POBIERZ (plik PDF - 10 MB)

Transkrypt

POBIERZ (plik PDF - 10 MB)
Kwartalnik Zwi¹zku Kynologicznego w Polsce
Nr 2 (354) 2014
Nr indeksu 368695
ISSN 0137-85338
9 7 7 0 1 3 7
8 5 3 0 0 8
0 4 >
Genetyka bez tajemnic cz. III
NR 2 (354)
24
Anatomia psa dla kynologa –
Jamnik w k³usie, czyli
przyczynek do analizy
28
poprawnoœci ruchu koñczyn
(przedruk)
rok 2014
Konsekwencje
nieprawid³owego
postêpowania z psem
31
Zerwane wiêzad³o i co dalej? 32
Okładka: Pomeranian COLIN zwycięzca BOG I
na Cruft 2014.
Fot. Tomasz Borkowski
Wywiad z dr. n. wet.
Januszem Bie¿yñskim
33
W numerze:
Sukces polskich
nowofundlandów w Danii
37
Wystawa Psów w Bordeaux
19.01.2014
40
Z psem do Japonii
44
Ze starej prasy
– o wystawach psów
46
Przede wszystkim pies –
wywiad z miêdzynarodowym
sêdzi¹ kynologicznym
Zygmuntem Jakubowskim
4
Zjazd Kolegium Sêdziów
7
Wspomnienie o Teresie
Szyd³owskiej, która po d³ugiej
chorobie odesz³a od nas
22 stycznia 2014 r
10
Sukces polskiego pomeraniana
Owczarki szetlandzkie na
Wystawie Crufta –
6 marca 2014
Setery na Crufts 2014, czyli
marzenia siê spe³niaj¹...
138. Westminster Dog Show 48
12
Champion of champion’s –
nowa karta
53
16
Opolskie Wystawy
26–27.04.2014
57
22
Kalendarz Wystaw Psów
Rasowych w Polsce w 2014
58
INDEX 3709/368695
Kwartalnik Związku Kynologicznego w Polsce
Redakcja: Anna Bogucka, Tomasz Borkowski, Zygmunt Jakubowski, Andrzej Kaźmierski, Władysław Korpetta,
Ewa Ostromęcka, Anna Sidorek (redakcja tekstów i korekta)
Zarząd Główny Związku Kynologicznego w Polsce: 00-024 Warszawa, Al. Jerozolimskie 30 lok. 11, tel. 22 826 05 74
Internet: http://www.zkwp.pl e-mail:[email protected]
Opracowanie graficzne: Iwona Sztencel. Skład i łamanie: Script, Warszawa, Teligi 6 m. 22
Druk: PRINT ART, tel. 022 870 07 21
Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca i zastrzega sobie prawo dokonywania poprawek i skrótów.
Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń.
Szczegółowy cennik ogłoszeń i reklam w redakcji.
Wpłaty prosimy kierować na nasze konto: Bank Millennium
12 11602202 0000000055157116
Pies 2 (354) 2014
3
Przede wszystkim prawdziwy pies
Wywiad z międzynarodowym sędzią kynologicznym wszystkich ras
Panem Zygmuntem Jakubowskim
z okazji jubileuszu 60 lat pracy sędziego kynologicznego
Ewa Szeliga-Szeremeta.: Jest Pan
bardzo znanym i cenionym sędzią, ale
Pana przeszłość na niwie kynologicznej jest owiana tajemnicą. Jakie były
Pana „rodowodowe psie początki”?
Z.J.: Dziękuję za uznanie, odległy czas
sprawia, że pamięć się zaciera, odeszło
pokolenie, wśród którego kształtowałem
się kynologicznie, a i szeregi moich rówieśników znacząco są przerzedzone.
Przemijanie, wymiana pokoleń, wulkaniczne czasy, w których przyszło mi żyć
powodują rozrywanie pamięci i ciągłości.
Ale wbrew losowi i nieraz rozsądkowi
moje psiarskie zainteresowania są pewną
logiczną ciągłością. Środowisko rodzinne, przyjaciele, znajomi rodziców to ludzie, których życiu towarzyszyły psy, konie, pasja uporządkowanej hodowli
zwierząt domowych, gospodarskich.
Od najmłodszych lat zabierano mnie
na wystawy rolnicze, wystawy psów,
konkursy hippiczne (jeszcze w Łazien kach). Z problemem zwierząt, hodowlą,
rasą – byłem osłuchany, ale i zaciekawiony, doskonale się czułem w otoczeniu
zwierząt, nigdy się ich nie bałem, zawsze
natomiast traktowałem je jako inną ale
cząstkę świata, w którym egzystuję. Nie
mogę też wykluczyć obciążeń i skaz
dziedzicznych. Różne opowieści i anegdoty rodzinne świadczą, że nie jestem
nowicjuszem, odszczepieńcem rodzin nym w tym zakresie. Zamiłowania, pasje
są powtarzalne i trudno się im przeciw stawiać.
Okres międzywojnia, w którym się
urodziłem i przeżyłem prawie 10 lat,
który to – pod wieloma względami zapadł mi w pamięć – to okres eksplozji
bogactwa polskiej kynologii, niezliczonej
ilości użytkowników i pasjonatów psów
rasowych, realizujących swe zamiłowa nia poprzez niezliczone do dziś próby
pracy, konkursy psów myśliwskich, służ bowych, wojskowych, sanitarnych, wy staw i pokazów psów rasowych. Wspaniale rozwijający się ruch publicystyki
4
o psach. Trzy pisma kynologiczne: „Mój
pies”, „Pies rasowy i jego hodowla
w Polsce”, „Przyjaciel psa”. Ponad 24
pozycje książkowe z doskonałym, na
którym uczyło się powojenne pokolenie
psiarzy, dwutomowym dziełem Ignacego
Manna – „Życie psa” i „Rasy Psów”.
Ale międzywojnie to też czas wybitnych kynologicznych postaci. Budowali
polskie psiarstwo samodzielnie, z odda niem i myślą o jego wszechstronnym
i wielowątkowym rozwoju. Oczywiście,
nie sposób wymienić wszystkich, ale
przy każdej okazji należy wspominać ich
nazwiska i ich dokonania. Bowiem, gdyby nie myśl i praca wielkich kynologów
międzywojnia, nie byłoby związku, jego
struktur, zasad po II wojnie światowej.
Stanowili podwaliny ideowe i organizacyjne związku, byli gwarantem jego ciągłości. Wspomnę dwóch – Witołd Ziembicki – kustosz polskiej kultury kynologicznej, znawca, bibliofil, kolekcjoner
i popularyzator dorobku polskiej kynologii, współorganizator Ogólnokrajowej
Wystawy Psów, która odbyła się 24-2526 VI 1932 roku we Lwowie z okazji
XII Targów Wschodnich i współorganiza tor Wystawy Książki Kynologicznej, autor niezastąpionego doń katalogu.
Witołd Ziembicki zebrał 223 dzieła od
XVI wieku do roku 1932 ze wszystkimi
białymi krukami i najstarszymi polskimi
drzeworytami. Katalog do dziś stanowi
najlepszy spis polskiej książki kynolo gicznej. Mec. Bazyli Przychodźko – wi zjoner ale i niestrudzony organizator ży cia związku, twórca jego schematu,
struktur, statutu i wielu regulaminów.
W roku 1935 spowodował powstanie
Międzyklubowego Komitetu Kynologicz nego, aby następnie doprowadzić do powołania jednolitej organizacji Związku
Kynologicznego w Polsce, który na zjeździe 28 VII 1938 roku zatwierdził statut,
skład zarządu, kolegium sędziów, komi sję rewizyjną. Mec. Bazyli Przychodźko
został sekretarzem generalnym Związku
Fot. 1. Wystawa Psów Bydgoszcz 11. IX. 1955,
fot. Zdzisław Lubowidzki
Kynologicznego w Polsce. Przygotował
podwaliny przystąpienia Związku do FCI
2 VI 1939 roku. Mec. Przychodźko był
zamiłowanym pointerzystą, prezesem
Pointer Klubu w Polsce z siedzibą
w Warszawie (Nowy Świat 35). Na każdym wykładzie na kursach dla asystentów ta wielka postać winna być przywo ływana. Miałem ogromne szczęście, ba
zaszczyt, że tak bardzo wcześnie poznałem wybitnych znawców przedmiotu.
Mogłem z Nimi rozmawiać, mogłem się
od Nich uczyć psiarstwa i tego horyzontalnego patrzenia na kynologię.
Gabriela Łakomik-Kaszuba: Został
Pan powołany do grona sędziów 17 listopada 1953 roku i obecnie jest to
bezapelacyjnie najdłuższy staż wśród
polskich sędziów. Ponieważ w tym
okresie nie było w Polsce organizowanych wielu wystaw psów rasowych, to
na jakich zasadach oraz jak długo było się asystentem kynologicznym? Jak
wyglądał egzamin sędziowski?
Z.J.: Tak powołany zostałem, jak przypomina mi legitymacja sędziowska nr 14
– 17 XI 1953 roku. Po raz pierwszy oceniałem na wystawie w Warszawie
w czerwcu 1954 roku. Na pierwszej zagranicznej – po dwunastu krajowych
Pies 2 (354) 2014
– oceniałem 29 IX 1958 roku w Budapeszcie. Oceniałem również na I Międzynarodowej Wystawie Psów Rasowych
w Poznaniu 21 X 1962 roku.
I tak to się zaczęło. Oczywiście w la tach pięćdziesiątych było mało wystaw,
ale ich ilość z każdym rokiem wzrastała.
Dlatego w tamtych latach udział w nich
był okazjonalny. Tak jak dziś odbywało
się asystentury, najlepiej pamiętam je
u państwa Zofii i Lubomira Smyczyńskich. To byli wybitni znawcy psów ob darzeni wielką osobistą kulturą. Egzamin zaś odbywał się w maleńkim pokoju
Zarządu Głównego, na parterze lewego
skrzydła PZŁ, Nowy Świat 35 w Warsza wie. W komisji zasiadał inż. Zygmunt
Biernacki – Przewodniczący Prezydium
Kolegium Sędziów, Jarema Wodziński,
Bazyli Przychodźko i Rudolf Kryspin.
Pod oknem siedziała, jak zawsze zapracowana Maria Chwaszczewska. Oczywiście, że miałem tremę, tym bardziej, że
wszystkich obecnych znałem. Pytania
zawsze mogą dotyczyć bardzo dużej
skali psiego zagadnienia. Najlepiej pamiętam pytanie, które mi zadał mec. Bazyli Przychodźko – abym wymienił etapy
ruchu psa. Wybrnąłem, uratowały mnie
konie. Powołanie mnie do grona sę dziów, jak i później każdą ocenę traktowałem bardzo poważnie i z wielką odpo wiedzialnością. Godność sędziowska to
dowód społecznego zaufania, to zobowiązuje niczym noblesse oblige.
E.S.: Jacy byli dawni wystawcy tzn.,
czy starali się w ringu wypaść jak najlepiej, czy przejmowali się oceną jaką
uzyskał ich pupil i czy rozumieli na
czym polega praca sędziego?
Z.J.: Dawniej sposób wystawiania psów
był bardziej zróżnicowany. Nie było tego
dzisiejszego schematu, tej monotonii.
Trzeba było trochę się napracować, aby
dokładniej obejrzeć psa. Byli prezenterzy
pokazujący psa „przy nodze” i tacy „od
niechcenia” (bo i tak mój pies jest najład niejszy), ale znacząca część wystawców,
zazwyczaj właścicieli pupilów starało się
pokazać psa od najlepszej strony i w naj lepszej formie, mimo że nie było fryzjerów, środków pielęgnacyjnych, ba higienicznych. W Warszawie był jeszcze
przedwojenny mistrz od fryzur Marian
Ickowski, specjalizował się w terierach,
trzeba było zapisywać się na wizytę
z miesięcznym wyprzedzeniem. Wśród
właścicieli pudli propagowaliśmy samoobsługę, nożyczki na grzebieniu lub jeże Pies 2 (354) 2014
li się trafiły – to nożyce do strzyżenia
owiec. Mimo to były panie, które przygotowywały pudle po mistrzowsku, np.
pani Alicja Rakoczy -Ciarka, znana warszawska elegantka wzbudzała podziw
i zazdrość wystawową formą swojej
pięknej dużej pudlicy Samby. Ręczne
Hauptnery dotarły wiele lat po zgrzebnych początkach. Stosowało się większą
skalę ocen, trzeba było uzasadniać je nie
tylko w protokole ale też głośno, pu blicznie.
E.S.: Czy zapamiętał Pan któreś ze
swoich sędziowań z powodu jego inności, albo jakiegoś zdarzenia, które
miało wtedy miejsce?
Z.J.: Do każdej oceny na wystawach
przygotowywałem się. Tą szczególną
wystawą była Światowa w Poznaniu 910-11-12 XI 2006 roku i wybór na niej
najpiękniejszego psa wystawy. Uczyłem
się przez kilka miesięcy przed wystawą,
powtarzałem wzorce, zatapiałem w niuansach i meandrach ras. I chyba najcięższa była grupa VI, bałem się ras niezna nych, nieopatrzonych.
G.Ł.: W naszych wspomnieniach
z barwnych opowieści kynologicznych
Lubomira Smyczyńskiego, pamiętamy
o tym, że przywiązywał On wyjątkową
wagę do tzw. „pierwszego wrażenia”.
Czy i Pan ten pierwszy rzut oka na psa
uważa za kluczowy w ocenie?
Z.J.: To bardzo słuszne spostrzeżenie
i zasada Wielkiego Lubomira. Piękny,
zdrowy, radosny pies wpada w oko.
Szczegóły są ważne przy porównaniu
poszczególnych egzemplarzy, przy loka tach. Dziś przy wyrównanym poziomie
pokroju psów rasowych, detali jest jakby
więcej, należy to zauważyć i jeszcze brać
pod uwagę sposób ich przekazywania.
Suma cech dodatnich i ewentualnych
usterek ma wpływ na ocenę indywidualną, lokatę. Ogólne wrażenie – to bardzo
istotny obraz psa.
G.Ł.: Jaki zdaniem Pana ma znaczenie
temperament właściwy dla rasy psa?
Jak dużą uwagę zwraca Pan na to
podczas oceny?
Z.J.: Charakter psa, ten pojemny termin,
obejmujący wiele cech poza fizys, jest
nieodłącznym składnikiem rasy. Ustalone, dziedziczone wartości charakteru,
sprawność zmysłów, temperament, charakterystyczne zachowania dla psa i su ki, witalność, zachowanie naturalne,
swobodne, obyte itd., to część psa rasowego.
Tak zresztą jak utrwalone i dziedziczone umiejętności i pasja pracy to też część
psa rasowego. I pokrój zgodny z wzorcem, najczęściej ukształtowany w funk cjonalne kształty, proporcje, ruch, okrywę włosową, to także część psa rasowe go. Psa rasowego wyróżnia wielocechowość, o tym nie możemy zapominać.
Temperament wrodzony, typowy dla rasy to bogata właściwość psa. Temperament odczytuję przez zachowanie się
psa, przez zachowanie rozpoznaje stosunek człowieka do zwierzęcia, a to jest
moja czuła strona. Nie toleruję pogardy,
braku szacunku, bezduszności wobec
stworzeń.
E.S.: Jak się zmieniło postrzeganie
psa rasowego w Polsce?
Z.J.: Na moich oczach, dość długiego
życia w stale przekształcających się cza sach – stosunek do psa, skala jego pracy,
5
Fot. 3. Klubowa Wystawa V Grupy Bydgoszcz
22 IX 2012, fot. Marcin Jan Gorazdowski
miejsca i roli w społeczeństwie jest zauważalne. Zupełnie inne miejsce pies zajmował w Polsce przedwojennej, w czasie
wojny, ba w czasie powstania, w czasach
po rewolucji społecznej, w czasach odbudowy życia i kształtowania się nowych
warstw społecznych. Rola psa, jego miejsce wśród ludzi to problem społeczny, to
wielki problem odzwierciedlający poziom
wiedzy, kultury, zarobkowania. Mam nadzieję, że pies canis lupus da sobie radę
jak to miało miejsce w innych minionych
epokach i cywilizacjach. A przez co jeszcze przejdzie w naszym postrewolucyjnym społeczeństwie – strach się przyznać do przypuszczeń, wniosków.
G.Ł.: Jest Pan wielkim sympatykiem
szpiców, ale dlaczego Pana serce
skradły chow-chow, a nie np. pudle,
która to rasa między innymi Panu zawdzięcza swój rozwój w powojennej
Polsce?
Z.J.: Pudle i chow’y to moje dwa dość
odrębne byty. Pudle to celowe i świado me zamiłowanie i działania odbudowy
psa przyjaznego człowiekowi. Pudle to
panaceum na czas i psy wojny. W gronie
zaprzyjaźnionych psiarzy,we wczesnych
latach 50-tych postanowiliśmy, na prze kór ponurym, biednym i smutnym czasom odtworzyć psa łagodnego, wesołe go, przyjacielskiego dla wszystkich,
wiernego, trochę groteskowego i bardzo inteligentnego, psa radosnego, któ ry swoim zachowaniem da zapomnieć
o trudach codzienności. I chyba nam się
to udało, pudle zyskały uznanie i popu larność. Zdecydowanie później zmieniło
się do nich nastawienie, poświęcono
znacznie więcej uwagi pielęgnacji niż ich
wspaniałemu charakterowi. Cóż zwycię -
6
żyła forma nad treścią, ale ja mam ciągle
nadzieję na odrodzenie się rasy jako niezastąpionego towarzysza ludzi w każdym wieku. Z chow’ami było inaczej.
Mając osiem lat zobaczyłem pierwszy raz
psa tej rasy, wyraźnie go pamiętam
do dziś. I mimo, że byłem obyty z różny mi rasami psów, Chowem zostałem zauroczony. Wojna, okupacja, powstanie
nie spowodowały zapomnienia. Bezpośrednio po II wojnie powróciłem do
chow’ów. Fascynacja pokrojem, trójwymiarowością, bryłowatością postury
(przeobrażaną w wyobraźni w różne kubistyczne formy) z tą niepowtarzalną
twarzą, zadumaną, grymaśną, z tymi
lekko nachylonymi uszkami – oprawioną
w aureolę kryzy, z tak wyraźnym pięknem orientu – zachwyca mnie do dziś.
Trochę później poznałem ich inny charakter. Chow’om zawdzięczam poznanie
różnorodności i odrębności psów, ich zachowań, nawyków w domu, na spacerach. Od nich nauczyłem się bardzo dużo, wiele im zawdzięczam. Urzekły mnie
na całe życie.
E.S.: Czy to prawda, że ma Pan publikacje dotyczące chow-chow niemal
z całego świata?
Z.J.: Tak, staram się gromadzić książki,
biuletyny i inne wydawnictwa dotyczące
chow -chow. Mam ich sporo, z Anglii,
Niemiec (z międzywojnia), z Włoch,
Francji, Stanów Zjednoczonych, Rosji
i Ukrainy. Jestem niepocieszony jeśli
nie mogę uzyskać ciekawej książki.
G.Ł.: W przebogatym zbiorze książek
o tematyce psiej, jaka pozycja jest najcenniejsza i dlaczego?
Z.J.: Czytam i korzystam z wielu książek. Ale jeśli staram się zagłębić w historię rasy to sięgam do Hansa Räbera, bo
on tak logicznie wyprowadza i uzasadnia
powstanie i egzystowanie poszczególnych ras psów.
E.S.: A jak znalazł się w kolekcji
znaczków poświęconych psom zna czek z akitą, wydany po raz pierwszy
w Japonii 1953 roku? Był Pan chyba
wtedy jedynym w Polsce kolekcjonerem, posiadającym ten znaczek
w swoich zbiorach.
Z. J.: Znaczki pocztowe z psami zbieram
od tzw. niepamiętnych czasów. Nauczyła
mnie tego moja matka, zapalona filatelistka i numizmatyczka. Znaczków z wi zerunkiem psów Grupy V mam ponad 90. Były one publikowanie w jednym z poprzednich naszych klubowych
biuletynów. Znaczek z akitą dostałem
od inż. Zdzisława Lubowidzkiego, który
z uznaniem odnosił się do mojego zbiorku. Gromadzenie znaczków to absorbujące zajęcie, poznaje się techniki, wartości artystyczne, odległe kraje. Pewnie
przy elektronicznym sposobie porozumiewania się, ta forma opłat za usługi
dostawcze korespondencji zaniknie, zostaną filateliści bez tradycyjnej poczty, listów. Ten piękny plastyczny element koperty, adresu – obumrze.
G.Ł.: Ma Pan na swoim koncie wiele
wspaniałych książek i artykułów. Proszę nam zdradzić, nad czym obecnie
Pan pracuje?
Z. J.: Dokładniej – książeczek, trochę ar tykułów. Interesuje mnie pies, czas
i miejsce powstania symbiozy człowieka
z prapsem, nowe odkrycia świadczące
o pradawnym istnieniu psa, wykopaliska
archeologiczne, szczególnie w Chinach.
Liczę na wiele ciekawych informacji i odkryć. Przejmuje mnie rola i miejsce psa
we współczesnym świecie, w naszej cy wilizacji. Pewnie jeszcze coś powiem
na ten temat.
G.Ł.: Jak zasłużyć na miano „sędziego, u którego nawet sympatycznie się
przegrywa”?
Z.J.: Porażka, faktyczna czy wyimaginowana jest przykra i należy ją oceniać ra cjonalnie. Pies z drugą, trzecią czy dalszą
lokatą nie jest nieszczęściem. On zachowuje swoje największe wartości psa
– mądrość, wierność, umiejętności pracy, piękno zewnętrzne. Nie można bardziej cenić, lubić oceny od swojego psa.
To niebezpiecznie brzmi, to dowód zachwianych relacji. Psa trzeba szanować,
rozumieć, ba kochać, bo to nadzwyczajne, niepowtarzalne stworzenie, któremu
człowiek tak wiele zawdzięcza.
E.S.: Jakie pytanie dotyczące kynologii chciałby Pan zadać sam sobie?
Z.J.: To bardzo trudne zadanie. Łatwiej
jest odpowiadać na tak urozmaicone pytania niż samemu je komponować.
Dziękuję za pamięć, uwagę, życzenia,
za rozmowę o psiarstwie – to taki cieka wy temat.
Serdecznie dziękujemy za tak intere sujący wywiad, życząc nadal pogody
ducha oraz wielu miłych chwil wśród
psów i kynologów.
Rozmawiały
Ewa Szeliga-Szeremeta
i Gabriela Łakomik -Kaszuba
Pies 2 (354) 2014
Zjazd Kolegium Sędziów
W dniu 15 marca 2014 roku w Warszawie odbył się Zjazd Kolegium Sędziów. W Zjeździe wzięło udział 241 sędziów, którzy
w tajnym głosowaniu wybrali nowe władze na okres kolejnych czterech lat.
Prezydium Kolegium Sędziów ukonstytuowało się następująco:
Elżbieta Junikiewicz – Przewodnicząca
Janusz Opara
– Zastępca Przewodniczącej
Dorota Witkowska
– Sekretarz
Członkowie: Andrzej Brabletz, Andrzej Kaźmierski, Piotr Król, Mirosław Redlicki
Zastępcy członków: Tomasz Borkowski, Magdalena Kozłowska.
Poniżej publikujemy fragmenty sprawozdania z działalności Prezydium Kolegium Sędziów za okres 20.02.2010–15.03.2014
opracowanego przez przewodniczącą Prezydium Kolegium Sędziów Elżbietę Junikiewicz i sekretarza Prezydium Kolegium Sę dziów Dorotę Witkowską.
*
W minionej kadencji Prezydium Kolegium Sędziów przygotowało zmiany do Regulaminu Sędziów i Asystentów, które zostały
przyjęte przez Zarząd Główny i obowiązują od 01.01.2011 r., z późniejszymi poprawkami.
W trakcie kadencji PKS dokonało weryfikacji listy sędziów umieszczonej na stronie Związku. Po usunięciu z niej nazwisk osób
nieżyjących oraz tych, które nie opłacały składek członkowskich, okazało się, że liczba sędziów na koniec 2013 roku wynosiła 367
osób.
Sędziowie eksterieru w podziale na grupy FCI:
11 Grupa FCI
12 Grupa FCI
13 Grupa FCI
14 Grupa FCI
15 Grupa FCI
16 Grupa FCI
17 Grupa FCI
18 Grupa FCI
19 Grupa FCI
10 Grupa FCI
Pies 2 (354) 2014
93 sędziów (w tym: 31 krajowych, 62 sędziów międzynarodowych)
136 sędziów (w tym: 32 krajowych, 104 sędziów międzynarodowych)
52 sędziów (w tym: 11 krajowych, 41 sędziów międzynarodowych)
57 sędziów (w tym: 13 krajowych, 44 sędziów międzynarodowych)
52 sędziów (w tym: 5 krajowych, 47 sędziów międzynarodowych)
59 sędziów (w tym: 4 krajowych, 55 sędziów międzynarodowych)
52 sędziów (w tym: 12 krajowych, 40 sędziów międzynarodowych)
49 sędziów (w tym: 4 krajowych, 45 sędziów międzynarodowych)
49 sędziów (w tym: 5 krajowych, 44 sędziów międzynarodowych)
40 sędziów (w tym: 7 krajowych, 33 sędziów międzynarodowych)
7
Sędziowie pracy psów:
Praca psów myśliwskich
77 sędziów (w tym: 10 krajowych, 67 sędziów międzynarodowych)
Wyścigi chartów
9 sędziów (w tym: 2 krajowych, 7 sędziów międzynarodowych)
Ring posłuszeństwa
23 sędziów (w tym: 5 krajowych, 18 sędziów międzynarodowych)
Ratownictwo lądowe i lawinowe
1 sędzia (w tym: 1 sędzia międzynarodowy)
PT i IPO
26 sędziów (w tym: 3 krajowych, 23 sędziów międzynarodowych)
Praca psów pasterskich i zaganiających
2 sędziów (w tym: 2 krajowych)
Młody Prezenter
27 sędziów
W minionej kadencji Prezydium Kolegium Sędziów zorganizowało 6 sesji egzaminacyjnych dla kandydatów na sędziów kynologicznych. Egzaminy organizowane były w dwóch terminach – wiosennym i zimowym. W każdej sesji odbyły się minimum dwa egzaminy – jeden dla sędziów poszerzających uprawnienia, drugi dla kandydatów na sędziów. Łącznie odbyło się 11 egzaminów.
Porównanie liczby sędziów w poszczególnych Grupach FCI w roku 2009 i 2013
8
Pies 2 (354) 2014
Porównanie liczby sędziów pracy psów w roku 2009 i 2013
Do udziału w nich zgłosiły się w sumie 142 osoby, z tego 67 kandydatów na sędziego i 75 sędziów poszerzających uprawnienia.
W wyniku przeprowadzonych egzaminów testów pisemnych nie zdało 6 osób, ustny egzamin teoretyczny zdało 88 osób, nie zda ło 34, nie przystąpiło do egzaminu mimo wcześniejszej deklaracji 14 osób.
Egzaminy praktyczne wyznaczane były w możliwie krótkim czasie od spełnienia wszystkich wymogów formalnych (asystentu ry, sędziowania porównawcze i szkolenia praktyczne). Przystąpiły do nich 104 osoby, z których 8 nie zdało egzaminu, 4 z nich
zdały w terminie poprawkowym.
Egzaminy asystenckie organizowane były przez Oddziały Związku. W ciągu minionych 4 lat ich organizatorami były Oddziały
Związku w: Warszawie, Gdyni, Krakowie, Szczecinie, Katowicach, Rybniku, Rzeszowie, Kielcach, Wrocławiu, Opolu, Olsztynie,
Bydgoszczy, Lublinie, Koszalinie, Częstochowie, Radomiu, Poznaniu i Łodzi. Niektóre z nich organizowały egzaminy kilkukrotnie.
Łącznie zorganizowano 32 egzaminy, które zdało 387 osób. O taką liczbę powiększyło się grono asystentów kynologicznych. Najbliższe lata przyniosą odpowiedź na pytanie, czy osoby te będą czynnie uczestniczyć w imprezach organizowanych przez Związek
i czy np. będzie to miało wpływ na poprawę pracy obsady ringowej.
Na bieżąco dokonywano przekwalifikowań do grona sędziów międzynarodowych. Przekwalifikowano 117 osób, nie było ani jednej odmowy.
W trakcie minionej kadencji Prezydium Kolegium Sędziów wydano 900 potwierdzeń dla sędziów na wyjazdy na wystawy zagra niczne. Polscy sędziowie są coraz częściej zapraszani na wystawy poza granicami kraju, coraz częściej też reprezentują nas na du żych wystawach jak Wystawa Światowa i Wystawy Sekcji FCI.
Stosunek ilości sędziów eksterieru do ilości sędziów pracy psów
Pies 2 (354) 2014
9
Wspomnienie o Teresie Szydłowskiej, która po długiej
chorobie odeszła od nas 22 stycznia 2014 roku
„Nie umiera ten, kto trwa w pamięci
żywych”.
ks. Jan Twardowski
Teresa urodziła się w przededniu II wojny światowej w Gdyni, które to
miasto miało wtedy zaledwie 13 lat. Jej
wczesne dziecięce lata nie były więc beztroskie. Zaraz po wybuchu wojny razem
z mamą została wysiedlona w Kieleckie,
do babci.
Ojciec – Roman Szydłowski, obrońca
Oksywia – w marcu 1945 powrócił
z oflagu i już razem, przyjechali do Gdyni.
Zamiłowanie do psów, szczególnie
myśliwskich, Teresa odziedziczyła po oj cu, który także polował. Jej dziadek (ze
strony ojca) Jan Szydłowski, właściciel
majątku „Olszówka” (woj. kieleckie),
również był zapalonym myśliwym, posia dającym w swoim majątku psy, szczegól nie charty polskie.
Majątek Olszówka znany jest z tego,
że należał do Jana Chryzostoma Paska,
który zamieszkał w nim w 1667 roku.
Słynne są jego pamiętniki oraz wytresowana wydra o imieniu Robak, podarowana przez Paska królowi Janowi III Sobieskiemu.
Teresa była również myśliwym, nale żała do Polskiego Związku Łowieckiego,
10
ale jej polowania ograniczały się zazwyczaj do kontaktu z przyrodą i obserwowania pracy psów biorących w nich
udział.
Po wojnie, w 1948 roku, w domu państwa Szydłowskich pojawił się młody biało-czarny pointer, znaleziony przez marynarzy, gdy błąkał się w Ustce po lesie,
i przywieziony przez nich do Gdyni. Moż liwe, że był to pies z majątków poniemieckich. Później był także seter irlandzki, którego oddali sąsiedzi. Gdy Teresa
się usamodzielniła i zamieszkała w cen trum Gdyni przy ulicy Świętojańskiej, postanowiła zdobyć psa z papierami, podchodząc do sprawy bardzo profesjonalnie. Znalazła Związek Kynologiczny
w Polsce, Oddział w Gdańsku, który mieścił się wtedy w starej willi w Sopocie,
zresztą istniejącej do dziś, przy ulicy
Świerczewskiego, obecnie ulicy znanej
pod nazwą Andersa. Ponieważ interesowały ją psy myśliwskie, uzyskała adres
hodowli, będącej pierwszą hodowlą seterów angielskich w Gdańskim Oddziale
Związku Kynologicznego, o przydomku
hodowlanym „Concordia”, w której były
akurat szczenięta. W Polsce hodowli
psów posiadających własny przydomek
hodowlany w tamtych latach było niewiele, tym bardziej że pani Janina Podwalska z Gdyni bazowała na psach wpi sanych do Księgi Wstępnej.
Biało -czarna nakrapiana CORA DORIS
Concordia urodziła się 16 lipca 1960 roku, a w Związku została przez Teresę za rejestrowana 12 marca 1961 roku.
Tak się zaczęła Jej trwająca wiele lat
przygoda z kynologią. Na początku jako
wystawcy, później hodowcy, asystenta
kynologicznego, pierwszego sędziego
psów myśliwskich w Oddziale Gdańskim.
Sędziowała nie tylko w Polsce, ale rów nież w Berlinie i Budapeszcie.
