Dzień z życia gwiazd Siedziałyśmy z Emmą na jednym z wielu

Transkrypt

Dzień z życia gwiazd Siedziałyśmy z Emmą na jednym z wielu
Dzień z życia gwiazd
Siedziałyśmy z Emmą na jednym z wielu krawężników dzielnicy Christiana,
zajadając się lodami. Lucas i chłopaki obiecali, że do nas dołączą, jak tylko coś
tam załatwią. Pierwszy na horyzoncie pojawił się Kasper. Usiadł obok nas.
Wydawał się spięty. Emma od razu to wyczuła.
- Coś się stało? - zapytała prosto z mostu. Nikt nie był bardziej opiekuńczy
od niej. Kasper spojrzał na mnie niepewnie.
- Napadły nas fanki- powiedział z wyraźnym niesmakiem. - Lucas nie mógł
sobie z nimi poradzić. Na szczęście Mark rozgonił towarzystwo…
No pięknie. Ten dzień zapowiadał się normalnie, aż do teraz. Straciłam
ochotę na lody. Emma objęła mnie ramieniem. Lepszej BFF nie mogłam sobie
wymarzyć. Po chwili dołączyli do nas Mark, Lukas i Magnus. Wszyscy wyglądali
na wykończonych, mimo że była dopiero 10:00. Wstałam i objęłam Lukasa.
Pocałował mnie i uśmiechnął się z zadowoleniem.
- Możemy jechać – oświadczył. - Smakujesz truskawkami, Summer. Cała
ekipa roześmiała się, chyba pierwszy raz tego poranka. Wpakowaliśmy się do
vana i ruszyliśmy w drogę na lotnisko. Mieli tam na nas czekać menager
chłopaków i cała reszta drużyny. Gdy jechaliśmy, Magnus opowiadał nam historie
o tym, jak kiedyś uciekł mu pies. Było to tak fascynujące, że zasnęłam z głową
opartą na ramieniu Emmy.
***
- Wstawaj, Summer. Dojechaliśmy - usłyszałam głos Emmy.
Otworzyłam oczy i podniosłam się z mojej „śpiącej” pozycji. Za oknem
zobaczyłam Lukasa rozmawiającego z menagerem. Wysiadłyśmy z vana. Mój
chłopak objął mnie jedną ręką w talii. Zawiesiłam się mu na szyi, jak miałam
w zwyczaju.
- Dolecimy tam za jakieś pięć godzin - powiedział menager.
O ile dobrze mi się zdawało, miał na imię Dave. Lukas westchnął i przytulił
mnie mocniej.
- No nie wierzę!- usłyszeliśmy okrzyk zdumienia, który niewątpliwie wydała
Emma. - Dave, wykupiłeś nam miejsca w pierwszej klasie?!
Mężczyzna uśmiechnął się.
- Nie mogłem pozwolić, żeby takie gwiazdy jak wy podróżowały
pierwszym-lepszym lotem – oświadczył. - Lot do Nowego Jorku to nie byle jaka
wycieczka.
Na samą myśl o tym ciarki przebiegły mi po plecach. W mieście, które
rzekomo nigdy nie spało, musiało mieszkać kilkadziesiąt tysięcy fanek Lukasa.
Nie to, że byłam zazdrosna, o nie. Martwiłam się o nasze bezpieczeństwo. Młode
dziewczyny, niektóre całkiem miłe i sympatyczne, ale też chamskie i bezmyślne
przychodziły na koncerty zespołu. Czasem zdarzały się niebezpieczne sytuacje
z udziałem
tych
„psychofanek”. Ostatnio
coraz częściej dostawałam
najróżniejsze listy i maile z pogróżkami. Głównie z tego powodu zostałam
zmuszona do zrezygnowania z różnych portali społecznościowych, takich jak
Strona 1 z 4
Facebook czy Twitter. Szczere, wisiało mi to, ale co będzie, jeśli przez te
„psychofanki” będę musiała zrezygnować także z Lukasa?
Odrzuciłam nieprzyjemne myśli i ruszyłam za rękę z Lukasem w stronę
lotniska. Już teraz patrzyło na nas mnóstwo par oczu. Emma, widząc moją minę,
poklepała mnie pocieszająco po ramieniu.
