(September) 2011r. No 17 (1031)

Transkrypt

(September) 2011r. No 17 (1031)
POLIS H- CA N A D IA N IN D EPEN D EN T COU RIER ï
www.nowykurier.com
Kanadyjski “renesans nuklearny”
DokoÒczenie z numeru. 15(1029)
Dariusz W. Kulczyński
25 sierpnia, 2011, Komitet Mieszany (Joint Review Panel) opublikował raport, że planowane nowe bloki energetyczne Darlington
B nie spowodują niepożądanego
wpływu na środowisko naturalne
pod warunkiem zastosowania
wymagającej chłodni komino wych do zadbania o ryby i ptaki
ży jące w okolicach planowanej
budowy.
Spośród 67. rekomendacji duża
część będzie automatycznie spełnio na w wyniku stosowania się
firmy OPG do odpowiednich
norm i przepisów. Niektóre będą
wymagały dodatkowych wysił ków, ale są to jak najbardziej po-
ES TA B LIS HED 1 9 7 2
ISSN 0848-1946
Jolanta Cabaj
We współczesnej Polsce literaci
spory ideologiczne rozwiązują nie
polemiką, jak przystało na ludzi
pióra, lecz w sądach. Silny finansowo koncern medialny „Gazeta
Wyborcza” bezpardonowo roz -
1-15 Września (September) 2011 No 17 (1031
“Polska Michnika sądziła
Polskę Rymkiewicza”
B.Wildstein
siny na łamach „Gazety Polskiej”
za naruszenie dóbr Agory oraz
wpłatę 10 tys. zł na ośrodek dla
ociemniałych w Laskach, pod
Warszawą.
Przyczyną procesu, było stwierdzenie J. Rymkiewicza w wywiadzie udzielonym „Gazecie Polskiej” odnośnie krzyża przed Pałacem Prezydenckim, że redaktorzy
„Gazety Wyborczej” są „ducho-
opublikowanego zarówno w języku polskim jak i rosyjskim.
„Spasiba! Zwracamy się do
obywateli Federacji Rosyjskiej z
podziękowaniami i apelem o pojednanie. Jesteśmy pod wraże niem pomocy i solidarności, jakich doświadczamy od państwa
rosyjskiego, a także zwykłych
mieszkańców Rosji, w tragicz -
Prof. Jarosław M. Rymkiewicz
Panoramiczne zdjęcie maszynowni Darlington A
środków kompensacyjnych.
stulaty możliwe do zrealizowania
Komitet sformułował szereg i realne ekonomicznie. Wspompostulatów od zapewnienia fun- nia ne rekomendacje wymagają
duszów na wycofanie nowych pod jęcia przez OPG pewnych
blo ków z eksploatacji po 60. działań mitygujących potencjalny,
latach od ich uruchomienia, po- negatywny wpływ pewnych czynprzez badania jakości gleby, ba- ności budowalanych i eksplo a dania prądów powietrznych w tacyjnych na środowisko, infraprzy padku wyboru technologii
DokoÒczenie na stronie 18
Niebezpieczne
powinowactwa
Izabella Bukraba-Rylska
Rację miał Michaił Bachtin,
wybitny rosyjski teoretyk literatury, kiedy pisał, że słowa mają
zapach - zapach miejsca i chwili,
gdy były używane - i ta pamięć
kon tekstu użycia, a zwłaszcza
pamięć konsekwencji, do których
doprowadziły, nie powinna być
nigdy lekceważona. W niej zakodowane bowiem zostało to, co
naj ważniejsze: nie znaczenie,
które jest wpisywane w pojęcia
arbitralnie (róża pachniałaby dokładnie tak samo, nawet gdyby
była nazywana kapustą), ale owa
tajemna moc słów, zwana u ludów pierwotnych „magiczną”, a
przez dwudziestowiecznych filozofów języka „performatywną”:
słowa nie tylko opisują, a więc
dublują rzeczywistość, lecz także
są zdolne ją tworzyć.
Tę właściwość słów, jaką one
skrywają nieraz przez długi czas,
by dopiero w sprzyjających okolicznościach ujawnić cały swój
sens, należy mieć na względzie,
gdy czyta się formułowane współcześnie programy modernizacji
polskiej wsi i rolnictwa. Badacze
i eksperci zgodnym chórem podkreślają, że należy przede wszystkim poprawić strukturę agrarną,
tzn. doprowadzić do powstania
dużo większych gospodarstw niż
obecnie; po drugie sugerują konieczność zintensyfikowania
produkcji towarowej, przeznaczonej na rynek; wreszcie po trzecie,
jak przysłowiowa „kania dżdżu”
wyczekują zapowiadanego od
dawna „końca chłopów”, czyli
definitywnego zniknięcia owych
drobnych posiadaczy, którzy
znaczną część tego, co wyprodukują, sami przejadają.
Te ambitne projekty, rzec można, składają się z samych „słów
szczerbatych”, jak to określał
Zdzisław Grzelak, jeden z niepokornych socjologów wsi. Są one
„szczerbate”, ponieważ chwytają
tylko fragment tego, o czym mówią, a reszta wymyka się, ginie w
szczelinach między nimi. Tym czasem to, co owe słowa pomijają, jest dużo ważniejsze od tego,
co głoszą. Przecież mówienie o
stworzeniu dużych gospodarstw,
zakłada eliminację tych małych (a
jest ich około 2 mln). Konia z rzędem temu, kto udzieli sensownej
odpowiedzi na pytanie, co zatem
zrobić z ludnością (skrom nie
licząc 5-6 mln) usuniętą z tych
małych gospodarstw.
Domaganie się większej wydajności oznacza z kolei konieczność
intensywniejszego dofinansowy-
pra wia się z krytycznymi kole gami po fachu, którzy inaczej rozpoznają rzeczywistość. Pozywa
ich do sądu i wprawia w ruch machinę przepisów kodeksu karnego, wygrywa, obciąża kosz tami
są do wymi i nakłada wysokie
kary.
W lipcu br. w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbył się proces wytoczony przez spółkę
„Agorę” przeciwko wybitnemu
poecie J.M. Rymkiewiczowi.
„Agora” złożyła pozew, by sąd
nakazał Rymkiewiczowi przeprowania rolnictwa, bo tak dzieje się
na całym świecie: farmer amerykański jest, wbrew pozorom, najwy żej dotowany, zaraz po nim
idzie rolnik europejski, korzystający z dobrodziejstw Wspólnej
Polityki Rolnej, której koszty
stosowania już teraz budzą w
Polsce żywe protesty. Dwa konie
z rzędem temu, kto znajdzie na to
środki w krajowym budżecie.
Wreszcie eliminacja chłopów to
po prostu zniszczenie licznej grupy drobnych posiadaczy, a ta właśnie grupa jest zdaniem liberalnych filozofów (np. Johna Rawlsa) fundamentem prawdziwej demo kracji właścicielskiej, czyli
takiej, gdzie wprawdzie wielu ma
niewiele, ale za to unika się ryzykownej sytuacji, gdyby niewielu
miało prawie wszystko. Trzy konie z rzędem dla tego, kto poskłada w sensowną całość wszystkie
fragmenty tej układanki.
Jakoż istotnie, nie za bardzo się
to udaje, gdyż nawet ekonomiści i
socjologowie pytani, dlaczego z
uporem maniaka domagają się
zniszczenia tradycyjnego, „zacofanego” rolnictwa (które zawsze i
wszędzie jest wydajniejsze - w
PRLu hektar chłopskiej ziemi
dawał tyle, co 10 ha ziemi pegeerowskiej, a w dzisiejszej Rosji
działki o łącznej powierzchni 7%
użytków rolnych dają na rynek
92% ziemniaków, 77% warzyw,
60% mięsa i 50% mleka; rolnictwa, które jest w stanie dać zatrudnienie i utrzymanie dużej liczbie
ludności zwalnianej w czasie kryDokoÒczenie na stronie 6
Adam Michnik
wy mi spadkobiercami Komuni stycznej Partii Polski”.
Wypowiedź Rymkiewicza ukazała się kilka miesięcy po „Apelu
do Przyjaciół Rosjan” redaktora
naczelnego „Gazety Wyborczej”
Bronisław Wildstein
nych dla nas okolicznościach. (...)
Za to dobro, którego od Was doświadczamy w tych dniach, z całego serca dziękujemy. Jesteśmy
DokoÒczenie na stronie 6
HistoriaStowarzyszeniaInżynierów
PolskichwKanadzie
Krystyna Sroczyńska
W tym roku zamyka się historia
siedemdziesięciu lat jednej z najstarszych organizacji w Kongresie
Polonii Kanadyjskiej, Stowarzysze nia Inżynierów Polskich w
Kanadzie. Historia Stowarzyszenia była już wielokrotnie na łamach naszego biuletynu opisywana. Historii się nie zmienia, ale
historię się przypomina.
Historia Stowarzyszenia Inżynierów Polskich sięga pierwszych
lat II-giej Wojny Światowej, kiedy po zakończeniu kampanii
wrześniowej, wielu polskich inżynierów znalazło się poza granicami kraju. Podobnie jak w innych
organizacjach polonijnych na całym świecie, pierwsze lata połączyły ludzi o wspólnych zaintereso wa niach, dla przetrwania II
Wojny Światowej, aby po jej zakończeniu powrócić do wolnej
ojczyzny.
W jesieni 1939 roku powstało
Stowarzyszenie Inżynierów i
Techników Polskich we Francji, a
DokoÒczenie na stronie 7
JAN CZAN
Broker
- od $129,900 - Condominia - Mississauga
- od $229,000 -Townhouse z Garażem - Mississauga
- od $329,900 - PołÛwki domÛw - Mississauga
- od $349,000 - Samodzielne Domy - Mississauga
- Nowe Domy i Działki Budowlane
- Sprzedaże Bankowe i Spadkowe
Dzwoń lub Text : 416-578-9349
- Prześlemy Aktualny wykaz ìPower of Saleî !!!
TOP
PRODUCER
Szybka Telefoniczna darmowa wycena domÛw!
Wycena poprzez [email protected]
.
No 17 (1031) 1-15/09/2011
Strona 2
Kazimierz Z. PoznaÒski
University of Washington
Wieczór poezji
Bodome Flooring
(Canada) zatrudni
osoby z umiejętnością
układania podłóg marki
“Bodome”
to w miejscu moim ulubionym,
czyli w tzw. Kuncewiczówce,
willi Kuncewiczów, zawieszonej
wysoko z widokiem na miaste czko, z pięknym azjatyckim dywanem na jednej ścianie oraz nieprawdopodobnie pięknym – antycznym - piecem z dużymi huculskimi kafelkami.
Ja nie napisałem tych tomików,
żeby zostać poetą, tylko żeby
poznać poezję i tego wieczoru jak
wyjaśniałem jak powstały moje
wiersze i o czym są one, w tym
tych kilkanaście które odczytałem
wydaje mi się, że zrozumiałem
czym jest poezja - w odróżnieniu
od pisania wierszy - i to odkrycie
mnie naprawdę niezwykle za skoczyło.
Otóż, jak odczytywałem moje
wiersze, które w końcu wymyśliłem szukając odpowiednich słów,
żeby wyrazić moje wymyślone
przecież uczucia, w paru miejscach załamał się mój głos i za
każdym razem byłem zły na siebie bo niby skąd te załamania
skoro nie chodziło o własne
przeżycia, aż zrozumiałem, taka
jest siła słów, czyli poezji.
Kazimierz
Poznański
Długi
wiersz
Long
poem
Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza
Do Kazimierza przywiozłem
nie tylko - zrolowane - obrazy na
wystawę przy rynku ale również
moje wiersze, czyli tomik „Długi
Wiersz” wydany już, jakieś pół
roku, wcześniej, plus ciągle w
maszynopisie - powielony - tomik
zatytułowany „Prawie Pięknie”,
w całości poświęcony memu
Kazimierzowi Dolnemu, lub raczej mnie.
„Długi Wiersz” został oryginalnie napisany po angielsku, ale jak
się zorientowałem, że moja poezja nie ma nic wspólnego z obecną
poezją Amerykańską, dałem
szybko spokój moim marzeniom,
żeby mnie wydrukowano tutaj i
zabrałem się do tłumaczenia na
Polski, czyli jak wyszło, do napisania tomiku od nowa tyle że po
Polsku.
Moje starania zostały prawie
całkowicie zignorowane, z jed nym chyba wyjątkiem bo tutejsze
- rezydujące na jednej z wysp wydawnictwo specjalizujące się
w poezji podziękowało mi za
zgłoszenie z odmową, w piśmie
do którego został dołączony katalog poezji którą dotąd wydali z
wyborem kilkunastu wierszy spod
pióra kilkunastu poetów.
Rzuciłem na to okiem, żeby
przeżyć zgrozę, bo nie przyszło
mi do głowy, że poezja straciła w
ostatnich czasach widownię wcale
nie jak - dotąd uważałem - z tego
po wodu, że ludzie zdecydowali
przeznaczyć swój czas - oraz pieniądze - na jakieś inne zajęcia czy
rozrywki niż czytanie poezji, że to
niby takie nowe - może gorsze czasy.
Wyjaśnienie jest inne, gdyż tej
poezji nie da się najzwyczajniej w
świecie czytać, nie jest wręcz jasne dla kogo ona jest, że niby komu mogłoby przyjść do głowy żeby to czytać, bo żeby przebrnąć
przez lingwistyczne karambole, z
których one się składają trzeba się
obłożyć paroma słownikami, bo
w życiu większości ich słów się
nie używa.
Skoro mogę przebrnąć przez
skomplikowane teksty naukowe w mojej dziedzinie ekonomii czy
w pokrewnych dyscyplinach powinienem być przygotowany
do wierszy ale nic z tego, więc
żeby zrozumieć wiersz musiał bym go rozebrać na - lingwistyczne - kawałki, żeby złozyć z tego
jakiś zrozumiały obraz czy jakąś
obserwację.
Nie mówiąc o tym, że oni
wszyscy nie piszą o życiu tylko
prowadzą jakieś oderwane dysputy filozoficzne w tym sensie, że
poruszają się w jakiś tak ezoterycznych i ogólnych planach, tak
jakby im nie zależało, żeby do
kogokolwiek dotrzeć z tymi ich
odkryciami, jakąś odkrytą tajemnicą na temat wizerunku czy znaczenia naszego świata.
Kompletnie zapomnieli, że filozofia, którą oni starają się chyba
naśladować, czy może wręcz zastąpić, ma jedną rolę do odegrania, mianowicie rozprawianie na
temat „sztuki życia”. Nie na temat
życia, czy świata, który jest życiem, tylko na temat tego w jaki
sposób należy żyć, żeby zrobić z
życia jak najlepszy użytek, czyli
żyć jak najlepiej.
Jak się brnie przez te wiersze,
to w najlepszym razie można w
nich doszukać się „sztuki śmierci”, bo filozofia tych poetów porusza się po różnych zakamarkach
śmierci, w tej czy innej postaci,
przyzywanej w ten czy inny sposób, tyle, że „sztuka śmierci” nie
jest potrzebna, bo śmierć jest poza
ludzkim - świadomym - doświadczeniem.
Ja napisałem „Długi Wiersz”,
jak zrozumiałem, nie na temat,
podobnie zresztą z „Prawie Pięknie”, ale wydawało mie się, że w
Polsce moda na bezużyteczną
poezję jeszcze nie dotarła, ale pomyliłem się, bo dotarła jak zajrzałem na internet, żeby zaraz trafić
na wiersz jakiejś rozwie dzionej
facetki, która opisała jak wynoszą
jej sąsiada.
On był oczywiście stary i zgrany, bo - jak się dowiedziałem z
wiersza - pił jak tylko zdobył jakieś pieniądze, z reguły sam, nie
w swym mieszkaniu ale w bra mie, którą ta poetka musiała używać razem z tym nieszczęśni kiem, a że to się działo w Polsce a
nie gdzie indziej, było jasne, bo
według wiersza po pijaku wyśpiewywał on polski hymn.
Ponieważ zobowiązałem się
przywieźć wiersze i dać wieczór
poetycki - w dniu otwarcia wystawy - więc starałem się nie myśleć
o stanie polskiej poezji tylko o
tym co powiedzieć lu dziom jak
przyjdą, żeby w końcu przy go tować sobie krótki tekst z wy borem wierszy, bo przecież miałem wystąpić jako nieznany poeta, którym jestem.
Było mi miło, że jak doszło do
tego wieczoru wypełniła się sala i
Alderwood Naturopathic
Clinic
• Detoxification
• Clinical Nutrition
• Chinese Medicine
Jolanta Polewczak
N.D.,M.D.(PL)
Doctor
of Naturopathic Medicine
Tel: 416- 824-4464
545A Horner Ave., Etobicoke, M8W 2C3
3730Lakeshore Blvd. West,
Etobicoke, Ontario M8W 1N6
Centrum Medyczne LEK
Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej
ul. W.K. Roentgena 5
02-781 Warszawa
(przy Centrum Onkologii - wejście C
Tel. 416-259-0999
POLSKA SZKOŁA MUZYCZNA
The Frederic Chopin
Music School
Fortepian/pianinoïSkrzypceïGitara ï
E m i s j a g ≥ o s u ( Vo k a l ) ï F l e t ï Tr π b k a ï K l a r n e t
ï A k o r d e o n ï Te o r i a - w s z y s t k i e p o z i o m y
K O M P O Z Y C J A ï I M P R O W I Z A C J A ï D Y RY G O WA N I E
-dla zaawansowanych
RY T M I K A i U M U Z Y K A L N I E N I E d l a d z i e c i o d 4 - g o r o k u ø y c i a
Tel./fax 01148-22 643 5911
Specjaliści
Tel: 01148 -22-643 8469
Stomatologia
47 LATA
OBS£UGI
POLONII
POMNIKI
Pomniki z granitu
P≥yty z brπzu
Gwarantowana wysoka
jakoúÊ us≥ugi
Duøy wybÛr kolorÛw
i wzorcÛw
PrzystÍpne ceny
24 godzinna obs³uga
oraz dostawa oleju
opa³owego
2399 Cawthra Rd. East, Unit 101, Mississauga
(416) 232-2262
Tel. (905) 279-7761
83 Six Point Road
Toronto, ON M8Z 2X3
(416) 232-1250
83 SIX POINT ROAD
No 17 (1031) 1-15/09/2011
Strona 3
Kto kogo?
Janusz Niemczyk
Moi znajomi mnie nagabują
ciągle o przyszłość Unii Europejskiej, lub ściślej o przyszłość
Euro, czyli najbardziej popularnej
waluty w Unii Europejskiej. Czy
to ja jestem jasnowidzem? No
cóż, dobrze. Spróbuję odpowiedzieć na to pytanie. Sciślej, odpowiem dialektycznie. To jest tak
jak odpowiada Radio Erewan.
Kiedyś zapytano radio Erewan,
czy w komuniźmie będą pieniądze?
Radio Erewan zapytało się filozo fów reprezentujących różne
nurty filozoficzne o pomoc w
znalezieniu odpowiedzi na to pytanie.
I tak, materialiści odpowiedzieli
że w komuniźmie pieniędzy nie
będzie. Idealiści odpowiedzieli że
w komuniźmie pieniądze będą. A
dialektycy odpowiedzieli tak: U
kogo pieniądze będą, u tego będą,
a u kogo nie, u tego nie.
No więc jak jest z tym Euro,
czy to jest tak jak odpowiedziało
radio Erewan?
No więc według mnie z Euro
jest podobnie. Ale nie całkiem.
Wysiłki Greków trwają. No bo
Gre cy mają problem o którym
pisze cały świat. Prawie. To znaczy prawie, też należy rozumieć
dialektycznie. Bo na przykład nie
chodzi o to, że w jakimś tam kraju
jest tylu analfabetów, że prasy
prawie nie ma. W Somalii jakiejś
czy gdzieś tam. Chodzi o to, że są
państwa, nawet wykształcone,
gdzie ludzie obowiązkowo muszą
chodzić do szkoły podstawowej i
śred niej. To są takie kraje jak:
Polska, USA i Kanada na przykład. Te kraje mają prasę, ale
można mieć duże wątpliwości o
to, czy w tych krajach politycy
którzy są na przykład w sejmie,
kongresie, czy też parlamencie
czytają prasę w miarę regularnie. l
Ci politycy teoretycznie decydują
o życiu w tym kraju. O jego przyszłości. A więc oni powinni czytać najwięcej. No więc - mam
tutaj wątpliwości. Jeśli chodzi o
Polskę i Kanadę to sprawdziłem
doświadczalnie że niekoniecznie
czytają. Jak patrzę na CNN to też
mam wątpliwści co do tego, czy
politycy USA czytają, czy też
głównym źródłem ich informacji
jest oglądanie CNN właśnie (W
Polsce odpowiednikiem CNN
byłaby TVN)?
No więc dobrze, wracajmy do
Greków. Tam wysiłki trwają. Jakie wysiłki do cholery?
Do niedawna jeszcze Grek
mógł pójść na emeryturę w wieku
45 lat. Więc zdaje się że chodzi o
to by takie i temu podobne przywileje utrzymać. Więc Grecy protestują i (dosłownie) chcą zmusić
Niemców do większych wysiłków
na rzecz utrzymywania Grecji i
utrzymania Euro w Grecji.
Utrzymanie Euro w Grecji
Niem cy mogą osiągnąć dwoma
metodami. Mogą Niemcy prze dłużyć wiek emerytalny swoich
własnych wyrobników do 70, a
może do 75 lat. Drugi sposób to
zwiększenie wydajności pracy w
Niemczech i przekazanie tej dodatkowej wartości dodanej Grekom. Z drugą metodą jest problem. Wydajność pracy wzrasta
stopniowo i powoli. Trzeba na nią
dziesiątków lat. Nie da się, lub
bardzo trudno jest tego dokonać
w sposób skokowy. Chociaż kto
wie? Łatwiejszy wydaje się sposób na przedłużenie wieku emerytalnego. Można w ten sposób
przeznaczyć potencjalne odłożone
emerytury na pomoc będącej w
kłopocie Grecji. Pozostaje sposób
techniczny jak Niemców przekonać do większego altruizmu i braterstwa? Ostatnim takim czynnikiem jednoczącym Niemcy była
NSDP. Czyli Narodowosocja listyczna Partia Niemiec. Czło wie kiem który ją zorganizował
był Adolf Hitler. No i paru innych
oddanych mu ludzi.
Na przykład taki Ernst Rohm.
Człowiek miły. Projektant mundurów i człowiek czujący miłość
jeśli nie do partii właśnie (był
oskarżany przez kolegów z odłamu SS o brutalność) to na różne
inne sposoby przynajmniej. Ale
bez zbytecznych parable i skojarzeń do innych partii miłości. No
więc skutkiem społecznego ekspe ry mentu z dyscyplinowaniem
społeczeństwa była utrata przez
Niemcy około 30 procent jej terytoriów oraz śmierć 20 milionów
żołnierzy niemieckich.
No więc jest pytanie o to, czy
Niemcy zechcą tak mocno pomagać Grekom? Chyba pamiętają
jeszcze doświadczenia z przeszłoś ci nie tak odległej znowuż?
Otóż jak oglądam wypowiedzi
po lityków niemieckich, to się
gubię. Na przykład taka Kanclerz
Angela Merkel, o której istnieniu,
tuż przed wyborami, przypomniał
mocno za to obśmiany, Jarosław
Kaczyński, mówi że Grekom trzeba pomóc. I to idzie w eter. I to
się słyszy przez jakieś 95% czasu
antenowego. W ogóle czołowi poli tycy niemieccy (w telewizji
przynajmniej) mówią: pomagać,
pomagać! Ale lud niemiecki,
czyli ten pracujący właśnie, jest w
względzie miłości do Greków
bardziej powściągliwy.
Ale kto wie. Niemcy naród
zdro wy i silny, mający dobrze
zorganizowaną służbę zdrowia
może da się jednak namówić na
przedłużenie wieku emerytalnego
do 70., a może i 75 lat właśnie.
Na dzień dzisiejszy Niemcami
rządzi koalicja. Chrześcijańska
Demokracja z Liberałami. Ci
ostatni tracą popularność i nie
zawsze głosują w Bundestagu tak
jak ich koalicjanci Chadecy na
których czele stoi Angela Merkel.
Mają oni zdaje się wątpliwości
względem umacniania miłości do
Grecji. Więc co będzie? I tu rzecz
ciekawa, bo jakieś 5% czasu antenowego, a może i mniej zabierają
informacje że trwają jakieś przygotowania.
Na dzień dzisiejszy za kurtyną
wypowiedzi “żurnalistów” i polityków dzieją się ciekawe rzeczy.
Został upaństwowiony jeden z
największych, europejski Dexia.
Miała ona w swoich “aktywach”
olbrzymi pakiet długów Grecji i
innych europejskich krajów południowych. Potencjalnie niespłacalny. Zostały przez rządy Niemiec i Francji udzielone pożyczki
innym dużym bankom Francji i
Niemiec na wypadek?
Czego właśnie można by zapytać? Ano tego, że zdrowy rozsądek ludu płacącego podatki zwycięży i że lud powie dosyć szastania naszymi podatkami politycy!
Zmieniamy rząd w Niemczech.
Za tym zdrowym rozsądkiem mogą podążyć ludzie Francji. Taka
Belgia na przykład nie ma już
rządu od ponad roku. I żyje. A
więc za kurtyną bierze się pod
uwagę taką ewentualność, że Unia
Walutowa czyli Euro w aktualnej
formie nie przetrwa. Oczywiście
środki bezpieczeństwa takie jak
upaństwowienie, lub udzielanie
pożyczek dużym bankom euro pejskim mogą być niewystarczające. Można powiedzieć, że wykluczenie Grecji z Unii Walutowej nie zaszkodzi Unii Europejskiej, ale ja nie jestem przekonany
co do tego.
Jeśli zaś chodzi o wystąpienie z
Unii Walutowej Portugalii, Hiszpanii, i na końcu Włoch. Wiemy
że fala niszcząca po odejściu
Grecji pójdzie dalej. A fala jeszcze większa będzie po odejściu
każdego z wymienionych wcześniej krajów. Gdzie zakończy ona
swój bieg i gdzie się ona odbije
tego nikt nie wie. Wiemy jedno,
duży biznes od ponad roku wstrzymuje się z inwestycjami. Czekają.
