Joseph Vogl "Czarny łabędź", esej, PDF

Transkrypt

Joseph Vogl "Czarny łabędź", esej, PDF
FUTURE PERFECT
Contemporary Art From Germany
CZAS PRZYSZŁY DOKONANY
Współczesna sztuka z Niemiec
Galeria 2
1 lutego – 21 kwietnia 2014
Otwarcie wystawy: 31 stycznia 2014, godz. 18.00
Kuratorzy: Angelika Stepken, Philipp Ziegler
Joseph Vogl
Czarny łabędź
Działo się to w Nowym Jorku przez jeden dzień 2000 roku. Bliźniacze wieże World
Trade Center jeszcze stały. Gospodarka amerykańska miała za sobą ponad sto miesięcy
nieprzerwanego wzrostu, wskaźnik Dow Jones Industrial osiągnął właśnie rekord wszech
czasów, handel elektroniczny na rynku NASDAQ zamienił się w istne wyścigi.
Tego dnia dwudziestoośmioletni miliarder i menedżer jednego z funduszy postanawia
wyjść z apartamentu na manhattańskiej East Side, by odwiedzić fryzjera w okolicach swojego
dzieciństwa – na obskurnej West Side. Wsiada do limuzyny, po czym w drodze przydarza mu
się cała seria przygód i kolizji, która pozwala nazwać tę przejażdżkę ciężką przeprawą.
Bohater natyka się na swoją żonę i niechcący także na kochankę. Dowiaduje się o
zamordowaniu szefa MFW, trafia w środek demonstracji antyglobalistów. Wybucha bomba
przed pewnym bankiem inwestycyjnym, można zobaczyć samospalenie młodego człowieka, a
i nasz spekulant dostaje w twarz ptysiem. Dzień ten i dalsza jazda na zachód przynosi kolejne
wypadki. Spekulant ni stąd, ni zowąd morduje jedną z towarzyszących mu osób, swojego
szefa ochrony, wreszcie przyjeżdża do fryzjera niedaleko doków. Z niejasnych znowu
przyczyn opuszcza jego salon, zostaje wciągnięty w zdjęcia do filmu z udziałem trzystu
nagich statystów, przypadkowo i po raz ostatni spotyka żonę. W ruinach opuszczonego domu
czeka na niego były pracownik, w którym bohaterowi przyjdzie poznać swojego przyszłego
mordercę.
Dzięki tej osobliwej historii powieść Dona DeLillo Cosmopolis z 2003 roku wprowadza
nas w scenerie nowoczesnych rynków finansowych i stawia kwestię ich opisywalności.
Licznymi figurami narracyjnymi i argumentacyjnymi obudowuje zagadkę gospodarki
finansowej, tworzących ją operacji i osób. Opowiadając jeden dzień z życia nowojorskiego
spekulanta, DeLillo wybrał dwojaką metodę opisu, tak że zawiera on różne aspekty i różne
problemy tego, co ciągle jeszcze wypada nazwać kapitalizmem. Z jednej strony mamy tu do
czynienia z czymś, co można by określić jako marzenie młodych kapitalistów – w każdym
razie główna postać, menedżer funduszu i spekulant, prezentuje się jako charakterystyczna
postać najnowocześniejszych rynków finansowych. Nie jest to zwyczajnie osobnik bezsenny i
nadmiernie rozbudzony, nigdzie niezadomowiony, człowiek jakiś tam albo nijaki, Odyseusz
globalizacji i obywatel monetarnej kosmopolis. Cechuje go raczej tęsknota za tym, by
porzucić ociężałość materialnego świata. Marzy o zatarciu się wartości użytkowych, stawia na
duchowość cyberkapitału, który przełoży się na światłość wiekuistą, na świecenie i migot
wykresów na monitorach. W rezultacie dokonuje się atak przyszłości na resztę czasu –
przeszłość i teraźniejszość ulegają likwidacji, wchłonięciu przez kontrakty terminowe i
finansowe instrumenty pochodne – przyszłość, jak mowa w pewnym miejscu, staje się
„sprawą naglącą”1.
