Nr 29. Kwiecień 2010 - Ogród Botaniczny Uniwersytetu

Transkrypt

Nr 29. Kwiecień 2010 - Ogród Botaniczny Uniwersytetu
Pismo Ogrodu Botanicznego
Uniwersytetu Wrocławskiego
Kwiecień 2010
„Boski pokarm”
akaowiec właściwy (Theobroma cacao) jest jedną z ważniejszych roślin użytkowych pochodzących z lasów równikowych Ameryki Południowej. Ze
względu na wysoką wartość odżywczą nasion uprawiany był przez Indian już ponad 2000 lat temu. Owoce nie tylko pełniły funkcję pożywienia,
lecz traktowano je również jako lekarstwo na dolegliwości żołądkowe czy gorączkę, a także jako afrodyzjak.
Nie ma wątpliwości, że kakaowiec od najdawniejszych czasów cieszył się dużym zainteresowaniem. Stosunkowo szybko doceniono aromatyczny napój przyrządzany z jego nasion, który przyspieszał regenerację organizmu po wysiłku fizycznym i umysłowym. Aztekowie uważali, że kakao jest darem
boga imieniem Quetzalcoatl. Nasion używano także jako środka
płatniczego i jak głosi legenda, władca Azteków Montezuma
zgromadził w swoim skarbcu około miliona kilogramów kakao,
zgodnie z przekonaniem, że jest ono równie cenne jak złoto.
Przez pewien czas cudowne ziarna stanowiły nawet monetę
obiegową (za 10 ziaren można było kupić królika, a za 100 – niewolnika), natomiast w XVI wieku, za czasów konkwistadora
Ferdynanda Corteza, 1000 nasion miało wartość trzech złotych
dukatów.
Nazwę rodzajową nadał kakaowcowi sam Karol Linneusz.
Miano Theobroma wywodzi się od słów theos – bóg, i broma –
pokarm. Natomiast epitet gatunkowy cacao nawiązuje do indiańskiego określenia owej rośliny. Kakaowiec należy do rodziny zatwarowatych (Sterculiaceae) i jest niewielkim, jednopiennym drzewem, dorastającym do 15 metrów
wysokości. Cechuje się pojedynczymi liśćmi,
ułożonymi skrętolegle, dochodzącymi nawet
do 40 centymetrów długości.
Charakterystyczne dla Theobroma cacao jest zjawisko kauliflorii, które polega na tym, że niewielkie,
żółtawe kwiaty wyrastają wprost z pnia bądź gałęzi rośliny. Uzasadnione jest to ochroną drobnych kwiatów przed
trudnymi warunkami środowiskowymi klimatu równikowego, przede wszystkim przed ulewnymi deszczami i silnymi wiatrami. Z ogromnej liczby kwiatów, mogącej dochodzić nawet do stu tysięcy, zaledwie 5% zawiązuje owoce.
Owocem kakaowca właściwego jest owalna, pięciokomorowa jagoda, przypominająca nieco przerośnięty ogórek.
Znajdujące się wewnątrz nasiona są białe i dopiero w procesie
fermentacji i suszenia uzyskują brunatną barwę, a także intensywny smak i zapach. Nasiona, które nazywa się ziarnami kakaowymi, zawierają do 60% tłuszczu (masła kakaowego), 28%
węglowodanów, 12% białek, a także alkaloidy: kofeinę i teobrominę. Obecnie wykorzystywane są przede wszystkim w przemyśle spożywczym przy produkcji kakao i czekolady, a także w przemysłach farmaceutycznym i kosmetycznym.
W naszym klimacie drzewo Theobroma cacao może być uprawiane wyłącznie w szklarniach. We wrocławskim Ogrodzie Botanicznym rośnie w kulturze hydroponicznej (bezglebowej). Ze
względu na szybki wzrost wymaga systematycznego cięcia, które
przeprowadza się późną jesienią.
Kwiat kakaowca właściwego
Tekst i zdjęcie:
wyrastający prosto z pnia.
KAROLINA SOKOŁOWSKA
K
ZE STARYCH KSIĄG
2
Dekoratorowie krajobrazów
chy (Musci), Wątrobnice (Hepaticae) i Widłaki (Lycopodiaceae), stanowią trzy
sąsiednie sobie rodziny, którym dawniéj nadawano ogólną nazwę Mchów. Rozradzają
się one wszędzie, – to w lasach na korze drzewnéj, to na garbach górskich, to w dolinach.
Mchy lubią zimno, wilgoć i niziny – zwykłą ich barwą zielona i biała, – wszelako niektóre
ich gatunki przedstawiają i inne kolory, jako to: fijoletowy, żółty, czarny lub purpurowy.
