nowo¿ytna nauka i wiedza wed ug kartezjusza
Transkrypt
nowo¿ytna nauka i wiedza wed ug kartezjusza
Krzysztof azarski NOWO¿YTNA NAUKA I WIEDZA WEDUG KARTEZJUSZA A jeĂli piszÚ po francusku, jÚzykiem mojego kraju, raczej niĝ po ïacinie, który jest jÚzykiem moich nauczycieli, to dlatego, iĝ mam nadzieje, ĝe ci, którzy posïugujÈ siÚ tylko swoim naturalnym ibniezmÈconym rozumem, lepiej zdoïajÈ osÈdziÊ moje mniemania niĝ ci, którzy wierzÈ jeno staroĝytnym ksiÚgom1. Kartezjusz czÚsto jest nazywany ojcem nowoĝytnego racjonalizmu, abnawet, ogólnie, nowoĝytnej filozofii. Wraz z nim klasyczna i Ăredniowieczna filozofia zostaje zepchniÚta do defensywy, i powoli zaczyna byÊ usuwana z gïównego nurtu myĂli filozoficznej. ChoÊ nie byï on jedynym wiodÈcym przedstawicielem nowoĝytnej filozofii i nauki, który zainicjowaï ten proces – wystarczy wspomnieÊ wspóïczesnych mu Francisa Bacona (1561–1626) ib Galileo Galilei (1564–1642) – byï z pewnoĂciÈ tym wïaĂnie, który wyïoĝyï swoje poglÈdy zbnajwiÚkszÈ prostotÈ i darem przekonywania, a jednoczeĂnie zaprezentowaï je jako kompletny system. Jego wydana w 1637 r. Rozprawa o metodzie (Discours de la methode) nie zachwyciïa Ărodowisk akademickich, za to oddziaïywaïa z niezwykïÈ siïÈ na ówczesne elity, w tym na wpïywowe wbsalonach kobiety2. Co byïo siïÈ i oryginalnoĂciÈ tej rozprawy, ĝe ujÚïa ona tak wspóïczesnych jej, jak i potomnych? JakÈ nowÈ koncepcjÚ nauki i zdoby1 2 Kartezjusz, Rozprawa o metodzie, przekïad T. ¿eleñskiego-Boya, Kraków, 1952, s. 99. Por.: A. Kenny (red.), The Oxford Illustrated History of Western Philosophy, Oxford 1997, s. 109; F.E. Sutcliffe, Introduction, [w:] Descartes, Discourse on Method and the Meditations, London 1968, s. 12–13. Z drugiej strony Rozprawa o metodzie bestsellerem nie byïa, przynajmniej za ĝycia autora. Z 500 egzemplarzy pierwszego wydania, Kartezjusz otrzymaï 200 kopii „autorskich”, a pozostaïe 300 przeznaczono na sprzedaĝ, których nakïad nie wyczerpaï siÚ do jego Ămierci. F.E. Sutcliffe, Introduction, op. cit., s.b14. Rozprawa obmetodzie wzbudziïa kontrowersje od momentu publikacji, wywoïujÈc protesty nie tylko Ărodowisk scholastycznych, ale równieĝ zwolenników „nowej nauki”. 193 Nowoĝytna nauka i wiedza wedïug Kartezjusza wania wiedzy zaprezentowaï w tej rozprawie Kartezjusz? Na czym polegaïo jej nowatorstwo? Czy argumenty i racje Kartezjusza mogÈ jeszcze przemawiaÊ do nas, w przeszïo trzy i póï wieku póěniej? Czy teĝ tajemnicÈ skutecznoĂci jego oddziaïywania byïo jedynie umiejÚtne wykorzystanie ducha epoki i zrÚczna retoryka skierowana do amatorów filozofii raczej niĝ specjalistów? * Czïowiek chce wiedzieÊ, powiada Arystoteles w zdaniu otwierajÈcym MetafizykÚ. Pragniemy wiedzieÊ, jaki jest Ăwiat oraz znaÊ nasze w nim miejsce3. Pytania te sÈ nazywane zwykle fundamentalnymi, gdyĝ od zawsze towarzyszyïy czïowiekowi. To one zrodziïy filozofiÚ, która szuka odpowiedzi nie za pomocÈ religii, ale tych instrumentów poznania, które sÈ przyrodzone czïowiekowi – zmysïów i rozumu. Pytania o Ăwiat i nas samych prowadzÈ do pytañ o poczÈtek – o arche, principium, zasadÚ. SÈ to juĝ pytania metafizyczne. Pragniemy wiedzieÊ nie tylko, kim jesteĂmy i jaki jest Ăwiat, ale chcemy poznaÊ teĝ ich (pra)przyczynÚ oraz cel. SkÈd wziÚliĂmy siÚ, my i Ăwiat, oraz dokÈd zmierzamy? To zaĂ, jak powiada Jan Paweï II w swej encyklice Fides at Ratio, prowadzi ostatecznie do pytañ o absolut4. Zagadnienia te znajdowaïy siÚ przez dwa tysiÈce lat w centrum uwagi filozofii, zarówno staroĝytnej, jak i Ăredniowiecznej. Radykalna zmiana nastÈpiïa dopiero w czasach wczesnonowoĝytnych. Pytania metafizyczne nigdy nie prowadzÈ do jednoznacznych odpowiedzi. Podczas gdy nauki ĂciĂle oraz przyrodnicze poznajÈ swoje zasady i kumulujÈ wiedzÚ, metafizyka, jako dyscyplina spekulatywna, zdaje siÚ dreptaÊ wciÈĝ wbtym samym miejscu, w póěnym Ăredniowieczu pogrÈĝajÈc siÚ w coraz bardziej sterylnych i abstrakcyjnych dysputach. MajÈca swe ěródïo w rewolucji naukowej, filozofia nowoĝytna jest buntem wobec takiego stanu rzeczy, a zwïaszcza wobec dominacji zagadnieñ metafizycznych w nauce. Bacon odrzuciï je caïkowicie. Prawdziwa nauka to poznanie empiryczne oparte na doĂwiadczeniu i indukcyjnym rozumowaniu, wiodÈce od szczegóïu do ogóïu. Celem nauki jest wiÚc poznanie porzÈdku naturalnego oraz panowanie nad nim. Kartezjusz zaatakuje tradycyjnÈ metafizykÚ z innego bieguna: poznania racjonalnego, które ma prowadziÊ do wiedzy pewnej i niezachwianej (certaine et indubitable), a nie do nieweryfikowalnych spekulacji. 3 4 W tïumaczeniu T. ¿eleěnika Metafizyki Arystotelesa (Lublin 1986) zdanie to brzmi „Wszystkim ludziom wrodzone jest pragnienie poznania”. Por. Jan Paweï II, Fides et Ratio, 27, [w:] Encykliki Ojca ¥wiÚtego Jana Pawïa II, Kraków 1999, vol. II, s. 850. KRZYSZTOF AZARSKI 194 Postawa buntu wobec Ăredniowiecznego dziedzictwa jest dzieckiem renesansu. Z postawÈ tÈ ĂciĂle ïÈczy siÚ indywidualizm, który – jak zauwaĝyï Alexis de Tocqueville – jest dzieckiem reformacji: W XVI w. twórcy reformacji podporzÈdkowujÈ indywidualnemu rozumowi niektóre dogmaty dawnej wiary, ale w dalszym ciÈgu jest niedopuszczalna dyskusja nad pozostaïymi. W XVII w. Bacon w dziedzinie nauk przyrodniczych, Kartezjusz zaĂ w dziedzinie ĂciĂlej filozofii znoszÈ zastane formuïy, niszczÈ siïÚ tradycji i obalajÈ autorytet scholastycznych szkóï. UogólniajÈc tÚ metodÚ, filozofowie XVIII w. poddajÈ przedmiot wszystkich wierzeñ indywidualnemu osÈdowi kaĝdego czïowieka. Któĝ nie zauwaĝy, ĝe Luter, Kartezjusz ibWolter posïuĝyli siÚ tÈ samÈ metodÈ i ĝe róĝni ich wyïÈcznie to, jak szeroki zalecali czyniÊ z niej uĝytek5. JeĂli bunt we wczesnonowoĝytnej filozofii jest owocem renesansu, abindywidualizm dzieckiem reformacji, niezwykïa pewnoĂÊ siebie, która cechowaïa reprezentantów „nowej nauki”, wydaje siÚ byÊ ich oryginalnym wkïadem wbrozwój filozofii (Burke nazwie to póěniej arogancjÈ). Juĝ Bacon ma wybujaïe ego i proponuje caïkowicie nowe podejĂcie do nauk naturalnych. Kartezjusz wznosi wiarÚ w potÚgÚ ludzkiego rozumu (ĂciĂle mówiÈc, swego wïasnego rozumu) na wyĝyny dotÈd niespotykane: caïoĂÊ dorobku wczeĂniejszych pokoleñ zostaje zakwestionowana, a na jej miejsce pojawia siÚ nowa nauka, majÈca prowadziÊ do peïnego poznania Ăwiata i zapanowania nad nim. Przekonany