
chętnie mi w nim pomogły, przede wszystkim
w przeprowadzeniu czterodniowych regat
żeglarskich. Najwięcej wsparcia udzieliło mi
Stowarzyszenie Yacht Club ARCUS, którego
jestem członkiem od kilkunastu lat. Jachty,
przystosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych, komfortowy ośrodek w Rajgrodzie
nad Jeziorem Rajgrodzkim i wyżywienie – to
0065
0066
SMUTNY KONIEC WYDARZENIA, KIEDY
TO WSZYSCY
ROZJECHALI
SIĘ DO SWOICH
DOMÓW, PRZYNIÓSŁ SPORO
REFLEKSJI
I SPOSTRZEŻEŃ. PRZEDE
WSZYSTKIM
DAŁ ODPOWIEDŹ NA PYTANIE „PO CO?”.
BO WARTO!
wszystko zapewniło stowarzyszenie. Mogłem
również liczyć na pomoc ratowników (i ich
sprzętu z WOPR-u), jak i Policji. Cały projekt
zakładał przyjazd i uczestnictwo „żeglarskich
teamów” z 5 krajów (Francja, Czechy, Litwa,
Niemcy i Polska). Założenie na początku wydało mi się dosyć ciekawe, jednak podczas
realizacji projektu okazało się do bani. Mimo
iż regaty były międzynarodowe, to jednak nie
czułem do końca satysfakcji z frekwencji zagranicznych gości. I to był chyba najsłabszy
punkt tych regat. Co do osób niepełnosprawnych poruszających się na wózkach, to tutaj
wszystko zagrało jak trzeba. Młodzi ludzie
z Białegostoku, odważni, niebojący się nowych
wyzwań. Kiedy zaproponowałem im udział
w regatach, byli bardzo zaskoczeni, ale zgodzi-
li się bez chwili wahania. Potem już tylko cztery dni wiatru, żagli, wody, zabawy i ścigania
się. Miłym akcentem była wizyta TVP3, która
zrobiła krótką relację z tych regat.
Smutny koniec wydarzenia, kiedy to wszyscy
rozjechali się do swoich domów, przyniósł sporo refleksji i spostrzeżeń. Przede wszystkim
dał odpowiedź na pytanie „Po co?”. Bo warto!
Bo warto patrzeć, kiedy młodzi ludzie realizują się w dziedzinach, z którymi nigdy się nie
zetknęli. Bo można udowodnić, że osoba niepełnosprawna nie musi być skazana na cztery
ściany domu. Bo można samemu się dużo nauczyć i zrozumieć.
Po tych działaniach przyszedł czas na rozliczenie projektu i złożenie sprawozdania. Przyznam, nie przepadam za papierkową robotą.
Wolę być gdzieś na wodzie niż liczyć, sumować, żonglować walutami, zmieniać euro na
złotówki itp. Nie jest to jakaś wybitnie trudna
operacja, ale jakaś taka... nudna. Rozliczenie
nie przysporzyło większych kłopotów, a po
jego zatwierdzeniu powstało pytanie – co dalej? Regaty pozostawiły niedosyt żeglowania
u młodych ludzi. Kolejny krok za moją namo-
wą należał już do nich samych. Rok później
z inicjatywy chłopaków na wózkach powstał
projekt Inicjatyw Młodzieżowych również dotyczący żeglarstwa. Szkolenia, nauka, regaty
i sukces. Zdobyte patenty żeglarza jachtowego
to solidny krok do żeglarskiej samodzielności.
Oczywiście byłem cały czas z nimi i bacznie się
przyglądałem ich poczynaniom, nie szczędząc
wskazówek i rad.
Teraz, 3 lata po zakończeniu regat, dalej się
spotykamy w Białymstoku przy różnych okazjach, a co więcej, planujemy wspólne projekty.
Często, kiedy pozwala na to czas, spotykamy
się w Rajgrodzie na żaglach. Obecnie moje
życie podporządkowało się trochę żeglarstwu
z osobami niepełnosprawnymi i staram się
temu poświęcać każdą wolną chwilę. Doświadczenia zdobyte podczas realizacji Kapitału
Przyszłości pozwoliły utwierdzić mnie w tym,
co chcę robić w życiu. Dostałem pracę, która
polega na organizacji obozów młodzieżowych,
spotykam mnóstwo ciekawych ludzi, wszystko
potoczyło się takim torem, jaki mogłem sobie
tylko wymarzyć. A wszystko zaczęło się tak
zwyczajnie – przypadkiem napotkana wolontariuszka z Niemiec.
1.02.2005 – 30.09.2005
Tandem
KONTAKT: BRATNIA POMOC AKADEMICKA IM. ŚW. JANA Z KĘT
CANTIANUM, UL. ŚW. ANNY 11/12, 31-008 KRAKÓW
WWW.TANDEM-KRAKOW.PL
Przemysław Kuklicz
M
ógłbym o sobie powiedzieć: spokojny, przeciętny i niewyróżniający
się spośród rówieśników chłopak
z małego miasteczka w Beskidzie Niskim.
Tak było do chwili, kiedy na studiach w Krakowie spotkałem kilka osób zaangażowanych
w międzynarodowe studenckie wymiany młodzieżowe… Następstwem tego ważnego dla
mojego życia spotkania był późniejszy o kilka
lat wyjazd na Wolontariat Europejski oraz zrealizowany projekt TANDEM.
Tandem jest wirtualnym lub realnym spotkaniem dwóch osób, które mówią różnymi
językami i które są zainteresowane nauką
języka partnera. Pomysł projektu TANDEM narodził się podczas mojego pobytu
w Niemczech, właśnie tam mogłem dobrze
poznać tę metodę uczenia się języka obcego.
W Polsce termin „tandem” jako określenie
sposobu uczenia się języka obcego był bardzo mało znany. Popularność tej metody
w krajach Europy Zachodniej oraz coraz
większe zainteresowanie językiem polskim
wśród obcokrajowców zainspirowały mnie do
podjęcia próby zaszczepienia tego „wirusa”
w Krakowie.
Założeniem mojego projektu było stymulowanie kontaktów między obcokrajowcami przebywającymi w Krakowie i młodymi osobami
z Polski, które szukały okazji, by móc praktycznie doskonalić swoją znajomość języka
obcego. Wokół tej idei udało mi się zebrać
grupę przyjaciół, z którymi urzeczywistniliśmy całe przedsięwzięcie w 2005 roku. Powstał
serwis internetowy (www.tandem-krakow.pl)
– źródło informacji o przedsięwzięciu oraz
baza danych osób (Polaków i obcokrajowców)
chcących uczyć się w Tandemie. Co tydzień
organizowaliśmy Wieczory Językowe, podczas
których w miłej atmosferze w jednym z krakowskich klubów studenckich spotykaliśmy
się w międzynarodowym gronie i rozmawialiśmy ze sobą przy stolikach językowych na
przeróżne tematy, przeciągając często te rozmowy do późna w nocy.
Nasze spotkania miały otwartą formułę
– mógł przyjść na nie każdy – i były bezpłatne. Wiele osób nie mogło uwierzyć, że takie
przedsięwzięcie może funkcjonować tylko na
bazie dobrych chęci. Prawda jest jednak taka,
że organizacja wszystkich elementów projektu nie wymagała ani wielkiego wysiłku,
ani dużych nakładów fi nansowych. Właściciele lokalów, które odwiedzaliśmy, chętnie
za darmo mogliby udostępnić nam salę na
spotkania (zwłaszcza w te dni, kiedy i tak
„nie ma ruchu” – najpopularniejsze były więc
poniedziałki), a główny trud organizacji tych
spotkań polegał na rozesłaniu informacji
o tym, gdzie i kiedy odbywa się kolejny Wieczór Językowy. Zainteresowani spotkaniem
schodzili się powoli, zajmowali miejsca przy
stoliku z określonym językiem konwersacji
i po prostu zaczynali rozmawiać. Ogromną
zaletą tych spotkań była możliwość niezobowiązujących rozmów na różne tematy w międzynarodowym towarzystwie. Mam nadzieję,
że dzięki tym spotkaniom niektórym osobom
0067
01.02.2005 – 31.07.2005
KONTAKT: PUBLICZNE LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE, UL. SOBIESKIEGO 118, 43-300 BIELSKO-BIAŁA
0069
Młodzi Gniewni Aktywni
Młodzi Gniewni Aktywni przy Publicznym Liceum Ogólnokształcącym
O
d dawna ciekawił nas świat i wydarzenia, które zmieniały bieg historii.
Interesowała nas sytuacja polityczna,
społeczna, kulturalna naszego kraju, Europy
i świata. Poznaliśmy się w szkole. Często mieliśmy odmienne poglądy i nie wierzyliśmy, że na
takim fundamencie można zbudować koleżeństwo i przyjaźń. To, że mamy wspólne zainteresowania, uświadomiliśmy sobie na wycieczce
szkolnej. Wydarzenia tamtych dni w naszym
kraju były bardzo kontrowersyjne. Każdy z nas
w inny sposób odbierał tę sytuację. Szliśmy
jednym z górskich szlaków, ostro wymieniając
swe poglądy. Naszej rozmowie przysłuchiwała się jedna z opiekunek wycieczki. Droga do
schroniska minęła nam bardzo szybko. Gdy
dotarliśmy na miejsce, zapadał wieczór. Rozpakowaliśmy rzeczy i poszliśmy rozpalić ognisko.
Kiedy ostatnie płomienie wygasły, wróciliśmy
do schroniska. Siedzieliśmy w jednym z pokoi,
gdy zapukała do nas opiekunka. Powiedziała, że słyszała naszą rozmowę w czasie drogi
i zaproponowała, byśmy podzielili się naszymi
spostrzeżeniami z szerszym gronem. Opowiedziała nam o możliwościach, jakie proponuje
Unia Europejska i o Programie MŁODZIEŻ.
Możliwość poznania czegoś nowego bardzo
nas zainteresowała. Dowiedzieliśmy się także
o wymaganiach, celach i realizacji projektu
w Programie MŁODZIEŻ.
Wróciliśmy do domów pełni pozytywnej energii do działania. Każdy z nas miał jakiś cel, obrał jakąś główną ideę. Mieliśmy różne pomysły,
ale jedno wspólne założenie do zrealizowania.
Dużo czasu minęło, zanim napisaliśmy projekt. Największym problemem było ustalenie
zakresu działań podczas warsztatów, jakie się
miały odbyć. Głównym naszym celem było
poznanie „sztuki dziennikarstwa od kuchni”.
Chcieliśmy poznać uroki pracy dziennikarza,
plusy i minusy dotyczące naszych zainteresowań. Kolejnym problemem, jaki się pojawił,
był wybór koordynatora projektu. Nikt z naszej grupy nie był osobą pełnoletnią, więc nie
mogliśmy podjąć tego stanowiska. Zaczęliśmy
więc szukać osób chętnych do współpracy.
O pomoc poprosiliśmy nowego nauczyciela
WOS-u, który jest młodym, ambitnym i interesującym się światem człowiekiem. Zgodził
się nam pomóc. Do naszego grona dołączyła
osoba pełnoletnia, mogliśmy więc kontynuować starania o realizację projektu. Kolejnym
etapem było oczekiwanie na zatwierdzenie
projektu. Dzień, w którym dostaliśmy zgodę
na jego realizację, był dla nas bardzo ważny.
Później było szkolenie w Warszawie i można
było zaczynać zajęcia.
Były szkolenia, wykłady, pokazy, ćwiczenia
i realizacja tego, co długo „nosiliśmy w sobie”.
Zajęcia z zakresu dziennikarstwa były prowadzone przez profesjonalnych reporterów miejscowych mediów, fotografów, dziennikarzy,
ludzi związanych z techniczną stroną mediów.
Zajęcia były prowadzone w dniach i godzinach
uzgodnionych przez nas samych, w ten sposób mogliśmy brać udział w warsztatach liczną grupą. Podczas zajęć mogliśmy korzystać
z profesjonalnego sprzętu potrzebnego do pracy dziennikarza. W czasie realizacji projektu
powstało wiele tekstów, utworów, które złożyły się na gazetę wydaną dla całej społeczności
szkolnej. Po zakończeniu projektu bardzo brakowało nam spotkań w grupie, nie mieliśmy
możliwości, by spotkać się razem i podzielić tekstami, jakie napisaliśmy po ostatnich
warsztatach. Jednak chęci realizowania się
w tej dziedzinie, jakich nabraliśmy podczas
projektu, były większe niż przeszkody, jakie
powstały na drodze do ich realizacji. Dziś
BYŁY SZKOLENIA, WYKŁADY, POKAZY,
ĆWICZENIA
I REALIZACJA
TEGO, CO
DŁUGO „NOSILIŚMY
W SOBIE”.
0070
większość z nas próbowała już pracy dziennikarza w miejscowych mediach. Poznaliśmy
nowych ludzi, mamy nowe kontakty, zawarliśmy nowe przyjaźnie, a co najważniejsze, wiemy, co chcemy robić w przyszłości i w jakim
kierunku zdobywać wykształcenie. Warsztaty
dały nam nie tylko wiedzę dziennikarską, ale
również nauczyły nas pracy w grupie, pracy
z ludźmi, słuchania innych i odważnego mówienia tego, co się myśli.
WARSZTATY
DAŁY NAM NIE
TYLKO WIEDZĘ
DZIENNIKARSKĄ, ALE RÓWNIEŻ NAUCZYŁY NAS PRACY
W GRUPIE,
PRACY Z LUDŹMI, SŁUCHANIA INNYCH
I ODWAŻNEGO
MÓWIENIA
TEGO, CO SIĘ
MYŚLI.
Dziś jesteśmy wdzięczni tym, którzy uwierzyli w nas, w nasze możliwości i pomogli nam
podczas realizacji projektu Młodzi Gniewni
Aktywni. Dziękujemy także tym, którzy poświęcili czas, by pokazać nam swoją pracę.
Realizacja projektu daje nowe możliwości
i wskazuje nowe kierunki w życiu, dlatego
jeżeli ktoś na drodze swojego życia dostanie
możliwość wzięcia udziału w takim projekcie, to należy z niej skorzystać, a nie odsuwać
jej na bok.
01.07.2003 – 06.12.2003
KONTAKT: PLACÓWKA SZKOLNO-WYCHOWAWCZA PROMYKI
NADZIEI, KRAKOWSKA 15, 39-200 DĘBICA, TEL.: 014 683 56 82
0071
Razem możemy więcej
Grupa Inicjatywna Fachowych Twórców – GIFT
C
elem projektu było zintegrowanie
i zaktywizowanie młodzieży poprzez
rozwijanie zdolności, zainteresowań
i umiejętności oraz wypracowanie w organizacji twórczych form spędzania czasu wolnego
i włączanie w te działania młodzieży defaworyzowanej, żyjącej w trudnych warunkach.
Jako młodzi ludzie byliśmy w trakcie lub tuż po
zakończeniu kształcenia zawodowego. Byliśmy
stażystami i wolontariuszami w Placówce Opiekuńczo-Wychowawczej „Promyki Nadziei”
w Dębicy. Gromadząc się przy placówce i biorąc
udział w zajęciach, zwłaszcza praktycznych, dostrzegliśmy potrzebę większej integracji i działań samopomocowych zarówno we własnym
gronie, jak i wśród rówieśników ze środowiska.
Każdy z nas pragnął w przyszłości podjąć dalszą naukę lub pracę w swoim zawodzie i poprzez planowane w ramach projektu działania
chcieliśmy pomóc sobie wzajemnie, a środowisku pokazać, że jesteśmy osobami z inicjatywą
i potrafimy twórczo realizować swe zamierzenia. Wykorzystaliśmy pracownię w Placówce Opiekuńczo–Wychowawczej „Promyki
Nadziei”, która promuje rozwijanie zdolności
i umiejętności młodzieży defaworyzowanej
oraz jej inicjatyw w środowisku.
w środowisku. Sami nabieraliśmy przez to odwagi i wiary we własne możliwości.
W placówce pracowaliśmy jako instruktorzy
zajęć praktycznych. Prowadziliśmy niektóre
zajęcia z młodzieżą i dziećmi, które uczęszczały tam do świetlicy. Czuliśmy się potrzebni
i dostrzegaliśmy, że nasze umiejętności nabyte
w czasie nauki szkolnej są bardzo przydatne,
by pomagać dzieciom, rozwijać ich zdolności,
zainteresowania i umiejętności, a przez to wyciszać ich agresję, uczyć właściwych zachowań,
dokładności w pracy itp. W sposób szczególny
potrzebowały nas dzieci, które bardzo słabo się
uczą, a w szkole określane są jako „trudne”. Widzieliśmy u nich brak motywacji do działania,
przy obecności wielu zdolności i talentów oraz
to, że przeżywają też wiele radości, gdy wykonają jakąś ładną pracę, którą mogą pokazać innym
i są za to docenione. W ten sposób zdecydowaliśmy się pomagać dzieciom – nie tylko rozwijać
ich zdolności i umiejętności, ale również zmieniać ich zachowanie i pożytecznie spędzać czas
wolny. Sprawiało nam wiele radości to, że widzieliśmy, iż mają w nas oparcie i pomoc, a my
sami nabywamy doświadczenia i dostrzegamy,
że dla nas jest to również sposób „zaistnienia”
Wiele naszych koleżanek i kolegów pozostawało bez pracy, co nie pozwalało im z nadzieją
patrzeć w przyszłość. Widzieliśmy, jak z powodu braku pracy czują się niepotrzebni i często
wpadają w nałogi. Czuliśmy się bezsilni wobec
istniejącej sytuacji związanej z bezrobociem
i brakiem perspektyw na przyszłość. Wykorzystaliśmy możliwości placówki i pracowni
do zorganizowania warsztatów: ceramicznych
z elementami malarstwa, m.in. na szkle, krawieckich z elementami tkactwa artystycznego
i muzycznych, by współdziałając, kontynuować
naszą pracę z wychowankami placówki i zachęcić do tego naszych rówieśników. Placówka
posiada również pracownię stolarską i gastronomiczną, w których prowadziliśmy zajęcia
z dziećmi, rozwijając przy tym nasze umiejętności. Pozyskaliśmy środki na naszą działalność
w ramach realizowanego przez Wspólnotę Europejską Programu MŁODZIEŻ. Zakup większej ilości lepszej jakości materiałów i pomocy
do pracowni, dzięki środkom uzyskanym z dotacji na nasz projekt, pomógł rozwijać umiejętności bardziej uzdolnionych osób, a następnie
WIELE NASZYCH
KOLEŻANEK
I KOLEGÓW
POZOSTAWAŁO
BEZ PRACY, CO
NIE POZWALAŁO
IM Z NADZIEJĄ
PATRZEĆ
W PRZYSZŁOŚĆ.
WIDZIELIŚMY,
JAK Z POWODU
BRAKU PRACY
CZUJĄ SIĘ NIEPOTRZEBNI
I CZĘSTO WPADAJĄ W NAŁOGI.
0072
ich prezentację i promocję młodych twórców.
Początkiem powstania tego projektu było szkolenie dotyczące Programu MŁODZIEŻ, zorganizowane przez Regionalny Ośrodek Narodowej
Agencji w Mielcu. Postanowiliśmy spróbować
– skonkretyzować nasze działania grupowe i napisać projekt. Nasz pierwszy projekt nie zyskał
aprobaty i nie przyznano nam środków, ale nie
zniechęciliśmy się całkiem i złożyliśmy drugi
wniosek. Dużo czasu zajęło nam przygotowanie
programu i jego opisanie, ustalenie harmonogramu i kosztorysu działań.
DZIAŁANIA,
KTÓRE PODEJMOWALIŚMY,
BYŁY AKTYWIZUJĄCE,
ZAJMOWAŁY
BARDZO DUŻO
CZASU I WYMAGAŁY PEWNEGO SAMOZAPARCIA OD
UCZESTNIKÓW
Projekt „Razem możemy więcej” zakładał pracę
młodzieży w pięciu grupach zainteresowań (plastyka, krawiectwo, gastronomia, muzyka, stolarnia). Każda z grup spotykała się minimum dwa
razy w tygodniu. Podczas prac powstawały dzieła
według własnych pomysłów, ale w obszarze tematyki i formy ustalonej na początku w harmonogramie. Członkowie grupy inicjatywnej (było ich
około pięciorga w każdej pracowni) zapraszali do
współpracy osoby z zewnątrz. Osoby takie mogły
współpracować z nami przez cały czas trwania
projektu albo dołączały się na jakiś krótki czas.
W ten sposób bezpośrednich beneficjentów
Programu było dosyć dużo. Grupa inicjatywna
z częścią stałych współpracowników odbyła dwa
szkolenia, które dotyczyły „Organizacji balów
i imprez okolicznościowych”. Podczas nich grupa nauczyła się sposobów pracy we wspólnocie,
poznaliśmy zasady zorganizowania udanego
spotkania dla większej liczby osób, zapoznaliśmy
się także z ciekawymi sposobami pracy z dziećmi. To wszystko było nam potrzebne, abyśmy
z naszymi działaniami mogli wyjść do środowiska, a także abyśmy mogli współpracować z sąsiadującą z nami i goszczącą nas Placówką Opiekuńczo-Wychowawczą. Realizatorzy mieli około
trzech miesięcy na zintegrowanie się i przygotowanie zaplanowanych dzieł. Tak jak zaplanowaliśmy, najpierw był czas na integrację, twórczość,
a potem na prezentację twórczości razem z wychowankami placówki i podsumowania.
Dużym przeżyciem dla grupy było zorganizowanie spotkań otwartych takich jak:
• ognisko – wielki piknik integracyjny dla
uczestników projektu;
• piknik dla dzieci i ich rodziców, spotkanie
integracyjne z dziećmi pod hasłem „Jesień
kulturalna”;
• wystawa „W poszukiwaniu piękna” w galerii
MOK, potem prezentowana w galerii Domu
Kultury MORS;
• spotkanie z pracodawcami „Giełda pracy”;
• spotkanie andrzejkowe z Pokazem Mody;
• spotkanie ze św. Mikołajem – dla dzieci
z placówki;
• spotkanie podsumowujące – wręczenie nagród najbardziej zaangażowanym i utalentowanym uczestnikom projektu i Pokaz Mody II.
Zajęcia w grupach warsztatowych miały charakter samopomocowy i integrujący, a młodzież zaangażowana w grupach mogła zapraszać także swoich kolegów deklarujących
chęć współpracy. Mogli oni dołączyć się na
cały czas trwania projektu lub też przychodzić
okazyjnie. W ten sposób odnaleźliśmy wiele
„ukrytych talentów” w środowisku i zmotywowaliśmy je do działania.
Każde z tych spotkań miało nieco inny charakter, ale we wszystkich działaniach każda z pracowni miała pole do popisu. Działania, które
podejmowaliśmy, były aktywizujące, zajmowały
bardzo dużo czasu i wymagały pewnego samozaparcia od uczestników. Niejednokrotnie trzeba było poświęcić na nie o wiele więcej czasu,
niż przewidziano w harmonogramie. Zauważyliśmy, że każde z nich było coraz bardziej udane,
0073
a my czuliśmy się coraz lepiej i pewniej w roli
gospodarzy. Dostrzegamy również to, że wiele
pomogła nam wizyta przedstawicielki Narodowej Agencji – p. Mileny Pośnik. Poczuliśmy, że
nasze działania zostały zaakceptowane i docenione – podobnie jak my sami – przez organizację,
od której pozyskaliśmy środki finansowe i wobec
której czujemy się szczególnie zobowiązani.
Przez cały projekt współpracowaliśmy z opiekunami obiektu, którzy wytrwale towarzyszyli nam w naszych działaniach. Dbaliśmy
o wynajmowane nam pomieszczenia, ich
wyposażenie i czystość. Korzystaliśmy także
z samochodu placówki do realizacji naszych
zakupów. Wszystko staraliśmy się realizować
zgodnie z zawartymi wcześniej umowami. To
też ważne dla nas doświadczenie.
Realizacja projektu była dla nas szansą niebanalnego wykorzystania czasu przed podjęciem
pełnej aktywności zawodowej oraz próbą naszych możliwości radzenia sobie w trudnej
sytuacji i przełamywania poczucia bezradności. Mieliśmy okazję rozwinąć te dziedziny naszych zainteresowań, które dotąd pozostawały
ukryte, odkrywaliśmy nowe talenty wśród
młodzieży placówki, wśród znajomych i w środowisku. Zaplanowane działania realizowaliśmy z ogromnym zapałem i powodzeniem.
Dołączyło do nas wiele osób i udało nam się
udowodnić sobie, a zwłaszcza tym najbardziej
zniechęconym, że razem możemy wiele.
Wydaje nam się, że te cele, które przewidzieliśmy, zdołaliśmy też osiągnąć.
1. Udało nam się zmobilizować część zniechęconej młodzieży z naszego środowiska
do współpracy z nami. Jest to młodzież utalentowana, która do tej pory nie miała okazji korzystać z odpowiednich materiałów
(ze względu na ich cenę). Mogła się wykazać
i wykonać prace według własnych pomysłów.
2. Nabyliśmy nowe praktyczne umiejętności
związane z naszymi zawodami, ale także praktyczne umiejętności z zakresu innych zawodów
(nastąpiła tu wymiana między pracowniami).
3. Zaistnieliśmy w środowisku. Odkąd zaczęliśmy prezentować naszą twórczość, przez
cały czas projektu informowały o nim media.
Zainteresowaliśmy naszą działalnością władze
miasta, powiatu i społeczność lokalną.
4. Udało nam się zgodnie z planem rozporządzić posiadanymi środkami finansowymi.
Udowodniliśmy sobie i innym młodym, że
warto poszukiwać nowych inicjatyw, że można na nie zdobyć potrzebne środki finansowe.
5. Udało nam się powiększyć i zintegrować
całą grupę realizatorów, a także zaktywizować
wszystkich uczestników do zaplanowanych
działań.
6. Włączyliśmy w działania dzieci i starszych
wychowanków placówki.
Po zakończeniu projektu zostaliśmy w różny
sposób związani ze sobą oraz z wychowankami placówki. W trakcie realizacji projektu okazało się, że tak naprawdę nie potrafimy być sami dla siebie. Prawie zawsze byli
z nami wychowankowie placówki – zarówno
dzieci, jak i młodzież. Wszyscy potrafi liśmy
się razem bawić, pracować, uczyć wielu pożytecznych rzeczy, co bardzo sobie cenimy,
a może dokładniej – coraz bardziej sobie
cenimy. Niektórzy spośród nas, po zorganizowanej w trakcie projektu giełdzie pracy,
dostali propozycję zatrudnienia i rozpoczęli
pracę, inni podjęli wymarzone kierunki dalszego kształcenia, dwie osoby wyjechały za
granicę, inne kontynuują pracę w placówce
„Promyki Nadziei”.
WSZYSCY POTRAFILIŚMY SIĘ RAZEM
BAWIĆ, PRACOWAĆ,
UCZYĆ WIELU POŻYTECZNYCH RZECZY, CO BARDZO
SOBIE CENIMY,
A MOŻE DOKŁADNIEJ
– CORAZ BARDZIEJ
SOBIE CENIMY.
KWIECIEŃ 2003 – MARZEC 2004
KONTAKT: CENTRUM AKTYWNOŚCI SPOŁECZNEJ PRYZMAT
UL. KOWALSKICH 4C/7, 16-400 SUWAŁKI
[email protected], WWW. PRYZMAT.ORG.PL
Inni – to także my
Centrum Aktywności Społecznej PRYZMAT
KIM JESTEŚMY? JAK SIĘ POZNALIŚMY?
Nasze stowarzyszenie powstało we wrześniu
2002 r. w wyniku inicjatywy młodych zaangażowanych osób pragnących aktywnie uczestniczyć w życiu publicznym. Dzięki utworzeniu
własnej grupy możliwe stało się przygotowywanie inicjatyw służących wspólnemu dobru.
Większość z nas poznała się dzięki działalności w ZHP.
SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ?
Podczas prowadzenia działań edukacyjnych,
skierowanych do młodzieży szkolnej, m.in.
na temat praw człowieka, mniejszości narodowych, uchodźców i tolerancji zauważyliśmy duże zainteresowanie tą tematyką i nikłą
wiedzę młodych ludzi, szczególnie na tematy
związane z uchodźcami oraz mniejszościami
narodowymi. W oparciu o to doświadczenie
zdecydowaliśmy się na zainicjowanie w naszym środowisku działań skierowanych do
młodzieży. Zależało nam na tym, by młodzi
ludzie mogli poszerzyć swoje wiadomości,
a także w przyszłości organizować własne
działania służące rozwijaniu tolerancji dla
różnorodności kulturowej oraz przeciwdziałaniu przemocy i ksenofobii.
JAKA BYŁA TEMATYKA PROJEKTU
I NAJWAŻNIEJSZE DZIAŁANIA?
