nowo¿ytna nauka i wiedza wed ug kartezjusza

Transkrypt

nowo¿ytna nauka i wiedza wed ug kartezjusza
Krzysztof ’azarski
NOWO¿YTNA NAUKA I WIEDZA
WED’UG KARTEZJUSZA
A jeĂli piszÚ po francusku, jÚzykiem mojego kraju, raczej niĝ po
ïacinie, który jest jÚzykiem moich nauczycieli, to dlatego, iĝ mam
nadzieje, ĝe ci, którzy posïugujÈ siÚ tylko swoim naturalnym
ibniezmÈconym rozumem, lepiej zdoïajÈ osÈdziÊ moje mniemania niĝ ci, którzy wierzÈ jeno staroĝytnym ksiÚgom1.
Kartezjusz czÚsto jest nazywany ojcem nowoĝytnego racjonalizmu,
abnawet, ogólnie, nowoĝytnej filozofii. Wraz z nim klasyczna i Ăredniowieczna filozofia zostaje zepchniÚta do defensywy, i powoli zaczyna byÊ usuwana
z gïównego nurtu myĂli filozoficznej. ChoÊ nie byï on jedynym wiodÈcym
przedstawicielem nowoĝytnej filozofii i nauki, który zainicjowaï ten proces
– wystarczy wspomnieÊ wspóïczesnych mu Francisa Bacona (1561–1626)
ib Galileo Galilei (1564–1642) – byï z pewnoĂciÈ tym wïaĂnie, który wyïoĝyï
swoje poglÈdy zbnajwiÚkszÈ prostotÈ i darem przekonywania, a jednoczeĂnie
zaprezentowaï je jako kompletny system. Jego wydana w 1637 r. Rozprawa
o metodzie (Discours de la methode) nie zachwyciïa Ărodowisk akademickich,
za to oddziaïywaïa z niezwykïÈ siïÈ na ówczesne elity, w tym na wpïywowe
wbsalonach kobiety2. Co byïo siïÈ i oryginalnoĂciÈ tej rozprawy, ĝe ujÚïa ona
tak wspóïczesnych jej, jak i potomnych? JakÈ nowÈ koncepcjÚ nauki i zdoby1
2
Kartezjusz, Rozprawa o metodzie, przekïad T. ¿eleñskiego-Boya, Kraków, 1952, s. 99.
Por.: A. Kenny (red.), The Oxford Illustrated History of Western Philosophy, Oxford
1997, s. 109; F.E. Sutcliffe, Introduction, [w:] Descartes, Discourse on Method and the
Meditations, London 1968, s. 12–13. Z drugiej strony Rozprawa o metodzie bestsellerem nie byïa, przynajmniej za ĝycia autora. Z 500 egzemplarzy pierwszego wydania,
Kartezjusz otrzymaï 200 kopii „autorskich”, a pozostaïe 300 przeznaczono na sprzedaĝ,
których nakïad nie wyczerpaï siÚ do jego Ămierci. F.E. Sutcliffe, Introduction, op. cit.,
s.b14. Rozprawa obmetodzie wzbudziïa kontrowersje od momentu publikacji, wywoïujÈc
protesty nie tylko Ărodowisk scholastycznych, ale równieĝ zwolenników „nowej nauki”.
193
Nowoĝytna nauka i wiedza wedïug Kartezjusza
wania wiedzy zaprezentowaï w tej rozprawie Kartezjusz? Na czym polegaïo jej
nowatorstwo? Czy argumenty i racje Kartezjusza mogÈ jeszcze przemawiaÊ do
nas, w przeszïo trzy i póï wieku póěniej? Czy teĝ tajemnicÈ skutecznoĂci jego
oddziaïywania byïo jedynie umiejÚtne wykorzystanie ducha epoki i zrÚczna
retoryka skierowana do amatorów filozofii raczej niĝ specjalistów?
*
Czïowiek chce wiedzieÊ, powiada Arystoteles w zdaniu otwierajÈcym
MetafizykÚ. Pragniemy wiedzieÊ, jaki jest Ăwiat oraz znaÊ nasze w nim miejsce3. Pytania te sÈ nazywane zwykle fundamentalnymi, gdyĝ od zawsze towarzyszyïy czïowiekowi. To one zrodziïy filozofiÚ, która szuka odpowiedzi nie
za pomocÈ religii, ale tych instrumentów poznania, które sÈ przyrodzone
czïowiekowi – zmysïów i rozumu. Pytania o Ăwiat i nas samych prowadzÈ do
pytañ o poczÈtek – o arche, principium, zasadÚ. SÈ to juĝ pytania metafizyczne. Pragniemy wiedzieÊ nie tylko, kim jesteĂmy i jaki jest Ăwiat, ale chcemy
poznaÊ teĝ ich (pra)przyczynÚ oraz cel. SkÈd wziÚliĂmy siÚ, my i Ăwiat, oraz
dokÈd zmierzamy? To zaĂ, jak powiada Jan Paweï II w swej encyklice Fides at
Ratio, prowadzi ostatecznie do pytañ o absolut4. Zagadnienia te znajdowaïy
siÚ przez dwa tysiÈce lat w centrum uwagi filozofii, zarówno staroĝytnej, jak
i Ăredniowiecznej. Radykalna zmiana nastÈpiïa dopiero w czasach wczesnonowoĝytnych.
Pytania metafizyczne nigdy nie prowadzÈ do jednoznacznych odpowiedzi.
Podczas gdy nauki ĂciĂle oraz przyrodnicze poznajÈ swoje zasady i kumulujÈ
wiedzÚ, metafizyka, jako dyscyplina spekulatywna, zdaje siÚ dreptaÊ wciÈĝ
wbtym samym miejscu, w póěnym Ăredniowieczu pogrÈĝajÈc siÚ w coraz bardziej sterylnych i abstrakcyjnych dysputach. MajÈca swe ěródïo w rewolucji naukowej, filozofia nowoĝytna jest buntem wobec takiego stanu rzeczy,
a zwïaszcza wobec dominacji zagadnieñ metafizycznych w nauce. Bacon
odrzuciï je caïkowicie. Prawdziwa nauka to poznanie empiryczne oparte na
doĂwiadczeniu i indukcyjnym rozumowaniu, wiodÈce od szczegóïu do ogóïu.
Celem nauki jest wiÚc poznanie porzÈdku naturalnego oraz panowanie nad
nim. Kartezjusz zaatakuje tradycyjnÈ metafizykÚ z innego bieguna: poznania
racjonalnego, które ma prowadziÊ do wiedzy pewnej i niezachwianej (certaine
et indubitable), a nie do nieweryfikowalnych spekulacji.
3
4
W tïumaczeniu T. ¿eleěnika Metafizyki Arystotelesa (Lublin 1986) zdanie to brzmi
„Wszystkim ludziom wrodzone jest pragnienie poznania”.
Por. Jan Paweï II, Fides et Ratio, 27, [w:] Encykliki Ojca ¥wiÚtego Jana Pawïa II, Kraków
1999, vol. II, s. 850.
KRZYSZTOF ’AZARSKI
194
Postawa buntu wobec Ăredniowiecznego dziedzictwa jest dzieckiem renesansu. Z postawÈ tÈ ĂciĂle ïÈczy siÚ indywidualizm, który – jak zauwaĝyï Alexis
de Tocqueville – jest dzieckiem reformacji:
W XVI w. twórcy reformacji podporzÈdkowujÈ indywidualnemu rozumowi niektóre
dogmaty dawnej wiary, ale w dalszym ciÈgu jest niedopuszczalna dyskusja nad pozostaïymi.
W XVII w. Bacon w dziedzinie nauk przyrodniczych, Kartezjusz zaĂ w dziedzinie ĂciĂlej
filozofii znoszÈ zastane formuïy, niszczÈ siïÚ tradycji i obalajÈ autorytet scholastycznych
szkóï. UogólniajÈc tÚ metodÚ, filozofowie XVIII w. poddajÈ przedmiot wszystkich wierzeñ
indywidualnemu osÈdowi kaĝdego czïowieka. Któĝ nie zauwaĝy, ĝe Luter, Kartezjusz
ibWolter posïuĝyli siÚ tÈ samÈ metodÈ i ĝe róĝni ich wyïÈcznie to, jak szeroki zalecali czyniÊ
z niej uĝytek5.
JeĂli bunt we wczesnonowoĝytnej filozofii jest owocem renesansu, abindywidualizm dzieckiem reformacji, niezwykïa pewnoĂÊ siebie, która cechowaïa reprezentantów „nowej nauki”, wydaje siÚ byÊ ich oryginalnym wkïadem
wbrozwój filozofii (Burke nazwie to póěniej arogancjÈ). Juĝ Bacon ma wybujaïe ego i proponuje caïkowicie nowe podejĂcie do nauk naturalnych. Kartezjusz
wznosi wiarÚ w potÚgÚ ludzkiego rozumu (ĂciĂle mówiÈc, swego wïasnego
rozumu) na wyĝyny dotÈd niespotykane: caïoĂÊ dorobku wczeĂniejszych pokoleñ zostaje zakwestionowana, a na jej miejsce pojawia siÚ nowa nauka, majÈca
prowadziÊ do peïnego poznania Ăwiata i zapanowania nad nim. Przekonany
swej unikalnoĂci, Kartezjusz nie wie jeszcze, ĝe znajdzie godnych siebie naĂladowców, dïugÈ seriÚ myĂlicieli – twórców systemów – z których kaĝdy bÚdzie
przekonany, ĝe w zasadniczy sposób zmienia filozofiÚ.
