kliknuj
Transkrypt
kliknuj
Objawienia w Pellevoisin – 1876 r. Biały szkaplerz Niektóre objawienia Matki Najświętszej poruszają nas w zupełnie wyjątkowy sposób. Odkrywamy w nich treści, które nieoczekiwanie stają się dla nas wyzwaniem: czujemy się zobowiązani do odbudowania naszej więzi z Bogiem, do zmiany życia, do wejścia w świat modlitwy. Tak jest z objawieniami w Pellevoisin. Czyżby potwierdzały się wypowiedziane tam słowa Maryi o potrzebie "świeżej zachęty"? Estelle Faguette wiedziała już, że nie umrze. Jej modlitwy zostały wysłuchane. Nie pozostawi na łasce losu swoich najbliższych. Będzie żyć i głosić chwałę Matki Najświętszej. Objawiła jej to sama Matka Najświętsza! Ale przed wizjonerką z Pellevoisin było jeszcze wiele spotkań z Matką Miłosierdzia... Dnia 18 lutego 1876 roku Najświętsza Maryja Panna ukazała wizjonerce dużą płytę wotywną. Na każdym jej rogu widniał złoty pączek różany, w środku zaś złote serce przebite mieczem i ukoronowane wieńcem róż. Napis głosił: "Wezwałam Maryję w głębi mej rozpaczy. Ona wstawiała się za mną u swego Syna i wyjednała mi całkowite uzdrowienie". "Gdziekolwiek jesteś i cokolwiek robisz..." Potem nastąpił ciekawy dialog Maryi i Estelle. Oddajmy głos wizjonerce: "Matka Boża powiedziała do mnie: 'Jeśli chcesz mi służyć, bądź pełna prostoty i niech twe czyny będą potwierdzeniem twych słów'. Zapytałam, czy mam w swoim życiu coś zmienić lub zamieszkać gdzie indziej. Odparła: 'Gdziekolwiek jesteś i cokolwiek robisz, możesz wyjednać sobie błogosławieństwo i głosić moją chwałę'. Po czym dodała: 'Najbardziej zasmuca mnie to, że ludzie nie szanują mego Syna w Najświętszej Eucharystii. Boli mnie też sposób, w jaki się modlą, jednocześnie myśląc o innych rzeczach. Mówię o tych, którzy uważają się za pobożnych'". Matka Najświętsza zapewnia, że nie musimy szukać Boga na końcu świata. On jest tu, w naszym szarym, zwyczajnym życiu. Aby zostać świętymi, nie musimy wstępować do klasztoru (o czym myślała Estelle) ani szukać lepszych warunków do życia duchowego (np. mieszkania bliżej kościoła). Wszędzie możemy zasłużyć na łaskę i Niebo. To piękne orędzie: cokolwiek robimy, możemy głosić chwałę Maryi. Okazuje się, że nie każda pobożność podoba się Niebu. Matka Najświętsza skarży się na tych swoich czcicieli, którzy w modlitwę nie wkładają serca, których słowa nie są potwierdzane przez czyny... Boli Ją też nasze lekceważenie największego skarbu chrześcijaństwa - Eucharystii. Chwała Maryi i uzdrowienie Powróćmy do objawienia z lutego 1876 r. Wizjonerka zapytała, czy ma natychmiast zacząć głosić chwałę Maryi. Matka Boża odpowiedziała: "Tak, tak. Ale najpierw zapytaj swego spowiednika, co o tym myśli". Głoszenie chwały Maryi jest więc naglącą koniecznością, bowiem - przypomnijmy słowa św. Bernarda - "o Maryi nigdy dość". Jednak to Maryjne apostołowanie zawsze musi dokonywać się w ramach Kościoła i w duchu posłuszeństwa Kościołowi. To kryterium, o którym nikomu nie wolno zapomnieć. Dla Estelle zaczął się czas ogromnego cierpienia. Nieprzytomna z bólu zapamiętała tylko, że w lewej ręce trzymała