Przedwczesny wytrysk – historia sukcesu

Transkrypt

Przedwczesny wytrysk – historia sukcesu
Dopiero po ponad roku zdecydowałem się opowiedzieć swoją historię.
Ja miałem dużo szczęścia i udało mi się wrócić do normalnego życia. Wiem
jednak, że mogło to nigdy nie nastąpić, mogłem być wciąż tym nieszczęśliwym,
pozbawionym sensu życia facetem. Po czasie mogę już opowiedzieć o tym
głośno i jeśli zdołam pomóc choćby kilku mężczyznom - będę zadowolony.
Jeśli ta historia zmieni życie kilkudziesięciu facetów – będę szczęśliwy. Jeśli
zjawisko przedwczesnego wytrysku nie jest ci obce proszę przeczytaj ten tekst
do końca. Nie masz już przecież nic do stracenia…
Mam na imię Rafał, jestem 36-letnim tak zwanym normalnym facetem. Od razu
po studniach rozpocząłem pracę w dużej firmie telekomunikacyjnej. Już na starcie
nieźle zarabiałem, a z biegiem lat przydzielano mi coraz lepsze stanowiska i choć
wiązało się to z wieloma obowiązkami, ale czułem satysfakcję i byłem spokojny o
swoją przyszłość. Od kilku lat nie byłem w poważnym związku, ale w żaden sposób
mi to nie ciążyło. Bawiłem się życiem. Czy mogłem chcieć czegoś więcej?
Piękna brunetka wieczorową porą.
Wracałem z pracy, śpieszyłem się, bo miałem jeszcze sprawdzić raporty, które
od kilku dni leżały w mojej skrzynce mailowej. Typowy człowiek współczesny- o
jednym myślałem, o drugim myśleć próbowałem, a w międzyczasie sprawdzałem coś
w telefonie. I tak oto nieomal staranowałem bogu ducha winną kobietę. Uderzyłem w
nią ramieniem z taką siłą pędu, że aż ja – całkiem postawny facet- zachwiałem się na
nogach. Zahamowałem i spojrzałem na swoją niedoszłą ofiarę. Śliczna, młoda
kobieta, anioł rzucający mi piekielne spojrzenie. Po trzech minutach nieprzerwanego
wyrażania skruchy w końcu zostało mi wybaczone. Mało to! Piękna brunetka w
ramach rekompensaty kazała zaprosić się na kolację. I tak właśnie, w wielu 29 lat
poznałem swoją żonę.
Szczęśliwy pan własnego losu.
Rok później wzięliśmy ślub i zdecydowaliśmy się na zakup własnego
mieszkania. Choć konieczne było wzięcie kredytu nie przejmowaliśmy się tym
specjalnie. Dzięki kilku latom dobrze płatnej pracy mogłem sobie pozwolić na spory
wkład własny. Iza – moja żona – również nieźle zarabiała, więc nie musieliśmy
zdobywać się na większe poświęcenia.
Po upływie kolejnego roku nasza rodzina się powiększyła. Moja córka była dla mnie
niczym urocza, słodka wisienka na torcie naszego życia.
Oczywiście bywały gorsze dni, ale tak naprawdę nie działo się nic czym musiałbym
się przejmować dłużej niż kilka dni.
Moja żona po porodzie wyglądała wciąż świetnie, pożądałem jej nie mniej niż
pierwszego dnia naszego spotkania. Od początku mieliśmy udane życie seksualne,
koledzy często pytali dlaczego tak szybko zdecydowałem się na ślub. Ponieważ Iza
jest świetną kochanką – odpowiadałem w żartach.
Po siedmiu tłustych latach nadchodzi siedem lat chudych.
Nagle jakby piorun strzelił. Przez kilka ostatnich lat zupełnie odzwyczaiłem się
od problemów, nie potrafiłem już sobie z nim radzić, bo po prostu od dawna już nie
musiałem.
Wszystko zaczęło się o kłopotów ze zdrowiem córki. Niby nic poważnegopowracające zapalenie gardła, ale dla dziecka to prawdziwa męczarnia. Żona nie
dosypiała, większość czasu siedziała w pokoju dziecka.
Moja praca była zbyt odpowiedzialna żebym chodził do niej na wpółprzytomny,
zostawałem więc sam w naszej sypialni.
Żona zdecydowała się wziąć kilka tygodni bezpłatnego urlopu. To w połączeniu z
wydatkami na leki i specjalistów nieco zaburzyło nasz domowy budżet.
Nasze życie intymne traciło na jakości. Kiedy już udawało nam się znaleźć chwilę dla
siebie oboje staraliśmy się zrobić to szybko. Dziecko mogło w każdej chwili zacząć
płakać, ja musiałem wcześnie wstać do pracy, Iza była wykończona obowiązkami
domowymi - nie było czasu ani na grę wstępną, ani nawet na zmianę pozycji.
