marzec 2016 - Trybuna Leśnika
Transkrypt
marzec 2016 - Trybuna Leśnika
nr 3/2016 cena 14,18 zł, w tym VAT 5% PL ISSN 0239-2690 nr indeksu 379484 Małe jest piękne str. 17, 22 Gradacje foliofagów sosny Susza w sośninach 3 kilometry do lasu str. 2, 8–9 str. 7 str. 10–11 wydarzenia Gradacje foliofagów sosny – jak je przewidywać? 4 lutego br. w Instytucie Badawczym Leśnictwa w Sękocinie Starym odbyło się seminarium naukowe podsumowujące projekt „Kryteria oceny potencjału gradacyjnego głównych foliofagów sosny jako podstawa do opracowania strategii postępowania ochronnego w zagrożonych drzewostanach”. W trakcie seminarium z udziałem ponad setki osób z całej Polski referaty wygłosili: dr hab. Lidia Sukovata, prof. nadzw. z Zakładu Ochrony Lasu IBL-u i prof. dr hab. Ignacy Korczyński z Katedry Entomologii Leśnej Wydziału Leśnego Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, którzy zaprezentowali wyniki badań uzyskane w ramach projektu realizowanego w latach 2011–2015 na zlecenie Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych. Gradacyjne występowanie szkodników pierwotnych sosny wciąż jest ważnym problemem pozostającym w sferze zainteresowania osób zajmujących się ochroną lasu. Dr inż. Piotr Gołos, zastępca dyrektora IBL-u ds. ekonomicznych, witając przybyłych gości, m.in. pracowników Lasów Państwowych, parków narodowych, leśnych uczelni wyższych, stwierdził, że seminarium obok waloru teoretycznego będzie także miało wymiar praktyczny. Fot.: A. SAWICKI 2 Dr hab. Iwona Skrzecz, prof. nadzw., kierownik Zakładu Ochrony Lasu IBL-u, na wstępie stwierdziła, iż na podstawie wyników badań terenowych jesteśmy w stanie dokładnie ocenić liczebność szkodników, przewidzieć wystąpienie gradacji, potrafimy się również do niej przygotować. Ale czy są inne symptomy świadczące o tym, że gradacja wystąpi? Próbą opisania tych symptomów zajęła się właśnie dr hab. Lidia Sukovata wraz z zespołem. Głównym celem tematu badawczego było opracowanie kryteriów oceny potencjału gradacyjnego populacji czterech gatunków foliofagów sosny: brudnicy mniszki, strzygoni choinówki, barczatki sosnówki i poprocha cetyniaka, na podstawie parametrów populacyjnych (przeżywalności i udziału samic) oraz osobniczych (płodności ocenianej bezpośrednio lub pośrednio, na podstawie cech morfometrycznych poczwarek lub motyli samic). Prof. dr hab. Ignacy Korczyński – Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu. Fot.: A. SAWICKI Fot.: L. KRUCZEK Dr hab. Lidia Sukovata (z prawej) i dr hab. Iwona Skrzecz – Instytut Badawczy Leśnictwa. SYMPTOMY GRADACJI Zakres prac badawczych obejmował cztery główne zadania: 1. ocenę parametrów populacyjnych i osobniczych, włączając morfometryczne, głównych foliofagów sosny w różnych fazach gradacji; 2. ocenę udziału różnych stadiów rozwojowych oraz form barwnych gąsienic barczatki sosnówki zimujących w ściółce w populacjach o różnym zagęszczeniu; 3. ocenę możliwości wykorzystania opadu ekskrementów na tacki opadowe jako wskaźnika intensywności żerowania, a tym samym zdrowotności gąsienic w koronach drzew; 4. opracowanie kryteriów oceny potencjału gradacyjnego głównych foliofagów sosny w oparciu o cechy populacyjne i osobnicze. Ocenę parametrów populacyjnych i osobniczych wykonano wykorzystując głównie materiały z jesiennych poszukiwań owadów zimujących w ściółce (poczwarki strzygoni i poprocha, gąsienice barczatki), a w przypadku brudnicy mniszki i barczatki sosnówki – gąsienice zebrane w koronach drzew ściętych na płachty i motyle zebrane w trakcie obserwacji rójki motyli. W podsumowaniu wystąpienia dr hab. L. Sukovata stwierdziła, że głównymi kryteriami decydującymi o rozwoju gradacji są: przeżywalność w różnych stadiach rozwojowych i udział samic w populacji, natomiast płodność określona bezpośrednio lub pośrednio stanowi kryterium modyfikujące. Wskazała na konieczność rozważenia możliwości: • pozostawiania niepryskanych pasów przy zabiegach ochronnych na dużych powierzchniach w celu umożliwienia rozwoju wrogom naturalnym, • zastąpienia ogólnej liczby zdrowych poczwarek strzygoni i poprocha liczbą żywych poczwarek samic przy ocenie zagrożenia drzewostanów na podstawie wyników jesiennych poszukiwań. Podkreśliła także, że opracowane kryteria będą łatwiejsze do wykorzystania w praktyce, pod warunkiem wprowadzenia w Lasach Państwowych elektronicznego obiegu informacji dotyczącej wyników jesiennych poszukiwań oraz liczenia samic brudnicy mniszki i barczatki sosnówki w okresie rójki motyli. dokończenie na str. 8–9 trybuna leśnika nr 3/2016 dla sosny Furmani znowu walczyli w Wiśle W tym roku mistrzowie furmańskiego fachu rywalizowali w dwóch konkurencjach. Pierwsza z nich – „Slalom z drewnem stosowym” – sprawdzała technikę i szybkość zawodników, którzy najpierw musieli ekspresowo załadować ok. 500 kg drewna stosowego na sanie, po czym slalomem przejechać wyznaczony odcinek i dokonać rozładunku. W tych zmaganiach najlepsi okazali się Sławomir Pawlus i Łukasz Tracz z Radziechowych z wynikiem: 2,07,27. Kolejna z przeprowadzonych konkurencji, „Siła uciągu”, dla wielu furmanów jest głównym sprawdzianem możliwości i kondycji konia. Zadanie polegało na tym, by parą koni uciągnąć potężne drzewo na odległość ok. 20 metrów. Tutaj bezkonkurencyjni okazali się Eugeniusz Tlałka i Piotr Kubica z Leśnej z wynikiem 7,41. Swoje możliwości mogli sprawdzić także widzowie. Specjalnie dla nich zorganizowano zawody w „Rzucie gnotem” o żartobliwy tytuł „Strongmana XV Zawodów Furmanów”. Organizatorom Zawodów Furmanów przyświeca idea pokazania i docenienia ciężkiej pracy furmana leśnego. Tradycyjnie uczestnicy rywalizują nie tylko o nagrody, ale przede wszystkim o prestiż i uznanie wśród kolegów po fachu. Przy zrywce drewna w górskich warunkach, furmani są niezastąpieni – poradzą sobie tam, gdzie dla maszyny teren jest zbyt pochyły lub grząski. Wspólna praca konia i człowieka, która odbywa się na zasadach niezmiennych od lat, budzi podziw i szacunek. (mon) Fot.: G. GRUCA 14 lutego w Istebnej odbyły się jubileuszowe XV Zawody Furmanów. Organizatorem tej jednej z najbardziej widowiskowych, zimowych imprez plenerowych, jest Nadleśnictwo Wisła i Gmina Istebna. Marcowe wydanie TL rozpoczynamy od relacji z seminarium w Instytucie Badawczym Leśnictwa, które było poświęcone przewidywaniu gradacji foliofagów sosny. Przedstawiono tam efekt projektu określającego kryteria oceny potencjału gradacyjnego głównych foliofagów sosny, które mogą być pomocne w opracowywaniu strategii postępowania w zagrożonych drzewostanach. W trakcie dyskusji poruszono wiele wątków nurtujących nie tylko naukę leśną, ale także praktyków w terenie, którzy w konkretnych warunkach, często na własną odpowiedzialność, podejmują decyzję o zwalczaniu gradacji lub odstąpieniu od niej. Tymczasem nadal nie znamy – choć od dziesięcioleci trwają badania – do końca mechanizmów gradacji owadów. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt anomalii pogodowych, czy wręcz zauważalnych już zmian klimatycznych. W tym numerze TL piszemy o alarmującej sytuacji w drzewostanach sosnowych na Opolszczyźnie, które w zeszłym roku dotknęła susza. Ona to właśnie doprowadziła do obniżenia poziomu wód. Wysychały niewielkie rzeki, a efekty gospodarki hodowlanej karpia były zagrożone. Wszyscy chyba pamiętamy o dziesiątkowaniu upraw rolnych. Teraz jednak susza dała się we znaki także leśnikom. Ze świerkiem kłopoty są znane od lat, a walka z kornikiem trwa w Beskidach Zachodnich, a ostatnio także w Górach Opawskich. Jakby tego było mało, kłopoty zaczynają się z sosną. Blade korony drzew na razie występują lokalnie, często na podłożach wapiennych i tam, gdzie pojawia się półpasożyt jemioła. Ponawiane są inwentaryzacje, które odnotowują zwiększone, ale jeszcze nie o charakterze klęski, wydzielanie się posuszu. Drzewa, na którym żeruje głównie przypłaszczek, są usuwane, zanim surowiec do reszty się zdeprecjonuje. Taka sytuacja ma miejsce nie tylko w RDLP w Katowicach, ale także w kilku nadleśnictwach RDLP we Wrocawiu. W poszukiwaniu „tematu” zawędrowaliśmy także do Nadleśnictwa Andrychów. Tam, od około 30 lat trwa budowa gigantycznego zbiornika Świnna Poręba na Skawie. Takie inwestycje nie pozostają bez wpływu na życie mieszkańców okolicznych gmin. Choć nie kwestionuje się potrzeby budowy zbiornika, to w związku z inwestycją pojawiły się także problemy z dojazdem do części drzewostanów. Nasza relacja pokazuje, jak trudno jest dziś doprowadzić do kompromisu między różnymi interesami. trybuna leśnika nr 3/2016 od redakcji Rokowania W iosennego nastroju, wiary w odradzającą się moc życia i pełnych radości spotkań z bliskimi przy wielkanocnym stole wszystkim Leśnikom, Ich Rodzinom oraz Przyjaciołom Lasu życzy zespół redakcyjny Trybuny Leśnika 3 spis treści Foto. M. MATL 14 16 edukacja leśna Leśny Zakątek ekstremalne pasje Zamieć na Skrzycznem woda w przyrodzie 17 Budowa zbiornika w Świnnej Porębie wiąże się z ogromnymi inwestycjami wokół zapory, wśród których kluczowe znaczenie ma sieć drogowa. Na drogę z Zagórza do Świnnej Poręby nie ma pieniędzy, a jest to strategiczny ciąg komunikacyjny dla lasów w leśnictwie Łękawica, w Nadleśnictwie Andrychów. Odcięty od świata drzewostan to 200 ha mieszanego lasu w III i IV klasie wieku. Dopiero za około 50 lat będą to dojrzałe, rębne drzewostany. Jednak możliwość prowadzenia prac pielęgnacyjnych i ochronnych oraz konieczność wywozu drewna pozyskanego w ich następstwie, to zgodnie z obowiązującym PUL kwestia najbliższych lat. Ponadto jest to droga, która mogłaby służyć mieszkańcom. str. 10–11 Małe jest piękne – o tym, że mała retencja jest wielka rozmowa TL 18 Polskie dylematy (2) – rozmowa z prof. dr. hab. Andrzejem Szujeckim ŁOWIECTWO 20 Śląskie łowy z sokołami – miłośników polowań z ptakami nie brakuje WYDARZENIA 2 Gradacje foliofagów sosny – jak je przewidywać? OD REDAKCJI 3 Życzenia Rokowania dla sosny Furmani znowu walczyli w Wiśle Z PIERWSZEJ RĘKI Zimowa submisja w katowickiej dyrekcji LP 5 Nowy zastępca w RDLP w Katowicach Foto. P. ŁUKASIK Szkółkarze o przyszłości Krótko informacje Inteligentna furtka 6 Borelioza lubi żołędzie 11. Pąsowa Róża dla Nadleśnictwa Sucha Żubry nad górny San 7 21 22 10 Foto. A. TARKOWSKA 12 4 Gradacje foliofagów sosny – dokończenie ze str. 2 na granicy z lasem samochodem do lasu 23 Słaba płeć… Jeżdżę samochodem ciężarowym – czy jeździmy zgodnie z przepisami? TWÓrcze inspiracje 24 Przeczytaj i zwolnij Filmowy seans z Puchalskim Rada do spraw trocin – leśna filatelistyka 3 kilometry do lasu dzień kobiet Zagrożenia dla użytkowników smartfonów Małe jest piękne – dokończenie ze str. 17 ochrona lasu 8 Powroty – Młyńskie Stawy wciąż opisywane warto wiedzieć ochrona lasu Susza w sośninach historie z leśniczówki 25 26 rozmaitości Krzyżówka z pierwiosnkiem wielkanocne menu Od jaja do galaktyki na sportowo 27 Miedzynrodowe Xxiv Szachowe Mistrzostwa Leśników Fot.: arch. RDLP w Katowicach KRÓTKO Ponad 1433 m3 drewna specjalnego przeznaczenia znalazło się na corocznej submisji na terenie RDLP w Katowicach. Jej rozstrzygnięcie nastąpiło 19 lutego br. Wszystkie z 1326 wystawionych losów znalazły nabywców. Drewno zgromadzone na składach w Jełowej (Nadleśnictwo Turawa) i Szydłowie (Nadleśnictwo Tułowice) pochodziło z terenu 20 nadleśnictw katowickiej dyrekcji LP oraz trzech jednostek w RDLP w Łodzi. Najwięcej było surowca dębowego – prawie 1080 m3, w dalszej kolejności jesionowego – niewiele ponad 203 m3. Swój udział w ogólnej puli wystawionej do sprzedaży miały także gatunki: olcha, sosna, dąb czerwony, lipa i modrzew. Mimo że podczas katowickiej submisji od czasu do czasu pojawiają się rzadziej wystawiane gatunki (dąb czerwony, modrzew), kontrahenci Nowy zastępca w RDLP w Katowicach Fot.: M.MATL K. Szabla, dyrektor RDLP w Katowicach, wręcza nominację J. Miłkowskiemu. 15 luty br. Jerzy Miłkowski został powołany na stanowisko zastępcy dyrektora RDLP w Katowicach ds. rozwoju. Tym samym został powołany trzeci pion katowickiej dyrekcji LP – Rozwoju. J. Miłkowski zajmował dotychczas stanowisko nadleśniczego w Nadleśnictwie Kłobuck. W tym nadleśnictwie pracował od początku lat 70. przechodząc kolejne szczeble awansu zawodowego. 15 lutego br. stanowisko nadleśniczego w Nadleśnictwie Kłobuck objął Grzegorz Półtorak, dotychczas zatrudniony jako leśniczy w Nadleśnictwie Gidle. (d) wolą kupować tradycyjny surowiec, głównie dębowy. Powodzeniem cieszy się też tzw. drewno „postrzelane”, czyli z odłamkami metalu. Tym razem tego surowca sprzedano prawie 86 m3 za średnią cenę 1959 zł/m3. Rekordową pod względem ceny była sztuka drewna dębowego z Nadleśnictwa Tułowice sprzedana za 16 tys. 681 zł. W submisji wzięło udział 21 firm: cztery spoza kraju (estońska, dwie austriackie i szwajcarska) oraz 17 z całej Polski. Organizatorem submisji była katowicka RDLP, w tym Zakład Transportu i Spedycji w Świerklańcu oraz nadleśnictwa: Turawa i Tułowice. (JD) Szkółkarze o przyszłości 25–26 lutego w Kobiórze i Ustroniu Jaszowcu odbyło się dwudniowe seminarium dla leśników szkółkarzy z katowickiej RDLP. Spotkanie rozpoczęła wizyta w najmłodszej katowickiej szkółce kontenerowej w Nadleśnictwie Kobiór. W Ustroniu Jaszowcu uczestnicy seminarium wysłuchali serii wykładów i prezentacji poświęconych wynikom ostatnich badań związanych z mechanizacją prac szkółkarskich (prof. Józef Walczyk), mikoryzacją sadzonek drzew leśnych (prof. Stefan Kowalski), produkcją sadzonek z zakrytym systemem korzeniowym (dr hab. Stanisław Małek, prof. UR w Krakowie) i ewolucją szkółkarstwa leśnego w okresie ostatnich 25 lat (dr inż. Kazimierz Szabla). Założenia do programu szkółkarskiego w Polsce na lata 2016–2025 przedstawił Marek Berft z DG LP. W drugim dniu uczestnicy seminarium zapoznali się z wynikami kompleksowego audytu wszystkich szkółek leśnych działających w nadleśnictwach RDLP w Katowicach przeprowadzonego w ubiegłym roku. (mon) • Spółka Studzienice, należąca do Europejskiego Centrum Inwestycyjnego, stara się o koncesję na wydobycie węgla w gminach: Pszczyna, Kobiór, Miedźna i Bojszowy. Największe złoża znajdują się w sołectwie Studzienice. Inwestorzy zapewniają, że inwestycja nie będzie uciążliwa dla mieszkańców, gdyż kopalnia ma powstać na terenach leśnych. Tym jednak faktem zaniepokojeni są leśnicy, którzy obawiają się wydobycia przez środek kompleksów leśnych oraz dewastacji środowiska przez zwałowiska. • 23–25 luty br. w Nadleśnictwie Nowy Targ odbyła się coroczna ogólnopolska narada geomatyków, tym razem z udziałem dyrektora generalnego LP dr. inż. Konrada Tomaszewskiego i jego zastępcy prof. Tomasza Zawiły-Niedźwieckiego oraz dyrektora RDLP w Krakowie Jana Kosiorowskiego. Omawiane były dotychczasowe dokonania oraz kierunki rozwoju Systemów Informacji Przestrzennej (SIP) w Lasach Państwowych, które odgrywają kluczową rolę w procesie decyzyjnym na każdym szczeblu organizacyjnym LP. z pierwszej ręki Zimowa submisja w katowickiej dyrekcji LP • Wiele nadleśnictw, na terenie RDLP w Katowicach m.in. Olkusz, Opole, Namysłów, Kłobuck i Zawadzkie, uczestniczyło w obchodach Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” (1 marca). Z tej okazji leśnicy byli organizatorami lub współorganizatorami wielu uroczystości, imprez sportowych i edukacyjnych. • Leśnicy szkolili przewodników. 