Rewalacje - nr 4/2008
Transkrypt
Rewalacje - nr 4/2008
ISSN 1508-2776 Cena 2 zł Rewal, 28 lipca – 8 sierpnia 2008 ROK XI, Nr 4 (87) # Rozmowa z Piotrem Kupichą z zespołu Feel – str. 10 # Wywiad z Jerzym Kryszakiem – str. 6 # Relacja z koncertu Smokie – str. 11 „ Problemem są rodzic e , nie alkohol “ Fot. Emilia Chmielewska # Grożne tatuaże z henny – str. 12 # I Ty możesz zostać gwiazdą – str. 13 CO SŁYCHAĆ? KIT (Krótkie Informacje Tekstowe) Przed Wami czwarty – ostatni numer „Rewalacji”, redagowany przez drugi turnus. Nasi dziennikarze w ciągu ostatniego tygodnia dawali z siebie wszystko, aby teraz każdy z czytelników znalazł coś dla siebie. W naszym nadmorskim mieście wiele się dzieje. Znajdziecie w nim wiele ciekawych tekstów m. in. wywiad z zespołem Feel, satyrykiem Jerzym Kryszakiem, relacje z występu sławnych UK Legends, a także artykuł o starzejącym się Rewalu. Powoli dobiega końca nasz pobyt w tej szkole dziennikarstwa. Przez czternaście dni mieliśmy okazję jednocześnie do rozrywki (choć tego czasu było zdecydowanie mniej), oraz do wytężonej pracy. Obóz ten całkowicie słusznie nazywany jest przez niektórych „Obozem Pracy”, ale każdy z nas jadąc tu – wiedział, że nie będzie lekko, a przecież dziennikarstwo jest naszą wspólną pasją. Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić do słuchania RewalStacji na 99,2 FM, która niedawno wyszła ze studia. Życzę wszystkim czytelnikom przyjemnej lektury oraz pogodnej drugiej części wakacji! Damian Świecak Mistrzostwa Europy w formule Windsurfing odbyły się w Pobierowie w dniach 25-27 lipca. W imprezie wzięło udział 80 zawodników zarówno z Polski, jak i z zagranicy, m.in. wielkie sławy windsurfingu jak Stiven Allen, Jonathan Gonzalez czy Wojciech Brzozowski – 5-ciokrotny Mistrz Polski. 26 lipca już po raz piąty w Pobierowie miał miejsce Festiwal Piosenki Morskiej. W pierwszej części imprezy zaprezentowali się nieznani jeszcze wykonawcy. Występy oceniło jury. Zwycięzca otrzymał statuetkę „Złoty Sekstans” i nagrodę pieniężną o wartości 1000 zł. W części drugiej zaśpiewali najpopularniejsi polscy wykonawcy muzyki szantowej, między innymi: Jerzy Porębski i „Ryczące Dwudziestki”. Znana warszawska grupa kabaretowa – Kabaret Moralnego Niepokoju wystąpił 27 lipca o godzinie 20.30 w rewalskim Amfiteatrze. Trzecia edycja Zlotu Motocykli odbyła się w Niechorzu od 25 do Redaktor naczelny: Damian Świecak Z-ca redaktora naczelnego: Błażej Fiks Sekretarz: Dominika Śliwkiewicz Dział foto: Krzysztof Moneta, Łukasz Skorupski Reklama: Krzysztof Moneta, Karolina Gabryańczyk Korekta: Emilia Chmielewska, Piotr Frątczak, Weronika Śnieg Wielki szef: p. Agnieszka Pacho Składał i łamał: p. Adam Owczarek Adres Redakcji: Rewal, ul. Sikorskiego 10, tel. 0607650742, e-mail: [email protected], URL: http://www.potegaprasy.pl Druk: Drukarnia Jaklewicz s.c, ul. Bracka 5, 72-300 Gryfice, tel. 0913840786 2 27 lipca. W programie widowiska znalazły się m. in. parada motocykli ulicami miejscowości Gminy Rewal, prezentacje pojazdów, ognisko i koncert zespołu rockowego. 21 lipca dwóch mężczyzn w wieku 18 i 21 lat włamało się do bankomatu w Niechorzu przy ulicy Nadmorskiej i ukradło kasetkę z banknotami wartości 100 tysięcy złotych. Po dwóch dniach poszukiwań policja ujęła sprawców, którzy zdążyli już wydać niewielką część pieniędzy. Funkcjonariusze odzyskali 95 tysięcy złotych. Aneta Florczyk – najsilniejsza kobieta Europy poprowadzi 2 sierpnia w Pobierowie Szóste Mistrzo- stwa w Przeciąganiu Liny. W zawodach bierze udział 8 drużyn czteroosobowych mieszanych (2 kobiety i 2 mężczyzn). Do zdobycia są medale, bony na zakupy i nagrody rzeczowe. FILIP WIETESKA zdjęcia: www.rewal.pl GŁUPOTA NA PLAŻY Informator turystyczny Niedziela. Upalny dzień, ciepła woda, setki plażowiczów i dziesiątki akcji ratunkowych. Od czasu Urząd gminy ul. Mickiewicza 19a, [email protected] do czasu flaga biała zamienia się na czerwoną, ale i to Urząd pocztowy Sikorskiego 3, tel. 0913862570 nie jest w stanie odstraszyć wczasowiczów. Na plażę ul. Bankomaty bankomat Spółdzielczej Grupy przychodzą całymi rodzinami, także z małymi dziećmi. -Bankowej ul. Mickiewicza (obok Urzędu Gminy), I na tym kończą się ich rodzicielskie obowiązki. „Problemem są rodzice, nie alkohol” Głupota niektórych rodziców, ich brak wyobraźni i zainteresowania dzień w dzień owocują regularnymi interwencjami ratowników. Dając siedmio-, ośmiolatkowi wolną rękę często nie zdajemy sobie sprawy z mnogości zagrożeń, które mogą spotkać tak kruche i bezbronne dziecko. Wydarzenia tylko z ostatnich kilku dni dowodzą beznadziejności sytuacji na polskich plażach. – Mama kazała mi się meldować co jakiś czas – ze łzami w oczach opowiada ośmioletni Marcin, którego ratownicy chwilę wcześniej wyciągnęli z morza. – Bawiłem się tam, gdzie było płytko, ale woda zaczęła mnie znosić. Mija pięć, dziesięć minut od akcji ratunkowej, a matki wciąż nie widać. Nie pierwszy raz zdarza się, że rodzic nieświadomy jest tego, co dzieje się z jego dzieckiem, którego przecież powinien pilnować. Mały Marcin nie do końca zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Bardziej martwi go nieobecność mamy, niż jego własne zdrowie. Dzięki interwencji osoby postronnej zjawia się matka. Wygląda nie tyle na przerażoną, bardziej zaskoczoną, a pierwsze, co słyszy zdezorientowane dziecko, to wyrzuty. Że się nie pilnował, że za daleko odszedł, że miał się meldować. Kobieta chyba nie do końca czuje się winna. Wolałaby poleżeć na ręczniku, tak, jak 10 minut wcześniej, kiedy ratownicy zajmowali się jej synem. – To była już trzecia akcja ratunkowa dzisiejszego dnia – relacjonuje Magdalena Marszałek. – Rano topił się mały chłopiec przebywający pod opieką osiemnastoletniego brata, a po południu starszy mężczyzna wpadł na falochron. Puszek po piwie walających się po rewalskiej plaży nie sposób policzyć, ale, wbrew pozorom, to nie napoje procentowe są głównymi sprawcami wypadków. Sytuacje, w których osoba po spożyciu alkoholu wchodzi do wody i nieświadoma zagrożenia zaczyna się topić, można policzyć na palcach jednej ręki. Ludzie wiedzą doskonale, że słońce, zimna woda i piwo to nie jest szczęśliwe połączenie. Z mniejszym odzewem spotyka się problem nieodpowiedzialności rodziców, dla których zabranie dziecka na wakacje jest szczytem rodzicielskich zobowiązań. Maluchy chodzą gdzie, kiedy i z kim chcą. – Co za problem namówić dziecko, żeby poszło za tobą? – mówi pani Magda. – Dasz lizaka i pójdzie gdzie chcesz. Maluchy nieustannie się gubią, krążą gdzieś po plaży, bo zamiast w prawo, skręciły w lewo. Wpadają w panikę, bo nie widzą mamy, a tata gdzieś z piwem w ręku siedzi z kumplami. Pozostawione samo sobie owszem, znajdzie zajęcie, pytanie tylko: na ile bezpieczne? I czy do końca życia nie będziemy sobie pluć w twarz, że tego niedzielnego poranka spuściliśmy oko z Gosi, Oli, czy Kasi... EMILIA CHMIELEWSKA. FILIP WIETESKA - bankomat Spółdzielczej Grupy Bankowej, ul. Saperska 2 - bankomat Gold Cash, ul. Westerplatte 16 - Bank Spółdzielczy w Gryficach oddział w Rewalu, ul. Mickiewicza 19, tel. 0913862907, kasa czynna 7.30-14.00 Amfiteatr ul. Parkowa Posterunek Policji ul. Mickiewicza 21, tel. 0913862597 całodobowy Straż gminna ul. Mickiewicza 21, tel. 0913862974 Pogotowie Ratunkowe ul. Warszawska 31, tel. 0913862588 całodobowy Ośrodek zdrowia ul. Warszawska 31 czynny w godzinach 8-13, soboty i niedziele – nieczynny Apteka ul. Mickiewicza 25, tel. 0913862702, czynna 8-22, w niedziele 10-17 Straż Graniczna ul. Dworcowa 2, tel. 0913862675 Centrum Informacji Promocji Rekreacji Gminy Rewal ul. Szkolna 1, tel 0913862629 Stacja paliw PKN Orlen ul. Mickiewicza 2 Obiekty sportowe Hala widowiskowo-sportowa, siłownia, sauna, korty tenisowe, boisko do siatkówki i koszykówki ul. Szkolna 1, czynna 8-21, Boisko Sportowe, ul Sportowa, tel: 0913862994 Ciuchcia Retro ul. Westerplatte (przy dworcu PKS) Gryficka Kolej Wąskotorowa ul. Dworcowa, tel. 0913842235 odjazdy: 11.14, 12.44, 14.39, 16.24, 18.15 MARTA WĄGROWSKA 3 NADMORSKIE KLIMATY Rewal się starzeje? Klimatyczne, nadmorskie miasteczko. Mimo że tętni życiem nie mniej niż niejedna metropolia, wciąż przyciąga rzesze turystów: par, rodzin z maluchami i emerytów okupujących przydrożne ławeczki nie sposób policzyć. Tylko