Osiemnastowieczne realia Pana Tadeusza

Transkrypt

Osiemnastowieczne realia Pana Tadeusza
Polityka i społeczeństwo
Pierwodruk: Dzieło literackie jako źródło historyczne,
red. Z. Stefanowska, J. Tazbir, „Czytelnik”, Warszawa 1978, s. 203–242
Osiemnastowieczne realia Pana Tadeusza
Weryfikowanie historycznych realiów występujących w utworach literackich grozi
wkroczeniem na drogę czczych rozważań i niebezpieczeństwem tworzenia pseudoproblematyki. Jest przecież rzeczą oczywistą, że twórca biorący za przedmiot dzieła
literackiego zdarzenia i postacie historyczne ma prawo do swobodnego z nimi obchodzenia się i pytanie o zgodność ich z rzeczywistością nie ma najczęściej sensu. Są
jednak utwory, i do nich należy niewątpliwie Pan Tadeusz, w których wypadku weryfikacja taka może mieć pewne pomocnicze znaczenie dla istotnego problemu, jakim jest analiza procesu powstawania dzieła realistycznego w swych założeniach, a co
ważniejsza w samym dokonaniu. Realistycznego, tj. odtwarzającego wiernie rzeczywistość, kreującego więc ludzi obdarzonych prawdą psychologiczną, ludzi, których
warunki życia, świat pojęć i uczuć, i wypływające stąd zachowania odbierane są jako
prawdopodobne. Nieodzownym czynnikiem stworzenia takiego obrazu jest osadzenie go w konkretnym czasie i przestrzeni, stąd więc anachroniczne czy obce dla danego środowiska składniki takiego obrazu mogą stanowić fałsz artystyczny.
Z Pana Tadeusza próbowano wyczytać poglądy Mickiewicza na przeszłość Polski, konfrontowano sądy wkładane w usta bohaterów poematu z odpowiednimi
fragmentami innych pism czy też z przygodnymi wypowiedziami poety. Praktyka
ta wywołała uzasadnioną krytykę, wychodzącą ze słusznego założenia, że żaden
z bohaterów Pana Tadeusza nie jest (na szczęście!) porte-parole autora i że najczęściej nie jest nim nawet narrator¹.
Prosta formuła „widzę i opisuję”, którą Mickiewicz przyjął w ostatecznej wersji
inwokacji Pana Tadeusza², wskazywała, że intencją poety było oddanie rzeczywistości „kraju lat dziecinnych”: przyrody i ludzi³. „Widzenie” (przez które rozumieć
trzeba całość percepcji, a nie tylko wrażenia wzrokowe) skupiało się na konkretach,
tak bardzo przez poetę cenionych, a utrwalonych w jego fenomenalnej pamięci.
Emocjonalność wizji wyrażała się w wyborze obiektów i ich szczególnym naświetleniu, nie zaś w deformowaniu ich treści. W przeciwieństwie do wizji krajobrazu
¹ Z. Stefanowska, „Była wolność z porządkiem”, „Pamiętnik Literacki” 47, 1956, zeszyt specjalny, s. 93–101.
² Por. K. Wyka, „Pan Tadeusz”. Studia o tekście, Warszawa 1963, rozdz. „Ojczyzno Litwo moja”.
³ Znamienne są autocharakterystyki z okresu pracy nad poematem: „pisząc zdaje się, że w Litwie siedzę”, „kropię moje poema – –. Żyję tedy w Litwie, w lasach, karczmach, ze szlachtą, Żydami etc.”, cyt. za:
J. Kleiner, Mickiewicz, t. 2, cz. 2, Lublin 1948, s. 162.
530
Osiemnastowieczne realia Pana Tadeusza
i przyrody wizja świata ludzkiego nie wywodziła się wyłącznie z autopsji, lecz składały się na nią i relacje innych osób, a również wiadomości zaczerpnięte z lektury,
co pomniejszało jej autentyzm. Doszły też wrażenia z pobytu w Wielkopolsce.
„Opisywanie”, choć pełne rozwagi i wytrwałego dążenia do optymalnej formy,
a zasilane ogromną i z niezwykłą swobodą wykorzystywaną kulturą literacką, nie
przeinaczało wizji. Poza pewnymi wyjątkami nie dorzucało też elementów, których
wizja nie zawierała. Bowiem, jak słusznie pisał Zygmunt Szweykowski polemizujący z poglądem, iż „świat Pana Tadeusza jest kreowany według wymagań ideowej
walki”: „propagandy nie ma w utworze, a walka o ideę, satyra czy tendencja są poematowi najzupełniej obce”⁴.
Mickiewicz „widział i opisywał” Litwę czasów swego dzieciństwa i wczesnej młodości, ale żyjący tam przedstawiciele nieco starszego pokolenia pamiętali wiek
XVIII; wiek ten urobił ich mentalność i obyczaje i chętnie wracali doń wspomnieniami. Ponadto w XVIII w. toczy się preakcja poematu, znana z relacji włożonych
w usta kilku bohaterów. Osiemnastowieczne realia występują więc w Panu Tadeuszu widziane oczami postaci, którym autor kazał (w ostatecznej wersji poematu)
działać w latach 1811–12. Tak dzieje się przeważnie, nawet gdy mówi o nich narrator, nieczęsto, jak wiadomo, wypowiadający w poemacie opinie istotnie odautorskie⁵. Obok wypowiedzi bezpośrednio dotyczących XVIII w. można też w poglądach
i zachowaniach bohaterów Pana Tadeusza dostrzegać typowe cechy tego stulecia,
niełatwo jednak je wyodrębnić, nie są to bowiem na ogół jakieś jedynie relikty
przeszłości, lecz organiczne składniki ówczesnego życia w wielu przejawach nieróżniącego się od zeszłowiecznego.
Żywa tradycja historyczna panująca wśród bohaterów Pana Tadeusza sięga czasów Sobieskiego. Ale i podziw dla tego monarchy, i kult, jakim go darzono, był
właśnie dziedzictwem XVIII w., kiedy to zapominano już o cieniach panowania
króla rodaka, a pamiętano jedynie blaski ostatnich tryumfów oręża polskiego. Tak
jak Stanisław August wielbił „tarczę Sobieskiego zwycięstwy słynącą”, która „zasłoniła ojczyznę”⁶, a jego przeciwnicy złośliwie życzyli, aby „Stanisław skamieniał,
a Jan Trzeci ożył”, tak i bohaterowie Pana Tadeusza widzieli w panowaniu zwycięzcy spod Chocimia i Wiednia epokę potęgi Rzeczypospolitej⁷ i oczekiwali nowego
Jana Trzeciego – zbawcy ojczyzny⁸.
⁴ Z. Szweykowski, „Pan Tadeusz” – poemat humorystyczny, Poznań 1949, s. 3.
⁵ Szweykowski, op. cit., s. 55–63; Stefanowska, op. cit., s. 99.
⁶ Stanisław August do Adama Naruszewicza 21 VIII 1775 i 11 X 1778, Korespondencja Adama Naruszewicza 1762–1796, z papierów po Ludwiku Bernackim uzup. i wyd. J. Platt, Wrocław 1959, s. 42, 127.
⁷ W opowieści Wojskiego ukazuje się Sobieski jako potężny władca wyruszający na odsiecz Wiednia:
„Gdy nuncyjusz papieski żegnał go na drogę, / A poseł austryjacki całował mu nogę, / Podając strzemię”
(VIII 177–179). Narrator, niewątpliwie relacjonując żywą tradycję dobrzyńskiego zaścianka, informuje, że
„gdy Król Jan Trzeci / Obwołał pospolite ruszenie przez wici, / Chorąży województwa z samego Dobrzyna
/ Przywiódł mu sześćset zbrojnej szlachty” (VI 380–383).
⁸ – – „[...] rzekł na to Sędzia – ja wróżbę Waszeci / Przyjmuję; oby z gwiazdą zjawił się Jan Trzeci!”
(VIII 191–192).
531
Polityka i społeczeństwo
Ludziom tym obcy był natomiast znamienny dla Oświecenia krytycyzm wobec
anarchii i zacofania czasów saskich. Dla laudatores temporis acti, takich jak Wojski
czy Gerwazy, istniał nieokreślony ścisłymi granicami złoty wiek, po którym zostały
wspomnienia „owych biesiad sławnych, / Które dawano w domach panów starodawnych, / Gdy Polska używała szczęścia i potęgi!” (XII 195–197). Gdy Gerwazy maluje „dobre czasy” dawnej wspaniałości horeszkowskiego zamku, to oddaje ją
(II 214–238) w realiach epoki saskiej (chociażby to picie zdrowia „królowej Jejmości”), kiedy to – jak pisał Kitowicz – „w całym kraju pędzono życie na wesołości
i lusztykach”, a „panowie – – kochali się w wielkich stołach”⁹. Dla Wojskiego i okres
późniejszy, już stanisławowski, to dalszy ciąg owych saskich, kitowiczowskich „dobrych czasów”, gdy „obfitość wszystkiego całą myśl obywatela rozrywkami i uciechami zajmowały”, to jedno pasmo polowań, rozrywek i uczt, na czele z ową pamiętną („której sława / Dotąd żyje na Litwie we gminnej powieści”) wyprawioną w
Nieświeżu dla Stanisława Augusta przez księcia Panie Kochanku (XI 122–125). Do
sprawców tej nieustającej zabawy Wojski odnosił się zawsze z rewerencją i podziwem, aprobując nawet niedorzeczne ich postępki („Ogiński sto włók lasu raz przegrał o wilka; / Niesiołowskiemu borsuk kosztował wsi kilka!” II 801–802), jeśli
wypływały one z ich roli organizatorów owej zabawy.
Ograniczoność horyzontów szlacheckich tradycjonalistów, świetnie przez poetę
uchwycona, wyraża się w jakże typowym dla mentalności osiemnastowiecznego
sarmatyzmu przypisywaniu pierwszoplanowej roli „obyczajom”, tj. swoistemu stylowi życia codziennego, celebracji jego form i niezachwianemu przekonaniu o jego
znakomitych walorach i znaczeniu. Gerwazy, chcąc wzbudzić zainteresowanie i podziw Hrabiego dla horeszkowskich przodków, zaczyna opowiadać, jak spędzali oni
„poobiednią porę” na gawędach i żartach z gośćmi, a dla Sędziego opanowanie
dawnego szlacheckiego savoir-vivre’u warte było dziesięcioletniego stażu na dworze Wojewody i cenniejsze od „książkowej nauki” wynoszonej później przez młodzież ze szkół stołecznych.
Ów tradycyjny styl życia oparł się przecież zwycięsko antysarmackiej kampanii
oświeceniowej i w rezultacie uznany został przez znaczną część samych oświeconych za wyraz polskości i zdrowia moralnego. W oświeceniowej literaturze ostra
krytyka zacofanych sarmackich prowincjuszy ustępowała aprobacie życia zgodnego z „dawnymi obyczajami”, śmiech z „głupich, choć i przewielebnych” przycichał,
a na kartach dydaktycznych powieści pojawili się rozsądni i przykładnie pobożni
księża plebani, cieszący się niekwestionowanym autorytetem. Autorzy dostosowywali się więc niejako do obiegowych opinii swych szlacheckich czytelników, opinii
nieco zmodyfikowanych w porównaniu z panującymi w pierwszej połowie stulecia,
ale zawsze jeszcze mocno tradycyjnych. Szlachecka prowincja w późniejszych latach
⁹ J. Kitowicz, Opis obyczajów za panowania Augusta III, oprac. R. Pollak, BNar. I 88, Wrocław 1951,
s. 429.