- Nie martw się – szepnęła. - Będzie dobrze, zobaczysz.
Miałam nadzieję, że to co mówi, stanie się prawdą. Weszliśmy do głównej
hali lotniska. Szliśmy szybko przez tłum ludzi, nie zatrzymując się ani na chwilę.
Jedną ręką trzymałam dłoń Lukasa, drugą dłoń Emmy. BFF ścisnęła mocniej moją
rękę. Spojrzałam za siebie. Kilkanaście dziewczyn biegło za nami. Boże, oby to
były te miłe i sympatyczne… Nasz lot był o 13:00. Przy kasie zatrzymaliśmy się.
Około dwudziestu dziewczyn wyciągało w stronę chłopaków notesy i koszulki,
prosząc o autograf. Lukas, Mark, Kasper i Magnus cierpliwie składali swe podpisy
na najróżniejszych fantach. Jedna z dziewczyn podeszła do mnie nieśmiało.
- Przepraszam - powiedziała cicho. - Czy…czy mogłabym poprosić o twój
autograf?
Zamurowało mnie. Mam rozdawać autografy? Dziewczyna nie wyglądała na
niekulturalną. Podpisałam się na koszulce, którą mi dała.
- Dziękuję - powiedziała z miną, która zdradzała, że jest w siódmym
niebie. - Bardzo dziękuję. Już miała odejść gdy dorzuciła:
- Jesteście piękną i dobraną parą. Zanim zdążyłam wykrztusić z siebie
choćby jedno słowo, nastolatka zniknęła w tłumie.
***
Na pokład samolotu weszliśmy o 13:30. Zajęliśmy miejsca w całkiem
pustym przedziale pierwszej klasy. Usadowiłam się na siedzeniu razem z Emmą.
Za nami usiedli Lukas z Magnusem, a obok Kasper z Markiem. Manager Dave
razem z resztą ekipy usiasł w oddzielnym przedziale. Emma odchyliła swój fotel
do tyłu, przygniatając nogi Magnusowi.
- Kobieto, co ty najlepszego wyprawiasz?! - wydarł się oburzony Magnus. Przygniotłaś mi nogi!
Lukas i ja zaczęliśmy się śmiać. Emmie także trudno było opanować
uśmiech.
- Przepraszam, panie gitarzysto - powiedziała z miną niewiniątka. - Już
zabieram mój fotel.
Pierwsza godzina lotu minęła w miarę spokojnie. Potem zaczęła się
zabawa. Lecieliśmy nad Oceanem Atlantyckim, gdy Kasper wstał ze swojego
siedzenia.
- Przepraszam, pani Stiuart, skończyła mi się oranżada - powiedział
obrażonym tonem. Mark wstał i rozejrzał się dookoła.
- Gdzie jest jakaś stewardessa? - zapytał.
Przewróciłam oczami.
- Ale z was nieporadne dzieci – powiedziałam, wstając.
Strona 2 z 4
Przy drzwiach do innej części pokładu znalazłam malutki kredens. Było
w nim pełno napojów i przekąsek. Wyciągnęłam dwie butelki oranżady i paczkę
Lays’ów, po czym wróciłam do ekipy.
- Lucas, twoja laska to złoto - powiedział Kasper, odbierając ode mnie
jedną z butelek.
Posłałam mu promienny uśmiech i zajęłam na powrót miejsce obok
zasłuchanej w muzykę Emmy. Pomachałam jej paczką chipsów przed oczami.
Moja BFF zdjęła słuchawki. Otworzyłam opakowanie. Szelest „zwabił” wszystkich
chłopaków. Rzucili się na chipsy jak dzikie lwy. Już po chwili opakowanie było
puste.
- No ej!- wykrzyknęłam. - Wynocha żarłoki!
Wszyscy zaczęli się śmiać.
***
Dolecieliśmy na lotnisko w Nowym Jorku. Od razu udaliśmy się do hotelu,
żeby przygotować się do występu. Poszłyśmy z Emmą do naszego pokoju.
- Pora wybrać outffit - powiedziała.
Uśmiechnęłam się.
Po około dwóch godzinach zaglądnął do nas Lukas. Właśnie robiłyśmy
sobie makijaż. Gdy nas zobaczył, rozłożył ręce w geście uznania.
