Edukacja czy deprawacja?
Transkrypt
Edukacja czy deprawacja?
Edukacja czy deprawacja? Przedwczesne ciąże, nastolatki dokonujące aborcji, dzieci dopuszczające się przemocy seksualnej na rówieśnikach. Skutki tradycyjnego nauczania do życia w rodzinie? Przeciwnie – to rezultaty zachodniego modelu edukacji, do którego wprowadzenia dąży Ministerstwo Edukacji Narodowej. Polscy rodzice coraz wyraźniej mówią „nie”. „Stop deprawacji w edukacji” – demonstracja pod tym hasłem odbyła się w ostatnią niedzielę sierpnia w Warszawie i zgromadziła według organizatorów kilkanaście tysięcy osób. Była to inicjatywa społeczna, zorganizowana w proteście przeciwko modyfikacjom podstawy programowej wychowania do życia w rodzinie planowanym przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Otóż minister Joanna Kluzik – Rostkowska postuluje, by nauczanie tego przedmiotu przejęli edukatorzy z zewnątrz a podręczniki zostały dostosowane do sugestii Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Te zaś zawierają niezwykle niebezpieczne treści. - W wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia przyjemność seksualna została uznana za prawo człowieka, także w przypadku dziecka w wieku od 0 do 4 lat – mówi Teresa Król, autorka podręczników do wychowania do życia w rodzinie (dalej: wdż). Od uznania prawa do przyjemności seksualnej dzieci prostą drogą dojść można do depenalizacji pedofilii czy kazirodztwa. Jak stworzyć ofiarę przemocy Jak wskazuje Magdalena Trojanowska, organizatorka manifestacji „Stop deprawacji w edukacji”, zachodnie modele wychowania seksualnego uczą – i to już w wieku przedszkolnym – zachowań seksualnych, ale także poznawania i przekraczania granic w tej dziedzinie. – Dziecko, którego naturalne granice zostały naruszone na tak wczesnym etapie życia, staje się niezwykle łatwym celem dla sprawców przemocy – tłumaczy. – Osobną kwestią pozostają skutki, jakie na delikatną psychikę dziecka wywiera wczesna edukacja seksualna. Zdarza się, że maluchy przeżywają wówczas prawdziwą traumę, mają koszmary senne, wymiotują czy odmawiają udziału w tego rodzaju „lekcjach”. Choć edukacja seksualna kilkulatków nie jest w Polsce obligatoryjna, to jednak tzw. „równościowe przedszkola” mogą liczyć na hojne dotacje unijne, co w przypadku zakładania ich przez ludzi nastawionych wyłącznie na prowadzenie biznesu, może skończyć się katastrofą. Nie wszyscy rodzice posiadają wystarczającą wiedzę na temat tego, na czym w istocie polega edukacja seksualna. Dlatego zapraszam serdecznie do odwiedzenia naszej strony www.stop-seksualizacji.pl, gdzie zgromadziliśmy dostępne w tej dziedzinie raporty i dokumenty – mówi Trojanowska. A Teresa Król podkreśla, że przeciwko edukacji seksualnej najmłodszych opowiadają się rodzice niezależnie od wyznawanego światopoglądu. Agnieszka Żurek Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" 37/2015