Mchy świeżą zielenią przyozdabiają korę drzewną, – lecz nietylko w lasach rośliny te
spełniają artystyczne zadanie dekoratora, lecz wszędzie, w najsamotniéjszéj ustroni tworzą
obrazy malownicze. Porównajcie chatę wieśniaczą pokrytą świeżą słomą, ze starą na któréj
rozpleniły się przerozmaite elementy mchów, porostów i roślin pasożytnych. Któraż z nich
ponętniéjszą? Te strzechy ze zbutwiałą, opaloną, sczerniałą od słot i słońca słomą, mają w sobie coś pociągającego. Mchy nadają dziwny wdzięk krajobrazom i wraz z polnym makiem,
jeżyną, habrem [sic!] i rozchodnikiem dachowym, ożywiają przyrodę.
Nie zawsze mchy pełzają po ziemi, – niektóre z nich krzewiące się w górach, na wyspach
oceanu południowego, przypominają palmy w miniaturze. [...]
Mchy posiadają cenny przymiot użyteczności – służą za kolebkę wielu roślinom, a raczéj
ich nasionom i zarodkom, które pozbawione ich cienia opiekuńczego, wyginęłyby na nagiéj
ziemi.
M
Obrazy z życia Flory. Opracował według najnowszych źródeł Wincenty Niewiadomski.
Warszawa, drukiem Józefa Ungra, 1880, s. 53–54 (pisownia oryginalna).
Mchy. Za: Ernst Haeckel, Kunstformen der Natur,
Leipzig und Wien 1900 (www.BioLib.de).
Wincenty Niewiadomski (1826–1892) – warszawski literat, publicysta, popularyzator
wiedzy przyrodniczej; z zawodu urzędnik, pracował m.in. w mennicy Królestwa Polskiego
i na kolei.
Prawidłowe polewanie
iezmiernie ważnym, a może najważniejszym warunkiem dobrego utrzymywania ziemi i zarazem porządnego odżywiania roślin jest prawidłowe dostarczanie im wody – prawidłowe podlewanie.
Tysiące roślin umiera corocznie jedynie wskutek nieprawidłowego podlewania,
jeszcze większa ich liczba choruje.
Woda, tak pożyteczna, tak w skutkach zbawienna, dopóki dostarcza ziemi potrzebnej wilgoci i świeżości i gasi pragnienie rośliny, staje się gościem wielce niebezpiecznym, gdy się zjawi w nadmiernej ilości, zwłaszcza na czas dłuższy. Wówczas
ziemia staje się zimną, bagnistą, powietrze i ciepło mają dostęp utrudniony –
pożywienie gnije. Następnie ziemia nabiera niemiłego zapachu: w doniczce utworzyło się bagno – ziemia skwaśniała.
Jakżeż więc mam podlewać, aby się tego ustrzedz: raz, dwa razy dziennie, jak
często?
Ziemia w donicy powinna być umiarkowanie wilgotną. Co to jest umiarkowana
wilgoć? Zapewne, można co do tego być różnego zdania. Tutaj rozumiemy pod tem
wyrażeniem taki stopień wilgotności, jaki posiada ziemia, która zbija się w bryłę,
gdy ją ścisnąć w ręku lub pomiędzy dwoma palcami, albo też taki stopień wilgotności, jaki musi mieć rola, dająca się dobrze kopać lub orać.
N
Różne typy konewek. Za: H. Settegast (red.), Illustriertes Handbuch des Gartenbaues, 2. Auflage, Nordhausen [1922], s. 127.
Robert Betten, Praktyczna hodowla kwiatów, przekład według 5-go wydania oryginału, Wydawnictwo M. Arcta w Warszawie 1911, s. 17 (pisownia oryginalna).
Robert Betten (1861–1916) – niemiecki ogrodnik, redaktor „Praktycznego Poradnika Sadowniczo-Ogrodniczego”, autor książek o pielęgnowaniu roślin
pokojowych. Jego imieniem nazwano jedną z odmian gruszy.
CZASOPISMO WYDAWANE PRZEZ OGRÓD BOTANICZNY
UNIWERSYTETU WROCŁAWSKIEGO
Adres redakcji:
ul. Sienkiewicza 23
tel. (071) 322 59 57 w. 14
50-335 Wrocław
e-mail: [email protected]
Komitet redakcyjny:
Wojciech Chądzyński – przewodniczący
Anna Banasiak, Magdalena Mularczyk
Autorzy:
Ewa Biała, Hanna Grzeszczak-Nowak, Ryszard Kamiński,
Jacek Kański, Justyna Kiersnowska, Jolanta Kochanowska,
Jolanta Kozłowska-Kalisz, Krystyna Kromer, Tomasz Nowak, Karolina Sokołowska, Krzysztof Szczerbiński, Adam Szepiela
www.ogrodbotaniczny.wroclaw.pl
dtp i druk: 6x7 ([email protected])
BOTANICZNE FASCYNACJE
B
ył sobie raz pruski generał,
który nie mniej niż batalie i parady wojskowe lubił kolczaste rośliny z zamorskich krain. Przeszedł
do hist orii botaniki jako aut or
pierwszych naukowych opisów ponad 200 gatunków i odmian sukulentów – pustynnych roślin gromadzących wodę w swoich tkank a ch . J e d e n z n i c h j e s t ś c i ś l e
związany z dziejami wrocławskiego
Ogrodu Botanicznego.
