marzec 2010

Transkrypt

marzec 2010
Nr 6 2010
Marzec
II LO
Cena: 1 z³
W numerze
 Hot news
 Sport
 Obszerny wywiady
 Szczesliwy numerek
 Jakie studia?
 Wolontariat
 I wiele wiecej
 Nowy dzial: Meski punkt
widzenia
SUPER
DODATEK
WA
A
B
A
Z
O
PSYCH
S³owo od Redakcji
Słowo od readkcji
Drodzy czytelnicy,
Kiedy w marcu
prawdziwa wiosna
pozostaje wciąż
abstrakcją, skupiamy się
na dostrzeganiu jej w
najmniejszych
szczegółach. Słońce
świeci częściej i
gdzieniegdzie widać
zmiętą trawę. Zmęczeni zimą uczniowie czekają na
pierwszy dzień wiosny, który wypada ... w niedzielę.
Zatem wysilamy się na optymizm i zarządzamy zmianę
terminu Dnia Wagarowicza!
Zofia Bobrowicz
z Redakcją
2
Morawa
Hot news
Urodziłam się po raz drugi
Urszula Jaworska
4 lutego mieliśmy przyjemność spotkać się z Urszulą Jaworską twórcą największego w kraju Banku Dawców Szpiku Kostnego.
Nikt inny tak jak ona - osoba, która sama była chora na białaczkę,
nie potrafi zrozumieć i pojąć potrzeb chorych ludzi. Gdy
dowiedziała się, że jest chora, pomyślała: „Wyjdę z tego” - i tak też
się stało. Dziś pani Jaworska zachęca ludzi do ofiarowania szpiku
kostnego tym, którzy tego potrzebują. I Ty możesz nim zostać,
jeżeli tylko będziesz miał ukończone 18 lat i stan zdrowia na to
pozwoli, a przede wszystkim musisz tego chcieć. To jest coś
niesamowitego, móc patrzeć na człowieka, któremu dało się szansę
na kolejne życie, bo przecież to od naszej decyzji zależy być albo nie
być osoby, która jest ciężko chora. Na zakończenie chciałam dodać,
że Urszula Jaworska zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Jest
kobietą pełną optymizmu, energii, zapału. Imponuje mi jej
patrzenie na świat.
A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.
Antoine de Saint-Exupéry
Isia
Morawa
3
Hot news
PRZYJEMNE Z POŻYTECZNYM,
czyli teraz to jesteście mądrzejsi o
te trzy dni warsztatów...
W dniach 24-26 lutego 2010 w przemyskim Teatrze Fredreum
odbyły się bezpłatne warsztaty teatralne.
Zajęcia poprowadzili prawdziwi
specjaliści, m.in. Pani Krystyna MareschKnapek (prezes zarządu).
Ferie są czasem wolnym od zajęć i
obowiązków szkolnych. Uczniowie spędzali
je w
różnoraki sposób. Zwolennicy sportu udawali
się na
stok narciarski, lodowisko lub tor
saneczkowy. Inni uczestniczyli w warsztatach
teatralnych,
zorganizowanych przez aktorów Teatru
Fredreum.
Młodzież, uczestnicząca w spotkaniach, zapoznała się z elementami
zachowania scenicznego - poruszaniem się, gestykulacją, mimiką twarzy oraz
z zasadami dykcji. Uczniowie przedstawiali krótkie scenki artystyczne, czytali
wiersze i uczyli się ich interpretacji. Prowadzący udzielali im cennych
wskazówek, odpowiadali na pytania (np. dotyczące stresu, który jest obecny
podczas wystawiania sztuki i nie tylko). Radzili, jak należy się zachować przy
nieodpowiedniej reakcji publiczności oraz dzielili się własnymi doświadczeniami.
W drugim dniu warsztatów, teatr odwiedziła telewizja TRWAM. Zajęcia
zostały nagrane, a kilku uczestników wzięło udział w wywiadzie. Spotkania
przebiegały w miłej
atmosferze. Nie
zabrakło również
dużej dawki
śmiechu. Przyszli
artyści wiele się
nauczyli, o czym
świadczą słowa
skierowane do
uczestników przez
Panią Dyrektor:
,,Teraz to jesteście
już mądrzejsi o te trzy
dni warsztatów’’.
Justyna
4
Morawa
Hot news
‘Varietes’ młodzi dziennikarze
Młodzież z II LO w Przemyślu bierze udział w ogólnopolskim
konkursie dziennikarskim: „Czwarta władza z klasą”. Ich zadaniem było
stworzenie portalu internetowego o tematyce społeczno-publicystycznej.
Portal powstał, walczy o nagrody, jednak najbardziej wartościową z nich
jest zdobywanie doświadczenia i możliwość poddania się ocenie
profesjonalistów.
W skład zespołu redakcyjnego wchodzą uczniowie pierwszych i drugich klas
naszej szkoły: Dawid Szupelak (redaktor naczelny), Paulina Kościelna (dziennikarz),
Zofia Bobrowicz (tłumacz), Ewa Leszczyńska (PR-owiec), Krystian Magdziarz
(informatyk) oraz Bartek Grębowicz (grafik). Opiekunem zespołu jest p. Monika
Maciewicz. Wszyscy oni ciężko pracują, by strona w jak największym stopniu
przypominała profesjonalne portale publicystyczne.
Tematyka kierowana jest przede wszystkim do młodzieży; można znaleźć tam
informacje dotyczące wydarzeń kulturalnych w naszym mieście, jak również innych
sposobów spędzania wolnego czasu. Publikowane są także recenzje, reportaże oraz
przede wszystkim felietony – krytyczne i prześmiewcze spojrzenie młodych na
otaczającą rzeczywistość.
Nie można nie wspomnieć o nagrodach, o które walczą młodzi dziennikarze –
dwutygodniowy kurs językowy w Anglii oraz pomoce dydaktyczne dla szkoły, jednak
wydaje się, że największą nagrodą jest poznawanie podstaw pracy dziennikarza,
zdobywanie doświadczenia, nauka odpowiedzialności za słowo oraz możliwość bycia
ocenianym przez profesjonalnych dziennikarzy.
Redaktorzy portalu działają we współpracy z gazetką szkolną „Morawa”.
Zapraszamy do wspierania portalu uczniów II LO:
www.varietes.czwartawladza.edu.pl
D.SZ.
Morawa
5
Hot news
Przemyska Gildia
Fantastyki
Przemyska Gildia Fantastyki jest klubem zrzeszającym
miłośników szeroko pojętej fantastyki i gier z nią
związanych.
Spotkania odbywają się co miesiąc, a każde z nich jest
niepowtarzalną okazją do poznania niezwykłych światów
fantasy i science-fiction. Podczas meetingów organizowane
są różnego rodzaju prelekcje i ciekawe konkursy, dotyczące
znajomości gier i książek o różnej tematyce.
Kilka razy do roku urządzane są zabawy terenowe zwane LARPami, podczas których można
wcielić się w role bohaterów powieści lub gier komputerowych.
Snorri powoli zbliżył się do skrzyżowania, czujnie wypatrując i nasłuchując jakichkolwiek oznak zasadzki.
Droga naprzód wydawała się wolna, ale z pobocznego tunelu, zza zakrętu, było słychać jakiś głos. Oczywiście
każdy porządny krasnolud powinien to sprawdzić. Ostrożnie wystawiając głowę zza załomu ściany, Snorri
utwierdził się w podejrzeniach. Gobliny! Wyglądało na to, że było ich przynajmniej z pół tuzina. Krasnolud
rozważał możliwe wyjścia z sytuacji. Mógłby spróbować przedrzeć się między nimi, ale prawdopodobnie
odniósłby rany, a wciąż miał wiele mil do przebiegnięcia. Zresztą walka z goblinami nie była jego zadaniem.
Musiał przekazać ważną wiadomość królowi Alrikowi z Karak Varn. Jego obowiązkiem, jako krasnoludzkiego
gońca, było dostarczenie jej za wszelką cenę.