*
René Descartes (ïac. Cartesius, a po polsku Kartezjusz), urodziï siÚ
wb1596br. w miasteczku La Haye (dziĂ noszÈcym nazwÚ Descartes) niedaleko
Tours, wb rodzinie, która wïaĂnie nabyïa szlachectwo poprzez kupno urzÚdu
(tak zwane szlachectwo sukni)6. Gdy miaï dziesiÚÊ lat rozpoczÈï naukÚ wbjezuickim collegium poïoĝonym w nieodlegïym La Flèche. Collegium miaïo tradycyjny program oparty na studiach antycznej klasyki i scholastycznej metafizyki,
zaĂ nauki ĂciĂle traktowaïo jako nauki praktyczne, pomocne np. w budowie
5
6
A. de Tocqueville, O Demokracji w Ameryce, tïum. M. Król, Warszawa 1976, s. 272–273.
Por. A. Flew, An Introduction to Western Philosophy, London 1995, s. 275, 283.
Szkic biografii Kartezjusza zaczerpniÚty z: F.E. Sutcliffe, Introduction, op. cit., s. 7–14;
A. Kenny (red.), The Oxford Illustrated History…, op. cit., s. 110, 126–127; B.F.bFinkel,
Biography. René Descartes, „American Mathematical Monthly”, 1898, vol. 5, nr 8/9, s.
191–195.
Nowoĝytna nauka i wiedza wedïug Kartezjusza
195
fortyfikacji. Kartezjusz spÚdziï tam osiem lat, wysoko oceniajÈc poziom swej
szkoïy i uczelni, nawet jeĂli krytykowaï rodzaj wiedzy, jaki tam nabyï. Mimo
fascynacji matematykÈ, dalsze studia kontynuowaï na prawie, zdobywajÈc
dyplom prawniczy w 1616 r. na uniwersytecie w Poitiers. Po skoñczeniu nauki
zaciÈgnÈï siÚ do armii (1617 r.), zajmujÈc siÚ jednak bardziej samodzielnymi
studiami matematycznymi niĝ wojaczkÈ. Walki religijne rozpoczynajÈce wojnÚ
trzydziestoletniÈ (1618–1648) najwyraěniej nie pociÈgaïy Kartezjusza, toteĝ
wb1621br. zrezygnowaï ze sïuĝby i przeniósï siÚ do Holandii, gdzie – oprócz
ostatnich miesiÈcy – spÚdziï resztÚ ĝycia.
W swoich czasach Kartezjusz uchodziï przede wszystkim za matematyka,
a szerzej uczonego nauk Ăcisïych, dokonujÈc w nich wielu waĝnych odkryÊ.
Uwaĝany byï za twórcÚ geometrii analitycznej, prekursora badañ prowadzÈcych do powstania rachunku róĝniczkowego i caïkowego oraz odkrywcÚ zasad
zaïamania Ăwiatïa7. Do czterdziestego roku ĝycia nie opublikowaï jednak
ĝadnego ze swych dzieï, a matematycznym geniuszem byï tylko wĂród przyjacióï i znajomych. JednÈ z pierwszych prac, którÈ napisaï, ale nie opublikowaï,
byïy Regulae ad directionem ingenii (Zasady kierowania umysïem, 1628). Przez
nastÚpne piÚÊ lat przygotowywaï dzieïo, które opierajÈc siÚ na ówczesnej wiedzy, a zwïaszcza na nowej teorii mechaniki nieba Galileusza, miaïo zastÈpiÊ
SumÚ teologicznÈ Ăw. Tomasza. Dzieïo gotowe byïo juĝ w 1633 r., ale Kartezjusz, jak zawsze ostroĝny, nie zdecydowaï siÚ na jego publikacjÚ po tym, gdy
dowiedziaï siÚ o potÚpieniu Galileusza przez InkwizycjÚ. Le Monde (¥wiat)
ukazaï siÚ dopiero po jego Ămierci (1664 r.). NastÚpnym waĝnym dzieïem
filozoficznym byïy Meditationes de Prima Philosophia (Medytacje o filozofii
pierwszej, 1641), które miaïy wykazaÊ, ĝe jego metafizyka osiÈgnÚïa pewnoĂÊ
matematyki, a zatem jest wyĝsza niĝ scholastyka8. Kolejne prace to Principia
Philosophiae (Zasady filozofii, 1644), w duĝej mierze powtarzajÈce metafizykÚ
Medytacji, ale uzupeïnione o opis struktury wszechĂwiata i relacji ciaïa do
ducha. Ostatnim dzieïem byïa rozprawa zatytuïowana Les passions de l’âme
(NamiÚtnoĂci duszy, 1649), powstaïa jako rezultat korespondencji zb ksiÚĝniczkÈ ElĝbietÈ, córkÈ elektora Palatynatu i siostrzenicÈ Karola I Stuarta.
W 1649 r. Kartezjusz dostaje zaproszenie do przybycia na dwór królowej
szwedzkiej Krystyny Wazówny (p. 1632–1654). Sïawa Rozprawy o metodzie
7
8
Zainteresowania i odkrycia Kartezjusza w matematyce, fizyce, optyce i mechanice
obejmujÈ znacznie szerszy zakres niĝ tu wspomniany. Por. hasïo „Descartes René” w:
Encyklopedia PWN, http://encyklopedia.pwn.pl/index.php?module=haslo&id=3891981
[dostÚp 4.III.2013].
A. Kenny (red.), The Oxford Illustrated History…, op. cit., s. 110; F.E. Sutcliffe, Introduction, op. cit., s. 10.
KRZYSZTOF ’AZARSKI
196
byïa juĝ tak duĝa, ĝe sawantka na tronie chciaïa jÈ lepiej poznaÊ z ust samego
jej twórcy. Kartezjusz, przyzwyczajony do niezaleĝnoĂci, wahaï siÚ. Daï siÚ
jednak skusiÊ perspektywÈ wysokich zarobków, gdyĝ – jak zwierzaï siÚ w liĂcie
do przyjaciela – kilka lat badañ oraz dostateczne Ărodki na przeprowadzanie eksperymentów pozwolÈ mu odkryÊ nierozwiÈzane problemy fizjologii
ib znaleěÊ lekarstwo na wszystkie choroby9. Jak widaÊ, on sam byï ĂwiÚcie
przekonany o cudownej skutecznoĂci swej metody. Lekcje z królowÈ okazaïy
siÚ jednak katastrofÈ. Musiaï je zaczynaÊ o piÈtej rano w zimnym, ěle ogrzanym païacu. Ze zgrozÈ odkryï teĝ, ĝe królowa codziennie studiuje grekÚ, czyli
traci czas na zajÚcie nie dajÈce ĝadnych namacalnych korzyĂci. Od dzieciñstwa
nawykïy do póěnego wstawania i cieplejszego klimatu, Kartezjusz wytrzymaï
niedogodnoĂci ĝycia w Szwecji tylko przez póï roku; w lutym 1650 r. zapalenie
pïuc zakoñczyïo jego ziemskÈ drogÚ. Co za zaskakujÈcy koniec! I co za strata
dla ludzkoĂci wciÈĝ cierpiÈcej na nieuleczalne choroby.
*
Rozprawa o metodzie to jeden z najsïynniejszych tekstów napisanych po
francusku, bÚdÈcy jednoczeĂnie symbolem francuskiej klarownoĂci, lekkoĂci
ib ironii. Jest to dzieïo zaskakujÈce, zarówno swojÈ strukturÈ, jak ib treĂciÈ.
Zacznijmy od struktury. W oryginalnym wydaniu Rozprawa stanowiïa wstÚp
do trzech prac – o zaïamaniu Ăwiatïa, geometrii i mechanice nieba (ale zatytuïowana Meteorologia) – które byïy rozdziaïami niepublikowanego LebMonde.
Prace te miaïy rzekomo ilustrowaÊ praktycznÈ stronÚ zastosowania „metody” Kartezjusza, a faktycznie byïy próbÈ sprawdzenia reakcji wïadz na jego
„nowÈ naukÚ”. Rozprawa charakteryzuje siÚ dziwacznÈ i niejasnÈ budowÈ.
Rozdziaïb I zawiera autobiografiÚ Kartezjusza oraz przerobionÈ wersjÚ jego
niepublikowanych Zasad kierowania umysïem10. Rozdziaï II wprowadza nas
do jego metody, natomiast rozdziaï III jej nie rozwija, ale niespodziewanie
skupia siÚ na zasadach etycznych, którymi kieruje siÚ autor. Prawdopodobnie
powstaï on najpóěniej i miaï sïuĝyÊ jako tarcza przeciwko przeĂladowaniom
ze strony wïadz. Rozdziaï IV powraca do wÈtku przerwanego w rozdziale II.
Zawiera on sïynnÈ zasadÚ cogito, oraz jej konsekwencje, czyli jest wstÚpem
do kartezjañskiej metafizyki. Rozdziaï V jest streszczeniem niektórych poglÈdów zaprezentowanych w Le Monde, dotyczÈcych kosmosu i funkcjonowania
9
10
A. Kenny (red.), The Oxford Illustrated History…, op. cit., s. 127.
D. Garber, Descartes and Method in 1637, „PSA: Proceedings of the Biennial Meeting
of the Philosophy of Science Association”, 1988, vol. 2, s. 226–227; F.E. Sutcliffe,
Introduction, op. cit., s. 9, 12.
