Oswajamy biotechnologię (IX)

Transkrypt

Oswajamy biotechnologię (IX)
Oswajamy biotechnologię (IX) —
produkcja leków
Produkcja leków, czyli o tym w jaki sposób człowiek skłonił bakterie do
syntezy ludzkiej insuliny
Boimy się wprowadzania obcych genów do organizmów żywych, ale czy
zdajemy sobie sprawę, że techniki inżynierii genetycznej są powszechnie
wykorzystywane do produkcji wielu leków dostępnych na rynku? Dzięki
wykorzystaniu zdobyczy biotechnologii molekularnej możliwa stała się
produkcja ludzkich hormonów (na przykład insuliny) poza naszym
organizmem. Czy warto nadal obawiać się modyfikacji genetycznych bakterii?
Insulina jest hormonem regulującym poziom cukru we krwi. W naszym organizmie
produkowana jest przez komórki β wysepek Langerhansa trzustki. Chorzy na cukrzycę
potrzebują regularnych zastrzyków insuliny, ponieważ ich organizmy nie wytwarzają jej wcale
(typ I) lub wytwarzają jej zbyt mało w stosunku do potrzeb organizmu (typ II). W 1921 roku
Frederick Grant Banting i Charles Herbert Best odkryli rolę insuliny w regulowaniu poziomu
glukozy we krwi, co sprawiło, że wytwarzanie tego hormonu stało się istotną gałęzią przemysłu
farmaceutycznego.
Początkowo insulina produkowana była wyłącznie z trzustek zwierząt rzeźnych: bydła i świń,
ponieważ regulacja poziomu cukru we krwi zachodzi w podobny sposób u wszystkich ssaków.
W efekcie uzyskiwano hormon zwierzęcy różniący się od ludzkiego. Świńska insulina różni się
jednym, natomiast krowia trzema na 51 aminokwasów budujących to białko. Różnice te mogły
powodować u pacjentów różne niepożądane efekty, ponieważ miały wpływ na działanie
hormonu, jego wchłanianie, a nawet mogły powodować alergie.
Z chemicznego punktu widzenia insulina jest białkiem małym i prostym. Zbudowana jest z
dwóch łańcuchów polipeptydowych A i B, połączonych mostkami dwusiarczkowymi. Łańcuch A
tworzy 21, a łańcuch B — 30 aminokwasów. Gen kodujący to białko znajduje się na 11
chromosomie i zbudowany jest ze 153 par zasad (63 pary zasad kodują łańcuch A, natomiast 90
— łańcuch B).
Cukrzyca nazywana jest epidemią XXI wieku, jednak już w XX wieku stała się istotnym
problemem. Na początku lat osiemdziesiątych dwudziestego stulecia zrewolucjonizowano
produkcję insuliny, a wykorzystano do tego celu metody inżynierii genetycznej. W 1982 roku
korporacja Eli Lilly zaczęła produkować ludzką insulinę (tak zwaną humulinę), która stała się
pierwszym zatwierdzonym farmaceutykiem produkowanym dzięki wykorzystaniu technologii
rekombinowanego DNA.
Dzięki praktycznemu wykorzystaniu technik inżynierii genetycznej możliwa stała
się produkcja leków przez E. coli. Jedna z metod wytwarzania ludzkiej insuliny opiera się
na produkcji dwóch łańcuchów insuliny (A i B) oddzielnie w gram ujemnych bakteriach
Escherichia coli. Dwa geny kodujące każdy z łańcuchów są włączane do plazmidów, czyli
małych, kolistych, bakteryjnych cząsteczek DNA . Tak przygotowane plazmidy są
wykorzystywane do transformacji E. coli. Bakterie następnie rozmnażają się w bioreaktorach, w
pożywce zawierającej niezbędne składniki pokarmowe i mineralne oraz przy zachowaniu
odpowiedniej temperatury. W takich sprzyjających warunkach syntetyzują poszczególne
łańcuchy ludzkiej insuliny. Następnie wyprodukowane przez bakterie białka są ekstrahowane i
oczyszczane. Łańcuchy A i B po wymieszaniu łączą się za pośrednictwem mostków
dwusiarczkowych — w ten sposób powstaje humulina.
Ludzka insulina produkowana przez bakterie jest taka sama, jak ta syntetyzowana przez ludzki
organizm. Fakt ten zredukował możliwość zaistnienia komplikacji i efektów ubocznych po
zastosowaniu tego preparatu. Innym możliwym do zaistnienia problemem było zagrożenie
skażenia końcowego produktu białkowego komórkami lub toksynami bakteryjnymi. Jednak i to
niebezpieczeństwo zostało wyeliminowane poprzez zastosowanie procesu oczyszczania.