Rozejrzał się uważnie. Jakieś dwadzieścia metrów za skrzyżowaniem widać było obszar zasypany luźnymi
odłamkami skalnymi. Wyglądało to jak część starego krasnoludzkiego tunelu, który zawalił się w tym miejscu.
Snorri po cichu napiął kuszę i starannie wycelował. Wystrzelił, kierując bełt prosto w porytą szczelinami ścianę.
Efekt był dokładnie taki, o jaki mu chodziło. Siła pocisku nadwyrężyła i tak już osłabioną ścianę. Na kamienistą
podłogę posypał się deszcz skalnych odłamków. Huk poniósł się echem wzdłuż korytarzy.
Snorri błyskawicznie przeładował kuszę i przywarł plecami do ściany. Usłyszał tupot. Zielonoskórzy
połknęli przynętę. Po chwili kilka krzywonogich goblinów wyłoniło się zza załomu. Biegły w stronę skrzyżowania.
Chwilę później Snorri podkradł się do zakrętu i spojrzał w głąb korytarza. Najwyraźniej wszystkie gobliny dały się
nabrać.
Goniec pomknął przed siebie. Po przebiegnięciu ćwierć mili zatrzymał się. Ściany w tej części tunelu
wyglądały zupełnie normalnie. Jednak Snorri znał to miejsce. Słysząc ścigające go gobliny dotknął ściany w
trzech miejscach. Część skały odsunęła się, otwierając tajne przejście. Wszedł do korytarza i zamknął za sobą
ukryte drzwi. Uśmiechnął się. Gobliny być może kontrolowały te tunele, ale z pewnością nie poznały ich
wszystkich sekretów.
Przygoda Snorriego to tylko przedsmak tego, co może wydarzyć się na spotkaniach.
Członkostwo w gildii wiąże się z licznymi przywilejami takimi jak:
 możliwość korzystania z gildiowej biblioteki, która zawiera teksty niedostępne w przemyskich
księgarniach;
 bezpłatne uczestnictwo w naszych grach terenowych;
 szansa uczestniczenia w ogólnopolskich konwentach miłośników fantastyki;
 możliwość wypożyczania gildiowych gier i udział w ogólnopolskich turniejach.
Podsumowując, jeśli chcesz poszerzać swoją wiedzę o lochach i smokach, pałasz chęcią
uczestniczenia w wydarzeniach, które zmienią świat lub po prostu szukasz ludzi tak samo
zakręconych jak Ty, Przemyska Gildia Fantastyki to miejsce dla Ciebie! :)
Wszystkie informacje o naszej gildii można znaleźć na http://forum.pgf.net.pl/index.php
6
Morawa
Filmoteka szkolna
Filmoteka Szkolna
Dzięki najnowszemu projektowi Polskiego
Instytutu Sztuki Filmowej do 14 tys. polskich szkół
trafiły pakiety płyt DVD zawierające ponad 50
polskich filmów fabularnych, dokumentalnych i
animowanych. Zestaw zawiera filmy tak znanych
twórców jak m.in.: Krzysztof Kieślowski, Andrzej
Wajda, Marek Piwowski, Jan Jakub Kolski, Marcel
Łoziński, Robert Gliński, Krzysztof Krauze, Krzysztof
Zanussi. Na każdej z płyt dodatkowo znajduje się
komentarz filmoznawczy prof. Tadeusza Lubelskiego.
Aby zmotywować uczniów do korzystania z tego niezwykłego
„Morawa” opublikuje recenzje paru z nich.
zbioru
Marcel Łoziński
Wszystko się może przytrafić
Wszystko się może przytrafić w świecie małego chłopca. Dziecka, które nie zdążyło
przyswoić wszystkich zasad rządzących naszym światem, nic nie wie o okrucieństwie życia, o
przemijaniu i śmierci. Tomek w radosnym nastroju i pięknej czerwonej kurteczce
przemierza park na hulajnodze i spontanicznie zadaje proste pytania przechodniom. Efekty,
jakie nimi uzyskuje, są zaskakujące. Szybko nawiązuje kontakt ze starymi ludźmi,
spędzającymi samotne przedpołudnie w parku. Dzieli się z nimi swoją beztroską i wiarą w
to, że (parafrazując
tytuł) wszystko w ich
życiu może się
jeszcze przytrafić. Nic
więcej nie dodam, bo
może to zepsuć całą
przyjemność z
poznania tej
wzruszającej historii.
z
Morawa
7
Jakie studia?
Medycyna
„Medycyna-sztuka niewielka. Komu na życie, temu i tak święty Boże nie
pomoże. Komu na śmierć, temu i najgorszy lekarz nie zaszkodzi”
Sapkowski Narrenturm
Medycyna. Ładnie brzmi i stoi wysoko w
rankingach. I jak nie wiesz, kim być po
biologicznej klasie, to może lekarzem, bo to
całkiem dobry sposób na życie. Ale to JEST życie!!
Twoje i pacjenta! Oddajesz się temu całkowicie.
Jeśli chcesz być dobry, staje się to Twoją pasją. I
czytasz, i czytasz, i siedzisz w tych książkach i
śledzisz nowości i ciągle czytasz. Oczywiście jeśli
ci ZALEŻY i jeśli chcesz być w tym dobry.. A to
przecież ważne, jeśli nie najważniejsze, bo
stawka jest bardzo wysoka. Nie wystarczy
założyć fartuch, kupić słuchawki i bawić się w
lekarza. Lekarzem trzeba się stać!
Jak zaczynałam, powiedziano mi, że
naukę medycyny zaczyna i kończy się
na pośladkach. I nie chodzi tylko o anatomię (1rok) czy ortopedię
(5rok), lecz w znaczeniu dosłownym -siedzisz i się uczysz. Trzeba mieć
tego świadomość. Ale też i tego, że wszystko jest dla ludzi. Na wszystko
jest czas -na imprezy, na zajęcia fakultatywne, sekcje, tańce czy randki.
Trzeba tylko chcieć, być zorganizowanym i mieć właściwe podejście.
Studiuję w Lublinie. Mam czas na robienie wielu innych rzeczy
niż
nauka. Związane jest to zarówno z podejściem wykładowców i
asystentów, którzy są w stanie zrozumieć, że mogłeś(aś) się nie
nauczyć, ponieważ coś wypadło, jak i z odległościami, ponieważ
budynki są skupione i nie traci się czasu na
dojazdy.
A medycyna wszędzie jest medycyną - po
skończeniu studiów i stażu oraz zdaniu LEP-u
jesteś lekarzem. Jakim lekarzem? -zależy już
tylko od Ciebie
(w tym momencie nie pomoże ściąga, rodziclekarz czy wujekdyrektor), a nie od miejsca, w którym te studia
skończyłeś.
Zawód, posługa, odpowiedzialność, pasja i sposób na życie ->kochaj albo rzuć -> czy
podejmiesz wyzwanie?
Joanna Kabała
8
Morawa
By³em zobaczy³em polecam...
Jazz Band MDK-u obchodził
pieciolecie
Grupa Jazz Band pod kierunkiem Stanisława Kłosa
przygotowała półtoragodzinny koncert pełen
najpopularniejszych i najbardziej lubianych hitów jazzowych i
nie tylko jazzowych.
Sala Centrum Kulturalnego 12 lutego 2010r. wypełniła się
słuchaczami, którzy chcieli uczcić pięciolecie przemyskiej grupy jazzowej,
działającej przy Miejskim Domu Kultury, lub po prostu posłuchać dobrej
muzyki. Imprezę prowadziła Gabriela Rudawska, która również
występowała jako wokalistka. Można było usłyszeć znane przeboje m.in.
Louisa Armstronga, Franka Sinatry w wykonaniu takich wokalistów jak:
Dawid Szupelak (redaktor naczelny naszego portalu), Sabina Tomaka,
Iwona Wątróbska, Bartek Sałdan.
