Gwarantujemy stabilny rozwój
Transkrypt
Gwarantujemy stabilny rozwój
PO głos GAZETA PLATFORMY OBYWATELSKIEJ | Nr 6/44 | czerwiec 2011 | ISSN: 1897-936X Przyjaźń z obywatelami Grupiński: gdyby zapisać dużymi literami nasze kierunki, potrzebne nam słowa trudne, ale jednoznaczne: modernizacja i innowacyjność, rozwój kapitału ludzkiego, to znaczy dzieci od żłobka po studentów, kultura, przyjaźń państwa do obywateli. Gwarantujemy stabilny rozwój Będziemy mówić o tym, co zrobiliśmy i co zrobimy orobek rządu PO w większości obszarów jest większy niż jakiegokolwiek rządu wcześniej. I na tej podstawie chcemy poprosić wyborców o głos na kolejne 4 lata. Rządy PO to gwarancja stabilnego rozwoju w warunkach spokoju. Wewnątrz kraju i w relacjach z partnerami zagranicznymi. D str. 5 str. 3, 4 Pod założeniami Paktu dla Kultury podpisało się 100 tys. Polaków Mamy wpływ na państwo – Wiem, że mieliście dość słów, wypowiadanych przez władzę na rzecz kultury. Zażądaliście konkretów. I słusznie. Dzięki wam ja także dostałem szansę, nawet jeśli przed tą szansą czasami się broniłem – dostałem szansę podpisania tego Paktu – mówił premier Donald Tusk do przedstawicieli społecznego ruchu Obywatele Kultury podczas uroczystego podpisania Paktu dla Kultury. Pod założeniami Paktu podpisało się bez mała sto tysięcy Polaków: twórców i zwykłych odbiorców kultury. Tym samym obywatele zaakceptowali i wprowadzili w życie ideę społeczeństwa obywatelskiego, która była i jest fundamentem Platformy Obywatelskiej. – Wiele lat zajęło nam zrozumienie, że mamy wpływ na kształt naszego państwa i że możemy na nie jako obywatele oddziaływać, myśleć o nim po gospodarsku i starać się przekazać tym, których wybraliśmy do rządzenia, jaka jest nasza wola – skomentował podpisanie Paktu prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich Jacek Bromski. Sygnatariusze Paktu dla Kultury chwilę po jego podpisaniu, 14.05.2011, Muzeum Narodowe w Warszawie str. 8, 9 str. 11 Nie walczmy krzyżem o władzę Religia i Kościół są wykorzystywane w walce o władzę, co jest z gruntu nieuczciwe, bo polityka i Kościół to są rzeczy różne. Posługiwanie się religią jako narzędziem jest zwyczajnie naganne. FOTO VIPHOTO/EAST NEWS Z zagranicy lepiej widać Dzięki światowemu kryzysowi Polska nam wypiękniała. W oczach elit gospodarczych, polityków za granicą Polska nagle okazała się krajem znacznie bardziej atrakcyjnym, niż była przed kryzysem. We wszystkich rankingach Polska w ciągu ostatnich dwóch lat gwałtownie awansowała, jest uważana za drugie w Europie, po Niemczech, miejsce do plasowania inwestycji. Dysponujemy towarem deficytowym w pokryzysowej Europie 2011. Produkt ten nazywa się stabilność polityczna i ekonomiczna. dokończenie na str. 3, 4, 5 str. 9 Orliki likwidują istotny deficyt polskiego życia społecznego: brak bezpłatnych przestrzeni, w których możemy być razem 2 Ogólnopolska gazeta Platformy Obywatelskiej czerwiec 2011 KULTURY! Podpisanie Paktu to znak, że mamy prawdziwie obywatelskie społeczeństwo Triumf obywatela nad władzą – Jako człowiek odpowiedzialny za państwowy budżet, za państwowe pieniądze, za pieniądze podatników chcę powiedzieć, że zaczynamy wreszcie rozumieć w urzędach, w administracji, że w kulturę inwestować warto dla samej kultury, ale że kultura to także opłacalny interes dla państwa, dla narodu, dla wszystkich obywateli – mówił po podpisaniu Paktu dla Kultury premier Donald Tusk Podpisana 14 maja w Muzeum Narodowym w Warszawie przez Donalda Tuska i Obywateli umowa to triumf sztandarowej dla PO idei społeczeństwa obywatelskiego. Postulat 1% wydatków budżetu państwa na kulturę został po raz pierwszy sformułowany jako postulat społeczny w 2009 roku na Kongresie Kultury w Krakowie. Powstał społeczny ruch Obywatele Kultury otwarty zarówno dla twórców, jak i „konsumentów” kultury, zainteresowanych jej kondycją. W apelu skierowanym w lutym 2010 do premiera Donalda Tuska kilkuset najwybitniejszych polskich twórców, animatorzy i menedżerowie kultury domagali się zmiany celów i zasad finansowania i zarządzania kulturą w państwie. Otwartą petycję wystawiono do publicznego podpisywania podczas Nocy Muzeów 14 maja 2010 i w Internecie. Zebrano kilkaset tysięcy podpisów. Profil Obywatele Kultury na facebooku ma tysiące sympatyków. 11 grudnia 2010 roku Obywatele Kultury przedstawili premierowi projekt Paktu dla Kultury jako nowej formy wspólnego rozstrzygania o ważnych sprawach publicznych. Pakt dla Kultury poparły różne środowiska, m.in. Kongres Polska Wielki Projekt, Kongres Kobiet, Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych, Krytyka Polityczna, prezydenci 12 miast, eurodeputowani, związki i porozumienia twórcze, kilkadziesiąt instytucji kultury, twórcy, ekonomiści, przedstawiciele biznesu, wszyscy, którzy poparli Pakt dla Kultury na stronie www.obywatelekultury.pl oraz podpisując się osobiście podczas Nocy Muzeów. – To pierwsza umowa społeczna zawarta między władzą i obywatelami od czasu Porozumień Sierpniowych – zauważył Jacek Żakowski, dziennikarz, który prowadził sobotnią uroczystość podpisania paktu w Muzeum Narodowym w Warszawie. – Pakt jest triumfem kultury nad władzą – dodał Donald Tusk. Jest też jednocześnie ogromnym sukcesem PO, która jako jedyna partia w Polsce zachęca obywateli do aktywnego budowania państwa według swoich potrzeb. Jako rządzący politycy PO będą się głowić, skąd wziąć obiecane pieniądze. Jako politycy mogą sobie pogratulować skuteczności w propagowaniu swojego sposobu myślenia o państwie. Obywatele powiedzieli państwu czego chcą, państwo odpowiedziało RYSUNEK MAREK RACZKOWSKI na ich potrzebę. Pakt dla Kultury mógłby też być polityczną lekcją dla opozycji, gdyby ta chciała wyciągnąć z niej naukę dla siebie. Sławomir Sierakowski, lider Krytyki Politycznej zauważa że nie jest prawdą, że w opozycji nic nie można zrobić. „Tyle że partie w Polsce nie prowadzą żadnej działalności społecznej.” „Celebryci okazali się skuteczniejsi od Kaczyńskiego i Napieralskiego. W wyniku słabości sceny partyjnej debatę publiczną i coraz bardziej politykę zmieniają organizacje pozarządowe. Opozycja abdykowała na rzecz organizacji pozarządowych, które stały się faktyczną opozycją.” „To bardzo piękny dla nas dzień; mam nadzieję, że to początek pewnego procesu, który nie zakończy się nigdy. Jest to piękny dzień, dlatego że (...) po raz pierwszy od 1980 r. powstał ruch społeczny, który podpisał porozumienie z władzą.” – Agnieszka Holland „Fantastyczne jest to, że jest to inicjatywa oddolna, a więc ludzi, którzy bezpośrednio działają w kulturze. Nie dotyczy to tylko twórców, ale także tych, którzy zajmują się upowszechnianiem kultury – bibliotekarzy czy przedstawicieli organizacji prywatnych, np. fundacji.” – Krzysztof Materna. (Wprost nr.20/2011) FOTO BARTOSZ KRUPA/EAST NEWS, ANDRZEJ STAWIŃSKI/REPORTER Pakt dla Kultury Zgodnie z preambułą Paktu dla Kultury, jest on porozumieniem między Radą Ministrów RP oraz stroną społeczną reprezentowaną przez Obywateli Kultury. Jednym z najważniejszych postanowień Paktu jest podwyższenie finansowania kultury z budżetu państwa do co najmniej 1 proc. wszystkich wydatków budżetowych, poczynając od roku 2012 (bez środków europejskich i samorządowych). W Pakcie dla Kultury znalazły się także postulaty dotyczące m.in. zapewnienia równego dostępu do kultury wszystkim obywatelom; wypracowanie systemu umożliwiającego przeznaczenie 1 proc. CIT na wsparcie przedsięwzięć kulturalnych; wprowadzenie nowoczesnej ustawy medialnej gwarantującej realizację misji mediów publicznych - na podstawie projektu ustawy Komitetu Obywatelskiego Mediów Publicznych i powołanie Komitetu Sterującego przy Ministerstwie Kultury Pieniądze na kulturę i Dziedzictwa Narodowego składającego się w 70 proc. z przedstawicieli Obywateli Kultury oraz organizacji społecznych, a w 30 proc. z przedstawicieli rządu i samorządu. Pakt przewiduje przede wszystkim wspieranie czytelnictwa, edukacji kulturalnej, uczestnictwa w kulturze. A także tych instytucji, które zwiększają dostęp obywateli do kultury oraz wspomagają aktywność obywatelską. Nie są to środki dla twórców. W latach 2007–2013 na rozwój kultury przeznaczono ze środków europejskich 2,3 miliarda złotych. Wsparciem objęto m.in. 166 obiektów dziedzictwa kulturowego; zdigitalizowano prawie 2 miliony starodruków. Fundusze europejskie przyznano też na budowę m.in. Teatru Szekspirowskiego w Gdańsku, Muzeum Fryderyka Chopina czy Muzeum Warszawskiej Pragi. Za rządów koalicji PO-PSL uporządkowano i nadrobiono zaległości legislacyjne, m.in. znowelizowano ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych; zmieniono ustawę o ochronie zabytków oraz ustawę o państwowych instytucjach filmowych. Polska została też skreślona z tzw. Watch List, czyli listy krajów, w których poziom przestępczości przeciwko prawom własności intelektualnej jest szczególnie wysoki. czerwiec 2011 Ogólnopolska gazeta Platformy Obywatelskiej 3 Rafał Grupiński: musimy stworzyć warunki do inteligentnego rozwoju Żeby Polacy chcieli sobie budować lepsze państwo – Jaka będzie najbliższa kampania wyborcza? Co jest wiodącym tematem programu PO, czym Platforma chce porwać wyborców? – Dzisiaj Platforma stoi przed trudną oraz przełomową kampanią wyborczą. Po raz pierwszy w wolnej Polsce powstała sytuacja, w której partia rządząca ma szansę na przedłużenie swego mandatu władzy, po pełnym, czteroletnim okresie rządów. Idziemy do wyborów dumni ze swojego dorobku, ale i ze świadomością tego, czego nie udało się zrobić, pomimo wcześniejszych zapowiedzi i przekonania, że będzie to możliwe. Z pewnością jest to sytuacja wymagająca także od wyborców więcej niż tylko wiary w kolejne obietnice. Wyborcy muszą do wiary w to, że wiele można zmienić na lepsze, jeśli na czele państwa i ich spraw postawi się dobrych ludzi, dodać jeszcze tę szczyptę mądrości i zrozumienia, że dynamika zmian w życiu publicznym nie zawsze pozwala nam na spełnianie wszystkiego, co byśmy chcieli zrobić dla obywateli i państwa. Realizacja programu PO sprzed czterech lat przebiegała w warunkach znacznych ograniczeń finansowych i budżetowych wywołanych światowym kryzysem gospodarczym. Przebiegała w kraju dotkniętym klęskami żywiołowymi, trąbą powietrzną, powodziami, w którym najważniejsze reformy były blokowane przez prezydenta Kaczyńskiego, przy poparciu lewicy. Taki był kontekst, a wracając do podstawowego pytania, odpowiem najkrócej: zasadniczy kierunek naszego programu wyznaczył przewodniczący Platformy, premier Donald Tusk w swoim tekście „Trzecia fala nowoczesności”. – Jakie wobec tego są cele, które chcemy realizować? Co jest istotne dla dalszego rozwoju kraju ? – Premier nie wyliczał ile czego zbudujemy w następnej kadencji, lecz wyznaczył główne cele, kierunki, w jakich mamy podążać: a ich esencją jest innowacyjna gospodarka, czyli kreatywne scalenie dwóch elementów: nauki i gospodarki. Mówiąc inaczej: najważniejsze jest stworzenie warunków do inteligentnego rozwoju, do budowy nowoczesnego państwa. Wraz z nim będzie wzrastać zamożność obywateli. Naszym zadaniem jest stworzenie instrumentów (częściowo one zostały przez reformę szkolnictwa wyższego już wprowadzone lub są wprowadzane w życie) do tego, aby polska gospodarka stawała się coraz bardziej twórcza. By z innowacyjności uczynić siłę Polski, konkurencyjność gospodarki i by na tym fundamencie budować naszą pozycję międzynarodową. A nauka musi mieć zaplecze w edukacji, w dobrym szkolnictwie niższym i elastycznym systemie studiów. Gdyby chcieć zapisać czarno na białym i dużymi literami nasze prio- Chcemy, żeby z niedosytu naszych zrozumiałych ambicji wynikała kreatywność, rodziła się dodatkowa energia rytety, to moim zdaniem potrzebne nam będą słowa trudne, ale bardzo jednoznaczne: modernizacja i innowacyjność, rozwój kapitału ludzkiego, to znaczy dbałość o dzieci od żłobka i przedszkola po studentów, po absolwentów szukających pierwszej pracy i naukowców; postawienie na kulturę i czytelnictwo, rozwój indywidualności i kreatywności. Jeśli nie zwiększymy wymagań od świata nauki i zarazem nie będziemy podnosić sukcesywnie środków na jej rozwój, nie wygramy nigdy międzynarodowej konkurencji. A czas najwyższy byśmy się w niej zaczęli liczyć. Mamy na to ogromną szansę. Ważne także dla nas pozostaną dalsze działania na rzecz likwidacji barier rozwoju i nadmiaru biurokracji, czyli budowa przyjaznego państwa dla obywateli. Inteligentny rozwój wsparty