Rodzicu warto, żebyś wiedział.
Transkrypt
Rodzicu warto, żebyś wiedział.
Biuletyn „Bezpieczeństwo psychiczne i fizyczne dzieci i młodzieży. Rodzicu warto żebyś wiedział” Wydawcą biuletynu jest Regionalne Centrum Polityki Społecznej w Łodzi. Honorowy patronat nad wydawnictwem objął Pan Włodzimierz Fisiak – Marszałek Województwa Łódzkiego. Publikacja jest przeznaczona dla rodziców dzieci uczących się w szkołach podstawowych, gimnazjach oraz w szkołach ponadgimnazjalnych. Jest upowszechniana nieodpłatnie za pośrednictwem dyrektorów placówek oświatowych powiatu poddębickiego. Znajduje się również we wszystkich Poradniach Psychologiczno – Pedagogicznych na terenie województwa łódzkiego oraz w placówkach edukacyjnych i innych instytucji zajmujących się wspieraniem rodziny. Bezpieczeństwo psychiczne i fizyczne dzieci i młodzieży jest przedmiotem stałej troski różnych instytucji (w tym pomocowych), funkcjonujących na terenie powiatu poddębickiego, jak również instytucji szczebla wojewódzkiego i centralnego. Wychodząc na przeciw potrzebom i angażując się w realizację Ogólnopolskiego Programu „Razem Bezpieczniej” oraz Wojewódzkiego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, Poradnia Psychologiczno – Pedagogiczna w Poddębicach włącza się m.in. w działania psychoedukacyjne czy profilaktyczne na rzecz bezpieczeństwa w rodzinie oraz poszukuje nowych form ich realizacji. Jedną z nich jest opublikowany we wrześniu br. biuletyn pt. „Bezpieczeństwo psychiczne i fizyczne dzieci i młodzieży. Rodzicu warto żebyś wiedział”. Teksty edukacyjne zostały opracowane przez psychologów i pedagogów Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej w Poddębicach oraz przez socjologa Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej ze Zduńskiej Woli. Opublikowane treści promują odpowiednie wzorce oddziaływań wychowawczych i życia rodzinnego, oparte na szacunku, poznawaniu indywidualności, wzajemnej pomocy, umiejętności rozwiązywania różnych sytuacji trudnych, zapewnianiu poczucia bezpieczeństwa. Materiały przedstawione przez pracowników pedagogicznych Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej w Poddębicach na wojewódzkiej konferencji pt. Poradnictwo psychologiczno – pedagogiczne wobec problemów dzieci i młodzieży, która odbyła się w dniu 26.09.2008r. w Urzędzie Marszałkowskim w Łodzi, promującej biuletyn „Bezpieczeństwo psychiczne i fizyczne dzieci i młodzieży. Rodzicu warto żebyś wiedział” 1. Małgorzata Charuba - psycholog, dyrektor Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej w Poddębicach „Identyfikacja problemów zagrażających bezpieczeństwu dzieci i młodzieży”. 2. Milena Spychalska – Czech – psycholog Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej w Poddębicach „Refleksje wychowawcze rodzica i ich znaczenie dla wywierania wpływu na dziecko”. 3. Agata Traczyk – pedagog Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej w Poddębicach „Pozytywnie o dziecku agresywnym”. 4. Bożena Michalska - psycholog Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej w Poddębicach „O oporze i obawach w korzystaniu z pomocy psychologicznej”. 5. Dorota Malczyk - pedagog d/s doradztwa zawodowego Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej w Poddębicach „Trafny wybór zawodu a jego wpływ na zapobieganie niepożądanym zachowaniom ucznia”. 6. Katarzyna Stempień - psycholog Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej w Poddębicach „Określone czy nieokreślone możliwości oddziaływania na dziecko i jego rodzinę”. 7. Małgorzata Charuba - psycholog, dyrektor Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej w Poddębicach „Którędy do bezpiecznego dla dziecka środowiska – Poradnie Psychologiczno – Pedagogiczne w poszukiwaniu najskuteczniejszych form wspierania rodzica”. 1. Identyfikacja problemów zagrażających bezpieczeństwu dzieci i młodzieży Małgorzata Charuba – psycholog Poradnia Psychologiczno – Pedagogiczna w Poddębicach Wszystkim marzy się świat, w którym doświadczamy poczucia szczęścia, spokoju, harmonii, komfortu psychicznego, dostatku, itp. Niestety, dla wielu taki właśnie świat jest niedostępny, a życie dostarcza różnych sytuacji burzących równowagę psychiczną, zakłócających spokój i generujących urazy psychiczne, itp. W kontekście powyższego warto zastanowić się nad definicją bezpieczeństwa, co mam nadzieję ułatwi identyfikowanie problemów, które temu bezpieczeństwu zagrażają. Bezpieczeństwo to: Proces, to coś, co trzeba wciąż tworzyć i budować, zależy od każdego z osobna oraz jednocześnie od wszystkich; Wolny od przemocy, konfliktów, alkoholizmu dom, gdzie członkowie rodziny mają możliwość zaspokajania potrzeb psychicznych, możliwość rozwoju oraz realizowania siebie, a dzieci i młodzież wychowywane są na prawych obywateli; Przewidywalny świat; Ochrona dzieci i młodzieży przed kontaktami z papierosami, alkoholem i narkotykami; Wolna od przemocy rówieśniczej, od środków odurzających, przyjazna, z pozytywnym klimatem emocjonalnym szkoła, gdzie każdy może odnosić sukcesy na miarę swych możliwości; Widna, spokojna, pozbawiona rozbojów ulica; Przyjazne, bez przemocy rówieśniczej podwórko; Wolne od przemocy, rozbojów, kradzieży, narkotyków, ale dla młodzieży pełnoletniej dyskoteki, kluby, kawiarnie; Szacunek dla prawa, norm i wartości; Wzajemna ludzka życzliwość, pomoc i wsparcie; Zdecydowana reakcja na przejawy zła, łamanie prawa, itp.; Troska i odpowiedzialność za wszystko, co się robi i jak się żyje oraz za tych, którymi się opiekujemy, z którymi przychodzi nam razem żyć; Miejsce pracy dające możliwość utrzymania się; Dobrze oznakowane drogi, z trzeźwymi, szanującymi przepisy kierowcami, itp. Bezpieczeństwo można też określać jako: Ciągłe budowanie; Obecność; Przynależność; Towarzyszenie; Rozmowa; Zrozumienie; Wolność od przemocy; Pomoc; Granice; Odpowiedzialność; Przewidywalny świat; Mądre wybory; Docenianie; Szacunek; Zaspokajanie psychicznych potrzeb; Poczucie wspólnoty; Zadowolenie; Zasady; Troska; Autorytety; Trzeźwość; Uniwersalne wartości; Spokój; Konsekwencja; By budować bezpieczeństwo, potrzeba m.in.: 8. Własnej aktywności; 9. Szacunku do prawa i jego przestrzeganie; 10. Szacunku dla norm i wartości oraz respektowanie ich; 11. Zdrowej rodziny zaspokajającej potrzeby psychiczne i dającej wzorce moralne; 12. Autorytetów w środowisku; 13. Działań chroniących młodzież przed zagrożeniami i zachowaniami patologicznymi; 14. Kształtowania umiejętności psychologicznych niezbędnych do radzenia sobie w sytuacjach trudnych i problemowych; 15. Aktywnej szkoły wspierającej działania rodziny; 16. Uświadamiania dzieci, młodzieży i dorosłych o istniejących zagrożeniach; 17. Obywatelskich postaw mieszkańców ( aktywności, wrażliwości, reagowania na zło, gotowości do działań na rzecz innych); 18. Wymiany informacji i współpracy mieszkańców ze służbami porządkowymi; 19. Koordynacji działań i wzajemnej współpracy wszystkich instytucji w środowisku; 20. Ochrony dzieci i młodzieży przed dostępem do środków odurzających; 21. Bezwzględnego przestrzegania Ustawy o wychowaniu w trzeźwości, w tym zakazu sprzedaży alkoholu nieletnim; 22. Bezwzględnego przestrzegania zakazu przebywania dzieci i młodzieży niepełnoletniej w lokalach rozrywkowych i barach; 23. Stwarzania młodzieży możliwości rozwijania zainteresowań i realizowania siebie; 24. Organizacji różnych form spędzania czasu wolnego; 25. Podejmowania działań zmniejszających bezrobocie i tym samym sprzyjających organizacji godnych warunków życia; 26. Udzielania pomocy osobom w sytuacjach kryzysowych; 27. Reagowania na zło; 28. Konsekwentnego karania sprawców przestępstw; 29. Nasilenia patroli policji (w tym w miejscach szczególnie zagrożonych). Bezpieczeństwo dzieci i młodzieży jest wypadkową wielu czynników mających związek z rodziną, szkołą, grupą rówieśniczą, ze środowiskiem, w którym się żyje, z zasobami osobistymi dziecka, itp. Uwarunkowania te można by klasyfikować według różnych kategorii, można zastanawiać się, na które mamy wpływ, a które są niezależne. Przygotowując się do zaprezentowania tematu długo zastanawiałam się nad konwencją jego ujęcia. Uznałam za ważne skoncentrowanie się na wybranych problemach, które nasiliły się albo pojawiły wraz z przemianami społeczno – gospodarczymi czy postępem w zakresie technologii informatycznej. ROZPAD RODZINY Najlepszym miejscem wzrastania dziecka i jego rozwoju jest dobrze funkcjonująca rodzina z obojgiem rodziców. Niestety, nie wszystkie dzieci mają takie warunki rozwoju zapewnione, na co ma wpływ wiele czynników. Nieustannie rośnie liczba rozwodów. W 2006r. - orzeczono w Polsce 71,9 tysięcy rozwodów. W 2003r. - było ich poniżej 40 tysięcy. Skutki rozwodów dotknęły niemal 67,3 tys. dzieci małoletnich: 6,9 tys. – dzieci w wieku żłobkowym 0-2 roku życia 16,6 tys. - dzieci w wieku przedszkolnym 38,7 tys. - dzieci w wieku 7-15 roku życia 5,1 tys. - młodzież w wieku 16 – 17 lat. Rozwód pary małżeńskiej, wiąże się zwykle z psychicznymi konsekwencjami dla dzieci, które są wychowywane przez te pary. Około 70% rozwodów dotyczy małżeństw z dziećmi. Walka o dziecko pomiędzy niedojrzałymi rodzicami stanowi dla wielu dzieci źródło negatywnych doznań i nienawiści w stosunku do jednego z rodziców, w sytuacji, gdy drugie nie wybiera środków w walce o sprawowanie opieki nad dziećmi po rozwodzie. EUROSIEROCTWO Istotnym elementem intensywnego wzrostu skali emigracji z kraju w stosunkowo krótkim czasie są jego skutki m.in. dla funkcjonowania rodziny, a w niej – dla małoletnich dzieci. Wyjazd rodziców za granicę stanowi poważne zagrożenie dla trwałości rodziny oraz prawidłowego rozwoju dzieci. Z odpowiednich statystyk wynika, iż wzrost interwencji związanych z wykroczeniami nieletnich dotyczy coraz częściej nieletnich pozostawionych bez opieki. W zastępstwie nieobecnych Rodziców dziećmi zajmują się dziadkowie, rzadziej kuzyni lub sąsiedzi. Zdarza się, że dzieci pozostawione są samym sobie oraz wystawione na ryzyko samowychowywania. Wstydliwym efektem ubocznym fali emigracyjnej, jest osamotnienie dziesiątek tysięcy dzieci, które nie mieszczą się w planach rodziców i pozostają w kraju. Wyniki badań nad skutkami migracji wskazują jednoznacznie na negatywny wpływ na życie rodzinne wyjazdów rodziców za granicę, a w szczególności na dzieci i to zarówno wtedy, gdy: 1. emigrują one wraz z rodzicami i w obcym kraju muszą dostosowywać się do nowych warunków życia, odmiennych wymagań szkolnych, 2. długo oczekują na powrót do domu rodziców pracujących w zwiększonym wymiarze godzin, a brakuje im kolegów, z którymi mogliby wspólnie spędzać czas, 3. nie potrafią się porozumieć z kolegami ze względu na nieznajomość języka, Z negatywnym wówczas wpływem na dzieci mamy do czynienia również: 1. gdy pozostają w kraju same lub z jednym z rodziców, 2. są wspierane przez dziadków, krewnych, sąsiadów, 3. z konieczności kierowane do domów dziecka lub innych placówek opiekuńczo – wychowawczych. EUROSIEROCTWO – zjawisko pozostawienia w kraju dzieci przez Rodziców wyjeżdżających za granicę dzieci pozbawione stałego kontaktu, nawet z jednym rodzicem czują się sierotami. Dzieci pozostawione bez właściwej opieki zaczynają mieć problemy z nauką, popadają w różnego rodzaju uzależnienia, stają się agresywne, pojawiają się kłopoty emocjonalne. Brak właściwego wsparcia i nadzoru, brak dyscypliny i dobrych wzorców, chęć zwrócenia na siebie uwagi, wywołania zainteresowania drugiej osoby swoim losem – generują różne negatywne zachowania. Z Badań Fundacji - Prawo Europejskie wynikają konkretne wnioski. Motywem wyjazdów za granicę jest z reguły poprawa sytuacji materialnej rodziny. W założeniach - pobyt za granicą ma być krótkotrwały, stąd opieka nad dziećmi początkowo nie jest ustalona przez sąd. Tymczasem okres pobytu zwykle wydłuża się bezgranicznie. Pozostawione w kraju małoletnie dzieci boleśnie przeżywają rozłąkę z rodzicami, tęsknią, oczekują na telefony czy listy od taty i mamy. Przez pewien czas po wyjeździe rodzice utrzymują kontakt z opuszczonymi dziećmi. Telefonują, przysyłają pieniądze, od czasu do czasu przyjeżdżają do kraju. Ale dzieci potrzebują ich obecności, miłości na co dzień, a nie tylko od święta. Toteż pozbawione możliwości realizacji swych oczekiwań stają się agresywne, nieznośne dla opiekunów, którymi bardzo często są dziadkowie. Zaczynają mieć trudności z nauką, sprawiają kłopoty wychowawcze, buntują się przeciw wymaganiom stawianym przez opiekunów. Rodzice, którzy wyemigrowali, a w sposób szczególny matki, rekompensują dzieciom skutki rozłąki poprzez przesyłanie im paczek z atrakcyjnymi zabawkami, ubraniami ... Przesyłają również pieniądze. Wraz z upływem czasu zainteresowanie rodziców maleje, rozmowy telefoniczne są coraz rzadsze, a pieniądze na utrzymanie przesyłane sporadycznie. Kontakt z rodzicami się urywa. Dzieci bardzo to przeżywają i mają do rodziców ogromny żal z powodu ich nieobecności. A dziadkowie z trudem radzą sobie z ich kłopotami oraz dotkliwie odczuwają ciężar finansowy utrzymania wnuków. Wcale nierzadko zdarza się, że małżeństwo rodziców rozpada się, każde z nich znajduje sobie nowego partnera życiowego. Najnowsze dane statystyczne o rozwodach wyraźnie wskazują na istotny wzrost liczby rozwodów w tych województwach, w których liczba wyjazdów za granicę jest relatywnie wysoka. Nieodpowiedzialność i beztroska rodziców wobec pozostawionych w kraju dzieci pociąga za sobą zmianę ich sytuacji psychologicznej. Tęsknią za rodzicami. Wobec braku zainteresowania ze strony jednego z rodziców całą nadzieję kierują do drugiego z nich. Oczekują na telefony. W przypadku ich braku stają się agresywne, opryskliwe i buntownicze. W okresie dorastania sprawiają kłopoty wychowawcze swoim opiekunom. Mają problemy w szkole, zarówno w nauce, jak i w zachowaniu. Nie mają motywacji do nauki. Nierzadko rodzice tracą kontakt emocjonalny z dziećmi. A jeśli któreś z rodziców nie interesuje się ich losem, dzieci nie chcą rozmawiać na ich temat, mają do nich ogromny żal, żywią wiele złości, a nawet wrogości. Czują się przez rodziców bardzo oszukani, bo je bardzo zawiedli. Po pewnym czasie rodzice zazwyczaj tracą kontakt emocjonalny z dziećmi. Rodzice wobec technologii informacyjnej Telewizja absorbuje czas dorosłych, ale przede wszystkim dzieci i młodzieży. Telewizja i komputer zajmują ważne miejsce w życiu uczniów. Rodzice w niewielkim stopniu nadzorują ten dostęp, co powoduje, iż dzieci i młodzież mają kontakty z programami przeznaczonymi dla dorosłych lub upowszechniającymi negatywne wzorce postępowania, bezwzględność w zdobywaniu pieniędzy, cynizm i brutalność. Młodzież nadmiernie oglądająca niekorzystnie dobrane programy telewizyjne, staje się agresywna lub zalękniona i niepewna, wycofuje się z kontaktów społecznych. Powoduje to izolację społeczną w sztucznej, wirtualnej rzeczywistości. Ważne jest, by uczyć dzieci i młodzież wyboru odpowiednich programów telewizyjnych i ofert komputerowych. Potrzeba samodzielności i umiejętność decydowania o sobie jest bardzo ważna, lecz korzystania z wolności trzeba się nauczyć – a w wychowaniu konieczne jest stawianie granic. Mylnie rozumiana wolność i tolerancja, bez odpowiedzialności i rozwagi prowadzą do przemocy, agresji i alienacji. Tylko 22% rodziców badanych gimnazjalistów interesuje się tym, co robią dzieci w wolnym czasie. Współczesna młodzież jest kształcona, odżywiana, ubierana, wyposażona w przedmioty jak: TV, komputer, telefon, lecz w znacznie mniejszym stopniu jest przez rodziców i szkołę wychowywana i przygotowywana do życia. Rodzice wyręczając dzieci ograniczają ich samodzielność, a z drugiej strony są obojętni i mało zaangażowani w wychowanie. Uczenie tolerancji jest mylone z pozwalaniem na wszystko i brakiem odpowiedzialności. Dorośli zajęci własnymi karierami i wygodą nie zauważają, że dążąc do gromadzenia dóbr materialnych i samorealizacji tracą coś bardzo ważnego – szansę zbudowania trwałej więzi z własnymi dziećmi. Aby nie dopuścić do takiej sytuacji, powinni znaleźć czas na wspólne rozmowy, zachować cierpliwość w rozwiązywaniu trudnych problemów, nie obarczać dzieci winą za własne błędy, dążyć do wyjaśniania sytuacji trudnych i nieporozumień, komunikować jasno i zrozumiale swoje uczucia. Rodzina, w której są silne więzi uczuciowe oraz prawidłowa atmosfera wychowawcza jest najlepszym gwarantem stabilizacji i bezpieczeństwa, przez które agresja, okrucieństwo i lęk z trudem przenikają. Z licznych badań pedagogicznych wynika, że brak jest męskich wzorów w wychowaniu współczesnej młodzieży. Młodzi ludzie często wychowują się w rodzinach, w których ojcowie są niedostępni terytorialnie, emocjonalnie i psychicznie. Szczególnie niekorzystna jest sytuacja dzieci z rodzin alkoholowych, patologicznych i przestępczych. Brak męskich wzorów często skłania do identyfikacji z grupą przestępczą bądź z grupą podkultury młodzieżowej. Stąd konieczność objęcia troskliwą opieką dzieci z tych właśnie rodzin. W dalszej części - swoje refleksje na temat identyfikacji problemów zagrażających bezpieczeństwu fizycznemu i