Walentynki w Teatrze Fredreum
Zakochani w Walentynki nie tylko odwiedzali miejskie lokale, ale również
wielu ruszyło do Fredreum, by wspólnie obejrzeć sztukę wg A.Fredry
„Gaśnie?” oraz cztery monodramy, mówiące o miłości, nienawiści i zdradzie, w
wykonaniu naszych aktorów.
Teatr Fredreum nie mógł narzekać na brak zainteresowania sztuką, goszcząc na
widowni wielu zakochanych, i nie tylko, którzy chcieli spojrzeć na relacje
damsko-męskie od nieco innej strony. Repertuar był bogaty. Monodramy
„Stereo” (wykonanie Rafał Paśko), „Choroba” (Ewelina Rybotycka), „Zdrada”
(Agata Rajtmajer), „Prezent” (Magdalena Kasper) pokazywały związki dwojga
ludzi z różnych perspektyw. Natomiast uwieńczeniem spektaklu był współczesny
dramat w reż. R.Paśko, który powstał na motywach sztuki Fredry „Gaśnie?”
Morawa
9
By³em zobaczy³em polecam...
Na nieludzką ziemię...
Kilka tysięcy mieszkańców Przemyśla oraz przybyłych gości obejrzało w
niedzielne
popołudnie
(28.02.br)
rekonstrukcję
historyczną pt.
„Na nieludzką
ziemię…”
W 70-tą rocznicę
deportacji
Polaków na
Syberię, w
Przemyślu odbyło
się wielkie
widowisko
historycznoteatralne pt. "Na nieludzką ziemię...". Z tej okazji w Bazylice Archikatedralnej
odprawiona została uroczysta msza św. pod przewodnictwem arcybiskupa Józefa
Michalika. Homilię wygłosił biskup polowy gen. dyw. Tadeusz Płoski.
W uroczystości wzięli udział przedstawiciele wojska, poczty sztandarowe, mieszkańcy
Przemyśla, przybyli goście, a przede wszystkim sybiracy...
Na Placu Legionów, przed budynkiem Dworca głównego PKP nastąpiło uroczyste
odsłonięcie "Dzwonu Sybiraka". Najważniejszym punktem programu było
zaprezentowane widowisko historyczne na terenie bocznicy kolejowej przy ul. A.
Mickiewicza, czyli w tym samym miejscu, z którego 10 lutego 1944 roku Sowieci
wywieźli na Sybir mieszkańców Przemyśla i okolic.
W inscenizacji wzięli udział aktorzy, rekonstruktorzy i statyści. Przedstawiono, jak
wyglądała noc, w czasie której wywożono Polaków na Sybir. Wywózka była pełnym
zaskoczeniem. Nikt nie wiedział, dlaczego i dokąd jest wywożony. Ludzie w ciągu 5
minut musieli zabrać najpotrzebniejsze rzeczy i opuścić swoje domy, do których (w
większości przypadków) nie było już powrotu…
To pierwsza w historii tak wielka inscenizacja o syberyjskiej tragedii, która niestety
odbyła się z dużym opóźnieniem i była mało widoczna dla paru tysięcy widzów, którzy
tłumnie przybyli na pokaz. Duże obszary zabezpieczone przez strażników, niedostępne
dla zwykłych obserwatorów, oraz nieczynny telebim – nie pozwoliły w pełni zobaczyć i
przeżyć rekonstruowanych wydarzeń.
E.L.
10
Morawa
Nauczyciel pod lup¹
NAUCZYCIEL W PIGUŁCE
Imię: Izabela
Nazwisko:
Wybranowska
Przedmiot: j.angielski
Długość pracy w II
LO: 5 lat
Kocham jeść... kiwi
W wolnym czasie... lubię czytać
Najchętniej wybrałabym się... do Paryża
Mam słabość do... słodyczy
W uczniach cenię... lojalność
Zaś irytuje mnie... chamstwo i bezczelność
W torebce zawsze mam... długopisy
Nigdy w życiu nie... byłam w Afryce, choć bardzo bym chciała
Kosmetyk, który uwielbiam to... tusz do rzęs
Ubóstwiam... dobre filmy, np. "Kogel-mogel"
Człowiek, którego cenię to... Jan Paweł II
Morawa
11
Wywiad
KDB, czyli Koło Domu Będzie
KDB, czyli Koło Domu Będzie to grupa kabaretowa założona przez trójkę przyjaciół z
Trójczyc, na przełomie 2008/2009 roku. Ich celem jest wprowadzenie uśmiechu na
twarze ludzi. Występowali już podczas: Dnia Seniora w Trójczycach, Dnia Kobiet w RAM –
ie, Parafiady w Wacławicach oraz podczas wielu innych uroczystości. Nie próbują nikogo
naśladować, a skecze są ich własnymi pomysłami. Nie marnują czasu. Jeśli coś robią – to z
ogromną pasją. Chcą realizować swoje pasje oraz zainteresowania. Wierzą, że to pomoże
wybić im się i wystąpić kiedyś na scenie profesjonalnego kabaretu, co jest ich wielkim
marzeniem. W życie lokalnego społeczeństwa wnoszą coś nowego, ponieważ do tej pory
nie było słychać o innych młodzieżowych grupach kabaretowych, a przede wszystkich
chcą ofiarować
nam uśmiech.
Zapraszam
serdecznie do
przeczytania
wywiadu z
inicjatorem tej
grupy,
uczniem klasy
1f, Mateuszem
Potocznym.
Paulina Anna: Od czego zaczęła się Wasza przygoda z kabaretem?
Mateusz Potoczny: Zaczęło się właściwie od niczego, jakoś tak chcieliśmy się pokazać na scenie, a
celem powstania kabaretu było dawanie uśmiechu innym.
P.A: Kto był inicjatorem?
M.P: Inicjatorem byłem ja.
P.A: Jak często się spotykacie?
M.P: Spotykamy się co najmniej dwa razy w tygodniu. Zazwyczaj widzimy się przy kawie czy herbacie,
poczęstunku i piszemy lub ćwiczymy skecze.
P.A: Co jest dla Ciebie i Twoich przyjaciół inspiracją?
M.P: Inspiracją jest dla nas kabaret „Ani Mru Mru”. Pomysły na skecze czerpiemy z własnej wyobraźni
oraz sytuacji nas otaczających. Inspiracje można znaleźć nawet w prostym słowie.
P.A: Co chcecie wprowadzić do życia ludzi, jako grupa?
M.P: Przede wszystkim uśmiech i dzięki swojej pracy chcemy odciągnąć ludzi od codziennego biegu.
Naszym pragnieniem jest, aby mogli usiąść choć na chwilę i pośmiać się. Wydaje mi się, że to właśnie
jest dla nas najważniejsze.
P.A: Czy wiążesz jakoś swoją przyszłość z kabaretem?
M.P: Tak, mam zamiar być aktorem i wydaje mi się, że dzięki KDB rozwijam swoje zainteresowania,
pasje, a także umiejętności. Uważam, że jestem na dobrej drodze, by osiągnąć sukces.
P.A: Masz może jakieś rady dotyczące osób chcących robić to co Ty, czyli założyć swój
własny kabaret?
M.P: Przede wszystkim trzeba znaleźć osoby, na które można liczyć, ale nie należy zapominać o tym,
że musimy również polegać na sobie. Ale najważniejsze są chyba chęci. Bez nich nic nie da się
zdziałać. Wszystkie przeciwności można pokonać właśnie dzięki pasji. I bardzo ważna zasada! Nie
można marnować czasu oraz bać się, że ktoś może nas źle zrozumieć. To wszystko.
P.A: Dziękuję za wywiad oraz życzę powodzenia w pracy, jaką wykonujecie.