przez likwidację dotychczasowych barier to najlepsza droga do trwałego zwiększenia rynku pracy. Państwo to nie, jak wydaje się prezesowi Kaczyńskiemu, garstka wszystkowiedzących polityków, sprawujących centralnie władzę nad bezwolnym tłumem. Państwo to zbiór jednostek ze swoimi celami, dążeniami i marzeniami. A zadaniem władzy, rozumianej w tym akurat zakresie raczej jako sprawne administrowanie, jest ułatwiać ludziom realizację ich aspiracji. – A wzrost zamożności społeczeństwa. Te skutki będą dalej odłożone w czasie niż działania, które będą miały miejsce w – zakładam – drugiej kadencji? – Wzrost zamożności Polaków po 1989 roku, a szczególnie w ostatnich latach, w jeszcze większym stopniu rozbudza ich aspiracje. Im czujemy się zasobniejsi, tym bardziej chcemy dorównać tym, którzy w Europie przewodzą i którzy rzeczywiście mogą mówić o sobie jako o społeczeństwach zamożnych. Jedciąg dalszy na stronie 4 Rafał Grupiński, poseł, przewodniczący PO w Wielkopolsce, wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej FOTO SŁAWOMIR KAMIŃSKI/AGENCJA GAZETA 4 Ogólnopolska gazeta Platformy Obywatelskiej czerwiec 2011 Po raz pierwszy partia rządząca może wygrać wybory Jesteśmy dumni z dorobku PO aktywni. Stąd namawiamy, żeby tworzyć oddziały Uniwersytetów Trzeciego Wieku w małych miejscowościach, bo starsi ludzie chcą się kształcić, uczyć języków, chcą rozumieć świat, chcą się uczyć obsługi komputerów itp. Polscy seniorzy chcą się spotykać, rozmawiać, po prostu są aktywnymi ludźmi. Z punktu widzenia poczucia wspólnoty jak i solidarności międzypokoleniowej, potrzeby zachowania potencjału optymizmu w nas wszystkich, każda tego rodzaju aktywność jest działaniem niezwykle potrzebnym. Tym bardziej z punktu widzenia starzejącego się z roku na rok społeczeństwa. Uważam, że ten właśnie, wyprzedzający sposób myślenia, perspektywiczny, widzący zagrożenia opisywane w prognozie zespołu Michała Boniego, powinien być elementem naszej analizy programowej i propozycji społecznych. dalszy ciąg ze strony 3 nocześnie dziś już możemy się chwalić tym, że Platforma potrafiła wypracować polski model modernizacyjny oraz wyznaczyć jego stabilne tempo. Dla nas niezwykle ważne jest dobrze wykorzystać to naturalne dążenie do wysokiego poziomu życia, do takich możliwości jakie mają ci, którzy od pokoleń budowali spokojnie gospodarkę wolnorynkową. Bardzo nam zależy na tym, by także z tego niedosytu, naszych zrozumiałych ambicji wynikała kreatywność, rodziła się dodatkowa energia (nazwaliśmy to uwalnianiem energii Polaków), by Polacy samorealizowali się i przez swoje działania tworzyli lepszą Polskę. A warto przypomnieć, że w tej kadencji znieśliśmy wiele przepisów, które tę energię ograniczały. – To lepiej kupić komputer dla dziecka, czy nowy tapczan? – Paradoksalnie – nie ma dużej różnicy. Wygodny tapczan jest ważny z punktu widzenia potrzebnego wypoczynku, a więc zdrowia, gdyż Polacy dziś najdłużej pracują w Unii. Z kolei komputer, aby zbierać informacje ze świata i wiedzieć, co się wokół nas dzieje. Nie skupiajmy się więc na pojedynczych przykładach. Myślimy o Polsce, więc mówmy o procesach, o trzech filarach, czyli o edukacji, nauce i gospodarce. Z tego rodzi się potem wzrost gospodarczy, który bezpośrednio przekłada się na wzrost zamożności Polaków. Istotne jest, żeby mówiąc o wyzwaniach, pamiętać też o ograniczeniach. Musimy mieć w pamięci starzenie się społeczeństwa, proces bardzo szybko w Polsce postępujący, który może spowodować, że w 2060 roku będziemy najstarszym społeczeństwem europejskim. – Ale jak temu przeciwdziałać? Co zamierzacie z tym problemem zrobić, jak go rozwiązać? – Musimy prowadzić przemyślaną politykę prorodzinną, a zarazem uwzględniać we wszystkich planach kwestie wyrównywania szans. Stąd też konieczność działań na rzecz tworzenia przedszkoli na wsiach, stąd nasza ustawa żłobkowa, dająca szansę na zakładanie rodzinnych żłobków. Stąd ustawa o opiece zastępczej, likwidująca tradycyjne domy dziecka, by osierocone dzieci wychowywały się w rodzinach zastępczych. I wiele innych inicjatyw wspierających rodzinę. Z tych drobnych elementów, z tych małych, lecz istotnych cegiełek układa się stopniowo obraz społeczeństwa, jakie zobaczymy za parę lat. Proszę zwrócić uwagę, jak orliki zmieniły Polskę – stały się nie tylko miejscem aktywności sportowej, ale także miejscem scalającym wspólnoty lokalne, niwelującym różnice społeczne. Likwidowanie kolejnych barier społecznych i sfer wykluczeń jest dla nas niezwykle ważne. Dlatego też tworzenie przyjaznego otoczenia dla ludzi starszych to jest jedno z najważniejszych zadań, które musimy podjąć we współpracy z samorządami. – A co z dużymi reformami, o które tak upominali się eksperci? Warto zaufać ekipie, która sprawdziła się w czasie krysysu, która gwarantuje przejście przez trudne czasy. Dzisiaj wyraźnie widać, że Polska zmienia się w akceptowany przez obywateli sposób, a gwarantem kontynuacji tego rozwoju jest Platforma Obywatelska. FOTO SŁAWOMIR KAMIŃSKI/AGENCJA GAZETA – Przeprowadziliśmy kilka ważnych reform, w tym cztery największe: reformę systemu emerytalnego, reformę armii, reformę szkolnictwa wyższego i reformę systemu ochrony zdrowia. Poszerzyliśmy po raz kolejny kompetencje samorządów, odbierając część uprawnień wojewodom i przesuwając je do zarządów województw. Natomiast przed laty, dosłownie w połowie została przerwana reforma centrum administracyjnego państwa. Z punktu widzenia sprawności działania państwa, chociażby skutecznego wprowadzania w życie dalszych zmian, winniśmy najpierw zreformować jego własne centrum administracyjne. I to jest ważne zadanie na następną kadencję. W bardzo wielu przypadkach działo się tak, że aby uprościć i zmniejszyć strukturę biurokratyczną, tworzono zewnętrzne centralne instytucje czy specjalnie powoływane agencje. Ale jednocześnie szybko zapominano o tym, czemu te działania miały służyć. Nie likwidowano departamentów czy części ministerstw, które w związku z tym powielają do dziś funkcje, wcześniej powołanych podmiotów zewnętrznych. Takim działaniem osiągano efekt odwrotny od zamierzonego. Z punktu widzenia sprawności państwa niezwykle ważne jest więc, by taką reformę centrum w najbliższym czasie dokończyć. Ważny jest też oczywiście proces e-administracji, który rozpoczęliśmy od elektronicznie składanych PITów, a którego celem jest powszechna e-administracja, czyli doprowadzenie do sytuacji, kiedy nie trzeba będzie osobiście stawiać się w urzędzie, bo wszystkie sprawy załatwimy przez Internet. Koniec z marnowaniem czasu w kolejkach, w urzędach. Warto dodać, że w tym roku prawie milion Polaków złożyło PIT przez Internet. Co więcej, jesteśmy dziś świadkami rewolucji technologicznej. Polacy doceniają nowoczesne możliwości jakie dają Internet, komórki czy GPS. – Czy dobrze rozumiemy, że zmiana podejścia państwa do obywateli jest jednym z tych ważnych kierunków zmian? – Platforma Obywatelska jako jedyna partia w Polsce swój program opiera na zasadzie zaufania do obywateli. Taka jest nasza filozofia, ale też warto pamiętać, że zaufanie jest tańsze od podejrzliwości. Państwo i obywatel muszą być wobec siebie partnerami – a nie wrogami. Takie było źródło naszej ustawy likwidującej zaświadczenia na rzecz oświadczeń. Nowy sposób myślenia przejawia się w tym, że państwo nie przypomina ani nocnego stróża, ani bezwzględnego policjanta. Elastyczne państwo, które staramy się budować, to takie, które pomaga każdej Polce i każdemu Polakowi w realizacji ich planów i marzeń. Rolą państwa jest odpowiadanie na ich potrzeby. Takie jest nasze zadanie na najbliższą kadencję. – Niezwykle istotny jest sposób funkcjonowania małych i średnich przedsiębiorstw i ułatwiania im maksymalnie możliwości działania. – Państwo, które określa nasze ramy działania chociażby poprzez stanowienie prawa, ma też narzędzia, za pomocą których może ułatwiać życie przedsiębiorcom. Może np. tworzyć instrumenty, które w szczególności małym i średnim firmom pozwolą skuteczniej funkcjonować na rynku, mimo agresywnej nierzadko ekspansji wielkich koncernów. Państwo nie może się z pewnych funkcji wycofywać, musi je pełnić, ale poprzez tworzenie ułatwień dla słabszych, a nie poprzez ograniczanie silnych. Platforma kieruje się zasadą: ułatwiać tym, którzy tych ułatwień potrzebują, a nie ograniczać tych, którzy korzystają z wolności gospodarczych. – A w dziedzinie pozagospodarczej? – Sławny dzisiaj program orlików w następnej kadencji zostanie uzupełniony w dużym stopniu programem Biblioteka+. On powinien się wybić na pierwszy plan, ponieważ chcemy stworzyć w całym kraju swoiste intelektualne orliki, w oparciu o biblioteki we wszystkich gminach do 15 tys. mieszkańców. Zamierzamy je tworzyć przede wszystkim w ma-łych miejscowościach i gminach, by zadbać tam o stworzenie nowoczesnych centrów kultury, miejsc, które będą też przyjazne dla osób niepełnosprawnych, gdzie będzie możliwe prowadzenie np. terapii zajęciowej. Będzie w nich dostęp do szerokopasmowego Internetu, będzie wprowadzony uniwersalny system informatyczny zbiorów, co oznacza, że będzie można sprawnie wymieniać książki między bibliotekami, bo sąsiednie będą widziały w systemie, co mają w swoich zbiorach i komu czego brakuje, na jaką książkę jest zapotrzebowanie czytelników. Ten program już ruszył, lecz jego pełny rozwój planujemy w najbliższych latach. I to tego rodzaju programy ze wspomnianych przeze mnie trzech filarów będą solą naszej następnej kadencji. – Najskuteczniej grupę wykluczonych zagospodarowuje stacja ojca Rydzyka. Można tych ludzi jakoś przejąć, coś im zaproponować? Czy już ich tam zostawicie, pod skrzydłami Radia Maryja? Myślę np. o starszych i samotnych... – To nie jest kwestia wykluczenia. To nie jest tak, że polscy seniorzy zapatrzyli się w ojca Rydzyka, wręcz przeciwnie, wiele osób starszych głosuje na Platformę. Trzeba widzieć różnicę między prawdziwym, realnym wykluczeniem a przypisywaniem się do wspólnoty, w której pielęgnuje się w ludziach poczucie samowykluczenia. Takiego wpisania się w inną, rzekomo bardziej narodową i bardziej katolicką społeczność, w której wszystko jest lepsze, i która właśnie z tego, nie innego powodu jest podobno prześladowana, podlega wykluczeniu. Oczywiście, że trzeba starać się do tej społeczności docierać i otwierać ją na myślenie „niesekciarskie”, ale jest to bardzo trudne. Musimy tworzyć miejsca, w których ludzie starsi będą mogli się realizować, będą mogli być – W przestrzeni debaty politycznej mieści się także spór przez część komentatorów nazywany cywilizacyjnym między Platformą a PiS-em co do sposobu umiejscawiania obywatela, jego praw w systemie państwa. – Jesteśmy wierni tradycjom liberalnym, wolności jednostki, swobody wypowiedzi, praw obywatelskich. Wprowadziliśmy prawo, które nie pozwala zamykać przedsiębiorcy z byle powodu, które daje możliwość nałożenia poważnych kar na urzędników, którzy podejmowaliby decyzje nieprzemyślane, błędne, szkodzące obywatelom czy doprowadzające do upadku firm. W okresie rządów Platformy skończyły się areszty „wydobywcze”, zatrzymania przed kamerami i wyprowadzanie w kajdankach znanych ze świata biznesu czy ze świata polityki osób, nie dlatego że wszyscy są niewinni, lecz po prostu dlatego, że nie jest istotą państwa tworzyć klimat podejrzliwości i braku zaufania, ale wręcz przeciwnie. Oczywiście tam, gdzie przekroczone zostaje prawo trzeba działać skutecznie i w sposób zdecydowany. Ale żeby wzrosło poczucie sprawiedliwości i poczucie skuteczności państwa, jeszcze bardzo wiele jest do zrobienia i tu też mamy bardzo konkretny program zmian w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości, czyli usprawnienie działania sądów dla przyspieszenia rozstrzygania spraw... – ...czyli podsumowując? – Przez ostatnie cztery lata Polska pomimo światowego kryzysu osiągnęła wiele, lecz wiele wyzwań jest wciąż jeszcze przed nami. Nie możemy pozwolić, by dokonania zostały zmarnowane. Dzisiaj słyszymy o trudnościach wielu państw w strefie euro. Warto zaufać ekipie, która sprawdziła się w czasie krysysu, ekipie, która gwarantuje przejście przez te trudne czasy. Dzisiaj wyraźnie widać, że Polska zmienia się w akceptowany przez obywateli sposób, a jedynym gwarantem kontynuacji tego pozytywnego rozwoju jest Platforma Obywatelska. Wierzę mocno w to, że Polacy obdarzą nas i tym razem mandatem zaufania. rozmawiały Elżbieta Misiak-Bremer, Aldona Toczek czerwiec 2011 Ogólnopolska