Numer 02 2008/2009 - X Liceum Ogólnokształcące
Transkrypt
Numer 02 2008/2009 - X Liceum Ogólnokształcące
Gazetka szkolna nr 2 2008/2009 Kolejny numer Teen Idea, kolejny miesiąc szkoły za nami. Pogoda coraz wyraźniej podkreśla, Ŝe to juŜ jesień - czas przemyśleń, wszechogarniającej melancholii. Idąc z nią w parze, w rytmie spadających kropel deszczu, prezentujemy Wam, drodzy Czytelnicy, drugi numer gazetki w roku szkolnym 08/09. Redakcja W tym numerze: - wspomnienia, - refleksje, - relacje. Kartka od Józka „Wierzę, Ŝe Ktoś nad nami czuwa…” Józef Samól Jesiennie Płaczę jesiennym deszczem, a łzy srebrzyste strącają z drzew kolory. Czas wolno kapie, odmierzając ostatnie chwile w słońcu gasnącym. Nim biel uściśnie Ŝycie mroźnym oddechem, jeszcze raz zapłaczę. Za blaskiem zbłąkanym wśród liści i wiatrem szumiącym, który trawy pokłania. Zapłaczę srebrzyście i szkliście. Przeszłość przypomina kartkę przesłaną z wakacji z zapewnieniem, Ŝe pamiętam pomimo odległości wyraŜonej w kilometrach. I nie waŜne czy kartka dotarła do nas po tygodniu, czy teŜ po kilku dniach, nie waŜne czy znajdował się na niej stempel z sąsiedniej miejscowości, czy teŜ z drugiego krańca świata. NajwaŜniejsza była pamięć, Ŝe Ktoś o mnie pamięta, Ŝe napisał do mnie te kilka słów, tak waŜnych słów… dla mnie. Jest jeszcze inna odległość przesłanych wiadomości. Odległość, którą moŜna przekroczyć z nadzieją, Ŝe obecność osób nie gaśnie wraz z przejściem przez bramę śmierci. Pamięć o tych, którzy poprzedzili nas w pielgrzymce do wieczności, szczególnie teraz w okolicach Uroczystości Wszystkich Świętych, przypomina nam, jak waŜni są dla nas ludzie stający na drodze naszej codzienności. Wspomnienie 30-rocznicy wyboru Sługi BoŜego Jana Pawła II na Piotra naszych czasów stało się dla całej społeczności naszej szkoły doskonałą okazją, by przypomnieć sobie, jak mocno zapisał się w Ŝyciu ludzi ten niezwykły wychowawca młodzieŜy. Wiele pięknych chwil, osobistych wspomnień, ofiarowanych słów skierowanych do młodzieŜy całego świata, było umocnieniem na drogach codzienności owej młodzieŜowej wiosny będącej nadzieją PapieŜa z rodu Polaków. Myślę, Ŝe wiemy o tym doskonale, jak bardzo w budowanych relacjach międzyludzkich potrzebne jest zaufanie do drugiego człowieka. Z takim wielkim zaufaniem, a jednocześnie zawsze pełen uśmiechu towarzyszył młodzieŜowej wiośnie naszego X liceum niezapomniany kolega i wychowawca młodzieŜy profesor Józef Samól. Czas wakacji przesłał nam kolejną kartkę od człowieka, który poszybował ku wieczności na spotkanie z Bogiem. Kolega Józek odmeldował się z ziemskiej wędrówki pozostawiając nam zapisane kartki pamięci… Pamiętam, jak został powitany Ŝyczliwie przez Grono Pedagogiczne, jak uśmiechnął się i zapytał się: Czy mogę usiąść koło księdza? Pamiętam, jak wspólnie z p. Józefem i p. Rafałem prowadziliśmy dyskusje o Ŝyciu i o wszystkim, co działo się w świecie nie tylko szkolnym. Pamiętam, jak po przejęciu wcale nie łatwej klasy biologiczno-chemicznej prowadził ją z klasą. Potrafił wejść na katechezie, chociaŜ na chwilę do swoich, by im powiedzieć, przypomnieć, Ŝe warto coś zrobić dla siebie, dla szkoły, a nie tylko trzeba coś zrobić, bo tak wypada. Tego nie pamiętam, – bo to wiem od moich uczniów, – ale pamiętają jego wychowankowie, jak moŜna prowadzić zajęcia z pasją. To niezwykła część kartki wychowawcy młodego pokolenia Polaków. Pamiętają i to zapewne doskonale uczniowie, jak uczył kochać Ŝycie poprzez szacunek do kaŜdego człowieka bez względu na podziały róŜnego rodzaju. MoŜe niejeden z czytających te słowa pamięta pocieszenie jakie usłyszał, gdy okazywało się, Ŝe wiedza szwankuje oszukując niekiedy nawet zawsze przygotowanego ucznia ☺ I chociaŜ był wymagający od siebie, to jednak swoim uczniom oraz koleŜankom i kolegom okazywał dobre serce pełne zaufania i nadziei, Ŝe tak trzeba, bo w końcu będzie dobrze. Dlatego Twoja kartka drogi Józefie napisana dla nas w Dziesiątce, zresztą tak, jak i Twój przedmiot, jest dla nas napisana przynajmniej na celujący, który pozostawiałeś na świadectwach tak wielu podopiecznych. Na koniec pamięć o moim doświadczonym Ŝyciowo koledze dodaje do otrzymanej dobroci jeszcze tylko jedno zdanie, które usłyszałem, gdy ze wzruszeniem opowiadał, jak uratował Ŝycie swojej Ŝony: wie ksiądz, wierzę Ŝe nad nami Ktoś