Oglądaj/Otwórz

Transkrypt

Oglądaj/Otwórz
Edward Stachurski
ARCHAIZACJA FORM FLEKSYJNYCH
W „W ARSZAW SK IM ALBERTUSIE“
A D O LFA DYGASIŃSKIEGO
„Albertusami" A. Dygasińskiego nazywam dwa mało znane jego żarto­
bliwe utwory stylizowane na prozę siedemnastowieczną b Jeden z nich
to ogłoszona drukiem dowcipna historia pt. Opis imprezy wojennej Imć Pana
Alberta Milicerego, konsula, alias burmistrza biskupiego miasta Bodzantyna, contra insolentiam tyraniej króla szwedzkiego Karla Gostausa. (Ponie­
waż dotyczy warszawskiego środowiska przyjaciół autora, nazywam go
„Albertusem warszawskim41). Drugi zatytułowany: Gwałt na Turka w Kiel­
cach uczyniony i Bóg wie co za przygody poczciwych rycerskich ludzi pozostał
w rękopisie 1
2.
Już samymi tytułami przypominają barokowe utwory. Wrażenie to
potęguje szata językowa, w jaką ubrał pisarz ucieszne opowieści o zabawach
biesiadnych i „rycerskich przewagach44 swych najbliższych przyjaciół3.
Ze względu na to, że pierwsza z nich jest artystycznie lepsza i trochę bar­
dziej znana, gdyż wyszła jako książka, warto zająć się bliżej jej osobliwym
językiem.
Opis imprezy wojennej... już po wydrukowaniu był cenną pozycją
bibliofilską, ponieważ wydany został „Nakładem Współpijaków44 na ręcz­
nym papierze zaledwie w 25 egzemplarzach numerowanych. (Egzemplarz
autorski z podpisami eommiltonów otrzymał Dygasiński na uroczystym
1 Humorystyczne opowieści Dygasińskiego podszywają się sposobem ujęcia postaci
i zdarzeń pod wydane w końcu X V I w. utwory: Wyprawa plebańska Albertusa na wojną,
Albertus z wojny oraz ich popularne przeróbki siedemnastowieczne zwane potocznie
„albertusami". Autor Beldonka jako księgarz i wydawca był bibliofilem i lubił „białe
kruki". Między innymi dlatego pewnie osnuł dwa swe utwory na znanych mu popu­
larnych motywach literackich z X V II w.
2 Fragmenty rękopisu są w posiadaniu Biblioteki Narodowej sygn. 6076 II. Tylko
niektóre partie tekstu zostały ogłoszone drukiem w Gazecie Warszawskiej 1921 nr 15
(fragm. Z pamiątek po Dygasińskim), w Rzeczypospolitej 1922 nr 151 (fragm. Z teki
pośmiertnej) i w Myśli Narodowej 1933 nr 25.
3 Pod przybranymi lub nieco tylko zmienionymi nazwiskami występują wraz z nim
najbliżsi „kompanowie" Dygasińskiego. Była to warszawska i kielecka cyganeria lite­
racka okresu pozytywistycznego. Niektórzy z nich w Warszawie tworzyli ścisłe koło
towarzyskie, tzw. Kolegium Księcia Walii. Pełne humoru i beztroski zebrania Kolegium,
rozmowy i pogawędki przy dobrej kolacji były bodźcem do napisania przez Dygasiń­
skiego zabawnej historyjki o przyjaciołach.
168
Edward Stachurski
zebraniu i zarazem uczcie Kolegium Księcia Walii w szynku „Pod daszkiem44
Józefa Noryowskiego 26 maja 1894 r .)1
*4*. Tylko kilka dodatkowych przezna­
czonych dla bibliotek (w tym „egzemplarz obowiązkowy44 znajdujący się
w Bibliotece Jagiellońskiej) opatrzone zostało oficjalną notką wydawni­
czą: Nakład i druk Wł. L. Anczyca i Spółki 1894. Książka nie tylko tytu­
łem i językiem, ale też wyglądem zewnętrznym sprawia wrażenie druku
siedemnastowiecznego. Pod tytułem umieszczono informację: Wydał po­
dług starych papierów A. Dygas ®. Jak pisali F. Bielak 9 i W. W olert7,
pozycja ta już po pierwszej wojnie światowej była prawdziwą rzadkością
bibliograficzną na rynku antykwarskim.
