Szkolna gazetka
Transkrypt
Szkolna gazetka
Luty 2007 Cena 1 ZŁ Okiem Melpomeny Magazyn kultularny ZSO nr 2 W numerze m.in. Recenzja “Rent” Myslovitz - “Happiness is Easy” IX Festiwal Piosenki Angielskiej Nauczyciel też Człowiek prof.Magdalena Gierek Ks. Jan Twardowski w rocznicę śmierci Okiem Melpomeny - Luty 2007 ‘ Spis tresci Kultura: Ks. Jan Twardowski w rocznicę śmierci Czy pisanie może cokolwiek zmienić ? 3 4 Teatr: Repertuar Teatru Śląskiego Repertuar Teatru Rozrywki Szczególny rok ! Nowości teatralne „Tee, Tarantino, masz piniądz?” Menele, bezdomni i... artyści Pośrodku epeisodionu 5 7 8 8 9 10 11 Książka: Anioły i bogowie, jakich nie znacie 11 Kino: Rendez-vous z Europa okiem X muzy 12 Muzyka: Koncert “Dżem + goście” Dżem “Pamięci Pawła Bergera” Myslovitz “Happiness is Easy” Felieton: Precz z nudą Walentynki - święto czy komercyjny kicz ? Co nurtuje człowieka XIX wieku ? Co z tobą, Polsko ? “Do końca świata i jeden dzień dłużej” Szkolne Forum: IX Festiwal Piosenki Angielskiej Nauczyciel też człowiek Humor Stopka Redakcyjna: 13 14 15 16 17 18 18 19 20 21 22 Tomasz Czoik, Elżbieta Fedyk, Kamil Gajda, Aleksandra Kwaśniak, Zbigniew Laskowski, Marcin Nikel, Paulina Polner, Karolina Szura, Piotr Winiarski Kultura Okiem Melpomeny - Luty 2007 Ks. Jan Twardowski w rocznice, smierci ‘ Jan Twardowski urodził się 1 czerwca 1915 roku w Warszawie. W gimnazjum współredagował międzyszkolne pismo młodych „Kuźnia Młodych”. W tych czasach został wydany pierwszy tomik jego poezji „Powrót Andersena”. Studia na wydziale polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego zostały przerwane z powodu wojny, ukończył je dopiero w roku 1947. W czasie wojny był członkiem AK, uczestniczył w Powstaniu Warszawskim. Jego wiersze zaczęły się pojawiać w roku 1945 na łamach gazet takich jak „Tygodnik Powszechny”. W tym samym roku podjął naukę na pierwszym tajnym kursie Seminarium Duchownego. Święcenia przyjął w roku 1948. W sumie ukazało się ponad 20 tomików wierszy Twardowskiego m.in. „Niebieskie migdały”, „Który stwarzasz jagody”, „Sumienie ruszyło”. Wiersze księdza Twardowskiego zyskały popularność nie tylko w kraju, ale również za granicą, doczekały się przekładów na wiele języków (albański, angielski, niemiecki, francuski, rosyjski, białoruski, czeski, esperanto, fiński, flamandzki, hebrajski, macedoński, słowacki, szwedzki, ukraiński, węgierski, włoski) Ks. Twardowski wielokrotnie podkreślał, że głównym celem pisarstwa jest pokazanie ludzkiego serca. Jego wiersze zaskakują celnością. Unika patosu, zwłaszcza podejmując tematy sacrum. Zdaniem krytyków fenomen poezji księdza Jana polega na prostocie i mistrzowskim wyrażaniu tego, co dane jest mu intuicyjnie poznać. Jan Twardowski był poetą uśmiechu i niemal dziecięcej naiwności, czym zjednywał sobie czytelników, a jak sam mówił – czasem budził ich sumienia. Ks. Jan Twardowski zmarł 18 stycznia 2006 roku w Warszawie w wieku dziewięćdziesięciu jeden lat. „Jaka to radość” 18 stycznia, rok po śmierci księdza Twardowskiego, odbył się w naszej szkole konkurs recytatorski. Był on w Jaka to radość całości poświecony jego twórczości. Uczniowie recytowpomagać ali przepiękne utwory przy blasku świec, które dodatdźwigać kowo tworzyły atmosferę refleksji nad pięknym słowem biec do chorego z wywieszonym poety. językiem Każdy uczestnik recytował wiersz obowiązkowy „Jaka to własne swe derce nieść jak gorączkę radość” oraz wiersz samodzielnie wybrany. rozdawać Mimo że uczestników było wielu, to widzowie nie okazali i wciąż się czuć bezradnym zniecierpliwienia, wręcz przeciwnie, siedzieli zasłuchani i być niczym zamyśleni. by Pan Bóg mógł działać wszystko jest wtedy Do kolejnego etapu konkursu zakwalifikowali się: kiedy nic dla siebie Gimnazjum Liceum Małgorzata Baranowicz IIIa Karolina Szura IIb Marcin Soroka Ib Magdalena Tokarz IIc Wyróżnienia otrzymali: Gimnazjum Agnieszka Sancewicz Ia – za interpretację utworu „Co to znaczy kochać” Nikol Kabus Ia – za interpretacje utworu „Czemu” Magdalena Kirsz IIc – za interpretację utworu „Jaka to radość” Liceum Wojciech Mierkułow Ib – za interpretacje utworu „Jaka to radość” Joanna Czubkowska Ib – za interpretacje utworu „Do moich uczniów” Kinga Wardowska Id – za interpretacje utworu „Różne samotności” Elżbieta Fedyk IIb – za interpretację utworu „Bliscy i oddaleni” Ada Siuta IId – za interpretację utworu „Stare fotografie” Karolina Szura Okiem Melpomeny - Luty 2007 „Czy pisanie . moze cokolwiek zmienic‘ ?” Takie pytanie zadawał w swoim reportażu „Siła słowa” wielki Ryszard Kapuściński. Ten doskonały reporter i pisarz zmarł 23 stycznia 2007 roku w Warszawie. Miał 74 lata. Pewnie niewielu z was kojarzy to nazwisko. Postanowiliśmy zamieścić jego krótki życiorys, tak aby każdy choć trochę wiedział o tym wybitnym pisarzu. Urodził się 4 marca 1932 roku w Pińsku na Polesi. Obok Stanisława Lema był najczęściej tłumaczony za granicą. Swoją karierę poetycką rozpoczął w wieku 17 lat w tygodniku „Dziś i jutro”. Po maturze zaczął pracę w redakcji „Sztandaru Młodych”. Ukończył historię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Był laureatem wielu nagród między innymi Złotego Krzyża Zasługi za reportaż „To też jest prawda o Nowej Hucie”,nagrodą imienia J.Parandowskiego oraz Ikrem. Łącznie otrzymał 40 nagród i wyróżnień. Był znanym pisarzem nie tylko w kraju, ale również zagranicą. Był korespondentem w Afryce, Ameryce Łacińskiej i Azji. Ryszard Kapuściński pracował w wielu redakcjach czasopism takich jak”Polityka” czy „Kultura”. W 2005 roku otrzymał nominację do Nagrody Nobla z dziedziny literatury. W jego twórczość można wpisać z pewnością takie utwory jak „Czarne gwiazdy”;”Cesarz”;”He ban”;”Z Afryki” czy „Podróże z Herodotem”. Swoją twórczością przełamywał bariery, opisywał życie ludzi na innych kontynentach. Dla jednych kontrowersyjny, dla drugich stawał się mistrzem. Często to co wypływało spod jego pióra zmieniało ludzi dzięki niemu wielu zaczęło spostrzegać świat z zupełnie innej strony. Po jego śmierci w polskiej prasie i internecie pojawiło się mnóstwo komentarzy. Wśród nich między innymi: „Pokazał, że dziennikarstwo może być sztuką” „I aż strach pomyśleć że są w Polsce tacy, którzy zapytają “A kto to był?” „Ryszard Kapuściński to był człowiek o niezwykłej odwadze, będzie nam brakowało jego niezgody na kłamstwo, fałsz i egoizm” Był znany nie tylko w Polsce, ale i na całych świcie. Informacja o jego śmierci pojawiła się w wielu zagranicznych gazetach. Oto kilka cytatów: „Jeden z największych reportażystów na świecie, pełen odwagi wybitny pisarz i myśliciel, przenikliwy znawca Afryki i wszystkich najbardziej zapomnianych zakątków globu” hiszpańska „La Repubblica” „Polska straciła najlepszego reportera” czytamy w „Rossijskaja Gazieta” „Był Herodotem naszej epoki” tak stwierdził niemiecki “Frankfurter Allgemeine Zeitung” “Kapuściński uważany był za jednego z najwybitniejszych przedstawicieli literackiego reportażu” Der Standard Z pewnością wszystkie fragmenty ukazują istotę mistrzostwa śp. Ryszarda Kapuścińskiego. awkmg Okiem Melpomeny - Luty 2007 Repertuar Teatru Slaskiego MARZEC 2007 1 cz godz. 10.00 Albert Camus Dżuma Duża Scena 1 cz godz. 18.30 “Któremu serce dasz” czytanie dramatu Marty Fox Scena Kameralna 2 pt godz. 18.00 Albert Camus Dżuma Duża Scena 3 sb godz. 18.45 Ray Cooney Mayday (spektakl zamknięty) Duża Scena 3 sb godz. 19.00 Jacek Rykała Mleczarnia SPEKTAKL DLA WIDZÓW Scena w Malarni DOROSŁYCH 4 nd godz. 19.00 Jacek Rykała Mleczarnia SPEKTAKL DLA WIDZÓW Scena w Malarni DOROSŁYCH 4 nd godz. 19.00 Samuel Beckett “Zapasiewicz gra Becketta” reż.: Antoni Libera Duża Scena INTERPRETACJE 5 pn godz. 18.00 Rebecca Gilman “ Blask życia” reż.: Mariusz Grzegorzek