Prosty test na raka,W skład krwi wchodzi ponad 4000 związków
Transkrypt
Prosty test na raka,W skład krwi wchodzi ponad 4000 związków
Prosty test na raka Podstawą skutecznego leczenia nowotworów jest ich szybka diagnoza. Na wczesnym etapie rozwoju, choroby te rzadko kiedy dają jakiekolwiek objawy. Pierwsze symptomy oznaczają często, że pacjentowi pozostała już niewielka szansa na całkowity powrót do zdrowia. Francuscy naukowcy opracowali niedawno nowe testy, które w oparciu o analizę próbek krwi lub moczu pozwalają wykryć nawet śladowe ilości nowotworowego DNA. Kiedy komórka rakowa umiera, cała jej zawartość przedostaje się do krwi i innych płynów biologicznych, np. limfy, moczu. Wykrycie DNA pochodzącego z tej komórki pozwoliłoby na szybkie zdiagnozowanie choroby. Niestety, na przykład we krwi, stanowi ono mniej niż 0,01% całkowitego DNA. Jest ona zatem zbyt niska by zostać ujawniona przez obecnie stosowane testy. Być może jednak takie analizy będą już wkrótce możliwe, a wszystko to dzięki pracy naukowców z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS), Inserm, Uniwersytetu w Strasburgu oraz Uniwersytetu Paris Descartes, współpracujących z niemieckim zespołem z Instytutu Maxa Plancka i amerykańską firmą Raindance Technologies. Jak donosi czasopismo Lab on a Chip (LOC), niedawno opracowana przez nich technika umożliwia wykrywanie DNA o wartości progowej nawet 20 tysięcy razy mniejszej niż dotychczas. Zasada na której opiera się metoda jest prosta. Pobraną próbkę biologiczną dzieli się na miliony mikroskopijnych kropelek, na tyle małych, aby każda zawierała tylko pojedynczy gen docelowy. Tak rozdzielone DNA namnażane jest następnie z wykorzystaniem technik molekularnych, a powstałe w ten sposób fragmenty znakuje się odpowiednimi cząsteczkami fluorescencyjnymi. Przygotowane kropelki przeprowadza się kolejno do mikroskopijnych rowków, gdzie poddawane są one analizie za pomocą lasera. Ich barwa wskazuje na stan znajdującego się wewnątrz genu, np. kropla wykazująca czerwoną fluorescencję oznacza, że DNA jest niezmienione, natomiast światło zielone symbolizuje, że gen jest zmutowany. Brak emisji sygnału wskazuje na nieobecność badanej sekwencji. Analiza liczby kolorowych kropli pozwala oszacować koncentrację zmutowanego DNA (pochodzącego z nowotworu). Ogromną zaletą tej techniki jest to, że pozwala ona również na rozszyfrowanie informacji zawartej w zmutowanym DNA i dzięki temu dostarcza danych istotnych do określenia agresywności nowotworu oraz przewidzenia dalszego rozwoju choroby. Naukowcy z powodzeniem przetestowali swoją metodę w warunkach laboratoryjnych. Obecnie planowane są eksperymenty kliniczne mające na celu ostatecznie określenie jej skuteczności i bezpieczeństwa. Jeśli próby te się powiodą, onkolodzy zyskają potężną broń do walki z nowotworami, która pozwoli im nie tylko na wczesne wykrywanie choroby, ale również ułatwi dobór odpowiedniej terapii. Literatura: Pekin Deniz et. al., Quantitative and sensitive detection of rare mutations using droplet-based microfluidics, „Lab on a Chip” (2011). Science Daily. W skład krwi wchodzi ponad 4000 związków chemicznych Na Uniwersytecie Alberta w Kanadzie opracowano obszerną listę znanych związków chemicznych wchodzących w skład krwi. Lista w ciągu trzech lat rozrosła się z zaledwie kilku związków do ponad czterech tysięcy. Obecnie lekarze oceniają około dwudziestu najpopularniejszych substancji chemicznych wchodzących w skład krwi. Występowanie tych substancji świadczy o możliwości lub wystąpieniu danej choroby, stanu zapalnego lub innych nieprawidłowości zachodzących w organizmie. Dzięki rutynowym badaniom krwi możemy zdiagnozować takie choroby jak cukrzyca, niewydolność nerek, anemia, choroby tarczycy i inne. Kanadyjski biochemik David Wishart opracował listę 4229 związków