Pobierz - What`s Up Magazine
Transkrypt
Pobierz - What`s Up Magazine
e m a g a z i n Numer 7 | Listopad 2015 | www.whatsupmagazine.pl | nakład 25 tys. | egzemplarz bezcenny p i e r w s z y d l a korpomama czyli smoczek, laptop i grzechotka o u t s o u r c i n g u i k o r p o r a c j i czyżyny gdzie ten sukces? Ciasne, ale własne Richard Lucas o innowacyjności sandomierz Listopad z kieliszkiem 2 what’s up? www.whatsupmagazine.pl Enter spis treści temat numeru 3Mama w korporacji rozmowa numeru 6Richard Lucas o inwestowaniu hr 8 Pod lupą TESTu: Badania satysfakcji przedstawiamy 10 Prezentacja: CH2M 12 Base | Spiruu nieruchomości Od 8 do 16. Od 9 do 17. Od 7 do 15. Plus nadgodziny. Twój korporacyjny terminarz pęka w szwach i po wielu godzinach przed komputerem naprawdę masz już dość. I jeszcze ta pogoda. Mokre liście podwiewane wiatrem, kałuże pełne błota, obgryzione krawężniki, duszący w powietrzu smog. Późna jesień i zima made in Kraków należą do tych paskudnych. Tymczasem miasto tętni. Pulsuje podskórnym życiem. W kawiarniach, salach, magazynach, barach, biurach coworking na Kazimierzu czy Zabłociu niemal każdego dnia dzieje się coś wartego uwagi. Spotkania, eventy, wykłady, szkolenia, dyskusje, prezentacje, kreatywne sesje o najciekawszych pomysłach branży startupowej, nowych mediach, przydatnych aplikacjach, innowacyjnych rozwiązaniach, aktualnych trendach w programowaniu/ projektowaniu/dizajnie/technologii. Cotygodniowy zestaw atrakcji przyciąga setki zainteresowanych nie tylko z Krakowa, ale i całej Europy Środkowej. A także inwestorów szukających innowacyjnych rozwiązań i sposobów na pomnożenie swoich pieniędzy. Nie na wszystkie spotkania trafisz z ulicy. Ale wystarczy chwila i zdobędziesz choćby pobieżną orientację w eventowej magmie. Śledząc tematyczne strony i blogi, uczestnicząc w grupach na Facebooku, obserwując wybrane konta na Twitterze czy podpytując 13 14 15 Czyżyny Trendy w aranżacjach | 5 NAJ krakowskich nieruchomości Mity o kredycie hipotecznym dbamy o ciebie 16 Marsz po kondycję siesta 17Sandomierz i okolice 18 Warsztaty w Wytwórni | Niedziela pod Halą Targową bardziej zaangażowanych znajomych, po jakimś czasie nabierzesz wprawy w poruszaniu się po jednym z bardziej kreatywnych obecnie miejsc naszej planety. A jesienna apatia zniknie. Spokojnie, Doliną Krzemową w Kalifornii wciąż nie jesteśmy. W Krakowie nie pija się kawusi z Zuckerbergiem. Nie natyka się w stołówce na twórców Google. Ale gdy my tu gadu-gadu, krakowski startup Base zdobywa właśnie finansowanie rzędu 50 mln dolarów, bijąc wszelkie lokalne rekordy. Tworzą go to ludzie podobni do Was, pracujących na co dzień w Krakowie w sektorach IT i spotykających się na branżowych spotkaniach czy imprezach. Ten czy inne hybrydowe pomysły z pogranicza świata realnego i tego rozgrywanego w sieci to efekt ciężkiej pracy wielu twórców. Tych, którzy pierwsze pieniądze zarabiali pracując w kawiarnianych ogródkach przy Rynku Głównym, by stać się kreatorami nowych rozwiązań w San Francisco, których dokonania stają się głośne w świecie. „What’s Up Magazine” chce zauważać te zmiany. Przecież nie samą korporacyjną pracą człowiek żyje. Numer siódmy przed Wami. Owocnej lektury. wokół stołu 21 Niech ci się upiecze mały what’s up 20 Październik z dziećmi siedem uciech głównych 22 Kulturalny listopad Redakcja what’s up magazine pierwszy dla outsourcingu i korporacji www.whatsupmagazine.pl redaktor naczelny Rafał Romanowski zastępca Magda Wójcik wydawca Fundacja Aktywnych Obywateli im. Józefa Dietla dyrektor artystyczny & ilustracje Joanna Sowula fotografie Piotr Banasik editor (english) Łukasz Cioch korekta Krzysztof Malczewski reklama Anna Głuc [email protected] + 48 503 920 670 kreacja i marketing Agencja Kreatywna Lemon Media facebook Whatsupmagazine.pl twitter @WhatsUpKrakow kontakt +48 501 480 129 [email protected] Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanych tekstów, nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam i ogłoszeń. Hottest in November You’ve got the best job in the world. Maybe you haven’t dreamed about it, but now, when you got it – it’s perfect. First days flow by and they are a bliss. You’re wandering in a glory and haze of happiness. But then, you’re slowly starting to notice that you work more and more, and the results are getting poorer. One day you just know – just like that. Your best job is the most stressing and wearying thing. Your boss isn’t demanding, he’s like from another planet where there aren’t any humans, only robots with Pippi Langstrumpf’s strength. You have more tasks than at any point, and the deadlines aren’t in five minutes. They are in this second, right now. Targets are truly laughable because – let’s be honest – who on earth could do as much as little time? This is the worst job in the world. And then – you go back to work. It’s a rapture to be surrounded once again with adults, who are able to utter full sentence, not just some sort of burble. After one day of using not just legs and arms, but also brain, you go back home – to the most oppressive boss. He looks at you and suddenly... he smiles. Magic happens, unicorns are bouncing around and fairies are flying through the air. Let’s admit it. This is the best job in the world. Motherhood is not piece of cake, maybe even – not your cup of tea. But when you’re gonna become a mother, there is essen- tial question for you: what about a career? Don’t worry, we got you’re back – our newest issue raise trendy topic – motherhood in corporations. We talk about length of maternity leave in Poland and whether you have a right for some additional benefit packages or even for anything ‘extra’ when you’re expecting. Read our cover story and find out if you should feel threatened already or... not at all. Because what if, contrary to common belief, the big companies are the pro-family ones? Not into a baby fever? Check out our other pieces, because as it starts to become really chilly out there, we raise the temperature discussing two hot start-ups: BASE and Spiruu. First one came from Krakow and landed on Silicon Valley with over 30 million US dollars this year, and second one works on some super-healthy and green product. Talking about well-being, get wise of active walk and how fast you should stroll to legendary flea market on crispy November Sundays in Krakow. Back to business, Richard Lucas definitely knows what he’s talking about innovative projects, so don’t miss an interview with this so-called start-ups’ angel. Last but not least, maybe we don’t give you bread and circuses but home-made bread and vineyard in Sandomierz also sound good, don’t they? Joanna Warszawska Listopad 2015 temat numeru 3 Smoczek, laptop i grzechotka, czyli mama w korporacji Ciąża i macierzyństwo niosą ze sobą wiele pytań. Jak dbać o siebie? Co jeść, a czego unikać? Jakiego wybrać lekarza? Nie odpowiemy na żadne z nich. Ale postaramy się, by wątpliwości związane z pracą nie spędzały już snu z powiek. 6.30. Rozlega się donośny dźwięk. Za oknem jeszcze ciemno, słychać rozbijające się o parapet krople deszczu. Pół roku temu właśnie o tej porze z łóżka wyciągał ją budzik. Teraz robi to Jaobawiają się fali urlopów macierzyńskich. siek. Ma tylko trzy miesiące, ale jego krzyk stawia na nogi chyba – Wszystkim znajomym, które myślą o dziecku, mówię – idź wszystkich sąsiadów. Gosia wie, że nie ma z nim żartów. Wstaje, do korpo! – słychać radę młodej kobiety zamawiającej piwo bierze synka na ręce i kołysze. – Już dobrze, mamusia zaraz naw Forum Przestrzenie. Dlaczego do korpo? Osoby zatrudnione karmi – szepce, jak gdyby to miało coś zmienić. Godzinę później na umowę o pracę, a taki typ umowy przeważa w korporacjach, Jasiek jest już najedzony, z czystą pieluchą na pupie i błogością mogą liczyć na szereg świadczeń związanych z rodzicielstwem. na twarzy znów zasypia. Pół roku wcześniej spóźniona Gośka bieJednocześnie korporacje oferują wiele benefitów, które mają ułagłaby właśnie z kawą w kubku termicznym na pociąg do Zabierzotwić funkcjonowanie na macierzyńskich i rodzicielskich urlopach. wa, którym dotarłaby do pracy w jednej z korporacji w Kraków Bu– Wiele kobiet przychodzi do korporacji tylko po to, żeby sposiness Parku. Tymczasem pokojnie urodzić dziecko. Skończyły Im dłużej trwa urlop, tym woli szykuje śniadanie i przestudia, zaręczają się, biorą ślub, gląda portale parentingowe. trudniej wrócić do pracy. Nie myślą o ciąży i potrzebują płat„Nie zgadniesz, kto dostał nego urlopu macierzyńskiego. awans! ” – czyta wiadomość wynika to tyle z niechęci praCzasem, by dostać etat w korporacji wystarczy znać język obcy na WhatsApp od swojej kole- codawcy, co z odzwyczajenia – kontynuuje rozmówczyni z Fożanki. Faktycznie, nie zgadła. się od trybu zawodowych obo- rum Przestrzenie, która woli poOdpisuje szybko: „Poczekaj, zostać anonimowa. I wspomina, aż wrócę z macierzyńskiego, wiązków. Dlatego też dobrym będę następna! ”. że jej koleżanka powiadomiła rozwiązaniem jest stosowany szefów o ciąży już po trzech Na forach poświęconych szukaniu pracy co rusz czytamy, często home working tygodniach od zatrudnienia. że młodym kobietom trudno Po urlopie macierzyńskim nie ją znaleźć, bo firmy boją się, że pracownice wkrótce zajdą w ciążę. zamierzała wracać do pracy. Statystyki zatrudnienia w korporacjach pokazują jednak, że paKobiety, które poważnie myślą o swojej zawodowej karierze, boją nie wcale nie są pomijane w procesie rekrutacji: około 50 proc. się jednak, że przełożeni niechętnie będą spoglądać na donoszopracowników stanowi płeć żeńska, a w rekordowym krakowskim ne co miesiąc L4, a po rocznej, a czasami i dłuższej nieobecności, oddziale arvato to nawet 70 proc. Najwięcej kobiet pracujących trudno będzie im odnaleźć się w zespole. Według raportu CBOS „Postawy prokreacyjne kobiet” z 2013 roku prawie co trzecia Pow korporacjach ma 25–34 lata. Według danych GUS w Krakowie lka (31 proc.) odkłada macierzyństwo, spodziewając się konfliktu w 2014 roku przyszło na świat ponad 7,5 tys. dzieci. Ponad 2,2 tys. między rolami zawodowymi i rodzinnymi. Czy naprawdę jest się z nich urodziły kobiety w wieku 25–29, a blisko 3,2 tys. te mające czego bać? 30–34 lat. Połączmy te dane w jeden wniosek – korporacje nie Ciążące obowiązki Gdy test pokaże dwie kreski, wiele kobiet wpada w panikę, a moment powiadomienia szefa o ciąży odkłada, dopóki tylko zaokrąglony brzuch nie wystaje spod ubrania. Jednak im wcześniej pracodawca dowie się o ciąży pracowniczki, tym lepiej. Da to firmie więcej czasu na znalezienie pracownika na zastępstwo. – Obawiałam się reakcji przełożonych i kolegów z zespołu. Moja ciąża przypadła na bardzo trudny okres, kiedy kumulowały się wszystkim obowiązki. Na dodatek w firmie pracowałam relatywnie krótko – wspomina swoje wątpliwości Maria Ludwika Zachciał z IBM. – Rozmowa z team liderem była jednak bardzo zaskakująca: dostałam ciepłe gratulacje. Wszyscy pozytywnie przyjmowali tę wiadomość, choć oznaczało to dla współpracowników więcej pracy, a także szukanie, rekrutowanie i szkolenie nowej osoby – dodaje Maria. Poinformowanie pracodawcy o ciąży przynosi korzyści samej przyszłej matce. Kobiety ciężarne są chronione zapisami Kodeksu pracy. – Pracownicy nie wolno zatrudniać w godzinach nocnych ani nadliczbowych, bez jej zgody nie można jej delegować poza stałe miejsce pracy, a czas spędzony przy komputerze może wynosić łącznie cztery godziny – wylicza Agnieszka Jakubek, menedżer ds. rekrutacji wewnętrznej i opiekun programu Business Parents w Capgemini. Eliza Królikowska, mama Janka i Helenki, pozytywnie wspomina swoją ciążę w International Paper. – Dostosowano godziny pracy tak, żeby wszystko było zgodne z Kodeksem pracy. Miałam przypisany lekki laptop. Jeśli potrzebowałam więcej przerw, to nie było z tym problemu. Mogłam wychodzić na badania lekarskie w czasie pracy – opowiada. ciąg dalszy na str. 4 4 temat numeru www.whatsupmagazine.pl Poinformowanie o ciąży otwiera także drzwi do dodatkowych przywilejów. – Oferujemy pakiet medyczny VIP w pełni finansowany przez pracodawcę, którym objęci są pracownicy i ich dzieci oraz małżonkowie. Pakiet ten oferuje szczególne udogodnienia i usługi, ważne dla kobiety w ciąży oraz podczas porodu – mówi Renata Szostak, dyrektor personalna w State Street Bank Polska. Kobietom w ciąży przysługuje także zwolnienie lekarskie rządzące się zupełnie innymi prawami niż standardowe L4. Można z niego w razie medycznych wskazań korzystać nawet przez cały okres trwania ciąży, czyli 270 dni. I co najważniejsze, jest to zwolnienie pełnopłatne. 