historia dopingu

Transkrypt

historia dopingu
www.polska.sztanga.prv.pl
„Doping” jest niczym innym, jak sztucznym podnoszeniem wydolności fizycznej i psychicznej zawodnika metodami wykraczającymi poza normalny, "naturalny" trening, choć w praktyce granica między dopingiem i treningiem jest często bardzo trudna
do ustalenia. Ogólnie za doping uważa się metody medyczne, potencjalnie szkodliwe dla zdrowia, które zostały oficjalnie zabronione. Doping jest często szkodliwy dla zdrowia, czasami może wywołać kalectwo lub śmierć, szczególnie jeśli jest stosowany nieostrożnie, bez naukowych podstaw. Niektóre, współczesne metody dopingu stosowane pod ścisłą kontrolą specjalisty są niezwykle trudne do wykrycia, a umiejętnie stosowane wcale nie muszą powodować ujemnych efektów zdrowotnych,
przynajmniej w okresie aktywności sportowej. Ich efekty uboczne mogą się jednak ujawnić już po zakończeniu kariery sportowej, gdyż bezpieczeństwo większości stosowanych metod i środków dopingowych nie jest tak dobrze przebadane jak dostępne na rynku legalne środki farmakologiczne. W sporcie amatorskim oraz w większości dyscyplin uprawianych zawodowo
stosowanie dopingu karane jest dyskwalifikacją, odebraniem medalu lub zakazem udziału w zawodach sportowych na pewien
czas liczony w miesiącach lub latach. Istnieją jednak zawodowe dyscypliny sportowe, w których nie przeprowadza się kontroli
antydopingowej (m.in.: Formuła 1, zawodowa kulturystyka i boks amerykański). Doping stosowany do własnych, prywatnych
celów, np. przez osoby uprawiające sport rekreacyjnie nie jest w większości krajów świata zabroniony, aczkolwiek zabroniony
jest handel określonymi grupami związków chemicznych. Inne z kolei są legalnie dostępne jako preparaty z grupy „parafarmaceutyków”. Zwalczaniem dopingu zajmuje się Światowa Agencja Antydopingowa (World Anti-Doping Agency, WADA)
oraz kilka innych, mniejszych organizacji...
Belg Serge REDING (1941-1975) na początku lat 70-tych... 6-krotny
rekordzista świata w wadze superciężkiej (+110 kg), w wyniku kuracji
hormonalnej zwiększył masę ciała o 50 kg. Chciał być najsilniejszym
człowiekiem świata, mając zaledwie 33 lata... popełnił samobójstwo !
Pochodzenie słowa "doping" jest przedmiotem wielu, często kontrowersyjnych poglądów i ma niezwykle interesującą historię. Wieki temu używanie słowa ,,dop" w dialekcie południowo-afrykańskiego szczepu Kaffir oznaczało... narkotyczny płyn
używany przez członków szczepu podczas religijnych ceremonii. Poprzez późniejszą asymilację z językiem osadników europejskich (Afrykanerów) przyjęło ono formę ,,dope". W angielskim słownictwie pojawiło się po raz pierwszy w 1889r, gdzie zostało zdefiniowane jako... „narkotyczna mieszanka opiumowa, używana w wyścigach konnych”. Inne teorie głoszą, że słowo to
jest pochodzenia flamandzkiego i oznacza lepką substancję używaną jako smar lub środek pobudzający. Mówi się także o holenderskich kolonistach zamieszkujących w XVIIw osadę New Amsterdam (dzisiaj: Nowy Jork), używających wywaru z korzeni i
ziół, do którego - w celu zwiększenia mocy, dosypywano prochu strzelniczego. Napój ten nazywano "doop", a jego używanie
określało się mianem... ”dooping”. Sam napój, kojarzył się jednak z czymś niebezpiecznym, szczególnie wtedy, gdy do „doopu" zaczęto dodawać różne rośliny podniecające i trujące, które niejednokrotnie powodowały zgon.
Nieco później, również w USA, używano słowa "doop" w celu określenia płynu stosowanego do pokrywania powierzchni konstrukcji lotniczych. Niepostrzeżenie straciło ono jedno ,,o" i przekształciło się w prostsze "dop". W żargonowym języku amerykańskim oznaczało również oszołomienie wywołane spreparowanym tytoniem, do którego dodawano ziela o nazwie „datura”. Ogólny sens wyrażenia przeniesiono także na stosowanie oszałamiających lub pobudzających środków narkotycznych u
koni wyścigowych. Praktyki, mające na celu wzmożenie siły, pokonanie uczucia zmęczenia są tak stare, jak ludzkość. W czasach prehistorycznych rola sprawności fizycznej miała zasadnicze znaczenie dla utrzymania się przy życiu. Nie dochowały się z
tamtych czasów dowody na stosowanie niektórych roślin wzmagających kondycję fizyczną. Jednak późniejsze obserwacje ludów, których pierwotny charakter egzystencji przetrwał wieki, dowodzą, jak dużą rolę odgrywała u nich świadomość roli pożywienia jako źródła sprawności i siły.
www.polska.sztanga.prv.pl
Na jednej z chińskich rycin, pochodzącej z okresu 3000 lat p.n.e., widnieje postać cesarza żującego gałązkę rośliny „ma huang”
(ephedra), która ma działanie sympatykomimetyczne i pobudzające. Rycinę można odczytać w sposób symboliczny: władca
jest ciągle czujny, nie może poddawać się zmęczeniu, bez ustanku czuwa dla dobra królestwa, a pomaga mu w tym kawałek
rośliny „ma huang”. Z lądu afrykańskiego, podróżnicy donosili od dawna o krzaku zwanym "khat" (catha edulis). Mieszkańcy
północno-wschodniej Afryki mają do dzisiaj zwyczaj żucia świeżych liści tych krzewów - mężczyźni, siedząc w kucki w grupach,
żują khat, palą tyloń, piją harbatę oraz alkohol. Żujący khat początkowo odczuwa mile samopoczucie, ustąpienie zmęczenia,
uczucia głodu i zmartwień. Potem następuje euforia połączona z gadatliwością. Pojawia się także pobudzenie płciowe, agresywność i niezdolność koncentracji. Gdy działanie podniecająco zaczyna mijać, wówczas pojawia się depresja, z uczuciem
ogólnego zmęczenia, znaczne pragnienie, brak łaknienia i bezsenność.