młodzieży jakby mniej... Dziesiątki koncertujących, kultowych zespołów występujących na deskach amfiteatru i pełna gama przeróżnych kabaretów uwielbianych przez rzesze Polaków, najwyraźniej nie są w stanie zapewnić rozrywki młodzieży w stopniu ją zadowalającym. – Młodzież nie chce się ukulturalniać – ubolewa pani Krystyna, właścicielka jednego z domów wczasowych. Woli przesiadywać w głośnych, zadymionych klubach, których tutaj, niestety, brak. Przechadzając się uliczkami Rewala w godzinach popołudniowych nie lada sztuką jest wychwycić z tłumu przechodniów choć garstkę młodzieży. Spadkową tendencję odwiedzin Rewala wśród młodych ludzi potwierdza więk- szość właścicieli domów wypoczynkowych. Wszyscy zgodnie przyznają, że większość grup zorganizowanych przyjeżdża w określonym celu, głównie na obozy fakultatywne. – Rzadko który młody człowiek zdecyduje się na spędzenie dwóch tygodni w tak małej miejscowości, w której są dwie dyskoteki na krzyż i w każdej żąda się okazania dowodu przy wejściu – Paweł, dwudziestotrzylatek z Warszawy najwyraźniej rozumie powód malejącej popularności Rewala. – Ja sam, gdybym miał te szesnaście, siedemnaście lat chyba bym się nie skusił na takie wakacje. W późnych godzinach wieczornych sytuacja zmienia się diametralnie. Zmęczone ciężkim dniem rodziny chowają się w swoich pokojach, a panowanie w mieście przejmują miejscowi młodzi. Oni wiedzą gdzie i jak się bawić, Nie przeszkadza im zupełnie brak głośnych klubów i dyskotek, bowiem od takich miejsc wolą zaciszne puby i wieczór w kameralnym to- warzystwie. Usilnie próbują przekonać swoich „miastowych” znajomych o wyższości tego typu rozrywki nad „pękającymi w szwach barami z łomotem zamiast muzyki”. Niestety, mimo ich starań i zapewnień o atrakcyjności Rewala, młodzieży nie przybywa. Z relacji przyjezdnych udało się ustalić, iż miasto zyskałoby na popularności inwestując w większą ilość parków rozrywki, a także w profesjonalne pola gokartowe („to, co tutaj widzimy, to rowerki, nie gokarty” – skarży się co drugi ankietowany) i wcześniej wspomniane kluby i dyskoteki. Młodzież żądna jest tempa, dynamiki, których tutaj wyraźnie brak. Plaża, mimo że piękna i piaszczysta, nie jest w stanie zapewnić czasu w całej rozciągłości, a na wakacjach, co oczywiste, wręcz nie wypada się nudzić. Szkoda tylko, że nie każdy zdaje sobie sprawę, że przecież nie o miejsce chodzi, nie o ilość klubów, bo całą esencję wakacyjnego wypoczynku stanowi przecież towarzystwo. Cóż, jak mawiał pewien polski raper: „Jest ekipa, jest impreza!”. I tego się trzymamy. EMILIA CHMIELEWSKA Na pamiątkę... Obrazki z bursztynów, figurki statków z muszel i inne tradycyjne pamiątki przechodzą powoli do przeszłości. Teraz turyści liczą na coś oryginalnego albo np. smacznego. W tym sezonie największa popularność zdobywają pamiątki z własnym zdjęciem i... ryby wędzone. Smaczne pamiątki Coraz więcej turystów kupuje ryby wędzone i to nawet na kilogramy, pakowane w profesjonalne, hermetyczne opakowania są przewożone nawet na drugi koniec Polski. Wędzarnie w Rewalu oferują szeroki wybór ryb: począwszy od dorszy, łososi, ryb maślanych, płatów śledziowych, skończywszy na rolmopsach z makreli, warkoczy i kabanosów z łososia, które w tym sezonie są największym hitem. Najchętniej kupowane są też łososie, węgorze 4 i makrele. Kupując ryby, trzeba mieć świadomość, że przyjeżdżają one już uwędzone kilka razy na dzień. Najczęściej o godz. 7, 11 i 17. Wędzarnie nie mogą narzekać na brak klientów, bo choć ryba nie jest trwałą pamiątką, to i tak nie brakuje na nią chętnych. Widokówki ze zdjęciem Pocztówki tracą popularność, już od kilku sezonów. Może rozwiązaniem są widokówki z własnym zdjęciem? Innym pomysłem są breloczki, poszewki i kubki, również z własnym portretem. Zdjęcia są robione na miejscu na tle morza. Na taką pocztówkę trzeba czekać około 3 minut, a kosztuje ona 3,99 zł. Wykonanie kubka zajmuje pół godziny i kosztuje niecałe 15 zł. Chętnych na gadżety nie brakuje, na co wskazują długie kolejki, w których Świeże ryby w porcie Fot. Damian Świecak ustawiają się całe rodziny. Pewnie gdzieś na drugim końcu Polski, taka pocztówka ze zdjęciem bliskiej osoby będzie miłą niespodzianką. DOMINIKA ŚLIWKIEWICZ „WY WÓJTA SIĘ NIE BÓJTA“ Fot. Kacper Kosikowski „Sam kiedyś zjeżdżałem z klifu na tyłku” „Hardkorowiec” – zwykła mówić o swoim wójcie rewalska młodzież. Mimo że on sam wzbrania się przed tą etykietką, młodzi są jednogłośni. – Pan Robert ma niesamowitą charyzmę – mówi Patryk, były uczeń Skarburskiego.- Aż kipi prawdziwą, rock’n’rollową energią. Wspomnienia wracają Mimo że wójt patrzy na swoje życie przez pryzmat zajmowanego stanowiska, wciąż z błyskiem w oku wspomina czasy, kiedy to ubrany we flanelową koszulę robił lemoniadę, próbując rozkręcić pierwszy własny biznes. – Brało się dzbanek z wodą, cukier, cytryny i szło na plażę.- wspomina wójt.- Za złotówkę za szklankę chętnych nie brakowało. Szesnastoletni wówczas Robert, ciągle szukał nowych możliwości rozwoju. Zafascynowała go historia. I tak już zostało. Rozpoczął studia historyczne, imając się w międzyczasie przeróżnych zajęć, od malowania kościołów w Nowym Jorku, przez pracę w charakterze tokarza, po praktyki na chirurgii twarzowoszczękowej, które zobligowany był odbyć jako przystosowanie do... zawodu historyka. – To były takie czasy, że uczelnie chciały jak najbardziej dosłownie przekazać studentom obraz bólu, cierpienia, śmierci... – z nieukrywanym sentymentem wspomina pan Robert. – Obraz tych ludzi, tuż po operacjach, czasem umierających, mam w głowie do dziś. Po tak ciężkich doświadczeniach, nawet praca w roli nauczyciela nie była mu straszna. Od początku swojej kariery wykładowcy większą wagę przykładał do wiedzy namacalnej, empirycznej niż suchej, żywcem wyciągniętej z podręczników. Tak jak w klasie maturalnej sumiennie uczył się do egzaminów, tak zajęcia dla swoich uczniów przygotowywał równie skrupulatnie. Nikt nigdy nie zasypiał na jego lekcjach, gdyż swoje wykłady zgrabnie ubarwiał ciekawostkami i anegdotami z przebytych podróży. Nie był monotematyczny, a to przecież najbardziej ra- Szalał na Pink Floydach, kolekcjonuje płyty winylowe klasyków Rock’n’Roll’a i z dziecięcą ciekawością zwiedza kolejne zakątki Francji. Robert Skarburski – niegdyś zapalony wykładowca historii, dziś wójt gminy Rewal. zi młodzież. Nigdy też nie był zbyt surowy, pamięta przecież czasy, kiedy niekoniecznie rozważnie zjeżdżał na tyłku z klifu w nowych spodniach od mamy. Zawsze za młodymi Kiedy poruszam temat stosunków z młodzieżą, wójt wyraźnie się rozpromienia – widać, że praca z młodymi była obopólną przyjemnością. Ma żal do nich tylko o jedno – że sami na własne życzenie odbierają sobie możliwości rozwoju. – Chciałbym podjąć inicjatywę w kierunku młodzieży, tylko nie widzę z ich strony żadnego zapału – ubolewa. – Chciałbym, żeby mnie bardziej dociskali, tak, bym widział, że naprawdę im zależy na tym, żeby cokolwiek dla siebie wywalczyć. Robert Skarburski to entuzjasta młodych, silnych charakterów. Przy minimum inicjatywy z naszej strony znajdzie nam i własny klif. Niekoniecznie do zjeżdżania na tyłku. EMILIA CHMIELEWSKA 5 MNIE ŚMIESZY, TO INNYCH TEŻ Wkurzony Chopin... Fot. Paweł Szypuła Rozmowa z Jerzym Kryszakiem, satyrykiem i kabareciarzem – Szybko nauczył się pan wiązać sznurówki? – Nie pamiętam tego procesu. Za moich czasów nikt nie wiedział co to są rzepy, więc wiązać sznurówki trzeba było nauczyć się szybko, bo inaczej można było się na niej potknąć. – W szkole też pan rozbawiał kolegów? – Podobno tak, ale nie pamiętam. Znajomi mówią mi po latach, że byłem rozrywkowy. Wydawało mi się, że byłem normalny, bo jednak każdy siebie odbiera inaczej. – Co sprawiło, że opuścił pan teatr „Ateneum” i zaczął się zajmować twórczością kabaretową? – W ‘89 roku Polska stała się wolnym krajem, a zawód aktora zaczął podlegać innym ocenom. Wtedy teatr walczył o wolne słowo, może nie karabinem, ale jednak. Gdy ta wolność została osiągnięta teatr wydawał mi się miejscem spełnionym. Od tej pory wolałem na bieżąco komentować to, co się dzieje w wolnej Polsce. – Parodiuje pan scenę polityczną. W młodości też tak było? – Tak naprawdę kabaret zacząłem robić w ‘83 roku, czyli było to dość późno jak na tzw. młodość. W latach PRL-owskich nie wiadomo było czy żartować z polityki czy nie, bo za mały, głupi dowcip można było nieźle „beknąć”. Oczywiście żartowało się z tzw. „dostojników towarzyszy”, ale grupy formalno-kabaretowej to nie widziałem. – Jak publiczność reaguje na pana polityczne żarty? – Trzeba przyjść i usłyszeć (śmiech). 