Pod okiem starszych i doświadczonych kolegów z CAS PRYZMAT w trakcie całego projektu prowadziliśmy działania edukacyjne
skierowane do młodzieży w szkołach, hufcu,
domu kultury, m.in. na temat praw człowieka,
mniejszości narodowych, uchodźców i tolerancji. Młodzież poprzez realizację różnych
zadań z zakresu promowania otwartości i zrozumienia zdobywała znaczek Programu. Przeprowadziliśmy konkurs w 3 kategoriach: plastycznej, literackiej i inicjatyw. Przygotowaliśmy wystawę prezentującą zdjęcia, plakaty,
mapki, rysunki i informacje o mniejszościach
narodowych, prawach człowieka, tolerancji, uchodźcach, rasizmie itp. w Polsce i Unii
Europejskiej. Wydaliśmy 2 ulotki, książkę,
w której zawarte są następujące artykuły:
prawa człowieka, mniejszości narodowe i etniczne, uchodźcy, organizacje pozarządowe
działające na rzecz praw człowieka, materiały źródłowe. Zorganizowaliśmy trzydniowe szkolenie dla 30 uczniów szkół średnich
i studentów. Zorganizowaliśmy obchody Dnia
Uchodźcy, podczas których były gry i zabawy
dla dzieci, koncert na bębnach, pokaz fi lmów
o uchodźcach, wystawa, prezentacja publikacji. W lokalnym Radiu 5 co dwie godziny
przedstawiano program obchodów, problemy
uchodźców, podawano statystki, omawiano działalność UNHCR. Zorganizowaliśmy
również obchody Europejskiego Tygodnia
Przeciwko Rasizmowi. Program obchodów
to: graffiti dla tolerancji, porządkowanie suwalskich nekropolii cmentarnych, malowanie na płótnie, pokaz fi lmów, msza święta
w intencji ofiar rasizmu, fi lmy: „Niebieskoocy”, „Tradycja wielokulturowości Suwalszczyzny”, „Obraz Suwałk i okolic w oparciu o
fi lm z 1937 r.” oraz „Współczucie na wygnaniu”
o życiu J.Ś. XIV Dalajlamy oraz współczesnej
historii Tybetu, wykład „Wielokulturowość
mieszkańców Suwałk”, warsztaty: „Spotkania
z kulturą romską”, „Mniejszości narodowe”,
wykład „Rasizm i neofaszyzm we współczesnej
Polsce”, „Sytuacja we współczesnym Tybecie”,
0075
0076
rozstrzygnięcie konkursu, otwarcie wystawy
pt. „Inni – to także my”, muzyka przeciwko rasizmowi – koncert, zajęcia prowadzone
w suwalskich szkołach oraz wystawa „Uchodźcy” w jednej ze szkół. Na wszystkie spotkania
wstęp był wolny. W imprezach organizowanych w ramach Tygodnia wzięło udział ok. 820
osób. Obchody były pierwszą tego typu inicjatywą organizowaną w regionie.
JAK PODZIELILIŚMY SIĘ
POSZCZEGÓLNYMI ZADANIAMI?
Nad całością konkretnych zadań czuwały
poszczególne osoby z grupy. Wszystkim zarządzała koordynatorka projektu, która sprawowała pieczę nad całością. W trakcie całego
programu sami przygotowywaliśmy informacje o naszych działaniach, zbieraliśmy materiały, rozmawialiśmy z rówieśnikami oraz
przedstawicielami władz samorządowych i instytucji w Suwałkach oraz poza miastem. Prowadziliśmy zajęcia w szkołach, wśród harcerzy
i w domu kultury. Najwięcej pracy mieliśmy
z organizacją Dnia Uchodźcy i Europejskiego
Tygodnia Przeciwko Rasizmowi. Jednak dzięki temu udało się nam zorganizować imprezę,
która, biorąc pod uwagę ocenę przedstawicieli
innych organizacji zajmujących się tą tematyką, była najciekawsza w całej Polsce.
JAKIE POJAWIŁY SIĘ PROBLEMY
NA RÓŻNYCH ETAPACH
NASZEGO PROJEKTU?
Nie mieliśmy większych problemów. Podczas
jego realizacji spotkaliśmy się z dużą przychylnością społeczności lokalnej, innych organizacji i instytucji, które zaprosiliśmy do współpracy i udziału w projekcie.
CO DZIAŁO SIĘ PO ZAKOŃCZENIU
WSZYSTKICH DZIAŁAŃ?
CO ROBIMY TERAZ?
Najważniejsze jest to, że po zakończeniu projektu postanowiliśmy, że będziemy kontynuować działania w ramach specjalnego programu w naszym stowarzyszeniu, odpowiadającego nazwą projektowi. W dalszym ciągu kształcimy w naszym środowisku poczucie przynależności do miejsca, w którym mieszkamy oraz
poszanowania wielokulturowej tradycji. Prowadzimy zajęcia w szkołach, organizowaliśmy
obchody Dnia Uchodźcy, festiwal „Prawa człowieka w fi lmie”. W wakacje organizowaliśmy
wymiany z młodzieżą litewską i niemiecką,
w trakcie których wzajemnie poznawaliśmy
historię i kulturę swoich ojczyzn oraz podejmowaliśmy działania służące zachowaniu
wspólnej tradycji, np. prace porządkowe na
cmentarzach niemiecko-rosyjskich. Połączenie zajęć integracyjnych, warsztatów i pracy
społecznej było najlepszą metodą umożliwiającą budowanie wzajemnego zrozumienia.
Za swoje działania w projekcie „Inni – to także my” i „Razem możemy więcej” zajęliśmy
w grudniu 2004 r. w Ogólnopolskim Konkursie „Barwy Wolontariatu” I miejsce w kategorii
Rozwój Lokalny i Demokracja.
CO NAM DAŁA REALIZACJA PROJEKTU?
Podsumowując projekt, chcielibyśmy podkreślić, że dostarczył on nam wiele satysfakcji.
Udało nam się zainteresować wielu młodych
ludzi tematyką nietolerancji i otwarciem na
innych. Nasza organizacja zaistniała na mapie
Polski. Nasze działania ułatwiły lepsze zrozumienie innych ludzi, doprowadziły do zmniejszenia negatywnych zachowań wobec osób
o odmiennej wierze i pochodzących z innego
kraju oraz zachęciły do restaurowania i dbania
o zabytki oraz inne ślady przeszłości związa-
0077
ne z różnymi kulturami. Dzięki projektowi
nasi rówieśnicy aktywnie włączyli się i podjęli działania na rzecz przyjaźni i równości
w szkole i w życiu społecznym. Poza tym realizacja projektu pozwoliła na zdobycie nowych
doświadczeń, nawiązanie ciekawych kontaktów i współpracy z organizacjami z różnych
krajów Europy, a tym samym wspólną wymianę doświadczeń, materiałów oraz możliwość
udziału w konferencjach i seminariach.
JAKIE RADY MOŻEMY DAĆ
INNYM GRUPOM?
Nasz projekt był przykładem działań, które
niosą pozytywne przesłanie i dotyczą stosunków międzyludzkich. W każdej miejscowości
są ludzie, którzy mają inne poglądy, kogoś
lubią lub do kogoś odnoszą się z nienawiścią.
Często uprzedzenia i stereotypy wynikają
z braku rzetelnej wiedzy. To są pola do działań młodzieży, która winna w swych przedsięwzięciach nieść tolerancję i zrozumienie dla
inności, bez względu na niepełnosprawność,
rasę, wyznanie czy kolor skóry.
KONTAKT: GIMNAZJUM NR 37 W KRAKOWIE
OS. ZŁOTY WIEK 36, 31-618 KRAKÓW
[email protected], WWW.GM.37.PRV.PL
Kiermasz Szans
Grupa Razem
W
itajcie! Jesteśmy młodzieżą z grupy
Razem, która działa przy Gimnazjum nr 37 z Oddziałami Integracyjnymi w Krakowie. Od września 2004 do
maja 2005 roku realizowaliśmy projekt „Kiermasz Szans”.
Nasza grupa powstała po badaniach kompetencji (dla nas jeszcze próbnych), kiedy zdaliśmy sobie sprawę, jak wiele zależy od podjętych
na koniec gimnazjum decyzji. Rozmawialiśmy
z naszymi starszymi kolegami, którzy zgodnie twierdzili, że co roku testy są trudniejsze
i coraz trudniej dostać się do wybranej szkoły. Każdy z nas niezależnie szukał informacji
i najczęściej trafialiśmy do pani wicedyrektor
(naszej koordynatorki) oraz do psychologa
szkolnego. To właśnie te osoby podsunęły nam
pomysł zapoznania się z Programem MŁODZIEŻ. Postanowiliśmy spróbować naszych
sił jako grupa Razem.
Realizowany przez nas projekt pomógł nam
wybrać szkołę średnią i zaplanować osobistą
drogę rozwoju zawodowego. Nasze działania
miały na celu pokazanie, że także osoby o
specyficznych potrzebach edukacyjnych, nie-
pełnosprawne czy zagrożone wykluczeniem
społecznym, mają szansę na dobrą szkołę i karierę zawodową. Przyjęliśmy, że główne hasło
naszej pracy będzie brzmiało: „Jak zamienić
pasję w zawód”. Zdobyliśmy wiedzę na temat
możliwości, jakie młodym ludziom stwarza
uczestnictwo w Programie MŁODZIEŻ. Nasz
projekt wzbudził duże zainteresowanie wśród
naszych rówieśników, którzy chętnie przyłączali się do realizacji poszczególnych zadań.
Odwiedzaliśmy różne miejsca pracy oraz spotykaliśmy się z ludźmi, którzy wykonywali interesujące nas zawody.
Rozpoczęliśmy od wyjazdu integracyjnego do
Rzędkowic, gdzie wspinaliśmy się na skałki
i dowiedzieliśmy, się jak zostać instruktorem
wspinaczkowym i ze sportu uczynić zawód.
Odwiedziliśmy Szkolny Ośrodek Kariery
w Zespole Szkół Łączności w Krakowie, gdzie
poznaliśmy ciekawe testy zawodoznawcze
(w formie programów komputerowych). Byliśmy w zakładach Coca-Coli w Niepołomicach.
Dowiedzieliśmy się sporo o historii tej firmy,
możliwościach pracy i budowania kariery.
Okazało się, że już teraz mamy możliwość
pracy, np. w reklamie tej firmy! Zwiedziliśmy
także linię produkcyjną. Dużym przeżyciem
było dla nas zwiedzanie TVP 3 w Krakowie.
Zaskoczyła nas liczba zawodów, jakie można tam wykonywać. Efektem tej wizyty było
zaproszenie naszej grupy do programu „Spotkania w głębi” realizowanego przez telewizję krakowską w Kopalni Soli w Wieliczce.
Jeżeli tylko była taka możliwość, staraliśmy
się zapraszać naszych kolegów i koleżanki do
wspólnej pracy i zabawy. Prawdziwym przebojem okazały się zajęcia w kompleksie hotelowo-gastronomicznym „Justyna”. Dla wielu
osób było to pierwsze doświadczenie z pobytu
w prawdziwej restauracji, gdzie na dodatek,
pod czujnym okiem starszego kelnera, uczyliśmy się zasad zachowania przy stole. Oczywiście zapoznaliśmy się także z realiami pracy
w takim miejscu. Jak na Kraków przystało, było także wyjście do teatru na spektakl
„Błysk rekina”. Przedstawienie przebiegało
z aktywnym udziałem publiczności – czyli nas.
Bawiliśmy się świetnie, tym przyjemniej było
potem spotkać się i porozmawiać z aktorami.
Ale nasz projekt to nie tylko zabawa. Przeszliśmy przez cykl zajęć z doradcą zawodowym
i informatykiem. Spotykaliśmy się co tydzień,
06.09.2004 – 31.05.2005
0078
0079
a w razie potrzeby częściej. Przeprowadziliśmy
badania ankietowe w interesujących nas szkołach ponadgimnazjalnych i na podstawie zebranych informacji stworzyliśmy informator,
który był bezpłatnie rozprowadzany wśród
naszych rówieśników.
Zorganizowaliśmy „Kiermasz Szans” – imprezę o charakterze targów edukacyjnych, na które zaprosiliśmy interesujące nas szkoły. Pomysł
na budowanie kariery zawodowej spodobał się
i idea „Kiermaszu Szans” jest kontynuowana
przez Gimanzjum nr 37 (naszą organizację
wspierającą). Mamy nadzieję, że stanie się imprezą cykliczną. Powstała już następna grupa
inicjatywna.
Wszyscy uczestnicy grupy stworzyli indywidualne plany rozwoju i wybrali szkoły, w których
będą kontynuowali naukę. W realizacji projektu zasadniczą rolę odgrywały indywidualne pomysły. Było ich bardzo dużo i musieliśmy
nauczyć się je porządkować i korzystać z nich.
Wszystkie decyzje dotyczące realizacji danego
pomysłu podejmowaliśmy wspólnie. Poprzez
dyskusję i głosowania wybieraliśmy miejsca,
które chcieliśmy zobaczyć, tematy kolejnych
spotkań, decyzje co do szkół zaproszonych na
„Kiermasz Szans” i opisanych w informatorze.
Dzieliliśmy się przygotowywaniem bieżących
informacji o projekcie na stronę internetową
i tablicę ogłoszeń. Każdy z nas był odpowiedzialny za jakąś część projektu. Pomoc opiekunów i organizacji wspierającej była niezbędna, kiedy chcieliśmy się umówić na spotkanie
lub zwiedzenie jakiegoś miejsca i wymagano
potwierdzenia naszej wiarygodności. Niestety
zdarzało nam się spotkać z lekceważeniem czy
niedowierzaniem.
Nasi koledzy pomagali nam w realizacji poszczególnych zadań, takich jak: zbieranie
danych ankietowych w wybranych szkołach
średnich, przygotowanie samego „Kiermaszu
Szans” czy wyjazdy do zwiedzanych zakładów
pracy.
Początkowo do naszego projektu podchodzono
dość nieufnie. Najtrudniej było nam rozwiać
wątpliwości osób dorosłych co do tego „czy
można pozwalać młodzieży na wymyślanie
takich rzeczy?” i młodzieży „w nagrodę za co
działacie w grupie?”. Wielu naszych rówieśników przychodziło na spotkania, dopytywało
się nas o kolejne planowane zadania i często się
w nie angażowało. Pod koniec trwania projektu wielu naszych młodszych kolegów pytało,
czy będziemy nadal działać i czy będzie można się do nas przyłączyć. Zaangażowaliśmy
także inne szkoły w projekt, poprzez przeprowadzenie na ich terenie ankiet i zaproszenie
na „Kiermasz Szans”. Niestety nie wszystkie
szkoły, którymi byliśmy zainteresowani, pozwoliły nam na wejście na swój teren, niektóre
były bardzo nieufne (tu zazwyczaj pomagały
rozmowy z dyrekcją wspierającego nas gimnazjum) bądź wprost odmawiały współpracy lub
nie odpowiadały na nasze oficjalne zapytania.
Podczas realizacji projektu dużą trudnością
okazała się obsługa administracyjna, a zwłaszcza rozliczenia finansowe. Mogliśmy jednak
liczyć na fachową pomoc ze strony naszej
organizacji wspierającej (GM 37). Niekiedy
trudno też było uzyskać pozwolenia na wejście
na teren zakładu, który chcieliśmy zobaczyć.
Okazało się, że grupa młodzieży w naszym
wieku jest już traktowana jak osoby dorosłe
i ze względu np. na tajemnice produkcyjne nie
wszędzie możemy wejść. Przy nawiązywaniu
jakichkolwiek kontaktów bardzo pomagały
NAJTRUDNIEJ
BYŁO NAM
ROZWIAĆ WĄTPLIWOŚCI OSÓB
DOROSŁYCH CO
DO TEGO „CZY
MOŻNA POZWALAĆ MŁODZIEŻY
NA WYMYŚLANIE TAKICH
RZECZY?”
I MŁODZIEŻY
„W NAGRODĘ ZA
CO DZIAŁACIE
W GRUPIE?”.
0080
identyfi katory i pisemne potwierdzenia ze
strony organizacji wspierającej, że naprawdę
jesteśmy grupą nieformalną i realizujemy projekt „Kiermasz Szans” przy wsparciu UE.
Realizacja projektu w zdecydowany sposób
zmieniała nasz sposób myślenia o możliwościach rozwoju młodych ludzi w ramach Unii
Europejskiej. Przekonaliśmy się, że istnieją
naprawdę duże szanse na realizację swoich
planów, trzeba tylko mieć pomysł i nie bać się
o tym mówić. Jeszcze w trakcie trwania projektu udało nam się nawiązać kontakt z grupą
z Hiszpanii. Pomimo dużej bariery językowej
wspólnie przygotowaliśmy i zrealizowaliśmy
projekt w ramach Akcji 1. pt. „Idealne miasto
młodzieży”. Nasza grupa nadal działa!!! We
współpracy z zaprzyjaźnioną grupą hiszpańską przygotowujemy się do kolejnego projektu. Niektórzy z nas planują także w przyszłości przystąpienie do Akcji 2. – Wolontariatu
Europejskiego.
01.02.2005 – 31.01.2006
Wrocław z inicjatywą
KONTAKT: SEMPER AVANTI
PL. ŚW. MACIEJA 5, 50-244 WROCŁAW
[email protected], WWW.AVANTI.ORG.PL
Klub Młodzieżowy AnAnAs
P
omysł narodził się półtora roku temu,
gdy stowarzyszenie Semper Avanti,
w którym działa większość z nas, dostało od miasta nowe pomieszczenie biurowe
do wykorzystania. Wtedy właśnie zrodził się
pomysł, aby stworzyć na placu Św. Macieja coś
w rodzaju klubu młodzieżowego, gdzie mogliby przychodzić młodzi ludzie z okolicy
i wspólnie realizować swoje pomysły. Najważniejsze mieliśmy w zasięgu ręki – własny
lokal. Ananas, bo tak nazywane jest biuro
przeznaczone na klub, nie jest wielki i znajduje
się na drugim piętrze starej kamienicy, ale od
momentu, kiedy przerobiliśmy go na bardziej
młodzieżowe miejsce – spełnia wiele ważnych
funkcji. Ma żółte ściany, niebieskie witryny
i ramy okienne, w środku jest jeden komputer,
kilka szafek z książkami i przyborami plastycznymi. Po wejściu na pierwszy rzut oka
widać, że odbywają się tu zajęcia plastyczne.
Ręcznie robione figurki i obrazy zdobią ściany,
a okna zasłonięte są roletami, również wykonanymi przez uczestników zajęć. Gdzieniegdzie porozwieszane są kartki z napisami po
niemiecku, angielsku, francusku lub rosyjsku
– to pozostałości po odbywających się tu prawie każdego dnia animacjach językowych. Ale
jedna ściana pozostała gładka – gdyż na niej
w każdy wtorek wyświetlane są fi lmy, o których potem można podyskutować, siedząc co
prawda na dywanie, ale pijąc za to ciepłą herbatę. Tak, krzeseł w Ananasie brakuje, nie ma
też ławek – gdy spotykali się tutaj miłośnicy
historii średniowiecza, rozsiadali się na całej
podłodze, tak samo zresztą wyglądają zebrania członków Ananasa. To chyba nasza cecha
charakterystyczna.
Klub Młodzieżowy Ananas to nie tylko żółte
pomieszczenie przy placu św. Macieja. Nawiązaliśmy bardzo owocną współpracę z Klubem
„Pod kolumnami”, gdzie przez cały rok mogły
się odbywać (i odbywają się w dalszym ciągu)
warsztaty taneczne, breakdance oraz nauka żonglowania ogniem, czyli tzw. fire show. Miejsce
jest do tego idealne – duża sala z lustrami, a obok
galeria i minibar, gdzie można napić się kawy
lub herbaty i zjeść pyszne ciastko. Przez pewien
czas mogliśmy również korzystać z uprzejmości
stowarzyszenia „Tratwa”, które znajduje się ulicę
dalej. To właśnie tam, w świeżo odremontowanej
sali, zaopatrzonej w siedem sprawnych komputerów, mogliśmy prowadzić klub informatyczny
i uczyć m.in. tego, jak się robi strony internetowe.
Korzystaliśmy często z dobrodziejstwa natury, wychodząc na świeże powietrze, organizowaliśmy weekendowe wypady w góry
raz w miesiącu, co dla mieszczuchów jest
wielką atrakcją, zrobiliśmy imprezę plenerową w pobliskim parku, zamieniając go na
jeden dzień w miejsce artystycznej rozrywki. W różnych miejscach parku odbywały
się różne warsztaty: malowanie stopami lub
mopami, breakdance, graffiti, maski gipsowe i wiele innych. Miało być młodzieżowo,
a wyszło – rodzinnie. Obok bawiących się
0081
0082
w piasku dzieciaków na ławkach siedziało
towarzystwo w podeszłym już wieku, które przyglądało się wszystkiemu z zainteresowaniem. UNASANANAS, bo taki był
tytuł imprezy, poruszył Śródmieście, dzielnicę uważaną za jedną z najsmutniejszych
w całym Wrocławiu. Na chwilę zrobiło się
bardzo kolorowo i radośnie, a do zabawy
w parku zachęcała dobiegająca z głośników
muzyka.
Gdy przyszły listopadowe chłody, zebraliśmy grupę młodzieży, z którą pojechaliśmy
do Obornik Śląskich na projekt zatytułowany „Młodzi Tolerancyjni – nakręćmy się na
NIE!”. Podczas dwóch weekendowych wyjazdów młodzi ludzie mieli okazję spotkać się
z twórcami kina niezależnego, wziąć udział
w twórczych fi lmowych warsztatach i w finale nakręcić pierwszy w ich życiu fi lm
krótkometrażowy. Film dotyczył ksenofobii
– lęku przed obcymi, i trzeba przyznać, że
był świetnie przemyślany! Również w listopadzie odbył się koncert antyfaszystowski,
a więc nasza grupa miała tej jesieni duży
udział w promowaniu tolerancji i równości
na własnym podwórku.
Jednak nie było tak różowo przez cały czas.
Musieliśmy się zmierzyć z całą masą problemów, których nie przewidzieliśmy wcześniej,
pisząc wniosek. Największym problemem
była frekwencja uczestników w regularnych
zajęciach. My wyszliśmy z założenia, iż proponując młodzieży udział w szerokiej gamie
bezpłatnych zajęć zarówno artystycznych, jak
i edukacyjnych, poruszymy cały młody potencjał, a Ananas będzie miejscem tryskającym
życiem i działaniem. Taki był plan. Jednak
musieliśmy być często poddawani bolesnej
próbie i licznym rozczarowaniom. Okazało
się, że to wcale nie jest taka prosta sprawa wypromować działalność i zachęcić trudną młodzież do aktywności. Jeżeli nawet na pierwsze
zajęcia przyszło 20 osób, to regularnie przychodzących była garstka. Trudno powiedzieć,
gdzie popełniliśmy błąd, bo niestety nie rozmawialiśmy z tymi, którzy zrezygnowali i już
0083
nigdy się nie pojawili. Prawda jest jednak taka, że obecnie trudno młodzież czymś
zainteresować, oni naprawdę wolą iść na dyskotekę
w piątek, zamiast uczyć się,
w jaki sposób można własnoręcznie zrobić roletę na okno. Nie
chce im się też regularnie przychodzić i
uczyć języków obcych, nawet jeśli prowadzone
są w formie zabawy, na zasadzie gier, piosenek
i zabaw ruchowych. Lepszy efekt uzyskiwaliśmy przy imprezach jednorazowych. Dlatego
kontynuując ten projekt, a taki mamy zamiar,
raczej skupimy się na prowadzeniu warsztatów
w kilku krótkotrwałych sesjach. Tak, aby miały zwartą strukturę, jasno zarysowany początek i koniec, żeby widoczny był efekt działań
i zachowana pewna intensywność.
Już pod koniec projektu nasz skład osobowy uległ przemieszaniu, niektórzy odeszli,
a na ich miejsce przyszło kilka nowych osób,
które wniosły świeży powiew w nasze działania. Z tymi osobami chcemy podjąć starania
o zdobycie funduszy na dalsze działania.
Planujemy napisać tym razem wniosek do
Urzędu Miejskiego, już
jako grupa bardziej doświadczona, mądrzejsza
i efektywniejsza. Wiele się
nauczyliśmy na własnych
błędach, pewne ścieżki już znamy i mimo trudności nie chcemy
kończyć tego, co przyszło nam z dość
dużym trudem i poświęceniem realizować
przez pierwszy rok. Ludzie w dalszym ciągu
czasem dzwonią i pytają o Ananasa, więc nierozsądnie byłoby teraz zniknąć. Oczywiście
w ciągu roku bardzo wiele się zmieniło w życiu
każdego z nas. Niektórzy zaczęli studia w innym mieście, inni wyjechali za granicę, jednak
projekt ten nauczył nas wszystkich pewnej odpowiedzialności, pracy w grupie oraz trudnej
sztuki zarządzania. Stał się inspiracją do dalszych działań. Dwie osoby z grupy inicjatywnej zaczęły się nawet kształcić w kierunku animacji społeczno-kulturalnej, co w połączeniu
z nabytym doświadczeniem całej grupy daje
szansę na udoskonalenie naszej oferty tak, aby
korzystało z niej jak najwięcej osób.
Szlakiem zapomnianych linii kolejowych
Stowarzyszenie Miłośników Kolei w Jaworzynie Śląskiej
S
towarzyszenie Miłośników Kolei w Jaworzynie Śl. to organizacja skupiająca
ludzi, dla których kolej to źródło inspiracji i przedmiot zainteresowań. Została ona
powołana w 2004 roku. Jej głównymi celami
są: propagowanie wiedzy z zakresu kolejnictwa, krzewienie jej wśród ludzi młodych, dokumentowanie starych szlaków kolejowych
poprzez zdjęcia, fi lmy wideo, modelarstwo.
Pomysł realizacji projektu zrodził się całkiem
przypadkowo. Dowiedzieliśmy się o szkoleniu organizowanym przez Narodową Agencję
Programu MŁODZIEŻ we Wrocławiu. Tygodniowy program szkoleniowy, na którym
poznaliśmy sposoby pisana projektów i otrzymaliśmy wiele praktycznych porad, musiał
przyczynić się do napisania przez nas własnego, ciekawego projektu, który zatytułowaliśmy
„Szlakiem zapomnianych linii kolejowych”.
Zakładał on zebranie materiałów historycznych o trzech liniach kolejowych, tj.: Świdnica Kraszewice – Jedlina Zdrój, Kamieniec
Ząbkowicki – Złoty Stok, Strzegom – Bolków
– Marciszów (na odcinku Strzegom – Bolków).
W tym celu w początkowym etapie odbyły się
szkolenia z zakresu fotografii, BHP, turystyki
oraz dziennikarstwa. Ze szkoleń tych mogli
skorzystać mieszkańcy miasta i gminy Jaworzyna Śląska. Poszukiwanie i gromadzenie
materiałów przysporzyło nam wiele problemów, gdyż linie kolejowe, zbudowane przez
Niemców ponad sto lat temu, posiadały słabe
udokumentowanie historyczne i w dodatku
w języku niemieckim.
Po zebraniu i opracowaniu wiadomości przystąpiliśmy do drugiego etapu. Wykorzystaliśmy w nim posiadaną przez nas drezynę napędzaną silnikiem spalinowym, którą przemierzaliśmy wspomniane szlaki. Wesoła ekipa na
pokładzie drezyny, wiatr we włosach, ciekawe
widoki, szum i stukot żelaznych kół toczących
się po szynach – były to dla nas wszystkich
niezapomniane chwile. W trakcie przejazdów
każdą z linii uwieczniliśmy na błonach fotograficznych oraz wykonaliśmy wiele szkiców
i planów stacji. Każdego dnia, na koniec naszych eskapad organizowaliśmy ognisko z kiełbaskami – oczywiście w otoczeniu kolejowym!
Podczas przejazdów nie obyło się bez wykolejeń i nieoczekiwanych zdarzeń (przebiegające
sarny lub koty). Stan tych linii pozostawiał
wiele do życzenia. Brakujące kawałki szyn,
zdewastowane stacje i przystanki osobowe to
niestety obraz zaniedbywanego i pozostawionego na pastwę losu majątku kolejowego.
Ostatnim etapem projektu było opracowanie
i wydanie folderu „Szlakiem zapomnianych
linii kolejowych”. Przygotowanie publikacji
do druku pochłonęło nam sporo czasu. Prosiliśmy nawet o przedłużenie terminu realizacji
i zakończenia projektu. Dodatkowym utrudnieniem było ponowne drukowanie folderu,
gdyż poprzedni z winy drukarni został wydany
z błędami. Jako podsumowanie naszego projektu zorganizowaliśmy prezentację wydanego
folderu oraz wycieczkę kolejką wąskotorową,
wiodącą ze Starego Bojanowa do Wielihowa.
Podczas niej wykorzystaliśmy zdobyte umiejętności, m.in. przewodnika kolejowego, fotograficzne i filmowe. Na końcu trasy, w Wielihowie
obsługa pociągu zorganizowała nam ognisko.
Po zakończeniu i złożeniu rozliczenia do Agencji czekaliśmy na pozytywne zakończenie i rozliczenie finansowe całego projektu. Został on
pozytywnie zaopiniowany i zamknięty.
Realizacja projektu dała członkom stowarzyszenia możliwość samorealizacji, pogłębienia
01.07.2003 – 31.12.2003
KONTAKT: STOWARZYSZENIE MIŁOŚNIKÓW KOLEI W JAWORZYNIE ŚLĄSKIEJ,
UL. KOŚCIELNA 4/2, 58-140 JAWORZYNA
ŚLĄSKA
0084
0085
wiedzy oraz pokazała społeczności lokalnej,
że można robić coś pożytecznego dla siebie
i dla innych. Była też dla nas znakomitą szkołą
współpracy, odpowiedzialności za podjęte wyzwanie, pomimo nieoczekiwanych przeszkód
na drodze do celu. Zachęcam wszystkie organizacje do korzystania z pieniędzy Unii Europejskiej na tego typu projekty ze względu na
możliwość realizacji swoich pomysłów i celów
statutowych poszczególnych organizacji oraz
znakomitej przy tym wszystkim zabawy.
Na dzień dzisiejszy każdy z nas nadal zajmuje
się koleją. Jako stowarzyszenie organizujemy
na przełomie kwietnia i maja kolejny, trzeci
już, Ogólnopolski Zlot Drezyniarzy, Wolsztyn 2006.
Łukasz Romaniec ki, koordynator projektu
REALIZACJA
PROJEKTU DAŁA
CZŁONKOM
STOWARZYSZENIA MOŻLIWOŚĆ
SAMOREALIZACJI, POGŁĘBIENIA WIEDZY
ORAZ POKAZAŁA
SPOŁECZNOŚCI
LOKALNEJ, ŻE
MOŻNA ROBIĆ
COŚ POŻYTECZNEGO DLA SIEBIE
I DLA INNYCH.
KONTAKT: GMINA STĘŻYCA, UL. 9 MARCA
83-322 STĘŻYCA, WWW.GMINASTEZYCA.PL
Na skrzyżowaniu marzeń
Zespół Kształcenia i Wychowania w Klukowej Hucie, Klub – Na skrzyżowaniu marzeń
P
rojekt „Na skrzyżowaniu marzeń” powstał, bo w Klukowej Hucie na skrzyżowaniu dróg istnieje coś więcej niż ono
samo. Wokół niego mieszkają młodzi i dorośli,
którzy mają wiele marzeń i pomysłów. Przy
współpracy z Zespołem Kształcenia i Wychowania w Klukowej Hucie określono potrzeby
młodzieży, dzięki temu powstał pomysł naszego projektu, który umożliwił młodzieży rozwój
poprzez działania integracyjne. Uczestnicy są
przygotowywani do promowania Kaszub, łatwiej nawiązują kontakty, równocześnie dzieląc
się własnymi doświadczeniami. Każdy z nas ma
wiele marzeń, twórczych pomysłów i pasji, które
w trakcie trwania projektu mógł zrealizować.
Projekt podzieliliśmy na 14 skrzyżowań:
ły się w Słupskim Ośrodku Kultury warsztaty
fotograficzne, prowadzone przez panią Jadwigę Gilsę-Zimną.
malowanie kredkami pastelowymi martwej
natury. Wszystko odbyło się pod okiem wykładowcy ASP w Gdańsku pana Marcina Plichty.
III SKRZYŻOWANIE MARZEŃ
IX SKRZYŻOWANIE MARZEŃ
Warsztaty plastyczne, podczas których zostały
wykonane odlewy gipsowe oraz płaskorzeźby
z masy solnej.
Warsztaty plastyczne, podczas których wspólnie odkrywaliśmy zasady malowania akwarelą
oraz farbami olejnymi.
IV SKRZYŻOWANIE MARZEŃ
X SKRZYŻOWANIE MARZEŃ
Warsztaty plastyczne, podczas których zajmowaliśmy się przygotowaniem prac na wystawę
związaną ze świętami Bożego Narodzenia.
Warsztaty, podczas których malowaliśmy jedwabne chustki.
XI I XII SKRZYŻOWANIE MARZEŃ
V SKRZYŻOWANIE MARZEŃ
Warsztaty plastyczne, podczas których malowaliśmy chustki jedwabne o różnych rozmiarach, wykorzystując gutę oraz sól krystaliczną.
I SKRZYŻOWANIE MARZEŃ
Trening umiejętności interpersonalnych.
Zajęcia prowadziła pani Anna Pakszys, doświadczony trener Polskiego Towarzystwa
Psychologicznego.
XIII SKRZYŻOWANIE MARZEŃ
VI SKRZYŻOWANIE MARZEŃ
Wyjazd do Akademii Sztuk Pięknych oraz kina
Krewetka. W Akademii zobaczyliśmy warsztaty pracy studentów pod opieką prof. Swoja
Ostrowskiego oraz mgr. Marcina Plichty.
II SKRZYŻOWANIE MARZEŃ
Grupa inicjatywna zorganizowała wyjazd do
Słupska i Ustki. W ramach tego wyjazdu odby-
Malowanie farbami olejnymi i akwarelami połączone z wycieczką po najciekawszych zakątkach Kaszub.
VII I VIII SKRZYŻOWANIE MARZEŃ
Warsztaty plastyczne, rzeźbienie w glinie oraz
Rajd rowerowy śladami naszych przodków.
XIV SKRZYZOWANIE MARZEŃ
Warsztaty umiejętności interpersonalnych,
podczas których uczestnicy uczyli się zachowań asertywnych.
W ramach projektu powstała pracowania
artystyczna prowadzona przez naszych ma-
01.06.2004 – 30.10.2004
0086
0087
rzycieli. Obecnie spotykamy się w klubie raz
w miesiącu w zależności od potrzeb i pomysłów. Do naszych sukcesów należą: I miejsce
Beaty Klawikowskiej za jedwabną chustkę
w konkursie „Moje spotkanie z Europą”,
który odbył się w ramach tygodnia promocji Programu MŁODZIEŻ na terenie województwa pomorskiego. Otrzymaliśmy również wyróżnienie, które przyznano Łukaszowi Makurat za fotografię oraz dziewczynom:
Beacie Cichosz, Beacie Zaborowskiej, Lilianie Kropidłowskiej oraz Karolinie Malc za
pracę grupową. Wszystkich młodych ludzi
zachęcamy do brania udziału w Programie
MŁODZIEŻ – to ogromna szansa na zrealizowanie swoich marzeń.
KONTAKT: STOWARZYSZENIE MŁODY SAMORZĄD
UL. MONIUSZKI 3, 67-100 NOWA SÓL
Filmowa Inicjatywa Ludzi Młodych
Nieformalna Grupa Twórców Filmowych 51º 48’ N – 15º 43’ E
KIM JESTEŚMY?
Jesteśmy grupą pozytywnie zakręconych ludzi,
którzy od paru lat kręcili sobie różne etiudy,
historyjki, fi lmy. Po jednym z naszych kolejnych fi lmów zapada decyzja: TAK! Wchodzimy w Program MŁODZIEŻ. On jest dla nas!
Uwierzyliśmy w to. Uwierzyła też Narodowa
Agencja. ☺
JAK SIĘ POZNALIŚMY?
Trzon drużyny stanowią przyjaciele, którzy poznali się jeszcze w szkole podstawowej. Później
dołączali do nas kolejni zapaleńcy. I tak stanęło
na 9 osobach. Okazało się, że oficjalna grupa
inicjatywna powiększyła się w trakcie trwania
projektu o spore grono osób. Stało się tak po nagłośnieniu projektu. Znajomi uwierzyli, że warto się starać i postanowili nam pomagać.
SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ?
Kiedy zastanawiamy się nad projektem, zdajemy sobie sprawę, że pomysł ten był w nas od
zawsze. Dostrzeżenie tego było tylko kwestią
czasu. Takim impulsem była powódź w 1997 r.
Nasze miasto – Nowa Sól – leży nad Odrą
i jako pierwsze w czasie „powodzi tysiąclecia”
obroniło się przed wielką wodą. Film to po-
mysł, jak zapobiec zapomnieniu tego wydarzenia i podziękowanie mieszkańcom za ich
ofiarną pomoc.
riusz i własną historię, choć nie odchodzimy
od faktów. Nasze zdjęcia przeplatają się z materiałami archiwalnymi, nakręconymi przez
prywatne osoby w 1997 roku.
JAKA JEST TEMATYKA PROJEKTU?
Nakręciliśmy Film, ale przez duże Fy. Przy
zdjęciach pomagał nam zawodowy operator.
Przy montażu pomagał nam zawodowy montażysta. Przy muzyce pomagali nam profesjonalni muzycy.
Nasz fi lm „Odra” powstał na podstawie powieści „Dżuma” A. Camusa. Zaadaptowaliśmy ją
dla naszych potrzeb. Jest to historia kilku ludzi, których losy połączyła woda, wielka woda.
Chorobę z powieści Camusa zastępuje inna –
tytułowa, która jest jednocześnie nazwą rzeki.
Część fabuły opiera się na scenariuszu napisanym przez życie, ale nie jest to po prostu relacja z powodzi. Film nie jest dokumentem, lecz
obrazem fabularnym, który ma własny scena-
JAK PODZIELILIŚMY SIĘ ZADANIAMI?
W związku z tym, że już wcześniej kręciliśmy
fi lmy, nie było problemu z podziałem obowiązków. Ten, kto wcześniej był reżyserem, był nim
nadal. Ten, kto wcześniej był technikiem, był
nim nadal. Ten, kto wcześniej był montażystą,
był nim nadal. Wszyscy ponadto byliśmy aktorami, a zabawa przy tym była przednia.
JAKIE PROBLEMY POJAWIŁY SIĘ
PO DRODZE?
Wskutek zbiegu pewnych okoliczności nie byliśmy w stanie zakończyć planowo wszystkich
etapów projektu. Przeszkodziła nam między
innymi kontuzja jednego z członków grupy
inicjatywnej, który odgrywał w fi lmie główną rolę. Pogoda też była niesprzyjająca. Nie
oszczędziły nas awarie techniczne sprzętu.
Czynniki te spowodowały przesunięcie kolejnych etapów. Nastąpiły dość poważne zmiany
w harmonogramie. Ale nie poddawaliśmy się.
01.05.2005 – 28.02.2006
0088
0089
Postanowiliśmy pokazać, że stać nas na wiele
i pomimo przeciwności wzorowo skończyć
fi lm. Poza tym, pisząc harmonogram, nie spodziewaliśmy się, że tworzenie profesjonalnego
fi lmu może być tak pracochłonne.
CO BĘDZIE SIĘ DZIAŁO PO ZAKOŃCZENIU
WSZYSTKICH DZIAŁAŃ?
Nasz film będzie można obejrzeć w kinach. Wcześniej widzieli go ambasadorzy krajów członkowskich UE. Wysłaliśmy go do nich! Napisaliśmy
w liście po angielsku: „Dzięki za pomoc, pamiętajcie, że w Polsce i w Nowej Soli unijnych pieniędzy się nie marnuje. Oceńcie sami”.
CO DAŁA NAM REALIZACJA PROJEKTU?
Przede wszystkim doświadczenie. Dziś wiemy
już, co to znaczy prawdziwy fi lm. Dziękujemy
wam za to. Produkcja pozwoliła nam poznać
siebie. Poznaliśmy też mnóstwo ciekawych
ludzi z naszego miasta, a mieszkańcy poznali nas. Słyszymy ze wszech stron gratulacje.
Mogliśmy się pokazać z dobrej strony naszym
przyszłym pracodawcom.
Poza tym nasz projekt przyniósł sporo dobrego innym osobom: wiele z nich mogło sobie
przypomnieć, co się działo w ’97, ci młodsi
mogli się o tym w ogóle dowiedzieć. Książki
do historii jeszcze o tym nie mówią, a rodzice
nie rozmawiają często z dziećmi na ten temat.
Wsparliśmy WOŚP – koszulka z logo Programu poszła na licytację. Wsparliśmy małe dzieci.
Do projektu zaangażowaliśmy podopiecznych
ze świetlicy terapeutycznej „Smerfi ki”. Jeden
z naszych statystów, zainspirowany naszym
działaniem, sam napisał wniosek i czeka na
decyzję Komitetu Selekcyjnego. Mateusz Stachowiak chce... nakręcić fi lm w ramach Akcji
3. – Inicjatywy grupowe ☺. Pomagaliśmy mu
wypełnić wniosek. Nauczyliśmy się jednego:
nieważne, co sam możesz wziąć; ważne, co
sam możesz dać innym!
cie, malujcie, rzeźbijcie, nawiązujcie kontakty,
bawcie się! Europa jest Wasza!
DLACZEGO POWINNIŚCIE NAPISAĆ
W PUBLIKACJI RÓWNIEŻ O NAS?
Projektem żyliśmy prawie rok. Włożyliśmy
w niego całe swoje serce i cały swój wolny
czas. Zaufali nam sponsorzy, urzędy, autorzy
materiałów archiwalnych, media. Pisali o nas:
„Tygodnik KRĄG”, „Gazeta Lubuska”, „Gazeta Wyborcza”, Radio Zachód, TV Przewodowa
Zielona Góra. Braliśmy udział w Europejskim
Tygodniu Młodzieży. Dlaczego nie mielibyście
napisać i o nas?
Pozdrawiamy
Łukasz Rut – lider NGTF
JAKIE RADY DAMY INNYM GRUPOM?
Pamiętajcie, życie jest piękne. Nigdy nie wątpcie w swoje siły. Jeżeli czegoś bardzo chcecie,
na pewno się uda. Młodość jest od tego, aby
próbować. Więc próbujcie, śpiewajcie, tańcz-
PROJEKTEM
ŻYLIŚMY
PRAWIE ROK.
WŁOŻYLIŚMY
W NIEGO CAŁE
SWOJE SERCE
I CAŁY SWÓJ
WOLNY CZAS.
KONTAKT: STOWARZYSZENIE ROZWOJU AGROTURYSTYCZNEGO
GMINY TUCHOMSKIEJ, UL. SZKOLNA 4, 77-133 TUCHOMIE
TEL.: 059 821 58 08
Piaszno – wieś bez kompleksów
Grupa Gladiatorzy
J
esteśmy mieszkańcami Piaszna, wywodzimy się z rodzin chłopskich i robotniczych. Bardzo kochamy naszą miejscowość. Uczymy się w szkołach średnich, a po
skończeniu nauki zamierzamy pracować jak
najbliżej miejsca zamieszkania. Być może realizacja tego projektu przyczyni się do spełnienia naszych marzeń.
Jesteśmy grupą defaworyzowaną, składającą
się z siedmiu osób, która mieści się w przedziale wiekowym 15–25 lat.
Do napisania projektu skłoniło nas to, że
w naszej miejscowości znajduje się wiele atrakcji turystycznych. Wśród turystów, którzy coraz liczniej zaczynają odwiedzać naszą miejscowość, znajdowało się wiele osób z odległych
zakątków kraju i zagranicy które, przez brak
odpowiedniego oznakowania, nie mogły swobodnie poruszać się po naszej miejscowości
i okolicy. Kolejnym czynnikiem była niewielka
ilość działań pozwalających na wykorzystanie
czasu wolnego przez lokalną młodzież.
Po uzyskaniu informacji od kolegów z Tuchomia, beneficjentów z ubiegłego roku, postano-
wiliśmy startować w Programie MŁODZIEŻ.
Z Internetu uzyskaliśmy więcej wiadomości oraz
potrzebny wniosek. Zorganizowaliśmy zebrania
naszej grupy, na których stopniowo wypełnialiśmy wniosek. Dwóch członków naszej grupy
uczestniczyło na szkoleniu organizowanym
przez „Centrum Współpracy Młodzieży”, które
prowadził Michał Bodziński w Centrum Międzynarodowych Spotkań w Tuchomiu, które pomogło nam w udoskonaleniu naszego wniosku.
Projekt miał na celu pokazanie dorobku kulturowego oraz walorów turystyczno-przyrodniczych
naszej miejscowości turystom i mieszkańcom
pobliskich wiosek. Naszej grupie zależy na rozwoju Piaszna, z którym wiążemy przyszłość.
Wykonaliśmy drogowskazy i tablice informacyjne. Zorganizowaliśmy dwie imprezy plenerowe, które w większej mierze przyczyniły się
do promocji naszej wsi. Założyliśmy sezonową
wypożyczalnię rowerów, którą sami obsługujemy. Częściowo zaprojektowaliśmy materiały promocyjne (folder, pocztówki, kalendarz
kieszonkowy). Dzięki sponsorowi powstała
strona internetowa (http://www.tuchomie.pl/
piaszno/index.html).
Aby realizacja projektu przebiegała sprawnie,
podzieliliśmy działania między siebie. Dziewczyny zajęły się projektowaniem i wykonaniem strojów na pokazy plenerowe. Chłopaki
wykonaniem i wkopaniem drogowskazów
oraz tablic informacyjnych (jedną tablicę informacyjną stanowi przystanek PKS,
na którym namalowaliśmy mapę Piaszna
z atrakcjami), budową osady neolitycznej, konstruowaniem narzędzi do pokazów plenerowych, częściowym projektowaniem materiałów promocyjnych oraz rozruchem i obsługą
wypożyczalni rowerów. Wspólnie zajęliśmy
się pisaniem wniosku, zakupem materiałów
potrzebnych do realizacji projektu, a także uczestnictwem i pracami porządkowymi
przy pokazach plenerowych.
Opracowanie harmonogramu działań było dla
nas bardzo pracochłonne i pochłonęło większość czasu spędzonego nad projektem.
01.01. 2005 – 09.01.2005
0090
0091
Po jednej z imprez plenerowych zdarzył się pewien nieprzyjemny incydent, a mianowicie częściowe zniszczenie wykonanego przez nas oznakowania, które następnie naprawiliśmy. Nasza
grupa oraz mieszkańcy miejscowości przyczynili
się do szybkiego ujęcia sprawców i doprowadzenia ich do organów sprawiedliwości.
szych problemów z poruszaniem się po niej
oraz mają możliwość korzystania z naszej wypożyczalni rowerów. Piaszno poprzez oznakowanie stało się miejscowością otwartą i zarazem przyjazną osobom z innych miejscowości,
o czym informują nas oraz swoich przyjaciół
ci, którzy zaczynają nas liczniej odwiedzać.
Spotkamy się z pozytywnymi reakcjami dotyczącymi realizacji projektu. Turyści chętniej
odwiedzają naszą miejscowość, nie mają więk-
Aktualnie zajmujemy się prowadzeniem wypożyczalni rowerów. Promujemy naszą wieś
poprzez rozdawanie materiałów promocyjnych. Kontynuujemy organizację pokazów
plenerowych.
Realizacja projektu pomogła nam zdobyć
nowe doświadczenia w organizowaniu imprez
plenerowych i zawrzeć nowe znajomości, nauczyła nas lepszej współpracy w grupie. Staliśmy się bardziej pewni siebie i udowodniliśmy
sobie, że wspólnie potrafimy coś zrobić.
TURYŚCI CHĘTNIEJ
ODWIEDZAJĄ NASZĄ
MIEJSCOWOŚĆ, NIE MAJĄ
WIĘKSZYCH PROBLEMÓW
Z PORUSZANIEM SIĘ PO NIEJ
ORAZ MAJĄ MOŻLIWOŚĆ
KORZYSTANIA Z NASZEJ
WYPOŻYCZALNI ROWERÓW.
KONTAKT: STOWARZYSZENIE NIKT RUCH KULTUROTWÓRCZY
UL. SOLSKIEGO 42 B, 53-416 WROCŁAW
Sztuka na kółkach, słowem – Wheel Art
Grupa nieformalna Wheel Art
W
heel Art to nie wielkie idee i wspaniałe pomysły, lecz ludzie, którzy
je tworzą – zazwyczaj pisze do nas
w listach nasz koordynator. Gdy pierwszy raz
spotkaliśmy się, aby wspólnie obmyślić plan
działania, większość z nas odnosiła wrażenie, że bujamy w obłokach. Przed nami stały
trudne zadania i wiele przeszkód do pokonania… Teraz, gdy już przebyliśmy całą drogę
od pomysłu do zakończenia projektu, możemy z ręką na sercu powiedzieć chórem: było
warto!
SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ?
Pierwsza iskierka pojawiła się latem, podczas
wakacji 2004 roku, gdy ci z nas, którzy nie
wyjechali na dalekie wojaże, zdani byli na to,
co oferowało rodzime miasto. Nasz Wrocław,
mekka niemieckich wycieczek, piękny i – wydawać by się mogło – pełen atrakcji, niestety
nie zaspokajał naszych potrzeb kulturalnych.
Większość wydarzeń była dla nas albo za droga, albo po prostu nieciekawa. Wówczas Rafał, jak się później miało okazać – człowiek
kluczowy dla naszego projektu, zaczął się
zastanawiać: a dlaczego by nie zrobić czegoś
samemu?
Zamysł był prosty: stworzyć rodzaj działalności kulturalnej, który byłby absorbujący nie
tylko dla nas samych, lecz również dla ludzi
mniej zainteresowanych sztuką w jej tradycyjnym znaczeniu. Nasza praca opierałaby
się głównie na organizowaniu różnorodnych
eventów kulturalnych: niekonwencjonalnych
wystaw, pokazów mody, warsztatów, dyskusji,
pokazów fi lmów, happeningów, koncertów…
Grona współpracowników nie trzeba było
długo szukać. W skład pierwotnego zespołu
Wheel Artu wchodziło dwanaście osób: znajomi z jednej klasy licealnej oraz ich przyjaciele,
wszyscy połączeni wspólną pasją – sztuką w jej
jak najszerszym rozumieniu.
TRUDY ORGANIZACJI
Pomysłów sto, środków – brak. Nieustanne
burze mózgów, częste spotkania, milion papierów. Aby to wszystko ogarnąć, potrzebny był
podział ról. Najłatwiej było wybrać koordynatora – jednogłośnie został nim Rafał. Gorzej
z resztą – przede wszystkim trudno było nam
określić, jakimi kryteriami powinniśmy się kierować i na jakie kategorie podzielić naszą przyszłą działalność. Chcieliśmy przeprowadzić
kilkadziesiąt akcji kulturalnych, lecz nie po-
trafiliśmy jednoznacznie określić zakresu obowiązków każdego z nas. Wstępnie dokonaliśmy
wyboru na podstawie naszych zainteresowań –
każdy miał być odpowiedzialny za rodzaj sztuki, który był mu najbliższy. Taki podział okazał
się jednak chybiony. Jak się później okazało,
trzeba było przede wszystkim wyłonić funkcje
takie jak skarbnik, osoba odpowiedzialna za
kontakty z innymi organizacjami itp.
Najtrudniejszą i najbardziej pracochłonną
częścią okazało się jednak pisanie projektu do
Programu MŁODZIEŻ. Gdy udało nam się
zakończyć ten etap, odetchnęliśmy z ulgą. Teraz pozostało nam już tylko czekać na efekty.
W grudniu dowiedzieliśmy się, że nasz projekt
został zatwierdzony przez Program, co oznaczało, że czas zabrać się do roboty!
NASZ NOWY DOM
Siedzibą Wheel Artu stał się Dom Edyty Stein,
dzięki porozumieniu z Towarzystwem Edyty
Stein, które zgodziło się nam udostępnić swoje
pomieszczenia. Współpraca okazała się owocna, gdyż wkrótce dołączyli do nas dwaj wolontariusze z Domu Edyty Stein – Tim z Holandii
i Tom z Niemiec.
01.02. 2005 – 31.01.2006
0092
0093
Do działania przystąpiliśmy niemal natychmiast
po ogłoszeniu przez Program MŁODZIEŻ wyników. Już 19 grudnia miała miejsce pierwsza akcja – była to aukcja charytatywna na rzecz Domu
Matek Samotnie Wychowujących Dzieci. Kolejną była próba pobicia rekordu na najdłuższy łańcuch świata, w której wzięły udział dzieci z tejże
placówki. To była jednak tylko rozgrzewka przed
akcjami o charakterze nieco bardziej zgodnym
z naszą docelową ideą…
AKCJA ZA AKCJĄ
Pierwszą akcją „z prawdziwego zdarzenia”
była dyskusja pod tytułem „Media w świecie
wartości”, w której udział wzięły tak uhonorowane głowy, jak prof. Jan Miodek, prof. Stefan
Bednarek czy ks. dr Marek Lis. Cieszyła się ona
dużym zainteresowaniem młodzieży, co tylko
zmotywowało nas do dołożenia jeszcze większych starań przy następnych działaniach.
Później akcje poszły jak lawina, w czym nie
przeszkodziła nam nawet nasza matura.
Tuż przed świętami zorganizowaliśmy pisankowy happening na wrocławskim Rynku.
Następnym eventem było już oficjalne otwarcie działalności Grupy Wheel Art, na którym
można było podziwiać kreacje autorstwa studentki ASP oraz posłuchać zespołu SevenDays. Tego dnia Dom Edyty Stein wypełnił się
ludźmi po brzegi, a my pękaliśmy z dumy.
Kolejne wydarzenia często łączyły ze sobą kilka
pokazów i wystaw naraz, tak aby jednego wieczoru nie zabrakło atrakcji. Odbyło się kilka
wystaw fotograficznych, instalacji artystycznych, pokazów mody i filmów, którym często
towarzyszyła muzyka na żywo. W tym czasie
zauważyliśmy, iż posiadamy stałe grono sympatyków, które choć dosyć wąskie – pozostaje nam
wierne do dziś. Nawiązaliśmy także kontakt ze
strefą Gutenberga organizującą Bliskie Spotkania Trzeciego Stopnia – dyskusje z udziałem ekspertów na ważkie tematy dzisiejszych czasów.
Wakacje, z przyczyn oczywistych, stanowiły
okres pewnego zawieszenia, co nie znaczy, że
ci, którzy pozostali latem w mieście, próżnowali. Po wakacjach uruchomiliśmy cykl stałych wydarzeń, jakimi były wieczory fi lmowe
oraz spotkania z teatrem. Nasi koledzy zadbali także, aby o Wheel Arcie było głośno poza
Wrocławiem i zaprezentowali nasz projekt
w Gimnazjum w Serbii pod Głogowem.
WHEEL ART, EPILOG
Przez 10 miesięcy wytężonej pracy odkryliśmy,
czym jest prawdziwe, namacalne obcowanie ze
sztuką. Poznaliśmy się także od nieco innej strony i zrozumieliśmy, jak ważnym elementem każdego projektu są współpraca i dobra organizacja.
Tego czasami nam brakowało. W międzyczasie
ekipa Wheel Artu uległa modyfikacji, przez konflikty niektóre osoby odeszły, przyjęliśmy też
wielu nowych członków. Od początku naszym
założeniem było otwarcie na pomysły i ludzi
z zewnątrz i to nam się udało. Niestety nie udało
nam się dotrzeć do szerszego grona odbiorców,
choć mogłyby temu przeczyć niezwykle miłe emaile, jakie otrzymaliśmy od ludzi z zagranicy
i innych miast. Okazało się, że działalność taka
jak nasza jest jednak potrzebna. Cieszy nas fakt,
że chcą ją uprawiać coraz młodsi i bardziej kreatywni ludzie. Przypomnę raz jeszcze słowa Rafała: „Wheel Art to nie piękne idee i wspaniałe
pomysły, lecz ludzie, którzy je tworzą”.
Julia Słonina
PRZEZ 10 MIESIĘCY WYTĘŻONEJ PRACY
ODKRYLIŚMY,
CZYM JEST
PRAWDZIWE,
NAMACALNE
OBCOWANIE
ZE SZTUKĄ.
01.07.2003 – 29.02.2004
KONTAKT: STOWARZYSZENIE OPIEKI NAD DZIEĆMI ORATORIUM,
UL. OFIAR KATYNIA 57, 37-450 STALOWA WOLA
[email protected], HTTP://ORATORIUM.REPUBLIKA.PL
Ratować nadzieję
Stowarzyszenie Opieki nad Dziećmi „Oratorium”
J
esteśmy wolontariuszami działającymi
w Stowarzyszeniu Opieki nad Dziećmi
„Oratorium”, które prowadzi między innymi świetlicę socjoterapeutyczną i świetlicę
profilaktyczno-wychowawczą (utworzoną dzięki temu projektowi) dla dzieci oraz dwa kluby
młodzieżowe. Już teraz skupiamy sporą grupę
osób. Większość z nas to studenci i uczniowie
szkół średnich. Uczestniczymy w codziennych
zajęciach odbywających się w świetlicach i klubach. Pomagamy dzieciom w odrabianiu lekcji,
nauce indywidualnej. Czynnie uczestniczymy
w terapiach zajęciowych takich jak: plastyczne,
teatralne, komputerowe, kulinarne, itp.
Pomysł na napisanie projektu zrodził się
po przekazanej nam informacji, iż w jednej
z dzielnic naszego miasta będzie likwidowany klub młodzieżowy. Postanowiliśmy zacząć
szukać funduszy na utrzymanie go i otwarcie
w nim świetlicy.