swej unikalnoĂci, Kartezjusz nie wie jeszcze, ĝe znajdzie godnych siebie naĂladowców, dïugÈ seriÚ myĂlicieli – twórców systemów – z których kaĝdy bÚdzie przekonany, ĝe w zasadniczy sposób zmienia filozofiÚ. * René Descartes (ïac. Cartesius, a po polsku Kartezjusz), urodziï siÚ wb1596br. w miasteczku La Haye (dziĂ noszÈcym nazwÚ Descartes) niedaleko Tours, wb rodzinie, która wïaĂnie nabyïa szlachectwo poprzez kupno urzÚdu (tak zwane szlachectwo sukni)6. Gdy miaï dziesiÚÊ lat rozpoczÈï naukÚ wbjezuickim collegium poïoĝonym w nieodlegïym La Flèche. Collegium miaïo tradycyjny program oparty na studiach antycznej klasyki i scholastycznej metafizyki, zaĂ nauki ĂciĂle traktowaïo jako nauki praktyczne, pomocne np. w budowie 5 6 A. de Tocqueville, O Demokracji w Ameryce, tïum. M. Król, Warszawa 1976, s. 272–273. Por. A. Flew, An Introduction to Western Philosophy, London 1995, s. 275, 283. Szkic biografii Kartezjusza zaczerpniÚty z: F.E. Sutcliffe, Introduction, op. cit., s. 7–14; A. Kenny (red.), The Oxford Illustrated History…, op. cit., s. 110, 126–127; B.F.bFinkel, Biography. René Descartes, „American Mathematical Monthly”, 1898, vol. 5, nr 8/9, s. 191–195. Nowoĝytna nauka i wiedza wedïug Kartezjusza 195 fortyfikacji. Kartezjusz spÚdziï tam osiem lat, wysoko oceniajÈc poziom swej szkoïy i uczelni, nawet jeĂli krytykowaï rodzaj wiedzy, jaki tam nabyï. Mimo fascynacji matematykÈ, dalsze studia kontynuowaï na prawie, zdobywajÈc dyplom prawniczy w 1616 r. na uniwersytecie w Poitiers. Po skoñczeniu nauki zaciÈgnÈï siÚ do armii (1617 r.), zajmujÈc siÚ jednak bardziej samodzielnymi studiami matematycznymi niĝ wojaczkÈ. Walki religijne rozpoczynajÈce wojnÚ trzydziestoletniÈ (1618–1648) najwyraěniej nie pociÈgaïy Kartezjusza, toteĝ wb1621br. zrezygnowaï ze sïuĝby i przeniósï siÚ do Holandii, gdzie – oprócz ostatnich miesiÈcy – spÚdziï resztÚ ĝycia. W swoich czasach Kartezjusz uchodziï przede wszystkim za matematyka, a szerzej uczonego nauk Ăcisïych, dokonujÈc w nich wielu waĝnych odkryÊ. Uwaĝany byï za twórcÚ geometrii analitycznej, prekursora badañ prowadzÈcych do powstania rachunku róĝniczkowego i caïkowego oraz odkrywcÚ zasad zaïamania Ăwiatïa7. Do czterdziestego roku ĝycia nie opublikowaï jednak ĝadnego ze swych dzieï, a matematycznym geniuszem byï tylko wĂród przyjacióï i znajomych. JednÈ z pierwszych prac, którÈ napisaï, ale nie opublikowaï, byïy Regulae ad directionem ingenii (Zasady kierowania umysïem, 1628). Przez nastÚpne piÚÊ lat przygotowywaï dzieïo, które opierajÈc siÚ na ówczesnej wiedzy, a zwïaszcza na nowej teorii mechaniki nieba Galileusza, miaïo zastÈpiÊ SumÚ teologicznÈ Ăw. Tomasza. Dzieïo gotowe byïo juĝ w 1633 r., ale Kartezjusz, jak zawsze ostroĝny, nie zdecydowaï siÚ na jego publikacjÚ po tym, gdy dowiedziaï siÚ o potÚpieniu Galileusza przez InkwizycjÚ. Le Monde (¥wiat) ukazaï siÚ dopiero po jego Ămierci (1664 r.). NastÚpnym waĝnym dzieïem filozoficznym byïy Meditationes de Prima Philosophia (Medytacje o filozofii pierwszej, 1641), które miaïy wykazaÊ, ĝe jego metafizyka osiÈgnÚïa pewnoĂÊ matematyki, a zatem jest wyĝsza niĝ scholastyka8. Kolejne prace to Principia Philosophiae (Zasady filozofii, 1644), w duĝej mierze powtarzajÈce metafizykÚ Medytacji, ale uzupeïnione o opis struktury wszechĂwiata i relacji ciaïa do ducha. Ostatnim dzieïem byïa rozprawa zatytuïowana Les passions de l’âme (NamiÚtnoĂci duszy, 1649), powstaïa jako rezultat korespondencji zb ksiÚĝniczkÈ ElĝbietÈ, córkÈ elektora Palatynatu i siostrzenicÈ Karola I Stuarta. W 1649 r. Kartezjusz dostaje zaproszenie do przybycia na dwór królowej szwedzkiej Krystyny Wazówny (p. 1632–1654). Sïawa Rozprawy o metodzie 7 8 Zainteresowania i odkrycia Kartezjusza w matematyce, fizyce, optyce i mechanice obejmujÈ znacznie szerszy zakres niĝ tu wspomniany. Por. hasïo „Descartes René” w: Encyklopedia PWN, http://encyklopedia.pwn.pl/index.php?module=haslo&id=3891981 [dostÚp 4.III.2013]. A. Kenny (red.), The Oxford Illustrated History…, op. cit., s. 110; F.E. Sutcliffe, Introduction, op. cit., s. 10. KRZYSZTOF AZARSKI 196 byïa juĝ tak duĝa, ĝe sawantka na tronie chciaïa jÈ lepiej poznaÊ z ust samego jej twórcy. Kartezjusz, przyzwyczajony do niezaleĝnoĂci, wahaï siÚ. Daï siÚ jednak skusiÊ perspektywÈ wysokich zarobków, gdyĝ – jak zwierzaï siÚ w liĂcie do przyjaciela – kilka lat badañ oraz dostateczne Ărodki na przeprowadzanie eksperymentów pozwolÈ mu odkryÊ nierozwiÈzane problemy fizjologii ib znaleěÊ lekarstwo na wszystkie choroby9. Jak widaÊ, on sam byï ĂwiÚcie przekonany o cudownej skutecznoĂci swej metody. Lekcje z królowÈ okazaïy siÚ jednak katastrofÈ. Musiaï je zaczynaÊ o piÈtej rano w zimnym, ěle ogrzanym païacu. Ze zgrozÈ odkryï teĝ, ĝe królowa codziennie studiuje grekÚ, czyli traci czas na zajÚcie nie dajÈce ĝadnych namacalnych korzyĂci. Od dzieciñstwa nawykïy do póěnego wstawania i cieplejszego klimatu, Kartezjusz wytrzymaï niedogodnoĂci ĝycia w Szwecji tylko przez póï roku; w lutym 1650 r. zapalenie pïuc zakoñczyïo jego ziemskÈ drogÚ. Co za zaskakujÈcy koniec! I co za strata dla ludzkoĂci wciÈĝ cierpiÈcej na nieuleczalne choroby. * Rozprawa o metodzie to jeden z najsïynniejszych tekstów napisanych po francusku, bÚdÈcy jednoczeĂnie symbolem francuskiej klarownoĂci, lekkoĂci ib ironii. Jest to dzieïo zaskakujÈce, zarówno swojÈ strukturÈ, jak ib treĂciÈ. Zacznijmy od struktury. W oryginalnym wydaniu Rozprawa stanowiïa wstÚp do trzech prac – o zaïamaniu Ăwiatïa, geometrii i mechanice nieba (ale zatytuïowana Meteorologia) – które byïy rozdziaïami niepublikowanego LebMonde. Prace te miaïy rzekomo ilustrowaÊ praktycznÈ stronÚ zastosowania „metody” Kartezjusza, a faktycznie byïy próbÈ sprawdzenia reakcji wïadz na jego „nowÈ naukÚ”. Rozprawa charakteryzuje siÚ dziwacznÈ i niejasnÈ budowÈ. Rozdziaïb I zawiera autobiografiÚ Kartezjusza oraz przerobionÈ wersjÚ jego niepublikowanych Zasad kierowania umysïem10. Rozdziaï II wprowadza nas do jego metody, natomiast rozdziaï III jej nie rozwija, ale niespodziewanie skupia siÚ na zasadach etycznych, którymi kieruje siÚ autor. Prawdopodobnie powstaï on najpóěniej i miaï sïuĝyÊ jako tarcza przeciwko przeĂladowaniom ze strony wïadz. Rozdziaï IV powraca do wÈtku przerwanego w rozdziale II. Zawiera on sïynnÈ zasadÚ cogito, oraz jej