6 – Często występuję pan dla Polonii w Ameryce? – Teraz coraz rzadziej. Teraz polonia jest już inna, goni za pracą, ma kontakt z krajem i nie ma ich po co ciągać. Kiedyś przyjeżdżało się tam, by zaznajomić rodaków z warunkami, które są w Polsce, a których oni już nie znają lub nie pamiętają. – Co jest panu bliższe – teatr czy telewizja? – Wszystko ma swoje plusy i minusy, ale jednak myślę, że telewizja. Lubię ją, bo na początku na planie panuje totalny bałagan. Wydaje się, że nie dojdzie do nagrania żadnego programu, a później następuje porządek i wszyscy wiedzą co zrobić. To przechodzi ludzkie pojęcie. – Wymyśla pan skecze na podstawie: mnie śmieszy to innych też? – Chyba tak. Przez jakieś sito muszę to przepuścić. W tym przypadku jest to moje poczucie humoru. Jeśli coś mnie śmieszy, to mam nadzieję, że innych też. – Denerwuje się pan przed występem? – Zawsze. Za każdym razem są inne warunki, inna publiczność, a nie chcę, żeby ludzie byli zawiedzeni, więc trzeba stanąć na wysokości zadania. – Każdy ma jakieś wpadki na scenie. Jaka była pana najśmieszniejsza? – Dawno temu, kiedy jeszcze występowałem z grupą kabaretową „60 minut na godzinę” wchodziłem w ich program, bo byłem zastępcą Andrzeja Zaorskiego. Nie znałem dokładnie całego programu, tylko jakieś dwa skecze i piosenkę finałową. Marian Opania postanowił jednak zaśpiewać utwór półfinałowy, który był patriotyczny i bardziej poważny. Wstęp do niego zaczynał się podobnie do tego, którego znałem. Usłyszałem jej pierwsze dźwięki i za Marianem wyszedłem na scenę. On zrobił się czerwony, za kulisami wszyscy się śmiali, a ja stałem przed mikrofonem i nie wiedziałem co zrobić. Marian zaczął śpiewać, a ja stałem. Słysząc odbicie z sali postanowiłem parlandować. Wyglądało to mniej więcej tak: on śpiewał „Jeszcze nie jeden krok zro- bimy...” a ja „... Jeszcze... krok... zrobimy”. Była to niezła komedia, ale ludzie się nie zorientowali, tylko Marian pękał ze śmiechu, miał oczy pełne łez i nos pełen glutów. – Jest inny zawód, który mógłby pan wykonywać poza byciem kabareciarzem? – Pewnie byłbym dobrym stolarzem. Jak nie miałem mebli w domu, to sam je sobie zrobiłem. Teraz się w to nie bawię, bo trzeba mieć do tego dobry sprzęt. – Lubi pan dubbingować? – Nie wiem, co oni chcą ode mnie (śmiech). Ciągle coś dubbinguję. Uważam, że jestem najgorszy ze wszystkich podkładających głosy, ale trudno. – Jest pan typem śpiocha czy raczej rannego ptaszka? – Z ptaszkiem nie mam nic wspólnego, a na pewno nie z rannym, ani poranionym. Lubię spać długo. Do dziewiątej to jest mus. – Jak pan spędza wolny czas? – Stoję, leżę, patrzę. Gdy mam kawałek ogródka lubię w nim cos porobić, czyli cos podłubać, pogrzebać, coś zasadzić, wyciąć, podciąć, skosić, zakosić... (śmiech). – Dlaczego od lat nie zmienia pan swojej fryzury? – Taki już jestem. Co, mam się ogolić na łyso? Nie będę szukał siebie innego, bo takiego się znalazłem. – Dobrze się pan bawił oglądając gwiazdy, które przez jeden dzień próbowały zająć się podopiecznymi w „Dniu kangura”? – Czasami tak, czasami nie. Zależało to głównie od gwiazd i od tego jaki mieli stosunek do siebie. Jak ktoś się sprawdził w swojej roli, to było to fajne widowisko. Kilka osób mi się bardzo podobało, kilka nie, a parę tak średnio. Nie powiem które! (śmiech). – Dotychczas prowadził pan programy rozrywkowe, nie miał pan ochoty wziąć udziału w jednym? – Czasami miałem. Podczas 50 odcinka programu „Mój pierwszy raz” nawet mi się to zdarzyło. Moi umówieni ze sobą koledzy, wpuścili mnie w kanał. czyt. dalej F str. 7 KULTURA I SZTUKA – Pana pasje... – Żeby cokolwiek mówić na występach muszę czytać gazety, słuchać radia, oglądać telewizję i to staje się trochę moją pasją. A druga to ogród. – Kto jest panu najbliższy? – Koszula. Oczywiście jeśli mam ją na sobie... Moja żona, dzieci, siostra, brat. Krótko mówiąc rodzina. – Lubi pan kuchnię wegetariańską? – Bardzo, bardzo. Już nie pamiętam kiedy jadłem mięso. Ostatnio jem ryby, warzywa, makaron z pomidorami lub grzybami. Mięso jest mi do niczego potrzebne, a za to uwielbiam wszelkie makarony. – Gotuje pan rodzinie? – Często. Gotuję to co ja lubię, więc są skazani na mój gust. ROZMAWIAŁY: WERONIKA ŚNIEG, KAROLINA GABRYAŃCZYK KAROLINA WALCZAK Informator turystyczny Rewal – Ostrokrzew kolczasty - Pomnik Przyrody (ul. Westerplatte) – Stacja Gryfickiej Kolei Wąskotorowej Mrzeżyno – Fragmenty wybrzeża wydmowego Kołobrzeg – Muzeum Oręża Polskiego (ul. Armii Krajowej 13) – Muzeum – okręt ORP Fala – Latarnia morska – Baszta prochowa – Bazylika konkatedr. Wniebowzięcia N.M.P. (ul. Mariacka 5) – Pomniki Przyrody Kamień Pomorski – Pałac Biskupi – sale wystawowe Łukęcin – Klasztor Ojców Paulinów Niechorze – Latarnia morska – Muzeum Rybołówstwa Morskiego (al. Bursztynowa 28) – Stacja Gryfickiej Kolei Wąskotorowej Trzęsacz – Ruiny gotyckiego kościoła z przełomu XIV i XV wieku – Pałac Trzęsacz – zesp. pałac. – park. z XIX w. Riuny kościoła z Trzęsaczu ZEBRAŁ: ARKADIUSZ KORDEK Fot. www.ga.com.pl Spotkać go można na ulicy Sikorskiego w Rewalu Malarz samouk „Gdy patrzę na twarz człowieka, od razu dostrzegam jego cechy charakteru” – opowiada malarz i rzeźbiarz, Mirosław Góra. Od trzech lat przyjeżdża do Rewala. „Malowanie i rysowanie to moja pasja i sposób na życie. Może nie zbijam na tym kokosów, ale mogę się spokojnie utrzymać.”- dodaje. Malować zaczął w drugiej klasie szkoły podstawowej. Jego pierwszym „dziełem” był portret koleżanki z klasy, który zadziwił zarówno jego rodziców, jak i nauczycielkę. Wychowawczyni nie wierzyła, że sam to narysował. Kazała mu wykonać portret jeszcze raz, na jej oczach. Na początku rysował dla siebie. Później zaczął kształcić się w tym kierunku. Godzinami siedział i podglądał, jak robią to fachowcy. Był samoukiem. W jego rodzinie nikt nie pasjonował się malarstwem. Najpierw szkicował na zwykłym bloku, potem na technicznym, a teraz rysuje na płótnie. Prace wykonuje różnymi ołówkami, „węglem nie lubię, bo bardzo brudzi ręce.” Teraz w Rewalu można kupić portrety Mirosława. „Wcześniej handlowałem rzeźbami, jednak nie zarabiałem dość pieniędzy na utrzymanie.” Prace sprzedaje również za granicą. Zazwyczaj wykonuje portrety dzieci. Od razu ocenia czy usiedzą na krześle nieruchomo przez 45 minut. Jeśli nie, to robi im zdjęcie i na nim się wzoruje. Najbardziej lubi rysować ludzi starszych. Ich twarze są bardzo interesujące. Niektórzy nawet proszą o ukrywanie zmarszczek, wad twarzy. Mirosław Góra, co jest chyba naturalne, bardzo lubi kolory. „Im jest ich więcej, tym obraz jest ciekawszy. Kocham odcienie, które oddają naturalne spojrzenie, czyli są bardzo podobne do kolorów natury”. Uważa, że każda barwa ma swój ciężar – np. czerwony w oddali i czerwony blisko, znacznie różnią się od siebie. Mają inną tonację. Bardzo ważne jest także, aby ukazać kolor tak, jakby był widziany z daleka. „Staram się robić obrazy trójwymiarowe, a nie „płaskie”. Do rysowania mobilizuje mnie natura, jeśli coś mi się spodoba, zainteresuje mnie, staram się to jak naj- Fot. Krzysztof Moneta szybciej złapać, stworzyć z tego coś, co zaciekawi osoby z zewnątrz, np. przechodniów.” Od zawsze radził sobie sam – „oczywiście, miałem wsparcie rodziców, ale próbowałem się uczyć wszystkiego samodzielnie. Znajomi dodawali mi otuchy.” Jeździł także w rozmaite „plenery malarskie”, gdzie wymieniał się z „kolegami po fachu” swoimi opiniami. Sam mówi, że krytyka uczy – „Nie lubię, gdy ktoś mówi, że mój rysunek mu się nie podoba, tak po prostu. Jeżeli powie dlaczego, staram się to jak najszybciej poprawić.” Pasjonują go także zachody słońca i to je uwiecznia najczęściej. „One chyba nigdy nie umrą. Bo przecież zachód słońca zawsze będzie piękny i wspaniały. Co by się nie działo.” WERONIKA ŚNIEG, KAROLINA WALCZAK 7 W ETERZE I NA STRAGANIE Radio wyszło na ulicę! Redakcja RewalStacji pracuje poza studiem. Wyszliśmy z niego, by na żywo prowadzić program rozmawiając z przechodniami, okolicznymi sprzedawcami i ludźmi o ciekawej osobowości. Błażej – nasz „Latający Holender” pracuje w terenie. Przechadza się po promenadzie i spogląda w stronę plażowiczów. – Też bym chętnie położył się na piasku. Nie jest tak zimno – mówi i idzie rozmawiać z tymi, którzy mimo wiatru wybrali się nad morze. Od ratowników dowiaduje się najświeższych informacji o warunkach jakie panują na plaży. Czy mocno wieje? Czy morze jest spokojne? Jaka została wywieszona flaga? Wie wszystko, co chcieliby wiedzieć ci, którzy jeszcze nie wybrali się na plażę. Emila i Damian zostają natomiast na tarasie restauracji California, gdzie ustawiony jest stolik redakcyjny, i zastanawiają się nad kolejnym wejściem na antenę. Ogłaszają konkurs (jeden z wielu), w którym nie dość, że można pozdrowić bliskich, to jeszcze dostać prezent: kubek, koszulkę, smycz lub starter „Heyah”. W tej audycji można posłuchać wesołych, przebojowych kawałków. Wakacyjna atmosfera udziela się ekipie, która dużo żartuje na antenie: „Pójdziesz Błażej na drugą część przedstawienia Smerfy?” „Ja się do ciebie mogę przyłączyć...” „Dzięki, a może weźmiemy Emilkę i pójdziemy w trójkę?”