Dopadła nas rzeczywistość, o której istnieniu już dawno zapomnieliśmy… W tym
samym okresie czasu moja firma zaczęła tracić zamówienia. Konkurencja robiła się
coraz bardziej agresywna, mój szef zaczął naciskać naszego szefa marketingu - czyli
mnie – domagając się skutecznej strategii reklamowej, która pomoże nam wrócić do
gry. W międzyczasie nam wszystkim oberwało się po kieszeni, a kilka osób straciło
nawet pracę.
Jeszcze tak niedawno wracałem do domu z uśmiechem na ustach, a do pracy
wychodziłem z błyskiem w oku. Przestałem poznawać samego siebie, od dawna nie
czułem się zrelaksowany i wiedziałem że prędzej czy później odbije się to na moim
zdrowiu. W najgorszych koszmarach nie podejrzewałem jednak, że moje ciało zakpi
ze mnie tak okrutnie.
To zdarza się każdemu mężczyźnie.
Nasza córcia w końcu wyzdrowiała, po wypróbowaniu całej znanej ludzkości
homeopatii coś w końcu zadziałało. Żona mogła wrócić do pracy, a nasze życie
powoli odzyskiwało właściwy rytm. Pozostawały jeszcze moje kłopoty w pracy, ale
wiedziałem że z jednym problemem mogę sobie poradzić.
W końcu znaleźliśmy z żoną czas dla siebie. Należało nam się przecież po tych kilku
ciężkich miesiącach. Zawiozłem małą Zuzkę do moich rodziców i zabrałem swoją
żonę na randkę. Po pysznej kolacji i kilku lampkach wina wróciliśmy do domu.
Czekałem na to od dawna, bardzo pragnąłem mojej pięknej żony. Zaczęliśmy się
kochać... I skończyliśmy tak samo szybko jak zaczęliśmy. Technicznie rzecz ujmując
to ja skończyłem, moja żona nie była nawet jeszcze w połowie drogi.
Zapadła chwila niezręcznej ciszy. Czułem się zawstydzony, nigdy wcześniej mi się to
nie zdarzyło, a już na pewno nie jako dorosłemu mężczyźnie. Nie robiłem jednak
dramatu z tego incydentu. Mieliśmy długą przerwę, ona wyglądała tego wieczoru tak
pięknie, może to wino, a może po prostu skumulowane napięcie w końcu znalazło
ujście. Trudno, stało się-myślałem. Żona przytuliła się i pocałowała mnie. To bardzo
taktowana kobieta, pełna empatii, nic więc nie powiedziała. Jednak ja czułem, że
liczyła na znacznie więcej.
Kochanie, czy wszystko w porządku?
Rano postanowiłem wynagrodzić żonie ten „żart” poprzedniej nocy. Tym razem
wytrzymałem dłużej, może 8 minut… Byłem w szoku, Iza chyba w niemniejszym.
O ile raz mogło się zdarzyć, o tyle drugi już nie powinno! Znałem siebie, a
przynajmniej tak mi się wydawało. Coś takiego nie powinno było mieć miejsca!
Tym razem żona nie przemilczała sprawy. Bardzo ostrożnie zaczęłam mnie
wypytywać czy coś mnie nadal dręczy. Czy to praca? Czy może ona zrobiła coś nie
tak? Jak w ogóle mogła tak pomyśleć?! Byłem na siebie wściekły, ale wstyd nie
pozwalał mi okazywać tego typu emocji. Zawiodłem jako mężczyzna i to już po raz
drugi. Nie rozumiałem co się ze mną dzieje. Miałem 34 lata, nie 16 i nie 64!
Powinienem być w pełni sił, bo jak nie teraz to niby kiedy? Myśl o tym, że tak może
zostać już na zawsze paraliżowała mnie. Nie chciałem rozmawiać o tym z moją żoną,
a tym bardziej z kolegami. Czułem jakby problem dotyczył tylko mnie, ta dysfunkcja
odzierała mnie z męskości i pozostawiała samemu sobie.
Anonimowy w sieci.
Pomocy zacząłem szukać w Internecie. Wizyty u lekarza sobie nie
wyobrażałem, umarłbym chyba z zażenowania. W sieci byłem anonimowy, mogłem
spróbować się dowiedzieć co się ze mną dzieję i jak sobie z tym poradzić. Musiał
przecież istnieć jakiś sposób! Powtarzałem sobie, że to tylko przemęczenie i
wszystko wróci do normy. To czego dowiedziałem się przeglądając kolejne strony
wprost zwaliło mnie z nóg.
Czytałem artykuły pisane przez lekarzy, w których twierdzili, że przedwczesny
wytrysk to zmora coraz większej liczby par. Tylko jak niby miało mnie to pocieszyć?
Podłoże psychologiczne- zapewne- ja nigdy żadnej infekcji nie przechodziłem. Czyli
wniosek z tego taki, że to tylko i wyłącznie moja wina, bo wszystko jest w MOJEJ
głowie. Miałem się odprężyć, odzyskać wewnętrzną równowagę, ale jak to zrobić?
