Numer 02 2008/2009 - X Liceum Ogólnokształcące

Transkrypt

Numer 02 2008/2009 - X Liceum Ogólnokształcące
Gazetka szkolna
nr 2 2008/2009
Kolejny numer Teen Idea, kolejny miesiąc szkoły za
nami. Pogoda coraz wyraźniej podkreśla, Ŝe to juŜ jesień - czas
przemyśleń, wszechogarniającej melancholii. Idąc
z nią w parze, w rytmie spadających kropel deszczu,
prezentujemy Wam, drodzy Czytelnicy, drugi numer gazetki
w roku szkolnym 08/09.
Redakcja
W tym numerze:
- wspomnienia,
- refleksje,
- relacje.
Kartka od Józka
„Wierzę, Ŝe Ktoś nad nami czuwa…”
Józef Samól
Jesiennie
Płaczę jesiennym deszczem,
a łzy srebrzyste
strącają z drzew kolory.
Czas wolno kapie,
odmierzając ostatnie chwile
w słońcu gasnącym.
Nim biel uściśnie Ŝycie
mroźnym oddechem,
jeszcze raz zapłaczę.
Za blaskiem zbłąkanym
wśród liści
i wiatrem szumiącym,
który trawy pokłania.
Zapłaczę srebrzyście i szkliście.
Przeszłość przypomina kartkę przesłaną z wakacji
z zapewnieniem, Ŝe pamiętam pomimo odległości wyraŜonej
w kilometrach. I nie waŜne czy kartka dotarła do nas po
tygodniu, czy teŜ po kilku dniach, nie waŜne czy znajdował się
na niej stempel z sąsiedniej miejscowości, czy teŜ z drugiego
krańca świata. NajwaŜniejsza była pamięć, Ŝe Ktoś o mnie
pamięta, Ŝe napisał do mnie te kilka słów, tak waŜnych słów…
dla mnie.
Jest jeszcze inna odległość przesłanych wiadomości.
Odległość, którą moŜna przekroczyć z nadzieją, Ŝe obecność
osób nie gaśnie wraz z przejściem przez bramę śmierci. Pamięć
o tych, którzy poprzedzili nas w pielgrzymce do wieczności,
szczególnie teraz w okolicach Uroczystości Wszystkich
Świętych, przypomina nam, jak waŜni są dla nas ludzie stający
na drodze naszej codzienności.
Wspomnienie 30-rocznicy wyboru Sługi BoŜego Jana
Pawła II na Piotra naszych czasów stało się dla całej
społeczności naszej szkoły doskonałą okazją, by przypomnieć
sobie, jak mocno zapisał się w Ŝyciu ludzi ten niezwykły
wychowawca młodzieŜy. Wiele pięknych chwil, osobistych
wspomnień, ofiarowanych słów skierowanych do młodzieŜy
całego świata, było umocnieniem na drogach codzienności owej
młodzieŜowej wiosny będącej nadzieją PapieŜa z rodu Polaków.
Myślę, Ŝe wiemy o tym doskonale, jak bardzo w budowanych
relacjach międzyludzkich potrzebne jest zaufanie do drugiego
człowieka.
Z takim wielkim zaufaniem, a jednocześnie zawsze
pełen uśmiechu towarzyszył młodzieŜowej wiośnie naszego
X liceum niezapomniany kolega i wychowawca młodzieŜy
profesor Józef Samól. Czas wakacji przesłał nam kolejną
kartkę od człowieka, który poszybował ku wieczności na
spotkanie z Bogiem. Kolega Józek odmeldował się z ziemskiej
wędrówki pozostawiając nam zapisane kartki pamięci…
Pamiętam, jak został powitany Ŝyczliwie przez Grono
Pedagogiczne, jak uśmiechnął się i zapytał się: Czy mogę
usiąść koło księdza? Pamiętam, jak wspólnie z p. Józefem
i p. Rafałem prowadziliśmy dyskusje o Ŝyciu i o wszystkim,
co działo się w świecie nie tylko szkolnym. Pamiętam, jak
po przejęciu wcale nie łatwej klasy biologiczno-chemicznej
prowadził ją z klasą. Potrafił wejść na katechezie, chociaŜ na
chwilę do swoich, by im powiedzieć, przypomnieć, Ŝe warto coś
zrobić dla siebie, dla szkoły, a nie tylko trzeba coś zrobić,
bo tak wypada. Tego nie pamiętam, – bo to wiem od moich
uczniów, – ale pamiętają jego wychowankowie, jak moŜna
prowadzić zajęcia z pasją. To niezwykła część kartki
wychowawcy młodego pokolenia Polaków. Pamiętają i to
zapewne doskonale uczniowie, jak uczył kochać Ŝycie poprzez
szacunek do kaŜdego człowieka bez względu na podziały
róŜnego rodzaju. MoŜe niejeden z czytających te słowa pamięta
pocieszenie jakie usłyszał, gdy okazywało się, Ŝe wiedza
szwankuje oszukując niekiedy nawet zawsze przygotowanego
ucznia ☺ I chociaŜ był wymagający od siebie, to jednak swoim
uczniom oraz koleŜankom i kolegom okazywał dobre serce
pełne zaufania i nadziei, Ŝe tak trzeba, bo w końcu będzie
dobrze. Dlatego Twoja kartka drogi Józefie napisana dla nas
w Dziesiątce, zresztą tak, jak i Twój przedmiot, jest dla nas
napisana przynajmniej na celujący, który pozostawiałeś
na świadectwach tak wielu podopiecznych.