chemicznych wchodzących w skład krwi. Według niego znajomość tak dużej liczby różnych związków otwiera nowe możliwości w diagnozowaniu wielu chorób, które charakteryzują się brakiem równowagi w składzie chemicznym krwi, a których nie można określić na podstawie rutynowych, wstępnych badań. Wishart powołał grupę ponad dwudziestu naukowców z sześciu różnych Instytucji do projektu badawczego, którego celem było opracowanie dokładnego składu chemicznego krwi. Zespół został wyposażony w najnowocześniejsze technologie służące do przeprowadzania eksperymentów nad zawartością chemiczną ludzkiej krwi. Uczony wierzy, że jego badania będą powoli i sukcesywnie wdrażane do placówek diagnostycznych, szpitali i ośrodków zdrowia. Pozwoli to na wykrywanie schorzeń, które do tej pory w pierwszym stadium pozostawały utajone, ponieważ nie było możliwości oznaczenia ich pierwszych symptomów jakie zazwyczaj pojawiają się we krwi w postaci różnych metabolitów — związków chemicznych. Podsumowując swój projekt Wishart powiedział, że naukowcy od ponad stu lat zajmują się badaniem krwi, a jego baza jest najbardziej kompletną pod względem chemicznym charakterystyką składu krwi jaka kiedykolwiek została opracowana. Stworzona baza związków chemicznych jest ogólnie dostępna i po zalogowaniu można uzyskać dostęp do informacji o składnikach krwi wraz z ich pełnym opisem. Źródło: Science Daily. Szczątkowe komórki embrionalne przyczyną nowotworów przełyku Odkryto mechanizm doprowadzający do rozwoju tak zwanego przełyku Barretta, odpowiedzialnego za wywoływanie części nowotworów przełyku. Badania na myszach obaliły dotychczasowe przekonanie, wedle którego przełyk Barretta powstawał wskutek, typowych dla nowotworzenia, mutacji komórkowych. Większość nowotworów powstaje z mutacji genetycznych w pojedynczych komórkach danej tkanki. Rozwijają się nawet kilkanaście lat, a tylko niektóre z nich przechodzą w formy złośliwe. Jak udowodnił zespół badawczy z Harvard Medical School we współpracy z Institute of Medical Biology w Singapurze, w przypadku nowotworu przełyku sprawa ma się zupełnie inaczej. W zastosowanym przez naukowców mysim modelu największą rolę odgrywało białko p63, bliski krewny białka p53, odpowiedzialne za tworzenie się naskórka, a także jego wytworów. Pozbawione tego białka myszy nie mają skóry, włosów, zębów, a czasem także i kończyn. Frank McKeon i Wa Xian wraz ze swoimi zespołami badali mutanty myszy pozbawione p63 oraz z symptomami podobnymi do ludzkiego refluksu żołądka. W konsekwencji odkryli niewielkie populacje komórek embrionalnych, które pozostają u dorosłych osobników na granicy łączącej przełyk i żołądek. Poprzez wywołany u myszy refluks, zewnętrzne warstwy komórek były niszczone, a aktywowane tym mechanizmy naprawcze, powodowały rozrastanie się tkanki. Jej embrionalne pochodzenie dodatkowo stymulowało wzrost, co w krótkim czasie powodowało powstanie wspomnianego przełyku Barretta, a następnie nowotwór przełyku. Podobnie sprawa ma się u ludzi. Geny w niewielkiej ilości komórek embrionalnych, jaka pozostaje na łączeniu żołądka z przełykiem, mają zupełnie inny model ekspresji, niż pozostałe, „normalne” tkanki. Refluks żołądka, zwłaszcza wśród zabieganych mieszkańców dużych miast, też nie jest schorzeniem niezwykle rzadkim. Wszystko to składa się na coraz częstsze diagnozowanie nowotworów przełyku. Do tej pory można było jedynie usuwać powstałe już zmiany. Nie zawsze wiązało się to z całkowitym pozbyciem się problemu. Dzięki nowym odkryciom będzie można diagnozować pacjentów i rozpoczynać terapie, jeszcze zanim rozwinie się początkowe stadium przełyku Barretta. Wyniki badań międzynarodowej grupy naukowców, opublikowane niedawno w „Cell”, rzucają zupełnie nowe światło na sposoby tworzenia się i rozwoju nowotworów przełyku, a także pokazują nowe możliwości