Rewalacje - nr 4/2008

Transkrypt

Rewalacje - nr 4/2008
ISSN 1508-2776
Cena 2 zł
Rewal, 28 lipca – 8 sierpnia 2008
ROK XI, Nr 4 (87)
# Rozmowa z
Piotrem
Kupichą
z zespołu Feel
– str. 10
# Wywiad
z Jerzym
Kryszakiem
– str. 6
# Relacja
z koncertu
Smokie
– str. 11
„ Problemem
są rodzic e ,
nie alkohol “
Fot. Emilia Chmielewska
# Grożne
tatuaże
z henny
– str. 12
# I Ty możesz
zostać
gwiazdą
– str. 13
CO SŁYCHAĆ?
KIT
(Krótkie Informacje Tekstowe)
Przed Wami czwarty – ostatni numer „Rewalacji”, redagowany przez
drugi turnus. Nasi dziennikarze
w ciągu ostatniego tygodnia dawali
z siebie wszystko, aby teraz każdy
z czytelników znalazł coś dla siebie.
W naszym nadmorskim mieście
wiele się dzieje. Znajdziecie w nim
wiele ciekawych tekstów m. in. wywiad z zespołem Feel, satyrykiem
Jerzym Kryszakiem, relacje z występu sławnych UK Legends, a także
artykuł o starzejącym się Rewalu.
Powoli dobiega końca nasz pobyt w tej szkole dziennikarstwa.
Przez czternaście dni mieliśmy
okazję jednocześnie do rozrywki
(choć tego czasu było zdecydowanie mniej), oraz do wytężonej pracy.
Obóz ten całkowicie słusznie nazywany jest przez niektórych „Obozem Pracy”, ale każdy z nas jadąc
tu – wiedział, że nie będzie lekko,
a przecież dziennikarstwo jest naszą wspólną pasją. Nie pozostaje mi
nic innego jak zachęcić do słuchania RewalStacji na 99,2 FM, która
niedawno wyszła ze studia.
Życzę wszystkim czytelnikom
przyjemnej lektury oraz pogodnej
drugiej części wakacji!
Damian Świecak
‰ Mistrzostwa Europy w formule Windsurfing odbyły się w Pobierowie w dniach 25-27 lipca. W imprezie wzięło udział 80 zawodników
zarówno z Polski, jak i z zagranicy,
m.in. wielkie sławy windsurfingu jak
Stiven Allen, Jonathan Gonzalez
czy Wojciech Brzozowski – 5-ciokrotny Mistrz Polski.
‰ 26 lipca już po raz piąty w Pobierowie miał miejsce Festiwal Piosenki Morskiej. W pierwszej części
imprezy zaprezentowali się nieznani
jeszcze wykonawcy. Występy oceniło jury. Zwycięzca otrzymał statuetkę „Złoty Sekstans” i nagrodę pieniężną o wartości 1000 zł. W części
drugiej zaśpiewali najpopularniejsi
polscy wykonawcy muzyki szantowej, między innymi: Jerzy Porębski
i „Ryczące Dwudziestki”.
‰ Znana warszawska grupa kabaretowa – Kabaret Moralnego Niepokoju wystąpił 27 lipca o godzinie
20.30 w rewalskim Amfiteatrze.
‰ Trzecia edycja Zlotu Motocykli
odbyła się w Niechorzu od 25 do
Redaktor naczelny:
Damian Świecak
Z-ca redaktora naczelnego: Błażej Fiks
Sekretarz: Dominika Śliwkiewicz
Dział foto: Krzysztof Moneta, Łukasz Skorupski
Reklama: Krzysztof Moneta, Karolina Gabryańczyk
Korekta: Emilia Chmielewska, Piotr Frątczak, Weronika Śnieg
Wielki szef: p. Agnieszka Pacho
Składał i łamał: p. Adam Owczarek
Adres Redakcji: Rewal, ul. Sikorskiego 10, tel. 0607650742,
e-mail: [email protected], URL: http://www.potegaprasy.pl
Druk: Drukarnia Jaklewicz s.c, ul. Bracka 5, 72-300 Gryfice, tel. 0913840786
2
27 lipca. W programie widowiska
znalazły się m. in. parada motocykli
ulicami miejscowości Gminy Rewal,
prezentacje pojazdów, ognisko
i koncert zespołu rockowego.
‰ 21 lipca dwóch mężczyzn
w wieku 18 i 21 lat włamało się do
bankomatu w Niechorzu przy ulicy
Nadmorskiej i ukradło kasetkę
z banknotami wartości 100 tysięcy
złotych. Po dwóch dniach poszukiwań policja ujęła sprawców, którzy
zdążyli już wydać niewielką część
pieniędzy. Funkcjonariusze odzyskali 95 tysięcy złotych.
‰ Aneta Florczyk – najsilniejsza
kobieta Europy poprowadzi 2 sierpnia w Pobierowie Szóste Mistrzo-
stwa w Przeciąganiu Liny. W zawodach bierze udział 8 drużyn czteroosobowych mieszanych (2 kobiety
i 2 mężczyzn). Do zdobycia są medale, bony na zakupy i nagrody rzeczowe.
FILIP WIETESKA
zdjęcia: www.rewal.pl
GŁUPOTA NA PLAŻY
Informator turystyczny
Niedziela. Upalny dzień, ciepła woda, setki
plażowiczów i dziesiątki akcji ratunkowych. Od czasu Urząd gminy
ul. Mickiewicza 19a, [email protected]
do czasu flaga biała zamienia się na czerwoną, ale i to Urząd pocztowy
Sikorskiego 3, tel. 0913862570
nie jest w stanie odstraszyć wczasowiczów. Na plażę ul.
Bankomaty
bankomat Spółdzielczej Grupy
przychodzą całymi rodzinami, także z małymi dziećmi. -Bankowej
ul. Mickiewicza
(obok Urzędu Gminy),
I na tym kończą się ich rodzicielskie obowiązki.
„Problemem są
rodzice, nie alkohol”
Głupota niektórych rodziców,
ich brak wyobraźni i zainteresowania dzień w dzień owocują regularnymi interwencjami ratowników.
Dając siedmio-, ośmiolatkowi wolną rękę często nie zdajemy sobie
sprawy z mnogości zagrożeń, które
mogą spotkać tak kruche i bezbronne dziecko. Wydarzenia tylko
z ostatnich kilku dni dowodzą beznadziejności sytuacji na polskich
plażach.
– Mama kazała mi się meldować
co jakiś czas – ze łzami w oczach
opowiada ośmioletni Marcin, którego ratownicy chwilę wcześniej wyciągnęli z morza. – Bawiłem się tam,
gdzie było płytko, ale woda zaczęła
mnie znosić.
Mija pięć, dziesięć minut od akcji
ratunkowej, a matki wciąż nie widać.
Nie pierwszy raz zdarza się, że rodzic nieświadomy jest tego, co dzieje się z jego dzieckiem, którego
przecież powinien pilnować. Mały
Marcin nie do końca zdaje sobie
sprawę z powagi sytuacji. Bardziej
martwi go nieobecność mamy, niż
jego własne zdrowie.
Dzięki interwencji osoby postronnej zjawia się matka. Wygląda
nie tyle na przerażoną, bardziej zaskoczoną, a pierwsze, co słyszy
zdezorientowane dziecko, to wyrzuty. Że się nie pilnował, że za daleko odszedł, że miał się meldować. Kobieta chyba nie do końca
czuje się winna. Wolałaby poleżeć
na ręczniku, tak, jak 10 minut
wcześniej, kiedy ratownicy zajmowali się jej synem.
– To była już trzecia akcja ratunkowa dzisiejszego dnia – relacjonuje
Magdalena Marszałek. – Rano topił
się mały chłopiec przebywający pod
opieką osiemnastoletniego brata,
a po południu starszy mężczyzna
wpadł na falochron.
Puszek po piwie walających
się po rewalskiej plaży nie sposób
policzyć, ale, wbrew pozorom, to
nie napoje procentowe są głównymi sprawcami wypadków.
Sytuacje, w których osoba po
spożyciu alkoholu wchodzi do wody i nieświadoma zagrożenia zaczyna się topić, można policzyć
na palcach jednej ręki. Ludzie
wiedzą doskonale, że słońce, zimna woda i piwo to nie jest szczęśliwe połączenie.
Z mniejszym odzewem spotyka
się problem nieodpowiedzialności
rodziców, dla których zabranie
dziecka na wakacje jest szczytem
rodzicielskich zobowiązań. Maluchy chodzą gdzie, kiedy i z kim
chcą.
– Co za problem namówić dziecko, żeby poszło za tobą? – mówi pani Magda. – Dasz lizaka i pójdzie
gdzie chcesz.
Maluchy nieustannie się gubią,
krążą gdzieś po plaży, bo zamiast
w prawo, skręciły w lewo. Wpadają
w panikę, bo nie widzą mamy, a tata gdzieś z piwem w ręku siedzi
z kumplami. Pozostawione samo
sobie owszem, znajdzie zajęcie,
pytanie tylko: na ile bezpieczne?
I czy do końca życia nie będziemy
sobie pluć w twarz, że tego niedzielnego poranka spuściliśmy oko
z Gosi, Oli, czy Kasi...
EMILIA CHMIELEWSKA.
FILIP WIETESKA
- bankomat Spółdzielczej Grupy
Bankowej, ul. Saperska 2
- bankomat Gold Cash,
ul. Westerplatte 16
- Bank Spółdzielczy w Gryficach
oddział w Rewalu,
ul. Mickiewicza 19,
tel. 0913862907,
kasa czynna 7.30-14.00
Amfiteatr
ul. Parkowa
Posterunek Policji
ul. Mickiewicza 21,
tel. 0913862597 całodobowy
Straż gminna
ul. Mickiewicza 21,
tel. 0913862974
Pogotowie Ratunkowe
ul. Warszawska 31,
tel. 0913862588 całodobowy
Ośrodek zdrowia
ul. Warszawska 31
czynny w godzinach 8-13,
soboty i niedziele – nieczynny
Apteka
ul. Mickiewicza 25,
tel. 0913862702, czynna 8-22,
w niedziele 10-17
Straż Graniczna
ul. Dworcowa 2, tel. 0913862675
Centrum Informacji Promocji
Rekreacji Gminy Rewal
ul. Szkolna 1, tel 0913862629
Stacja paliw
PKN Orlen ul. Mickiewicza 2
Obiekty sportowe
Hala widowiskowo-sportowa,
siłownia, sauna, korty tenisowe,
boisko do siatkówki i koszykówki
ul. Szkolna 1, czynna 8-21,
Boisko Sportowe, ul Sportowa,
tel: 0913862994
Ciuchcia Retro
ul. Westerplatte (przy dworcu PKS)
Gryficka Kolej Wąskotorowa
ul. Dworcowa,
tel. 0913842235
odjazdy: 11.14, 12.44, 14.39,
16.24, 18.15
MARTA WĄGROWSKA
3
NADMORSKIE KLIMATY
Rewal się starzeje?