532
Osiemnastowieczne realia Pana Tadeusza
panowania Stanisława Augusta, zwłaszcza w dobie Sejmu Czteroletniego i Insurekcji, podniosła swą obywatelską i patriotyczną świadomość, ale pozostała nadal
ostoją społecznego konserwatyzmu i kulturalno-obyczajowego tradycjonalizmu.
Taki właśnie świat uczuć i pojęć jakże trafnie oddają dwie postacie z młodszej
od Wojskiego czy Gerwazego, ale jeszcze osiemnastowiecznej generacji: Sędzia
i Podkomorzy. Im to przydzielił poeta rolę wzorców dawnego obyczaju i jego rzeczników. Sędzia, który „w domu dawne obyczaje chował” (I 219), przekonany był,
jako typowy tradycjonalista, iż „Tym ładem – – domy i narody słyną, / Z jego upadkiem domy i narody giną” (I 222–223). Sędzia cenił tradycyjny ład, ale sympatyzował i z tradycyjnym bezładem, przynajmniej jeśli chodziło o nieograniczoną swobodę polowań, co do których panowały „Na Litwie, chwała Bogu, stare obyczaje”
(II 670)¹⁰. Były to właśnie „obyczaje”, a nie stan prawny, gdyż z inicjatywy wielkopolskiego magnata Augusta Sułkowskiego sejm rozbiorowy uchwalił konstytucję
zakazującą polowania na cudzych gruntach¹¹. Zakaz ten sprzeczny z przyzwyczajeniami szlachty niełatwo wchodził w życie¹².
Mickiewicz świadomie uczynił z Sędziego człowieka uformowanego przez czasy
przedrozbiorowe, i to w bardziej staroświecki sposób, niż musiało to wynikać z lat
jego życia. Sędzia uczył się więc u jezuitów, długo był „dworskim” Wojewody, przeszedł też przez palestrę¹³. Nie jest oczywiście istotne, że taka biografia nie pasuje do
¹⁰ Jak pisze Kitowicz, polowanie „każdemu po cudzych kniejach tak wolne było, jak po swoich własnych; i nicht nie mógł zbraniać polowania sąsiadowi, a choćby i zza dziesiątej granicy przybylcowi, plądrującemu po swoich kniejach i polach”. Kitowicz dodawał jednak, iż „tej wolności, prawem dla wszystkich pozwolonej, wielcy panowie nie dopuszczali nikomu w swoich dobrach”, op. cit., s. 572–573. Wiemy też, że w czasach
stanisławowskich nie tylko w Koronie, ale nawet na głębokim Polesiu wielka własność starała się nie dopuścić sąsiadów do polowania na swoich terenach, Instrukcje gospodarcze dla dóbr magnackich i szlacheckich
z XVII–XIX wieku, wyd. B. Baranowski, J. Bartyś, A. Keckowa, J. Leskiewiczowa, Wrocław 1958, s. 513, 688.
¹¹ O konstytucji 1775 r. pisze S. Pigoń w przypisach do wydania Pana Tadeusza w BNar. I 83, wyd. VII,
Wrocław 1972, s. 128. Inicjatywa Sułkowskiego jest widoczna z jego projektów z 1768 i 1773 r., Materiały do
dziejów genezy Rady Nieustającej, s. 32, 58. Za sprawą zapewne Sułkowskiego sejmik generalny wielkopolski
w 1773 r. zlecił posłom, aby „polowania na cudzych dziedzinach dobremu porządkowi i słuszności przeciwne – – skasowane były”, ZP 123. Nie całkiem więc słusznie Sędzia kazał Wielkopolanom uczyć się od
„Szwabów / Prawować się o lisa i przyzywać drabów, / By wziąść w areszt ogara, że wpadł w cudze gaje”
(II 668–669).
¹² Tak np. szlachta ziemi różańskiej włożyła w instrukcję posłom na sejm 1776 r. punkt: „O polowaniu
prawo na przeszłym sejmie uchwalone, ile niechęć między obywatelami rodzące, aby było penitus skasowane”, ZP 129.
¹³ S. Pigoń, „Pan Tadeusz”. Wzrost, wielkość i sława, Warszawa 1934, s. 75, słusznie zauważył, że owe niekonsekwencje biograficzne są „wprowadzone – – bodaj świadomie, z woli poety”, aby uczynić wychowanie
Sędziego staroświeckim. Nie wydaje się natomiast przekonywające wskazywanie podobieństw między Sędzią
a Wacławem Sieciechem. Co innego bowiem były szkoły jezuickie w drugiej połowie XVIII w., a co innego
w jego początkach, co innego był dwór Wojewody (ojca Podkomorzego), stronnika Stanisława Augusta,
a co innego dwór magnata z czasów Augusta II. Nie podzielałbym też poglądu Pigonia (ibidem, s. 63–64),
że Niemcewiczowi w Dwóch panach Sieciechach chodziło „nie tyle o pokazanie dwóch społeczeństw w dwu
epokach: saskiej i Księstwa Warszawskiego, ile raczej o dwa współczesne, żywe jeszcze typy: Polaka starej
533
Polityka i społeczeństwo
dużo młodszego brata Jacka Soplicy, ważne jest, że sposób myślenia Sędziego i jego
zachowania są właściwe człowiekowi tego typu formacji. Z jednym może wyjątkiem, mianowicie – stosunku Sędziego do chłopów.
Tradycjonalizm Sędziego i Podkomorzego, tego ostatniego mniej rygorystyczny, bo przecież był to człowiek dzięki swej wyższej pozycji bardziej zapewne przetarty w świecie i bardziej wykształcony (wiadomo, że uczył się w Szkole Głównej
w Wilnie, VIII 140–141), przejawiał się w nieodzownym krytykowaniu nowych,
cudzoziemskich i przez to samo złych obyczajów. Sędzia wypowiada tę krytykę
(a raczej miał wypowiedzieć, gdyż odpowiedni ustęp został zmieniony w ostatecznej redakcji) w sposób prymitywniejszy, z pozycji szlachcica wyraźnie zacofanego,
a stojącego wobec obiektu krytyki – scudzoziemczałego Marszałkowicza vel Wojewodzica – na niższym szczeblu hierarchii społecznej. Sędzia potępiał Marszałkowicza
i bliski był przyznawania mu cech diabelskich („Ja weneckiego Pana przeżegnałem
krzyżem”) tylko dlatego, że lansował on cudzoziemską modę w stroju i zachowaniu,
przy czym Sędziego gorszyło niezachowywanie magnackiego splendoru, a jednocześnie miał za złe Marszałkowiczowi, że nie gustował w towarzystwie współpowietników. W końcu zaś ubarwił opowieść o nim dość płaską anegdotą o królewieckiej Żydówce¹⁴.
Podkomorzy, któremu Mickiewicz przekazał cały ten ustęp w zmienionej redakcji, znacznie go treściowo rozszerzył, gniewa go bowiem nie tylko strój i maniery
cudzoziemskie, ale i reformatorskie zapędy scudzoziemczałych młokosów prześladujących „przodków wiarę, prawa i obyczaje”. Jednocześnie jest to krytyka z większym dystansem, mniej tu naiwnego zgorszenia, więcej żartu, ale też chyba i nieco
mniej autentyzmu. Autentyzm ten mierzyć trzeba oczywiście nie zgodnością satyrycznych sylwetek Marszałkowicza vel Wojewodzica czy też Podczaszyca (z opowiadania Podkomorzego) z jakimiś rzeczywistymi ludźmi, lecz pasowaniem sylwetek tych do wyobraźni Sędziego i Podkomorzego. Sylwetki te nakreślone są
satyrycznie i, jak słusznie zauważono, można tu dopatrzyć się podobieństw do postaci modnych fircyków, jakich pełna była osiemnastowieczna literatura polska¹⁵.
Taka właśnie stylizacja Podczaszyca nie może dziwić w ustach Podkomorzego, który niewątpliwie był czytelnikiem owej literatury¹⁶. Jednak gdy złośliwie przypomii nowej daty” i że „Wacław Sieciech to dla autora nie przeszłość miniona – –, ale – – żywa jeszcze, – – irytująca teraźniejszość”. Wydaje się bowiem, że główną intencją Niemcewicza w tej powieści było pokazanie, że
mimo wszystkich złych stron teraźniejszości, tzn. Polski epoki Księstwa Warszawskiego, jest ona zasadniczo
lepsza od Polski o sto lat wcześniejszej.
¹⁴ A. Mickiewicz, Dzieła wszystkie, t. 4: Pan Tadeusz, oprac. K. Górski, Wrocław 1969, s. 291–293.
¹⁵ Na podobieństwa fragmentu opowiadania Podkomorzego o Podczaszycu z Elegią na śmierć szambelana w Powrocie posła Niemcewicza wskazał S. Windakiewicz, Prolegomena do „Pana Tadeusza”, Kraków
1918, s. 109–110. Zob. też komentarz Pigonia do wyd. VII w BNar., s. 44.
¹⁶ Pigoń tłumaczył konwencjonalność postaci Podczaszyca tym, że o ile Mickiewicz wzorce Sędziego
czy Tadeusza oglądał na własne oczy, o tyle Podczaszyca „znał już tylko z tradycji ustnej czy literackiej, toteż
534
Osiemnastowieczne realia Pana Tadeusza
na jego kolejne metamorfozy: markiza w demokratę i demokraty w napoleońskiego
barona, tam wypowiedź zaczyna tracić cechy autentyzmu: opisane fakty przekraczają możliwości obserwacyjne pierwszego urzędnika nowogródzkiego powiatu,
a i żartobliwa ironia wydaje się zbyt subtelna. W tym fragmencie chyba przez usta
Podkomorzego przemówił sam autor.
Stanisław Pigoń łączył Podczaszyca z Telimeną i Hrabią w trójcę postaci reprezentujących scudzoziemczenie i „postępowość karykaturalną”, wywodzących się
w znacznym stopniu z osiemnastowiecznej literatury¹⁷: „do nakreślenia Telimeny
– pisał Pigoń – zaczerpnął poeta motywów i barw nie tyle może z życia, co z literatury, i to w większej bodaj mierze niż przy której innej postaci. «Dama modna»
należy do najpopularniejszych chyba motywów literackich XVIII i XIX wieku – –.
Cały szereg rysów charakterystycznych Telimeny da się odszukać w tamtej literaturze; w tym znaczeniu można powiedzieć, że jest ona w dużym stopniu postacią
konwencjonalną”¹⁸. Pogląd ten wydaje się bardzo dyskusyjny. Nie ulega chyba
przecież wątpliwości, że Telimena jest jedną z najbardziej żywych postaci poematu,
o znakomicie podchwyconych rysach psychologicznych, odbiegającą realizmem
zachowań i wypowiedzi od legionu konwencjonalnie ujętych postaci kobiecych
w polskiej literaturze nie tylko oświeceniowej, ale i znacznie późniejszej. Analogie
z „żoną modną” i jej kopiami dotyczą elementów w gruncie rzeczy mało istotnych¹⁹. W obrazie Telimeny (podobnie jak i w obrazie Hrabiego) nie ma satyrycznej jednostronności, przede wszystkim zaś poeta, kreśląc go, nie kierował się założeniami moralizatorsko-dydaktycznymi.
Typową sarmacką niechęć do cudzoziemszczyzny, a zwłaszcza do cudzoziemskich zwyczajów i strojów objawiają w Panu Tadeuszu i inni bohaterowie, których
postawy uformował wiek XVIII. Poeta niezwykle trafnie zróżnicował ich wyobrażenia. O ile dla Podkomorzego i Sędziego cudzoziemszczyzna to francuszczyzna,
o tyle dla starszych od nich²⁰, a stojących na niższym szczeblu hierarchii społeczno-towarzyskiej: Maćka czy Gerwazego, obce zwyczaje są zwyczajami niemieckimi, tak zresztą jak i dla chłopów „karyjulka” Podczaszyca była „niemiecką karetą”
(I 450). Przypomnijmy, że Kitowicz, człowiek umysłowej formacji z epoki saskiej,
oddał go całkowicie w typie tradycyjnym, nie wzbogacając rysami indywidualnymi”, idem, „Pan Tadeusz”.