Nowoĝytna nauka i wiedza wedïug Kartezjusza
197
ludzkiego ciaïa, ale z samÈ „metodÈ” majÈcy niewiele wspólnego. Wreszcie
rozdziaïb VI, podejmujÈcy ponownie tematykÚ metody, jest tekstem, który
pierwotnie byï wstÚpem do pracy o geometrii11. Rozprawa o metodzie choÊ
napisana wartkim i czytelnym jÚzykiem, zbija z tropu, zaskakuje ibpozostawia
czytelnika bez klucza co do przekazu caïoĂci. Czyĝby jego cogito ibcztery proste
zasady badania rzeczywistoĂci w rozdziale II byïy tÈ jego sïawnÈ „metodÈ”?12
TÈ, która miaïa doprowadziÊ do szybkiego poznania tajemnic Ăwiata? Przyjrzyjmy siÚ zatem dokïadnie tekstowi Rozprawy i zobaczmy, co tak naprawdÚ
da siÚ wywnioskowaÊ z jej treĂci.
Kartezjusz otwiera swoje dzieïo zaskakujÈcym, choÊ niewÈtpliwie pochlebnym dla zwykïych Ămiertelników, stwierdzeniem:
RozsÈdek jest to rzecz ze wszystkich na Ăwiecie najlepiej rozdzielona, kaĝdy bowiem sÈdzi,
ĝe jest w niÈ dobrze zaopatrzony, iĝ nawet ci, których we wszystkim innym najtrudniej jest
zadowoliÊ, nie zwykli pragnÈÊ go wiÚcej niěli posiadajÈ. Nie jest prawdopodobne, aby siÚ
wszyscy mylili co do tego; raczej Ăwiadczy to, iĝ zdolnoĂÊ dobrego sÈdzenia i rozróĝniania
prawdy od faïszu, co nazywamy wïaĂnie rozsÈdkiem lub rozumem, jest z natury równa
ubwszystkich ludzi. Tak wiÚc rozbieĝnoĂÊ mniemañ nie pochodzi stÈd, aby jedni byli roztropniejsi od drugich, ale jedynie stÈd, iĝ prowadzimy myĂli nasze rozmaitymi drogami
ibnie rozwaĝamy tych samych rzeczy13.
PomijajÈc lekki sarkazm w pierwszym zdaniu, moĝna by rzec, ĝe w akapicie tym Kartezjusz piecze dwie pieczenie na jednym ogniu: z jednej strony
schlebia czytelnikowi i zdobywa jego sympatiÚ, przekonujÈc go, ĝe posiada
rozsÈdek, czy rozum, nie gorszy od nikogo innego, a z drugiej juĝ wskazuje
na podstawowy cel swej Rozprawy. Róĝnice w postrzeganiu rzeczywistoĂci
ib sÈdach wynikajÈ ze stosowania niewïaĂciwych metod lub nieporozumieñ,
abnie z tego, ĝe niektórzy ludzie majÈ wiÚcej rozsÈdku (lub rozumu). WartoĂÊ
logiczna cytowanego tekstu jest wÈtpliwa i byïaby na pewno zakwestionowana w Ărodowisku akademickim, natomiast przeciÚtnego czytelnika ujmowaïa
iboczarowywaïa14. W ten sposób dowiadujemy siÚ, dlaczego Kartezjusz, abpóěniej i jego nastÚpcy, kierowali swe dzieïa do szerszego krÚgu czytelników,
11
12
13
14
F.E. Sutcliffe, Introduction, op. cit., s. 11–12, 15–16; A. Flew, An Introduction…,
op.bcit., s. 275–276.
Por. D. Garber, Descartes and Method in 1637, op. cit., s. 225, 228. Garber argumentuje, ĝe Kartezjusz sam lekcewaĝyï swojÈ „metodÚ”, a w kaĝdym razie nie zaznaczaï
wbinnych dzieïach jej stosowania.
Kartezjusz, Rozprawa…, op. cit., s. 20.
A. Kenny (red.), The Oxford Illustrated History…, op. cit., s. 107–109.
198
KRZYSZTOF ’AZARSKI
abnie Ărodowiska uczonych, oraz dlaczego przedkïadali jÚzyki narodowe nad
uczonÈ ïacinÚ.
Wraĝenie schlebiania czytelnikowi nieĂwiadomemu tych – jak dziĂ powiedzielibyĂmy – promocyjnych zabiegów pogïÚbia siÚ, gdy w nastÚpnych zdaniach
autor przyznaje, ĝe on sam posiada umysï nie doskonalszy niĝ ogóï, abnawet,
ĝe zazdroĂci niektórym ludziom bystroĂci ich umysïu, oraz gdy potwierdza, ĝe
bïÚdy w poznaniu rozumowym nie mogÈ dotyczyÊ istoty (w oryginale forme),
a tylko „cech przypadkowych”. DwuznacznoĂÊ ostatniego stwierdzenia wydaje
siÚ nieprzypadkowa. Termin „forma” wywodzi siÚ od Arystotelesa i ma ĂciĂle
okreĂlonÈ konotacjÚ. Kartezjusz tïumaczy to jako „natura” (nature), co jest
ogólnie poprawne, ale i niepeïne. Inaczej zrozumie jÈ laik, a inaczej znawca
Arystotelesa czy scholastyki. Forma jest „istotÈ”, jak to oddaï polski tïumacz,
ale teĝ rodzajem energii, która stanowi przyczynÚ danej rzeczy, oraz nadaje jej
ksztaït i cel15. Czy tak zwykle rozumiemy termin „istota” lub „natura”, ibczy
tak to rozumiaï czytelnik wspóïczesny Kartezjuszowi?
W dalszej czÚĂci rozdziaïu I Kartezjusz rozwija wÈtek autobiograficzny.
Informuje, ĝe od dzieciñstwa karmiono go naukÈ, obiecujÈc nabycie „jasnej
i pewnej wiedzy o wszystkim, co jest poĝyteczne dla ĝycia” (claire et assurée
de tout ce qui est utile à la vie). Byï pilnym uczniem i czytaï to, co powinien;
poznawaï jÚzyki, by mieÊ wglÈd do staroĝytnej mÈdroĂci; wiedziaï, ĝe „czytanie
wszelkich dobrych ksiÈĝek jest niby rozmowÈ z najgodniejszymi luděmi minionych wieków…, w której odsïaniajÈ nam jedynie swe najcenniejsze myĂli”.
Uczyï siÚ teĝ retoryki i poezji, jak równieĝ matematyki, którÈ upodobaï sobie
szczególnie, oraz teologii i filozofii. A jednak po ukoñczeniu studiów – powiada Kartezjusz – „czuïem siÚ … udrÚczony tyloma wÈtpliwoĂciami i bïÚdami, iĝ
zdawaïo mi siÚ, ĝe usiïujÈc siÚ ksztaïciÊ, nie osiÈgnÈïem ĝadnej innej korzyĂci
jak tÚ, iĝ coraz bardziej odsïaniaïem sobie mojÈ niewiedzÚ. Abprzecieĝ byïem
w jednej z najsïawniejszych szkóï w Europie”16.
Kartezjusza oburzaïo, ĝe matematyka, której podstawy „sÈ tak mocne
ib staïe”, nie tworzy fundamentu nauki, a jest niÈ filozofia, która nie ma
„ĝadnej rzeczy, o którÈ by siÚ nie spierano, która by wiÚc tym samym nie
byïa wÈtpliwa”17. Z caïej dotychczasowej nauki nie znajduje on nic godnego zaufania, poza matematykÈ i teologiÈ. Wybór matematyki jest oczywisty
ibszczery, natomiast wybór teologii zdumiewajÈcy. Z lekka wyczuwalnÈ ironiÈ
Kartezjusz tïumaczy to tym, ĝe teologia dotyczy prawd objawionych, które
15
16
17
Kartezjusz, Rozprawa…, op. cit., s. 21.
Ibidem, s. 23–24.
Ibidem, s. 24–25.
Nowoĝytna nauka i wiedza wedïug Kartezjusza
199
„przekraczajÈ naszÈ zdolnoĂÊ pojmowania”, toteĝ nie oĂmiela siÚ „poddaÊ ich
memu wÈtïemu rozumowaniu”. Do tego potrzeba otrzymaÊ „nadzwyczajnÈ
pomoc nieba ib byÊ wiÚcej niĝ czïowiekiem”18. W rezultacie mamy juĝ zarys
„metody” Kartezjusza, ale bez wyraěnego wskazania, ĝe to o niÈ chodzi. PolegaÊ miaïaby ona na caïkowitym odrzuceniu dotychczasowego dorobku, oprócz
matematyki ibteologii oraz, niespodziewanej konkluzji rozdziaïu I, ĝe jednostka moĝe lepiej poznaÊ prawdÚ, która jej dotyczy, niĝ „uczony w spekulacjach
niedajÈcych ĝadnego skutku”19. Ta ostatnia myĂl zostanie rozwiniÚta dopiero
w rozdziale nastÚpnym, gdy opis metody bÚdzie peïniejszy.