W tamtym czasie w grupie psów myśliwskich, które Teresa mogła sędziować, były: basset hound, posokowce,
ogar polski, chart afgański, fiński pies
niedźwiedzi, mały münsterlender, poin ter, seter angielski, seter irlandzki i seter
szkocki, wyżeł niemiecki krótkowłosy
i wyżeł niemiecki szorstkowłosy, wyżeł
węgierski, wyżeł czeski fousek oraz płochacz niemiecki. Dziś te rasy znajdują się
w pięciu różnych grupach FCI.
Teresa, będąc sędzią eksterieru oraz
prób pracy wyżłów angielskich i niemiec kich, została przez przewodniczącego
Klubu Sędziów Wyżłów Wacława Trawińskiego powołana na sędziego wiodącego w rasie setery angielskie i na rejonowego referenta Klubu dla oddziałów
w Gdańsku, Koszalinie i Szczecinie. Aktywnie uczestniczyła w życiu Związku,
była przewodniczącą Komisji Hodowlanej oraz kierownikiem sekcji wyżłów niemieckich i angielskich gdańskiego oddziału Związku.
Wiele lat prowadziła także z ogromną
wiedzą i z dużym poczuciem humoru
konferansjerkę na psich wystawach.
Jej hodowlę „z Wodaczy” zapoczątko wały szczenięta seterów angielskich,
które urodziły się 2 maja 1965 roku.
Suczka z tego miotu – brązowo-dropiata
JURATA PUMA z Wodaczy – pozostała
w hodowli, będąc również wpisana
do Księgi Wstępnej. Przydomek „z Wo daczy”, który Teresa zarejestrowała
na CORĘ DORIS Concordia, pochodził
od nazwy miejscowości Wodacz, położonej w województwie świętokrzyskim,
z którą była związana rodzinnie.
Dzieci JURATY PUMA z Wodaczy do stawały już rodowody i była to pierwsza
polska pełnorodowodowa hodowla sete rów angielskich.
Wiele nowych hodowli w naszym Od dziale, oraz w Polsce, powstało właśnie
na bazie tej hodowli, a psy z tym przy domkiem zostawały reproduktorami.
Dzięki zaangażowaniu Teresy byliśmy
najsilniejszym Oddziałem w Polsce w hodowli tej rasy. Na przykład na XI WPR
w Sopocie, zorganizowanej w 1969 roku, zgłoszonych było aż 18 seterów an gielskich, z tego tylko 3 „obce”, podczas
gdy na innych wystawach pojawiały się
ich pojedyncze egzemplarze. Dla porównania, na tę samą sopocką wystawę,
oprócz „anglików”, były zgłoszone 3 setery irlandzkie oraz 7 seterów szkockich
z przydomkiem „Piekło”, z hodowli nale żącej do Ryszarda Domaradzkiego
Pies 2 (354) 2014
z Kwidzynia. To właśnie Teresa pomogła
panu Domaradzkiemu zaimportować
szczenię rasy seter szkocki ze słynnej hodowli „Hemaro’s”, należącej do Heleny
Czedekowskiej Westerlund z Wiednia,
która bywała na polskich ringach jako
sędzia i jako wystawca. Rozliczeniem
za tego pieska było 6 skór rudych lisów.
W książce Psy, rasy i wychowanie Lu bomira Smyczyńskiego, wznowionej
w 1981 roku, w rozdziale dotyczącym
rasy seter angielski, zostało umieszczone
zdjęcie właśnie PANDY z Wodaczy jako
wzorcowego przedstawiciela rasy.
Następną rasą, która zwróciła uwagę
Teresy, był sznaucer miniaturowy. Zamieszkała u niej czarno-srebrna BETA
PYZA ze Wzgórz Wejhera, urodzona w 1981 i wywodząca się z pierwszej
hodowli sznaucerów miniaturowych
czarno-srebrnych w Oddziale Gdańskim,
oraz w Polsce, i należącej do Krystyny
Odoj z Gdyni. Później były jeszcze dwie
przedstawicielki czarno-srebrnych sznaucerów miniaturowych, ale ostatnim
psem Teresy była czarna podpalana suczka, mniej niż średniej wielkości,
trudnej do zidentyfikowania rasy,
z szorstką bródką i o sporym instynkcie
łowieckim.
Teresa, która mówiła, że ma ona w so bie krew jagdteriera, znalazła ją ponad trzy lata temu w lesie, przywiązaną
do drzewa. Obecnie około 4-letnia FRY GA, która towarzyszyła swojej pani
w tych trudnych dla Niej chwilach,
mieszka razem z siostrą Teresy – panią
Marią Szydłowską.
Z zamiłowania kynolog, w życiu osobistym Teresa była mgr plastykiem, kończąc Państwową Wyższą Szkołę Sztuk
Plastycznych (obecnie Akademia Sztuk
Pięknych) w Gdańsku, z siedzibą w So pocie, ze specjalizacją gobeliny ręcznie
tkane.
Z jej artystycznych talentów Związek
Kynologiczny korzystał nie raz, zama wiając projekty katalogów wystawo wych, dyplomów, plakatów i to nie tylko
w gdańskim oddziale.
Teresa była również pomysłodawcą
naszych trzech pocztowych datowników
okolicznościowych wydanych z okazji
gdańskich wystaw. Pierwszy był z okazji X Jubileuszowej WPR w 1967 roku
z sylwetką setera angielskiego, drugi
w 1969 roku z głowami owczarka nie mieckiego, boksera i cocker spaniela,
a trzeci w 1971 roku, z sylwetkami
Pies 2 (354) 2014
dwóch jamników. Mimo pracy zawodowej i innych pasji zawsze znajdowała dla
Związku czas.
Od 1975 roku Teresa organizowała
plenery tkackie „Inspiracje” w Jastrzę biej Górze oraz wystawy poplenerowe
w Gdyni.
Teresa poświęciła 10 lat swojej pracy
twórczej na robienie replik chorągwi
królewskich i krzyżackich, które obecnie
można podziwiać w malborskim zamku.
Jej gobelin wisiał w hotelu Gdynia.
Była także zapaloną żeglarką oraz
wielką miłośniczką koni, do których miłość odziedziczyła po swoim wuju, Janie
Czameckim, działaczu Polskiego Związ ku Hodowców Koni. Dzięki jej wielkiemu
zaangażowaniu udało się powołać istniejące do dziś Gdyńskie Towarzystwo Hip piczne, stanowiące kontynuację Pomorskiego Towarzystwa Zachęty do Hodowli Koni, w którego szeregach byli również
oficerowie 2. Pułku Szwoleżerów. Na hipodromie na Polance Redłowskiej od 21
lipca 1928 roku aż do wybuchu wojny
odbywały się jedne z bardziej prestiżowych konkursów hippicznych.
23 lipca 1995 roku, również na Polance Redłowskiej, odbyły się, zresztą bardzo udane, powojenne I Otwarte Mistrzostwa Gdyni w Skokach przez Przeszkody, pod patronatem Franciszki Ce gielskiej. To przedsięwzięcie udało się
dzięki Teresie. Potrafiła swoją pasją zarazić wielu wspaniałych ludzi, w tym
także Ryszarda Toczka, pełnomocnika
Zarządu Miasta Gdynia ds. Sportu i Tu rystyki, którego stryjeczny dziadek, major Michał Toczek, startował w Gdyni
w przedwojennych konkursach hipicznych.
Na początku lat 90. Teresie, wraz
z przyjaciółmi i franciszkanami, udało
się zorganizować mszę za zwierzęta
przed Urzędem Miasta Gdynia. Uczestni czyło w niej mnóstwo osób ze swoimi
stworzeniami, były także zwierzęta ze
schroniska, a całości dopełniała straż
miejska na koniach.
Była to pierwsza impreza tego typu
w Trójmieście, bardzo wzruszająca, gdyż
recytowano z podkładem muzycznym
Zgrzebne modlitwy św. Franciszka, które Teresa napisała specjalnie na tę okazję.
Franciszka Cegielska, pełniąca przez
dwie kadencje funkcję prezydenta Gdyni
(w latach 1990 do 1998), a później
sprawująca urząd ministra zdrowia,
miała kilka lat wcześniej, urodzonego w 1982 roku, setera angielskiego
o umaszczeniu biało-czarnym cętkowanym, w domu wołanym MORO, a pocho dzącym z hodowli „z Wodaczy”.
W połowie lat 90. Teresa wydała Wiersze dla dzieci z ilustracjami Zbigniewa
Jujki, jej kolegi ze studiów. Teresa pisała
również wiersze liryczne, a Jej cykl wierszy o zwierzętach będzie niedługo wydany. W październiku 2010 roku napisała
jakże pasujący tu wiersz Porozmawiaj
z Nimi.
Porozmawiaj z Nimi,
nim zamilkną…
Pójdziesz t a m, zapalisz znicze,
Ustawisz piękne kwiaty,
Zmówisz swoją modlitwę,
Myśląc o zupełnie czymś innym.
Tradycja…
Nie da się czasu cofnąć
Łzy nigdy nie wyschną,
Wstrzymywane
I tak pociekną szeroką strugą,
Kiedy najmniej będziesz tego chciał.
***
Nim dobrniesz do nieuniknionego
Porozmawiaj z NIMI!!
Z Dziadkiem, który może
Jeszcze pamięta, jak okadzał ule
W swojej pasiece…
Z Babcią, która już tylko pamięta
Twoje imię.
Ale j e s z c z e – pamięta!
Z Wujkiem, który znał wyniki
Wszystkich meczów i nie zapomniał
Głosu Jana Ciszewskiego!
Ze starą sąsiadką – ociemniałą wdową,
Która już widzi tylko mgłę, ale
Za tą mgłą widzi galowy mundur
Swego męża.
***
Porozmawiaj z NIMI!!
Jeszcze masz czas!
Zapamiętaj ich opowieści.
Tym sposobem zatrzymasz
ICH portret w pamięci,
Nim go przekażesz kolejnemu
Pokoleniu!
POROZMAWIAJ Z NIMI, PÓKI CZAS!
Mnie się nie udało, nie zdążyłam, ale
tym wspomnieniem pragnę, razem z ko leżankami i kolegami z Oddziału Sopockiego (Gdańsk), przypomnieć i zatrzymać pamięć o NIEJ.
Ewa Szeliga-Szeremeta
11
Sukces polskiego pomeraniana!
Wiele słyszałam i czytałam o tej wystawie. Wiedziałam, że jest bardzo prestiżowa, perfekcyjnie zorganizowana, z du żym rozmachem, że przez cztery dni jej
trwania można obejrzeć ponad 20 tys.
psów, że nie każdy pies może być zgłoszony – tylko te, które uzyskały w Wielkiej Brytanii kwalifikacje bądź nominacje
na Cruftsa na wybranych wystawach zagranicznych. Ale to, co zobaczyłam,
przerosło moje oczekiwania. Pewnie wytrawnym kynologom wyda się to trochę
infantylne, ale ja byłam tak zafascynowana tą wystawą, jak dziecko pokazami
prestidigitatora. Rozmach wystawy, doskonale przygotowane hale, ogrom na liczba wystawców ze swoimi pięknie
przygotowanymi pupilami, ale też i tak
sobie, oraz olbrzymia liczba zainteresowanych psami zwiedzających. W tym roku w sumie przez cztery dni było ich po nad 160 000. Liczba zwiedzających
wzrosła w stosunku do poprzedniego roku o 7%. Liczba zgłoszonych psów z UK
wzrosła o 2,5%, a zagranicznych (co cie-
Best of Breed
kawe) o 25% i było ich łącznie (ze
wszystkich zgłoszonych ras) 2663. Im-
prezy towarzyszące – pokazy psich
umiejętności, stoiska z karmami, gadże-
Zwycięzcy
12
Pies 2 (354) 2014
Na dużym ringu
tami, akcesoriami, piękną porcelaną,
malarstwem i książkami. Na każdym
kroku spotykający się znajomi z całego
świata (sędziowie, hodowcy i wystawcy). To wszystko sprawia, że wystawa
w Birmingham, corocznie organizowana w marcu w olbrzymim centrum wystawienniczym NEC, ma wyjątkową atmosferę. To właśnie ta magia Cruftsa.
W wystawie Cruftsa uczestniczyłam
po raz pierwszy i na długo pozostanie
ona w mojej pamięci. Uwagę skupiłam
przede wszystkim na oglądaniu oceny
pomeranianów. Sama też prezentowałam swoją pomeraniankę. Nie kryję, że
było to dla mnie dużym przeży ciem. I choć nie znalazłam się wśród fi nalistów, to i tak byłam bardzo zadowolona z doskonałej oceny, którą dostała
moja suczka.
Pani sędzia L. Lythgoe bardzo dokładnie oglądała wszystkie pomeraniany, dotykała ich na stoliku i każdego sprawdza ła w ruchu, a miała do oceny ponad 150
przedstawicieli rasy. Były psy ze znakomitych angielskich, amerykańskich, duńskich, tajlandzkich, rosyjskich hodowli.
Z Polski przyjechała Bożenka Borkowska-Grochala ze swoim multichampioPies 2 (354) 2014
nem, interchampionem, dwukrotnym
zwycięzcą Europy Unbeaten Premiera
(dla przyjaciół COLIN) i ja z moją młodzieżową suczką. Ale prawdziwą gwiazdą był COLIN. Bardzo mu kibicowałam
i właśnie za niego trzymałam kciuki. Miał
naprawdę dużą konkurencję. Najpierw
wygrał swoją mocno obsadzoną klasę
(Open -Dog, 21 zgłoszeń), a później zaczęły się porównania. W Wielkiej Brytanii
podział na klasy jest zupełnie inny niż
przyjęty w FCI i należy o tym pamiętać,
zgłaszając psa na Cruftsa. Ważne, że nie
ma tam klasy championów, a są klasy
niewystępujące u nas. Właściwe zgłosze nie psa jest sporą umiejętnością, ponieważ pod uwagę brany jest wiek zgłaszanego psa, ale także dotychczasowe osiągnięcia wystawowe. Podobnie jak zgłasza się psa do dwóch lub większej liczby
klas (co tam jest możliwe), to należy
wiedzieć, że do porównania o najlepszego psa lub suki (przyznanie CC) proszeni
są tylko ci zwycięzcy klas, którzy nie
przegrali żadnej z klas, do której zostali
zgłoszeni. Nawet jeśli na zgłoszone trzy
klasy wygrali dwie, to nie mogą być porównani o CC.
W porównaniu psów o CC, na ringu
pomeranianów, między innymi rywalami
COLINA były psy z petersburskiej hodowli Dan-Star -Kom Ludmiły Komyakowej, które wygrały swe klasy. Równie
ładnie jak COLIN przygotowane i pokazywane. Ale na szczęście pani sędzia
uznała, że polski UNBEATEN Premiera
jest psem najbardziej odpowiadającym
standardowi i najpiękniejszym, i to on
wygrał rasę. Najpiękniejszą suką została
bardzo utytułowana angielska i irlandzka
championka Belliver The Ultimate Creation z Irlandii (Carrol & Newman), pięknie wyglądająca i doskonale pokazana.
Warto dodać, że jej matka wśród wielu
swych tytułów ma również championat
Polski, uzyskany u nas na Wystawie Światowej. Creation ustępowała jednak ruchem, którym COLIN i na małym ringu,
wygrywając rasę, i potem na olbrzymiej
Arenie finałów, pokazał się znakomicie.
Ocena w grupie Toy
13
BOG I
Jeszcze tego samego dnia COLIN został zwycięzcą Grupy Toy. Pokonał 24
rywali zwycięzców ras, wchodzących
do tej grupy. Tym razem sędziowała Renee Sporres-Willes ze Szwecji. Wygranie
grupy na Cruftsie to olbrzymie wyróżnienie. Po raz pierwszy pies wyhodowany
w Polsce sięgnął po tak prestiżowy tytuł.
To zwycięstwo na trwałe zapisze się
w dziejach polskiej kynologii.
Arena NEC, w której odbywają się
konkurencje finałowe, robi ogromne
wrażenie. Kilkutysięczna publiczność
może dokładnie zobaczyć, co dzieje się
na ringu honorowym, dzięki olbrzymim
telebimom zawieszonym nad sceną. Każ dego prezentowanego psa widać na zbli żeniu, a podpis informuje, jak ma na imię
i kto jest właścicielem. Bardzo efektowne są ujęcia w zwolnionym tempie – fantastycznie pokazują ruch. Jest też czas,
by docenić urodę czworonoga. Publiczność bardzo entuzjastycznie reaguje
na każde zachowanie się psa i prezentera. Oceniane psy są nagradzane oklaskami. Trzeba przyznać, że COLIN podczas
finałowej rywalizacji prezentował się rewelacyjnie, a jego „uśmiechnięty pyszczek”, który pokazała na zbliżeniu kamera, wywołał burzę oklasków i zachwyt
publiczności. Byłam szczęśliwa, kiedy
wygrał. Popłakałam się jak dziecko. Podziwiałam Bożenkę za jej opanowanie
i spokój. Ale później przyznała mi się, że
z wrażenia, emocji i stresu miała serce
w gardle i miękkie nogi. Trzeba przyznać, że COLIN i jego pani dostarczyli
wszystkim polskim psiarzom niezapomnianych chwil wzruszenia.
Przed najważniejszym finałem wystawy Best In Show Crutfs 2014 wszyscy
zwycięzcy grup spotkali się w odseparowanym od publiczności pokoju. Stawili
się: rottweiler, samoyed, wilczarz, czarny duży pudel, foksterier, cocer spaniel
amerykański i nasz pomeranian. Telewi-
zja nadawała na żywo zakulisowe relacje
z przygotowań do wejścia na ring honorowy.
Kilkanaście minut później psy wchodziły w punktowym oświetleniu na sce nę. Było bardzo uroczyście, na widowni
panowało duże napięcie. Mocno ściskałam kciuki za COLINA. Tego najważniejszego wyboru wystawy dokonał wytrawny angielski sędzia Jack B. Bispham.
Z dużą uwagą i znawstwem oglądał psy.
A wszystkie najpiękniejsze z najpiękniejszych. Każdy perfekcyjnie przygotowany
i pokazany. Duże wrażenie robił czarny
pudel, poruszający się tanecznym, sprężystym krokiem niczym baletmistrz. Ale
COLIN też zachwycał.
Wreszcie wyczekiwany werdykt:
Zwycięzcą BiS Crufts 2014 zostaje
przepiękny czarny standardowy pudel CH/
AM CH AFTERGLOW MAVERICK SABRE.
Drugie miejsce przypada uśmiechniętemu samoyedowi CH NIKARA DIAMOND DANCEJ JW.
No i jak tu nie wierzyć reklamie, że du ży może więcej.
Mariola Zaczyńska
dziennikarka radiowa i telewizyjna,
autorka książek beletrystycznych
(Gonić króliczka, Jak to robią
twardzielki, Szkodliwy pakiet cnót)
Zdjęcia Tomasz Borkowski
Runda honorowa
14
Pies 2 (354) 2014
Pies 2 (354) 2014
15
Owczarki szetlandzkie na Wystawie
Crufta – 6 marca 2014
Wyjazd na tę prestiżową brytyjską wystawę zaproponował przewodniczący
Klubu Owczarków Szetlandzkich w Danii
– Flemming Larsson. Nie zastanawiałam
się nawet pięciu minut, poprzednie
wspólne wyjazdy do Wielkiej Brytanii
że nie spotkamy się w Birmingham, ponieważ dochodzi do siebie po przebytej
operacji. Na wystawie Crufta nie mogło
również zabraknąć innego sędziego, któ rego poznali nasi hodowcy – Brytyjczyka
Malcolma Harta. Pan Hart oceniał shel-
fot. 1
przyniosły wiele wrażeń. Teraz też spodziewałam się, że wrócę do domu zachwycona, dlatego w Amsterdamie dołączyłam do małej grupki duńskich przyjaciół. Nie zawiodłam się, wprawdzie na tę
największą brytyjską wystawę zgłosiło
się mniej owczarków szetlandzkich niż
w 2013 roku, ale i tak 326 psów tej rasy
stanowi imponującą liczbę.
Psy i suki oceniane były na dwóch dużych, sąsiadujących ze sobą ringach. Wi dzów jak zwykle sporo, wszystkie miej sca wokół ringu pozajmowano na długo
przed rozpoczęciem oceny psów. Spo tkałam sporo znajomych hodowców i sę dziów spoza Wielkiej Brytanii, którzy po dobnie jak ja przyjechali popatrzeć
na piękne psy w kraju pochodzenia rasy.
Przyjechała nawet Loes Mouchart z Ho landii, która dwa lata temu oceniała
owczarki szetlandzkie na naszej wysta wie klubowej, a niedawno dała mi znać,
16
ties na wystawie klubowej w Łodzi
w 2011 roku. W tym roku kilku wystawców z psami dotarło z kontynentu: z Austrii, Włoch, Belgii, Francji, Niemiec, Holandii i Norwegii, były też psy z Irlandii
oraz jeden reprezentant z naszego kraju.
Z roku na rok na wystawie Crufta przybywa psów spoza Wysp Brytyjskich,
dzieje się tak w większości ras ocenia nych na tej wielkiej wystawie. Wielu hodowców z innych krajów pragnie porównać swoje zwierzęta z brytyjskimi psami.
Zaproszenie do oceny psów na wysta wie Crufta stanowi dla sędziów powód
do dumy i nie zdarza się, by trafił na nią
początkujący sędzia -hodowca. W tym
roku owczarki szetlandzkie oceniali: Michael Ewing hodujący tę rasę pod przy domkiem Sommerville oraz Lyn Roberts,
właścicielka hodowli Malaroc. Jako
pierwsza rozpoczęła ocenę pani Roberts,
zapraszając do swojego ringu 19 suk
z klasy weteranów. Po części suk wcale
nie było widać upływu czasu, choć wi działam również główki przyprószone
siwizną. Pierwsze miejsce sędzia wskazała dziewięcioletniej urodziwej, śniadej
championce Norwegii i Wielkiej Brytanii
fot. 2
Pies 2 (354) 2014
mianie sierści nie zdążył jeszcze w pełni
obrosnąć włosem, dzięki czemu bardziej
widać było jego piękną, długą szyję. Pan
Ewing kolejne miejsce przyznał trójkolorowemu championowi Kyleburn Titan,
który rok wcześniej był drugim najlepszym weteranem. Jaka szkoda, że był to
ostatni występ tego utytułowanego dziewięciolatka, miesiąc po wystawie Kyle burn Titan zakończył życie.
W tym samym czasie trwała już ocena 13 suk z klasy special puppy. Skąd
u tak młodych suczek taka bujna sierść,
przecież powinny dopiero porastać włosem. W ringu pani Roberts pierwsze
miejsce zajęła śniada Lianbray Locked In
Love (fot. 3), a miejsce za nią równie
ładna Strathmar Annie’s Song. W tej sa mej klasie wśród samców tryumfował
jasnośniady Lythwood Secret Dealer
(fot. 4) o szacie, jakiej nie powstydziłby
się dorosły pies, kolejną lokatę sędzia
przyznał Lavika Mirror Man, u którego
wolałabym lepiej kątowane kończyny.
Do klasy special junior zgłosiło się 12 su czek, wszystkie stawiły się w ringu, ale
największe uznanie w oczach sędzi zdobyły śniade Mohnesee Tangerine Dream
at Willowgarth i Shellamoyed Simply
Gold z trochę zbyt długą kufą, pozostałe
lokatowe suczki miały trójkolorowe
umaszczenie. Mnie bardzo podobała się
trzecia Dukeson It’s Asian Magic, która
później tę samą loaktę uzyskała w klasie
undergraduate.
fot. 3
fot. 4
Leeland Queen of Art (fot. 1), kolejne
miejsce dla równie pięknej śniadej championki Milesend Most Appealing. Trzecie
miejsce zajęła prawie dziesięcioletnia,
trójkolorowa Rainelor Ramani, która rok
temu była drugą weteranką w tej klasie.
Dopiero po zakończeniu oceny wetera nek na ringu obok stanęły w szranki naj starsze samce. To bardzo wygodny zwyczaj, by niejednocześnie rozpoczynać
ocenę psów i suk jednej rasy, wygodny
zwłaszcza dla widzów chcących śledzić
zmagania w obu ringach.
Potem niestety zdarzało się, że trzeba
było szybko przemieszczać się spod jed nego ringu do drugiego, ponieważ pra Pies 2 (354) 2014
wie równocześnie sędziowie wyłaniali
zwycięzców.
Sędzia Ewing, jak na prawdziwego
Szkota przystało, oceniał psy w kilcie
– kraciastej spódnicy, białych podkola nówkach i tradycyjnych kierpcach. W je go ringu o palmę pierwszeństwa walczy ło 17 weteranów. Większość z nich to
znane i utytułowane samce, stali bywalcy
wystaw. Pierwszą lokatę otrzymał śniady
siedmiolatek Degallo The Likely Lad,
miejsce za nim zajął o dwa lata starszy
champion Rainnerdale Ghostbuster
(fot. 2). Widziałam tego psa, ojca wielu
wspaniałych shelties, wielokrotnie, ale
teraz wyglądał chyba najlepiej. Po wy -
fot. 5
17
fot. 7
fot. 6
W tym roku niewiele szetlandów startowało w więcej niż jednej klasie. Mam
wrażenie, że na wystawach klubowych
taka sytuacja ma miejsce częściej. Wśród
psów w klasie special junior o miano najlepszego walczyło 16 młodych owczarków. Cała lokatowa piątka to wspaniałe
psy, pierwsze miejsce sędzia przyznał
śniademu Arcot Time The Remember,
ładny był także trójkolorowy Shemist
fot. 8
18
Black Wizard oraz trzeci w tej stawce
marmurkowy import z Francji Hawk
Blue Eyes des Romarins De Mayerling
Joins Auberswell. Na śniadą Kerenza’s
Kadenza (fot. 5), zwycięską suczkę
z klasy yearling, zwróciłam uwagę
od początku, chciałabym mieć taką piękność w swojej hodowli. W tej klasie startowało 19 młodych suk, druga Look
Who’s at Degallo już mnie tak nie zachwyciła. Kolejna klasa undergraduate
zgromadziła 15 suk, pani Roberts zaczęła je oglądać najpierw na stoliku, potem
indywidualnie w ruchu.
W pewnym momencie na jej ring weszła większa liczba osób, pojawili się eleganccy panowie, równie eleganckie,
w butach na wysokich szpilkach kobiety,
towarzyszyła im kamera, aparaty foto -
graficzne oraz kilku panów z ochrony.
Zastanawiałam się, co to może być – jakieś reality show? Nie wytrzymałam i zapytałam towarzyszącej grupce pani, która nie weszła z pozostałymi na ring – co
to za ludzie? Okazało się, że to książę
Kentu Michael – przewodniczący Brytyj skiego Kennel Klubu – oprowadza po
wystawie przewodniczącego organizacji
francuskiej (fot. 6). Panowie witali się
z przebywającymi w ringu wystawcami,
chwilę z nimi rozmawiali. Trochę onieśmielona pani Roberts przerwała ocenę.
Dopiero kiedy niespodziewani goście
opuścili jej ring, wróciła do pracy.
Pierwsze miejsce sędzia przyznała
pięknej jak marzenie, świetnie zaprezentowanej przez hodowczynię Svetlanę Ro binson suce o imieniu Lavika Summer
fot. 9
Pies 2 (354) 2014
Time (fot. 7), drugą lokatę zajęła urodziwa tricolorka Mohnese Black Is Black,
a trzecią wspomniana wcześniej Dukeson It’s Asian Magic.
Samców do klasy yearling zgłosiło
się 13, sędzia na pierwszym miejscu
ustawił jasnośniadego o pięknej głowie
Rengala Taken By Storm, kolejne miejsca
zajęły ładnie zbudowany, lecz o mało eleganckiej głowie tricolor Chalmoor Stand
And Stare oraz moim zdaniem lepszy
od poprzedniego Sheldonora Lightening
Bolt. Spośród 10 psów w klasie undergraduate dwa nie dojechały na wystawę.
Najlepszy w tej klasie okazał się śniady
Sheltysham May Tree At Alnmac, pozo stałe psy ustępowały mu urodą. W kolej-
Lavika Time Will Tell at Milesend (fot. 9),
zeszłoroczny zwycięzca klasy yeraling.
W tej samej klasie w ringu pani Roberts
startowało 11 suk, choć zgłoszonych zo stało 15. Pierwsze miejsce otrzymała
dość mocna Jontygray Evening Star at
Ketim, która w poprzedniej klasie zajęła
drugą lokatę. Miejsce za Evening Star
zajęła marmurkowa Pepperhill Miss Peggotty. Kolejna klasa mid limit zgromadziła w ringu 14 suczek, wśród nich najlepsza okazała się śniada Shelrdidge Socialite (fot. 10) wystawiana przez znaną ho dowczynię panią Aaron. Ta suczka rok
temu na wystawie Crufta w klasie gradu ate zajęła drugie miejsce. Tym razem
w klasie limit znalazło się 11 suk, pierw-
fot. 10
fot. 11
nej klasie młodych psów, graduate, startowało 19 w większości bardzo ładnych
samców. Sędzia Ewing za najlepszego
uznał jasnośniadego Sheldon Simply Simon of Lochkaren oraz bardzo podobnego do zwycięzcy Lorainian Mr Bojangles
at Sherkarl (fot. 8). Ten drugi piesek
bardziej przypadł mi do gustu. Piątą lo katę VHC zajął śniady Japaro Hint Of
Swing for Hartmere wystawiany przez
Malcolma Harta. Pies ten jest spokrew niony z mieszkającym w Polsce Japaro
With Vescamontana.
W tym samym czasie na sąsiednim rin gu oceniane były suczki z klasy graduate
(14 zgłoszeń), Tu tryumfowała trójkolorowa Mohnese Black Is Black, która
w poprzedniej klasie zajęła drugą lokatę,
miejsce za nią przypadło trójkolorowej
Jontygray Evening Star at Ketim, dalsze
lokaty zajęły suki śniade. Równolegle
trwała ocena 19 samców z klasy post
graduate, najlepszy w stawce był śniady
Pies 2 (354) 2014
szą lokatę otrzymała śniada Ruscombe
Strike A Ligot for Lianbray, na kolejnych
dwóch miejscach stanęły marmurkowe
Shebaville Saucy Secret at Iliad oraz Pacarane Polar Ice Crystal at Wyckwood.
Obok na ringu o zwycięstwo walczyło 19 psów w klasie mid limit, tym najlepszym okazał się śniady o pięknej gło wie Felthorn Jazz Singer (fot. 11), a ta kie sławy jak Rannerdale Ringmaster
i Lythwood Salopian stanęły dopiero
na 4 i 5 lokacie. W ringu pani Roberts
znalazło się 15 suk z klasy open (zgłoszeń było 17), część z nich z tytułem
championa. Trzy pierwsze miejsca zajęły
suki championki: elegancka, świetnie
zbudowana, śniada GB Ch. Mohnesee
Remember Me (fot. 12), zwyciężczyni
fot. 12
19
fot. 13
klasy limit z 2013 roku, śniada GB Ch.
Rannerdale Star O’the North oraz marmurkowa GB Ch. Rainway Crystal Star.
W sąsiednim ringu powinno być 14 psów
w klasie limit, ale stawiło się 13. Zwycię stwo w tej stawce przypadło w udziale
śniademu psu o imieniu Orean The
Bootleger, kolejne psy też bardzo mi się
podobały, drugi – Nevad Whougonnacal
at Stormhead, a szczególnie trzeci Degallo The Ultimate (fot. 13).
W tym czasie sędzia Roberts oceniała
już ostatnią klasę good citizen dog scheme, która zgromadziła 12 suk. W tej klasie pierwsze miejsce zdobyła trójkolorowa Rainelor Ramani (fot. 14) prezentowana wcześniej w klasie weteranów.
U sędziego ze Szkocji do walki o miano
zwycięzcy klasy open stanęło 17 psów
w większości znanych i utytułowanych,
w tym reprezentant Polski Intechampion
Nobel z Puli Szczęścia (fot. 15), który
startował na tej prestiżowej wystawie już
po raz trzeci! Sędzia rozpoczął ocenę poszczególnych psów, ale uwagę wszystkich przykuł wybór najlepszej suki wystawy w ringu pani Roberts. Na pewien
czas ocenę przerwano, by poznać najlepszą szetlandkę. W ringu stanęły wszystkie zwycięskie suczki poszczególnych
klas. Zwyciężczynię pani Roberts wskazała stosunkowo szybko – została nią GB
Ch. Mohnesee Remeber Me z klasy open,
res. CC otrzymała bardzo elegancka
z piękną długą szyją Kerenza’s Kadenza,
suka bardziej „widowiskowa” od zwyciężczyni, a najlepszym szczenięciem
Lianbray Locked In Love (fot. 16) wszyst-
fot. 14
20
kie o śniadym umaszczeniu i w podobnym typie.
