akademia pedagogiki specjalnej
Transkrypt
akademia pedagogiki specjalnej
AKADEMIA PEDAGOGIKI SPECJALNEJ im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie Wydział Nauk Pedagogicznych Kierunek: Pedagogika Anna Stec nr albumu 38714 „Listy do Młodego Nauczyciela” Marii Grzegorzewskiej wskazówką dla współczesnych pedagogów Praca wykonana pod kierunkiem Dr Elżbiety Wojtasiak Warszawa, 2014 Streszczenie pracy dyplomowej Imię i nazwisko autora pracy: Anna Stec Nr albumu: 38714 Imię i nazwisko promotora pracy: Elżbieta Wojtasiak Temat pracy dyplomowej: „Listy do Młodego Nauczyciela” Marii Grzegorzewskiej wskazówką dla współczesnych pedagogów Słowa kluczowe: niepełnosprawność, uczeń niepełnosprawny, pedagogika specjalna, pedagog specjalny, nauczyciel, pedeutologia, powołanie nauczycielskie, „Listy do Młodego Nauczyciela” Streszczenie Niniejsza praca prezentuje życie i działalność naukowo-społeczną Marii Grzegorzewskiej. Porusza tym samym znaczenie godności ludzkiej, wypływającej z wartości poznawczej człowieka jako osoby. Profesor Grzegorzewska na bazie swojej wieloletniej nauczycielskiej praktyki dzieli się z młodymi nauczycielami doświadczeniem, refleksjami i wewnętrznymi spostrzeżeniami. Autorka pragnie życzliwym słowem i wskazówką zarazem pomóc nauczycielowi, który zaczyna swoją zawodową pracę. „Listy do Młodego Nauczyciela” Marii Grzegorzewskiej stają się tym samym wielopokoleniową „wskazówką miłości” scalającą grono pedagogiczne. Twórczyni polskiej pedagogiki specjalnej snuje rozważania na temat pedagogiki specjalnej oraz pedeutologii. Widzi bowiem w niepełnosprawnym wychowanku człowieka, który pragnie żyć na miarę swoich możliwości i potrzeb. Dostrzega tym samym ogromną rolę nauczyciela-wychowawcy w stymulowaniu rozwoju ucznia. Listowne zapiski prof. Marii Grzegorzewskiej ani nie nużą współczesnego czytelnika ani nie odrywają go od realnych problemów aktualnie istniejącej rzeczywistości. Title: „Letters to a Young Teacher” Marii Grzegorzewskiej as quidence for modern educationists. Key words: disability, disabled student, special education, special educator, teacher, pedeutology, vocation as a teacher, “Letters to a Young Teacher” 2 Spis treści WSTĘP........................................................................................................................... 4 Rozdział 1 Z życia Marii Grzegorzewskiej – notatka biograficzna ......................... 9 1.1. Dom – tu wszystko się zaczęło ..................................................................................... 10 1.2. Edukacja szkolna i pierwsza praca Marii Grzegorzewskiej .......................................... 20 1.3. Studia i dojrzewające powołanie w służbie innym ....................................................... 23 1.4. Działalność społeczno-naukowa, czyli praktyka czyni mistrza .................................... 34 Rozdział 2 Maria Grzegorzewska Twórczynią polskiej pedagogiki specjalnej .... 40 2.1. Podstawowe założenia pedagogiki specjalnej Marii Grzegorzewskiej ......................... 41 2.1.1. Metoda ośrodków pracy swoistą strategią pedagogiki specjalnej .............................. 43 2.1.2. Systematyka ............................................................................................................... 45 2.2. Kontynuacja założeń Marii Grzegorzewskiej ............................................................... 47 2.3. Współczesne rozwiązania w pedagogice specjalnej ..................................................... 51 Rozdział 3 Wybrane zagadnienia z obszaru pedeutologii ....................................... 54 3.1. Pojęcie, zarys historyczny, przedmiot ........................................................................... 55 3.2. Tożsamość osobowa nauczyciela jako źródło zawodowego potencjału ....................... 63 3.3. Zasady postępowania nauczyciela................................................................................. 68 3 WSTĘP Szukając literatury odwołującej się do postaci pani Profesor Marii Grzegorzewskiej postanowiłam, że zanim zacznę pisać pracę magisterską, pojadę do Wołuczy – miejsca urodzenia pani Profesor – by porozmawiać z napotkanymi tam ludźmi, zobaczyć pomnik upamiętniający jej osobę, poszukać śladów, które po sobie pozostawiła, jeśli w ogóle jakieś pozostały. Nawet jeśli nie uda się zebrać żadnych informacji, sam pobyt w Wołuczy ubogaci i przybliży mnie wewnętrznie do tajemniczej postaci, pomyślałam. Dlaczego postaci tajemniczej? Przecież wielu wybitnych specjalistów i naukowców pisało o prof. Grzegorzewskiej. Powstały wspomnienia osób, które znały panią Marię. Wśród osób, które zechciały podzielić się osobistą refleksją o niej, znajdują się: Józefa Berggruen, Maria Hessenowa, Maria Gawarecka, Janina Doroszewska, Otton Lipkowski, Natalia HanIlgiewicz, Ewa Tomasik i inni. Wspomnieniami o Marii Grzegorzewskiej dzielą się: rodzina, przyjaciele i znajomi ze studiów, koledzy i koleżanki, z którymi Grzegorzewska współpracowała naukowo, studenci, nauczyciele. Warto podeprzeć się biografią Marii Grzegorzewskiej, zwrócić szczególną uwagę na rozprawy dotyczące działalności naukowej (swoistego przełomu w pedagogice specjalnej, którego dokonała pani Grzegorzewska), czy chociażby powołać się na wznowioną w 2002 r. publikację „Listów do Młodego Nauczyciela”, które malują ogromną paletę wartości i wewnętrznych przekonań pani Profesor, bądź na zbiory listów, które prof. Grzegorzewska pisała do innych, a których część udało się zachować i opublikować, skończywszy chociażby na jej rozprawie doktorskiej, która została opublikowana w 2012 r. przez Akademię Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej. Dzięki dobrej woli tych, w których życiu pani Grzegorzewska zagościła (dokonała zmiany), my współcześni możemy czytać i poznawać panią Profesor, biorąc pod uwagę zarówno wieloaspektowość jej dzieła, jak i wielowymiarowość jej postaci. Człowiek, ludzkie istnienie, zawsze pozostanie nie do końca odkrytą tajemnicą. Wgląd w intelekt drugiego człowieka jest rzeczą prostą, zaś umiejętność wglądu w jego serce jest przywilejem nielicznych. To czyny świadczą o naszym jestestwie. Życie i doświadczenia pozwalają człowiekowi na realną konfrontację nie tylko z samym sobą, ale także z otaczającym go światem. Czyn prawy i autentyczny zasiewa dobro w sercu, które może (ale nie musi) stać się wskazówką. Często mówi się jednak, że pomimo upływu lat od czyjejś śmierci, pozostaje jakaś sekretność i twórcza tęsknota nawołująca do myślenia, nowych perspektyw i poszukiwań. To właśnie źródło ludzkiego urodzenia nie starzeje się i mimo 4 różnorodności epok pozwala na „dotknięcie” osobowego jestestwa, by z biegiem czasu skonfigurować, nadać nowe znaczenie, sens istnienia dla potomnych. Fakty przedstawiane w książkach czy naukowych publikacjach na temat danej osoby stają się bliższe, kiedy człowiek może zacząć w rzeczywistości nie tylko historycznej (materialnej), ale także i duchowej (wewnętrznej) snuć poszukiwania w miejscach, gdzie owa osoba się urodziła, mieszkała, działała, spędzała wolny czas, pisała, żyła (jeżeli oczywiście takie miejsca się zachowały). Chciałam poznać Marię Grzegorzewską „osobiście”. Pragnęłam spotkania, którego nie da się zapomnieć. Z ludzkiego punktu widzenia nie zobaczę pani Profesor fizycznie: nie wiem jaki miała głos, spojrzenie, uśmiech. Nie widziałam jej przechadzającej się po współczesnej Warszawie, nie słyszałam żadnego z jej wykładów czy rozpraw z zakresu pedagogiki specjalnej. Nie szkodzi. O wielu rzeczach mogę dowiedzieć się z jej zapisków (głównie z „Listów do Młodego Nauczyciela”) oraz od innych ludzi – tych, w których pamięci serca, umysłu, życia postać pani Marii Grzegorzewskiej wyryła się na trwałe; tych, którym pomagała, którzy byli jej słuchaczami i wychowankami; tych, z którymi współpracowała i działała naukowo; tych, których kochała, z którymi się przyjaźniła na co dzień. Pani Maria Grzegorzewska pragnęła od życia „czegoś więcej” – może dlatego tak mocno pokochała drugiego człowieka? Potrafiła patrzeć głębiej: za zasłoną wielu naukowych tytułów, zawodowego potencjału, prestiżu zawsze wcześniej dostrzegała Człowieka – bezbronnego, niepełnosprawnego, skrzywdzonego przez los, zaniepokojonego wojenną rzeczywistością; człowieka, obok którego nie umiała przejść obojętnie. Dlatego stwierdziłam, że przy zbieraniu bibliografii do niniejszej pracy nie mogę pominąć tak istotnego źródła, jakim jawi się czasami samo Życie badanej postaci. Miejsce, gdzie się urodziła, to fundament, od którego warto zacząć poszukiwania. Powrót do korzeni. Pomyślałam, że dzięki temu może uda się nawiązać głębszą relację, której nie da się zamknąć w wartościowych zapiskach i spuściźnie książkowej kolejnych pokoleń, lecz może da ona nowe perspektywy wewnętrznego poznania – wynikłego ze współczesnej, osobistej wędrówki w poszukiwaniu śladów postaci Marii Grzegorzewskiej. Nie wiem, czy to się uda, być może nie. Ufam jednak, że sam fakt chęci poznania stwarza możliwość nawiązania ponadczasowego dialogu wartości, którego nie da się przypieczętować jednym wymiarem epoki, w jakiej żyła i działała Maria Grzegorzewska. Pani Profesor wyszła ponad miarę skrojoną przez jej epokę, dając mocne świadectwo życia, z którego do dziś czerpać może każdy. Warto podkreślić znaczenie dorobku źródłowego, 5 sprawdzonych faktów z życia pani Profesor, dzięki którym proces szukania wewnętrznej prawdy może stać się prawdziwą pedagogiczną przygodą. W praktyce jednak poszukiwania śladów Marii Grzegorzewskiej nie zakończyły się na Wołuczy – być może właśnie dlatego, że Wołucza stała się dla mnie mocnym punktem odniesienia, pewnym mechanizmem spustowym procesu badawczego, pewną – paradoksalnie – bazową kulminacją i zapewnieniem, że to dopiero otwarcie i wielki początek badawczej drogi. W międzyczasie dotarłam także do Lasek k. Warszawy, do Nowego Targu, Klikuszowej i Zakopanego oraz do Zalesia Dolnego k. Warszawy, by w końcowym etapie poszukiwań zwiedzić muzeum znajdujące się na terenie Akademii Pedagogiki Specjalnej, której Maria Grzegorzewska patronuje. Dotarłam także na Cmentarz Powązkowski, by nawiedzić grób rodzinny Bohdanowiczów i Grzegorzewskich oraz grób prof. Marii Grzegorzewskiej. Rozum (ratio) i serce (jako cnota, areté) nawołują do poszukiwania prawdy, bowiem bez człowieczeństwa nie ma pełnego człowieka, zaś bez człowieka nie ma istoty człowieczeństwa. Obserwując przyrodę, np. małe kurczęta, zauważyć można dość ciekawy, pedagogiczny aspekt wędrowania i poszukiwania. Pisklęta nie wiedzą dokąd pójdzie kura (ich matka), lecz idą za nią gęsiego. Wprawdzie nie mają rozumu jak Homo sapiens, lecz zostały wyposażone w instynkt samozachowawczy, a mocna wieź z kurą w początkowym stadium rozwoju jest dobrym stymulatorem na przyszłość, w dalszym życiu osobniczym. Do czego zmierzam? Wierzę w to, że każdy zapisany i niezapisany ślad po pani Marii Grzegorzewskiej nie pozostanie jedynie wspomnieniem do wglądu, lecz wskazówką skierowaną do Młodego Nauczyciela, którego sens istnienia i zawodowego spełnienia tkwi w Człowieczeństwie – zarówno jego samego, jak i każdego napotkanego człowieka. Czy takie podejście ma rację bytu? Długo myślałam nad tematyką pracy magisterskiej. Szukałam natchnień i inspiracji w przyrodzie. Pamiętam, że na drugim roku studiów licencjackich dostałam od Przyjaciółki niebieską książeczkę w prezencie... były to właśnie „Listy do Młodego Nauczyciela” Marii Grzegorzewskiej. Wówczas koleżanka powiedziała mi, że w tej książce znajdę światło. Nie sięgnęłam do tych listów od razu. Potrzebowałam czasu, aby dojrzeć. Zaraz po obronie pracy licencjackiej, robiąc porządki wśród sterty książek i notatek, znalazłam ową niebieską książeczkę i pomyślałam sobie, że to dobry czas, aby wziąć ją do ręki i zwyczajnie przeczytać, by poszukać w niej światła i inspiracji. Od tej chwili wszystko się zmieniło. Wtedy już wiedziałam, o czym chciałabym pisać pracę magisterską. Prawdą jest, 6 że Postać prof. Marii Grzegorzewskiej nie była mi obojętna, widziałam w niej jakąś niesamowitą charyzmę, tajemną siłę miłości, jaką w zupełnie naturalny sposób potrafiła się dzielić z każdym napotykanym człowiekiem. Mimo to jednak potrzebowałam widocznie czasu, aby do tych listów zajrzeć i je przeczytać. Co ciekawe, przeczytałam je kilkanaście razy, nieustannie do nich wracając. Potem pomyślałam sobie, że chciałabym poznać i wgłębić się w życiorys pani Profesor, jakoby spróbować reaktywować tę Postać..., popatrzeć na Jej życie i twórczą pedagogiczną działalność oczami współczesnej studentki. My, ludzie współcześni, mamy taką tendencję do zamykania wybitnych, ideowych postaci jedynie w książkach, malarskich arcydziełach czy naukowych artykułach. Pomyślałam sobie wówczas, że chciałabym się zwyczajnie pochylić nad Osobą Marii Grzegorzewskiej. Pochylić się tak, jak ona kiedyś pochylała się nad drugim człowiekiem. Tym oto sposobem Twórczyni polskiej pedagogiki specjalnej stała mi się bliska, nie tylko ze względu na dzieła i ponadczasowe, uniwersalne w swej wymowie publikacje, lecz również z powodu tego, jakim była człowiekiem, i jak żyła. Wartość spotkań z tymi, którzy odeszli, nie tkwi jedynie w ich dziełach naukowo-społecznych, lecz również w naszej pamięci i postawie serca. Nie chodzi bowiem o to, aby w swoim życiu powielać sławne osobistości, lecz o to, by starać się szukać natchnień, które będą autentycznymi drogowskazami (implikacjami) dla nas samych – byśmy mogli lepiej i pełniej żyć, także z myślą o drugim człowieku. Celem niniejszej pracy jest ukazanie wskazówek pedagogicznych skierowanych do współczesnych pedagogów, wyłaniających się z „Listów do Młodego Nauczyciela” Marii Grzegorzewskiej. Pani Profesor nie napisała „Listów…” z myślą o sobie samej: o zawodowej karierze czy rozgłosie. Autorka Listów w prostocie serca odpowiedziała na głos swojego powołania. Co ciekawe, chciała jakby się nim podzielić ze wszystkimi młodymi nauczycielami, którzy tę książkę wezmą kiedyś do ręki, by poszukać odpowiedzi na wiele nurtujących ich pytań. „Listy do Młodego Nauczyciela” są bowiem nierozłączną i bardzo wartościową częścią życia i działalności społeczno-naukowej Twórczyni polskiej pedagogiki specjalnej. W pierwszym rozdziale pracy zaprezentowany został życiorys Marii Grzegorzewskiej, który stał się tym samym natchnieniem i inspiracją w poszukiwaniu wskazówek wyłaniających się z „Listów do Młodego Nauczyciela”. Drugi rozdział oscyluje wokół zagadnień dotyczących podstawowych założeń pedagogiki specjalnej Marii Grzegorzewskiej oraz ukazuje współczesne rozwiązania tej dyscypliny naukowej. W trzecim rozdziale skupiam się na wybranych zagadnieniach z obszaru pedeutologii, by podkreślić znaczenie „tożsamości osobowej” nauczyciela jako źródła zawodowego potencjału. 7 Z kolei w części metodologicznej (rozdział czwarty) przedstawiam miejsca, które zwiedziłam podczas szukania współczesnych śladów Marii Grzegorzewskiej. Nakreślam pytania problemowe, cel pracy badawczej, wybrane metody oraz techniki charakterystyczne dla monografii pedagogicznej. W piątym rozdziale dokonuję analizy „Listów do Młodego Nauczyciela”, które stają się tym samym wskazówką dla współczesnych pedagogów. Podsumowanie jest teoretyczno-empirycznym zbiorem pedagogicznych wniosków, dzięki którym czytelnik może dokonać konfrontacji poznawczej niniejszej pracy. Zawartość pracy wzbogacona została bibliografią, w której znajdują się szczegółowe zestawienia źródłowe – książek, artykułów czy chociażby pozycji dostępnych już współcześnie w Internecie. Pani Profesor pisała: „Z miłości wypływa i prawda nasza poznawcza, i troska o rozwój człowieka, i dążenia do lepszego jutra człowieka”1. Jestem przekonana, że warto poznawać Postać pani Marii Grzegorzewskiej, by zobaczyć, że „wiedza serdeczna”, „głęboka troska i spojrzenie Miłości”, życiowa pasja oraz odpowiedzialność za słowa i czyny, to nie są wartości przemijające czy staroświeckie, lecz element codzienności, która nie ogranicza nas na przestrzeni wieków, ale każdego dnia puka do drzwi ludzi współczesnych, by zapytać: Kim jest Człowiek?, by także – paradoksalnie – ukazać, jak bardzo potrzeba drugiego człowieka współczesnemu światu. Nie tylko po to, by zaistnieć, dla poklasku czy medialnych sukcesów, lecz w celu pielęgnowania Godności i Człowieczeństwa, o które pani Profesor Maria Grzegorzewska nieustannie walczyła. Chcę serdecznie podziękować wszystkim tym, którzy dzięki swojej otwartości oraz życzliwości przyczynili się do powstania niniejszej pracy, a w szczególności Pani Doktor Elżbiecie Wojtasiak, dzięki której proces pisania pracy magisterskiej stał się dla mnie prawdziwą pedagogiczną przygodą. Za: Tomasik E., Ocalić od zapomnienia. Maria Grzegorzewska w relacjach ze współczesnymi, Wyd. WSPS, Warszawa 1998, s. 134. 1 8 Rozdział 1 Z życia Marii Grzegorzewskiej – notatka biograficzna Malarz, malując obraz, stara się najpierw jak najwięcej przebywać z pozującym do niego. Dopiero później przygotowuje stanowisko pracy: wybiera odpowiedniej wielkości płótno, kolory, odcienie farby, grubość pędzla, by stworzyć jak najlepsze warunki do urzeczywistnienia postaci na dziele sztuki. Tchnąć w nią nowe życie. Podobnie jest z biografią Marii Grzegorzewskiej. Nie jest to postać tylko i wyłącznie historyczna, z zakurzonego obrazu czy książki. Twórczyni polskiej pedagogiki specjalnej żyje w tych, którzy w dalszym ciągu starają się przekazywać tajniki tej nauki. Przede wszystkim można „nosić” Marię Grzegorzewską w sercu i starać się zwyczajnie żyć tymi prawdami, o które pani Profesor walczyła. Na osobowy portret Grzegorzewskiej składa się całe jej życie. Nie tylko działalność społeczno-naukowa. Dlatego tak istotne są etapy życia Grzegorzewskiej, zapiski – czy to w formie prywatnej korespondencji skierowanej do innych, czy też wewnętrzne jej wyznania, które zachowały się w „Listach do Młodego Nauczyciela”. Tymi słowami pragnę pochylić się nad życiorysem Marii Grzegorzewskiej. Dzieciństwo, młodość, czas szkolnych i studenckich poszukiwań, naukowych fascynacji, trwałość zawartych przyjaźni i znajomości zawodowych, ostatnie lata życia Twórczyni pedagogiki specjalnej to wyraziste „kontury egzystencji” pani Profesor, której obraz nadal mogą malować i nieść przez życie współczesne pokolenia. Pytanie tylko, w jaki sposób malować portret Marii Grzegorzewskiej? Zapewne gdyby pani Profesor żyła, można byłoby spróbować spotkać się i czerpać informacje od niej samej. Życie jednak jest kruche. Rodzimy się i umieramy. To uniwersalna prawda egzystencji. O wartości życia nie świadczą słowa, ale czyny. One najbardziej przemawiają do drugiego człowieka. Może dlatego, że nie są „sztucznie zapakowane” w piękne, dźwięczne i patetyczne wyznania. Czyn jest aktywną albo pasywną odpowiedzią, zajęciem konkretnego stanowiska w działaniu. Pani Profesor Maria Grzegorzewska była człowiekiem czynu. Śledząc życiorys Marii Grzegorzewskiej, postaram się zaprezentować te fakty z życia, które decydowały o fascynacji i tworzeniu pedagogiki specjalnej oraz fundamentalnych zasad zawartych w „Listach do Młodego Nauczyciela”. 