20, 52, 57 tygodni? Z okazji urodzenia dziecka do mamy spływają gratulacje od znajomych, a także i przełożonych; arvato wyśle jej nawet bukiet kwiatów. Sielanka jednak nie trwa wiecznie i wkrótce trzeba będzie wrócić do zawodowych obowiązków. Ile czasu ma więc mama na nielimitowane spacery z wózkiem i zabawy grzechotką? Podstawowy okres urlopu macierzyńskiego wynosi obecnie 20 tygodni (zwiększa się w zależności od liczby urodzonych przy jednym porodzie dzieci). Matka może również skorzystać z dodatkowego urlopu macierzyńskiego trwającego do 6 tygodni oraz urlopu rodzicielskiego, na którym może przebywać nawet przez 26 tygodni. Do tego jeszcze 26 dni niewykorzystanego urlopu wypoczynkowego. Razem 57 tygodni. Sytuacja nieznacznie zmieni się od 2 stycznia 2016 roku. Wtedy obowiązywać będzie tylko podstawowy dwudziestotygodniowy urlop macierzyński oraz mogący trwać do 32 tygodni urlop rodzicielski. W trakcie dodatkowego urlopu macierzyńskiego oraz rodzicielskiego można wrócić do pracy, ale nie więcej niż na pół etatu. Dobrą wiadomością dla świeżo upieczonych mam jest fakt, że od nowego roku za przepracowane w ten sposób tygodnie kobiety będą mogły proporcjonalnie wydłużyć czas trwania urlopu rodzicielskiego. Jednak nawet przebywanie na urlopie nie musi powodować utraty kontaktu z firmą. Wiele korporacji szuka sposobów na aktywizację rodziców. Komitet Working Parents Club przy State Street Bank Polska wspiera swoich pracowników, którzy już są, bądź wkrótce zostaną rodzicami, poprzez wymianę informacji czy doświadczeń w trakcie regularnie organizowanych spotkań, a także na forum intranetowym Buddy4Mom. fot. Piotr Banasik dokończenie ze str. 3 zawodowych obowiązków. Dlatego też dobrym rozwiązaniem jest stosowany często home working. Praca z domu daje większą szansę na to, że usłyszy się pierwsze „mama” czy zobaczy pierwsze samodzielne kroki dziecka. Jak pokazuje wspominane wcześniej badanie CBOS, co trzecia ankietowana w wieku 18–45 lat musiała zrezygnować z pracy ze względu na trudności w zapewnieniu dzieciom opieki. Problem ten częściowo rozwiązują przedszkola. Najlepiej jest znaleźć takie, które znajduje się blisko miejsca pracy. Nie zawsze jest to przedszkole publiczne, więc niektórzy pracodawcy pomagają rodzicom opłacić czesne. – Dzięki inicjatywie Working Parents Club firma oferuje obecnie dofinansowanie dla pracowników, których dzieci korzystają z przedszkola współpracującego ze State Street – tłumaczy Renata Szostak i dodaje, że przedszkola umiejPrzedsiębiorstwa dbają także, by rodzice pomiędzy kolejnymi scowione są blisko biur firmy, a w ramach umowy z wybraną siecią karmieniami mogli podnieść swoje kwalifikacje. – Capgemini pracownicy mogą skorzystać z czasowej opieki nad ich dziećmi, gdy ich przedszkola są nieczynne, np. w okresie wakacyjnym. udostępnia szkolenia e-learningowe poprzez portal Business Parent. Dzięki temu rodzice podczas urlopu macierzyńskiego lub Wiele korporacji zapewnia w miejscu pracy przestrzeń umożliwiawychowawczego mogą skorzystać z nich na domowym kompującą przebywanie z dzieckiem, np. w czasie odwiedzin. – Mamy terze – tłumaczy Agnieszka Jakubek. pokój wyposażony w przewijak, kozetkę czy zabawki oraz pojemnik na pokarm. Matka może wykorzystać Według badań CBOS, co trzecia Do pracy marsz swoją przerwę na spę– Jedną z podstawowych kwestii, dzenie czasu z dziecankietowana w wieku 18–45 lat o którą martwią się kobiety powrakiem, nakarmienie musiała zrezygnować z pracy cające do pracy po urlopie, jest to, go – mówią pracujące mamy z arvato. że nie będą mogły spędzać z dziećmi ze względu na trudności w zatyle czasu, ile by chciały – mówi JoanUdogodnienia i bepewnieniu dzieciom opieki na Gotfryd z portalu MamoPracuj.pl. nefity są atrakcyjne, – Jest wiele matek, które mogą pracoale przede wszystkim wać osiem godzin dziennie, ale chcą by te godziny były elastyczdla tych kobiet, które planują założenie rodziny. Pozostałym ne, tak by mogły wymieniać się opieką nad dzieckiem z partnepracownikom jest to zwykle obojętne, jednak czasami poworem czy nianią. Chcą mieć też pewność, że nie będzie problemu, duje frustrację. – Każde przedsiębiorstwo chce być teraz „firmą gdy trzeba będzie iść z dzieckiem do lekarza albo na przedszkolne przyjazną rodzinie”, niestety cierpi na tym reszta. To na nich przedstawienie z okazji Dnia Matki – wyjaśnia Joanna, która zrzucane są nadgodziny, delegacje, większa ilość pracy. My nie sama jest mamą dwóch wesołych dziewczynek. Korporacje są więc dobrym wyborem. Ze względu na obsługiwanie krajów leżących w wielu strefach czasowych umożliwiają pracę o różnych porach. – Gdy wróciłam po pierwszej ciąży, poprosiłam o zmianę godzin na popołudniowe, gdyż chciałam podzielić się opieką z ojcem dziecka, pracującym od rana. Capgemini zaproponowało mi zmianę stanowiska na takie, jakie odpowiadało moim potrzebom – opowiada Małgorzata Kotyza, specjalista ds. logistyki i księgowości w Capgemini, mama dwójki dzieci. Im dłużej trwa urlop, tym trudniej wrócić do pracy. Nie wynika to tyle z niechęci pracodawcy, co z odzwyczajenia się od trybu 5 Listopad 2015 mamy usprawiedliwienia, że dziecko chore, że bal w przedszkolu… – narzeka Ewelina, która deklaruje, że na razie rodziny zakładać nie zamierza. Nie jest w tym postanowieniu wyjątkiem. Według raportu „Płodna Polka”, opublikowanego w 2015 roku, aż 40 proc. pań odwleka pierwszą ciąże z powodu sytuacji finansowej. Z kolei dla 17 proc. kobiet rozwój kariery zawodowej jest w danej chwili ważniejszy niż założenie rodziny. Przeciwko tym argumentom występuje wyśmiany w Internecie spot przygotowany przez Fundację Mamy i Taty, który obwieszcza, że macierzyństwo jest ważniejsze niż Tokio, Paryż i wyremontowany dom. Daleko nam jeszcze do takiego podejścia do problemu, jak w Stanach Zjednoczonych, gdzie kobietom, które boją się, że – by zrobić karierę – nie zdążą urodzić dziecka, Facebook oraz Apple oferują dofinansowanie zamrażania komórek jajowych z powodów pozamedycznych. Koszt takiego zabiegu w USA to około 10 tys. dolarów. W Polsce przedsięwzięcie, choć jest dużo tańsze, również wymaga sporego wkładu finansowego: to kilka tys. złotych, do których dochodzi kilkaset złotych za każdy rok przechowania materiału oraz oczywiście koszt zabiegu in vitro. Firmy na polskim rynku nieszybko zdecydują się na takie rozwiązanie. Kontrowersyjność tematu sprawia, że w ten sposób mogą sobie bardziej zaszkodzić niż pomóc. Z korporacji do własnego biznesu Joanna Gotfryd z portalu MamoPracuj.pl zauważa, że wiele matek rezygnuje z pracy w korporacji, by założyć własny biznes. Aleksandra przez 15 lat zdobywała doświadczenie w wielu firmach. Własną otworzyła, gdy zorientowała się, że cały czas ktoś robi coś za nią: ktoś odbiera jej dzieci z przedszkola, ktoś przywozi jej zakupy. Jej „Małe kilometry” to zajęcia dla dzieci w terenie oraz wycieczki edukacyjne. Dzięki temu pracę może pogodzić ze spędzaniem czasu ze swoją rodziną. Takie przykłady można mnożyć. Olga i Asia, które po urodzeniu dzieci spojrzały na świat z innej perspektywy, uruchomiły w Warszawie Kubek w Kubek Cafe. Małgorzata założyła sklep internetowy z suplementami diety i kosmetykami, pracuje w domu, a swoje pociechy ma cały czas blisko siebie. Własny biznes to jednak zajęcie angażujące niemal 24 godziny na dobę. Korporacja oferuje za to stałe godziny pracy i pewne wynagrodzenie. Oraz wspomniane wcześniej dodatkowe udogodnienia, zdecydowanie wykraczające poza świadczenia, które mogą zaproponować mniejsze przedsiębiorstwa. Czy to się dużym firmom opłaca? Ich przedstawiciele jednogłośnie twierdzą, że tak. Ilość benefitów wpływa na atrakcyjność pracodawcy, a także buduje pozytywny wizerunek firmy. – Panie wracają z urlopu, awansują i decydują się rodzic kolejne dzieci. To dla State Street dowód na to, że firma oferuje im stabilne zatrudnienie i umożliwia łączenie życia prywatnego z zawodowym, co – zauważamy – jest bardzo ważne dla wielu kobiet – tłumaczy Renata Szostak. Korporacje zgodnie twierdzą też, że ciąża pracowniczek nie jest żadnym problemem dla funkcjonowania firmy – Capgemini jest tak dużą i prężnie reklama działającą firmą, że bez trudu radzimy sobie w takich sytuacjach. Nie cierpią na tym ani projekty, ani klienci, ani pracownicy – mówi Agnieszka Jakubek. – Korporacje są prekursorem dobrych zmian, jeśli chodzi o macierzyństwo. Przynoszą wzorce z zachodu, gdzie dużo bardziej rozwinięty jest wizerunek kobiety łączącej bycie matką i bizneswoman – zauważa Joanna Gotfryd. – Kobiety zazwyczaj stawiają sobie wysoko poprzeczki, chcąc wszędzie być na pierwszym miejscu: najlepsza jako matka, najlepsza jako pracownik, najlepsza jako żona, najlepsza jako kucharka, najlepsza jako, etc. Największa prawda i rada, jaką może dać matka matce, to: jesteś wystarczająco dobra. Wyluzuj! Nic nikomu nie musisz udowadniać – radzi Eliza Królikowska. Jeśli więc chcesz być korpomamą, nie masz się czego obawiać. Firmy dopilnują, by wszystkie twoje prawa były przestrzegane, zaproponują dodatkowe udogodnienia, a po powrocie będzie na ciebie czekać to samo stanowisko. Możesz skupić się na sobie i swoim dziecku. Dagmara Marcinek 6 rozmowa numeru www.whatsupmagazine.pl Tu jest jak wszędzie co tu mamy. Zdecydowanie atmosfera miasta to czynnik istotny w podejmowaniu decyzji nie tylko u pracodawców, ale przede wszystkim u pracowników. Jeśli ktoś z Bratysławy, Mediolanu czy Barcelony będzie chciał pracować w tych branżach gdzieś w Europie, jest spore prawdopodobieństwo, że wybierze właśnie Kraków. – Nauczyłem się nie liczyć na zysk. W tej branży pieniądze długo masz tylko na papierze, a zarabiać zaczynasz później. Musi minąć trochę czasu, żeby można było spić śmietankę – mówi Richard Lucas, Brytyjczyk inwestujący w Krakowie od 1991 roku, szara eminencja w świecie krakowskich startupów i innowacyjnego biznesu. Nie jest to Syberia. Nie jest, ale coraz częściej wyczuwam u ludzi wywodzących się z Krakowa pewien snobizm. Oczywiście, że to świetne miejsce na biznes, ale wciąż miasta typu Dublin, Frankfurt czy Paryż mają ogromny potencjał do rozwoju. Kiedyś pewien mój bywały w świecie znajomy zachwyty Krakowem skomentował tak: Richard, faktycznie jest tu fajnie, ale w sumie bardzo podobnie jak gdzie indziej. W Dublinie, Belgradzie czy Rydze, równie prężnych ośrodkach, też znaleźlibyśmy mnóstwo innowacyjnych przestrzeni i pomysłów. rafał romanowski: Rok 1989 w Krakowie. Na ulicach smrodzą rozklekotane Ikarusy, na chodnikach ludzie objuczeni siatkami, na targach obywatele ZSRR sprzedają nam ortalionowe kurtki, dżinsy marmurki, tureckie trampki. Pierwsze zespoły discopolo jeszcze nie zaczęły grać, szczytem marzeń jest antena satelitarna. Przyjeżdżasz do Polski. I... richard lucas: I wracam na poważnie dwa lata później. Już sporo się działo. Zresztą dzieje się do tej pory. Interesowało mnie to wówczas, interesuje teraz. Bankowość? Na przykład. Polska nie zdążyła wdrożyć np. czeków bankowych, dzięki czemu już na stracie zmian nie inwestowała w stare technologie. Budowano tu system od nowa, więc i zmiany zachodzące na zachodzie Europy czy w USA adaptowano szybciej. fot. Piotr Banasik Przypuszczałeś, że Polska się tak rozwinie? Wówczas była to wielka niewiadoma. Zamieszkałem tu w 1991 roku i już wtedy widziałem, że zmiany, które następują w każdej niemal dziedzinie, są nie do zatrzymania. Ale wciąż nie znaliśmy ostatecznego kierunku, w którym to zacznie pędzić. Bardzo szybko jednak okazało się, że Polska nie tylko zmniejsza różnice, ale też odważnie prze do przodu w segmentach, które na Zachodzie były wówczas już dość przestarzałe. Przeskoczyliśmy do roku 2007. Wówczas przedsiębiorczy już Ale i tak krążyło wówczas o Polsce mnóstwo stereotypów. Kraków był lata świetlne od ubłoconego i zakurzonego miaO Polakach – złodziejach samochodów w Berlinie Zachodnim... sta, jakie zastałeś tu kilkanaście lat wcześniej. ...ale też takich, że Polska to właśnie kraj smutnych ludzi Wszystko, co wydarzyło się tu w ostatnich latach, jest dla mnie z siatkami. Tymczasem popatrz jak to się zmieniło. Owszem, dość logiczne. Byłbym zaskoczony, gdyby działo się inaczej. w niektórych obszarach, takich jak przestępczość, ZUS, GUS czy Zarówno środowisko startupów, jak urzędy skarbowe, tempo zmian i cały sukces branży BPO nie przyszły było mniejsze niż w sektorze Znacznie bliżsi mi są sponam ot tak sobie. Obserwujemy te prywatnym, ale i tak przemiana przemiany m.in. z Andrew Hallamem, łecznicy, niż ludzie szubyła zauważalna. Generalnie twórcą organizacji ASPIRE zrzeszającej patrzyłem na Polskę czy kający od razu zarobku międzynarodowe firmy inwestujące Kraków z szerszej perspektywy na projekcie. Kiedy pław Krakowie. i pamiętam, że był taki moment, gdy naprawdę nie wiedziano, ciłem po kilka milionów Jeszcze dekadę temu były to takie firdokąd to wszystko zmierza. podatków za moje firmy my, jak PwC, BP, Procter&Gamble, I mało kto mógł powiedzieć, jak Tesco. Nikogo przecież nie dziwiły. to się skończy. w Polsce, nie miałem poOwszem, ale np. kilka lat temu, czucia że oddaję komuś przyglądając się sytuacji na rynku, Moment przełomowy? można było zauważyć, że z powiedzmy Ewidentnie wejście Polski do własną krwawicę pięciu tysięcy centrów usług w świecie Unii Europejskiej. Najpierw blisko 500 znajduje się w Europie związana z tym likwidacja wiz, Środkowej. Z tego sporo interesuje się mocno Krakowem albo później łatwa do znalezienia praca w innych krajach, wreszcie już tu jest. Wynika to z bardzo prostego czynnika: w Krakowie znikanie barier w poruszaniu się między krajami dzięki strefie łatwiej im znaleźć opłacalny model, mądrych i chętnych ludzi Schengen. Może teraz przedschengenowskie realia pamiętamy z językami niż w Leeds w Anglii czy Tuluzie we Francji. jak przez mgłę, ale to naprawdę była rewolucja. Ponadto czynnik quality of life... Bez dwóch zdań, miasto jest bardziej atrakcyjne na dłuższy pobyt czy etap w życiu, niż np. Katowice czy Lublin. A Wrocław? Wiesz, staram się nie budować poczucia rywalizacji Krakowa z podobnymi ośrodkami. Cieszmy się z tego, W erze Internetu czynnik lokacyjny przestaje mieć decydujące znaczenie? Rośnie nam pierwsze pokolenie, które przez całe swoje życie ma nieograniczony dostęp do wiedzy za pomocą dosłownie kilku kliknięć. Urodziłem się w Oksfordzie, kończyłem prestiżowe Cambridge uchodzące za jedne z najlepszych uczelni świata. Uczyłem się w brytyjskich bibliotekach, których obowiązkiem było kolekcjonowanie wszystkich wydawanych książek. 