25 lutego w Hoczwi odbyło się szkolenie dla przewodników beskidzkich i przedstawicieli branży hotelarskiej z terenu Bieszczadów, zorganizowane przez leśników z nadleśnictw RDLP w Krośnie szczególnie atrakcyjnych dla turystyki. • Fundacja Ekologiczna ARKA wystartowała z II edycją akcji KUP DESKĘ. Organizatorzy zachęcają wszystkich do zakupu wirtualnych desek. Za zgromadzone środki ARKA, wspólnie z dziećmi, zamierza zbudować ok. 100 budek dla ptaków w zainteresowanych placówkach oświatowych oraz będzie prowadzić nieszablonową edukację dzieci i młodzieży. Więcej – www.kupdeske.pl trybuna leśnika nr 3/2016 5 Proste rozwiązania są najlepsze. Na tej zasadzie opiera się pomysł wprowadzony w Leśnictwie Lasowice Małe w Nadleśnictwie Kluczbork. Chodzi o „sprytną” furtkę, która ułatwia pracownikom leśnym wejście na grodzone uprawy leśne, jednocześnie skutecznie uniemożliwiając to zwierzynie. Fot.: P. pypŁacz informacje Inteligentna furtka Szkody od zwierzyny w nowozakładanych uprawach leśnych to jeden z większych problemów hodowlanych. Grodzenie upraw, mimo że kosztowne, jest często jedynym sposobem by wyprowadzić młode pokolenie lasu, szczególnie, jeśli w składzie gatunkowym pojawiają się sadzonki drzew będących przysmakiem dla parzystokopytnych. Do tej pory, by dostać się do uprawy, trzeba było skorzystać z prowizorycznej drabinki i pokonać ogrodzenie górą. Dlatego leśnicy z Nadleśnictwa Kluczbork wymyślili fur- Borelioza lubi żołędzie Polscy naukowcy potwierdzili zależność między obfitością żołędzi w danym roku a liczbą zachorowań na boreliozę. Badania zostały oparte na materiałach źródłowych z lat 2005–2013. Zależność między liczbą żołędzi a zachorowalnością na boreliozę pierwsi wykazali naukowcy amerykańscy, jednak ich badań, z powodu wysokich kosztów, nie powtórzono już nigdzie na świecie. Dopiero dwaj młodzi polscy badacze: Michał Bogdziewicz i Jakub Szymkowiak z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, ominęli problem bardzo drogich badań terenowych i wykorzystali dane statystyczne. W analizie porównawczej zostały wykorzystane dane z Państwowego Zakładu Higieny o liczbie zachorowań na boreliozę oraz z Lasów Państwowych o opadzie żołędzi, a także z Google Trends o liczbie zapytań o tę chorobę w wyszukiwarce. Zależność między żołędziami i boreliozą jest związana z wielkością populacji myszy. Dobry rok nasienny oznacza w kolejnym roku nawet kę, która jest mocowana na górnej poziomej belce i otwiera się przez uchylenie tylko na zewnątrz. Pozwala to leśnikom komfortowo wejść na teren uprawy, bez obaw, że przejście może wykorzystać zwierzyna. Rozwiązanie cieszy się dużym powodzeniem i będzie sukcesywnie wprowadzane w całym nadleśnictwie podczas grodzenia nowych upraw leśnych. (mon) 12- krotnie większą liczbę gryzoni, które są nosicielami krętka boreliozy, przekazują go kleszczom, a te przenoszą krętki na ludzi. Sprawę pogarsza fakt, że myszy są dobrymi żywicielami dla kleszczy, bo śmiertelność pasożytujących na nich pajęczaków jest znacznie niższa niż na pozostałych gospodarzach. Wieksza populacja myszy oznacza w kolejnym roku wzrost populacji kleszczy, a to skutkuje znacznie wyższą zachorowalnością na boreliozę. Naukowcy uważają, że po każdym obfitym roku nasiennym powinna wzrosnąć liczba informacji związanych z profilaktyką boreliozy i pierwszymi objawami zachorowania. Wyniki badań zostały opublikowane w piśmie „Basic and Applied Ecology”. (źródło: PAP) 11. Pąsowa Róża Żubry nad górny San Nadleśnictwo Sucha ponownie zostało uhonorowane statuetką Pąsowej Róży. Nagroda jest przyznawana przez władze Suchej Beskidzkiej organizacjom, które w 2015 r. wspierały w mieście działania społeczno-kulturalne. Nadleśnictwo Sucha zostało nagrodzone już po raz jedenasty z rzędu za mecenat nad Międzynarodowym Wyścigiem Kolarskim „Memoriał Henryka Łasaka”, współorganizowanie imprezy o charakterze ekologicznym, w czasie której leśnicy ofiarowują mieszkańcom miasta sadzonki drzewek leśnych w zamian za makulaturę oraz za wspieranie działań Muzeum Miejskiego w Suchej Beskidzkiej. Podczas uroczystej gali statuetkę z rąk burmistrza miasta Stanisława Lichosyta odebrał Tadeusz Kosman, nadleśniczy Nadleśnictwa Sucha. (mon) 6 trybuna leśnika nr 3/2016 Sprawie odtworzenia dzikiego stada żubrów w dolinie górnego Sanu (Nadleśnictwo Stuposiany) poświęcone było spotkanie Komisji ds. Ochrony Żubrów, działającej jako organ doradczy dyrektora RDLP w Krośnie, które odbyło się w dniu 19 lutego. W związku z zakończeniem na terenie Nadleśnictwa Stuposiany trzyletniej kwarantanny po wygaszeniu ogniska gruźlicy u żubrów, naukowcy i weterynarze zajmujący się bieszczadzką populacją tych zwierząt, rekomendowali odtworzenie stada, które musiało zostać wyeliminowane w 2013 roku. – Od 8 marca tego roku, czyli z dniem upływu terminu kwarantanny, rozpoczniemy działania w celu przywrócenia żubra nad górnym Sanem – deklaruje Grażyna Zagrobelna, dyrektor RDLP w Krośnie. – Zanim do tego dojdzie trzeba będzie wykonać szereg badań, przeprowadzić dobór osobników do stada startowego, w którym na pewno znajdzie się część żubrów przebywających obecnie w zagrodzie pokazowej w Mucznem. Komisja zaproponowała, by stado startowe składało się z trzech krów odłowionych z dzikiego stada oraz młodych żubrów wychowanych w zagrodzie pokazowej w Mucznem. Spodziewany termin wypuszczenia zwierząt na wolność to zima 2016/2017 r. Znane są też wyniki tegorocznej inwentaryzacji żubrów w Bieszczadach. Na podstawie wyników z monitoringu ustalono, że w ubiegłym roku urodziły się 53 cielęta. W 2012 roku doliczono się 256 dzikich żubrów, w 2013 r. – 270, w 2014 r. – 303, zaś na koniec roku ubiegłego ich liczebność określono na 344 osobniki. (EdM) Fot.: arch. RDLP w Krośnie dla Nadleśnictwa Sucha ochrona lasu Susza w sośninach W najtrudniejszej sytuacji są nadleśnictwa: Prószków, Kup i Brzeg, ale także Strzelce Opolskie, Opole, Tułowice, Turawa i Kluczbork. Susza, która dotknęła drzewostany w ubiegłym roku, teraz zbiera powoli swoje żniwo. Pierwsze objawy obumierania sosen leśnicy zauważyli wczesną jesienią 2015 r. Lokalnie nastąpiły przebarwienia koron dojrzałych drzewostanów. Styczniowa inwentaryzacja nie pozostawiała wątpliwości. W Nadleśnictwie Prószków zainwentaryzowano 2 890 ha osłabionych sośnin, w Nadleśnictwie Kup prawie 1200 ha, w Nadleśnictwie Brzeg blisko 900 ha, w innych wymienionych nadleśnictwach od 150 ha do 450 ha. – Głównie cierpią drzewostany starsze, bliskorębne i rębne – mówi Marek Bocianowski, nadleśniczy w Nadleśnictwie Prószków. – Z moich obserwacji wynika, że najczęściej są to powierzchnie sosnowo-dębowe oraz sośniny z półpasożytem jemiołą. W Nadleśnictwie Strzelce Opolskie susza dała się we znaki szczególnie tym sośninom, które rosną na podłożu wapiennym w leśnictwach: Kalinów, Otmice, Miedziana i Górażdże. – Na terenach wilgotniejszych, w Obrębie Kadłub, susza nie wyrządziła takich szkód – mówi Ryszard Miler, nadleśniczy w Nadleśnictwie Strzelce Opolskie. – Także tam, gdzie była jemioła, zamierających drzew było więcej. Obumieranie sosen na Opolszczyźnie wywołane jest zbiegiem niekorzystnych zjawisk w ostatnich latach. W 2012 roku część drzew została osłabiona przez gradobicie. Wtedy uszkodzone zostały pędy i igliwie w koronach drzew. Suchy 2015 rok dokonał dalszego osłabienia sosen i w efekcie opanowania przez szkodniki wtórne. Drzewostany zasiedlane są przez przypłaszczka, rzadziej przez kornika ostrozębnego i smoliki. – W części drzewostanów nie musimy stosować zrębów zupełnych w ramach cięć sanitarnych, ale wykonujemy wymuszoną przebudowę – tłumaczy nadleśniczy M. Bocianowski. – Fot.: W. SZCZEPAŃSKI W kilku nadleśnictwach Opolszczyzny część drzewostanów sosnowych Przypłaszczek (Phaenops spp.) osłabionych ubiegłoroczną suszą, obumiera. Daleko jeszcze do stanu klęski, ale sytuacja jest alarmująca i musi być pilnie monitorowana. Posusz jest usuwany na bieżąco. Dwie „sosny przypłaszczkowe” w Nadl. Prószków, w leśnictwie Ochodze (oddz. 76 g); w głębi sosny z półpasożytem jemiołą. Prowadzimy wtedy cięcia przygodne i stosujemy rębnie złożone. Aby nie doszło do masowej gradacji, zasiedlone drzewa są usuwane. W Nadleśnictwie Prószków do 10 marca usunięto około 12 tys. m3 posuszu sosnowego. W innych nadleśnictwach Opolszczyzny usunięty posusz sięga również kilku tysięcy m3 w każdym z nich. Problemy z sosną mają także leśnicy z sąsiedniej RDLP we Wrocławiu. W Nadleśnictwie Legnica stwierdzono jej zamieranie m.in. w leśnictwach: Raszówka, Dobrzejów, Karczowiska, Szczytniki i Zaborów. W obumarłych drze- wostanach wczesną jesienią zauważono zasiedlenia przez owady kambiofagiczne – kornika ostrozębnego (Ips acuminatus) i przypłaszczka (Phaenops spp.). W obydwu przypadkach pierwotną przyczyną obumierania drzew była susza. Wskazują na to specyficzne przebarwienia łyka. W Nadleśnictwie Legnica do usunięcia jest około 50 tys. m3 posuszu. Jak nas poinformowano we wrocławskiej RDLP problem narasta, dotyczy kilku nadleśnictw. Na bieżąco zbierane są kolejne dane na temat obumierania drzewostanów sosnowych. JACEK DEREK Mirosław Niebrzydowski, Naczelnik Wydziału Ochrony Ekosystemów RDLP w Katowicach: – Nasze analizy, a także Zespołu Ochrony Lasu w Opolu wykazały, że na osłabionych z powodu suszy sosnach uaktywnił się przypłaszczek granatek. Jest on wtórnym czynnikiem powodującym obumieranie drzew. Przypłaszczek był zauważany na sosnach, jako larwa dojrzała bądź też, częściej, jako larwa młodociana. Dziś nie mamy jeszcze do czynienia z symptomami klęski. Jednak kolejny suchy rok może doprowadzić do masowej gradacji tego szkodnika oraz gatunków mu towarzyszących. Sytuacja jest więc niepokojąca. Cały czas monitorujemy stan zdrowotny drzewostanów, wyznaczając zasiedlone przez szkodniki drzewa, a potem je usuwając. trybuna leśnika nr 3/2016 7 Gradacje foliofagów sosny – jak je przewidywać? Fot.: A. SAWICKI WSKAŹNIK TACKI OPADOWEJ 8 poznawaniu płci szkodników Kolejny referat „Ocena możliwości wykow pracach terenowych. rzystania opadu ekskrementów na tacki opaSławomir Majewski, nadowe jako wskaźnika przeżywalności gąsienic czelnik Wydziału Ochrony Ekow koronach drzew” wygłosił prof. dr hab. Ignasystemów RDLP w Pile, zgłocy Korczyński. W toku badań zespół badawczy sił dwa wnioski formalne: oprapod jego kierunkiem zaobserwował, że liczba cować insektycydy skuteczne ekskrementów na tacce opadowej była dobrym w zwalczaniu larw 5–6 stadium wskaźnikiem stopnia zagrożenia drzewostanu rozwojowego oraz zweryfikoprzez brudnicę mniszkę i przez barczatkę sować możliwość opryskiwania snówkę. Jednak w przypadku tej drugiej, sesmugowego, co drugi pas o szezonowe zmiany liczebności ekskrementów na rokości 40 m. Stwierdził z włatackach nie zawsze były zgodne z postępującą snego doświadczenia, że tego redukcją liczebności larw, a na liczbę wydalatypu oprysk z pewnością odbęnych ekskrementów wpływały różne czynnidzie się bez szkód dla drzewoki. Również w przypadku poprocha cetyniaka stanu. W odpowiedzi dr hab. L. liczba ekskrementów opadających na tacki doSukovata stwierdziła, że od tego brze charakteryzowała trendy zmian liczebnona jakie stadium larwalne prości gąsienic, podczas gdy w przypadku strzywadzimy oprysk, o wiele ważgoni choinówki, ze względu na bardzo małą jej niejsze jest w jakiej fazie graliczebność w okresie badawczym, takiej zależdacji oprysk jest wykonywany. Aldona Perlińska, naczelnik Wydziału Ochrony Lasu DGLP. ności nie udało się stwierdzić. Przedstawiona Krzysztof Kamiński, naproblematyka wywołała ożywioną dyskusję, czelnik Wydziału Gospodaroktórą moderowała dr hab. I. Skrzecz. wania i Ochrony Ekosystemów RDLP w Łoprzykłady z terenów, na których borecznik Janusz Szwałkiewicz, kierownik Zespołu dzi, zwrócił uwagę, że określając zagrożenie sosnowiec dokonał gołożerów, ale jego graOchrony Lasu w Olsztynie zwrócił uwagę, że od szkodników nękających, np. osnui gwiaźdacja się załamywała i drzewostany szybko w przypadku tego typu badań ich okres powidzistej, możemy podchodzić do nich znacznie się regenerowały. nien być zdecydowanie dłuższy, Prof. dr hab. Barbara GłowacLeśnicy powinni móc zaryzykować i pozostawić las ka z IBL-u odniosła się do prawa nawet 15-letni. Nawiązując do zaprezentowanych w trakcie semiw trakcie gradacji do obserwacji naukowcom. Unii Europejskiej, które zabrania narium zdjęć poszczególnych stawykonywania chemicznych zabiediów rozwojowych foliofagów sogów agrolotniczych i tylko w wysny, zasugerował, aby IBL wydał broszurkę, łagodniej niż w przypadku brudnicy mniszjątkowych sytuacjach jest to dopuszczalne. która byłaby doskonałym narzędziem przy rozki czy strzygoni choinówki. Podał również W Polsce zwalczane są głównie szkodniki liściożerne i aż 90% zabiegów stanowią zabiegi agrolotnicze. Bardzo mało insektycydów Marek Gruzeł, zastępca nadleśniczego w Nadleśnictwie Nowogród. może być stosowanych, a producenci nie są zainteresowani rejestracją kolejnych preparatów. Środki o działaniu kontaktowym w pewnym stopniu są szkodliwe również dla innych, pożytecznych organizmów i w UE nie uzyskają zgody na rejestrację. W trakcie dyskusji prof. dr hab. I. Korczyński odniósł się do ujęcia chrząszczy z rodziny biegaczowatych jako bioindykatorów w określaniu przewidywania gradacji szkodników liściożernych, kwestii poruszonej przez dr. inż. Piotra Lutyka z RDLP w Warszawie. Profesor stwierdził, że skład gatunkowy biegaczowatych z terenów wschodniej Polski bardzo różni się składem od tych z Polski zachodniej. Na wschodzie kraju w populacjach biegaczowatych jest bardzo dużo gatunków o dużych rozmiarach, drapieżnych i typowo leśnych – trybuna leśnika nr 3/2016 Fot.: L. KRUCZEK ochrona lasu dokończenie ze str. 2 Fot.: A. SAWICKI nowe szkodniki, dotychczas nieznane lub występujące dotychczas sporadycznie. Za przyDO PRAKTYKI? kład podał przypłaszczka granatka, który do Propozycję przeprowadzenia badań na tereczasów II wojny światowej był rarytasem entoZOSTAWIAĆ POWIERZCHNIE nie parku narodowego, przedstawiciel Kampimologicznym, a który obecnie jest poważnym noskiego PN Dawid Marczak, przyjął bez waszkodnikiem i jego rola będzie jeszcze z pewREFERENCYJNE hania, stwierdzając, że badaniu poddane zostanością rosła. W ciągu ostatnich 20 lat polska enJacek Liziniewicz, nadleśniczy Nadleśnicłyby bardzo ustabilizowane populacje owadów. tomofauna „wzbogaciła się” o 4 nowe gatunki twa Gostynin