gazeta Platformy Obywatelskiej 5 WYBORY Jacek Protasiewicz: PO to gwarancja stabilnego rozwoju Każdy głos naprawdę waży – Jak Platforma zaprezentuje sie w kampanii? – Bardzo ważne w nadchodzących miesiącach będzie, aby pokazać rzetelnie i uczciwie dorobek 4 lat rządu Donalda Tuska. A ten dorobek w większości obszarów jest większy niż jakiegokolwiek rządu wcześniej. I na tej podstawie chcemy poprosić wyborców o głos na kolejne 4 lata. Rządy PO to jest gwarancja stabilnego rozwoju w warunkach spokoju. Zarówno wewnątrz kraju, jak i w relacjach z partnerami zagranicznymi, w tym głównie europejskimi. Lider zawsze jest obiektem ataku. Nasi konkurenci wierzą, że poszerzą swoje poparcie wyłącznie odbierając głosy PO – Do kogo w szczególności ma trafić ten przekaz? – Każdy wyborca jest ważny. Zadeklarowanych zwolenników PO chcemy utrzymać w mobilizacji, bowiem każdy głos może zadecydować o tym, czy PO będzie tworzyć rząd warunkach, które dają nadzieję na dobre rządy, czy też te warunki będą trudniejsze. Każdy zadeklarowany sympatyk PO musi wiedzieć o tym, że jego głos naprawdę będzie znaczył. Jest też grupa wyborców wahających się. I do tych będziemy chcieli dotrzeć z prawdziwą informacją, że wbrew opinii opozycji to Platforma i Donald Tusk są gwarancją przeprowadzenia Polski przez trudny okres zawirowań w gospodarce światowej i wykorzystania w stu procentach szansy, jaką daje członkostwo w Unii Europejskiej. I to nie tylko w wymiarze finansowym, jakim jest wykorzystywanie funduszy unijnych. kim takie ugrupowania jak PiS, które chciałyby wprząc czlowieka w służbę ideologii. Swojej ideologii. I narzucić własną wizję porządku etyczno-politycznego wszystkim obywatelom. Nasze widzenie roli państwa jest budowane na przekonaniu, że nowoczesne państwo ma umożliwić swoim obywatelom realizację własnych aspiracji. I w tym sensie jesteśmy ideowi. Przecież istotna część tych aspiracji nie sprowadza się do spraw materialnych, ale ma wymiar intelektualny, kulturowy, a nawet duchowy. Jeśli Polacy, zwłaszcza młodzi, będą przekonani, że żyjąc w Polsce mogą się zrealizować zawodowo, rodzinnie, intelektualnie - mówiąc krótko, że są w stanie wieść tu szczęśliwe życie, to czyż nie jest to cel wart wielkiego wysiłku politycznego? Nowoczesny patriotyzm nie wymaga bycia przeciwko komukolwiek, a raczej sprowadza się do tego, że chce się mieszkać we własnym kraju, tutaj płacić podatki i być dumnym, że się jest Polakiem. – Jak PO rozumie ideę nowoczesnego państwa? – To zarówno państwo o sprawnej infrastrukturze, jak i takie, które umożliwia samorealizację swoim obywatelom. To jest też państwo, które ogranicza biurokrację do niezbędnego minimum, inwestuje w rozwój nauki, nowoczesnego szkolnictwa na każdym poziomie i gospodarki opartej na najnowszych technologiach. PO jest partią, która doskonale rozumie wyzwania nowoczesności w odróżnieniu od PiS, które ciągle tkwi w ideologicznych okopach z połowy ubiegłego wieku. Czy SLD, które jest formacją bezprogramową, odwołującą się głównie do wątków antyklerykalnych. One może i bywają spektakularne, ale nie stanowią kompleksowej wizji nowoczesnego państwa. – A PO taką wizję ma? – Tak, ma. Rzecz w tym, aby podczas kampanii wyborczej uświadomić Polakom, że realizacja programu nowoczesnej Polski jest możliwa tylko dzięki ich uczestnictwu w wyborach. I głosowaniu na PO. – Wrogowie mówią, że PO jest bezideowa – to ciężki zarzut. Z drugiej strony premier mówi: Człowiek jest ważniejszy niż jakakolwiek idea – i to brzmi atrakcyjnie. Będziecie walczyć z łatką bezideowości? – Zarzuty bezideowości furmułują pod adresem PO przede wszyst- Poseł Jacek Protasiewicz FOTO MACIEJ ŚWIERCZYŃSKI/AGENCJA GAZETA – Patrząc na słupki pisowska wizja państwa ma wielu entuzjastów. PO wymaga od swoich wyborców podjęcia trudu samodzielności, aktywności i odpowiedzialności za siebie i państwo. – W Polsce od lat istnieje całkiem spora część społeczeństwa, która w świecie zewnętrznym widzi zagrożenie. Kiedyś to zagrożenie było ulokowane głównie na Wschodzie. A po odzyskaniu niepodległości w poczet zagrożeń włączono również świat zachodni. Są to ludzie, którzy uważają, że Polska z definicji musi być ofiarą. Do tej grupy odwołuje się PiS, które po konsumpcji przystawek (LPR i Samoobrony) pozostało jedyną formacją atrakcyjną dla tego elektoratu. Mamy niewielkie szanse, żeby przekonać tych ludzi do głosowania na PO. Naszym zadaniem jest dotrzeć do większości społeczeństwa, która w integracji europejskiej widzi szansę a nie zagrożenie, która mając świadomość trudności w relacjach choćby z Rosją, dostrzega również szanse w unormowaniu tych relacji także w wymiarze gospodarczym i która chciałaby być dumna z Polski jako kraju nowoczes- nego i pierwszoplanowego gracza w Unii Europejskiej. Konflikty, które targają polską polityką tę część wyborców często zniechęcają, ponieważ koncentrują się na sprawach dla nich marginalnych, z ich puktu widzenia drugorzędnych, a nawet absudralnych. Naszym zadaniem w kampanii będzie dotrzeć do nich z przekazem, że udział PO w tych konfliktach wynika z konieczności obrony dorobku współczesnej Polski. A program, który chcemy realizować, jest skoncentrowany na budowie i wzmacnieniu nowoczesnej Polski w nowoczesnej wspólnocie europejskiej. – A co z rozczarowanymi Platformą? – W każdej dużej organizacji społecznej, a taką jest PO licząca blisko 50 tys. członków, znajdą się osoby, nieodporne na pokusy, jakie niesie ze sobą działalność publiczna. Polityka to nie świętych obcowanie. Członkowie PO nie są wolni od przywar i słabości, które dużo silniej dawały o sobie znać we wszystkich partiach rządzących przed nami. Ale PO jest pierwszą partia rządzącą, która potrafiła szybko i stanowczo reagować na takie zjawiska i rozwiązywać problemy, jak tylko się pojawiały. Nie czekaliśmy, żeby napęczniały do takich rozmiarów, że decyzje wymuszane były przez nacisk mediów i opinii publicznej. – Czym porwiecie ludzi w tej kampanii? – Polska jest ciągle państwem na dorobku. Doświadczenie uczy, że każde rządy przynosiły w finale większe rozczarowanie niż satysfakcję. Ten rząd działał w szczególnie trudnych okolicznościach, biorąc pod uwagę kryzys ekonomiczny, klęski żywiołowe i trwającą przez większą część kadencji trudną kohabitację ze śp. prezydentem Kaczyńskim. Jednak dorobek tego rządu jest pozytywny. I będzie to szczególnie widoczne na tle innych krajów Europy w trakcie polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. – Platforma będzie opowiadać własną historię, czy tylko odpowiadać na zarzuty? – Pomysł na kampanię mamy zdecydowanie pozytywny. Chcemy mówić o tym co zrobiliśmy i co zamierzamy zrobić. Jednak nie będziemy bierni wobec agresji ze strony przeciwników. Nie można pozwolić, żeby metody, którymi posługuje się PiS, utrwaliły się w polskim życiu publicznym, a kłamstwa i oszczerstwa pozostawały bez dementowania. Lider zawsze jest obiektem ataku. Nasi konkurenci wierzą, że poszerzą swoje poparcie wyłącznie odbierając głosy PO. Im bliżej wyborów, tym te ataki będą intensywniejsze, a nawet histeryczne. Jedynym sposobem na sukces w takich warunkach jest realizacja własnej strategii i stanowcza reakcja na kłamstwa i plugastwo, które mogą sie pojawić ze strony naszych oponentów. Tego wymaga elementarna kultura polityczna. rozmawiała Elżbieta Misiak-Bremer 6 Ogólnopolska gazeta Platformy Obywatelskiej czerwiec 2011 Łukasz A. Turski: przyszłości Polski nie tworzy się na barykadach Trzeba nam innej rewolucji – A jak się powinniśmy uczyć? To przecież najważniejsze dzisiaj pytanie, bo od odpowiedzi na nie wszystko w Polsce zależy. – Młode pokolenie dotkliwie zawiodło się na tak zwanym „sukcesie edukacyjnym”. Sukcesie, który okazał się być w dużej mierze iluzją – wielu uczących się wydało pieniądze na quasi-edukację. Ja się za to będę w piekle smażył, bo byłem jedną z tych osób, które w latach 90. walczyły o prawo tworzenia prywatnych uczelni. Nie tłumaczy mnie to, że wszyscy, którzy brali udział w tej wielkiej reformie 90 roku byli zbyt idealistycznie nastawieni. Myśleliśmy, że reszta środowiska akademickiego stanie na wysokości zadania, a nie stanęła. I ta demoralizacja, która nastąpiła, ten handel dyplomami… Mamy ponad 300 szkół prywatnych, ale pewnie tylko trzydzieści z nich to są świetne uczelnie. Nie spodziewałem się, że nie stworzymy sprawnego mechanizmu samoregulacji i samokontroli. Autonomia szkoły jest bardzo ważna, ale ona ma tylko wtedy sens, kiedy środowisko akademickie jest odpowiedzialne. – A nie jest? I to jest wielka przykrość? – Nie jest. Mnie o tym łatwiej mówić, bo nie jestem intelektualistą. Jestem fizykiem, znam logarytmy i dlatego mogę mówić, co chcę. Ale z drugiej strony przez ostatnie lata wolności wykształciliśmy w Polsce sporo wspaniałych ludzi. Przykładem niech będzie zespół, który zbudował Centrum Kopernik. To zbudowali młodzi ludzie. Wybrani na zasadzie ich wiedzy, energii, potencjału, a nie formalnego wykształcenia. Jestem z nich bardzo dumny! Twierdzę, że takich ludzi, naturalnych liderów rewo- lucji, o której mówiłem, można znaleźć w każdej części Polski i do wszelkich zadań. Trzeba im tylko wskazać cel. Nam się chyba udało w Koperniku, że wskazaliśmy taki cel. mują uczelnie amerykańskie. Ale nie wyciągamy z tego wniosków. Na uczelniach amerykańskich nie ma wydziałów w naszym sensie. Fikcyjnie tworzony problem, czy wolno studiować na koszt podatnika na dwóch wydziałach, przestałby sam istnieć. Można by studiować dowolną liczbę tematów. Byleby uzyskać określoną liczbę punktów zaliczeniowych. A potem w życiu zawodowym absolwent zdecyduje, czy chce się zająć archeologią śródziemnomorską, czy czym innym. Ale to dla kadry uczelnianej znacznie większy wysiłek. – Jak spowodować, żeby starzy profesorowie nie przeszkadzali młodym? – W latach 60. Arno Penzias laureat Nagrody Nobla (odkrył promieniowanie reliktowe) prowadził w Stanach słynne z odkryć laboratorium firmy Bell. Kiedy go pytano jak to robi, mówił: to jest bardzo proste, wystarczy tylko znaleźć dobrych ludzi, zatrudnić ich, a potem schodzić z drogi. – Młodzi ludzie nie znoszą pustki w życiu, marzą, żeby mieć jakiś ważny cel. Wielu z nich nikt takiego celu nie stawia. Powinniśmy zadbać o to aby nie było w Polsce pokolenia, którym się nie stawia wyzwań. – Uważam, że nie ma większego celu niż edukacja. To może byśmy skopiowali pomysł, który okazał się największym sukcesem Johna Kennedy’ego? Korpus Pokoju – wysłanie tysięcy młodych ludzi na cały świat celem m.in. nauczenia, zmienienia, pokazania innej twarzy Ameryki? Dlaczego nie możemy zrewolucjonizować naszej edukacji właśnie przez taki masowy korpus edukacyjny wysłany na prowincję w Polsce? Wszyscy się zgodziliśmy, że potrzebujemy zmiany edukacji od przedszkola po doktorat. No to uruchommy np. wielki program dokształcania dzieci wiejskich podczas wakacji. Na początek, jak teraz organizujemy w Koperniku spotkania z uczonymi z całego świata, to jest fenomenalne – wszyscy młodzi uczestnicy z Warszawy mówią po angielsku. – Na prowincji tak nie jest. – No właśnie, dlaczego dziecko w tym przysłowiowym Wąbrzeźnie Zarzecznym ma nie mieć szansy nauczyć się dobrze angielskiego? Zorganizujmy w czasie wakacji autentycznie społeczne wyjazdy studentów z kursami języków. Dajmy młodym ludziom wielkie wyzwanie, w którym mogliby się sprawdzić. – A włączyłby się Pan Profesor? – A co ja cały czas robię? Na pierwszym zjeździe Forum Inicjatyw Oświatowych w latach 90. mówiłem: przestańmy patrzeć na edukację jako na coś, co jest wyłącznie obowiązkiem państwa. To jest wyzwanie dla całego społeczeństwa. Powinniśmy wszyscy dobrze zrozumieć, że mamy do odrobienia głęboką zapaść cywilizacyjną. Nie z ostatnich 20 lat, jak mówią niektórzy politycy, ale setek lat. Przyszłości kraju nie tworzy się teraz na barykadach. Tworzy się ją na takich imprezach jak Piknik Naukowy czy Festiwale Nauki, gdzie tysiące ludzi przychodzi, bo chce się czegoś nauczyć, poznać coś nowego. Chcą poczuć tę wielką wspólnotę nauki i sztuki. Przyszłość kraju należy do nich. Trzeba myśleć, jak tę energię młodych ludzi wykorzystać. Premierowi Tuskowi radziłbym, by wykorzystał tę ukrytą energię pokolenia myślących młodych ludzi. Jestem przekonany, że ci młodzi ludzie – I kadra się przed tym broni. – Ale nie cała. Jak się wielkie wyzwanie stworzy, to się znajdą ludzie, którzy im podołają. Dlaczego zawsze równać w dół. Zacząłbym od połączenia MEN i Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Inna rzecz, którą pani minister Kudrycka już zrobiła i to jest doskonały ruch – oddzieliła przyznawanie grantów badawczych od ministerstwa. W Narodowym Centrum Nauki czy Narodowym Centrum Badań i Rozwoju te pieniądze podzielą znacznie sprawniej (trochę tylko pocierpimy, nim się nauczą). A ministerstwo się zajmie zorganizowaniem wielkiej reformy. To jest pierwszy krok w bardzo dobrym kierunku. FOTO BARTOSZ KRUPA/EAST NEWS Prof. Łukasz A. Turski jest fizykiem specjalizującym się w fizyce materii skondensowanej i mechanice statystycznej; popularyzatorem nauki i publicystą. Opublikował około sto prac naukowych. Zajmuje się m.in. dynamiką procesów wiązania się cząsteczek i atomów na powierzchni kryształów. Był autorem programów telewizyjnych z cyklu „Czym jest...” Wygłaszał felietony w Radiu BIS. Był jednym z pomysłodawców budowy „Centrum Nauki Kopernik”. W 1998 został laureatem nagrody im. Hugona Steinhausa za zorganizowanie pierwszego Pikniku Naukowego. W latach 2000-2004 był członkiem Komitetu Badań Naukowych. W 2000 roku otrzymał Medal Europejskiego Towarzystwa Fizycznego za działalność popularnonaukową. Jest członkiem zarządu Towarzystwa Popierania i Krzewienia Nauk. i ich nauczyciele to pokolenie, które ma w sobie ten sam potencjał, który miało pokolenie ich już pradziadków tworzących w złych czasach chyba największy fenomen oporu przeciw totalitaryzmowi – tajne nauczanie. W Polsce, gdy tyle mówi się o pomnikach nie wspomina się jednego – tajnego nauczania. Polscy nauczyciele, niekoniecznie ich związki zawodowe, to kamień węgielny naszej przyszłości. Dlatego to bardzo dobrze, że ostatnio dba się o finanse nauczycieli ciut lepiej niż kiedyś. A przy okazji, gdyby tak wykorzystać armię nauczycieli emerytów w tej naszej koniecznej rewolucji idei, to byłoby wspaniale. – A co z reformą nauki? – Myśmy ją przerwali w 93 roku – Ale teraz jest reforma. – To jest tylko pierwszy krok. Reformy stanęły, kiedy odszedł rząd Jana Krzysztofa Bieleckiego. Potem ta wielka pierwsza reforma szkół wyższych i badań, która była przeprowadzona w latach 90. została rozmydlona. Błąd wtedy polegał też na tym, że oderwano reformę uczelni od FOTO ANDRZEJ IWAŃCZUK/REPORTER – Czego najbardziej brakuje w Polsce? – Polsce potrzebna jest rewolucja. Rewolucja wielkich wyzwań dla młodych ludzi. Tyle, że takie rewolucje nie odbywają się na ulicach. W Polsce mieliśmy niesamowite szczęście, że wychodząc z komunizmu, pierwszy raz w historii, nie spóźniliśmy się na światową rewolucję technologiczną wywołaną rozwojem technologii informatycznych i telekomunikacyjnych, np. rozwojem Internetu i telefonii komórkowej. Ta niespotykana od wieków rewolucja wywołana została i jest „prowadzona” przez bardzo młodych ludzi. To chłopcy i dziewczyny w sportowych butach i bawełnianych koszulkach. Jak twórcy Google i Facebooka. Inspirowanych czasami przez „dinozaury” takie jak Steven Jobs. Oni kompletnie zmienili nasze życie bez jednej demonstracji na ulicy. Jeżeli nie liczyć kolejek do sklepów po iPhony. Współczesny świat żyje i rozwija się według ich reguł. Dlatego ta quasi-polityczna debata w Polsce, ta młócka na maczugi, ten amok polityczny nie ma sensu, bo kompletnie tych młodych ludzi nie interesuje. Potrzebna jest więc rewolucja na zupełnie innej płaszczyźnie i w innym wymiarze, rewolucja pojęciowa. Przestawienie pomysłu na to jak będziemy żyć, bawić się, wypoczywać, jak będziemy produkować, jak będziemy się uczyć. reformy szkół powszechnych. Potem pojawiła się wielka reforma szkoły, ale wtedy nic nie robiono na uczelniach. I teraz znowu odrabiamy szkody. Nie mamy świadomości, jakiej dewastacji w szkołach dokonała ekipa min. Giertycha. Gdybym szukał tylko jednego argumentu za tym dlaczego rząd pana Jarosława Kaczyńskiego był nietolerowalny, to ten, że dla politycznych korzyści oddał edukację powszechną w zarząd wyjątkowo wstecznej partii politycznej. O tym trzeba pamiętać. – Co powinno się w edukacji wydarzyć? – Na uczelnie wyższe nie przychodzą mali zieloni ludkowie z Marsa tylko absolwenci polskich szkół. Dlatego robienie głębokiej reformy szkolnictwa wyższego bez synchronizacji tego z reformą szkolnictwa byłoby błędem. Trzeba mieć wizję jak z tą polską edukacją skoczyć do przodu. Czego brakuje w reformie szkolnictwa wyższego? Np. likwidacji uczelnianych wydziałów. Ciągle studenci przychodzą od pierwszego roku na wydział fizyki, chemii czy czegoś. Dlaczego? Wiemy, że pierwsze miejsca w rozmaitych rankingach zaj- – A jaka wizja Panu odpowiada? – Ja bym chciał, żeby zacząć od szkoły powszechnej i przedszkola. Ot, żeby uczeń, kiedy dostanie sławnego laptopa, mógł na niego ściągnąć wszystkie lektury szkolne, wszystkie podręczniki. Są genialne gadżety pomagające w nauce matematyki, fizyki. Dlaczego nie wykorzystać do edukacji czegoś, co się w Polsce bardzo dobrze rozwija, czyli gier komputerowych. To brednie, że gry komputerowe nie pomagają w edukacji. Najlepsi chirurdzy laparoskopowi na świecie to ci, co grali w gry komputerowe. Nie mówię o pilotach. To nie jest ważne, czy damy dzieciom laptopy czy tablety, musimy kompletnie zmienić szkołę i nauczanie. Klasa musi się zmienić w coś w rodzaju portalu społecznościowego. A nauczyciel w kogoś, kto tym portalem zarządza. Potem to samo, tylko ciut na wyższym poziomie, zrobiłbym na uczelniach. Tyle, że te zmiany, tę rewolucję trzeba przygotować w spokoju, a nie w świetle pochodni marszowych na ulicach. – Kto tę rewolucję może przeprowadzić? – Wszyscy, którym zależy na przyszłości Polski. Młode pokolenie wcieli je w życie. Tak jak zrobiło i utrzymało Solidarność od 80 do 89 roku. To się dało zrobić? To i inne rzeczy da się zrobić. Trzeba tylko pogodzić się z faktem, ze świat się zmienił, że literalnie przestały w nim istnieć granice, że już nie musimy organizować „mistrzostw świata na skalę powiatu”, że głównym – o ile nie jedynym – przeciwnikiem na naszej drodze do sukcesu jesteśmy sobie sami, że nasze horyzonty myślowe powinny być takie, jak tych z kolejki do Kopernika. Platformie życzę by to też były jej horyzonty. rozmawiała Elżbieta Misiak-Bremer czerwiec 2011 Ogólnopolska gazeta Platformy Obywatelskiej Genowefa i Jerzy Fedejkowie z Lutomierza w gminie Stoszowice (Dolny Śląsk) mają zasięg Internetu nawet na polu 7 FOTO MIŁOSZ POLOCH/REPORTER Nie da się zmodernizować Polski bez wykorzystania bogactwa wsi Atrakcyjne miejsce do życia Dla Platformy Obywatelskiej wieś jest bardzo ważna. Nie można odpowiedzialnie modernizować Polski bez wykorzystania bogactwa polskiej wsi. Chcemy, aby wieś była miejscem, z którego nie trzeba będzie wyjeżdżać w poszukiwaniu lepszego życia. Chcemy, aby to właśnie polska wieś była tym atrakcyjnym miejscem do życia. Podstawowym celem polityki PO wobec obszarów wiejskich jest poprawa jakości życia mieszkańców wsi i małych miast. Chcemy, aby tereny wiejskie były miejscem, które rozwija się w sposób dynamiczny, ciągły, wielofunkcyjny i zrównoważony. Z punktu widzenia kraju polska wieś to ogromny potencjał rozwojowy, to swego rodzaju oferta dla Polski i Europy. Na obszarach wiejskich, zajmujących ponad 90% powierzchni Polski, mieszka blisko 15 mln osób, co stanowi ok. 40% ludności kraju. Jednocześnie około 60% mieszkańców obszarów wiejskich nie ma nic wspólnego z działalnością rolniczą. Od dekady obserwujemy przepływ ludności z miast, zwłaszcza dużych, na tereny wiejskie. I choć w skali kraju wzrasta liczba osób zamieszkujących na obszarach wiejskich, to jednak przyrosty te obserwowane są niemal wyłącznie na terenach zlokalizowanych w bezpośrednim sąsiedztwie miast. Jednocześnie demografowie uważają, że polska wieś, szczególnie na tzw. ścianie wschodniej, musi się zmierzyć z podstawowymi problemami: starzeniem się społeczeństwa oraz odpływem młodych ludzi z obszarów wiejskich. Nieistotne czy duża, czy też mała – wiejska szkoła musi być po prostu dobra i tak kształcić dzieci, aby ułatwić im stawienie czoła wyzwaniom przyszłości. Poprawa jakości kształcenia i szkolnictwa na wsi jest naszym absolutnym priorytetem. Konkurencyjność Poziom wykształcenia mieszkańców wsi poprawia się szybciej niż w miastach, ale nadal pozostaje znacznie niższy. Niski poziom kapitału ludzkiego jest jedną z głównych barier w przekwalifikowywaniu się osób zatrudnionych w rolnictwie. Będziemy dalej rozwijali programy ułatwiające realny dostęp do nowoczesnych sposobów komunikowania, naszym celem jest Internet w każdym domu i rozszerzanie zakresu jego wykorzystywania. Konkurencyjne rolnictwo, rozwój przedsiębiorczości i wzrost inwestycji to filary, na których chcemy oprzeć rozwój gospodarczy polskiej wsi i obszarów wiejskich. Rolnictwo jest i pozostanie podstawowym rodzajem działalności gospodarki wiejskiej. W zglobalizowanym świecie i przy coraz bardziej otwartym europejskim rynku podstawą funkcjonowania wszystkich gospodarstw staje się konkurencyjność. Z jednej strony odpowiedni poziom konkurencyjności gwarantuje nowoczesne, wyspecjalizowane rolnictwo towarowe. Generuje ono właściwy poziom opłacalności produkcji, efektywności i zysków rolników, przy jednoczesnym zapewnianiu bezpieczeństwa żywnościowego w odpowiedzi na nieustannie zwiększający się – zarówno w kraju, jak też na całym świecie – popyt na żywność. Z drugiej strony konkurencyjność produkcji rolnej bazować może na wytwarzaniu żywności wysokojakościowej i ekologicznej, produkowanej na małą skalę w mniejszych gospodarstwach, w oparciu i z wykorzystaniem surowców pochodzących z własnych upraw i hodowli. Produkcja taka pozwala rolnikom wykonywać to, na czym znają się najlepiej. Ponadto wykorzystuje ona dwie podstawowe przewagi, które posiada polska wieś w kontekście produkcji naturalnej żywności wysokiej jakości: niskie uprzemysłowienie produkcji rolnej oraz bogatą tradycję obszarów wiejskich i ich duże zróżnicowanie kulturowo-regionalne. Inwestycje Platforma Obywatelska będzie wspierać rozwój rolnictwa towarowego poprzez dostęp do środków inwestycyjnych i dążyć do zwiększenia znaczenia rolnika w łańcuchu produkcyjnym żywności. Za niedopuszczalną uznać należy sytuację, w której główny producent danego towaru – rolnik – otrzymuje zaledwie kilkanaście procent wartości, za jaką towar ten kupują konsumenci. Dlatego z jednej strony PO zabiegać będzie o zwiększenie wsparcia na rzecz tworzenia i funkcjonowania wszelkich form zrzeszeń rolników (grupy producentów, stowarzyszenia, spółdzielnie, lokalne grupy działania etc.) oraz dążyć do stworzenia trwałych i sprawiedliwych relacji gospodarczych oraz powiązań w łańcuchu produkcji żywności pomiędzy wszystkimi jego uczestnikami – od rolnika, przez przetwórcę, na handlowcu i sprzedawcy kończąc. Przy wzroście wydajności pracy w samym rolnictwie możliwe będzie stworzenie warunków życia i pracy wszystkim tym, którzy z rolnictwa chcą odejść, a nadal chcieliby mieszkać i pracować na wsi lub dojeżdżać do pracy w lokalnym centrum. Dotychczasowym rolnikom mogą pomóc programy reorientacji zawodowej. Celem Platformy Obywatelskiej jest zdecydowane zwiększenie na wsi liczby małych i średnich przedsiębiorstw. PO będzie działała na rzecz uproszczenia i ułatwienia zakładania działalności gospodarczej na terenach wiejskich, włączając w to poprawę funkcjonowania instytucji otoczenia biznesu zapewniających m.in. dostęp do kapitału niezbędnego przy otwieraniu firmy. Konieczne jest stworzenie sieci centrów i ośrodków doradztwa w zakresie zakładania i prowadzenia działalności gospodarczej – na wzór oraz przy wykorzystaniu zaplecza funkcjonujących ośrodków doradztwa rolniczego. Kapitał ludzki Rozwój polskiej wsi powinna wspierać nie tylko Wspólna Polityka Rolna, ale także fundusze i środki pochodzące z innych unijnych polityk. Podstawą rozwoju są wzajemnie się uzupełniające i regionalnie zarządzane działania finansowane z różnych źródeł: Europejskiego Funduszu Społecznego, Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, Funduszu Spójności, Europejskiego Funduszu Rybołówstwa oraz Euro- pejskiego Funduszu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Sukces rozwoju wsi i obszarów wiejskich leży nie tylko w samym wsparciu i modernizacji rolnictwa, ale przede wszystkim w poprawie jakości kapitału ludzkiego. Dzięki temu ostatniemu możliwa stanie się faktyczna reorientacja zawodowa mieszkańców wsi, wzrośnie przedsiębiorczość i zwiększy się napływ inwestycji na obszary wiejskie, co skutkować będzie wzrostem liczby miejsc