Spróbujmy zebraÊ i oceniÊ to, co dotÈd powiedziaï nam Kartezjusz. Jego
doĂwiadczenie ze studiów w La Flèche nie jest doĂwiadczeniem unikatowym
wbrew temu, co powiada nam autor. Odkrywanie wïasnej niewiedzy w procesie ksztaïcenia jest raczej zjawiskiem normalnym. Unikatowa jest reakcja,
abnie samo zjawisko. Dla porównania przypomnijmy, jak dwa tysiÈce lat wczeĂniej zareagowaï na to samo Sokrates. Tajemniczy i zadziwiajÈcy Ăwiat nie jest
do koñca poznawalny. Jednak „wiem, ĝe nic nie wiem” nie frustruje Sokratesa
ani nie popycha go do buntu wobec rzeczywistoĂci. Odwrotnie, z jednej strony
przyjmuje on postawÚ akceptacji ludzkiej kondycji, a z drugiej – utwierdza
siÚ w przekonaniu, ĝe poszukiwanie prawdy jest najwaĝniejszym celem ludzkiego ĝycia. Sokrates nie ucieka teĝ przed konsekwencjami gïoszenia prawd,
w które wierzyï. Twardo powiada, ĝe nigdy nie zrobiï nic niegodnego, aby
ratowaÊ ĝycie, toteĝ nie zamierza uĝywaÊ sztuczek, aby odwróciÊ wyrok sÈdu
nad nim. Jakĝe róĝne jest to od postawy Kartezjusza. Ten ostatni buntuje
siÚ i odrzuca moĝliwoĂÊ pogodzenia siÚ z rzeczywistoĂciÈ. Jest to wiÚc postawa bliĝsza prometejskiej. UkrytÈ prawdÚ naleĝy wykraĂÊ bogom, niezaleĝnie
od metod, i czïowiek jest w stanie tego dokonaÊ. Jak w kapsuïce, postawa
Kartezjusza – bunt oraz wiara w potÚgÚ indywidualnego rozumu – zawiera
„kod” czasów nowoĝytnych czy, szerzej, nowoczesnoĂci w ogóle. ByÊ moĝe to
objaĂnia, dlaczego Rozprawa, wbrew swej miaïkoĂci, wciÈĝ zdaje siÚ rzucaÊ
urok na wspóïczesnego czytelnika20.
18
19
20
Ibidem, s. 26.
Ibidem, s. 28.
Por. A. de Tocqueville, O Demokracji w Ameryce, op. cit., s. 273. Wedïug Tocqueville’a,
metoda Kartezjusza jest ze swej natury demokratyczna: „Zostaïa odkryta w epoce,
wbktórej ludzie zaczÚli stawaÊ siÚ sobie równi i upodabniaÊ do siebie. RozpowszechniÊ
siÚ mogïa dopiero w epoce, w której moĝliwoĂci staïy siÚ niemal równe i ludzie niemal
identyczni”. Z drugiej strony, nie wszyscy odbierajÈ go wspóïczeĂnie z entuzjazmem.
Szczególnej krytyce zostaï poddany przez Ărodowiska feministyczne i postmoderni-
200
KRZYSZTOF ’AZARSKI
Rozdziaï II zaczyna siÚ od przywoïania olĂnienia, którego Kartezjusz
doznaï, gdy jeszcze sïuĝyï w wojsku. Jego wartoĂÊ logiczna jest wiÚcej niĝ wÈtpliwa, za to jako argument retoryczny Ăwietnie sïuĝy celom naszego autora.
Otóĝ uĂwiadomiï on sobie, ĝe „dzieïa poskïadane z wielu osobno powstaïych
czÚĂci i wykonywane rÚkÈ rozmaitych mistrzów mniej sÈ doskonaïe niĝ te,
nad którymi pracowaï tylko jeden czïowiek”. Zauwaĝyï teĝ, ĝe podobnie jest
z budowÈ miasta czy prawodawstwem (jeden, np. Likurg w Sparcie, versus
wielu) czy nawet religiÈ (objawionÈ versus wszystkie inne)21. I wreszcie, „ĝe
wszelka wiedza ksiÈĝkowa, przynajmniej ta, której racje sÈ jedynie prawdopodobne i na które nie ma ĝadnego dowodu, jako ĝe zïoĝyïa siÚ ona i urosïa
stopniowo z mniemañ wielu rozmaitych osób, nie jest tak bliska prawdy jak
proste i nieuczone rozumowania czïowieka rozsÈdnego dotyczÈce rzeczy,
jakie mu siÚ nastrÚczajÈ”. Wywnioskowaï wiÚc, ĝe musi odrzuciÊ caïkowicie
to, co zbudowano do tej pory, i zaczÈÊ wszystko od nowa, bez próby zmiany
ibulepszania tego, co byïo22.
Wykonawszy ten Ămiaïy krok odrzucenia, Kartezjusz jakby przestraszyï
siÚ wïasnej odwagi, i na nastÚpnych stronach wycofuje siÚ z czÚĂci tego, co
dopiero byï napisaï. PodkreĂla, ĝe jego odrzucenie nie dotyczy tak wielkich
ciaï jak pañstwa. Te ostatnie „zbyt trudne sÈ do podniesienia, skoro sÈ raz
obalone”. Co do ich niedoskonaïoĂci „jeĂli je posiadajÈ”, to albo zïagodziïa je
praktyka, albo sÈ do unikniÚcia dziÚki przezornoĂci, albo niedogodnoĂci obecne sÈ bardziej znoĂne niĝ ich zmiana23. Dlatego teĝ Kartezjusz nie pochwala
„owych natur mÚtnych i niespokojnych”, które dÈĝÈ do zmian za wszelkÈ
cenÚ. Na takie „szaleñstwa” z pewnoĂciÈ nie ma miejsca w tym „dzieïku”,
które pisze24. A w ogóle, to autor zawsze stawaï w szeregu tych skromnych
ludzi, którzy uwaĝajÈ, ĝe „sÈ mniej zdolni do odróĝnienia prawdy od faïszu
niĝ inni”. To ostatnie stwierdzenie wydaje siÚ staÊ w sprzecznoĂci ze zdaniem
rozpoczynajÈcym RozprawÚ, przy czym tutaj autor mówi o postawie, a tam
obdarze natury równo rozdzielonym wobec wszystkich. Wraĝenie pokrÚtnoĂci
pogïÚbia siÚ jeszcze bardziej, gdy w nastÚpnym akapicie Kartezjusz szydzi,
ĝe „nie moĝna wymyĂliÊ nic tak dziwacznego i maïo godnego wiary, czego
21
22
23
24
styczne, por. S.B. Smith, An Exemplary Life: The Case of René Descartes, „Review of
Metaphysics”, 2004, vol. 57, nr 3, s. 572.
Kartezjusz, Rozprawa…, op. cit., s. 30–31.
Ibidem, s. 32.
Ibidem, s. 32–33.
Ibidem, s. 33–34.
Nowoĝytna nauka i wiedza wedïug Kartezjusza
201
by kiedyĂ nie powiedziaï któryĂ filozof”. Czy odrzuca on wiÚc dotychczasowÈ
naukÚ, czy jej nie odrzuca – tego wyraěnie nam nie mówi25.
Ostatecznie Kartezjusz stwierdza, ĝe tak jak ostroĝnie i wolno idzie „czïowiek, który kroczy sam i wĂród ciemnoĂci”, tak on postanawia postÚpowaÊ
wb swoim rozumowaniu. JeĂli bÚdzie posuwaï siÚ powoli, to przynajmniej
uniknie upadku. Po dalszych zdaniach, peïnych dwuznacznoĂci i hiperboli,
Kartezjusz wreszcie formuïuje zrÚby swej metody: cztery proste kroki analizowania problemu, które stosuje siÚ w nauce prawdopodobnie od zawsze. SÈ to:
(1)bnieprzyjmowanie niczego za prawdziwe na zasadzie autorytetu, poĂpiechu
lub uprzedzeñ, ale zapoznawanie siÚ z problemem, tak, aby móc wydaÊ osÈd
samemu, i tylko w odniesieniu do tego, co jawi siÚ nam „tak jasno i wyraěnie”
(claire et distincte), ĝe nie mamy co do tego ĝadnych wÈtpliwoĂci; (2)bpodzielenie kaĝdego problemu na jak najmniejsze czÚĂci i rozpatrywanie ich osobno;
(3)bstopniowe analizowanie problemu, od jego najprostszych elementów do
bardziej skomplikowanych, pamiÚtajÈc teĝ o zwiÈzkach miÚdzy nimi; ibwreszcie (4)b dokonanie przeglÈdu caïoĂci, dla sprawdzenia, czy gdzieĂ nie popeïniïo siÚ bïÚdu. MetodÚ tÚ Kartezjusz porównuje do „dïugiego ïañcucha racji
prostych i ïatwych, którymi geometrzy zwykli siÚ posïugiwaÊ, aby dojĂÊ do
najtrudniejszych dowodów”26. MoglibyĂmy jednak zapytaÊ, czy zaïoĝenie, ĝe
rzeczy najprostsze (te, których nie moĝna juĝ podzieliÊ na drobniejsze czÚĂci) zawierajÈ w sobie peïne wyjaĂnienie rzeczy zïoĝonych, jest uprawnione?
Innymi sïowy, czy objaĂniajÈc róĝne czÚĂci problemu, zdobywamy caïkowity
wglÈd w jego caïoĂÊ?27 TÈ sprawÈ nasz myĂliciel zdaje siÚ juĝ nie zaprzÈtaÊ
swej uwagi.
Kartezjañska metoda szczegóïowej analizy pozostaje aktualna i stosowana
jest do dziĂ jako jedna z podstawowych metod badania rzeczywistoĂci. Moĝna
by jednak zapytaÊ, cóĝ jest w niej tak nowatorskiego, co miaïoby prowadziÊ
do rewolucyjnych odkryÊ w caïej nauce, a nie tylko z geometrii, skÈd zostaïa
wziÚta? Kartezjusz zapewnia nas, ĝe tak wïaĂnie jest. On doĂwiadczyï jej
skutecznoĂci w rozwiÈzywaniu problemów matematycznych i geometrycznych,
których wczeĂniej nie umiaï rozwiÈzaÊ:
...w ciÈgu dwóch czy trzech miesiÚcy, jakie obróciïem na ich rozpatrywanie, zaczynajÈc od
najprostszych i najogólniejszych i w kaĝdej prawdzie odkrytej znajdujÈc reguïÚ, która mi
sïuĝyïa potem do znalezienia innych, nie tylko uporaïem siÚ z wieloma rzeczami, które
zdaïy siÚ wprzódy bardzo trudne, ale wydaïo mi siÚ takĝe, ĝe pod koniec nawet w tych,
25
26
27
Ibidem, s. 35.