20 lat po moich studenckich czasach, jeśli interesuje cię jakiś temat, możesz dotrzeć do niego z każdego miejsca globu w kilka sekund. Zupełna rewolucja. Każde mniejsze miasteczko w Polsce ma obecnie lepszy dostęp do wiedzy, niż my w renomowanym Oksfordzie czy Cambridge 20 lat temu. Zmienia się też świadomość. W Polsce, w Krakowie szybciej niż w innych rejonach świata? Niekoniecznie. Kiedy miałem tu swoje pierwsze projekty, np. firmę wprowadzającą do Polski kody kreskowe, ludzie kompletnie nie rozumieli, po co to robimy. Pamiętam, jak jeszcze kilka lat temu władze Krakowa miały wielki dystans do współorganizowanego przeze mnie Światowego Tygodnia Przedsiębiorczości. Od tamtego czasu zmieniło się bardzo dużo. Przykładem może być działalność Piotra Wilama, który niegdyś odniósł wielki sukces z Onetem, czy Rafała Brzóski – twórcy InPostu. Wiele wydarzeń obecnie rozgrzewających Kraków kilka lat temu startowało z trudem. Pierwsze spotkania szeroko rozumianej społeczności w ramach OpenCoffeeKRK nie wypaliły. Być może zazwyczaj tak jest, że pierwsze próby nie wychodzą, ale widocznie potrzebny był czas, aby środowisko okrzepło oraz nauczyło z sobą rozmawiać i wymieniać doświadczeniami. Potrzebna była ta osławiona masa krytyczna, właściwa liczba ludzi, którzy nie chcą od razu zbierać plonów, a z początku bardziej dawać. Nie znosisz pojęcia „giving back”... Paskudne określenie. Znacznie bliżsi mi są społecznicy niż ludzie szukający od razu zarobku na projekcie. Kiedy płaciłem po kilka rozmowa numeru Listopad 2015 7 obliczone na przyszłość i musi minąć trochę czasu, żeby można było spić śmietankę. Powtarzasz, że zarabiasz na oldschoolu... fot. Piotr Banasik Tak. Żyję z dywidendy spółek założonych kilkanaście lat temu. Totalny oldschool, czyli np. kody kreskowe. Teraz mogę to spieniężać, ale wiele projektów, w które jestem zaangażowany, jest na razie wycenianych wysoko tylko przez analityków i inwestorów. Zawsze powtarzam: co z tego, że jesteśmy bardzo bogaci na papierze, skoro za ten papier nie zjesz obiadu w restauracji. milionów podatków za moje firmy w Polsce, nie miałem poczucia, że oddaję komuś własną krwawicę, ale że daję coś przydatnego od siebie. Obecnie zauważam rozmaite zmiany mentalne w podejściu do tych spraw w bankowości, reklamie, consultingu. W Dolinie Krzemowej czy Cambrigde od dawna funkcjonuje to tak, że daję komuś kontakt, chcę być pomocny, choć zupełnie nie wiem, czy to mi kiedyś zaprocentuje. Ale właśnie na tym polega atmosfera pracy w tzw. high tech IT community. Wówczas jest to twórcze. Mówisz, że stary wzór biznesmena, najczęściej nastawionego na szybki maksymalny zysk mężczyzny z klapkami na oczach, odchodzi do lamusa. Całe szczęście. Co zmieniłbyś jeszcze w panoramie biznesowego/korporacyjnego Krakowa? Wciąż zbyt słabą współpracę z uczelniami, kołami naukowymi wspierającymi przedsiębiorczość. Jeszcze mocniej chciałoby się kooperować z AGH, Uniwersytetem Ekonomicznym, Politechniką. I dobrze byłoby wreszcie przestać słyszeć: po co lekarzom, prawnikom świadomość czy dostęp do nowych technologii. Tymczasem technologie dotyczą każdej branży i, co najlepsze, to się nigdy nie skończy. Zawsze będziemy chcieli jeszcze bardziej unowocześnić rzeczywistość. Mało tego: warto uczyć tego młode pokolenie. W Polsce za późno mówi się 18-latkom o przedsiębiorczości. Twórcze podejście do tworzenia własnego biznesu czy realizacji własnych pomysłów warto kształtować od przedszkola czy podstawówki. Młodzi ludzie muszą wiedzieć, co mogą zrobić, żeby zmienić świat wokół siebie. Czy obecnie w świecie widzisz jakieś miejsce, które czeka podobnie przyspieszony rozwój jak Polskę czy Kraków przez ostatnie lata? Na pewno warto przyjrzeć się Kubie, która właśnie otwiera się na świat i wychodzi z komunizmu. Dla inwestorów z USA to naturalny kierunek, tuż za miedzą, i myślę, że w ciągu najbliższych lat dynamiczne zmiany zaobserwujemy np. w Hawanie. Nadal poznajesz partnerów do biznesu na imprezach w domu? Zdarza się. Słucham ludzi, patrzę, czy z pasją opowiadają o projekcie, czy mają ten charakterystyczny błysk w oku. Zwracam uwagę na osoby, które od razu przyznają się, że ich znajomi myślą że zwariowali, a one nadal uparcie tkwią przy pierwotnym pomyśle. Dobry sygnał? Ale czy tego rodzaju „szybko rozwijające się” punkty na mapie – jak Kraków czy Hawana – nie czeka po pewnym czasie przegrzanie? Mam znajomych Amerykanów, którzy stworzyli w Krakowie sieć dochodowych hosteli, ale już kilka lat temu zwinęli biznes i przenieśli się do Lwowa. Stwierdzili, że w Krakowie jest już jak wszędzie, a oni szukają nowych wyzwań. Oczywiście. Choć czasem zdarza się, że mój nos zawodzi, proszę więc kilka zaufanych osób o ocenę sytuacji i opinię na temat kogoś lub jakiegoś pomysłu. Najważniejsze jest umieć o sobie opowiedzieć. Są ludzie, którzy gadają i nic nie robią, ale są też tacy, co gadają, a potem wracają do domu i robią świetne rzeczy. Interesują mnie oczywiście ci drudzy. rozmawiał: Rafał Romanowski Pewnie zbadali rynek i stwierdzili, że zrobią tak, a nie inaczej. Popatrz, cztery lata temu pojawiła się pierwsza niesieciowa burgerownia na Mikołajskiej, a teraz takich lokali mamy w Krakowie kilkadziesiąt. Pierwsze tego typu burgery zjadłem w Londynie, na Shoreditch, w 2007 roku. Gdybym miał wtedy więcej kasy, byłbym w Krakowie pionierem... Niekoniecznie. Może rynek nie był na to przygotowany. To, że coś sie sprawdziło w Londynie w 2007 roku, wcale nie oznacza, że wypali w Krakowie kilka miesięcy później. Podobnie jak w startupach liczy się timing. Coś, co jest świetne teraz, za pół roku może być passé. Możesz też spóźnić się z realizacją pomysłu i ktoś zrobi go za ciebie. Oprócz koncepcji, odpowiednich ludzi i łutu szczęścia, równie istotne jest wyczucie czasu. Znasz się na tym. O Richardzie Lucasie mówią, że ma nosa do młodych biznesów. Co ciekawe, interesują cię tylko te z małej lub średniej półki. Za 50 tysięcy funtów czy 60 tysięcy zainwestowanych dolarów. Taki pułap. Raczej tak. Inwestuję z reguły na bardzo wczesnym etapie i często jest to porażka. Nauczyłem się nie liczyć na zysk, bo w tej branży przez kilka lat pieniądze masz tylko na papierze, a zarabiać zaczynasz dopiero później. Co z tego, że jeden procent robiącego furorę w świecie Base – startupu z Krakowa – jest wart już dwa miliony dolarów, skoro większość zaangażowanych w projekt inwestorów nie zarobiło jeszcze ani grosza. To przedsięwzięcia Richard Lucas Jestem uzależniony od informacji. Słucham podcastów, gdy gotuję, kąpię się i leżę w łóżku. Czytam „The Economist”, słucham BBC World Service. Polecam również „Tech Weekly”, którego wydawcą jest „The Guardian”. Ostatnio zacząłem też słuchać TNW Daily Dose. Oglądam prelegentów, którzy wystąpili na TED Talks. Na Twitterze czytam posty mojego sławnego brata, Edwarda Lucasa. Bardzo lubię też blog Szymona Slupika – Headworkx. Słucham Gary’ego Vaynerchuka (www.garyvaynerchuk. com). Moje podcasty można znaleźć na Project Kazimierz (projectkazimierz.com). Prowadzę bloga richardlucas.com. Śledzę wszelkie TEDx-y, polecam odwiedzanie TEDxKazimierz (to moja inicjatywa) i TEDxKrakow. Sprawdzam, co dzieje się w społecznościach skupionych wokół Hive, Startup Stage, Krak -Spot, OpenCoffeeKRK (którego jestem współzałożycielem), Crossweb.pl czy OMGKRK, śledzę działania Urzędu Marszałkowskiego, który sprzyja temu sektorowi w Małopolsce. Odwiedzam hub:raum, Wytwórnię i Colab. 8 HR www.whatsupmagazine.pl hr pod lupą testu Przedstawiciele pokolenia Y, nie mówiąc o pokoleniu Z, już od studiów przyzwyczajani są do wypełniania ankiet badających poziom ich zadowolenia. Później idą do pracy, a tam... kolejne badania satysfakcji – tym razem z wykonywanej pracy. Po co to wszystko? Co najmniej z kilku powodów. Badania satysfakcji pracowników służą przede wszystkim poznaniu opinii zatrudnionych osób na temat różnych aspektów działalności firmy. Monitorowanie opinii pracowników o tym, co dzieje się w firmie, jest doskonałym środkiem zapobiegania niepożądanym zjawiskom, takim jak spadek wydajności pracy czy odchodzenie z firmy cennych specjalistów. – Badanie satysfakcji pracowników przeprowadzane jest najczęściej cyklicznie, co roku lub co dwa lata w przypadku firm z certyfikatem ISO. Bywa też, że pracodawcy decydują się na tego typu badania przed wprowadzeniem poważnych zmian w firmie. Zbierają za ich pomocą cenne informacje potrzebne do przygotowania się na tę okoliczność – wyjaśnia Anna Cichoń, Project Manager z Advisory Group TEST Human Resources, i dodaje, że badanie opinii pracowników może być również ważnym źródłem informacji po implementacji zmian. Uzyskane wtedy wyniki pozwalają ocenić skuteczność działań podjętych przez organizację. 110 specjalistów na konferencji HR-owej Kraków już po raz drugi gościł specjalistów z działów HR branży SSC/BPO/ITO. A to za sprawą odbywającej się 15–16 października Konferencji HR w Centrach Usług Biznesowych i IT. Druga odsłona Konferencji pokazała, że zainteresowanie tematyką HR-ową w branży outsourcingowej rośnie. W organizowanym wiarygodność żeby badanie satysfakcji było wiarygodne, jego uczestnicy zachowują całkowitą anonimowość Opinie uczestników badania mają wpływ na jakość i kulturę pracy. W badaniu satysfakcji pracowników nie chodzi przecież o to, by wypełnić stos ankiet, które zostaną następnie rzucone w ciemny kąt. Nikt nie zadaje sobie trudu przeprowadzania badania bez wyciągnięcia z niego konkretnych wniosków. Analiza feedbacku pracowników jest cennym źródłem informacji dla menedżerów i działów HR, ułatwia podejmowanie trafnych decyzji związanych z rożnymi aspektami zarządzania i wskazuje na problemy, z jakimi należy się zmierzyć w pierwszej kolejności. Może okazać się, że przed wprowadzeniem innowacyjnych zmian w jednym obszarze dobrze byłoby usprawnić działanie w innym – tym, który zdaniem pracowników najbardziej kuleje. No dobrze, ale czy pracownicy nie będą obawiali się wyrażania niezadowolenia i wskazywania elementów wymagających poprawy? – Aby badania były wiarygodne, jego uczestnicy zachowują całkowitą anonimowość. Pracownicy otrzymują do wypełnienia ankiety, które dostosowane są do specyfiki i potrzeb konkretnej firmy. Zazwyczaj wypełniają je drogą elektroniczną. Jednak przez Advisory Group TEST Human Resources wydarzeniu uczestniczyło 110 osób z 22 polskich miast, takich jak Warszawa, Wrocław, Katowice, Łódź, Poznań, Gdańsk, Gdynia, czy mniejszych lokalizacji SSC/BPO/ITO: Sandomierza, Sosnowca czy Żywca. – Największym plusem Konferencji jest jej merytoryczność. Wszystkie prezentacje i warsztaty prowadzone były przez praktyków i dla praktyków, co pozwoliło na lepsze nawiązanie kontaktu między prelegentami a ich audytorium – mówi Jarosław Pięta, partner Advisory Group TEST Human Resources. Kto pojawił się na Konferencji? Kadra managerska oraz kluczowi specjaliści skoncentrowani metoda papier-ołówek nie odeszła całkiem do lamusa, sprawdza się zwłaszcza podczas badania pracowników produkcyjnych – tłumaczy Anna Cichoń z TEST-u. Badanie satysfakcji pracowników pokazuje problemy, które czasami trudno dostrzec na pierwszy rzut oka. Wnikliwa analiza ankiet pozwala na stworzenie konkretnego planu działania i wyznaczenie kierunku dalszego rozwoju firmy. A to nierozerwalnie wiąże się z kulturą pracy w danej organizacji. To jednak nie wszystkie korzyści, jakie płyną z tego typu badania. Obecnie, gdy pracodawcy walczą o jak najlepszych pracowników – oferują premie za polecenie nowego pracownika, częstują pączkami, a do przysłowiowego już MulitiSportu dodają darmowe bilety do kina – monitorowanie zadowolenia i satysfakcji z wykonywanych zadań jest niezwykle ważne. – Tego typu badanie pokazuje też poziom zaangażowania pracowników w pracę i ich identyfikację z firmą, zwraca uwagę na potrzeby, ale także na obszary, które są dla pracowników źródłem niezadowolenia z pracy. Wiedza na temat oczekiwań pracowników jest szczególnie ważna przy dużej rotacji – dodaje Anna Cichoń. Wyniki ankiet mogą być pomocne choćby przy podejmowaniu decyzji dotyczących zmian w systemie motywowania płacowego i pozafinansowego. Karolina Kociołek Anna Cichoń – Project Manager z Advisory Group TEST Human Resources na zagadnieniach HR-owych. Zdecydowaną większość, bo aż 90 proc., stanowiły osoby związane z centrami usług biznesowych i IT. Nieco ponad połowę uczestników stanowili dyrektorzy personalni i managerowie działów HR. Drugą grupą, która silnie zaznaczyła swoją obecność na Konferencji byli HR Business Partnerzy. Oprócz nich pojawili się także specjaliści z działów HR oraz dyrektorzy i szefowie centrów usług, którzy zwłaszcza w mniejszych organizacjach angażują się w procesy HR-owe i są żywo zainteresowani tym tematem. Organizatorzy zadbali o bogaty program i napięty harmonogram. Pierwszego dnia odbyło się pięć, drugiego cztery sesje dotyczące różnych obszarów HR. Spotkania te dzieliły się na warsztaty i case studies, dzięki którym uczestnicy Konferencji mogli zobaczyć na konkretnych przykładach, w jaki sposób inne firmy poradziły sobie z wdrożeniem nowych rozwiązań lub rozwiązaniem palących problemów. – Obok sesji poświęconych efektywnemu zarządzaniu czasem i zwiększaniu zaangażowania pracowników, pojawiły się także panele poświęcone wsparciu dużych zmian organizacyjnych przez działy HR oraz wizji dalszego rozwoju SSC/BPO