pracy i dochodów gospodarstw. Także głęboka modernizacja, unowocześnienie i wzrost konkurencyjności polskiego rolnictwa nie będą możliwe bez inwestycji w kapitał ludzki. Diagnoza potrzeb Będzie to możliwe wyłącznie dzięki uzyskaniu efektu synergii za sprawą spójnego połączenia szans i możliwości, jakie dają poszczególne polityki wspólnotowe – rolna, rozwoju regionalnego, społeczna, spójności, innowacji. Oprócz zastosowania szerokiej gamy wzajemnie się uzupełniającego instrumentarium różnych polityk, niezbędne jest, aby w kraju tak zróżnicowanym jak Polska, o diagnozie potrzeb i o wyznaczeniu strategicznych ścieżek rozwoju decydowały władze regionalne. Platforma Obywatelska opowiada się za regionalizacją Programów Rozwoju Obszarów Wiejskich, które wraz z już zarządzanymi na poziomie województw Programami Rozwoju Regionalnego tworzyłyby dwa filary realizacji strategii rozwoju kraju i regionów. Kazimierz Plocke 8 Ogólnopolska gazeta Platformy Obywatelskiej czerwiec 2011 Na szczęście dla naszego kraju zagraniczni inwestorzy nie Po kryzysie światowy biznes chce Rozmowa ze Sławomirem Majmanem, szefem Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych – Jak wyglądamy w oczach świata? – Po pierwsze Polska nam wypiękniała. Paradoksalnie dzięki światowemu kryzysowi. W oczach elit gospodarczych, mediów, polityków za granicą, czyli tych wszystkich grup, które decydują o współpracy gospodarczej i inwestycjach, Polska nagle okazała się krajem znacznie bardziej atrakcyjnym, niż była przed kryzysem. We wszystkich rankingach, które uważnie śledzimy, Polska w ciągu ostatnich dwóch lat gwałtownie awansowała, jest uważana za drugie w Europie, po Niemczech, miejsce do plasowania inwestycji. Dysponujemy towarem deficytowym w pokryzysowej Europie 2011. – Czyli? – Produkt ten nazywa się stabilność polityczna i ekonomiczna. W opublikowanym ostatnio badaniu przedsiębiorstw niemieckich, Polska pod względem stabilności awansowała z dołu tabeli na drugie miejsce. W tym badaniu przedsiębiorcy niemieccy pytani, gdzie chcieliby zainwestować, wskazują Polskę. Jednym z głównych argumentów za tym jest nasza stabilność. Drugi powód to sposób, w jaki poradziliśmy sobie z kryzysem i jak sobie radzimy z gospodarką po kryzysie. Wszelkie oceny takie jak optymizm przedsiębiorców co do perspektyw rozwoju gospodarczego w Polsce, ocena polskiego systemu podatkowego, czy ocena polskiego systemu prawnego jest znacznie lepsza za granicą niż wśród polskich biznesmenów. Z zagranicy zazwyczaj lepiej widać. – A co może szkodzić temu wizerunkowi? – Postrzeganiu Polski najbardziej szkodzi nieróbstwo, biurokratyczna mitręga, niepotrzebne przewlekanie spraw. Mamy dość przyzwoicie skonstruowany, transparentny, klarowny system prawa, porównywalny, mimo wad, które sami dostrzegamy, do systemów w rozwiniętych krajach Europy. Natomiast bardzo często niepotrzebnie przewlekamy załatwianie spraw prostych. – To jest to nieróbstwo? – Urzędnicze nieróbstwo. Szkodzą nam dwie sfery prawa, z którymi coś koniecznie trzeba zrobić, bo od lat są wymieniane jako nasze słabe strony. To jest prawo o zamówieniach publicznych i nadmiernie skomplikowane prawo budowlane. A pomaga nam fakt, że jesteśmy uważani za największych optymistów w Europie. Nie ma rozmowy na szczeblu rządowym, czy w wielkiej korporacji, której bym ostatnio nie odbywał, gdzie ludzie nie podkreślaliby kompletnie zaskakującego dla nich polskiego optymizmu. – A u nas ze wszystkich niemal mediów wieje klęską – Zagraniczni biznesmeni nie oglądają polskiej telewizji, nie spotykają się z ględzącymi politykami, którym się nic nie podoba. Polak jest jednym z najlepszych pracowników w Europie, o jednej z najwyższych wydajności pracy. Ale nie tylko Polak robotnik, ale przede wszystkim Polak z wyższym wykształceniem. Nowa fabryka IKEA w Orli koło Bielska Podlaskiego da pracę 230 osobom FOTO FILIP KLIMASZEWSKI/AGENCJA GAZETA I to, że nam się udaje, to, że Polska jest teraz seksi wśród inwestorów zagranicznych, to jest głównie zasługa wysoko wydajnej, lojalnej i dobrze wykształconej kadry. Rosnąca zamożność, kadra, stabilność, najniższa korupcja w regionie Europy Środkowo-Wschodniej – to wszystko składa się na to, że mamy teraz tak duże zainteresowanie kapitału zagranicznego inwestowaniem w Polsce. Mamy teraz 160 projektów inwestycyjnych, które jak się udadzą, dadzą prawie 40 tys. miejsc pracy. Jeszcze 3 lata temu tych projektów było 80. Zmienił się zupełnie rodzaj inwestycji plasowanych w Polsce. Trzeba sobie wyrzucić spod powieki wizje inwestycji końca lat 90. – długa taśma, przy taśmie montujący coś pracownicy przeszkoleni w dwa tygodnie. Ponad 60 proc. inwestycji w Polsce w ciągu ostatnich 2 lat to są inwestycje w biznesy intelektualne. Przestaliśmy być najtańszym krajem, jeśli chodzi o siłę roboczą. Jeśli inwestor szuka średnio wykwalifikowanych ludzi do taśmy, to na pewno nie w Polsce. Stajemy się centrum, w którym lokowane są ośrodki nowoczesnych usług biznesowych, marketingowych, informatycznych. Największe to centrum IBM zatrudniające 3000 ludzi, Hewlett Packarda zatrudniające 2500 absolwentów czy dziesiątków innych firm zatrudniających po kilka tysięcy młodych wykształconych Polaków. Oczywiście ten wizerunek Polski w świecie nie poprawia się wszędzie równomiernie. W dalszym ciągu dość marnie wyglądamy w oczach człowieka z ulicy, natomiast w sposób niezwykle szybki poprawia się nasz wizerunek wśród elit gospodarczych. – Skąd przyjeżdżają do nas inwestorzy? – Liderem są USA. Prawie jedna trzecia inwestycji zagranicznych w Polsce, to inwestycje amerykańskie. Poza tym Niemcy, Francja Szwecja – a od zeszłego roku mamy wielki come back inwestycyjny Korei. Problemem jest brak zainteresowania naszą gospodarką przez kapitał rosyjski. Mamy dwie czy trzy inwestycje rosyjskie w całej Polsce. – A chcielibyśmy mieć więcej. – Chcielibyśmy więcej, ponieważ inwestycje zagraniczne to miejsca pracy. Niekoniecznie powinny to być dziedziny tak drażliwe jak sektor paliwowy. Nie chcemy, żeby Rosjanie sprywatyzowali nam Lotos. Ale nie widzimy przeszkód, żeby powstawały takie firmy, jak otwarta przy naszym udziale w Krakowie rosyjska firma IT zatrudniająca 200 polskich informatyków. Chcemy, żeby w perspektywie 5 lat pojawił się mocniej w Polsce kapitał z takich krajów jak Indie, Chiny i Rosja. 20 ostatnich lat rozluźnienia kontaktów spowodowało, że Polska nie znajduje się na celowniku biznesu rosyjskiego. Wśród Rosjan istnieje głęboko zakorzenione przekonanie, że rosyjskiego biznesu w Polsce nie chcą. – Staramy się to zmienić? – Od grudnia 2009 roku rozmaitymi metodami przekonujemy Rosjan, że Polska prowadzi wobec nich politykę otwartych drzwi. Że mogą korzystać z takich samych warunków inwestowania jak każda firma. Polska, amerykańska czy francuska. Ale kwestia kapitału rosyjskiego w Polsce jest ciągle jeszcze sprawą marginalną. W sposób bolesny brakuje kogoś z politycznego establishmentu, kto by zaopiekował się naszymi relacjami z Chinami czy z Rosją. – Warto się uczyć rosyjskiego? – To jest nieszczęście, że nikt nie zna rosyjskiego. Ani jeden z moich młodych kolegów nie mówi po rosyjsku. Dochodzi do sytuacji anegdotycznych wręcz. Wielki niemiecki koncern wymyślił, że ekspansję do Rosji będą prowadzili via polski oddział. Ale polska dyrekcja musiała ściągać fachowców mówiących po rosyjsku z Niemiec, bo w Polsce ich nie było. To jest wielki problem. Na każdej naradzie, gdzie mówi się o Rosji, średnia wieku jest moja, bo nie ma młodych specjalistów od Rosji. – Zapraszamy do nas zagraniczny kapitał, a jak sobie radzi nasz kapitał za granicą? – Polska jest eksporterem kapitału. W ostatnim roku przyjęliśmy inwestycje o wartości 10 mld euro, a wyeksportowaliśmy jakieś 2 mld polskiego kapitału. Staliśmy się po raz pierwszy eksporterem inwestycji, głównie do Niemiec, Czech, Francji i jeszcze Rosji. Polski biznes bardzo dobrze sobie radzi w warunkach niemieckich. – To duże biznesy? – Bardzo różne. W Niemczech jest Fabryka Toyoty w Wałbrzychu FOTO EDYTA STRZELEC/REPORTER Sławomir Majman Jest szefem Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych. Z wykształcenia jest specjalistą z zakresu polityki międzynarodowej. Pracował w wydawnictwach handlu zagranicznego, Polskiej Agencji Prasowej, a także w angielskojęzycznym tygodniku „The Warsaw Voice”, gdzie do dziś jest stałym felietonistą. Mówi świetnie po czesku, rosyjsku i angielsku. głównie średni polski biznes. Szczególnie w landach wschodnich, gdzie spora część sektora usług została przejęta przez Polaków. Ale jest też kilka dużych polskich firm produkcyjnych w Niemczech. Markowymi polskimi firmami działającymi w Rosji są np. Toruńskie Zakłady Wyrobów Sanitarnych. Mamy prawie połowę tamtejszego rynku podpasek. Mocne są firmy meblowe. Myślę, że w najbliższych latach kapitału wychodzącego będzie coraz więcej. – Jakie Polska ma korzyści eksportując kapitał? – Korzyści mają przedsiębiorstwa, które się tą metodą rozwijają, wzmacniają. Dla dużych polskich przedsiębiorstw typu Asseco czy Comarch z sektora IT, czy dla Solarisa, produkującego autobusy, rynek polski jest już nieco przyciasny. Muszą myśleć o ekspansji. Jeżeli nie globalnej, to europejskiej. Naszym problemem jest to, że rosnący eksport do Unii Europejskiej, do Niemiec trochę rozleniwia polskich przedsiębiorców. Popadają w wygodnictwo. Kiedy my im mówimy, że otwierają się nowe rynki, chociażby chiński, oni odpowiadają: po co mi Chiny, jak ledwie do Meklemburgii nastarczam. Stoimy przed dwoma nowymi wyzwaniami. Ekspansją polskiego kapitału do Europy Zachodniej i naszych najbliższych sąsiadów, ale jednocześnie ekspansją kapitałową do takich nowych gospodarek jak Indie i Chiny. Bo inaczej będziemy mieli długofalowe problemy z gospodarką. Organizujemy misje gospodarcze, organizujemy spotkania biznesowe. Ale musi być wola. – A jak PAIIZ wspiera gospodarkę? – Współpracujemy na co dzień z elitami gospodarczymi i medialnymi za granicą. Rozmawiamy z nimi, zapraszamy tutaj, odkrywamy im Polskę, taką prawdziwą Polskę niestereotypową. Prowadzimy program promocji pięciu województw pasa wschodniego, którym najbardziej jest potrzebny rozwój gospo- darczy, współpraca z zagranicą i inwestycje. A także poprawa wizerunku i przełamanie stereotypów. To jest gigantyczny wieloletni program realizowany za środki unijne skierowany do środowisk gospodarczych w 10 krajach. – Jest odzew? – Odzew to 50 misji gospodarczych rocznie. To kampania medialna, która ruszy na jesieni w 6 krajach, to wiele przedsięwzięć, które mają długofalowo zachęcić ludzi do zwrócenia uwagi na zapomniany fragment Polski. Jeśli spojrzeć na mapę inwestycji, większość zlokalizowana jest na Dolnym i Górnym Śląsku, Pomorzu Gdańskim, w Krakowie, Warszawie czy Łodzi. A w Podlaskiem nie ma inwestycji. Naszym dotąd największym sukcesem jest stworzenie w Bielsku Podlaskim fabryki Ikei, która da pracę 300 ludziom. To tak jakby we Wrocławiu powstało 3000 miejsc pracy. – Co trzeci mebel Ikei pochodzi z Polski. – Dzięki inwestycjom zagranicznym Polska od tego roku jest największym eksporterem artykułów AGD w Europie. Od dwóch lat jesteśmy największym producentem telewizorów LCD w Europie. To dowód na urok i czar kapitału zagranicznego. – Mieszkańcy Polski Wschodniej doceniają i dostrzegają Waszą pracę? – Cały program jest wymyślony i realizowany w porozumieniu z samorządami tych pięciu województw. To nie jest proste. Kadrowo w Polsce Wschodniej jest OK. Ale są zaniedbania, jeśli chodzi o infrastrukturę. Inwestor nie przyjdzie do miejscowości, do której trudno dojechać. Gdzie nie ma przyzwoitej szkoły z angielskim wykładowym, teatru albo kina. To nie jest tak, że przyjeżdża kapitalista, podpisuje kontrakt i wraca do Nowego Jorku. Za nim przyjeżdża tłum ludzi, którzy muszą u nas pracować i żyć po ludzku. czerwiec 2011 Ogólnopolska gazeta Platformy Obywatelskiej słuchają narzekających politytków inwestować w Polsce Targi nieruchomości zachęcają do inwestowania w Polsce – Jakie działania z tych, które prowadzi PAIIZ są najbardziej efektywne? – Bezpośrednio prowadzimy 160 inwestycji strategicznych, z którymi wiążemy główne nadzieje. Bezpośrednie ściąganie inwestycji do Polski daje natychmiast miejsca pracy. W firmach z większościowym kapitałem zagranicznym pracuje ok. 10 proc. polskich zatrudnionych. Te 10 proc. zatrudnionych daje 60 proc. polskiego eksportu. Poza tym w firmach z kapitałem zagranicznym jest 3,5 razy większa