Projekt „Ratować Nadzieję” zakładał więc przejęcie upadającego klubu młodzieżowego. Za
zadanie miał również dać nadzieję i radość rozwadowskiej młodzieży i dzieciom zagrożonym
patologiami społecznymi. Najważniejsze działa-
nia w naszym projekcie to między innymi: przygotowanie grupy do działań (szkolenie), pomoc
w remoncie przystosowawczym, nabór (festyn),
zajęcia wolontariuszy (nauka, terapia zajęciowa),
wycieczki (Kraków, Wieliczka), spotkania z rodzicami, zajęcia klubowe, imprezy okolicznościowe (Festyn Rodzinny, Kulig, Wigilia, Dzień
Dziecka). Podczas tworzenia projektu każdy
z nas przedstawił swój pomysł na to, co chciałby
robić oraz jaką funkcję pełnić.
Jednym z problemów, z jakim się spotkaliśmy,
było zmniejszenie naszej grupy. Powodem był
początek roku akademickiego i rozpoczęcie
studiów w innym mieście przez 2 osoby. Szczęście nam jednak dopisało, bo szybko znalazły
się nowe osoby, które pragnęły wspomóc nasze
działania. Poza tym nie mieliśmy większych
problemów, gdyż każdy miał przydzieloną
działkę, za którą był odpowiedzialny, i każdy
wywiązywał się z powierzonych mu zadań najlepiej jak potrafi ł. Dużo dobrego dawały nam
miesięczne superwizje, na których rozmawialiśmy o swoich problemach związanych z realizacją projektu oraz o osobistym kontakcie
z dziećmi. Po zakończeniu projektu spotkała
nas miła niespodzianka, gdyż prezydent mia-
sta złożył nam podziękowania za zaangażowanie oraz pomoc w utrzymaniu świetlicy
i klubu młodzieżowego. Śmiało możemy się
pochwalić, iż udało nam się osiągnąć cel. Umowa miasta na prowadzenie klubu i świetlicy
została przedłużona, klub i świetlica istnieją
do tej pory. Obecnie nasza grupa troszkę zmieniła skład, ale nadal działamy w świetlicach
i próbujemy szukać dotacji, by móc uatrakcyjnić dzieciom pobyt w nich. Dzięki projektowi
zdobyliśmy wiele nowych doświadczeń oraz
umiejętności, zostaliśmy zauważeni jako młodzież, która potrafi zrobić coś dobrego i zmienić coś na lepsze w naszym mieście.
Najważniejsza rada, jakiej możemy udzielić,
to: do grupy dobierajcie sobie dobrych i sprawdzonych ludzi, gdyż w dużej mierze to od nich
zależy rezultat i osiągniecie celu Waszego projektu. Starajcie się również dobrze podzielić
obowiązkami, a na pewno uda Wam się osiągnąć postawione sobie cele.
0095
KONTAKT: MIEJSKI OŚRODEK POMOCY SPOŁECZNEJ W SZCZECINKU,
78-400 SZCZECINEK
TEL.: 094 372 80 00
Antidotum na nudę – szczecineckie warsztaty
promocyjne młodych wolontariuszy
Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Szczecinku
POMYSŁ NA PROJEKT I JEGO TEMATYKA
Pomysł narodził się wśród młodych wolontariuszy Projektu Pomocy Dzieciom „Starszy Brat,
Starsza Siostra”, realizowanego przy Miejskim
Ośrodku Pomocy Społecznej w Szczecinku.
Nasz projekt dotyczył realizacji warsztatów
promocyjnych dla młodych wolontariuszy
działających na rzecz dzieci ze środowisk zagrożonych patologiami. Warsztaty miały służyć
wypracowaniu strategii promocji działań wolontariackich wśród młodych ludzi. Młodzi, aktywni wolontariusze, dostrzegając efekty i sens
swoich działań, wyrazili chęć i potrzebę promowania takich przedsięwzięć w środowisku
lokalnym. Formą realizacji tego pomysłu było
zorganizowanie warsztatów dla wolontariuszy ze Szczecinka i z kilku ośrodków w kraju
o podobnej misji. Tematem zajęć twórczych
był: „Wolontariat młodzieżowy – antidotum na
nudę”, a mottem całego przedsięwzięcia słowa
Poli Gojawiczyńskiej: „Bądź promyczkiem dla
tych, którzy mają mało słońca”.
CELE PROJEKTU
Cele zorganizowania warsztatów to:
1. wypracowanie skutecznego modelu promocji działań wolontariackich młodzieży na rzecz
dzieci ze środowisk zagrożonych i przedstawienie go w formie „AKCJI FINAŁOWEJ”.
2. wymiana doświadczeń młodych wolontariuszy realizujących podobne misje.
3. przygotowanie młodzieży do promowania
postawy otwartości na wolontariat, który nie
jest jeszcze tak powszechny jak w Europie,
a pomaga zdobywać doświadczenie, uczy postawy prospołecznej.
4. dowartościowanie młodych, aktywnych
wolontariuszy poprzez umożliwienie im zdobycia nowych umiejętności i doświadczeń, poszerzenia wiedzy.
NAJWAŻNIEJSZE DZIAŁANIA
I PODZIAŁ ZADAŃ
Przygotowanie projektu obejmowało 5 podstawowych punktów:
1. Powołano grupę inicjatywną: zgłosiło się 12
wolontariuszy, którzy stworzyli zespół odpowiedzialny za realizację projektu, wyłoniono
koordynatora.
2. Dopracowano projekt od strony merytorycznej:
• ustalono zakres tematyczny zajęć warsztatowych;
• zaangażowano profesjonalistów, którzy przeprowadzili zajęcia warsztatowe w wioskach:
muzycznej, plastycznej, dziennikarsko-medialnej, teatralno-kabaretowej, promocyjnoreklamowej;
• opracowano zasady funkcjonowania wiosek:
- wioska muzyczna miała za zadanie przygotować hymn wolontariuszy (opracować tekst
i muzykę) oraz odpowiadała za oprawę muzyczną Akcji Finałowej;
- wioska promocyjno-reklamowa: wypracowanie pomysłu na połączenie wszystkich
elementów promocyjnych powstałych w pozostałych wioskach oraz koordynowanie Akcji Finałowej;
- wioska plastyczna: podczas Akcji Finałowej
miała zaprezentować wykonane wybranymi
technikami plastycznymi prace oraz przygotować projekt plakatu Akcji Finałowej;
- wioska dziennikarsko-medialna: po zapoznaniu się z technikami przekazu dziennikarskiego miała za zadanie opracować materiał promocyjny projektu „Antidotum na
nudę” w lokalnych mediach oraz w trakcie
realizacji warsztatów;
- wioska teatralno-kabaretowa: miała za zadanie przygotować parateatralne przedstawienie pt. „Antynuda” i zaprezentować je
w czasie Akcji Finałowej;
01.06.2003 – 31.10.2003
0096
0097
3. Nawiązano kontakty z ośrodkami z terenu
kraju, gdzie młodzi wolontariusze realizują
zadania na rzecz dzieci ze swoich środowisk:
wybrano 5 ośrodków, zaproszono 12-osobowe
grupy wolontariuszy do udziału w warsztatach.
4. Nawiązano współpracę z profesjonalistami
zaproszonymi do prowadzenia zajęć warsztatowych w poszczególnych wioskach.
5. Przeprowadzono szczecineckie warsztaty
promocyjne:
• zakwaterowano uczestników w grupach,
zgodnie z wyborem wioski,
• opracowano rozkład dnia dla uczestników,
• przedstawiono uczestnikom szczegółowy
program warsztatów,
• przeprowadzono Akcję Finałową, czyli
dokonano prezentacji wspólnego dorobku
wszystkich wiosek na specjalnie przygotowanej scenie w centrum miasta.
Grupa inicjatywna angażowała się w prace na
rzecz projektu na każdym jego etapie – dokonywała podziału zadań i współdecydowała
o ich realizacji.
NASZE PROBLEMY
Projekt był dla nas ogromnym wyzwaniem, po
raz pierwszy realizowaliśmy tak duże zadanie.
Pomimo sprawnej organizacji i dużego nakładu pracy wielu ludzi nie udało się uniknąć
kilku zaskakujących sytuacji. Na etapie przygotowań zmienił się skład grupy inicjatywnej,
3 osoby zrezygnowały z przyczyn osobistych.
Dodatkowego wysiłku wymagało uzupełnienie składu zespołu odpowiedzialnego za realizację projektu.
PODSUMOWANIE PROJEKTU
Dzięki realizacji projektu młodzi ludzie dali
świadectwo, że ich inicjatywa wypłynęła
z wiary we własną misję i przełożyła się na powodzenie całego projektu.
Projekt był niesamowitym, nowym i cennym doświadczeniem młodych ludzi, którzy
sprawdzili się w nowych rolach, zdobyli nowe
umiejętności i przez to podjęli próbę zaszczepienia w innych młodych osobach idei wolontariatu. Zrealizowane w ramach projektu
warsztaty dały możliwość stworzenia kampanii promującej wolontariat młodzieżowy,
a poprzez przeprowadzoną Akcję Finałową
stały się świętem wolontariatu, aktywnej
młodzieży i Programu „Starszy Brat, Starsza
Siostra” w Szczecinku.
Oceniając projekt, można stwierdzić, że pomysł okazał się trafiony, młodzież zaistniała
lokalnie i pokazała innym, że warto i trzeba
mieć misję, bo to pomaga odnaleźć się w trudnej rzeczywistości, uczy pokory i daje możliwość pomagania słabszym.
EFEKTY PROJEKTU „WCZORAJ I DZIŚ”
Realizacja projektu spowodowała, że Program
„Starszy Brat, Starsza Siostra” jest bardziej rozpoznawalny w naszym mieście – właściwie nie
ma placówek oświatowych, pomocowych czy
kulturalnych, które nie znają nazwy, idei czy
logo Programu. Nie ma też w naszym mieście
szkoły, w której przynajmniej niewielka grupa
uczniów nie byłaby z Programem związana
– bądź jako wolontariusz, bądź jako „starszy
brat”, „młodsza siostra”. Program identyfi kowany jest jako znacząca w mieście inicjatywa
profi laktyczna. Ceniony jest również w środowisku pedagogów, psychologów, kuratorów,
pracowników socjalnych.
Najważniejsze jest jednak to, że młodzi ludzie nadal aktywnie angażują się w działania
wolontariackie w ramach Programu „Starszy Brat, Starsza Siostra”. Co roku do udziału
REALIZACJA PROJEKTU SPOWODOWAŁA, ŻE PROGRAM „STARSZY
BRAT, STARSZA
SIOSTRA” JEST
BARDZIEJ ROZPOZNAWALNY
W NASZYM MIEŚCIE
– WŁAŚCIWIE NIE
MA PLACÓWEK
OŚWIATOWYCH,
POMOCOWYCH
CZY KULTURALNYCH, KTÓRE NIE
ZNAJĄ NAZWY,
IDEI CZY LOGO
PROGRAMU.
0098
w Programie zgłasza się około 60 wolontariuszy, a to oznacza, że co roku jesteśmy w stanie
pomóc kolejnej grupie potrzebujących dzieci.
Młodzież, która realizowała projekt „Antidotum na nudę...”, to obecnie studenci studiów
wyższych, którzy „wyemigrowali” ze Szczecinka do dużych ośrodków akademickich. Jesteśmy
z nich dumni, bo docierają do nas informacje
o ich zaangażowaniu w różne formy wolontariatu w miejscach, w których się uczą i mieszkają. To kolejny dowód na to, że ziarno niesienia pomocy innym, które udało nam się zasiać
w młodych ludziach, nadal wydaje owoce.
Działające obecnie grupy młodych wolontariuszy znają projekt zrealizowany przed kilkoma laty przez starszych kolegów w ramach
Programu MŁODZIEŻ. Wydaje mi się, że
ciągłe zainteresowanie Programem „Starszy
Brat, Starsza Siostra” to efekt zrealizowanego
w 2003 r. projektu „Antidotum na nudę –
szczecineckie warsztaty promocyjne młodych
wolontariuszy”.
01.04.2004 – 01.12.2004
U zbiegu czterech kultur
KONTAKT: SŁYSZĘ SERCE
UL. SKARBOWA 28, 91-473 ŁÓDŹ
[email protected]
TEL.: 042 616 09 69
Międzynarodowe Stowarzyszenie Pomocy „Słyszę Serce”
B
yliśmy grupą wolontariuszy, którzy
czynnie uczestniczyli w zajęciach świetlicowych prowadzonych przez Stowarzyszenie „Słyszę Serce”. Choć zajęcia zawsze
były ciekawe, my chcieliśmy stawić czoła nowym wyzwaniom. Często słyszeliśmy o jakichś projektach, działaniach prowadzonych
w stowarzyszeniu, ale sami nie wiedzieliśmy,
na czym to wszystko dokładnie polega. Niezawodna w tej kwestii okazała się nasza „pierwszoplanowa dowodząca” Justyna. Jak przystało na fizyka, skrupulatnie przebrnęła przez
wszystkie informacje dotyczące tego, gdzie
i kiedy możemy ubiegać się o wsparcie naszego
pomysłu. Na jednym ze spotkań podzieliliśmy
się wiedzą na temat Programu MŁODZIEŻ
– przyznam, że większość z nas, zdecydowana
większość, pierwszy raz usłyszała o takim wynalazku, a o Akcji 3. nie wspomnę, ale przecież
spotykaliśmy się m.in. po to, aby nauczyć się
czegoś nowego.
Nasza grupa była dość specyficzna. Pomijając to, że część z nas miała problemy w domu,
a nawet z prawem, byliśmy typową mieszanką
religijno-kulturową. Niektórzy z nas spotykali się w szkole i na podwórku z niechęcią ró-
wieśników tylko dlatego, że byli pochodzenia
żydowskiego albo chodzili na nabożeństwa do
cerkwi, albo że w domu pielęgnowano u nich
przekonanie, iż Łódź należy do Żydów. Chcieliśmy to zmienić, bo byliśmy dla siebie równi.
Tu, w świetlicy, nie zwracaliśmy na takie rzeczy uwagi. Ponadto w Łodzi co roku obchodzony jest Festiwal Dialogu Czterech Kultur,
który stał się bodźcem do naszych działań.
Dodatkowo szum wokół wstąpienia Polski do
Unii, pielęgnacji świadomości piękna lokalnego, akceptacji odmienności skłonił nas do
refleksji nad tym, jakie jest nasze miasto, jacy
ludzie tu mieszkają, jacy jesteśmy my sami.
Działań było bardzo, bardzo dużo, ale pełni
energii i w poczuciu odpowiedzialności zabraliśmy się do pracy. Projekt „U Zbiegu Czterech
Kultur” składał się z dwóch etapów. W pierwszym etapie dwanaścioro młodych osób – czyli
nasza grupa – uczestniczyło w cyklu szkoleń
i warsztatów, które przebiegały w dwóch kierunkach. Jedne dotyczyły miasta Łodzi (jego
historii, mieszkańców, imprez kulturowych)
– dodam, że tych zajęć było tak dużo, że nie
zawsze chciało nam się w nich uczestniczyć.
Choć każdy z nas był odpowiedzialny za zor-
ganizowanie jednego z nich, to część z nas „na
chwilę” odpadła z projektu, zresztą ta piękna pogoda i zbliżające się wakacje... Drugie
zajęcia poświęcone były umiejętności pracy
z dziećmi.
W drugim etapie projektu wykorzystaliśmy
zdobyte umiejętności i podczas półkolonii
sami organizowaliśmy zajęcia z zakresu wiedzy o Łodzi dla dwudziestu podopiecznych
świetlicy. Był lipiec. Większa część projektu za
nami, a my naprawdę czuliśmy się już zmęczeni. Prawdą jest, że organizacja półkolonii dużo
nas nauczyła i otrzymaliśmy pomoc ze strony
innych stowarzyszeniowych wolontariuszy,
ale niektórych z nas to wszystko przerosło. Po
drodze odeszła Justyna – nasze „guru”. Jednak nie miało to dużego wpływu na realizację
projektu, ale to ona była duchem, który w nas
wstąpił przy pisaniu tego pomysłu.
Do końca projektu zostało niewiele czasu. Teraz jeden z najbardziej pracochłonnych etapów. Zorganizowany w listopadzie Konkurs
Plastyczny dla dzieci ze szkół podstawowych
był bardzo ciekawym przedsięwzięciem, poprzedzonym wielotygodniową ciężką pracą
0099
0100
BYLIŚMY DUMNI,
ŻE MY, MŁODZI
(CZASEM GNIEWNI) POTRAFILIŚMY
ZMOTYWOWAĆ
MŁODSZYCH KOLEGÓW DO KREATYWNEGO DZIAŁANIA,
WYKAZANIA SIĘ
ARTYSTYCZNYM
TALENTEM.
kilku z nas, choć zdobyte doświadczenie pomogło nam w dalszej pracy w świetlicy. Dzieciaki – ciekawe świata, pełne szalonych pomysłów – przedstawiły Łódź taką, jaką znają
i tak, jak ją widzą. Sami byliśmy zaskoczeni, jak
nasi młodsi koledzy przedstawili nasze miasto.
Co ważne, dzięki wystawie zorganizowanej
w Muzeum Kinematografii społeczność miasta
zapoznała się z twórczością młodych ludzi. Byliśmy dumni, że my, młodzi (czasem gniewni)
potrafi liśmy zmotywować młodszych kolegów
do kreatywnego działania, wykazania się artystycznym talentem. Uczestnicy pokazali swoje
miasto tak, jak je widzą – własnymi oczami –
a mieszkańcy Łodzi mogli zobaczyć ją od strony, od której nigdy jej nie znali i prawdopodobnie nie poznaliby, gdyby nie wystawa. Naładowani pozytywną energią spojrzeli na Łódź
oczami dziecka – wcale nie była szara i ponura,
ale kolorowa i piękna.
cyferek, setkami pytań bez odpowiedzi. Skoro
do tej pory Program MŁODZIEŻ o nic się nie
upomina, to chyba poszło wszystko zgodnie
z planem (nie licząc małych potknięć).
Dziś nasza grupa inicjatywna już nie istnieje, zostały jednostki, które raczej pomagają
w działaniach świetlicowych, aniżeli są jej
uczestnikami. Mają przecież przygotowanie
– dało im je uczestnictwo w zajęciach projektowych. Dzięki realizacji projektu nauczyliśmy
się rozsądniej mierzyć siły na zamiary. Nie
wystarczy mieć stertę fajnych pomysłów – najlepiej wybrać jeden, dwa i im poświęcić czas
i energię, niż dziesięć i wypalić się w połowie.
Czy było warto? Nie zamieniłabym czasu poświęconego realizacji projektu na żaden inny.
Powodzenia!
Agata Sarzała
Wraz z nadchodzącym końcem roku kończyła
się nasza historia. Uff, to było kilka miesięcy
ciężkiej pracy, ale warto było. A co z rozliczeniem? Zajęło się nim nasze „projektowe guru”,
bo my nie dalibyśmy rady. Zresztą widzieliśmy,
jak się męczyła nad stertą papierków, tysiącem
01.02.2005 – 30.06.2005
Studio muzyki i tańca
Grupa taneczna „Boston” przy Gminnym Centrum Kultury
J
esteśmy młodymi ludźmi, zamieszkującymi niewielką miejscowość Łobżenicę
w województwie wielkopolskim, liczącą
3200 mieszkańców. Znaliśmy się od dawna – ze
szkoły, podwórka. Jednak z czasem dojrzewała
w nas myśl stworzenia czegoś, co pozwoli nam
na samorealizację, jak również spowoduje, że
zostaniemy dostrzeżeni w naszym środowisku. Stąd pomysł stworzenia grupy tanecznej
„Boston”.
W chwili tworzenia grupy było nas zaledwie
sześcioro. Kiedy rozpoczęliśmy działalność,
grupa zaczęła się rozrastać, co nas bardzo ucieszyło, ponieważ zobaczyliśmy, że robimy coś,
co jest akceptowane w środowisku, zwłaszcza
w kręgach młodzieżowych. Ponieważ nasze
działania zaktywizowały pewną grupę młodzieży, wyciągnęliśmy ją z marazmu, nauczyliśmy umiejętnie wypełniać czas wolny. Spotykaliśmy się bardzo często na próbach, na
które każdy z nas niecierpliwie czekał. Próby,
oprócz tego, że była to nauka tańca, stały się
również spotkaniami integracyjno-towarzyskimi. Nasza grupa na tych spotkaniach zaczęła realizować swoje zamierzenia artystyczne. Po pewnym czasie okazało się, że staliśmy
się bardzo kreatywną grupą młodzieży, która
nie tylko tworzy nowe układy sceniczne, ale
musi zdobywać fachową wiedzę na temat choreografii, muzyki i tańca, co rozszerzyło nasze
horyzonty.
Po zakończeniu projektu funkcjonujemy w tej
grupie do dnia dzisiejszego, dalej realizując
swoje zamierzenia artystyczne, jak uprzednio
biorąc udział w próbach i występach artystycznych. Udział w projekcie pozwolił nam
uwierzyć w to, że też coś potrafimy, że możemy stworzyć coś ze swoich własnych pragnień
i dokonań. Wszystkich młodych ludzi zachęcamy do uczestnictwa w różnych programach,
które ich aktywizują. Jesteście coś warci!
KONTAKT: GMINNE CENTRUM KULTURY
UL. ZŁOTOWSKA 16 A, 89-310 ŁOBŻENICA
[email protected]
0101
KONTAKT: ŚLĄSKIE STOWARZYSZENIE EDUKACJI I REHABILITACJI
OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH „AKCENT”, UL. RATAJA 14,
40-837 KATOWICE, TEL.: 032 204 50 96
Happy Happening
HAPPY PEOPLE
K
iedy pisaliśmy nasz projekt, by na
31 października 2004 roku złożyć
wniosek do Narodowej Agencji, taniec był dla nas tylko mglistym wspomnieniem, a występ, który zaplanowaliśmy na
maj – ogromnym wyzwaniem. Dziś, kiedy
od rozpoczęcia projektu „Happy Happening”
minął rok, czujemy, że taniec jest naszą pasją,
dla której warto poświęcać swój wolny czas, a
występy publiczne to chwile, na które czekamy z utęsknieniem i które wyznaczają dla nas
początki nowych fascynacji.
waliśmy na przystani żeglarskiej przy Jeziorze
Żywieckim, a nasz majowy happening miał
przedstawiać opowieść bitwy morskiej, w której walka, bohaterstwo i honor żeglarzy okrętu
Cumberland miały być tym, czym chcieliśmy
zafascynować widza. Stało się jednak inaczej,
nie wiem dokładnie dlaczego, w jaki sposób
i nie wiem kiedy nasza praca sceniczna zwróciła się w innym kierunku. Odrzuciliśmy dotąd
przygotowywane sceny i rozpoczęliśmy pracę
nad nowymi. Z bohaterskich żeglarzy staliśmy
się po prostu parkowymi rzeźbami.
W lutym 2005 roku rozpoczęła się nasza przygoda z projektem (choć w trakcie jego trwania, a szczególnie rozliczania, skłonni byliśmy
używać też innych określeń, między innymi:
wróg, beznadzieja, morderstwo, udręka, głupota i wiele, wiele innych). Gotowi do pracy,
zmotywowani długim, czteromiesięcznym
czekaniem, rzuciliśmy się w wir jego realizacji. Pomysłów na nadanie charakteru naszym
warsztatom było mnóstwo. Na początku chcieliśmy przygotować widowisko żeglarskie, cały
czas słuchaliśmy szant, malowaliśmy okręty,
wiązaliśmy węzły żeglarskie na linach. Choreograficzne warsztaty wyjazdowe zaplano-
5 maja 2005 roku na scenę naszego Happy
Happeningu pt. „Park Rzeźb” weszliśmy skupieni, skoncentrowani, ubrani na szaro, z „kamiennymi” twarzami umalowanymi na biało.
Tańczyliśmy w holu Biblioteki Śląskiej w Katowicach, wzbudzając nie tylko zainteresowanie zaproszonych przez nas gości, ale również
czytelników biblioteki, którzy z książkami
w rękach próbowali zrozumieć nasze przesłanie. A to, co mieliśmy do powiedzenia, jest dla
nas naprawdę ważne: jak rzeźby, które ożywają
w parku: słysząc muzykę, zaczynają tańczyć,
tak i my pod wpływem różnych sygnałów świata chcemy działać i włączać się w działania…
Występ wypadł wspaniale, powtarzaliśmy go
kilka razy, a skupiona wokół nas publiczność
za każdym razem nagradzała nas gromkimi
brawami.
Finał projektu dodał nam sił i energii. Mieliśmy wrażenie, że oklaski, które za każdym razem rozbrzmiewały wokół nas, nagradzały nie
tylko nasz kilkunastominutowy występ, ale
całą kilkumiesięczną pracę. Na scenie okazywaliśmy drzemiące w nas emocje: trud wszystkich prób i warsztatów, momenty zawahania,
chwile promienne i radosne, które wspólnie
dane nam było przeżywać, oraz tremę, która
towarzyszyła nam przy wejściu na scenę, po
czym szybko gdzieś ulatywała, jakby niewidzialnie łączyła się z dźwiękami muzyki, do
której tańczyliśmy.
Występ happeningowy sprawił, że staliśmy się
naprawdę Happy People! Czuliśmy się spełnieni, szczęśliwi, zrealizowani. Wiedzieliśmy,
że wszystko doskonale się udało i że na ten
sukces w pełni zapracowaliśmy. A chwilami
naprawdę nie było łatwo, szczególnie kiedy na
rzecz projektu musieliśmy rezygnować z niektórych przyjemności, kiedy musieliśmy zary-
01.02.2005 – 25.05.2005
0102
0103
wać noce, aby dopilnować wszystkiego, kiedy
musieliśmy brać na swoje barki nowe zadania,
bo nie wszyscy z naszej grupy czuli się w pełni
odpowiedzialni za projekt. Jednak nie można
jednoznacznie powiedzieć, że były to złe doświadczenia, bowiem dzięki nim dzisiaj wiemy, na kim można tak naprawdę polegać.
Harmonogram projektu zakładał jeden występ, myśleliśmy co prawda o kolejnych, ale
chyba nikt z nas nie spodziewał się aż takiego zaangażowania i tak pięknej kontynuacji.
Z naszym „Happy Happeningiem” kilkukrotnie pojawiliśmy się na scenach śląskich
teatrów, towarzyszyliśmy wielu imprezom
o różnej randze i tematyce. Doskonale odnaleźliśmy się również w katowickiej edycji zeszłorocznego ETMu – choć muszę przyznać,
że betonowa podłoga i temperatura bliska
zeru w Szybie Wilsona (który nie tak łatwo
było nam odnaleźć), nie wpływały zbyt korzystnie na nasze zdrowie, ale pasja wymaga
ofiary, więc z pokorą ją ponieśliśmy.
Dzięki realizacji tego projektu powstała grupa taneczna i choreograficzna, która w swych
przedstawieniach szokuje i wzrusza widza. Po-
zwala innym przystanąć i chwilę się zastanowić, bo nasz przekaz nie polega jedynie na ustawianiu na scenie kombinacji z ciał, ale to krzyk,
za pomocą którego pokazujemy innym emocje
i uczucia. Kiedy wychodzimy na scenę, widz
nie widzi już w nas ludzi, którzy jeszcze przed
chwilą niezdarnie wdrapywali się po schodach,
bo wyobraźnia architektów nie podpowiedziała im, że miejsce to może kiedyś odwiedzić
ktoś o specjalnych potrzebach. Nie zaprojektowano więc windy, tylko przepiękne śliskie
marmurowe schody, często otulone czerwonym dywanem, który dla niepełnosprawnych
stwarza dodatkowe niebezpieczeństwa. Schody
ze wspaniałymi, cudownie przyozdobionymi
poręczami, ale niestety w ogóle niefunkcjonalnymi, bo pewnie nigdy nie miały służyć
komuś jako wsparcie, lecz miały podkreślać
przepych, powagę, dostojność owych miejsc
kultury. Widz nie odbiera nas także jako tych,
którym jeszcze przed chwilą zajęto oznakowane
miejsce do parkowania, tych którzy szturchani
„w przejściu” (!) przez innych czekali na pana
z ochrony, który w panice i przerażeniu szukał
kluczy (rzadko używanych, boję się powiedzieć,
że nigdy) do przejść przystosowanych dla osób
niepełnosprawnych.
Projekt spowodował, że uwierzyliśmy w siebie
i w nasze umiejętności, sprawił, że na scenie czujemy się pewnie i bezpiecznie. Choć nasze ruchy nie są tak płynne jak zawodowych tancerzy,
a nasz sposób poruszania się na scenie czasem
szokuje widza, wiemy, że to co robimy ma sens.
A fakt, iż większość naszej grupy to niepełnosprawni tancerze, w trakcie spektaklu dla widza
przestaje mieć znaczenie. Bo ludzie przychodzą
oglądać nas, a nie niepełnosprawnych.
Dużą rolę w rozumieniu tego, co robimy odegrali
nasi przyjaciele ze Śląskiego Teatru Tańca w Bytomiu. To oni otaczali nas opieką podczas prób,
dawali nam pierwsze wskazówki, wspierali nasze
pierwsze kroki na scenie. To oni pokazali, że wózek inwalidzki może być atrakcyjny na scenie, że
można go wykorzystać inaczej niż tylko na nim
jeżdżąc i że z powodzeniem może się na niego
wdrapać zdecydowanie więcej niż tylko jedna
osoba. To oni otwarli nasze umysły, wykorzystali nasze ciała, nadali naszym, często niezdarnym, ruchom cudowną płynność. To oni przede
wszystkim sprawili, że pokochaliśmy taniec.