Sędzia Ewing wrócił do pracy
przy przedostatniej klasie open. Po wnikliwej ocenie trzy pierwsze miejsca
wskazał: marmurkowemu GB Ch. Edglonian Singin The Blues, zeszłorocznemu
zwycięzcy rasy, marmurkowemu GB Ch.
Kelgrove Just Blue at Stormhead oraz
śniademu GB Ch. Rannerdale Bugsy Malone. Do oceny pozostała ostatnia klasa
good citizen dog scheme, w której star towało 10 psów, tym najlepszym został
Lacewood So Special. Emocje sięgnęły
zenitu, na ring wkroczyły najlepsze samce ze wszystkich klas, a zwycięzcą został
ubiegłoroczny tryumfator wystawy Crufta GB Ch. Edglonian Singin The Blues
(fot. 17), który otrzymał CC-Challenge
Certifikate, res. CC dostał marmurkowy
GB Ch. Kelgrove Just Blue at Stormhead
z klasy open, tej samej co zwycięzca.
Najlepszym szczenięciem został piesek
o imponującej szacie Lythwood Secret
Dealer.
Przed parą sędziów pozostało trudne
zadanie wyłonienia zwycięzcy rasy i zwy cięskiego szczenięcia. Pani Roberts oglądała na stoliku, a potem w ruchu najlepszego samca, sędzia Ewing najlepszą sukę, których nie mieli okazji dotąd zobaczyć, po czym zgodnie podęli decyzję:
zwycięzcą rasy w 2014 roku została suka GB Ch. Mohnesee Remeber Me. GB
Ch. Edglonian Singin The Blues i jego
właścicielce oraz hodowczyni Debbie Pearson nie udało się powtórzyć sukcesu
z ubiegłego roku, choć pokonanie 165
zgłoszonych psów też jest nie lada wy-
fot. 15
Pies 2 (354) 2014
fot. 16
zwaniem. Gorzej z wyborem najlepszego
szczenięcia, tu sędziowie mieli odmienne
zdanie, a więc konieczne okazały się po siłki. Organizatorzy wystawy, wiedząc,
że taka sytuacja miewa czasem miejsce,
zawsze wyznaczają dodatkowego sę dziego, tym razem była to pani Cartledge, na którą musieliśmy trochę poczekać. W tym czasie urządziliśmy sesję
zdjęciową zwycięskim samcom (fot. 18).
Sędzia Cartledge zdecydowała, że najlepszym szczenięciem na wystawie Cru fta 2014 roku została suczka Lianbray
Locked In Love. Sędziowanie ponad 300
shelties trwało na dwóch ringach od 9
rano do godziny 17. Wygrywały głównie
psy o śniadym umaszczeniu, ale było ich
też najwięcej. Przeważająca większość
zwycięzców i psów „lokatowych” miała
za sobą zwycięstwa z innych wystaw.
Z pewnością spora część małych owczarków była sędziom dobrze znana.
Następny dzień wystawy poświęciłam
na zakupy, odwiedziny w stoiskach klubowych i obejrzenie oceny kilku wybranych ras. W kolejnym dniu kibicowałam
naszej reprezentantce na Junior Han dling Paulinie Lisiak, a czwarty dzień to
już finał wystawy. Niezwykle widowiskowy Best In Show wygrał czarny duży pudel przed samoyedem. Mnie bardzo po dobał się wilczarz Irlandzki oraz pomera nian, zwycięzca grupy Toy PL Champ.
Unbreaten Premiera z Polski.
Wystawę zorganizowano jak zwykle
bez zarzutu, były przestronne ringi, du żo miejsca na przygotowanie psów, wiele stoisk handlowych, wielu zwiedzają cych oraz świetna gastronomia. Na każdym kroku podkreślano znaczenie psa
w różnych dziedzinach życia: pies towa rzyszący, policyjny, ratownik, sporto wiec. Zorganizowano wielką liczbę poka zów i prezentacji, a także starano się
znaleźć domy dla chartów – weteranów
Pies 2 (354) 2014
fot. 17
psich wyścigów. Z pewnością Cruft to
wystawa warta obejrzenia.
Moim duńskim przyjaciołom dziękuję
za miłe towarzystwo, a nawet za fakt, że
w tym roku, z uwagi na obecność 11-let niej Laury, trochę mniej było „wystawy
w wystawie”. Za to zwiedziliśmy starą
i nowoczesną część Birmingham, mieliśmy ciekawą wycieczkę tramwajem
wodnym po kanałach przepływających
przez miasto. Całości dopełniały wieczory spędzane w restauracji „Bella Italia”
przy włoskim jedzeniu i włoskim wi nie. I jak tu się dziwić, że marzę, by odwiedzić te miejsca ponownie.
Tekst i zdjęcia
Joanna Adamowska
fot. 18
21
Setery na Crufts 2014,
czyli marzenia się
spełniają…
Pasja z Orszaku Chrobrego
Crufts. Wystawa, która jak magnes
przyciąga tysiące hodowców z psami
i bez oraz rzesze miłośników psiej urody.
Ten kynologiczny Wimbledon rządzi się
swoimi prawami i mimo powstawania
coraz to nowych wystaw na świecie, które kuszą tytułami o wymyślnych nazwach i możliwością zdobywania w cią gu kilku dni championatów kilkunastu
krajów, to właśnie Crufts dla wielu pozostaje niezmiennie wystawą najważniejszą. W roku 2014, jak to określają organizatorzy, „The World’s Largest Dog
Show” zgromadził 24 000 psich misterów i miss z całego świata.
Tłumy widzów przy dużych ringach
świadczą o nadzwyczajnej randze tego
wydarzenia. W katalogu wśród setek seterów znaleźć można było także i tym razem psy, które z wielu krajów przybyły
walczyć o najcenniejsze tytuły. Zgłoszono 204 setery angielskie, 193 gordo ny, 87 irlandów czerwono -białych, 376
seterów irlandzkich i 237 pointerów.
Wśród nich coraz liczniejsza z każdym
rokiem reprezentacja legawców z Polski.
Myślę, że dla każdego z nas przedmio tem marzeń było dostanie się do ścisłego
finału w klasach, których stawki liczyły
często ponad 20 psów. Wkrótce miało
się okazać, że będzie… znacznie lepiej.
Próby fotografowania seterów w kilku
ringach, które czyniłem przed laty, oka zywały się zawsze nieudane. Nawet wte-
22
dy, gdy jeździłem tam tylko jako widz.
Dlatego też musieliśmy się skupić na ringu anglików, choć kilkakrotnie trafiałem
w pobliże miejsc, gdzie pokazywano gordony, pointery, a przede wszystkim irlandy, aby choć przez chwilę nacieszyć
się także i ich widokiem.
Wśród irlandów polską grupę reprezentowały tym razem Quinniver’s Old
Time Rock’n Roll i Mayfred Mr Musk
Maple, który w stawce 25 psów klasy
open awansował do „półfinału”. W klasie
Special Working Gundog Dog wystąpił
Irish Melody Lucky Luke i zajął w niej lokatowe piąte miejsce.
Wśród 24 suk w klasie open reprezentowała nas Julia Roberts z Arislandu.
W irlandach czerwono -białych wśród
9 rywalek wystąpiły dwie suki z Polski
– Corranro Caroline i Redmore Bright
Diamond.
Pośród gordonów pokazał się Taransay Alexander w liczącej 16 zgłoszonych
psów klasie Yearling, oraz importowana z Polski do Anglii suka Kama-Tia Na tolinskie Wzgórza by Riverlym, która
w stawce 4 suk klasy Special Junior zajęła drugie miejsce.
Najuważniej obserwowałem setery angielskie, więc relacja o nich będzie najpełniejsza. W tej rasie polska grupa re prezentowana była przez 5 psów. Jako
pierwszy na ring w liczącej aż 18 weteranów stawce wszedł Int. Ch. Wansleydale
Orszak Prince. Johny będący bywalcem
brytyjskich ringów, gdzie wcześniej wy walczył prestiżowy tytuł Show Champio na Wielkiej Brytanii, czuł się na Crufts jak
w domu i w świetnym stylu wybiegał doskonałą drugą lokatę, za poźniejszym
zdobywcą res. CC.
Jako drugi z naszej ekipy wystąpił
Książęcy Brylant z Orszaku Chrobrego.
Jak zawsze skupiony, co rusz spoglądał
mi w oczy, sprawdzając, czy aby wszyst ko robi tak, jak trzeba. Co ciekawe „Bu li” uzyskał prawo udziału w Crufts rzu -
Książęcy Brylant z Orszaku Chrobrego
tem na taśmę, kiedy to pan listonosz
na krótko przed upływem terminu zgłoszeń dostarczył nam certyfikat Interchampiona. Na polskiej wystawie bowiem nominacji nie uzyskał. To temat
na dłuższą dyskusję, gdyż nie po raz
pierwszy w Poznaniu przyznano nominacje seterom, które tak dalece odbiegały
od brytyjskiego wzorca rasy, że ich właściciele wcale nie zamierzali do Birmingham pojechać. Jako anegdotę można potraktować słowa sędziego oceniającego
tę rasę w Poznaniu, który stwierdził, że
żaden z pokazywanych tam psów nie ma
najmniejszych szans na Crufts. Dobrze,
że 8 marca sędziująca angliki Angela
Morgan miała inne zdanie. Książęcy Brylant z Orszaku Chrobrego wśród 14
psów w naszpikowanej brytyjskimi
championami klasie open był piąty, czym
sprawił nam ogromną radość, bo to
w końcu pies z polskim przydomkiem!
W sukach byliśmy reprezentowani
przez trzy angielki. W klasie open liczącej 12 suk bardzo ładnie zaprezentowa na została Meldor-sett Deep Emotion Lofty. W Special Working Gundog pokazała się Upperwood Lady Meldor i mimo iż
była jedyną suką w tej klasie, to zebrała
Pies 2 (354) 2014
wiele zasłużonych braw od licznej widowni. Tą trzecią była 22-miesięczna Pa sja z Orszaku Chrobrego. Zgłoszona zo stała do dwóch klas, co w myśl angielskich przepisów jest możliwe. Wraz z jej
właścicielką zgodnie uznaliśmy, że skoro
jedziemy 2000 km w jedną stronę, to
po to, aby wykorzystać każdą szansę
na dobrą lokatę. Może uda się to choć
w jednej z klas? Pasja najpierw więc wyszła do oceny w liczącej 11 rówieśniczek
klasie Yearling. Pięknie poruszająca się
i świetnie pokazana przez swą właścicielkę Kasię Płanetę zasłużenie tę klasę wygrała! Aplauz wzbudziła nie tylko swą
urodą, ale też temperamentem, kiedy to
słysząc brawa publiczności, zgrabnie
wskoczyła na ręce swojej uradowanej
pani. W oczach angielskich hodowców
i widzów był to widok absolutnie niecodzienny. Zwykle powściągliwi i opanowani Anglicy zobaczyli oto na ringu kogoś, kto spontanicznie po prostu się cieszy. Zwycięstwo w klasie dawało jej prawo udziału w porównaniu o tytuł Najlepszej Suki w Rasie oznaczanej w Anglii jako CC. Tymczasem, jak wiemy, Pasja została wcześniej zgłoszona również do kolejnej klasy: Mid Limit. Ha! Ale gdyby
w tej klasie zajęła miejsce inne niż pierwsze, straciłaby prawo udziału w porównaniu… Takie przepisy… No cóż, w tej
sytuacji zdecydowaliśmy, że w kolejnej
klasie po prostu nie wystąpi. Ale gdzie
tam! Steward przyszedł do nas i oznaj mił, że wystąpić trzeba, ponieważ nieobecność w ringu skutkuje automatycznym… zakazem udziału w porównaniu
o CC. Cóż było robić? Pasja jako najmłodsza w stawce wyszła do oceny
Najlepsze suki
Pies 2 (354) 2014
Polscy laureaci
w klasie Mid Limit wśród mających już
pewne osiągnięcia i znacznie od niej starszych 11 przedstawicielek rasy. Nie robiąc sobie nic z prognoz, Pasja i tę klasę
wygrała, wprawiając nas wszystkich
w doskonały nastrój. Zbierając kolejne
zasłużone brawa, ponownie znalazła się
w objęciach swojej pani.
Do porównania o CC wyszło 10 suk
– zwyciężczyń wszystkich klas. Jako najlepszą i jak się później okazało również
Zwyciężczynię Rasy (BOB) sędzia wskazała bardzo klasyczną w typie biało -po marańczową sukę z klasy Post Graduate
– Sorbus Just Another Day. Po krótkim
namyśle jako drugą spośród 104 suk
wybrała Pasję z Orszaku Chrobrego,
przyznając jej res. CC!!! Tak jak zwycięstwa Pasji w klasach skutkowały wybuchami radości, tak finałowy tytuł zupełnie mnie poraził. Długo nie mogłem ru-
szyć się z miejsca, co uwiecznione zostało na zdjęciach. Wiem teraz dokładnie,
co oznacza słowo OSŁUPIAŁY… Gdy paraliż ustąpił, natychmiast wystrzelił
szampan i w gronie sprawdzonych wiernych fanów został spożyty ku chwale
małej mistrzyni. W tym miejscu chciałbym raz jeszcze pogratulować Kasi niezwykłego sukcesu, nieporównywalnego
z żadnym innym, oraz podziękować
za perfekcyjne przygotowanie Pasji
do wystawy. To, w jaki sposób została
zaprezentowana jej niewątpliwa uroda,
miało ogromny wpływ na tak wysoką
ocenę. Dotyczy to zresztą wszystkich pokazanych przez polskich wystawców se terów angielskich, jako że w zakresie
handlingu wśród innych wystawców
bardzo pozytywnie się wyróżnialiśmy.
Ta prestiżowa wystawa pokazała, że
hodowla seterów w Polsce ma się dobrze. W stawkach ładnych, bardzo ładnych i pięknych psów (w Anglii również
należy uzyskać nominację) nasze setery
prezentowały się znakomicie.
Crufts. Wystawa, która daje fantastyczną możliwość obserwacji niemal tysiąca legawców jednego dnia w jednym
miejscu! Dla hodowców i sędziów, za równo tych w ringu jak i poza nim, jest
to niespotykana szansa przyjrzenia się
tak licznej stawce psów, której nie zobaczą na polskich ringach nawet przez kilka lat! Kto tam był, wie, o czym mówię.
Magia Cruftsa działa. Już teraz myślimy o kolejnych wyzwaniach. Bo przecież
„marzenia się spełniają”…
Zbigniew Dzionek
„Orszak Chrobrego”
23
Genetyka bez tajemnic cz. III
Jak pisałam w pierwszym artykule
z tej serii, niemal wszystkie geny psów
występują u każdego osobnika w dwóch
kopiach – allelach. Wyjątkiem są geny
położone na chromosomach płci. Chromosomy płci u ssaków, także psa – i ludzi – to u samic dwa chromosomy X,
u samców chromosom X i chromosom Y.
Chromosom X psów jest stosunkowo duży, o charakterystycznym kształcie określanym jako metacentryczny, oglądany
pod mikroskopem przypomina dużą lite rę X, natomiast chromosom Y jest dużo
mniejszy, bywa czasem określany jako
„zerodowany”. Zrozumiałe jest więc, że
nie wszystkie geny zlokalizowane
na chromosomie X mają swoje odpo wiedniki na chromosomie Y. Cechy uwarunkowane genami zlokalizowanymi
na chromosomie płci nazywamy ce chami sprzężonymi z płcią. Ich dziedziczenie i ujawnianie się jest uzależnione
od płci szczeniąt. Wyobraźmy sobie taki
sprzężony z płcią gen A z dwoma allelami A i a. Suka ma dwa chromosomy X,
a zatem dwa allele genu A. Może więc
mieć genotyp AA, Aa lub aa – tak jak
w przypadku genów położonych na
chromosomach autosomalnych. Pies ma
tylko jeden chromosom X, czyli tylko jedną kopię genu A, i może mieć genotyp A albo a-. Inaczej mówiąc, w przypadku
cech sprzężonych z płcią suka ma dwa
allele danej cechy i może być homozygo tą dominującą, heterozygotą lub homozygotą recesywną. Pies ma tylko jeden
allel takiego genu i tylko dwie możliwo ści: allel dominujący lub allel recesywny.
Suka przekazuje każdemu ze swoich
szczeniąt jeden chromosom X i jeden al lel genu A. Pies przekaże szczeniętom
płci żeńskiej swój chromosom X z genem
A, a szczeniętom płci męskiej chromo som Y – bez genu A. Synowie mają więc
tylko jedną kopię genu A – tę, którą
odziedziczyły po matce. U psów zmapo wano jak dotąd dziewięć mutacji genów
sprzężonych z płcią warunkujących cho roby dziedziczne. Choroby dziedziczne
warunkowane mutacjami sprzężonymi
z płcią obserwuje się najczęściej u sam ców – chora suka musiałaby mieć chore go ojca (a taki najczęściej nie trafia
do hodowli). W przypadku poważnych
chorób uwarunkowanych mutacją rece-
24
Ojciec
X-SCID
Y
X-SCID
suczka X-SCID X-SCID
piesek X-SCID
x-scid
suczka X-SCID x-scid
piesek x-scid – chory
Matka
Tabela 1
sywną genu sprzężonego z płcią, takich
jak ciężki złożony niedobór odporności
(X -SCID), psy chore nie dożywają
do wieku reprodukcyjnego. W tej sytuacji zmutowany allel może być przekazywany wyłącznie szczeniętom płci męskiej
przez matkę – nosicielkę (tab. 1).
Cechy związane z płcią to cechy warunkowane przez geny zlokalizowane
na autosomach, ale ujawniające się
w fenotypie w zależności od płci osobnika. Samce i samice, mając ten sam genotyp, mogą różnić się fenotypowo. Jest
to wynikiem oddziaływania hormonów
wytwarzanych przez daną płeć. Najbardziej charakterystyczny jest tu przykład
występowania rogów u niektórych ras
owiec (np. Dorset Horn). Dominujący
gen bezrożności w układzie homozygo tycznym sprawia, że i barany, i owce nie
mają rogów, osobniki homozygotyczne
recesywne są – niezależnie od płci – ro gate. W przypadku zwierząt heterozygotycznych barany są rogate, natomiast
owce bezrogie. Prawdopodobnie na tej
samej zasadzie przy takim samym genotypie psy mają bujniejszy włos i mocniej
rozrośniętą grzywę niż suki.
Pewne cechy, choć uwarunkowane
genami położonymi na autosomach,
ujawniają się tylko u jednej płci – nazy wamy je cechami ograniczonymi płcią.
Należy do nich na przykład mleczność
– ujawniająca się tylko u suk, czy prze puklina mosznowa – ujawniająca się tyl ko u samców.
Jeśli dotąd wszystko mogło wydawać
się stosunkowo proste i łatwe do przewidzenia, to teraz niestety musimy to tro chę pokomplikować. Pisząc o nieallelicz nym współdziałaniu genów, wspomnia łam o współdziałaniu addytywnym (sumującym), które jest podstawą dziedzi czenia cech ilościowych. Jakie to cechy?
Wszystkie cechy charakteryzujące nasze go psa, właściwości charakteryzujące je go organizm – jego budowę, wielkość,
umaszczenie, tempo przemiany materii,
temperament – możemy podzielić
na dwie podstawowe grupy: cechy jakościowe i cechy ilościowe.
Cechy jakościowe są warunkowane
jedną lub kilkoma współdziałającymi ze
sobą parami genów. Różne warianty fenotypowe takiej cechy łatwo od siebie
odróżnić. Tak jak umaszczenie – czarne
lub żółte, jednolite bądź łaciate, rodzaj
włosa – długi lub krótki, wady dziedziczne i choroby uzależnione od mutacji pojedynczego genu. Mechanizm dziedziczenia tych cech omówiłam już wcześniej. Ujawnienie się różnych form tych
cech w fenotypie zależy przede wszyst kim od genotypu psa, wpływ czynników
środowiskowych jest niewielki. Jeśli
na przykład pies ma genotyp warunkujący czarne umaszczenie, to będzie czarny,
a nie żółty czy brązowy, bez względu
na to, jak będziemy go żywić i jaką ma my pogodę. No dobrze, może trochę
zrudzieje na słońcu lub czerń stanie się
mniej intensywna w wyniku nieodpowiedniego żywienia, ale i tak będzie to
wciąż czarny pies.
Mechanizm dziedziczenia cech ilościowych jest bardziej złożony. Na ich
ekspresję wpływa kilkanaście, a nawet
kilkadziesiąt par genów. Efekty tych ge nów, nazywanych inaczej genami polimerycznymi, addytywnymi lub kumulatywnymi, sumują się i w ten sposób warunkują nasilenie cechy. Liczba genów
kontrolujących cechy ilościowe jest nieznana. Zakłada się, że każdy z nich ma
dwa allele, z których jeden zwiększa
wartość cechy, a drugi jest obojętny. Istnieje bardzo duża liczba kombinacji układów alleli kontrolujących daną cechę.
Na dodatek w przypadku wielu cech ilościowych ostateczny efekt często jest
modyfikowany przez czynniki środowiskowe. Cechy te nazywamy ilościowymi,
gdyż różne ich warianty nie są tak łatwe
do jednoznacznego odróżnienia – różniPies 2 (354) 2014
Tabela 2. Kojarzenie osobników potrójnie heterozygotycznych o masie 33 kg
Gamety ojca
ABC
Gamety matki
ABc
AbC
aBC
Abc
abC
aBc
abc
ABC
AABBCC
36 kg
AABBCc
35 kg
AABbCC
35 kg
AaBBCC
35 kg
AABbCc
34 kg
AaBbCC
34 kg
AaBBCc
34 kg
AaBbCc
33 kg
ABc
AABBCc
35 kg
AABBcc
34 kg
AABbCc
34 kg
AaBBCc
34 kg
AABbcc
33 kg
AaBbCc
33 kg
AaBBcc
33 kg
AaBbcc
32 kg
AbC
AABbCC
35 kg
AABbCc
34 kg
AAbbCC
34 kg
AaBbCC
34 kg
AAbbCc
33 kg
AabbCC
33 kg
AaBbCc
33 kg
AabbCc
32 kg
aBC
AaBBCC
35 kg
AaBBCc
34 kg
AaBbCC
34 kg
aaBBCC
34 kg
AaBbCc
33 kg
aaBbCC
33 kg
aaBBCc
33 kg
aaBbCc
32 kg
Abc
AABbCc
34 kg
AABbcc
33 kg
AAbbCc
33 kg
AaBbCc
33 kg
AAbbcc
32 kg
AabbCc
32 kg
AaBbcc
32 kg
Aabbcc
31 kg
abC
AaBbCC
34 kg
AaBbCc
33 kg
AabbCC
33 kg
aaBbCC
33 kg
AabbCc
32 kg
aabbCC
32 kg
aaBbCc
32 kg
aabbCc
31 kg
aBc
AaBBCc
34 kg
AaBBcc
33 kg
AaBbCc
33 kg
aaBBCc
33 kg
AaBbcc
32 kg
aaBbCc
32 kg
aaBBcc
32 kg
aaBbcc
31 kg
abc
AaBbCc
33 kg
AaBbcc
32 kg
AabbCc
32 kg
aaBbCc
32 kg
Aabbcc
31 kg
aabbCc
31 kg
aaBbcc
31 kg
aabbcc
30 kg
ce te można natomiast najczęściej zmierzyć. Trzeba tylko zastosować odpowiednie jednostki miary. Na przykład
wzrost. Mamy oczywiście psy małe,
średnie i duże. Zasadnicza różnica wiel kości między dogiem i chihuahua jest
oczywista, to różnica jakościowa. Ale
przecież nie wszystkie chihuahua są tego
samego wzrostu. Jeśli postawimy obok
siebie dziesięć takich psów, zapewne
z łatwością wybierzemy najwyższego
i najniższego, a część z nich będzie nam
się wydawała podobnego wzrostu. Jeśli
jednak użyjemy bardzo dokładnej miarki,
przekonamy się, że najprawdopodobniej
każdy z nich ma nieco inny wzrost, a różnicę między nimi możemy podać w cen tymetrach lub milimetrach. Podobnie
jest z masą ciała (tyle że jednostką miary
będzie tu gram czy kilogram), kątowa niem w stawach skokowych, odpornością na choroby, ale także pobudliwo ścią, odwagą czy szczekliwością – tylko
tu brakuje nam ustalonych jednostek
miary. Wszystkie te cechy są uwarunko wane genetycznie, ale wpływają też
na nie warunki środowiska. Źle żywiony
w okresie rozwoju pies nie wykorzysta
swojego potencjału genetycznego i nie
urośnie tak, jakby mógł, źle traktowany
stanie się nerwowy i bojaźliwy itd.
Istotnym czynnikiem środowiskowym,
który wpływa na ujawnienie się cechy
ilościowej, jest efekt matki. Wpływ ten
bierze się z różnych przyczyn: z jednej
Pies 2 (354) 2014
strony mamy założenia genetyczne przekazywane szczeniętom przez matkę poza chromosomami. Jak już pisałam, każde z rodziców, matka i ojciec, przekazu je szczenięciu połowę swoich chromosomów. Większość materiału genetyczne go – DNA – znajduje się w jądrze komórkowym i tam w czasie podziału komórkowego formuje się w chromosomy. Niewielka ilość DNA znajduje się też poza jądrem, w organellach komórki zwanych
mitochondriami. Mitochondrialny DNA,
w przeciwieństwie do jądrowego, prze kazywany jest potomstwu wyłącznie
przez matkę. Geny mitochondrialne kodują przede wszystkim enzymy niezbędne do procesów zachodzących w łańcuchu oddechowym (chodzi o oddychanie
komórkowe). Drugą przyczyną efektu
matki jest wpływ środowiska matczynego na rozwój szczeniąt – chodzi tu o śro dowisko wewnątrzmaciczne w okresie
prenatalnym, ilość i jakość substancji
odżywczych dostarczanych płodom,
stan zdrowia matki. Wpływ matki na
rozwój szczeniąt utrzymuje się także
po urodzeniu – ilość i jakość mleka, opie ka matki, a nawet jej zachowanie mają
duże znaczenie dla kształtującego się or ganizmu.
Wróćmy jednak do genetycznego podłoża cech ilościowych. Załóżmy hipote tycznie, że w rasie dużych psów (powy żej 30 kg masy ciała), o większej od podstawowej masie, decydują trzy geny: A,
B i C, i allel dominujący każdego z nich
podwyższa masę o 1 kg. Pies o genotypie AABBCC waży 36 kg. Gdy skojarzymy go z suką o genotypie aabbcc i ma sie 30 kg, uzyskamy wszystkie szczenię ta heterozygotyczne AaBbCc o masie 33 kg. Gdy skojarzymy ze sobą dwa
takie potrójnie heterozygotyczne osobniki, uzyskamy 64 możliwości genotypów
i następujące fenotypy:
Jak widać w tabeli, mamy:
1 szczenię o masie 36 kg
6 szczeniąt o masie 35 kg
15 szczeniąt o masie 34 kg
20 szczeniąt o masie 33 kg
15 szczeniąt o masie 32 kg
6 szczeniąt o masie 31 kg
1 szczenię o masie 30 kg
Przy trzech parach alleli mamy aż siedem możliwości. Oczywiście z jednego
kojarzenia nie uzyskamy 64 szczeniąt.
Należy to rozpatrywać raczej w kategoriach możliwości, a dokładniej: prawdo podobieństwa. W takim skojarzeniu mamy 1/64 prawdopodobieństwa urodzenia się szczenięcia, które może osiągnąć
masę 30 i 36 kg, 6/64 prawdopodobień stwa urodzenia się szczeniąt, które mogą osiągnąć masę 35 i 31 kg, i tak dalej.
Najbardziej prawdopodobne (20/64) jest
urodzenie się szczeniąt średniego wzrostu.
W tym przykładzie pominęłam oczywisty przy analizowaniu masy ciała wpływ
czynników środowiskowych – np. żywie -
25
Rysunek 1 – krzywa Gaussa obrazująca rozkład masy szczeniąt
nia. Czynniki te mają zasadnicze znaczenie, gdyż zacierają różnice między fenotypami. Oczywiście przy współdziałaniu
addytywnym kilkunastu czy kilkudziesięciu genów możliwości różnych genotypów i fenotypów będzie znacznie więcej.
W rezultacie zmienność pod względem
cech ilościowych ma charakter ciągły,
a jej graficznym obrazem jest krzywa
rozkładu normalnego, zwana krzywą
Gaussa.
Charakterystyczne dla takiej zmienności jest to, że najwięcej osobników ma
wartości cechy zbliżone do średniej.
Znacznie mniej będzie psów bardzo małych i bardzo dużych.
Rozkład takiej cechy jest symetryczny,
co oznacza, że psów większych i mniejszych od średniej jest mniej więcej tyle
samo. Jak widać na rysunku, średnią (33
kg) masę mają szczenięta z trzema allelami dominującymi. Jednak gdy wpływ
każdego allelu dominującego jest taki
sam, to nie muszą to być potrójne hete rozygoty. Jak pokazałam na rysunku,
średnią masę może też mieć pies, który
ma cztery allele dominujące, ale niezbyt
korzystne warunki środowiska spowodowały, że nie osiągnął swojego pełnego
potencjału.
W podanym przykładzie założyliśmy
taki sam efekt każdego z genów warunkujących cechę ilościową. W przypadku
niektórych cech oprócz takich poligenów
działa też gen (bądź kilka genów) o dużym efekcie, zwany też genem głównym.
26
W ostatnich latach na przykład naukowcy znaleźli 6 genów głównych warunkujących blisko 50% zmienności pod
względem wzrostu psów*.
Dużo trudniej jest osiągnąć założone
cele hodowli w przypadku cech ilościowych niż w przypadku jakościowych.
Już sam wybór najlepszych zwierząt
do hodowli nastręcza pewnych kłopotów
– trudno jest określić genotyp psa
na podstawie jego fenotypu. Udział
zmienności genetycznej w całkowitej
zmienności pomiędzy psami pod wzglę dem danej cechy może być różny. Określa go parametr genetyczny nazwany
odziedziczalnością (symbol h2). Odziedziczalność określa, na ile fenotyp psów
odzwierciedla wartość genów, które mo gą być przekazane potomstwu. Szacuje
się ją jako stosunek zmienności genetycznej do całkowitej zmienności fenoty powej w danej populacji według wzoru
h2 = α2G / α2P.
Odziedziczalność mówi o tym, na ile
potomstwo będzie przypominać rodzica
pod względem wartości danej cechy. Je śli jakaś cecha jest wysoko odziedziczal na, oznacza to, że fenotyp psa jest dobrym źródłem informacji na temat jego
genów. Obserwujemy wtedy duże podobieństwo pod względem tej cechy mię dzy blisko spokrewnionymi osobnikami,
które mają dużo takich samych genów.
Niestety jednak w przypadku wielu waż nych dla hodowcy cech ich odziedziczal ność nie jest zbyt duża.
W przypadku większości ras chcemy
zazwyczaj, żeby uzyskane potomstwo
było średniego, typowego dla rasy wzrostu. Wybieramy więc do hodowli śred niego wzrostu psa – a tymczasem może
się okazać, że ma on założenia genetyczne na bardzo dużego psa, tylko warunki
środowiskowe, które mają dla tej cechy
duże znaczenie, spowodowały, że wyrósł
na średniaka. Swoim szczeniętom prze każe „duże” geny. Żeby wybrać do ho dowli najlepszych pod względem cech
ilościowych rodziców, musielibyśmy
znać ich genotyp – a to jest niemożliwe
na podstawie tylko ich własnej wartości
cechy. W przypadku zwierząt gospodarskich najczęściej szacuje się ich wartość
hodowlaną na podstawie uzyskanego
niejako „na próbę” potomstwa. W przy bliżeniu można to tak przedstawić: jeśli
po jakimś ojcu od kilku różnych matek
szczenięta będą średnio większe niż
po innych samcach, oznacza to, że prze waga ich wielkości w stosunku do rówie śników wynika z działania genów tego
ojca. Tyle że w przypadku psów nie mo żemy robić kojarzeń „na próbę”.
