Sekwencjonowanie genomu na każdą kieszeń,Sekwencjonowanie

Transkrypt

Sekwencjonowanie genomu na każdą kieszeń,Sekwencjonowanie
Sekwencjonowanie genomu na
każdą kieszeń
3 marca 2016 roku rozpoczęła się nowa epoka. Epoka powszechności
analiz całego genomu [1].
Od czasu wprowadzenia na rynek pierwszych technik sekwencjonowania
genomowego, jego koszt sukcesywnie malał. Ceny analizy genomu początkowo
opiewały na dziesiątki tysięcy dolarów, stopniowo jednak obniżały się do kwot 4cyfrowych (w dolarach amerykańskich). Trzeciego marca bieżącego roku sytuacja
uległa jednak zmianie. Firma Veritas Genetics (VG), należąca do założyciela
Harvard Medical School, Dr. George’a Church’a zakomunikowała, że po raz
pierwszy w historii oferuje analizę całego genomu, test „Veritas myGenome” za
cenę 999 dolarów. Firma, o której mowa, jest znana ze swojego wcześniejszego
projektu, Personal Genome Project [2], który pozwolił na zbadanie ok. 5000
genomów uczestników w ciągu roku. Był to niejako pilotażowy program, który
miał sprawdzić „wydolność” placówki i wypróbować na gruncie komercyjnym, czy
dalsze ambitne plany VG mają szansę powodzenia. Co ciekawe, uczestnictwo w
projekcie było darmowe, zaś anonimizowane dane genomowe partycypujących
osób zostały zdeponowane w domenie publicznej.
Pierwsza tak tania analiza całego genomu w historii
Źródło: Wikimedia Commons, Autor: Alena Kopytova, Licencja: CC-BY-SA-4.0
Według zapowiedzi przedsiębiorstwa obecny projekt ma oferować kompletne
sekwencjonowanie genomu, włączając pełną analizę bioinformatyczną, raport z
podsumowaniem tejże analizy, dostęp do danych przez użytkownika za
pośrednictwem przyjaznej w obsłudze aplikacji, bezpieczny dostęp do całości
danych w celu późniejszego ich wykorzystania a także szybki dostęp do
poradnictwa genetycznego we wiodących jednostkach na terenie USA
(Massachusetts General Hospital, Dana Farber Cancer Institute, Boston
Children’s Hospital, Mayo Clinic) lub w przyszłości w placówkach partnerskich VG
w innych częściach globu, o ile takie partnerstwo zostanie zawiązane. Wykupienie
usług Veritas Genetics ma także umożliwić klientowi dostęp do konsultingu
genetycznego przez internet. Co już bardziej kontrowersyjne, pacjentowi mają być
również przedstawione propozycje dotyczące trybu życia, dostosowane do
określonych wariantów genowych, których jest nosicielem.
Czy i na ile firma spełni swoje obietnice? Czas pokaże. Według oficjalnego
komunikatu, w roku 2016 firma umożliwia wykonanie testu pięciu tysiącom osób,
wyłącznie na terenie USA i jedynie na podstawie skierowania z poradni
genetycznej.
dr n.med. Marzena Wojtaszewska, diagnosta laboratoryjny, biotechnolog
Piśmiennictwo:
1. PR NewsWire
2. Personal Genome Project
Sekwencjonowanie nowej generacji
w diagnostyce medycznej
Sekwencjonowanie nowej generacji (ang. next generation sequencing,
NGS) szturmem wkroczyło w dziedzinę nauk biomedycznych. Obecnie
jakiekolwiek badania podstawowe, dotyczące genetyki i biologii
molekularnej trudno opublikować, jeśli nie wykorzystano w nich analiz
NGS. Powoli pojawiają się także możliwości wykorzystania tej technologii
w rutynowej diagnostyce klinicznej. Gdzie znalazła już ona, albo ma szansę
znaleźć w najbliższym czasie, zastosowanie? Jakie są ograniczenia jej
stosowania praktyce klinicznej?
Ograniczenia i szanse NGS w diagnostyce klinicznej
Stosowanymi obecnie narzędziami w rutynowej laboratoryjnej genetyce
medycznej są cytogenetyka (klasyczna i FISH) oraz cały wachlarz metod biologii
molekularnej, bazujący na amplifikacji pojedynczych fragmentów DNA*. Cały ten
warsztat badawczy pozwala albo na mało szczegółową analizę rearanżacji
chromosomowych albo szczegółową analizę pojedynczych mutacji/rearanżacji
genowych w skali średnio kilkuset par zasad. Większość chorób genetycznych
może być spowodowana przez szereg mutacji punktowych, czynnikiem sprawczym
niektórych są aberracje chromosomowe na tyle małe, że nie udaje się wykryć ich
techniką klasyczną. W onkologii mutacje chorobotwórcze lub predysponujące do
zachorowania są rozproszone w wielu różnych obszarach genomu. W
mikrobiologii metody molekularne rzadko stosowane są w celach przesiewowych
zwykle są jedynie narzędziem pomocniczym z uwagi na możliwość wykrycia
niewielu patogenów w pojedynczej reakcji. To tylko niektóre wady testów
cytogenetycznych i molekularnych, które nie pozwalają na tak szerokie ich
zastosowanie, jakbyśmy sobie tego życzyli. Przezwyciężyć wiele z tych kwestii
technicznych może technologia głębokiego sekwencjonowania, która w zależności
od zastosowania może zamienić się w wysokorozdzielcze narzędzie analizy
cytogenetycznej, technikę molekularną wykrywającą kilkaset lub kilka tysięcy
mutacji naraz, czuły test przesiewowy na obecność konkretnych typów
drobnoustrojów, czy też potężny panel badań, wykrywający jednocześnie wiele
spośród onkogenów złego rokowania [1,2].
Problem z technologią głębokiego sekwencjonowania polega z jednej strony na
konieczności zastosowania zupełnie nowego i kosztownego zaplecza
aparaturowego (sekwenatory i ich urządzenia peryferyjne, niezwykle wydajny
sprzęt komputerowy, software i ogromna pamięć dyskowa) a z drugiej strony
wymaga zatrudnienia zupełnie nowego typu fachowców, wyszkolonych
bioinformatyków, zajmujących się niełatwą analizą terabajtów danych.
Zastosowanie NGS do diagnostyki in vitro musi także spełniać określone normy
jakości, gwarantujące określone wartości graniczne parametrów analitycznych
[1,2]. Według danych amerykańskich, pod koniec roku 2013 jedynie ok. 50
laboratoriów w całych Stanach Zjednoczonych posiadało możliwość wykonywania
testów (certyfikowanych przez FDA) techniką NGS. Obecnie może to już być
kilkaset placówek [3].
Pierwsza tak tania analiza całego genomu w historii
Źródło: Wikimedia Commons, Autor: Alena Kopytova, Licencja: CC-BY-SA-4.0
Przyszłość jest teraz
Na chwilę obecną są już dostępne testy diagnostyczne NGS z certyfikatem IVD i
ich ilość stale rośnie. Illumina na przykład wypuściła gotowe testy przeznaczone
na platformę MiSeq Dx, przeznaczone do diagnostyki mutacji warunkujących
mukowiscydozę i wrodzone choroby serca. Chińska firma BGI specjalizuje się w
produkcji testów przeznaczonych dla diagnostyki związanej z prokreacją – posiada
w ofercie testy screeningowe na najczęstsze choroby genetyczne dla przyszłych
rodziców czy też testy przesiewowe dla noworodków i niemowląt. Ich flagowym
produktem jest zaś test Nifty do nieinwazyjnej diagnostyki prenatalnej, który
można wykonać także w Polsce. Podobny test, Harmony, oferuje firma Ariosa
Diagnostics.
Kolejną ważną gałęzią diagnostyki, dla której dostępne są certyfikowane testy
NGS, jest oczywiście onkologia. Propozycje Thermo Scientific pozwalają na
przykład analizować mutacje w guzach litych, oraz ekspresję kilku newralgicznych
onkogenów. Singapurska firma Vela wypuściła testy Sentosa SQ, które
umożliwiają detekcję mutacji w komórkach czerniaka złośliwego, raka tarczycy,
jelita grubego, raka płuca i białaczek. Inny test dla hematoonkologii, dedykowany
dla diagnostyki chłoniaków, posiada w ofercie firma Invivoscribe. Służy on do
wykrywania klonalności rearanżacji TCR i IGH. BGI w swojej ofercie posiada
natomiast test przesiewowy do detekcji wariantów 21 genów predysponujących do
zachorowania na raka jajników i sutka (w tym BRCA1 i 2).