Klimatyczne, nadmorskie miasteczko. Mimo że tętni życiem nie
mniej niż niejedna metropolia,
wciąż przyciąga rzesze turystów:
par, rodzin z maluchami i emerytów
okupujących przydrożne ławeczki
nie sposób policzyć. Tylko młodzieży jakby mniej...
Dziesiątki koncertujących, kultowych zespołów występujących na
deskach amfiteatru i pełna gama
przeróżnych kabaretów uwielbianych przez rzesze Polaków, najwyraźniej nie są w stanie zapewnić
rozrywki młodzieży w stopniu ją zadowalającym.
– Młodzież nie chce się ukulturalniać – ubolewa pani Krystyna, właścicielka jednego z domów wczasowych. Woli przesiadywać w głośnych, zadymionych klubach, których tutaj, niestety, brak.
Przechadzając się uliczkami
Rewala w godzinach popołudniowych nie lada sztuką jest wychwycić z tłumu przechodniów choć
garstkę młodzieży. Spadkową tendencję odwiedzin Rewala wśród
młodych ludzi potwierdza więk-
szość właścicieli domów wypoczynkowych. Wszyscy zgodnie
przyznają, że większość grup zorganizowanych przyjeżdża w określonym celu, głównie na obozy fakultatywne.
– Rzadko który młody człowiek
zdecyduje się na spędzenie dwóch
tygodni w tak małej miejscowości,
w której są dwie dyskoteki na krzyż
i w każdej żąda się okazania dowodu przy wejściu – Paweł, dwudziestotrzylatek z Warszawy najwyraźniej rozumie powód malejącej popularności Rewala. – Ja sam, gdybym miał te szesnaście, siedemnaście lat chyba bym się nie skusił na
takie wakacje.
W późnych godzinach wieczornych sytuacja zmienia się diametralnie. Zmęczone ciężkim dniem
rodziny chowają się w swoich pokojach, a panowanie w mieście
przejmują miejscowi młodzi. Oni
wiedzą gdzie i jak się bawić, Nie
przeszkadza im zupełnie brak głośnych klubów i dyskotek, bowiem
od takich miejsc wolą zaciszne
puby i wieczór w kameralnym to-
warzystwie. Usilnie próbują przekonać swoich „miastowych” znajomych o wyższości tego typu rozrywki nad „pękającymi w szwach
barami z łomotem zamiast muzyki”. Niestety, mimo ich starań i zapewnień o atrakcyjności Rewala,
młodzieży nie przybywa. Z relacji
przyjezdnych udało się ustalić, iż
miasto zyskałoby na popularności
inwestując w większą ilość parków rozrywki, a także w profesjonalne pola gokartowe („to, co tutaj
widzimy, to rowerki, nie gokarty” –
skarży się co drugi ankietowany)
i wcześniej wspomniane kluby
i dyskoteki.
Młodzież żądna jest tempa, dynamiki, których tutaj wyraźnie brak.
Plaża, mimo że piękna i piaszczysta,
nie jest w stanie zapewnić czasu
w całej rozciągłości, a na wakacjach,
co oczywiste, wręcz nie wypada się
nudzić. Szkoda tylko, że nie każdy
zdaje sobie sprawę, że przecież nie
o miejsce chodzi, nie o ilość klubów,
bo całą esencję wakacyjnego wypoczynku stanowi przecież towarzystwo. Cóż, jak mawiał pewien polski
raper: „Jest ekipa, jest impreza!”.
I tego się trzymamy.
EMILIA CHMIELEWSKA
Na pamiątkę...
Obrazki z bursztynów, figurki
statków z muszel i inne tradycyjne
pamiątki przechodzą powoli do przeszłości. Teraz turyści liczą na coś
oryginalnego albo np. smacznego.
W tym sezonie największa popularność zdobywają pamiątki z własnym
zdjęciem i... ryby wędzone.
Smaczne pamiątki
Coraz więcej turystów kupuje ryby wędzone i to nawet na kilogramy,
pakowane w profesjonalne, hermetyczne opakowania są przewożone
nawet na drugi koniec Polski. Wędzarnie w Rewalu oferują szeroki
wybór ryb: począwszy od dorszy, łososi, ryb maślanych, płatów śledziowych, skończywszy na rolmopsach
z makreli, warkoczy i kabanosów
z łososia, które w tym sezonie są
największym hitem. Najchętniej kupowane są też łososie, węgorze
4
i makrele. Kupując ryby, trzeba mieć
świadomość, że przyjeżdżają one
już uwędzone kilka razy na dzień.
Najczęściej o godz. 7, 11 i 17.
Wędzarnie nie mogą narzekać
na brak klientów, bo choć ryba nie
jest trwałą pamiątką, to i tak nie brakuje na nią chętnych.
Widokówki ze zdjęciem
Pocztówki tracą popularność,
już od kilku sezonów. Może rozwiązaniem są widokówki z własnym
zdjęciem? Innym pomysłem są breloczki, poszewki i kubki, również
z własnym portretem. Zdjęcia są robione na miejscu na tle morza. Na
taką pocztówkę trzeba czekać około 3 minut, a kosztuje ona 3,99 zł.
Wykonanie kubka zajmuje pół godziny i kosztuje niecałe 15 zł. Chętnych na gadżety nie brakuje, na co
wskazują długie kolejki, w których
Świeże ryby w porcie
Fot. Damian Świecak
ustawiają się całe rodziny. Pewnie
gdzieś na drugim końcu Polski, taka
pocztówka ze zdjęciem bliskiej osoby będzie miłą niespodzianką.
DOMINIKA ŚLIWKIEWICZ
„WY WÓJTA SIĘ NIE BÓJTA“
Fot. Kacper Kosikowski
„Sam kiedyś zjeżdżałem
z klifu na tyłku”
„Hardkorowiec” – zwykła mówić
o swoim wójcie rewalska młodzież.
Mimo że on sam wzbrania się przed
tą etykietką, młodzi są jednogłośni.
– Pan Robert ma niesamowitą
charyzmę – mówi Patryk, były
uczeń Skarburskiego.- Aż kipi prawdziwą, rock’n’rollową energią.
Wspomnienia wracają
Mimo że wójt patrzy na swoje
życie przez pryzmat zajmowanego
stanowiska, wciąż z błyskiem w oku
wspomina czasy, kiedy to ubrany
we flanelową koszulę robił lemoniadę, próbując rozkręcić pierwszy
własny biznes.
– Brało się dzbanek z wodą, cukier, cytryny i szło na plażę.- wspomina wójt.- Za złotówkę za szklankę
chętnych nie brakowało.
Szesnastoletni wówczas Robert,
ciągle szukał nowych możliwości
rozwoju. Zafascynowała go historia.
I tak już zostało. Rozpoczął studia
historyczne, imając się w międzyczasie przeróżnych zajęć, od malowania kościołów w Nowym Jorku,
przez pracę w charakterze tokarza,
po praktyki na chirurgii twarzowoszczękowej, które zobligowany był
odbyć jako przystosowanie do... zawodu historyka.
– To były takie czasy, że uczelnie
chciały jak najbardziej dosłownie
przekazać studentom obraz bólu,
cierpienia, śmierci... – z nieukrywanym sentymentem wspomina pan
Robert. – Obraz tych ludzi, tuż po
operacjach, czasem umierających,
mam w głowie do dziś.
Po tak ciężkich doświadczeniach, nawet praca w roli nauczyciela nie była mu straszna. Od początku swojej kariery wykładowcy
większą wagę przykładał do wiedzy
namacalnej, empirycznej niż suchej, żywcem wyciągniętej z podręczników. Tak jak w klasie maturalnej sumiennie uczył się do egzaminów, tak zajęcia dla swoich
uczniów przygotowywał równie
skrupulatnie. Nikt nigdy nie zasypiał na jego lekcjach, gdyż swoje
wykłady zgrabnie ubarwiał ciekawostkami i anegdotami z przebytych podróży. Nie był monotematyczny, a to przecież najbardziej ra-
Szalał na Pink
Floydach,
kolekcjonuje
płyty winylowe
klasyków
Rock’n’Roll’a
i z dziecięcą
ciekawością
zwiedza kolejne
zakątki Francji.
Robert
Skarburski
– niegdyś
zapalony
wykładowca
historii, dziś wójt
gminy Rewal.
zi młodzież. Nigdy też nie był zbyt
surowy, pamięta przecież czasy,
kiedy niekoniecznie rozważnie
zjeżdżał na tyłku z klifu w nowych
spodniach od mamy.
Zawsze za młodymi
Kiedy poruszam temat stosunków z młodzieżą, wójt wyraźnie się
rozpromienia – widać, że praca
z młodymi była obopólną przyjemnością. Ma żal do nich tylko o jedno
– że sami na własne życzenie odbierają sobie możliwości rozwoju.
– Chciałbym podjąć inicjatywę
w kierunku młodzieży, tylko nie widzę z ich strony żadnego zapału
– ubolewa. – Chciałbym, żeby
mnie bardziej dociskali, tak, bym
widział, że naprawdę im zależy na
tym, żeby cokolwiek dla siebie wywalczyć.
Robert Skarburski to entuzjasta
młodych, silnych charakterów. Przy
minimum inicjatywy z naszej strony
znajdzie nam i własny klif. Niekoniecznie do zjeżdżania na tyłku.
EMILIA CHMIELEWSKA
5
MNIE ŚMIESZY, TO INNYCH TEŻ
Wkurzony Chopin...
Fot. Paweł Szypuła
Rozmowa z Jerzym Kryszakiem, satyrykiem i kabareciarzem
– Szybko nauczył się pan wiązać
sznurówki?
– Nie pamiętam tego procesu. Za
moich czasów nikt nie wiedział co to
są rzepy, więc wiązać sznurówki
trzeba było nauczyć się szybko, bo
inaczej można było się na niej potknąć.
– W szkole też pan rozbawiał kolegów?
– Podobno tak, ale nie pamiętam.
Znajomi mówią mi po latach, że byłem rozrywkowy. Wydawało mi się, że
byłem normalny, bo jednak każdy siebie odbiera inaczej.
– Co sprawiło, że opuścił pan teatr „Ateneum” i zaczął się zajmować
twórczością kabaretową?
– W ‘89 roku Polska stała się
wolnym krajem, a zawód aktora zaczął podlegać innym ocenom. Wtedy teatr walczył o wolne słowo, może nie karabinem, ale jednak. Gdy ta
wolność została osiągnięta teatr wydawał mi się miejscem spełnionym.
Od tej pory wolałem na bieżąco komentować to, co się dzieje w wolnej
Polsce.
– Parodiuje pan scenę polityczną. W młodości też tak było?
