Jak jarać zioło, czyli kilka słów w temacie

Transkrypt

Jak jarać zioło, czyli kilka słów w temacie
Witam szanowne gremium. W odpowiedzi na pytanie "Dlaczego nie działa?"
postaram się pokrótce streścić jak powinno działać...
Primo, do podróŜy między planetarnej naleŜy się lekko przygotować, najpierw
zrobić rozpoznanie lokalu i znaleźć wygodne i w miarę bezpieczne wyrko. MoŜna
oczywiście leŜeć na glebie, ale przede wszystkim jest zimno i gdy przyłoŜymy ucho
do ziemi to niestety usłyszymy, Ŝe ziemia skrzypi podczas obrotu. Rzadko
konserwowane łoŜyska niestety są juŜ wyrobione i hałas moŜe przeszkadzać.
Gdy juŜ zrobimy odpowiednie rozpoznanie, naleŜy przystąpić do etapu drugiego czyli znieczulić ciało i uwolnić rozum. Do tego celu jest nam potrzebne dobre Ŝarcie
i wysoko oktanowy płyn. MoŜna i bez tego, ale gdy nasza dusza opuszcza ciało
to moŜe boleć, a tak ciało nieświadome niczego pogrąŜy się w letargu...
Etap trzeci to dobre zioło, dwa do czterech buchów i powinno zadziałać. ALE
UWAGA ! W tym miejscu trzeba delikatnie wyczuć moment kiedy nasz błędnik
odczuje siłę grawitacyjną ziemi, czyli zajebiste obroty w lewą stronę. Wtedy
włączamy auto pilota i udajemy się za jego pośrednictwem do łóŜka, które
znaleźliśmy na wstępie. Przegapienie momentu oznacza, Ŝe leŜymy gdzie popadnie i
cały etap rozpoznania był bez sensu.
Etap czwarty, naleŜy pamiętać, Ŝe najwygodniej leŜy się na plecach i wtedy
nasza dusza opuszcza ciało przez nos lub usta korzystając z siły wydechu i wdechu,
tak samo łatwo wraca. LeŜenie na brzuchu moŜe powodować trudności
z oddychaniem i nasza dusza musi przeciskać się miedzy poduszką, a np. nosem.
Mało fajne. LeŜąc na brzuchu dusza moŜe opuścić ciało teŜ przez inny całkiem spory
otwór wylotowy, korzystając z ogromnego ciśnienia gazów i uzyskuje w ten sposób
całkiem niezłą prędkość początkową. Jednak ta droga ma wadę, niestety odbyt jest
tak skonstruowany, Ŝe nie zasysa, i nasza dusza wracając musi odbyć "Mroczną
drogę przez mękę". Czyli zasuwa na piechotę przez całe ciało, aŜ do krtani i tam
do płuc w okolicy, których mieszka. Rano po przebudzeniu odczuwamy ból głowy
i dziwny dyskomfort psychiczny, tak jakbyśmy byli brudni... Dusza moŜe teŜ przez
przypadek wylądować w jednym całkiem fajnym miejscu, (u kobiet...) Na początku,
jak w Ŝyciu, widok jest fajny i róŜowy, potem zaczynają się problemy. Dusza wędruje
przez ciało jak po autostradzie, ale w pewnym momencie dochodzi do rozwidlenia
i rodzi się dylemat, w lewo czy w prawo. Niestety obie drogi są takie same i kończą
się dziwnymi kulkami na zaczepach. Jest nieźle gdy kulki są świeŜe i mocno
trzymane. Najgorzej gdy właśnie zaczepy puszczą i musimy uciekać. Nazywa się
to "syndromem Indiany Jonsa". Biegniemy ciemnym tunelem i goni nas kula, która
chce nas zmiaŜdŜyć, prawdziwy hartkor jest wtedy, gdy przed nami toczy się jedna,
a za nami druga kula, i ta z przodu nagle się zatnie (zgodnie z prawem Marphieigo).
Rano po przebudzeniu nie do końca wiemy czy to co nas spotkało było fajne
czy nie... MoŜna teŜ wypuszczać duszę przez uszy, ale mogą to robić tylko ci, którzy
nie mają błony bębenkowej. Niestety, są naraŜeni na niebezpieczeństwo wplątania
się w we własny aparat słuchowy i do końca Ŝycia słyszą jakieś głosy i jęki. To na tyle
następnym razem opowiem jak latać i co fajnego moŜe nas spotkać podczas
podróŜy.