skłonność do innowacji niż w firmach z czysto polskim kapitałem. – To chyba nie dobrze. – To dobrze, bo to są przecież polskie firmy płacące w Polsce podatki. I promieniujące. Przecież one nie działają w próżni i oddziaływują na swoje otoczenie biznesowe. – Jakie drogi ściągania kapitału są najskuteczniejsze? – Mówienie do ludzi. PAIIZ powinien w jak najmniejszym stopniu przypominać urząd państwowy, a w jak największym stopniu kółko łowieckie. My się wyprawiamy rano na polowanie i mamy nadzieję, że wieczorem przyniesiemy na plecach zwierzynę. Chodzi o to, żeby przekonać do Polski jak najwięcej przedstawicieli zagranicznych firm. My tym firmom znajdujemy lokalizacje, gdzie mogą uplasować swoje zakłady. Dostają od nas za darmo, człowieka prowadzącego projekt, który pomaga im się przedrzeć przez rozmaite meandry polskiej biurokracji. Pomagamy im w organizowaniu infrastruktury. Koordynujemy działania instytucji i urzędów. W 2009 roku w Stargardzie Szczecińskim powstawała fabryka Cargotec – szwedzko-fiński koncern. Musieliśmy skoordynować działanie 30 polskich instytucji państwowych i samorządowych. Ale pierwszym etapem było poranne polowanie. – To jak to poranne polowanie wygląda? – To są dziesiątki rozmaitych metod. Np. wyspecjalizowaliśmy się w dwóch przemysłach w Polsce: samochodowym i lotniczym. Nie mówię o produkcji samochodów ani samolotów, tylko o częściach, silnikach itd. Kiedy nam się uda znaleźć producenta silników i usadowić go w Polsce, zaczynamy dowiadywać się, jakich on ma po świecie kooperantów. Idziemy do nich i mówimy: słuchajcie, wasz główny odbiorca ma teraz fabrykę w Polsce. Czemu wozicie towar przez cały świat? My tutaj 20 km od niego mamy dla was coś fajnego. Tą metodą budujemy gniazda wokół głównej inwestycji, gdzie pojawiają się dostawcy, dostawcy dostawców, dostawcy poddostawców itd. Tak się tworzą klastry będące polską specjanością. Druga rzecz to centra usług biznesowych, które wymagają przede wszystkim kadry. Trzeba szukać największych światowych koncernów, które koncentrują teraz w jednym miejscu obsługę klientów. To się zaczęło 7 lat temu od prostych callcenter. Teraz są to bardzo skomplikowane i rozbudowane centra, które dla całego świata z Polski np. sterują obsługą techniczną urządzeń albo kampaniami promocyjnymi. Z 10 razy do roku robimy Road Shows, na które zabieramy samorządowców, pod warunkiem, że mają przygotowane projekty, które mogą pokazać podczas tych wypraw i powiedzieć, że potrzebują do tego kapitału zagranicznego. – A w drugą stronę? – Od czerwca ubiegłego roku tylko z Chin ściągnęliśmy 39 misji. Ostatnio było tu 70 przedstawicieli największych chińskich firm. Nie ma tygodnia, żebyśmy nie ściągali albo delegacji biznesowej albo grupy studyjnej dziennikarzy. Albo nie pojechali na jakąś konferencję za granicą poopowiadać o Polsce. – Co jest największym zaskoczeniem dla zagranicznych biznesmenów przyjeżdżających do Polski? – Poziom cywilizacyjny. Przeżywałem różne męczarnie w Chinach w czasie wystawy światowej w zeszłym roku, bo wyobrażenie Chińczyków o Polsce było koszmarne. Biedny, ubogi kraj na peryferiach Rosji. Przez 6 miesięcy wystawy światowej tłumaczyliśmy trzy proste rzeczy: że Polska jest jednym z największych krajów w Europie. Po drugie, że Polska jest krajem sukcesu a nie klęski. A po trzecie, że jesteśmy krajem otwartym. I nie mamy genu protekcjonizmu, o który Chińczycy podejrzewają Europejczyków. Za to Europejczyków dziwi polski zdrowy rozsądek. Rozsądek obywateli, że się nie przestraszyli kryzysu, nie wpadli FOTO MARCIN RUTKIEWICZ/REPORTER w panikę i dalej kupowali jedzenie, ubrania, meble, samochody. Ci wykształceni widzą nas ciągle jak Wolność na obrazie Delacroix, która obdarta i półnaga wiedzie lud na barykady. Więc oni są zdziwieni, że my jesteśmy tacy wyrachowani. Bardziej od Niemców. Zmieniliśmy się naprawdę. Nasza praca polega na tym, żeby usłyszeć to, co im się podoba, podchwycić i rozbudować w przesłaniu promocyjnym. To zasługa rozsądku polskich przedsiębiorców, którzy nie wpadli w histerię jak 1999 i 2000 roku, ale spokojnie w większości potrafili przeformułować swoje strategie. To jest kwestia zdrowego rozsądku polskich instytucji finansowych, polskich bankierów, którzy nie dali się omamić mirażami łatwego zarobku na ryzykownych produktach finansowych i zdrowego rozsądku rządu Donalda Tuska, który oparł się naciskom rozmaitych lobby finansowych, samochodowych, politycznych, żeby wyrzucać pieniądze przez okno, jak radzili na poczatku kryzysu. – Jaka jeszcze cecha Polaków czyni nas atrakcyjnymi partnerami dla zagranicznego biznesu? – Optymizm. Biznes nie lubi biadolących przegrywaczy. My mówimy, że dajemy sobie radę. Stać nas na mocną, twardą pozycję negocjacyjną. Mamy mocny rynek wewnętrzny, mocną gospodarkę. Przez cały kryzys Polska była nie tylko jedynym krajem, który miał przyrost dochodu narodowego, ale jedynym krajem w Europie, gdzie udało się utrzymać równy poziom napływu inwestycji zagranicznych. W Czechach spadły o 40 proc. W Niemczech o ponad 40 procent, na Węgrzech prawie o 50 procent. Myśmy te 9–10 mld rocznie utrzymali na tym samym poziomie. Jako jedyny kraj europejski. – To w jakiej lidzie my się plasujemy? – Jesteśmy teraz wymieniani w takich krajach jak Indie czy Chiny w pierwszej grupie krajów europejskich. To są badania percepcji, nie rzeczywistego stanu gospodarki. Tak biznes na świecie odbiera teraz Polskę. Drugie miejsce po Niemczech w Europie to nie jest źle. Grubo przed Czechami i Słowakami. rozmawiały Elżbieta Misiak-Bremer, Aldona Toczek 9 Co orliki robią z Polską? Aleksandra Klich: W Polsce brakuje dróg, żłobków, przedszkoli, kanalizacji, a rząd buduje nam prawie dwa tysiące orlików. Nie ma ważniejszych wydatków niż boiska dla dzieci? Aleksandra Gołdys: (...) Gdyby pani wiedziała, co orliki robią z Polską! Przebadałyście, jak funkcjonuje kilkadziesiąt z nich. I co robią? A.G.: Likwidują istotny deficyt polskiego życia społecznego: brak bezpłatnych przestrzeni, w których możemy być razem. W socjologii takie wspólne przestrzenie określa się mianem trzeciego miejsca - bo pierwszy jest dom, a druga praca. (...) te trzecie miejsca są ważne dla harmonijnego rozwoju społecznego: dzięki nim oliwią się więzi społeczne, utrwalają ważne dla nas wartości, przywiązanie do lokalnej wspólnoty, dochodzi do wymiany pomysłów, idei. Rozwijają się postawy obywatelskie. (...)Proszę pojechać na polską wieś, tam jeszcze niedawno jedynym miejscem, gdzie można się było spotkać, była ławka na przystanku, gdzie chłopaki palili papierosy i pili piwo. A teraz w wielu wsiach, miasteczkach jest orlik, gdzie nie tylko można pomachać nogami i potrenować piłkę. Przychodzą matki z niemowlakami, żeby pospacerować, ale i większe dzieci, które nie grają w piłkę. Jeśli dzieci nie grają w nogę na orlikach, to po co przychodzą? A.G.: Choćby po to, żeby odrobić lekcje w przyjemnej, estetycznej przestrzeni albo po prostu popatrzeć, jak inni grają i pogadać. W polskich wsiach orlik to często jest jedyna świetlica. Zmodernizują wieś? Maria Rogaczewska: – Orlik działa jak ładny balkon. Tak socjologowie nazywają efekt naśladowania tego, co ładne, w przestrzeni: wystarczy w brzydkim, zaniedbanym bloku jeden zadbany balkon, a po nim pojawiają się następne. Jednak orliki miały być za darmo i dla każdego. Teraz co rusz słychać, że wprowadzane są opłaty za korzystanie z nich. M.R.: – Utrzymanie orlików kosztuje, i to dużo. (...) na niektórych orlikach, gdzie jest oświetlenie, ludzie ćwiczą do 22. Pierwszeństwo mają dzieci i to one powinny korzystać z orlików absolutnie za darmo. (...) Ale jeśli po godzinie 19 z orlika chcą korzystać panowie, którzy pracują w pobliskiej fabryce, to nie rozumiem, dlaczego nie mieliby za to płacić. (...) Dlatego denerwują mnie medialne histerie, że za orliki trzeba płacić. (...) musimy być realistami: to, co jest barierą dla kilkulatka z ubogiej rodziny, nie musi być barierą dla dorosłego mężczyzny. Orliki są wspólnym dziełem państwa (centrum) i samorządu. Czy nie ma więc problemu z traktowaniem orlików jak daru od państwa, którym państwo powinno się zająć? AG: – (...) mentalność ludzi zmieniła się. Już wiedzą, że państwo nie zrobi wszystkiego za nich. Gdy syn przychodzi i mówi: – Fajnie mi się gra na tym orliku, to ojciec zrobi wszystko, żeby grał dalej, a nie wrócił z papieroskiem na przystanek. Więc jak nie będzie na murawę pieniędzy, rodzice pójdą do sołtysa i powiedzą: – Założymy stowarzyszenie, pomożemy. Potrzeba wymusza konstruktywne, samoorganizujące zachowania. Co Orliki robią z Polską, Gazeta Wyborcza 21–22 maja 2011. Badanie „Moje boisko orlik 2012 – szansą na rozwój aktywności społecznej” było prowadzone przez Projekt Społeczny 2012 Instytutu Socjologii UW jesienią 2010. Objęło 20 miejsc, w których boisko orlik działało co najmniej rok. Badacze szukali barier w dostępie do boisk, odtwarzali ich znaczenie dla lokalnej społeczności, pytali o słabe i mocne strony boisk. Celem badania było wypracowanie rekomendacji, które posłużyć mogą za wyznaczenie zmian w zakresie społecznej strony funkcjonowania orlików. NOTATKI BIEŻĄCE FEDOROWICZA P Polska na gazie iS jest gorącym przeciwnikiem wyborów dwudniowych. Bo to może doprowadzić do fałszerstw wyborczych. Argumenty PiSu zaczynają mnie przekonywać. Ostatecznie PiS zna swoich ludzi, więc wie co mówi. Amerykanie ogłosili: Polska leży na gazie. Łupkowym. Na gazie leżą pola, łąki, a także szosy. Dotychczasowe ulubione powiedzonko wszystkich dziennikarzy o pijanych kierowcach, że jeżdżą na podwójnym gazie, stało się nieaktualne. Jeżdżą na potrójnym. Okazuje się, że są branże, w których podział roku na 12 miesięcy stał się już dawno przeżytkiem. W KGHM wypłaca się trzynastkę i czternastkę z okazji świąt branżowych, a piętnastkę, szesnastkę, siedemnastkę i osiemnastkę z racji zysku firmy. Pracownicy przewidują, że walka o dziewiętnastkę, dwudziestkę i dwudziestkę jedynkę zakończy się powodzeniem w najbliższych miesiącach, pod koniec roku zaś, dojdą do dwudziestki czwórki. W latach następnych mogą przekroczyć trzydziestkę szóstkę, jeśli tylko nie zapomną zastrajkować w odpowiednim czasie, a związki zawodowe nie stracą koniecznej przebojowości w atakach na siedzibę zarządu spółki. Ostatnio były tylko petardy, gaz i tłuczenie szyb. To stanowczo za mało w obliczu krzywd, jakich doznają pracownicy KGHM. Prezydent Obama podpisał ustawę, na mocy której geje i lesbijki mogą już bez ukrywania się służyć w armii amerykańskiej. PiS postuluje, by natychmiast – w obawie przed demoralizacją – wycofać naszych żołnierzy ze wszystkich wspólnych misji. Prokuratura odmówiła śledztwa w sprawie stwierdzenia Jarosława Kaczyńskiego, że pojęcie narodowości śląskiej to zakamuflowana opcja niemiecka, nie mniej JK poczuł się zaniepokojony faktem, że wciąż mu się to wypomina. W najbliższym czasie oświadczy więc – dla wyrównania – że jego zdaniem każdy Niemiec to zakamuflowany Ślązak, a następnie uda się na Śląsk w celu odebrania podziękowań. Po transferze Bartosza Arłukowicza coś wreszcie do Grzegorza Napieralskiego dotarło. Posyła codziennie kwiaty Wojciechowi Olejniczakowi i Ryszardowi Kaliszowi, a także zapewnienia o dozgonnej sympatii. Jedynki na liście w Szczecinie jeszcze nie zaproponował, ale wkrótce dojrzeje i do tego. 10 Ogólnopolska gazeta Platformy Obywatelskiej czerwiec 2011 Inteligentne sieci kluczem do efektywnego wykorzystania energii Nie stać nas na opóźnienia pejskich. Będzie łatwiej po nie sięgnąć, jeżeli zachęcimy je do współpracy z przedsiębiorstwami z innych państw (np. bałtyckich, Grupy Wyszehradzkiej) do wspólnego przygotowywania wniosków w ramach programów unijnych. Program rozwoju inteligentnych sieci powinien mieć charakter strategiczny, jeżeli chodzi o środki przeznaczane na naukę. Tu otwiera się pole do współpracy energetyki, przemysłu ICT z aktywną w tym obszarze nauką. Unia Europejska zapowiedziała też środki na projekty inteligentnych miast i inteligentnych wspólnot (smart cities, smart communities), co otwiera szerokie pole do aktywności samorządów. Niektóre z nich już zresztą wyszły z założenia, że wdrożenie takich rozwiązań po prostu się opłaca i są aktywne na tym polu (np. Bielsko-Biała, Niepołomice, Nowy Sącz). Za tymi przykładami muszą iść inne samorządy. Andrzej Czerwiński i Mariusz Swora o inteligencji sieci energetycznych. C oraz częściej słyszymy z kręgów związanych z energetyką tajemnicze