diagnostyki i leczenia. Marta Danch Na tropie ewolucji raka Nowotwór złośliwy to tajemniczy wróg, który atakuje organizm cicho i niepostrzeżenie. Niezauważony, może rozwijać się latami. Z chwilą wykrycia leczenie nie zawsze jest już skuteczne. Jak się bronić przed nowotworem? Jak pokonać wroga tak podstępnego? Jako nową broń przeciw niemu naukowcy proponują nam techniki diagnostyki molekularnej — obiecujące narzędzia, mogące już w niedalekiej przyszłości nie tylko usprawnić diagnostykę, ale i zwiększyć szanse na powrót chorych do zdrowia. W czym tkwi sekret tej nowej „tajnej broni”? Jej podstawą jest sekwencjonowanie genomu chorych komórek. „Zaczynamy widzieć różnicę jaką może wnieść sekwencjonowanie genomu do życia pacjentów chorych na raka oraz ich rodzin” — zauważą Richard K. Wilson, dyrektor Washington University’s Genome Institute, który prowadzi badania dotyczące użycia sekwencjonowania genomu do celów diagnostycznych. Z jego zdaniem zgadzają się z całą pewnością grupa naukowców, której wyniki pracy ukazały się w artykule opublikowanym 29 czerwca tego roku w Cancer Discovery. Ich badania są skutkiem współpracy pomiędzy UCSF, Oregon Health & Science University, University of California w Berkley oraz Samsung Advanced Institute of Technology. Opracowali oni sposób mogący umożliwić odkrycie ewolucji ludzkich komórek nowotworowych, określić kolejność w jakich występują w nich kolejne mutacje. „Wiemy, że każdy rak jest zbiorem genetycznych nieprawidłowości” — wyjaśnia uczestniczący w badaniach dermatolog Raymond Cho z University of California. Pomiędzy poszczególnymi rodzajami raka występuje wiele różnic. Dotyczą one organów, które są atakowane, zachowania się nowotworu w organizmie, jego podatności na leczenie, wyglądu pod mikroskopem a przede wszystkim — występują między nimi różnice genetyczne. Czynników powodujących powstawanie raka jest bardzo wiele, należą do nich między innymi skłonności genetyczne, działanie promieniowania, szkodliwych substancji chemicznych, zanieczyszczenie środowiska czy też ich kombinacja. Wszystkie one prowadzą do jednego, a mianowicie do mutacji w komórkowym DNA. Z czasem mutacje powodują wystąpienie coraz większej liczby nieprawidłowości. Jedne geny są wyciszane, inne nadmiernie aktywne. Dochodzi do proliferacji, wzrostu i rozprzestrzeniania się zmienionych komórek, a tym samym nowotwór staje się aktywny. Celem badaczy było wykrycie zmian najbardziej pierwotnych. Aby go zrealizować opracowali oni metodę testu opartą na fakcie, że długie fragmenty DNA w nowotworach występują często w nieprawidłowej, podwojonej liczbie. Zaproponowana przez nich technika polega na określeniu sekwencji DNA raka aby stwierdzić które z mutacji wystąpiły w podwójnej liczbie, czyniąc je tym samym odpowiedzialnymi za dalszy rozwój nowotworu (gdyż musiały one wystąpić przed duplikacją określonego fragmentu DNA). „Pokażemy teraz, że możliwe jest określenie które zmiany rozpoczynają się wcześniej, a które w toku dalszej drogi, nawet w w przypadku pojedynczego raka” — powiedział Cho. Badacze skoncentrowali się na TP53. Jest to gen zlokalizowany u człowieka na chromosomie 17, kodujący białko p53 należące do czynników transkrypcyjnych. Jako obiekt badań wytypowali dwa rodzaje nowotworów- raka jajnika oraz raka skóry. W rakach jajnika, mutacje genu TP53 są bardzo częste; badanego raka skóry charakteryzuje natomiast największa liczba mutacji spośród wszystkich nowotworów. Badając akumulację dodatkowych kopii zmutowanego onkogenu w komórkach badacze dostrzegli pewną prawidłowość — kompleksowe zmiany w TP53 w większości przypadków pojawiały się wcześniej, a nie jak dotychczas sądzono później. „Można stwierdzić, które mutacje pojawiają się bardzo wcześnie, a które późno” — podsumowuje Cho. Jak zauważa Raymond Cho, uzyskane wyniki