9 1.1. Dom – tu wszystko się zaczęło Każdy z nas pamięta czas dzieciństwa. Wszystko wówczas kojarzy się z domem i nadaje sens kolejnym etapom rozwoju człowieka. Dom to coś więcej niż zagospodarowana struktura przestrzenna. Pośród fundamentów, ścian, betonów egzystuje rodzina, dzięki której dom można nazwać „ostoją” – miejscem, gdzie nieustannie człowiek wzrasta. Może dlatego, że w domu czeka się na drugiego człowieka? Świat sam w sobie nie jest w stanie „podarować” dziecku miłości, której na co dzień doświadcza w rodzinie. Zatem dom tworzą ludzie, którzy w nim mieszkają. Wystrój wnętrz to jedynie dodatek, bowiem dom to miejsce, o którym myśli się nieustannie i sercem się do niego wraca. Tymi słowami pragnę zaakcentować ogromną wartość rodziny i znamienny charakter dzieciństwa w życiu Marii Grzegorzewskiej. Pani Profesor urodziła się 18 kwietnia 1888 r. we wsi Wołucza koło Rawy Mazowieckiej. Ówczesne tereny należały do Królestwa Polskiego2. Grzegorzewska pochodziła z wielodzietnej rodziny. J. Doroszewska zaznacza, że młoda Marylka była piątym dzieckiem w rodzinie3. Z kolei E. Tomasik podaje, że Maria była szóstym dzieckiem Państwa Grzegorzewskich, co i tak nie zmienia faktu, że dziewczynka była najmłodszym dzieckiem Felicji z Bohdanowiczów i Adolfa Grzegorzewskich4. Zanim przejdę do opisu dzieciństwa M. Grzegorzewskiej, chciałabym najpierw przedstawić sylwetki członków rodziny Grzegorzewskich. Niegdyś profesor Hessen powiedział o Grzegorzewskich następujące słowa: „Była to rodzina klejnotów bezcennych, wartość której można rozumieć tylko we wspólnym ich układzie”5. N. Han-Ilgiewicz podkreśla, że rodzina Grzegorzewskich zasługuje na miano „czarującej naturalności”, „zdrowej atmosfery” i „wewnętrznej prawdomówności” – nie zaś wyidealizowanego w najwspanialszej formie doskonałości rodzinnego portretu6. Prostota i prawda wyzwalają pokłady dobra. Naturalność fascynuje. Zdrowa atmosfera nie tłamsi autentyczności i świadomych przekonań. Gasik W., Dzieciństwo i młodość – studia (w:) Żabczyńska E. (red.), Maria Grzegorzewska. Pedagog w służbie dzieci niepełnosprawnych, Wyd. WSPS, Warszawa 1985, s. 24. 3 Doroszewska J., Drogi życia Marii Grzegorzewskiej (w:) Doroszewska J., Falski M., Wroczyński R. (red.), Maria Grzegorzewska. Materiały z sesji naukowej – 7 XI 1969 r., Instytut Wydawniczy Nasza Księgarnia, Warszawa 1972, s. 9. 4 Tomasik E., Marii Grzegorzewskiej listy do przyjaciół, Wyd. APS, Warszawa 2002, s. 7. 5 Za: Eckert U., Gawarecka M., Wspomnienia o Marii Grzegorzewskiej, Wyd. WSPS, Warszawa 1989, s. 137. 6 Han-Ilgiewicz N., Maria Grzegorzewska (w:) Eckert U., Gawarecka M. (red.), Wspomnienia o Marii Grzegorzewskiej, Wyd. WSPS, Warszawa 1989, s. 145. 2 10 Ślady istnienia rodu Grzegorzewskich prowadzą na Litwę. Malownicze a zarazem surowe krajobrazy borów żmudzkich za Wiłkomierzem przyciągają spojrzenie młodego ziemianina. Pradziad Bohdanowicz wraz ze swoją małżonką Sophią Tucci (Włoszką z pochodzenia) postanawiają zamieszkać na Żmudzi. Wspomnienia o wybrance serca Bohdanowicza opisują romantyczne dzieje wielkiej miłości, wzajemnego i oddanego uczucia, łączącego kobietę i mężczyznę. Żmudź tym samym staje się miejscem urodzenia Felicji – matki Marii Grzegorzewskiej7. E. Tomasik dzięki pomocy Barbary Grzegorzewskiej-Szeligiewicz (bratanicy Grzegorzewskiej) i jej syna Wojciecha uzyskała wiele ważnych i szczegółowych informacji dotyczących rodziny pani Profesor. W. Pożarski (siostrzeniec Grzegorzewskiej) także dokonał częściowego opracowania informacji dotyczących rodzinnych korzeni Marii Grzegorzewskiej8. Felicja z Bohdanowiczów Grzegorzewska była najmłodszym dzieckiem ziemianina Zenona Bohdanowicza z Bohdanowa (po litewsku Rynkiszki). Ósme dziecko w rodzinie. Zmarła w Warszawie w roku 19309. Z kolei Adolf Grzegorzewski – ojciec pani Profesor – zmarł w Wiłkomierzu na Litwie około 1914 roku10. Jak wcześniej wspomniałam, Maria Grzegorzewska miała rodzeństwo: brata Zenona, siostrę Wandę, Helenę, brata Witolda i Władysława. Najstarszy brat, Zenon, z zawodu był lekarzem. Został rozstrzelany przez Rosjan w czasie II wojny światowej, w 1940 r. Był ojcem czworga dzieci: Wandy, Haliny, Marii i Bohdana11. Wanda – siostra pani Profesor – żyła w latach 1873–1950. Ukończyła Wydział Przyrodniczy na Uniwersytecie w Genewie. Wyszła za mąż za Mieczysława Pożarskiego (profesora Politechniki Warszawskiej, dziekana Wydziału Elektrycznego)12. Siostra Helena była niezamężną nauczycielką. Zmarła w Estonii13. Brat Witold był studentem farmacji, nie ożenił się. Mieszkał u Pożarskich. Zmarł podczas II wojny światowej14. Brat Władysław, najmłodszy z braci M. Grzegorzewskiej, z zawodu był inżynierem leśnikiem. Ukończył Akademię Leśną w Saksonii. Pracował 7 Han-Ilgiewicz N., Maria Grzegorzewska (w:) Eckert U., Gawarecka M. (red.), Wspomnienia o Marii Grzegorzewskiej, Wyd. WSPS, Warszawa 1989, s. 145. 8 Tomasik E., Ocalić od zapomnienia… Maria Grzegorzewska w relacjach ze współczesnymi, Wyd. WSPS, Warszawa 1998, s. 13. 9 jw., s. 13. 10 jw., s. 13. 11 jw., s. 13. 12 jw., s. 13. 13 jw., s. 13. 14 jw., s. 13. 11 na stanowisku dyrektora Lasów Państwowych w Wilnie oraz Poznaniu. Ożenił się z Aleksandrą Ostroróg-Sadowską, która zmarła w 1936 r. Zginął w Krakowie w 1945 r. w wypadku samochodowym15. Na Powązkach w Warszawie znajduje się grób rodzinny Bohdanowiczów i Grzegorzewskich, w którym została pochowana najbliższa rodzina pani Profesor: dziadek Zenon, mama Felicja, brat Władysław i jego małżonka Aleksandra, bratanica Barbara wraz z mężem Kazimierzem i synem Wojciechem. . fot. 1. Grób rodzinny Bohdanowiczów i Grzegorzewskich. Źródło autorskie. Rodzina, o czym wielokrotnie wspominała Grzegorzewska, scalona była głębokimi i życzliwymi więzami. Rodzice byli ostoją domostwa. Serdeczni i prawi z natury, mieli szacunek nie tylko względem drugiego człowieka, lecz także w stosunku do pracy, która – według nich – uszlachetniała wnętrza ich dzieci. Ojciec Grzegorzewskiej (był Żmudzinem z pochodzenia) dzierżawił majątek w Wołuczy, następnie administrował folwarki rolne w pobliskich miejscowościach. Był wyśmienitym a zarazem nowoczesnym gospodarzem. Uważał, że modernizacja rolnictwa jest potrzebna w sprawnym funkcjonowaniu Tomasik E., Ocalić od zapomnienia… Maria Grzegorzewska w relacjach ze współczesnymi, Wyd. WSPS, Warszawa 1998, s. 13 – 14. 15 12 gospodarstwa rolnego. Brał też pod uwagę przebieg pracy robotników, zapewniając im dogodne socjalne bezpieczeństwo podczas wykonywanych obowiązków. Troszczył się o swoich pracowników z potrzeby serca. Pomagał im materialnie, starając się czynić to w ukryciu. J. Doroszewska, przytaczając opowieści Grzegorzewskiej odnoszące się do ojca, wspomniała o tym, że Adolf Grzegorzewski, pragnąc w sposób subtelny wspomóc swoich pracowników, wkładał w ziemię pieniądze, na której mieli właśnie pracować16. Ojciec pani Profesor kochał ziemię, fascynował się wszystkim tym, co ziemia wydawała i pleniła. Posiadał wybitny zmysł organizacji pracy w gospodarstwie, a zarazem odznaczał się głębokim humanizmem wobec innych. Wziął w dzierżawę mocno sfatygowany majątek w okolicy Szymanowa, którego właściciel na stałe przebywał poza krajem. Mimo to właściciel folwarku nieustannie domagał się od Adolfa Grzegorzewskiego pieniędzy za dzierżawę ziemi. Ojciec pani Profesor zawarł umowę z właścicielem, w której zobowiązał się przysyłać mu większą ilość pieniędzy niż jego poprzednicy. Tym oto sposobem zagwarantował sobie swobodę gospodarowania „na własną rękę”. Grzegorzewski otrzymał pożyczkę w banku, zburzył stare rudery, w których zamieszkiwały rodziny wiejskich chłopów, wybudował nowe, bardziej funkcjonalne domy mieszkalne. Uczył wiejskich chłopów technik i metod niezbędnych w rolnictwie, potrafił umiejętnie dzielić się z innymi zdobytą wiedzą i doświadczeniem. Nie zachowywał jej dla siebie. Maria Grzegorzewska wspominała o dożynkach, które organizował ojciec, przypominała także długie spacery w towarzystwie ojca, dzięki któremu pokochała przyrodę jak powietrze17. Wieś wielu ludziom kojarzy się z przysłowiową sielanką – miejscem, gdzie wyjeżdża się na wakacje, aby odpocząć i się wyciszyć, poszukać odpowiedzi na nurtujące pytania, wręcz uciec od codzienności, zregenerować siły do dalszego życia. Tymczasem J. Doroszewska we wspomnieniach o Marii Grzegorzewskiej snuje rozważania na temat roli wsi i otaczającej przyrody widzianej oczyma młodej Marylki. Dziewczynka, mieszkając w Wołuczy, a potem w innych folwarkach, już tylko administrowanych przez ojca, czerpała wszelkie radości i trafne życiowe spostrzeżenia, obcując na łonie natury. Przyroda oddziaływała na młodą Marię twórczo, napełniała jej serce pokojem i chęcią do życia, kształtowała osobowość Grzegorzewskiej. Przykład życia rodziców pociągał ku podobnym zapatrywaniom i pragnieniom. Dziewczynka zaczęła interesować się sprawami wsi, potrzebami sąsiadów zamieszkujących Wołuczę. W jednej z notatek pani Profesor Gasik W., Dzieciństwo i młodość – studia (w:) Żabczyńska E. (red.), Maria Grzegorzewska. Pedagog w służbie dzieci niepełnosprawnych, Wyd. WSPS, Warszawa 1985, s. 24 – 25. 17 Han-Ilgiewicz N., Maria Grzegorzewska (w:) Eckert U., Gawarecka M. (red.), Wspomnienia o Marii Grzegorzewskiej, Wyd. WSPS, Warszawa 1989, s. 145 – 146. 16 13 dokonuje wewnętrznej konfrontacji ze sobą samą, wyciągając następującą konkluzję: praca, obcowanie z przyrodą nieustannie kształtuje w dziecku hart ducha, uczy osobowej tożsamości; w ciszy można więcej zobaczyć i usłyszeć. Człowiek jako indywidualna persona, obcując na łonie natury, czerpiąc z darów, jakie rodzi ziemia, docenia jej błogosławieństwo (owoc). Grzegorzewska podkreśla, że warunki życia wiejskiego dziecka wpływają na jego psychikę, kształtując tym samym charakter, wyznawane wartości i dalsze, życiowe priorytety18. Nie można pominąć faktu, że mama Felicja była kobietą, w której drzemały dwa żywioły: ogień i woda. Można by porównać usposobienie pani Felicji do wodospadu, który drąży małe skały w dolinie, oczyszcza je, hartuje i osłania. Kobieta subtelna i delikatna, przesycona skromnością, wielostronnością zainteresowań (szczególnie biologią i archeologią), niezłomna w przekonaniach religijnych, szanująca każdego człowieka jako „dar”19. „Prawa ręka” męża. Otwarta i zawsze gotowa do niesienia pomocy innym. Służbę względem bliźniego traktowała jako bezwarunkowy obowiązek miłości i miłosierdzia. Matka Grzegorzewskiej była osobą wykształconą, aktywnym społecznikiem, uczyła i leczyła mieszkańców wsi oraz pobliskich okolic20. Grzegorzewska sięga wspomnieniami czasów, kiedy wraz z najbliższymi siedziała przy stole. We wsi panowała wówczas cholera. Mama dziewczynki zaczęła rozważać, co zrobić w tej sytuacji, po czym przeszła do działania. Wzięła ze sobą kilka prześcieradeł, szczotki, suszony dziurawiec w torbie, dwa wielkie czajniki. Powiedziała dzieciom, aby nie zbliżały się do domu chorego. Szybko wybiegła z domu, kierując się do potrzebującego pomocy. Wyprosiła dzieci, poprosiła o rozpalenie ognia i zaczęła pielęgnować chorego. Owijała pacjenta gorącymi prześcieradłami, poprzez które masowała go szczotkami i dawała mu do picia dziurawiec. Po kilku godzinach do wsi przyjechał lekarz. Stwierdził, że niebezpieczeństwo minęło i chory powróci do zdrowia. Z zaciekawieniem dopytywał panią Felicję o szczegóły przeprowadzonej przez nią kuracji. Po swej profesjonalnie przeprowadzonej i sukcesem zakończonej akcji ratowania ludzkiego życia matka Grzegorzewskiej odbyła kwarantannę w małym pokoju na strychu, by nikogo nie zarazić. Wszelkie zalecenia i zarządzenia wydawała przez okno21. Doroszewska J, Drogi życia Marii Grzegorzewskiej (w:) Doroszewska J., Falski M., Wroczyński R. (red.), Maria Grzegorzewska. Materiały z sesji naukowej – 7 XI 1969 r., Instytut Wydawniczy Nasza Księgarnia, Warszawa 1972, s. 9. 19 Han-Ilgiewicz N., Maria Grzegorzewska (w:) Eckert U., Gawarecka M. (red.), Wspomnienia o Marii Grzegorzewskiej, Wyd. WSPS, Warszawa 1989, s. 145. 20 Tomasik E., Marii Grzegorzewskiej listy do przyjaciół, Wyd. APS, Warszawa 2002, s. 7. 21 jw., s. 146. 18 14 Ktoś kiedyś zapytał Grzegorzewską o to, jaki właściwie system wychowawczy stosowała pani Felicja w wychowywaniu swoich dzieci. Pani Profesor odpowiedziała z wielkim zaskoczeniem: „Jaki? Była Matką, kochała nas”, a po chwili dodała: „Czy zwierzaliśmy się Jej?... Nie zawsze, by nie potrzebowała się martwić, ale Ona i bez słów zawsze wszystko rozumiała”22. Wypowiedź Marii Grzegorzewskiej zaciekawia odbiorcę swoją prostotą i głęboką treścią wzajemnej relacji. Jak bardzo trzeba kochać, by umieć porozumiewać się bez słów? C. Risé akcentuje, że miłość rodzicielska jest fundamentem i ostoją w kształtowaniu dorastającego człowieka. Podkreśla ogromne znaczenie rodziców w życiu każdego dziecka. Powiada, że matka przez pierwsze 7 lat życia dziecka wpływa na jego dalsze „losy” i psychikę. Dlaczego? Ponieważ dziecko w relacji z matką poznaje własne ciało i uczy się postrzegać siebie jako odrębne, wartościowe indywiduum. Sama istotowość miłości, pochylenie się nad dzieckiem z miłością, kształtuje znaczenie jego wewnętrznego i zewnętrznego „ja”. Rise zauważa, że każdy ciepły, czuły i serdeczny gest uczy dziecko przeświadczenia, że jest ono kochane za to tylko, że istnieje. Nie kształtuje w nim przekonania, iż miłość objawia się jedynie wtedy, gdy ono bardzo się stara – i w ten sposób zostaje nagradzane. Spontaniczność serdecznej reakcji matki wyzwala w dziecku pozytywne emocje (endorfiny – hormony szczęścia), dzięki którym czuje się ono potrzebne i, zwyczajnie, kochane. Cała niezwykłość tej prawdy tkwi w tym, iż dzięki miłości matki w dziecku kształtuje się umiejętność akceptacji i kochania siebie „takim, jakim jest”. Tym samym dziecko uczy się zdolności i empatii do rzeczywistego kochania innych23. Z kolei zadania ojca w wychowaniu są zupełnie inne. Jakie? Autor podkreśla, że ojciec w życiu dziecka „nadaje kierunek”, naprowadza, pomaga przejść trudny dystans na drodze życia24. Sam fakt, że tata to człowiek silny fizycznie, mocny (dziecko czuje uścisk dłoni ojca, cieszy się, kiedy tata nosi je na rękach, patrzy z zaciekawieniem na sytuacje, w których dostrzega ojca jako „człowieka pokornego”, czyli takiego, który wykorzystuje miłość swojej wewnętrznej siły serca, a nie tylko fizyczność) pozwala dziecku uwierzyć, że jest ono szczególnym „darem”. Ojciec uczy dziecko wytrwania, niepoddawania się w sytuacjach trudnych. Ramiona ojca dodają dziecku pokoju serca, umocnienia, nadziei, niwelują lęki, frustracje i pomagają w dążeniu do celu. Autor zauważa, że przysłowiowa „rana”, jaką każdy ojciec nosi na ramieniu, kształtuje wytrwałość i hart ducha (wewnętrzną 22 Han-Ilgiewicz N., Maria Grzegorzewska (w:) Eckert U., Gawarecka M. (red.), Wspomnienia o Marii Grzegorzewskiej, Wyd. WSPS, Warszawa 1989, s. 145. 23 Risé C., Ojciec. Niezgoda na nieobecność, Wyd. Jedność, Kielce 2005, s. 15. 24 jw., s. 32. 15 siłę) dziecka. Bowiem osoba ojca wpływa bardzo znacząco na rozwój dziecka i jego człowieczeństwo25. Dlaczego do tego nawiązuje? Ponieważ wzajemna miłość w domu rodzinnym państwa Grzegorzewskich ubogacała zarówno rodziców, jak i dzieci. Była siłą napędową codzienności życia. J. Doroszewska, pisząc na temat atmosfery panującej w rodzinie Grzegorzewskich, podkreśla ogromne wartości i jej spuściznę patriotyczną. Obaj dziadkowie Marii Grzegorzewskiej byli oficerami wojska polskiego. Przysłuchując się opowieściom rodziców o dziadkach żołnierzach, którzy poświęcili wszystko dla dobra kraju, w małej Marii od dzieciństwa kształtuje się odpowiedzialność za losy Ojczyzny. Dziewczynka pojmuje znaczenie oddania i bezinteresowności. Przykład dziadków pokazuje jej, że nie można się wycofywać, kiedy trzeba dać świadectwo. Maria bierze sobie powyższe słowa bardzo głęboko do serca. W całej swojej wewnętrznej wrażliwości, mimo dziecięcego wieku, stara się żyć tymi prawdami, o które walczyli – nawet za cenę śmierci – jej przodkowie26. Państwo Grzegorzewscy większość majątku przeznaczali na funkcjonowanie gospodarstwa, utrzymanie wydzierżawionych posesji oraz materialną pomoc chłopom. Dzieci od najmłodszych lat uczone były współodpowiedzialności w zarządzaniu finansami. Wiedziały, że ich postawa jest ważna w dalszym funkcjonowaniu i egzystencji rodziny27. Rodzina Grzegorzewskich była zróżnicowaną „wspólnotą”, pod kątem jej zainteresowań i upodobań. Trzeba jednak podkreślić fakt, że odmienność niektórych poglądów nie dzieliła rodziny. Wzajemny szacunek ubogacał i kształtował własne przekonania wśród dzieci. Potocznie można by powiedzieć, że każdy robił swoje, w zgodzie ze sobą, we wzajemnym szacunku, życzliwości i poszanowaniu. Adolf Grzegorzewski był „niepraktykującym, zagorzałym humanistą”. Żona Felicja była z kolei bardzo religijna, co i tak nie powodowało w rodzinie nieprzyjemnych sytuacji czy poglądowych ekscesów. N. Han-Ilgielewicz podkreśla, że członkowie rodziny nawet nie byli do siebie fizycznie podobni. Jedność relacji rodzinnych uwidaczniała życzliwość, serdeczność, ciepło i ogromna kultura osobista. Po prostu Grzegorzewscy nie deklarowali prawd, które się jedynie wygłasza, lecz żyjąc we wzajemnym poszanowaniu, kształtowali tym samym w dzieciach szacunek do każdego napotkanego człowieka. Pielęgnowali wspólne przebywanie, cieszyli się sobą podczas codziennej pracy czy odpoczynku. Organizowali rodzinne zjazdy i spotkania. Risé C., Ojciec. Niezgoda na nieobecność, Wyd. Jedność, Kielce 2005, s. 9. Doroszewska J., Drogi życia Marii Grzegorzewskiej (w:) Doroszewska J., Falski M., Wroczyński R. (red.), Maria Grzegorzewska. Materiały z sesji naukowej – 7 XI 1969 r., Instytut Wydawniczy Nasza Księgarnia, Warszawa 1972, s. 10 – 11. 27 Han-Ilgiewicz N., Maria Grzegorzewska (w:) Eckert U., Gawarecka M. (red.), Wspomnienia o Marii Grzegorzewskiej, Wyd. WSPS, Warszawa 1989, s. 147 – 148. 25 26 16 Dzięki temu mogli wymieniać się poglądami, przemyśleniami, pielęgnować głębsze więzi i relacje wspólnotowe, troszczyć się o siebie wzajemnie. Wspólne obiady, zdjęcia, dzielenie się smutkami i radościami, obdarowywanie się drobiazgami świadczącymi o pamięci, narady w trudnych sprawach – to czynniki świadczące o ogromnym zaangażowaniu rodzinnym i wspólnocie ubogacającej się wzajemnie28. Dzieciństwo jest podstawowym budulcem i fundamentem psychofizycznego rozwoju człowieka. Dlatego pragnę skupić się bardziej szczegółowo na kilku istotnych „epizodach” z życia M. Grzegorzewskiej. Patrząc przez pryzmat naukowo-psychologiczny można powiedzieć, że dzieci w okresie dzieciństwa przyswajają najwięcej. Dlaczego? Dom rodzinny, atmosfera, relacja z rodzicami czy towarzyszami zabaw powinna kształtować w młodym człowieku rzeczywisty obraz siebie. Wszelkie destrukcyjne postawy i przeżycia związane z tym okresem wpływają na dalsze losy człowieka, niszczą w dziecku naturalne pokłady dobra, ciekawości, indywidualności, potrzebę miłości, która nie dotyczy jedynie pojęcia „miłości własnej”, lecz także mocno oddziałuje na jego stosunek do drugiego człowieka. M. Łopatkowa, przytaczając fragment listu dorosłego mężczyzny o imieniu Edward (robotnik, l. 34), który w dzieciństwie przebywał w domu dziecka, dobitnie pokazuje znaczenie i pragnienie miłości, które nosi w sobie od najmłodszych lat każdy człowiek. Dzieciństwo głodne jest miłowania, aby krzywy obraz miłości nie stał się w przyszłości destrukcyjną pułapką. Autor listu porównuje miłość do przystani, która nadaje sens życiu i ludzkiemu istnieniu. Twierdzi, że bez takiego zakotwiczenia człowiek się gubi, spada w dół, przeżywa lęki i frustracje. Nawet jeśli uda mu się wypłynąć na powierzchnię, jest to jedynie krótkofalowy proces, puste dryfowanie bez wyjścia, dusząca wegetacja. Brak miłości – zdaniem autora listu – potęguje kłótnie z rodziną i z innymi ludźmi. Korzenie miłości pielęgnuje się w dzieciństwie. Jeśli jej zabraknie, wewnętrzny ból istnienia towarzyszy człowiekowi w dalszych latach życia. Przystań staje się wówczas jedynie ucieczką od samego siebie. Mężczyzna powiada, że na brak miłości nie ma lekarstwa29. Kolejny epizod z życia Marii Grzegorzewskiej dotyczy lekcji religii, poprzedzającej przygotowania do Komunii Świętej. Marylka, słysząc o żywotach świętych, z zaskoczeniem 28 Han-Ilgiewicz N., Maria Grzegorzewska (w:) Eckert U., Gawarecka M. (red.), Wspomnienia o Marii Grzegorzewskiej, Wyd. WSPS, Warszawa 1989, s. 146 – 147. 29 Za: Łopatkowa M., Pedagogika serca, WSiP, Warszawa 1992, s. 96. 