słowa „smart grid”, tłumaczone na język polski jako „inteligentne sieci”. Minister gospodarki powołał zespół ekspertów, odpowiedzialnych za przygotowanie planu wdrożenia tego systemu w naszym kraju. Unijny komisarz ds. energii, Gunter Oettinger zaprezentował nową strategię rozwoju inteligentnych pomiarów w UE, które umożliwią lepsze wykorzystanie energii przez konsumentów. Według szacunków Komisji Europejskiej ta nowa technologia ograniczy zużycie energii o co najmniej 10%. Komisarz Oettinger powiedział, że inteligentne sieci i wykorzystanie inteligentnych liczników są kluczem do lepszego wykorzystania energii. Stała komisja ds. energetyki, którą kieruję, wraz z Parlamentarnym Zespołem ds. Energetyki prowadzi prace nad założeniami ustawy o inteligentnych sieciach. Dla przeciętnego odbiorcy energii elektrycznej brzmi to bardzo tajemniczo. Dlatego wspólnie z Mariuszem Sworą, jednym z inicjatorów tego systemu, chcemy przedstawić państwu informacje o celach inicjatywy. W jednej paczce Zwiększony poziom bezpieczeństwa energetycznego, innowacje, więcej konkurencji, zrównoważony rozwój i wszystko to „w jednej paczce”. Tak najkrócej można określić system inteligentnych sieci energetycznych. Od kilku lat kwestia wdrożenia takiego systemu jest szeroko dyskutowana w Polsce i co najważniejsze (w odróżnieniu od szeregu szans, które tracimy ograniczając się do werbalnej fazy wdrożeniowej) – już są pierwsze efekty. Początkowe etapy wdrożenia inteligentnych sieci są realizowane w gdańskiej Enerdze (mamy nadzieję, że inni dystrybutorzy niedługo dołączą), proces jest zaawansowany w PSE Operator SA, niedawno obszerne stanowisko zostało przyjęte po konsultacjach społecznych przez regulatora. Oprócz tego dzieje się to, co w nowoczesnej gospodarce najistotniejsze – nauka łączy się z przemysłem, aby wspólnie przygotowywać innowacyjne rozwiązania technologiczne (np. Konsorcjum Smart Power Grids – Polska). W proces zaangażowały się organy administracji centralnej i agencje rządowe (w szczególności minister nauki, minister środowiska, prezes URE, prezes UKE, Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych), organizacje konsumenckie i branżowe (z sektora nowoczesnych technologii i energetycznego). Są wreszcie Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który przygotował program wsparcia finansowego i aktywnie angażuje się w dyskusję na temat smart grids i sejmowa podkomisja ds. energetyki, która stała się rzecznikiem pomysłu na forum Parlamentu. Światowym liderem w rozwoju inteligentnych sieci są Stany Zjednoczone, ale również Unia Europejska wchodzi w tę problematykę coraz głę- Stawiamy na innowacyjność FOTO CORBIS Andrzej Czerwiński poseł PO, samorządowiec, magister inżynier elektryk. W latach 1994–2001 pełnił funkcję prezydenta miasta Nowego Sącza. Od 2001 jest posłem Platformy Obywatelskiej w okręgu nowosądeckim. Jest współzałożycielem i członkiem zarządu Związku Powiatów Polskich oraz członkiem Komitetu Wykonawczego Rady Gmin i Regionów Europejskich (CEMR). biej. W dyrektywach liberalizacyjnych uregulowano obowiązek zapewnienia 80% odbiorców końcowych inteligentnych liczników (tzn. takich, które komunikują się dwustronnie), których instalacja stanowi wstępny etap budowy inteligentnych sieci, w perspektywie do 2020 roku. Nie można jednak utożsamiać inteligentnych sieci z nowoczesnymi licznikami. Koncepcja inteligentnych sieci jest szersza. Inteligentne sieci łączą w sobie nowoczesne rozwiązania telekomunikacyjne, pomiarowo – rozliczeniowe, oprogramowanie, automatykę, pozwalają łatwiej integrować małe źródła energii, dają odbiorcy klucze do obniżenia jego rachunku za energię. W przyszłości posłużą do upowszechnienia samochodów elektrycznych. Są najtańszą formą wywiązania się z obowiązków nałożonych na nas przez pakiet klimatyczny. Po pierwsze, konsument Inteligentne sieci są częścią europejskich planów strategicznych dotyczących rozwoju infrastruktury sieciowej i efektywności energetycznej (akurat tej bardziej rozsądnej części pakietu klimatycznego, która przyniesie korzyści polskiej gospodarce). Niezależnie jednak nawet od podejścia unijnego, przygotowane w Polsce studia wykonalności dowiodły, że wdrożenie takiego systemu po prostu się opłaca. I to wszystkim uczestnikom rynku energii elektrycznej, począwszy od tych najważniejszych – odbiorców końcowych, przez dystrybutorów po sprzedawców. Co więcej, wdrażając inteligentne sieci otworzymy nowe rynki dla przedsiębiorstw typu ESCO (ang. Energy Savings Company), agregatorów, doradców energetycznych, przedsiębiorstw sektora nowoczesnych techno- Mariusz Swora jest doktorem nauk prawnych. Jest autorem licznych publikacji naukowych, m.in. z zakresu prawa antymonopolowego oraz funkcjonowania niezależnych organów administracji. Były prezes Urzędu Regulacji Energetyki. Do kompetencji prezesa URE należy regulacja gospodarki paliwami i energią oraz działalności przedsiębiorstw energetycznych i promocja konkurencji na tym rynku. logii (branża ICT – ang. Information and Communication Technologies). Inaczej rzecz ujmując – takie wdrożenie przełoży się na wzrost gospodarczy i powstanie nowych miejsc pracy. W dyskusjach na temat inteligentnych sieci zadawane są często dwa pytania. Pierwsze z nich: czy nas na to stać? Drugie: czy nie powinniśmy najpierw zbudować nowych linii energetycznych? Co do pierwszego pytania można odpowiedzieć przekornie, mówiąc że nie stać nas nawet na opóźnienia w tym projekcie, a na dowód podać konkretne liczby przedstawiane przez regulatora czy operatora systemu przesyłowego. Co do drugiego pytania, to trzeba stwierdzić, że wdrożenie inteligentnych sieci powinno iść równolegle z budowaniem nowych linii energetycznych: jedno drugiemu nie przeszkadza. Warto też dodać, że modernizacja istniejących linii energetycznych może być realną aternatywą dla budowy wielu nowych odcinków. Głosy przeciwników systemu inteligentnych sieci trzeba rzecz jasna brać pod uwagę – każda dyskusja i krytyka jest potrzebna. Co zrobić – nie wszyscy są zwolennikami takiego systemu, który stawia dobrobyt konsumenta na pierwszym miejscu… Obywatel w sieci W budowaniu naszej strategii energetycznej musimy jako państwo uwzględniać przede wszystkim dobro gospodarki i patrzyć w przyszłość. A ta przyszłość zmieni model biznesowy przedsiębiorstw energetycznych, zmieni też model regulacji. W Stanach Zjednoczonych inteligentne sieci generują rozwój małych, domowych urządzeń do wytwarzania energii, z których energia może być odprowadzana do sieci za wynagrodzeniem (ang. net me- tering). To w ten sposób rodzi się mały kapitalizm i obywatelskie podejście do energetyki, osadzone głęboko w tradycji, o której pisał kiedyś de Tocqueville. Inną częścią tej przyszłości jest zarządzanie popytem – oznaczające np. dobrowolne ograniczenie zużycia w momencie kiedy energia jest najdroższa na podstawie specjalnej taryfy. Na rynku zamiast megawatów drogiej energii pojawiają się ekwiwalenty w postaci zaoszczędzonych „negawatów”. W Stanach Zjednoczonych stworzono dla tych „negawatów” rynek, na którym są one wyceniane i wynagradzane. Tę szansę wykorzystują szeroko amerykańscy przedsiębiorcy i na nim zarabiają; dlaczego nie mieliby skorzystać z niej Polscy? Przedsiębiorczość i współpraca Inteligentne sieci mają potencjal pobudzenia rynku wewnętrznego. W dużej części związanych z nimi technologii nie musimy kupować za granicą – są oferowane przez polskie przedsiębiorstwa i co więcej – mogą być (i niekiedy już są) eksportowane. Same wdrożenia powinny łączyć się z pobudzeniem przedsiębiorczości w regionach. Rozwiązania technologiczne dla systemów inteligentnych sieci mogą powstawać i jak praktyka wskazuje – powstają w Polsce w skali lokalnej i regionalnej. Koszty wdrożenia inteligentnych sieci są dzielone pomiędzy uczestników rynku. Nie jest tak, że chcemy obciążać nimi wyłącznie odbiorcę końcowego. Dodatkowo są fundusze zewnętrzne, takie jak choćby program dedykowany inteligentnym sieciom, przygotowywany przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Powinniśmy też zachęcać przedsiębiorstwa energetyczne do szerokiego korzystania z funduszy euro- Dla całego procesu wdrażania inteligentnych sieci ważne będzie wsparcie legislacyjne – musi powstać ustawa o wdrażaniu inteligentnych sieci. Ważne będzie też takie zbudowanie systemu wsparcia dla małej generacji, które będzie korzystne dla odbiorcy końcowego i nie obciąży nadmiernymi kosztami gospodarki. Istotny będzie też proces normalizacji, który obniży koszty wdrożeń (tutaj działania potrzebne są „od zaraz”). Jako państwo, musimy wspierać łączenie środowiska nauki i przedsiębiorstw, a projektom badawczo-rozwojowym w zakresie inteligentnych sieci nadać wymiar strategiczny (tutaj jednak priorytetowy będzie głos samej nauki). Następnym krokiem powinno być też pobudzenie nowoczesnego budownictwa (pasywne domy). No i ważne jest przekonanie do tych projektów samej energetyki, która czasem zbyt zachowawczo traktuje takie innowacyjne rozwiązania. Polski sektor energetyczny musi być jednak otwarty na to, co się dzieje na świecie, bo inaczej utraci konkurencyjność. Jak już wspomnieliśmy, takie ambitne projekty są już realizowane w Polsce, a za dobrym przykładem powinni pójść inni. Dotyczy to zarówno sektora energii elektrycznej, gazu, jak też ciepłownictwa, a poza energetyką – przedsiębiorstw wodociągowych. W realizacji systemu inteligentnych sieci możemy być liderami w Europie Środkowej i Wschodniej i to jest szansa zupełnie realna. Przez ostatnie trzy lata wiele zrobiliśmy, aby tak się stało. Inteligentne sieci trzeba uczynić mottem naszej strategii energetycznej tak, aby przy okazji wyzwolić przedsiębiorczość i innowacyjność. Dzisiaj mniej ważna jest struktura własnościowa sektora elektroenergetycznego, ważne jest to, czy przedsiębiorstwo jest innowacyjne i czy jest w stanie wyjść naprzeciw wyzwaniom podejmowanym na świecie przez energetykę XXI wieku. Na tę innowacyjność musimy postawić, tworząc nowoczesną infrastrukturę energetyczną, nazywaną niekiedy „enernetem” (energetycznym internetem). Taka infrastruktura będzie dobrze służyła gospodarce i odbiorcom końcowym. Nie stać nas na jakiekolwiek opóźnienia w jej budowie. czerwiec 2011 Ogólnopolska gazeta Platformy Obywatelskiej FOTO ANDRZEJ IWAŃCZUK/REPORTER 11 FOTO MARIUSZ GACZYŃSKI/EAST NEWS Bp. Tadeusz Pieronek: chcemy być wolni? Zostawmy innym pole wolności Partii katolickich nie ma – Co ksiądz biskup myśli o pojawiającym się coraz częściej nasączaniu polityki treściami religijnymi? – Tych treści religijnych jest w polityce dużo – to prawda. Ale nie wiem, czy już można tworzyć jakieś specjalne figury do opisu tego, co się dzieje. Dla mnie to jest przede wszystkim walka o władzę. Religia i Kościół są niestety wykorzystywane w tej walce, co jest z gruntu nieuczciwe, bo polityka i Kościół to są rzeczy różne, chociaż wzajemne wpływy są oczywiste. Ale posługiwanie się religią jako narzędziem walki to rzecz zwyczajnie naganna. – Zaprzęganie Kościoła do robienia polityki ma dziś inny wymiar. Na początku III RP rzeczywistość religijna była silnie zaakcentowana, nawet partyjnie (w postaci ZChN). Ale dziś lider polityczny używa kategorii języka religijnego, kiedy mówi o „ofierze poniesionej pod Smoleńskiem”. Co z kolei daje jego przeciwnikom broń w postaci określenia jego zwolenników „sektą”. – Upodobnianie ofiar smoleńskich do ofiary religijnej jest nieuczciwe. Już kilka dni po katastrofie w przemówieniu w Warszawie kardynał Nycz powiedział wyraźnie: „to nie jest męczeństwo”. To jest wypadek lotniczy. Nawet gdyby to był zamach, nawet gdyby oni zginęli w walce, za ojczyznę, to nie ma tu mowy o świadomym oddaniu życia za wiarę, a więc nie jest to męczeństwo w sensie religijnym. To jest granie na uczuciach religijnych. Znowu mamy do czynienia z instrumentalizowaniem w celach politycznych. – Cezary Michalski w „Newsweeku” napisał o „śmierci prezydenta umęczonego pod Putinem i Tuskiem” i „dogmacie o nieomylności Jarosława Kaczyńskiego” jako o kanonach nowej religii, która zagraża Kościołowi w Polsce. – Kościół był zawsze na celowniku polityków. W czasach PRL, w pierwszych latach stalinizmu Kościół był prześladowany niemal jak chrześcijanie za Nerona. Potem to był ucisk administracyjny, gnębienie sposobami zgodnymi z prawem, które powstawało na potrzeby takiej walki. Komuniści prowadzili ateizację na siłę, zeświecczano, co się dało. Zabraniano