czuwa, wierzę, Ŝe pomógł mi Bóg. Absolwenci oraz uczniowie wraz ze swoimi wychowawcami, nauczycielami, dyrekcją oraz pracownikami szkoły dziękują za kartkę od Józka, w której pozostawił nam tak wiele dobra, szacunku, zaufania i radości. Dziękujemy zapalając światełko pamięci wraz z darem modlitwy o niebo: Wieczny odpoczynek… Kartkę spisał X.G „Śmierć” niektórzy umierają tak normalnie jakby śmierć była tylko częścią Ŝycia inni zostawiają nas zdumionych na zakręcie są jednak tacy którzy nie umierają nigdy prof. Beata Wiciak – Król „Mimo wszystko” 27 września 2008 r. wyruszyła z Polski kilkuosobowa ekipa niepełnosprawnych wraz z opiekunami, by zdobyć najwyŜszy szczyt Afryki – KilimandŜaro (5895m). Wyprawę zorganizowała Fundacja znanej aktorki Anny Dymnej „Mimo wszystko”, która o jej idei mówi tak: „Bez względu na to, czy jest się gwiazdą, nocnym stróŜem, osobą zdrową, czy przykutą do łóŜka kaŜdy z nas ma marzenia, lepsze i gorsze dni. Ta wyprawa tak naprawdę opowiada o tym, Ŝe Ŝycie kaŜdego z nas jest zdobywaniem szczytów.” Projekt „KilimandŜaro 2008 – mimo wszystko” miał udowodnić, Ŝe niepełnosprawność nie jest przeszkodą w realizacji nawet najśmielszych planów. Udział w nim wzięli: Jan Mela (ur. 1988 r.) - najmłodszy w historii zdobywca bieguna północnego i bieguna południowego. W wyniku poraŜenia prądem stracił lewe podudzie i prawe przedramię. Katarzyna Rogowiec (ur. 1977 r.) - dwukrotna Mistrzyni Paraolimpijska z Turynu (2006) w biegach narciarskich na 15 km techniką klasyczną i na 5 km techniką dowolną. Jest jedyną osobą, która zdobyła medale dla Polski na tej Paraolimpiadzie. Straciła obie ręce w 1980 (jako 3-letnie dziecko) w wypadku ze sprzętem Ŝniwnym. Krzysztof Głombowicz (ur. 1958 r.) - jako dziecko zachorował na chorobę Heinego-Medina. Od tamtej pory korzysta z aparatu ortopedycznego oraz kul. Przez ponad 20 lat uprawiał róŜne dyscypliny sportu: podnoszenie cięŜarów, pływanie, strzelectwo, narciarstwo klasyczne, lekkoatletykę. Jako dziennikarz TVP, był na paraolimpiadach w Atlancie, Sydney, Atenach i Turynie. Od wielu lat współpracujący z redakcją "Spróbujmy razem" w TVP2, dla której robi reportaŜe o niepełnosprawnych sportowcach. Angelika Chrapkiewicz (ur. 1980 r.) - 0d 3. roku Ŝycia cierpi na dystrofię mięśniową. Porusza się na wózku. Krzysztof Gardaś (ur. 1970 r.) - w wieku 21 lat, w wypadku motocyklowym, doznał powaŜnego urazu kręgosłupa. Lekarze orzekli, Ŝe resztę Ŝycia spędzi na wózku, mimo to męŜczyzna korzysta dzisiaj jedynie z kul. Jako osoba niepełnosprawna zdobył kilka szczytów wchodzących w skład „Korony Ziemi”: Mont Blanc (4810 m n.p.m.), Aconcaguę (6962 m n.p.m.), KilimandŜaro (5896 m n.p.m.) i Elbrus (5642 m n.p.m.). Piotr Pogon (ur. 1967 r.) - koordynator projektu. Mimo Ŝe jest pacjentem Instytutu Onkologii (m.in. resekcja płuca), pływa i startuje w biegach długodystansowych. Jarosław Rola (ur. 1980 r.) - mieszka w Karpaczu. Porusza się na wózku. Na paraolimpiadzie w Turynie (2006 r.) zajął 10. miejsce w slalomie. Wielokrotny mistrz Polski w narciarstwie alpejskim. Projektant i konstruktor sprzętu sportowego dla osób niepełnosprawnych. W lipcu 2006 roku, jako pierwsza osoba niepełnosprawna, zdobył szczyt ŚnieŜki na zaprojektowanym przez siebie rowerze napędzanym siłą rąk. Piotr Truszkowski (ur. 1979 r.) - Wielkopolanin. Po poraŜeniu prądem, stracił obie nogi na wysokości ud. Mimo to jest wysportowany, o nie zmierzonym pokładzie energii; wielokrotny srebrny i brązowy medalista mistrzostw Polski w lekkiej atletyce (kula, dysk, oszczep) oraz multimedalista mistrzostw Polski w siatkówce na siedząco. Wielki pasjonat sportów ekstremalnych i kolekcjoner broni. Łukasz śelechowski (ur. 1981 r.) - niewidomy od urodzenia krakowianin, absolwent Instytutu Informatyki Uniwersytetu Śląskiego. Jego największą pasją jest muzyka. Ukończył szkołę muzyczną I st. Gra na fortepianie oraz bandurze, odnosi sukcesy wokalne, nagrywa dla TVP. W 2006 roku zajął 1. miejsce w II Ogólnopolskim Festiwalu Zaczarowanej Piosenki im. Marka Grechuty. Pierwszego dnia uczestnicy dotarli do Kenii. Następnie samochodami udali się do Arusha, stolicy afrykańskiego safari.. Następnym etapem było wejście do National Kilimanjaro Park przez Marangu- Gate. Aby bez problemów wejść na szczyt musieli zachować spokojne, rytmiczne tempo marszu oraz