Georg Albano Jacobi (1805
–1874) w dzieciństwie bardzo
chciał być żołnierzem. Miał zaledwie 17 lat, gdy wstąpił do służby
wojskowej. Później wszakże nieraz
doznawał zawodu, bo kariera mili-
rego Niemcy i ich sojusznicy uzyskali dominację w Europie.
Niedosyt militarnych sukcesów
rekompensował sobie badaniami
botanicznymi. Jego wielką miłością
stały się zwłaszcza agawy – może ze
względu na podobieństwo ich liści
do mieczy?... Chociaż nie miał
przyrodniczego
wykształcenia,
uchodził w XIX stuleciu za najlepszego ich znawcę na świecie. Opisał około 100 nowych dla nauki gatunków tych – występujących
głównie w Meksyku – okazałych
roślin. Swoje prace publikował najczęściej w czasopismach ogrodniczych: „Allgemeine Gartenzeitung” i „Hamburger Garten- und
3
mi słowami: „Jest jedną z najpiękniejszych w swoim rodzaju, wyróżnia się zarówno ładnym kształtem liści oraz ich wspaniałą jasnozieloną barwą, jak i kontrastem
między tym delikatnym kolorem
liścia a niemal czarnymi kolcami”.
W roku 1874 kłująca piękność
zakwitła ponownie, tak że w rok
później można było zaoferować jej
nasiona innym ogrodom botanicznym na wymianę. Dzięki temu rozprzestrzeniła się w całej Europie,
a nawet poza jej granicami.
Agawa Goepperta rosła jeszcze
przed I wojną światową w szklarni
wrocławskiego Ogrodu, gdzie została sfotografowana. Zdjęcie to za-
roślin kopalnych, profesor Heinrich Robert Goeppert (1800
–1884), rosła od kilkunastu lat
agawa uzyskana z nasion sprowadzonych z Meksyku. Po dziesięciu
latach uprawy zakwitła setkami
drobnych kwiatów, gęsto osadzonych na dwumetrowej łodydze, ale
nikt nie wiedział, jak się nazywa.
Generał von Jacobi spojrzał na nią
swoim doświadczonym okiem i od
razu stwierdził, że jest to całkiem
nowy gatunek. Opisał więc jej wygląd po łacinie, jak to wtedy było
wymagane, i nadał jej nazwę Agave goeppertiana na cześć dyrektora
Ogrodu. Urodę rośliny profesor
Goeppert odmalował następujący-
Agawy
niespełnionego generała
Wśród uprawianych w naszej szklarni sukulentów meksykańskich nie
ma niestety agawy Goepperta.
Agave goeppertiana – jeden z najstarszych wizerunków. Za: Heinrich Robert Goeppert, Catalog der
botanischen Museen der Universität Breslau, Görlitz 1884.
Blumenzeitung”, a ponadto w biuletynach Śląskiego Towarzystwa
Kultury Ojczyźnianej. Najważniejsza z nich, która ukazała się
w dwóch częściach w 1865 i 1866
roku, była próbą usystematyzowania całego bogactwa form agaw,
obejmującego kilkaset gatunków,
podgatunków i odmian. Organizował również importy pożądanych
przez kolekcjonerów roślin z Ameryki do Europy, między innymi do
Królewskich Ogrodów Botanicznych w Kew pod Londynem oraz
do słynnego ogrodu La Mortola na
Riwierze Włoskiej.
Pewnego dnia, na początku lat
60. XIX wieku, botanik amator
w generalskim mundurze zawitał
do Wrocławia. W Ogrodzie Botanicznym, którym kierował wówczas wybitny dendrolog i znawca
mieszczono w monografii agaw autorstwa Alwina Bergera, wydanej
w Jenie w 1915 roku.
Dzisiaj Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego posiada
specjalną szklarnię dla sukulentów
meksykańskich – nie tylko agaw,
ale też licznych kaktusów oraz
przedstawicieli rodzajów Beaucarnea, Dasylirion, Echeveria, Fouquieria, Jatropha, Sedum, Yucca.
W kolekcji znajdują się cztery gatunki opisane przez Jacobiego:
Agave guttata, A. horrida, A. seemanniana i A. triangularis. Warto
tutaj zajrzeć, choć na razie miejsce
przeznaczone dla agawy Goepperta
jest jeszcze puste.