Błaha fabuła przedstawiająca nie tyle boje w polu, ile „potyczki na
zadzbaniu44, mniej interesuje czytelnika aniżeli język utworu. Zwrócił
na to uwagę F. Bielak, poświęcając w swej rozprawce o książce także nieco
miejsca temu zagadnieniu. Krytyk stwierdził, że Dygasiński użył wielu
wyrazów starych, a nie gardził też gwarą ludową, folgując gdzieniegdzie
licencji pisarza. Autor „albertusa44 nie nadużył makaronizmu jako środka
stylizacyjnego, a w składni zastosował łaciński szyk podmiotu i orzeczenia,
lubując się także w zwrotach imiesłowowych. Asyndetoniczne łączenie
zdań, zwroty do czytelnika oraz peryfrazy i porównania to pozostałe
składniki charakterystyczne dla tego języka prozy opisowej. Badacz
wysoko ocenił staranność języka i artyzm stylu Opisu imprezy..., przed­
kładając go nad Pamiętniki o Lissowczykach czyli przewagi Elearów pol­
skich kapelana W . Dembołęckiego z 1859 r . 8.
Także w ostatnich latach niektórzy autorzy przypominali, że Dyga­
siński miał dobre wyczucie stylów języka, gdyż w Imprezie wojennej Imć
pana Alberta Milicerego tak dobrze podrobił język i styl dawnej polszczyzny,
iż wzięto ją za autentyczny utwór z X V II w .9.
„Albertusy44 można traktować też jako jeden z rezultatów ustawicz­
nych zainteresowań językoznawczych A. Dygasińskiego. Jego poczynania
na polu językoznawstwa zadziwiają dzisiejszych badaczy wnikliwością
1 Między innymi podpisy złożyli: Piotr Chmielowski, Antoni Sygietyński, Karol
Benni i Józef Peszke.
6 Mistyfikacja jest tak zręczna, że pracownik Biblioteki Jagiellońskiej umieścił na
książce notkę: Hist(oria) pol(ska). Estreicher III, 176. W bibliotecznej karcie katalo­
gowej utwór został przypisany jako autorowi Albertowi Miliceremu wymienionemu
w tytule (a więc zgodnie ze zwyczajem klasyfikowania pamiętników siedemnastowiecz­
nych), a Dygas A. czyli Dygasiński traktowany jest tylko jako wydawca.
8 Por. F. B iela k : Ostatnia wyprawa Albertusa. Nieznany utwór Adolfa Dygasiń­
skiego. (Odbitka z VI zeszytu „Exlibrisu“ wytłoczona w Drukarni Narodowej w stu
numerowanych egzemplarzach). Kraków 1925, s. 5.
7 Por. W. W o le r t, Igraszki literackie Dygasińskiego. Myśl Narodowa 1932, nr 25,
s. 359.
9 Por. F. B iela k , op. cit., s. 8.
• Por. W. K w ie tn io w a , Gwara ludowa w twórczości Adolfa Dygasińskiego. Polo­
nistyka 1971, nr 4, s. 13.
Archaizacja form fleksyjnych w "Warszawskim Albertusie“ ...
169
analiz i wniosków, sumiennością opracowań10. Nie tylko recenzował prace
językoznawcze i podręczniki, ale także poświęcał zagadnieniom lingwi­
stycznym obszerne rozprawy i artykuły. W niektórych tłumaczeniach
prac językoznawczych zawarł tyle informacji gramatyczno-historycznych
0 języku polskim, że owe przekłady mogą śmiało pretendować do samo­
dzielnej pracy naukowej, wzorowanej na koncepcjach obcych autorów11.
Postulował badania nad językiem ludu i sporządził Słowniczek gwary od
Szkalmierza — wykorzystany przez J. Karłowicza w Słowniku gwar pol­
skich. Dygasiński poświęcał więc niemało czasu i myśli sprawom języka
ojczystego.
Opis imprezy... to. nieprzeciętne świadectwo zainteresowań i ekspery­
mentów językoznawczych autora. Z. Gosiewska pisze: „Bogactwo słow­
nictwa i szeroki zakres form fleksyjnych, formacji słowotwórczych wieku
X V II, daje ciekawy obraz stylizacji archaicznej w utworze.. 12.