mają naprawdę duże znaczenie- — możliwość identyfikowania rzeczywistej kolejności mutacji może pomóc ustalić, które mutacje prowadzą do rozwoju zmian przedrakowych i które powodują inwazyjne nowotwory. „Chociaż na nowotwór składa się wiele mutacji, te pojawiające się się najwcześniej przygotowują grunt dla dodatkowych nieprawidłowości” — stwierdził Cho. Jak bardzo aktualne są prowadzone przez zespół badania? W tym miejscu niech przemówią liczby. Polska Unia Onkologii podaje, że w roku 2000 na świecie odnotowano 10 milionów nowych zachorowań na nowotwory, w samej Polsce było ich 110 tysięcy. Spośród chorych na świecie zmarło 6 milionów osób, w Polsce 80 tysięcy. Według doniesień Centrum Onkologii osiem lat później, w roku 2008 ilość zgonów w naszym kraju wyniosła już ponad 93 tysiące. Ponure statystyki? Owszem. Pozwalają one jednak uzmysłowić sobie jak ważne jest szukanie wciąż nowych rozwiązań w prewencji i leczeniu chorób nowotworowych. Metoda zaproponowana przez zespół może stanowczo wpisać się w ich poczet. Z badań zadowolone są organizacje zajmujące się walką z rakiem. „Zrozumienie genetycznych nieprawidłowości to poważny krok i może doprowadzić do wielkiego postępu w personalizacji leczenia raka” — mówi Carolyn Aldige, prezes i założycielka The Prevent Cancer Foundation, organizacji stawiającej sobie za cel propagowanie oraz wspieranie wczesnego wykrywania i leczenia nowotworów między innymi poprzez finansowanie badań takich jak te opublikowane w Cancer Discovery. „Może to również oznaczać, że znacznie więcej przypadków raka będzie rozpoznawanych na wcześniejszych etapach, kiedy szanse na sukces w leczeniu są znacznie wyższe” — podsumowuje Aldige. Olga Andrzejczak Źródło: S. Durinck et al.,Temporal Dissection of Tumorigenesis in Primary Cancers. „Cancer Discovery”, 2011. Sekwencjonowanie genomu daje nadzieję chorym na rzadkie choroby genetyczne Sekwencjonowanie genomu pozwala na szybką i precyzyjną diagnozę rzadkich chorób o podłożu genetycznym. Dowiodła tego grupa naukowców, pracująca pod kierunkiem Richarda Gibbsa, szefa Baylor College of Medicine Human Genome Sequencing Center w Houston. W artykule, który ukazał się 15 czerwca bieżącego roku w „Science Translational Medicine” opisali oni przypadek chorujących na dystonię bliźniąt: Alexis i Noaha Berry. Choroba ta objawia się okresowym zaburzeniem napięcia mięśni, które powoduje zaburzenia ruchu oraz postawy. Może ono dotyczyć pojedynczych mięśni, ich niektórych grup albo też mieć charakter ogólny. Ze względu na przyczyny wyróżnia się różne rodzaje dystonii. U rodzeństwa w wieku pięciu lat stwierdzono jedną z nich, dystonię wrażliwą na dopaminę nazywaną również zespołem Segawy (DRD). Wdrożono leczenie przynoszące pozytywne rezultaty, zatem kiedy u Alexis rozwinął się kaszel, opiekujący się dziećmi neurologowie nie wiązali tego z dystonią dziewczynki. Trzynastoletnia Alexis miała już tak silne napady kaszlu i problemy z oddychaniem, że konieczne stało się umieszczenie w jej pokoju monitora kontrolującego stan dziewczynki. Ponadto codziennie otrzymywała ona zastrzyki z adrenaliny mające umożliwić jej swobodne oddychanie. Lekarze nie potrafili zdiagnozować przyczyny ani zaproponować skutecznej metody leczenia dziecka. Matka bliźniąt, Retta Berry, której mąż Joe pracuje jako dyrektor do spraw informatycznych w Life Technologies, firmie zajmującej się systemami i usługami biotechnologicznymi, mającej swoją siedzibę w Carlsbad w Kalifornii domagała się zsekwencjonowania genomu dzieci, mając nadzieje, że to pomoże znaleźć sposób leczenia dla córki. Firma pomogła sfinansować badania w Baylor, gdzie z pomocą technologii sekwencjonowania Life’s SOLiD stwierdzono w genomie dzieci mutację genie o nazwie SPR kodującym reduktazę sepiapteryny. Enzym ten umożliwia syntezę neuroprzekaźników