przygotować się na wszystkie nieprzewidziane okoliczności. Kolejny obóz to Horombo Hut na wysokości 3720 m n.p.m. Od tego punktu zaczęli się zbliŜać do ostatniego miejsca, gdzie w sposób naturalny występuje woda, przełęczy zwanej siodłem i dzielącej stoŜek Kibo od Manwezi. Siódmego dnia rozpoczął się atak na szczyt. Ze względu na upały KilimandŜaro zdobywa się nocą. Po kilku godzinach bardzo męczącej trasy o świcie dotarli do brzegu krateru, tzw. Gilmans Point, aby stamtąd osiągnąć najwyŜszy punkt wierzchołka Dachu Afryki – 5895 m. Udało im się to 5 października o godz.8.oo czasu polskiego. . Po zejściu ze szczytu i powrocie do Arusha rozpoczął się drugi etap tej wspaniałej przygody – Safari. Najpierw po Lake Manyara, a potem słynnym Ngorongoro, na terenie którego znajduje się największy na świecie kalder wulkaniczny. Jego dno jest płaskie pokryte częściowo piaskami oraz pokrywami solnymi. W okresie deszczowym do wypełnionych wodą jezior przylatują tysiące flamingów. W zbiornikach wodnych moŜna spotkać hipopotamy. Bohaterowie wyprawy Mimo „Wszystko” do Warszawy wrócili zadowoleni i pełni wraŜeń 10.10.2008 r. o godzinie 11.15, Anna C. KL. IG POZNANIU U FILMOTEKA EUROPEJSKA W POZNANI Uwaga! Uwaga! Uwaga! W dniach 21-23 listopada 2008 roku, odbędzie się XXV Seminarium Filmowe „MŁODZI A FILM”. Tegoroczne seminarium to: „JUBILEUSZ XXV-lecia Dyskusyjnego Klubu Filmowego „Dziesiątka””. Gośćmi uroczystości będą sławy polskiego kina między innymi: Alina Janowska. Aktora znana jest z roli w serialu „Złotopolscy”. Zagrała teŜ w takich filmach jak „Skarb”, „Rozmowy Kontrolowane”, „5 dni z Ŝycia emeryta”, „Dzięcioł”. Została odznaczona krzyŜami: Kawalerskim (1979), Oficerskim (1996) Orderu Odrodzenia Polski. Jest równieŜ 706. Kawalerem Orderu Uśmiechu (2003) i prezesem Fundacji Charytatywnej "Gniazdo". Swoje przybycie potwierdzili teŜ: Iga Cembrzyńska, Dorota Stalińska, Janusz Zaorski, Radosław Piwowarski, Olgierd Łukaszewicz, Cezary śak. Szczególnie wyczekiwanym gościem jest Maciej Stuhr. Aktor zagrał w filmach: „Chłopaki nie płaczą”, „Poranek kojota”, „Wesele”, „Testosteron”, „Glina 2” i wielu innych. W czasie jubileuszu uczniowie obejrzą wiele filmów i będą mogli zadać wiele pytań naszym gościom. JuŜ w następnym numerze relacja z uroczystości jubileuszowych DKFu! Projekt „ Filmoteka Europejska” jest kontynuacją przedsięwzięcia rozpoczętego przez Urząd Komitetu Europejskiego w Warszawie, który ma na celu pokazanie Polakom kina państw Unii Europejskiej, w szczególności mało znanych kinematografii. Organizowany jest w ramach Europejskiego Roku Dialogu Międzykulturowego. Jest to świetna okazja, aby pokazać róŜne mozaiki europejskie w sztuce filmowej. Projekt w Poznaniu trwał od 15 – 19 października, w kinie Rialto, przy ul. Dąbrowskiego. Pierwszego dnia odbyła się konferencja, w czasie której wszyscy zainteresowani – w tym przyszli dziennikarze z X LO – zostali zapoznani z informacjami o projekcie. Tego teŜ dnia (15.10.08 – środa) zostały wyświetlone 3 filmy: • hiszpańsko – niemiecka komedia „Jeden dzień w Europie” • duńsko – szwedzki dramat „TuŜ po weselu” • francusko – hiszpański melodramat „Smak Ŝycia” W czwartek (16.10) moŜna było zobaczyć: • irańsko – brytyjsko – włoski film „Bilety” • niemiecko – polski dramat „WróŜby kumaka” W piątek (17.10) pokazano: • hiszpańsko – niemiecko –polsko – angielsko –włoski dramat „Polak potrzebny od zaraz” W sobotę (18.10) wyświetlono: • niemiecko – turecki dokumentalny film muzyczny „śycie jest muzyką” W niedzielę (19.10), czyli w ostatnim dniu projektu, moŜna było zobaczyć, francusko – niemiecko – szwajcarski melodramat „Zakochany ParyŜ”. Bezpośrednio po konferencji mieliśmy okazję obejrzeć film „Jeden dzień w Europie.” Opisuje on zabawne przygody bohaterów filmu, spowodowane m.in. nieznajomością języka kraju, do którego przyjeŜdŜają. Akcja toczy się tego samego dnia w róŜnych miastach Europy: Stambule, Berlinie, Moskwie i Santiago de Compostella. Filmy mógł oglądać kaŜdy, kto miał na to ochotę, wstęp był bezpłatny. Anna C. kl.Ig Europejska St Stolica Kultury Kultury GERMAN BRASS, czyli siła muzyki razy 10! "Muzyka to sztuka cieszenia się i smucenia bez powodu" 13 maja 1985 roku na spotkaniu Rady Europy zrodziła się idea przyznawania wybranym w drodze konkursu miastom tytułu Europejskiej Stolicy