Na koniec pamięć o moim doświadczonym Ŝyciowo
koledze dodaje do otrzymanej dobroci jeszcze tylko jedno
zdanie, które usłyszałem, gdy ze wzruszeniem opowiadał, jak
uratował Ŝycie swojej Ŝony: wie ksiądz, wierzę Ŝe nad nami
Ktoś czuwa, wierzę, Ŝe pomógł mi Bóg. Absolwenci oraz
uczniowie wraz ze swoimi wychowawcami, nauczycielami,
dyrekcją oraz pracownikami szkoły dziękują za kartkę
od Józka, w której pozostawił nam tak wiele dobra, szacunku,
zaufania i radości. Dziękujemy zapalając światełko pamięci
wraz z darem modlitwy o niebo: Wieczny odpoczynek…
Kartkę spisał X.G
„Śmierć”
niektórzy umierają tak normalnie
jakby śmierć była tylko częścią Ŝycia
inni zostawiają nas zdumionych na zakręcie
są jednak tacy którzy nie umierają nigdy
prof. Beata Wiciak – Król
„Mimo wszystko”
27 września 2008 r. wyruszyła z Polski kilkuosobowa
ekipa niepełnosprawnych wraz z opiekunami, by zdobyć
najwyŜszy szczyt Afryki – KilimandŜaro (5895m). Wyprawę
zorganizowała Fundacja znanej aktorki Anny Dymnej „Mimo
wszystko”, która o jej idei mówi tak: „Bez względu na to,
czy jest się gwiazdą, nocnym stróŜem, osobą zdrową, czy
przykutą do łóŜka kaŜdy z nas ma marzenia, lepsze
i gorsze dni. Ta wyprawa tak naprawdę opowiada o tym,
Ŝe Ŝycie kaŜdego z nas jest zdobywaniem szczytów.”
Projekt „KilimandŜaro 2008 – mimo wszystko” miał udowodnić,
Ŝe niepełnosprawność nie jest przeszkodą
w realizacji nawet najśmielszych planów. Udział w nim wzięli:
Jan Mela (ur. 1988 r.) - najmłodszy w historii zdobywca
bieguna północnego i bieguna południowego.
W wyniku poraŜenia prądem stracił lewe podudzie i prawe
przedramię.
Katarzyna Rogowiec (ur. 1977 r.) - dwukrotna Mistrzyni
Paraolimpijska z Turynu (2006) w biegach narciarskich na 15
km techniką klasyczną i na 5 km techniką dowolną. Jest
jedyną osobą, która zdobyła medale dla Polski na tej
Paraolimpiadzie. Straciła obie ręce w 1980 (jako 3-letnie
dziecko) w wypadku ze sprzętem Ŝniwnym.
Krzysztof Głombowicz (ur. 1958 r.) - jako dziecko zachorował
na chorobę Heinego-Medina. Od tamtej pory korzysta
z aparatu ortopedycznego oraz kul. Przez ponad 20 lat
uprawiał róŜne dyscypliny sportu: podnoszenie cięŜarów,
pływanie, strzelectwo, narciarstwo klasyczne, lekkoatletykę.
Jako dziennikarz TVP, był na paraolimpiadach w Atlancie,
Sydney, Atenach i Turynie. Od wielu lat współpracujący
z redakcją "Spróbujmy razem" w TVP2, dla której robi
reportaŜe o niepełnosprawnych sportowcach.
Angelika Chrapkiewicz (ur. 1980 r.) - 0d 3. roku Ŝycia cierpi
na dystrofię mięśniową. Porusza się na wózku.
Krzysztof Gardaś (ur. 1970 r.) - w wieku 21 lat, w wypadku
motocyklowym, doznał powaŜnego urazu kręgosłupa. Lekarze
orzekli, Ŝe resztę Ŝycia spędzi na wózku, mimo to męŜczyzna
korzysta dzisiaj jedynie z kul. Jako osoba niepełnosprawna
zdobył kilka szczytów wchodzących w skład „Korony Ziemi”:
Mont Blanc (4810 m n.p.m.), Aconcaguę (6962 m n.p.m.),
KilimandŜaro (5896 m n.p.m.) i Elbrus (5642 m n.p.m.).
Piotr Pogon (ur. 1967 r.) - koordynator projektu. Mimo Ŝe jest
pacjentem Instytutu Onkologii (m.in. resekcja płuca), pływa
i startuje w biegach długodystansowych.
Jarosław Rola (ur. 1980 r.) - mieszka w Karpaczu. Porusza
się na wózku. Na paraolimpiadzie w Turynie
(2006 r.) zajął 10. miejsce w slalomie. Wielokrotny mistrz
Polski w narciarstwie alpejskim. Projektant i konstruktor
sprzętu sportowego dla osób niepełnosprawnych. W lipcu 2006
roku, jako pierwsza osoba niepełnosprawna, zdobył szczyt
ŚnieŜki na zaprojektowanym przez siebie rowerze napędzanym
siłą rąk.
Piotr Truszkowski (ur. 1979 r.) - Wielkopolanin. Po poraŜeniu
prądem, stracił obie nogi na wysokości ud. Mimo to jest
wysportowany, o nie zmierzonym pokładzie energii; wielokrotny
srebrny i brązowy medalista mistrzostw Polski w lekkiej
atletyce (kula, dysk, oszczep) oraz multimedalista mistrzostw
Polski w siatkówce na siedząco. Wielki pasjonat sportów
ekstremalnych i kolekcjoner broni.
Łukasz śelechowski (ur. 1981 r.) - niewidomy od urodzenia
krakowianin, absolwent Instytutu Informatyki Uniwersytetu
Śląskiego. Jego największą pasją jest muzyka. Ukończył szkołę
muzyczną I st. Gra na fortepianie oraz bandurze, odnosi
sukcesy wokalne, nagrywa dla TVP. W 2006 roku zajął
1. miejsce w II Ogólnopolskim Festiwalu Zaczarowanej Piosenki
im. Marka Grechuty.