I co dalej?
Podane przykłady nie wyczerpują długiej listy dostępnych obecnie zestawów
diagnostycznych, a ich lista z dnia na dzień rośnie. NGS zyskuje uznanie
szczególnie w badaniach mikrobiologicznych (genotypowanie wirusów, m.in. HIV,
analizach epidemiologicznych i diagnostyce drobnoustrojów z płynów ustrojowych
pacjenta) oraz w badaniach rearanżacji chromosomowych, które były dotychczas
domeną cytogenetyków. Na etapie walidacji są testy skriningowe dla wielu
jednogenowych chorób rzadkich, związanych zarówno z genomem jądrowym, jak i
mitochondrialnym. Na chwilę obecną poważnym ograniczeniem technologii jest
stopień skomplikowania analizy bioinformatycznej i wymóg otrzymania
odpowiedniej gwarantowanej ilości odczytów dla analizowanych amplikonów, co
powoduje, że firmy produkujące zestawy diagnostyczne nie wykorzystują
całkowicie potencjału tego narzędzia (np. ograniczając się do panelu
kilkudziesięciu wariantów genowych, zamiast umożliwić wykrywanie kilkuset lub
kilku tysięcy mutacji) [4].
Prawdopodobnie nie ma takiego badania genetycznego, w którym nie
znajdzie zastosowania głębokie sekwencjonowanie. Pytanie brzmi nie
„czy”, ale „kiedy” technologia ta upowszechni się w każdej dziedzinie
genetyki medycznej.
* Bardzo rzadko korzysta się z metod porównawczej hybrydyzacji genomowej
(CGH) ze względu na wysoki koszt oraz MLPA, za sprawą jej niszowości.
Pozwalają one na przezwyciężenie niektórych trudności, o których mowa w
tekście
Piśmiennictwo:
1. Pant S. et al. Navigating the Rapids: The Development of Regulated NextGeneration Sequencing-Based Clinical Trial Assays and Companion Diagnostics.
Front Oncol, 2014; 4: 78.
2. Meldrum C.et al. Next-Generation Sequencing for Cancer Diagnostics: a
Practical Perspective Clin Biochem Rev. 2011; 32, 4: 177–195.
3. Hughes MD. Molecular Diagnostics Market Trends and Outlook. IVD
MarketReach, 2013.
4. Rizzo JM., Buck MJ. Key Principles and Clinical Applications of “NextGeneration” DNA Sequencing. Cancer Prevention Research, 2012.
Nowy biomarker raka piersi
Naukowcy z Augusta University donoszą, że analiza mutacji w obrębie
genu GT198 ma duży potencjał diagnostyczny w nowotworach piersi oraz
może pomóc w ustanowieniu nowego celu terapeutycznego.
Przeprowadzono badania na grupie 254 kobiet ze zdiagnozowanym rakiem sutka.
Mutacje w obrębie genu GT198 zaobserwowano w przypadku wczesnych stadiów
raka piersi oraz jajnika. Naukowcy udowodnili, że gen o zdolnościach
naprawczych DNA może z powodu mutacji przyspieszać rozwój raka.
Mutacje GT198 odnotowano zarówno we krwi jak i w tkankach guza. Naukowcy
wierzą, że mutacja genu indukuje wzrost guza nowotworowego.
Mutacje linii zarodkowych w obrębie GT198 są obecne u chorych na raka piersi i
jajnika. Mutacje somatyczne GT198 odnotowano już wcześniej w komórkach zrębu
guza jajnika. W najnowszym badaniu udowodniono, że komórki zrębu guza piersi
również posiadają mutacje somatyczne w obrębie GT198.
Użyto produktu genu GT198 jako biomarkera raka piersi. GT198 znany jako
TBPIP (ang. TBP-1 interacting protein) jest także koaktywatorem receptorów
steroidowych. Jego aktywność jest regulowana przez estrogen. Mutacje w obrębie
GT198 mogą wywoływać niekontrolowany wzrost guza nowotworowego bez
wsparcia ze strony estrogenu.
W tkance gruczołu piersiowego dotkniętej nowotworem naukowcy stwierdzali
pojawianie się wielu problemów. Nie byli oni jednak w stanie w pełni wytłumaczyć
zmian obserwowanych w obrębie adipocytów, fibroblastów, perycytów (komórki
słabo zróżnicowane związane z siecią małych naczyń krwionośnych, mogą być
wbudowywane w sieć naczyń w celu ich wzmacniania) czy komórek
mioepitelialnych. Najnowsze badania dają podstawy tłumaczące odstępstwa od
fizjologii, pokazując że mutacje GT198 bezpośrednio wpływają na komórki
macierzyste znajdujące się w naczyniach krwionośnych, które tworzą
poszczególne struktury gruczołu sutkowego. Zmutowane białko GT198
powodowało w hodowlach komórkowych aktywację czynnika wzrostu śródbłonka
naczyniowego (ang. vascular endothelial growth factor, VEGF), co może wpływać
na angiogenezę i adipogenezę. To składa w całość obserwowane dotąd zmiany
nowotworowe w sutku.
Dzięki badaniom wyłania się także nowy cel terapeutyczny w leczeniu raka piersi.
Wiemy, że mutacje GT198 wpływają na różne typy komórek zrębu tkanki piersi,
ponieważ wszystkie one wywodzą się z komórek progenitorowych. Powstaje
związek przyczynowo-skutkowy: zmutowane GT198 doprowadza do pojawienia się
nieprawidłowych komórek różnego typu.
Pierwsza tak tania analiza całego genomu w historii
Źródło: Wikimedia Commons, Autor: Alena Kopytova, Licencja: CC-BY-SA-4.0
Kolejnym krokiem będzie rozwój terapii celowanych nie tylko w
nowotworowo zmienione komórki, ale także w komórki progenitorowe,
które z powodu mutacji genowych „zboczyły na złą drogę”. Pozwoli to na
zniszczenie komórek odżywiających guz, co powinno być bardziej
efektywne niż celowanie w same komórki nowotworowe.
**
Autorzy w 2013 roku prowadzili badania nad mutacjami GT198 również w raku
jajnika. Już wtedy wskazali oni na możliwość indukcji rozwoju nowotworu z
powodu mutacji w genie GT198 .
Jednymi z pierwszych znanych genetycznych czynników ryzyka raka piersi i
jajnika były BRCA1 oraz BRCA2. Okazuje się, że 4% dziedzicznych raków piersi
posiada także mutacje germinalne w obrębie GT198.
mgr Agnieszka Helis, diagnosta laboratoryjny
Piśmiennictwo:
Yang Z. et al. GT198 Expression Defines Mutant Tumor Stroma in Human Breast
Cancer. A J Path, 18 Mar 2016.
Peng M. et al. Inactivating Mutations in GT198 in Familial and Early-Onset Breast
and Ovarian Cancers.Genes Cancer, 2013; 4, 1-2: 15–25.
Brokuły kontra rak wątroby
Regularne spożywanie brokułów obniża ryzyko zachorowania na wiele
typów nowotworów na czele z nowotworem piersi, prostaty czy okrężnicy.
Najnowsze badania prowadzone na University of Illinois wskazują, że dieta
bogata w to warzywo może nas chronić także przed rakiem wątroby.
Dieta wysokotłuszczowa, bogata w cukry oraz nieprawidłowy wskaźnik BMI są
związane z rozwojem niealkoholowego stłuszczenia wątroby, które nieleczone
może prowadzić do marskości czy nowotworów złośliwych wątroby. W związku z
intensywnym trybem życia współczesnego społeczeństwa i utrzymywaniem często
nieprawidłowych nawyków żywieniowych, wzrost częstości występowania raka
wątroby nie wydaje się być abstrakcją. W badaniach nazwano ten styl odżywiania
dietą narzuconą przez zachodnią kulturę (ang. Westernized-style diet, WD).