zaapelował o większą możliNa przestrzeni wielu lat tylko w kilku parkach korników – trzy przybyły z Dalekiego Wschowość przeprowadzania wielkopowierzchniowystąpiły gradacje owadów, gdyż lasy w pardu, jeden z Ameryki Północnej. wych badań w kontekście obserwacji narastakach narodowych są bardziej zróżnicowane ga– Ich liczebność narasta z roku na rok – dojącej gradacji. Aby można było mieć pewne tunkowo, wiekowo i piętrowo niż gospodarcze dał prof. T. Mokrzycki. i pełne wyniki badań, leśnicy powinni móc zadrzewostany w Lasach Państwowych. Piotr Gawęda, kierownik ZOL-u w Gdańryzykować i pozostawić las w trakcie gradaDr hab. L. Sukovata przekazała obecnym na sku, stanął w obronie ochroniarzy podkreślacji do obserwacji naukowcom. W tym apelu seminarium informację, że zbliżają się ku końjąc, że leśnicy w terenie wielokrotnie nie spiepoparła nadleśniczego Marta Wiszyli się z dokonaniem oprysków ler, naczelnik Wydziału GospoW przypadku gradacyjnego pojawu owadów, stawiając na siły natury. Za przydarowania Ekosystemami RDLP kłady podał załamywanie się grakażdorazowo decyzję o podjęciu zwalczania lub dacji osnui porażonych przez kruw Zielonej Górze. Stwierdziła, odstąpienia od niego, podejmuje nadleśniczy. I to szynka oraz drzewostan zagrożony że byłyby to typowe powierzchnie referencyjne do obserwacji on jednoosobowo ponosi pełną odpowiedzialność przez strzygonię choinówkę na ponaturalnych procesów w ekosyswierzchni 70 tys. hektarów, z któza tę decyzję. Dlatego powinna istnieć możliwość rych tylko 7 tys. hektarów zostało temach leśnych. Jarosław Płata z Zespołu Ochrony Lasu w Krakoformalnego usankcjonowania takiej decyzji. objętych zabiegiem. Podkreślił jedwie zaproponował, aby badaniami nak, że najbardziej ryzykowne poobjąć również osnuję gwiaździstępowanie jest z brudnicą mniszcowi prace nad feromonem zwabiającym samce stą, co znalazło również poparcie wśród zeką. W ocenie P. Gawędy wszystko zależy od barczatki sosnówki, który będzie objęty ochrobranych na sali. obserwacji wiosennej – dopiero wtedy należy ną patentową. Jego efektywność odłowu jest Marek Gruzeł, zastępca nadleśniczego podejmować ostateczną decyzję. wręcz zadziwiająca, ale potrzebny jest jeszcze Nadleśnictwa Nowogród, nawiązując do słów Cezary Kieszek, kierownik ZOL-u w Łorok badań, by zoptymalizować jego skład, puprzedmówców, potwierdził, że w przypadku dzi, zaapelował o założenie siatki stałych punkłapkę, jak również opracować system monitogradacyjnego pojawu owadów, każdorazowo tów monitoringowych w ogniskach gradacyjringu na wzór brudnicy mniszki. decyzję o podjęciu zwalczania lub odstąpienych. W jego ocenie, aby móc wyciągać właDr hab. Tomasz Mokrzycki, prof. nadzw. nia od niego podejmuje nadleśniczy. I to on ściwe wnioski, należałoby prowadzić badania z Wydziału Leśnego SGGW, nawiązał do znajednoosobowo ponosi pełną odpowiedzialw okresie 30 lat. czenia zmian klimatycznych, stwierdzając, że ność za tę decyzję. Dlatego powinna istnieć W podsumowaniu seminarium kierowjeszcze ich nie doceniamy, jak również nie pomożliwość formalnego usankcjonowania tanik tematu badawczego dr hab. L. Sukovatrafimy w najbliższym czasie przewidzieć ich kiej decyzji. ta stwierdziła, że zalecenia zostały dostarczoskutków. W jego ocenie będą pojawiały się Aldona Perlińska, naczelnik Wydziału ne do DGLP, pytając jednocześnie – czy leśniOchrony Lasu DGLP stwierdziła: cy są gotowi, aby je wykorzysty– Takie powierzchnie referencyjne już istwać w codziennej praktyce? Sysnieją – w leśnych kompleksach promocyjnych. tem wspomagania podejmowania Zresztą taka była idea powstania LKP-ów. Zadecyzji o konieczności przeprowapisy LKP w Zasadach Hodowli Lasu wyraźnie dzenia zabiegów ochronnych podopuszczają taką możliwość. Być może brak winien opierać się na: • modelach jest tylko odważnych, aby takie powierzchnie do średnioterminowej (2–5 lat) prowyłączyć i poddać eksperymentowi. gnozy początku gradacji, • modeA. Perlińska, odnosząc się do gradacji owalach opartych na cechach drzewodów stwierdziła, że choć je obserwujemy i bastanowo-siedliskowych sprzyjajądamy od wielu dziesięcioleci, to jednak nacych rozwojowi owadów do optydal do końca nie znamy mechanizmów nimi malizacji lokalizacji punktów morządzących. Na powstanie i przebieg gradacji nitoringowych, • krótkoterminowej wpływ ma bardzo wiele czynników – nie tyl(1 rok) prognozie zagrożenia drzeko zewnętrzne, np. meteorologiczne, ale takwostanów, oraz • analizie ekonoże czynniki wewnątrzpopulacyjne. Naczelmicznej planowanych zabiegów. nik Wydziału Ochrony Lasu DGLP odniosła Zaproponowane kryteria mogą się również do sprawy podejmowania decyzji stanowić ważny element w tym sysewentualnego odstąpienia od zabiegów chetemie, uzupełniając i doprecyzowumicznych: zespoły ochrony lasu, mimo że są jąc krótkoterminową prognozę zajednostkami bardzo wyspecjalizowanymi, pełgrożenia drzewostanów. nią wyłącznie rolę doradczą. Ostateczną deARTUR SAWICKI cyzję każdorazowo i tak musi podjąć nadlePiotr Gawęda, kierownik ZOL-u w Gdańsku. Instytut Badawczy Leśnictwa śniczy – dodała. ochrona lasu CZY ZALECENIA PRZENIKNĄ nawet ponad 70% ogółu populacji, natomiast na zachodzie skład jest odwrotny i ponad 70% stanowią gatunki polne. trybuna leśnika nr 3/2016 9 3 kilometry do lasu Samorządowcy i leśnicy czekają na drogę Leśniczy Marek Brańka (pierwszy z lewej) i Jerzy Malczyk, inż. nadzoru w Nadl. Andrychów, wskazują planowany przebieg drogi, która ma zostać poprowadzona wzdłuż brzegów zbiornika na Skawie. Budowa zbiornika w Świnnej Porębie wiąże się z ogromnymi inwestycjami wokół zapory, wśród których kluczowe znaczenie ma sieć drogowa. Funkcjonujące dotychczas drogi lokalne na terenie gminy Mucharz i Stryszów znajdą się pod wodą. W Stryszowie ciągle nie ma obiecanej drogi do szkoły w Dąbrówce, a w Mucharzu wójt sprzeciwił się rozebraniu mostu na Skawie, dopóki nie będzie zabezpieczonych pieniędzy na drogę z Zagórza do Świnnej Poręby. Ta druga droga to także strategiczny ciąg komunikacyjny dla 200 ha lasów w leśnictwie Łękawica, w Nadleśnictwie Andrychów. W SPOŁECZNYM INTERESIE – Rozmowy na temat drogi trwają ponad 10 lat – mówi Jerzy Potocki, nadleśniczy Nadleśnictwa Andrychów. – Inwestor (RZGW w Krakowie) od samego początku negocjacji w sprawie budowy nowej drogi i optymalnego 10 10 trybuna leśnika nr 3/2016 W tym roku minie 30 lat od rozpoczęcia budowy zbiornika w Świnnej Porębie. Trzy dekady rozczarowań, niekończących się problemów finansowych, inwestycyjnych, zmieniających się koncepcji i gehenny mieszkańców gmin: Mucharz, Stryszów i Zembrzyce. Inwestycja ma wpływ także na otaczające ją lasy, choć prawdziwe problemy miejscowych leśników rozpocząć się mogą, gdy zbiornik wypełni woda. Wtedy to około 200 ha lasów zostanie po prostu odciętych od komunikacji z resztą świata. jej przebiegu powoływał się na interes społeczny. Tak jest w istocie. W wyniku długich i trudnych dyskusji między gminą Mucharz, RZGW i nadleśnictwem, ustalono kiedyś satysfakcjonujący wszystkie strony przebieg i zaprojektowano drogę. Z czasem zmieniono koncepcję jej przebiegu. Zmiana ta uzasadniona była kosztami. A koszty oszacowano na 20 mln zł. W przetargu wygrała firma, która przedstawiła kosztorys na 15 mln zł, ale w końcu i tak się okazało, że pieniędzy może zabraknąć, więc przetarg unieważniono. Samorządowcy zaniepokojeni sytuacją, którą dodatkowo podgrzewały informacje o planowanym na 2015 rok zalaniu zbiornika wodą, zaczęli pielgrzymować do Warszawy. Kończyło się już bowiem finansowanie inwestycji ze specjalnej ustawy, która zapewniała (teoretycznie) środki, w budżecie państwa. Dodatkowych pieniędzy nie było i wtedy ktoś wpadł na pomysł, żeby to Lasy Państwowe sfinansowały budowę drogi, z której również mają odnosić korzyści. LASY SKORZYSTAJĄ, NIECH ZAPŁACĄ – Wcześniej, zanim pojawił się problem z finansowaniem budowy drogi z Zagórza do Świnnej Poręby mieliśmy zawarte wewnętrzne porozumienie z inwestorem, czyli RZGW, że sko- TRZY KILOMETRY, 20 MILIONÓW Odcięty drzewostan to 200 ha mieszanego lasu w III i IV klasie wieku. Dopiero za około 50 lat będą to dojrzałe, rębne drzewostany. Nie oznacza to jednak, że leśnicy mogą zbagatelizować wagę problemu. Możliwość prowadzenia prac pielęgnacyjnych i ochronnych oraz konieczność wywozu drewna pozyskanego w ich następstwie, to zgodnie z obowiązującym PUL, kwestia najbliższych lat. – Istnieje możliwość dotarcia do odciętych oddziałów z drugiej strony, przez góry, ale to spowoduje, że koszty pozyskania i zrywki przewyższą wartość samego drewna. Można by nawet zaprzestać prac na tych 200 hektarach, ale kłóciłoby to się ze sztuką i ocierałoby się o marnotrawstwo. Poza tym droga jest potrzebna przede wszystkim mieszkańcom, a lasom przy okazji – tłumaczy nadleśniczy J. Potocki. Z powodu braku pieniędzy stanęła nie tylko budowa drogi, nie udało się także wykonać szlaków zrywkowych i składnic drewna. W ubiegłym roku Nadleśnictwo Andrychów z własnych środków wykonało część najważniejszych szlaków, ale bez dostępu do drogi są one bezużyteczne. A drogi nie ma i nie wiadomo kiedy będzie. W momencie gdy pojawił się pomysł, by budowę drogi sfinansowały Lasy Państwowe sprawą zainteresowała się Dyrekcja Generalna LP, która stwierdziła, że nie ma żadnych podstaw formalnych (delegacji prawnych), które umożliwiałyby finansowanie przedsięwzięcia. Pomysł więc upadł. – Szczęście, że udało się nam uzyskać pieniądze z tytułu odszkodowania za wyłączone z produkcji grunty leśne – podsumowuje sytuację J. Malczyk. – Z tego tytułu do Funduszu Leśnego trafiło 1 800 000 złotych odszkodowania, co stanowi prawie 1/5 rocznych dochodów naszego nadleśnictwa. Ale lasu żal… Droga, która jest wielką troską Nadleśnictwa Andrychów i gminy Mucharz, to zaledwie oko- ło trzykilometrowy odcinek. Kilometr na gruntach gminnych już został wykonany, pozostałe dwa, właśnie te biegnące przez las – czekają na wykonanie. Wysoki koszt inwestycji wynika nie tylko z trudnego ukształtowania terenu. W czasie pierwszych prac budowniczowie natrafili na tzw. kurzawki (grunty o złych parametrach mechanicznych) i osuwiska. TRUDNY POCZĄTEK NIEŁATWEJ PRZYSZŁOŚCI Kłopoty z dojazdem do lasu to dla leśników przedsmak tego, co ich czeka w przyszłości. Atrakcyjność terenów położonych nad brzegami zbiornika rośnie, wskazują na to sukcesywnie rosnące ceny działek rekreacyjnych. Większość z nich graniczy z lasami Skarbu Państwa. – W momencie, gdy powstaną tu ośrodki wypoczynkowe czy nawet domki letniskowe, zwiększą się oczekiwania wobec lasów w zakresie ich pozaprodukcyjnych (społecznych i ochronnych) funkcji – przewiduje nadleśniczy J. Potocki. – Ścieżki w lesie, ławki, wiaty, możliwość biwakowania i palenia ognisk z jednej strony, z drugiej utyskiwania na zwierzynę leśną, zapchane przez liście rynny, wiszące nad płotami gałęzie i uciążliwe prace leśne, o amatorach różnych sportów nie wspominając. Dobrze chociaż, że sam zbiornik nie będzie miał negatywnego wpływu na stosunki wodne na terenach leśnych. Jego położenie w naturalnej niecce nie spowoduje wymakania lasów położonych w najbliższym sąsiedztwie zbiornika, a może przyczynić się do lepszej kondycji drzewostanów w okresach suszy. na granicy z lasem ro oni nam z powodu budowy zbiornika odetną dostęp do 200 ha lasów, to w zamian wybudują nam, a w zasadzie sfinansują, wewnętrzne szlaki zrywkowe i składnice, które będąc powiązane z drogą, udostępnią lasy – tłumaczy J. Potocki. – W tej kwestii nasz interes był zbieżny z interesem samorządu, czyli gminy Mucharz i zyskał, co najważniejsze, akceptację dyrekcji RZGW. Droga, której budowy wspólnie oczekują Nadleśnictwo Andrychów i gmina Mucharz, ma służyć także innym służbom: m.in. zarządcy zbiornika Świnna Poręba, straży pożarnej, ratownikom pogotowia ratunkowego. Mieszkańcy Mucharza, których domy są zlokalizowane po prawej stronie zbiornika, po jego zalaniu – bez nowej drogi – by dojechać do Urzędu Gminy musieliby jeździć przez Łękawicę i Wadowice i nadkładać około 20 km. Zmieniające się w czasie koncepcje przebiegu drogi, wiążą się również ze zmianami w podejściu do udostępnienia miejscowej ludności terenów nad zbiornikiem. Tam bowiem w międzyczasie pojawiły się tereny rekreacyjne, których właściciele chcą inwestować w ośrodki wypoczynkowe, domki kempingowe, pola biwakowe, etc. To szansa na zwiększenie miejsc pracy i ożywienie gospodarcze obszaru objętego dużym i trwałym bezrobociem. Dodatkowo, w samym środku odciętego kompleksu leśnego, znajduje się enklawa – kilkadziesiąt hektarów prywatnego gruntu. – Kiedyś tam po prostu mieszkali i gospodarowali ludzie – opowiada Marek Brańka, leśniczy leśnictwa Łękawica. – Jakiś czas temu większość tych gruntów została sprzedana . Kupił to inwestor zainteresowany budową ośrodka wypoczynkowego w tym miejscu. Ta droga będzie niezbędna, żeby tam dojechać. – Pozytywnie opiniowaliśmy zmieniające się koncepcje budowy drogi, bo nie było alternatywnego rozwiązania – wyjaśnia Jerzy Malczyk, inżynier nadzoru w Nadleśnictwie Andrychów. – Poza tym specjalna ustawa dawała pod tym względem staroście wadowickiemu i inwestorowi szerokie uprawnienia, więc nasz sprzeciw niczego by nie wniósł, a Lasy Państwowe postrzegano by jako wroga. Na mocy wspomnianej specustawy z produkcji leśnej zostały wyłączone i wylesione grunty. Widząc, że z samą budową drogi zaczynają być coraz większe problemy, nalegaliśmy na trwałe oznaczenie jej granic w postaci betonowych słupków geodezyjnych, co zostało wykonane. Dzięki temu mamy kontrolę nad gruntami niezależnie od tego, co z drogą będzie. Tekst i zdjęcia: MONIKA MATL JERZY POTOCKI, nadleśniczy w Nadleśnictwie Andrychów: – Opisany przykład jest codziennością z jaką przychodzi borykać się katowickim (i nie tylko) leśnikom prowadzącym gospodarkę leśną na styku z mniejszymi czy też większymi inwestycjami. Czy góry, czy niziny, problemy często są te same i sprowadzają się głównie do znajdowania rozwiązań godzących różne oczekiwania stron. Pół biedy, gdy jak w opisanym przypadku „Świnnej Poręby”, porozumienia szukają zarządcy majątku Skarbu Państwa. Znacznie trudniej szuka się kompromisów, gdy sprawy dotyczą odległych od siebie podmiotów i ich interesów. Prowadzenie gospodarki leśnej w dzisiejszej rzeczywistości staje się coraz trudniejsze. Już nie wiedza leśna i znajomość „zielonego” rzemiosła są najważniejsze, bo las stosunkowo łagodnie reaguje na ludzką ignorancję. Dzisiaj leśnik, na każdym szczeblu zarządzania, prócz fachowości musi posiąść umiejętności komunikowania się, rozumienia innych czy wręcz empatii. Musi być po trosze księgowym, prawnikiem, policjantem i prokuratorem, ale też dobrym pedagogiem i psychologiem. Przy tym wszystkim nieodzowna jest znajomość dobrych manier i obyczajów oraz umiejętność stosowania ich w praktyce. Dopiero to połączenie, najlepiej z wdziękiem osobistym czy też