To powoduje, że w większości
krajów europejskich bezrobocie
rośnie. Najbliższe dwa, trzy miesiące będą kluczowe dla Unii
Walu towej, a tym samym Unii
Europejskiej. Przewiduje się, że
Grecja nie będzie spłacać długów
bo nie otrzyma kolejnych rat kredytu z Unii Europejskiej. Tym
samym zostanie z Unii Walutowej
wykluczona. Niektóre banki europejskie zbankrutują. Wiele de cyzji będzie podejmowane w
‘biegu’. Nie wszystkie będą trafne. Jak to w pośpiechu bywa. Co
nagle to po diable. Chciałoby się
by tych trafnych było więcej niż
tych błędnych. I na dobrą sprawę
nikt nie wie jak silne negatywne
skutki dla Unii Europejskiej i dla
całej gospodarki światowej wyłączenie Grecji spowoduje, bo nikt
nie wie ile innych krajów Unii
Europejskiej również ogłosi niewypłacalność i będzie musiało
być z Unii Walutowej wykluczonych przez takie kraje jak Niemcy
i Francję, które wybiorą ratowanie interesów własnych podatników, nad ratowaniem interesów
podatników w Grecji, Portugalii
czy Włoszech.
www.nowykurier.com
1-15/09/ 2011 No 17 (1031)
Strona 4
Małopolska Wyższa Szkoła Zawodowa w Krakowie
Wojciech Błasiak
W XX rocznicę śmierci prezesa
NIK prof. Waleriana Pańki
7 października 1991 roku na
trasie szybkiego ruchu WarszawaKatowice na wysokości Piotrkowa Trybunalskiego w tragicznym
wypadku samochodowym zginął,
wraz z dwoma współpracownikami, urzędujący prezes Najwyższej
Izby Kontroli prof. Walerian Pańko. Zginął na dwa dni przed wygłoszeniem w Sejmie wystąpienia
na temat afery Funduszu Obsługi
Zadłużenia Zagranicznego.
Nagrobek Waleriana Pańko
Ten tragiczny wypadek zwrócił
moją uwagę. Znałem osobiście
Waleriana Pańkę. Poznałem go
jako młody asystent pracujący na
Uniwersytecie Śląskim w latach
70. Dzieliła nas różnica pokolenia
i statusu naukowego. Był wtedy
samodzielnym pracownikiem
naukowym o uznanym dorobku w
zakresie prawa rolnego. Spotkałem go bodajże po raz pierwszy
na którejś z konferencji nauko wych poświęconej rozwojowi lokalnemu. Był przemiłym, życzliwym i otwartym człowiekiem.
Lubił ludzi. O jego uczciwości,
uchodzącej wręcz za pedantyczną,
krążyły po Uniwersytecie legendy. Był niezwykle przystojnym
mężczyzną i zakochana w nim
była cała żeńska część wydziału
prawa, a z kolei część męska
zazdrościła mu przepięknej żony.
Miał w sobie coś, co zasadniczo
wyróżniało go spośród pracowników naukowych. Był nie tylko
odważny, ale wręcz hardy. Kiedy
jako prodziekan w połowie lat
70. dostał polecenie z komitetu
wojewódzkiego PZPR, aby po zbyć się ze studiów mojego przyjaciela, który był inicjatorem akcji
potępiającej podwyżki cen książek, miał, jak głosiła wieść na
wydziale prawa, powiedzieć do
współpracowników - „Nie będzie
mi byle ch... z KaWu rozkazywał,
jak mam wychowywać studen tów.” I mojemu przyjacielowi nie
spadł włos z głowy. I gdy wy buchł Sierpień 1980 jako jeden z
nielicznych samodzielnych pracow ników naukowych Uniwer sytetu nie tylko zapisał się do ówczesnej „Solidarności”, ale i aktyw nie w niej działał. Odegrał
istotną rolę jako ekspert „Solidarności” w długotrwałych okupa cyjnych strajkach chłopskich w
Ustrzykach Dolnych i Rzeszowie.
Był współautorem testu porozumień ustrzycko-rzeszowskich
podpisanych w lutym 1981 roku,
a następnie doradcą nowopowstałego związku NSZZ „Solidarność
Rolników Indywidualnych”.
Komuniści mu tego nie zapomnieli. W stanie wojennym był najdłużej internowanym pracownikiem naukowym Uniwersytetu. I
to jak mi opowiadał, internowania
w ciężkich warunkach. W 1989
roku został posłem do sejmu kontraktowego z ramienia Komitetu
Obywatelskiego. Ale regularnie
bywał na uczelni prowadząc seminaria magisterskie. Jako przewodniczący komisji samorządu
terytorialnego był współautorem
reformy samorządowej. W maju
1991 roku został wybrany prezesem NIK.
Cmentarna cisza a prawda
Ten tragiczny wypadek sprzed
20-tu lat wywołał od pierwszych
po nim dni moje podejrzenia, co
do możliwości jego sfingowania.
Zapadła bowiem dziwna dla mnie
cisza medialna wokół tego wy padku. A przecież zginął jeden z
najwyższych urzędników polskiego państwa. Wtedy jeszcze nic
nie wiedziałem o aferze FOZZ, o
Michale Falzmanie, nie czytałem
książki Jerzego Przystawy i Mirosława Dakowskiego „Via Bank i
FOZZ. O rabunku finansów Polski”. Ale byłem wychowany na
książkach Ryszarda Kapuściń s kiego i na pamięć znałem jego
zdania o roli ciszy w historii i polityce z „Chrystusa z karabinem
na ramieniu” - „Cisza jest sygnałem nieszczęścia i często - przestępstwa. Jest takim samym narzędziem politycznym jak szczęk
oręża czy przemówienie na wiecu. Cisza jest potrzebna tyranom i
okupantom, którzy dbają, aby ich
Erik Turski, Broker of Record
905-624-4807
$34,000 - Condominium dwusypialniowe
$114,900 $165,000 $450,000 $1,300,000$2,600,000$ 49,900 -
Mississauga - Condominium z balkonem
Dom wolnostojący, 3 sypialnie, dwa piętra
Etobicoke, dom backsplit 6 poziomowy, dochód
Mississauga, 20,000 Sg. Ft. budynek przemysłowy
Hotel 100 unit z Banquet Hall + Restauracja
Połówka 3 sypialnie + 2 pietra, cegła
$ 99,900 Wolnostojacy dom, cegła, 3 sypialnie
$7 per Sg.Ft. w pobliżu IKEA-Queensway, budynek wolnostojący do wynajęcia
2000-6,000 Sq.Ft.
dziełu towarzyszyło milczenie. …
Dzisiaj mówi się dużo o walce z
hałasem, a przecież walka z ciszą
jest ważniejsza. W walce z hałasem chodzi o spokój nerwów, w
walce z ciszą chodzi o ludzkie życie. Kogoś, kto robi dużo hałasu,
nikt nie usprawiedliwia i nie broni, natomiast ten kto zaprowadza
ciszę w swoim państwie, jest
chroniony przez aparat represji.
Dlatego walka z ciszą jest tak
trudna.”
Oficjalna wersja przyjęta w
śledztwie prowadzonym przez
prokuraturę wojskową i potwierdzona wyrokiem sądu wojskowego brzmiała, iż przyczyną wypadku była wina kierowcy, oficera
Biura Ochrony Rządu, którego
samochód miał zaczepić tylnym
kołem o krawężnik, co spowodowało, iż został wyrzucony na
prze ciwny pas jezdni, gdzie w
jego tył uderzył jadący z prze ciwka bmw. Kierowca rządowej
lancii został skazany na trzy lata
w zawieszeniu.
Tymczasem w blisko rok po
tragicznym wypadku ukazał się
wywiad w tygodniku „TAK”,
którego byłem stałym współpracow ni kiem, z jedynym świad kiem, który przeżył wypadek,
żoną prezesa NIK Urszulą Pańko.
„Zawsze będę twierdzić – mówiła
w nim U. Pańko – że nie był to
zwykły wypadek, a jadące BMW,
które przecięło nasz samochód na
pół, to był po prostu palec Boży.
Pamiętam, że zanim doszło do
zderzenia jakaś nadprzyrodzona
siła zerwała nasz samochód i
poprzez pas zieleni pędziliśmy
prosto, aby zderzyć się ze ścianą
wiaduktu.(…) Wcześniej zanim
samochód wypadł z autostrady,
usłyszałam jakieś dziwne huki,
coś w rodzaju wybuchów. Nie
jechaliśmy z oszałamiającą prędkością, ponieważ kierowca zamierzał dopiero co wyprzedzić ciężarówkę. W tym momencie zarzuciło nasz samochód, z jednoczesnym nieprawdo podobnym hu kiem.” („Tajemnica. Rozmowa z
Urszulą Pańko, wdową po tragicz nie zmarłym prezesie Naj wyższej Izy Kontroli, Walerianie
Pańko”, tygodnik „TAK”, nr
27(32), 18 września 1992 ). W
tym samym cytowanym wywiadzie U. Pańko stwierdziła –
„Mnie (…) bardzo martwiły stany
depresyjne u męża. Okazało się,
że nawet zaczął się leczyć. Nie
wie dzia łam rów nież o tym, że
mój mąż otrzymy wał mnóstwo
anonimów i listów z pogróżkami.
Listów tych niestety nie odnalazłam …”
Dodam, iż ten jedyny żywy świadek tego wypadku, nigdy nie
został przesłuchany przez prokuraturę prowadzącą śledztwo i sąd,
który wydał w tej sprawie wyrok.
Tylko ten fakt wskazuje, iż wojsko wy wymiar sprawiedliwości
został użyty celowo do ukrycia
prawdy. Prawdy o profesjonalnie
DokoÒczenie na stronie 23
Strona 5
No 17 (1031) 1-15/09/2011
Pierścionki
Barbara Sharratt
Pięć z nich leży na pianinie, bo
zawsze zdejmuję je przed gra niem. Podobno robi to większość
pianistów, ale pamiętam Annę
Ma rię Stańczyk, która grała
upierścieniona - piękną biżuterią
obdarzał ją chyba władca Tajlandii - a więc w pierścionkach widać grać można, choć krępują palce.
Moja nauczycielka muzyki
opowiada mi, że w konserwatorium można było zbierać biżuterię
zostawioną na fortepianach i często zapomnianą przez studentów.
Uważa, że i biżuteria i zega rek
po winny być zdjęte przed gra niem. Podzielam jej pogląd, bo w
ogóle nie lubię rzeczy ciasnych i
krę pujących ciało, i zaraz po
powrocie do domu zdejmuję z rąk
wszystko. Wydawało by się więc,
że w takiej sytuacji pierścionki są
mi niepotrzebne, ale wcale tak nie
jest.
Po prostu kocham biżuterię,
choć jej nie noszę, chyba że na
okazję i ciężko mi przejść koło
pięknego pierścionka, o ile nie
jest zbyt kosztowny. W ten sposób uzbierała się pokaźna górka
pierścionków różnego koloru, kupowanych na różne okazje. I tak
daje sobie w ten sposób prezent
na urodziny, bo wiem, że nikt go
nie da, na imieniny lub w rocznicę ślubu, wybieram sama, więc
będę ten pierścionek nosić, bo go
lubię. czasami wybieram pod kolor do kreacji, czasami - dla fantazji.
Biżuteria w Kanadzie kosztuje
dużo mniej niż buty czy ubranie,
a więc można sobie raz na jakiś
czas na taki luksus pozwolić.
Pierścionki muszą być duże i
zauważalne, bo mam spore ręce.
Kupuję też pierścionki na prezenty dla przyjaciółek i krewnych, bo
mało ważą i łatwo je przewieźć. Z
kolei koleżanki również mnie
obdarzają biżuterią, bo wiedzą, że
to lubię. Z Londynu wróciłam z
dwoma pierścionkami od Tereni,
z Polski - z naszyjnikiem od Zuzi.
Od męża dostałam dwa pierścionki: zaręczynowy z ametystami (mój ulubiony kolor), który
sama sobie wybrałam i brylan towy na któreś Boże Narodzenie.
Mąż zapytał wtedy: co chcesz dostać na Święta, a ja bez namysłu
powiedziałam ironicznie: “pierścionek z brylantem”. i ku swemu
wielkiemu zdumieniu dostałam
taki pierścionek.
Teraz brylanty spoczywają w
sejfie, a ja noszę piękną imitację z
zirconią kupioną za małe pieniądze - już kilka osób się nią za chwyciło, no bo tak naprawdę to
tylko eksperci - jubilerzy mogą
odróżnić zirconię od brylantów.
Elizabeth Taylor okradziono z
prawdziwej biżuterii i nauczona
gorzkim doświadczeniem zawsze
podróżowała ubrana w sztuczną
bizuterię.
Obdarzają mnie pierścionkami
nie kochankowie lecz “osoby postronne” takie jak np. moja wietnamska studentka, która się uparła,
żebym kupiła od niej pierścionek
z brylancikami za całe 30 dolarów. Żadne wymawianie się nie
po mogło. Podobnie dostałam
pierścionek z ametystami i perełkami od teściowej mojej córki po
tym, jak jej opowiedziałam historię o podobnym pierś cion ku,
którego kiedyś nie kupi łam, bo
nie miałam na niego pieniędzy, a
potem żałowałam, bo zniknął z
wystawy sklepowej. Ja z kolei dałam dwa pierścionki “z niebieskim oczkiem na szczęście”: jeden
córce, a drugi młodej ku zyn ce
przed rozwiązaniem, bo bardzo
bała się tego porodu.
Czasami kupuję pierścionek,
żeby mi przypominał miejsce,
gdzie byłam. Przed wyjazdem z
wyspy Providenciales (Turks and
Caicos) kupiłam pierścionek
koloru wody morskiej wokół tej
wyspy, a przy okazji misji tłumaczeniowej w Ottawie - “Brylant”
w butiku za całe 25 dolarów, bo
sprzedał mi go wyjątkowo sympatyczny sprzedawca.
Złoty w kolorze topaz przypomina mi teraz Prowansję, a groszowy pierścionek z macicą perłową - Stare Miasto w Warszawie,
Redakcja dwutygodnika
“Nowy Kurier” poszukuje osoby do współpracy.
Wymagane wykształcenie wyższe, bardzo dobra
znajomość języka polskiego i angielskiego.
Tel. 416-259-4353 email: [email protected]
Pe≥ne badanie oczu
EWA G£ADECKA
3115 Dundas St., West Mississauga, (Starsky 2)
Tel.: 905-569-1177
gdzie go kupiłam na sto isku w
Barbakanie. Cena nie od gry wa
roli, chodzi tu o wspomnienie.
Połowę pierścionków zakupionych dla siebie już rozdałam. Mamie, która dała mi swój pierścionek zaręczynowy, zamówiłam
pierś cionek z japońską perłą,
ofiarowaną mi na Kongresie Narodów Zjednoczonych przez mera
miasta Osaki, którego zupełnie
nie znałam. Zakochanej córce
przyjaciółki dałam srebrny pierścionek z napisem “love”, żeby jej
ta miłość “wyszła” i cieszę się, że
ten związek zakończył sie małżeństwem. Koleżance Krysi oddałam zdjęty z palca pierścionek
z delfinami, bo bardzo się jej podobał, przyjaciółce Tereni - zircon oprawiony w srebro, bo się w
nim zakochała.
Kilkanaście lat temu odkryłam
źródło tanich pierścionków (imitacji oczywiście) na dworcu torontońskim (Union Station) i za
każdym wyjazdem zaglądałam do
tego sklepiku. Dużo ładnej biżuterii znalazłam na Florydzie. Czasami można złapać coś ładnego w
sklepie hinduskim, bo Hin du si
kochają biżuterię i obdarzają ją
żony. Podobnie Irańczycy też mają zwyczaj obsypywać biżuterią
pannę młodą w dzień wesela, tak
nam przynajmniej opowiadali.
W mojej opinii Kanadyjczycy
nie kultywują takiej tradycji. żona
może liczyć najwyżej na pierścionek zaręczynowy - ten powinien
być z brylantem, rzadziej na tzw.
“eternity ring” czyli brylanty na
wieczność, który dostaje po wielu
latach małżeństwa. czasami dzieci
kupują mamie pierścionek z wielo kolorowymi kamykami z któ rych każdy reprezentuje inne
dziecko, bo jak wiadomo, każdy
ma swój kamień, zależnie od miesiąca w którym się urodził. Moim
jest granat, kamień czeski (bo tam
się go wydobywa) o pięknym
kolorze czerwonego wina. Może
właśnie z Bohemii pochodzą
pierścionki słowiańskie, jako że
“prst” po czesku to palec.
Od wieków ludzie dawali sobie
pierścionki i pierścienie, na znak
mi łości i łaski np. królewskiej.
Portrety królów i królowych pokazują ich upierścienionych. Zaręczyny były zawsze przypieczętowane wymianą pierścionków.
Tu zacytuję Kochanowskiego,
zakochanego w pięknej Hannie:
“Na palcu masz dyjament, w
sercu twardy kamień. Pierścień
mi Hanno dajesz - już i serce
przemień”. Jak wiemy, z tych zalotów nic nie wyszło i Jan ożenił
się później z Dorotą Podlodowską, “dziewczyną z sąsiedztwa”.
Dodam jeszcze, że szlachetne
kamienie domagają się noszenia zostawione w szufladzie tracą
blask, tak jakby traciły życie. Natomiast na szyi pięknej Małgorzaty z Fausta “błyszczą tak pięknie,
że młoda kobieta traci głowę i
ser ce dla podstępnego Fausta,
który jej te kosztowności ofiarował. Czyli swietna metoda na
uwodzenie, o czym wiedział sprytny Casanova, kupujący brylantowe spinki do pończoszek kolejnej
damy serca. Wiedzą też o tym
Amerykanki, które twierdzą, że
brylanty są “najlepszymi przyjaciółmi kobiety”. co sprawdziło się
na przykładzie Elizabeth Taylor:
siedmiu mężów “odpłynę ło” a
brylanty zostały.
www.nowykurier.com
No 17 (1031) 1-15/09/2011
Strona 6
Niebezpieczne
powinowactwa
DokoÒczenie ze strony 1
zysów z innych działów gospodarki i w dodatku takiego, które
samo dofinansowuje budżet państwa - w warunkach polskich ten
transfer wartości z rolnictwa do
pozostałych sektorów zawsze się
mieści w granicach 30% i zastąpienia go rolnictwem „nowo czesnym”, czyli takim, którego
faktyczna produktywność jest o
wiele niższa, które zatrudnia coraz mniej pracowników, ale za to
pochłania coraz więcej środków z
budżetu. Gdzie tu logika, gdzie
racjonalna kalkulacja?
Owszem, takie plany mają sens,
ale aby go dostrzec, należy zastosować o wiele dłuższą niż doraźna
perspektywę czasową i odnieść
się do o wiele rozleglejszej przestrzeni niż obszar naszego kraju.
Jeżeli już jednak dokonać tego
wysiłku (jak na razie jest on
udzia łem niemieckich badaczy,
Horsta Kahrsa, Wernera Rohra,
Gotza Aly i Susanne Heim) raptem można zauważyć, że dokładnie takie same plany były formułowane co najmniej od połowy
XIX wieku przez myślicieli i naukowców niemieckich. Najpierw w
wersji Mitteleuropy, tak jak ją widział Friedrich Naumann - ten,
zda niem Augusta von Hayeka,
„dziewiętnastowieczny twórca
narodowego socjalizmu”. (Nota
bene, fundacja jego imienia wspierała po ’89 roku książki pu bli kowane przez Polską Akademię
Nauk - ciekawe dlaczego?).
Następ nie przez naukowców
nazistowskich, którzy w Europie
Wschodniej, a zwłaszcza na terenie Polski widzieli dla Niemiec
idealną „gospodarkę uzupeł nia jącą” pod warunkiem, że dokona
się tam odpowiedniej moder nizacji rolnictwa. Modernizacja ta
miała polegać - jak to brzmi znajomo! - na likwidacji warstwy
chłopskiej, wytwarzającej głównie na własny użytek, następnie
na powiększeniu gospodarstw
rolnych i w efekcie na nakierowaniu ich produkcji na monokultury
roślin przemysłowych, zbywa nych do Rzeszy. Zmiany te oczywiście uzależniłyby polską gospodarkę od niemieckiej: chodziło
tu o odcięcie polskiego produ centa od żywności, którą mógłby
teraz nabywać tylko w zależności
od posiadanych zasobów pieniężnych - a te otrzymywałby za swoje produkty wysyłane do Niemiec
- i zarazem o uwolnienie ogromnych rzesz zbędnej siły roboczej,
które w formie „robotników wędrownych” zasilałyby w razie potrzeby gospodarkę niemiecką. Te
wszystkie projekty zaczęły być
realizowane podczas II wojny
światowej, kiedy to okupanci
eksperymentalnie „zmoderni zo wali” rolnictwo w Generalnej
Guberni, likwidując tam gospodarstwa mniejsze niż 10 ha. Gdybyśmy nieopatrznie nie wygrali
tej wojny, mielibyśmy dziś niewątpliwie dokładnie to, o czym
marzymy, czyli rolnictwo nowoczesne, wydajne i pozbawione
chłopów, a tak musimy sami - jak
to u nas bywa, nader nieudolnie i
z ogromnym opóźnieniem - dokonywać zmian, precyzyjnie zaplanowanych po zachodniej stronie
Odry dużo wcześniej.
Istotnie, zdolność do snucia
śmiałych wizji i oryginalność myśli nie jest mocną stroną polskich
autorów. Nieświadomie po w ta rzają oni jedynie to, co precyzyjnie i racjonalnie wykalkulowali
ich niemieccy koledzy po fachu specjaliści od ekonomiki rol nictwa, socjologowie i demografowie. To oni jako pierwsi wymyślili pojęcie „Ballastexistenzen”
(istnień nieproduktywnych, mało
wydajnych) i od razu znaleźli dobry pomysł na „ostateczne ro związanie” tego problemu. Twierdzenia polskich badaczy o tym, że
nasi chłopi to grupy „złodziejskożebracze”, a więc „balast” przemian, zapewne z czasem zaowocują podobnymi rozwiązaniami.
Ponieważ wszystko w Polsce jest
mocno opóźnione w stosunku do
Zachodu, przyjdzie nam jeszcze
na to poczekać, niemniej już dziś
metafora balastu jest w powszechnym użyciu i - zgodnie z intuicją
Bachtina - całkiem wy raźnie
pobrzmiewa swymi zło wro gimi
konotacjami.
Izabella Bukraba-Rylska
Krzysztof Jasinski prezentuje :
TWOJE KINO
Filmy znane i głośne, uwielbiane i podziwiane
" JULIA "
Reżyseria: Istvan Szabo
Fenomenalna komedia romantyczna na najwyższym
poziomie. Świetnie dialogi, brawurowe aktorstwo,
ciekawa, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji fabuła i
zaskakujące zakończenie dają gwarancję spędzenia
uroczego wieczoru.
W rolach głównych:
Annette Bening
(nominacja do Oscara i nagroda Zloty Glob)
Jeremy Irons
Gorąco polecam !!!
Poniedziałek 17 Października godz. 19.30
Centrum JPII wMissssauga
DokoÒczenie ze strony 1
pełni nadziei, że wspólnie możemy budować dobro w przyszłości
– dla Polski, dla Rosji, dla Europy
i świata. (...)” - napisał Adam
Michnik w apelu skierowanym do
Rosjan po katastrofie smoleńskiej.
Z inicjatywy Tygodnika Pow szechnego, Onet.pl, Nowej Europy Wschodniej i Fundacji Badań
Europejskich „Sarmacja” uruchomiona została akcja składania podziękowań Rosjanom za solidarność, jaką okazali Polsce w ostatnich dniach i apel o pojednanie.
Zaistniałą sytuację skomentował
B. Wildstein: „Polska Michnika
są dziła Polskę Rymkie wicza”.
Wielki poeta w sądzie przegrał.
Winą profesora Rym kiewicza
jest to, że wypowiadał się nie zgodnie z zadanym mu przez
dziennikarza tematem. Sąd uznał,
że „doszło do bezprawnego i zawinionego naruszenia dóbr osobistych Gazety Wybor czej i jej
wydawcy” i nałożył karę: Jaro sław Rymkiewicz ma przeprosić
wydawcę „Gazety Wyborczej” i
wpłacić 5 tys. zł na cel społeczny.
Można zadać pytanie, jakimi
przesłaniami kierował się sędzia
obciążając finansowo zasłużo nego poetę. Czyżby zapuszczając
ręcę sprawiedliwości do kieszeni
77. letniego poety chciał go nauczyć posłuszeństwa i pokory wobec władzy, a może wyznaczyć
„właś ciwą” drogę myślenia po przez straszenie na przyszłość
kon sekwencjami finansowymi biedą? Kontrolowanie przedmiotu dyskusji i karanie krytycznego
słowa jest obce demokracji. Przyjmuje się, że w wolnym państwie
jest poszanowanie wolnego słowa.
Przed rozprawą, w październiku
2010 r. prof. Jarosław Marek
Rymkiewicz pisał:
„Władza, także medialnych
oligarchów, nic nie może zrobić
literaturze, nic nie może jej odjąć,
w żaden sposób nie może jej
zaszkodzić. A jeśli może komuś
zaszkodzić, to tylko sobie. (…)
Proces, który niebawem się rozpocznie, wygrałem więc, zanim
się rozpoczął. I wygram go – nawet jeśli przegram w sądzie.
Adam Michnik jest skończony.
To jest koniec jego fałszywego
mitu. Ten proces to jest koniec
Adama Michnika”.
Podczas rozprawy w postsolidarnościowej, wolnej Polsce
Sąd pozwolił adwokatowi „Agory” tworzyć aurę wątpliwości
wo kół polskości i patriotyzmu
wielkiego poety, Jarosława Rymkiewicza. Czyżby adwokat „Agory” („GW”, Adam Michnik) zadając pytanie profesorowi o jego
pochodzenie powodowany był
brakiem znajomości historii Polski, a może rasizmem? Jarosław
Rymkiewicz udzielił wyczerpującej odpowiedzi adwokatowi
„Gazety Wyborczej” w Liście
Otwartym „Do redaktorów „Gaze ty Wy bor czej” w odpowiedzi
na zadane mi publicznie pytanie,
jak na prawdę nazywał się mój
ojciec.
xxx
Kazimierz Wierzyński, wielki
poeta, autor „Wolności tragicz nej”, „Czarnego poloneza”, „Tkanki ziemi”, nazywał się naprawdę
Wirstlein. W czasie I wojny światowej walczył w armii austriackiej. Był dobrym Polakiem.