psychicznemu dzieci i młodzieży skoncentruję na osobie dorosłego. Co w wielu sytuacjach jest problemem generującym zagrożenie lub brak bezpieczeństwa, zwłaszcza psychicznego? Kolejność ich wymieniania nie ma związku z przypisywaniem im określonej rangi. – Zgoda dorosłych na negatywne zachowania dzieci i młodzieży; – Bagatelizowanie zagrożeń; – Brak jasnych granic i wymagań w wychowywaniu; – Bezradność dorosłych w sytuacjach trudnych czy wymagających interwencji wychowawczej; – Niepełna świadomość zagrożeń dla bezpieczeństwa psychicznego i fizycznego dziecka i związany z tym brak ostrzeżeń i podejmowania działań chroniących; – Nadmierna wiara w to, że nastoletnie dziecko jest w stanie samo kierować sobą i rozważnie korzystać z wolności; – Beztroski stosunek rodziców do potrzeby kontrolowania dziecka i form spędzania przez niego czasu wolnego; – Dawanie nadmiernej swobody dziecku; – Zwolnienie się z konieczności wywierania wpływu na dziecko; – Słabe zainteresowanie dzieckiem i koncentracja na własnych sprawach; – Brak czasu dla dziecka; – Niedojrzałość emocjonalna (w tym do roli rodzica); – Deficyty kompetencji wychowawczych do radzenia sobie w różnych sytuacjach trudnych czy problemowych; – Brak potrzeby doskonalenia umiejętności wychowawczych; – Trudności w rozumieniu potrzeb i stanów emocjonalnych dziecka; – Trudności w określaniu celów wychowawczych; – Obojętny stosunek do konieczności przestrzegania norm i poszanowania wartości; – Dystans uczuciowy wobec dziecka; – Brak modelowych zachowań; – Konflikty; – Uleganie sugestii, złudnej ocenie, że negatywne zachowania prezentowane przez większość to już norma, na którą jest społeczne przyzwolenie; – Zwalnianie się z potrzeby bycia oparciem dla dziecka; – Trudność w komunikowaniu swoich oczekiwań wobec zachowań dziecka; – Alkoholizm rodzica, inne uzależnienia lub choroba psychiczna w rodzinie; – Przemoc fizyczna lub psychiczna wobec dziecka czy maltretowanie i wykorzystywanie seksualne; – Psychiczne opuszczenie (nieobecność emocjonalna rodziców), chłód emocjonalny; – Czynne odrzucanie dziecka; – Nadużycia emocjonalne, czyli używanie dziecka przez dorosłego do zaspokojenia swoich potrzeb emocjonalnych (np.: czynienie z niego powiernika spraw dorosłych, tworzenie koalicji z dzieckiem przeciw drugiemu rodzicowi); Podsumowując, chciałabym postawić pytanie: – Do czego zobowiązuje bądź inspiruje dorosłych wiedza na temat zidentyfikowanych problemów zagrażających bezpieczeństwu dzieci i młodzieży? – Czy nasze działania instytucji wspierających szkoły i rodziny mają gwarancję pełnej skuteczności i jakie wskaźniki mogą o tym świadczyć? Zachęcam do poszukiwania odpowiedzi na te i inne nasuwające się pytania. 2. Refleksje na temat wychowania i ich znaczenie dla wywierania wpływu na dziecko. Milena Spychalska – Czech – psycholog Poradnia Psychologiczno – Pedagogiczna w Poddębicach Na temat wychowania dziecka można mówić godzinami. Wiele jest teorii traktujących o tym jak skutecznie wpływać na dziecko i kształtować jego osobowość tak, aby wyrosło na dobrego człowieka. Nie o teoriach chciałabym jednak mówić, a o refleksjach, jakie towarzyszą mi, zarówno jako osobie pracującej z rodzicami – klientami Poradni, jak i matce usiłującej dobrze wychować własne dziecko. Nigdy nie miałam wątpliwości co do tego, że nie pozjadałam wszystkich rozumów i w temacie wychowania na pewno nie wiem wszystkiego. Jednak od czasu , gdy sama jestem matką stale towarzyszy mi refleksja, że łatwiej jest pomagać komuś w wychowywaniu jego dzieci, niż wychowywać własne. Dzięki temu lepiej rozumiem problemy rodziców, ich radości i smutki, a także niespodzianki i pułapki, które napotykają w trudnym i nieustającym zadaniu, jakiego się podjęli. Rozumiem, że w wychowaniu nic nie jest tak czarno – białe, tak oczywiste, jak wcześniej mi się wydawało i przede wszystkim staram się nie oceniać! Co nie jest znowu takie proste, bo kolejna refleksja, która pojawia mi się w konsekwencji kilkunastu lat pracy, jest niewesoła. Otóż wydaje mi się, że mimo szerszego dostępu rodziców do wiedzy na temat wychowania, mimo większej ilości kanałów informacyjnych, jakimi tą wiedzę można czerpać, a także mimo łatwiejszego dostępu do możliwości uzyskiwania pomocy – rzeczywistość w tym temacie jest coraz smutniejsza. W okresie późnego dzieciństwa i wczesnej młodości skóra mi cierpła, gdy słyszałam hasło: „za moich czasów tego nie było”. Dziś skóra mi cierpnie z zupełnie innego powodu, a hasło „za moich czasów tego nie było” coraz częściej mam ochotę powtarzać. Zdaję sobie sprawę z tego iż z racji zawodu i pracy w Poradni mam nieco skrzywiony obraz rzeczywistości. Zdecydowanie częściej trafiają do nas ludzie z ogromnymi problemami, rodzice tzw. dzieci trudnych, niż szczęśliwi, wspaniale radzący sobie, z cudownym potomstwem. Jednak bywam też w szkołach, prowadzę zajęcia z dziećmi i młodzieżą, czasami przechodzę przez osiedlowe boisko lub plac zabaw, rozmawiam z własnym dzieckiem i jego kolegami, obserwuję przez okno dzieci bawiące się w piaskownicy, sporadycznie oglądam telewizję i naprawdę poraża mnie myśl, że „za moich czasów tego nie było”. Nie było (a w każdym razie w tak masowym „nakładzie”): 30. Takiej ilości dzieci kompletnie nie znających żadnych barier i ograniczeń. Nie potrafiących przyjąć do wiadomości faktu, że istnieją normy i zasady według, których należy postępować lub takich, którym nikt nie uświadomił, że nie wszystko można a czasami wręcz nie wolno... 31. Takiej ilości dzieci nie potrafiących dostosować się do reguł obowiązujących w szkole. Zawsze byli uczniowie, którzy przeszkadzali nauczycielowi w prowadzeniu lekcji, ale wydaje mi się, ze były to zwykle pojedyncze osoby w skali klasy i w związku z tym łatwiej jednak dawały się zdyscyplinować. Dzisiaj wcale nie do rzadkości należą całe klasy dzieci, z którymi trudno się pracuje. 32. Takiej ilości dzieci rozwiązujących swoje problemy za pomocą zachowań agresywnych różnego kalibru. 33. Takiej ilości dzieci zwracających się do siebie słowem tak dalece brukowym, ze niejeden dorosły by się zawstydził. 34. Takiej ilości dzieci ocenianych jako nadpobudliwe, których zachowania niepożądane po bliższym przyjrzeniu się sytuacji okazują się być konsekwencją tzw. błędów wychowawczych a nie nadpobudliwości psychoruchowej. 35. Takiej ilości dzieci i młodzieży odnoszących się do rodziców, nauczycieli i innych dorosłych w sposób kompletnie pozbawiony szacunku, respektu i taktu. Zebranie tych wszystkich trudnych zachowań w jednym miejscu i czasie daje przykry obraz, ale gdyby bliżej im się przyjrzeć, to za zachowaniami dzieci kryją się jednak bardzo często trudności rodzica. I tu nasuwa mi się kolejna refleksja, że bardzo często, to nie dziecko jest trudne, tylko jego rodzice zbyt łatwo zrezygnowali z jego wychowania. Niepokoją mnie: mamy, które coraz częściej przychodzą do Poradni z problemem pt. „Moje 3,4,5 – letnie dziecko mnie bije...”, rodzice, którzy nie wymagają od własnego dziecka niczego, bo wydaje się im, że dziecko samo nauczy się co jest dobre a co złe, rodzice, którzy wyręczają dziecko we wszystkim, niczego nie pozwalają mu zrobić samodzielnie, bo z góry zakładają, że nie potrafi... nie pozwolą nawet gimnazjaliście wziąć odpowiedzialności za własną edukację, bo przekonani są, ze jeśli nie siądą z dzieckiem, to ono nie zacznie odrabiać lekcji i niestety słowo ciałem się staje, rodzice, których jedynym narzędziem do uzyskania od dziecka wymaganego zachowania jest przemoc i których podstawowym problemem jest to, że sami zupełnie nie radzą sobie z własnymi emocjami, rodzice którzy zakładają, że najlepsze co mogą zrobić dla swoich dzieci, to zaopatrzyć je we wszelkie możliwe dobra materialne i wysłać na wszelkie możliwe zajęcia pozalekcyjne i którzy nie dostrzegają, ze tym samym odsuwają dziecko od siebie, tracą z nim kontakt i możliwość wpływania na jego rozwój i zachowanie. Dzieci coraz częściej wychowywane są przez telewizję, komputery. Mało czasu spędzają na wspólnych zabawach, mało czasu spędzają z własnymi rodzicami. Mają dużą mniejszą możliwość niż dawniej uczenia się prawidłowego funkcjonowania w relacji z innymi ludźmi, bo jak się tak przyjrzeć, to nawet większość popularnych zabawek służy do zabawy w samotności. Rodzice jakby nie zdają sobie sprawy z tego, że kontakt z innymi jest dla dziecka właściwie jedyną formą trenowania pożądanych zachowań społecznych i podstawą do prawidłowego rozwoju emocjonalno - społecznego. Zarówno z obserwacji poczynionych na gruncie zawodowym, jak