Duża Scena INTERPRETACJE 6 wt godz. 18.00 Dorota Masłowska “Paw Królowej” reż.: Łukasz Kos Duża Scena INTERPRETACJE 7 śr godz. 19.00 “Transfer!” reż: Jan Klata Duża Scena INTERPRETACJE 8 cz godz. 12.00 “Ballady i Romanse Rosyjskie” Scena Kameralna koncert Aleksandra Maceradiego spektakl zamknięty 8 cz godz. 18.30 “Ballady i Romanse Rosyjskie” Scena Kameralna koncert Aleksandra Maceradiego 8 cz godz. 19.00 Witold Gombrowicz “Iwona, księżniczka Burgunda” reż.:Artur Tyszkiewicz Duża Scena INTERPRETACJE 9 pt godz. 18.30 Dea Loher Sinobrody - nadzieja kobiet SPEKTAKL DLA WIDZÓW Scena Kameralna DOROSŁYCH 9 pt godz. 19.00 Falk Richter Pod lodem Scena w Malarni 9 pt godz. 20.00 “Prze(d)stawienie” reż.: Agata Duda-Gracz Duża Scena INTERPRETACJE 10 sb godz. 18.00 Tadeusz Różewicz “Pułapka” reż.: Krzysztof Babicki Duża Scena INTERPRETACJE 10 sb godz. 18.30 Dea Loher Sinobrody - nadzieja kobiet SPEKTAKL DLA WIDZÓW Scena Kameralna DOROSŁYCH 11 nd godz. 18.30 Dea Loher Sinobrody - nadzieja kobiet SPEKTAKL DLA WIDZÓW Scena Kameralna DOROSŁYCH 11 nd godz. 19.00 Falk Richter Pod lodem Scena w Malarni 13 wt godz. 18.00 Sofokles Król Edyp spektakl w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej 14 śr godz. 10.00 Eric Emmanuel Oskar i Pani Róża Scena Kameralna godz. 12.45 Schmitt 10.00 - spektakl w jęz. francuskim Okiem Melpomeny - Luty 2007 Teatr 15 cz godz. 10.00 Eric Emmanuel Schmitt Oskar i Pani Róża Scena Kameralna godz. 18.30 16 pt godz. 18.00 Ray Cooney Mayday 2 Duża Scena 16 pt godz. 18.30 Nikołaj Kolada Gąska Scena Kameralna 16 pt godz. 19.00 “Drzewo Aniołów” Scena w Malarni koncert Tadeusza Sławka i Bogdana Mizerskiego 17 sb godz. 18.00 Ray Cooney Mayday 2 Duża Scena 17 sb godz. 18.30 Nikołaj Kolada Gąska Scena Kameralna 18 nd godz. 18.00 “Starzyk” koncert Zespołu “Śląsk” Duża Scena 18 nd godz. 18.00 Roland Schimmelpfennig Push Up 1-3 spektakl ostatnie piętro w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej 19 pn godz. 18.00 Piotr Czajkowski Eugeniusz Oniegin spektakl Opery Śląskiej Duża Scena 21 śr godz. 10.00 Wieczór z Wyspaińskim Wczoraj. Dziś. Jutro? - Duża Scena godz. 12.00 “..taki mi się snuje dramat...” 21 śr godz. 9.00 Eric Emmanuel Schmitt Oskar i Pani Róża spektakl godz. 11.40 w Teatrze Lalki i Aktora w Opolu 22 cz godz. 10.00 Wieczór z Wyspaińskim Wczoraj. Dziś. Jutro? - Duża Scena godz. 12.00 “..taki mi się snuje dramat...” 22 cz godz. 19.00 Jacek Rykała Mleczarnia SPEKTAKL DLA WIDZÓW Scena w Malarni DOROSŁYCH 23 pt godz. 10.00 Wieczór z Wyspaińskim Wczoraj. Dziś. Jutro? - Duża Scena godz. 18.00 “..taki mi się snuje dramat...” 23 pt godz. 16.00 Inka Dowlasz Idź się leczyć Scena Kameralna godz. 18.30 24 sb godz. 17.00 godz. 20.00 Ray Cooney Mayday Duża Scena 25 nd godz. 12.00 Tonkred Dorst Pan Paweł Scena w Malarni godz. 19.00 25 nd godz. 18.30 “Jestem jaka jestem” Scena Kameralna Recital Ewy Dec 26 pn godz. 18.00 Modest Musorgski Borys Godunow Duża Scena spektakl Opery Śląskiej 27 wt godz. 10.00 Eric Emmanuel Schmitt Oskar i Pani Róża Scena Kameralna godz. 12.45 27 wt godz. 18.00 Jubileuszowe powroty: Duża Scena Józef Szajna 29 cz godz. 19.00 Jacek Rykała Mleczarnia SPEKTAKL DLA WIDZÓW Scena w Malarni DOROSŁYCH 30 pt godz. 19.00 Testosteron Duża Scena spektakl gościnny Teatru Polskiego z Bielska-Białej 31 sb godz. 17.00 Elżbieta Jodłowska Klimakterium... i już godz. 20.00 Spektakl Teatru Rampa Duża Scena z Warszawy 31 sb godz. 19.00 Fryderyk Schiller Intryga i miłość w ramach “Grudziądzkiej Wiosny Tetaralnej” Okiem Melpomeny - Luty 2007 Teatr Repertuar Teatru Rozrywki Marzec 2007 1 cz godz. 19.00 2 pt godz. 19.00 3 sb godz. 19.00 4 nd godz. 16.00 godz. 19.00 5 pn godz. 18.30 6 wt godz. 19.00 7 śr godz. 16.00 godz. 19.00 9 pt godz. 19.00 10 sb godz. 19.00 11 nd godz. 19.00 12 pn godz. 19.00 13 wt godz. 20.00 15 cz godz. 19.00 16 pt godz. 19.00 17 sb godz. 19.00 18 nd godz. 19.00 19 pn godz. 19.30 20 wt godz. 9.00 godz. 11.30 21 śr godz. 9.00 godz. 11.30 22 cz godz. 19.00 25 nd 42nd STREET - 42 ULICA - Gliwicki Teatr Muzyczny CANTERVILLE GHOST CANTERVILLE GHOST MICHAŁ BAJOR 30/30 - NAJWIĘKSZE PRZEBOJE – koncert z towarzyszeniem zespołu muzycznego LATA DWUDZIESTE, LATA TRZYDZIESTE... OPOWIEŚĆ O DOMACH I ULICACH z cyklu GÓRNY ŚLĄSK - ŚWIAT NAJMNIEJSZY - prezentacja filmu JADWIGI KOCUR - “Dwugłowy smok” - oraz debata z udziałem m. in. dr IRMY KOZINY JESUS CHRIST SUPERSTAR JESUS CHRIST SUPERSTAR - Popołudniówka JESUS CHRIST SUPERSTAR RENT RENT RENT PIOTR WOJTASIK - CIRCLE – koncert jazzowy SZCZĘŚLIWE DNI, wyst.Krystyna JANDA i Jerzy TRELA -Teatr Krystyny JANDY “Polonia” z Warszawy WEST SIDE STORY WEST SIDE STORY WEST SIDE STORY WEST SIDE STORY TOUCH OF IRELAND -widowisko muzyczno-taneczne z udziałe Pawła KUKIZA, wyst. także CARRANTOUHILL i REELANDIA W 80 DNI DOOKOŁA ŚWIATA PO STU LATACH W 80 DNI DOOKOŁA ŚWIATA PO STU LATACH W 80 DNI DOOKOŁA ŚWIATA PO STU LATACH W 80 DNI DOOKOŁA ŚWIATA PO STU LATACH MORRISON KONCERT, wyst. Marcin RYCHCIK - Teatr “Rampa” z Warszawy W RAMACH OBCHODÓW MIĘDZYNARODOWEGO DNIA TEATRU DRZWI DRZWI DRZWI DRZWI godz. godz. godz. godz. 10.30 12.00 13.30 15.00 30 pt godz. 19.00 31 sb godz. 19.00 OTWARTE OTWARTE OTWARTE OTWARTE w w w w Teatrze Teatrze Teatrze Teatrze Rozrywki Rozrywki Rozrywki Rozrywki SPIN - premiera SPIN Okiem Melpomeny - Luty 2007 Teatr Szczególny rok! Rok 2007 jest wyjątkowy. Setna rocznica śmierci Stanisława Wyspiańskiego łączy się ze 100leciem teatru jego imienia w Katowicach, a w uznaniu jego zasług Sejm Rzeczpospolitej Polskiej uznał rok 2007 za rok Stanisława Wyspiańskiego właśnie. Nie ulega wątpliwości, że Stanisław Wyspiański był jednostką nieprzeciętną. Urodził się w 1869 roku w Krakowie. Artysta ten posiadał zdolności we wszelkich dziedzinach sztuki. Malarz, rysownik, pisarz, inscenizator teatralny, genialny wizjoner, a przy tym skromny człowiek. Zasłynął przede wszystkim jako twórca wielkiego dramatu, jakim jest „Wesele”. Jego twórczość inspirowała i nadal inspiruje najwybitniejszych polskich twórców. Jest to bez wątpienia artysta, który odegrał wyjątkową rolę w kształtowaniu naszej świadomości narodowej. Zmarł 28 listopada 1907 roku. Teatr Śląski korzysta z okazji i pragnie przybliżyć mieszkańcom Katowic i całego województwa śląskiego zarówno historię i dzisiejszy wygląd teatru, jak i twórczość samego Wyspiańskiego. Już w styczniu można było uczestniczyć w wieczorku poetyckim „Wczoraj. Dziś. Jutro? ...taki mi się snuje dramat...”. Gościem specjalnym miała być Pani Leokadia Wyspiańska (synowa Stanisława) oraz Dorota Wyspiańska-Zapędowska (wnuczka). Podczas kwietniowych Dni Teatru Śląskiego będzie można zwiedzać gmach teatralny oraz poznać miejsca niedostępne zazwyczaj widzom. Najciekawsze, moim zdaniem, atrakcje czekają nas na przełomie września i października, kiedy to odbędzie się uroczysta premiera „Wesela” (dla nas, morcinkowych teatromanów, będzie to nie lada święto). Na zakończenie tego wyjątkowego roku na dużej scenie zostanie odsłonięta kurtyna namalowana przez Piotra Schmidtke (może będzie takim dziełem jak słynna kurtyna Teatru Słowackiego w Krakowie?). Oprócz wyżej wymienionych przedsięwzięć, przez cały rok będą organizowane spotkania z artystami, którzy współpracowali z teatrem. Myślę, że nawet najwybredniejszy widz nie powinien narzekać na brak pozycji godnych zobaczenia. Nasza szkoła również w czynny sposób będzie obchodzić 100-lecie teatru . Coroczny konkurs wiedzy o teatrze organizowany w ramach Święta Teatru będzie dotyczył właśnie historii oraz dzisiejszego Teatru Śląskiego. Szczegóły będą podawane w kolejnych numerach „Okiem Melpomeny”. Zapraszam do uczestnictwa w szkolnym konkursie, jak i w spektaklach Teatru Śląskiego. ‘ teatralne