Ibidem, s. 37–38.
Por. J.H. Hallowell, Main Currents in Modern Political Thought, Lanham 1984, s. 40.
202
KRZYSZTOF ’AZARSKI
których nie znaïem, mogÚ oznaczyÊ, jakimi Ărodkami i do jakiego punktu moĝliwe jest ich
rozwiÈzanie28.
Entuzjazm Kartezjusza staje siÚ bardziej zrozumiaïy, gdy uĂwiadomimy
sobie, ĝe geometria analityczna, którÈ stworzyï, jest najprawdopodobniej
tÈ naukÈ, za pomocÈ której, jak wierzyï, moĝna zdefiniowaÊ i opisaÊ Ăwiat
matematycznie. JeĂli zaïoĝymy, ĝe natura (Ăwiat, kosmos) skïada siÚ z rzeczy posiadajÈcych geometryczne ksztaïty, i ĝe inne wïaĂciwoĂci tychĝe rzeczy teĝ moĝna wyraziÊ matematycznie (ciÚĝar, rozmiar, iloĂÊ, etc.), to taka
moĝliwoĂÊ istniaïaby29. StÈd zapewne przekonanie Kartezjusza, ĝe wielkie
odkrycia sÈ wbzasiÚgu jego rÚki. I chociaĝ jemu nie udaïo siÚ tego dokonaÊ,
to zaraziï swych nastÚpców w nadchodzÈcym wieku „rozumu” swojÈ wiarÈ
w potÚgÚ rozumu, zamiïowaniem do prostych, „geometrycznych” rozwiÈzañ
oraz pedanteriÈ wbich stosowaniu.
Jak wspomniano, rozdziaï III jest poĂwiÚcony etyce. Etyki tej nie naleĝy
raczej traktowaÊ na serio, w przeciwnym razie kompromitowaïaby naszego matematyka-filozofa jeszcze bardziej niĝ wtedy, gdy uznamy jÈ za fikcjÚ.
Kartezjusz dodaï ten rozdziaï do Rozprawy zapewne dochodzÈc do wniosku,
ĝe jego rytuaï bicia czoïem przed wïadzÈ, odprawiony w rozdziale II, jest
niewystarczajÈcy. Zasady etyczne, które tu opisuje, sÈ „tymczasowe”, i – jak
powiada – bÚdÈ go obowiÈzywaÊ tylko na okres przejĂciowy, gdy podwaĝa
on istniejÈcy porzÈdek. Na ten czas „przebudowy domu” zobowiÈzuje siÚ on
kierowaÊ nastÚpujÈcymi czterema zasadami: (1)b „byÊ posïusznym prawom
i obyczajom mego kraju, zachowujÈc stale religiÚ …, a we wszelkiej innej
rzeczy kierowaÊ siÚ mniemaniami najbardziej umiarkowanymi i najbardziej
oddalonymi od wszelkiej przesady”; (2)b„byÊ moĝliwie najbardziej nieugiÚtym
… w dziaïaniu i trzymaÊ siÚ mniemañ nawet najbardziej wÈtpliwych, skoro juĝ
siÚ raz na nie zdaïem”, po to, aby uniknÈÊ sytuacji ludzi zagubionych wblesie
ibbïÈdzÈcych w koïo; (3)b„przemóc raczej siebie niĝ los i raczej odmieniÊ moje
pragnienia niĝ porzÈdek Ăwiata, i przyzwyczaiÊ siÚ … do przeĂwiadczenia, iĝ
nie ma nic co by byïo caïkowicie w naszej mocy, prócz naszej myĂli”; i wreszcie (4)b „obróciÊ caïe ĝycie na ksztaïcenie mego rozumu i posuwanie siÚ …
wbpoznaniu prawdy, trzymajÈc siÚ metody, jakÈ sobie przypisaïem”30. Zade28
29
30
Kartezjusz, Rozprawa…, op. cit., s. 40.
Por. N. Melchert, The Great Conversation: A Historical Introduction to Philosophy,
Mountain View 1995, s. 293.
Kartezjusz, Rozprawa…, op. cit., s. 42–47. WĂród znawców Kartezjusza nie ma sporów
co do wartoĂci jego „tymczasowej” etyki. Nie traktuje siÚ jej serio. Smith powiada, ĝe
Nowoĝytna nauka i wiedza wedïug Kartezjusza
203
klarowawszy w ten sposób swojÈ lojalnoĂÊ wobec wszelkiej wïadzy, Kartezjusz
zdaje siÚ byÊ wreszcie gotowy do szerszej odsïony swoich poglÈdów.
Kolejny IV rozdziaï zawiera peïne przedstawienie metody Kartezjusza
wraz z podwalinami jego metafizyki. Jest to zapewne najbardziej istotna czÚĂÊ
caïej Rozprawy, podczas gdy pozostaïe sïuĝÈ jedynie budowaniu stosownej
atmosfery dla prezentacji tego odkrycia, oraz skrywaniu radykalizmu jego
przesïania. Cóĝ zatem zawiera ten fragment Rozprawy?
Poniewaĝ celem Kartezjusza jest – jak twierdzi – poszukiwanie prawdy, która jest poza wszelkÈ wÈtpliwoĂciÈ (indubitable), postanawia uznaÊ za
caïkowicie faïszywe (absolument faux) wszelkie opinie, co do których ma
nawet najmniejszy powód, aby w nie powÈtpiewaÊ. Dalej, poniewaĝ zmysïy
sÈ zawodne i przez nie bierzemy zïudzenie za prawdÚ; poniewaĝ popeïniamy bïÚdy wbrozumowaniu nawet w najprostszych sprawach geometrycznych;
ib wreszcie, poniewaĝ nie moĝemy zaufaÊ naszym myĂlom, postanawia on
przyjÈÊ, „iĝ wszystko, co kiedykolwiek dotarïo do mego umysïu, nie bardziej
jest prawdziwe niěli zïudzenia senne” (non plus vraies que les illusions de mes
songes). W ten sposób, pozbawiony jakiejkolwiek wiedzy, czy to zmysïowej czy
rozumowej, Kartezjusz znajduje siÚ w kompletnej nicoĂci. Moĝna by powiedzieÊ, ĝe nie ma tam nic. A jednak, w tej kompletnej pustce natychmiast
odkrywa on podstawowÈ prawdÚ: „myĂlÚ, wiÚc jestem” (je pense, donc je suis),
w zlatynizowanej formie znanÈ jako cogito ergo sum31.
ChoÊ sceptycyzm poznawczy Kartezjusza jest tu skrajny – powÈtpiewa
on bowiem nawet w najbardziej oczywiste doznania i potoczne obserwacje
kaĝdego czïowieka – to jednak niewykluczone, ĝe moĝe on byÊ tylko udawany.
Od poïowy XVI w. we Francji na dobre zagoĂciï sceptycyzm i Kartezjusz,
znajdujÈc w cogito to, co jest poza wÈtpliwoĂciÈ, byÊ moĝe chciaï daÊ mu
odpór32. Z drugiej strony nie wszyscy sÈ tak ïaskawi dla Kartezjusza i domi-
31
32
Kartezjusz jest perhaps the greatest philosopher never to have written a systematic work
on ethical or political matters (S.B. Smith, An Exemplary Life…, op. cit., s. 574).
Kartezjusz, Rozprawa…, op. cit., s. 52–53.
NastÈpiïo to po przetïumaczeniu w 1569 r. na ïacinÚ dzieïa greckiego myĂliciela
Sextusa Empiricusa z II w. po Chr. Sextus nie wyróĝniaï siÚ oryginalnoĂciÈ, natomiast
spisaï idee greckich sceptyków, przede wszystkim ich ojca zaïoĝyciela Pyrrho z Elis
(ok. 360–270 r. przed Chr.). Idee sceptyków wywarïy wielki wpïyw we Francji (m.in. na
Montaigne’a). Por. A. Flew, An Introduction…, op. cit., s. 277; S.B. Smith, An Exemplary Life…, op. cit., s. 773–774. ListÚ zwolenników tezy, ĝe sceptycyzm Kartezjusza nie
byï do koñca prawdziwy, wymienia: R.A. Watson, Descartes Knows Nothing, „History
of Philosophy”, 1984, vol. 1, nr 4, s. 411, przypis 17.
204
KRZYSZTOF ’AZARSKI
nujÈca interpretacja jego myĂli przyjmuje, ĝe jego sceptycyzm jest prawdziwy,
a nie udawany33.
Kartezjusz jest niezwykle zadowolony ze znalezienia archimedesowskiego
punktu oparcia dla wiedzy – tej jednej jedynej rzeczy, w którÈ nie moĝemy
wÈtpiÊ. Jego duma jest tak wielka, ĝe zapomina wspomnieÊ, iĝ jego odkrycie
jest zapoĝyczeniem (czy wrÚcz kopiowaniem) ze Ăw. Augustyna34. Zbfaktu, ĝe
myĂli i jest, czyni on „pierwszÈ zasadÚ filozofii”, a nastÚpnie zauwaĝa, iĝ do
tego nie jest mu nic innego potrzebne: „Poznaïem stÈd, ĝe jestem substancjÈ,
której caïÈ istotÈ, czyli naturÈ, jest myĂlenie, i która, aby istnieÊ, nie potrzebuje ĝadnego miejsca ani nie zaleĝy od ĝadnej rzeczy materialnej; tak, iĝ owo
ja, to znaczy dusza … jest caïkowicie odrÚbna od ciaïa, abnawet jest ïatwiejsza
do poznania niĝ ono, i ĝe gdyby nawet ono nie istniaïo, byïaby i tak wszystkim,
czym jest”35.