Substancją czynną tej rośliny jest alkaloid katyna, czyli D-norizoefedry-na. Działają także 2 amorficzne alkaloidy - katynina i
katodyna. Dokładniejsze badania wykazały podobieństwo chemiczne i farmakologiczne między katyna a amfetaminą. Afrykanie żują khat nie tylko jako używkę, lecz także w okolicznościach wymagających czuwania i bezsenności. W innych okolicach
Afryki tubylcy używają orzeszków kola, które także działają pobudzająco. Również ludowa medycyna Inków znała rośliny o
działaniu dopingującym. Wśród nich szeroko stosowano liście koki (erythroxylon coca). Składano je w ofierze bogom, a bez
ograniczeń mogli je używać tylko członkowie najwyższych kast. Znano dobrze działanie tych liści usuwające zmęczenie, głód i
pragnienie, ale zapewne zdawano sobie sprawę z działania ubocznego. Mężczyznom spoza kasty przyznawano określone
dawki tylko przy ciężkiej pracy. Dotyczyło to także biegaczy i żołnierzy. Dodatkowe porcje koki rozdzielano także przy okazji
świąt. Z liści tych, zmieszanych z popiołem prosa "quinoa", wapniem lub proszkiem z muszli wyrabiano kuleczki do ssania. Tu
wyraźnie spotykamy się z celowym podawaniem środka roślinnego w celu wzmożenia wydolności fizycznej i zdolności bojowej. Kuleczki koki otrzymywali w tym właśnie celu biegacze i żołnierze. Meksykanie od wieków zażywają roślinę zwaną "jiculi"
lub "peyotl". Były ona stosowana szczególnie podczas dalekich wypraw bojowych, w celu zmniejszenia uczucia zmęczenia w
trakcie forsownego marszu. Z odległych czasów pochodzą także obserwacje halucynogennego działania kaktusa zwanego
„lophophora williamsi”, którego głównym składnikiem jest meskalina. Wiadomo, że rośliny lecznicze działające na psychikę
były stosowane przez kapłanów azteckich w okresie starej cywilizacji Meksyku. Mieszkańcy wyżyn Ekwadoru używali również
odmiany goryczki "caspha chinayugo", co oznaczało "ziele, które pozwala biegać". Stosowano ją w czasie długich i wyczerpujących marszów. Również inne rośliny, takie jak: mate, mandragora, guarana, znajdywały podobne zastosowania. Produkty z
nich stały się przedmiotem zainteresowania konkwistadorów i zostały szybko przeniesione na grunt europejski. Dzisiejsze
plantacje koki w Boliwi, Peru i Kolumbii, stanowiące podstawę ogromnego latynoskiego narkobiznesu, to mroczna w swoim
wyrazie kontynuacja dawnych tradycji tego regionu. Do dzisiaj pusztuńscy górale w północnym Pakistanie, Afgańczycy i wieśniacy ze wschodniego Iranu wytwarzają haszysz i opium... a że nie tylko na własny użytek, ale i na potrzeby ogromnego podziemnego przemysłu narkotykowego, świadczą o tym miliardowe fortuny pakistańskich i afgańskich "baronów narkotykowych". Tereny „Złotego Półksiężyca” (wschodnio-południowy Iran, północny Pakistan i południowy Afganistan), ze światową
stolicą haszyszu - Peszawarem w Iranie, rywalizują od lat o narkotykową palmę pierwszeństwa ze „Złotym Trójkątem”, którego wierzchołkami są Birma, Tajlandia i Laos. W górskich wioskach na terenach wolnych plemion pusztańskich, na granicy Pakistanu i Afganistanu kramy z plackami haszyszu zajmują cale bazary a półkilogramowe torebki sprasowanego narkotyku
można tam kupić za... 20 dolarów.
DOPING W SPORCIE...
W czasach starożytnych, gdy sport odgrywał znaczącą rolę w życiu ówczesnego społeczeństwa, zaczęto zwracać uwagę zarówno na metody treningu przygotowującego do zawodów, jak i na tryb życia, które umożliwiłyby uzyskiwanie najlepszych
wyników. Najlepsi zawodnicy starożytnej Grecji w VI i V w. p.n.e. pochodzili z Krotonu, a w mieście tym działała wówczas
sławna szkoła medyczna. Niezwykłym uznaniem cieszył się w tych czasach najwybitniejszy ówczesny zapaśnik Milon z Krotonu. Ponoć wśród dziennej jego porcji pożywienia mieściło się także... 10 litrów wina. W l w n.e. Pliniusz Młodszy pisał, że biegacze, aby nie dopuścić do stanu przekrwienia śledziony, co znacznie utrudniało bieg, staje się ona bowiem wówczas duża,
twarda i bolesna..., wypijali przed rozpoczęciem zawodów napar ze skrzypu (equisetum). Miał on działać obkurczająco na ten
narząd, zmniejszając przekrwienie. Na początku wspomniano, że słowo "doping" znalazło się w powszechnym użyciu w żargonie konnych torów wyścigowych. Pobudzanie koni silnie działającymi alkaloidami rozpoczęło się na dużą skalę na torach
amerykańskich w ostatnich latach ubiegłego stulecia i szybko przeniosło się na kontynent europejski. W dopingu koni najczęściej występują takie leki, jak: kokaina, atropina, strychnina, kofeina, kortykosteroidy oraz barbiturany, chlorbutol, heroina,
morfina. Podaje się je w pożywieniu na około 3 h przed startem.
Do najbardziej zagrożonych dopingiem dyscyplin sportowych, od początku ich rozwoju, należały kolarstwo i boks, szczególnie
w ich zawodowym wydaniu. Już w 1865r notuje się przypadki używania środków dopingujących wśród pływaków startujących
w tradycyjnych w tym czasie długodystansowych zawodach kanałami Amsterdamu. Szczególnie spektakularne i bardzo popularne pod koniec ubiegłego wieku i pierwszych dekadach XXw... 6-dniowe wyścigi kolarskie parami na torze przyczyniły się do
stosowania przez startujących zawodników środków dopingujących. W okresie, kiedy tzw. 6-dniówki były najbardziej rozpowszechnione i oczywiście przynosiły duże dochody, wielu zawodników otwarcie mówiło o używanych przez nich środkach mających "cudowne właściwości". Zawodnicy francuscy używali mieszaniny, której podstawą była kofeina, ich rywale Belgowie
najczęściej brali kostki cukru zwilżane eterem, o Brytyjczykach mówiono, że wdychają czysty tlen oraz stosują strychninę.
www.polska.sztanga.prv.pl
Większość kolarzy 6-dniówek to zwolennicy czarnej kawy. W ciągu ostatnich 2 dni jazdy zawsze dodawano do kawy lub herbaty koniaku. Podczas odpoczynku (w zawodach tych kolarze jadą na zmianę, a cały wyścig trwał bez przerwy 144 godziny)
niektórzy pili piwo lub inne słabo alkoholizowane napoje. Przed sprintem zażywali tabletki nitrogliceryny, aby zmniejszyć
uczucie braku tchu, tak częste przy ogromnym wysiłku. Trenerzy podawali także mieszankę kokainy i heroiny, zwaną "speedball", w celu tłumienia uczucia zmęczenia. W tych czasach kokaina była najszerzej stosowana przez zawodowych kolarzy, a
jej skuteczność zależała od dawkowania i sposobu podawania. Często przyjmowano ją doustnie, zmieszaną z kofeiną. Niektórzy zawodnicy wstrzykjwali sobie morfinę na 30 min przed zakończeniem swojej kolejki jazdy. Pierwszą ofiarą praktyk dopingowych stał się już w 1886r angielski kolarz... Linton. Zmarł on w wyścigu Bordeaux - Paryż po zażyciu środka zwanego
"trimethyl", będącego odmianą eteru. Praktyki kolarzy rozeszły się błyskawicznie w świecie sportu. Pod koniec XIXw doping
stał się bardzo rozpowszechniony także wśród bokserów. Podawano im kapsułki zawierające strychninę, po kilka łyków aromatyzowanego likieru amoniakowego, koniaku zmieszanego z miodem lub czystego zarówno przed walką, jak i w czasie jej
trwania, szczególnie w ostatniej fazie. Rozpylano również do nosa roztwór efedryny, aby ułatwić oddychanie przez nos i zamknięcie ust.