“Polska Michnika sądziła
Polskę Rymkiewicza”
B.Wildstein
która przybyła do nas ze Szwecji i
u nas się zniemczyła. Był jednym
z inicjatorów wieszania zdrajców
28 czerwca 1794 r.
Dwadzieścia lat później ukazał
się ostatni z sześciu tomów jego
„Słownika języka polskiego”. Był
dobrym Polakiem.
Kazimierz Wierzyński
Wincenty Pol, autor „Pieśni o
ziemi naszej”, był synem Niemca.
Za udział w Powstaniu Listopadowym odznaczony orderem Virtuti Militari. Był dobrym Pola kiem.
Joachim Lelewel, twórca polskiej historiografii romantycznej,
był potomkiem niemieckiej rodziny pochodzącej z Prus Wschodnich. Był dobrym Polakiem.
Szymon i Bartłomiej, bracia
Zimorowicowie, pierwszy autor
Władysław Syrokomla, autor
licznych gawęd mających za temat życie ludu ruskiego i polskiego, był synem ubogiego białoruskiego szlachcica i nazywał się naprawdę Kondratowicz. Był do brym Polakiem.
Epitafium Szymona Zimorowica
w krużgankach krakowskiego
klasztoru oo. dominikanów
„Roksolanek”, drugi autor „Sielanek nowych ruskich”, nazywali
się naprawdę Ozimek i byli z
rodziny ormiańskiej. Obaj byli
dobrymi Polakami.
Mieczysław Grydzewski, wydaw ca i redaktor „Wiadomości
Literackich”, pochodził z rodziny
żydowskiej, jego ojciec nazywał
się Grycendler. Całe swoje życie
służył literaturze polskiej, w wydawanych na emigracji „Wiadomościach” londyńskich występował w obronie polskiego interesu
narodowego. Był dobrym Pola kiem.
Leopold Staff, świetny poeta,
był synem czeskiego cukiernika,
który osiedlił się we Lwowie.
Jego matka była z domu Fuhrherr.
Był dobrym Polakiem.
Samuel Bogumił Linde był
Niemcem z rodziny szwedzkiej,
Marian Hemar, współpracownik Grydzewskiego w Londynie,
był z rodziny żydowskiej, jego
ojciec nazywał się Hescheles.
Znakomity satyryk, wyśmiewał w
swoich wierszach sowieckich kolaborantów oraz innych pożytecznych idiotów. Był dobrym Polakiem.
DokoÒczenie na stronie 7
No 17 (1031) 1-15/09/2011
DokoÒczenie ze strony 6
Jan Lechoń, z ojca Serafinowicz, herbu Pobóg, wielki poeta,
był z rodziny tatarskiej. Kochał
Polskę.
Bolesław Leśmian, z ojca
Leśman, największy poeta polski
XX wieku, pochodził z rodziny
żydowskiej. Był dobrym Pola kiem.
Szymon Askenazy, największy
polski historyk XX wieku, był z
rodziny żydowskiej. Był dobrym
Polakiem.
Aleksander Wat, z ojca Chwat,
wybitny poeta, autor „Wierszy
śródziemnomorskich”, był z
rodziny żydowskich rabinów. W
młodości komunista, porzucił
komunizm i potępił go. Był dobrym Polakiem.
Adam Mickiewicz, z rodu
żmudz kiego księcia Giedrusa
herbu Poraj, największy poeta
polski. Był dobrym Polakiem.
Fryderyk Chopin, z matki
Polki i z ojca Francuza. Był dobrym Polakiem.”
Obcy Polskim wartościom rasizm mimo siły finansowej przegrywa starcie z dumą wolnego i
tolerancyjnego Polaka.
Jolanta Cabaj
Strona 7
HistoriaStowarzyszenia
InżynierówPolskichwKanadzie
DokoÒczenie ze strony 1
w końcu roku 1940, Stowarzyszenie Techników Polskich w Wielkiej Brytanii.
W początkowych latach II
Wojny Światowej Kanada roz budowywała swój przemysł obronny i odczuwała brak wyszkolonej
kadry technicznej. Podczas swej
wizyty w Londynie, kanadyjski
minister dostaw wojskowych C.
D. Howe zainteresował się możliwością sprowadzenia do Kanady
polskich specjalistów. Wkrótce
doszło do zawarcia umowy, na
mocy której polscy inżynierowie i
technicy mieli przybyć do Kanady
na wizy okresowe. W dniu 17
lutego 1941 w Londynie odbyło
się zebranie STP, na którym postanowiono, że członkowie po
przybyciu do Kanady zorganizują
„koło” Stowarzyszenia Techni ków Polskich z Wielkiej Brytanii.
Pierwsza grupa polskich inżynierów, w liczbie około 20, wylądowała w porcie Halifax w marcu
1941 roku. Zgodnie z postanowieniem podjętym w Londynie, inżynierowie, którzy znaleźli się w
Kanadzie, zwołali w Ottawie zebranie, dnia 15 czerwca 1941 roku. Decyzją o historycznym znacze niu, podjętą podczas tego
zebrania, było przyjęcie wniosku
o utworzeniu samodzielnego Stowarzyszenia Techników Polskich
w Kanadzie z niezależnym Zarządem i Komisją Rewizyjną, a nie
jak poprzednio planowano, „koła”
STP z Wielkiej Brytanii na terenie Kanady.
Zebranie w Ottawie, z dnia 15
czerwca 1941, z udziałem 29
członków, zapisane jest w kronice
Stowarzyszenia jako I Walny
Zjazd. Na XLII Walnym Zjeździe
w Ottawie, w październiku 1996
r. zmieniono dotychczasową polską nazwę STP na SIP, Stowarzyszenie Inżynierów Polskich w
Kanadzie, co odpowiada oficjalnej angielskiej i francuskiej
nazwie.
Były różne etapy w życiu SIP w
Kanadzie. Na przestrzeni 70 lat,
polscy inżynierowie, dzięki wysokim kwalifikacjom zawodowym,
oddali duże zasługi dla przemysłu
kanadyjskiego, co podniosło opinie władz kanadyjskich o Pola kach. Ta pierwsza grupa, przybyła
w roku 1941, oddała duże zasługi
dla wojennego przemysłu kanadyjskiego. W latach 1944. i 1945.
Stowarzyszenie wydawało własny kwartalnik pod nazwą „The
Polish Engineering Review”,
przekształcony w 1946 r. w „Biuletyn Stowarzyszenia”, który
prze trwał do lat obecnych jako
„The New Link”.
W pierwszych latach powojennych nastąpił w Stowarzyszeniu
okres krytyczny. Niepokojące
wieści z Polski nie skłaniały do
powrotu. Większość członków
STP zdecydowała się pozostać w
Kanadzie. Stanęli w obliczu wielu
trudności rodzinnych i zawodowych. Przemysł kanadyjski zaczął
się przeorganizowywać z wojennego na pokojowy, co dla wielu
oznaczało utratę lub zmianę pracy, często też zmianę miejsca zamieszkania. Stowarzyszenie przestało być organizacją skupiającą
ludzi, dla których pobyt w Kanadzie był tylko etapem w oczekiwaniu na możliwość powrotu do
Polski. Z inicjatywy Oddziału
Toronto, rozpoczęto starania w
Urzędzie Imigracyjnym o sprowadzenie do Kanady kolegów z różnych zakątków świata. W wyniku
tych starań przyjechało do Kanady, za poręczeniem Stowarzy szenia, około 270 inżynierów i
techników.
W latach 50-tych zaczęli przybywać do Kanady byli żołnierze
polskich formacji wojskowych na
Zachodzie, którzy po zdemobilizowaniu znaleźli się w Wielkiej
Brytanii i tam, korzystając z pomo cy rządowej, podjęli studia.
Wielu spośród nich aktywnie
włączyło się do działalności w
Stowarzyszeniu.
Lata 60-te i 70-te to okres
mniejszego napływu imigracji i
wzmożonej działalności STP.
Kwitło życie towarzyskie. Organizowane były odczyty, regularne
spotkania przy herbacie i doroczne bale karnawałowe, z udzialem
gubernatora Kanady i ważnych
osobistości z życia politycznego.
Debiutantki na balu, które wkracza ły w wielki świat, przedsta wiane były gubernatorowi. Przed
balem, debiutantki przechodziły
szkolenie, jak się zachować i jak
prezentować białą długą suknię,
na którą rodzice nie szczędzili
pieniędzy. Sporządzane były albumy z fotografiami. Starsi członko wie w póżniejszych latach
wspominali, jak to niegdyś na
„opłatkach” ich żony, z dumą prezentowaly słodkie delicje przez
siebie przygotowane.
Po sierpniu 1980 rozpoczęła się
największa od czasu zakończenia
II-giej Wojny Światowej fala imigracyjna. STP aktywnie zareagowało na zaistniałą sytuację. Zostały zorganizowane kursy przygotowania zawodowego dla nowoprzybyłych inżynierów i techników przy finansowym poparciu
Ministerstwa Imigracji i Zatrudnienia. Odbywały się kursy komputerowe prowadzone przez wykładowców z STP i comiesięczne
prelekcje na tematy związane z
poszukiwaniem pracy i przystosowa niem do życia w Kanadzie.
Wielu nowoprzybyłych znalazło
dach i wyżywienie u członków
STP, których sytuacja w Kana dzie była już ustabilizowana.
W wyniku przemian i odzyskaniu przez Polskę suwerenności w
roku 1989, przed STP stanęły
nowe zadania. W 1990 roku, pod
egidą STP powstał Komitet Technologicznej Współpracy z Polską.
Szczególne znaczenie miała też
współpraca z kanadyjskimi firmami.
Obecnie SIPwK posiada osiem
oddziałów i skupia kilkuset członków. O celach Stowarzyszenia
mówi statut. SIP posiada stronę
internetową www.polisheng.ca i
wydaje drukowany magazyn “The
New Link”, który zamieszczony
jest też na stronie internetowej.
Siedzibą zarówno Zarządu Głównego jak i Oddziału Toronto, jest
dom SPK przy 206 Beverley St.
w Toronto. Oddziały prowadzą
dzia łalność w swoich miastach,
gdzie odbywają się spotkania,
odczyty i imprezy.
Zainteresowani przynależnością
do Stowarzyszenia mogą otrzy mać tam informacje i wypełnić
deklaracje członkowskie. O warun kach przynależności można
prze czytać także na stronie in ternetowej.
Stowarzyszenie należy do Kongresu Polonii Kanadyjskiej od
roku 1946. Wielu spośród członków SIP pełniło i nadal peł ni
czołowe funkcje w Zarządach
Okręgowych i w Zarządzie Głównym KPK. a pani Teresa Bere zowska, prezes KPK, jest córką
dawnego członka STP, kol. Romualda Wojciechowskiego.
Obecny zarząd glówny i członkowie SIP, to w większości ludzie
przybyli do Kanady w ostatnim
trzydziestoleciu, ale są wśród nas
starsi, którzy pamiętają najwcześniejsze lata i współpracowali z
założycielami Stowarzyszenia.
Nazwiska założycieli:
Antoni Ascik, Witold Brzozowski, Zygmunt Cyma, Wacław
Czerwiński, Bronisław De Michelis,
Tadeusz Filip, Ryszard Herget,
Wsiewołod Jakimiuk, Zygmunt
Jarmicki, Tadeusz Jasiński, Zbigniew Karczewski, Kazimierz Korsak, Jerzy Korwin-Gosiewski,
Stanisław Krzyczkowski, Kazi mierz Ksieski, Mieczysław Kurman, Bolesław Lepszy, Tadeusz
Maliszewski, Jerzy Meier, Stanisław Nycz, Bolesław Przasnyski,
Stefan Rodwin, Wiesław Stępniewski, Zygmunt Suchorab, Aleksander Szwarc, Zygmunt Tworek,
Marceli Weinreb, Jan Zubko.
Nazwiska prezesów (dane
archiwalne):
Korwin-Gosiewski Jerzy, (acting) Kurman Mieczysław,
II Korwin-Gosiewski Jerzy,
III Nowakowski Roman,
IV Rosciszewski Antoni,
V Korwin-Gosiewski Jerzy,
VI Grzedzielski Aleksander,
VII Pawlikowski Józef,
VIII Pawlikowski Józef,
IX Pawlikowski Józef,
X Pawlikowski Józef - 27
Mar.’50 - 27 May ‘51
XI Pawlikowski Józef,
XII Pawlikowski Józef,
XIII Martynowicz Antoni,
XIV Marcinkowski Władysław
XV Martynowicz Antoni,
XVI Nyke Jerzy,
XVII Mercik, Adam,
XVIII Kruzynski Mieczysław,
XIX Kruzynski Mieczysław,
XX Sliwinski, Jerzy,
XXI Marcinkowski Władysław
20 May ‘61 - 19 May ‘62,
XXII Marcinkowski Wladyslaw,
XXIII Dziembowski Scibor,
XXIV Dziembowski Scibor,
XXV Chelminski Leszek,
XXVI Chelminski Leszek,
XXVII Orlowski Stanisław,
XXVIII Orlowski Stanisław,
XXIX Orlowski Stanislaw,
XXX Skonieczny Leszek
XXXI Przygoda Zdzislaw,
XXXII Strok Wojciech,
p/o Morawski Szczepan,
XXXIII Musiol Michal
XXXIV Musiol Michal,
XXXV Szalwinski Stefan
XXXVI Slubicki Jerzy,
XXXVII Zaremba Maciej,
XXXVIII Tymowska Barbara,
XXXIX Sobocki, Grzegorz,
XL Cytowski Jan,
XLI Drzewiecki Andrzej,
XLI Wesołowski Tomasz (p.o)
2003 – 2004,
XLII Teresiński Hieronim
W materiałach archiwalnych
SIP znajduje się ocena książki o
osiągnięciach polskich inżynie rów w Kanadzie, opracowanej z
okazji 50-lecia STP. Obok wielu
in nych słów krytyki, napisano
„Inżynierów polskiego pochodzenia, którzy osiągnęli poważne stanowiska było i jest nieporównanie
więcej.” Dalej po przytoczonych
przykładowych nazwiskach, czytamy:„Tych ludzi pominąć nie
wolno, tym bardziej, że w zrozumieniu potrzeby chwili uaktywnili się.”
To wyjaśnia, dlaczego nazwisk
zasłużonych członków tutaj nie
będzie. Sylwetki wybitnych inżynierów polskich były przedsta wiane przy różnych okazjach.
Można sięgnąć do dawnych biuletynów „The New Link”. Kilku
inżynierów znalazło się pośród 61
wybitnych postaci w eksponatach
wystawy „Polish Spirit”, opracowa nej przez Federację Polek w
Kanadzie. Oddani Stowarzyszeniu członkowie, którzy tworzą
historię SIP w Kanadzie, zasługują na osobne opracowanie i to
będzie następowało w miarę
możliwości.
Dla podkreślenia wkładu kolegów, do dziś aktywnych w SIP,
wymienione tu są trzy nazwiska.
Kol. Tomir Bałut, obok wielu
cennych materialów, przysłał nam
miłą pamiątkę - list potwierdzający przyjęcie go do STP w roku
1953 z poinformowaniem o wysokości składki rocznej $2.50.
Kol. Henryk Raston jest cenio nym doradcą SIP OT. Kol. Hieronim Teresiński przyjechał w latach „Solidarności”. Był młody i
energiczny. Takim do dziś pozostał, tylko już nie sam, lecz z
dzieciakami na rękach.
Każde dziesięciolecie zamyka
jeden rozdział w historii i jednocześnie otwiera nowy. Dziś w
okresie, gdy podobnie, jak w niejednej polonijnej organizacji,
członkostwo z naturalnych przyczyn maleje, członkowie SIP w
Kanadzie stoją na straży Stowarzy szenia i nad jego dobrym
imieniem pracują.
Opracowane na podstawie
istniejących źródeł i wspomnień
własnych.
Krystyna Sroczyńska
przewodnicząca SIP OT.
1-15/09/ 2011 No17(1031)
Strona 8
W związku z rokiem Miłosza
Nieznany list Czesława Miłosza
Przedstawił, zaopatrzył wstę pem i przypisami
Zenowiusz Ponarski
Bogatą wiedzę o nobliście Miłoszu dostarczają nam jego listy.
Trudno w tym miejscu przedstawić ogrom jego korespondencji.
Zainteresowanych odsyłam do
bibliografii tematu przedstawionej przez Andrzeja Franaszka w
jego fundamentalnej pracy; „Miłosz. Biografia”. ( Kraków 2011,
s. 912 – 913).
Z innych prac o Miłoszu wspomnieć należy, że wybór selektywnej
jego korespondencji zaprezentowany jest przez Emila Pasierskiego w interesującej książce „Miłosz i Putrament. Żywoty rów noległe”. Warszawa 2011, s.
304). Prace te jednak nie uwzględniają listów Miłosza do jego
litewskiego druha, Pranasa Ancevicziusa, opublikowanych w mojej publikacji; „Draugas. Szkice
do biografii Franciszka Ance wicz, (Lublin – Toronto 2004).
Są to listy z Francji (2) i USA
(1). Zostały niezauważone w roku
Miłosza mimo że zawierają interesujące szczegóły z jego życia w
Paryżu, i ostrą krytykę ówczesnej
sytuacji w Polsce (1958?), a także
przedstawiają sprawy związane z
adaptacją w Berkeley, gdzie rozpoczął swoją akademicką karierę
(1960). Ale niektóre szczegóły o
życiu Miłosza podane w „Draugasie”, zostały uwzględnione w
pracach wymienionych autorów.
Listy Miłosza, jak wiadomo,
prze kazane już zostały przeze
mnie do Książnicy Pomorskiej i
nie trafiły doń przypadkowo. W
„Draugasie” napisałem: „Kopie
listów Cz. Miłosza i J. Giedroycia
zamierzam przekazać Książnicy
Pomorskiej im. St. Staszica w
Szczecinie. Oddział Rękopisów –
Muzeum Literackie, kierowany
przez Cecylię Judyk, gromadzi
pamiątki z Wilna i Kresów” (s.
165). Jak widzimy są przekazane
nie kopie a oryginały listów do
rąk pani Cecylii Judyk, obecnie
Sekretarza Naukowego Książnicy. Na swoją kolej czekają oryginały listów redaktora „Kultury”,
Jerzego Giedroycia, z którym korespondowałem i inne materiały
mogące zainteresować przyszłych
badaczy dziejów Szczecina i nie
tylko.
Przedstawiony poniżej list Miłosza wysłany został 14 września
1956 r. z jego miejsca zamieszkania w Brie-Comte-Robert (pod
Paryżem), do Franciszka Ancewicza zamieszkałego w Oakville
w Kanadzie. Otrzymałem go do
wykorzystania w 2005 r., od jego
syna, po prezentacji książki
„Draugas” w Toronto.
List dwu stro nicowy (formatu
A -4) zachował się w postaci
ksero kopii; wedle wyjaśnienia
doręczyciela, oryginał listu zagi-
nął w niewyjaśnionych okolicznoś ciach. List napisany jest na
maszynie (strona - 1 i ¾), a pozostały tekst, z 29.IX. napisany
został odręcznie. Tekst maszynowy odczytany został w całości, a
w tekście ręcznym kilka słów
zostało nie odczytanych, ale ten
brak nie wpływa na zrozumienie
tekstu. W przypisach zaznaczono
kilka słów, których pisownia odbiega od współczesnej.
List przedstawia sytuację ro dzinną i materialną autora w okresie kiedy został napisany, odbiór
jego twórczości w Polsce.
”Szczekają na mnie w prasie
warszawskiej – napisał – Rad jes tem, że wyrwałem się z tego
gniazda gangsterów”. List zawiera akcenty o bliskich stosunkach
wzajemnych autora z odbiorcą,
nawiązuje do wspólnych znajomych – poety Keksztasa i profesorów wileńskiego USB: Sukiennickiego i Swaniewicza. Ma jeszcze ten walor, że pisany do serdecznego przyjaciela, pozwala Miłoszowi, wypowiadać się bez żadnych zahamowań wewnętrznych,
przekazać co sądzi o sprawach
osobistych i społecznych. Nie
musiał dobierać słów i drauga sowi mógł, jak dawniej w Wilnie,
powiedzieć wszystko co myślał.
14.IX. 1956
Czesław Miłosz
4, Place des Bergeries
Brie – Conte – Robert
(Seine et Marne)
Kochany draugas, [1] musisz
mi wybaczyć długie i ciężkie
zaniedbanie odpowiedzi na twój
list, która powinna nastąpić natychmiast. Usprawiedliwić się
mogę tylko dwoma argumentami.
Po pierwsze, mój brak odpowiedzi nie oznaczał, że o tobie nie
myślałem. Wszystkiemu winna
twoja prośba o nasze fotografie,
ale żadnych nie miałem, zaniedbując jakoś utrwalenie kształtów
mojej rodziny. Po drugie, pewien
tryb życia polega na mnóstwie
roboty, ciągle kazał mi odkładać
list. Fotografii dotąd nie mam, są
zrobione, ale nie wywołane. Przeszkody wynikające z trybu życia
znasz z własnego doświadczenia.
Piszę tak długo o tym wszystkim,
bo chcę abyś wiedział, że mam
dla ciebie bardzo serdeczne uczucia. I właściwie myśl o twojej
chorobie towarzyszyła mi przez
szereg miesięcy w różnych chwilach.
Mieszkam nadal [ 2 ] w tym samym Brie, małym podparyskim
miasteczku i naogół [ 3 ] mamy
zamiar starać się, żeby nie mieszkać w dużym mieście. Dzieciom
na tej wsi czy pół – wsi znacznie
lepiej, mamy tutaj całkiem przyjem ny ogród. Mój starszy syn
Antoni Oskar, [ 4 ] ma 9 lat, był
w tym roku pierwszy w klasie i
zdobył Prix d honneur. Jest najlepszy w francuskim ze swojej
klasy złożonej z 36. Francuzików,
choć po francusku jeszcze 3 lata
temu nie umiał. Mówi poza tym
nieźle po angielsku (w tym
pomaga fakt, że mamy przyjaciół
z którymi mówi się po angielsku)
no i polsku. Młodszy [ 5 ] jest
polsko – francuski i nie zna języka kraju w którym się urodził tj.
U.S.A i którego jest obywatelem.
Nasza cała finansowa sytuacja
jest płynna bo ostatecznie możesz
zrozumieć że nie może być bogaczem człowiek żyjący z pióra.
Ale to nas zupełnie nie przejmuje
i ten obrót rzeczy, tj. życie z pióra, bez narzuconych mi godzin
urzędowania czy pracy, z pracą w
domu, zupełnie mi odpowiada.
Mam wrażenie, że pod tym
względem Europa jest łatwiejsza,
choć we Francji jest niebywała
drożyzna, jest to chyba najdroższy kraj w Europie i żeby kupić
coś z ubrania, trzeba to załatwiać
za granicą, na przykład w Anglii
czy Ameryce – to ci da pojęcie.
Nie bardzo jestem powołany do
tego, żeby dać ci ekonomiczną
analizę tego stanu tutejszej gospodarki. Jedno jest pewne, że masowy rynek, w sensie amerykańskim, tu nie istnieje i tryby ekonomicznej maszyny kręcą się w
ospałym, nie równym tempie.
Spośród moich książek, „Zniewolony umysł” ukazał się w przekładzie na wiele języków, z tego
korzyść finansowa z niemieckiego wydania. Wbrew twoim za strzeżeniom ( których nie chciałeś
mi szczegółowo podać) książka ta
wywarła wielki wspływ w Warszawie gdzie ją uznano za obraz
wierny i trafny. Książki stąd do
Polski docierają. Polska nie jest
tak hermetycznie zamknięta jak
Litwa i znacznie mniej niż Czechosłowacja. Druga moja książka,
powieść „Zdobycie władzy” też
jest na szereg języków tłumaczona i jak wiesz dostałem za nią
międzynarodową nagrodę literacką. Poza tym wydałem tom wierszy „Światło dzienne”. Ostatnia
moja powieść „Dolina Issy” ukazała się po polsku i po francusku,
robi się przekład niemiecki i angielski, ale to trwa i wlecze się –
w ogóle z tłumaczeniami jest duża trudność, szczególnie jeżeli - ta
ostatnia książka, trudności samego języka, stylu. No i różne doraźne roboty, artykuły, utrudniają
na dłuższe okresy pracę nad nową
książką.
Nie wiem czy słyszałeś, że tom
mo ich wierszy ukazał się w
przekładzie litewskim w Buenos
Aires –bardzo pięknie wydany,
duży tom. Przekład zrobił Keksztas, którego pewnie sobie przypominasz z Wilna. Był wywie ziony z Wilna i udało mu się stamtąd wydostać z polską armią do
Persji. Teraz mieszka w Argentynie. [ 6 ]
Wobec obecnej „odwilży” nie
trudno tutaj o wiadomości z Polski. Mojemu bratu na szczęście nic
nie zrobili i pracuje spokojnie,
hoduje córkę. Z Polski teraz ludzie dostają dość łatwo wizy na
odwiedzenie swoich krewnych „
po tamtej stronie” więc sporo
ludzi jeździ do Wilna, ale wiadomości stamtąd są przygnębiające.
Nędza jest tam tak wielka, że ludzie z Polski posyłają paczki
żywnościowe, a jak wiesz, Polska
jest w sytuacji żywnościowej zupełnie katastrofalnej i ekono miczna katastrofa, tyle lat maskowana przez propagandę, jest właściwie sednem „odwilży”. Prasa
warszawska jest zresztą obecnie
bardzo interesująca (w przeci wieństwie do sowieckiej, gdzie na
powierzchni nic się nie zmieniło).
Prasa sowiecka i polska to dwa
zupełnie różne światy – tam, trochę dalej na wschód, trwa gwałtowny ferment, tylko pod po wierzchnią. Szczekają na mnie w
prasie warszawskiej stale, ale to
nic nie pomoże, bo jestem autorem który się liczy i w ogóle cała
sytuacja (np. „Kultura” jest tam
uważana za najlepsze pismo polskie) jest paradoksalna, w niczym
nie przypominająca, sytuacji
„białej gwardii” rosyjskiej po
rewolucji.
