Nr 12. Sierpień 2007 - Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego

Transkrypt

Nr 12. Sierpień 2007 - Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego
Pismo Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Wroc³awskiego
Sierpieñ 2007
Bylinowa rekordzistka
Parzeplin brazylijski (Gunnera manicata). Rodzina: parzeplinowate (Gunneraceae)
R
odzaj parzeplin (Gunnera) najbliżej spokrewniony jest z południowoafrykańskim rodzajem Myrothamnus, obejmującym dwa gatunki drobnolist nych krzewów. Liczy około 40 gatunków bylin szeroko rozprzestrzenionych na wszystkich kontynentach półkuli południowej. Pyłek roślin z tego
rodzaju odnaleziono nawet na Antarktydzie w osadach z okresu późnej kredy i trzeciorzędu (80–40 mln lat temu).
Nieomal wszystkie gatunki rosną na terenach bagiennych nad brzegami rzek, wiele z nich w wilgotnych podgórskich i górskich lasach. Są to rośliny
wieloletnie, o pełzającym kłączu. Gatunki niewielkie tworzą także rozłogi. Liście są długoogonkowe, mają sztywną, szorstką i bruzdowaną blaszkę liściową o średnicy od 5 cm do 3 m. Największe rozmiary osiąga pochodząca z Brazylii Gunnera manicata, zwana parzeplinem brazylijskim. Jej rozgałęziające się kłącza, dorastające do 40 cm średnicy, niosą olbrzymie, dochodzące do 6 m wysokości liście o blaszkach liściowych mających w warunkach
naturalnych do 3 m średnicy. Kwiaty są drobne (kilkumilimetrowe), dwupłatkowe, zebrane w potężne, bezlistne kłosy, które mogą mieć nawet 2 m długości. Owocami są jaskrawo zabarwione pestkowce, często zjadane przez ptaki lub ryby.
Gunnera manicata została introdukowana do Europy pod koniec XIX wieku. Obecnie jest najczęściej uprawianym gatunkiem z tego rodzaju, dumą
wielu przydomowych ogrodów. Wymaga podłoża żyznego i wilgotnego; dobrze rośnie nad osłoniętymi brzegami stawów przy podwyższonej wilgotności powietrza. Choć nie boi się chłodów (gatunek naturalizowany w południowej Irlandii), to źle znosi ujemne temperatury i wymaga dobrego zabezpieczenia przed mrozami.
Tekst i zdjęcie:
RYSZARD KAMIŃSKI
Parzeplin brazylijski.
ZE STARYCH KSI¥G
2
Banany wed³ug Kluka
MUSA PARADISIACA: MUZA RAYSKA FIGA
Royena Musa racemo simplicissimo:
u Lobela Musa Serapionis: u Dalechampa Ficus indica. Ma Kolbę kwiatową
nachyloną: kwiaty Samce trwałe. Właściwą
Oyczyzną iest Jndya: i można tę roślinę nazwać zielnym drzewem. U Jndyanów zowie
się Pisang.
Pręt wyrasta z wielu białych głowkowych
korzeni w właściwey Oyczyźnie na 20. łokci wysoko, i tak prędko, że w 10ciu Miesiącach od posadzenia iuż ma doyrzałe owoce.
Pręt ten iest zielny, pochwami otulony:
wierzchołki pochew rozchodzą się, staią się
ogonem liściowym, i iego żebrem śrzodkowym. Liście są bardzo wielkie, szerokie
i długie, gładkie, podłużno owalne.
Z wierzchołka tego pręta wyrasta pręt
kwiatowy około dwu łokci wysoki, nieco
wiszący, kręgielkowatą czerwonawą pochwą się kończący, na którym stoi około
200 kwiatów: z tych samice prędko giną,
a samce licznieysze porządkiem się rozwiiaią aż do doyrzałości owocu.
Owoc, który z trudnością w przymuszonym chowaniu doyrzewa, wisi czasem po
50. skupiony; iest biały, mączny, iak Xiężyc
zakrzywiony, około ćwierć łokcia długi:
U
gładką, rogatą, gdy doyrzeie żołtą skorką
pokryty: ma mięsiwo żołte, przyiemne
i słodkie. W Jndyi zażywaią owocu surowo,
albo go zamiast chleba przypiekaią: z liści
robią sobie odzienia, ciała umarłych w nie
obwiiaią, i niemi pomieszkania swoie okrywaią. Jest niektórych mniemanie, że to był
Owoc zakazany w Raiu Adamowi, i że liściami tey rośliny okrył nagość swoię.
U nas utrzymywać się musi w Trybhauzach, przynaymniey 12. łokci wysokich
w naczyniach wielkich, tłustey lekkiey ziemi pełnych. Zimą co drugi dzień znacznie
się polewa: latem co dzień bardzo obficie.
Rozmnaża się z wypustków od korzenia.
Dopóki nie rodzi, i sto lat trwać może: lecz
po wydaniu owocu usycha.
Drugi gatunek tego rodzaiu Musa sapientum, a u Jndyanów Bananas, ma owoc
niezgięty, pachnący i przyiemnieyszy: na
tym kwiaty samce prędko nikną. Utrzymuie się tak, iak pierwszy.
Dykcyonarz roslinny [...] przez X. Krzysztofa Kluka. Tom II. Przedrukowany
w Warszawie w Drukarni Xięży Piarów,
1808, s. 130–131 (pisownia oryginalna).
Banan. Za: Alois Pokorny, Illustrierte Naturgeschichte des Pflanzenreiches, Prag 1887, s. 116.
SzkodliwoϾ
dymu
roœlinom
ic tak nie szkodzi roślinom, zamkniętym w ciasnéj przestrzeni oranżeryi
lub trejbhauzu, jak dym, z przyczyny znajdujących się w onym gazów: chociaż rośliny i połykają, za pośrednictwem liści, niejaką część gazu węglowego; lecz on wchodzi
szczególnie w skład ich przez korzenie, liście zaś istnieją z rozłożenia onego. Zewnątrz gaz węglowy równie jest szkodliwy
roślinom jak i zwierzętom; i jeżeli roślina
będzie postawiona pod recepientem, napełnionym dymem, zniszczeje w przeciągu
N
kilku godzin. Liście wystawione na dłuższe
i silne działanie dymu, stają się niesposobnemi do przerabiania soków i od tego jedynie mogą zginąć. Ogrodnicy powinni dawać na to wielkie baczenie, osobliwie w téj
porze, kiedy zimno nie pozwala otwierać
okien dla przewietrzenia cieplarni.
