Gwarantujemy stabilny rozwój

Transkrypt

Gwarantujemy stabilny rozwój
PO
głos
GAZETA PLATFORMY OBYWATELSKIEJ | Nr 6/44 |
czerwiec 2011 |
ISSN: 1897-936X
Przyjaźń
z obywatelami
Grupiński: gdyby zapisać dużymi literami nasze kierunki,
potrzebne nam słowa
trudne, ale jednoznaczne: modernizacja i innowacyjność,
rozwój kapitału ludzkiego, to znaczy
dzieci od żłobka po
studentów, kultura,
przyjaźń państwa do
obywateli.
Gwarantujemy
stabilny rozwój
Będziemy mówić o tym,
co zrobiliśmy i co zrobimy
orobek rządu PO w większości
obszarów jest większy niż jakiegokolwiek rządu wcześniej. I na
tej podstawie chcemy poprosić wyborców o głos na kolejne 4 lata.
Rządy PO to gwarancja stabilnego
rozwoju w warunkach spokoju. Wewnątrz kraju i w relacjach z partnerami zagranicznymi.
D
str. 5
str. 3, 4
Pod założeniami Paktu dla Kultury podpisało się 100 tys. Polaków
Mamy wpływ na państwo
– Wiem, że mieliście dość słów, wypowiadanych przez władzę na rzecz
kultury. Zażądaliście konkretów.
I słusznie. Dzięki wam ja także dostałem szansę, nawet jeśli przed tą
szansą czasami się broniłem – dostałem szansę podpisania tego Paktu
– mówił premier Donald Tusk do
przedstawicieli społecznego ruchu
Obywatele Kultury podczas uroczystego podpisania Paktu dla Kultury.
Pod założeniami Paktu podpisało się bez mała sto tysięcy
Polaków: twórców i zwykłych odbiorców kultury. Tym samym obywatele zaakceptowali i wprowadzili
w życie ideę społeczeństwa obywatelskiego, która była i jest fundamentem Platformy Obywatelskiej.
– Wiele lat zajęło nam zrozumienie, że mamy wpływ na kształt
naszego państwa i że możemy na
nie jako obywatele oddziaływać,
myśleć o nim po gospodarsku i starać się przekazać tym, których
wybraliśmy do rządzenia, jaka jest
nasza wola – skomentował podpisanie Paktu prezes Stowarzyszenia
Filmowców Polskich Jacek Bromski.
Sygnatariusze Paktu dla Kultury chwilę po jego podpisaniu, 14.05.2011, Muzeum Narodowe w Warszawie
str. 8, 9
str. 11
Nie walczmy
krzyżem o władzę
Religia i Kościół są wykorzystywane w walce o władzę,
co jest z gruntu nieuczciwe,
bo polityka i Kościół to są
rzeczy różne. Posługiwanie
się religią jako narzędziem
jest zwyczajnie naganne.
FOTO VIPHOTO/EAST NEWS
Z zagranicy
lepiej widać
Dzięki światowemu kryzysowi Polska nam wypiękniała. W oczach elit gospodarczych,
polityków za granicą Polska nagle okazała się krajem znacznie bardziej atrakcyjnym,
niż była przed kryzysem. We wszystkich rankingach Polska w ciągu ostatnich dwóch
lat gwałtownie awansowała, jest uważana za drugie w Europie, po Niemczech, miejsce
do plasowania inwestycji. Dysponujemy towarem deficytowym w pokryzysowej Europie 2011. Produkt ten nazywa się stabilność polityczna i ekonomiczna.
dokończenie na str. 3, 4, 5
str. 9
Orliki
likwidują
istotny deficyt
polskiego życia
społecznego:
brak
bezpłatnych
przestrzeni,
w których
możemy być
razem
2
Ogólnopolska gazeta Platformy Obywatelskiej
czerwiec 2011
KULTURY!
Podpisanie Paktu to znak, że mamy prawdziwie obywatelskie społeczeństwo
Triumf obywatela nad władzą
– Jako człowiek
odpowiedzialny za
państwowy budżet,
za państwowe
pieniądze, za
pieniądze podatników chcę
powiedzieć, że zaczynamy wreszcie rozumieć w urzędach, w
administracji, że w
kulturę inwestować
warto dla samej kultury, ale że kultura to
także opłacalny interes dla państwa,
dla narodu, dla
wszystkich obywateli
– mówił po podpisaniu Paktu dla Kultury
premier Donald Tusk
Podpisana 14 maja w Muzeum Narodowym w Warszawie przez Donalda Tuska i Obywateli umowa to
triumf sztandarowej dla PO idei
społeczeństwa obywatelskiego.
Postulat 1% wydatków budżetu
państwa na kulturę został po raz
pierwszy sformułowany jako postulat społeczny w 2009 roku na Kongresie Kultury w Krakowie. Powstał
społeczny ruch Obywatele Kultury
otwarty zarówno dla twórców, jak
i „konsumentów” kultury, zainteresowanych jej kondycją. W apelu
skierowanym w lutym 2010 do premiera Donalda Tuska kilkuset najwybitniejszych polskich twórców,
animatorzy i menedżerowie kultury
domagali się zmiany celów i zasad
finansowania i zarządzania kulturą
w państwie.
Otwartą petycję wystawiono do
publicznego podpisywania podczas
Nocy Muzeów 14 maja 2010 i w Internecie. Zebrano kilkaset tysięcy
podpisów. Profil Obywatele Kultury
na facebooku ma tysiące sympatyków. 11 grudnia 2010 roku Obywatele Kultury przedstawili premierowi projekt Paktu dla Kultury jako
nowej formy wspólnego rozstrzygania o ważnych sprawach publicznych.
Pakt dla Kultury poparły różne
środowiska, m.in. Kongres Polska
Wielki Projekt, Kongres Kobiet,
Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych, Krytyka Polityczna, prezydenci 12 miast, eurodeputowani, związki i porozumienia
twórcze, kilkadziesiąt instytucji
kultury, twórcy, ekonomiści, przedstawiciele biznesu, wszyscy, którzy
poparli Pakt dla Kultury na stronie
www.obywatelekultury.pl oraz podpisując się osobiście podczas Nocy
Muzeów.
– To pierwsza umowa społeczna zawarta między władzą
i obywatelami od czasu Porozumień
Sierpniowych – zauważył Jacek Żakowski, dziennikarz, który prowadził sobotnią uroczystość podpisania paktu w Muzeum Narodowym
w Warszawie. – Pakt jest triumfem
kultury nad władzą – dodał Donald
Tusk.
Jest też jednocześnie ogromnym
sukcesem PO, która jako jedyna
partia w Polsce zachęca obywateli
do aktywnego budowania państwa
według swoich potrzeb. Jako rządzący politycy PO będą się głowić,
skąd wziąć obiecane pieniądze. Jako
politycy mogą sobie pogratulować
skuteczności w propagowaniu swojego sposobu myślenia o państwie.
Obywatele powiedzieli państwu
czego chcą, państwo odpowiedziało
RYSUNEK MAREK RACZKOWSKI
na ich potrzebę. Pakt dla Kultury
mógłby też być polityczną lekcją dla
opozycji, gdyby ta chciała wyciągnąć z niej naukę dla siebie. Sławomir Sierakowski, lider Krytyki
Politycznej zauważa że nie jest
prawdą, że w opozycji nic nie
można zrobić. „Tyle że partie w Polsce nie prowadzą żadnej działalności społecznej.” „Celebryci okazali
się skuteczniejsi od Kaczyńskiego
i Napieralskiego. W wyniku słabości sceny partyjnej debatę publiczną
i coraz bardziej politykę zmieniają
organizacje pozarządowe. Opozycja
abdykowała na rzecz organizacji
pozarządowych, które stały się faktyczną opozycją.”
„To bardzo piękny dla
nas dzień; mam nadzieję, że to początek
pewnego procesu,
który nie zakończy się
nigdy. Jest to piękny
dzień, dlatego że (...)
po raz pierwszy od 1980
r. powstał ruch społeczny, który podpisał
porozumienie z władzą.”
– Agnieszka
Holland
„Fantastyczne jest to,
że jest to inicjatywa
oddolna, a więc ludzi,
którzy bezpośrednio
działają w kulturze.
Nie dotyczy to tylko
twórców, ale także
tych, którzy zajmują
się upowszechnianiem
kultury – bibliotekarzy
czy przedstawicieli organizacji prywatnych,
np. fundacji.”
– Krzysztof
Materna.
(Wprost nr.20/2011)
FOTO BARTOSZ KRUPA/EAST NEWS, ANDRZEJ STAWIŃSKI/REPORTER
Pakt dla Kultury
Zgodnie z preambułą Paktu
dla Kultury, jest on porozumieniem między Radą Ministrów RP oraz stroną społeczną reprezentowaną przez
Obywateli Kultury. Jednym
z najważniejszych postanowień Paktu jest podwyższenie
finansowania kultury z budżetu państwa do co najmniej
1 proc. wszystkich wydatków
budżetowych, poczynając od
roku 2012 (bez środków europejskich i samorządowych).
W Pakcie dla Kultury znalazły
się także postulaty dotyczące
m.in. zapewnienia równego
dostępu do kultury wszystkim obywatelom; wypracowanie systemu
umożliwiającego przeznaczenie 1 proc. CIT na wsparcie
przedsięwzięć kulturalnych;
wprowadzenie nowoczesnej
ustawy medialnej gwarantującej realizację misji mediów
publicznych - na podstawie
projektu ustawy Komitetu
Obywatelskiego Mediów Publicznych i powołanie Komitetu
Sterującego przy Ministerstwie Kultury
Pieniądze na kulturę
i Dziedzictwa Narodowego
składającego się w 70 proc.
z przedstawicieli Obywateli
Kultury oraz organizacji społecznych, a w 30 proc.
z przedstawicieli rządu i samorządu.
Pakt przewiduje przede
wszystkim wspieranie czytelnictwa, edukacji kulturalnej,
uczestnictwa w kulturze.
A także tych instytucji, które
zwiększają dostęp obywateli
do kultury oraz wspomagają
aktywność obywatelską. Nie
są to środki dla twórców.
W latach 2007–2013 na rozwój
kultury przeznaczono ze środków europejskich 2,3 miliarda
złotych. Wsparciem objęto
m.in. 166 obiektów dziedzictwa kulturowego; zdigitalizowano prawie 2 miliony
starodruków. Fundusze europejskie przyznano też na budowę m.in. Teatru
Szekspirowskiego w Gdańsku,
Muzeum Fryderyka Chopina
czy Muzeum Warszawskiej
Pragi.
Za rządów koalicji PO-PSL
uporządkowano i nadrobiono
zaległości legislacyjne, m.in.
znowelizowano ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych; zmieniono ustawę
o ochronie zabytków oraz
ustawę o państwowych instytucjach filmowych. Polska została też skreślona z tzw. Watch
List, czyli listy krajów, w których poziom przestępczości
przeciwko prawom własności
intelektualnej jest szczególnie
wysoki.
czerwiec 2011
Ogólnopolska gazeta Platformy Obywatelskiej
3
Rafał Grupiński: musimy stworzyć warunki do inteligentnego rozwoju
Żeby Polacy chcieli sobie
budować lepsze państwo
– Jaka będzie najbliższa kampania wyborcza?
Co jest wiodącym tematem programu PO,
czym Platforma chce porwać wyborców?
– Dzisiaj Platforma stoi przed
trudną oraz przełomową kampanią
wyborczą. Po raz pierwszy w wolnej
Polsce powstała sytuacja, w której
partia rządząca ma szansę na przedłużenie swego mandatu władzy, po pełnym, czteroletnim okresie rządów.
Idziemy do wyborów dumni ze swojego dorobku, ale i ze świadomością
tego, czego nie udało się zrobić, pomimo wcześniejszych zapowiedzi
i przekonania, że będzie to możliwe.
Z pewnością jest to sytuacja wymagająca także od wyborców więcej niż
tylko wiary w kolejne obietnice. Wyborcy muszą do wiary w to, że wiele
można zmienić na lepsze, jeśli na
czele państwa i ich spraw postawi się
dobrych ludzi, dodać jeszcze tę
szczyptę mądrości i zrozumienia, że
dynamika zmian w życiu publicznym
nie zawsze pozwala nam na spełnianie wszystkiego, co byśmy chcieli zrobić dla obywateli i państwa. Realizacja programu PO sprzed czterech
lat przebiegała w warunkach znacznych ograniczeń finansowych i budżetowych wywołanych światowym
kryzysem gospodarczym. Przebiegała
w kraju dotkniętym klęskami żywiołowymi, trąbą powietrzną, powodziami, w którym najważniejsze
reformy były blokowane przez prezydenta Kaczyńskiego, przy poparciu
lewicy. Taki był kontekst, a wracając
do podstawowego pytania, odpowiem
najkrócej: zasadniczy kierunek naszego programu wyznaczył przewodniczący Platformy, premier Donald
Tusk w swoim tekście „Trzecia fala
nowoczesności”.
– Jakie wobec tego są cele, które chcemy realizować? Co jest istotne dla dalszego rozwoju kraju ?
– Premier nie wyliczał ile czego
zbudujemy w następnej kadencji, lecz
wyznaczył główne cele, kierunki,
w jakich mamy podążać: a ich esencją
jest innowacyjna gospodarka, czyli
kreatywne scalenie dwóch elementów: nauki i gospodarki.
Mówiąc inaczej: najważniejsze
jest stworzenie warunków do inteligentnego rozwoju, do budowy nowoczesnego państwa. Wraz z nim będzie
wzrastać zamożność obywateli.
Naszym zadaniem jest stworzenie
instrumentów (częściowo one zostały
przez reformę szkolnictwa wyższego
już wprowadzone lub są wprowadzane w życie) do tego, aby polska
gospodarka stawała się coraz bardziej
twórcza. By z innowacyjności uczynić
siłę Polski, konkurencyjność gospodarki i by na tym fundamencie
budować naszą pozycję międzynarodową. A nauka musi mieć zaplecze
w edukacji, w dobrym szkolnictwie
niższym i elastycznym systemie studiów. Gdyby chcieć zapisać czarno na
białym i dużymi literami nasze prio-
Chcemy,
żeby
z niedosytu
naszych
zrozumiałych
ambicji
wynikała
kreatywność,
rodziła się
dodatkowa
energia
rytety, to moim zdaniem potrzebne
nam będą słowa trudne, ale bardzo
jednoznaczne: modernizacja i innowacyjność, rozwój kapitału ludzkiego,
to znaczy dbałość o dzieci od żłobka
i przedszkola po studentów, po absolwentów szukających pierwszej pracy
i naukowców; postawienie na kulturę
i czytelnictwo, rozwój indywidualności i kreatywności.
Jeśli nie zwiększymy wymagań od
świata nauki i zarazem nie będziemy
podnosić sukcesywnie środków na jej
rozwój, nie wygramy nigdy międzynarodowej konkurencji. A czas najwyższy byśmy się w niej zaczęli liczyć.
Mamy na to ogromną szansę. Ważne
także dla nas pozostaną dalsze działania na rzecz likwidacji barier rozwoju
i nadmiaru biurokracji, czyli budowa
przyjaznego państwa dla obywateli.