Dochodzi do tego, że sam premier (Cyrankiewicz) przez 10 minut polemizuje z trybuny „sejmu”
z „Kulturą” itd.
Z tym wszystkim, nie wyobrażasz sobie oczywiście, żebym
miał jakieś złudzenia. Żadne nostalgie mnie w tamtą stronę nie
ciągną. Rad jestem, że wyrwałem
się z tego gniazda gangsterów.
Niewątpliwie różnych polskich
autorów ogarniają ciągoty i nawet Melchior Wańkowicz pojechał tam do Polski w odwiedziny
z Ameryki na parę miesięcy
Robić jakieś plany życiowe co
do miejsca gdzie się człowiek
zagnieździ na Zachodzie – to nie
jest w moim zamiarze. Moje plany leżą w sferze pisania a reszta
niech się układa jak chce... Jak się
gdzieś siedzi to człowiek zapuszcza korzenie, znajduje przyjaciół.
Pożiwiom, uwidim.[7]
Kochany draugas, pomyśl o
mnie czasem, porozmawiaj z żoną, której przesyłam jak najczulsze pozdrowienia. I obiecuję ci,
że jak tylko fotografie naszej
rodziny będą wywołane to je
prześlę.
Dom Akademicki w Wilnie i
młodzieńcze weltschmertze [ 8]
bardzo mi się zrosły z twoją
osobą. Ponad rok temu, będąc
parę dni w Monachium widziałem
się z Sukiennickim [9]. A w
Londynie widziałem się ze Świaniewiczem – ale jego teraz nie ma
w Europie, jest jakimś doradcą
ekonomicznym w Indonezji.[ 10]
Twój zawsze
( niżej tekst listu jest napisany
ręcznie)
Draugas
29.IX, Widzisz, list przeleżał i
w międzyczasie przyszedł twój
list, wyrażający niepokój czy
czasem nie wybieram się w ślady
Cata [12 ] skąd ten niepokój?
Ostatnio orzę po 14 godzin
dziennie nad biurkiem aż mi tyłek
boli i od 2 tygodni nie byłem w
Paryżu, bo nawaliło się na mnie
termino wej pracy, i skąd do
pomysłów żeby zaleźć za druty,
naśladując tego Cata, który ostatnio wrócił po prostu z nudów z
braku odpowiedniej ilości befsztyków w Londynie. Uprzedź mnie
o dacie przyjazdu swojej córki
zawczasu, ze szczegółami. Jeżeli
pociąg z Hawru przy (dalej
nieczytelne – Z.P.) w dzień, to
będę mógł ją zabrać może do nas,
żeby hotel ją nie kosztował. chyba
że ma miejsce w hotelu studenckim zamówione. Ale ostatni
autobus z Paryża idzie do godz.
21.15, więc mogę też hotel dla
niej zamówić. Ściskam Cię (dalej
kilka słów nieczytelnych – Z.P.). (
słowo nieczytelne – Z.P.) mam ją
spotkać i jak poznać? [11 ]
III
[ 1 ] Draugas, po litewsku –
ko lega, towarzysz, druh. Tak
zwracał się Miłosz do kolegi ze
studiów i akademika.
[ 2 ] Gdy Miłoszowi kończył
się kontrakt na wynajem domu w
Brie, znalazł w lipcu 1957 r dom
z wielkim ogrodem w Montgeron
(przedmieście Paryża), połączonym ze stolicą koleją elektryczną.
Obok domu - liceum, do którego
miał chodzić Toni.
[ 3 ] W liście: naogół, na przykład i wogóle – zgodnie ze starą
pisownią
[ 4 ] Pierworodny syn Miło szów – Antoni Oskar Jan (Toni),
tłumacz wierszy ojca na angielski.
[ 5] Młodszy syn – Piotr ( Peter) ; ”Inteligentny, błyskotliwy,
pełen uroku, był zapewne równie
wrażliwy jak jego rodzice …
powtórna podróż na Alaskę, gdzie
nie radzili sobie mężczyźni psychi cznie wytrzymalsi od niego,
przyniosła gwałtowne załamanie.
Wrócił jako człowiek cierpiący na
manię prześladowczą” (Frana szek. Miłosz, ss. 673-4).
[ 6] Poeta Juozas Keksztas
1915 – 1981), właść. Juozas
Adomaviczius, przed wojną mieszkał w Wilnie. W gimnazjum litewskim związany z komunistami. Za działalność wywrotową
więziony (w celi był z poetą białoruskim M. Tankiem) i w Berezie Kartuskiej. Przekazali Wilno
Lit winom: „W październiku
(1939) wraz z całą ekipą utworzoną przez tow. Klimowa (z KC
kompartii Białorusi), Dembiń skim, Pietrusiewiczem, Putramentem Tankiem i in. - napisał w życiorysie – przenieśliśmy z Wilna
do Starej Wilejki na Bia łorusi
Sowieckiej. Zostałem szkolnym
inspektorem d.s. metodyki dla
święciańskiego okręgu”. Wywieziony do łagru i zwolniony był na
podstawie amnestii. Z armią Andersa opuścił Rosję. Ciężko ranny pod Monte Cassino, długo
przebywał w szpitalu. Z Włoch w
1947 r. emigrował do Argentyny.
W Buenos Aires wydał 2 tomiki
poetyckie i redagował: „ Literaturos lankai” (Literackie arkusze)
W okresie 952 – 59 wyszło 8 numerów dużego formatu, (faksy mille w 1998). W 1955 r. w
DokoÒczenie na stronie 21
1-15/09/2011 No 17 (1031)
Strona 9
Społeczna gospodarka rynkowa i Samorządna Rzeczpospolita.
Obowiązujące w Polsce społeczno-gospodarcze ramy programowe (4)
4. Kłamliwa propaganda uzasadniająca post factum konieczność planu Balcerowicza
Uzasadnienie konieczności
planu Balcerowicza opiera się od
lat na twierdzeniu, że nie było dla
innych alternatywnych rozwiązań.
Podobnie uzasadnia się ko nieczność, wprowadzonego po przez ten plan, neoliberalnego
modelu gospodarczego. Argu mentacja tego typu stanowi istotną część składową friedmanizmu.
Używała jej Margaret Thatcher
zaprowadzając rujnujący Anglię
model Friedmana. Argumentacja
ta została opatrzona skrótem
TINA (There Is No Alternative).
Według neoliberalnej demagogii
wszystkie inne rozwiązania (poza
neoliberalizmem) to komunizm,
lub prawie komunizm, który
wkrótce stanie się komunizmem.
Warto przypomnieć, że swego
czasu nie co innego a faszyzm
próbował się przedstawiać jako
jedyna alternatywa komunizmu.
Tymczasem rozwiązania alternatywne w stosunku do planu
Bal cerowicza były zwalczane
przez zwolenników neoliberalizmu a zwłaszcza przez jego beneficjentów, działających wbrew
interesom polskiego społeczeń stwa. Po kilkunastu a nawet kilku
latach rozwiązania te sprawdziły
się w innych krajach i nie podlegają dyskusji. Dalsze ich negowanie, to idąca w zaparte brednia.
Pierwsze alternatywne rozwiązanie stanowił program „Solidarności” z 1981 roku. Nie wspominał on o prywatyzacji, ale stawiał
na rozwój przedsiębiorczości prywatnej. Rozwiązanie takie przyjęły Chiny uzyskując ogromny
wzrost gospodarczy. Ich niedemokratyczny reżim nie ma tu nic do
rzeczy, gdyż drogę tę można realizować również w warunkach
demokracji. Innym przykładem
jest Białoruś, która szybko przerwała neoliberalną oligarchizację
gospodarki i poszła nie śladem
Moskwy a Chin. Już w 2001 roku
Kazimierz Z. Poznański pisał1:
„Starannie ukrywaną przez tzw.
liberałów tajemnicą jest fakt, że w
ostatnich czterech latach dochód
narodowy Białorusi wzrósł o
jedną trzecią. Białoruś znalazła
się wśród najszybciej rozwijających się gospodarek regionu przed szybko tracącą oddech
Polską. Gdyby oprzeć się tylko na
tych danych, wypadałoby zaprzestać straszenia Polaków ‘białoruska drogą’. Zwłaszcza, że Białoruś
nie popełniła zbiorowego samobójstwa oddając obcym swój majątek za ,bezdurno’”.
Od tego czasu Białoruś przyśpie szyła rozwój konkurując z
5. Globalna kompromitacja
neoliberalizmu i konsensusu
waszyngtońskiego
Neoliberalizm zadziałał w praktyce kolejno w trzech różnych
dużych regionach ekonomicz nych: w Ameryce Łacińskiej, w
rozpadającym się bloku komunistycznym i w gospodarkach dalekowschodnich. W każdym z
tych regionów skompromitował
się w pełni.
Doktryna ta ma gwarantować
maksimum wolności. Broszura
bę dąca ideowym manifestem
Friedmana nosi tytuł „Kapitalizm
i wolność”. Tymczasem Naomi
Klein2 zwraca uwagę, że w krajach Ameryki Łacińskiej, „gdzie
współczesna religia niczym nieskrępowanego wolnego rynku po
raz pierwszy opuściła warsztaty
prowadzone w suterenach Uni wersytetu Chicago i doczekała się
realizacji w świecie rzeczywis tym, efektem nie stały się demokratyczne rządy. Przeciwnie: we
wszystkich krajach regionu radykalne reformy były poprzedzone
obaleniem demokracji. Co więcej,
zamiast przynieść pokój, realizacja neoliberalnych koncepcji wymagała planowanej zbrodni –
dziesiątki tysięcy osób zamordowa no, a torturom poddano 100
000 - 150 000 ludzi.”
Poza tym kraje te zostały ograbione przez kapitał zagraniczny.
Podobnie a raczej skuteczniej
zostały ograbione europejskie
kraje postkomunistyczne a zaprowadzona w nich formalnie demokracja coraz bardziej staje się farsą. Neoliberalna „droga do wolności” okazuje się w ich przypadku drogą do nowej niewoli po przez wyprzedaż i oligarchizację:
ekonomii, mediów i polityki. I nic
w tym dziwnego, gdyż friedmanizm łączy z marksizmem podobny fundamentalizm ekonomistyczny, odpodmiotawiający całe
społeczeństwa: umysłowo, ekonomicznie i politycznie.
Szczególny charakter przybrała
kompromitacja neoliberalizmu w
jego zderzeniu z gospodarkami
dalekowschodnimi. Są one bo wiem najbardziej sprawnymi systemami w skali światowej, kierującymi się zasadami sprzecznymi
z neoliberalizmem, głównie stosowaniem zaawansowanej polityki
gospodarczej. MFW wymógł na
niektórych z nich otwarcie rynków finansowych, co z miejsca
zostało wykorzystane przez kapitał spekulacyjny doprowadzając
w 1997 roku do poważnego kryzy su ekonomicznego. Między
inny mi finanse Malezji zostały
zaatakowane przez Georga Sorosa, który już wcześniej (1992 r.)
wsławił się jako „człowiek, który
złamał Bank Anglii” zarabiając na
spekulacyjnym ataku na funta
szterlinga około jednego miliarda
dolarów.
Wywołany przez neoliberalny
dyktat MFW kryzys daleko wschodni wykazał dobitnie o jaką
i czyją wolność zabiega doktryna
Friedmana.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy powstał tuż po wojnie z
inicjatywy Keynesa (zwalczanego
później przez Friedmana) i miał
wspomagać gospodarki poszczególnych państw. Tymczasem jego
działanie uległo diametralnej
zmianie. Autor druzgocącej krytyki MFW i obecnej formy globalizacji Joseph Stiglitz (noblista i
były wiceprezes Banku Światowego) pisze2:
„Zmiana mandatu i celów
[MFW], choć dokonana po cichu,
wcale nie była subtelna: oznaczała przejście od służenia global nym interesom gospodarczym do
służenia interesom globalnych
finansów. Liberalizacja rynków
kapitałowych, choć nie przyczyniła się do stabilności gospodarki
w skali globalnej, to otworzyła
olbrzymie rynki zbytu dla Wall
Street”.
To tu właśnie w Nowym Yorku
mieści się gniazdo międzynarodowej finansjery, która stała się
już jawnie międzynarodową organizacją przestępczą2. Trudno ten
twór wiązać ze Stanami Zjednoczonymi, gdyż stały się one ofiarą
jego działań na równi z innymi
gospodarkami narodowymi. Dzisiaj nawet w Izraelu rozpoczęły
się demonstracje przeciwko skutkom neoliberalizmu, nazywanego
tam „świńskim kapitalizmem”.
III. Sposoby realizacji
obowiązujących w Polsce
programów społeczno gospodarczych
globalizacji i wglądu w rzeczywiste funkcjonowanie gospodarek
rynkowych (zwłaszcza niemieckiej i francuskiej) otworzyły wielu współobywatelom oczy, jed nakże uwikłanie umysłowe w tę
szkodliwą doktrynę jest nadal
duże.
Jak już wspomniano, pierwszy
etap bardzo skutecznej indoktrynacji neoliberalizmem opozycyjnych elit został przeprowadzony
w latach 80. przez poza-solidarnościowe wydawnictwa drugiego
obiegu. Później rolę tę zaczęły
kon tynuować oficjalne media
i programy nauczania uczelni
ekonomicznych. Te właśnie uczelnie zaczęły spełniać rolę szczególnie szkodliwą, kształcąc neoliberalnych fachowców do działalności praktycznej i dalszej działalności propagandowej.
Należy więc dążyć do skorygowania programów nauczania
uczelni o profilach ekonomicz nych. Jednostronne i wręcz fałszywe przedstawianie ekonomii
światowej (zarówno współczesnej
jak i w jej wymiarze historycz nym) jest niedopuszczalne ze
względów zasadniczych. Należy
zatem nauczać o zróżnicowaniu
kapitalizmu współczesnego i jego
trzech głównych odmianach: anglosaskiej, niemieckiej i japońskiej. Wśród nich nawet kapitalizm
anglosaski ma mało wspólnego z
rozpropagowaną u nas neoliberalną dewiacją. Należy nauczać o
polityce gospodarczej państwa i
kooperacyjnych stosunkach przemysłowych (pracownicze współza rzą dzanie) występujących w
kapitalizmie niemieckim a stąd
upowszechnionych w całym zachodnioeuropejskim kapitaliźmie
kontynentalnym. W ten sposób
nasz konstytucyjny zapis o „społecz nej gospodarce rynkowej”
stanie się w Polsce zrozumia łym2. W ramach kapitalizmu typu
niemieckiego na szczególną uwagę zasługuje model skandynawski. W nauce o kapitaliźmie europejskim (w dużym stopniu uspółdzielczonym) nacisk należy położyć na spółdzielczość we wszystkich jej wymiarach w szczególności finansowym (bankowość
ubezpieczenia), którą do dzisiaj
kojarzy się u nas irracjonalnie z
komunizmem.
Ogromne znaczenie ma dokładne zaznajomienie się z kapitalizmem typu japońskiego (stosowa nym przez wszystkie wscho dnioazjatyckie „tygrysy”), który
najdobitniej falsyfikuje neolibe-
ralną teorię spekulantów finansowych. Na pierwszy plan wysuwa
się tu strategiczna polityka gospodarcza państwa a oprócz kooperacyj nych stosunków przemysło wych - bankowość, nastawiona na
ro zwój kraju a nie na zbijanie
własnych zysków.
Z rozwiązań amerykańskich na
pierwszy plan wysuwa się akcjonariat pracowniczy. Obecnie polski student ekonomii nie dowia duje się o nim niczego poza luźnymi negatywnymi, fałszywymi
opiniami. Tymczasem w systemie
tym pracuje już prawie 40 mln
amerykańskich pracowników a
spółki pracownicze wykazują
większą efektywność od spółek
opartych na tradycyjnej własności
prywatnej.
W ramach amerykańskiego
akcjonariatu wypracowano naj bar dziej zaawansowany system
pracowniczego współzarządzania,
tzw. Open Book Management
(zarządzanie jawne), który może
być także stosowany również w
przedsiębiorstwach bez akcjonariatu. Dystansuje on rozwiązania
niemieckie i japońskie i dosko nale łączy indywidualizm z pracą
zespołową. W Stanach Zjedno czonych pokazało się wiele książek o tym zarządzaniu i prowadzone są w tym zakresie kursy.
Dlaczego takich kursów nie prowadzić na polskich uczelniach
ekonomicznych? Dotychczas ukazała się w Polsce tylko jedna książka na ten temat, zresztą twórczo
dopracowana, co jest na szym
polskim osiągnięciem2. Jedna z
firm krakowskich wpro wa dziła
ten system z powodzeniem w życie2. Kontrahenci tej firmy doznają swoistego szoku stykając się z
jej działaniem, dla nich niezrozumiałym, co jest swego ro dzaju
miarą zaawanso wania na szej
neoliberalnej dewiacji umysłowej.
Kolejnym tematem wymagającym rzetelnego potraktowania jest
etyka gospodarcza. Tak zwana
etyka biznesu stała się już modna
na polskich uczelniach i w śro dowiskach ekonomicznych, jednakże mało uwagi poświęca się w
niej etyce protestanckiej jako kulturowej bazie kapitalizmu zachodnioeuropejskiego2. Nie chodzi tu
już o powrót do konkretnych religijnych źródeł, ale o sfalsyfikowanie marksistowsko - neoliberalnej (ekonomistycznej) tezy, że
kapitalizm rozwinął się wyłącznie
z dążenia do zysku i poprzez
różnego rodzaju zdzierstwa, kanty
i korupcję.
Cdn.
VISTULA TRAVEL
Promocyjne ceny BiletÛw do Polski
Income - Tax
Wakacje na s≥onecznym po≥udniu - ìlast minuteî
Ubezpieczenia turystyczne - juø od $1.10
Wysy≥ka paczek i pieniÍdzy
1. Zmarginalizowanie ideologii
neoliberalnej
Podstawowym polskim problemem jest zaczadzenie ideologią
neoliberalną. Wprawdzie praktyka
dwu dziestu lat transformacji,
VISTULA TRAVEL
Dixie
Jan Koziar
Chinami. Jej gospodarcze i socjalne sukcesy w zestawieniu z sytuacją polską zostały niedawno
przedstawione w reportażu filmowym stowarzyszenia Wierni Polsce Suwerennej zatytułowa nym
„Druga Japonia”. Ostry atak na
ten reportaż przypuściła rutynowo
Gazeta Wyborcza.
Drugą możliwość stanowi prywatyzacja pracownicza (akcjonariat pracowniczy). Ten program
był dobrze wyartykułowany przez
ruch samorządów pracowniczych.
Drogą tą poszła Słowenia zachowując swój majątek narodowy i
osiągając dochód narodowy prawie dwukrotnie wyższy niż Polska.
Pracownicza ścieżka transforma cji też była zwalczana przez
„Gazetę Wyborczą” a poza nią
przez „Tygodnik Powszechny” i
tygodnik „Wprost”.
Warto nadmienić, że Chiny zaczynają łączyć obie ścieżki. Drugą największą dziś spółką pra cow ni czą na świecie jest, po
amerykańskim Publix Supermarkets (146 tys. pracowników),
chiń ski koncern elektroniczny
Huawey (95 tys. pracowników)1.
Warto też dodać, że Gazeta
Wyborcza, zwalczając akcjonariat
pracowniczy w Polsce, zaprowadziła go u siebie.
Dundas St. E.
Tel.: 905-624-4141
1425 Dundas St. E.
unit 5A Mississauga
1-15/09/2011 No 17 (1031)
Strona 10
Mądra rzeka
Wiesław Piechocki
Znam jedynie mały jej odcinek.
Ona spływa gdzieś urwiście z wysokich terenów Columbia Ice fields i zgodnie z przyciąganiem
ziemskim musi teraz, urodzona w
Górach Skalistych, znaleźć dogod ne regiony, aby płynąć i pły nąć... Najpierw zimna, bo pod
skalistym niebem zrodzona w lodowcu, potem niewiele cieplejsza,
znajduje swoją drogę życia przez
prerie kanadyjskiej prowincji
Alberta. Później, nie mogąc się
zatrzymać (nie można tego zrobić
z czasem i rzekami...), dąży ciągle
na wschód.
Dlatego nazwałem ją mądrą.
Tak jakby wiedziała, iż Rzymianie zauważyli i zanotowali sobie
porzekadło ex oriente lux venit,
czyli „światło przychodzi ze
wschodu”, ona też płynie z za chodu na wschód, a nie na od wrót. Te żyzne prerie, niekończące się pola Manitoby nie wzru szają jej. Ma wytyczony cel, dlatego nie waha się na zakrętach,
bobry podobają
mi się swą psychologią: nie są
konwencjo nal ne - nie płyną z
prądem! Lubią
wyzwania i testy wykoncypowane przez naturę. Brawo bobry! Ten, którego obserwuję,
wy dostaje się
na piaszczystą
Z drugiej strony NSR
łachę, odpoczymieć z tyłu. Tak się dzieje tylko w wa. Jest zatem rozsądny. Nabiejednej z 10 pro win cji - tutaj w
Alber ta. Sądziłem
„aha, są tak biedni,
że osz czę dzają na
to nach stali, aby
nie produkować
me ta lowych tablic
z przodu aut”.
Teraz wiem, stojąc na moście, że
my ślałem bardzo
naiwnie. Prowincja
Widok mostu wzdłuz
Alberta nie
dla tego jest
bogata, iż
wydała świeżo tyle milionów na budowę mo stu,
lecz dla tego,
iż skon stru owa no ten
most je dynie
dla pieszych!
Nie mo gę w
Fragment konstrukcji mostowej
to uwierzyć:
nie zastanawia, wpadając bez takie dzikie sumy tylko dla pienamysłu do Jeziora Winnipeg. szych i rowerów? Mierzę krokami
Ono jest tak wielkie, że stanowi - w poprzek most: jeden samochód
europocentryczne porównanie - przejechałby swobodnie. Dwa już
trochę więcej powierzchni niż nie. Ale co z tego. Nie ma żadpołowa Szwajcarii! Ma bowiem nych dróg, autostrad, łączników
więcej niż 24 tys. km² tafli wod- transportowych do tego mostu. Z
nej. Na mapie to olbrzymia kiszka tego wynikałoby primo, iż Albero długości 428 km! Niestety ta jest bogata, secundo iż rządzą
nigdy tam nie byłem. Wiem, że nią „zieloni” (jakby ich nazwałobohaterka tego tekstu, North Sas- by się w Europie), tertio iż kocha
katchewan River [NSR] wpływa się tu rowerzystów a nie kierowdo wspomnianego potężnego ców ciężarówek. Ale każdy turyjeziora, a potem już połączona ze sta widzi, iż tak nie jest na bezswą siostrą, South Saskatchewan kresnych drogach Alberty!
To po co zbudowano na mądrej
River, wpada do Zatoki Hudsona,
NSR taki szczupły most? No
po pokonaniu w sumie 1287 km.
właśnie dlaczego? Jest tu idylliczNie stałem nigdy nad brzegiem nie, cicho, pachną sosenki. DoJeziora Winnipeg (dlaczego świat strzegam pieczołowicie usypaną
jest jeszcze taki duży w epoce brązową korę wokół młodych
globalizacji?), ale stoję na moście krzaczków. Romantyzm w cen w stolicy kanadyjskiej prowincji trum metropolii. Tak. Jestem chyAlberta, czyli w Edmonton, po- ba maximum 7 km na południe od
dzi wiając NSR. Myślę w ten centrum wielkiego Edmonton.
pochmurny letni dzień o jej sta- Stoję na tym krytykowanym przelowym pięknie, rozległych urwis- ze mnie moście i z dala w kieruntych brzegach, tworzących wąwo- ku śródmieścia widzę pojedyncze
zy, załomy, przepaście, wcięcia. domy. Potem w samym środku
Widzę je. Most jest piękny, no- Edmonton zobaczę NSR z innej
woczesny, świeży i czysty. Solid- perspektywy. Jest szeroko rozlana
ny beton pod nogami. Jeśli zbu- jak wypoczywająca matrona, tudowano go w roku 2010 za 35 mi- ląca oba brzegi swą wodą. A wolio nów CAD, to znaczy że Ed - da jest szara, wzburzona ostatnimi
mon ton stołecznie króluje nad letnimi deszczami. Trwa na niej
finansami tej prowincji i że ona business as usual. Z wysokiego
sama jest bogata. Najpierw myś- napiętego linami wiszącego moslałem, że jest biedna. Dlaczego? tu widzę spore ryby oraz pocieSamochody z przodu nie mają szne bobry, płynące pod prąd. A
tablic rejestracyjnych. Muszą je on jest tu silny, czyli już wiem, iż
rze sił i zbuduje porządny dom
dla swojej rodziny. Siedem km od
centrum Edmonton przyroda programuje nadal ekosystem a nie
człowiek, budujący za gigantyczne pieniądze arcymocarną (żelazo
+ beton) kładkę dla pieszych!
Przechodzi obok mnie panienka
z psem. Pies zaplątuje się smyczą
o moje nogi. Jestem mu wdzięczny, chociaż właścicielka mnie
przeprasza. Nic nie szkodzi, mogę
zacząć z nią konwersować. Ma
wygląd Hinduski. Słysząc mój
wątpliwy angielski, stawia klasyczne pytanie „Where are you
from?”. Odpowiadam, iż z Austrii. A, z Austrii, byłam tam, w
mieście Baden koło Wiednia, w
Schubert-Institut, kształcącym
przyszłych śpiewaków opero wych. No, cudownie, Austria nadal ma splendor Schuberta, Mozarta i całej plejady Straussów...
Pytam, czy zna słynny utwór
Franza Schuberta „Die Forelle”
(„Pstrąg”). Oczywiście. Zaczy nam głośno nucić melodię na
środku mostu a ona, przyjąwszy
prawidłowo poważną postawę
artystki, zaczyna śpiewać po niemiecku, w oryginale. Pies i bóbr
nastawiły uszu. Nie wierzą, że są
na recitalu. Schubert na kanadyjskim moście? Już Arystoteles
twierdził, iż muzyka łagodzi obyczaje. To sprawdza się w Edmonton.