M.P: Również dziękuję i zapraszam na naszą stronę internetową www.kdb.dbv.pl
12
Morawa
K¹cik literacki
Wiedma
Noc była wyjątkowa. Las wokół jeziora Tarensen jeszcze się nie przebudził do nocnego życia. Trwał w
bezruchu i ciszy, jakby nasłuchując z niepokojem, czy nie powróci burza, która niczym despotyczny
władca panoszyła się, przygniatając do ziemi w ukłonach niepokorne drzewa i roztrzaskując w pył
każdego, kto ośmielił się dumnie unieść czoło, gdy ona przechodzi.
Ptaki pochowały się między konarami drzew, w dziuplach, inne zwierzęta w norach i gęstych
zaroślach. Złowrogą ciszę przerywał tylko cichy, rytmiczny plusk wody. To ludzie. Tylko oni są
najmniej pokorni wobec potęgi Natury. Niewielkie czółno przemykało po spokojnej już tafli ciemnej
wody. Na czółnie siedziało dwoje ludzi. Szeroki w ramionach mężczyzna z wprawą przecinający
wiosłami czarną wodę i siedząca na dziobie dziewczyna, odwrócona twarzą od mężczyzny,
spoglądająca w kierunku, w którym podążała łódź.
Dziewczyna była młoda, w samej wiośnie życia, ale skupienie i powaga, które malowały się na
jej twarzy, sprawiały wrażenie, że mimo bardzo młodego wieku jest osobą dojrzałą. Spoglądała na
wody jeziora, które wraz z okalającym je lasem składały Naturze ofiarę całopalną, wznosząc ku górze
mgliste opary niczym dym ze stosów ofiarnych.
Płynęli w stronę księżyca, który tej nocy nie świecił przyjaźnie, skrywając się za ciemną
powłoką mgieł. Część księżycowego blasku przenikała przez szaroczarną mgłę, pokazując samotnym
wędrowcom drogę. Dziewczyna z lękiem spoglądała na księżyc, którego światło z trudem walczyło z
ciemnością, i na nieprzyjazny las, otaczający jezioro.
Była odświętnie ubrana w lnianą, długą do ziemi suknię, przypominającą raczej tunikę oraz sandały z
podeszwą z miękkiego drewna i parcianymi paskami. Rozpuściła włosy na znak żałoby.
Dwoje ludzi na czółnie nie zamieniło ze sobą ani słowa. Mężczyzna nie chciał rozmawiać z
młodą kobietą, która TAM się udaje. To miejsce zawsze budziło jego lęk. Często przybijał do tej wyspy,
bo to jego praca. Był przewoźnikiem. Nigdy jednak nie wysiadał z czółna i z ulgą oddalał się,
wypełniwszy swoje zadanie.
Dziewczyna zatopiona w myślach też nie próbowała nawiązać rozmowy. Przypominała sobie
spotkanie ze starą, pomarszczoną kobietą, której energia i siła nie pasowały do pochylonej sylwetki,
typowej dla ludzi przygiętych do ziemi bagażem życiowych doświadczeń. Staruszka budziła
powszechny strach i respekt. Ludzie bali się jej, a jednocześnie mieli świadomość, jak bardzo jest im
potrzebna. Nazywano ją Wiedźmą, bo dużo wiedziała: jak leczyć zwierzęta, ludzi, przyjmować porody,
zapewnić ziemi urodzaj. Mówiono, że ma magiczną moc. Pamięta jej przenikliwe, siwe oczy. Nigdy nie
widziała takich oczu. Było w nich życie i śmierć.
Dziewczyna zanurzyła dłoń w chłodnej wodzie. Chłód jeziora przeniknął do jej serca. „Może
wskoczyć do wody?” – pomyślała. „Gdybym zrobiła to szybko i niespodziewanie, nie zdążyłby mnie
wyłowić” – rozważała. Mocniejszy plusk wody, uderzonej przez wiosło, otrzeźwił ją i szybko wyjęła
rękę z toni. „O czym ja myślę?” – uzmysłowiła sobie z przerażeniem.
Łódź mknęła dalej. Księżyc powoli przegrywał w walce z ciemnością. „Za chwilę nic nie będzie
widać” – dziewczyna pomyślała ze smutkiem. Zauważyła, że łódź zaczyna kierować się w stronę
brzegu. „Wyspa Drapieżnych Drzew” – rozpoznała to miejsce, choć nigdy tu nie była. Słyszała jednak
opowieści tych, którzy odwiedzali to miejsce. Ojciec też opowiadał matce, gdy myśleli, że ona już śpi.
Wyspa nie miała łagodnie schodzących ku wodzie brzegów, ale ostre, kamienne skarpy, z
których wyginane przez wiary i burze drzewa pochylały się poziomo ku wodzie, rozpościerając swoje
rozczapierzone konary i sprawiając wrażenie, jakby chciały pochwycić w swe szponiasto rozpostarte
ramiona śmiałków, którzy odważyli się przybyć do ich wyspy.
Przewoźnik jednak wiedział, że jest jedno miejsce na wyspie, do którego można podpłynąć.
Dziewczyna wkrótce też je ujrzała. Był to niewielki cypelek wcinający się w wodę. Resztki blasku
księżycowego oświetlały ciemną postać stojącą na cyplu. „Jestem oczekiwana” – uzmysłowiła sobie
dziewczyna i poczuła lekki zawrót głowy...
Morawa
13
Mêski punkt widzenia
Do czego służy mężczyzna?
Kim jest mężczyzna i do czego tak
naprawdę służy? Odpowiedź na to pytanie
wydaje się chyba banalne. Z męskiego punktu
widzenia musi być „Królem Lwem”, który w
swojej puszczy gromadzi różne
zwierzątka. Pochłania samice swoim
wdziękiem, odwagą i przede wszystkim
wyglądem.
To chyba za mało przykładów
odpowiadających na pytanie: kim
naprawdę jest mężczyzna i na pewno nie są
one trafne.
Tryb życia, jaki prowadzimy drodzy panowie, na 100 % nie
odpowiada temu, co podpowiada nam nasze serce. Czy czujemy się naprawdę
spełnieni przed ekranem komputera, z pełnym portfelem i nowymi podbojami?
Czy czasami nie czujemy się zaprzęgnięci do pługa własnego „Ja” ? To jest
chyba najtrudniejsze dla nas pytanie, z którym nie możemy sobie poradzić.
Nie ulega wątpliwości, że większość z nas wyrosła już z klocków lego i
sterowanych robotów. Ale tak naprawdę, wtedy odczuwaliśmy największą
satysfakcję z życia. Teraz przydałyby się takie zabawki, które spełniałyby
nasze aspiracje, pragnienia.
Są takie rzeczy, które decydują o naszej psychicznej męskości. Po
pierwsze mężczyzna musi wiedzieć, że jest silny - tylko wtedy może uratować
„piękną”, więzioną w wieży zamkowej. Po drugie mężczyzna musi wiedzieć, że
jest potrzebny - tylko wtedy może ją pokochać. I po trzecie mężczyzna musi
wiedzieć, że jest wytrwały - tylko wtedy może wytrzymać z tą, którą uwolnił.
Kiedy już poznamy te trzy podstawy naszej męskości, możemy wyjść z buszu
do ludzi, odrzucić pług własnego „Ja”. Wreszcie spełnić swoje pragnienia. Nie
oszukujmy się: my też je mamy i ich spełnienia oczekujemy.
Drogie Panie, jeśli czytanie te wywody, zrozumcie, że mężczyzna też ma
swoje aspiracje i potrzeby. I to nie tylko te cielesne (choć te także). Ale o tym
w następnym numerze.
14
Morawa
Wolontariat
Potencjalny dawco szpiku!

Szpik kostny może zostać wyprodukowany tylko przez ludzki organizm,
dlatego tak ważne jest pozyskiwanie dawców szpiku.