MAGDALENA MULARCZYK
Fot. Magdalena Mularczyk
F ot. Magdalena Mularczyk
tarna nie zawsze przebiegała po jego myśli. Nie został, jak tego
pragnął, wykładowcą w szkole wojskowej, więc swoją wiedzę przelał
na papier i wydał obszerne, przetłumaczone później na kilka języków dzieło O stanie europejskiej
artylerii polowej (1835–1843). Brał
udział w tłumieniu powstania
w Badenii podczas Wiosny Ludów,
a także w wojnie Prus z Austrią
w 1866 roku. W okresie swojej największej aktywności zawodowej
otrzymał tytuł szlachecki i odtąd
był już znany jako von Jacobi. Zły
stan zdrowia nie pozwolił mu jednak zaangażować się w wiekopomny konflikt zbrojny Prus i Francji
w latach 1870–1871, w wyniku któ-
Agave guttata opisał von Jacobi wspólnie z Carlem Davidem Bouché –
inspektorem Ogrodu Botanicznego w Berlinie.
ROŚLINY DLA CIAŁA
4
anilia płaskolistna (Vanilla
planifolia) należy do wielkiej rodziny storczykowatych (Orchidaceae). Jest wieloletnim, okazałym, zielnym pnączem. Osiąga
kilkadziesiąt metrów długości. Za
pom ocą k orz en i p owiet rz nyc h
wspina się ku słońcu po pniach
drz ew tworzących wilgotne l asy
Ameryki Środkowej.
Kwiaty wanilii są duże i szczególnej urody, barwy białożółtozielonej; zapylają je owady i kolibry.
Owoce to długie (do 25 cm),
wąskie torebki wypełnione bardzo
drobnymi nasionami. Świeże nie
mają zapachu, natomiast poddane
fermentacji nabierają ciemnobrązowej barwy i aromatu.
Zgodnie ze starożytną mądrością pozytywne działanie zapachów może „zapełniać pęknięcia”, „regenerować wyczerpane
siły”, „przywracać równowagę,
potajemnie naruszoną przez jakąś
nieznaną przyczynę”.
Od pradawnych czasów wanilia
była użytkowana przez Indian.
Hiszpańscy najeźdźcy długo nie
mogli odkryć tajemnicy preparowania owoców. Kiedy to się udało,
na przełomie XVI i XVII wieku,
w Hiszpanii powstały pierwsze manufaktury czekolady waniliowej.
Po 200 latach poznano sekret zapylania kwiatów wanilii. Rozpoczęto jej uprawę w całej strefie klimatu tropikalnego oraz w Ameryce
Północnej, w rejonach obfitych
opadów deszczu. Na plantacjach
dokonuje się niezwykle pracochłonnego zapylania ręcznego.
Zebrane (200 kg/ha) niedojrzałe
owoce (zielone „laski”) oparza się
gorącą wodą lub parą i poddaje
F ot. Jolanta Kochanowska
W
nych produktów spożywczych,
a także tytoniu.
Wanilia służy też jako baza dla
różnych rodzajów perfum, np.
„Revlon” czy „Xia-Xiang”, i bywa
składnikiem kremów łagodzących,
szamponów i odżywek do włosów.
W lecznictwie stosuje się wanilię w postaci nalewki – 20 kropli
na wodę lub cukier, dwa razy
dziennie. Pomocna jest w stanach
gorączkowych, blednicy (postać
anemii), zaburzeniach trawienia,
wyczerpaniu i rozstroju nerwowym, chorobach psychicznych,
senności i reumatyzmie. Wzmacnia mięsień sercowy i podnosi
sprawność wszystkich mięśni. Ma
działanie pobudzające, ale nie
przejawia właściwości narkotycznych ani nie powoduje uzależnienia.
Inne tropikalne pnącza użytkowe – na stronie 9.
JOLANTA KOCHANOWSKA
Ulistnione pędy wanilii w szklarni Ogrodu Botanicznego.
Indiański sekret
procesowi fermentacji. Nagrzewane są na słońcu, rozłożone na wełnianych matach, które zwija się wieczorem i przenosi w miejsca o małym dostępie powietrza. Po czterech tygodniach torebki miękną
i brązowieją. Spreparowane tak
owoce zawierają średnio 3,5% waniliny. W drugiej połowie XX wieku produkcja wanilii została zahamowana w związku z otrzymaniem
syntetycznej waniliny, która obecnie zaspokaja 95% zapotrzebowania na aromat waniliowy. Zapach
naturalnej wanilii jest jednak
znacznie bogatszy i trwalszy dzięki
obecności substancji żywicowych.
Obecnie głównymi producentami
aromatycznych owoców są: Madagaskar, Komory, Reunion, Meksyk, Indonezja i Uganda.
O pięknym zapachu wanilii
stanowi substancja chemiczna –
wanilina. A jak jest intensywny,
świadczy fakt, że przeciętny
człowiek wyczuwa 1 g waniliny
w 10 milionach metrów sześciennych powietrza (średni pokój ma
50 m sześc.).
Kwiat wanilii. Archiwum OBUWr.