– Tak naprawdę kabaret zacząłem robić w ‘83 roku, czyli było to
dość późno jak na tzw. młodość.
W latach PRL-owskich nie wiadomo
było czy żartować z polityki czy nie,
bo za mały, głupi dowcip można było
nieźle „beknąć”. Oczywiście żartowało się z tzw. „dostojników towarzyszy”, ale grupy formalno-kabaretowej
to nie widziałem.
– Jak publiczność reaguje na pana polityczne żarty?
– Trzeba przyjść i usłyszeć
(śmiech).
6
– Często występuję pan dla Polonii w Ameryce?
– Teraz coraz rzadziej. Teraz polonia jest już inna, goni za pracą, ma
kontakt z krajem i nie ma ich po co
ciągać. Kiedyś przyjeżdżało się tam,
by zaznajomić rodaków z warunkami, które są w Polsce, a których oni
już nie znają lub nie pamiętają.
– Co jest panu bliższe – teatr
czy telewizja?
– Wszystko ma swoje plusy i minusy, ale jednak myślę, że telewizja.
Lubię ją, bo na początku na planie panuje totalny bałagan. Wydaje się, że
nie dojdzie do nagrania żadnego programu, a później następuje porządek
i wszyscy wiedzą co zrobić. To przechodzi ludzkie pojęcie.
– Wymyśla pan skecze na podstawie: mnie śmieszy to innych też?
– Chyba tak. Przez jakieś sito muszę to przepuścić. W tym przypadku
jest to moje poczucie humoru. Jeśli
coś mnie śmieszy, to mam nadzieję,
że innych też.
– Denerwuje się pan przed występem?
– Zawsze. Za każdym razem są inne warunki, inna publiczność, a nie
chcę, żeby ludzie byli zawiedzeni, więc
trzeba stanąć na wysokości zadania.
– Każdy ma jakieś wpadki na
scenie. Jaka była pana najśmieszniejsza?
– Dawno temu, kiedy jeszcze występowałem z grupą kabaretową „60
minut na godzinę” wchodziłem w ich
program, bo byłem zastępcą Andrzeja Zaorskiego. Nie znałem dokładnie
całego programu, tylko jakieś dwa
skecze i piosenkę finałową. Marian
Opania postanowił jednak zaśpiewać
utwór półfinałowy, który był patriotyczny i bardziej poważny. Wstęp do
niego zaczynał się podobnie do tego,
którego znałem. Usłyszałem jej
pierwsze dźwięki i za Marianem wyszedłem na scenę. On zrobił się czerwony, za kulisami wszyscy się śmiali, a ja stałem przed mikrofonem i nie
wiedziałem co zrobić. Marian zaczął
śpiewać, a ja stałem. Słysząc odbicie
z sali postanowiłem parlandować.
Wyglądało to mniej więcej tak: on
śpiewał „Jeszcze nie jeden krok zro-
bimy...” a ja „... Jeszcze... krok... zrobimy”. Była to niezła komedia, ale ludzie się nie zorientowali, tylko Marian
pękał ze śmiechu, miał oczy pełne
łez i nos pełen glutów.
– Jest inny zawód, który mógłby
pan wykonywać poza byciem kabareciarzem?
– Pewnie byłbym dobrym stolarzem. Jak nie miałem mebli w domu,
to sam je sobie zrobiłem. Teraz się
w to nie bawię, bo trzeba mieć do tego dobry sprzęt.
– Lubi pan dubbingować?
– Nie wiem, co oni chcą ode mnie
(śmiech). Ciągle coś dubbinguję.
Uważam, że jestem najgorszy ze
wszystkich podkładających głosy, ale
trudno.
– Jest pan typem śpiocha czy raczej rannego ptaszka?
– Z ptaszkiem nie mam nic wspólnego, a na pewno nie z rannym, ani
poranionym. Lubię spać długo. Do
dziewiątej to jest mus.
– Jak pan spędza wolny czas?
– Stoję, leżę, patrzę. Gdy mam
kawałek ogródka lubię w nim cos porobić, czyli cos podłubać, pogrzebać,
coś zasadzić, wyciąć, podciąć, skosić, zakosić... (śmiech).
– Dlaczego od lat nie zmienia
pan swojej fryzury?
– Taki już jestem. Co, mam się
ogolić na łyso? Nie będę szukał siebie innego, bo takiego się znalazłem.
– Dobrze się pan bawił oglądając
gwiazdy, które przez jeden dzień
próbowały zająć się podopiecznymi
w „Dniu kangura”?
– Czasami tak, czasami nie. Zależało to głównie od gwiazd i od tego jaki mieli stosunek do siebie. Jak
ktoś się sprawdził w swojej roli, to
było to fajne widowisko. Kilka osób
mi się bardzo podobało, kilka nie,
a parę tak średnio. Nie powiem które! (śmiech).
– Dotychczas prowadził pan programy rozrywkowe, nie miał pan
ochoty wziąć udziału w jednym?
– Czasami miałem. Podczas 50
odcinka programu „Mój pierwszy raz”
nawet mi się to zdarzyło. Moi umówieni ze sobą koledzy, wpuścili mnie
w kanał.
czyt. dalej
F
str. 7
KULTURA I SZTUKA
– Pana pasje...
– Żeby cokolwiek mówić na występach muszę czytać gazety, słuchać radia, oglądać telewizję i to staje się trochę moją pasją. A druga to
ogród.
– Kto jest panu najbliższy?
– Koszula. Oczywiście jeśli mam
ją na sobie... Moja żona, dzieci, siostra, brat. Krótko mówiąc rodzina.
– Lubi pan kuchnię wegetariańską?
– Bardzo, bardzo. Już nie pamiętam kiedy jadłem mięso. Ostatnio jem
ryby, warzywa, makaron z pomidorami lub grzybami. Mięso jest mi do niczego potrzebne, a za to uwielbiam
wszelkie makarony.
– Gotuje pan rodzinie?
– Często. Gotuję to co ja lubię,
więc są skazani na mój gust.
ROZMAWIAŁY: WERONIKA ŚNIEG,
KAROLINA GABRYAŃCZYK
KAROLINA WALCZAK
Informator turystyczny
Rewal
– Ostrokrzew kolczasty - Pomnik
Przyrody (ul. Westerplatte)
– Stacja Gryfickiej Kolei Wąskotorowej
Mrzeżyno
– Fragmenty wybrzeża wydmowego
Kołobrzeg
– Muzeum Oręża Polskiego
(ul. Armii Krajowej 13)
– Muzeum – okręt ORP Fala
– Latarnia morska
– Baszta prochowa
– Bazylika konkatedr. Wniebowzięcia
N.M.P. (ul. Mariacka 5)
– Pomniki Przyrody
Kamień Pomorski
– Pałac Biskupi – sale wystawowe
Łukęcin
– Klasztor Ojców Paulinów
Niechorze
– Latarnia morska
– Muzeum Rybołówstwa Morskiego
(al. Bursztynowa 28)
– Stacja Gryfickiej Kolei Wąskotorowej
Trzęsacz
– Ruiny gotyckiego kościoła
z przełomu XIV i XV wieku
– Pałac Trzęsacz – zesp. pałac.
– park. z XIX w.
Riuny kościoła z Trzęsaczu
ZEBRAŁ: ARKADIUSZ KORDEK
Fot. www.ga.com.pl
Spotkać go można na ulicy Sikorskiego w Rewalu
Malarz samouk
„Gdy patrzę na twarz człowieka, od razu dostrzegam jego cechy charakteru” – opowiada malarz i rzeźbiarz, Mirosław Góra.
Od trzech lat przyjeżdża do Rewala. „Malowanie i rysowanie to moja pasja i sposób na życie. Może nie
zbijam na tym kokosów, ale mogę
się spokojnie utrzymać.”- dodaje.
Malować zaczął w drugiej klasie
szkoły podstawowej. Jego pierwszym „dziełem” był portret koleżanki z klasy, który zadziwił zarówno jego rodziców, jak i nauczycielkę. Wychowawczyni nie wierzyła, że sam
to narysował. Kazała mu wykonać
portret jeszcze raz, na jej oczach.
Na początku rysował dla siebie.
Później zaczął kształcić się w tym
kierunku. Godzinami siedział i podglądał, jak robią to fachowcy. Był
samoukiem. W jego rodzinie nikt
nie pasjonował się malarstwem.
Najpierw szkicował na zwykłym bloku, potem na technicznym, a teraz
rysuje na płótnie. Prace wykonuje
różnymi ołówkami, „węglem nie lubię, bo bardzo brudzi ręce.”
Teraz w Rewalu można kupić
portrety Mirosława. „Wcześniej
handlowałem rzeźbami, jednak nie
zarabiałem dość pieniędzy na
utrzymanie.” Prace sprzedaje również za granicą. Zazwyczaj wykonuje portrety dzieci. Od razu ocenia czy usiedzą na krześle nieruchomo przez 45 minut. Jeśli nie, to
robi im zdjęcie i na nim się wzoruje. Najbardziej lubi rysować ludzi
starszych. Ich twarze są bardzo interesujące. Niektórzy nawet proszą o ukrywanie zmarszczek, wad
twarzy.
Mirosław Góra, co jest chyba naturalne, bardzo lubi kolory. „Im jest
ich więcej, tym obraz jest ciekawszy. Kocham odcienie, które oddają
naturalne spojrzenie, czyli są bardzo podobne do kolorów natury”.
Uważa, że każda barwa ma swój
ciężar – np. czerwony w oddali
i czerwony blisko, znacznie różnią
się od siebie. Mają inną tonację.
Bardzo ważne jest także, aby ukazać kolor tak, jakby był widziany
z daleka. „Staram się robić obrazy
trójwymiarowe, a nie „płaskie”. Do
rysowania mobilizuje mnie natura,
jeśli coś mi się spodoba, zainteresuje mnie, staram się to jak naj-
Fot. Krzysztof Moneta
szybciej złapać, stworzyć z tego
coś, co zaciekawi osoby z zewnątrz, np. przechodniów.”
Od zawsze radził sobie sam –
„oczywiście, miałem wsparcie rodziców, ale próbowałem się uczyć
wszystkiego samodzielnie. Znajomi
dodawali mi otuchy.” Jeździł także
w rozmaite „plenery malarskie”,
gdzie wymieniał się z „kolegami po
fachu” swoimi opiniami. Sam mówi,
że krytyka uczy – „Nie lubię, gdy
ktoś mówi, że mój rysunek mu się
nie podoba, tak po prostu. Jeżeli
powie dlaczego, staram się to jak
najszybciej poprawić.”
Pasjonują go także zachody
słońca i to je uwiecznia najczęściej.
„One chyba nigdy nie umrą. Bo
przecież zachód słońca zawsze będzie piękny i wspaniały. Co by się
nie działo.”
WERONIKA ŚNIEG, KAROLINA WALCZAK
7
W ETERZE I NA STRAGANIE
Radio wyszło na ulicę!