i z własnego doświadczenia wiem, że rodzice mało czasu spędzają z własnymi dziećmi. Czasem zbyt dużo pracują po to, aby „związać koniec z końcem”, czasem zbyt mocno koncentrują się na własnej karierze zawodowej a czasem są na miejscu, ale obok a nie z dzieckiem. Gdyby udało się przeprowadzić odpowiednie badania okazałoby się zapewne, że czas spędzany wspólnie całą rodziną bywa czasem spędzanym według schematu: mama - w kuchni, tata - przed telewizorem, dziecko - przed komputerem. A przecież łatwo zauważyć, jak bardzo dzieci potrzebują pozytywnego kontaktu z rodzicami, ich uwagi, choćby obserwując zabiegi, mające na celu zwrócenie uwagi rodziców na siebie. Aby to zrobić dzieci posługują się całą gamą środków i sposobów. Od przymilności, poprzez szantaż, symulowanie choroby, aż do najbardziej bodajże skutecznego niegrzecznego zachowania. Dzieci zbyt szybko rosną, żebyśmy mogli odłożyć bycie z nimi na później, one nie chcą czekać. Po prostu rosną – najpierw z tęsknotą, potem protestem, w końcu z obojętnością. Rodzice stopniowo przestają im być potrzebni, poza zabezpieczeniem ich potrzeb materialnych. Wzajemna relacja umiera i wreszcie pod jednym dachem mieszkają wspólnie obcy sobie ludzie. Tu pojawia mi się kolejna refleksja, że aby być skutecznym rodzicem, trzeba spełnić warunek konieczny: być z dzieckiem i słuchać co ono mówi. Być z dzieckiem nie cały czas i nie jakąś określoną liczbę godzin dziennie, być aktywnie, rozmawiać, bawić się, poznawać i rozumieć. Nie ilość, lecz jakość kontaktu z naszą pociechą jest ważna. Często zastanawiam się, czy przyczyną problemu jest brak refleksji u rodziców na temat wychowania własnych dzieci. Czy gdyby bardziej edukować dorosłych lepiej wychowywaliby własne dzieci? I pewnie w dużej mierze tak jest. W końcu na tym między innymi polega nasza praca w Poradni. Wyposażamy rodziców w wiedzę, po to, aby mogli jak najlepiej oddziaływać na swoje dziecko, po to by mogli jak najskuteczniej wpływać na jego rozwój. Wydaje mi się jednak, ze ta zależność nie jest tak prosta. Gdyby tak było, to przecież rodzice – profesjonaliści: pedagodzy, psycholodzy powinni być rodzicami idealnymi. A przecież nie tylko z własnego doświadczenia wiem, że nie zawsze tak jest. Rodzice wykazujący się nadmiarem refleksyjności w odniesieniu do wychowywania własnych dzieci często doszukują się błędów we własnym postępowaniu, wyliczają sobie przykrości zrobionych dziecku i dręczą się wyrzutami sumienia z powodu kolejnej godziny spędzonej w pracy, zamiast na wspólnym rysowaniu z dzieckiem. To z kolei prowadzi to do niekonsekwencji w wychowaniu, co temuż wychowaniu w ogóle nie służy. Bo przecież podstawą w tej trudnej pracy na rzecz kształtowania człowieka potrafiącego żyć w społeczeństwie jest konsekwencja! Rodzic odczuwający silne wyrzuty sumienia zaczyna być zbyt pobłażliwy w odniesieniu do zachowań dziecka, liberalizuje własny system wychowawczy, co oczywiście bardzo szybko prowadzi do zachowań niepożądanych u dziecka. Rodzic zaostrza więc wymagania, dziecko z tego powodu wyraża niezadowolenie, czym znowu potęguje wyrzuty sumienia u rodzica... I koło się zamyka. A zatem, z refleksjami rodzica na temat wychowania jest jak ze wszystkim innym, najlepiej nie przesadzić! Ani w jedną, ani w drugą stronę. Trzeba zdawać sobie sprawę, że wychowanie dziecka to zadanie dla rodzica, że należy określić cel, jaki chcemy osiągnąć, że to my wyznaczamy dziecku granice (a nie ono nam), że to my mamy dziecko wspierać, nagradzać, karać i kształtować tak, aby mogło jak najlepiej radzić sobie w życiu. Nie musimy natomiast kontrolować każdego kroku naszego dziecka, spędzać z nim każdej minuty i zadręczać się tym, że nie jesteśmy rodzicem idealnym. Rodziców idealnych nie ma tak samo, jak nie ma idealnych ludzi, ale dążyć do doskonałości, starać się być jak najlepszym rodzicem, próbować wychowywać skutecznie – zawsze warto a nawet trzeba. 3. Pozytywnie o dziecku agresywnym. Agata Traczyk – pedagog Poradnia Psychologiczno – Pedagogiczna w Poddębicach Tytuł może dość przewrotny, bo jakże można pozytywnie mówić o agresji. Sprawa dotyczy jednak dziecka, zależnego w pewien sposób od dorosłych. Niestety dość często to właśnie my dorośli kreujemy a wręcz generujemy zachowania swoich dzieci, uczniów, wychowanków. Chcąc zmienić zachowanie dziecka sami musimy zmienić spojrzenie na dziecko. Nieco mniej koncentrujmy się na tym, co widzimy a poświęćmy więcej czasu na poznanie rzeczywistości, w jakiej funkcjonuje oraz skupmy uwagę na tym, kto i jak, tak naprawdę, „rządzi” jego zachowaniem. Prowadząc spotkania edukacyjne i szkoleniowe dla nauczycieli oraz rodziców niejednokrotnie poruszamy problem dziecka agresywnego, mówimy o zaburzonym zachowaniu, zachowaniu dziecka uniemożliwiającym mu dobre przystosowanie się do sytuacji społecznych. Staramy się wyjaśnić przyczyny tych nieakceptowanych społecznie zachowań i zwrócić uwagę na fakt, że są one tylko objawem tego, co dzieje się w jego psychice. Próbujemy dostarczyć nauczycielom i rodzicom takiej wiedzy, dzięki której będą mogli zrozumieć zachowania dzieci, swoich uczniów. Myślę, że bardzo ważną kwestią jest uświadamianie dorosłych i przedstawianie im całego mechanizmu i wymiarów, w których pojawia się zaburzone zachowanie. Po pierwsze są to myśli – na temat siebie, innych, zjawisk w świecie i czekających je zadań. Po drugie następuje zaburzenie przejawianych emocji towarzyszących tym myślom – nieadekwatność ich siły i rodzaju. I dopiero po trzecie zaburzeniu ulega zachowanie w danej sytuacji – nieadekwatna ucieczka, atak, wejście w konflikt. Wiemy przecież, że w wielu sytuacjach trudnych, szczególnie dzieci odczuwają bezradność - nie wiedzą jak przeciwdziałać sytuacji i jak z niej wybrnąć. Jeżeli te sytuacje pokonane są w sposób pozytywny, z użyciem własnego potencjału (wiedzy, umiejętności, rozumienia swojej emocjonalności) nie powodują URAZÓW i nie będą ważyły na dalszym życiu. Istniej jednak cała gama sytuacji przeżywanych przez dzieci, które powodują urazy i w konsekwencji zaburzają zachowanie. I tak na przykład zastanówmy się, co myśli, co czuje i co ma ochotę zrobić dziecko, które: 36. jest odrzucone przez ważnego dorosłego (myśli - jestem mało atrakcyjny, aby ktoś chciał być ze mną blisko; emocje- napięcie, lęk; zachowanie - izoluje się, jest agresywny) 37. przeżywało wielokrotne niepowodzenie w pierwszych latach szkolnych oraz przeżywało deprecjonowanie i ośmieszanie możliwości intelektualnych ( myśli - sam nic nie wymyślę, i tak mi się nie uda; emocje – lek, bezradność, wstyd; zachowania – unika pracy intelektualnej, pozornie angażuje myślenie) 38. było obiektem przemocy fizycznej lub psychicznej lub też było jej świadkiem (myśli – abym nie został bezsilnym i poniżonym trzeba atakować innych, emocje- złość, wstyd, lęk; zachowania – nieufność, agresywność, zaczepność w kontaktach z rówieśnikami i dorosłymi) Jak wspominałam zburzonym zachowaniom towarzyszy przeżywanie silnych ujemnych emocji jak złość, lęk, wstyd, rozpacz, wstręt. Emocje te domagają się odreagowania. Najczęściej dzieci odreagowują złością na otoczenie, siebie, sytuację. Ta złość może uwidocznić się w agresywnym zachowaniu. Dziecko nie mając wzorów wielu zachowań reaguje spontanicznie i najprościej jak potrafi: krzyczy, bije, kopie, pluje, rzuca, drze zeszyty. Dzieci agresywne cechuje nadmierna, trudna do opanowania wybuchowość. Posiadają małą samokontrolę i tendencję do zachowań agresywnych wtedy, gdy przeżywają strach lub stres. Stosują agresję i przemoc najczęściej wtedy, gdy cierpią z powodów osobistych, rodzinnych lub społecznych. Zachowują się agresywnie, gdy mają małe możliwości kontrolowania własnych emocji, łatwo wpadają we frustracje, są impulsywne, mają wzory zachowań agresywnych i ataków przemocy, które zapewniają im odnoszenie sukcesów i są dla nich nagradzające. Młodzież, która nie ma szans sprawdzenia się w społecznie wartościowych działaniach, która nie może osiągnąć sukcesów ani niczym zaimponować często przyjmuje postawę, że lepiej być „kimś złym niż nikim”. Szczególnie wtedy, gdy „bycie złym” łączy się z podziwem u podobnych do siebie. Bardzo często złe zachowanie to wołanie o pomoc, chęć zwrócenia na siebie uwagi, chęć bycia choć na chwilę zauważonym, pomimo konsekwencji i kar, jakie ich spotkają. Agresja jest komunikatem ze strony dziecka, które informuje, że ma problemy, z którymi sobie nie radzi. Poobserwujmy to agresywne dziecko a łatwo zauważymy, że bardzo często nikim innym nie targają tak skrajne emocje