Owoce wanilii to przede wszystkim przyprawa o światowym znaczeniu. Używa się jej do aromatyzowania ciast, cukierków, czekolady, napojów orzeźwiających, lodów, kremów, alkoholi i wielu in-
Vanilla planifolia. Za: Franz Eugen Köhler, Köhler's Medizinal-Pflanzen in
naturgetreuen Abbildungen mit kurz erläuterndem Texte, Gera 1887.
TO LUBIĘ!
Podobne „wycieczki krajoznawcze” do Wiednia i Monachium pozwoliły powiększyć kolekcję o wiele cennych okazów, do 140 gatunków i odmian. Udało się pogodzić
różne ich wymagania siedliskowe
na wspólnej powierzchni 3 metrów
kwadratowych wystawowej witryny. „Kiedy będzie karmienie?”,
„czy podaje się muchy?’’, „czy
można gołą ręką, bez osłony rękawiczek, prowadzić prace pielęgnacyjne?” – to pytania najczęściej zadawane przez zgromadzonych
przed witryną. Szczególnego rodzaju dowodem zainteresowania drapieżnymi roślinami były liczne,
czasem skuteczne próby ich wykra-
Kapturnica purpurowa (Sarracenia purpurea).
O mięsożernych
parę słów inaczej
Meksykańskie tłustosze (Pinguicula) w witrynie z roślinami mięsożernymi.
Afrykańska rosiczka Drosera aliciae.
dania, pomimo zastosowania zamykanej kluczykiem pleksiglasowej
osłony kolekcji. Dla odmiany, nie
lada trud zadał sobie ktoś, by wspinając się po konstrukcji szklarni,
dotrzeć do miejsca, z którego mógł
umieścić wśród rosiczek… sporą
parówkę.
Od paru lat okazałe kapturnice
o lejkowatych, pułapkowych liściach, jak i krajowe gatunki rosiczek można oglądać od wiosny do jesieni na zaaranżowanym torfowisku w sąsiedztwie basenu z ozdobnymi grzybieniami. Tu nie ma
osłony z pleksi, a amatorska próba
pozyskania roślin musi się nieuchronnie skończyć zanurzeniem
nóg w bagnie wyraźnie powyżej kolan. Chętnych dotychczas nie było.
Tekst i zdjęcia:
KRZYSZTOF SZCZERBIŃSKI
Fot. Elżbieta Bogaczewicz
‹
„Nie, to niemożliwe, to zwierzę nie
istnieje naprawdę, bo ma za długą
szyję” – miał powiedzieć cesarz
Austrii Franciszek Józef I, gdy zobaczył pierwszą sprowadzoną do
wiedeń skiego zoo żyrafę. Słowa
m o n a r c h y d o b r ze o d d a j ą s t a n
umysłu, gdy stykamy się z rzeczywistością przerastającą naszą wyobraźnię.
Nic więc dziwnego, że w XVIII
wieku doniesienia botaników o tym,
że rośliny mogą być drapieżnikami
o finezyjnym mechanizmie zwabiania, chwytania i trawienia drobnych zwierząt, długo przyjmowano
z niedowierzaniem. Obecnie, gdy
naukowo wyjaśniono już wiele zagadek związanych z życiową strategią roślin mięsożernych, pozostają
wdzięcznym obiektem obserwacji,
mają swych wielbicieli i potrafią
budzić prawdziwe emocje, zwłaszcza u młodszych miłośników przyrody i jej osobliwości. Nie dziwi zatem, że gdy prawie dwadzieścia lat
temu ustawiłem w kącie palmiarni
maleńkie akwarium bez wody i rybek, za to z rosiczkami, zwiedzający
zaczęli gromadzić się tak licznie, że
przyglądając się roślinkom, kompletnie uniemożliwiali swobodne
poruszanie się po obiekcie. Stało
się oczywiste, że w tej sytuacji najlepiej będzie utworzyć pokazową
kolekcję obrazującą różnorodność
przemyślnych kształtów i barw roślin mięsożernych, a specjalna tablica dydaktyczna zaznajamiałaby z ich
systematyką, geografią występowania i tajemnicami fizjologii. W przeciwieństwie do obecnej sytuacji
rynkowej, gdy tak łatwo jest kupić,
przynajmniej podstawowe, gatunki
dzbaneczników, rosiczek i kapturnic, kiedyś trzeba było specjalnych
starań, by móc je pozyskać z zagranicy.
Trzon powstałej kolekcji stanowiły północnoamerykańskie kapturnice (Sarracenia), tropikalne
pływacze (Utricularia) i afrykańskie rosiczki (Drosera), ofiarowane
na dobry początek w 1994 roku
przez znanego w świecie badacza
tych roślin, dyrektora ogrodu botanicznego w czeskim Libercu, dr.