różaniec i że wszystko ofiarowywała Bogu. Nagle poczuła się zdrowa. Spojrzała na zegar: było pół godziny po północy. Kiedy o godz. 6.30 odwiedził ją tamtejszy ks. proboszcz, chora usiadła na brzegu łóżka, opowiedziała mu o objawieniach i o swym uzdrowieniu. "Idę odprawić Mszę św. - powiedział kapłan. - Potem przyniosę ci Komunię Świętą, a jeśli wówczas będziesz zdolna przeżegnać się prawą ręką, uwierzę". Gdy wrócił, Estelle uczyniła znak krzyża. Zjednoczenie Serc Druga część objawień rozpoczęła się 1 lipca. Kiedy Estelle odmawiała wieczorne modlitwy, ujrzała otoczoną światłem Maryję, która skrzyżowała dłonie na piersiach i wezwała wizjonerkę do wewnętrznego wyciszenia, cierpliwości i odwagi. Nazajutrz przyszła do panny Faguette, kiedy ta, obudziwszy się przed północą, zaczęła odmawiać "Zdrowaś Maryjo". Matka Najświętsza znów skrzyżowała ręce na piersiach. Powiedziała: "Już rozgłosiłaś moją chwałę", po czym przekazała jej pierwszy z sekretów. Mówiła dalej: "Nie ustawaj. Mój Syn zdobył już wiele dusz, które jeszcze bardziej poświęciły się Jemu. Jego Serce jest pełne miłości do mego Serca. On nigdy Mi niczego nie odmawia. Dla Mnie porusza On i zmiękcza najbardziej zatwardziałe serca". Maryja powiedziała jeszcze: "Przyszłam przede wszystkim po to, by ratować grzeszników". Pojawił się więc wątek zjednoczenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi. Kluczem do niego jest miłość, przez którą również każdy z nas może stać się uczestnikiem tej komunii. Jej owocem jest wysłuchanie przez Boga każdej prośby Matki Najświętszej (i nas, jeśli trwamy w zjednoczeniu jak Maryja!). Skoro Jej wola jest w pełni zgodna z wolą Bożą, to wysłuchując Jej modlitw, Jezus Chrystus wysłuchuje głosu własnego Serca. Udziela łask z tym większą radością, że może dać dowód miłości do Swej niebieskiej Matki. Pokój ducha Maryja ukazała się znowu 3 lipca. Objawienie trwało zaledwie kilka minut. Matka Boża przyniosła jedynie upomnienie: "Chcę, abyś była bardziej wyciszona, bardziej przepełniona pokojem". Potem ma miejsce ostatnia, trzecia część objawień. Rozpoczęły się one 9 września. Estelle odmawiała różaniec, gdy ukazała się Maryja. Powiedziała: "Pozbawiłaś się spotkania ze mną w dniu 15 sierpnia, nie było bowiem w tobie pokoju ducha". A więc jedno zaplanowane przez Niebo objawienie nie miało miejsca z powodu braku predyspozycji wizjonerki! Nie była wyciszona wewnętrznie. Maryja potwierdza tym samym starą prawdę: nie da się usłyszeć głosu Boga w hałasie własnych spraw i w szumie własnych myśli. Szkaplerz po raz pierwszy Matka Najświętsza dodała: "Wspaniałe skarby mego Syna, o które ludzie się modlą, zostały otwarte na długo". Potem ukazała kawałek płótna, który nosiła na szyi. Był to szkaplerz z czerwonym sercem. "Kocham tę formę pobożności" - dodała. Nie jest to jedyna forma, na którą wskazuje Maryja. Jest Cudowny Medalik, jest brązowy szkaplerz Matki Bożej z Góry Karmel, jest szkaplerz Niepokalanego Poczęcia, jest też medalik z San Nicolas... Fakt, że Matka Najświętsza wskazuje na jakąś formę pobożności, nie pomniejsza znaczenia