Pierwszego dnia uczestnicy dotarli do Kenii. Następnie
samochodami udali się do Arusha, stolicy afrykańskiego
safari.. Następnym etapem było wejście do National
Kilimanjaro Park przez Marangu- Gate. Aby bez problemów
wejść na szczyt musieli zachować spokojne, rytmiczne tempo
marszu oraz przygotować się na wszystkie nieprzewidziane
okoliczności. Kolejny obóz to Horombo Hut na wysokości 3720
m n.p.m. Od tego punktu zaczęli się zbliŜać do ostatniego
miejsca, gdzie w sposób naturalny występuje woda, przełęczy
zwanej siodłem i dzielącej stoŜek Kibo od Manwezi. Siódmego
dnia rozpoczął się atak na szczyt. Ze względu na upały
KilimandŜaro zdobywa się nocą. Po kilku godzinach bardzo
męczącej trasy o świcie dotarli do brzegu krateru, tzw. Gilmans
Point, aby stamtąd osiągnąć najwyŜszy punkt wierzchołka
Dachu Afryki – 5895 m. Udało im się to
5 października o godz.8.oo czasu polskiego.
.
Po zejściu ze szczytu i powrocie do Arusha rozpoczął się
drugi etap tej wspaniałej przygody – Safari. Najpierw po Lake
Manyara, a potem słynnym Ngorongoro, na terenie którego
znajduje się największy na świecie kalder wulkaniczny. Jego
dno jest płaskie pokryte częściowo piaskami oraz pokrywami
solnymi. W okresie deszczowym do wypełnionych wodą jezior
przylatują tysiące flamingów. W zbiornikach wodnych moŜna
spotkać hipopotamy.
Bohaterowie wyprawy Mimo „Wszystko” do Warszawy wrócili
zadowoleni i pełni wraŜeń 10.10.2008 r. o godzinie 11.15,
Anna C. KL. IG
POZNANIU
U
FILMOTEKA EUROPEJSKA W POZNANI
Uwaga! Uwaga! Uwaga!
W dniach 21-23 listopada 2008 roku,
odbędzie się XXV Seminarium Filmowe „MŁODZI A FILM”.
Tegoroczne seminarium to: „JUBILEUSZ XXV-lecia
Dyskusyjnego Klubu Filmowego „Dziesiątka””.
Gośćmi uroczystości będą sławy polskiego kina między innymi:
Alina Janowska.
Aktora znana jest z roli w serialu „Złotopolscy”. Zagrała teŜ
w takich filmach jak „Skarb”, „Rozmowy Kontrolowane”, „5 dni
z Ŝycia emeryta”, „Dzięcioł”.
Została odznaczona krzyŜami: Kawalerskim (1979), Oficerskim
(1996) Orderu Odrodzenia Polski. Jest równieŜ 706. Kawalerem
Orderu Uśmiechu (2003) i prezesem Fundacji Charytatywnej
"Gniazdo".
Swoje przybycie potwierdzili teŜ: Iga Cembrzyńska, Dorota
Stalińska, Janusz Zaorski, Radosław Piwowarski, Olgierd
Łukaszewicz, Cezary śak.
Szczególnie wyczekiwanym gościem jest Maciej Stuhr. Aktor
zagrał w filmach: „Chłopaki nie płaczą”, „Poranek kojota”,
„Wesele”, „Testosteron”, „Glina 2” i wielu innych.
W czasie jubileuszu uczniowie obejrzą wiele filmów i będą
mogli zadać wiele pytań naszym gościom.
JuŜ w następnym numerze relacja z uroczystości
jubileuszowych DKFu!
Projekt „ Filmoteka Europejska” jest kontynuacją
przedsięwzięcia rozpoczętego przez Urząd Komitetu
Europejskiego
w Warszawie, który ma na celu pokazanie Polakom kina
państw Unii Europejskiej, w szczególności mało znanych
kinematografii. Organizowany jest w ramach Europejskiego
Roku Dialogu Międzykulturowego. Jest to świetna okazja,
aby pokazać róŜne mozaiki europejskie w sztuce filmowej.
Projekt w Poznaniu trwał od 15 – 19 października,
w kinie Rialto, przy ul. Dąbrowskiego. Pierwszego dnia odbyła
się konferencja, w czasie której wszyscy zainteresowani –
w tym przyszli dziennikarze z X LO – zostali zapoznani
z informacjami o projekcie.
Tego teŜ dnia (15.10.08 – środa) zostały wyświetlone 3 filmy:
•
hiszpańsko – niemiecka komedia „Jeden dzień
w Europie”
•
duńsko – szwedzki dramat „TuŜ po weselu”
•
francusko – hiszpański melodramat „Smak Ŝycia”
W czwartek (16.10) moŜna było zobaczyć:
•
irańsko – brytyjsko – włoski film „Bilety”
•
niemiecko – polski dramat „WróŜby kumaka”
W piątek (17.10) pokazano:
•
hiszpańsko – niemiecko –polsko – angielsko –włoski
dramat „Polak potrzebny od zaraz”
W sobotę (18.10) wyświetlono:
•
niemiecko – turecki dokumentalny film muzyczny
„śycie jest muzyką”
W niedzielę (19.10), czyli w ostatnim dniu projektu, moŜna było
zobaczyć, francusko – niemiecko – szwajcarski melodramat
„Zakochany ParyŜ”.
Bezpośrednio po konferencji mieliśmy okazję obejrzeć film
„Jeden dzień w Europie.” Opisuje on zabawne przygody
bohaterów filmu, spowodowane m.in. nieznajomością języka
kraju, do którego przyjeŜdŜają. Akcja toczy się tego samego
dnia w róŜnych miastach Europy: Stambule, Berlinie, Moskwie
i Santiago de Compostella.
Filmy mógł oglądać kaŜdy, kto miał na to ochotę, wstęp był
bezpłatny.
Anna C. kl.Ig
Europejska St
Stolica Kultury
Kultury
GERMAN BRASS, czyli siła muzyki
razy 10!
