„Nowa Kobieta”? Życie, osobowość i działalność Aleksandry Kołłontaj

Transkrypt

„Nowa Kobieta”? Życie, osobowość i działalność Aleksandry Kołłontaj
Prof. dr hab. Tadeusz Klimowicz
Instytut Filologii Słowiańskiej
Uniwersytet Wrocławski
Recenzja pracy doktorskiej mgra Jana Ratuszniaka
„Nowa Kobieta”? Życie, osobowość i działalność Aleksandry Kołłontaj (18721952), Łódź 2016, stron 270.
1.
Pytany o Aleksandrę Kołłontaj Google podał na pierwszej stronie tytuły kilku
publikacji: Sekskomisarz Aleksandra Kołłontaj, Aleksandra Kołłontaj – komunistyczna
apostołka wolnej miłości (nawiasem mówiąc, to tytuł publikacji z 2011 roku studenta historii
UŁ Jana Ratuszniaka), Aleksandra Kołłontaj – bolszewicka apostołka wolnej miłości,
Aleksandra Kołłontaj. Wyzwolona panna z dobrego domu, Seks za żelazną kurtyną, Miłość po
bolszewicku. W takim właśnie kontekście pani minister i pani ambasador sprzedaje się
najlepiej (zawsze jest cytowany jej bon mot o seksie i szklance wody), ale bywa też na
szczęście obecna – chociaż znacznie rzadziej – w rusycystycznym dyskursie genderowofeministycznym (przy tej okazji przywołuje się również jej dorobek literacki). Jednak autorzy
tych publikacji – i tych plotkarskich, i tych popularno-naukowych, i tych naukowych – piszą
zazwyczaj o życiu i działalności Kołłontaj w latach 1917-1924 (a więc przed objęciem
placówki w Kristianii). Recenzowana rozprawa „Nowa Kobieta”? Życie, osobowość i
działalność Aleksandry Kołłontaj (1872-1952) zrywa z tym schematem i już chociażby tylko
z tego powodu zasługuje na uwagę i uznanie. Mgr Jan Ratuszniak napisał bardzo potrzebną,
w pewnej mierze pionierską monografię poświęconą niezwykłej kobiecie, która odegrała
może nie pierwszoplanową, ale jednak istotną rolę w życiu politycznym i społecznym Rosji
pierwszej połowy ubiegłego stulecia. O „nowej kobiecie”, której udało się (nie na długo
wprawdzie) wprowadzić rewolucyjne zmiany do kodeksu i która przez kilka dziesięcioleci
była dla Skandynawów symbolem, twarzą nowej, bolszewickiej Rosji.
Nie podzielam więc zasygnalizowanych w tytule wątpliwości Autora („Nowa
Kobieta”?), bo to nowa kobieta była. A przy okazji razem ze znakiem zapytania usunąłbym
informację o latach życia bohaterki pracy (tego się nie praktykuje; np. M. Jastrun Mickiewicz,
W. Serczyk Iwan IV Groźny, itp.).
2
2.
Całkowicie akceptuję zaproponowaną przez mgra Jana Ratuszniaka przejrzystą,
niejako narzucającą się kompozycję dysertacji, zainspirowaną przez samo życie (Kołłontaj,
oczywiście): dzieciństwo – młodość (kształtowanie się światopoglądu / wybory ideowe i
partyjne) – dojrzałość (żona / kochanka / polityczka / feministka / dyplomatka) – starość –
życie po życiu (światowa recepcja „nowej kobiety”). „[…] Praca została skonstruowana –
czytamy we Wstępie – w oparciu o układ chronologiczno-problemowy. […]. Z uwagi na
prezentację różnych aspektów życia Kołłontaj, autor rozprawy konfrontował fakty
historyczne z ustaleniami współczesnej psychologii i medycyny. […]. Główną metodą
wykorzystaną w pracy była analiza materiału źródłowego, zarówno w rozumieniu
historycznym, jak i filologicznym” (s. 6). Ta deklaracja przełożyła się to na dziewięć
rozdziałów (tytuły przytaczam w brzmieniu zaproponowanym przez Autora): 1. „Nasz dom
pełen znakomitych [postaci] stał”. Środowisko społeczne oraz przyrodnicze okresu
dzieciństwa oraz dojrzewania [w Spisie treści inna wersja tytułu], 2. „Ku nowemu życiu”.
Edukacja, 3. „Walkiria rewolucji”. Działalność polityczna, 4. „Odrzućcie stare zwyczaje.
Państwo jest waszym domem, a świat ojczyzną”. Światopogląd i postawa ideowa, 5.
„Pierwsza kobieta – dyplomata”. Działalność na polu dyplomacji, 6. „My radzieckie kobiety
powinnyśmy poświęcać naszą aktywność, by twórczo pracować na rzecz ZSRR”. Życie
codzienne, 7. „Czasami wygląda na dwadzieścia lat, innym razem na dużo więcej”. Stan
psychofizyczny, 8. „Pikantna rozwódka”. Uczucia i życie erotyczne Aleksandry Kołłontaj, 9.