Dotychczasowe wzmianki autorów na temat języka owego „albertusa“
są niewystarczające. Aby wszechstronniej pokazać sprawę tej ciekawej
stylizacji językowej, trzeba by się oprzeć na systematycznej i dokładnej
analizie tekstu humoreski i to nie tylko jej pierwodruku, lecz także —
zachowanego autografu l3. Należałoby pokazać, jakie środki językowe
1 w jakich proporcjach pisarz stosuje, aby nadać swemu utworowi cha­
rakter siedemnastowieczny. Konieczna jest też próba ustalenia, w jakim
zakresie wskrzesił autor słowa i formy zapomniane i jak delece wykorzystał
znane mu archaiczne właściwości form gwarowych, czy też stworzył do
nich formy podobne; o ile są one poprawne i chronologicznie uzasad­
nione 14. Trzeba rozstrzygnąć kwestię, czy jest to archaizacja całkowita,
czy częściowa i w jakim stopniu autor osiągnął swój cel, tzn. jak bardzo
utwór wywołuje złudzenie dawności.
Ze względu na wąskie ramy artykułu przeznaczonego do „Bocznika
naukowo-dydaktycznego** ograniczam się tylko do systematycznej analizy
i oceny użytych jako środek stylizacyjny form fleksyjnych. Jako podstawy
10 Por. L. N ow ak , Adolf Dygasiński — miłośnik i nauczyciel języka polskiego. Z tra­
dycji walki o język ojczysty. Polonistyka 1971, nr 2, 8. 14.
11 Por. L. N ow ak, op. cit., s. 16.
12 Z. G osiew sk a, Z zainteresowań językoznawczych Adolfa Dygasińskiego. PorJ 1958,
z. 7, s. 343.
13 Rękopis Biblioteki Narodowej, sygn. 6074 II, stron 38 (brakuje dwu ostatnich
stron czystopisu).
11 W swych wywodach zawartych w pracach o charakterze językoznawczym Dyga­
siński wykazał dobrą orientację w gramatyce historycznej j. polskiego. Rozwój języka
ojczystego rozpatruje na tle porównawczym, np. omawiając formy odmiany wyrazów
w swym tłumaczeniu pracy Whitney’a, włączył taką informację: „Trzeba przyznać,
iż język polski uległ w deklinacyi znacznie mniejszemu zniszczeniu swoich form, a w sto­
sunku do języka starosłowiańskiego, nie mówiąc już o staropolskim, przedstawia mniejsze
różnice, aniżeli język niemiecki w porównaniu ze swoim gotyckim antenatem". (Zycie
i wzrost języka przez W. D. Whitney'a. Przełożył A. Dygasiński. Warszawa 1883, s. 33).
170
Edward Stachurski
do porównania użyłem tekstu Walnej wyprawy do Wołoch ministrów na
wojnę 1S. Ponieważ jest to „albertus“ o niewielkiej długości tekstu i wierszo­
wany, porównywałem dodatkowo z obszernym tekstem prozatorskim
anegdot z połowy X V II w. l6.
Większość użytych w analizowanym utworze form fleksyjnych odna­
leźć można w obu siedemnastowiecznych tekstach przyjętych za wzorzec
stylizacyjny. Te wspólne formy określam jako stylistycznie poprawne.
Za takie trzeba też uważać formy, które co prawda nie występują w tek­
stach stanowiących umownie wzorzec stylizacyjny, ale mogą występować
w innych „starociach44 z X V II w. czytanych przez Dygasińskiego 171
. Na
8
taką możliwość wskazuje chronologia owych form w języku polskim.
Te zaś formy odmiany wyrazów użyte w tekście Opisu imprezy...,
które nie tylko nie występują w dwóch dawnych tekstach, ale nawet nie
mogą egzystować w języku polskim w X V II w. i później (z wyjątkiem
tekstów archaizowanych) — określić należy jako stylistycznie błędne.
Wiele z form zarówno staropolskich jak i średniopolskich zachowało
się w gwarach, co znacznie ułatwiało autorowi zadanie przy sporządzaniu
stylizacji (z dzieciństwa i wędrówek korepetytora znał świetnie gwary
północnomałopolskie i mazowieckie).
DEKLINACJA RZECZOWNIKÓW MĘSKICH
Podobnie jak w dawnych „albertusach44 w utworze Dygasińskiego ob­
serwuje się szerszy zasięg końcówki -a w dopełniaczu liczby pojedynczej,
np.: dobytka R4N w,proga R13N, przodka (gospody) R34N. (Por.: W 4 71 )19.
Umiejętnie wyzyskał autor do archaizacji końcówkę -u w celowniku
rzeczowników zarówno jednosylabowych, np.: człeku R13N, R24N, R35D,
Szwedu R9D, jak i wielosylabowych, np.: Bodzantynu R3N, żołądku R31N.