"Muzyka to sztuka cieszenia się
i smucenia bez powodu"
13 maja 1985 roku na spotkaniu Rady Europy zrodziła
się idea przyznawania wybranym w drodze konkursu
miastom tytułu Europejskiej Stolicy Kultury. Przedstawiła
ją grecka minister kultury, znana aktorka teatralna
i filmowa Melina Mercouri. Inicjatywa, która dawała
wybranemu miastu szansę wypromowania na międzynarodową
skalę swojego dziedzictwa historycznego i kulturowego,
pokazania róŜnorodności europejskiej kultury, sprzyjając tym
samym wzajemnemu poznawaniu się obywatelom Unii
Europejskiej, szybko się przyjęła. Jeszcze tego samego roku
pierwszą Europejską Stolicą Kultury zostały Ateny.
W 2000 roku tytuł ESK otrzymało 9 miast. Jednym z nich było
Stołeczne Królewskie Miasto Kraków.
W roku 2007 miano to przyznano miastom: Luksemburg
(Luksemburg) i Sybin (Rumunia).
O tytuł Europejskiej Stolicy Kultury z Polski, jako nowego
państwa członkowskiego Unii, w 2016 roku ubiegać się
będzie Poznań, konkurując
z Toruniem, Gdańskiem, Łodzią, Lublinem i Warszawą,
a takŜe miastami Hiszpanii – ,,starego” członka Unii
Europejskiej.
Zdaniem Przewodniczącego Rady Miasta Poznania, prof.
Grzegorza Ganowicza „ Poznań – miasto, w którym „zaczęła się
Polska” moŜe uzyskać ten piękny tytuł, jest bowiem miejscem
splatania się tradycyjnej zaradności i artystycznej fantazji,
rzetelności i wyobraźni, pamięci historycznej i marzeń
o przyszłości.”
Czy na pewno mamy szansę zostać Europejską Stolicą
Kultury? Zdania są podzielone. W 2012 roku dowiemy się, kto
ma rację.
BoŜena Michalska
Tadeusz Kotarbiński
Wyzwala emocje jak Ŝadna inna ze sztuk. Nic nie
pobudzi serca i umysłu tak, jak uczyni to muzyka klasyczna
na Ŝywo, w Sali Koncertowej. Koncerty rockowe wyzwalają siłę,
budzą lwa drzemiącego w kaŜdym z nas. Poezja śpiewana jest
niczym muśnięcie delikatnych płatków pachnącej róŜy
koniuszkami palców. Tylko muzyka klasyczna potrafi i jedno
i drugie.
Z całą pewnością jest królową w swojej dziedzinie, to z niej
wszystko się rodzi, to z niej wszystko czerpie inspiracje.
Dzień 18 października 2008 naleŜał do dziesięciu
męŜczyzn i siły ich instrumentów. Do Poznania, ku uciesze
melomanów, zawitał zespół German Brass. Pionier wśród
niemieckich zespołów dętych, w którego skład wchodzi
dziesięciu znanych i cenionych muzyków niemieckich orkiestr.
Koncert uświetniający 40-lecie Pro Sinfoniki odbył się
w ramach cyklu „Gwiazdy światowych estrad w auli UAM”.
Wysłuchaliśmy zarówno utworów klasyków takich jak np.
Johann Sebastian Bach, Giuseppe Verdi, Ludwig van
Beethoven, Johann Strauss Jr., Ferenc Liszt, jak i muzycznej
kompozycji autorskiej "Around the World". AranŜacje dęte
powszechnie znanych utworów brzmiały niezwykle. Nabrały
nowej formy. Miałam wraŜenie, Ŝe muzyce dodano nowego
czaru i blasku przyodziewając znane utwory w innego typu
dźwięki. Lekkość i fenomen gry, który dostrzegłam nawet ja,
nie posiadając absolutnie Ŝadnego wykształcenia muzycznego,
to tylko jedna strona medalu. Z drugiej strony warto poruszyć
kwestię zabawy na scenie. German Brass to artyści
oddziałujący zarówno na uszy jak i oczy odbiorcy. Czynią swoje
występy zabawnymi i lekkimi, jakby Liszt czy Bach nie byli
wyniosłymi ikonami światowej muzyki, dodają im ludzkości.
Koncert był prowadzony w języku polskim przez jednego
z członków zespołu. Polszczyzna owego Pana nie była
na poziomie, jak sam powiedział, Stefana Mullera, jednak
dystans do siebie samego zdecydowanie nadrobił
niedociągnięcia językowe przełamując lody między nim,
a publicznością. Występ urozmaicały dowcipne elementy
choreografii wywołujące salwę szczerego śmiechu, odbijającą
się szerokim echem od ścian Filharmonii. Kto nie widział temu
Ŝal! German Brass czyni muzykę powaŜną muzyką zabawną,
niosącą emocje obficiej niŜ w przekazie innego zespołu czy
nawet orkiestry. Połączenie tradycji z nowoczesnością daje
niebywałe rezultaty. śadna płyta nie jest w stanie oddać
przekazu koncertu zwłaszcza takiego fenomenu jakim z całą
pewnością jest German Brass.
Aneta M. absolwentka
DALEKI WSCHÓD
Chciałabym, Ŝeby ten artykuł zachęcił Was do
czytania. I nie chodzi mi tutaj o lektury szkolne, streszczenia,
ani o Metro rozdawane na przystanku. Oczywiście, nie chcę
nikogo obrazić, gdyŜ z pewnością jest w szkole wielu ludzi,
którzy interesują się jakąś dziedziną zupełnie z własnej woli.