„Rewolucjonistka, trybun, dyplomata”. Postrzeganie Aleksandry Kołłontaj na świecie i w
ZSRR. Jest też oczywiście Wstęp, jest Zakończenie, Bibliografia i aż cztery aneksy (Aneks I.
Drzewo genealogiczne Aleksandry Kołłontaj, Aneks II. Zmiany wyglądu Aleksandry Kołłontaj
na przestrzeni lat życia, Aneks III. Zdjęcia Pokoju Pamięci A. Kołłontaj w Ambasadzie
Federacji Rosyjskiej w Sztokholmie, Aneks IV. Zdjęcia Aleksandry Kołłontaj z prywatnych
zbiorów Jurija Łukosiaka. Moim zdaniem, wystarczyłyby dwa: Aneks I. Drzewo
genealogiczne Aleksandry Kołłontaj, Aneks II. Ikonografia. Z całą pewnością kosmetycznych
zmian wymagałyby również sformułowania niektórych tytułów rozdziałów. Wszystkie
składają się z dwóch elementów: cytat (słowa Kołłontaj lub opinie o niej), odautorskie
dopowiedzenie. Niestety w kilku przypadkach cytaty są stanowczo za długie (np. w rozdziale
4 można go łatwo skrócić: „Odrzućcie stare zwyczaje”. Światopogląd i postawa ideowa), a co
najmniej raz (rozdz. 6) moje wątpliwości budzi jakość tłumaczenia.
Z kolei w Zakończeniu zamiast schematycznego podsumowania warto byłoby napisać
o obecności kobiet w radzieckim i postradzieckim wciąż bardzo zdominowanym przez
3
mężczyzn życiu publicznym (np. o Furcewej, Gorbaczowej czy współczesnych polityczkach),
o losach postkołłontajowskiego ruchu feministycznego.
3.
Jestem pod wielkim wrażeniem pracowitości (naprawdę imponujący research:
doskonała znajomość literatury przedmiotu, kwerenda archiwalna w Rosji i Szwecji,
rozmowy z zagranicznymi uczonymi, wizyta w ambasadzie rosyjskiej w Sztokholmie) i
wiedzy Pana Magistra. O Aleksandrze Kołłontaj wie wszystko (no, może prawie wszystko) i z
całą pewnością w Polsce jest kołłontajologiem nr 1. Pod względem merytorycznym
recenzowany
tekst
oceniam
pozytywnie,
więc
kierowany
odruchem
życzliwego
recenzenckiego serca poddaję Autorowi pod rozwagę kilka drobnych sugestii.
Sugestia 1. Warto byloby, jak sądzę, wspomnieć o przemianach obyczajowych w Rosji
lat 60. XIX wieku i pojawieniu się tak zwanych raznoczyńców (pojęcie utworzone od słów:
люди разного чина и звания / ludzie z różnych klas). W połowie XIX w. rozpoczął się w
Rosji proces tworzenia nowej warstwy społecznej – inteligencji. „Nowi ludzie” (jak ich
niekiedy nazywano) pochodzili z rodzin duchownych, drobnych urzędników, wojskowych,
zubożałej szlachty. Raznoczyńcy za cenę wielu wyrzeczeń zdobywali wykształcenie (często
wyższe), kontestowali kanony „kultury szlacheckiej”, wnosili ożywczy ferment intelektualny,
odrzucali idealistyczną filozofię niemiecką, czytali prace pozytywistów (np. Comte’a) i
materialistów (np. Fochta, Moleschotta czy częściowo zakazanego Feuerbacha), nie byli
wiernymi synami Cerkwi, prowokowali obyczajowo, byli podejrzewani o nihilizm, zostawali
bohaterami powieści (Bazarow w Ojcach i dzieciach I. Turgieniewa, Raskolnikow w Zbrodni
i karze F. Dostojewskiego) i zwykle młodo umierali. Ich najbardziej znanym ideologiem był
publicysta i krytyk literacki Dmitrij Pisariew (1840-1868) nawołujący do „likwidacji estetyki”
(Разрушение эстетики, 1865) i głoszący pochwałę utylitaryzmu. Jego poglądy –
sprowadzając je do absurdu - sparodiował Dostojewski, który przypisał adwersarzowi opinię
o wyższości pary dobrych butów nad dramatami Szekspira. Bez raznoczyńców – jak sądzę nie byłoby Aleksandry Kołłontaj.
Sugestia 2. Autor parokrotnie podejmuje próby ustalenia wysokości dochodów
bohaterki swojej monografii, ale chyba nie zawsze dostatecznie wyraźnie akcentuje (chociaż
jest tego świadom, wspomina o tym na przykład na s. 184), że w ZSRR o poziomie życia nie
decydowały pieniądze, ale dostęp do dystrybucji wszelkich dóbr (dla wybranych były
specjalne sklepy i specjalne szpitale, przydziały dacz i samochodów, skierowania na
atrakcyjne wczasy i wycieczki do „krajów demokracji ludowej”; dla dysydentów – dodam –
pozostawały specjalne szpitale psychiatryczne). Beneficjentem takiego rajskiego komunizmu
4
dla wybranych była przede wszystkim nomenklatura partyjna. 9 grudnia 1941 roku w
oblężonym już Leningradzie Nikołaj Ribkowski, instruktor z Wydziału Kadr Komitetu
Miejskiego WKP/b/ (a więc szeregowy aparatczyk, jakich były dziesiątki tysięcy), zanotował
w dzienniku: „Z odżywianiem się nie mam teraz jakichś szczególnych kłopotów. Rankiem
śniadanie – jakiś makaron albo kasza z olejem i dwie szklanki słodkiej herbaty. W dzień obiad
– na pierwsze kapuśniak albo zupa, na drugie zawsze coś mięsnego. Wczoraj, na przykład,
zjadłem na pierwsze szczawiową ze śmietaną, a na drugie wieprzowinę z duszoną kapustą”.