Powinieneś być osobą zdrową, w wieku od 18-50 lat. Jeśli nie chorowałeś na
gruźlicę, nowotwory, choroby hematologiczne, wirusowe zapalenie wątroby, nie
jesteś nosicielem wirusa HIV, HBS (żółtaczki) i cytomegalii (jest to choroba zakaźna
wywoływana przez wirusa CMV, człowiek może się zarazić od drugiego człowieka
drogą bezpośredniej styczności poprzez ślinę, mocz oraz drogą płciową), możesz
zostać dawcą.

Wszyscy dawcy zostaną przebadani. Polegają one na pobraniu próbki krwi
żylnej. Badania te są bezpłatne. Koszty tych badań ponosi Fundacja Urszuli
Jaworskiej.

Jeśli już pobrana została od Ciebie krew, zostanie ona zbadana i na podstawie
tych badań zostaną określone tzw. antygeny zgodności tkankowej HLA. To taki
swoisty kod genetyczny. Te dane zostaną umieszczone w rejestrze dawców i
oznaczone specjalnym symbolem FUJXXX (każdy dawca posiada swój numer).
Będą one udostępniane ośrodkom transplantacyjnym na całym świecie, które
poszukują dawców dla swoich chorych. Jeśli jakiś chory będzie posiadał takie same
antygeny zgodności tkankowej jak ty, będzie to oznaczało, że możesz być dla niego
dawcą szpiku. Statystycznie rzecz biorąc, szansa znalezienia dawcy jest nikła:
wynosi 1:25 tys., ale możliwa.

Dopiero w wypadku, gdy znajdzie się chory zgodny genetycznie z Tobą,
zostaniesz o tym poinformowany i zaproszony na badania uzupełniające: morfologię
krwi, badania wirusologiczne, ekg. Dawca i biorca mogą posiadać różne grupy krwi.
To nie ma znaczenia. Po przeszczepie szpiku biorca "przejmuje" grupę krwi swojego
dawcy!

Szpiku nie można oddać do banku tak, jak się oddaje krew. Może on zostać od
Ciebie pobrany tylko i wyłącznie dla konkretnego pacjenta, który ma takie same
antygeny zgodności tkankowej jak Ty.

Może się tak zdarzyć, że zostaniesz poproszony o oddanie szpiku kilkakrotnie.
Może być i tak, że nie oddasz go nigdy. Wszystko zależy od tego, jaki jest układ
antygenów pacjentów poszukujących dawców szpiku.

Szpik kostny można oddać tylko i wyłącznie HONOROWO i bezinteresownie.
Dawca i biorca co najmniej przez rok pozostają sobie nieznani.
Po tym okresie, na życzenie obu stron, może dojść do ujawnienia ich danych, a tym
samym do spotkania w obecności rejestru reprezentującego dawcę i kliniki
reprezentującej biorcę.
* Tekst jest częściowy przedrukiem informacji znajdujących się na stronie Fundacji
Urszuli Jaworskiej
Morawa
15
Nuciarnia
Wiadomo nie od dziś, że jedną z największych inspiracji dla
twórców jest kobieta. Jej postać to nieodłączny element świata,
także muzycznego. Przewija się ona wśród utworów artystów
zarówno płci męskiej jak i żeńskiej. Dzień Kobiet jest jednym z tych
dni, w których dziewczyna czuje się wyjątkowo. Zazwyczaj jednak
każdego roku dzień ten wygląda schematycznie. Budząca się rano
„jubilatka” otrzymuje kwiaty lub coś słodkiego. Czy nie uważacie, że
z każdym rokiem może się to stawać coraz bardziej nudne? Może
warto byłoby coś zmienić, by sprawić, aby dzień ten był „naprawdę” wyjątkowy. Podejrzewam, że
niejedna z pań byłaby bardzo mile zaskoczona, gdyby rano obudziła ją piosenka „tylko dla niej”, bo
cóż może być piękniejsze od muzyki.?
A oto propozycje:
1.Jestem kobietą-Edyta Górniak
6.Sen o Wiktorii-Dżem
2.Być kobietą-Alicja Majewska
7.Ona jest ze snu-Artur Gadowski
3. Andzia i ja-Oddział Zamknięty
8.Lady in red-Chris DeBurgh
4.Man!I feel like a woman-Shania Twain
9.She’s everything-Brad Paisley
5.No woman no cry-Bob Marley
10.Woman-John Lennon
A teraz jak zawsze krótki wywiad z uczniami II LO ;D
Wymarzony prezent na Dzień Kobiet.?
Divay: Mi wystarczy bukiecik pięknych różyczek od serca. Ach... jak ja lubię dostawać kwiaty:)
Nektarynka: Cóż, najlepszy prezent na Dzień Kobiet to od wieków biżuteria. Myślę, że mężczyźni
powinni sprawiać od czasu do czasu prezenciki dla swoich pań w postaci biżuterii.
CraZzzy: Chciałabym dostać na Dzień Kobiet albo bieliznę albo piękną biżuterię. To są dwa moje
typy, jeśli chodzi o mój wymarzony prezent.
Romantyczna: Można by zaprosić ukochaną na romantyczną kolację, do
teatru lub opery w ten dzień.
Sweet: Jakieś wyszukane słodycze, np. praliny. Uwielbiam słodycze!
Linda: Można podarować dobre perfumy, czekoladki, kwiaty - wszystko
zależy od stopnia zażyłości oczywiście;]
x.EliZabEth.x
16
Morawa
Kartka z kalendarza
Dzień Wagarowicza – jak można go
spędzić?
Po długiej i męczącej zimie pora na wiosnę ! Co prawda pogoda zmienia się z minuty
na minutę, ale do tej kalendarzowej wiosny już niedaleko, bo niespełna 2 tygodnie.
Jak wiadomo 21 marca rozpoczyna się wiosna, ale jest to także tzw. Dzień
Wagarowicza.
Wikipedia podaje, że wagary to celowa oraz świadoma nieobecność ucznia na
obowiązkowych zajęciach szkolno-lekcyjnych :) Na wagary już przecież chodzili nasi rodzice,
nauczyciele, więc czemu nam nie wolno? Tradycję trzeba w końcu podtrzymywać ! ;)
Z tym, że dawniej wagary wyglądały zupełnie inaczej; wtedy organizowano pochody
przebierańców, topiono Marzanę i chodzono na pikniki. Dzisiaj wagary spędzamy w parkach,
sklepach albo bezcelowo włócząc się po mieście, można się jeszcze wbić do kumpla „na
chatę” i pograć w gry ;)
Prawdę mówiąc średnia rozrywka, może więc dlatego zawsze znajdzie się jakiś
klasowy ewenement, który stwierdza, że nie rusza się ze szkoły. Warto się zastanowić, i jeśli
faktycznie iść na wagary, to wolny czas wykorzystać maksymalnie. Ale nie martwcie się w
tym roku 21 marca wypada w niedzielę, więc na wagary na pewno pójdą wszyscy ! :)
Dominika Napora
Ferie, ferie i po feriach !
Po dwóch tygodniach rozkosznego leniuchowania, trzeba było wrócić do szkoły.
Pewnie nikt z nas nie ucieszył się z tego powodu, ale kochani - nie ma co narzekać. Wiosna
powoli do nas wraca, więc chodzenie do szkoły na pewno będzie teraz znacznie
przyjemniejsze ;)
A tak wracając do tych ferii, to zapytałam jak je spędziliście.
Patka
Ferie to ja spędziłam w domu. Praktycznie całe dwa tygodnie przespałam, więc
niewiele pamiętam ;)
Ania
Dużo czasu poświęciłam nauce jazdy na nartach, kilka wypadów ze znajomymi i po
feriach.