Kultury. Przedstawiła ją grecka minister kultury, znana aktorka teatralna i filmowa Melina Mercouri. Inicjatywa, która dawała wybranemu miastu szansę wypromowania na międzynarodową skalę swojego dziedzictwa historycznego i kulturowego, pokazania róŜnorodności europejskiej kultury, sprzyjając tym samym wzajemnemu poznawaniu się obywatelom Unii Europejskiej, szybko się przyjęła. Jeszcze tego samego roku pierwszą Europejską Stolicą Kultury zostały Ateny. W 2000 roku tytuł ESK otrzymało 9 miast. Jednym z nich było Stołeczne Królewskie Miasto Kraków. W roku 2007 miano to przyznano miastom: Luksemburg (Luksemburg) i Sybin (Rumunia). O tytuł Europejskiej Stolicy Kultury z Polski, jako nowego państwa członkowskiego Unii, w 2016 roku ubiegać się będzie Poznań, konkurując z Toruniem, Gdańskiem, Łodzią, Lublinem i Warszawą, a takŜe miastami Hiszpanii – ,,starego” członka Unii Europejskiej. Zdaniem Przewodniczącego Rady Miasta Poznania, prof. Grzegorza Ganowicza „ Poznań – miasto, w którym „zaczęła się Polska” moŜe uzyskać ten piękny tytuł, jest bowiem miejscem splatania się tradycyjnej zaradności i artystycznej fantazji, rzetelności i wyobraźni, pamięci historycznej i marzeń o przyszłości.” Czy na pewno mamy szansę zostać Europejską Stolicą Kultury? Zdania są podzielone. W 2012 roku dowiemy się, kto ma rację. BoŜena Michalska Tadeusz Kotarbiński Wyzwala emocje jak Ŝadna inna ze sztuk. Nic nie pobudzi serca i umysłu tak, jak uczyni to muzyka klasyczna na Ŝywo, w Sali Koncertowej. Koncerty rockowe wyzwalają siłę, budzą lwa drzemiącego w kaŜdym z nas. Poezja śpiewana jest niczym muśnięcie delikatnych płatków pachnącej róŜy koniuszkami palców. Tylko muzyka klasyczna potrafi i jedno i drugie. Z całą pewnością jest królową w swojej dziedzinie, to z niej wszystko się rodzi, to z niej wszystko czerpie inspiracje. Dzień 18 października 2008 naleŜał do dziesięciu męŜczyzn i siły ich instrumentów. Do Poznania, ku uciesze melomanów, zawitał zespół German Brass. Pionier wśród niemieckich zespołów dętych, w którego skład wchodzi dziesięciu znanych i cenionych muzyków niemieckich orkiestr. Koncert uświetniający 40-lecie Pro Sinfoniki odbył się w ramach cyklu „Gwiazdy światowych estrad w auli UAM”. Wysłuchaliśmy zarówno utworów klasyków takich jak np. Johann Sebastian Bach, Giuseppe Verdi, Ludwig van Beethoven, Johann Strauss Jr., Ferenc Liszt, jak i muzycznej kompozycji autorskiej "Around the World". AranŜacje dęte powszechnie znanych utworów brzmiały niezwykle. Nabrały nowej formy. Miałam wraŜenie, Ŝe muzyce dodano nowego czaru i blasku przyodziewając znane utwory w innego typu dźwięki. Lekkość i fenomen gry, który dostrzegłam nawet ja, nie posiadając absolutnie Ŝadnego wykształcenia muzycznego, to tylko jedna strona medalu. Z drugiej strony warto poruszyć kwestię zabawy na scenie. German Brass to artyści oddziałujący zarówno na uszy jak i oczy odbiorcy. Czynią swoje występy zabawnymi i lekkimi, jakby Liszt czy Bach nie byli wyniosłymi ikonami światowej muzyki, dodają im ludzkości. Koncert był prowadzony w języku polskim przez jednego z członków zespołu. Polszczyzna owego Pana nie była na poziomie, jak sam powiedział, Stefana Mullera, jednak dystans do siebie samego zdecydowanie nadrobił niedociągnięcia językowe przełamując lody między nim, a publicznością. Występ urozmaicały dowcipne elementy choreografii wywołujące salwę szczerego śmiechu, odbijającą się szerokim echem od ścian Filharmonii. Kto nie widział temu Ŝal! German Brass czyni muzykę powaŜną muzyką zabawną, niosącą emocje obficiej niŜ w przekazie innego zespołu czy nawet orkiestry. Połączenie tradycji z nowoczesnością daje niebywałe rezultaty. śadna płyta nie jest w stanie oddać przekazu koncertu zwłaszcza takiego fenomenu jakim z całą pewnością jest German Brass. Aneta M. absolwentka DALEKI WSCHÓD Chciałabym, Ŝeby ten artykuł zachęcił Was do czytania. I nie chodzi mi tutaj o lektury szkolne, streszczenia, ani o Metro rozdawane na przystanku. Oczywiście, nie chcę nikogo obrazić, gdyŜ z pewnością jest w szkole wielu ludzi, którzy interesują się jakąś dziedziną zupełnie z własnej woli. Jednak badania socjologów mówią same za siebie. Ponad 40% Polaków w o g ó l e nie czyta ksiąŜek. Dziwi mnie to. Dziś informacje są w zasięgu ręki. Półki w księgarniach uginają się pod cięŜarem ksiąŜek – mamy to szczęście Ŝyć w czasach, kiedy towar jest dostępny, a wydawcy walczą o klientów. KaŜdy mógłby znaleźć coś niebanalnego i zarazem interesującego dla siebie. Pewnie co niektórzy przestaną czytać ten artykuł po pierwszych trzech zdaniach i nigdy nie będą starali się zrozumieć w czym tkwi problem… Całkiem niedawno trafiła w moje ręce pewna powieść o tematyce Dalekiego Wschodu. Nie był to przypadek, gdyŜ uwielbiam orient. Fascynuje mnie on od czasu przeczytania innej powieści, autorstwa Wojciecha śukrowskiego pt. „Kamienne tablice”, której to akcja dzieje się w Indiach – podobnie jak w przypadku historii, którą opisuje poniŜej. Hinduska Kiran Desai jest godną następczynią wielkich pisarzy – Brytyjczyka hinduskiego pochodzenia Salmana Rushdiema oraz Brytyjki Zadie Smith. Po siedmiu latach pracy wydała powieść „Brzemię rzeczy utraconych”. Trud się opłacił, gdyŜ w 2006 roku Desai została uhonorowana nagroda Bookera. (Nagroda Bookera jest najbardziej prestiŜową nagrodą literacką w Wielkiej Brytanii, przyznawaną za najlepszą powieść angielskojęzyczną z ostatniego roku napisaną przez obywatela Wspólnoty Narodów lub Republiki Irlandii. – źródło: http://pl.wikipedia.org.) Powieść porusza wiele wątków. KaŜdy bohater reprezentuje inne spojrzenie na świat, na otaczającą go rzeczywistość w czasach niepodległościowego zrywu Gorkhów, mieszkających na granicy Indii, Nepalu i Bangladeszu. Bunt spowodowany zaleŜnością od władz brytyjskich prowadził w konsekwencji do ciągłych strajków, wojny i podziałów na tle rasowym. Człowiek był bezsilny wobec sytuacji politycznej. Najbardziej poruszająca dla mnie jest historia BidŜa, syna ubogiego kucharza, który wierzył, iŜ pewnego dnia jego syn dorobi się majątku i będzie mógł prowadzić godne Ŝycie. BidŜu, jako młody chłopak, opuścił rodzinne Indie i udał się do Ameryki Północnej, na Manhattan, gdzie w spartańskich warunkach musiał pracować jako kucharz w wielu brudnych i zniszczonych restauracjach na przedmieściach. Pracodawcy traktowali BidŜa i jego kolegów-emigrantów jako tanią siłę roboczą, czerpali z nich zysk do granic moŜliwości, często pomijając zapłatę za nadgodziny i oferując brudne, ponure i niewielkie pomieszczenie wraz z lichym nakryciem jako miejsce do spania. Poza tym, BidŜu, jako Hindus, przeŜywał problemy wiąŜące się z jego rodzimą kulturą i religią. Pracując jako kucharz w Ameryce, był zmuszony do smaŜenia wołowiny, co z kolei w Indii jest świętokradztwem. Na początku pobytu na Manhattanie chłopak szukał restauracji, w której nie serwowano wołowiny lecz w wielu miejscach został wyśmiany i poniŜany, zwłaszcza przez Amerykanów, zupełnie nie rozumiejących jego problemu, dlatego teŜ BidŜu w pewnym momencie porzucił swe starania. Często marzył o powrocie do Indii. Wierzył, Ŝe powróci do swojego kraju, a za pieniądze zarobione za oceanem kupi taksówkę ze złotą lametą i z bogami nad deską rozdzielczą i klaksonem POUpamPOMpou… i w dni handlowe będzie kursował po okolicy. Następnie wybuduje dom o solidnych murach i z dachem, który przetrwa najdłuŜszy okres monsunów. „Odgrywał ciągle w myślach scenę spotkania w ojcem, trochę popłakał na samą myśl takiego ogromu szczęścia (…). Będą siadać na dworze wieczorami i popijać czang, opowiadać dowcipy (…)”. BidŜu zdołał zebrać pewną kwotę pieniędzy i po wielu latach kupił bilet w powrotną drogę. Wiedział, Ŝe oszczędności wystarczą na zakup jego wymarzonej taksówki. Wybrał jednak zły moment na powrót do kraju. Do Kalimpangu miejscowości BidŜa – nie jeździł wówczas Ŝaden autobus, ludzi ogarnęło szaleństwo, wzajemnie do siebie strzelali. Sytuacja była bardzo niebezpieczna. Jedynym sposobem na przedostanie się do domu była podróŜ z ludźmi z Gorkhijskiego Frontu Wyzwolenia Narodowego. Było to spore ryzyko. Bojownicy nie dowieźli go na miejsce i kazali iść dalej na piechotę. Jednak zanim go puścili wolno, zabrali pieniądze, buty z podwójnymi podeszwami, w których równieŜ były ukryte oszczędności, pasek, kurtkę, dŜinsy i t-shirt. Panowała ciemna noc. BidŜu resztkami sił uciekł od Gorkhów i goniących go psów, był przeraŜony i co najgorsze – pozbawiony dumy. W jednej chwili stracił wszystko, a jego marzenia legły w gruzach. WyobraŜał sobie jakim pośmiewiskiem stanie się dla mieszkańców Kalimpangu. BidŜu, przyodziany w znalezioną gdzieś po drodze