17 powiedziała: „Co w tym nadzwyczajnego? Nasza mama zawsze tak robi”30. W przytoczonych słowach zawarta jest autentyczna „recepta na życie” pielęgnowana w domu państwa Grzegorzewskich. Dziewczynka, widząc postawę i czyny swojej mamy, nie widziała w tym nic dziwnego. Przeciwnie, świadectwo pani Felicji było tak autentyczne i szczere, że dla małej Marii stało się normą postępowania w życiu. Maria Grzegorzewska, będąc dzieckiem, doświadczała miłości w domu, wśród najbliższych, którą zapragnęła się dzielić. Stała się ona dla niej naturalnym „lekarstwem” na zło, ludzkie niedomagania czy braki. Warto powołać się na kolejną sytuację z życia Grzegorzewskiej, która, moim zdaniem, mogła przyczynić się do powstania w przyszłości pedagogiki specjalnej. Wspominając czas dzieciństwa, pani Profesor ze smutkiem wyznaje: „Nie byłam dobrym dzieckiem”31. Wspomina, że będąc dzieckiem, bała się osób niepełnosprawnych. Dlaczego? Ponieważ czuła paniczny lęk, strach, chęć ucieczki przed wszelkim zetknięciem się z ludzkim nieszczęściem, tragedią, bólem czy kalectwem. Nie był to jednak lęk wynikający jedynie z obawy przed tym, że zostanie skrzywdzona. Dziewczynka przeżywała wewnętrznie cierpienie drugiego człowieka. Nie mogąc pojąć dziecięcym umysłem dziwnie brzmiących dźwięków, artykulacji czy odgłosów osoby niesłyszącej, odwiedzającej rodziców, sercem ogarniała ich wszystkich, solidaryzując się z ich cierpieniem. Chowała się pod stołem, bo niezrozumiały wówczas dla małej Marylki „bełkot” niesłyszącego sprawiał jej wiele bólu. Zdarzało się, że przechodziła na drugą stronę ulicy, aby uniknąć spotkania z osobą niewidomą, gdyż przerażeniem dla niej był widok „zgasłych” oczu przechodnia32. Wrażliwość na potrzeby innych nosiła w sobie od dzieciństwa. To było naturalne spoiwo osobowościowe młodej Marii, które pielęgnowała, biorąc przykład z rodziców. Grzegorzewska już od najmłodszych lat była przygotowywana do „misji”, która z czasem, w życiu dorosłym, stała się „pedagogiką miłości” i treścią życia. Oczy nie zawsze dostrzegają to, co serce widzi. Może dlatego, że serce rządzi się swoimi prawami? Ono potrzebuje ciszy i jest incognito. Grzegorzewska pokazuje wielką dojrzałość, skromność i pokorę. Pani Profesor, robiąc „rachunek sumienia” z dzieciństwa, tym samym udowadnia współczesnym pokoleniom, że miłość to nie jest niedościgły ideał, lecz codzienność ludzkiej egzystencji, która każdego dnia, pochylając się nad drugim 30 Han-Ilgiewicz N., Maria Grzegorzewska (w:) Eckert U., Gawarecka M. (red.), Wspomnienia o Marii Grzegorzewskiej, Wyd. WSPS, Warszawa 1989, s. 147. 31 Doroszewska J., Drogi życia Marii Grzegorzewskiej (w:) Doroszewska J., Falski M., Wroczyński R. (red.), Maria Grzegorzewska. Materiały z sesji naukowej – 7 XI 1969 r., Instytut Wydawniczy Nasza Księgarnia, Warszawa 1972, s. 9 – 10. 32 jw., s. 9 – 10. 18 człowiekiem, skłania się także nad własnymi słabościami. Nie ma wśród ludzi ideałów. Ale są tacy, którzy wewnętrznie pragną żyć ideałami widzianymi w wartości i godności drugiego człowieka. Z miłością jest jak z lustrem – trzeba popatrzeć głębiej, bardziej świadomie. Zatrzymać się na chwilę, aby obraz nie był zniekształcony, fikcyjny czy niewyraźny. Wtedy wszelkie inne dodatki, np. wielkość lustra, nie mają większego znaczenia. Może dlatego, że widoczny obraz zostaje wcielony w życie wpatrującego się człowieka. Dla wielu osób miejsce urodzenia jest namacalnym dotknięciem ludzkiej tożsamości. Owo miejsce nie ma sentymentalnego czy patetycznego wydźwięku wówczas, kiedy z całą świadomością staramy się je odczytywać jako ważny etap w życiu danego człowieka – i to tak ważny, że rzutujący na jego całość. Można to łatwo wyjaśnić poprzez matematycznofizyczną budowę fraktala – gdy mówimy o obiekcie czy procesie samo-podobnym (tzn. takim, gdzie najmniejsze części obiektu czy procesu – są podobne do jego całości; przykładem takiego fraktala jest np. liść paproci). W takiej optyce miejsce czyjegoś urodzenia jawiłoby się poniekąd jako obraz i metafora całego późniejszego życia danej jednostki. W ostatnich czasach uczeni coraz odważniej zaczynają mówić o tym, że rzeczywistość ma naturę właśnie fraktalną. To by doskonale wyjaśniało metodologiczną intuicję, która prowadzi mnie przez proces pisania tej pracy, to znaczy próbę opisania wpływu najmniejszych przejawów ludzkiej egzystencji (miejsce urodzenia, spotykani konkretni ludzie, pojedyncze akty kreacji, np. listy) na całość wielkiego dzieła życia i jego Przesłanie, na to swoiste opus magnum, jakie pozostawiają po sobie wybitne jednostki – i które (również fraktalnie) żyje, wpływa na świadomość i wykładniczo się pomnaża w życiu wielu, coraz to nowych, następnych pokoleń. Miejsce więc urodzenia, ciepło „rodzinnego zaścianka”, dzieciństwo to etapy, które – uważam – bardzo mocno wpłynęły na osobowość profesor Marii Grzegorzewskiej (często o tym z wdzięcznością wspominała), jak również fundamentalna formacja życia, która procentuje w młodości, na studiach czy chociażby w całym dojrzałym jej życiu. Zawirowania historii, wojenne przeżycia nie pozwoliły zapomnieć Patronce Akademii Pedagogiki Specjalnej o miejscu swojego pochodzenia, przeciwnie: Maria Grzegorzewska udowodniła swoim życiem, że dom jest tam, gdzie wdzięczność i serce człowieka. A miejsce urodzenia, pozostając w ludzkim sercu i tożsamości, nigdy nie zmienia swojego położenia ani znaczenia, zupełnie jak czas dzieciństwa. Jest ono „podstawą człowieczeństwa”, którego jestestwo tkwi w mocnym fundamencie urodzenia i w rodzinnych korzeniach. 19 1.2. Edukacja szkolna i pierwsza praca Marii Grzegorzewskiej Źródła zbyt wiele nie podają na temat szkół, do których uczęszczała Maria Grzegorzewska. Wiadomo, że były to instytucje oświatowe, które powstały podczas propagowania pozytywistycznych haseł oświaty dla kobiet i w czasach ruchu zakładania polskich szkół prywatnych – instytucji będących formą sprzeciwu wobec rusyfikacji polskiej młodzieży i dzieci. Szkoły te borykały się z różnego rodzaju ograniczeniami i problemami, jednak zamiar ich tworzenia miał na celu obronę tego, co polskie. Szkoły prywatne miały, jak na tamte czasy, wysoki poziom nauczania; przeważnie mieściły się w dużych miastach. Światli ziemianie oraz mieszkańcy małych aglomeracji miejskich wysyłali swoje dzieci do szkół niepublicznych, które oddalone były od miejsca zamieszkania przyszłych uczniów33. fot. 2. Zdjęcie maturalne. Źródło: Doroszewska J., Falski M., Maria Grzegorzewska. Materiały z sesji naukowej – 7 XI 1969 r. Szkolny pobyt Grzegorzewskiej w Warszawie mocno oddziałuje na młodą dziewczynę. Kształtuje jej świadomość społeczno-polityczną. Przełom XIX/XX wieku w Królestwie Polskim odznacza się narastaniem niesnasek społecznych. Powstaje ruch robotniczy i różnego rodzaju partie polityczne. Społeczeństwo Królestwa Polskiego szuka nowych idei, tworzy programy motywujące do działania, staje się tym samym coraz lepiej zrzeszoną siłą społeczną. Większość programów głosi wyzwolenie narodowe, nawołuje Gasik W., Dzieciństwo i młodość – studia (w:) Żabczyńska E. (red.), Maria Grzegorzewska. Pedagog w służbie dzieci niepełnosprawnych, Wyd. WSPS, Warszawa 1985, s. 26. 33 20 do wolności całego narodu, ale także i każdego obywatela. Wzywa do demokracji, porusza tym samym problemy socjalne i agrarne. Lata 1905–1907 to czas rewolucji, w której udział bierze znaczna część polskiej młodzieży szkolnej i akademickiej. Wielomiesięczny strajk szkolny, bojkot szkół rządowych, odważna walka o istnienie polskiej szkoły – to wszystko miało na celu ukazanie politycznej aktywności, obudzenia polskiego społeczeństwa w Królestwie. Trzeba podkreślić, że owe protesty szkolne w pewnym stopniu osiągnęły planowane cele. Zaborca częściowo złagodził nacisk rusyfikacyjny na instytucje szkolne. Tym to sposobem nastąpił widoczny rozwój polskich szkół niepublicznych, w których większości przedmiotów można było się uczyć w języku ojczystym. Zaczęło rozwijać się szkolnictwo dorosłych, powstawały także polskie stowarzyszenia kulturalno-oświatowe34. N. Han-Ilgiewicz dzieli się wspomnieniami z czasów, kiedy Maria przebywała na pensji u biednej wdowy mającej kilkoro dzieci. Do wspólnej dyspozycji był jeden pokój pozbawiony wszelkich wygód i komfortów. Słabe wyżywienie, oświetlenie, brak możliwości skupienia się i koncentracji podczas nauki z racji ilości domowników. Czasem brak miejsca na stole, by rozłożyć podręczniki i książki. Oprócz tego rodzące się konflikty rodzinne i nieporozumienia. Maria musiała bowiem zajmować właściwą postawę względem rodzinnych niesnasek. Mocne zderzenie z nieznaną dotychczas rzeczywistością, jakiej doświadczyła podczas wspólnego mieszkania z rodziną wdowy, było dla młodej dziewczyny bardzo trudnym przeżyciem35. Zaczyna się wówczas wewnętrzna konfrontacja tego, co dziewczynka wyniosła z rodzinnego domu, wobec zastanej rzeczywistości. Z całą pewnością nowe doświadczenia nie były dla Grzegorzewskiej łatwe. Podczas wybuchu rewolucji młoda Marylka miała 17 lat, była więc w wieku szczególnie podatnym na nowe doświadczenia świadomościowe i ideologiczne. W. Gasik wnioskuje, że Maria popierała działania ruchu robotniczego. Autor nie podaje, czy Grzegorzewska uczestniczyła w strajku, ale podkreśla znajomość Marii z Ludwikiem Krzywickim (aktywnym działaczem i teoretykiem ruchu socjalistycznego). Zapoczątkowane kontakty z Krzywickim jeszcze w latach szkolnych młodej Marylki będą procentować aktywną działalnością społeczno-patriotyczną, która w pełni dojrzeje podczas studiów i w życiu zawodowym. Ludwik Krzywicki był kierownikiem rocznego kursu Wydziału MatematycznoPrzyrodniczego, przygotowującego młodych ludzi do podjęcia studiów uniwersyteckich. Gasik W., Dzieciństwo i młodość – studia (w:) Żabczyńska E. (red.), Maria Grzegorzewska. Pedagog w służbie dzieci niepełnosprawnych, Wyd. WSPS, Warszawa 1985, s. 26. 35 Han-Ilgiewicz N., Maria Grzegorzewska (w:) Eckert U., Gawarecka M. (red.), Wspomnienia o Marii Grzegorzewskiej, Wyd. WSPS, Warszawa 1989, s. 148. 34 21 Młoda Grzegorzewska uczestniczyła w kursie w latach 1907/1908. Ów czas przygotowania do studiów nie był czasem straconym – Grzegorzewska zaczęła wówczas działalność społeczno-oświatową. Warto podkreślić, że poglądy i spostrzeżenia Marylki stają się bardziej świadome i przekonujące dla niej samej. Jako młoda dziewczyna sympatyzuje ze Związkiem Polskiej Młodzieży Socjalistycznej. Pod jego patronatem prowadzi akcję propagandowo-oświatową, która skierowana jest do robotników fabryk warszawskich. Grzegorzewska poznaje świat warszawskiej klasy robotniczej – tak obcej dla niej dotychczas. Podczas działalności oświatowej angażuje się społecznie, poznaje wiele ciekawych i inspirujących osobistości, oświatowców, społeczników: Mariana Falskiego, Helenę Radlińską, Stefanię Sempołowską. Z czasem znajomość z Marianem Falskim przeradza się w serdeczną i wieloletnią przyjaźń. Aktywna działalność konspiracyjno-społeczna w kręgach młodzieży socjalistycznej stwarza niebezpieczeństwo konfliktu z caratem. Dlatego też Maria wyjeżdża na Litwę, zdobywając dyplom „domaszniej uczitielnicy”. Pracując jako nauczycielka w domach prywatnych, przygotowuje się tym samym do rozpoczęcia studiów wyższych 36. J. Doroszewska powiada, że to najbliższa rodzina wyszukała Marii posadę prywatnej nauczycielki w znajomym dworze na Litwie. Autorka pisze, że nie tylko sytuacja polityczna zmusza młodą Marylkę do wyjazdu z kraju, lecz także sytuacja finansowa domowników. Grzegorzewska chciała zarobić na studia, by nie obciążać swoim kształceniem rodziców, których sytuacja materialna nie była zbyt korzystna37. Kiedy Grzegorzewska pracowała jako prywatna nauczycielka, wnosiła do każdego domu wiele pokoju, harmonii, życzliwości i zdyscyplinowania. Mimo młodego wieku pozostawiała w sercach innych ład, pogodę i uśmiech. J. Doroszewska posługuje się określeniem „ręka zawsze pomocna”. Autorka podkreśla, że Maria Grzegorzewska szczególnie lubiła owo sformułowanie. Powiada także, że z racji wrażliwego serca młoda dziewczyna udzielała także darmowych korepetycji. Dlatego też nie zebrała wystarczającego „posagu” na studia38. 36 Han-Ilgiewicz N., Maria Grzegorzewska (w:) Eckert U., Gawarecka M. (red.), Wspomnienia o Marii Grzegorzewskiej, Wyd. WSPS, Warszawa 1989, s. 148. 37 Doroszewska J., Drogi życia Marii Grzegorzewskiej (w:) Doroszewska J., Falski M., Wroczyński R. (red.), Maria Grzegorzewska. Materiały z sesji naukowej – 7 XI 1969 r., Instytut Wydawniczy Nasza Księgarnia, Warszawa 1972, s. 12. 38 jw., s. 12 – 13. 22 1.3. Studia i dojrzewające powołanie w służbie innym Nadchodzi czas studiów. Młoda Maria po ówczesnym rocznym przygotowaniu do akademickiego zgłębiania wiedzy zaczyna studiować na Wydziale Przyrodniczym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Sama Grzegorzewska we fragmencie życiorysu pisze, że rok 1909/1910 to czas rozpoczęcia studiów, których jednak nie kończy39. Dlaczego? Autorzy polemizują na temat okresu studiów młodej Grzegorzewskiej. Wyróżniają dwa etapy podczas kontynuacji studiów poza krajem (lata 1913–1919): „okres brukselski” i „okres paryski". Oba te okresy przedzielone są przedłużonym czasem wakacji, z racji wybuchu I wojny światowej40. W. Okoń pisze, że studia dla Grzegorzewskiej były bardzo ważnym i wyczekiwanym etapem w życiu. Młoda studentka bardzo zaangażowana i żywo zainteresowana naukami przyrodniczymi z pasją zdobywa wiedzę. Uczy się, poznaje, doświadcza. Jeszcze w dzieciństwie przyroda była dla niej „namacalną” częścią życia. Studiując, poznaje ją także pod kątem naukowym. Maria poznaje wielu wybitnych uczonych, poszerza się grono znajomych i przyjaciół studentki. Niezwykle urodziwa, radosna, uśmiechnięta, serdeczna, skromna, służebna względem drugiego człowieka – to atrybuty charakterystyczne dla młodej studentki Marii; tym samym mocne, osobowościowe czynniki, do których lgnęło także otoczenie, w jakim Grzegorzewska przebywała. Wydawać by się mogło, że dotychczasowe losy młodej Marylki są niczym bajka. Świetnie zapowiadająca się studentka, człowiek dobry i serdeczny, przepełniony radością, żyjący wśród ludzi. Mimo wszystko przychodzi czas w życiu Grzegorzewskiej, kiedy studia musi przerwać. Jaka jest przyczyna? Brak środków na dalsze kształcenie. Wprawdzie Grzegorzewska dorabiała jako nauczycielka, udzielając korepetycji w domach prywatnych, jej zarobki jednak nie były zbyt wielkie. Niezbyt liczne i mało płatne korepetycje nie wystarczały na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem i nauką. Intensywność zajęć na studiach, słabe odżywianie się, brak snu i godziwego wypoczynku wpłynęły bardzo dotkliwie na zdrowie Marii. Z powodu złego stanu zdrowia po dwóch latach kształcenia Marylka przerywa studia. Wyjeżdża na kilka miesięcy do Zakopanego, by tam uczyć dzieci w charakterze prywatnej nauczycielki. Następnie udaje Doroszewska J., Drogi życia Marii Grzegorzewskiej (w:) Doroszewska J., Falski M. (red.), Wroczyński R., Maria Grzegorzewska. Materiały z sesji naukowej – 7 XI 1969 r., Instytut Wydawniczy Nasza Księgarnia, Warszawa 1972, s. 12. 40 Gasik W., Dzieciństwo i młodość – studia (w:) Żabczyńska E. (red.), Maria Grzegorzewska. Pedagog w służbie dzieci niepełnosprawnych, Wyd. WSPS, Warszawa 1985, s. 29. 39 23 się do Włoch, jednak dalekie podróżowanie nie pomaga uwolnić się Marii od stanu depresji, w jaki w międzyczasie popadła41. W Krakowie młoda Marylka przeżywa osobisty dramat. Jej narzeczonego Czesława dotyka choroba, tzw. suchoty galopujące, po kilku miesiącach mężczyzna umiera. Zostaje pochowany w Zakopanem42. Zapewne czas głębokiego smutku, pustki po stracie ukochanego, pozostawia po sobie depresję. Grzegorzewskiej trudno jest się odnaleźć w aktualnej rzeczywistości. Wczuwając się w sytuację młodej dziewczyny, zresztą bardzo dojrzale zakochanej, myślącej o wspólnym życiu, rodzinie, dzieciach nie ma powodu by się dziwić reakcji jej psychiki. Maria potrzebowała odreagowania, musiała także zadbać i o własne zdrowie. Chciała sobie jakoś życie poukładać na nowo. Zakopane zapewne było punktem kulminacyjnym w życiu Grzegorzewskiej. Być może dzięki pobytowi w tym miejscu mogła być bliżej Czesława i lepiej przeżyć niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania psychiki okres żałoby po ukochanym? Nawiedzanie grobów świadczy o naszej pamięci. „Po śmierci Czesława jakaś bagatelka w płucach zmusiła mnie do wyjazdu do Zakopanego” 43 – to słowa samej Grzegorzewskiej, jakie przytacza J. Doroszewska w rozmowie z E. Tomasik. Młoda Maria zamieszkała w wilii Osobita, której właścicielką była pani Świderska. Przyjacielska zażyłość między tymi dwiema paniami trwała aż do śmierci pani Świderskiej. Od jednego z gości Osobity, profesora Władysława Heinricha, młoda dziewczyna dowiaduje się o Fakultecie Pedologicznym w Brukseli. Decyduje się więc rzucić studia w Krakowie, by móc studiować na Fakultecie Józefy Joteyko. Pisze więc list do dyrektorki Fakultetu. Wyjazd jednak nie od razu dochodzi do skutku, ponieważ Grzegorzewska najpierw dochodzi do zdrowia i zbiera pieniądze na dalsze kształcenie. Pracuje jako prywatna nauczycielka, w dalszym ciągu udziela korepetycji. Po czym wyjeżdża do Włoch z rodziną Janikowskich, których również poznaje w willi Osobita. Janina Orynżyna wspomina relację pani Janikowskiej ze wspólnej podróży odbytej z Grzegorzewską. Powiada, że razem płynęły łodzią po jeziorze Garda bądź Como. W jeziornej ciszy, którą zakłócał jedynie plusk wioseł widoczna była przepiękna sceneria gór. Krajobraz bardzo mocno oddziaływał na Marię. Wrażliwa dziewczyna zaczęła powoli zsuwać zaręczynowy pierścionek z palca, aż wpadł do wody. Z powyższego wspomnienia wynika, że to był moment przełomowy (decydujący), aby skończyć żałobę i próbować żyć dalej. Jednak Grzegorzewska nie wyszła już za mąż, Okoń W., Wizerunek sławnych pedagogów polskich, Wyd. Akademickie ŻAK, Warszawa 2000, s. 125. Tomasik E., Ocalić od zapomnienia. Maria Grzegorzewska w relacjach ze współczesnymi, Wyd. WSPS, Warszawa 1998, s. 14. 43 Za: Tomasik E., Ocalić od zapomnienia..., s. 14. 41 42 24 wierna była tej pierwszej miłości do końca swoich dni. Trudno powiedzieć, co działo się w sercu młodej Marylki, widać jednak, że przejażdżka po jeziorze pomogła jej poukładać pewne sprawy. Dostrzegła głębię piękna, której nie mogła się oprzeć. Wrażliwość młodej studentki na piękno natury stała się reakcją zwrotną w dalszych kolejach jej życia. Mocnym oddziaływaniem i mobilizacją. Prawdą jest, że natura pomaga człowiekowi kontemplować, rozmyślać, wsłuchać się w siebie. Miłość tych młodych ludzi stała się motywem do powstania powieści pt.: „Droga do domu” J. Zawieyskiego. Sam Autor powieści jednoznacznie stwierdził, że osoba Marii Grzegorzewskiej przyczyniła się do powstania tego dzieła. Zafascynowany postawą Twórczyni polskiej pedagogiki specjalnej, świadectwem jej życia, namacalną działalnością czynu i miłości względem drugiego człowieka snuje refleksje na temat fenomenu osobowości ludzkiej, wpływu i oddziaływania człowieka na innych44. Miłość napędza krew, budzi do życia. Jest wartością, której miarą są uczynki. Poznając życie pani Profesor widzę w tej miłości, jakiej doświadczała pałając głębokim uczuciem do Czesława ogromny sens i siłę. Być może dzięki miłości po grób zaczęła wiernie towarzyszyć tym, którzy albo nigdy takiego uczucia nie doznali, albo bali się pokochać siebie samego, a potem innych ludzi. Mimo, że miłość rządzi się swoimi prawami, to jednak też obliguje. Jak bardzo bolało serce młodą Marię? Ile w nim było pustki i tęsknoty za ukochanym? Ową tajemnicę pani Profesor zabrała już do grobu. Myślę jednak, że obroniła tę miłość swoim życiem i wyznawanymi wartościami. Bowiem przychodzi taki czas, kiedy nie można już żyć dłużej wspomnieniami bo one uwsteczniają, jakoby zatrzymują ten czas, który jest tu i teraz. Kiedy Grzegorzewska wrzuciła do jeziora zaręczynowy pierścionek, nie zapomniała o Czesławie – przeciwnie: być może ten etap w jej życiu był „kojącą manifestacją” rzeczywistości. Serce nie zapomina, ono kocha zawsze. Trzeba jednak żyć nadal, aby miłość nie stała się wyblakłym płótnem – wegetacją i uprzykrzeniem. J. Doroszewska podkreśla w swoich rozważaniach, że pomocy materialnej udzieliła Grzegorzewskiej bliska jej rodzinie osoba, która również wybierała się na studia. Marylka długo wahała się z przyjęciem finansowego wsparcia. W końcu jednak zgodziła się i pojechała do Krakowa. Przez całe życie w rozmaity sposób starała się ten „dług dobroci” wynagradzać. Czytamy, że młoda Grzegorzewska początkowo kleiła i adresowała koperty, Tomasik E., Ocalić od zapomnienia. Maria Grzegorzewska w relacjach ze współczesnymi, Wyd. WSPS, Warszawa 1998, s. 14 – 15. 