Pierwsza tak tania analiza całego genomu w historii
Źródło: Wikimedia Commons, Autor: Alena Kopytova, Licencja: CC-BY-SA-4.0
Wiadomo, że brokuły zawierają wiele związków bioaktywnych, które mogą
utrudniać kumulację tłuszczu w wątrobie. Bazując na tej wiedzy naukowcy
postanowili sprawdzić wpływ spożywania brokułów na metabolizm lipidów i
progresję niealkoholowego stłuszczenia wątroby w raka wątrobowokomórkowego.
W badaniu eksperymentalnym podzielono myszy na 4 grupy: kontrolną, myszy
mające dietę WD oraz zwierzęta którym podawano lub nie podawano brokułów.
Uzyskany rezultat określano po 6 miesiącach diety, biorąc pod uwagę ekspresję
genów, stłuszczenie oraz guzy wątroby.
U myszy na diecie WD zaobserwowano wzrost liczby i wielkości guzów
nowotworowych wątroby. Dodatek brokułów do diety znacząco zmniejszał liczbę
guzów, nie wpływając zasadniczo na ich wielkość. Co więcej, u myszy z WD
stłuszczenie wątroby stopniowo postępowało w przeciwieństwie do grupy
karmionej warzywem. Brokuły wydają się tutaj wykazywać rolę protekcyjną
zatrzymując gromadzenie tłuszczu w wątrobie i zwiększając uwalnianie lipidów z
narządu. Dodatek brokułów do diety nie wpłynął na masę ciała myszy, ale
utrzymał je w lepszej kondycji zdrowotnej: zaobserwowano znacząco niższy
poziom trójglicerydów w wątrobie, obniżone stężenie aminotransferazy
alaninowej, supresję aktywacji makrofagów CD68+ a także spowolnioną inicjację i
progresję neoplazji w narządzie.
Naukowcy sugerują, że nie tylko brokuły, ale także inne pokrewne warzywa
takie jak kalafior czy brukselka mogą wywoływać podobny efekt.
Już we wcześniejszych badaniach udowodniono, że spożywanie brokułów po
odpowiedniej obróbce: świeżo pokrojonych lub sporządzonych na parze, jest
doskonałym sposobem na utrzymanie zdrowia. brokuły zawierają bowiem
sulforafan – naturalny izotiocyjanian o właściwościach przeciwutleniacza.
Brokuły wykazują wyjątkowe cechy prozdrowotne. Są niskokaloryczne,
mają właściwości przeciwnowotworowe, korzystnie wpływają na
funkcjonowanie wzroku, regulują poziom cukru we krwi. Najnowsze
badania udowadniają także, że długoterminowe spożywanie tego warzywa
wpływa znacząco na stan wątroby. Pomimo faktu, iż wpływ brokułów na
organizm ludzki nadal wymaga dogłębnych badań, dotychczasowe wyniki
badań eksperymentalnych są obiecujące.
mgr Agnieszka Helis, diagnosta laboratoryjny
Piśmiennictwo:
Chen YJ. et al. Dietary Broccoli Lessens Development of Fatty Liver and Liver
Cancer in Mice Given Diethylnitrosamine and Fed a Western or Control Diet. Am
Soc Nutr, 2016; 146, 3: 542-550.
Nowoczesna
diagnostyka
laboratoryjna raka jajnika
W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat zapadalność na nowotwory złośliwe
znacznie wzrosła. Wśród kobiet w średnim wieku nowotwory są przyczyną
co drugiego zgonu. Rak jajnika jest jednym z nowotworów najczęściej
występujących u kobiet, tuż po nowotworach piersi, płuca i jelita grubego,
będąc przyczyną 6% zachorowań i 8% zgonów. W Polsce w 2011 roku
odnotowano 3527 nowych zachorowań na raka jajnika, podczas gdy
dekadę wcześniej zachorowalność wynosiła 3193. Na przestrzeni lat
2001-2011 śmiertelność wzrosła o ponad 18%. Amerykańska agencja
National Cancer Institute oraz Centers for Disease Control and
Prevention we współpracy z National Center for Health Statistics oceniły,
że zapadalność na raka jajnika w Stanach Zjednoczonych w 2014 roku
wyniesie 22 tysiące nowych przypadków, natomiast śmiertelność utrzyma
się na poziomie ponad 14 tysięcy zgonów. W porównaniu do 1997 roku
liczba nowych zachorowań zmniejszy się o 18%, natomiast śmiertelność
wzrośnie o 0,5% [1,2,3].Trudna sytuacja epidemiologiczna zmusza do
poszukiwania nowych metod wykrywających nowotwór we wczesnym
stadium choroby.
Aktualnie w skriningu raka jajnika wykorzystuje się zwykle dwa podstawowe
badania: USG dopochwowe oraz marker CA125. USG pozwala na wykrycie masy,
która może być guzem, ale nie stwierdza czy zmiana jest łagodna czy złośliwa.
Ca125 to białko, którego poziom znacznie wzrasta raku jajnika. Marker jest
pomocny w monitorowaniu leczenia i progresji nowotworu. Spadek poziomu
CA125 świadczy o skuteczności leczenia. Niestety istnieje szereg czynników,
niezwiązanych z rakiem jajnika, które mogą podwyższać poziom CA125.
Zastosowanie CA125 ogranicza fakt, że rzadko wzrasta on w raku śluzówkowym i
jasnokomórkowym oraz w guzach granicznych. Co więcej, jego poziom może być
podwyższony w przebiegu innych nowotworów (płuc, wątroby i trzustki) oraz w
innych chorobach (mięśniaki macicy, endometrioza, niezłośliwe guzy jajników,
marskość wątroby, choroby zapalne w obrębie miednicy). Poziom CA125 u kobiet
waha się w przebiegu cyklu miesiączkowego. Wartością graniczną jest 35 U/mL
[4,5,6,8,14 ].
Niektóre nowotwory zarodkowe jajników powodują uwalnianie do krwi dużych
ilości innych czynników takich jak gonadotropina kosmówkowa (HCG) oraz
alfafetoproteina (AFP), stąd można wykorzystać te parametry do monitorowania
leczenia [4,7].
Ponieważ oznaczenie poziomu Ca125 nie jest idealnym narzędziem
diagnostycznym, naukowcy i klinicyści poszukiwali innych rozwiązań, czego
efektem było zarejestrowanie w 2008 roku przez FDA antygenu HE4 jako
nowego markera nowotworów jajnika.
Pokładano w nim duże nadzieje na poprawę diagnostyki różnicowej oraz
skriningowej [5,6]. Czułość HE4 ocenia się na 67%, a specyficzność na 96%.
Marker ten ulega zwiększonej ekspresji w nabłonkowych rakach jajnika. Pomimo
faktu, że czułość HE4 jest porównywalna do czułości CA 125, stężenie HE4
rzadziej bywa zwiększone u kobiet z chorobami nienowotworowymi i pozostaje
stałe u 75% kobiet bez progresji choroby. Wartością graniczną HE4 jest 150
pmol/L. Marker ten może być wykorzystywany w różnych stadiach zaawansowania
nowotworu. Jego poziom wzrasta o 25% lub więcej u 60% kobiet z nawrotem raka
jajnika lub progresją choroby.Ponieważ niektóre histologiczne rodzaje raka jajnika
nie wykazują ekspresji HE4 (nowotwory śluzowe i zarodkowe), oznaczenie
poziomu HE4 nie może być stosowane jako bezwzględny dowód na obecność lub
brak procesu nowotworowego. Ogranicza to zastosowanie testu w ustalaniu
rozpoznania [5,8,14,16].
Dalszy postęp w diagnostyce nowotworów doprowadził do wprowadzenia dwóch
nowych testów o dużej przydatności diagnostycznej: testu OVA1 oraz algorytmu
ROMA [7].
Algorytm ROMA klasyfikuje kobiety z guzem przydatków do grup ryzyka raka
nabłonkowego jajnika. Algorytm jest modelem matematycznym, łączącym
oznaczanie HE4 i CA125, z uwzględnieniem statusu menopauzalnego pacjentki.
Został on po raz pierwszy zaproponowany w 2009 roku przez Moore i wsp. [17].
Czułość testu jest wysoka i szacuje się ją na 92% u kobiet po menopauzie i 76%
przed menopauzą, natomiast swoistość wynosi 75%. Wartości graniczne
algorytmu różnią się w zależności od laboratorium oraz stosowanej metody
analitycznej. Rozważa się wykorzystanie CA125 i HE4 jako wskaźników
odpowiedzi na chemioterapię. Ich zastosowanie w tym zakresie jest ograniczone,
niemniej jednak uzupełnienie oznaczeń o markery epigenetyczne, może znacznie
zwiększyć czułość i specyficzność badania [6,10,15,16].