Inteligentny rozwój wsparty przez likwidację dotychczasowych barier to
najlepsza droga do trwałego zwiększenia rynku pracy. Państwo to nie,
jak wydaje się prezesowi Kaczyńskiemu, garstka wszystkowiedzących
polityków, sprawujących centralnie
władzę nad bezwolnym tłumem.
Państwo to zbiór jednostek ze
swoimi celami, dążeniami i marzeniami. A zadaniem władzy, rozumianej w tym akurat zakresie raczej
jako sprawne administrowanie, jest
ułatwiać ludziom realizację ich aspiracji.
– A wzrost zamożności społeczeństwa. Te
skutki będą dalej odłożone w czasie niż
działania, które będą miały miejsce
w – zakładam – drugiej kadencji?
– Wzrost zamożności Polaków
po 1989 roku, a szczególnie w ostatnich latach, w jeszcze większym
stopniu rozbudza ich aspiracje. Im
czujemy się zasobniejsi, tym bardziej
chcemy dorównać tym, którzy
w Europie przewodzą i którzy rzeczywiście mogą mówić o sobie jako
o społeczeństwach zamożnych. Jedciąg dalszy na stronie 4
Rafał Grupiński, poseł, przewodniczący PO w Wielkopolsce, wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej
FOTO SŁAWOMIR KAMIŃSKI/AGENCJA GAZETA
4
Ogólnopolska gazeta Platformy Obywatelskiej
czerwiec 2011
Po raz pierwszy partia rządząca może wygrać wybory
Jesteśmy dumni z dorobku PO
aktywni. Stąd namawiamy, żeby tworzyć oddziały Uniwersytetów Trzeciego Wieku w małych miejscowościach, bo starsi ludzie chcą się
kształcić, uczyć języków, chcą rozumieć świat, chcą się uczyć obsługi
komputerów itp. Polscy seniorzy
chcą się spotykać, rozmawiać, po
prostu są aktywnymi ludźmi. Z punktu widzenia poczucia wspólnoty jak
i solidarności międzypokoleniowej,
potrzeby zachowania potencjału
optymizmu w nas wszystkich, każda
tego rodzaju aktywność jest działaniem niezwykle potrzebnym. Tym
bardziej z punktu widzenia starzejącego się z roku na rok społeczeństwa.
Uważam, że ten właśnie, wyprzedzający sposób myślenia, perspektywiczny, widzący zagrożenia opisywane w prognozie zespołu Michała
Boniego, powinien być elementem
naszej analizy programowej i propozycji społecznych.
dalszy ciąg ze strony 3
nocześnie dziś już możemy się chwalić tym, że Platforma potrafiła wypracować polski model modernizacyjny oraz wyznaczyć jego stabilne
tempo. Dla nas niezwykle ważne jest
dobrze wykorzystać to naturalne
dążenie do wysokiego poziomu życia,
do takich możliwości jakie mają ci,
którzy od pokoleń budowali spokojnie gospodarkę wolnorynkową.
Bardzo nam zależy na tym, by także
z tego niedosytu, naszych zrozumiałych ambicji wynikała kreatywność,
rodziła się dodatkowa energia (nazwaliśmy to uwalnianiem energii
Polaków), by Polacy samorealizowali
się i przez swoje działania tworzyli
lepszą Polskę. A warto przypomnieć,
że w tej kadencji znieśliśmy wiele
przepisów, które tę energię ograniczały.
– To lepiej kupić komputer dla dziecka, czy
nowy tapczan?
– Paradoksalnie – nie ma dużej
różnicy. Wygodny tapczan jest ważny
z punktu widzenia potrzebnego
wypoczynku, a więc zdrowia, gdyż
Polacy dziś najdłużej pracują w Unii.
Z kolei komputer, aby zbierać informacje ze świata i wiedzieć, co się
wokół nas dzieje. Nie skupiajmy się
więc na pojedynczych przykładach.
Myślimy o Polsce, więc mówmy
o procesach, o trzech filarach, czyli
o edukacji, nauce i gospodarce. Z tego
rodzi się potem wzrost gospodarczy,
który bezpośrednio przekłada się na
wzrost zamożności Polaków. Istotne
jest, żeby mówiąc o wyzwaniach,
pamiętać też o ograniczeniach. Musimy mieć w pamięci starzenie się
społeczeństwa, proces bardzo szybko
w Polsce postępujący, który może
spowodować, że w 2060 roku
będziemy najstarszym społeczeństwem europejskim.
– Ale jak temu przeciwdziałać? Co zamierzacie z tym problemem zrobić, jak go
rozwiązać?
– Musimy prowadzić przemyślaną
politykę prorodzinną, a zarazem uwzględniać we wszystkich planach
kwestie wyrównywania szans. Stąd też
konieczność działań na rzecz tworzenia przedszkoli na wsiach, stąd nasza
ustawa żłobkowa, dająca szansę na
zakładanie rodzinnych żłobków. Stąd
ustawa o opiece zastępczej, likwidująca
tradycyjne domy dziecka, by osierocone dzieci wychowywały się w rodzinach zastępczych. I wiele innych
inicjatyw wspierających rodzinę.
Z tych drobnych elementów, z tych
małych, lecz istotnych cegiełek układa
się stopniowo obraz społeczeństwa,
jakie zobaczymy za parę lat. Proszę
zwrócić uwagę, jak orliki zmieniły Polskę – stały się nie tylko miejscem
aktywności sportowej, ale także miejscem scalającym wspólnoty lokalne,
niwelującym różnice społeczne.
Likwidowanie kolejnych barier
społecznych i sfer wykluczeń jest dla
nas niezwykle ważne. Dlatego też
tworzenie przyjaznego otoczenia dla
ludzi starszych to jest jedno z najważniejszych zadań, które musimy podjąć
we współpracy z samorządami.
– A co z dużymi reformami, o które tak upominali się eksperci?
Warto zaufać ekipie,
która sprawdziła się
w czasie krysysu, która
gwarantuje przejście
przez trudne czasy.
Dzisiaj wyraźnie
widać, że Polska zmienia się w akceptowany
przez obywateli
sposób, a gwarantem
kontynuacji tego
rozwoju jest Platforma
Obywatelska.
FOTO SŁAWOMIR KAMIŃSKI/AGENCJA GAZETA
– Przeprowadziliśmy kilka ważnych reform, w tym cztery największe: reformę systemu emerytalnego, reformę armii, reformę szkolnictwa wyższego i reformę systemu
ochrony zdrowia. Poszerzyliśmy po
raz kolejny kompetencje samorządów,
odbierając część uprawnień wojewodom i przesuwając je do zarządów
województw. Natomiast przed laty,
dosłownie w połowie została przerwana reforma centrum administracyjnego państwa.
Z punktu widzenia sprawności
działania państwa, chociażby skutecznego wprowadzania w życie dalszych
zmian, winniśmy najpierw zreformować jego własne centrum administracyjne. I to jest ważne zadanie na
następną kadencję. W bardzo wielu
przypadkach działo się tak, że aby
uprościć i zmniejszyć strukturę biurokratyczną, tworzono zewnętrzne centralne instytucje czy specjalnie powoływane agencje. Ale jednocześnie
szybko zapominano o tym, czemu te
działania miały służyć.
Nie likwidowano departamentów
czy części ministerstw, które w związku z tym powielają do dziś funkcje,
wcześniej powołanych podmiotów
zewnętrznych. Takim działaniem
osiągano efekt odwrotny od zamierzonego. Z punktu widzenia sprawności państwa niezwykle ważne jest
więc, by taką reformę centrum w najbliższym czasie dokończyć.
Ważny jest też oczywiście proces
e-administracji, który rozpoczęliśmy
od elektronicznie składanych PITów, a którego celem jest powszechna
e-administracja, czyli doprowadzenie do sytuacji, kiedy nie trzeba
będzie osobiście stawiać się w urzędzie, bo wszystkie sprawy załatwimy
przez Internet. Koniec z marnowaniem czasu w kolejkach, w urzędach.
Warto dodać, że w tym roku prawie milion Polaków złożyło PIT przez
Internet. Co więcej, jesteśmy dziś
świadkami rewolucji technologicznej.
Polacy doceniają nowoczesne możliwości jakie dają Internet, komórki
czy GPS.
– Czy dobrze rozumiemy, że zmiana podejścia
państwa do obywateli jest jednym z tych
ważnych kierunków zmian?
– Platforma Obywatelska jako
jedyna partia w Polsce swój program
opiera na zasadzie zaufania do obywateli. Taka jest nasza filozofia, ale
też warto pamiętać, że zaufanie jest
tańsze od podejrzliwości. Państwo
i obywatel muszą być wobec siebie
partnerami – a nie wrogami. Takie
było źródło naszej ustawy likwidującej zaświadczenia na rzecz oświadczeń.
Nowy sposób myślenia przejawia
się w tym, że państwo nie przypomina
ani nocnego stróża, ani bezwzględnego policjanta. Elastyczne państwo,
które staramy się budować, to takie,
które pomaga każdej Polce i każdemu
Polakowi w realizacji ich planów
i marzeń. Rolą państwa jest odpowiadanie na ich potrzeby. Takie jest nasze
zadanie na najbliższą kadencję.
– Niezwykle istotny jest sposób funkcjonowania małych i średnich przedsiębiorstw
i ułatwiania im maksymalnie możliwości
działania.
– Państwo, które określa nasze
ramy działania chociażby poprzez stanowienie prawa, ma też narzędzia, za
pomocą których może ułatwiać życie
przedsiębiorcom. Może np. tworzyć
instrumenty, które w szczególności
małym i średnim firmom pozwolą
skuteczniej funkcjonować na rynku,
mimo agresywnej nierzadko ekspansji wielkich koncernów.
Państwo nie może się z pewnych
funkcji wycofywać, musi je pełnić, ale
poprzez tworzenie ułatwień dla słabszych, a nie poprzez ograniczanie
silnych. Platforma kieruje się zasadą:
ułatwiać tym, którzy tych ułatwień
potrzebują, a nie ograniczać tych, którzy korzystają z wolności gospodarczych.
– A w dziedzinie pozagospodarczej?
– Sławny dzisiaj program orlików
w następnej kadencji zostanie uzupełniony w dużym stopniu programem
Biblioteka+. On powinien się wybić na
pierwszy plan, ponieważ chcemy
stworzyć w całym kraju swoiste intelektualne orliki, w oparciu o biblioteki
we wszystkich gminach do 15 tys.
mieszkańców. Zamierzamy je tworzyć
przede wszystkim w ma-łych miejscowościach i gminach, by zadbać tam
o stworzenie nowoczesnych centrów
kultury, miejsc, które będą też przyjazne dla osób niepełnosprawnych,
gdzie będzie możliwe prowadzenie np.
terapii zajęciowej. Będzie w nich
dostęp do szerokopasmowego Internetu, będzie wprowadzony uniwersalny system informatyczny zbiorów,
co oznacza, że będzie można sprawnie
wymieniać książki między bibliotekami, bo sąsiednie będą widziały
w systemie, co mają w swoich zbiorach i komu czego brakuje, na jaką
książkę jest zapotrzebowanie czytelników. Ten program już ruszył, lecz jego
pełny rozwój planujemy w najbliższych latach. I to tego rodzaju
programy ze wspomnianych przeze
mnie trzech filarów będą solą naszej
następnej kadencji.
– Najskuteczniej grupę wykluczonych zagospodarowuje stacja ojca Rydzyka. Można
tych ludzi jakoś przejąć, coś im zaproponować? Czy już ich tam zostawicie, pod
skrzydłami Radia Maryja? Myślę np.
o starszych i samotnych...
– To nie jest kwestia wykluczenia. To nie jest tak, że polscy seniorzy
zapatrzyli się w ojca Rydzyka, wręcz
przeciwnie, wiele osób starszych głosuje na Platformę. Trzeba widzieć
różnicę między prawdziwym, realnym wykluczeniem a przypisywaniem się do wspólnoty, w której pielęgnuje się w ludziach poczucie
samowykluczenia. Takiego wpisania
się w inną, rzekomo bardziej narodową i bardziej katolicką społeczność, w której wszystko jest lepsze,
i która właśnie z tego, nie innego
powodu jest podobno prześladowana, podlega wykluczeniu. Oczywiście, że trzeba starać się do tej społeczności docierać i otwierać ją na
myślenie „niesekciarskie”, ale jest to
bardzo trudne. Musimy tworzyć
miejsca, w których ludzie starsi będą
mogli się realizować, będą mogli być
– W przestrzeni debaty politycznej mieści się
także spór przez część komentatorów
nazywany cywilizacyjnym między Platformą a PiS-em co do sposobu umiejscawiania obywatela, jego praw w systemie państwa.
– Jesteśmy wierni tradycjom liberalnym, wolności jednostki, swobody
wypowiedzi, praw obywatelskich.
Wprowadziliśmy prawo, które nie
pozwala zamykać przedsiębiorcy
z byle powodu, które daje możliwość
nałożenia poważnych kar na urzędników, którzy podejmowaliby decyzje
nieprzemyślane, błędne, szkodzące
obywatelom czy doprowadzające do
upadku firm. W okresie rządów Platformy skończyły się areszty „wydobywcze”, zatrzymania przed kamerami i wyprowadzanie w kajdankach
znanych ze świata biznesu czy ze
świata polityki osób, nie dlatego że
wszyscy są niewinni, lecz po prostu
dlatego, że nie jest istotą państwa tworzyć klimat podejrzliwości i braku
zaufania, ale wręcz przeciwnie. Oczywiście tam, gdzie przekroczone zostaje prawo trzeba działać skutecznie
i w sposób zdecydowany. Ale żeby
wzrosło poczucie sprawiedliwości
i poczucie skuteczności państwa, jeszcze bardzo wiele jest do zrobienia i tu
też mamy bardzo konkretny program
zmian w funkcjonowaniu wymiaru
sprawiedliwości, czyli usprawnienie
działania sądów dla przyspieszenia
rozstrzygania spraw...
– ...czyli podsumowując?
– Przez ostatnie cztery lata Polska
pomimo światowego kryzysu osiągnęła
wiele, lecz wiele wyzwań jest wciąż
jeszcze przed nami. Nie możemy
pozwolić, by dokonania zostały zmarnowane. Dzisiaj słyszymy o trudnościach wielu państw w strefie euro.
Warto zaufać ekipie, która sprawdziła
się w czasie krysysu, ekipie, która gwarantuje przejście przez te trudne czasy.
Dzisiaj wyraźnie widać, że Polska zmienia się w akceptowany przez obywateli
sposób, a jedynym gwarantem kontynuacji tego pozytywnego rozwoju jest
Platforma Obywatelska. Wierzę mocno
w to, że Polacy obdarzą nas i tym razem
mandatem zaufania.
rozmawiały
Elżbieta Misiak-Bremer,
Aldona Toczek
czerwiec 2011
Ogólnopolska gazeta Platformy Obywatelskiej
5
WYBORY
Jacek Protasiewicz: PO to gwarancja stabilnego rozwoju
Każdy głos naprawdę waży
– Jak Platforma zaprezentuje sie w kampanii?