Kartezjusz odkrywa, ĝe jest „substancjÈ myĂlÈcÈ”, ale jednoczeĂnie zauwaĝa, ĝe wÈtpi, a zatem, ĝe nie jest doskonaïy. To zaĂ prowadzi go do znalezienia
nastÚpnej rzeczy w pustce, do której sam siÚ zapÚdziï, mianowicie idei istoty
doskonaïej – Boga. Poniewaĝ taka idea nie mogïa wziÈÊ siÚ z nicoĂci, musiaïa zostaÊ „pomieszczona” w jego myĂli przez tÚĝ istotÚ doskonaïÈ. Dlatego
musi istnieÊ jeszcze inna istota niĝ sama substancja myĂlÈca. Gdyby bowiem
nasz autor stworzyï siÚ sam, to uczyniïby siÚ „nieskoñczonym, wiecznym niezmiennym, wszystkowiedzÈcym, wszechmogÈcym”, a takim nie jest, skoro
wÈtpi36. Istnienie tej istoty jest konieczne, wynikajÈce z samej definicji istoty
doskonalej. W ten sposób dochodzimy do sïynnego ontologicznego dowodu
Kartezjusza na istnienie Boga. Tak jak suma kÈtów w trójkÈcie musi zawsze
33
34
35
36
R.A. Watson, Descartes Knows Nothing, op. cit., s. 407–408; M. Grene, Descartes and
Skepticism, „Review of Metaphysics”, 1999, vol. 52, nr 3, s. 553–571. Grene dzieli sceptycyzm na praktyczny i teoretyczny. Staroĝytny sceptycyzm, oĝywiony w XVI-wiecznej
Francji, uczyï nieufnoĂci wobec praktycznej strony ĝycia, i tym samym ostroĝnoĂci w
rozwaĝaniach teoretycznych. Sceptycyzm Kartezjusza nie dotyczy praktycznych stron
ĝycia – tu byï on pragmatyczny – ale teoretycznych. W tej dziedzinie Kartezjusz byï
skrajnym sceptykiem, znacznie dalej idÈcym niĝ sceptycyzm klasyczny.
W Pañstwie boĝym, ksiÚga XI, roz. 26, II Augustyn powiada: „jestem pewny, ĝe jestem,
ĝe wiem, ĝe jestem, i ĝe radujÚ siÚ z tego, ĝe jestem i wiem o tym”. Na pytanie, czy siÚ
jednak nie myli, odpowiada: „JeĂli siÚ mylÚ, to jestem. Bowiem, jeĂli ktoĂ nie istnieje
to w ĝaden sposób nie moĝe siÚ myliÊ. Zatem, jestem, jeĂli siÚ mylÚ”.
Kartezjusz, Rozprawa…, op. cit., s. 53–54. Rozumowanie cogito ergo sum, jak i wnioski
dotyczÈce tego, ĝe jest substancjÈ myĂlÈcÈ, sÈ logicznie nieuprawnione, por. R.A.bWatson, Descartes Knows Nothing, op. cit., s. 400–403, 405–408, tam równieĝ przeglÈd
wczeĂniejszej literatury.
Kartezjusz, Rozprawa…, op. cit., s. 55.
Nowoĝytna nauka i wiedza wedïug Kartezjusza
205
byÊ równa dwóm kÈtom prostym, tak teĝ musi istnieÊ istota doskonaïa, posiadajÈca wszystkie doskonaïoĂci, w tym wïasne istnienie, gdyĝ istota doskonaïa,
która nie istnieje, jest mniej doskonaïa od tej, która istnieje, a z definicji Bóg
jest takÈ istotÈ, która posiada wszystkie doskonaïoĂci37.
Ontologiczny dowód Kartezjusza podwaĝyï wspóïczesny mu matematyk Pierre Gassendi (1592–1655), który zauwaĝyï, ĝe istnienie nie moĝe byÊ
uznane za jednÈ z cech doskonaïoĂci. JeĂli coĂ nie istnieje, to nie jest niedoskonaïe, ale jest po prostu niczym38. Kartezjusz jednak nie mógï uznaÊ
tego oczywistego argumentu, istnienie Boga jest bowiem dla niego logicznÈ
koniecznoĂciÈ. To nie wiara popychaïa go do tego, aby upieraï siÚ przy Jego
istnieniu. Dopiero istnienie Boga powoduje, ĝe moĝemy zaufaÊ naszemu
rozumowi oraz korzystaÊ z informacji dostarczanych nam przez zmysïy. Tylko
wbten sposób Kartezjusz bÚdzie mógï wydobyÊ siÚ z nicoĂci, do której zagnaï
go jego sceptycyzm, czyli wykonaÊ krok trzeci (po odkryciu wïasnego istnienia
oraz istoty doskonalej). Brak idei Boga unieruchomiïby go tam na zawsze.
Wiedziaïby, ĝe myĂli, wiÚc jest, ale z tego nadal nic by nie wynikaïo.
W Medytacjach o filozofii pierwszej poĂwiÚca Kartezjusz problemowi istoty
doskonaïej wiele uwagi. Rozwaĝa on moĝliwoĂÊ, ĝe zamiast Boga, to zïy duch
stworzyï Ăwiat i tak go urzÈdziï, aby nas oszukaÊ. Gdyby tak byïo, wówczas
wszelkie rozumowe poznanie (a nie tylko zmysïowe) i wszelkie logiczne wnioskowanie nie miaïoby sensu. W Ăwiecie zïego ducha 2+3 wcale nie musiaïoby
równaÊ siÚ 5. W trzeciej i szóstej Medytacji Kartezjusz jednak dumnie powraca
do zasady swego cogito: drugÈ odkrytÈ rzeczÈ w nicoĂci jest istota doskonaïa,
a nie zïy duch. Zatem to Bóg stworzyï Kartezjusza i Ăwiat, a skoro to Bóg jest
stwórcÈ, to nie dokonaï dzieïa stworzenia Ăwiata po to, aby nas oszukaÊ, ale
abyĂmy mogli go poznawaÊ39. W ïañcuchu logicznym Kartezjusza istnienie
Boga jest zatem niezbÚdne.
Z samej Rozprawy moĝemy wydedukowaÊ, ĝe Ăwiat dla Kartezjusza skïada
siÚ z dwóch substancji: duchowej (Bóg i dusza) oraz materii. Ich wzajemne
relacje nie sÈ tutaj dalej objaĂnione oprócz tego, co zostaïo zaprezentowane
wbrozdziale IV. Rozdziaï V z kolei jest dziwacznym tekstem prezentujÈcym,
wbwielkim skrócie, poglÈdy Kartezjusza na „naturÚ rzeczy materialnych” oraz
– w nieco szerszym zakresie – na funkcjonowanie ludzkiego ciaïa. Jak nas
37
38
39
Ibidem, s. 57. Kartezjusz znów zapomniaï wspomnieÊ, ĝe ontologiczny dowód na istnienie Boga zawdziÚcza Ăw. Anzelmowi z Canterbury (1035–1109), który to dowód tylko
nieznacznie zmodyfikowaï, zastÚpujÈc wielkoĂÊ Boga Jego doskonaïoĂciÈ.
A. Kenny (red.), The Oxford Illustrated History…, op. cit., s. 124.
R. Descartes, Medytacje o filozofii pierwszej, przeï. J. Hartman, Kraków 2002.
206
KRZYSZTOF ’AZARSKI
informuje, rzeczy te opisaï ze szczegóïami „w osobnym traktacie, którego
pewne wzglÚdy nie pozwalajÈ mi ogïosiÊ” – chodzi oczywiĂcie o Le Monde40.
Jak zwykle ostroĝny, Kartezjusz zaznacza, ĝe nie chce wchodziÊ w spory
zb uczonymi co do tego, jak jest, dlatego teĝ postanowiï „zostawiÊ caïy nasz
Ăwiat ich dysputom i mówiÊ jedynie o tym, co zdarzyïoby siÚ w nowym Ăwiecie,
gdyby Bóg stworzyï teraz gdzieĂ w urojonych przestrzeniach dosyÊ materii,
aby siÚ taki zïoĝyï”. Innymi sïowy, Kartezjusz nie twierdzi, ĝe opisuje Ăwiat
takim, jakim on jest, ale Ăwiat, jakim byïby, gdyby dobry Bóg zdecydowaï siÚ
stworzyÊ inny. Gdyby zatem Bóg stworzyï wystarczajÈco duĝo materii i nadaï
jej „ruch, róĝnorodny i bezïadny”41; gdyby nadaï temu chaosowi „zwyczajnej
swej pomocy i pozwoliï jej dziaïaÊ wedle praw, jakie ustanowiï”, to po jakimĂ
czasie ów chaos uïoĝyïby siÚ w sposób podobny do naszego Ăwiata – wyïoniïyby siÚ ziemia i inne planety, sïoñce i inne gwiazdy. Dalej na ziemi rzeczy
ciÚĝsze dÈĝyïyby do Ărodka, a lĝejsze do zewnÈtrz, np. woda i powietrze.
„Góry, morza, ěródïa i rzeki bÚdÈ w naturalny sposób tam siÚ ksztaïtowaÊ
ibmetale tworzyÊ tam pokïady, i roĂliny rosnÈÊ na polach, i w ogóle, jak bÚdÈ
mogïy zawiÈzywaÊ siÚ tam wszystkie ciaïa”42.