innych. W propozycjach Maryi każdy znajdzie coś dla siebie. Jeden pokocha szkaplerz z Pellevoisin, coś w nim go wewnętrznie poruszy (może jego prostota, może jego odniesienie do Chrystusa). Ktoś inny odnajdzie swą duchowość w Cudownym Medaliku albo w najstarszej formie Maryjnej pobożności - w karmelitańskim szkaplerzu. Cnota pokoju Dnia 10 września Matka Boża przyszła, by powiedzieć: "Niech ludzie się modlą. Daj im przykład". Pięć dni później ogłosiła: "Będę pamiętać o wszystkich twoich wysiłkach, by zachować wewnętrzny spokój. Proszę o to nie tylko ciebie samą, ale i Kościół oraz Francję. Pragnę pokoju dla Kościoła". Westchnęła, potrząsnęła głową i powiedziała: "Jest coś, co jest przeszkodą". Wizjonerka zrozumiała, że Maryja ma na myśli liczne spory wewnątrzkościelne. Maryja wzywa do wewnętrznego pokoju, jest to bowiem cecha Jej duchowości. Ma ona stać się udziałem każdego z nas i całego Kościoła. Czy ta cecha znajduje się w katalogu cnót Najświętszej Maryi Panny? Owszem, nazywa się cnotą pokoju, która jest również zasadniczą cechą chrześcijanina "poczuciem bezpieczeństwa odczuwanego w perspektywie zbawienia" (św. Ludwik). Francja nie słucha! Na koniec Maryja zaczęła mówić powoli, jakby akcentując znaczenie wypowiadanych słów: "Oby się modlili i złożyli we mnie ufność! A Francja? Uczyniłam dla niej wszystko, co mogłam. Dałam jej bardzo wiele ostrzeżeń, ale oni wciąż nie chcą słuchać!". Wiemy już, dlaczego w XIX w. tak dużo objawień miało miejsce we Francji. To wyraz troski Maryi o ten naród. Ale Francja stanowi jedynie przykład tego, jak bardzo Maryja zabiega o dobro dla każdej ludzkiej wspólnoty. Przypomnijmy przykład innego kraju - Portugalii. Dnia 2 grudnia 1940 roku siostra Łucja, wizjonerka z Fatimy, pisała do Papieża Piusa XII słowa, które niebawem zaowocowały oddaniem naszego kraju pod opiekę Niepokalanego Serca Maryi: "Ojcze Święty, jeśli nie mylę się w swym zjednoczeniu duszy z Bogiem, to Pan nasz obiecał roztoczyć specjalną opiekę nad Portugalią w czasie tej wojny ze względu na poświęcenie narodu Niepokalanemu Sercu Maryi przez biskupów portugalskich, jako dowód łask, jakie będą udzielone innym narodom, jeżeli - jak Portugalia - poświęcą się Jemu". Tak jest i z objawieniami z Francji: wszystkie one stanowią dowód zatroskanej miłości, jaką Maryja darzy każdy naród i każdego z nas. Znowu szkaplerz Dzień 1 listopada przyniósł krótkie spotkanie z Matką Najświętszą. Maryja ukazała się Estelle, zapatrzyła się w coś, czego wizjonerka nie widziała, rozejrzała się wokoło, zatrzymała wzrok na wizjonerce i... znikła. Pięć dni później przemówiła znowu. Powiedziała z uśmiechem: "Wybrałam cię. Dla mej chwały wybieram pokornych i nic nieznaczących". Skrzyżowała ręce na piersiach i odeszła. Przedostatnie objawienie (11 listopada) było związane z rozpowszechnianiem szkaplerza. Tego dnia Estelle wykonała pierwszy szkaplerz według wzoru, jaki pokazała jej Maryja. "Nie zmarnowałaś dzisiejszego dnia - powiedziała. Pracowałaś dla mnie". Poleciła też Estelle, by zrobiła wiele następnych szkaplerzy. Ostatnie objawienie nastąpiło 8 grudnia, po Sumie odprawionej w uroczystość Niepokalanego Poczęcia. Maryja przypomniała najpierw wszystko, co dotychczas powiedziała, a między kolejnymi zdaniami przekazała jej wiele tajemnic. Padły słowa: "Nigdy już mnie nie zobaczysz". Wizjonerka tak wspominała ostatnie spotkanie: "Krzyknęłam: 'Co się ze mną stanie, Matko Najświętsza?'