Damianek
Imprezy, imprezy i jeszcze raz imprezy :D
Asiek
Tydzień u babci :), a tydzień w domu. W sumie ferie miałam udane, przeczytałam w
końcu Zmierzch ! :)
Frodo
Kumple, jakieś imprezki, a na końcu to trochę w książkach posiedziałem xD
Dominika Napora
Morawa
17
Kartka z kalendarza
Ostara - pierwszy dzień wiosny
Wypada około 21 marca. Święto nazywane także Festiwalem Drzew,
Alban Eilir albo rytuałem Eostry. Wiosna, która rozpoczęła się w Imbloc, jest
teraz w połowie drogi do Beltane. Noc i dzień zrównują się ze sobą, bóg
światła, urodzony w noc przesilenia zimowego, zaczyna zwyciężać swojego
mrocznego brata. Bogini-dziewica czczona w Imbloc zbliża się do boga
światła, stając się przyszłą matką nowego Słońca, które ponownie narodzi
się w kolejne Yule. Piękna opowieść...
Wiele obyczajów związanych z
obchodami Ostary pochodzi z krajów
śródziemnomorskich, jednak nie brak w
nich także tradycji celtyckiej, o
czym świadczą chociażby budowle
megalityczne. Jednak w krajach Południa
dzień równonocy wiosennej czczono jako
pierwszy dzień nowego roku, a także jako
pierwszy dzień pierwszego znaku zodiaku,
Barana. W samej naturze również jest to
okres budzenia się do życia.
Obchody Ostary skupiają się na
radosnych wydarzeniach: zaślubinach i
poczęciu, w których dziewicza boginiZiemia łączy się z silnym już o tej porze
Słońcem i za jego sprawą staje się matką.
Innym ważnym aspektem święta jest
zwycięstwo światła nad ciemnością. W noc
pełni najbliższej
równonocy wiosennej obchodzono święto
germańskiej bogini Księżyca,
Eostry (obchody chrześcijańskiej Wielkanocy wypadają w pierwszą niedzielę po
pierwszej wiosennej pełni księżyca). Jej symbolami były króliki (symbol płodności)
oraz jajka (symbol kosmicznego jaja, z którego powstało życie). Od jej imienia
pochodzi zresztą nazwa samej
równonocy, Ostara (Eostara).
Niektóre pogańskie symbole przetrwały w innych religiach, choć inna jest ich
symbolika: w końcu trudno wyobrazić sobie Wielkanoc bez jajek, symbolu życia, a
także niejednokrotnie i króliczki zdobią świąteczny stół i koszyczek (zające są swojego
rodzaju odcięciem od 'tradycji', ale to królicze łapki przynoszą szczęście
.Ostara
jest porą radowania się ze zwycięstwa życia nad śmiercią, światła nad ciemnością,
z nowej, nadchodzącej wiosny. Natura powraca z mrocznego świata umarłych, w
którym przebywała w czasie miesięcy zimowych i odradza się.
W tym roku jest wyjątkowo pięknie i magicznie. Dla co wrażliwszych osób
wibracje i energia są niemal namacalne, a słońce na błękitnym niebie bardziej
pobudza życiową
energię. Przynajmniej w miejscu gdzie ja mieszkam, pierwszy dzień
wiosny jest prawdziwie wiosenny. Piękna Ostara, jakiej dawno nie było
dane mi zobaczyć.
18
Morawa
K¹tem oka
Studiuje u nas
Gruzin...!
Pełno w dzisiejszych czasach sytuacji, w których wydaje nam się, że inni mają
nas za idiotów. Internet obiegło zdjęcie koszuli, na której metce napisane było
"WASH WHEN DIRTY", a hydraulik montując u mnie prysznic mówił, że teraz to
muszę do góry dać, żeby mi się woda lała - już nie trzeba odkręcać kurka.
Niektóre sytuacje bawią, jednak nie na dłuższą metę. Moją zmorą od kilku
lat jest czytanie książek pewnego wydawnictwa, do których powklejano na
marginesie ramki z kilkoma słowami informacji, co aktualnie dzieje się we
właściwym tekście. I tak np. w "Lalce" obok słów "Tak kocham... tak kocham... szepnął. - I nie mogę zapomnieć!..." w ramce napisane jest "Wokulski - opis
przeżyć". Czytając rozmowę Szumana z Rzeckim, co jakiś czas na końcu wiersza
napotykamy oprawioną informację od wydawcy o tym, o kim Szuman akurat
mówi. Przecież po słowach "Nowy system siedzi w umysłach, które wyszły z
masy żydowskiej" jestem w stanie się zorientować, że Szuman mówi o Żydach i
wcale nie jest mi do tego potrzebna ściąga! Kiedyś cała zabawa polegała na
wertowaniu książki w poszukiwaniu potrzebnych informacji, a dziś wydawnictwa
nastawiają czytelników na jak najszybsze omówienie lektury i rzucenie jej w kąt.
Nie liczą się słowa, nie liczy się interpretacja - liczy się tylko szybkość
znajdowania informacji i ich krótki, niedbały opis, który wydawca bezczelnie
wsadza czytelnikowi do ramek.
Jednak książki tegoż wydawnictwa cieszą się ogromną popularnością wśród
uczniów ze względu na opracowania. Zaczynają one dominować na półkach
bibliotek, a nawet doszło do tego, że bibliotekarki ostrzegają przed
wypożyczeniem, gdy książka nie ma streszczenia. Okazuje się, że wielu uczniów
wówczas rezygnuje. W owych opracowaniach również jest wesoło. Mendel
Gdański: w zdaniu: "Czuje się więc pełnoprawnym obywatelem, Polakiem"
wyrazy "czuje się" i "Polakiem" zostały wytłuszczone, żeby przypadkiem człowiek
nie pogubił się czytając i nie stracił wątku.
Brnąc przez te absurdy przypomniał mi się genialny skecz Kabaretu pod
Egidą, w którym to Fronczewski usiłował wytłumaczyć Pszoniakowi śmieszne
zdarzenie ze studiów. Wydaje się jednak, że znów trzeba nam tłumaczyć, że
"jeden był Stiopa, a drugi był Awas..."
D.SZ.
Morawa
19
K¹tem oka
Zmodyfikowane
pomidory
Jeden z polskich duchownych, jezuita Józef Augustyn,
napisał, że Nuda to wielki wróg człowieka. Aby się nie nudzić,
szukamy przyjemności. I chyba trafił w sedno sprawy. Jedną z
największych przyjemności jest oczywiście dogadzanie sobie.
Ale najczęściej dogadzamy sobie tym, co pochodzi z niższej
półki naszych życiowych wyborów.
Nawet nie odczuliśmy jak ferie zimowe czmychnęły w naszym
życiu. Oczywiście w tym czasie korzystaliśmy z atrakcyjnych
propozycji stoków, lodowisk, kin, teatrów, dyskotek etc. Byli i tacy,
a może i większość z nas, która postanowiła ten czas spędzić w
domu. Pobudka nie szybciej niż po 10, nocne kino akcji i tak w
kółko.
Szukamy jednak takich atrakcji, które mogą, co jest smutne,
szkodzić naszej pięknej młodości. To właśnie z nudów korzysta się
często w nieodpowiedni sposób z Internetu, spotyka
nieodpowiednich ludzi. Zbyt często również ulegamy wpływowi
rówieśników, nawet zmieniając swój styl życia. Duży wpływ niestety
mają na to media. Zbierając to wszystko do jednego worka, można
dojść do wniosku, że przechodzimy życiową modyfikację. Stajemy
się jak pomidory, zmodyfikowane genetycznie tylko dla wyglądu i
trwałości. Brakuje jednak smaku.
Proste rozwiązanie. Nie dajmy się pochłonąć nudzie, a zajmijmy się
czymś jednocześnie przyjemnym i pożytecznym. Znajdźmy ten
rodzaj przyjemności, który nie zrobi z nas pomidorów, lecz coś
takiego, co św. Augustyn nazywa delectatio victix - zwycięskim
rozkoszowaniem się.
R.Z.
20
Morawa
K¹tem oka
Nie ma jasności w temacie Marioli!
Podróżując ostatnio PKP przez województwo podkarpackie, miałem mnóstwo
okazji do niedyskretnego podsłuchiwania rozmów współpasażerów. Niektóre
zasłyszane historyjki genialnie obrazują mentalność, wychowanie i różnice
charakterów między ludźmi i jedną z nich chciałbym teraz przywołać.