Wzrost, wielkość i sława, s. 85; podobnie komentarz do wydania w BNar., s. 44. Sądziłbym, że tradycyjny
stereotyp fircyka został tu wprowadzony świadomie, gdyż poecie chodziło o oddanie sposobu widzenia
i referowania rzeczywistości przez ludzi XVIII w., posługujących się takimi stereotypami.
¹⁷ Pigoń, „Pan Tadeusz”. Wzrost, wielkość i sława, s. 84–87.
¹⁸ Pigoń, komentarz do wydania w BNar., s. 53.
¹⁹ Pigoń zastrzegał się, ale chyba zbyt słabo: „podobieństw charakterowych między Telimeną i Starościną nie należy podkreślać zbyt silnie. Inne to typy psychiczne i inaczej traktowane przez twórców”, idem,
„Pan Tadeusz”. Wzrost, wielkość i sława, s. 91.
²⁰ Tą jedynie cechą (starością) tłumaczy J. Krzyżanowski stawianie przez niektórych bohaterów poematu znaku równości między cudzoziemszczyzną a niemczyzną – komentarz do Pana Tadeusza w wydaniu
jubileuszowym Dzieł, t. 4, Warszawa 1955, s. 447, 470.
535
Polityka i społeczeństwo
a pochodzenia dość skromnego, strój niepolski nazywał „niemiecką suknią” i według
tego kryterium rozróżniał w Polsce w czasach Augusta III „dwa narody: jeden polski, drugi niemiecki”²¹. Stąd też w pojęciu Maćka francuskie terminy wojskowe
„fizyliery, sapery” itd. są to „niemieckie tytuły” (XII 386–389; we wcześniejszej redakcji Maciek mówi o wojsku Księstwa Warszawskiego: „więcej tu pono niemców
niż polaków”²²). Już Pigoń trafnie zauważył, że Maciek niesłusznie dziwił się i gorszył nazwą fizylierów, którzy istnieli już przecież w wojsku polskim za Stanisława
Augusta²³. I niewątpliwie Mickiewicz, każąc tak mówić Maćkowi, popełniał drobny
anachronizm. Dla uczestnika Insurekcji Kościuszkowskiej, której trzon militarny
stanowiły formacje tzw. cudzoziemskiego autoramentu, obca terminologia wojskowa nie mogła być czymś rażącym uszy. We wcześniejszej redakcji tego ustępu anachronizm ów był zresztą większy. Maciek żalił się, że w wojsku Księstwa Warszawskiego „Ni usarzy nie widać, ni pancernych znaków”²⁴. Siedemdziesięciodwuletni
starzec mógł wprawdzie widzieć husarskie i pancerne chorągwie w czasach swej
młodości, ale miał też czas przeboleć ich skasowanie przed czterdziestu laty. Zresztą, jako człowiek rozumny i doświadczony żołnierz nie miał powodów ich żałować.
Niewątpliwie Mickiewicz zorientował się, że czyni z Maćka wyjątkowego retrograda (co przejawiało się i w innych fragmentach jego wypowiedzi we wcześniejszej
wersji) i cały ten ustęp usunął z tekstu poematu.
Dla Gerwazego wolność dla chłopów to nie wynalazek „Francuzów wymownych”, lecz „coś – – z niemiecka” (XII 538); Kniaziewicza wzywał: „porzućcie – –
niemieckie szpadki” (XII 337–338); Wojski zaś „nieprzyjacielem zabitym był fajki,
/ Wymyślonej przez Niemców, by nas scudzoziemczyć; / Mawiał: «Polskę oniemić
– jest to Polskę zniemczyć»” (V 434–436). Mickiewicz znał jednak dobrze mentalność tych ludzi. Ich antypatia do cudzoziemszczyzny słabsza była od respektu dla
wielkich panów. Gerwazego nie gorszył cudzoziemski styl Hrabiego, a Wojski
szczycił się względami okazanymi mu przez „Niemca” księcia Nassau i w bardzo
ostrożnej formie wyrażał swą dezaprobatę dla „gustów cudzoziemskich” Czartoryskich, którzy nie przepadali za łowami, przy czym książę Adam Kazimierz preferował nad nie książki i „alkówki damskie” (VIII 226–232).
Struktura społeczeństwa odtworzona w Panu Tadeuszu zachowała wiele elementów z XVIII w., a nawet te, które uległy zatracie czy istotnym przemianom, tkwiły
mocno w pamięci starszego pokolenia bohaterów. W XVIII w. słowo „szlachta” miało
trojakie znaczenie. Pierwsze obejmowało cały stan szlachecki przeciwstawiany stanom nieuprzywilejowanym: mieszczanom, chłopom, a także Żydom. W drugim
znaczeniu szlachta stanowiła opozycję do pojęcia „panowie”, tzn. magnaci, dla któ²¹ Kitowicz, op. cit., s. 475–476.
²² Mickiewicz, Dzieła wszystkie, t. 4, s. 375.
²³ Pigoń, komentarz do wydania w BNar., s. 560.
²⁴ Mickiewicz, Dzieła wszystkie, t. 4, s. 375.
536
Osiemnastowieczne realia Pana Tadeusza
rych zewnętrznym wyróżnikiem było piastowanie godności senatorskich i dygnitarii
(wielkich urzędów koronnych i litewskich). W trzecim znaczeniu szlachta oznaczała
jeszcze niższe warstwy stanu szlacheckiego, a mianowicie tych, którzy nie piastowali
urzędów ziemskich i grodzkich. Liczne przykłady na owo przeciwstawienie: urzędnicy – szlachta spotykamy w Pamiętnikach Marcina Matuszewicza.
W Mickiewiczowskiej „historii szlacheckiej” znajdujemy wszystkie te trzy znaczenia. Pierwszym posługuje się szlachta w karczmie, gdy stwierdza zasadniczą
różnicę dzielącą „urodzonych, – – wielmożnych” od chamów-chłopów (IV 331–
334). Również i muchy, zdaniem Wojskiego i podzielającego jego opinię narratora,
są „szlacheckie” lub „gminne”, nie ma wśród nich pańskich (II 700 i n.). Najczęściej
jednak pojęcie „szlachta” występuje w Panu Tadeuszu jako przeciwstawienie pojęcia „panowie”. Tak się dzieje, ile razy mowa jest o stolniku Horeszce „pierwszym
panu w powiecie”. Cały węzeł dramatyczny poematu wywodzi się z konfliktu dygnitarza ze szlachcicem, synem urzędnika ziemskiego (podczaszego). Nie ulega bowiem kwestii, że w pojęciu Mickiewicza, znającego realia osiemnastowieczne, Horeszko jest stolnikiem litewskim, a więc dygnitarzem („dygnitarskie progi / Za
wysokie na Jacka podczaszyca nogi”, X 508–509), a nie stolnikiem nowogródzkim,
a więc urzędnikiem ziemskim²⁵. W takim wypadku bowiem ustępowałby rangą
sędziemu Soplicy, a nawet wojskiemu Hreczesze, a kręcenie nosem na kasztelanica
witebskiego, jako nie dość godnego zięcia, byłoby absurdem. Nb. poeta, wkładając
w usta Horeszki twierdzenie, że kasztelania witebska to „niskie drążkowe krzesło”
(X 619), popełnił błąd, gdyż na Litwie nie istniały kasztelanie drążkowe. Być może
było to lekką złośliwością pod adresem Henryka Rzewuskiego, kasztelanica witebskiego, pyszniącego się swym senatorskim pochodzeniem. Oczywiście wiadomo,
że stolnikiem litewskim (po Stanisławie Poniatowskim) był Józef Czartoryski; poeta, obdarzając tym tytułem Horeszkę, mijał się z faktami historycznymi (minąłby
się zresztą i dając mu jakikolwiek najmniejszy nawet urząd, wszystkie one miały
bowiem konkretną obsadę łatwo sprawdzalną w kalendarzach politycznych), ale
nie mijał się z realizmem historycznym. Przydzielił bowiem Horeszce urząd zgodny z jego statusem społecznym i rolą²⁶.
²⁵ Inaczej Pigoń w komentarzu do wydania w BNar., s. 103. Tak samo Krzyżanowski, op. cit., s. 433.
Również Kleiner uważał zdaje się Horeszkę za urzędnika ziemskiego i wyciągał stąd mylne wnioski. Pisał
bowiem: „Urodzenie – – rozstrzyga [w społeczeństwie odtworzonym w Panu Tadeuszu] o wartości człowieka: Stolnik nie piastujący żadnego urzędu wysokiego jest potentatem jako Horeszko”, i dodawał w przypisie:
„Może poeta umyślnie dla scharakteryzowania roli samego nazwiska wyznaczył mu skromny urząd tytularny – zresztą nie obniżający go, skoro takiż tytuł nosił Stanisław August Poniatowski”, op. cit., s. 257. Gdyby,
jak chce Pigoń, określenie „pierwszy pan w powiecie” dotyczyło hierarchii urzędów, to Horeszko byłby
kasztelanem, a nie stolnikiem. Pigoń popełnia też drobną nieścisłość, stosując termin „stolnik nadworny”;
stolnikostwo litewskie (i koronne) było urzędem „wielkim”, nie nadwornym.
²⁶ Tak pisałem w 1978 r. W 20 lat później Ryszard Kiersnowski opublikował studium przekonująco
ukazujące, że wzorem dla zamku Horeszków był zamek w Gojcieniszkach, który Mickiewicz znał z autopsji.
A panem gojcieniskiego zamku w XVIII w. był stolnik inflancki Wawrzyniec Puttkamer, dziad Heleny
537
Polityka i społeczeństwo
Opozycja „pan” – „szlachcic” żywa jest i w czasie właściwej akcji poematu. Hrabia, gdy wzbiera w nim niechęć do Sędziego, nazywa go „szlachcicem” (II 200),
a Robak wygłasza opinię jakby żywcem wyjętą z ust polityka z czasów konfederacji
barskiej: „Hrabia pan, ma u szlachty wielkie zachowanie; / Cały powiat ruszy się,
jeźli on powstanie; / Znając jego majątek, każdy szlachcic powie: / Musi to być rzecz
pewna, gdy z nią są panowie” (VI 283–286). Opozycję tę spotykamy również
w przypadku, w którym może ona budzić w nas pewne wątpliwości. We wspomnieniach, które snuje Wojski, o tym, jak zabił dzika, ocalając życie skłóconych myśliwych: księcia „Denassów” i Rejtana, powiada on: „Nie zazdrościli sławie szlachcica
panowie” (V 508). Szlachcic to on sam, Hreczecha, panem jest oczywiście książę
Nassau, ale dlaczego miałby panem być Rejtan? Ani słynny Tadeusz, ani jego brat
Michał (z którym, jak się zdaje, Mickiewicz go poplątał²⁷), pisarz ziemski nowogródzki, nie byli magnatami. Synowie zamożnego ziemianina, Dominika Rejtana,
podkomorzego nowogródzkiego (urząd ten uzyskał w 1766 r., na trzy lata przed
śmiercią, awansując ze stolnika nowogródzkiego, którym został w 1765 r. ze strażnika, przeskakując 11 szczebli powiatowej hierarchii ziemskiej²⁸), mogli być „panami” jedynie w oczach skromnego szlachcica bez tytułu. Ale w Panu Tadeuszu Hreczecha nosi tytuł wojskiego, który zyskać musiał przed trzecim rozbiorem, w latach
więc osiemdziesiątych miał już niewątpliwie jakiś urząd ziemski. Przeważnie bowiem, z wyjątkiem osób cieszących się szczególną protekcją, które przeskakiwać
mogły kilka szczebli, król posuwał urzędników kolejno na wyższe stopnie, trzeba
więc było sporo lat, żeby dojść do wojskiego, który w województwie nowogródzkim
był osiemnastym, licząc od dołu, w hierarchii urzędów ziemskich. Tyle tylko, że
Mickiewicz popełnił błąd z punktu widzenia wierności wobec realiów historycznych, awansując Hreczechę na wojskiego. Początkowo przecież (w brulionowej redakcji poematu) piastował on w pełnej zgodzie z owymi realiami najniższy urząd
ziemski strukczaszego, a w późniejszej redakcji rotmistrza²⁹, a więc niewątpliwie
rotmistrza powiatowego (stanowisko jeszcze niższe). Skromny tytuł strukczaszego
(względnie rotmistrza) pasował do jednowioskowego szlachcica, majordomusa u Sęz Puttkamerów, żony Fabiana Osten Sacken, do których Gojcieniszki należały w czasie pobytów w nich
Mickiewicza, zob. R. Kiersnowski, Zamek Horeszków i jego mieszkańcy, „Blok-Notes Muzeum Literatury
im. A. Mickiewicza” 11, 1999, s. 27–50, o stolniku Puttkamerze s. 29. Poeta mógł sądzić (błędnie), że stolnikostwo inflanckie to dygnitaria, a nie urząd ziemski, stąd obdarzył tym tytułem magnata Horeszkę.