. Jak zawsze o 14 czas na trzeci serwis informacyjny. Przy stoliku pojawia się Paweł. To on będzie przekazywał najświeższe informacje, które sam wcześniej zredagował. Natomiast Karolina, przepowiadająca pogodę, jest w studiu radiowym. Trzeba wszystko Fot. Karolina Gabryańczyk zgrać. Realizator robi co może. – Mistrzostwo świata! Można zrobić serwis z pogodą na dole, a wiadomościami na górze! – stwierdza zadowolony z siebie pan Adam, realizator audycji. Propozycja tego typu programu była pomysłem doświadczonych dziennikarzy, którzy pomagają młodszym kolegom, by radio działało sprawnie. Na początku cała stacja wraz z konsoletą miała wyjść ze studia. Później do dyspozycji miały być mikrofony z kablami. Gdy oka- Nowe drobiazgi Co roku w Rewalu pojawia się wiele nowych stoisk oferujących turystom różne pamiątki, gadżety i ozdoby. Sprzedawcy prześcigają się w swych ofertach by to ich propozycja stała się hitem sezonu. Afrykańskie szaleństwo W tym roku pojawił się punkt, w którym można skorzystać z dość nietypowych usług fryzjerskich. Wykonanie fryzury polega na spleceniu ze sobą włosów klienta (a raczej klientki) ze sztucznymi kolorowymi pasmami. Oferta stoiska jest różnorodna, wymarzona fryzura 8 może być rażąca jaskrawymi kolorami lub przypominać uczesanie księżniczki. Oprócz warkoczyków proponowane jest przedłużanie włosów. Jednokolorowe warkoczyk wpleciony we włosy kosztuje 6 zł, a dwukolorowy 7. Za 5 zł można kupić sztuczny warkoczyk z zapineczką. Klientami są głównie dziewczynki w wieku 3-10 lat. Upominki Na znanych z wcześniejszych lat stoiskach przybywa coraz więcej drobiazgów. Te, które były już zało się, że można załatwić bezprzewodowe, wystarczyło tylko zrobić próbę. Odbyła się ona w nocy, na paśmie 21-24. Dwóch kadrowiczów i jeden uczestnik chodzili po okolicy (zeszli nawet na plażę) i sprawdzali, jaki zasięg mają mikrofony. Doświadczenie się udało, dlatego już na następny dzień podjęto decyzję, że Emila, Błażej i Damian będą prowadzić swoją audycję od 12 do 15, a konkretnie „Rozmówki polsko-holenderskie”. Gdy przyjeżdżają do Rewala ciekawi ludzie, osoby popularne czy artyści, dziennikarze „Rewalacji” przeprowadzają z nimi wywiady lub piszą sprawozdania z ich występów. Czas antenowy od 15 do 18 jest zarezerwowany dla rozmów z osobami znanymi, które dały lub dadzą popis swoich możliwości w amfiteatrze rewalskim. Tak też było w przypadku zespołu Feel. Piotr Kupicha przybył na konferencję do sali w Californii i odpowiadał na nasze pytania. Rozmowa była emitowana na żywo w radiu oraz spisywana przez dziennikarzy Rewalacji (patrz str. 10) Rewelacji na antenie RewalStacji jest sporo. Cały czas wprowadzane są udoskonalenia, by coraz przyjemniej było nas słuchać. Jedną z nich jest właśnie wyjście radia na ulicę, by nasi słuchacze sami mogli współtworzyć naszą stację. KAROLINA GABRYAŃCZYK wcześniej, często zmieniają formę. Teraz pamiątkami znad morza nie muszą być koniecznie muszelki i bursztyny. Mimo że większość produktów jest „Made in China”, pluszowe foczki, kolorowe piłeczki i inne gadżety zaczęły kojarzyć się z morzem. Hitem stały się różnorakie peruki, znajdujące się prawie na każdym stoisku z upominkami. Kosztują one w zależności od koloru i długości włosów średnio 15-18 zł. Można też tylko przymierzyć perukę, a za zdjęcie z taką ozdobą należy zapłacić 0,50 zł. DOMINIKA POPLEWSKA, ANNA KOWALSKA WYDARZENIA Festiwal Indii! W tym roku już po raz osiemnasty w Rewalu odbył się Festiwal Indii. Tym razem startował po hasłem „Fala Orientu”, można było tam zajrzeć od 22 do 24 lipca w godzinach 17.30-22.00. Darmowy wstęp dodatkowo zachęcał do odwiedzin. Starsi mogli lepiej poznać kulturę Wschodu, a młodsi rewelacyjnie bawić w trakcie licznych gier i zabaw odbywających się podczas festiwalu. Chętni mogli wziąć udział w lekcjach jogi i gotowania, a także obejrzeć cogodzinne pokazy magii. Istniała także możliwość odwiedzenia astrologa, oraz zadania paru pytań znawcy tej bogatej kultury. Prawdziwe oblężenie przeżywał jednak namiot, w którym za 5 zł charakteryzatorki malowały wybrane wzory na twarzach. Z tej atrakcji korzystały głównie dzieci, lecz znaleźli się i dorośli chętni do wymyślnego ozdobienia swych policzków. Tym, którym to nie wystarczało – mogli wypożyczyć sari lub odwiedzić kram z pamiątkami. Można było także kupić po okazyjnej cenie figurki przedstawiające indyjskich bogów, koce, szkatułki, dywany, naszyjniki, pachnidła, mydełka, a nawet płyty z muzyką relaksacyjną. W trakcie festiwalu istniała również możliwość odwiedzenia wystaw dotyczących religii Wschodu, reinkarnacji oraz poglądów na filozofię, życia i śmierci. Festiwal z całą pewnością na każdym kroku promował wegetarianizm. Można było zakupić książki dotyczące zdrowego trybu życia oraz spróbować niespotykanych w naszym kraju potraw z warzyw i owoców. TEKST I FOT. FILIP WIETESKA Mechaniczne monstra W ubiegły piątek w Trzęsaczu odbyły się pokazy samochodowych kaskaderów. Na pierwszy ogień poszła mało widowiskowa „przejażdżka” na dachu starego Opla Cadetta. Okazało się jednak, że kaskader wykonujący ten numer ma zaledwie piętnaście lat! Następnie zrobiło się gorąco – ten sam człowiek przejechał, siedząc na masce pojazdu przez „ścianę ognia”, czyli podpalony, drewniany płot. Akcja ta została nagrodzona wielkimi brawami publiczności. Kolejnym „numerem” były skoki na motocrossie nad ustawionymi w szeregu samochodami. Wykonawcą tegoż triku był także 15-letni Nicolas (jak się dowiedzieliśmy – najmłodszy kaskader samochodowy w Europie). Młodzieniec przybrał strój ochronny, wsiadł na bicykl i ruszył. Pomocnicy kolejno ustawiali auta za podestem. 1 samochód – bułka z masłem! 2 samochody – banał! 4 samochody – spokojnie! 6 samocho- dów – już z lekkimi problemami, ale skok się udał. Arena rozbrzmiała gromkimi brawami. Po tych wyczynach przyszedł czas na bardziej emocjonujące sztuczki. Zasłużony Opel przeszedł niejednokrotną próbę dachowania. Po dwóch był już na tyle poobijany, że inny wóz musiał wepchnąć go na podest. Jednak kaskaderzy się nie poddawali i wyciskali z niego ostatnie krople... benzyny. Na arenę wjechał podnośnik. Przy jego użyciu ustawiono Cadetta w pionie i podparto metalowymi prętami. Kiedy w stronę „kręgla” zaczęło jechać rozpędzone BMW wszyscy wiedzieli, o co chodzi... i w ułamku sekundy wóz został podcięty! Zrobił salto w powietrzu i z hukiem upadł na ziemię Na koniec oczy wszystkich skierowały się ku tytułowym monster truckom, które zakończyły pokazy. KACPER KOSIKOWSKI, ADAM KUBASZEWSKI Fot. Kacper Kosikowski 9 ICH PIĘĆ MINUT „W życiu trzeba pokazać na co cię stać” gwiazdora. Po prostu mam swoje pięć minut. – Ze wstępnych obliczeń wynika, że w tym roku zarobił pan prawie 3,5 miliona złotych. Co pan zrobi z tymi pieniędzmi? – Różne są wyliczanki cacanki. Zespół Feel rzeczywiście zarabia pieniądze, ale jeżeli tę sumę podzielimy przez dwa to będzie dobrze. – Czy korzyFot. Kacper Krepsztul stacie z banku piosenek? Rozmowa z Piotrem Kupi– Nie korzystamy. Na naszą chą, liderem zespołu Feel. pierwszą płytę sam napisałem – Jest pan naturalnym blondywszystkie utwory. nem czy to tylko farba? – Co jest dla pana najważniej– Nigdy się nad tym nie zastanasze w tworzeniu muzyki? wiałem. W życiu nie przyszło mi do – Uwielbiam wyobrażać sobie głowy, żeby się zafarbować. różne sytuacje. Czasami „czacha (śmiech). mi dymi”. Przenoszę się w myślach – Jaka jest pańska recepta na w rożne fikcyjne miejsca np. na Wesukces? mbley. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi, – Na to wszystko składa się wiea ja gram sobie na gitarze. I wtedy le elementów. Potrzeba dużo pokojest mi łatwiej stworzyć piosenkę. ry, pracy, skromności. Musimy być – Większość piosenek macie świadomi tego co tworzymy, tego uczuciowych. Czy nie zabiegacie co robimy. o męską widownię? – A co jeśli moda na zespół Fe– Jesteśmy zespołem męskim, el minie? więc dziewczyny są na pierwszym – Na 100% minie. Zawsze tak miejscu. Nasze piosenki są tak jest i trzeba tego być jak najbardziej zróżnicowane, że na nasze koncerświadomym. Żyjemy w Polsce, ty przychodzą ludzie w wieku od a u nas można być popularnym 2 do 102 lat. dwa, trzy lata, a potem trzeba „Po– Wszyscy pamiętają wielki hit kazać na co cię stać.” W przeciw„LATO” grupy Sami, w której pan nym wypadku, jeśli zachłyśniesz się był jednym z wokalistów. Ma pan tym co jest teraz, to będziesz miał prawa do tej piosenki, czy wykow przyszłości problem. W Polsce nuje na swoich koncertach? nie ma gwiazd o formacie świato– Tak. Ja tę piosenkę stworzywym i ja także nie uważam się za łem, sam napisałem tekst, aczkol- 10 wiek nie wykonuję tego utworu, ponieważ wtedy były inne czasy. Miałem około dwudziestu lat, a z dziecinności się wyrasta. – Skąd pomysł na nazwę zespołu? – Wcześniej nazywaliśmy się Kupicha Band, trzeba przyznać, że nie brzmiało to najlepiej. Następnie pojawił się Feel i z tą nazwą się utożsamiamy. – Jaka była największa wpadka na scenie? – Jakiejś takiej super wpadki nie było. Jednak zdarzyło się, że gdy wyszedłem podczas koncertu do publiczności z mikrofonem i chciałem umożliwić zaśpiewanie jednej z fanek „Jest już ciemno”. Kabel okazał się za krótki i trach... dziewczyna zaśpiewała do głuchego mikrofonu. – Ma pan jakiegokolwiek idola na którym się pan wzoruje? – Nigdy nie byłem zafascynowany żadnym zespołem. Nigdy nie miałem w swoim życiu idola. Jednak bardzo lubię słuchać Robiego Williamsa. – Czy widzi pan w Polsce jakąkolwiek konkurencję dla zespołu Feel? – Raz, Dwa, Trzy, Perfect, Bajm, Wilki, to są zespoły, które mają swoje miejsce na scenie muzycznej swoją publiczność. Ci ludzie potrzebowali wielu lat, aby wypracować taką markę. My staramy się im dorównać. – Podobno pana żona spodziewa się kolejnego dziecka. – Trzeba jeszcze chwile poczekać na ostateczną diagnozę. – Chciałby pan, aby pański syn w przyszłości poszedł w ślady ojca? – Już widzę, że to koleś z maksymalnym charakterem. Jest jak wilczur, kiedy coś mu się nie podoba widzę jak wodzi oczkami na lewo na prawo. myślę, że poradzi sobie w życiu. WERONIKA ŚNIEG, PAWEŁ SZYPUŁA FACECI Z WIELKIEJ BRYTANII „Smokie“ w naszym amfiteatrze Koncerty tej grupy przyciągają tysiące wiernych fanów z całego świata. Ich skład zmieniał się wielokrotnie, a z pierwszego pozostał jedynie gitarzysta Terry Uttley. Muzyka, którą tworzą jest „mieszaniną dwóch zespołów” – bowiem Smokie to także po części The Animals. Wyrazu „Smokie” szukaliśmy w wielu słownikach, na nic jednak zdały się nasze umiejętności detektywistyczne...- pytamy o to perkusistę Geoffa Hammonda. „Jedyne co mogę Wam powiedzieć, to fakt, że na początku istnienia grupy zapisywaliśmy ją bez „e” na końcu, po prostu Smoki. Lecz przez tę nazwę mieliśmy sporo problemów”. Muzyka pop, country-rock działa jak magnes przeważnie na dojrzałych odbiorców. Czy w przyszłości zamierzacie zmienić coś w swoim stylu, aby postarać się skusić także młodych ludzi, w tym nastolatków? „Postaramy się, aby po płytę sięgali i ci młodsi, i ci starsi – żeby była to muzyka, która spodoba się każdemu, nie można jednak przecież zadowolić wszystkich. Bardzo chcemy, aby nowy album dopasował się do obecnych wymogów muzycznej branży” (...) Widzisz szansę na wielką karierę jakiegoś ze współczesnych zespołów? „W takich zespołach jak Kings Of Leon czy w piosenkarce Amy Winehouse drzemią duże możliwości, mają spore szanse na odniesienie sukcesu. Wydaję mi się, że duży potencjał ma na przykład wasz polski Feel. Obecnie można zaobserwować to, że powstaje coraz to więcej i więcej nowych formacji, grających dużo ostrych gitarowych kawałków. Może się powtórzę, ale w tych czasach gitarzyści współtworzą z orkiestrami. Dlatego też sądze, że w tych wszystkich formacjach „siedzi” naprawdę duży potencjał” Gromkie brawa Występ Smoków cieszył się w Rewalu dość dużym zainteresowaniem. Wejście wywołało burzliwe oklaski wśród wszystkich. Występ rozpoczął się niemalże punktualnie. Wokalista zaprosił widzów do aktywnego udziału w imprezie. Zdecydowana większość podeszła do Fot. Damian Świecak sceny. Od tego momentu rozpoczęła się prawdziwa zabawa, wszyscy zaczęli tańczyć. Zespół umiejętnie podgrzewał atmosferę. Po wykonaniu największych hitów, odbył się niezwykły spektakl – popis gry na perkusji. „Faceci z Wielkiej Brytanii” zaskoczyli przede wszystkim chęcią urozmaicenia tego co tworzą, a przecież nie są młodą grupą. „Staramy się wprowadzić do naszego repertuaru więcej efektów, więcej nowoczesności” – mówili nam członkowie zespołu. Zatwardziali fani Po koncercie przeprowadziliśmy sondę wśród publiczności. Zdecydowana większość była na występie po raz kolejny.. Sporo osób to wierni fani, którzy jeżdżą za „Smokami” w różne części globu. Grupa aktualnie zajmuje się odświeżaniem starych przebojów i już zapowiada wydanie nowego krążka, który ukaże się na rynku w Wielkiej Brytanii w najbliższych tygodniach. DAMIAN ŚWIECAK, BŁAŻEJ FIKS Fot. Błażej Fiks 11 TATUAŻE Niebezpieczna „henna” Niewiele jest osób, które odważyłyby się na prawdziwy tatuaż. Natomiast te z henny są bardzo popularne. Dwu-trzytygodniowe ozdoby mają duże grono fanów. Decydują się na nie osoby w różnym wieku: dzieci, młodzież, dorośli. Mało jednak mówi się o szkodliwości takich ozdób. Choć sama henna niemal w 100% nie jest alergenem, to barwniki dodawane do niej bywają naprawdę niebezpieczne. PPD Mimo tego, że tatuaże te kojarzą się z czarnym wzorem, naturalna henna taka nie jest. Ciemne tatuaże najprawdopodobniej zawierają niebezpieczny barwnik na bazie para fenylenodiaminy, czyli PPD. Mogą spowodować opuchliznę, otwarte rany na skórze, a nawet świąd. W niektórych przypadkach zdarza się, że osoba wykonująca sobie tatuaż ma problem ze zdrowiem do końca życia. Częsty kontakt z tzw „czarną henną” może spowodować alergię, astmę, choroby wątroby, a nawet nowotwór. Naturalna henna Nie oznacza to, że należy zrezygnować z ozdób z henny. Naturalna Fot. Łukasz Skorupski jest zupełnie bezpieczna i nie wywołuje reakcji alergicznych. Można ją łatwo rozpoznać. Podstawowe pytanie, jakie należy zadać osobie wykonującej tatuaż, to czy będzie on czarny i czy taki pozostanie. Twierdząca odpowiedz oznacza, że najprawdopodobniej użyty będzie szkodliwy barwnik. Kolor henny to pomarańcz, brąz lub ciemna zieleń. Niekiedy naturalne olejki przyciemniają barwę jednak uzyskanie czarnego w sposób naturalny jest możliwe tylko na dłoniach i stopach. Nigdy na ramionach, brzuchu, plecach czy nogach! Naturalną hennę można też rozpoznać po zapachu. Powinien być ziołowy, mieć lekki aromat cytrynowy. Naturalna pasta składa się ze sproszkowanych liści henny, soku z cytryny, przypraw i olejków. Ważna kwestia jest też czas trzymania pasty na skórze po wykonaniu ozdoby. Jeśli można ją ściągnąć przed Fot. Łukasz Skorupski 12 upływem godziny, najprawdopodobniej zawiera barwnik PPD. To jedyny specyfik, który w tak krótkim czasie barwi skórę. „Czarna henna” W Rewalu jest wiele stanowisk proponujących tatuaże z henny. Na placu przy głównym wejściu na plażę jest pięć miejsc świadczących takie usługi. Sprawdziliśmy, czy te tatuaże są bezpieczne. Okazało się, że tylko na jednym z pięciu stoisk używana jest prawdziwa henna. Tłumaczenia były różne. Najczęściej mówiono, że zwykła ma blady odcień, krócej się trzyma na skórze, a barwniki użyte w paście są zupełnie nieszkodliwe. Nie należy, jednak wierzyć w takie zapewnienia. – Każdy sztuczny dodatek może