Skrót tez zawartych w Le Monde jest w tym rozdziale tak duĝy, ĝe wrÚcz
nie moĝna odkryÊ, ĝe Kartezjusz prezentuje tu poglÈdy kosmologiczne Galileusza, fundamentalnie odbiegajÈce od dominujÈcych wtedy nauk Arystotelesa.
W fizyce Arystotelesa istnieje hierarchia bytów, od najniĝszych (materia nieoĝywiona) po najwyĝszy (demiurg – pierwszy poruszyciel). Naturalny jest stan
spoczynku, lecz kaĝdy byt dÈĝy do demiurga (Boga), naĂladujÈc go zgodnie
ze swojÈ naturÈ. Ziemia jest w centrum Ăwiata, a czïowiek najwyĝszÈ istotÈ na
ziemi. U Galileusza i Kartezjusza zaĂ Ăwiat jest materiÈ w ruchu, zachowujÈcÈ
siÚ wedïug przewidywalnych praw matematycznych (w przypadku Kartezjusza
ten model uzupeïniony jest, oczywiĂcie, o Boga i duszÚ). Nie ma miejsc lepszych lub gorszych w kosmosie. Bóg jest w tym modelu debfacto zbÚdny, choÊ
u Kartezjusza odgrywa rolÚ inicjujÈcÈ Ăwiat i nadajÈcÈ mu praw. NastÚpnie
zdaje siÚ zostawiaÊ go tak, jak doskonaïy zegarmistrz po skonstruowaniu
swego dzieïa43.
W dalszej czÚĂci rozdziaïu nasz myĂliciel skupia siÚ na ludzkim ciele, pracy
jego serca, ukïadu krwionoĂnego, systemu oddychania, nerwów, miÚĂni itp.,
którego wartoĂÊ mógïby oceniÊ tylko znawca ludzkiej anatomii. InteresujÈ40
41
42
43
Kartezjusz, Rozprawa…, op. cit., s. 63.
Ibidem, s. 64.
Ibidem, s. 66–66.
Por. N. Melchert, The Great Conversation…, op. cit., s. 333; F.E. Sutcliffe, Introduction,
op. cit., s. 20–21.
Nowoĝytna nauka i wiedza wedïug Kartezjusza
207
cym szczegóïem jest wzmianka porównujÈca zwierzÚta do automatów, ale
znacznie bardziej skomplikowanych, poniewaĝ stworzonych przez Boga44.
Tomasz Hobbes musiaï byÊ pilnym czytelnikiem Le Monde, poniewaĝ zdaje
siÚ rozwijaÊ myĂli Kartezjusza, zarówno w odniesieniu do automatów, jak
ibmaterii w ruchu, odrzucajÈc wszelako jego dualizm natury zakïadajÈcy istnienie substancji duchowej.
Ostatni rozdziaï Rozprawy zupeïnie zbija z tropu, a cel dla którego Kartezjusz go umieĂciï pozostaje zagadkÈ. W zasadzie moĝemy uznaÊ go za
modelowy popis pisania o niczym, z pewnÈ domieszkÈ kokieterii. Kartezjusz
podkreĂla w nim wartoĂÊ swej metody i znowu wraca do dzieïa, które napisaï,
ale zdecydowaï siÚ nie publikowaÊ (Le Monde). W dziele tym odrzucaï on filozofiÚ spekulatywnÈ na rzecz praktycznej, dziÚki której zrozumiemy dziaïanie
przyrody i wykorzystamy to, aby „staÊ siÚ panami i posiadaczami przyrody”
(maîtres et possesseurs de la nature)45. W ten oto niespodziewany sposób redefiniuje on cele nauki z prób zrozumienia natury na rzecz podporzÈdkowania
i panowania nad niÈ. Kartezjusz powstrzymaï siÚ jednak od publikacji tegoĝ
dzieïa, jak nam siÚ zwierza, poniewaĝ nie zabiega o popularnoĂÊ, a poza tym
jest najsurowszym sÚdziÈ wïasnych osiÈgniÚÊ. Ta wrodzona mu modestia oraz
pragnienie uzyskania caïkowitej pewnoĂci co do wyników swych badañ nie
pozwalaïy mu swych odkryÊ opublikowaÊ46. Potrzebuje wykonaÊ jeszcze duĝo
doĂwiadczeñ, aby je potwierdziÊ, i aby dokonaÊ nowych odkryÊ w dziedzinie
ludzkiego zdrowia. Nie moĝe w tych doĂwiadczeniach skorzystaÊ z pomocy
innych, poniewaĝ ěle rozumiejÈ oni jego metodÚ i tylko jÈ przekrÚcajÈ, budzÈc
tym jego zgrozÚ47. Ten fragment jest jakby echem tego, co Kartezjusz napisaï
we wspomnianym wczeĂniej liĂcie do przyjaciela, gdy zastanawiaï siÚ, czy
przyjÈÊ zaproszenie do wyjazdu na dwór szwedzki. Nasz odkrywca koñczy swe
dzieje deklaracjÈ, która, zwaĝywszy ostatnie miesiÈce jego ĝycia, niekoniecznie Ăwiadczy o jego zdolnoĂci do prorokowania:
Postanowiïem obracaÊ czas, jaki mi pozostaï do ĝycia, wyïÈcznie na to, aby staraÊ siÚ
nabyÊ pewnÈ znajomoĂÊ przyrody, z której moĝna byïoby wyciÈgnÈÊ dla sztuki lekarskiej
reguïy bardziej pewne niĝ te, jakie posiadano dotÈd. SkïonnoĂÊ moja odsuwa mnie tak
bardzo od wszelakiego rodzaju innych zamiarów, tych zwïaszcza, które mogïyby byÊ jednym uĝyteczne szkodzÈc jedynie drugim, iĝ gdyby jakieĂ okolicznoĂci zmusiïy mnie chwyciÊ
siÚ takich zatrudnieñ, nie sÈdzÚ iĝbym byï zdolny uprawiaÊ je z powodzeniem... BÚdÚ siÚ
44
45
46
47
Kartezjusz, Rozprawa…, op. cit., s. 77.
Ibidem, s. 84.
Ibidem, s. 88–91.
Ibidem, s. 94–97.
KRZYSZTOF ’AZARSKI
208
zawsze uwaĝaï za bardziej obowiÈzanego tym, dziÚki których ïasce bÚdÚ mógï korzystaÊ
bez przeszkód z mego wolnego czasu, niĝ byïbym tym, którzy by mi ofiarowali najbardziej
zaszczytne w Ăwiecie urzÚdy48.
*
Immanuel Kant porównaï niegdyĂ oĂwiecenie do okresu dojrzewania.
LudzkoĂÊ osiÈgnÚïa dojrzaïoĂÊ i nie ĝyczyïa sobie wiÚcej kurateli i opieki
wïadz, ale sama chciaïa osiÈgnÈÊ wiedzÚ na temat Ăwiata i ludzi oraz decydowaÊ o sobie49. Metafora ta uderza swojÈ trafnoĂciÈ. ’atwiej nam zrozumieÊ
niezwykïy optymizm oĂwiecenia i jego wiarÚ w moĝliwoĂÊ osiÈgniÚcia zarówno
peïni wiedzy, jak i usuniÚcia cierpienia ze Ăwiata, jeĂli zestawimy to zb mïodzieñczym, naiwnym optymizmem, typowym dla wieku dojrzewania. JeĂli
zatem oĂwiecenie byïo okresem dojrzewania ludzkoĂci, to Kartezjusz, jako
prekursor zarówno rewolucji naukowej, jak i oĂwiecenia, byïby jego wstÚpnym stadium, gdy dziecko wchodzÈce dopiero w wiek dojrzewania zaczyna
buntowaÊ siÚ wobec opinii dorosïych, niezaleĝnie od konsekwencji. JeĂli tak
potraktujemy postawÚ Kartezjusza i jego metodÚ, wówczas moĝna by oceniÊ
wysoko zarówno jego odwagÚ, jak i dorobek. Przeciwstawiï siÚ on bowiem
dominujÈcym poglÈdom w akademii i w Ăwiecie, wystawiajÈc siÚ na oĂmieszenie w Ărodowisku i represje ze strony wïadz. Jego próby redefiniowania
celów i metod nauki zasïugujÈ na uznanie ze wzglÚdu na jego nonkonformizm
i szczerÈ chÚÊ przyspieszenia zdobywania wiedzy. Taka postawa zasïuguje na
nasz szacunek, nawet jeĂli jego zabiegi, majÈce zapobiec ewentualnym kïopotom ze strony wïadz, budzÈ pewne zaĝenowanie.
JeĂli jednak popatrzymy na jego metodÚ oraz próby uporania siÚ ze sceptycyzmem bez taryfy ulgowej, bez forów dawanych dziecku w rywalizacji zbdorosïymi; jeĂli ocenimy je takimi, jakie one sÈ, wówczas ocena myĂli Kartezjusza
musi wypaĂÊ nie najlepiej. Kartezjusz skïadaï nam obietnice bez pokrycia,
abodkrywczoĂÊ jego metody byïa pozorowana, ĂwiadczÈca w najlepszym razie
o naiwnoĂci myĂliciela, a w najgorszym – o celowym wprowadzaniu w bïÈd.
Ibjedyne, co moĝe budziÊ podziw u niego, to umiejÚtnoĂÊ samopromocji i dar
przekonywania o niezwykïoĂci jego Rozprawy o metodzie, jak i samej metody.
48
49
Ibidem, s. 100.
Por. Z. Kuderowicz, Kant, Warszawa 2000, s. 53.