Test OVA1 jest nowoczesnym narzędziem diagnostycznym, wprowadzonym w
2009 roku, służącym do wykrywania raka jajnika. Test wykorzystuje fakt, że u
chorych na raka jajnika poziom CA125 oraz β2-mikroglobuliny wzrasta, natomiast
stężenie apolipoproteiny A1, prealbuminy i transferryny jest niższe, niż u
zdrowych kobiet. OVA1 łączy oznaczenie tych 5 parametrów, pozwalając na
określenie prawdopodobieństwa rozpoznania złośliwego nowotworu jajnika,
zgodnie z uzyskaną liczbą punktów: u kobiet przed menopauzą 5,0 punktów oraz u
kobiet po menopauzie 4,4 lub więcej punktów świadczy o wysokim ryzyku.
Czułość testu określa się na 96%. Test jest rzadko wykorzystywany w diagnostyce,
nie tylko ze względu na wysoką cenę, ale także fakt, że zarówno swoistość jak i
powtarzalność wyników nie jest zadowalająca [9,11,16].
Wciąż trwają poszukiwania doskonalszych narzędzi diagnostycznych. W ciągu
ostatnich dwóch lat ukazało się wiele badań dotyczących obiecujących
kandydatów na markery nowotworowe raka jajnika.
Wśród nich należy wymienić osteopontynę (sOPN), wariant 6 sCD44 (sCD44-v6)
oraz białko adhezyjne sVCAM-1. Jerman i wsp. proponują określenie ich poziomu
w płynie z jamy otrzewnej i płynie z zatoki Douglasa jako markerów wczesnego
stadium raka jajnika oraz wskaźników progresji nowotworu [18]. Zespół badawczy
Park zwraca uwagę na tioredoksynę 1 jako marker raka jajnika, który może być
badaniem uzupełniającym CA125 [19]. Pojawiają się także sugestie wykorzystania
markerów znanych i wykorzystywanych w innych nowotworach. Takim
przykładem jest określenie stężenia CA19-9 w surowicy jako markera
uzupełniającego CA125 w przypadkach wymagających różnicowania zmian
łagodnych od złośliwych w obrębie jajników oraz braku wzrostu poziomu CA125
[20]. Li i wsp. sugerują wykorzystanie oznaczenia poziomu HMGB1 (ang. high
mobility group box chromosomal protein 1) w surowicy jako markera oceny
progresji choroby oraz wykorzystania go w celach prognostycznych [21]. Pojawiło
się również wiele doniesień dotyczących wartości prognostycznych markerów
molekularnych takich jak ekspresja białka Fli-1 (ang. Friend leukemia integration
1 transcription factor), mRNA APOA1 (ang. mRNA apolipoprotein A1), ROR1 (ang.
receptor-tyrosine-kinase-like orphan receptor 1) i wielu innych [22,23,24].
Wiedza na temat immunologii nowotworów doprowadziła do opracowania nowych
strategii leczenia. W latach 80. XX wieku klinicyści zainteresowali się rodziną
przezbłonowych receptorów czynników wzrostu z własną aktywnością kinazy
tyrozynowej. Do nadekspresji receptorów HER/ErbB dochodzi w nowotworach
pochodzenia nabłonkowego, co wiąże się ze złym rokowaniem. Wykrywanie
nadekspresji HER2/NEU w tkance stało się pomocne w stosowaniu przeciwciała
monoklonalnego (znane jako herceptyna – trastuzumab), które blokuje
przekazywanie sygnału aktywacji podziałów komórkowych. Pomimo, że większość
doniesień związanych z nadekspresją receptorów HER2 dotyczy raka piersi, to
amplifikację genu HER2/NEU z towarzyszącą nadekspresją receptorów p185
HER2 obserwowano także w nowotworach nabłonkowych jajnika, zwykle w
zaawansowanych stadiach choroby oraz w rakach nisko zróżnicowanych. Ocena
stężenia HER2/NEU w płynach torbieli i wysiękach istniejących w rakach jajnika
jest dobrym wskaźnikiem biologicznej agresji nowotworu. Nadekspresję HER2
stwierdza się u 18-43 % chorych na raka jajnika. Obecnie ekspresję HER2 określa
się rutynowo dzięki zastosowaniu immunohistochemii (IHC) oraz fluorescencyjnej
hybrydyzacji in situ (FISH). Dzięki temu możliwa jest weryfikacja wątpliwych
wyników IHC. Przy pomocy metody IHC wykrywa się obecność
wewnątrzkomórkowej domeny receptora, natomiast FISH pozwala na
bezpośrednią detekcję amplifikacji genu HER2 kodującego białko receptorowe.
Nowoczesnymi metodami, alternatywnymi do FISH, jest chromogenna
hybrydyzacja in situ (CISH) oraz hybrydyzacja srebrem in situ (SISH). Obie
metody to kombinacja cech IHC oraz fluorescencyjnej hybrydyzacji in situ [25,26].
Odkrycie w latach 90-tych XX wieku genu BRCA1 oraz BRCA2 rzuciło nowe
światło na diagnostykę dziedzicznych nowotworów piersi i jajnika.
Powyższe geny są zaangażowane we wzrost komórek, ich podział oraz w naprawę
uszkodzeń DNA. Pojawienie się mutacji w obrębie genów powoduje brak naprawy
uszkodzonego DNA i może prowadzić do rozwoju niektórych typów nowotworów.
Mutacje w BRCA1 oraz BRCA2 wiążą się zazwyczaj z nowotworami piersi i jajnika.
Niemniej jednak, mogą one pojawiać się także w innych nowotworach.
Przykładem są mutacje BRCA2 i ich związek z rakiem prostaty czy rakiem
trzustki. Szacuje się, że 39% kobiet z mutacją w obrębie BRCA1 i 11-17% z
mutacją BRCA2 zachoruje na raka jajnika, podczas gdy powyższe
prawdopodobieństwo u kobiet ogólnej populacji wynosi zaledwie 1,4% [12,13].
Najnowsze badania kliniczne dowodzą, że uszkodzenia epigenetyczne takie jak
metylacja DNA są ściśle powiązane z zapoczątkowaniem procesu nowotworowego
w
obrębie
jajników.
Hipermetylacja
promotora
genu
BRCA1, RASSF1A, APC, p14ARF, p16INK4A lub DAPK była obserwowana w 41 na
50 przypadków raka jajnika. Określenie miejsc metylacji może pomóc w
ukierunkowaniu badań na nowe biomarkery o dużym znaczeniu w prewencji,
ocenie ryzyka, szybkim wykrywaniu zmian oraz wartościach prognostycznych
[15].
Pierwsza tak tania analiza całego genomu w historii
Źródło: Wikimedia Commons, Autor: Alena Kopytova, Licencja: CC-BY-SA-4.0
Wybiórcze zastosowanie w diagnostyce oznaczania markerów nowotworowych
oraz szersze wykorzystanie możliwości biologii molekularnej może przyczynić się
do wykrywania złośliwych zmian nowotworowych na wczesnym etapie rozwoju.
Pomimo faktu, że diagnostyka i monitorowanie nowotworów jajnika wciąż nie są
doskonałe, już w chwili obecnej klinicysta posiada do dyspozycji szereg badań,
które analizowane równocześnie mogą skutecznie ukierunkować leczenie.
mgr Agnieszka Helis, diagnosta laboratoryjny
Piśmiennictwo:
1.National Cancer Institute. New directions in Ovarian Cancer Research. Report
of the strategic planning conference, monograph, Dec 8-9, 1997.
2.Dane Zakładu Epidemiologii i Prewencji Nowotworów Centrum Onkologii –
Instytut w Warszawie.
3.Didkowska J et al. Nowotwory złośliwe w Polsce w 2011 roku. Wyd. Studio
Mediana, Warszawa 2013.
4.National Cancer Institute. Ovarian epithelial cancer treatment. Access:
24-06-2014.
5.Kulpa JK. i wsp. HE4 i CA125 – porównanie metod oznaczeń. Diagn Lab, 2012;
48: 41-49.