konsekwencje, czyli jest wstÚpem do kartezjañskiej metafizyki. Rozdziaï V jest streszczeniem niektórych poglÈdów zaprezentowanych w Le Monde, dotyczÈcych kosmosu i funkcjonowania 9 10 A. Kenny (red.), The Oxford Illustrated History…, op. cit., s. 127. D. Garber, Descartes and Method in 1637, „PSA: Proceedings of the Biennial Meeting of the Philosophy of Science Association”, 1988, vol. 2, s. 226–227; F.E. Sutcliffe, Introduction, op. cit., s. 9, 12. Nowoĝytna nauka i wiedza wedïug Kartezjusza 197 ludzkiego ciaïa, ale z samÈ „metodÈ” majÈcy niewiele wspólnego. Wreszcie rozdziaïb VI, podejmujÈcy ponownie tematykÚ metody, jest tekstem, który pierwotnie byï wstÚpem do pracy o geometrii11. Rozprawa o metodzie choÊ napisana wartkim i czytelnym jÚzykiem, zbija z tropu, zaskakuje ibpozostawia czytelnika bez klucza co do przekazu caïoĂci. Czyĝby jego cogito ibcztery proste zasady badania rzeczywistoĂci w rozdziale II byïy tÈ jego sïawnÈ „metodÈ”?12 TÈ, która miaïa doprowadziÊ do szybkiego poznania tajemnic Ăwiata? Przyjrzyjmy siÚ zatem dokïadnie tekstowi Rozprawy i zobaczmy, co tak naprawdÚ da siÚ wywnioskowaÊ z jej treĂci. Kartezjusz otwiera swoje dzieïo zaskakujÈcym, choÊ niewÈtpliwie pochlebnym dla zwykïych Ămiertelników, stwierdzeniem: RozsÈdek jest to rzecz ze wszystkich na Ăwiecie najlepiej rozdzielona, kaĝdy bowiem sÈdzi, ĝe jest w niÈ dobrze zaopatrzony, iĝ nawet ci, których we wszystkim innym najtrudniej jest zadowoliÊ, nie zwykli pragnÈÊ go wiÚcej niěli posiadajÈ. Nie jest prawdopodobne, aby siÚ wszyscy mylili co do tego; raczej Ăwiadczy to, iĝ zdolnoĂÊ dobrego sÈdzenia i rozróĝniania prawdy od faïszu, co nazywamy wïaĂnie rozsÈdkiem lub rozumem, jest z natury równa ubwszystkich ludzi. Tak wiÚc rozbieĝnoĂÊ mniemañ nie pochodzi stÈd, aby jedni byli roztropniejsi od drugich, ale jedynie stÈd, iĝ prowadzimy myĂli nasze rozmaitymi drogami ibnie rozwaĝamy tych samych rzeczy13. PomijajÈc lekki sarkazm w pierwszym zdaniu, moĝna by rzec, ĝe w akapicie tym Kartezjusz piecze dwie pieczenie na jednym ogniu: z jednej strony schlebia czytelnikowi i zdobywa jego sympatiÚ, przekonujÈc go, ĝe posiada rozsÈdek, czy rozum, nie gorszy od nikogo innego, a z drugiej juĝ wskazuje na podstawowy cel swej Rozprawy. Róĝnice w postrzeganiu rzeczywistoĂci ib sÈdach wynikajÈ ze stosowania niewïaĂciwych metod lub nieporozumieñ, abnie z tego, ĝe niektórzy ludzie majÈ wiÚcej rozsÈdku (lub rozumu). WartoĂÊ logiczna cytowanego tekstu jest wÈtpliwa i byïaby na pewno zakwestionowana w Ărodowisku akademickim, natomiast przeciÚtnego czytelnika ujmowaïa iboczarowywaïa14. W ten sposób dowiadujemy siÚ, dlaczego Kartezjusz, abpóěniej i jego nastÚpcy, kierowali swe dzieïa do szerszego krÚgu czytelników, 11 12 13 14 F.E. Sutcliffe, Introduction, op. cit., s. 11–12, 15–16; A. Flew, An Introduction…, op.bcit., s. 275–276. Por. D. Garber, Descartes and Method in 1637, op. cit., s. 225, 228. Garber argumentuje, ĝe Kartezjusz sam lekcewaĝyï swojÈ „metodÚ”, a w kaĝdym razie nie zaznaczaï wbinnych dzieïach jej stosowania. Kartezjusz, Rozprawa…, op. cit., s. 20. A. Kenny (red.), The Oxford Illustrated History…, op. cit., s. 107–109. 198 KRZYSZTOF AZARSKI abnie Ărodowiska uczonych, oraz dlaczego przedkïadali jÚzyki narodowe nad uczonÈ ïacinÚ. Wraĝenie schlebiania czytelnikowi nieĂwiadomemu tych – jak dziĂ powiedzielibyĂmy – promocyjnych zabiegów pogïÚbia siÚ, gdy w nastÚpnych zdaniach autor przyznaje, ĝe on sam posiada umysï nie doskonalszy niĝ ogóï, abnawet, ĝe zazdroĂci niektórym ludziom bystroĂci ich umysïu, oraz gdy potwierdza, ĝe bïÚdy w poznaniu rozumowym nie mogÈ dotyczyÊ istoty (w oryginale forme), a tylko „cech przypadkowych”. DwuznacznoĂÊ ostatniego stwierdzenia wydaje siÚ nieprzypadkowa. Termin „forma” wywodzi siÚ od Arystotelesa i ma ĂciĂle okreĂlonÈ konotacjÚ. Kartezjusz tïumaczy to jako „natura” (nature), co jest ogólnie poprawne, ale i niepeïne. Inaczej zrozumie jÈ laik, a inaczej znawca Arystotelesa czy scholastyki. Forma jest „istotÈ”, jak to oddaï polski tïumacz, ale teĝ rodzajem energii, która stanowi przyczynÚ danej rzeczy, oraz nadaje jej ksztaït i cel15. Czy tak zwykle rozumiemy termin „istota” lub „natura”, ibczy tak to rozumiaï czytelnik wspóïczesny Kartezjuszowi? W dalszej czÚĂci rozdziaïu I Kartezjusz rozwija wÈtek autobiograficzny. Informuje, ĝe od dzieciñstwa karmiono go naukÈ, obiecujÈc nabycie „jasnej i pewnej wiedzy o wszystkim, co jest poĝyteczne dla ĝycia” (claire et assurée de tout ce qui est utile à la vie). Byï pilnym uczniem i czytaï to, co powinien; poznawaï jÚzyki, by mieÊ wglÈd do staroĝytnej mÈdroĂci; wiedziaï, ĝe „czytanie wszelkich dobrych ksiÈĝek jest niby rozmowÈ z najgodniejszymi luděmi minionych wieków…, w której odsïaniajÈ nam jedynie swe najcenniejsze myĂli”. Uczyï siÚ teĝ retoryki i poezji, jak równieĝ matematyki, którÈ upodobaï sobie szczególnie, oraz teologii i filozofii. A jednak po ukoñczeniu studiów – powiada Kartezjusz – „czuïem siÚ … udrÚczony tyloma wÈtpliwoĂciami i bïÚdami, iĝ zdawaïo mi siÚ, ĝe usiïujÈc siÚ ksztaïciÊ, nie osiÈgnÈïem ĝadnej innej korzyĂci jak tÚ, iĝ coraz bardziej odsïaniaïem sobie mojÈ niewiedzÚ. Abprzecieĝ byïem w jednej z najsïawniejszych szkóï w Europie”16. Kartezjusza oburzaïo, ĝe matematyka, której podstawy „sÈ tak mocne ib staïe”, nie tworzy fundamentu nauki, a jest niÈ filozofia, która nie ma „ĝadnej rzeczy, o którÈ by siÚ nie spierano, która by wiÚc tym samym nie byïa wÈtpliwa”17. Z caïej dotychczasowej nauki nie znajduje on nic godnego zaufania, poza matematykÈ i teologiÈ. Wybór matematyki jest oczywisty ibszczery, natomiast wybór teologii zdumiewajÈcy. Z lekka wyczuwalnÈ ironiÈ Kartezjusz tïumaczy to tym, ĝe teologia dotyczy prawd objawionych, które 15 16 17 Kartezjusz, Rozprawa…, op. cit., s. 21. Ibidem, s. 23–24. Ibidem, s. 24–25. Nowoĝytna nauka i wiedza wedïug Kartezjusza 199 „przekraczajÈ naszÈ zdolnoĂÊ pojmowania”, toteĝ nie oĂmiela siÚ „poddaÊ ich memu wÈtïemu rozumowaniu”. Do tego potrzeba otrzymaÊ „nadzwyczajnÈ pomoc nieba ib byÊ wiÚcej niĝ czïowiekiem”18. W rezultacie mamy juĝ zarys „metody” Kartezjusza, ale bez wyraěnego wskazania, ĝe to o niÈ chodzi. PolegaÊ miaïaby ona na caïkowitym odrzuceniu dotychczasowego dorobku, oprócz matematyki ibteologii oraz, niespodziewanej konkluzji rozdziaïu I, ĝe