Ogrody północne przez Józefa Strumiłłę
[...]. Wydanie piąte poprawne. Tom III.
Część siódma. Rozmaitości. Wilno 1850,
s. 186–187 (pisownia oryginalna).
Kamelia japońska. Za: Stanisław Wóycicki,
Uprawa roślin ozdobnych: kwiaciarstwo, tom II,
Warszawa 1950, s. 184.
CZASOPISMO WYDAWANE PRZEZ OGRÓD BOTANICZNY
UNIWERSYTETU WROC£AWSKIEGO
Wojciech Ch¹dzyñski – redaktor prowadz¹cy
Magdalena Mularczyk – konsultacja botaniczna
dtp i druk: 6x7 ([email protected])
oraz autorzy:
El¿bieta Bogaczewicz, Hanna Grzeszczak-Nowak, Marcin Kaczmarek,
Ryszard Kamiñski, Jacek Kañski, Marta Karpicka-Antczak, Jolanta Kochanowska, Jolanta Koz³owska-Kalisz, Magdalena £¹cka, Anna £êcka,
Tomasz Nowak, Krzysztof Szczerbiñski.
www.biol.uni.wroc.pl/obuwr
Adres redakcji:
ul. Sienkiewicza 23
50-335 Wroc³aw
tel. (071) 322 59 57 w. 14
e-mail: [email protected]
Z DZIEJÓW OGRODU
bieżącym roku mija równo
100 lat od wzniesienia kompleksu szklarni po zachodniej stro nie alei prof. Ferdinanda Paxa.
„Staruszki” trzymają się nieźle,
a trzy z nich są po raz pierwszy
w swojej powojennej historii udostępnione do zwiedzania, w pewnej
mierze rekompensując przejściowy
brak palmiarni. Natomiast w łączącym je pawilonie od 11 lat czynna
jest wystawa nawiązująca do XIXwiecznych tradycji upowszechniania wiedzy o roślinach minionych
epok geologicznych.
Budowa zespołu szklarniowego
była największym przedsięwzięciem inwestycyjnym patrona głównej alei, który najdłużej ze wszyst-
powietrza: paprocie, widłaki (Lycopodium), widliczki (Selaginella),
dzbaneczniki (Nepenthes), ananasowate (Bromeliaceae), obrazkowate (Araceae), imbirowate (Zingiberaceae), storczyki (Orchidaceae) oraz tropikalne rośliny użytkowe. Później między cztery duże
szklarnie wstawiono trzy mniejsze,
służące jako mnożarki.
Po ostatniej wojnie, w wyniku
której wszystkie egzotyczne rośliny
uległy zagładzie, a budynki zniszczeniu bądź znacznemu uszkodzeniu, odbudowę rozpoczęto właśnie
od tego kompleksu, najłatwiejszego do wyremontowania. Już w jesieni 1950 r. otwarto pierwszą
szklarnię, a po paru latach gotowe
kich dotychczasowych dyrektorów,
bo aż 33 lata (1893–1926), kierował Ogrodem Botanicznym. Profesor Pax, choć naukowo zajmował
się przede wszystkim roślinnością
górską, doceniał znaczenie roślin
tropikalnych i ich atrakcyjność dla
zwiedzających. Ponieważ jednak
był człowiekiem oszczędnym i praktycznym, zaakceptowany przez niego projekt w niczym nie przypominał reprezentacyjnych budowli, jakie powstawały we Wrocławiu w okresie największej prosperity na
przełomie XIX i XX wieku, choćby
pobliskiego secesyjnego Instytutu
Zoologicznego. Nowy obiekt składał się z czterech podłużnych
szklarni o wymiarach 22 × 6–7 m
oraz prostopadłego do nich, przeszklonego łącznika i skromnego
parterowego budynku z wysokim
kominem, mieszczącego jedynie
kotłownię, warsztat i magazyny.
W samych szklarniach znajdowały się jednak cenne kolekcje roślinne. W pierwszej uprawiano
rzadko spotykane sukulenty, w tym
wilczomlecze (Euphorbia), których
wybitnym znawcą był prof. Pax.
W trzech pozostałych można było
oglądać rośliny wymagające najwyższej temperatury i wilgotności
do użytku były wszystkie, o łącznej
powierzchni 860 m². Jedno z pomieszczeń zaadaptowano na potrzeby eksperymentalnej uprawy
hydroponicznej, czyli powietrznowodnej. Doc. dr hab. Zofia Gumińska, która w latach 1957–1972 kierowała Ogrodem, po raz pierwszy
w Polsce zastosowała tę metodę
w odniesieniu do roślin tropikalnych. Dalsze badania doprowadziły
do udoskonalenia owego systemu,
nazywanego odtąd wrocławską metodą próchnicowej uprawy hydroponicznej roślin.
W pierwszych powojennych latach trudne warunki ekonomiczne
zmuszały kierownictwo placówki
do szukania dodatkowych źródeł
dochodu. Jednym z pomysłów były
loterie kwiatowe. W szklarniach
rozmnażano atrakcyjne rośliny pokojowe, które następnie rozlosowywano wśród uczestników zabawy. Jak widać na fotografii, loteria
cieszyła się sporym zainteresowaniem zwiedzających.
Zupełnie nową funkcję zyskała
jedna ze szklarni (nr 7) w 1975 r.,
w czasie obchodów 30-lecia Uniwersytetu: stała się pawilonem wystawowym, w którym prezentowano powojenne osiągnięcia Ogrodu.
Archiwum OBUWr
W
3
Szklarnie prof. Paxa, w tle budynek Instytutu i Muzeum Zoologicznego, 1910 r.
Archiwum OBUWr
Druga m³odoœæ
historycznych szklarni
Archiwum OBUWr
Loteria kwiatowa – lata pięćdziesiąte.