²⁷ Pigoń, komentarz do wydania w BNar., s. 283, i Krzyżanowski, op. cit., s. 447, utrzymują błędnie, że
Michał był synem Tadeusza.
²⁸ O rodzinie Rejtanów zob. W. Konczyńska, Rejtan, Korsak i Bohuszewicz na sejmie 1773 roku, Wilno
1935, s. 13–27.
²⁹ Mickiewicz, Dzieła wszystkie, t. 4, s. 287–288. Wojski zjawia się po raz pierwszy i to w obu wcześniejszych redakcjach (brulionie i czystopisie) w wierszu 774 księgi I (ibidem, s. 297), choć później w czystopisie
w wierszu 834 mamy rotmistrza, który po raz ostatni pojawił się w pominiętych w ostatecznej redakcji
dwóch wierszach kończących księgę II (ibidem, s. 308). Czyżby poeta początkowo myślał o dwóch postaciach: Strukczaszym vel Rotmistrzu – majordomie Sędziego, i Wojskim, sławnym myśliwym?
538
Osiemnastowieczne realia Pana Tadeusza
dziego, wobec którego, choć młodszego wiekiem, zachowywał duży respekt (ściskał
go za kolana, II 812). Mickiewicz zrezygnował z obu tych tytułów zapewne ze względu na eufonię (o ileż lepszy jest pod tym względem wojski od strukczaszego i rotmistrza!). Może też strukczaszy wydał się tytułem zbyt egzotycznym, a rotmistrz
kojarzył się z wojskowością, z którą Hreczecha nie miał nic wspólnego. Być może również, że zasugerowały poetę stosunki w Koronie, gdzie istniał urząd wojskiego mniejszego, przedostatni w hierarchii ziemskiej, niższy był od niego jedynie skarbnik.
Gdyby Hreczecha pozostał w poemacie strukczaszym, który to urzędzik mógł
otrzymać w starszym wieku, to w czasie nalibockich łowów byłby prostym szlachcicem bez tytułu, a wychowany w domu Rejtanów mógł w nich widzieć „panów”.
Cytowana więc wyżej jego wypowiedź stanowiłaby przykład trzeciego rozumienia
słowa „szlachta”, oznaczającego przedstawicieli tego stanu w odróżnieniu od nieutytułowanej, mniej zamożnej szlachty średniej po drobiazg zaściankowy. Innym
tego przykładem są słowa Bartka Prusaka na radzie w zaścianku: „Żeby Sędzia był
ciężki dla szlachty, / Nieprawda! – – / Ma proces z Hrabią, cóż stąd? Obadwa bogaci; / Niechaj pan drze się z panem, cóż to do nas braci?” (VII 331–332, 335–336).
Analogicznie rzecz się ma z wypowiedzią Sędziego przytoczoną przez Konewkę:
„Nie piję tak wiele / Jak wy szlachta; wy szlachta ciągniecie jak bąki!” (VII 423–424).
Podkomorzy zaś nazywa Gerwazego „zuchwałym szlachetką” (V 659).
„W trzech najważniejszych dokumentach owej epoki poprzedniej, w spowiedzi
Jacka Soplicy, w opowieści Gerwazego i w mowie o grzeczności, postacią naczelną,
decydującą o losach ludzkich, jest zawsze magnat: czy to Stolnik Horeszko, czy Wojewoda, ojciec Podkomorzego. W jego ręku spoczywa byt szlachcica, na którego dumnie z góry spogląda”. Tak pisał Juliusz Kleiner³⁰, charakteryzując wizję czasów przedrozbiorowych w poemacie. Kleiner i inni badacze ukazali, jak dobrze poeta rozumiał
i oddał mechanizm preponderancji magnackiej w społeczeństwie szlacheckim. Nie
ma więc potrzeby powracać do tych spraw. W tym miejscu chciałbym dorzucić jedynie parę spostrzeżeń. Po pierwsze, podkreślić należy mistrzowskie oddanie klimatu
ideologiczno-propagandowego owej preponderancji w przemówieniu Gerwazego na
radzie w Dobrzyniu. Owo kapitalne wyliczenie (oczywiście z demagogiczną przesadą) świadczeń magnata na rzecz szlachty, świadczeń niby to bezinteresownych, rzekomo pełnionych jedynie w poczuciu braterskiej więzi sąsiedzkiej („A dlaczego to
robił? Że wam był sąsiadem!”, VII 415). Autentyzm treści (można chociażby wskazać
na podobieństwa z pochwałą bezinteresownych świadczeń Karola Radziwiłła, zawartą w propagandowej enuncjacji radziwiłłowskiej z 1764 r.³¹) idzie tu w parze
³⁰ Kleiner, op. cit., s. 255.
³¹ „Że częstuje, że karmi, że wspiera ubogą szlachtę? bo go na to staje, wszak kto ma, ten daje, kto nie
ma, ten bierze! Częstuje, bo ludzki Polak, karmi, daruje, bo hojny i wszystkim miły Litwin. – – Kocha się
bowiem ten wspaniałego umysłu pan, gdy rodowita szlachta dosługuje się honoru, fortuny, szarży, promocji
u dworu jego”, Remanifest prawych Polaków, cyt. za wyborem źródeł: Czasy saskie, oprac. J. Feldman, Kraków 1928, BNar. I 110, s. 135–136.
539
Polityka i społeczeństwo
z autentyzmem języka („forytował”, „promowował” – jest to, jak świadczy Słownik
języka Adama Mickiewicza, jedyny wypadek użycia tego słowa w twórczości poety).
Dla ścisłości trzeba jednak zaznaczyć, że treść przemówienia Gerwazego (nazwanego
przez poetę „wymową sejmową”) niezupełnie pasowała do adresata – zaściankowej
szlachty. Argumentacja tam użyta byłaby w pełni na miejscu na sejmiku, gdzie znajdowałaby się i zamożniejsza średnia szlachta mająca sprawy w trybunale (procesowanie się w trybunale było zbyt kosztowne dla szlachty zaściankowej) i która pretendować mogła do pomniejszych kawałków chleba dobrze zasłużonych i do pomieszczenia
swoich synów w pijarskim konwikcie.
Po drugie, warto zwrócić chyba uwagę, że Mickiewicz, tak silnie uwydatniający
rolę magnaterii, a lokalizujący akcję w swej rodzinnej Nowogródczyźnie, pominął
niemal zupełnie postać Karola Radziwiłła, choć przecież znał część przynajmniej
opowiadań Rzewuskiego, które stały się podstawą późniejszych Pamiątek Soplicy³².
Wiadomo zaś, jaką rolę gra tam książę „Panie Kochanku” i jak postać ta zafascynowała potem polską literaturę romantyczną, tak zresztą, jak za życia fascynowała
prowincjonalną szlachtę. Niezawodny instynkt artystyczny uchronił jednak poetę
od próby wtopienia wspomnień o tym tragikomicznym, a raczej ponuro-błazeńskim herosie sarmackim w atmosferę Pana Tadeusza.
Ten głęboko realistyczny w przedstawianiu świata ludzkiego utwór, choć nie
krył negatywnych i płaskich elementów dawnego życia polskiego, tak wyważał ich
proporcje, aby nie zamącić uczuciowej aprobaty, którą poeta darzył wskrzeszony
pamięcią obraz tego życia. Stąd przecież niektóre tak bardzo istotne elementy, jak
np. stosunek szlachty do chłopów, zostały niemal wyeliminowane, cofnięte w jakąś
ledwo dostrzegalną dal. Jeśli chodzi o czasy przedrozbiorowe, to słyszymy jedynie
o patriarchalnym sądownictwie patrymonialnym stolnika Horeszki, który zresztą
nie wymierza kar chłopom, lecz rozsądza spory, które toczą sami między sobą
(II 216). Zdaniem Gerwazego, Stolnik był „ojcem włościan”. Ponieważ jednak
Klucznik zapewnia jednocześnie, że jego pan był i „bratem szlachty” (II 341), poeta
pozwala rozciągnąć sceptycyzm i na tamtą opinię.
Na Litwie, zwłaszcza pod koniec panowania Augusta III, występowało zjawisko
określane przez współczesnych mianem „hajdamactwa”. Głównym jego ośrodkiem
było grono awanturników i zabijaków radziwiłłowskich, zwłaszcza z bezpośredniego otoczenia młodego Karola Radziwiłła. Różne konflikty prywatne wciągane były
w rywalizacje stronnictw, użycie siły było na porządku dziennym i często lała się
krew. Fakty te zostawiły ślad na kartach Pana Tadeusza i to nie tylko we wspomnieniu Protazego o osławionym Wołodkowiczu, wspomnieniu zresztą niepozbawionym, rzecz znamienna, nuty podziwu („Wołodkowicz, pan dumny, zuchwały, / Co
rozpędzał sejmiki, gwałcił trybunały”, VI 333–334). Przypomniana jest również
³² Windakiewicz, op. cit., s. 70–72.
540
Osiemnastowieczne realia Pana Tadeusza
„sztuka rzucania nożów, straszna w ręcznej bitwie”, znana już tylko niektórym starcom, a więc uprawiana w czasach ich młodości, gdy szerzyło się owo „hajdamactwo”. „Celował” w tej „sztuce” Wojski, robiąc to znacznie lepiej od Gerwazego, który „jej probował nieraz w zwadach karczemnych” (V 742–745). A jednocześnie
tenże Wojski wygłasza słynną pochwałę dawnej polskiej „wolności z porządkiem”,
która obywała się bez policjantów i żandarmów, gdyż dopóki „wiara kwitła, szanowano prawa” (XII 111–119). Wojski przy tym wyraźnie wskazuje, że owa szczęśliwa
epoka to właśnie czasy, które on sam dobrze pamięta, a nie pamiętają jedynie „młodzi”, a więc jest to mniej więcej trzecia ćwierć XVIII w. Włożenie owej pochwały
w usta weterana „sztuki rzucania nożów” nie jest niekonsekwencją autorską. Wojski jest prawdziwy i jako aktywny uczestnik krwawych zwad, i jako wypowiadający
obiegowe w XVIII w. mniemanie³³ o wyższości stosunków polskich, regulowanych
moralnością i łagodnymi obyczajami, nad stosunkami w innych krajach, regulowanymi przepisami prawa i ścisłą ich egzekucją³⁴. Opinia Wojskiego wyrażała też typową sarmacką niechęć do wszelkich form przymusu ze strony władzy państwowej,
którego społeczeństwo szlacheckie często bardziej obawiało się niż gwałtów i nadużyć ze strony współobywateli³⁵.