Na arenę igrzysk olimpijskich doping wrócił niestety... już u ich zarania. Amerykanin Thomas Hicks, zwycięzca biegu maratońskiego na igrzyskach w Saint Louis (1904r) kilkakrotnie korzystał na trasie z pomocy lekarskiej, otrzymał kilka wstrzyknięć podskórnych siarczanu strychniny oraz spożył 5 surowych jajek, które popił kilkoma szklaneczkami brendy.
Kolejne doniesienia, związane ze stosowaniem dopingu na igrzyskach olimpijskich, pochodzą z Los Angeles (1932r). Analiza
zawartości ampułek znalezionych w kwaterze Japończyków, którzy zadziwili świat sportowy znakomitymi wynikami pływaków, wykazała m.in. obecność nitrogliceryny. Lata 20-ste, kiedy doszło do rozwoju dopingu lekami psychostymulującymi, efedryną, a także morfiną i dekstromoramidem, lata 30-ste i nieco późniejsze, kiedy na scenę wchodzi amfetamina i jej pochodne, stają się wyzwaniem dla kręgów starających się zachować czyste oblicze sportu. Jeszcze przed drugą wojną światową odbyły się w Niemczech i Austrii naukowe sympozja na temat dopingu w sporcie, podczas których wskazywano na ogromne zagrożenie zdrowia zawodników, ulegających presji wyniku za wszelką cenę.
Problemowi dopingu, aczkolwiek traktowanemu wyłącznie z punktu widzenia stosowania środków pobudzających, poświęcono raport przedłożony Organizacji Zdrowia przy Lidze Narodów przez O.Boje'a (1939r). Czytamy w nim m.in., że ...,,nie ma
wątpliwości, iż środki pobudzające są szeroko stosowane przez sportowców w trakcie zawodów, a szaleństwo bicia rekordów,
pragnienie zaspokojenia żądnej wrażeń publiczności, odgrywają coraz większą rolę, spychając na dalszy plan troskę o własne
zdrowie..." Raport ten jest ważny nie tylko, dlatego, że zawiera - w pełnym brzmieniu - omówienie rodzajów dopingu, stosowanego od 50 lat przez sportowców, ale i dlatego, że jest zwiastunem kierunków rozwoju tego zjawiska. Ukazuje, jak ze
zwiększeniem popularności widowiska sportowego i jego komercjalizacją, presją zwycięstwa i sukcesu staje się motorem coraz to bardziej wyrafinowanego procederu produkcji środków dopingujących oraz ich stosowania.
Po II wojnie światowej sygnały na temat stosowania dopingu dotarty do opinii publicznej w trakcie zimowych igrzysk olimpijskich w Oslo (1952r), kiedy to kilku łyżwiarzy szybkich po zakończeniu swego biegu poczuło się do tego stopnia źle, iż wymagało to interwencji medycznej. Powodem była... amfetamina. Rozprzestrzenianie się dopingu "amfetaminowego", było szczególnie widoczne w takich sportach, jak boks, kolarstwo, a także w piłce nożnej, poruszyło środowiska medyczne. We Francji,
po wojnie, powołano przy Narodowym Stowarzyszeniu Wychowania Fizycznego (1959 r) specjalną komisję do zajęcia się
owym zagadnieniem, natomiast we Włoszech zespół badawczy przy Włoskiej Federacji Medycyny Sportowej (FMSI). Jak często stosowano wówczas amfetaminę i jej pochodne w sporcie wykazuje także raport Amerykańskiego Towarzystwa Medycyny Sportowej z 1958 r, sporządzony na podstawie kwestionariuszy wypełnionych przez czynnych trenerów. Na 441 rozesłanych ankiet odpowiedziało co prawda, tylko 133 trenerów, jednakże 1/3 spośród nich otwarcie stwierdziła, że ich zawodnicy
używają amfetaminy lub jej pochodnych.
Zdecydowany głos przeciwko temu procederowi przedstawiło rok wcześniej Amerykańskie Towarzystwo Medyczne, określając zwyczaj stosowania amfetaminy przez zawodników jako skandaliczny i szkodliwy. Działanie leku przedstawiono jako gwałtowne, drapieżne i kryminalne. Tragicznie potwierdziły tę kwalifikację lata 60-te. Zanotowano wówczas ponad 30 zgonów
spowodowanych stosowaniem środków dopingujących w sporcie, w tym przede wszystkim środków pobudzających. Szczególnie znany stał się wypadek 23-letniego kolarza duńskiego Knuda Jensena, który... mimo prób podtrzymywania go przez kolegów, runął na szosę 175-kilometrowego wyścigu drużynowego, rozgrywanego w trakcie igrzysk olimpijskich w Rzymie
(1960r). Odwieziony do szpitala, mimo intensywnej pomocy, wkrótce potem zmarł. Wyniki sekcji zwłok wskazały na nadużycie środków dopingujących, w tym przypadku - ronikolu. Środek ten był zwany sarkastycznie przez współzawodników "dietą
Jensena". Należy jednakże dodać, iż autopsja wykazała także pęknięcie czaszki, co mogło być bezpośrednim powodem zgonu.
Kilku innych kolarzy także przewróciło się za metą tego wyścigu, jednakże nie było to dla nich tak fatalne w skutkach. Na arenę sportową wkroczyły także narkotyczne środki uzależniające. W 1963r zmarł z powodu zatrucia heroiną amerykański bokser
Billy Bello. W tym samym roku głośna była tragiczna śmierć słynnego koszykarza NBA "Big Daddy" Lipscomba, gwiazdy Baltimore Colls, który stal się ofiarą uzależnienia od heroiny. Ofiarą tego środka stal się także w późniejszych latach mistrz olimpijski z Montrealu (1976r) w boksie - Amerykanin Dick Howard.
www.polska.sztanga.prv.pl
Wszystkie te groźne sygnały, płynące zresztą z wielu dyscyplin sportowych, spowodowały natychmiastową reakcje. Podczas
igrzysk olimpijskich w Tokio (1964r) podjęto pierwszą próbę kontroli antydopingowej. Jednakże przepisy te okazały się na
tyle wadliwe, iż np. kolarze, którzy mieli być poddani kontroli, całkowicie ją wówczas zbojkotowali. W tragicznych okoliczności
zmarł w 1968r niemiecki bokser zawodowy Jupp Elze. Walka odbywała się z Włochem Carlosem Duranem. Elze chcąc przetrzymać silne ciosy, z których znany byt Duran, przyjął przed walką dużą dawkę perwityny. Rzeczywiście Elze wytrzymał do
ostatniej rundy potężne ciosy przeciwnika, z tego 21 na szczękę. Ciosami tymi Duran powinien był znacznie wcześniej znokautować przeciwnika. Pod koniec ostatniej rundy Elze stracił przytomność i zmarł w szpitalu. Sekcja wykazała olbrzymie krwiaki
śród-czaszkowe i uszkodzenia tkanki mózgowej. Pobudzające działanie perwityny pozwoliło bokserowi długo wytrwać w nierównej walce i doprowadziło do nieodwracalnych uszkodzeń ośrodkowego układu nerwowego. Pochodne amfetaminy stały
się przyczyną kolejnych zgonów sportowców w tym samym roku. Krótko po kolarskim wyścigu przełajowym w Grenoble
zmart Yves Mottin. W tym samym czasie i w tym samym mieście umiera na boisku piłkarskim Jean-Louis Ouadri. Lista zawodników, którzy padają ofiarą zbrodniczej bezmyślności opiekunów lub własnej beztroski, jest o wiele dłuższa. Wśród środków
amfetaminopodobnych na uwagę zasługuje efedryna, która jako lek ogólnodostępny, zastępowany obecnie coraz częściej
przez inne, skuteczniejsze preparaty, bywa stosowana m.in. w leczeniu dychawicy oskrzelowej, kataru siennego, reakcji uczuleniowych. Jej powszechność stanowi z jednej strony swego rodzaju pułapkę dla nieświadomych zagrożenia zawodników, z
drugiej zaś bywa wygodnym - choć nieskutecznym z punktu widzenia przepisów - usprawiedliwieniem stosowanym przez
tych, którzy świadomie korzystają z właściwości pobudzających. Do historii weszła sprawa amerykańskiego pływaka Ricka
DeMonta, którego pozbawiono złotego medalu olimpijskiego (Monachium, 1972r) po wyścigu na 400 m stylem dowolnym,
ponieważ w jego organizmie ujawniono efedrynę.