W tym czasie przeciętny mieszkaniec Leningradu ma już kłopoty ze zrealizowaniem kartek na
żywność, zaczyna się głód, który przez 900 dni oblężenia pochłonie ponad milion ofiar, a
wkrótce dojdzie do pierwszych przypadków kanibalizmu. Aleksandra Kołłontaj w latach 30. i
40. miała już za sobą okres burzy i naporu, z wyróżnieniem ukończyła szkołę tresury
społecznej, przepoczwarzyła się w oportunistkę, która szczęśliwie przetrwa czas
stalinowskich represji. Umrze jako typowy produkt epoki - i tego pojęcia mi w dysertacji
zabrakło - homo sovieticus.
Sugestia 3 (można o niej od razu zapomnieć, ale sprowokował ją sam Autor). Z całą
pewnością rozdział 8 („Pikantna rozwódka”. Uczucia i życie erotyczne Aleksandry Kołłontaj)
nie należy do tych udanych. Autor chciał za wszelką cenę uniknąć posądzenia o uprawianie
popbiografistyki bulwarowej i wpadł w sidła pruderii. Pisze więc o kolejnych związkach pani
ambasador, o kolejnych mężczyznach w jej życiu, ale nie zauważa, że w jej erotycznych
wyborach zawsze ważną rolę odgrywał zarost przyszłego kochanka: „Pan młody był
mężczyzną przystojnym, wysokim, ciemnowłosym o brązowych oczach i gęstych wąsach” (s.
215), „Był to mężczyzna atrakcyjny fizycznie, z bujnym zarostem i intelektualnym obliczem”
(s. 218), „Był szczupłym, ciemnowłosym mężczyzną z gęstymi wąsami” (s. 218), „[…] był
mężczyzną atrakcyjnym fizycznie, postawnym, ciemnowłosym z bujną brodą” (s. 220), „[…]
był mężczyzną ciemnowłosym z zarostem w formie wąsów” (s. 224, bez komentarza
pozostawiam styl zapożyczony ze scenariuszy telenowel południowoamerykańskich czy
tureckich). Jednym słowem, jak wynika z tekstu monografii, Aleksandra Michajłowna
Kołłontaj była fetyszystką. To słowo jednak w pracy nie pada i Autor – sam sobie przecząc –
konstatuje: „W wyborze partnerów kierowała się bardziej charakterem niż ich fizycznością”
(s. 244).
Sugestia 4. W rozdziale 9 („Rewolucjonistka, trybun, dyplomata”. Postrzeganie
Aleksandry Kołłontaj na świecie i w ZSRR) Autor trafnie zauważył, że popularność (również
ta pośmiertna) Aleksandry Kołłontaj poza granicami kraju była większa, niż w ZSRR / Rosji.
Sądzę, że to zjawisko należy rozpatrywać między innymi w kategoriach funkcjonowania
5
mechanizmów kultury masowej. Przez wiele lat idolami lewicujących młodych ludzi na
Zachodzie byli (i chyba nadal są) na przykład Lew Trocki, Mao Zedong, Che Guevara
(gadżety, T-shirty). Popularność marksistowskiej feministki rosyjskiej ma oczywiście inny
wymiar (kołłontomania nam nie grozi), ale – jak pisze Pan Magister – Aleksandra
Michajłowna pojawia się na koszulkach. Ja, z kolei, natrafiłem na kanadyjską firmę (Uwaga!
Będzie reklama!) „Kollontaï” (EXCLUSIVE CREATIONS FROM MONTREAL SINCE
1998; nieco karkołomna motywacja wyboru patronki: „Alexandra Kollontaï is a Russian
political figure and feminist who contributed to the creation of International Women’s Day on
March 8th, representing the female textile workers in Saint Petersburg. The first woman
in history to be both a member of the government and an ambassadress in a foreign country,
she fought for the advancement of women’s social rights”, http://www.kollontai.net/en/aboutus.html). W ZSRR Kołłontaj – uznana przez władze za postać jednak drugiego planu –
doczekała się kołchozu (im. Aleksandry Kołłontaj), domu dziecka (im. Aleksandry Kołłontaj),
własnej wsi (Kołłontaj), kilku ulic (m.in. w Leningradzie / Sankt Petersburgu, ma tam swoją
siedzibę sklep internetowy o wdzięcznej nazwie „NaszSamogon”) i własnego znaczka
pocztowego (1972). Współczesnej Rosji – Putinowskiej, bigoteryjnej i nacjonalistycznej –
jest nie po drodze z hasłami internacjonalizmu i ateizmu głoszonymi przez wyzwoloną „nową
kobietę”.