Sama myśl o stosunku zaczynała napawać mnie lękiem. Nie chciałem po raz kolejny
rozczarować siebie, a już tym bardzie swojej partnerki.
Sprawdzone sposoby.
W międzyczasie kilkukrotnie kochałem się z żoną. Ku mojemu zaskoczeniu nie
zawsze kończyło się falstartem. Tylko to było średnio pocieszające… Nigdy nie
wiedziałem kiedy to się stanie, nie potrafiłem już czerpać przyjemności z seksu.
Musiałem kontrolować swoje podniecenie. Zamiast podziwiać gorące ciało moje żony
próbowałem zobaczyć w myślach gnijące w piwnicy ziemniaki lub wypchane
zwierzęta. Paranoja, prawda? Ta metoda może i pozwoliła mi wydłużyć stosunek o
kilka minut, ale odbierała mi całą ochotę na seks.
Moja żona nigdy wprost mnie nie skrytykowała, widziałem jednak jak po wszystkim
na mnie patrzyła. Próbowała się uśmiechać, była czuła, mówiła że było jej dobrze,
ale ja ją znam – nie potrafiła przede mną ukryć rozczarowania, widziałem to w jej
oczach.
Szukałem dalej. Nie chciałem się poddawać, widziałem że jeśli odsunę się od żony
sytuacja tylko się pogorszy. Nasze relacje i tak bardzo straciły na naturalności.
Rozmawialiśmy o pogodzie, a ja i tak czułem, że oboje w tym czasie myślimy o tym
co się ze mną dzieje. Któregoś dnia natrafiłem w historii przeglądarki internetowej na
strony, których szukała moja żona… Tak jak myślałem- ten problem dotykał ją w
niemniejszym stopniu niż mnie. Ona też szukała sposobów jak mi pomóc…
Zdecydowałem się ponownie nauczyć kontrolować swoje ciało. Pierwszy raz od wielu
lat zacząłem regularnie się masturbować, próbując jak najdłużej powstrzymać
wytrysk. Najpierw suchą dłonią, później z użyciem odrobiny lubrykantu. W znacznym
stopniu pomogło, dość szybko nauczyłem się kontrolować podniecenie. Z żoną już
też nie szczytowałem tak szybko, mogliśmy kochać się kilkanaście minut. Niestety
nadal nie za każdym razem…
Wielkie „ohhhhh tak!”
Nie przestałem przeszukiwać Internetu w poszukiwaniu faktycznego rozwiązania
problemu przedwczesnego wytrysku. Wszystkie metody, których dotychczas
próbowałem to były jedynie półśrodki. Na pewnym forum internetowym natknąłem się
na post mężczyzny, który pokrótce opowiedział historię łudząco podobną do mojej.
Dla niego było to już tylko wyblakłe wspomnienie. Problemy tego mężczyzny
skończyły się raz na zawsze od kiedy zaczął stosować suplement diety climax
control. Byłem sceptycznie nastawiony, bo czy środek w 100% naturalny może
przywrócić mi utraconą męskość? To wszystko brzmiało zbyt pięknie. Byłem jednak
zdesperowany i wiedziałem że niczym nie ryzykuję. Zamówiłem kurację na trzy
miesiące, nie spodziewałem się natychmiastowych efektów. Jednak ku mojemu
zaskoczeniu climax control już po tygodniowym stosowaniu odmienił mnie nie do
poznania. Pierwszy raz od wielu miesięcy udało mi się doprowadzić żonę do
orgazmu, co do tego nie miałem najmniejszych wątpliwości. Po dwóch miesiącach
zażywania tabletek zaledwie dwa razy dziennie mogłem już kochać się z żoną 25
minut! Po trzech miesiącach suplementacji nasz stosunek wydłużył się o 30 minut w
porównaniu z sytuacją sprzed kuracji! Byłem szczęśliwy i znowu mogłem
usatysfakcjonować swoją żonę.
Wszystko wrócił do normy.
Nie chcę żeby ten problem kiedykolwiek powrócił, dlatego wciąż zażywam
climax control. Nie muszę już jednak zaprzątać sobie tym głowy. Moje małżeństwo
ponownie rozkwitło. Zachowujemy się jak para nastolatków! Sytuacja w pracy
również uległa poprawie, bo od kiedy jestem zrelaksowany i odzyskałem pewność
siebie, bez problemu mogę się skupić. Czuję się pełnowartościowym facetem i po
czasie nie mogę uwierzyć, że rozwiązanie było tak proste i cały czas w zasięgu mojej
ręki. Jestem wdzięczny losowi, że natrafiłem wtedy na kogoś, kto jednak zechciał się
podzielić swoją wstydliwą historią. Teraz ja robię to samo- dla ciebie.

Podobne dokumenty