Katarzyna Fiszdon
* M. Rimbault, H.C. Bealei, J.J. Schoene beck, B.C. Hoopes, J.J. Allen, P. Kilroy-Glynn, R.K. Wayne, N.B. Sutter, E.A. Ostran der: Derived Variants at Six Genes Explain
Nearly Half of Size Reduction in Dog Breeds,
Genome Res. 2013.
Pies 2 (354) 2014
Anatomiapsadlakynologa
W poprzedniej części (część III – analiza ruchu psa biegnącego kłusem) przedstawiliśmy przybliżone wartości kąta nachylenia łopatki do poziomu i nachylenia
miednicy do poziomu tak jak to było po dawane w dawniejszym piśmiennictwie
– mało precyzyjnie i dotyczyło głównie
pomiarów u owczarków niemieckich.
Otrzymaliśmy list w tej kwestii od uważnej czytelniczki, w którym słusznie zwraca uwagę na małe znaczenie praktyczne
podanych wartości, zwłaszcza że nie wymieniliśmy, jakich ras psów one dotyczą.
Szczegółowa analiza ruchu u psów wykazała daleko idące różnice w proporcjach poszczególnych odcinków kości
kończyn, ich kątowania, możliwości ruchowych poszczególnych stawów, a ta -
kże zakresu stawianych kroków. Trudno
jest mówić o ruchu u kilku ras naraz (na wet anatomicznie zbliżonych), a także
o porównywaniu motoryki pomiędzy rasami psów. Psy każdej rasy poruszają się
specyficznie i wszelkie uogólnianie niesie
z sobą błędną interpretację. Obecnie
wiemy, że większe znaczenie niż kąto wanie kończyn ma zakres ruchomości
poszczególnych stawów kończyn, a możliwości kompensacji i wyrównywania
niedostatków anatomicznych są prawie
nieograniczone. Powiedzenie „ruch teriera” czy „ruch wydajny owczarka” niczego dokładnie już teraz nam nie określa. Bo od razu nasuwa się pytanie: jakiego teriera? lub: jakiego owczarka?
W części trzeciej „Anatomii psa dla kynologa” przez pomyłkę zamieściliśmy rysunek nr 3 ilustrujący pospolite wady
kończyn pochodzący z internetu zamiast
wcześniej przygotowanego własnego.
Jest on bliźniaczo podobny do ilustracji
zamieszczonej we włoskiej książce poświęconej rasie lagotto romagnolo, za co
przepraszamy.
Przewodnicząca Klubu Jamnika
Dorota Witkowska wyraziła zgodę
na przedruk artykułu Jamnik w kłusie,
czyli przyczynek do analizy poprawności
ruchu kończyn, który ukazał się w Roczniku Klubu Jamnika w 1999 r. Opracowanie to jest przykładem specyfiki sposobu poruszania się jamników niezależnie od płci, wielkości i rodzaju szaty.
JAMNIK W KŁUSIE, CZYLI PRZYCZYNEK DO
ANALIZY POPRAWNOŚCI RUCHU KOŃCZYN
(przedruk z Rocznika Klubu Jamnika ZKwP 1999 r.)
„Najważniejsza u wszystkich ras psów
jest doskonałość w ruchu. Na ringu wystawowym nie ma znaczenia, jak wspaniała jest głowa czy inne szczegóły, jeżeli
kończyny nie są poprawne i nie są w sta nie bezbłędnie obnosić wspaniałej głowy
i pokazywać całemu światu”.
William Mc Candish
„Ruch, lokomocja, sposób poruszania
się; obojętne jak to nazywamy, jest
na pierwszym miejscu ważności przy
ocenianiu psów każdej rasy i jest niero zerwalnie związany z poprawną budową, muskulaturą i fizyczną sprawnością.
Jeżeli pies nie porusza się łatwo, prawi dłowo, wygodnie, bez przeszkód i trudności, jest mała szansa na to, aby był
osobnikiem wytrzymałym i mógł żyć dłu go i aktywnie”.
Peggy Garayson
Każdy wie, że trudno ocenić jamnika
bez zwracania uwagi na motorykę jego
kończyn. Trudno także nie docenić
umiejętności właściwego (zgodnego ze
standardem) sposobu poruszania się
wszystkich jamników niezależnie od płci,
wielkości i rodzaju szaty. Umiejętność ta -
28
kiej oceny jest konieczna dla sędziego,
ale nie mniej ważna dla właścicieli i ho dowców tych pięknych i niezwykle
sprawnych zwierząt, a także dla szerokiego grona ich miłośników i wielbicieli.
Z punktu widzenia fizjologii i ekologii
(a zwłaszcza zachowania gatunków) najważniejszymi wadami przy ocenie zwierząt są te, które prowadzą lub bezpośrednio powodują kulawizny i wadliwy
(dla gatunku lub rasy) sposób poruszania się.
Bezpowrotnie minęła epoka, w której
jamnik kojarzył się z wyglądem mocno
zbudowanego psa (długa, dość ciężka
głowa, pojemna klatka piersiowa i długi,
dobrze umięśniony tułów) na krótkich
i koniecznie krzywych łapach, poruszają cego się truchtem, a nie kłusem, w typo wy „wiosłująco -kolebiący się” sposób.
Krzywość kończyn tłumaczono większą
wydajnością przy kopaniu jam i nor czy
też ich poszerzania w pogoni za królika mi, lisami lub borsukami. Te błędne zało żenia myśliwych niemające żadnych uza sadnień ani potwierdzeń naukowo-praktycznych pozwalały na tolerowanie,
a nawet nagradzanie takich zwierząt
na wystawach, co łatwo sprawdzić,
przeglądając fotografie z początku i po łowy wieku.
Należy dodać, że właściwa analiza (oparta na ścisłych badaniach) skomplikowanego ruchu zwierząt stała się
możliwa dopiero po wprowadzeniu fotografii – pierwsze zdjęcia koni w ruchu,
a na dobre po wykorzystaniu analiz filmowych. Dodatkowych, bardzo szczegółowych danych o mechanizmie ruchu
przybyło dopiero po wnikliwych badaniach R.P. Elliott i sfilmowaniu psów różnych ras kłusujących na mechanicznej bieżni, a prześwietlanych aparatem
rentgena (filmoradiografia – Harward
University. USA, badania w latach
1976–82).
Najwięcej czasu (i ta sprawa w wielu
punktach zostaje do dziś otwarta) zajęły
badania i dyskusja na temat: co należy
u poszczególnych ras psów, z punktu wi dzenia fizjologii mechaniki ruchu, traktować jako wadę – błąd, który należy eliminować, a co za prawidłowe i korzystne.
Odpowiedzialne ustalenie tych kryteriów
stało się podstawą oceny psa w ruchu
na wystawach, a także doboru do hodowli, aby otrzymywać kolejne zdrowe
pokolenia jamników.
Pies 2 (354) 2014
Obserwacja jamnika w ruchu bardzo dużo mówi o jego budowie anatomicznej. O szczegółach tej budowy, których nie jesteśmy w stanie stwierdzić u psa stojącego. W ruchu można poznać
koordynację (zakres, kolejność, kierunek i siła stawiania kończyn), ogólną równowagę jamnika jako całości, w tym też koń czyn piersiowych i miednicznych, a patrząc z góry sprawdzamy
ruchy linii grzbietu i ogona, oraz równoległość pracy kończyn
(czy jamnik porusza się po jednej linii czy po dwóch i czy równoległych, czy też kłusuje naprzemiennie).
Korelacja pomiędzy budową a ruchem jest bardzo silna, ale
często źle rozumiana. Dla przykładu podam, że np. skośnie ustawiona łopatka nie zawsze świadczy o dużym „wyrzucie” – zakre sie kończyny piersiowej i dużej szybkości. Przykładem są charty
osiągające duże szybkości i poruszające się płynnie również w kłusie, gdy łopatki mają ustawione stromo, czy psy ras pociągowych
(alaskan malamuty i syberyjskie husky). Pozornie nieadekwatnemu ustawieniu łopatki pomaga mechanizm kompensacji mięśni
odpowiedzialnych za połączenie łopatki z tułowiem, co wyrównuje, a nawet „naddaje niedostatek” jej położenia (rys. 1). Aby się
o tym dowiedzieć, trzeba psa koniecznie obejrzeć w ruchu, a nie
pięknie stojącego. Przy czym nie trzeba być ekspertem od anatomii, żeby umieć rozróżnić prawidłowy lub wadliwy ruch u jamnika. Ocena wymaga jednakże uważnego, wyspecjalizowanego oka
i wiedzy, na co patrzeć i czego oczekiwać.
Prawdą jest, że jamnik tak się porusza, jak jest zbudowany, ale
sztuką jest umiejętność zobaczenia psa w ruchu i domniemania
jego budowy. Zasady pokonywania przestrzeni dla wszystkich
zwierząt wyznaczyła natura i polegają one na zachowaniu maksymalnej równowagi w stałym, wydajnym przemieszczaniu środka ciężkości do przodu przy najmniejszych nakładach własnych.
Tam gdzie ingerencja i intencja ludzi zaburzyły równowagę (jak
w przypadku jamników – proporcje wysokości do długości), na tura kompensuje niedostatki i równowagę przywraca. Nie wolno
zapomnieć o tym, że wadliwe poruszanie się może występować
okresowo w wyniku zaburzeń równowagi, kulawizn, bolesności,
zaburzeń nerwowych, słabości mięśniowej, guzów, skołtunień
u jamników długowłosych i innych przyczyn. Takiego jamnika nie
należy usprawiedliwiać, tylko powinno się odstąpić w danym
dniu od oceny. Pamiętać też należy, że idealnych, bezbłędnych
jamników nie ma i w naszych ocenach jedynie dążymy do wyznapunkt obrotu
Rys. 1. Możliwość kompensacji położenia łopatki wg C.M. Brown
Pies 2 (354) 2014
czonej wzorcem perfekcji. Bardzo w tym pomaga ocena pozytywna – zauważenie tego, co prawidłowe i pożądane, a nie nega tywna – wykorzystująca jedynie zauważone wady i błędy bez
uwzględnienia cech korzystnych.
Nie wszystkie psy poruszają się identycznie. Mówimy o specyficznym ruchu teriera, innym pudla, jeszcze innym owczarka niemieckiego czy buldoga angielskiego lub mopsa. Można zaryzykować twierdzenie, że jest tyle sposobów poruszania się, ile jest ras
psów. Tak, ale z wyjątkami, np.: wszystkie rasy jamników poruszają się podobnie. Ładny i doskonały jamnik zgodnie z wzorcem
ma być tak zbudowany, aby mógł się poruszać... „płynnie, energicznie, z rozmachem, daleko i swobodnie wyrzucając kończyny.
Akcja przednich i tylnych kończyn równoległa”... Czytając wzorzec, należy rozumieć, że kończyny u psa stojącego i w ruchu są
od siebie oddalone proporcjonalnie do budowy psa i względem
siebie równoległe, a wszelkie odchylenia od równoległości (wiosłowanie, zbliżenie kończyn, rozszerzenie, beczkowatość, postawa krowia i inne pospolite nieprawidłowości) są niepożądane.
Opis budowy kończyn u jamnika wzorzec podaje bardzo szczegółowo i dokładnie z uwzględnieniem długości poszczególnych
kończyn i ich wzajemnego kątowego dopasowania. Budowa
kończyn u jamnika odpowiada jego użytkowości polegającej
w znacznym stopniu na wykopywaniu nor i penetracji w norach.
Każdy, kto obserwował jamnika, wie, że jest to pies o takiej pasji
kopania w ziemi, że sprowokowany przez kreta czy mysz potrafi
zamienić pół hektara łąki w zorane pole w ciągu zaledwie kilku
godzin. Dlatego też patrząc na jamnika, musimy wiedzieć, że
żadna inna rasa psów krótkonogich, żaden terier ani żaden krótkonogi pies z grupy dziewiątej nie są przez naturę przystosowane do kopania nor tak doskonale jak jamniki.
Skośnie położona łopatka w połączeniu stawowym (wychodzącym na przedpiersie), z długą jak na psa kością ramienną
(ułożoną właśnie u jamnika prawie równolegle do mostka), dal szym odcinkiem połączona w stawie łokciowym z dość krótkimi
kośćmi podramienia, nadgarstka i palców podpierającymi
od przodu ciężki, mocny korpus. Proszę zauważyć, że u dobrze
zbudowanego jamnika (tak jak u żadnej innej rasy) staw łokciowy znajduje się powyżej dolnej linii klatki piersiowej (mostka)
(rys. 2). Taka właśnie budowa pozwala na przeciskanie się w wąskim tunelu, a nawet poszerzanie go, gdyż umożliwia uniesienie
krótkiej wolnej części kończyny aż do linii grzbietu. Dodatkowo
budowa taka pozwala na oparcie się tułowia na mostku o podłoże w tunelu, a nieobciążona kończyna może go pogłębiać lub poszerzać, kopiąc ziemię. Podobnie jest z proporcjami kończyn
miednicznych „popychających” psa w norze do przodu. Odcinki
kostne kończyn w stawach u jamnika są zestawione pod takimi
kątami, że dość krótkie kończyny są jeszcze bardziej skrócone
Rys. 2. Budowa kostna kończyny piersiowej jamnika na tle klatki piersiowej
wg R.P. Fillott
29
Rys. 3. Możliwości anatomiczne przy pracy w norze wg. R.P. Eillott
– „złożone”, co pozwala na ich olbrzymią zdolność ruchową – manipulacyjną, niespotykaną u innych ras poza jamnikami (rys. 3).
Dobrze kątowane kończyny obniżają jamnika, przybliżając go
do ziemi, w tym także jego głowę i nos. Nie jest więc przypadkiem, iż są cenione przez myśliwych jako doskonałe tropowce.
E.M. Gilbert i T. Brown (1995) podają dodatkowo, że krótkość kończyny piersiowej u jamnika jest również korzystna w norach przy spotkaniu z lisem czy borsukiem, które nie mogą
w obronie własnej złapać za nogę intruza, gdyż wcześniej spotykają jego głowę uzbrojoną w mocne zęby. Niestety przy tych
wszystkich korzyściach, jakie dają tak zbudowane nogi, jamniki
nie są psami szybkimi.
Curtis M. Brown na podstawie pomiarów i badań podaje pewne prawidłowości w proporcjach poszczególnych części ciała
psów. Psy o krótkich szyjach mają przeważnie krótkie także klatki piersiowe, stromo ustawione łopatki i brak przedpiersia. Długa szyja jest skorelowana z pojemną klatką piersiową, stosunkowo krótkimi lędźwiami, dobrze pochyloną obręczą miedniczną
i dobrze położoną łopatką. Tak że długa szyja nie jest tylko wynikiem dążeń estetycznych – wraz z długą wąską głową u jamnika
podkreśla jego elegancję i szlachetny wygląd, ale także jest uzasadniona funkcjonalnie.
Prawidłowo zbudowany i poruszający się jamnik jest przykła dem klasycznych rozwiązań motoryki kończyn zapewniających
maksimum efektu przy zachowaniu umiaru w nakładzie. Nie jest
to pies o ekstremalnych oczekiwaniach (poza norą) i co do szyb kości, i co do dystansu, bez potrzeby wysokich skoków czy nagłych, gwałtownych startów.
Ruch jamnika oceniamy wyłącznie w kłusie. Nigdy w stępie,
truchcie czy w galopie.
Kłus to rodzaj ruchu, w którym pies rytmicznie (w dwutaktach)
unosi i uderza o podłoże jednocześnie dwie kończyny znajdujące
się po przekątnej (np. prawa miedniczna i lewa piersiowa).
Ponieważ nasz jamnik jednocześnie ma dwie kończyny w po wietrzu, a o podłoże opiera się na dwu pozostałych, musi
przy przenoszeniu ciężaru ciała z jednej pary kończyn na drugą
zachować maksymalną równowagę, co widać po prawie prostej
linii grzbietu i braku dodatkowych bocznych skłonów ciała z gło wą, szyją i ogonem włącznie.
Kłus może być wolny, umiarkowany – normalny i wyciągnięty.
Ocenę przeprowadzamy indywidualnie u pojedynczego jamni ka w kłusie normalnym – umiarkowanym, przy którym pies porusza się po liniach prostych w kierunku od patrzącego do pa trzącego i tak, aby pokazać ruch boczny (ruch po trójkącie).
Umiejętne pokazanie psa w swobodnym, umiarkowanym kłusie,
bez zbaczania z linii prostych, bez napierania na smycz ani ciągnięcia i szarpania, bardzo ułatwia ocenę.
U psa poruszającego się w naszym kierunku obserwujemy
równoległość stawiania kończyn, brak odchylania łokci i proste
30
ustawienie palców. Bardzo lekkie zbieranie łap (przy równoległych kończynach) jest u jamnika niepożądane, ale winno być tolerowane, gdyż jest to tendencja naturalna w przeciwieństwie
do odstawiania łap na zewnątrz, co jest wadą i nie znajduje uzasadnienia.
W ruchu od nas oceniamy kończyny miedniczne, ich równoległość, odległość między nimi i podążanie dokładnie śladami kończyn piersiowych. Zwracamy również uwagę na linię grzbietu
i zachowanie się ogona. Winny być w jednej linii, jak najbardziej
proste, przy minimalnych jedynie ruchach bocznych, co świadczy
o zachowaniu równowagi i właściwej koordynacji ruchu. Wszelkie odchylenia równowagi koryguje bardzo aktywny u jamnika
ogon tak długo, jak tylko może to zrobić.
Przy ruchu bocznym obserwujemy całego psa z profilu. Ta
ocena zabiera najwięcej czasu.
Jamnik w kłusie opuszcza nieco głowę do układu godziny 10.00 (na zegarze) (w pozycji stojącej głowa winna być wyżej
w miejscu godziny 11.00). Możliwie długa szyja przechodzi łagodną krzywizną poprzez wyraźny kłąb w prosty u jamnika
grzbiet i kończy się ogonem noszonym możliwie w poziomie
(przedłużając linię grzbietu, a nie skracając jej). Obserwujemy
długość wykroku, wysokość unoszenia kończyn i miejsce ich
opadania na podłoże, zwracając uwagę, czy kończyny piersiowe
nie są unoszone zbyt wysoko i nie są stawiane zbyt blisko. Wysokie unoszenie kończyn – „palantowanie lub hackney” – było
do niedawna typowe tylko u miniaturowego pinczera i charcika
włoskiego (dlatego niektórzy miłośnicy tych ras im to wybacza ją). U jamników jest wysoce niepożądane i zdarza się niezwykle
rzadko. Bliskie stawianie kończyn piersiowych jest wadą u jamni ka i najczęściej wynika ze zbyt słabej – mało energicznej i wydajnej pracy kończyn miednicznych, które są „motorem ruchu”.
Może również świadczyć o skromniejszym niż potrzeba umięśnieniu tych kończyn.
Zwracamy uwagę na płynność posuwania się do przodu oraz
współpracę kończyn miednicznych i piersiowych – czy zakres
kroków jest identyczny. Może się zdarzyć tak, że tył nie nadąża
za przodem, lub odwrotnie (o co trudno u jamników), gdy kończyny tylne są stawiane przed śladem pozostawionym przez odpowiadające im stronami kończyny przednie.
Patrząc na jamnika, musimy zapomnieć o wszystkich innych
rasach i analizować zaobserwowane zachowanie się jamnika
w ruchu w oparciu o jego tradycyjne i obecne przeznaczenie
i użytkowość. Budowa powinna całkowicie odpowiadać przewidzianej dla tego typu psa funkcji przy zachowaniu maksymalnego zdrowia, żywotności i długiego życia.
Całkowity brak w krajowej literaturze opracowań dotyczących
mechaniki ruchu u psów ośmielił mnie do napisania skromnego
opracowania w odniesieniu do jamników. Zdaję sobie sprawę z tego, że temat nie został wyczerpany, tak samo jak ocena komplet na jamnika, a nie tylko ruchu. W światowej literaturze specjalistycznej wiele zagadnień dotyczących lokomocji, czyli sposobów
przemieszczania się i ekonomii ruchu u psów generalnie, niestety,
tak jak wcześniej pisałem, nadal pozostaje nie wyjaśnionych.
Rocznikowi Klubu Jamnika dziękuję za gościnne strony, pozostawiając temat otwarty zachęcając do dyskusji i prosząc o uzupełnienia.
Tomasz Borkowski
Dr n. wet., sędzia kynologiczny
Pies 2 (354) 2014
ABCbehawiorupsów
Cz. V. Konsekwencje nieprawidłowego
postępowania z psem
Obecnie ludzie prowadzą bardzo intensywne życie związane z pracą zawodową, domem, rodziną i codziennymi
obowiązkami. Coraz mniej czasu mają
dla przyjaciół, choć z całą pewnością ich
mają i potrzebują. Czasem decydują się
na psa, który towarzysząc im w najistotniejszych chwilach i znosząc ich wszelkie
humory i nastroje, jest zawsze obok, dając przy tym poczucie bezpieczeństwa
oraz uczucie bycia potrzebnym. Ludzie
w tym przypadku traktują psa jak członka rodziny, a emocje, jakie nimi rządzą,
są podobne do tych skierowanych
do dzieci i innych członków najbliższej
rodziny.
Inni ludzie nabywają psa po to, aby
móc wraz z nim realizować swe pasje
i marzenia. Czasem z pomocą psa chcą
doznawać niezwykle przyjemnego uczucia wygranej, np. podczas zawodów kynologicznych czy polowań. Ich ambicje
są coraz większe, przez co dochodzi
do wytworzenia olbrzymiego napięcia
emocjonalnego skierowanego na psa,
który często nie jest w stanie sprostać
wymaganiom właściciela.
Nie twierdzę, że związek człowieka
z psem bazuje jedynie na takich emo cjach. Ogromna liczba właścicieli tworzy
ze swoimi psami niebudzące obaw interakcje oparte przede wszystkim na zrozumieniu i szacunku. Korzystają oni z wła snej intuicji, wcześniejszych doświadczeń, bądź z możliwości edukacji w tym
zakresie. Celowo przedstawiam państwu
dwa skrajne przypadki, aby uwrażliwić
na ich ewentualne skutki.
Arka – młoda jamniczka należąca
do bardzo wrażliwej i troskliwej pani, Hi ro – seter, którego właścicielem był
władczy, surowy pan – to dwa „przypadki”, nad którymi miałam okazję praco wać. Oba psy wykazywały się dużą bo jaźliwością, choć i przyczyny zachowań,
i ich wzmocnienia były odmienne. Opie kunowie traktowali swe czworonogi
w zupełnie inny sposób, ale skutki tych
postępowań okazały się niestety poważne i podobne. W momencie, gdy Arka
Pies 2 (354) 2014
czegoś się wystraszyła, pani, zalana łza mi, brała suczkę na ręce, sowicie ją
przy tym pocieszając, wzmacniając tym
samym zachowanie związane ze strachem. Następstwem takich sytuacji była
rezygnacja ze spacerów, ponieważ, jak
się później dowiedziałam, stały się one
zbyt stresujące przede wszystkim dla pani. Suczka musiała załatwiać się w domu
bądź w ogródku, nie odstępowała właścicielki na krok, przeżywała każdą rozłąkę z nią, zaczęła niszczyć przedmioty,
pojawiły się problemy z nadmierną
wokalizacją (nieuzasadnione szczekanie
i wycie).
Arka oczywiście nadal obawiała się
dźwięków dochodzących z podwórka,
bała się ludzi i innych zwierząt. Właścicielka Arki, na skutek pierwotnego problemu oraz w wyniku olbrzymiej emocjonalnej więzi z suczką, przyjęła postawę
bierną, doprowadzając tym samym do
rozwoju lęku i jego następstw.
Z kolei Hiro nie mógł się bać, bo to
przekreślało jego karierę sportową.
Za każdy objaw lęku dostawał ostrą reprymendę, czasem pana ponosiły emocje
i stosował również kary cielesne (w poprzednim artykule wyjaśniałam, czym
jest kara pozytywna P +). Opiekun dopiero uczył się postępowania z psem,
a jego niewiedza doprowadziła do powstania u Hiro agresji wobec ludzi
i psów. Nieumiejętne stosowanie kar wobec psów wpływa na ich negatywne postrzeganie świata zewnętrznego, choć
na ogół sobie tego nie uświadamiamy.
Obecnie w szkoleniu preferowane są
przede wszystkim tzw. kary negatywne
(P –) – właściciel zabiera swemu psu coś,
co stanowi dla niego jakąś wartość.
W przypadku terapii lęku jest to jednak
posunięcie dość ryzykowne.
Celem behawiorystów jest przede
wszystkim wytworzenie zmiany emocjo nalnego nastawienia psa w sytuacji pro blemowej. Dodatkowo w miejsce zacho wania niepożądanego wprowadza się zachowanie zastępcze, które może być na gradzane. Jest to tzw. technika przeciw -
warunkowania (w kolejnym numerze
metody behawioralne będą przeze mnie
opisywane dokładniej). Z drugiej strony
unika się wszelkich sytuacji niekontrolo wanych, mogących pogłębić problem.
Podsumowując, staramy się wygasić negatywne zachowanie i wzmocnić pożą dane.
Niesamowicie trudno jest zastosować
karę w sposób odpowiedni.
Wady karania:
• Kary same w sobie nie powodują
wygaszenia złego zachowania. Przyczyniają się jedynie do maskowania problemu.
• Kara nie niesie ze sobą informacji,
w jaki sposób pies ma się zachować.
• Trudno jest od razu wyważyć intensywność kary. Zbyt słaba nie zostanie
przez psa zauważona, zbyt silna może
doprowadzić do pogorszenia relacji
z właścicielem lub do agresji. Poza tym
stopniowanie kary może doprowadzić
do przyzwyczajania się psa do niej. Dlatego np. psy ciągną na smyczy mimo zastosowania kolczatki.
• Kara niesie ze sobą ryzyko skojarzenia przez psa odczucia dyskomfortu czy
bólu z pojawiającym się obiektem, np.
dziećmi, rowerzystami, innym psem itd.
Prawdopodobnie tak się stało z omawianym seterem.
• Kara musi być zastosowana dokład nie w momencie wykazania zachowania
negatywnego. Gdy pojawi się zbyt późno, nie zostanie skojarzona przez psa
z wykazywanym wcześniej zachowaniem, a z zachowaniem występującym
podczas karania.
• Kara musi być stosowana zawsze,
gdy tylko negatywne zachowanie jest
prezentowane. Brak konsekwencji może
doprowadzić do uodpornienia zwierzęcia
na wygasanie problemu i tym samym
utrzymuje się nadal uwarunkowane zachowanie.
• Kary nieprzewidywalne mogą doprowadzić do zjawiska „wyuczonej bezradności” (tzw. złamanie psa), której następstwem mogą być stany depresyjne.
31
Pies całkowicie traci pewność siebie i poczucie wiary we własne możliwości.
W następstwie nie ulega procesom uczenia, jest w permanentnym stresie.
• Niektóre zachowania bazujące na si le popędu (wrodzone) mimo stosowania
kar nie wygasają, np. zachowania łowieckie.
Czasem zwierzę próbuje uniknąć kary.
Psy mogą zastosować jedną z czterech
instynktownych reakcji. Są to tzw. strategie przetrwania 4F obejmujące: zastygnięcie w bezruchu (freeze), załagodze nie (flirt/fiddle about), ucieczkę (flight),
walkę (fight). To, jakie działanie podejmą, zależy nie tylko od przebytych do świadczeń, genów i „osobowości”, ale
też od wzmocnień zewnętrznych, w tym
od właściciela. W przypadku pracy
z psem lękliwym sprawą najważniejszą
jest wytworzenie w zwierzęciu pewności
siebie, zaufania do właściciela oraz stabilności środowiska. Ważne jest, żeby podejść do problemu poważnie i reagować
od razu, gdy zauważymy anomalie w za chowaniu pupila. Próba biernej ucieczki
od problemów doprowadzić może jedynie do ich nawarstwienia. Presja i nieumiejętne stosowanie kar również wpływają negatywnie. Lękliwy pies potrzebu je pewnego właściciela, który wie, jak reagować w każdej napotkanej sytuacji,
i przejmuje kontrolę, kierując się przede
wszystkim rozwagą.
Praca z psami uczy samokontroli, opa nowania, podejmowania szybkich decy-
Zerwane więzadło i co dalej?
W październiku 2013 roku moja suczka border collie, która reprezentowała
Polskę na Mistrzostwach Świata Agility 2012, zerwała więzadło krzyżowe.
Została poddana operacji metodą zewnątrzstawową jako tą najmniej inwazyjną. Jest to metoda zalecana dla psów
ważących poniżej 20 kg, chociaż metod
leczenia tego problemu jest dużo więcej.
Od mniej po bardziej skuteczne. Podob nie rzecz się ma z ich inwazyjnością i rozpiętością cenową.
Niestety, po dwóch miesiącach okazało się, że nić syntetyczna, która miała
ustabilizować kolano, nie spełniła zadania, a dodatkowo mechanicznie urażała
tkanki i trzeba było ją usunąć.
Postanowiłam dać sobie i psu kolejne
dwa miesiące na metodę zachowawczą
i kontynuować rehabilitację, aby ustabili zować kolano. W tym czasie zbierałam
informacje o przypadkach zerwania wię zadła krzyżowego u psów sportowych
oraz o metodach, jakimi zwierzęta te by ły operowane. Przez cztery miesiące mój
pies był intensywnie rehabilitowany
pod okiem specjalisty. Było pole magne tyczne, elektrostymulacje TENS, EMS,
masaże, ćwiczenia, suplementacja. Nie stety, postępy były nikłe, pies nadal od ciążał łapę, co było szczególnie widoczne
podczas swobodnego stania i stępa. Mięśnie chorej łapy odbudowywały się bar dzo wolno. Mimo wspomagania ćwicze niami i elektrostymulacją EMS nie udało
32
się odbudować mięśniówki. Cały czas
trzeba było psu ograniczać ruch. Złe
stąpnięcie i już chodził na trzech łapach.
Dwa miesiące po operacji zewnątrz stawowej trafiłam na konsultację do dr.
Janusza Bieżyńskiego z Wrocławia. Dok tor Janusz Bieżyński od lat z powodze niem operuje skomplikowane ortopedyczne przypadki psów sportowych, nie
tylko z Wrocławia, często są to psy czołowych polskich zawodników, obedience
czy agility, na przykład takie, które niejednokrotnie reprezentowały Polskę na
Mistrzostwach Świata Agility.
W lecznicy poznałam właściciela labra dora Kastora, który właśnie miał mieć
operowane więzadło krzyżowe metodą
TTA-Rapid. Poprosiłam o kontakt i przez
kolejne miesiące co kilka dni otrzymywałam filmy pokazujące, jak labrador do chodził do sprawności po operacji.
Operacja mojego psa metodą TTA-Ra pid została przeprowadzona 3 marca 2014 roku. Pierwsza doba upłynęła
bardzo spokojnie. Na drugi dzień Viola
próbowała już dostawiać operowaną łapę. W trzeciej dobie zaczęła używać czterech łap. Przez siedem dni miała elastycz ny, lekko usztywniony opatrunek. Ósme go dnia zdjęto jej szwy. Obecnie mija dru gi tydzień i widać, jak szybko pies zaczyna obciążać łapę, jak jego chód z każdym
dniem jest pewniejszy. Po pierwszej ope racji, zewnątrzstawowej, pies dopiero
po upływie dwóch tygodni zaczynał próby
zji, cierpliwości, konsekwencji. Przy mo bilizacji i odpowiedniej motywacji można
sobie poradzić z większością problemów
behawioralnych i tym samym podnieść
zarówno dobrostan zwierzęcia jak i ludzi
z nim mieszkających. Tak też się stało
w przypadku Arki, Hiro i ich opiekunów.
Należy pamiętać o tym, że pies ma
prawo wykazywać strach, który wiąże
się z instynktem przetrwania. Zadaniem
opiekuna jest zaznajomienie czworonoga
ze światem i utwierdzenie go w przekonaniu, że bać się nie musi.