W Polsce także notowano przypadki dyskwalifikacji z powodu pozytywnych wyników testów na obecność efedryny. Zdarzyło
się to m.in. naszym czołowym kajakarkom w 1990r podczas kontroli poza granicami naszego kraju. Mimo tłumaczeń, iż powodem stosowania leku z zawartością zabronionego środka byty względy medyczne, zawodniczki ukarano 2-letnim odsunięciem od startów. Środki pobudzające i oburzające to niestety tylko pewna sfera problemu dopingowych środków i metod stosowanych od lat w sporcie. Według statystyk Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego zajmują one kolejno 2 i 3 miejsce
wśród środków dopingujących wykrytych u zawodników. Na 1. miejscu znajdują się steroidy anaboliczne (ponad 50% wszystkich przypadków), 4 i 5 miejsce w tej niechlubnej klasyfikacji zajmują na zmianę leki B-adrenolityczne oraz moczopędne. Popularność leków moczopędnych w ostatnich latach się zwiększyła, głównie ze względu na ich działanie maskujące (powodują
szybsze wydalanie metabolitów steroidów anaboliczno-androgennych), a także dlatego, że pozwalają na regulowanie masy
ciała, co ma istotne znaczenie w wielu dyscyplinach sportowych, m.in. w podnoszeniu ciężarów. Dalsze miejsca zajmują hormony peptydowe, ich analogi oraz doping krwią oraz inne manipulacje farmakologiczne, chemiczne i fizyczne. Jedną z najnowszych kategorii niedozwolonych w sporcie substancji to leki moczopędne. Włączono je na listę środków zabronionych w
kwietniu 1986 r., natomiast po raz pierwszy poddano je kontroli na igrzyskach olimpijskich w Seulu (1988r). Stracili wówczas
złote medale 2 bułgarscy ciężarowcy: Mitko Grablew i Angel Guenczew, pozbawiono ponadto brązowego medalu angielskiego judoke Kerrtha Browna, zdyskwalifikowano afgańskiego zapaśnika Ahmeda Alidada. Wszystkim udowodniono stosowanie
furosemidu.
Historia przypadków wiążących się z dopingiem notuje i w tej grupie tragiczne przykłady. Jednym z nich jest zgon w 1980r
sławnego w latach 70-tyc kulturysty i Mister Universum. Bezpośrednią przyczyną był atak serca, który byt rezultatem nadużywania leków moczopędnych, co spowodowało katastrofalne zaburzenia w gospodarce elektrolitowej organizmu. Pomysłowość sportowców, a właściwie ich "opiekunów", nie zna granic, jeśli chodzi o poszukiwanie niedozwolonych metod, które
zwiększając sprawność organizmu są jednocześnie trudne do uchwycenia przez zespoły kontrolujące. Do takich należą preparaty zwiększające biosyntezę wewnątrz-pochodnych steroidów i przynoszące rezultat podobny do uzyskiwanego w wyniku
stosowania testosteronu. Uzyskuje się to np. przez podawanie gonadotropiny łożyskowej (HCG) lub innych substancji o podobnej aktywności (np. kortykotropiny - ACTH). W 1989r, dzięki zastosowaniu metody radioimmunologicznej, ujawniono tego
rodzaju doping (w badaniach prowadzonych poza Polską) u 38 sportowców.
W początkach lat 80-tych zaczęto stosować w sporcie (na początku głównie wśród futbolistów amerykańskich) także hormon
wzrostu (somatotropinę; STH), otrzymywany do 1986r z przedniego płata przysadek mózgowych zwłok ludzkich. Ma on wyraźne działanie anaboliczne i jako taki był stosowany w klinicznych przypadkach karłowatości. Błędnie zakładano, że przy całej
swej skuteczności nie powoduje ujemnych skutków zdrowotnych. Okazało się jednak, że bardzo często zakażony był wirusem
Creutzfeldt-Jakoba, co było powodem wielu przypadków śmiertelnych w wyniku degeneracyjnej choroby mózgu. Wieść o
tym, a także realne niebezpieczeństwo inkubacji HIV, spowodowały, że na nielegalnym rynku pojawiły się preparaty STH pochodzące z przysadek mózgowych małp (Rhesus i Simian) oraz bydła (wołów). Nie po raz pierwszy jednak naukowy świat medyczny wykazał opieszałość w jednoznacznym zajęciu stanowiska wobec tych praktyk. Spowodowało to, że zawodnicy, wierząc w nadzwyczajne właściwości preparatu, często nieświadomie kroczyli tą drogą, narażając zdrowie, nie mówiąc już o
ogromnych kosztach. W 1985r przez rekombinację DNA uzyskano syntetyczny STH. Pierwszą firmą, która wprowadziła do obrotu ten preparat w celach klinicznych, była amerykańska Genentech Inc. Od tego czasu, mimo iż jego legalna dystrybucja jest
pod kontrolą, znalazł szerokie zastosowanie także w świecie elity sportowej. O wiele tańszy, łatwiej dostępny, trudny do wykrycia podczas rutynowych kontroli antydopingowych, bez zanieczyszczeń grożących poprzednio, aczkolwiek nieco mniej skuteczny niż hormon naturalny... i z tego powodu stosowany łącznie ze steroidami anabolicznymi - otworzył nową, groźną erę
www.polska.sztanga.prv.pl
dopingu w sporcie. Jest określany w nielegalnym "Poradniku stosowania steroidów" ("The Underground Steroid User's Handbook") jako najbardziej skuteczny i szybki środek zwiększania siły i masy mięśniowej, chociaż ryzykowny ze względu na możliwe nieodwracalne następstwa. Jest niezwykle popularny wśród kulturystów, w sportach siłowych, a także innych, wymagających dużej masy mięśniowej. W końcu lat 80-ych światowe media szeroko nagłośniły sprawę fenomenalnej sprinterki z
okresu igrzysk olimpijskich w Seulu (1988r) Amerykanki Florence Griffith Joyner (3 złote medale i 1 srebrny), oskarżonej w
niemieckim "Sternie" (1989r) przez jej kolegę z reprezentacji - Darella Robinsona, o stosowanie STH przed Igrzyskami. Robinson twierdził, że zawodniczka kupiła w tym celu od niego syntetyczny STH za kwotę 2000 dolarów. W bezpośredniej konfrontacji przed kamerami amerykańskiej telewizji NBC... Joyner zdyskredytowała zarzuty Robinsona, określając go maniakalnym
kłamcą. Należy dodać, że zawodniczka była poddana kontroli antydopingowej, zarówno podczas zawodów kwalifikacyjnych
do reprezentacji olimpijskiej, jak i w czasie Igrzysk. Obie kontrole przyniosły wynik negatywny. Trzeba jednak powiedzieć, że
STH nie jest, jak dotąd, wykrywalny w moczu, a badanie krwi, które mogłoby dać odpowiedź, nie jest oficjalną metodą w kontroli antydopingowej.