w Polsce – podkreśla Jarosław Pięta. Równie ważną częścią wydarzenia była możliwość networkingu. Pierwszy dzień zwieńczył koktajl z muzyką na żywo na barce Stefan Batory w zakolu Wisły. Karolina Kociołek fot. materiały prasowe Satysfakcja gwarantowana reklama 10 prezentacja www.whatsupmagazine.pl 800 miejsc pracy w CH2M Rozwój firmy zakłada utworzenie 800 miejsc pracy dla inżynierów różnych specjalności oraz specjalistów w zakresie finansów, IT, HR oraz zakupów. Globalne Centrum Inżynieryjne będzie specjalizować się w projektowaniu oraz opracowywaniu dokumentacji technicznych niezbędnych do realizacji projektów inżynieryjnych na całym świecie, podczas gdy Centrum Usług Wspólnych wspiera realizację CH2M Posiadając zespół liczący 1100 pracowników w Krakowie CH2M stanie się największą firmą projektową w Polsce. projektów zagranicznych oraz bieżącą działalność firmy. Joanna Bensz, Dyrektor Zarządzająca CH2M w Polsce mówi: „Nasza firma wybrała Kraków jako lokalizację dla Globalnego Centrum Inżynieryjnego z uwagi na dostęp do wysoko wykwalifikowanej kadry inżynierskiej, specjalistów innych branż niezbędnych w Centrach Usług Wspólnych, a także wysoki poziom kształcenia”. Katarzyna Dusza, Kierownik Księgowości Projektów na Europę, dodaje: „Praca księgowego może się kojarzyć z mało ciekawym zakresem, podczas gdy nasi specjaliści w zespole ‘Project Accounting’ są w ciągłym kontakcie z zespołami projektowymi i biorą aktywny udział w realizacji inwestycji we wszystkich fazach. Analizują dane finansowe oraz wspierają kierownika projektu w prowadzeniu prac zgodnie z warunkami umowy, zasadami księgowości i polityką firmy. Monitorują przychody i koszty projektów, a także wystawiają faktury w pełnej współpracy z zespołem projektowym, co pozwala im na poszerzanie wiedzy w licznych obszarach będąc swego rodzaju łącznikiem pomiędzy światem inżynierskim a zapleczem finansowoksięgowym. W wielu przypadkach mają możliwość podróżować do odległych lokalizacji, których być może nie odwiedziliby, gdyby nie praca u nas, jak np. USA, Zjednoczone Emiraty Arabskie, czy liczne kraje europejskie. Praca w naszym zespole daje ogromne możliwości rozwoju zawodowego”. CH2M prowadzi obecnie nabór na stanowiska specjalistyczne i menedżerskie w działach księgowości dokumentów zakupu i rozliczeń pracowniczych, księgi głównej i księgowości wynagrodzeń oraz rozliczeń fot. materiały prasowe CH2M planuje zatrudnić aż 200 pracowników w Krakowie do końca 2015 roku. Do końca 2017 roku firma zatrudni dodatkowych 600 pracowników w swoim nowym Globalnym Centrum Inżynieryjnym oraz Centrum Usług Wspólnych w Krakowie. CH2M, lider w zakresie inżynierii i zarządzania programami inwestycyjnymi, uruchamia w Krakowie swoje Globalne Centrum Inżynieryjne oraz Centrum Usług Wspólnych, w których zatrudnienie znajdzie w sumie 1100 osób. CH2M jest obecna na polskim rynku od blisko 20 lat i zatrudnia na dzień dzisiejszy ponad 330 osób w dziale obiektów przemysłowych, infrastrukturze transportowej i wodnej a także w Centrum Usług Wspólnych. Dzięki stałemu rozwojowi firmy, CH2M jest obecnie zaangażowana w jedne z największych polskich projektów infrastrukturalnych, jak m.in. rozbudowa głębokowodnego terminalu kontenerowego dla DCT Gdańsk i program modernizacji Wrocławskiego Węzła Wodnego. Ponadto, polscy inżynierowie zaangażowani są w liczne projekty zagraniczne, takie jak rozbudowa istniejących zakładów produkcyjnych, serwerowni czy centrów B+R. projektów. Zapraszamy osoby zainteresowane podjęciem nowych wyzwań zawodowych do odwiedzenia naszej strony internetowej i zapoznania się z aktualnymi ofertami pracy. CH2M jest międzynarodową firmą projektową współpracującą z klientami z sektora publicznego i prywatnego realizującą jedne z najbardziej złożonych projektów infrastrukturalnych i przemysłowych na całym świecie. Działalność firmy koncentruje się na następujących rynkach: obiekty przemysłowe, gospodarka wodno-ściekowa, infrastruktura transportowa, energetyka i inżynieria środowiska. CH2M zatrudnia globalnie 25 tys. pracowników i generuje obroty w wysokości 5,5 mld USD. Do głównych obszarów specjalności firmy należy projektowanie, doradztwo techniczne, zarządzanie realizacją inwestycji i programami inwestycyjnymi. Joanna Bensz – Dyrektor Zarządzająca CH2M w Polsce Katarzyna Dusza – Kierownik Księgowości Projektów na Europę reklama Orange OffiCe ParK Kraków, ul. Klimeckiego 1 Budowa 3 etapu rozpoczęta Ostatnie Powierzchnie do wynajęcia! Widok z lotu ptaka na zespół Orange Office Park Construction of 3rd stage started Last offices to let! Bird’s-eye view of Orange Office Park Lokale do wynajęcia w pasażu handlowym Premises to let in shopping mall Komercjalizacja / Leasing: East-West Development Office sp. z o.o. ul. Józefitów 8/2a 30-039 Kraków tel./fax +48 12 294 55 37 mob. +48 883 258 547 email: [email protected] Więcej informacji na / More details at: www.orangeofficepark.pl 12 przedstawiamy www.whatsupmagazine.pl 100 osób Rekordowy Base umożliwia wykonywanie połączeń telefonicznych bezpośrednio poprzez przeglądarkę internetową. Doskonale nadaje się także do komunikacji wewnątrz firmy, gdyż pozwala na dzielenie się dokumentami czy informacjami o kliencie. Kreatywne rozwiązania sprawiły, że z Base korzysta już ponad 6,5 tysiąca przedsiębiorstw na całym świecie. Są wśród nich m.in. Cisco, Stryker, Knight Frank, a także polskie OtoMoto i ZnanyLekarz. Mimo tego, że większość z nich to firmy ze Stanów Zjednoczonych, produkt i nowe technologie ciągle tworzone są w Krakowie. – W Krakowie udało się zbudować zespół, który od zera tworzy nowoczesny software pomagający tysiącom ludzi na całym świecie w ich codziennej pracy. Zamiast zbędnej biurokracji i sztywnych procesów, kładziemy nacisk na maksymalizację wpływu i odpowiedzialności jednostki. Decyzje podejmujemy na podstawie jakości argumentów, a nie stanowiska czy stażu pracy – mówi Piotr Nędzyński. Jeszcze w 2013 roku Base zatrudniał kilkanaście osób w Krakowie i dwie w San Francisco, gdzie obecnie znajdują się głównie działy sprzedaży i marketingu. W Base Lab, ulokowanym w stolicy Małopolski, pracuje teraz ponad 100 specjalistów, ale przy tak dynamicznym rozwoju produktu liczba ta może wzrosnąć wkrótce nawet do kilkuset osób. – Podczas planowania roadmapy najwyższy priorytet ma nasza wizja tego, jak powinien działać świetny software. Wiele wyzwań i innowacji jest jeszcze przed nami, zarówno w zakresie produktu, jak i technologii. Poza dynamicznym rozwojem osobistym każdego członka naszego zespołu, kluczowe będzie dołączenie do Base kolejnych utalentowanych ludzi z ambicjami dokonania istotnej zmiany na skalę światową – kończy Piotr Nędzyński. Dagmara Marcinek fot. Piotr Banasik Prawie 7 w pierwszej rundzie. 15 w drugiej. W trzeciej już 30. W sumie ponad 50 milionów dolarów – tyle w Dolinie Krzemowej pozyskała spółka Base. Choć to absolutny rekord wśród polskich startupów, krakowska firma nie zamierza na tym poprzestać. W Base uwierzyli już inwestorzy, którzy stoją za sukcesem Facebooka, Skype’a, Dropboxa czy Vine. Teraz dołączył do nich Tenaya Capital, znany ze wcześniejszej współpracy m.in. z wyszukiwarką ofert turystycznych Kayak czy jednym z najpopularniejszych deweloperów gier mobilnych. Założyciele Base od początku mierzyli wysoko, chcąc stworzyć produkt przeznaczony dla klientów na całym świecie. Szukanie finansowania w Dolinie Krzemowej było więc naturalnym ruchem. Jednak nie każdemu startupowi z globalnymi aspiracjami udaje się zdobyć zaufanie funduszy venture capital. – Na etapie rundy C finansowania, gdzie Base dotarło jako pierwszy produkt z Polski, dla inwestorów ważne jest, jak wiele firma może osiągnąć w przyszłości i jaki będzie zwrot z inwestycji. Ważne jest też to, żeby rozwiązywać istotny problem dużej grupy ludzi, co jest podstawą do tego, żeby biznes był skalowalny – tłumaczy Piotr Nędzyński, Chief Operations Officer w Base. Base postawione warunki spełnił: od poprzedniej inwestycji, w marcu 2014 roku, przychody firmy sukcesywnie rosły, a liczba klientów podwoiła się. Co oferuje Base? System CRM. Osobom niemającym kontaktu z klientami ten skrót niewiele mówi. Jednak dla tych, którzy każdego dnia obsługują procesy sprzedażowe, CRM jest jak powietrze. Consument Relationship Management, czyli zarządzaniem relacjami z klientami stawia sobie za cel kompleksową opiekę nad klientem: pozyskanie go, doprowadzenie do transakcji, utrzymanie dobrych stosunków, a także analizę zachowań konsumenckich. Systemy zatrudnia obecCRM to informatyczne narzędzia wspierające nie krakowski ten proces – umożliwiają tworzenie bazy Base Lab. W 2013 roku kontaktów i zarządzanie nią, a także dzielenie firma liczyła się informacjami wewnątrz firmy. w sumie nieKiedy w 2009 roku Base wkraczało na rynek spełna 20 praz inicjatywy czterech młodych przedsiębiorców cowników praz Krakowa: Bartka Kiszali, Pawła Niżnika, Agaty cujących w PolWierzbickiej i Eli Madej, oraz przedsiębiorcy sce i Stanach i designera Uzi’ego Shmilovici, systemy Zjednoczonych CRM oferowały już takie giganty, jak SAP czy Microsoft. Jednak w czasie, gdy wielkie firmy IT aktualizowały swoje stare platformy, Base od zera stworzył nowoczesny produkt odpowiadający aktualnym oczekiwaniom odbiorców. Na jego sukces złożyły się na pewno trzy czynniki: przejrzysty interfejs, innowacyjne funkcje i rozwiązania oraz aplikacja mobilna, która zgodnie z ocenami użytkowników w sklepach Android i iOS uznawana jest za najlepszą do obsługi CRM. W Base danych klienta nie trzeba wprowadzać ręcznie, system pozyskuje te informacje np. z wymiany maili czy podczas rozmowy telefonicznej. Program wykorzystuje geolokalizację, monitoruje przychody przedsiębiorstwa, gromadzi i analizuje dane, a także Zielony pokarm przyszłości Jedna łyżeczka alg zamiast trzech kilogramów owoców i warzyw oraz szklanki mleka? Być może Spiruu już wkrótce zmieni kształt piramidy zdrowego żywienia. Spirulina to jednokomórkowa, przypominająca swym wyglądem spiralę, mała alga. Znali ją już Aztekowie, a afrykańskie plemiona jadły ją, by walczyć z głodem i niedożywieniem. Dziś używają jej sportowcy, a NASA i ESA chcą wykorzystać jako pożywienie dla kosmonautów. Nic dziwnego, spirulina to najbardziej skoncentrowane źródło substancji odżywczych znane naukowcom. – W czasie badań nad spiruliną w Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym, wraz z moim spirulina wytwarzana jest z bogatych w białko, magnez i witaminy alg teamem zrozumieliśmy, jaki potencjał zdrowotny ona niesie. Dlaczego jest więc tak mało popularna? Odpowiedź była prosta: trzeba dać ludziom łatwe narzędzie, aby jedli ją na co dzień – mówi Aleksandra Ławrynowicz, pomysłodawczyni Spiruu. Za sprawą krakowskich inwestorów i startupowców, którzy w ramach Chance On Tour zawitali do Olsztyna, Aleksandra przeniosła się ze swoim pomysłem do stolicy Małopolski i wraz z Łukaszem Pietrzkiewiczem zaprojektowała domowy bioreaktor spiruliny: urządzenie wyposażone w lampy, systemy napowietrzania i czujniki jakości, które każdego dnia produkuje świeżą porcję alg. Każdy, kto zdecyduje się na zakup maszyny, otrzyma podstawową porcję spiruliny i odpowiednią pożywkę. Produkcję będzie można kontrolować za pomocą smartfona. Spiruu wpasuje się w koncepcję nowoczesnego domu nie tylko ze względu na wprowadzenie do codziennych posiłków zdrowych suplementów diety, ale i ciekawy wygląd. Podczas czerwcowej konferencji TEDxKraków zaprezentowano stół z przeźroczystą nogą wypełnioną zielonymi algami. To jednak nie jedyna wersja urządzenia. – Pracujemy nad kilkoma produktami jednocześnie, tak aby wpasować się w każdą przestrzeń i gusta – opowiada pomysłodawczyni. Jedzenie łyżeczki zielonej masy zamiast kilogramów owoców i warzyw brzmi jak wycieczka do odległej przyszłości. Jest ona jednak bardzo blisko, ponieważ Spiruu trafi wkrótce na platformę Kickstarter i do regularnej sprzedaży. Potencjał Spiruu został już dostrzeżony, produkt nominowano do Millenium Technology Prize – jednej z najważniejszych nagród przyznawanych innowacyjnym technologiom. Kolejne pomysły założycieli Spiruu są naprawdę nie z tego świata. – Pracujemy również nad bioreaktorem dla marsjańskich domów, projektowanych przez architektów ze Space is More. Nasze bioreaktory będą produkować nie tylko substancje odżywcze, ale również tlen – mówi Aleksandra. Dagmara Marcinek nieruchomości Listopad 2015 13 Czyżyny Ciasne, ale własne Niegdyś odlatywały stąd do Wiednia aeroplany wyładowane workami pełnymi listów. Dziś to największy w mieście plac budowy kilkunastopiętrowych blokowisk. ce, pas lotniska stał się terenem rekreacyjnym dla rozrastających Jedziemy wąską, ciemną tuleją osiedlowej arterii. Horyzont ograsię wokół osiedli: 2. Pułku Lotniczego i Dywizjonu 303. Z czasem niczają wysokie bloki, siatka z wąskich rurek, parkujące jak popadzabudowa Czyżyn okrzepła, nowe osiedla wrosły w panoramę nie samochody. Gdzieniegdzie zwisają banery z hasłami w stylu Krakowa, dzielnicę zaczęto traktować „ostatnie mieszkania, tel...” czy jako naturalne przedmurze Nowej „sprzedam miejsce parkingowe”. w górę poszybowały nie Pomiędzy ochlapanymi świeżym Huty, tuż za rozumianym jeszcze jako część Krakowa Dąbiem. tynkiem budynkami widnieją tylko ceny tutejszych kikuty wciąż stawianych ścian Od zachodu Czyżyny wyrastają z madziałek, ale i wznoszone lowniczego Parku Lotników Polskich. i konstrukcji... Zwany również parkiem AWF-u, jest Tak wygląda otwierane sukcesyww