Po trzech strofach panienka oddala się ze zdziwionym i uspokojonym psem. Patrzę na coraz bardziej bliską memu sercu NSR. Samotnie oparłszy się o parapet
mostu zaczynam sobie wyobrażać
jak wygląda NSR, która daleko
stąd w dół rzeki łączy się ze swą
siostrą South Saskatchewan River
niedaleko miasta Prince Albert.
Postanawiam przejść na drugą
stronę mostu. Zupełnie sam, czyli
powraca uparcie ekonomiczna
myśl: po co i dla kogo (no bo lato,
a tłumów aż do horyzontu nie
widać...) zbudowano
ten śliczny most?
Opuszczam powoli,
drapiąc się z zafrasowa niem w głowę,
brzeg, gdzie wybudowa no dla pieszych
wzdłuż rzeki wspaniały River Loop Trail.
Powtarzam: Alberta to
bogata prowincja! Jej
były premier jest teraz
w dodatku szefem rządu federalnego w strasznie oddalonej Ottawie. Ale zostawmy w
spokoju politykę, chociaż ma ona wiele do
czynienia z proble mami dostaw wody.
Po tej drugiej stronie urwiste,
dzikie dla oczu brzegi NSR
prezentują się jeszcze bardziej
romantycznie. Idę ścieżką szeroką
na dwie porządnie odżywione
osoby aż do dziwnego końca. Tu
jest finał spaceru. Można jedynie
wyjść do góry po stromym urwisku drewnianymi, bardzo gustownie wykonanymi schodami. Są
świeże konstrukcyjnie i zapraszające towarzysko. Ale ja nie mam
czasu, a przynajmniej tak sobie
wmawiam, czyli nie będę się musiał zasapać wspinaczką. Odwracam się, aby wrócić do cywili zacji (odległej o 7 km z miejskimi
autostradami, wieloma pasami
ciągnących samochodów, światłami regulującymi hektyczny ruch
XXI wieku, betonowymi jezdniami szerokich mostów...) i co nagle
widzę? Jelenia, stojącego o 7 m
ode mnie. Jest tak zdziwiony, że
można od razu urządzić konkurs: kto tu
jest bardziej zasko czo ny? Jego oczy
mó wią mi: nie wie rzę, że cię widzę. Ja
pa trzę się na nie go
myśląc: czyż mogę
uwierzyć w ten fakt,
że cię widzę i będę
mógł w Europie opowiadać o cudownej
Kanadzie, tak jeszcze
dziewiczej i bo gatej
w prowincji Al ber ta
nawet w jelenie?
Elementy nośne
Nie wiem co robić. Patrzę na
jego mądre oczy (to zasługa NSR
czy jego rodziców?), na delikatną
poranną wilgoć na skórze, na
jasnobrązowe poroże, porośnięte
meszkiem, na pyszczek o cudownej gamie kolorów, na pełne
gracji uszka. Pointa jest banalna.
Zrobiłem ostrożny krok do przodu. Wystraszył się i uciekł, nader
elegancko przebierając noga mi.
Nagle znowu byłem tylko ja. Sam
niemal w centrum Edmon ton.
Gdzie jest jeleń? W swoich tajemniczych terenach, gwarantujących
mu nadal bezpieczeńs two i go dziwą jakość życia.
Przechodzę na drugą stronę
mostu. Spod nóg czmycha mi zajączek. Ale ja snobistycznie nie
zwracam już na niego uwagi. Zające mam w Europie. A tu w
Edmonton, prawie wokół drapaczy chmur, widziałem prawdzi wego jelenia!
Widok NSR z mostu
KATOLICKIE STUDIO MŁODYCH
ZAPRASZA NA
22. MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL PIOSENKI
RELIGIJNEJ
który odbędzie się w Centrum Jana Pawła II od 18 do 20 listopada.
Hasłem Festiwalu są słowa "Zakorzenieni i zbudowani na
Chrystusie, mocni w wierze."
Zachęcamy solistów, grupy i chóry do pisania własnych tekstów i
komponowania muzyki na festiwalowy konkurs. Rejestracja artystów
do poniedziałku, 31 października. Zwycięzcy konkursu wystąpią na
koncercie laureatów, w sobotę, 19 listopada.
Dodatkową atrakcją Festiwalu są tegoroczni goście: zespół Gang
Marcela, który obchodzi 30 lat działalności artystycznej, zagra koncert
p.t. „Największe Przeboje” w sobotę, 19 listopada o godzinie 18:00.
W niedzielę 20 listopada na scenie Festiwalu wystąpi światowej sławy
solista amerykański John Michael Talbot, który rozpoczął tournee
„Worship and Bow Down”.
No 17 (1031) 1-15/09/2011
Strona 11
Książki autorów publikujących w “Nowym Kurierze”
Strona 12
1-15/09/2011 No 17(1031)
No 17 (1031) 1-15/09/2011
Strona 13
BioEkoTech
Canada Inc, &
BioEkoTech Canada Inc. & EnviroCement Technologies
1-15/09/2011 No 17 (1031)
Strona 14
Politechnika GdaÒska
Henryk Bug≥acki
C.d. z numeru 15(1029)
Zakład miał ponad 800 wierzycieli. Nie była podawana do publicznej wiadomości kwota całkowitego zadłużenia. Zarząd zakłada, że w najbliższych miesiącach
Zgromadzenie Wierzycieli podejmie decyzję o zawarciu układu
upadłościowego. MON chce przeznaczyć w tym roku 250 mln zł
na modernizację i remonty okrętów Marynarki Wojennej. Resort
zapewnił związkowców SMW, że
ich zakład będzie mógł uczestniczyć w przetargach na te prace.
Przewodniczący Związku Za wodowego Pracowników Wojska
w stoczni MW Tadeusz Mirkiewicz powiedział PAP po spotkaniu związkowców z wiceszefem
MON Marcinem Idzikiem, że
“resort zadeklarował, iż stocznia
Marynarki Wojennej będzie uczestniczyła w tych przetargach“.
Dodał, że resort ma pieniądze na
remonty i modernizację okrętów
wojennych. Wiceminister MON
Marcin Idzik powiedział PAP, że
rozmowy ze związkowcami dotyczyły trzech kwestii - zamówień
na remonty okrętów, które MON
zobowiązał się wykonać w tym
roku; sprzedaży zbędnej infra struktury (budynków i ziemi) stoczni; oraz redukcji zatrudnienia,
która musi być kompromisem
między zarządem stoczni a stroną
społeczną. Idzik podkreślił, że
resortowi zależy “na sprawnej
stoczni, która będzie wykonywać
remonty okrętów i sprzętu Marynarki Wojennej“. W jego opinii
należy “usprawnić również komunikację między zarządem spółki a
stroną społeczną“. Uczestniczący
w rozmowach w MON prezes
stoczni Roman Kraiński powiedział PAP, że w najbliższych
dwóch-trzech miesiącach zatru dnienie w spółce ma być zmniejszone o ok. 400 etatów (na aktualnie pracujących tam 1068 osób).
Kraiński podkreślił, że obie strony, zarówno przedstawiciele
MON, jak i związkowcy, zgodzili
się, że spółka potrzebuje restrukturyzacji zatrudnienia.
Ze względu na trudną sytuację
zakładu redukcja zatrudnienia ma
objąć pracowników wszystkich
działów, głównie z administracji i
utrzymania ruchu, ale też z produkcji. Do czasu rozmów stocznio wcy nie otrzymali pełnych
wynagrodzeń za styczeń.
W termi nie wypłat, tj. 6 i 10
lutego, odebrali tylko po 1 tys. zł
zaliczkowych wynagrodzeń. Kraiński poinformował PAP, że pozostała część pensji zostanie wypłacona po otrzymaniu zaległych
pieniędzy z MON. Z powodu niewypłacenia wynagrodzeń związkowcy zapowiedzieli wejście w
spór zbiorowy z zarządem stoczni. Związkowcy podtrzymali chęć
dalszych rozmów z zarzą dem
spółki, m.in. o zmniejszaniu kosztów funkcjonowania stoczni oraz
poprawie konkurencyjności zakła-
Na ratunek Stoczni Marynarki
Wojennej w Gdyni
du. Według Kraińskiego, przy
istniejącej złej strukturze zatrudnienia w stoczni (za dużo pra cowników administracyjnych i
po mocniczych w stosunku do
produkcyjnych) oraz przy zmianie
rynku z wojskowego na cywilny,
stoczni potrzebni są zupełnie inni
pracownicy. Jego zdaniem, SMW
jest nierentowna i niekonkurencyjna.
Ze względu na pogarszającą się
sytuację i brak perspektyw za warcia układu z wierzycielami, w
dniu 7 kwietnia 2011 r. Sąd Rejonowy Gdańsk-Północ w Gdańsku
wydał postanowienie zmieniające
sposób prowadzenia postępowania upadłościowego z postępowania z możliwością zawarcia układu na postępowanie obejmujące
likwidację majątku upadłego.
Plany MON
Polska armia powoli staje się
skansenem NATO. Zagraża to
bezpieczeństwu narodowemu, a
także wprowadza zagrożenie dla
życia i zdrowia dla żołnierzy i
dowódców - tezy takie stawia
Instytut Globalizacji (IG), ana lizując inwestycje MON. Wyposażenie Marynarki Wojennej jest
w niezadowalającym stanie, a
sektor ten jest w dużej mierze
marginalizowany, ocenia IG.
Co gorsza, MON rozważa zakup od Grecji wadliwego okrętu
podwodnego typu 214, opartego
na tech nologii niemieckiej, w
przypadku którego eksperci wojskowi stwierdzili bardzo poważne
usterki; zbyt duże przechyły boczne, odpadanie płyt poszycia, urwany jeden z sen sorów sonaru,
kawitacja śruby napędowej, przeciekająca instalacja hydrauliczna,
przegrzewający się system napędu oraz awarie peryskopów i systemu walki. „Jak widać, dominuje import uzbrojenia, często
wadliwego, zdezelowanego, którego liczne usterki utrudniają wykonywanie zadań bojowych, pochła niają duże wydatki remon towe, a nawet stają się przyczyną
zagrożenia zdrowia i życia żoł nierzy oraz dowództwa” - pod kreśla dr Tomasz Sommer, wiceprezes IG.
Przypomina on, że do 2018 roku na zakup nowego sprzętu
MON planuje wydać aż 31 mld
złotych. O ile jednak w innych
krajach na import uzbrojenia wydaje się do 10 proc. środków, to
Polska za granicą kupuje trzecią
część sprzętu. „W oczywisty sposób traci na tym rodzima gospodarka” - stwierdza Sommer. W
po równaniu do innych państw
NATO, polskie wydatki na sprzęt
i infrastrukturę wypadają przeciętnie. Polska znajduje się na czternastym miejscu ze swoją strukturą
wydatków majątkowych wśród 25
zbadanych państw. Lepiej z modernizacją radzą sobie m.in.
Czesi, Estończycy czy Bułgarzy.
Niestety, unowocześnianie polskiej armii zostało wyhamowane
od końca 2007 r., wraz z objęciem
teki przez poprzedniego ministra
obrony, stwierdza Instytut Globalizacji. „MON zależy na tym, by
SMW z Gdyni mogła kontynu ować realizację już rozpoczętych
umów i miała szansę przystąpić
do nowych, które resort zamierza
ogłaszać” - powiedział PAP
wiceszef MON Marcin Idzik.
W resorcie obrony narodowej
przedstawiciele MON, Agencji
Rozwoju Przemysłu oraz resortu
skarbu rozmawiali z delegacją
związków zawodowych SMW o
sytuacji zakładu. Przed gmachem
MON ok. 200 związkowców pikietowało w obronie miejsc pracy. “Stoczniowcy uzyskali od nas
zapewnienie, że nie zostaną sami,
że współpraca ARP, syndyka
masy upadłościowej, resortów
skarbu i obrony narodowej po zwoli na zachowanie mocy produkcyjnych w Stoczni Marynarki
Wojennej. Wszystkim nam zależy
na tym, by stocznia mogła kontynuować już rozpoczęte umowy
oraz miała szansę przystępowania
do nowych postępowań, które
resort obrony zamierza ogłaszać“
- wyjaśnił w rozmowie z PAP
wiceminister obrony narodowej
Marcin Idzik. Zapowiedział, że
ma odbyć się w MON pierwsze
robocze spotkanie z nowym syndykiem stoczni. “Zamierzamy poznać perspektywę, jaką pani syndyk kreśli przed stocznią i przedstawić jej naszą wizję funkcjonowania tego podmiotu“ - powie dział. Ocenił, że obecna sytuacja
stoczni to efekt “braku
reform restrukturyzacji
na przestrzeni ostatnich
lat“. “Stocznia ma
strukturę zatrudnienia,
która nie odpowiada
potrzebom dzisiejszej
marynarki wo jennej.
Uważamy, że gdyby
zakład miał zmniejszone
zatrudnienie, składające
się w większości z osób
produkcyjnych,
na
znacznie mniejszym
obszarze terenu, byłby
w stanie być zapleczem
remontowym dla naszej
marynarki wojennej“ po wiedział. Dodał, że
stocznia “przy tak du żych połaciach terenu,
na których gospodaruje
i tak dużym zatrudnieniu jest mało konku rencyjna“.
„Resort skarbu, syn dyk masy upadłościo wej, ARP i MON szukają rozwiązania, które
pozwoli SMW uczestniczyć w przetargach mimo upadłości” - powiedział PAP wiceminister
Idzik. “Sytuacja finanso wa stoczni nie po winna wykluczać takiego rozwiązania praw nego, które umożliwiałoby stoczni udział w
po stępowaniach, jakie
będzie przeprowadzać
MON“ - powiedział
wiceminister odpo wie -
dzialny za uzbrojenie i modernizację po pierwszym roboczym
spotkaniu w sprawie stoczni.
“Upadłość utrudnia zdobywanie
nowych zamówień, wszyscy staramy się wypracować taką for mułę, by interes Skarbu Państwa
był zagwarantowany, a stocznia
mogła uczestniczyć w przetar gach“ - dodał Idzik. Dalsze spotkania grup roboczych dotyczyły
m.in. tego, w jaki sposób dać stoczni tę możliwość, np. w ramach
konsorcjów czy dzięki poręczeniom.
Próby wyjścia na prostą
SMW i francuski koncern
DCNS podpisały w marcu 2011 w
Gdyni porozumienie o współ pracy przemysłowej i handlowej.
Umowa dotyczy budowy okrę tów, ich modernizacji oraz utrzymania w gotowości operacyjnej
okrętów polskiej floty wojennej.
Porozumienie o współpracy pomiędzy DCNS a SMW podpisali
w Gdyni pełnomocnik prezesa
zarządu francuskiego koncernu
Xavier Marchal oraz prezes
zarządu SMW Roman Kraiński.
Strony podkreśliły, że porozu mienie przyczyni się do rozwoju
zarówno SMW jak i DCNS. Efektem współpracy ma być m.in.
podniesienie efektywności i rentowności SMW, dzięki wykorzystaniu doświadczenia DCNS.
Jak powiedział dyrektor za rządzający DCNS Bernard Plan-
chais, “porozumienie jest wyrazem długofalowego zaangażowania DCNS we współpracę ze stocznią z Gdyni i jest otwarciem się
koncernu na nowe rynki“. Prezes
SMW Roman Kraiński uważa, że
“partnerstwo z DCNS, będące nowym etapem w procesie transformacji stoczni, zapewni jej nowy
impuls potrzebny do lepszej realizacji potrzeb swoich klientów“.
W rozmowie z PAP Kraiński dodał, że Francuzi będą m.in. pomagać w restrukturyzacji stoczni,
będącej od ponad roku w upadłości układowej. “Taka umowa
pokazuje też, że warto w stocznię
inwestować“ - zaznaczył.
Podkreślił, że jest to umowa
wieloletnia i “warto wiązać się z
najlepszymi“. Według Janusza
Walczaka, eksperta w dziedzinie
morskiego bezpieczeństwa, “umowa o współpracy jest +świateł kiem w tunelu+ zarówno dla stoczni jak i Marynarki Wojennej RP
i nikt, poza Francuzami, nie jest
zainteresowany przejęciem części
udziałów w spółce“. Zaznaczył,
że na obecnym, początkowym
etapie współpracy, “otwierają się
bramy, będzie można przystąpić
do faktycznej wyceny majątku
stoczni, a do zlecenia przez
DCNS budowy okrętów w stoczni
w Gdyni jest jeszcze daleko“.
Kraiński zaznaczył, że podpisana umowa umożliwi przygotowa nie się do złożenia wspólnej
oferty w przetargu na budowę
dwóch okrętów podwodnych dla
Marynarki Wojennej RP. MON
zapowiada jednak, że w 2011 r.
nie ogłosi na to przetargu. Kraiński uważa, że jeżeli konsorcjum
utworzone przez SMW i francuski
DCNS wygrałoby przetarg na
DokoÒczenie na stronie 15
No 17(1031) 1-15/09/2011
DokoÒczenie ze strony 14
budowę okrętów, to pracownicy
gdyń skiego zakładu mieliby
pracę na ok. 8 lat. W SMW
okrę ty byłyby także serwiso wane i modernizowane.
W ramach podpisanego porozumienia DCNS rozważa też
możliwość objęcia części udziałów w kapitale SMW. DCNS
jest jednym ze światowych liderów na rynku uzbrojenia morskiego i innowatorów w obszarze
energetyki. Koncern prowadzi
działalność na międzynarodową
skalę i przy wykorzystaniu najbardziej zaawansowanych technologii. Koncern zatrudnia 12
tys. pracowników, a jego roczne
obroty wynoszą 2,4 mld euro.
W połowie maja 2011 ministrowie obrony Polski i Francji Bogdan Klich i Gerard Longuet
rozmawiali w Warszawie m.in.
o współpracy w SMW. Mini stro wie omawiali ewentualny
udział francuskiego koncernu
DCNS w zakupie przynajmniej
części SMW. Na konferencji
prasowej obaj ministrowie nie
podali jednak konkretów.
„Decyzje przemysłowe będą
po dejmowane przez przedsię biorstwa” - powiedział Longuet.
Minister Klich dodał: - „Wspieramy wszelkie formy udziału kapitału zagranicznego w prywatyzacji stoczni. Oczywiście ostateczne decyzje podejmują zainteresowani - to są potencjalni
inwestorzy”. To pomiędzy nimi
rozegra się dyskusja nt. przyszłych losów stoczni. Szef MON
zastrzegł jednocześnie, że resort
wspiera wszystkie formy za pewnienia ciągłości pracy stoczni: „Ona jest ważna dla Marynarki Wojennej. To w końcu w
tej stoczni remontowane są
nasze jednostki, to w końcu w
tej stoczni znajduje się doku mentacja i technologia niezbędna do wszystkich napraw,
modernizacji i remontów”.
Branżowa prasa pisała, że Francuzi mogliby produkować w
zakładzie m.in. okręty podwodne typu Scorpene. Na początku
marca stocznia i DCNS pod pisa ły umowę o współpracy.
ARP zapowiedziała podjęcie
działań dla utrzymania produkcji w SMW. Rzeczniczka prasowa ARP, Roma SarzyńskaPrzeciechowska poinformowała
na stronie agencji, że “wraz z
syndykiem masy upadłości
stoczni oraz z MON podejmie
działania dla utrzymania mocy
produkcyjnych stoczni“. Jak
wyjaśniła, celem tych działań
będzie “zapewnienie w zakładzie budowy, modernizacji i
remontów okrętów Marynarki
Wojennej RP“. W swoim ko mu nikacie Sarzyńska nie wy jaśniła, jakie to będą działania.
Upadłość SMW
Przez prawie półtora roku
spółka była w tzw. upadłości
układowej. W kwietniu 2011
Sąd Rejonowy w Gdańsku
zmie nił opcję postępowania
upadłościowego stoczni z
postępowania upadłościowego z
możliwością zawarcia układu z
wierzycielami, na postępowanie
upadłościowe likwidacyjne.
Jako powód podał trudną
sytuację finansową firmy oraz
Strona 15
utratę przez zakład płynności
finan sowej. Orzeczenie sądu
ozna cza rozpoczęcie procedury
likwidacyjnej. Zakład liczył na
MON, które mogło wypłacić
stoczni pieniądze za wykonane
zlecenia.
Jednakże środki z MON-u nie
nadeszły i firma utraciła płynność
finansową. Prawdopodobnie zostanie sprzedana, zaś pieniądze ze
sprzedaży zostaną przeznaczone
na pokrycie długów. Zakład posiada ponad 800 wierzycieli, do
których należą m.in. firmy z Belgii, Wielkiej Brytanii czy Norwegii. W grudniu 2009 r. Stocznia
Mary narki Wojennej ogłosiła
upadłość układową. Od tamtej pory próbowała wdrożyć plan restrukturyzacji - wyprzedaż majątku, silną redukcję zatrudnienia i
zwiększenie liczby zamówień.
W 2010 roku stocznia zwolniła
prawie 200 osób z liczącego 1200
pracowników zespołu. W 2011 r.
pracę straciło 400 stoczniowców.
Prezes Stoczni MW Roman Kraiń ski powiedział PAP, że “sąd
musiał tak zrobić, bo zakład utracił płynność finansową“. Sąd
ustanowił też syndyka masy upadłościowej stoczni; została nim
Magdalena Smółka.
Przewodniczący Rady Pracowników stoczni Tadeusz Szymelfenig poinformował PAP, że na
spot kaniu syndyk zapewniła
przed stawicieli spółki, iż “pro dukcja w zakładzie będzie kontynuowana, a jeżeli stocznia odzyska płynność finansową, to sąd
może przywrócić opcję upadłości
ugodowej“. Powiedział, że pracownicy stoczni planują pikietować przed Ministerstwem Obrony
Narodowej w Warszawie.
Walka związkowców
Około 200 związkowców ze
SMW przez około dwie godziny
pikietowało przy dżwiękach syren
w kwietniu w Warszawie siedzibę
resortu obrony narodowej. Stoczniowcy protesto wali w obronie
miejsc pracy. Nieśli transparenty
z napisami: “Żądamy wynagrodzeń za pracę“, “Nie chcemy zasi lać rzeszy bezrobotnych“,
“Żąda my dialogu o przyszłości
Stoczni Marynarki Wojennej“.
Przewodniczący Solidarności w
SMW Mirosław Kamieński podkreślił, że akcja protestacyjna wobec groźby utraty pracy przez ponad tysiąc pracowników jest “w
pełni uzasadniona“. “W związku
ze zmianą kierunku upadłości
Stoczni Marynarki Wojennej należy stwierdzić, że skutki poniosą
nie tylko pracownicy, którzy mogą
stracić swój zakład pracy, miejsca
pracy, oczekując na wypłatę zaległych wynagrodzeń. Ucierpi
wiarygodność MON, marynarka
wojenna RP i szeroko pojęty interes obronności kraju“ - podkreślił
w odczytanym w trakcie pikiety
oświadczeniu Kamieński.
Delegacja pikietujących związkow ców została zaproszona do
siedziby MON przez przedstawicieli resortu. Wiceminister obrony
narodowej Zbigniew Włosowicz
zapowiedział, że związkowcy
będą mogli spotkać się z wicemini strem do spraw uzbrojenia i
modernizacji Marcinem Idzikiem.
“Jest też przedstawiciel ministra
skarbu oraz przedstawiciele
odpowiednich departamentów“ -
powiedział Włosowicz.
Po spotkaniu Kamieński powiedział dziennikarzom, że resort i
Agencja Rozwoju Przemysłu są
zainteresowani działalnością produkcyjną w stoczni. Zapowie dział, że w tej sprawie we wtorek
ma się odbyć spotkanie syndyka
sto czni z przedstawicielami
MON. “Uzyskaliśmy potwierdzenie o możliwości prawnej doty czącej zmiany opcji z upadłości
likwidacyjnej stoczni na likwidację układową“ - zapowiedział
Kamieński.
Związkowcy uważają, że ministerstwo jest winne stoczni pienią dze za wykonane prace domagają się, by resort zapłacił
za budowaną w Gdyni korwetę
“Gawron“. Kamieński powie dział, że jeśli chodzi o rozliczenie
korwety, to związkowcy nie uzyskali w poniedziałek żadnych deklaracji ze strony MON. “W tej
kwestii jest impas. Nie byliśmy w
stanie podczas tak krótkiego
spotkania rozstrzygnąć tego, tym
bardziej, że jest to kwestia do
rozwiązania między zarządem
stoczni a MON” - wyjaśnił.
Dodał, że zarząd ma być wybrany we wtorek i środę w konkursie na nową kadencję. Według
przewodniczącego Rady Pracowników stoczni Tadeusza Szymelfeniga, syndyk zapewniła przedstawicieli spółki, iż “produkcja w
zakładzie będzie kontynuowana, a
jeżeli stocznia odzyska płynność
finansową, to sąd może przywrócić opcję upadłości ugodowej;
wte dy stocznia będzie mogła
prowadzić działalność gospodarczą w upadłości“.
Przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Wojska
Tadeusz Mirkiewicz powiedział
w poniedziałek PAP, że na wtorek są wstępnie planowane ro zmo wy syndyka z przedstawi cielami MON w sprawie pozyskania zleceń dla stoczni MW.
Dlatego - jak podkreślił - jego
związek nie bierze udziału w pikiecie. Wiceminister obrony narodowej Marcin Idzik mówił PAP,
że upadłość stoczni to szansa “na
zbudowanie przedsiębiorstwa, w
którym będzie mniej bia łych
kołnierzyków, a więcej robotników“. Podkreślił, że resort obrony
potrzebuje SMW.
W maju 2011 ogłoszono, że
prawie połowa z 1050 osobowej
załogi stoczni może stracić pracę
do końca roku. Od marca pracownicy nie dostają wynagrodzeń z
powodu trudnej sytuacji firmy.
Podczas posiedzenia Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego w środę w Gdańsku syndyk
masy upadłościowej SMW, Magdalena Smółka poinformowała, że
ze względu na trudną sy tuację
sto czni istnieje “koniecz ność
przeprowadzenia głębokiej re strukturyzacji zatrud nie nia w
stoczni; trwa procedura zwolnienia grupowego do 500 osób“.