Jedna z metod do niedawna budzących dyskusje o z punktu widzenia definicji dopingu, jest doping krwią. Umieszczono ją na
liście środków i metod zakazanych w 1985r. Metoda ta polega na pobraniu ok. 0,5 l krwi, oddzieleniu krwinek czerwonych od
osocza i ich zamrożeniu na ok. 4-8 tygodni (na czas potrzebny organizmowi do odbudowania ubytku). Powrotnego przetoczenia dokonuje się na kilka dni przed zawodami (po rozmrożeniu krwinek i dodaniu do nich izotonicznego roztworu chlorku sodowego). Dzięki uzyskanemu w ten sposób zwiększeniu stężenia hemoglobiny zwiększa się wydatnie możliwość transportu
tlenu do mięśni. Wielu zawodników za prostsze od dopingu krwią, a przynoszące taki sam skutek, uznało w ostatnich latach
stosowanie erytropoetyny - EPO. Hormon ten, wytwarzany przez nerki, wydzielany jest przez nie w stanach niedotlenienia i
pobudza wytwarzanie krwinek czerwonych w szpiku kostnym. W drugiej połowie lat 80-tych opracowano technologię produkcji syntetycznej erytropoetyny. Lek jest stosowany w przepadku niedokrwistości spowodowanej zaburzeniami czynności
nerek, a także w przypadkach niedokrwistości połączonej z chorobami nowotworowymi i AIDS.
Fakt, że w świecie, sportowym stosuje się erytropoetynę już zbytnio nie zdumiewa. Środowisko to, jak zwykle szybko zareagowało na fakt pojawienia się środka, za pomocą, którego można zwiększyć liczbę krwinek czerwonych w organizmie, a zatem
ilość transportowanego do mięśni tlenu. Już w 1987r EPO wzbudziła szerokie zainteresowanie w kręgach europejskiego kolarstwa. Pozamedyczne stosowanie tego hormonu pociąga jednak za sobą ogromne koszta. Jeżeli powstaje zwiększona lepkość
połączona z odwodnieniem, to powstaje niebezpieczeństwo zakrzepu sekwencji zatorów płuc, udarów mózgu, zawałów serca. W latach 1987-1990 alarmujące stały się liczne przypadki nagłych zgonów kolarzy. Zmarło wówczas 18 holenderskich i
belgijskich zawodników. Przyczyny tych zgonów notowanych zarówno wśród amatorów, jak i profesjonalistów, pozostają niejasne, ale nie wyklucza się stosowania erytropoetyny.
W początkach lat 50. do sportu wkraczają steroidy anaboliczne. Podejrzenia o ich stosowanie sformułowano publicznie, pod
adresem reprezentantów ZSRR, już na igrzyskach olimpijskich w Helsinkach (1952r). Mówiło się wówczas o tajnym radzieckim
programie doświadczalnym z użyciem hormonów, prowadzonym w celu uzyskania zdecydowanych, szybkich skutków zwiększenia wydolności fizycznej i siły zawodników. Podejrzenia te zostały ugruntowane w wyniku obserwacji lekarza reprezentacji
USA w podnoszeniu ciężarów - Johna B.Ziglera podczas mistrzostw świata w Wiedniu (1954r). Zigler, w prywatnej rozmowie z
lekarzem radzieckich ciężarowców dowiedział się, że zawodnicy tej ekipy stosują testosteron. W dwa lata później, podczas
pobytu w Moskwie na kolejnych zawodach, lekarz ten zaobserwował, że niektórzy radzieccy zawodnicy są zmuszeni do korzystania z cewników, z powodu powiększenia gruczołu krokowego, będącego następstwem podawania im czystego testosteronu. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych Zigler sporządził raport ze swych obserwacji, który upowszechnił w środowiskach
sportowych i medycznych. Zwrócił także uwagę, że najlepsi wówczas zawodnicy radzieccy pojawiali się na arenach sportowych wyłącznie w czasie najważniejszych imprez, nie występując nigdy poza ściśle określonymi terminami. Odstawienie testosteronu powodowało bowiem gwałtowne zmniejszenie masy mięśniowej i drastyczne osłabienie tzw. formy sportowej. Zigler podjął próbę znalezienia środka, który wyrównałby szansę ciężarowców amerykańskich w konkurencji z reprezentantami
ZSRR, ale nie powodował zarazem takich działań niepożądanych, jak testosteron (należy dodać, że w rywalizacji powojennej
to Amerykanie raczej tworzyli ścisłą czołówkę światową w tej dyscyplinie sportu). Uzyskał pomoc ze strony słynnej CIBA
Pharmaceutical Company i już w 1956r powstał Dianabol (metandrostenolon). Stał się on amerykańską alternatywą testosteronu i zapoczątkował długą listę tego typu preparatów, liczącą dzisiaj ok. 60 leków. Lawina ruszyła. Zaczęła się w sporcie era
steroidów anaboliczno-androgennych, określanych często angielskim skrótem AAS. Przemysł farmaceutyczny szybko rozwinął
produkcję kolejnych odmian, a zawodnicy równie szybko nauczyli się stosować je zależnie od okoliczności, skuteczności, czasu
ich metabolizmu itp. Powszechność ich stosowania jest obecnie tak duża, iż można z dużą dozą pewności stwierdzić, że jest
niewiele dyscyplin sportu, które nie są zagrożone tym problemem Szczególnie niebezpieczne jest to, że steroidy anaboliczne
zaczynają wykraczać poza sport. Stają się modne wśród młodzieży, pragnącej imponować mocną sylwetką i siłą. Groźne działania niepożądane są w tym przypadku o wiele głębsze niż w wieku dojrzałym. Bob Goldman, autor książki "Śmierć w szatni"
(1984), pisząc o historii używania testosteronu i jego pochodnych w sporcie podaje, że wśród pierwszych zawodniczek, które
podejrzewa się o to, że światowe rezultaty osiągnęły dzięki stosowaniu testosteronu, są m.in. radzieckie lekkoatletki: Maria
Itkina (4-krotna mistrzyni Europy i kilkakrotna rekordzistka świata na dystansach sprinterskich), Irina i Tamara Press - "kwiaty
Leningradu", jak je wówczas nazywano, których osiągnięcia sportowe trudno jest nawet w skrócie wyliczyć (pierwsza była
m.in. 2-krotną mistrzynią olimpijską w biegu na 80 m przez płotki i w pięcioboju; druga - 3-krotną mistrzynią olimpijską w
pchnięciu kulą i rzucie dyskiem), lolanda Balas - rumuńska gwiazda światowej lekkoatletyki (2-krotna mistrzyni olimpijska, 3-
www.polska.sztanga.prv.pl
krotna mistrzyni Europy i 14-krotna rekordzistka świata w skoku wzwyż). Wszystkie dość niespodziewanie przerwały swą karierę u jej szczytu w 1964/65r. Fakt ten Goldman wiąże z wprowadzonymi w tym okresie badaniami chromosomowymi wśród
zawodniczek, których rezultaty ujawniały prawdopodobieństwo stosowania testosteronu, powodującego objawy maskulinizacji. W 1967r sensacją tradycyjnego i znanego w świecie lekkoatletycznego Memoriału im. Janusza Kusocińskiego byt
ogromnie ekstrawagancki i sympatyczny szwedzki dyskobol Ricky Bruch. W początkach swojej kariery nie miał on atletycznej
budowy ciała a i jego wyniki były mierne. Jako jeden z pierwszych w Europie poddał się regularnej kuracji steroidowej, czego
nota bene wcale nie ukrywał. W bardzo krótkim czasie zmienił się nie do poznania, rozrósł się i stał się człowiekiem o imponującym umięśnieniu. Został rekordzistą świata. Szybko jednak zakończył karierę, mimo że akurat konkurencja, jaką uprawiał,
charakteryzuje się tym, że znaczące wyniki osiąga się w wieku dojrzałym. Zapadł niestety na ciężkie uszkodzenie wątroby i nerek, pojawiły się zmiany skórne i inne dolegliwości, także natury psychicznej. Sam siebie nazywał z przekąsem "gigantycznym
brojlerem".