ultraszybkim tempie plątaniną asfaltowych dróżek wśród nie przez Budimex osiedle Avia, wieżowce. Dotychczasołagodnych pagórków, zagajników część Nowych Czyżyn, obecnie i skwerków. Na 60 hektarach ronajwiększego placu budowy wi mieszkańcy Czyżyn nie sną m.in. czarne topole, czeremchy, Krakowa. Na razie nad terenem kryją przerażenia gwałwierzby, dęby i klony, mieszkają ptaki dawnego lotniska w samym sertownością zmian cu dzielnicy sterczy las wysokich (dzięcioły, sójki, sroki, szpaki, kosy). Bardzo ciekawym fragmentem parku dźwigów. Za jakiś czas dźwigi jest nagradzany wielokrotnie za innowacyjność Ogród Doświadznikną, wprowadzą się nowi mieszkańcy. Ze wstępnych szacunków wynika, że w rok przybędzie ich tu blisko 5 tys. Sporo, choć czeń, tuż obok znajduje się siedziba arcyciekawego Muzeum wszystkie nowe inwestycje w Czyżynach mają łącznie pomieścić Lotnictwa, a na jego skraju zbudowano zaś Tauron Arenę – halę widowiskowo-sportonawet 12 tys. krakowian. I to nie koniec, na zabudowę czekają bową na blisko 18 tys. miejsc. wiem kolejne działki. Jeszcze przez kilka lat dzielnica ma rozrastać się w imponującym tempie. Rafał Romanowski Bliskie sąsiedztwo Siłą Czyżyn jest ich lokalizacja: 4 km do Placu Centralnego im. Ronalda Reagana oraz 7 km do Rynku Głównego. Co ciekawe, ceny tutejszych mieszkań należą do najtańszych w mieście (4,5–6 tys. zł/m kw.). Wszystko za cenę tłoku porównywalnego chyba tylko z Ruczajem oraz wszechobecnych robót budowlanych, jakie nie znikną z pejzażu Czyżyn pewnie przez kilka najbliższych lat. Takiego rozmachu, z jakim stawiane są tu kolejne bloki, nie widziano w Krakowie od lat 80. XX wieku (mniej więcej czasów budowy Kurdwanowa). Największą i najbardziej spektakularną inwestycją mieszkaniową jest wspomniane już osiedle fot. Piotr Banasik Widok z 16. piętra Nazwać jednak rozbudowane pospiesznie Czyżyny „mieszkaniowym Mordorem” byłoby nadużyciem. Rzut oka na plan miasta wystarczy, aby umieścić w ich środku nóżkę cyrkla, rysującego okrąg wokół milionowego Krakowa. Jesteśmy więc w geograficznym środku metropolii, w historycznym punkcie granicznym między „starym” Krakowem a „młodszą” Nową Hutą. Przez wieki dominowała tu zabudowa wiejska, przez kolejne dziesięciolecia traktowano te tereny jako korytarz powietrzny dotleniający obie części scalonego w jeden organizm Krakowa. Gwałtowny popyt na nowe inwestycje mieszkaniowe zrewidował te zamierzenia. Poszybowały w górę nie tylko ceny tutejszych działek, ale i wznoszone w ultraszybkim tempie wieżowce. Obecnie to jedyne w Krakowie miejsce, gdzie bez problemu stawia się nawet 16-piętrowe bloki. I nie przeszkadza to nikomu: ani deweloperom, ani miastu, ani przyszłym lokatorom. Hm, prawie nikomu, bo dotychczasowi mieszkańcy Czyżyn nie kryją przerażenia tempem zmian i zagęszczania się masowej zabudowy wokół ich domostw. Osią Czyżyn jest (a właściwie był do niedawna) pas zamkniętego lotniska – obecnie areny pokazów powietrznej akrobatyki w ramach tzw. Pikników Lotniczych. Historycznie teren należał do położonych na obrzeżach przedwojennego Krakowa Rakowic. W międzywojniu startowały stąd pocztowe samoloty do Wiednia czy Odessy, a jeszcze w latach 60. XX wieku pasażerskie do Gdańska czy Warszawy. Terminal odpraw przeniesiono jednak na Bali- Avia, stawiane przez Budimex na 14 hektarach gruntów: części dawnego lotniska oraz ogródków działkowych między ulicami Stelli-Sawickiego oraz Orlińskiego. Całość ma tworzyć 19 enklaw wysokościowców, określanych marketingową nazwą Nowe Czyżyny. Nowe mieszkania budują też m.in.: Murapol przy ul. Bieńczyckiej, Wawel Service przy ul. Wężyka, AWIM (os. Eldorado – al. Jana Pawła przy Życzkowskiego), Atal (City Towers Czyżyny) oraz Dasta Invest (oba przy ul. Marii Dąbrowskiej). Każdy z bloków Nowych Czyżyn to 150–200 mieszkań o wielkości 29–117 m kw. Odległość pomiędzy nimi to czasem ledwie 11 metrów. Poszczególne osiedla są grodzone, co dodatkowo szatkuje przestrzeń dawnego pasa startowego czyżyńskiego lotniska. Gigantyczna jak na miasto skala budowy „tańszej mieszkaniówki” rodzi niepokój o zapewnienie odpowiedniej liczby miejsc parkingowych, przedszkoli, żłobków. Według niektórych szacunków na jedno oddane w Nowych Czyżynach mieszkanie przypadnie zaledwie... 0,6 miejsca parkingowego, przez co rodziny dysponujące tylko jednym samochodem będą często musiały obejść się smakiem i parkować np. kilometr od swej klatki schodowej. Już teraz pobliskie centrum handlowe Carrefour Czyżyny wprowadza opłaty za korzystanie z marketowego parkingu, aby odstraszyć właścicieli samochodów, którzy chcieliby traktować go jako przydomowe miejsce postojowe. „Nowe życie w Nowych Czyżynach” – jak głosi hasło reklamowe – staje się właśnie rzeczywistością. 14 nieruchomości www.whatsupmagazine.pl Klasyka w krakowskich apartamentach Naturalne materiały i prawdziwe rzemiosło. Choć nowe technologie rewolucjonizują współczesne wzornictwo, w krakowskich apartamentach można zaobserwować wyraźny powrót do korzeni. Pomimo tak nowoczesnych technologii, jak 3D printing obecny w wielu dziedzinach przemysłu, tęsknimy za tym, co naturalne. Nic nie jest w stanie zastąpić dotyku i zapachu drewna lub przepięknych wzorów kamienia, malowanych przez samą naturę. Współczesny dizajn nie zapomina o ponadczasowych wartości naturalnych materiałów. Widać to na przykładzie ostatnich kolekcji wielu znanych marek wzorniczych – ręcznie tkane dywany przypominające dzieła sztuki, wszechobecne drewno podkreślające konstrukcję mebla, szlachetne marmury i surowe metale. W modzie są również: ręcznie malowane mozaiki o geometrycznych wzorach czy ręcznie wyrabiane kafle, wzory dające efekt złudzenia optycznego oraz pastelowe barwy. Nawet jeśli wykorzystywane przez projektantów wzory są dziś bardziej współczesne, to w dalszym ciągu sięgają do naszej historii. Do łask powraca konstruktywizm. Można zaobserwować celowe podkreślanie konstrukcji mebli, ukazywanie jego wnętrza oraz funkcji. W ostatnich latach świadomość wzornicza znacznie wzrosła, widać to chociażby na przykładzie krakowskich kamieniczników, którzy coraz częściej przywracając unikatowe walory apartamentów wybierają wysokiej jakości materiały i najlepsze rzemiosło. Króluje tradycja i elegancja, w nurcie pozostaje także krakowski eklektyzm w połączeniu z nowoczesnością. W modzie jest odważne łączenie materiałów. Surowe drewno zatapia się w żywicy, naturalne kamienie chętnie pokazuje się w towarzystwie metali, których niekoronowaną królową jest miedź, szkło staje ramię w ramię z betonem. Bardzo istotną sprawą jest wzrost wartości projektu architektury wnętrz. Dobrze zaprojektowana przestrzeń, łącząca funkcję i aspekt estetyczny, realnie wpływa na wartość nieruchomości. Taką inwestycję znacznie łatwiej sprzedać. Zrozumienie tego prostego przełożenia spowodowało w ostatnich latach dynamiczny rozwój dziedziny zwanej home stagingiem. Polega ona na remoncie i aranżacji mieszkania podnoszących jego wartość z myślą o korzystnej sprzedaży nieruchomości. Również dzięki temu pozycja architektów wnętrz istotnie wzrosła i nie ogranicza się wyłącznie do roli „osób od dekoracji”. Świadomy inwestor wie, że decydując się na współpracę z renomowanym architektem wnętrz może liczyć na wsparcie, wiedzę i doświadczenie pozwalające zrealizować cele estetyczne remont i aranżacja przy zachowaniu funkcjonalności, a także mieszkania z myślą uzyskać realne korzyści finansowe. o korzystnej sprzeAgnieszka Brzostek, Robert Polański daży nieruchomości home staging Stwórcy Architekci Wnętrz 5 NAJ, czyli subiektywnie o nieruchomościach W Krakowie stale powiększa się oferta mieszkaniowa. Rynek staje się też coraz bardziej różnorodny. Wspólnie z analitykami nieruchomoscicafe.pl stworzyliśmy subiektywną listę pięciu NAJbardziej zróżnicowanych inwestycji w mieście. Największa swoboda aranżacji Apartamenty Novum to nowoczesny projekt mieszkaniowy w samym centrum miasta przy ulicy Rakowickiej. Jego kwartałowa zabudowa tworzy – pełne zieleni – wewnętrzne dziedzińce. Zastosowanie konstrukcji płytowo-słupowej umożliwia przesuwanie ścian działowych, przez co można dowolnie je przesuwać reorganizując mieszkania lub łączyć ze sobą sąsiadujące apartamenty. W zależności od wielkości lokalu, projekt układów wewnętrznych stara się zachowywać podział na strefy dzienne i nocne. Dzięki dużym przeszkleniom fasady każdy z apartamentów doświetlony jest naturalnym światłem. Funkcjonalnie rozplanowana przestrzeń oraz wysokiej klasy wykończenie sprawiają, że osie- dle wspaniale wpisało się w wielkomiejski charakter tej części Krakowa. Najcelniej w MdM W Czyżynach powstaje sześć enklaw z 1374 mieszkaniami w cenach umożliwiających skorzystanie z rządowych dopłat. Ceny mieszkań zaczynają się już od 4000 zł/m kw., a kończą na 4800 zł, czyli poniżej pułapu wyznaczonego w MdM. Badania liczby mieszkań w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców pokazują, że Polska nadal znajduje się pod tym względem w ogonie rozwiniętych krajów Europy. – Dlatego wszelkie działania państwa w zakresie rynku mieszkań zawsze spotykają się z żywiołową reakcją – stwierdza Marek Harasymów, dyrektor krakowskiego biura Budimex Nieruchomości, firmy budującej czyżyńskie osiedle Najbardziej śródmiejsko Nieopodal Ronda Grzegórzeckiego powstaje inwestycja Masarska 8 Apartamenty. Bliskość centrum miasta, Kazimierza i Starego Podgórza daje mieszkańcom wiele możliwości spędzania wolnego czasu. Doskonałym miejscem odpoczynku zdecydowanie będzie też zielony dziedziniec dla mieszkańców. Od strony ulic Masarskiej i Rzeźniczej budynek będzie posiadał sześć kondygnacji, natomiast pozostałe części będą czterokondygnacyjne. Inwestycja liczy 99 mieszkań o zróżnicowanych metrażach i układach: od 34,59 do 95,42 m kw. Najbliżej zabytku Apartamenty Czapskich 1 położone są tuż obok krakowskich Plant i Uniwersytetu Jagiellońskiego, na rogu ul. Czapskich i pl. Generała Sikorskiego. Rodowód kamienicy sięga 1892 roku. Jej piękna fasada z klasycznymi rzeźbieniami wyraźnie odcina się od tła sąsiednich zabudowań. Elewacja z czerwonej cegły pozostaje w idealnej harmonii z klasycznymi kamiennymi elementami geometrycznymi i rzeźbiarskimi położonego nieopodal Collegium Novum. Kolorystykę dopełnia otaczająca kamienicę zieleń. Z okien budynku roztacza się widok na rozległy ogród klasztoru Kapucynów, sama zaś kamienica położona jest zaledwie kilkaset metrów od Rynku Głównego. Renowacja kamienicy prowadzona była pod nadzorem Biura Projektów Lewicki Łatak. Wnętrza podzielono na apartamenty o powierzchniach od 21 do 81 m kw. Najbliżej równowagi Krakowskie Dębniki to modna i wygodna lokalizacja, która z pewnością zadowoli każdego, kto ceni życie blisko centrum na równi z sąsiedztwem zielonych parków i kameralnym klimatem urokliwych kamienic oraz willi. Kawa na barce, spacer po Bulwarach Wiślanych, leniwa niedziela na Kazimierzu, pyszna pizza w lokalnej pizzerii – to wszystko jest w zasięgu ręki. Praska Park oferuje szereg nowocześnie zaprojektowanych mieszkań w metrażach od 30 do 64 m kw. Istnieje możliwość ich indywidualnej aranżacji, a niektóre z nich mogą być nawet łączone w celu uzyskania większej powierzchni. Opracował Dawid Hajok nieruchomości Listopad 2015 15 O mitach w kredytach konieczność spłaty wraz z odsetkami (jak każda pożyczka), to pozwala uniknąć wieloletniego odkładania pieniędzy. Najprościej zrozumieć to odwołując się do przykładu Magdy i Tomka, którzy zaraz po ślubie wynajęli dwupokojowe mieszkanie w bloku z wielkiej płyty na Prądniku Czerwonym. Koszty wynajmu odpowiadały płaconej przez nich dzisiaj racie kredytu (momentami były nawet nieco wyższe), jednakże przez trzy lata przelewali oni środki do właściciela wynajmowanego lokum. Dziś te same pieniądze odprowadzają do banku, ale są właścicielami swojego mieszkania. Mit czwarty właścicielem mieszkania na kredyt jest bank, nie my Inna legenda ludowa mówi, że właścicielem mieszkania zostaje się dopiero po spłacie ostatniej raty kredytu hipotecznego. – To bardzo szkodliwy mit – zauważa notariusz Sławomir Magolan, z kancelarii notarialnej Magolan & Satora. Właściciel mieszkania wpisany jest w II dziale księgi wieczystej nieruchomości [„Oznaczenie właściciela lub użytkownika wieczystego” – przyp. red.], zaś na mocy wpisu w dziale IV, dotyczącym hipoteki, bank może jedynie dochodzić zwrotu długu na drodze odpowiedniego postępowania – ucina notariusz. Czy w przekazywanych z ust do ust legendach na temat kredyMit piąty tów hipotecznych tkwi choć ziarkredyt hipoteczny to garb na całe życie no prawdy? Rozprawmy się z szeOd początku 2014 roku Komisja Nadzoru Finansowego zarekościoma mitami w tym temacie. o pracę, dlatego na początku nawet nie próbowaliśmy starać się mendowała bankom udzielanie kredytów hipotecznych na okres Na co dzień docierają do nas dziesiątki informacji: prawdziwych i nieprawdziwych, często będących szkodliwymi mitami. Widać to szczególnie na przykładzie kredytu hipotecznego, czyli wieloletniego obciążenia finansowego z zabezpieczeniem w hipotece nieruchomości. Umowa kredytowa często nazywana jest cyrografem, a z wielu stron dobiegają nas głosy tych, którzy przez całe życie będą żyć i pracować na ów kredyt i jego odsetki. Jak jest naprawdę? Mit pierwszy wolny zawód – bank odprawi cię z kwitkiem Zwykło się mówić, że kredyty hipoteczne udzielane są osobom, które mają umowę o pracę i to najlepiej na czas nieokreślony. Istotnie, jest to najbardziej pożądana przez pożyczkodawców forma