Z drugiej strony alegoria kapitału w powieści DeLillo rozwija się osobliwym,
meandrycznym torem. Prowadzi nie tylko z 89 piętra luksusowego wieżowca Trump Tower
na grunt obskurnych podwórek; nie tylko z życia w śmierć, będącą końcem wszelkich
transakcji i czymś niezamiennym. Droga ta jest raczej procesem irracjonalnym i
nieprawdopodobnym. Przez cały czas tej przeprawy bowiem specjalista od walut liczy na
spadek japońskiego jena, ale jego kurs rośnie w sposób niepowstrzymany, nieoczekiwany,
niewyobrażalny – co w końcu doszczętnie unicestwia kapitał miliardera. Tym samym
powieść DeLillo nie pozwala wątpić, że dzieje się tutaj coś całkiem irracjonalnego – coś, co
„umyka uwadze” i „wymyka się spod kontroli”, tworząc chaotyczne przerzuty2.
Nieopisywalny rozwój tego kursu oznacza jednak nie tylko „poszerzanie granic percepcji” 3, a
tym samym kwoty o wielkości trudnej do pojęcia, nieuchwytne zmysłowo wyżyny ekonomii,
zaświadczone choćby faktem, że w roku 2000 dzień po dniu przez nowojorskie sieci
elektroniczne przepływało po 1,9 bilionów dolarów.4 By rzec językiem giełdy, była to raczej
„odchyłka”5, jedno z tych nieprawdopodobnych „rzadkich zdarzeń”, które następują w sposób
nieprzewidziany, kapryśny i bez wcześniejszych oznak. 6 Dla nich to zarezerwowano
określenie „czarny łabędź”, oznaczające odosobniony wypadek, którego nikt nie oczekiwał
ani oczekiwać nie mógł, brzemienny w skutki, fatalny i rodzący także głód wyjaśnień post
factum – chęć doszukania się w nim logicznych związków, zależności i pojmowalności.
Linearny ciąg wydarzeń ulega wtedy jakby przerwaniu, a pozostaje równie samotny jak
niewiarygodny wypadek, zaburzenie, wybryk przypadkowości.7
Tak czy owak epizod ten przyniósł dwojakie skutki. Po pierwsze, spekulanckie potknięcie
zdestabilizowało sam system i przyniosło globalny kryzys: „On zaś wiedział, że to jen.
Spekulacje jenem doprowadziły do wybuchów chaosu. Eric Packer był tak wpływowy, miał
tak opasły i wielobranżowy system aktywów, połączony w kluczowy sposób z działalnością
wielu czołowych instytucji, nawzajem od siebie zależnych, że cały system stanął w obliczu
niebezpieczeństwa.”8 I rzeczywiście, z podobnych właśnie przyczyn wiosną 2000 załamał się
rynek New Economy; w dwóch pierwszych tygodniach kwietnia giełda technologiczna
NASDAQ przeżyła 27-procentowy spadek kursu ku dezorientacji analityków. 9 Z drugiej
strony, należy tu uznać ewidentną ślepotę spekulanta: „Nie umiałem rozgryźć jena”10.
1
Don DeLillo, Cosmopolis, New York 2003; wyd. polskie: Cosmopolis, Warszawa 2005, przeł. Robert Sudół, s.
68.
2
Tamże, s. 72.
3
Tamże, s. 26.
4
Joel Kurtzman, The Death of Money. How the Electronic Economy Has Destabilized the World’s Markets and
Created Financial Chaos, New York 1993, s. 17; Jeremy Rifkin, Access. Das Verschwinden des Eigentums,
Frankfurt am Main 2000, s. 51.
5
DeLillo, Cosmopolis, s. 153.
6
Tak twierdzi gracz giełdowy i matematyk Nassim Nicholas Taleb, w: Narren des Zufalls. Die verborgene
Rolle des Glücks an den Finanzmärkten und im Rest des Lebens, Weinheim 2008, s. 160.
7
Nassim Nicholas Taleb, The Black Swan. The Impact of the Highly Improbable, New York 2007, XVII–XVIII.
8
Cosmopolis, s. 94.
9
Jacques Attali, La Crise et après?, Paris 2009, s. 53.
10
Cosmopolis, s. 146.
Świat stał się nieczytelny i nieopisywalny, seria notowań i płatności nie składa się w żaden
rozpoznawalny wzór ani zrozumiały proces. U szczytu kryzysu finansowego, w kwietniu
2000 roku bohater Dona DeLillo znalazł się więc w sytuacji podobnie mało przyjemnej jak ta,
na którą osiem lat później mógł się uskarżać Alan Greenspan, kierujący przez wiele lat
amerykańską Rezerwą Federalną uporczywy zwolennik nieregulowanych rynków
finansowych – w sytuacji, kiedy przestały się sprawdzać jego „widzenie świata”, jego
„ideologia” i „ogląd rzeczy”, kiedy rozpadła się „cała budowla intelektualna”11 gospodarki
finansowej.