Z nastawieniem tym łączyła się często swoista pobłażliwość wobec zawadiactwa
szlachty posługującej się szablą nie tylko w regularnych pojedynkach, ale i w różnych tumultach i bójkach. W Panu Tadeuszu nawet tak spokojny i poważny człowiek, jak Sędzia, z dumą wspomina, że „w czasie polskich ostatnich sejmików”
wyzwał na pojedynek i zranił dwóch szlachciców (VI 247–248).
Wojski jako o rzeczy najzupełniej naturalnej opowiada, jak to Domeyko bił się
na szable z jakimś pijanym szlachcicem, który potem z kolei zaatakował na promie
Doweykę (IV 884–891). Naturalną też rzeczą było dla Jacka Soplicy, że Horeszko
potrzebował na sejmikach nie tylko kresek, ale i szabel (X 553). Nic więc dziwnego,
³³ Powtarzali je ludzie bynajmniej nie bezkrytycznie patrzący na polską rzeczywistość. Tak np. Andrzej
Zamoyski w mowie na senatus consilium 7 XI 1763 wypowiadał następujący sąd: „Inne państwa przy obostrzeniu i surowej egzekucji sprawiedliwości dosyć zapobiec ekscesom nie mogą, my zaś przez dobroć
wrodzoną narodu bez sprawiedliwości o tych ekscesach mało słyszemy”. Zbliżony pogląd wyraził sam Stanisław August w swych pamiętnikach, J. Michalski, Studia nad reformą sądownictwa i prawa sądowego
w XVIII wieku, Wrocław 1958, s. 52–53.
³⁴ Pigoń (krytyczne omówienie jego wcześniejszych wypowiedzi zob. Stefanowska, op. cit., s. 96 i n.)
w komentarzu do wydania w BNar. (s. 543–544) pisał: „Jest to szacowanie samego poety; pisząc Pana Tadeusza, wyraża współcześnie poglądy te w artykułach «Pielgrzyma»”. Wydaje się jednak, że Mickiewiczowi
chodziło przede wszystkim (a może i jedynie) o oddanie autentycznego sposobu myślenia starego szlachcica, chwalcy dawnych czasów. „Słowa Wojskiego – – wyrażają jego subiektywny pogląd”, Szweykowski,
op. cit., s. 11; inaczej Wyka, op. cit., s. 185–189.
³⁵ Wystarczy przypomnieć, że jeszcze w 1791 r. konstytucja ustanawiająca Komisję Policji Obojga Narodów wyraźnie zastrzegała, że władza jej ogranicza się niemal wyłącznie do miast, a więc nie podlegają jej dobra
szlacheckie, i że w praktyce niewielkie nawet próby stosowania przymusu przez aparat tej Komisji napotykały na zdecydowany opór, A. Zahorski, Centralne instytucje policyjne w Polsce w dobie rozbiorów, Warszawa
1959, s. 75, 80–83, 90–91, 207, 217–219; W. Smoleński, Konfederacja targowicka, Kraków 1903, s. 164–165.
541
Polityka i społeczeństwo
że taki Gerwazy przechwala się przed Hrabią swym „scyzorykiem”, „sławnym na
każdym sejmie, targu i sejmiku” i jego morderczymi wyczynami (II 346–354).
Dawne szlacheckie życie polityczne ukazuje się więc w poemacie, wbrew twierdzeniu Wojskiego o „wolności z porządkiem”, jako widownia sporów rozstrzyganych często siłą fizyczną. Chodzi oczywiście o sejmiki, bo choć w Panu Tadeuszu
mowa jest kilkakrotnie o sejmie, jest to jakieś nieporozumienie³⁶. Jacek Soplica nie
był przecież posłem, toteż ze zdziwieniem czytamy, że Horeszko potrzebował jego
„szabli lub kreski na sejmie” (X 553). Bo jeśli nawet towarzyszył Stolnikowi na sejm
i przebywał w izbie w charakterze tzw. arbitra, to przecież nie mogły to być sejmy
1762 r. i konwokacji 1764 r., gdzie dobywano szabel, a w czasach stanisławowskich
już do takich ekscesów nie dochodziło.
Postać samego Jacka Soplicy, powiatowego³⁷ przywódcy szlacheckiego, choć
w X księdze zbyt wyolbrzymiona, wzięta jest z rzeczywistości. Z korespondencji
podskarbiego Tyzenhauza wiemy np. o cześniku brzeskim Laskowskim, awanturniku, posiadającym wielki mir wśród drobnej szlachty, który w latach siedemdziesiątych rozporządzał własną silną partią, mogącą istotnie wpływać na przebieg
sejmiku brzeskiego³⁸. W sąsiedniej zaś ziemi mielnickiej podobną rolę odgrywał
komornik ziemski mielnicki Aleksander Kalicki³⁹. Słowa Gerwazego, że Jacek „rodzinę Sopliców miał jakby w dowództwie / I trzystu ich kreskami rządził wedle
woli” (II 270—271), zestawić można z wypowiedzią Michała Granowskiego w liście
do Stanisława Augusta z 22 sierpnia 1788 r. o roli rozrodzonej na Litwie rodziny
Korsaków: „dom ten w różnych województwach znacznie osiadły, składający
imienników samych więcej 500 osób, wykonywać dokładnie potrafi wszelkie zachodzące pańskie rozkazy. Tej prawdy dowodem były niniejsze sejmiki smoleńskie
– –, na których hasło wyroków pańskich przez imię te uskutecznione zostało”⁴⁰.
³⁶ Tak więc w innym miejscu Gerwazy mówi: „Szlachta ciągnęła kufy z piwnicy na pasach, / Sproszona
na sejm albo sejmik powiatowy” (II 224–225). Może Mickiewicz przez słowo sejm rozumiał tu sejmik poselski (obierający posłów na sejm) w przeciwieństwie do innych sejmików. Ale już zupełnie nie można wytłumaczyć, dlaczego tenże Gerwazy powiada do Hrabiego: „(Zapewne Pan o moim słyszał Scyzoryku, /
Sławnym na każdym sejmie, targu i sejmiku). / Przysiągłem wyszczerbić go na Sopliców karkach; / Ścigałem
ich na sejmach, zajazdach, jarmarkach” (II 345–348). Przecież Gerwazy nie bywał w Warszawie i sejmy
stanisławowskiej epoki (a nawet i saskiej) nie były miejscem dla wyczynów jakiegoś Rębajły. Po zabójstwie
zaś Stolnika odbył się już tylko jeden sejm 1793 r. w Grodnie.
³⁷ Gerwazy mówił, że Jacek Soplica „wiele znaczył w województwie” (II 269). Przez województwo należy jednak rozumieć powiat nowogródzki jako stołeczny województwa. Stosowano bowiem określenie: sejmik województwa nowogródzkiego, ale były to tak samo sejmiki powiatowe, jak sejmiki słonimski i wołkowyski, należące do tegoż województwa nowogródzkiego.
³⁸ O M. Laskowskim wzmianki w liście Jana Dunin-Borkowskiego do Antoniego Tyzenhauza 20 VI 1774,
AGAD, Archiwum Tyzenhauzowskie H–1, i Tyzenhauza do Stanisława Augusta 4 IV 1776, BC 716.
³⁹ „Komornik tej ziemi mielnickiej jp. Aleksander Kalicki jest to w tamtej ziemi tak akredytowany między drobną szlachtą, jak ów Laskowski w województwie brzeskim – –. Obliguję WPana, abyś tego człowieka
kazał wynaleźć i żebyś go do sejmikowych robót tak dla mnie ubezpieczył jak Laskowskiego”, Stanisław
August do Tyzenhauza 29 IV 1776, APP 310.
⁴⁰ J. Michalski, Sejmiki poselskie 1788 roku, zob. wyżej, s. 264.
542
Osiemnastowieczne realia Pana Tadeusza
Zapisana w Panu Tadeuszu tradycja sejmikowa nie sięga głęboko w przeszłość.
Wspomnienia sejmikowe łączą się bowiem zawsze z „kreskami”, tzn. z głosowaniem stosującym zasadę większości głosów, co na sejmikach zostało wprowadzone
ustawą sejmu 1767–68 r. Wzmianka Wojskiego o liberum veto w opisie scen sejmikowych w arcyserwisie (XII 98–100) jest anachronizmem⁴¹. Pojedynczy szlachcic
mógł wyrażać sprzeciwy natury formalnej, ale nie mógł zakładać veta. Zresztą, jak
słusznie konstatował Stanisław Pigoń, Mickiewicz miał przed oczyma sejmiki porozbiorowe, stąd w scenie serwisowej wybierany jest marszałek na trzy lata, podczas gdy w czasach niepodległości urząd ten był dożywotni⁴².
Mickiewicz, syn nowogródzkiego adwokata, miał, jak to już skonstatowano,
dobrą znajomość dawnego prawa sądowego. Było to jednak prawo obowiązujące
(z pewnymi modyfikacjami) na Litwie i po trzecim rozbiorze (po przywróceniu
przez Pawła I na tych ziemiach Statutu Litewskiego). Realia z tego zakresu wzmiankowane w Panu Tadeuszu dotyczą też niemal wyłącznie czasów, w których toczy się
akcja, a nie XVIII w. Reliktem zwyczajów prawnych (mających jednak oparcie
w prawie pisanym) z czasów Rzeczypospolitej był natomiast zajazd⁴³. Już zresztą od
okresu Rady Nieustającej (teoretycznie nawet od ustaw sejmu 1767–68 r.) była to
instytucja nielegalna, gdyż egzekucję wyroków sądowych przejęły wówczas działające na polecenie sądów władze wojskowe. Wiadomo jednak, że i w czasach Rady
Nieustającej, a również i w ostatnich latach Rzeczypospolitej, a nawet po rozbiorach zdarzały się zajazdy, podobnie jak miały one miejsce po 1772 r. na ziemiach
wcielonych do Rosji⁴⁴. I w okresie, gdy zajazdy były instytucją legalną, niezmiernie
często popełniano nadużycia i zajeżdżano dobra bez przeprowadzenia dostatecznych
⁴¹ Wyka, op. cit., s. 181–187, nie zdając sobie sprawy, iż „kreskowanie” wyklucza veto, uważał, że Mickiewicz, któremu przypisywał chęć idealizowania dawnych sejmików polskich, miał kłopot z tym anarchicznym zwyczajem, ale musiał go wprowadzić, bo „cóż to za typowy sejmik szlachecki bez veta?”. Sprawa
veta w opisie serwisowego sejmiku stanowi jedno z ogniw mało przekonywającego rozumowania o zmianie
wersji bardziej realistycznej, reprezentującej pogląd Wojskiego, na wersję bardziej apologetyczną, oddającą
poglądy samego poety.
⁴² W komentarzu do wydania w BNar., s. 545, Pigoń popełnił drobną niedokładność terminologiczną, pisał bowiem: „serwis miał przedstawiać historię dawnego sejmiku elekcyjnego, oczekiwalibyśmy zatem
obioru posła”. Sejmikiem elekcyjnym nazywano w dawnej Polsce sejmik obierający kandydatów na urzędy:
marszałka (na Litwie), podkomorzego i członków sądu ziemskiego. Posłów obierano na sejmiku poselskim.