i nikt inny nie bywa w tak skrajnych stanach: od smutku po radość, od spokoju po skrajną wściekłość i brak kontroli nad sobą od agresji, niszczenia aż po poczucia winy, łzy, chęć poprawy, w którą należy wierzyć, bo dziecko naprawdę chce być lepsze, grzeczniejsze dominuje, przewodzi nad wszystkimi (czy raczej przewodzi nad osobami, które już poznało i zna sytuację w której się znajduje – nie jest ona już dla niego trudną, nową sytuacją – tu czuje się bezpiecznie) w nowym otoczeniu bywa potulny, mało widoczny, szczególnie gdy spotka kogoś o podobnym „stylu bycia” agresywny, dominujący do momentu aż zaspokoimy jego potrzebę uwagi, bycia ważnym, potrzebnym (powierzymy mu ważną rolę, zadanie), bezpieczeństwa (będzie wiedziało co wolno, a czego nie należy robić- pozna terytorium, po którym się porusza) pewny siebie, nawet arogancki, ale ma poobgryzane paznokcie, pogryzione ołówki POZORNIE PANUJE NAD OTOCZENIEM, MA JE POD KONTROLĄ, ALE TAK NAPRAWDĘ NIE MOŻE ZAPANOWAĆ NAD WŁASNYMI MYŚLAMI, EMOCJAMI, ZACHOWANIEM Bardzo często jest tak, że złe zachowanie, agresja słowna czy pozawerbalna dziecka nie są wymierzone przeciwko osobie nauczyciela. Wynika raczej z faktu, że dziecko właśnie nie poradziło sobie z trudnym zadaniem i odreagowuje złość, lęk, stres energicznie odkładając kartkę ze sprawdzianem na biurko nauczyciela; na zwróconą uwagę reaguje śmiechem, jest wesołkowate, odwraca głowę. Myślę, że bardzo ważną sprawą w naszych wspólnych tj. wszystkich nauczycieli, rodziców, pedagogów, psychologów, oddziaływaniach na rzecz dzieci i młodzieży jest pozytywne spojrzenie na dziecko agresywne. Nie możemy zaakceptować złego zachowania, ale ważne jest odnajdowanie pozytywów i budowanie na nich. Przecież dziecko agresywne doznało kiedyś krzywdy (nie jest kochane, czuje się odrzucone, nieakceptowane, doznało krzywdy fizycznej, nie radzi sobie w nauce), która przyczyniła się do jego sytuacji. Może zamiast kolejnej negatywnej uwagi, watro zauważyć, wyartykułować na forum klasy i zanotować w zeszycie dziecka: uważnie słuchałeś…, bez błędu przepisałeś….., bardzo pomogłeś… . Po prostu puścić to w „eter”, aby pracowało i zmieniało myśli, uczucia i pomagało korygować zachowanie. 4. O oporze i obawach w korzystaniu z pomocy psychologicznej psycholog Bożena Michalska Poradnia Psychologiczno – Pedagogiczna w Poddębicach Jeszcze kilkanaście lat temu wizyta u psychologa czy psychiatry kojarzyła się w Polsce bardzo negatywnie. Osoby korzystające z pomocy psychologicznej nazywane były "świrami, głupkami, osobami psychicznymi" - taka etykietka łatwo przylegała i ciężko było z nią dalej żyć. Osoby, które miały problemy psychiczne lub emocjonalne, z powodu wstydu i obawy przed otoczeniem, rzadko szukały wsparcia u specjalisty. Jednak od kilku lat można zauważyć PEWNĄ, rosnącą tendencję do korzystania z tej formy pomocy, choć pewien opór wyczuwany jest nadal. Opór przed wizytą u psychologa bierze się głównie z obawy przed krytyką naszego postępowaniaprzecież nikt z nas nie lubi być poddawany krytyce, nikt z nas nie lubi być pouczany, nie lubimy, gdy ktoś zwraca nam uwagę, że coś robimy nie tak, że cos robimy źle. Niechęć ta może być również spowodowana brakiem wiary w siebie, w swoje możliwości, obniżoną samooceną. Obawa, wstyd przed spotkaniem z psychologiem bierze się także z lęku. A lęk polega na tym, że nikt z nas nie chce być nazwany „ osobą np. „niespełna rozumu”. Jeszcze wciąż dla wielu osób pierwsze skojarzenie ze słowem „psycholog” jest równoznaczne ze słowem „psychiatra”. Psycholog, jakoś nieodmiennie kojarzy się z człowiekiem, który zajmuje się bardzo skomplikowanymi zaburzeniami psychicznymi. Co za tym idzie, kontakt z psychologiem wydaje się dla niektórych rzeczą niemalże ostateczną i podejmowaną przez ludzi z głębokimi zaburzeniami psychicznymi, nie mogącymi poradzić sobie z trudnościami napotykanymi w życiu codziennym. Z drugiej strony na temat profesji psychologów krąży wiele mitów, które czynią z nich postaci bardzo niedostępne, a nawet czasem zagrażające. Ot chociażby ten, który mówi, że psycholog potrafi czytać w myślach, czy na podstawie jednego spojrzenia rozszyfrować człowieka. Zgodnie ze stereotypem psycholog potrafi przewidzieć każde nasze zachowanie i wie od razu o nas wszystko. Każdy z nas miałby przecież w takiej sytuacji obawy, że na jaw wyjdzie coś, co wolałby zostawić wyłącznie dla siebie. Żadne z tych twierdzeń nie jest prawdziwe. Wynikają one najczęściej z niewiedzy i lęku przed nieznanym. Przedstawione mity to bardzo mylny obraz psychologa- psycholog to taki sam człowiek jak każdy inny, mający podobne problemy, rozterki życiowe i poszukujący takich samych odpowiedzi na odwieczne pytania. Psychologia jest nauką, a zawód psychologa nie wiąże się z magicznymi zdolnościami i jasnowidztwem, ale z rzetelną wiedzą i konkretnymi umiejętnościami. By rozwiać wątpliwości odpowiedzmy sobie na pytanie czym jest rozmowa, spotkanie z psychologiem? Rozmowa z psychologiem jest niczym innym jak spotkaniem z drugim człowiekiem. Jak przy każdym innym spotkaniu występuje element poznania się, konstruktywnego dialogu. Celem takiego spotkania jest: próba poznania siebie, swoich relacji z innymi ludźmi, swojego wewnętrznego świata, odnalezienie zasobów własnych do rozwiązania konfliktów i problemów życia codziennego Zadaniem psychologa jest pomoc danej osobie w zrozumieniu siebie, swojej sytuacji życiowej oraz w zrozumieniu innych osób i spojrzeniu na określony problem z różnych perspektyw. Będzie to możliwe tylko wtedy, gdy wspólnie stworzy atmosferę bezpieczeństwa, akceptacji i zaufania. Wbrew przyjętym opiniom, psycholog nie da nikomu gotowej recepty na zażegnanie kłopotliwej sytuacji. Będzie on jedynie postępował w taki sposób, aby klient sam odkrył najlepsze dla siebie rozwiązanie, bo w końcu to on decyduje o swoim życiu. Zatem do psychologa idziemy wtedy kiedy jest nam źle, kiedy czujemy, że mamy jakiś problem, coś nas dręczy. Może to być, np.: dokuczliwy smutek - depresja, łatwe denerwowanie się, lęki, wybuchy złości, agresji, poczucie osamotnienia lub braku poczucia bezpieczeństwa lub wiele innych problemów, które nie sposób tu wszystkich wymienić. Idziemy wówczas po poradę lub tylko po to, by nas ktoś po prostu wysłuchał. Czasem pomoc, która przybiera formę jedynie wysłuchania drugiego człowieka jest już wystarczająca, by samopoczucie uległo poprawie. Po pomoc fachowców od duszy, od psychiki powinniśmy się zgłaszać zawsze wtedy, kiedy widzimy, że: 39. osiągnięcie ogólnie pojmowanego szczęścia w życiu, 40. zadowolenia z tego co robimy, 41. przyjemności bycia z bliskimi jest zakłócone , kiedy staramy się, chcielibyśmy dokonać pozytywnych zmian, ale te starania kończą się fiaskiem. Efektem jest zawsze to, że cierpimy, że jest nam źle, że jakiś problem nas przerasta. To jest powód, który powinien nami kierować, „popchnąć” nas w kierunku pomocy specjalisty. Ważne jest to, iż psycholog nie nawiązuje kontaktów towarzyskich ani bliskich więzi. Aby móc skutecznie pomagać musi pozostać osobą neutralną. Ma przewagę nad przyjacielem czy członkami rodziny, gdyż nie jest obciążony emocjami związanymi z osobą, jest przez to bardziej obiektywny. To właśnie ten obiektywizm pozwala mu rozsądniej oglądnąć nasze problemy i rozsądniej doradzić. Psycholog, wykorzystując swoją specjalistyczną wiedzę i doświadczenie, pomaga zobaczyć problem w szerszym kontekście, mobilizuje do samodzielnego poszukiwania rozwiązań oraz towarzyszy w podejmowaniu decyzji i dokonywaniu zmian. Pójście do psychologa jest posunięciem bardzo rozsądnym. 4. Kiedy boli nas ząb, idziemy do dentysty. 5. Gdy złamiemy sobie rękę, musi zająć się nami chirurg. 6. Gdy boli nas serce- korzystamy z pomocy kardiologa. 