być alergenem. Nie wiemy tego do czasu zrobienia testów alergologicznych. Jeśli organizm jest osłabiony, to sztuczne barwniki mogą wywołać różne powikłania, reakcje alergiczne, pomóc w rozwoju choroby – mówi dr n.med. Stanisław Wysoczański. Można się bawić, ozdabiać ciało henną, jednak należy pamiętać. że nie wszystko co reklamowane i popularne jest bezpieczne DOMINIKA POPLEWSKA, ANNA KOWALSKA CASTING I ty możesz być sławny Gratka dla wszystkich pragnących rozpocząć karierę w show-biznesie. Centrum Filmowe ATVFIlm prowadzi casting w restauracji Robinson Crusoe do tzw. Galerii Twarzy oraz Holly Model Look. Mateusz Mastalerz (MM): Czym jest Galeria Twarzy? Aneta Mundzia: Galeria twarzy jest katalogiem osób o oryginalnym wizerunku medialnym stworzonym przez Centrum Filmowe ATVFilm. Udział proponujemy nie tylko aktorom, modelom i modelkom, ale także osobom, które nie miały nigdy przedtem doświadczeń w show-biznesie MM: Czy to dobra szansa dla ludzi chcących rozpocząć karierę w show-biznesie? AM: Dla niektórych jedyna. W miejscowościach, gdzie nie ma żadnych projektów medialnych, żadnych castingów ani innych możliwości, my jesteśmy taką szansą. MM: W jakim wieku przyjmujecie kandydatów? AM: Wiek nie ma znaczenia, każdy ma szanse. Szczególnie zależy nam na osobach powyżej 60-go roku życia, gdyż zgłaszają sie rzadko MM: Czym jest Holly Model Look?? AM: Jest to katalog modelek, modeli, fotomodelek, fotomodeli oraz hostess i hostmanów. Aby należeć do HML należy spełnić konkretne warunki: odpowiedni wzrost, atrakcyjny wygląd oraz wysoka kultura osobista. MM: Na czym polega casting? AM: Robimy kilka fotografii kandydata. Następnie oceniamy czy osoba spełnia określone kryteria. MM: Na co zwracają uwagę jurorzy? AM: Przede wszystkim na wizerunek, zachowanie podczas pracy na scenie. Ważna jest swoboda podczas sesji zdjęciowej. Jeśli ktoś czuje się dobrze przed obiektywem to tym bardziej przed kamerą. MM: Kandydat zostanie zaakceptowany... AM: Proponujemy mu podpisanie umowy. Od tej pory zostaje umieszczony w katalogu Galerii Twarzy i może czekać na ofertę od naszych zleceniodawców. MM: Jak wygląda praca osób grających w reklamie lub serialu? AM: Nie jest to lekki kawałek chleba. Pobudka bywa czasem o 4 rano, gdyż ekipa realizatorska chce wykorzystać każdą sekundę naturalnego światła. Potem zaczyna sie przymiarka strojów, następnie czasochłonny makijaż. Na planie jest różnie. Raz wszystko przebiega w błyskawicznym tempie, a czasem trzeba wszystko powtarzać 5, 6 razy, bo ciągle coś przeszkadza w realizacji. MM: Jak trzeba się przygotować do takiego castingu? AM: Hmmm... Nie ma dobrej rady. Dysponujemy pudrem i pędzelkiem, ale zawsze najważniejszy jest uśmiech, pogoda ducha i luz. MATEUSZ MASTALERZ Rys. Katarzyna Zalepa 13 NADMORSKIE SMAKOŁYKI Dla każdego coś dobrego Jak zjeść tanio i dobrze? A może dużo i wykwintnie? Poniżej proponujemy dania, które są w stanie spełnić oczekiwania najbardziej wybrednych smakoszy. Ryby Być nad morzem i nie zjeść rybki, to wręcz grzech. W ofercie tutejszych smażalni możemy znaleźć ry- ki i specjalnego sosu (15 zł). Gołąbki (2 szt, 10 zł), krokiety (2 szt, 8 zł), kopytka z kapustą (9 zł), albo stek wieprzowy z cebulką (7,50 zł), czy kotlet z kurczaka (7,50 zł). Do wyboru, do koloru. Nieprędko się znudzi. Zupy Najtańsze są rosół z kury, zupa pomidorowa i żurek – po 5 zł. Warto też wspomnieć o flakach z kalmarów, chociażby ze względu na egzotyczność tej potrawy. Jej koszt to 8 zł. Pierogi Fot. Krzysztof Moneta Naleśniki z owocami puszka moreli 15 dag czarnych jagód 1 łyżka soku z cytryny 3 jajka 20 dag twarogu 10 dag śmietany kremówki 2 łyżki cukru 6 dag mąki pół łyżeczki proszku do pieczenia 2-3 łyżki oleju 3 dag płatków migdałowych 2 łyżeczki cukru pudru 2 łyżki gęstej śmietany Morele przekroić na pół, wymieszać 100 ml syropu z moreli z sokiem z cytryny, polać jagody i morele. Żółtka utrzeć z serem, kremówką i cukrem. Dodać mąkę z proszkiem do pieczenia i pianę z białek. Z ciasta usmażyć na oleju 2-3 dość grube naleśniki, z obu stron po 3 minuty. Każdy porwać na kawałki na minutę przed zakończeniem smażenia (za pomocą dwóch widelców). Przełożyć na talerze razem z jagodami i morelami, posypać migdałami i cukrem pudrem. Podawać z kwaśną śmietaną. PRZEPIS ZACZERPNIĘTY Z WWW.DOBRAKUCHNIA.COM 14 by zapiekane w piecu, z grilla oraz duszone, smażone, etc. Cena, oczywiście, zależy od gatunku. Najtańsze są flądry, 3,50 zł za 100 g; później w ‘rankingu” plasują się filet z mintaja oraz pstrąg, które kosztują po 5 zł/100 g, zaś najdroższym jest halibut, cena – 7 zł. Oprócz tego dostępne są jeszcze dorsze i pangi, po 5,50 zł/100, oraz kerguleny po 6,50 zł. Ciekawy smak, podobny do grenadiera ma również droższa od niego miruna (5,70 zł/100g). Warto również wspomnieć o okoniu i sandaczu. Ceny – 5,40/100g za pierwszą rybę, 7,20/100g za drugą. Wśród wielu ryb spotkamy jeszcze tzw. ‘złotą rybę”, czyli łososia. Nie może go przecież zabraknąć w nadmorskich smażalniach. Za porcję zapłacimy w rewalskiej smażalni 6 zł. Dania mięsne Kto nie lubi ryb, może wybrać tzw. „kebaba”, czyli bułkę z mięsem i sałatkami (10 zł), bądź kupić cały zestaw obiadowy, składający się z piersi kurczaka, porcji frytek, sałat- Na pełny obiad nie zawsze jest czas, a wtedy dobrze sprawdzą się pierogi. Bez względu na farsz każda porcja kosztuje tyle samo. Ceny w różnych knajpach wahają się między 7-9 zł. Najczęściej porcja zawiera 6 sztuk, a wybór mamy między pierogami ruskimi, z mięsem, kapustą i grzybami, serem, bądź jagodami. Gofry Nadszedł czas na deser – któż z nas nie zajadał się goframi podczas miłego spaceru po rewalskiej promenadzie. Przyjrzyjmy się cenom gofrów sprzedawanych w Rewalu. Najtańszy, posypany tylko cukrem pudrem kosztuje 2 zł. Jeśli ktoś lubi dżem, może kupić takiego za 3,50 zł; najdroższy zaś, mega-duży i ze wszystkimi dostępnymi dodatkami ma cenę 7,50 zł. Warto również podkreślić, że każdy następny dodatek to gofra podnosi jego cenę o 1,50 zł. Naleśniki Tak, jak w przypadku gofrów, do wyboru mamy mnóstwo różnych dodatków. Tutejsze bary proponują popularne naleśniki z dżemem, z serem i z jagodami, ananasem, czy musem jabłkowym (każdy po 4 zł). Na każdą kieszeń jest naleśnik z czekoladą lub serem i truskawką, brzoskwinią, bądź ananasem (po 5 zł). Na obiad nadawałby się tzw. naleśnik „wykwintny” (9,50 zł). PIOTR FRĄTCZAK, ŁUKASZ SKORUPSKI LATAJĄCY HOLENDER „Bo kocham polskie dziewczyny!” Błażej Fiks, na stałe mieszkający w Holandii, współprowadzący popołudniową audycję w RewalStacji i najstarszy uczestnik obozu dziennikarskiego Potęga Prasy opowiada, dlaczego w wakacje woli polskie, nadmorskie klimaty. Rys. Marek Klukiewicz – Morze polskie czy zelandzkie? – Zdecydowanie polskie, ponieważ to z nim mam związane miłe wspomnienia, poza tym Zelandię mam na codzień. – Wspomnienia? – Poznałem bardzo wielu niesamowitych ludzi, z którymi do dziś mam kontakt. – Pierwsza wakacyjna miłość też za sprawą polskich klimatów? – Tak, bardzo podobają mi się polskie dziewczyny, a z Anią poznaliśmy się w domu wczasowym, w którym mieszkaliśmy razem. A połączył nas wieczorek zapoznawczy. – Pogoda cię nie odstrasza? W Hiszpanii czy Grecji miałbyś zagwarantowaną dobrą aurę. – Nie, nie odstrasza. Wolę polskie morze niż, dla przykładu, Hiszpańskie, ponieważ znam język i nie czuję bariery w kontaktach. – Gdybyś nie był tutaj z nami, tylko w swoim rodzinnym mieście, Heerlen, jak spędzałbyś okres wakacyjny? – Często spotykam się ze znajomymi, czasem wspólnie wyskoczymy do Niemiec. Mieszkam blisko granicy, więc nawet z transportem nie ma problemu. U nas w mieście bardzo popularne jest przesiadywanie wieczorami w barach, mniej w klubach, to raczej polski sposób na spędzenie nocy. – Czyli ty stawiasz na wypoczynek. Twoi znajomi również, czy wolą popracować w wakacje? – A tutaj jesteśmy raczej podzieleni, nie ma wyraźnej przewagi po jednej czy drugiej ze stron. W te letnie raczej zostajemy na miejscu, czasem łapiąc jakiś etat. Bardziej sprzyjające wyjazdom są przerwy jesienne, trwające tydzień, czasem dwa. – Gdzie za granicą bawi się holandzka młodzież? – Głównie Majorka, Hiszpania, Grecja i Turcja. Jednak chętniej wy- bieramy wakacje na łonie natury, najczęściej na kempingach, które ostatnimi czasy robią furorę. – Do Polski nie przyjechałeś rekreacyjnie, wiedziałeś przecież, że Potęga Prasy to bardziej całodobowa lekcja dziennikarstwa niż wakacje. Miałeś w tym swój cel? – Owszem, chciałem poduczyć się polskiego, ponieważ w zawodzie, w jakim widzę siebie w przyszłości, znajomość języków obcych to podstawa. Mimo że szkoła dziennikarska jest tylko dodatkiem, nie żałuję, że przyjechałem akurat na ten obóz i akurat do Rewala. ROZMAWIAŁA: EMILIA CHMIELEWSKA Rozmówki polsko-holenderskie Specjalnie dla wszystkich czytelników „Rewalacji“, ulubieniec słuchaczek Rewalstacji, Błażej Fiks, prosto z Holandii, prezentuje najprostsze i najprzydatniejsze zwroty podczas wakacji. 