Choć dziś (po zakończeniu naszego projektu) nasza grupa nie występuje już w pełnym
DZIĘKI REALIZACJI TEGO
PROJEKTU POWSTAŁA GRUPA
TANECZNA
I CHOREOGRAFICZNA, KTÓRA
W SWYCH
PRZEDSTAWIENIACH SZOKUJE
I WZRUSZA
WIDZA.
0104
składzie, część z Happy People pozostała
i nadal trwa przy tańcu, spotyka się na próbach
w teatrze, opracowuje nowe układy, dobiera muzykę oraz przygotowuje się do nowych
występów. Nasz projekt nadal się realizuje, zatacza coraz szersze kręgi, nie tylko daje nam
motywację i wiarę oraz możliwość własnego
rozwoju, ale pozwala wskazywać drogę innym.
Zaczynaliśmy jako niewielka grupa z Katowic,
teraz mamy okazję tańczyć z ludźmi z całego
regionu. My dzięki „Happy Happeningowi”
zachorowaliśmy na taniec. Jest dla nas radością, pasją, sensem życia! To nałóg, z którego
nie chcemy się uwolnić; to choroba, z której nie
chcemy się wyleczyć!
Joanna Zarzycka,
Koordynator projektu
01.09.2004 – 30.06.2005
Wolontariat w obiektywie
KONTAKT: STOWARZYSZENIE CENTRUM WOLONTARIATU
W SŁUPSKU, AL. SIENKIEWICZA 7/23, 76-200 SŁUPSK
[email protected], TEL.: 059 840 13 70
Klub Młodego Fotografa
W
ramach projektu grupy inicjatywnej Klub Młodego Fotografa oraz
Klub-net składającej się z ok. 30
osób udało się zorganizować warsztaty fotograficzne z osobami niepełnosprawnymi
i wystawę fotograficzną ukazującą działalność
młodych wolontariuszy.
Jesteśmy uczniami II LO im. A. Mickiewicza
w Słupsku, grupą wolontariuszy ze szkolnego
Klub-netu, działającą przy słupskim Centrum
Wolontariatu. Od listopada 2003 r. angażujemy się w działania na rzecz społeczności lokalnej w zakresie pomocy społecznej, organizujemy wiele akcji, m.in. czytamy bajki dzieciom w szpitalu, odwiedzamy osoby starsze
w Dziennym Domu Pomocy Społecznej, osoby
chore w hospicjum.
wśród młodzieży. Uczestniczyliśmy w projekcie
Klub-netu „Ubóstwo oczami młodych”, który
związany był z fotografią artystyczną. Spowodowało to wzrost zainteresowania fotografią
w naszym środowisku. Dlatego postanowiliśmy podjąć wyzwanie i napisać projekt, który
pozwoliłby nam rozwijać swoje zainteresowania fotograficzne oraz chęć pomocy osobom
potrzebującym, zwłaszcza naszym niepełnosprawnym rówieśnikom. Wolontariat jest
sposobem na aktywne spędzanie wolnego
czasu, daje możliwość poznania ciekawych
ludzi, a także służy pomocą drugiej osobie.
Chcieliśmy, aby nasi niepełnosprawni rówieśnicy mogli poszerzyć swoje zainteresowania,
umiejętności, razem z nami pogłębiać wiedzę
na temat fotografii na wspólnych warsztatach.
Nasze działania podzielone były na grupy za-
Przed powołaniem naszej grupy zespołowo
i indywidualnie zajmowaliśmy się pracą na
rzecz osób potrzebujących pomocy i wsparcia, w domach opieki społecznej, szpitalach,
a także hospicjach i świetlicach terapeutycznych. Członkowie naszej grupy uczestniczyli
w międzynarodowym projekcie Klub-net, w ramach którego promowaliśmy ideę wolontariatu
daniowe: fotograficy uczestniczący regularnie
w warsztatach fotograficznych, prowadzący
warsztaty z osobami niepełnosprawnymi, osoby
odpowiedzialne za promocję projektu, ale także
na bieżąco dzieliliśmy się na grupy przy organizacji wystawy i wyjazdów integracyjnych.
Realizacja projektu pozwoliła nam rozwijać
swoje zainteresowania oraz nauczyć fotografii osoby niepełnosprawne. Początkowo obawialiśmy się, że nie damy rady sprostać tak
ogromnemu wyzwaniu. Ale udało się!!!
Dzisiaj każdy z nas z uśmiechem wspomina dni, kiedy uczyliśmy się, jak robić zdjęcia.
Teraz możemy pochwalić się swoimi sukcesami, konkursami fotograficznymi, ale przede
wszystkim przyjaźnią zawiązaną z osobami
niepełnosprawnymi.
0105
0106
KONTAKT: [email protected]
WWW.SIRA.ORG.PL
Biuro Pośrednictwa Wolontariatu w Bydgoszczy
Stowarzyszenie Inicjatyw Regionalnych „Alternatywa”
KIM JESTEŚCIE, JAK SIĘ POZNALIŚCIE?
Większość grupy poznała się na studiach w latach 1998–1999 w ówczesnej Wyższej Szkole Pedagogicznej w Bydgoszczy. Zaczęliśmy robić coś
więcej, niż tylko chodzić na wykłady, a po nich
na piwo. Zaangażowaliśmy się w działalność
w reaktywowanym w Bydgoszczy po kilku latach
nieobecności Zrzeszeniu Studentów Polskich.
W ZSP poznaliśmy studentów innych uczelni
(głównie Akademii Techniczno-Rolniczej). Po
pewnym czasie uznaliśmy, że studencki charakter
ZSP trochę nas ogranicza, więc powołaliśmy do
życia nową organizację – Stowarzyszenie Inicjatyw Regionalnych „Alternatywa”. W nowej organizacji mogliśmy podjąć działania, które nie miały już typowo studenckiego charakteru. Pierwsze
inicjatywy obejmowały działania na rzecz zaUZNALIŚMY, ŻE
pobiegania patologiom społecznym (spektakle
DOBRZE BYŁOBY
antynarkotykowe, koncerty antyalkoholowe,
STWORZYĆ MIEJSCE,
konkursy o uzależnieniach) czy też działania na
W KTÓRYM DOSTĘPrzecz promocji zdrowia (badania profilaktyczne).
NE BYŁYBY OFERTY
W 2002 r. pojawił się pomysł stałej całorocznej iniORGANIZACJI,
cjatywy – Biura Pośrednictwa Wolontariatu.
INSTYTUCJI,
W KTÓRYCH
MOŻNA SPOŁECZNIE
PRACOWAĆ, ZYSKUJĄC DOŚWIADCZENIE, POZNAJĄC
NOWYCH LUDZI
I DAJĄC COŚ Z SIEBIE.
SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ?
Pomysł zrodził się w głowie przewodniczącego
Stowarzyszenia Piotra Andrzeja Krzyżaniaka.
W wielu naszych dotychczasowych akcjach
brały udział dodatkowe osoby, które dowiadywały się o naszej działalności często przypadkowo. Uznaliśmy, że dobrze byłoby stworzyć
miejsce, w którym dostępne byłyby oferty organizacji, instytucji, w których można społecznie pracować, zyskując doświadczenie, poznając nowych ludzi i dając coś z siebie (wówczas
nie używaliśmy jeszcze nazwy „oferty pracy
wolontarystycznej”). Pomysł był o tyle nowatorski, że w tamtym okresie w Bydgoszczy nie
było żadnego centrum wolontariatu czy organizacji pośredniczącej pomiędzy wolontariuszami a organizacjami.
JAKA BYŁA TEMATYKA PROJEKTU
I NAJWAŻNIEJSZE ZADANIA?
Celem projektu było stworzenie Biura Pośrednictwa Wolontariatu w Bydgoszczy przy Stowarzyszeniu Inicjatyw Regionalnych „Alternatywa”. Do jego zadań według założeń należało
m.in. pozyskiwanie wolontariuszy, przygotowywanie szkoleń z zakresu wolontariatu, prowadzenie punktu informacyjno-doradczego
o wolontariacie, promowanie idei wolontarystycznych oraz zdobywanie ofert pracy wolontarystycznej dla osób chcących bezpłatnie
pomagać innym. Budżet projektu obejmował
wyposażenie oraz utrzymanie (czynsz, prąd,
telefon) w pierwszym okresie biura, jego promocję (m.in. przy pomocy plakatów i ulotek),
zorganizowanie szkoleń, stworzenie strony
internetowej.
JAK PODZIELILIŚCIE SIĘ
POSZCZEGÓLNYMI ZADANIAMI?
Starsi członkowie grupy inicjatywnej zajęli
się etapem przygotowawczym. Zdobyli środki finansowe na częściowe wyposażenie biura
(stół, komputer, szafy) oraz pierwsze kserowane ulotki i plakaty. Zarząd Stowarzyszenia
pilnował spraw formalno-prawnych oraz finansowych.
Celem młodszej części grupy było zapewnienie
sprawnego funkcjonowania Biura poprzez:
• pełnienie dyżurów w Biurze,
• aktywne poszukiwanie wolontariuszy (dystrybucja plakatów i ulotek),
• nawiązywanie współpracy z instytucjami
zainteresowanymi pomocą wolontariuszy (np.
świetlice środowiskowe, domy pomocy społecznej, ośrodki pomocy społecznej, domy kultury, domy dziecka, schroniska dla zwierząt),
0107
• informowanie o naszej inicjatywie lokalnych mediów,
• docieranie do różnych grup i środowisk
w celu włączania ich w realizację projektu.
Grupa dążyła również do wypracowania
efektywnego sposobu pozyskiwania wolontariuszy oraz stworzenia systemu wdrażania
ich do bezpłatnych prac, dzięki którym wolontariusze zyskiwali nowe umiejętności oraz
doświadczenia. Grupa nawiązała kontakty
z instytucjami oraz osobami potrzebującymi
wsparcia. Większość członków grupy brała udział w szkoleniach dla koordynatorów
wolontariuszy. Następnie prowadziła, poza
zatrudnionymi specjalistami, szkolenia dla
wolontariuszy (np. „Prawa wolontariusza”,
„Wolontariat europejski”).
towi pracownicy bali się, że zostaną zwolnieni
i zastąpieni przez wolontariuszy; władze instytucji nie chciały przyjmować wolontariuszy,
twierdząc, że to dla nich kłopot;
c/ wolontariusze: niektórzy wolontariusze
szybko zniechęcali się do pracy i odchodzili
z wybranej przez siebie instytucji.
CO DZIAŁO SIĘ PO ZAKOŃCZENIU
WSZYSTKICH DZIAŁAŃ?
Pozyskaliśmy środki fi nansowe na kontynuowanie projektu z programu Małych Grantów Ambasady Amerykańskiej w Polsce. Pozwoliło to na dalsze organizowanie szkoleń,
promocję i utrzymanie biura oraz wydanie 6
numerów biuletynu informacyjnego „Lokalny Informator o Wolontariacie”.
CO ROBIMY TERAZ?
JAKIE POJAWIŁY SIĘ PROBLEMY NA RÓŻNYCH ETAPACH PROJEKTU?
Trudności:
a/ media: spotykaliśmy się z obojętnością
mediów przy próbach zainteresowania ich naszym projektem;
b/ instytucje: wiele instytucji nie było przygotowanych na przyjęcie wolontariuszy, eta-
Biuro nadal funkcjonuje i się rozwija. Od niedawna prowadzi w Bydgoszczy specjalistyczne
programy wolontariackie, takie jak: wolontariat studencki lub wolontariat biznesu. Oferty
pracy wolontariackiej są publikowane na stronie internetowej Stowarzyszenia. Ponadto stowarzyszenie regularnie organizuje szkolenia
dla przyszłych wolontariuszy.
CO DAŁA REALIZACJA PROJEKTU?
Realizacja projektu pozwoliła nam zdobyć
nowe doświadczenia, które przydały się w życiu zawodowym. Praca wolontariacka z pewnością uwrażliwiła nas na potrzeby drugiego
człowieka, co już teraz procentuje. Bezrobotni absolwenci zdobyli nowe umiejętności, co
w dłuższej perspektywie przydało się w pracy
zawodowej.
RADY DLA INNYCH GRUP
1. Bardzo dokładnie należy skalkulować budżet, aby w trakcie realizacji projektu nie pojawiły się problemy dotyczące niedoszacowania
kosztów.
2. Bardzo ważny jest podział obowiązków
w grupie i wyraźny podział kompetencji.
15.05.2005 – 15.12.2005
KONTAKT: STOWARZYSZENIE „ŻYJ TWÓRCZO”
UL. ŁUKASIŃSKIEGO 8 A/ 7,
11-440 RESZEL
Różnie widziane
0109
Niezależna Grupa Reporterów przy Stowarzyszeniu „Żyj Twórczo” w Reszlu
W
trakcie projektu zorganizowaliśmy
zajęcia dla trzech grup: fi lmowej,
fotograficznej i dziennikarskiej.
Odbyły się warsztaty i spotkania z dziennikarzami i fi lmowcami. Napisaliśmy scenariusz
i zmontowaliśmy swój fi lm, wydaliśmy własną gazetkę. We wrześniu byliśmy w Warszawie. W listopadzie zorganizowaliśmy wyjazd
warsztatowy dla wolontariuszy. Efektem naszego projektu są: fi lm pt. „Siedem do szczęścia powodów”, gazetka „Różnie widziane”,
wystawa fotograficzna, pozyskanie wolontariuszy, którzy nadal pracują w Domu Pomocy
Społecznej.
Niezależna Grupa Reporterów to: Payo, Iwan,
Emila, Bartek, Agata, Ewa, Maciek i Daniel.
Ewa to zagorzała matematyczka, Payo – ambitny gitarzysta, Bartek – zapalony fotograf,
Emila i Agata – wokalistki zespołów rockowych, Daniel – zapalony motocyklista, Iwan
i Maciek – studenci-informatycy. Właśnie
ta grupa ludzi o różnych zainteresowaniach
i charakterach postanowiła nagrać fi lm o kobietach z Domu Pomocy w Bisztynku. Dodajmy, że wszystko dzieje się w czasie wakacji.
Nikt z nas nie był dotychczas w domu opieki,
nikt nie miał doświadczenia w pracy z ludźmi
psychicznie chorymi. Chcieliśmy być wolontariuszami-reporterami, pomagać i poznać losy
ludzi, którzy tam mieszkają.
TAK SIĘ ZACZĘŁO...
Pomysł na wakacje i na fi lm zrodził się o wiele
wcześniej. Bartek i Emila chcieli zasmakować
dziennikarstwa, więc napisali projekt. Pozostali dołączyli potem – nikt nie spodziewał się,
że znajomi z warsztatów muzycznych zechcą
zająć się fi lmem, przypadek sprawił, że w ogóle
powiedzieliśmy im o projekcie.
Męską część załogi interesował montaż
i techniczne sprawy związane z filmem, inni
myśleli o wywiadach i poznawaniu pracy reportera. Zaplanowaliśmy, że Emila i Agata
zajmą się redagowaniem gazetki, będą robiły
wywiady i opiszą wszystko, co się wydarzy.
Bartek i Maciek będą fotografowali, Iwan
i reszta brygady napiszą scenariusz i zajmą
się filmem. Do współpracy zaprosiliśmy
również wolontariuszy. Plan był dobry, ale
wymykał się czasem spod kontroli. Scenariusz chcieli pisać wszyscy... film zdominował nasz projekt.
NIE BYŁO ŁATWO...
Czerwiec 2005 r.
Spod reszelskiego zamku wyrusza nasza grupa reporterów. Droga nie jest długa i po chwili jesteśmy w DPS w Bisztynku. Wchodzimy
na teren ośrodka. Podbiega do nas dziewczyna: „Cześć. Jestem Agnieszka, a wy?” – pyta.
Grzecznie odpowiadamy i czekamy na to, co
wydarzy się dalej. Jesteśmy zdani sami na siebie. Agnieszka wylewnie wita wszystkich po
kolei. Uśmiechamy się, ale co dalej, jak się zachować? Staramy się być mili, jednak cała sytuacja jest dość niecodzienna i wzbudza w nas
niepokój. Poznajemy innych pensjonariuszy,
wielu z nich nie chodzi i nie mówi. Ta pierwsza wizyta była trudna. Tak naprawdę to był
szok. Jednak następnego dnia znowu chcieliśmy jechać do ośrodka. W lipcu często wyjeżdżamy do Bisztynka. Jest już scenariusz,
przyjechał pan Jacek, więc nagrywamy materiał fi lmowy. Już dobrze znamy dziewczyny
– „nasze dziewczyny” z ośrodka. Umawiamy
się na wspólne ognisko, grę w piłkę. Przyjmują nas jak dobrych znajomych i jest to bardzo
miłe. Cieszą się, że nagrywamy fi lm o nich.
Jaki będzie ten fi lm? Czy uda nam się pokazać to, co ważne? Już wiemy, że będzie to fi lm
JESTEŚMY ZDANI
SAMI NA SIEBIE.
AGNIESZKA WYLEWNIE WITA
WSZYSTKICH PO
KOLEI. UŚMIECHAMY SIĘ, ALE
CO DALEJ, JAK SIĘ
ZACHOWAĆ?
0110
o niezwykłych dziewczynach z Domu Pomocy Społecznej w Bisztynku.
Wieczór, wracamy do Reszla. W busie ożywiona rozmowa. Dużo wrażeń i parę rzeczy chcemy przegadać na gorąco. Okazuje się, że nasz
motocyklista podczas wizyty w DPS musiał
„bawić się” w psychologa, że Ewa – matematyczka zapomnieć na chwilę o liczbach i poczuć się bardziej humanistką, a Agata to urodzona wolontariuszka. Już wiemy, że wszyscy
zyskujemy nie tylko nowe doświadczenia, ale
powoli nawiązujemy nowe przyjaźnie.
PO OSTATNIEJ
WIZYCIE W OŚROD-
W WARSZAWIE...
KU BYLIŚMY
Do Warszawy wyjechaliśmy na początku
września. Mieliśmy tu okazję „od kuchni”
poznać pracę fi lmowców, dziennikarzy prasowych i radiowych.
Pierwszego dnia pełni zapału udaliśmy się do
jednej z rozgłośni radiowych – do Radia Józef.
Obserwowaliśmy pracę dziennikarzy i udzieliliśmy wywiadu na antenie. Potem wizyta
w redakcji „Newsweek Polska”.
W „LEKKIM SZOKU”,
NASZA WRAŻLIWOŚĆ ZOSTAŁA
WYSTAWIONA NA
OGROMNĄ PRÓBĘ.
WIEDZIELIŚMY,
BYLIŚMY PRZYGOTOWANI NA TRUDY,
(wersja dla TVP). Mogliśmy zobaczyć, jak zawodowcy pracują przy nagrywaniu kolejnych
scen i było to dla nas nie lada doświadczenie,
bo nie tylko podpatrywaliśmy pracę operatorów, charakteryzatorów i kamerzystów, ale
również spotkaliśmy znanych aktorów.
W Warszawie nasza ekipa „zarwała kilka nocek” w montażowni, pracując nad własnym
filmem z panią Anią. Tu odbywały się kilkugodzinne dyskusje z zaprzyjaźnionymi filmowcami na temat ostatecznej koncepcji fi lmu. Muszę
przyznać, że była to twórcza i wyczerpująca praca. Ważne, że każdy mógł zgłaszać swoje pomysły i uwagi. Chłopcy wielokrotnie dokonywali
korekt. Wena twórcza nas nie opuszczała. Czy
wszyscy artyści pracują nocą?
Dzięki wizycie w Warszawie wiemy, jak „na
żywo” wygląda praca reporterów. Trzeba
przyznać, że nie jest to lekki kawałek chleba.
W dodatku chleba jedzonego w pośpiechu, bo
oni zazwyczaj robią wszystko w ciągłym biegu
i wszędzie są spóźnieni.
ALE „WIEDZIEĆ”
A „DOŚWIADCZAĆ”
TO DWIE RÓŻNE
RZECZY.
Kolejny dzień w Warszawie – grupa reporterów z Reszla przybyła na plan fi lmu „Pitbul”
CO DAŁA NAM REALIZACJA PROJEKTU
Poznaliśmy i zrozumieliśmy świat ludzi nie-
pełnosprawnych, którzy mieszkają w DPS. Po
ostatniej wizycie w Ośrodku byliśmy w „lekkim szoku”, nasza wrażliwość została wystawiona na ogromną próbę. Wiedzieliśmy, byliśmy przygotowani na trudy, ale „wiedzieć”
a „doświadczać” to dwie różne rzeczy. Trwaliśmy z uśmiechami na twarzach, bo zależało
nam, by móc jakoś zbliżyć się do dziewczyn,
poznać je, pozyskać ich sympatię. Z czasem
jednak nie myśleliśmy już o tym, że należy się
uśmiechać, lecz po prostu uśmiechaliśmy się.
Odkryliśmy, że naprawdę możemy się dogadać
i zaprzyjaźnić z dziewczynami z Ośrodka bez
żadnej sztuczności – po prostu jak z każdym.
Teraz możemy powiedzieć o sobie, że jesteśmy
wolontariuszami. Swoje doświadczenia przekazaliśmy innym. Pozyskaliśmy kolejnych
wolontariuszy, których sami wprowadziliśmy
w świat chorych psychicznie. Ta grupa do dziś
odwiedza dziewczyny z DPS.
Co jeszcze dała nam realizacja projektu? Pokonaliśmy strach przed biurokracją, wiemy co to
budżet, faktury, podatki, księgowość i poznaliśmy realną wartość planowania. Oczywiście
poznaliśmy także wielu niezwykłych ludzi,
0111
zdobyliśmy nowe umiejętności i doświadczenia – wiemy, jak zorganizować wystawę, gdzie
urzęduje promotor gminy.
JAKIE RADY MOŻECIE DAĆ
INNYM GRUPOM
Nie planujcie za dużo działań w projekcie. Róbcie imprezy i spotkania. Nie bójcie się wyzwań.
CO ROBIMY TERAZ
Część z nas studiuje, więc rzadko się spotykamy. Pozostali przygotowują się do matury.
Payo jest w Irlandii. Spotkaliśmy się prawie
wszyscy w grudniu 2005 r. po świętach i pojechaliśmy do Bisztynka z prezentami.
KONTAKT: TERENOWY ODDZIAŁ OHP W KATOWICACH
UL. PIASKOWA 8, 40-230 KATOWICE
[email protected], TEL.: 032 209 08 63
Janko Muzykant
Klub Europejski
J
esteśmy zwykłym Klubem Europejskim
w niezwykłej szkole – szkole dla dorosłych; tu dorosłość zaczyna się od 15 lat,
a nie, jak się przyzwyczailiśmy, od 18. Znamy
się od zawsze do nieskończoności, mamy własne miejsce – małą pracownię plastyczną, więc
łatwo snuć marzenia.
SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ?
BYŁAM NA SPOTKANIU, GDZIE
UZYSKAŁAM INFORMACJE
O CELACH I WARUNKACH, JAKIE
TRZEBA SPEŁNIĆ,
ABY ZNALEŹĆ SIĘ
W PROGRAMIE
MŁODZIEŻ. SŁUCHAŁAM I WYDAWAŁO MI SIĘ, ŻE
JEST TO O NAS
I DLA NAS.
Mało romantycznie – byłam na spotkaniu,
gdzie uzyskałam informacje o celach i warunkach, jakie trzeba spełnić, aby znaleźć się
w Programie MŁODZIEŻ. Słuchałam i wydawało mi się, że jest to o nas i dla nas. Jeszcze
tego samego dnia pytałam różnych ludzi, co
chcieliby zrobić dla siebie i dla innych. Zapytałam ze 100 osób, wiele z nich chciało znać
szczegóły. Wybraliśmy się więc na 3 dni do
Doliny Kościeliskiej. Wieczorami dzieliliśmy
się na grupy i pracowaliśmy nad punktami
z V działu formularza wniosku. Na początku
widzieliśmy, że chcemy gazetę o nas z rysunkami, których na każdej lekcji tworzy się więcej niż notatek. Nikt z nas nie miał żadnego
doświadczenia ani wzoru. Rozmowy, dyskusje w nieskończoność, wizje tego, co moglibyśmy osiągnąć.
Temat przewodni to gazeta tworzona przez
młodych ludzi dla młodych o życiu w krajach
Unii Europejskiej, przepisach, programach,
z których można skorzystać. Był też dział o tej
drugiej stronie sportu: umawiane spotkania,
bójki, rozróby.
Była poezja, która rodziła się w naszym Klubie
Europejskim. Było dużo rysunków, komiksy.
Był jeden taki o samotności w społeczeństwie
młodego, zakapturzonego bohatera. Często
wraca do mnie ten komiks, gdy widzę naburmuszonego człowieka w kapturze, niby odgrodzony od wszystkich, a samotny, rozpaczliwie
poszukujący przyjaciół.
Gazeta to jedno, drugie to rozwijanie zainteresowań i pasji. To wyszło nam świetnie!
Niespodziewanie w naszym środowisku (duże
bezrobocie, ubóstwo rodzin, wczesne macierzyństwo/ojcostwo, brak perspektyw; plagi
naszych czasów: alkohol, narkotyki, rozboje)
rozkwitła poezja, pojawiły się teksty i piosenki
hip-hopowe, przez jednego z uczestników projektu zostanie nagrana płyta. Sztuka komiksu
miała swoje złote miesiące. Nasze dziennikarstwo urosło do rangi zawodu, a gazeta została
objęta pilotażowym programem „Newsweek
Polska”. Nasi dziennikarze mieli do dyspozycji narzędzia opracowane przez „Newsweek”,
uczyli się, jak robić gazetę. Tęskniliśmy za sobą,
wspólna praca dawała nam radość, poznawaliśmy nowe osoby, byliśmy zapraszani wszędzie,
gdzie można było promować to przedsięwzięcie. W naszym mieście byliśmy pierwszymi,
którzy weszli do Programu MŁODZIEŻ.
Nasza grupa to osoby, które bardzo chciały
pracować, tworzyć, każdy miał inne zainteresowania i je rozwijał. Owocami tego rozwoju
były materiały do naszego przedsięwzięcia
– gazety, jednocześnie stanowiły one klucz
do podziału zadań.
Największym problemem był czas, który
bezlitośnie coś wyznaczał, nakazywał. Nie
mieliśmy doświadczenia w robieniu gazety
i nie sądziliśmy, że tak dużo trzeba mieć materiałów, aby ją stworzyć. Odbiorcy naszej
gazety to młodzi ludzie w naszej szkole (ok.
1000 osób), przypadkowe osoby na osiedlowych podwórkach, poznane w trakcie projektu osoby i organizacje. Rozliczenie projektu
nie stanowiło problemu, w porównaniu z kło-
01.02.2003 – 11.01.2004
0112
0113
potami, które mieliśmy z zachowaniem terminów harmonogramu, aby oczekiwana gazeta się nie spóźniała.
Projekt zakończyliśmy, ale gazeta ukazywała
się jeszcze przez rok. Tamte działania to jeszcze
teraźniejszość. Nadal istnieje Klub Młodzieżowy, który powstał w pomieszczeniu po szatni,
niebanalnie wymalowany, łącznie z meblami.
Jest galeria prac, które wówczas powstały, cały
czas dochodzą nowe. Nabraliśmy wiary w siebie i w nowe możliwości. Nasz rysownik gra
w kapeli hip-hopowej, Sebastian z Piotrem
nadal się uczą, liderka Joanna wyjechała do
Anglii, założyła rodzinę, część osób pracuje
zawodowo. Uczestnictwo w waszym projekcie
pokazuje, że można mieć wsparcie finansowe
i zrobić coś, co było do tej pory w sferze marzeń. Sebastian ma pomysł na projekt finansowany ze środków unijnych na rozwój rolnictwa. Członkowie grupy inicjatywnej czynią
przymiarki do utworzenia „Spółdzielni socjalnej” w zakresie usług dla dzieci i młodzieży.
W naszym środowisku projekt był takim
otwarciem zapomnianej furtki w Tajemniczym Ogrodzie.
UCZESTNICTWO
W WASZYM PROJEKCIE
POKAZUJE, ŻE MOŻNA
MIEĆ WSPARCIE FINANSOWE I ZROBIĆ COŚ,
CO BYŁO DO TEJ PORY
W SFERZE MARZEŃ.