“Czy to będzie 500 czy mniej
osób, to się okaże, w tej chwili
jesteśmy w trakcie ustalania listy
osób do zwolnienia. Głównym
kryterium zwolnienia jest przydatność zawodowa pracowników do
zakresu prac, które stocznia może
mieć w naj bliższym czasie“ wyjaśniła. Największa grupa ma
otrzymać wypowiedzenia w maju.
Na razie nie wiadomo, ile to
będzie osób. Jednocześnie syndyk
zapewniła, że możliwa jest kontynuacja produkcji w zakładzie.
Uważa, że “koszty funkcjonowania stoczni były jedną z przyczyn
powstania trudnej sytuacji
finansowej“.
Smółka poinformowała, że
zwal niani otrzymają odprawy z
tytułu zwolnień grupowych oraz
odszkodowania za skrócony do
jednego miesiąca okres wypowiedzenia. Załoga od dwóch miesięcy nie dostaje wynagrodzeń. Syndyk nie wyklucza, że pieniądze z
Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych na zaległe
pensje mogą być wypłacone do
końca miesiąca. Według szacunków, potrzeba ok. 7-8 mln zł.
Prezes stoczni Robert Rosz kow ski powiedział dziennika rzom, że z powodu zwolnienia
połowy załogi zakład nie utraci
zdolności produkcyjnych. “Musimy zachować moce produkcyjne.
(...) Chcemy doprowadzić do normalności wewnętrzną struk turę
stoczni, bo teraz jest zupełnie inna niż w +zdrowych+ firmach“ dodał. Wyjaśnił, że chodzi o stosunek liczby zatrudnionych przy
bezpośredniej produkcji do osób z
produkcji pośredniej i administracji. Zapewnił, że jeśli ze stoczni
będą chcieli odejść pracownicy
strategiczni dla produkcji zakładu, to “dopełni wszystkiego, żeby
te osoby zatrzymać“.
Przedstawiciele MON i ARP
obecni na spotkaniu w Gdańsku
podkreślali, że taki zakład jak
SMW jest potrzebny i chcą, by
kontynuował on rozpoczęte prace
oraz mógł uczestni czyć w no wych projektach. ARP zapowiedziała działania na rzecz utrzymania produkcji w SMW. Ich celem
ma być zapewnienie w zakładzie
budowy, modernizacji i remon tów okrętów Marynarki Wojennej.
Ratujmy stocznię, bo upadnie
Marynarka Wojenna RP
Najpóźniej w 2018 roku utracimy Marynarkę Wojenną - wieszczą eksperci z Instytutu Jagiellońskiego. Dlaczego? Na skutek
upadku SMW. Instytut założony
przez historyka i europarlamentarzystę prof. Wojciecha Rosz kow skiego opublikował raport,
którego najważniejsza teza za kłada “stratę zdolności bojo wych” Marynarki Wojennej RP
już za siedem lat. Jako główną
przy czynę wskazuje podeszły
wiek okrętów. Przykłady? W
2014 musimy oddać do muzeum
okręty podwodne typu Kobben,
które dostaliśmy od Norwegii.
Mają już ponad 50 lat.
W 2015 muszą zostać wycofane amerykańskie fregaty typu
Oliver Hazard Perry “Kościusz-
ko“ i “Pułaski“. Kiedy je przejmowaliśmy od USA, nie wpisywano w plan finansowy MON ich
remontów, bo miała powstać budowana w Polsce fregata typu
Gawron - wylicza Łukasz Kister,
jeden z autorów raportu. Zobo wiązaliśmy się, że jeśli zdecyduje my się je remontować, to w
stoczniach amerykańskich bądź
przez nich certyfikowanych.
Tymczasem ich stocznie nie
mają wolnych mocy przerobo wych, bo muszą modernizować
własną marynarkę. Dlatego zdaniem twórców raportu musimy
utrzymać przy życiu SMW.
„Po to, by móc budować i remontować nasze okręty. Bo nikt
na świecie nam ich w krótkim czasie nie wyremontuje, ani nie wybuduje nowych. A działać trzeba
natychmiast” - przekonuje Kister.
Rzecznik MON, Jacek Sońta,
bagatelizuje jednak ostrzeżenia o
zagrożeniu istnienia polskiej Marynarki Wojennej. „To zbyt mocno postawiona teza. Mamy nowe
fundusze na zakup sprzętu. Są
problemy, ale są też plany rozwiązań i środki w wieloletnim progra mie modernizacji sił zbroj nych” - mówi.
Tymczasem SMW od dwóch lat
jest w stanie upadłości. Zadłużona, zwalnia ludzi. Sytuację mogłoby poprawić znalezienie inwestora. O zakupie akcji stoczni
przez francuskiego potentata
zbrojeniowego DCNS rozmawiał
wiosną tego roku poprzedni szef
MON Bogdan Klich. Ostatecznej
decyzji nie podjęto. Aktualnie
trwają przygotowania, które mają
przekonać sąd do decyzji o przywróceniu SMW w Gdyni stanu
upadłości z możliwością zawarcia
układu z wierzycielami - dowiedziała się “Rzeczpospolita“. Jak
czytamy w “Rz“, w przygotowania zaangażowane jest MON oraz
ARP - dziś właściciel SMW.
Wskutek ogłoszonej pół roku
temu upadłości likwidacyjnej
spółki, stocznia nie ma możliwości uczestniczenia w publicznych
przetargach. Wcześniej co roku
mogła liczyć na warte 70-100 mln
zł pewne zamówienia serwisowe i
modernizacyjne - przypomina
“Rzeczpospolita“. Są jeszcze
szanse na uratowanie SMW. Jest
dobra wola zainteresowanych
stron. Może po zakończonych wyborach parlamentarnych nowy
rząd przy wsparciu polityków
pomoże uzdrowić sytuację w
SMW i tym samym pomóc Marynarce Wojennej RP. Mamy przykła dy z niedalekiej przeszłości,
jak nieroztropność może doprowadzić do utraty cennych dla kraju i jego obronności instytucji
(patrz likwidacja CBKO-2 w
Gdańsku).
Strona 16
1-15/09/ 2011 No 17 (1031)
No 17 (1031) 1-15/09/2011
Strona 17
1-15/09/ 2011 No 17 (1031)
Strona 18
Kanadyjski “renesans nuklearny”
DokoÒczenie ze strony 1
struk turę komunikacyjną i spo łeczną obszaru, a także urządzenia
przyległej fabryki St. Mary’s
Cement. Rekomendacje obejmują
okres przed rozpoczęciem przygotowania placu budowy, w trakcie
jego przygotowania, przed rozpoczęciem budowy, podczas budo-
przestrzegać protokołu i uzasadnić swoje wystąpieńie tak słownie
jak i na piśmie. Wszystkie wystąpienia są rejestrowane i dostępne
w Internecie.
Na mocy federalnej ustawy
kontroli i bezpieczeństwa jądrowego (Nuclear Safety and Control
Act) pozwolenia na rozpoczęcie
Darlington A 4 x 930 MWe.
wy, podczas eksploatacji i podczas całego okresu istnienia Darlington B.
Rekomendacje są adresowane
do następujących podmiotów,
które mają egzekwować ich wykonanie przez OPG: Kanadyjska
Komisja Bezpieczeństwa Jądrowego (CNSC), Federalne Mini ster stwo Rybołóstwa (Fisheries
and Oceans Canada), Federalne
Ministerstwo Transportu (Transport Canada), Federalne Mini sterstwo Ochrony Środowiska
(Environment Canada), Federalne
Ministerstwo Zdrowia (Health
Canada), Kanadyjska Agencja
Kontroli Środowiska Naturalnego
(The Canadian Environmental
Assessment Agency), Rząd Federalny Kanady (The Government
of Canada), Rząd Prowincji Ontario (The Government of Ontario), Samorząd Terytorialny
Clarington (The Municipality of
Clarington). Rekomendacja #42
jest skierowana bezpośrednio do
OPG aby ta firma zapewniła możliwość pracy dla studentów i uczniów Indian podczas całego okresu istnienia Darlington B.
Proces przesłuchań publicznych
i zakres opisanych powyżej rekomendacji wskazuje na otwartość
konsultacji społecznych przy planowaniu nowej elektrowni jądrowej w Kanadzie. Przedstawiciele
CNSC w Komitecie Mieszanym
(Joint Review Panel) sprawują
kontrolę nad procesem składania
referatów i wypowiedzi podczas
prze słuchań. Każdy ma prawo
wziąć w nich udział, ale musi
którejkolwiek fazy projektu, tzw.
Licencje (Licences) wydaje firmie
energetycznej, takiej jak OPG
wyłącznie jedna instytucja, a mianowicie Kanadyjska Komisja
Bezpieczeństwa Jądrowego (Canadian Nuclear Safety Commission – CNSC). Takich licencji jest
pięć, co zostanie omówione w
dalszej części tego tekstu.
26 marca, 2011, piszący niniejszy artykuł uczestniczył w przesłuchaniach Komitetu Mieszanego (Joint Review Panel) w sprawie Darlington B. w składzie
działaczy ‘The Society of Energy
Professionals’ (Związku Zawodowego Pracowników Umysłowych
Energetyki). Związek „Society”
reprezentuje przeszło 6000 inżynierów, naukowców i kierowników niższych szczebli zatrudnionych w sektorze energetycznym
Prowincji Ontario. Byłem autorem addendum do złożonego
przez „Society” referatu w części
dotyczącej nowej wersji reaktora
CANDU 6 (tj. EC6 – Enhanced
CANDU-6).
W referacie zostały przedsta wione argumenty za budową Darlington B takie jak udział wysoko
kwalifikowanych członków „Society” w każdej fazie projektu, w
eksploatacji elektrowni jądrowych
i w Komisjach BHP działających
na terenie elektrowni atomowych.
Przypomniano także ilościowy
wpływ energetyki jądrowej na
emisje dwutlenku węgla porównu jąc go z innymi sposo bami
produkcji elektryczności. I tak na
przykład 1 GWh wyprodukowana
w elektrowni opalanej węglem
Końcówki 480 kanałów reaktora w Darlington (Blok D-2)
wytwarza 1041 ton CO2, w przypadku gazu ziemnego 622 ton,
biomasa daje 46, baterie słoneczne 39, hydroelektrownie 18, a
elektrownie jądrowe tylko 17 ton
dwutlenku węgla. Mniej emisji
oferuje tylko energetyka geotermiczna – 15 ton CO2 / GWh i
wiatraki energetyczne 14 ton CO2
/ GWh [dane powtórzone za Nuclear Engineering International]. W
powyższej statystyce uwzględniono emisję CO2 podczas produkcji
materiałów budowlanych elek trowni i samych generatorów jak
również emisje podczas wieloletniej eksploatacji.
Jak wspomniano, w referacie
„So ciety” znalazł sie załącznik
(adendum) opisujący zmodernizowaną wersję CANDU 6. Ta wersja (EC 6) będzie posiadała sprawność 35,5% (w porównaniu do
31.7% bloków Darlington A). EC
6 będzie miał znacznie ulepszony
system awaryjnego odprowadzania ciepła, kontroli temperatury i
ciśnienia wewnątrz układu lokalizacji awarii (containment). Cel
projektowy potencjalnej częstotliwości poważnej degradacji rdzenia dla EC 6 wynosi 10-5 /reaktor-rok wobec 10-4 /reaktor-rok
dla znajdujących się obecnie w
eks ploatacji bloków systemu
CANDU. Te i inne ulepszenia stawiają Enhanced CANDU 6 w
gru pie reaktorów jądrowych III
Generacji, to jest tych, które
wprowadzają zmiany ewolucyjne
konstrukcji wypracowane podczas
okresu eksploatacji reaktorów generacji II, czyli zdecydowanej
większości tych znajdujących się
w eksploatacji w chwili obecnej.
Enhanced CANDU 6 spełnia
wymagania kanadyjskiego dozoru
jadrowego dla nowo planowanych
reaktorów (dokument CNSC RD377) a także wymagania WENRA
(Western European Nuclear Regulators Association) i Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (dokument IAEA NS-R-1).
W październiku 2010, firma
OPG rozszerzyła założenia podstawowe wyboru technologii dla
Dar lington B (Plant Parameter
Envelope – PPE) obejmując EC6.
Pierwotnie brano pod uwagę jedynie trzy nowe rozwiązania: ACR
(Advanced CANDU Reactor)
kon strukcji kanadyjskiej firmy
AECL, EPR (Evolutionary Power
Reactor) - reaktor ciśnieniowolek ko-wodny PWR firmy ARE VA, i AP-1000 czyli jeszcze jeden PWR produkcji Westing house’a.
Celem adendum o EC6 w referacie Society było przedstawienie
nowych rozwiązań technicznych i
wy jaśnienie pewnych nie słusz nych zarzutów, że konstrukcja ta
odbiega od współczesnych wymagań. Enhanced CANDU 6 będą
blokami średniej wielkości [740
MW(e) brutto], ale opartymi na
sprawdzonej konstrukcji CANDU
6, które pracują w wielu krajach
świata. W szczególności bloki
tego typu zostały uruchomione w
Korei Południowej i w Rumunii
wg harmonogramu i bez przekroczenia kosztorysu. Bloki CANDU
6 w Chinach (Qinshan 3) zostały
uruchomione przed terminem i
poniżej planowanych kosztów budowy ( oszczędności w wysokości
312 milionów dolarów US i dodatkowe 187 milionów dolarów
ze sprzedaży energii dostarczonej
do sieci przedterminowo).
Opóźnienia w budowie elektrowni jądrowych są najgorszym koszmarem inwestorów.
W ekstremalnych przypadkach
koszt przedłużającej się budowy
potrafi być tak wielki, że może
zostać podjęta decyzja o jej zaniechaniu. Dlatego banki finansujące projekty jądrowe żądają gwarancji od wiarygodnych rządów
lub naprawdę dużych firm, które
mogłyby przetrwać stratę finansową równą wielkości atomowej inwestycji. Według informacji uzyskanych od przedstawiciela RBC
Capital Markets, hipotetyczna
budowa dwóch bloków jądro wych wyceniona na 6 miliardów
dolarów wymagałaby, poza wspomnianymi gwarancjami, utworzenia
konsorcjum od 20. do 40. banków
kanadyjskich, z których każdy
chciałby zminimalizować ryzyko,
że finansowana elektrownia nigdy
nie zostanie uruchomiona. Szybkość budowy CANDU 6 w Qinshan III (bloki 1 i 2) osiągnięto
przez zastosowanie technologii
prefabrykowanych modułów w
liczbie 15 na blok. Przy budowie
Enhanced CANDU 6 planuje się
użycie 23 takich prefabrykowanych modułów co jeszcze bardziej
skróci czas budowy i zniweluje
ryzyko opóźnień podwyższając
jednocześnie jakość gotowego
obiektu.
Jak powstaje elektrownia
jądrowa w Kanadzie
Federalna ustawa kontroli i
bezpieczeństwa jądrowego (Nuclear Safety and Control Act), a w
szczególności przepisy wykonawcze (Class I Nuclear Facilities
Regulations SOR/2000-204 z 31
maja, 2000) precyzuje pozwolenia
wymagane dla wszystkich faz
istnienia obiektu jądrowego tzw.
Licencje (Licences). Obiekty
Klasy I obejmują ClassIA (w tej
grupie są reaktory jądrowe) oraz
ClassIB (tutaj są zaliczone akceleratory o energii wiązki od 50
MeV wzwyż).
CNSC wydaje licencje wyłącznie „operatorowi”, tj. firmie, która
będzie eksploatowała dane urządzenia jądrowe i jest zwykle ich
właścicielem. Konstruktor reaktora/elektrowni może do CNSC wystąpić o przegląd założeń wstępnych (Pre-Project Review), ale
nie ma to efektu prawnego „certyfikacji” reaktora co stosowane jest
przez urzędy regulacyjne w in nych państwach. Działanie CNSC
jest tutaj zbliżone do brytyjskich
urzędów regulacyjnych.
Zanim firma energetyczna taka
jak OPG może ubiegać się o pierwszą licencję musi spełnić szereg
wymagań ogólnych m.in. opisać
obszar, położenie, przedstawić
prawo własności lub upoważnienie właściciela obiektu do ubiegania się o licencje CNSC, proponowany system dokumentowania
wypełniania wymagań jakości
(Quality Assurance Program),
opis potencjalnych zagrożeń,
emisji, proponowanej ochrony
fizycznej obiektu i proponowany
plan wycofania obiektu z eksploatacji po kilkudziesięciu latach
użytkowania. Dopiero wtedy możliwe jest składanie podań o przyznanie następujących Licencji
(pozwoleń):
1)
Licencja na przygoto wanie Placu Budowy (Licence to
Prepare Site)
2)
Licencja Budowlana (Licence to Construct)
3)
Licencja Eksploatacji
(Licence to Operate)
4)
Licencja na Wycofanie z
Eksploatacji (Licence to Decommission)
5)
Licencja na porzucenie
obszaru po wycofaniu obiektu z
eksploatacji (Licence to Abandon)
Podanie (aplikacja) o każdą z
po wyższych licencji musi speł niać szczegółowe wymagania,
których wymienienie przekracza
ramy tego artykułu. Warto jednak
wspomnieć, że warunkiem otrzymania licencji budowlanej (Licence to Construct) jest przedstawienie wstępnego raportu obejmu jacego analizę bezpieczeństwa
demonstrującą odpowiedniość
konstrukcji obiektu jądrowego
(preliminary safety analysis re port). Ostateczny raport bezpieczeństwa (Final Safety Analysis
Report) dowodzący odpowied niości konstrukcji obiektu musi
być przedstawiony wraz z podaniem o wydanie licencji eksploatacyjnej (Licence to Operate).
Elektrownia jądrowa nie może
funkcjonować bez odpowiednio
kwalifikowanego personelu. Szereg pozycji wymaga certyfikacji
Kanadyjskiej Komisji Bezpie czeństwa Jądrowego CNSC z
czym wiąże się zdanie szeregu
egzaminów, okres tzw. ko-pilotowania ruchu obiektu jądrowego
itd. Certyfikaty CNSC musi posiadać taki personel elektrowni
atomowej jak Autoryzowany
Operator Bloku (Authorized Nuclear Operator), Inżynier Dyżurny
Ruchu (Nuclear Shift Supervisor)
i wreszcie Kierownik Zmiany
Elek trowni Atomowej (Nuclear
Shift Manager).
W chwili obecnej Ontario Power Generation Inc. może ubiegać
się o otrzymanie pozwolenia
CNSC na przygotowanie placu
DokoÒczenie na stronie 19
Jerry J.Ouellette
M.P.P. - Oshawa
170 Athol St. East
Oshawa, On., L1H 1K1
Phone: 905-723-2411
Fax: 905-723-1054
email:[email protected]
Website: www.oshawampp.com
Strona 19
No 17 (1031) 1-15/09/2011
DokoÒczenie ze strony 18
budowy (Licence to Prepare Site).
Jednakże ontaryjski renesans nuklearny zacznie się dopiero wtedy
gdy zostanie podjęta decy zja o
wyborze technologii jądrowej dla
Darlington B. Nastąpi to w jakiś
czas po październikowych wyborach do Parlamentu Ontario. Los
Darlinton B stanąłby pod znakiem
zapytania gdyby zwyciężyła partia neo-socjalistyczna NDP (New
Democratic Party), która ideologicznie jest przeciwna rozwojowi
energetyki jądrowej. Rządząca w
Ontario Partia Liberalna i opozycyjna Partia Progresywno-Kon ser watywna popierają budowę
nowych bloków jądrowych.
„Nuklearny renesans” a
Fukushima
Bardzo poważny wypadek w
elektrowni Fukushima-Daiichi w
Japonii zapewne nieco opóźni
„renesans nuklearny” w skali
świa towej. Niemcy zaprezento wały ekstremalną reakcję na
katastrofę w Fukushimie. Już 15
marca, 2011 Kanclerz Niemiec
Angela Merkel zarządziła odstawienie siedmiu reaktorów wybudowanych przed 1980 rokiem co
wytrąciło 7,4 GW(e) czyli jedną
trzecią mocy jądrowej z niemieckiej sieci. 30 maja Merkel zadecydowała o wycofaniu się Niemiec
z energetyki jądrowej do 2022
roku i zastąpienie jej energią odnawialną. Niemcy posiadają ponad 22 GW(e) mocy zainstalo wanej w wiatrakch energetycz nych, ale pracują one ze współczynnikiem wykorzystania mocy
zainstalowanej (capacity factor)
rzędu 18% czyli zastępcza moc
ciągła wiatraków wynosi tylko 4
GW(e). Inaczej, w ciągu roku
wszystkie niemieckie wiatraki o
mocy 22 tys. MW produkują tyle
energii co elektrownia atomowa o
mocy 4000 MW pracująca przez
cały czas (capacity factor =
100%). Niemcy spalają przy tym
najwięcej węgla i gazu ze wszystkich państw w Europie co obok
emisji CO2 powoduje zatrucie
atmosfery tlenkami azotu i siarki,
powoduje tzw. ‘kwaśny deszcz’,
za cho ro wania na astmę i wiele
innych schorzeń.
Jednak poza Niemcami większość państw posiadających elektro wnie atomowe lub planujące
ich budowę zadeklarowała, że ich
plany w tej dziedzinie nie ulegną
zmianie choć harmonogram może
ulec opóźnieniu.
W Wielkiej Brytanii poparcie
dla energetyki jądrowej stale
wzrasta. Fukushima udowodniła,
że nawet w bardzo ekstremalnych
warunkach dobra konstrukcja i
odpowiedzialne zasady prowadzenia ruchu reaktorów jądrowych
mogą ograniczyć skutki poważnych awarii. Fukushima to nie był
drugi Czarnobyl. Przyczyny awarii zostały już szeroko zakomunikowane wszystkim firmom energetycznym zrzeszonym w WANO
i niewątpliwie będą miały wpływ
na dalsze podniesienie bezpie czeństwa elektrowni, szczególnie
niezawodności zasilania rezer wowego.
Sytuację na świecie po awarii w
Fukushima Daiichi bardzo dobrze
scharakteryzował artykuł Caroline
Peachey pt. „Safety first’ (bezpieczeństwo na pierwszym miejscu)
zamieszczony w czerwcowym numerze miesięcznika NEI (Nuclear
Engineering Inter national). W
wyniku japońskiej awarii jedynie
Włochy nie zarzą dziły żadnych
przeglądów w elektrowniach atomowych i w przepisach bezpieczeństwa. Przegląd zabezpieczeń i
zasad eksploatacji w obecnie pracujących elektrowniach zarządziły natomiast urzędy regulacji
ener getyki jądrowej w na stępu jących dwudziestu-czterech krajach: Belgia, Brazylia, Bułgaria,
Kanada, Chiny, Czechy, Finlandia, Francja, Niemcy, Węg ry,
Indie, Japonia, Południowa Korea, Holandia, Pakistan, Rumunia,
Rosja, Afryka Południowa, Hiszpania, Szwecja, Szwajcaria, Taiwan, Wielka Brytania i USA.
Dodatkowo następujące państwa
zarządziły przegląd istniejących
norm bezpieczeństwa jądrowego:
Chiny, Francja, Niemcy, Japonia,
Korea, Szwajcaria, Taiwan, Wielka Brytania, USA i planujące budowę kilku elektrowni jądrowych
Zjednoczone Emiraty Arabskie.
We Francji EDF przeprowadza
specjalne próby niektórych instalacji (stress tests). Wprowadzone
zostaną dalsze ulepszenia zasilania rezerwowego. Tych ostatnich
dokonają zapewne wszystkie inne
firmy energetyczne na świecie.
Podniesie to standardy w tej dziedzinie w obiektach przechodzących remonty i modernizację i
oczywiście znajdzie odzwierciedlenie w nowo-projektowanych
konstrukcjach.
Caroline Peachey konkluduje,
że poza Niemcami, renesans nuk-
learny rozpocznie się w państ wach rozwiniętych a ekspansja
energetyki jądrowej zasadniczo
nie zwolni tempa w gospodarkach
szybko się rozwijających takich
jak Chiny czy Indie.
Dariusz Witold Kulczyński,
P. Eng.
* EPR – nowy blok jądrowy o
mocy 1600 MW(e) francuskiej
firmy AREVA, w Europie znany
jako European Pressurized Reac-
Tomasz Czech
Kanadyjskie góry "Skaliste"
to jeden z najpięknieszych za kątków świata. Najbardziej malownicze rozciągają się na pograniczu Prowincji Alberta i Kolumbia Brytyjska od południa na granicy z USA w kierunku na północny zachód - w sumie jest to
kilkaset kilometrów zapierających
dech w piersiach widoków malowa nych pędzlem natury. Nie
brakuje tu pięknej i wyjątkowej
roślinności oraz zwierząt takich
jak: niedźwiedzie, jelenie, kozy
górskie, wilki oraz wiele innych.
Zdjęcie przedstawia miejsce,
które znajduje się w Kolumbii
Brytyjskiej obok drogi "Trans kanadyjskiej" Nr. 1, okolo 1km na
zachód od granicy z Alberta.
Jezioro “Sink”
tor a na świecie reklamo wany
jako Evolutionary Power Reactor.
Literatura:
1. Joint Review Panel Environmental Assessment Report Summary – Darlington New Nuclear
Power Plant Project
2. Nuclear Safety and Control
Act, Class I Nuclear Facilities
Regulations SOR/200-204 31
May, 2000
3. DNNP: Written submission
from The Society of Energy Professionals PMD 11-P1.188, File /
dossier : 8.01.07, Date: 2011-0221, Edocs:368165
4.“Safety first” by Caroline
Peachey, Nuclear Engineering
International, June 2011
Mgr inż. Dariusz Witold Kulczyński posiada stopień licencjonowanego inżyniera (Professional
Engineer) w Ontario, Kanada. Jest
zatrudniony jako Senior Technical Engineer w Elektrowni Jądrowej Darlington należącej do Ontario Power Generation Inc. (OPG).
Autor artykułu przez 6 lat pracował w Elektrowni Jądrowej i Centrum Szkolenia Jądrowego w
Rolphton, w tym przez rok w
dziale szkolenia, a przez kolejne
24 lata w EJ Darlington. Do Polski jeździ prywatnie i nie reprezentuje tam OPG.
Strona 20
1-15/09 2011 No 17 (1031)
KLINIKA
REGENERACJI NATURALNEJ
MedQuantum Research Laboratory®
Dr. T. Szcz´sny Andrews, Ph.D.