Dzięki wykorzystaniu inżynierii genetycznej możliwa stała się produkcja insuliny na masową
skalę. Lek produkowany w ten sposób jest bezpieczniejszy i łatwiej dostępny niż jego
poprzednik produkowany ze zwierzęcych trzustek. Czego chcieć więcej?
Katarzyna Kamel
Źródło:
http://www.madehow.com/Volume-7/Insulin.html
http://www.discoveriesinmedicine.com/Hu-Mor/Insulin.html
http://www.littletree.com.au/dna.htm
Dzięki praktycznemu wykorzystaniu technik inżynierii genetycznej
możliwa stała się produkcja leków przez E. coli
Już wkrótce Probiotyki – z czym to się je? Olgi Andrzejczak
Zdecydowany
macierzysta
jak
komórka
Komórki macierzyste mogą przekształcić się w dowolny, jeden z 226 (lub
250, w zależności od źródła) typów komórek, które tworzą organizm.
Wyniki ostatnich badań w McMaster University pokazują jednak, że
komórka macierzysta od momentu powstania dokładnie wie, w komórkę
jakiej tkanki ma się przemienić i uparcie do tego dąży. Mało tego, potrafi
wyrazić swoje niezadowolenie, gdy coś pomiesza jej szyki.
Do niedawna w gronie badaczy zajmujących się komórkami macierzystymi
panowało przekonanie, że każda komórka macierzysta do pewnego momentu ma
szereg możliwości specjalizacji. Dodatkowo twierdzono, że wszystkie komórki
macierzyste, które składają się na przyszły organizm, pozostają aktywne w takim
samym stopniu, (w przybliżeniu) w tym samym czasie.
Specjalizacja konkretnych komórek pluripotencjalnych, jest ściśle powiązany ze
sposobem upakowania DNA w komórce. Organizację nici DNA na histonach,
wykrywają przystosowane do tego białka błonowe i to one kierują komórkę na
konkretną drogę rozwoju. Co więcej, jeśli komórka przekształci się w z góry
zaplanowaną tkankę, powstanie z niej do pięciu razy więcej komórek w przypadku
krwi i nawet do dwunastu razy więcej w przypadku neuronów, niż gdyby daną
komórkę sztucznie „przeprogramować” na inny typ. Takie wnioski wysunęli w
swojej ostatniej publikacji o komórkach macierzystych tworzących krew i
połączenia nerwowe Mick Bhatia i jego zespół z McMaster University.
Badania nad molekularnymi podstawami organizacji komórek macierzystych
pozwalają na dokładniejsze planowanie metod leczenia oraz kolejnych
eksperymentów, których przecież co dzień wykonuje się w instytutach na całym
świecie setki, jeśli nie tysiące. W Stem Cell and Cancer Research Institute zespół
Bhatia planuje kolejne badania, tym razem na komórkach tworzących skórę.
Jak widać, komórki macierzyste są uparte i zdeterminowane w działaniu.
Jakiekolwiek zmiana z góry zaplanowanych celów, skutkuje dużo mniejszą ilością
podziałów. Bhatia podsumowuje to zjawisko: „Możesz zmusić komórkę, która
miała dać początek neuronom, by zaczęła dzielić się w komórki krwi, tak jak
możesz zmusić turystę, by zamiast na Jamajkę pojechał na Alaskę. Zrobi to, ale nie
będzie bardzo szczęśliwy”.
Źródło:
1. Oryginalna publikacja: Cell
2. Bezpłatny skrót: Science Daily.
Marta Danch
Dzięki praktycznemu wykorzystaniu technik inżynierii genetycznej
możliwa stała się produkcja leków przez E. coli
II Konferencja nowoczesnych
technik w chirurgii naczyń i
chirurgii ogólnej — polecamy!
W Krakowie w dniach od 30 września do 1 października 2011 roku, w
Centrum Dydaktyczno-Kongresowym Wydziału Lekarskiego UJ CM
(Kraków, ul. Św. Łazarza 16) odbędzie się „II Konferencja nowoczesnych
technik w chirurgii naczyń i chirurgii ogólnej”. W programie oprócz
tematów typowo chirurgicznych, mają się znaleźć wykłady z zakresu
biologii molekularnej. Bardzo interesująco zapowiadają się dwa dni
transmisji on-line zabiegów z sal operacyjnych, wykładów i dyskusji w
gronie ekspertów i wykładowców z całej Polski.