zatrudnienia, ale nie jedyna możliwa. W zależności od banku i sformułowanych przezeń zasad kredytowania, o kredyt hipoteczny mogą ubiegać się także osoby zatrudnione na umowy cywilnoprawne (o dzieło lub zlecenie). – W naszym przypadku bank wymagał udokumentowania mojego stażu pracy, który musiał być dłuższy niż przy umowie o pracę – opowiada Tomek. Wraz z Magdą stanowią małżeństwo jeszcze przed trzydziestką, choć już z pięcioletnim stażem. Do kredytu hipotecznego podchodzili jak pies do jeża. – Tomek wykonuje wolny zawód i nie ma umowy o kredyt. Trzy lata wynajmowania mieszkania za dość duże pieniądze sprawiły, że postanowiliśmy jednak spróbować, bo dochody męża jako fotografa nie były niskie. Udało się, choć wymagało to nieco zachodu i dodatkowych zabezpieczeń – dodaje Magda. Mit drugi jeden bank odmówi – odmówią wszystkie Staranie się o kredyt hipoteczny nie jest rzeczą łatwą ani małą, a potencjalni kredytobiorcy często odprawiani są z kwitkiem. Żeby bank udzielił kredytu, ryzyko takiej operacji musi być dla niego akceptowalne, dlatego bierze pod uwagę szereg czynników i zabezpieczenia, jakimi dysponują potencjalni kredytobiorcy. Jednak – jak każdy przedsiębiorca – w swoich działaniach bank kieruje się chęcią zysku, a każdy udzielony kredyt taki zysk niewątpliwie przynosi. Odmowna decyzja kredytowa, z jaką spotykamy się w jednym z banków, wcale nie musi oznaczać identycznych decyzji we wszystkich innych instytucjach. Każdy z banków wypracował własne normy i zasady ostrożności oraz autorski system oceny zdolności kredytowej. Od wewnętrznych przepisów banku zależy więc sposób oceny miesięcznych wydatków kredytobiorcy czy dodatkowe wydatki związane z posiadaniem samochodu czy korzystaniem z karty kredytowej. Mit trzeci kredyt hipoteczny jest drogi Zrozumiałą rzeczą jest, że najlepiej kupić mieszkanie za gotówkę i wprowadzić się na gotowe, bez załatwiania wszystkich bankowych formalności i bez konieczności spłaty odsetek. Nie wszystkich jednak na to stać, dlatego trzeba szukać innych możliwości. Kredyt hipoteczny jest dziś najtańszą – bo najniżej oprocentowaną formą – zyskania kapitału na rynku. Chociaż niesie za sobą nie dłuższy niż 25 lat (w określonych przypadkach, w zależności od wieku kredytobiorcy, może to być 30 lat). Niektóre banki umożliwiają klientom wcześniejszą spłatę kredytu. Zdarzają się bowiem – choć rzadko – że niespodziewany zastrzyk gotówki pozwala na spłatę zadłużenia kredytobiorcy na długo przed czasem zapisanym w umowie. To, czy wcześniejsza spłata będzie nieść za sobą dodatkowe koszty, jest kwestią indywidualnej umowy z bankiem. Warto więc zwrócić na to uwagę zanim podpiszemy umowę. Mit szósty po kredyt tylko z rodzicami Wśród młodych ludzi pokutuje przekonanie, że po kredyt hipoteczny najlepiej przyjść wspólnie z rodzicami, których zdolność kredytowa jest większa – pozwoli to zminimalizować ryzyko kredytowe i zwiększy szanse na pozytywną decyzję banku. Nie zawsze jest to regułą, co więcej – czasami po prostu taki układ się nie opłaca. Większość banków zakłada, że kredyt musi być spłacony przed siedemdziesiątym rokiem życia, dlatego długi okres kredytowania wspólnie z rodzicami może po prostu nie być dostępny. Tylko kilka banków kieruje się w takim przypadku wiekiem dzieci, nie zaś ich rodziców. Skrócenie okresu kredytowania jest równoznaczne ze wzrostem miesięcznej raty. Korzystanie z pomocy rodziców jako współkredytobiorców nie jest także możliwe w przypadku korzystania z programów pomocowych, takich jak „Mieszkanie dla Młodych”. W programie MdM rodzice mogą jedynie wesprzeć młode osoby starające się o kredyt, będąc dla nich dodatkowym zabezpieczeniem. Piotr Banasik, Dawid Hajok dbamy o ciebie Iść, ciągle iść... Za oknem szaro, buro i zimno. Razem z ciepłymi dniami odchodzi zapał do pieszych wycieczek na (nie) świeżym krakowskim powietrzu. Chyba że mówimy o wędrówkach w ciepłych wnętrzach klubu fitness. Ćwiczenia Active Walk są alternatywą nie tylko dla tradycyjnej bieżni, ale także dla amatorów biegania i pieszych wędrówek, których ochota na aktywność fizyczną maleje wraz ze spadającą temperaturą. Gdy na zewnątrz robi się chłodniej, a nie mamy ochoty na inne ćwiczenia, np. zumbę, warto pomyśleć o ćwiczeniach na bieżni. Trening odbywa się na wąskich bieżniach bezsilnikowych, specjalnie zaprojektowanych i przeznaczonych do tego typu zajęć. Walker napędzany jest siłą mięśni ćwiczącej na nim osoby. Zapewnia to całkowitą kontrolę nad własnym ciałem i obciążeniem. – Bieżnie ustawione są do góry pod lekkim kątem, dzięki czemu imitują górskie wędrówki. Wbrew pozorom to nie tylko trening skupiający się na pracy nóg. Każdy trener prowadzi go nieco inaczej i wzbogaca o dodatkowe ćwiczenia, na przykład z wykorzystaniem kilogramowych www.whatsupmagazine.pl hantelków – tłumaczy Monika Borowiec-Jucha, instruktorka w klubie Fitness Platinium. Zajęcia Active Walk to trening z wykorzystaniem muzyki. Fuzja rytmiki, tradycyjnych ćwiczeń fitness i treningu kardio sprawia, że jest to jeden z najskuteczniejszych systemów treningowych wspomagających odchudzanie poprzez silną stymulację układu krążenia oraz przyspieszenie przemiany materii. – Trening Active Walk wzmacnia całe ciało, poprawia wydolność płuc i układu krążenia. Podczas jednej 55-minutowej sesji ćwiczeń można spalić nawet do 700 kalorii. Poprawia się też nasze samopoczucie, wyzwalają się endorfiny i stajemy się bardziej zadowoleni. Poza tym ćwiczenia w grupie dodatkowo motywują. Taki trening to po prostu dobra zabawa – dodaje Monika Borowiec-Jucha. Przeciwwskazania? – Żylaki, przepukliny, dyskopatia – wylicza trenerka i dodaje, że Active Walk to zajęcia dla każdego, bez podziału na wiek czy płeć. Poziom wytrenowania i ogólnej sprawności ruchowej również nie ma większego znaczenia, ponieważ ćwiczenia są stosunkowo proste. Zajęcia na bieżniach wzmacniają całe ciało, wysmuklają sylwetkę, rzeźbią mięśnie i redukują stres. Poza tradycyjnym Active Walk warto też wypróbować oferowane przez Fitness Platinium zajęcia łączone, takie jak Walk&TBC czy Walk&Shape. Urozmaicenie treningu nie tylko pozwoli nam uniknąć rutyny, ale też korzystnie wpłynie na nasze ciało. Active Walk Karolina Kociołek bieżnie ustawione są do góry pod lekkim kątem, dzięki czemu imitują górskie wędrówki reklama fot. Piotr Banasik 16 siesta fot. Polona.pl Listopad 2015 spacery Barwny patchwork sadów, pól i winnic, utkany unikatowymi zabytkami. Łagodne lessowe wzgórza poprzecinane nitkami rzek i malowniczymi wąwozami. W okolicach Sandomierza rozpościerają się jedne z najpiękniejszych polskich widoków. Dwie godziny od Krakowa. Latem sandomierski rynek wypełniony jest gwarem przyjezdnych, a uliczkami miasta płyną tłumy turystów. Wraz z nadejściem jesieni miasto bierze oddech, zwalnia i zapada w letarg. Jesienną wycieczkę do Sandomierza powinni więc odbyć wszyscy ci, którzy marzą o małych sennych miasteczkach, które można przejść wzdłuż i wszerz w jeden dzień. O urokliwym rynku otoczonym pasem zieleni Starego Miasta. O spacerach po parku i pachnącymi mokrymi liśćmi wąwozami. O pustych plażach nad Wisłą. Sandomierz emanuje spokojem i majestatem tysiącletniej historii: pierwsze osady powstały w tym miejscu w X wieku. W średniowieczu to tu podejmowano istotne dla Polski decyzje. Z czasem jednak miasto zaczęło tracić na znaczeniu, a kolejne wojny niweczyły ambitne plany, by uczynić z Sandomierza ważny ośrodek miejski. Miasto ucięło więc sobie drzemkę, którą przerwała... emisja serialu. W 2008 roku zgromadzonym przed telewizorami Polakom o Sandomierzu przypomniał dziarski Ojciec Mateusz. Sława dowcipnego i inteligentnego bohatera serialu, wzorowanego na włoskiej produkcji „Don Matteo”, przywiodła do miasta tysiące turystów, zachwyconych sielskim obrazem przedstawianym przez twórców „Ojca Mateusza”. Leniwy spacer Przechadzkę zaczniemy przy Bramie Opatowskiej. Po pokonaniu 141 stopni, jeżeli tylko macie zakochać się w tym mieście, przepadniecie bez reszty. Pokryte czerwoną dachówką kamienice, wieże kościołów, w oddali Góry Pieprzowe, szarobłękitna wstęga Wisły. Świeżo narodzone uczucie przypieczętuje spacer po sandomierskich uliczkach i pochyłym rynku z umieszczonym centralnie gotyckim ratuszem zwieńczonym renesansową attyką. Po kawie z widokiem na rynek zajrzyjcie do sandomierskich podziemi: kupieckich piwnic i składów Podziemnej Trasy Turystycznej. Odwiedźcie Muzeum Diecezjalne, w którym przechowywany jest – obok „Madonny z Dzieciątkiem i świętej Katarzyny Aleksandryjskiej” Łukasza Cranacha Starszego – pukiel włosów Napoleona i bułka z czasów potopu szwedzkiego. Wstąpcie do bazyliki katedralnej pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, by zobaczyć XV-wieczne polichromie i malunki obrazujące losy chrześcijańskich męczenników, a potem odetchnijcie w ascetycznym kościele św. Jakuba. Zgubcie się na sandomierskich uliczkach, zaglądajcie w podwórka, by zejść w stronę Zamku i pójść na spacer do wąwozu Królowej Jadwigi, a potem na obiad. Na przykład do Bistra Podwale, które powstało w schowanej we wzgórzu ziemnej piwnicy, dawnej przechowalni jabłek. Nie dostaniecie tu ciężkich zup czy mięsa pływającego w zagęszczanym mąką sosie z nieśmiertelnym zestawem surówek. Latem, kiedy piwnica daje upragniony chłód, a rozłożone przed lokalem leżaki zachęcają do błogiego lenistwa, królował tu śledź z jabłkiem i pâté z wątróbki, wszędobylskie burgery oraz sensownie skomponowane dania i piwa z małych browarów. Czy dojazd i koszty taka kuchnia przeżyje sandoopcja 1: mierską, pozbawioną turyZ krakowskiego dworca stów jesień? Mam nadzieję, do Sandomierza zawiezie was że się do tego przyczynicie. kilku przewoźników (Jotkabus, Jeżeli chcecie wrócić do domu Tanibius, Trans Hans, Tanibus). z koszykiem lokalnych proKursy odbywają się średnio duktów, wstąpcie do Spiżarni dwa razy na godzinę. Podróż Sandomierskiej przy ul. Sokoltrwa około trzech godzin (najnickiego 10. krótszy czas przejazdu deklaruje Tanibus, który po drodze zatrzymuje się tylko w Połańcu: 2,5 godz.). U kierowcy Taniegobusa zapłacicie 30 zł, taniej będzie w przypadku rezerwacji przez Internet. 28 zł będzie kosztował was kurs z Sinbusem. opcja 2: Samochodem macie do wyboru dwie trasy. Szybką i krótszą. 17 Przejażdżka po okolicy Prawdziwym kulinarnym skarbem okolic stało się ostatnio wino. W końcu Sandomierszczyzna to nie tylko kraina sadów. Winorośle uprawiano tu już od średniowiecza. W XIV i XV wieku prawie każdy tutejszy kupiec posiadał winnicę i długo sandomierskie trunki uchodziły za najlepsze w kraju. Uprawy ucierpiały podczas potopu szwedzkiego i od tamtych czasów nie zdołały odzyskać dawnej świetności. Od kilku lat na okolicznych wzgórzach powstają kolejne winnice. Symboliczny był 2012 rok, kiedy, blisko 800 lat po założeniu, ponownie zasadzono winorośle w Winnicy Św. Jakuba. Po wino najlepiej pojechać do trzech winnic. Odwiedźcie Płochockich, których Marszellus XIV zdobył właśnie srebrny medal Targów Enoexpo. Za ∏ XIV dostali medal brązowy. W Nad Jarem, prowadzonej przez Sylwię i Mateusza Paciurów, spróbujcie Regelta 2014 (medal złoty i wyróżnienie za dobry styl i charakter). Wpadnijcie też do pięknie położonej Sandomierskiej, gdzie Borkowscy kontynuują tradycje pradziadka Marcelego, który uprawiał winorośle od 1937 roku. Wino to kolejny powód dla którego warto Sandomierz odwiedzić właśnie w listopadzie, miesiącu młodego wina i świętujących zakończony sezon winogrodników. Jeżeli jesteście ciekawi, jakie są efekty tegorocznych zbiorów (rok był ponoć wyjątkowo dobry), wybierzcie się do Sandomierza w przedostatni listopadowy weekend. Wtedy to, podczas trzeciej edycji Święta Młodego Wina, winiarze z okolicy otworzą dla gości nie tylko butelki tegorocznego wina, ale i swoje winnice. Przez Stare Miasto przewędruje barwny korowód, a w sandomierskich restauracjach będzie można spróbować lokalnych przysmaków i trunków. Na zdrowie! Magda Wójcik PS. Pomocą w podróży będzie strona sandomierz.pl, na której znajdziecie szczegółowe opisy zabytków, mapki, propozycje tras zwiedzania i masę innych przydatnych informacji. Planując zwiedzanie okolic skorzystajcie z www. szlakjablkowy.pl. Do wyboru macie pięć szlaków, dzięki którym poznacie kulinarne, rękodzielnicze i sportowe atrakcje regionu oraz znajdziecie gospodarstwa agroturystyczne. Noclegu szukajcie też w samym Sandomierzu, bądź w pokojach gościnnych przy którejś z winnic (winoziemisandomierskiej.pl). Wielbiciele autostrad powinni zjechać z A4 na wysokości Dębicy (węzeł Pustynia) i odbić na północ, by przez Tarnobrzeg dojechać na miejsce. Trasa liczy 207 km. Alternatywa to mozolne wspinanie się na północny wschód trasą nr 79, na którą wjeżdżamy z Nowej Huty, by równolegle do Wisły przemierzać kolejne miejscowości: od słynących z dyń (które o tej porze roku ozdabiać będą pobocza drogi) i papryk Igołomii oraz Wawrzeńczyc, przez Nowe Brzesko, Nowy Korczyn, opłotki Pacanowa, Połaniec, aż do San- domierza (w sumie 161 km). Po drodze zatrzymajcie się w siedzibie JeDynie (Wawrzeńczyce 84) i zróbcie zapasy dyń w przeróżnych kolorach i kształtach oraz ostrych papryczek w kilkunastu odmianach. Gdy nie ma korków, czas przejazdu obu tras jest podobny i wynosi ok. 2 godziny 15 minut. W godzinach szczytu lepiej nadłożyć drogi i wybrać A4. Paliwo w jedną stronę to, zależnie od trasy, to ok. 50– 65 zł (spalanie 7 l – 100 km, średnia cena benzyny: 4,50 zł). 