(September) 2011r. No 17 (1031)
Transkrypt
(September) 2011r. No 17 (1031)
POLIS H- CA N A D IA N IN D EPEN D EN T COU RIER ï www.nowykurier.com Kanadyjski “renesans nuklearny” DokoÒczenie z numeru. 15(1029) Dariusz W. Kulczyński 25 sierpnia, 2011, Komitet Mieszany (Joint Review Panel) opublikował raport, że planowane nowe bloki energetyczne Darlington B nie spowodują niepożądanego wpływu na środowisko naturalne pod warunkiem zastosowania wymagającej chłodni komino wych do zadbania o ryby i ptaki ży jące w okolicach planowanej budowy. Spośród 67. rekomendacji duża część będzie automatycznie spełnio na w wyniku stosowania się firmy OPG do odpowiednich norm i przepisów. Niektóre będą wymagały dodatkowych wysił ków, ale są to jak najbardziej po- ES TA B LIS HED 1 9 7 2 ISSN 0848-1946 Jolanta Cabaj We współczesnej Polsce literaci spory ideologiczne rozwiązują nie polemiką, jak przystało na ludzi pióra, lecz w sądach. Silny finansowo koncern medialny „Gazeta Wyborcza” bezpardonowo roz - 1-15 Września (September) 2011 No 17 (1031 “Polska Michnika sądziła Polskę Rymkiewicza” B.Wildstein siny na łamach „Gazety Polskiej” za naruszenie dóbr Agory oraz wpłatę 10 tys. zł na ośrodek dla ociemniałych w Laskach, pod Warszawą. Przyczyną procesu, było stwierdzenie J. Rymkiewicza w wywiadzie udzielonym „Gazecie Polskiej” odnośnie krzyża przed Pałacem Prezydenckim, że redaktorzy „Gazety Wyborczej” są „ducho- opublikowanego zarówno w języku polskim jak i rosyjskim. „Spasiba! Zwracamy się do obywateli Federacji Rosyjskiej z podziękowaniami i apelem o pojednanie. Jesteśmy pod wraże niem pomocy i solidarności, jakich doświadczamy od państwa rosyjskiego, a także zwykłych mieszkańców Rosji, w tragicz - Prof. Jarosław M. Rymkiewicz Panoramiczne zdjęcie maszynowni Darlington A środków kompensacyjnych. stulaty możliwe do zrealizowania Komitet sformułował szereg i realne ekonomicznie. Wspompostulatów od zapewnienia fun- nia ne rekomendacje wymagają duszów na wycofanie nowych pod jęcia przez OPG pewnych blo ków z eksploatacji po 60. działań mitygujących potencjalny, latach od ich uruchomienia, po- negatywny wpływ pewnych czynprzez badania jakości gleby, ba- ności budowalanych i eksplo a dania prądów powietrznych w tacyjnych na środowisko, infraprzy padku wyboru technologii DokoÒczenie na stronie 18 Niebezpieczne powinowactwa Izabella Bukraba-Rylska Rację miał Michaił Bachtin, wybitny rosyjski teoretyk literatury, kiedy pisał, że słowa mają zapach - zapach miejsca i chwili, gdy były używane - i ta pamięć kon tekstu użycia, a zwłaszcza pamięć konsekwencji, do których doprowadziły, nie powinna być nigdy lekceważona. W niej zakodowane bowiem zostało to, co naj ważniejsze: nie znaczenie, które jest wpisywane w pojęcia arbitralnie (róża pachniałaby dokładnie tak samo, nawet gdyby była nazywana kapustą), ale owa tajemna moc słów, zwana u ludów pierwotnych „magiczną”, a przez dwudziestowiecznych filozofów języka „performatywną”: słowa nie tylko opisują, a więc dublują rzeczywistość, lecz także są zdolne ją tworzyć. Tę właściwość słów, jaką one skrywają nieraz przez długi czas, by dopiero w sprzyjających okolicznościach ujawnić cały swój sens, należy mieć na względzie, gdy czyta się formułowane współcześnie programy modernizacji polskiej wsi i rolnictwa. Badacze i eksperci zgodnym chórem podkreślają, że należy przede wszystkim poprawić strukturę agrarną, tzn. doprowadzić do powstania dużo większych gospodarstw niż obecnie; po drugie sugerują konieczność zintensyfikowania produkcji towarowej, przeznaczonej na rynek; wreszcie po trzecie, jak przysłowiowa „kania dżdżu” wyczekują zapowiadanego od dawna „końca chłopów”, czyli definitywnego zniknięcia owych drobnych posiadaczy, którzy znaczną część tego, co wyprodukują, sami przejadają. Te ambitne projekty, rzec można, składają się z samych „słów szczerbatych”, jak to określał Zdzisław Grzelak, jeden z niepokornych socjologów wsi. Są one „szczerbate”, ponieważ chwytają tylko fragment tego, o czym mówią, a reszta wymyka się, ginie w szczelinach między nimi. Tym czasem to, co owe słowa pomijają, jest dużo ważniejsze od tego, co głoszą. Przecież mówienie o stworzeniu dużych gospodarstw, zakłada eliminację tych małych (a jest ich około 2 mln). Konia z rzędem temu, kto udzieli sensownej odpowiedzi na pytanie, co zatem zrobić z ludnością (skrom nie licząc 5-6 mln) usuniętą z tych małych gospodarstw. Domaganie się większej wydajności oznacza z kolei konieczność intensywniejszego dofinansowy- pra wia się z krytycznymi kole gami po fachu, którzy inaczej rozpoznają rzeczywistość. Pozywa ich do sądu i wprawia w ruch machinę przepisów kodeksu karnego, wygrywa, obciąża kosz tami są do wymi i nakłada wysokie kary. W lipcu br. w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbył się proces wytoczony przez spółkę „Agorę” przeciwko wybitnemu poecie J.M. Rymkiewiczowi. „Agora” złożyła pozew, by sąd nakazał Rymkiewiczowi przeprowania rolnictwa, bo tak dzieje się na całym świecie: farmer amerykański jest, wbrew pozorom, najwy żej dotowany, zaraz po nim idzie rolnik europejski, korzystający z dobrodziejstw Wspólnej Polityki Rolnej, której koszty stosowania już teraz budzą w Polsce żywe protesty. Dwa konie z rzędem temu, kto znajdzie na to środki w krajowym budżecie. Wreszcie eliminacja chłopów to po prostu zniszczenie licznej grupy drobnych posiadaczy, a ta właśnie grupa jest zdaniem liberalnych filozofów (np. Johna Rawlsa) fundamentem prawdziwej demo kracji właścicielskiej, czyli takiej, gdzie wprawdzie wielu ma niewiele, ale za to unika się ryzykownej sytuacji, gdyby niewielu miało prawie wszystko. Trzy konie z rzędem dla tego, kto poskłada w sensowną całość wszystkie fragmenty tej układanki. Jakoż istotnie, nie za bardzo się to udaje, gdyż nawet ekonomiści i socjologowie pytani, dlaczego z uporem maniaka domagają się zniszczenia tradycyjnego, „zacofanego” rolnictwa (które zawsze i wszędzie jest wydajniejsze - w PRLu hektar chłopskiej ziemi dawał tyle, co 10 ha ziemi pegeerowskiej, a w dzisiejszej Rosji działki o łącznej powierzchni 7% użytków rolnych dają na rynek 92% ziemniaków, 77% warzyw, 60% mięsa i 50% mleka; rolnictwa, które jest w stanie dać zatrudnienie i utrzymanie dużej liczbie ludności zwalnianej w czasie kryDokoÒczenie na stronie 6 Adam Michnik wy mi spadkobiercami Komuni stycznej Partii Polski”. Wypowiedź Rymkiewicza ukazała się kilka miesięcy po „Apelu do Przyjaciół Rosjan” redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” Bronisław Wildstein nych dla nas okolicznościach. (...) Za to dobro, którego od Was doświadczamy w tych dniach, z całego serca dziękujemy. Jesteśmy DokoÒczenie na stronie 6 HistoriaStowarzyszeniaInżynierów PolskichwKanadzie Krystyna Sroczyńska W tym roku zamyka się historia siedemdziesięciu lat jednej z najstarszych organizacji w Kongresie Polonii Kanadyjskiej, Stowarzysze nia Inżynierów Polskich w Kanadzie. Historia Stowarzyszenia była już wielokrotnie na łamach naszego biuletynu opisywana. Historii się nie zmienia, ale historię się przypomina. Historia Stowarzyszenia Inżynierów Polskich sięga pierwszych lat II-giej Wojny Światowej, kiedy po zakończeniu kampanii wrześniowej, wielu polskich inżynierów znalazło się poza granicami kraju. Podobnie jak w innych organizacjach polonijnych na całym świecie, pierwsze lata połączyły ludzi o wspólnych zaintereso wa niach, dla przetrwania II Wojny Światowej, aby po jej zakończeniu powrócić do wolnej ojczyzny. W jesieni 1939 roku powstało Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Polskich we Francji, a DokoÒczenie na stronie 7 JAN CZAN Broker - od $129,900 - Condominia - Mississauga - od $229,000 -Townhouse z Garażem - Mississauga - od $329,900 - PołÛwki domÛw - Mississauga - od $349,000 - Samodzielne Domy - Mississauga - Nowe Domy i Działki Budowlane - Sprzedaże Bankowe i Spadkowe Dzwoń lub Text : 416-578-9349 - Prześlemy Aktualny wykaz ìPower of Saleî !!! TOP PRODUCER Szybka Telefoniczna darmowa wycena domÛw! Wycena poprzez [email protected] . No 17 (1031) 1-15/09/2011 Strona 2 Kazimierz Z. PoznaÒski University of Washington Wieczór poezji Bodome Flooring (Canada) zatrudni osoby z umiejętnością układania podłóg marki “Bodome” to w miejscu moim ulubionym, czyli w tzw. Kuncewiczówce, willi Kuncewiczów, zawieszonej wysoko z widokiem na miaste czko, z pięknym azjatyckim dywanem na jednej ścianie oraz nieprawdopodobnie pięknym – antycznym - piecem z dużymi huculskimi kafelkami. Ja nie napisałem tych tomików, żeby zostać poetą, tylko żeby poznać poezję i tego wieczoru jak wyjaśniałem jak powstały moje wiersze i o czym są one, w tym tych kilkanaście które odczytałem wydaje mi się, że zrozumiałem czym jest poezja - w odróżnieniu od pisania wierszy - i to odkrycie mnie naprawdę niezwykle za skoczyło. Otóż, jak odczytywałem moje wiersze, które w końcu wymyśliłem szukając odpowiednich słów, żeby wyrazić moje wymyślone przecież uczucia, w paru miejscach załamał się mój głos i za każdym razem byłem zły na siebie bo niby skąd te załamania skoro nie chodziło o własne przeżycia, aż zrozumiałem, taka jest siła słów, czyli poezji. Kazimierz Poznański Długi wiersz Long poem Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza Do Kazimierza przywiozłem nie tylko - zrolowane - obrazy na wystawę przy rynku ale również moje wiersze, czyli tomik „Długi Wiersz” wydany już, jakieś pół roku, wcześniej, plus ciągle w maszynopisie - powielony - tomik zatytułowany „Prawie Pięknie”, w całości poświęcony memu Kazimierzowi Dolnemu, lub raczej mnie. „Długi Wiersz” został oryginalnie napisany po angielsku, ale jak się zorientowałem, że moja poezja nie ma nic wspólnego z obecną poezją Amerykańską, dałem szybko spokój moim marzeniom, żeby mnie wydrukowano tutaj i zabrałem się do tłumaczenia na Polski, czyli jak wyszło, do napisania tomiku od nowa tyle że po Polsku. Moje starania zostały prawie całkowicie zignorowane, z jed nym chyba wyjątkiem bo tutejsze - rezydujące na jednej z wysp wydawnictwo specjalizujące się w poezji podziękowało mi za zgłoszenie z odmową, w piśmie do którego został dołączony katalog poezji którą dotąd wydali z wyborem kilkunastu wierszy spod pióra kilkunastu poetów. Rzuciłem na to okiem, żeby przeżyć zgrozę, bo nie przyszło mi do głowy, że poezja straciła w ostatnich czasach widownię wcale nie jak - dotąd uważałem - z tego po wodu, że ludzie zdecydowali przeznaczyć swój czas - oraz pieniądze - na jakieś inne zajęcia czy rozrywki niż czytanie poezji, że to niby takie nowe - może gorsze czasy. Wyjaśnienie jest inne, gdyż tej poezji nie da się najzwyczajniej w świecie czytać, nie jest wręcz jasne dla kogo ona jest, że niby komu mogłoby przyjść do głowy żeby to czytać, bo żeby przebrnąć przez lingwistyczne karambole, z których one się składają trzeba się obłożyć paroma słownikami, bo w życiu większości ich słów się nie używa. Skoro mogę przebrnąć przez skomplikowane teksty naukowe w mojej dziedzinie ekonomii czy w pokrewnych dyscyplinach powinienem być przygotowany do wierszy ale nic z tego, więc żeby zrozumieć wiersz musiał bym go rozebrać na - lingwistyczne - kawałki, żeby złozyć z tego jakiś zrozumiały obraz czy jakąś obserwację. Nie mówiąc o tym, że oni wszyscy nie piszą o życiu tylko prowadzą jakieś oderwane dysputy filozoficzne w tym sensie, że poruszają się w jakiś tak ezoterycznych i ogólnych planach, tak jakby im nie zależało, żeby do kogokolwiek dotrzeć z tymi ich odkryciami, jakąś odkrytą tajemnicą na temat wizerunku czy znaczenia naszego świata. Kompletnie zapomnieli, że filozofia, którą oni starają się chyba naśladować, czy może wręcz zastąpić, ma jedną rolę do odegrania, mianowicie rozprawianie na temat „sztuki życia”. Nie na temat życia, czy świata, który jest życiem, tylko na temat tego w jaki sposób należy żyć, żeby zrobić z życia jak najlepszy użytek, czyli żyć jak najlepiej. Jak się brnie przez te wiersze, to w najlepszym razie można w nich doszukać się „sztuki śmierci”, bo filozofia tych poetów porusza się po różnych zakamarkach śmierci, w tej czy innej postaci, przyzywanej w ten czy inny sposób, tyle, że „sztuka śmierci” nie jest potrzebna, bo śmierć jest poza ludzkim - świadomym - doświadczeniem. Ja napisałem „Długi Wiersz”, jak zrozumiałem, nie na temat, podobnie zresztą z „Prawie Pięknie”, ale wydawało mie się, że w Polsce moda na bezużyteczną poezję jeszcze nie dotarła, ale pomyliłem się, bo dotarła jak zajrzałem na internet, żeby zaraz trafić na wiersz jakiejś rozwie dzionej facetki, która opisała jak wynoszą jej sąsiada. On był oczywiście stary i zgrany, bo - jak się dowiedziałem z wiersza - pił jak tylko zdobył jakieś pieniądze, z reguły sam, nie w swym mieszkaniu ale w bra mie, którą ta poetka musiała używać razem z tym nieszczęśni kiem, a że to się działo w Polsce a nie gdzie indziej, było jasne, bo według wiersza po pijaku wyśpiewywał on polski hymn. Ponieważ zobowiązałem się przywieźć wiersze i dać wieczór poetycki - w dniu otwarcia wystawy - więc starałem się nie myśleć o stanie polskiej poezji tylko o tym co powiedzieć lu dziom jak przyjdą, żeby w końcu przy go tować sobie krótki tekst z wy borem wierszy, bo przecież miałem wystąpić jako nieznany poeta, którym jestem. Było mi miło, że jak doszło do tego wieczoru wypełniła się sala i Alderwood Naturopathic Clinic • Detoxification • Clinical Nutrition • Chinese Medicine Jolanta Polewczak N.D.,M.D.(PL) Doctor of Naturopathic Medicine Tel: 416- 824-4464 545A Horner Ave., Etobicoke, M8W 2C3 3730Lakeshore Blvd. West, Etobicoke, Ontario M8W 1N6 Centrum Medyczne LEK Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej ul. W.K. Roentgena 5 02-781 Warszawa (przy Centrum Onkologii - wejście C Tel. 416-259-0999 POLSKA SZKOŁA MUZYCZNA The Frederic Chopin Music School Fortepian/pianinoïSkrzypceïGitara ï E m i s j a g ≥ o s u ( Vo k a l ) ï F l e t ï Tr π b k a ï K l a r n e t ï A k o r d e o n ï Te o r i a - w s z y s t k i e p o z i o m y K O M P O Z Y C J A ï I M P R O W I Z A C J A ï D Y RY G O WA N I E -dla zaawansowanych RY T M I K A i U M U Z Y K A L N I E N I E d l a d z i e c i o d 4 - g o r o k u ø y c i a Tel./fax 01148-22 643 5911 Specjaliści Tel: 01148 -22-643 8469 Stomatologia 47 LATA OBS£UGI POLONII POMNIKI Pomniki z granitu P≥yty z brπzu Gwarantowana wysoka jakoúÊ us≥ugi Duøy wybÛr kolorÛw i wzorcÛw PrzystÍpne ceny 24 godzinna obs³uga oraz dostawa oleju opa³owego 2399 Cawthra Rd. East, Unit 101, Mississauga (416) 232-2262 Tel. (905) 279-7761 83 Six Point Road Toronto, ON M8Z 2X3 (416) 232-1250 83 SIX POINT ROAD No 17 (1031) 1-15/09/2011 Strona 3 Kto kogo? Janusz Niemczyk Moi znajomi mnie nagabują ciągle o przyszłość Unii Europejskiej, lub ściślej o przyszłość Euro, czyli najbardziej popularnej waluty w Unii Europejskiej. Czy to ja jestem jasnowidzem? No cóż, dobrze. Spróbuję odpowiedzieć na to pytanie. Sciślej, odpowiem dialektycznie. To jest tak jak odpowiada Radio Erewan. Kiedyś zapytano radio Erewan, czy w komuniźmie będą pieniądze? Radio Erewan zapytało się filozo fów reprezentujących różne nurty filozoficzne o pomoc w znalezieniu odpowiedzi na to pytanie. I tak, materialiści odpowiedzieli że w komuniźmie pieniędzy nie będzie. Idealiści odpowiedzieli że w komuniźmie pieniądze będą. A dialektycy odpowiedzieli tak: U kogo pieniądze będą, u tego będą, a u kogo nie, u tego nie. No więc jak jest z tym Euro, czy to jest tak jak odpowiedziało radio Erewan? No więc według mnie z Euro jest podobnie. Ale nie całkiem. Wysiłki Greków trwają. No bo Gre cy mają problem o którym pisze cały świat. Prawie. To znaczy prawie, też należy rozumieć dialektycznie. Bo na przykład nie chodzi o to, że w jakimś tam kraju jest tylu analfabetów, że prasy prawie nie ma. W Somalii jakiejś czy gdzieś tam. Chodzi o to, że są państwa, nawet wykształcone, gdzie ludzie obowiązkowo muszą chodzić do szkoły podstawowej i śred niej. To są takie kraje jak: Polska, USA i Kanada na przykład. Te kraje mają prasę, ale można mieć duże wątpliwości o to, czy w tych krajach politycy którzy są na przykład w sejmie, kongresie, czy też parlamencie czytają prasę w miarę regularnie. l Ci politycy teoretycznie decydują o życiu w tym kraju. O jego przyszłości. A więc oni powinni czytać najwięcej. No więc - mam tutaj wątpliwości. Jeśli chodzi o Polskę i Kanadę to sprawdziłem doświadczalnie że niekoniecznie czytają. Jak patrzę na CNN to też mam wątpliwści co do tego, czy politycy USA czytają, czy też głównym źródłem ich informacji jest oglądanie CNN właśnie (W Polsce odpowiednikiem CNN byłaby TVN)? No więc dobrze, wracajmy do Greków. Tam wysiłki trwają. Jakie wysiłki do cholery? Do niedawna jeszcze Grek mógł pójść na emeryturę w wieku 45 lat. Więc zdaje się że chodzi o to by takie i temu podobne przywileje utrzymać. Więc Grecy protestują i (dosłownie) chcą zmusić Niemców do większych wysiłków na rzecz utrzymywania Grecji i utrzymania Euro w Grecji. Utrzymanie Euro w Grecji Niem cy mogą osiągnąć dwoma metodami. Mogą Niemcy prze dłużyć wiek emerytalny swoich własnych wyrobników do 70, a może do 75 lat. Drugi sposób to zwiększenie wydajności pracy w Niemczech i przekazanie tej dodatkowej wartości dodanej Grekom. Z drugą metodą jest problem. Wydajność pracy wzrasta stopniowo i powoli. Trzeba na nią dziesiątków lat. Nie da się, lub bardzo trudno jest tego dokonać w sposób skokowy. Chociaż kto wie? Łatwiejszy wydaje się sposób na przedłużenie wieku emerytalnego. Można w ten sposób przeznaczyć potencjalne odłożone emerytury na pomoc będącej w kłopocie Grecji. Pozostaje sposób techniczny jak Niemców przekonać do większego altruizmu i braterstwa? Ostatnim takim czynnikiem jednoczącym Niemcy była NSDP. Czyli Narodowosocja listyczna Partia Niemiec. Czło wie kiem który ją zorganizował był Adolf Hitler. No i paru innych oddanych mu ludzi. Na przykład taki Ernst Rohm. Człowiek miły. Projektant mundurów i człowiek czujący miłość jeśli nie do partii właśnie (był oskarżany przez kolegów z odłamu SS o brutalność) to na różne inne sposoby przynajmniej. Ale bez zbytecznych parable i skojarzeń do innych partii miłości. No więc skutkiem społecznego ekspe ry mentu z dyscyplinowaniem społeczeństwa była utrata przez Niemcy około 30 procent jej terytoriów oraz śmierć 20 milionów żołnierzy niemieckich. No więc jest pytanie o to, czy Niemcy zechcą tak mocno pomagać Grekom? Chyba pamiętają jeszcze doświadczenia z przeszłoś ci nie tak odległej znowuż? Otóż jak oglądam wypowiedzi po lityków niemieckich, to się gubię. Na przykład taka Kanclerz Angela Merkel, o której istnieniu, tuż przed wyborami, przypomniał mocno za to obśmiany, Jarosław Kaczyński, mówi że Grekom trzeba pomóc. I to idzie w eter. I to się słyszy przez jakieś 95% czasu antenowego. W ogóle czołowi poli tycy niemieccy (w telewizji przynajmniej) mówią: pomagać, pomagać! Ale lud niemiecki, czyli ten pracujący właśnie, jest w względzie miłości do Greków bardziej powściągliwy. Ale kto wie. Niemcy naród zdro wy i silny, mający dobrze zorganizowaną służbę zdrowia może da się jednak namówić na przedłużenie wieku emerytalnego do 70., a może i 75 lat właśnie. Na dzień dzisiejszy Niemcami rządzi koalicja. Chrześcijańska Demokracja z Liberałami. Ci ostatni tracą popularność i nie zawsze głosują w Bundestagu tak jak ich koalicjanci Chadecy na których czele stoi Angela Merkel. Mają oni zdaje się wątpliwości względem umacniania miłości do Grecji. Więc co będzie? I tu rzecz ciekawa, bo jakieś 5% czasu antenowego, a może i mniej zabierają informacje że trwają jakieś przygotowania. Na dzień dzisiejszy za kurtyną wypowiedzi “żurnalistów” i polityków dzieją się ciekawe rzeczy. Został upaństwowiony jeden z największych, europejski Dexia. Miała ona w swoich “aktywach” olbrzymi pakiet długów Grecji i innych europejskich krajów południowych. Potencjalnie niespłacalny. Zostały przez rządy Niemiec i Francji udzielone pożyczki innym dużym bankom Francji i Niemiec na wypadek? Czego właśnie można by zapytać? Ano tego, że zdrowy rozsądek ludu płacącego podatki zwycięży i że lud powie dosyć szastania naszymi podatkami politycy! Zmieniamy rząd w Niemczech. Za tym zdrowym rozsądkiem mogą podążyć ludzie Francji. Taka Belgia na przykład nie ma już rządu od ponad roku. I żyje. A więc za kurtyną bierze się pod uwagę taką ewentualność, że Unia Walutowa czyli Euro w aktualnej formie nie przetrwa. Oczywiście środki bezpieczeństwa takie jak upaństwowienie, lub udzielanie pożyczek dużym bankom euro pejskim mogą być niewystarczające. Można powiedzieć, że wykluczenie Grecji z Unii Walutowej nie zaszkodzi Unii Europejskiej, ale ja nie jestem przekonany co do tego. Jeśli zaś chodzi o wystąpienie z Unii Walutowej Portugalii, Hiszpanii, i na końcu Włoch. Wiemy że fala niszcząca po odejściu Grecji pójdzie dalej. A fala jeszcze większa będzie po odejściu każdego z wymienionych wcześniej krajów. Gdzie zakończy ona swój bieg i gdzie się ona odbije tego nikt nie wie. Wiemy