Meandryczny, pozornie irracjonalny ruch w powieści Cosmopolis nawiązuje oczywiście do
następujących w gęstym rytmie kryzysów finansowych, sięgających od wieku XX po XXI:
począwszy od krachu w 1987 roku, przez kryzys japoński (1990), klęskę na rynku obligacji
(1994), kryzys rosyjski (1998) aż po tak zwaną bańkę internetową lub technologiczną (2000)
albo nieszczęścia w latach 2008 i 2009.12 Przede wszystkim jednak opowieść ta wyraźnie
obraca się wokół wydarzenia, którego opis jest grą o spójność świata przedstawionego i w
równej mierze o racjonalność systemu ekonomicznego. Chodzi mianowicie o zasób
„rzeczywistości pojmowalnych”, podlegających prześledzeniu i analizie; chodzi o „techniki
opisywalności”, zdolne uchwycić i „prognozować” ruchy na rynkach finansowych. I ten
właśnie zagadkowy kurs jena oraz jego katastrofalne skutki stanowią przypadek niebywałej
obfitości zdarzeń, która prowokuje najróżniejsze wysiłki hermeneutyczne i w nie mniejszym
stopniu stawia pytanie o rację dostateczną tego procesu – to znaczy o jego powiązania,
przyczyny, przewidywalność oraz możliwy bądź prawdopodobny przebieg: „Jen wyraźnie
daje coś do zrozumienia. Odczytaj to”.13 Są to wyraźnie – by rzec za Alanem Greenspanem –
skutki pewnej irrational exuberance, irracjonalnego rozrostu, który wystawia na próbę system
rozsądku ekonomicznego albo rozsądek tego systemu.
W gruncie rzeczy nauki ekonomiczne, będące religią naszych dni, oferują dwie
interpretacje mające wyjaśnić nawałnicę zdarzeń w obecnym obrocie ekonomicznym. Jedna,
ortodoksyjna, wywodzi się z rynkowego fundamentalizmu szkoły chicagowskiej i określana
jest jako „Efficient Market Hypothesis” – hipoteza rynku efektywnego. Według niej właśnie
rynki finansowe stanowią najczystszą reprezentację procesów rynkowych jako takich.
Nieobciążone transportem ani balastem produkcji, są idealną widownią dla mechanizmów
kształtowania cen, doskonałej konkurencji oraz racjonalnych, zorientowanych na zysk i tym
samym spolegliwych kontrahentów. Dzięki temu też ruchy na tym rynku odzwierciedlają też
bezpośrednio wszelkie dostępne informacje. Jeżeli tylko panują warunki optymalne dla
konkurowania i wszyscy kontrahenci mają jednakowy dostęp do informacji istotnych dla
kursu, każdorazowe aktualne notowania mówią prawdę o procesach ekonomicznych;
odpowiednie aktywa nie są nigdy przeszacowane ani niedoszacowane.14 A co się tyczy
wahań, wzlotów i upadków – grają tutaj rolę irytujące przeszkody w swobodnym ruchu
rynkowym albo aspekty nowe i nieprzewidywalne. Wszelkie kryzysy i depresje to zaledwie
okresy przystosowawcze, które dokumentują tylko nieuchronny postęp ekonomicznego
rozumu. Rynek to sama racjonalność. Jeszcze w roku 2010 jeden z seniorów tej szkoły,
Eugene Fama, stwierdził: „Nie wiem, co to takiego bańka kredytowa.”15
11
Cytat wg Justin Fox, The Myth of the Rational Market. A History of Risk, Reward, and Delusion on Wall
Street, New York 2009, XI–XII.
12
Paul Krugman, The Accidental Theorist, New York 1998, s. 158; Robert Brenner, Boom & Bubble. Die USA
in der Weltwirtschaft, Hamburg 2003, s. 308.
13
DeLillo, Cosmopolis, s. 26.
14
Burton G. Malkiel, Is the Stock Market Efficient?, w: Financial Research Center Memorandum 97, Princeton
1988, 1–9. – Por. Jürg Niehans, A History of Economic History. Classic Contributions. 1729–1980, Baltimore
m.in. 1990, ss. 441–442; Michael Henochsberg, La Place du Marché. Essai, Paris 2001, ss. 223–226.