Fot. Elżbieta Bogaczewicz
Fot. Elżbieta Bogaczewicz
Wystawa powojennych osiągnięć w szklarni nr 7, 1975 r.
„Sukulenty Afryki”, koniec XX w.
„Sukulenty Meksyku”, koniec XX w.
Pod koniec lat 90. trzy pierwsze
– licząc od głównej alei – szklarnie
kolekcyjne zostały gruntownie
przebudowane z myślą o ich udostępnieniu do zwiedzania. Dzisiaj
można tu podziwiać sukulenty afrykańskie i meksykańskie oraz największą w Polsce, wzorcową kolekcję bluszczy (Hedera).
W korytarzu łączącym szklarnie
już w okresie powojennej odbudowy Ogrodu postanowiono utworzyć dział tropikalnych roślin wodnych i błotnych. Pierwsze akwaria
zbudowali w 1956 r. panowie Stanisław Sławiński i Janusz Janczewski. Z biegiem lat kolekcje akwariowe ogromnie się rozrosły i zaczęły
być uważane za jedne z najbogatszych na świecie. W roku 1992
przeniesiono je do nowego budynku, gdzie zajmują 29 zbiorników po
1200 l każdy. W starym zaś pomieszczeniu urządzono stałą wystawę paleontologiczną Panorama
Natury, obrazującą rozwój przyrody ożywionej w okresie ostatnich
600 milionów lat. Symboliczny wymiar miał fakt, że w uroczystym otwarciu, które nastąpiło w październiku 1996 r., uczestniczyła jako
gość honorowy Gabriele Pax –
wnuczka botanika, od którego
wszystko się zaczęło.
MAGDALENA MULARCZYK
4
ROŒLINY DLA CIA£A
Ró¿ne oblicza marzany
M
arzana barwierska ( Rubia tinctorum) jest byliną z rodziny marzanowatych ( Rubiaceae). Rośnie dziko w Europie Południowej i w Azji, poza zimnymi rejonami na północy i wschodzie. Najlepiej czu je się nad brzegami rzek, kanałów nawadniających
i wśród zarośli.
Osiąga 1 m wysokości, łodyga jest czworokanciasta,
rozgałęziona, pokładająca się, gdy brak oparcia. Liście
są owalnolancetowate, zaostrzone. Z ich kątów wyrastają niepozorne, żółtawozielonkawe kwiatuszki,
zebrane w podbaldachy na szczytach pędów. Zakwitają od czerwca do lipca. Po przekwitnięciu zawiązują
się kuliste, soczyste, czerwonobrązowe pestkowce.
Znaczenie gospodarcze i lecznicze mają korzenie
i kłącza marzany. Kłącza są długie, poziome, cylindryczne, często zdrewniałe, o kilku wierzchołkach
wzrostu. Rozgałęziony korzeń, sięgający na głębokość
do 80 cm, jest zwykle pokryty czerwonawą, odstającą
korą.
Kłącza i korzenie marzany zawierają szereg substancji barwiących, znanych pod nazwami alizaryna,
purpuryna i in. Mają barwę od różowej do purpurowej.
Marzanę barwierską po raz pierwszy wprowadzono
do uprawy w Azji Południowo-Zachodniej, później
zrobili to starożytni Egipcjanie, Hindusi, Grecy
i Rzymianie. Z rośliny tej otrzymywano czerwony
barwnik używany na Wschodzie przy wyrobie dywanów. Zabytki kultury materialnej Mongołów i Chakasów dowodzą, że barwa wełny uzyskana za pomocą
marzany zachowuje się przez tysiąclecia. Pliniusz
wspomina o używaniu rośliny w Italii do barwienia
wełny i skór. Stąd jej uprawa przeniknęła do Francji,
Holandii, Niemiec i na Morawy. Surowiec pozyskiwany z marzany służył również do produkcji atramentu. W Europie wypieranie tej rośliny jako źródła
barwników rozpoczęło się w 1871 r., po pojawieniu
się tańszych barwników syntetycznych. Obecnie niewielkie plantacje marzany stosowanej przy produkcji
dywanów zachowały się w Azji Środkowej, w pobliżu
Baku, Derbentu i Samarkandy.
Na lecznicze właściwości marzany zwrócili uwagę
Hipokrates, Dioskurides, a następnie Galen. Zalecali
ją do leczenia żółtaczki, krzywicy, chorób stawów, bólów gośćcowych w okolicach lędźwiowych, gruźlicy,
zaparć i innych dolegliwości. Podkreślali zwłaszcza
dobroczynny wpływ ziela na zrastanie się kości.
Surowiec leczniczy stanowiły kłącza z korzeniami,
zawierające glikozydy antrachinowe, garbniki, węglowodany, kwasy organiczne, pektyny, sole mineralne.
Odwar był znanym i cenionym specyfikiem, mającym
zdolność rozpuszczania kamieni nerkowych. Objaw
uboczny w marzanowej kuracji to różowe zabarwienie
moczu i potu.
Po zaobserwowaniu rakotwórczego działania preparatów przygotowywanych z marzany barwierskiej
wycofano ją z grupy roślin leczniczych. Obecnie prowadzone są badania nad wyeliminowaniem szkodliwych czynników.
W Polsce, w zależności od regionu, marzana barwierska znana jest pod wieloma oryginalnymi nazwami: barwica, brocz, czerwone korzenie, czerwony
gryk, knap, krap, marzanka, marzann, marzawu, marzanna, marzka, reta.
JOLANTA KOCHANOWSKA
Marzana barwierska. Za: Johan Carl Kraus, Afbeeldingen der artseny-gewassen met derzelver Nederduitsche en Latynsche beschryvingen, 1796.
DZIA£Y OGRODU
5
lpinaria, nazywane też ogro dami skalnymi, są to wydzielone oraz specjalnie zaprojektowa ne miejsca, gdzie wysadza się rośli ny pochodzące z gór i terenów wyżynnych. Dzięki temu przypominają one zminiaturyzowany krajobraz
górski.
Alpinarium wrocławskiego Ogrodu Botanicznego składa się z dwóch
części: starszej, założonej już w drugiej połowie XIX wieku przez prof.