jedno, duży biznes od ponad roku wstrzymuje się z inwestycjami. Czekają. To powoduje, że w większości krajów europejskich bezrobocie rośnie. Najbliższe dwa, trzy miesiące będą kluczowe dla Unii Walu towej, a tym samym Unii Europejskiej. Przewiduje się, że Grecja nie będzie spłacać długów bo nie otrzyma kolejnych rat kredytu z Unii Europejskiej. Tym samym zostanie z Unii Walutowej wykluczona. Niektóre banki europejskie zbankrutują. Wiele de cyzji będzie podejmowane w ‘biegu’. Nie wszystkie będą trafne. Jak to w pośpiechu bywa. Co nagle to po diable. Chciałoby się by tych trafnych było więcej niż tych błędnych. I na dobrą sprawę nikt nie wie jak silne negatywne skutki dla Unii Europejskiej i dla całej gospodarki światowej wyłączenie Grecji spowoduje, bo nikt nie wie ile innych krajów Unii Europejskiej również ogłosi niewypłacalność i będzie musiało być z Unii Walutowej wykluczonych przez takie kraje jak Niemcy i Francję, które wybiorą ratowanie interesów własnych podatników, nad ratowaniem interesów podatników w Grecji, Portugalii czy Włoszech. www.nowykurier.com 1-15/09/ 2011 No 17 (1031) Strona 4 Małopolska Wyższa Szkoła Zawodowa w Krakowie Wojciech Błasiak W XX rocznicę śmierci prezesa NIK prof. Waleriana Pańki 7 października 1991 roku na trasie szybkiego ruchu WarszawaKatowice na wysokości Piotrkowa Trybunalskiego w tragicznym wypadku samochodowym zginął, wraz z dwoma współpracownikami, urzędujący prezes Najwyższej Izby Kontroli prof. Walerian Pańko. Zginął na dwa dni przed wygłoszeniem w Sejmie wystąpienia na temat afery Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Nagrobek Waleriana Pańko Ten tragiczny wypadek zwrócił moją uwagę. Znałem osobiście Waleriana Pańkę. Poznałem go jako młody asystent pracujący na Uniwersytecie Śląskim w latach 70. Dzieliła nas różnica pokolenia i statusu naukowego. Był wtedy samodzielnym pracownikiem naukowym o uznanym dorobku w zakresie prawa rolnego. Spotkałem go bodajże po raz pierwszy na którejś z konferencji nauko wych poświęconej rozwojowi lokalnemu. Był przemiłym, życzliwym i otwartym człowiekiem. Lubił ludzi. O jego uczciwości, uchodzącej wręcz za pedantyczną, krążyły po Uniwersytecie legendy. Był niezwykle przystojnym mężczyzną i zakochana w nim była cała żeńska część wydziału prawa, a z kolei część męska zazdrościła mu przepięknej żony. Miał w sobie coś, co zasadniczo wyróżniało go spośród pracowników naukowych. Był nie tylko odważny, ale wręcz hardy. Kiedy jako prodziekan w połowie lat 70. dostał polecenie z komitetu wojewódzkiego PZPR, aby po zbyć się ze studiów mojego przyjaciela, który był inicjatorem akcji potępiającej podwyżki cen książek, miał, jak głosiła wieść na wydziale prawa, powiedzieć do współpracowników - „Nie będzie mi byle ch... z KaWu rozkazywał, jak mam wychowywać studen tów.” I mojemu przyjacielowi nie spadł włos z głowy. I gdy wy buchł Sierpień 1980 jako jeden z nielicznych samodzielnych pracow ników naukowych Uniwer sytetu nie tylko zapisał się do ówczesnej „Solidarności”, ale i aktyw nie w niej działał. Odegrał istotną rolę jako ekspert „Solidarności” w długotrwałych okupa cyjnych strajkach chłopskich w Ustrzykach Dolnych i Rzeszowie. Był współautorem testu porozumień ustrzycko-rzeszowskich podpisanych w lutym 1981 roku, a następnie doradcą nowopowstałego związku NSZZ „Solidarność Rolników Indywidualnych”. Komuniści mu tego nie zapomnieli. W stanie wojennym był najdłużej internowanym pracownikiem naukowym Uniwersytetu. I to jak mi opowiadał, internowania w ciężkich warunkach. W 1989 roku został posłem do sejmu kontraktowego z ramienia Komitetu Obywatelskiego. Ale regularnie bywał na uczelni prowadząc seminaria magisterskie. Jako przewodniczący komisji samorządu terytorialnego był współautorem reformy samorządowej. W maju 1991 roku został wybrany prezesem NIK. Cmentarna cisza a prawda Ten tragiczny wypadek sprzed 20-tu lat wywołał od pierwszych po nim dni moje podejrzenia, co do możliwości jego sfingowania. Zapadła bowiem dziwna dla mnie cisza medialna wokół tego wy padku. A przecież zginął jeden z najwyższych urzędników polskiego państwa. Wtedy jeszcze nic nie wiedziałem o aferze FOZZ, o Michale Falzmanie, nie czytałem książki Jerzego Przystawy i Mirosława Dakowskiego „Via Bank i FOZZ. O rabunku finansów Polski”. Ale byłem wychowany na książkach Ryszarda Kapuściń s kiego i na pamięć znałem jego zdania o roli ciszy w historii i polityce z „Chrystusa z karabinem na ramieniu” - „Cisza jest sygnałem nieszczęścia i często - przestępstwa. Jest takim samym narzędziem politycznym jak szczęk oręża czy przemówienie na wiecu. Cisza jest potrzebna tyranom i okupantom, którzy dbają, aby ich Erik Turski, Broker of Record 905-624-4807 $34,000 - Condominium dwusypialniowe $114,900 $165,000 $450,000 $1,300,000$2,600,000$ 49,900 - Mississauga - Condominium z balkonem Dom wolnostojący, 3 sypialnie, dwa piętra Etobicoke, dom backsplit 6 poziomowy, dochód Mississauga, 20,000 Sg. Ft. budynek przemysłowy Hotel 100 unit z Banquet Hall + Restauracja Połówka 3 sypialnie + 2 pietra, cegła $ 99,900 Wolnostojacy dom, cegła, 3 sypialnie $7 per Sg.Ft. w pobliżu IKEA-Queensway, budynek wolnostojący do wynajęcia 2000-6,000 Sq.Ft. dziełu towarzyszyło milczenie. … Dzisiaj mówi się dużo o walce z hałasem, a przecież walka z ciszą jest ważniejsza. W walce z hałasem chodzi o spokój nerwów, w walce z ciszą chodzi o ludzkie życie. Kogoś, kto robi dużo hałasu, nikt nie usprawiedliwia i nie broni, natomiast ten kto zaprowadza ciszę w swoim państwie, jest chroniony przez aparat represji. Dlatego walka z ciszą jest tak trudna.” Oficjalna wersja przyjęta w śledztwie prowadzonym przez prokuraturę wojskową i potwierdzona wyrokiem sądu wojskowego brzmiała, iż przyczyną wypadku była wina kierowcy, oficera Biura Ochrony Rządu, którego samochód miał zaczepić tylnym kołem o krawężnik, co spowodowało, iż został wyrzucony na prze ciwny pas jezdni, gdzie w jego tył uderzył jadący z prze ciwka bmw. Kierowca rządowej lancii został skazany na trzy lata w zawieszeniu. Tymczasem w blisko rok po tragicznym wypadku ukazał się wywiad w tygodniku „TAK”, którego byłem stałym współpracow ni kiem, z jedynym świad kiem, który przeżył wypadek, żoną prezesa NIK Urszulą Pańko. „Zawsze będę twierdzić – mówiła w nim U. Pańko – że nie był to zwykły wypadek, a jadące BMW, które przecięło nasz samochód na pół, to był po prostu palec Boży. Pamiętam, że zanim doszło do zderzenia jakaś nadprzyrodzona siła zerwała nasz samochód i poprzez pas zieleni pędziliśmy prosto, aby zderzyć się ze ścianą wiaduktu.(…) Wcześniej zanim samochód wypadł z autostrady, usłyszałam jakieś dziwne huki, coś w rodzaju wybuchów. Nie jechaliśmy z oszałamiającą prędkością, ponieważ kierowca zamierzał dopiero co wyprzedzić ciężarówkę. W tym momencie zarzuciło nasz samochód, z jednoczesnym nieprawdo podobnym hu kiem.” („Tajemnica. Rozmowa z Urszulą Pańko, wdową po tragicz nie zmarłym prezesie Naj wyższej Izy Kontroli, Walerianie Pańko”, tygodnik „TAK”, nr 27(32), 18 września 1992 ). W tym samym cytowanym wywiadzie U. Pańko stwierdziła – „Mnie (…) bardzo martwiły stany depresyjne u męża. Okazało się, że nawet zaczął się leczyć. Nie wie dzia łam rów nież o tym, że mój mąż otrzymy wał mnóstwo anonimów i listów z pogróżkami. Listów tych niestety nie odnalazłam …” Dodam, iż ten jedyny żywy świadek tego wypadku, nigdy nie został przesłuchany przez prokuraturę prowadzącą śledztwo i sąd, który wydał w tej sprawie wyrok. Tylko ten fakt wskazuje, iż wojsko wy wymiar sprawiedliwości został użyty celowo do ukrycia prawdy. Prawdy o profesjonalnie DokoÒczenie na stronie 23 Strona 5 No 17 (1031) 1-15/09/2011 Pierścionki Barbara Sharratt Pięć z nich leży na pianinie, bo zawsze zdejmuję je przed gra niem. Podobno robi to większość pianistów, ale pamiętam Annę Ma rię Stańczyk, która grała upierścieniona - piękną biżuterią obdarzał ją chyba władca Tajlandii - a więc w pierścionkach widać grać można, choć krępują palce. Moja nauczycielka muzyki opowiada mi, że w konserwatorium można było zbierać biżuterię zostawioną na fortepianach i często zapomnianą przez studentów. Uważa, że i biżuteria i zega rek po winny być zdjęte przed gra niem. Podzielam jej pogląd, bo w ogóle nie lubię rzeczy ciasnych i krę pujących ciało, i zaraz po powrocie do domu zdejmuję z rąk wszystko. Wydawało by się więc, że w takiej sytuacji pierścionki są mi niepotrzebne, ale wcale tak nie jest. Po prostu kocham biżuterię, choć jej nie noszę, chyba że na okazję i ciężko mi przejść koło pięknego pierścionka, o ile nie jest zbyt kosztowny. W ten sposób uzbierała się pokaźna górka pierścionków różnego koloru, kupowanych na różne okazje. I tak daje sobie w ten sposób prezent na urodziny, bo wiem, że nikt go nie da, na imieniny lub w rocznicę ślubu, wybieram sama, więc będę ten pierścionek nosić, bo go lubię. czasami wybieram pod kolor do kreacji, czasami - dla fantazji. Biżuteria w Kanadzie kosztuje dużo mniej niż buty czy ubranie, a więc można sobie raz na jakiś czas na taki luksus pozwolić. Pierścionki muszą być duże i zauważalne, bo mam spore ręce. Kupuję też pierścionki na prezenty dla przyjaciółek i krewnych, bo mało ważą i łatwo je przewieźć. Z kolei koleżanki również mnie obdarzają biżuterią, bo wiedzą, że to lubię. Z Londynu wróciłam z dwoma pierścionkami od Tereni, z Polski - z naszyjnikiem od Zuzi. Od męża dostałam dwa pierścionki: zaręczynowy z ametystami (mój ulubiony kolor), który sama sobie wybrałam i brylan towy na któreś Boże Narodzenie. Mąż zapytał wtedy: co chcesz dostać na Święta, a ja bez namysłu powiedziałam ironicznie: “pierścionek z brylantem”. i ku swemu wielkiemu zdumieniu dostałam taki pierścionek. Teraz brylanty spoczywają w sejfie, a ja noszę piękną imitację z zirconią kupioną za małe pieniądze - już kilka osób się nią za chwyciło, no bo tak naprawdę to tylko eksperci - jubilerzy mogą odróżnić zirconię od brylantów. Elizabeth Taylor okradziono z prawdziwej biżuterii i nauczona gorzkim doświadczeniem zawsze podróżowała ubrana w sztuczną bizuterię. Obdarzają mnie pierścionkami nie kochankowie lecz “osoby postronne” takie jak np. moja wietnamska studentka, która się uparła, żebym kupiła od niej pierścionek z brylancikami za całe 30 dolarów. Żadne wymawianie się nie po mogło. Podobnie dostałam pierścionek z ametystami i perełkami od teściowej mojej córki po tym, jak jej opowiedziałam historię o podobnym pierś cion ku, którego kiedyś nie kupi łam, bo nie miałam na niego pieniędzy, a potem żałowałam, bo zniknął z wystawy sklepowej. Ja z kolei dałam dwa pierścionki “z niebieskim oczkiem na szczęście”: jeden córce, a drugi młodej ku zyn ce przed rozwiązaniem, bo bardzo bała się tego porodu. Czasami kupuję pierścionek, żeby mi przypominał miejsce, gdzie byłam. Przed wyjazdem z wyspy Providenciales (Turks and Caicos) kupiłam pierścionek koloru wody morskiej wokół tej wyspy, a przy okazji misji tłumaczeniowej w Ottawie - “Brylant” w butiku za całe 25 dolarów, bo sprzedał mi go wyjątkowo sympatyczny sprzedawca. Złoty w kolorze topaz przypomina mi teraz Prowansję, a groszowy pierścionek z macicą perłową - Stare Miasto w Warszawie, Redakcja dwutygodnika “Nowy Kurier” poszukuje osoby do współpracy. Wymagane wykształcenie wyższe, bardzo dobra znajomość języka polskiego i angielskiego. Tel. 416-259-4353 email: [email protected] Pe≥ne badanie oczu EWA G£ADECKA 3115 Dundas St., West Mississauga, (Starsky 2) Tel.: 905-569-1177 gdzie go kupiłam na sto isku w Barbakanie. Cena nie od gry wa roli, chodzi tu o wspomnienie. Połowę pierścionków zakupionych dla siebie już rozdałam. Mamie, która dała mi swój pierścionek zaręczynowy, zamówiłam pierś cionek z japońską perłą, ofiarowaną mi na Kongresie Narodów Zjednoczonych przez mera miasta Osaki, którego zupełnie nie znałam. Zakochanej córce przyjaciółki dałam srebrny pierścionek z napisem “love”, żeby jej ta miłość “wyszła” i cieszę się, że ten związek zakończył sie małżeństwem. Koleżance Krysi oddałam zdjęty z palca pierścionek z delfinami, bo bardzo się jej podobał, przyjaciółce Tereni - zircon oprawiony w srebro, bo się w nim zakochała. Kilkanaście lat temu odkryłam źródło tanich pierścionków (imitacji oczywiście) na dworcu torontońskim (Union Station) i za każdym wyjazdem zaglądałam do tego sklepiku. Dużo ładnej biżuterii znalazłam na Florydzie. Czasami można złapać coś ładnego w sklepie hinduskim, bo Hin du si kochają biżuterię i obdarzają ją żony. Podobnie Irańczycy też mają zwyczaj obsypywać biżuterią pannę młodą w dzień wesela, tak nam przynajmniej opowiadali. W mojej opinii Kanadyjczycy nie kultywują takiej tradycji. żona może liczyć najwyżej na pierścionek zaręczynowy - ten powinien być z brylantem, rzadziej na tzw. “eternity ring” czyli brylanty na wieczność, który dostaje po wielu latach małżeństwa. czasami dzieci kupują mamie pierścionek z wielo kolorowymi kamykami z któ rych każdy reprezentuje inne dziecko, bo jak wiadomo, każdy ma swój kamień, zależnie od miesiąca w którym się urodził. Moim jest granat, kamień czeski (bo tam się go wydobywa) o pięknym kolorze czerwonego wina. Może właśnie z Bohemii pochodzą pierścionki słowiańskie, jako że “prst” po czesku to palec. Od wieków ludzie dawali sobie pierścionki i pierścienie, na znak mi łości i łaski np. królewskiej. Portrety królów i królowych pokazują ich upierścienionych. Zaręczyny były zawsze przypieczętowane wymianą pierścionków. Tu zacytuję Kochanowskiego, zakochanego w pięknej Hannie: “Na palcu masz dyjament, w sercu twardy kamień. Pierścień mi Hanno dajesz - już i serce przemień”. Jak wiemy, z tych zalotów nic nie wyszło i Jan ożenił się później z Dorotą Podlodowską, “dziewczyną z sąsiedztwa”. Dodam jeszcze, że szlachetne kamienie domagają się noszenia zostawione w szufladzie tracą blask, tak jakby traciły życie. Natomiast na szyi pięknej Małgorzaty z Fausta “błyszczą tak pięknie, że młoda kobieta traci głowę i ser ce dla podstępnego Fausta, który jej te kosztowności ofiarował. Czyli swietna metoda na uwodzenie, o czym wiedział sprytny Casanova, kupujący brylantowe spinki do pończoszek kolejnej damy serca. Wiedzą też o tym Amerykanki, które twierdzą, że brylanty są “najlepszymi przyjaciółmi kobiety”. co sprawdziło się na przykładzie Elizabeth Taylor: siedmiu mężów “odpłynę ło” a brylanty zostały. www.nowykurier.com No 17 (1031) 1-15/09/2011 Strona 6 Niebezpieczne powinowactwa DokoÒczenie ze strony 1 zysów z innych działów gospodarki i w dodatku takiego, które samo dofinansowuje budżet państwa - w warunkach polskich ten transfer wartości z rolnictwa do pozostałych sektorów zawsze się mieści w granicach 30% i zastąpienia go rolnictwem „nowo czesnym”, czyli takim, którego faktyczna produktywność jest o wiele niższa, które zatrudnia coraz mniej pracowników, ale za to pochłania coraz więcej środków z budżetu. Gdzie tu logika, gdzie racjonalna kalkulacja? Owszem, takie plany mają sens, ale aby go dostrzec, należy zastosować o wiele dłuższą niż doraźna perspektywę czasową i odnieść się do o wiele rozleglejszej przestrzeni niż obszar naszego kraju. Jeżeli już jednak dokonać tego wysiłku (jak na razie jest on udzia łem niemieckich badaczy, Horsta Kahrsa, Wernera Rohra, Gotza Aly i Susanne Heim) raptem można zauważyć, że dokładnie takie same plany były formułowane co najmniej od połowy XIX wieku przez myślicieli i naukowców niemieckich. Najpierw w wersji Mitteleuropy, tak jak ją widział Friedrich Naumann - ten, zda niem Augusta von Hayeka, „dziewiętnastowieczny twórca narodowego socjalizmu”. (Nota bene, fundacja jego imienia wspierała po ’89 roku książki pu bli kowane przez Polską Akademię Nauk - ciekawe dlaczego?). Następ nie przez naukowców nazistowskich, którzy w Europie Wschodniej, a zwłaszcza na terenie Polski widzieli dla Niemiec idealną „gospodarkę uzupeł nia jącą” pod warunkiem, że dokona się tam odpowiedniej moder nizacji rolnictwa. Modernizacja ta miała polegać - jak to brzmi znajomo! - na likwidacji warstwy chłopskiej, wytwarzającej głównie na własny użytek, następnie na powiększeniu gospodarstw rolnych i w efekcie na nakierowaniu ich produkcji na monokultury roślin przemysłowych, zbywa nych do Rzeszy. Zmiany te oczywiście uzależniłyby polską gospodarkę od niemieckiej: chodziło tu o odcięcie polskiego produ centa od żywności, którą mógłby teraz nabywać tylko w zależności od posiadanych zasobów pieniężnych - a te otrzymywałby za swoje produkty wysyłane do Niemiec - i zarazem o uwolnienie ogromnych rzesz zbędnej siły roboczej, które w formie „robotników wędrownych” zasilałyby w razie potrzeby gospodarkę niemiecką. Te wszystkie projekty zaczęły być realizowane podczas II wojny światowej, kiedy to okupanci eksperymentalnie „zmoderni zo wali” rolnictwo w Generalnej Guberni, likwidując tam gospodarstwa mniejsze niż 10 ha. Gdybyśmy nieopatrznie nie wygrali tej wojny, mielibyśmy dziś niewątpliwie dokładnie to, o czym marzymy, czyli rolnictwo nowoczesne, wydajne i pozbawione chłopów, a tak musimy sami - jak to u nas bywa, nader nieudolnie i z ogromnym opóźnieniem - dokonywać zmian, precyzyjnie zaplanowanych po zachodniej stronie Odry dużo wcześniej. Istotnie, zdolność do snucia śmiałych wizji i oryginalność myśli nie jest mocną stroną polskich autorów. Nieświadomie po w ta rzają oni jedynie to, co precyzyjnie i racjonalnie wykalkulowali ich niemieccy koledzy po fachu specjaliści od ekonomiki rol nictwa, socjologowie i demografowie. To oni jako pierwsi wymyślili pojęcie „Ballastexistenzen” (istnień nieproduktywnych, mało wydajnych) i od razu znaleźli dobry pomysł na „ostateczne ro związanie” tego problemu. Twierdzenia polskich badaczy o tym, że nasi chłopi to grupy „złodziejskożebracze”, a więc „balast” przemian, zapewne z czasem zaowocują podobnymi rozwiązaniami. Ponieważ wszystko w Polsce jest mocno opóźnione w stosunku do Zachodu, przyjdzie nam jeszcze na to poczekać, niemniej już dziś metafora balastu jest w powszechnym użyciu i - zgodnie z intuicją Bachtina - całkiem wy raźnie pobrzmiewa swymi zło wro gimi konotacjami. Izabella Bukraba-Rylska Krzysztof Jasinski prezentuje : TWOJE KINO Filmy znane i głośne, uwielbiane i podziwiane " JULIA " Reżyseria: Istvan Szabo Fenomenalna komedia romantyczna na najwyższym poziomie. Świetnie dialogi, brawurowe aktorstwo, ciekawa, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji fabuła i zaskakujące zakończenie dają gwarancję spędzenia uroczego wieczoru. W rolach głównych: Annette Bening (nominacja do Oscara i nagroda Zloty Glob) Jeremy Irons Gorąco polecam !!! Poniedziałek 17 Października godz. 19.30 Centrum JPII wMissssauga DokoÒczenie ze strony 1 pełni nadziei, że wspólnie możemy budować dobro w przyszłości – dla Polski, dla Rosji, dla Europy i świata. (...)” - napisał Adam Michnik w apelu skierowanym do Rosjan po katastrofie smoleńskiej. Z inicjatywy Tygodnika Pow szechnego, Onet.pl, Nowej Europy Wschodniej i Fundacji Badań Europejskich „Sarmacja” uruchomiona została akcja składania podziękowań Rosjanom za solidarność, jaką okazali Polsce w ostatnich dniach i apel o pojednanie. Zaistniałą sytuację skomentował B. Wildstein: „Polska Michnika są dziła Polskę Rymkie wicza”. Wielki poeta w sądzie przegrał. Winą profesora Rym kiewicza jest to, że wypowiadał się nie zgodnie z zadanym mu przez dziennikarza tematem. Sąd uznał, że „doszło do bezprawnego i zawinionego naruszenia dóbr osobistych Gazety Wybor czej i jej wydawcy” i nałożył karę: Jaro sław Rymkiewicz ma przeprosić wydawcę „Gazety Wyborczej” i wpłacić 5 tys. zł na cel społeczny. Można zadać pytanie, jakimi przesłaniami kierował się sędzia obciążając finansowo zasłużo nego poetę. Czyżby zapuszczając ręcę sprawiedliwości do kieszeni 77. letniego poety chciał go nauczyć posłuszeństwa i pokory wobec władzy, a może wyznaczyć „właś ciwą” drogę myślenia po przez straszenie na przyszłość kon sekwencjami finansowymi biedą? Kontrolowanie przedmiotu dyskusji i karanie krytycznego słowa jest obce demokracji. Przyjmuje się, że w wolnym państwie jest poszanowanie wolnego słowa. Przed rozprawą, w październiku 2010 r. prof. Jarosław Marek Rymkiewicz pisał: „Władza, także medialnych oligarchów, nic nie może zrobić literaturze, nic nie może jej odjąć, w żaden sposób nie może jej zaszkodzić. A jeśli może komuś zaszkodzić, to tylko sobie. (…) Proces, który niebawem się rozpocznie, wygrałem więc, zanim się rozpoczął. I wygram go – nawet jeśli przegram w sądzie. Adam Michnik jest skończony. To jest koniec jego fałszywego mitu. Ten proces to jest koniec Adama Michnika”. Podczas rozprawy w postsolidarnościowej, wolnej Polsce Sąd pozwolił adwokatowi „Agory” tworzyć aurę wątpliwości wo kół polskości i patriotyzmu wielkiego poety, Jarosława Rymkiewicza. Czyżby adwokat „Agory” („GW”, Adam Michnik) zadając pytanie profesorowi o jego pochodzenie powodowany był brakiem znajomości historii Polski, a może rasizmem? Jarosław Rymkiewicz udzielił wyczerpującej odpowiedzi adwokatowi „Gazety Wyborczej” w Liście Otwartym „Do redaktorów „Gaze ty Wy bor czej” w odpowiedzi na zadane mi publicznie pytanie, jak na prawdę nazywał się mój ojciec. xxx Kazimierz Wierzyński, wielki poeta, autor „Wolności tragicz nej”, „Czarnego poloneza”, „Tkanki ziemi”, nazywał się naprawdę Wirstlein. W czasie I wojny światowej walczył w armii austriackiej. Był dobrym Polakiem. “Polska Michnika sądziła Polskę Rymkiewicza” B.Wildstein która przybyła do nas ze Szwecji i u nas się zniemczyła. Był jednym z inicjatorów wieszania zdrajców 28 czerwca 1794 r. Dwadzieścia lat później ukazał się ostatni z sześciu tomów jego „Słownika języka polskiego”. Był dobrym Polakiem. Kazimierz Wierzyński Wincenty Pol, autor „Pieśni o ziemi naszej”, był synem Niemca. Za udział w Powstaniu Listopadowym odznaczony orderem Virtuti Militari. Był dobrym Pola kiem. Joachim Lelewel, twórca polskiej historiografii romantycznej, był potomkiem niemieckiej rodziny pochodzącej z Prus Wschodnich. Był dobrym Polakiem. Szymon i Bartłomiej, bracia Zimorowicowie, pierwszy autor Władysław Syrokomla, autor licznych gawęd mających za temat życie ludu ruskiego i polskiego, był synem ubogiego białoruskiego szlachcica i nazywał się naprawdę Kondratowicz. Był do brym Polakiem. Epitafium Szymona Zimorowica w krużgankach krakowskiego klasztoru oo. dominikanów „Roksolanek”, drugi autor „Sielanek nowych ruskich”, nazywali się naprawdę Ozimek i byli z rodziny ormiańskiej. Obaj byli dobrymi Polakami. Mieczysław Grydzewski, wydaw ca i redaktor „Wiadomości Literackich”, pochodził z rodziny żydowskiej, jego ojciec nazywał się Grycendler. Całe swoje życie służył literaturze polskiej, w wydawanych na emigracji „Wiadomościach” londyńskich występował w obronie polskiego interesu narodowego. Był dobrym Pola kiem. Leopold Staff, świetny poeta, był synem czeskiego cukiernika, który osiedlił się we Lwowie. Jego matka była z domu Fuhrherr. Był dobrym Polakiem. Samuel Bogumił Linde był Niemcem z rodziny szwedzkiej, Marian Hemar, współpracownik Grydzewskiego w Londynie, był z rodziny żydowskiej, jego ojciec nazywał się Hescheles. Znakomity satyryk, wyśmiewał w swoich wierszach sowieckich kolaborantów oraz innych pożytecznych idiotów. Był dobrym Polakiem. DokoÒczenie na stronie 7 No 17 (1031) 1-15/09/2011 DokoÒczenie ze strony 6 Jan Lechoń, z ojca Serafinowicz, herbu Pobóg, wielki poeta, był z rodziny tatarskiej. Kochał Polskę. Bolesław Leśmian, z ojca Leśman, największy poeta polski XX wieku, pochodził z rodziny żydowskiej. Był dobrym Pola kiem. Szymon Askenazy, największy polski historyk XX wieku, był z rodziny żydowskiej. Był dobrym Polakiem. Aleksander Wat, z ojca Chwat, wybitny poeta, autor „Wierszy śródziemnomorskich”, był z rodziny żydowskich rabinów. W młodości komunista, porzucił komunizm i potępił go. Był dobrym Polakiem. Adam Mickiewicz, z rodu żmudz kiego księcia Giedrusa herbu Poraj, największy poeta polski. Był dobrym Polakiem. Fryderyk Chopin, z matki Polki i z ojca Francuza. Był dobrym Polakiem.” Obcy Polskim wartościom rasizm mimo siły finansowej przegrywa starcie z dumą wolnego i tolerancyjnego Polaka. Jolanta Cabaj Strona 7 HistoriaStowarzyszenia InżynierówPolskichwKanadzie DokoÒczenie ze strony 1 w końcu roku 1940, Stowarzyszenie Techników Polskich w Wielkiej Brytanii. W początkowych latach II Wojny Światowej Kanada roz budowywała swój przemysł obronny i odczuwała brak wyszkolonej kadry technicznej. Podczas swej wizyty w Londynie, kanadyjski minister dostaw wojskowych C. D. Howe zainteresował się możliwością sprowadzenia do Kanady polskich specjalistów. Wkrótce doszło do zawarcia umowy, na mocy której polscy inżynierowie i technicy mieli przybyć do Kanady na wizy okresowe. W dniu 17 lutego 1941 w Londynie odbyło się zebranie STP, na którym postanowiono, że członkowie po przybyciu do Kanady zorganizują „koło” Stowarzyszenia Techni ków Polskich z Wielkiej Brytanii. Pierwsza grupa polskich inżynierów, w liczbie około 20, wylądowała w porcie Halifax w marcu 1941 roku. Zgodnie z postanowieniem podjętym w Londynie, inżynierowie, którzy znaleźli się w Kanadzie, zwołali w Ottawie zebranie, dnia 15 czerwca 1941 roku. Decyzją o historycznym znacze niu, podjętą podczas tego zebrania, było przyjęcie wniosku o utworzeniu samodzielnego Stowarzyszenia Techników Polskich w Kanadzie z niezależnym Zarządem i Komisją Rewizyjną, a nie jak poprzednio planowano, „koła” STP z Wielkiej Brytanii na terenie Kanady. Zebranie w Ottawie, z dnia 15 czerwca 1941, z udziałem 29 członków, zapisane jest w kronice Stowarzyszenia jako I Walny Zjazd. Na XLII Walnym Zjeździe w Ottawie, w październiku 1996 r. zmieniono dotychczasową polską nazwę STP na SIP, Stowarzyszenie Inżynierów Polskich w Kanadzie, co odpowiada oficjalnej angielskiej i francuskiej nazwie. Były różne etapy w życiu SIP w Kanadzie. Na przestrzeni 70 lat, polscy inżynierowie, dzięki wysokim kwalifikacjom zawodowym, oddali duże zasługi dla przemysłu kanadyjskiego, co podniosło opinie władz kanadyjskich o Pola kach. Ta pierwsza grupa, przybyła w roku 1941, oddała duże zasługi dla wojennego przemysłu kanadyjskiego. W latach 1944. i 1945. Stowarzyszenie wydawało własny kwartalnik pod nazwą „The Polish Engineering Review”, przekształcony w 1946 r. w „Biuletyn Stowarzyszenia”, który prze trwał do lat obecnych jako „The New Link”. W pierwszych latach powojennych nastąpił w Stowarzyszeniu okres krytyczny. Niepokojące wieści z Polski nie skłaniały do powrotu. Większość członków STP zdecydowała się pozostać w Kanadzie. Stanęli w obliczu wielu trudności rodzinnych i zawodowych. Przemysł kanadyjski zaczął się przeorganizowywać z wojennego na pokojowy, co dla wielu oznaczało utratę lub zmianę pracy, często też zmianę miejsca zamieszkania. Stowarzyszenie przestało być organizacją skupiającą ludzi, dla których pobyt w Kanadzie był tylko etapem w oczekiwaniu na możliwość powrotu do Polski. Z inicjatywy Oddziału Toronto, rozpoczęto starania w Urzędzie Imigracyjnym o sprowadzenie do Kanady kolegów z różnych zakątków świata. W wyniku tych starań przyjechało do Kanady, za poręczeniem Stowarzy szenia, około 270 inżynierów i techników. W latach 50-tych zaczęli przybywać do Kanady byli żołnierze polskich formacji wojskowych na Zachodzie, którzy po zdemobilizowaniu znaleźli się w Wielkiej Brytanii i tam, korzystając z pomo cy rządowej, podjęli studia. Wielu spośród nich aktywnie włączyło się do działalności w Stowarzyszeniu. Lata 60-te i 70-te to okres mniejszego napływu imigracji i wzmożonej działalności STP. Kwitło życie towarzyskie. Organizowane były odczyty, regularne spotkania przy herbacie i doroczne bale karnawałowe, z udzialem gubernatora Kanady i ważnych osobistości z życia politycznego. Debiutantki na balu, które wkracza ły w wielki świat, przedsta wiane były gubernatorowi. Przed balem, debiutantki przechodziły szkolenie, jak się zachować i jak prezentować białą długą suknię, na którą rodzice nie szczędzili pieniędzy. Sporządzane były albumy z fotografiami. Starsi członko wie w póżniejszych latach wspominali, jak to niegdyś na „opłatkach” ich żony, z dumą prezentowaly słodkie delicje przez siebie przygotowane. Po sierpniu 1980 rozpoczęła się największa od czasu zakończenia II-giej Wojny Światowej fala imigracyjna. STP aktywnie zareagowało na zaistniałą sytuację. Zostały zorganizowane kursy przygotowania zawodowego dla nowoprzybyłych inżynierów i techników przy finansowym poparciu Ministerstwa Imigracji i Zatrudnienia. Odbywały się kursy komputerowe prowadzone przez wykładowców z STP i comiesięczne prelekcje na tematy związane z poszukiwaniem pracy i przystosowa niem do życia w Kanadzie. Wielu nowoprzybyłych znalazło dach i wyżywienie u członków STP, których sytuacja w Kana dzie była już ustabilizowana. W wyniku przemian i odzyskaniu przez Polskę suwerenności w roku 1989, przed STP stanęły nowe zadania. W 1990 roku, pod egidą STP powstał Komitet Technologicznej Współpracy z Polską. Szczególne znaczenie miała też współpraca z kanadyjskimi firmami. Obecnie SIPwK posiada osiem oddziałów i skupia kilkuset członków. O celach Stowarzyszenia mówi statut. SIP posiada stronę internetową www.polisheng.ca i wydaje drukowany magazyn “The New Link”, który zamieszczony jest też na stronie internetowej. Siedzibą zarówno Zarządu Głównego jak i Oddziału Toronto, jest dom SPK przy 206 Beverley St. w Toronto. Oddziały prowadzą dzia łalność w swoich miastach, gdzie odbywają się spotkania, odczyty i imprezy. Zainteresowani przynależnością do Stowarzyszenia mogą otrzy mać tam informacje i wypełnić deklaracje członkowskie. O warun kach przynależności można prze czytać także na stronie in ternetowej. Stowarzyszenie należy do Kongresu Polonii Kanadyjskiej od roku 1946. Wielu spośród członków SIP pełniło i nadal peł ni czołowe funkcje w Zarządach Okręgowych i w Zarządzie Głównym KPK. a pani Teresa Bere zowska, prezes KPK, jest córką dawnego członka STP, kol. Romualda Wojciechowskiego. Obecny zarząd glówny i członkowie SIP, to w większości ludzie przybyli do Kanady w ostatnim trzydziestoleciu, ale są wśród nas starsi, którzy pamiętają najwcześniejsze lata i współpracowali z założycielami Stowarzyszenia. Nazwiska założycieli: Antoni Ascik, Witold Brzozowski, Zygmunt Cyma, Wacław Czerwiński, Bronisław De Michelis, Tadeusz Filip, Ryszard Herget, Wsiewołod Jakimiuk, Zygmunt Jarmicki, Tadeusz Jasiński, Zbigniew Karczewski, Kazimierz Korsak, Jerzy Korwin-Gosiewski, Stanisław Krzyczkowski, Kazi mierz Ksieski, Mieczysław Kurman, Bolesław Lepszy, Tadeusz Maliszewski, Jerzy Meier, Stanisław Nycz, Bolesław Przasnyski, Stefan Rodwin, Wiesław Stępniewski, Zygmunt Suchorab, Aleksander Szwarc, Zygmunt Tworek, Marceli Weinreb, Jan Zubko. Nazwiska prezesów (dane archiwalne): Korwin-Gosiewski Jerzy, (acting) Kurman Mieczysław, II Korwin-Gosiewski Jerzy, III Nowakowski Roman, IV Rosciszewski Antoni, V Korwin-Gosiewski Jerzy, VI Grzedzielski Aleksander, VII Pawlikowski Józef, VIII Pawlikowski Józef, IX Pawlikowski Józef, X Pawlikowski Józef - 27 Mar.’50 - 27 May ‘51 XI Pawlikowski Józef, XII Pawlikowski Józef, XIII Martynowicz Antoni, XIV Marcinkowski Władysław XV Martynowicz Antoni, XVI Nyke Jerzy, XVII Mercik, Adam, XVIII Kruzynski Mieczysław, XIX Kruzynski Mieczysław, XX Sliwinski, Jerzy, XXI Marcinkowski Władysław 20 May ‘61 - 19 May ‘62, XXII Marcinkowski Wladyslaw, XXIII Dziembowski Scibor, XXIV Dziembowski Scibor, XXV Chelminski Leszek, XXVI Chelminski Leszek, XXVII Orlowski Stanisław, XXVIII Orlowski Stanisław, XXIX Orlowski Stanislaw, XXX Skonieczny Leszek XXXI Przygoda Zdzislaw, XXXII Strok Wojciech, p/o Morawski Szczepan, XXXIII Musiol Michal XXXIV Musiol Michal, XXXV Szalwinski Stefan XXXVI Slubicki Jerzy, XXXVII Zaremba Maciej, XXXVIII Tymowska Barbara, XXXIX Sobocki, Grzegorz, XL Cytowski Jan, XLI Drzewiecki Andrzej, XLI Wesołowski Tomasz (p.o) 2003 – 2004, XLII Teresiński Hieronim W materiałach archiwalnych SIP znajduje się ocena książki o osiągnięciach polskich inżynie rów w Kanadzie, opracowanej z okazji 50-lecia STP. Obok wielu in nych słów krytyki, napisano „Inżynierów polskiego pochodzenia, którzy osiągnęli poważne stanowiska było i jest nieporównanie więcej.” Dalej po przytoczonych przykładowych nazwiskach, czytamy:„Tych ludzi pominąć nie wolno, tym bardziej, że w zrozumieniu potrzeby chwili uaktywnili się.” To wyjaśnia, dlaczego nazwisk zasłużonych członków tutaj nie będzie. Sylwetki wybitnych inżynierów polskich były przedsta wiane przy różnych okazjach. Można sięgnąć do dawnych biuletynów „The New Link”. Kilku inżynierów znalazło się pośród 61 wybitnych postaci w eksponatach wystawy „Polish Spirit”, opracowa nej przez Federację Polek w Kanadzie. Oddani Stowarzyszeniu członkowie, którzy tworzą historię SIP w Kanadzie, zasługują na osobne opracowanie i to będzie następowało w miarę możliwości. Dla podkreślenia wkładu kolegów, do dziś aktywnych w SIP, wymienione tu są trzy nazwiska. Kol. Tomir Bałut, obok wielu cennych materialów, przysłał nam miłą pamiątkę - list potwierdzający przyjęcie go do STP w roku 1953 z poinformowaniem o wysokości składki rocznej $2.50. Kol. Henryk Raston jest cenio nym doradcą SIP OT. Kol. Hieronim Teresiński przyjechał w latach „Solidarności”. Był młody i energiczny. Takim do dziś pozostał, tylko już nie sam, lecz z dzieciakami na rękach. Każde dziesięciolecie zamyka jeden rozdział w historii i jednocześnie otwiera nowy. Dziś w okresie, gdy podobnie, jak w niejednej polonijnej organizacji, członkostwo z naturalnych przyczyn maleje, członkowie SIP w Kanadzie stoją na straży Stowarzy szenia i nad jego dobrym imieniem pracują. Opracowane na podstawie istniejących źródeł i wspomnień własnych. Krystyna Sroczyńska przewodnicząca SIP OT. 1-15/09/ 2011 No17(1031) Strona 8 W związku z rokiem Miłosza Nieznany list Czesława Miłosza Przedstawił, zaopatrzył wstę pem i przypisami Zenowiusz Ponarski Bogatą wiedzę o nobliście Miłoszu dostarczają nam jego listy. Trudno w tym miejscu przedstawić ogrom jego korespondencji. Zainteresowanych odsyłam do bibliografii tematu przedstawionej przez Andrzeja Franaszka w jego fundamentalnej pracy; „Miłosz. Biografia”. ( Kraków 2011, s. 912 – 913). Z innych prac o Miłoszu wspomnieć należy, że wybór selektywnej jego korespondencji zaprezentowany jest przez Emila Pasierskiego w interesującej książce „Miłosz i Putrament. Żywoty rów noległe”. Warszawa 2011, s. 304). Prace te jednak nie uwzględniają listów Miłosza do jego litewskiego druha, Pranasa Ancevicziusa, opublikowanych w mojej publikacji; „Draugas. Szkice do biografii Franciszka Ance wicz, (Lublin – Toronto 2004). Są to listy z Francji (2) i USA (1). Zostały niezauważone w roku Miłosza mimo że zawierają interesujące szczegóły z jego życia w Paryżu, i ostrą krytykę ówczesnej sytuacji w Polsce (1958?), a także przedstawiają sprawy związane z adaptacją w Berkeley, gdzie rozpoczął swoją akademicką karierę (1960). Ale niektóre szczegóły o życiu Miłosza podane w „Draugasie”, zostały uwzględnione w pracach wymienionych autorów. Listy Miłosza, jak wiadomo, prze kazane już zostały przeze mnie do Książnicy Pomorskiej i nie trafiły doń przypadkowo. W „Draugasie” napisałem: „Kopie listów Cz. Miłosza i J. Giedroycia zamierzam przekazać Książnicy Pomorskiej im. St. Staszica w Szczecinie. Oddział Rękopisów – Muzeum Literackie, kierowany przez Cecylię Judyk, gromadzi pamiątki z Wilna i Kresów” (s. 165). Jak widzimy są przekazane nie kopie a oryginały listów do rąk pani Cecylii Judyk, obecnie Sekretarza Naukowego Książnicy. Na swoją kolej czekają oryginały listów redaktora „Kultury”, Jerzego Giedroycia, z którym korespondowałem i inne materiały mogące zainteresować przyszłych badaczy dziejów Szczecina i nie tylko. Przedstawiony poniżej list Miłosza wysłany został 14 września 1956 r. z jego miejsca zamieszkania w Brie-Comte-Robert (pod Paryżem), do Franciszka Ancewicza zamieszkałego w Oakville w Kanadzie. Otrzymałem go do wykorzystania w 2005 r., od jego syna, po prezentacji książki „Draugas” w Toronto. List dwu stro nicowy (formatu A -4) zachował się w postaci ksero kopii; wedle wyjaśnienia doręczyciela, oryginał listu zagi- nął w niewyjaśnionych okolicznoś ciach. List napisany jest na maszynie (strona - 1 i ¾), a pozostały tekst, z 29.IX. napisany został odręcznie. Tekst maszynowy odczytany został w całości, a w tekście ręcznym kilka słów zostało nie odczytanych, ale ten brak nie wpływa na zrozumienie tekstu. W przypisach zaznaczono kilka słów, których pisownia odbiega od współczesnej. List przedstawia sytuację ro dzinną i materialną autora w okresie kiedy został napisany, odbiór jego twórczości w Polsce. ”Szczekają na mnie w prasie warszawskiej – napisał – Rad jes tem, że wyrwałem się z tego gniazda gangsterów”. List zawiera akcenty o bliskich stosunkach wzajemnych autora z odbiorcą, nawiązuje do wspólnych znajomych – poety Keksztasa i profesorów wileńskiego USB: Sukiennickiego i Swaniewicza. Ma jeszcze ten walor, że pisany do serdecznego przyjaciela, pozwala Miłoszowi, wypowiadać się bez żadnych zahamowań wewnętrznych, przekazać co sądzi o sprawach osobistych i społecznych. Nie musiał dobierać słów i drauga sowi mógł, jak dawniej w Wilnie, powiedzieć wszystko co myślał. 14.IX. 1956 Czesław Miłosz 4, Place des Bergeries Brie – Conte – Robert (Seine et Marne) Kochany draugas, [1] musisz mi wybaczyć długie i ciężkie zaniedbanie odpowiedzi na twój list, która powinna nastąpić natychmiast. Usprawiedliwić się mogę tylko dwoma argumentami. Po pierwsze, mój brak odpowiedzi nie oznaczał, że o tobie nie myślałem. Wszystkiemu winna twoja prośba o nasze fotografie, ale żadnych nie miałem, zaniedbując jakoś utrwalenie kształtów mojej rodziny. Po drugie, pewien tryb życia polega na mnóstwie roboty, ciągle kazał mi odkładać list. Fotografii dotąd nie mam, są zrobione, ale nie wywołane. Przeszkody wynikające z trybu życia znasz z własnego doświadczenia. Piszę tak długo o tym wszystkim, bo chcę abyś wiedział, że mam dla ciebie bardzo serdeczne uczucia. I właściwie myśl o twojej chorobie towarzyszyła mi przez szereg miesięcy w różnych chwilach. Mieszkam nadal [ 2 ] w tym samym Brie, małym podparyskim miasteczku i naogół [ 3 ] mamy zamiar starać się, żeby nie mieszkać w dużym mieście. Dzieciom na tej wsi czy pół – wsi znacznie lepiej, mamy tutaj całkiem przyjem ny ogród. Mój starszy syn Antoni Oskar, [ 4 ] ma 9 lat, był w tym roku pierwszy w klasie i zdobył Prix d honneur. Jest najlepszy w francuskim ze swojej klasy złożonej z 36. Francuzików, choć po francusku jeszcze 3 lata temu nie umiał. Mówi poza tym nieźle po angielsku (w tym pomaga fakt, że mamy przyjaciół z którymi mówi się po angielsku) no i polsku. Młodszy [ 5 ] jest polsko – francuski i nie zna języka kraju w którym się urodził tj. U.S.A i którego jest obywatelem. Nasza cała finansowa sytuacja jest płynna bo ostatecznie możesz zrozumieć że nie może być bogaczem człowiek żyjący z pióra. Ale to nas zupełnie nie przejmuje i ten obrót rzeczy, tj. życie z pióra, bez narzuconych mi godzin urzędowania czy pracy, z pracą w domu, zupełnie mi odpowiada. Mam wrażenie, że pod tym względem Europa jest łatwiejsza, choć we Francji jest niebywała drożyzna, jest to chyba najdroższy kraj w Europie i żeby kupić coś z ubrania, trzeba to załatwiać za granicą, na przykład w Anglii czy Ameryce – to ci da pojęcie. Nie bardzo jestem powołany do tego, żeby dać ci ekonomiczną analizę tego stanu tutejszej gospodarki. Jedno jest pewne, że masowy rynek, w sensie amerykańskim, tu nie istnieje i tryby ekonomicznej maszyny kręcą się w ospałym, nie równym tempie. Spośród moich książek, „Zniewolony umysł” ukazał się w przekładzie na wiele języków, z tego korzyść finansowa z niemieckiego wydania. Wbrew twoim za strzeżeniom ( których nie chciałeś mi szczegółowo podać) książka ta wywarła wielki wspływ w Warszawie gdzie ją uznano za obraz wierny i trafny. Książki stąd do Polski docierają. Polska nie jest tak hermetycznie zamknięta jak Litwa i znacznie mniej niż Czechosłowacja. Druga moja książka, powieść „Zdobycie władzy” też jest na szereg języków tłumaczona i jak wiesz dostałem za nią międzynarodową nagrodę literacką. Poza tym wydałem tom wierszy „Światło dzienne”. Ostatnia moja powieść „Dolina Issy” ukazała się po polsku i po francusku, robi się przekład niemiecki i angielski, ale to trwa i wlecze się – w ogóle z tłumaczeniami jest duża trudność, szczególnie jeżeli - ta ostatnia książka, trudności samego języka, stylu. No i różne doraźne roboty, artykuły, utrudniają na dłuższe okresy pracę nad nową książką. Nie wiem czy słyszałeś, że tom mo ich wierszy ukazał się w przekładzie litewskim w Buenos Aires –bardzo pięknie wydany, duży tom. Przekład zrobił Keksztas, którego pewnie sobie przypominasz z Wilna. Był wywie ziony z Wilna i udało mu się stamtąd wydostać z polską armią do Persji. Teraz mieszka w Argentynie. [ 6 ] Wobec obecnej „odwilży” nie trudno tutaj o wiadomości z Polski. Mojemu bratu na szczęście nic nie zrobili i pracuje spokojnie, hoduje córkę. Z Polski teraz ludzie dostają dość łatwo wizy na odwiedzenie swoich krewnych „ po tamtej stronie” więc sporo ludzi jeździ do Wilna, ale wiadomości stamtąd są przygnębiające. Nędza jest tam tak wielka, że ludzie z Polski posyłają paczki żywnościowe, a jak wiesz, Polska jest w sytuacji żywnościowej zupełnie katastrofalnej i ekono miczna katastrofa, tyle lat maskowana przez propagandę, jest właściwie sednem „odwilży”. Prasa warszawska jest zresztą obecnie bardzo interesująca (w przeci wieństwie do sowieckiej, gdzie na powierzchni nic się nie zmieniło). Prasa sowiecka i polska to dwa zupełnie różne światy – tam, trochę dalej na wschód, trwa gwałtowny ferment, tylko pod po wierzchnią. Szczekają na mnie w prasie warszawskiej stale, ale to nic nie pomoże, bo jestem autorem który się liczy i w ogóle cała sytuacja (np. „Kultura” jest tam uważana za najlepsze pismo polskie) jest paradoksalna, w niczym nie przypominająca, sytuacji „białej gwardii” rosyjskiej po rewolucji. Dochodzi do tego, że sam premier (Cyrankiewicz) przez 10 minut polemizuje z trybuny „sejmu” z „Kulturą” itd. Z tym wszystkim, nie wyobrażasz sobie oczywiście, żebym miał jakieś złudzenia. Żadne nostalgie mnie w tamtą stronę nie ciągną. Rad jestem, że wyrwałem się z tego gniazda gangsterów. Niewątpliwie różnych polskich autorów ogarniają ciągoty i nawet Melchior Wańkowicz pojechał tam do Polski w odwiedziny z Ameryki na parę miesięcy Robić jakieś plany życiowe co do miejsca gdzie się człowiek zagnieździ na Zachodzie – to nie jest w moim zamiarze. Moje plany leżą w sferze pisania a reszta niech się układa jak chce... Jak się gdzieś siedzi to człowiek zapuszcza korzenie, znajduje przyjaciół. Pożiwiom, uwidim.