Nowoĝytna nauka i wiedza wedïug Kartezjusza
209
BIBLIOGRAFIA
Descartes R., Medytacje o filozofii pierwszej, przeï. J. Hartman, Kraków 2002.
Finkel B.F., Biography. René Descartes, „American Mathematical Monthly”,
1898, vol. 5, nr 8/9.
Flew A., An Introduction to Western Philosophy, London 1995.
Garber D., Descartes and Method in 1637, „PSA: Proceedings of the Biennial
Meeting of the Philosophy of Science Association”, 1988, vol. 2.
Grene M., Descartes and Skepticism, „Review of Metaphysics”, 1999, vol. 52,
nr 3.
Hallowell J.H., Main Currents in Modern Political Thought, Lanham 1984.
Kartezjusz, Rozprawa o metodzie, przekïad T. ¿eleñskiego-Boya, Kraków
1952.
Kennington R., René Descartes, [w:] L. Strauss, J. Cropsey, History of Political
Philosophy, Chicago 1987.
Kenny A. (red.), The Oxford Illustrated History of Western Philosophy, Oxford
1997.
Melchert N., The Great Conversation: A Historical Introduction to Philosophy,
Mountain View 1995.
Smith S.B., An Exemplary Life: The Case of René Descartes, „Review of Metaphysics”, 2004, vol. 57, nr 3.
Sutcliffe F.E., Introduction, [w:] Descartes, Discourse on Method and the Meditations, London 1968.
de Tocqueville A., O Demokracji w Ameryce, tïum. M. Król, Warszawa 1976.
Watson R.A., Descartes Knows Nothing, „History of Philosophy”, 1984, vol.b1,
nr 4.
STRESZCZENIE
Centralnym tematem artykuïu jest Ămiaïa obietnica Kartezjusza, ĝe jego
metoda, tak jak jÈ prezentuje w Rozprawie o metodzie, zrewolucjonizuje naukÚ
oraz filozofiÚ. Artykuï analizuje kaĝdy z rozdziaïów Rozprawy, próbujÈc ustaliÊ, co wïaĂciwie Kartezjusz próbuje nam dowieĂÊ oraz, czy dostarczyï to co
byï obiecaï. Wnioski artykuïu sÈ rozczarowujÈce. Kartezjusz biegle uĝywa
technik retorycznych, aby pozyskaÊ przychylnoĂÊ czytelników oraz zyskaÊ
poklask, faktycznie jednak proponuje nie wiÚcej niĝ cztery zasady prowadzenia badañ, które znajdujÈ siÚ w rozdziale II. Pozostaïe piÚÊ rozdziaïów
210
KRZYSZTOF ’AZARSKI
majÈ albo maïy zwiÈzek z gïównym tematem (roz. I i IV), albo sÈ caïkowicie
niezwiÈzane zbtematem (roz. III, V i VI). Rozdziaï IV, zapewne najbardziej
znany ze wszystkich z powodu jego zasady cogito ergo sum, równieĝ ma niewiele wspólnego z obietnicÈ Kartezjusza. JeĂli zatem jest coĂ wartoĂciowego
w Rozprawie, to jest to mïodzieñcza odwaga z jakÈ Kartezjusz rzuciï wyzwanie
establishmentowi swoich czasów. JeĂli jednak weěmiemy na serio obietnicÚ
Rozprawy, wówczas musimy skonkludowaÊ, ĝe Kartezjusz nie wypeïniï swej
obietnicy, natomiast skupiï siÚ na umiejÚtnej promocji wïasnej osoby.
SUMMARY
The focus of this article is René Descartes’ bold claim that his method
as presented in the Discourse on Method, will revolutionize science as well
as philosophy. The author of this article reviews each chapter of the Discourse trying to establish what exactly Descartes had in mind and if he delivered what he had promised. The findings of the article are disappointing.
Descartes skillfully uses rhetorical techniques to win his audience and to gain
publicity, yet in fact he proposes no more than just four rules of conducting
research inserted in chapter II. The remaining five chapters are either loosely
connected with the main theme (chapters I and IV) or are entirely off the
topic (chapters III, V and VI). Chapter IV, probably the most famous in the
Discourse because of its cogito ergo sum principle, also has little in common
with Descartes’ pledge. The author concludes that if there is anything worthy
in the Discourse, it is its adolescent boldness and challenge to the establishment of Descartes’ time. If, however, we take his Discourse at face value,
then we must conclude that Descartes fails to fulfill his promise and engages
mainly in self-promotion.
ǥǚǜdzǡǚ
ǫșȡȦȤȔȟȰȡȢȝ ȦșȠȢȝ ȥȦȔȦȰȜ ȓȖȟȓșȦȥȓ ȥȠșȟȢș ȢȕșȭȔȡȜș ǙșȞȔȤȦȔ, ȫȦȢ șȗȢ
ȠșȦȢȘ, ȞȔȞȢȖȯȠ Ȣȡ șȗȢ ȣȤșȘȥȦȔȖȟȓșȦ Ȗ ǥȔȥȥȧȚȘșȡȜȜ Ȣ ȠșȦȢȘș, ȤșȖȢȟȲȪȜȢȡȜțȜȤȧșȦ ȡȔȧȞȧ Ȝ ȨȜȟȢȥȢȨȜȲ. ǕȖȦȢȤ ȥȦȔȦȰȜ ȔȡȔȟȜțȜȤȧșȦ ȞȔȚȘȯȝ Ȝț ȤȔțȘșȟȢȖ
ǥȔȥȥȧȚȘșȡȜȓ, ȣȯȦȔȓȥȰ ȧȥȦȔȡȢȖȜȦȰ, ȫȦȢ ȜȠșȡȡȢ ǙșȞȔȤȦ ȩȢȫșȦ ȡȔȠ ȘȢȡșȥȦȜ,
Ȝ ȘȢȡȒȥ ȟȜ ȦȢ, ȫȦȢ ȢȕșȭȔȟ. ǗȯȖȢȘȯ ȥȦȔȦȰȜ ȤȔțȢȫȔȤȢȖȯȖȔȲȦ. ǙșȞȔȤȦ ȕșȗȟȢ
ȜȥȣȢȟȰțȧșȦ ȤȜȦȢȤȜȫșȥȞȧȲ ȦșȩȡȜȞȧ, ȫȦȢȕȯ ȤȔȥȣȢȟȢȚȜȦȰ Ȟ ȥșȕș ȫȜȦȔȦșȟșȝ
Ȝ ȘȢȕȜȦȰȥȓ ȔȣȟȢȘȜȥȠșȡȦȢȖ, ȢȘȡȔȞȢ ȨȔȞȦȜȫșȥȞȜ ȣȤșȘȟȔȗȔșȦ ȡș ȕȢȟșș ȫșȠ ȫșȦȯ-
Nowoĝytna nauka i wiedza wedïug Kartezjusza
211
Ȥș ȣȤȜȡȪȜȣȔ ȣȤȢȖșȘșȡȜȓ ȜȥȥȟșȘȢȖȔȡȜȝ, ȤȔțȠșȭȒȡȡȯȩ Ȗ ȤȔțȘșȟș II. ǣȥȦȔȟȰȡȯș
ȣȓȦȰ ȤȔțȘșȟȢȖ ȜȠșȲȦ ȟȜȕȢ ȥȟȔȕȧȲ ȥȖȓțȰ ȥ ȗȟȔȖȡȢȝ ȦșȠȢȝ (ȤȔțȘșȟȯ I i IV),
ȟȜȕȢ ȡș ȥȖȓțȔȡȯ ȥ ȦșȠȢȝ (ȤȔțȘșȟȯ III, V i VI). ǥȔțȘșȟ IV – ȡȔȖșȤȡȓȞȔ ȡȔȜȕȢȟșș
ȜțȖșȥȦȡȯȝ Ȗ ȥȖȓțȜ ȥ șȗȢ ȣȤȜȡȪȜȣȢȠ cogito ergo sum – ȦȔȞȚș ȜȠșșȦ ȠȔȟȢ ȢȕȭșȗȢ ȥ ȢȕșȭȔȡȜșȠ ǙșȞȔȤȦȔ. ǚȥȟȜ Ȝ șȥȦȰ ȫȦȢ-ȟȜȕȢ ȪșȡȡȢș Ȗ ǥȔȥȥȧȚȘșȡȜȜ, ȦȢ ȱȦȢ
ȲȡȢȬșȥȞȔȓ ȢȦȖȔȗȔ, ȥ ȞȢȦȢȤȢȝ ǙșȞȔȤȦ ȕȤȢȥȜȟ ȖȯțȢȖ establishment ȥȖȢșȗȢ ȖȤșȠșȡȜ. ǣȘȡȔȞȢ, șȥȟȜ ȣȤȜȠșȠ ȖȥșȤȰȒț ȢȕșȭȔȡȜș ǥȔȥȥȧȚȘșȡȜȓ, Ȗ ȦȔȞȢȠ ȥȟȧȫȔș
Ƞȯ ȘȢȟȚȡȯ ȣȤȜȝȦȜ Ȟ țȔȞȟȲȫșȡȜȲ, ȫȦȢ ǙșȞȔȤȦ ȡș ȖȯȣȢȟȡȜȟ ȥȖȢșȗȢ ȢȕșȭȔȡȜȓ;
ȖȠșȥȦȢ ȱȦȢȗȢ ȥȢȥȤșȘȢȦȢȫȜȟȥȓ ȡȔ ȧȠșȟȢȠ ȣȤȢȘȖȜȚșȡȜȜ ȥȢȕȥȦȖșȡȡȢȝ ȟȜȫȡȢȥȦȜ.

Podobne dokumenty