kobiecą koszule nocną, wyruszył na piechotę do domu. Przed świtem dotarł do Kalimpangu. „BidŜu? – szepnął kucharz… - B i d Ŝ u? – krzyknął jak obłąkany… Sai wyjrzała przez okno i zobaczyła dwie postaci, które przyskoczyły do siebie po otwarciu bramy…”. Jedyną trwałą rzeczą pozostał wznoszący się na granicy Indii szczyt Kanczendzongi. „ (…) prawda jest widoczna. Wystarczy tylko wyciągnąć rękę i ją zerwać”. Hania K., 3g Wé|xÇÇ|~tÜé ã|wé|tÇç ÅÉ|Å É~|xÅ Jestem uczennicą klasy 1g, poniewaŜ ciekawi mnie właśnie dziennikarstwo. Chciałabym zajmować się nim w przyszłości, dlatego często zadaję sobie pytanie, jakimi cechami powinna odznaczać się osoba pracująca w tym zawodzie. UwaŜam, Ŝe zadaniem dziennikarza jest opisywanie autentycznych zdarzeń, przekazywanie odbiorcy moŜliwie wiernego obrazu rzeczywistości. To od niego zaleŜy jak ludzie będą postrzegali otoczenie i jak będą kształtowały się ich poglądy. Tak jak powiedział znany reporter Ryszard Kapuściński: „Dziennikarz pracuje na zasadzie akumulatora: ładuje, zbiera, wchłania w siebie całą rzeczywistość, gromadzi materiał”. Wiadomo, Ŝe dziennikarstwo ma bezpośredni związek z Ŝyciem. Pracę trzeba więc traktować całkiem serio, w sposób bardzo odpowiedzialny. Wymaga ona duŜo czasu i rzetelnego przygotowania. Dziennikarz powinien pozostawać w cieniu i nieustannie pamiętać o tym, Ŝe nie on jest bohaterem artykułu, czy rozmowy. Nie moŜe takŜe narzucać nikomu swojego zdania. Jego obowiązkiem jest informowanie o wydarzeniach, a nie tworzenie historii. Powinien jednak przedstawiać historię tak, by stała się ona ciekawa dla odbiorcy. Sądzę, Ŝe dobrzy dziennikarze to ludzie skromni, potrafiący wyrazić szacunek dla drugiego człowieka, ceniący jego prywatność, osobowość i wyznawane przez niego wartości. Ten zawód wymaga zwrócenia uwagi na czytelnika, słuchacza lub telewidza. NiezaleŜność… Nie ma człowieka w pełni bezstronnego; dziennikarz powinien mieć swoje poglądy, ale nie moŜe ich narzucać odbiorcy. Dziennikarz musi teŜ unikać działalności politycznej, przyjmowania publicznych stanowisk i funkcji w organizacjach społecznych. Nie moŜe kłamać, wymuszać informacji lub płacić za nią. Na koniec chcę zwróć uwagę na to ilu dziennikarzy postępuje dziś w taki sposób. Czy w dzisiejszym świecie to nie media narzucają poglądy, nie pozwalając ludziom na własne przemyślenia. Pozostaje pytanie: czy nam się to podoba, czy nie przeszkadza? MoŜe społeczeństwo jest juŜ tak zmanipulowane przez czwartą władzę, Ŝe staje się całkiem obojętne? Asia J. kl.Ig „…po prostu ZAKOCHALIŚMY SIĘ!!!” Młodość.... Niestety, przeŜywamy ją tylko raz. Dlatego kaŜdy z nas próbuje wykorzystać ją jak najlepiej. Zaczynamy często chodzić na imprezy, spotykamy się z przyjaciółmi, poznajemy smak Ŝycia dorosłej osoby. Rodzice patrzą na to z mniejszym lub większym przymruŜeniem oka. Myślą:" w młodości byłem taki sam! " więc nie buntują się za bardzo gdy wychodzimy. Nastaje jednak dzień, w którym szkoła, rodzice, przyjaciele schodzą na drugi plan... Nikt nie wie, co się z nami dzieje! Jesteśmy weseli, wszystko widzimy w pięknych kolorach... A my po prostu ZAKOCHALIŚMY SIĘ!!! Nic nas nie interesuje oprócz tego jak wymknąć się na randkę. Rodzice zaczynają coś podejrzewać, bo bywa, Ŝe zaniedbujemy naukę. Czasami są jak detektywi. Potrafią nieźle uprzykrzyć nam Ŝycie! No, ale cóŜ - od tego są. Zaczynają się pytania, dyskusje, kłótnie, kłamstwa... No i czasami kończy się to nieciekawie! Co moŜna zrobić by to zmienić i zdobyć zaufanie rodziców do nas, dojrzewających, przeŜywających pierwsze miłostki nastolatków? Przedstawię to z dwóch perspektyw: rodzica i młodego, zakochanego człowieka. MASZ NAŚCIE LAT! Rodzice postrzegają nas jako nieodpowiedzialnych smarkaczy. No, ale przecieŜ czasami tacy naprawdę jesteśmy. Nie zawsze dajemy im powody do dumy, zaufania. Próbują szanować naszą wolę (przecieŜ jesteśmy w szkole średniej), ale chcieliby jednak byśmy nadal zostali tymi samymi małymi dzieciaczkami! Jeśli obdarzą nas zaufaniem, my niestety potrafimy zniszczyć całą więź jednym wygłupem. Oni nie rozumieją tego, Ŝe chcemy mieć trochę wolności. JednakŜe rozmawiając moŜemy przecieŜ dojść do kompromisu. Jeśli zobaczą w nas odpowiedzialną osobę, spojrzą na nas łaskawiej. Zrozumieją, Ŝe w pewnym wieku miłość sama przychodzi. PrzecieŜ oni teŜ się