Druga interpretacja, nieco bardziej konserwatywna, jest jednak nie mniej ortodoksyjna. Na
przykładzie najrozmaitszych kryzysów finansowych mówi ona, że owszem, istnieją bańki, w
których obrót spekulacyjny oderwał się od realnej ekonomii. Stwierdza na rynkach
finansowych groźne niedo- albo przeszacowania, na które wpływają czynniki obce,
zewnętrzne, pozagospodarcze: zachowania tłumu, działania dyletanckie, uprawianie gry czy
zwykła chciwość. Począwszy od holenderskiej manii tulipanów w XVII wieku aż po obecną
zapaść rynki finansowe i giełdy zmagają się według tej definicji z problemem prawdziwej
inkluzji: zbyt wielu uczestników gry, zbyt wiele czyichś niekompetentnych poczynań albo
dwuznacznych skłonności, które razem wzięte wyzwalają irracjonalne ruchy, a od czasu do
czasu powodują ekonomiczne sytuacje wyjątkowe16.
Pozostają jednak pewne wątpliwości. Czy przypadki irracjonalnego rozrostu to naprawdę
wyjątki, czy może raczej regularne procesy w mechanizmach gospodarek kapitalistycznych?
Czy rozróżnienie między racjonalnością a irracjonalnością w ogóle wystarcza, żeby ogarnąć
efekty działania tego systemu? Czy naprawdę mamy tutaj do czynienia z chciwością
finansistów? A może z racjonalnością ekonomiczną łączy się tutaj zawarta w niej
nierozumność? Czy system ten działa naprawdę wydajnie i racjonalnie? Czy zachodzi tu więc
sytuacja, która by pozwalała mówić o awarii?
Pytania te naprowadzają przede wszystkim na rozróżnienie, które może się chyba w
naukach ekonomicznych wykazać długą tradycją: rozróżnienie między wartościami realnymi
a fikcyjnymi. Począwszy od potępienia lichwy przez Arystotelesa, poprzez teorie cyrkulacji i
produkcji w szkole klasycznej, aż po programy rynkowe, kryterium to przetrwało w różnych
wariantach: jako uczciwa cena, jako wartość naturalna, prawdziwa bądź realna, która – w ten
czy inny sposób – reprezentuje potrzeby rynku i rynkowych kontrahentów. Tak ustanowione i
do dzisiaj rozpowszechnione opozycje pomiędzy ekonomią realną i fikcyjną, prawdziwą i
wirtualną nie nadają się jednak do ujmowania obrotu pieniężnego i kształtowania cen w
warunkach kapitalizmu. Nie wynika to tylko stąd, że najpóźniej od roku 1971 – od ustania
porozumienia z Bretton Woods – nie obowiązuje już odniesienie waluty do standardu w
złocie, a tym samym złudzenie jej pokrycia w substancji wartościowej. Ekonomię
kapitalistyczną w jej istocie należy rozumieć raczej tylko jako ekonomię kredytów, pieniądz
zaś – jako pieniądz kredytowy.
O tym wiedzieli już pod koniec XVII w. pierwsi wielcy teoretycy kredytu publicznego.
Według nich dla płynności, czyli dla cyrkulacji kapitału gwarancję stanowi tylko to, że
będące w obiegu znaki pieniężne nie mają bezpośredniego pokrycia, że nie można ich
zamienić na wartości materialne – na kosztowności, metale szlachetne itp. Nowoczesny
pieniądz bankowy albo kredytowy jest obietnicą pieniądza i stawia analizę ekonomiczną
przed nowym wyzwaniem: trzeba sobie mianowicie wyobrazić, że o ile na samym roszczeniu
do konia nie można pokłusować, to można jednak dokonywać płatności roszczeniem do
pieniądza17. Odtąd pieniądz łączy w sobie dwie sprzeczne cechy. Z jednej strony gwarantuje
roszczenia co do zdeponowanych wartości i sum, z drugiej strony funkcjonuje tylko dzięki
rezygnacji z dochodzenia tych roszczeń. Pieniądz ten powstaje więc zarówno przez obietnicę
pewnej substancji wartościowej, jak przez brak sumy, którą obiecuje. Pieniądz ten – do dzisiaj
– nie jest pieniądzem, lecz stale niedotrzymaną obietnicą pieniądza i realizuje się w
15
John Cassidy w wywiadzie z Eugenem Famą, The New Yorker, 13 stycznia 2010, dostępny online pod
adresem http://www.newyorker.com/online/blogs/johncassidy/2010/01/interview-with-eugene-fama.html.