Akcja toczy się w pociągu osobowym na trasie Rzeszów - Przemyśl. Nieopodal mnie
siedzi dwoje studentów z dwóch zupełnie różnych światów: wysoki, wrażliwy, dobrze
wychowany szatyn o łagodnym usposobieniu, typ artysty i mała, wyszczekana, ostra
ekstrawertyczka, która wplatając przekleństwo do każdego niemal zdania, opowiada mu o
problemach i spięciach ze znajomymi. Okazuje się bowiem, że chłopak, którego uważała za
kolegę, publicznie pobił ją, za przyzwoleniem jednej z jej fałszywych przyjaciółek.
Dziewczyna jednak opowiada tę mrożącą krew w żyłach historię tak beztroskim tonem,
jakby właśnie dostała słabszą ocenę z mało ważnego przedmiotu. Jej rozmówca nie pojmuje
beztroski tonu i zwyczajności tego przestępstwa, jest zdruzgotany i patrząc współczująco,
początkowo nie może uwierzyć w zapewnienia, że takie zdarzenia są dziś na porządku
dziennym i nikt nie przykłada do nich większej wagi. Pogrąża się w zadumie, pozwalając
rozmówczyni kontynuować orację, potakując niezgrabnie od czasu do czasu. Ta z kolei
wyzywając z uśmiechem na ustach byłą przyjaciółkę od najgorszych mówi teraz o jej
dwulicowości, kłamstwach i próbach tłumaczenia się, na co chłopiec zmieszany odpowiada
pełnym współczucia głosem, że nie powinna „dawać sobie w kaszę dmuchać” i wierzyć jej.
Studentka patrzy z uczuciem na wiernego i kochanego swego przyjaciela i mówi o
bezgranicznym zaufaniu, jakim go darzy, nalegając, by cała historia pozostała wielką
tajemnicą i nikt poza nimi dwojgiem nawet o niej nie usłyszał. Tutaj trudno mi opisać miny
kilkudziesięciu współpasażerów, którzy dzięki ekspresji opowiadania dziewczyny nie
uszczknęli ani pół słowa z całej historii, wszak wagon przepełniony był wracającymi z pracy
ludźmi. Historia ta kończy się zapewnieniem o przyjacielskiej miłości między studentami i
monologiem dziewczyny o niepojętności świata i ludzi ją otaczających, a gdy pyta
ostatecznie rozmówcę: „no czy ty to ogarniasz?!”, ten bezradnie rozkłada ręce i ze
spuszczonym wzrokiem, zupełnie szczerze odpowiada: „nie.”
Puentą tej historii o miłości pomimo rozbieżności charakterów niech będą słowa
pewnej ballady:
” Bowiem ujmując tę
rzecz jeszcze prościej,
A jest to temat sercu
memu bliski:
Nie ma jasności w temacie
miłości!
Nie ma jasności, ale są
przebłyski!
Lecz są przebłyski, choć
jasności ni ma,
Mój ty liryczny, zwiewny
przyjacielu,
więc nie rób wioski i
wyczuj ten klimat!
Ty aparacie, kasztanie,
modelu...
Morawa
...wyczuj ten klimat, bo z
tobą wymięknę!
I niech to dojdzie do
ciebie powoli:
Że życie właśnie dlatego
jest piękne,
Że nie ma jasności w
temacie Marioli!
21
Na granicy œwiatów
Czakry i energetyka ludzka
Ostatnimi czasy nasze ładne, białe słoneczko wychodzi zza chmur i rozjaśnia mroki zimy.
Korzystając z tego, siedziałem sobie na wesołej huśtawce i rozkoszowałem się produkującą się
witaminą D w moim organizmie ( jak ktoś nie wie, to słońce wpływa na wytwarzanie się tej witaminy).
Prawdopodobnie dzięki temu w moim „czymś w głowie” poczęły układać się literki N-U-D-Y. „Hmm…”
pomyślałem, „tak, to musi być jakiś znak” i postanowiłem powołać do życia ten artykuł (a temat to tak
naprawdę z wyliczanki mi wypadł).
Jak wiadomo wszystko składa się z energii. Każda cząstka nawet martwego przedmiotu jest
wypełniona iskierką życia, czyli mocą. Wszystko, co istnieje w świecie fizycznym, istnieje także w
świecie mentalnym (duchowym, spirytystycznym, jak kto woli). My, jako ludzie, mamy szczególnie duży
zapas energii. Jesteśmy dosłownie jej fabryką. W każdej sekundzie na każdego z nas oddziałuje aura
przedmiotów, miejsc i innych ludzi. To, jaki owiewa nas duch, zależy od naszych myśli, emocji i działań.
Czakry to zbiorniczki w naszym ciele, które rozprowadzają, modyfikują i magazynują energię.
Można pomyśleć, że to tylko jakiś sekciarski i ezoteryczny bełkot. Tak na czyjeś szczęście albo
nieszczęście nie jest. Te czakry są naprawdę bardzo ważne. Określają nasze zdolności, zachowanie,
wpływ na innych, zdrowie, postrzeganie świata i są czynnikami wpływającymi na wiele innych rzeczy.
W naszym ciele energia porusza się pewnymi kanałami (coś jak żyły) i co chwilę zatrzymuje się w
pomniejszych czakrach, których ilość jest ogromna. Głównych czakr, które posiadają naprawdę dużą
moc, jest siedem. Oto one:
Czakra korony; mieści się na szczycie głowy, ma kolor fioletowy (w szkolnym wydaniu
Morawy będzie tylko czarno – biały), odpowiada za nasze myślenie i postrzeganie
rzeczywistości.
Czakra trzeciego oka; znajduje się na środku czoła, kolor indygo (ciemnoniebieski,
jak tusz żelowego długopisu), z niej wynikają nasze zdolności parapsychiczne i
intuicja .
Czakra gardła; jest tam gdzie jest gardło, kolor jasnoniebieski (jak błękit nieba w lecie),
wpływa na charyzmę, ekspresję i wyobraźnię.
Czakra serca duchowego; mieści się na środku klatki piersiowej, kolor zielony (jak
wiosenna trawka) (kolejna alegoria, ale tej rozumieć nie trzeba) , odpowiada za
empatię, miłość (związki w mózgu , które robią z nas zombie) i ogólną harmonię
organizmu.
Czakra słoneczna; istnieje tam, gdzie jest splot słoneczny, kolor żółty (jak słoneczko na
dziecięcym obrazku, bo jak wiadomo to słońce żółte przecież nie jest, tak?), dzięki niej
mamy ambicję, emocje i ogólnie dobrze się czujemy psychiczne.
Czakra sakralna (krzyżowa); położona jest dwa palce poniżej pępka, kolor pomarańczowy
(jak marchewka wystająca z głowy bałwana) wpływa na seksualność (jakkolwiek się ją
rozumie) i twórczość.
Czakra podstawy; jest na samym dole tego na czym siadamy, kolor
czerwony (jak krew tętnicza) , była bardzo ważna jak byliśmy jaskiniowcami i odpowiada
za instynkt, chęć życia i polepszanie (materialne) bytu.
22
Morawa
Na granicy œwiatów
Każdy człowiek ma w różnym stopniu rozwinięte czakry. Na przykład jest ktoś, kto ma charyzmatyczną
osobowość (dzięki czakrze gardła i korony), ale za to nie radzi sobie emocjonalnie w życiu (przez źle
rozwiniętą czakrę serca i sakralną). Bardzo ważne jest rozpoznanie naszych słabości, dopasowanie ich
do czakr i rozpoczęcie pracy nad nimi. Rozwijanie punktów energetycznych naprawdę nie jest trudne,
choć wymaga częstych ćwiczeń. Nasze: energetyka, duchowość, ciało mentalne są bardzo podobne do
ciała fizycznego. Jeśli chcemy stać się silni fizycznie, to chodzimy regularnie na siłownię, z kolei jeśli
pragniemy rozwijać nasz umysł i poszerzać horyzonty, musimy systematycznie medytować nad
wybranym problemem (medytacja jest najprostszym i najefektowniejszym ćwiczeniem) (tak naprawdę
to wszystko jest jedną wielką medytacją).