Autor bardzo dobrze się orientuje w realiach dziewiętnasto- i dwudziestowiecznej
Rosji i zaledwie w kilku przypadkach (nie mających istotnego wpływu na wysoką ocenę
zawartości merytorycznej dysertacji) jego sformułowania czy opinie mogą budzić pewne
wątpliwości:
*„[…] odegrała istotną rolę w przełomowych wydarzeniach historii Rosji: Rewolucji
1917 roku […]” (s. 3). Na określenie wydarzeń z października 1917 roku Autor używa trzech
pojęć: „Rewolucja Październikowa” (m.in. s. 111), „rewolucja październikowa” (m.in. s. 116)
i „pucz” (s. 90). To jest niedopuszczalne, w tym przypadku nie można być „za, a nawet
przeciw”. Nawet dwa pierwsze określenia dzieli nie tylko ortografia, ale prawdopodobnie
Autor nie był tego do końca świadom (por. „Wyrazy i wyrażenia Ojczyzna, Kraj, Orzeł Biały,
Naród, Państwo, Rząd itp. ze względów uczuciowych bądź dla uwydatnienia szacunku
możemy pisać wielką literą. Z tego samego powodu wielką literą możemy pisać nazwy
wydarzeń dziejowych: Powstanie Styczniowe, Powstanie Warszawskie, Unia Lubelska”,
Słownik
języka
polskiego
PWN,
http://sjp.pwn.pl/zasady/99-19-3-Wyrazy-i-wyrazenia-
Ojczyzna-Kraj-Orzel-Bialy-Narod;629420.html). Tym bardziej nie można wymiennie
traktować pojęć „rewolucja” i „pucz”. To nie synonimy. Sami Rosjanie piszą ostatnio
6
najczęściej – mam tu na myśli publikacje stricte naukowe, a nie publicystykę - o „przewrocie
październikowym” albo „przewrocie bolszewickim”.
*„Ponoć niezwykle przeżyła stracenie zabójców Aleksandra II […]” (s. 33) – bodaj
jedyny w całej pracy tak poważne błąd rzeczowy. Przypomnę, że 1 (13) marca 1881 roku na
Newskim Prospekcie Ignacy Hryniewiecki (członek Narodnej Woli) rzucił bombę w kierunku
powozu, w którym znajdował się Aleksander II. Śmierć ponieśli car i zamachowiec.
*„Większość lekcji odbywała się w warunkach domowych […]. Program nauczania
Kołłontaj był szeroki, oprócz poznawania podstawowych umiejętności […], zawarto w nim
także […] literaturoznawstwo […]” (s. 42) – W pierwszym odruchu pomyślałem: „Biedne
dziecko!”, ale po chwili zrozumiałem, co Autor miał na myśli – banalne lekcje języka
rosyjskiego, gdzie zapewne coś tam mówiono o literaturze, może coś czytano i omawiano
jakieś utwory. Ale to nie jest literaturoznawstwo.
*„Włodzimierz Korolenko […] – rosyjski pisarz i publicysta. Socjalista” (s. 46).
Pisarz – tak, publicysta – tak, socjalista – nie. Po prostu bardzo przyzwoity człowiek. W
latach 1879-1884 przebywał na zesłaniu. Znany z odważnych wystąpień w obronie praw
obywatelskich zarówno w czasach carskich, jak i po zdobyciu władzy przez bolszewików.
Jeden z nielicznych pisarzy rosyjskich zasługujących na miano intelektualisty.
*Nikołaj Dobrolubow (s. 102) nie był ani pedagogiem, ani poetą. Był krytykiem
literackim zanurzonym w doktrynerstwie.
*„Co może zaskakiwać, częstą formą spędzania czasu wolnego przez Kołłontaj była
lektura książek, zwłaszcza literatury pięknej” (s. 192) – jestem zaskoczony tym, że Pan
Magister został zaskoczony. W sumie bardzo niefortunne zdanie.
*„[…] Dybienko okazał się fatalnym dowódcą armii, m.in. uciekł przed nacierającymi
oddziałami niemieckimi pod Narwą” – carski podoficer Pawieł Dybienko zrobił błyskotliwą
karierę w Armii Czerwonej, ale w bojach o Narwę (luty 1918 r.) nie dowodził armią, lecz
bliżej niesprecyzowanym oddziałem marynarzy. Wystarczyło zatem napisać: „okazał się
fatalnym dowódcą”.
*„Życie
erotyczne
i
uczuciowe
Aleksandry
Kołłontaj
było
na
pewno
niekonwencjonalne na tle epoki. Rewolucjonistka miała w swoim życiu dwóch mężów oraz
kilku kochanków” (s. 226) – tu zgadzam się z Autorem. Rewolucja obyczajowa w Rosji –
zapoczątkowana na przełomie XIX/XX wieku (nietzscheański czas moderny) i kontynuowana
w pierwszych latach po dojściu bolszewików do władzy - sprzyjała odrzuceniu świata
wartości mieszczańskich. Ascetyzm Kołłontaj („dwóch mężów, kilku kochanków”) jest
7
rzeczywiście „niekonwencjonalny na tle epoki”, ale na jej usprawiedliwienie mogę tylko
dodać, że całe swoje dorosłe życie była zaabsorbowana działalnością partyjno-polityczną.