przynajmniej wrodzoną lub wyuczoną elokwencją, pozwoli dobrze wypełniać codzienne leśne obowiązki. Ale i tak nigdy nie będzie jasnym do końca, co leży w interesie Skarbu Państwa – bronienie lasu jak niepodległości, czy też nadążanie za często roszczeniowymi oczekiwaniami lokalnych społeczności? Pewnie, jak zawsze, gdy reguły nie są doprecyzowane, kierować się należy zdrowym rozsądkiem w nadziei, że nie zabraknie go także drugiej stronie, a przełożeni podzielą twój punkt widzenia na interes Skarbu Państwa. trybuna leśnika nr 3/2016 11 dzień kobiet Słaba płeć… Kobiety zawsze były równie ważną częścią przeszłości. Nie były jednak równie ważną częścią historii – powiedziała kiedyś znana amerykańska feministka Gloria Steinem. I rzeczywiście, pierwsza zrównała prawa kobiet i mężczyzn Nowa Zelandia w 1893 r. W Polsce prawa wyborcze przyznano kobietom 28 listopada 1918 r. W Portugalii kobiety zaczęły głosować dopiero w 1976 r. Kuwejtki otrzymały prawa wyborcze w 2005 r. Marcowe Święto Kobiet wielu kojarzy się z latami PRL-u. Nie był to jednak wymysł partii. Już w starożytnym Rzymie mężczyźni obdarowywali raz w roku swoje kobiety, a one pozwalały w tym dniu odpoczywać swoim niewolnicom. Międzynarodowy Dzień Kobiet ustanowiony w 1910 r. w Kopenhadze przez Międzynarodówkę socjalistyczną, miał być wyrazem szacunku dla kobiet walczących o równouprawnienie kobiet. Obchodzony na całym świecie, w Polsce rzeczywiście przyjął się dopiero w latach Polski Ludowej. Niezależnie od intencji, warto w tym dniu pokusić się o chwilę refleksji nad rolą kobiet w społeczeństwie, rodzinie, pracy itp. KOBIETY W NAUCE Agnieszka Rutkowska ukończyła studia o specjalności matematyka stosowana na Wydziale Matematyczno-Fizycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1989 roku została zatrudniona w Zakładzie Zastosowań Matematyki Akademii Rolniczej. W 1995 roku podjęła współpracę z prof. Bogusławem Filipowiczem i w 2001 roku obroniła pracę doktorską pod tytułem Modele systemów i sieci kolejkowych z serwerami Weibulla na Wydziale Elektrotechniki, Automatyki, Informatyki i Elektroniki Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Obecnie zajmuje się problemami hydrologii stochastycznej: badaniem stacjonarności, trendu i modelowaniem opad-odpływ. Wszyscy znamy przypadek naszej wielkiej uczonej Marii Skłodowskiej-Curie, która aby się kształcić, musiała wyjechać do Paryża. A był to rok 1891. Jeszcze później, bo 12 trybuna leśnika nr 3/2016 w 1911, znana Polska artystka Zofia Stryjeńska, w przebraniu chłopca i z papierami swojego brata, wyjechała do Monachium by uczyć się malarstwa w Akademii Sztuk Pięknych. Polskie uczelnie nie kształciły kobiet. Dziś po zaledwie 100 latach, uczelnie dla kobiet są szeroko otwarte i to na wszystkich kierunkach. Jednak badania pokazują, że wcale tak idealnie nie jest. W USA kobiety uzyskują 50,3% dyplomów licencjata (B.A) w dziedzinie nauk ścisłych i technicznych, jednak ich liczba na studiach magisterskich i doktoranckich N+T oraz w zawodach naukowo-technicznych maleje (źródło: Science and Energinnering Indicators 2014). O to jak znalazła się w gronie naukowców i to w bardzo trudnej dziedzinie, matematyki stosowanej, pytam dr Agnieszkę Rutkowską. – Matematykę zaczęłam studiować, dzięki nauczycielowi z liceum. Choć nigdy swoich uczniów do tego nie namawiał, to jego osobowość sprawiła, że właśnie w tej dziedzinie chciałam się rozwijać. Uczniowie mieli z nim dobry kontakt. Z jednej strony miał duże poczucie humoru, z drugiej był bardzo wymagający. Właśnie dlatego odkryłam urok matematyki, który polega na konieczności precyzyjnego myślenia, logicznego, jednoznacznego formułowania wypowiedzi. Wśród wielkich matematyków niewiele jest kobiet. – Rzeczywiście. Emmy Noether, niemiecka matematyk i fizyk, rozwinęła teorię pierścieni i uważana za jedną z najważniejszych kobiet w tej dziedzinie. Sofja Kowalewska, rosyjska matematyk polskiego pochodzenia, czy współczesna nam Julia Robinson, która rozwiązała jeden z problemów Hilberta – to niewątpliwie wybitne postacie, ale raczej eksponuje się matematyków. To tak jak w przypadku Rosalind Franklin, bez której James Watson i Francis Crick nie odkryliby struktury DNA. Oni dostali Nagrodę Nobla a o Franklin rzadko się wspomina. Czy dr A. Rutkowska, która uczy na kierunkach zdominowanych przez studentów płci męskiej, odczuwa jakieś różnice w traktowaniu ze względu na płeć? – Na wydziale faktycznie przeważają mężczyźni, ale już w naszej katedrze jest równowaga. Mnie pracuje się bardzo dobrze. Nie widzę różnic w samej płci, a raczej w charakterze człowieka. W jego cechach indywidualnych. Dzisiejszy sposób uprawiania nauki wymusza pracę w zespołach. Pracują ze sobą ludzie różnych płci z różnych dziedzin. Zajmuję się metodami statystycznymi i stochastycznymi w hydrologii. Ta praca wymaga zaangażowania specjalistów z różnych dziedzin nauki, wymaga współpracy, inaczej nie osiągalibyśmy zakładanych efektów. Dobra współpraca zależy właśnie od osobowości członków zespołu, a nie od płci. KOBIETY MENEDŻERKI Izabela Pigan, 42 lata, leśniczka. Od blisko 20 lat związana z Lasami Państwowymi, ale także z SGGW (gdzie obroniła pracę doktorską) i Instytutem Badawczym Leśnictwa. Obecnie pracuje jako zastępca/zastępczyni nadleśniczego w Nadleśnictwie Bielsko. Współzałożycielka i prezes Stowarzyszenia Kobiet Lasu. W latach 90. zeszłego wieku blisko połowa wszystkich aktywnych zawodowo Norweżek, Szwedek i Finek pracowała w zawodach, w których ponad 80 proc. zatrudnionych stanowiły kobiety. Okazuje się więc, że równouprawnienie, w teorii mające pozwolić kobietom na pracę w każdym zawodzie, de facto sprawiło, że wypełniają one nadal typowo kobiece funkcje – twierdzi brytyjska Osiągnęłyśmy pewien etap rozwoju, kiedy trzeba się zatrzymać i zastanowić co dalej, zrewidować cele i metody, określić gdzie chcemy dotrzeć pod koniec kolejnej kadencji. Jako zadanie na najbliższy rok stawiamy sobie opracowanie strategii rozwoju SKL, a zadanie na najbliższą kadencję – stać się organizacją, której głos liczy się w Lasach Państwowych. Przystępujemy do tworzenia Rady SKL – nieformalnego ciała, którego rolą będzie opiniowanie naszych koncepcji, wskazywanie kierunków rozwoju, nowych obszarów działania. Pomysłów jest wiele. A te, które dotyczą np. postrzegania kobiet w korporacji, udogodnienia dla pracujących matek itp.? – Myślę, że sytuacja kobiet na rynku pracy, mimo ogromnych zmian, które zaszły w przeciągu ostatnich dziesięcioleci, jest wciąż trudniejsza niż sytuacja mężczyzn. Bardzo trafnie ujęła to prof. Irena E. Kotowska z Instytutu Statystyki i Demografii SGH w Warszawie. Na jednej z konferencji organizowanych przez IUFRO mówiła, że zmiany kulturowe, które się dokonały, zmiana struktury społecznej, kiedy kobiety pracują zawodowo w różnych, nawet tzw. męskich zawodach, dostęp do edukacji, nie spowodowały jeszcze równoważnych zmian w strukturze rodziny. Czyli dalej kobieta jest osobą odpowiedzialną, albo głównie odpowiedzialną, za rodzinę. Ze słów pani profesor wynikało, że dopóki nie przejdziemy do kolejnego etapu tej ewolucji społecznej, gdzie współodpowiedzialność w pracy będzie równoznaczna ze współodpowiedzialnością w domu, to ciągle sytuacja kobiet będzie trudniejsza. Mało tego, profesor stawia tezę, że to właśnie jest przyczyną małej dzietności w Polsce. Brak tej zmiany kulturowej, brak równouprawnienia w domu. W pracy zawodowej też trzeba zrozumieć, że nie tylko kobieta ma dzieci, ale także mężczyzna, on też może się opiekować chorym dzieckiem. Jeśli to się nie zmieni, to kobieta ciągle będzie tym mniej chcianym pracownikiem. Stereotyp zakorzenia się szybko. Powielany i pielęgnowany, zaczyna być normą. Wśród pracowników PGL LP, kobiet jest wiele. Zwłaszcza w biurze. Są jednak kobiety – leśniczki – pracujące w terenie. Jak zaczyna się dzień pracy kobiety pracującej w leśnictwie? – Chodzę spać „z kurami” i wstaję skoro świt – mówi Klaudia Palarczyk, podleśnicza w leśnictwie Zabrzeg (Nadleśnictwo Bielsko). – W ubiegłym roku podczas tych dużych upałów to już po 4.00 byłam w lesie. Mieliśmy do wykoszenia ponad 30 ha, już z samego rana sprawdzałam teren. Dozorowałam pracę tak mniej więcej do 10.00, później praca w kancelarii, no i znowu do lasu. Zimą wstaję trochę później, bo ok. 5.00. Ale lubię las z samego rana, kiedy jest jeszcze spokojnie, piły nie pracują. Las jest o każdej porze dnia inny. Mnie najbardziej podoba się rano. Czy robotnicy leśni dają posłuch młodej, wykształconej dziewczynie? KOBIETY PODLEŚNICZE dzień kobiet ekonomistka Alison Wolf. Są jednak wyjątki. W Polskim leśnictwie kobiety pracują na wszystkich szczeblach, od podleśniczego do dyrektora RDLP. – Jak się do pani zwracać? – pytam Izabelę Pigan, zastępcę nadleśniczego w Nadleśnictwie Bielsko. – To jest trochę problematyczne. Sam zawód jest kojarzony z mężczyznami. Mówimy leśnik, ale leśniczka to już jakoś dziwnie brzmi. Jakiś czas temu, na spotkaniu Stowarzyszenia Kobiet Lasu, prof. Katarzyna Kłosińska, sekretarz Rady Języka Polskiego, tłumaczyła, że nasz język jest pod tym względem wyjątkowy. Chodzi właśnie o żeńskie odpowiedniki nazw niektórych zawodów czy funkcji. Wyjaśniła, że z językoznawczego punktu widzenia, jak mówimy „leśniczy” to może być też „leśnicza”, „nadleśniczy” – „nadleśnicza”, „poleśniczy” – „podleśnicza”, „zastępca” – „zastępczyni”. Jednak te żeńskie odpowiedniki ciężko się przyjmują. W samej ustawie o lasach i innych aktach prawnych używa się tylko form męskich. Jednak to trochę wieloznaczne, kiedy kobieta przedstawia się: jestem podleśniczym? – Trochę tak. Zwłaszcza jak na przykład redaktor pyta udzielającą wywiadu leśniczkę: no to jak się pani czuje pod tym leśniczym? Zmiany są potrzebne jak widać także w mentalności. W roku 2016 upływa kolejna, druga kadencja zarządu i komisji rewizyjnej SKL, czego konsekwencją są wybory władz na następne trzy lata. – Wstępnie planujemy zwołać zebranie sprawozdawczo wyborcze połączone z seminarium w połowie kwietnia. Przewidywany temat na bieżący rok to relacje międzyludzkie, w pracy i nie tylko. Spotkanie pod hasłem RELACJA-KONFLIKT-MEDIACJA będzie poświęcone poprawianiu komunikacji międzyludzkiej, przyczynom występowania konfliktów i metodom ich skutecznego rozwiązywania. Staramy się również o możliwość spotkania z dyrektorem generalnym LP, podczas którego chciałybyśmy przedstawić naszą dotychczasową działalność i omówić zasady dalszej współpracy. Liczymy także na obecność dyrektora lub przedstawiciela kierownictwa LP na naszej konferencji. Bieżący rok chcemy również poświęcić na opracowanie monografii o kobietach w leśnictwie. Konferencja „Lasy z kobietami przez 90-lecie” była okazją do spojrzenia w tył i odkrywania kobiecych śladów w lasach. Chcemy, aby nie pozostały one li tylko w naszych wspomnieniach czy prywatnych zbiorach. Uważamy, że warto opracować zebrane na konferencję materiały i jednocześnie odnaleźć jeszcze inne sylwetki leśniczek, a ich historię przedstawić w formie drukowanej. Klaudia Palarczyk, 29 lat. Leśnik z wykształcenia oraz z zamiłowania. Absolwentka Wydziału Leśnego UR w Krakowie. Od początku związana z Nadleśnictwem Bielsko, gdzie pracuje jako podleśniczy. Kocha las, pasjonuje się łowiectwem. Nie lubi nudy. W życiu zamiast przetartych szlaków wybiera nieprzebyte „krzaki”. – Są osoby, które od razu godzą się z moją opinią, są też tacy, którzy stają okoniem. Mówię jak coś ma być zrobione, a oni i tak robią po swojemu. Grzecznie tłumaczę, że jeśli nie zostanie poprawione, tak jak mówiłam, to nie odbiorę pracy. Ale takich przypadków jest coraz mniej. Czy to znaczy, że na autorytet trzeba zapracować? – O tak. Na początku czułam się, jak obcy element na gruncie. Dla miejscowych byłam takim trochę dziwadłem. Szczególnie na wsi istnieje pogląd, że kobieta do lasu się nie nadaje. Wielu moich kolegów też było podobnego zdania. Z czasem się to zmieniło, może dlatego, że ja mam charakter jaki mam. Jak się okazało, że poluję, sama oprawiam, robię wyroby z dziczyzny, to powoli zyskiwałam aprobatę. Teraz to ja już jestem u siebie. Ewolucja trwa. Kobiety osiągają znakomite wyniki i w nauce, i w pracy zawodowej, i w domu. Lecz aby ta wywalczona zmiana w podejściu do płci była w pełni satysfakcjonująca, potrzeba zmiany stereotypów, wciąż jeszcze głęboko tkwiących w naszych głowach. Warto pamiętać, że choć stereotyp jest tylko jednym z wielu czynników odpowiedzialnych za nierówności społeczne i edukacyjne, to jest jednocześnie najprostszym do zmiany. Tekst i zdjęcia: ANNA TARKOWSKA trybuna leśnika nr 3/2016 13 edukacja leśna „Treści zawarte w publikacji nie stanowią oficjalnego stanowiska organów Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach” 14 trybuna leśnika nr 3/2016 Rys. M. Paździor edukacja leśna trybuna leśnika nr 3/2016 15 Fot.: arch. autora ekstremalne pasje 16 Zamieć na Skrzycznem Chęć poznania czegoś nowego, przeżycia nowej przygody, spowodowały, że długo się nie zastanawiałem – w 2016 roku sezon zacząłem od „Zamieci”. Plan na 2016 rok zapowiadał się jak zwykle: przygotowania od listopada do Maratonu Leśników w Krakowie, później Mistrzostwa Polski Leśników w Półmaratonie w Bytowie, a w międzyczasie bieg w Niepołomicach i Leśny Półmaraton Pogórzanin w Dynowie. PRZYGOTOWANIA P. Dzięgielowski z Nadl. Rybnik na trasie ultramaratonu. Jednak już w październiku dostałem propozycję wzięcia udziału w 24odliczanie ostatnich dni do startu, podczas których zaczęły sprawdzać się godzinnym biegu na Skrzyczne, jako partner mojego kolegi, doświadczoczarne scenariusze synoptyków – odwilż. Jeszcze w ciągu dnia nie powinnego ultramaratończyka, Krzysztofa Waldona. Rzut okiem na regulamin no być aż tak źle, ale w nocy jak wszystko zamarznie… w tym przypadzawodów – pętla 14 km (Szczyrk – Skrzyczne 1257 m n.p.m. – Szczyrk), ku zacząłem odczuwać strach. czas 24 godziny, wygrywa drużyna dwuosobowa, która pokona najwięW czwartek nieplanowana wcześniej decyzja – robimy z Krzyśkiem cej pętli. Na asfalcie czułem się pewnie, poznałem już treningi, kalkulanocne rozeznanie trasy. Na dwa dni przed startem taki wysiłek to duże rytory startowe, ale góry? Brak doświadczenia, sprzętu, bieg w nocy, przez zyko, ale wygrała chęć poznania, co się tam stało. Pierwsza część trasy 24 godziny – jak się później okazało, to dopiero początek mojego braku do schroniska – nie jest źle. Ale druga część na dół – poznaliśmy coś, co wiedzy w tej dziedzinie. jak się później okaże, pewnie dało nam podium – bieg w zmrożonej woPierwsze spotkanie z górą miało miejsce 28 listopada ub. roku. Z jednej dzie z nogami przemoczonymi do kolan. strony zapoznałem się z trasą, warunkami jakie tam panują, podbiegami, Sobota, dzień startu, wyruszamy rano do Szczyrku, odbieramy pakiezbiegami – chciałem mieć obraz tego, co mnie czeka, uzyskać odpowiety