– Bardzo ważne w nadchodzących miesiącach będzie, aby pokazać
rzetelnie i uczciwie dorobek 4 lat
rządu Donalda Tuska. A ten dorobek
w większości obszarów jest większy
niż jakiegokolwiek rządu wcześniej.
I na tej podstawie chcemy poprosić
wyborców o głos na kolejne 4 lata.
Rządy PO to jest gwarancja stabilnego
rozwoju w warunkach spokoju. Zarówno wewnątrz kraju, jak i w relacjach z partnerami zagranicznymi,
w tym głównie europejskimi.
Lider zawsze jest
obiektem
ataku. Nasi konkurenci wierzą,
że poszerzą
swoje poparcie
wyłącznie odbierając głosy PO
– Do kogo w szczególności ma trafić ten przekaz?
– Każdy wyborca jest ważny. Zadeklarowanych zwolenników PO
chcemy utrzymać w mobilizacji, bowiem każdy głos może zadecydować
o tym, czy PO będzie tworzyć rząd
warunkach, które dają nadzieję na
dobre rządy, czy też te warunki będą
trudniejsze. Każdy zadeklarowany
sympatyk PO musi wiedzieć o tym, że
jego głos naprawdę będzie znaczył.
Jest też grupa wyborców wahających
się. I do tych będziemy chcieli dotrzeć
z prawdziwą informacją, że wbrew
opinii opozycji to Platforma i Donald
Tusk są gwarancją przeprowadzenia
Polski przez trudny okres zawirowań
w gospodarce światowej i wykorzystania w stu procentach szansy, jaką
daje członkostwo w Unii Europejskiej.
I to nie tylko w wymiarze finansowym, jakim jest wykorzystywanie
funduszy unijnych.
kim takie ugrupowania jak PiS, które
chciałyby wprząc czlowieka w służbę
ideologii. Swojej ideologii. I narzucić
własną wizję porządku etyczno-politycznego wszystkim obywatelom.
Nasze widzenie roli państwa jest budowane na przekonaniu, że nowoczesne państwo ma umożliwić swoim
obywatelom realizację własnych aspiracji. I w tym sensie jesteśmy ideowi.
Przecież istotna część tych aspiracji
nie sprowadza się do spraw materialnych, ale ma wymiar intelektualny,
kulturowy, a nawet duchowy. Jeśli Polacy, zwłaszcza młodzi, będą przekonani, że żyjąc w Polsce mogą się
zrealizować zawodowo, rodzinnie, intelektualnie - mówiąc krótko, że są
w stanie wieść tu szczęśliwe życie, to
czyż nie jest to cel wart wielkiego wysiłku politycznego? Nowoczesny patriotyzm nie wymaga bycia przeciwko
komukolwiek, a raczej sprowadza się
do tego, że chce się mieszkać we
własnym kraju, tutaj płacić podatki
i być dumnym, że się jest Polakiem.
– Jak PO rozumie ideę nowoczesnego państwa?
– To zarówno państwo o sprawnej infrastrukturze, jak i takie, które
umożliwia samorealizację swoim
obywatelom. To jest też państwo,
które ogranicza biurokrację do niezbędnego minimum, inwestuje w rozwój nauki, nowoczesnego szkolnictwa
na każdym poziomie i gospodarki
opartej na najnowszych technologiach. PO jest partią, która doskonale
rozumie wyzwania nowoczesności
w odróżnieniu od PiS, które ciągle
tkwi w ideologicznych okopach z połowy ubiegłego wieku. Czy SLD, które
jest formacją bezprogramową, odwołującą się głównie do wątków antyklerykalnych. One może i bywają spektakularne, ale nie stanowią kompleksowej wizji nowoczesnego państwa.
– A PO taką wizję ma?
– Tak, ma. Rzecz w tym, aby podczas kampanii wyborczej uświadomić
Polakom, że realizacja programu nowoczesnej Polski jest możliwa tylko
dzięki ich uczestnictwu w wyborach.
I głosowaniu na PO.
– Wrogowie mówią, że PO jest bezideowa – to
ciężki zarzut. Z drugiej strony premier
mówi: Człowiek jest ważniejszy niż jakakolwiek idea – i to brzmi atrakcyjnie. Będziecie walczyć z łatką bezideowości?
– Zarzuty bezideowości furmułują pod adresem PO przede wszyst-
Poseł Jacek Protasiewicz FOTO MACIEJ ŚWIERCZYŃSKI/AGENCJA GAZETA
– Patrząc na słupki pisowska wizja państwa
ma wielu entuzjastów. PO wymaga od
swoich wyborców podjęcia trudu samodzielności, aktywności i odpowiedzialności za siebie i państwo.
– W Polsce od lat istnieje całkiem
spora część społeczeństwa, która
w świecie zewnętrznym widzi zagrożenie. Kiedyś to zagrożenie było ulokowane głównie na Wschodzie. A po
odzyskaniu niepodległości w poczet
zagrożeń włączono również świat zachodni. Są to ludzie, którzy uważają,
że Polska z definicji musi być ofiarą.
Do tej grupy odwołuje się PiS, które
po konsumpcji przystawek (LPR i Samoobrony) pozostało jedyną formacją
atrakcyjną dla tego elektoratu. Mamy
niewielkie szanse, żeby przekonać
tych ludzi do głosowania na PO. Naszym zadaniem jest dotrzeć do większości społeczeństwa, która w integracji europejskiej widzi szansę a nie
zagrożenie, która mając świadomość
trudności w relacjach choćby z Rosją,
dostrzega również szanse w unormowaniu tych relacji także w wymiarze
gospodarczym i która chciałaby być
dumna z Polski jako kraju nowoczes-
nego i pierwszoplanowego gracza
w Unii Europejskiej. Konflikty, które
targają polską polityką tę część wyborców często zniechęcają, ponieważ
koncentrują się na sprawach dla nich
marginalnych, z ich puktu widzenia
drugorzędnych, a nawet absudralnych.
Naszym zadaniem w kampanii będzie
dotrzeć do nich z przekazem, że udział
PO w tych konfliktach wynika z konieczności obrony dorobku współczesnej Polski. A program, który
chcemy realizować, jest skoncentrowany na budowie i wzmacnieniu nowoczesnej Polski w nowoczesnej
wspólnocie europejskiej.
– A co z rozczarowanymi Platformą?
– W każdej dużej organizacji społecznej, a taką jest PO licząca blisko 50
tys. członków, znajdą się osoby, nieodporne na pokusy, jakie niesie ze
sobą działalność publiczna. Polityka to
nie świętych obcowanie. Członkowie
PO nie są wolni od przywar i słabości,
które dużo silniej dawały o sobie znać
we wszystkich partiach rządzących
przed nami. Ale PO jest pierwszą partia rządzącą, która potrafiła szybko
i stanowczo reagować na takie zjawiska i rozwiązywać problemy, jak
tylko się pojawiały. Nie czekaliśmy,
żeby napęczniały do takich rozmiarów,
że decyzje wymuszane były przez nacisk mediów i opinii publicznej.
– Czym porwiecie ludzi w tej kampanii?
– Polska jest ciągle państwem na
dorobku. Doświadczenie uczy, że
każde rządy przynosiły w finale większe rozczarowanie niż satysfakcję. Ten
rząd działał w szczególnie trudnych
okolicznościach, biorąc pod uwagę
kryzys ekonomiczny, klęski żywiołowe i trwającą przez większą część
kadencji trudną kohabitację ze śp.
prezydentem Kaczyńskim. Jednak dorobek tego rządu jest pozytywny. I będzie to szczególnie widoczne na tle
innych krajów Europy w trakcie polskiej prezydencji w Unii Europejskiej.
– Platforma będzie opowiadać własną historię, czy tylko odpowiadać na zarzuty?
– Pomysł na kampanię mamy zdecydowanie pozytywny. Chcemy mówić
o tym co zrobiliśmy i co zamierzamy
zrobić. Jednak nie będziemy bierni
wobec agresji ze strony przeciwników.
Nie można pozwolić, żeby metody,
którymi posługuje się PiS, utrwaliły się
w polskim życiu publicznym, a kłamstwa i oszczerstwa pozostawały bez
dementowania. Lider zawsze jest
obiektem ataku. Nasi konkurenci wierzą, że poszerzą swoje poparcie wyłącznie odbierając głosy PO. Im bliżej
wyborów, tym te ataki będą intensywniejsze, a nawet histeryczne. Jedynym
sposobem na sukces w takich warunkach jest realizacja własnej strategii
i stanowcza reakcja na kłamstwa i plugastwo, które mogą sie pojawić ze
strony naszych oponentów. Tego wymaga elementarna kultura polityczna.
rozmawiała
Elżbieta Misiak-Bremer
6
Ogólnopolska gazeta Platformy Obywatelskiej
czerwiec 2011
Łukasz A. Turski: przyszłości Polski nie tworzy się na barykadach
Trzeba nam innej rewolucji
– A jak się powinniśmy uczyć? To przecież najważniejsze dzisiaj pytanie, bo od odpowiedzi na nie wszystko w Polsce zależy.
– Młode pokolenie dotkliwie zawiodło się na tak zwanym „sukcesie
edukacyjnym”. Sukcesie, który okazał
się być w dużej mierze iluzją – wielu
uczących się wydało pieniądze na
quasi-edukację. Ja się za to będę
w piekle smażył, bo byłem jedną
z tych osób, które w latach 90. walczyły o prawo tworzenia prywatnych
uczelni. Nie tłumaczy mnie to, że
wszyscy, którzy brali udział w tej wielkiej reformie 90 roku byli zbyt idealistycznie nastawieni.
Myśleliśmy, że reszta środowiska
akademickiego stanie na wysokości
zadania, a nie stanęła. I ta demoralizacja, która nastąpiła, ten handel dyplomami…
Mamy ponad 300 szkół prywatnych, ale pewnie tylko trzydzieści
z nich to są świetne uczelnie. Nie spodziewałem się, że nie stworzymy
sprawnego mechanizmu samoregulacji i samokontroli. Autonomia szkoły
jest bardzo ważna, ale ona ma tylko
wtedy sens, kiedy środowisko akademickie jest odpowiedzialne.
– A nie jest? I to jest wielka przykrość?
– Nie jest. Mnie o tym łatwiej
mówić, bo nie jestem intelektualistą.
Jestem fizykiem, znam logarytmy
i dlatego mogę mówić, co chcę. Ale
z drugiej strony przez ostatnie lata
wolności wykształciliśmy w Polsce
sporo wspaniałych ludzi. Przykładem
niech będzie zespół, który zbudował
Centrum Kopernik. To zbudowali
młodzi ludzie. Wybrani na zasadzie
ich wiedzy, energii, potencjału, a nie
formalnego wykształcenia. Jestem
z nich bardzo dumny! Twierdzę, że takich ludzi, naturalnych liderów rewo-
lucji, o której mówiłem, można znaleźć
w każdej części Polski i do wszelkich
zadań. Trzeba im tylko wskazać cel.
Nam się chyba udało w Koperniku, że
wskazaliśmy taki cel.
mują uczelnie amerykańskie. Ale nie
wyciągamy z tego wniosków. Na
uczelniach amerykańskich nie ma
wydziałów w naszym sensie. Fikcyjnie tworzony problem, czy wolno studiować na koszt podatnika na dwóch
wydziałach, przestałby sam istnieć.
Można by studiować dowolną liczbę
tematów. Byleby uzyskać określoną
liczbę punktów zaliczeniowych.
A potem w życiu zawodowym absolwent zdecyduje, czy chce się zająć archeologią śródziemnomorską, czy
czym innym. Ale to dla kadry uczelnianej znacznie większy wysiłek.
– Jak spowodować, żeby starzy profesorowie
nie przeszkadzali młodym?
– W latach 60. Arno Penzias laureat Nagrody Nobla (odkrył promieniowanie reliktowe) prowadził w Stanach słynne z odkryć laboratorium
firmy Bell. Kiedy go pytano jak to
robi, mówił: to jest bardzo proste, wystarczy tylko znaleźć dobrych ludzi,
zatrudnić ich, a potem schodzić
z drogi.
– Młodzi ludzie nie znoszą pustki w życiu,
marzą, żeby mieć jakiś ważny cel. Wielu
z nich nikt takiego celu nie stawia. Powinniśmy zadbać o to aby nie było w Polsce pokolenia, którym się nie stawia
wyzwań.
– Uważam, że nie ma większego
celu niż edukacja. To może byśmy
skopiowali pomysł, który okazał się
największym sukcesem Johna Kennedy’ego? Korpus Pokoju – wysłanie tysięcy młodych ludzi na cały świat
celem m.in. nauczenia, zmienienia,
pokazania innej twarzy Ameryki?
Dlaczego nie możemy zrewolucjonizować naszej edukacji właśnie przez
taki masowy korpus edukacyjny wysłany na prowincję w Polsce?
Wszyscy się zgodziliśmy, że potrzebujemy zmiany edukacji od przedszkola po doktorat. No to uruchommy
np. wielki program dokształcania
dzieci wiejskich podczas wakacji. Na
początek, jak teraz organizujemy
w Koperniku spotkania z uczonymi
z całego świata, to jest fenomenalne
– wszyscy młodzi uczestnicy z Warszawy mówią po angielsku.
– Na prowincji tak nie jest.
– No właśnie, dlaczego dziecko
w tym przysłowiowym Wąbrzeźnie
Zarzecznym ma nie mieć szansy nauczyć się dobrze angielskiego? Zorganizujmy w czasie wakacji autentycznie
społeczne wyjazdy studentów z kursami języków. Dajmy młodym ludziom wielkie wyzwanie, w którym
mogliby się sprawdzić.
– A włączyłby się Pan Profesor?
– A co ja cały czas robię? Na
pierwszym zjeździe Forum Inicjatyw
Oświatowych w latach 90. mówiłem:
przestańmy patrzeć na edukację jako
na coś, co jest wyłącznie obowiązkiem
państwa. To jest wyzwanie dla całego
społeczeństwa. Powinniśmy wszyscy
dobrze zrozumieć, że mamy do odrobienia głęboką zapaść cywilizacyjną.
Nie z ostatnich 20 lat, jak mówią niektórzy politycy, ale setek lat.
Przyszłości kraju nie tworzy się
teraz na barykadach. Tworzy się ją na
takich imprezach jak Piknik Naukowy
czy Festiwale Nauki, gdzie tysiące
ludzi przychodzi, bo chce się czegoś
nauczyć, poznać coś nowego. Chcą
poczuć tę wielką wspólnotę nauki
i sztuki. Przyszłość kraju należy do
nich. Trzeba myśleć, jak tę energię
młodych ludzi wykorzystać.
Premierowi Tuskowi radziłbym,
by wykorzystał tę ukrytą energię pokolenia myślących młodych ludzi. Jestem przekonany, że ci młodzi ludzie
– I kadra się przed tym broni.
– Ale nie cała. Jak się wielkie wyzwanie stworzy, to się znajdą ludzie,
którzy im podołają. Dlaczego zawsze
równać w dół. Zacząłbym od połączenia MEN i Ministerstwa Nauki
i Szkolnictwa Wyższego. Inna rzecz,
którą pani minister Kudrycka już zrobiła i to jest doskonały ruch – oddzieliła przyznawanie grantów badawczych od ministerstwa. W Narodowym Centrum Nauki czy Narodowym
Centrum Badań i Rozwoju te pieniądze podzielą znacznie sprawniej (trochę tylko pocierpimy, nim się nauczą).