*„Zmiany w postrzeganiu Kołłontaj prawdopodobnie zainspirowane przez zagraniczne
publikacje, dotarły również do bloku wschodniego. W 1978 roku fińska telewizja pokazała
kontrowersyjny serial […]” (s. 237) – po pierwsze, Finlandia nie była krajem bloku
wschodniego; po drugie, chciałbym się dowiedzieć na czym polegała kontrowersyjność
serialu.
*Dziesięć dni, które wstrząsnęły światem Johna Reeda to nie jest powieść (s. 237).
Autora dotknęła niegroźna i uleczalna na szczęście - parafrazując mistrza Aleksandry
Kołłontaj – „dziecięca choroba naukowości”. Wszyscy przez nią przechodziliśmy. Objawy
zawsze są takie same – nieodparta potrzeba (rodzaj imperatywu) objaśniania i definiowania
podstawowych niekiedy pojęć, takich oczywistych oczywistości. Z recenzowanej pracy
dowiedziałem się między innymi, co to jest „uczenie się” (s. 29), „wielojęzyczność” (s. 37),
„światopogląd” (s. 102), „psychika” (s. 207), „uczucie” (s. 214) i „erotyka” (s. 214).
4.
Również strona formalno-techniczna recenzowanej pracy (przypisy, bibliografia) jest
bardzo poprawna. Z dwoma wyjątkami. Otóż Autor we Wstępie zadeklarował: „Pisownia
występujących w rozprawie instytucji, imion oraz nazwisk została spolszczona. W przypadku
zapisów bibliograficznych i przypisów w języku rosyjskim zastosowano transkrypcję na
polski alfabet” (s. 9). Niestety, to przyrzeczenie nie zostało w pełni zrealizowane.
Przyznaję – jestem przeciwnikiem spolszczania imion rosyjskich (ale też angielskich,
francuskich czy niemieckich – chociaż w zgodzie z tradycją piszę / mówię o królu Jerzym czy
królu Ludwiku) z dwóch co najmniej powodów: pierwszy ma wymiar cokolwiek
metafizyczny - uciekając się do podobnego zabiegu odzieramy te imiona z ich rosyjskości,
przenosimy do obcych klimatów kulturowych, kaleczymy cząstkę duszy rosyjskiej (Jan IV
Groźny, Jerzy Plechanow, Teodor Dostojewski, Leon Tołstoj, Wiara Bunin, Miłość
Mendelejewa-Błok, etc.); drugi jest znacznie bardziej racjonalny – znany współczesny pisarz i
eseista rosyjski (autor kilku monografii, m.in. Stalin) nazywa się Эдвард (a nie: Эдуард)
Радзинский, nie żyje już poeta Ян (a nie: Иван) Сатуновский, pewna (marna skądinąd)
poetka petersburska ciągle podkreślała, że ma na imię Ирена (nie Ирина), a to oznacza, że w
tekście, w którym wszystkie imiona są spolszczone pana Edwarda Radzinskiego, pana Jana
Satunowskiego, panią Irenę umieścimy obok pana Włodzimierza (zamiast: Władimira)
Majakowskiego czy – za przeproszeniem Włodzimierza (nie Władimira) Lenina, Józefa (nie
Iosifa) Stalina czy Włodzimierza (nie Władimira) Putina, to pozbawimy ich wyjątkowości,
8
inności, niezwykłości. Jednak mimo wszystko mgr Jan Ratuszniak wybrał – ma do tego
oczywiście prawo – spolszczoną ścieżkę imieninową, ale – i tu mój zarzut – uczynił to
niekonsekwentnie: pojawiają się więc m.in. Arkadij (a nie: Arkadiusz) Waksberg (s. 5),
Michaił (a nie: Michał) Trusz (s. 5), Iwan (a nie: Jan) Turgieniew (s. 36), Nadieżda (a nie:
Nadzieja) Krupska (s. 43), Grigorij (a nie: Grzegorz) Zinowiew (s. 143), Aleksiej (a nie:
Aleksy) Tołstoj (s. 165), Iwan (a nie: Jan) Bunin (s. 207), Jelena (a nie: Helena) Stasowa (s.
210), Jewgienija (a nie: Eugenia) Mrawina (s. 210), Iwan (a nie: Jan) Dragomirow (s. 214).
Druga część obietnicy („zastosowano transkrypcję na polski alfabet”) również nie
została dotrzymana i niemal w każdym adresie bibliogaficznym zamiast transkrypcji pojawia
się prawie transkrypcja (a, jak powiada klasyk, „prawie czyni…”). Do strony stodziesiątej
pracowicie poprawiałem błędy na dostarczonym wydruku (pierwszy z brzegu przykład – s. 3,
przypis 4 – jest: Put k wierszinie, powinno być: Put’ k wierszynie), ale później
zrezygnowałem.