Pobrane 9.02. 2013.
16
Robert J. Shiller, Irrational Exuberance, Princeton 2 2005. – Por. Urs Stäheli, Spektakuläre Spekulation. Das
Populäre der Ökonomie, Frankfurt am Main 2007.
17
Joseph Alois Schumpeter, Geschichte der ökonomischen Analyse, Göttingen 1965, s. 406; Henry Thornton,
Der Papier-Credit von Großbritannien. Nach seinen Wirkungen untersucht, Halle 1803.
paradoksie autoreferencji, w nierozerwalnym połączeniu wypłacalności i niewypłacalności.
Będąc pieniądzem kredytowym, nowoczesny pieniądz funkcjonuje tym samym jako
stworzony z niczego; kasuje własne odniesienie do wartości i sprawia, że rozróżnienie między
wartościami realnymi a fikcyjnymi staje się przeżytkiem. To zaś oznacza, że łańcuchy
płatności są zawsze łańcuchami obietnic płatniczych. System chroni się przed bankructwem
tylko dzięki temu, że nastawia się na stale otwartą przyszłość i na własne trwanie. Paradoks
wypłacalności i niewypłacalności zostaje więc zniesiony przez konsekwentne uczasowienie
systemu. Skoro warunkiem kapitalistycznej ekonomii kredytowej jest cyrkulacja
zasadniczego braku, to jej funkcjonowanie wyjaśnić można jedynie skutecznością
nieustannego odraczania. Tym samym każda płatność okazuje się zapowiedzią innych
płatności i przerywa zamknięte koło czystych odwzajemnień, koło wymiany obustronnych
świadczeń. Wypłacalność i niewypłacalność cyrkulują na równi i gwarantują utrzymanie
systemu o tyle, o ile każda transakcja stwarza widok na transakcje następne.
Oznacza to po pierwsze, że – jak zauważył już Marks – sfera cyrkulacji nabiera autonomii,
odrywa się od produkcji i w żaden sposób nie pozwala się przełożyć na proste akty wymiany.
Celem jest tutaj wartość wymienna, ale co więcej też w odróżnieniu od cyrkulacji zwykłego
pieniądza w cyrkulacji pieniądza kredytowego albo kapitału każda płatność jest jedynie
zadatkiem, który wywołuje stale odnawiany, z natury swojej bezgraniczny i bezmierny ruch. 18
Według nowszej terminologii można tutaj mówić o autopoietycznym zamknięciu systemu, w
którym każda płatność dokonuje się pod warunkiem wykonalności kolejnych. Po drugie
system ten wyróżnia zasadnicze skierowanie w przyszłość. Ona właśnie staje się produktywna
i z ekonomii finansowo-kredytowej czyni kryterium modernizacji ekonomicznej jako takiej.
W centrum tej ekonomii znajduje się zatem zasada niedotrzymanej obietnicy; cyrkulacja nie
ustaje dzięki rozrostowi nieściągalnego długu. Proporcje wielkościowe w ekonomii
finansowej kształtuje to, co Jacques Derrida określił kiedyś jako obietnicę ponad miarę i nie
do wiary.19
Z tego względu możliwe było stwierdzenie, że kontrakty terminowe, tak zwane futures,
opcje i finansowe instrumenty pochodne są stare jak sam kapitalizm, a wychylenie w
przyszłość stało się istotną pobudką do rozwijania coraz to nowych instrumentów
finansowych. Z jednej strony bowiem rzeczą trywialną, odwiecznym fundamentem transakcji
giełdowej jest zasada handlu terminowego – umowa o odbiór towaru w przyszłym terminie,
ale po ustalonym kursie, czyli umowa, która zobowiązuje strony do czerpania zysków z
kontyngentnej przyszłości albo do znoszenia jej ciężarów. Z drugiej strony historia handlu
terminowego pokazuje, że dokonało się tutaj niezwyczajne odłączenie transakcji czasowej od
wymiany towarów. Kontrakt terminowy potrafi obejść fizykalne warunki produkcji i rozbić
tożsamość towaru i ceny. Drobiazgową jego definicję sformułował Max Weber: oto
transakcja „dotycząca towaru nie teraźniejszego, często dopiero produkowanego, często
dopiero wymagającego wytworzenia w przyszłości, zawarta między nabywcą, który z reguły
nie chce towaru zachować, lecz (być może jeszcze przed odbiorem i zapłatą) z zyskiem
odstąpić dalej, a zbywcą, który z reguły jeszcze towaru nie ma, zwykle sam go nie wytwarza,
lecz chce dopiero z zyskiem towar zdobyć” 20. To znaczy: ktoś, kto nie ma danego towaru, nie
oczekuje go ani nie chce mieć, sprzedaje towar komuś, kto tak samo go nie oczekuje, nie chce
mieć ani w rzeczywistości nie otrzymuje.