A ministerstwo się zajmie zorganizowaniem wielkiej reformy. To jest
pierwszy krok w bardzo dobrym kierunku.
FOTO BARTOSZ KRUPA/EAST NEWS
Prof. Łukasz A. Turski jest fizykiem specjalizującym się w fizyce materii skondensowanej i mechanice statystycznej; popularyzatorem nauki i publicystą. Opublikował
około sto prac naukowych. Zajmuje się m.in. dynamiką procesów wiązania się cząsteczek i atomów na powierzchni
kryształów. Był autorem programów telewizyjnych z cyklu
„Czym jest...” Wygłaszał felietony w Radiu BIS. Był jednym
z pomysłodawców budowy „Centrum Nauki Kopernik”. W
1998 został laureatem nagrody im. Hugona Steinhausa za
zorganizowanie pierwszego Pikniku Naukowego. W latach
2000-2004 był członkiem Komitetu Badań Naukowych. W 2000 roku otrzymał
Medal Europejskiego Towarzystwa Fizycznego za działalność popularnonaukową.
Jest członkiem zarządu Towarzystwa Popierania i Krzewienia Nauk.
i ich nauczyciele to pokolenie, które
ma w sobie ten sam potencjał, który
miało pokolenie ich już pradziadków
tworzących w złych czasach chyba
największy fenomen oporu przeciw
totalitaryzmowi – tajne nauczanie.
W Polsce, gdy tyle mówi się o pomnikach nie wspomina się jednego – tajnego nauczania.
Polscy nauczyciele, niekoniecznie
ich związki zawodowe, to kamień węgielny naszej przyszłości. Dlatego to
bardzo dobrze, że ostatnio dba się
o finanse nauczycieli ciut lepiej niż
kiedyś. A przy okazji, gdyby tak wykorzystać armię nauczycieli emerytów
w tej naszej koniecznej rewolucji idei,
to byłoby wspaniale.
– A co z reformą nauki?
– Myśmy ją przerwali w 93 roku
– Ale teraz jest reforma.
– To jest tylko pierwszy krok. Reformy stanęły, kiedy odszedł rząd Jana
Krzysztofa Bieleckiego. Potem ta
wielka pierwsza reforma szkół wyższych i badań, która była przeprowadzona w latach 90. została rozmydlona. Błąd wtedy polegał też na
tym, że oderwano reformę uczelni od
FOTO ANDRZEJ IWAŃCZUK/REPORTER
– Czego najbardziej brakuje w Polsce?
– Polsce potrzebna jest rewolucja.
Rewolucja wielkich wyzwań dla młodych ludzi. Tyle, że takie rewolucje nie
odbywają się na ulicach. W Polsce
mieliśmy niesamowite szczęście, że
wychodząc z komunizmu, pierwszy
raz w historii, nie spóźniliśmy się na
światową rewolucję technologiczną
wywołaną rozwojem technologii informatycznych i telekomunikacyjnych, np. rozwojem Internetu i telefonii komórkowej. Ta niespotykana
od wieków rewolucja wywołana została i jest „prowadzona” przez bardzo
młodych ludzi.
To chłopcy i dziewczyny w sportowych butach i bawełnianych koszulkach. Jak twórcy Google i Facebooka. Inspirowanych czasami przez
„dinozaury” takie jak Steven Jobs.
Oni kompletnie zmienili nasze życie
bez jednej demonstracji na ulicy. Jeżeli
nie liczyć kolejek do sklepów po iPhony. Współczesny świat żyje i rozwija się według ich reguł. Dlatego ta
quasi-polityczna debata w Polsce, ta
młócka na maczugi, ten amok polityczny nie ma sensu, bo kompletnie
tych młodych ludzi nie interesuje.
Potrzebna jest więc rewolucja na
zupełnie innej płaszczyźnie i w innym
wymiarze, rewolucja pojęciowa. Przestawienie pomysłu na to jak będziemy
żyć, bawić się, wypoczywać, jak będziemy produkować, jak będziemy się
uczyć.
reformy szkół powszechnych. Potem
pojawiła się wielka reforma szkoły, ale
wtedy nic nie robiono na uczelniach.
I teraz znowu odrabiamy szkody.
Nie mamy świadomości, jakiej
dewastacji w szkołach dokonała ekipa
min. Giertycha. Gdybym szukał tylko
jednego argumentu za tym dlaczego
rząd pana Jarosława Kaczyńskiego był
nietolerowalny, to ten, że dla politycznych korzyści oddał edukację powszechną w zarząd wyjątkowo
wstecznej partii politycznej. O tym
trzeba pamiętać.
– Co powinno się w edukacji wydarzyć?
– Na uczelnie wyższe nie przychodzą mali zieloni ludkowie z Marsa
tylko absolwenci polskich szkół. Dlatego robienie głębokiej reformy szkolnictwa wyższego bez synchronizacji
tego z reformą szkolnictwa byłoby
błędem. Trzeba mieć wizję jak z tą
polską edukacją skoczyć do przodu.
Czego brakuje w reformie szkolnictwa wyższego? Np. likwidacji
uczelnianych wydziałów. Ciągle studenci przychodzą od pierwszego roku
na wydział fizyki, chemii czy czegoś.
Dlaczego? Wiemy, że pierwsze
miejsca w rozmaitych rankingach zaj-
– A jaka wizja Panu odpowiada?
– Ja bym chciał, żeby zacząć od
szkoły powszechnej i przedszkola.
Ot, żeby uczeń, kiedy dostanie sławnego laptopa, mógł na niego ściągnąć
wszystkie lektury szkolne, wszystkie
podręczniki. Są genialne gadżety pomagające w nauce matematyki, fizyki.
Dlaczego nie wykorzystać do edukacji
czegoś, co się w Polsce bardzo dobrze
rozwija, czyli gier komputerowych. To
brednie, że gry komputerowe nie pomagają w edukacji. Najlepsi chirurdzy
laparoskopowi na świecie to ci, co
grali w gry komputerowe. Nie mówię
o pilotach. To nie jest ważne, czy
damy dzieciom laptopy czy tablety,
musimy kompletnie zmienić szkołę i
nauczanie. Klasa musi się zmienić w
coś w rodzaju portalu społecznościowego. A nauczyciel w kogoś, kto tym
portalem zarządza. Potem to samo,
tylko ciut na wyższym poziomie, zrobiłbym na uczelniach. Tyle, że te
zmiany, tę rewolucję trzeba przygotować w spokoju, a nie w świetle pochodni marszowych na ulicach.
– Kto tę rewolucję może przeprowadzić?
– Wszyscy, którym zależy na
przyszłości Polski. Młode pokolenie
wcieli je w życie. Tak jak zrobiło i
utrzymało Solidarność od 80 do 89
roku. To się dało zrobić? To i inne
rzeczy da się zrobić. Trzeba tylko pogodzić się z faktem, ze świat się zmienił, że literalnie przestały w nim
istnieć granice, że już nie musimy organizować „mistrzostw świata na
skalę powiatu”, że głównym – o ile nie
jedynym – przeciwnikiem na naszej
drodze do sukcesu jesteśmy sobie
sami, że nasze horyzonty myślowe
powinny być takie, jak tych z kolejki
do Kopernika. Platformie życzę by to
też były jej horyzonty.
rozmawiała
Elżbieta Misiak-Bremer
czerwiec 2011
Ogólnopolska gazeta Platformy Obywatelskiej
Genowefa i Jerzy Fedejkowie z Lutomierza w gminie Stoszowice (Dolny Śląsk) mają zasięg Internetu nawet na polu
7
FOTO MIŁOSZ POLOCH/REPORTER
Nie da się zmodernizować Polski bez wykorzystania bogactwa wsi
Atrakcyjne miejsce do życia
Dla Platformy Obywatelskiej wieś jest
bardzo ważna. Nie można odpowiedzialnie modernizować Polski bez wykorzystania bogactwa polskiej wsi.
Chcemy, aby wieś była miejscem,
z którego nie trzeba będzie wyjeżdżać
w poszukiwaniu lepszego życia.
Chcemy, aby to właśnie polska wieś
była tym atrakcyjnym miejscem do
życia. Podstawowym celem polityki
PO wobec obszarów wiejskich jest
poprawa jakości życia mieszkańców
wsi i małych miast. Chcemy, aby tereny wiejskie były miejscem, które
rozwija się w sposób dynamiczny,
ciągły, wielofunkcyjny i zrównoważony.
Z punktu widzenia kraju polska
wieś to ogromny potencjał rozwojowy, to swego rodzaju oferta dla Polski i Europy. Na obszarach wiejskich,
zajmujących ponad 90% powierzchni
Polski, mieszka blisko 15 mln osób,
co stanowi ok. 40% ludności kraju.
Jednocześnie około 60% mieszkańców obszarów wiejskich nie ma nic
wspólnego z działalnością rolniczą.
Od dekady obserwujemy przepływ ludności z miast, zwłaszcza dużych, na tereny wiejskie. I choć
w skali kraju wzrasta liczba osób zamieszkujących na obszarach wiejskich, to jednak przyrosty te
obserwowane są niemal wyłącznie na
terenach zlokalizowanych w bezpośrednim sąsiedztwie miast. Jednocześnie demografowie uważają, że
polska wieś, szczególnie na tzw. ścianie wschodniej, musi się zmierzyć
z podstawowymi problemami: starzeniem się społeczeństwa oraz odpływem młodych ludzi z obszarów
wiejskich.
Nieistotne czy duża, czy też mała
– wiejska szkoła musi być po prostu
dobra i tak kształcić dzieci, aby ułatwić im stawienie czoła wyzwaniom
przyszłości. Poprawa jakości kształcenia i szkolnictwa na wsi jest naszym absolutnym priorytetem.
Konkurencyjność
Poziom wykształcenia mieszkańców wsi poprawia się szybciej niż w
miastach, ale nadal pozostaje znacznie niższy. Niski poziom kapitału
ludzkiego jest jedną z głównych barier w przekwalifikowywaniu się
osób zatrudnionych w rolnictwie. Będziemy dalej rozwijali programy ułatwiające realny dostęp do nowoczesnych sposobów komunikowania,
naszym celem jest Internet w każdym
domu i rozszerzanie zakresu jego wykorzystywania.
Konkurencyjne rolnictwo, rozwój przedsiębiorczości i wzrost inwestycji to filary, na których chcemy
oprzeć rozwój gospodarczy polskiej
wsi i obszarów wiejskich.
Rolnictwo jest i pozostanie podstawowym rodzajem działalności
gospodarki wiejskiej. W zglobalizowanym świecie i przy coraz bardziej
otwartym europejskim rynku podstawą funkcjonowania wszystkich
gospodarstw staje się konkurencyjność. Z jednej strony odpowiedni poziom konkurencyjności gwarantuje
nowoczesne, wyspecjalizowane rolnictwo towarowe. Generuje ono właściwy poziom opłacalności produkcji,
efektywności i zysków rolników, przy
jednoczesnym zapewnianiu bezpieczeństwa żywnościowego w odpowiedzi na nieustannie zwiększający
się – zarówno w kraju, jak też na
całym świecie – popyt na żywność.
Z drugiej strony konkurencyjność
produkcji rolnej bazować może na
wytwarzaniu żywności wysokojakościowej i ekologicznej, produkowanej
na małą skalę w mniejszych gospodarstwach, w oparciu i z wykorzystaniem surowców pochodzących
z własnych upraw i hodowli. Produkcja taka pozwala rolnikom wykonywać to, na czym znają się najlepiej.
Ponadto wykorzystuje ona dwie podstawowe przewagi, które posiada polska wieś w kontekście produkcji
naturalnej żywności wysokiej jakości:
niskie uprzemysłowienie produkcji
rolnej oraz bogatą tradycję obszarów
wiejskich i ich duże zróżnicowanie
kulturowo-regionalne.
Inwestycje
Platforma Obywatelska będzie
wspierać rozwój rolnictwa towarowego poprzez dostęp do środków inwestycyjnych i dążyć do zwiększenia
znaczenia rolnika w łańcuchu produkcyjnym żywności.
Za niedopuszczalną uznać należy
sytuację, w której główny producent
danego towaru – rolnik – otrzymuje
zaledwie kilkanaście procent wartości, za jaką towar ten kupują konsumenci. Dlatego z jednej strony PO
zabiegać będzie o zwiększenie
wsparcia na rzecz tworzenia i funkcjonowania wszelkich form zrzeszeń
rolników (grupy producentów, stowarzyszenia, spółdzielnie, lokalne
grupy działania etc.) oraz dążyć do
stworzenia trwałych i sprawiedliwych relacji gospodarczych oraz powiązań w łańcuchu produkcji
żywności pomiędzy wszystkimi jego
uczestnikami – od rolnika, przez
przetwórcę, na handlowcu i sprzedawcy kończąc.
Przy wzroście wydajności pracy
w samym rolnictwie możliwe będzie
stworzenie warunków życia i pracy
wszystkim tym, którzy z rolnictwa
chcą odejść, a nadal chcieliby mieszkać i pracować na wsi lub dojeżdżać
do pracy w lokalnym centrum. Dotychczasowym rolnikom mogą
pomóc programy reorientacji zawodowej.
Celem Platformy Obywatelskiej
jest zdecydowane zwiększenie na wsi
liczby małych i średnich przedsiębiorstw. PO będzie działała na rzecz
uproszczenia i ułatwienia zakładania
działalności gospodarczej na terenach wiejskich, włączając w to poprawę funkcjonowania instytucji
otoczenia biznesu zapewniających
m.in. dostęp do kapitału niezbędnego przy otwieraniu firmy.
Konieczne jest stworzenie sieci
centrów i ośrodków doradztwa w zakresie zakładania i prowadzenia działalności gospodarczej – na wzór oraz
przy wykorzystaniu zaplecza funkcjonujących ośrodków doradztwa
rolniczego.
Kapitał ludzki
Rozwój polskiej wsi powinna
wspierać nie tylko Wspólna Polityka
Rolna, ale także fundusze i środki pochodzące z innych unijnych polityk.
Podstawą rozwoju są wzajemnie się
uzupełniające i regionalnie zarządzane działania finansowane z różnych źródeł: Europejskiego Funduszu
Społecznego, Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, Funduszu Spójności, Europejskiego
Funduszu Rybołówstwa oraz Euro-
pejskiego Funduszu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Sukces rozwoju wsi
i obszarów wiejskich leży nie tylko
w samym wsparciu i modernizacji
rolnictwa, ale przede wszystkim w
poprawie jakości kapitału ludzkiego.
Dzięki temu ostatniemu możliwa stanie się faktyczna reorientacja zawodowa mieszkańców wsi, wzrośnie
przedsiębiorczość i zwiększy się napływ inwestycji na obszary wiejskie,
co skutkować będzie wzrostem liczby
miejsc pracy i dochodów gospodarstw. Także głęboka modernizacja,
unowocześnienie i wzrost konkurencyjności polskiego rolnictwa nie będą
możliwe bez inwestycji w kapitał
ludzki.