Patronat nad konferencją objęli:
Prowincja Polska Zakonu Szpitalnego św. Jana Bożego
prof. dr hab. med. Andrzej Dorobisz — konsultant krajowy ds. chirurgii naczyń
prof. dr hab. med. Stanisław Molski — prezes Polskiego Towarzystwa
Chirurgii Naczyniowej
oraz
prof. dr hab. med. Jan Kulig — konsultant krajowy ds. chirurgii ogólnej
prof. dr hab. med. Adam Dziki — prezes Towarzystwa Chirurgów Polskich
Szczegóły dotyczące konferencji znajdziecie Państwo na stronie www:
http://www.bonifratrzy.pl/konferencje
Na konferencję zaprasza Szpital Zakonu Bonifratrów św. Jana Grandego w
Krakowie.
Sojusz z wrogiem
„Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem” — głosi popularne
porzekadło. Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem
etiologicznym zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami
człowieka w walce z nowotworami (jako narzędzia terapii genowej), czy
groźnymi chorobami, takimi jak WZW typu B, gruźlica, cholera, dur
brzuszny, AIDS i zapalenie płuc (w roli szczepionki). Właśnie udało się
otrzymać szczep Salmonelli minimalizujący wystąpienie skutków
ubocznych, zachowując przy tym jego potężna siłę działania .
O
rekombinowanych
szczepionkach
opartych
na
atenuowanych
szczepach Salmonella (RASV) coraz częściej mówi się, że są klasą bardzo
obiecujących środków profilaktycznych. Strategia polega na wykorzystaniu
patogenu jako pokładu ładunkowego, dostarczającego antygeny innego
chorobotwórczego organizmu, przeciwko któremu ma być skierowana
szczepionka. Stara znajoma Salmonella, może niekoniecznie dobrze się kojarzy,
ale za to świetnie sprawdza w roli takiego konia trojańskiego. Doustnie podana
szczepionka RASV stymuluje reakcję z ramienia wszystkich trzech dróg
odpowiedzi układu immunologicznego. Aktywacja odpowiedzi humoralnej,
komórkowej i na błonach śluzowych zapewnia skuteczną ochronę przeciwko
patogenicznym szczepom pneumokoków, które są czarnym charakterem tej
historii.
Streptococcus pneumonia, bakteria tlenowa to najczęstsza przyczyna zapalenia
płuc, zapalenia ucha wewnętrznego, zapalenia opon mózgowych i bakteriemii.
Należy do niechlubnego grona wiodących zabójców — samo dziecięce zapalenie
płuc powoduje 3 miliony zgonów rocznie, przeważnie w biedniejszych krajach.
Obecnie stosowane szczepionki nie gwarantują wielosezonowej ochrony
wyjątkowo podatnych populacji. Konieczność ich stabilizacji, aby chronić je przed
inaktywacją cieplną oraz podanie poprzez iniekcję są bardzo uciążliwe,
szczególnie przy objęciu społeczeństw programem szczepień masowych w
państwach rozwijającego się świata. Co więcej, wytworzenie pełnej odporności,
wymaga ponawiania inokulacji. Wreszcie, zawrotnie duże koszty tych szczepionek
sprawiają, że są niedostępne dla najbardziej potrzebujących. Problem zaostrza
pojawienie się antybiotykoopornych szczepów pneumokoków, ponaglając
naukowców do projektowania nowych, efektywnych i tanich szczepionek
przeciwko tym bakteriom.
Z odsieczą przychodzi oczywiście Salmonella. Rekombinowane szczepy są
stosunkowo wszechstronnym wektorem — zdolne do dostarczenia antygenów
pochodzenia wirusowego, bakteryjnego i pasożytniczego. Czasem jednak po ich
podaniu występują efekty uboczne, w tym gorączka i dolegliwości jelitowe. Wiele
z nich wiąże się z reakcją na lipid A, lipopolisacharyd znajdujący się w błonie
zewnętrznej bakterii (LPS) gram-ujemnych. Zespół pod kierownictwem doktora
Roy’a Curtissa, szefa Centrum Biodesignu Chorób Infekcyjnych i Wakcynologii na
Uniwersytecie Stanu Arizona opracował metodę pozwalającą na uzyskanie
szczepu wywołującego pięciokrotnie mniej efektów ubocznych i tak samo silnych
właściwościach immunogennych, co szczepy typu dzikiego. Wyniki ich pracy
znalazły się na okładce najnowszego wydania Journal of Immunology.