Innym słynnym sportowcem tego okresu, który stał się ofiarą preparatów hormonalnych, był fiński ciężarowiec Kaarlo
Kangasniemi 17-krotny rekordzista świata, 2-krotny mistrz świata i zloty medalista olimpijski. W 1976r doznał pęknięcia
mięśni ramiennych, powstało trwałe uszkodzenie splotu ramiennego, powodujące zjawisko bezsenności i stale, uporczywe
bóle głowy. Stał się inwalidą prawie nie opuszczającym łóżka.
Kolejny ciężarowiec Belg - Serge Reding (na początku lat 70-tych, kilkukrotny rekordzista świata w wadze superciężkiej) w
wyniku kuracji hormonalnej zwiększył masę ciała o 50 kg. Chciał zostać najsilniejszym człowiekiem świata, mając zaledwie
33 lata popełnił samobójstwo.
Prasa donosiła w tym czasie o licznych poważnych komplikacjach zdrowotnych wynikających z przerostu gruczołu krokowego
u zawodników, m.in. także o tym, że w 1971r 7 miotaczy w USA poddało się operacji gruczołu krokowego. Także w tym okresie zmarł 1 z czechosłowackich miotaczy kulą z powodu raka gruczołu krokowego. Powstanie i rozwój nowotworu przypisuje
się właśnie kuracji steroidowej. W 1974r ukazała się w Szwecji książka Per Olafa "Pelle" Svenssona, zapaśnika, 2-krotnego mistrza świata, mistrza Europy, srebrnego medalisty igrzysk olimpijskich w Meksyku. Oto jego wypowiedź w skrócie... "Zostałem
dobrowolnie świnką morską. Od stycznia 1970r moje życie zmieniło się radykalnie. Spotkałem któregoś dnia w Uppsali młociarza Stroema, powiedział mi, że slyszał o nowym preparacie hormonalnym, który mógłby mi się przydać. Skontaktował mnie
z prof. Rolfem Lufttem. Profesor zapewniał mnie, że preparat jest zupełnie bezpieczny a „Testoveron Depot” miał mnie uczynić supermenem. Brałem co 15 dni zastrzyk domięśniowy. Początkowe wyniki byty doskonałe. Czułem się świeży, silny, ale
zacząłem się łatwo denerwować, szybko traciłem panowanie nad sobą. Trenowałem do kolejnych mistrzostw Europy, ale zaczęty mnie trapić częste kontuzje mięśni. Najpierw przytrafiła mi się kontuzja mięśni pleców, potem ramion, wreszcie nóg.
Pewnego razu, podczas jakiejś uroczystości rodzinnej, upiłem się zupełnie mikroskopijną dawką alkoholu. Okazało się, że
mam uszkodzoną wątrobę. Jednocześnie rozpierała mnie pobudliwość seksualna, potrzebny był mi dosłownie harem. Rozpierała mnie energia, ćwiczyłem dużo, ale nękały mnie kontuzje. Już w Monachium (1972r), tuż przed startem, moja lewa ręka i
cala lewa strona klatki piersiowej uległy porażeniu. Olimpiada dla mnie się skończyła. Sport też. Apeluję do wszystkich...
skończmy z tym szaleństwem...".
W wyniku dziesiątków sygnałów o narastającym zagrożeniu, Międzynarodowy Komitet Olimpijski powołał w 1967r Komisję
Medyczną, na czele której stanął Belg - książę Alexander de Merode. Jej celem było przeciwdziałanie dopingowi. Jednakże w
początkowym okresie 2 podstawowe elementy stanowiły ograniczenie hamujące skuteczną kontrolę używania steroidów: 1)
brak praktycznych i skutecznych metod ujawniających obecność steroidów w organizmie zawodników, 2) co wydaje się zasadnicze, w tych jeszcze latach przeważała w świecie medycznym opinia, jaką zademonstrował wspomniany wyżej przez
Svenssona profesor Rolf Lufft, iż leki hormonalne nie dają znaczącej przewagi nad współzawodnikami, a ponadto nie ma udokumentowanych negatywnych wpływów ich stosowania na zdrowie. Postawa ta brała się stąd, że zarówno lekarze, jak i badacze poruszali się raczej w obszarze dawek terapeutycznych, nie biorąc pod uwagę, że zawodnicy biją w tym zakresie niewyobrażalne rekordy ich dawkowania. Ponadto są zdrowi. W tej sytuacji wprowadzane do organizmu dodatkowe steroidy, nie
kompensując żadnych niedostatków, muszą prowadzić do rozregulowania naturalnych mechanizmów funkcjonowania organizmu w tak nieprawdopodobnie delikatnej materii, jaką stanowi układ hormonalny.
Chociaż dobrze wiedziano, że od lat 50-tych wielu zawodników stosowało steroidy anaboliczno-androgenne, to brak odpowiednich metod detekcji nie pozwalał na podjęcie skutecznych kroków przeciwdziałających tym praktykom. Dopiero na początku lat 70-tych naukowcy z Chelsea Laboratory w Londynie rozwinęli techniki identyfikacyjne, co umożliwiło podjęcie doświadczalnych i nieoficjalnych prób na obecność steroidów u olimpijczyków podczas igrzysk monachijskich (1972r). W kwietniu 1974 r. Komisja Medyczna MKOI wydala zakaz używania tych środków.