44 25 potem zaś zaczęła udzielać korepetycji. Najbardziej pasjonował Marię Wydział Przyrodniczy, chociaż myślała także nad archeologią. „Badanie życia” – jak mawiała – wygrało. Tym oto sposobem Maria stała się studentką Wydziału Przyrodniczego w Krakowie. Czas studiów był dla niej „okresem głodowym”. Wspomagała bardziej potrzebujących od siebie. Jadała w „garkuchni” przeznaczonej dla najuboższej części krakowskiego społeczeństwa. Dzięki temu miała możliwość poznawania ludzi „z dna”, jak się wtedy o nich mawiało. Dla Grzegorzewskiej każdy człowiek miał taką samą wartość i godność. Obcując w towarzystwie osób biedniejszych, stając się jedną z nich, poznawała tym samym ich pragnienia, marzenia, wszelkie braki i frustracje45. W. Gasik zauważa, że atmosfera studiowania i zdobywania wiedzy w tamtych czasach była bardzo przychylna. Uniwersytet Jagielloński rozkwitał zarówno w naukach humanistycznym, jak i w zakresie nauk ścisłych. Na uniwersytecie wykładali znakomici naukowcy. Kraków był miastem bardzo światłym. Od roku 1873 funkcjonowała w mieście Akademia Umiejętności, która zrzeszała polskich uczonych ze wszystkich zaborów, przy czym miasto tętniło życiem, doskonale rozwijała się nauka, literatura, sztuka. Podczas zaboru rosyjskiego młodzi skupiali całą swoją energię na walce o to, co polskie, aby bronić się przed rusyfikacją na wszelkich płaszczyznach życia. W Krakowie w tym okresie zaczął tworzyć Stanisław Wyspiański i Stanisław Przybyszewski. Bardzo dobrze rozwijało się malarstwo i wszelkie przejawy młodopolskiej sztuki. Znamienne jest to, że Kraków na przełomie XIX i XX wieku był kulturalną stolicą Polski. Młodą Marię fascynowało miasto, urzekał sposób życia i spędzanie wolnego czasu przez krakowskich mieszkańców. Sztuki piękne były bliskie sercu Marylki. Zła sytuacja finansowa nie pozwoliła jednak dziewczynie w pełni uczestniczyć w kulturalnych wydarzeniach miasta. Maria zaczęła pracę jako wykładowca na Uniwersytecie Ludowym im. Adama Mickiewicza, propagującym wiedzę wśród rzemieślników i robotników. Doświadczenia, które zdobywała będą znaczące w dalszym życiu Grzegorzewskiej. Będzie je bowiem przywoływać w przyszłości, wykładając studentom czy też publikując46. J. Berggruen opisuje studia Grzegorzewskiej w Krakowie. Powiada, że poznała ją w 1912 r. podczas wykładów z biologii na UJ. Rok później spotykają się raz jeszcze jako słuchaczki, tylko w innym miejscu, podczas Fakultetu Pedologicznego w Brukseli. Doroszewska J., Drogi życia Marii Grzegorzewskiej (w:) Doroszewska J., Falski M., Wroczyński R. (red.), Maria Grzegorzewska. Materiały z sesji naukowej – 7 XI 1969 r., Instytut Wydawniczy Nasza Księgarnia, Warszawa 1972, s. 12 – 13. 46 Gasik W., Dzieciństwo i młodość – studia (w:) Żabczyńska E. (red.), Maria Grzegorzewska. Pedagog w służbie dzieci niepełnosprawnych, Wyd. WSPS, Warszawa 1985, s. 27 – 28. 45 26 J. Berggruen podkreśla, że Fakultet założyła Józefa Joteyko. Szkoła Joteyko była nie tylko pierwszą na Zachodzie Wyższą Szkołą Nauk Pedologicznych, lecz również ośrodkiem badań naukowych. Szkoła ta, pomimo wspaniałego zaplecza teoretycznego, przywiązywała szczególną uwagę również do praktyki studenckiej. Studenci wgłębiali się w zagadnienia teoretyczne dotyczące poznania dziecka, ale także brali udział w zajęciach laboratoryjnych. Oprócz tego, dzięki praktyce słuchacze mogli nabywać nowych doświadczeń, hospitując w różnego typu szkołach oraz zakładach wychowawczych. Uczestniczyli więc w życiu społecznym, gospodarczym oraz artystycznym Belgii. Dobra organizacja zajęć pozwalała studentom się rozwijać, kształtować swój światopogląd, umożliwiając jednocześnie konfrontację przyswajanej teorii z realnym życiem. Wykłady i ćwiczenia laboratoryjne w większości odbywały się po południu, w godzinach zaś porannych organizowano studentom wycieczki, które były włączone w program Fakultetu. Wolne przedpołudnia i wieczory dawały możliwość dodatkowego poszerzania wiedzy, wgłębiania się w jej tajniki, czy też np. poznawania miasta przez studentów. Fakultet wyposażony był w dobrze zaopatrzone zbiory biblioteczne. Warto podkreślić, że w tym okresie kiedy Maria wraz z Józefą uczęszczały na zajęcia fakultatywne, rozwijały się na Zachodzie bardzo twórczo i żywo nowe idee wychowawcze. Powstawały placówki oświatowe i instytucje społeczne zupełnie nowego typu. Fakultet był wyrazem wielkich nadziei i oczekiwań wobec nowych myślowych prądów edukacyjnych, naukowych oraz społecznych. Miał on cechy uczelni międzynarodowej. Dyrektorem Fakultetu była Polka – Józefa Joteyko. Wykładowcami zaś byli wybitni belgijscy specjaliści z zakresu medycyny (lekarze), Waloni i Flamandowie (psycholodzy) oraz Francuzi. Jeśli chodzi o słuchaczy, towarzystwo studiujące było międzynarodowe: począwszy od Belgów, Polaków, Argentyńczyków, Francuzów, Hiszpanów, Holendrów, a skończywszy chociażby na Rumunach czy Gruzinach. Ten różnorodny pod względem kulturowym zespół słuchaczy dobrze ze sobą współpracował. Polscy słuchacze Fakultetu, studiujący poza nim oraz Ci, którzy przebywali aktualnie w Brukseli spotykali się na miłe towarzyskie zebrania „przy herbacie” u profesor Joteyko, która opiekowała się szczególnie polską grupą młodych ludzi47. Autorka wspomnień opisuje, że to przypadek sprawił, iż zamieszkała razem z Marią Grzegorzewską, Wandą Wosińską i Stefanią Chmielakówną w tym samym pensjonacie, który położony był blisko Fakultetu. Wszystkie młode dziewczyny miały za sobą ukończone studia zawodowe i krótką nauczycielską praktykę. J. Berggruen podkreśla fakt, że Maria, mimo Berggruen J., Wspomnienia z czasów studiów 1913–1914 (w:) Eckert U., Gawarecka M. (red.), Wspomnienia o Marii Grzegorzewskiej, Wyd. WSPS, Warszawa 1989, s. 32 – 33. 47 27 iż była bardzo skromna, przykuwała wzrok innych. Przecież słuchaczy na Fakultecie było wielu, a jednak koleżanka Maria – podkreśla autorka wspomnień – była szczególna. Dlaczego? Doceniała ją dyrekcja Fakultetu, wykładowcy i studenci. Była pracowita, zaangażowana, serdeczna. Już w pierwszym półroczu studiów referowała najpoważniejsze prace psychologiczne, otrzymała zezwolenie na dłuższy okres hospitalizacji szkół dra Decroly i prawo samodzielnego zwiedzania miejskich szkół nowego typu. Jako jedyna ze słuchaczy I i II roku otrzymała pozwolenie na samodzielną pracę eksperymentalną. Grzegorzewska badała rozwój uczuć estetycznych u dzieci z podstawowych szkół brukselskich. Zainteresowania słuchaczki Marii nie ograniczały się tylko i wyłącznie do programu Fakultetu. Po przyjeździe do Belgii zgłosiła się do Towarzystwa im. Joachima Lelewela, w działalność którego bardzo się zaangażowała48. fot. 3. Okres brukselski w życiu młodej Marii. Źródło: Doroszewska J., Falski M., Maria Grzegorzewska. Materiały z sesji naukowej – 7 XI 1969 r. Przyjaźń w życiu Grzegorzewskiej to jakaś magiczna siła serca, głębia, którą Maria potrafiła dostrzec i docenić w drugim człowieku. Naukowe fascynacje w uniwersyteckich poszukiwaniach młodej Marylki nigdy nie izolowały jej od drugiego człowieka . Chciałabym nakreślić historię przyjaźni profesor Józefy Joteyko ze słuchaczką Fakultetu Marią Berggruen J., Wspomnienia z czasów studiów 1913–1914 (w:) Eckert U., Gawarecka M. (red.), Wspomnienia o Marii Grzegorzewskiej, Wyd. WSPS, Warszawa 1989, s. 33. 48 28 Grzegorzewską. Kiedy Grzegorzewska przyjechała do Brukseli, pani profesor przebywała tam już od 15 lat. Była szanowanym i bardzo cenionym naukowcem. Ukończyła nauki medyczne i fizyczne w Genewie, Brukseli i Paryżu. W 1896 r. zrobiła doktorat na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Paryskiego. Początkowo Joteyko interesowała się zagadnieniami związanymi z fizjologią i psychologią. Pracowała także w brukselskim Instytucie Solvaya, prowadząc badania naukowe z zakresu fizjologii mięśni, nerwów i ośrodków nerwowych. W późniejszym okresie Józefę Joteyko zaintrygowały zagadnienia dotyczące psychofizjologii, psychologii i psychopedagogiki. Dzieląc się wiedzą pedagogiczną z innymi, prowadziła wykłady z zakresu psychologii pedagogicznej. Interesowała się dzieckiem, biorąc pod uwagę aspekt naukowo-medyczny. Dla użyteczności badań naukowych na temat poznania dziecka opracowała specjalny kwestionariusz – kartę indywidualną dziecka. Jako propagatorka nauki o dziecku w dalszym ciągu poprzez badania eksperymentalne poszukiwała odpowiedzi odnoszących się do podmiotowości dziecka: jego rozwoju pod kątem medycznym i społecznym. Owa nauka pojawiła się na przełomie XIX/XX wieku. Miała ona dostarczać całokształtu wiedzy o dziecku. Zainteresowanie ową nauką skończyło się w okresie międzywojennym. Pedologia zainicjowała ważność metod empirycznych w pedagogice. Joteyko była działaczką bardzo aktywną społecznie i naukowo. Organizowano seminaria pedologiczne pod jej kierunkiem. Natomiast w 1912 r. pod jej patronatem powstał w Brukseli Międzynarodowy Fakultet Pedologiczny49. Studentka Maria budziła w swym kręgu radość i optymizm. Była koleżeńska i bardzo pomocna. Z wrodzoną delikatnością i empatią dostrzegała potrzeby innych. Koleżanka, z którą Maria się zaprzyjaźniła w „okresie brukselskim” – Józefa Berggruen – powiada, że Maria pomagała wytrwać jednej ze studentek, która miała bardzo ciężkie przeżycia osobiste. Zdolność kochania ponad własne interesy, ogarniające ciepło i serdeczność wobec każdego człowieka, troska o niego, solidarność z innymi w cierpieniu – to wszystko sprawiało, że młoda Marylka zjednywała sobie ludzi. Przyjaźniła się z wieloma osobami. Każda z nich była dla niej równie ważna i istotna. Przyjaźń uważała Grzegorzewska za najważniejszą wartość ludzkiego życia. W hierarchii wartości stawiała ją na równi z miłością, godnością i człowieczeństwem50. J. Doroszewska pięknie wyraża się o przyjaźni między Szanowną Panią Profesor a studentką Marią. Zauważa, że właśnie w taką przyjacielską relację z czasem przekształcił Gasik W., Dzieciństwo i młodość – studia (w:) Żabczyńska E. (red.), Maria Grzegorzewska. Pedagog w służbie dzieci niepełnosprawnych, Wyd. WSPS, Warszawa 1985, s. 29 – 30. 50 Berggruen J., Wspomnienia z czasów studiów 1913–1914 (w:) Eckert U., Gawarecka M. (red.), Wspomnienia o Marii Grzegorzewskiej, Wyd. WSPS, Warszawa 1989, s. 34. 49 29 się stosunek słuchaczki Fakultetu do swojej Profesorki. Tkwi bowiem w tej relacji pewna tajemnica, której nie sposób zrozumieć ludzkim umysłem. Wspólne rozmowy, początkowo na polu naukowym, przerodziły się w dojrzałą przyjaźń, która trwała aż po grób. Grzegorzewską pociągnęła osobowość Joteyko – jej zapatrywania, szerokie horyzonty myślowe, potrzeba dowartościowania każdego człowieka (zwłaszcza tych najbardziej potrzebujących i dzieci), pracowitość oraz ogromne zaangażowanie. Dla Grzegorzewskiej ta przyjaźń była najcenniejszym darem od losu. Joteyko była dla niej mistrzem i najlepszym nauczycielem. Kochała ją zwyczajnie i prosto. Początkowo Joteyko zrobiła na niej ogromne wrażenie, później natomiast towarzyszyły sobie wzajemnie, ubogacając się wspólnymi doświadczeniami w życiu zawodowym i prywatnym. Dla Joteyko z kolei przyjaźń z Grzegorzewską była najwspanialszą radością, pozytywnym zaskoczeniem, którego może doświadczyć nauczyciel, serdecznością podtrzymującą jej samopoczucie oraz, w ostatnich latach życia, treścią egzystencji, która dzięki przyjacielowi staje się lżejsza, bardziej przejrzysta i krystaliczna51. fot. 4. Przyjaciel i najlepszy nauczyciel Grzegorzewskiej – prof. Józefa Joteyko. Źródło autorskie. Pamiętam, że gdy byłam dzieckiem, moja Babcia mówiła mi wiele na temat przyjaźni. Powiadała, że to bardzo szlachetne uczucie, które poszerza horyzonty serca. Czytając Doroszewska J., Drogi życia Marii Grzegorzewskiej (w:) Doroszewska J., Falski M., Wroczyński R. (red.), Maria Grzegorzewska. Materiały z sesji naukowej – 7 XI 1969 r., Instytut Wydawniczy Nasza Księgarnia, Warszawa 1972, s. 15. 51 30 na temat relacji między prof. Józefą Joteyko a Marią Grzegorzewską, przypomniały mi się słowa mojej Babci. Prawdziwa przyjaźń potrafi wiele dobra uczynić w życiu, może zmieniać człowieka na lepsze, wyzwalać w nim pozytywne emocje, umacniać i ubogacać. Przyjaźń to skarb, którego nie da się wygrać na loterii. Jest ona bowiem przejawem „braterstwa dusz”, zjednoczeniem serc, które potrafią rozumieć się bez słów. Człowiek, obcując z przyjacielem, odpoczywa, cieszy się każdą wspólnie spędzoną chwilą, dzieli na pół radości i smutki. Z przyjacielem nawet milczenie nie jest udręką, staje się ono jedynie twórczym przejawem ciszy. Czasem warto wsłuchać się w ciszę, ona wbrew pozorom mówi najwięcej, koryguje nasze codzienne wybory. Profesor Joteyko nadała nowy smak życiu Grzegorzewskiej, który z czasem stał się jej powołaniem w służbie innym. Zaś „dobrocią pachnąca” młoda studentka Maria podarowała pani Joteyko serdeczną przyjaźń, której przysłowiowy zapach nadał głębszy sens życiu pani profesor. Współcześnie, kiedy nadmierna perfekcja, ‘profesjonalizm’ i formalność wiodą prym w codzienności, owa przyjaźń manifestuje coś bardziej istotnego. Zaskakujące bowiem jest to, jak głęboka stała się relacja jednej z wielu studentek i szanowanej profesor. Widać, że obie uznały tę znajomość za coś więcej niż tylko przelotną chwilę życia. Co ciekawe, nie zabrakło w niej wzajemnego szacunku. Przykład życia profesor Joteyko nie tylko pociągnął i inspirował Marylkę, lecz także pozwolił młodej studentce odnaleźć swój sposób na życie, czerpiąc przy tym z mądrości i doświadczenia drogiej pani profesor. Studentka Maria podarowała swojej profesor to, co miała w sobie najcenniejszego: wierną i lojalną przyjaźń. Miłość tak prostą, a zarazem oddaną i zatroskaną. Literatura podkreśla, że Grzegorzewska opiekowała się Joteyko w ostatnich latach życia. Nie była to tylko i wyłącznie interesowna znajomość. Przetrwała całe życie. W sercu Grzegorzewskiej Józefa Joteyko miała szczególne miejsce. Podobnie jak i dla Profesor Joteyko Maria nie była obojętna. Jaka zatem jest siła przyjaźni? Trudno to stwierdzić. Bowiem przyjaźń jest miarą serca, spotkaniem wewnętrznej głębi z zewnętrzną codziennością. Przenikając się wzajemnie, tworzą pełnego człowieka. Profesor Józefa Joteyko wprowadziła Marię w tajniki nauki. Zainspirowała młodą słuchaczkę Fakultetu do robienia eksperymentów i badań. W sposób delikatny poprzez przykład wdrażała Grzegorzewską w nieznane przez nią obszary wiedzy i naukowoempiryczne paradygmaty. Wykłady, ćwiczenia, hospitacje, wycieczki – te wszystkie formy uczenia się były bardzo ważne dla słuchaczy Fakultetu52. Gasik W., Dzieciństwo i młodość – studia (w:) Żabczyńska E. (red.), Maria Grzegorzewska. Pedagog w służbie dzieci niepełnosprawnych, Wyd. WSPS, Warszawa 1985, s. 30. 52 31 rys. 1. Prof. Józefa Joteyko oczami współczesnych. Źródło: K. Michałowska, http://www.sp4grodzisk.home.pl/patron.html. W związku z wybuchem I wojny światowej Fakultet zostaje zamknięty. Młoda Grzegorzewska znajduje się w tym czasie na wakacjach w Polsce. Maria przedostaje się do Londynu i wyjeżdża z prof. Joteyko do Paryża. Wyjazd ten jest początkiem „okresu paryskiego” Grzegorzewskiej. Prof. Joteyko zaczyna wykładać w Collège de France, Grzegorzewska zaś rozpoczyna studia na Sorbonie. Młoda studentka w dalszym ciągu interesuje się wrażeniami estetycznymi dzieci i młodzieży. W związku z faktem, że prof. Joteyko była pierwszą cudzoziemką wykładającą w Paryżu, Maria przebywała w towarzystwie wielu sławnych uczonych. Maria Curie-Skłodowska, Édouard Claparède, Sante de Sanctis – to wybitne postacie, które zostawiają bardzo mocny ślad w życiu Grzegorzewskiej. Rok 1916 skutkuje naukowym sukcesem Marylki: uzyskuje ona naukowy tytuł doktora z zakresu estetyki. Podczas zajęć na oddziale dla upośledzonych umysłowo, 32 który znajdował się na terenie szpitala Bicêtre, Maria nagle porzuca wszelkie zamiłowania sztuką, pięknem, estetyką. Postanawia oddać się pracy z upośledzonymi. Widzi potrzebę pomocy, polepszenia bytu osób niepełnosprawnych intelektualnie. Wrażliwe serce pani doktor nie zamyka się jedynie na teoretyczne podstawy nauki, lecz próbuje działać i żyć praktyką. Maria od najmłodszych lat uczyła się, doświadczając. Choć pojęcia teoretyczne nie były jej obce, widziała jednak większą głębię i pożytek w zdobywanym doświadczeniu. Tak też pozostało. Wybrała człowieka – i wcale z tego powodu nie przegrała. Pragmatyzm i empiria towarzyszą jej do śmierci. Nieustannie pochylając się nad człowiekiem, Grzegorzewska pogłębiała wiedzę na temat jego istotowości i człowieczeństwa. Tym samym stała się inicjatorką „pedagogiki miłości”, dla której człowiek jest najważniejszy53. Grzegorzewska podkreśla służebność wykonywanego zawodu. Uważa, że służąc „Najwyższej Harmonii” nie można zamykać się jedynie na sprawy i dzieła budujące ową harmonię, chociaż one są bardzo ważne, a ludzie wyznający te prawdy są szczęśliwi. Zastanawia się jednak nad tym, co by było, gdyby nikt nie zaczął dostrzegać tego, co patologiczne, dysfunkcyjne czy ułomne? Właśnie dla podtrzymania „Najwyższej Harmonii” trzeba zacząć poszukiwać tego, co dysharmonijne. Stwarzać jak najlepsze warunki i możliwości dla ludzi upośledzonych umysłowo. Dysharmonią bowiem nie jest ich choroba, lecz stosunek społeczeństwa, które boi się pochylić nad nimi, uważając ich za „trędowatych”.54 Oni mają jeszcze większe prawa do serca Grzegorzewskiej. Z chorobą jest jak z bezbronnym dzieckiem. Dziecko bez rodziców nie nauczy się wielu rzeczy, będzie się potykać o własne nogi, chwiać się, niepewnie robić kroki podczas nauki chodzenia. Dlatego potrzeba dłoni, ręki, która pomoże, nauczy, poprowadzi, ale życia przez dziecko nie przeżyje. Podobnie jest z niepełnosprawnością. Taką właśnie „pomocną dłonią” staje się młoda Maria dla osób niepełnosprawnych intelektualnie. Manifestuje ona swoim czynem utarty schemat społeczeństwa bojącego się tego, co nieznane, odchylone od normy czy zdeformowane. Dla pani doktor Grzegorzewskiej najważniejsza jest godność i człowieczeństwo. Nie chce tych wartości negować i blokować również w sercach osób niepełnosprawnych. Życie Marii Grzegorzewskiej porównać można do sinusoidy. Jesteśmy w przełomowym jego momencie, kiedy Maria całą swoją energię zaczyna koncentrować na osobach niepełnosprawnych intelektualnie. Pracuje w jednej ze szkół paryskich, w klasie Gasik W., Dzieciństwo i młodość – studia (w:) Żabczyńska E. (red.), Maria Grzegorzewska. Pedagog w służbie dzieci niepełnosprawnych, Wyd. WSPS, Warszawa 1985, s. 30 – 31. 54 jw., s. 31. 53 33 dla dzieci upośledzonych umysłowo. Łączy wiedzę zdobytą na studiach w Królestwie Polskim, podczas przebywania na Fakultecie w Brukseli oraz na Sorbonie. Stara się szukać jak najlepszych warunków, by usprawnić życie dzieci upośledzonych umysłowo. Poznaje je i tworzy zarazem metodę pracy z nimi. Przypatrując się organizacji nauczania niepełnosprawnych intelektualnie we Francji, zbiera doświadczenia, obserwuje, uczy się, myśli nad zorganizowaniem tego typu szkolnictwa w odrodzonej Polsce. Aktywnie działając w Polskiej Lidze Nauczania, Grzegorzewska pisze artykuł „O konieczności zorganizowania specjalnego szkolnictwa dla dzieci anormalnych w Polsce”55. Polska Liga Nauczania zaczęła istnieć 20 lutego 1918 r. Została założona przez grupę Polaków przebywających w Paryżu. Głównym zadaniem i priorytetem Ligi było zbieranie różnego rodzaju materiałów i doświadczeń pomocnych podczas organizacji i wdrażania idei nowoczesnej szkoły w Polsce po odzyskaniu niepodległości. Do członków Ligi należała prof. Józefa Joteyko, Maria Grzegorzewska, Stanisław Posner, Stanisław Szczepanowski i inni. Rozpowszechniano „Rocznik Polskiej Ligi Nauczania”. Niestety mimo wielu nowoczesnych koncepcji i twórczych manifestacji oświatowych, zaczerpniętych na Zachodzie, Liga nie miała żadnego wpływu na organizację oświatową w wolnej Polsce56. Studia niosą ze sobą wiele wspomnień. Czasy w jakich przyszło żyć Marii Grzegorzewskiej, pobudzały do odpowiedzialności za siebie, za innych, za kraj. Dzięki studiom młoda Grzegorzewska uzyskała nie tylko wiele naukowych tytułów, lecz przede wszystkim wiedzę, dzięki której w przyszłości będzie z wielkim zaangażowaniem walczyć w obronie wszystkich niepełnosprawnych. 