startowe, meldujemy się w kwaterze. Jest dobrze, słońce, temperatura dzi na kilka pytań. Niestety, wróciłem z szeregiem nowych niejasności. dodatnia, wszystko przygotowane. Podbiegi po ośnieżonej trasie – chyba dam radę, ale zbieg po oblodzonym szlaku z prędkością 20 km/h? Chyba za trudne jak dla mnie. START 12:00 Jak się z czasem okaże – da się. Nieraz trzeba wyłączyć logiczne myKażda z zaliczanych pętli była dla mnie wielkim osobistym przeżyciem. ślenie – tego już nauczyłem się z poprzednich sezonów biegowych. Ale Noc, samotność na trasie – pozwalają na chłodno skalkulować wiele etateraz dodatkowo należy wyłączyć instynkt samozachowawczy. Biegapów naszego życia. Po drugiej mojej pętli, (za mną już 30 km) zajmujenie uczy, że rzeczy których nie da się zrobić, jednak robimy – dokładnie my drugą pozycję. Do pierwszego zespołu kilkanaście minut straty. Trzetak jak w życiu. ci zespól traci do nas około 40 minut. Pętla zrobiona w czasie 1:37 w dobrych warunkach, czas więc na szybNoc przyniosła zmianę warunków na trasie. Deszcz, silny wiatr, który ką kalkulację. Każdy z nas robi pętlę po sześć razy w czasie poniżej 2 gona szczycie przekraczał 100 km/h, dzin każda. Biegamy naprzemienw porywach do 140 km/h. Pierwszy nie, dwie godziny biegu, dwie goBieganie uczy, że rzeczy, których nie da się zrobić, raz podczas biegu musiałem uwadziny przerwy. W przerwie szybka jednak są możliwe – dokładnie tak jak w życiu. żać z odbiciem – znosiło na boki regeneracja, uzupełnienie kalorii, o 50 cm. Później doszła burza. Wanawodnienie, zmiana butów. Jak runki ewidentnie się załamały, organizatorzy zaczęli odradzać wyjścia wytrzymamy tak 24 godziny, to mamy szansę na podium. na kolejne pętle. Uczestnicy jeden po drugim podejmowali decyzje o zaZ uwagi na to, że większość biegu przypadnie po zmroku, kolejne trekończeniu walki. ningi na Skrzyczne realizujemy w nocy. W różnych warunkach i o różPrzed moją czwartą pętlą, kiedy sam zastanawiałem się, co ja tu robię, nych porach. W trakcie tych dwóch miesięcy przygotowań nie było podostałem telefon od Krzyśka, który zmierzał do strefy zmian: „Paweł! – dobnych warunków na trasie, za każdym razem było inaczej. Szlak wiota góra oszalała” – krzyczał. senny, jesienny, śnieg do kolan, lód na zbiegach, temperatura - 15 stopni C, dzień, noc. NIE PODDALIŚMY SIĘ Przygotowania do tego startu to nie tylko treningi biegowe na trasie. TuRano doszły obfite opady śniegu, nastała prawdziwa zamieć. Po 23 gotaj liczy się także odpowiednia taktyka dostarczania energii. Jednokrotdzinach i 9 minutach zakończyliśmy naszą przygodę z „oszalałą górą”. ny wbieg na szczyt Skrzycznego uszczupli nasz zapas energii, ale pozoZasłużone drugie miejsce. Przewaga jednej pętli nad trzecim zespostały zapas pozwoli na powrót do Szczyrku. Drugą pętlę truchtem może łem. W czasie całej 24-godzinnej zamieci udało mi się wbiec na szczyt by dało się jakoś zaliczyć, ale byłby to pewnie koniec naszego uczestnicSkrzycznego sześć razy. Prawie 90 km na trasie, 5000 m przewyższenia, twa w zawodach. Dlatego po wielu próbach odkryłem swój zestaw uzu10 tysięcy spalonych kalorii, ponad 15 l przyjętych płynów. Plan wykopełniania energii w trakcie biegu i po powrocie. Nauczyłem się jeść bienany w 100%. gnąc i jeść bezpośrednio przed biegiem. PAWEŁ DZIĘGIELOWSKI Tydzień przed zawodami ostatnie rozeznanie na trasie. Jest dobrze, Nadleśnictwo Rybnik śnieg ubity, lodu brak. Wszystko tak jak wcześniej ćwiczone. Zaczęło się trybuna leśnika nr 3/2016 W Polsce w latach „mokrych”, na jednego mieszkańca, przypada 2700 m3 wody na rok. W „suchych”, ilość ta spada poniżej 1100 m3. W porównaniu ze statystycznym Europejczykiem (4560 m3 wody na rok), to trzykrotnie mniej. Mała retencja to ogromne możliwości kształtowania środowiska. NAPRAWIANIE PRZESZŁOŚCI W latach międzywojennych myśl hydrologiczna stała w Polsce na wysokim poziomie. Rozumiano potrzebę zatrzymywania wody w gruncie i w tym celu zrealizowano wiele przedsięwzięć, które spełniały funkcję retencyjną i nie tylko. Budowano małe piętrzenia młyńskie, które poruszały młyny. W parkach dworskich powszechne były stawy i oczka wodne wzbogacające krajobraz i pozwalające na hodowlę ryb. Na rzekach pojawiły się regulujące poziom wód gruntowych piętrzenia. Tych hydrotechnicznych obiektów naliczono kilka tysięcy. Po wojnie powstałe PGR-y i gospodarka rolna nakierowana była na jak najwyższą produkcję. To wymusiło rozwój melioracji wielkoobszarowych, które miały zintensyfikować produkcję. Wiele cennych obiektów małej retencji uległo zniszczeniu, a prace melioracyjne prowadziły do szybkiego odprowadzania wód i osuszania obszarów podmokłych. Ostatnie lata przyniosły całkowity zwrot w podejściu do małej retencji. Utrata obszarów hydrogeniczych, susze, deficyt wody, stały się przyczyną powrotu do łask tzw. małej retencji. MAŁA CZY DUŻA? Choć definiowana w różny sposób, mała retencja oznacza zdolność do gromadzenia, przetrzymywania i odprowadzania wody w określonym miejscu i czasie na powierzchni, w glebie, wodach podziemnych, roślinności i ściółce leśnej. Obejmuje wszystkie przedsięwzięcia mające na celu wydłużenie obiegu wody poprzez retencjonowanie wód powierzchniowych za pomocą zbiorników wodnych, podpiętrzanie cieków oraz zabiegi agrotechniczne i fitomelioracyjne. Także zalesienia, regulację cieków polegającą na zmianie przekrojów poprzecznych koryt i ich spadków podłużnych oraz wykorzystanie naturalnych terenów zalewowych. Spośród wielu parametrów charakteryzujących retencję, pojemność zbiornika w m3 odróżnia „małą” od „dużej”. Wielkość graniczna pojemności małych zbiorników wodnych wynosi 5 mln m3. Wszystko powyżej – to już duża retencja. dokończenie na str. 22 woda w przyrodzie Małe jest piękne Hubert Kobarski, nadleśniczy w Nadleśnictwie Bielsko: – Od melioracji nie można całkowicie odejść. Są tereny, gdzie trzeba odwadniać i są takie, gdzie trzeba spowolnić spływ wody albo ją zatrzymać w zbiornikach retencyjnych. Na terenie naszego nadleśnictwa, w leśnictwie Zabrzeg, mamy 1510 ha, gdzie istnieje cała sieć rowów melioracyjnych, przez które woda odprowadzana jest do Jeziora Goczałkowice. Budowa zapory spowodowała znaczne podwyższenie poziomu wód gruntowych na tym terenie, a to z kolei stało się przyczyną zmniejszenia liczebności świerka z 70% do 10%. Musieliśmy przebudować drzewostany. Melioracja jest konieczna nadal, bo ucierpiałyby inne gatunki. Tabele obejmują realizację małej retencji nizinnej oraz górskiej w latach 2007–2015 w RDLP w Katowicach (okres finansowania 2007–2013, realizacja przedłużona została do 2015 r.). Kolor zielony – mała retencja nizinna, kolor pomarańczowy – mała retencja górska. Tab. nr 1 (koszty powyżej 1 mln zł) Zawadzkie Bielsko Jeleśnia Wisła Brynek Rudziniec Ujsoły Olesno Ustroń Brzeg Sucha 6 492 236,57 5 767 440,57 3 216 483,41 2 961 835,25 2 801 595,60 2 496 991,53 2 416 862,09 1 847 894,77 1 817 087,43 1 611 114,32 1 244 570,14 Tab. nr 2 (ilość retencjonowanej wody powyżej 50 tys. m3) Zawadzkie Olesno Rudziniec Opole Brzeg Wisła Brynek Kluczbork Namysłów 1 826 157 601 265 343 419 112 263 78 750 63 068 57 811 57 800 57 150 Tab. nr 3 (ilość obiektów powyżej 10 szt.) Jeleśnia Ujsoły Bielsko Ustroń Rudziniec Zawadzkie Prudnik Tułowice Kluczbork Lubliniec 335 306 157 66 43 26 22 13 12 12 – Mała retencja na nizinach charakteryzuje się dużymi obiektami (zbiornikami), stąd głównie nadleśnictwa z nizin retencjonowały najwięcej wody (tabela nr 2). Za to mała retencja w górach charakteryzuje się wyższym poziomem skomplikowania i trudności realizowanych zadań (np. zabudowa potoków), dlatego też nadleśnictwa z gór przodują w ilości zrealizowanych obiektów, co nie oznacza większej ilości zbiorników, a większą ilość obiektów technicznych typu progi, brody, dylówki (tabela nr 3) – wyjaśnia Wojciech Jendroska, kierownik Zespołu ds. Programów Pomocowych w RDLP w Katowicach. „Treści zawarte w publikacji nie stanowią oficjalnego stanowiska organów Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach” trybuna leśnika nr 3/2016 17 Rozmowa z prof. dr. hab. Andrzejem Szujeckim Szachy były, po entomologii, drugą pasją prof. A. Szujeckiego. Finał drużynowych mistrzostw Polski w Wiśle, 1963 r. – Pana kariera naukowa obfitowała w liczne podróże na Zachód i Wschód. Jak się Pan czuł jako Polak na tych dwóch zimnowojennych biegunach lat 60. i 70.? – Wszędzie odnosiłem wrażenie, że jestem podejrzany. Niekiedy znajdowało to potwierdzenie w faktach. Na Wschodzie każdy przybysz był otaczany „fachową opieką”. Rozmowy na wiele tematów były wykluczone, a przypadkowi „radzianie” unikali odpowiedzi na pytania. Rosjanie, gdy porzucą nieufność stają się sympatyczni i rzeczywiście przyjacielscy, ale nie daj Boże zawieść ich zaufanie. Na Zachodzie inwigilacja, mimo że bardzo dyskretna, przed rokiem 1989 niedzić, że kolejne plany gospodarcze (a ekonowątpliwie była. Z kolei zwykli ludzie zaskafii chrześcijańskiej. Nigdy nie byłem politymistów mieliśmy doskonałych) przyjmowały kiwali swą grzecznością i dokładnością szczekiem partyjnym, a moje otwarcie się nastąpisłuszne priorytety, dzięki czemu Polska mogła gółowych odpowiedzi. Okazywana uprzejło nie wobec czytelników, ale tylko jednego uzyskiwać sukcesy w przemyśle (dziś z łezmość nie oznaczała jednak realnej serdecznoz nich – mojego drużynowego z trasy Iran-Inką wspominane), ale też w dziedzinie kultuści, to był tylko grymaśny uśmiech przykledie, Albina, później członka ZCHN-u, który ry, nauki i restaurować dziedzictwo narodojony do warg, który poza dobrym wychowazadał mi pytanie: dlaczego wróciłem do Polwe. Na ocenę całego PRL-u jest jeszcze za niem niczego nie znaczył. Gdy dowiadywaski i co tam robiłem – i żądał szczegółowej wcześnie, zbyt dzielą nas głębokie urazy do li się, że jestem zza „żelaznej kurtyny”, obodpowiedzi. Różniliśmy się poglądami, ale tego okresu i trudno o obiektywizm. serwowali przybysza z podobnym zainterebyliśmy też pewni swojej przyjaźni, swoje– Pisał Pan w „Na rozstajnych drogach”, sowaniem jakie okazujemy dzikiemu zwiego patriotyzmu, który niekiedy błyskał innyże „większa część społeczeństwa nie popierzęciu w klatce! mi akcentami. Nic więc dziwnego, że moje ra niczego, co łączy się z PZPR. Wierzyłem – Miał Pan pokusę pozostania na Zachooceny i komentarze nie są otwarciem się, a inw dobre intencje Gierka”. dzie, np. podczas wyjazdów do Kanady? formacją, która pomagała zrozumieć i uści– Miałem taką możliwość, ale ślić poglądy tych, którzy przez żyz niej nie skorzystałem, aby pocie przeszli w kompletnie innych Na ocenę całego PRL-u jest jeszcze za wcześnie, warunkach wtórnie nie stać się emigrantem. Poza tym, o ile dla wielu uciecz– Wróćmy do lat 70. Dalej taki zbyt dzielą nas głębokie urazy do tego okresu ka na Zachód była koniecznym passus: „Nie rozumiałem, co się i trudno o obiektywizm. lub okazjonalnym patriotyzmem, w kraju dzieje”. to dla mnie odwrotnie – to po– Nie rozumiałem. Sądziłem, że – Proszę pamiętać, że w różnych okresach wrót do Polski, aczkolwiek PRL-owskiej, to większość społeczeństwa jest jakoś zadowoPRL-u stosunek społeczeństwa do władzy był patriotyzm. Ale taka jednostronna ocelona z tego, co Gierek mu zaoferował. był zróżnicowany. Polska Gierka to nie Polna naszych wyborów nie może i nie jest uni– Ale skąd Pan czerpał te informacje, ska Bieruta, to inny kraj. Czasy gierkowskie, wersalna. Wektory naszych decyzji zbyt boskoro Pan pisał, że nie czytał prasy podzanim nastąpił kryzys na rynku węgla, mógł wiem zależą od uwarunkowań zewnętrznych ziemnej, nie słuchał Wolnej Europy i nie napawać optymizmem, gdyż wiele zrobiono niż własnych pragnień. miał kontaktu z ludźmi z opozycji, a także dla społeczeństwa. Niestety tak wiele, że bu– Ale przecież obowiązujący system gochyba z przeciętnie żyjącym Polakiem? dżet państwa tego nie wytrzymał, a obdarospodarczy i polityczny nie mógł rodzić wiel– Pracując w środowisku akademickim wani wyszli na ulice. kich nadziei na lepsze życie. i mając liczne kontakty towarzyskie, korzy– Nie podejrzewam, że to była naiw– Położenie geopolityczne Polski, centralstając z informacji medialnych, odnosiłem ność. ne planowanie gospodarcze, niewymienialwrażenie, że społeczeństwo doceniało, że – Nie, dlaczego. Mam świadomość swojej ność złotówki, bariery technologiczne, nie Polska w takich warunkach w jakich się znanaiwności, która ma swe korzenie w przekotworzyły dobrych warunków rozwoju w każlazła, idzie we właściwym kierunku. To był naniu o dobrych intencjach ludzi, z którymi dym jego fragmencie. Nie mniej, pozwalabłąd. Rozluźnienie dyscypliny partyjnej jasię stykam. Wiara ta ma swe źródła w filozojąc sobie na ocenę przeszłości, mogę stwierkie za E. Gierka nastąpiło, zachęciło do twotrybuna leśnika nr 3/2016 Fot.: arch. A. Szujeckiego rozmowa TL 18 Polskie dylematy (2) trybuna leśnika nr 3/2016 rozmowa TL rzenia struktur i akcji opozycyjnych, a proces kreślałem że Naród miedzy Odrą i Bugiem, dróg”, 1999). A życie w powojennej Polten narastał z roku na rok, by wyrazić się pełaby przetrwać musi być zwarty, świadomy sce, czy sprostał Pan zadaniu, jakie sobie nym blaskiem w roku 1980. W obliczu Jana swych celów, wykształcony i pracowity. Powyznaczył? Pawła II rozbudziła się świadomość narodołożenia geograficznego nie zmienimy i musi– Siebie ocenia się najtrudniej. Ale oceny wa. Członkowie PZPR-u , a było ich około 2 my się do jego konsekwencji stosować z poze strony innych udowadniają, że uczciwość, milionów, znaleźli się na rozdrożu. czuciem racjonalności. pracowitość, inicjatywność w nauce i orga– Dziś mówi się komuna, postkomu– Czy więc Polak dojdzie do ładu sam nizacji nauki, mogły być podstawą wyróżna. Czy te określenia, poza pewną metaze sobą? Czy romantyczna dusza z pozynień najwyższej rangi, jakie nielicznym tylforą tamtego czasu, mają coś ko przypadły w udziale. W wybowspólnego z rzeczywistością? rze postępowania towarzyszyło mi – W Polsce wbrew współcze- Trzeba szukać porozumienia i kompromisu. Stawianie poczucie dobra społecznego, obosnym określeniom nie było kospraw na ostrzu noża jest dziś ryzykowne. wiązku, służby. Trzymałem się zamunizmu. Mogę tak twierdzić, sady szacunku wobec innych, a hołgdyż z komunizmem zapoznadowałem porozumieniom, komprołem się w Kazachstanie. Bywały maniery kotywistycznym rozumem – jak Pan pisze misowi. Tylko szczególne okoliczności wymunistyczne rodem z ZSRR, które stopniowo – gdzieś się połączą i ugruntujemy swozwalały radykalizm decyzji. Było to chodzeginęły w zapomnieniu. je istnienie? niem „po rozstajnych drogach”. Wspomnie– Jaki był Pana stosunek do Solidar– Trzeba szukać porozumienia i komprominia, które napisałem są wielowątkowe, gdyż ności? Dlaczego nie został Pan jej członsu. Stawianie spraw na ostrzu noża jest dziś takie jest życie. W treści zamierzałem stępić kiem? ryzykowne. Byłem wychowany w atmosferze