dopaminy i serotoniny. Bliźniętom podawano już podczas leczenia prekursor dopaminy. Wykryta mutacja w genie SPR wykazała, że konieczną jest też suplementacja 5-hydroksytryptofanu – prekursora serotoniny. Po miesiącu od rozpoczęcia leczenia zniknęły problemy Alexis z oddychaniem. Piętnastoletnia dziś dziewczyna prowadzi aktywne życie — między innymi biega i gra w piłkę. Poprawę stanu zdrowia zaobserwowano również u jej brata — chłopiec pisze znacznie wyraźniej i ma mniejsze kłopoty z koncentracją podczas zajęć szkolnych. Klinika w której podjęto się zsekwencjonowania genomu bliźniąt ma już sukcesy na polu leczenia raka oraz diagnozowaniu i leczeniu kilku innych rzadkich chorób, w przypadku których określenie pochodzenia a więc i leczenie jest trudne. Joris Veltman z Radboud University Nijmegen Medical Center w Holandii podsumowuje to bardzo trafnie. „Badanie to stanowi dobry przykład tego, jak diagnostyka genetyczna rzadkiej choroby genetycznej ma bezpośredni wpływ na jej leczenie” — zauważa. Ten sukces pozwala żywić nadzieję, że niedługo w podobny sposób będzie można diagnozować również inne rzadkie choroby o podłożu genetycznym. Z racji tego, że zapadalność na nie jest znacznie mniejsza w stosunku do chorób bardziej popularnych, do których zaliczana jest na przykład miażdżyca, również nakłady na badania są w tym przypadku mniejsze. Niemożliwe jest prowadzenie badań klinicznych na szerszą skalę; problem stanowi również znalezienie specjalistów zajmujących się rzadkimi schorzeniami, o czym najlepiej świadczy przykład bliźniąt Berry — w wieku dwóch lat błędnie stwierdzono u nich porażenie mózgowe, zaś właściwemu leczeniu poddano je dopiero po skończeniu lat sześciu i wykonaniu setek testów. Badania genetyczne są szansą na znacznie szybszą i prostszą diagnostykę, a zatem i wcześniejsze wprowadzenie skutecznego leczenia. Richard Gibbs szacuje, że w ciągu najbliższych trzech do czterech lat możliwe będzie rozwiązanie w ten sposób do 90% problemów związanych z zaburzeniami wywołanymi przez defekty pojedynczych genów. Sekwencjonowanie może dotyczyć całego genomu lub tylko jego odcinków kodujących, czyli egzonów- jest w tym przypadku szybsze. Problemem przy wprowadzaniu metody na szerszą skalę z całą pewnością będą jej koszty- wg Gibbsa całkowity koszt badania bliźniąt wyniósł ok. 100 000 dolarów, w tym 30 000 dolarów za zsekwencjonowanie genomu każdego z bliźniąt. Zajęło to dwa miesiące. Na rynku są jednak firmy podejmujące się sekwencjonowania za 5 000-7500 dolarów. Według naukowców sekwencjonowanie stanie się powszechniejsze, kiedy jego cena spadnie do 1000 dolarów za jednego pacjenta. Dla rodziców chorych dzieci ważna jest przede wszystkim szansa, jaką w ten sposób otrzymują — jest nią możliwość szybszej diagnozy, leczenia a więc i powrotu ich pociech do normalnego życia. Matka bliźniąt podsumowuje: „To śmieszne, kiedy myślę o poświęconym czasie i pieniądzach, które wydaliśmy (my i nasze towarzystwo ubezpieczeniowe) oraz cierpieniu naszych dzieci podczas gdy mogą one mieć tylko raz pobraną krew i otrzymać diagnozę.” Olga Andrzejczak Interfejs z naturą Biosensory (czujniki biologiczne) stanowią jedno z najciekawszych wyzwań współczesnej biotechnologii. Bio- stanowi element biologicznie aktywny, natomiast połączony z nim sensor, a zatem czujnik odpowiada za przetwarzanie efektu towarzyszącego reakcji chemicznej na sygnał analityczny. Czujniki biologiczne znajdują zastosowanie w analityce medycznej, biotechnologii, ochronie środowiska, czyli wszędzie tam, gdzie istnieje potrzeba wykrycia określonych substancji bądź pożądanych zjawisk w badanym materiale. Te zminiaturyzowane urządzenia stały się szansą na usprawnienie procesu wykrywania leków. Używa się ich między innymi do testowania aktywności biologicznej nieznanych związków