6.Nowak-Markwitz E. Oznaczanie HE4, CA 125 i algorytm ROMA w diagnostyce i
różnicowaniu guzów jajnika. LabForum, 2013; 55: 3-5.
7.National Cancer Institute. Genetics of breast and ovarian cancer. Access:
11-07-2014.
8.ARUP Laboratories. Human Epididymis Protein 4 (HE4). For monitoring
recurrence of progressive disease in women with epithelial ovarian cancer. Salt
Lake City, 2014.
9.Li AJ. Nowe markery biologiczne w raku jajnika. Przydatność OVA1 i ROMA w
ustaleniu rozpoznania. Ginekologia po dyplomie, 2012; 7: 14-19.
10.Woźniak S. i wsp. Guz jajnika u kobiety w późnym wieku rozrodczym – jak
ocenić ryzyko onkologiczne.Przegl Menopauzalny, 2013; 1: 78-82 .
11.Toss A. et al. Ovarian cancer: Can proteomics give new insights for therapy
and diagnosis? Int J Mol Sci, 2013; 14: 8271-8290.
12.National Cancer Insitute. BRCA1 and BRCA2: Cancer Risk and Genetic
Testing. Access: 22-01-2014.
13.Petrucelli N. et al. BRCA1 and BRCA2 Hereditary Breast and Ovarian Cancer
[In:] Gene Reviews, ed. Pagon RA. et al. University of Washington, Seattle,
1993-2014.
14.Zhen S. et al. Comparison of serum human epididymis protein 4 and
carbohydrate antigen 125 as markers in ovarian cancer: A meta-analysis. Mol Clin
Oncol, 2014; 2, 4: 559-566.
15.Koukoura O. et al. DNA methylation profiles in ovarian cancer: Implication in
diagnosis and therapy. Mol Med Rep, 2014; 10, 1: 3-9.
16.Menon U. et al. Ovarian cancer screening—Current status, future directions.
Gynecol Oncol, 2014; 132, 2: 490-195.
17.Moore RG. et al. A novel multiple marker bioassay utilizing HE4 and CA125 for
the prediction of ovarian cancer in patients with a pelvic mass. Gynecol Oncol,
2009; 12, 1: 40-46.
18.Jerman KG. et al. Control values of ovarian cancer tumor markers and
standardisation of a protocol for sampling peritoneal fluid and performing
washing during laparoscopy. World J Surg Oncol, 2012; 12: 278.
19.Park BJ. Et al. Thioredoxin 1 as a serum marker for ovarian cancer and its use
in combination with CA125 for improving the sensitivity of ovarian
cancer diagnoses. Biomarkers, 1 Sep 2014: 1-7.
20.Cho HY., Kyung MS. Serum CA19-9 as a predictor of malignancy in
primary ovarian mucinous tumors: a matched case-control study. Med Sci Monit,
2014; 20: 1334-1339.
21.Li Y. et al. Serum high mobility group box protein 1 as
a clinical marker for ovarian cancer. Neoplasma, 2014;61,5: 579-584.
22.Song W. et al. Oncogenic Fli-1 is a potential prognostic marker for the
progression of epithelial ovarian cancer. BMC Cancer, 2014, 14: 424.
23.Tuft Stavnes H et al. APOA1 mRNA expression in ovarian serous carcinoma
effusions is a marker of longer survival. Am J Clin Pathol, 2014; 142, 1: 51-57.
24.Zhang H. et al. ROR1 expression correlated with poor clinical outcome in
human ovarian cancer. Sci Rep, 2014; 4:5811.
25.Sedlaczek P., Sobańska E., Gryboś M. i wsp. Ocena zależności między
ekspresją HER2/NEU (C−ERBB−2) w tkance a stężeniem w surowicy i płynach
nowotworowych u chorych na raka jajnika. Adv Clin Exp Med 2005; 14, 4:
663–669.
26. English DP., Roque DM., Santin AD. HER2 Expression Beyond Breast Cancer:
Therapeutic Implications for Gynecologic Malignancies. Mol Diagn Ther, PMC 1
Apr 2014.
Wczesny biomarker Alzheimera
Naukowcy z Ludwig Maximilians Universitaet (LMU) w Monachium
zidentyfikowali biomarker powiązany z aktywacją odpowiedzi
immunologicznej na uszkodzenie nerwowe obserwowane podczas
wczesnych stadiów choroby Alzheimera.
Alzheimer to postępująca choroba neurodegeneracyjna wynikająca z akumulacji
toksycznych dla neuronów depozytów białkowych w mózgu. Istnieje kilka hipotez
powstawania choroby. Jedną z nich jest hipoteza amyloidowa głosząca, że
najważniejszą rolę w jej patogenezie odgrywają depozyty β-amyloidu.
Nierozpuszczalne agregaty zaczynają się formować wiele lat przed ujawnieniem
jakichkolwiek objawów demencji.
Najnowsze doniesienia sugerują, że stężenie białka sTREM2 w płynie mózgowordzeniowym wzrasta znacząco we wczesnych stadiach choroby Alzheimera, co
łączy to białko z zaburzeniami neurodegeneracyjnymi.
Naukowcy wskazują TREM2 jako białko o wysoce istotnej roli w progresji
choroby, przypuszczając, że może ono mieć duże znaczenie także w innych
rodzajach demencji. Jest ono bowiem zaangażowane w mechanizm obronny, który
eliminuje uszkodzone neurony i toksyczne depozyty białkowe jakie tworzy βamyloid.
TREM2 jest receptorem powierzchniowym kluczowym dla funkcji fagocytów
ośrodkowego układu nerwowego (mikroglej). Komórki mikrogleju rozpoznają i
niszczą uszkodzone i toksyczne elementy m.in. poprzez wzrost poziomu czynników
o funkcji immunologicznej. TREM2 uwalniane jest do przestrzeni
zewnątrzkomórkowej w postaci rozpuszczalnej (sTREM2), której poziom może być
mierzony w płynie mózgowo-rdzeniowym.
Już wcześniej naukowcy udowodnili, że mutacje utraty funkcji w obrębie TREM2
zmniejszają zdolność mikrogleju do usuwania agregatów amyloidu i uszkodzonych
fragmentów tkanek. Przebadali oni 400 pacjentów chorych na Alzheimera. Dzięki
wnikliwej analizie biochemicznej odkryto, że osoby z łagodnym deficytem funkcji
poznawczych miały wyższe stężenie poszczególnych fragmentów TREM2 niż
osoby w zaawansowanym stadium choroby.
Obecnie nie wiadomo czy wahania stężenia białka to przyczyna czy konsekwencja
progresji schorzenia. Najnowsze badania wskazują, że zmiany poziomu sTREM2
znakomicie odzwierciedlają rozwój wczesnego stadium choroby Alzheimera, co
lokuje białko na pozycji interesującej z terapeutycznego punktu widzenia. Co
więcej, wzrastające stężenie sTREM2 w płynie mózgowo-rdzeniowym wykazuje
związek z innymi markerami neurodegeneracyjnymi (stężenie całkowite białka tau
i jego fosforylowana postać fosfo-tau181P)
Pierwsza tak tania analiza całego genomu w historii
Źródło: Wikimedia Commons, Autor: Alena Kopytova, Licencja: CC-BY-SA-4.0
Naukowcy z LMU planują rozpoczęcie długofalowych badań klinicznych, w
których określą stężenie TREM2 w płynie mózgowo-rdzeniowym chorych z
mutacjami o udowodnionym związku z chorobą Alzheimera. sTREM2 jako nowy
biomarker choroby mógłby posłużyć jako czynnik monitorujący wydajność
odpowiedzi przeciwzapalnej w leczeniu Alzheimera oraz pomóc we wczesnym
rozpoczęciu zwalczania lub kontrolowania schorzenia.
mgr Agnieszka Helis, diagnosta laboratoryjny
Piśmiennictwo:
Suárez‐Calvet M. et al. sTREM2 cerebrospinal fluid levels are a potential
biomarker for microglia activity in early‐stage Alzheimer’s disease and associate
with neuronal injury markers. EMBO Molecular Medicine, 3 Mar 2016.
Cytometria przepływowa w pigułce
Technika cytometrii przepływowej
jest obecnie szeroko stosowana
zarówno w badaniach podstawowych, jak i diagnostyce medycznej. Na
czym polega ta metoda i jak posługiwać się nią w praktyce?