ludziom nawet prywatnie wierzyć. Przed kimś, o kim wiedziano, że praktykuje, zamykały się urzędnicze drzwi. To było naruszanie podstawowych praw ludzkich. Jak zaś oceniać działalność ludzi, którzy wykorzystują Kościół czy uświęcone w Kościele postawy, męczeństwo chociażby, dla własnych celów politycznych? To również jest szkodliwe dla Kościoła, ponieważ to nie służy dobru. Jeśli ktoś walczy, ale robi to wyłącznie po to, by wykazać drugiemu, że jest szkodnikiem, że nie ma prawa do zajmowania stanowiska czy do rządzenia – to jest to jakiś diabelski pomysł na „chrześcijaństwo bez chrześcijaństwa”. – Znowu rozmawiamy o języku… – Mówimy o języku, ale język jest tylko narzędziem. Mamy do czynienia z dwiema wspólnotami: cywilną i religijną, a każda z nich ma swój język. Pewnymi pojęciami, właściwymi dla wspólnoty cywilnej, Kościół nie posługuje się, bo nie są mu potrzebne. Ma natomiast swój specyficzny język, tłumaczący inną rzeczywistość. Obywatele państwa są jednocześnie wiernymi. Czy to jest Polska czy Rosja, czy to katolicyzm, prawosławie, czy choćby animizm, ludzie posługują się tymi dwoma językami. Te języki nie powinny wchodzić ze sobą w konflikt. Żeby nie przekroczyć granicy szacunku do drugiej osoby! – Język religijny zaprzęga się do języka polityki, by wyruszyć na wojnę z demokracją? Bp. Tadeusz Pieronek FOTO MICHAŁ WARGIN/EAST NEWS – To jest naruszanie zasad samej religii. To jest moralne zło. To jest branie krzyża do ręki, nie po to, by z nim iść, ale by nim walczyć. Pod Pałacem Prezydenckim mieliśmy tego przykład. – Obrońcy krzyża czasem mówią, że księża uwięzili krzyż w kościele św. Anny. – Nie można tego rozważać poważnie, to jest chore, to jest układanie jakichś konstrukcji na własny użytek. Jeśli ktoś to robi, żeby udowodnić drugiemu, że nie umie rządzić, to mamy do czynienia z nadużyciem wartości. – Walczący często odwołują się wówczas do kategorii dobra. Co jest zatem dobrem w życiu publicznym? – Bardzo ogólne pytanie. Dobrem w życiu publicznym powinno być to, co służy wszystkim. Dobro wspólne. – Jak zatem dzisiaj wypracować język, który będzie mógł służyć dobru wspólnemu, który posłuży się wartościami, nie odwołując się do złych emocji i walki? Bo chrześcijański język nie jest językiem walki. – Nie ma języka chrześcijańskiego, tak samo, jak nie ma chrześcijańskich czy katolickich partii. To jest pomylenie pojęć, bo chrześcijaństwo ma charakter powszechny, nie da się go wyrazić partią polityczną. Musimy mówić do siebie tak, by się rozumieć. Sejm jest naturalnie miejscem sporu, ale można się spierać bez obrażania człowieka. Doceniając argumenty, a nie miotając przezwiska. Kiedyś mówiło się o języku parlamentarnym, czyli wielce kontrolowanym, pozbawionym sformułowań powodujących choćby zdziwienie. Dzisiaj od języka parlamentarnego trzeba trzymać dzieci z daleka, żeby się go broń Boże nie nauczyły. Ludzie z dyplomami stają przeciw sobie niczym dwa byki, używając języka pełnego nienawiści. – Zostawmy na chwilę język. Czy dzisiaj mamy się czego w Polsce bać? – Demokracja jest zagrożona sama przez się, przez samą zasadę większości: jeżeli większość chce jakiegoś zła, to je uchwali. To jest słabość tego ustroju. Już w średniowieczu myślano o tym, by stworzyć taki system, w którym decydowałaby większość zdrowsza. Maioritas sanio. Pomysł piękny, ale jak ją wyłonić? Nie jest to możliwe. Każdy człowiek musi mieć w sobie granice, których nie przekracza. Demokracja musi się opierać na wartościach, bo inaczej staje się totalitaryzmem. – Jak dalece człowiek wierzący ma prawo narzucać swoje wartości innym? Czy katolik ma prawo budować katolickie państwo? – Chrześcijanin ma obowiązek dawać świadectwo wierze. I to jest jego obowiązek moralny. Ale zadałbym to pytanie inaczej: czy człowiek ma prawo narzucać drugiemu własną ideę, własne poglądy? Odpowiadam: nie, nie ma takiego prawa. Ani wierzący, ani niewierzący. Nie można – również psychicznie – wymuszać zmianę poglądów. Każdy ma prawo te poglądy głosić i w tych poglądach wychowywać swoje dzieci. Pluralizm jest wpisany w chrześcijaństwo. Zresztą, cóż to za religia, przyjęta pod przymusem? Miłość do Boga, miłość do człowieka muszą wynikać z dobrej woli. Nawracanie mieczem i ateizacja to są te same metody. Chcemy być wolni? Zostawmy pole wolności dla innego człowieka! Inna sprawa, że dzisiaj etyka normatywna jest zastępowana przez etykę sytuacyjną. „Tak, ja uznaję, że tędy nie wolno przechodzić, ale mi się spieszy…” – Ale w polityce trzeba być skutecznym, czasem chodzić na skróty. – Skuteczność w polityce to jest bełkot, to mit. Walenie siekierami, by pójść do przodu też jest skuteczne. Prawdziwa skuteczność to pomnażanie dobra wspólnego, a nie odsunięcie kogoś od władzy. Niech się może wezmą za szable i wytłuką? – Na czym powinno się więc opierać rządzenie? – Rządzić państwem to znaczy pozwolić mu się rozwijać. Dbać o jakość życia obywateli. Żeby ci ludzie czuli się u siebie w domu. Nieodpowiedzialne jest domaganie się od państwa rzeczy, na które go nie stać. „Bo inni mają”. To jak z dwoma biednymi, głodnymi chłopcami. Jeden do drugiego mówi: ej, żebyś ty wiedział, jakie są dobre rożki z masłem i z miodem. A co jadłeś je? Nie, nie, ja nie jadłem, ale słyszałem od takiego, co widział, jak inni jedli. rozmawiał Jakub Guzikowski OBYWATELSKA polityka kultura gospodarka społeczeństwo Europa ZIELONY DOM – konkurs rozstrzygnięty! N a zorganizowany przez Instytut Obywatelski konkurs „Zielony dom” napłynęło ponad 200 prac ze wszystkich regionów Polski. Po burzliwych obradach, Jury postanowiło przyznać dwie nagrody główne – wycieczki do Warszawy połączone ze zwiedzaniem Centrum Nauki Kopernik. Otrzymują je: Klasa VI ze Szkoły Podstawowej w Barłominie oraz Klasa VI ze Szkoły Podstawowej nr 21 w Częstochowie Nasza prezydencja szansą dla wspólnego rynku Polski wymiar Unii Polski rząd jest przekonany, że wspólny rynek ma duży potencjał, z którego może czerpać europejska gospodarka. Kłopot w tym, że potencjał ten jest blokowany wieloma barierami. (…) Już dziś wspólny rynek, obejmujący 500 milionów konsumentów, jest fundamentem gospodarczej siły Unii Europejskiej. Jak ocenia Komisja Europejska, już sam fakt istnienia wspólnego rynku stworzył dodatkowe 2,7 miliona nowych miejsc pracy w UE i podniósł tempo wzrostu gospodarczego o 2,15 procent. Unijny rynek wewnętrzny to aż 17 procent ogólnoświatowych obrotów towarowych i aż 28 procent obrotów usługowych (zob. Komisja Europejska, MEMO/10/528, 27 października 2010). Polski rząd jest przekonany, że wspólny rynek ma duży potencjał, z którego może czerpać europejska gospodarka. Kłopot w tym, że potencjał ten jest blokowany wieloma barierami. Jak mówił w październiku 2010 roku komisarz ds. rynku wewnętrznego Michel Barnier, gdyby znieść bariery (takie jak np. ograniczenia w świadczeniu usług transgranicznych), bardziej jednolity rynek wewnętrzny mógłby nam dać dodatkowe, brakujące punkty procentowe PKB (Wspólny rynek to nasz wspólny problem, wywiad dla „Gazety Wyborczej”, 22 października 2010). Zresztą nadarza się znakomita okazja, właśnie w trakcie polskiej prezydencji, by mówić o udoskonalaniu rynku wewnętrznego. Z kalendarza prac legislacyjnych wynika, że na nasze półrocze przypadnie realizacja (wdrażanie) zmian opisanych w strategicznym dokumencie Komisji Europejskiej – Single Market Act (opublikowanym 27 października 2010 roku). Dokument identyfikuje kilkadziesiąt różnych, zarówno dużych, jak Konrad Niklewicz – rzecznik polskiego Przewodnictwa w Radzie UE, z-ca dyrektora Centrum Informacyjnego Rządu. FOTO BARTOSZ BOBKOWSKI/AGENCJA GAZETA i drobniejszych korekt do zasad funkcjonowania wspólnego rynku. (…) Ulepszenie dyrektywy usługowej to oczywiście nie jedyna zmiana w unijnym rynku, którą Polska jest zainteresowana. Równie ważny jest rozwój usług internetowych: już obecnie w coraz większej liczbie dziedzin życia społecznego i gospodarczego Internet ma podstawowe znaczenie. Stąd przekonanie polskiego rządu o dużej wadze wdrażania w życie postanowień Agendy Cyfrowej (propozycja przedstawiona przez Komisję Europejską w 2010 roku). Polski rząd uważa, że wciąż istniejące bariery na e-rynku powinny zostać jak najszybciej zlikwidowane. By to ułatwić i zagwarantować wszystkim obywatelom Unii taki sam dostęp do najbardziej popularnych usług online (np. zakup muzyki i innych treści rozrywkowych), polski rząd chce posunąć do przodu prace nad kluczowymi dyrektywami o zarządzaniu zbiorowym prawami autorskimi oraz dyrektywą o dziełach „osieroconych”. Polski rząd chce też sformułować i zaprezentować stanowisko Unii na forum Światowej Organizacji Własności Intelektualnej (WIPO). Prorynkowe aspiracje polskiej prezydencji zostaną dodatkowo podkreślone przez Forum Rynku Wewnętrznego – specjalne wydarzenie współorganizowane przez Komisję Europejską i Parlament Europejski, które odbędzie się w październiku 2011 roku w Krakowie. (…) Siłę polskich argumentów w sprawach gospodarczych wzmacnia stan polskiej gospodarki. Owszem, Polska nadal jest państwem biedniejszym od krajów Europy Zachodniej (PKB per capita na poziomie 60 procent średniej unijnej, łączny udział Polski w ogólnounijnym PKB na poziomie 3 procent (European Economic Statistics, Eurostat, Edition 2009, s. 24.), jednak w ostatnich latach – zwłaszcza w okresie kryzysu – nasza gospodarka rozwijała się znacznie szybciej. W 2009 roku byliśmy jedynym krajem Unii z dodatnim wzrostem gospodarczym (1,8 procent PKB). (…) Kalendarz jest nieubłagany – to właśnie w czasie polskiej prezydencji będą toczyły się negocjacje nad budżetem Unii Europejskiej na lata 2014–2020, na podstawie zgłoszonych przez Komisję Europejską propozycji budżetowych aktów legislacyjnych.(…) Jest pewne, że negocjacje nie zakończą się w trakcie polskiej prezydencji. Ich dokończenie przypadnie na kadencje pozostałych dwóch państw z trio: Danii i Cypru. Jednak polska prezydencja chce osiągnąć konkretne cele w pierwszej części ne- gocjacji nad nowymi Wieloletnimi Ramami Finansowymi 2014–2020. W pierwszym etapie Polska chce – we współpracy ze wszystkimi państwami Unii, Komisją Europejską i Parlamentem Europejskim – dokonać wstępnej identyfikacji tych obszarów budżetu, w których konsensus jest możliwy już na początkowym etapie. Następnym krokiem będzie szczegółowe omówienie propozycji Komisji Europejskiej i zagwarantowanie, że głos w dyskusji będą mogły zabrać wszystkie państwa członkowskie. Wśród tematów, nad którymi polska prezydencja będzie chciała się pochylić ze szczególną uwagą, znajdą się m.in. kwestie ustalenia źródeł dochodu własnego budżetu Unii, przyszłość unijnej polityki spójności (funduszy europejskich dla biedniejszych regionów) oraz reforma Wspólnej Polityki Rolnej (nowe zasady dopłat bezpośrednich, przyszłość polityki rozwoju obszarów wiejskich i inwestycje w energetykę odnawialną na obszarach wiejskich). (…) Negocjacyjną pozycję polskiego rządu znacząco ułatwi fakt, że w czasie polskiej prezydencji rozmowy nie będą jeszcze zaawansowane – co oznacza, że żaden strategiczny interes Polski nie będzie zagrożony. Polska prezydencja będzie więc wolna od podejrzeń o promowanie własnego narodowego interesu w negocjacjach budżetowych. Konrad Niklewicz Napisany na zamówienie Instytutu Obywatelskiego raport Konrada Niklewicza „Unia po polsku: prezydencja 2011” w całości dostępny na stronie: www.instytutobywatelski.pl Wyróżnienia, w postaci zestawów filmów przyrodniczych BBC, przyznano: – Klasa V ze Szkoły Podstawowej nr 27 w Dąbrowie Górniczej, – Koło ekologiczne ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 3 w Krakowie, – Klasa IV ze Szkoły Podstawowej w Lucieniu, – Klasa Va ze Szkoły Podstawowej w Kurowicach, – Klasa Vb z Zespołu Szkół Gminnych nr 1 w Milanówku, – Klasa Vc z Miejskiej Szkoły Podstawowej w Piekarach Śląskich, – Klasa VIa ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Radzionkowie, – Klasa VI ze Szkoły Podstawowej w Sławkowie, – Klasa VIc ze Szkoły Podstawowej w Stroniu Śląskim, – Klasa VI ze Szkoły Podstawowej nr 23 w Tychach. Ze względu na wysoki poziom nadesłanych prac Jury postanowiło przyznać także dwa wyróżnienia specjalne (również w postaci zestawów filmów przyrodniczych BBC). Otrzymują je: – Koło ekologiczne ze Szkoły Podstawowej w Rydzewie, – Koło ekologiczne klasy IVa i Va w Węgierskiej Górce. Wszystkim uczniom i nauczycielom za udział w konkursie serdecznie dziękujemy. Laureatom i wyróżnionym gratulujemy!