15 Jest to przeróbka Wyprawy Albertusa na wojnę. Wyszła po raz pierwszy w 1617 r.
pod pseudonimem Jana Sowizrzała (egzemplarz siedemnastowiecznego wydania znaj­
duje się w Bibliotece PAN w Krakowie, sygn. 2554). Z pierwodruku wydał utwór sta­
rannie K. Badecki w 1910 r. w Bibliotece Pisarzów Polskich nr 59 (wprowadzając tylko
nieznaczne zmiany w ortografii i numerując dodatkowo wersy).
16 Co nowego. Zbiór anegdot polskich z r. 1650. Wydał A. Bruckner. Biblioteka Pi­
sarzów Polskich nr 48. Kraków 1903.
17 O takiej lekturze donosi pisarz w liście do córki: „Spisuję stare książki, przy
czym czytam dużo starzyzny: Kochowskiego, Samuela ze Skrzypny Twardowskiego,
a nawet — Rubinkowskiego“ , [w:] A. D y g a s iń s k i, Listy. Ossolineum. Wrocław—
Warszawa— Kraków— Gdańsk 1972, s. 499.
18 Liczby z poprzedzającą je literą R obok cytowanych przykładów oznaczają nu­
mery stron rękopisu. Przykłady z pierwodruku cytowane są tylko wtedy, gdy nie wy­
stępują w takiej samej postaci w rękopisie. Przed liczbą oznaczającą numer strony
pierwodruku używam litery P. Litera N po numerze strony oznacza, że przykład wzięty
jest z narracji odautorskiej, zaś litera D — że z dialogu.
19 Podawane w nawiasach do porównania liczby obok litery W oznaczają numery
wersów Walnej wyprawy... w wydaniu Badeckiego (zob. przypis 15).
Archaizacja form fleksyjnych w "Warszawskim Albertusie“ ...
171
Była ona używana jeszcze w szerokim zakresie w tekstach siedemnasto­
wiecznych).
Poprawnie zastosował też pisarz do stylizacji końcówkę mianownika
liczby mnogiej -owie, np.: cechowie 'członkowie cechu’ R9D, R24X, mrzygłodowie R11X, narodowie R7X, Niemaszkowie R34D, rajtarowie R20K,
Szwedowie R38D, Cydowie R23N, R34X. (Por. W35, 222, 419).
Podobnie rzecz się ma w tym przypadku z końcówką -i (-y po stward­
niałych) w rzeczownikach tzw. zwierzęcych, np.: psi R18D, wilcy R38D,
P103D. (Por. CIO, 33, 76) 20.
Trafiająca się w oryginalnych „albertusaeh“ biernikowa końcówka -y
(-i po k, g) w mianowniku liczby mnogiej rzeczowników osobowych wy­
stępuje dość często w archaizowanej opowieści Dygasińskiego. Oto wy­
brane przykłady: ariany RliST, eygany R36D, hajduki R9D, pędziskoty
R22N, Portugalczyki R26K, rozbójniki R5N, wojaki R14D. (Por. W 448).
W tymże przypadku autor zaznacza też wśród rzeczowników osobo­
wych z przyrostkiem -ec biernikową końcówkę -e, np. zaprzańce R18D
(mógł ją zaobserwować w tekstach z X V II w.).
Rzeczowniki z przyrostkiem -ca mają końcówkę -e (jak żeńskie),
np.: bałwochwalcę R31D, dzieciobójce R18D, rozlewce R5X. (Końcówka
chronologicznie poprawna).
Błędem w stylizacji, pozornym archaizmem jest zastosowanie końcówki
starego biernika -e w mianowniku rzeczowników osobowych miękkotematowych zamiast właściwej końcówki -owie, np.: męże R23D, mistrze R29D,
wodze R22N. Chronologicznie nieuzasadniona jest końcówka celownika -em
w ludziem R.L3N,
Tak samo jak w utworach literatury sowizdrzalskiej w „albertusie“
Dygasińskiego rzeczowniki osobowe mają w bierniku 1. mnogiej takie koń­
cówki jak nieosobowe, czyli — twardotematowe: -y {-i po k, g), np.: Bodzantyńczyki R12N, R13K, Duńczyki R8N, Filistyny R8N, męczenniki
R4K, pany R25X, senatory R24IST, R32N, syny R30N, Szwedy R9X, R9D,
R33N, waleczniki R15X, Żydy R10K. (Por. W 74, 253, 336, 448, 464, 553),
zaś miękkotematowe: -e, np.: ludzie PIET, R5N itd. (wiele razy), męże
R23N, rycerze R28D; także z przyrostkami -ec i -ca, np.: krzywoprzysiężce
R18ET, kupce R10X, mieszkance R29N, obrońcę R15X. (Por. C 19).