- Pięknie wyglądacie - pocałował mnie.
Poprawiłam mu kołnierzyk.
- Perfekcyjna dziewczyna - powiedziała Emma z nutą rozbawienia w głosie.
- Jedziemy wcześniej na próbę - oznajmił Lukas. - Możecie dołączyć do nas
troszkę później.
- Zależy od tego, ile zajmie nam nasz „profesjonalny” makijaż – odparłam.
- Udanej próby - pocałowałam go na pożegnanie.
Lukas wyszedł i zostałyśmy znowu same. Po kolejnej godzinie byłyśmy
gotowe do wyjścia. Stanęłyśmy przed lustrem. Postanowiłam na ten wieczorny
koncert ubrać czarny crock-top bez rękawów, flanelową koszulę w czerwonoczarną kratę, jasne dżinsy i całkowicie czarne trampki. Tak ochrzciła je Emma
i tak już zostało. Za radą mojej BFF, rozczesałam swoje rubinowoczerwone włosy
i związałam w koński ogon. Zamknęłyśmy pokój i wyszłyśmy z hotelu.
Emmie udało się złapać taksówkę i niebawem dotarłyśmy do Central
Parku, gdzie miał się odbyć koncert chłopaków, którzy właśnie robili próbę na
scenie. Przed nią stało już kilkanaście dziewcząt, przyglądających się chłopakom.
Weszłyśmy razem na ogromne podwyższenie. Kasper zagwizdał na widok Emmy.
Moja BFF, wyraźnie zadowolona, usiadła obok niego.
- Czapki z głów dla naszych gwiazdek - zażartował Magnus.
Dopiero teraz zauważyłam ochroniarzy. Usiadłam na kolanach Lukasa.
Przed sceną ustawiano bramki. Zbliżała się pora koncertu. Gdy wybiła 17:45
wszyscy zeszliśmy ze sceny za kulisy.
- Zapowiada się niezły koncert - stwierdził Mark. - Już teraz jest pełno
ludzi.
Strona 3 z 4
Emma podała mi butelkę wiśniowego Tymbarka. Na zakrętce napisano:
„Mam sławnego chłopaka i nie zawaham się go użyć”. Zaczęłam się śmiać. Za
kulisy wszedł menager Dave. Posłał nam podnoszący na duchu uśmiech.
- Niezłe ściągnęliście tłumy – pochwalił. - Wchodzicie za pięć minut.
Chciałam wstać z kolan Lukasa, ale on przytrzymał mnie w pasie
i wylądowałam w tej samej pozycji.
- Pięć minut to dużo czasu, Summer - pocałował mnie w szyję. - Mam
rację?
- No coś ty- odparłam, śmiejąc się. - Mnie zawsze wydawało się, że jest
odwrotnie.
***
Stałyśmy z Emmą z boku sceny i oglądałyśmy koncert chłopaków. Fani
wrzeszczeli z radości. Moje obawy ulotniły się całkowicie. Ten wieczór był jednym
z najlepszych w moim życiu. Gdy usłyszałam melodię „7 years” przytuliłam się
do Emmy. Ta piosenka zawsze wprawiała mnie w melancholijny nastrój.
Po koncercie, pomogłyśmy chłopakom ulotnić się niepostrzeżenie bez
wiedzy ich fanów. Pojechaliśmy na plażę. Był piękny zachód słońca. Jego
promienie oblewały piasek złocistym blaskiem. O tej porze było tutaj mało ludzi.
Usiedliśmy razem na piasku. Położyłam głowę na kolanach Lukasa. Emma
siedziała obok, oparta plecami o kolana Kaspra. Magnus i Mark weszli po kostki
do wody i chlapali się nawzajem. Mężczyźni. Emma uśmiechnęła się do mnie.
- I widzisz, że nie było tak źle – powiedziała. – Żadne „psychofanki” cię nie
napadły, prawda? Odwzajemniłam jej uśmiech.
- Miałaś rację - uścisnęłam jej dłoń.
Skończyło się całkiem przyjemnie, na plaży, w ramionach Lucasa. Słońce
zachodziło.
Magdalena Drążek
Klasa Ib
Gimnazjum im. rtm. Witolda Pileckiego w Zakrzowie
Strona 4 z 4

Podobne dokumenty