Nowosci Elżbieta Fedyk II b Nadchodzący miesiąc nie powinien zanudzić widzów Teatru Śląskiego. Oprócz stałych spektakli, będzie można zobaczyć sztuki Opery Śląskiej oraz Teatru Ludowego z Nowej Huty. Już 5 lutego na deskach naszego teatru można było zobaczyć spektakl Opery Śląskiej „Traviata”. Jest to opera w czterech aktach opowiadająca o wielkiej, niespełnionej miłości. Zapewne jest to dobra okazja, by poznać piękno opery, przyglądając się wspaniałym strojom oraz wsłuchując się w muzykę trochę inną niż ta, którą zwykliśmy słuchać w domach. Z kolei 26 będzie można wysłuchać Koncertu Wiedeńskiego, również wystawianego na deskach Opery Śląskiej. Teatr Ludowy z Nowej Huty odwiedzi nas ze spektaklem „Wszystko o kobietach”. Jak wskazuje sam tytuł, sztuka jest opowieścią o kobietach, a raczej o ich przeżyciach. Sztuka ta otrzymała nagrodę za najlepszy spektakl na Ogólnopolskim Festiwalu Komedii Talia 2006. Była również wystawiana podczas Letniego Ogrodu Teatralnego w Katowicach. Zastanawiający jest dopisek „tylko dla dorosłych” przy nowej sztuce Teatru Śląskiego pt. „Mleczarnia”, której premiera odbyła się 2. lutego. MLECZARNIA jest rejestracją niespodziewanego spotkania w izbie wytrzeźwień dwóch pięćdziesięciolatków, którzy dzieciństwo i młodość spędzili na tych samych ulicach miasta. Nie widzieli się trzydzieści lat. Kiedyś byli najlepszymi przyjaciółmi, podzieliła ich miłość do tej samej kobiety. Akcja sztuki rozgrywa się w autentycznej scenerii ulic jednej z dzielnic Sosnowca i w dużej mierze jest historią życia jej mieszkańców. Jako że zbliżają się ferie zimowe, na pewno będzie sporo okazji, by skorzystać z repertuaru katowickiego teatru, w celu poszerzenia swoich horyzontów, a przy tym miłego spędzenia jednego z zimowych wieczorów. Teatr Okiem Melpomeny - Luty 2007 „Tee, Tarantino, masz piniadz?” , Z zasady powinienem teraz napisać coś na wstępie, więc jak mawiają, że trzeba się zasad trzymać, to będziem się trzymać. Ba ! Powinno to być coś ciekawego, zachęcającego do dalszego czytania, ale cóż mam począć jeśli potrafię wypisywać tylko bzdurne wstępy ? Dobra kończę to ględzenie... Nie mogłem się doczekać tego dnia, gdy poszedłem na RENT do chorzowskiej Rozrywki... czekałem już od samej premiery czyli od dwudziestego drugiego dwunastego roku dwa tysiące szóstego. W ten dzień zaliczyłem niezły prysznic przed teatrem, ale czego się nie robi dla sztuki, co nie? Bilety zakupione, szatnia załatwiona no i schodkowanie(jest suuuuuper :-) )! A co!? Musical opowiada o nowojorskiej bohemie i jej wszystkich problemach. Jakby nie było to jest to dość trudna do zrealizowania sztuka. Trudno bowiem przedstawić taki problem, lecz Rozrywce udało się to znakomicie. Musicalowy debiut Ingmara Villqista był jak najbardziej udany. Artysta znany jest jednak bardziej jako dramaturg, lecz w musicalu radzi sobie równie dobrze. Napiszę jeszcze coś o samym „Rencie”, żeby nie było... Jest to opowieść usadzona w czasie dosyć współczesnym. Jest tam ćpanie, AIDS, homoseksualizm, poszukiwanie sensu życia, a także miłość. Miłość, która jest jednak głównym tematem tejże rock-opery. Wszystko bardzo wyraziście przedstawione, lecz o tym później, przecież to miał być tylko taki zarys, hm? W spektaklu wszystkie postacie mają „to coś”. Są tutaj lesbijki, jest transwestyta, rockman, reżyser w bardzo ekscentrycznym ubranku, tancerka-ćpunka. Słowem: niezła paczka. Wszystkich ich łączy bieda, brak prądu, brak zielonych w prawej kieszeni spodni w szkocką kratę, poszukiwanie sensu życia i chęci spełnienia marzeń. Głosy krytyki mówią, iż Alona Szostak w roli Mimi (tancerka-ćpunka) jest niezbyt dobrze obsadzoną postacią. Te głosy mają zapewne lepiej wyrobiony gust niż ja. Jednakże osobiście uważam, iż Alona Szostak jest dobra w tej roli: wygląda dosyć dziewczęco i niewinnie, a przecież o to chodzi(wszak Mimi ma lat dziewiętnaście). Tanecznie wypada również dobrze, a śpiewać potrafi i to nieźle. Fenomenem na skalę światową jest kreacja Angela, którego gra Jakub Lewandowski. Koleś jest wręcz niesamowity, a „Today 4 U” w jego wykonaniu powala na kolana. Bardzo charyzmatyczna postać, taki odskok od wszystkich. Utrzymuje wszystkich, pomaga im i naprawdę przekonuje do siebie. Nie od parady nazywa się Angel. Trudno sobie wyobrazić kogoś innego w roli Rogera aniżeli Macieja Balcara, jak powszechnie wiadomo Maciek jest rasowym rockmanem, więc jego dokonań na scenie nie trzeba rozwijać. Jego głos zasługuje na dużą pochwałę, tanecznie „troszku gorzej”. Bardzo przekonującą postacią jest kreacja Artura Święsa. Ubrany w niezłą pomarańczową marynarkę, spodnie w kratę, z fajową torbą... W „La vie Boheme” wypada banalnie mówiąc: super. Wierzcie mi, tego sie da się opisać, przynajmniej ja nie potrafię. To trzeba zobaczyć. Lesbijki czyli Joanne(Izabella Malik) i Maureen(Anna Sroka) są niezłe, fajnie się kłócą. A song Maureen „Over the Moon” jest wręcz boski(jakież to banalne określenie), fajnie tak stać – w rolkach – na rozjeżdzających się stołach i krzyczeć Muuu, co nie? Kreacją zasługującą również na uznanie jest postać grana przez Dominika Koralewskiego – Tom Collins. Dominik pokazał na co stać jego struny głosowe. I chwała mu za to. Muzyka jest bardzo klimatyczna, łatwo wpada w ucho i porywa. Jak już zostało napisane: rock-opera. Tym razem nie odczułem czegoś co mnie drażniło we wrześniowym JCHS, czyli niemożliwości usłyszenia chórków. Sądzę, iż akustycy spisali się dobrze, a orkiestrze należą się Duuuuuże(przez duże D i z duuuuużą ilością u) brawa. Choreografia autorstwa Katarzyny Aleksander-Kmieć jest również dobra, a towarzyszące postaciom widma śmierci to wątek jak najbardziej trafny. W songu „What you own” czeka was mała niespodzianka, lecz o tym pisać nie będę ;). Nie spodziewałem się takiej rzeczy, a wypadła świetnie. Scenografia dosyć prosta, lecz bardzo funkcjonalna i właśnie o to chodzi: funkcjonalność i prostota. Ważniejszy jest problem aniżeli swoiste dla musicalu fajerwerki. Dobrymi stronami chorzowskiego „Rent” są: prostota i naturalność, dobrze dobrana obsada i przesłanie, przede wszystkim przesłanie. Dobre songi i ich tłumaczenia. Wypadałoby napisać jeszcze coś o tytule tejże recenzji, więc piszę. Owy tytuł wziął się z krótkiej chwili, w której na scenie pojawia się Małgorzata Gadecka i mówi do Marka: Tee Tarantino, masz piniądz?, Mark odpowiada: Nie ! A na to Małgorzata Gadecka: A ja mam! Warto to zobaczyć na własne oczy. Marcin Nikel Film Okiem Melpomeny - Luty 2007 Teatr Menele, bezdomni i …artysci ‘ Chorzów, Teatr Rozrywki, 22 grudnia, godzina 19 – polska prapremiera „Rent”, granego na Broadway’u od 1996 roku. Gasną wszystkie światła. Po chwili osiem lamp na scenie pokazuje ośmiu głównych bohaterów. Brzmią pierwsze takty muzyki, pierwsze słowa piosenki, słowa, które szybko zapadają w pamięć, w których zawiera się główne przesłanie musicalu – przyjaźń, miłość, wartość czasu. Autorem „Rent” jest Jonathan Larson. W 1989 roku przyjaciel, Billy Aronson, zaproponował mu stworzenie współczesnej wersji „Cyganerii” Puccinniego. Wspólnie napisali kilka songów, naszkicowali niektóre ze scen, aby po pewnym czasie się rozstać. Larson sam dokończył sztukę, niestety zmarł w wieku 36 lat, tuż przed jej broadwayowską premierą. Nowojorska bohema, osiem wspomnianych już postaci, jednak każda tak bardzo różni się od pozostałych, że trudno je pomylić. Roger Davis, w którego wcielił się Maciej Balcar, to rockowy muzyk szukający swego „hitu”. Początkowo myślałam, że trudno mi będzie wyzbyć się skojarzeń z „Jesus Christ Superstar”, ale wokalista Dżemu nie zawiódł i stworzył koleją charakterystyczną, całkiem inną od biblijnej, kreację. Jego współlokator, Mark Cohen jest reżyserem-obserwatorem, wiecznie