Autor nieodpowiednio zastosował do archaizacji końcówkę -mi w narzędniku 1. mnogiej nie tylko wśród rzeczowników miękkotematowych,
np. kamieńmi R16D, lecz także w twardotematowych, np. żywiołmi R38D.
W przypadku tym poprawnie używa spotykanej jeszcze w drukach
siedemnastowiecznych końcówki -y {-i po k, g), np.: (między) Bodzantyńczyki R17N, (z) duchy R5K, (z) heretyki R4ET, (z) pany R4X, (z) potentaty
R25X, (z) przyjacioly R15N, (z)żaki R17X. (Por. W 104, 398).
20
Liczby po literze G oznaczają numery stron zbioru siedemnastowiecznych anegdot
pt. Go nowego w wydaniu A. Brucknera (zob. przypis 16).
172
Edward Stachurski
Miejscownik l. mnogiej jak w Walnej wyprawie... ma starą końcówkę
-ech, np.: czasiech R18D, R34N, kąciech R U N , ludziećh R6D, R24N,
R36D, zadziech R9N. (Por. W 255, 336, 448).
DEKLINACJA RZECZOWNIKÓW NIJAKICH
W odmianie tych rzeczowników nie ma wielu form przydatnych do
archaizacji. Autor posłużył się w tym celu jedynie dawnymi końcówkami
narzędnika i miejscownika 1. mnogiej (jak w rzeczownikach męskich),
a więc: w narzędniku -y (-i po k, g), np.: dziely R22N, słowy R13N, R18N,
słówki R26N. (Por. W 418); też w rzeczownikach nie posiadających od­
miany w liczbie pojedynczej, np.: usty R102N, wroty R37N; natomiast
w miejscowniku -ech, np. pomietlech R14N.
DEKLINACJA RZECZOWNIKÓW ŻEŃSKICH
Jak we wzorcu stylizacyjnym Dygasiński w rzeczownikach zakończo­
nych na -a, a szczególnie wśród zapożyczonych na -ija, -yja używa często
w dopełniaczu 1. pojedynczej końcówki -ej, np.: ambicyej R10N, erndycyej
R10N, expedycyej R9N, fluktuacyej R8N, herezyej P6N, justycyej P5N, kondycyej R10N, R15N, R19N, łaźniSj R37N, itp. (wiele przykładów). (Por.
W 120, 402, 409, 426, 586).
Prawidłowo też wykorzystuje autor do archaizacji końcówkę -e w do­
pełniaczu 1. pojedynczej rzeczowników miękkotematowych spółgłosko­
wych, np.: konwie P7N, P28N, P57N, P63N (por. W353) obok końcówki -ój,
np.: krwiej R4N, R5N, R13N, R24N, przyjaźniej R (list dedykacyjny).
(Por. W 375).
Tak samo uzasadnione jest zastosowanie w miejscowniku 1. pojedyn­
czej rzeczowników na -yja, -ija końcówki -ej, np.: (w)Goecyej R13N
(po)kapitulacyej P6N, (o)kondycyej P58N, (w)mizeryej PIN, (przy)okazyej
P5N, P23N, (w)pasyej P23N, (w)prezencyej P89N. (Por. C22, 26, 32, 33,
41, 63). Natomiast błędnie (na wzór dopełniacza) została użyta koń­
cówka -e w tym przypadku, np. (we)krwie P17D.
Jak w tekstach literackich z X V II w., rzeczowniki zapożyczone na -yja,
-ija mają w bierniku 1. pojedynczej zawsze końcówkę -ą. Wybrane przy­
kłady: alchimią R6D, burmisteryą R6N, konfederacyą R25N, R36N, korfezyą R30N, lokwencyą R23N, oracyą P99D, sofistryą R5N, R18D, substancyą R26N. (Por. W 18, 33, 100, 101, 508).
Czasem posługuje się autor tą końcówką w bierniku rzeczowników ro­
dzimych miękkotematowych, np.: pieczenią R8D, zdrajczynią R21N.