Z podobną dezynwolturą potraktował Autor parę innych spraw. Jest „Zinowiew
Szejnis” (s. 3), „Zinowij Szejnis” (s. 43) i „Zinowiej Szejnis” (s. 44), „świątobliwy synod” (s.
17), „Świątobliwy Synod Zarządzający” (na tej samej s. 17) i „Świątobliwy Synod” (s. 103,
nb. w Polsce najczęściej mówi się i pisze o Świętym lub Najświętszym Synodzie),
„Siewierjanin” (s. 12, poprawnie: Siewierianin), „Zurich” (s. 36) i „Zurych” (s. 48),
„Angelica Bałabanowa” (s. 91) i „Angelika Bałabanowa” (s. 97; nb. dotychczas w polskim
obiegu naukowym funkcjonuje ona jako Andżelika Bałabanowa), „Dobroljubow” (s. 102,
poprawnie: Dobrolubow), „Aaron Załkind” (s. 98) i „Aron Załkind” (s. 119), „Tatiana
Szczepnik-Kupiernik” (m.in. s. 131, niepoprawnie) i „Tatiana Szczepkina-Kupiernik” (m.in.
s. 210, poprawnie, z nieznanych jednak powodów jej nazwisko przywoływane jest najczęściej
w mianowniku: „W listach do Tatiany Szczepkina-Kupiernik […]” s. 66, ale też s. 68, 69, 77),
„Pina Profiewna” (s. 210, poprawnie: Pina Prokofiewna), „Iwan Tutolminow (1835-1908)” (s.
214, zamiast: Iwan Tutołmin, 1837-1908, nb. Autor nie mógł się zdecydować i na tej samej
214 stronie, generał „Tutolminow” jest artylerzystą w tekście zasadniczym i kawalerzystą w
przypisie).
Jestem daleki od traktowania imponterabiliów redakcyjnych w kategoriach
naukowych grzechów głównych, ale mają one (co tu kryć) swój wpływ na – nazwijmy to –
wrażenia artystyczne.
Niestety, te wrażenia potęguje nienajwyższej próby polszczyzna. Interesująca treść
została przez mgra Jana Ratuszniaka podana w bardzo kontrowersyjnym opakowaniu
stylistycznym: „stajnie z końmi” (s. 24, por. Słownik języka polskiego PWN: stajnia -
9
„pomieszczenie dla koni”), „to matka, a nie ojciec, zarządzała jej edukacją” (s. 30), „[…] po
latach pracy dyplomatycznej w Skandynawii jej znajomość tamtejszej mowy wzrosła do
poziomu bardzo wysokiego” (s. 40), „Aleksandra miała spotkać się wtedy z kolejnym
przejawem dyskryminacji na tle płci” (s. 50), „[…] jednak przyczynę podróży stanowiła chęć
spotkania […]” (s. 52), „Mimo iż Kołłontaj była negatywnie nastawiona do ruchu
sufrażystowskiego, nie przeceniała jego możliwości” (s. 56), „Rychło po przybyciu do Berlina
zgodziła się na propozycję tamtejszych socjalistów na tourné [poprawnie: tournée] po
Niemczech” (s. 58-59, tu problem nie sprowadza się do takiej, czy innej pisowni, ale
niewłaściwego posługiwania się tym pojęciem; „trasa koncertowa” nie miała wtedy – dziś
chyba jest inaczej - nic wspólnego z polityką), „[…] w Rosji zaczęto zniszczenie norm życia
seksualnego […]” (s. 88), „[…] wydzielenia intymnych miejsc dla matek karmiących
niemowlęta piersią” (s. 114, Autorowi proponuję wrzucenie do wyszukiwarki „intymnych
miejsc”), „[…] nierówne traktowanie potrzeb cielesnych kobiety” (s. 115, w tym
bollywoodzkim klimacie znacznie lepiej zabrzmiałoby: „niewiasty”), „[…] mąż realizuje swe
potrzeby seksualne za pośrednictwem prostytucji” (s. 116), „[…] czynniki państwowe i
partyjne starały się ukrywać przed społeczeństwem wymiary prostytucji” (s. 117, proponuję
jednak pozostać na znacznie bezpieczniejszym gruncie „rozmiarów”), „Znaczącą trudność w
opisie działalności dyplomatycznej Kołłontaj stanowi ukazanie jej na tle porównawczym” (s.