jednostka moĝe lepiej poznaÊ prawdÚ, która jej dotyczy, niĝ „uczony w spekulacjach niedajÈcych ĝadnego skutku”19. Ta ostatnia myĂl zostanie rozwiniÚta dopiero w rozdziale nastÚpnym, gdy opis metody bÚdzie peïniejszy. Spróbujmy zebraÊ i oceniÊ to, co dotÈd powiedziaï nam Kartezjusz. Jego doĂwiadczenie ze studiów w La Flèche nie jest doĂwiadczeniem unikatowym wbrew temu, co powiada nam autor. Odkrywanie wïasnej niewiedzy w procesie ksztaïcenia jest raczej zjawiskiem normalnym. Unikatowa jest reakcja, abnie samo zjawisko. Dla porównania przypomnijmy, jak dwa tysiÈce lat wczeĂniej zareagowaï na to samo Sokrates. Tajemniczy i zadziwiajÈcy Ăwiat nie jest do koñca poznawalny. Jednak „wiem, ĝe nic nie wiem” nie frustruje Sokratesa ani nie popycha go do buntu wobec rzeczywistoĂci. Odwrotnie, z jednej strony przyjmuje on postawÚ akceptacji ludzkiej kondycji, a z drugiej – utwierdza siÚ w przekonaniu, ĝe poszukiwanie prawdy jest najwaĝniejszym celem ludzkiego ĝycia. Sokrates nie ucieka teĝ przed konsekwencjami gïoszenia prawd, w które wierzyï. Twardo powiada, ĝe nigdy nie zrobiï nic niegodnego, aby ratowaÊ ĝycie, toteĝ nie zamierza uĝywaÊ sztuczek, aby odwróciÊ wyrok sÈdu nad nim. Jakĝe róĝne jest to od postawy Kartezjusza. Ten ostatni buntuje siÚ i odrzuca moĝliwoĂÊ pogodzenia siÚ z rzeczywistoĂciÈ. Jest to wiÚc postawa bliĝsza prometejskiej. UkrytÈ prawdÚ naleĝy wykraĂÊ bogom, niezaleĝnie od metod, i czïowiek jest w stanie tego dokonaÊ. Jak w kapsuïce, postawa Kartezjusza – bunt oraz wiara w potÚgÚ indywidualnego rozumu – zawiera „kod” czasów nowoĝytnych czy, szerzej, nowoczesnoĂci w ogóle. ByÊ moĝe to objaĂnia, dlaczego Rozprawa, wbrew swej miaïkoĂci, wciÈĝ zdaje siÚ rzucaÊ urok na wspóïczesnego czytelnika20. 18 19 20 Ibidem, s. 26. Ibidem, s. 28. Por. A. de Tocqueville, O Demokracji w Ameryce, op. cit., s. 273. Wedïug Tocqueville’a, metoda Kartezjusza jest ze swej natury demokratyczna: „Zostaïa odkryta w epoce, wbktórej ludzie zaczÚli stawaÊ siÚ sobie równi i upodabniaÊ do siebie. RozpowszechniÊ siÚ mogïa dopiero w epoce, w której moĝliwoĂci staïy siÚ niemal równe i ludzie niemal identyczni”. Z drugiej strony, nie wszyscy odbierajÈ go wspóïczeĂnie z entuzjazmem. Szczególnej krytyce zostaï poddany przez Ărodowiska feministyczne i postmoderni- 200 KRZYSZTOF AZARSKI Rozdziaï II zaczyna siÚ od przywoïania olĂnienia, którego Kartezjusz doznaï, gdy jeszcze sïuĝyï w wojsku. Jego wartoĂÊ logiczna jest wiÚcej niĝ wÈtpliwa, za to jako argument retoryczny Ăwietnie sïuĝy celom naszego autora. Otóĝ uĂwiadomiï on sobie, ĝe „dzieïa poskïadane z wielu osobno powstaïych czÚĂci i wykonywane rÚkÈ rozmaitych mistrzów mniej sÈ doskonaïe niĝ te, nad którymi pracowaï tylko jeden czïowiek”. Zauwaĝyï teĝ, ĝe podobnie jest z budowÈ miasta czy prawodawstwem (jeden, np. Likurg w Sparcie, versus wielu) czy nawet religiÈ (objawionÈ versus wszystkie inne)21. I wreszcie, „ĝe wszelka wiedza ksiÈĝkowa, przynajmniej ta, której racje sÈ jedynie prawdopodobne i na które nie ma ĝadnego dowodu, jako ĝe zïoĝyïa siÚ ona i urosïa stopniowo z mniemañ wielu rozmaitych osób, nie jest tak bliska prawdy jak proste i nieuczone rozumowania czïowieka rozsÈdnego dotyczÈce rzeczy, jakie mu siÚ nastrÚczajÈ”. Wywnioskowaï wiÚc, ĝe musi odrzuciÊ caïkowicie to, co zbudowano do tej pory, i zaczÈÊ wszystko od nowa, bez próby zmiany ibulepszania tego, co byïo22. Wykonawszy ten Ămiaïy krok odrzucenia, Kartezjusz jakby przestraszyï siÚ wïasnej odwagi, i na nastÚpnych stronach wycofuje siÚ z czÚĂci tego, co dopiero byï napisaï. PodkreĂla, ĝe jego odrzucenie nie dotyczy tak wielkich ciaï jak pañstwa. Te ostatnie „zbyt trudne sÈ do podniesienia, skoro sÈ raz obalone”. Co do ich niedoskonaïoĂci „jeĂli je posiadajÈ”, to albo zïagodziïa je praktyka, albo sÈ do unikniÚcia dziÚki przezornoĂci, albo niedogodnoĂci obecne sÈ bardziej znoĂne niĝ ich zmiana23. Dlatego teĝ Kartezjusz nie pochwala „owych natur mÚtnych i niespokojnych”, które dÈĝÈ do zmian za wszelkÈ cenÚ. Na takie „szaleñstwa” z pewnoĂciÈ nie ma miejsca w tym „dzieïku”, które pisze24. A w ogóle, to autor zawsze stawaï w szeregu tych skromnych ludzi, którzy uwaĝajÈ, ĝe „sÈ mniej zdolni do odróĝnienia prawdy od faïszu niĝ inni”. To ostatnie stwierdzenie wydaje siÚ staÊ w sprzecznoĂci ze zdaniem rozpoczynajÈcym RozprawÚ, przy czym tutaj autor mówi o postawie, a tam obdarze natury równo rozdzielonym wobec wszystkich. Wraĝenie pokrÚtnoĂci pogïÚbia siÚ jeszcze bardziej, gdy w nastÚpnym akapicie Kartezjusz szydzi, ĝe „nie moĝna wymyĂliÊ nic tak dziwacznego i maïo godnego wiary, czego 21 22 23 24 styczne, por. S.B. Smith, An Exemplary Life: The Case of René Descartes, „Review of Metaphysics”, 2004, vol. 57, nr 3, s. 572. Kartezjusz, Rozprawa…, op. cit., s. 30–31. Ibidem, s. 32. Ibidem, s. 32–33. Ibidem, s. 33–34. Nowoĝytna nauka i wiedza wedïug Kartezjusza 201 by kiedyĂ nie powiedziaï któryĂ filozof”. Czy odrzuca on wiÚc dotychczasowÈ naukÚ, czy jej nie odrzuca – tego wyraěnie nam nie mówi25. Ostatecznie Kartezjusz stwierdza, ĝe tak jak ostroĝnie i wolno idzie „czïowiek, który kroczy sam i wĂród ciemnoĂci”, tak on postanawia postÚpowaÊ wb swoim rozumowaniu. JeĂli bÚdzie posuwaï siÚ powoli, to przynajmniej uniknie upadku. Po dalszych zdaniach, peïnych dwuznacznoĂci i hiperboli, Kartezjusz wreszcie formuïuje zrÚby swej metody: cztery proste kroki analizowania problemu, które stosuje siÚ w nauce prawdopodobnie od zawsze. SÈ to: (1)bnieprzyjmowanie niczego za prawdziwe na zasadzie autorytetu, poĂpiechu lub uprzedzeñ, ale zapoznawanie siÚ z problemem, tak, aby móc wydaÊ osÈd samemu, i tylko w odniesieniu do tego, co jawi siÚ nam „tak jasno i wyraěnie” (claire et distincte), ĝe nie mamy co do tego ĝadnych wÈtpliwoĂci; (2)bpodzielenie kaĝdego problemu na jak najmniejsze czÚĂci i rozpatrywanie ich osobno; (3)bstopniowe analizowanie problemu, od jego najprostszych elementów do bardziej skomplikowanych, pamiÚtajÈc teĝ o zwiÈzkach miÚdzy nimi; ibwreszcie (4)b dokonanie przeglÈdu caïoĂci, dla sprawdzenia, czy gdzieĂ nie popeïniïo siÚ bïÚdu. MetodÚ tÚ Kartezjusz porównuje do „dïugiego ïañcucha racji prostych i ïatwych, którymi geometrzy zwykli siÚ posïugiwaÊ, aby dojĂÊ do najtrudniejszych dowodów”26. MoglibyĂmy jednak zapytaÊ, czy zaïoĝenie, ĝe rzeczy najprostsze (te, których nie moĝna juĝ podzieliÊ na drobniejsze czÚĂci) zawierajÈ w sobie peïne wyjaĂnienie rzeczy zïoĝonych, jest uprawnione? Innymi sïowy, czy objaĂniajÈc róĝne czÚĂci problemu, zdobywamy caïkowity wglÈd w jego caïoĂÊ?27 TÈ sprawÈ nasz myĂliciel zdaje siÚ juĝ nie zaprzÈtaÊ swej uwagi. Kartezjañska metoda szczegóïowej analizy pozostaje aktualna i stosowana jest do dziĂ jako jedna z podstawowych metod badania rzeczywistoĂci. Moĝna by jednak zapytaÊ, cóĝ jest w niej tak nowatorskiego, co miaïoby prowadziÊ do rewolucyjnych odkryÊ w caïej nauce, a nie tylko z geometrii, skÈd zostaïa wziÚta? Kartezjusz zapewnia nas, ĝe tak wïaĂnie jest. On doĂwiadczyï jej skutecznoĂci w rozwiÈzywaniu problemów matematycznych i geometrycznych, których wczeĂniej nie umiaï rozwiÈzaÊ: ...w ciÈgu dwóch czy trzech miesiÚcy, jakie obróciïem na ich rozpatrywanie, zaczynajÈc od najprostszych i najogólniejszych i w kaĝdej prawdzie odkrytej znajdujÈc reguïÚ, która mi sïuĝyïa potem do znalezienia innych, nie tylko uporaïem siÚ z wieloma rzeczami, które zdaïy siÚ wprzódy bardzo trudne, ale wydaïo mi siÚ takĝe, ĝe pod koniec nawet w tych, 25 26 27 Ibidem, s. 35. Ibidem, s. 37–38. Por. J.H. Hallowell, Main Currents in Modern Political Thought, Lanham 1984, s. 40. 202 KRZYSZTOF AZARSKI których nie znaïem, mogÚ oznaczyÊ, jakimi Ărodkami i do jakiego punktu moĝliwe jest ich rozwiÈzanie28. Entuzjazm Kartezjusza staje siÚ bardziej zrozumiaïy, gdy uĂwiadomimy sobie, ĝe geometria analityczna, którÈ stworzyï, jest najprawdopodobniej tÈ naukÈ, za pomocÈ której, jak wierzyï, moĝna zdefiniowaÊ i opisaÊ Ăwiat matematycznie. JeĂli zaïoĝymy, ĝe natura (Ăwiat, kosmos) skïada siÚ z rzeczy posiadajÈcych geometryczne ksztaïty, i ĝe inne wïaĂciwoĂci tychĝe rzeczy teĝ moĝna wyraziÊ matematycznie (ciÚĝar, rozmiar, iloĂÊ, etc.), to taka moĝliwoĂÊ istniaïaby29. StÈd zapewne przekonanie Kartezjusza, ĝe wielkie odkrycia sÈ wbzasiÚgu jego rÚki. I chociaĝ jemu nie udaïo siÚ tego dokonaÊ, to zaraziï swych nastÚpców w nadchodzÈcym wieku „rozumu” swojÈ wiarÈ w potÚgÚ rozumu, zamiïowaniem do prostych, „geometrycznych” rozwiÈzañ oraz pedanteriÈ wbich stosowaniu. Jak wspomniano, rozdziaï III jest poĂwiÚcony etyce. Etyki tej nie naleĝy raczej traktowaÊ na serio, w przeciwnym razie kompromitowaïaby naszego matematyka-filozofa jeszcze bardziej niĝ wtedy, gdy uznamy jÈ za fikcjÚ. Kartezjusz dodaï ten rozdziaï do Rozprawy zapewne dochodzÈc do wniosku, ĝe jego rytuaï bicia czoïem przed wïadzÈ, odprawiony w rozdziale II, jest niewystarczajÈcy. Zasady etyczne, które tu opisuje, sÈ „tymczasowe”, i – jak powiada – bÚdÈ go obowiÈzywaÊ tylko na okres przejĂciowy, gdy podwaĝa on istniejÈcy porzÈdek. Na ten czas „przebudowy domu” zobowiÈzuje siÚ on kierowaÊ nastÚpujÈcymi czterema zasadami: (1)b „byÊ posïusznym prawom i obyczajom mego kraju, zachowujÈc stale religiÚ …, a we wszelkiej innej rzeczy kierowaÊ siÚ mniemaniami najbardziej umiarkowanymi i najbardziej oddalonymi od wszelkiej przesady”; (2)b„byÊ moĝliwie najbardziej nieugiÚtym … w dziaïaniu i trzymaÊ siÚ mniemañ nawet najbardziej wÈtpliwych, skoro juĝ siÚ raz na nie zdaïem”, po to, aby uniknÈÊ sytuacji ludzi zagubionych wblesie ibbïÈdzÈcych w koïo; (3)b„przemóc raczej siebie niĝ los i raczej odmieniÊ moje pragnienia niĝ porzÈdek Ăwiata, i przyzwyczaiÊ siÚ … do przeĂwiadczenia, iĝ nie ma nic co by byïo caïkowicie w naszej mocy, prócz naszej myĂli”; i wreszcie (4)b „obróciÊ caïe ĝycie na ksztaïcenie mego rozumu i posuwanie siÚ … wbpoznaniu prawdy, trzymajÈc siÚ metody, jakÈ sobie przypisaïem”30. Zade28 29 30 Kartezjusz, Rozprawa…, op. cit., s. 40. Por. N. Melchert, The Great Conversation: A Historical Introduction to Philosophy, Mountain View 1995, s. 293. Kartezjusz, Rozprawa…, op. cit., s. 42–47. WĂród znawców Kartezjusza nie ma sporów co do wartoĂci jego „tymczasowej” etyki. Nie traktuje siÚ jej serio. Smith powiada, ĝe Nowoĝytna nauka i wiedza wedïug Kartezjusza 203 klarowawszy w ten sposób swojÈ lojalnoĂÊ wobec wszelkiej wïadzy, Kartezjusz zdaje siÚ byÊ wreszcie gotowy do szerszej odsïony swoich poglÈdów. Kolejny IV rozdziaï zawiera peïne przedstawienie metody Kartezjusza wraz z podwalinami jego metafizyki. Jest to zapewne najbardziej istotna czÚĂÊ caïej Rozprawy, podczas gdy pozostaïe sïuĝÈ jedynie budowaniu stosownej atmosfery dla prezentacji tego odkrycia, oraz skrywaniu radykalizmu jego przesïania. Cóĝ zatem zawiera ten fragment Rozprawy? Poniewaĝ celem Kartezjusza jest – jak twierdzi – poszukiwanie prawdy, która jest poza wszelkÈ wÈtpliwoĂciÈ (indubitable), postanawia uznaÊ za caïkowicie faïszywe (absolument faux) wszelkie opinie, co do których ma nawet najmniejszy powód, aby w nie powÈtpiewaÊ. Dalej, poniewaĝ zmysïy sÈ zawodne i przez nie bierzemy zïudzenie za prawdÚ; poniewaĝ popeïniamy bïÚdy wbrozumowaniu nawet w najprostszych sprawach geometrycznych; ib wreszcie, poniewaĝ nie moĝemy zaufaÊ naszym myĂlom, postanawia on przyjÈÊ, „iĝ wszystko, co kiedykolwiek dotarïo do mego umysïu, nie bardziej jest prawdziwe niěli zïudzenia senne” (non plus vraies que les illusions de mes songes). W ten sposób, pozbawiony jakiejkolwiek wiedzy, czy to zmysïowej czy rozumowej, Kartezjusz znajduje siÚ w kompletnej nicoĂci. Moĝna by powiedzieÊ, ĝe nie ma tam nic. A jednak, w tej kompletnej pustce natychmiast odkrywa on podstawowÈ prawdÚ: „myĂlÚ, wiÚc jestem” (je pense, donc je suis), w zlatynizowanej formie znanÈ jako cogito ergo sum31. ChoÊ sceptycyzm poznawczy Kartezjusza jest tu skrajny – powÈtpiewa on bowiem nawet w najbardziej oczywiste doznania i potoczne obserwacje kaĝdego czïowieka – to jednak niewykluczone, ĝe moĝe on byÊ tylko udawany. Od poïowy XVI w. we Francji na dobre zagoĂciï sceptycyzm i Kartezjusz, znajdujÈc w cogito to, co jest poza wÈtpliwoĂciÈ, byÊ moĝe chciaï daÊ mu odpór32. Z drugiej strony nie wszyscy sÈ tak ïaskawi dla Kartezjusza i domi- 31 32 Kartezjusz jest perhaps the greatest philosopher never to have written a systematic work on ethical or political matters (S.B. Smith, An Exemplary Life…, op. cit., s. 574). Kartezjusz, Rozprawa…, op. cit., s. 52–53. NastÈpiïo to po przetïumaczeniu w 1569 r. na ïacinÚ dzieïa greckiego myĂliciela Sextusa Empiricusa z II w. po Chr. Sextus nie wyróĝniaï siÚ oryginalnoĂciÈ, natomiast spisaï idee greckich sceptyków, przede wszystkim ich ojca zaïoĝyciela Pyrrho z Elis (ok. 360–270 r. przed Chr.). Idee sceptyków wywarïy wielki wpïyw we Francji (m.in. na Montaigne’a). Por. A. Flew, An Introduction…, op. cit., s. 277; S.B. Smith, An Exemplary Life…, op. cit., s. 773–774. ListÚ zwolenników tezy, ĝe sceptycyzm Kartezjusza nie byï do koñca prawdziwy, wymienia: R.A. Watson, Descartes Knows Nothing, „History of Philosophy”, 1984, vol. 1, nr 4, s. 411, przypis 17. 