Diagnoza potrzeb
Będzie to możliwe wyłącznie
dzięki uzyskaniu efektu synergii za
sprawą spójnego połączenia szans
i możliwości, jakie dają poszczególne
polityki wspólnotowe – rolna, rozwoju regionalnego, społeczna, spójności, innowacji.
Oprócz zastosowania szerokiej
gamy wzajemnie się uzupełniającego
instrumentarium różnych polityk,
niezbędne jest, aby w kraju tak zróżnicowanym jak Polska, o diagnozie
potrzeb i o wyznaczeniu strategicznych ścieżek rozwoju decydowały
władze regionalne.
Platforma Obywatelska opowiada
się za regionalizacją Programów Rozwoju Obszarów Wiejskich, które
wraz z już zarządzanymi na poziomie
województw Programami Rozwoju
Regionalnego tworzyłyby dwa filary
realizacji strategii rozwoju kraju i regionów.
Kazimierz Plocke
8
Ogólnopolska gazeta Platformy Obywatelskiej
czerwiec 2011
Na szczęście dla naszego kraju zagraniczni inwestorzy nie
Po kryzysie światowy biznes chce
Rozmowa ze Sławomirem Majmanem, szefem Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych
– Jak wyglądamy w oczach świata?
– Po pierwsze Polska nam wypiękniała. Paradoksalnie dzięki światowemu
kryzysowi. W oczach elit gospodarczych, mediów, polityków za granicą,
czyli tych wszystkich grup, które decydują o współpracy gospodarczej i inwestycjach, Polska nagle okazała się
krajem znacznie bardziej atrakcyjnym,
niż była przed kryzysem. We wszystkich
rankingach, które uważnie śledzimy,
Polska w ciągu ostatnich dwóch lat
gwałtownie awansowała, jest uważana za
drugie w Europie, po Niemczech,
miejsce do plasowania inwestycji. Dysponujemy towarem deficytowym w pokryzysowej Europie 2011.
– Czyli?
– Produkt ten nazywa się stabilność
polityczna i ekonomiczna. W opublikowanym ostatnio badaniu przedsiębiorstw niemieckich, Polska pod
względem stabilności awansowała
z dołu tabeli na drugie miejsce. W tym
badaniu przedsiębiorcy niemieccy pytani, gdzie chcieliby zainwestować,
wskazują Polskę. Jednym z głównych argumentów za tym jest nasza stabilność.
Drugi powód to sposób, w jaki poradziliśmy sobie z kryzysem i jak sobie radzimy z gospodarką po kryzysie.
Wszelkie oceny takie jak optymizm
przedsiębiorców co do perspektyw rozwoju gospodarczego w Polsce, ocena
polskiego systemu podatkowego, czy
ocena polskiego systemu prawnego jest
znacznie lepsza za granicą niż wśród
polskich biznesmenów. Z zagranicy zazwyczaj lepiej widać.
– A co może szkodzić temu wizerunkowi?
– Postrzeganiu Polski najbardziej
szkodzi nieróbstwo, biurokratyczna mitręga, niepotrzebne przewlekanie spraw.
Mamy dość przyzwoicie skonstruowany, transparentny, klarowny system
prawa, porównywalny, mimo wad, które
sami dostrzegamy, do systemów w rozwiniętych krajach Europy. Natomiast
bardzo często niepotrzebnie przewlekamy załatwianie spraw prostych.
– To jest to nieróbstwo?
– Urzędnicze nieróbstwo. Szkodzą
nam dwie sfery prawa, z którymi coś koniecznie trzeba zrobić, bo od lat są wymieniane jako nasze słabe strony. To jest
prawo o zamówieniach publicznych
i nadmiernie skomplikowane prawo budowlane. A pomaga nam fakt, że jesteśmy uważani za największych
optymistów w Europie. Nie ma rozmowy na szczeblu rządowym, czy
w wielkiej korporacji, której bym ostatnio nie odbywał, gdzie ludzie nie podkreślaliby kompletnie zaskakującego dla
nich polskiego optymizmu.
– A u nas ze wszystkich niemal mediów wieje
klęską
– Zagraniczni biznesmeni nie oglądają polskiej telewizji, nie spotykają się
z ględzącymi politykami, którym się nic
nie podoba. Polak jest jednym z najlepszych pracowników w Europie, o jednej
z najwyższych wydajności pracy. Ale nie
tylko Polak robotnik, ale przede wszystkim Polak z wyższym wykształceniem.
Nowa fabryka IKEA w Orli koło Bielska Podlaskiego da pracę 230
osobom
FOTO FILIP KLIMASZEWSKI/AGENCJA GAZETA
I to, że nam się udaje, to, że Polska jest
teraz seksi wśród inwestorów zagranicznych, to jest głównie zasługa wysoko
wydajnej, lojalnej i dobrze wykształconej kadry. Rosnąca zamożność, kadra,
stabilność, najniższa korupcja w regionie Europy Środkowo-Wschodniej – to
wszystko składa się na to, że mamy teraz
tak duże zainteresowanie kapitału zagranicznego inwestowaniem w Polsce.
Mamy teraz 160 projektów inwestycyjnych, które jak się udadzą, dadzą prawie 40 tys. miejsc pracy. Jeszcze 3 lata
temu tych projektów było 80. Zmienił się
zupełnie rodzaj inwestycji plasowanych
w Polsce. Trzeba sobie wyrzucić spod
powieki wizje inwestycji końca lat 90.
– długa taśma, przy taśmie montujący
coś pracownicy przeszkoleni w dwa tygodnie. Ponad 60 proc. inwestycji w Polsce w ciągu ostatnich 2 lat to są
inwestycje w biznesy intelektualne.
Przestaliśmy być najtańszym krajem,
jeśli chodzi o siłę roboczą. Jeśli inwestor
szuka średnio wykwalifikowanych ludzi
do taśmy, to na pewno nie w Polsce.
Stajemy się centrum, w którym lokowane są ośrodki nowoczesnych usług
biznesowych, marketingowych, informatycznych. Największe to centrum
IBM zatrudniające 3000 ludzi, Hewlett
Packarda zatrudniające 2500 absolwentów czy dziesiątków innych firm zatrudniających po kilka tysięcy młodych
wykształconych Polaków. Oczywiście
ten wizerunek Polski w świecie nie poprawia się wszędzie równomiernie.
W dalszym ciągu dość marnie wyglądamy w oczach człowieka z ulicy, natomiast w sposób niezwykle szybki
poprawia się nasz wizerunek wśród elit
gospodarczych.
– Skąd przyjeżdżają do nas inwestorzy?
– Liderem są USA. Prawie jedna
trzecia inwestycji zagranicznych w Polsce, to inwestycje amerykańskie. Poza
tym Niemcy, Francja Szwecja – a od zeszłego roku mamy wielki come back inwestycyjny Korei. Problemem jest brak
zainteresowania naszą gospodarką przez
kapitał rosyjski. Mamy dwie czy trzy inwestycje rosyjskie w całej Polsce.
– A chcielibyśmy mieć więcej.
– Chcielibyśmy więcej, ponieważ
inwestycje zagraniczne to miejsca pracy.
Niekoniecznie powinny to być dziedziny
tak drażliwe jak sektor paliwowy. Nie
chcemy, żeby Rosjanie sprywatyzowali
nam Lotos. Ale nie widzimy przeszkód,
żeby powstawały takie firmy, jak otwarta
przy naszym udziale w Krakowie rosyjska firma IT zatrudniająca 200 polskich
informatyków. Chcemy, żeby w perspektywie 5 lat pojawił się mocniej
w Polsce kapitał z takich krajów jak
Indie, Chiny i Rosja. 20 ostatnich lat rozluźnienia kontaktów spowodowało, że
Polska nie znajduje się na celowniku
biznesu rosyjskiego. Wśród Rosjan istnieje głęboko zakorzenione przekonanie, że rosyjskiego biznesu w Polsce nie
chcą.
– Staramy się to zmienić?
– Od grudnia 2009 roku rozmaitymi metodami przekonujemy Rosjan,
że Polska prowadzi wobec nich politykę
otwartych drzwi. Że mogą korzystać
z takich samych warunków inwestowania jak każda firma. Polska, amerykańska czy francuska. Ale kwestia kapitału
rosyjskiego w Polsce jest ciągle jeszcze
sprawą marginalną. W sposób bolesny
brakuje kogoś z politycznego establishmentu, kto by zaopiekował się naszymi
relacjami z Chinami czy z Rosją.
– Warto się uczyć rosyjskiego?
– To jest nieszczęście, że nikt nie
zna rosyjskiego. Ani jeden z moich młodych kolegów nie mówi po rosyjsku.
Dochodzi do sytuacji anegdotycznych
wręcz. Wielki niemiecki koncern wymyślił, że ekspansję do Rosji będą prowadzili via polski oddział. Ale polska
dyrekcja musiała ściągać fachowców
mówiących po rosyjsku z Niemiec, bo
w Polsce ich nie było. To jest wielki problem. Na każdej naradzie, gdzie mówi
się o Rosji, średnia wieku jest moja, bo
nie ma młodych specjalistów od Rosji.
– Zapraszamy do nas zagraniczny kapitał, a jak
sobie radzi nasz kapitał za granicą?
– Polska jest eksporterem kapitału.
W ostatnim roku przyjęliśmy inwestycje o wartości 10 mld euro, a wyeksportowaliśmy jakieś 2 mld polskiego
kapitału. Staliśmy się po raz pierwszy
eksporterem inwestycji, głównie do Niemiec, Czech, Francji i jeszcze Rosji. Polski biznes bardzo dobrze sobie radzi
w warunkach niemieckich.
– To duże biznesy?
– Bardzo różne. W Niemczech jest
Fabryka Toyoty w Wałbrzychu
FOTO EDYTA STRZELEC/REPORTER
Sławomir Majman
Jest szefem Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych. Z wykształcenia jest specjalistą z zakresu polityki międzynarodowej. Pracował w wydawnictwach handlu zagranicznego, Polskiej Agencji Prasowej, a także w angielskojęzycznym tygodniku „The
Warsaw Voice”, gdzie do dziś jest stałym felietonistą. Mówi świetnie po czesku, rosyjsku i angielsku.
głównie średni polski biznes. Szczególnie w landach wschodnich, gdzie spora
część sektora usług została przejęta
przez Polaków. Ale jest też kilka dużych
polskich firm produkcyjnych w Niemczech. Markowymi polskimi firmami
działającymi w Rosji są np. Toruńskie
Zakłady Wyrobów Sanitarnych. Mamy
prawie połowę tamtejszego rynku podpasek. Mocne są firmy meblowe. Myślę,
że w najbliższych latach kapitału wychodzącego będzie coraz więcej.
– Jakie Polska ma korzyści eksportując kapitał?
– Korzyści mają przedsiębiorstwa,
które się tą metodą rozwijają, wzmacniają. Dla dużych polskich przedsiębiorstw typu Asseco czy Comarch
z sektora IT, czy dla Solarisa, produkującego autobusy, rynek polski jest już
nieco przyciasny. Muszą myśleć o ekspansji. Jeżeli nie globalnej, to europejskiej. Naszym problemem jest to, że
rosnący eksport do Unii Europejskiej,
do Niemiec trochę rozleniwia polskich
przedsiębiorców. Popadają w wygodnictwo. Kiedy my im mówimy, że otwierają
się nowe rynki, chociażby chiński, oni
odpowiadają: po co mi Chiny, jak ledwie
do Meklemburgii nastarczam. Stoimy
przed dwoma nowymi wyzwaniami.
Ekspansją polskiego kapitału do Europy
Zachodniej i naszych najbliższych sąsiadów, ale jednocześnie ekspansją kapitałową do takich nowych gospodarek
jak Indie i Chiny. Bo inaczej będziemy
mieli długofalowe problemy z gospodarką. Organizujemy misje gospodarcze,
organizujemy spotkania biznesowe. Ale
musi być wola.
– A jak PAIIZ wspiera gospodarkę?
– Współpracujemy na co dzień
z elitami gospodarczymi i medialnymi za
granicą. Rozmawiamy z nimi, zapraszamy tutaj, odkrywamy im Polskę, taką
prawdziwą Polskę niestereotypową.
Prowadzimy program promocji pięciu
województw pasa wschodniego, którym
najbardziej jest potrzebny rozwój gospo-
darczy, współpraca z zagranicą i inwestycje. A także poprawa wizerunku
i przełamanie stereotypów. To jest gigantyczny wieloletni program realizowany za środki unijne skierowany do
środowisk gospodarczych w 10 krajach.
– Jest odzew?
– Odzew to 50 misji gospodarczych rocznie. To kampania medialna,
która ruszy na jesieni w 6 krajach, to
wiele przedsięwzięć, które mają długofalowo zachęcić ludzi do zwrócenia
uwagi na zapomniany fragment Polski.
Jeśli spojrzeć na mapę inwestycji,
większość zlokalizowana jest na Dolnym i Górnym Śląsku, Pomorzu Gdańskim, w Krakowie, Warszawie czy
Łodzi. A w Podlaskiem nie ma inwestycji. Naszym dotąd największym sukcesem jest stworzenie w Bielsku
Podlaskim fabryki Ikei, która da pracę
300 ludziom. To tak jakby we Wrocławiu powstało 3000 miejsc pracy.
– Co trzeci mebel Ikei pochodzi z Polski.
– Dzięki inwestycjom zagranicznym Polska od tego roku jest największym eksporterem artykułów AGD
w Europie. Od dwóch lat jesteśmy największym producentem telewizorów
LCD w Europie. To dowód na urok i
czar kapitału zagranicznego.
– Mieszkańcy Polski Wschodniej doceniają i dostrzegają Waszą pracę?
– Cały program jest wymyślony
i realizowany w porozumieniu z samorządami tych pięciu województw. To nie
jest proste. Kadrowo w Polsce Wschodniej jest OK. Ale są zaniedbania, jeśli
chodzi o infrastrukturę. Inwestor nie
przyjdzie do miejscowości, do której
trudno dojechać. Gdzie nie ma przyzwoitej szkoły z angielskim wykładowym, teatru albo kina. To nie jest tak, że
przyjeżdża kapitalista, podpisuje kontrakt i wraca do Nowego Jorku. Za nim
przyjeżdża tłum ludzi, którzy muszą
u nas pracować i żyć po ludzku.
czerwiec 2011
Ogólnopolska gazeta Platformy Obywatelskiej
słuchają narzekających politytków
inwestować w Polsce
Targi nieruchomości zachęcają do inwestowania w Polsce
– Jakie działania z tych, które prowadzi PAIIZ są
najbardziej efektywne?
– Bezpośrednio prowadzimy 160
inwestycji strategicznych, z którymi wiążemy główne nadzieje. Bezpośrednie
ściąganie inwestycji do Polski daje natychmiast miejsca pracy. W firmach
z większościowym kapitałem zagranicznym pracuje ok. 10 proc. polskich zatrudnionych. Te 10 proc. zatrudnionych
daje 60 proc. polskiego eksportu. Poza
tym w firmach z kapitałem zagranicznym jest 3,5 razy większa skłonność do
innowacji niż w firmach z czysto polskim kapitałem.