• Akupunktura
• Homeopatia
• Electro-Medicine
“Medycyna Przysz∏oÊci”
• Enart Therapy
• Zio∏olecznictwo
• Irydologia
• Dietetyka
• Programy odwykowe
• Skuteczne metody odchudzania
• Walka z bólem, stanami alergicznymi
• Komputerowa analiza diety i alergenów
• Elektroniczna identyfikacja oraz detoksyfikacja jelita
grubego, krwi i limfy
• Pomoc w schorzeniach: nadciÊnienie, cholesterol,
cukrzyca, dro˝d˝yce, paso˝yty, zaburzenia
hormonalne, skóra, przewód pokarmowy, nowotwory,
artretyzm, astma, stawy, mi´Ênie oraz wiele innych.
TEST KOMPUTEROWEJ
OCENY ZDROWIA
“Total Health CyberScan”
Opis i wykresy graficzne
NajnowoczeÊniejsza metoda dostarczajàca informacji na temat
szczegó∏owego stanu zdrowia, w tym wielu narzàdów
wewn´trznych cz∏owieka: serca, wàtroby, ˝olàdka, p∏uc,
tarczycy, nerek, nadnerczy, trzustki, narzàdów p∏ciowych,
gruczo∏ów sutkowych, prostaty i wielu innych.
Badanie jest: bezpieczne, wygodne, bezbolesne, szybkie,
bezinwazyjne.
Warto znaç odpowiedê, aby: poznaç stan swego
zdrowia, uniknàç wielu niebezpiecznych chorób, na czas
wykryç poczàtki schorzenia i rozpoczàç kuracj´, dobraç
odpowiednie lekarstwa.
Dok∏adna, cyfrowa, oparta na bio-feedback ocena stanu
zdrowia. Podczas badanie jest mo˝liwoÊç obejrzenia
analizowanego organu na monitorze komputera.
Nie zwlekaj z decyzjà, dzwoƒ jeszcze dziÊ
i umów si´ na wizyt´.
e-mail: [email protected]
Mississauga: Natural Regeneration Clinic, 1755 Rathburn Rd. East, Unit 60
(905) 602-4191 1-877-949-9993
Gdy nawet okulary nie pomagają
MEDYCYNA NATURALNA
Redaguje Dr.T.SzczÍsny
Andrews, Ph.D.
WiÍcej niø po≥owa AmerykanÛw w wieku ponad 65 lat i 3/4
tych, ktÛrzy przekroczyli 75 rok
øycia majπ katarakty. Koszty
zwiπzane z pokrywaniem rachunkÛw S≥uøby Zdrowia, zwiπzanych
z leczeniem katarakt naleøπ do
grupy najwiÍkszych wydat kÛw
budøetu zdrowia. Jakkolwiek stosunkowo prosty zabieg chi rur giczny moøe usunπÊ ka ta raktÍ
oka, to katarakty jako prob lem
medyczny sπ wciπø wiodπcπ przyczynπ úlepoty, globalnie sprawÍ
ujmujπc.
Katarakta umiejscawia siÍ w
soczewce oka. Zdrowa soczewka
jest czysta i przezroczysta, umoøliwia swobodnπ penetracjÍ promieni úwietlnych i w≥aúciwe
skon c entrowanie promienia na
siatkÛwce oka, skπd impuls jest
przenoszony drogπ nerwowπ do
mÛzgu. Soczewka sk≥ada siÍ
g≥Ûwnie z wody i bia≥ka. W miarÍ
lat bia≥ko soczewki ma tendencjÍ
do wytwarzania z≥ogÛw, konglomeratÛw bia≥kowych, ktÛre tworzπ nieprzezroczyste, lub nieprzejrzyste osady w soczewce po wodujπc zmÍtnienie soczewki.
Katarakta powiÍksza siÍ z cza sem, obejmuje jedno lub dwoje
oczu. Katarakty mogπ byÊ: zwiπzane z wiekiem, i te sπ najczÍúciej
spotykane; wrodzone - wystÍpujπ
u noworodkÛw lub we wczesnym
okresie dzieciÒstwa, sπ zazwyczaj
spowodowane cho robami me ta bolicznymi w okresie ciπøy jak:
rÛøyczka lub odra; wtÛrne - sπ
wynikiem najczÍúciej cukrzycy,
chorÛb oczu, nadmiernego spoøywania alkoholu lub sπ ubocznymi
skutkami stosowania preparatÛw
kortykosteroidowych; przyczyny
wypadkowo-urazowe mogπ wywo≥aÊ kataraktÍ urazowπ.
W medycynie konwencjonalnej poza zabiegiem chirurgicz nym nie istnieje øadna skuteczna
metoda terapeutyczna. Korekta
widzenia na drodze czÍstego
sprawdzania dobranych szkie≥ optycznych poprawia komfort øycia
codziennego dnia.
Badania naukowe wykaza≥y, øe
niektÛre witaminy zapobiegajπ
kataraktom, jakkolwiek komplet-
nie przed nimi nie chroniπ. Naleøπ tutaj witamina C i E. Obie
witaminy sπ przeciwutleniaczami,
zabezpieczajπ przed szkodliwym
dzia≥aniem wolnych rodnikÛw. W
soczewce oka zawartoúÊ witaminy C jest 60 razy wiÍksza niø we
krwi. Z wiekiem ta wysoka koncentracja spada i u ludzi z kataraktπ oczu stÍøenie witaminy C
jest duøo niøsze. Witamina C
wspomaga fizjologicznπ aktywnoúÊ witaminy E ( inny antyoksydant). Stwierdzono, øe regularne
zaøywanie 400 IU witaminy E
zmniejsza ryzyko wystπpienia katarakty o po≥owÍ. Naleøy pamiÍtaÊ, øe witamina E ma tendencjÍ
zmniejszania gÍstoúci krwi, wiÍc
jej naduøywanie moøe byÊ w
pewnych przypadkach niewskazane. Lipoic acid jest substancjπ podobnπ witaminom, jest przeciwutleniaczem i poprawia me ta bolizm insuliny oraz kontrolÍ poziomu cukru, dodatkowo zabezpiecza nerwy przed ich uszkodzeniem na tle cukrzycowym. W
zwiπzku z czÍstymi komplikacjami cukrzycowymi w postaci wystÍpowania katarakt - podawanie
lipoic acid ma sens w postÍpowaniu profilaktycznym. Za lecane
indywidualnie dawki wahajπ siÍ
miÍdzy 50 do 600 mg dziennie.
Preparaty zawierajπce karoteny
jak Lutein i zeaxanthin, os≥aniajπ
takøe oko przed uszkadzajπcym
dzia≥aniem wolnych rodnikÛw
(free radicals). Dieta bogata w
owoce i jarzyny zawiera takøe karoteny i zmniejsza ryzyko wystπpienia katarakty. Bliska kuzynka
jagÛd (blueberry) zwana Bilberry
(Vaccinum myrtillus), zawiera
zwiπzki flavonoidÛw pod nazwπ
anthocyanosides, ktÛre sπ bardzo
aktywnymi antyoksydan ta mi i
pomagajπ zabezpieczaÊ soczewkÍ
przed niebezpiecznπ ka taraktπ.
SzczegÛlnie jest sku tecz na w
kombinacji z witaminπ E.
Billberry jest ponadto uøywana
przy schorzeniach gard≥a, do p≥ukania ust i migda≥kÛw. Przydatna
rÛwnieø w leczeniu tzw.îkurzej
úlepotyî. Ma dzia≥anie wspomagajπce w leczeniu biegunek oraz
pobudza krπøenie w koÒczynach
dolnych w przypadkach atherosclerosis. Uøywana jest dla ≥agodzenia problemÛw zwiπzanych z
uk≥adem pokarmowym i moczo-
wym. Sπ doniesienia typu anegdotycznego na temat leczenia przy
pomocy billberry artretyzmu, dny
moczanowej i pewnych przypadkÛw chorÛb skÛry.
Teraz chcia≥bym poúwiÍciÊ
nieco miejsca chorobie oczu, ktÛrej nazwa brzmi Macular degeneration, zaú w polskiej transkrypcji
to zanik lub degeneracja plamki
ocznej albo starcze zwyrodnienie
plamki.
Starcze zwyrodnienie plamki
(AMD), skrÛt angielski od agerelated macular degeneration jest
g≥Ûwnπ przyczynπ os≥abienia
wzroku u osÛb starszych. WystÍpowanie choroby nie jest zwiπ zane z p≥ciπ; schorzenie wystÍpuje znacznie czÍúciej wúrÛd ludzi
rasy bia≥ej niø czarnej. Øaden
czynnik predysponujπcy nie jest
znany, lecz starcze zwyrodnienie
plamki moøe byÊ dziedziczne. Istnieje skojarzenie wystÍpo wa nia
schorzenia i palenia nikotyny.
WyrÛønia siÍ dwie odmienne
postacie schorzenia: w postaci
zanikowej (sucha forma) wystÍpujπ zmiany barwnika w okolicy
plamki, bez uniesienia siatkÛwki
przez bliznÍ w jej obrÍbie, krwotok, wysiÍk. W postaci wysiÍkowej (mokra forma), ktÛra jest o
wiele rzadsza, powstaje sieÊ nowotwÛrstwa naczyniowego podsiatkÛwkowego, ktÛrej czÍsto towarzyszπ krwotoki úrÛdsiatkÛwkowe, gromadzenie siÍ p≥ynu podsiatkÛwkowego, uniesienie na b≥onka barwnikowego, hiperpigmentacja. Jak objawia siÍ ta choroba ? Moøe wystπpiÊ powolne
lub nag≥e, bezbolesne, os≥abienie
centralnej ostroúci wzroku. Czasami pierwszym objawem jest
zniekszta≥cenie obrazu widzia nego jednym okiem, co powinno
byÊ zbadane przez lekarza specjalistÍ testem Amslera. Jakkolwiek
utrata wzroku nie jest ca≥kowitπ
zazwyczaj, to widzenie jest upoúledzone lub czÍúciowo ca≥kiem
niemoøliwe obiektÛw bez poú rednio odleg≥ych. Twarze, dru kowane strony, obraz TV lub inne
obrazy stajπ siÍ nieostre i za mazane. Forma mokra choroby
rozwija siÍ zazwyczaj w nastÍpstwie jej postaci suchej. WystÍpuje
nagle, gdy ma≥e, delikatne naczynie krwionoúne siatkÛwki zaczyna
gwa≥townie rosnπÊ, po wiÍkszaÊ
siÍ, powodujπc przesiÍk p≥ynu na
zewnπtrz naczynia i odwarstwienie siatkÛwki. Dochodzi do szybkiego pogorszenia stanu i utraty
moøliwoúci widzenia.
Objawy AMD stwierdza siÍ u
15 milionÛw AmerykanÛw w
wieku powyøej lat piÍÊdziesiÍciu.
Ponad 10% przypadkÛw obser wuje siÍ powyøej 65 lat i u ludzi
w wieku ponad 75 lat macular degenaration wystÍpuje czÍúciej niø
w 75%. Choroba rozwija siÍ czÍsto przez czas d≥uøszy i bywa niezauwaøonπ. Badanie oczu u optometrysty (recepty na okulary) nie
moøe wykryÊ choroby. Rutynowe
badanie oczu u lekarza okulisty za
pomocπ ophthalmoscopu , lampy
szcze li no wej lub w koÒcu na
drodze tzw. angiografii fluorescyjnej moøe jedynie wykazaÊ jaki
jest faktyczny stan plamki ocznej
i naczyÒ siatkÛwki.
Leczenie choroby metodami
konwencjonalnymi nie jest zbyt
skuteczne i sprowadza siÍ do
rÛønych technicznie zabiegÛw
chirurgicznych, w wyniku ktÛ rych rokowanie jest zazwyczaj
nie pewne. W ostatnich czasach
wiπzano duøe nadzieje z technikπ
laserowπ, ktÛra niestety okaza≥a
siÍ mniej skutecznπ niø oczekiwano w przypadkach AMD.
Co naleøy robiÊ, jakiej uøywaÊ
strategii by nie doprowadziÊ do
zmian nieodwracalnych w oku?
Naleøy dbaÊ o higienÍ wzroku,
uøywaÊ okularÛw gdy sπ potrzebne, zmieniaÊ ich si≥Í w miarÍ pogarszania siÍ wzroku ( lub polepszenia!). Osoby palπce papierosy
powinny ograniczyÊ do minimum
na≥Ûg lub zaniechaÊ palenia. Nikotyna powoduje zwÍøenie na czyÒ siatkÛwki, zmniejszajπc tym
samym dop≥yw tlenu do tej bardzo precyzyjnej czÍúci oka,
zmniej sza siÍ poziom witaminy
C, co prowadzi do zwiÍkszenia
przepuszczalnoúci naczyÒ krwionoú nych i zwiÍkszenia szansy
powstania wysiÍkÛw pod siat kÛwkπ. ZabezpieczaÊ naleøy oczy
dobrymi szk≥ami przeciw promieniom UV, ktÛre sπ bardzo szkodliwe dla wraøliwej siatkÛwki oka.
Jeøeli konsumujesz w nadmiarze
alkohol, naleøy tÍ iloúÊ zredukowaÊ maksymalnie do jednego
drin ka dziennie, i lepszym wy borem w tej sytuacji bÍdzie kieliszek czerwonego wina (ktÛry w
tej iloúci ma podobno zmniejszaÊ
ryzyko wystπpienia AMD, sπ to
jedynie sugestie, ale naukowo nie
potwierdzone). Wskazane jest zaøywanie nutraceuticals, jak bil berries, green tea, ginkgo biloba
oraz wyciπgÛw z grape seed.
Witamina C, jest silnym przeciwutleniaczem, antyoksydantem,
ktÛra zabezpiecza komÛrki przed
wolnymi rodnikami. Zatrute úrodowisko w jakim øyÊ nam przysz≥o, dym papierosowy i nadmiar
silnego, bogatego w UV s≥oÒca sprzyjajπ powstawaniu wolnych
rodnikÛw. Witamina C jest w duøych iloúciach kumulowana w
oczach, gdzie jej obecnoúÊ zabezpiecza przed chorobami oczu
zwiπzanymi z wiekiem, ≥πcznie z
AMD. Badania naukowe wykaza≥y zaleønoúci miÍdzy poziomem
witaminy C i wystÍpowaniem
AMD jak rÛwnieø katarakty oczu.
Witamina E, inny antyoksy dant zdaje siÍ zapobiegaÊ macular
degeneration, prawdopodobnie na
drodze kontrolowania poziomu
cholesterolu we krwi, zmniejszania moøliwoúci powstawania
wewnÍtrznych zakrzepÛw. Przepro wadzono badania kliniczne,
potwierdzajπce tÍ zaleønoúÊ. Ludzie zaøywajπcy úrodki roz rze dzajπce krew (aspiryna, coumadin
lub ginkgo biloba) muszπ pamiÍtaÊ, øe witamina E jest takøe silnym antykoagulantem (blood
thinner), wiÍc jej nadmiar moøe
prowadziÊ w pewnych przypadkach do zwiÍkszenia przepusz czalnoúci naczyÒ (krwawienia).
Witaminy z grupy B, a szczegÛlnie witamina B-2, spe≥niajπ
waø nπ rolÍ w funkcjonowaniu
siatkÛwki oka.
Cynk jest metalem niezbÍd nym do prawid≥owego funkcjonowania wszystkich komÛrek organizmu, w≥πczajπc jak najbardziej
siatkÛwkÍ. Wykazano, øe suplement cynku moøe zwolniÊ proces
rozwoju choroby AMD.
Lutein i zeaxanthin sπ dwoma
g≥Ûwnymi karotenoidami (naturalny czerwony, øÛ≥ty i pomaraÒczowy barwnik) obecnymi w plamce
ocznej i siatkÛwce, uwaøa siÍ, øe
ich obecnoúÊ jest zabez pie cze niem dla oczu. Ta para silnych
antyutleniaczy sta≥a siÍ przedmiotem usilnych badaÒ naukowych,
gdy stwierdzono, øe luteina i zeaxanthina mogπ zabezpieczaÊ oczy
przed zwyrodnieniem plamki.
Spe≥niajπ one rÛwnieø rolÍ jako
swoisty filtr przed UV promieniami.
Zapewne wiÍkszoúÊ z PaÒstwa
zainteresuje siÍ gdzie moøna znaleüÊ duøo w/w zwiπzkÛw. OtÛø
øÛ≥tko jajka zawiera duøo zarÛwno luteiny jak i zeaxanthiny. Luteina sama jest w duøej iloúci w
kiwi, czerwonych, bezpestkowych
winogronach, zuc chi ni oraz w
dyni. Zeaxanthin jest skoncentrowana w soku poma raÒ czowym,
miodowym melonie, mango oraz
zielonych, liúciastych jarzynach.
Bioflavonoidy, sπ naturalnymi
barwnikami i dzia≥ajπ jako antyutleniacze, wzmacniajπc aktywnoúÊ
witamin C. zabezpieczajπ kapilarne, w≥osowate naczynia, wspomaga jπc tym samym transportowπ
funkcjÍ jakπ pe≥niπ wiÍksze naczynia krwionoúne w czasie doprowadzania tlenu i odprowadzania produktÛw odpadowych. Bilberry, sπ bogate w witaminÍ C
oraz anthocyanoidy, rodzaj flavonoidÛw szczegÛlnie waønych dla
siatkÛwki. Wskazane jako suplementy sπ takøe CoQ-10, se len,
Beta-karoteny.
Osoby zainteresowane powyższą tematyką, jak również le czeniem naturalnym zapraszam
do konsultacji w Klinice Regene racji Naturalnej w Missis sauga,. Telefon: 905 602-4191,
lub bezpłatny „toll-free” spoza
Toronto i Mississauga: 1- 877949-9993.
Dr.T.Szczęsny Andrews, Ph.
D. specjalizuje się od lat w
Tradycyjnej Chińskiej Medycynie i Akupunkturze, których
tajniki zgłębiał w Chinach i Korei. Stosuje również sprawdzone
i naukowo udokumentowane
metody Dietetycznej Korekty
Żywienia, Homeopatii, Zioło lecznictwa i Irydologii. Posiada
doktorat z Fizjologii Żywienia,
był wykładowca Uniwersy te tach w Warszawie i Montrealu.
1-15/09/ 2011 No 17 (1031)
Conscription
By Robert Bothwell
One of the problems of a bilingual country is, inevitably, national
unity. In Canada, national unity
usually - though not always refers to relations between English
and French Canadians. Put
another way, if the English-language majority leads, will the
French minority follow?
It is a question that Canadian
politicians do their best to avoid.
Having a federal system, with a
large French-majority province,
Quebec, helps by downloading
many issues to the provincial
level. But there are some issues
that cannot be avoided, and of
these the greatest is war and
peace.
Canada by itself is unlikely to
go to war. It is too small, too
distant, and blessedly unencumbered by hostile neighbours. But
Canada has gone to war, repeatedly, on behalf of its friends and
associates — in 1899 for the
British Empire in South Africa; in
1914 in World War I for the
British Empire; in 1939 for the
Empire, again, in World War II;
for the United Nations (and the
United States) in Korea in 1950,
in the Gulf War in 1990 and
Afghanistan in 2001.
The two world wars were
fought on a massive scale, requiring hundreds of thousands of
Canadian troops fighting on
distant and bloody battlefields.
(There were over a million men
and women in the armed forces in
World War II, out of a population
of less than 12 million.) Canadian society was turned inside out
to mobilize resources of men,
material and money for the
conflicts. Sixty-thousand Cana dian soldiers, sailors, and airmen
died in World War I, and 42,000
in World War II, while the
wounded and disabled were
count ed in the hundreds of
thousands.
These two wars took place in
the span of just a generation.
Some who served in the first war
were still young enough to serve
in the second; in other cases, the
soldiers of the first war were the
officials and politicians of the
second. And as might be expected, the experiences (or as some
Strona 21
called them, the lessons) of the
first war were applied to the
second, and of these experiences
the most obvious was what war
meant for English-French rela tions.
In 1914 Canada entered the war
under the direction of a Conservative government, headed by Sir
Robert Borden. Though Borden
was an intelligent man, his cabinet was weak in terms of the
quality of its ministers, and it was
especially weak in terms of its
French-Canadian members. Borden himself was aware of the
problem, but did not know what
to do; and the problem grew in
importance as it became clear that
French-speaking parts of the
country, mainly Quebec, were not
producing troops proportionate to
the size of their population. As
casualties rose, English-Cana dians more and more resented the
lack of enlistees from Quebec.
The issue exploded in 1917 when
Borden decided to impose conscription, compulsory military service. A divisive federal election
was held, and the country split
main ly, though not entirely, on
French-English lines. Sporadic
riots broke out in Quebec in 1918,
and many men of military age
refused to report for duty. What
the government would have done
had the war lasted much longer
remains unknown. The war did
end in November 1918, leaving
W związku z rokiem Miłosza
Nieznany list Czesława Miłosza
DokoÒczenie ze strony 1
Buenos Aires wydał tom wierszy
Miłosza; „Epokos samoningumo
po ezija” (Epoka świadomości
poezji); przekłady i redakcja były
jego;
„ Zebrane w tej książce wiersze
– to niewielka część obszernej
twórczości poetyckiej Czesława
Miłosza - pisze we wstępie Wybraliśmy niektóre utwory, które są naszym zdaniem najbardziej
charakterystyczne dla twórczości
Autora i uwydatniają ewolucję
jego twórczości
“Obecnie Czesław Miłosz,
bardziej niż kiedykolwiek, dąży
do komunikacji z innymi ludźmi.
Inną jego troską - odnowienie
tradycji i poszukiwanie charaktery stycznych epoce środków”.
Wiersze I części - z „Trzech zim”
(1936) i uzupełnionego zbioru
„Ocalenie” (1945). Wiersze części II, - z nowego zbioru „Światło
dzienne”(1952)”. O „Świetle ”
uwaga Gombrowicza; „tematyka
ich jest specjalna, to rekapitulacja
pewnego okresu a także świadectwo i ostrzeżenie” (Dziennik 1953
– 1956, t. I, Kraków 1997, s.150).
Wiersze Miłosza opublikowało
„Lankai” (nr 5 z 1955 r.), oraz
fragment „Zdobycia władzy” (nr
6 z 1955).
„Epoka ...” , wywołała ożywioną polemikę nie tyle o wierszach,
ale o autorze; Litwin czy Polak?
Jedni, jak Bronys Raila (1909 –
1997) atakowali go, a drudzy, jak
Keksztas, Nikos – Niliunas, broni li; „Tak czy inaczej Miłosz z
Szetejn przy Niewiaży, niedaleko
Kiejdan, jest prawdziwym Litwi-
nem. Dzieciństwo i młodość spędził w najprawdziwszej Litwie,
prawie w jej centrum….
Pochodzi z rodziny, od czterech stuleci przynajmniej zamieszkałej na Litwie, pracującej na
rzecz Litwy, tworzącej jej kulturę, chroniącej jej przyrodę, gospodarstwo, duszę, ludzi, a więc naród cały. Fakty te przekazane
przez samego Czesława, i mogą
być takie wnioski. Litwę nazywa
wreszcie „wspólną naszą ojczyzną” - napisał - Ale jak już czyta liśmy, inaczej się wydarzyło,
podobnie jak z tysiącami podobnych. Czesław Miłosz uważa się
za Polaka, pisze tylko po polsku,
pracuje tylko dla Polski ... (wielokropek w oryginale – Z.P.). (Pożegnanie z Weroną, odwiedziny w
Kiejdanach, „Santarve” (Zgoda),
W. Brytania, nr 1 z 1956).
Poświęciłem Keksztasowi sporo uwagi w „Znad Wilii” i „Nowym Kurierze”. W „Komenta rzach do” Abecadła Miłosza” (
„N.K.”nr19 z 1-15 październik
2005) tak zakończyłem szkic o
nim „W dzienniku (Maksym
Tank) pod datą 7 grudnia 1993
odnotował …
Przychodziła Małgorzata Kasner. Chciała abym się podzielił z
nią swoimi wspomnieniami o J.
Keksztasie, o którym zamierza
napisać szkic … Czy taki szkic
został napisany?”.
W nowym „Komentarzu” (nie
opublikowanym); „Keksztas Juozas – Uzupełnienia i poprawki”
napisałem; „Stawiając znak zapytania, nie sądziłem, że prędko
znaj dę odpowiedź. Następnego
dnia listonosz przyniósł list z Wilna, od pani Jurate Burakaite. Listy
jej zawsze są oczekiwane . … (napisała) „Wysyłam Panu książkę
Małgorzaty Kasner o J.Keksz tasie. Znajdzie Pan odpowiedź na
nurtujące pytania. M. Kasner doskonale mówi po litewsku i chyba
dlatego wybrała ten temat pracy.
Na dniach opuszcza Wilno gdzie
w przeciągu 5 lat kierowała Instytutem Polskim”. Tyle pani Jurate!
Jej pracę doktorską o życiu i
twórczości Juozasa Keksztasa, na
litewski świetnie przełożyła Anna
Romańczuk (Wilno 2002, lit.).
Dodam, że autorka obszernie
przedstawiła interesującą polemikę litewskich pisarzy na Zachodzie, o „Epoce”, głosy przyjaciół i
opo nentów, o Miłoszu i jego
twórczości, dotąd pomijane w
Polsce i na Litwie, a warte uwagi
biografów i krytyków.
[ 7 ] ros. - pożyjemy, zobaczymy. [ 8 ] niem. - melancholia
[ 9 ] Prof. Wiktor Sukiennicki
(1901 -1983). politolog, ekonomista, prof. USB i Szkoły Nauk
Politycznych (SNP) Instytutu
Naukowo – Badawczego Europy
Wschodniej w Wilnie. W czerwcu
1941 r. wywieziony do Krasnojarska. Po zwolnieniu z obozu, pracuje w ambasadzie RP w Kujbyszewie. Od 1943 r. w W. Brytanii
wykłada, na Uniw. Polskim w
Oxfordzie. Od 1952 r. w „Wolnej
Europie”, a od 1959 r., w Instytucie Hoovera (Stanford University). Współpracował z paryską
„Kulturą”. Artykuł o nim, zdjęty z
druku w stanie wojennym i in.
moje publikacje, były przedmio-
behind a host of unpleasant memories.