KONTAKT: POLSKIE TOWARZYSTWO TURYSTYCZNO-KRAJOZNAWCZE
UL. WARSZAWSKA 20 C, 25-312 KIELCE
TEL.: 041 344 73 43
Ścieżka Geologiczna
Grupa nieformalna Geolodzy
G
rupa „Geolodzy” to nieformalne Koło
skupiające wokół siebie studentów,
wolontariuszy, entuzjastów ochrony przyrody, przewodników i turystów. Nie
mamy składek członkowskich, wyznaczonego terminarza spotkań, wszystkiego tego, co
nieraz charakteryzuje zorganizowane koła
czy kluby. Na potrzeby projektu wyłoniliśmy
spośród siebie ścisłe grono osób, które przy
wsparciu pozostałych członków miało za zadanie koordynowanie projektu. Nazwa, którą
przyjęliśmy, nawiązuje do podejmowanych
przez nas działań: ochrony przyrody, popularyzacji walorów turystyczno-krajoznawczych
regionu, a także organizacji rajdów.
Na pomysł utworzenia ścieżki wpadł Grzegorz
Szczęsny, lider i koordynator projektu, a tzw.
impuls do działania dał prezydent miasta Kielce, Pan Włodzimierz Lubawski, który na bazie
istniejących na terenie Kielc rezerwatów geologicznych postanowił utworzyć GeoPark.
Kierując się myślą „Piękna jest świętokrzyska
ziemia. Poznawać ją jest obowiązkiem i potrzebą serca”, postanowiliśmy włączyć się w ten
projekt i zapoczątkować działania mające na
celu utworzenie ścieżki edukacyjnej na terenie
Chęcińsko-Kieleckiego Parku Krajobrazowego. Tereny te natura hojnie wyposażyła w niezwykłe bogactwo tworów geologicznych dokumentujących historię Ziemi. Liczne obiekty
znajdujące się na obszarze Parku: rezerwaty,
pomniki przyrody, odsłonięcia skalne, będące
zarówno dziełem natury, jak i świadectwem
obecności ludzkiej, decydują o jego wartości
jako poligonu naukowego oraz terenu o wyjątkowej wartości dydaktycznej, wychowawczej
i rekreacyjnej.
przede wszystkim wspaniałą lekcję w terenie.
Rozszerzają wiedzę uczniów o najbliższym
środowisku przyrodniczym i zachowaniu się
w nim człowieka.
Zajęcia na ścieżkach umożliwiają wykorzystanie środowiska przyrodniczego jako źródła
wiedzy geograficznej, biologicznej, chemicznej, fi zycznej itp. Od lekcji różnią się tym,
że obejmują szerszą tematykę poznawczą,
większy teren, znacznie dłuższy czas i odbywają się na wyznaczonych oraz opisanych
za pomocą tablic informacyjnych trasach.
Bliższe i dalsze środowisko szkoły, oglądane
i badane w czasie wędrówki, ukazuje mnóstwo zjawisk, żywych i bezpośrednich, i to nie
tylko z dziedziny przyrody, ale i z ekologii,
biologii, geografi i, historii, fi zyki. Wędrówki trasami ścieżek przyrodniczych stanowią
W ramach projektu została wytyczona i wyznakowana ścieżka edukacyjna o długości
60 km łącząca w jeden ciąg znaków najpiękniejsze i najcenniejsze pod względem przyrodniczym, historycznym i edukacyjnym miejsca na terenie Chęcińsko-Kieleckiego Parku
Krajobrazowego. Dodatkowo ścieżka została
wyposażona w system tablic informacyjnych
i drogowskazów umożliwiających łatwiejszą
orientację w terenie. Oprócz tego w miejscach
najbardziej uczęszczanych ustawiliśmy drewniane ławy i stoły, stanowiące niejako „zestaw
wypoczynkowy”. Aby nasza ścieżka zaistniała
w świadomości turystów, pedagogów, miesz-
Wzorując się na tak pięknych ideałach i wykorzystując wspaniałe warunki terenowe, postanowiliśmy wystąpić do Narodowej Agencji
z projektem utworzenia takiej ścieżki przyrodniczej. Pomysł nasz został zaakceptowany
przez Komisję i wówczas mogliśmy przystąpić
do działania.
01.02.2004 – 01.10.2004
0114
0115
kańców, a w końcu władz samorządowych,
podjęliśmy szereg działań reklamowych, przewidzianych w projekcie. Stworzyliśmy i wydaliśmy kolorowy folder ścieżki, który nieodpłatnie rozdajemy przy okazji organizowanych
przez nas imprez. Zorganizowaliśmy dwudniową sesję edukacyjno-krajoznawczą, podczas której zaproszeni przez nas wykładowcy
prezentowali zagadnienia z zakresu ochrony
przyrody, historii i geografii regionu.
Wspólnie z Oddziałem Świętokrzyskim PTTK
w Kielcach, który zresztą był naszą organizacją wspierającą, wykonaliśmy kolekcjonerską
odznakę „Turysta Geolog”. Trzystopniową
odznakę można zdobyć, wędrując po trasach
ścieżki, po okazaniu specjalnej książeczki
z potwierdzeniem pobytu.
Kulminacją podejmowanych przez nas działań,
a zarazem otwarciem ścieżki, był I Rajd Geologiczny PTTK. Prawie 800 osób wędrowało
w tym dniu nowo wyznaczonym szlakiem. Spotkaliśmy się wszyscy na zlocie gwiaździstym
u stóp chęcińskiego zamku. Była wspaniała zabawa, gry z cennymi nagrodami, a rajd zakończyliśmy wspólnym ogniskiem z pieczoną kiełbaską.
Po zakończeniu projektu nie spoczęliśmy na
laurach, jak to bywa w wielu przypadkach. Co
prawda skład osobowy zmienił się i cały czas
ewoluuje, ale z tym samym co kiedyś zapałem
współpracujemy z dziećmi i młodzieżą, organizujemy rajdy, zloty i happeningi. Chcieliśmy,
aby utworzony szlak był przyjazny środowisku,
mieszkańcom i aby korzystała z niego jak największa rzesza entuzjastów obcowania z przyrodą. Myślę, że nam się to udało. W zeszłym
roku zorganizowaliśmy II Rajd Geologiczny
PTTK, w którym uczestniczyło prawie 1800
osób z całego województwa i można śmiało powiedzieć, że była to prawdopodobnie największa tego typu impreza w Polsce, a na pewno
w regionie. Ogromne zainteresowanie sponsorów, władz samorządowych, wywiady dla radia,
telewizji i prasy sprawiły, że Rajd i cała ścieżka
cieszą się coraz większą popularnością nie tylko
na szczeblu regionalnym. Wszystkich zainteresowanych zapraszam na stronę www.rajdgeologiczny.prv.pl. Za naszą działalność zostaliśmy
wyróżnieni w 2004 r. przez Prezydenta Kielc.
Poniżej chciałem zamieścić listę wskazówek,
które mogą się przydać osobom dopiero zaczynającym przygodę z projektem.
Po pierwsze, na sukces projektu składają się:
w 50% ludzie, w 30% kosztorys, w 15% harmonogram, w 5% szczęście. Starajcie się jak
najstaranniej dobierać osoby, z którymi będziecie realizować projekty. Zapomnijcie przy
tym o osobistych sympatiach lub antypatiach,
długach wdzięczności czy zobowiązaniach.
Stawiajcie na ludzi sprawdzonych, z przydatnymi umiejętnościami. Na potrzeby projektu
wybierzcie spośród siebie tylko niezbędne grono osób, tzw. prezydium, które będzie podejmowało strategiczne decyzje. Pozostałe osoby
mogą uczestniczyć w projekcie na zasadzie
współpracy, dysponując dodatkowo głosem
doradczym. Mało rozbudowany zarząd pozwoli na szybsze i łatwiejsze podejmowanie
decyzji, a w razie konfliktów uniemożliwi
tworzenie przysłowiowych „obozów”. Kłótnie
o przywództwo i niezgodność charakterów to
najczęściej spotykane przyczyny konfliktów.
Spośród siebie musicie wybrać lidera i od razu
przydzielić każdemu funkcję stosowną do jego
0116
umiejętności. Lider powinien mieć głos decydujący, a wy powinniście darzyć go całkowitym zaufaniem. Cały czas pamiętajcie, że za
swoje decyzje, które mają wydźwięk finansowy, bierzecie pełną odpowiedzialność.
Szczególną uwagę zwróćcie na konstruowanie
kosztorysu. Na wszelkie większe kwoty, które
chcielibyście wydać, a zakładacie je w budżecie, podpisujcie umowy przedwstępne. Unikniecie wtedy sytuacji, że ktoś postawi was pod
ścianą, nagle zmieni warunki finansowe albo
wyprze się swoich słów. Przy powierzaniu fir-
mom lub instytucjom jakiegoś zadania, którego z wiadomych względów nie jesteście w stanie wykonać sami, zawsze podpisujcie umowę
o dzieło z wyraźnym określeniem warunków
fi nansowych – faktura wystawiana jest już po
fakcie i raczej nie ma od niej odwołania. Nigdy
nie wierzcie nikomu na słowo, a już zwłaszcza urzędnikom i władzom samorządowym.
Wiem, że to może być deprymujące i wstydliwe, kiedy daje się komuś do zrozumienia, że się
mu nie ufa. Gwarantuję, że takie zachowanie
to wyraz profesjonalizmu i jest powszechnie
uznawane i szanowane. Szczególną uwagę
zwróćcie na kurs walut. Wyższy kurs to okazja
do zrobienia większych zakupów, ale zdarzają
się gwałtowne spadki, nawet o 50 gr, i wtedy
można wpaść w poważne tarapaty finansowe.
Dlatego zawsze rezerwujcie poza budżetem
kwotę 500–1000 zł na nieoczekiwane zdarzenia. Najlepiej, aby wasz kosztorys obejrzał prawnik, finansista, księgowy. Z braku
doświadczenia w projekcie mogą pojawić się
takie błędy, że późniejsza realizacja bywa czasem niemożliwa.
Starannie konstruujcie harmonogram. Często
powielanym błędem jest także zbyt krótki za-
kładany czas realizacji. Do dyspozycji mamy
12 miesięcy i zawsze korzystajmy z tego czasu.
Lepiej zrobić coś wolniej, ale staranniej.
I na końcu jeszcze jedna ważna rzecz. Pisząc
projekt, myślcie tak, jakby miał się już zakończyć. Myślcie, w jaki sposób rozliczycie Wasz
projekt, konsekwentnie prowadźcie dokumentację, sprawy finansowe – wszystko po to, aby
sprawnie i bez przeszkód go zakończyć.
Życzę wszystkim przyjemnych i niezapomnianych wrażeń i gwarantuję, że włożona praca
z czasem da Wam mnóstwo satysfakcji.
Grzegorz Szczęsny
01.12.2003 – 01.08.2004
Dzieciństwo w Krainie Bajek
KONTAKT: MŁODZIEŻOWY KLUB EUROPEJSKI
W OŚRODKU SZKOLENIA I WYCHOWANIA OHP,
UL. ZĄBKOWICKA 44, 42-523 DĄBROWA GÓRNICZA,
TEL.: 032 268 07 64
0117
Młodzieżowy Klub Europejski w Ośrodku Szkolenia i Wychowania OHP
N
iniejszy projekt został zrealizowany
przez młodzież w wieku 17–20 lat
z Dąbrowy Górniczej, należącą do Młodzieżowego Klubu Europejskiego w Ośrodku
Szkolenia i Wychowania OHP. W Klubie od
kilku lat funkcjonuje kółko aktorskie utworzone z naszej inicjatywy. Członkowie Kółka
uwielbiają grać – na scenie nieprofesjonalnie
występują już od kilku lat, biorąc udział w imprezach szkolnych i lokalnych. Pomyśleliśmy,
że możemy stworzyć coś swojego – śmieszny
młodzieżowy kabaret i przedstawiać go w różnych miejscach, tam gdzie ludziom potrzeba
dużo uśmiechu. Uznaliśmy, że najwięcej radości potrzeba małym dzieciom z domu dziecka
i osobom starszym z domu pomocy. I właśnie do
tych osób kierowaliśmy nasze przedstawienia.
O możliwościach, jakie daje Program MŁODZIEŻ, poinformował nas opiekun w Klubie
Europejskim. Przy jego pomocy wypełniliśmy
wniosek Akcji 3. – Inicjatywy Młodzieżowe.
Tematem naszego projektu był kabaret. Chcieliśmy zorganizować śmieszne, napisane językiem młodzieżowym przedstawienia oraz
stworzyć wystawę fotografii pt. „Uśmiechnij się
sercem”, na której prezentowalibyśmy uśmiechy odbiorców przedstawienia. Do współpracy
zaprosiliśmy członka Kabaretu DNO, który
podszkolił nasz warsztat aktorski oraz pomógł nam napisać śmieszne teksty do przedstawienia. Nasz projekt był długi, objął okres
zimowy i letni. Ćwiczyliśmy w ferie zimowe.
Nad warsztatem aktorskim pracowaliśmy
w Bukowinie Tatrzańskiej, gdzie uczyliśmy się
również jeździć na nartach, a ostatniego dnia
przedstawiliśmy nasz kabaret na stoku narciarskim. To było widowisko! Byliśmy przebrani w stroje, ucharakteryzowani i wszyscy
jeździliśmy na nartach – wzbudziliśmy duże
zainteresowanie wśród narciarzy. I tak odnieśliśmy pierwszy sukces!
Po długich przygotowaniach 28 kwietnia 2004
r. nadszedł czas na kolejny występ w Piwnicy
Teatralnej Pałacu Kultury Zagłębia. Widownię wypełniły dzieci z Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej oraz nasze rodziny, nauczyciele i znajomi. To była ogromna radość!
Wszystkie miejsca były zajęte! Przedstawienie bardzo się podobało zwłaszcza małym
odbiorcom. Od tego momentu naszym przedsięwzięciem zainteresowały się media, udzie-
laliśmy licznych wywiadów, pisały o nas gazety, wystąpiliśmy w telewizji oraz w audycji radiowej. Idąc za ciosem, zaprezentowaliśmy się
pensjonariuszom Domu Pomocy Społecznej,
gdzie przedstawienie zostało wspaniale odebrane przez osoby starsze. W czasie projektu braliśmy udział w konkursach, w których
prezentowaliśmy nasz kabaret: zdobyliśmy
I nagrodę w Wojewódzkim Przeglądzie Amatorskiej Twórczości Artystycznej OHP oraz
II miejsce w Wojewódzkim Przeglądzie Szkolnych Zespołów Artystycznych. Następnym
etapem naszego projektu było przedstawienie
kabaretu na grzbietach koni dla dzieci niepełnosprawnych, które w stadninie uczestniczą
w hipoterapii. To była dla nas ciężka praca,
przez tydzień uczyliśmy się obcowania z końmi oraz jazdy konnej. Ale się udało! Nasze
przedstawienie przyniosło radość dzieciom.
Przez cały czas trwania projektu fotografowaliśmy nasze działania. Na zakończenie
sami wywołaliśmy zdjęcia w ciemni i zorganizowaliśmy wystawę pt. „Uśmiechnij się
TO BYŁA OGROMNA RADOŚĆ!
WSZYSTKIE MIEJSCA BYŁY ZAJĘTE!
PRZEDSTAWIENIE
BARDZO SIĘ PODOBAŁO ZWŁASZCZA
MAŁYM ODBIORCOM. OD TEGO MOMENTU NASZYM
PRZEDSIĘWZIĘCIEM ZAINTERESOWAŁY SIĘ MEDIA.
0118
sercem”, na którą zaprosiliśmy odbiorców naszych przedstawień oraz władze miasta. Jaka
była radość, gdy dzieci odnajdywały swoje
uśmiechy na fotografiach.
W czasie realizacji projektu byliśmy podzieleni na grupy zadaniowe: aktorzy, fotografowie, osoby do kontaktów z mediami i instytucjami, osoby od zakupów, faktur itd. Nad
wszystkim czuwał koordynator, który zajmował się organizacją działań oraz sporządzał dokumentację. Dzięki dobremu podziałowi obowiązków nie mieliśmy problemów
z realizacją projektu – sukcesem jest dobra
współpraca grupy.
Nasz projekt był długoterminowy, w związku
z czym w harmonogramie zaistniały pewne
zmiany, a niektórych działań nie udało się
zrealizować.
PROJEKT „DZIECIŃSTWO W KRAINIE
BAJEK” POKAZAŁ
NAM, ŻE STAĆ NAS
NA WIELE, NA PRZEŁAMANIE BARIER
I STEREOTYPÓW.
Projekt „Dzieciństwo w Krainie Bajek” zakończył się w 2004 roku, a my dalej wystawialiśmy przedstawienia. Na początku 2005 roku
nawiązaliśmy kontakt z młodzieżą ze Słowenii, która również interesuje się aktorstwem.
Postanowiliśmy wspólnie napisać projekt
do Akcji 1. Wymiany Młodzieży Programu
MŁODZIEŻ. Celem projektu było pokazanie
naszym gościom piękna Polski, wspólne nakręcenie fi lmu i stworzenie przewodnika po
Jurze Krakowsko-Częstochowskiej widzianej oczami obcokrajowców. Projekt został
zaakceptowany. W lipcu 2005 r. gościliśmy
w naszym kraju 16 kolegów ze Słowenii. To
było niesamowite przeżycie, dzięki wymianie
poznaliśmy kulturę słoweńską oraz nawiązaliśmy wspaniałe znajomości. Obecnie przygotowujemy się do wymiany w Słowenii, gdzie
tym razem to nasi koledzy będą nas oprowadzać po swoim kraju.
Projekt „Dzieciństwo w Krainie Bajek” pokazał nam, że stać nas na wiele, na przełamanie
barier i stereotypów. Pochodzimy z małej dzielnicy, gdzie nic się nie dzieje. Projekt pozwolił
nam uwierzyć we własne siły, przełamać stres,
pozbyć się tremy oraz wzbogacić nasz warsztat aktorski. Dziś wszyscy jesteśmy pewni, że
nigdy nie zrezygnujemy z gry na scenie, bo to
nasze całe życie.
Naszym rówieśnikom możemy poradzić, aby
nie rezygnowali z marzeń i robili wszystko, by
je zrealizować. Jeśli pasjonują się czymś, niech
te pasje rozwijają. Nasze marzenia ziściły się
dzięki Programowi MŁODZIEŻ, który pozwolił nam rozwinąć miłość do aktorstwa.
Koordynator,
Renata Papierniak
01.02.2005 – 31.07.2005
Aktywność znosi bariery
KONTAKT: ZESPÓŁ SZKÓŁ NR 3 WE WŁOCŁAWKU
UL. NOWOMIEJSKA 21, 87-800 WŁOCŁAWEK
TEL.: 054 232 50 37
Aktywni Razem
G
rupa młodzieżowa „Aktywni Razem”
poznała się i powstała w naszej szkole. Pomysł zawiązania grupy zrodził
się podczas spotkań w Klubie Europejskim.
Przyszło nam do głowy, że moglibyśmy
wspólnie zacząć działać. W naszej placówce
pojawiła się osoba, która miała już styczność
z Programem MŁODZIEŻ i to ona nam podała stronę internetową, gdzie znaleźliśmy
więcej informacji. Postanowiliśmy wykorzystać szanse, jakie daje Program – zrodził się
pomysł na realizację własnych działań. W ten
sposób powstał projekt.
Nasz projekt „Aktywność znosi bariery” był realizowany od lutego 2005 r. do 31 lipca 2005 r.
Działania związane z jego realizacją pozwoliły
nam osiągnąć planowane cele. Najważniejsze
jest to, że udało nam się wyjść z inicjatywą do
innej młodzieży, do kolegów i koleżanek. Zawsze czuliśmy się, jako osoby niepełnosprawne, gorsi od naszych rówieśników. Ta świadomość stanowiła barierę trudną do pokonania.
Dobrze, że mimo różnych opinii, odważyliśmy
się na ten krok. Pozwoliło nam to pozbyć się
poczucia bycia gorszymi, pobudziło i umocniło do dalszego działania i otworzyło nam
większe możliwości. Wspólna praca znacznie
podniosła nasze umiejętności radzenia sobie
i odnalezienia się we współczesnej rzeczywistości ludzi dorosłych i pełnosprawnych.
Mamy nadzieję, że zmieniły się również świadomość i podejście do drugiego człowieka,
szczególnie niepełnosprawnego.
Dzięki zaplanowanym działaniom udało
nam się zaangażować lokalną społeczność
młodzieżową, szczególnie tę z regionu, która
ma znacznie utrudniony dostęp do nowoczesnych technik informacyjnych. W naszej grupie inicjatywnej były osoby pochodzące ze
środowiska wiejskiego. Zadania przewidziane w projekcie były przydzielone dla każdego
kolegi i każdej koleżanki z grupy; wszyscy
wspólnie staraliśmy się organizować nasze
działania. Praca była dzielona wspólnie i każdy za coś odpowiadał, staraliśmy się wspierać
nawzajem. Każdy miał swój udział w przygotowaniach spotkań, w pracach związanych
z dokumentowaniem działań, w robieniu wywiadów, przekazywaniu informacji do mediów i do innych młodych ludzi, w reklamie
itp. Wszyscy starali się wywiązać z powierzonych im obowiązków jak najlepiej, wspólnie
staraliśmy się też pokazać naszym rówieśnikom, że warto coś robić.
Realizując nasz projekt, zdobywaliśmy nowe
ciekawe doświadczenia, poznaliśmy wielu interesujących ludzi, mogliśmy wymienić swoje
spostrzeżenia i uwagi. Zdobyliśmy też wiedzę,
którą trudno zdobyć, siedząc w domu, nie spotykając się z ludźmi. Dało to nam możliwości
wyjścia na świat. Był to projekt, który rozbudził naszą pomysłowość, inicjatywę, rozwinął
nasze zainteresowania, był także sposobem integracji różnych środowisk, poznania własnej
kultury i otaczającej nas rzeczywistości. Mamy
również nadzieję, iż młodzież ze środowisk lokalnych mogła bliżej nas poznać i zintegrować
się z osobami niepełnosprawnymi.
Projekt znacznie ułatwił nam integrację społeczną z młodzieżą i pobudził nas do większej
przedsiębiorczości. Mogliśmy także pomóc
i w pewien sposób wskazać drogę innym
0119
0120
młodym ludziom do zdobycia wiedzy na temat Programu MŁODZIEŻ. Jesteśmy przekonani, że udało nam się zrealizować jeden
z jego najważniejszych priorytetów: umożliwił
młodzieży takiej jak my, niepełnosprawnej
i defaworyzowanej, dostęp do wiedzy, zdobycie
pewnych umiejętności i doświadczeń oraz pozwolił na większą integrację ze środowiskiem
rówieśniczym.
NIE OBAWIAJCIE SIĘ
KRYTYKI, BO
ONA JESZCZE
BARDZIEJ
MOBILIZUJE
DO DZIAŁAŃ,
SŁUCHAJCIE
SWOICH SERC,
WSZYSTKO
STARAJCIE SIĘ
ROBIĆ RAZEM.
Mieliśmy również bardzo duże wsparcie od
osób dorosłych; największe zaś od naszych
opiekunów, którzy wspierali nas w różnych
sytuacjach, tych dobrych i tych złych (kiedy napotykaliśmy różne bariery), za co im
bardzo dziękujemy. Mogliśmy liczyć na ich
wsparcie do samego końca, łącznie z rozliczeniem projektu. W działaniach bardzo popierała nas też lokalna władza, która podziwiała nas za odwagę i determinację. Jednak
napotykaliśmy różne problemy, np. lekceważące podejście niektórych instytucji i osób.
Spotkaliśmy się również z małym zainteresowaniem ze strony mediów i młodzieży
ze szkół wiejskich. Na początku troszeczkę
źle rozplanowaliśmy działania, na które nie
wpłynęły jeszcze pieniądze; musieliśmy po-
życzać je od różnych osób, aby móc zacząć
realizować plany.
Po zakończeniu projektu spora liczba osób
z naszej grupy skończyła szkołę i wróciła do
domów, podjęła pracę, założyła rodzinę. Jedna koleżanka jest już mężatką i mamą. Inna
myśli o wolontariacie. Każdy z nas był dumny
i szczęśliwy, że mógł uczestniczyć w realizacji
tego projektu. Niektórzy wynieśli z tych działań motywację do dalszego życia, że możemy
coś wspólnie zrobić i jesteśmy sobie równi, nie
ma barier między niepełnosprawnymi i pełnosprawnymi ludźmi.
Myślę, że będę dalej działać w Programie
MŁODZIEŻ, powoli zbieram kolejną grupę.
Zastanawiałem się nad projektem Współpracy w Sieci. Dostałem ostatnio propozycję
udziału w szkoleniu językowym. Realizacja
projektu dała nam dużo lepsze spojrzenie na
świat, podniosła nas na duchu, dowartościo-
wała i dodała wiary w to, że możemy coś zrobić, aby mieć lepsze życie. Nabraliśmy odwagi
w kontaktach z innymi ludźmi i uwierzyliśmy
w siebie, co pozwoliło nam samym lepiej zrozumieć osoby niepełnosprawne. Poznaliśmy
wielu ciekawych ludzi, nawiązaliśmy przyjaźnie, a co najważniejsze, zaistnieliśmy w środowisku lokalnym.
Jakie rady można dać innym grupom?
Uwierzcie w siebie, w swoje możliwości
i idźcie do przodu! Ciężko pracujcie, czasem
zróbcie coś na luzie i z zabawą, wspierajcie
się nawzajem, a wszystko Wam się uda. Nie
obawiajcie się krytyki, bo ona jeszcze bardziej mobilizuje do działań, słuchajcie swoich serc, wszystko starajcie się robić razem.
Dobrze wyliczcie sobie budżet, a do rozliczania projektu wynajmijcie księgową. No
i oczywiście: życzę powodzenia.
Marcin Dąbrowski
LUTY – LIPIEC 2005
Młodzieżowa Wszechnica Dziennikarska
KONTAKT: MIEJSKI OŚRODEK KULTURY, CENTRUM IM. A. MICKIEWICZA W ZAWIERCIU, UL.
PIASTOWSKA 1, 42-400 ZAWIERCIE, [email protected], WWW.MOK.PL, TEL.: 032 672 16 78
0121
Młodzi Dziennikarze „Gazety Jura – Młody Punkt Widzenia”
N
asze pierwsze spotkanie nie było przypadkowe. Wszyscy dobrze wiedzieliśmy, po co tu jesteśmy i co dalej będziemy robić. Zrozumieliśmy, że rozpoczyna
się kolejna przygoda w naszym życiu. Jedni
z nas już wiedzieli coś o wszechnicy, inni dopiero mieli się dowiedzieć.
Pomysł napisania projektu nie pojawił się od
razu. Na początku wychodziliśmy jako dodatek w Gazecie Zawierciańskiej „Jura”, jednak
szybko zaczęło brakować nam na to pieniędzy.
Projekt był dla nas nadzieją na przetrwanie
i dalsze działanie. Po złożeniu projektu czekaliśmy jak na wyrok – być albo nie być, pisać
albo zapomnieć. Udało się!
Do realizacji projektu przystąpiliśmy we wrześniu 2004 roku. Naszymi opiekunami zostało
dwoje dziennikarzy: redaktor Iwona Wiklik
z „GZJ” i redaktor Wojciech Pacula z Polskiego
Radia Katowice. To oni pokazali nam, jak być
dziennikarzami. Nauczyli nas wielu rzeczy,
np. jak odróżnić dobry reportaż od kiepskiego felietonu. Temat naszego projektu brzmiał:
„Młodzieżowa Wszechnica Dziennikarska”.
Najważniejszym zadaniem, jakie przed sobą
postawiliśmy, było utworzenie sprawnie działającego kolegium redakcyjnego, którego praca będzie polegała na redagowaniu raz w miesiącu czterostronicowego dodatku „Młodego
Punktu Widzenia”. Nie chcieliśmy się stać zamkniętą grupą. Nasze drzwi były otwarte dla
nowych osób, które szukały swojej życiowej
pasji, bo właśnie tym może się stać dziennikarstwo. Wybraliśmy spośród nas redaktora
naczelnego. Pierwszym była Patrycja Wnęk,
później dokonaliśmy zmiany i redaktorem
została Anna Huras, sekretarzem była niezmiennie Kinga Szydlik. Nasz dobytek także
się powiększył – nie tylko tekstów było więcej. Dorobiliśmy się własnego komputera, na
którym pisaliśmy teksty, dyktafonu, a także,
co najważniejsze, własnego miejsca w redakcji
radia, gdzie mogliśmy się regularnie spotykać i tworzyć coś z naszego punktu widzenia.
Chcieliśmy również nawiązać współpracę ze
szkolnymi gazetkami i tak też narodził się pomysł przygotowania POST-u (Paradziennikar-
skiej Olimpiady Sportów Towarzyskich), na
którą oprócz uczniów zawierciańskich szkół
zaprosiliśmy również władze naszego miasta,
które uczestniczyły w konkurencjach. Ale nie
myślcie, że były to konkurencje czysto sportowe, wymagały również trochę sprytu, odwagi
i elokwencji, czyli tego, czego nie może zabraknąć żadnemu dziennikarzowi. Odpowiedzialny za jej przygotowanie był nasz redaktor sportowy Patryk Drabek. Drugim ważnym przedsięwzięciem przygotowywanym przez nas był
finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Wymagało to wiele czasu. Chociaż był to XIII
finał, dla nas wcale nie okazał się pechowy, ponieważ zebraliśmy około 30 tysięcy dla Fundacji, a przy tym dobrze się bawiliśmy. Nie tylko
pisaliśmy. Nagrywaliśmy także audycje do programu nadawanego w Radiu Katowice „Chwyć
barierkę”. O czym pisaliśmy? O wszystkim. W
naszej gazecie panowała ogromna różnorodność tematów, co spowodowało, że trafi ła do
wielu czytelników. Chociaż grupą docelową
była młodzież, to często wyrażały się o nas pochlebnie również osoby starsze.