Jednak badania socjologów mówią same za siebie. Ponad 40%
Polaków w o g ó l e nie czyta ksiąŜek. Dziwi mnie to. Dziś
informacje są w zasięgu ręki. Półki w księgarniach uginają się
pod cięŜarem ksiąŜek – mamy to szczęście Ŝyć w czasach, kiedy
towar jest dostępny, a wydawcy walczą o klientów. KaŜdy
mógłby znaleźć coś niebanalnego i zarazem interesującego dla
siebie. Pewnie co niektórzy przestaną czytać ten artykuł
po pierwszych trzech zdaniach i nigdy nie będą starali się
zrozumieć w czym tkwi problem…
Całkiem niedawno trafiła w moje ręce pewna powieść
o tematyce Dalekiego Wschodu. Nie był to przypadek, gdyŜ
uwielbiam orient. Fascynuje mnie on od czasu przeczytania
innej powieści, autorstwa Wojciecha śukrowskiego pt.
„Kamienne tablice”, której to akcja dzieje się w Indiach –
podobnie jak w przypadku historii, którą opisuje poniŜej.
Hinduska Kiran Desai jest godną następczynią
wielkich pisarzy – Brytyjczyka hinduskiego pochodzenia Salmana Rushdiema oraz Brytyjki Zadie Smith. Po siedmiu
latach pracy wydała powieść „Brzemię rzeczy utraconych”.
Trud się opłacił, gdyŜ w 2006 roku Desai została uhonorowana
nagroda Bookera. (Nagroda Bookera jest najbardziej prestiŜową
nagrodą literacką w Wielkiej Brytanii, przyznawaną
za najlepszą powieść angielskojęzyczną z ostatniego roku
napisaną przez obywatela Wspólnoty Narodów lub Republiki
Irlandii. – źródło: http://pl.wikipedia.org.)
Powieść porusza wiele wątków. KaŜdy bohater
reprezentuje inne spojrzenie na świat, na otaczającą go
rzeczywistość w czasach niepodległościowego zrywu Gorkhów,
mieszkających na granicy Indii, Nepalu i Bangladeszu. Bunt
spowodowany zaleŜnością od władz brytyjskich prowadził
w konsekwencji do ciągłych strajków, wojny i podziałów na tle
rasowym. Człowiek był bezsilny wobec sytuacji politycznej.
Najbardziej poruszająca dla mnie jest historia BidŜa, syna
ubogiego kucharza, który wierzył, iŜ pewnego dnia jego syn
dorobi się majątku i będzie mógł prowadzić godne Ŝycie. BidŜu,
jako młody chłopak, opuścił rodzinne Indie i udał się do
Ameryki Północnej, na Manhattan, gdzie w spartańskich
warunkach musiał pracować jako kucharz w wielu brudnych
i zniszczonych restauracjach na przedmieściach. Pracodawcy
traktowali BidŜa i jego kolegów-emigrantów jako tanią siłę
roboczą, czerpali z nich zysk do granic moŜliwości, często
pomijając zapłatę za nadgodziny i oferując brudne, ponure
i niewielkie pomieszczenie wraz z lichym nakryciem jako
miejsce do spania. Poza tym, BidŜu, jako Hindus, przeŜywał
problemy wiąŜące się z jego rodzimą kulturą i religią. Pracując
jako kucharz w Ameryce, był zmuszony do smaŜenia wołowiny,
co z kolei w Indii jest świętokradztwem. Na początku pobytu na
Manhattanie chłopak szukał restauracji, w której nie
serwowano wołowiny lecz w wielu miejscach został wyśmiany
i poniŜany, zwłaszcza przez Amerykanów, zupełnie nie
rozumiejących jego problemu, dlatego teŜ BidŜu w pewnym
momencie porzucił swe starania. Często marzył o powrocie
do Indii. Wierzył, Ŝe powróci do swojego kraju, a za pieniądze
zarobione za oceanem kupi taksówkę ze złotą lametą
i z bogami nad deską rozdzielczą i klaksonem
POUpamPOMpou… i w dni handlowe będzie kursował
po okolicy. Następnie wybuduje dom o solidnych murach
i z dachem, który przetrwa najdłuŜszy okres monsunów.
„Odgrywał ciągle w myślach scenę spotkania w ojcem, trochę
popłakał na samą myśl takiego ogromu szczęścia (…). Będą
siadać na dworze wieczorami i popijać czang, opowiadać
dowcipy (…)”.
BidŜu zdołał zebrać pewną kwotę pieniędzy i po wielu
latach kupił bilet w powrotną drogę. Wiedział, Ŝe oszczędności
wystarczą na zakup jego wymarzonej taksówki. Wybrał jednak
zły moment na powrót do kraju. Do Kalimpangu miejscowości BidŜa – nie jeździł wówczas Ŝaden autobus, ludzi
ogarnęło szaleństwo, wzajemnie do siebie strzelali. Sytuacja
była bardzo niebezpieczna. Jedynym sposobem na
przedostanie się do domu była podróŜ z ludźmi z Gorkhijskiego
Frontu Wyzwolenia Narodowego. Było to spore ryzyko.
Bojownicy nie dowieźli go na miejsce i kazali iść dalej na
piechotę. Jednak zanim go puścili wolno, zabrali pieniądze,
buty z podwójnymi podeszwami, w których równieŜ były ukryte
oszczędności, pasek, kurtkę, dŜinsy i t-shirt. Panowała ciemna
noc. BidŜu resztkami sił uciekł od Gorkhów i goniących go
psów, był przeraŜony i co najgorsze – pozbawiony dumy.
W jednej chwili stracił wszystko, a jego marzenia legły
w gruzach. WyobraŜał sobie jakim pośmiewiskiem stanie się
dla mieszkańców Kalimpangu. BidŜu, przyodziany w znalezioną
gdzieś po drodze kobiecą koszule nocną, wyruszył na piechotę
do domu. Przed świtem dotarł do Kalimpangu. „BidŜu? –
szepnął kucharz… - B i d Ŝ u? – krzyknął jak obłąkany… Sai
wyjrzała przez okno i zobaczyła dwie postaci, które
przyskoczyły do siebie po otwarciu bramy…”.