204 KRZYSZTOF AZARSKI nujÈca interpretacja jego myĂli przyjmuje, ĝe jego sceptycyzm jest prawdziwy, a nie udawany33. Kartezjusz jest niezwykle zadowolony ze znalezienia archimedesowskiego punktu oparcia dla wiedzy – tej jednej jedynej rzeczy, w którÈ nie moĝemy wÈtpiÊ. Jego duma jest tak wielka, ĝe zapomina wspomnieÊ, iĝ jego odkrycie jest zapoĝyczeniem (czy wrÚcz kopiowaniem) ze Ăw. Augustyna34. Zbfaktu, ĝe myĂli i jest, czyni on „pierwszÈ zasadÚ filozofii”, a nastÚpnie zauwaĝa, iĝ do tego nie jest mu nic innego potrzebne: „Poznaïem stÈd, ĝe jestem substancjÈ, której caïÈ istotÈ, czyli naturÈ, jest myĂlenie, i która, aby istnieÊ, nie potrzebuje ĝadnego miejsca ani nie zaleĝy od ĝadnej rzeczy materialnej; tak, iĝ owo ja, to znaczy dusza … jest caïkowicie odrÚbna od ciaïa, abnawet jest ïatwiejsza do poznania niĝ ono, i ĝe gdyby nawet ono nie istniaïo, byïaby i tak wszystkim, czym jest”35. Kartezjusz odkrywa, ĝe jest „substancjÈ myĂlÈcÈ”, ale jednoczeĂnie zauwaĝa, ĝe wÈtpi, a zatem, ĝe nie jest doskonaïy. To zaĂ prowadzi go do znalezienia nastÚpnej rzeczy w pustce, do której sam siÚ zapÚdziï, mianowicie idei istoty doskonaïej – Boga. Poniewaĝ taka idea nie mogïa wziÈÊ siÚ z nicoĂci, musiaïa zostaÊ „pomieszczona” w jego myĂli przez tÚĝ istotÚ doskonaïÈ. Dlatego musi istnieÊ jeszcze inna istota niĝ sama substancja myĂlÈca. Gdyby bowiem nasz autor stworzyï siÚ sam, to uczyniïby siÚ „nieskoñczonym, wiecznym niezmiennym, wszystkowiedzÈcym, wszechmogÈcym”, a takim nie jest, skoro wÈtpi36. Istnienie tej istoty jest konieczne, wynikajÈce z samej definicji istoty doskonalej. W ten sposób dochodzimy do sïynnego ontologicznego dowodu Kartezjusza na istnienie Boga. Tak jak suma kÈtów w trójkÈcie musi zawsze 33 34 35 36 R.A. Watson, Descartes Knows Nothing, op. cit., s. 407–408; M. Grene, Descartes and Skepticism, „Review of Metaphysics”, 1999, vol. 52, nr 3, s. 553–571. Grene dzieli sceptycyzm na praktyczny i teoretyczny. Staroĝytny sceptycyzm, oĝywiony w XVI-wiecznej Francji, uczyï nieufnoĂci wobec praktycznej strony ĝycia, i tym samym ostroĝnoĂci w rozwaĝaniach teoretycznych. Sceptycyzm Kartezjusza nie dotyczy praktycznych stron ĝycia – tu byï on pragmatyczny – ale teoretycznych. W tej dziedzinie Kartezjusz byï skrajnym sceptykiem, znacznie dalej idÈcym niĝ sceptycyzm klasyczny. W Pañstwie boĝym, ksiÚga XI, roz. 26, II Augustyn powiada: „jestem pewny, ĝe jestem, ĝe wiem, ĝe jestem, i ĝe radujÚ siÚ z tego, ĝe jestem i wiem o tym”. Na pytanie, czy siÚ jednak nie myli, odpowiada: „JeĂli siÚ mylÚ, to jestem. Bowiem, jeĂli ktoĂ nie istnieje to w ĝaden sposób nie moĝe siÚ myliÊ. Zatem, jestem, jeĂli siÚ mylÚ”. Kartezjusz, Rozprawa…, op. cit., s. 53–54. Rozumowanie cogito ergo sum, jak i wnioski dotyczÈce tego, ĝe jest substancjÈ myĂlÈcÈ, sÈ logicznie nieuprawnione, por. R.A.bWatson, Descartes Knows Nothing, op. cit., s. 400–403, 405–408, tam równieĝ przeglÈd wczeĂniejszej literatury. Kartezjusz, Rozprawa…, op. cit., s. 55. Nowoĝytna nauka i wiedza wedïug Kartezjusza 205 byÊ równa dwóm kÈtom prostym, tak teĝ musi istnieÊ istota doskonaïa, posiadajÈca wszystkie doskonaïoĂci, w tym wïasne istnienie, gdyĝ istota doskonaïa, która nie istnieje, jest mniej doskonaïa od tej, która istnieje, a z definicji Bóg jest takÈ istotÈ, która posiada wszystkie doskonaïoĂci37. Ontologiczny dowód Kartezjusza podwaĝyï wspóïczesny mu matematyk Pierre Gassendi (1592–1655), który zauwaĝyï, ĝe istnienie nie moĝe byÊ uznane za jednÈ z cech doskonaïoĂci. JeĂli coĂ nie istnieje, to nie jest niedoskonaïe, ale jest po prostu niczym38. Kartezjusz jednak nie mógï uznaÊ tego oczywistego argumentu, istnienie Boga jest bowiem dla niego logicznÈ koniecznoĂciÈ. To nie wiara popychaïa go do tego, aby upieraï siÚ przy Jego istnieniu. Dopiero istnienie Boga powoduje, ĝe moĝemy zaufaÊ naszemu rozumowi oraz korzystaÊ z informacji dostarczanych nam przez zmysïy. Tylko wbten sposób Kartezjusz bÚdzie mógï wydobyÊ siÚ z nicoĂci, do której zagnaï go jego sceptycyzm, czyli wykonaÊ krok trzeci (po odkryciu wïasnego istnienia oraz istoty doskonalej). Brak idei Boga unieruchomiïby go tam na zawsze. Wiedziaïby, ĝe myĂli, wiÚc jest, ale z tego nadal nic by nie wynikaïo. W Medytacjach o filozofii pierwszej poĂwiÚca Kartezjusz problemowi istoty doskonaïej wiele uwagi. Rozwaĝa on moĝliwoĂÊ, ĝe zamiast Boga, to zïy duch stworzyï Ăwiat i tak go urzÈdziï, aby nas oszukaÊ. Gdyby tak byïo, wówczas wszelkie rozumowe poznanie (a nie tylko zmysïowe) i wszelkie logiczne wnioskowanie nie miaïoby sensu. W Ăwiecie zïego ducha 2+3 wcale nie musiaïoby równaÊ siÚ 5. W trzeciej i szóstej Medytacji Kartezjusz jednak dumnie powraca do zasady swego cogito: drugÈ odkrytÈ rzeczÈ w nicoĂci jest istota doskonaïa, a nie zïy duch. Zatem to Bóg stworzyï Kartezjusza i Ăwiat, a skoro to Bóg jest stwórcÈ, to nie dokonaï dzieïa stworzenia Ăwiata po to, aby nas oszukaÊ, ale abyĂmy mogli go poznawaÊ39. W ïañcuchu logicznym Kartezjusza istnienie Boga jest zatem niezbÚdne. Z samej Rozprawy moĝemy wydedukowaÊ, ĝe Ăwiat dla Kartezjusza skïada siÚ z dwóch substancji: duchowej (Bóg i dusza) oraz materii. Ich wzajemne relacje nie sÈ tutaj dalej objaĂnione oprócz tego, co zostaïo zaprezentowane wbrozdziale IV. Rozdziaï V z kolei jest dziwacznym tekstem prezentujÈcym, wbwielkim skrócie, poglÈdy Kartezjusza na „naturÚ rzeczy materialnych” oraz – w nieco szerszym zakresie – na funkcjonowanie ludzkiego ciaïa. Jak nas 37 38 39 Ibidem, s. 57. Kartezjusz znów zapomniaï wspomnieÊ, ĝe ontologiczny dowód na istnienie Boga zawdziÚcza Ăw. Anzelmowi z Canterbury (1035–1109), który to dowód tylko nieznacznie zmodyfikowaï, zastÚpujÈc wielkoĂÊ Boga Jego doskonaïoĂciÈ. A. Kenny (red.), The Oxford Illustrated History…, op. cit., s. 124. R. Descartes, Medytacje o filozofii pierwszej, przeï. J. Hartman, Kraków 2002. 