Pierwsze oficjalne testowanie steroidów podjęto na igrzyskach olimpijskich w Montrealu (1976r). Na 275 sprawdzanych
zawodników 11 miało wynik pozytywny, w tym u 8 wykryto steroidy. W tej 8 znalazło się 2 polskich zawodników - lekkoatletka i ciężarowiec (Zbigniew Kaczmarek). Kontrola dopingu na olimpiadzie w Montrealu była poprowadzona po raz pierwszy w
historii igrzysk w sposób systemowy, kompleksowy i, jak na owe czasy, nowoczesny. Zostały ustalone prawno-formalne,
techniczne oraz metodologiczne zasady kontroli. Mimo wyraźnego postępu, nadal jednak notowano wiele przypadków fałszywie negatywnych wyników testowania, zdarzały się również fałszywie pozytywne. Technika wykrywania nie pozwalała na
www.polska.sztanga.prv.pl
dokładne oznaczanie metabolitów różnych środków pobudzających, nie mówiąc już o steroidach. Zasadniczy postęp w metodach kontroli dopingu datuje się od 1983. Profesor Manfred Donike z Kolonii, korzystając z wyników badań wybitnego biochemika londyńskiego profesora Raymonda V.Brooksa, zastosował wówczas nową metodę analityczną, także opartą na
chromatografii gazowej i spektometrii masowej, ale łączącą je w 1 system (GC/MS), znacznie bardziej precyzyjny i niezawodny. Metoda ta, zastosowana w czasie Igrzysk Panamerykańskich w Caracas, spowodowała prawdziwe trzęsienie ziemi w środowisku sportowym. Nie tylko wielu wybitnych lekkoatletów amerykańskich umknęło z miejsca igrzysk jeszcze przed ich rozpoczęciem, po tym, jak oficjalnie zakomunikowano o przeprowadzeniu badań nową metodą, ale zdyskwalifikowano wówczas
aż 21 medalistów, w tym 11 złotych. Cóż mogło tak wystraszyć amerykańskich lekkoatletów ?
Jak widać z powyższego, wyścig pomiędzy tymi, którzy są gotowi na wszystko, a tymi, którzy starają się ratować sens sportowej rywalizacji... trwa nadal. Stawki są wysokie. Z jednej strony sława i niewyobrażalne często dla przeciętnego zjadacza chleba apanaże, z drugiej zaś... zrujnowana kariera, zdrowie, czasem tragiczny koniec. Lista zaburzeń chorobowych, związanych ze
stosowaniem steroidów w celach dopingowych jest wyjątkowo długa. Jednocześnie brak dokładnie udokumentowanych danych, co do ich występowania. Jedynie pojedyncze przypadki gwałtownej śmierci młodych sportowców trafiają na łamy prasy
medycznej lub codziennej. Do takich należy niewątpliwie zgon (w 1987r) 26-letniej niemieckiej pięcioboistki Brigit Dressel,
zmarłej w ogromnych bólach po 3 dniach walki o jej życie. Zawodniczka ta dokonała rzeczy zdumiewającej. W ciągu roku wywindowała się z 33 miejsca w światowym rankingu pięcioboju na miejsce 6. Jeszcze bardziej niewiarygodne było jej postępowanie z własnym organizmem. W ciągu tego okresu przyjęła ponad 400 zastrzyków i stosowała ok. 40 różnych medykamentów, które ordynował jej m.in. prof. Armin Klumper, uważany za światowego guru sposobów dopingowania, zwany, także
,,Mr. Syringe" ("Mister Strzykawka"). Przypadek ten został opisany, z medycznego punktu widzenia, jako wynik ostrej alergicznej reakcji organizmu, spowodowanej całkowitym rozregulowaniem systemu odpornościowego w wyniku stosowania
wielu medykamentów. Interesujące i warte odnotowania jest w tej całej sprawie i to, że prokurator, prowadzący dochodzenie
w związku ze zgonem Dressel, nie znalazł żadnych dowodów winy w stosunku do prof. Klumpera. W świetle tego i tym podobnych przypadków, sarkastyczna odpowiedź kierownika zespołu olimpijskich pływaczek NRD podczas Igrzysk w Montrealu
(1976r), udzielona dziennikarzom na pytanie, dotyczące zastanawiające niskich głosów zawodniczek, brzmiąca... "one tu przyjechały pływać, a nie śpiewać"... byłaby może zabawna, gdyby nie jej rzeczywisty, dramatyczny kontekst. Ilustruje ona ponadto dobitnie, jak dalece cyniczne i bezwzględne bywa środowisko "opiekunów" sportowców.
Głośna stała się także sprawa niemieckiej lekkoatletki - Katrin Krabbe, najlepszej sportsmenki świata z 1991r, 2-krotnej mistrzyni świata (Tokio, 1991) oraz jej koleżanek: Gritt Breuer (wicemistrzyni świata na 400 m) i Manueli Gerr. Podczas badań
kontrolnych wykryto w ich organizmie klenbuterol. Jest to środek zaliczany do grupy p-agonistów (beta-adrenomimetyków) i
ze względu na jego działanie anabolizujące (powoduje wydatne zwiększenie masy mięśniowej, szczególnie mięśni szkieletowych, zmniejsza ilość tłuszczu w tkankach) włączony został do środków zabronionych, za użycie, których grozi kara, taka jak
za stosowanie steroidów. Na olimpiadzie w Barcelonie zwrócono nań szczególną uwagę, jako na kolejny środek, po który zaczęto sięgać w kręgach sportowych. Klenbuterol był znany dotąd i dozwolony w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i większości
krajów Europy tylko jako preparat stosowany w hodowli zwierząt nieprzeznaczonych do spożycia. Ograniczenie to wynika z
tego, że klenbuterol może być wchłonięty do krwiobiegu z przewodu pokarmowego, co powoduje szkodliwe następstwa. W
Hiszpanii (w 1990r) wykryto, że spożywanie wątroby wołowej z bydła tuczonego za pomocą klenbuterolu stało się przyczyną
choroby ok. 135 osób. Objawy u tych osób były podobne do objawów obserwowanych przy pobudzaniu za pomocą Bagonistów: przyspieszenie czynności serca, bóle głowy, mdłości i gorączka. Sama Krabbe nigdy nie wypierała się faktu stosowania klenbuterolu a jej trener - Thomas Springstein, uważany dotąd za jednego z najznakomitszych w świecie trenerów lekkoatletyki – stwierdził wręcz, że "nie wierzy, aby czołówka światowa była czysta", a on i jego zawodniczki wpadły tylko dlatego, iż "nie był dostatecznie cwany", jak to określił w wywiadzie udzielonym tygodnikowi "Stern". Potwierdzenie tych słów
przynoszą coraz to nowe rewelacje, mówiące najpierw o znakomitych, nagle rozbłysłych talentach sportowych, a niedługo po
tym czasie - o zdyskwalifikowaniu gwiazd za stosowanie dopingu. Sensacyjne rezultaty mało znanych dotąd pływaczek chińskich oraz złote medale uzyskano przez nie w 1994r na mistrzostwach świata w Rzymie utraciły sporo swego blasku po tym,
jak na lotnisku w Hiroszimie japońska ekipa antydopingowa pobrała od chińskich sław próbki do kontroli dopingowej. Stało
się to przed Igrzyskami Azjatyckimi, na których Chinki także jeszcze robiły furorę swymi rezultatami. Wyniki analizy próbek
okazały się jednak fatalne dla ekipy Chińskiej Republiki Ludowej, u 11 sportowców wykazano stosowanie niedozwolonych
środków. Wśród nich znalazły się 3 rewelacyjne pływaczki z rzymskich mistrzostw. Teraz zdyskwalifikowano je na 2 lata za
użycie hydrotestosteronu i usunięto z kadry olimpijskiej przygotowującej się do igrzysk olimpijskich w Atlancie (1982r). Pływaczkom nie odebrano jednak medali za mistrzostwa świata, kontrola w Rzymie dała bowiem wówczas wynik negatywny.