[7] Kochany draugas, pomyśl o mnie czasem, porozmawiaj z żoną, której przesyłam jak najczulsze pozdrowienia. I obiecuję ci, że jak tylko fotografie naszej rodziny będą wywołane to je prześlę. Dom Akademicki w Wilnie i młodzieńcze weltschmertze [ 8] bardzo mi się zrosły z twoją osobą. Ponad rok temu, będąc parę dni w Monachium widziałem się z Sukiennickim [9]. A w Londynie widziałem się ze Świaniewiczem – ale jego teraz nie ma w Europie, jest jakimś doradcą ekonomicznym w Indonezji.[ 10] Twój zawsze ( niżej tekst listu jest napisany ręcznie) Draugas 29.IX, Widzisz, list przeleżał i w międzyczasie przyszedł twój list, wyrażający niepokój czy czasem nie wybieram się w ślady Cata [12 ] skąd ten niepokój? Ostatnio orzę po 14 godzin dziennie nad biurkiem aż mi tyłek boli i od 2 tygodni nie byłem w Paryżu, bo nawaliło się na mnie termino wej pracy, i skąd do pomysłów żeby zaleźć za druty, naśladując tego Cata, który ostatnio wrócił po prostu z nudów z braku odpowiedniej ilości befsztyków w Londynie. Uprzedź mnie o dacie przyjazdu swojej córki zawczasu, ze szczegółami. Jeżeli pociąg z Hawru przy (dalej nieczytelne – Z.P.) w dzień, to będę mógł ją zabrać może do nas, żeby hotel ją nie kosztował. chyba że ma miejsce w hotelu studenckim zamówione. Ale ostatni autobus z Paryża idzie do godz. 21.15, więc mogę też hotel dla niej zamówić. Ściskam Cię (dalej kilka słów nieczytelnych – Z.P.). ( słowo nieczytelne – Z.P.) mam ją spotkać i jak poznać? [11 ] III [ 1 ] Draugas, po litewsku – ko lega, towarzysz, druh. Tak zwracał się Miłosz do kolegi ze studiów i akademika. [ 2 ] Gdy Miłoszowi kończył się kontrakt na wynajem domu w Brie, znalazł w lipcu 1957 r dom z wielkim ogrodem w Montgeron (przedmieście Paryża), połączonym ze stolicą koleją elektryczną. Obok domu - liceum, do którego miał chodzić Toni. [ 3 ] W liście: naogół, na przykład i wogóle – zgodnie ze starą pisownią [ 4 ] Pierworodny syn Miło szów – Antoni Oskar Jan (Toni), tłumacz wierszy ojca na angielski. [ 5] Młodszy syn – Piotr ( Peter) ; ”Inteligentny, błyskotliwy, pełen uroku, był zapewne równie wrażliwy jak jego rodzice … powtórna podróż na Alaskę, gdzie nie radzili sobie mężczyźni psychi cznie wytrzymalsi od niego, przyniosła gwałtowne załamanie. Wrócił jako człowiek cierpiący na manię prześladowczą” (Frana szek. Miłosz, ss. 673-4). [ 6] Poeta Juozas Keksztas 1915 – 1981), właść. Juozas Adomaviczius, przed wojną mieszkał w Wilnie. W gimnazjum litewskim związany z komunistami. Za działalność wywrotową więziony (w celi był z poetą białoruskim M. Tankiem) i w Berezie Kartuskiej. Przekazali Wilno Lit winom: „W październiku (1939) wraz z całą ekipą utworzoną przez tow. Klimowa (z KC kompartii Białorusi), Dembiń skim, Pietrusiewiczem, Putramentem Tankiem i in. - napisał w życiorysie – przenieśliśmy z Wilna do Starej Wilejki na Bia łorusi Sowieckiej. Zostałem szkolnym inspektorem d.s. metodyki dla święciańskiego okręgu”. Wywieziony do łagru i zwolniony był na podstawie amnestii. Z armią Andersa opuścił Rosję. Ciężko ranny pod Monte Cassino, długo przebywał w szpitalu. Z Włoch w 1947 r. emigrował do Argentyny. W Buenos Aires wydał 2 tomiki poetyckie i redagował: „ Literaturos lankai” (Literackie arkusze) W okresie 952 – 59 wyszło 8 numerów dużego formatu, (faksy mille w 1998). W 1955 r. w DokoÒczenie na stronie 21 1-15/09/2011 No 17 (1031) Strona 9 Społeczna gospodarka rynkowa i Samorządna Rzeczpospolita. Obowiązujące w Polsce społeczno-gospodarcze ramy programowe (4) 4. Kłamliwa propaganda uzasadniająca post factum konieczność planu Balcerowicza Uzasadnienie konieczności planu Balcerowicza opiera się od lat na twierdzeniu, że nie było dla innych alternatywnych rozwiązań. Podobnie uzasadnia się ko nieczność, wprowadzonego po przez ten plan, neoliberalnego modelu gospodarczego. Argu mentacja tego typu stanowi istotną część składową friedmanizmu. Używała jej Margaret Thatcher zaprowadzając rujnujący Anglię model Friedmana. Argumentacja ta została opatrzona skrótem TINA (There Is No Alternative). Według neoliberalnej demagogii wszystkie inne rozwiązania (poza neoliberalizmem) to komunizm, lub prawie komunizm, który wkrótce stanie się komunizmem. Warto przypomnieć, że swego czasu nie co innego a faszyzm próbował się przedstawiać jako jedyna alternatywa komunizmu. Tymczasem rozwiązania alternatywne w stosunku do planu Bal cerowicza były zwalczane przez zwolenników neoliberalizmu a zwłaszcza przez jego beneficjentów, działających wbrew interesom polskiego społeczeń stwa. Po kilkunastu a nawet kilku latach rozwiązania te sprawdziły się w innych krajach i nie podlegają dyskusji. Dalsze ich negowanie, to idąca w zaparte brednia. Pierwsze alternatywne rozwiązanie stanowił program „Solidarności” z 1981 roku. Nie wspominał on o prywatyzacji, ale stawiał na rozwój przedsiębiorczości prywatnej. Rozwiązanie takie przyjęły Chiny uzyskując ogromny wzrost gospodarczy. Ich niedemokratyczny reżim nie ma tu nic do rzeczy, gdyż drogę tę można realizować również w warunkach demokracji. Innym przykładem jest Białoruś, która szybko przerwała neoliberalną oligarchizację gospodarki i poszła nie śladem Moskwy a Chin. Już w 2001 roku Kazimierz Z. Poznański pisał1: „Starannie ukrywaną przez tzw. liberałów tajemnicą jest fakt, że w ostatnich czterech latach dochód narodowy Białorusi wzrósł o jedną trzecią. Białoruś znalazła się wśród najszybciej rozwijających się gospodarek regionu przed szybko tracącą oddech Polską. Gdyby oprzeć się tylko na tych danych, wypadałoby zaprzestać straszenia Polaków ‘białoruska drogą’. Zwłaszcza, że Białoruś nie popełniła zbiorowego samobójstwa oddając obcym swój majątek za ,bezdurno’”. Od tego czasu Białoruś przyśpie szyła rozwój konkurując z 5. Globalna kompromitacja neoliberalizmu i konsensusu waszyngtońskiego Neoliberalizm zadziałał w praktyce kolejno w trzech różnych dużych regionach ekonomicz nych: w Ameryce Łacińskiej, w rozpadającym się bloku komunistycznym i w gospodarkach dalekowschodnich. W każdym z tych regionów skompromitował się w pełni. Doktryna ta ma gwarantować maksimum wolności. Broszura bę dąca ideowym manifestem Friedmana nosi tytuł „Kapitalizm i wolność”. Tymczasem Naomi Klein2 zwraca uwagę, że w krajach Ameryki Łacińskiej, „gdzie współczesna religia niczym nieskrępowanego wolnego rynku po raz pierwszy opuściła warsztaty prowadzone w suterenach Uni wersytetu Chicago i doczekała się realizacji w świecie rzeczywis tym, efektem nie stały się demokratyczne rządy. Przeciwnie: we wszystkich krajach regionu radykalne reformy były poprzedzone obaleniem demokracji. Co więcej, zamiast przynieść pokój, realizacja neoliberalnych koncepcji wymagała planowanej zbrodni – dziesiątki tysięcy osób zamordowa no, a torturom poddano 100 000 - 150 000 ludzi.” Poza tym kraje te zostały ograbione przez kapitał zagraniczny. Podobnie a raczej skuteczniej zostały ograbione europejskie kraje postkomunistyczne a zaprowadzona w nich formalnie demokracja coraz bardziej staje się farsą. Neoliberalna „droga do wolności” okazuje się w ich przypadku drogą do nowej niewoli po przez wyprzedaż i oligarchizację: ekonomii, mediów i polityki. I nic w tym dziwnego, gdyż friedmanizm łączy z marksizmem podobny fundamentalizm ekonomistyczny, odpodmiotawiający całe społeczeństwa: umysłowo, ekonomicznie i politycznie. Szczególny charakter przybrała kompromitacja neoliberalizmu w jego zderzeniu z gospodarkami dalekowschodnimi. Są one bo wiem najbardziej sprawnymi systemami w skali światowej, kierującymi się zasadami sprzecznymi z neoliberalizmem, głównie stosowaniem zaawansowanej polityki gospodarczej. MFW wymógł na niektórych z nich otwarcie rynków finansowych, co z miejsca zostało wykorzystane przez kapitał spekulacyjny doprowadzając w 1997 roku do poważnego kryzy su ekonomicznego. Między inny mi finanse Malezji zostały zaatakowane przez Georga Sorosa, który już wcześniej (1992 r.) wsławił się jako „człowiek, który złamał Bank Anglii” zarabiając na spekulacyjnym ataku na funta szterlinga około jednego miliarda dolarów. Wywołany przez neoliberalny dyktat MFW kryzys daleko wschodni wykazał dobitnie o jaką i czyją wolność zabiega doktryna Friedmana. Międzynarodowy Fundusz Walutowy powstał tuż po wojnie z inicjatywy Keynesa (zwalczanego później przez Friedmana) i miał wspomagać gospodarki poszczególnych państw. Tymczasem jego działanie uległo diametralnej zmianie. Autor druzgocącej krytyki MFW i obecnej formy globalizacji Joseph Stiglitz (noblista i były wiceprezes Banku Światowego) pisze2: „Zmiana mandatu i celów [MFW], choć dokonana po cichu, wcale nie była subtelna: oznaczała przejście od służenia global nym interesom gospodarczym do służenia interesom globalnych finansów. Liberalizacja rynków kapitałowych, choć nie przyczyniła się do stabilności gospodarki w skali globalnej, to otworzyła olbrzymie rynki zbytu dla Wall Street”. To tu właśnie w Nowym Yorku mieści się gniazdo międzynarodowej finansjery, która stała się już jawnie międzynarodową organizacją przestępczą2. Trudno ten twór wiązać ze Stanami Zjednoczonymi, gdyż stały się one ofiarą jego działań na równi z innymi gospodarkami narodowymi. Dzisiaj nawet w Izraelu rozpoczęły się demonstracje przeciwko skutkom neoliberalizmu, nazywanego tam „świńskim kapitalizmem”. III. Sposoby realizacji obowiązujących w Polsce programów społeczno gospodarczych globalizacji i wglądu w rzeczywiste funkcjonowanie gospodarek rynkowych (zwłaszcza niemieckiej i francuskiej) otworzyły wielu współobywatelom oczy, jed nakże uwikłanie umysłowe w tę szkodliwą doktrynę jest nadal duże. Jak już wspomniano, pierwszy etap bardzo skutecznej indoktrynacji neoliberalizmem opozycyjnych elit został przeprowadzony w latach 80. przez poza-solidarnościowe wydawnictwa drugiego obiegu. Później rolę tę zaczęły kon tynuować oficjalne media i programy nauczania uczelni ekonomicznych. Te właśnie uczelnie zaczęły spełniać rolę szczególnie szkodliwą, kształcąc neoliberalnych fachowców do działalności praktycznej i dalszej działalności propagandowej. Należy więc dążyć do skorygowania programów nauczania uczelni o profilach ekonomicz nych. Jednostronne i wręcz fałszywe przedstawianie ekonomii światowej (zarówno współczesnej jak i w jej wymiarze historycz nym) jest niedopuszczalne ze względów zasadniczych. Należy zatem nauczać o zróżnicowaniu kapitalizmu współczesnego i jego trzech głównych odmianach: anglosaskiej, niemieckiej i japońskiej. Wśród nich nawet kapitalizm anglosaski ma mało wspólnego z rozpropagowaną u nas neoliberalną dewiacją. Należy nauczać o polityce gospodarczej państwa i kooperacyjnych stosunkach przemysłowych (pracownicze współza rzą dzanie) występujących w kapitalizmie niemieckim a stąd upowszechnionych w całym zachodnioeuropejskim kapitaliźmie kontynentalnym. W ten sposób nasz konstytucyjny zapis o „społecz nej gospodarce rynkowej” stanie się w Polsce zrozumia łym2. W ramach kapitalizmu typu niemieckiego na szczególną uwagę zasługuje model skandynawski. W nauce o kapitaliźmie europejskim (w dużym stopniu uspółdzielczonym) nacisk należy położyć na spółdzielczość we wszystkich jej wymiarach w szczególności finansowym (bankowość ubezpieczenia), którą do dzisiaj kojarzy się u nas irracjonalnie z komunizmem. Ogromne znaczenie ma dokładne zaznajomienie się z kapitalizmem typu japońskiego (stosowa nym przez wszystkie wscho dnioazjatyckie „tygrysy”), który najdobitniej falsyfikuje neolibe- ralną teorię spekulantów finansowych. Na pierwszy plan wysuwa się tu strategiczna polityka gospodarcza państwa a oprócz kooperacyj nych stosunków przemysło wych - bankowość, nastawiona na ro zwój kraju a nie na zbijanie własnych zysków. Z rozwiązań amerykańskich na pierwszy plan wysuwa się akcjonariat pracowniczy. Obecnie polski student ekonomii nie dowia duje się o nim niczego poza luźnymi negatywnymi, fałszywymi opiniami. Tymczasem w systemie tym pracuje już prawie 40 mln amerykańskich pracowników a spółki pracownicze wykazują większą efektywność od spółek opartych na tradycyjnej własności prywatnej. W ramach amerykańskiego akcjonariatu wypracowano naj bar dziej zaawansowany system pracowniczego współzarządzania, tzw. Open Book Management (zarządzanie jawne), który może być także stosowany również w przedsiębiorstwach bez akcjonariatu. Dystansuje on rozwiązania niemieckie i japońskie i dosko nale łączy indywidualizm z pracą zespołową. W Stanach Zjedno czonych pokazało się wiele książek o tym zarządzaniu i prowadzone są w tym zakresie kursy. Dlaczego takich kursów nie prowadzić na polskich uczelniach ekonomicznych? Dotychczas ukazała się w Polsce tylko jedna książka na ten temat, zresztą twórczo dopracowana, co jest na szym polskim osiągnięciem2. Jedna z firm krakowskich wpro wa dziła ten system z powodzeniem w życie2. Kontrahenci tej firmy doznają swoistego szoku stykając się z jej działaniem, dla nich niezrozumiałym, co jest swego ro dzaju miarą zaawanso wania na szej neoliberalnej dewiacji umysłowej. Kolejnym tematem wymagającym rzetelnego potraktowania jest etyka gospodarcza. Tak zwana etyka biznesu stała się już modna na polskich uczelniach i w śro dowiskach ekonomicznych, jednakże mało uwagi poświęca się w niej etyce protestanckiej jako kulturowej bazie kapitalizmu zachodnioeuropejskiego2. Nie chodzi tu już o powrót do konkretnych religijnych źródeł, ale o sfalsyfikowanie marksistowsko - neoliberalnej (ekonomistycznej) tezy, że kapitalizm rozwinął się wyłącznie z dążenia do zysku i poprzez różnego rodzaju zdzierstwa, kanty i korupcję. Cdn. VISTULA TRAVEL Promocyjne ceny BiletÛw do Polski Income - Tax Wakacje na s≥onecznym po≥udniu - ìlast minuteî Ubezpieczenia turystyczne - juø od $1.10 Wysy≥ka paczek i pieniÍdzy 1. Zmarginalizowanie ideologii neoliberalnej Podstawowym polskim problemem jest zaczadzenie ideologią neoliberalną. Wprawdzie praktyka dwu dziestu lat transformacji, VISTULA TRAVEL Dixie Jan Koziar Chinami. Jej gospodarcze i socjalne sukcesy w zestawieniu z sytuacją polską zostały niedawno przedstawione w reportażu filmowym stowarzyszenia Wierni Polsce Suwerennej zatytułowa nym „Druga Japonia”. Ostry atak na ten reportaż przypuściła rutynowo Gazeta Wyborcza. Drugą możliwość stanowi prywatyzacja pracownicza (akcjonariat pracowniczy). Ten program był dobrze wyartykułowany przez ruch samorządów pracowniczych. Drogą tą poszła Słowenia zachowując swój majątek narodowy i osiągając dochód narodowy prawie dwukrotnie wyższy niż Polska. Pracownicza ścieżka transforma cji też była zwalczana przez „Gazetę Wyborczą” a poza nią przez „Tygodnik Powszechny” i tygodnik „Wprost”. Warto nadmienić, że Chiny zaczynają łączyć obie ścieżki. Drugą największą dziś spółką pra cow ni czą na świecie jest, po amerykańskim Publix Supermarkets (146 tys. pracowników), chiń ski koncern elektroniczny Huawey (95 tys. pracowników)1. Warto też dodać, że Gazeta Wyborcza, zwalczając akcjonariat pracowniczy w Polsce, zaprowadziła go u siebie. Dundas St. E. Tel.: 905-624-4141 1425 Dundas St. E. unit 5A Mississauga 1-15/09/2011 No 17 (1031) Strona 10 Mądra rzeka Wiesław Piechocki Znam jedynie mały jej odcinek. Ona spływa gdzieś urwiście z wysokich terenów Columbia Ice fields i zgodnie z przyciąganiem ziemskim musi teraz, urodzona w Górach Skalistych, znaleźć dogod ne regiony, aby płynąć i pły nąć... Najpierw zimna, bo pod skalistym niebem zrodzona w lodowcu, potem niewiele cieplejsza, znajduje swoją drogę życia przez prerie kanadyjskiej prowincji Alberta. Później, nie mogąc się zatrzymać (nie można tego zrobić z czasem i rzekami...), dąży ciągle na wschód. Dlatego nazwałem ją mądrą. Tak jakby wiedziała, iż Rzymianie zauważyli i zanotowali sobie porzekadło ex oriente lux venit, czyli „światło przychodzi ze wschodu”, ona też płynie z za chodu na wschód, a nie na od wrót. Te żyzne prerie, niekończące się pola Manitoby nie wzru szają jej. Ma wytyczony cel, dlatego nie waha się na zakrętach, bobry podobają mi się swą psychologią: nie są konwencjo nal ne - nie płyną z prądem! Lubią wyzwania i testy wykoncypowane przez naturę. Brawo bobry! Ten, którego obserwuję, wy dostaje się na piaszczystą Z drugiej strony NSR łachę, odpoczymieć z tyłu. Tak się dzieje tylko w wa. Jest zatem rozsądny. Nabiejednej z 10 pro win cji - tutaj w Alber ta. Sądziłem „aha, są tak biedni, że osz czę dzają na to nach stali, aby nie produkować me ta lowych tablic z przodu aut”. Teraz wiem, stojąc na moście, że my ślałem bardzo naiwnie. Prowincja Widok mostu wzdłuz Alberta nie dla tego jest bogata, iż wydała świeżo tyle milionów na budowę mo stu, lecz dla tego, iż skon stru owa no ten most je dynie dla pieszych! Nie mo gę w Fragment konstrukcji mostowej to uwierzyć: nie zastanawia, wpadając bez takie dzikie sumy tylko dla pienamysłu do Jeziora Winnipeg. szych i rowerów? Mierzę krokami Ono jest tak wielkie, że stanowi - w poprzek most: jeden samochód europocentryczne porównanie - przejechałby swobodnie. Dwa już trochę więcej powierzchni niż nie. Ale co z tego. Nie ma żadpołowa Szwajcarii! Ma bowiem nych dróg, autostrad, łączników więcej niż 24 tys. km² tafli wod- transportowych do tego mostu. Z nej. Na mapie to olbrzymia kiszka tego wynikałoby primo, iż Albero długości 428 km! Niestety ta jest bogata, secundo iż rządzą nigdy tam nie byłem. Wiem, że nią „zieloni” (jakby ich nazwałobohaterka tego tekstu, North Sas- by się w Europie), tertio iż kocha katchewan River [NSR] wpływa się tu rowerzystów a nie kierowdo wspomnianego potężnego ców ciężarówek. Ale każdy turyjeziora, a potem już połączona ze sta widzi, iż tak nie jest na bezswą siostrą, South Saskatchewan kresnych drogach Alberty! To po co zbudowano na mądrej River, wpada do Zatoki Hudsona, NSR taki szczupły most? No po pokonaniu w sumie 1287 km. właśnie dlaczego? Jest tu idylliczNie stałem nigdy nad brzegiem nie, cicho, pachną sosenki. DoJeziora Winnipeg (dlaczego świat strzegam pieczołowicie usypaną jest jeszcze taki duży w epoce brązową korę wokół młodych globalizacji?), ale stoję na moście krzaczków. Romantyzm w cen w stolicy kanadyjskiej prowincji trum metropolii. Tak. Jestem chyAlberta, czyli w Edmonton, po- ba maximum 7 km na południe od dzi wiając NSR. Myślę w ten centrum wielkiego Edmonton. pochmurny letni dzień o jej sta- Stoję na tym krytykowanym przelowym pięknie, rozległych urwis- ze mnie moście i z dala w kieruntych brzegach, tworzących wąwo- ku śródmieścia widzę pojedyncze zy, załomy, przepaście, wcięcia. domy. Potem w samym środku Widzę je. Most jest piękny, no- Edmonton zobaczę NSR z innej woczesny, świeży i czysty. Solid- perspektywy. Jest szeroko rozlana ny beton pod nogami. Jeśli zbu- jak wypoczywająca matrona, tudowano go w roku 2010 za 35 mi- ląca oba brzegi swą wodą. A wolio nów CAD, to znaczy że Ed - da jest szara, wzburzona ostatnimi mon ton stołecznie króluje nad letnimi deszczami. Trwa na niej finansami tej prowincji i że ona business as usual. Z wysokiego sama jest bogata. Najpierw myś- napiętego linami wiszącego moslałem, że jest biedna. Dlaczego? tu widzę spore ryby oraz pocieSamochody z przodu nie mają szne bobry, płynące pod prąd. A tablic rejestracyjnych. Muszą je on jest tu silny, czyli już wiem, iż rze sił i zbuduje porządny dom dla swojej rodziny. Siedem km od centrum Edmonton przyroda programuje nadal ekosystem a nie człowiek, budujący za gigantyczne pieniądze arcymocarną (żelazo + beton) kładkę dla pieszych! Przechodzi obok mnie panienka z psem. Pies zaplątuje się smyczą o moje nogi. Jestem mu wdzięczny, chociaż właścicielka mnie przeprasza. Nic nie szkodzi, mogę zacząć z nią konwersować. Ma wygląd Hinduski. Słysząc mój wątpliwy angielski, stawia klasyczne pytanie „Where are you from?”