Miloslava Studnickę. Choć byliśmy uzbrojeni w świadectwa fitosanitarne i wszelkie możliwe dokumenty, z duszą na ramieniu przekraczaliśmy granicę, nie ujawniając
stosownym służbom zawartości bagażnika samochodu w uzasadnionej obawie, że biurokratyczne procedury nijak się będą miały do
szybko gasnącej kondycji wymagających szczególnej troski roślin.
Na historycznej już fotografii widoczne są kapturnice, przewietrzane w przerwie przed dalszą podróżą
do Wrocławia.
5
Zofia Orzeszkowska, długoletnia kierowniczka kaktusiarni, i kapturnice
wiezione z zagranicy w bagażniku, 1994.
200 LAT OGRODU
6
2011 roku Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego będzie obchodzić 200-lecie swojego istnienia. Z tej okazji chcemy
przybliżyć Państwu dzieje placówki, która od 1974 roku wpisana jest na
listę zabytków województwa dolnośląskiego (dawniej wrocławskiego),
a od 1994 znajduje się w granicach historycznego centrum Wrocławia
objętego szczególną ochroną.
Ogród, kierowany od początku przez wybitnych botaników, już w połowie XIX wieku zyskał opinię wzorowej instytucji naukowo-badawczej
i dydaktycznej. Odbudowany po zniszczeniach ostatniej wojny, zajmuje
W
obecnie powierzchnię 7,4 ha i posiada około 12 tysięcy gatunków i odmian roślin z całego świata. Wyróżniają go zachowane do dziś obiekty
paleobotaniczne, z profilem geologicznym z 1856 roku na czele, bogate
kolekcje roślin ozdobnych oraz liczne elementy służące popularyzacji
wiedzy botanicznej i ogrodniczej w szerokich kręgach społeczeństwa.
Piękne położenie na skraju Ostrowa Tumskiego sprzyja wypoczynkowi
i zadumie.
Udajmy się więc nie tylko na spacer po malowniczych alejkach Ogrodu, lecz także w podróż w głąb jego imponującej historii.
Pierwsze lata istnienia
Ogrodu Botanicznego
omysł założenia we Wrocławiu ogrodu botanicznego powstał wówczas, gdy jezuicką akademię Leopoldinę miano połączyć z uniwersytetem z Frankfurtu nad Odrą i utworzyć duży, pięciowydziałowy Uniwersytet Wrocławski. Na ten cel król pruski Fryderyk Wilhelm III podarował
uczelni w 1811 roku pięciohektarową parcelę z fragmentem dawnej odnogi Odry, położoną na terenie zajmowanym niegdyś przez fortyfikacje miejskie, zburzone z rozkazu Napoleona. Jej wstępnym zagospodarowaniem
zajęli się dwaj profesorowie: Franz Heyde (1757–1820) i Heinrich Friedrich Link (1767–1851). Rówieśnikami Ogrodu są potężne dęby i platany
oraz cisy nad stawem, posadzone wkrótce po rozpoczęciu prac. Już w 1812
roku zbudowano pierwszą szklarnię, która stała przy dzisiejszej ulicy Henryka Sienkiewicza.
P
Południowo-zachodnia część Ogrodu Botanicznego położona jest na
historycznym Ostrowie Tumskim, jak to zaznaczono na najstarszym planie Wrocławia z 1562 roku.
Tak wyglądał Ogród Botaniczny w 1830 roku…
Pismo Akademickiej Komisji Organizacyjnej do Magistratu Wrocławia w
sprawie wytyczenia granic przyszłego ogrodu botanicznego, datowane
20 lipca 1811 roku.
…a tak wygląda obecnie.
200 LAT OGRODU
7
T
wórcą kolekcji roślinnych Ogrodu Botanicznego i założycielem zielnika był profesor Ludolf Christian Treviranus (1779–1864), który kierował placówką w latach 1816–1830. Już w dwa lata po objęciu stanowiska wydał pierwszy katalog nasion oferowanych do wymiany, obejmujący
ponad 1300 pozycji. Opublikował też w 1827 roku pierwszy opis Ogrodu.
Za jego czasów wybudowano kolejne cieplarnie, a cały teren otwarty obsadzono roślinami. Nawiązano kontakty z wieloma ogrodami botanicznymi, między innymi w Krakowie, Warszawie i Krzemieńcu na Wołyniu.
Strona tytułowa pierwszego opisu Ogrodu Botanicznego z 1827 roku.
Strona tytułowa pierwszego katalogu nasion z 1818 roku.
C
Zamek Reichenberg w Reichelsheim – miejsce urodzenia Ch.G. Neesa
von Esenbecka.