18
Por. Karol Marks, Kapitał, w: Karol Marks, Fryderyk Engels, Dzieła, t. 23, Warszawa 1968, s. 108 - 168.
Por. Dirk Baecker, Womit handeln Banken? Eine Untersuchung zur Risikoverarbeitung in der Wirtschaft,
Frankfurt am Main 1991, s. 55.
19
20
Cytat wg Stäheli, Spektakuläre Spekulation, s. 111; por. Edward Chancellor, The Devil Take the Hindmost. A
History of Financial Speculation, London i in. 1999, 244–249.
Dynamika transakcji terminowych, będąca motorem ekonomii kapitalistycznej, polega więc
na dwóch centralnych elementach funkcjonalnych. Przede wszystkim na autoreferencjalnej
komunikacji: tutaj ceny nie odnoszą się do towarów i dóbr, tylko znowu do cen; tutaj obecne
ceny nieistniejących rzeczy ustala się według oczekiwanych przyszłych cen nieistniejących
rzeczy; tutaj ceny płaci się cenami, towarem są zatem same ceny, oferowane jako fikcyjne
dobra. W istocie handel ten wolny jest od uciążliwości materialnych. Dopełnia on aktu, który
znajduje punkt kulminacyjny nie w reprezentacji świata, ale w jego de-prezentacji. 21 Ponadto
o transakcjach tego rodzaju stanowi coś, co w jednej z tradycji prawa rzymskiego zwie się
„umową zakładu” – a mianowicie umowa odnosząca się do transakcji z niepewnym skutkiem,
do niepewnych przyszłych wydarzeń. Tym samym doszło do zatarcia różnicy między
handlem z jednej strony a grą, zakładem o coś albo „gamblingiem” z drugiej – do zatarcia,
któremu w końcu nadano tytuł spekulacji. Istotą aktywności ekonomicznej jest ryzykowny
zakład, gra z przyszłością. Normą wśród transakcji finansowo-ekonomicznych jest
spekulacja.
Ekonomia kapitałowa albo kredytowa, która odbiera sens rozróżnieniu między wartością
realną a fikcyjną, skierowanie w przyszłość, które tworzy sprzężenie zwrotne między
przyszłością a teraźniejszymi procesami, i spekulacja będąca dla finansów jedyną normą – te
wspomniane wcześniej elementy określiły dynamikę kapitalizmu finansowego i połączyły go
z przyszłością wziętą w progresywny zastaw. Najwyraźniej ukazuje to przykład terminowych
kontraktów i transakcji, które od lat siedemdziesiątych wszystkich na rynku finansowym
trzymają w napięciu. Odkąd bowiem przestało działać porozumienie z Bretton Woods, a
nastały chwiejne waluty, sensownym wydawało się stabilizować zmienne kursy wymiany
przez zawieranie walutowych kontraktów terminowych, a tym samym stworzyć w ogóle
rynek nowych instrumentów finansowych – czego domagał się Milton Friedman w słynnym
memorandum dla giełdy chicagowskiej, w Chicago Mercantile Exchange”22 Powstały w ten
sposób wszelkie możliwe rodzaje zabezpieczeń przed ryzykiem, znane pod nazwą hedgings:
transakcje terminowe w dewizach, papierach wartościowych lub hipotekach. Po pierwsze
oznaczało to poszerzenie obszarów rynku i handel nieznanymi dotychczas wartościami
majątkowymi, odnoszącymi się na przykład do wartości całych gospodarek, do ubezpieczeń
rentowych, karier lekarskich albo sytuacji atmosferycznych. Po drugie, hedging taki kieruje
się zasadą przeniesienia ryzyka, a przez to nadzieją, że jedno ryzyko cenowe ubezpiecza od
drugiego, podobnie jak transakcja spekulacyjna ubezpiecza od innej. Tym samym zakłada się,
że czas, czyli przyszłość, jest zasobem nie do wyczerpania. Bo przecież kiedy dla
zabezpieczenia przed ryzykiem tworzy się nowe rynki ryzyka, to ryzyka obecne rozlicza się
przyszłymi, te zaś – ryzykami kolejnych przyszłości.