. Odpowiadam, iż z Austrii. A, z Austrii, byłam tam, w mieście Baden koło Wiednia, w Schubert-Institut, kształcącym przyszłych śpiewaków opero wych. No, cudownie, Austria nadal ma splendor Schuberta, Mozarta i całej plejady Straussów... Pytam, czy zna słynny utwór Franza Schuberta „Die Forelle” („Pstrąg”). Oczywiście. Zaczy nam głośno nucić melodię na środku mostu a ona, przyjąwszy prawidłowo poważną postawę artystki, zaczyna śpiewać po niemiecku, w oryginale. Pies i bóbr nastawiły uszu. Nie wierzą, że są na recitalu. Schubert na kanadyjskim moście? Już Arystoteles twierdził, iż muzyka łagodzi obyczaje. To sprawdza się w Edmonton. Po trzech strofach panienka oddala się ze zdziwionym i uspokojonym psem. Patrzę na coraz bardziej bliską memu sercu NSR. Samotnie oparłszy się o parapet mostu zaczynam sobie wyobrażać jak wygląda NSR, która daleko stąd w dół rzeki łączy się ze swą siostrą South Saskatchewan River niedaleko miasta Prince Albert. Postanawiam przejść na drugą stronę mostu. Zupełnie sam, czyli powraca uparcie ekonomiczna myśl: po co i dla kogo (no bo lato, a tłumów aż do horyzontu nie widać...) zbudowano ten śliczny most? Opuszczam powoli, drapiąc się z zafrasowa niem w głowę, brzeg, gdzie wybudowa no dla pieszych wzdłuż rzeki wspaniały River Loop Trail. Powtarzam: Alberta to bogata prowincja! Jej były premier jest teraz w dodatku szefem rządu federalnego w strasznie oddalonej Ottawie. Ale zostawmy w spokoju politykę, chociaż ma ona wiele do czynienia z proble mami dostaw wody. Po tej drugiej stronie urwiste, dzikie dla oczu brzegi NSR prezentują się jeszcze bardziej romantycznie. Idę ścieżką szeroką na dwie porządnie odżywione osoby aż do dziwnego końca. Tu jest finał spaceru. Można jedynie wyjść do góry po stromym urwisku drewnianymi, bardzo gustownie wykonanymi schodami. Są świeże konstrukcyjnie i zapraszające towarzysko. Ale ja nie mam czasu, a przynajmniej tak sobie wmawiam, czyli nie będę się musiał zasapać wspinaczką. Odwracam się, aby wrócić do cywili zacji (odległej o 7 km z miejskimi autostradami, wieloma pasami ciągnących samochodów, światłami regulującymi hektyczny ruch XXI wieku, betonowymi jezdniami szerokich mostów...) i co nagle widzę? Jelenia, stojącego o 7 m ode mnie. Jest tak zdziwiony, że można od razu urządzić konkurs: kto tu jest bardziej zasko czo ny? Jego oczy mó wią mi: nie wie rzę, że cię widzę. Ja pa trzę się na nie go myśląc: czyż mogę uwierzyć w ten fakt, że cię widzę i będę mógł w Europie opowiadać o cudownej Kanadzie, tak jeszcze dziewiczej i bo gatej w prowincji Al ber ta nawet w jelenie? Elementy nośne Nie wiem co robić. Patrzę na jego mądre oczy (to zasługa NSR czy jego rodziców?), na delikatną poranną wilgoć na skórze, na jasnobrązowe poroże, porośnięte meszkiem, na pyszczek o cudownej gamie kolorów, na pełne gracji uszka. Pointa jest banalna. Zrobiłem ostrożny krok do przodu. Wystraszył się i uciekł, nader elegancko przebierając noga mi. Nagle znowu byłem tylko ja. Sam niemal w centrum Edmon ton. Gdzie jest jeleń? W swoich tajemniczych terenach, gwarantujących mu nadal bezpieczeńs two i go dziwą jakość życia. Przechodzę na drugą stronę mostu. Spod nóg czmycha mi zajączek. Ale ja snobistycznie nie zwracam już na niego uwagi. Zające mam w Europie. A tu w Edmonton, prawie wokół drapaczy chmur, widziałem prawdzi wego jelenia! Widok NSR z mostu KATOLICKIE STUDIO MŁODYCH ZAPRASZA NA 22. MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL PIOSENKI RELIGIJNEJ który odbędzie się w Centrum Jana Pawła II od 18 do 20 listopada. Hasłem Festiwalu są słowa "Zakorzenieni i zbudowani na Chrystusie, mocni w wierze." Zachęcamy solistów, grupy i chóry do pisania własnych tekstów i komponowania muzyki na festiwalowy konkurs. Rejestracja artystów do poniedziałku, 31 października. Zwycięzcy konkursu wystąpią na koncercie laureatów, w sobotę, 19 listopada. Dodatkową atrakcją Festiwalu są tegoroczni goście: zespół Gang Marcela, który obchodzi 30 lat działalności artystycznej, zagra koncert p.t. „Największe Przeboje” w sobotę, 19 listopada o godzinie 18:00. W niedzielę 20 listopada na scenie Festiwalu wystąpi światowej sławy solista amerykański John Michael Talbot, który rozpoczął tournee „Worship and Bow Down”. No 17 (1031) 1-15/09/2011 Strona 11 Książki autorów publikujących w “Nowym Kurierze” Strona 12 1-15/09/2011 No 17(1031) No 17 (1031) 1-15/09/2011 Strona 13 BioEkoTech Canada Inc, & BioEkoTech Canada Inc. & EnviroCement Technologies 1-15/09/2011 No 17 (1031) Strona 14 Politechnika GdaÒska Henryk Bug≥acki C.d. z numeru 15(1029) Zakład miał ponad 800 wierzycieli. Nie była podawana do publicznej wiadomości kwota całkowitego zadłużenia. Zarząd zakłada, że w najbliższych miesiącach Zgromadzenie Wierzycieli podejmie decyzję o zawarciu układu upadłościowego. MON chce przeznaczyć w tym roku 250 mln zł na modernizację i remonty okrętów Marynarki Wojennej. Resort zapewnił związkowców SMW, że ich zakład będzie mógł uczestniczyć w przetargach na te prace. Przewodniczący Związku Za wodowego Pracowników Wojska w stoczni MW Tadeusz Mirkiewicz powiedział PAP po spotkaniu związkowców z wiceszefem MON Marcinem Idzikiem, że “resort zadeklarował, iż stocznia Marynarki Wojennej będzie uczestniczyła w tych przetargach“. Dodał, że resort ma pieniądze na remonty i modernizację okrętów wojennych. Wiceminister MON Marcin Idzik powiedział PAP, że rozmowy ze związkowcami dotyczyły trzech kwestii - zamówień na remonty okrętów, które MON zobowiązał się wykonać w tym roku; sprzedaży zbędnej infra struktury (budynków i ziemi) stoczni; oraz redukcji zatrudnienia, która musi być kompromisem między zarządem stoczni a stroną społeczną. Idzik podkreślił, że resortowi zależy “na sprawnej stoczni, która będzie wykonywać remonty okrętów i sprzętu Marynarki Wojennej“. W jego opinii należy “usprawnić również komunikację między zarządem spółki a stroną społeczną“. Uczestniczący w rozmowach w MON prezes stoczni Roman Kraiński powiedział PAP, że w najbliższych dwóch-trzech miesiącach zatru dnienie w spółce ma być zmniejszone o ok. 400 etatów (na aktualnie pracujących tam 1068 osób). Kraiński podkreślił, że obie strony, zarówno przedstawiciele MON, jak i związkowcy, zgodzili się, że spółka potrzebuje restrukturyzacji zatrudnienia. Ze względu na trudną sytuację zakładu redukcja zatrudnienia ma objąć pracowników wszystkich działów, głównie z administracji i utrzymania ruchu, ale też z produkcji. Do czasu rozmów stocznio wcy nie otrzymali pełnych wynagrodzeń za styczeń. W termi nie wypłat, tj. 6 i 10 lutego, odebrali tylko po 1 tys. zł zaliczkowych wynagrodzeń. Kraiński poinformował PAP, że pozostała część pensji zostanie wypłacona po otrzymaniu zaległych pieniędzy z MON. Z powodu niewypłacenia wynagrodzeń związkowcy zapowiedzieli wejście w spór zbiorowy z zarządem stoczni. Związkowcy podtrzymali chęć dalszych rozmów z zarzą dem spółki, m.in. o zmniejszaniu kosztów funkcjonowania stoczni oraz poprawie konkurencyjności zakła- Na ratunek Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni du. Według Kraińskiego, przy istniejącej złej strukturze zatrudnienia w stoczni (za dużo pra cowników administracyjnych i po mocniczych w stosunku do produkcyjnych) oraz przy zmianie rynku z wojskowego na cywilny, stoczni potrzebni są zupełnie inni pracownicy. Jego zdaniem, SMW jest nierentowna i niekonkurencyjna. Ze względu na pogarszającą się sytuację i brak perspektyw za warcia układu z wierzycielami, w dniu 7 kwietnia 2011 r. Sąd Rejonowy Gdańsk-Północ w Gdańsku wydał postanowienie zmieniające sposób prowadzenia postępowania upadłościowego z postępowania z możliwością zawarcia układu na postępowanie obejmujące likwidację majątku upadłego. Plany MON Polska armia powoli staje się skansenem NATO. Zagraża to bezpieczeństwu narodowemu, a także wprowadza zagrożenie dla życia i zdrowia dla żołnierzy i dowódców - tezy takie stawia Instytut Globalizacji (IG), ana lizując inwestycje MON. Wyposażenie Marynarki Wojennej jest w niezadowalającym stanie, a sektor ten jest w dużej mierze marginalizowany, ocenia IG. Co gorsza, MON rozważa zakup od Grecji wadliwego okrętu podwodnego typu 214, opartego na tech nologii niemieckiej, w przypadku którego eksperci wojskowi stwierdzili bardzo poważne usterki; zbyt duże przechyły boczne, odpadanie płyt poszycia, urwany jeden z sen sorów sonaru, kawitacja śruby napędowej, przeciekająca instalacja hydrauliczna, przegrzewający się system napędu oraz awarie peryskopów i systemu walki. „Jak widać, dominuje import uzbrojenia, często wadliwego, zdezelowanego, którego liczne usterki utrudniają wykonywanie zadań bojowych, pochła niają duże wydatki remon towe, a nawet stają się przyczyną zagrożenia zdrowia i życia żoł nierzy oraz dowództwa” - pod kreśla dr Tomasz Sommer, wiceprezes IG. Przypomina on, że do 2018 roku na zakup nowego sprzętu MON planuje wydać aż 31 mld złotych. O ile jednak w innych krajach na import uzbrojenia wydaje się do 10 proc. środków, to Polska za granicą kupuje trzecią część sprzętu. „W oczywisty sposób traci na tym rodzima gospodarka” - stwierdza Sommer. W po równaniu do innych państw NATO, polskie wydatki na sprzęt i infrastrukturę wypadają przeciętnie. Polska znajduje się na czternastym miejscu ze swoją strukturą wydatków majątkowych wśród 25 zbadanych państw. Lepiej z modernizacją radzą sobie m.in. Czesi, Estończycy czy Bułgarzy. Niestety, unowocześnianie polskiej armii zostało wyhamowane od końca 2007 r., wraz z objęciem teki przez poprzedniego ministra obrony, stwierdza Instytut Globalizacji. „MON zależy na tym, by SMW z Gdyni mogła kontynu ować realizację już rozpoczętych umów i miała szansę przystąpić do nowych, które resort zamierza ogłaszać” - powiedział PAP wiceszef MON Marcin Idzik. W resorcie obrony narodowej przedstawiciele MON, Agencji Rozwoju Przemysłu oraz resortu skarbu rozmawiali z delegacją związków zawodowych SMW o sytuacji zakładu. Przed gmachem MON ok. 200 związkowców pikietowało w obronie miejsc pracy. “Stoczniowcy uzyskali od nas zapewnienie, że nie zostaną sami, że współpraca ARP, syndyka masy upadłościowej, resortów skarbu i obrony narodowej po zwoli na zachowanie mocy produkcyjnych w Stoczni Marynarki Wojennej. Wszystkim nam zależy na tym, by stocznia mogła kontynuować już rozpoczęte umowy oraz miała szansę przystępowania do nowych postępowań, które resort obrony zamierza ogłaszać“ - wyjaśnił w rozmowie z PAP wiceminister obrony narodowej Marcin Idzik. Zapowiedział, że ma odbyć się w MON pierwsze robocze spotkanie z nowym syndykiem stoczni. “Zamierzamy poznać perspektywę, jaką pani syndyk kreśli przed stocznią i przedstawić jej naszą wizję funkcjonowania tego podmiotu“ - powie dział. Ocenił, że obecna sytuacja stoczni to efekt “braku reform restrukturyzacji na przestrzeni ostatnich lat“. “Stocznia ma strukturę zatrudnienia, która nie odpowiada potrzebom dzisiejszej marynarki wo jennej. Uważamy, że gdyby zakład miał zmniejszone zatrudnienie, składające się w większości z osób produkcyjnych, na znacznie mniejszym obszarze terenu, byłby w stanie być zapleczem remontowym dla naszej marynarki wojennej“ po wiedział. Dodał, że stocznia “przy tak du żych połaciach terenu, na których gospodaruje i tak dużym zatrudnieniu jest mało konku rencyjna“. „Resort skarbu, syn dyk masy upadłościo wej, ARP i MON szukają rozwiązania, które pozwoli SMW uczestniczyć w przetargach mimo upadłości” - powiedział PAP wiceminister Idzik. “Sytuacja finanso wa stoczni nie po winna wykluczać takiego rozwiązania praw nego, które umożliwiałoby stoczni udział w po stępowaniach, jakie będzie przeprowadzać MON“ - powiedział wiceminister odpo wie - dzialny za uzbrojenie i modernizację po pierwszym roboczym spotkaniu w sprawie stoczni. “Upadłość utrudnia zdobywanie nowych zamówień, wszyscy staramy się wypracować taką for mułę, by interes Skarbu Państwa był zagwarantowany, a stocznia mogła uczestniczyć w przetar gach“ - dodał Idzik. Dalsze spotkania grup roboczych dotyczyły m.in. tego, w jaki sposób dać stoczni tę możliwość, np. w ramach konsorcjów czy dzięki poręczeniom. Próby wyjścia na prostą SMW i francuski koncern DCNS podpisały w marcu 2011 w Gdyni porozumienie o współ pracy przemysłowej i handlowej. Umowa dotyczy budowy okrę tów, ich modernizacji oraz utrzymania w gotowości operacyjnej okrętów polskiej floty wojennej. Porozumienie o współpracy pomiędzy DCNS a SMW podpisali w Gdyni pełnomocnik prezesa zarządu francuskiego koncernu Xavier Marchal oraz prezes zarządu SMW Roman Kraiński. Strony podkreśliły, że porozu mienie przyczyni się do rozwoju zarówno SMW jak i DCNS. Efektem współpracy ma być m.in. podniesienie efektywności i rentowności SMW, dzięki wykorzystaniu doświadczenia DCNS. Jak powiedział dyrektor za rządzający DCNS Bernard Plan- chais, “porozumienie jest wyrazem długofalowego zaangażowania DCNS we współpracę ze stocznią z Gdyni i jest otwarciem się koncernu na nowe rynki“. Prezes SMW Roman Kraiński uważa, że “partnerstwo z DCNS, będące nowym etapem w procesie transformacji stoczni, zapewni jej nowy impuls potrzebny do lepszej realizacji potrzeb swoich klientów“. W rozmowie z PAP Kraiński dodał, że Francuzi będą m.in. pomagać w restrukturyzacji stoczni, będącej od ponad roku w upadłości układowej. “Taka umowa pokazuje też, że warto w stocznię inwestować“ - zaznaczył. Podkreślił, że jest to umowa wieloletnia i “warto wiązać się z najlepszymi“. Według Janusza Walczaka, eksperta w dziedzinie morskiego bezpieczeństwa, “umowa o współpracy jest +świateł kiem w tunelu+ zarówno dla stoczni jak i Marynarki Wojennej RP i nikt, poza Francuzami, nie jest zainteresowany przejęciem części udziałów w spółce“. Zaznaczył, że na obecnym, początkowym etapie współpracy, “otwierają się bramy, będzie można przystąpić do faktycznej wyceny majątku stoczni, a do zlecenia przez DCNS budowy okrętów w stoczni w Gdyni jest jeszcze daleko“. Kraiński zaznaczył, że podpisana umowa umożliwi przygotowa nie się do złożenia wspólnej oferty w przetargu na budowę dwóch okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej RP. MON zapowiada jednak, że w 2011 r. nie ogłosi na to przetargu. Kraiński uważa, że jeżeli konsorcjum utworzone przez SMW i francuski DCNS wygrałoby przetarg na DokoÒczenie na stronie 15 No 17(1031) 1-15/09/2011 DokoÒczenie ze strony 14 budowę okrętów, to pracownicy gdyń skiego zakładu mieliby pracę na ok. 8 lat. W SMW okrę ty byłyby także serwiso wane i modernizowane. W ramach podpisanego porozumienia DCNS rozważa też możliwość objęcia części udziałów w kapitale SMW. DCNS jest jednym ze światowych liderów na rynku uzbrojenia morskiego i innowatorów w obszarze energetyki. Koncern prowadzi działalność na międzynarodową skalę i przy wykorzystaniu najbardziej zaawansowanych technologii. Koncern zatrudnia 12 tys. pracowników, a jego roczne obroty wynoszą 2,4 mld euro. W połowie maja 2011 ministrowie obrony Polski i Francji Bogdan Klich i Gerard Longuet rozmawiali w Warszawie m.in. o współpracy w SMW. Mini stro wie omawiali ewentualny udział francuskiego koncernu DCNS w zakupie przynajmniej części SMW. Na konferencji prasowej obaj ministrowie nie podali jednak konkretów. „Decyzje przemysłowe będą po dejmowane przez przedsię biorstwa” - powiedział Longuet. Minister Klich dodał: - „Wspieramy wszelkie formy udziału kapitału zagranicznego w prywatyzacji stoczni. Oczywiście ostateczne decyzje podejmują zainteresowani - to są potencjalni inwestorzy”. To pomiędzy nimi rozegra się dyskusja nt. przyszłych losów stoczni. Szef MON zastrzegł jednocześnie, że resort wspiera wszystkie formy za pewnienia ciągłości pracy stoczni: „Ona jest ważna dla Marynarki Wojennej. To w końcu w tej stoczni remontowane są nasze jednostki, to w końcu w tej stoczni znajduje się doku mentacja i technologia niezbędna do wszystkich napraw, modernizacji i remontów”. Branżowa prasa pisała, że Francuzi mogliby produkować w zakładzie m.in. okręty podwodne typu Scorpene. Na początku marca stocznia i DCNS pod pisa ły umowę o współpracy. ARP zapowiedziała podjęcie działań dla utrzymania produkcji w SMW. Rzeczniczka prasowa ARP, Roma SarzyńskaPrzeciechowska poinformowała na stronie agencji, że “wraz z syndykiem masy upadłości stoczni oraz z MON podejmie działania dla utrzymania mocy produkcyjnych stoczni“. Jak wyjaśniła, celem tych działań będzie “zapewnienie w zakładzie budowy, modernizacji i remontów okrętów Marynarki Wojennej RP“. W swoim ko mu nikacie Sarzyńska nie wy jaśniła, jakie to będą działania. Upadłość SMW Przez prawie półtora roku spółka była w tzw. upadłości układowej. W kwietniu 2011 Sąd Rejonowy w Gdańsku zmie nił opcję postępowania upadłościowego stoczni z postępowania upadłościowego z możliwością zawarcia układu z wierzycielami, na postępowanie upadłościowe likwidacyjne. Jako powód podał trudną sytuację finansową firmy oraz Strona 15 utratę przez zakład płynności finan sowej. Orzeczenie sądu ozna cza rozpoczęcie procedury likwidacyjnej. Zakład liczył na MON, które mogło wypłacić stoczni pieniądze za wykonane zlecenia. Jednakże środki z MON-u nie nadeszły i firma utraciła płynność finansową. Prawdopodobnie zostanie sprzedana, zaś pieniądze ze sprzedaży zostaną przeznaczone na pokrycie długów. Zakład posiada ponad 800 wierzycieli, do których należą m.in. firmy z Belgii, Wielkiej Brytanii czy Norwegii. W grudniu 2009 r. Stocznia Mary narki Wojennej ogłosiła upadłość układową. Od tamtej pory próbowała wdrożyć plan restrukturyzacji - wyprzedaż majątku, silną redukcję zatrudnienia i zwiększenie liczby zamówień. W 2010 roku stocznia zwolniła prawie 200 osób z liczącego 1200 pracowników zespołu. W 2011 r. pracę straciło 400 stoczniowców. Prezes Stoczni MW Roman Kraiń ski powiedział PAP, że “sąd musiał tak zrobić, bo zakład utracił płynność finansową“. Sąd ustanowił też syndyka masy upadłościowej stoczni; została nim Magdalena Smółka. Przewodniczący Rady Pracowników stoczni Tadeusz Szymelfenig poinformował PAP, że na spot kaniu syndyk zapewniła przed stawicieli spółki, iż “pro dukcja w zakładzie będzie kontynuowana, a jeżeli stocznia odzyska płynność finansową, to sąd może przywrócić opcję upadłości ugodowej“. Powiedział, że pracownicy stoczni planują pikietować przed Ministerstwem Obrony Narodowej w Warszawie. Walka związkowców Około 200 związkowców ze SMW przez około dwie godziny pikietowało przy dżwiękach syren w kwietniu w Warszawie siedzibę resortu obrony narodowej. Stoczniowcy protesto wali w obronie miejsc pracy. Nieśli transparenty z napisami: “Żądamy wynagrodzeń za pracę“, “Nie chcemy zasi lać rzeszy bezrobotnych“, “Żąda my dialogu o przyszłości Stoczni Marynarki Wojennej“. Przewodniczący Solidarności w SMW Mirosław Kamieński podkreślił, że akcja protestacyjna wobec groźby utraty pracy przez ponad tysiąc pracowników jest “w pełni uzasadniona“. “W związku ze zmianą kierunku upadłości Stoczni Marynarki Wojennej należy stwierdzić, że skutki poniosą nie tylko pracownicy, którzy mogą stracić swój zakład pracy, miejsca pracy, oczekując na wypłatę zaległych wynagrodzeń. Ucierpi wiarygodność MON, marynarka wojenna RP i szeroko pojęty interes obronności kraju“ - podkreślił w odczytanym w trakcie pikiety oświadczeniu Kamieński. Delegacja pikietujących związkow ców została zaproszona do siedziby MON przez przedstawicieli resortu. Wiceminister obrony narodowej Zbigniew Włosowicz zapowiedział, że związkowcy będą mogli spotkać się z wicemini strem do spraw uzbrojenia i modernizacji Marcinem Idzikiem. “Jest też przedstawiciel ministra skarbu oraz przedstawiciele odpowiednich departamentów“ - powiedział Włosowicz. Po spotkaniu Kamieński powiedział dziennikarzom, że resort i Agencja Rozwoju Przemysłu są zainteresowani działalnością produkcyjną w stoczni. Zapowie dział, że w tej sprawie we wtorek ma się odbyć spotkanie syndyka sto czni z przedstawicielami MON. “Uzyskaliśmy potwierdzenie o możliwości prawnej doty czącej zmiany opcji z upadłości likwidacyjnej stoczni na likwidację układową“ - zapowiedział Kamieński. Związkowcy uważają, że ministerstwo jest winne stoczni pienią dze za wykonane prace domagają się, by resort zapłacił za budowaną w Gdyni korwetę “Gawron“. Kamieński powie dział, że jeśli chodzi o rozliczenie korwety, to związkowcy nie uzyskali w poniedziałek żadnych deklaracji ze strony MON. “W tej kwestii jest impas. Nie byliśmy w stanie podczas tak krótkiego spotkania rozstrzygnąć tego, tym bardziej, że jest to kwestia do rozwiązania między zarządem stoczni a MON” - wyjaśnił. Dodał, że zarząd ma być wybrany we wtorek i środę w konkursie na nową kadencję. Według przewodniczącego Rady Pracowników stoczni Tadeusza Szymelfeniga, syndyk zapewniła przedstawicieli spółki, iż “produkcja w zakładzie będzie kontynuowana, a jeżeli stocznia odzyska płynność finansową, to sąd może przywrócić opcję upadłości ugodowej; wte dy stocznia będzie mogła prowadzić działalność gospodarczą w upadłości“. Przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Wojska Tadeusz Mirkiewicz powiedział w poniedziałek PAP, że na wtorek są wstępnie planowane ro zmo wy syndyka z przedstawi cielami MON w sprawie pozyskania zleceń dla stoczni MW. Dlatego - jak podkreślił - jego związek nie bierze udziału w pikiecie. Wiceminister obrony narodowej Marcin Idzik mówił PAP, że upadłość stoczni to szansa “na zbudowanie przedsiębiorstwa, w którym będzie mniej bia łych kołnierzyków, a więcej