Fot. Magdalena Mularczyk
F ot. Magdalena Mularczyk
hristian Gottfried Nees von Esenbeck (1776–1858), dyrektor naszego
Ogrodu w latach 1830–1852, był nie tylko przyrodnikiem, który
uporządkował kolekcje roślinne według naturalnego pokrewieństwa gatunków, ale też filozofem oraz działaczem społecznym i politycznym. Pamięć o nim trwa dzięki mieszkańcom jego rodzinnej miejscowości – Reichelsheim w Odenwaldzie, którzy z okazji 150-lecia jego śmierci ufundowali pamiątkową tablicę z następującym napisem: „…lekarz, botanik, dyrektor Ogrodu Botanicznego w Erlangen, współzałożyciel i profesor Uniwersytetu w Bonn oraz tamtejszego Ogrodu Botanicznego, przez 40 lat
prezes Leopoldiny, profesor i dyrektor Ogrodu Botanicznego we
Wrocławiu, przyjaciel Goethego, członek Pruskiego Zgromadzenia Narodowego, prezes pierwszego niemieckiego Kongresu Robotniczego w 1848
roku, obrońca wolności i demokracji”.
MAGDALENA MULARCZYK
Kamień pamiątkowy ku czci profesora Neesa w Reichelsheim.
NASZE PASJE
8
O
d kilku już lat wroc ławski
Ogród Botanicz ny z apras za
do siebie na praktyki zawodowe
pracowników Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Lwows kiego.
W ubiegłym roku gościliśmy KRYSTYNĘ HOSPODARYSZYN.
– Jak wspomina Pani tych dziewięć
mies ięcy spędzonych we W rocławiu?
– To była niezapomniana przygoda, podczas której wiele się nauczyłam, poznałam wspaniałych ludzi i świetnie się bawiłam. W Polsce jestem pierwszy raz i zachwyciłam się waszym krajem. Na
każdym kroku spotykam się z serdecznością, życzliwością i wielką
były tak piękne, że nawet siąpiący
deszcz nie popsuł tej wspaniałej
wycieczki.
– Oprócz pracy miała Pani wiele
wolnego czasu…
– …i wspaniale go wykorzystałam.
Zwiedziłam najbardziej urokliwe
zakątki Wrocławia, byłam w Rynku podczas bicia rekordu Guinnessa w grze na gitarze, odwiedziłam
Ogród Japoński w najpiękniejszym
okresie, kiedy kwitły różnobarwne
azalie, i jedną z niedziel spędziłam
w zoo. To było coś fantastycznego,
ponieważ wtedy po raz pierwszy
w życiu widziałam żywe słonie,
żyrafy, lwy i inne afrykańskie zwierzęta. Niesamowita była też moty-
Krystyna Hospodaryszyn.
Lwowianka na praktyce
sympatią. Natomiast Wrocław
mnie oczarował. Wspaniałe zabytki, fontanna obok Hali Stulecia,
Ogród Japoński, tętniący nocnym
życiem Rynek i dyskoteki, o jakich
we Lwowie można tylko marzyć.
– Jak przebiegała praktyka?
– Pracowałam w różnych działach
i w każdym nauczyłam się czegoś
innego. Wiem już, w jakim terminie należy sadzić rośliny wiosną
i wykopywać jesienią, jak się opiekować nimi w ciągu sezonu wegetacyjnego. Kiedy należy je podlewać, okopywać, czyścić z uschniętych liści, jak przycinać krzewy,
formować bluszcze i trzmieliny, jak
pielęgnować rośliny szklarniowe.
Wykonywałam też inwentaryzację
odmian bluszczu, których wasz
Ogród posiada najwięcej w Polsce.
Miałam również okazję zwiedzić
Arboretum w Wojsławicach. Pogoda była wtedy co prawda nie najlepsza, ale kwitnące różaneczniki
larnia. Miałam również okazję,
podczas nocnego zwiedzania muzeów, być z wizytą w Muzeum Architektury i w Muzeum Miejskim
Wrocławia – tym znajdującym się
w Pałacu Królewskim. Udało mi
się też dostać na koncert Romana
Kołakowskiego. We wrześniu,
wraz z panią Olgą Szarską oraz
Magdą Mularczyk i jej mężem, odwiedziłam Poznań. Przyznam
szczerze, że Ogród Botaniczny
Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza niczym mnie nie zachwycił i mniej mi się podobał niż
wrocławski. Ma tylko charakter
parku spacerowego. Ładny jest natomiast rynek poznański i barokowy kościół farny z przepięknym
wystrojem wnętrza.
Mile zapamiętałam też święta
Wielkiejnocy, bo spędziłam je w domu u Halinki Cyran, z którą pracowałam w Ogrodzie. Jej ojciec pochodzi z Ukrainy, mogliśmy więc
Przy pracy w dziale roślin ozdobnych.
rozmawiać po ukraińsku i śpiewać
ukraińskie pieśni.
Wspominając
pracowników
Ogrodu, chcę zaznaczyć, że wszyscy byli dla mnie bardzo mili. Szczególnie zaprzyjaźniłam się z rodziną
państwa Jękotów, do których
byłam zapraszana na uroczystości
rodzinne oraz jeździłam na grzyby
i na wycieczki. W Ogrodzie pracuje prawie cała ich rodzina: ojciec,
syn i córka.