zakochiwali i na pewno nie zawsze podobało się to naszym dziadkom. CO ZA śAL! Młodzieniec będący zakochanym nie zawsze odróŜnia dobro od zła. Potrafi skupić się tylko na ukochanej. To miłe, gdy ktoś nas adoruje, podrywa, cieszy się na nasz widok. Kto nie lubi bliskości drugiej osoby: przytulania, całowania, trzymania się za rękę? KaŜdy chce być kochany i potrzebny. Szczególnie, gdy w rodzicach nie znajduje wsparcia. Mają odmienne zdanie niŜ nasze. Często dochodzi do sprzeczek. To zrozumiałe, Ŝe buntujemy się, gdy mamy załoŜyć coś, co przypomina habit i wracać do domu przed dobranocką! A gdy ktoś wtrąca się do naszego Ŝycia osobistego opanowuje nas furia. Myślimy sobie w duchu: " On/ona jest wspaniała/ły! Czego oni od nas chcą! PrzecieŜ my tylko jesteśmy ze sobą!” No właśnie. Problem z aprobatą naszej drugiej połówki głównie występuje u rodziców dziewczyny. Są przekonani, Ŝe dojdzie do nieszczęścia - ona albo ucieknie, albo zajdzie w ciąŜe (czego nie Ŝyczę Ŝadnej z naszych czytelniczek przed ukończeniem liceum). Gdyby jednak szczerze porozmawiali i choć spróbowali zrozumieć nasz stan, wszystko by się zmieniło. Nastolatek potrzebuje wsparcia od tzw. " staruszków ". Chciałby się pochwalić, podzielić swoim szczęściem, ale nie zawsze moŜe. Rodzice go nie słuchają lub chcą wiedzieć za duŜo, koledzy i koleŜanki mają własne Ŝycie. Zostaje tylko ten lub ta jedyna, który/a potrafi czasami zranić nasze uczucia. MoŜecie nie wierzyć, ale rodzice chcą dla nas naprawdę tego, co najlepsze! Porozmawiajcie z nimi na temat ich pierwszych miłości. Ci, nie zawsze na czasie rodzice, teŜ mają piękne wspomnienia na temat własnych przeŜyć miłosnych. Nie pozwólmy, aby ich obawy się spełniły. Postarajmy się zachować zaufanie mamy i taty, pokazując, Ŝe naprawdę jesteśmy dorośli. Podsumowując: aby pogodzić troskę rodziców i moŜliwość spotykania się z naszymi chłopakami, dziewczynami potrzebujemy zaufania ( które działa w obie strony), kompromisu, szczerości i rozmowy. A rodzice przecieŜ zawsze będą o nas dbać, w doli i nie doli.. Związki natomiast często się zmieniają... Dlatego zawsze warto mieć do kogo wrócić - do naszych poczciwych staruszków! Daria G. kl.Ig Powrot Dekadenta Miało być lepiej i co? No i nic. Kolejny poniedziałek. Wstaje, jem coś – oczywiście tylko po to, Ŝeby Ŝołądek nie buntował się tak jak dzień wcześniej. Myje twarz, na którą nawet mi się w lustrze patrzeć nie chce, zakładam na siebie to, co akurat leŜy na pierwszej - lepszej półce w szafie, biorę torbę i wychodzę. Przystanek. Uff. Tym razem tramwaj nie zwiał, co za fart. Wchodzę do środka. Oczywiście całe rzesze emerytów oraz znuŜonych ludzi jadących do pracy z pogardą w spojrzeniu dokładnie mnie mierzą od stóp do łysej glacy, po czym prychają lub kiwają głowami. MoŜna się przyzwyczaić, spływa to po mnie. Ostatnio z ziomkiem doszliśmy do wniosku, Ŝe tak na dobrą sprawę jesteśmy bandytami, więc nie moŜna się dziwić, Ŝe właśnie w ten sposób na nas ludzie reagują. W końcu depczemy publiczny chodnik i kradniemy innym powietrze… ZnuŜony dojeŜdŜam do Ronda Jeziorańskiego, gdy moje myśli zwracają się ku szkole. Po krótkiej chwili dochodzę do wniosku, Ŝe dzień będzie denny, pełny frustracji i braku perspektyw. CóŜ mi pozostaje? Jeszcze tylko 5dni. Taaak, weekend. To jest to. Jedyna ucieczka, choć na chwilę. Potem i tak znów wszystko dookoła będzie „szaroburoblee”… Oho, mój przystanek. Wysiadam lekko zaspany, telepie się do drzwi szkoły i zaczynam tzw. „Manewry Bojowe” – przeŜyć angielski, wytrzymać na polskim, przebrnąć przez matematykę. Zwykle bez głębokich ran w okolicy tułowia i dziur po kulach w czaszce się nie obędzie - innymi słowy, wleci laczek w dziennik, padnie bateria w odtwarzaczu mp3, ktoś tam, gdzieś tam, bo coś tam będzie miał pretensje o to, Ŝe Ŝyje, a co gorsza - czasem się odezwę. W końcu ostatni dzwonek oznajmia mi, Ŝe wyprawa przez „szkolny Styks” dobiega końca i czas na coś miłego, a mianowicie czekający w domu obiad. Zwykle na tramwaj się nie spieszę, bo wiem, Ŝe i tak jak zwykle mi zwieje, a kiedy juŜ wsiadam w następny, szukam wolnego miejsca i ze ściśniętą torbą między nogami daję się pokonać zmęczeniu… Po 40-minutowej drzemce, wysiadam na swoim przystanku, po drodze wyciągam klucze do mieszkania (by jak najszybciej „rozlać” swoje zwłoki na kanapie przy ciepłej