bez grosza przy duszy. Gra go Artur Święs, znany z tytułowej roli w spektaklu „Król Edyp” Teatru Śląskiego. Jak bardzo pogmatwane jest życie Marka pokazuje jeden z najlepszych, moim zdaniem, fragmentów spektaklu – zmysłowe „tango Maureen”, które Mark wykonuje z Joanne Jefferson, graną przez Izabellę Malik (Anybodys w „West Side Story”, jej pierwszą dużą rolą była tytułowa „Ania z Zielonego Wzgórza”). Taniec dodaje przedstawieniu smaku, na kilka minut odrywa od problemu AIDS i narkotyków. Wyciąga z prawniczki i filmowca wszystkie żale, pretensje do Maureen Johnson – jego byłej i jej… obecnej partnerki. Anna Sroka (Maureen; Anita w “West Side Story”) rzuca się w oczy, a raczej uszy, już na wstępie swoją solówką, w której pokazuje na co ją stać. A po jej świetnym performance na rolkach większość publiczności… muczy. Równie barwną postacią jest Angel Schunard – transwestyta o złotym sercu. Znany do tej pory z zespołu baletowego Jakub Lewandowski dostał szansę wykazania się swoimi umiejętnościami wokalnymi. Szczerze mówiąc nie zniewala śpiewem jak ekscentryczna Maureen, ale nadrabia tańcem i wzbudza zaufanie oraz ogromną sympatię publiczności. Podobnie jak jego „brat” – homoseksualista Tom Collins. Mocno zbudowany Dominik Koralewski o niskim głosie, jest całkowitym przeciwieństwem szczupłego Angela. W gruncie rzeczy tą parę łączy tylko uczucie i HIV, przez co są bardzo interesującym połączeniem. Miłość wiąże także Rogera i Mimi Marquez. Rolę młodej narkomanki odtwarza Alona Szostak. Są ludzie, którzy twierdzą, że pani Szostak nie pasuje do Mimi, bo w filmie grała ją brunetka, bo nie odpowiada wiekowo granej postaci, bo ma zły akcent… Jednak potrafi śpiewać i grać, a to chyba najważniejsze. Łukasz Skrodzki (zmiennik Michała Gasza w roli Tony’ego, „West Side Story”) jako Benjamin Coffin także wywiązał się z swego zadania – Ben słusznie wywołuje w publiczności odrazę do materialnego podejścia do życia. Perełką wartą wyłowienia jest Małgorzata Gadecka obsadzona w roli ulicznej łachmaniarki. Swoimi komicznymi tekstami udowadnia, że drugoplanowa rola także może zapaść w pamięć. Jak przystało na Teatr Rozrywki choreografia (autorstwa Katarzyny Aleksander-Kmieć) jest dopracowana w najmniejszych szczegółach, dzięki czemu odwraca uwagę od drobnych wpadek w tłumaczeniu libretta, typu „skąd wziąć kasę na…”. Dużą zaletą musicalu jest ciekawa interpretacja wirusa HIV, który materializuje się na oczach widza. Do plusów można zaliczyć również grę świateł, udoskonalającą dokonania aktorów. „Rent” jest bezapelacyjnym sukcesem chorzowskiego reżysera Ingmara Villqist’a. Musical z jednej strony powala ekspresją, a z drugiej pozwala zastanowić się nad mijającym czasem. Polecam! Dziewczynka z Zapałkami 10 Teatr Okiem Melpomeny - Luty 2007 ‘ Posrodku epeisodionu Jakby to powiedzieć hmm...najlepsze będzie chyba takowe sformułowanie: to splot okoliczności, które prowadzą do... a może prościej ? OK. Po prostu tragizm Sofoklesa we wtorkowe południe. Jedenasta godzina i czterdzieści minut. Autobus przyjeżdża, jedziemy, ale juz zaczyna się coś z nim dziać i w ogóle, później całkiem gaśnie. No to lipa ! Dwunasta i trzydzieści minut do trzynastej (dokładniej dwadzieścia osiem, ale co tam, to i tak dopiero dwie minuty spóźnienia, cieszmy się, że mamy zastępczy autobus). Ooooo ! Wreszcie na miejscu ! Godzina trzynasta, wczoraj był trzynasty, dzisiaj na godzinę trzynastą, czy to nie aby jakieś zaczątki kolejnego trzynastkowego piątku ? Chyba tak. To tak w roli wstępu, a może to już wyjaśnia wszystko, co chcę napisać ? Hmmm, jak to ma być wstęp, to napiszę jeszcze, że Śląski się nie postarał, choć zapewme mogli, to nie przesunęli spektaklu o kilkanaście minut – aż dojedziemy. A co do „Króla Edypa” to... Właśnie.. to balkon drugi, który jak zaznaczyli na bilecie (a ten i tak na nic się nie przydał) jest przeznaczony dla widza spóźnionego. Nie było z tegóż oto balkonu nic widać, lecz postaram się opisać to, co zauważyłem. Dosyć ciekawe rozwiązanie chóru, ba!, bardzo ciekawe, szczerze powiedziawszy, to się tego nie spodziewałem. Nagle chórzyści wychodzą i robią taką jakby debatę (tak bym to nazwał) i wypowiadają swe kwestie, a niektóre z nich nagłaśniają (w pierwszym stasimonie, który dane mi było zobaczyć, wyglądało to na jakąś demonstrację), bardzo dobrze to przyjąłem. Gra świateł też dobra, scenografia nawet ambitna, tylko ci, którzy przesuwali kanapę, na której siedziała Jokasta, mogli się trochę bardziej postarać, by nie było ich widać... (jednakże możemy im to wybaczyć, gdyż wiadomo, że czasem pracują w niezbyt oświetlonych warunkach...). Co do gry aktorów, sądzę, iż nie trzeba się tutaj wypowiadać z prostego względu – każdy powinien być dobry w tym, co robi, a oni byli nawet bardzo dobrzy. Hmm... trochę zbyt lakonicznie to brzmi, lecz naprawdę dużo nie było mi dane zobaczyć, może siedziałem pod złym kątem, ale to przecież klasa humanistyczna... Podsumowywując, spektakl (a raczej to, co z niego widziałem) nawet mi się podobał. Sądzę, że warto go obejrzeć. Jednakże na pewno lepiej byłoby „Króla Edypa” zobaczyć z poziomu parteru, a nie balkonu drugiego (tego jak zaznaczyli - przeznaczonego dla widza spóźnionego...), ale cóż poradzić – takie życie. I tym jakże optymistycznym akcentem zakończę. Marcin Nikel Anioły i bogowie jakich nie znacie Polska fantasy utrzymuje się na doskonałym poziomie. Po bestsellerowym Jakubie Wędrowyczu, nadszedł czas „Kłamcy” Jakuba Ćwieka. Czasem wydaje się wam, że Boga nie ma? Zastanawiacie się dlaczego wasz anioł stróż was nie strzeże? Trapi was, jak można się pozbyć mitycznych bogów? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w powieści „Kłamca” Jakuba Ćwieka. Opowiada ona o przygodach Lokiego- nordyckiego boga kłamstwa, który dostał się na służbę do aniołów. W bezpardonowej walce dobra ze złem nie ma niedozwolonych chwytów, jednak anioły są zniewolone całym systemem praw i zasad. Dla dobra sprawy zdecydują się jednak je nagiąć, zwłaszcza że Boga nie ma… Oczywiście nie w ogóle, po prostu sobie gdzieś poszedł i nie powiedział kiedy wróci. I teraz cały ciężar kierowania światem spadł na trójkę archaniołów, których specjalistą od „mokrej roboty” jest właśnie Loki. Książka, w ciekawy i barwny sposób opowie o przygodach sprytnego Kłamcy, który nieźle się przy tym bawiąc wybawi skrzydlatych pracodawców z niejednej opresji. Niekonwencjonalne podejście autora do spraw ezoterycznych i mitologii sprawia, że książkę czyta się jednym tchem. Soczysty język, barwne opisy i wyraziste postaci w połączeniu z wartką akcją tworzą dzieło, które powinien przeczytać każdy wielbiciel fantasy i nie tylko. Polecam „Kłamcę” jako miłą odmianę w czytaniu „ciężkich” lektur i przereklamowanych „arcydzieł” zagranicznych pisarzy. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie- moment do śmiechu i do refleksji. Zachęcam również do czytania dzieł polskich pisarzy współczesnych, którzy są nieraz o wiele lepsi niż ci z innych krajów, lecz niestety mniej znani. Ola Kwaśniak 11 Okiem Melpomeny - Luty 2007 Rendez-vous z Europa, okiem X muzy Kultura W kinie Patria w Nowym Bytomiu rusza kolejna filmowa panorama. Tym razem pod hasłem „Rendez-vous z Europą”. Obejmuje ona dziesięć filmów i trwa od stycznia do maja – po dwa filmy na miesiąc. W piątki i niedziele, o 17:30 przed filmem objętym przeglądem, odbywać się będą prelekcje filmoznawcy. Będziemy mieli szansę zobaczyć kolejną ekranizację szekspirowskiego „Kupca weneckiego”; kryminalny romans Pedra Almodóvara; szwedzki komediodramat o słynnym kompozytorze, który znudzony światowym życiem wraca do rodzinnej wioski; spojrzymy okiem 20 reżyserów na różne dzielnice Paryża; obejrzymy także poważny film słynnego prześmiewcy Woody’ego Allena o biednym instruktorze tenisa; niemiecko-turecki dokument muzyczny o największym mieście Turcji – Stambule; dramat wojenny, który odniósł ogromny sukces w Rosji; czeską czarną komedię o przeciętnych ludziach, zmagających się ze swym losem; komedię o mężczyźnie, który nie daje sobie rady z kryzysem wieku średniego; na koniec Patria serwuje widzom dramat z 1957 roku w reżyserii słynnego Ingmara Bergmana. Zapowiada się ciekawie i myślę, że każdy kinomaniak znajdzie coś dla siebie w repertuarze Patrii. Bilet na pojedynczy seans kosztuje tylko 6 złotych, a karnet na 10 filmów 40 zł. Przełamując fale… 19-25 stycznia „Kupiec wenecki” reż. Michael Radford „Zwiąż mnie” reż. Pedro Almodóvar Europa, Europa… 9-15 lutego „Jak w niebie” reż. Kay Pollack „Zakochany Paryż”20 reżyserów Do utraty tchu… 9-15 marca „Wszystko gra” reż. Woody Allen „Życie jest muzyką” reż. Faoth Akin Opowieści o zwyczajnym szaleństwie… 13-19 kwietnia „9. kompania” reż. Fiodor Bondarczuk „Guzikowy” reż. Petr Zelenka Tam, gdzie rosną poziomki… 11-17 maja „Ogród” reż. Martin Šulik „Tam, gdzie rosną poziomki” reż. Ingmar Bergman UWAGA! Ogłoszono konkurs na recenzję filmową i logo kina Patria. Nagrodą jest odtwarzacz dvd. Szczegóły na www.kinopatria.com . Dziewczynka z Zapałkami 12 Okiem Melpomeny - Luty Muzyka 2007 . Dzem - Pamieci , Pawła Bergera Lista utworów: 01.W drodze do nieba 02.Mała Aleja Róż 03.Dzikość mego serca 04.Człowieku, co się z tobą dzieje 05.Cała w trawie 06.Oh, Słodka 07.Jesiony 08.Modlitwa III – Pozwól mi 09.Zapal świeczkę 10.Magazyn mód 11.Najemnik II 12.Powiedz, czy słyszysz 13.Sen o Victorii 14.Niewinni i ja cz. I i II 15.Skazany na bluesa 16.Autsajder 27 lutego 2006, w pierwszą rocznicę tragicznej śmierci klawiszowca Dżemu, Pawła Bergera, odbył się niezwykły koncert poświęcony jego pamięci. Na scenie zabrzańskiego Domu Muzyki i Tańca prócz muzyków Dżemu zaprezentowała się czołówka polskich bluesowo-rockowych muzyków, z braćmi Janem i Józefem Skrzekami na czele. Dokładnie w rok po tym występie na rynek trafiła płyta z jego zapisem. Jest to już druga, po dedykowanym Ryśkowi Riedlowi Liście do R., tego typu pozycja w dyskografii zespołu. Moim zdaniem najjaśniejszymi momentami na tej płycie są utwory Oh, Słodka oraz Niewinni i ja. Oba pochodzą z wczesnego okresu działalności grupy. Pierwszy to klasyczna dżemowa ballada, drugi natomiast pokazuje nieco mocniejsze, wręcz hardrockowe oblicze Dżemu. Oba te utwory swoimi syntezatorowymi brzmieniami przyprawił Józef Skrzek, a jego solówka na moogu w Niewinnych jest po prostu powalająca. Te nagrania to kolejny dowód na to, jak wszechstronnym muzykiem jest starszy z braci Skrzeków. Warto także zwrócić uwagę na bardzo osobisty tekst Ryśka Riedla do tego utworu. Jest to bardzo szczególna pozycja w dorobku grupy. Od śmierci Riedla w 1994 zespół wykonał ten utwór zaledwie kilka razy, przy wyjątkowych okazjach. Miłym akcentem było zaproszenie na scenę Jacka Dewódzkiego, który był wokalistą Dżemu w latach 1994-2001. Zaśpiewał „swoje” piosenki Dzikość mego serca, Zapal świeczkę oraz Powiedz, czy słyszysz. Słychać w nich, że Jacek jest znakomitym wokalistą, ale moim zdaniem Maciek Balcar o wiele lepiej od niego potrafi się wczuć w dżemowe klimaty. W kilku utworach możemy także usłyszeć głos oraz gitarę syna Ryśka Riedla, Sebastiana. Dysponuje on bardzo podobnym głosem do swego ojca, co tylko dodaje smaku Jesionom (z nieco psychodelicznym zakończeniem) czy Autsajderowi. Ten ostatni utwór zasługuje na szczególną uwagę, ponieważ zaprezentowała się w nim cała czternastoosobowa orkiestra, która zagrała na tym wyjątkowym koncercie. Wydanie tego występu na płycie jest świetną okazją dla Maćka Balcara na „wykazanie się” przed malkontentami twierdzącymi, że jedynym słusznym wokalistą Dżemu był Rysiek Riedel. Maciek zaśpiewał tu z o wiele większą mocą, niż na studyjnej płycie 2004. Nie od dziś wiadomo, że ten wokalista na scenie sprawdza się o wiele lepiej, niż w studiu. Płyta Pamięci Pawła Bergera jest też pierwszym wydawnictwem, na którym zagrał nowy klawiszowiec, Janusz Borzucki. Jest on obecnie drugim, po Zbyszku Szczerbińskim, rudzianinem grającym w zespole. Co ciekawe, obaj muzycy grali niegdyś w „naszym” Gangu Olsena. Sam koncert trwał niemal cztery godziny, na dwóch kompaktach zmieściło się jednak nieco ponad dwie godziny muzyki. Na płytę nie weszły największe Dżemowe przeboje typu Whisky, Cegła czy Wehikuł czasu. Może to i dobrze. Mnie najbardziej jednak brakuje Dnia, w którym pękło niebo oraz Ballady o dziwnym malarzu. Utwory te, razem z W drodze do nieba, Zapal świeczkę czy Skazanym na bluesa, na koncercie budowały niezwykłą atmosferę i na taki album na pewno pasowałyby lepiej, niż na przykład Człowieku, co się z tobą dzieje czy Magazyn mód. Na płycie zabrakło również własnych utworów braci Skrzeków. Jan „Kyks” Skrzek wykonał To był chłop, a jego brat, Józef, Całkiem spokojne zmęczenie z repertuaru SBB. Miejmy nadzieję, że zespół zdecyduje się na wydanie jakiegoś suplementu. Tak, jak to było w przypadku albumów Akustycznie czy Dżem w Operze. Podsumowując, dostaliśmy do rąk cudowną płytę z przecudownego koncertu. Szkoda tylko, że musiał zginąć tak wspaniały muzyk, jakim był Paweł, aby ta płyta w ogóle powstała. Grzegorz Fedyk, kl. III b 2005 13 Okiem Melpomeny - Luty 2007 Muzyka Koncert . ‘ „Dzem + goscie” Cały miesiąc czekałam na ten dzień. Jaki, pytacie? Na pewną wspaniałą sobotę, która niewątpliwie była wielkim świętem dla fanów muzyki, głównie rockowej, jak i miłośników legendarnej grupy Dżem. Trzy wydarzenia zbiegły się w jednym dniu - 27 stycznia. Koncert najlepszego Dżemu na świecie w „nowym” budynku Mega Clubu, druga rocznica śmierci Pawła Bergera (klawiszowiec zespołu, zginął tragicznie 27.01.2005 r.) oraz wydanie koncertowej płyty (recenzja poniżej) z fenomenalnego ubiegłorocznego koncertu, który był poświecony Pawłowi. Nikt się już teraz nie powinien dziwić, że sama myśl o koncercie powodowała uśmiech na mej twarzy. Bardzo duże wymagania postawiłam nowemu „Mega”. Niestety, zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz, było wiele niedoskonałości. Stary budynek huty Baildon, powiedzmy sobie szczerze, nie zachęca wyglądem zewnętrznym. W środku jest lepiej, chociaż, biorąc pod uwagę długość prac remontowych, można było się spodziewać czegoś więcej. Jednak sam fakt „nowego” klubu powinien bardzo cieszyć, gdyż jest to zapowiedź wielu nowych, mam nadzieję, dobrych koncertów. Dżem... jak to zwykle Dżem - w dobrej formie. Panowie dali dwuipółgodzinny koncert, grając m.in. takie utwory jak „Mała Aleja Róż”, „Paw”, „Naiwne pytania”, „Ostatnie widzenie”, „Diabelski żart”, „Jesiony” i wiele innych. Setlista, myślę, nie zawiodła żadnego fana, zważywszy na to, że nie zabrakło nawet największych przebojów takich jak „Whisky”, „Wehikuł czasu”, „Sen o Victorii” czy „Do kołyski”. Ostatni wymieniony utwór, mimo że jest grany dopiero od kilku lat, wpisał się w grono utworów „granych zawsze”. Podobnie jak rok temu, miał to być koncert poświecony pamięci Pawła, jednak niestety trochę za mało było akcentów wspomnień i zadumy. Jedno zdanie o Pawle, moim zdaniem, nie wystarczyło, a już odśpiewanie przez publiczność „sto lat” menadżerowi zespołu, z okazji jego urodzin, było co najmniej nie na miejscu. Moja przedkoncertowa wyobraźnia jak zwykle zrobiła swoje. Chyba większość na informacje „Dżem+ goście” spodziewałaby się chociaż połowy takiej plejady muzyków, jakiej mogliśmy wysłuchać w zabrzańskim Domu Muzyki i Tańca rok temu. Trochę się przeliczyłam, bo gościem był tylko, a może aż, Sebastian Riedel. Jego obecność chyba nikogo nie zdziwiła, gdyż gra on u boku Dżemu przy każdej możliwej okazji. Razem zagrali 6 utworów, m.in. „Jesiony”, „Autsajdera”, „Lunatyków” i kilka innych. Mimo kilku niedoskonałości, koncert mogę uznać za udany. Reszta publiczności chyba też była zadowolona, aczkolwiek na internetowym forum zespołu przeczytałam sporo negatywnych opinii na temat tego koncertu. Cóż, zostaje nam tylko czekać na następny występ Dżemu, który odbędzie się już 19. lutego w Teatrze Rozrywki. Szkoda tylko, że cena tej przyjemności jest większa niż zwykle. Może będzie to znowu Dżem w wersji akustycznej? Elżbieta Fedyk kl. II b 14 Okiem Melpomeny - Luty 2007 Muzyka Myslovitz Happiness is Easy Lista utworów: 01. 