Redakcja RewalStacji pracuje
poza studiem. Wyszliśmy z niego,
by na żywo prowadzić program
rozmawiając z przechodniami,
okolicznymi sprzedawcami i ludźmi o ciekawej osobowości.
Błażej – nasz „Latający Holender”
pracuje w terenie. Przechadza się po
promenadzie i spogląda w stronę
plażowiczów. – Też bym chętnie położył się na piasku. Nie jest tak zimno –
mówi i idzie rozmawiać z tymi, którzy
mimo wiatru
wybrali się
nad morze.
Od ratowników dowiaduje się najświeższych
informacji
o warunkach
jakie panują
na plaży. Czy
mocno wieje? Czy morze jest spokojne? Jaka została wywieszona flaga? Wie wszystko, co
chcieliby wiedzieć ci, którzy jeszcze
nie wybrali się na plażę.
Emila i Damian zostają natomiast na tarasie restauracji California, gdzie ustawiony jest stolik redakcyjny, i zastanawiają się nad kolejnym wejściem na antenę. Ogłaszają konkurs (jeden z wielu), w którym nie dość, że można pozdrowić
bliskich, to jeszcze dostać prezent:
kubek, koszulkę, smycz lub starter
„Heyah”. W tej audycji można posłuchać wesołych, przebojowych kawałków. Wakacyjna atmosfera
udziela się ekipie, która dużo żartuje na antenie: „Pójdziesz Błażej na
drugą część przedstawienia Smerfy?” „Ja się do ciebie mogę przyłączyć...” „Dzięki, a może weźmiemy
Emilkę i pójdziemy w trójkę?”.
Jak zawsze o 14 czas na trzeci
serwis informacyjny. Przy stoliku pojawia się Paweł. To on będzie przekazywał najświeższe informacje, które
sam wcześniej
zredagował.
Natomiast Karolina, przepowiadająca pogodę,
jest
w studiu radiowym. Trzeba
wszystko
Fot. Karolina Gabryańczyk
zgrać. Realizator robi co może. – Mistrzostwo
świata! Można zrobić serwis z pogodą
na dole, a wiadomościami na górze! –
stwierdza zadowolony z siebie pan
Adam, realizator audycji.
Propozycja tego typu programu
była pomysłem doświadczonych
dziennikarzy, którzy pomagają
młodszym kolegom, by radio działało sprawnie. Na początku cała stacja wraz z konsoletą miała wyjść ze
studia. Później do dyspozycji miały
być mikrofony z kablami. Gdy oka-
Nowe drobiazgi
Co roku w Rewalu pojawia się
wiele nowych stoisk oferujących turystom różne pamiątki, gadżety
i ozdoby. Sprzedawcy prześcigają
się w swych ofertach by to ich propozycja stała się hitem sezonu.
Afrykańskie szaleństwo
W tym roku pojawił się punkt,
w którym można skorzystać z dość
nietypowych usług fryzjerskich.
Wykonanie fryzury polega na spleceniu ze sobą włosów klienta (a raczej klientki) ze sztucznymi kolorowymi pasmami. Oferta stoiska jest
różnorodna, wymarzona fryzura
8
może być rażąca jaskrawymi kolorami lub przypominać uczesanie
księżniczki.
Oprócz warkoczyków proponowane jest przedłużanie włosów.
Jednokolorowe warkoczyk wpleciony we włosy kosztuje 6 zł,
a dwukolorowy 7. Za 5 zł można
kupić sztuczny warkoczyk z zapineczką. Klientami są głównie
dziewczynki w wieku 3-10 lat.
Upominki
Na znanych z wcześniejszych
lat stoiskach przybywa coraz więcej drobiazgów. Te, które były już
zało się, że można załatwić bezprzewodowe, wystarczyło tylko zrobić próbę. Odbyła się ona w nocy,
na paśmie 21-24. Dwóch kadrowiczów i jeden uczestnik chodzili po
okolicy (zeszli nawet na plażę)
i sprawdzali, jaki zasięg mają mikrofony. Doświadczenie się udało, dlatego już na następny dzień podjęto
decyzję, że Emila, Błażej i Damian
będą prowadzić swoją audycję od
12 do 15, a konkretnie „Rozmówki
polsko-holenderskie”.
Gdy przyjeżdżają do Rewala
ciekawi ludzie, osoby popularne czy
artyści, dziennikarze „Rewalacji”
przeprowadzają z nimi wywiady lub
piszą sprawozdania z ich występów. Czas antenowy od 15 do 18
jest zarezerwowany dla rozmów
z osobami znanymi, które dały lub
dadzą popis swoich możliwości
w amfiteatrze rewalskim. Tak też
było w przypadku zespołu Feel.
Piotr Kupicha przybył na konferencję do sali w Californii i odpowiadał
na nasze pytania. Rozmowa była
emitowana na żywo w radiu oraz
spisywana przez dziennikarzy Rewalacji (patrz str. 10)
Rewelacji na antenie RewalStacji jest sporo. Cały czas wprowadzane są udoskonalenia, by coraz
przyjemniej było nas słuchać. Jedną z nich jest właśnie wyjście radia
na ulicę, by nasi słuchacze sami
mogli współtworzyć naszą stację.
KAROLINA GABRYAŃCZYK
wcześniej, często zmieniają formę. Teraz pamiątkami znad morza nie muszą być koniecznie muszelki i bursztyny. Mimo że większość produktów jest „Made in
China”, pluszowe foczki, kolorowe piłeczki i inne gadżety zaczęły
kojarzyć się z morzem. Hitem stały się różnorakie peruki, znajdujące się prawie na każdym stoisku
z upominkami. Kosztują one
w zależności od koloru i długości
włosów średnio 15-18 zł. Można
też tylko przymierzyć perukę, a za
zdjęcie z taką ozdobą należy zapłacić 0,50 zł.
DOMINIKA POPLEWSKA,
ANNA KOWALSKA
WYDARZENIA
Festiwal Indii!
W tym roku już po raz osiemnasty w Rewalu odbył się Festiwal Indii. Tym razem startował po hasłem
„Fala Orientu”, można było tam zajrzeć od 22 do 24 lipca w godzinach
17.30-22.00. Darmowy wstęp dodatkowo zachęcał do odwiedzin. Starsi
mogli lepiej poznać kulturę Wschodu, a młodsi rewelacyjnie bawić
w trakcie licznych gier i zabaw odbywających się podczas festiwalu.
Chętni mogli wziąć udział w lekcjach jogi i gotowania, a także obejrzeć cogodzinne pokazy magii. Istniała także możliwość odwiedzenia
astrologa, oraz zadania paru pytań
znawcy tej bogatej kultury.
Prawdziwe oblężenie przeżywał jednak namiot, w którym za
5 zł charakteryzatorki malowały
wybrane wzory na twarzach. Z tej
atrakcji korzystały głównie dzieci,
lecz znaleźli się i dorośli chętni do
wymyślnego ozdobienia swych policzków. Tym, którym to nie wystarczało – mogli wypożyczyć sari lub
odwiedzić kram z pamiątkami.
Można było także kupić po okazyjnej cenie figurki przedstawiające
indyjskich bogów, koce, szkatułki,
dywany, naszyjniki, pachnidła, mydełka, a nawet płyty z muzyką relaksacyjną.
W trakcie festiwalu istniała również możliwość odwiedzenia wystaw dotyczących religii Wschodu,
reinkarnacji oraz poglądów na filozofię, życia i śmierci.
Festiwal z całą pewnością na
każdym kroku promował wegetarianizm. Można było zakupić książki
dotyczące zdrowego trybu życia
oraz spróbować niespotykanych
w naszym kraju potraw z warzyw
i owoców.
TEKST I FOT. FILIP WIETESKA
Mechaniczne monstra
W ubiegły piątek w Trzęsaczu
odbyły się pokazy samochodowych
kaskaderów.
Na pierwszy ogień poszła mało
widowiskowa „przejażdżka” na dachu starego Opla Cadetta. Okazało
się jednak, że kaskader wykonujący
ten numer ma zaledwie piętnaście
lat! Następnie zrobiło się gorąco –
ten sam człowiek przejechał, siedząc na masce
pojazdu przez
„ścianę ognia”,
czyli podpalony, drewniany
płot. Akcja ta
została nagrodzona wielkimi
brawami
publiczności.
Kolejnym
„numerem” były
skoki na motocrossie
nad
ustawionymi
w szeregu samochodami.
Wykonawcą tegoż triku był także
15-letni Nicolas (jak się dowiedzieliśmy – najmłodszy kaskader samochodowy w Europie). Młodzieniec przybrał strój ochronny,
wsiadł na bicykl i ruszył. Pomocnicy kolejno ustawiali auta za podestem. 1 samochód – bułka z masłem! 2 samochody – banał! 4 samochody – spokojnie! 6 samocho-
dów – już z lekkimi problemami,
ale skok się udał. Arena rozbrzmiała gromkimi brawami.
Po tych wyczynach przyszedł
czas na bardziej emocjonujące
sztuczki. Zasłużony Opel przeszedł
niejednokrotną próbę dachowania.
Po dwóch był już na tyle poobijany,
że inny wóz musiał wepchnąć go na
podest. Jednak kaskaderzy się nie
poddawali i wyciskali z niego ostatnie krople... benzyny.
Na arenę wjechał podnośnik.
Przy jego użyciu ustawiono Cadetta w pionie i podparto metalowymi
prętami. Kiedy w stronę „kręgla” zaczęło jechać rozpędzone BMW
wszyscy wiedzieli, o co chodzi...
i w ułamku sekundy wóz został
podcięty! Zrobił salto w powietrzu
i z hukiem upadł na ziemię
Na koniec oczy wszystkich skierowały się ku tytułowym monster
truckom, które zakończyły pokazy.
KACPER KOSIKOWSKI,
ADAM KUBASZEWSKI
Fot. Kacper Kosikowski
9
ICH PIĘĆ MINUT
„W życiu trzeba
pokazać
na co cię stać”
gwiazdora.
Po
prostu mam swoje
pięć minut.
– Ze wstępnych
obliczeń
wynika, że w tym
roku zarobił pan
prawie 3,5 miliona złotych. Co
pan zrobi z tymi
pieniędzmi?
– Różne są wyliczanki cacanki.
Zespół Feel rzeczywiście zarabia
pieniądze, ale jeżeli tę sumę podzielimy przez dwa
to będzie dobrze.
– Czy korzyFot. Kacper Krepsztul
stacie z banku
piosenek?
Rozmowa z Piotrem Kupi– Nie korzystamy. Na naszą
chą, liderem zespołu Feel.
pierwszą płytę sam napisałem
– Jest pan naturalnym blondywszystkie utwory.
nem czy to tylko farba?