robotników“. Podkreślił, że resort obrony potrzebuje SMW. W maju 2011 ogłoszono, że prawie połowa z 1050 osobowej załogi stoczni może stracić pracę do końca roku. Od marca pracownicy nie dostają wynagrodzeń z powodu trudnej sytuacji firmy. Podczas posiedzenia Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego w środę w Gdańsku syndyk masy upadłościowej SMW, Magdalena Smółka poinformowała, że ze względu na trudną sy tuację sto czni istnieje “koniecz ność przeprowadzenia głębokiej re strukturyzacji zatrud nie nia w stoczni; trwa procedura zwolnienia grupowego do 500 osób“. “Czy to będzie 500 czy mniej osób, to się okaże, w tej chwili jesteśmy w trakcie ustalania listy osób do zwolnienia. Głównym kryterium zwolnienia jest przydatność zawodowa pracowników do zakresu prac, które stocznia może mieć w naj bliższym czasie“ wyjaśniła. Największa grupa ma otrzymać wypowiedzenia w maju. Na razie nie wiadomo, ile to będzie osób. Jednocześnie syndyk zapewniła, że możliwa jest kontynuacja produkcji w zakładzie. Uważa, że “koszty funkcjonowania stoczni były jedną z przyczyn powstania trudnej sytuacji finansowej“. Smółka poinformowała, że zwal niani otrzymają odprawy z tytułu zwolnień grupowych oraz odszkodowania za skrócony do jednego miesiąca okres wypowiedzenia. Załoga od dwóch miesięcy nie dostaje wynagrodzeń. Syndyk nie wyklucza, że pieniądze z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych na zaległe pensje mogą być wypłacone do końca miesiąca. Według szacunków, potrzeba ok. 7-8 mln zł. Prezes stoczni Robert Rosz kow ski powiedział dziennika rzom, że z powodu zwolnienia połowy załogi zakład nie utraci zdolności produkcyjnych. “Musimy zachować moce produkcyjne. (...) Chcemy doprowadzić do normalności wewnętrzną struk turę stoczni, bo teraz jest zupełnie inna niż w +zdrowych+ firmach“ dodał. Wyjaśnił, że chodzi o stosunek liczby zatrudnionych przy bezpośredniej produkcji do osób z produkcji pośredniej i administracji. Zapewnił, że jeśli ze stoczni będą chcieli odejść pracownicy strategiczni dla produkcji zakładu, to “dopełni wszystkiego, żeby te osoby zatrzymać“. Przedstawiciele MON i ARP obecni na spotkaniu w Gdańsku podkreślali, że taki zakład jak SMW jest potrzebny i chcą, by kontynuował on rozpoczęte prace oraz mógł uczestni czyć w no wych projektach. ARP zapowiedziała działania na rzecz utrzymania produkcji w SMW. Ich celem ma być zapewnienie w zakładzie budowy, modernizacji i remon tów okrętów Marynarki Wojennej. Ratujmy stocznię, bo upadnie Marynarka Wojenna RP Najpóźniej w 2018 roku utracimy Marynarkę Wojenną - wieszczą eksperci z Instytutu Jagiellońskiego. Dlaczego? Na skutek upadku SMW. Instytut założony przez historyka i europarlamentarzystę prof. Wojciecha Rosz kow skiego opublikował raport, którego najważniejsza teza za kłada “stratę zdolności bojo wych” Marynarki Wojennej RP już za siedem lat. Jako główną przy czynę wskazuje podeszły wiek okrętów. Przykłady? W 2014 musimy oddać do muzeum okręty podwodne typu Kobben, które dostaliśmy od Norwegii. Mają już ponad 50 lat. W 2015 muszą zostać wycofane amerykańskie fregaty typu Oliver Hazard Perry “Kościusz- ko“ i “Pułaski“. Kiedy je przejmowaliśmy od USA, nie wpisywano w plan finansowy MON ich remontów, bo miała powstać budowana w Polsce fregata typu Gawron - wylicza Łukasz Kister, jeden z autorów raportu. Zobo wiązaliśmy się, że jeśli zdecyduje my się je remontować, to w stoczniach amerykańskich bądź przez nich certyfikowanych. Tymczasem ich stocznie nie mają wolnych mocy przerobo wych, bo muszą modernizować własną marynarkę. Dlatego zdaniem twórców raportu musimy utrzymać przy życiu SMW. „Po to, by móc budować i remontować nasze okręty. Bo nikt na świecie nam ich w krótkim czasie nie wyremontuje, ani nie wybuduje nowych. A działać trzeba natychmiast” - przekonuje Kister. Rzecznik MON, Jacek Sońta, bagatelizuje jednak ostrzeżenia o zagrożeniu istnienia polskiej Marynarki Wojennej. „To zbyt mocno postawiona teza. Mamy nowe fundusze na zakup sprzętu. Są problemy, ale są też plany rozwiązań i środki w wieloletnim progra mie modernizacji sił zbroj nych” - mówi. Tymczasem SMW od dwóch lat jest w stanie upadłości. Zadłużona, zwalnia ludzi. Sytuację mogłoby poprawić znalezienie inwestora. O zakupie akcji stoczni przez francuskiego potentata zbrojeniowego DCNS rozmawiał wiosną tego roku poprzedni szef MON Bogdan Klich. Ostatecznej decyzji nie podjęto. Aktualnie trwają przygotowania, które mają przekonać sąd do decyzji o przywróceniu SMW w Gdyni stanu upadłości z możliwością zawarcia układu z wierzycielami - dowiedziała się “Rzeczpospolita“. Jak czytamy w “Rz“, w przygotowania zaangażowane jest MON oraz ARP - dziś właściciel SMW. Wskutek ogłoszonej pół roku temu upadłości likwidacyjnej spółki, stocznia nie ma możliwości uczestniczenia w publicznych przetargach. Wcześniej co roku mogła liczyć na warte 70-100 mln zł pewne zamówienia serwisowe i modernizacyjne - przypomina “Rzeczpospolita“. Są jeszcze szanse na uratowanie SMW. Jest dobra wola zainteresowanych stron. Może po zakończonych wyborach parlamentarnych nowy rząd przy wsparciu polityków pomoże uzdrowić sytuację w SMW i tym samym pomóc Marynarce Wojennej RP. Mamy przykła dy z niedalekiej przeszłości, jak nieroztropność może doprowadzić do utraty cennych dla kraju i jego obronności instytucji (patrz likwidacja CBKO-2 w Gdańsku). Strona 16 1-15/09/ 2011 No 17 (1031) No 17 (1031) 1-15/09/2011 Strona 17 1-15/09/ 2011 No 17 (1031) Strona 18 Kanadyjski “renesans nuklearny” DokoÒczenie ze strony 1 struk turę komunikacyjną i spo łeczną obszaru, a także urządzenia przyległej fabryki St. Mary’s Cement. Rekomendacje obejmują okres przed rozpoczęciem przygotowania placu budowy, w trakcie jego przygotowania, przed rozpoczęciem budowy, podczas budo- przestrzegać protokołu i uzasadnić swoje wystąpieńie tak słownie jak i na piśmie. Wszystkie wystąpienia są rejestrowane i dostępne w Internecie. Na mocy federalnej ustawy kontroli i bezpieczeństwa jądrowego (Nuclear Safety and Control Act) pozwolenia na rozpoczęcie Darlington A 4 x 930 MWe. wy, podczas eksploatacji i podczas całego okresu istnienia Darlington B. Rekomendacje są adresowane do następujących podmiotów, które mają egzekwować ich wykonanie przez OPG: Kanadyjska Komisja Bezpieczeństwa Jądrowego (CNSC), Federalne Mini ster stwo Rybołóstwa (Fisheries and Oceans Canada), Federalne Ministerstwo Transportu (Transport Canada), Federalne Mini sterstwo Ochrony Środowiska (Environment Canada), Federalne Ministerstwo Zdrowia (Health Canada), Kanadyjska Agencja Kontroli Środowiska Naturalnego (The Canadian Environmental Assessment Agency), Rząd Federalny Kanady (The Government of Canada), Rząd Prowincji Ontario (The Government of Ontario), Samorząd Terytorialny Clarington (The Municipality of Clarington). Rekomendacja #42 jest skierowana bezpośrednio do OPG aby ta firma zapewniła możliwość pracy dla studentów i uczniów Indian podczas całego okresu istnienia Darlington B. Proces przesłuchań publicznych i zakres opisanych powyżej rekomendacji wskazuje na otwartość konsultacji społecznych przy planowaniu nowej elektrowni jądrowej w Kanadzie. Przedstawiciele CNSC w Komitecie Mieszanym (Joint Review Panel) sprawują kontrolę nad procesem składania referatów i wypowiedzi podczas prze słuchań. Każdy ma prawo wziąć w nich udział, ale musi którejkolwiek fazy projektu, tzw. Licencje (Licences) wydaje firmie energetycznej, takiej jak OPG wyłącznie jedna instytucja, a mianowicie Kanadyjska Komisja Bezpieczeństwa Jądrowego (Canadian Nuclear Safety Commission – CNSC). Takich licencji jest pięć, co zostanie omówione w dalszej części tego tekstu. 26 marca, 2011, piszący niniejszy artykuł uczestniczył w przesłuchaniach Komitetu Mieszanego (Joint Review Panel) w sprawie Darlington B. w składzie działaczy ‘The Society of Energy Professionals’ (Związku Zawodowego Pracowników Umysłowych Energetyki). Związek „Society” reprezentuje przeszło 6000 inżynierów, naukowców i kierowników niższych szczebli zatrudnionych w sektorze energetycznym Prowincji Ontario. Byłem autorem addendum do złożonego przez „Society” referatu w części dotyczącej nowej wersji reaktora CANDU 6 (tj. EC6 – Enhanced CANDU-6). W referacie zostały przedsta wione argumenty za budową Darlington B takie jak udział wysoko kwalifikowanych członków „Society” w każdej fazie projektu, w eksploatacji elektrowni jądrowych i w Komisjach BHP działających na terenie elektrowni atomowych. Przypomniano także ilościowy wpływ energetyki jądrowej na emisje dwutlenku węgla porównu jąc go z innymi sposo bami produkcji elektryczności. I tak na przykład 1 GWh wyprodukowana w elektrowni opalanej węglem Końcówki 480 kanałów reaktora w Darlington (Blok D-2) wytwarza 1041 ton CO2, w przypadku gazu ziemnego 622 ton, biomasa daje 46, baterie słoneczne 39, hydroelektrownie 18, a elektrownie jądrowe tylko 17 ton dwutlenku węgla. Mniej emisji oferuje tylko energetyka geotermiczna – 15 ton CO2 / GWh i wiatraki energetyczne 14 ton CO2 / GWh [dane powtórzone za Nuclear Engineering International]. W powyższej statystyce uwzględniono emisję CO2 podczas produkcji materiałów budowlanych elek trowni i samych generatorów jak również emisje podczas wieloletniej eksploatacji. Jak wspomniano, w referacie „So ciety” znalazł sie załącznik (adendum) opisujący zmodernizowaną wersję CANDU 6. Ta wersja (EC 6) będzie posiadała sprawność 35,5% (w porównaniu do 31.7% bloków Darlington A). EC 6 będzie miał znacznie ulepszony system awaryjnego odprowadzania ciepła, kontroli temperatury i ciśnienia wewnątrz układu lokalizacji awarii (containment). Cel projektowy potencjalnej częstotliwości poważnej degradacji rdzenia dla EC 6 wynosi 10-5 /reaktor-rok wobec 10-4 /reaktor-rok dla znajdujących się obecnie w eks ploatacji bloków systemu CANDU. Te i inne ulepszenia stawiają Enhanced CANDU 6 w gru pie reaktorów jądrowych III Generacji, to jest tych, które wprowadzają zmiany ewolucyjne konstrukcji wypracowane podczas okresu eksploatacji reaktorów generacji II, czyli zdecydowanej większości tych znajdujących się w eksploatacji w chwili obecnej. Enhanced CANDU 6 spełnia wymagania kanadyjskiego dozoru jadrowego dla nowo planowanych reaktorów (dokument CNSC RD377) a także wymagania WENRA (Western European Nuclear Regulators Association) i Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (dokument IAEA NS-R-1). W październiku 2010, firma OPG rozszerzyła założenia podstawowe wyboru technologii dla Dar lington B (Plant Parameter Envelope – PPE) obejmując EC6. Pierwotnie brano pod uwagę jedynie trzy nowe rozwiązania: ACR (Advanced CANDU Reactor) kon strukcji kanadyjskiej firmy AECL, EPR (Evolutionary Power Reactor) - reaktor ciśnieniowolek ko-wodny PWR firmy ARE VA, i AP-1000 czyli jeszcze jeden PWR produkcji Westing house’a. Celem adendum o EC6 w referacie Society było przedstawienie nowych rozwiązań technicznych i wy jaśnienie pewnych nie słusz nych zarzutów, że konstrukcja ta odbiega od współczesnych wymagań. Enhanced CANDU 6 będą blokami średniej wielkości [740 MW(e) brutto], ale opartymi na sprawdzonej konstrukcji CANDU 6, które pracują w wielu krajach świata. W szczególności bloki tego typu zostały uruchomione w Korei Południowej i w Rumunii wg harmonogramu i bez przekroczenia kosztorysu. Bloki CANDU 6 w Chinach (Qinshan 3) zostały uruchomione przed terminem i poniżej planowanych kosztów budowy ( oszczędności w wysokości 312 milionów dolarów US i dodatkowe 187 milionów dolarów ze sprzedaży energii dostarczonej do sieci przedterminowo). Opóźnienia w budowie elektrowni jądrowych są najgorszym koszmarem inwestorów. W ekstremalnych przypadkach koszt przedłużającej się budowy potrafi być tak wielki, że może zostać podjęta decyzja o jej zaniechaniu. Dlatego banki finansujące projekty jądrowe żądają gwarancji od wiarygodnych rządów lub naprawdę dużych firm, które mogłyby przetrwać stratę finansową równą wielkości atomowej inwestycji. Według informacji uzyskanych od przedstawiciela RBC Capital Markets, hipotetyczna budowa dwóch bloków jądro wych wyceniona na 6 miliardów dolarów wymagałaby, poza wspomnianymi gwarancjami, utworzenia konsorcjum od 20. do 40. banków kanadyjskich, z których każdy chciałby zminimalizować ryzyko, że finansowana elektrownia nigdy nie zostanie uruchomiona. Szybkość budowy CANDU 6 w Qinshan III (bloki 1 i 2) osiągnięto przez zastosowanie technologii prefabrykowanych modułów w liczbie 15 na blok. Przy budowie Enhanced CANDU 6 planuje się użycie 23 takich prefabrykowanych modułów co jeszcze bardziej skróci czas budowy i zniweluje ryzyko opóźnień podwyższając jednocześnie jakość gotowego obiektu. Jak powstaje elektrownia jądrowa w Kanadzie Federalna ustawa kontroli i bezpieczeństwa jądrowego (Nuclear Safety and Control Act), a w szczególności przepisy wykonawcze (Class I Nuclear Facilities Regulations SOR/2000-204 z 31 maja, 2000) precyzuje pozwolenia wymagane dla wszystkich faz istnienia obiektu jądrowego tzw. Licencje (Licences). Obiekty Klasy I obejmują ClassIA (w tej grupie są reaktory jądrowe) oraz ClassIB (tutaj są zaliczone akceleratory o energii wiązki od 50 MeV wzwyż). CNSC wydaje licencje wyłącznie „operatorowi”, tj. firmie, która będzie eksploatowała dane urządzenia jądrowe i jest zwykle ich właścicielem. Konstruktor reaktora/elektrowni może do CNSC wystąpić o przegląd założeń wstępnych (Pre-Project Review), ale nie ma to efektu prawnego „certyfikacji” reaktora co stosowane jest przez urzędy regulacyjne w in nych państwach. Działanie CNSC jest tutaj zbliżone do brytyjskich urzędów regulacyjnych. Zanim firma energetyczna taka jak OPG może ubiegać się o pierwszą licencję musi spełnić szereg wymagań ogólnych m.in. opisać obszar, położenie, przedstawić prawo własności lub upoważnienie właściciela obiektu do ubiegania się o licencje CNSC, proponowany system dokumentowania wypełniania wymagań jakości (Quality Assurance Program), opis potencjalnych zagrożeń, emisji, proponowanej ochrony fizycznej obiektu i proponowany plan wycofania obiektu z eksploatacji po kilkudziesięciu latach użytkowania. Dopiero wtedy możliwe jest składanie podań o przyznanie następujących Licencji (pozwoleń): 1) Licencja na przygoto wanie Placu Budowy (Licence to Prepare Site) 2) Licencja Budowlana (Licence to Construct) 3) Licencja Eksploatacji (Licence to Operate) 4) Licencja na Wycofanie z Eksploatacji (Licence to Decommission) 5) Licencja na porzucenie obszaru po wycofaniu obiektu z eksploatacji (Licence to Abandon) Podanie (aplikacja) o każdą z po wyższych licencji musi speł niać szczegółowe wymagania, których wymienienie przekracza ramy tego artykułu. Warto jednak wspomnieć, że warunkiem otrzymania licencji budowlanej (Licence to Construct) jest przedstawienie wstępnego raportu obejmu jacego analizę bezpieczeństwa demonstrującą odpowiedniość konstrukcji obiektu jądrowego (preliminary safety analysis re port). Ostateczny raport bezpieczeństwa (Final Safety Analysis Report) dowodzący odpowied niości konstrukcji obiektu musi być przedstawiony wraz z podaniem o wydanie licencji eksploatacyjnej (Licence to Operate). Elektrownia jądrowa nie może funkcjonować bez odpowiednio kwalifikowanego personelu. Szereg pozycji wymaga certyfikacji Kanadyjskiej Komisji Bezpie czeństwa Jądrowego CNSC z czym wiąże się zdanie szeregu egzaminów, okres tzw. ko-pilotowania ruchu obiektu jądrowego itd. Certyfikaty CNSC musi posiadać taki personel elektrowni atomowej jak Autoryzowany Operator Bloku (Authorized Nuclear Operator), Inżynier Dyżurny Ruchu (Nuclear Shift Supervisor) i wreszcie Kierownik Zmiany Elek trowni Atomowej (Nuclear Shift Manager). W chwili obecnej Ontario Power Generation Inc. może ubiegać się o otrzymanie pozwolenia CNSC na przygotowanie placu DokoÒczenie na stronie 19 Jerry J.Ouellette M.P.P. - Oshawa 170 Athol St. East Oshawa, On., L1H 1K1 Phone: 905-723-2411 Fax: 905-723-1054 email:[email protected] Website: www.oshawampp.com Strona 19 No 17 (1031) 1-15/09/2011 DokoÒczenie ze strony 18 budowy (Licence to Prepare Site). Jednakże ontaryjski renesans nuklearny zacznie się dopiero wtedy gdy zostanie podjęta decy zja o wyborze technologii jądrowej dla Darlington B. Nastąpi to w jakiś czas po październikowych wyborach do Parlamentu Ontario. Los Darlinton B stanąłby pod znakiem zapytania gdyby zwyciężyła partia neo-socjalistyczna NDP (New Democratic Party), która ideologicznie jest przeciwna rozwojowi energetyki jądrowej. Rządząca w Ontario Partia Liberalna i opozycyjna Partia Progresywno-Kon ser watywna popierają budowę nowych bloków jądrowych. „Nuklearny renesans” a Fukushima Bardzo poważny wypadek w elektrowni Fukushima-Daiichi w Japonii zapewne nieco opóźni „renesans nuklearny” w skali świa towej. Niemcy zaprezento wały ekstremalną reakcję na katastrofę w Fukushimie. Już 15 marca, 2011 Kanclerz Niemiec Angela Merkel zarządziła odstawienie siedmiu reaktorów wybudowanych przed 1980 rokiem co wytrąciło 7,4 GW(e) czyli jedną trzecią mocy jądrowej z niemieckiej sieci. 30 maja Merkel zadecydowała o wycofaniu się Niemiec z energetyki jądrowej do 2022 roku i zastąpienie jej energią odnawialną. Niemcy posiadają ponad 22 GW(e) mocy zainstalo wanej w wiatrakch energetycz nych, ale pracują one ze współczynnikiem wykorzystania mocy zainstalowanej (capacity factor) rzędu 18% czyli zastępcza moc ciągła wiatraków wynosi tylko 4 GW(e). Inaczej, w ciągu roku wszystkie niemieckie wiatraki o mocy 22 tys. MW produkują tyle energii co elektrownia atomowa o mocy 4000 MW pracująca przez cały czas (capacity factor = 100%). Niemcy spalają przy tym najwięcej węgla i gazu ze wszystkich państw w Europie co obok emisji CO2 powoduje zatrucie atmosfery tlenkami azotu i siarki, powoduje tzw. ‘kwaśny deszcz’, za cho ro wania na astmę i wiele innych schorzeń. Jednak poza Niemcami większość państw posiadających elektro wnie atomowe lub planujące ich budowę zadeklarowała, że ich plany w tej dziedzinie nie ulegną zmianie choć harmonogram może ulec opóźnieniu. W Wielkiej Brytanii poparcie dla energetyki jądrowej stale wzrasta. Fukushima udowodniła, że nawet w bardzo ekstremalnych warunkach dobra konstrukcja i odpowiedzialne zasady prowadzenia ruchu reaktorów jądrowych mogą ograniczyć skutki poważnych awarii. Fukushima to nie był drugi Czarnobyl. Przyczyny awarii zostały już szeroko zakomunikowane wszystkim firmom energetycznym zrzeszonym w WANO i niewątpliwie będą miały wpływ na dalsze podniesienie bezpie czeństwa elektrowni, szczególnie niezawodności zasilania rezer wowego. Sytuację na świecie po awarii w Fukushima Daiichi bardzo dobrze scharakteryzował artykuł Caroline Peachey pt. „Safety first’ (bezpieczeństwo na pierwszym miejscu) zamieszczony w czerwcowym numerze miesięcznika NEI (Nuclear Engineering Inter national). W wyniku japońskiej awarii jedynie Włochy nie zarzą dziły żadnych przeglądów w elektrowniach atomowych i w przepisach bezpieczeństwa. Przegląd zabezpieczeń i zasad eksploatacji w obecnie pracujących elektrowniach zarządziły natomiast urzędy regulacji ener getyki jądrowej w na stępu jących dwudziestu-czterech krajach: Belgia, Brazylia, Bułgaria, Kanada, Chiny, Czechy, Finlandia, Francja, Niemcy, Węg ry, Indie, Japonia, Południowa Korea, Holandia, Pakistan, Rumunia, Rosja, Afryka Południowa, Hiszpania, Szwecja, Szwajcaria, Taiwan, Wielka Brytania i USA. Dodatkowo następujące państwa zarządziły przegląd istniejących norm bezpieczeństwa jądrowego: Chiny, Francja, Niemcy, Japonia, Korea, Szwajcaria, Taiwan, Wielka Brytania, USA i planujące budowę kilku elektrowni jądrowych Zjednoczone Emiraty Arabskie. We Francji EDF przeprowadza specjalne próby niektórych instalacji (stress tests). Wprowadzone zostaną dalsze ulepszenia zasilania rezerwowego. Tych ostatnich dokonają zapewne wszystkie inne firmy energetyczne na świecie. Podniesie to standardy w tej dziedzinie w obiektach przechodzących remonty i modernizację i oczywiście znajdzie odzwierciedlenie w nowo-projektowanych konstrukcjach. Caroline Peachey konkluduje, że poza Niemcami, renesans nuk- learny rozpocznie się w państ wach rozwiniętych a ekspansja energetyki jądrowej zasadniczo nie zwolni tempa w gospodarkach szybko się rozwijających takich jak Chiny czy Indie. Dariusz Witold Kulczyński, P. Eng. * EPR – nowy blok jądrowy o mocy 1600 MW(e) francuskiej firmy AREVA, w Europie znany jako European Pressurized Reac- Tomasz Czech Kanadyjskie góry "Skaliste" to jeden z najpięknieszych za kątków świata. Najbardziej malownicze rozciągają się na pograniczu Prowincji Alberta i Kolumbia Brytyjska od południa na granicy z USA w kierunku na północny zachód - w sumie jest to kilkaset kilometrów zapierających dech w piersiach widoków malowa nych pędzlem natury. Nie brakuje tu pięknej i wyjątkowej roślinności oraz zwierząt takich jak: niedźwiedzie, jelenie, kozy górskie, wilki oraz wiele innych. Zdjęcie przedstawia miejsce, które znajduje się w Kolumbii Brytyjskiej obok drogi "Trans kanadyjskiej" Nr. 1, okolo 1km na zachód od granicy z Alberta. Jezioro “Sink” tor a na świecie reklamo wany jako Evolutionary Power Reactor. Literatura: 1. Joint Review Panel Environmental Assessment Report Summary – Darlington New Nuclear Power Plant Project 2. Nuclear Safety and Control Act, Class I Nuclear Facilities Regulations SOR/200-204 31 May, 2000 3. DNNP: Written submission from The Society of Energy Professionals PMD 11-P1.188, File / dossier : 8.01.07, Date: 2011-0221, Edocs:368165 4.