Przypuszczalnie – jak zauważył Dirk Baecker co do struktury czasowej transakcji
bankowych23 – wypada tu zdiagnozować jednoczesny przyrost pewności i niepewności, który
ograniczyć można tylko dalszą ich obu eskalacją, czyli nieograniczonymi przyszłościami.
Stabilizację osiąga się przez rozprzestrzenianie i przemieszczanie niestabilności. Tym samym
pod znakiem zapytania stanął ulubiony pomysł liberalnych ekonomistów: założenie, że rynki
mają skłonność do autokorekty i że w sumie działają na zasadzie wyrównywania i
równoważenia. Już prędzej należałoby mówić tu, jak mówią niektórzy młodsi ekonomiści i
znawcy branży, o dynamicznej nierównowadze. I tak na przykład rynki kontraktów
terminowych i finansowych instrumentów pochodnych wyróżniają się tym, że ich
autoreferencjalna struktura nie skupia się wokół stałych czy realnych odniesień wartości.
Podmioty na nich działające nie operują ilościami znanymi sobie, lecz próbują wycenić
kontyngentną przyszłość według tego, jak ją w danej chwili wycenia sam rynek. Rynek
21
Por. Samuel Weber, Geld ist Zeit. Gedanken zu Kredit und Krise, Berlin i in. 2009.
Milton Friedman, „The Need for Futures Markets in Currencies“, w: tenże, Paul Samuelson i in., The Futures
Market in Foreign Currencies, Papers, Chicago 1972, s. 6 – 12.
22
23
Baecker, Womit handeln Banken, s. 183 – 186.
funkcjonuje jako system antycypacji i nakazuje, by w zachowaniach ekonomicznych
odgadywano jego myśli.24 Sprawia to, że na pozór rzetelne wielkości, jakimi są popyt i podaż,
stają się nie tylko niewyraźne, lecz wprost nierozpoznawalne.
Już Keynes zdiagnozował w rynkach finansowych logikę speculum, właściwą konkursom
piękności, kiedy to ludzie próbują odgadnąć, co inni myślą o cudzych myślach – kiedy
antycypują oczekiwania wynikłe z przeciętnego poglądu, opartego na przeciętnej poglądów. 25
O rozwoju wydarzeń nie przesądza to, co było albo jest, lecz to, co będzie – prawdopodobnie,
przypuszczalnie lub ewentualnie. George Soros, spekulujący z powodzeniem, nazwał to
„zwrotnością” rynków finansowych: obecne oczekiwania nie są zwykłą antycypacją
przyszłych procesów, raczej właśnie oczekiwania co do tych procesów je współkształtują,
stając się w danej chwili zaraźliwe. 26 To dlatego nasilanie się trendów i pozytywne sprzężenia
zwrotne nie stanowią katastrofalnych wyjątków, ale endogenne elementy funkcjonalne
systemu. Rosnące ceny zwiększają popyt, zamiast go właśnie zmniejszyć.
Z tego względu niedawne załamanie amerykańskiego rynku hipotecznego było tylko
bodźcem do późniejszej światowej zapaści, a nie jej wystarczającym powodem. Na początku
było coś w rodzaju rozsądku ekonomicznego: banki hipoteczne łączyły mniej wartościowe
kredyty na zakup nieruchomości w pakiety i dla zabezpieczenia przed ryzykiem sprzedawały
je bankom inwestycyjnym, a te umieszczały owe kredyty w opakowaniu pożyczki albo
funduszu i dla poprawienia płynności rozprowadzały je na rynku finansowym. Kiedy w
sierpniu 2007 roku zaczęła się zapaść na rynku pożyczek hipotecznych i ceny nieruchomości
zaczęły spadać, rozsądek ten wycofał się rakiem. Zaostrzono warunki kredytów, hipoteczne
instrumenty pochodne przestały się sprzedawać, cyrkulujące pożyczki i fundusze straciły
wartość. Pozostały notoryczne czarne dziury w sferze płynności. Każdy z tych ruchów, jak
twierdzi ekonomista z Princeton Hyun Song Shin, pogłębia jeszcze rozchwianie systemu. 27
Katastrofy spowodowane zbytnim rozkołysaniem tego systemu najzupełniej mieszczą się w
jego naturze.