chemicznych. Wprawdzie nie wiadomo na ile prawdziwy obraz zachodzących w organizmie procesów oddają, ale bezsprzecznie noszą w sobie potencjał. Powstają również nowe metody stabilizacji białek — częstych elementów biologicznych biosensora. Naukowcy z Uniwersytetu w Kopenhadze stanęli naprzeciw takiemu wyzwaniu, angażując nowe odkrycia „syntetycznej biologii”. Celem są białka błonowe, ponieważ są one niezbędne w większości podstawowych procesów. Fotosynteza, transport czy sygnalizacja komórkowa opierają się na działaniu białek zanurzonych w błonie komórkowej. Badania mają być zorientowane na zrozumienie w jaki sposób integralne systemy białek błonowych zorganizowane są w naturze, ponieważ jedynie poprzez naśladowanie natury da się odtworzyć funkcjonalny układ biologiczny. Łącząc zalety inżynierii genetycznej oraz nowoczesnych struktur, mających naśladować naturalne środowisko błony komórkowej, można unieruchamiać białka membranowe na stałym podłożu z zachowaniem ich funkcji. Duże nadzieje wiąże się z kolistymi strukturami, zwanymi nanodyskami; są to nanometrowej średnicy „formy” dla białek hydrofobowych. Zbudowane z podwójnej warstwy fosfolipidowej, imitują naturalne środowisko membrany komórkowej. Białka, takie jak receptory powierzchniowe, transportery, kanały jonowe, poddane ekstrakcji z udziałem łagodnych detergentów jonowych, tracą funkcjonalność często już po kilku godzinach. Podstawienie całej pojedynczej cząsteczki białka do centrum nanodysku pozwala natomiast utrzymać ją w środowisku wodnym w stanie funkcjonalnym nawet do kilkunastu dni. Co ciekawe, do powstania nanodysków zawierających cząsteczki białka wystarczy połączyć ze sobą komponenty w skład których wchodzi pożądane białko, mieszanina fosfolipidów oraz dodatkowe białko rusztujące, które zamyka się wokół nanodysku niczym pas wokół talii. Struktury te aranżują się same w wyniku oddziaływań hydrofobowych. Pozostałe zalety to oczywiście dostęp do obu stron, zarówno zewnątrz- jak i wewnątrzkomórkowej powierzchni białka, pozwalający na badanie jego interakcji, co byłoby niemożliwe z użyciem całych komórek lub liposomów. Dodatkowo, wyposażenie białka rusztującego bądź badanej cząsteczki w metkę powinowactwa pozwala unieruchomić cały kompleks na specjalnie przygotowanej powierzchni. W ten oto sposób można tworzyć biosensory wyposażone w białka błonowe, wyekstrahowane z błony komórkowej. Otwiera to wiele nowych możliwości, lecz rodzi także pytanie o to, na ile wolno nam modyfikować molekułami życia, które rządzą się wciąż nieznanymi nam często prawami. Miejmy nadzieję, że na to i inne pytania naukowcy znajdą odpowiedź w najbliższej przyszłości. Agnieszka Gołąb Literatura: 1. Bayburt T. H., Sligar C. G., Membrane protein assembly into Nanodiscs, „FEBS Letters”, Vol. 584 (2010), s. 1721-1727. 2. Borch J. et al., Nanodiscs for immobilization of lipid bilayers and membrane receptors: kinetic analysis of cholera toxin binding to a glycolipid receptor, „Analytical Chemistry”, Vol. 80 (2008), s. 6245-52. „Super zły” cholesterol przyczyną zawałów serca Odkryto nowy rodzaj cholesterolu, który można wykryć u osób z bardzo wysokim ryzykiem zawału serca — w tym u cukrzyków i osób starszych. „Super zły” cholesterol (zwany także „bardzo złym”) odznacza się niezwykle silnymi właściwościami adhezyjnymi i odkłada się w naczyniach krwionośnych znacznie szybciej niż do tej pory uznawany za najbardziej niebezpieczny „zły” rodzaj cholesterolu. Odkrycie może doprowadzić do wynalezienia nowych metod zapobiegania udarom mózgu i chorobom serca, zwłaszcza u chorych na cukrzycę typu drugiego oraz u ludzi w podeszłym wieku. Naukowcy z Uniwersytetu w Warwick znaleźli odpowiedź na pytanie o to dlaczego nowy rodzaj cholesterolu jest tak groźny dla zdrowia człowieka. Uowodnili oni, że „bardzo zły” cholesterol, zwany