Nie zawsze było różowo. Z biegiem czasu pojawiały się też problemy. Podobno tematy leżą na
NIE CHCIELIŚMY
SIĘ STAĆ ZAMKNIĘTĄ GRUPĄ.
NASZE DRZWI
BYŁY OTWARTE
DLA NOWYCH
OSÓB, KTÓRE
SZUKAŁY SWOJEJ
ŻYCIOWEJ PASJI,
BO WŁAŚNIE TYM
MOŻE SIĘ STAĆ
DZIENNIKARSTWO.
0122
ulicy, dla nas niestety nie zawsze tak było. Pod
koniec roku szkolnego goniły nas zaliczenia w
szkole, co znalazło odzwierciedlenie w ilości
naszych tekstów. Kolegia redakcyjne również
stawały się coraz bardziej burzliwe, ponieważ
każdy z nas zaciekle bronił swojego punktu
widzenia i tekstów. Byliśmy coraz lepsi, więc
wymagania co do nas również rosły i to nie tylko od opiekunów, ale także od władz miasta,
którym nasze działania bardzo się spodobały.
STALIŚMY SIĘ NIEMAL REDAKCYJNĄ
RODZINKĄ, KTÓREJ
NIEOBCE SĄ SUKCESY, SPRZECZKI,
CHWILE SZCZĘŚCIA
I RADOŚCI, A CZASEM SMUTKU.
Przez rok zasłynęliśmy w Zawierciu. Staliśmy
się rozpoznawalni na ulicach. Nie byliśmy już
szarymi mieszkańcami. Jednak ten rok bardzo
szybko minął. Nie chcieliśmy tak szybko kończyć naszej przygody. Ponieważ projekt do Akcji 3. Programu MŁODZIEŻ można było złożyć
tylko raz, musieliśmy szukać pomocy gdzie indziej. I udało nam się po raz drugi. Złożyliśmy
projekt do Akcji 1. Programu MŁODZIEŻ.
Nawiązaliśmy współpracę z miastem part-
nerskim Ebensee, do którego wyjechaliśmy
na sześciodniową wymianę. Ukoronowaniem
tego projektu były szesnastostronicowa gazeta. Bardzo wiele pomogły nam również władze
miasta i Miejskiego Ośrodka Kultury.
Działamy nadal i dopóki starczy nam sił,
a w głowach będziemy mieć pomysły na następne teksty – będziemy działać. Chcemy
nadal stanowić zespół młodych ludzi, których
nie interesuje picie pod blokiem i rozwalanie
ławek, ale którzy chcą coś z siebie dać. Nauczyliśmy się wielu nowych rzeczy i nie chodzi mi tutaj jedynie o sprawy dziennikarskie.
Wielu z nas nabrało pewności siebie, nauczyło się asertywności i pracy w grupie. Staliśmy
się niemal redakcyjną rodzinką, której nieobce są sukcesy, sprzeczki, chwile szczęścia
i radości, a czasem smutku.
Rada, jaką możemy dać innym grupom, które
będą chciały przystąpić do projektu: nie bójcie się marzyć, a tym bardziej nie bójcie się
tych marzeń realizować. Ważne również jest,
by nie poddawać się od razu, gdy raz powinie
Wam się noga. Człowiek popełnia czasami
błędy, ale najważniejsze, żeby nie popełniać
ciągle tych samych. Wszystkim, którzy mają
zamiar napisać projekt, życzę powodzenia
i zapewniam, że warto.
„Młody Punkt Widzenia” redaguje zespół
w składzie: Justyna Banach, Patryk Drabek,
Anna Huras – redaktor naczelna, Joanna Jagła,
Paulina Janikowska, Katarzyna Kaziród, Jacek
Kijas, Dominika Kubiczek, Katarzyna Kurzeja, Wioletta Myszkowska, Marta Pacan, Michał Romanek, Kinga Szydlik, Patrycja Wnęk,
Tomasz Zielonka, DTP – Paweł Machelski.
Redaktorzy prowadzący: Iwona Wiklik, Wojciech Pacula.
01.07.2003 – 30.06.2004
Nasza świetlica naszą rozrywką
KONTAKT: STOWARZYSZENIE KOBIET
WIEJSKICH „KWADRAT”
UL. ŻYWKI 17, 11-612 KRUKLANKI
Grupa młodzieży przy Stowarzyszeniu Kobiet Wiejskich „Kwadrat”
G
rupa uczestnicząca w projekcie to dzieci
i młodzież mieszkająca w tej samej wsi.
Spotykali się nad jeziorem, na boisku,
wspólnie od kilku lat przygotowywali kolędę
dla mieszkańców. Zaangażowali się również
w remont świetlicy w naszej miejscowości.
Chęć działania zrodziła się, gdy pomieszczenie było pięknie odnowione, ale puste. Wtedy
właśnie zapoznaliśmy się z Programem MŁODZIEŻ i postanowiliśmy podjąć wyzwanie.
Ustaliliśmy, co chcemy i co możemy zrobić.
Powstał projekt, który ku naszemu zaskoczeniu i ogromnej radości został zaakceptowany.
Jego celem było zorganizowanie zajęć, zaangażowanie w nie młodych mieszkańców naszej
miejscowości oraz zapoznanie z naszymi osiągnięciami społeczności lokalnej.
Zajęcia trwały rok, odbywały się w każdą sobotę,
często również w piątek po południu, a w wakacje i w ferie kilka razy w tygodniu. Uczestniczyło
w nich ok. 30 osób w wieku od 7 do 25 lat.
Odbyły się warsztaty teatralne, ceramiczne,
malarskie, rzeźbiarskie, zdobienie porcelany,
malowanie na szkle i jedwabiu, zajęcia spor-
towe i kulinarne. Wyjeżdżaliśmy na wycieczki, biwak i rajdy rowerowe. Organizowaliśmy
wystawy swoich prac w Żywkach oraz innych
miejscowościach. Przygotowaliśmy przedstawienie teatralne – „Zemstę”, które cieszyło
się dużym uznaniem, a spotkania z aktorem,
Piotrem Kowalewskim, dostarczyły niezapomnianych wrażeń młodym artystom.
Młodzież uczestnicząca w różnego rodzaju
zajęciach z dużym zainteresowaniem nabywała umiejętności artystyczne od instruktorów.
Wszyscy szanowali prace swoich kolegów, nie
zdarzyło się, żeby coś zostało zniszczone, a prawie cały czas na stołach leżały rozpoczęte prace,
stała scenografia, a w szafie wisiały stroje i rekwizyty do „Zemsty”. Świetlica była dostępna,
można powiedzieć, o każdej porze. Młodzież
sama utrzymywała porządek, sami ogrzewaliśmy pomieszczenie zimą, troszczyliśmy się, aby
był przygotowany i przyniesiony opał. Kiedy
organizowaliśmy imprezy, informowaliśmy
o nich mieszkańców i zapraszaliśmy gości, samodzielnie przygotowywaliśmy poczęstunek.
Poważnym problemem w początkowym etapie
wydawało się nam pozyskanie środków wła-
snych na dofinansowanie projektu. Był taki moment, że uznaliśmy to za nierealne: nadleśnictwo wyczerpało fundusze na darowizny, zostaliśmy bez drewna na opał. Wójt stwierdził, że
na razie nie możemy liczyć na wsparcie gminy,
a o sponsorach prywatnych przestaliśmy nawet
marzyć. Pełni obaw stwierdziliśmy, że należy
zabrać się ostro do pracy, a gdy efekty będą widoczne, może coś się zmieni. Tak też się stało.
Dostaliśmy drewno, zaczęło nam przybywać
mebli i sprzętu. Uzyskaliśmy obietnicę dofinansowania projektu przez gminę. Po kolejnych
wystawach, a w szczególności po „Zemście”,
znaleźli się nawet sponsorzy indywidualni,
dzięki którym możemy kontynuować zajęcia.
Przekonaliśmy się, że aby coś otrzymać, należy na
to zapracować. W związku z oczekiwaniami kontynuujemy zajęcia. Aby pozyskać pieniądze na
materiały, wykonujemy, dzięki nabytym umiejętnościom, pamiątki, które sprzedajemy turystom.
Udaje się nam pozyskiwać fundusze z Urzędu
Gminy oraz darowizny od osób prywatnych.
Działalność naszej świetlicy cieszy się uznaniem, gdyż jak dotąd jest to jedyna tego rodzaju placówka w gminie.
0123
01.04.2005 – 19.03.2006
My kształtujemy glinę, glina kształtuje nas
Adam Dzierzgwa
M
am na imię Adam, obecnie studiuję i mieszkam w Warszawie. Przed
dwoma laty, w okresie od września
2003 do sierpnia 2004, odbyłem EVS w Niemczech, w małej wiosce Eckwälden. Pracowałem w ośrodku antropozoficznym dla dzieci
niepełnosprawnych intelektualnie i mających problemy w nauce. Moje zadania polegały na pomaganiu podopiecznym w nauce
i współprowadzeniu zajęć lekcyjnych, ruchowych i plastycznych. Z tego powodu miałem
w Eckwälden kontakt z wieloma dziedzinami sztuki. Szczególnie zafascynowała mnie
jedna – garncarstwo. Zaobserwowałem, że
glina ma na podopiecznych niezwykły wpływ
– pozwala im się wyciszyć, pobudzić wyobraźnię i jest jednocześnie wspaniałą formą terapii manualnej. Pomyślałem wtedy, że
w moim rodzinnym mieście brakuje tego typu
warsztatów. Mając możliwość realizacji Kapitału Przyszłości, szybko zacząłem tworzyć
pierwsze szkice przyszłego projektu. Wielu
cennych wskazówek odnośnie wyposażenia
i prowadzenia garncarni udzielili mi pracownicy Instytutu Eckwälden, tam też miałem
okazję poznania różnych technik wyrobu
przedmiotów z gliny.
Po zakończeniu projektu EVS i powrocie do
Polski odnowiłem kontakt z miejscowym
Stowarzyszeniem Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym „Nasz Kącik” i podzieliłem się
z jego członkami pomysłem stworzenia pracowni ceramicznej. Uznaliśmy, że garncarstwo może być wspaniałą formą terapii dla
dzieci i młodzieży zrzeszonej w stowarzyszeniu, poza tym garncarnia może pełnić funkcje
placówki integracyjnej, sprzyjającej kontaktom osób niepełnosprawnych ze sprawnymi.
Pomysłem zainteresował się również lokalny
klub artystów, który zadeklarował gotowość
udostępnienia lokalu i przystosowania go na
potrzeby garncarni.
Zmotywowany do działania udzielonym poparciem przystąpiłem do pisania wniosku
o dofinansowanie z Narodowej Agencji Programu MŁODZIEŻ. Wniosek został przyjęty
bez żadnych poprawek i kwota, o którą się starałem została mi przyznana w całości.
Zajęcia według wcześniejszych założeń odbywały się codziennie od poniedziałku do
piątku, osiem godzin dziennie. Głównymi
grupami docelowymi projektu były dzieci
KONTAKT: STOWARZYSZENIE POMOCY
DZIECIOM NIEPEŁNOSPRAWNYM „NASZ
KĄCIK”, UL. WOJSKA POLSKIEGO 3, 26-200
KOŃSKIE, [email protected],
TEL.: 041 372 47 30
i młodzież niepełnosprawna oraz pochodząca
z rodzin patologicznych. Pracownia pełniła
rolę placówki integracyjnej, dając osobom niepełnosprawnym możliwość wyjścia z izolacji.
Młodzież z rodzin zagrożonych wykluczeniem społecznym, pomagając niesprawnym
rówieśnikom miała poczucie, że jest komuś
potrzebna. Ważnym osiągnięciem było zorganizowanie dowozu osób niepełnosprawnych
z okolicznych terenów wiejskich dwa razy
w tygodniu. Znalezienie odpowiedniego przewoźnika nie było łatwe, wymagało długich
poszukiwań, dlatego dowozy nie mogły zacząć
się z chwilą rozpoczęcia projektu.
Pracownia była otwarta dla wszystkich chętnych, nie tylko osób należących do głównych
grup docelowych projektu. Nawiązaliśmy
współpracę z lokalnymi szkołami, których
uczniowie zaczęli uczęszczać na zajęcia, dużą
grupę stanowili emeryci, którzy uczestnicząc
w zajęciach, mieli możliwość ciekawie spędzić wolny czas. Udało się pozyskać pomoc
wolontariuszy z lokalnego centrum wolontariatu, którzy regularnie pomagali w prowadzeniu zajęć i czuwali nad bezpieczeństwem
uczestników.
0125
0126
Ważnym elementem projektu były wycieczki
do miejsc związanych z garncarstwem. Wyprawy przyczyniły się nie tylko do poszerzenia
wiedzy w dziedzinie garncarstwa, ale również sprzyjały dalszej integracji uczestników
warsztatów.
Stworzony przeze mnie projekt był zawsze widoczny na festynach i imprezach regionalnych,
gdzie nie tylko pokazywaliśmy nasze wyroby,
ale również prezentowaliśmy zwiedzającym
techniki pracy z gliną i sprzedawaliśmy nasze
„dzieła sztuki”. Uzyskane w ten sposób środki
przeznaczane były na zakup dodatkowego wyposażenia garncarni.
DECYDUJĄC SIĘ
NA REALIZACJĘ
PROJEKTU WARTO POMYŚLEĆ
O WSPÓŁPRACY
Z MEDIAMI, KTÓRE POMOGĄ
W ROZPROPAGOWANIU WŚRÓD
SPOŁECZNOŚCI
LOKALNEJ REALIZOWANEGO
PRZEDSIĘWZIĘCIA.
Realizacja Kapitału Przyszłości pozwoliła
mi zdobyć wiele nowych doświadczeń. Moją
wiedzą mogę się teraz podzielić z osobami,
które planują stworzenie własnego projektu.
Osobiście nie natrafiałem na poważniejsze
trudności w czasie realizacji projektu, jednak
należy podkreślić, że już w czasie tworzenia
się pierwszych pomysłów udało mi się napotkać ludzi, którzy wsparli moje działania. Uzyskałem pomoc dwóch organizacji, bez której
mój projekt z pewnością nie rozwinąłby się tak
dynamicznie. Wsparcie ze strony organizacji
dobrze znających lokalne problemy jest niewątpliwie bardzo ważne i należy je pozyskać
jeszcze przed pisaniem samego projektu.
prowadzenie kroniki, w której zamieszczałem
wycinki prasowe, zdjęcia, broszury dokumentujące działalność garncarni i każdemu polecam tę formę.
W czasie pisania wniosku o dofinansowanie
największą uwagę trzeba poświęcić budżetowi
projektu. Ważne jest, aby dokładnie zaplanować
poszczególne wydatki, co zniweluje konieczność późniejszych zmian. Oczywiście drobne
korekty są nieuniknione. W moim przypadku
większość zmian spowodowana była znacznie
niższym kursem euro z dnia przelewu w stosunku do kursu założonego przeze mnie w czasie planowania budżetu. Kwota otrzymanego
dofinansowania okazała się po przeliczeniu na
złotówki znacznie niższa.
Projekt cieszył się dużą popularnością wśród
lokalnej społeczności, udało się pozyskać
sponsorów, nieznacznego wsparcia udzieliły
również władze miasta i powiatu. Na finansową pomoc liczymy szczególnie teraz, gdy zakończyła się umowa z Narodową Agencją, gdyż
projekt zaplanowany jest jako przedsięwzięcie
stałe. Zakończenie współpracy z Programem
MŁODZIEŻ w żadnym stopniu nie spowoduje
zahamowania działalności.
Decydując się na realizację projektu, warto pomyśleć o współpracy z mediami, które pomogą
w rozpropagowaniu wśród społeczności lokalnej realizowanego przedsięwzięcia. Wycinki
prasowe, reportaże radiowe lub telewizyjne
pomogą poza tym w udokumentowaniu działalności przed Narodową Agencją, w momencie ostatecznego rozliczenia działalności projektu. Realizując projekt, zdecydowałem się na
Po zakończeniu umowy z Narodową Agencją
będę nadal zajmował się garncarnią. Planuję
nawiązywać nowe kontakty z artystami specjalizującymi się w wyrobie ceramiki. Garncarnia, zgodnie z pierwotnymi założeniami,
nadal będzie pełniła funkcje placówki integracyjnej i pozostanie w szczególności otwarta
dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej i pochodzącej z rodzin patologicznych.
01.05.2003 – 30.09.2003
Odkryte Wykopalisko
KONTAKT: MUZEUM ZAMKOWE W MALBORKU
UL. STAROŚCIŃSKA 1, 82-200 MALBORK
TEL.: 055 647 08 80
Grupa DZiAK przy IV LO w Krakowie
B
ył sobotni, chłodny poranek 2001 roku.
Mgła jeszcze dobrze nie opadła, wilgotne
powietrze przeszywało na wskroś, a świadomość, że cały Kraków jeszcze śpi, sprawiała, że
droga do naszego liceum była wyjątkowo długa.
Mimo to kilkoro uczniów IV LO im. T. Kościuszki w Krakowie, mając w pogardzie to, co działo
się za oknem, ruszyło pod wielką górę, na której
znajduje się szkoła, by wspólnymi siłami spełnić
prośbę jednej z nauczycielek, tj. przygotować
wystawę. I podobnie w kolejny sobotni poranek,
i następny… I tak się zaczęło. Zanim spostrzegliśmy, stworzyliśmy całkiem zgraną grupę DZiAK
– Dziedzictwo i Animacja Kultury. Zaczęliśmy
wspólnie podejmować własne próby animacji
kultury. Na naszym koncie mamy zorganizowanie historyczno-artystycznych warsztatów
„Dziedzictwo kulturowe Miast Hanzeatyckich
w Europie 2001”, historyczno-artystycznych
warsztatów „Kultura szlachecko-magnacka na
przykładzie zamku w Łańcucie”, obchodów Dni
Słowiańskich i in. Ponieważ nie lubimy się nudzić
i trudno nam usiedzieć bezczynnie, postanowiliśmy wziąć się za kolejne przedsięwzięcie.
Był rok 2003. Rok Osób Niepełnosprawnych
i Rok Dziedzictwa Kulturowego. Postanowili-
śmy wykorzystać ten moment i zwrócić uwagę
różnych środowisk na problem edukacji osób
niepełnosprawnych. Niestety często byliśmy
świadkami sytuacji, w których osoby niepełnosprawne miały problemy z poruszaniem się po
muzeach w Polsce. Mam tu na myśli nie tylko
osoby na wózkach inwalidzkich, ale również te
niewidome. Ile razy biedny nauczyciel męczył
się, próbując przekazać tejże młodzieży, jak
wygląda jakiś eksponat czy makieta. Musiał
się naprawdę nieźle napocić, a i tak nie zawsze
udawało mu się oddać słowami istotę rzeczy.
Stwierdziliśmy, że tak dłużej być nie może.
Narodziła się w nas chęć zmiany tej sytuacji
i poczuliśmy, że nic nie może nas powstrzymać. Wzięliśmy się więc do roboty.
Kilka spotkań i projekt był gotowy. Wysłaliśmy go do Warszawy i jedyne, co mogliśmy
zrobić, to czekać. W końcu przyszła odpowiedź – „tak”. Ucieszyliśmy się ogromnie, bo
bez wsparcia finansowego z Programu MŁODZIEŻ nasz projekt by się nie powiódł, w ogóle
nie miałby prawa bytu. I tak rozpoczęliśmy naszą pięciomiesięczną przygodę z „Odkrytym
Wykopaliskiem”.
Najpierw zaprosiliśmy do projektu dziesięciu
kolegów z Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci i Młodzieży Niewidomych i Słabowidzących w Krakowie. Potem z pytaniem
„Pomożecie?” zwróciliśmy się do nauczycieli
z tejże palcówki, nauczycieli z naszej szkoły oraz
do pedagoga szkolnego. Pomogli. Uczestniczyliśmy w zajęciach mających na celu integrację
z naszymi nowymi kolegami. Już wtedy zorientowaliśmy się, że stworzymy mocną ekipę i że
będziemy się świetnie bawić. Razem złożyliśmy
wizytę w Muzeum Archeologicznym i Muzeum
Historycznym w Krakowie, gdzie wzięliśmy
0127
0128
udział w przygotowanych specjalnie dla nas zajęciach. Sami zorganizowaliśmy w naszej szkole wykład z archeologii, poprowadzony przez
jednego z naszych nauczycieli, z wykształcenia
archeologa. Dużo czytaliśmy na temat dziejów
Małopolski i Krakowa. Szukaliśmy współpracowników w środowisku lokalnym, zanosząc
do władz miasta, władz oświatowych ulotkęplakat zawierającą informacje o projekcie. Ale
nie będę ukrywać, że przez cały ten czas żyliśmy tak naprawdę Malborkiem – miejscem,
w którym odbyły się warsztaty archeologicznokonserwatorskie, gwóźdź programu. Nie mogliśmy się doczekać wyjazdu.
DZIŚ MOŻEMY
POWIEDZIEĆ, ŻE
ZNAMY ZAMEK OD
PODSZEWKI. ZAJRZELIŚMY PRAWIE
W KAŻDY ZAKAMAREK, MIELIŚMY
Z TEGO WIELKĄ
RADOCHĘ, BO ZWYKŁY TURYSTA NIE
MOŻE SOBIE NA TO
POZWOLIĆ.
W końcu przyszedł upragniony 7 sierpnia. Zapakowaliśmy plecaki, niektóre były większe od
ich właścicieli, i o świcie stawiliśmy się wszyscy na Dworcu Głównym. Przyjechał pociąg
i ruszyliśmy po przygodę z historią, z archeologią, ze sztuką. Dotarliśmy na zamek malborski
i wszystkim tym, którzy przybyli tam pierwszy
raz, dech zaparło. Zresztą tym, którzy, tak jak
ja, byli tam po raz kolejny, również. Nie myśleliśmy wcale o tym, że bolą nas plecy i ręce, że
słońce mocno grzeje i powoli się rozpływamy.
Każdy myślał tylko o tym, by jak najszybciej
móc zwiedzić tę niesamowitą twierdzę. Mieliśmy na to aż dziesięć dni. Wykorzystaliśmy
je jak tylko mogliśmy. Dziś możemy powiedzieć, że znamy zamek od podszewki. Zajrzeliśmy prawie w każdy zakamarek, mieliśmy
z tego wielką radochę, bo zwykły turysta nie
może sobie na to pozwolić. W czasie trwania
warsztatów mieliśmy okazję poznać wspaniałych fachowców, pasjonatów zamku, którzy
podzielili się z nami swoją wiedzą, m.in. panią
mgr Jolantę Justę, pana mgr. Artura Dobrego czy pana Bernarda Jesionowskiego, który
o cegłach zamku wie chyba wszystko. Poza tym
przyglądaliśmy się pracy wybitnych archeologów, pana mgr. Zbigniewa Sawickiego oraz
pani dr Marii Dąbrowskiej z Instytutu Etnologii i Archeologii PAN w Warszawie. Mogliśmy
uczestniczyć w prawdziwych badaniach archeologicznych prowadzonych na terenie Zamku.
My, dziewczyny, ze zdumieniem patrzyłyśmy,
jak panowie z naszej grupy chętnie zrzucają
z siebie koszulki i chwytają za łopaty, by kopać,
kopać i kopać w poszukiwaniu skarbów. Kto
by pomyślał!
Część z nas odwiedziła pana mgr. inż. Macieja Kilarskiego, architekta, konserwatora,
artystę, zajmującego się badaniem i przywracaniem do życia zabytków architektury
Pomorza, Śląska i Małopolski. Przez kilka go-
0129
dzin z zapartym tchem słuchaliśmy opowieści, jak to Malbork stał się jego „ukochanym
dzieckiem” i podziwialiśmy różnego rodzaju
detale architektoniczne, którymi nas zasypał,
a w szczególności te, którymi zasypał naszego
niewidomego kolegę Grzesia.
W czasie warsztatów poznaliśmy tajniki pracy konserwatora zabytków i zmierzyliśmy się
z nie lada przeciwnikiem – kołem garncarskim. Przekonaliśmy się, że lepienie garnków
z gliny to nie jest taka prosta sprawa i trzeba
się bardzo natrudzić, aby ten kawałek gliny w naszych rękach przypominał naczynie.
Przy czym śmiechu było co niemiara i każdy
opuszczał wioskę ceramiczną ubrudzony gliną po czubek nosa. Oprócz tego czas upływał
nam na robieniu witraży czy szyciu sztandaru
i kukiełek. Oczywiście nie zabrakło również
wycieczek do Elbląga, Truso i Gdańska, które doskonale uzupełniały i urozmaicały nasz
program. Nawet bliższy kontakt ze strażą
miejską w Sopocie nie był w stanie zepsuć nam
nastroju. Wspólne wieczory przy ogniskach,
pieczenie chleba i spacery nad Nogatem zacieśniały nowe przyjaźnie. Nic dziwnego, że gdy
przyszedł dzień wyjazdu, kiedy musieliśmy
opuścić mury malborskiej twierdzy, niejednemu zakręciła się łza w oku. Ale nie mieliśmy
wyjścia. Znów pociąg, Dworzec Główny w
Krakowie i powrót do rzeczywistości.
Nasz projekt zakończyliśmy dyskusją panelową w urzędzie miasta na temat zastosowanych
w projekcie metod współpracy i wernisażem
zrobionej przez nas wystawy, na której m.in.
pokazaliśmy wszystkie wykonane przez nas
„dzieła sztuki” powstałe w czasie warsztatów.
Niech jednak nikt nie myśli, że obyło się bez
komplikacji i utrudnień. W czasie realizacji projektu musieliśmy wprowadzić pewne
zmiany (m.in. nasza grupa zwiększyła się o 10
osób, a termin projektu chcieliśmy wydłużyć
o miesiąc). Wymagały one zgody Narodowej
Agencji Programu MŁODZIEŻ. Poza tym korzystanie z konta bankowego szkoły w okresie
wakacji sprawiało nam trudności. Jednak ze
wszystkim sobie poradziliśmy i można powiedzieć, że odnieśliśmy sukces. Nie udałoby
się nam to, gdyby nie nasza pani prof. Ola Tyrańska, która czuwała nad naszymi poczynaniami, gdyby nie zaangażowanie wszystkich
„działkowców” i naszych nowych kolegów
w realizację projektu.
Co dał nam ten projekt? Długo by opowiadać.
Ogromną satysfakcję, dużo radości, chęć do
dalszych działań. Zmienił nasz sposób postrzegania osób niepełnosprawnych. Staliśmy
się bardziej wrażliwi, otwarci. Zrozumieliśmy,
jak niewiele nas różni, a jak wiele łączy. Dla
mnie osobiście „Odkryte Wykopalisko” było
wspaniałym doświadczeniem. Nie tylko dlatego, że mogłam sprawdzić się jako szefowa grupy, że spędziłam kolejne wakacje w Malborku,
w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia, ale również dlatego, że dane mi było
dzielić ten czas ze wspaniałymi ludźmi. Do
tego poszerzyliśmy nasze horyzonty, wzbogaciliśmy się o nowe doświadczenia, wiedzę. Jak
powiedział jeden z uczestników: „To jest żywa
historia, tego w książkach nie ma…”.
POSZERZYLIŚMY NASZE
HORYZONTY, WZBOGACILIŚMY SIĘ O NOWE
DOŚWIADCZENIA, WIEDZĘ. JAK POWIEDZIAŁ
JEDEN Z UCZESTNIKÓW:
„TO JEST ŻYWA HISTORIA, TEGO W KSIĄŻKACH
NIE MA…”.
KONTAKT: WOJEWÓDZKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA
I CENTRUM ANIMACJI KULTURY W POZNANIU
UL. PRUSA 3, 60-819 POZNAŃ, TEL.: 061 664 08 50
Integracja przez sztukę
Akademicka Grupa Inicjatyw
A
kademicka Grupa Inicjatyw (AGI) to
koło naukowe, które funkcjonuje przy
Zakładzie Pedagogiki Specjalnej UAM
w Poznaniu. Rolę opiekuna koła pełniła Pani
dr Barbara Szychowiak, obecnie pełni ją Pani
mgr Monika Karwacka. Nasze koło działa od
1999 roku. Przez ten czas udało nam się zrealizować wiele inicjatyw. Do naszych akcji
cyklicznych należała między innymi organizacja konkursów plastycznych skierowanych do uczniów szkół specjalnych oraz akcja
„Choinka miejska” organizowana wspólnie ze
Stowarzyszeniem Civitas Christiana. Mamy
na swoim koncie również inne imprezy, takie
jak: Zabawa andrzejkowa czy Baliki dla dzieci
i młodzieży niepełnosprawnej. Zorganizowaliśmy trzy wystawy fotograficzne Matyldy Pachowicz, poruszające tematykę osób niepełnosprawnych intelektualnie.