Heinricha Roberta Goepperta,
oraz nowszej, zagospodarowanej
w latach 1989–1992. W starszej
partii za podstawowe kryterium
podziału zgromadzonych roślin
przyjęto pochodzenie geograficzne.
Na poszczególnych (sztucznie uformowanych) wzniesieniach zaprezentowano florę pasm górskich
Fot. Jolanta Kochanowska
A
Alpinarium ze stożkiem wulkanicznym w tle.
Alpinarium
U podnóża profilu eksponowane są
skrzemieniałe pnie pradawnych
drzew iglastych.
Nowszy fragment alpinarium
zbudowany został z głazów i bloków wapienia, granitu i serpentynitu, pochodzących z kamieniołomów Dolnego Śląska. Gromadzi
on głównie odmiany uprawne roślin skalnych.
Warto podkreślić, że atrakcyjność roślin górskich wynika z ich
odmienności. Ekstremalne i specyficzne warunki atmosferyczne oraz
siedliskowe na większych wysokościach przyczyniły się do wykształcenia cech niespotykanych u roślin
Fot. Magdalena Mularczyk
środkowej i południowej Europy,
środkowej i wschodniej Azji, Azji
Mniejszej, Kaukazu, obu Ameryk
i Nowej Zelandii.
Znajduje się tu także profil geologiczny, który powstał w 1856 roku, a jego twórcą był paleobotanik
prof. Goeppert. Jest to zminiaturyzowany przekrój przez warstwy
skalne Wałbrzyskiego Zagłębia
Węglowego. Widać na nim przebieg i układ warstw węgla kamiennego, piaskowców i łupków, a także odciski i odlewy pierwotnych
paprotników – kalamitów, lepidodendronów (łuskodrzewów) i sygilarii
(drzew
pieczęciowych).
nizinnych, takich jak: kępowy lub
szpalerowy sposób rozrastania się,
niski wzrost, duże kwiaty o intensywnych barwach, rozwijające się
prawie jednocześnie, pokrycie powierzchni liści i kwiatów warstewką wosku czy gęstym kutnerem
oraz żyworodność. Są to cechy
ułatwiające przetrwanie w jakże
trudnych warunkach górskich.
Wszystkie są mocno utrwalone
i zachowują się nawet wtedy, gdy
przeniesiemy roślinę w skrajnie odmienne warunki panujące na nizinach.
We wrocławskim alpinarium
znajduje się obecnie około 1500
gatunków i odmian uprawnych
roślin skalnych. Już w lutym pojawiają się tu pierwsze kwiaty wrzośca krwistego (Erica carnea). Chwilę później swoim pięknem zachwycają nas przebiśniegi (Galanthus)
i śnieżyce (Leucojum). Żółtymi kobiercami mieni się rannik zimowy
(Eranthis hyemalis). W marcu
i kwietniu budzą się cebulice (Scilla), szafirki (Muscari), puszkinie
(Puschkinia), sasanki (Pulsatilla).
A później, aż do końca sezonu,
możemy podziwiać przepiękne
i często bardzo rzadkie zawilce
(Anemone), orliki (Aquilegia),
dzwonki (Campanula), goździki
(Dianthus), goryczki (Gentiana),
floksy (Phlox), pięciorniki (Potentilla), fiołki (Viola). Do wyjątkowych rarytasów należą: złocień
arktyczny (Dendranthema arcticum), psiząb liliowy (Erythronium
dens-canis), kirengeszoma dłoniasta (Kirengeshoma palmata), ramondia pirenejska (Ramonda myconi), urdzik karpacki (Soldanella
carpatica), taunsendia Wilcoxa
(Townsendia excapa).
Nic więc dziwnego, że wszystkie
rośliny górskie niezmiennie fascynują ogrodników i kolekcjonerów,
a także coraz częściej zachęcają miłośników roślin do zakładania
własnych ogrodów skalnych i tworzenia interesujących kolekcji.
MAGDALENA ŁĄCKA
Fot. Magdalena Mularczyk
Fot. Magdalena Mularczyk
Górka śródziemnomorska.
Stożek wulkaniczny – fragment profilu geologicznego z 1856 r.
Nowe alpinarium, w tle zabytkowa szklarenka.
Słowiński Park Narodowy.
Fot. Tomasz Nowak
6
Z ARCHIWUM FOTOGRAFII PRZYRODNICZEJ
Z PRAC STUDENTÓW I PRACOWNIKÓW OGRODU
Języczka. Praca wykonana w Ogrodzie Botanicznym.
7
Mgr inż. arch. krajobrazu Edyta Barańska
Żaba sentymentalna.
Magdalena Mularczyk.
Symbol nadziei,
p³odnoœci i... szpetoty
wielkości: od kilkumilimetrowej,
którą nosi się w portmonetce, by
zapewnić sobie powodzenie finansowe, po okazy słusznych rozmiarów (choć nie „dorobiłam się” jeszcze monstrum służącego jako
ogrodowy wodotrysk). Tak samo
różnorodne są materiały, z których
je wykonano: od wspomnianych
trywialnych tworzyw sztucznych,
poprzez modelinę, parafinę, włókno kokosowe, plusz, gips, kamionkę, fajans, szkło, mosiądz i różnego
rodzaju kamień, aż po szlachetny
koral, bursztyn i srebro. Do najbardziej rozczulających zaliczam żaby
ulepione z gliny przez młodych artystów z wrocławskiego Młodzieżowego Domu Kultury. Marzę jeszcze o żelaznej żabie z pracowni kowalstwa artystycznego pana Ryszarda Mazura oraz o malutkiej bodaj żabce ze złota, jaką – mam nadzieję – dostanę kiedyś od kochającego męża…
Niedawno dowiedziałam się, że
w Kudowie-Zdroju istnieje Muzeum Żaby założone w 2002 r. przez
dyrekcję Parku Narodowego Gór
www.kudowa.zdroj.pl
Stołowych (w
/content/view/6/38/). Istotą tego
pomysłu jest zwrócenie uwagi społeczeństwa na konieczność ochrony dziko żyjących zwierząt, zwłaszcza gatunków zagrożonych wyginięciem. Obiecuję sobie w tym sezonie odwiedzić ów „żabiniec”.