MGmin-low-density lipoprotein (MG-min LDL), który występuje częściej u osób cierpiących na cukrzycę typu drugiego i u ludzi starszych, jest znacznie bardziej „lepki” niż normalne LDL, czego efektem jest super adhezja „bardzo złego” cholesterolu do ścian tętnic. Adhezja ta może powodować chorobę niedokrwienną serca, udar mózgu czy zawał mięśnia sercowego. Okazało się, że MGmin-LDL tworzy się poprzez dołączenie cukru do „zwykłego LDL” w procesie zwanym glikacją, co sprawia, że LDL z dołączonym cukrem staje się bardziej gęste i lepkie. Po dołączeniu cukru, MGmin-LDL eksponuje na zewnątrz reszty cukrowe, co powoduje, że cukier zaczepia o ściany tętnic, kotwicząc w nich złogi „bardzo złego” cholesterolu. Odkrycie to tłumaczy również dlaczego metformina, lek szeroko stosowany u chorych z cukrzycą typu 2, prowadzi do obniżenia ryzyka wystąpienia zawału serca. Otóż metformina, poprzez obniżanie poziomu cukru we krwi, najprawdopodobniej zmniejsza ryzyko choroby niedokrwiennej serca poprzez blokowanie przekształcania „zwykłego” LDL w bardziej „lepki” MGminLDL. Oryginalną pracę badaczy z Uniwersytetu w Warwick można przeczytać w „Diabetes”. Nowa metoda detekcji komórek nowotworowych we krwi W maju 2011 roku badacze z Instytutu Akustyki w Madrycie zaprezentowali na konferencji „Mikrotechnologie w Biologii i Medycynie” w Szwajcarii przełomową technikę wykrywania komórek nowotworowych we krwi pacjentów chorych na raka. Odnalezienie komórek nowotworowych we krwi chorych wskazuje na to, że guz pierwotny rozpoczął przerzutowanie. Taka informacja jest bardzo cenna dla lekarzy i dla samych pacjentów; służy do monitorowania przebiegu choroby, a nawet decyduje o modyfikacji terapii czy zastosowaniu konkretnego algorytmu terapeutycznego. Opracowanie taniej, szybkiej i — co najważniejsze — pewnej metody detekcji przerzutujących komórek we krwi stanowi od wielu lat wyzwanie dla badaczy i klinicystów. Autorem nowatorskiego odkrycia jest Itziar González z Instytutu Akustyki w Madrycie, który wraz z kolegami opracował alternatywną do obecnych, skomplikowanych metod detekcji, metodę wykrycia komórek nowotworowych we krwi: małą plastikową komorę z możliwością wzbudzania wibracji, przez którą przepływają próbki krwi. W komorze wzbudzane są drgania cieczy — wywoływana w ten sposób fala stojąca zaczyna sortować komórki zawarte w cieczy, w zależności od ich wielkości. Oczywiście komórki nowotworowe, jako większe, zbierają się w innym rejonie urządzenia niż komórki różniace się od nich wielkością. Prototyp cały czas jest modyfikowany — badacze pracują nad jeszcze szybszą i czulszą wersją urządzenia. Autorzy odkrycia są przekonani, że docelowo urządzenie będzie w stanie wykryć nawet 2 komórki nowotworowe w 7 ml krwi obwodowej. Gruźlica w parze z cukrzycą Diabetycy są narażeni na pięciokrotnie większe ryzyko zachorowania na gruźlicę niż osoby niechorujące na cukrzycę. Podstawy do takiego wniosku dają wyniki badań przeprowadzonych niedawno przez zespół naukowców z University of Texas Health Science Center w Houston. W badaniu wzięło udział 61 pacjentów z południa Teksasu oraz 172 pacjentów z północno-wschodniego Meksyku. Uzyskane rezultaty wskazują na to, że 25% przypadków wystąpienia gruźlicy wykazywało związek z cukrzycą, a około 6% przypadków z HIV. Znaczenie wpływu cukrzycy na rozwój gruźlicy było zróżnicowane, zarówno pod względem regionalnym, jak i zależnie od badanej grupy etnicznej. Najbardziej zauważalna korelacja wystąpiła u Latynosów oraz dwóch głównych populacji o zwiększonym ryzyku wystąpienia obu chorób: Afroamerykanów i Indian [1]. Ujawniony związek przyczynowo-skutkowy sugeruje, że u pacjentów z gruźlicą powinno zostać przeprowadzone badanie w kierunku cukrzycy i vice versa. Społeczeństwa wielu krajów mogłyby z pewnością skorzystać na zintegrowaniu