Paschalne błogosławieństwo wiary
Transkrypt
Paschalne błogosławieństwo wiary
Paschalne błogosławieństwo wiary Święta Paschalne są czasem prawdy o zmartwychwstaniu, którą trzeba nam na nowo odkrywać, by wchodzić coraz głębiej w pokłady spotkania z Jezusem w tym misterium. To równocześnie czas zaproszenia każdego z nas do nowego spojrzenia na to, jaka jest moja wiara. Tak blisko w pamięci mamy ten czas, kiedy po uroczystym wjeździe Jezusa do Jerozolimy z radosnymi okrzykami „hosanna!”, ci sami ludzie w Wielki Piątek krzyczeli „ukrzyżuj Go!”. A gdy Jezus zawisł na drzewie krzyża ze złoczyńcami, poniżony i obdarty ze wszystkiego, wielu współczuło Jego klęsce. Setnik zaświadczył, że był to człowiek Sprawiedliwy, ale to stwierdzenie nie przywróciło Go do życia. Dopiero wielkanocny poranek, w którym tryumfalne, zwycięskie „alleluja!” rozbrzmiewa całkowicie nowym głosem, nabiera on dla nas szczególnej wymowy i mocy. Starannie zapieczętowany grób przez rzymskich żołnierzy, okazuje się być pusty, ale nie jest to pusta, smutna czy tragiczna wiadomość. Pusty grób staje się początkiem wiary uczniów Chrystusa, wiary wszystkich chrześcijan. Moc pustego grobu, to nic innego jak moc Chrystusa, który zwyciężył śmierć. Ten właśnie fakt każe uwierzyć w Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. Czytamy ten opis w Janowej ewangelii, kiedy to uczeń który przybył do grobu wszedł i zobaczył pusty grób. Jak relacjonuje św. Jan ewangelista: „Ujrzał i uwierzył” (por. J 20,8). To właśnie pusty grób daje uczniom zrozumienie Pisma, „.../które mówi/, że On ma powstać z martwych” (por. J 20,9). To właśnie tutaj, w pustym grobie znajdują rodzącą się w ich sercach wiarę, wiarę w żywego Mistrza. To właśnie tutaj znajdują sens posłania, aby głosić ewangelię, tu odnajdują Moc Zbawiciela, jak podkreśla to św. Paweł: „jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara” (1Kor 15,14). Prawda o zmartwychwstaniu, którą przynosi uczniom Maria Magdalena rozbija się jednak o ich niewiarę. Podobnie ma się sprawa z uczniami z Emaus, którzy spotkawszy Jezusa w drodze, a następnie rozpoznawszy Go przy łamaniu chleba spieszą w tej samej godzinie do Jerozolimy, aby podzielić się tą radością z innymi. I tutaj podobnie jak u Marii Magdaleny – mur niewiary. To nie byli obcy ludzie, ale nie uwierzyli im. Potrzebne było dopiero ukazanie się samego Jezusa Jedenastu, „... gdy siedzieli za stołem i wyrzucał im brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego” (Mk 16,13). Na tym jednak niewiara Apostołów się nie kończy. W drugą niedzielę wielkanocną, czyli niedzielę Miłosierdzia Bożego Kościół pochyla się nad słowami ewangelii św. Jana, który opisuje nam spotkanie Jezusa z uczniami, kiedy Mistrz pokazuje im ręce i bok, oni zaś radują się z tego, że ujrzeli Pana. Jednak w spotkaniu tym nie uczestniczył Tomasz zwany Didymos. Gdy pozostali relacjonują mu spotkanie z Jezusem i mówią „Widzieliśmy Pana”, Tomasz nie wierzy im, ale domaga się konkretnych dowodów. Nie wierzy relacji dziesięciu Apostołów, ale z uporem mówi im: „ Jeżeli na rękach jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę” (J 20,25). Nie wystarczyło, aby Go zobaczył, ale koniecznie chciał włożyć palce w rany i rękę do boku Jezusa. Może był to dla niego sposób, aby rozpoznać Zmartwychwstałego? Tomasz chciał dowodu, konkretnego, w którym nie było żadnej wątpliwości. Swoją wiarę chciał tak zbudować, bo inaczej deklarował się, że nie uwierzy. Jakże często jesteśmy podobni do Tomasza, bo pusty grób Jezusa to za mało, on nam nie wystarcza. Ale zobaczmy czego doświadczył Tomasz po ośmiu dniach. Jezus przychodzi mimo drzwi zamkniętych, obdarowuje wszystkich pokojem i zwraca się właśnie do Tomasza: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż /ją/ do mego boku i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym.” (J 20,27). Wyjątkowe to spotkanie, ale Tomasz uświadamia sobie, że jego sceptycyzm spotkał się z samym Bogiem, z samym Jezusem. Nie miał już teraz żadnej wątpliwości, nie było potrzebne sprawdzanie w ranach, czy jest to Jezus. Tomasz składa jedno z najpiękniejszych wyznań wiary w historii: „Pan mój i Bóg mój”(J 20,28). Jego szczęście sięgnęło zenitu. Rozpoznał Jezusa. Zobaczył i spotkał Jezusa, ukochanego Mistrza. To On dał mu tę wiarę, która z początkowej postawy sceptyka zaprowadziła go na krzyż męczeństwa. Jednak Jezus w słowach do Tomasza wskazuje na obdarowanie wielkim błogosławieństwem: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20,29). Szczęśliwi są ci, którzy uwierzyli mimo że nie widzieli Jezusa. To błogosławieństwo wiary dla tych, którzy nie zwątpili wyznacza całkowicie nowe drogi życia, drogi, które już na zawsze związane są z Jezusem Zmartwychwstałym. Ten sens wypowiada w naszym życiu sam Jezus: Na zawsze jesteś błogosławiony i szczęśliwy, bo uwierzyłeś. Jacek Zamarski