7. A kiedy mamy złe samopoczucie czy sprawę, która nas dręczy – idziemy do psychologa. Tak jak nie mamy oporów w korzystaniu z pomocy specjalistów innych dziedzin, tak nie powinniśmy mieć obaw przed korzystaniem z pomocy psychologicznej. Dlaczego tak ważna sfera, jaką jest psychika, miałaby zostać pozbawiona właściwej opieki ??? Wiadomym jest, że aby być zdrowym i sprawnym należy pamiętać nie tylko o właściwym odżywianiu, aktywności fizycznej czy odpoczynku, ale też o wewnętrznej równowadze. Dlatego właśnie pójście do psychologa nie jest wstydliwe, ale rozsądne - świadczy o właściwej trosce o siebie. Zamiast cierpieć w ukryciu czy próbować sobie radzić samemu, dręczyć siebie, dręczyć wszystkich wokół- to lepiej skorzystać z pomocy psychologicznej… zapytać: „co mi jest?”, „ co mogę zrobić, żeby było mi lepiej”??? Ważna też jest wewnętrzna motywacja- trzeba czuć potrzebę zmian, by je w sobie przeprowadzać. Dzisiejsze rozważania na temat obaw w korzystaniu z pomocy psychologicznej niech zakończy powiedzenie: „ MOŻNA KONIA DOPROWADZIĆ DO WODOPOJU, ALE NIE MOŻNA SIĘ ZA NIEGO NAPIĆ…” 5. Trafny wybór zawodu jako forma zapobiegania niepożądanym zachowaniom uczniów Dorota Malczyk pedagog d/s doradztwa zawodowego Poradnia Psychologiczno – Pedagogiczna w Poddębicach Chciałabym podzielić się moją refleksją, która związana jest z problematyką wyboru zawodu i szkoły przez uczniów i zastanowić się, w jaki sposób trafny wybór zapobiega niepożądanym zachowaniom, a więc nabiera niejako znaczenia prewencyjnego, zapobiegającego pojawieniu się trudności ( niepowodzenia szkolne, trudności wychowawcze, niedostosowanie społeczne). Wielu uczniów ( na różnych etapach kształcenia) ma ogromne trudności z dokonaniem wyboru dalszego kierunku kształcenia i szkoły, wielu z nich jest po prostu nieprzygotowanych do podjęcia samodzielnej decyzji. Uczniowie nie potrafią rzetelnie określić swoich predyspozycji, umiejętności, cech charakteru, zainteresowań, tzw. mocnych i słabych stron – a więc czynników, których znajomość jest nieodzowna przy podejmowaniu decyzji zawodowej. Wielokrotnie spotykam się z sytuacją, że czekają do ostatniej chwili, liczą na to , że „jakoś to będzie”, że sobie poradzą, albo zdają się na decyzje innych ( rodzice, Poradnia, rówieśnicy). Nie uświadamiają sobie tego, że wybór zawodu nie może być jednorazowym aktem, że aby był on trafny musi to być ciąg decyzji, proces - rozciągnięty w czasie. W pełni utożsamiam się z twierdzeniem, że podjęte decyzje edukacyjno – zawodowe uruchamiają łańcuch wydarzeń, które wpływają na całe późniejsze życie – nie tylko zawodowe ( kariera szkolna, kariera zawodowa, sukcesy w życiu osobistym). W mojej pracy nie jeden raz spotykałam się z przypadkami uczniów, którzy na wcześniejszych etapach edukacji radzili sobie z nauką bez większych trudności, osiągali sukcesy, nie sprawiali trudności wychowawczych. I nagle, ku zaskoczeniu wszystkich ( niekiedy również ich samych) zmieniają się: - przestaje im zależeć na szkole, - przestają się uczyć co w efekcie doprowadza do niepowodzeń szkolnych, - pojawiają się zachowania agresywne, - kłamstwa, - wagary, - czasami ucieczki czy też sięganie po środki odurzające. Oczywiście wszyscy szukają przyczyn takiego zachowania. Tłumaczymy to okresem dorastania, „burzą hormonów”, wpływem innych, chęcią zaimponowania rówieśnikom...... A tymczasem może warto pójść w poszukiwaniu przyczyn w innym kierunku, może warto się zastanowić, czy nie jest to efekt nieprzemyślanej, pochopnej i nietrafionej decyzji związanej z wyborem szkoły i zawodu. Bo jeśli szkoła, zawód który wybrali i do którego się przygotowują nie spełnia pokładanych oczekiwań, aspiracji, nie pozwala na rozwijanie zainteresowań, wymagania są zbyt wysokie lub zbyt niskie, czy też zastana rzeczywistość istotnie odbiega od wcześniejszych wyobrażeń i wiedzy na temat przyszłego zawodu, charakteru pracy, to bezsprzecznie powoduje to obniżenie poczucia bezpieczeństwa, poczucia własnej wartości i wpływa na odnoszenie sukcesów bądź porażek. Niejednokrotnie pracowałam z uczniami, którzy zupełnie inaczej wyobrażali sobie swoją przyszłą pracę i już w momencie rozpoczęcia praktycznej nauki zawodu doznawali rozczarowań, wcale nierzadko rezygnowali z dalszej nauki w tym kierunku. Taka sytuacja przez wielu z nich odczuwana jest jako porażka, jako namacalny dowód, ze im się nie udało, że nie sprostali, że nie dali rady. Myślę, że reakcja otoczenia (nauczycieli, rodziców, rówieśników) często potwierdza ich myślenie o sobie. I tutaj bez w porę udzielonego wsparcia w dokonaniu tym razem prawidłowego wyboru, bez pomocy w znalezieniu wyjścia z trudnej sytuacji , znów możemy spodziewać się trudności, mogą pojawić się zachowania niepożądane. Uczniowie, mając poczucie braku sukcesu, nierzadko: 1. stają się agresywni wobec nauczycieli, rodziców i rówieśników, 2. tracą ambicje, 3. mają poczucie braku skuteczności ( nie staram się, bo i tak nigdy nic mi się nie udaje), 4. 5. 6. 7. kłamią (żeby się dowartościować), wagarują ( brak zainteresowania nauką w danym kierunku, unikanie trudności i przykrych przeżyć w szkole), przestają interesować się nauką ( pojawiają się zaległości i braki w wiedzy, drugoroczność), szukając aprobaty dla siebie, stają się chętnie członkiem grup rówieśniczych naruszających normy życia społecznego. Skutki mogą być bardzo dotkliwe – porzucenie szkoły, niemożność znalezienia pracy czy też utrzymania się na rynku pracy. Wśród takich uczniów jest wielu potencjalnych bezrobotnych, osób, które nie mogą znaleźć celu w życiu, które swoje szanse oceniają przez pryzmat doświadczeń szkolnych i niepowodzeń, jakich doznali. Zastanówmy się zatem, jak wielu uczniów traci swoje życiowe szanse przez nietrafione decyzje. Jak często ich życie bardzo się gmatwa, jak uruchomiony zostaje łańcuch niesprzyjających wydarzeń, które warunkują ich losy. Dlatego jestem przekonana, że wszystko to, co czynimy w kierunku przygotowania młodzieży do samodzielnego, aktywnego i przede wszystkim trafnego wyboru zawodu, że nasza współpraca ze szkołami, rodzicami i różnymi instytucjami ma głęboki sens i ciągle jest bardzo potrzebna – a biorąc pod uwagę wymagania stawiane przez współczesną rzeczywistość może nawet bardziej niż kiedyś. 6. Określone i nieokreślone możliwości oddziaływań na dziecko i jego rodzinę. Katarzyna Stempień Poradnia Psychologiczno – Pedagogiczna w Poddębicach Psycholog pracujący na rzecz dzieci dysponuje określonymi i nieokreślonymi możliwościami oddziaływań. Możliwości te niejednokrotnie są niejednoznaczne, wzbudzają wiele kontrowersji i zmuszają do refleksji nad zawodem psychologa. Prawo i etyka stwarzają określone możliwości niesienia pomocy, przy czym muszę podkreślić, iż prawo w pewnym stopniu ogranicza działania psychologa pracującego z dziećmi. Chciałabym zwrócić uwagę na prawa dziecka, prawa rodzica i etykę zawodową psychologa. Prawo to ogół norm, ustanowionych lub uznawanych przez państwo, których nieprzestrzeganie jest zagrożone zastosowaniem przymusu państwowego. Czyli, że wszyscy obywatele danego państwa są zobowiązani do przestrzegania prawa, czy im się to podoba, czy nie. Prawo reguluje nasze postępowanie, wyznacza jego granice. Krótko: prawo jest po to, by go przestrzegać. Etyka z kolei stanowi zbiór zasad i norm, które wyznaczają sposób postępowania człowieka w danej sytuacji. Ma ona szczególne znaczenie w dziedzinach, które odnoszą się do relacji dwojga ludzi, czyli na przykład w zawodach: lekarz, socjolog, nauczyciel, a także, a raczej przede wszystkim psycholog. To zwłaszcza relacje interpersonalne nawiązywane przez psychologa, który występować może w różnych rolach: praktyka, badacza, nauczyciela, posiadają etyczny wymiar. Często jest tak, że etyka nie współgra z prawem, czyli, że działając zgodnie z etyką wcale nie działamy zgodnie z literą prawa i na odwrót, działając zgodnie z prawem zdarza się, że działamy wbrew zasadom etycznym. Prawa człowieka, to prawa uniwersalne, czyli przynależne każdemu z nas. Prawa człowieka to wolności i prawa, a prawa to takie gwarancje, które zobowiązują państwo do podjęcia działań w celu umożliwienia skorzystania przez człowieka z konkretnego prawa właśnie. Najczęściej przytaczanym aktem, w trakcie różnego rodzaju dyskusji czy sporów o prawach człowieka jest POWSZECHNA DEKLARACJA PRAW CZŁOWIEKA ( z 10 grudnia 1948r.). Art. 1 mówi, że wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi w swej godności i w swych prawach. Ale mnie bardziej interesuje w moich rozważaniach Art. 12, w którym zapisane jest, że nie wolno ingerować samowolnie w czyjekolwiek życie prywatne, rodzinne, domowe, ani w jego korespondencję, ani też uwłaczać jego honorowi lub dobremu imieniu. Każdy człowiek ma prawo do ochrony prawnej przeciwko takiej ingerencji lub uwłaczaniu. Zapisy o takiej samej wadze prawnej zawarte są również w innych ustawach i paktach międzynarodowych o prawach człowieka. Taki sam zapis znajdziemy w Art. 17 MIĘDZYNARODOWEGO PAKTU PRAW OBYWATELSKICH I POLITYCZNYCH (z 16 grudnia 1966r.) Art..47 KONSTYTUCJI RZECZPOSPOLITEJ POLSKIEJ brzmi: każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym. Praca w poradniach, to przede wszystkim praca z osobami małoletnimi, praca z dziećmi, które również mają katalog swoich praw zebrany w KONWENCJI O PRAWACH DZIECKA (Polska ratyfikowała konwencję 23 grudnia 1991r.). Konwencja ustanawia status dziecka, który opiera się na następujących założeniach: dziecko jest samodzielnym podmiotem, ale ze względu na swoją niedojrzałość psychiczną i fizyczną wymaga szczególnej opieki i ochrony prawnej, dziecko jako istota ludzka wymaga poszanowania jego tożsamości, godności i prywatności, a rodzina jest najlepszym środowiskiem wychowania dziecka, państwo ma wspierać rodzinę, a nie wyręczać ją w jej funkcjach. Ochronę praw dziecka zapewnia także wspomniana już wcześniej KONSTYTUCJA. Art. 72 mówi o tym, iż Rzeczpospolita Polska zapewnia ochronę praw dziecka. Każdy ma prawo żądać od organów władzy publicznej ochrony dziecka przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem i demoralizacją… W toku ustalania praw dziecka organy władzy publicznej oraz osoby odpowiedzialne za dziecko są obowiązane do wysłuchania i w miarę możliwości uwzględnienia zdania dziecka. Nasze dzieci mają swoje prawa. Swoje prawa mają też i ich rodzice. Relacje rodzic – dziecko wynikają nie tylko ze zwyczajów, tradycji, ale zawarte są jako twarde unormowania w prawie rangi ustawy i rzutują na role rodziców. Te twarde unormowania to KODEKS RODZINNY I WYCHOWAWCZY (wszedł życie z dniem 1 stycznia 1965r.). Mówi on między innymi o tym, iż rodzice i dzieci obowiązani są wspierać się wzajemnie (art.87), a dziecko pozostaje aż do pełnoletniości pod władzą rodzicielską. Zgodnie z kodeksem cywilnym pełnoletniość osiąga się w momencie ukończenia 18-ego roku życia lub poprzez zawarcie związku małżeńskiego (tylko dziewczyny) (art.92). Art. 95. brzmi: władza rodzicielska obejmuje w szczególności obowiązek i prawo rodziców do wykonywania pieczy nad osobą i majątkiem dziecka oraz do wychowywania dziecka. Dziecko pozostające pod władzą rodzicielską winno rodzicom posłuszeństwo, a władza rodzicielska powinna być wykonywana tak, jak tego wymaga dobro dziecka i interes społeczny. Rodzice wychowują dziecko pozostające pod ich władzą rodzicielską i kierują nim. Obowiązani są troszczyć się o fizyczny i duchowy rozwój dziecka i przygotowywać je należycie do pracy dla dobra społeczeństwa, odpowiedni do jego uzdolnień (art.96). Jeżeli władza rodzicielska przysługuje obojgu rodzicom, każde z nich jest obowiązane i uprawnione do jej wykonania. Jednakże o istotnych sprawach dziecka, rodzice rozstrzygają wspólnie; w braku porozumienia między nimi rozstrzyga sąd opiekuńczy (art.97). Tyle o bardzo istotnych, z racji wykonywanej przez nas pracy prawach, które powinniśmy znać, by niesiona pomoc była profesjonalna. Są to określone możliwości oddziaływań na dziecko i jego rodzinę. Obok prawa, zawód psychologa powinien być wykonywany zgodnie z zasadami etyki, bo każda relacja interpersonalna, międzyludzka ma zawsze wymiar etyczny. Naczelną wartością dla każdego psychologa jest dobro drugiego człowieka. W swoich czynnościach psycholog zawsze powinien respektować godność osoby ludzkiej, podmiotowość i autonomię człowieka i jego prawo nieskrępowanego rozwoju. Kodeks etyczno – zawodowy psychologa zatwierdzony został przez Walne Zgromadzenie Delegatów Polskiego Towarzystwa Psychologicznego w 1991 roku. Chciałabym zwrócić uwagę na jeden zapis kodeksu, dotyczący osób niepełnoletnich: Osoby małoletnie powinny być traktowane w sposób szczególny. Podstawową zasadą psychologa w pracy z osobami małoletnimi jest ich dobro, co oznacza, że osoby te w kontaktach z psychologiem maja prawa nie mniejsze niż klienci dorośli. Kontakty z psychologiem w żadnym razie nie mogą być realizowane pod presją ze strony instytucji i osób dorosłych decydujących w imieniu małoletniego. W takim przypadku oraz z razie stwierdzenia naruszenia przez instytucję lub osoby dorosłe dobra małoletniego psycholog ma prawo odmówić współpracy z tymi instytucjami i osobami. Psycholog ma moralny obowiązek stać w obronie praw małoletniego. Psycholog ma prawo i też obowiązek respektować decyzję małoletniego jako osoby ludzkiej w zakresie kontaktów z nim. Czyli, że nie jest nam potrzebna zgoda rodzica, nawet jeśli sprawuje on jeszcze władze nad dzieckiem, do tego, by pracować z małoletnim. To na co chciałaby zwrócić uwagę to to, iż kodeks etyczny nie jest spójny z zapisami prawa. Pytanie jakie samo się nasuwa: co dla nas jest bardziej istotne i które zapisy powinniśmy uznawać za wiążące: prawne czy etyczne??? Jak potraktować nastolatka, który bez wiedzy rodziców, którzy to jeszcze mają nad nim władzę rodzicielską przychodzi do poradni w ważnej i istotnej dla siebie sprawie? Działać czy odesłać do rodzica? Kierować się etyką czy prawem, które w tej sytuacji nie jest sprzyjające dla owego młodzieńca? Pamiętajmy, że bardzo często przyjście do psychologa ze swoim problemem wymaga od młodego człowieka dużo odwagi, przemyśleń i wcale nie jest decyzją łatwą. Nie mamy pewności, że jeśli odeślemy go z „kwitkiem” wróci do nas. Wiemy, że w sytuacjach zagrażających zdrowiu lub życiu dziecka działamy nie pytając nikogo o zgodę, reagujemy, bo to jest nasz obowiązek, ale są przecież sprawy mniejszego kalibru, które młodzi ludzie chcieliby rozwiązać bez wiedzy rodziców, bo niejednokrotnie one ich dotyczą. Może to nie być sytuacja, która zagraża życiu dziecka, ale szeroko pojętemu zdrowiu psychicznemu jak najbardziej i jednocześnie jest na tyle poważna, że dziecko nie jest sobie w stanie samo z nią poradzić. I tu pojawia się kolejne pytanie. Czy nasza pomoc psychologiczna dziecku, które nie ukończyło 18 roku życia, które zgłosiło się do nas bez zgody i wiedzy rodziców, nie może być potraktowana jako samowolna i bezprawna ingerencja w życie rodzinne i prywatne, a prywatność to rzecz święta wg prawa, o czym już wcześniej pisałam. Jednocześnie kodeks etyczny psychologa podkreśla, iż psycholog z racji swojego zawodu poczuwa się do udzielania pomocy psychologicznej w każdych okolicznościach, gdy zachodzi taka potrzeba. Jeśli więc kierujemy się etyką i sercem pomagamy nie zważając na wiek osoby zgłaszającej się do nas. Ale co jeśli rodzice o tym się dowiedzą i nie będą z tego zadowoleni, a co więcej będą chcieli wyciągnąć konsekwencje prawne. Co na to wszystko sąd? Co dla niego jest ważniejsze prawo czy etyka zawodowa? A dla nas? Co przynosi poważniejsze konsekwencje łamanie prawa czy działanie wbrew kodeksowi etycznemu? Pamiętajmy, że podejmując się pomagania, wspierania czy doradzania odpowiedzialność zawodowa przybiera konkretną formę odpowiedzialności za drugiego człowieka, czy grupę osób. Zawsze musimy liczyć się z konsekwencjami swoich działań. Teraz chciałabym zwrócić uwagę na kolejny problem. Może mieć miejsce taka sytuacja, że dziecko do Poradni zgłasza jeden z rodziców, podpisuje wniosek o konsultację, czy przebadanie i my możemy uznać to za wystarczające. Ale przypomnijmy sobie, co mówi kodeks rodzinny i opiekuńczy. Komu daje prawo do decydowania o dziecku w sprawach dla niego istotnych. Takie prawo mają rodzice – ojciec i matka. Wydaje się, że wizyta z dzieckiem u specjalisty z Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej jest sprawa istotną. Jak postępować, jeśli mamy zgodę na piśmie tylko jednego rodzica? Co zrobić, jeśli ojciec lub matka, którzy nie wiedzą nic o naszych oddziaływaniach wobec swojego dziecka, będą mieli do nas, słuszne zresztą pretensję? Pamiętajmy, że wielu rodziców toczy między sobą „wojnę”, bardzo często włączając w to dzieci. To, że rodzicom się nie układa, nie znaczy, że tylko jedno z nich ma decydować o losach dziecka. Na tym etapie ciężko jest decydować, które z rodziców ma mieć decydujący głos. Jak wybrnąć z takiej sytuacji? Czy zawsze wymagać pod wnioskiem podpisu obojga rodziców? Czy może uznać, iż jeden z rodziców może decydować o wizycie dziecka w Poradni? Pytania postawione przeze mnie na chwilę obecną pozostają bez odpowiedzi. Każdy pracujący na rzecz dzieci ma pewnie podobne dylematy, każdy niejednokrotnie nie wiedział, czy postępuje dobrze. Ale z pewnością każdemu psychologowi przyświeca jeden cel: pomoc potrzebującym. Praca nasza wymaga dużego wyczucia, częstego działania intuicyjnego, działania w bardzo wrażliwych obszarach życia prywatnego, rodzinnego. Musimy postępować zawsze tak, by nie krzywdzić drugiego człowieka, a dziecka w szczególności. Pamiętajmy jednak, że działania pracowników poradni nie zawsze są zgodne z prawem i wtedy musimy liczyć się, że stąpamy po „cienkim lodzie”. Musimy zdawać sobie sprawę, że niestety bardzo często w naszej pracy tam kończą się nasze prawa, gdzie zaczynają się prawa rodziców. Bo