206 KRZYSZTOF AZARSKI informuje, rzeczy te opisaï ze szczegóïami „w osobnym traktacie, którego pewne wzglÚdy nie pozwalajÈ mi ogïosiÊ” – chodzi oczywiĂcie o Le Monde40. Jak zwykle ostroĝny, Kartezjusz zaznacza, ĝe nie chce wchodziÊ w spory zb uczonymi co do tego, jak jest, dlatego teĝ postanowiï „zostawiÊ caïy nasz Ăwiat ich dysputom i mówiÊ jedynie o tym, co zdarzyïoby siÚ w nowym Ăwiecie, gdyby Bóg stworzyï teraz gdzieĂ w urojonych przestrzeniach dosyÊ materii, aby siÚ taki zïoĝyï”. Innymi sïowy, Kartezjusz nie twierdzi, ĝe opisuje Ăwiat takim, jakim on jest, ale Ăwiat, jakim byïby, gdyby dobry Bóg zdecydowaï siÚ stworzyÊ inny. Gdyby zatem Bóg stworzyï wystarczajÈco duĝo materii i nadaï jej „ruch, róĝnorodny i bezïadny”41; gdyby nadaï temu chaosowi „zwyczajnej swej pomocy i pozwoliï jej dziaïaÊ wedle praw, jakie ustanowiï”, to po jakimĂ czasie ów chaos uïoĝyïby siÚ w sposób podobny do naszego Ăwiata – wyïoniïyby siÚ ziemia i inne planety, sïoñce i inne gwiazdy. Dalej na ziemi rzeczy ciÚĝsze dÈĝyïyby do Ărodka, a lĝejsze do zewnÈtrz, np. woda i powietrze. „Góry, morza, ěródïa i rzeki bÚdÈ w naturalny sposób tam siÚ ksztaïtowaÊ ibmetale tworzyÊ tam pokïady, i roĂliny rosnÈÊ na polach, i w ogóle, jak bÚdÈ mogïy zawiÈzywaÊ siÚ tam wszystkie ciaïa”42. Skrót tez zawartych w Le Monde jest w tym rozdziale tak duĝy, ĝe wrÚcz nie moĝna odkryÊ, ĝe Kartezjusz prezentuje tu poglÈdy kosmologiczne Galileusza, fundamentalnie odbiegajÈce od dominujÈcych wtedy nauk Arystotelesa. W fizyce Arystotelesa istnieje hierarchia bytów, od najniĝszych (materia nieoĝywiona) po najwyĝszy (demiurg – pierwszy poruszyciel). Naturalny jest stan spoczynku, lecz kaĝdy byt dÈĝy do demiurga (Boga), naĂladujÈc go zgodnie ze swojÈ naturÈ. Ziemia jest w centrum Ăwiata, a czïowiek najwyĝszÈ istotÈ na ziemi. U Galileusza i Kartezjusza zaĂ Ăwiat jest materiÈ w ruchu, zachowujÈcÈ siÚ wedïug przewidywalnych praw matematycznych (w przypadku Kartezjusza ten model uzupeïniony jest, oczywiĂcie, o Boga i duszÚ). Nie ma miejsc lepszych lub gorszych w kosmosie. Bóg jest w tym modelu debfacto zbÚdny, choÊ u Kartezjusza odgrywa rolÚ inicjujÈcÈ Ăwiat i nadajÈcÈ mu praw. NastÚpnie zdaje siÚ zostawiaÊ go tak, jak doskonaïy zegarmistrz po skonstruowaniu swego dzieïa43. W dalszej czÚĂci rozdziaïu nasz myĂliciel skupia siÚ na ludzkim ciele, pracy jego serca, ukïadu krwionoĂnego, systemu oddychania, nerwów, miÚĂni itp., którego wartoĂÊ mógïby oceniÊ tylko znawca ludzkiej anatomii. InteresujÈ40 41 42 43 Kartezjusz, Rozprawa…, op. cit., s. 63. Ibidem, s. 64. Ibidem, s. 66–66. Por. N. Melchert, The Great Conversation…, op. cit., s. 333; F.E. Sutcliffe, Introduction, op. cit., s. 20–21. Nowoĝytna nauka i wiedza wedïug Kartezjusza 207 cym szczegóïem jest wzmianka porównujÈca zwierzÚta do automatów, ale znacznie bardziej skomplikowanych, poniewaĝ stworzonych przez Boga44. Tomasz Hobbes musiaï byÊ pilnym czytelnikiem Le Monde, poniewaĝ zdaje siÚ rozwijaÊ myĂli Kartezjusza, zarówno w odniesieniu do automatów, jak ibmaterii w ruchu, odrzucajÈc wszelako jego dualizm natury zakïadajÈcy istnienie substancji duchowej. Ostatni rozdziaï Rozprawy zupeïnie zbija z tropu, a cel dla którego Kartezjusz go umieĂciï pozostaje zagadkÈ. W zasadzie moĝemy uznaÊ go za modelowy popis pisania o niczym, z pewnÈ domieszkÈ kokieterii. Kartezjusz podkreĂla w nim wartoĂÊ swej metody i znowu wraca do dzieïa, które napisaï, ale zdecydowaï siÚ nie publikowaÊ (Le Monde). W dziele tym odrzucaï on filozofiÚ spekulatywnÈ na rzecz praktycznej, dziÚki której zrozumiemy dziaïanie przyrody i wykorzystamy to, aby „staÊ siÚ panami i posiadaczami przyrody” (maîtres et possesseurs de la nature)45. W ten oto niespodziewany sposób redefiniuje on cele nauki z prób zrozumienia natury na rzecz podporzÈdkowania i panowania nad niÈ. Kartezjusz powstrzymaï siÚ jednak od publikacji tegoĝ dzieïa, jak nam siÚ zwierza, poniewaĝ nie zabiega o popularnoĂÊ, a poza tym jest najsurowszym sÚdziÈ wïasnych osiÈgniÚÊ. Ta wrodzona mu modestia oraz pragnienie uzyskania caïkowitej pewnoĂci co do wyników swych badañ nie pozwalaïy mu swych odkryÊ opublikowaÊ46. Potrzebuje wykonaÊ jeszcze duĝo doĂwiadczeñ, aby je potwierdziÊ, i aby dokonaÊ nowych odkryÊ w dziedzinie ludzkiego zdrowia. Nie moĝe w tych doĂwiadczeniach skorzystaÊ z pomocy innych, poniewaĝ ěle rozumiejÈ oni jego metodÚ i tylko jÈ przekrÚcajÈ, budzÈc tym jego zgrozÚ47. Ten fragment jest jakby echem tego, co Kartezjusz napisaï we wspomnianym wczeĂniej liĂcie do przyjaciela, gdy zastanawiaï siÚ, czy przyjÈÊ zaproszenie do wyjazdu na dwór szwedzki. Nasz odkrywca koñczy swe dzieje deklaracjÈ, która, zwaĝywszy ostatnie miesiÈce jego ĝycia, niekoniecznie Ăwiadczy o jego zdolnoĂci do prorokowania: Postanowiïem obracaÊ czas, jaki mi pozostaï do ĝycia, wyïÈcznie na to, aby staraÊ siÚ nabyÊ pewnÈ znajomoĂÊ przyrody, z której moĝna byïoby wyciÈgnÈÊ dla sztuki lekarskiej reguïy bardziej pewne niĝ te, jakie posiadano dotÈd. SkïonnoĂÊ moja odsuwa mnie tak bardzo od wszelakiego rodzaju innych zamiarów, tych zwïaszcza, które mogïyby byÊ jednym uĝyteczne szkodzÈc jedynie drugim, iĝ gdyby jakieĂ okolicznoĂci zmusiïy mnie chwyciÊ siÚ takich zatrudnieñ, nie sÈdzÚ iĝbym byï zdolny uprawiaÊ je z powodzeniem... BÚdÚ siÚ 44 45 46 47 Kartezjusz, Rozprawa…, op. cit., s. 77. Ibidem, s. 84. Ibidem, s. 88–91. Ibidem, s. 94–97. KRZYSZTOF AZARSKI 208 zawsze uwaĝaï za bardziej obowiÈzanego tym, dziÚki których ïasce bÚdÚ mógï korzystaÊ bez przeszkód z mego wolnego czasu, niĝ byïbym tym, którzy by mi ofiarowali najbardziej zaszczytne w Ăwiecie urzÚdy48. * Immanuel Kant porównaï niegdyĂ oĂwiecenie do okresu dojrzewania. LudzkoĂÊ osiÈgnÚïa dojrzaïoĂÊ i nie ĝyczyïa sobie wiÚcej kurateli i opieki wïadz, ale sama chciaïa osiÈgnÈÊ wiedzÚ na temat Ăwiata i ludzi oraz decydowaÊ o sobie49. Metafora ta uderza swojÈ trafnoĂciÈ. atwiej nam zrozumieÊ niezwykïy optymizm oĂwiecenia i jego wiarÚ w moĝliwoĂÊ osiÈgniÚcia zarówno peïni wiedzy, jak i usuniÚcia cierpienia ze Ăwiata, jeĂli zestawimy to zb mïodzieñczym, naiwnym optymizmem, typowym dla wieku dojrzewania. JeĂli zatem oĂwiecenie byïo okresem dojrzewania ludzkoĂci, to Kartezjusz, jako prekursor zarówno rewolucji naukowej, jak i oĂwiecenia, byïby jego wstÚpnym stadium, gdy dziecko