1. Miło Cię poznać. 2. Jak się masz? 3. Jak dojść do hotelu? 4. Gdzie jest najbliższy sklep lub dworzec? 5. Ile to kosztuje ...? 6. Jak masz na imię? 7. Lubię Cię. 8. Kocham Cię. 9. Piękny jest ten zachód słońca. 10. Jestem taki samotny. 11. Polki są najpiękniejsze. 12. Spotkajmy się wieczorem. 13. Chodźmy na obiad. 14. Proszę skręcić w prawo/lewo. 15. Porozmawiajmy o nas. 16. Zapraszam na kawę/drinka. 17. Masz piękne oczy. 18. Czy mogę z tobą zatańczyć? 19. Czy się znów spotkamy? 20. Buziaczki 21. Do zobaczenia. – Leuk je leren kennen. – Hoe gaat het met jouw? – Waar kan ik de hotel vinden? – Waar kan ik de dichtsbijzijnde winkel en perron vinden? – Wat kost het? – Hoe heet je? – Ik vind je leuk. – Ik hou van jouw. – De zonsondergang is prachtig. – Zo, alleen voel ik me. – Poolse meiden zijn het leukste. – Wil je met me ‘ s avonds uit. – Wil je gaan ontbijten. – Ga nu links/rechts. – Laten we nu over ons gaan praten. – Wil je met me koffie/thee drinken. – Je hebt mooie ogen. – Wil je met gaan dansen. – Gaan we nog eens uit. – Kusjes. – Hoie/ik zie je later 15 KONCERTOWO Gwiazdy wybierają nasz kraj... Patrząc na niewielkie miasteczko, jakim jest Rewal, nikt nie spodziewałby się, że na scenie miejscowego amfiteatru zobaczymy wielkie gwiazdy. Niedawno była tutaj światowej sławy grupa Smokie, a także wiele wybitnych gwiazd polskiej muzyki, takich jak zespół Boys czy Feel. W ostatnim czasie nawet na twarzy ponuraków pojawiły się uśmiechy, albowiem w ostatnich dniach wystąpili: Łowcy. B, Kabaret Moralnego Niepokoju, A. Grabowski, Jerzy Kryszak i wiele innych twórców polskiej kultury. Wiemy już, że w sierpniu będziemy mogli zobaczyć Krzysztofa Krawczyka i Lady Pank. Mimo że tydzień temu był u nas Kabaret pod Wyrwigroszem, ponowią swoją wizytę. Wiadomo, że 05.08 amfiteatr będzie gościć pop – rockowy – zespół Łzy. Także odwiedzi nas 8 sierpnia Ani Mru Mru – jeden z najlepszych kabaretów w Polsce. Miejmy nadzieję, że zarówno Lady Pank, jak i Łzy zgromadzą tylu wielbicieli co zespół Feel, na którego koncert przyszło prawie pół tysiąca fanów. Światowi artyści w Polsce Warto także zaznaczyć, że rzadko kiedy zdarza się, aby do Polski przyjeżdżało tylu wybitnych artystów muzycznych, dlatego rok 2008 pod tym względem zapisze się w historii. Wreszcie gwiazdy z Zachodu dostrzegły gwałtowny rozwój Polski i zaczęły coraz to częściej wpisywać na listę swoich tras koncertowych właśnie nasz kraj. W tym roku emocje zaczęły się już w lutym. Na warszawskim Torwarze wystąpił zespół Korn, którego był to czwarty występ w Polsce, a pierwszy w Warszawie. Nie minął miesiąc, a już znakomity pokaz dała grupa Stomp – ludzie, którzy grają na wszystkim, np. kubłach na śmieci, zlewozmywakach, czy na zapałkach. Następnie w maju w Chorzowie na Stadionie Śląskim odbył się koncert jednego z najlepszych zespołów heavymetalowych na świecie. Metallica zaprezentowała nam swoje najlepsze, najbardziej popularne kawałki. Nawet nie zdążyliśmy ochłonąć, a już nieziemskie wrażenia zafundowała nam Celine Dion, która najpierw złożyła odcisk dłoni pod Wawelem na nowo powstałej alei gwiazd, a następnie udała się na Krakowskie Błonie, aby jak zwykle wzruszyć fanów wykonaniem piosenki z „Titanica” – „My heart will go on”. Równie dobrze zaprezentował się w Warszawie król gitary Carlos Santana. Mimo dojrzałego wieku ma świetną kondycję. Grał ponad dwie godziny bez przerwy. Na samym początku lipca odbył się Open’er Festival, który jak zwykle przyciągnął tysiące młodych ludzi m. in. przez występy takich muzyków jak np. The Chemical Brothers, Sex Pistols, czy Jay-Z, a parę dni temu w stolicy w sali kon- gresowej wystąpił Lou Reed pokazując wszystkim jak się grało w latach 70. Przed nami Także sierpień zapowiada się całkiem nieźle... Najpierw ostro zagrają Iron Maiden, a następnie publiczności przypomni się Eric Clapton, autor m.in. takich przebojów jak „Tears in heaven”, czy „Layla”. Pod koniec tych niezwykle koncertowych wakacji będzie okazja posłuchać najwyższej jakości rapu w wykonaniu – Snoop Dogg’a. Zostaje tylko niewyjaśniona sprawa królowej popu, ponieważ nadal nie wiadomo, czy Madonna pojawi się w końcu na Stadionie Śląskim. Na pewno większość z was była już na którejś z rewalskich imprez lub ma zamiar wybrać się, aby zobaczyć na żywo swoich idoli. Te plany pokazują, że imprezy w tutejszym amfiteatrze wcale nie odstają kulturalnie od reszty Polski. PAWEŁ SZYPUŁA Fot. Krzysztof Monta 16 RACH CIACH „Humor mi dopisuje...” Łowcy. B są znanym kabaretem ze Śląska. Poznali się w Cieszynie, na tamtejszym uniwersytecie. Otrzymali bardzo wiele nagród oraz wyróżnień. W roku 2003 kabaret zwyciężył w Przeglądzie Kabaretów PaKAa, a w latach 20042006 dwa razy wygrali Ogólnopolski Festiwal Piosenki Kabaretowej O. B. O. R. A. W bardzo krótkim czasie zrobili ogólnopolską karierę. Zaledwie parę lat temu debiutowali i wkrótce zaczęli pojawiać się na najważniejszych Nawet jeśli nie mówili nic zabawnego, widzowie i tak się śmiali. Grupa zaprezentowała swoje najsłynniejsze skecze. Publiczność mogła usłyszeć piosenkę „Wino polali”, obejrzeć „Szczypiorek”, a także pośmiać się z monologów „tego żółtego”. Wyraźnie było widać, że kabareciarze bawili się równie dobrze jak publiczność i że naprawdę czerpią z tego przyjemność. – Chcemy bawić się w to dalej, a tym samym dawać radość innym. Fot. Paweł Szypuła imprezach kabaretowych w kraju. Z czasem ich skecze i piosenki zrobiły prawdziwą furorę, a ludzie zaczęli kojarzyć Łowców. B z charakterystycznymi strojami – „modnymi” sweterkami, zbyt dużymi spodniami i kraciastymi kamizelkami. – Odzież bierzemy ze wszystkich „zdobyczy” świata. Od podarunków od „babciów” po przekopywanie wszelkiego rodzaju lumpeksów. Każdy ubiera się jak chce. Ja, jako jedyny, kiszę się od pięciu lat w tym żółtym sweterku – żartuje lider grupy, Mariusz Kałamaga. Osławiony kabaret pojawił się też 23 lipca o godzinie 20: 30 w rewalskim amfiteatrze. Występ cieszył się dużym zainteresowaniem. Od pierwszych minut formacja bawiła publiczność do łez. Kabareciarze rzucali dowcipami jak z rękawa. Jeśli damy radę, to chętnie będziemy się utrzymywać z występów do końca życia. Widowisko zakończyło się około 22. Łowcy.B raz nawet bisowali. Piosenka „W górę ręce” rozbujała rewalską publiczność i doskonale zakończyła występ. Pod koniec numeru wszyscy nucili wpadającą w ucho melodię. – Inspiruje nas rzeczywistość i to, co będzie jutro – opowiada lider. „Maryjusz” mówi także o swoich autorytetach. Okazuje się, że w swojej twórczości wzoruje się głównie na kolegach. A na pytanie, czy humor mu dopisuje też po pracy, odpowiada ze śmiechem: – Mnie dopisuje. Czasami myślę, że już wszystko jest napisane, a on mi jeszcze dopisuje. FILIP WIETESKA, PAWEŁ SZYPUŁA Dowcipy Jaka jest różnica między wczasami w górach a wczasami nad morzem? W górach ceny są wysokie, a nad morzem – słone. JK Grupa turystów zwiedza ruiny średniowiecznego zamku. Mały chłopiec przygląda się tym resztkom muru i pyta: – Tatusiu, to tutaj mama uczyła się jeździć naszym samochodem? JK W najwyższych górach świata, drogą nad przepaścią jedzie autokar z turystami. – I co, boicie się? – pyta przewodniczka. – Tak! – krzyczą pasażerowie. – To proszę robić to, co kierowca! – A co robi kierowca? – Zamyka oczy. JK W Irlandii przewodnik w górach objaśnia: – Te wydrążenia w skale powstały dzięki Szkotowi, który zgubił pensa i powiedział o tym znajomym. JK Kowalski idzie do swojego przełożonego. – Szefie – mówi – mamy jutro generalne porządki w domu i moja żona potrzebuje mojej pomocy przy przesuwaniu i przenoszeniu