Jedyną trwałą rzeczą pozostał wznoszący się na
granicy Indii szczyt Kanczendzongi. „ (…) prawda jest
widoczna. Wystarczy tylko wyciągnąć rękę i ją zerwać”.
Hania K., 3g
Wé|xÇÇ|~tÜé ã|wé|tÇç ÅÉ|Å É~|xÅ
Jestem uczennicą klasy 1g, poniewaŜ ciekawi mnie
właśnie dziennikarstwo. Chciałabym zajmować się nim
w przyszłości, dlatego często zadaję sobie pytanie, jakimi
cechami powinna odznaczać się osoba pracująca w tym
zawodzie. UwaŜam, Ŝe zadaniem dziennikarza jest opisywanie
autentycznych zdarzeń, przekazywanie odbiorcy moŜliwie
wiernego obrazu rzeczywistości. To od niego zaleŜy jak ludzie
będą postrzegali otoczenie i jak będą kształtowały się ich
poglądy. Tak jak powiedział znany reporter Ryszard
Kapuściński: „Dziennikarz pracuje na zasadzie akumulatora:
ładuje, zbiera, wchłania w siebie całą rzeczywistość, gromadzi
materiał”.
Wiadomo, Ŝe dziennikarstwo ma bezpośredni związek
z Ŝyciem. Pracę trzeba więc traktować całkiem serio, w sposób
bardzo odpowiedzialny. Wymaga ona duŜo czasu i rzetelnego
przygotowania. Dziennikarz powinien pozostawać w cieniu
i nieustannie pamiętać o tym, Ŝe nie on jest bohaterem
artykułu, czy rozmowy. Nie moŜe takŜe narzucać nikomu
swojego zdania. Jego obowiązkiem jest informowanie
o wydarzeniach, a nie tworzenie historii. Powinien jednak
przedstawiać historię tak, by stała się ona ciekawa dla
odbiorcy.
Sądzę, Ŝe dobrzy dziennikarze to ludzie skromni,
potrafiący wyrazić szacunek dla drugiego człowieka, ceniący
jego prywatność, osobowość i wyznawane przez niego wartości.
Ten zawód wymaga zwrócenia uwagi na czytelnika, słuchacza
lub telewidza.
NiezaleŜność… Nie ma człowieka w pełni bezstronnego;
dziennikarz powinien mieć swoje poglądy, ale nie moŜe ich
narzucać odbiorcy. Dziennikarz musi teŜ unikać działalności
politycznej, przyjmowania publicznych stanowisk
i funkcji w organizacjach społecznych. Nie moŜe kłamać,
wymuszać informacji lub płacić za nią.
Na koniec chcę zwróć uwagę na to ilu dziennikarzy
postępuje dziś w taki sposób. Czy w dzisiejszym świecie to
nie media narzucają poglądy, nie pozwalając ludziom na
własne przemyślenia. Pozostaje pytanie: czy nam się to podoba,
czy nie przeszkadza? MoŜe społeczeństwo jest juŜ tak
zmanipulowane przez czwartą władzę, Ŝe staje się całkiem
obojętne?
Asia J. kl.Ig
„…po prostu ZAKOCHALIŚMY SIĘ!!!”
Młodość.... Niestety, przeŜywamy ją tylko raz. Dlatego
kaŜdy z nas próbuje wykorzystać ją jak najlepiej. Zaczynamy
często chodzić na imprezy, spotykamy się z przyjaciółmi,
poznajemy smak Ŝycia dorosłej osoby. Rodzice patrzą na to z
mniejszym lub większym przymruŜeniem oka. Myślą:"
w młodości byłem taki sam! " więc nie buntują się za bardzo
gdy wychodzimy.
Nastaje jednak dzień, w którym szkoła, rodzice, przyjaciele
schodzą na drugi plan... Nikt nie wie, co się z nami dzieje!
Jesteśmy weseli, wszystko widzimy w pięknych kolorach... A
my po prostu ZAKOCHALIŚMY SIĘ!!!
Nic nas nie interesuje oprócz tego jak wymknąć się na
randkę. Rodzice zaczynają coś podejrzewać, bo bywa, Ŝe
zaniedbujemy naukę. Czasami są jak detektywi. Potrafią nieźle
uprzykrzyć nam Ŝycie! No, ale cóŜ - od tego są. Zaczynają się
pytania, dyskusje, kłótnie, kłamstwa... No i czasami kończy się
to nieciekawie! Co moŜna zrobić by to zmienić i zdobyć
zaufanie rodziców do nas, dojrzewających, przeŜywających
pierwsze miłostki nastolatków? Przedstawię to z dwóch
perspektyw: rodzica i młodego, zakochanego człowieka.
MASZ NAŚCIE LAT!
Rodzice postrzegają nas jako nieodpowiedzialnych
smarkaczy. No, ale przecieŜ czasami tacy naprawdę jesteśmy.
Nie zawsze dajemy im powody do dumy, zaufania. Próbują
szanować naszą wolę (przecieŜ jesteśmy w szkole średniej), ale
chcieliby jednak byśmy nadal zostali tymi samymi
małymi dzieciaczkami! Jeśli obdarzą nas zaufaniem, my
niestety potrafimy zniszczyć całą więź jednym wygłupem. Oni
nie rozumieją tego, Ŝe chcemy mieć trochę wolności. JednakŜe
rozmawiając moŜemy przecieŜ dojść do kompromisu. Jeśli
zobaczą w nas odpowiedzialną osobę, spojrzą na nas łaskawiej.
Zrozumieją, Ŝe w pewnym wieku miłość sama przychodzi.
PrzecieŜ oni teŜ się zakochiwali i na pewno nie zawsze podobało
się to naszym dziadkom.