– Co jest dla pana najważniej– Nigdy się nad tym nie zastanasze w tworzeniu muzyki?
wiałem. W życiu nie przyszło mi do
– Uwielbiam wyobrażać sobie
głowy, żeby się zafarbować.
różne sytuacje. Czasami „czacha
(śmiech).
mi dymi”. Przenoszę się w myślach
– Jaka jest pańska recepta na
w rożne fikcyjne miejsca np. na Wesukces?
mbley. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi,
– Na to wszystko składa się wiea ja gram sobie na gitarze. I wtedy
le elementów. Potrzeba dużo pokojest mi łatwiej stworzyć piosenkę.
ry, pracy, skromności. Musimy być
– Większość piosenek macie
świadomi tego co tworzymy, tego
uczuciowych. Czy nie zabiegacie
co robimy.
o męską widownię?
– A co jeśli moda na zespół Fe– Jesteśmy zespołem męskim,
el minie?
więc dziewczyny są na pierwszym
– Na 100% minie. Zawsze tak
miejscu. Nasze piosenki są tak
jest i trzeba tego być jak najbardziej
zróżnicowane, że na nasze koncerświadomym. Żyjemy w Polsce,
ty przychodzą ludzie w wieku od
a u nas można być popularnym
2 do 102 lat.
dwa, trzy lata, a potem trzeba „Po– Wszyscy pamiętają wielki hit
kazać na co cię stać.” W przeciw„LATO” grupy Sami, w której pan
nym wypadku, jeśli zachłyśniesz się
był jednym z wokalistów. Ma pan
tym co jest teraz, to będziesz miał
prawa do tej piosenki, czy wykow przyszłości problem. W Polsce
nuje na swoich koncertach?
nie ma gwiazd o formacie świato– Tak. Ja tę piosenkę stworzywym i ja także nie uważam się za
łem, sam napisałem tekst, aczkol-
10
wiek nie wykonuję tego utworu, ponieważ wtedy były inne czasy. Miałem około dwudziestu lat, a z dziecinności się wyrasta.
– Skąd pomysł na nazwę zespołu?
– Wcześniej nazywaliśmy się
Kupicha Band, trzeba przyznać, że
nie brzmiało to najlepiej. Następnie
pojawił się Feel i z tą nazwą się
utożsamiamy.
– Jaka była największa wpadka
na scenie?
– Jakiejś takiej super wpadki nie
było. Jednak zdarzyło się, że gdy
wyszedłem podczas koncertu do publiczności z mikrofonem i chciałem
umożliwić zaśpiewanie jednej z fanek „Jest już ciemno”. Kabel okazał
się za krótki i trach... dziewczyna zaśpiewała do głuchego mikrofonu.
– Ma pan jakiegokolwiek idola
na którym się pan wzoruje?
– Nigdy nie byłem zafascynowany żadnym zespołem. Nigdy nie
miałem w swoim życiu idola. Jednak bardzo lubię słuchać Robiego
Williamsa.
– Czy widzi pan w Polsce jakąkolwiek konkurencję dla zespołu
Feel?
– Raz, Dwa, Trzy, Perfect, Bajm,
Wilki, to są zespoły, które mają swoje miejsce na scenie muzycznej swoją publiczność. Ci ludzie potrzebowali wielu lat, aby wypracować taką
markę. My staramy się im dorównać.
– Podobno pana żona spodziewa się kolejnego dziecka.
– Trzeba jeszcze chwile poczekać na ostateczną diagnozę.
– Chciałby pan, aby pański syn
w przyszłości poszedł w ślady ojca?
– Już widzę, że to koleś z maksymalnym charakterem. Jest jak
wilczur, kiedy coś mu się nie podoba widzę jak wodzi oczkami na lewo
na prawo. myślę, że poradzi sobie
w życiu.
WERONIKA ŚNIEG, PAWEŁ SZYPUŁA
FACECI Z WIELKIEJ BRYTANII
„Smokie“
w naszym amfiteatrze
Koncerty tej grupy przyciągają tysiące wiernych fanów z całego świata.
Ich skład zmieniał się wielokrotnie, a z pierwszego pozostał jedynie
gitarzysta Terry Uttley. Muzyka, którą tworzą jest „mieszaniną dwóch
zespołów” – bowiem Smokie to także po części The Animals.
Wyrazu „Smokie” szukaliśmy
w wielu słownikach, na nic jednak
zdały się nasze umiejętności detektywistyczne...- pytamy o to perkusistę Geoffa Hammonda.
„Jedyne co mogę Wam powiedzieć, to fakt, że na początku istnienia
grupy zapisywaliśmy ją bez „e” na
końcu, po prostu Smoki. Lecz przez
tę nazwę mieliśmy sporo problemów”.
Muzyka pop, country-rock działa
jak magnes przeważnie na dojrzałych odbiorców. Czy w przyszłości
zamierzacie zmienić coś w swoim
stylu, aby postarać się skusić także
młodych ludzi, w tym nastolatków?
„Postaramy się, aby po płytę
sięgali i ci młodsi, i ci starsi – żeby
była to muzyka, która spodoba się
każdemu, nie można jednak przecież zadowolić wszystkich. Bardzo
chcemy, aby nowy album dopasował się do obecnych wymogów muzycznej branży”
(...) Widzisz szansę na wielką
karierę jakiegoś ze współczesnych
zespołów?
„W takich zespołach jak Kings
Of Leon czy w piosenkarce Amy
Winehouse drzemią duże możliwości, mają spore szanse na odniesienie sukcesu. Wydaję mi się, że
duży potencjał ma na przykład
wasz polski Feel. Obecnie można
zaobserwować to, że powstaje coraz to więcej i więcej nowych formacji, grających dużo ostrych gitarowych kawałków. Może się powtórzę, ale w tych czasach gitarzyści
współtworzą z orkiestrami. Dlatego
też sądze, że w tych wszystkich formacjach „siedzi” naprawdę duży
potencjał”
Gromkie brawa
Występ Smoków cieszył się
w Rewalu dość dużym zainteresowaniem. Wejście wywołało burzliwe oklaski wśród wszystkich. Występ rozpoczął się niemalże punktualnie.
Wokalista zaprosił widzów do
aktywnego udziału w imprezie. Zdecydowana większość podeszła do
Fot. Damian Świecak
sceny. Od tego momentu rozpoczęła się prawdziwa zabawa, wszyscy
zaczęli tańczyć. Zespół umiejętnie
podgrzewał atmosferę. Po wykonaniu największych hitów, odbył się
niezwykły spektakl – popis gry na
perkusji. „Faceci z Wielkiej Brytanii”
zaskoczyli przede wszystkim chęcią urozmaicenia tego co tworzą,
a przecież nie są młodą grupą.
„Staramy się wprowadzić do naszego repertuaru więcej efektów, więcej nowoczesności” – mówili nam
członkowie zespołu.
Zatwardziali fani
Po koncercie przeprowadziliśmy sondę wśród publiczności.
Zdecydowana większość była na
występie po raz kolejny.. Sporo
osób to wierni fani, którzy jeżdżą
za „Smokami” w różne części
globu.
Grupa aktualnie zajmuje się odświeżaniem starych przebojów i już
zapowiada wydanie nowego krążka, który ukaże się na rynku
w Wielkiej Brytanii w najbliższych
tygodniach.
DAMIAN ŚWIECAK, BŁAŻEJ FIKS
Fot. Błażej Fiks
11
TATUAŻE
Niebezpieczna „henna”
Niewiele jest osób, które odważyłyby się na prawdziwy tatuaż. Natomiast te z henny są bardzo popularne. Dwu-trzytygodniowe ozdoby
mają duże grono fanów. Decydują
się na nie osoby w różnym wieku:
dzieci, młodzież, dorośli. Mało jednak mówi się o szkodliwości takich
ozdób. Choć sama henna niemal
w 100% nie jest alergenem, to barwniki dodawane do niej bywają naprawdę niebezpieczne.
PPD
Mimo tego, że tatuaże te kojarzą
się z czarnym wzorem, naturalna
henna taka nie jest. Ciemne tatuaże
najprawdopodobniej zawierają niebezpieczny barwnik na bazie para
fenylenodiaminy, czyli PPD. Mogą
spowodować opuchliznę, otwarte
rany na skórze, a nawet świąd.
W niektórych przypadkach zdarza
się, że osoba wykonująca sobie tatuaż ma problem ze zdrowiem do
końca życia. Częsty kontakt z tzw
„czarną henną” może spowodować
alergię, astmę, choroby wątroby,
a nawet nowotwór.
Naturalna henna
Nie oznacza to, że należy zrezygnować z ozdób z henny. Naturalna
Fot. Łukasz Skorupski
jest zupełnie bezpieczna i nie wywołuje reakcji alergicznych. Można ją łatwo rozpoznać. Podstawowe pytanie,
jakie należy zadać osobie wykonującej tatuaż, to czy będzie on czarny
i czy taki pozostanie. Twierdząca odpowiedz oznacza, że najprawdopodobniej użyty będzie szkodliwy barwnik. Kolor henny to pomarańcz, brąz
lub ciemna zieleń. Niekiedy naturalne
olejki przyciemniają barwę jednak
uzyskanie czarnego w sposób naturalny jest możliwe tylko na dłoniach
i stopach. Nigdy
na ramionach,
brzuchu, plecach
czy nogach!
Naturalną
hennę
można
też rozpoznać po
zapachu. Powinien być ziołowy,
mieć lekki aromat cytrynowy.
Naturalna pasta
składa się ze
sproszkowanych
liści henny, soku
z cytryny, przypraw i olejków.
Ważna kwestia jest też czas
trzymania pasty
na skórze po wykonaniu ozdoby.
Jeśli można ją
ściągnąć przed
Fot. Łukasz Skorupski
12
upływem godziny, najprawdopodobniej zawiera barwnik PPD. To jedyny
specyfik, który w tak krótkim czasie
barwi skórę.
„Czarna henna”
W Rewalu jest wiele stanowisk
proponujących tatuaże z henny. Na
placu przy głównym wejściu na plażę jest pięć miejsc świadczących takie usługi. Sprawdziliśmy, czy te tatuaże są bezpieczne. Okazało się,
że tylko na jednym z pięciu stoisk
używana jest prawdziwa henna. Tłumaczenia były różne. Najczęściej
mówiono, że zwykła ma blady odcień, krócej się trzyma na skórze,
a barwniki użyte w paście są zupełnie nieszkodliwe.
Nie należy, jednak wierzyć w takie zapewnienia. – Każdy sztuczny
dodatek może być alergenem. Nie
wiemy tego do czasu zrobienia testów
alergologicznych. Jeśli organizm jest
osłabiony, to sztuczne barwniki mogą
wywołać różne powikłania, reakcje
alergiczne, pomóc w rozwoju choroby
– mówi dr n.med. Stanisław Wysoczański.