ostrość poglądów na istotę patriotyzmu, który – A czy był taki obowiązek? Proszę zapatriotyzmu rozumianego jako walka w obromoim zdaniem może przybierać różne formy, uważyć, że był to wówczas ruch, w którym nie Ojczyzny. Dziś ta retoryka jest niedostaniekoniecznie wywodzące się z XIX-wieczuczestniczyły masy, a wśród nich także osoteczna. Cud nad Wisłą już się nie powtórzy. nego romantyzmu, aczkolwiek i ten jest piękby podejrzane, np. agenci SB. Nie były mi Znajdziemy uznanie świata i bezpieczeństwo, ny, gdyż tworzy naszą historię. Polakiem pawówczas znane źródła tego ruchu, ani jego gdy staniemy się potęgą gospodarczą, ale gdy triotą można być wszędzie: na „nieludzkiej cel ostateczny. Początkowo mogłem nawet ktoś temu przeszkodzi, znów wrócimy do ziemi”, na emigracji, w PRL-u i III Rzeczpoprzypuszczać, że to prowokacja zmierzająca XIX-wiecznej romantyki. spolitej. Oceniam więc moje życie jako wydo zmian personalnych na wysokich szcze– Młodzieńcze lata wojennej próby jątkowo ciekawe i szczęśliwe. Rozmawiał: JACEK DEREK blach władzy… Nie wyobrażałem sobie, że ocenił Pan pozytywnie („Do rozstajnych stanie się to, co nastąpiło w roku 1989. Bo dopiero wówczas, w atmosferze ocieplenia, ANDRZEJ SZUJECKI – urodził się w 1929 r. w Stawiskach (powiat Kolno). Po mogło to nastąpić. Proszę też wziąć pod uwaokresie tułaczki – we wczesnej młodości w latach II wojny światowej aż do 1947 gę, że jako prorektor uczelni znajdowałem się roku – studiował na Wydziale Leśnym SGGW w Warszawie. Od 1953 r. związany w zasięgu krytyki, nie personalnie, ale jako z WL Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, z Katedrą Ochrony Lasu i Ekologii. Przechodząc kolejno szczeble kariery zawodowej i naukowej, od asystenta do kierownictwo, a wobec rektora i moich partprofesora zwyczajnego w 1980 r., zwieńczył tę pracę godnościami doktora hononerów z ministerstwa powinienem był zaris causa SGGW w 1999 r. w Warszawie i Akademii Rolniczej im. Augusta Cieszchować lojalność i wspólnie dzielić odpokowskiego w Poznaniu w 2002 r. wiedzialność. Oczywiście członkowie „S” W latach 1970–1975 oraz 1984–1990 był dziekanem Wydziału Leśnego SGGW, nie byli moimi wrogami, wręcz przeciwnie, a w latach 1975–1981 prorektorem SGGW. W okresie 1993–1997 pełnił funkcje często przyjaciółmi, dobrze ich rozumiałem podsekretarza stanu w Ministerstwie Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i podziwiałem za determinację i odwagę. Ale i Leśnictwa, odpowiedzialnego za leśnictwo. Prof. A. Szujecki pełnił m.in. funkcje: też pamiętałem, że wszystkie powstania jakie prezesa Polskiego Towarzystwa Leśnego (1981–1993), przew. Rady Naukowej Inw Polsce były, upadły ze złymi następstwami stytutu Badawczego Leśnictwa (1970–1991), przew. Rady Naukowej Instytutu Ekooraz to, że szczęśliwie nie było w Polsce wologii PAN (1984–1990), przew. Rady Naukowej Kampinoskiego Parku Narodowego jen domowych i religijnych. Życzyłem sobie (1980–1993), członka Państwowej Rady Ochrony Środowiska (1984–1993). by tak pozostało. Podjął się wysiłku opracowania koncepcji ogólnopolskiego programu badaw– Jak ocenia Pan wprowadzenie stanu czego „Ekologiczne podstawy gospodarki leśnej kształtowania zdolności lasu do wojennego? pełnienia wielostronnych funkcji”. Problematyka badawcza prof. A. Szujeckiego – Nie będę tego oceniać, ale w treści „Rozogniskowała się wokół trzech nurtów: • entomologii, w tym taksonomii i faunistyki stajnych dróg” można znaleźć myśli aprobuowadów, bionomii owadów leśnych; • ekologii; • studiów nad modelem proekolojące to kontrowersyjne wydarzenie, które do gicznej, wielofunkcyjnej, gospodarki leśnej. dziś dzieli Polaków. Do najważniejszych osiągnięć naukowych prof. A. Szujeckiego należy m.in.: – Dlaczego więc to wszystko jest takie • zainicjowanie nowego kierunku badawczego polegającego na rozpoznawaniu niejasne, a rozsupłanie „polskich węzłów” zmian ekosystemowych na podstawie charakterystyk zgrupowań owadów epigetakie uciążliwe? icznych i glebowych (zooindykacja waloryzacja ekosystemów); • rozpoznanie eko– To pytanie zbyt trudne. Faktem jednak systemowych skutków zrębowego sposobu zagospodarowania lasu oraz tempa i charakteru restytucji lasu na gruntach porolnych; • zaproponowanie koncepcji lejest to, że nasi nieprzyjaciele, kierując się zaśnej inżynierii ekologicznej i jej sprawdzenie w okresie zalesień. sadą „dziel i rządź”, skutecznie wykorzystyEfekty prac, koncepcji i działalności naukowej prof. A. Szujeckiego, które zostawali każdą okazję by dzielić opinie Polaków ły wdrożone w Lasach Państwowych to m.in. współautorstwo Instrukcji Ochrony i wywoływać ferment społeczno-polityczny, Lasu (1987), współautorstwo Instrukcji Hodowli Lasu (1987). A. Szujecki był główwobec którego jakiekolwiek sukcesy pozonym autorem Leśnej Polityki Państwa (1997). Jego pomysłem jest także koncepstaną iluzoryczne. W swoich kontaktach oficja leśnych kompleksów promocyjnych. cjalnych ze studentami niejednokrotnie pod- 19 łowiectwo Śląskie łowy z sokołami Fot.: P. ŁUKASIK Przyświecając idei propagowania sokolnictwa, z końcem stycznia br., już czwarty rok z rzędu, na terenie Koła Łowieckiego „Bażant” w Łaziskach Górnych miało miejsce spotkanie sokolników i myśliwych. Bohaterowie ostatniej akcji i ich pierzaści „myśliwi”. Od lewej: Ardea, Koko i Gosia. TROCHĘ HISTORII Korzenie sokolnictwa sięgają tradycji ludów koczowniczych (nomadów) zamieszkujących stepy Euroazji. Na ziemie polskie sokolnictwo zostało przyniesione najprawdopodobniej ze wschodu przez Tatarów, choć nie można wykluczyć kierunku zachodniego i północnego, gdzie polowania z ptakami znane były wśród plemion germańskich oraz wśród Wikingów już w połowie pierwszego tysiąclecia naszej ery. Na terenach Europy bogata wiedza na temat sokolnictwa czerpana była z krajów arabskich, gdzie sokolnictwo miało swoją długą tradycję, sięgającą czasów starożytnych. Znamienny jest okres średniowiecza, w którym podczas licznych krucjat i wypraw krzyżowych rycerze europejscy mieli możliwość kontaktu z kulturą arabską, w tym także z sokolnictwem. Jako ciekawostkę można podać fakt, że w krajach arabskich sokoły były często chwytane na okres polowań, a następnie zwracano im wolność. Wraz z początkami Państwa Polskiego stopniowo ograniczano możliwość polowań, wprowadzając tzw. regale łowieckie, czyli wyłączne prawo panującego do polowania (w tym do polowań z sokołami). Łowy z ptakiem drapieżnym na ręce były przywilejem zarezerwowanym jedynie dla władców, jednak przywilej ten z upływem wieków zaczął „schodzić” do niższych warstw społecznych, obejmując magnaterię i szlachtę. W dzisiejszych czasach sokolnictwo pozostaje w ścisłym związku z gospodarką łowiecką, a o możliwości jego uprawiania decy20 trybuna leśnika nr 3/2016 duje pasja, zamiłowanie do polowań i przyrody oraz przynależność do PZŁ. W dalszym ciągu nie bez znaczenia pozostaje aspekt ekonomiczny, ale biorąc pod uwagę czasy, gdzie dobry sokół wart był pół wsi, możemy śmiało powiedzieć, że sokolnictwo jest w zasięgu ręki przeciętnego zjadacza chleba. Na całym świecie miłośnicy polowań z ptakami zrzeszają się w klubach i stowarzyszeniach (w Polsce jest to Polski Klub Sokolników PZŁ). Współcześni sokolnicy to nie tylko myśliwi, ale także hodowcy, wykazujący się głęboką wiedzą ornitologiczną, w tym behawioralną ptaków drapieżnych. Współuczestniczą w licznych programach związanych z ochroną stanowisk lęgowych ptaków drapieżnych oraz prowadzą działania związane z ich reintrodukcją i restytucją. To także ambasadorzy pięknych tradycji polskiego sokolnictwa, a w szerszym kontekście także łowiectwa. Inicjatywy wspólnych spotkań myśliwych nie-sokolników z sokolnikami, służą propagowaniu tego pięknego zajęcia w szeregach PZŁ, a częstsza organizacja łowów z sokołami i wynikająca z tego obecność w terenie, pozwala na pozostawienie pozytywnego wizerunku wśród mieszkańców, którzy z zaciekawieniem obserwują poczynania myśliwych. ŁOWY 2016 W tym sezonie na wspólnych łowach spotkali się sokolnicy z Ustronia (Tomasz Zawadzak, Michał Pszczółka, Aleksandra Lewandowska), Warszawy (Wojciech Wiaderny) oraz miejscowi myśliwi i sympatycy tego pięknego sportu. Łowczym koła „Bażant” jest Tadeusz Strecker, który umożliwia łowy z sokołami na terenie obwodu nr 139. W tym roku pierwsze skrzypce grały samica gołębiarza „Gosia” (w czwartym piórze), która zawodowo „pracuje” na lotnisku im. Chopina w Warszawie, oraz samica gołębiarza „Koko” (w drugim piórze) i samica raroga „Ardea” (w pierwszym piórze), które „pracują” w Leśnym Parku Niespodzianek w Ustroniu. Koguty wystawiała „Dori” – suka setera angielskiego. Po ustaleniu planu polowania wszyscy ochoczo wyruszyli w teren. Nazwa koła W warunkach polskich najczęściej używane w sokolnictwie ptaki należą do rodziny jastrzębiowatych (Accipitridae) – np. jastrząb gołębiarz, krogulec, orzeł przedni oraz do rodziny sokołowatych (Falconidae) – m.in. sokół wędrowny, raróg, białozór, kobuz. Czasami wykorzystuje się do polowań ptaki z rodziny puszczykowatych (Strigidae) – głównie puchacze. Najwyżej cenione wśród sokolników są sokoły, ze względu na grację poruszania się w powietrzu, spektakularny sposób polowania oraz szlachetny wygląd samego ptaka. Sokoły cechuje występowanie tzw. zęba na dziobie, który ułatwia zabicie ofiary poprzez zmiażdżenie karku. Są to ptaki polujące w otwartym terenie, podczas gdy jastrząb czy krogulec sprawdzają się również w terenach zadrzewionych. Przysposobienie ptaka do polowań z człowiekiem jest czasochłonnym procesem wymagającym odpowiedniej wiedzy. Zgodnie z łowiecką terminologią składa się z etapów: ukrócenia (przezwyciężenie dzikości u ptaka i zaakceptowanie człowieka), unoszenia (przyzwyczajenie do noszenia na rękawicy), uwabienia (przyuczenie ptaka do przylatywania na rękawicę lub wabidło) i napuszczenia (wypuszczenie ptaka na zwierzynę). zobowiązuje, więc sokolnicy i ich podopieczni liczyli na dorodne „koguty”. Zasobne łowisko nie zawiodło. Mimo niesprzyjającej aury (opady śniegu i deszczu), ptaki spisały się dzielnie i każda samica gołębiarza miała na rozkładzie honorowo po jednym kogucie. Zakończenie polowania i ułożenie pokotu odbyły się na terenie gajówki Krzysztofa Szczypińskiego, który był gospodarzem spotkania i jest głównym inicjatorem corocznych spotkań sokolników na Górnym Śląsku. Biesiadując przy wspólnym stole, obfitującym w wyśmienite potrawy z dziczyzny, wszyscy wspominali udane i nieudane pościgi ptaków za kogutami. Zarówno za tymi, którym udało się wyciec, i tymi, które skończyły w dosiadzie. Już postanowione, spotykamy się za rok, by kultywować piękną tradycję, krzewić pasję sokolniczą i dzielić się wrażeniami z pobytu w terenie. Chwal ćwik! ADAM ŁUKASIK Słowniczek zwrotów użytych w tekście Ćwik Dosiad Pióro – zaprawiony w łowach ptak myśliwski – moment sczepienia się ptaka łownego ze zdobyczą – zwrot służący do określenia wieku ptaka (np. drugie pióro - ptak dwuletni) Wabidło – sztuczna przynęta służąca do nauki polowania i ćwiczenia ptaka łowczego Wyciekać –o kurakach, które po wylądowaniu na ziemi uciekają na nogach Wystawianie – w skazywanie przez psa miejsca pobytu zwierzyny W cienistej dolinie nad zdrojem Młyńskie koło się toczy, Tu niegdyś stał dom... J. F. Eichendorff - poeta śląski Był marzec 2015 roku. Dzień przeplatany słońcem i chmurami. Na stawach darły się już dzikie kaczki płoszone systematycznie przez polujące na nie bieliki. Kiedy psy pilnujące obejścia rozpoczęły ciągłe ujadanie, to był znak, że ktoś idzie drogą przy leśniczówce. Rzeczywiście okazało się, że wzdłuż płotu, zaglądając na podwórko, przechadzają się dwie kobiety. Leśniczy podszedł więc do furtki i spytał w czym może pomóc. Odpowiedziały mu po niemiecku, a następnie w języku angielskim. Starsza pani powiedziała, że kiedyś tutaj mieszkała. Zaproszone, chętnie skierowały się w stronę domu. Dołączyła żona leśniczego znająca język angielski. Po obejrzeniu mieszkania, które od 1945 roku niewiele się wewnątrz zmieniło i wykonaniu fotografii w kancelarii, zaczęła się opo- dziecko odkrywała tajniki i piękno okolicznych lasów; tutaj poznawała domowe zwierzęta, zaprzyjaźniła się z psem jamnikiem i kotami; tutaj rozpoczęła naukę w szkole podstawowej w Miodarach, gdzie uczyła ją nauczycielka Felbel i kierownik szkoły Voigt. Latem jeździła do szkoły rowerkiem, a zimą na nartach lub była podwożona saniami. Jej dziadek Ernst Schoner już emeryt, był leśniczym w dobrach Franza Hitze w Frauendorf koło Cottbus. Zmarł w 1944 roku i został pochowany na cmentarzu ewangelickim w Miodarach. Starszy brat Manfred uczył się w szkole średniej w Bierutowie i do domu przyjeżdżał na niedzielę, święta i wakacje. Mama Gertruda, przy pomocy Polki Heleny Rabendy, która była tutaj wywieziona „na roboty”, prowadziła gospodarstwo i ogród. Fot.: arch. autora (2) Wiosna 2015 r. 80-letnia Evelin Siebert w kancelarii leśnictwa Młyńskie Stawy z autorem i jego żoną Lucyną. wieść pani Eweliny, córki ostatniego niemieckiego leśniczego Hermana Schonera. Właśnie przyjechała tutaj z córką Dorotą na swoje osiemdziesiąte urodziny. W leśniczówce Rogelmuhle (Młyńskie Stawy) spędziła kilka zaledwie lat, ale jakże ważnych w życiu każdego człowieka. Tutaj jako Mimo że był to czas wojny, jej dzieciństwo było bardzo szczęśliwe. Pamięta spacery z ojcem i mamą po okolicy, upolowane przez ojca dziki i jelenie, odwiedziny w Minkowskiem u leśniczego Hugona Treptow, z którym ojciec się przyjaźnił, pobyty w pałacu w Biestrzykowicach. 