– To chyba nie dobrze.
– To dobrze, bo to są przecież polskie firmy płacące w Polsce podatki.
I promieniujące. Przecież one nie działają w próżni i oddziaływują na swoje
otoczenie biznesowe.
– Jakie drogi ściągania kapitału są najskuteczniejsze?
– Mówienie do ludzi. PAIIZ powinien w jak najmniejszym stopniu przypominać urząd państwowy, a w jak
największym stopniu kółko łowieckie.
My się wyprawiamy rano na polowanie
i mamy nadzieję, że wieczorem przyniesiemy na plecach zwierzynę. Chodzi
o to, żeby przekonać do Polski jak najwięcej przedstawicieli zagranicznych
firm. My tym firmom znajdujemy lokalizacje, gdzie mogą uplasować swoje zakłady. Dostają od nas za darmo,
człowieka prowadzącego projekt, który
pomaga im się przedrzeć przez rozmaite
meandry polskiej biurokracji. Pomagamy im w organizowaniu infrastruktury. Koordynujemy działania instytucji
i urzędów. W 2009 roku w Stargardzie
Szczecińskim powstawała fabryka Cargotec – szwedzko-fiński koncern. Musieliśmy skoordynować działanie 30
polskich instytucji państwowych i samorządowych. Ale pierwszym etapem
było poranne polowanie.
– To jak to poranne polowanie wygląda?
– To są dziesiątki rozmaitych metod.
Np. wyspecjalizowaliśmy się w dwóch
przemysłach w Polsce: samochodowym
i lotniczym. Nie mówię o produkcji samochodów ani samolotów, tylko o częściach, silnikach itd. Kiedy nam się uda
znaleźć producenta silników i usadowić
go w Polsce, zaczynamy dowiadywać się,
jakich on ma po świecie kooperantów.
Idziemy do nich i mówimy: słuchajcie,
wasz główny odbiorca ma teraz fabrykę
w Polsce. Czemu wozicie towar przez
cały świat? My tutaj 20 km od niego
mamy dla was coś fajnego.
Tą metodą budujemy gniazda
wokół głównej inwestycji, gdzie pojawiają się dostawcy, dostawcy dostawców, dostawcy poddostawców itd. Tak
się tworzą klastry będące polską specjanością. Druga rzecz to centra usług biznesowych, które wymagają przede
wszystkim kadry. Trzeba szukać największych światowych koncernów,
które koncentrują teraz w jednym miejscu obsługę klientów. To się zaczęło 7 lat
temu od prostych callcenter. Teraz są to
bardzo skomplikowane i rozbudowane
centra, które dla całego świata z Polski
np. sterują obsługą techniczną urządzeń
albo kampaniami promocyjnymi. Z 10
razy do roku robimy Road Shows, na
które zabieramy samorządowców, pod
warunkiem, że mają przygotowane projekty, które mogą pokazać podczas tych
wypraw i powiedzieć, że potrzebują do
tego kapitału zagranicznego.
– A w drugą stronę?
– Od czerwca ubiegłego roku tylko
z Chin ściągnęliśmy 39 misji. Ostatnio
było tu 70 przedstawicieli największych
chińskich firm. Nie ma tygodnia, żebyśmy nie ściągali albo delegacji biznesowej albo grupy studyjnej dziennikarzy.
Albo nie pojechali na jakąś konferencję
za granicą poopowiadać o Polsce.
– Co jest największym zaskoczeniem dla zagranicznych biznesmenów przyjeżdżających do
Polski?
– Poziom cywilizacyjny. Przeżywałem różne męczarnie w Chinach w czasie wystawy światowej w zeszłym roku,
bo wyobrażenie Chińczyków o Polsce
było koszmarne. Biedny, ubogi kraj na
peryferiach Rosji. Przez 6 miesięcy wystawy światowej tłumaczyliśmy trzy proste rzeczy: że Polska jest jednym
z największych krajów w Europie. Po
drugie, że Polska jest krajem sukcesu
a nie klęski. A po trzecie, że jesteśmy
krajem otwartym. I nie mamy genu protekcjonizmu, o który Chińczycy podejrzewają Europejczyków.
Za to Europejczyków dziwi polski
zdrowy rozsądek. Rozsądek obywateli, że
się nie przestraszyli kryzysu, nie wpadli
FOTO MARCIN RUTKIEWICZ/REPORTER
w panikę i dalej kupowali jedzenie, ubrania, meble, samochody. Ci wykształceni
widzą nas ciągle jak Wolność na obrazie
Delacroix, która obdarta i półnaga wiedzie lud na barykady. Więc oni są zdziwieni, że my jesteśmy tacy wyrachowani.
Bardziej od Niemców. Zmieniliśmy się
naprawdę. Nasza praca polega na tym,
żeby usłyszeć to, co im się podoba, podchwycić i rozbudować w przesłaniu promocyjnym. To zasługa rozsądku polskich przedsiębiorców, którzy nie wpadli
w histerię jak 1999 i 2000 roku, ale spokojnie w większości potrafili przeformułować swoje strategie.
To jest kwestia zdrowego rozsądku
polskich instytucji finansowych, polskich bankierów, którzy nie dali się
omamić mirażami łatwego zarobku na
ryzykownych produktach finansowych
i zdrowego rozsądku rządu Donalda
Tuska, który oparł się naciskom rozmaitych lobby finansowych, samochodowych, politycznych, żeby wyrzucać
pieniądze przez okno, jak radzili na poczatku kryzysu.
– Jaka jeszcze cecha Polaków czyni nas atrakcyjnymi partnerami dla zagranicznego biznesu?
– Optymizm. Biznes nie lubi biadolących przegrywaczy. My mówimy, że
dajemy sobie radę. Stać nas na mocną,
twardą pozycję negocjacyjną. Mamy
mocny rynek wewnętrzny, mocną gospodarkę. Przez cały kryzys Polska była
nie tylko jedynym krajem, który miał
przyrost dochodu narodowego, ale jedynym krajem w Europie, gdzie udało się
utrzymać równy poziom napływu inwestycji zagranicznych. W Czechach
spadły o 40 proc. W Niemczech o ponad
40 procent, na Węgrzech prawie o 50
procent. Myśmy te 9–10 mld rocznie
utrzymali na tym samym poziomie. Jako
jedyny kraj europejski.
– To w jakiej lidzie my się plasujemy?
– Jesteśmy teraz wymieniani w takich krajach jak Indie czy Chiny
w pierwszej grupie krajów europejskich.
To są badania percepcji, nie rzeczywistego stanu gospodarki. Tak biznes na
świecie odbiera teraz Polskę. Drugie
miejsce po Niemczech w Europie to nie
jest źle. Grubo przed Czechami i Słowakami.
rozmawiały Elżbieta
Misiak-Bremer,
Aldona Toczek
9
Co orliki robią z Polską?
Aleksandra Klich: W Polsce brakuje dróg, żłobków, przedszkoli, kanalizacji, a rząd buduje
nam prawie dwa tysiące orlików. Nie ma
ważniejszych wydatków niż boiska dla
dzieci?
Aleksandra Gołdys: (...) Gdyby
pani wiedziała, co orliki robią z Polską!
Przebadałyście, jak funkcjonuje kilkadziesiąt
z nich. I co robią?
A.G.: Likwidują istotny deficyt polskiego życia społecznego: brak bezpłatnych przestrzeni, w których możemy
być razem. W socjologii takie wspólne
przestrzenie określa się mianem trzeciego miejsca - bo pierwszy jest dom,
a druga praca. (...) te trzecie miejsca są
ważne dla harmonijnego rozwoju społecznego: dzięki nim oliwią się więzi
społeczne, utrwalają ważne dla nas
wartości, przywiązanie do lokalnej
wspólnoty, dochodzi do wymiany pomysłów, idei. Rozwijają się postawy
obywatelskie. (...)Proszę pojechać na
polską wieś, tam jeszcze niedawno jedynym miejscem, gdzie można się było
spotkać, była ławka na przystanku,
gdzie chłopaki palili papierosy i pili
piwo.
A teraz w wielu wsiach, miasteczkach jest orlik, gdzie nie tylko można
pomachać nogami i potrenować piłkę.
Przychodzą matki z niemowlakami,
żeby pospacerować, ale i większe dzieci,
które nie grają w piłkę.
Jeśli dzieci nie grają w nogę na orlikach, to po co
przychodzą?
A.G.: Choćby po to, żeby odrobić
lekcje w przyjemnej, estetycznej przestrzeni albo po prostu popatrzeć, jak
inni grają i pogadać. W polskich
wsiach orlik to często jest jedyna świetlica.
Zmodernizują wieś?
Maria Rogaczewska: – Orlik działa
jak ładny balkon. Tak socjologowie nazywają efekt naśladowania tego, co
ładne, w przestrzeni: wystarczy
w brzydkim, zaniedbanym bloku jeden
zadbany balkon, a po nim pojawiają się
następne.
Jednak orliki miały być za darmo i dla każdego.
Teraz co rusz słychać, że wprowadzane są
opłaty za korzystanie z nich.
M.R.: – Utrzymanie orlików kosztuje, i to dużo. (...) na niektórych orlikach, gdzie jest oświetlenie, ludzie
ćwiczą do 22. Pierwszeństwo mają
dzieci i to one powinny korzystać z orlików absolutnie za darmo. (...) Ale jeśli
po godzinie 19 z orlika chcą korzystać
panowie, którzy pracują w pobliskiej
fabryce, to nie rozumiem, dlaczego nie
mieliby za to płacić. (...) Dlatego denerwują mnie medialne histerie, że za orliki trzeba płacić. (...) musimy być
realistami: to, co jest barierą dla kilkulatka z ubogiej rodziny, nie musi być
barierą dla dorosłego mężczyzny.
Orliki są wspólnym dziełem państwa (centrum)
i samorządu. Czy nie ma więc problemu
z traktowaniem orlików jak daru od państwa, którym państwo powinno się zająć?
AG: – (...) mentalność ludzi zmieniła się. Już wiedzą, że państwo nie
zrobi wszystkiego za nich. Gdy syn
przychodzi i mówi: – Fajnie mi się gra
na tym orliku, to ojciec zrobi wszystko,
żeby grał dalej, a nie wrócił z papieroskiem na przystanek. Więc jak nie będzie na murawę pieniędzy, rodzice
pójdą do sołtysa i powiedzą: – Założymy stowarzyszenie, pomożemy. Potrzeba wymusza konstruktywne,
samoorganizujące zachowania.
Co Orliki robią z Polską,
Gazeta Wyborcza 21–22 maja 2011.
Badanie „Moje boisko orlik 2012 – szansą na rozwój
aktywności społecznej” było prowadzone przez Projekt Społeczny 2012 Instytutu Socjologii UW jesienią
2010. Objęło 20 miejsc, w których boisko orlik działało
co najmniej rok. Badacze szukali barier w dostępie do
boisk, odtwarzali ich znaczenie dla lokalnej społeczności, pytali o słabe i mocne strony boisk. Celem badania
było wypracowanie rekomendacji, które posłużyć
mogą za wyznaczenie zmian w zakresie społecznej
strony funkcjonowania orlików.
NOTATKI BIEŻĄCE FEDOROWICZA
P
Polska na gazie
iS jest gorącym przeciwnikiem wyborów dwudniowych. Bo to może
doprowadzić do fałszerstw wyborczych. Argumenty PiSu zaczynają mnie
przekonywać. Ostatecznie PiS zna swoich
ludzi, więc wie co mówi.
Amerykanie ogłosili: Polska leży na
gazie. Łupkowym. Na gazie leżą pola, łąki,
a także szosy. Dotychczasowe ulubione powiedzonko wszystkich dziennikarzy o pijanych kierowcach, że jeżdżą na
podwójnym gazie, stało się nieaktualne.
Jeżdżą na potrójnym.
Okazuje się, że są branże, w których podział roku na 12 miesięcy stał się już dawno
przeżytkiem. W KGHM wypłaca się trzynastkę i czternastkę z okazji świąt branżowych, a piętnastkę, szesnastkę, siedemnastkę
i osiemnastkę z racji zysku firmy. Pracownicy przewidują, że walka o dziewiętnastkę,
dwudziestkę i dwudziestkę jedynkę zakończy się powodzeniem w najbliższych miesiącach, pod koniec roku zaś, dojdą do
dwudziestki czwórki. W latach następnych
mogą przekroczyć trzydziestkę szóstkę, jeśli
tylko nie zapomną zastrajkować w odpowiednim czasie, a związki zawodowe nie
stracą koniecznej przebojowości w atakach
na siedzibę zarządu spółki. Ostatnio były
tylko petardy, gaz i tłuczenie szyb. To stanowczo za mało w obliczu krzywd, jakich
doznają pracownicy KGHM.
Prezydent Obama podpisał ustawę, na
mocy której geje i lesbijki mogą już bez
ukrywania się służyć w armii amerykańskiej. PiS postuluje, by natychmiast
– w obawie przed demoralizacją – wycofać naszych żołnierzy ze wszystkich wspólnych misji.
Prokuratura odmówiła śledztwa
w sprawie stwierdzenia Jarosława Kaczyńskiego, że pojęcie narodowości śląskiej to zakamuflowana opcja
niemiecka, nie mniej JK poczuł się zaniepokojony faktem, że wciąż mu się to
wypomina. W najbliższym czasie
oświadczy więc – dla wyrównania – że
jego zdaniem każdy Niemiec to zakamuflowany Ślązak, a następnie uda się
na Śląsk w celu odebrania podziękowań.
Po transferze Bartosza Arłukowicza coś
wreszcie do Grzegorza Napieralskiego dotarło. Posyła codziennie kwiaty Wojciechowi
Olejniczakowi i Ryszardowi Kaliszowi,
a także zapewnienia o dozgonnej sympatii.
Jedynki na liście w Szczecinie jeszcze nie zaproponował, ale wkrótce dojrzeje i do tego.
10
Ogólnopolska gazeta Platformy Obywatelskiej
czerwiec 2011
Inteligentne sieci kluczem do efektywnego wykorzystania energii
Nie stać nas na opóźnienia
pejskich. Będzie łatwiej po nie sięgnąć,
jeżeli zachęcimy je do współpracy
z przedsiębiorstwami z innych państw
(np. bałtyckich, Grupy Wyszehradzkiej) do wspólnego przygotowywania
wniosków w ramach programów unijnych. Program rozwoju inteligentnych
sieci powinien mieć charakter strategiczny, jeżeli chodzi o środki przeznaczane na naukę. Tu otwiera się pole do
współpracy energetyki, przemysłu ICT
z aktywną w tym obszarze nauką. Unia
Europejska zapowiedziała też środki na
projekty inteligentnych miast i inteligentnych wspólnot (smart cities, smart
communities), co otwiera szerokie pole
do aktywności samorządów. Niektóre
z nich już zresztą wyszły z założenia, że
wdrożenie takich rozwiązań po prostu
się opłaca i są aktywne na tym polu (np.
Bielsko-Biała, Niepołomice, Nowy
Sącz). Za tymi przykładami muszą iść
inne samorządy.