1. Zasada działania
Rozłóżmy termin „cytometria przepływowa” na czynniki pierwsze. Nazwa techniki
oznacza „pomiary [metria] komórek [cyto] podczas ich przepływu
[przepływowa]” . Takie tłumaczenie w zasadzie zastępuje definicję, chociaż
oczywiście nie wyczerpuje tematu. Jak dokonywany jest pomiar parametrów
komórek i jak osiągane jest to podczas przepływu cieczy? Istotą metody jest
ułożenie komórek do pomiaru pojedynczo, w rządku, a następnie dokonanie ich
pomiaru przez odpowiednio skierowane światło lasera – czasami cytometrię
nazywa się także „cytofluorymetrią”, ponieważ część pomiarów opartych jest na
detekcji fluorescencji.
https://www.youtube.com/watch?v=2P7YsJ0Zkio
2. Budowa cytometru
Cytometr przepływowy złożony jest z:
-komory, przez którą przepływają kolejno komórki,
-plątaniny rurek z buforem płuczącym, który wymusza laminarny przepływ
-lasera, którego wiązka światła rozprasza się na każdej z komórek i/lub
wzbudza fluorescencję znaczników związanych z komórkami
-rejestratorów wiązki światła, które przetwarzają sygnał na cyfrowy
-układu optycznego, złożonego z zestawu filtrów i pryzmatów, które skupiają
światło by umożliwić jego odczyt
-sprzężonego z aparaturą komputera, który dokonuje interpretacji i obróbki
danych.
Centralną część cytometru przepływowego zajmuje komora, w której próbka,
zawierająca heterogenną grupę komórek, jest poddana laminarnemu przepływowi
roztworu płuczącego. Liniowy przepływ jest niezbędny, by komórki pojedynczo
trafiały w okienko pomiarowe, gdzie pada na nie światło lasera – każdy pomiar
sygnału powinien dotyczyć pojedynczej komórki.
W jaki sposób komórki układają się po kolei w rządku niczym w komitecie
kolejkowym? Taki efekt udało się otrzymać poprzez zastosowanie kilku strumieni
roztworu NaCl o różnej prędkości, malejącej od zewnątrz do środka wiązki cieczy.
Taki prąd laminarny wymusza na komórkach wejście w sam środek strumienia i
rozcieńcza je odpowiednio.
Generatorem światła o odpowiednio wysokiej energii jest laser, którego
precyzyjna wiązka pada na komórkę. Światło odbite i rozproszone przez błonę
komórkową i organelle pada na detektory pod innym kątem, pozwalając na prosty
pomiar wielkości i ziarnistości komórki. Bardziej złożony pomiar fluorescencji
wymaga zastosowania zestawu blend i pryzmatów, które kierują światło o
odpowiedniej energii fali na detektor.
Analizator sygnału przetwarza natężenie światła na odpowiedni sygnał cyfrowy,
który jest interpretowany komputerowo.
2. Forward i Side Scatter
Jak odbywa się pomiar światła i w jaki sposób przekłada się on na oszacowanie
wielkości i struktury komórek?
Otóż jeden z detektorów cytometru ustawiony jest na przeciwko wiązki światła
padającej na komórkę, zbierając światło, które zostanie ugięte na brzegach
komórki. Intensywność i kąt padania tej wiązki na czytnik zależy od wielkości
komórki- im jest ona większa, tym mocniej ugina światło (rycina 1).
Drugi z detektorów umieszczony jest prostopadle do wiązki światła padającej na
komórkę. Część światła lasera załamuje się w różnych kierunkach po przejściu
przez gęste obszary komórki, takie jak ziarnistości i organelle komórkowe. Im
bardziej skomplikowana struktura wewnętrzna komórki, tym silniej światło jest
załamywane i więcej go trafia na detektor boczny.
Odczyt światła z detektora przedniego nazywany jest z angielska „forward
scatter” (FSC), zaś odczyt z detektora bocznego „side scatter” (SSC). (rycina 1)
Rycina 1: Odczyt sygnału fluorescencyjnego w komorze cytometru polega
na detekcji ilości światła odbitego i załamanego przez detektory
znajdujące się z boku oraz naprzeciw wiązki lasera. W przypadku dużej,
ziarnistej komórki takiej jak neutrofil, znaczna ilość światła zostanie
skierowana na oba detektory, co na wykresie scatterplot zostanie
przestawione jako sygnał w górnej prawej ćwiartce.
3. Pomiar fluorescencji
Oprócz tych dwóch form odczytu cytometr potrafi przeprowadzić także odczyt
fluorescencji. Próbka, która została wcześniej wyznakowana odpowiednimi
przeciwciałami monoklonalnymi sprzężonymi z barwnikami jest identyfikowana
przez czytnik boczny z zastosowaniem filtrów, przepuszczających tylko fale
świetlne odpowiedniej barwy. Światło lasera pada na komórkę, która na
powierzchni zawiera dany antygen ze związanym przeciwciałem i fluorochromem.
Fluorochrom jest wzbudzany przez energię lasera i dochodzi do emisji
fluorescencji we wszystkich kierunkach. Część energii fali świetlnej przechodzi
przez filtr do detektora bocznego i zostaje zinterpretowana jako emisja
fluorescencji. (rycina 2)
Rycina 2: Pomiar fluorescencji w komorze cytometru. Grafika została stworzona
przez firmę Coulter Corporation, Miami,
USA. Pobrano z
http://www.biotech.univ.gda.pl/odl/modern/fcm.html
4. Opis subpopulacji komórkowych i immunofenotypowanie
Prawidłowe zastosowanie parametrów FSC, SSC i jednoczesne wykorzystanie
kombinacji różnych barwniwków pozwala na wielowymiarową interpretację
danych i kompleksowy opis subpopulacji komórek. Cytofluorymetria znalazła
zastosowanie głównie w diagnostyce hematoonkologicznej jako uzupełnienie
metod patomorfologicznych, jej zastosowań jest jednak o wiele więcej.
Spróbujmy prześledzić, w jaki sposób możemy wyodrębnić subpopulację
cytotoksycznychi regulatorowych limfocytów T spośród komórek z próbki krwi.
1. Przygotowujemy próbkę, dokonując osmotycznej lizy erytrocytów.
2. Znakujemy próbkę odpowiednim zestawem znakowanych przeciwciał. Będą
nam potrzebne przeciwciała pozwalające wyróżnić całą pulę dojrzałych
limfocytów (anty-CD3) oraz przeciwciała nacelowane na antygeny limfocytów
cytotoksycznych (anty-CD8) i pomocniczych (anty-CD4).
3. Rozpoczynamy analizę. Na wykresie scatterplot zaznaczamy tę część
populacji komórek, która odpowiada limfocytom, czyli małe i ubogoziarniste
komórki
4. Wśród zaznaczonych komórek musimy wytypować populację CD3-dodatnią.
Na histogramie zaznaczamy tylko komórki o wysokiej intensywności sygnału
CD3+
5. Następnie wykonujemy wykres 2D, na którym na jednej odkładamy
fluorescencję barwnika dla CD4+, na drugiej dla barwnika CD8+. W próbce
krwi osoby zdrowej powinniśmy otrzymać dwie wyraźne populacje –
przeważająca większość komórek plasuje się w ćwiartce CD4+,CD8-,
mniejszość w ćwiartce CD8+,CD4-.
6. U osób z chorobami autoimmunologicznymi, wrodzonymi zespołami
niedoboru odporności, białaczkami i chłoniakami z linii T oraz zakażonych
wirusem HIV stosunki ilościowe pomiędzy populacjami limfocytów mogą
zostać zaburzone lub odwrócone.
Całą opisaną powyżej procedurę wraz z ilustracjami można prześledzić na
stronie
http://probes.invitrogen.com/resources/education/tutorials/4Intro_Flow/player.
html
5. Sortowanie komórek
W ostatnich latach cytometria coraz bardziej zyskuje na znaczeniu ze względu nie
tyle na samą umiejętność identyfikacji komórek, co na funkcję ich sortowania.
Potęga tego narzędzia jest obecnie wykorzystywana w wielu
wysokospecjalistycznych procedurach medycznych – m.in. w allotransplantacji
macierzystych komórek krwiotwórczych, immunodeplecji (czyli usuwaniu)
poszczegółnych linii komórkowych z materiału klinicznego czy też wzbogacaniu
materiału do diagnostyki molekularnej w komórki wykazujące ekspresję pewnych
antygenów.