Wszystko to razem oznacza tyle: niepewność, czyli przyszłość podniesiona do
kwadratu, nie jest tutaj zwykłym przedmiotem oczekiwań i przewidywań, lecz raczej
oddziałuje na teraźniejszość i dyktuje jej przebieg. Niepewność wkracza w chwilę obecną i w
nią interweniuje. Tak jak niegdyś społeczeństwa nowoczesne ukształtowała zamiana
niebezpieczeństwa w ryzyko i poskromienie przypadku, tak teraz w życie tych społeczeństw
powróciła przypadkowość, niebezpieczeństwo, nieposkromiona nawałnica wydarzeń. A jak
niegdyś idylla rynku polegała na nadziei, że uparte zachowania podmiotów ekonomicznych
jak gdyby niewidzialną ręką wytworzą racjonalność systemu, tak teraz egzekwowanie
racjonalności ekonomicznej produkuje niepewność, to znaczy – najczystszą irracjonalność.
Podobnie zatem jak kapitalizm można za Maksem Weberem opisać jako proces racjonalizacji
i program wewnątrzświatowej ascezy, tak nie sposób traktować spekulacji i spekulantów jak
występne, patologiczne wyjątki. Krytyka kapitalizmu ze strony synodów biskupich czy
etyków gospodarki nie trafia w sedno, powiela najwyżej pewne uprzedzenie, które
przypomina scholastyczne zakazy lichwy i transakcji pieniężnych. Zamęt panujący w
doktrynach ekonomicznych nasuwa bowiem wniosek, że rynki finansowe, będące według
24
Henochsberg, La Place du Marché, s. 203 – 208.
John Maynard Keynes, Allgemeine Theorie der Beschäftigung, des Zinses und des Geldes (1935/1936), Berlin
6 1983, ss. 131 – 132.
26
George Soros, Open Society. Reforming Global Capitalism, New York 2000, 50, 58, 78–88; ders., Die Krise
des globalen Kapitalismus. Offene Gesellschaft in Gefahr, Berlin 4 1999, 33 – 60.
25
27
Hyun Song Shin, Risk and Liquidity. Clarendon Lectures in Finance, Oxford University Press 2010, 1–18;
por. John Cassidy, „Rational Irrationality. The Real Reason that Capitalism is so Crash-Prone“, The New Yorker,
5 października 2009, s. 30 – 36.
Ursa Stäheli synekdochą ekonomii kapitalistycznej, operują właśnie w swojej wydolności
chaotycznie, w swojej wszechwiedzy – po ignorancku, w swojej regularności – na chybił
trafił. Panuje tutaj racjonalny nierozsądek, a pozorne zakłócenia to drgania własne systemu.
Nieco wyjaskrawiając, można powiedzieć, że w warunkach skrajnej nowoczesności
powracają niebezpieczeństwa właściwe suwerenności w jej dawnych postaciach. Niepewność
utajniła się i podejmuje decyzje, które w swojej dowolności, w swoim wyzuciu z
jakichkolwiek praw upodabniają się do fatum. Oto jak finanse wmanewrowały nasze
społeczeństwa w mroczną i dziką przestrzeń niespodzianek.
Tłumaczenie. Jakub Ekier
Joseph Vogl, profesor literaturo-, kulturo- i medioznawstwa; wykłada na Uniwersytecie
Humboldta w Berlinie oraz gościnnie na uniwersytecie w Princeton. Ostatnie publikacje:
Kalkül und Leidenschaft. Poetik des ökonomischen Menschen (Kalkulacja i namiętność.
Poetyka człowieka ekonomicznego, 2002); Über das Zaudern (O kunktatorstwie, 2007); Soll
und Haben. Fernsehgespräche (Winien i ma. Rozmowy telewizyjne z Alexandrem Kluge,
2009); Das Gespenst des Kapitals (Widmo kapitału, 2010).
Tekst pochodzi z katalogu Future Perfect. Współczesna sztuka z Niemiec (Future Perfect.
Zeitgenössische Kunst aus Deutschland), Wydawnictwo ifa / Verlag für Moderne Kunst, Nürnberg
2013, str. 21 - 28

Podobne dokumenty