Można się bawić, ozdabiać ciało
henną, jednak należy pamiętać. że
nie wszystko co reklamowane i popularne jest bezpieczne
DOMINIKA POPLEWSKA,
ANNA KOWALSKA
CASTING
I ty możesz być sławny
Gratka dla wszystkich pragnących rozpocząć karierę
w show-biznesie. Centrum Filmowe ATVFIlm prowadzi casting
w restauracji Robinson Crusoe do tzw. Galerii Twarzy
oraz Holly Model Look.
Mateusz Mastalerz (MM): Czym
jest Galeria Twarzy?
Aneta Mundzia: Galeria twarzy
jest katalogiem osób o oryginalnym wizerunku medialnym stworzonym przez Centrum Filmowe
ATVFilm. Udział proponujemy nie
tylko aktorom, modelom i modelkom, ale także osobom, które nie
miały nigdy przedtem doświadczeń w show-biznesie
MM: Czy to dobra szansa dla
ludzi chcących rozpocząć karierę
w show-biznesie?
AM: Dla niektórych jedyna.
W miejscowościach, gdzie nie ma
żadnych projektów medialnych,
żadnych castingów ani innych możliwości, my jesteśmy taką szansą.
MM: W jakim wieku przyjmujecie
kandydatów?
AM: Wiek nie
ma znaczenia,
każdy ma szanse. Szczególnie
zależy nam na
osobach powyżej
60-go roku życia,
gdyż zgłaszają
sie rzadko
MM:
Czym
jest Holly Model
Look??
AM: Jest to
katalog modelek,
modeli, fotomodelek, fotomodeli
oraz
hostess
i
hostmanów.
Aby należeć do
HML należy spełnić
konkretne
warunki: odpowiedni
wzrost,
atrakcyjny wygląd oraz wysoka
kultura osobista.
MM: Na czym polega casting?
AM: Robimy kilka fotografii kandydata. Następnie oceniamy czy
osoba spełnia określone kryteria.
MM: Na co zwracają uwagę jurorzy?
AM: Przede wszystkim na wizerunek, zachowanie podczas pracy
na scenie. Ważna jest swoboda
podczas sesji zdjęciowej. Jeśli ktoś
czuje się dobrze przed obiektywem
to tym bardziej przed kamerą.
MM: Kandydat zostanie zaakceptowany...
AM: Proponujemy mu podpisanie umowy. Od tej pory zostaje
umieszczony w katalogu Galerii
Twarzy i może czekać na ofertę
od naszych zleceniodawców.
MM: Jak wygląda praca osób
grających w reklamie lub serialu?
AM: Nie jest to lekki kawałek
chleba. Pobudka bywa czasem
o 4 rano, gdyż ekipa realizatorska
chce wykorzystać każdą sekundę
naturalnego światła. Potem zaczyna
sie przymiarka strojów, następnie
czasochłonny makijaż. Na planie
jest różnie. Raz wszystko przebiega
w błyskawicznym tempie, a czasem
trzeba wszystko powtarzać 5, 6 razy, bo ciągle coś przeszkadza w realizacji.
MM: Jak trzeba się przygotować do takiego castingu?
AM: Hmmm... Nie ma dobrej rady. Dysponujemy pudrem i pędzelkiem, ale zawsze najważniejszy
jest uśmiech, pogoda ducha i luz.
MATEUSZ MASTALERZ
Rys. Katarzyna Zalepa
13
NADMORSKIE SMAKOŁYKI
Dla każdego coś dobrego
Jak zjeść tanio i dobrze? A może dużo i wykwintnie? Poniżej proponujemy dania, które są w stanie
spełnić oczekiwania najbardziej
wybrednych smakoszy.
Ryby
Być nad morzem i nie zjeść rybki, to wręcz grzech. W ofercie tutejszych smażalni możemy znaleźć ry-
ki i specjalnego sosu (15 zł). Gołąbki (2 szt, 10 zł), krokiety (2 szt, 8 zł),
kopytka z kapustą (9 zł), albo stek
wieprzowy z cebulką (7,50 zł), czy
kotlet z kurczaka (7,50 zł). Do wyboru, do koloru. Nieprędko się znudzi.
Zupy
Najtańsze są rosół z kury, zupa
pomidorowa i żurek – po 5 zł.
Warto też wspomnieć o flakach
z kalmarów, chociażby ze względu
na egzotyczność tej potrawy. Jej
koszt to 8 zł.
Pierogi
Fot. Krzysztof Moneta
Naleśniki z owocami
puszka moreli
15 dag czarnych jagód
1 łyżka soku z cytryny
3 jajka
20 dag twarogu
10 dag śmietany kremówki
2 łyżki cukru
6 dag mąki
pół łyżeczki proszku do pieczenia
2-3 łyżki oleju
3 dag płatków migdałowych
2 łyżeczki cukru pudru
2 łyżki gęstej śmietany
Morele przekroić na pół, wymieszać 100 ml syropu z moreli z sokiem z cytryny, polać jagody i morele. Żółtka utrzeć z serem, kremówką
i cukrem. Dodać mąkę z proszkiem
do pieczenia i pianę z białek. Z ciasta usmażyć na oleju 2-3 dość grube naleśniki, z obu stron po 3 minuty. Każdy porwać na kawałki na minutę przed zakończeniem smażenia
(za pomocą dwóch widelców). Przełożyć na talerze razem z jagodami
i morelami, posypać migdałami i cukrem pudrem. Podawać z kwaśną
śmietaną.
PRZEPIS ZACZERPNIĘTY
Z WWW.DOBRAKUCHNIA.COM
14
by zapiekane w piecu, z grilla oraz
duszone, smażone, etc. Cena,
oczywiście, zależy od gatunku. Najtańsze są flądry, 3,50 zł za 100 g;
później w ‘rankingu” plasują się filet
z mintaja oraz pstrąg, które kosztują po 5 zł/100 g, zaś najdroższym
jest halibut, cena – 7 zł. Oprócz tego dostępne są jeszcze dorsze
i pangi, po 5,50 zł/100, oraz kerguleny po 6,50 zł.
Ciekawy smak, podobny do grenadiera ma również droższa od niego miruna (5,70 zł/100g).
Warto również wspomnieć
o okoniu i sandaczu. Ceny –
5,40/100g za pierwszą rybę,
7,20/100g za drugą.
Wśród wielu ryb spotkamy jeszcze tzw. ‘złotą rybę”, czyli łososia.
Nie może go przecież zabraknąć
w nadmorskich smażalniach. Za
porcję zapłacimy w rewalskiej smażalni 6 zł.
Dania mięsne
Kto nie lubi ryb, może wybrać
tzw. „kebaba”, czyli bułkę z mięsem
i sałatkami (10 zł), bądź kupić cały
zestaw obiadowy, składający się
z piersi kurczaka, porcji frytek, sałat-
Na pełny obiad nie zawsze jest
czas, a wtedy dobrze sprawdzą się
pierogi. Bez względu na farsz każda porcja kosztuje tyle samo. Ceny
w różnych knajpach wahają się
między 7-9 zł. Najczęściej porcja
zawiera 6 sztuk, a wybór mamy
między pierogami ruskimi, z mięsem, kapustą i grzybami, serem,
bądź jagodami.
Gofry
Nadszedł czas na deser – któż
z nas nie zajadał się goframi podczas miłego spaceru po rewalskiej
promenadzie. Przyjrzyjmy się cenom gofrów sprzedawanych w Rewalu. Najtańszy, posypany tylko cukrem pudrem kosztuje 2 zł. Jeśli
ktoś lubi dżem, może kupić takiego
za 3,50 zł; najdroższy zaś, mega-duży i ze wszystkimi dostępnymi
dodatkami ma cenę 7,50 zł. Warto
również podkreślić, że każdy następny dodatek to gofra podnosi jego cenę o 1,50 zł.
Naleśniki
Tak, jak w przypadku gofrów, do
wyboru mamy mnóstwo różnych
dodatków. Tutejsze bary proponują
popularne naleśniki z dżemem,
z serem i z jagodami, ananasem,
czy musem jabłkowym (każdy po
4 zł). Na każdą kieszeń jest naleśnik z czekoladą lub serem i truskawką, brzoskwinią, bądź ananasem (po 5 zł). Na obiad nadawałby
się tzw. naleśnik „wykwintny”
(9,50 zł).
PIOTR FRĄTCZAK, ŁUKASZ SKORUPSKI
LATAJĄCY HOLENDER
„Bo kocham polskie dziewczyny!”
Błażej Fiks, na stałe mieszkający w Holandii, współprowadzący popołudniową
audycję w RewalStacji i najstarszy uczestnik obozu dziennikarskiego Potęga
Prasy opowiada, dlaczego w wakacje woli polskie, nadmorskie klimaty.
Rys. Marek Klukiewicz
– Morze polskie czy zelandzkie?
– Zdecydowanie polskie, ponieważ to z nim mam związane miłe
wspomnienia, poza tym Zelandię
mam na codzień.
– Wspomnienia?
– Poznałem bardzo wielu niesamowitych ludzi, z którymi do dziś
mam kontakt.
– Pierwsza wakacyjna miłość
też za sprawą polskich klimatów?
– Tak, bardzo podobają mi się
polskie dziewczyny, a z Anią poznaliśmy się w domu wczasowym,
w którym mieszkaliśmy razem.
A połączył nas wieczorek zapoznawczy.
– Pogoda cię nie odstrasza?
W Hiszpanii czy Grecji miałbyś zagwarantowaną dobrą aurę.
– Nie, nie odstrasza. Wolę polskie morze niż, dla przykładu, Hiszpańskie, ponieważ znam język i nie
czuję bariery w kontaktach.
– Gdybyś nie był tutaj z nami,
tylko w swoim rodzinnym mieście,
Heerlen, jak spędzałbyś okres wakacyjny?
– Często spotykam się ze znajomymi, czasem wspólnie wyskoczymy do Niemiec. Mieszkam blisko
granicy, więc nawet z transportem
nie ma problemu. U nas w mieście
bardzo popularne jest przesiadywanie wieczorami w barach, mniej
w klubach, to raczej polski sposób
na spędzenie nocy.
– Czyli ty stawiasz na wypoczynek. Twoi znajomi również, czy
wolą popracować w wakacje?
– A tutaj jesteśmy raczej podzieleni, nie ma wyraźnej przewagi po jednej czy drugiej ze stron.
W te letnie raczej zostajemy na
miejscu, czasem łapiąc jakiś etat.
Bardziej sprzyjające wyjazdom są
przerwy jesienne, trwające tydzień, czasem dwa.
– Gdzie za granicą bawi się holandzka młodzież?
– Głównie Majorka, Hiszpania,
Grecja i Turcja. Jednak chętniej wy-
bieramy wakacje na łonie natury,
najczęściej na kempingach, które
ostatnimi czasy robią furorę.