Mgr inż. Marta Cier
– behawiorysta,
trener szkolenia psów
obciążania łapy, jednak cały czas było widoczne, że używa jej tylko do utrzymania
równowagi i odpychania się. Po TTA -Ra pid od samego początku widać było stabilniejszy chód. I jest jeszcze jedna rzecz,
która świadczy o tym, że była to dobra
decyzja. Przez ostatnie miesiące mój pies
większość czasu przebywał na legowisku
pod schodami, a tam chowa się zawsze,
kiedy coś mu dolega. Teraz Viola zaczęła
coraz częściej przebywać z nami, wylegując się na fotelach jak kiedyś. Widać, że
poprawiło jej się samopoczucie. Po dwóch
miesiącach widać, że zaczęły się odbudowywać mięśnie.
Natomiast ja, po prowadzonej dzień
w dzień przez cztery miesiące jedno-dwugodzinnej rehabilitacji Violi, po jej
nieudanej operacji zewnątrzstawowej,
widząc, jaki efekt daje metoda TTA-Rapid, mam poczucie straconego czasu.
Ale mam też nadzieję, że moja historia
pomoże innym właścicielom psów w poszukiwaniach najlepszej opcji leczenia
ich zwierząt przy zerwanym więzadle.
W tym celu został założony kanał internetowy na Youtube z nagraniami pokazującymi, jak psy wracają do sprawności
po operacji TTA -Rapid (kanał można
znaleźć, wpisując w wyszukiwarkę „tta
rapid BB”).
Poprosiłam też dr. n. wet. Janusza
Bieżyńskiego i rehabilitantkę mgr Martynę Błaszczyk o udzielnie wywiadu na temat zerwanego więzadła krzyżowego
oraz metod naprawczych i rehabilitacji
po tej kontuzji.
Beata Banaszak
Pies 2 (354) 2014
Wywiad z dr n. wet. Januszem Bieżyńskim
– specjalistą chirurgii weterynaryjnej, pracownikiem Katedry
i Kliniki Chirurgii Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu
Beata Banaszak: Kiedy i dlaczego do chodzi do zerwania więzadła krzyżowego u psa? Jakimi metodami się je dia gnozuje?
Janusz Bieżyński: Do zerwania więza dła krzyżowego dogłowowego dochodzić
może w różnych okolicznościach, jak również z różnych przyczyn. W świetle współczesnych badań wydaje się, że decydującym czynnikiem są zmiany strukturalne zachodzące w więzadle, powodujące jego
osłabienie, a w konsekwencji zerwanie.
W tym kontekście czynniki takie jak nadwaga, specyficzny typ ruchu czy urazy stają się czynnikami drugorzędnymi. Oczywiście bywa też, że elementem decydującym
jest uraz lub nadmierne obciążenie. Warto
nadmienić, iż występują również czynniki
związane ze specyficzną budową anatomiczną, sprzyjającą tego typu urazom,
chodzi tu głównie o swoiste ustawienie
płaszczyzny kości piszczelowej.
Rozpoznanie zerwania opiera się przede
wszystkim na badaniu klinicznym, a badaniami uzupełniającymi są rentgen lub tomografia komputerowa. W badaniu klinicznym wykonuje się dwa typy testów:
test szufladowy oraz test zgięciowy lub
kompresyjny.
B.B.: Znalazłam w Internecie taką
wypowiedź: „Metod leczenia więzadła
krzyżowego jest 200, a to znaczy, że nie
ma żadnej dobrej”. Zgadza się Pan
z tym zdaniem? Iloma technikami Pan
operował więzadło krzyżowe? Czy
obecnie jest jakaś, godna polecenia?
J.B.: Faktycznie, metod leczenia zerwa nia więzadła krzyżowego doczaszkowego
jest bardzo dużo. Można je podzielić
na trzy zasadnicze grupy:
1. stabilizacja wewnątrzstawowa, polegająca na przywróceniu stabilności kolana po przez wprowadzenie implantu naturalnego
(tkankowego) lub sztucznego w miejscu
przebiegu więzadła krzyżowego
2. stabilizacja zewnątrzstawowa (zewnątrztorebkowa), polegająca na przywróceniu
stabilności kolana poprzez umieszczenie
swoistego implantu pozastawowo lub po przez plastykę tkanek mającą na celu usta bilizowanie kolana
Pies 2 (354) 2014
3. zabiegi korygujące geometrię kolana,
polegające najczęściej na specyficznym
przecięciu kości piszczelowej.
W ramach tych trzech grup zabiegów
istnieje szereg typów i modyfikacji, stąd
tak duża liczba metod. Wykonywałem za biegi ze wszystkich trzech wymienionych
grup. Proszę pamiętać, że wybór metody
uzależniony jest od wielu czynników czysto medycznych (tzn. wielkość i wiek pa cjenta, jego stan kliniczny, obecność zmian
w strukturze kolana), ale również od moż liwości technicznych chirurga, zarówno
manualnych, jak i sprzętowych. Niestety,
niebagatelną rolę odgrywają również
względy czysto ekonomiczne.
B.B.: Porozmawiajmy o możliwościach leczenia takiego urazu. Najpopularniejsza, najmniej inwazyjna i najtańsza jest metoda zewnątrzstawowa.
Na czym polega i dla jakich psów się nadaje, bo często czyta się, że tylko dla
psów ważących poniżej 20 kg?
J.B.: Metody zewnątrzstawowej nie
można uznać za najmniej inwazyjną, za jej
popularnością przemawia fakt, iż w pewnych wariantach nie wiąże się z dużymi
kosztami materiałowymi, a w związku
z tym nie jest to metoda droga. Istnieje cała grupa metod zewnątrzstawowych charakteryzujących się specyficznym typem
i przebiegiem implantów. Metody ze wnątrzstawowe najlepiej sprawdzają się
u psów o wadze maksymalnie 20–30 kg,
ale miałem psiego pacjenta o wa dze 104 kg, u którego ta metoda też się
sprawdziła.
B.B.: Właściciel labradora Kastora
opowiadał, że po wysiłku i pod wpły wem zimna mięśnie na łapie operowa nej metodą zewnątrzstawową bardzo
drżą. Nie ma tego w drugiej łapie
po TTA -Rapid.
J.B.: Trudno powiedzieć, czemu tak się
dzieje. Być może forma blizny, która się
wytworzyła po zabiegu, uległa po wysiłku
zmęczeniu. Blizna cały czas pracuje i jest
rozciągana, po wysiłku może więc dochodzić do lekkiego pobolewania. Zmęczeniu
mogą też ulegać mięśnie w pobliżu tej
blizny.
B.B.: W dostępnej na naszym rynku
książce Rehabilitacja psów autorstwa
D. L. Millisa, D. Levine’a i R. A. Taylora,
której polskie wydanie Pan redagował,
czytamy, że nici po jakimś czasie się lu zują, ale są one potrzebne tylko do momentu wytworzenia się na torebce stawowej blizny łącznotkankowej, która
ma stabilizować kolano. Czy teoretycznie można by nić wyjąć i sama blizna będzie stabilizować kolano?
J.B.: Faktycznie w metodach zewnątrzstawowych po upływie około 3–6 miesięcy
od zabiegu wytwarza się swoista blizna
łącznotkankowa, stabilizująca kolano. Po
tym czasie implant użyty do stabilizacji kolana pełni już rolę drugorzędną. Teoretycznie można byłoby go usunąć. Oczywiście
czas 3–6 miesięcy jest okresem umownym
i należy traktować go bardzo indywidualnie.
B.B.: Jak szybko po metodzie zewnątrzstawowej pies zaczyna chodzić?
Jakie jest postępowanie pooperacyjne?
Jaka jest skuteczność i szansa powrotu do dużej aktywności po zastosowaniu tej metody? Co w niej najbardziej
zawodzi?
J.B.: Trudno jednoznacznie określić ten
czas. Uśredniając, można by przyjąć 4–8
tygodni. W pierwszym okresie po operacji
(do 4 tygodni) wskazana jest bezwzględ na kontrola ruchu psa, sprowadzająca się
do krótkich spacerów na smyczy. W póź niejszym okresie, w zależności od stop nia przywracania sprawności ruchowej,
zwiększa się swobodę ruchu. Niemniej jednak do 3 miesięcy stosuje się ograniczenia,
zwłaszcza skrajnych obciążeń. Jeśli chodzi
o skuteczność metody, należy pamiętać, że
niezależnie od przyjętego sposobu leczenia
w kolanie zachodzą zmiany zwyrodnienio we wynikające z urazu, jak również z inge rencji operacyjnej. Czynniki te wpływają
na końcowy efekt leczenia. Bywają osobniki, które po tej metodzie odzyskują pełną
sprawność kończyny.
B.B.: Wśród właścicieli zwierząt krąży opinia, że po metodzie zewnątrzsta wowej zrywa się łękotka i potrzebna jest kolejna operacja.
33
J.B.: Uszkodzenie łękotki jest często
procesem niezależnym od wybranej meto dy i wynika z powstałego urazu. Faktycz nie są doniesienia, iż do tego uszkodzenia
dochodzi po zastosowaniu metody zewnątrzstawowej, jednak w tej grupie mogą
znaleźć się również uszkodzenia nierozpoznane przed lub w trakcie zabiegu.
B.B.: Metody wewnątrzstawowe
TPLO (Tibial Plateau Leveling Osteotomy), TTA (Tibial Tuberosity Advancement) i TTA-Rapid (Tibial Tuberosity
Advancement-Rapid) pojawiały się w tej
właśnie kolejności i można zauważyć,
że są coraz mniej inwazyjne. Czy stosowane są równolegle, czy nowa metoda
automatycznie wypiera starą?
J.B.: Wybór metody uzależniony jest
od wielu czynników. TPLO i TTA są odręb nymi metodami, które rozwijały się nieza leżnie od siebie w trochę innych kierunkach i uważa się je za równorzędne. Wy mienione metody są bardzo podobne, jeśli
chodzi o skuteczność, zaś o wyborze decyduje osobiste przekonanie chirurga
i usprzętowienie. Oczywiście można by
wymieniać niuanse różniące te metody,
jednakże najistotniejszy jest efekt końcowy, a ten w obu jest porównywalny.
Pierwszą metodą była metoda TPLO. Powstała ona na bazie doświadczeń, jakie
prowadził prof. Barclay Slocum – poprzez
udoskonalanie wcześniejszych metod
opracował TPLO.
Jedna metoda operacji nie eliminuje
drugiej. Obydwie są uznane za dobre i takie, po których rozwijają się najmniejsze
procesy zwyrodnieniowe. Można jedynie
rozważać, która jest lepsza ze względu
na potencjalne powikłania i tutaj TTA czy
TTA-Rapid wydają się korzystniejsze.
Przy TPLO, kiedy stabilizacja przeciętej kości nie wytrzyma, dojdzie do przerwania
ciągłości przy nasadzie piszczeli, czyli mówiąc prościej – do jej złamania. Natomiast
przy TTA w przypadku oderwania się gu zowatości piszczeli nastąpi destabilizacja
kolana, ucieknie rzepka, ale ciągłość koń czyny będzie zachowana. Trzeba jednak
podkreślić, że w chirurgii nie ma metod
uniwersalnych. Na przykład w leczeniu zła mań zawsze poszukiwano metody uniwer salnej, którą można byłoby stosować
do wszystkich rodzajów złamań. Jednak
metoda musi być dobrana do konkretnego
typu złamania, nie ma jednego uniwersal nego postępowania medycznego. Podob nie rzecz wygląda i tutaj.
B.B.: Dwa czołowe agilitowe psy
z Czech i Finlandii po pięciu miesiącach
34
od operacji TTA wróciły do sportu.
W sposobie ich poruszania się nie widać
niczego, co by wskazywało na problemy
z kolanem. Przy takich obciążeniach, jakich doznaje pies agilitowy podczas wykonywania skoku, ciasnych skrętów,
zrywów, byłoby niemożliwością zatuszowanie dyskomfortu i niestabilności
kolana.
J.B.: Po tej metodzie kolano w pewnym
sensie się stabilizuje, trochę zmienia się co
prawda geometria stawu, ale dzięki temu
kolano funkcjonuje jak przed zerwaniem
więzadła. Po procesie gojenia trwającym
około 4 miesięcy, kolano w zasadzie można traktować jak zdrowe. Jest ono w stanie wykonywać wszelkie ruchy, mogą się
jedynie pojawić zmiany zwyrodnieniowe,
co jednak nie jest regułą. Nawet jeśli są wi doczne radiologicznie, nie muszą dawać
żadnych objawów. Pies nie potrafi markować bólu, może go ukryć w stanie ekscyta cji, ale na ogół będzie widoczna kulawizna.
Po zabiegu TTA nie wystąpi nawet objaw
szufladowy (przesunięcie kości piszczelowej względem udowej). Inaczej rzecz się
ma po TPLO – w klinicznym, wymuszonym
badaniu objaw ten będzie występował,
jednak nie podczas ruchu psa, nie będą też
występować czynniki bólowe.
B.B.: Dlaczego metody TTA i TTA -Rapid są tak kosztowne?
J.B.: Koszty wynikają z usprzętowienia
niezbędnego do wykonania tego zabiegu
oraz z faktu, że musi przy nim pracować
cały zespół wraz z anestezjologiem. Wyso ka jest również cena tytanowego implantu,
który jest sprowadzany z zagranicy. Dla
porównania mogę powiedzieć, że koszt samej „usługi” jest porównywalny z kosztami zabiegu metodą zewnątrzstawową.
B.B.: O TTA-Rapid jest jeszcze niewiele informacji i mało kto o niej słyszał. Ja się o jej istnieniu dowiedziałam
z prezentacji Rita Leibinger Medical za mieszczonej na Youtube. Jednak
na stronach polskich lecznic nie znalazłam informacji ani o samej metodzie,
ani o psach operowanych tą metodą.
Wszyscy pisali o psach po TPLO i TTA.
W znanej czeskiej klinice oferta TTA-Rapid pojawiła się na stronie WWW dopiero 27.11.2013. Od kiedy Pan operuje tą
techniką? Jak wygląda operacja i czy
wymaga jakichś specjalnych przygoto wań ze strony weterynarza?
J.B.: Wcześniej robiłem TTA, a TTA -Rapid wykonuję od jesieni zeszłego roku.
Oczywiście, aby operować którąś z tych
metod, należy ją dokładnie poznać. Orga -
nizowane są zagraniczne kursy dla lekarzy
weterynarii, chociaż są one bardzo kosztowne. Do operacji TTA-Rapid potrzebne
są specjalne szablony, za pomocą których
dobiera się implant na podstawie zdjęcia
rentgenowskiego. Należy też mieć odpowiedni sprzęt i bardzo precyzyjną piłę
oscylacyjną, ponieważ cięcie musi być bar dzo dokładne. Błąd na poziomie kąta jed nego stopnia może być fatalny w skutkach. No i oczywiście najlepiej byłoby mieć
cały zestaw implantów, chociaż to wymaga zamrożenia sporego kapitału na dłuższy okres. Gdybym miał wypowiadać się
jako chirurg, to sam zabieg nie jest aż tak
problematyczny, robię znacznie bardziej
skomplikowane zabiegi, które wymagają
większej precyzji, większego nakładu pracy i wiedzy. TTA-Rapid nie jest może trudna, ale konieczne jest pewne doświadcze nie chirurgiczne. Ktoś, kto ma małe doświadczenie, nie powinien operować tą
metodą.
B.B.: Jakie jest postępowanie pooperacyjne? Na co szczególnie musi uważać
właściciel zwierzęcia?
J.B.: Po operacji TTA -Rapid pies dosyć
szybko będzie podejmował ruch. Jednak
nie można pozwolić mu na pełną swobodę.
Musi być on systematycznie zaplanowany
i rozłożony w czasie. Na tym etapie,
do momentu zrośnięcia się kości, ruch psa
musi odbywać się na smyczy. Po upływie
minimum 6–8 tygodni można mu dać wię cej swobody, ale nie może to być ruch nie kontrolowany.
B.B.: Z jakiego materiału są płytki
scalające w TPLO? Spotkałam się z opi nią, że po TPLO płytka stabilizująca jest
usuwana po jakimś czasie.
J.B.: Nie słyszałem o tym, aby standardowo wyciągano płytkę po TPLO. Robi się
to, ale wówczas, kiedy powstaje odczyn
lub jeżeli płytka deformuje obrys kończyny. Jednak nie ma innych wskazań, aby ją
usuwać. Implanty w TTA I TTA-Rapid zrobione są z tytanu, natomiast płytka TPLO
ze specjalnego stopu, jest też grubsza.
Gdyby wykonywano ją z samego tytanu,
byłaby za mało plastyczna, a w tej technice
operacyjnej należy ją odpowiednio domo delować do kości piszczelowej.
B.B.: Metoda zachowawcza – w sieci
krąży amerykański artykuł krytykujący
wszelkie ingerencje chirurgiczne. We dług niego psy doskonale radzą sobie
bez więzadła i po roku łapa powinna się
ustabilizować. Są już dostępne ortezy
dla psów. Ludzie, chcąc wierzyć, że można uniknąć operacji psa, podejmują
Pies 2 (354) 2014
wyzwanie. Orteza, rehabilitacja, ograniczenie ruchu na około roku, wszczepienie komórek macierzystych, podanie
dożylnie bonharenu, suplementacja.
Po podliczeniu rocznych wydatków oka że się, że jest to bardzo kosztowne leczenie. Tylko czy skuteczne? Po czterech miesiącach intensywnej rehabilitacji Violi, kiedy nagrałam film ilustrujący, jak chodzi mój pies, na pierwszy rzut
oka wyglądało to naprawdę obiecująco.
W galopie nie było nic widać. Niewielkie
znaczenie w kłusie i stępie. Ale kiedy
Pan ją badał, okazało się, że występuje
bolesność przy dużym zgięciu łapy. Co
się dzieje w stawie kolanowym przy ka żdym kroku z niestabilnym kolanem?
Jakie struktury kolana są narażone
na uszkodzenie? Jak może wyglądać ta ki staw po roku?
J.B.: Już od dawna mówiło się o tym, że
pewne osobniki, najczęściej są to małe psy,
poprzez delikatniejsze obciążanie łapy
i ograniczenie ruchu potrafią samoistnie
ustabilizować kolano na tyle, że mogą
w miarę dobrze funkcjonować. Natomiast
przeprowadzono badania, które miały
sprawdzić, co się dzieje po roku z takim
kolanem. Otóż w czasie ruchu dochodzi
do wytworzenia mniejszej czy większej
szuflady, czyli właśnie tego, co uzyskujemy
podczas badania klinicznego. Oczywiście
w czasie badania jesteśmy w stanie uzyskać skrajne przesunięcie, ale ta szuflada
wytwarza się przy każdym kroku, kiedy
kolano jest niestabilne. I sam proces gojenia się struktur kolana ma charakter sinusoidy: lepiej – gorzej, bowiem kiedy pies
oszczędza łapę, następuje usztywnienie
struktur w kolanie i staw trochę się stabilizuje, co sprawia, że zwierzę zaczyna mocniej obciążać kończynę i ponownie dochodzi do rozluźnienia struktur kolana. Te incydenty pogarszania się świadczą o stanach zapalnych w obrębie kolana, zaś powtarzające się wiele razy stany zapalne doprowadzają do zmian zwyrodnieniowych
w stawie. Pojawiają się one w sposób lawi nowy po upływie 6 miesięcy. Krótko mówiąc, jeżeli pies samoistnie nie wytworzy
stabilizacji, zapobiegającej powstawaniu
szuflady podczas ruchu, stan kolana będzie
się gwałtownie pogarszał. Jeżeli porównali byśmy zmiany zwyrodnieniowe w kolanie
nieleczonym operacyjnie i leczonym, to
w nieleczonym będą o wiele gorsze.
Co do ortez – co prawda biomechanika
kolana u psa jest odmienna niż u człowieka, jednak w medycynie „ludzkiej” lekarze
odradzają dłuższe stosowanie ortez. Uży -
Pies 2 (354) 2014
wa się ich do ochronienia kolana przy aktywniejszym ruchu, ale noszenie ich na stałe spowodowałoby częściowy zanik niektórych partii mięśni. Trudno je odbudować,
a to z kolei tylko pogłębia dalszą destabilizację kolana. Moim zdaniem ortezy u psów
powinny być stosowane incydentalnie,
a nie w sposób ciągły, w sytuacjach, kiedy
trzeba wspomóc psa i ograniczyć obciążenie osłabionej kończyny. Nie chcę negatywnie odnosić się do metody zachowaw czej, bo sam spotykałem psy z samoistnie
ustabilizowanym kolanem, których z pewnych względów nie operowałem. Jednak
były to pojedyncze przypadki, większość
psów musiało być zoperowanych nawet
po półrocznej intensywnej rehabilitacji. Sami właściciele mówili, że uzyskiwali dobry
efekt przez parę dni, a potem następowały
dwa tygodnie pogorszenia.
B.B.: Border collie z Finlandii uszkodził sobie więzadło w biegu podczas
skrętu o 90 stopni, kiedy łapa wpadła
w poślizg na kamyczku. Ścięgno nie zo stało całkowicie zerwane, ale psa poddano od razu operacji TTA, gdyż u nich
standardowo wykonuje się ten zabieg
nawet przy naderwanym więzadle. Czyli
co robić z naderwanym więzadłem?
J.B.: Aby więzadło się zregenerowało,
musiałoby być w warunkach pełnego spo czynku, co jest możliwe w medycynie
„ludzkiej”, ale u psa praktycznie niewykonalne. Takie kolano będzie dawało objaw
bolesności, a w badaniu rezonansem magnetycznym widoczny będzie odczyn zapalny, chociaż sama struktura nie jest
przerwana. Jest to jednak tylko kwestia
czasu, kiedy ulegnie zerwaniu. Z medycznego punktu widzenia zabieg jest korzyst ny, bowiem unikamy problemów związa nych z wystąpieniem niestabilności kolana,
czyli tego stanu pośredniego, kiedy będzie
dochodzić do mechanicznego tarcia struktur wewnątrz kolana przy każdym kroku.
Krótko mówiąc, wyprzedzamy ten mo ment, kiedy więzadło zerwie się całkowicie
i dojdą czynniki prowadzące do zmian
zwyrodnieniowych. Obecnie coraz częściej
mówi się, że tym decydującym czynnikiem,
który powoduje zerwanie więzadła, są
zmiany zwyrodnieniowe samego więzadła
i co ciekawe, może dojść do nich nawet
u stosunkowo młodych psów. Te teorie
pokrywają się z wynikami naszych badań
– podczas zabiegów usuwaliśmy część zerwanego więzadła i ich badania wykazywały, że często ich struktura już przed zerwaniem była zmieniona. Czyli okoliczno ści, w których dochodziło do zerwania, nie
były decydujące, bowiem więzadło ulegało
przebudowie dużo wcześniej i mogłoby się
zerwać także w innej sytuacji. Zatem taki
zabieg wyprzedzający jest jak najbardziej
korzystny, pod warunkiem, że postawiono
prawidłową diagnozę.
B.B.: Kolano jest stabilizowane przez
kilka więzadeł. Pierwszy wariant: co się
dzieje, kiedy dochodzi do uszkodzenia
więzadeł pobocznych? Drugi wariant:
zrywa się krzyżowe i poboczne? Czy samo TTA wystarczy, aby ustabilizować
kolano?
J.B.: Zerwanie więzadła pobocznego
należy traktować jako odmienny uraz. Kolano będzie odchylało się w innej płasz czyźnie, tzw. dobocznej, więc TTA niczego
nie zmieni. W tym wypadku trzeba zastosować inną technikę stabilizującą kolano,
zazwyczaj będzie to substytut takiego więzadła wykonany z nici syntetycznej. Jeżeli
zerwie się więzadło krzyżowe i poboczne,
trzeba do tego podejść jako do dwóch odrębnych mocowań i ustabilizować kolano
w każdej płaszczyźnie.
B.B.: Wielu ludzi boi się samych komplikacji po narkozie. Osobiście raz przeżyłam sytuację, kiedy pies przy wybu dzaniu dosłownie płakał, nie kontaktował, miał rozbiegane, niewidzące oczy.
Trwało to pół godziny. Zdaję sobie sprawę, nie był to skutek bólu, a jedynie halucynacje, ale nie chcę więcej takich do znań i za każdym razem upewniam się,
jaka będzie narkoza. Czy u Pana można
być przy wybudzaniu psa? Jakie znieczulenie jest zastosowane podczas operacji więzadła?
J.B.: W czasie wybudzania różne środki
mogą powodować efekty halucynogenne,
jednym z takich preparatów jest ketamina.
Ludzie często mylą ekscytację wybudzanego psa z doznaniami bólowymi, tymczasem jest to jedynie działanie środków narkotycznych. Decyzję, jaki środek ma zostać zastosowany, powinien podjąć anestezjolog na podstawie badania kliniczne go. Podczas zabiegu TTA-Rapid anestezjolog stosuje najczęściej znieczulenie nadoponowe, ponieważ w tym przypadku jest
ono najkorzystniejsze dla psa i zapewnia
bezbolesność w obrębie tylnych kończyn.
Dodatkowo pies jest wprowadzany w płytki sen, z którego szybko można go wyprowadzić, tak że właściciel odbiera psa świadomego. Przez kolejne godziny działa jeszcze znieczulenie nadoponowe, a kiedy za cznie mijać, pies może lekko popiskiwać,
może też odczuwać nieznaczny ból, bo on
zawsze będzie się przebijał, jednak jest to
35
już kwestia indywidualnego progu bólu.
Dlatego pacjent zaopatrywany jest w środki przeciwbólowe na następne godziny
i dni. Oczywiście przy tego typu zabiegach
można stosować inne znieczulenie, czy to
ogólne wziewne, czy infuzyjne. Ważne jest,
aby zapewnić psu komfort bezbolesności
zarówno w czasie zabiegu, jak i potem.
B.B.: W niektórych klinkach psy zostają dobę po operacji. Czy jest to potrzebne? Przez kilka godzin, kiedy dzia łało znieczulenie przewodowe, mój pies
próbował wstać; ponieważ byłam
przy nim, bardzo szybko się uspokajał
bez objawów stresu.
J.B.: Pobyt w szpitalu pooperacyjnym
jest korzystny z medycznego punktu widzenia, kiedy można operowane zwierzę
hospitalizować dobę lub dwie. Lekarz ła twiej oceni stan psa. Jednakże z behawio ralnego punktu widzenia, aby obniżyć
stres zwierzęcia, lepiej, aby właściciel był
przy psie, wręcz pozwolił mu leżeć obok
siebie. W Polsce ludzie niechętnie zostawiają psy po operacji. To też jest zrozumia łe, ponieważ psy różnie reagują na obce
środowisko, obcych ludzi, nieznane zapachy. W znanym środowisku, przy właścicielu, szybciej się uspokajają.
B.B.: To z kategorii trudnych pytań
– powikłania pooperacyjne. Kiedy pojawiają się komplikacje, bardzo często
właściciele psów obarczają winą weterynarza za źle przeprowadzony zabieg.
Agilitowy border collie z Austrii, operowany metodą zewnątrzstawową, dostał
w wypisie adnotację, że w przypadku
braku stabilizacji łapy zaleca się ponow ną operację metodą TPLO. Czyli już
na tym poziomie przygotowują właściciela, że metoda zewnątrzstawowa może być nieskuteczna. Dlaczego dochodzi
do powikłań?
J.B.: Powikłania zawsze mogą wystąpić
i każdy chirurg musi się z tym liczyć. Trzeba też wziąć pod uwagę, że metodą ze wnątrzstawową można nie uzyskać pełnej
stabilizacji kolana. Dlatego destabilizację
stawu traktowałbym raczej jako powikła nie związane z zastosowaną metodą niż
błąd lekarza. Co nie znaczy, że przy tej metodzie nie można popełnić błędu, czegoś
nie dopatrzyć. Jednak nie należy o wszyst kie powikłania obwiniać chirurga, gdyż
mogą się one pojawić na różnym tle, zupełnie niezależnie. To jest biologia i tutaj
nie ma powtarzalności, każdy przypadek
i organizm jest inny. Psy mają różne temperamenty, różną strukturę tkanek i kości,
istnieje wiele czynników, które decydują
36
o powodzeniu operacji. Każdy chirurg będzie się starał dobrze wykonać zabieg, nikogo nie cieszą powikłania, szczególnie jeśli doszłoby do nich z winy operatora. Jednak powikłania zdarzają się i będą się zdarzać na każdym poziomie. Począwszy
od infekcji, która może skończyć się nieprzyjęciem się implantu, przez słabe zamocowanie związane z samą strukturą kości,
a skończywszy na niedopilnowaniu psa
i zbyt wczesnym obciążaniu kończyny.
B.B.: Czy nie można od razu wybrać
metody pewniejszej, np. TTA?
J.B.: Można, ale zwykle decydują
względy ekonomiczne. Nie każdego stać
na drogi zabieg. Naszą rolą jest zaproponowanie optymalnego rozwiązania. Nie
można podchodzić do innych metod jako
złych. Moim zadaniem jest przedstawić
możliwości i konsekwencje różnych metod, ale wybór należy do właściciela. Trzeba też podkreślić, że nie ma idealnych metod, niezależnie od ich ceny. Zawsze mogą
wystąpić powikłania, bez względu na to,
ile kosztował zabieg, i nikt nie da pełnej
gwarancji powodzenia.
Często powikłania spowodowane są
zbyt szybkim obciążaniem kończyny. I tutaj olbrzymią rolę odgrywa właściciel, który nie może pozwalać psu na zbyt wczesny, swobodny ruch. Po operacji TTA pies
od razu ma poczucie stabilności kolana,
więc nie będzie rozumiał, że musi oszczędzić operowaną łapę. Dlatego podawanie
środków przeciwbólowych musi być wyważone, bo zwierzę, którego nic nie boli,
będzie dążyło do normalnego ruchu. Niestety, przy zbyt szybkim powrocie do aktywności po każdej metodzie, czy po TTA,
czy TPLO, mogą wystąpić poważne kom plikacje, które spowodują niestabilność ko lana. Jak wynika z fachowej literatury,
po TTA, TTA-Rapid powikłań jest bardzo
mało, ja ich na szczęście jeszcze nie miałem, co nie znaczy, że się z nimi nie spotkam. Każdy chirurg liczy się z tym, że może dojść do komplikacji na dowolnym poziomie, najbardziej oczywiście bolą te wynikające z popełnionego błędu. Najwa żniejsze jest, aby wyciągać odpowiednie
wnioski. Z drugiej strony, to że po zabiegach pojawiają się rozmaite powikłania,
sprawia, że człowiek nie popada w rutynę.
Rutyna w pracy chirurga nigdy nie jest dobra. Dlatego trzeba zawsze podchodzić
z szacunkiem do pacjenta i do siebie.
B.B.: Wiem od właściciela labradora
Kastora, że uciekł z psem praktycznie
ze stołu operacyjnego. Wszyscy już cze kali w gotowości, a pacjent uciekł… Co
prawda po paru tygodniach wrócił, ale
nerwy musiały być (ściągnięty materiał,
ekipa, przygotowania do operacji). Minęło już kilka miesięcy od operacji Kastora metodą TTA-Rapid, a pies szczę śliwy biega na spacerach.
J.B.: Z taką sytuacją również należy się
liczyć. Trzeba zdawać sobie sprawę, że
często zwierzę traktowane jest jak członek
rodziny, a podjęcie decyzji o zabiegu wiąże
się dla właściciela z wielkim stresem, dlatego lekarz musi wykazać się zrozumieniem.
Oczywiście, w takich sytuacjach plan zabiegów zostaje zaburzony, ale trzeba podejść do sprawy spokojnie. Natomiast nie
rozumiem, jeżeli ktoś się umawia na zabieg, a potem nie stawia się i nie informuje, że nie przyjedzie, a to też niestety się
zdarza. Stracony czas, zaangażowany zespół operacyjny, a przecież mógłbym przyjąć innego psiego pacjenta, który czeka
na zabieg. Rozumiem, że każdy ma prawo
odstąpić od zaplanowanego zabiegu, zawsze jednak proszę, aby uprzedzić o takiej
decyzji. Pamiętajmy, aby szanować czas
i pracę ludzi. Tylko tyle lub aż tyle.