1.4. Działalność społeczno-naukowa, czyli praktyka czyni mistrza W tym miejscu podejmuję próbę ukazania działalności społeczno-naukowej Marii Grzegorzewskiej, obejmującej kolejne 48 lat jej życia. W maju 1919 r. Maria Grzegorzewska wraca do ojczyzny57. Po powrocie do kraju zaczyna pracę w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Zajmuje się wówczas sprawami szkolnictwa specjalnego58. Jako referent do spraw szkół specjalnych, stara się uświadomić społeczeństwu, że osoby niepełnosprawne mają takie same prawa jak wszyscy obywatele. Z wielkim Gasik W., Dzieciństwo i młodość – studia (w:) Żabczyńska E. (red.), Maria Grzegorzewska. Pedagog w służbie dzieci niepełnosprawnych, Wyd. WSPS, Warszawa 1985, s. 31 – 32. 56 jw., s. 32. 57 Gasik W., Dzieciństwo i młodość – studia (w:) Żabczyńska E. (red.), Maria Grzegorzewska. Pedagog w służbie dzieci niepełnosprawnych, Wyd. WSPS, Warszawa 1985, s. 32. 58 Wilmont A., Maria Grzegorzewska (w:) „Problemy opiekuńczo-wychowawcze”, nr 3, Wyd. Instytut Rozwoju Służb Społecznych, Warszawa 2008, s. 53. 55 34 zaangażowaniem opracowuje publikacje na temat roli i znaczenia szkół specjalnych, zaczyna zakładać takie szkoły, organizuje kurs seminaryjny dla nauczycieli. Rok 1922 ma znamienny charakter nie tylko dla Marii Grzegorzewskiej i środowiska pedagogicznego, lecz również i dla mnie, jednej z wielu studentek APS-u. Dlaczego? Wówczas wspomniany kurs seminaryjny zostaje przekształcony w Państwowy Instytut Pedagogiki Specjalnej, którego zarówno inicjatorką, jak i dyrektorem staje się profesor Maria Grzegorzewska. Służy radą, pomocną dłonią, ogromnym naukowo-praktycznym doświadczeniem. Janina Doroszewska, była studentka Grzegorzewskiej, później wykładowca Instytutu, wypowiada się o Instytucie ciepło i serdecznie, porównując go do oazy dającej spokój, przepełnionej ładem, harmonią i wzajemną życzliwością59. Instytut dla Marii Grzegorzewskiej był najistotniejszym dziełem życia, prekursorską placówką przygotowującą przyszłych nauczycieli do pracy z osobami niepełnosprawnymi. Pani Profesor dokonywała wszelkich starań, by słuchacze Instytutu mogli doświadczać i kształtować w sobie teoretyczno-praktyczne wskaźniki rozwoju zawodowego. Profesor Grzegorzewska jako dyrektor nigdy nie hospitowała zajęć wykładowców. Nie chciała kontrolować kolegów po fachu. Przychodziła na wykłady wówczas, gdy została na nie zaproszona. Starała się z wielkim oddaniem zaradzać wszelkim troskom i kłopotom związanym z lepszym funkcjonowaniem Instytutu. Nowo powstałą uczelnię, z wysoko wykształconą i przekwalifikowaną kadrą, cechowały dwa przymioty: ufność i życzliwość. Maria Grzegorzewska nigdy nie patrzyła na człowieka przez pryzmat nadto formalnych stosunków. Gabinet pani Profesor był otwarty nieustannie. Każdy, kto potrzebował konsultacji, był miło i serdecznie przyjmowany. Dla Grzegorzewskiej miarą czasu był człowiek, mimo swych licznych zajęć i bardzo aktywnego życia. Mieszkanie Grzegorzewskiej, podobnie jak jej gabinet, także było otwarte dla każdego. Profesor Grzegorzewska podkreślała znaczenie otwartych drzwi w życiu każdego człowieka. Potrafiła wczuć się w potrzeby innych. Wiedziała, że gdy drzwi jej gabinetu czy mieszkania będą otwarte, wtedy studentom będzie łatwiej tam zaglądać. Śmiało i z premedytacją burzyła antykreacyjny mur hierarchii, nie zapominając przy tym oczywiście o wzajemnym szacunku. Instytut pełnił wiele funkcji. Głównie wyposażał 59 Okoń W., Wizerunek sławnych pedagogów polskich, Wyd. Akademickie ŻAK, Warszawa 2000, s. 127. 35 studentów w wiedzę, ale również poszerzał ich kulturalne horyzonty, myślowe zapatrywania, wartości i aktywizował społecznie60. fot. 5. Gmach PIPS-u przy ul. Szczęśliwickiej 40. Źródło: Doroszewska J., Falski M., Maria Grzegorzewska. Materiały z sesji naukowej – 7 XI 1969 r. fot. 6. Gabinet Marii Grzegorzewskiej mieszczący się w gmachu Instytutu. Źródło: Doroszewska J., Falski M., Maria Grzegorzewska. Materiały z sesji naukowej – 7 XI 1969 r. Doroszewska J., Drogi życia Marii Grzegorzewskiej (w:) Doroszewska J., Falski M., Wroczyński R. (red.), Maria Grzegorzewska. Materiały z sesji naukowej – 7 XI 1969 r., Instytut Wydawniczy Nasza Księgarnia, Warszawa 1972, s. 20 – 21. 60 36 Do głównych publikacji prof. Marii Grzegorzewskiej zaliczyć można: „Psychologię niewidomych” (1930 r.), „Listy do Młodego Nauczyciela” (cykl I – III, 1947 – 1961), „Pedagogikę leczniczą. Skrypt wykładów (będący własnością użytkową Instytutu, 1952 – 1960)61. Maria Grzegorzewska zmarła 7 maja 1967 r. w Zalesiu Dolnym k. Warszawy. W tej miejscowości po dzień dzisiejszy stoi drewniany domek zbudowany w zakopiańskim stylu, gdzie pani Profesor spędziła wiele pięknych chwil swojego życia i gdzie również zmarła. Maria Grzegorzewska zmarła w nocy 7 maja na atak serca. Były przy niej Janina Doroszewska (uczennica i przyjaciółka) oraz Jadwiga Pożaryska (siostrzenica). Niestety pogotowie już nie zdążyło udzielić jej pomocy – zanim dotarło na miejsce, pani Profesor już nie żyła. Maria Grzegorzewska przeżyła 79 lat swojego życia62. fot. 7. Grób Marii Grzegorzewskiej. Źródło autorskie. Gasik W., Twórcy polskiej pedagogiki specjalnej i kontynuatorzy ich dzieła, (w:) Gasik W., Pańczyk J. (red.), Czołowi polscy pedagodzy specjalni oraz absolwenci PIPS i WSPS z lat 1971 – 1996, Wyd. WSPS, Warszawa 1997, s. 8. 62 Tomasik E., Ocalić od zapomnienia. Maria Grzegorzewska w relacjach ze współczesnymi, Wyd. WSPS, Warszawa 1997, s. 300. 61 37 Na nagrobku Twórczyni polskiej pedagogiki specjalnej widnieje bardzo znamienny napis (jej słowa): „Wyrównanie krzywd upośledzonym i niedostosowanym stało się nakazem mego życia”63. Wydawać by się mogło, że powołanie człowieka jest oznaką pokoju serca, to prawda. Ale na tym etapie nie kończy się życiowa przygoda Patronki APS – u. Maria Grzegorzewska miała serce wrażliwe na biedę i potrzeby innych. Widziała głęboki sens w służbie Drugiemu Człowiekowi. Współcześnie Akademia Pedagogiki Specjalnej64 (nazwa obowiązuje od 2000 r.) stara się kontynuować posłannictwo Grzegorzewskiej i nadal żyć tymi prawdami, o które niegdyś pani Profesor walczyła, bo przecież „nie ma kaleki – jest Człowiek”65. Maria Grzegorzewska była przede wszystkim „człowiekiem z krwi i kości”. Lubiła kwiaty, muzykę, poezję, sztukę, którą potrafiła cieszyć się jak dziecko. Tęskniła za krajem, przebywając na obczyźnie. Umiała słuchać innych, radować się każdym napotkanym człowiekiem. Nosiła okulary, które nigdy nie zasłaniały jednak jej głębokiego spojrzenia (oczy są zwierciadłem duszy). Wieczorami, mimo zmęczenia, bardzo dużo czytała. Lubiła poezję Gałczyńskiego. Kochała całym sercem. Potrafiła być spontaniczna. Ale miała też lęki, obawy, chwile zniechęcenia, zmęczenia, wewnętrznych frustracji, czasem płakała. Była poważnie chora na serce. Wyjechała do Laponii, by w ciszy na łonie surowej przyrody otrząsnąć się po śmierci swojej przyjaciółki Józefy Joteyko, pod której kierownictwem napisała doktorat i z którą współpracowała. Wierna miłości do narzeczonego Czesława, po jego śmierci oddała się całkowicie swoim wychowankom. Maria Grzegorzewska szczególnie powinna być bliska nauczycielom akademickim, pedagogom specjalnym oraz studentom, którzy zgłębiają pedagogiczne tajniki wiedzy, by w przyszłości wykonywać zawód nauczyciela z godnością i poszanowaniem. Warto odpowiedzieć na zaproszenie pani Profesor. Usiąść wygodnie w jej fotelu i posłuchać tego, co ma nam dzisiaj do powiedzenia. Zapewne każdemu powie co innego. Może dlatego, że człowiek w pojęciu Grzegorzewskiej to wartość najwyższa, indywiduum i wielka tajemnica. Pani Profesor zostawiła nam „Listy do Młodego Nauczyciela”, które są wskazówką dla młodych ludzi wykonujących ten zawód. Drzwi do pokoju Grzegorzewskiej są zawsze otwarte, pozostaje tylko przekroczyć próg. W Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie znajduje się muzeum Patronki uczelni, gdzie przy biurku pani Profesor zawsze zapalona jest lampka – Za: Doroszewska J., Falski M., Wroczyński R., Maria Grzegorzewska. Materiały z sesji naukowej – 7 XI 1969 r., Instytut Wydawniczy Nasza Księgarnia, Warszawa 1972., s. 18. 64 Tomasik E., Ocalić od zapomnienia. Maria Grzegorzewska w relacjach ze współczesnymi, Wyd. WSPS, Warszawa 1998, s. 186. 65 Żabczyńska E., Maria Grzegorzewska. Pedagog w służbie dzieci niepełnosprawnych, Wyd. WSPS, Warszawa 1995, s. 19. 63 38 by nikt z nas nigdy nie zapominał o jej istnieniu oraz jako symbol wyrażający prawdę, że człowiek nie jest samotną wyspą, że potrzebuje towarzysza wspólnego losu. Światło opus magnum Marii Grzegorzewskiej to wiecznie aktualna wskazówka i nadzieja nie tylko dla pedagogicznego środowiska, lecz również dla rodzin, w których życiu pojawia się osoba niepełnosprawna, jak też i dla wszystkich Niepełnosprawnych. Symbol zapalonej lampki to także światło, które nie gaśnie nigdy – nawet wtedy, kiedy ktoś bliski odchodzi. fot. 8. Biurko z zapaloną lampką. Źródło autorskie. 39 Rozdział 2 Maria Grzegorzewska Twórczynią polskiej pedagogiki specjalnej fot. 9. Wizerunek Twórczyni polskiej pedagogiki specjalnej (1888–1967). Źródło autorskie. Maria Grzegorzewska po raz pierwszy zetknęła się z pedagogiką specjalną oraz z praktyką odnoszącą się do rewalidacji podczas studiów w Brukseli. Z kolei lata 1914 – 1919 to doświadczenia związane z pobytem w Paryżu, gdzie Grzegorzewska pogłębiała tajniki metody ośrodków pracy Ovide’a Decroly’ego. Późniejszy pobyt w Polsce (do końca życia) Pionierki polskiej pedagogiki specjalnej to rozkwit działalności praktycznej w służbie osobom niepełnosprawnym66. Prowadząc działalność pedagogiczno-społeczną profesor Grzegorzewska tworzy pedagogikę specjalną jako naukę wieloaspektową (wielodziedzinową), której sfery działalności pochylają się nad człowiekiem niepełnosprawnym: jego somatyką (rozwojem fizycznym i psychicznym), zakresem samoobsługi, integracją społeczną, barierami utrudniającymi codzienne funkcjonowanie, edukacją, rozwojem społeczno-zawodowym czy życiem prywatnym. Dlatego w swoich badaniach podkreśla wartość holistycznej wizji człowieka. Na tej wizji Grzegorzewska jednak nie kończy, ponieważ pragnie stwarzać jak Lipkowski O., Humanistyczne podłoże idei wychowawczej Marii Grzegorzewskiej (w:) Maria Grzegorzewska. Pedagog w służbie niepełnosprawnym, Żabczyńska E. (red)., Wyd. WSPS, Warszawa 1985, s.11. 66 40 najlepsze warunki do życia osobom niepełnosprawnym. Podkreśla także ogromne znaczenie kształcenia pedagogów specjalnych, będących „pomocną dłonią” w stymulowaniu rozwoju osób z dysfunkcjami. Niniejszy rozdział dotyczyć będzie podstawowych założeń pedagogiki specjalnej Marii Grzegorzewskiej (metoda ośrodków pracy i systematyka), kontynuacji założeń Pionierki polskiej pedagogiki specjalnej przez J. Doroszewską i O. Lipkowskiego oraz współczesnych rozwiązań w pedagogice specjalnej. 2.1. Podstawowe założenia pedagogiki specjalnej Marii Grzegorzewskiej Przygotowując tę pracę przestudiowałam skrypt wykładów z zakresu pedagogiki specjalnej autorstwa pani Profesor, który został wydany przez PIPS w 1960 r. Jak wspomniałam wcześniej, nie da się nakreślić istoty pedagogiki specjalnej bez poznania osoby jej Twórczyni. Co więcej, gdy tylko otwiera się skrypt, pod maszynowo wydrukowanym imieniem i nazwiskiem Pionierki polskiej pedagogiki specjalnej widnieją następujące słowa: „Do użytku służbowego”. Przyznam, że bardzo mnie one zaciekawiły. Może dlatego, że pierwszy raz w swoim życiu spotkałam się z takim stwierdzeniem, otwierając książkę? Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że jest to skrypt naukowy, a nie kryminał psychologiczny czy przygodowa fascynacja z dedykacją dla przyjaciela. Warto podkreślić także jego ogromne znaczenie dla Instytutu, pracujących w nim naukowców, zdobywających wiedzę studentów i dla samej Grzegorzewskiej. Często mówi się, że rzeczy cennych należy strzec jak oka w głowie. Dla prof. Marii Grzegorzewskiej pedagogika specjalna była meritum życia. Skrypt składa się ze 113 stron. W ramach wprowadzenia Grzegorzewska wyjaśnia znaczenie pedagogiki specjalnej, pochyla się tym samym nad rewalidacją dzieci niepełnosprawnych. Skupia się także na etiologii upośledzeń. Dokonuje szczegółowej analizy poszczególnych dysfunkcji. Po czym nakreśla potrzebę adaptacji w społeczeństwie osób niepełnosprawnych. W skrypcie charakteryzuje także metody pracy z dziećmi niepełnosprawnymi. Snuje rozważania na temat: metody ośrodków pracy jako swoistej strategii polskiej pedagogiki specjalnej; osobowości pedagoga specjalnego oraz podkreśla znaczenie kształcenia osób niepełnosprawnych w szkołach specjalnych. Dodaje także, że relacja dom rodzinny a osoba niepełnosprawna jest fundamentem w dalszych losach podopiecznych. Następnie autorka ilustruje założenia pedagogiki specjalnej w formie czterech zestawień tabelarycznych dotyczących: 1. zubożenia psychofizycznego oligofreników (współcześnie nie używa się tego terminu; jest to termin historyczny); 2. warunków 41 psychofizycznych osoby niesłyszącej oraz jej adaptacji osobisto-społecznej; 3. warunków psychofizycznych niewidomego oraz jego adaptacji osobistej i społecznej; brak danych wzrokowych w procesie poznania i we wszystkich przeżyciach emocjonalnych; 4. warunków psychofizycznych, w jakich znajdują się dzieci chore, które borykają się z różnymi problemami chorobotwórczymi; problematyki w pracy terapeutycznej w zakładach leczniczych67. Grzegorzewska w skrypcie jasno i klarownie podkreśla, że: „Pedagogikę specjalną charakteryzuje specjalny cel – rewalidacja społeczna dzieci upośledzonych, chorych, niedostosowanych społecznie lub w inny sposób odchylonych od normy”68. Powołuje się na etymologię i wieloaspektowość tej nauki. Zauważa, że w niektórych krajach pedagogika specjalna jest działem „higieny psychicznej”, w innych zaś „psychiatrii dziecięcej”. Częściej jednak wskazuje na następujące etymologie: w Polsce pedagogika specjalna nazywana jest zamiennie „pedagogiką leczniczą” i „ortofrenią”, na wschodzie zaś „defektologią”69. Pani Profesor, snując rozważania na temat pedagogiki specjalnej, podkreśla słuszność jej nazwy, zauważa specyfikę i odrębność celów, zadań, metod oddziaływania, pomocy naukowych oraz przygotowania nauczyciela-wychowawcy. Grzegorzewska ukazuje pedagogikę specjalną jako naukę posiadającą własne cele i założenia, oparte na specyficznych warunkach pracy z dzieckiem upośledzonym, przewlekle chorym czy niedostosowanym społecznie. Dalej Grzegorzewska pisze o rozpiętości zakresu działania pedagogiki specjalnej, która obejmuje dzieci: głuche, niewidome, upośledzone umysłowo oraz niedostosowane społecznie. Podkreśla jednocześnie, że pedagogika specjalna w pracy rewalidacyjnej z dziećmi niepełnosprawnymi powinna czerpać podstawowe założenia także z innych nauk, do których zalicza: socjologię, pediatrię, fizjologię, psychiatrię, neurologię, psychologię, pedagogikę ogólną, higienę oraz życie i codzienną obserwację, dzięki której nabywa się cennych umiejętności i doświadczeń70. Grzegorzewska słusznie zauważa, że najpierw należy pochylić się nad podmiotowością człowieka, jego człowieczeństwem danym mu w momencie narodzin. Potem zaś nad tym, co mu życie utrudnia: nie pozwala się rozwijać, żyć na miarę swoich możliwości, być potrzebnym, aktywnym i przede wszystkim „czuć się” integralną częścią Grzegorzewska M., Pedagogika specjalna. Skrypt wykładów w Państwowym Instytucie Pedagogiki Specjalnej, Wyd. PIPS, Warszawa 1960, załącznik tabelaryczny. 68 Doroszewska J., Drogi życia Marii Grzegorzewskiej (w:) Doroszewska J., Falski M., Wroczyński R. (red.), Maria Grzegorzewska. Materiały z sesji naukowej – 7 XI 1969 r., Instytut Wydawniczy Nasza Księgarnia, Warszawa 1972, s. 15. 69 Grzegorzewska M., Pedagogika specjalna. Skrypt wykładów w Państwowym Instytucie Pedagogiki Specjalnej, Wyd. PIPS, Warszawa 1960, s. 1. 70 jw., s. 1 – 2. 67 42 społeczeństwa. Każdy z nas ma jakiś 'defekt' (nie ma ludzi bez wad, słabości czy deficytów). Holistyczna wizja człowieka jest dopełnieniem znaczenia godności osoby ludzkiej. Potwierdzeniem niech będą słowa samej Grzegorzewskiej: „Wchodzi tu w grę przede wszystkim konieczność stworzenia warunków, w których dziecko nie czuje swego niedostosowania do życia i znajduje właściwe sobie źródło owocnej aktywności, dzięki czemu wzbogaca i kształci swoją osobowość, przez co uniezależnia się od dalszych sytuacji frustracyjnych, nieuniknionych w jego życiu, co w sumie podnosi jego dostosowalność do życia”71. Profesor Maria Grzegorzewska wychodzi poza utarte schematy teoretycznej wiedzy. Będąc pragmatykiem czerpiącym nieustannie z praktycznej empirii poznawczej, szuka jak najlepszych rozwiązań do poprawienia warunków życia i funkcjonowania osób niepełnosprawnych. Miała ona bowiem odwagę – wynikającą z miłości – by nie zatrzymywać się jedynie na niedomaganiu czy też konkretnym deficycie chorego, lecz nieustannie szukać wyjścia poza schemat ograniczeń. Prof. Grzegorzewska nieustannie szukała przyczyny, nie skupiała się jedynie na skutkach deficytu. Takie spojrzenie Twórczyni polskiej pedagogiki specjalnej daje nadzieję nie tylko osobom niepełnosprawnym, lecz przede wszystkim zawstydza tych, którzy wybierając tę drogę (powołanie w służbie innym), zapominają pochylić się nad drugim człowiekiem, przestają dostrzegać jego godność, a widzą jedynie chorobę. Maria Grzegorzewska w swoim konkretnym i rzetelnym myśleniu potrafiła także patrzeć sercem. Zawsze bowiem jej spojrzenie skierowane było w stronę drugiego człowieka. Szukała prawdy z miłości do drugiego człowieka. Być może dlatego właśnie los każdej niepełnosprawnej osoby stał się tak istotną częścią Jej życia. 2.1.1 Metoda ośrodków pracy swoistą strategią pedagogiki specjalnej Twórczyni polskiej pedagogiki specjalnej wprowadza w życie metodę ośrodków pracy, zaczerpniętą z metody ośrodków zainteresowań Decroly'ego. Metodę, która różni się od założeń Decroly'ego. Wspólnym jednak punktem zaczepienia obydwu metod staje się indywidualizacja dziecka, całościowa wizja wychowanka; zastąpienie rozproszonych przedmiotów nauczania przez ośrodki, na których się bazuje. Według Grzegorzewskiej metoda ośrodków pracy pełni funkcję rewalidacyjną oraz usprawniającą (ma za zadanie kompensować braki). W owej metodzie mistrzem staje się dziecko, nie nauczyciel. Grzegorzewska dobitnie podkreśla znaczenie pochylenia się nauczyciela-wychowawcy Za: Tomasik E., Rok z życia Marii Grzegorzewskiej (suplement do życiorysu) (w:) „Szkoła Specjalna”, nr 4 (168), Warszawa 1992, s. 163. 