CO ZA śAL!
Młodzieniec będący zakochanym nie zawsze odróŜnia
dobro od zła. Potrafi skupić się tylko na ukochanej. To miłe,
gdy ktoś nas adoruje, podrywa, cieszy się na nasz widok. Kto
nie lubi bliskości drugiej osoby: przytulania, całowania,
trzymania się za rękę? KaŜdy chce być kochany i potrzebny.
Szczególnie, gdy w rodzicach nie znajduje wsparcia. Mają
odmienne zdanie niŜ nasze. Często dochodzi do sprzeczek. To
zrozumiałe, Ŝe buntujemy się, gdy mamy załoŜyć coś, co
przypomina habit i wracać do domu przed dobranocką! A gdy
ktoś wtrąca się do naszego Ŝycia osobistego opanowuje nas
furia. Myślimy sobie w duchu: " On/ona jest wspaniała/ły!
Czego oni od nas chcą! PrzecieŜ my tylko jesteśmy ze sobą!”
No właśnie. Problem z aprobatą naszej drugiej połówki głównie
występuje u rodziców dziewczyny. Są przekonani, Ŝe dojdzie do
nieszczęścia - ona albo ucieknie, albo zajdzie w ciąŜe (czego nie
Ŝyczę Ŝadnej z naszych czytelniczek przed ukończeniem
liceum). Gdyby jednak szczerze porozmawiali i choć spróbowali
zrozumieć nasz stan, wszystko by się zmieniło. Nastolatek
potrzebuje wsparcia od tzw. " staruszków ". Chciałby się
pochwalić, podzielić swoim szczęściem, ale nie zawsze moŜe.
Rodzice go nie słuchają lub chcą wiedzieć za duŜo, koledzy i
koleŜanki mają własne Ŝycie. Zostaje tylko ten lub ta jedyna,
który/a potrafi czasami zranić nasze uczucia. MoŜecie nie
wierzyć, ale rodzice chcą dla nas naprawdę tego, co
najlepsze! Porozmawiajcie z nimi na temat ich pierwszych
miłości. Ci, nie zawsze na czasie rodzice, teŜ mają piękne
wspomnienia na temat własnych przeŜyć miłosnych.
Nie pozwólmy, aby ich obawy się spełniły. Postarajmy
się zachować zaufanie mamy i taty, pokazując, Ŝe naprawdę
jesteśmy dorośli.
Podsumowując: aby pogodzić troskę rodziców i
moŜliwość spotykania się z naszymi chłopakami, dziewczynami
potrzebujemy zaufania ( które działa w obie strony),
kompromisu, szczerości i rozmowy. A rodzice przecieŜ zawsze
będą o nas dbać, w doli i nie doli.. Związki natomiast często się
zmieniają... Dlatego zawsze warto mieć do kogo wrócić - do
naszych poczciwych staruszków!
Daria G. kl.Ig
Powrot
Dekadenta
Miało być lepiej i co? No i nic. Kolejny poniedziałek.
Wstaje, jem coś – oczywiście tylko po to, Ŝeby Ŝołądek nie
buntował się tak jak dzień wcześniej. Myje twarz, na którą
nawet mi się w lustrze patrzeć nie chce, zakładam na siebie to,
co akurat leŜy na pierwszej - lepszej półce w szafie, biorę torbę
i wychodzę. Przystanek. Uff. Tym razem tramwaj nie zwiał,
co za fart. Wchodzę do środka. Oczywiście całe rzesze
emerytów oraz znuŜonych ludzi jadących do pracy z pogardą
w spojrzeniu dokładnie mnie mierzą od stóp do łysej glacy,
po czym prychają lub kiwają głowami. MoŜna się przyzwyczaić,
spływa to po mnie. Ostatnio z ziomkiem doszliśmy do wniosku,
Ŝe tak na dobrą sprawę jesteśmy bandytami, więc nie moŜna
się dziwić, Ŝe właśnie w ten sposób na nas ludzie reagują.
W końcu depczemy publiczny chodnik i kradniemy innym
powietrze… ZnuŜony dojeŜdŜam do Ronda Jeziorańskiego,
gdy moje myśli zwracają się ku szkole. Po krótkiej chwili
dochodzę do wniosku, Ŝe dzień będzie denny, pełny frustracji
i braku perspektyw. CóŜ mi pozostaje? Jeszcze tylko 5dni.
Taaak, weekend. To jest to. Jedyna ucieczka, choć na chwilę.
Potem i tak znów wszystko dookoła będzie „szaroburoblee”…
Oho, mój przystanek. Wysiadam lekko zaspany, telepie się
do drzwi szkoły i zaczynam tzw. „Manewry Bojowe” – przeŜyć
angielski, wytrzymać na polskim, przebrnąć przez matematykę.
Zwykle bez głębokich ran w okolicy tułowia i dziur po kulach
w czaszce się nie obędzie - innymi słowy, wleci laczek
w dziennik, padnie bateria w odtwarzaczu mp3, ktoś tam,
gdzieś tam, bo coś tam będzie miał pretensje o to, Ŝe Ŝyje,
a co gorsza - czasem się odezwę. W końcu ostatni dzwonek
oznajmia mi, Ŝe wyprawa przez „szkolny Styks” dobiega końca
i czas na coś miłego, a mianowicie czekający w domu obiad.