B.B.: Kiedyś na konsultację wzięłam
ze sobą amerykański artykuł i punkt
po punkcie musiał Pan wyjaśniać mi
możliwe i niemożliwe komplikacje ujęte
w artykule, a dotyczące tej konkretnej
metody. Wykłada Pan na Uniwersytecie
Przyrodniczym we Wrocławiu na Wydziale Weterynarii. Na uczelni student
musi się nauczyć Pana wykładu, w lecznicy właściciel musi uwierzyć w Pa na wykład. Łatwo znaleźć odpowiednie
argumenty? Co jest większym wyzwaniem: trudny właściciel czy trudny przy padek ortopedyczny?
J.B.: Są to chyba wyzwania równorzędne. Rozmowy z właścicielami bywają trudne, szczególnie że muszę poruszać tematy
medyczne, które dla przeciętnego człowieka są obce i nie do końca zrozumiałe.
Wówczas przydaje się doświadczenie
z pracy na uczelni, ponieważ proces dy daktyczny wymaga ode mnie przygotowania danego tematu od a do z, aby w spo sób w miarę przystępny i prosty przekazać
wiedzę. Chociaż trzeba powiedzieć, że per cepcję właścicieli mocno ograniczają emocje, szczególnie kiedy tłumaczymy coś tuż
po zabiegu. Mamy wtedy do dyspozycji
dosłownie 3–4 minuty i jeżeli w tym czasie
nie przekażemy najważniejszych informacji, to pozostałe minuty i tak są stracone.
Dlatego najlepiej zapisać ważne zalecenia,
aby nic nam nie umknęło.
B.B.: Dziękuję za rozmowę.
Pies 2 (354) 2014
Sukcesy polskich
nowofundlandów w Danii
Duński Klub Nowofundlanda, założony
w 1967 roku, organizuje od 1984 roku
w lipcu wystawę klubową, która obok
dwóch włoskich klubówek CIT i SAT nale ży do najbardziej prestiżowych w Europie.
Wystawa trwa 4 dni, podczas których
odbywają się dwie niezależne wystawy,
sędziowane na przemian przez co naj mniej dwóch sędziów. Każdego dnia
spośród nowofundlandów zajmujących
lokatowe miejsca w klasach młodzieży,
pośredniej, otwartej, championów i weteranów, wybierane są cztery najlepsze
psy i suki, uczestniczące następnie
w Wielkim Finale, ocenianym przez sędziego, którego nazwisko pozostaje tajemnicą do momentu uroczystego pojawienia się na finałowym ringu. Sam sposób pojawienia się arbitra jest również
niespodzianką, a szczególnie jego środki
transportu bywają dość niekonwencjo nalne – bryczka zaprzężona w dwa kare
konie, motocykl, kabriolet czy tak jak
na tegorocznym finale – konno w stylu
westernowym.
Baby i szczenięta mają swoje odrębne
finały.
Do oceny psów zapraszani są najwybitniejsi specjaliści rasy z całego świata,
wśród których jest wielu znanych hodowców nowofundlandów. W ringu oce niali psy m.in. David Helming – właściciel
hodowli Pouch Cove, Sven Lovenkjer
(hodowla Spring Creek), Einar Paulsen
(Cannon Bear), Birgitte Gothen (Ursu la’s), Astrid Indrebo (Birkorella). W ro ku 2003 zaszczytu tego dostąpiła Alek sandra Dobrut (hodowla Ocean).
Pośród zwycięzców wystawy znalazły
się psy, które ukształtowały nowoczesny
obraz rasy na świecie, takie jak: Topmast
BLACK BERRY BLOSSOM (1984, 1985)
Jehaj LUDWIG (1994), Main Tickle
DARK NIGHT (1997), Spring Creek
DROP DEAD BEAUTIFUL (2003, 2007),
Fairweather’s A GREAT PRETENDER
(2004), NEW WAVE SKIPPER’S King of
Helluland (2005) Cannon Bear’s SPINNING THE WEEL (2008).
Pies 2 (354) 2014
W świetle 39-letniej historii duńskich
wystaw nasza przygoda z Gold Cup -em
zaczęła się stosunkowo niedawno, bo
w roku 2008. Bardzo chcieliśmy poznać
opinię o naszych psach sędziego Davida
Helminga (USA), właściciela hodowli
Pouch Cove, którego psy znajdują się
w rodowodach większości obecnie hodo wanych nowofundlandów.
Wprawdzie liczba uczestników imprezy nie była już tak imponująca jak np.
w roku 2003, kiedy to do oceny na 4 ringach przez 4 sędziów przystąpiło 287
psów, w konkursie na najlepszego reproduktora stanęło 6 psów, a o tytuł zwy cięskiej hodowli walczyło ich 7. W roku 2008 startowało 140 psów, nato miast w okresie następnych 4 lat ich
liczba wahała się w granicach 115–170,
konkurencje reproduktora reprezentowały 1–2 psy, a hodowle wystawiano albo jedną, albo wcale.
Wystawa w Vildbjergu odbywała się
w niewiarygodnie obszernym obiekcie
sportowym, składającym się z chyba 10
pełnowymiarowych boisk do piłki noż nej, boisk halowych i krytego basenu,
a wszystko to w maleńkim, sennym miasteczku.
Do dyspozycji uczestników wystawy
zawsze jest pole namiotowe ze wszystkimi udogodnieniami, można podjechać
samochodem w pobliże ringu, rozstawić
namiot do przygotowania psa, gdy
mieszka się w pobliskim hotelu. Prak tycznie nieograniczony dostęp do prądu
jest bezpłatny.
Na ten nasz pierwszy Gold Cup pojechaliśmy po naukę. Pierwsza obserwacja
była taka, że podstawowym obuwiem
na lipiec w Danii są kalosze, ponieważ
zazwyczaj (oprócz wyjątkowego roku 2013, ale o tym później) leje deszcz
i jest bardzo silny wiatr. Druga obserwa cja była taka, że nowofundlandy
na ogromnym okrągłym ringu o średnicy
ok. 50 m muszą mieć dobrą kondycję,
aby przebiec co najmniej kilka kółek, nie
jak na niektórych ringach o wymia -
fot. 1
rach 4x4 m, gdzie pies jest oceniany
głównie w statyce, bo do przeciwległego
narożnika wykonuje dwa kroki. Trzecia
nauka była taka, że obok zawodowych
handlerów, przebierających się do wy stępu z kolejnym psem jak na pokazach
mody, wystawiają swoje psy również
amatorzy, ale w porównaniu nie mają
większych szans, głównie ze uwagi
na sposób przygotowania psa pod
względem futra, ale również zachowania
w ringu.
Na tym wielkim ringu suki nasze nie
odniosły specjalnych sukcesów. Występująca w klasie pośredniej Norkros GYPSY WEDDING otrzymała dwukrotnie
oceny doskonałe, co nie było powszechne, ponieważ sędziowie stosowali pełną
skalę ocen. Wielki sukces odniósł wtedy
Artur Ellwart, którego pies USTINOV SIR
PETER Bar vom Gelderland wygrał klasę
otwartą drugiego dnia u przemiłego sędziego Ove Germundssona w stawce 38
konkurentów (fot. 1).
Zwycięzcami u Davida Helminga zostali: pies: Cannon Bear’s SPINNING THE
WHEEL (BOB) i suka Spring Creek’s
DROP DEAD BEAUTIFUL (BOS)(fot. 2).
W następnych latach Gold Cup przeniósł się do Nyborga, gdzie z okien hotelu mogliśmy podziwiać morze i most
nad Wielkim Bełtem, prowadzący do Ko penhagi.
Przeżyliśmy w Nyborgu wiele wspa niałych chwil związanych z występami
naszych suczek.
37
fot. 4
fot. 2
W roku 2009 Norkros GYPSY WEDDING zajęła II miejsce w klasie champio nek u sędzi Lynne Lee (Australia) (fot. 3).
W roku 2011 w wystawie uczestniczyła wyjątkowo duża ekipa polska, z której
największy sukces osiągnęły:
1. Norkros BLUE ODYSSEY – I miejsce
w klasie weteranów, Najlepszy Weteran
Dnia, sędzia Matti Tuominen (Finlandia),
nagroda – trap dla weteranów do wcho dzenia do samochodu
2. Smooth Power CYPRES SHADOW
i Smooth Power CLANNAD – odpowied nio II i III miejsce w Finale Gold Cup Puppy, obydwa wnuki powyżej opisanej Norkros BLUE ODDYSEY
3. Norkros MISS MARY POPPINS
– III miejsce w klasie młodzieży na obydwu wystawach, sędzia Matti Tuominen,
Marion Pfordt (Niemcy) (fot. 4, fot. 5).
W roku 2012 po upalnej wiośnie nasze
suki kompletnie bez futra wywalczyły:
1. Norkros MISS MARY POPPINS
– VI miejsce w klasie championek, sędzia
Dorothy N. Collier
2. Norkros ONLY ONE – VI miejsce
w klasie młodzieży, sędzia Dorothy N.
Collier.
Podczas trzeciego dnia wystawy (psy)
postanowiliśmy zwiedzić z naszymi suczkami odległą o 130 km od Nyborga Kopenhagę (fot. 6).
No i nadszedł rok 2013. Jak zwykle
Nyborg, potwornie drogi, gigantyczny
hotel Best Western, piękny widok z okna
i bardzo upalny lipiec (pokoje bez klimatyzacji). Ekipa taka sama jak w roku po przednim: Marina (Norkros MISS MARRY POPPINS) i Kluska (Norkros ONLY
ONE), choć z racji upałów futra w kon-
fot. 5
dycji „letniej”. Na wystawie trochę widać
kryzys, jeden ring, na którym pierwszego dnia sędziuje nieco niekonwencjonalnie ubrany Einar Paulsen. Temperatura
powyżej 30oC, ring w pełnym słońcu, ale
to w ogóle nie przeszkadza naszej długofot. 6
fot. 3
38
Pies 2 (354) 2014
fot. 7
dystansowej Klusce. Pierwszego dnia
zajmuje III miejsce na 18 suk w klasie
otwartej. Marina w championkach do skonała, ale bez lokaty (nie jest jeszcze
w pełnej formie, bo 8 miesięcy temu urodziła szczenięta).
Wystawa druga. Sędzia nienagannie
ubrany w jasny garnitur Svend Lovenkjar. Opis i pierwsze kółko. Kluska ustawiona na pierwszym miejscu, następne
kółko. Sędzia każe pobiec radośnie. Kibicują nam Polacy Wisia i Grzesiek Serafinowiczowie, którzy przyjechali na urlop
dokumentować wystawę, i Holendrzy
– ich pies i suka nie znaleźli uznania
w oczach sędziego. Kluska mimo upału
biegnie na czele stawki, reszta konkurencji tłoczy się daleko w tyle. Sędzia
rozkłada bezradnie ręce, zwycięzcą może być tylko Kluska, wskazuje Pawłowi
z suczką I miejsce. Skaczemy do góry
z radości (fot. 7).
Wybory najlepszej suki drugiego dnia
wystawy. Tu już stawka bardzo silna:
championki w pełnym włosie (jak oni to
robią?), piękna weteranka. Pierwsze kółko, drugie… Sędzia nie ma wątpliwości
i JEST!!! Kluska ląduje na 4 lokacie, co
oznacza, że będzie w wielkim finale jako
pierwsza dorosła suka z polskim przy domkiem w 29-letniej historii Gold Cup-u.
Zwycięzcy dnia psy 18.08.2013
1. Brooklynbear NIJINSKY BOB
2. Wave Seeker’s FLY ME TO THE MOON
3. Bumbibjornarnas DRAGONFLY
4. Bikkjeehaugen’s ELMER
Zwycięzcy dnia suki 19.07.2013
1. Fagergagards AMY CHANEL NOT 4
YOU BOS
2. Skipper’s X-FACTOR
3. Beguschaya Po Volnam DANCING QUEEN
4. Fourwind Bear’s CATCH ME IF YOU
CAN
Zwycięzcy dnia psy 20.07.2013
1. Bumbibjornarnas DRAGONFLY BOB
2. WIZZARD OF OZ Nuo Ozo Kalvu
3. Brooklynbear NIJINSKY
4. Brooklynbear AMBASSADOR
(fot. 8)
Zwycięzcy dnia suki 21.07.2013
1. Skipper’s X-FACTOR BOS
2. Bear Cove’s CHERRY BOMB
3. Fourwind Bear’s CATCH ME IF YOU
CAN
4. Norkros ONLY ONE
(fot. 9)
fot. 9
FINAŁ: sędzia – Soren Wesseltoft
Baby Gold Cup
1. Birkorella’s ICEMAN
2. Cle Bas RIVER DANCE
3. Egebæk’s OFELIA
PUPPY Gold Cup
1. CHARMING BPRINCE of Gentle Blackgiant
2. BLUE VELVET KING OF BEAR At Kickapoo
Gold Cup Finals (fot. 10)
fot. 10
1. Wave Seeker’s FLY ME TO THE
MOON
2. Skipper’s X-FACTOR
3. Bumbibjörnarnas DRAGONFFLY
4. Brooklynbear AMBASADOR
fot. 8
Pies 2 (354) 2014
Elżbieta i Paweł Leontiew
39
Wystawa Psów w Bordeaux 19.01.20 14
Zgodnie z obietnicą złożoną w poprzednim numerze „Psa”
pragnę podzielić się moimi wrażeniami z sędziowania po raz
drugi we Francji.
Po ośmiu tygodniach od powrotu z Paryża i Rouen udałem
się ponownie do Francji, konkretnie do Bordeaux. Do sędzio wania zaprosiła mnie COCIETE CANINE DE LA GIRONDE w oso bie prezydenta tego regionu Rene Luinauda oraz sędzia Chantal Charlot. 19 stycznia 2014 roku organizowana była Między narodowa Wystawa Psów Rasowych. W sobotę 18 stycznia,
wczesnym rankiem, liniami Air France z kłopotami wyleciałem
do Paryża. Kłopoty polegały na tym, że organizatorzy kupili mi
bilet lotniczy bez opłaty za główny bagaż, za który musiałem sam
zapłacić. Po zamieszaniu z opłaceniem należności w ostatniej
chwili znalazłem się na pokładzie samolotu. Tu chciałem dodać,
że do Bordeaux zaproszona została również koleżanka Elżbieta
Chwalibóg, ale niestety lecieliśmy różnymi połączeniami.
Po wylądowaniu na lotnisku CDG musiałem przetransferować się na lotnisko Orly, które znajduje się po drugiej stronie
miasta. Połączenie CDG z Orly jest bardzo wygodne, co 45 mi nut jeżdżą specjalne autobusy, które dowożą pasażerów na lot nisko, a po 40 minutach jazdy jest się na miejscu, cena biletu
– 21 euro. Po drodze zobaczyłem inne oblicze Paryża. Przy ob wodnicy prowadzącej na lotnisko stało dużo zrobionych z róż nych odpadów bud, wokół których krzątali się ludzie. Oprócz
bogatych dzielnic stolicy Francji istnieją także i takie miejsca,
gdzie można zobaczyć biedę.
Z Orly wystartowałem o 13.00 i po godzinie lotu dotarłem
do miejsca przeznaczenia. Rejon Bordeaux położony jest
u zbiegu dwóch rzek: Garonny i Dordogne, które wspólnym
ujściem zwanym Gironde wpadają do Atlantyku. Z samolotu
podziwiałem wijącą się jak olbrzymi wąż Garonne.
Na terminalu przylotów czekał na mnie Rene, jeden z organi zatorów, który odbierał sędziów z lotniska. Okazało się, że
do hotelu nie pojadę sam, ponieważ o tej samej porze wylądowała również koleżanka ze Szwecji. Hotel Ibis, gdzie nas zakwaterowano, położony jest nad małym jeziorem, naprzeciw
hali wystawowej, 8 km od centrum miasta.
Prognozy pogody były bardzo niepomyślne i co najgorsze
sprawdziły się. Niestety, rozpadało się, i to na dobre. Szkoda,
bo byłem ciekaw tego miasta, szczególnie że to stolica wina.
Każdy słyszał o słynnych winach bordeaux. Produkuje się tu
aż 57 gatunków wina rozlewanych do 850 milionów butelek.
Samo miasto jest wpisane na światową listę zabytków UNESCO, a szczególnie ważny jest podlegający ścisłej ochronie konserwatorskiej obszar 150 ha starówki. Chciałem też dotrzeć
do najpiękniejszej w Bordeaux katedry St. Andre ze słynną Bra mą Królewską wzorowaną na katedrze Notre Dame. Niestety la ło jak z cebra i moja wyprawa do centrum nie doszła do skutku.
Wieczorem do hotelu dotarła Ela Chwalibóg. Na godzinę 20.00 organizatorzy przewidzieli uroczystą kolację i wraz
z Elą oraz innymi zaproszonymi sędziami udaliśmy się do położonej naprzeciw hotelu restauracji. Oprócz sędziów z Francji
przybyli sędziowie z Wielkiej Brytanii, Norwegii, Serbii, Rosji,
40
Irlandii, Szwecji oraz my z Polski. Elżbieta znała prawie wszystkich. Ela to znakomita i znana na całym świecie sędzia kynologiczny oraz wspaniały kompan w podróży. Wśród znajomych
sędziów byli Ravaz Khomasuridze (fot. 1), Goran Gladic, Lurent
Heinesche, Gabriela Maria Veiga. Znakomita kolacja i bardzo
miła atmosfera sprawiły, że czas płynął bardzo szybko.
fot. 1
Niedziela 19 stycznia przywitała nas deszczem. W Polsce no towano ujemne temperatury, a w Bordeaux plus 13 stopni.
Według planu sędziowania pracę w ringach mieliśmy rozpocząć
o 8.30. Niestety, niektórzy z nas jeszcze o tej godzinie czekali
w hotelu na Rene, naszego kierowcę, który sprawiał wrażenie,
że nigdzie mu się nie spieszy. Grupa sędziów, w której znaleźliśmy się z Elżbietą, dotarła do hali wystawowej dopiero o godzinie 9.00. Nim znalazłem swój ring nr 7, upłynęło trochę czasu.
Na wystawę zgłoszono 3005 psów i sędziowane były na 52
ringach. Hala wystawowa duża, przestronna, ringi duże, a po wierzchnia podłóg szorstka, bardzo dobra dla wystawianych
psów. Wiele hal, w których miałem okazję sędziować, miały podłoże śliskie i organizatorzy układali wykładzinę. Czasami niewiele
to dawało i pokazanie psa w ruchu było dużym problemem.
Elżbieta na tej wystawie sędziowała psy z IX grupy. Mnie trafił się mikst, czyli psy z I i II grupy FCI. W sumie 14 ras, z tego
9 miało wystawy specjalistyczne. Do sędziowania miałem
w sumie 78 psów.
Sędziowanie na moim ringu rozpocząłem z ponad półgodzinnym opóźnieniem. Nie będę opisywał przepisów obowiązujących na wystawach psów we Francji, ponieważ zrobiłem to
w poprzednim numerze „Psa”. Na ringu czekała na mnie miła
pani, która była moim sekretarzem ringowym. Zarówno w Bor deaux, jak i w Rouen na początku był problem z angielskim mojego sekretarza ringowego, ale po ocenie kilku pierwszych
psów dotarliśmy się. Najgorsze było to, że nie było gospodarza
ringu. Musiałem osobiście wywoływać poszczególne rasy, wystawcy nie rozumieli, jaką rasę wywołuję do ringu, gdyż robi Pies 2 (354) 2014
łem to po angielsku. Poza tym do wypisania było mnóstwo dodatkowych druków, jednym słowem panował rozgardiasz.
Pracę w ringu rozpocząłem od 11 československich vlčáków.
Wszystkie doskonałe w typie, o bardzo dobrej anatomii. Najlepszym psem został pies z klasy otwartej DINOOKA DU DOMAINE
DE LA COMBE NOIRE, o doskonałej sylwetce, bardzo ekspresyjny i pięknie się poruszający. Suki wygrała championka
EYOTA Z OREL OCHRANA, elegancka, o szlachetnej sylwetce,
doskonałym przestrzennym ruchu, nie mogłem oderwać
od niej oczu. Nie wiem, co sądzą o tym moje koleżanki i kole dzy, ale czasami wystarczy mi jedno spojrzenie na psa i już
wiem, że to ten, a nie inny. I tak było tym razem, BOB -awzięła oczywiście suka. Najlepszym juniorem została suka HESTIA
z OREL OCHRANIA.
Jedyna przedstawicielka rasy pumi wystawiona została
w klasie młodzieży. Proporcjonalna, w bardzo dobrym typie,
bardzo przyjazna ITT DE L’OUCHE FLY IN THE WIND DES
CONTAMINES, dostała ocenę doskonałą i BOB. Następną rasą,
która miała zjawić się w ringu, były rottweilery, których zgłoszono 31. Po wrażeniach z Rouen nie robiłem sobie zbyt du żych nadziei, że będę mógł nasycić oczy pięknymi psami, ale
spotkało mnie miłe rozczarowanie. Rozpocząłem od klasy pośredniej, zgłoszono dwa psy, pokazano jednego. Drugim miał
być pies, którego zdyskwalifikowałem w Rouen za złamany
ogon. Ten wystawiany był doskonały w typie, kompaktowy,
o doskonałej głowie oraz wspaniałym ruchu – HARRON OF
KRIE GERISCHE SCHWARZ, któremu przyznałem CWC. Cztery
psy pokazano w klasie otwartej. Wygrał GANDALF DES PRINCES D’ARAGONE, który w porównaniu dostał res. CWC. Jedyny pies w klasie championów FLOYD DES ROTTIS DE LA BARONNIE bardzo korzystnie prezentował się w ringu. Przyszedł
czas na porównanie o CACIB. Po obejrzeniu psów w ruchu i sta tyce wygrał pies z klasy pośredniej, a res. CACIB przyznałem
championowi. Wyjątkowo dobrą stawkę miałem w klasie młodzieży: zgłoszono siedem psów, wystawiono sześć. Bardzo wyrównane, kompaktowe, w bardzo dobrym typie. O pierwsze
miejsce walczyły dwa doskonałe psy, o pierwszej lokacie decy dowały szczegóły. Wygrał HARKAN DU TEMPLE D’ADRANOS,
pies o zwartej sylwetce, doskonałej anatomii oraz wspaniałym,
przestrzennym ruchu, który zadecydował o wygranej.
Do ringu poprosiłem suki. W klasie pośredniej zgłoszono
sześć suk, ale wystawiono cztery. Wygrała proporcjonalna, dobrze poruszająca się HANTHEA DES PRINCES DE L’ALBINOL.
Cztery na pięć zgłoszonych suk wystawiono w klasie otwartej.
Ta klasa była również dobrze obsadzona. Tu również ciężko było wybrać zwycięzcę, bo stawka była bardzo wyrównana. Osta tecznie wygrała bardzo zgrabna, kompaktowa, z doskonałą
w wyrazie głową AVA OD VANADORA, z chorwackiej hodowli
znanej również w naszym kraju. W porównaniu przyznałem jej
CWC oraz CACIB, a druga suka w tej klasie dostała rezerwowe
CWC i res. CACIB. W klasie młodzieży pokazano trzy suki,
a Zwycięstwo Młodzieży przyznałem 9-miesięcznej, bardzo
temperamentnej INDIA AUS DEM LANDE DER MUSKIETIERE
po suce VALKIRIA CRNI LOTOS. Zostały mi do oceny jeszcze
trzy suczki w klasie szczeniąt.
Przyszedł czas na wybór Zwycięzcy Rasy. W ringu zjawiły się
najlepszy pies i suka oraz najlepsze juniory. Zwycięzcą Rasy został tego dnia bezkonkurencyjny pies HARRON (fot. 2), a naj lepszym juniorem został pies HARKAN.
Pies 2 (354) 2014
fot. 2
W porównaniu z wystawą w Rouen rottweilery prezentowa ne w Bordeaux były wyraźnie lepsze w typie, o zwartych, kom paktowych sylwetkach, dobrej kości, doskonałych głowach.
W tym miejscu chciałbym napisać parę słów o hodowli i eks terierze rottweilera. Polityka ADRK i IFR poprzez kluby rottweilera na całym świecie ma na celu hodowlę psów zdrowych fizycznie i psychicznie. Sylwetka rottweilera powinna być zwarta, kompaktowa. Kość powinna być mocna, a głowa w kształ cie tępego klina, proporcjonalna do całości. Również zwraca się
baczną uwagę na budowę aparatu ruchu, czyli na mocne, dobrze kątowane kończyny, mocny zwarty grzbiet oraz muskulaturę. Jest to podyktowane tym, że rottweiler jest psem użytkowym i wykorzystuje się go do różnych zadań. Duży nacisk kładzie się na szkolenie, a dobrze wyszkolony pies jest chlubą hodowcy. I najważniejsze, aby w pogoni za eksterierem pamiętać
o psychice. Nawet najpiękniejszy bojaźliwy lub nadmiernie
agresywny pies nie spełni naszych marzeń o karierze wystawowej. Dotyczy to wszystkich ras. Ponieważ rasa rottweiler w na szym kraju jest wpisana na listę ras uznanych za niebezpieczne,
powinno się je poddawać próbom BH oraz innym szkoleniom.
Ma to na celu sprawowanie kontroli nad zachowaniami beha wioralnymi każdego psa i wykluczyć z hodowli psy o słabej psychice oraz te, które nie podporządkują się człowiekowi. Niestety, w naszym kraju każda zmiana przepisów w tym kierunku
napotyka opór hodowców. Przystąpienie do egzaminu BH to
podstawa oceny psychiki każdego psa i nie powinno być dużym
problemem dla hodowcy.
Następną rasą, którą przyszło mi sędziować, były PON-y.
Wszystkiego trzy sztuki, jeden pies i dwie suki, wszystkie z ho dowli francuskich. Pies DANIK DE LOTHLORIEN wystawiony
był w klasie championów. Średniej wielkości, o doskonałych
proporcjach, ładnej samczej głowie oraz bardzo dobrym włosie, dostał CWC oraz CACIB. Suka HENRYKA DU MONT DE LA
CHENAIE wystawiana w klasie pośredniej również otrzymała
wszystkie tytuły oprócz jednego, bo BOB przyznałem psu.
W klasie młodzieży doskonała HUZIA NIZINNA DU CLOS DE
L’IGLOO, przyszła gwiazda ringów Europy, została Najlepszym
Juniorem.
Następnie poprosiłem do ringu jedynego owczarka rumuńskiego karpatin. Wystawiany był pies w klasie otwartej, znakomity przedstawiciel swojej rasy. Mocna kość, doskonała konstrukcja, bardzo dobra wyrazista głowa sprawiły, że ODIN OT
41
ARAL DREAM zdobył moje serce oraz wszystkie należne mu tytuły.
Z siedmiu dogów argentyńskich zgłoszonych na mój ring wy stawione zostały cztery. Jedyny wystawiony samiec nie za chwycił mnie. CACIB oraz BOB przyznałem suce z klasy pośredniej, bardzo zgrabnej, eleganckiej, o doskonałym ruchu, o imieniu HAQUERA. Spośród dwóch suk w klasie młodzieży najlep sza okazała się 12-miesięczna zgrabna INDIA DES GUERRIERS
DIVINS DU TARN, która też została Najlepszym Juniorem.
Anatolianów, które weszły w ring, wystawiono trzy. Jedyny
samiec pokazywany w klasie otwartej, GAMSIZ ASLANDA
GOUTTE NOIRE, to typowy przedstawiciel rasy o doskonałej
konstrukcji i doskonałej samczej głowie, musiałem więc przyznać mu CWC i CACIB. Dwie suki konkurowały ze sobą w klasie
otwartej. Miałem trudny wybór, ponieważ obie były równie
piękne. Ostatecznie wygrała GAZELLE ASLANDA GOUTTE NOIRE mająca wspólną matkę z psem cacibowym. W walce o BOB
pies pokonał o kilka miesięcy starszą siostrę.
Do ringu weszła następna rasa z grupy II, były to hovawarty
których wystawiono pięć na siedem zgłoszonych. Poziom prezentowanych psów był bardzo wysoki. Pierwszy pies, w klasie
otwartej, to bardzo dobry w typie, doskonale poruszający się
GAUDI DES LANDES DE KERLOGGAN, który otrzymał ocenę
doskonałą. W klasie użytkowej startował czarny pies. Jakież
było moje zaskoczenie, kiedy wystawiająca go pani przywitała
się po polsku. Okazało się, że przyjechała z Warszawy w spra wach kynologicznych, a przy okazji wystawiła psa znajomych.
HARLEY SUN DES LEUS ALTIERS, bo tak nazywa się ten pies,
okazał się najlepszy w tym tandemie i przyznałem mu CWC
i CACIB, a res. CACIB wziął pies z klasy otwartej.
Suki prezentowały się nie gorzej niż psy. Pierwsza weszła
do ringu w klasie pośredniej. Bardzo ładna, o doskonałej, har monijnej sylwetce, pięknej w wyrazie głowie, doskonale poruszająca się, po niej nie gorsza suka zaprezentowała się w klasie
otwartej. Klasę użytkową prezentowała również jedynaczka,
która bardzo ładnie pokazała się w ringu. Przyszedł czas na wybór tej najlepszej. Nie było to łatwe, ponieważ wszystkie trzy
prezentowały się znakomicie. Ostatecznie CWC i CACIB przyznałem HAPPY SUN DES LEUS ALTIERS, siostrze zwycięzcy
wśród psów, res. CWC i res. CACIB wzięła suka z klasy użytkowej. Brat i siostra spotkali się w walce o Zwycięzcę Rasy, tego
dnia bardziej przypadł mi do gustu pies.
Kiedy żegnałem się z hovawartami, za ringiem gotowe były
do wejścia sarplanince, dwa psy i jedna suka. Pierwszy pies po -
fot. 3
42
kazany został w klasie pośredniej, jego przeciwnikiem ringowym był pies w klasie championów. FARGO DU CLOS DE LUNE
(fot. 3), bo tak się nazywał ów pies, to kwintesencja rasy, której nie mamy okazji tak często sędziować w naszym kraju. Doskonale zbudowany samiec, o mocnej kości, wspaniałej typowej
głowie, doskonale kątowane kończyny. Nie było więc żadnych
wątpliwości, kto zostanie zwycięzcą. Jedyna suka HANOUK DU
CLOS DE LUNE zaprezentowana w klasie pośredniej też nie
ustępowała swoim poprzednikom, była z tej samej hodowli co
champion. Po przyznaniu jej tytułów brała udział w wyborze
BOB, ale ja już miałem swojego faworyta, którym był pies. Radość właścicieli była ogromna, uważam, że największą „zapłatą” za sędziowanie jest radość z wygranej przeszczęśliwych wystawców.
Nie wszystkie z ras, które miałem sędziować, stawiły się
w ringu, nie dotarł owczarek kraski.
fot. 4
Owczarki kaukaskie to rasa, które niełatwo się sędziuje. Wiadomo powszechnie, że kaukazy do aniołków nie należą. Miałem
kilka razy okazję się przekonać, że nie ma z nimi żartów, ale
ostatnio nie jest tak źle. Właśnie zaprosiłem do oceny wyżej wy mienione. Było ich trzy, w tym jeden pies i dwie suki. Pies
w klasie otwartej CKIROV, duży, mocnej kości, doskonałej anatomii, jedynie miałem zastrzeżenia do kufy, która była nieco
zbyt głęboka. Po jednej suce zaprezentowano w klasach otwartej i championów. Najlepiej zaprezentowała się suka z klasy
otwartej, której przyznałem CWC oraz CACIB, a res. wzięła jej
rywalka, BOB przyznałem suce.
Owczarki środkowo-azjatyckie również nie należą do ras łagodnych. Jedyny pies, którego miałem okazję sędziować, wystawiony był w klasie pośredniej, ale zaprzeczał obiegowym
opiniom o ich trudnym charakterze. DORIAN VAGANY CAO
KENNEL nie tylko mnie nie zjadł, ale okazał się bardzo proporcjonalnym psem, mocnej kości, bardzo ładnej samczej głowie
o doskonałych równoległych liniach i bardzo dobrze się poruszał. Nie pozostało mi nic innego jak pogratulować wystawczyni pięknego psa i wysłać go na ring główny.