02. 03. 04. 05. 06. 07. 08. 09. 10. 11. Fikcja jest modna Ściąć wysokie drzewa Mieć czy być Spacer w bokserskich rękawiczkach Kilka uścisków, kilka snów W deszczu maleńkich żółtych kwiatów Gadające głowy 80-06 Ty i ja i wszystko, co mamy Nocnym pociągiem do końca świata Książę życia umiera Złe mi się śni Ubiegły rok przyniósł wiele ciekawych i zadziwiających albumów. W Europie królowały młode, brytyjskie zespoły z nurtu new rock revolution, takie jak Arctic Monkeys, Bloc Party czy The Strokes. Mnie osobiście najbardziej ucieszyła informacja o powrocie po sześciu latach przerwy i pracą nad nowym materiałem, gwiazdy alternatywnej sceny rockowej, zespołu Smashing Pumpkins. Jeśli chodzi o polski rynek, także nie ma powodów do ubolewań- dużo się działo. Pojawiło się mnóstwo młodych, ciekawych zespołów takich jak Muchy czy Hariasen Drugą płytę wydały zespoły The car is on fire i Kombajn do zbierania kur po wioskach, trzecią Cool kids of death. Światło dzienne ujrzały także materiały przedstawicieli ekstraklasy polskiego rocka: T.Love, Comy i Kultu...no i Myslovitz . Siódma płyta zespołu Myslovitz to mieszanka gitarowego rocka, elektroniki i psychodelii. Warto wspomnieć, że nad produkcją „Happiness is easy” czuwał Maciej Cieślak, frontman zespołu Ścianka, ikony offowej muzyki w Polsce. Pierwsze przesłuchanie albumu mnie osobiście dość mocno zaskoczyło, gdyż mamy do czynienia z kilkoma nowatorskimi elementami. Na płycie znajdziemy odniesienia do bardzo szerokiej gamy nurtów muzycznych- do elektro-popu rodem z lat 80-tych( „Kilka uścisków, kilka snów; ”W deszczu maleńkich żółtych kwiatów”),alt-country(„Książę życia umiera”), rockowej psychodelii(„Czytanka dla niegrzecznych”) czy nawet hard-rocka( świetny, porażający riff w ”Ściąć wysokie drzewa”).Jeśli chodzi o teksty, to są na swój sposób moralizatorskie, poruszają problemy społeczne. Jednak nie brakuje także piosenek o miłości czy samotności, alienacji – na szczególną uwagę zasługuje „w deszczu maleńkich żółtych kwiatów”, zaśpiewana przez Artura Rojka w duecie z Marią Peszek.( kolejna nowość- pierwszy duet damsko-męski w historii zespołu). W jej tekście znajdziemy liczne odniesienia do książki „Sto lat samotności” G.G. Marqueza. Nietrudno zauważyć także zmiany klimatu, panującego na płycie- poprzednie wydawnictwa Myslovitz były zdecydowanie bardziej smutne, depresyjnie( zwłaszcza „Korova Milky Bar” z 2002r), natomiast „Happiness is easy” jest zdecydowanie bardziej pogodna, opowiada bowiem o szukaniu szczęścia w życiu, i tym, że szczęście jest łatwe(co wskazuje tytuł).To fakt... rzeczywistość nie jest szara, szarzy bywamy raczej my sami... Całość określiłbym jako 13 ładnych melodii, umiejętne podanych i zaaranżowanych, wyrażonych pełnym emocji, pięknym głosem Artura Rojka( jego umiejętności wokalne także ewoluują, łączy on wysoką skalę głosu z charakterystyczną „chrypką”).Płyta „Happiness is easy” tylko utwierdza w przekonaniu, że nikt inny w naszym kraju tak umiejętnie nie potrafi połączyć alternatywy z ambitnym popem. Naprawdę godne uwagi.. 8/10 kaleidoscope 15 Okiem Melpomeny - Luty 2007 Felieton Precz z nuda! , Cała szkoła odetchnęła z ulga. Pierwszy semestr tego roku szkolnego możemy uznać za zakończony. Ostatnie tygodnie były dla wszystkich ogromnie męczące. Ciągłe sprawdziany i kartkówki nawet największego pracoholika są w stanie zmęczyć. Nikogo więc nie powinna dziwić ogromna radość na twarzach, zarówno uczniów, jak i nauczycieli, na samą myśl o zbliżających się feriach zimowych. Każdemu z nas przyda się trochę odpoczynku, oderwania się od ogromu obowiązków szkolnych. Cóż jednak zrobić z tą prawie niczym nieograniczoną wolnością? Kilkunastocentymetrowa pokrywa śniegu widniejąca za oknami, jest zapewne swego rodzaju obietnicą dobrej zabawy dla miłośników sportów zimowych. Znaczna większość jednak pozostaje w mieście, nie mając ukonkretnionych planów. Chciałabym zaproponować kilka ciekawych, moim zdaniem, opcji na pożyteczne wykorzystanie danego nam czasu. Osobom lubiącym sport polecam wypad na lodowisko. Jest to połączenie dobrej zabawy z ruchem, który jest bardzo potrzebny każdemu z nas. Również wyjazd na basen może być bardzo atrakcyjny. Za mniej niż 10 zł można się świetnie bawić, dbając również o swoją kondycję. Kto woli mniej aktywny wypoczynek, może skusi się na wypad do teatru lub kina? Ktoś może powiedzieć, że kino jest już nudne i ograne. Nic bardziej mylnego! Nasza „Patria” za niską cenę oferuje kawałek dobrego, ambitnego kina ( szczegóły na stronie...). Również w teatrach można znaleźć coś dla siebie(repertuar str. ...). Kto jednak mimo wszystko woli zostać w domu nie musi siedzieć przed telewizorem, tudzież komputerem. Jeżeli tylko rodzice ani rodzeństwo nie będą mieli nic przeciwko, można zwołać przyjaciół i zorganizować domowy maraton filmowy. Zachęcam również do lektury ciekawych książek, ale zaznaczam, że nie mam tu na myśli żadnych harlequin’ów ani innej literatury brukowej. Niech tegoroczne ferie zimowe nie będą tylko „spędzaniem” wolnego czasu. Pozwólmy na rozwijanie swoich horyzontów i poznawanie nowych rzeczy. W imieniu redakcji życzę udanych i przede wszystkim bezpiecznych ferii! Elżbieta Fedyk IIb Walentynki - swieto ‘ , czy komercyjny kicz ? Luty od kilkunastu lat jest kojarzony głównie ze świętem zakochanych. Jednego dnia (14) wszystko staje się czerwone od serduszek, wszędzie można kupić czerwoną różę, telewizja proponuje głównie filmy romantyczne. Czy wszyscy jednak wiedzą, skąd wzięło się to święto? Sama nazwa „walentynki” pochodzi od imienia św. Walentego, który jest patronem zarówno zakochanych, jak i umysłowo chorych (czyżby jakaś aluzja do stanu umysłowego zakochanych?). Święty Walenty podobno udzielił ślubu parze kochanków wbrew woli ich rodziców. Ten jakże szlachetny czyn przyczynił się do bardzo komercyjnego rozpropagowania i apoteozy pary zakochanych. Walentynki przywędrowały do Polski w latach 90-tych za sprawą ogromnej fali popkultury amerykańskiej. Podobnie jak Halloween, jest to tylko kolejny dzień, kiedy można na wyrost obchodzić coś, co właściwie nie jest aż tak potrzebne. W moim otoczeniu, tego typu „święta” powodują tylko niepotrzebne emocje oraz dyskusje na temat zatracania własnej tożsamości. Chciałam zauważyć, że w kulturze słowiańskiej Noc Świętojańska (ew. Sobótka obchodzona w okresie przesilenia letniego) również pełni swego rodzaju funkcję dnia zakochanych. Wydaje mi się, że powrót do korzeni byłby bardzo ciekawy. Niestety, w dzisiejszych czasach wszystko musi mieć szeroko rozwiniętą medialna otoczkę. Nawet w Świętach Bożego Narodzenia jest coraz mniej pierwotnej tradycji. Niestety... Sama idea takiego święta nie jest taka zła. Każdy chyba lubi otrzymywać od ukochanej osoby liścik z czułym wierszykiem czy inny drobiazg, upewniający go o uczuciu. Jednak, czy otrzymywanie tego typu gadżetów tylko raz w roku jest do końca szczere? Wydaje mi się, że to tylko nic nieznacząca moda, a przy tym ogromny zysk kwiaciarek, wytwórców serduszkowych przedmiotów oraz mediów. Zostaje mi tylko