18 siesta Radość wytwarzania Jak spuścić z siebie stres? A może by tak sobie z młotkiem poszaleć i gwoździe powbijać, śrubki powkręcać, szafkę pomalować, stolik naprawić... A potem słuchać zachwytów: No nie wierzę! Sam to zrobiłeś? Tylko gdzie wygospodarować przestrzeń na warsztat? W domu przecież jej nie ma, dzieci śpią, a sąsiad z byle powodu kijkiem od miotły w podłogę stuka. Ha! Koniec wymówek! Jest miejsce, jest Wytwórnia! Wytwórnia powstała dwa lata temu w salach byłego technikum na Zabłociu. Założyło ją kilkoro przyjaciół – z tęsknoty za zajęciami praktyczno-technicznymi i prostą pracą, dającą natychmiastowe efekty i poczucie spełnienia. Teraz w szeregu pracowni powstają tu różnej maści projekty, prototypy, meble, ozdoby choinkowe i wszystko to, co sobie wymyślimy. – Dzisiaj ludzie pracują przy komputerach, tworzą rzeczy ulotne, które po pewnym czasie przestają istnieć, tak jak np. www.whatsupmagazine.pl dokumenty księgowe. Część z nich tęskni za tym, aby jak pradziadowie pozostawić po sobie coś namacalnego, co zrobili własnoręcznie – mówi Maciek Chart-Olasiński, pomysłodawca i zarządca tej małej spółdzielni. – Ludzie przychodzą do nas po pracy, ot tak, podłubać przy mebelkach, ale też uczestniczą w warsztatach z różnych technik wytwórczych. Po warsztatach robienia stolików każdy wyszedł ze swoim meblem, mówiąc, że wreszcie ma co zostawić wnukom. Świadomość posiadania unikatowej rzeczy staje się dodatkową wartością w czasach masowej produkcji i powszechności sieciówek. – Wzrost zainteresowania przedmiotami wykonywanymi na zamówienie przez konkretnego wytwórcę staje się nową modą – zauważa Maciek. – Zobacz, jak popularne w sieci są filmiki typu „do it yourself”. Zaczynamy czerpać przyjemność nie tylko z przedmiotów wytwarzanych specjalnie dla nas, lecz także ekscytujemy się, kiedy uczestniczymy w procesie ich powstawania – dodaje. W Wytwórni można uczyć się stolarstwa, renowacji mebli, tapicerstwa, kroju i szycia, ceramiki, a nawet zbudować drukarkę 3D i drewniany kajak. Co roku przed Bożym Narodzeniem organizowana jest Mikołajowa Wytwórnia Ozdób. Powstają one przy użyciu przeróżnych technik, np. przez wycinanie laserem wzorów w fornirze. – Wielu z tych, którzy połknęli bakcyla „zrób to sam”, wraca na kolejne warsztaty i przyprowadza znajomych. Mam wrażenie, że oprócz nauki spełniamy też rolę terapeutyczną – śmieje się Maciek. Na co dzień w Wytwórni pracują ludzie, których zawód, ogólnie rzecz ujmując, polega na wytwarzaniu. Zajmują się projektowaniem, stolarstwem, renowacją mebli, ceramiką czy zapomnianym już sitodrukiem. A przy tym dzielą się tym, co potrafią. Dziś pracuje tu 70 osób. A pomyśleć, że na początku miało to być kameralne miejsce, świetlica dla paru zapaleńców, którzy w wolnej chwili oddawaliby się swoim zainteresowaniom i tworzyli wspólne projekty. Szybko się jednak okazało, że wraz z anektowaniem kolejnych powierzchni przybywało i ludzi, i projektów. Ten ostatni, który właśnie trwa, „Mistrzowie – międzypokoleniowe warsztaty rzemieślnicze”, jest cyklem spotkań z krakowskimi rzemieślnikami, mistrzami fachu oraz przedstawicielami ginących zawodów. U jakich mistrzów przyjdzie nam praktykować? U tapicera Władysława Popieli, parasolkarki Małgorzaty Jagiełło, kaletnika Grzegorza Tarnowskiego, modystki Barbary Komendy, państwa Chodackich z pracowni introligatorskiej i Pawlikowskich z pracowni lutniczej. Owszem, nawet po kilkudziesięciogodzinnej pracy z mistrzem nie zrobimy jeszcze samodzielnie skrzypiec, ale już niejedno będziemy wiedzieć. A poza tym dobrze jest mieć drugi fach w ręku. Katarzyna Pilitowska produkują meble w warsztacie, szyją, projektują zielone instalacje, zajmują się architekturą i grafiką Niedziela pod Halą Targów w Krakowie jest pod dostatkiem. Ale tylko na jeden z nich jeździ się w niedzielne przedpołudnie po to, by kupić kawałek historii ukryty w zniszczonych skrzypcach czy modelu radzieckiego samolotu. Niedziela, dziewiąta rano. Pod wiaduktem nad ulicami Dietla i Grzegórzecką niespiesznie przemykają ludzie. Zatrzymują się co chwilę, pochylają głowy i przyglądają się rozłożonym tam winylowym płytom. Wyblakłe okładki zachęcają do nabycia albumu Luciano Pavarottiego, czasem jakiegoś polskiego jazz bandu sprzed kilkudziesięciu lat. Znacznie ciekawiej robi się po opuszczeniu ulicy Dietla i skręceniu w stronę Hali Targowej. Tego dnia nie uświadczymy tam jednak zbyt dużego wyboru cebuli, jabłek czy pomidorów. W końcu niedziela przy Hali Targowej to nie jakiś tam zwykły dzień. To gratka dla kolekcjonerów, bibliofilów i amatorów niebanalnych gadżetów z drugiej ręki. Od wczesnych godzin porannych, mniej więcej do „obiadu” (zwykle do godziny 14), odbywa się tam targ staroci. Najpierw mijamy stoiska oferujące popularne kapsułki i proszki do prania, tusze do rzęs, które za nieco wyższą cenę można kupić w pobliskiej drogerii, a nawet składany stolik pod laptopa, który dwa/trzy lata temu był do nabycia w sklepie IKEA. Potem kilkanaście minut zmitrężymy na przeglądaniu drobiazgów z radzieckimi, niemieckimi i polskimi symbolami czy na fot. materiały prasowe członkowie Wytwórni podziwianiu prawosławnych ikon. W międzyczasie czeka nas sentymentalny rzut oka na stary sprzęt RTV i okładki magazynów sprzed kilkunastu tygodni lub kilku lat. Na targu staroci znajdziemy niemal wszystko, o czym można tylko pomyśleć, i jeszcze więcej. Część towarów wyeksponowana jest na rozłożonych na ziemi ręcznikach. Tłum kupujących wyraźnie tu gęstnieje, a jest to bardzo zróżnicowana grupa: starsza pani mierzy zimowe nakrycia głowy, studenci negocjują cenę trzytomowej „Historii filozofii” Tatarkiewicza, obok zaś przepycha się dwóch barczystych facetów, prosto w twarz raczących mijane osoby papierosowym dymem. Zatrzymujemy się przy książkach. Jest ich tu chyba nawet więcej niż starych monet, przypinek i zegarków. Na jednym stoisku znajdziemy opasłą „Historię Azerbejdżanu” i stare wydanie dzieł zebranych Szekspira, na innym – „Co z tym życiem? ” Kingi Rusin. Nie inaczej jest z innymi rzeczami – można trafić na prawdziwą perełkę, Kiełbaski ale częściej bezwartościowy rupieć. z NiebieStare lustra, z których tylko niewiele można by bez renowacji od razu skiej Nyski powiesić na ścianie, sąsiadują z groteskowymi wielobarwnymi nocami pod Halą pufami z wizerunkami faraonów; Targową dostaniecie najsłynniejsze kiełbaski w Krakowie sztućce, które wypadałoby wpierw porządnie wyczyścić, leżą obok zastawy stołowej, lamp naftowych i wazonów. Można również trafić na uwiecznioną na niemieckiej porcelanie śliczną pandę wcinającą bambusa. Szkoda byłoby ją jednak ubrudzić jakąś szarlotką albo ruskim pierogiem. Zdecydowanie lepiej jest więc powiesić ją na ścianie – z tyłu talerzyka znajduje się specjalny uchwyt. Cena przygarnięcia wizerunku zwierzaka zagrożonego wymarciem? 60 złotych. Trzy razy więcej chce sprzedawca żółtego paskudnego roweru, którego raczej nikt nie będzie chciał nam ukraść. Cena pięknie odnowionego czerwonego miejskiego bicykla to już 800 zł. Za dużo? Poćwiczcie swoje zdolności negocjacyjne, a do domu wrócicie na dwóch kółkach lub z zdekompletowanym kompletem kryształowych kieliszków. Karolina Kociołek pod patronatem what’s up 19 fot. materiały prasowe Listopad 2015 Pod patronatem Historia pewnego przedmiotu Wyjątkowa korpotrupa teatralna, występująca na scenie już od 2008 roku, zaprasza na kolejną premierę. „Historia pewnego przedmiotu” to zabawna, a zarazem wzruszająca opowieść o szukaniu swojego miejsca w świecie. Jak i gdzie je znaleźć? Główny bohater w trakcie podróży w poszukiwaniu swojej tożsamości prowadzi widzów przez tajemnicze i czasem niebezpieczne krainy – narzędzi, sztućców, zabawek czy damskich torebek. Jaki będzie finał tych poszukiwań? Po odpowiedź zapraszamy do Małopolskiego Ogrodu Sztuki, gdzie od 9 do 12 grudnia odbywać się będą pokazy widowiska. Dochód ze spektaklu w całości przekazany będzie Fundacji Menedżerowie Jutra MOFFIN, wspierającej osoby z niepełnosprawnościami i ich funkcjonowanie na rynku pracy. „Historia pewnego przedmiotu” Małopolski Ogród Sztuki, 9–12 grudnia 2015 Bilety od 16 listopada na: www.moffin.eu 12 grudnia – spektakl z audiodeskrypcją Na podstawie sztuki „Historia pewnego przedmiotu” Anety Wróbel i Adama Wojtyszko Reżyseria: Iza Kała, Alan Pakosz Muzyka: Karol Bulski Aktorzy: pracownicy Capgemini Polska fot. materiały prasowe Spektakl pod egidą Capgemini mały what’s up Listopad w krainie czarów Pierwszy śnieg już za nami, najwyższy czas przygotować więc nasze maluchy do zimy. W tym numerze zachęcamy do zabaw pełnych magii, które rozpromienią chłodne listopadowe dni i osłodzą czekanie na świętego Mikołaja. Nic nie ucieszy bardziej małych wielbicieli słodyczy niż podróż przez Bramę Łakomczuchów aż do Marcepanowego Pałacu w Cukierkowej Krainie. Nie bój się jednak, twoim dzieciom nie grożą dodatkowe kilogramy ani popsute ząbki, bo wycieczka odbędzie się na scenie Opery Krakowskiej. 27 i 28 listopada do baśniowego świata przeniesie was „Dziadek do orzechów”. Balet-feeria autorstwa Piotra Czajkowskiego to historia malutkiej Klary, która przekonuje się, że marzenia się spełniają. Dzięki bajecznemu spektaklowi z ponad dwustoma barwnymi kostiumami twoje dziecko też uwierzy, że nie ma rzeczy niemożliwych. www.whatsupmagazine.pl już sam stanie się tak duży jak mama i tata. Podczas Bali Andrzejkowych w Anikino nie zabraknie czarów, przebierania się w baśniowe stroje, malowania twarzy, gier, konkursów i oczywiście lania wosku przez dziurkę od klucza. Zabawa dla młodszych dzieci (2–6 lat) rozpocznie się 29 listopada o godzinie 11, a dla starszych o 16. Ale… jeśli i wy chcecie pobawić się w Andrzejki, niekoniecznie z dziećmi, zapiszcie swoje pociechy na całonocną imprezę w sobotę 28 listopada. Anikino zapewni im atrakcje (i trochę snu) do samego rana, a wam wolny wieczór. do Krakowa, by zabrać was w niesamowitą podróż do świata Disneya. Na początku grudnia Myszka Miki, Kaczor Donald, Goofy, Bella i inne dobrze znane waszym pociechom postacie zaproszą na wielkie widowisko „Disney On Ice: 25 lat fantazji na lodzie”. Nie bój się więc zimna i razem z Anną i Elsą z „Krainy lodu” szykujcie się do lepienia bałwana. Dagmara Marcinek Magii i czarom możecie dać się porwać także w Kraków Tauron Arenie. Tam polecicie do Nibylandii z Piotrusiem Panem i Dzwoneczkiem, dacie nura do podwodnego królestwa syrenki Arielki i wybierzecie się w podróż do dzikiej Afryki z Timonem i Pumbą. Nie musicie jednak przedzierać się przez dżunglę ani szukać wróżkowego pyłu, bo to bohaterowie bajek przybędą fot. materiały prasowe 20 Jedną z największych atrakcji ostatniego weekendu listopada będą andrzejkowe wróżby. Każdy maluch będzie mógł sprawdzić, co czeka go, gdy reklama wokół stołu Listopad 2015 21 Niech ci się upiecze Kupujemy coraz mniej pieczywa. Piętnaście lat temu zjadaliśmy go średnio po 80 kg rocznie. W ubiegłym roku było to zaś 47,8 kg. Jak na ironię, jemy coraz więcej pieczywa złej jakości. Może więc spróbować upiec chleb w domu? na cieście drożdżowym, możemy sięgnąć po zakwas. Na początek najlepiej żytni – tłumaczy Zosia. Do wypieku chleba potrzebne są zakwas, mąka, woda i piekarnik. Ten pierwszy można zdobyć choćby dzięki internetowej Zakwasowej Mapie Polski. Portal pomaga znaleźć osoby, które chętnie podzielą się zarówno słoiczkiem zakwasu, jak i swoją wiedzą. – Najlepiej jest wziąć zakwas od kogoś, ponieważ jest on bardziej stabilny. Po prostu trudniej go zabić – żartuje Zosia. Zakwas trzymamy w lodówce i od czasu do czasu „dokarmiamy” – dodajemy mąki. To mąka jest kluczowa dla jakości pieczywa. Dobrze, gdy została niedawno zmielona i nie zawiera żadnych dodatków (co zdarza się niektórym gotowym mieszankom chlebowym, więc czytajcie uważnie ich skład). Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w 2014 roku statystyczny Polak kupił o 4,6 proc. mniej pieczywa niż rok wcześniej. Padają kolejne piekarnie, a ich miejsce zajmują duże sieci handlowe. Tylko że w sieciówkach trudno jest o inny chleb niż odpiekany, zwykle z ciasta mrożonego. Nic więc dziwnego, że sprzedaż tego chleba rośnie w tempie 4–5 proc. rocznie, a piekarniczy potentat otwiera fabrykę chleba w Nowej Soli. Wystarczy jednak zerknąć na przydługawą listę składników takiego chleba z fabryki, żeby zrozumieć, że „świeży chleb, prosto z pieca” jest tak naprawdę chlebem prosto z zamrażarki, do której trafił z fabrycznej taśmy. Jeżeli Was to nie przekonuje, po prostu spróbujcie zjeść ten chleb po trzech dniach. Pieczywo z rzemieślniczej piekarni nadal będzie w bardzo dobrej formie. Nie każdy ma jednak dobrą piekarnię pod domem. A nawet jeżeli ma, zdarzają się takie sploty okoliczności, w których chleba kupić się nie da. – Wróciliśmy do Krakowa w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia. Po przejrzeniu półki z pieczywem w sklepie nieopodal naszego mieszkania postanowiłam wrzucić do koszyka Pierwsze przymrozki oznaczają, że na daletorebkę z mąką i paczkę drożdży – opowiada kiej Sycylii zaczęły dojrzewać pomarańcze. Zosia Barto o początkach swojej przygody Od kilku lat przetrwanie szarego zimowego sez domowym pieczeniem. Pierwsze bułki upiezonu ułatwiają comiesięczne zamówienia z dakła sześć lat temu, dziś prowadzi nanopiekarlekich Włoch. Na stronie incampagna.pl można nię Zaczyn. Kiedyś piekła pieczywo głównie wybierać spośród pachnących ekologicznych dla znajomych, a niebawem jej chleby trafią pomarańczy, cytryn i innych cytrusów, awodo szerszej sprzedaży. kado, kuszą też ukiszone tradycyjną metodą – Zaczynałam od pieczywa drożdżowego i właoliwki, wspaniała oliwę, miody (z kasztanowca, śnie taki start polecam tym, których kusi samoopuncji, nieśplika...), przetwory owocowe, sedzielne wypiekanie chleba. Na zakwas przyjdzie zonowane wędliny i kapitalne sery. Wszystko czas – mówi Zosia i dodaje, że stawiając przed doskonałej jakości. Najlepiej jest złożyć zamósobą zbyt trudne wyzwanie łatwo jest się zniewienie wspólnie ze znajomymi. Po pierwsze chęcić. – Jeżeli już nauczymy się cierpliwości – będzie taniej. Po drugie, niektóre produkty (np. pachnące słońcem, dojrzałe pomidory) można zamówić jedynie w ilości nie do przejedzenia dla jednej osoby. Pierwsza dostawa przyjedzie do Polski pod koniec listopada, ale zamówienie najlepiej jest złożyć jak najszybciej po uruchomieniu oferty – ilość niektórych towarów jest ograniczona. Sezon na pomarańcze Właścicielka Zaczynu poleca trzy młyny: e-mlyny.pl, mlynwilkanowo.pl i swoja-maka. pl. Kupując w nich mamy pewność, że w torebce dostaniemy po prostu zmielone ziarno zbóż. – Z drugiej strony mąki, które zazwyczaj znajdujemy na półkach dużych sklepów, są standaryzowane, a to oznacza większą przewidywalność. Ale w dobrym jedzeniu nie ma przecież mowy o stuprocentowej powtarzalności – konstatuje Zosia. Jeżeli chcemy piec chleby bochenkowe (w odróżnieniu od foremkowych), przydatny okaże się żeliwny garnek. – Zbierająca się w nim podczas wypieku para wodna powoduje, że chleb ma warunki zbliżone do tych, jakie panują w piecu chlebowym. Oczywiście na tyle, na ile jest to możliwe w domu – mówi Zosia, która od niedawna jest właścicielką profesjonalnego pieca i miesiarki. – Właśnie uczę się przeliczać domowe ilości składników na hurt. To ciężki kawałek chleba – śmieje się Zosia, która jest piekarniczym samoukiem. PS: Jeżeli chcecie zacząć przygodę z pieczeniem, Zosia proponuje, żebyście spróbowali upiec niewymagający wyrabiania chleb drożdżowy „Najprostszy z prostych”. Przepis znajdziecie na mojewypieki.com. Kiedy złapiecie bakcyla, kupcie książkę „Chleb” Jeffreya Hamelmana. Zosię znajdziecie na www.facebook.com/ zaczyn.info. Pieczone przez nią chleby niebawem będzie można kupić w Słodkiej Manufakturze (ul. Czarnowiejska 73). Magda Wójcik Listopad w kieliszku Porzućcie beaujolais! Zostańcie winnymi patriotami! Najlepiej lokalnymi. Trwa Małopolska Jesień Enologiczna. W programie: festiwal, konferencja i targi. Podczas Krakowskiego Festiwalu Młodego Wina dobry humor zapewnią trunki z winogron, które wyrosły w... Krakowie. Nasza Winnica Srebrna Góra pierwsze tegoroczne wina zaprezentuje podczas festiwalu, który odbędzie się 6 listopada (Stara Zajezdnia, ul. Wawrzyńca 12). Tego dnia zakończą się też trzydniowe targi ENOEXPO – koniecznie sprawdźcie tegoroczny program. Nie omińcie też degustacji w restauracji Vintage, gdzie 13 listopada w kieliszkach znajdą się wina z europejskich autochtonicznych odmian winorośli, a na talerzach – małopolskie produkty regionalne. Najważniejszym punktem Małopolskiej Jesieni Enologicznej będzie konferencja poświęcona historii oraz przyszłości polskiego winiarstwa i cydrownictwa (19 listopada, Pałac pod Baranami, Rynek Główny 27). W programie m.in. opowieści o starych odmianach jabłek, uprawianych nad Wisłą szczepach winorośli i łączeniu wina z potrawami. Szczegółowy program znajdziecie na stronie Stowarzyszenia Kobiety i Wino. Winiarskie atrakcje listopada to nie tylko Małopolska Jesień Enologiczna. W środę 4 listopada będziecie mogli dowiedzieć się więcej o winach naturalnych. Spotkanie z czeskimi i słowackimi autentystami poprowadzi Bogdan Trojak (Lipowa 6F, godz. 19:30). Tutaj też, podczas kolejnego „Podwieczorka na dwa kieliszki” (20 listopada, godz. 19), czyli spotkania o iście domowej atmosferze, spróbujecie win z Jury Krakowsko-Częstochowskiej (m.in. z winnic Kresy, Amonit i Krokoszówka Górska). Jeżeli chcecie spędzić z winem cały weekend (27– –29 listopada), wybierzcie się do Dworu Sieraków. Podczas kursu poznacie najważniejsze odmiany vitis vinifera. Spróbujecie również win z najważniejszych apelacji charakterystycznych dla danych odmian. Na marginesie: do Sierakowa warto pojechać, by spróbować potraw przygotowanych przez szefa kuchni Janusza Fica. W listopadzie oczywiście najlepiej wybrać gęsinę. Konkurs! Na koniec – konkurs! Magazyn Wina (ul. Konopnickiej 28, www.facebook.com/magazynwina) zachęca do wspominania upojnych momentów. Wybierzcie zdjęcie z wakacji, weekendu za miastem, wieczoru z przyjaciółmi... Nie musi być świetne jakościowo, najważniejsze, żeby w ciekawy sposób pokazywało wino. Umieśćcie je przed 15 listopada na fanpage’u Magazynu Wina. Jedno zdjęcie zostanie nagrodzone udziałem w wybranej degustacji dla dwóch osób i bonem na zakupy w Magazynie, dwa kolejne – podwójną wejściówką na degustację. Magda Wójcik 22 siedem uciech głównych www.whatsupmagazine.pl 14 listopada Druga sobota listopada zapowiada się pierwszorzędnie. Tego dnia każdy miłośnik dobrych dźwięków znajdzie coś dla siebie. W Klubie Studio zagra duet XXANAXX, czyli Klaudia Szafrańska i Michał Wasilewski. Swoją działalność zespół rozpoczął zaledwie trzy lata temu, a 2014 rok przyniósł ich pierwszy wspólny album. Publiczność do zabawy porwą electropopem, a melancholijnym chilloutem dadzą jej trochę wytchnienia. W listopadową nostalgię idealnie wpisze się Artur Rojek, który wystąpi w Kijów.Centrum. Artysta, który jak głosi tytuł jego płyty, „składa się z ciągłych powtórzeń”, nie będzie jednak powtarzał hitów swoich poprzednich formacji: Myslovitz czy Lenny Valentiono, lecz zaprezentuje materiał ze swojego nowego krążka. W Klubie Kwadrat pojawi się Fisz Emade Tworzywo, czyli bracia Waglewscy w rozszerzonym składzie. Ich eksperymenty z hip-hopem, łączenie go z jazzem, funkiem czy elektroniką zaowocowały płytą „Mamut”, przez wielu określaną albumem roku 2014. W tę sobotnią noc znajdzie się też coś dla fanów ciężkiego grania – koncert Acid Drinkers w Fabryce. fot. materiały prasowe Koncertowa sobota XXANAXX duet tworzą Klaudia Szafrańska i Michał Wasilewski Do 15 listopada POP-UP Kraków z ostatnim punktem programu, spektakli zobaczymy zaledwie siedem, każdy zagrany zostanie co najwyżej kilka razy, a ich reżyserami będą m.in. Krystian Lupa, Wiktor Rubin i Jolanta Janiczak, Michał Borczuch czy Oliver Frljić. W ramach projektu, na początku listopada zaplączemy się w „SPI->RA->LĘ” przygotowaną przez Krystiana Lupę, Igę Gańczarczyk i Piotra Skibę. To spektakl na pograniczu instalacji i performensu, który wciągnie widzów w grę między fikcją a rzeczywistością. Natomiast w połowie miesiąca sceną zawładnie „Nie-Boska. Wyznanie” zrealizowana przez Olivera Frljicia, Agnieszkę Jakimiak, Joannę Wichowską oraz Gorana Injaca. Spektakl Frljicia miał być wystawiony w Krakowie już dwa lata temu, jednak w wyniku narosłych wokół niego kontrowersji zrezygnowano z umieszczenia go w repertuarze Starego Teatru. Teraz powraca w niezależnej przestrzeni, by zadać pytanie o dziedzictwo klasyków i status arcydzieł w naszej świadomości. www.popupkrakow.pl A gdyby tak teatr pojawił się na moment i zniknął? Tak stanie się ze sceną, która tylko na miesiąc zainstalowana zostanie przy Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Koncepcja Teatru POP-UP czerpie z idei sklepów pop-up, popularnych na początku XXI wieku w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Otwierane były tylko na krótki czas i oferowały unikalne produkty w małych ilościach, by zachęcić klientów ekskluzywnością towarów. Taki sam cel przyświeca krakowskiemu projektowi. Sferyczny namiot w kształcie kuli zniknie wraz reklama 4 grudnia We are the robots Elektroniczne brzmienia. Komputerowe wizualizacje. Trójwymiarowy świat. Ludzie-roboty. Nie, to nie żadne science-fiction, to koncert Kraftwerk 3D w Centrum Kongresowym ICE Kraków. Od pierwszych dźwięków wypływających z pulpitów grupy Kraftwerk ma się wrażenie, że wpadło się w sam środek gry wideo. Momentami tej pamiętającej jeszcze czasy Atari. I tak jak Atari jest klasykiem wśród domowych konsoli, tak Kraftwerk jest legendą wśród twórców muzyki elektronicznej. Powstały na początku lat 70. niemiecki zespół do dziś inspiruje artystów działających w przestrzeni synthpopu, electro i techno. Koncerty Kraftwerk są wyjątkowym wydarzeniem, nie tylko ze względu na muzykę. Neonowe kostiumy, pulsujące światłem pulpity i ekrany z trójwymiarowymi projekcjami sprawiają, że wydarzenie zamienia się w multimedialny spektakl. Chociaż Kraftwerk wystąpi w Krakowie dopiero na początku grudnia, koncert zapowiadamy już teraz, mając nadzieję, że uda wam się jeszcze upolować bilety! icekrakow.pl siedem uciech głównych 23 fot. materiały prasowe Etiuda&Anima Listopad 2015 10–22 listopada Poleca Marynia Gierat Etiuda&Anima Audio Art Krótkie, długie, fabularne, animowane, reklamowe i artystyczne – pod koniec listopada Kraków znów opanują filmy. Tym razem za sprawą 23. edycji Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Etiuda&Anima. W sekcji „Erotyka w animacji”, jak zapowiadają organizatorzy, widzowie zobaczą to, o czym wstydzą się nawet pomyśleć. Odważną animację, krążącą wokół tematyki seksu i związków damsko-męskich, zaprezentuje także Signe Baumane. Łotewska artystka zdradzi zainteresowanym tajniki swojego procesu twórczego. Jak zrobić film, festiwalowiczom pokażą także słynni bracia Quay. Festiwal wpisać do kalendarza powinni miłośnicy komercyjnych produkcji z artystyczną duszą. W specjalnym pokazie pojawią się pełne czarnego humoru i absurdu reklamy m.in. Air France, Lotto, Volvo, Citroëna, zrealizowane przez Roya Andressona. Zobaczymy także przedwojenne spoty promujące obuwie Bata. Oczywiście głównymi punktami programu są konkursy Etiuda i Anima. Kto zgarnie Złotego Dinozaura, a komu tym razem przypadnie Złoty Jabberwocky? Przekonamy się wkrótce. etiudaandanima.com Z Bangalore, Tokio, Monachium, Limy, Nowego Jorku czy Timișoary – w listopadzie do Krakowa przyjadą artyści z różnych zakątków świata, by podczas kolejnej edycji festiwalu Audio Art połączyć muzykę ze sztuką wizualną. Od 1993 roku Audio Art prezentuje eksperymentalną i postmodernistyczną sztukę przełomu wieków. W tym roku w programie trwającego dziewięć dni festiwalu znalazły się aż 44 pozycje. W Żarówka Cafe pojawi się dźwiękowa instalacja Yury’ego Burki z Lwowa, w Instytucie Goethego interaktywny projekt „Dancing Mirror” Seiichiro Matsumury, a w Bunkrze Sztuki wideo-performens Dana Senna. Akademię Muzyczną wypełnią dźwięki fletu, akordeonu, saksofonu, wiolonczeli, perkusji i szkła na koncercie Ensemble Morph, natomiast w auli Akademii Sztuk Pięknych będzie można wziąć udział w projekcie Matchpoint, który zainicjuje dialog pomiędzy artystą a publicznością. Festiwalowe wydarzenia będą także transmitowane na żywo w Internecie. www.audio.art.pl 3 x Michael Fassbender fot. Sergei Ilnitsky, European Pressphoto Agency 23–28 listopada 5 listopada – 2 grudnia World Press Photo Prawie 100 tysięcy zdjęć zrobionych przez 5 692 fotografów ze 131 krajów świata – tyle prac zgłoszono do tegorocznej edycji World Press Photo. Te najlepsze będzie można zobaczyć już od 5 listopada w Bunkrze Sztuki. World Press Photo to najważniejszy konkurs fotografii prasowej, którego zwycięzcy prezentowani są w ponad 100 miastach na całym świecie. Od 1955 roku zdjęcia z wystawy wchodzą do kanonu fotografii dokumentalnej i głęboko wnikają w świadomość odbiorców. Wystarczy wspomnieć obraz Charlesa Cole’a pokazujący mężczyznę z zakupami stojącego na wprost czołgów na Placu Tiananmen czy scenę samospalenia buddyjskiego mnicha uchwyconą przez Malcolma W. Browne’a. Zdjęcie roku tej edycji zostało zrobione przez Madsa Nissena. Przedstawia homoseksualną parę z Petersburga, tuż po intymnym zbliżeniu. To artystyczny komentarz do dyskryminacji mniejszości seksualnych w Rosji. Na wystawie zobaczymy też fotografie zniszczonych podczas ostrzału sprzętów kuchennych w Doniecku autorstwa Sergeia Ilnitsky’ego czy robotnika w chińskiej fabryce wytwarzającej ozdoby świąteczne zatrzymanego w kadrze przez Ronghuiego Chena. Wśród nagrodzonych, już po raz trzeci, znalazł się Polak Kacper Kowalski ze swoim projektem „Efekty uboczne”. www.worldpressphoto.org 26 sierpnia 2014 Donieck, Ukraina roku ogień artylerii zabił tu trzy osoby, a ranił 10 W listopadzie na ekrany Kina Pod Baranami wejdą aż trzy filmy z udziałem Michaela Fassbendera. Już 13 listopada długo wyczekiwany „Steve Jobs” w reżyserii twórcy „Trainspotting” Danny’ego Boyla, ze scenariuszem Aarona Sorkina („The Social Network”). Bardziej niż typowa biografia jest to opowieść o micie, jakim był Steve Jobs. I choć Fassbender na początku filmu nie wygląda jak Jobs, pod koniec wierzymy, że nim jest. „Slow West” (premiera 20 listopada) to niezależny i nietypowy western, prezentowany na tegorocznym Sundance. Nakręcony w Nowej Zelandii(!) pełnometrażowy debiut Johna Macleana, z którym Fassbender współpracował wcześniej przy krótkich filmach (np. „Pitch Black Heist” pokazywany na Krakowskim Festiwalu Filmowym), to minimalistyczne, ciekawe wizualnie kino drogi. Miesiąc z Fassbenderem zakończy „Makbet” (premiera 27 listopada), który debiutował w konkursie w Cannes. To kolejne – po adaptacjach Orsona Wellesa, Kurosawy, czy Polańskiego – odczytanie szekspirowskiej tragedii. Nowoczesne, jednak nietracące wartości oryginału. „The Telegraph” napisał, że Fassbender urodził się dla tej roli. Na ekranie partneruje mu równie znakomita Marion Cotillard. przygotowała Dagmara Marcinek reklama