Zbigniew Herbert „Mona Lisa” - interpretacja i analiza wiersza

Transkrypt

Zbigniew Herbert „Mona Lisa” - interpretacja i analiza wiersza
Zbigniew Herbert „Mona Lisa” - interpretacja i
analiza wiersza
Może „Mona Lisa” nie jest najwspanialszym dziełem Leonarda da Vinci,
ale z pewnością jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych obrazów na
świecie. Portret został przetworzony na niezliczonych ilościach
reprodukcji, a w powszechnej opinii stał się arcydziełem stanowiącym
manifestację geniuszu włoskiego malarza. Przyjrzyjmy się refleksji na
jego temat, którą w swoim wierszu przedstawia Zbigniew Herbert.
Cechą charakterystyczną tego utworu jest bardzo ciekawa kompozycja.
Można wyodrębnić w nim dwie części, różniące się także pod
względem zapisu. Pierwsza (stroficzna, ale nieregularna) zawiera
opowieść o tym, w jaki sposób podmiot liryczny dotarł do słynnego
obrazu. Druga, pisana dystychami, to opis dzieła wielkiego malarza.
Dodać jeszcze należy, że podział ten nie jest bezwzględny, a obydwie
części przeplatają się ze sobą.
Podmiot liryczny przybywa z dalekiej krainy, oddzielonej siedmioma
górami, kolczastymi drutami rzek. Najwyraźniej pochodzi on z zupełnie
innego świata. Ostatecznie udaje mu się jednak dotrzeć do swego
„Jeruzalem w ramach”. Widzimy więc, że obraz stanowi dla niego
olbrzymią wartość, pochodzi ze sfery sacrum. Niestety nie jest mu dane
w spokoju kontemplować obraz, ponieważ znajduje się w „gęstej
pokrzywie / wycieczki”. Najpewniej otaczają go ludzie, dla których to
dzieło nie ma tak fundamentalnego znaczenia.
Bardzo ciekawych wrażeń dostarcza nam opis obrazu zawarty w
wierszu Herberta. „Tłusta i niezbyt ładna Włoszka / na suche skały
włos rozpuszcza / od mięsa życia odrąbana / porwana z domu i historii
/ o przeraźliwych uszach z wosku / szarfą żywicy uduszona” – okazuje
się, że obraz wcale nie przytłacza swoim pięknem. Najważniejszy
wydaje się zwrot: „od mięsa życia odrąbana” – wydający się mówić o
tym, że portret tej kobiety jest dziełem tylko estetycznym, pozbawionym
głębszych, życiowych wartości. Poeta stoi „wsparty w posadzkę /
żywymi piętami”. Ciało sportretowanej kobiety to „puste woluminy”.
Jakie wnioski można wyciągnąć po odczytaniu dzieła Zbigniewa
Herberta? Najpewniej możemy uznać je za przedstawienie opinii poety
o sztuce, która, poza wrażeniami estetycznymi, powinna także
wpompowywać w ludzkie życie wartości moralne. „La Gioconda” jawi
się jako potwierdzenie wielkiego kunsztu artysty, ale na próżno można
szukać w niej wartości.
Potwierdzać to wydaje się cytat mówiący o przepaści między plecami
Mony Lisy a „pierwszym drzewem życia” podmiotu lirycznego. Sztuka
się zużywa, jej wielokrotne kopiowanie, tworzenie mitów na jej temat –
wszystko to powoduje, że ta dziedzina dorobku kulturowego nie jest w
stanie udźwignąć ludzkich oczekiwań. Być może Zbigniew Herbert
apeluje o większy szacunek do sztuki i pokazuje, że najważniejsze jest
indywidualne obcowanie z nią.

Podobne dokumenty