różnych przedmiotów na strychu i w garażu. – Nie mamy rąk do pracy – mówi szef – Nie mogę dać ci wolnego. – Dzięki, szefie – odpowiada Kowalski – Wiedziałem, że mogę na pana liczyć! JK Szef wrócił z lunchu w bardzo dobrym humorze i zwołał wszystkich pracowników, by wysłuchali kilku dowcipów, które usłyszał. Wszyscy śmiali się do rozpuku, oprócz jednej dziewczyny. – O co chodzi? – przyczepił się szef – Nie masz poczucia humoru? – Nie muszę się śmiać – odpowiedziała dziewczyna – Odchodzę w piątek. www.dowcipy.pl WYBRALI: WERONIKA ŚNIEG, FILIP WIETESKA 17 RECENZJE „Klasa Pani Czajki” Małgorzata Karolina Piekarska Książka pt. „Klasa Pani Czajki” opowiada o koleżankach i kolegach autorki tej ciekawej lektury, z którymi chodziła do szkoły. Małgosia uczęszcza do gimnazjum. Przeżywa mnóstwo ciekawych przygód. Oprócz problemów szkolnych, poruszane są też sprawy pierwszych miłosnych uniesień. Opowiadania pełne dynamiki, spodobają się na pewno miłośnikom książek przegodowych. HANNA JOCEK „Kocia Kołyska” Kurt Vonegut Przewrotna i skomplikowana, Od początku wywoływała kontrowersje, a kiedy pojawiła się w księgarniach o niczym innym nie mówiono. Vonnegut kompromituje pseudonaukowców, ukazując absurdalność i niehumanitarność ich postawy. Zarzuca im, że w całej swojej mądrości i pędzie do sławy i chwały, nie są w stanie ocenić skutków, jakie ich odkrycie faktycznie przyniesie. „Kocia Kołyska” jest powieścią o zbędności ludzkiej egzystencji, widzianej przez pryzmat drugiej wojny światowej, której to historię opowiada nam rodzina wyznawców pewnej groteskowej religii. Tak zakłamanej, że aż prawdziwej... W miarę czytania obserwujemy jak z Vonneguta stopniowo wychodzi satyryk, sceptyk, a czasem nawet „kokietka”. Metamorfozy stylów i spojrzenia na świat uatrakcyjniają powieść i podnoszą jej wartość artystyczną sprawiając, że odbiorca zwyczajnie chce czytać. Pierwszy, drugi, trzeci raz. Póki nie zrozumie. EMILIA CHMIELEWSKA „Pan Samochodzik i Templariusze” Zbigniew Nienacki Tomasz, który jest głównym bohaterem książki razem z harcerzami poszukuje skarbów templariuszy. W wielu sytuacjach pomaga mu niezawodny wrak, z którego śmieją się wszyscy. Jaką więc tajemnicę kryje ten cudowny „samochód”? Dowiemy się w trakcie lektury. Pan Samochodzik, po tajemnych symbolach, znakach, szyfrach i opowieściach o dawnym zakonie Templariuszy trafił na jego pierwsze ślady. Czy uda mu się znaleźć wraz z harcerzami piwniczne miejsca dawnych zakonników? Jak bardzo rozczarują się osoby, które wyśmiewały się z „pokracznej larwy”? Czy istnieją błądzące prądy? I co oznaczają niezrozumiałe znaki? Przeczytajcie i przekonajcie się sami. WERONIKA ŚNIEG Nowy album „Scars on Broadway” 10 lat temu światło dzienne ujrzał album ówcześnie mało znanej grupy System of a Down. Od tego czasu zespół ten wydał kolejne 4 płyty długogrające, a każda z nich pokrywała się platyną przynajmniej raz. Było pięknie, ale znudzeni wspólną pracą artyści postanowili, że chcą mieć czas na projekty solowe. Scars on Broadway jest jednym z nich. Ze składu macierzystej grupy grają tu gitarzysta i perkusista-Daron Malakian i John Dolmayan. Oficjalnie to wszyscy członkowie zespołu, jednak ten pierwszy oprócz ‘brzdąkania” na gitarze elektrycznej zajął się również grą na gitarze basowej, klawiszach, śpiewem, skomponował całą płytę oraz współprodukował cały materiał z Rickiem Rubinem, a to już daje obraz brzmienia. 18 Cała płyta jest utrzymana w metalowej stylityce. Chociaż inspiracje to m. in. David Bowie, Brian Eno i Neil Young, to słychać dużo analogii do wcześniejszych kompozycji. Utwory są różnorodne i mają wszystko czego potrzeba dobremu rockowemu LP. Są kawałki z potężniejszym uderzeniem (m.in. Serious i singlowe They Say), są trochę lżejsze (np. Babylon i 3005), jest bardzo melodyjne Enemy, a nawet znalazło się miejsce na bardziej eksperymentalne brzmienie w Chemicals. Problem leży w tym, że Blizny na Broadway’u nie odkryją Ameryki na nowo. To wszystko już było i choć chciałoby się jakby wycisnąć więcej, to jednak się nie da. Kompozycyjnie jest świetnie, jak zwykle. Można się przyczepić do paru rzeczy, ale najbardziej razi głos Malakiana. Słychać, że nie był on wcześniej głównym wokalistą i choć próbuje naśla- dować Serja ‘wypluwając” kolejne wersy, nie wychodzi mu to na dobre. Fani Systemu mogą poczuć się nieco zawiedzeni formą swoich ulubieńców, ale dla innych Scars on Broadway będzie przyjemną w odsłuchu ciekawostką. Obecnie rzadko znajduje się album w całości na równym poziomie. Tak wysokim poziomie. ADRIAN JANICKI PRZEPIS NA SUKCES Biżuteria z klasą Przedsiębiorcze małżeństwo Ewa Biernacka i Dietmar Fröhlich zawojowało nadmorski rynek biżuterii. Przepis na sukces jest prosty: wytrwałość, pomysłowość oraz niekonwencjonalne materiały. Główna siłą napędową całego interesu jest małżeństwo pani Ewy – ekonomistki i pana Dietmara – niemieckiego artysty. Twórca codziennie pracuje powyżej dziesięciu godzin nad biżuterią. Do tej pracy potrzeba serca i głowy zawsze pełnej gotowych projektów. Jak się okazało nie jest to praca tylko na wakacje. Popyt na biżuterię jest przez cały rok, lecz głównie w większych miastach i dużych centrach handlowych takich jak Galeria Mokotów w Warszawie lub Manufaktura w Łodzi. Pierwsza Galeria Siedem powstała w Rewalu, a następne w Niechorzu i Pobierowie, kolejne dwie znajdują się w Niemczech. Założenie wszystkich galerii w Polsce miało na celu sprzedawanie biżuterii niemieckim turystkom, lecz jak się później okazało głównymi klientkami są Polki. Po materiały, jak mówiła pani Ewa, jeździ się po całym świecie – najczęściej do Niemiec na targi kamieni we Frankfurcie oraz Francji i Holandii. Materiały używane do tworzenia biżuterii to między innymi: szlifowane korale, bursztyny, szkła, ceramika, jaspisy, lawa, papierowe kule oraz perły o nieregularnych kształtach. Są też fascynujące pozłacane odlewy ze srebra. Efekty widać na zdjęciach. TEKST I FOTO. KRZYSZTOF MONETA Horoskop Wodnik (20 I-18 II) Zapowiada się dobry tydzień dla Ciebie. W połowie tygodnia Twoje serce może zabić szybciej. Uważaj, aby nie dać się jemu za bardzo porwać. Możesz zranić innych swoimi decyzjami. „RADA”: A jak zobaczysz taki długi, ciemny tunel to nie idź w stronę światła! Baran (21 III-20 IV) Zadbaj o siebie i zrób coś ekstrawaganckiego. Ciesz się wolnością, ale oszczędzaj z drowie, bo masz je tylko jedno. Wakacyjny flirt nie jest dla Ciebie. „RADA”: Cuda zdarzają się codziennie. Niektórzy w to nie wierzą, ale to prawda Byk (21 IV-21 V) W najbliższym czasie na twojej drodze pojawi się kilku nowych, interesujących ludzi. Zastanów się, czy nie lepiej spakować się i wyruszyć w nieznane. „RADA”: Rób, albo nie, nie ma próbowania. Bliźnięta (22 V-20 VI) Ten tydzień może być ciężki. Mogą Cię czekać nieprzewidziane wydatki, więc nie wydawaj wszystkiego od razu. „RADA”: Zawsze znajdzie się większa ryba. Rak (21 VI-22 VII) Obecne położenie Marsa sprzyja miłosnym wojażom. Posłuchaj swojego przyjaciela, bo może tym razem mieć rację. Ze zdrowiem bez zmian. „RADA”: Niech Moc będzie z tobą Lew (23 VII-22 VIII) Uważaj, ktoś może Ci odbić partnera, dlatego ufaj rozsądkowi, a nie intuicji. Czeka Cię dopływ gotówki, ale od Ciebie zależy jak duży. „RADA”: Zawsze jest nadzieja. Panna (23 VIII-22 IX) Bądź szczery. Ogranicz używki, bo mogą mieć duży wpływ na twoje zdrowie. Nie zapominaj o adresach do znajomych! Czekają na pozdrowienia od Ciebie. „RADA”: Łyżka nie istnieje. Waga (23 IX-23 X) Gwiazdy o Tobie nie zapomną – obsypią Cię prezentami, lecz uważaj nie wszystko złoto co się świeci. „RADA”: Pamiętaj! Kopernik też była kobietą. Skorpion (24 X-21 XI) Nie bój się rozłąki ze swoją miłością – dobrze wam to zrobi. Zrelaksuj się. Dzięki temu nabierzesz chęci do życia. „RADA”: Oczyść swój umysł. Strzelec (22 XI-21 XII) Uważaj na każde słowo. Jedno nieporozumienie, może zamienić się w poważną kłótnię. Zadbaj o siebie. Baw się! Nie żałuj sobie zbyt wiele. „RADA”: Nie myśl o tym, jak to zrobić – musisz to wiedzieć! Koziorożec (22 XII-19 I) Przyjaciele będą zajęci i nie będą mieć dla Ciebie czasu, ale nie martw się. Przejdź się trochę, uśmiechnij do kogoś. Może spotkasz dawnego znajomego, który zrozumie Twoją sytuację. „RADA”: Podążaj za białym królikiem. VIRANNA 19