Podobny błąd u Kleinera (op. cit., s. 388) zarzucającego Mickiewiczowi „historyczną nieścisłość”, gdyż
„na sejmiku dawnym poseł powinien wyjść z wyboru, nie urzędnik”. Mylił się Wyka (op. cit., s. 190), twierdząc za niedokładną informacją Stanisława Kutrzeby, iż marszałek powiatowy na Litwie „nie był to urząd
obieralny”.
⁴³ Błędnie twierdził Stefan Breyer, „że zajazdy były od dawna tępione zarówno w Koronie, jak i na Litwie”, i plątał je z ekspulsjami, Spór Horeszków z Soplicami. Studium z dziedziny problematyki prawnej „Pana
Tadeusza”, Warszawa 1955, s. 128. Za Breyerem poszedł Pigoń w komentarzu do wydania BNar., s. 590.
⁴⁴ Michalski, Studia nad reformą, s. 54–55. Liczne wypadki zajazdów, a raczej najazdów praktykowanych na ziemiach litewskich jeszcze w czasach porozbiorowych zebrała mickiewiczologia, zob. Pigoń, „Pan
Tadeusz”. Wzrost, wielkość i sława, s. 44–45; L. Podhorski-Okołów, Realia mickiewiczowskie, t. 2: Wpadam
do Soplicowa, Warszawa 1955, s. 104–116.
543
Polityka i społeczeństwo
kroków prawnych. Stąd zajazd bywał na ogół najazdem, „wybiciem” z dóbr, zwłaszcza w oczach strony poszkodowanej, tym bardziej, że miał on miejsce wtedy, gdy
strona ta stawiała opór, względnie gdy spodziewano się, że będzie go stawiać.
W przeciwnym razie wystarczała zwykła intromisja z udziałem urzędnika sądowego i paru szlachciców. Dlatego też inicjator i organizator zajazdu Soplicowa – Gerwazy – troszczy się głównie o zajęcie go siłą, stronę prawną wyraźnie sprowadzając
do pozorów, w myśl sentencji „wygraj w polu, a wygrasz i w sądzie” (V 823). Stanowisko Gerwazego, choć w 1811 r. już reliktowe, było całkowicie zgodne z przeciętnymi wyobrażeniami szlacheckimi z czasów jego młodości. Mniej natomiast trafnie przypisywał mu poeta nadmierną skrupulatność w trzymaniu się zasady
dawnego prawa co do udziału w zajeździe jedynie szlachty (V 855–860), w praktyce
bowiem w XVIII w. udział w zajazdach zbrojnej służby (niekoniecznie szlacheckiej), a również i chłopów był na porządku dziennym.
W pełni natomiast autentyczne, zgodne z tradycyjną mentalnością są pieniackie
metody Gerwazego i Protazego, a częstokroć i Sędziego, wyrażające się w nieustępliwości procesowej, nadużywaniu formalistyki i wysuwaniu niezwykle wygórowanych roszczeń. Gerwazy chce przecież wykorzystać zajazd nie tylko do odebrania
Sędziemu obiektu sporu, lecz do przejęcia całego jego majątku: „wszystko zabrać
im należy / Za koszta procesowe, za karę grabieży” (V 818–819). Gerwazy rozumował tu jak Karol Radziwiłł „Panie Kochanku”, który domagał się wobec krzywd,
jakie spotkały go ze strony Czartoryskich w 1764 r., przysądzenia sobie wszystkich
ich dóbr⁴⁵.
O ile Mickiewicz doskonale wczuwał się w sposób myślenia szlacheckich pieniaczy i dobrze orientował się w terminologii prawniczej, o tyle stronę prawno-majątkową konfliktu Sopliców z Horeszkami oddał bardzo nieprecyzyjnie, co spowodowało rozbieżne opinie i dość jałowe spory wśród komentatorów. Katastrofa
fortuny Horeszkowskiej została (od narratora) opisana z dużym poczuciem realizmu: „Dobra, całe zniszczone sekwestrami rządu, / Bezładnością opieki, wyrokami
sądu, / W cząstce spadły dalekim krewnym po kądzieli, / A resztę rozdzielono między wierzycieli” (I 272–275). W ten sposób upadła w okresie drugiego i trzeciego
rozbioru niejedna fortuna magnacka czy półmagnacka, zarówno wskutek represji
politycznych i zniszczeń wojennych, jak i perturbacji ekonomicznych i wprowadzania obcych prawodawstw korzystniejszych dla przechodzenia zadłużonych
dóbr na własność wierzycieli.
W dalszych jednak księgach Mickiewicz, który początkowo przecież śmierć Stolnika umiejscawiał w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej⁴⁶, wprowadził nowy element:
oddanie przez konfederację targowicką części dóbr Horeszkowskich Soplicom.
Mówią o tym jednoznacznie Gerwazy i Robak oraz aluzyjnie Sędzia (w dwuwier⁴⁵ Michalski, Schyłek konfederacji barskiej, Wrocław 1970, s. 154, 178.
⁴⁶ Pigoń, komentarz do wydania w BNar., s. 107.
544
Osiemnastowieczne realia Pana Tadeusza
szu, który nie wszedł do ostatecznej redakcji): „Część Horeszkowską wrócę” (VI, po
w. 242), Tadeusz, a nawet Telimena. Dla komentatorów rzecz wydawała się prosta:
targowica skonfiskowała dobra Stolnika za to, że stawiał zbrojny opór interwencyjnym wojskom Katarzyny II, a Soplicom „dała” je, ponieważ Jacek, zabijając Stolnika, stanął niejako po jej stronie⁴⁷. O takich jednak konfiskatach (zdarzały się jedynie chwilowe sekwestry stosowane wobec osób nieprzystępujących do konfederacji,
przebywających za granicą) dóbr rodowych i to dotykających nie „winnego”, ale
jego żonę i córkę, nic nie wiadomo. Byłoby to sprzeczne z głęboko zakorzenionymi
w społeczeństwie szlacheckim zwyczajami. Oczywiście konfederacja targowicka,
mająca w swym ręku wymiar sprawiedliwości, mogła uczynić zabójcę Horeszki de
facto bezkarnym. Wiadomo też, że konfederacja targowicka dokonywała rozlicznych nadużyć przez swoje sancita, mszcząc się na przeciwnikach, a wynagradzając
zwolenników czy też osoby umiejące pozyskać targowickich dygnitarzy. Ale możliwe byłoby to, gdyby istniał proces między Soplicami a Horeszką, choćby oparty na
jakichś urojonych pretensjach, który by w sądach konfederackich został rozstrzygnięty na ich korzyść. Nic o tym jednak nie wiadomo i nie godziłoby się to z postawą
Jacka. W takim wypadku prowadziłby proces przeciw swej ukochanej Ewie. Nie
prowadził też takiego procesu młodszy brat Jacka – Sędzia, gdyż wyraźnie stwierdza swą całkowitą bierność: „Dano mi dobra, wziąłem” (VI 164). Poeta widać tej
sprawy nie przemyślał i nie jest to jedyny wypadek w Panu Tadeuszu, gdy wątek
fabularny, zwłaszcza złączony ze sprawami ogólnonarodowymi, zakłóca realizm.
Również mało prawdopodobne jest ubóstwo Zosi w wyniku zesłania na Sybir
i śmierci tam jej ojca wojewody. Tu w grę wchodziły czasowe sekwestry i znacznie
rzadsze od nich konfiskaty rządu carskiego, ale i one uwzględniały prawa majątkowe
żon, a nieraz i spadkobierców. Następowały zresztą amnestie i restytucje dóbr w okresach liberalniejszej polityki⁴⁸. Mickiewicz ujął te sprawy w kategoriach popowstaniowych represji mikołajewskich, choć przecież i wówczas nie działano aż tak
bezwzględnie. Zupełnie też nieprzekonywające jest wyjaśnienie Stefana Breyera,
które ufnie przyjął Pigoń, jakoby dobra Horeszkowskie stanowić mogły ordynację,
„jak to miało zazwyczaj miejsce z dobrami magnackimi”, od której dziedziczenia
odsunięta byłaby Zosia jako kobieta, a spadkobiercą był jedyny męski krewny, Hrabia⁴⁹. Pomysł taki nie mógł przejść przez myśl Mickiewiczowi, na Litwie przecież
istniały tylko dwie ordynacje radziwiłłowskie (nieświeska i klecka), a w całej Rzeczypospolitej było ich zaledwie kilka⁵⁰. Zresztą wówczas za życia Stolnika jego
córka Ewa nie byłaby bogata, gdyż i ona nie mogłaby dziedziczyć dóbr ordynackich.
⁴⁷ Ibidem, s. 298, 631; Breyer, op. cit., s. 77–84.
⁴⁸ L. Żytkowicz, Rządy Repnina na Litwie w latach 1794–1797, Wilno 1938, s. 188–192, o sekwestrach:
s. 347–357.
⁴⁹ Breyer, op. cit., s. 57–58; Pigoń, komentarz do wydania w BNar., s. 27.
⁵⁰ A. Mełeń, Ordynacje w dawnej Polsce, Lwów 1929, s. 9–17.
545
Polityka i społeczeństwo
Oczami bohaterów Pana Tadeusza oglądamy również niektóre konkretne wydarzenia i postaci historyczne z XVIII w. Najdawniejszym takim wydarzeniem jest
konfederacja barska. Uczestniczyli w niej Maciek Dobrzyński i Gerwazy i z ich ust
pochodzą wzmianki o niej w poemacie. Wydaje się, że w tym wypadku Mickiewicz
nie rozporządzał autentyczną tradycją, stąd wypowiedzi Maćka brzmią nieprawdziwie, a Gerwazego są konwencjonalne, nie wiążą się też one z Litwą, choć wiadomo, jak chętnie poeta wprowadzał właśnie litewskie elementy patriotycznej tradycji.
Maciek w XII księdze mówi: „Pamiętam, że Puławscy, moi przyjaciele, / Mawiali,
poglądając na Dymuryjera, / Że dla Polski polskiego trzeba bohatera, / Nie Francuza, ani też Włocha, ale Piasta” (381—384). Mniejsza, że Pułascy w liczbie mnogiej
nie mogli „poglądać” na pułkownika Dumouriez, gdyż kiedy przybył on do Polski,
to Józef i Franciszek już nie żyli, Antoni był w niewoli, tak że Dumouriez stykał się
jedynie z Kazimierzem. Ten zaś, jeśli z kimś się liczył, to bardziej z francuskim instruktorem niż z polskimi dowódcami, a na czele wojsk konfederackich pragnął
mieć nie żadnego Piasta, ale Sasa, księcia Karola kurlandzkiego⁵¹.
Barskie wspomnienia Gerwazego w poemacie ograniczają się do talentów wodzów konfederackich: Pułaskich, Michała Dzierżanowskiego, Józefa Sawy w „robieniu szablą” (XII 322–326). Ten staropolski kunszt, jak się okazało, posiadał w równym
stopniu wychowanek królewskiego Korpusu Kadetów, generał Karol Kniaziewicz
(XII 313–318), nb. wyuczony tam przez cudzoziemskiego fechtmistrza. Trudno
orzec, czy w zestawieniu tym poeta kierował się tylko atencją wobec znajomego,
czcigodnego generała, czy też chęcią stworzenia pewnego lekko ironicznego dystansu wobec naiwnych zachwytów nad konfederacką szablą.
Może nie jest przypadkiem, że wspomnienia konfederacji barskiej zjawiają się
w XII księdze. W księdze tej i w księdze XI w zetknięciu z Henrykiem Dąbrowskim
i innymi generałami i oficerami polskimi Wielkiej Armii Soplicowo jakby częściowo cofa się w przeszłość: staje się oazą staropolskości, zbiorem „egzemplarzy starodawnej Litwy”, wyprawia się tam ucztę złożoną z nieprawdopodobnych potraw według siedemnastowiecznej książki kucharskiej, wydobywa z lamusa serwis ponoć
pochodzący z XVI w. Wojski wygłasza pochwałę dawnej „wolności z porządkiem”,
a Maciej Dobrzyński, insurekcyjny żołnierz, staje się jakby głuchy na kościuszkowskie wspomnienia, które ożywić chce w nim Dąbrowski (XII 240–244, 368–372)⁵²,
i prezentuje się jako konfederat barski pełen staroświeckich przesądów.