“Safety first” by Caroline Peachey, Nuclear Engineering International, June 2011 Mgr inż. Dariusz Witold Kulczyński posiada stopień licencjonowanego inżyniera (Professional Engineer) w Ontario, Kanada. Jest zatrudniony jako Senior Technical Engineer w Elektrowni Jądrowej Darlington należącej do Ontario Power Generation Inc. (OPG). Autor artykułu przez 6 lat pracował w Elektrowni Jądrowej i Centrum Szkolenia Jądrowego w Rolphton, w tym przez rok w dziale szkolenia, a przez kolejne 24 lata w EJ Darlington. Do Polski jeździ prywatnie i nie reprezentuje tam OPG. Strona 20 1-15/09 2011 No 17 (1031) KLINIKA REGENERACJI NATURALNEJ MedQuantum Research Laboratory® Dr. T. Szcz´sny Andrews, Ph.D. • Akupunktura • Homeopatia • Electro-Medicine “Medycyna Przysz∏oÊci” • Enart Therapy • Zio∏olecznictwo • Irydologia • Dietetyka • Programy odwykowe • Skuteczne metody odchudzania • Walka z bólem, stanami alergicznymi • Komputerowa analiza diety i alergenów • Elektroniczna identyfikacja oraz detoksyfikacja jelita grubego, krwi i limfy • Pomoc w schorzeniach: nadciÊnienie, cholesterol, cukrzyca, dro˝d˝yce, paso˝yty, zaburzenia hormonalne, skóra, przewód pokarmowy, nowotwory, artretyzm, astma, stawy, mi´Ênie oraz wiele innych. TEST KOMPUTEROWEJ OCENY ZDROWIA “Total Health CyberScan” Opis i wykresy graficzne NajnowoczeÊniejsza metoda dostarczajàca informacji na temat szczegó∏owego stanu zdrowia, w tym wielu narzàdów wewn´trznych cz∏owieka: serca, wàtroby, ˝olàdka, p∏uc, tarczycy, nerek, nadnerczy, trzustki, narzàdów p∏ciowych, gruczo∏ów sutkowych, prostaty i wielu innych. Badanie jest: bezpieczne, wygodne, bezbolesne, szybkie, bezinwazyjne. Warto znaç odpowiedê, aby: poznaç stan swego zdrowia, uniknàç wielu niebezpiecznych chorób, na czas wykryç poczàtki schorzenia i rozpoczàç kuracj´, dobraç odpowiednie lekarstwa. Dok∏adna, cyfrowa, oparta na bio-feedback ocena stanu zdrowia. Podczas badanie jest mo˝liwoÊç obejrzenia analizowanego organu na monitorze komputera. Nie zwlekaj z decyzjà, dzwoƒ jeszcze dziÊ i umów si´ na wizyt´. e-mail: [email protected] Mississauga: Natural Regeneration Clinic, 1755 Rathburn Rd. East, Unit 60 (905) 602-4191 1-877-949-9993 Gdy nawet okulary nie pomagają MEDYCYNA NATURALNA Redaguje Dr.T.SzczÍsny Andrews, Ph.D. WiÍcej niø po≥owa AmerykanÛw w wieku ponad 65 lat i 3/4 tych, ktÛrzy przekroczyli 75 rok øycia majπ katarakty. Koszty zwiπzane z pokrywaniem rachunkÛw S≥uøby Zdrowia, zwiπzanych z leczeniem katarakt naleøπ do grupy najwiÍkszych wydat kÛw budøetu zdrowia. Jakkolwiek stosunkowo prosty zabieg chi rur giczny moøe usunπÊ ka ta raktÍ oka, to katarakty jako prob lem medyczny sπ wciπø wiodπcπ przyczynπ úlepoty, globalnie sprawÍ ujmujπc. Katarakta umiejscawia siÍ w soczewce oka. Zdrowa soczewka jest czysta i przezroczysta, umoøliwia swobodnπ penetracjÍ promieni úwietlnych i w≥aúciwe skon c entrowanie promienia na siatkÛwce oka, skπd impuls jest przenoszony drogπ nerwowπ do mÛzgu. Soczewka sk≥ada siÍ g≥Ûwnie z wody i bia≥ka. W miarÍ lat bia≥ko soczewki ma tendencjÍ do wytwarzania z≥ogÛw, konglomeratÛw bia≥kowych, ktÛre tworzπ nieprzezroczyste, lub nieprzejrzyste osady w soczewce po wodujπc zmÍtnienie soczewki. Katarakta powiÍksza siÍ z cza sem, obejmuje jedno lub dwoje oczu. Katarakty mogπ byÊ: zwiπzane z wiekiem, i te sπ najczÍúciej spotykane; wrodzone - wystÍpujπ u noworodkÛw lub we wczesnym okresie dzieciÒstwa, sπ zazwyczaj spowodowane cho robami me ta bolicznymi w okresie ciπøy jak: rÛøyczka lub odra; wtÛrne - sπ wynikiem najczÍúciej cukrzycy, chorÛb oczu, nadmiernego spoøywania alkoholu lub sπ ubocznymi skutkami stosowania preparatÛw kortykosteroidowych; przyczyny wypadkowo-urazowe mogπ wywo≥aÊ kataraktÍ urazowπ. W medycynie konwencjonalnej poza zabiegiem chirurgicz nym nie istnieje øadna skuteczna metoda terapeutyczna. Korekta widzenia na drodze czÍstego sprawdzania dobranych szkie≥ optycznych poprawia komfort øycia codziennego dnia. Badania naukowe wykaza≥y, øe niektÛre witaminy zapobiegajπ kataraktom, jakkolwiek komplet- nie przed nimi nie chroniπ. Naleøπ tutaj witamina C i E. Obie witaminy sπ przeciwutleniaczami, zabezpieczajπ przed szkodliwym dzia≥aniem wolnych rodnikÛw. W soczewce oka zawartoúÊ witaminy C jest 60 razy wiÍksza niø we krwi. Z wiekiem ta wysoka koncentracja spada i u ludzi z kataraktπ oczu stÍøenie witaminy C jest duøo niøsze. Witamina C wspomaga fizjologicznπ aktywnoúÊ witaminy E ( inny antyoksydant). Stwierdzono, øe regularne zaøywanie 400 IU witaminy E zmniejsza ryzyko wystπpienia katarakty o po≥owÍ. Naleøy pamiÍtaÊ, øe witamina E ma tendencjÍ zmniejszania gÍstoúci krwi, wiÍc jej naduøywanie moøe byÊ w pewnych przypadkach niewskazane. Lipoic acid jest substancjπ podobnπ witaminom, jest przeciwutleniaczem i poprawia me ta bolizm insuliny oraz kontrolÍ poziomu cukru, dodatkowo zabezpiecza nerwy przed ich uszkodzeniem na tle cukrzycowym. W zwiπzku z czÍstymi komplikacjami cukrzycowymi w postaci wystÍpowania katarakt - podawanie lipoic acid ma sens w postÍpowaniu profilaktycznym. Za lecane indywidualnie dawki wahajπ siÍ miÍdzy 50 do 600 mg dziennie. Preparaty zawierajπce karoteny jak Lutein i zeaxanthin, os≥aniajπ takøe oko przed uszkadzajπcym dzia≥aniem wolnych rodnikÛw (free radicals). Dieta bogata w owoce i jarzyny zawiera takøe karoteny i zmniejsza ryzyko wystπpienia katarakty. Bliska kuzynka jagÛd (blueberry) zwana Bilberry (Vaccinum myrtillus), zawiera zwiπzki flavonoidÛw pod nazwπ anthocyanosides, ktÛre sπ bardzo aktywnymi antyoksydan ta mi i pomagajπ zabezpieczaÊ soczewkÍ przed niebezpiecznπ ka taraktπ. SzczegÛlnie jest sku tecz na w kombinacji z witaminπ E. Billberry jest ponadto uøywana przy schorzeniach gard≥a, do p≥ukania ust i migda≥kÛw. Przydatna rÛwnieø w leczeniu tzw.îkurzej úlepotyî. Ma dzia≥anie wspomagajπce w leczeniu biegunek oraz pobudza krπøenie w koÒczynach dolnych w przypadkach atherosclerosis. Uøywana jest dla ≥agodzenia problemÛw zwiπzanych z uk≥adem pokarmowym i moczo- wym. Sπ doniesienia typu anegdotycznego na temat leczenia przy pomocy billberry artretyzmu, dny moczanowej i pewnych przypadkÛw chorÛb skÛry. Teraz chcia≥bym poúwiÍciÊ nieco miejsca chorobie oczu, ktÛrej nazwa brzmi Macular degeneration, zaú w polskiej transkrypcji to zanik lub degeneracja plamki ocznej albo starcze zwyrodnienie plamki. Starcze zwyrodnienie plamki (AMD), skrÛt angielski od agerelated macular degeneration jest g≥Ûwnπ przyczynπ os≥abienia wzroku u osÛb starszych. WystÍpowanie choroby nie jest zwiπ zane z p≥ciπ; schorzenie wystÍpuje znacznie czÍúciej wúrÛd ludzi rasy bia≥ej niø czarnej. Øaden czynnik predysponujπcy nie jest znany, lecz starcze zwyrodnienie plamki moøe byÊ dziedziczne. Istnieje skojarzenie wystÍpo wa nia schorzenia i palenia nikotyny. WyrÛønia siÍ dwie odmienne postacie schorzenia: w postaci zanikowej (sucha forma) wystÍpujπ zmiany barwnika w okolicy plamki, bez uniesienia siatkÛwki przez bliznÍ w jej obrÍbie, krwotok, wysiÍk. W postaci wysiÍkowej (mokra forma), ktÛra jest o wiele rzadsza, powstaje sieÊ nowotwÛrstwa naczyniowego podsiatkÛwkowego, ktÛrej czÍsto towarzyszπ krwotoki úrÛdsiatkÛwkowe, gromadzenie siÍ p≥ynu podsiatkÛwkowego, uniesienie na b≥onka barwnikowego, hiperpigmentacja. Jak objawia siÍ ta choroba ? Moøe wystπpiÊ powolne lub nag≥e, bezbolesne, os≥abienie centralnej ostroúci wzroku. Czasami pierwszym objawem jest zniekszta≥cenie obrazu widzia nego jednym okiem, co powinno byÊ zbadane przez lekarza specjalistÍ testem Amslera. Jakkolwiek utrata wzroku nie jest ca≥kowitπ zazwyczaj, to widzenie jest upoúledzone lub czÍúciowo ca≥kiem niemoøliwe obiektÛw bez poú rednio odleg≥ych. Twarze, dru kowane strony, obraz TV lub inne obrazy stajπ siÍ nieostre i za mazane. Forma mokra choroby rozwija siÍ zazwyczaj w nastÍpstwie jej postaci suchej. WystÍpuje nagle, gdy ma≥e, delikatne naczynie krwionoúne siatkÛwki zaczyna gwa≥townie rosnπÊ, po wiÍkszaÊ siÍ, powodujπc przesiÍk p≥ynu na zewnπtrz naczynia i odwarstwienie siatkÛwki. Dochodzi do szybkiego pogorszenia stanu i utraty moøliwoúci widzenia. Objawy AMD stwierdza siÍ u 15 milionÛw AmerykanÛw w wieku powyøej lat piÍÊdziesiÍciu. Ponad 10% przypadkÛw obser wuje siÍ powyøej 65 lat i u ludzi w wieku ponad 75 lat macular degenaration wystÍpuje czÍúciej niø w 75%. Choroba rozwija siÍ czÍsto przez czas d≥uøszy i bywa niezauwaøonπ. Badanie oczu u optometrysty (recepty na okulary) nie moøe wykryÊ choroby. Rutynowe badanie oczu u lekarza okulisty za pomocπ ophthalmoscopu , lampy szcze li no wej lub w koÒcu na drodze tzw. angiografii fluorescyjnej moøe jedynie wykazaÊ jaki jest faktyczny stan plamki ocznej i naczyÒ siatkÛwki. Leczenie choroby metodami konwencjonalnymi nie jest zbyt skuteczne i sprowadza siÍ do rÛønych technicznie zabiegÛw chirurgicznych, w wyniku ktÛ rych rokowanie jest zazwyczaj nie pewne. W ostatnich czasach wiπzano duøe nadzieje z technikπ laserowπ, ktÛra niestety okaza≥a siÍ mniej skutecznπ niø oczekiwano w przypadkach AMD. Co naleøy robiÊ, jakiej uøywaÊ strategii by nie doprowadziÊ do zmian nieodwracalnych w oku? Naleøy dbaÊ o higienÍ wzroku, uøywaÊ okularÛw gdy sπ potrzebne, zmieniaÊ ich si≥Í w miarÍ pogarszania siÍ wzroku ( lub polepszenia!). Osoby palπce papierosy powinny ograniczyÊ do minimum na≥Ûg lub zaniechaÊ palenia. Nikotyna powoduje zwÍøenie na czyÒ siatkÛwki, zmniejszajπc tym samym dop≥yw tlenu do tej bardzo precyzyjnej czÍúci oka, zmniej sza siÍ poziom witaminy C, co prowadzi do zwiÍkszenia przepuszczalnoúci naczyÒ krwionoú nych i zwiÍkszenia szansy powstania wysiÍkÛw pod siat kÛwkπ. ZabezpieczaÊ naleøy oczy dobrymi szk≥ami przeciw promieniom UV, ktÛre sπ bardzo szkodliwe dla wraøliwej siatkÛwki oka. Jeøeli konsumujesz w nadmiarze alkohol, naleøy tÍ iloúÊ zredukowaÊ maksymalnie do jednego drin ka dziennie, i lepszym wy borem w tej sytuacji bÍdzie kieliszek czerwonego wina (ktÛry w tej iloúci ma podobno zmniejszaÊ ryzyko wystπpienia AMD, sπ to jedynie sugestie, ale naukowo nie potwierdzone). Wskazane jest zaøywanie nutraceuticals, jak bil berries, green tea, ginkgo biloba oraz wyciπgÛw z grape seed. Witamina C, jest silnym przeciwutleniaczem, antyoksydantem, ktÛra zabezpiecza komÛrki przed wolnymi rodnikami. Zatrute úrodowisko w jakim øyÊ nam przysz≥o, dym papierosowy i nadmiar silnego, bogatego w UV s≥oÒca sprzyjajπ powstawaniu wolnych rodnikÛw. Witamina C jest w duøych iloúciach kumulowana w oczach, gdzie jej obecnoúÊ zabezpiecza przed chorobami oczu zwiπzanymi z wiekiem, ≥πcznie z AMD. Badania naukowe wykaza≥y zaleønoúci miÍdzy poziomem witaminy C i wystÍpowaniem AMD jak rÛwnieø katarakty oczu. Witamina E, inny antyoksy dant zdaje siÍ zapobiegaÊ macular degeneration, prawdopodobnie na drodze kontrolowania poziomu cholesterolu we krwi, zmniejszania moøliwoúci powstawania wewnÍtrznych zakrzepÛw. Przepro wadzono badania kliniczne, potwierdzajπce tÍ zaleønoúÊ. Ludzie zaøywajπcy úrodki roz rze dzajπce krew (aspiryna, coumadin lub ginkgo biloba) muszπ pamiÍtaÊ, øe witamina E jest takøe silnym antykoagulantem (blood thinner), wiÍc jej nadmiar moøe prowadziÊ w pewnych przypadkach do zwiÍkszenia przepusz czalnoúci naczyÒ (krwawienia). Witaminy z grupy B, a szczegÛlnie witamina B-2, spe≥niajπ waø nπ rolÍ w funkcjonowaniu siatkÛwki oka. Cynk jest metalem niezbÍd nym do prawid≥owego funkcjonowania wszystkich komÛrek organizmu, w≥πczajπc jak najbardziej siatkÛwkÍ. Wykazano, øe suplement cynku moøe zwolniÊ proces rozwoju choroby AMD. Lutein i zeaxanthin sπ dwoma g≥Ûwnymi karotenoidami (naturalny czerwony, øÛ≥ty i pomaraÒczowy barwnik) obecnymi w plamce ocznej i siatkÛwce, uwaøa siÍ, øe ich obecnoúÊ jest zabez pie cze niem dla oczu. Ta para silnych antyutleniaczy sta≥a siÍ przedmiotem usilnych badaÒ naukowych, gdy stwierdzono, øe luteina i zeaxanthina mogπ zabezpieczaÊ oczy przed zwyrodnieniem plamki. Spe≥niajπ one rÛwnieø rolÍ jako swoisty filtr przed UV promieniami. Zapewne wiÍkszoúÊ z PaÒstwa zainteresuje siÍ gdzie moøna znaleüÊ duøo w/w zwiπzkÛw. OtÛø øÛ≥tko jajka zawiera duøo zarÛwno luteiny jak i zeaxanthiny. Luteina sama jest w duøej iloúci w kiwi, czerwonych, bezpestkowych winogronach, zuc chi ni oraz w dyni. Zeaxanthin jest skoncentrowana w soku poma raÒ czowym, miodowym melonie, mango oraz zielonych, liúciastych jarzynach. Bioflavonoidy, sπ naturalnymi barwnikami i dzia≥ajπ jako antyutleniacze, wzmacniajπc aktywnoúÊ witamin C. zabezpieczajπ kapilarne, w≥osowate naczynia, wspomaga jπc tym samym transportowπ funkcjÍ jakπ pe≥niπ wiÍksze naczynia krwionoúne w czasie doprowadzania tlenu i odprowadzania produktÛw odpadowych. Bilberry, sπ bogate w witaminÍ C oraz anthocyanoidy, rodzaj flavonoidÛw szczegÛlnie waønych dla siatkÛwki. Wskazane jako suplementy sπ takøe CoQ-10, se len, Beta-karoteny. Osoby zainteresowane powyższą tematyką, jak również le czeniem naturalnym zapraszam do konsultacji w Klinice Regene racji Naturalnej w Missis sauga,. Telefon: 905 602-4191, lub bezpłatny „toll-free” spoza Toronto i Mississauga: 1- 877949-9993. Dr.T.Szczęsny Andrews, Ph. D. specjalizuje się od lat w Tradycyjnej Chińskiej Medycynie i Akupunkturze, których tajniki zgłębiał w Chinach i Korei. Stosuje również sprawdzone i naukowo udokumentowane metody Dietetycznej Korekty Żywienia, Homeopatii, Zioło lecznictwa i Irydologii. Posiada doktorat z Fizjologii Żywienia, był wykładowca Uniwersy te tach w Warszawie i Montrealu. 1-15/09/ 2011 No 17 (1031) Conscription By Robert Bothwell One of the problems of a bilingual country is, inevitably, national unity. In Canada, national unity usually - though not always refers to relations between English and French Canadians. Put another way, if the English-language majority leads, will the French minority follow? It is a question that Canadian politicians do their best to avoid. Having a federal system, with a large French-majority province, Quebec, helps by downloading many issues to the provincial level. But there are some issues that cannot be avoided, and of these the greatest is war and peace. Canada by itself is unlikely to go to war. It is too small, too distant, and blessedly unencumbered by hostile neighbours. But Canada has gone to war, repeatedly, on behalf of its friends and associates — in 1899 for the British Empire in South Africa; in 1914 in World War I for the British Empire; in 1939 for the Empire, again, in World War II; for the United Nations (and the United States) in Korea in 1950, in the Gulf War in 1990 and Afghanistan in 2001. The two world wars were fought on a massive scale, requiring hundreds of thousands of Canadian troops fighting on distant and bloody battlefields. (There were over a million men and women in the armed forces in World War II, out of a population of less than 12 million.) Canadian society was turned inside out to mobilize resources of men, material and money for the conflicts. Sixty-thousand Cana dian soldiers, sailors, and airmen died in World War I, and 42,000 in World War II, while the wounded and disabled were count ed in the hundreds of thousands. These two wars took place in the span of just a generation. Some who served in the first war were still young enough to serve in the second; in other cases, the soldiers of the first war were the officials and politicians of the second. And as might be expected, the experiences (or as some Strona 21 called them, the lessons) of the first war were applied to the second, and of these experiences the most obvious was what war meant for English-French rela tions. In 1914 Canada entered the war under the direction of a Conservative government, headed by Sir Robert Borden. Though Borden was an intelligent man, his cabinet was weak in terms of the quality of its ministers, and it was especially weak in terms of its French-Canadian members. Borden himself was aware of the problem, but did not know what to do; and the problem grew in importance as it became clear that French-speaking parts of the country, mainly Quebec, were not producing troops proportionate to the size of their population. As casualties rose, English-Cana dians more and more resented the lack of enlistees from Quebec. The issue exploded in 1917 when Borden decided to impose conscription, compulsory military service. A divisive federal election was held, and the country split main ly, though not entirely, on French-English lines. Sporadic riots broke out in Quebec in 1918, and many men of military age refused to report for duty. What the government would have done had the war lasted much longer remains unknown. The war did end in November 1918, leaving W związku z rokiem Miłosza Nieznany list Czesława Miłosza DokoÒczenie ze strony 1 Buenos Aires wydał tom wierszy Miłosza; „Epokos samoningumo po ezija” (Epoka świadomości poezji); przekłady i redakcja były jego; „ Zebrane w tej książce wiersze – to niewielka część obszernej twórczości poetyckiej Czesława Miłosza - pisze we wstępie Wybraliśmy niektóre utwory, które są naszym zdaniem najbardziej charakterystyczne dla twórczości Autora i uwydatniają ewolucję jego twórczości “Obecnie Czesław Miłosz, bardziej niż kiedykolwiek, dąży do komunikacji z innymi ludźmi. Inną jego troską - odnowienie tradycji i poszukiwanie charaktery stycznych epoce środków”. Wiersze I części - z „Trzech zim” (1936) i uzupełnionego zbioru „Ocalenie” (1945). Wiersze części II, - z nowego zbioru „Światło dzienne”(1952)”. O „Świetle ” uwaga Gombrowicza; „tematyka ich jest specjalna, to rekapitulacja pewnego okresu a także świadectwo i ostrzeżenie” (Dziennik 1953 – 1956, t. I, Kraków 1997, s.150). Wiersze Miłosza opublikowało „Lankai” (nr 5 z 1955 r.), oraz fragment „Zdobycia władzy” (nr 6 z 1955). „Epoka ...” , wywołała ożywioną polemikę nie tyle o wierszach, ale o autorze; Litwin czy Polak? Jedni, jak Bronys Raila (1909 – 1997) atakowali go, a drudzy, jak Keksztas, Nikos – Niliunas, broni li; „Tak czy inaczej Miłosz z Szetejn przy Niewiaży, niedaleko Kiejdan, jest prawdziwym Litwi- nem. Dzieciństwo i młodość spędził w najprawdziwszej Litwie, prawie w jej centrum…. Pochodzi z rodziny, od czterech stuleci przynajmniej zamieszkałej na Litwie, pracującej na rzecz Litwy, tworzącej jej kulturę, chroniącej jej przyrodę, gospodarstwo, duszę, ludzi, a więc naród cały. Fakty te przekazane przez samego Czesława, i mogą być takie wnioski. Litwę nazywa wreszcie „wspólną naszą ojczyzną” - napisał - Ale jak już czyta liśmy, inaczej się wydarzyło, podobnie jak z tysiącami podobnych. Czesław Miłosz uważa się za Polaka, pisze tylko po polsku, pracuje tylko dla Polski ... (wielokropek w oryginale – Z.P.). (Pożegnanie z Weroną, odwiedziny w Kiejdanach, „Santarve” (Zgoda), W. Brytania, nr 1 z 1956). Poświęciłem Keksztasowi sporo uwagi w „Znad Wilii” i „Nowym Kurierze”. W „Komenta rzach do” Abecadła Miłosza” ( „N.K.”nr19 z 1-15 październik 2005) tak zakończyłem szkic o nim „W dzienniku (Maksym Tank) pod datą 7 grudnia 1993 odnotował … Przychodziła Małgorzata Kasner. Chciała abym się podzielił z nią swoimi wspomnieniami o J. Keksztasie, o którym zamierza napisać szkic … Czy taki szkic został napisany?”