– Do Polski nie przyjechałeś
rekreacyjnie, wiedziałeś przecież, że Potęga Prasy to bardziej
całodobowa lekcja dziennikarstwa niż wakacje. Miałeś w tym
swój cel?
– Owszem, chciałem poduczyć się polskiego, ponieważ
w zawodzie, w jakim widzę siebie
w przyszłości, znajomość języków obcych to podstawa. Mimo
że szkoła dziennikarska jest tylko
dodatkiem, nie żałuję, że przyjechałem akurat na ten obóz i akurat do Rewala.
ROZMAWIAŁA:
EMILIA CHMIELEWSKA
Rozmówki polsko-holenderskie
Specjalnie dla wszystkich czytelników „Rewalacji“, ulubieniec
słuchaczek Rewalstacji, Błażej Fiks, prosto z Holandii, prezentuje
najprostsze i najprzydatniejsze zwroty podczas wakacji.
1. Miło Cię poznać.
2. Jak się masz?
3. Jak dojść do hotelu?
4. Gdzie jest najbliższy sklep
lub dworzec?
5. Ile to kosztuje ...?
6. Jak masz na imię?
7. Lubię Cię.
8. Kocham Cię.
9. Piękny jest ten zachód słońca.
10. Jestem taki samotny.
11. Polki są najpiękniejsze.
12. Spotkajmy się wieczorem.
13. Chodźmy na obiad.
14. Proszę skręcić w prawo/lewo.
15. Porozmawiajmy o nas.
16. Zapraszam na kawę/drinka.
17. Masz piękne oczy.
18. Czy mogę z tobą zatańczyć?
19. Czy się znów spotkamy?
20. Buziaczki
21. Do zobaczenia.
– Leuk je leren kennen.
– Hoe gaat het met jouw?
– Waar kan ik de hotel vinden?
– Waar kan ik de dichtsbijzijnde
winkel en perron vinden?
– Wat kost het?
– Hoe heet je?
– Ik vind je leuk.
– Ik hou van jouw.
– De zonsondergang is prachtig.
– Zo, alleen voel ik me.
– Poolse meiden zijn het leukste.
– Wil je met me ‘ s avonds uit.
– Wil je gaan ontbijten.
– Ga nu links/rechts.
– Laten we nu over ons gaan praten.
– Wil je met me koffie/thee drinken.
– Je hebt mooie ogen.
– Wil je met gaan dansen.
– Gaan we nog eens uit.
– Kusjes.
– Hoie/ik zie je later
15
KONCERTOWO
Gwiazdy wybierają
nasz kraj...
Patrząc na niewielkie miasteczko, jakim jest Rewal, nikt nie spodziewałby się,
że na scenie miejscowego amfiteatru zobaczymy wielkie gwiazdy.
Niedawno była tutaj światowej
sławy grupa Smokie, a także wiele
wybitnych gwiazd polskiej muzyki,
takich jak zespół Boys czy Feel.
W ostatnim czasie nawet na
twarzy ponuraków pojawiły się
uśmiechy, albowiem w ostatnich
dniach wystąpili: Łowcy. B, Kabaret Moralnego Niepokoju, A. Grabowski, Jerzy Kryszak i wiele innych twórców polskiej kultury. Wiemy już, że w sierpniu będziemy
mogli zobaczyć Krzysztofa Krawczyka i Lady Pank. Mimo że tydzień temu był u nas Kabaret pod
Wyrwigroszem, ponowią swoją wizytę.
Wiadomo, że 05.08 amfiteatr
będzie gościć pop – rockowy – zespół Łzy. Także odwiedzi nas
8 sierpnia Ani Mru Mru – jeden
z najlepszych kabaretów w Polsce.
Miejmy nadzieję, że zarówno Lady
Pank, jak i Łzy zgromadzą tylu
wielbicieli co zespół Feel, na którego koncert przyszło prawie pół tysiąca fanów.
Światowi artyści w Polsce
Warto także zaznaczyć, że rzadko kiedy zdarza się, aby do Polski
przyjeżdżało tylu wybitnych artystów muzycznych, dlatego rok 2008
pod tym względem zapisze się w historii. Wreszcie gwiazdy z Zachodu
dostrzegły gwałtowny rozwój Polski
i zaczęły coraz to częściej wpisywać na listę swoich tras koncertowych właśnie nasz kraj.
W tym roku emocje zaczęły się
już w lutym. Na warszawskim Torwarze wystąpił zespół Korn, którego był to czwarty występ w Polsce,
a pierwszy w Warszawie. Nie minął
miesiąc, a już znakomity pokaz dała grupa Stomp – ludzie, którzy grają na wszystkim, np. kubłach na
śmieci, zlewozmywakach, czy na
zapałkach.
Następnie w maju w Chorzowie
na Stadionie Śląskim odbył się koncert jednego z najlepszych zespołów heavymetalowych na świecie.
Metallica zaprezentowała nam swoje najlepsze, najbardziej popularne
kawałki.
Nawet nie zdążyliśmy ochłonąć, a już nieziemskie wrażenia
zafundowała nam Celine Dion, która najpierw złożyła odcisk dłoni
pod Wawelem na nowo powstałej
alei gwiazd, a następnie udała się
na Krakowskie Błonie, aby jak zwykle wzruszyć fanów wykonaniem
piosenki z „Titanica” – „My heart
will go on”.
Równie dobrze zaprezentował
się w Warszawie król gitary Carlos
Santana. Mimo dojrzałego wieku
ma świetną kondycję. Grał ponad
dwie godziny bez przerwy. Na samym początku lipca odbył się
Open’er Festival, który jak zwykle
przyciągnął tysiące młodych ludzi
m. in. przez występy takich muzyków jak np. The Chemical Brothers, Sex Pistols, czy Jay-Z, a parę dni temu w stolicy w sali kon-
gresowej wystąpił Lou Reed pokazując wszystkim jak się grało w latach 70.
Przed nami
Także sierpień zapowiada się
całkiem nieźle... Najpierw ostro zagrają Iron Maiden, a następnie
publiczności przypomni się Eric
Clapton, autor m.in. takich przebojów jak „Tears in heaven”, czy
„Layla”.
Pod koniec tych niezwykle koncertowych wakacji będzie okazja
posłuchać najwyższej jakości rapu
w wykonaniu – Snoop Dogg’a.
Zostaje tylko niewyjaśniona
sprawa królowej popu, ponieważ
nadal nie wiadomo, czy Madonna
pojawi się w końcu na Stadionie
Śląskim.
Na pewno większość z was była
już na którejś z rewalskich imprez
lub ma zamiar wybrać się, aby zobaczyć na żywo swoich idoli.
Te plany pokazują, że imprezy w
tutejszym amfiteatrze wcale nie odstają kulturalnie od reszty Polski.
PAWEŁ SZYPUŁA
Fot. Krzysztof Monta
16
RACH CIACH
„Humor mi dopisuje...”
Łowcy. B są znanym kabaretem ze Śląska. Poznali się w Cieszynie, na tamtejszym uniwersytecie. Otrzymali bardzo wiele nagród
oraz wyróżnień. W roku 2003 kabaret zwyciężył w Przeglądzie Kabaretów PaKAa, a w latach 20042006 dwa razy wygrali Ogólnopolski Festiwal Piosenki Kabaretowej
O. B. O. R. A.
W bardzo krótkim czasie zrobili
ogólnopolską karierę. Zaledwie parę
lat temu debiutowali i wkrótce zaczęli pojawiać się na najważniejszych
Nawet jeśli nie mówili nic zabawnego, widzowie i tak się śmiali.
Grupa zaprezentowała swoje
najsłynniejsze skecze. Publiczność
mogła usłyszeć piosenkę „Wino polali”, obejrzeć „Szczypiorek”, a także pośmiać się z monologów „tego
żółtego”.
Wyraźnie było widać, że kabareciarze bawili się równie dobrze jak
publiczność i że naprawdę czerpią
z tego przyjemność.
– Chcemy bawić się w to dalej,
a tym samym dawać radość innym.
Fot. Paweł Szypuła
imprezach kabaretowych w kraju.
Z czasem ich skecze i piosenki zrobiły prawdziwą furorę, a ludzie zaczęli kojarzyć Łowców. B z charakterystycznymi strojami – „modnymi”
sweterkami, zbyt dużymi spodniami
i kraciastymi kamizelkami.
– Odzież bierzemy ze wszystkich
„zdobyczy” świata. Od podarunków
od „babciów” po przekopywanie
wszelkiego rodzaju lumpeksów. Każdy ubiera się jak chce. Ja, jako jedyny, kiszę się od pięciu lat w tym żółtym sweterku – żartuje lider grupy,
Mariusz Kałamaga.
Osławiony kabaret pojawił się
też 23 lipca o godzinie 20: 30 w rewalskim amfiteatrze. Występ cieszył się dużym zainteresowaniem.
Od pierwszych minut formacja bawiła publiczność do łez. Kabareciarze rzucali dowcipami jak z rękawa.
Jeśli damy radę, to chętnie będziemy
się utrzymywać z występów do końca życia.
Widowisko zakończyło się około 22. Łowcy.B raz nawet bisowali.
Piosenka „W górę ręce” rozbujała
rewalską publiczność i doskonale
zakończyła występ. Pod koniec numeru wszyscy nucili wpadającą
w ucho melodię.
– Inspiruje nas rzeczywistość i to,
co będzie jutro – opowiada lider.
„Maryjusz” mówi także o swoich
autorytetach. Okazuje się, że
w swojej twórczości wzoruje się
głównie na kolegach. A na pytanie,
czy humor mu dopisuje też po pracy, odpowiada ze śmiechem:
– Mnie dopisuje. Czasami myślę,
że już wszystko jest napisane, a on
mi jeszcze dopisuje.
FILIP WIETESKA, PAWEŁ SZYPUŁA
Dowcipy
Jaka jest różnica między wczasami
w górach a wczasami nad morzem?
W górach ceny są wysokie, a nad
morzem – słone.
JK
Grupa turystów zwiedza ruiny
średniowiecznego zamku. Mały
chłopiec przygląda się tym resztkom
muru i pyta:
– Tatusiu, to tutaj mama uczyła się
jeździć naszym samochodem?
JK
W najwyższych górach świata, drogą
nad przepaścią jedzie autokar
z turystami.
– I co, boicie się? – pyta
przewodniczka.
– Tak! – krzyczą pasażerowie.
– To proszę robić to, co kierowca!
– A co robi kierowca?
– Zamyka oczy.
JK
W Irlandii przewodnik w górach
objaśnia:
– Te wydrążenia w skale powstały
dzięki Szkotowi, który zgubił pensa
i powiedział o tym znajomym.
JK
Kowalski idzie do swojego
przełożonego.
– Szefie – mówi – mamy jutro
generalne porządki w domu i moja
żona potrzebuje mojej pomocy przy
przesuwaniu i przenoszeniu różnych
przedmiotów na strychu i w garażu.