A ponieważ nikt z rodziny nie podziela mojego zamiłowania do płazów, chciałabym w przyszłości
przekazać całą kolekcję temu właśnie muzeum.
– Dziękuję za rozmowę.
Żaba frasobliwa.
Żaba ogrodniczka.
Żaba drogocenna.
Zdjęcia: Wojciech Chądzyński
– Od kilku lat zbiera Pani figurki
żab. Dlaczego akurat żaby?
– Jak się dobrze zastanowić, to żaby
towarzyszyły mi „od zawsze”. Rodzice nazywali mnie Żabką lub Żabcią. Może jako przyrodniczka nie
powinnam się do tego przyznawać,
ale w dzieciństwie, gdy prawie każde lato spędzałam w Bieszczadach,
namiętnie łapałam wszystko, co się
rusza, a nie ucieka zbyt szybko: najpierw koniki polne, później żaby,
jaszczurki, a nawet węże. Moja „miłość” do zaskrońców skończyła się,
gdy jeden z nich w desperacji opryskał mnie obronną wydzieliną, której odoru bardzo trudno było się potem pozbyć. Żaby natomiast nigdy
nie zrobiły mi krzywdy i do dziś
chętnie je obserwuję, choć już oczywiście nie biorę do ręki. Fascynuje
mnie ich niezwykła budowa ciała,
faktura i barwa skóry, sposób poruszania się, ziemno-wodny tryb życia,
a najbardziej – magiczne przeobrażenie z kijanki w czworonożne zwierzę. Zresztą „żaby” to określenie
umowne, bo do tak zwanych płazów
bezogonowych należą również – nawet znacznie dla mnie atrakcyjniejsze – pożyteczne ropuchy, rzewnie
zawodzące kumaki, wspinająca się
po drzewach rzekotka i absolutnie
rewelacyjna grzebiuszka ziemna.
– Pierwszy egzemplarz?
– Mimo tych zainteresowań nigdy
wcześniej nie myślałam o zbieraniu
„sztucznych” żab. Impuls przyszedł
nagle, parę lat temu. Na moim
biurku leżała już od dłuższego czasu jaskrawozielona gumowa żaba
o dużej wartości sentymentalnej.
Była to pierwsza zabawka mojej
najstarszej córki, której niemowlęctwo przypadło na okres stanu
wojennego, kiedy trudno było o cokolwiek z rzeczy potrzebnych małym dzieciom. Tę piszczącą żabę
dziadkowie przywieźli z Czech jeszcze przed narodzinami wnuczki.
Pomyślałam sobie: dlaczego by nie
postarać się o towarzystwo dla samotnej maskotki? Przecież żaby zawsze były mi bliskie, a córka nawet
odziedziczyła po mnie przezwisko,
bo w pierwszych miesiącach życia
bardzo lubiła spać „na żabę”.
– Jak narodziła się ta nietypowa
kolekcja?
– Zaczęłam się rozglądać za bibelotami w kształcie żaby i stwierdziłam, że jest ich na rynku całkiem
sporo, chociaż nie wszystkie zadowalają moje poczucie estetyki. Najpierw kupiłam plastikową żabią kapelę rodem z Chin, trochę kiczowate figurynki i skarbonki. Później
trafiły mi się egzotyczne stwory
z India Shopu, cepeliowska żaba
z bolesławieckiej ceramiki, witrażyk z żabim motywem – i tak to się
zaczęło. Gdy rodzina i znajomi dowiedzieli się o moim nowym hobby, natychmiast – ku mojemu zadowoleniu – zaczęli mnie obdarowywać tego rodzaju przedmiotami,
sami też szczęśliwi, że nie muszą
się zbytnio głowić nad okolicznościowym prezentem. W tym miejscu
wszystkim Ofiarodawcom jeszcze
raz bardzo serdecznie dziękuję.
– Ma Pani żaby z plastiku, drewna,
szlachetnych metali…
– A nawet wydzierganą szydełkiem
z kordonku. Dzisiaj mój skromny
na razie zbiór obejmuje około 100
eksponatów. Żaby są najróżniejszej
Fot. Wojciech Chądzyński
Z MAGDALENĄ MULARCZYK z działu dokumentacji zbiorów Ogrodu
Botanicznego rozmawia Wojciech
Chądzyński
Fot. Hanna Grzeszczak-Nowak
NASZE PASJE
8
„Żaba w kąpieli”.
Żaba tekstylna.
ROŒLINA ROKU
P
rzystąpienie Polski do Unii Eu ropejskiej przyniosło również
Ogrodowi Botanicznemu niemałe
korzyści. W ostatnich latach znacz nie bowiem ożywiły się nasze kon takty z zagranicznymi partnerami,
między innymi z organizacjami
zrzeszającymi miłośników roślin.
Dzięki tej współpracy w ubiegłym
roku odbył się we Wrocławiu doroczny zjazd Niemieckiego Towarzystwa Miłośników Bluszczu,
w bieżącym zaś gościliśmy człon ków Niemieckiego Towarzystwa
Miłośników Różaneczników oraz
Środkowoeuropejskiego Towarzystwa Irysowego. Niedawno, w związku z obchodzonym obecnie „Rokiem Fuksji”, nawiązaliśmy kon takt z Niemieckim Towarzystwem
Miłośników Fuksji – Deutsche
Fuchsien-Gesellschaft e.V.
9
Towarzystwo to powstało 5
września 1981 r. podczas wystawy
fuksji w ogrodzie Palmengarten we
Frankfurcie nad Menem. Oficjalnym logo organizacji został kwiatostan Fuchsia 'Mantilla'. Dzisiaj
w całych Niemczech działa 31 regionalnych kół, których członkowie spotykają się na zjazdach, wystawach, uroczystościach z okazji
nadania nazw nowym odmianom.
Jednym z ważnych wydarzeń w historii stowarzyszenia były zorganizowane w Tybindze w 2001 r. obchody 500. rocznicy urodzin botanika Leonharta Fuchsa, od którego
nazwiska pochodzi nazwa kwiatu.