129), „Przykładem zastosowania wspomnianego klucza była kariera Adolfa Joffe[go],
pełniącego karierę przedstawiciela Kraju Rad w latach 20. XX wieku” (s. 132), „Wybór przez
Kołłontaj pozostania przy karierze dyplomatycznej został wzmocniony przez obrót wydarzeń”
(s. 149), „[…] ma wiele ze słuszności” (s. 157), „[…] musiała […] przyjąć do pracy drugą
sekretarkę o czysto ruskich korzeniach” (s. 167), „[…] już jako sześcioletnia dziewczynka
zdarzało się jej pić kawę […]” (s. 177), „Dodatkowym atutem lokum była bliskość stolicy, z
którym istniało połączenie kolejowe” (s. 180), „Miasto przypadło jej do gustu jako miasto i
miejsce do życia” (s. 181), „polowa zupa” (s. 187, zapewne otoczona legendą: „wojskowa”),
„[…] ożeniła się w pierwszej połowie lat 20. […]” (s. 217), „[…] każdy wieczór spędzali w
jej kwaterze” (s. 225, proponuję: apartament, mieszkanie), „Postać Aleksandry zaczęła
pojawiać się nie tylko w publikacjach naukowych, ale też jako autorka wydawanych w
tłumaczeniach własnych tekstów” (s. 235), „dokumentalny film […] przedstawiający
rewolucjonistkę jako radykalną rewolucjonistkę […]” (s. 239), „Autorka starała się ukazać
Kołłontaj na tle epoki, poprzez upodobania oraz życie codzienne” (s. 240), „Pierwsze lata
życia Kołłontaj nie były typowe dla ówczesnego potomstwa przedstawicieli rosyjskiej elity
[…]” (s. 242).
10
Z bezgraniczną empatią traktuję heroiczne próby Autora pisania o bohaterce swojej
monografii bez monotonnego przywoływania jej nazwiska. Te poszukiwania sprowadziły się
do dwóch odkryć semantycznych –
„Aleksandra” (chyba zbyt familiarnie) i
„rewolucjonistka” (chyba zbyt ogólnikowo). A może by tak: „autorka Drogi dla skrzydlatego
erosa” (przywołujemy wciąż nowe tytuły), „apostołka wolnej miłości” (za Daviesem),
„Aleksandra Michajłowna” (pomysł z rosyjskiej etykiety grzecznościowej), „pani
Aleksandra”,
„pierwsza
minister
w
dwudziestowiecznej
Europie”,
„propagatorka
bezpiecznego seksu”, itd.
Nie do końca mnie przekonał także inny pomysł stylistyczny Pana Magistra, który
uznał, że najlepszym synonimem słowa „kobieta” jest „niewiasta” (uczynił to kilkanaście,
może kilkadziesiąt razy, np. „Wskutek rewolucji 1905 roku stołeczny uniwersytet dopuścił
niewiasty do studiowania […]”, s. 32). Oczywiście, wśród 66 synonimów „kobiety” jest
„niewiasta”, ale naturalnym środowiskiem językowym dla tego słowa jest raczej Pismo
Święte (i szerzej, styl biblijny), a nie praca o Kołłontaj. Nawiasem mówiąc, w tej archaicznobiblijnej konwencji Autor świetnie się odnajduje (por.: „Tematyka onego tekstu […]”, s. 45;
„[…] zastanawiała się nad porzuceniem owego zajęcia […]”, s. 173).
Mam też parę wątpliwości dotyczących tłumaczeń z rosyjskiego: „Nasz dom pełen
znakomitych [postaci] stał” (s. 11, katastrofa, oryginał: „Наш дом знакомых полон стай” /
„Nasz dom znajomych pełen stad”), „Imperialna Akademia Wojskowa” (s. 16, raczej:
Imperatorska / Cesarska Akademia Wojskowa, por. Imperatorski Uniwersytet Warszawski),
„[…] rewizjoniści wiodą cały ruch w błoto […]” (s. 60, już na pierwszy rzut oka widać, że nie
jest to najlepsze tłumaczenie opinii Kołłontaj, nie mam wprawdzie teraz możliwości
porównania z oryginałem По рабочей Европе, ale jestem pewien, że w tekście rosyjskim
padło słowo „болото”, czyli „bagno” i to już miałoby jakiś sens), „małżeństwa obywatelskie”
(s. 99, гражданский брак – ślub cywilny, czyli ZAGS / USC zamiast cerkwi; nie mylić z
pojęciami гражданский муж czy гражданская жена – tak określa się osoby pozostające w
związku nieformalnym), „babeczka” (s. 219, w tekście oryginalnym бабёнка, transkrypcja:
babionka, Słownik języka rosyjskiego Ożegowa wyjaśnia, że jest to familiarne określenie z
języka potocznego i znaczy: „Żwawa i jeszcze nie stara kobieta”; Słownik języka polskiego
PWN wyjaśnia natomiast: „babeczka - młoda, atrakcyjna kobieta”; Kołlontaj, gdy poznała
Szlapnikowa miała ponad 40 lat i była zapewne wciąż atrakcyjna, ale raczej już „babeczką”
nie była, osiągnęła status – i tu moja propozycja dla Pana Magistra – „kobitki”).
Nad wyraz stanowczo odradzam Panu Magistrowi – proszę nie iść tą drogą polemizowanie z ustaleniami zawartymi w słowniku ortograficznym. Konkurencja duża, a
11
popularność umiarkowana. W tym przypadku proponuję więc powrót do źródeł i pisanie po
bożemu: wojna domowa (nie: „Wojna Domowa”, s. 3), II wojna światowa (nie: „II Wojna
Światowa”, s. 3), zimna wojna (nie: „Zimna Wojna”, s. 6), opozycja wewnątrzpartyjna (nie:
„wewnątrz partyjna”, s. 92), „[…] przeniesienie środków za granicę” (s. 163, nie:
„zagranicę”), „Ligi Narodów” (nie: „Ligii Narodów”, s. 152, uznałem to początkowo za
literówkę, ale na s. 162, 165 i 186 doszło do recydywy).