Andrzej Czerwiński i Mariusz
Swora o inteligencji sieci energetycznych.
C
oraz częściej słyszymy z kręgów
związanych z energetyką tajemnicze słowa „smart grid”, tłumaczone na język polski jako
„inteligentne sieci”. Minister gospodarki powołał zespół ekspertów, odpowiedzialnych za przygotowanie planu
wdrożenia tego systemu w naszym
kraju. Unijny komisarz ds. energii,
Gunter Oettinger zaprezentował nową
strategię rozwoju inteligentnych pomiarów w UE, które umożliwią lepsze
wykorzystanie energii przez konsumentów. Według szacunków Komisji
Europejskiej ta nowa technologia
ograniczy zużycie energii o co najmniej
10%. Komisarz Oettinger powiedział,
że inteligentne sieci i wykorzystanie inteligentnych liczników są kluczem do
lepszego wykorzystania energii.
Stała komisja ds. energetyki,
którą kieruję, wraz z Parlamentarnym
Zespołem ds. Energetyki prowadzi
prace nad założeniami ustawy o inteligentnych sieciach. Dla przeciętnego odbiorcy energii elektrycznej brzmi to
bardzo tajemniczo. Dlatego wspólnie
z Mariuszem Sworą, jednym z inicjatorów tego systemu, chcemy przedstawić
państwu informacje o celach inicjatywy.
W jednej paczce
Zwiększony poziom bezpieczeństwa energetycznego, innowacje, więcej konkurencji, zrównoważony rozwój
i wszystko to „w jednej paczce”. Tak
najkrócej można określić system inteligentnych sieci energetycznych. Od
kilku lat kwestia wdrożenia takiego
systemu jest szeroko dyskutowana
w Polsce i co najważniejsze (w odróżnieniu od szeregu szans, które tracimy
ograniczając się do werbalnej fazy
wdrożeniowej) – już są pierwsze
efekty.
Początkowe etapy wdrożenia inteligentnych sieci są realizowane
w gdańskiej Enerdze (mamy nadzieję,
że inni dystrybutorzy niedługo dołączą), proces jest zaawansowany w PSE
Operator SA, niedawno obszerne stanowisko zostało przyjęte po konsultacjach społecznych przez regulatora.
Oprócz tego dzieje się to, co w nowoczesnej gospodarce najistotniejsze
– nauka łączy się z przemysłem, aby
wspólnie przygotowywać innowacyjne
rozwiązania technologiczne (np. Konsorcjum Smart Power Grids – Polska).
W proces zaangażowały się organy administracji centralnej i agencje rządowe (w szczególności minister nauki,
minister środowiska, prezes URE, prezes UKE, Generalny Inspektor
Ochrony Danych Osobowych), organizacje konsumenckie i branżowe
(z sektora nowoczesnych technologii
i energetycznego).
Są wreszcie Narodowy Fundusz
Ochrony Środowiska i Gospodarki
Wodnej, który przygotował program
wsparcia finansowego i aktywnie angażuje się w dyskusję na temat smart
grids i sejmowa podkomisja ds. energetyki, która stała się rzecznikiem pomysłu na forum Parlamentu.
Światowym liderem w rozwoju inteligentnych sieci są Stany Zjednoczone, ale również Unia Europejska
wchodzi w tę problematykę coraz głę-
Stawiamy na innowacyjność
FOTO CORBIS
Andrzej Czerwiński
poseł PO, samorządowiec, magister inżynier elektryk. W latach 1994–2001 pełnił funkcję prezydenta miasta Nowego
Sącza. Od 2001 jest posłem Platformy Obywatelskiej w
okręgu nowosądeckim. Jest współzałożycielem i członkiem
zarządu Związku Powiatów Polskich oraz członkiem Komitetu Wykonawczego Rady Gmin i Regionów Europejskich
(CEMR).
biej. W dyrektywach liberalizacyjnych
uregulowano obowiązek zapewnienia
80% odbiorców końcowych inteligentnych liczników (tzn. takich, które komunikują się dwustronnie), których
instalacja stanowi wstępny etap budowy inteligentnych sieci, w perspektywie do 2020 roku. Nie można jednak
utożsamiać inteligentnych sieci z nowoczesnymi licznikami. Koncepcja inteligentnych sieci jest szersza.
Inteligentne sieci łączą w sobie nowoczesne rozwiązania telekomunikacyjne, pomiarowo – rozliczeniowe, oprogramowanie, automatykę, pozwalają
łatwiej integrować małe źródła energii,
dają odbiorcy klucze do obniżenia jego
rachunku za energię. W przyszłości
posłużą do upowszechnienia samochodów elektrycznych. Są najtańszą
formą wywiązania się z obowiązków
nałożonych na nas przez pakiet klimatyczny.
Po pierwsze, konsument
Inteligentne sieci są częścią europejskich planów strategicznych dotyczących rozwoju infrastruktury sieciowej i efektywności energetycznej
(akurat tej bardziej rozsądnej części pakietu klimatycznego, która przyniesie
korzyści polskiej gospodarce). Niezależnie jednak nawet od podejścia unijnego, przygotowane w Polsce studia
wykonalności dowiodły, że wdrożenie
takiego systemu po prostu się opłaca.
I to wszystkim uczestnikom rynku
energii elektrycznej, począwszy od
tych najważniejszych – odbiorców
końcowych, przez dystrybutorów po
sprzedawców.
Co więcej, wdrażając inteligentne
sieci otworzymy nowe rynki dla przedsiębiorstw typu ESCO (ang. Energy Savings
Company),
agregatorów,
doradców energetycznych, przedsiębiorstw sektora nowoczesnych techno-
Mariusz Swora
jest doktorem nauk prawnych. Jest autorem licznych
publikacji naukowych, m.in. z zakresu prawa antymonopolowego oraz funkcjonowania niezależnych organów
administracji. Były prezes Urzędu Regulacji Energetyki.
Do kompetencji prezesa URE należy regulacja gospodarki
paliwami i energią oraz działalności przedsiębiorstw
energetycznych i promocja konkurencji na tym rynku.
logii (branża ICT – ang. Information
and Communication Technologies).
Inaczej rzecz ujmując – takie wdrożenie
przełoży się na wzrost gospodarczy
i powstanie nowych miejsc pracy.
W dyskusjach na temat inteligentnych sieci zadawane są często dwa
pytania. Pierwsze z nich: czy nas na to
stać? Drugie: czy nie powinniśmy najpierw zbudować nowych linii energetycznych? Co do pierwszego pytania
można odpowiedzieć przekornie, mówiąc że nie stać nas nawet na opóźnienia w tym projekcie, a na dowód podać
konkretne liczby przedstawiane przez
regulatora czy operatora systemu przesyłowego.
Co do drugiego pytania, to trzeba
stwierdzić, że wdrożenie inteligentnych
sieci powinno iść równolegle z budowaniem nowych linii energetycznych:
jedno drugiemu nie przeszkadza.
Warto też dodać, że modernizacja istniejących linii energetycznych może
być realną aternatywą dla budowy
wielu nowych odcinków. Głosy przeciwników systemu inteligentnych sieci
trzeba rzecz jasna brać pod uwagę
– każda dyskusja i krytyka jest potrzebna. Co zrobić – nie wszyscy są
zwolennikami takiego systemu, który
stawia dobrobyt konsumenta na
pierwszym miejscu…
Obywatel w sieci
W budowaniu naszej strategii
energetycznej musimy jako państwo
uwzględniać przede wszystkim dobro
gospodarki i patrzyć w przyszłość. A ta
przyszłość zmieni model biznesowy
przedsiębiorstw energetycznych, zmieni też model regulacji. W Stanach
Zjednoczonych inteligentne sieci generują rozwój małych, domowych urządzeń do wytwarzania energii, z których
energia może być odprowadzana do
sieci za wynagrodzeniem (ang. net me-
tering). To w ten sposób rodzi się mały
kapitalizm i obywatelskie podejście do
energetyki, osadzone głęboko w tradycji, o której pisał kiedyś de Tocqueville.
Inną częścią tej przyszłości jest zarządzanie popytem – oznaczające np.
dobrowolne ograniczenie zużycia
w momencie kiedy energia jest najdroższa na podstawie specjalnej taryfy.
Na rynku zamiast megawatów drogiej
energii pojawiają się ekwiwalenty
w postaci zaoszczędzonych „negawatów”. W Stanach Zjednoczonych stworzono dla tych „negawatów” rynek, na
którym są one wyceniane i wynagradzane. Tę szansę wykorzystują szeroko
amerykańscy przedsiębiorcy i na nim
zarabiają; dlaczego nie mieliby skorzystać z niej Polscy?
Przedsiębiorczość i współpraca
Inteligentne sieci mają potencjal
pobudzenia rynku wewnętrznego.
W dużej części związanych z nimi
technologii nie musimy kupować za
granicą – są oferowane przez polskie
przedsiębiorstwa i co więcej – mogą
być (i niekiedy już są) eksportowane.
Same wdrożenia powinny łączyć się
z pobudzeniem przedsiębiorczości
w regionach. Rozwiązania technologiczne dla systemów inteligentnych
sieci mogą powstawać i jak praktyka
wskazuje – powstają w Polsce w skali
lokalnej i regionalnej.
Koszty wdrożenia inteligentnych
sieci są dzielone pomiędzy uczestników
rynku. Nie jest tak, że chcemy obciążać
nimi wyłącznie odbiorcę końcowego.
Dodatkowo są fundusze zewnętrzne,
takie jak choćby program dedykowany
inteligentnym sieciom, przygotowywany przez Narodowy Fundusz
Ochrony Środowiska i Gospodarki
Wodnej. Powinniśmy też zachęcać
przedsiębiorstwa energetyczne do szerokiego korzystania z funduszy euro-
Dla całego procesu wdrażania inteligentnych sieci ważne będzie wsparcie legislacyjne – musi powstać ustawa
o wdrażaniu inteligentnych sieci.
Ważne będzie też takie zbudowanie
systemu wsparcia dla małej generacji,
które będzie korzystne dla odbiorcy
końcowego i nie obciąży nadmiernymi
kosztami gospodarki. Istotny będzie
też proces normalizacji, który obniży
koszty wdrożeń (tutaj działania potrzebne są „od zaraz”).
Jako państwo, musimy wspierać
łączenie środowiska nauki i przedsiębiorstw, a projektom badawczo-rozwojowym w zakresie inteligentnych
sieci nadać wymiar strategiczny (tutaj
jednak priorytetowy będzie głos samej
nauki). Następnym krokiem powinno
być też pobudzenie nowoczesnego budownictwa (pasywne domy). No i ważne jest przekonanie do tych projektów
samej energetyki, która czasem zbyt
zachowawczo traktuje takie innowacyjne rozwiązania.
Polski sektor energetyczny musi
być jednak otwarty na to, co się dzieje
na świecie, bo inaczej utraci konkurencyjność. Jak już wspomnieliśmy,
takie ambitne projekty są już realizowane w Polsce, a za dobrym przykładem powinni pójść inni. Dotyczy to
zarówno sektora energii elektrycznej,
gazu, jak też ciepłownictwa, a poza
energetyką – przedsiębiorstw wodociągowych.
W realizacji systemu inteligentnych sieci możemy być liderami w Europie Środkowej i Wschodniej i to jest
szansa zupełnie realna. Przez ostatnie
trzy lata wiele zrobiliśmy, aby tak się
stało. Inteligentne sieci trzeba uczynić
mottem naszej strategii energetycznej
tak, aby przy okazji wyzwolić przedsiębiorczość i innowacyjność. Dzisiaj
mniej ważna jest struktura własnościowa sektora elektroenergetycznego,
ważne jest to, czy przedsiębiorstwo jest
innowacyjne i czy jest w stanie wyjść
naprzeciw wyzwaniom podejmowanym na świecie przez energetykę XXI
wieku. Na tę innowacyjność musimy
postawić, tworząc nowoczesną infrastrukturę energetyczną, nazywaną niekiedy „enernetem” (energetycznym
internetem). Taka infrastruktura będzie
dobrze służyła gospodarce i odbiorcom
końcowym. Nie stać nas na jakiekolwiek opóźnienia w jej budowie.
czerwiec 2011
Ogólnopolska gazeta Platformy Obywatelskiej
FOTO ANDRZEJ IWAŃCZUK/REPORTER
11
FOTO MARIUSZ GACZYŃSKI/EAST NEWS
Bp. Tadeusz Pieronek: chcemy być wolni? Zostawmy innym pole wolności
Partii katolickich nie ma
– Co ksiądz biskup myśli o pojawiającym się
coraz częściej nasączaniu polityki treściami religijnymi?
– Tych treści religijnych jest
w polityce dużo – to prawda. Ale nie
wiem, czy już można tworzyć jakieś
specjalne figury do opisu tego, co
się dzieje. Dla mnie to jest przede
wszystkim walka o władzę. Religia
i Kościół są niestety wykorzystywane w tej walce, co jest z gruntu
nieuczciwe, bo polityka i Kościół to
są rzeczy różne, chociaż wzajemne
wpływy są oczywiste. Ale posługiwanie się religią jako narzędziem
walki to rzecz zwyczajnie naganna.
– Zaprzęganie Kościoła do robienia polityki
ma dziś inny wymiar. Na początku III RP
rzeczywistość religijna była silnie zaakcentowana, nawet partyjnie (w postaci
ZChN). Ale dziś lider polityczny używa
kategorii języka religijnego, kiedy mówi
o „ofierze poniesionej pod Smoleńskiem”. Co z kolei daje jego przeciwnikom broń w postaci określenia jego
zwolenników „sektą”.
– Upodobnianie ofiar smoleńskich do ofiary religijnej jest nieuczciwe. Już kilka dni po katastrofie
w przemówieniu w Warszawie kardynał Nycz powiedział wyraźnie: „to
nie jest męczeństwo”. To jest wypadek lotniczy. Nawet gdyby to był zamach, nawet gdyby oni zginęli
w walce, za ojczyznę, to nie ma tu
mowy o świadomym oddaniu życia
za wiarę, a więc nie jest to męczeństwo w sensie religijnym. To jest
granie na uczuciach religijnych.
Znowu mamy do czynienia z instrumentalizowaniem w celach politycznych.
– Cezary Michalski w „Newsweeku” napisał o „śmierci prezydenta umęczonego
pod Putinem i Tuskiem” i „dogmacie o
nieomylności Jarosława Kaczyńskiego” jako o kanonach nowej religii,
która zagraża Kościołowi w Polsce.
– Kościół był zawsze na celowniku polityków. W czasach PRL,
w pierwszych latach stalinizmu Kościół był prześladowany niemal jak
chrześcijanie za Nerona. Potem to
był ucisk administracyjny, gnębienie
sposobami zgodnymi z prawem,
które powstawało na potrzeby takiej
walki. Komuniści prowadzili ateizację na siłę, zeświecczano, co się
dało.