W tych badaniach Salmonella została zmodyfikowana tak, by wytwarzała
defosforylowaną formę lipidu A, zachowując przy tym swoje silne właściwości
immunostymulujące. Osiągnięto to przy pomocy genu innego patogenu —
fosfatazy lipidu A1 (lpxE) z polimorficznej pałeczki Francisella tularensis,
wywołującej tularemię.
W kolejnych doświadczeniach grupa wykazała, że dalej ulepszane szczepy
Salmonella mogą efektywnie syntezować białko powierzchniowe pneumokoków
(PspA), główny antygen odpowiedzialny za wyzwalanie produkcji przeciwciał
przeciwko dwoince zapalenia płuc. Ten świetny kandydat na RASV odznaczał się
niemal całkowitą defosforylacją lipidu A i niską toksycznością. Doświadczenia na
zwierzętach potwierdziły skuteczność wywoływania silnej odpowiedzi humoralnej,
ze znacznie lepszą ochroną przed szczepami Streptococcus pneumoniae typu
dzikiego.
Szczepionka na bazie zmodyfikowanej Salmonelli przeciwko dwoince zapalenia
płuc jest już w trakcie I fazy badań klinicznych. Czy ta koalicja przyniesie
zwycięstwo? Oby tak.
Martyna Franczuk
Dzięki praktycznemu wykorzystaniu technik inżynierii genetycznej
możliwa stała się produkcja leków przez E. coli
Źródło:
Science Daily.
Ruch to zdrowie
psychiczne
—
także
Z badań epidemiologicznych wynika, że dzieci, których matki w czasie
ciąży przechodziły grypę, są w grupie podwyższonego ryzyka zachorowania
na schizofrenię. Wiąże się to z atrofią hipokampa — ośrodka mózgu
odpowiedzialnego za uczenie się i zapamiętywanie. Zespół naukowców z
Uniwersytetu w Zurychu, Centrum Terapii Regeneracyjnych oraz
Niemieckiego Centrum Chorób Neurodegeneracyjnych w Dreźnie wykazał,
że aktywność fizyczna może kompensować to ryzyko.
Dzieci zainfekowanych wirusem matek rozpoczynają życie ze zmniejszoną pulą
komórek prekursorowych neuronów, co ma ujemny wpływ na procesy
neurogenezy w dalszym życiu. Hipokamp odgrywa kluczową rolę w wielu
chorobach natury psychicznej, co wiąże się ściśle z jego udziałem w procesach
zapamiętywania, uczenia się, poznania, odpowiedzi na stres, regulacji nastroju, a
także emocji. Obok wielu czynników genetycznych i środowiskowych, zapalenia
tego obszaru są silnie zaangażowane w etiologię schizofrenii.
Do sprawdzenia wpływu ruchu na przebieg i rozwój tego tajemniczego schorzenia,
niemieckich i szwajcarskich badaczy zainspirowały doniesienia innych zespołów,
w których przedstawiano wyniki dowodzące, że ćwiczenia fizyczne są bodźcem
stymulującym neurogenezę w dorosłym życiu. Podwyższona aktywność koreluje ze
zwiększonym przepływem krwi i neuroplastycznością w hipokampie, a u starszych
polepsza zdolności poznawcze i pamięciowe.
W trakcie doświadczeń na mysim modelu, u potomstwa zakażonych grypą samic
zaobserwowano deficyty behawioralne, a także zmniejszoną neurogenezę w
obrębie hipokampa. Aktywność telomerazy w komórkach prekursorowych
neuronów była znacznie obniżona już od momentu urodzenia, co skutkowało
szybkim skracaniem się telomerów. W przypadku zwierząt podejmujących
aktywność fizyczną obserwowano poprawę ich zachowania i spowolnienie
starzenia się komórek.
„Czasem lepiej odejść od zmysłów, by nie zwariować” — śpiewała Edyta
Bartosiewicz, a więc może lepiej po prostu… poćwiczyć?
Martyna Franczuk
Źródło:
S. A. Wolf, A. Melnik, G. Kempermann, Physical exercise increases adult
neurogenesis and telomerase activity, and improves behavioral deficits in a mouse
model of schizophrenia, „Brain, Behavior, and Immunity” 5 (2011), s. 971-980.