71 43 nad swoim uczniem. Dziecko w domniemaniu pani Profesor jawi się jako 'słońce wychowania', którego promienie w wyniku nieustannej obserwacji i wzajemnego przebywania (nie tylko w sytuacjach zadaniowych) powinien dostrzegać nauczyciel, stymulując rozwojem (na miarę możliwości psychofizycznych) chorego dziecka. Metoda ośrodków pracy pod kątem metodycznym podkreśla, że zajęcia lekcyjne są całością prezentowanych przez nauczyciela, każdego dnia, zagadnień tematycznych. Nauczyciel powinien wykazywać się elastycznością w doborze określonych technik szkolnych, umiejętnością dostosowania przerw między zajęciami do zajęć dydaktycznych, czy też powinien stwarzać takie sytuacje zadaniowe, które dopasowane będą do możliwości jego uczniów. Zatem nauczyciel powinien znać mocne i słabe strony swoich wychowanków (realnie bazując na mocnych stronach ucznia), aby móc umiejętnie tę metodę w pracy zawodowej wykorzystać. Temat opracowywany przez nauczyciela danego dnia jest spójnym fragmentem zagadnień, które wokół niego oscylują podczas kolejnych lekcji (np. tematem dnia może być 'marchewka'; zagadnienie dotyczy wówczas szerszego poznania 'warzyw', warzywa z kolei można przedstawić jeszcze bardziej szczegółowo jako 'przetwory' czy też 'dary natury', a z kolei z 'darami natury' związane są 'pory roku'). Dzięki temu zagadnienie opracowywane jednego dnia staje się małym, nieodłącznym elementem związanym bezpośrednio z innymi zagadnieniami, które można przedstawić dzieciom w coraz to szerszym układzie tematycznym. Prof. Maria Grzegorzewska inicjując ową metodę, wzięła także pod uwagę zadania, które ma wypełniać dziecko. Uczeń w czasie zajęć dydaktycznych powinien obserwować, porównywać, wnioskować, wyróżniać istotne cechy, badać związki przyczynowo-skutkowe poznawanego zagadnienia. Oprócz tego Grzegorzewska podaje, że wychowanek powinien zapoznać się pod kątem wieloaspektowym z poznawanym zagadnieniem tematycznym (bazując początkowo na jego zastosowaniu w najbliższym otoczeniu, w życiu codziennym, w szkole, itp.). Nauczyciel może wówczas korzystać z różnych materiałów pomocniczych, będących źródłem stymulacji wiedzy swoich uczniów oraz stopniowania trudności wprowadzanych przez wychowawcę klasy zagadnień (np. zdjęcia, ilustracje, czasopisma, książki, gry dydaktyczne, notatki z książek, atlasy, mapy, kalendarze tematyczne, eksperymenty, itp.). Przewidziana jest także realizacja pracy plastycznej, pracy ręcznej (lepienie z gliny, masy solnej) bądź bardziej złożonych prac z wykorzystaniem elementów techniki czy też sztuki (np. glina, tektura, drewno, styropian, kora, młotek, gwoździe, klej; drama, pantomima, itp.). Profesor Grzegorzewska widzi potrzebę aktywizacji społecznej osób niepełnosprawnych, pragnie, by osoby zmagające się z różnego rodzaju chorobotwórczymi dysfunkcjami mogły realizować się w codziennym 44 życiu na miarę swoich możliwości, i co najważniejsze, aby mogły czerpać radość z poznawanej rzeczywistości. Metoda ośrodków pracy aktywizuje i wzbudza zainteresowanie dziecka. Być może dlatego, że składa się z trzech etapów. Ma bowiem zainteresować odbiorcę, uaktywnić tkwiące w nim akty poznawczej kreacji, by w końcowym etapie zajęć dydaktycznych dziecko mogło poprzez wykonywaną pracę wyrazić swoje odczucia, emocje, zdanie na temat poznawanego zjawiska, tematycznego zagadnienia72. Metoda ośrodków pracy poszerza horyzonty myślowe wychowanka oraz rozwija w nim umiejętności społeczne. Oprócz tego uczy samodzielności w myśleniu przyczynowoskutkowym oraz w dochodzeniu do prawdy poznawanego zjawiska bądź zagadnienia. Rozwija twórcze myślenie w wychowanku i poprzez wdrażanie ucznia w różnego rodzaju formy pracy, uczy go tym samym większej samodzielności w codziennym życiu. 2.1.2. Systematyka Maria Grzegorzewska zauważa, że klasyfikacji niepełnosprawności jest wiele. Z racji nauczycielskiej profesji w skrypcie prezentuje systematykę dotyczącą procesu edukacyjnego w praktyce. Chciałabym jednak podkreślić, że specyfika nazewnictwa wykorzystywana w skrypcie nie jest używana we współczesnej pedagogice specjalnej z racji historycznego języka. Należy jednak wziąć pod uwagę fakt, że mieści się ona w początkowym (fundamentalnym) zakresie założeń pedagogiki specjalnej. Dlatego zaprezentowana w tym miejscu zostanie klasyfikacja stworzona przez Twórczynię polskiej pedagogiki specjalnej, na którą pragnę świadomie się powołać: Upośledzeni umysłowo: idioci: głęboki stopień, średni, słaby, imbecyle: głęboki stopień, średni, słaby, debile: głęboki stopień, średni, słaby ( prof. Grzegorzewska pisze o kształceniu specjalnym osób upośledzonych umysłowo. Powiada również, że od stopnia niepełnosprawności intelektualnej zależy wdrażanie do rewalidacji społecznej); 72 Okoń W., Wizerunki sławnych pedagogów polskich, Wyd. Akademickie ŻAK, Warszawa 2000, s. 141 – 142. 45 Głusi: głusi, głusi z resztkami słuchu, niedosłyszący, ogłuchli mówiący, głusi z upośledzeniem umysłowym (pani Profesor podkreśla znaczenie kształcenia specjalnego oraz dorobku różnorakich metod pracy, w zależności od stopnia i rodzaju niepełnosprawności); Niewidomi: niewidomi, niewidomi z resztkami wzroku, niewidzący, ociemniali, niewidomi z upośledzeniem umysłowym (wszystko zależy od stopnia niewydolności wzrokowej; prof. Grzegorzewska pisze o edukacji w szkole masowej, ogólnodostępnej oraz o potrzebie programu specjalnego z wykorzystaniem metody specjalnej); Społecznie niedostosowani: brak wyraźnych zaburzeń wyższych czynności nerwowych, przechodzą jednak pewne zaburzenia charakterologiczne; Grzegorzewska pisze o młodzieży moralnie i społecznie zaniedbanej, wyraźne zaburzenia wyższych czynności nerwowych: schorzenia nerwowe i psychopatyczne (dla osób niedostosowanych społecznie prof. Grzegorzewska proponuje kształcenie w szkole ogólnodostępnej); Osoby kalekie ze względu na narząd ruchu: kalectwa wrodzone i nabyte (pani Profesor uwzględnia program szkoły ogólnodostępnej, powołuje się także na pomoce specjalne, różnorakie instalacje, oprzyrządowania w zależności od rodzaju i stopnia dysfunkcji ruchu); 46 Przewlekle chorzy: gruźlica węzłów chłonnych, gruźlica płuc, gruźlica kostno – stawowa, porażenie po chorobie Heine Medina, gościec, padaczka, nerwice, alergia, inne73. Jak już wspomniałam wcześniej, pani Profesor zauważa, że dziecko niepełnosprawne boryka się z wieloma trudnościami. Tworząc szczegółową klasyfikację różnych rodzajów niepełnosprawności, podkreśla tym samym, że choroba nie jest jednoznaczną pod kątem medycznym, pojęciowym i przyczynowo-skutkowym kategorią. Każdy bowiem rodzaj niepełnosprawności wymaga innych zaleceń, form i metod pracy z wychowankami. Dlatego też Maria Grzegorzewska, dostrzegając różnorodność schorzeń niepełnosprawnych uczniów, pragnie je w jakiś sposób usystematyzować, podkreślając tym samym znaczenie indywidualnego spojrzenia na każdego ucznia-wychowanka. 2.2. Kontynuacja założeń Marii Grzegorzewskiej Nie sposób nie powołać się na osobę prof. Janiny Doroszewskiej, uczennicy i wiernej przyjaciółki prof. Marii Grzegorzewskiej. Pani Doroszewska stała się bowiem kontynuatorką dzieła Patronki APS. Wydała dwutomową książkę, pt. „Pedagogika specjalna”. Książka ta jest zbiorem myśli i doświadczeń Grzegorzewskiej, którą Doroszewska poszerza szczegółowymi wiadomościami z zakresu pedagogiki specjalnej. J. Doroszewska, zauważa, że pedagogika specjalna podejmuje kluczowe zadania pedagogiki ogólnej, będąc jej bezpośrednim działem. Tym samym podkreśla wieloaspektowość celów, zadań oraz przedmiotu pedagogiki specjalnej. Porównuje ją – idąc tropem Komeńskiego – do nieustannego poszukiwania dróg 'naprawy rzeczy ludzkich'. Dróg, których osoba Grzegorzewska M., Pedagogika specjalna. Skrypt wykładów w Państwowym Instytucie Pedagogiki Specjalnej, Wyd. PIPS, Warszawa 1960, s. 12 – 13. 73 47 niepełnosprawna nie jest w stanie przejść sama. Potrzebuje więc 'pomocnej dłoni', aby mogła realizować się w życiu na miarę indywidualnych możliwości i potrzeb. Dlaczego właściwie mówi się, że pedagogika specjalna jest naczelną gałęzią pedagogiki ogólnej? Autorka powiada, że charakter działalności pedagogiki specjalnej, biorąc pod uwagę działania naprawcze czy też kompensację braków, nabiera głębokiego sensu wówczas, kiedy staje się procesem celowym, długotrwałym, zawsze biorącym pod uwagę dobro chorego i jego całościowy rozwój (na miarę możliwości uszkodzonych obszarów). Doroszewska podkreśla tym samym, że pedagogiki specjalnej nie ograniczają uwarunkowania światopoglądowe czy też społeczne. Głównym celem pedagogiki specjalnej jest przywracanie osobom niepełnosprawnym godności ludzkiej na wszystkich możliwych płaszczyznach życia74. O tym wielokrotnie mówiła i pisała prof. Grzegorzewska. Podobnie definiuje pedagogikę specjalną dr Otton Lipkowski – uczeń i wieloletni współpracownik prof. Grzegorzewskiej. Powiada on, że pedagogika specjalna zajmuje się teorią i praktyką wychowania osób upośledzonych75. Wychowanie zatem jawi się jako proces kształtowania, edukacji oraz aktywizacji społeczno-zawodowej osób niepełnosprawnych. Wychowanie, które nie neguje i nie skreśla zarazem trudnych przypadków. O. Lipkowski w swoich rozważaniach dotyczących założeń pedagogiki specjalnej powołuje się na doświadczenia Grzegorzewskiej. Podkreśla tym samym znaczenie praktyki będącej potwierdzeniem i swoistą formą ewaluacji teoretycznej gałęzi wiedzy z zakresu pedagogiki specjalnej. Autor zaznacza, że „przedmiotem pedagogiki specjalnej jest rewalidacja jednostek upośledzonych w szerokim tego słowa znaczeniu”76. Słusznie stwierdza, że pedagogika specjalna oscyluje wokół wielu dziedzin naukowych, które stają się tym samym jej nieodłączną częścią. Nie da się bowiem oddzielić medycyny, pedagogiki leczniczo-terapeutycznej, rehabilitacji, psychologii, psychiatrii, psychopatologii od sensu stricto pedagogiki specjalnej. Owa nauka jest wieloaspektowa, podobnie jak i wizja chorego człowieka. Rodzajów niepełnosprawności jest wiele. Dlatego w wielu krajach pedagogika specjalna zaczyna posiłkować się różnym terminologicznym nazewnictwem, np. w Związku Radzieckim stosowano termin 'defektologia'; w Holandii i Anglii używano terminu 'ortopedagogika'; w Niemieckiej Republice Demokratycznej pedagogika specjalna określana była mianem 'pedagogiki rehabilitacyjnej'; w Polsce zaś stosowano nazwę 'rehabilitacja'77. Warto jednak podkreślić, że terminologiczne zamieszanie i poznawczy dysonans zagadnień Doroszewska J., Pedagogika specjalna tom I, Wyd. Ossolineum, Gdańsk 1981, s. 32. Lipkowski O., Pedagogika specjalna (zarys), Wyd. WSPS, Warszawa 1984, s. 7. 76 jw., s. 7. 77 Lipkowski O., Pedagogika specjalna (zarys), Wyd. WSPS, Warszawa 1984, s. 8 – 9. 74 75 48 dotyczących pedagogiki specjalnej na całym świecie oddziałuje nie tylko na środowisko bezpośrednio z tą nauką związane (czyli naukowców, lekarzy, specjalistów, itp.), ale także na rodziny tych, którzy na co dzień borykają się z różnymi trudnościami własnych dzieci, w autopsji. Patrząc przez taki pryzmat, na pierwszy plan stawia się bowiem człowieka chorego. Z drugiej strony jednak, jak należycie diagnozować, jeżeli terminologia nie jest usystematyzowana? Dlatego też w owej nauce praktyka jest niezbędna, wiedzie ona bowiem do poznawczej teorii, ukazuje tym samym niezmienną prawdę: każdy organizm jest inny, mimo podobnych objawów, cech wspólnych czy charakterystycznych dla danej grupy chorobotwórczej; bez poznania człowieka, jego tożsamości, godności ludzkiej, bez obcowania z nim na co dzień, nie da się stymulować jego rozwojem. O. Lipkowski dostrzega ogromny wpływ środowiska na odbiór osób niepełnosprawnych. Są tacy, którzy boją się osób niepełnosprawnych: jedni współczują, inni z kolei patrzą z pogardą, złością czy też z politowaniem, a nawet z bezwzględnością. Środowisko (czynnik egzogenny) oddziałuje na czynniki endogenne (wpływa rozwojowo, albo destrukcyjnie). Autor powiada, że niekorzystny wpływ środowiska hamuje rozwój umiejętności społecznych chorego dziecka. Podkreśla tym samym, że czynniki etiologiczne upośledzenia znajdują się z reguły poza dzieckiem, poza jego wpływem. Dlatego tak istotne staje się pozytywne oddziaływanie środowiska na chore dziecko. Stąd ważnym założeniem pedagogiki specjalnej jest współdziałanie z otoczeniem w rewalidacji dziecka borykającego się z różnymi rodzajami niepełnosprawności. Pedagogika specjalna ma więc za zadanie przygotować osobę niepełnosprawną, stworzyć jej takie warunki w zakresie funkcjonowania, aby mogła (mimo zdrowotnego obciążenia) realizować się w życiu społeczno-zawodowym. Na ten proces składa się jednak wiele aspektów. Trzeba pomóc choremu dziecku odnaleźć cel i sens życia, mimo uwarunkowań zdrowotnych. Z drugiej strony należy wdrażać społeczeństwo do akceptowania osób niepełnosprawnych. Autor zaznacza, że „jednostka upośledzona nie może być oceniana według kryteriów, ogólnie przyjętych wymagań, ale zależnie od jej ograniczonych możliwości”78. O. Lipkowski zwraca uwagę, że od stosunku społeczeństwa zależy dalszy rozwój pedagogiki specjalnej, która czerpie doświadczenia z praktyki. Stwarzanie jak najbardziej korzystnych warunków do życia osobie niepełnosprawnej jest nadrzędnym zadaniem pedagogiki specjalnej79. 78 79 Lipkowski O., Pedagogika specjalna (zarys), Wyd. WSPS, Warszawa 1984, s. 12 – 13. jw., s. 13. 49 O. Lipkowski w swoich rozważaniach powołuje się na definicję pedagogiki specjalnej zaprezentowaną przez W. Okonia, z której wynika, że pedagogikę ogólną z pedagogiką specjalną łączy wspólny cel: dobro ucznia, stwarzanie optymalnych warunków w procesie edukacyjnym, poszerzanie horyzontów myślowych, itp. Mimo, iż obiema naukami rządzą społeczno-humanitarne przejawy poznawczej rzeczywistości, to jednak pedagogika specjalna w meritum swoich rozważań nawiązuje do sytuacji osoby niepełnosprawnej, chorego dziecka. Stąd też można wysnuć wniosek, że pedagogika specjalna jest węższym działem pedagogiki ogólnej80. Przecież pedagog specjalny także oddziałuje pedagogicznie na chore dziecko. Warunki pracy wprawdzie różnią się od zajęć prowadzonych z dziećmi w normie rozwojowej, ale nie upoważniają nauczyciela do rezygnacji z oddziaływań wychowawczych, przeciwnie: tym większe znaczenie ma to, jakim człowiekiem z natury jest nauczyciel w relacji ze swoimi uczniami. Czy potrafi wyjść poza schematy różnych ograniczeń (swoich i wychowanków), szukając jak najbardziej rozwojowych pokładów możliwości, tkwiących w jego uczniach, ale także w nim samym. Podsumowując, O. Lipkowski nakreśla potrzebę głębszego uświadamiania społeczeństwa nt. akceptacji osób niepełnosprawnych. Z kolei J. Doroszewska słusznie podkreśla fakt, że aby pomóc zaktywizować społeczeństwo do chęci niesienia pomocy osobom niepełnosprawnym, początkowo trzeba włączyć ludzi do poznawania barier funkcjonalnych czy chociażby architektonicznych osób borykających się z różnymi chorobotwórczymi dysfunkcjami. Problem bowiem tkwi w braku świadomości potrzeb osób niepełnosprawnych. Osobom zdrowym trudno jest wczuć się w sytuację tych, którzy chorują. Według autorki największą przeszkodą w realizacji niesienia pomocy osobom niepełnosprawnym jest ‘blokada psychiczna’ zdrowych osób, które odpychają wewnętrznie i zewnętrznie osoby przejawiające wszelkiego rodzaju ‘inność’. Kontynuatorzy założeń polskiej pedagogiki specjalnej M. Grzegorzewskiej ukazują doniosłe znaczenie i dalszy rozwój poznawczy tej dziedziny naukowej. Pedagogika specjalna została stworzona z myślą o wszystkich osobach niepełnosprawnych, które potrzebują zainteresowania i wsparcia. Każdy z nas pragnie żyć na miarę swoich możliwości i potrzeb. 80 Za: Lipkowski O., Pedagogika specjalna (zarys), Wyd. WSPS, Warszawa 1984, s. 14. 50 2.3. Współczesne rozwiązania w pedagogice specjalnej Kolokwialnie można byłoby powiedzieć, że „rozwiązanie” jest w pewnym sensie odpowiedzią, dyskursem na bazie nurtujących pytań, problemów, wyzwań czy też innych wielorakich procesów poznawczych. Współczesna pedagogika specjalna, opierając się na dorobku naukowym prof. Marii Grzegorzewskiej, szuka nowych, w dalszym ciągu jak najbardziej korzystnych (optymalnych) perspektyw do życia i społeczno-zawodowego funkcjonowania osób z niepełnosprawnością. Warto jednak podkreślić fakt, iż nie ma jednego uniwersalnego rozwiązania, dzięki któremu specyficzne trudności oscylujące wokół wielu sfer życia osób niepełnosprawnych przestałyby istnieć. Być może dlatego, że każdy człowiek jest inny i wymaga indywidualnego spojrzenia na jego życiową przestrzeń. Rodzice niepełnosprawnych dzieci stoją przed wieloma dylematami. Brak środków na godziwą rehabilitację, specjalistyczną opiekę medyczną, zbyt małe zainteresowanie i wsparcie ze strony państwa, bariery architektoniczne, społeczne czy chociażby nasilające się obawy o przyszłość ich dzieci wprawiają w zakłopotanie, potęgują frustracje i bezsilność. Powstaje pytanie, jak tym wszystkim problemom zaradzić i gdzie szukać pomocy? Aby należycie zobrazować to zagadnienie, trzeba byłoby przyjrzeć się wszystkim obszarom życia osób niepełnosprawnych. W praktyce nie jest to łatwe zadanie. Dlatego też współcześni pedagodzy specjalni akcentują znaczenie kształcenia specjalnego, edukacji włączającej, integracji społecznej, celowości procesu rehabilitacyjnego, wartości poradnictwa i aktywizacji zawodowej, która w życiu osoby niepełnosprawnej ma równie ważne znaczenie jak kontakty rodzinne czy zawieranie nowych znajomości. Pedagogika specjalna jest dyscypliną naukową, która powstała z myślą o dzieciach i osobach niepełnosprawnych, biorąc pod uwagę wszystkie sfery rozwojowe ludzkiego życia. Ustawa z dn. 26.08.1997 r. o rehabilitacji społecznej i zawodowej oraz o zatrudnieniu osoby niepełnosprawnej mówi, że: „Niepełnosprawną jest osoba, której stan fizyczny i/lub psychiczny trwale lub okresowo utrudnia, ogranicza albo uniemożliwia wypełnianie zadań życiowych i ról społecznych zgodnie z normami prawnymi i społecznymi”81. Zdaniem M. Wolan-Nowakowskiej: „Bez względu na rodzaj niepełnosprawności, w każdym przypadku trudności, których doświadcza dziecko wywołują bardzo silne emocje w rodzicach”82. Niepełnosprawność nie jest więc tematem tabu. Autorka ma świadomość, Za: Dykcik W., Pedagogika specjalna, Wyd. Naukowe UAM, Poznań 2009, s. 6. Wolan-Nowakowska M., Osoba niepełnosprawna w rodzinie jako istotny obszar pracy doradcy zawodowego (w:) Wolan-Nowakowska M., Poradnictwo zawodowe dla osób niepełnosprawnych – ku możliwościom przeciw ograniczeniom, Wyd. Naukowe „Akapit”, Kraków 2009, s. 127. 81 82 51 że środowisko rodzinne, w którego życiu pojawia się osoba niepełnosprawna, potrzebuje wsparcia. Oprócz psychologicznym, czysto medycznego, terapeutycznym, warto również pedagogicznym, itp. pomyśleć nad wsparciem Specjalistyczna pomoc w trudnościach dotykających rodziny z osobami niepełnosprawnymi jest niezbędnym i potrzebnym ogniwem w dalszym funkcjonowaniu środowiska rodzinnego. B. Szczupał powiada, że: „Wychowanie ku autonomii dotyczy nie tylko osób z niepełnosprawnością, ale także tych, którzy do tej autonomii prowadzą, a więc ich nauczycieli, wychowawców, rodziców”83. Autorka zaprezentowanej myśli słusznie stwierdza, że ogromne znaczenie w stymulacji rozwojowej niepełnosprawnego wychowanka ma nauczyciel-wychowawca oraz środowisko rodzinne, z jakiego uczeń się wywodzi. Nie można bowiem zamknąć niepełnosprawności jedynie w chorobotwórczych czynnikach samej osoby z trudnościami. Społeczne wsparcie, rozwój na miarę potrzeb i aktualnych możliwości wychowanka jest niezbędnym stymulatorem do lepszego funkcjonowania w wielu sferach poznawczych osoby z niepełnosprawnością. Kolejnym współczesnym rozwiązaniem w pedagogice specjalnej jest edukacja włączająca. G. Szumski zauważa, że: „Pedagogika specjalna zatem dostrzega potrzebę kształcenia uczniów niepełnosprawnych w szkołach normalnych (…) W sferze warunków szczególnie silny nacisk kładzie się na zapewnienie uczniom niepełnosprawnym szerokiej pomocy specjalistycznej w procesie uczenia się oraz pedagogicznej terapii” 84. Edukacja włączająca jawi się więc jako przejaw żywej integracji społecznej, rzutującej na rozwój społeczno-edukacyjny osoby z niepełnosprawnością. Z kolei E. Wojtasiak podkreśla, iż „ (…) Poradnictwo zawodowe jest pierwszym etapem rehabilitacji zawodowej osób niepełnosprawnych i zarazem bardzo ważnym ogniwem w złożonym i długotrwałym procesie kompleksowej rehabilitacji”85. Nie da się oddzielić (odizolować pracy) od innych potrzeb człowieka. Praca bowiem jest ‘ogniwem leczniczym i terapeutycznym’. Jest także doskonałym stymulatorem i przejawem sensu ludzkiego życia. Dzięki pracy się rozwijamy, kształtujemy w sobie poczucie obowiązku i odpowiedzialności za powierzone nam zadania, budujemy tym samym poczucie własnej wartości. Dzięki pracy nabywamy także nowych umiejętności i czujemy się potrzebni. Osoba borykająca się z różnymi chorobotwórczymi trudnościami potrzebuje pracy w codziennym funkcjonowaniu. Szczupał B., Godność osoby z niepełnosprawnością, Wyd. Naukowe „Akapit”, Kraków 2009, s. 177. Szumski G., Integracyjne kształcenie niepełnosprawnych, Wyd. PWN, Warszawa 2006, s. 73. 85 Wojtasiak E., Wybrane zagadnienia terminologiczne doradztwa zawodowego z uwzględnieniem potrzeb osób niepełnosprawnych (w:) Wolan-Nowakowska M. (red.), Poradnictwo zawodowe dla osób niepełnosprawnych – ku możliwościom przeciw ograniczeniom, Wyd. Naukowe „Akapit”, Kraków 2009, s. 99. 83 84 52 Dlaczego? Ponieważ – jak wspomniała wcześniej autorka – jest ona istotnym elementem procesu kompleksowej rehabilitacji. Rehabilitacji, która daje siłę w walce z trudnościami, barierami, chorobą; która zarazem wyraźnie otwiera lepsze perspektywy na przyszłość. Zaprezentowane powyżej rozwiązania we współczesnej pedagogice specjalnej pokazują, że środowisko rodzinne, godność osoby niepełnosprawnej wynikająca z jej „osobowej tożsamości” i autonomii, edukacja włączająca w procesie kształcenia ogólnego oraz efektywność pracy ludzkiej są nierozłącznymi elementami kompleksowej rehabilitacji osoby niepełnosprawnej. Współcześni pedagodzy specjalni w dalszym ciągu starają się czerpać z dorobku naukowo-empirycznego prof. Marii Grzegorzewskiej. Mają jednak świadomość, że prezentowana dyscyplina naukowa w dalszym ciągu się rozwija, przekształca, ewoluuje. 