Można by się zastanowić, czy wyobrażenie Sędziego, z którym nb. solidaryzuje
się Robak, o przyszłym zrywie powstańczym: „Strzelców zebrać – rzecz łatwa; prochu mam dostatek, / W plebaniji u księdza jest kilka armatek – – Szabel nam nie
zabraknie, szlachta na koń wsiędzie, / Ja z synowcem na czele i – jakoś to będzie!”
⁵¹ W. Konopczyński, Kazimierz Pułaski, Kraków 1931, s. 211, 267–268.
⁵² Por. Kleiner, op. cit., s. 384–390.
546
Osiemnastowieczne realia Pana Tadeusza
(VI 251–252, 257–258) nie jest aluzją do konfederackiej naiwnej improwizacji wojennej. Wydaje się jednak, że ten kapitalny ustęp, wyraz krytyczno-żartobliwego
dystansu wobec „powstańczego” wątku poematu, a jednocześnie serdecznej, wyrozumiałej sympatii dla „polskiej krwi”, zrodził się z obserwacji znacznie późniejszych zjawisk. Ale celność tej obserwacji sprawiła, że oddany tu został (bez uszczerbku dla autentyzmu wypowiedzi Sędziego) klimat myślowy o długim trwaniu.
Po konfederacji barskiej następne wydarzenie historyczne, o którym mowa jest
w Panu Tadeuszu, to sejm rozbiorowy. Portret Tadeusza Rejtana zdobi ściany soplicowskiego dworu, a Wojski z dumą lubi wspominać o swej z posłem nowogródzkim zażyłości, przy czym szczegóły owych stosunków nie wydają się echem jakiejś
autentycznej tradycji, nic bowiem nie wskazuje, aby Tadeusz Rejtan był zamiłowanym myśliwym i aby miał okazję spotykać się z księciem Nassau. Sam jednak kult
Rejtana⁵³, jak i powszechna nienawiść i pogarda dla marszałka sejmu rozbiorowego
Adama Ponińskiego, której wyrazicielem był tenże Wojski we fragmencie poematu
niezamieszczonym w ostatecznej redakcji⁵⁴, były w XVIII w. faktami, i to powszechnie znanymi.
Z okresu między sejmem rozbiorowym a Sejmem Czteroletnim utrwalone natomiast zostało w poemacie zjawisko ważne dla stosunków na Litwie, a później
mało znane, a mianowicie przechodzenie dawnych konfederatów barskich do regalistycznego stronnictwa kierowanego przez podskarbiego Antoniego Tyzenhauza.
Wiązało się to z przejmowaniem przez Tyzenhauza opieki nad pozbawionymi
przywódcy i protektora klientami radziwiłłowskimi. Zresztą rychło w ich ślady
poszedł i sam Karol Radziwiłł, oddając się pod komendę polityczną podskarbiego.
Tak jak słynny sekretarz konfederacji barskiej, radziwiłłowczyk Ignacy Bohusz⁵⁵,
tak i Maciek nad Maćkami „Z konfederata stał się stronnikiem królewskim / I trzymał z Tyzenhauzem, podskarbim litewskim” (VI 503–504). Nie wiemy, skąd Mickiewicz miał tak dobre rozeznanie w życiu politycznym Litwy lat siedemdziesiątych
XVIII w., w każdym razie nie zaczerpnął o tym informacji w znanej sobie zapewne,
bo drukowanej w 1820 r. w „Tygodniku Wileńskim” Spomince o Antonim Tyzenhauzie pióra jego współpracownika i przyjaciela księdza Franciszka Ksawerego
Bohusza, rodzonego brata Ignacego, gdyż nie ma tam mowy o tych sprawach.
Stanisławowskie oświecenie zostawiło bardzo słaby odblask na kartach Pana Tadeusza. Podkomorzy wspomniał o księdzu Marcinie Poczobucie, astronomie i rektorze Uniwersytetu Wileńskiego, jako „człeku sławnym” i o hojnej fundatorce
wileńskiego obserwatorium astronomicznego Elżbiecie Puzyninie (VIII 142–146).
⁵³ Konczyńska, op. cit., s. 21.
⁵⁴ „ów Poniński Łodzia, człowiek z brzydką sławą, / Co kraj sprzedawszy, umarł u Żyda pod ławą”, Pigoń, komentarz do wydania w BNar., s. 551.
⁵⁵ W. Konopczyński, Konfederacja barska, t. 2, Warszawa 1938, s. 364; S. Kościałkowski, Antoni Tyzenhauz, t. 1, Londyn 1970, s. 124–127.
547
Polityka i społeczeństwo
Mickiewicz okazał się zresztą niezbyt biegłym znawcą dziejów swojej Almae Matris, gdyż nazwał Puzyninę Sapieżyną i dopiero wprowadził odpowiednią poprawkę na marginesie drugiego wydania poematu z 1844 r.⁵⁶
Pewne względnie nowe zjawiska w zakresie kultury pojawiają się w opowiadaniach Wojskiego dzięki postaci Adama Kazimierza Czartoryskiego: teatr amatorski, występy poddańczej szkoły baletowej podskarbiego Tyzenhauza, popisy kapeli
hetmana Michała Kazimierza Ogińskiego⁵⁷ (i Stanisława Sołtana), o całe niebo przewyższającej niewątpliwie Horeszkowskich trębaczy, których instrumenty w czasie
wiwatów grzmiały „jak w dniu sądnym”. Opowieść Wojskiego (VIII 210–223) grzeszy wprawdzie nieprawdopodobną chronologią: uroczystości na cześć Czartoryskiego odbywać się miały u Rejtana przed 1772 r., co samo w sobie jest niemożliwe
i wyklucza udział Sołtana, ale zawiera ciekawy element: zachowanie przez poetę
tradycji o Tyzenhauzowskich tancerzach, choć i oni są nieco późniejsi⁵⁸. Wierzymy
więc, że i Sołtan miał kapelę mogącą stanąć obok słynnej orkiestry Ogińskiego i że
Kaszyc dysponował specjalistami od fajerwerków.
Wśród patriotycznej ikonografii zdobiącej ściany soplicowskiego dworu nie
było pamiątek związanych z Sejmem Czteroletnim, żaden też z bohaterów poematu
nie wspomina tych czasów. Jedynie Gerwazy opowiada Hrabiemu, że Stolnik „popierał prawo trzeciego maja” i „szlachtę zbierał, aby konfederatom ciągnąć ku pomocy”, czym naraził się na atak wojska rosyjskiego na zamek (II 285–288). Cała ta
historia, mało prawdopodobna w 1792 r., pasowałaby raczej do czasów powstania
kościuszkowskiego (jak pierwotnie Mickiewicz zamierzał), w którym żywioł
ochotniczy grał większą rolę i zdarzały się podobne wypadki, jak np. parokrotne
odparcie ataków na słynny Pawłów Brzostowskiego⁵⁹.
Żaden jednak moment z dziejów dawnej Polski nie został w poemacie oddany
z takim wyczuciem, jak pamiętny maj 1791 r.⁶⁰ Jankielowski polonez Trzeciego
Maja⁶¹ przeniósł „starców myśli” „W owe lata szczęśliwe, gdy senat i posły / Po dniu
Trzeciego Maja w ratuszowej sali / Zgodzonego z narodem króla fetowali; / Gdy
przy tańcu śpiewano: «Wiwat Król kochany! / Wiwat Sejm, wiwat Naród, wiwat
wszystkie Stany!»”⁶² (XII 686–690). Na chwilę soplicowskie „centrum polszczyzny”
⁵⁶ Pigoń, komentarz do wydania w BNar., s. 385.
⁵⁷ O zespole orkiestrowym Ogińskiego zob. A. Ciechanowiecki, Michał Kazimierz Ogiński und sein
Musenhof zu Słonim, Köln 1961, s. 104–113, 133–159.
⁵⁸ Pierwsze wiadomości o szkoleniu tancerzy pochodzą z 1773 i 1774 r., K. Wierzbicka-Michalska, Sześć
studiów o teatrze stanisławowskim, Wrocław 1967, s. 163–164.
⁵⁹ E. Rostworowski, Reforma pawłowska Pawła Ksawerego Brzostowskiego (1767–1795), PH 44, 1953,
1–2, s. 143–144.
⁶⁰ Dlatego też współczesny badacz posłużył się cytatą z Pana Tadeusza jako najlepszym obrazem nastrojów owej chwili dziejowej, E. Rostworowski, Ostatni król Rzeczypospolitej, Warszawa 1966, s. 239.
⁶¹ Trudno wytłumaczalne jest to, że we wcześniejszej redakcji Mickiewicz nazwał ów polonez polonezem Kościuszki, Dzieła wszystkie, t. 4, s. 380.
⁶² We wcześniejszej redakcji tekst brzmiał: „po dniu piątego maja”, ibidem; Mickiewicz chciał zapewne
nawiązać do atmosfery zgody, w jakiej na sesji sejmowej tego dnia legalizowano przewrót 3 maja. Widać
548
Osiemnastowieczne realia Pana Tadeusza
tradycyjnej, ziemiańskiej, prowincjonalnej, przesłonięte zostało w poemacie przez
obraz Warszawy, istotnego ogniska życia narodowego, obraz konkretny i w pełni
autentyczny: czas, miejsce i treść wydarzeń odpowiada bowiem ściśle historycznej
rzeczywistości. Był to obraz Warszawy w dniu imienin królewskich 8 maja 1791 r.,
kiedy to Stanisław August przybył na uroczyste przyjęcie wyprawione na staromiejskim ratuszu. Mickiewicz dokładnie zapamiętał współcześnie drukowane opisy
owych uroczystości, tak jak i słowa owego poloneza⁶³, potrafił uchwycić ówczesne
nastroje i oddać sens Trzeciego Maja w kategoriach myślowych ludzi współczesnych (stąd wysunięcie na plan pierwszy zgody króla z narodem), oczywiście zwolenników konstytucji. Poeta niewątpliwie świadomie chciał wskrzesić wizję Trzeciego Maja w pełni blasku, niezamąconą żadną późniejszą oceną, a więc wizję
z owych pierwszych dni radości i optymizmu. Dlatego też nie mógł jej oddać przez
relacje figur soplicowskich, uległaby bowiem pomniejszeniu. Toteż odwołał się do
wspomnień jakichś nieokreślonych starców; z bohaterów poematu zaliczać się do
nich mógłby chyba jedynie Podkomorzy.