przyglądać się miłosnemu szaleństwu i życzyć Wam szczęścia w miłości, a także Walentynek obchodzonych przez cały rok. Elżbieta Fedyk kl. II b 16 Okiem Melpomeny - Luty 2007 Co nurtuje człowieka XXI wieku? Człowieka żyjącego współcześnie nęka wiele problemów natury moralnej. Jednym z nich jest eutanazja. Nasuwa się wiele nurtujących pytań. Czy eutanazja jest pogwałceniem praw człowieka? A może w niektórych przypadkach można ją dopuścić? Wielu osobom mogłaby pomóc w walce z bólem i cierpieniem. Jednak gdzie kończy się granica pomocy a zaczyna zwykłe zabijanie. Moim zdaniem oczywiste jest, że morderstwem byłoby, gdyby ludzie, chcąc pozbyć się starszej babci czy dziadka, który w ich mniemaniu jest tylko zbędnym balastem nieprzydatnym do niczego, poddali go eutanazji. Ale czy będzie morderstwem gdy chce się jej poddać osoba bardzo schorowana, której każda godzina życia przynosi nieopisany ból. Jest to w tym momencie samobójstwo, ale nie ludziom oceniać czy słusznie popełnione. Dla ludzi wierzących, np. katolików, sprawa jest jeszcze trudniejsza. To Bóg jest dawcą życia i śmierci i tylko On może o tym decydować. Bóg przez swoją naukę mówi jednoznacznie, że każde morderstwo czy samobójstwo jest grzechem ciężkim i przyjdzie kiedyś za nie odpokutować. Człowiek nie jest panem swego losu, choćby przez fakt, że nie zdecydował o tym czy chce przyjść na ten świat, to stało się bez jego wiedzy. Eutanazja sprawia wiele problemów natury moralnej również lekarzom. Każdy lekarz składał przysięgę, która mówi o ratowaniu życia aż do końca, a nie tylko i wyłącznie o uśmierzaniu bólu. Patrząc na tę sprawę z innej strony: czy osoba chora ma prawo wymagać od kogokolwiek, by przyjął na siebie grzech morderstwa, bo to chyba też nie jest moralne aby obarczać drugą osobę taką odpowiedzialnością. Problem eutanazji jest, jak dla mnie, problemem nie do rozwiązania. Jest to temat, którego nie da się wyczerpać. Czy tak drastyczny krok jak ucieczka od życia, jest słuszny? Czy pomoże temu człowiekowi, a może skaże go na wieczne cierpienia? Czy zalegalizowanie eutanazji nie doprowadzi do nadużyć? Moim zdaniem każdy, kto popiera eutanazje bierze za nią, w jakimś stopniu, odpowiedzialność i sam powinien być w stanie pomóc osobie chcącej umrzeć. Karolina Szura 17 Okiem Melpomeny - Luty 2007 Felieton , Polsko ? Co z toba, Tytuł artykułu kojarzy się z nazwą popularnego programu lub mógłby nadawać się na publikację w „Polityce”. Jednak dlaczego w „Okiem Melpomeny” musimy mówić tylko o kulturze i samych przyjemnych rzeczach? Dlaczego nie mówimy o naszych przemyśleniach czy przekonaniach? Chciałam wypowiedzieć się na temat polityki, a przede wszystkim sytuacji, w jakiej obecnie znalazł się nasz kraj.Powiedzmy sobie szczerze - nie jest dobrze. Mimo że jestem 18-letnią (no, prawie) dziewczyną, mam wiele na ten temat do powiedzenia, bo przede wszystkim jestem Polką i jestem z tego dumna, choć, patrząc na obecne czasy, można poczuć niepewność. Kiedy żył mój dziadek, ludzie byli gotowi poświecić wiele, wyrzec się wszelkich udogodnień, a nawet poświęcić w imię Polski i wolności życie. A teraz? Gdzie się podziały te wszystkie szlachetne wartości, które nas wyróżniały spośród innych narodów? Gdzie się podziała wiara, nadzieja, miłość i sprawiedliwość? Mam wrażenie, że już dawno przepadły... Prawdą jest, że teraz w rządzie nie liczy się dobro obywateli tylko wyłącznie dobro jednostki, ludzie stali się strasznie egoistyczni i ważne są dla nich wyłącznie, pieniądze. Przecież posłowie, którzy obejmują posady ministrów, w większości nie mają odpowiednich uprawnień, zajmują te stołki w wyniku koalicji. Nie jestem zwolennikiem żadnej partii, jednak rządy PiS-u mnie przerażają, a nawet czasem, gdy oglądam „Wiadomości”, łzy napływają mi do oczu. Ktoś powie: „Jakaś wariatka”, ja powiem: „Nie –patriotka, którą boli to, co się teraz dzieje”. Czasami mam wrażenie,że to wszystko sen czy żart. Jednak to rzeczywistość. Myślę, że powstańcy i ludzie, którzy kiedyś walczyli o to, abyśmy żyli w wolnym kraju, przewracają się w grobie. Bo, niestety, nasz rząd (PiS) zmierza do władzy absolutnej. Przykład: ¾ stanowisk ministrów zajmują ludzie z PiS-u, ostatnio wybrany Prezes PKO to były współpracownik J.Kaczyńskiego, PiS nie uznaje sprzeciwu. Jednak czego Kaczyński nie ma? Warszawy i to go strasznie boli, bo jest coś, nad czym nie ma kontroli. Stąd ta cała afera z Waltz. Czy spis majątkowy jej męża ma decydujące znaczenie dla miasta? Czy zmieni naszą historię? Nie! Jednak Kaczyński musi mieć ten urząd. Jego koalicja z Lepperem i Giertychem będzie obok konfederacji targowickiej jednym z hańbiących czynów w naszej historii. Oczywiście nie ma to tak dużego wymiaru. Jednak jeżeli ta koalicja nie zmieni niczego w swoim działaniu, nasi potomkowie będą się tego wstydzić. Dla mnie jest głupotą, że rolnik zajmuje tak wysokie stanowisko w państwie. Ten sam rolnik, o którym mówił Kaczyński podczas kampanii prezydenckiej, że trzeba go z rządu wyrzucić (kolejny przykład, jak mu na władzy zależy). Wiele bym mogła pisać o naszej władzy, bo serce mnie strasznie boli. Chciałabym coś zmienić, wykrzyczeć im prawdę, ale to jeszcze nie mój czas. Marzę o Polsce, do której powrócą dawne wartości, o Polsce, za którą walczył mój dziadek. Mam nadzieję, że to kiedyś nastąpi, bo tak naprawdę to teraz wszystko od nas zależy ,gdyż kończy się era wielkich ludzi. Oni wszyscy odchodzą i to my będziemy tworzyć nową historię. Mam nadzieję, że szlachetną i piękną.... Ptoszek 18 Okiem Melpomeny - Luty 2007 . “Do konca i o jeden dzien‘ dłuzej” ‘ swiata ‘ Ale kosmos! Ostatnio te dwa słowa często obijały się nam o uszy. Wszystko to za sprawą Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W niedzielę 14 stycznia odbył się jej jubileuszowy 15 finał. Hasło tegorocznej WOŚP brzmialo “Policz się z cukrzycą”. To właśniecukrzycy zostaną w tym roku szczególnie obdarowani. Nie zapomniano także opierwszej pomocy. W telewizyjnych wszyscy mogliśmy zobaczyć jak dzieciaki zpodstawówek uczyły się jej udzielania. Mam nadzieję,dzięki akcji Jurka Owsiaka że nikt nie zapomni o tym, iż niejednokrotnie życie ludzkie zależy właśnie od pierwszej pomocy. Może też się zdarzyć, że będzie ono zależeć od nas... Gdy w tę niedzielę wyszlo się gdziekolwiek, nie ominęło sięwolontariuszy zbierających pieniądze na rzecz WOŚP. Tysiące młodych ludzipoświęcało swój czas, aby móc pomóc potrzebującym. Wychodzili na ulice istali z uśmiechem i samoprzylepnymi serduszkami - niezależnie od pogody. Orkiestra grała wszędzie. W niektórych miastach nawet na wielką skalę. Na bieżąco mogliśmy śledzić wydarzenia m.in. z Warszawy, Torunia, Łodzi,Poznania, a także z Rudy Śląskiej. W Wirku odbywały się koncerty, natomiastw Kochłowicach uczono piewszej pomocy. Był tam także wagon kolejowy, którybędzie jeżdził po całej Polsce. Został on wystawiony na licytację i za 40 tysięcy złotych kupiła go Huta “Pokój”. Jeśli chodzi o licytacje to naprawdędużo rzeczy poszło pod młotek: tradycyjne złote serduszka, a ponadto zdjęciez autografem Michaela Schumachera, statuetka Roberta Kubicy, gitara Erica Claptona i wiele innych unikalnych przedmiotów należących do znanych ilubianych ludzi. Nie tylko w Wirku brzmiała muzyka. Biorąc pod uwagę najbliższemiejscowości należy wspomnieć o rockowej Orkietrze w zabrzańskim Wiatraku i koncertach w Spodku. Zagrało tam wiele obiecujących zespołów, a także kilka bardzo dobrze znanych (Myslovitz, Cool Kids of Death). Zanteresowanie było ogromne, ale trudno się dziwić. O 20:00 jak co roku zabłysło “światełko do nieba” - olbrzymi fajerwerk, który trudno nazwać “światełkiem”, chociażby dlatego, że był widoczny z bardzo daleka, a usłyszeć można go było nawet przez zamknięte okna. Ale “do nieba” na pewno dotarło. 