Ostatnią rasą, którą przyszło mi sędziować w Bordeaux, były
dwa tornjaki, pies i suka. Kilka lat temu po raz pierwszy sędzio wałem tornjaki w kraju ich pochodzenia. Pies pokazany w kla sie młodzieży był ucieleśnieniem wzorca rasy. W klasie pośredPies 2 (354) 2014
niej wystawiona została suka, jak się później okazało, starsza
siostra psa młodzieżowego. Urodą nie ustępowała swojemu
bratu i dlatego przyznałem jej prawie wszystkie tytuły oprócz
jednego. BOB przyznałem psu H’OURAL DES HAUTS DE MALFORET z klasy młodzieży, o doskonałej konstrukcji, pięknej
w wyrazie typowej głowie i doskonałej szacie.
Jeszcze tylko trochę pamiątkowych fotek i moje sędziowanie
dobiegło końca.
gu głównym na trzecim miejscu postawiłem czarnego sznucera
miniaturowego, drugie miejsce przypadło rottweilerowi, najlepszym psem okazał się majestatyczny, pięknie poruszający się
pirenejski pies górski (fot. 5). Najlepszym Juniorem grupy II został shar pei, drugie miejsce przypadło berneńskiemu
psu pasterskiemu, a dog de Bordeaux był trzeci.
BIS Juniorów powierzono rosłemu Rosjaninowi Revazowi
Khomasuridze. Revaz po wnikliwej obserwacji całej stawki trzecie miejsce przyznał charcikowi włoskiemu, na drugim miejscu
uplasował się duży pudel, pierwsze otrzymał efektowny bichon
frise (fot. 6).
Wybór Najpiękniejszego Psa 88 Międzynarodowej Wystawy
Psów Bordeaux 2014 przypadł miłej sędzi z Irlandii J. Crawford -Menton.
Nadszedł czas na główny punkt programu, do ringu weszli
zwycięzcy poszczególnych grup. Koleżanka z Irlandii bardzo
sprawnie posędziowała BIS i po chwili okazało się, że trzecie
miejsce przyznała chartowi perskiemu saluki, efektowny i pięk nie poruszający się bearded collie był drugi, a Zwycięzcą BIS
został śnieżnobiały samojed (fot. 7).
fot. 5
Po lunchu rozpoczęły się konkurencje finałowe. W ringu
głównym wisiały flagi narodowe krajów, z których przybyli sędziowie. Konkurencje na ringu głównym sędziowali również sędziowie z Polski. Elżbiecie przypadł zaszczyt wyboru Najlepszego Weterana, a niżej podpisany miał dokonać wyboru
BOG II grupy FCI. Ela na pierwszym miejscu wśród weteranów
postawiła pięknego cairn teriera (fot. 4), drugie miejsce przypadło angielskiemu cocker spanielowi, a na trzecim znalazł się
samoyed.
W grupach FCI wybory najlepszych prowadzono w ten sposób, że pierwsze do ringu wchodziły psy dorosłe danej grupy,
a następnie młodzież. I tak na przemian odbywały się wybory
w grupach. Teraz przyszła moja kolej na wybór BOG II grupy.
W ringu przygotowawczym obejrzałem sobie stawkę, było
w czym wybierać, a po obejrzeniu całej stawki w ruchu na rin-
fot. 7
Wieczorem na kolacji wymieniliśmy się wrażeniami z wysta wy i przyszedł czas się rozstać.
Wcześnie rano w poniedziałek spotkaliśmy się z Elą na śniadaniu i razem z Rene udaliśmy się na lotnisko w Bordeaux. Tam
zastaliśmy tłum ludzi, a że przyjechaliśmy nieco za późno, zrobiło się trochę nerwowo. Mój samolot do Paryża odlatywał
o 7.20, a ja o 6.50 jeszcze stałem w kolejce do odprawy.
Wreszcie wywołano Paryż CDG i udałem się na stanowisko.
Okazało się, chociaż zgłaszałem problem mojego bagażu organizatorom, że musiałem powtórzyć procedury z Warszawy. Ela,
której samolot odlatywał dopiero o godzinie 9.00, dzielnie
mnie wspierała. Wystartowaliśmy z opóźnieniem i po przesiadce w Paryżu wylądowałem w Warszawie, która przywitała mnie
przejmującym chłodem i śniegiem. Tak zakończyła się moja kolejna wizyta we Francji, mam nadzieję, że nie ostatnia.
fot. 6
Pies 2 (354) 2014
Tekst i zdjęcia Waldemar Mrowiec
43
Z psem do Japonii
Decyzja o wyjeździe do Japonii zapadła
blisko rok temu. Wtedy wspólnie z Okta wią zdecydowaliśmy się na wylot do kra ju, z którego pochodzi moja ukochana rasa – teriery japońskie. Należało wybrać
przewoźnika, który umożliwiał przelot
z psami na pokładzie samolotu. Wybór był
prosty. Jedyny i sprawdzony przewoźnik,
do którego mam 100 procent zaufania, to
Lufthansa.
Zamówiliśmy bilety, zarezerwowaliśmy
miejsca dla psów. Nasz wylot był już przesądzony. Pół roku przed wystawą próbowałem się skontaktować z Japan Kennel
Club. Niestety, bezskutecznie. Dopiero
po mojej małej interwencji w FCI Japończycy zaczęli odpisywać na moje e-maile.
Zgodnie z przepisami wwozu psów do Ja ponii, od września 2013 roku rozpoczęliśmy półroczną kwarantannę. Oczywiście
byłem cały czas w kontakcie z Animal
Quarantine Service (AQS). Musiałem załatwić całą masę dokumentów od powiatowego lekarza weterynarii, dodatkowe
szczepienia (na leptospirozę), przesłać te sty na przeciwciała, itp.
Najtrudniejsze okazało się znalezienie
hotelu. Mało który hotel w Tokio pozwala
na przetrzymywanie zwierząt w pokoju
hotelowym. Japończycy nie mogli zrozu mieć, po co mi pies w pokoju, skoro są
specjalistyczne hotele dla psów (tak
na marginesie, droższe od tych dla ludzi).
W poszukiwaniu lokum pomagali mi moi
japońscy znajomi. Ze względu na wygórowane ceny hoteli skupiliśmy się na znalezieniu apartamentu, gdzie mógłbym zamieszkać z psem. W końcu udało się!
W lutym, zupełnie przez przypadek,
na Booking. com trafiłem na ofertę 1/3rd
Residence Tokyo Apartment, który był
przystępny cenowo. Byłem spokojny, że
po przylocie do Japonii będę miał gdzie
mieszkać.
Na 40 dni przed wylotem AQS poprosił
mnie o dosłanie jeszcze jakichś papierów.
Musiałem być cały czas w kontakcie z ni mi oraz z moim weterynarzem. Na 10 dni
przed wylotem wysłałem im jeszcze jakieś
formularze, o które prosili. Wszystko było
w porządku. Oczekiwali na mój przylot.
Jeszcze przed wylotem założyłem sobie
konto w jenach japońskich w PKO BP SA,
ale okazało się, że bank nie może wypłacić
44
gotówki, bo moje konto pozwala tylko
na obrót bezgotówkowy. W końcu jednak
udało mi się przekonać pracowników
banku, by zrobili precedens.
Uzbrojony w japońską gotówkę, dwa
materiałowe kennele dla psów, wszystkie
dokumenty potrzebne w AQS, rezerwację
apartamentu i potwierdzone zgłoszenie
na wystawę FCI Asia and the Pacific Dog
Show byłem gotowy do podróży.
Do Tokio wylecieliśmy 25 marca z lotni ska w Balicach. Lecieliśmy przez Monachium. Nie było żadnych problemów.
Na lotnisku mieliśmy pomoc pracownika
Lufthansy, który sprawdził wszystkie papiery i zadbał o odpowiednie miejsca
w samolocie. Psy oczywiście podróżowały
z nami na pokładzie.
W Tokio -Narita wylądowaliśmy 26
marca. Na lotnisku psy musiały być cały
czas w kennelach. Tylko podczas badania
w AQS wyszły na moment, żeby się załatwić. Na lotnisku oczywiście był problem
z językiem angielskim. W AQS mówili bardzo słabo. Kolejny problem był z biletami
autobusowymi. Wiedzieliśmy, gdzie mamy pojechać, ale nie kursował tam żaden
autobus z lotniska. Udało się podjechać
autobusem w pobliże Akasaki, a stamtąd
taksówką do apartamentu. Oczywiście,
psy cały czas musiały być w kennelach.
Ludzie dziwnie na nas patrzyli, gdy już
poza lotniskiem, gdzie czekaliśmy na au -
tobus, Keru (Amakakeru-Meiji White Oleander) i Bayka (Byakuya-Meiji White Ole ander) nie były zamknięte, tylko biegały
po parkingu na smyczy.
Nasz apartament znajdował się w dzielnicy rządowej, w pobliżu było też kilka
ambasad różnych krajów. Wszędzie zakazy, psy praktycznie mogły się załatwiać
tylko do kuwety w pokoju. Ale jak to my,
zawsze znaleźliśmy kawałek trawnicz ka…
Tokio nie jest takie drogie, jak to ludzie
opisują na blogach. Jeżeli chodzi o ceny
w sklepach spożywczych, to na pewno
jest taniej niż w Niemczech. W restauracjach ceny są bardzo zróżnicowane, ale
i tak taniej niż u naszych zachodnich są siadów. Ubrania nieco droższe niż w Pol sce, kosmetyki podobnie jak u nas. Nie
wiem, jak w muzeach, miejscach tylko dla
turystów, bo nie przyjechaliśmy tam
na zwiedzanie. Jednak udało nam się tro chę zobaczyć miasto. Zwróciliśmy uwagę
na czyste ulice mimo braku koszy
na śmieci. W Tokio jest bardzo dużo nowoczesnych budynków, zabudowa gęsta,
praktycznie każdy wolny metr powierzchni został wykorzystany. Mnóstwo starych
samochodów, raczej lokalnych marek.
Parkingi sterowane elektronicznie, na
każdym kroku policja lub inne służby
mundurowe. Bardzo dużo knajp, w których mogliśmy próbować potraw z róż nych stron świata. Na ulicach ładnie ubrane Japonki, szczególnie słynne japońskie
uczennice przebrane za postacie z mangi.
Nie trzeba znać języków obcych, żeby pojechać do Japonii. Tam praktycznie nikt
Pies 2 (354) 2014
nie mówi po angielsku. Trzeba się dogadywać na migi.
Naszym celem była jednak wystawa
FCI Asia and the Pacific Dog Show 2014,
która miała miejsce w ostatni weekend
marca. Podobnie jak wystawa europejska czy światowa, co roku w innym kraju na kontynencie azjatyckim odbywa się
kontynentalna wystawa azjatycka. Uznaliśmy, że skoro odbędzie się ona w tym
roku w Tokio, czyli w kraju pochodzenia
naszej rasy, a nasze psy wygrywają
na World Dog Show czy Euro Dog Show,
to sprawdzimy się także w Japonii. Ja pan Kennel Club informacje o wystawie
publikował tylko w języku japońskim.
Aby zgłosić się na wystawę, musiałem
wypełnić dokumenty zgłoszeniowe w ich
języku. Pomogła mi w tym znajoma
w Japonii i jeden z japońskich sędziów.
To znacznie ułatwiło mi komunikację
z JKC, gdyż jak już wspomniałem, były
problemy z odpisywaniem na e-maile.
Oczywiście JKC nie chciał zdradzić wcześniej stawek, odpisali mi, że wszystkiego
dowiem się na miejscu. Na tydzień
przed wystawą JKC na swojej stronie
opublikował spis ras wraz ze stawkami
i godzinami rozpoczęcia wystawy. Wiedzieliśmy jedno: wystawa w Tokio, sędzia z Japonii, konkurencja z Japonii.
Stawka wręcz ogromna jak na teriery japońskie, bo na wystawę zgłoszono aż
czterech przedstawicieli tej rasy.
W dniu wystawy mieliśmy poważne
problemy. Taksówkę zamówiłem na godzinę 6 rano. Tuż przed wyjściem okazało
się, że nie ma naszej teczki z dokumentami (bilety lotnicze, paszporty psów, papiery zwierząt, papiery z AQS, testy
na przeciwciała, wszystkie akceptacje
AQS z lotniska, itp.), którą na pewno mie liśmy w pokoju. Pojechaliśmy na wystawę
bez dokumentów. Zabrałem ze sobą lap topa, na którym miałem w wersji elektro nicznej te same dokumenty, które nam
zginęły. Na szczęście nikt nam ich nie
sprawdzał.
Podjechaliśmy taksówką pod samą ha lę, gdzie odbywała się wystawa. A tam
mnóstwo ludzi, duże ringi, stanowiska
dla groomerów, stoiska handlowe, dużo
psów, wielkie zamieszanie. Na początku
szukaliśmy miejsca, które nam przydzie lono. Kiedy je znaleźliśmy, miała tam
na nas czekać japońska handlerka z na szymi papierami z JKC. Do tego byliśmy
bardzo zdenerwowani brakiem naszych
dokumentów. Zastanawialiśmy się, jak
Pies 2 (354) 2014
wrócimy do kraju. Obiecałem Oktawii, że
zajmę się tą sprawą, żeby skupiła się
na wystawie. Skontaktowałem się z na szą ambasadą w Tokio, omówiłem
wszystko. Obiecali pomóc. Miałem do
nich zadzwonić po wystawie.
Na 30 min przed wejściem na ring
znalazłem umówioną z nami handlerkę,
odebrałem numery i katalogi. Gdy posze dłem do Oktawii i psów, okazało się, że
Keru zaczął kuleć. Musiał się skaleczyć
w nogę. Próbowaliśmy mu jakoś pomóc,
ale bez skutku. W międzyczasie spotkałem naszą japońską konkurencję. Były to
dwie japońskie hodowczynie, z czego
jedna z suczką interchampionką, a druga
z suczką, która startowała w klasie
otwartej. Były ładne, dlatego sami nie
wiedzieliśmy, co będzie. W końcu sędzia
z Japonii (Tsumoto Sato), przeciwko
nam dwie dziewczyny z jego kraju,
a do tego Keru kuleje… Na szczęście tuż
przed wejściem na ring Kerusiowi się poprawiło. Chyba zapomniał o bólu. Cho dził wspaniale. Do tego Bayka zachowywała się bardzo dobrze.
Sędziowanie trwało kilka minut. Keru
zrobił up and down, dwa kółka w ringu
i sędzia wręczył mu wszystko, co Keru
mógł zdobyć tego dnia. Następna do rin gu weszła suczka z klasy otwartej – Rilla
My Rilla Of Koshikawa JP (wł. Keito Fukuda). Nieduża, skromnej budowy, bardzo
zbliżona do naszego Fujika (Fuji ma 8
miesięcy, ta suczka miała ponad dwa la ta). Dostała CC i ocenę doskonałą. Kolejne
na ring weszły Bayka i suczka – interchampionka Pirika Of W. Wind JP (wł.
Yayoi Ueshima), która też była drobniejsza, miała nieco wyblakłe kolory. Bayka
w ringu zaprezentowała się bardzo ładnie. Obie również wykonały te same figury co Keru, po czym sędzia zawołał
na ring suczkę z klasy otwartej. Wszystkie
trzy biegły wokół ringu. Sędzia wziął
wstążki i wskazał Baykę jako zwycięzcę
suk, wręczył Oktawii wszystkie możliwe
tytuły. Tym samym obydwa nasze psy zo stały Zwycięzcami Azji. Byłem z nich bardzo dumny.
Po wystawie hodowcy z Japonii pode szli do nas i zaczęliśmy rozmawiać o na szych psach. Dzięki pomocy znajomego
udało mi się nawiązać konwersację.
Oczywiście Bayka im się podobała, ale to
Keru był w centrum uwagi. Wszyscy nam
gratulowali pięknych psów. Dostałem
również propozycję krycia Kerusiem i zapytania o przyszłe mioty. Na wystawę
Bayka
przyjechali też japońscy sędziowie, którzy wiedzieli, że przylecimy z Europy
z terierami japońskimi. Spotkaliśmy
m.in. p. Koichi Fujimoto, który kiedyś
hodował teriery japońskie i jest sędzią
międzynarodowym. Był zachwycony Kerusiem.
Podczas całej wystawy spotkaliśmy 20–25 terierów japońskich. Byłem
mile zaskoczony, gdyż większość ich hodowców kojarzyła moje psy właśnie z Pol ską. Chcieli koniecznie zobaczyć Keru
i Baykę.
Keru
45
Zostaliśmy na konkurencje finałowe.
BIS-y podczas tej wystawy były przeprowadzone bardzo amatorsko. Z pewnością
niektóre krajówki w Polsce mają o wiele
lepszą oprawę niż kontynentalna wystawa w Tokio. Nie czuliśmy atmosfery mistrzostw. Komentator wystawy praktycznie tylko zapowiadał, co wejdzie, poza tym cały czas milczał. Nie było komunikatów w innym języku niż japoński.
Za kulisami panował bałagan organizacyjny, zmiany podczas trwania BIS-ów,
dzielenie całego ringu honorowego
na pół. Problemów co niemiara. Na BOG
psy i suki wchodziły osobno. W ringach
nie przyznawało się BOB za rasę, ale
BOB za płeć.
Keru i Bayka pokazali się naprawdę
wspaniale. Sędziowała sędzia z USA, dla
której teriery japońskie były czymś egzotycznym.
Na wystawie w Tokio można było spotkać przedstawicieli ponad 130 ras
na skrajnie różnym poziomie. U nas jest
więcej psów zaliczanych do średnich
przedstawicieli ras.
Podczas wystawy odbywały się również konkursy groomerskie, zawody agility i różnego rodzaju zabawy organizowane przez handlowców. Wystawę odwiedziło na pewno kilkadziesiąt tysięcy
ludzi, każdy z nich kupił bilet. Z pewnością w najbliższym czasie JKC opublikuje
jakieś informacje na ten temat.
Gdy wróciliśmy do apartamentu, byliśmy bardzo zmęczeni i zdenerwowani.
Przeszukaliśmy jeszcze raz cały pokój
i nie znaleźliśmy dokumentów. Po konsultacji z ambasadą postanowiłem zgłosić sprawę na policję. Spędziłem ponad cztery godziny na komisariatach.
Uwierzcie mi, polscy policjanci nie mają
się czego wstydzić. Sprzęt, na którym
pracują Japończycy, przypomina to, co
było w Polsce 10 lat temu. Niemniej jednak zgłosiłem sprawę, mają się nią zająć.
Mieliśmy przeszukanie pokoju, byłem
przesłuchiwany przez telefon, gdyż
Zestarejprasy
O wystawach psów
O zasadach wystawiania psów, mam
tu na myśli głównie podział na klasy,
i zasadach ich nagradzania dyskutuje się
od lat i od czasu do czasu coś tam się
w nich zmienia. Również często dyskutowaną sprawą jest, czy wyżeł hodowlany
ma być zawsze zarówno psem wystawowym i użytkowym czy może być pięknym osobnikiem wystawowym nieposiadającym cech użytkowych, i odwrotnie
– czy może być doskonały użytkowo mi mo bardzo słabiutkiego eksterieru.
Poniżej przedstawiam artykuł opisujący,
jak na te zagadnienia zapatrywano
się na przełomie wieków XIX i XX. Arty kuł niepodpisanego autora pochodzi
z „Łowca Polskiego” wydanego na początku XX wieku.
Autor niemiecki Ryszard von Slabo wem zamieszcza w jednym z pism facho wych szereg zajmujących uwag, które
przytaczamy.
Wystawy psów nadają modłę czystości
i piękności rasy, oraz przygotowują szla -
46
chetny co do formy materyał hodowlany.
Odróżniamy duże, międzynarodowe wystawy i małe miejscowe popisy. Pierwsze
mają wartość jedynie dla większych hodowców, którym dają sposobność
do wzajemnego wypowiedzenia się i których zachęcają do dalszych starań.
Na „małego człowieka” działają one
przygnębiająco. Skoro po jedno- lub
dwurazowem wzięciu udziału w wystawach nie otrzyma on nagrody, traci zupełnie odwagę. Dla niego wystawy miejscowe mają wielkie zalety!
Psy mogą być pojedynczo przedsta wione i właściciele ich poinformowani,
dlaczego ten lub ów pies lepszy jest
od innego.
Stosowany obecnie na wystawach
sposób nagradzania jest nielogiczny
i niesprawiedliwy! Nagrody mają nie sta łą, lecz przez podział na klasy i dobroć
obecnych na wystawie psów ustanowioną wartość. Z powodu, że zwykle w każ dej klasie tylko jedna pierwsza i jed na druga nagroda może być wyznaczo-
na komisariatach (byłem na dwóch) nikt
nie mówił po angielsku. Całą sprawę
zgłosiłem również do AQS, gdzie wysłałem dokumenty. Jako że wszystkie papiery miałem w wersji elektronicznej, poprosiłem recepcję o ich wydrukowanie.
Całą niedzielę spędziłem na kompletowaniu dokumentów. Udałem się nawet
na oddalone o 70 km od hotelu lotnisko
po kopie papierów potwierdzających mój
wjazd z psami i przejście kwarantanny.
Dzięki pomocy naszych znajomych z Japonii, którzy konsekwentnie tłumaczyli
służbom naszą sytuację, AQS na innym
lotnisku – Haneda, z którego wracaliśmy
do Polski, był bardzo wyrozumiały.
W poniedziałek pożegnaliśmy Japonię
i odlecieliśmy do Polski.
Z wyjazdu, podczas którego nie bra kowało problemów, jesteśmy bardzo zadowoleni.
Paweł Gąsiorski
Oktawia Swiędzioł
na, udzielanie zaś listów pochwalnych
pierwszego i drugiego rzędu może być
stosowane bez ograniczenia i pozostawione jest w zupełności komitetowi, ile
klas którejkolwiek rasie wyznaczyć zechce; z powodu, iż dzielić może dowolnie podług barwy, wagi i płci, to zupełnie
te same psy, które na jednej wystawie
w sześciu klasach otrzymały sześć wyższych nagród, na innej zaliczone do jednej klasy, tylko jedną pierwszą nagrodę
otrzymały, a to dlatego, iż przynajmniej
cztery poprzednio pierwszą nagrodą obdarzone psy tutaj zadowolnić się muszą
„listem pochwalnym pierwszego rzędu”.
Stąd wynika, że listy pochwalne pierwszego rzędu i pierwsza nagroda uznane
być mogą jako jednowartościowe.
Nagrody miałyby mniej lub więcej stałą wartość, gdyby przy udzielaniu odznaczenia podawano liczbę klas i współzawodników. Wtedy mógłby przynajmniej
hodowca, który bywał na wielu wystawach i który zna odnośne okazy, wyrobić sobie o nich pewne wyobrażenie,
profan zaś nawet i w tym wypadku nie,
i to jest drugi błąd. Gdy zwykły myśliwy
ujrzy obok psa, odznaczonego pierwszą
nagrodą, innego, również dobrego, lecz
tylko listem pochwalnym pierwszego
rzędu nagrodzonego, wtedy on albo pomyśli, że przyznanie pierwszej nagrody
Pies 2 (354) 2014
zależne jest jedynie od przypadku, lub
stara się znaleźć mniemaną mniejszą
wartość tego ostatniego, który przecież
musi być gorszym, gdyż inaczej nie zostałby on o tyle niżej oceniony; przytem
zadaje on sobie na próżno trud, daje być
może pierwszeństwo psu z listem po chwalnym pierwszego rzędu i zostaje zupełnie zbity z tropu, gdyż mu nikt nie odsłoni prawdziwego stanu rzeczy.
Psy nagrodzone listem pochwalnym
pierwszego rzędu, nie mające wypisanego na grzbiecie, czy miały dużo lub mało,
lub też jakich w ogóle współzawodników,
uważane są przez publiczność za zwie rzęta drugo- lub trzeciorzędnej wartości,
pomimo że faktycznie do najpierwszej
klasy należeć mogą. Gdy jeszcze sędzia
zmuszony jest w kole 5 lub 6 pozostałych
mu ostatecznie psów oświadczyć, że każdy z nich zasługuje na pierwszą nagrodę, lecz on może je tylko uszczęśliwić „listem pochwalnym pierwszego rzędu”,
wtedy on prawdopodobnie panów i psy
po raz ostatni widział.
Wystawy powinny wskazywać myśliwemu: że jest nieskazitelnie zbudowany
pies, dlatego otrzymał pierwszą nagrodę; tu stoi pies, który jest prawie bez wady, z tego powodu został obdarzony
drugą nagrodą; tam oto znajduje się
mniej dobry pies, z tej przyczyny dostał
mu się tylko list pochwalny pierwszego
rzędu. Ten pies posiada tylko poniekąd
jeszcze rasowe cechy i dlatego musi się
Pies 2 (354) 2014
zadowolić listem pochwalnym drugiego
rzędu. Sędziowie nie powinni zwracać
uwagi, jaki jest stosunek psa do jego
współzawodnika, lecz w jakim stopniu
posiada on cechy rasowe, i podług tego
orzec, czy zasługuje na pierwszą, drugą
lub trzecią nagrodę. Stosunek jego
do współzawodników powinien być
uważany jako rzecz drugorzędna.
Tak samo, jak sposób nagradzania,
powinny być również zmienione przepisy
dla prawa do zapisu na wystawy! Jest to
godnem pożałowania, gdy zdarzają się
jeszcze wypadki, że otrzymują prawo zapisu na wystawę psy, o rodzicach których niczego się więcej dowiedzieć nie
można, jak tylko to, że nazywali się Hektor i Juno. Przed laty postępowanie takie
można było jeszcze wybaczyć, obecnie
zaś zasługuje ono na ostre potępienie.
Obecnie powinny być wniesione
do K.R.P. te tylko zwierzęta, których pochodzenie jasno i dobitnie wykazanym
być może.
Podczas gdy komisya delegatów stawia, jako warunek do prawa zapisania
psów nieznanego pochodzenia, aby
na wielkich wystawach lub popisach były
przynajmniej pierwszą lub drugą nagrodą odznaczone, udziela ona zwykle
przy małych wystawach, popisach lub
konkursach sędziom upoważnienia
do prawa zapisu każdego psa, choćby
ten nawet „listu pochwalnego drugiego
rzędu” nie otrzymał. Gdyby liczba psów
nieznanego pochodzenia, która na wiel kich międzynarodowych wystawach
zdobyła pierwszą lub drugą nagrodę, była nawet bardzo ograniczoną, mogą jednak psy te w hodowli poczynić znaczne
szkody, w szczególności zaś te, które
otrzymały bez zastrzeżeń prawo zapisu
na małych pokazach. Obecnie, gdy istnieje duża ilość wyżłów czystej krwi, nie
powinniśmy lekkomyślnie ułatwiać wstępu do K.R.P. przez powierzchowne oce nianie lub też niewczesne ustępstwa,
lecz go zasadniczo utrudnić wszystkim
psom wątpliwego pochodzenia.
Prócz tego każde prawo do zapisu po winno być uzależnione od zaświadczenia
co do okazanych zasług (od listu po chwalnego pierwszego rzędu do pierwszej nagrody) i odtąd każdy pokaz powinien być połączony z próbnym egzaminem; zdarzało się bowiem, iż zapisane
wyżły, które nabyto za duże pieniądze,
z powodu iż dzięki swej budowie i czy stości rasy odznaczone zostały, okazały
się w następstwie pod względem myśliwskim mniej lub więcej nieużyteczne.
Psy, które na wystawie otrzymały nagrody pieniężne lub honorowe, powinny
podczas próby polowej dowieść, że
na nie zasłużyły, i stracić je w razie, gdy
podczas tej próby nie otrzymają przynajmniej listu pochwalnego drugiego rzędu.
Podał do druku
Andrzej Brabletz
47
138. WESTMINSTER DOG SHOW 2014
Przed wystawą
Doroczna wystawa psów w USA była
w tym roku trochę inna niż zwykle.
Po raz pierwszy od 1884 roku mogły
w niej uczestniczyć mieszańce J, tak, to
nie pomyłka, ale mogły one być zgłoszone jedynie do konkurencji agility, która
w tym roku stała się częścią tej wystawy.
Zawody agility odbyły się na pirsie w sobotę, liczba zgłoszeń była ograniczona do 225 psów i to psów z poziomem
wyszkolenia Excellent i Master, a pełna nazwa to The Masters Agility Championship. Finały tych zawodów były
transmitowane przez telewizję na żywo
w sobotę 8 lutego od 19 do 21.
Napisałam: od 1884 roku, jako że
w tym roku został utworzony American
Kennel Club (AKC), a pierwsza wystawa
Westminster odbyła się w roku 1877.
Przez początkowe kilka lat nie tylko rodowodowe psy mogły być zgłaszane, ale
też psy o nieznanym pochodzeniu i rasie,
identyfikowane jedynie przez kolor, np.
w 1877 r. CERF VOLANT – ciemnobrązowy, LION – jasnobrązowy, krzyżówka
między bernardynem a rosyjskim seterem. W 1878 roku została utworzona klasa Miscellaneous, gdzie było napisane „rodowód nieznany” FLORA – czarna, importowana, FLOCK – czarny importowany z Niemiec itp. Dopiero po powstaniu AKC na wystawę mogły być
zgłaszane jedynie psy rasowe.
10 i 11 lutego 2014 roku ocena w ringach odbyła się w dwóch długich halach
na pirsie 92/94, wysuniętym na rzekę
Hudson, która oddziela stan Nowy Jork
od stanu New Jersey, oddalonym o ok. 5
kilometrów od Madison Square Garden,
gdzie wieczorem odbyły się finały. Prze niesienie porannej wystawy w inne miejsce bardzo ułatwiło wystawcom dojazd,
gdyż nie musieli przebijać się do centrum
w normalny dzień roboczy – wystawa ta
zawsze odbywa się w poniedziałek i wtorek – parkingi były bliżej i więcej miejsca
na rozłożenie swoich rzeczy i psów
na cały dzień. Było też dużo więcej miejsca dla licznej publiczności. Natomiast
trudniej było robić zdjęcia – jedna hala
jest cała oszklona i zawsze było
pod światło, a druga dość ciemna. Mimo
fantastycznej organizacji – transporty
darmowymi autobusami pomiędzy Madi-
Przed wejściem na ring
Chinook
48
Pies 2 (354) 2014
Mastif tybetański
son Square Garden na Manhattanie
a pirsami kursowały non stop – przy jezdni tacy jak my nie mieli co ze sobą
zrobić od 16.00 do 19.00. Punktualnie
o 16.00 skończyła się ocena psów
na pirsach i trzeba było je opuścić,
a na finały w Madison Square Garden
wpuszczano dopiero o 19.00. Poprzednio wolny czas można było spędzić
na terenie wystawy (poza halą główną).
Na szczęście mieliśmy hotel po przeciwnej stronie ulicy i mogliśmy trochę odetchnąć.
Już od zeszłego roku wystawa ta nie
jest ograniczona jedynie do championów, ale nie znaczy to, że zgłoszony mo że być każdy. Są do wyboru jedynie trzy
klasy: Bred by Exhibitor, American Bred
oraz Open. Do tej ostatniej klasy na zwy kłych wystawach może być zgłoszony
każdy pies od 6 miesięca, ale na Westminster można zgłosić jedynie psa, który
ma co najmniej jeden major, czyli 3
punkty zdobyte na jednej wystawie.
Ponieważ zgłoszenia przyjmowane są
wcześniej, bardzo dużo psów przyjętych
do „klas” pokazanych było już w Best of
Maltańczyki
Pies 2 (354) 2014
Breed, czyli jakby klasie championów
psów i suk razem. Ale Zwycięzcą Rasy
może zostać także nie champion.
W tym roku na wystawę zgłoszono 2809 psów 187 ras ze 190 możli wych. Nie było żadnego zgłoszenia entlebuchera, lundenhunda i amerykańskiego water spaniela. Najwięcej było labradorów – 76 (jest to rasa o najliczniejszej rejestracji w USA od 1991 roku),
golden retrieverów 58, buldogów francuskich 52, rodesian ridgeback 46
i owczarków australijskich 44. Po raz
pierwszy wystąpiły tu podengo portugalskie miniaturowe (pequento) – 8,
chinook – 4, oraz rat terrier – 20. Zgłoszenia nadeszły ze wszystkich 50 sta-
Ratt terrier
nów i 13 innych krajów. Zanotowano 127 psów z innych krajów,
w tym 115 z Kanady.
Głównym sponsorem wystawy była
Purina Pro Plan.
Ocena we wszystkich jedenastu ringach była nagrywana na wideo i można
ją oglądać przez internet na stronie
Westminster Kennel Club. Są też tam
wszystkie wyniki zwycięzców ras, grup
i BIS.
