Agnieszka Biskupek_I miejsce w kategorii poezja
Transkrypt
Agnieszka Biskupek_I miejsce w kategorii poezja
Papierow e ściany Potwory istnieją. Upojone mrożoną kawą, w labiryncie zapomnianych obietnic, sprzecznych prawd. Zimne słońce przebijające się przez twoje papierowe ściany. Tysiące ostatecznych końców czekających na spełnienie. Ciche modlitwy krzyczane o brzasku. Samotne tłumy ludzi, drogi bez początku i końca. Potwory istnieją. Mają puste oczy z których wylewa się nicość, Ogarniająca wszystko jaskrawa ciemność. Twoje słowa przeciekające mi przez dłonie, Najprawdziwsze kłamstwa, jakie kiedykolwiek słyszałam. Potwory istnieją. To cisza krzycząca ci prosto w twarz, chwila zapomnienia. Wszystko jest deszczem, wiesz? Liczby wyznaczające wartość naszego istnienia. Potwory istnieją. Twoje łzy wypełniające moje żyły, Bezsenne noce, blaknące wspomnienia… Potwory istnieją. To ty. I ja. I Cały wszechświat. I Twoje papierowe ściany. Szklany domek Nasz mały, zimny domek z białego szkła. Zbieram wszystkie Twoje myśli, słowa, w szklane mury je zamieniam. Zamykam drzwi na mały, biały klucz wyrzeźbiony z moich małych, słonych łez. Moje szklane spojrzenie… Niczym porcelanowa lalka, patrzę na świat zamknięta. W naszym małym, szklanym domku, w którym dywany utkałam z naszych snów… Rejestruję każdy Twój ruch bojąc się podnieść głos choćby nieco ponad szept… Uważaj kochanie! Przestań! Nasz domek bardzo delikatne ściany ma. Jeden gwałtowny ruch i… Bach! Z naszego domku zostały tylko sterty szkła… Zieleń Bo jeśli zieleń ode mnie odejdzie, to jakiego koloru będą moje oczy? Szare, jak październikowe zmierzchania? Czy czarne, jak styczniowe noce? Bo jeśli nie ta zieleń, to co innego mi pozostało? Biegać boso po rozgrzanej letnim słońcem łące śmiejąc się jak wariat, tańcząc w deszczu jak szaleniec, opętaniec. Bo jeśli nie takie drobiazgi, to skąd czerpać zieleń? Bo jeśli odejdzie Twój uśmiech, to gdzie znajdę osłodę? Bo jeśli zamkniesz oczy, a ich światło zgaśnie, to jak znajdziemy drogę? Do słońca, do dobra, do początku? By z tą zielenią w sercu móc jeszcze raz rozbrzmieć śmiechem wśród rozświetlonych letnim słońcem pól, wśród zimnych, burzowych nocy przy akompaniamencie deszczu. By móc poczuć, że wciąż mamy siebie. Nie pozwól tej zieleni odejść. Bo co innego wciąż nas tu trzyma? Jestem lustrem, zwierciadłem… Jestem lustrem, zwierciadłem… Patrzysz w moje oczy, ale nie widzisz ich blasku Jestem zwierciadłem, weneckim lustrem Patrzysz w moje oczy, ale widzisz w nich tylko swoje odbicie Podczas gdy ja w twoich widzę wszystko Jestem lustrem, zwierciadłem Odzwierciedlam twoje myśli, pragnienia Czytam w twojej duszy. Jestem lustrem, zwierciadłem Rozbijasz mnie, upadam roztrzaskując ostatni obraz prawdziwego ciebie *** - Zostań, zostań proszę - szeptała jej chora wyobraźnia. Marionetka w rękach diabła, zakochana w swoim szalonym lalkarzu. Z uśmiechem tańczyła, poddając się bezsprzecznie ruchom jego dłoni. Dziękując za każde zgięcie nadgarstków, delikatne drgania długich, sprawnych palców swojego niemego oprawcy, który z dziką fascynacją patrzył na jej kompletne oddanie. - Zostań, zostań proszę... Bez ciebie nie istnieję.