Ujawniane od niedawna archiwa STASI także szokują wieściami niemalże identycznymi, jak w przypadku afery wyżej opisanej.
Otóż okazało się, co ujawnia zresztą amerykański "Swimming World" z grudnia 1994r, że pływaczka Kristin Otto, 6-krotna złota medalistka igrzysk olimpijskich w Seulu (1988r), objęta była ogólnokrajowym programem dopingowym, wprowadzonym
przez władze sportowe NRD. Jak wynika z dokumentów STASI, opublikowanych przez to pismo, stężenie testosteronu w organizmie kilku czołowych pływaczek świata, reprezentantek NRD, zdecydowanie przekraczało normy ustalone przez Komisję
Medyczną MKOI, przy czym u Kristin Otto stosunek T/E wynosił 17:1 (3-krotnie powyżej normy). Werner Franke, niemiecki
biochemik i członek komisji ds. archiwów STASI, twierdzi, ze dokumenty tajnej policji nie pozostawiają wątpliwości, iż wszystkie czołowe pływaczki NRD korzystały ze środków dopingujących.
www.polska.sztanga.prv.pl
W Polsce statystykę badań kontroli dopingu prowadził m.in. Zakład Badań Antydopingowych Instytutu Sportu w Warszawie.
Wynika z niej, że ok. 2% spośród ok. 8500 zbadanych zawodników (licząc ten wskaźnik łącznie od 1988 r. do końca 1994 r.)
przekracza przepisy antydopingowe. Wśród najbardziej zagrożonych dyscyplin sportu znalazły się w tej statystyce.: kulturystyka i trójbój siłowy, podnoszenie ciężarów i lekkoatletyka.
Pierwszą organizacją, która poważnie podeszła do zwalczania dopingu była Międzynarodowa Amatorska Federacja Lekkiej
Atletyki, przekształcona później w Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkotletycznych (IAAF). Organizacja ta w
1928r formalnie zakazała wszelkich form dopingu wydolnościowego, jednak nie stworzyła ona żadnej struktury organizacyjnej
zajmującej się wykrywaniem jego przypadków. Walka z dopingiem ograniczała się tylko do wymogu podpisywania oświadczeń przez sportowców uczestniczących w zawodach organizowanych przez IAFF, że nie stosowali żadnych niedozwolonych
metod poprawiania wydolności swojego organizmu.
Do 1966r Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej (FIFA), Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) oraz Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOL) dołączyły do IAAF uruchamiając podobny system walki z dopingiem, tzn. poprzez stworzenie wymogu
podpisu pod oświadczeniem o jego nie stosowaniu przez wszystkich zawodników zrzeszonych w związkach należących do
tych federacji.
Testy antydopingowe zaczęto stosować po raz pierwszy w 1966r podczas Mistrzostw Europy w lekkoatletyce. Dwa lata
później MKOL uruchomił procedurę wyrywkowych testów antydopingowych w trakcie letnich i zimowych Igrzysk Olimpijskich
i od tego czasu stały się one stałym elementem Olimpiad. W połowie lat 70-tych opracowano pierwsze testy wykrywające
skutecznie sterydy anaboliczne. W 1976 r. związki te zostały oficjalnie dołączone do listy substancji zabronionych przez MKOL.
W latach 70 i 80-tych wiele międzynarodowych organizacji sportowych, zaczęło tworzyć pierwsze jednostki organizacyjne do
walki z dopingiem. Początkowo było to robione w formie tworzenia komitetów antydopingowych, które otrzymywały budżety
na organizowanie przetargów na wyrywkowe pobieranie próbek płynów ustrojowych zawodników w czasie zawodów i wykonywanie ich analiz przez wyspecjalizowane firmy. Podobne struktury zaczęły tworzyć też narodowe związki sportowe, które
chciały eliminować dopingujących się zawodników zanim ich przyłapanie na zawodach międzynarodowych spowoduje skandal. W połowie lat 80-tych narodowe związku sportowe przestały ograniczać się tylko do testów na zawodach lecz także zaczęły przeprowadzać kontrole w trakcie treningów.
Postęp w farmakologii i genetyce ciągle jednak powodował, że poszczególne federacje sportowe nie nadążały za nim. Ponadto, różne federacje miały różne listy zakazanych technik i środków dopingowych, a także różne procedury ich testowania –
często bardzo niedoskonałe, powodujące czasami niszczenie karier niewinnych sportowców. Spowodowało to konieczność
stworzenie ogólnoświatowej organizacji, która powstała w 1999r pod przewodnictwem MKOL. Do zadań Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) należy normowanie zasad i ujednolicanie technik analitycznych stosowanych przy wykrywaniu
dopingu, a także tworzenie i publikowanie Światowego Kodeksu Antydopingowego.
Jurysdykcja WADA, jak i wielu innych organizacji sportowych zwalczających doping nie ogranicza się tylko do samych imprez
sportowych. Mogą one odbierać licencje zawodnikom zawodowym i wprowadzać okresowe lub stałe zakazy uczestniczenia w
zawodach sportowcom amatorskim. Organizacje te nie mogą jednak nikogo pociągać do odpowiedzialności prawnej, aczkolwiek mogą oczywiście zgłaszać przypadki łamania prawa odpowiednim instytucjom państwowym.
Prawo antydopingowe jest w różnych krajach różne. Sam doping, jako taki jest surowo karalny tylko w nielicznych krajach
(np: we Włoszech), stosowanie niedozwolonych związków chemicznych i technik medycznych jest w wielu krajach ścigane na
podstawie innych przepisów. np.: lekarz stosujący niedozwolone zabiegi medyczne, a także klub sportowy i trenerzy przyzwalający na nie, mogą być pociągnięci do odpowiedzialności karnej za dokonanie uszczerbku na zdrowiu zawodnika. Stosowanie,
dystrybucja i produkcja niedozwolonych środków farmaceutycznych może być ścigane w oparciu o te same przepisy co rozprowadzanie i używanie narkotyków.
Jednak w wielu krajach, wiele substancji i technik stosowanych w dopingu nie jest jednak zabroniona i dlatego korzystanie z
nich nie jest nielegalne w świetle ogólnego prawa danego państwa. Osoby uprawiające sport w celach rekreacyjnych lub
uprawiające sport zawodowo w dyscyplinach, w których nie obowiązuje zakaz dopingu mogą z niego korzystać, a sprawa dokonywania
uszczerbku
na
własnym
zdrowiu
jest
w
tej
sytuacji
ich
prywatną
sprawą.
Legalność wielu technik i specyfików, nawet w krajach, które miały dotąd bardzo liberalne zasady w tej kwestii, stopniowo
ulega jednak zmianie. Przykładem jest tu np.: USA, gdzie do niedawna produkcja i używanie preparatów zawierających sterydy anaboliczne była legalna. 20 stycznia 2005r wprowadzono tu ustawę „Anabolic Steroid Control Act of 2004”, która całkowicie zakazała wolnego handlu sterydami i prohormonami.

Podobne dokumenty