Zabraniano ludziom nawet prywatnie wierzyć. Przed kimś, o kim
wiedziano, że praktykuje, zamykały
się urzędnicze drzwi. To było naruszanie podstawowych praw ludzkich. Jak zaś oceniać działalność
ludzi, którzy wykorzystują Kościół
czy uświęcone w Kościele postawy,
męczeństwo chociażby, dla własnych celów politycznych? To również jest szkodliwe dla Kościoła,
ponieważ to nie służy dobru. Jeśli
ktoś walczy, ale robi to wyłącznie po
to, by wykazać drugiemu, że jest
szkodnikiem, że nie ma prawa do
zajmowania stanowiska czy do rządzenia – to jest to jakiś diabelski
pomysł na „chrześcijaństwo bez
chrześcijaństwa”.
– Znowu rozmawiamy o języku…
– Mówimy o języku, ale język
jest tylko narzędziem. Mamy do czynienia z dwiema wspólnotami: cywilną i religijną, a każda z nich ma
swój język. Pewnymi pojęciami,
właściwymi dla wspólnoty cywilnej,
Kościół nie posługuje się, bo nie są
mu potrzebne. Ma natomiast swój
specyficzny język, tłumaczący inną
rzeczywistość. Obywatele państwa
są jednocześnie wiernymi. Czy to
jest Polska czy Rosja, czy to katolicyzm, prawosławie, czy choćby animizm, ludzie posługują się tymi
dwoma językami. Te języki nie powinny wchodzić ze sobą w konflikt.
Żeby nie przekroczyć granicy szacunku do drugiej osoby!
– Język religijny zaprzęga się do języka polityki, by wyruszyć na wojnę z demokracją?
Bp. Tadeusz Pieronek FOTO
MICHAŁ WARGIN/EAST NEWS
– To jest naruszanie zasad
samej religii. To jest moralne zło. To
jest branie krzyża do ręki, nie po to,
by z nim iść, ale by nim walczyć.
Pod Pałacem Prezydenckim mieliśmy tego przykład.
– Obrońcy krzyża czasem mówią, że księża
uwięzili krzyż w kościele św. Anny.
– Nie można tego rozważać poważnie, to jest chore, to jest układanie jakichś konstrukcji na własny
użytek. Jeśli ktoś to robi, żeby udowodnić drugiemu, że nie umie rządzić, to mamy do czynienia z nadużyciem wartości.
– Walczący często odwołują się wówczas do
kategorii dobra. Co jest zatem dobrem
w życiu publicznym?
– Bardzo ogólne pytanie. Dobrem
w życiu publicznym powinno być to,
co służy wszystkim. Dobro wspólne.
– Jak zatem dzisiaj wypracować język,
który będzie mógł służyć dobru wspólnemu, który posłuży się wartościami,
nie odwołując się do złych emocji
i walki? Bo chrześcijański język nie jest
językiem walki.
– Nie ma języka chrześcijańskiego, tak samo, jak nie ma chrześcijańskich czy katolickich partii.
To jest pomylenie pojęć, bo chrześcijaństwo ma charakter powszechny, nie da się go wyrazić partią
polityczną. Musimy mówić do siebie
tak, by się rozumieć. Sejm jest naturalnie miejscem sporu, ale można
się spierać bez obrażania człowieka.
Doceniając argumenty, a nie miotając przezwiska. Kiedyś mówiło się
o języku parlamentarnym, czyli
wielce kontrolowanym, pozbawionym sformułowań powodujących
choćby zdziwienie. Dzisiaj od języka
parlamentarnego trzeba trzymać
dzieci z daleka, żeby się go broń
Boże nie nauczyły. Ludzie z dyplomami stają przeciw sobie niczym
dwa byki, używając języka pełnego
nienawiści.
– Zostawmy na chwilę język. Czy dzisiaj
mamy się czego w Polsce bać?
– Demokracja jest zagrożona
sama przez się, przez samą zasadę
większości: jeżeli większość chce jakiegoś zła, to je uchwali. To jest słabość tego ustroju. Już w średniowieczu myślano o tym, by stworzyć taki system, w którym decydowałaby
większość
zdrowsza.
Maioritas sanio. Pomysł piękny, ale
jak ją wyłonić? Nie jest to możliwe.
Każdy człowiek musi mieć w sobie
granice, których nie przekracza. Demokracja musi się opierać na wartościach, bo inaczej staje się
totalitaryzmem.
– Jak dalece człowiek wierzący ma prawo
narzucać swoje wartości innym? Czy
katolik ma prawo budować katolickie
państwo?
– Chrześcijanin ma obowiązek
dawać świadectwo wierze. I to jest
jego obowiązek moralny. Ale zadałbym to pytanie inaczej: czy człowiek
ma prawo narzucać drugiemu
własną ideę, własne poglądy? Odpowiadam: nie, nie ma takiego prawa.
Ani wierzący, ani niewierzący. Nie
można – również psychicznie – wymuszać zmianę poglądów. Każdy
ma prawo te poglądy głosić i w tych
poglądach wychowywać swoje
dzieci. Pluralizm jest wpisany
w chrześcijaństwo. Zresztą, cóż to
za religia, przyjęta pod przymusem?
Miłość do Boga, miłość do człowieka muszą wynikać z dobrej woli.
Nawracanie mieczem i ateizacja to
są te same metody. Chcemy być
wolni? Zostawmy pole wolności dla
innego człowieka! Inna sprawa, że
dzisiaj etyka normatywna jest zastępowana przez etykę sytuacyjną.
„Tak, ja uznaję, że tędy nie wolno
przechodzić, ale mi się spieszy…”
– Ale w polityce trzeba być skutecznym,
czasem chodzić na skróty.
– Skuteczność w polityce to jest
bełkot, to mit. Walenie siekierami,
by pójść do przodu też jest skuteczne. Prawdziwa skuteczność to
pomnażanie dobra wspólnego, a nie
odsunięcie kogoś od władzy. Niech
się może wezmą za szable i wytłuką?
– Na czym powinno się więc opierać rządzenie?
– Rządzić państwem to znaczy
pozwolić mu się rozwijać. Dbać o jakość życia obywateli. Żeby ci ludzie
czuli się u siebie w domu. Nieodpowiedzialne jest domaganie się od
państwa rzeczy, na które go nie stać.
„Bo inni mają”. To jak z dwoma
biednymi, głodnymi chłopcami.
Jeden do drugiego mówi: ej, żebyś ty
wiedział, jakie są dobre rożki z masłem i z miodem. A co jadłeś je? Nie,
nie, ja nie jadłem, ale słyszałem od
takiego, co widział, jak inni jedli.
rozmawiał
Jakub Guzikowski
OBYWATELSKA
polityka kultura gospodarka
społeczeństwo Europa
ZIELONY DOM
– konkurs
rozstrzygnięty!
N
a zorganizowany przez Instytut
Obywatelski konkurs „Zielony
dom” napłynęło ponad 200
prac ze wszystkich regionów Polski.
Po burzliwych obradach, Jury postanowiło przyznać dwie nagrody
główne – wycieczki do Warszawy
połączone ze zwiedzaniem Centrum
Nauki Kopernik. Otrzymują je:
Klasa VI ze Szkoły
Podstawowej
w Barłominie
oraz
Klasa VI ze Szkoły
Podstawowej nr 21
w Częstochowie
Nasza prezydencja szansą dla wspólnego rynku
Polski wymiar Unii
Polski rząd jest przekonany, że wspólny
rynek ma duży potencjał, z którego
może czerpać europejska gospodarka.
Kłopot w tym, że potencjał ten jest blokowany wieloma barierami.
(…) Już dziś wspólny rynek, obejmujący 500 milionów konsumentów,
jest fundamentem gospodarczej siły
Unii Europejskiej. Jak ocenia Komisja
Europejska, już sam fakt istnienia
wspólnego rynku stworzył dodatkowe
2,7 miliona nowych miejsc pracy w UE
i podniósł tempo wzrostu gospodarczego o 2,15 procent. Unijny rynek wewnętrzny to aż 17 procent ogólnoświatowych obrotów towarowych i aż
28 procent obrotów usługowych (zob.
Komisja Europejska, MEMO/10/528,
27 października 2010).
Polski rząd jest przekonany, że
wspólny rynek ma duży potencjał,
z którego może czerpać europejska
gospodarka. Kłopot w tym, że potencjał ten jest blokowany wieloma barierami. Jak mówił w październiku
2010 roku komisarz ds. rynku wewnętrznego Michel Barnier, gdyby
znieść bariery (takie jak np. ograniczenia w świadczeniu usług transgranicznych), bardziej jednolity rynek
wewnętrzny mógłby nam dać dodatkowe, brakujące punkty procentowe
PKB (Wspólny rynek to nasz wspólny
problem, wywiad dla „Gazety Wyborczej”, 22 października 2010).
Zresztą nadarza się znakomita
okazja, właśnie w trakcie polskiej prezydencji, by mówić o udoskonalaniu
rynku wewnętrznego. Z kalendarza
prac legislacyjnych wynika, że na
nasze półrocze przypadnie realizacja
(wdrażanie) zmian opisanych w strategicznym dokumencie Komisji Europejskiej – Single Market Act (opublikowanym 27 października 2010
roku). Dokument identyfikuje kilkadziesiąt różnych, zarówno dużych, jak
Konrad Niklewicz – rzecznik
polskiego Przewodnictwa
w Radzie UE, z-ca dyrektora
Centrum Informacyjnego
Rządu.
FOTO BARTOSZ BOBKOWSKI/AGENCJA GAZETA
i drobniejszych korekt do zasad funkcjonowania wspólnego rynku. (…)
Ulepszenie dyrektywy usługowej
to oczywiście nie jedyna zmiana
w unijnym rynku, którą Polska jest
zainteresowana. Równie ważny jest
rozwój usług internetowych: już obecnie w coraz większej liczbie dziedzin
życia społecznego i gospodarczego
Internet ma podstawowe znaczenie.
Stąd przekonanie polskiego rządu
o dużej wadze wdrażania w życie postanowień Agendy Cyfrowej (propozycja przedstawiona przez Komisję
Europejską w 2010 roku).
Polski rząd uważa, że wciąż istniejące bariery na e-rynku powinny
zostać jak najszybciej zlikwidowane.
By to ułatwić i zagwarantować wszystkim obywatelom Unii taki sam dostęp
do najbardziej popularnych usług online (np. zakup muzyki i innych treści
rozrywkowych), polski rząd chce posunąć do przodu prace nad kluczowymi dyrektywami o zarządzaniu
zbiorowym prawami autorskimi oraz
dyrektywą o dziełach „osieroconych”.
Polski rząd chce też sformułować i zaprezentować stanowisko Unii na
forum Światowej Organizacji Własności Intelektualnej (WIPO). Prorynkowe aspiracje polskiej prezydencji
zostaną dodatkowo podkreślone
przez Forum Rynku Wewnętrznego –
specjalne wydarzenie współorganizowane przez Komisję Europejską i Parlament Europejski, które odbędzie się
w październiku 2011 roku w Krakowie. (…)
Siłę polskich argumentów w sprawach gospodarczych wzmacnia stan
polskiej gospodarki. Owszem, Polska
nadal jest państwem biedniejszym od
krajów Europy Zachodniej (PKB per
capita na poziomie 60 procent średniej
unijnej, łączny udział Polski w ogólnounijnym PKB na poziomie 3 procent (European Economic Statistics,
Eurostat, Edition 2009, s. 24.), jednak
w ostatnich latach – zwłaszcza w okresie kryzysu – nasza gospodarka rozwijała się znacznie szybciej. W 2009
roku byliśmy jedynym krajem Unii
z dodatnim wzrostem gospodarczym
(1,8 procent PKB). (…)
Kalendarz jest nieubłagany – to
właśnie w czasie polskiej prezydencji
będą toczyły się negocjacje nad budżetem Unii Europejskiej na lata
2014–2020, na podstawie zgłoszonych przez Komisję Europejską propozycji budżetowych aktów legislacyjnych.(…)
Jest pewne, że negocjacje nie zakończą się w trakcie polskiej prezydencji. Ich dokończenie przypadnie
na kadencje pozostałych dwóch państw z trio: Danii i Cypru. Jednak polska prezydencja chce osiągnąć
konkretne cele w pierwszej części ne-
gocjacji nad nowymi Wieloletnimi
Ramami Finansowymi 2014–2020.
W pierwszym etapie Polska chce
– we współpracy ze wszystkimi państwami Unii, Komisją Europejską
i Parlamentem Europejskim – dokonać wstępnej identyfikacji tych obszarów budżetu, w których konsensus
jest możliwy już na początkowym etapie. Następnym krokiem będzie
szczegółowe omówienie propozycji
Komisji Europejskiej i zagwarantowanie, że głos w dyskusji będą mogły
zabrać wszystkie państwa członkowskie. Wśród tematów, nad którymi
polska prezydencja będzie chciała się
pochylić ze szczególną uwagą, znajdą
się m.in. kwestie ustalenia źródeł dochodu własnego budżetu Unii, przyszłość unijnej polityki spójności
(funduszy europejskich dla biedniejszych regionów) oraz reforma Wspólnej Polityki Rolnej (nowe zasady
dopłat bezpośrednich, przyszłość polityki rozwoju obszarów wiejskich
i inwestycje w energetykę odnawialną
na obszarach wiejskich). (…)
Negocjacyjną pozycję polskiego
rządu znacząco ułatwi fakt, że w czasie
polskiej prezydencji rozmowy nie
będą jeszcze zaawansowane – co
oznacza, że żaden strategiczny interes
Polski nie będzie zagrożony. Polska
prezydencja będzie więc wolna od podejrzeń o promowanie własnego narodowego interesu w negocjacjach
budżetowych.
Konrad Niklewicz
Napisany na zamówienie Instytutu Obywatelskiego raport Konrada Niklewicza
„Unia po polsku: prezydencja 2011” w całości
dostępny na stronie:
www.instytutobywatelski.pl
Wyróżnienia, w postaci zestawów filmów przyrodniczych BBC, przyznano:
– Klasa V ze Szkoły Podstawowej
nr 27 w Dąbrowie Górniczej,
– Koło ekologiczne ze Specjalnego
Ośrodka Szkolno-Wychowawczego
nr 3 w Krakowie,
– Klasa IV ze Szkoły Podstawowej
w Lucieniu,
– Klasa Va ze Szkoły Podstawowej
w Kurowicach,
– Klasa Vb z Zespołu Szkół Gminnych
nr 1 w Milanówku,
– Klasa Vc z Miejskiej Szkoły Podstawowej w Piekarach Śląskich,
– Klasa VIa ze Szkoły Podstawowej
nr 1 w Radzionkowie,
– Klasa VI ze Szkoły Podstawowej
w Sławkowie,
– Klasa VIc ze Szkoły Podstawowej
w Stroniu Śląskim,
– Klasa VI ze Szkoły Podstawowej
nr 23 w Tychach.
Ze względu na wysoki poziom nadesłanych prac Jury postanowiło
przyznać także dwa wyróżnienia
specjalne (również w postaci zestawów filmów przyrodniczych
BBC). Otrzymują je:
– Koło ekologiczne ze Szkoły Podstawowej w Rydzewie,
– Koło ekologiczne klasy IVa i Va
w Węgierskiej Górce.
Wszystkim uczniom i nauczycielom za
udział w konkursie serdecznie dziękujemy. Laureatom i wyróżnionym gratulujemy!

Podobne dokumenty