wchodzÈce dopiero w wiek dojrzewania zaczyna buntowaÊ siÚ wobec opinii dorosïych, niezaleĝnie od konsekwencji. JeĂli tak potraktujemy postawÚ Kartezjusza i jego metodÚ, wówczas moĝna by oceniÊ wysoko zarówno jego odwagÚ, jak i dorobek. Przeciwstawiï siÚ on bowiem dominujÈcym poglÈdom w akademii i w Ăwiecie, wystawiajÈc siÚ na oĂmieszenie w Ărodowisku i represje ze strony wïadz. Jego próby redefiniowania celów i metod nauki zasïugujÈ na uznanie ze wzglÚdu na jego nonkonformizm i szczerÈ chÚÊ przyspieszenia zdobywania wiedzy. Taka postawa zasïuguje na nasz szacunek, nawet jeĂli jego zabiegi, majÈce zapobiec ewentualnym kïopotom ze strony wïadz, budzÈ pewne zaĝenowanie. JeĂli jednak popatrzymy na jego metodÚ oraz próby uporania siÚ ze sceptycyzmem bez taryfy ulgowej, bez forów dawanych dziecku w rywalizacji zbdorosïymi; jeĂli ocenimy je takimi, jakie one sÈ, wówczas ocena myĂli Kartezjusza musi wypaĂÊ nie najlepiej. Kartezjusz skïadaï nam obietnice bez pokrycia, abodkrywczoĂÊ jego metody byïa pozorowana, ĂwiadczÈca w najlepszym razie o naiwnoĂci myĂliciela, a w najgorszym – o celowym wprowadzaniu w bïÈd. Ibjedyne, co moĝe budziÊ podziw u niego, to umiejÚtnoĂÊ samopromocji i dar przekonywania o niezwykïoĂci jego Rozprawy o metodzie, jak i samej metody. 48 49 Ibidem, s. 100. Por. Z. Kuderowicz, Kant, Warszawa 2000, s. 53. Nowoĝytna nauka i wiedza wedïug Kartezjusza 209 BIBLIOGRAFIA Descartes R., Medytacje o filozofii pierwszej, przeï. J. Hartman, Kraków 2002. Finkel B.F., Biography. René Descartes, „American Mathematical Monthly”, 1898, vol. 5, nr 8/9. Flew A., An Introduction to Western Philosophy, London 1995. Garber D., Descartes and Method in 1637, „PSA: Proceedings of the Biennial Meeting of the Philosophy of Science Association”, 1988, vol. 2. Grene M., Descartes and Skepticism, „Review of Metaphysics”, 1999, vol. 52, nr 3. Hallowell J.H., Main Currents in Modern Political Thought, Lanham 1984. Kartezjusz, Rozprawa o metodzie, przekïad T. ¿eleñskiego-Boya, Kraków 1952. Kennington R., René Descartes, [w:] L. Strauss, J. Cropsey, History of Political Philosophy, Chicago 1987. Kenny A. (red.), The Oxford Illustrated History of Western Philosophy, Oxford 1997. Melchert N., The Great Conversation: A Historical Introduction to Philosophy, Mountain View 1995. Smith S.B., An Exemplary Life: The Case of René Descartes, „Review of Metaphysics”, 2004, vol. 57, nr 3. Sutcliffe F.E., Introduction, [w:] Descartes, Discourse on Method and the Meditations, London 1968. de Tocqueville A., O Demokracji w Ameryce, tïum. M. Król, Warszawa 1976. Watson R.A., Descartes Knows Nothing, „History of Philosophy”, 1984, vol.b1, nr 4. STRESZCZENIE Centralnym tematem artykuïu jest Ămiaïa obietnica Kartezjusza, ĝe jego metoda, tak jak jÈ prezentuje w Rozprawie o metodzie, zrewolucjonizuje naukÚ oraz filozofiÚ. Artykuï analizuje kaĝdy z rozdziaïów Rozprawy, próbujÈc ustaliÊ, co wïaĂciwie Kartezjusz próbuje nam dowieĂÊ oraz, czy dostarczyï to co byï obiecaï. Wnioski artykuïu sÈ rozczarowujÈce. Kartezjusz biegle uĝywa technik retorycznych, aby pozyskaÊ przychylnoĂÊ czytelników oraz zyskaÊ poklask, faktycznie jednak proponuje nie wiÚcej niĝ cztery zasady prowadzenia badañ, które znajdujÈ siÚ w rozdziale II. Pozostaïe piÚÊ rozdziaïów 210 KRZYSZTOF AZARSKI majÈ albo maïy zwiÈzek z gïównym tematem (roz. I i IV), albo sÈ caïkowicie niezwiÈzane zbtematem (roz. III, V i VI). Rozdziaï IV, zapewne najbardziej znany ze wszystkich z powodu jego zasady cogito ergo sum, równieĝ ma niewiele wspólnego z obietnicÈ Kartezjusza. JeĂli zatem jest coĂ wartoĂciowego w Rozprawie, to jest to mïodzieñcza odwaga z jakÈ Kartezjusz rzuciï wyzwanie establishmentowi swoich czasów. JeĂli jednak weěmiemy na serio obietnicÚ Rozprawy, wówczas musimy skonkludowaÊ, ĝe Kartezjusz nie wypeïniï swej obietnicy, natomiast skupiï siÚ na umiejÚtnej promocji wïasnej osoby. SUMMARY The focus of this article is René Descartes’ bold claim that his method as presented in the Discourse on Method, will revolutionize science as well as philosophy. The author of this article reviews each chapter of the Discourse trying to establish what exactly Descartes had in mind and if he delivered what he had promised. The findings of the article are disappointing. Descartes skillfully uses rhetorical techniques to win his audience and to gain publicity, yet in fact he proposes no more than just four rules of conducting research inserted in chapter II. The remaining five chapters are either loosely connected with the main theme (chapters I and IV) or are entirely off the topic (chapters III, V and VI). Chapter IV, probably the most famous in the Discourse because of its cogito ergo sum principle, also has little in common with Descartes’ pledge. The author concludes that if there is anything worthy in the Discourse, it is its adolescent boldness and challenge to the establishment of Descartes’ time. If, however, we take his Discourse at face value, then we must conclude that Descartes fails to fulfill his promise and engages mainly in self-promotion. ǥǚǜdzǡǚ ǫșȡȦȤȔȟȰȡȢȝ ȦșȠȢȝ ȥȦȔȦȰȜ ȓȖȟȓșȦȥȓ ȥȠșȟȢș ȢȕșȭȔȡȜș ǙșȞȔȤȦȔ, ȫȦȢ șȗȢ ȠșȦȢȘ, ȞȔȞȢȖȯȠ Ȣȡ șȗȢ ȣȤșȘȥȦȔȖȟȓșȦ Ȗ ǥȔȥȥȧȚȘșȡȜȜ Ȣ ȠșȦȢȘș, ȤșȖȢȟȲȪȜȢȡȜțȜȤȧșȦ ȡȔȧȞȧ Ȝ ȨȜȟȢȥȢȨȜȲ. ǕȖȦȢȤ ȥȦȔȦȰȜ ȔȡȔȟȜțȜȤȧșȦ ȞȔȚȘȯȝ Ȝț ȤȔțȘșȟȢȖ ǥȔȥȥȧȚȘșȡȜȓ, ȣȯȦȔȓȥȰ ȧȥȦȔȡȢȖȜȦȰ, ȫȦȢ ȜȠșȡȡȢ ǙșȞȔȤȦ ȩȢȫșȦ ȡȔȠ ȘȢȡșȥȦȜ, Ȝ ȘȢȡȒȥ ȟȜ ȦȢ, ȫȦȢ ȢȕșȭȔȟ. ǗȯȖȢȘȯ ȥȦȔȦȰȜ ȤȔțȢȫȔȤȢȖȯȖȔȲȦ. ǙșȞȔȤȦ ȕșȗȟȢ ȜȥȣȢȟȰțȧșȦ ȤȜȦȢȤȜȫșȥȞȧȲ ȦșȩȡȜȞȧ, ȫȦȢȕȯ ȤȔȥȣȢȟȢȚȜȦȰ Ȟ ȥșȕș ȫȜȦȔȦșȟșȝ Ȝ ȘȢȕȜȦȰȥȓ ȔȣȟȢȘȜȥȠșȡȦȢȖ, ȢȘȡȔȞȢ ȨȔȞȦȜȫșȥȞȜ ȣȤșȘȟȔȗȔșȦ ȡș ȕȢȟșș ȫșȠ ȫșȦȯ- Nowoĝytna nauka i wiedza wedïug Kartezjusza 211 Ȥș ȣȤȜȡȪȜȣȔ ȣȤȢȖșȘșȡȜȓ ȜȥȥȟșȘȢȖȔȡȜȝ, ȤȔțȠșȭȒȡȡȯȩ Ȗ ȤȔțȘșȟș II. ǣȥȦȔȟȰȡȯș ȣȓȦȰ ȤȔțȘșȟȢȖ ȜȠșȲȦ ȟȜȕȢ ȥȟȔȕȧȲ ȥȖȓțȰ ȥ ȗȟȔȖȡȢȝ ȦșȠȢȝ (ȤȔțȘșȟȯ I i IV), ȟȜȕȢ ȡș ȥȖȓțȔȡȯ ȥ ȦșȠȢȝ (ȤȔțȘșȟȯ III, V i VI). ǥȔțȘșȟ IV – ȡȔȖșȤȡȓȞȔ ȡȔȜȕȢȟșș ȜțȖșȥȦȡȯȝ Ȗ ȥȖȓțȜ ȥ șȗȢ ȣȤȜȡȪȜȣȢȠ cogito ergo sum – ȦȔȞȚș ȜȠșșȦ ȠȔȟȢ ȢȕȭșȗȢ ȥ ȢȕșȭȔȡȜșȠ ǙșȞȔȤȦȔ. ǚȥȟȜ Ȝ șȥȦȰ ȫȦȢ-ȟȜȕȢ ȪșȡȡȢș Ȗ ǥȔȥȥȧȚȘșȡȜȜ, ȦȢ ȱȦȢ ȲȡȢȬșȥȞȔȓ ȢȦȖȔȗȔ, ȥ ȞȢȦȢȤȢȝ ǙșȞȔȤȦ ȕȤȢȥȜȟ ȖȯțȢȖ establishment ȥȖȢșȗȢ ȖȤșȠșȡȜ. ǣȘȡȔȞȢ, șȥȟȜ ȣȤȜȠșȠ ȖȥșȤȰȒț ȢȕșȭȔȡȜș ǥȔȥȥȧȚȘșȡȜȓ, Ȗ ȦȔȞȢȠ ȥȟȧȫȔș Ƞȯ ȘȢȟȚȡȯ ȣȤȜȝȦȜ Ȟ țȔȞȟȲȫșȡȜȲ, ȫȦȢ ǙșȞȔȤȦ ȡș ȖȯȣȢȟȡȜȟ ȥȖȢșȗȢ ȢȕșȭȔȡȜȓ; ȖȠșȥȦȢ ȱȦȢȗȢ ȥȢȥȤșȘȢȦȢȫȜȟȥȓ ȡȔ ȧȠșȟȢȠ ȣȤȢȘȖȜȚșȡȜȜ ȥȢȕȥȦȖșȡȡȢȝ ȟȜȫȡȢȥȦȜ.