(Por. W 515).
Rzadko spotykana we wzorcu stylizacyjnym końcówka -am w celow­
niku 1. mnogiej (por. W 541) nie znajduje też szerszego zastosowania
w utworze stylizowanym, tylko w: bestyam R5N i książkam R17N, R18N.
Archaizacja form fleksyjnych w "Warszawskim Albertusie“ ...
173
Jak w oryginalnym „albertusie“ niektóre rzeczowniki mają inny ro­
dzaj gramatyczny, a w związku z tym także inną odmianę niż w nowszej
polszczyźnie, np.: (t&jłachmana K UN, (ta)łokieta R7N, (ten)opiek R15N,
R22N, (ten)spółek R8N, R26N. (Por. W 115, 206).
DEKLINACJA ZAIMKOWO-PKZYMIOTNIKOWA
Zaimek wskazujący on w utworze Dygasińskiego, podobnie jak w sie­
demnastowiecznych pierwowzorach, ma pełną odmianę bez wymiany te­
matu. (Por. W 383, 464).
Tak samo właściwie wykorzystane zostały do archaizacji krótkie, enklityczne formy zaimków osobowych i zwrotnego po przyimkach, np.: mię
R33D itd., cię R17D, się R6N itd. (Por. W 211, 364, 391, 395, 396, 692).
Podobnie jest z używaniem tzw. formacji przyimkowych zaimków, np.: nań
R10N, ocz R U N , zacz R12N, R17N. (Por. W 479, 484, 509).
Dobrze spełnia swą funkcję dawna końcówka -ę w bierniku 1. pojedyn­
czej zaimków na rodzaj żeński, np.: naszę R21D, R28D, onę R6D, R13N itd.,
swoję R18D, R21N, R38N oraz liczebnika o znaczeniu zaimka jedne
R17N itd. (Por. W 512, 612).
Stosowanie w dawnych „albertusach“ dwu końcówek: -cm i częst­
szej -ym (-im po k, g) w narzędniku i miejscowniku 1. pojedynczej bez
względu na rodzaj i przypadek naśladuje Dygasiński często, przydzielając
obu przypadkom końcówkę -ym (-im) zarówno w rodzaju męskim, jak
i w nijakim, np. w narzędniku: nieosobliwym (okiem) P20N, hardym (po­
stanowieniem) P62N, gotowym (sercem) P2N itd.; w miejscowniku: ogrom­
nym (powichraniu) P54N, lękliwym a rączym (pierzchaniu) P31N itd. (Por.
W 37, 73,112, 150,181 itd.).
Poprawnie użył autor do archaizacji końcówki -y (-i po k, g) w mia­
nowniku i bierniku 1. mnogiej zaimków twardotematowych, np.: ony
(skoki) R U N , wszytki (szynki) R23N itp. (Por. W 556, 569).
Podobnie z występującą w „albertusach“ końcówką -y w mianowniku
1. mnogiej po stwardniałej, np. naszy (ludzie) R21N. (Por. W 151, 170, 220).
Analogiczna jest sytuacja ze sporadycznym zastosowaniem końcówki
-emi w narzędniku 1. mnogiej określeń rzeczowników nie tylko rodzaju
nijakiego i żeńskiego, lecz także męskiego, np. (nad) niemi (pacholikami)
R1N. (Por. CIO, 14).
Wiernie naśladuje pisarz zwyczaj częstego używania w utworach sie­
demnastowiecznych krótkich form przymiotników i imiesłowów, np. w mia­
nowniku (w funkcji orzecznika): cierpiętliw R9N, cnotliw R7D, mocen
R21D, karan R16D, niedyspozyt R8D, podobien R23D, R32D, pogrzeban
R33D, rozdzielon R33D, szczęsliw R38D, uskromion R23D, wrzucon R12N
żyw R31D. (Por. C 46, 63 itd.) w innych przypadkach (w funkcji przy­
słówka), np.: (do)żywa R21N, (po)ciemku R16N, (po)pijanu R7N,
R11N, R23N, R37N, (po)próżnu R16N, (po)trzeźwiu R7N, (Por. C 78).
174
Edward Stachurski
KONIUGACJA
Umiejętnie archaizuje autor swą wypowiedź przy pomocy częstych
w „albertusach“ form czasu zaprzeszłego, np.: doświadczył był R14N, była
pobuntowała R22N, powiesił był R22N, był się spowinowacił R24N, wlazła
była R6N, zawarł się był R4N, zwalili byli R24N itd. (Por. W 241, 336 itd.).