przecież zdarza się tak, że nawet jeśli rodzic na początku wyraził zgodę na pracę z dzieckiem, to może w każdej chwili dojść do wniosku, że jest to już dziecku niepotrzebne i zrywa z nami kontakt. Ale jak mówi przywoływany już kilkakrotnie kodeks rodzinny i opiekuńczy władza rodzicielska to nie tylko uprawnienia rodzica, ale także obowiązki dziecka wobec tegoż rodzica. Nie możemy mieć więc pretensji do dzieci, jeśli będą wykonywać polecenia rodziców i stawiać je wyżej niż nasze wobec nich oczekiwania. Dlatego tym bardziej do pracy z dzieckiem niezbędna jest zgoda i chęć współpracy ze strony rodziców. Tyle o określonych możliwościach naszych działań. Są jeszcze te nieokreślone, które nie ograniczają naszego działania. Do nich z pewnością należą cechy osobowościowe, umiejętność nawiązywania kontaktów, umiejętność empatii, elastyczność, zaangażowanie w sprawę, a także to jakie metody i formy pracy z klientem wybierzemy. W dużej mierze od tego jakimi jesteśmy ludźmi zależy to, czy klient (dorosły czy też małoletni) będzie chciał z nami współpracować, rozwiązywać wspólnie swoje problemy. Cóż takiego możemy zrobić, by rodzice chętniej z nami chcieli współpracować? Najlepszym sposobem jest edukacja rodziców, uświadamianie im, czym jest pomoc psychologiczno- pedagogiczna. Zapewnianie ich o wsparciu w każdej, nawet wydawałoby się sytuacji nie do rozwiązania, sytuacji bez wyjścia. Muszą oni wiedzieć, że w Poradni rodzic znajdzie ludzi – fachowców, którzy nie występują przeciwko rodzicom i ich dzieciom lecz starają się im pomóc. Rodzice muszą także wiedzieć, że to my jesteśmy dla nich, a nie oni dla nas. Im większa świadomość rodziców, tym większa szansa na wspólne oddziaływania wobec dziecka i szansa na bardziej konstruktywne rozwiązywanie problemów. Niestety spora część rodziców obawia się wizyty u psychologa, tego, że będziemy ich pouczać, wyśmiewać, krytykować. Inni uważają, że zgłoszenie dziecka do psychologa kończy ich zaangażowane w sprawę i że to Poradnia ma rozwiązać problem. Dużo jeszcze pracy przed nami, aby osiągnąć zadowalający poziom współpracy ze wszystkimi zgłaszającymi się do nas rodzicami. Na koniec chciałabym postawić tezę, że im bardziej wyedukowani rodzice, tym mniej dylematów moralnych będzie towarzyszyło naszej pracy na rzecz i dla dobra dzieci i coraz mniej czynników będzie ograniczało nasze działania. 7. KTÓRĘDY DO BEZPIECZNEGO DLA DZIECKA ŚRODOWISKA – Poradnie Psychologiczno – Pedagogiczne w poszukiwaniu najskuteczniejszych form wspierania rodzica. Małgorzata Charuba Poradnia Psychologiczno – Pedagogiczna w Poddębicach Poradnie Psychologiczno – Pedagogiczne wpisały się na stałe w lokalne systemy pomocy i są ich znaczącym ogniwem. Tempo życia, postęp cywilizacji, uwarunkowania społeczno – gospodarcze, sytuacja na rynku pracy, kryzys wartości i autorytetów generują różnego rodzaju problemy, które wymagają wsparcia psychologicznego – pedagogicznego. Jakość i waga zgłaszanych problemów, często wymagają długoterminowych i wieloaspektowych oddziaływań. Ich efekty są odroczone w czasie i zauważalne niekiedy dopiero po wielu latach. Kontakt z osobistymi, bardzo trudnymi przeżyciami, kryzysami, problemami osób zgłaszających się po pomoc, stanowi dla pracowników Poradni wielkie wyzwanie i wiążą się z wielką odpowiedzialnością za losy klientów oraz własny warsztat pracy. Poradnie Psychologiczno – Pedagogiczne poprzez swoją obecność spełniają w swoich środowiskach określone funkcje. Wymienię ich kilka: 42. Diagnozują problemy i potrzeby społeczności lokalnej, szczególnie środowiska wychowującego. Inicjują i inspirują szkoły, środowiska lokalne, do podejmowania różnych działań na rzecz uczniów, rodziców czy nauczycieli, w tym z zakresu nowoczesnych modeli profilaktyki, w tym problemowej; 43. Warte podkreślenia są funkcje: edukacyjna i wspierająco – doradcza, za sprawą których docieramy z wiedzą psychologiczną, pedagogiczną do rodziców, nauczycieli, dzieci oraz szerszego środowiska. Dzięki temu m.in. następuje wzrost świadomości pedagogicznej, psychologicznej oraz kompetencji wychowawczych, itp. 44. Ponadto chciałabym wskazać na funkcję psychohigieniczną, za pomocą której pedagogowie i psychologowie wspierają klientów w osiąganiu poczucia własnej wartości, stabilizacji, bezpieczeństwa, równowagi emocjonalnej, itp. 45. Spełniając funkcję instruktażową wskazujemy nauczycielom czy rodzicom na konkretne formy oddziaływania wobec dzieci. 46. Wreszcie funkcja terapeutyczno – korygująca, która pozwala na korygowanie różnego rodzaju niedoborów rozwojowych dzieci, np.: poprzez terapię logopedyczną, pedagogiczną czy psychologiczną. 47. Z w/w funkcją wiąże się jeszcze jedna – a mianowicie – funkcja „bycia obecnym”, dzięki której towarzyszymy naszym klientom w trudnych chwilach ich życia, w kryzysach. Wspieramy ich w rozwiązywaniu ich problemów. 48. Jest jeszcze jedna ważna funkcja, którą – mam nadzieję, że Poradnie pełnią, a mianowicie – funkcja lidera w środowisku, która obejmuje inicjowanie działań ustawicznego propagowania wiedzy psychologicznej i pedagogicznej co sprzyja doskonaleniu umiejętności wychowawczych rodziców oraz uwrażliwia ich na zagrożenia bezpieczeństwa dzieci i młodzieży, jakie niesie rzeczywistość. Nie bez znaczenia jest bycie pociągającym przykładem dla wielu i utrzymywanie autorytetu, co również powinno wchodzić w zakres jej funkcji. Pracownicy pedagogiczni Poradni udzielają pomocy rodzicowi na jego wniosek. Tym samym mają wpływ na rodzica, który sam zgłasza się po pomoc lub zostaje pokierowany i to akceptuje. Korzysta ze wsparcia chętnie bądź z oporami. Psycholog lub pedagog wie tyle o jego problemie (w tym o problemie dziecka) ile dowie się od rodzica, albo z dokumentacji ze szkoły, jaką przekaże on do Poradni. Ważnych informacji dostarcza mu również diagnoza problemu. Psycholog oraz pedagog pracują sobą, posiadają wiedzę specjalistyczną oraz kompetencje do udzielania pomocy. Po drugiej stronie pozostaje klient, ze swoimi nastawieniami, doświadczeniami, itp. Nie zawsze wewnętrznie słyszy treści, które mu przekazujemy. Zdarza się, że zinterpretuje opacznie naszą pomoc i przyjmie ją w sposób, który będzie korzystniejszy dla niego, nie koniecznie dobry dla innych i zgodny z intencjami pomagacza. Bezpośredni wpływ na dziecko i jego rodzica Poradnia ma do czasu, gdy utrzymywany jest kontakt. Przerwanie przez rodzica współpracy ogranicza, bądź uniemożliwia dalsze oddziaływania. Jaka powinna być więc relacja pomagającego i korzystającego z pomocy, by generowała ona pozytywne i oczekiwane zmiany i by służyła pokonaniu trudności? Skoro jest tak, że każdy indywidualnie ocenia czy ma jakiś problem oraz podejmuje decyzję - czy i w jakim zakresie skorzysta z pomocy, wpływu psychologa i pedagoga, to co takiego warto robić, by u dorosłych następował wzrost świadomości problemów oraz potrzeby korzystania ze specjalistycznego wsparcia? Warto zaznaczyć, że do Poradni trafia tylko część osób, które mają problemy? Jak zachęcić tych, którzy jeszcze nie czują takiej potrzeby? Pozostaje jeszcze inny obszar działań Poradni, tj. psychoedukacja i profilaktyka, która może być kierowana do ogółu. Jakie formy psychoedukacji czy profilaktyki stosować, by przekazywana wiedza i doskonalenie umiejętności wychowawczych rodziców, przekładały się na wzrost bezpieczeństwa dzieci i młodzieży? Szkoły mają stały kontakt z rodzicami (do Poradni trafia tylko określona ich grupa) za sprawą czego, mogą one stwarzać warunki do ich wspierania. W jaki sposób Poradnie mogą wspierać Szkoły w zakresie pedagogizacji rodziców? Czy przekazywanie na użytek rodziców materiałów edukacyjnych to dobra forma i czy poszerzy ona możliwości szerszego wpływania na kształtowanie pozytywnych postaw wychowawczych, itp.? Zachęcam do przemyśleń oraz postawienia kolejnych pytań i odnajdywania na nie odpowiedzi. Wiele jest możliwości wspierania rodziców w ich zadaniach wychowawczych. Poradnie spostrzegam w roli siewcy, który nie jest w stanie przewidzieć urodzaju. Poradnie często pozostają w roli głównego bohatera z przypowieści o meduzach. Jej istotę można ująć w poniższych słowach: Szedł człowiek brzegiem morza, na plaży leżały tysiące meduz. Zdziwiony tym widokiem schylił się i powoli, kolejno zaczął wrzucać do wody bezbronne meduzy. Nadszedł przechodzień, również zdziwiony i zapytał tego pierwszego: Co robisz, przecież nie jesteś w stanie wszystkich oddać morzu? Człowiek nie przerywając wrzucania odrzekł, ale dla tych kilku, które znów trafią do wody, będzie to ważne.