Dzięki praktycznemu wykorzystaniu technik inżynierii genetycznej
możliwa stała się produkcja leków przez E. coli
Oswajamy biotechnologię (V) —
choroby neurodegeneracyjne
Terapia genowa a leczenie chorób neurodegeneracyjnych
Choroby neurodegeneracyjne od lat stanowią nie lada wyzwanie dla
biotechnologów, ponieważ neurony nie posiadają zdolności do podziałów i
regeneracji, tak jak chociażby wątroba. Terapia genowa wydaje się być w
tym przypadku obiecującą perspektywą i celem dla astrocytów,
fibroblastów, oligodendrocytów oraz macierzystych komórek nerwowych.
Transfer odbywa się przy udziale wektorów wirusowych takich jak lentiwirusy,
adenowirusy, wirusy towarzyszące adenowirusom i wirusy opryszczki (ang.
herpes simplex virus), które brane są pod szczególną uwagę ze względu na
neurotropizm (powinowactwo do układu nerwowego).
Do tej pory w terapii chorób neurodegeneracyjnych stosowano kilka
podejść. Wszczepiano genetycznie zmienione neurony płodowe, wykorzystywano
wyizolowane nerwowe komórki macierzyste (ang. neural stem cell), wprowadzano
(najczęściej do mózgu) prawidłowe geny, które uległy uszkodzeniu lub
zmutowaniu. Próbowano także hamować ekspresję genów nieprawidłowych
poprzez użycie strategii antysensownej czy też dokonywać transferu genów
kodujących czynniki neurotroficzne.
Choroby Alzheimera oraz Parkinsona znajdują się obecnie na samym szczycie
piramidy chorób, które najczęściej występują u osób starszych. Warto zapoznać
się z osiągnięciami terapii genowej, która ostatnimi laty daje nam ogromną
nadzieję w walce z tymi schorzeniami.
Choroba Alzheimera
Choroba Alzheimera jest postępującą chorobą neurodegeneracyjną, w której
destrukcji ulegają neurony cholinergiczne. Dochodzi do nadmiernej akumulacji
płytek β-amyloidowych (produkt proteolitycznego cięcia białka APP za pomocą
sekretaz) w przestrzeni zewnątrzkomórkowej oraz wewnątrzkomórkowym
gromadzeniu się splątków neurofibrylarnych.
Konsekwencją tego procesu jest zanik połączeń neuronalnych i samych
neuronów w obszarze korowym oraz liczne procesy zapalne. Objawami są zaniki
funkcji poznawczych oraz demencja. Głównym celem terapii genowej w przypadku
leczenia tej choroby jest zwiększenie ekspresji neutotrofin, co zapobiega utracie
neuronów cholinergicznych i zapewnia ich prawidłowe funkcjonowanie i ochronę.
Naukowcy planują wykorzystać także inne strategie, między innymi:
• zmniejszenie aktywności sekretazy, co ograniczyło by produkcję amyloidu,
• zwiększenie ekspresji proteaz, które z kolei przyczyniłby się do rozkładu
amyloidu.
Testy kliniczne przeszły dotychczas próby z transferem ex vivo ludzkich
fibroblastów i transferem in vivo polegającym na infuzji wektora AAV2
zawierającego NGF do przodomózgowia. Nadzieje daje także użycie terapii
antysensownej przeciwko mRNA prekursorowego białka amyloidu.
Choroba Parkinsona
Patogeneza choroby Parkinsona opiera się na selektywnej, postępującej
degeneracji neuronów dopaminergicznych w istocie czarnej (łac. substantia
nigra) mózgowia. Odpowiada ona za kontrolę motoryczną i wynikiem jej
uszkodzenia jest brak koordynacji ruchowej, drżenie mięśni i spowolnienie
ruchów. Co ciekawe, objawy stają się zauważalne dopiero wówczas, gdy
uszkodzeniu uległo około 80% neuronów.
Naukowcom udało się ustalić, że za chorobę odpowiedzialna jest mutacja w
genach α-synukleiny (jest to główne białko wchodzące w skład ciałek Lewy’ego) i
innych białek zaangażowanych w szlak ubikwityna-proteasom. Dotychczas
chorobę leczono farmakologicznie za pomocą L-Dopy, leku przyjmowanego
doustnie. Jest to prekursor dopaminy, który po przejściu przez barierę krew-mózg
zmienia się w aktywną dopaminę.