Z pewnością większość z was nie może uwierzyć w rzeczy nadnaturalne, duchowe (ujawnienie
się świata ezoterycznego zburzyłoby wasze malutkie i skromniutkie uniwersum), ale tkwienie pewnych
energii w naszym ciele bardzo łatwo jest udowodnić prostym doświadczeniem. Mianowicie:
1. Połóż się na łóżku, można siedzieć w fotelu (no ale po co, skoro na łóżku jest wygodniej)
2. Zrelaksuj się, pomyśl o czymś wesołym i niezobowiązującym (ok. 5-10min.) (tak, wesołym, ale
śmiać się nie musisz)
3. Skup się na swoim ciele. Poczuj bicie serca, kontroluj oddech, zjednocz się z ciałem.
4. Zogniskuj teraz swoją świadomość, myśli na jednej części ciała (najlepiej tam, gdzie jest jakaś
główna czakra). Wyobrażaj sobie białą energię skupiającą się w tym miejscu.
5. Po ok. 10 min. (czas zależy od twojej zdolności koncentracji) poczujesz pulsowanie, które będzie
stawało się coraz silniejsze.
6. Tak, to śmieszne uczucie. Możesz się jeszcze tym pobawić, przesuwać pulsowanie po całym
ciele, zmniejszać i zwiększać siłę itp. (cały czas wizualizując sobie energię jako białą albo złotą
kulkę).
W taki właśnie sposób odkryłeś energię w swoim ciele. Mam nadzieję, że to pozwoli ci uwierzyć w coś
więcej niż tylko w to, co jest widzialne. Przedstawię jeszcze nieskomplikowaną medytację czakr, dzięki
której można poczuć się lepiej i więcej zrozumieć:
1. Relaksujemy i wyczyszczamy umysł ze zbędnych myśli (robimy to jak zawsze w łóżku, bo raczej
nie na stojąco)
2. Wyobrażamy sobie po kolei czakry (od dołu), jako punkty z energią (musi być odpowiedni
kolor). Wkładamy w nie dużą ilość energii, którą pobieramy, najlepiej z czegoś naturalnego.
3. Wizualizujemy jak z każdym wydechem, opuszcza nas czarne powietrze, a z każdym wdechem
wpływa w nasze ciało promień energii, podążający i napełniający czakrę.
4. Na początku na każdy punkt energetyczny poświęcamy ok. 5 min. Później ten czas można
zwiększać (nie chcecie wiedzieć, co się dzieje, gdy punkty energetyczne są przeładowane).
A jakie są korzyści ze świadomości, że jest coś takiego jak czakry i możliwości rozwijania ich? Ogromne.
Przede wszystkim stajemy się bardziej światłymi ludźmi. Łatwiej jest nam zrozumieć to, że wszystko
jest w zasięgu naszej ręki. Takie coś to pierwszy krok do zwiększenia świadomości i uwolnienia się z
zależności, w które wszyscy jesteśmy wplątani. Po kilku dniach praktyki powyższej medytacji czujemy
się całkowicie wyprani z negatywnych emocji. Jest to bardzo dobry sposób na walkę ze stresem, a
także odpoczynek[szczególnie jak ktoś nie chodzi na wagary, albo siedzi cały czas w domu, ucząc się].
Po czymś takim naprawdę łatwiej jest wziąć się do nauki, albo, jak ktoś woli, to do zbawiania świata.
Podobno także drastycznie spada podatność na alkohol i inne pokrewne środki, ale ja potwierdzić tego
nie mogę.
Jeśli ktoś ma jakieś pytania, wątpliwości, itp. z chęcią pomogę. Proszę pisać na gg: 4784749.
Ale jeśli ktoś chce mi powiedzieć tylko, że pójdę do piekła albo, że jestem opętany, to już raczej nie
piszcie, bo już to wiem 
Szaman
Morawa
23
Liga Mistrzów
MISTRZOSTWA SZKOŁY W
KOSZYKÓWCE ZAKOŃCZONE!
Międzyklasowy turniej w "kosza" doczekał się niespodziewanego
zwrotu akcji. Z przyczyn organizacyjnych rozgrywki dobiegły
końca, jak nas poinformował Pan Krzysztof Jędruch,
pomysłodawca i organizator turnieju.
Wśród siedmiu klas walczących o tytuł Mistrza II
LO w Przemyślu, I miejsce zajęła
reprezentacja klasy 3F.
Kolejne miejsca zajęły klasy: 2G,
3G, 2H, 1A, 1B, 1F, 2C, 2E.
Gratulacje dla wszystkich
reprezentacji wymienionych klas.
Zapraszamy na uroczyste
zakończenie turnieju na stoku
narciarskim
w dniu 26.03.2010 o godzinie
11:00
Regulamin „Szczęśliwego numerka”
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
Losowanie „Szczęśliwego numerka” odbywa się najwcześniej 3 dni przed drukiem gazetki.
Losowanie przeprowadzone jest w programie komputerowym napisanym na potrzeby „Szczęśliwego numerka”.
Losowanie odbywa się w obecności komisji i przeprowadza je redaktor naczelny, w razie nieobecności zastępcaredaktora.
W skład komisji wchodzi jeden z przedstawicieli Dyrekcji Szkoły.
Wylosowane numery przedstawiane są w gazecie „Morawa”
W rubryce „Szczęśliwy numerek” znajduje się: trzy numery, miejsce na podpis i data.
Uczeń, którego numer z dziennika znajduje się w w/w rubryce, zwolniony jest w podanym dniu, z odpowiedzi ustnych,
oraz niezapowiedzianych kartkówek.
8. Szczęśliwy numerek jest ważny tylko, gdy osoba której nr został wylosowany, posiada gazetkę z wypełnionym polem
podpis w w/w rubryce. W tym polu powinno zawierać się czytelne imię i nazwiskoosoby. Gazetkę należy okazać
nauczycielowi.
9. Posiadanie „szczęśliwego numerka” nie zwalnia ucznia z obowiązku aktywnego uczestniczenia w lekcji,
zapowiedzianych sprawdzianów, lekcji powtórzeniowych oraz pracy domowej.
Skład redakcji:
Agnieszka Dominiak – red. naczelny, Wojciech Król, Kamil Przybylski, Zofia Bobrowicz, Dawid Szupelak, Ewa Leszczyńska, Paulina Kościelna,
Michał Władyczak, Krzysztof Włodek, Mateusz Kroczek, Agata Skrzyszewska, Anna Grońska, Elżbieta Sztajmec, Jan Pankuła, Justyna Komar,
Marzena Dziedzic, Marzena Piejko, Monika Sosnowska, Radosław Zawałeń, Sylwia Jackowska, Justyna Bajowska, Dominika Napora, Ola Stadnik,
Joanna Kądziela, Patrycja Katyńska, Sabina Bat, Marzena Wągrocka
Nauczyciele – opiekunowie: Monika Maciewicz, Bernadeta Jasińska – Jurek
2 6 19
……………………………………
podpis (Imię i nazwisko)
Szczęśliwy numerek
Obowiązuje 26.03.2010

Podobne dokumenty

Ezoteryka w Złym Astrologia w światach fantasy Cztery

Ezoteryka w Złym Astrologia w światach fantasy Cztery fantastycznych (pierwsza część ukazała się w numerze drugim, najwyższy czas, by trochę sprawę odświeżyć). Jeszcze tylko Skrzywiona Wieża, Krypta i ostatnie strony – gdy przeczytasz, koniecznie oceń...

Bardziej szczegółowo