. W nowym „Komentarzu” (nie opublikowanym); „Keksztas Juozas – Uzupełnienia i poprawki” napisałem; „Stawiając znak zapytania, nie sądziłem, że prędko znaj dę odpowiedź. Następnego dnia listonosz przyniósł list z Wilna, od pani Jurate Burakaite. Listy jej zawsze są oczekiwane . … (napisała) „Wysyłam Panu książkę Małgorzaty Kasner o J.Keksz tasie. Znajdzie Pan odpowiedź na nurtujące pytania. M. Kasner doskonale mówi po litewsku i chyba dlatego wybrała ten temat pracy. Na dniach opuszcza Wilno gdzie w przeciągu 5 lat kierowała Instytutem Polskim”. Tyle pani Jurate! Jej pracę doktorską o życiu i twórczości Juozasa Keksztasa, na litewski świetnie przełożyła Anna Romańczuk (Wilno 2002, lit.). Dodam, że autorka obszernie przedstawiła interesującą polemikę litewskich pisarzy na Zachodzie, o „Epoce”, głosy przyjaciół i opo nentów, o Miłoszu i jego twórczości, dotąd pomijane w Polsce i na Litwie, a warte uwagi biografów i krytyków. [ 7 ] ros. - pożyjemy, zobaczymy. [ 8 ] niem. - melancholia [ 9 ] Prof. Wiktor Sukiennicki (1901 -1983). politolog, ekonomista, prof. USB i Szkoły Nauk Politycznych (SNP) Instytutu Naukowo – Badawczego Europy Wschodniej w Wilnie. W czerwcu 1941 r. wywieziony do Krasnojarska. Po zwolnieniu z obozu, pracuje w ambasadzie RP w Kujbyszewie. Od 1943 r. w W. Brytanii wykłada, na Uniw. Polskim w Oxfordzie. Od 1952 r. w „Wolnej Europie”, a od 1959 r., w Instytucie Hoovera (Stanford University). Współpracował z paryską „Kulturą”. Artykuł o nim, zdjęty z druku w stanie wojennym i in. moje publikacje, były przedmio- behind a host of unpleasant memories. The politicians who took Canada into World War II in 1939 were mindful of the strains the first war had placed on the country. The prime minister, William Lyon Mackenzie King, a Liberal, was a far better politician than Borden, and his cabinet was stronger and, most important, much stronger in Quebec. King and virtually every other politician regardless of party promised no conscription for overseas service. There was conscription for home defence, starting in 1940, but the troops who went overseas - half a million of them were all volunteers. (As before, the rate of enlistment in Quebec was significantly lower than in English Canada.) But as the war exploded into Russia and the Pacific in 1941 and 1942 many English Canadians became impatient with the no conscription promise. King held a plebiscite in 1942 to relieve him of the pro mise, and as might be expected, English Canadians mainly voted yes, and French Canadians, no. However, King did not impose conscription until 1944, when casualties overseas demanded it. Unlike 1918, the conscripts sent overseas in 1944 were already in uniform. And unlike the earlier conflict, there were prominent French-Canadian politicians who supported sending them. King had political credibility, enough to win handily in Quebec in an election just after the end of the war. Though World War II strained French-English relations, they did not break, and the shortterm political effects were few. In the aftermath, there was a curious consequence. Canadian war veterans received massive grants after the war - but because there were fewer French-Canadian veterans they did not get the same advantages. It is entirely possible that Quebec after 1945 was less prosperous and less well educated as a result. tem korespondencji z jego żoną, zamieszkałą w Londynie; w której szczegóły o deportacji i krytyka pod adresem Miłosza. Posiadam jego list do Ancewicza (Mona chium marzec 1956 (nie publikowany). [10] Stanisław Swianiewicz (1899 – 1997), prawnik, ekonomista, prof. USB i SNP, autor wielu prac z zakresu polityki gospodarczej ZSRR i III Rzeszy. We wrześniu 1939 r. dostał się do niewoli. Przebywał w Kozielsku i jako znawca wojennej gospodarki Niemiec, uniknął losu ofiar Katynia. Zwolniony z łagru w Komi w kwietniu 1942 r., złożył w ambasadzie RP relację o losie jeńców wo jennych. A później opubli kował; „W cieniu Katynia” (Paryż 1946). Ambasador, prof. S. Kot opuszczając Moskwę w 1942 r. zabrał go ze sobą. Osiedlił się w An glii, po uprzedniej pracy w Biu rze Studiów przy Polskim Centrum Informacji w Jerozolimie. Pracował w Uniw. Polskim w Londynie i uniw. w Manchester. Z ramienia UNESCO w 1956. wyjechał do Indonezji, a od 1963. w Kanadzie, na uniw. w Halifaksie. W latach 1966 – 1968 na uniw. Notre Dame w Indianie. Warto odnotować interesujący artykuł Piotra Lisiewicza; „Świadek w masce” (Niezależna Gazeta Polska, 2. V. 2008), przekazany przez Wojciecha Gureckiego, któremu składam podziękowanie) [11] Ingrid Ancewicz – Con nighame – Blank (1934 Wilno – 2000 Kalifornia). Studia w To ronto, a stopień magistra w Heidelbergu. Od 1958 r. w San Francisco, wykłada w College of Marin języki niemiecki i rosyjski. Zenowiusz Ponarski Next Instalment: The October Crisis 1-15/09/ 2011 No17(1031) Strona 22 Dwór w Kraśnicy i hubalowy Demon (Warszawa, PIW 2009) Odc. 27 Aleksandra Ziółkowska-Boehm W dniu pogrzebu Wandy Ossowskiej 2 maja, w dzienniku francuskim „Le Monde” 1 ukazał się artykuł Bertranda Poirot-Delpecha, członka Akademii Francuskiej, znanego dziennikarza i pisarza, zatytułowany Le temps de dire merci” (Czas podziękowań. Życie poświęcone poszukiwaniu tej, która je uratowała), później został przedrukowany w miesięczniku „Le Monde”. Oto fragmenty tego artykułu w tłumaczeniu Elżbiety Strojny. „Ida urodziła się 19 listopada w 1929 roku w Paryżu, w rodzinie polskiego krawca żydowskiego pochodzenia o nazwisku Ferstenszab2. Jej rodzice wyemigrowali do Francji w 1924 roku, mając nadzieję na lepsze i bezpieczniejsze życie. Na czas okupacji niemieckiej ukryli swoją córkę na wsi, w Deux-Sèvres. Aresztowanie jej matki w lipcu 1942 roku potwierdziło słuszność tej decyzji. Ida została zabrana z domu swojej opiekunki 30 stycznia 1944 roku przez trzech francuskich żandarmów, którzy skojarzyli jej pochodze nie, pamiętając literę «J» (Jude, niem. Żyd) z dowodu osobistego jej starszego brata (ab surdem stało się to, iż w chwili wyzwolenia Francji ci żandarmi zostali uznani za «zasłużonych w walce z okupantem»!). Ida znalazła się w Oświęcimiu 14 lutego 1944 roku. (…) Między styczniem a marcem 1945 roku, w rewirze, w szpitalu obozu Neustadt-Glewe, bardzo cierpiącą małą piętnastoletnią dziewczynką, Idą, zaopiekowała się Wanda, 32-letnia wówczas polska pielęgniarka. (…) Między lutym a majem 1945 roku, kiedy Ida zawieszona między życiem a śmiercią walczyła o przetrwanie, Wanda postanowiła ratować to samotne i ciężko chore dziecko. W czasie selekcji, podczas której eliminowano dzieci, owinęła jej głowę chustą, aby ukryć odrastające kręcone włosy i uczynić ją starszą. Odmrożone stopy, z początkami zakażenia, moczyła na przemian w zimnej i gorącej wodzie, aby pobudzić krążenie krwi. Dla ochrony ciepła zawijała je ban dażami z papieru, który nie wiadomo gdzie zdobyła. Karmiła ją, niekiedy na siłę, zupą, do której wrzucała swoje ziemniaki – aby była bardziej pożywna. Zdobyła gdzieś kawałek czekolady, którą wzmacniała siły dziecka. (…) Od lat pięćdziesiątych, Ida starała się odnaleźć tę, która ją uratowała. Środki i informacje, który mi dysponowała, były przy pom nieniem koszmaru. Jedyne, co zapamiętała, to imię Wanda, bardzo przecież popularne w Polsce. Polskie stowarzyszenia, zrzeszające byłych więźniów obozów koncentracyjnych, usiłowały jej pomóc. W 1988 roku, w czasie swojej pierwszej podróży do Oświęcimia, Ida powtarzała «Tak bardzo pragnęłabym odnaleźć Wandę, której zawdzięczam życie». W 1995 roku podczas emisji programu, w którym ofiarowywano pomoc w poszukiwaniu zaginionych osób, zatelefonowa ła do telewizji francuskiej. «Nie mamy takich możliwości w Polsce» - usłyszała standardową odpowiedź. (…) Zabrakło tylko kilku godzin, aby los pozwolił dawnej więźniarce, Francuzce pochodzenia żydowskiego, Idzie Grinspan, podziękować polskiej pielęgniarce, Wandzie Ossowskiej, za uratowanie życia w obozie koncentracyjnym w Neustadt-Glewe w 1945 roku. A w dniu, kiedy to wszystko się działo, 29 kwietnia 2001 roku w rocznicę wyzwolenia obozu, to utracone na zawsze spotkanie, ukazuje nową erę pamięci, która rozpocznie się wraz z odejściem ostatnich, bezpośrednich świadków tamtych dni. Już czas, aby o tym mówić(…)”. Artykuł w „Le Monde” zawiera także pięć fotografii: piętnastoletniej Idy, obozu koncentracyjnego w Auschwitz, Idę po wyjściu z obozu, zdjęcie Wandy Ossowskiej razem z Janem Pawłem II z wizyty Papieża na Majdanku. Elżbieta Strojny zapytała Idę Grinspan, jak zapamiętała „tamtą obozową ciocię”. - Wanda była dla mnie jak Madonna, z włosami upiętymi do tyłu - jak u mojej Mamy - i ciepłym uśmiechem. To właśnie ten uśmiech i oczy pełne troski i zrozumienia wyróżniały Wandę na tle innych więźniarek. W obozie nikt się nie uśmiechał, spojrzenia większości więźniarek było błędne, apatyczne, a jedynym uczuciem, które wyrażały, był strach. Wanda była taka inna – uśmiechała się do mnie, ciepło, czule i z miłością. Myślałam, że to sama Matka Boska zstąpiła z nieba, aby mnie ratować. Byłam taka szczęśli wa, kiedy pochylała się nade mną, kiedy była przy mnie. I paradoksalnie, mimo umierających wokół, czułam się bezpiecznie”. Ida zapamiętała polskie słowa „Boli, boli?”, kiedy Wanda sprawdzała, czy Ida czuje ból w stopach po różnych kompresach i zabiegach. Ida chciała czuć ból. Mimo gorączki doskonale rozumiała, że tym razem ból będzie sympto mem powrotu do zdrowia, do życia. „Jeżeli nie będziesz jadła, nie wrócisz do domu” – to kolejne sło wa Wandy wypowiadane po polsku, doskonale zapamiętane przez Idę. Wanda karmiła mnie łyżką jak niemowlę, chciała skłonić mnie do jedzenia, abym nabrała sił. Gorączka przyćmiewała głód, byłam wtedy półprzytomna, Mała z Neustadt-Glewe ale doskonale słyszałam i rozumiałam słowa o powrocie do domu. I jadłam… Miałam wielkie szczę ście, że na swojej drodze spotkałam Wandę. Dzięki niej – przeżyłam. Ida Grinspan przyjechała 28 maja 2002 roku na uroczystość Dnia Patrona (a raczej: dwóch patronów) Szkoły Podstawowej w Kunicach, która nosi imię Wandy i Henryka Ossowskich. Dwa lata wcześniej Wanda zdążyła jeszcze być na uroczystości i przeciąć wstęgę podczas nadania szkole imienia jej i jej brata, adiutanta majora Hubala. W uroczystości wzięła też udział żona Henryka, Elżbieta Ossowska, ich syn Henryk oraz wnuczka. Zebranych przywitał dyrektor szkoły, Stefan Mazur. Po apelu uczniowie ze szkolnym sztandarem, w towarzystwie przybyłych gości, udali się do miejscowego kościoła, gdzie została odprawiona msza święta w intencji Patronów. Celebrował ją ksiądz proboszcz Janusz Kępiński, który zwrócił się do młodzieży. „‘–Dzisiejszy dzień to powinna być dla was piękna lekcja patriotyzmu”. Dalsze obchody odbyły się w budynku szkoły. Dyrektor Stefan Mazur przypomniał sylwetki Wandy i Henryka Ossowskich. Głos zabrała także Ida Grinspan. Krótko, ale niezwykle suge stywnie, z żalem opowiadała, że straciła 56 lat na poszukiwania, a Wanda była na wyciągnięcie ręki. Tak bardzo żałowała, że nie mogła z nią porozmawiać. Zabrakło tylko kilku godzin, a miała tyle pytań do Wandy,– które pozostaną bez odpowiedzi. Tak widocznie musiało być. Ida Grinspan wspólnie z Bertrandem Poirot-Delpech napisali książkę Je n’ai pas pleuré (Robert Laffont, Paryż 2002). Rodzina Strojnych dostarczała informacji, pokazywała wystąpienia telewizyjne, fotografie Wandy, udostępniała prywatne nagrania wideo ze spotkań rodzinnych, podczas których Wanda opowiadała o swoich przeżyciach, o wartościach, którymi żyła, o histo riach, jakich była świadkiem lub uczestnikiem. Ida i Bertrand mogli ją zobaczyć taką, jaką była wtedy, gdy była silna i zdrowa. Książka powstała w wyniku ogromnego żalu za niespełnionym spotkaniem. Ludzie odchodzą i zabierają ze sobą to, czego dokonali. Książka jest świadectwem tego, że są ludzie gotowi poświęcić własne życie za innych i dla innych. I że ci inni potrafią być wdzięczni. „Jak odejdziemy, ślad po nas zaginie. Zapis może ocalić te czyny i myśli”. Elżbietę Strojny zainteresowało jakie pytania zwykle zadaje Idzie młodzież francuska, kiedy opo wiada im swoją obozową historię. Młodzież pytała często: – Czy była solidarność wśród więźniów w obozie? – Czy więźniowie się bun to wali? – Jak radziły sobie z higieną, szczególnie w czasie menstruacji. Dziewczęta nie wiedziały, że wycieńczony organizm nie funkcjonuje normalnie i miesięczne krwawienie zanika. – Czy Ida myślała o samobójstwie? – Czy modliła się? – Czy w obozie były gwałty? Czy Niemcy gwałcili kobiety? – Nie, bo jak można gwałcić żywe trupy? Ida opowiedziała Elżbiecie o starym albumie ze zdjęciami, był pełnym rodzinnych zdjęć sprzed wojny. Na tych zdjęciach: święta, stół nakryty koronkowym obrusem, roześmiane twarze kilkunastu sędziwych, starszych i młodszych członków rodziny. Ciotki, wujowie, kuzyni, kuzynki. Na innym zdjęciu przystojna młoda para – to rodzice Idy. Na kolejnym: mama z Idą w Jeune-Lié (wieś, gdzie ukrywała się Ida), Na jeszcze innym – kilkuletnia Ida, roześmiana, okrągłe policzki, filuterne spojrzenie. Jest też zdjęcie brata Idy, Adolfa, chudego i wysokiego nastolatka. Ile z tych osób przeżyło? Tylko siostra ojca Idy z mężem i ich syn, także brat Idy. Reszta zginęła. Gdy rodzice odwozili Idę na wieś, zabrała z sobą album z rodzinnymi zdjęciami. Była to jedyna rzecz, jaką wzię ła, niemal instynktownie. Jakby chciała zabrać ze sobą najbliższych, choćby na zdjęciach. Kie dy francuscy żandarmi ją aresztowali, zdjęcia zostały w domu na wsi. Alice, opiekunka Idy, przechowała je. Po wojnie Ida odnalazła je w swoim daw nym pokoju. Zapytałam Elżbietę Strojny, jaki był jej własny obraz Wandy Ossowskiej. Powiedziała mi: „Była wielka i szlachetna, ideowa, ale też niełatwa w kontakcie osobistym. Ciocia żyła własnym życiem. Święta Bożego Narodzenia, to szczególny czas rodzin nych spotkań. Tymczasem Ciocia Wanda Wigilie zawsze spędzała sama. Tak chciała. Zawsze odmawiała. Może coś przyrzekła Bogu, tak sobie mówiliśmy. Potem, w pierwszy lub drugi dzień Świąt już nie było problemu, z radością przychodziła do nas. Była wyciszona, nigdy nie podnosiła głosu, panowała nad sobą. Jak by bała się normalnego, co dziennego życia, emocji, rzeczy błahych i zbliżenia. Dlatego wybrała samotność. Wolała ludzi trzymać na dystans. Była niemal outsiderem. Bała się spotkania z Idą Grinspan, bo nie wiedziała, co się stanie. Gdy rozmawiała przez telefon z Idą, miała wzruszony głos, ale wciąż była „na swoim polu”, głos decydujący należał do niej. Bała się może, że spotkanie zburzy jej spokój i wewnętrzną ciszę. Jedyne, co miała przez całe swoje życie - to godność własną. To było dla niej najważniejsze. I chciała ją uchronić od wstrząsów, od nieprzewidzianego - do samego końca. Może bała się bliskiego kontaktu z drugim człowiekiem, może lata wojny nauczyły ją, że można tak łatwo stracić kogoś bliskiego, a zaufanie przypłacić zdra dą i cierpieniem. Więc po trzebny był jej dystans, aby móc pracować skutecznie i realizować „boży cel”. Mówiła: nie znamy wyroków boskich. Trzy razy była umierająca, trzy razy cudem przeżyła. Ciocia Wanda była głęboko wierzą cą osobą. Taką wiarę nie często się spotyka. Każdą sprawę, każdy dzień, zawierzała Bogu”. Swoje życie po ciężkich przejściach uważała za misję. Czuła, że w jakiś sposób została wybrana, by świad czyć sobą i swoją na dzieją”. Elżbieta Strojny będąc w maju 2008 roku w Paryżu spotkała się też z Idą Grinspan. Dowiedziała się, że 30 czerwca 2007 roku w szkole podstawowej w Deux-Sèvres, do której Ida chodziła podczas wojny nadano imię Idy Grinspan. Logo szkoły jest ujmujące: dziecięce rysunki postaci i dziecięcą ręką napisane „Ida Grinspan”. Ida kupiła sobie nieduże mieszkanie w okolicy i przyjeżdża tam, kiedy tylko ma czas. Zawsze też odwiedza „swo ją” szkołę. Brat Idy, Adolf Ferstenszab, przeżył wojnę ukrywając się na wsi. Ominęły go nieszczęścia i tragedie holocaustu i wojny. Przez wiele lat nie utrzymywał kontaktów z Idą. Dlaczego tak było, Ida nie tłumaczy. Niedawno ciężko zachorował na nowotwór. Odnaleźli się z Idą, rozmawiają, wspominają dzieciństwo, rodziców, dom, święta. Nie poruszają jednak wielu tematów, nie przywołują lat późniejszych. Dr Wojciech Øurowski Urazy sportowe, przewlek≥e i pourazowe choroby miÍúni, koúci i stawÛw 2238 Dundas St. W Unit 112 Toronto Tel.: (416) 531-1056 No 17 (1031) 1-15/09/2011 Strona 23 W XX rocznicę śmierci prezesa NIK prof. Waleriana Pańki DokoÒczenie ze strony 4 zrealizowanym prawdopodobnie przez wojskowe służby specjalne zamachu. Prawdy o zamordo w aniu urzędującego prezesa NIK prof. W. Pańki. Michał Falzmann i FOZZ Ponad dwa miesiące wcześniej 18 lipca 1991 roku zmarł nagle na zawał serca podwładny prezesa NIK, odkrywca mechanizmu działania FOZZ, starszy inspektor NIK Michał Tadeusz Falzmann. W trakcie kontroli FOZZ, jako inspektor NIK, był obiektem nieustannych pogróżek, nacisków, szantaży, aż po anonimowe groźby śmierci. Jeszcze w kwie tniu 1991 roku w jego dzienniku pod datą 21 kwiecień znalazł się zapis: „Dalsza praca to osobiste śmiertelne niebezpieczeństwo. Szans na sukces nie widzę żadnych.” („Wspomnienie o Michale Tadeuszu Falzmanie. Niezwykła jest zwykłość”, Małgorzata Ko nop czyńska-Dakowska, „Nowe Ży cie”, Dolnośląskie Pismo kato lickie, nr 2 (269), luty 1997). M. Falzmann odkrył gigantyczną, systematyczną i zorganizowaną grabież finansów kraju dzięki operacjom na polskich długach sięgającą czasów PRL-u, a kontynuowaną w sposób wzmożony po 1989 roku głownie w oparciu o to, co prof. J. Przystawa nazwał „złamaniem parytetu stóp procentowych”, a co ja nazywam „oscylatorem Balcerowicza”. Ów „oscylator Balcerowicza” polegał na wykorzystaniu różnicy pomiędzy bardzo wysokim oprocentowa niem kont złotówkowych w wa runkach hiperinflacji, a relatywnie bardzo niskim oprocentowaniem kont walut obcych. Umożliwiało to, zwłaszcza z początkiem lat 90. w sytuacji wprowadze nia w ramach tzw. „planu Balcerowicza” sztywnego kursu dolara w stosunku do złotówki, olbrzymią spekulację. Polegała ona na zamianie walut obcych na złotówki i lokowaniu ich na bardzo wysoko oprocentowanych kontach złotówkowych, a następnie na zamianie na waluty obce z olbrzymim zyskiem. M. Falz mann nazwał to „rabunkiem fi nansów państwa” i szacował straty Polski na co najmniej kilkanaście miliardów dolarów. Prezes NIK prof. W. Pańko znał zaś wszystkie materiały źródłowe, a więc nazwiska ludzi oraz rabowane kwoty. Musiał mieć pełną świadomość o skali rabunku, i osobistego zagrożenia. Sam FOZZ został utworzony z końcem PRL-u oficjalnie dla przeprowadzania operacji ukrytego wykupywania polskiego długu zagranicznego na rynkach wtórnych, gdzie za 1 dolara tego długu płacono po 18 centów. Na czele FOZZ stali oficerowie komunistycznych wojskowych służb specjalnych, a FOZZ kontrolowała, opisana w tzw. „raporcie Macierewicza”, osławiona „grupa Y” bezpośrednio podległa radzieckiemu wywiadowi wojskowemu GRU. Ale sednem działalności FOZZ nie był ukryty wykup długów, lecz nigdy nie ujawnione przed sze roką opinią publiczną jej „drugie dno”, w postaci wykorzystywania około 1,7 mld dolarów FOZZ do walutowych operacji spekulacyjnych, umożliwiających wyprowadzanie głównie poprzez system bankowy pieniędzy i drenowanie gospodarki kraju. Opinia publiczna w Polsce jest zaś do dziś przekonana, że „afera FOZZ”, potwierdzona wyrokiem sądo wym, to kwestia około 100 mln dolarów, które z kwot pożyczanych nie zostały ostatecznie oddane. Po tragicznej śmierci prezesa NIK Waleriana Pańki jego nazwisko, podobnie ja i nazwisko Michała Falzmanna, zniknęło z mediów i debaty publicznej. I tak to trwa po dziś dzień przez 20 już lat. POLISH-CANADIAN INDEPENDENT COURIER SEMI-MONTHLY WYDAWCA-PUBLISHER Nowy Kurier Inc. REDAKTOR NACZELNY: JolantaCabaj REKLAM/ADVERTISING Cell: 647-886-1804 Email: [email protected] REDAKCJI/ADDRESS OF EDITORIAL BOARD: 12 Foch Ave, Toronto, ON M8W 3X1 (Canada) Tel/Fax: . (416) 259-4353 E-mail: [email protected] website: www.nowykurier.com PUBLICYSCI /CONTRIBUTORS: Producenci ciszy politycznej i medialnej Cdn. Compute ter Skills ffo or Seniors +H +HOOR6HQ QLRUUV V« « Please join our Compute er Skills Clu ub Learn Essential Computer Skills & Basic Internet Skills Ruch w interesie wspaniale podniesie. Reklama z Kuriera co wszÍdzie dociera. Tel.:/Fax. 416 - 259-4353 ,W·V)5(( (a $10/month contribution is much appreciated) Where: Learnin ng Disabilities of Toronto o District Offfiice 121 Willowdale Ave., Suite 203 Toronto, ON, M2N 6A3 Spots are limited! S Confir m your space NOW! Wiesław Blaschke (Polska), Wojciech Bła siak, Henryk Bugła cki (Polska), Izabella Bukraba -Rylska (Pols ka), Winicjusz Gurecki, Jan Jekiełek, Dariusz W.Kulczyński, Zofia Lachowicz, Grażyna Majka (Polska), Elżbieta Marcińczak -Leppek, Zbigniew Moszumański (Polska) Janusz Niemczyk, Wiesław Piec hoc ki (Au stria), Zeno wiusz Ponar ski, Kazimierz Z. Poznański (USA), Jerzy Przystawa (Polska), Barba ra Sharratt, Kry sty na Star czak-Kozłowska, Edward Sołtys, Le szek Szymowski (Pol ska), Tadeusz Szczęsny, Andrzej Targowski (USA), Aleksandra Ziółkowska -Boehm (USA), Janusz Zuziak (Polska) Redakcja nie odpowiada za treúÊ zamieszczonyvch reklam. Teksty zawierajπce numery telefonÛw sπ tekstami reklamowymi. Zamieszczone materia≥y nie zaw sze odzwierciedlajπ poglπdy Redakcji. Przedruk bez zezwolenia Re dakcji zabroniony Za≥oøona/Established in 1972 by Wilek Markiewicz Light Re R freshment will be provided! When: Monday to Thursday 1:00 ± 3:00 p.m p m. Contacct : Bipul Dev Phone : 416-229-1680 E-mail : bipuldev@ldatd d.on.ca The Learning Disabilities Association of Toronto District 121 Willowdale Ave., Suite 203, Toronto, ON, M2N 6A3 Phone: 416-229-1680; Fax: 416-2299-1681 Website: www.ldatd.on.ca JOLANTA KRYSTKOWICZ Adwokat, Notariusz Gość Gość Niedzielny N iedzielny w wersji wersji eelektronicznej lektronicznej sszczegóły zczegóły n naa www.gosc.pl/Prenumerata www .gosc.pl/Prenumerata L.L.B, LLM By≥y SÍdzia w Polsce Szybci Szybciej tani i taniej w każdym każdy zzakątku akątku śświata! wiat 2347 Kennedy Rd. Unit 402, Scarborough, Ont. M1T 3T8 pÛ≥nocno-wschodni rÛg ulic Kennedy Rd. i Sheppard Ave. Tel.: 416-292-8337 Fax:416-292-4669 Strona 24 1-15 /09/2011 No. 17(1031)