Towarzystwo było też gospodarzem Eurofuchsia – międzynarodowego spotkania wszystkich europejskich towarzystw miłośników
fuksji.
Dzięki życzliwości zarządu Towarzystwa w połowie maja nasz
Ogród wzbogacił się o ponad 100
nowych odmian fuksji. Większość
roślin została zakupiona ze środków DFG w gospodarstwie ogrodniczym w Wandlitz/Basdorf koło
Berlina, należącym do Erharda
Schlesteina, który posiada kolekcję
740 odmian fuksji. Kilkadziesiąt
cennych okazów podarowali nam
sami członkowie Towarzystwa.
Dzięki otwarciu granicy mogliśmy
bez jakichkolwiek formalności
przywieźć do Polski spory transport kwitnących krzewów.
W czerwcu przyjechały do nas
z wizytą panie Brigitte Kannler –
redaktor kwartalnika „Fuchsienkurier”, i Renate Ripke – sekretarz
Towarzystwa. Były zauroczone
Ogrodem Botanicznym i zabytka-
mi Wrocławia, niewykluczone
więc, że któryś kolejny zjazd przyjaciół fuksji odbędzie się w naszym
kraju.
Informacje o Niemieckim Towarzystwie Miłośników Fuksji można
znaleźć na jego oficjalnej stronie
internetowej:
www.deutsche-fuchsien-ges.de
MAGDALENA MULARCZYK
Fot. Magdalena Mularczyk
Fot. Magdalena Mularczyk
Fuksje od niemieckich przyjació³
Szklarnia w „fuksjowym” gospodarstwie Erharda Schlesteina.
W Wandlitz/Basdorf – od lewej: prezes DFG Karl-Heinz Saak, redaktor
Brigitte Kannler, ogrodnik Erhard Schlestein, kierownik działu roślin
ozdobnych w Ogrodzie Botanicznym Anna Łęcka.
Fot. Marta Karpicka-Antczak
Fot. Magdalena Mularczyk
Fuchsia 'Leonhart Fuchs'.
Wizyta we Wrocławiu – od lewej: Anna Łęcka, redaktor Brigitte Kannler,
sekretarz DFG Renate Ripke, Magdalena Mularczyk.
CO NAM GROZI
10
D
uży problem – zarówno
w amatorskiej, jak i profesjo nalnej uprawie róż – stanowią cho roby. Obok szkodników mogą
znacznie obniżać atrakcyjność
krzewów i prowadzić do ich zamie rania. Największe znaczenie mają
choroby powodowane przez grzyby
patogeniczne. Ich szybki rozwój
w okresie sprzyjających warunków
atmosferycznych zaskakuje tem pem i stopniem porażania roślin.
MĄCZNIAK
PRAWDZIWY
Jest jedną z najczęściej występujących chorób, powodowaną przez
grzyb Sphaerotheca pannosa var.
rosae. Pierwsze objawy w uprawie
polowej można zaobserwować w połowie maja. Na górnej stronie młodych liści pojawia się biały nalot,
który szybko rozprzestrzenia się na
całą powierzchnię blaszki. Zaatakowane liście ulegają przebarwieniu na kolor czerwony i deformacji. Ich brzegi lekko zawijają się
w dół lub do góry. Porażone rośliny mają zakłóconą fotosyntezę, zahamowany wzrost oraz znacznie
mniejszą wartość dekoracyjną.
Grzyb najlepiej rozwija się w temperaturze około 20°C i przy wilgotności powietrza bliskiej 100%. Po
wystąpieniu pierwszych objawów
krzewy należy opryskać preparata-
mi: Amistar 250 SC, Bravo 500
SC, Topsin M 500 SC. Dobre
efekty w ograniczeniu rozprzestrzeniania się choroby daje jesienne
wygrabianie opadłych liści.
CZARNA
PLAMISTOŚĆ RÓŻY
W lipcu na liściach możemy zaobserwować jasnobrązowe, ciemniejące z czasem, okrągłe lub nieregularne plamy. Powodowane są
przez grzyb Diplocarpon rosae,
sprawcę czarnej plamistości róż.
W pobliżu plam tkanki żółkną
i w krótkim czasie liście opadają.
Przed jesienią pojawiają się nowe
blaszki liściowe, co znacznie osłabia roślinę i jej zdolność zimowania. Patogen rozwija się w temperaturze 15–27°C, a jego zarodniki
mają zdolność kiełkowania na
mokrej powierzchni liścia. W okresie pogody sprzyjającej rozwojowi
grzyba krzewy należy opryskać jednym z preparatów polecanych
wcześniej do walki z mączniakiem
prawdziwym. Podczas podlewania
Wrogowie
królowej
kwiatów
Część II – Choroby
Czarna plamistość róży.
Rdza róży.
Mączniak prawdziwy na liściu róży.
roślin, szczególnie w pochmurne
i wilgotne dni, należy unikać moczenia blaszki liściowej. Opadłe liście trzeba usuwać, aby zapobiec
rozprzestrzenianiu się grzyba.
RDZA
RÓŻY
To uciążliwa choroba, którą
można zaobserwować na liściach
i łodygach. Sprawcami są różne gatunki grzybów z rodzaju Phragmidium, przede wszystkim Ph. mucronatum. Już w kwietniu i na początku maja na dolnej stronie liści
widoczne są żółtopomarańczowe
„ogniki”. Po upływie dwóch tygodni pojawiają się skupienia rdzawych zarodników letnich. Na górnej stronie blaszki liściowej w obrębie zarodnikowania powstają
żółte plamy. Po upływie kolejnych
tygodni tworzą się zarodniki przetrwalnikowe. Porażone liście ulegają deformacji, zasychają i opadają. Zarodniki przetrwalnikowe,
które zimują na opadłych liściach,
są źródłem infekcji w następnym
sezonie. Zwilżanie blaszek liściowych w czasie podlewania wpływa
na szybki rozwój grzyba oraz przenoszenie choroby w obrębie krzewu. Po zaobserwowaniu pierwszych objawów, rośliny trzeba
opryskać 3 razy w odstępach 10dniowych preparatami: Dithane
455 SC, Domark 100 EC, Discus
500 WG.
Duża liczba chorób i szkodników
róż nie odstrasza miłośników
ogrodnictwa od uprawy tych pięknych kwiatów. Pojawiają się zresztą nowe odmiany o większej odporności na infekcje grzybowe. Jak
na prawdziwą królową przystało,
róża będzie panować niepodzielnie
jeszcze przez wiele lat we wszystkich ogrodach świata.