Obecnie AGI promuje przede wszystkim idee
integracji i włączania osób niepełnosprawnych w życie społeczności lokalnej. Drugi
nurt działalności koła naukowego dotyczy
poszerzania kompetencji zawodowych członków koła, poprzez udział w konferencjach
i warsztatach naukowych. Koło Naukowe AGI
prowadzi też systematyczne zajęcia terapeutyczne Metodą Ruchu Rozwijającego W. Sherborne dla dzieci ze świetlicy socjoterapeutycznej. W planach są: zorganizowanie cyklu
wykładów (między innymi o dogoterapii),
badania własne oraz zajęcia wychowawcze
w szkołach podstawowych.
W 2003 roku podjęliśmy się zorganizowania
działań integracyjnych na szeroką skalę. Projekt „Integracja przez sztukę” mógł być zrealizowany dzięki wsparciu Wspólnoty Europejskiej w ramach Programu MŁODZIEŻ. Instytucjami wspomagającymi nasz projekt była
Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum
Animacji Kultury w Poznaniu (WBPiCAK)
oraz polska grupa Youth for Exchange and
Undrestanding (YEU). Dzięki pomocy tych
organizacji udało nam się urzeczywistnić nowatorski pomysł, jakim była nauka fotografowania osób niepełnosprawnych intelektualnie.
Pomysłodawczynią i główną organizatorką
tego projektu była Matylda Pachowicz, pedagog specjalny i fotograf.
Praca w grupie przebiegała bardzo sprawnie.
Ustalony został wyraźny podział obowiązków.
Pomimo zaangażowania wszystkich nie udało
się uniknąć pewnych problemów. Nie udało
się znaleźć sponsorów na zakup kompaktowych aparatów dla osób niepełnosprawnych.
Stanęliśmy więc przed koniecznością zakupu
jednorazowych aparatów fotograficznych dla
niepełnosprawnych fotografów. W trakcie realizacji projektu napotkaliśmy również wiele
problemów związanych z niewłaściwym podejściem do upośledzonych umysłowo. Wiele
osób wypowiadało swoje obawy co do celowości planowanych działań, wątpiąc w sens uczenia osób niepełnosprawnych intelektualnie fotografowania. Wiele było głosów sceptycznych
i niedowierzających.
Dzięki bardzo fachowej pomocy pana Władysława Nielipińskiego z WBPiCAK w Poznaniu
uniknęliśmy wielu błędów organizacyjnych.
Pan Władysław służył swoją radą i dużym doświadczeniem w organizacji poszczególnych
faz projektu. To właśnie dzięki pomocy do-
01.08.2003 – 15.11.2003
0130
0131
świadczonych organizatorów pracujących w ośrodkach kultury (m.in.
kierownika Gołanieckiego Ośrodka
Kultury) udało się zrealizować to nowatorskie przedsięwzięcie i osiągnąć wszystkie
zamierzone cele, między innymi:
- naukę osób niepełnosprawnych nowych
umiejętności, jaką było opanowanie podstaw
fotografowania,
- integrację osób niepełnosprawnych z osobami pełnosprawnymi,
- prezentację twórczości osób niepełnosprawnych intelektualnie szerszej publiczności,
- rozwianie błędnych, stereotypowych wyobrażeń na temat osób niepełnosprawnych
intelektualnie,
- badania naukowe (m.in. do dwóch prac magisterskich) o dużej wartości dla studentów
pedagogiki specjalnej.
Uczestnikami warsztatów były osoby z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu
lekkim i umiarkowanym
oraz zaawansowani fotoamatorzy pełniący rolę instruktorów fotografi i. Większość osób niepełnosprawnych
po raz pierwszy miała okazję trzymać aparat i robić zdjęcia według własnego pomysłu. Osoby niepełnosprawne nabyły nową
umiejętność, jaką jest fotografowanie, które
w ich odczuciu było wcześniej zarezerwowane dla innych. Plener fotograficzny był dla
nich okazją do rozwijania własnych predyspozycji i możliwości twórczych. Efektem tych
działań (Gołańcz, 18–21.09.2003) była wystawa „Magda, Waldek i inni”. W uroczystości
otwarcia wystawy uczestniczyło ok. 150 osób,
a miała ona miejsce w salach Centrum Sztuki Współczesnej – Galerii INNER SPACES
– MULTIMEDIA w Poznaniu. Wystawa jest
obecnie prezentowana w różnych miastach
Wielkopolski.
Pomysł organizowania warsztatów fotograficznych dla osób niepełnosprawnych intelektualnie spotkał się z dużym zainteresowaniem
zarówno u osób niepełnosprawnych, jak i ich
opiekunów. Dlatego jest kontynuowany w for-
mie warsztatów i konkursów fotograficznych.
Niepełnosprawni uczestnicy pleneru z powodzeniem biorą udział w konkursach, kilku
z nich jest laureatami ogólnopolskich konkursów fotograficznych.
Zrealizowany projekt udowodnił, że warto ponieść ryzyko i podjąć się próby realizacji nawet najbardziej „nierealnych” pomysłów, gdyż
mogą być one początkiem niesamowitej przygody. Dziękujemy za taką możliwość!
Matylda Pachowicz
NIEPEŁNOSPRAWNI UCZESTNICY
PLENERU Z POWODZENIEM BIORĄ
UDZIAŁ W KONKURSACH, KILKU Z NICH
JEST LAUREATAMI
OGÓLNOPOLSKICH
KONKURSÓW FOTOGRAFICZNYCH.
Bursztynowym szlakiem A.D. 2002
KONTAKT: [email protected]
WWW.BURSZTYNOWYSZLAK.PRV.PL
Związek Drużyn „ŹRÓDŁA MOCY”
O
roku ów!..., niezwykły roku, który kilkudziesięciu osobom będziesz
się nieodparcie kojarzył ze słowem:
„projekt”. Projekt pod nazwą Bursztynowy
Szlak zaczęliśmy realizować w lutym 2002,
ale pomysł powstał dokładnie rok wcześniej,
a wcielanie słowa w czyn miało miejsce już od
września 2001! Formułowane na bazie projektów wnioski grantowe, czyli prośby o dofinansowanie wysyłane do różnych instytucji, muszą być przecież dostarczane do nich na długo
przed realizacją, aby zostały odpowiednio zaplanowane w roku budżetowym.
W lutym 2001 r. uczestniczyłam w kursie
Animatorów Edukacji i Inicjatyw Europejskich, który miał miejsce w Centralnej Szkole
Instruktorskiej ZHP w Perkozie. Tam po raz
pierwszy usłyszałam o Programie MŁODZIEŻ
i nauczyłam się tworzyć zintegrowane projekty
edukacyjne. „To coś dla naszego hufca!” – pomyślałam wtedy i już na marcowej odprawie
drużynowych w Dębicy próbowałam zachęcić
kadrę do opłacalnego (w sensie satysfakcji)
przecież wysiłku. Większość osób słuchających
mnie kiwała głowami smętnie i niepewnie: „To
nie jest takie proste, nie wszyscy, którzy chcą,
dostają pieniądze, na pewno jest niezłe sito...”.
Dla mnie i kilku młodych drużynowych (akurat robiliśmy Kurs Drużynowych „Dziś – Jutro
– Pojutrze” i byliśmy naładowani harcenergią) podziałało to jak ostroga na konia! Po
wiosennym Kursie, po letnim – „rycerskim”
– biwaku, nadeszła pora planowania nowego
roku harcerskiego i nasz mglisty początkowo
projekt zaczął nabierać wyraźnych – złocistopomarańczowych jak bursztyny – barw. Nieraz przypominało mi się wówczas przewrotne
hasło popularnej stacji radiowej „Razem Można Fszystko”! Razem – czyli z kadrą drużyn
dębickich: Magdą i Eweliną z „Gawry”, Mateuszem i Kasią z „Groni”, Krzyśkiem i Pauliną
z „Watahy”, Tomkiem – nauczycielem historii
z „Kwiatka” oraz wspierającym naszą „Puszczę” zastępowym Wojtkiem.
Projekt BURSZTYNOWYM SZLAKIEM
porównaliśmy sobie do nanizanych na nić
bursztynów, tworzących słowiański naszyjnik.
Łączącą nicią – motywem przewodnim projektu – stała się przeszłość słowiańska terenów
polskich, ze szczególnym uwzględnieniem
lokalnych, podkarpackich. Nizanymi na nią
bursztynami były konkretne działania mające
na celu już to rozkochanie uczestników w najstarszej tradycji naszego kraju (wyjazdy, zbiórki tematyczne, imprezy), już to integrowanie
środowisk lokalnych (gmina Brzostek, powiat
Dębica) poprzez organizację imprez kulturalnych (wystawy, teatrzyk, teksty prasowe).
Podjęliśmy decyzję o sformalizowaniu współpracy naszych drużyn i powołaliśmy do życia
Związek Drużyn „ŹRÓDŁA MOCY”, abyśmy
byli mocni w dążeniu do szczytnych celów!
Wymyśliliśmy wizję działania naszych drużyn
na najbliższe trzy lata pod zbiorczym hasłem
„SWOJE POZNAMY – Z CUDZYM PORÓWNAMY”. Szlak Bursztynowy to część pierwsza,
w częściach kolejnych zamierzamy wyjechać za
granicę, a może i zaprosić jakichś europejskich
skautów do nas! Dlatego cały czas przykładamy wagę do uczenia się języka angielskiego
oraz – oszczędzamy pieniądze!
Projekt – wniosek grantowy wysłaliśmy do
Warszawy w październiku i pozostało nam
0133
0134
już tylko czekanie na decyzję Komitetu Selekcyjnego – aż do grudnia. 18. dnia tego miesiąca, dokładnie w moje 25. urodziny, nadeszła
odpowiedź pozytywna: nasz wniosek „przeszedł” i przyznano pieniądze (co istotne: 75%
z góry, 25% jako refundacja)! Dumą napawał
nas fakt, że pomysł i rozpisanie sposobu jego
urzeczywistnienia zostały ocenione bardzo
wysoko. Mogliśmy zacząć informować naszych harcerzy i ich rodziców o planowanych
spotkaniach i wyjazdach. Jeszcze w grudniu,
podczas Wigilijki Związku Drużyn, rozpuściliśmy pierwsze wici. Zastępowi, podzastępowi i ich podopieczni przychylili się
do idei zabawy w Słowian z prawdziwym entuzjazmem! Z niecierpliwością czekaliśmy na
rozpoczęcie projektu, ale i nie zasypialiśmy
gruszek w popiele, czytając historyczne książki, mitologie słowiańskie, szukając informacji
w Internecie. Tak przygotowani wyjechaliśmy na styczniowo-lutowy Biwak Zimowy
„W KRAKOWSKIM GRODZIE” w odwiedziny do zaprzyjaźnionej 8 Podgórskiej Drużyny
Harcerskiej – pomarańczowej „Watry” (vatra
to po słowiańsku ognisko)... Tam właśnie nasz
projekt rozpoczął się naprawdę. W projekcie
tym najpierw my – kadra Związku Drużyn
– przeprowadziliśmy metodami aktywizującymi zajęcia z genealogii Słowian, ich niejasnej, ale arcyciekawej historii, zwyczajów
i obrzędów, poplątanej mitologii, stareńkiego języka oraz warsztaty z robienia i wywoływania zdjęć. Nasze cztery drużyny podzieliły się na siedem plemion słowiańskich,
co pozwoliło na niemal osobistą identyfi kację
z praprzodkami. Następnie Wiślanie, Polanie,
Opolanie, Goplanie, Lędzianie, Mazowszanie oraz Ślężanie pod wodzą plemionowych
(czyli zastępowych lub przybocznych) rozpoczęli przygotowanie do kulminacyjnych
punktów projektu – Bursztynowego Rajdu
w górach (tuż obok jednej z tras prawdziwego Bursztynowego Szlaku) oraz wakacyjnego
obozu nad morzem. Tymczasem kadra podwyższała swoje kwalifi kacje. W maju Druh
Wojtek zdał swój egzamin na przewodnika
górskiego Beskidu Wschodniego, a niżej podpisana komendantka Związku Drużyn wraz
z zastępczynią Druhną Magdą uczestniczyły
w Kursie Kierowników Placówek Letniego
i Zimowego Wypoczynku (po ludzku mówiąc:
komendantów obozów i zimowisk). W lipcu
Druhna Kasia została kwalifi kowaną wychowawczynią tychże, a szkolenie na młodszych
ratowników wodnych przeżyli Druh Gekon
i Druh Homar.
Bursztynowy Rajd, czyli wiosenna wyprawa
w góry Beskidu Niskiego, w miejsca, gdzie
ongi wiódł Bursztynowy Szlak, miał miejsce
w pierwszy weekend czerwca. Trzydniowa
wędrówka po uroczych okolicach Rudawki
Rymanowskiej i jednocześnie wcielenie się
w postacie zarówno przedwiecznych mieszkańców tych terenów, jak i zamorskich
kupców przemierzających leśno-rolnicze
ziemie nadwiślańskie, okazały się dobrym
pomysłem. Fascynującą gawędę opowiedział
nasz gość – Ibrahim Ibn Jakub, toczyła się
gra o bursztyn, miały miejsce podchody pomiędzy „myśliwymi”, „szamanami” a „zwierzętami”. Używaliśmy nowiutkiego sprzętu
kupionego z „projektowych” pieniędzy: namiotów, osobistych i plecakowych apteczek
(WIELKIE dzięki za skuteczne pośrednictwo Internetowej Składnicy Harcerskiej!),
0135
dyktafonu i gitary (do nagrywania piosenek
słowiańskich).
W lipcu nadeszła pora wakacyjnego wyjazdu
nad Bałtyk – dla niektórych z nas pierwsza
w życiu możliwość zobaczenia polskiego morza. Obóz letni „NA SKRZYŻOWANIU KULTUR” był jakby wizytą u Pomorzan, wielką
grą w ich życie codzienne i odświętne z wykorzystaniem całej zdobytej wcześniej wiedzy. Kadra obozowa czuwała właściwie tylko
nad bezpieczeństwem i zdrowiem uczestników, ponieważ całą resztę przygotowywali
oni sami. Targi rzemiosła i ozdób, ognisko
– Święto Plemienia, wybory Miss i Mistera
Słowiańszczyzny, Festiwal Piosenki Obozowej
i Słowiańskiej – to były okazje, podczas których my, opiekunowie, naprawdę szczerze podziwialiśmy prześliczne stroje, własnoręcznie
wykonane rekwizyty, a także niekłamany entuzjazm naszych podopiecznych, nic sobie nie
robiących z kapryśnej czy po prostu brzydkiej
pogody. Dzięki ich postawie wyjazd wart jest
wspomnień. Pozostaną w naszej pamięci także wycieczki: do Muzeum Archeologicznego
w Gdańsku (polecam wystawy „Pradzieje Pomorza” oraz „Z bursztynem przez tysiąclecia”)
oraz do Słowińskiego Parku Narodowego koło
Łeby. Tam to ułożyliśmy napis „ZHP DĘBICA”
uwieczniony na wielu zdjęciach i fi lmach...
A ruchome wydmy rzeczywiście robią
OGROMNE wrażenie...
Podsumowania całości projektu i odpowiedzi
na pytanie „DOKĄD NAS DOPROWADZIŁ
SZLAK BURSZTYNOWY?” dokonaliśmy
jesienią. Od 27 do 29 września trwał Biwak
Kadrowy dla drużynowych, przybocznych,
zastępowych, podzastępowych oraz licznych
pomocników. Omówiliśmy podczas niego
wyniki ankiet wypełnionych przez uczestników projektu, zastanawialiśmy się, co
można było zrobić lepiej, zreasumowaliśmy
materialno-mentalne efekty Bursztynowego
Szlaku. Są nimi: relacje/reportaże w prasie
lokalnej (możemy właściwie mówić o stałej
współpracy zapoczątkowanej dzięki projektowi z gazetami „Wiadomości Brzosteckie”,
„Ziemia Dębicka” oraz „Obserwator Lokalny”), ok. 500 zdjęć wykorzystanych podczas
trzech wystaw fotografi i, kilka taśm audio
i wideo, kroniki plemion oraz całego Związku Drużyn, mnóstwo zdobytych sprawności, w tym sprawność okolicznościowa „Sło-
wianka/Słowianin”, oraz internetowa strona
www.bursztynowyszlak.prv.pl.
Ufamy, że w ten sposób stworzony słowiańsko-harcerski „bursztynowy naszyjnik” posiada magiczną moc twórczą i profi laktyczną dla
każdego, kto zdecyduje się go nosić... w swym
sercu i pamięci!
harcmist rzyni Barbara Wojtaszek,
harcerka Rzeczypospolitej, [email protected]
Zaproszenie dla Magdaleny
Stowarzyszenie im. Marii Niepokalanej na rzecz Pomocy Dziewczętom i Kobietom
S
towarzyszenie im. Marii Niepokalanej
zapewnia pomoc socjalną, psychologiczną i terapeutyczną ofiarom przemocy
(w tym przemocy seksualnej), osobom przymuszanym do prostytucji, także ofiarom
handlu ludźmi. Prowadzimy ośrodek rehabilitacyjny z programem terapeutycznym, nasi
pracownicy dyżurują raz w tygodniu na ulicach, oferując pomoc interwencyjną i socjalną
(w tym poradnictwo prawne, medyczne), a także służą wsparciem potrzebującym kobietom.
Prowadzimy również zajęcia profi laktyczne
w środowisku młodzieży szkolnej i wychowawców w zakresie werbunku do sex-biznesu,
przemocy, wymuszonej prostytucji.
Grupa realizująca projekt „Zaproszenie dla
Magdaleny” wyłoniła się spośród podopiecznych Stowarzyszenia. Pracownicy Stowarzyszenia prowadzili rozmowy z podopiecznymi
dotyczące planów związanych z zainteresowaniami, edukacją, rozwojem oraz przeszkód,
jakie widzą w ich realizacji. Celem dotychczasowej pracy było motywowanie dziewczyn do
zmian. Projekt miał pozwolić nam na przełożenie motywacji na działanie, wdrażanie zdrowego stylu życia, dbania o siebie i o własne
potrzeby. Dzięki projektowi można było pokazać skutki podejmowanych wcześniej działań;
możliwe stało się ocenianie ich, podkreślanie
tych pozytywnych, a przez to głębsza praca
nad trwałą zmianą życia. Chcieliśmy także dostarczyć pozytywnych przeżyć i radości osobom, które doznały przemocy, mają problemy
z wiarą we własne możliwości, którym brakuje dobrych wspomnień. Oprócz tego naszym
celem było pokazanie zdrowego stylu życia
i udowodnienie, że można zadbać o potrzeby
swoje i swoich dzieci, co daje radość, satysfakcję i chęć do działania.
Projekt zakładał uczestnictwo grupy w przygotowaniu projektu (wybór zajęć, ułożenie
harmonogramu, ustalenie kontraktu), w jego
realizacji (ustalanie i przygotowanie spotkań,
zakup biletów, przygotowanie wycieczki, wybór środków lokomocji). Dziewczęta samodzielnie ustalały terminy spotkań, wyjść na
basen, wybierały seanse kinowe, miejsce wycieczki, zamówiły noclegi i posiłki. Efektem
ich wspólnych rozmów był następujący plan
działań:
• luty – lipiec 2004: w każdy poniedziałek zajęcia z samoobrony (1,5 godz.);
• 18 lutego – 12 maja 2004: w każdą środę
szkolenie z kosmetyki i wizażu (3 godz.) – ze
względu na zwiększenie motywacji dziewczęta zdecydowały, że zajęcia odbywać się będą
z większą intensywnością (co tydzień) i trwać
będą mniejszą liczbę miesięcy;
• kwiecień – lipiec 2004: co drugi piątek (czerwiec i lipiec – co tydzień) wyjście na basen
– dziewczęta zdecydowały, że chcą później
rozpocząć wyjścia na basen, tak by w okresie
letnim mogły być one częstsze;
• kwiecień – lipiec 2004: wyjście do kina (raz
lub dwa razy w miesiącu);
• 3 lipca 2004: ognisko i zabawy dla dzieci
i matek z okazji Dnia Dziecka;
• 2 – 4 lipca 2004: wycieczka w góry dla dziewcząt z dziećmi.
Miarą zaangażowania grupy było samodzielne ustalenie terminów zaplanowanych imprez
w najkorzystniejszy dla wszystkich sposób.
Grupa wytypowała osoby odpowiedzialne za
poszczególne działania:
• wybór seansów fi lmowych i zakup biletów,
• organizowanie wyjść na basen,
• ustalenie miejsca wycieczki, z pomocą koordynatora zamówienie noclegów, wyżywienia
i środka transportu;
01.02.2004 – 31.07.2004
KONTAKT: STOWARZYSZENIE IM. MARII NIEPOKALANEJ
UL. KRASIŃSKIEGO 21, 40-019 KATOWICE
[email protected]
WWW.MAGDALENA.KATOWICE.OPOKA.ORG.PL
0136
0137
• organizacja zajęć podczas wycieczki, np.
przygotowanie ogniska dla dzieci.
Po zakończeniu projektu odbyło się spotkanie
podsumowujące wrażenia, uczestniczki oceniły program, poszczególne działania, określiły
problemy swoje i grupy podczas realizacji projektu. Na poszczególnych jego etapach pojawiły się różne problemy i trudności:
• w stworzeniu grupy i zaangażowaniu do
działania; osoby z grupy przyzwyczaiły się,
że ktoś za nie decyduje, planuje, są izolowane,
zmuszane do posłuszeństwa i uległości;
• problemy w komunikacji; było to pierwsze
przedsięwzięcie grupowe, pojawiły się problemy przy podejmowaniu decyzji i braniu za nią
odpowiedzialności;
• problemy związane z promocją projektu;
ze względu na charakter problemu potrzebna była duża dyskrecja, tak aby nie ujawnić
danych dziewcząt, a także faktu bycia ofiarą
wymuszonej prostytucji – dla grupy jest to
upokarzające i wstydliwe, we wstępnej fazie
projektu padało pytanie: „Czy prowadzący
zajęcia z samoobrony i wizażu będą wiedzieli,
dla kogo je prowadzą?”;
• problemy w zebraniu funduszy na realizację projektu dla wybranej przez Stowarzysze-
nie grupy odbiorców (bardziej ogólnie grup
defaworyzowanych);
• niezaplanowanie w budżecie kosztów związanych z organizacją działań i przygotowaniem wycieczki – kosztów telefonu (pokryte
zostały ze środków Stowarzyszenia).
Realizacja projektu pozwoliła dziewczętom
określić swoje potrzeby, część z nich odkryła w
sobie predyspozycje do wykonywania zawodu
kosmetyczki (2 osoby deklarują chęć rozpoczęcia nauki w tym zawodzie). Dzięki zajęciom
grupowym nastąpiła poprawa umiejętności
komunikacyjnych dziewcząt, otworzyły się one
na inne grupy społeczne. Dzięki podejmowaniu akceptowanych społecznie działań i zdobywaniu nowych umiejętności (kosmetyka,
wizaż, samoobrona), poprawiła się samoocena
dziewcząt. Deklarują chęć dalszych wspólnych
spotkań. Przez 6 miesięcy udało się utrzymać
grupę, zaangażować w działania, a także zorganizować trzydniowy wyjazd, przeprowadzić
wszystkie zaplanowane przedsięwzięcia – jest
to duży sukces projektu, grupy i organizacji,
ponieważ projekt został zrealizowany w grupie
defaworyzowanej, jaką są ofiary handlu ludźmi, przemocy i wymuszonej prostytucji.
Dziewczęta uczestniczące w projekcie, już
w jego trakcie zachęcały swą grupę rówieśniczą do innego niż dotychczas, korzystnego dla
rozwoju osobistego spędzania wolnego czasu
(np. organizowały już na własną rękę wyjścia
na basen czy do kina) oraz dzieliły się nabytymi umiejętnościami. Część z dziewczyn, które
w dalszym ciągu pracują na ulicy, spotykając
się z innymi, mówiła o spotkaniach, szkoleniu
kosmetycznym, możliwości zmiany, dawały
nową perspektywę. Ponadto w realizacji części projektu (wycieczka, ognisko) brali udział
wolontariusze, którzy dzięki temu mogli zdobyć nowe doświadczenia i wykształcić pozytywny sposób myślenia o ofiarach przemocy
i prostytucji.
Obecnie pracownicy Stowarzyszenia podtrzymują kontakty z kobietami pracującymi
na ulicy, informując je o działalności punktu
konsultacyjnego funkcjonującego przy Stowarzyszeniu, który oferuje im bezpłatną pomoc
prawną, psychologiczną i socjalną. W ramach
aktywizacji zawodowej przewidywane jest
zorganizowanie kolejnych kursów odpowiadających ich zainteresowaniom i zwiększających
ich szanse na rynku pracy.
pomysł i koordynacja merytoryczna: Amudena Rutkowska
koordynacja całości: Agnieszka Pietrzak
redakcja: Karolina Rutkowska
korekta: Marta Wróbel
projekt graficzny i skład: Justyna Marciniak
druk: STRATEG BTL
nakład: 8000 egzemplarzy
Dziękujemy twórcom i uczestnikom projektów opisanych
w publikacji za udostępnienie fotografi i i materiałów.
ISBN 978-83-600-5824-4
Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji
Narodowa Agencja Programu „Młodzież w działaniu”
ul. Mokotowska 43, 00-551 Warszawa
tel.: 022 622 37 06
e-mail: [email protected]
www.mlodziez.org.pl
Niniejsza książka została opublikowana dzięki pomocy fi nansowej
Unii Europejskiej. Za treść książki odpowiada Narodowa Agencja
Programu „Młodzież w działaniu”, poglądy w niej zawarte nie
odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Unii Europejskiej.
0068
udało się przełamać stereotypowe widzenie
innych narodowości.
CIESZY MNIE
TEŻ, ŻE TERAZ
WSZYSTKO „KRĘCI SIĘ DALEJ” BEZ
MOJEGO UDZIAŁU, A JA NIE JESTEM JUŻ TYLKO
„SPOKOJNYM,
PRZECIĘTNYM
I NIEWYRÓŻNIAJĄCYM SIĘ
SPOŚRÓD RÓWIEŚNIKÓW CHŁOPAKIEM Z BESKIDU
NISKIEGO”.
Od samego początku realizowania projektu
starałem się o nawiązanie współpracy z kilkoma krakowskimi organizacjami studenckimi. Pomogło nam to przeprowadzić dobrą
promocję Wieczorów Językowych i dotrzeć do
dużej grupy obcokrajowców przebywających
w Krakowie. Cały czas projekt cieszył się też
zainteresowaniem lokalnych mediów studenckich. Po kilku miesiącach nasze cotygodniowe
spotkania wpisały się już w kalendarz krakowskiego życia i informacje o Wieczorach pojawiały się również w przygotowywanych przez
innych serwisach.
Po kilku miesiącach realizacji projektu, podsumowując niejako działania realizowane
w ramach Kapitału Przyszłości, napisałem
broszurę informującą o sposobach nauki
w Tandemie. Publikacja jest teraz udostępniana wszystkim osobom zainteresowanym nauką w Tandemie oraz uczestnikom kolejnych
edycji Wieczorów Językowych. Dzięki współpracy z innymi organizacjami udało mi się
stworzyć ramy dla kontynuacji projektu, już
bez większego zaangażowania z mojej strony.
Tandem otrzymuje m.in. dofinansowanie ze
strony Uniwersytetu Jagiellońskiego i rozwija
się w kierunku profesjonalizmu działań, zaś
jego realizacją zajmują się studenci z kilku różnych uczelni.
Rozpoczynając swój projekt, nie sądziłem, że
dzięki niemu uda się aż tak wiele osiągnąć i że
wzbudzi on aż tak duże zainteresowanie. Cieszą mnie zwłaszcza pojawiające się w prasie
studenckiej wywiady (w języku angielskim)
z obcokrajowcami. Jest to dla mnie znak, że
w Krakowie nie tylko zaczęto zauważać dużą
grupę zagranicznych gości na zajęciach akademickich, ale też włączać ich do naszego
codziennego życia i pomagać im w integracji
z naszym środowiskiem.
Realizacja projektu uświadomiła mi także,
że mając chęci oraz grupę przyjaciół, można
wiele osiągnąć. Musi się tylko trochę chcieć
i nie można się zrażać początkowymi trudnościami. Okazuje się, że kiedy potem przychodzą jeszcze większe kłopoty, siła rozpędu
i pomoc innych osób pozwalają je przetrwać i
przezwyciężyć.
Mam ogromną satysfakcję z wykorzystanej
szansy na stworzenie nowej jakości w spotykaniu się młodych ludzi z różnych krajów
w Krakowie. Cieszy mnie też, że teraz wszystko „kręci się dalej” bez mojego udziału, a ja
nie jestem już tylko „spokojnym, przeciętnym
i niewyróżniającym się spośród rówieśników
chłopakiem z Beskidu Niskiego”.
Przemek Kuklicz

Podobne dokumenty