Co ciekawe, sortowanie komórek doskonale sprawdza się także w… hodowli
zwierząt. W hodowli krów mlecznych nie jest potrzeba „produkcja” 50% byków.
Ze względu na różnice w intensywności znakowania heterochromosomu X i Y
stało się możliwe wzbogacanie spermy zwierząt w komórki żeńskie.
Sortowanie odbywa się w przystosowanych do tego cytometrach z przystawką
sortującą (FACS, fluorescence activated cell sorting). Modyfikacja metody polega
na rozbiciu w momencie odczytu sygnału wiązki laminarnego przepływu cieczy na
małe kropelki, zawierające pojedyncze komórki. Kropelki są natychmiast
obdarzane ładunkiem w zależności od tego, czy wykazują odpowiednią
fluorescencję czy nie. Spadając, krople trafiają w pole eletrostatyczne i ich
trajektoria jest uginana w zależności od posiadanego ładunku. W konsekwencji
krople obdarzone różnym ładunkiem trafiają do zbiorników gromadzących
poszczególne subpopulacje.
*Uwaga: w opracowaniu pominięto kwestię kompensacji sygnału
fluorescencyjnego – w praktyce przed analizą fluorescencji należy przeprowadzić
wyrównywanie różnic w emisji światła i korekcję tła różnych barwników przed
wykonaniem analizy. Zainteresowanym polecam doskonałe opracowanie
dotyczące tematu kompensacji.
https://www.youtube.com/watch?v=2P7YsJ0Zkio
Przewidywanie procesu starzenia
Naukowcy z University of Georgia wykazali istnienie nowego sposobu
genetycznej regulacji starzenia się, w którą zaangażowany jest czynnik
wzrostu i różnicowania 11 (ang. growth differentiation factor 11, GDF 11).
Już we wcześniejszych badaniach udowodniono, że poziom GDF 11 obniża się
wraz z upływem czasu, a przywrócenie jego wcześniejszego poziomu odwraca
proces starzenia w układzie sercowonaczyniowym u myszy oraz prowadzi do
odmłodzenia mięśni i mózgu. Najnowsze badania potwierdziły związek obniżenia
stężenia GDF 11 we krwi z przerostem mięśnia sercowego i wskazały na wiek
średni jako czas największego spadku czynnika.
GDF 11 może posłużyć jako nowy czynnik predykcyjny średniej długości życia
ssaków.
Badaniom poddano myszy dwóch szczepów wsobnych: C57BL/6J (B6) oraz
BALB/cByJ (BALB). Myszy B6 żyły dłużej i miały znacznie wyższy poziom GDF 11
w porównaniu do myszy BALB. Dodatkowo przebadano 22 różne genetycznie
szczepy wsobne myszy porównując poziom czynnika wzrostu i różnicowania 11 z
długością przeżycia osobników. Eksperyment potwierdził wcześniejssze wyniki,
ujawniając znaczny spadek GDF 11 w wieku średnim. Ustalono, że 74,52% różnic
w poziomie badanego czynnika miało podłoże genetyczne.
Jak dotąd wiedza na temat kontroli GDF 11 była niewielka. Nie poznano także
skutków naturalnej różnorodności genetycznej GDF 11.
Dzięki mapowaniu genowemu zespół zidentyfikował 7 genów – kandydatów, które
mogą określać poziom GDF 11 we krwi. Ponadto po raz pierwszy wskazano na
dziedziczność wysokiego poziomu GDF 11.
Pierwsza tak tania analiza całego genomu w historii
Źródło: Wikimedia Commons, Autor: Alena Kopytova, Licencja: CC-BY-SA-4.0
Poczyniono kolejny krok, aby odpowiedzieć na pytanie dlaczego się starzejemy i
jakie mechanizmy kryją się za tym procesem. Jest to z pewnością ważny kawałek
układanki genetyki starzenia się. Kolejne badania kierują się ku ustaleniu
dlaczego poziom czynnika wzrostu i różnicowania 11 spada wraz z wiekiem i
czy można tą wiedzę wykorzystać w zapobieganiu różnym chorobom.
***
GDF 11 jest członkiem nadrodziny białek transformującego czynnika wzrostu β
(ang. transforming growth factor β, TGF-β), do której należą także aktywina,
inhibina, inne białka morfogenetyczne kości czy AMH. GDF 11 znany jest także
jako białko morfogenetyczne kości 11 (ang. bone morphogenetic protein
11, BMP-11). Czynnik ten działa jak cytokina. W roku 2014 został on ogłoszony
„czynnikiem anty-starzeniowym”, niemniej jednak jego związek z procesem
starzenia pozostawał wciąż niejasny [2,3].
mgr Agnieszka Helis, diagnosta laboratoryjny
Piśmiennictwo:
1. Zhou Y. et al. Circulating Concentrations of Growth Differentiation Factor 11
Are Heritable and Correlate With Life Span. J Gerontol A Biol Sci Med Sc., 16 Jan
2016.
2. Sinha M. et al. Restoring systemic GDF11 levels reverses age-related
dysfunction in mouse skeletal muscle. Science, 2014; 344, 6184: 649–652.
3. Katsimpardi L. et al. Vascular and neurogenic rejuvenation of the aging mouse
brain by young systemic factors. Science, 2014; 344, 6184: 630–634.
VOMs
nowym
markerem
nieswoistych zapaleń jelit
Etiologia nieswoistych zapaleń jelit jest nieznana. Sugeruje się, że ważną
rolę w patogenezie tej grupy chorób odgrywa dysbioza przewodu
pokarmowego. To zjawisko może wpływać na zmiany składu i proporcji
lotnych organicznych metabolitów kałowych (VOMs). Ostatnio nastąpił
wzrost zainteresowania nieinwazyjnymi biomarkerami, które mogą być
przydatne w ocenie aktywności chorób jelit i ich różnicowaniu. Bada się
metabolity w kale, moczu, krwi oraz błonach śluzowych pacjentów i
próbuje wykazać ich przydatność jako parametrów w nowej, nieinwazyjnej
diagnostyce i monitorowaniu osób z wrzodziejącym zapaleniem jelita
grubego i chorobą Leśniewskiego- Crohna.
VOMs to sybstancje chemiczne, które powstają w trakcie przemiany materii. W
ich skład wchodzą m.in.: estry, ketony, aldehydy, kwasy, alkohole i alkany. Za
pomocą chromatografii gazowej, a następnie spektrometrii mas, opracowano
profile VOMs, które umożliwiają zrozumienie zmian w ludzkich reakcjach
metabolicznych w stanach fizjologii i patologii.
Istnieje coraz więcej dowodów, że zmiany składu VOMs w kale odzwierciedlają
zaburzenia gastroenterologiczne i mogą dostarczyć informacji diagnostycznych o
stanie jelit.
Różnice w występowaniu w kale kwasów organicznych, alkoholi i estrów są
powiązane ze zmianami trawienia i wchłaniania produktów dietetycznych, ale
również mogą być spowodowane zmienionym składem jelitowej flory bakteryjnej,
z uwagi na jej rolę w procesie fermentacji.
Dysbioza w układzie pokarmowym wpływa na profil VOMs.
Badania wskazały na zmiany występowania estrów w kale, a w szczególności
zmniejszenie ilości estrów metylowych u pacjentów z aktywną chorobą Crohna i
wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego w porównaniu z grupą osób zdrowych.
Ponadto ujawniono różnice we wzorze VOMs na różnych etapach obu schorzeń.
Ilości alkanów, zwłaszcza pentanu, butanu, etanu i propanu okazały się być
podwyższone w porównaniu z grupą kontrolną. Dodatkowo analizując metabolity
w moczu stwierdzono, że pochodne aminokwasów i kwasów trikarboksylowych
mogą pomóc rozróżnić pacjentów z chorobami zapalnymi jelit od osób zdrowych.