Inaczej przedstawia się sprawa z następnym etapem dziejów osiemnastowiecznej Polski: targowicą. W koncercie Jankiela nie wywołuje ona żadnej plastycznej
wizji, oddana jest wyłącznie za pomocą efektów akustycznych, wzbudzających
w słuchaczach nastroje smutku i trwogi (XII 692–703). Natomiast o targowicy pojawiają się wzmianki w innych partiach poematu – i widzimy ją oczami jego bohaterów. Od narratora dowiadujemy się, iż Maciek nad Maćkami był jej zdecydowanym przeciwnikiem, gdyż po akcesie do niej Stanisława Augusta „opuścił znowu
królewskie stronnictwo” (VI 505–506). Krok Maćka był odbiciem rzeczywistych
stosunków, upadku prestiżu Stanisława Augusta, odsuwania się odeń wielu dotychczasowych stronników. Podkomorzy wspominał podróż Branickiego⁶⁴ do Jass i widział w tym początek targowickiej zdrady (VIII 158–162). Negatywna postawa
Gerwazego wobec targowicy wynikała z wierności dla pana, który „popierał prawo
trzeciego maja”. Znamienne dla myślenia Klucznika jest to, że przyjście na odsiecz
Horeszce przez szlachtę tłumaczył jej wrogością wobec Sopliców (II 335–338). Najwięcej o targowicy mówi w swych przedśmiertnych wyznaniach Jacek Soplica. Ze
wspomnień jego rysuje się złożony obraz stosunku ówczesnego społeczeństwa do
jednak doszedł do przekonania, że data 5 maja wiąże się z wypadkami mniej znanymi i nie daje takiego
wydźwięku, jak słowa: „Trzeciego Maja”. We wcześniejszej redakcji entuzjazm patriotyczny przypisany był
expressis verbis Warszawie: „Gdy Warszawa wołała wiwat wszystkie stany, Wiwat naród, wiwat, wiwat król
kochany”, ibidem. W ostatecznej redakcji, artystycznie dużo lepszej, poeta zrezygnował z tej personifikacji
Warszawy.
⁶³ W. Smoleński, Ostatni rok Sejmu Wielkiego, Kraków 1897, s. 5–7; Pigoń, komentarz do wydania
w BNar., s. 577.
⁶⁴ Podkomorzy nazywa go „Braneckim” zgodnie z ususem z czasów konfederacji barskiej, gdy chciano
rozróżnić znienawidzonego Franciszka Ksawerego od starego hetmana Jana Klemensa Branickiego. Usus ten
odrodził się w czasach, gdy targowiczanin Branicki stał się znów figurą niepopularną. Tak więc J. U. Niemcewicz w Pamiętnikach pisze stale: Branecki.
549
Polityka i społeczeństwo
rządów targowickich. Z jednej strony zwolennicy targowicy uznawani byli za zdrajców. Stąd Jacek uważany za targowiczanina, a więc za zdrajcę, spotykał się z nieufnością, niechęcią czy wręcz pogardą, nawet ze strony dawnych przyjaciół (X 798–
806). Z drugiej strony fakt, że targowiczanie byli u władzy, rozdawali urzędy, a
przede wszystkim to, że cieszyli się potężnym poparciem zagranicznym, budził
wobec nich respekt i skłaniał do zabiegania o względy (X 810–817). W brulionowej
redakcji Jacek wypowiada w związku z tym następującą (modyfikowaną zresztą
parokrotnie) sentencję: „Nasi republikanie głowy nie uniżą / Przed swoim, a obcemu prochy u stóp liżą”⁶⁵.
W całej spowiedzi Jacka, w jej partiach „historycznych” nieco siedemnastowiecznie⁶⁶ bądź dziewiętnastowiecznie modelowanej, byłby to fragment ujęty całkowicie w osiemnastowiecznych kategoriach. Ścisłe związki polskich „republikanów” z obcymi dworami i czołobitny do nich stosunek stanowiły zjawisko znane
chociażby (nie sięgając do czasów dawniejszych) z doby konfederacji radomskiej
i barskiej, i oczywiście targowickiej. Współcześnie też były im niejednokrotnie wytykane⁶⁷. Znamienne jest też to, że w brulionie cytowanego dwuwiersza Mickiewicz
napisał początkowo „republikanci”, a po skreśleniu tego słowa zastąpił je również
potem wykreślonym „patrioci”⁶⁸. Wymienność terminów „republikanin” (względnie „republikant”) i „patriota” jest niezwykle charakterystycznym zjawiskiem
osiemnastowiecznym, wystarczy przypomnieć, że tak właśnie określało się stronnictwo Potockich w czasach Augusta III.
Najżywszym wspomnieniem historycznym bohaterów Pana Tadeusza było powstanie kościuszkowskie, choć jeden tylko Maciek nad Maćkami był jego uczestnikiem. Wizerunki Kościuszki i generała Jakuba Jasińskiego wiszą w Soplicowie.
Kościuszko w oczach drobnej szlachty jest „wielkim człowiekiem”, „Naczelnikiem
naszego narodu”, mimo że „chodził w krakowskiej sukmanie” (IV 401–403), geniu-
⁶⁵ Mickiewicz, Dzieła wszystkie, t. 4, s. 355.
⁶⁶ „Umyśliłem ze szlachty mały pułk zgromadzić / I opuścić na zawsze, powiat i Ojczyznę, / Wynieść się
gdzie na Moskwę lub na Tatarszczyznę / I zacząć wojnę” (X 586–589). W brulionowej redakcji nie było tego
anachronicznego pomysłu, a gdy został wprowadzony, to początkowo zamiast „Tatarszczyzny” (chanat
krymski już wówczas nie istniał) figurowała w tekście bardziej już prawdopodobna „Turecczyzna”, Mickiewicz, Dzieła wszystkie, t. 4, s. 351. Zob. komentarz Pigonia do wydania w BNar., s. 480.
⁶⁷ Tak np. Stanisław Trembecki w polemicznych uwagach nad książką Michała Wielhorskiego O przywróceniu dawnego rządu pisał: „O Polacy! nie wiedzieliście, co za podłość czyniliście, całując wasze króle
w rękę, póki was Wielhorski znać się na sobie nie nauczył, ten W., który Dubarę tyłem się do siebie obracającą pokornie w rękę całował”, T. E. Modelski, Nieznane uwagi marginesowe St. Trembeckiego, w: Studia
staropolskie. Księga ku czci A. Brücknera, Kraków 1928, s. 609.
⁶⁸ Pigoń, komentarz do wydania w BNar., s. 491. Nie można się zgodzić z twierdzeniem Konrada Górskiego (komentarz do wariantów w Mickiewicza Dziełach wszystkich, t. 4, s. 355), iż „dwuwiersz ten, podyktowany rozgoryczeniem poety w stosunku do pewnych odłamów emigracji po 1831 r., brzmi w ustach
umierającego Jacka jak anachroniczna aluzja do innego układu warunków życia politycznego”. Zarzut taki
pod adresem współczesnych Mickiewiczowi polskich republikanów byłby właśnie bezzasadny.
550
Osiemnastowieczne realia Pana Tadeusza
szem wojennym, równym Napoleonowi (VII 13–15); wyraża się o nim z uznaniem
i kapitan Rykow (X 132–133). Z epizodów insurekcyjnych wspomniana jest przysięga Kościuszki na krakowskim Rynku (I 59–61), dwukrotnie Wilno (VI 521–523,
IX 464–469), a w opowiadaniu Rykowa – Racławice i Maciejowice (X 132–137).
Najbardziej jednak wyeksponowana jest rzeź Pragi: wizerunek Jasińskiego i Samuela Korsaka „na szańcach Pragi” (I 65–68), bohaterski czyn Maćka broniącego
oboźnego Pocieja (VI 524–525) i koncert Jankiela (XII 708–711). W koncercie tym,
między radosnym Trzecim Majem a tryumfalnym Marszem Dąbrowskiego do Polski, Insurekcja oddana jest jako epizod zgiełku i okrucieństwa wojny, zamknięty
tragicznym, budzącym grozę finałem. Ten pesymistyczny efekt, choć złagodzony
pobudką kościuszkowską graną przez wojsko polskie w Soplicowie, pozostaje rzeczą zastanawiającą. Może poeta wczuł się w nastroje pokolenia, które przeżywszy
Insurekcję, niechętnie i z rozgoryczeniem wracało wspomnieniami do pełnych
napięć i grozy tragicznych miesięcy przegranej walki⁶⁹?
Czy Mickiewicz, kończący Pana Tadeusza „marą senną” wskrzeszenia dawnej
Polski, dokonywał nad nią w poemacie sądu? Na pewno nie wystąpił w roli ani
prokuratora, ani adwokata. Nie wypowiadał opinii i ocen, nie grupował zdarzeń
i nie tworzył postaci tak, aby takie opinie i oceny narzucać. Był raczej świadkiem,
który nie mówił całej prawdy, ale w najlepszej wierze chciał mówić tylko prawdę⁷⁰.
Poeta przedstawiał dawną Polskę tak, jak widzieli ją bohaterowie poematu, choćby
niezindywidualizowani i bezimienni, jak owi „starcy” słuchający koncertu Jankiela
czy też ci, których opinie wyrażał narrator. Z kolei bohaterów poematu przedstawiał takimi, jakimi mogli być w konkretnej rzeczywistości, mimo pewnych niekonsekwencji czy nieprawdopodobieństw fabuły⁷¹. Odtworzenie tej rzeczywistości
było subiektywne, gdyż innym być nie mogło. Ale Mickiewicz, pisząc Pana Tadeusza, potrafił niemal w pełni odizolować się⁷² od wszystkich czynników zewnętrznych, mogących wpływać deformująco na proces owego odtwarzania⁷³.
⁶⁹ Zob. o tym W. Tokarz, Warszawa przed wybuchem powstania 17 kwietnia 1794 roku, Kraków 1911,
s. 1–3; idem, Ostatnie lata Hugona Kołłątaja, t. 1, Kraków 1905, s. 11–12.
⁷⁰ Por. niezwykle celne sformułowanie Marii Konopnickiej o „przysięgłej prawdzie” świata ludzkiego
Pana Tadeusza, przytoczone przez Wykę, op. cit., s. 325.
⁷¹ Słusznie wskazuje na ich nieważność W. Borowy, O poezji Mickiewicza, t. 2, Lublin 1958, s. 187–188.
⁷² Por. uwagi Kleinera, op. cit., s. 174–175, o „odporności wewnętrznej koncepcji” poematu i „dystansie psychicznym” chroniącym „od wpływu chwili”. Zob. też J. Przyboś, Czytając Mickiewicza, Warszawa 1965, s. 111.
⁷³ Znaczenie tej postawy uwydatniają nieliczne od niej odstępstwa. Tam, gdzie Mickiewicz świadomie
wprowadził do epickich partii poematu elementy podnoszące jego „ton”, tam następowała owa deformacja.
Żywy człowiek – Jacek Soplica nabierał cech postaci symbolicznej. I rozsadzany pychą zawadiaka i pokutnik-bohater został wyolbrzymiony w sposób przekraczający granice prawdopodobieństwa. Tadeusz i Sędzia
decydowali się na czyn (uwłaszczenie chłopów) wyrastający ponad ich osobowość i niemieszczący się w realiach środowiska.
551
Polityka i społeczeństwo
Czasem, ale bardzo rzadko mogła zawodzić poetę pamięć, czasem może pamięć
ta sięgała do źródeł pośrednich, świadectw nieautentycznych. Trzeba jednak być
ostrożnym w krytyce, nie wszystkie bowiem wątki tradycji, źródła informacji wykorzystane przez Mickiewicza są dla nas uchwytne, można więc wpaść w hiperkrytycyzm, jak to zdarzyło się owym badaczom kwestionującym autentyzm buków
w koncercie Wojskiego⁷⁴. W przytłaczającej bowiem większości wypadków, które
możemy zweryfikować, poeta wiernie oddawał osiemnastowieczną rzeczywistość,
tak jak mogła ona funkcjonować w świadomości ludzi żyjących w ziemi nowogródzkiej w latach 1811–12. A przy tym Mickiewicz oddawał ją, zachowując wobec
niej dystans, bo zachowywał dystans wobec swoich bohaterów, a nie próbował, tak
jak Henryk Rzewuski w Pamiątkach Soplicy, utożsamiać się z nimi; pozostawał, jeśli wolno znów nadużyć pojęć sądowych, świadkiem, a nie usiłował wcielać się
w podsądnych.
⁷⁴ Kleiner, op. cit., s. 422.
552

Podobne dokumenty