Tekst i zdjęcia:
MARCIN KACZMAREK
WIEŒCI Z WOJS£AWIC
11
Ż
nus) 'Atropurpureum',
Handjery', 'Leopoldii'.
KLONY HRABIEGO SCHWERINA
Równo 110 lat temu odwiedził
Wojsławice ceniony dendrolog,
znawca rodzaju Acer – klon, hrabia
Fritz von Schwerin (1856–1934),
właściciel barokowego zamku
w Märkisch-Wilmersdorf (17 km
na płd. od Berlina). W ciągu 60 lat
zgromadził w swoim 24-hektarowym parku ogromne kolekcje
ŚWIERKI WILHELMA
Tło i osłonę dla różaneczników
w naszym Arboretum tworzą drzewa iglaste, które chronią je nie tylko przed palącym słońcem, ale
przede wszystkim przed wiatrami.
Spostrzegawczy gość zauważy
wśród nich wyjątkowo różnorodne,
monumentalne odmiany srebrzystych świerków kłujących (Picea
pungens) – rozmaicie wybarwione,
kolumnowe,
szerokostożkowe,
zwisłe. Fritz von Oheimb sprowadził je od Wilhelma Weißego
(1846–1916), zasłużonego w ogrodniczym środowisku hodowcy drzew
iglastych, który w 1872 r. założył
w łużyckim mieście Kamenz (pol.
Kamieniec) w płd.-wsch. Niemczech (nie mylić z Kamenz na Dol-
Friedrich (Fritz) von Oheimb (1850-1928)
– założyciel parku.
drzew i krzewów. Ten ówczesny
ogrodniczy autorytet w latach
1902–1934 pełnił funkcję prezesa
Niemieckiego Towarzystwa Dendrologicznego (niem. DDG), którego Fritz von Oheimb był współzałożycielem. W artykule „Meine
schöne Ahorne”, opublikowanym
w 1927 r., Oheimb tak wspominał
tę wizytę: „Trzydzieści lat temu
otrzymałem ze szczodrych rąk obecnego prezesa DDG pęk młodych
klonów do oceny”. Opisał w nim
także szczegółowo podarowane
okazy, z których większość rośnie
do dzisiaj w Wojsławicach, m.in.
klon pospolity (Acer platanoides)
'Lorbergii', jawor (A. pseudoplata-
Grób Fritza von Oheimba.
'Prinz
Jesienne liście klonu pospolitego (Acer platanoides) 'Lorbergii'.
w Mosznej. Po abdykacji w 1920 r.
para cesarska pozostała na wygnaniu w holenderskiej posiadłości
w Doorn, gdzie poświęciła się
z wielkim zapałem urządzaniu
ogrodu i kolekcjonowaniu drzew.
Zapewne gdyby żył jeszcze stary
Oheimb, skarciłby niepomiernie
Belga lub przegonił go z kretesem.
UNIKATOWY BUK
Powoli rosnący, parasolowaty
buk czerwonolistny (Fagus sylvati-
Historie zaklête
w drzewach
nym Śląsku) ogrodnictwo i szkółkę
roślin iglastych. Z czasem jego firma uzyskała rangę stacji badawczej
DDG, podobnie jak Wojsławice,
i oceniała drzewa pod kątem ich
zastosowania w leśnictwie. Ukoronowaniem działalności Weißego
był park utworzony w 1893 r. na
skłonach góry Hutberg, gdzie posadził pierwszy w Niemczech „niebieski las” świerków kłujących,
podsadzony azaliami i różanecznikami, który można podziwiać do
dzisiaj.
DĄB BISMARCKA
Nad grobem Oheimba szumi
majestatyczny dąb szypułkowy
(Quercus robur) – dar drugiej żony
niemieckiego cesarza i króla Prus
Wilhelma II, księżnej Hermine
von Bismarck z domu SchönaichCarolath (1887–1947). Na wieść
o śmierci Fritza w 1928 r. przysłała
to drzewo wprost ze swojego 35hektarowego parku, z prośbą, by
zostało posadzone przy grobie.
Oboje zbliżyła do siebie ogrodnicza
pasja i wieloletnia korespondencja.
Cesarza Wilhelma II zauroczyły
przed laty parki, w których bywał
gościem, m.in. u księcia Donnersmarcka w Świerklańcu, księcia
Hochberga w Pszczynie oraz u hrabiego von Thiele-Wincklera
NIECHLUBNE INICJAŁY
Belg Jean G. (?), uciekinier
z Górnego Śląska, który piastował
tam bliżej nieznane urzędnicze stanowisko, gościł w majątku Wojsławice w ostatnich, tragicznych miesiącach II wojny światowej. Za
sprzyjanie Niemcom został zmuszony do opuszczenia swojej ojczyzny. Z zachowanej korespondencji rodziny Oheimbów dowiadujemy się, że 15 lutego 1945 r.
uciekł przed rosyjskim frontem
wraz z innymi rezydentami Wojsławic, m.in. z hrabią Ernstem von
Beustem z sąsiedniego Stasina
i leśniczym Bärmelem. Po miesięcznej tułaczce ich drogi rozeszły
się: rodzina Oheimbów powróciła
do Wojsławic, a tajemniczy Belg –
do swojej ojczyzny. Pozostały po
nim w parku tylko niechlubne inicjały wyryte na jednym z buków.
Niechlubne inicjały Belga.
ca 'Purpurea Pendula') został zaszczepiony przez wchodzącego dopiero w wiek młodzieńczy Arno
von Oheimba, najstarszego syna
Fritza. W 1921 r. przejął on obowiązki prowadzenia gospodarstwa
rolnego, umożliwiając ojcu poświęcenie się wyłącznie zajęciom, które
kochał: parkowi, pracy naukowej,
grze w szachy, goszczeniu roślinnych pasjonatów i pisaniu esejów,
bajek oraz wierszy. Buk, posadzony
na skarpie wśród różaneczników,
jest okazem unikatowym. Od niedawna rozmnażają go polscy szkółkarze.