. Odparła: 'Będę z tobą, ale w sposób niewidzialny... Nie musisz niczego się bać. Wybrałam cię przecież do ogłoszenia mej chwały i upowszechnienia tego nabożeństwa'. Mówiąc to, trzymała w dłoniach szkaplerz. Było w Jej postawie tyle zachęty, że powiedziałam: 'Ukochana Matko moja, czy mogłabyś dać mi ten szkaplerz?'... 'Podejdź i ucałuj go'. Szybko wstałam, a Matka Najświętsza pochyliła się ku mnie. Pocałowałam Jej szkaplerz. Była to dla mnie zupełnie wyjątkowa chwila". Możemy zawołać: Co za spotkanie! Ile w nim zażyłości! Jak w objawieniach przy Rue du Bac, gdzie św. Katarzyna złożyła swe dłonie w dłonie Maryi. Następnie Matka Najświętsza poleciła Estelle udać się do księdza biskupa i poprosić o pomoc w rozpowszechnianiu szkaplerza. Dodała: "Jeśli nie zrobi on tego, czego pragniesz, masz iść wyżej. Nie bój się, pomogę ci". Ukazała jej łaski, których udzieli tym, "którzy będą nosić go z ufnością i rozpowszechniać będą to nabożeństwo". Gdy rozłożyła ręce, z Jej dłoni zaczęły spadać krople jakby deszczu. Na każdej z nich był wypisany rodzaj łaski. Wizjonerka wymienia zaledwie kilka: zdrowie, ufność, szacunek, miłość, świętość "wszelkie łaski, o których można pomyśleć". Maryja dodała: "To łaski od mego Syna. Czerpię je z Jego Serca. On Mi nie może niczego odmówić". Na koniec Maryja raz jeszcze odwołuje się do władzy Kościoła. Kiedy Estelle pyta, co ma umieścić na drugiej stronie szkaplerza, słyszy: "Zachowałam tę stronę dla siebie. Pomyślisz o niej, a potem przekażesz swoje myśli świętemu Kościołowi. On zadecyduje". (Ostatecznie na rewersie szkaplerza znalazła się Matka Boża otoczona wieńcem róż, z rozłożonymi dłońmi, z których tryskają promienie.) Estelle Faguette, zgodnie z poleceniem Matki Najświętszej, żyła dalej w Pellevoisin, prowadząc ciche, nikomu nieznane życie. Zmarła dopiero w 1929 roku. Pewnie tylko Niebo wie, ile chwały przyniosła Maryi swą modlitwą i ofiarą. Bo można dać Ją poznać ludziom w dwojaki sposób: albo pokazywać Ją jako Matkę Najświętszą, albo sprawić, że Serce Maryi wyleje na nich morze łask, które otworzą im oczy na Jej wielkość i miłość. I chyba ta druga droga jest pewniejsza... Pośrednia akceptacja przez Kościół Jakie były losy nabożeństwa, które Matka Boża objawiła pannie Faguette? W 1900 roku szkaplerz został zatwierdzony przez Kościół. Już wcześniej dla jego propagowania powstało Arcybractwo Maryi Matki Miłosierdzia z Pellevoisin. Zostało ono zatwierdzone przez Papieża Leona XIII w 1894 roku. Objawienia w Pellevoisin cieszyły się w Kościele wielkim autorytetem. Odwoływała się do nich np. św. Małgorzata Maria. Dziś tytuł Matki Bożej z Pellevoisin nosi kilka świątyń, m.in. w Nowym Jorku i w McIntosh w stanie Orlean. Wincenty Łaszewski