szamie), wchodzę na podwórze, później do klatki, otwieram drzwi, zdejmuję czapę i kieruję się w stronę kuchni... I jedyne wyjaśnienie braku jakiegokolwiek jedzenia znajduję w jakŜe prawdziwym powiedzeniu, Ŝe „łysemu wiecznie pod górkę”, po czym padam na kanapę, włączam telewizor i zaczynam się zastanawiać, czy kolejny dzień równieŜ będzie tak beznadziejny jak dzisiejszy… Mateusz B. 3g Kącik wyrazów niewątpliwie trudnych Oto jest! Z myśli naszej zrodzony, przyszedł na świat i ma szanse debiutować przed Wami kącik poświęcony ściśle zawiłościom semantycznym naszego ukochanego języka! JuŜ od dawien dawna zauwaŜaliśmy Waszą chęć wykazania się umiejętnością władania słowami z ilością sylab przekraczającą dwie, czyli wedle teorii pewnej osoby ( której tu z imienia i nazwiska, ze względu na ochronę danych osobowych nie wymienię :P) słowami trudnymi! Zatem pełni wiary i optymizmu przystąpiliśmy do Ŝmudnej selekcji, by złamać Was juŜ za pierwszym podejściem. Owocem naszych łowów stał się wyraz (werble !) – IMPONDERABILIA ! Oceniliśmy je na średnio zaawansowane oraz obstawiliśmy zakłady, z których wynikło, Ŝe przynajmniej jedna osoba będzie miała jako takie pojęcie „z czym to się je”. No cóŜ…zakład był trochę nazbyt optymistyczny, ale nie zraŜajmy się, przecie to dopiero początek – zapewne trema Was zjadła! Śmiałków, którzy z własnej, nieprzymuszonej woli stanęło do nierównej walki z nami było ok. 25 i zanim przystąpię do odsłonięcia prawdy o imponderabiliach, muszę kilka rzeczy sprostować. Po pierwsze – imponderabilia nie są związane z: - biologią - chemią - matematyką - fizyką - religią - sexem (zaskakujące, co nie?) Po drugie – nie wyjaśniają tajemnicy operacji przeszczepu uda. Ot, tyle byłem winien osobom odpowiadającym. A teraz! Kurtyna! Z pomocą przychodzi ,,Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych” Władysława Kopalińskiego. Z mojej strony to wszystko, pozostawiam Was – pełnych egzaltacji nad nowym odkryciem językowym i Ŝyczę udanego stosowania świeŜo wpisanego do Waszego mózgo-słownika wyrazu. Imponderabilia – rzeczy nieuchwytne, nie dające się zwaŜyć, zmierzyć, dokładnie określić, mogące jednak oddziaływać, mieć znaczenie, wpływ. Oaza – to takie miejsce, gdzie moŜna napoić wielbłądy i samemu się napić. Tak jak u nas w kawiarni. Polska leŜy wśród sąsiadów, ale na północy ma morze. NajwyŜszym szczytem Tatr jest Łysy. Mezopotamia nazywa się teraz inaczej Międzyrzecz. Równik nazywa się tak dlatego, bo dzieli cały świat na dwa równe półświatki. Z nauki geografii wynika wiele korzyści, np. moŜna zostać później nauczycielem geografii. „Powtórki” dla maturzystów - i nie tylko - ciąg dalszy. Dziś trochę matematyki, geografii, biologii i wiedzy o kulturze:. Gatunek – to grupa ludzi lub zwierząt, która siedzi na drzewach. Darwin w drodze ewolucji udowodnił, Ŝe małpa pochodzi od człowieka. Wścieklizna jest chorobą odzwierzęcą, bywają jednak liczne przypadki, kiedy ludzie wściekają się bezinfekcyjnie. Najbardziej groźne choroby XX wieku – to rak, aids i wideo. Serce ryby znajduje się w prawym górnym rogu. Kurczęta są produktem jaj sadzonych. Samce komarów nie gryzą, za to samice bardzo. Tak juŜ w Ŝyciu bywa. Zasoby przyrody – to jest to wszystko, co matka ziemia stworzyła do zaspokojenia potrzeb matrymonialnych człowieka. W zimie naleŜy dokarmiać zwierzęta, aby były smaczne na wiosnę. Moje przedmioty – to matematyka i geografia, bo z polskiego robię błędy pornograficzne Bez matematyki człowiek na nic by nie liczył. Chciałbym być uczonym, bo nie musiałbym się uczyć. Nieskończoność jest pojęciem trudnym dla człowieka, a co dopiero dla ucznia. Trójkąt Pitagorasa – to trójkąt kwadratowy. Jeśli podzielimy graniastosłup wzdłuŜ przekątnej podstawy, to otrzymamy dwie trumny. Autorem naszego hymnu jest generał Mazurek Dąbrowski. Kulturę baroku cechuje przepych. MoŜna powiedzieć, Ŝe rzeźba rzeźbę popycha. StaroŜytni Egipcjanie zapisywali wszystko na papierosach. Lubię muzykę powaŜną, bo się na niej nie znam. Moniuszko skomponował „Halkę” w strasznym dworze. Chopin urodził się w Metalowej Woli. Norwida współcześni nie mogli pojąć, bo nie było wtedy Niemena. Redaktor naczelny: Mateusz Ba. Zastępca: Hania K. Skład redakcji: Julia T, Klaudyna K, Asia J, Daria G, Ania C, Mikołaj K, Mateusz Bi. Opiekun gazetki: prof. BoŜena Michalska