HANNA GRZESZCZAK-NOWAK
Zdjęcia: Hanna Grzeszczak-Nowak
Archiwum OBUWr
ycie jednego skromnego człowieka to w dziejach ludzkości
nic nieznacząca chwila. Zdarzają
się jednak postacie, które swoją
pracowitością i odwagą w podejmowaniu wyzwań dokonują czegoś
znaczącego i dostarczają inspiracji
następnym pokoleniom. Taką osobą był Fritz von Oheimb – założyciel naszego Arboretum. Dziś opowiedzą o nim jego drzewa – każde
„zna” inną historię.
Świerk wyhodowany przez Wilhelma Weißego i czerwonolistny buk
Arno von Oheimba.
BY£O, JEST, BÊDZIE
12
Plan Ogrodu Botanicznego
Warto zobaczyæ
Wczesna, upalna wiosna przyspieszyła wegetację roślin, więc w sierpniu
daje się już odczuć powiew jesieni.
W dziale systematyki roślin można
zobaczyć piękne czerwone owoce stopowca himalajskiego (Podophyllum
hexandrum) (1), a w alpinarium –
kończący wegetację arcydzięgiel litwor
(Angelica archangelica subsp. archangelica) (2). Gdzieniegdzie widać jeszcze kolorowe plamy kwiatów powojnika (Clematis), m.in. odmiany 'Jan Paweł II' (3), wytrwale kwitnie także
ketmia syryjska (Hibiscus syriacus)
w rozmaitych barwach (4). Nad stawem niezmiennie od lat króluje parzeplin brazylijski (Gunnera manicata) (5, opis na str. 1). W szklarni hydroponicznej
zaś przyciąga uwagę równie egzotyczny paciorecznik (Canna) 'Tropicana' (6).
• SIERPNIOWE IMPREZY • SIERPNIOWE IMPREZY • SIERPNIOWE IMPREZY •
WROC£AWSKIE ŒWIÊTO M¥KI
W ostatnią niedzielę wakacji, 26 sierpnia, od godz. 11.00 zapraszamy do Ogrodu na imprezę organizowaną
przez pobliski Hotel Tumski. W programie: piknik rodzinny, występy zespołów muzycznych, gry,
zabawy i konkursy dla dzieci i dorosłych.
Wstęp – w cenie biletu do Ogrodu.
• Z ¯YCIA OGRODU • Z ¯YCIA OGRODU •
Z ¯YCIA OGRODU •
• 29 czerwca gościliśmy przedstawicieli komitetu założycielskiego Ogrodu Botanicznego w Kielcach, który powstaje na 15 ha
gruntu obok Parku Krajobrazowego Karczówka. Samorząd miasta zainwestuje w infrastrukturę przyszłego Ogrodu, natomiast
opiekę merytoryczną nad kolekcjami roślinnymi będzie sprawować Akademia Świętokrzyska.
• Na przełomie czerwca i lipca dwoje pracowników Ogrodu towarzyszyło w wyprawie na Pojezierze Suwalsko-Augustowskie Sir
Peterowi Crane’owi, byłemu dyrektorowi Królewskich Ogrodów Botanicznych w Kew pod Londynem, a obecnie profesorowi
Uniwersytetu w Chicago. W związku z pracą nad książką o roślinach ginących i zagrożonych z grupy mięsożernych prof. Crane odwiedził stanowiska aldrowandy pęcherzykowatej (Aldrovanda vesiculosa). Większość polskich populacji tej niezmiernie
rzadkiej rośliny istnieje dzięki pomyślnej reintrodukcji przeprowadzonej w ostatnich latach przez dr. Ryszarda Kamińskiego,
pracownika naukowego naszego Ogrodu.
• 2 lipca zwiedzała Ogród Botaniczny oraz Ogród Japoński w parku Szczytnickim ośmioosobowa grupa pracowników Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Technicznego w Dreźnie.
POLECAMY
Tam, gdzie rosną fuksje
Wiosną nasz Ogród wzbogacił się o nowe fuksje – dar od firmy państwa Pałczyńskich z Jawora
(woj. dolnośląskie). Dostaliśmy kilkadziesiąt dużych okazów w pełni kwitnienia, które stały się trzonem ekspozycji, oraz kilkaset małych roślin. Wśród nich są aż 22 nowe odmiany.
Ogrodnictwo Malinowscy-Pałczyńscy, oddalone od Wrocławia o 60 km, założone zostało w 1945 r.
przez Antoniego i Stanisławę Malinowskich. W roku 1986 przejęła je ich córka Barbara Pałczyńska.
Powierzchnia pod osłonami wynosi 4000 m². Uprawę fuksji pani Barbara rozpoczęła w 1992 r.
Obecnie produkcja tych roślin prowadzona jest na powierzchni ok. 600 m². Sprzedaż odbywa się
głównie na terenie Dolnośląskiego Centrum Hurtu Rolno-Spożywczego przy ul. Karmelkowej we Wrocławiu oraz giełdy kwiatowej
w Jeleniej Górze i oczywiście na miejscu, w Jaworze. Poza fuksjami pani Pałczyńska zajmuje się jeszcze produkcją cyklamenów, chryzantem, dalii, pacioreczników, pelargonii, surfinii, niecierpków oraz innych roślin rabatowych i balkonowych.
A.Ł.
Ogrodnictwo Malinowscy-Pałczyńscy, ul. Mickiewicza 8, 59-400 Jawor, tel. (076) 870 26 09

Podobne dokumenty

Nr 08. Kwiecień 2007 - Ogród Botaniczny Uniwersytetu

Nr 08. Kwiecień 2007 - Ogród Botaniczny Uniwersytetu Pierwsza z nich ma kwiaty ciemnoniebieskie, druga – fioletowopurpurowe. Rosną one na tym samym stanowisku już od kilku lat i wymagają jedynie większej troski wiosną – podlewania i nawożenia. Iris r...

Bardziej szczegółowo