8-letnia Evelin Schoner z mamą (po lewej) w 1943 r. przed leśniczówką w Rogelmuhle (Młyńskie Stawy). Okrucieństwa i niedole dotarły do nich wraz z frontem i pojawieniem się żołnierzy sowieckich. Przed nimi uciekały całe miasta i wsie, mimo bardzo ostrej, śnieżnej i mroźnej zimy. Rodziny zamieszkałe na Młyńskich Stawach (Schoner, Sandmann, Hatscjer) w styczniu wraz z grupą Eckersdorf ruszyły zaprzęgami konnymi na południe (Czechy), dokąd dotarły na przełomie marca i kwietnia (Dlaskovice, Litomierice), a stamtąd w lipcu do Niemiec. Leśniczy Schoner, gajowy Sandmann i wozak Hatscjer dopiero 20 stycznia udali się motocyklem do Oławy. Stamtąd leśniczy wysłał do rodziny swój ostatni list datowany na 23.01.1945 r. List ów, mimo wojennej zawieruchy dotarł do najbliższych, kiedy przebywali w Czechach! Rodzina nie znała okoliczności śmierci męża i ojca. Dopiero spotkanie w leśniczówce 22 marca 2015 r. i rozmowa z leśniczym oraz książka „Śladami leśnych ścieżek” wyjaśniły tamtą tragedię. Historia kolejny raz, po kilkudziesięciu latach, zatoczyła koło i powróciła do źródeł. Pani Evelin Siebert, córka i wnuczka leśników niemieckich, odwiedziła również zaniedbany cmentarz w Miodarach, gdzie pochowano jej dziadka oraz niszczejący pałac i grobowiec rodziny von Garnier w Biestrzykowicach. Dzięki pomocy leśniczego odnalazła syna gajowego Sandmanna, Karla, który mieszka w Rostocku, ale to już temat na inną opowieść... historie z leśniczówki Powroty WIESŁAW MOLIŃSKI Młyńskie Stawy Od redakcji: publikujemy pierwszą, z kilku historycznych opowieści W. Molińskiego, które złożą się na przygotowywaną książkę trybuna leśnika nr 3/2016 21 warto wiedzieć z informatyką na „ty” Zagrożenia dla użytkowników smartfonów Od dłuższego czasu różnego rodzaju firmy starają się wykorzystać naiwność lub nieuwagę abonentów telefonów. Z pewnością każdy pamięta teleturnieje, które zachęcały do udziału poprzez dzwonienie na podany numer. Najczęściej nieświadomi uczestnicy zaskakiwani byli wysokością rachunków telefonicznych. Dziś sytuacja wydaje się być trochę bezpieczniejsza. Organizatorzy telezakupów bądź teleturniejów zobligowani są do zamieszczania informacji o kosztach połączeń. Zwiększyła się także świadomość użytkowników, a popularne numery o podwyższonej płatności można sobie sprawdzić na stronie Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Jednak czy to rozwiązuje problem? Wraz z nastaniem ery smartfonów pojawiły się bardziej wyrafinowane metody naciągania użytkowników. Jednym z coraz częściej spotykanych sposobów są głuche telefony. Podczas gdy w telefonie mamy nieodebrane połączenie lub też odbierzemy połączenie, a nie słyszymy rozmówcy, naturalną rzeczą wydaje się oddzwonić do dzwoniącego. Często jednak jest to działa- dokończenie ze s. 17 LAS A MAŁA RETENCJA O tym, że na dodatni bilans opad-odpływ, znacznie wpływa racjonalna gospodarka leśna, wie każdy leśnik. Zwiększenie lesistości, odpowiednie rozmieszczenie i skład gatunkowy lasów w zlewni oraz zrównoważona gospodarka leśna, wpływają korzystnie na stosunki wodne. Las związany jest z różnymi zjawiskami hydrologicznymi: magazynowaniem zapasów wilgoci, kumulowaniem jej nadmiaru i zwracaniem do atmosfery, zmniejszeniem bezpośredniego parowania z gruntu, w porównaniu z polem, zwiększeniem odpływu w okresie niskich i zmniejszeniem w wysokich stanach wód w ciekach, zmniejszeniem spływów powierzchniowych. Ponadto: przedłużanie czasu trwania spływu wiosen22 trybuna leśnika nr 3/2016 nie naciągaczy, którzy wydzwaniają na nasz numer, po to by sprowokować nas do oddzwonienia na numer o podwyższonej płatności – najczęściej są to numery z egotycznych krajów zagranicznych. Jak się przed tym uchronić? Mając numer dzwoniącego możemy zorientować się, czy dzwoni on z kraju czy z zagranicy. Numery krajowe są 9-cyfrowe, a cyfry te mogą być poprzedzone identyfikatorem kraju Międzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego (ITU) – w przypadku Polski jest to +48 lub 0048. Numery o podwyższonej płatności zaczynające się określonym prefixem (popularne 0700) często można zablokować u operatora, bądź też aplikacją w telefonie. Inną metodą wykorzystywaną przez oszustów jest podszywanie się pod darmowe aplikacje, które następnie łączą się z płatnymi stronami najczęściej bez informowania o tym fakcie użytkownika. Należy zachować ostrożność przy instalowaniu oprogramowania, mianowicie uważać skąd pobiera się programy, czytać opinie o nich dodane przez innych użytkowników, a także - podczas instalacji - zwracać uwagę do jakich zasobów w telefonie pozwalamy aplikacji mieć dostęp. Kolejne metody naciągania bazują na socjotechnice. Z pewnością niejednemu z nas zdarzyło się podczas przeglądania stron internetowych otrzymać komunikat, iż nasz telefon jest zagrożony. Komunikaty potrafią być zarówno mniej groźnie – od informujących nas o znalezieniu problemów w telefonie, do bardzo groźnych mówiących o tym, że dane w telefonie, jak i karta SIM mogą ulec zniszczeniu. Oferowana „pomoc” dla użytkownika najczęściej sprowadza się do przeskanowania telefonu i ofercie darmowego usunięcia części fikcyjnych zagrożeń oraz opłaty za zneutralizowanie pozostałych. Inną socjotechniczną metodą jest uruchamianie czasowo darmowych usług, które po upłynięciu okresu darmowego są płatne, a także płatne jest ich wyłączenie. Analogicznie działają sms-y namawiające do płatnych subskrypcji SMS-owych (np. horoskopy, wróżby, prognozy itp). Najczęściej pod pretekstem uruchomienia jakiegoś rodzaju pakietu bądź usługi, nakłaniają do podania numeru telefonu i odpisania na przysłany sms. Aktywując płatną subskrypcje SMS użytkownik otrzymuje wiadomości tekstowe, za które ponosi dodatkowe opłaty – czasem to może być kilka smsów w skali miesiąca, czasem kilka dziennie. Te przykłady pokazują, iż nie tylko wirusy stanowią zagrożenie dla użytkowników telefonów. Przed częścią tego rodzaju zagrożeń mogą ustrzec nas programy zabezpieczające oraz wyłączenie niepotrzebnych usług u operatora. Jednak najlepszym zabezpieczeniem przed zdecydowaną większością zagrożeń jest asertywność i świadome korzystanie ze smartfonu. nego powierzchniowego i zamiana na odpływ podziemny, zapobieganie gwałtownym przyborom wody w ciekach i obniżanie kulminacji fal powodziowych, zapobieganie nadmiernemu spadkowi wód w rzekach w okresie suszy, spełnianie roli filtra oraz wpływ na skład biologiczny i chemiczny wód powierzchniowych i podziemnych. Niezależnie od tego, LP realizują projekty współfinansowane ze środków UE dotyczące małej retencji nizinnej i górskiej. O tym, że na gospodarowanie wodą trzeba patrzeć kompleksowo mówi Hubert Kobarski, nadleśniczy Nadleśnictwa Bielsko: – W części górskiej głównie zmiany klimatyczne powodują ogromny deficyt wody. Dlatego przystąpiliśmy do programu małej retencji górskiej. Zaprojektowaliśmy budowę 18 obiektów hydrologicznych. Do końca 2015 r. ukończyliśmy 15 obiektów, w tym roku dokończymy trzy pozostałe. Nie wyczerpuje to po- trzeb. Istnieje pilna potrzeba zabudowy potoków górskich, aby spowolnić spływ wód powierzchniowych. Problem jest istotny. Tylko w ciągu ostatnich 40 lat, kiedy ja tu pracuję, poziom wody w ciekach obniżył się o metr, w niektórych jeszcze więcej. Brak małych zapór, progów czy stopni wodnych – które są także elementem ochrony przeciwpowodziowej – spowodował, że po ostatniej powodzi zniknęły nam 3 ha lasu. Większość wód z obszaru naszego kraju spływa do morza. Zdolność gromadzenia wody przez nasze duże zbiorniki wodne to tylko 6,5% średniorocznego odpływu. Choć rola małej retencji w kształtowaniu globalnych zasobów wodnych Polski jest niewielka, to oddziaływanie lokalne, wywierające wpływ na rolnictwo, leśnictwo i środowisko naturalne, jest nie do przecenienia. TOMASZ ZARYCHTA ANNA TARKOWSKA ciężarowym Od dawna leśnicy jeżdżą samochodami prywatnymi w celach służbowych, za co pracodawcy dokonują częściowego zwrotu ponoszonych przez pracowników kosztów. Czy zawsze wszystko jest zgodne z obowiązującymi przepisami? Niemal cała Brać Leśna porusza się dzisiaj po terenie lasów swoimi samochodami. Podleśniczowie, leśniczowie, inżynierowie nadzoru, nierzadko zastępcy nadleśniczego posiadają zawarte z pracodawcą (nadleśniczym) „Umowy o korzystaniu z prywatnego pojazdu do celów służbowych”. Umowy te zawierane są w oparciu o rozporządzenie ministra infrastruktury z 25 marca 2002 roku „w sprawie warunków ustalania oraz sposobu dokonywania zwrotu kosztów używania do celów służbowych samochodów osobowych, motocykli i motorowerów niebędących własnością pracodawcy”. W każdym nadleśnictwie znajduje się odpowiednie zarządzenie nadleśniczego, które reguluje te sprawy i zawiera wzór zawieranej umowy. Na początku każdej umowy „pracownik oświadcza, że dysponuje samochodem osobowym marki ....... o pojemności ......”. Tak więc zawieramy z pracodawcą umowę, że będziemy korzystali do celów służbowych z samochodu osobowego. W Polsce samochód osobowy jest to pojazd samochodowy przeznaczony konstrukcyjnie do przewozu pasażerów, zdolny do przewożenia nie więcej niż 9 osób (wraz z kierowcą), oraz ich bagażu. Dopuszczalna masa całkowita samochodu osobowego może wynosić do 3500 kg. Do kierowania samochodem osobowym uprawnia prawo jazdy kategorii B. Na co trzeba zwracać uwagę w codziennej eksploatacji pojazdu? Otóż na pewno na kompletność wyposażenia i jego zgodność z danymi wpisanymi w dowodzie rejestracyjnym. Jeżeli mamy w nim wpisane „5-osobowy” musimy mieć 5 pasów bezpieczeństwa i 5 zagłówków, nie powinniśmy mieć kratki oddzielającej. Zdarza się jednak, że nasze auto osobowe (posiadające 5 zagłówków, 5 pasów bezpieczeństwa i brak kratki) w dowodzie ma wpis „ciężarowe”. Nie spełniamy wówczas warunków podpisanej umowy z pracodawcą (z naszej winy), a ponadto każdego dnia narażamy się na konflikt z policją, gdyż jeździmy „ciężarówką”, nie posiadając wyposażenia auta dla tego typu pojazdu. Dla nieświadomych dodam, że auto „ciężarowe” na drodze publicznej podlega innym ograniczeniom i przepisom. Często występują przecież zakazy wyprzedzania dla aut ciężarowych, można zapłacić wyższe OC, diagnosta może nie dopuścić auta „ciężarowego” bez kratki do ruchu, nie wszyscy posiadają prawo jazdy uprawniające do kierowania samochodem ciężarowym. Zdarzyć się może także, że ktoś świadomie jeździ ciężarówką z kompletnym wyposażeniem dla ciężarówki, nie zdając sobie sprawy, że podpisał umowę z pracodawcą na korzystanie do celów służbowych z auta osobowego. Co zrobić, jeżeli zorientujemy się, że jesteśmy w konflikcie z przepisami i podpisaną umową? Zmiana przeznaczenia pojazdu jest dość kłopotliwa, ale możliwa i dostosowuje nasze auto do podpisanej z pracodawcą umowy, a ponadto chroni nas przed zatrzymaniem dowodu re- jestracyjnego przez policję. W tym celu musimy na swoim terenie odnaleźć i odwiedzić: 1.Uprawnioną firmę – warsztat samochodowy i zdemontować tam kratkę i - jeżeli jest – podłokietnik na tylnej kanapie oraz zamontować lub odblokować środkowy pas bezpieczeństwa i środkowy zagłówek na tylnym siedzeniu. Firma ta musi nam wystawić: fakturę za wykonane prace, oświadczenie z opisem wykonanych zmian (wskazane zdjęcia tych zmian), dołączyć swoje dokumenty rejestrowe dokumentujące posiadane nr PKD i zaświadczenie REGON. Wszystkie te dokumenty musimy uzyskać nawet, gdy nasze auto nie wymagało żadnych prac. 2. Uprawnioną (najczęściej Okręgową) Stację Kontroli Pojazdów, która przeprowadzi nam dodatkowe badanie techniczne dla pojazdu osobowego (połączonego najczęściej z badaniem okresowym). Od diagnosty otrzymamy zaświadczenie o przeprowadzonym badaniu. Przed dokonaniem opłat warto dokładnie sprawdzić wszystkie parametry wypisa- samochodem do lasu Jeżdżę samochodem ne w otrzymanym zaświadczeniu z dowodem rejestracyjnym, kartą pojazdu i dokumentami z firmy demontującej kratkę. 3. Wydział Komunikacji w Starostwie Powiatowym, gdzie oprócz wcześniej otrzymanych dokumentów, musimy przedstawić: dowód rejestracyjny pojazdu, jego kartę, tablice rejestracyjne, ważną polisę OC, dowód osobisty właściciela pojazdu, upoważnienie, jeżeli zamiast właściciela auta sprawę załatwia upoważniony pełnomocnik. Do starostwa musimy zabrać ponadto druk „Zawiadomienie o zmianie danych zamieszczonych w dowodzie rejestracyjnym”, który można ściągnąć ze strony internetowej starostwa. W starostwie zapłacimy mniej aniżeli 100 zł. Warto poszukać w internecie i podzwonić do okręgowych stacji kontroli pojazdów, aby znaleźć taką, która sama wykona prace opisane w pkt. 1 i 2. Zaoszczędzi to nam czas i pieniądze. Z nowym dowodem rejestracyjnym warto możliwie szybko odwiedzić ubezpieczyciela w celu dokonania zmian w polisach. Życzę spokojnej i bezpiecznej jazdy pełnoprawnymi osobówkami. ZYGMUNT ŁUBIŃSKI Nadleśnictwo Prószków trybuna leśnika nr 3/2016 23 twórcze inspiracje Przeczytaj i zwolnij Książka o drewnie na szczytach światowych list bestsellerów to rzadki przypadek w świecie literatury. „Porąb i spal. Wszystko, co mężczyzna powinien wiedzieć o drewnie” Larsa Mytlinga to właściwie poradnik, którego streszczenie można by zamknąć w pierwszej frazie tytułu. Mimo to książka doczekała się 300 tys. nakładu w ojczystym kraju autora – Norwegii, przekładu na 10 języków i pierwszego miejsca na listach sprzedaży w sieci Amazon, największej internetowej księgarni na świecie. Rodzaje drewna, sposoby jego pozyskiwania, metody cięcia i łupania polan, suszenia i w końcu techniki palenia drewnem w piecach i kominkach, to lektura z pozoru fascynująca dla garstki drwali, nawet jeśli została napisana w lekkim gawędziarskim stylu. Lars Mytling, dziennikarz, redaktor i pisarz, ma już na swoim koncie kilka bestsellerów, jego powieść zatytułowana „Konie mechaniczne” okazała się norweskim debiutem wszechczasów. Pisarski warsztat niewątpliwie przyczynił się do sukcesu poradnika, bowiem konkretne informacje praktyczne zostały zamknięte w opowieści o potrzebie ciepła i bezpieczeństwa uniwersalnej dla wszystkich nacji. To ciepło w najprzyjemniejszej dla człowieka formie daje trzaskający ogień palących się polan. Zapach drewna, podobnie jak aromat świeżo upieczonego chleba, w pierwszym skojarzeniu przywołuje dom, bezpieczną przystań, zapewniającą schronienie. Sukces książki to także odzwierciedlenie tęsknoty współczesnego człowieka za bezpośrednim kontaktem z przyrodą, nie obarczonym pośpiechem i koniecznością wpasowania się w pędzący coraz szybciej zegar cywilizacji. To tęsknota za życiem upływającym w rytmie mijających pór roku, za ich odnawiającym się cyklem. To również pochwała przyjemności płynąca z namacalnych korzyści wynikających z prostych prac, ze sprawczości własnych rąk, mogących zapewnić przetrwanie i równocześnie satysfakcję. Dla współczesnego człowieka żyjącego w wirtualnym świecie, rządzonym przez technologię, nostalgia za prostym życiem ma dziś status luksusu, dobra dostępnego coraz częściej nielicznym wybrańcom. Tym zapewne można tłumaczyć wydawniczy sukces poradnika dla drwali. (mon) Filmowy seans z Puchalskim Po sukcesie wznowienia „Zielonej serii” Włodzimierza Puchalskiego Ośrodek Rozwojowo-Wdrożeniowy Lasów Państwowych w Bedoniu wydał książkę i płytę dvd poświęconą pierwszym filmom najwybitniejszego polskiego fotografika dzikiej przyrody. Wydawnictwo ma formę albumu opracowanego z ogromną starannością. W środku czytelnik znajdzie informacje biograficzne związane z postacią nestora polskiej fotografii przyrodniczej, skrócone kalendarium filmowe oraz historię powstania zamieszczonych na płycie dvd pierwszych sześciu filmów W. Puchalskiego z lat 1947–57. Niezaprzeczalną wartością publikacji są zdjęcia odkrywające kulisy powstawania filmów, tzw. werki. Dołączona do wydawnictwa płyta zawiera 6 filmów poddanych rekonstrukcji cyfrowej, w sumie 70 minut przyrodniczej wędrówki po Polsce, przybliżającej rodzime krajobrazy, które w większości należą do historii. Tylko jeden z prezentowanych filmów – „Łabędzie jezioro” – nie posiada w tle oprawy muzycznej; w tym obrazie tworzą ją dźwięki natury. To także pierwszy film wykonany na filmie kolorowym. Fotografie i filmy Włodzimierza Puchalskiego, mimo upływającego czasu i rozwoju technologii, wciąż pozostają wzorem i inspiracją dla