Odniosłem wrażenie, że Autor nie przeczytał (albo zrobił to pobieżnie) swojej
monografii po wydrukowaniu. Stąd błędy, świadczące, moim zdaniem, nie tyle o niewiedzy
piszącego, co o jego niedbałości (albo bardziej dyplomatycznie: niefrasobliwości): zamiast
wieku XIX pojawia się XX (s. 14), zamiast post factum – post fatum (s. 85, zabrzmiało to
Freudowsko), zamiast „praca znajduje się na stronie” – „praca znajduje się na tronie” (s. 101),
„W 1927 roku, w tekście napisanym na dwudziestolecie rewolucji […]” (s. 119, 19271917=10), „Gwardii Ludowej” (s. 124, czytaj: „Gwardii Czerwonej”), „Frank Kellog (18561937) – […] w latach 1925-99 sekretarz stanu USA” (to się nazywa życie po życiu), „Unter
den Linden” (nie: „Unter de Linde”, s. 179), „Latem 1913 roku, w Paryżu, poznała
Aleksandra Szlapnikowa, dwudziestosześcioletniego działacza partii bolszewickiej” (s. 218, i
znów ta obrzydliwa arytmetyka: urodzony w 1885 roku „dwudziestosześciolatek”, miał w
1913 roku 28 lat).
5.
Mgr Jan Ratuszniak jest dobrze rokującym młodym naukowcem
(tu spuszczam
zasłonę miłosiernego milczenia na jego eksperymenty językowe), który niezwykle sprawnie
posługuje się tradycyjnymi narzędziami badawczymi historyka i biografa. Umiejętnie
wykorzystuje teksty źródłowe (także te spoczywające w archiwach), jest świetnie
zorientowany w aktualnym stanie badań, przekonująco artykułuje własne opinie: „Praca Anny
Itkiny, wartościowa ze względu na osobistą znajomość autorki z Kołłontaj, pisana była z
uwzględnieniem radzieckiej cenzury. W efekcie tego stanu rzeczy książka nie zawiera
odniesień do kwestii kontrowersyjnych […]” (s. 3), „Wprawdzie Cathy Porter zweryfikowała
swoje poglądy […] w wydanym niedawno wznowieniu swojej książki o Kołłontaj, nie
wyeliminowała jednak rażących błędów rzeczowych z wcześniejszych edycji” (s. 4), „[…]
Włoski badacz Claudio Fracassi podjął się zbadania poglądów rewolucjonistki na kwestie
seksualne. Inaczej niż anglosaskie biografki rewolucjonistki, oparł swoje ustalenia na
materiale źródłowym […], unikał też ahistorycznych odniesień do współczesnego ruchu
feministycznego” (s. 4), „Koncepcjom Gustawa Jahanssona przeczy ostatecznie ówczesny
raport szwedzkiego wywiadu” (s. 71), „Za szczególnie udane w powyższym aspekcie należy
12
uznać prace rosyjskich filolożek […]” (s. 101), „Odmienne stanowisko reprezentowała
jedynie badaczka rosyjskiego ruchu kobiecego Irina Jukina […]” (s. 120), „Radzieccy znawcy
przedmiotu nie podejmowali tych kwestii […]” (s. 127), „Wbrew informacji historyka Kaare
Hauge[go] […]” (s. 160), „Dotychczasowi biografowie rewolucjonistki nie brali pod uwagę
prawdopodobieństwa obciążenia dziedzicznego […]” (s. 198), „Wspomniana wyżej teza
wydaje się mało prawdopodobna” (s. 216), „Tezy polskiej dziennikarki nie znajdują
potwierdzenia w faktach” (s. 225), „Nie ulega też wątpliwości, że część biogafów Aleksandry
stosowała w swych pracach tendencyjny osąd moralny” (s. 226).
6.
Bardzo
wysoko
oceniam
efekty
kształcenia
osiągnięte
przez
słuchacza
Humanistycznego Studium Doktoranckiego mgra Jana Ratuszniaka. Z całą pewnością – o
czym już wyżej pisałem – „posiada zaawansowaną wiedzę ogólną dotyczącą zasadniczych
teorii, metod badawczych pojęć i zasad w zakresie […] historii […]”, zna najnowsze
publikacje polskie i zagraniczne, posiada umiejętność „krytycznej analizy i syntezy” oraz
potrafi formułować samodzielne sądy, posiada „kompetencje do prowadzenia samodzielnej
pracy naukowej”.
7.
Reasumując, nie mam więc najmniejszych wątpliwości, iż recenzowana przeze mnie
dysertacja „Nowa Kobieta”? Życie, osobowość i działalność Aleksandry Kołłontaj (18721952) spełnia wszystkie wymagania stawiane przed tego typu rozprawami i mgr Jan
Ratuszniak powinien zostać dopuszczony do dalszych etapów przewodu doktorskiego.
Wrocław, 22 sierpnia 2016 r.

Podobne dokumenty