Poprawnie stosuje spotykaną jeszcze w utworach siedemnastowiecz­
nych formę dawnego trybu przypuszczającego na pierwszą osobę, np.: dał­
bych R23D, (jeśli)bych chciał i (iż)bych się ołcazował (list dedykacyjny),
bych umiał R32D. (Por. C 18,19, 22, 29, 33, 39, 40, 65, 77, 79, 94, 95).
Podobnie jak we wzorcu stylizacyjnym zaznaczone są ślady liczby
podwójnej w formach pierwszej osoby czasownika w trybie rozkazującym,
np. siadajwa R8D. (Por. W 56).
Za pierwowzorami z X V II w. pisarz chętnie używa formy czasu teraź­
niejszego czasowników dokonanych w znaczeniu czasu teraźniejszego,
np.: fuknie R18D, krzyknie E18N, ozwie się R27N, R35N, rzeknie R21N,
R28X, R35X, spojrzy R13N, R16X, R23N, R32X, zawoła R32N. (Por.
W 420, 493, 497).
W oryginalnych utworach literatury sowizdrzalskiej częste są takie
formy czasu teraźniejszego czasowników, które wskazują, że czasowniki
owe należały wtedy do innych koniugacji, niż później — w nowopolszczyźnie. Dygasiński w swej stylizacji językowej wiernie to naśladuje poprzez
takie formy, jak: biegą R13X, R18N chudnieje R14N, odprawują R38D,
roście RUN, R31N, R37N, trudują się R20N, wyprawuje R18N. Szczegól­
nie interesujące będą tu czasowniki typu kłamam, np.: imą R14N, jeżdżam
R35D, opieka się R8N, stawa R5N, widam R35D, wonią R37D, wstydają
się R18D, wystawa R7N. (Por. W 11, 91, 277, 352, 639, 666, 673).
Nie ustrzegł się też pisarz błędów w archaizowaniu przy pomocy form
czasownikowych. Użył do tego celu na przykład nie spotykanych w ogóle
w literaturze X V II w. średniowiecznych form czasu przeszłego złożonego
z zachowanym słowem posiłkowym w trzeciej osobie, np.: czynił jest
R18N, oparł się jest R9N, a nawet: jest był wrzucon(l) R12N. Podobnie
błędnie zastosowana jest końcówka pierwszej osoby 1. mnogiej czasu te­
raźniejszego (pewnie przez analogię do małopolskiej dialektycznej formy
czasu przeszłego): (wszak)echmy nie kartuzy R32D.
Te nieliczne uchybienia, podobnie jak w obrębie deklinacji, należy
wytknąć nie tylko dlatego, że są to błędy gramatyczne, ale też z tego
powodu, że mogą wpływać w pewnym stopniu ujemnie na artystyczną
wartość utworu, jeśli odbiorcą będzie czytelnik znający dobrze historię
systemu językowego. Według Profesora S. Jodłowskiego: „[...] utwór lite­
racki powinien zachwycać wszystkich czytelników, a nie tylko tych,
którzy się na nim nie poznają“ 21.
21
S. J o d ło w s k i, O archaizacji językowej w dzisiejszej beletrystyce polskiej. Przegląd
Humanistyczny 1932, s. 8.
Archaizacja form fleksyjnych w "Warszawskim Albertusie“ ...
175
Jak widać z dokonanego przeglądu, większość jednak użytych do archaizacji form fleksyjnych jest zastosowana prawidłowo, poprawnie. Dawne
formy odmiany wyrazów występują zarówno w dialogach, jak i w narracji
odautorskiej. Ich rozmieszczenie świadczy o tym, że służą nie tylko do
podmalowania tła historycznego, czyli przeniesienia wyobraźni czytelnika
w czasy „potopu szwedzkiego". Frekwencja ich potwierdza wyraźny za­
miar Dygasińskiego — próbę „podszycia się“ pod autora z X V II w. Dla­
tego język jego jako opowiadacza nie może się różnić w istotnych szczegó­
łach od języka opisywanych przez niego postaci; tym bardziej, że ukazując
grono swych przyjaciół w boju ze Szwedami i w „przewagach za stołem",
przedstawił wśród nich także siebie w osobie Dryganta. Scharakteryzował
się przy tym tak humorystycznie, że wyszedł na jednego z największych
lekkoduchów i sowizdrzałów w siedemnastowiecznym Bodzantynie.