Dlaczego terapia genowa wydaje się być atrakcyjna w leczeniu choroby
Parkinsona? Po pierwsze jest to jednostka bardzo dobrze poznana pod względem
patologicznym. Poznano także modele zwierzęce tej choroby. Istnieją dwie główne
strategie terapii genowej. Pierwsza polega na zwiększeniu produkcji dopaminy w
prążkowiu za pomocą wektorów wirusowych (głównie wirusów opryszczki i
AAV). Na szczurzym modelu wykonano próbę dostarczenia cDNA dla hydroksylazy
tyrozyny — enzymu, który bierze udział w produkcji dopaminy. Rezultatem było
zwiększenie się poziomu dopaminy w prążkowiu o 120%, co bezpośrednio
przełożyło się na poprawę motoryki gryzonia. Poważnym ograniczeniem w tym
przypadku wydaje się być spadek poziomu dopaminy o 5-10% w ciągu kilku lat i
wymóg wprowadzenia dodatkowego systemu regulującego jej poziom.
Druga metoda polega na ochronie neuronów dopaminergicznych, nawet na
wczesnym etapie choroby. Do ich przetrwania niezbędna jest nadekspresja
czynników neurotroficznych takich jak: czynnik neurotroficzny pochodzący z gleju
(ang. glial-dervived neurotrophic factor) oraz mózgowy czynnik neurotroficzny
(ang. brain-derived neurotophic factor). Terapia ta okazała się być strzałem w
dziesiątkę. Zaobserwowano nie tylko cofnięcie defektów motorycznych ale także
brak ograniczeń w jej stosowaniu.
Jak widać terapia genowa daje i będzie dalej dawać szanse na wyleczenie chorób
neurodegeneracyjnych, których leczenie było do tej pory dość ograniczone.
Naukowcy bez ustanku poszukują nowych dróg i terapii w ich leczeniu. Obecnie
trwają także badania nad zastosowaniem terapii genowej w chorobie
Huntingtona, stwardnieniu zanikowym bocznym i chorobie Canavan.
Paulina Kłos
Literarura:
2. Herzog Roland W., Zolotukhin Seregei, A Guide to Human Gene Therapy,
World Scientific Publishing Company 2010.
2. Szala Stanisław Terapia genowa, Wydawnictwo Naukowe PWN 2003.
Już
jutro
Fitoremediacja
naturalną
metodą
oczyszczania
zanieczyszczonego środowiska Katarzyny Kamel.
Dzięki praktycznemu wykorzystaniu technik inżynierii genetycznej
możliwa stała się produkcja leków przez E. coli
Molekularny klej może stać się
przełomem w leczeniu raka
Naukowcy z Uniwersytetu w Toronto dokonali genialnego odkrycia, które
już wkrótce może zrewolucjonizować leczenie nowotworów. „Molekularny
klej”, bo tak nazywa się przedmiot ich badań, przyczepia się do białek
charakterystycznych dla promocji kancerogenezy, przyciąga je do błony
komórkowej, hamując wzrost komórek nowotworowych i sprawiając, że są
one bardziej podatne na chemioterapię.
Profesor Patrick Gunning z Wydziału Chemii i Fizyki Uniwersytetu w Toronto,
twierdzi, że jest to nie tylko obiecująca, ale przede wszystkim niezwykle
innowacyjna metoda leczenia raka. Jej działanie opiera się bowiem na hamowaniu
mobilności konkretnych białek w komórce.
Jak wygląda molekularny klej? Kształtem przypomina nieco hantel. Z jednej strony
znajduje się region przypominający kotwicę, który przykleja się do błony
komórkowej, natomiast z drugiej strony umieszczona jest cząsteczka, wiążaca się
specyficznie do białek, których ekspresja i produkcja odpowiedzialna jest za
rozwój raka.
Nowa terapia wydaje się nie nieść ze sobą żadnych poważnych skutków
ubocznych. Naukowcy wykazali, że cząsteczka rozpoznająca dane białko jest
strukturą dość wybredną i nie ma możliwości niespecyficznego jej wiązania z
innym białkiem. Zatem nie powinna ona wywoływać takich działań niepożądanych
jakie przypadają w udziale tradycyjnym lekom przeciwnowotworowym.
Wynalazek naukowców z Uniwersytetu w Toronto jest gotowy do przejścia w fazę
przedkliniczną i pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że w przyszłości będzie
przyczyni się on do zahamowania niekontrolowanego wzrostu komórek
nowotworowych i da szasnę na wyzdrowienie ludziom chorym na raka na całym
świecie.
Paulina Kłos
Literatura:
1. AndhraNews.
2. Avadisian Miriam et. al., Artificially Induced Protein–Membrane Anchorage
with Cholesterol-Based Recognition Agents as a New Therapeutic Concept,
„Angewandte Chemie”, Vol. 123 (2011), s. 6372-6377.