Zwykle na tramwaj się nie spieszę, bo wiem, Ŝe i tak jak zwykle
mi zwieje, a kiedy juŜ wsiadam w następny, szukam wolnego
miejsca i ze ściśniętą torbą między nogami daję się pokonać
zmęczeniu… Po 40-minutowej drzemce, wysiadam na swoim
przystanku, po drodze wyciągam klucze do mieszkania (by jak
najszybciej „rozlać” swoje zwłoki na kanapie przy ciepłej
szamie), wchodzę na podwórze, później do klatki, otwieram
drzwi, zdejmuję czapę i kieruję się w stronę kuchni... I jedyne
wyjaśnienie braku jakiegokolwiek jedzenia znajduję w jakŜe
prawdziwym powiedzeniu, Ŝe „łysemu wiecznie pod górkę”,
po czym padam na kanapę, włączam telewizor i zaczynam się
zastanawiać, czy kolejny dzień równieŜ będzie tak beznadziejny
jak dzisiejszy…
Mateusz B. 3g
Kącik wyrazów niewątpliwie trudnych
Oto jest! Z myśli naszej zrodzony, przyszedł na świat i
ma szanse debiutować przed Wami kącik poświęcony ściśle
zawiłościom semantycznym naszego ukochanego języka! JuŜ
od dawien dawna zauwaŜaliśmy Waszą chęć wykazania się
umiejętnością władania słowami
z ilością sylab przekraczającą dwie, czyli wedle teorii pewnej
osoby ( której tu z imienia
i nazwiska, ze względu na ochronę danych osobowych nie
wymienię :P) słowami trudnymi! Zatem pełni wiary i
optymizmu przystąpiliśmy do Ŝmudnej selekcji, by złamać Was
juŜ za pierwszym podejściem.
Owocem naszych łowów stał się wyraz (werble !) –
IMPONDERABILIA ! Oceniliśmy je na średnio zaawansowane
oraz obstawiliśmy zakłady, z których wynikło, Ŝe przynajmniej
jedna osoba będzie miała jako takie pojęcie „z czym to się je”.
No cóŜ…zakład był trochę nazbyt optymistyczny, ale
nie zraŜajmy się, przecie to dopiero początek – zapewne trema
Was zjadła!
Śmiałków, którzy z własnej, nieprzymuszonej woli
stanęło do nierównej walki z nami było ok. 25 i zanim
przystąpię do odsłonięcia prawdy o imponderabiliach, muszę
kilka rzeczy sprostować.
Po pierwsze – imponderabilia nie są związane z:
- biologią
- chemią
- matematyką
- fizyką
- religią
- sexem (zaskakujące, co nie?)
Po drugie – nie wyjaśniają tajemnicy operacji
przeszczepu uda.
Ot, tyle byłem winien osobom odpowiadającym. A teraz!
Kurtyna!
Z pomocą przychodzi ,,Słownik wyrazów obcych i
zwrotów obcojęzycznych” Władysława Kopalińskiego. Z mojej
strony to wszystko, pozostawiam Was – pełnych egzaltacji nad
nowym odkryciem językowym i Ŝyczę udanego stosowania
świeŜo wpisanego do Waszego mózgo-słownika wyrazu.
Imponderabilia – rzeczy nieuchwytne, nie dające się
zwaŜyć, zmierzyć, dokładnie określić, mogące jednak
oddziaływać, mieć znaczenie, wpływ.
Oaza – to takie miejsce, gdzie moŜna napoić wielbłądy
i samemu się napić. Tak jak u nas w kawiarni.
Polska leŜy wśród sąsiadów, ale na północy ma morze.
NajwyŜszym szczytem Tatr jest Łysy.
Mezopotamia nazywa się teraz inaczej Międzyrzecz.
Równik nazywa się tak dlatego, bo dzieli cały świat na dwa
równe półświatki.
Z nauki geografii wynika wiele korzyści, np. moŜna zostać
później nauczycielem geografii.
„Powtórki” dla maturzystów - i nie tylko - ciąg dalszy.
Dziś trochę matematyki, geografii, biologii i wiedzy o kulturze:.
Gatunek – to grupa ludzi lub zwierząt, która siedzi
na drzewach.
Darwin w drodze ewolucji udowodnił, Ŝe małpa pochodzi
od człowieka.
Wścieklizna jest chorobą odzwierzęcą, bywają jednak liczne
przypadki, kiedy ludzie wściekają się bezinfekcyjnie.
Najbardziej groźne choroby XX wieku – to rak, aids i wideo.
Serce ryby znajduje się w prawym górnym rogu.
Kurczęta są produktem jaj sadzonych.
Samce komarów nie gryzą, za to samice bardzo. Tak juŜ
w Ŝyciu bywa.
Zasoby przyrody – to jest to wszystko, co matka ziemia
stworzyła do zaspokojenia potrzeb matrymonialnych człowieka.
W zimie naleŜy dokarmiać zwierzęta, aby były smaczne na
wiosnę.
Moje przedmioty – to matematyka i geografia, bo z polskiego
robię błędy pornograficzne
Bez matematyki człowiek na nic by nie liczył.
Chciałbym być uczonym, bo nie musiałbym się uczyć.
Nieskończoność jest pojęciem trudnym dla człowieka,
a co dopiero dla ucznia.
Trójkąt Pitagorasa – to trójkąt kwadratowy.
Jeśli podzielimy graniastosłup wzdłuŜ przekątnej podstawy,
to otrzymamy dwie trumny.
Autorem naszego hymnu jest generał Mazurek Dąbrowski.
Kulturę baroku cechuje przepych. MoŜna powiedzieć, Ŝe rzeźba
rzeźbę popycha.
StaroŜytni Egipcjanie zapisywali wszystko na papierosach.
Lubię muzykę powaŜną, bo się na niej nie znam.
Moniuszko skomponował „Halkę” w strasznym dworze.
Chopin urodził się w Metalowej Woli.
Norwida współcześni nie mogli pojąć, bo nie było wtedy
Niemena.
Redaktor naczelny: Mateusz Ba.
Zastępca: Hania K.
Skład redakcji: Julia T, Klaudyna K, Asia J, Daria G, Ania C,
Mikołaj K, Mateusz Bi.
Opiekun gazetki: prof. BoŜena Michalska