– Nie mamy rąk do pracy – mówi szef
– Nie mogę dać ci wolnego.
– Dzięki, szefie – odpowiada Kowalski
– Wiedziałem, że mogę na pana liczyć!
JK
Szef wrócił z lunchu w bardzo dobrym
humorze i zwołał wszystkich
pracowników, by wysłuchali kilku
dowcipów, które usłyszał. Wszyscy
śmiali się do rozpuku, oprócz jednej
dziewczyny.
– O co chodzi? – przyczepił się szef
– Nie masz poczucia humoru?
– Nie muszę się śmiać
– odpowiedziała dziewczyna –
Odchodzę w piątek.
www.dowcipy.pl
WYBRALI:
WERONIKA ŚNIEG,
FILIP WIETESKA
17
RECENZJE
„Klasa Pani Czajki”
Małgorzata Karolina
Piekarska
Książka pt. „Klasa Pani Czajki”
opowiada o koleżankach i kolegach
autorki tej ciekawej lektury, z którymi chodziła do szkoły. Małgosia
uczęszcza do gimnazjum. Przeżywa mnóstwo ciekawych przygód.
Oprócz problemów szkolnych,
poruszane są też sprawy pierwszych miłosnych uniesień. Opowiadania pełne dynamiki, spodobają
się na pewno miłośnikom książek
przegodowych.
HANNA JOCEK
„Kocia Kołyska”
Kurt Vonegut
Przewrotna i skomplikowana,
Od początku wywoływała kontrowersje, a kiedy pojawiła się w księgarniach o niczym innym nie mówiono.
Vonnegut kompromituje pseudonaukowców, ukazując absurdalność i niehumanitarność ich postawy. Zarzuca im, że w całej swojej
mądrości i pędzie do sławy i chwały, nie są w stanie ocenić skutków,
jakie ich odkrycie faktycznie przyniesie.
„Kocia Kołyska” jest powieścią o zbędności ludzkiej egzystencji, widzianej przez pryzmat
drugiej wojny światowej, której to
historię opowiada nam rodzina
wyznawców pewnej groteskowej
religii. Tak zakłamanej, że aż
prawdziwej...
W miarę czytania obserwujemy
jak z Vonneguta stopniowo wychodzi satyryk, sceptyk, a czasem nawet „kokietka”.
Metamorfozy stylów i spojrzenia na świat uatrakcyjniają powieść i podnoszą jej wartość artystyczną sprawiając, że odbiorca
zwyczajnie chce czytać. Pierwszy, drugi, trzeci raz. Póki nie zrozumie.
EMILIA CHMIELEWSKA
„Pan Samochodzik
i Templariusze”
Zbigniew Nienacki
Tomasz, który jest głównym bohaterem książki razem z harcerzami
poszukuje skarbów templariuszy.
W wielu sytuacjach pomaga mu niezawodny wrak, z którego śmieją się
wszyscy. Jaką więc tajemnicę kryje
ten cudowny „samochód”? Dowiemy się w trakcie lektury.
Pan Samochodzik, po tajemnych symbolach, znakach, szyfrach
i opowieściach o dawnym zakonie
Templariuszy trafił na jego pierwsze
ślady.
Czy uda mu się znaleźć wraz
z harcerzami piwniczne miejsca
dawnych zakonników? Jak bardzo
rozczarują się osoby, które wyśmiewały się z „pokracznej larwy”? Czy istnieją błądzące prądy?
I co oznaczają niezrozumiałe znaki? Przeczytajcie i przekonajcie
się sami.
WERONIKA ŚNIEG
Nowy album
„Scars on Broadway”
10 lat temu światło dzienne
ujrzał album ówcześnie mało
znanej grupy System of a Down.
Od tego czasu zespół ten wydał
kolejne 4 płyty długogrające,
a każda z nich pokrywała się
platyną przynajmniej raz.
Było pięknie, ale znudzeni
wspólną pracą artyści postanowili,
że chcą mieć czas na projekty solowe. Scars on Broadway jest jednym z nich.
Ze składu macierzystej grupy
grają tu gitarzysta i perkusista-Daron Malakian i John Dolmayan. Oficjalnie to wszyscy członkowie zespołu, jednak ten pierwszy oprócz ‘brzdąkania” na gitarze elektrycznej zajął się również grą na gitarze basowej, klawiszach, śpiewem, skomponował całą płytę oraz współprodukował cały materiał z Rickiem
Rubinem, a to już daje obraz
brzmienia.
18
Cała płyta jest utrzymana
w metalowej stylityce. Chociaż inspiracje to m. in. David Bowie,
Brian Eno i Neil Young, to słychać
dużo analogii do wcześniejszych
kompozycji. Utwory są różnorodne i mają wszystko czego potrzeba dobremu rockowemu LP. Są
kawałki z potężniejszym uderzeniem (m.in. Serious i singlowe
They Say), są trochę lżejsze (np.
Babylon i 3005), jest bardzo melodyjne Enemy, a nawet znalazło
się miejsce na bardziej eksperymentalne brzmienie w Chemicals.
Problem leży w tym, że Blizny na
Broadway’u nie odkryją Ameryki na
nowo. To wszystko już było i choć
chciałoby się jakby wycisnąć więcej,
to jednak się nie da. Kompozycyjnie
jest świetnie, jak zwykle. Można się
przyczepić do paru rzeczy, ale najbardziej razi głos Malakiana. Słychać, że nie był on wcześniej głównym wokalistą i choć próbuje naśla-
dować Serja ‘wypluwając” kolejne
wersy, nie wychodzi mu to na dobre.
Fani Systemu mogą poczuć
się nieco zawiedzeni formą swoich ulubieńców, ale dla innych
Scars on Broadway będzie przyjemną w odsłuchu ciekawostką.
Obecnie rzadko znajduje się album w całości na równym poziomie. Tak wysokim poziomie.
ADRIAN JANICKI
PRZEPIS NA SUKCES
Biżuteria z klasą
Przedsiębiorcze małżeństwo Ewa Biernacka i Dietmar Fröhlich
zawojowało nadmorski rynek biżuterii. Przepis na sukces jest prosty:
wytrwałość, pomysłowość oraz niekonwencjonalne materiały.
Główna siłą napędową całego interesu jest małżeństwo pani Ewy –
ekonomistki i pana Dietmara – niemieckiego artysty. Twórca codziennie
pracuje powyżej dziesięciu godzin
nad biżuterią. Do
tej pracy potrzeba serca i głowy
zawsze pełnej
gotowych projektów. Jak się okazało nie jest to
praca tylko na
wakacje. Popyt
na biżuterię jest
przez cały rok,
lecz
głównie
w większych miastach i dużych centrach handlowych
takich jak Galeria Mokotów w Warszawie lub Manufaktura w Łodzi.
Pierwsza Galeria Siedem powstała
w Rewalu, a następne w Niechorzu
i Pobierowie, kolejne dwie znajdują
się w Niemczech. Założenie wszystkich galerii w Polsce miało na celu
sprzedawanie biżuterii niemieckim turystkom, lecz jak się później okazało
głównymi klientkami są Polki. Po materiały, jak mówiła pani Ewa, jeździ
się po całym świecie – najczęściej do
Niemiec na targi kamieni we Frankfurcie oraz Francji i Holandii.
Materiały używane do tworzenia biżuterii to między innymi: szlifowane korale, bursztyny, szkła, ceramika, jaspisy, lawa, papierowe kule oraz perły
o nieregularnych kształtach. Są też fascynujące pozłacane odlewy ze srebra. Efekty widać na zdjęciach.
TEKST I FOTO. KRZYSZTOF MONETA
Horoskop
Wodnik (20 I-18 II)
Zapowiada się dobry tydzień dla
Ciebie. W połowie tygodnia Twoje
serce może zabić szybciej. Uważaj,
aby nie dać się jemu za bardzo porwać. Możesz zranić innych swoimi
decyzjami.
„RADA”: A jak zobaczysz taki długi, ciemny tunel to nie idź w stronę
światła!
Baran (21 III-20 IV)
Zadbaj o siebie i zrób coś ekstrawaganckiego. Ciesz się wolnością, ale oszczędzaj z drowie, bo
masz je tylko jedno. Wakacyjny flirt
nie jest dla Ciebie.
„RADA”: Cuda zdarzają się codziennie. Niektórzy w to nie wierzą,
ale to prawda
Byk (21 IV-21 V)
W najbliższym czasie na twojej
drodze pojawi się kilku nowych, interesujących ludzi. Zastanów się,
czy nie lepiej spakować się i wyruszyć w nieznane.
„RADA”: Rób, albo nie, nie ma
próbowania.
Bliźnięta (22 V-20 VI)
Ten tydzień może być ciężki.
Mogą Cię czekać nieprzewidziane
wydatki, więc nie wydawaj wszystkiego od razu.
„RADA”: Zawsze znajdzie się
większa ryba.
Rak (21 VI-22 VII)
Obecne położenie Marsa sprzyja miłosnym wojażom. Posłuchaj
swojego przyjaciela, bo może tym
razem mieć rację. Ze zdrowiem bez
zmian.
„RADA”: Niech Moc będzie z tobą
Lew (23 VII-22 VIII)
Uważaj, ktoś może Ci odbić partnera, dlatego ufaj rozsądkowi, a nie
intuicji. Czeka Cię dopływ gotówki,
ale od Ciebie zależy jak duży.
„RADA”: Zawsze jest nadzieja.
Panna (23 VIII-22 IX)
Bądź szczery. Ogranicz używki,
bo mogą mieć duży wpływ na twoje
zdrowie. Nie zapominaj o adresach
do znajomych! Czekają na pozdrowienia od Ciebie.
„RADA”: Łyżka nie istnieje.
Waga (23 IX-23 X)
Gwiazdy o Tobie nie zapomną
– obsypią Cię prezentami, lecz uważaj nie wszystko złoto co się świeci.
„RADA”: Pamiętaj! Kopernik też
była kobietą.
Skorpion (24 X-21 XI)
Nie bój się rozłąki ze swoją miłością – dobrze wam to zrobi. Zrelaksuj się. Dzięki temu nabierzesz chęci do życia.
„RADA”: Oczyść swój umysł.
Strzelec (22 XI-21 XII)
Uważaj na każde słowo. Jedno
nieporozumienie, może zamienić się
w poważną kłótnię. Zadbaj o siebie.
Baw się! Nie żałuj sobie zbyt wiele.
„RADA”: Nie myśl o tym, jak to zrobić – musisz to wiedzieć!
Koziorożec (22 XII-19 I)
Przyjaciele będą zajęci i nie będą
mieć dla Ciebie czasu, ale nie martw
się. Przejdź się trochę, uśmiechnij do
kogoś. Może spotkasz dawnego znajomego, który zrozumie Twoją sytuację.
„RADA”: Podążaj za białym królikiem.
VIRANNA
19