15 lat działalności WOŚP było bardzo owocne. Akcja ta cieszy się naprawdę wielkim zainteresowaniem i pomogła już wielu chorym i potrzebującym. W każdym człowieku odzywa się dobro i współczucie i taki jest właśnie cel Wielkiej Orkiestry. Każdy będzie mógł uczynić jeszcze więcej dobrego, jeśli Orkiestra będzie grała “do końca świata i o jeden dzień dłużej” ZiBi 19 20 Szkolne Okiem Melpomeny Forum - Luty 2007 Szkolne Forum IX Festiwal Piosenki Angielskiej „Baby Baby,like you”.Te słowa piosenki zespołu „Blue Cafe” przyniosły Kamili Dutkiewicz, uczennicy klasy Ia liceum sukces. 8 grudnia 2006 roku zajęła ona bowiem pierwsze miejsce w IX edycji Festiwalu Piosenki Angielskiej. Jak co roku wszyscy uczniowie Morcinka z niecierpliwością oczekiwali tego wielkiego wydarzenia. Festiwal miał się już odbyć w listopadzie, ale z powodu tragedii w kopalni ”Halemba” impreza została przełożona na inny termin. W piątek 8 grudnia o godzinie 17:00 cała sala gimnastyczna wypełniona była uczniami, którzy przyszli obejrzeć zmagania uzdolnionych „morcinkowców”. Wśród publiczności nie zabrakło też wielu absolwentów naszej szkoły. Oczywiście całą imprezę poprowadził jej organizator, Pan Ryszard Duda. Zaprezentowało się 17 grup. Jedni śpiewali solo, inni w duecie, a jeszcze inni z zespołami. Każdy wykonawca pokazał się publiczności z jak najlepszej strony. Jury nie miało łatwego zadania Musieli wybrać tego najlepszego. Gdy nadeszła chwila ogłoszenia wyników wszyscy zaniemówili, oczekując z niecierpliwością werdyktu. Decyzją jury wygrała Kamila, a kilku innych uczniów zostało wyróżnionych. Również publiczność miała szansę przyznać nagrodę. I tak większością głosów wygrał zespół licealistów w składzie: Marcel Gawron,Michał Grelowski, Karol Radłowski oraz niezwykły chórek męski. Nasza redakcja przeprowadziła krótką rozmowę ze zwyciężczynią konkursu. Melpomena: Na początku chciałabym Ci pogratulować zwycięstwa w IX Festiwalu Piosenki Angielskiej. To był naprawdę udany debiut. Czy występując pierwszy raz przed morcinkową publicznością miałaś tremę? Kamila Dutkiewicz: Miałam ogromną tremę już jakiś tydzień przed występem, ale w dniu festiwalu byłam spokojna. M: Podczas prób miałaś okazję poznać swoich rywali. Co o nich sądzisz? K.D: Poznałam mnóstwo nowych, wspaniałych osób. Są oni naprawdę zdolni i każdy z nich reprezentuje coś niepowtarzalnego. M: Czy wytworzyła się między Wami rywalizacja? K.D: W jakimś stopniu była ona odczuwalna, ale przede wszystkim była to wspaniała zabawa, choć poziom prezentujących się wykonawców był naprawdę wysoki. M: Masz doskonale brzmiący głos. Czy uczyłaś się gdzieś śpiewu? Jak długo? K.D: Dziękuje.Tak, od kwietnia ubiegłego roku uczę się śpiewać w Osiedlowym Domu Kultury “Jowisz”. Mam naprawdę świetną nauczycielkę i to dzięki niej mogę śpiewać tak jak teraz. M: To z pewnością zaowocuję w przyszłości. A co do niej. Masz zamiar wziąć udział w X Festiwalu? K.D: Oczywiście. Mam nadzieję, że będzie on równie udany jak ten. M: Dziękuję Ci bardzo za rozmowę i życzę dalszych sukcesów! Za rok kolejna edycja Festiwalu. Z pewnością nie zabraknie utalentowanych wokalistów oraz znakomitej publiczności. Emocje z pewnością będą równie wielkie jak teraz. Sądzę, że będą one tym większe, że X Festiwal Piosenki Angielskiej będzie jubileuszowy i na pewno jego organizator przewiduje wiele atrakcji. Jak będzie przekonamy się za rok. awkmg . Nauczyciel tez człowiek Okiem Melpomeny - Luty 2007Forum Szkolne Ponieważ nasz pierwszy wywiad, z tej ekscentrycznej serii, nie okazał się kompletna klapą, i nikt nie wysłał nam listów z pogróżkami ani tajemniczych paczek z wąglikiem, abyśmy zajęli sie czymś ambitniejszym, postanowiliśmy kontynuować tą rubrykę. Minął grudzień, a znim święta, nadszedł czas karnawału, czyli ostatniej okazji na wystrzałową imprezkę nim ograniczy nas post. W związku z tym, w naszym styczniowym wywiadzie połozyliśmy sczególny nacisk własnie na zabawę, a na naszym drapieżnym celowniku znalazła się pani profesor Magdalena Gierek, której nie musieliśmy długo prosic o rozmowę. I jak się okazało, trafilismy w dziesiatkę, bo pani profesor nie ma zamiaru nudzić się w tegoroczny karnawał, który hucznie zainicjowała Sylwestrem w górzystych okolicach Ustronia. Spędziła tam cztery dni, w tym trzy noce spędzone na nieustannym korzystaniu z zapewnianych rozrywek, typu: tańce towarzyskie czy karaoke. Nie mniej atrakcji czeka ją na zaplanowanych przez nia balach: studniówce, balu zimowym (tradycyjnym w naszej szkole), a także na balu “WF-istów”. Niestety, pani profesor nie przewiduje żadnych bali przebierańców, ale zdradziła nam, że gdyby na taki się wybierała, to z pewnością przebrała by się za Chinkę, ponieważ, jak to sama powiedziała: jest to przebranie praktyczne (wystarczy gustowny szlafrok) i łatwo je odczytać - jednakze nie ma ono na celu uwypuklenia jakiejkolwiek z jej cech charakteru. Spytaliśmy profesor Gierek, czy pojecie “dobrej zabawy” jakoś zmieniło się lub ewoluowało, od czasów kiedy była jeszcze uczennicą Morcinka. I dowiedzieliśmy się, że pod tym względem zaszły spore zmiany. Według pani profesor, kiedyś pod tym pojęciem kryły się głównie dyskoteki (profesor szczególnie wspomina kluby: “Genesis” i “Magic” - jeszcze w czasach swej świetności), osiemnastki, a także chęć poznawania nowych ludzi, zaskarbiania sobie mnóstwa kontaktów. Dziś, “dobra zabawa”, to juz nieco bardziejf stonowane bale, muzyka wprost idealna do tańca (jak np. disco, czy niektóre włoskie szlagry), oraz znajomi (paczka przyjaciół z którymi można poszaleć). Mimo wszystko, profesor Gierek wciaż potrafi łatwo nawiazać tysiace znajomości, bo, jak wiemy, jest niezwykle towarzyską osobą. Jak dotychczas, pani. prof. Gierek każdy swój karnawał spędziła Polsce, często w górach, gdzie dobrze się czuje. Jednak gdyby mogła, to z niekrytą chęcią spędziła by kilka szalonych dni na Bora Bora, do czego też natchnął ją jej ojciec. W koncu, kto z nas nie chciał by znaleźć się na złocistym lądzie, tętniącym egzotyką, tajemniczym i tak ciepłym jak najgorętsze polskie lato. Póki co, możemy tylko o tym pomarzyć, a zostaje nam tylko zwykła, szara, szkolna rzeczywistość. Aczkolwiek pani profesor Gierek życzymy, by w najbliższej przyszłości odwiedziła Bora Bora, i zatknęła tam morcnikową chorągiew. p.prof. Magdalena Gierek - poznajmy ja bliżej: znak zodiaku: baran (lubi dominować, towarzyska, uparta) ulubiony film: “Dirty dancing” ulubiona książka: “Szepty” Dean Koontz ulubieni aktorzy: Richard Gere, Robert de Niro, W.Baldwin, Sean Conerry (szczególnie w nowych rolach) ulubieni wykonawcy: U2, Cellinie Dion, Christina Aguilera, Robbie Williams, Nirvana ulubione pore roku: wiosna, lato (po prostu dlatego że sa ciepłe) wady: spoźnialstwo, choleryk chciałaby być: bardziej opanowana, spokojniejsza z natury 21 Okiem Melpomeny - Luty 2007 Humor Humor z zeszytów Księga kondolencyjna: Byłaś cudowną kropką, długoterminową, która przez 6 tygodni nie ulękła się pytania i nie poddała się! Będziemy Cię długo Wspominać na każdej lekcji biologii. Przywdziej aureolkę i skrzydełka w kropki i rozgłaszaj swą historię w snach strasznych Biologów molestujących pod tablicą uczniów Die Kropka ist Gestorben O nein ! OooOoo neeeiiin !!! Ist gestorben Kropka dein ! Jedna na semestr, osamotniona, Dzisiaj brutalnie została uśmiercona. Będziemy długo ją opłakiwać I o pomstę do dziennika wzywać ! Nie martw się Kropko – jesteś teraz wolna Mimo to w podkówkę wykrzywia się nam warga dolna. Lataj tu i tam i ciesz się wolnością My i tak darzymy Cię gorącą miłością. [*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*] Opłakują uczniowie którzy już utracili swe Kropki… 22