W poniedziałek oceniane były 4 grupy
Hound Group
1. bloodhound – GCH Flessner’s International S’Cess, nr 2 w rasie, 3 x BIS
2. whippet – GCH Sporting Fields Ba hama Sands, nr 9 w rasie, 1 x BIS
3. basset hound – GCH Topsfield -San chu Eenie Meenie Miney Moe, nr 1 w rasie, 4 x BIS
4. wilczarz irlandzki – Ch Kuriann Of
First Avenue, nr 3 w rasie, 1 x BIS
Toy Group
1. pinczer miniaturowy – GCH Marlex
Classic Red Glare, nr 1 w rasie, 64 x BIS
2. cavalier king charles spaniel – GCH
Grantilley Galaxy Moon, nr 7 pies w rasie
3. pomeranian – GCH CR Chase What
Matters, nr 1 w rasie, 4 x BiS
4. pekińczyk – Ch Yakee Easily Persuaded, nr 1 w rasie, 14 x BiS
Non Sporting Group
1. standard pudel – GCH Brighton Lakeridge Encore, nr 1 w rasie, 25 x BiS
2. spaniel tybetański – GCH Kan
Sing’s Tenzin, nr 1 w rasie, 7 x BiS
3. pudel miniaturowy – GCH Bellefleet’s Living In The Fast Lane, nr 1 w ra sie, 1 x BiS
4. dalmatyńczyk – GCH Spotted Bliss
Oreo Delight, nr 2 w rasie
Herding Group
1. cardigan welsh corgi – GCH Riverside Telltail Coco Posh, nr 2 w rasie,
3 x BiS
2. puli – GCH Cordmaker Topsy Turvey, nr 1 w rasie, 3 x BiS
3. owczarek niemiecki – GCH Wolf
Creek Galaxy Of Merivern, nr 1 w rasie, 13 x BiS
4. owczarek staroangielski bobtail
– GCH Bugaboo’s Picture Perfect, nr 1
w rasie, 23 x BiS
We wtorek 3 grupy I BIS
Sporting Group
1. irlandzki spaniel dowodny – GCH
Whistlestop’s Riley On Fire, nr 1 w ra sie, 26 x BiS
2. amerykański cocker spaniel czarny
– Ch Casablanca’s Thrilling Seduction,
nr 4 w rasie, 1 x BiS
3. golden retriever – GCH Kalm Sea’s
To Have And To Hold, poza pierwszą
dziesiątką w rasie
4. angielski springer spaniel – Ch Telltale American Ride, nr 5 w rasie, 3 x BiS
Working Group
1. portugalski pies dowodny – GCH
Claircreek Impression De Matisse, nr 1
w rasie, 94 x BiS
49
2. mastif angielski – GCH Willow Ridges Risky Business, nr 1 w rasie, 5 x BiS
3. akita amerykańska – GCH CR Wicca’s Trade Secret, nr 1 w rasie, 7 x BiS
4. bokser – GCH Brisbane N Blue
Monday’s Diamonds Are Decadent, poza pierwszą dziesiątką w rasie
Terrier Group
1. foksterier szorstkowłosy – GCH
Afterall Painting The Sky, nr 1 w ra sie, 85 x BiS
2. sky terrier – GCH Cragsmoor Good
Time Charlie, nr 1 w rasie, 11 x BiS
3. border terrier – GCH Meadowlake
Simply Sinful, nr 1 w rasie, 4 x BiS
4. jack russel terrier zwany tu russel
terrierem – GCH Goldsand’s Columbus,
nr 1 w rasie, 27 x BIS
Best in Show
Jak zwykle bardzo uroczyście odbył
się wybór najpiękniejszego psa wystawy.
Faworytami była foksterierka GCH Afterall Painting The Sky oraz portugalski pies
dowodny GCH Claircreek Impression De
Matisse. Przewidywania potwierdziły się
tylko połowicznie. Najpiękniejsza okaza ła się foksterierka, ale res. BIS przypadł
w udziale białej dużej pudlicy GCH
Brighton Lakeridge Encore.
Małgorzata Supronowicz
Zdjęcia Tomasz Borkowski
Hound Group IV
Hound Group I
Toy Group III
Toy Group I
Toy Group IV
Hound Group II
Toy Group I
Hound Group III
50
Toy Group II
Non Sporting Group I
Pies 2 (354) 2014
Non Sporting Group II
Herding Group II
Sporting Group II
Non Sporting Group III
Herding Group III
Sporting Group III
Herding Group IV
Sporting Group IV
Sporting Group I
Working Group I
Non Sporting Group IV
Herding Group I
Pies 2 (354) 2014
51
Working Group II
Terrier Group I
Terrier Group III
Working Group III
Terrier Group IV
Terrier Group II
Working Group IV
BIS
52
RES BIS
Pies 2 (354) 2014
Champion of champion’s – nowa karta
Ta wystawa ma już swoją leszczyńską
historię, choć nie w Lesznie odbyła się
premierowa w Polsce wystawa champio nów. Jednak kiedy w 1997 roku, dzięki
staraniom Janusza Bettinga, po raz
pierwszy pojawiła się na parkiecie sportowej hali „Trapez” i od razu odniosła
niebywały sukces organizacyjny, stało się
jasne, że po niej będą następne, i tak
upłynęło 18 kolejnych lat. Osiągnęła
wiek dojrzały i na dobre zrosła się z tym
miastem, gościnnym zamkiem w Rokosowie, z atmosferą wypracowaną przez
leszczyńskich działaczy kynologicznych
i samorządowych oraz najwyższych
przedstawicieli lokalnych władz z prezydentem miasta na czele. Przez wiele lat
przyjeżdżał tu ówczesny prezydent Międzynarodowej Federacji Kynologicznej
Hans Müller, zawsze niezwykle starannie
dobierane było grono sędziowskie, a zaproszeni goście honorowi czuli się osobami prawdziwie oczekiwanymi.
Tamtą pierwszą wystawę championów
wygrał posągowy rottweiler, interchampion BRUTUS Assarion Zdzisława Michalskiego z Gdańska, a pamiątkowy pu char wręczał właśnie Hans Müller.
Tegoroczna, choć równie doskonała
we wszystkich szczegółach jak jej po przedniczki, była jednak inna. Odbyła się
już bez Niego, bez człowieka, który położył podwaliny pod leszczyńską kynologię, który nadał jej pewien szczególny,
wręcz autorski rys, gwarantujący organizowanym przez lata wystawom klasę
i profesjonalizm.
Janusz Betting odszedł 20 stycznia
bieżącego roku, pozostawiając nas
wszystkich w smutku i ogromnym żalu.
Miesiąc później, nieodmiennie w „Trapezie”, osiemnaste spotkanie championów otworzył najbliższy współpracownik Janusza, wiceprzewodniczący Zarządu Oddziału ds. organizacyjnych – Maciej Szydłowski. Wzruszający moment,
chwila refleksji, zadumy nad przemija niem czasu i …wystawa ruszyła. Nie
na czterech, lecz równolegle na dwóch,
za to o wiele większych ringach, w barw nej jak zawsze oprawie i z wierną od lat
publicznością na widowni. Szczycące się
tytułami championów psy oceniali: grupę I – Janusz Opara i Petr Rehanek, grupę II – ci sami sędziowie oraz Aleksander
Skrzyński i Jarosław Grunt, grupę trze-
cią – Dorota Witkowska i ponownie Jarosław Grunt. W grupie IV na ringu zo baczyliśmy prezesa honorowego Związku Kynologicznego w Polsce Andrzeja
Manię, grupę V powierzono paniom:
Krystynie Oparze i Zdence Jilkovej,
a „szóstka” przypadła Petrowi Rehankowi. Wyżły ocenił Aleksander Skrzyński,
a płochacze i aportery – Viva Maria Soleckyj Szpunar oraz Zdenka Jilkova. Te
same panie razem z Krystyną Oparą podzieliły się rasami z grupy IX, a Dorota
Witkowska miała w ringu najpiękniejsze
charty tej wystawy. Sędziowanie prze biegało sprawnie i około godziny 15.00
przystąpiono do kwalifikacji finałowych.
Nominacje do udziału w porównaniach
o tytuł Najpiękniejszego Championa Wystawy Leszno 2014 otrzymały 32 psy.
W grupie I szczęśliwa trójka to: długo włosy owczarek szkocki collie, ABAT AL
AQDAR Od Mohtarów, mocny, pięknie
wybarwiony, trójkolorowy pies Ewy El
Mohtar, znany z wielu innych wystaw,
owczarek australijski Trulyawesome ZIGGY STARDUST, energiczny, solidnej budowy, doskonale czujący atmosferę wystawy pies wystawczyni z Niemiec oraz
Sędziowie i organizatorzy
Pies 2 (354) 2014
53
Grand Prix Leszno 2014
polski owczarek nizinny, młodzieżowy
champion FAWORYT Kontekst.
W grupie II, jak zwykle, cztery psy:
sznaucer olbrzymi czarny, nowofundland, mastif tybetański oraz czarny terier. Moim faworytem, nie pierwszy
zresztą raz, był ów mastif Kunzang BAL
BHAGYA TO BISURMAN. Należący
do Justyny Musiał pies robi niezapomniane wrażenie, jestem nim od daw na zauroczony. Ucieszyłem się także
z awansu sznaucera olbrzymiego ze
szczecińskiego kojca państwa Grabałowskich. NAPOLEON Dyas Poland ma pięknie zapisane karty swojej ringowej kariery i ten leszczyński występ również mógł
zaliczyć do udanych. Generalnie „dwójka” była bogato reprezentowana i w ścisłym finale mogło się z powodzeniem
znaleźć kilka innych wysokiej klasy
psów, by wymienić tylko np. owczarka
środkowoazjatyckiego DAHTIYAR Stancocker, mastifa hiszpańskiego MOZART
Z Karolewka, leonbergera SAROS Alfa
Zwycięzcy Grupy VIII
54
Leonis, dobermana Santa Julf RUSSIAN
BOY czy boksera DOROTKĘ Ewenement.
Grupę III reprezentowały: pyszny
szkot, czarna suka Alite LITLLE MISS LOVER należąca do Joanny Śmidody, wiel kiej urody welsh terrier TOTOLOTEK
Aluzja, wyhodowany i wystawiony przez
Agnieszkę Nowak-Patyniak oraz american staffordshire terrier DAKOTA SPECIAL FOR YOU Canossa Łukasza Polaszka. Doskonały tercet z absolutnie równy mi szansami, choć może z odrobiną
przewagi dla tego welsha.
Trójka jamników w finale to: krótkowłosa, standardowa, pełna smaczków
i wyśmienitych proporcji, bardzo jeszcze
młoda suka FRENCHIE Canis Venator
państwa Jakubowskich, krótkowłosy miniaturowy pies MOONLIGHT BEAUTY
SPARKLEY Asocjacja Joanny Warzechy
oraz szorstkowłosa standardowa suka
Iny i Agnieszki Małeckich, doskonałego
pochodzenia – Ex Sentia CAUGHT YOU
LOOKING. Jamników było zaledwie kil-
ka, toteż kwalifikacja do finałowej rozgrywki przebiegła szybko i dla wymienionych wyżej psów w pełni zasłużenie.
Grupę V reprezentowały: shiba inu,
thai ridgeback oraz siberian husky. Bardzo wyrównaną stawkę syberyjskich huskies miała w ringu Zdenka Jilkova.
Do finału desygnowała czarno-srebrną
sukę ARCTIC FRIEND Winter Queen. Dorównywały jej klasą wybrane przez Marię Vivę Soleckyj Szpunar: shiba inu
ARES KAI Ulubieńcy Kasi, pies Donaty
Żak oraz thai ridgeback ELZA Habas,
młoda suka Anny Sobieraj-Szczęsnej.
Posokowiec bawarski, suka Beaty
Zach BABKA MAKOWA Hazba i obok niej
przedstawicielka dużo rzadszej rasy
grand basset griffon vendeen CORALINE
Succession Of Baron FCI, trójbarwna suka Katarzyny i Janusza Zacharewiczów
oraz beagle Kislev PARKN DOWNUNDER
Krzysztofa Jońskiego to psy grupy VI,
wybrane do finału przez honorowego
przewodniczącego Związku Kynologicznego w Polsce, Andrzeja Manię.
Seter irlandzki ARGO Rysi Wykrot FCI,
aktualnie jeden z najpiękniejszych przedstawicieli tej rasy w kraju, wystawiony
przez Anię Żwierełło wraz z suką SWEET
SAGA All Irish Gold Grażyny Kaczmarek
stanęły do porównania w ringu Aleksandra Skrzyńskiego. Argo zwyciężył i w fi nale spotkał się z seterem angielskim,
elegancką młodą suką o umaszczeniu
orange belton LAURĄ LIWIĄ Elater Polonica FCI, należącą do Agnieszki Skórzew skiej. Dołączyła do nich JOTA Aragonesa,
świetnie zbudowana suka wyżła weimarskiego krótkowłosego, wyhodowana
przez Andrzeja Walczaka i ten tercet
reprezentował grupę VII.
Wyśmienity golden retriever NATO
Adekatos Poland FCI, trzyletni champion
Zwycięzcy Grupy IX
Pies 2 (354) 2014
Tomasza Sławika, zwrócił uwagę niemal
wszystkich, także poza oficjalnym występem w ringu. Jego awans do finału
nie zdziwił nikogo. Wśród zwycięzców
grupy VIII znalazły się także: angielski
springer spaniel Lordsett JUST DO IT
oraz angielski cocker spaniel CATCH
THE WIND Renmil’s Dream, czarny,
mocny i pięknie poruszający się interchampion Renaty Niklasiewicz.
W „dziewiątce”, podobnie jak
w „dwójce” – ponownie cztery psy
wskazane przez Zdenkę Jilkovą, a wśród
nich chihuahua długowłosy beżowy
z białym, elegancki, pełen wdzięku, bardzo jeszcze młody pies, lecz świetnie
czujący się w ringu HELIOS OF STAR
Dolce Piccoli FCI. Wygrał rasę i zwrócił
powszechną uwagę, został zapamiętany
i poźniejszym jego występom towarzyszyły gromkie brawa. Miał najwyższej
klasy towarzystwo: przepięknego pekińczyka CHRISTMAS CARD Astarte Gold,
psa, którego wystawową karierę śledzę
z uwagą i podziwem od klasy „baby”
w 2011 roku, boston teriera, sukę
WREDNĄ PINDZIĘ z Czańca oraz efek townego shih tzu, również sukę, biało -złotą GIULIETTĘ Merlot Poland.
Trójkę najpiękniejszych chartów wskazał Janusz Opara, pozostawiając w ringu
charta polskiego MAURYCEGO Arcturus
wyhodowanego w domu Blanki Horbatowskiej, wilczarza irlandzkiego, sukę
NARNIĘ Festina o intensywnym szarym
umaszczeniu z leszczyńskiej hodowli
Hanny Woźnej -Gil oraz greyhounda
RHIANNON Fionn Clann, błękitną, pręgowaną sukę Agaty Juszczyk.
Na tym praca sędziów w dwóch obszernych ringach została zakończona, lecz
przed wyborem najpiękniejszego cham piona tegorocznej wystawy rozegrano
Grand Prix Leszna 2014 z szerokim
udziałem psów reprezentujących region.
Wzrastająca z roku na rok popularność tej
konkurencji jest nie tylko widocznym
efektem wkładu pracy hodowlanej lesz czyńskich kynologów, ale także jedną
z ciekawszych form promocji miasta. Do brze więc się stało, że począwszy od bie żącego roku, zwycięzca uhonorowany zo stanie okazałym pucharem ufundowanym
przez Renatę Handke, córkę zmarłego za łożyciela i prezesa Oddziału Leszczyńskiego Związku Kynologicznego w Polsce, Ja nusza Bettinga. Na podium stanęły w ko lejności: zwycięski american staffordshire
terrier MESIC Red Pearl In Ginger Łuka Pies 2 (354) 2014
Zwycięzcy Grupy VI
sza Polaszka, wilczarz irlandzki NARNIA
Festina Hanny Woźnej-Gil z lokatą drugą
oraz, na miejscu trzecim, shiba inu ARES
KAI Ulubieńcy Kasi Donaty Żak.
Finał wystawy championów jest zawsze niezwykle interesujący: długie pasy
wykładzin w dwóch kolorach biegnące
przez całą długość ringu honorowego,
wieloetapowe losowania startujących
psów, trójka sędziów zasiadających
w wydzielonych kabinach i mających
do dyspozycji przyciski zapalające światła czerwone bądź niebieskie, no i emo cje sięgające zenitu.
Tym razem wskazanie zwycięskiego
w danej parze psa należało do Zdenki Jilkovej, Doroty Witkowskiej i Petra Rehanka. Już w 1/32 finału odpadło kilka wielkiej klasy psów, zasługujących – w mojej
ocenie – na przynajmniej jeszcze jedną
próbę sił. Taki los spotkał m.in. wspaniałą standardową jamniczkę szorstkowłosą, która przegrała porównanie z czar nym terierem, czarnego cocker spaniela
angielskiego, który nie dał rady efektow nemu shih tzu, jedynego greyhounda tej
wystawy, bowiem nie sprostał maleńkiemu shiba inu, i szczególnie bliską mi su kę setera angielskiego, która ustąpiła
miejsca nowofundlandowi. Na tym eta pie wygrały swoje pojedynki m.in. seter
irlandzki mahoniowy (z pekińczykiem,
który też był moim faworytem), chart
polski (z suką thai ridgeback), owczarek
australijski (ze springer spanielem angielskim), wyżeł weimarski krótkowłosy
(ze szkockim collie) czy golden retriever
(z syberyjskim husky).
W 1/16 finału pierwszą startującą parą
były golden retriever i czarny terier. Gol -
den wygrał i dostał się do kolejnego etapu. Standardowa jamniczka krótkowłosa
pokonała shiba inu, mastif tybetański
nieoczekiwanie łatwo poradził sobie ze
sznaucerem olbrzymim czarnym, zaś nowofundland wypadł bardziej przekonywująco niż owczarek australijski. Swoje
pojedynki wygrały także: shih tzu (z wei marem), długowłosy chihuahua (z char tem polskim) i beagle (z seterem irlandz kim, któremu całkiem otwarcie, acz nieskutecznie kibicowałem).
Z najlepszej „ósemki” do ćwierćfinału
przeszły: golden retriever (po zwycię stwie nad jamnikiem krótkowłosym
standardowym), mastif tybetański (po
wygranej z nowofundlandem), długowłosy chihuahua (pokonał shih tzu) oraz
beagle (eliminując teriera szkockiego).
W półfinale, już w pierwszej parze,
starcie gigantów: golden retriever oraz
mastif tybetański. Triumf tego ostatniego nagrodzono oklaskami, ale nie mniejsze otrzymał golden, przygotowując się
do boju o miejsce trzecie. Beagle i chihuahua jakby wiedziały, ile w tej chwili za leży od ich postawy na wybiegu. Poszły
na całego przy hucznych brawach, lecz
szczęście uśmiechnąć się mogło tylko
do jednego z nich. I uśmiechnęło się
do przedstawiciela najmniejszej z ras.
Długowłosy chihuahua miał czas przyjrzeć się rywalowi z Tybetu, bowiem najpierw odbył się tzw. finał „B” z udziałem
golden retrievera i beagle’a.
NATO Adekatos Poland FCI z hodowli
Tomasza Sławika przekonał do siebie sę dziów i stanął na najniższym stopniu wystawowego podium. Zanim jednak spiker zapowiedział zbliżający się punkt
55
kulminacyjny wystawy, w ringu honorowym pojawiło się kilkuosobowe grono działaczy kynologicznych z wiceprzewodniczącym Zarządu
Głównego ZKwP Aleksandrem Skrzyńskim na czele, prezentując bardzo piękną paterę ufundowaną dla upamiętnienia osoby i dzieła Janusza Bettinga. Padła interesująca propozycja, by tym samym powołać
do życia Nagrodę im. Janusza i Dobromiły Bettingów jako stały
element tutejszych wystaw championów.
Ostatnią parę w walce o wszystko utworzyły: pies naprawdę bardzo
duży, przedstawiciel molosowatych w II grupie ras FCI oraz pies naprawdę bardzo mały, prawdziwa miniatura z grupy IX FCI. Przypuszczam, że jeden i drugi miały podobne rzesze swoich fanów na widowni, bo hala „Trapez” huczała od braw, ale werdykt sędziowskiego gremium wskazał jednoznacznie zwycięzcę. Mastif tybetański Kunzang
BAL BHAGYA TO BISURMAN, dla najbliższych „Samar”, został Najpiękniejszym Championem tej wystawy, a długowłosy HELIOS OF
STAR Dolce Piccoli FCI stanął na miejscu drugim.
Ta szczególna, jedyna w swoim rodzaju nasza wystawa psich piękności, przygotowana w całości zapewne jeszcze przez Janusza, a zrealizowana z prawdziwym sukcesem organizacyjnym przez zespół
działaczy kynologicznych skupionych wokół osoby Macieja Szydłowskiego, zasłużyła na jak najwyższe oceny. Wszystko udało się przynajmniej tak dobrze, jak dotąd w standardach leszczyńskich bywało,
a momentami, np. przy reorganizacji ringów ras i konstruowaniu ringu honorowego – było nawet lepiej, sprawniej.
Teraz czas na „Prestige” 2014.
Najpiękniejszy Champion Wystawy
Tekst Tadeusz Chwalny
Zdjęcia Monika Milian
Kursy szkolenia psów
Zapraszamy psy rasowe i nierasowe
na następująceszkoleniai kursy:
– przedszkoleod 4miesięcy
– piestowarzyszącyPT
– pies towarzysząco-tropiący I i II stopnia
PTTi PTT II
– piesobrończy I stopnia– IPO I
– piesobrończy II stopnia– IPO II
– piesobrończy III stopnia– IPO III
Kursyi szkoleniaprowadząrekomendowane przez Oddział Warszawski
ZwiązkuKynologicznegow Polsce ZakładySzkoleniaPsów:
Zarząd Główny ZKwP na posiedzeniu w dniu 27.02.2014 roku powołał:
Klub Doga Niemieckiego o władzach wybieralnych.
Wpływ regulaminowej liczby 100 składek umożliwi rozpoczęcie działalności Klubu.
Składka wynosi 20 zł. Zainteresowanych przynależnością do Klubu prosimy o wpła tę na konto:
Millennium Bank nr 42 1160 2202 0000 0002 5802 4607.
Pierwsze zebranie wyborcze Klubu przewidywane jest na sobotę 21 czerwca 2014 r.
Wszystkie osoby, które zadeklarują przynależność do Klubu, zostaną powiadomione
indywidualnie o miejscu i godzinie zebrania.
Za Grupę Inicjatywną
Jadwiga Szłapka
tel. 601 196 083
e mail: [email protected]
56
„BARITUS”
KamilKędziorek– 0 602 661 355
WARSZAWA Gocław – Wał Miedzeszyński
670 (za stacją BP przy skrzyżowaniu z ul.
Fieldorfa)
WARSZAWABemowo– ul.AnieliKrzywoń,
przy ulicyCzłuchowskiej,www.baritus.pl
„PSIASZKOŁA”
JadwigaChodzeń–0 605 942 180,
609 421 980, MYSIADŁO – ul. Puławska
(wjazdod ulicyOsiedlowej 4)
MałgorzataDaryłowicz– 0 605 066 343
WARSZAWA(Bemowo)– ul.Kocjana 70A
www.szkoleniepsow.pl
Dyżury Sekcji Szkolenia odbywają się
w lokalu Oddziału w poniedziałki w godzinach 16.00–17.30
Pies 2 (354) 2014
Opolskie Wystawy, 26–27.04.2014
fot. 1
W tym roku Opole było miejscem niezwykłych sportowych zmagań kynolo gicznych. Podczas XXXIII Międzynarodo wej Wystawy Psów Rasowych oraz Klubowej Wystawy Psów do Towarzystwa
wyłonieni zostali zwycięzcy prezentujący
największą klasę psów ze swoich ras.
Wspaniali sędziowie, którzy pracowali
na ringach podczas dwudniowego show,
mieli ręce pełne pracy.
Zacznijmy od początku. Tegoroczne
wystawy postawiły przed organizatorami niezwykle trudne zadania. Jednym
i najważniejszym była zmiana terenu.
Miejsce należało tak dobrać, by sprostać
wymaganiom stawianym przez naszych
najważniejszych gości – wystawców.
fot. 2
Pies 2 (354) 2014
Myślę, że propozycja, jaką przedstawiliśmy, została pozytywnie odebrana i tym
samym przyjmie się u nas na dobre.
Początek sędziowania wyznaczały godziny: 10.00 na Wystawie Międzynarodowej oraz 9.00 na klubówce. Dość
szybko minął nam czas oczekiwań na finały. Przyniosły one pięknych pretendentów do tytułu tego najpiękniejszego.
Sobota wyłoniła zwycięzców grup
I, III, VI, VIII, X, w niedzielę podziwialiśmy psy z II, IV, V, VII oraz IX.
BEST IN SHOW Wystawy Międzynarodowej Opole 2014 (fot. 1)
Sędzia: Gerard Jipping – Holandia
1. pudel miniaturowy czarny – MISS
FIONA od Lalanki
2. jamnik krótkowłosy króliczy – Lisego Nosa DIPLOMANT
3. nowofundland – BLACK PRETEN DER Kaźko Słupski
4. gończy polski – BRYLANT Kłusująca
Sfora FCI
BEST IN SHOW Wystawy Klubowej
Psów do Towarzystwa Opole 2014
(fot. 2)
Sędzia: Tiina Taulos – Finlandia
1. pekińczyk – Holli Bob FACE CON TROL
2. pudel średni czarny – JOYFUL JEFFREY Starring Moravia
3. chiński grzywacz – KONTROWERSJA Next Germanika
4. chihuahua długowłosy – That’s
Amore JOE MAGGIO INNAMORATO
Mamy nadzieję, że XXXIII Wystawa
w Opolu przejdzie do historii, nie tylko
z powodu zmiany lokalizacji, ale również
zostanie zapamiętana z dobrej organiza cji całego teamu opolskich działaczy,
któremu dziękuję. Zapał oraz zaangażo wanie, które daliście podczas tych dni,
są bezcenne.
Wystawców zapraszam już za rok i już
teraz mogę powiedzieć, że będzie
to XXXIV Wystawa w Centrum Wystawienniczym. Kto był, wie, a kogo nie było, niech sprawdzi na własne oczy, jak
wygląda opolski CACIB Show.
Grzegorz Weron
Zdjęcia Monika Milian
http://www.zprhusky.com/fotografika/
57
12.07
Wystawy Psów Rasowych w Polsce – 2014
1.05
Dobre Miasto (org. O/Olsztyn)
krajowa
1.05
Manowo (org. O/Koszalin)
krajowa psów myśliwskich
3.05
Ostrów Wlkp.
klubowa bassetów
3.05
Wrocław
krajowa owczarków niemieckich
3.05
Chorzów
krajowa Golden Retriever'ów
3.05
Rzeszów
klubowa wyżłów
4.05
Chorzów
krajowa brytyjskich ras pasterskich
4.05
Rzeszów
krajowa psów ras myśliwskich
4.05
Rybnik
krajowa
4.05
Jeleśnia
krajowa posokowców i alp.gończ.
krótkonoż. (org. Klub Posokowca)
10-11.05 ŁÓDŹ
międzynarodowa - CACIB
10.05
Łódź
krajowa dobermanów i pinczerów
11.05
Minikowo (org. O/Chojnice)
krajowa 5. Grupy FCI
17.05
Bytom
krajowa 9. Grupy FCI + pokaz
chihuahua
17.05
Będzin
klubowa nowofundlandów
i landserów
17.05
Bytom krajowa pudli
(klub wybieralny) - "duże CWC"
(org. Klub Pudla)
18.05
Białystok
krajowa owczarków niemieckich
18.05
Bytom
krajowa
18.05
Radom
krajowa
18.05
Ustka (org. O/Słupsk)
krajowa
18.05
Bydgoszcz
klubowa polskich owczarków
nizinnych
24.05
Antoninek (org. O/Poznań)
krajowa psów myśliwskich
24.05
Wałbrzych
krajowa 5. Grupy FCI
24-25.05 Wrocław
światowa bokserów - ATIBOX
24.05
Krosno
krajowa 2. Grupy FCI
25.05
Krosno
krajowa
25.05
Wałbrzych
krajowa
25.05
Płock
krajowa
31.05-1.06 LESZNO
międzynarodowa - CACIB
58
31.05
Rzeszów
krajowa 9. Grupy FCI
1.06
Leszno
krajowa 8. Grupy FCI
1.06
Rzeszów
krajowa owczarków niemieckich
7.06
Rybnik
krajowa owczarków niemieckich
7.06
Strzelce Opolskie (org. O/Opole)
krajowa ras polskich
8.06
Lublin
krajowa
8.06
Kalisz
krajowa
8.06
Racibórz
krajowa
8.06
Strzelce Opolskie (org. O/Opole)
klubowa owczarków podhalańskich
8.06
Strzelce Opolskie (org. O/Opole)
klubowa ogarów polskich
8.06
Strzelce Opolskie (org. O/Opole)
klubowa gończych polskich
14.06
Kraków
krajowa 1. Grupy FCI
14-15.06 KRAKÓW
międzynarodowa - CACIB
15.06
Kraków
krajowa 3. Grupy FCI
21.06
Nowy Sącz
krajowa 8. Grupy FCI
21.06
Wrocław
krajowa 9. Grupy FCI
21.06
Gdynia
klubowa chartów polskich
21.06
Gdynia
krajowa chartów
22.06
Jelenia Góra
krajowa
22.06
Gdynia
krajowa
22.06
Nowy Sącz
krajowa 9. Grupy FCI
28-29.06 SZCZECIN
międzynarodowa - CACIB
28.06
Lubieszyn (org. O/Szczecin)
krajowa 2. Grupy FCI
28.06
Chorzów
krajowa owczarków niemieckich
29.06
Lubieszyn (org. O/Szczecin)
krajowa 3. Grupy FCI
------------------------------------------------------------5.07
Wrocław
krajowa psów myśliwskich
6.07
Olsztyn
krajowa
6.07
Bielsko-Biała
krajowa
6.07
Gorzów Wlkp.
krajowa
6.07
Wrocław
krajowa psów pasterskich
12-13.07 WARSZAWA
międzynarodowa - CACIB
Warszawa
klubowa dogów niemieckich
12.07
Zakroczym
krajowa terierów typu bull
(org. Klub Terrierów typu Bull
- Koszalin)
19.07
Nowy Targ
krajowa 2. Grupy FCI
19.07
Legnickie Pole (org. O/Legnica)
krajowa psów pasterskich
19.07
Koszalin
krajowa 2. Grupy FCI
20.07
Nowy Targ
krajowa
20.07
Koszalin
krajowa
20.07
Legnickie Pole (org. O/Legnica)
krajowa psów myśliwskich
26.07
Wałbrzych
krajowa 9. Grupy FCI
26.07
Chojnice
krajowa 2. Grupy FCI
26.07
Będzin
krajowa 3. Grupy FCI
27.07
Będzin
krajowa
27.07
Chojnice
krajowa
------------------------------------------------------------2-3.08
ZAKOPANE
międzynarodowa - CACIB
10.08
Przemyśl
krajowa
16.08
Częstochowa
krajowa
17.08
Nowy Sącz
krajowa
17.08
Toruń
krajowa
23.08
Sopot
klubowa psów gończych
23-24.08 SOPOT
międzynarodowa - CACIB
23.08
Sopot
krajowa beagle
23.08
Pruszków (org. O/Lublin)
klubowa welsh corgi
24.08
Sopot
krajowa 8. Grupy FCI
24.08
Zakopane
krajowa owczarków podhalańskich
30-31.08 BIAŁYSTOK
międzynarodowa - CACIB
30.08
Białystok
krajowa 2. Grupy FCI
31.08
Białystok
krajowa 3. Grupy FCI
6.09
Opole
klubowa posokowców i alpejskich
gończych krótkonożnych
6.09
Częstochowa
europejska chartów
Puchar Europy Centralnej
*****
Aktualne informacje o wystawach na stronie:
www.zkwp.pl
Pies 2 (354) 2014

Podobne dokumenty