fotografów dzikiej przyrody. Dla wielu z nich – szczególnie tych, którzy specjalizują się w fotografowaniu awifauny – metody, które stosował W. Puchalski, są wciąż aktualne. Nic lepszego od jego czasów nie wymyślono. Wydawnictwo „Puchalski. Pierwsze filmy Włodzimierza Puchalskiego” jest efektem współpracy ORWLP w Bedoniu i Wytwórni Filmów Oświatowych w Łodzi. Nad wznowieniem i cyfrową rekonstrukcją, podobnie jak w wcześniejszych wydawnictwach poświęconych Puchalskiemu, czuwał Tomasz Ogrodowczyk z Leśnego Studia Filmowego, który we wstępie do publikacji napisał, że piękno i prostota tych filmów są jak wędrówka w czasie do nieistniejących już miejsc i krajobrazów. (mon) leśna filatelistyka Rada do spraw trocin W 1958 roku utworzono w Norwegii jedyną w swoim rodzaju i na pozór dziwną organizację – Radę Palenia Trocinami! Powód tego przedsięwzięcia był prosty – tradycyjne ogrzewanie mieszkań drewnem stawało się, z różnych przyczyn, coraz mniej opłacalne. To z kolei powodowało spadek popytu na drewno, w następstwie czego zmniejszały się dochody właścicieli lasów. Ta wyjątkowa, nie tylko ze względu na efektowną i oryginalną nazwę, organizacja miała więc pomóc właścicielom lasów w ich pogarszającej się sytuacji materialnej. Jedną z form aktywności Rady było zachęcanie mieszkańców do zwiększenia zużycia drewna i trocin w ogrzewaniu domów. Niestety, działalność Rady okazała się mało skuteczna i dlatego rozwiązano ją w 1967 roku. Ten ciekawy epizod został opisany w książce pt. „Porąb i spal” norweskiego autora Larsa Myttinga. Szczególnie intensywna reklama 24 trybuna leśnika nr 3/2016 prasowa, plakatowa i telewizyjna, towarzysząca tej książce, może zaskakiwać. Czytelnik zainteresowany drewnem kupi ją z pewnością bez namawiania. Dla ludzi spoza branży informacje o rodzajach siekier, producentach pił spalinowych i piecyków albo sposobach układania sągów drewna – będą mało atrakcyjne, by nie powiedzieć – nużące. Warto jednak, podążając za autorem, zilustrować filatelistycznie tę publikację. Siekiery odnajdziemy na znaczkach lub całostkach wydanych przez administracje pocztowe m.in. Austrii, Portugali, Nigerii, Gabonu, a drewno opałowe pokazano na walorach pocztowych Argentyny, Szwajcarii, Norwegii, Iranu, Ugandy i wielu innych krajów. KRZYSZTOF TRAWIŃSKI Litery w polach z kółeczkami utworzą hasło – myśl Arystotelesa Onassisa (1906–1975), greckiego przedsiębiorcy, magnata transportu morskiego, jednego z najbogatszych ludzi swoich czasów. Hasło zaczyna się od słów: „GDYBY NIE BYŁO KOBIET…”. Wśród czytelników, którzy nadeślą całą jego treść na adres redakcji w terminie do 20 kwietnia 2016 r., rozlosujemy atrakcyjne nagrody książkowe. Hasło z numeru 1/2016 brzmiało: „Uśmiech jest bodaj najkrótszą drogą do drugiego człowieka”. Nagrody wylosowali: Katarzyna Borek (Lutowiska), Maria Michalik (Częstochowa), Piotr Wąsala (Lisów). wielkanocne - w br. w marcu 14 park w miniaturze coś na dziurę preparat na szkodniki owadzie pobierany od dochodu kuchenny robot 24 15 32 śmieszna scenka coś do zelowania 33 28 25 „podkręci” smak zimnych nóżek dziedzic nazwiska na statku to mesa odkładane przez pług przyprawa do ciast 1 20 partner Barbie domek dla roju Redakcja: 7 dr JACEK DEREK (redaktor naczelny), obskurne lokum druga potęga liczby jednostka napromieniowania 12 100 ich w ha stolica Ghany zjazd cen Stała współpraca: 2 czarnoksiężnik najwyższy w Gorcach królestwo Odyseusza ostry w szpitalu boży posłaniec 6 Nakład: 3600 egz. Cena: 14,18 zł (w tym VAT 5%) 5,00 zł (w tymVAT 5%) dla odbiorców spoza RDLP Katowice Adres Redakcji: 40-543 Katowice ul. św. Huberta 43/45, tel./fax: 32 609 45 15, 14, 16, 32 251 72 51 (centr.) wew. 692 trybuna@katowice.lasy.gov.pl www.katowice.lasy.gov.pl 17 antonim forte 11 34 Wydawca: Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Katowicach, 40-543 Katowice ul. św. Huberta 43/45 tel. 32 251 72 51. 29 spiekota solidna belka 36 16 salutuje bosmanowi wymienił żebro na żonę 21 lisi „tren” byk bez rogów tkanina na bandaże 23 stara łajba poeta, wieszcz bajecznie bogaty Rada Programowa pod przewodnictwem KRZYSZTOFA CHOJECKIego (RDLP K-ce – public relations) sierpowy w boksie 13 37 A. JAMROZIK, M. PLAZA, T. RZECZYCKI, A. SAWICKI, K. TRAWIŃSKI, T. ZARYCHTA 35 krwawa wśród drinków 8 Fot.: M. MATL MAGDALENA GRAJNER (sekretariat) 22 31 obszar wodny 38 MONIKA MATL, ANNA TARKOWSKA (dziennikarze) ponadczasowy hit klockowy 18 wół wykaz z ruz Tybetu bryczkami w niej sma- perli się żysz frytki na trawie 61. rok wydawniczy karteczka papieru bite po występie do depilacji brwi wypalana z gliny 19 kasjer w ścianie fizyk od licznika Nr 3 / 532 9 4 wyskoczyła z głowy Zeusa Nr indeksu 379484 Miesięcznik leśników i miłośników lasu dopinano ją do buta jeźdźca 26 buraczki na ostro niezdolna do pracy 5 np. Agnieszka Rylik nie każdy lata potrzebne, gdy coś jest zbyt długie olej z nasion rącznika 3 Druk: BIMART, 58-304 Wałbrzych, ul. Dąbrowskiego 9A, 27 ptasia zbiórka 10 Zamówienia na prenumeratę, ogłoszenia i reklamy przyjmu je sekretariat redakcji: 30 tel. 32 609 45 15 © copyright by RDLP Katowice, 2016 Pierwiosnek (Primula) – roślin wcześniej kwitnących od pierwiosnków jest wiele, ale chyba żadna nie może się pochwalić taką feerią barw. Znanych jest około 600 odmian, z czego 100 pochodzi z Europy. W naszych ogrodach pierwiosnki zwiastują wiosnę już od XVI w. Jednak zanim stały się ogrodową klasyką, wykorzystywano je do celów leczniczych. Zawierają sporo witaminy C i saponiny stosowane jako środki wykrztuśne, moczopędne i wzmagające przemianę materii. Ze zdrowotnych walorów pierwiosnków możemy korzystać również w kuchni, dodając młode liście, kwiaty czy pędy do zup lub sałatek. Wino z tego ziela podobno pozytywnie wpływa na krążenie krwi. Ludowa nazwa pierwiosnków to „kluczyki”, czasem dodawano do niej jeszcze „św. Jana” lub „św. Piotra”. Wiosną ich kwiaty jak kluczyki otwierają słoneczne niebo, które po ponurej zimie wydaje się być rajem. Nic więc dziwnego, że wierzono w ich magiczną moc. Kwiaty pierwiosnka przypięte do sukni lub wplecione we włosy młodej dziewczyny działają na serce jej wybranka. A jak panna użyła wcześniej upiększającego kosmetyku z płatków pierwiosnka, rychłe zamążpójście było gwarantowane. GDYBY NIE BYŁO KOBIET... Tytuł indeksowany przez LIBREX-AGRO rozmaitości Krzyżówka z pierwiosnkiem Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych, oraz zastrze ga sobie prawo skracania, opra cowania redakcyjnego tekstów i zmiany tytułów. Nie odpowia da za treść zamieszczanych re klam i ogłoszeń. 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 23 24 25 26 27 Zdjęcie na okładce: 12 JANUSZ MOCZULSKI Nadleśnictwo Wisła 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 28 trybuna leśnika nr 3/2016 25 wielkanocne menu Od jaja do galaktyki Mimo trwającego wieki dyskursu wśród uczonych i filozofów, pytanie „co było pierwsze: jajko czy kura?”, pozostaje bez odpowiedzi. Jeśli jednak popatrzymy na ten odwieczny dylemat z perspektywy historii kulinariów, odpowiedź wydaje się prosta. Otóż, jak twierdzi Maguelonne ToussaintSamat w swojej „Historii naturalnej i moralnej jedzenia”, zdecydowanie jajko było pierwsze. Fot.: A. TARKOWSKA Dowód na to twierdzenie jest prosty. Kury pojawiły się na greckich i rzymskich podwórkach dopiero w V w. p.n.e. i spotkały tam udomowione wcześniej kaczki, gęsi oraz perliczki. Ptaki te hodowano jednak ze względu na mięso, ich jaja stanowiły kulinarne tabu w sensie ekonomicznym, uzasadnione logicznym wywodem Arystotelesa: „Jeśli w kurze jest jajko, to w jajku jest kura”. Przyjemność płynąca ze zjedzenia jaja kaczego lub gęsiego pozbawiała w przyszłości rodzinę solidnego, znacznie większego posiłku. Dopiero hodowla kur i ich płodność pozwoliła na stałe włączenie jaj do ludzkiego jadłospisu. I wtedy zaczęło się na dobre… Do rzymskiej kuchni jaja kurze wtargnęły wraz z Apicjuszem, twórcą słynnego deseru crème renversee, czyli mleka z miodem i ubitymi jajami, gotowanego na małym ogniu w glinianej misie. Horacy wierzył w przesądy związane z kształtem jajek i barwą skorupki. Wielki poeta i satyryk zdecydowanie preferował jajka o wydłużonym kształcie przekonując sobie współczesnych, że mają bielsze białko i męskie żółtko. Co ciekawe, współczesny smakosz bardziej ceni jajka o ciemnej, brązowej skorupce, a na płeć żółtka w ogóle nie zwraca uwagi. Prawda zaś jest taka, że żadna z tych cech na smak jajka nie ma najmniejszego wpływu. To z czasów rzymskich wywodzi się słynna sentencja ab ovo ad mala, czyli od jajek do jabłek. Od podania jaj zaczynała się bowiem każda wykwintna uczta w rzymskim domu, a kończyło ją podanie jabłek. Galaktyka Sadzone Jajko znajduje się w gwiazdozbiorze Pegaza w odległości 70 mln lat świetlnych od Ziemi. Została odkryta w 1784 przez Williama Herschela. Tak wygląda widziana przez Kosmiczny Teleskop Hubble`a. W czasach nowożytnych jajka były już powszechnie używane w kuchni, co prawda w czasach Karola Wielkiego w czasie Wielkiego Postu traktowano je jak produkt zwierzęcy, na równi z wyłączonymi z jadłospisu serami i mięsem, ale w pozostałe dni roku gościły zarówno na stołach możnych, jak i biedoty. Bardzo długo jajko było uważane z produkt wyjątkowo bezpieczny. W czasach, gdy trucizny były popularnym narzędziem pozbywania się rywali, zatrucie surowego jajka było niemożliwe, przynajmniej do czasu wynalezienia igły i strzykawki. To właśnie surowe jaja przemycane przez pobożnego zakonnika Lauro Bossi`ego w 1501 r. uratowały życie Katarzynie Sforza, będącej w niewoli rodziny Borgiów i skazanej na ścisły post. Dzięki kilku jajkom tygodniowo, babka Marii Medycejskiej wytrzymała głodówkę, do czasu, aż z niewoli uratowali ją Francuzi. Tradycja jaj wielkanocnych, jak wiele innych obyczajów ludowych, odnosi się do uniwersalnych wartości, jak odrodzenie, powtarzalność cyklu życia i śmierci. Próżno w niej upatrywać jednak pozostałości ze starożytnych obyczajów greckich, rzymskich, celtyckich, czy germańskich. Tradycja zdobienia jaj jest stosunkowo młoda. Pierwsza wzmianka o obdarowywaniu się zdobionymi jajami pochodzi dopiero z XVI wieku z Alzacji. Jeszcze później datowane są wzmianki o tradycji, według której ozdobione pisanki przynosi zajączek, niektóre gatunki ptaków i lisy. Jajka są też symbolem wielu tradycyjnych zabaw, których jedynym przesłaniem jest wywoływanie radości. Wśród nich prym wiedzie walka na jajka, która dziś z zabawą ma niewiele wspólnego, manifestuje raczej społeczne niezadowolenie i brak aprobaty dla czyiś działań. Początki tego zachowania sięgają aż do późnego średniowiecza. W tym okresie w Chester w Wielkiej Brytanii w tamtejszej katedrze biskup i dziekan zaopatrywali się przed wielkanocną mszą w spory zapas jajek, którymi w określonych momentach ceremonii bombardowali chórzystów, również uzbrojonych w podobną amunicję. Po mszy wszyscy szli się umyć i zgodnie siadali do świątecznego stołu, a menu otwierały oczywiście potrawy w jaj. Fascynacja człowieka jajkiem nie ogranicza się do kulinariów i kultury, znajduje odzwierciedlenie w wielu pozornie bardzo odległych dziedzinach życia, m.in. w astronomii. Naukowcy zainspirowani jego kształtem, właściwościami i składem chemicznym, „jajecznymi” nazwami obdarzyli dwie mgławice i jedną galaktykę. I tak gdzieś w przestrzeni kosmicznej mamy Galaktykę Jajko Sadzone ze względu na kształt, mgławice: Jajko ze względu na właściwości i Zepsute Jajko, w której uczeni odkryli bardzo duże ilości siarki, wchodzącej w skład siarko-wodoru odpowiedzialnego za charakterystyczny, intensywny zapach zepsutych jaj. MONIKA MATL 26 trybuna leśnika nr 3/2016 W Ośrodku Edukacji Ekologicznej Nadleśnictwa Janów Lubelski odbyły się Międzynarodowe XXIV Szachowe Mistrzostwa Leśników o Puchar Przewodniczącego Związku Leśników Polskich w RP. W turniejowych zmaganiach, trwających od 25 do 28 lutego, wzięło udział 49 szachistów i 17 drużyn z różnych części Polski. Honorowy patronat nad mistrzostwami objął dyrektor generalny Lasów Państwowych. W tym roku ich współorganizatorem, oprócz ZLP, była Regionalna Dyrekcja LP w Lublinie oraz Nadleśnictwo Janów Lubelski. Mistrzostwa zostały rozegrane systemem szwajcarskim z klasyfikacją indywidualną i drużynową. Wzięli w nich także udział zaprzyjaźnieni leśnicy – szachiści z Węgier. – W opinii sędziego i samych zawodników poziom tegorocznych mistrzostw był wysoki, trudno było przebić się z dobrym wynikiem – podkreślał Urban Kolman z Oddziału Lubelskiego ZLP. – W zawodach uczestniczyli także byli pracownicy Lasów Państwowych, jak też przedstawiciele jednostek ściśle współpracujących z LP. W klasyfikacji indywidualnej zwycięzcą turnieju szachów błyskawicznych został Dariusz Rymaszewski z Nadleśnictwa Lwówek Śląski. W zmaganiach drużynowych zwyciężyła drużyna z RDLP we Wrocławiu. Wręczone zostały także nagrody – ufundowane przez zespół sędziowski – zawodnikom, którzy w sposób szczególny wyróżnili się w czasie mistrzostw. Zawodnikami fair play zostali: Robert Muła, Piotr Dziadoń, Tomasz Findysz, Sebastian Rodkiewicz. Najsympatyczniejszymi uczestnikami mistrzostw zostali: Marek Dziurzyński, Piotr Motyl i Stanisław Matacz. Janusz Santora i Andrzej Kania byli najstarszymi zawodnikami szachowych zmagań. Wśród kobiet wyróżniono Fot.: arch. ZLP w RP (2) Uczestnicy Międzynarodowych XXIV Mistrzostw Szachowych Leśników. Krzysztof Janeczko, zastępca dyrektora generalnego LP wręcza Puchar Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych za zajęcie I miejsca w klasyfikacji drużynowej. na sportowo Międzynarodowe Xxiv Szachowe Mistrzostwa Leśników Martę Michalską-Konik. Dodatkowo zostali uhonorowani: Bronisław Sasin, Mandor Papp, Józef Nemeth oraz Imre Sipos. W trakcie uroczystego podsumowania zawodów Krzysztof Janeczko, zastępca Dyrektora Generalnego LP, wręczył zwycięskiej drużynie puchar ufundowany przez dyrektora generalnego LP. Ponadto nagrody rzeczowe wręczali także: Henryk Rążewski, nadleśniczy Nadleśnictwa Janów Lubelski, B. Sasin, przewodniczący Związku Leśników Polskich w RP, a także U. Kolman, przewodniczący ZLP Okręgu Lubelskiego. Jubileuszowe XXV szachowe mistrzostwa leśników odbędą się w przyszłym roku na przełomie lutego i marca w Krynicy Zdroju. MAŁGORZATA KOŁODZIEJCZYK Klasyfikacja indywidualna 1. 2. 3. 4. 5. 6. Dariusz Rymaszewski, Nadleśnictwo Lwówek Śląski Nandor Papp, Węgry Piotr Dziadoń, Nadleśnictwo Srokowo Andrzej Kania, Nadleśnictwo Zwoleń Janusz Santura, Nadleśnictwo Katowice Ignacy Truszkowski, Nadleśnictwo Damnica Klasyfikacja drużynowa 1. RDLP Wrocław 2. Węgry 3. RDLP Olsztyn 4. Nadleśnictwo Grodziec 5. RDLP Szczecinek 6. RDLP Szczecin – TL Lesko 7. RDLP Łódź 8. RDLP Lublin 9. RDLP Toruń 10. RDLP Zielona Góra 11. RDLP Gdańsk 12. RDLP Wrocław 2 13. RDLP Radom 14. Białystok 15. Scyzory 16. RDLP Warszawa 17. RDLP Krosno trybuna leśnika nr 3/2016 27