3. PhysOrg.
Dzięki praktycznemu wykorzystaniu technik inżynierii genetycznej
możliwa stała się produkcja leków przez E. coli
Bakteryjne czy wirusowe? Nowy
test pozwoli szybko określić rodzaj
zakażenia
Popularne zakażenia mają często podobne objawy, ale wymagają zupełnie
innego leczenia, gdyż antybiotyki zabijające bakterie nie działają na
wirusy. Zespół Roberta Marksa i Darii Prilutsky z izraelskiego
Uniwersytetu Ben-Guriona w Negev opracował nowy test, umożliwiający
lekarzom szybkie postawienie właściwej diagnozy.
Autorzy pracy, która ukazała się pod koniec kwietnia w czasopiśmie Analytical
Chemistry, podkreślają wagę prawidłowego rozpoznania przyczyny infekcji,
odpowiednio szybkiej reakcji i wdrożenia stosownego leczenia. W przypadku
nieleczonej bakteryjnej infekcji gardła, może ona ulec pogorszeniu. Z kolei
niepotrzebne przyjmowanie antybiotyków przez pacjentów zakażonych wirusem
przyczynia się do pogłębienia problemu lekoopornych szczepów bakterii. Obecnie
stosowane metody rozróżniania obu typów infekcji są czasochłonne i czasem
nierzetelne. Test zaprezentowany przez izraelskich naukowców ułatwi lekarzom
szybkie i trafne rozpoznanie choroby.
Badacze wykorzystali fakt, że układ immunologiczny pacjentów z infekcjami
bakteryjnymi reaguje inaczej niż u tych zarażonych wirusem. Test opiera się na
stworzeniu poszczególnych wzorców odpowiedzi, jakie zostały zidentyfikowane w
krwi pacjentów. Jest właściwie nowym zastosowaniem techniki rutynowo
wykorzystywanej w laboratoriach immunologicznych do oznaczania aktywności
granulocytów lub fagocytów.
Granulocyty i fagocyty odgrywają główne role w odpowiedzi obronnej gospodarza
w czasie trwania infekcji. Przechodzą wówczas zmiany funkcjonalne, które różnią
się w zależności od jej rodzaju. Ich aktywność może być określona przez ilościową
analizę powstających reaktywnych form tlenu, które utleniają
chemiluminescencyjny związek — luminol.
„Metoda jest szybka, łatwa i może być dostępna komercyjnie, stąd przedstawia
dużą wartość predykcyjną i nadaje się do wprowadzenia w wielu placówkach
medycznych jako wskazówka przy podejmowaniu klinicznych decyzji” —
prognozują autorzy publikacji.
Martyna Franczuk
Źródła:
Science Daily.
Analytical Chemistry.
Dzięki praktycznemu wykorzystaniu technik inżynierii genetycznej
możliwa stała się produkcja leków przez E. coli
Genetyczna wojna z glejakiem
Genetycznie modyfikacje szpiku kostnego pomagają chronić pacjentów
przed szkodliwymi efektami chemioterapii. Wyniki najnowszych badań
dają nadzieję chorym cierpiącym na guzy mózgu.
Jedną z metod leczenia nowotworów jest chemioterapia. Polega ona na
zastosowaniu leków cytostatycznych, czyli takich, które działają toksycznie na
szybko dzielące się komórki. Ten rodzaj kuracji jest szkodliwy również dla innych,
zdrowych tkanek, między innymi dla szpiku kostnego. Właściwość ta często
uniemożliwia stosowanie skutecznych dawek odpowiedniego leku.
Jak donoszą naukowcy z Centrum Badań nad Rakiem Freda Hutchinsona (USA),
rozwiązaniem tego problemu mogą być genetyczne modyfikacje potencjalnie
wrażliwych komórek. Wprowadzone zmiany uczyniłyby je odpornymi na
chemioterapię i tym samym obniżyły wrażliwość pacjenta na szkodliwe działanie
leków. Nową metodę przetestowano już w warunkach klinicznych, a wyniki badań
przedstawiono na corocznym spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Terapii
Genowej w Seattle.
Pobrane komórki macierzyste zmodyfikowano za pomocą wektora
retrowirusowego i ponownie wprowadzono do organizmu chorego, znajdującego
się w stanie terminalnym. Wstępne wyniki są bardzo zachęcające. Po upływie
dwóch lat od eksperymentu, pacjent nie tylko żyje, ale również nie obserwuje się u
niego żadnych objawów wskazujących na postępowania choroby.