Aby dać próbę języka Opisu imprezy..., warto przytoczyć fragment
zawierający „autoportret" pisarza:
[...] Inny znowu civis bodzantiniensis zwał się Drygant, z czego przezwisko Dygas
zrobili. Za młodu bywał pono wędrownym bakałarzem i zwydrzał na tym Chlebie; potym
przez czas jakiś służył u jednego grofa do dzieci, ale się w obyczaju i tak nie naprawił.
Trudno zeznać, co ten człowiek robił na świecie, albowiem nie miał on żadnego zwykłego
rzemięsła. Łaskawi byli nań tam w' mieście i forytowali go: chcieli zrohić z niego pisarza
przy ławnicy, to go znów wysadzali na lunara, czyli urzędnika do spraw targowych,
to słali na jakiś łatwy zarobek między żydy i kupce; ale się pokazało, że był letkiego
i swawolnego przyrodzenia — ledweby się na posyłki przygodził ten ni ocz niedbały
człowiek. On sobie dobrą część żywota wybrał: różne sztuczne żarty językiem wyprawował, ucieszne historie oprawiał, żeby sobie inni z niego śmiech czynili i nad nim roz­
koszowali. Tak tam onych statecznych ludzi, starannością i kłopoty koło miasta uwi­
kłanych, rozweselał, odziawszy nieraz na się arlekińską łachmanę, a przytóm sobie po­
pijał. Był jako w winie burzący moszcz przy ustałym na dnie beczki lagrze. W urzędzie
klenot szlachecki mu przyznawali; ale on się ozwał, że w herbie jego nie więcej zacności,
niż wiecha przed karczmą ma w sobie wina, gorzałki albo piwa. Prowadził luźny żywot,
nie trudował się, nie frasował, praca mu śmierdziała i żył głównie za pożyczany pie­
niądz. [...] plugawo się nosił, brodawicę miał na nosie, a skoro podpił, nikt go nie udołał
przekrzyczeć, choć mu nieraz w gardle chrapało, jak naręcznej szkapie, gdy się ku górze
zaciągnie. Chodził on dzbanarz, jakby go zdun z gliny ulepił, a niejednemu po pijanu
siła różnych nietrefnych przymówek w uszy nałożył, jako uniosły wtedy bywał w ba­
czeniu i na wierzch dużo z siebie mógł wyrzucić. W jego kompanii zdrowie bywało na
łyczku, bo — kichniesz, a ten wartogłów powieda, że na niego prztykasz i gębę zakrzy­
wiasz. Jeżdżał tóż był na okręcie do cudzych krajów i tam nawet pono bywał, gdzie
pieprz roście. Byłoby lepiój żeby doma dosiedział, a nie wałęsał się ze swoim sprośnym
i nałomnym przyrodzeniem po tamtych kąciech. P21— 23N.
Widzimy, że Dygasiński, szukając nowej formy dla swej twórczości,
sięgnął do skarbca dawnej mowy polskiej i zapomnianego gatunku lite­
rackiego. Archaizacja dokonana przez niego (zarówno przy pomocy środ­
ków fleksyjnych, jak i innych) nie jest całkowita w tym sensie tylko, że
stare formy nie są stosowane konsekwentnie we wszystkich wypadkach,
egzystują w tekście „Warszawskiego albertusa" obok form nowszych.
176
Edward Stachurski
Jednak przy pomocy archaizacji częściowej autor także osiągnął swój
cel artystyczny, jak na to wskazują dzieje stylizowanego tekstu. Do wy­
wołania złudzenia dawności wystarcza już wskrzeszenie stosunkowo nie­
wielu zapomnianych form językowych. Według Profesora E. Pawłowskiego
daleko posunięty realizm językowy stwarza wielkie trudności w odbiorze
utworu. Archaizacja zupełna mogłaby bowiem utrudnić czytelnikowi zro­
zumienie tekstu i zrazić go do utworu nadmiarem dawnego materiału
językowego 22.
22
Por. E. P a w łow sk i, Gwara ludowa w „Krzyżakach“ Sienkiewicza. JPol X X I X
(1949), z. 3, s. 115. Profesor przestrzega przed tym, aby nie popadać w pedantyzm przy
określaniu dokładności archaizacji języka. Na przykład w powieści historycznej strona
językowa winna odtwarzać ogólny charakter epoki, nie naśladując wiernie jej języka.

Podobne dokumenty