Pierwsza tak tania analiza całego genomu w historii
Źródło: Wikimedia Commons, Autor: Alena Kopytova, Licencja: CC-BY-SA-4.0
Wszystkie te badania otworzyły obiecującą dyskusję na temat klinicznego
znaczenia metabolitów w diagnostyce i monitorowaniu zapaleń jelit. Podkreśla się
rolę mikrobiomu jelitowego, a w szczególności grzybów, w patogenezie choroby
Leśniewskiego-Crohna i wrzodziejącego zapalenia jelia grubego. Dalsze
zrozumienie VOMs może prowadzić do opracowania szybkich i prostych testów
diagnostycznych.
Piśmiennictwo:
Ahmed I et al.: Investigation of faecal volatile organic metabolites as novel
diagnostic biomarkers in inflammatory bowel disease. Aliment Pharmacol Ther,
2016; 43: 596-611.
CE IVD bez tajemnic
Czym jest, na czym bazuje i po co w ogóle to wprowadzono? Niniejszy
artykuł dotyczy dyrektywy 98/79/EC i jej konsekwencji laboratoryjnych
oraz prawno-ekonomicznych.
Idea polityki jakości jest już dość leciwa, wymyślono ją dla celów wielkoskalowego
przemysłu, bo takiego przemysłu nie stać na „brak jakości”. Czym w ogóle jest
jakość? Jakość definiowana po konsumencku to przecież nie to samo, co jakość
zawarta w procedurach i normach. Tak definiowana jakość oznacza wysoką
powtarzalność parametrów produktów danego typu wykonanych w zgodzie z
normą, a także bezpieczeństwo wytwórcy w procesie produkcyjnym i
bezpieczeństwo odbiorcy podczas użytkowania. Taka definicja jakości wcale nie
daje gwarancji, że produkt na przykład będzie stworzony z wysokiej jakości
bawełny. Dlatego sceptycznie podchodzimy do znaczków CE na opakowaniach,
które jednak są potrzebne, bo gwarantują bezpieczeństwo użytkowania i
humanitarne warunki pracy wytwórców.
Jednak skupmy się na diagnostyce in vitro: co ją odróżnia od reszty rynku
konsumenckiego? Mamy wytwórcę, mamy użytkownika — diagnostę. Mamy
jednak kogoś jeszcze. Pacjenta, który jest faktycznym beneficjentem i odbiorcą
testu diagnostycznego, mimo że dzieje się to poza jego świadomością tego faktu.
Po to właśnie, by chronić także chorego, którego przecież nie stać na pomyłki
producenta testu (płaciłby swoim zdrowiem!) powstała dyrektywa UE „o
medycznych przyrządach* do diagnostyki in vitro” (98/79/EC). Dlatego certyfikat
jakości CE nie wystarcza jako gwarancja odpowiedniej jakości w diagnostyce
medycznej.
98/79/EC… Cóż to za dokument i czego dotyczy? Jest to zestaw bardzo
ogólnikowych norm, jakie muszą spełniać odczynniki i urządzenia używane w
laboratoriach diagnostycznych. Jako „medyczne przyrządy* diagnostyczne”
rozumie się wg dyrektywy nie tylko urządzenia, ale także systemy
przechowywania próbek, odczynniki diagnostyczne oraz software do analizy
danych. Wszelka aparatura i chemia, która ma styczność z próbką na
którymkolwiek etapie analizy jest zatem traktowana jako medyczny przyrząd
diagnostyczny i podlega tym wytycznym.
Dyrektywa IVD mówi między innymi, że do diagnostyki in vitromoże by stosowany
sprzęt/odczynnik który spełnia kryteria dla normy CE (działającej w oparciu o
dokument EN ISO 9001) i dodatkowe kryteria, zawarte w aneksach (I- X).
Ponadto pewne odrębne kryteria, inne niż dla odczynników używanych w
laboratoriach, muszą spełnić urządzenia do samokontroli u pacjentów —
glukometry, paski testowe itp.
Z punktu widzenia laboratoriów najważniejszy jest załącznik 2. Zawarta jest w
nim klasyfikacja badań o podwyższonym poziomie wymaganych norm jakości ze
względu na istotność tych badań w kontekście zdrowia i życia pacjenta i
personelu. W aneksie A mamy badania serologiczne grup krwi: systemu ABO, Rh
(C, c, D, E, e) Kell, oraz badania wirusologiczne HIV, HTLV oraz badania wirusów
wątrobowych.
W aneksie B figurują grupy krwi Duffy i Kidd, przeciwciała przeciwkrwinkowe,
typowanie tkankowe HLA (serologia), detekcja toksoplazmozy i różyczki, wirusa
cytomegalii i chlamydiozy (mikrobiologia, wirusologia), testy na fenyloketonurię,
oznaczenie trisomii 21 (genetyczne zaburzenia wrodzone), oznaczenia markeru
nowotworowego PSA oraz glukozy we krwi.
Oznacza to, że oprócz obowiązkowych wymagań z aneksu I i wymogu posiadania
certyfikatu CE dla tych oznaczeń wymagane jest spełnienie
kryteriów załączników IV-VIII, potwierdzone certyfikatami zgodności z drugą
normą, DIN EN ISO 13485 i (najlepiej) oświadczeniem producenta że produkt
może by stosowany w diagnostyce in vitro.
Dla diagnostów ważne jest, co rozumie się przez stosowanie się do wytycznych dla
oznaczeń z aneksów A i B:
— testy używane w diagnostyce MUSZĄ być certyfikowane CE IVD
— wszystkie urządzenia służące do wykonania oznaczeń, a wiec zarówno systemy
do pobierania próbek, jak i pipety, plastiki laboratoryjne i inne urządzenia muszą
spełniać takowe wymagania. O tym wiele laboratoriów zapomina.
Zapomina się także o tym, że zestaw może być certyfikowany np. tylko dla krwi,
bo firmie nie chciało się certyfikować zestawu dla innych typów materiału (to są
koszty a firmy lubią je ciąć!), a my oznaczamy tym zestawem parametry np. w
PMR. To błąd który nie powinien mieć miejsca. Za to powinno się karać i to
surowo (a w Polsce jest z tym różnie).
Dlaczego nie wszystkie laboratoria stosują się do wytycznych aneksów A i B? Bo
jakość kosztuje. Zestawy z IVD są droższe, a konkurencyjność wymaga obniżania
cen. Często kadra jest też nieprzeszkolona i żyje w błogiej niewiedzy. Niestety
nieznajomość prawa nie jest usprawiedliwieniem.
A dlaczego producenci znanych, rewelacyjnych marek sprzętu i odczynników na
przykład do biologii molekularnej często uwzględniają adnotacje „for research use
only”, mimo że ich odczynnikom można ufać bardziej niż KITom z IVD mało
znanych firm? Ma to 2 przyczyny. Po pierwsze certyfikat podraża odczynnik, a
adresatami odczynników do badań molekularnych są głównie jednostki naukowe,
którym IVD nie jest absolutnie do niczego potrzebne. Po drugie zaś, firmy nie chcą
brać na siebie odpowiedzialności prawnej. Wolą swoje enzymy sprzedać
podwykonawcy, który produkuje KITy i sam stara się o certyfikację, sam też
ponosi odpowiedzialność prawną w razie zaistnienia niezgodności. Tak więc np.
bardzo znane polimerazy i odwrotne transkryptazy nie posiadają certyfikacji IVD,
ale wchodzą w skład zestawów z IVD. Czyż to nie ironiczne? Tak
jednak działa prawo, do którego, chcąc nie chcąc, powinniśmy się stosować.
Oczywiście brak certyfikatu IVD przy wykazanym przez producenta fakcie, że
produkt spełnia normę CE i kryteria załącznika I (obligatoryjne) wystarcza, by taki
sprzęt znalazł się w laboratorium, w którym nie wykonuje się analiz z aneksu II. A
więc przyrządy z oznaczeniem zgodności np. z EN ISO 13485 mogą być
automatycznie traktowane jako mogące uczestniczyć w procesie diagnostycznym.
Oczywiście jeśli podlegają przeglądom technicznym i są sprawne.
* Uwaga: Używam określenia „przyrząd”, by nie mylił się on z terminem
„urządzenie” używanym w polskich dokumentach-córkach. Kojarzy się on bowiem
jednoznacznie z aparaturą mechaniczną, a nie chciałam wprowadzać zamętu
podczas objaśnień.
Piśmiennictwo:
Directive 98/79/EC of the European Parliament and of the Council of 27 October
1998 on in vitro diagnostic medical devices.

Podobne dokumenty