programów profilaktyki i kontroli zachorowalności na tuberkulozę i przewlekłą hiperglikemię. Gruźlica jest chorobą zakaźną, wywoływaną przez Mycobacterium tuberculosis complex. Szacuje się, że jedna osoba prątkująca może w ciągu roku zarazić drogą kropelkową kilkanaście innych osób. Szczególne zagrożenie epidemiologiczne stanowi gruźlica wielolekooporna (ang. multi-drug-resistant tuberculosis, MDRTB). Jej szczepy bakteryjne są oporne na najpowszechniej stosowane leki przeciwgruźlicze — rifampicynę i izoniazyd — co sprawia, że leczenie chorych na MDR-TB jest wyjątkowo trudne. Wśród przyczyn zagrożenia gruźlicą wymienia się czynniki globalne: migrację polityczną i ekonomiczną z krajów ubogich, szerzenie się pandemii HIV, rozwój turystyki masowej oraz czynniki regionalne, w tym między innymi lekceważenie zagrożenia gruźlicą w krajach o niskich wskaźnikach zapadalności na tę chorobę i umieralności z nią związanej, a także niekorzystne zmiany infrastruktury organizacyjnej, która służy walce z gruźlicą. Gruźlica co roku zbiera obfite żniwo, zabijając miliony osób na świecie. W 2009 roku zdiagnozowano ponad 9 milionów nowych zachorowań, a niemalże 2 miliony chorych zmarło z powodu tuberkulozy. Word Health Organization przypuszcza, że tak ogromny wzrost zachorowalności na gruźlicę może mieć związek z wciąż zwiększającą się liczbą cukrzyków, która w tej chwili wynosi 285 milionów. Według WHO do roku 2030 liczba ta może wzrosnąć do 438 milionów. *** Zainteresowanym skalą problemu gruźlicy na świecie polecamy najnowszy Raport WHO, obejmujący epidemiologię, prewencję, stosowane leczenie i jego rezultaty, organizowane programy profilaktyczne oraz różne inne statystyki dotyczące tej choroby. Pacjent w obliczu współczesnej diagnostyki laboratoryjnej — konferencja W dniach od 2 do 3 września 2011 roku w Europejskim Centrum Konferencji Kompleksu Pałacowo-Parkowego w Kamieniu Śląskim odbędzie się konferencja naukowo-szkoleniowa „Pacjent w obliczu współczesnej diagnostyki laboratoryjnej III. Badania laboratoryjne w neonatologii i pediatrii”. Na konferencji zostaną poruszone następujące zagadnienia: 1. Odmienność laboratoryjnej diagnostyki pediatrycznej — wartości referencyjne dla noworodków, niemowląt, dzieci i osób dorosłych (prof. dr hab.n.med. Krystyna Stefko, Kraków) 2. Badania laboratoryjne w neonatologii — problemy w pozyskiwaniu materiału do badań (dr hab. n.med. Barbara Królak-Olejnik, Zabrze) 3. Badania laboratoryjne w pediatrii — dobór badań w odpowiednich przedziałach wiekowych 4. Wykorzystanie oznaczania markerów nowotworowych w neonatologii i pediatrii 5. Podstawowe pojęcia i definicje choroby metabolicznej kości. Niedobór witamin D i K oraz wapnia — konsekwencje kliniczne 6. Witamina D — standardy diagnostyczne, kliniczna interpretacja oznaczeń 7. Zaburzenia równowagi kwasowo-zasadowej w neonatologii i pediatrii (dr n.med. Przemysław Tomasik, Kraków) 8. Diagnostyka bakteryjnych zakażeń płodu i noworodka 9. Przetaczanie krwi i jej składników w neonatologii i pediatrii (prof. dr hab.n.med. Jolanta Korsak, Warszawa) 10. Cytometria przepływowa w diagnostyce i profilaktyce choroby hemolitycznej płodu/noworodka 11. Badania hematologiczne w neonatologii i pediatrii — rola cytometrii przepływowej (dr hab. n.med. Bogdan Mazur, Zabrze) 12. Rozmazy krwi obwodowej i szpiku kostnego w neonatologii i pediatrii 13. Diagnostyka laboratoryjna i ultrasonograficzna jako uzupełniające się badania w monitorowaniu konfliktu serologicznego (dr n.med. Marzena Dębska, Warszawa) 14. Problem jakości badań laboratoryjnych w neonatologii i pediatrii 15. Ocena przecieku płodowo-matczynego — metody i znaczenie kliniczne (dr hab. n.med. Jadwiga Fabijańska-Mitek, Warszawa) Szczegółowe informacje dotyczące rejestracji oraz uczestnictwa w konferencji można znaleźć tutaj.