The politicians who took
Canada into World War II in 1939
were mindful of the strains the
first war had placed on the
country. The prime minister,
William Lyon Mackenzie King, a
Liberal, was a far better politician
than Borden, and his cabinet was
stronger and, most important,
much stronger in Quebec. King
and virtually every other politician regardless of party promised
no conscription for overseas
service. There was conscription
for home defence, starting in
1940, but the troops who went
overseas - half a million of them were all volunteers. (As before,
the rate of enlistment in Quebec
was significantly lower than in
English Canada.) But as the war
exploded into Russia and the
Pacific in 1941 and 1942 many
English Canadians became
impatient with the no conscription
promise. King held a plebiscite in
1942 to relieve him of the pro mise, and as might be expected,
English Canadians mainly voted
yes, and French Canadians, no.
However, King did not impose
conscription until 1944, when
casualties overseas demanded it.
Unlike 1918, the conscripts sent
overseas in 1944 were already in
uniform. And unlike the earlier
conflict, there were prominent
French-Canadian politicians who
supported sending them. King
had political credibility, enough
to win handily in Quebec in an
election just after the end of the
war. Though World War II
strained French-English relations,
they did not break, and the shortterm political effects were few. In
the aftermath, there was a curious
consequence. Canadian war
veterans received massive grants
after the war - but because there
were fewer French-Canadian
veterans they did not get the same
advantages. It is entirely possible
that Quebec after 1945 was less
prosperous and less well educated
as a result.
tem korespondencji z jego żoną,
zamieszkałą w Londynie; w której
szczegóły o deportacji i krytyka
pod adresem Miłosza. Posiadam
jego list do Ancewicza (Mona chium marzec 1956 (nie publikowany).
[10] Stanisław Swianiewicz
(1899 – 1997), prawnik, ekonomista, prof. USB i SNP, autor wielu
prac z zakresu polityki gospodarczej ZSRR i III Rzeszy. We wrześniu 1939 r. dostał się do niewoli.
Przebywał w Kozielsku i jako
znawca wojennej gospodarki Niemiec, uniknął losu ofiar Katynia.
Zwolniony z łagru w Komi w
kwietniu 1942 r., złożył w ambasadzie RP relację o losie jeńców
wo jennych. A później opubli kował; „W cieniu Katynia” (Paryż
1946). Ambasador, prof. S. Kot
opuszczając Moskwę w 1942 r.
zabrał go ze sobą. Osiedlił się w
An glii, po uprzedniej pracy w
Biu rze Studiów przy Polskim
Centrum Informacji w Jerozolimie. Pracował w Uniw. Polskim
w Londynie i uniw. w Manchester. Z ramienia UNESCO w
1956. wyjechał do Indonezji, a od
1963. w Kanadzie, na uniw. w
Halifaksie. W latach 1966 – 1968
na uniw. Notre Dame w Indianie.
Warto odnotować interesujący
artykuł Piotra Lisiewicza; „Świadek w masce” (Niezależna Gazeta
Polska, 2. V. 2008), przekazany
przez Wojciecha Gureckiego,
któremu składam podziękowanie)
[11] Ingrid Ancewicz – Con nighame – Blank (1934 Wilno –
2000 Kalifornia). Studia w To ronto, a stopień magistra w Heidelbergu. Od 1958 r. w San Francisco, wykłada w College of
Marin języki niemiecki i rosyjski.
Zenowiusz Ponarski
Next Instalment:
The October Crisis
1-15/09/ 2011 No17(1031)
Strona 22
Dwór w Kraśnicy i hubalowy Demon
(Warszawa, PIW 2009) Odc. 27
Aleksandra Ziółkowska-Boehm
W dniu pogrzebu Wandy Ossowskiej 2 maja, w dzienniku francuskim „Le Monde” 1 ukazał się artykuł Bertranda Poirot-Delpecha,
członka Akademii Francuskiej,
znanego dziennikarza i pisarza,
zatytułowany Le temps de dire
merci” (Czas podziękowań. Życie
poświęcone poszukiwaniu tej,
która je uratowała), później został
przedrukowany w miesięczniku
„Le Monde”.
Oto fragmenty tego artykułu w
tłumaczeniu Elżbiety Strojny.
„Ida urodziła się 19 listopada w
1929 roku w Paryżu, w rodzinie
polskiego krawca żydowskiego
pochodzenia o nazwisku Ferstenszab2. Jej rodzice wyemigrowali
do Francji w 1924 roku, mając
nadzieję na lepsze i bezpieczniejsze życie. Na czas okupacji niemieckiej ukryli swoją córkę na
wsi, w Deux-Sèvres. Aresztowanie jej matki w lipcu 1942 roku
potwierdziło słuszność tej decyzji.
Ida została zabrana z domu swojej
opiekunki 30 stycznia 1944 roku
przez trzech francuskich żandarmów, którzy skojarzyli jej pochodze nie, pamiętając literę «J»
(Jude, niem. Żyd) z dowodu osobistego jej starszego brata (ab surdem stało się to, iż w chwili
wyzwolenia Francji ci żandarmi
zostali uznani za «zasłużonych w
walce z okupantem»!). Ida znalazła się w Oświęcimiu 14 lutego
1944 roku. (…)
Między styczniem a marcem
1945 roku, w rewirze, w szpitalu
obozu Neustadt-Glewe, bardzo
cierpiącą małą piętnastoletnią
dziewczynką, Idą, zaopiekowała
się Wanda, 32-letnia wówczas
polska pielęgniarka. (…) Między
lutym a majem 1945 roku, kiedy
Ida zawieszona między życiem a
śmiercią walczyła o przetrwanie,
Wanda postanowiła ratować to
samotne i ciężko chore dziecko.
W czasie selekcji, podczas której
eliminowano dzieci, owinęła jej
głowę chustą, aby ukryć odrastające kręcone włosy i uczynić ją
starszą. Odmrożone stopy, z początkami zakażenia, moczyła na
przemian w zimnej i gorącej wodzie, aby pobudzić krążenie krwi.
Dla ochrony ciepła zawijała je
ban dażami z papieru, który nie
wiadomo gdzie zdobyła. Karmiła
ją, niekiedy na siłę, zupą, do
której wrzucała swoje ziemniaki –
aby była bardziej pożywna. Zdobyła gdzieś kawałek czekolady,
którą wzmacniała siły dziecka.
(…)
Od lat pięćdziesiątych, Ida starała się odnaleźć tę, która ją uratowała. Środki i informacje, który mi dysponowała, były przy pom nieniem koszmaru. Jedyne,
co zapamiętała, to imię Wanda,
bardzo przecież popularne w
Polsce. Polskie stowarzyszenia,
zrzeszające byłych więźniów
obozów koncentracyjnych, usiłowały jej pomóc. W 1988 roku, w
czasie swojej pierwszej podróży
do Oświęcimia, Ida powtarzała
«Tak bardzo pragnęłabym odnaleźć Wandę, której zawdzięczam
życie». W 1995 roku podczas
emisji programu, w którym ofiarowywano pomoc w poszukiwaniu zaginionych osób, zatelefonowa ła do telewizji francuskiej.
«Nie mamy takich możliwości w
Polsce» - usłyszała standardową
odpowiedź.
(…) Zabrakło tylko kilku godzin, aby los pozwolił dawnej
więźniarce, Francuzce pochodzenia żydowskiego, Idzie Grinspan,
podziękować polskiej pielęgniarce, Wandzie Ossowskiej, za uratowanie życia w obozie koncentracyjnym w Neustadt-Glewe w
1945 roku. A w dniu, kiedy to
wszystko się działo, 29 kwietnia
2001 roku w rocznicę wyzwolenia
obozu, to utracone na zawsze
spotkanie, ukazuje nową erę pamięci, która rozpocznie się wraz z
odejściem ostatnich, bezpośrednich świadków tamtych dni. Już
czas, aby o tym mówić(…)”.
Artykuł w „Le Monde” zawiera
także pięć fotografii: piętnastoletniej Idy, obozu koncentracyjnego
w Auschwitz, Idę po wyjściu z
obozu, zdjęcie Wandy Ossowskiej
razem z Janem Pawłem II z wizyty Papieża na Majdanku.
Elżbieta Strojny zapytała Idę
Grinspan, jak zapamiętała „tamtą
obozową ciocię”.
- Wanda była dla mnie jak
Madonna, z włosami upiętymi do
tyłu - jak u mojej Mamy - i ciepłym uśmiechem. To właśnie ten
uśmiech i oczy pełne troski i zrozumienia wyróżniały Wandę na
tle innych więźniarek. W obozie
nikt się nie uśmiechał, spojrzenia
większości więźniarek było błędne, apatyczne, a jedynym uczuciem, które wyrażały, był strach.
Wanda była taka inna – uśmiechała się do mnie, ciepło, czule i z
miłością. Myślałam, że to sama
Matka Boska zstąpiła z nieba, aby
mnie ratować. Byłam taka szczęśli wa, kiedy pochylała się nade
mną, kiedy była przy mnie. I paradoksalnie, mimo umierających
wokół, czułam się bezpiecznie”.
Ida zapamiętała polskie słowa
„Boli, boli?”, kiedy Wanda sprawdzała, czy Ida czuje ból w stopach
po różnych kompresach i zabiegach. Ida chciała czuć ból. Mimo
gorączki doskonale rozumiała, że
tym razem ból będzie sympto mem powrotu do zdrowia, do życia. „Jeżeli nie będziesz jadła, nie
wrócisz do domu” – to kolejne
sło wa Wandy wypowiadane po
polsku, doskonale zapamiętane
przez Idę. Wanda karmiła mnie
łyżką jak niemowlę, chciała skłonić mnie do jedzenia, abym nabrała sił. Gorączka przyćmiewała
głód, byłam wtedy półprzytomna,
Mała z Neustadt-Glewe
ale doskonale słyszałam i rozumiałam słowa o powrocie do domu. I jadłam… Miałam wielkie
szczę ście, że na swojej drodze
spotkałam Wandę. Dzięki niej –
przeżyłam.
Ida Grinspan przyjechała 28
maja 2002 roku na uroczystość
Dnia Patrona (a raczej: dwóch
patronów) Szkoły Podstawowej w
Kunicach, która nosi imię Wandy
i Henryka Ossowskich. Dwa lata
wcześniej Wanda zdążyła jeszcze
być na uroczystości i przeciąć
wstęgę podczas nadania szkole
imienia jej i jej brata, adiutanta
majora Hubala.
W uroczystości wzięła też
udział żona Henryka, Elżbieta
Ossowska, ich syn Henryk oraz
wnuczka. Zebranych przywitał
dyrektor szkoły, Stefan Mazur. Po
apelu uczniowie ze szkolnym
sztandarem, w towarzystwie przybyłych gości, udali się do miejscowego kościoła, gdzie została
odprawiona msza święta w intencji Patronów. Celebrował ją
ksiądz proboszcz Janusz Kępiński, który zwrócił się do młodzieży. „‘–Dzisiejszy dzień to powinna być dla was piękna lekcja patriotyzmu”.
Dalsze obchody odbyły się w
budynku szkoły. Dyrektor Stefan
Mazur przypomniał sylwetki
Wandy i Henryka Ossowskich.
Głos zabrała także Ida Grinspan.
Krótko, ale niezwykle suge stywnie, z żalem opowiadała, że
straciła 56 lat na poszukiwania, a
Wanda była na wyciągnięcie ręki.
Tak bardzo żałowała, że nie mogła z nią porozmawiać. Zabrakło
tylko kilku godzin, a miała tyle
pytań do Wandy,– które pozostaną bez odpowiedzi. Tak widocznie musiało być.
Ida Grinspan wspólnie z Bertrandem Poirot-Delpech napisali
książkę Je n’ai pas pleuré (Robert
Laffont, Paryż 2002).
Rodzina Strojnych dostarczała
informacji, pokazywała wystąpienia telewizyjne, fotografie Wandy, udostępniała prywatne nagrania wideo ze spotkań rodzinnych,
podczas których Wanda opowiadała o swoich przeżyciach, o wartościach, którymi żyła, o histo riach, jakich była świadkiem lub
uczestnikiem. Ida i Bertrand mogli ją zobaczyć taką, jaką była
wtedy, gdy była silna i zdrowa.
Książka powstała w wyniku
ogromnego żalu za niespełnionym
spotkaniem. Ludzie odchodzą i
zabierają ze sobą to, czego dokonali. Książka jest świadectwem
tego, że są ludzie gotowi poświęcić własne życie za innych i dla
innych. I że ci inni potrafią być
wdzięczni. „Jak odejdziemy, ślad
po nas zaginie. Zapis może ocalić
te czyny i myśli”.
Elżbietę Strojny zainteresowało
jakie pytania zwykle zadaje Idzie
młodzież francuska, kiedy opo wiada im swoją obozową historię.
Młodzież pytała często:
– Czy była solidarność wśród
więźniów w obozie?
– Czy więźniowie się bun to wali?
– Jak radziły sobie z higieną,
szczególnie w czasie menstruacji.
Dziewczęta nie wiedziały, że wycieńczony organizm nie funkcjonuje normalnie i miesięczne
krwawienie zanika.
– Czy Ida myślała o samobójstwie?
– Czy modliła się?
– Czy w obozie były gwałty?
Czy Niemcy gwałcili kobiety? –
Nie, bo jak można gwałcić żywe
trupy?
Ida opowiedziała Elżbiecie o
starym albumie ze zdjęciami, był
pełnym rodzinnych zdjęć sprzed
wojny. Na tych zdjęciach: święta,
stół nakryty koronkowym obrusem, roześmiane twarze kilkunastu sędziwych, starszych i młodszych członków rodziny. Ciotki,
wujowie, kuzyni, kuzynki. Na innym zdjęciu przystojna młoda
para – to rodzice Idy. Na kolejnym: mama z Idą w Jeune-Lié
(wieś, gdzie ukrywała się Ida), Na
jeszcze innym – kilkuletnia Ida,
roześmiana, okrągłe policzki, filuterne spojrzenie. Jest też zdjęcie
brata Idy, Adolfa, chudego i wysokiego nastolatka. Ile z tych
osób przeżyło? Tylko siostra ojca
Idy z mężem i ich syn, także brat
Idy. Reszta zginęła. Gdy rodzice
odwozili Idę na wieś, zabrała z
sobą album z rodzinnymi zdjęciami. Była to jedyna rzecz, jaką
wzię ła, niemal instynktownie.
Jakby chciała zabrać ze sobą najbliższych, choćby na zdjęciach.
Kie dy francuscy żandarmi ją
aresztowali, zdjęcia zostały w domu na wsi. Alice, opiekunka Idy,
przechowała je. Po wojnie Ida
odnalazła je w swoim daw nym
pokoju.
Zapytałam Elżbietę Strojny,
jaki był jej własny obraz Wandy
Ossowskiej. Powiedziała mi:
„Była wielka i szlachetna, ideowa, ale też niełatwa w kontakcie
osobistym. Ciocia żyła własnym
życiem. Święta Bożego Narodzenia, to szczególny czas rodzin nych spotkań. Tymczasem Ciocia
Wanda Wigilie zawsze spędzała
sama. Tak chciała. Zawsze odmawiała. Może coś przyrzekła Bogu,
tak sobie mówiliśmy. Potem, w
pierwszy lub drugi dzień Świąt
już nie było problemu, z radością
przychodziła do nas.
Była wyciszona, nigdy nie podnosiła głosu, panowała nad sobą.
Jak by bała się normalnego, co dziennego życia, emocji, rzeczy
błahych i zbliżenia. Dlatego wybrała samotność. Wolała ludzi
trzymać na dystans. Była niemal
outsiderem.
Bała się spotkania z Idą Grinspan, bo nie wiedziała, co się
stanie.
Gdy rozmawiała przez telefon z
Idą, miała wzruszony głos, ale
wciąż była „na swoim polu”, głos
decydujący należał do niej. Bała
się może, że spotkanie zburzy jej
spokój i wewnętrzną ciszę.
Jedyne, co miała przez całe
swoje życie - to godność własną.
To było dla niej najważniejsze. I
chciała ją uchronić od wstrząsów,
od nieprzewidzianego - do samego końca. Może bała się bliskiego
kontaktu z drugim człowiekiem,
może lata wojny nauczyły ją, że
można tak łatwo stracić kogoś
bliskiego, a zaufanie przypłacić
zdra dą i cierpieniem. Więc po trzebny był jej dystans, aby móc
pracować skutecznie i realizować
„boży cel”.
Mówiła: nie znamy wyroków
boskich. Trzy razy była umierająca, trzy razy cudem przeżyła.
Ciocia Wanda była głęboko wierzą cą osobą. Taką wiarę nie
często się spotyka. Każdą sprawę,
każdy dzień, zawierzała Bogu”.
Swoje życie po ciężkich przejściach uważała za misję. Czuła, że
w jakiś sposób została wybrana,
by świad czyć sobą i swoją na dzieją”.
Elżbieta Strojny będąc w maju
2008 roku w Paryżu spotkała się
też z Idą Grinspan. Dowiedziała
się, że 30 czerwca 2007 roku w
szkole podstawowej w Deux-Sèvres, do której Ida chodziła podczas wojny nadano imię Idy
Grinspan. Logo szkoły jest ujmujące: dziecięce rysunki postaci i
dziecięcą ręką napisane „Ida
Grinspan”. Ida kupiła sobie nieduże mieszkanie w okolicy i przyjeżdża tam, kiedy tylko ma czas.
Zawsze też odwiedza „swo ją”
szkołę.
Brat Idy, Adolf Ferstenszab,
przeżył wojnę ukrywając się na
wsi. Ominęły go nieszczęścia i
tragedie holocaustu i wojny.
Przez wiele lat nie utrzymywał
kontaktów z Idą. Dlaczego tak
było, Ida nie tłumaczy. Niedawno ciężko zachorował na nowotwór. Odnaleźli się z Idą, rozmawiają, wspominają dzieciństwo,
rodziców, dom, święta. Nie poruszają jednak wielu tematów, nie
przywołują lat późniejszych.
Dr Wojciech Øurowski
Urazy sportowe, przewlek≥e i
pourazowe choroby miÍúni,
koúci i stawÛw
2238 Dundas St. W Unit 112
Toronto
Tel.: (416) 531-1056
No 17 (1031) 1-15/09/2011
Strona 23
W XX rocznicę śmierci prezesa
NIK prof. Waleriana Pańki
DokoÒczenie ze strony 4
zrealizowanym prawdopodobnie
przez wojskowe służby specjalne
zamachu. Prawdy o zamordo w aniu urzędującego prezesa NIK
prof. W. Pańki.
Michał Falzmann i FOZZ
Ponad dwa miesiące wcześniej
18 lipca 1991 roku zmarł nagle na
zawał serca podwładny prezesa
NIK, odkrywca mechanizmu
działania FOZZ, starszy inspektor
NIK Michał Tadeusz Falzmann.
W trakcie kontroli FOZZ, jako
inspektor NIK, był obiektem nieustannych pogróżek, nacisków,
szantaży, aż po anonimowe groźby śmierci. Jeszcze w kwie tniu
1991 roku w jego dzienniku pod
datą 21 kwiecień znalazł się zapis:
„Dalsza praca to osobiste śmiertelne niebezpieczeństwo. Szans na
sukces nie widzę żadnych.”
(„Wspomnienie o Michale Tadeuszu Falzmanie. Niezwykła jest
zwykłość”, Małgorzata Ko nop czyńska-Dakowska, „Nowe Ży cie”, Dolnośląskie Pismo kato lickie, nr 2 (269), luty 1997).
M. Falzmann odkrył gigantyczną, systematyczną i zorganizowaną grabież finansów kraju dzięki
operacjom na polskich długach
sięgającą czasów PRL-u, a kontynuowaną w sposób wzmożony po
1989 roku głownie w oparciu o
to, co prof. J. Przystawa nazwał
„złamaniem parytetu stóp procentowych”, a co ja nazywam „oscylatorem Balcerowicza”. Ów
„oscylator Balcerowicza” polegał
na wykorzystaniu różnicy pomiędzy bardzo wysokim oprocentowa niem kont złotówkowych w
wa runkach hiperinflacji, a relatywnie bardzo niskim oprocentowaniem kont walut obcych. Umożliwiało to, zwłaszcza z początkiem lat 90. w sytuacji wprowadze nia w ramach tzw. „planu
Balcerowicza” sztywnego kursu
dolara w stosunku do złotówki,
olbrzymią spekulację. Polegała
ona na zamianie walut obcych na
złotówki i lokowaniu ich na bardzo wysoko oprocentowanych
kontach złotówkowych, a następnie na zamianie na waluty obce z
olbrzymim zyskiem. M. Falz mann nazwał to „rabunkiem fi nansów państwa” i szacował straty Polski na co najmniej kilkanaście miliardów dolarów.
Prezes NIK prof. W. Pańko
znał zaś wszystkie materiały źródłowe, a więc nazwiska ludzi oraz
rabowane kwoty. Musiał mieć
pełną świadomość o skali rabunku, i osobistego zagrożenia.
Sam FOZZ został utworzony z
końcem PRL-u oficjalnie dla
przeprowadzania operacji ukrytego wykupywania polskiego długu
zagranicznego na rynkach wtórnych, gdzie za 1 dolara tego długu
płacono po 18 centów. Na czele
FOZZ stali oficerowie komunistycznych wojskowych służb specjalnych, a FOZZ kontrolowała,
opisana w tzw. „raporcie Macierewicza”, osławiona „grupa Y” bezpośrednio podległa radzieckiemu
wywiadowi wojskowemu GRU.
Ale sednem działalności FOZZ
nie był ukryty wykup długów,
lecz nigdy nie ujawnione przed
sze roką opinią publiczną jej
„drugie dno”, w postaci wykorzystywania około 1,7 mld dolarów
FOZZ do walutowych operacji
spekulacyjnych, umożliwiających
wyprowadzanie głównie poprzez
system bankowy pieniędzy i drenowanie gospodarki kraju. Opinia
publiczna w Polsce jest zaś do
dziś przekonana, że „afera FOZZ”,
potwierdzona wyrokiem sądo wym, to kwestia około 100 mln
dolarów, które z kwot pożyczanych nie zostały ostatecznie oddane.
Po tragicznej śmierci prezesa
NIK Waleriana Pańki jego nazwisko, podobnie ja i nazwisko Michała Falzmanna, zniknęło z mediów i debaty publicznej. I tak to
trwa po dziś dzień przez 20 już
lat.
POLISH-CANADIAN
INDEPENDENT COURIER
SEMI-MONTHLY
WYDAWCA-PUBLISHER
Nowy Kurier Inc.
REDAKTOR NACZELNY:
JolantaCabaj
REKLAM/ADVERTISING
Cell: 647-886-1804
Email: [email protected]
REDAKCJI/ADDRESS
OF EDITORIAL BOARD:
12 Foch Ave, Toronto, ON
M8W 3X1 (Canada)
Tel/Fax: . (416) 259-4353
E-mail: [email protected]
website:
www.nowykurier.com
PUBLICYSCI
/CONTRIBUTORS:
Producenci ciszy politycznej i
medialnej
Cdn.
Compute
ter Skills ffo
or Seniors
+H
+HOOR6HQ
QLRUUV
V«
«
Please join our
Compute
er Skills Clu
ub
Learn Essential Computer Skills &
Basic Internet Skills
Ruch w interesie
wspaniale
podniesie.
Reklama z
Kuriera
co wszÍdzie
dociera.
Tel.:/Fax.
416 - 259-4353
,W·V)5((
(a $10/month contribution
is much appreciated)
Where:
Learnin
ng Disabilities of
Toronto
o District Offfiice
121 Willowdale Ave., Suite 203
Toronto, ON, M2N 6A3
Spots are limited!
S
Confir m your space NOW!
Wiesław Blaschke (Polska),
Wojciech Bła siak, Henryk
Bugła cki (Polska), Izabella
Bukraba -Rylska (Pols ka),
Winicjusz Gurecki, Jan Jekiełek, Dariusz W.Kulczyński,
Zofia Lachowicz, Grażyna Majka (Polska), Elżbieta Marcińczak -Leppek, Zbigniew Moszumański (Polska) Janusz Niemczyk, Wiesław Piec hoc ki (Au stria), Zeno wiusz Ponar ski,
Kazimierz Z. Poznański (USA),
Jerzy Przystawa (Polska), Barba ra Sharratt, Kry sty na Star czak-Kozłowska, Edward Sołtys,
Le szek Szymowski (Pol ska),
Tadeusz Szczęsny, Andrzej Targowski (USA), Aleksandra Ziółkowska -Boehm (USA), Janusz
Zuziak (Polska)
Redakcja nie odpowiada za treúÊ
zamieszczonyvch reklam.
Teksty zawierajπce numery telefonÛw sπ tekstami reklamowymi.
Zamieszczone materia≥y nie zaw sze
odzwierciedlajπ poglπdy Redakcji.
Przedruk bez zezwolenia Re dakcji zabroniony
Za≥oøona/Established in 1972
by Wilek Markiewicz
Light Re
R freshment will be
provided!
When:
Monday to Thursday
1:00 ± 3:00 p.m
p m.
Contacct : Bipul Dev
Phone : 416-229-1680
E-mail : bipuldev@ldatd
d.on.ca
The Learning Disabilities Association of Toronto District
121 Willowdale Ave., Suite 203, Toronto, ON, M2N 6A3
Phone: 416-229-1680; Fax: 416-2299-1681
Website: www.ldatd.on.ca
JOLANTA KRYSTKOWICZ
Adwokat, Notariusz
Gość
Gość
Niedzielny
N
iedzielny
w wersji
wersji eelektronicznej
lektronicznej
sszczegóły
zczegóły n
naa
www.gosc.pl/Prenumerata
www
.gosc.pl/Prenumerata
L.L.B, LLM By≥y SÍdzia w Polsce
Szybci
Szybciej
tani
i taniej
w każdym
każdy
zzakątku
akątku śświata!
wiat
2347 Kennedy Rd. Unit 402, Scarborough, Ont. M1T 3T8
pÛ≥nocno-wschodni rÛg ulic Kennedy Rd. i Sheppard Ave.
Tel.: 416-292-8337 Fax:416-292-4669
Strona 24
1-15 /09/2011 No. 17(1031)

Podobne dokumenty