53 Rozdział 3 Wybrane zagadnienia z obszaru pedeutologii We współczesnym świecie nauczyciel w dalszym ciągu pełni ważną rolę społeczną. Literatura obejmująca dziedzinę pedeutologii i deontologii powołuje się na wiele aspektów dotyczących zawodu nauczyciela. Bierze bowiem pod uwagę nie tylko czynniki zewnętrzne (determinanty kształcenia, samokształcenia czy zawodowego doskonalenia się wpisanego w nauczycielską profesję), ale także uwarunkowania wewnętrzne pedagoga: jego temperament, osobowość, postawę, pasje, zainteresowania, szacunek do drugiego człowieka, przekonania, zaangażowanie w pełnieniu codziennych obowiązków, relacje z uczniami. Współcześni naukowcy coraz częściej zaczynają mówić o ‘paradygmacie serca’. W 1991 roku powstał w Kalifornii Instytut HeartMath, którego zadaniem jest badanie wpływu serca na fizjologię oraz funkcjonowanie człowieka. W Instytucie tym udowodniono m.in. że elektryczne pole serca, które zapisuje elektrokardiogram (EKG) jest około 60 razy większe w swej amplitudzie niż fale mózgowe notowane na elektroencefalografie (EEG); że serce generuje najsilniejsze pole elektromagnetyczne spośród wszystkich organów ciała – kilka tysięcy razy mocniejsze od pola mózgu: pole serca wynosi około 50 000 femtotesli (fT), podczas gdy mózg zaledwie słabe 10 femtotesli. Elektromagnetyczne pole serca jest najsilniejszym polem produkowanym przez ludzkie ciało – nie tylko otacza każdą naszą komórkę lecz rozciąga się poza ciałem we wszystkich jego kierunkach. Serce posiada własną, oddzielną od mózgowej, strukturę połączeń nerwowych. Tak, serce posiada własną strukturę nerwową – system neuronów, który odpowiada za krótkotrwałą i długotrwałą pamięć; sygnały z tych neuronów, wysyłane do mózgu, wpływają na nasze doświadczenia emocjonalne. Serce wysyła więcej informacji do mózgu niż mózg do serca. Z tego powodu serce można słusznie uznać za główny generator pola informacyjnego organizmu. Jak więc ogromnym zaskoczeniem dla świata medycznego było odkrycie, że serce posiada swój własny mózg: prawdziwy mózg składający się z komórek mózgowych. Choć brzmi to szokująco dla obecnie panującego paradygmatu w nauce, pozostaje jednak faktem, że serce posiada własną neurointeligencję, własną… świadomość. Jest to odkrycie, które potwierdza ostatecznie intuicję tych, którzy od wieków mówili i pisali o inteligencji serca, np. Arystoteles, który uważał, że serce jest źródłem inteligencji i myśli86. 86 Institute of HeartMath: http://www.heartmath.org/. 54 Zatem świat widziany z poziomu ‘świadomości serca’ staje się tym samym na równi realną i adekwatną oceną rzeczywistości, w której godność i człowieczeństwo każdego człowieka wiodą egzystencjalny prym. Co ciekawe, ‘pedagogiką serca’ intuicyjnie (bez teoretycznej nadbudowy) posługiwało się wielu światłych i wybitnych postaci (Maria Grzegorzewska, Janusz Korczak, Jan Paweł II), które mocno zapisały się nie tylko w pedeutologii lecz i na innych płaszczyznach naukowych, jak również w życiu codziennym, gdzie w centrum widnieje człowiek. Z tej racji, iż pedeutologia jest obszerną dyscypliną naukową i w dalszym ciągu ekspresyjnie się rozwija, w rozdziale tym skupię się jedynie na wybranych zagadnieniach z zakresu pedeutologii. Będę starała się wyjaśnić pojęcie i przedmiot pedeutologicznych rozważań. Zakreślę także krótki rys historyczny wizji nauczyciela na przestrzeni wieków. W dalszej części rozdziału podejmę próbę analizy tożsamości osobowej pedagoga, która jest źródłem zawodowego potencjału każdego nauczyciela. Jako meritum – paradoksalnie – postaram się także powołać na zasady postępowania nauczyciela ujęte w Kodeksie Etyki Nauczycielskiej87, dzięki którym pedagog może nieustannie ulepszać swój własny warsztat pracy w celu pobudzania wszelkich aktów kreacji u swoich wychowanków. 3.1. Pojęcie, zarys historyczny, przedmiot Nie sposób pominąć faktu, że pedeutologia w centrum swoich teoretycznopraktycznych zainteresowań stawia osobę nauczyciela. Na przestrzeni lat, nowych edukacyjnych prądów, zmian społeczno-kulturowych nadal znajdujemy miejsce dla nauczyciela, którego profesja w dalszym ciągu powinna oddziaływać, pobudzać, inspirować do działania. Pytanie tylko, jak oddziałuje? Czym potrafi zaskoczyć i czy w ogóle zostawia jakiś ślad na edukacyjnej drodze ucznia-wychowanka? Aby odpowiedzieć na powyższe pytania, warto spróbować zastanowić się nad terminologicznym ujęciem pedeutologii. Pedeutologia wywodzi się z języka greckiego (gr. paideute’s – nauczyciel; logos – słowo, nauka). Będąc subdyscypliną pedagogiczną, nieustannie zgłębia wiedzę o nauczycielu, porównuje dotychczasowy pedeutologiczny dorobek naukowy, stosując go w praktyce nauczycielskiego powołania. Pedeutologia patrzy na nauczyciela przez wieloaspektowy pryzmat. Wyróżnia ona bowiem kluczowe aspekty w zawodzie nauczyciela: dobór kandydatów do zawodu, osobowość nauczyciela, wykształcenie zawodowe, funkcjonowanie, 87 http://www.filozofia-moja.republika.pl/kodeks_nauczycieli.pdf. 55 doskonalenie i zawodowy rozwój, uwarunkowania rozwojowe nauczyciela, analizuje także warunki życia nauczycieli oraz ich rolę i pozycję społeczną88. A. Kotusiewicz podkreśla, że: „W przeszłości poznawcze zainteresowania pedeutologii obejmowały swoim zasięgiem obszar badań wyznaczony praktycznym, społecznym, a także teoretycznym kontekstem, w obrębie którego ‘nauczyciel’ był definiowany i poddawany określonym procedurom metodologicznym”89. Autorka powiada także, iż ‘nauka o nauczycielu’ przeszła wiele transformacji rozwojowych: począwszy od refleksji historycznych, filozoficznych, teoretycznych, socjologicznych, psychologicznych, skończywszy na spójnym połączeniu wielu nauk, które pochylają się w dalszym ciągu nad holistyczną i pedagogiczną zarazem wizją nauczyciela (wychowawcy). W toku rozwoju pedeutologicznej refleksji można wyróżnić trzy stadia dopełniające terminologiczne ujęcie pedeutologii. Pierwsze stadium prezentuje nauczyciela jako osobę, człowieka posiadającego ukształtowane wnętrze, swoją tożsamość, indywidualne jestestwo oraz człowieczeństwo. Wnętrze nauczyciela powinno być narzędziem w procesie „edukacyjnej antropogenezy”. Nurt ten obliguje nauczyciela do służby społecznej, w której nadrzędną rolę powinna odgrywać podmiotowość każdego ucznia (wynikająca z podmiotowości każdego człowieka), oraz odpowiedzialność za siebie samego, za wykonywaną profesję, za wychowanka. Współcześnie coraz częściej zapomina się o „wewnętrznym asortymencie zawodowym”, który najbardziej charakterystyczny powinien być dla zawodów służebnych. Nauczyciel powinien pogłębiać i nieustannie ubogacać swoje wewnętrzne życie, aby móc czynem pobudzać i twórczo inspirować ucznia do jego własnych poszukiwań. Kolejne stadium refleksji pedeutologicznej skupia się na znaczeniu metodologii, która jawi się jako ścisłość naukowa. Nauczyciel ma możliwość korzystania z technologicznych nowinek edukacyjnych, dzięki którym może ubogacać się dydaktycznie i pogłębiać nieustannie metodologiczną wiedzę. Logika, precyzja, konsekwencja to przymioty owego stadium, które oparte jest na empirycznej racjonalności. W pierwszym stadium zadajemy sobie pytanie: Jakim człowiekiem powinien być nauczyciel? Jakie wartości ma za zadanie w sobie pielęgnować, kształtować? Drugie stadium skupia się na jakości i sprawności zawodowych kompetencji nauczyciela. Z kolei trzecim stadium naznaczonym w pedeutologicznych rozważaniach jest stadium krytyczne, odwołujące się do przełomu myślowego występującego w naukach społecznych oraz do kryzysu Szempruch J., Pedeutologia. Studium teoretyczno-pragmatyczne, Wyd. Impuls, Kraków 2013, s. 10. Kotusiewicz A.A., Wstęp, (w:) Kotusiewicz A.A., Kwiatkowska H., Zaczyński W.P. (red.), Pedeutologia badania i koncepcje metodologiczne, Wyd. Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1993, s. 5. 88 89 56 współczesnych systemów edukacyjnych. Nurt ten podkreśla, że procesy wychowawcze w dalszym ciągu transformują, zmieniają się, mają inny oddźwięk i poczucie sensu. Ostatnie stadium ukazuje trzy wymiary wychowawcze: procesualny, wspólnotowy i komunikacyjny. Orientacja krytyczna nawołuje nauczyciela do nieustannego poszukiwania nowych – na miarę czasów oraz możliwości – form i metod edukacyjnych kształtujących świadomość wychowanka. Największy kompleks współczesnego nauczyciela polega na tym, że nie dopuszcza on do siebie myśli, że on sam przecież też może się mylić, że będąc nauczycielem, jest jednocześnie ‘uczniem na dorobku’, bo przecież nie połknął wszystkich rozumów świata i ciągle, codziennie uczy się czegoś nowego, pogłębia swoją wiedzę, czerpie także z naukowej pracy i doświadczeń innych, częstokroć o wiele lepszych od siebie specjalistów. Nikt z nas nie jest ekspertem od wszystkiego, każdy posiada jakieś własne pola deficytów poznawczych. Ile trzeba mieć w sobie odwagi i jak potężną bazę poczucia własnej wartości, by umieć się do błędu przyznać i zweryfikować swoje pierwotne stanowisko? Dlatego też orientacja krytyczna wychodzi poza wszelkie schematy naszych zewnętrznych i wewnętrznych ograniczeń90. Zanim przejdę do bardziej szczegółowego opisu przedmiotu pedeutologii, chciałabym najpierw cofnąć się nieco w czasie, by zasygnalizować tylko znamienną wartość nauczycielskiej posługi. W starożytności wielcy filozofowie czy też mówcy nauczali na rynkach, placach, skwerach, w podróży. Każdy czas był dobry, aby spotkać się z drugim człowiekiem. Empiria spotkań międzyludzkich, wspólnych rozmów, nieustannego poznawania drugiego człowieka skłaniała tym samym do refleksji. Była ona jednak przeznaczona tylko dla wybranych, tzw. elity piastującej nauczycielską sztukę. O niej świadczyło pochodzenie czy choćby płeć. Z jednej strony filozofia czy też retoryka były naukami życiowej mądrości, z drugiej strony przed oczami mamy obraz niewolników, którzy prowadzili swoich podopiecznych (chłopców), aby mogli się uczyć. W starożytności umiejętność przekazywania wiedzy (dzielenia się nią) pojmowano jako sztukę, dar, który był wpisany w naturę uczącego tak mocno, iż nie dotyczył tylko i wyłącznie wiedzy czy ilości jej przyswajania, lecz ‘pasji miłości’, wspólnego dzielenia się i przebywania 91. Okazuje się, że wiedza sama w sobie może być ‘martwa’, nabiera głębszego znaczenia i sensu wówczas, kiedy mamy możliwość dzielić się nią z innymi, tym samym możemy uczyć się od siebie wzajemnie. Kotusiewicz A. A., Wstęp, (w:) Kotusiewicz A. A., Kwiatkowska H., Zaczyński W. P. (red)., Pedeutologia badania i koncepcje metodologiczne, Wyd. Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1993, s. 5 – 6. 91 Za: Szempruch J., Pedeutologia. Studium teoretyczno-pragmatyczne, Wyd. Impuls, Kraków 2013, s. 11. 90 57 Średniowiecze w zdobywaniu wiedzy manifestuje starożytną sztukę nauczycielską. Zaczynają wówczas powstawać uniwersytety, czynnie rozkwita życie intelektualne. Siła rozumu kształtuje człowieka. Dlatego nauczyciel średniowieczny musiał wiedzieć, o czym mówi i czego ma nauczać (merytorycznie znać się na nauczanym przedmiocie). Z reguły kapłani pełnili nauczycielską profesję z racji rzetelnej znajomości słowa pisanego oraz ksiąg teologicznych, historycznych czy astronomicznych. Nauczyciele zdobywali i pogłębiali swoją wiedzę w szkołach elementarnych i średnich. Epoka renesansu w Polsce kładła zaś nacisk na rozwój oświatowo-kulturowy. Do kraju zaczęły docierać prądy i idee reformacyjne. Ludzie domagali się równości wobec siebie, równości prawnej. W 1554 r. Andrzej Frycz Modrzewski w swoim dziele „O poprawie Rzeczypospolitej” zaczął postulować postępowe myśli społeczno-polityczne. Modrzewski nie ominął roli nauczyciela i edukacji, która w jego pismach jawiła się jako naprawczy rezultat budowania „nowej Ojczyzny”. Postulował potrzebę upowszechniania edukacji wśród wszystkich warstw społecznych. Uważał zawód nauczyciela za posługę społeczną, która nie powinna dzielić i klasować ludzi, czy też uczniów. Modrzewski głosił, że profesja nauczyciela jest „bardzo pięknym i użytecznym stanem”, niestety tezy autora dzieła „O poprawie Rzeczypospolitej” nie miały siły społecznego przebicia92. W roku 1773 powstaje Komisja Edukacji Narodowej, która sporządza odrębny stan nauczycielskiej profesji. Członkowie KEN poprzez działalność oświatową chcieli odbudować państwo. Wielu autorów i myślicieli kreśliło sylwetkę nauczyciela jako człowieka o mocnych fundamentach intelektualno-moralnych, postulując, by nauczyciele nie byli uzależnieni od Kościoła, by państwo przejęło kontrolę nad systemem oświaty. Komisja Edukacji Narodowej działała jedynie do 1794 r. z racji trudnej sytuacji państwa, które ograniczyło zasięg jej wpływu na kształcenie i dalsze zawodowe funkcjonowanie nauczycieli. Warto jednak podkreślić, że Komisja Edukacji Narodowej opracowała i szczegółowo scharakteryzowała sylwetkę świeckiego nauczyciela w szkole elementarnej, wydziałowej i wyższej. Dzięki inicjatywom Komisji nauczyciele byli zależni finansowo od państwa i podlegli pod państwowe decyzje. W sercach ludzi pobudzano wolnościowe ideologie. Zaczęły powstawać nowe specjalizacje, przygotowujące nauczycieli do pracy w szkołach parafialnych, wydziałowych i wyższych. Rozwijały się także seminaria nauczycielskie, których słuchacze byli przygotowywani do pracy w szkołach parafialnych. W Akademii 92 Za: Szempruch J., Pedeutologia. Studium teoretyczno-pragmatyczne, Wyd. Impuls, Kraków 2013, s. 12. 58 Krakowskiej i Akademii Wileńskiej przygotowywano do zawodu przyszłych nauczycieli szkół średnich. W 1787 r. Grzegorz Piramowicz napisał pierwszą książkę o nauczycielu. Autor książki pt. „Powinności nauczyciela” zwraca uwagę na wszechstronność nauczycielskiej profesji. Warto wspomnieć także o utworzeniu Towarzystwa do Ksiąg Elementarnych, które przyczyniło się do powstania pierwszych podręczników szkolnych93. Nie można pominąć znamiennego historycznego, wielowiekowego procesu, jakim były rozbiory Polski. Uzależniły one bowiem rozwój edukacji od trzech państw zaborczych. Jednak niewola i brak suwerenności nie pozwoliły Polakom się poddać. W tym trudnym dla Polski czasie nadal pojawiały się prądy myślowe dotyczące roli nauczyciela w procesie edukacyjnym. Podejmowano także działania konspiracyjne, aby kształtować świadomość językową i patriotyczną młodych Polaków, pobudzać ducha do działania, wzbudzać nadzieję94. Warto także przywołać osobę Edwarda Estkowskiego, założyciela Towarzystwa Pedagogicznego w Poznaniu (1848 r.). Estkowski zajął się wydawaniem pisma pedagogicznego pt. „Szkoła Polska”. Z kolei Bronisław Trentowski ukazał wiele ważnych aspektów nauczycielskiej posługi (oddziaływanie swoją osobą na ucznia i wykształcenie). Dzieląc się myślami na temat nauczyciela, uświadamiał tym samym potrzebę kształcenia i odbudowy na nowo oświaty. Na kartach historii mocno zapisała się także aktywna działalność oświatowa braci Śniadeckich (Uniwersytet Wileński), Tadeusza Czackiego, Stanisława Staszica, Samuela Bogumiła Lindego oraz Onufry Kopczyńskiej, współpracującej z Towarzystwem Przyjaciół Nauk w Warszawie. W dalszym ciągu – mimo tak wielu myślowych prądów czy aktywnych działań oświatowców – nie można było dokonać zmiany funkcjonowania nauczyciela i systemu oświaty pod zaborami95. Dlatego też H. Kwiatkowska podkreśla, że pojęcie „nauczyciel” kształtuje się na przełomie XVII/XVIII stulecia, natomiast naukowa refleksja nad nauczycielską profesją pojawia się dopiero w latach trzydziestych XX wieku, ponieważ kwintesencją jej rozważań staje się ‘nauczanie’ postrzegane jako aktywność zawodowa człowieka. Autorka powołuje się na fakty, o których warto pamiętać, a które zarazem są fundamentem pedeutologicznej myśli. Prawdopodobnie po raz pierwszy terminu „pedeutologja” (oryginał i pierwowzór pisowni) użył włoski psycholog Pietro Eusebietti 96, w celu nadania konkretnej nazwy odnoszącej się do psychologii nauczyciela. Eduard Claparéde także stosuje ową terminologię w swoim dziele pt. „Psychologia dziecka”. E. Mewmann, jako twórca Szempruch J., Pedeutologia. Studium teoretyczno-pragmatyczne, Wyd. Impuls, Kraków 2013, s. 12. Za: Szempruch J., Pedeutologia. Studium teoretyczno-pragmatyczne, Wyd. Impuls, Kraków 2013, s. 13. 95 jw., s. 13. 96 Mirski J., Projekt nauki o nauczycielu, czyli pedeutologii (w:) „Oświata i wychowanie”, z. 9, 1932, s. 852. 93 94 59 pedagogiki eksperymentalnej, szczególnie podkreśla dwie subdyscypliny naukowe: „pedologię” – wiedzę o dziecku oraz „naukę o wychowawcy”. Lata 1931/1932 r. stają się przełomem w pozyskiwaniu wiedzy o nauczycielu. Podczas posiedzenia Międzynarodowej Ligi Nowego Wychowania w Nicei został powołany specjalistyczny Komitet, który kładzie główny nacisk na opracowanie „zagadnień kształcenia nauczycieli”. Przewodniczącym Komitetu został angielski profesor William MacClleand, zaś funkcja sekretarza przypadła w udziale profesor Ruth MacMurry z Nowego Jorku. Skład Komitetu był międzynarodowy. Obradowali w nim wybitni naukowcy, profesorowie z całego świata. Polskimi reprezentantami byli profesorowie Józef Mirski, Helena Radlińska, Henryk Rowid, Albin Jakiel oraz Jadwiga Michałowska. Przedmiot pedeutologii nakreślała dobitnie działalność Międzynarodowej Ligi Nowego Wychowania. Profesor John B. Watson posłużył się szczegółowymi wytycznymi opisującymi przedmiot pedeutologicznej wiedzy o nauczycielu97. W przedmiocie pedeutologii można wyróżnić następujące działania: selekcjonowanie kandydatów do pełnienia nauczycielskiej profesji, indywidualizacja kształcenia studentów kierunków pedagogicznych, kształcenie przyszłych nauczycieli pod kątem teoretyczno-praktycznym (współpraca ze szkołami), stosowanie w zakładach kształcenia metod aktywizujących, mających na celu rozwój samodzielności kandydatów, rozwijanie swobody twórczej zarówno w środowisku studenckim, jak i podczas zajęć z dziećmi w szkole, rozwijanie społeczno-zawodowych umiejętności kandydatów przygotowujących się do zawodu nauczyciela, kształcenie na „ośrodkach życia”, które pozwalały nabywać nowego doświadczenia i praktyki zawodowej, kształtowanie umiejętności praktycznych studentów (kolonie, wycieczki, obozy z dziećmi i młodzieżą), praktyki i hospitacje jako nabywanie nowego doświadczenia zawodowego przez studentów, 97 Kwiatkowska H., Pedeutologia, Wyd. Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2008, s. 18. 60 doskonalenie rozwoju samodzielnego i twórczego myślenia wśród przyszłych nauczycieli, dążenie do wszechstronnego rozwoju intelektualno-osobowościowego przyszłych kandydatów na nauczyciela (znaczenia rozwoju społecznego, artystycznego, politycznego), opracowanie wzoru (ideału) nauczyciela przydatnego do pracy w zawodzie98. Okazuje się bowiem, że Międzynarodowa Liga Nowego Wychowania, postulując o przedmiocie pedeutologii, inspirację czerpała z tekstów Józefa Mirskiego. Autor „Projektu nauki o wychowaniu, czyli pedeutologji” stwierdził, że kształcenie nauczyciela (wychowawcy) podobne jest poniekąd do zdobywania wiedzy zawodowej, technicznej. Odkrył jednak tym samym, że oprócz przydatków zawodowych, tj. wiedza, ćwiczenia sprawnościowe, psychofizyczne właściwości, niezbędna w asortymencie nauczycielskim jest twórczość kształtująca osobowość i tym samym „perswazję wychowawczą”. Zatem to forma wychowawcza wpłynęła dość osobliwie na powstanie nowej innowacyjnej wiedzy o nauczycielu, która kształtuje się do dziś. Wychowanie nie jest jedynie „technicznym rzemiosłem”, lecz twórczym oddziaływaniem, pochyleniem się w stronę potrzeb wychowanka99. Henryk Rowid, działający w okresie międzywojennym, także z wielkim zaangażowaniem podejmuje refleksję pedeutologiczną. W książce „Nowa organizacja studiów nauczycielskich w Polsce i za granicą. Instytuty pedagogiczne. Pedagogia” ukazuje wieloaspektowość zawodu nauczyciela. Twierdzi, że wykształcenie wyższe to podstawa w wykonywanej profesji. Podkreśla także praktyczne zdobywanie wiedzy, np. wakacyjne kursy skierowane do nauczycieli. H. Rowid dążył do zreformowania polskiej szkoły. Postulował system dydaktyczno-wychowawczy (teoria łączona z praktyką), działający na bazie szkoły twórczej. Powiadał także, że nauczyciel powinien pogłębiać tajniki wiedzy psychologicznej, aby umieć w sposób specjalistyczny pomagać swoim uczniom (wychowankom). II wojna światowa kształtuje odpowiedzialność i patriotyzm. Nauczyciele poprzez szkolnictwo konspiracyjne modelują w wychowankach świadomość bycia Polakiem, nieustannego pogłębiania języka ojczystego, szacunek do wiedzy, która jest w pewnym sensie ‘wyzwoleniem’, mimo niewoli100. Szempruch J., Pedeutologia. Studium teoretyczno-pragmatyczne, Wyd. Impuls, Kraków 2013, s. 14. Kwiatkowska H., Pedeutologia, Wyd. Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2008, s. 21. 100 Szempruch J., Pedeutologia. Studium teoretyczno-pragmatyczne, Wyd. Impuls, Kraków 2013, s. 15. 98 99 61 Po II wojnie światowej pedeutologia skupia się szczególnie na cechach nauczyciela (działalności zawodowej, umiejętnościach dydaktycznych, organizacyjnych, wychowawczych). Dominowały w tym czasie badania nad osobowością nauczyciela, których prekursorem jest Jan Władysław Dawid. Zaś Zygmunt Mysłakowski pisze na temat taktu pedagogicznego w nauczycielskim powołaniu. Stefan Szuman zastanawia się nad strukturami psychicznymi nauczyciela. Z kolei Mieczysław Kreutz podejmuje refleksję dotyczącą zdolności sugestywno-perswazyjnych nauczycieli. Natomiast Stefan Baley podkreśla znaczenie i siłę wychowawczych oddziaływań. Osoba nauczyciela staje się przejawem twórczych inspiracji na wielu płaszczyznach życia i w naukowych paradygmatach. Ważne jest to, iż badacze starają się w sposób holistyczny przyglądać się zagadnieniom związanym z zawodem nauczyciela. Widzą tym samym potrzeby i problemy nie tylko na polu zawodowym nauczycieli, lecz także w obszarze uczniów. Temat posługi nauczycielskiej bliski staje się: Stanisławowi Dobrowolskiemu, Marii Grzegorzewskiej, Wandzie Dzierzbickiej, Stefanowi Kaczmarkowi, Jadwidze Walczynie, Józefowi Kozłowskiemu, Antoniemu Dobrowolskiemu, Tadeuszowi Kotarbińskiemu, Bogdanowi Nawroczyńskiemu, Stefanowi Wołoszynowi, Wincentemu Okoniowi, Maksymilianowi Maciaszkowi oraz Czesławowi Banachowi101. Po roku 1989 poznawczy światopogląd o nauczycielu przyjmuje nieco inną formę. Władze oświatowe oczekują od nauczycieli przede wszystkim nowych kompetencji, nieustannego doskonalenia się i zaangażowania we wszelkie inicjatywy edukacyjne. Nauczyciele pogłębiają swoją wiedzę, stosując przy tym różnorakie formy zawodowego doskonalenia. Z jednej strony panujący niż demograficzny wśród uczniów poszerza bezrobocie nauczycieli, z drugiej strony samorządy lokalne protestują przeciwko tzw. „nauczycielskim przywilejom” (urlop w czasie ferii czy wakacji, opieka medyczna). Pensja nauczycielska nie współgra równomiernie z wykształceniem pedagogów. Wartość i podmiotowość ucznia coraz mocniej oddziałuje na przestrzeni wieków. Mimo wielu represji nauczyciel w dalszym ciągu stara się pełnić swoją profesję należycie. Ma świadomość nieustannych zmian oświatowych, ciągłych edukacyjnych transformacji, ale tym samym wie, że dobro ucznia jest najważniejsze. Próbuje także być niezależny w wykonywanych zadaniach, wykorzystując przy tym swoje kwalifikacje, wiedzę, talenty, pasje. Dlatego też pedeutologia prezentuje nauczyciela jako „przewodnika” w świecie nauki i kultury. Osobę świadomą i odpowiedzialną, która pragnąc dobra każdego ucznia, stara się tym samym 101 Szempruch J., Pedeutologia. Studium teoretyczno-pragmatyczne, Wyd. Impuls, Kraków 2013, s. 16. 62 kształtować w swoich wychowankach określone wartości, pojęcia, kryteria uniwersalnoglobalne. Na przestrzeni XIX i XX stulecia pomocne w poszerzaniu horyzontów myślowych nauczycieli stały się następujące czynniki: rozwój literatury pedagogicznej, działalność związków nauczycielskich, wzajemna aktywizacja i solidarność koleżeńska (organizowanie konferencji, wykładów, szkoleń, warsztatów – nie tylko na arenie krajowej, ale także międzynarodowej; poszerzanie świadomości międzykulturowej), publikacje dotyczące statystyk i historii nauczycielskiej profesji, nowe prądy myślowe, ideologiczne, społeczno-polityczne przybywające do Polski102. Zatem dopełnieniem nauczycielskiego powołania jest dostrzeganie drugiego człowieka (szczególnie każdego ucznia, czy też wychowanka) i dzielenie się z innymi tym, co mamy w sobie najlepszego. Holistyczna wizja człowieka ubogaca i uwrażliwia adepta na jego życiowe doświadczenia. Holizm w ludzkiej egzystencji kształtuje nauczycielską tożsamość, jestestwo (będę o tym pisać w kolejnym podrozdziale pracy). Dzięki doświadczeniom, które zdobywamy w codzienności życia, poznajemy się, uczymy się żyć w społeczeństwie, dostrzegać innych, kompensujemy także własne braki czy niedomagania, ciesząc się nie tylko swoimi sukcesami, lecz dobrem, którego doświadcza drugi człowiek. 3.2. Tożsamość osobowa nauczyciela jako źródło zawodowego potencjału Celowo i świadomie w tym podrozdziale pragnę posłużyć się terminem „tożsamość osobowa” nauczyciela. Jak wiemy z poprzednich treści, temat osoby nauczyciela na przestrzeni wieków ewoluuje. Mocnym akcentem staje się bowiem nie tylko wykształcenie czy samodoskonalenie zawodowe, lecz także osobowość nauczyciela – jego naturalne predyspozycje, wewnętrzne przekonania, autentyczność i pasje. Wyłaniający się powoli w nauce nowy paradygmat, ‘paradygmat serca’, nie neguje ogromnej i pięknej roli rozumu, lecz go detronizuje i przywraca właściwe mu miejsce w poznawczej hierarchii. Rozum/umysł/analiza/przymioty męskie zostają w końcu zharmonizowane z sercem/syntezą/ przymiotami żeńskimi. Dotychczas (w starym lecz nadal obecnie panującym paradygmacie) 102 Szempruch J., Pedeutologia. Studium teoretyczno-pragmatyczne, Wyd. Impuls, Kraków 2013, s. 16 – 17. 63 nie było równowagi w akcie poznawczym, stąd obraz rzeczywistości, jaki dotąd z nauki się wyłaniał był poznawczo zdeformowany. Zanim jednak skoncentruje się na osobowości jako źródle zawodowego potencjału, które tli się w każdym człowieku, tylko nie każdy potrafi z niego wystarczająco czerpać, chciałabym najpierw odwołać się do definicji osoby. Dlaczego? Ponieważ bez świadomości, że jest się „osobą” trudniej jest pojąć rolę osobowości jako naturalnego, twórczego fundamentu w realizacji zawodowej profesji. Nie mówię tutaj o narcyzmie, lecz o odkryciu naturalnych pokładów „bycia sobą”, dzięki którym każdy człowiek może „coś” ulepszać, ubogacać, kształtować, by pełniej służyć innym. K. Wojtyła w bardzo piękny sposób prezentuje człowieka jako osobę. Powiada, że: „Osoba – to Ktoś. Człowiek jest osobą z natury (…) i z natury też przysługuje mu podmiotowość właściwa sobie”103. Zatem tożsamość i jestestwo każdego człowieka wpisane jest w ludzkie życie. To trochę taka ‘genetyczna transformacja’, biorąc pod uwagę rozwój biologiczny człowieka, ale także przejaw codziennie to nowych, nabywanych doświadczeń, które albo wzmacniają nasze jestestwo, albo wpływają destrukcyjnie na tożsamość osobową człowieka. A. Tondos podkreśla, że osobowość nie jest jedynie odzwierciedleniem naszych genów; nie dostajemy jej tylko i wyłącznie w ‘genowym spadku’. Osobowością możemy się stać. Autorka zaznacza, że osobowość to „ktoś”, kto posiada konkretne przymioty i stara się nimi żyć na co dzień. Konsekwencja w poglądach, zdecydowanie, dynamizm, otwartość na innych, wrażliwość, odwaga, uczciwość – to, zdaniem autorki, cechy godne naśladowania. Osobowość może być wzorem dla innych. Jawi się także jako autorytet, który potrafi oddziaływać czynem na życie drugiego człowieka. Osobowość nie ma ram wiekowych czy też zawodowych. Ona drzemie w człowieku, a raczej w jego człowieczeństwie i życiowej postawie; w wyborach, których dokonuje, w wartościach, którymi się kieruje. Osobowość nie przynależy tylko i wyłącznie do jakiejś konkretnej grupy zawodowej. Każdy z nas się nią staje, jeśli widzi w życiu „coś więcej” i „czegoś więcej” z miłości pragnie dla innych, doceniając tym samym człowieczeństwo i godność zapisaną w każdym ludzkim istnieniu. Piękną osobowością może zatem stawać się (być) lekarz, piłkarz, pisarz, piekarz, policjant, ksiądz, sprzątaczka, nauczyciel104. J. W. Dawid jako prekursor rozważań na temat znaczenia i wpływu osoby nauczyciela na wychowanków powiada, że dominującym determinantem funkcji wychowawczej jest 103 104 Za: Bilicki T., Dziecko i wychowanie w pedagogii Jana Pawła II, Oficyna Wyd. Impuls, Kraków 2000, s. 27. Tondos A., Osobowością być (w:) „Bliżej Przedszkola” nr 12.75, Wyd. MAC Edukacja, Kielce 2007, s. 4. 64 to kim jest nauczyciel, za kogo się uważa i kim chciałby być w przyszłości. Autor podkreśla tym samym, że rola nauczyciela jako osoby jest fundamentem w kreowaniu wychowanka. Kiedy słucha się dialogu dwóch osób bierze się pod uwagę wymianę zdań, doświadczeń, poglądów. Spotykają się one w połowie drogi swoich własnych przeżyć, przemyśleń, refleksji. Dzielą się nimi. Pełnię dialogu obrazuje fakt rozmowy ze sobą dwóch osób, nie przedmiotów. Ludzi, którzy cenią wzajemne przebywanie, człowieczeństwo. J. Dawid w swoich głębokich rozważaniach „O Duszy Nauczycielstwa” podkreśla, że w żadnym innym zawodzie człowiek nie ma tak dobitnego znaczenia, jak w nauczycielskiej profesji105. Porównuje tym samym tożsamość osobową nauczyciela do „miłości dusz”, dzięki której nauczyciel może stopniowo odkrywać zawodowy potencjał. Miłości, która wyzwala, a nie blokuje. Miłości, która kształtuje, nigdy nie narzuca jedynie swoich myśli. Miłości, która gotowa jest wychodzić poza schematy własnego „ja”, troszczyć się o dobro wychowanka, bezinteresownie dzielić się wszystkim, co posiada. Miłości, która nie jest jedynie tanim przejawem sentymentalizmu czy przesadnej melancholii, lecz głębią człowieczeństwa i godności ludzkiej. Miłości, której przedmiotem zainteresowań staje się drugi człowiek: jego losy, dobro moralne, rozwój duchowy i światopoglądowy. O takiej „miłości dusz” pisze autor i takiej miłości szczerze życzy wszystkim nauczycielom. Spojrzenie Jana Władysława Dawida na nauczyciela jako osobę daje pewną pedagogiczną satysfakcję. Jaką? Autor, wyłaniając czynniki osobowościowe nauczyciela, podkreśla tym samym, że każdy uczeń jest „rozszerzeniem i przyrostem własnej jaźni nauczyciela” 106, która emanuje tym samym na całe życie (egzystencjalny potencjał) wychowawcy. Z kolei M. Grzegorzewska podkreśla znaczenie dobroci i zaufania, jako czynnika uaktywniającego pokłady dobra i życzliwości w drugim człowieku. Profesor Grzegorzewska często przypominała swoim czynem o tym, że człowiek jest najistotniejszą wartością świata107. Stosując pedagogikę ‘otwartego serca’ i otwartych drzwi swojego gabinetu, potrafiła wzbudzać zaufanie i ogromną sympatię wśród ludzi, nie tylko wśród swoich wychowanków czy studentów. Maria Grzegorzewska wierzyła, że praca zawodowa nauczyciela jest powołaniem, posługą społeczną. Każdy człowiek był dla niej tak samo ważny. Potrafiła zupełnie w naturalny (nie wyuczony) sposób dzielić się swoim człowieczeństwem jak chlebem. To było bardzo ujmujące. W działalności społecznoDawid J. W., O Duszy Nauczycielstwa, Nakład „Naszej Księgarni” SP. AKC. Związku Polskiego Nauczycielstwa Szkół Powszechnych, Warszawa 1927, s. 6. 106 jw., s. 11. 107 Doroszewska J., W stronę człowieka (w:) Eckert U., Gawarecka M. (red)., Wspomnienia o Marii Grzegorzewskiej, Wyd. WSPS, Warszawa 1989, s. 66. 105 65 naukowej Grzegorzewskiej na pierwszym miejscu widnieje człowiek. Pani Profesor widzi potrzebę budowania pedagogicznych relacji na bazie osobowej. Dostrzega także, że osobowość nauczyciela jest mocnym, egzystencjalnym narzędziem, które służy do prawidłowej realizacji celów i zadań wychowawczych. Autorka powyższej myśli pedeutologicznej nie zaleca konkretnych działań twórczych dotyczących osobowego potencjału nauczyciela, ponieważ stwierdza, że człowiek jest zbiorem różnych cech, bo przecież każdy nauczyciel jest jakoby unikatem, którego autentyczność i pedagogiczną świeżość trzeba uczyć się wydobywać na nowo (odpowiedzialnie i z zaangażowaniem). Podobnie jak potencjał tkwiący w uczniu. Osoba nauczyciela w domniemaniu profesor Grzegorzewskiej jest więc dynamiczną strukturą, której cechy przenikają się wzajemnie, tworząc harmonijną całość108. Przejdźmy teraz do bardziej współczesnej taksonomii osobowego wyposażenia nauczyciela. Z psychologicznego punktu widzenia osobowość to „zorganizowany agregat procesów i stanów psychicznych właściwych jednostce”109. Skoro więc osobowość jest częścią psychicznej sfery danej osoby, staje się tym samym kreacyjnym elementem jej życia; jednym z wielu egzystencjalnych wskaźników zawodowego i ludzkiego zarazem potencjału. Co ciekawe autonomia nauczyciela wskazuje na trzy zasadnicze aspekty tożsamości osobowej pedagoga. Pierwszy aspekt dotyczy źródła własnego postępowania (intencji, możliwości); drugi aspekt koncentruje się na samokontroli, sprawstwie wartościowania różnych informacji, które do nas docierają ze świata; trzecią cechą jest autoasertywność, która poprzez życiowe trudności mobilizuje człowieka do dalszego działania. Ważną rolę w odkrywaniu zawodowego potencjału odgrywa nasza świadomość. Wartości kształtują jestestwo człowieka. Przyczyniają się tym samym do rozwijania wszelkich przejawów świadomości, gdzie punktem wyjścia jest realizacja własnego działania. Tożsamość osobowa nauczyciela w tym domniemaniu jest więc „samodzielnym i świadomym tworzeniem samowiedzy”110, którą można dzielić się z innymi. J. Michalski w swoich metodycznych rozważaniach o nauczycielu podkreśla (podobnie jak M. Grzegorzewska) znaczenie zaufania w relacji wychowawca–uczeń. Autor powołuje się na ten osobowy przymiot ponieważ uważa, że zaufanie jest jedną z najważniejszych cech kształtujących relacje interpersonalne. J. Michalski, mówiąc Kornet G., Deontologia pedagoga specjalnego w poglądach Marii Grzegorzewskiej (w:) „Szkoła Specjalna”, nr 4 (111), Warszawa 1982, s. 259. 109 Linton R., Kulturowe podstawy osobowości, Wyd. PWN, Warszawa 2000, s. 105. 110 Nawrat D., Twórczy rozwój nauczyciela (w:) Stolińska-Pobralska N. (red.), „Pedagogika. Współczesna myśl pedagogiczna”. Zeszyty naukowe, nr 3 (23), Wyd. Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej, Łódź 2002, s. 16. 108 66 o zaufaniu, wymienia następujące czynniki oddziałujące na uczniów: umiejętność kreowania pedagogiki jawiąca się jako „elastyczność wychowawcza”; przyznanie się do popełnienia błędu bądź zwyczajnej niewiedzy na dany temat, którą wystarczy uzupełnić; świadomość w zagrożeniach rozwoju wychowanków, która kształtuje orientację w bardziej efektywnych pedagogicznych działaniach; dotrzymywanie słowa, będące przejawem odpowiedzialności i wzajemnego szacunku; szczerość i autentyczność jako obligatoryjna prawda kształtująca osobową tożsamość nauczyciela; prezentowana postawa względem wychowanków, której intencje uczniowie w sposób naturalny wyczuwają; sprawiedliwość będąca przejawem oddziaływań wychowawczych; zdrowie i wiedza jako „gliniane naczynie”, które napełniamy nowymi doświadczeniami przez całe życie. Autor podkreśla bardzo istotny fakt, który w pedagogicznym środowisku jest dość niebezpieczny. Dlaczego? Ponieważ zauważa, że nauczyciel nie jest jednostką wszystkowiedzącą, ma prawo do przysłowiowej niewiedzy. Jednak nadmierne przewartościowanie, nieustanna gonitwa za wiedzą sprawia, że traci do siebie samego zaufanie, a tym samym staje się mniej autentyczny w oczach uczniów, gdyż bardziej skupia się na sobie i swoich zawodowych preferencjach. Nauczyciel powinien zawsze kierować swe spojrzenie w stronę swoich wychowanków, cieszyć się swoją wiedzą w prostocie serca, równie mocno jak swoimi uczniami111. P.J. Palmer powiada, że jeżeli nauczyciel nie będzie poznawał siebie, nie dowie się także kim są jego wychowankowie. Autor porównuje brak realnej wiedzy na swój temat do szyby przysłaniającej nauczycielowi uczniów. Wówczas wychowawca – zdaniem autora – widzi jedynie własne, niepojęte życie. Nie widząc wyraźnych konturów uczniów, nauczyciel nie może dobrze i należycie wypełniać swoich zadań. Nie znając siebie, nie będzie także z zaangażowaniem uczyć, ponieważ każdy poznawczy proces wymaga wsłuchania się we własne jestestwo, które w bardzo klarowny sposób staje się zawodowym potencjałem każdego nauczyciela112. Osobowość człowieka jest wielką tajemnicą. Być może dlatego, iż każdy człowiek – jako osoba – z samej swojej natury posiada odrębną historię życia, indywidualne powołanie, właściwe sobie myśli i doświadczenia. „Tożsamość osobowa” w nauczycielskiej profesji jawi się jako „siła tajemna”, dzięki której każdy nauczyciel może rozwijać własny asortyment swego pedagogicznego warsztatu pracy. W całej tej pedeutologicznej transformacji osobowego potencjału najważniejszy staje się fakt, aby być autentycznym – w prawdzie 111 Michalski J., Z notatnika metodyka, Wyd. CODN, Warszawa 2000, s. 58–60. Palmer P. J., The Courage to Teach: Exploring the Inner Landscape of Teachers Life, San Francisco: Jossey– Bass 1998, s. 2. 112 67 i w zgodzie ze sobą poznawać swoje mocne i słabe strony. Wówczas nauczycielskie powołanie stanie się wyzwaniem i pasją. Z kolei relacja wychowawca-uczeń będzie przenikającą się wzajemnie więzią, budującą relację na naturze naszego jestestwa. 3.3. Zasady postępowania nauczyciela Zasada jest regułą (normą) postępowania, której się przestrzega. Pragnę powołać się na zasady postępowania nauczyciela, które przytacza Kodeks Etyki Nauczycielskiej113. Kodeks został opracowany przez Polskie Towarzystwo Nauczycieli. Ma on na celu kształtować świadomość moralną pedagogów, pobudzać nauczycieli do pracy nad sobą, by mogli bardziej z rozmysłem oddziaływać wychowawczo na swoich uczniów. Kodeks Etyki Nauczycielskiej zakłada, że nauczyciel to: człowiek prawy i szlachetny; otwarty na drugiego człowieka; cechujący się odpowiedzialnością i empatią, wychowawca troszczący się o dobro ucznia/studenta/wychowanka, człowiek prawdomówny, rzetelnie przekazujący wiedzę, osoba uczciwa, zaangażowana, niebojąca się nowych edukacyjnych wyzwań, człowiek szanujący godność i człowieczeństwo ucznia w procesie edukacji (kształcenia i wychowania), osoba szanująca autonomię każdego napotkanego człowieka (szczególnie ucznia i jego rodziny), osoba stojąca na straży wartości ogólnoludzkich, moralnych; oddziałująca na uczniów wychowawczo czynem i świadectwem swojego życia, człowiek tolerancyjny wobec innych światopoglądów czy też religijnych przekonań, osoba ucząca zasad życia w społeczeństwie oraz patriotyzmu, człowiek ceniący dziedzictwo kulturowe Ojczyzny; otwarty na poznawcze walory kultury innych narodów (zachęcający swoich uczniów do kształtowania w sobie chęci poznawania i poszanowania środowisk kulturowych innego pochodzenia), człowiek szanujący każde ludzkie życie (od momentu narodzin aż do naturalnej śmierci), osoba żyjąca w zgodzie ze sobą samym; kształtująca postawy proekologiczne wśród swoich uczniów; ucząca tym samym kultury obcowania ze światem fauny i flory, 113 http://www.filozofia-moja.republika.pl/kodeks_nauczycieli.pdf. 68 człowiek, dla którego wartością nadrzędną jest dobro wychowanka, osoba wykorzystująca w swojej pracy dydaktycznej odpowiednie metody, formy oraz środki nauczania i wychowania, dostosowane do indywidualnych potrzeb ucznia, człowiek sprawiedliwy, osoba, której powinnością moralną jest nieustanne podnoszenie kwalifikacji zawodowych, człowiek przestrzegający tajemnicy zawodowej114. Pedeutologia jest ważną dyscypliną naukową, ponieważ wspiera ona szczególnie tych, którzy zdecydowali się (bądź obiorą taką drogę w przyszłości) poświęcić swoje życie drugiemu człowiekowi. Jedynie widząc i traktując drugiego człowieka jako dar, sami także możemy sobą obdarowywać, nie oczekując niczego w zamian. To ‘pedeutologiczna nić’ łącząca nauczyciela z wychowankiem. 114 http://www.filozofia-moja.republika.pl/kodeks_nauczycieli.pdf. 69