Odkrycie to jest szczególnie istotne dla osób cierpiących na glejaki, czyli
najbardziej złośliwe nowotwory centralnego układu nerwowego. Obecnie, średnia
przeżywalność chorych z glejakami pacjentów wynosi zaledwie 8 do 15 miesięcy.
Ich rokowania są wyjątkowo złe z uwagi na małą skuteczność dostępnych leków.
Ten typ nowotworu cechuje się dużą zawartością białka MGMT zaangażowanego
w bezpośrednią naprawę DNA. Cząsteczka ta usuwa szkodliwe grupy alkilowe i
przez to niweluje skutki uszkodzeń, powodowanych przez dużą grupę
chemioterapeutyków.
Skuteczność terapii można w tych wypadkach zwiększyć poprzez inaktywację
niekorzystnych mechanizmów naprawczych. W tym celu stosuje się dodatkowy lek
— benzyloguaninę, która blokuje ekspresję MGMT i dzięki temu zwiększa
wrażliwość komórek guza na środki alkilujące. Jednakże metoda ta zmniejsza
poziom MGMT również w zdrowych komórkach, na przykład krwi oraz szpiku
kostnego, czyniąc je tym samym o wiele wrażliwszymi na chemioterapię.
Wprowadzenie genów odporności może pomóc uchronić zdrowe komórki przed
szkodliwymi skutkami złożonej chemioterapii, stanowiącej niekiedy jedyną
nadzieję dla pacjentów z guzami mózgu.
Żródło:
Materiały udostępnione na stronie Centrum Badań nad Rakiem Freda
Hutchinsona (Fred Hutchinson Cancer Research Center)
.
Dzięki praktycznemu wykorzystaniu technik inżynierii genetycznej
możliwa stała się produkcja leków przez E. coli
Pierwszy w historii przeszczep
syntetycznej tchawicy
Po raz pierwszy w historii pacjentowi przeszczepiono nową tchawicę
utworzoną z syntetycznego rusztowania pokrytego własnymi komórkami
macierzystymi. Trzydziestosześcioletni mężczyzna po zabiegu czuje się
dobrze i jest na dobrej drodze do pełnego wyzdrowienia.
Operacja została przeprowadzona w zeszłym miesiącu, w szpitalu Instytutu
Karolinska w Sztokholmie przez profesora Paolo Macchiariniego. Chirurg stał na
czele międzynarodowego zespołu do którego należeli także między innymi,
Alexander Seifalian z University College London, który zaprojektował i zbudował
rusztowanie tchawicy oraz przedstawiciele firmy Harvard Bioscience, która
wyprodukowała specjalnie zaprojektwany bioreaktor. To dzięki niemu możliwe
stało się przeprowadzenie opłaszczania polimerowego rusztowania komórkami
macierzystymi.
Komórki rosły na rusztowaniu wewnątrz bioreaktora przez dwa dni zanim
przeprowadzono transplantacje. Ponieważ dawcą komórek macierzystych i biorcą
przeszczepu była ta sama osoba, nie było konieczności podawania pacjentowi
leków immunosupresyjnych.
Mężczyzna, któremu przeszczepiono tchawicę, cierpiał z powodu późnego stadium
nowotworu tego narządu. Pomimo leczenia z zastosowaniem radioterapii, zmiany
nowotworowe osiągnęły około 6 centrymetrów długości i zaczęły obejmować
również oskrzela, blokując tchawicę. Ze względu na brak właściwego dawcy,
transplantacja sztucznej tchawicy była jedyną deską ratunku dla pacjenta.
Pomyślna transplantacja sztucznych narządów pokrytych komórkami własnymi
może otworzyć nowe terapeutyczne możliwości dla wielu pacjentów cierpiących z
powodu nowotworów tchawicy lub innych chorób blokujących drogi oddechowe.
Naukowcy chcieliby również zastosować je w leczeniu innych chorób, na przykład
choroby niedokrwiennej serca.
Z punktu widzenia pacjentów oznaczałoby to, że nie musieli by oni czekać na
odpowiedniego dawcę, a jak wiadomo zaoszczędzony czas i wcześnie
przeprowadzona operacja znacznie zwiększają szansę na powrót do zdrowia.
Marcin Wawrzyniak
Dzięki praktycznemu wykorzystaniu technik inżynierii genetycznej
możliwa stała się produkcja leków przez E. coli

Podobne dokumenty