Z wielką sympatią będę też
wspominać panią Olgę, u której
mieszkałam, która opiekowała się
mną jak mama i poświęcała mi
dużo swojego wolnego czasu. Natomiast pani Magda na długo pozostanie w mojej pamięci jako
wspaniała opiekunka w pracy. To
dzięki nim poznałam wasz piękny
Wrocław oraz sporo interesujących
osób i uczestniczyłam w wielu imprezach kulturalnych. Nie zapomnę też pana dyrektora, profesora
Tomasza Nowaka, który był zawsze wesoły i życzliwy dla mnie.
– Po pracy można było zobaczyć,
jak z aparatem fotograficznym biegała Pani po Ogrodzie i fotografowała kwiat y…
– Bo kocham kwiaty od zawsze.
Pamiętam, jak byłam mała, moja
mama chciała wyrzucić usychającą
roślinę doniczkową, ale ja postanowiłam ją uratować. Przycięłam
łodygę, podlałam ziemię i po pewnym czasie zobaczyłam, że kwiatek
wypuszcza nowe liście. Byłam bardzo szczęśliwa. W szkole średniej,
kiedy rodzice kupili mi aparat fotograficzny, zaczęłam kwiaty uwieczniać na zdjęciach i bardzo szybko
stało się to moją pasją. Jadąc do
Wrocławia, wzięłam oczywiście ze
sobą aparat fotograficzny. Okazało
się, że był to bardzo dobry pomysł,
ponieważ wasz Ogród to istny raj
dla miłośników fotografowania
kwiatów.
Rozmawiał
WOJCIECH CHĄDZYŃSKI
Największa pasja Krystyny – fotografowanie.
Zdjęcia:
WOJCIECH CHĄDZYŃSKI
ROŚLINA ROKU
9
P
nącz a zachwyc ają n as urodą
kwiat ów, pokrojem, tempem
wzrostu. Obok niezliczonych gatunków i odmian dekoracyjnych
is tn ieje z nac z na grup a roś lin
pnących użytkowych. Wykorzystuje się je przede wszystkim spożywczo, a także w lecznictwie, budownictwie, przemyśle i innych dziedzinach. W pierwszej kolejności
przychodzą nam na myśl: fasola,
groch, winorośl, chmiel. Uprawiamy je w gruncie, w naszych ogródkach i na plantacjach.
W szklarniach Ogrodu Botanicznego możemy przyjrzeć się
wielu użytecznym pnączom tropikalnym, które podbiły świat lub są
ne owoce – pieprz czarny – są najbardziej znaną przyprawą na świecie. Pieprz biały otrzymuje się z owoców dojrzałych, pozbawionych zewnętrznej części owocni i ususzonych. Jest łagodniejszy w smaku,
ponieważ zawiera mniej piekącego
alkaloidu piperyny.
Pieprz pobudza apetyt i pomaga
w niestrawności.
Jeżeli używać go magicznie – ma
chronić przed intrygami i zawiścią
oraz… podsycać miłość.
Męczennica jadalna – Passiflora
edulis (rodzina: męczennicowate –
Passifloraceae) dziko rośnie w górskich lasach równikowych Wyżyny
Brazylijskiej, tam też jest uprawia-
uzyskuje się w Kostaryce świetne
wino „Parchita Seko”.
Z jednej rośliny zbiera się w ciągu roku około 9 kg owoców. Z odpadów pozostających po produkcji
soku pozyskuje się kwas askorbinowy, produkty białkowe i pektyny,
natomiast z liści – leki uspokajające i regulujące ciśnienie tętnicze.
Monstera wonna – Monstera
deliciosa (rodzina: obrazkowate –
Araceae) występuje w strefie tropikalnej Ameryki Południowej. Na
pędach tworzą się korzenie powietrzne umożliwiające roślinie
dotarcie po drzewach do światła.
Monstera jest łatwo rozpoznawal-
Z korzeni powietrznych wyrabia
się sznury i kosze.
Antigonon wiechowaty („koralowe wino”, „miłosny łańcuch”) –
Antigonon leptopus (rodzina:
rdestowate – Polygonaceae) pochodzi z górzystych rejonów Meksyku. Rośnie silnie, czepia się
podpór wąsami powstałymi z osi
kwiatostanowych. Liście są duże,
delikatne, z wyrazistą fakturą. Bujne, wiechowate kwiatostany tworzą drobne kwiatki o silnie rozbudowanych różowokoralowych działkach kielicha.
na, a ponadto w Peru, Sri Lance,
Australii i Afryce Południowej.
Rośnie bujnie i posiada fascynujące kwiaty. Hiszpańscy konkwistadorzy nazwali je „kwiatami Męki
Pańskiej”, ponieważ części kwiatu
przypominały im narzędzia męki
Chrystusa.
Owocem jest jajowata (dł. 6
cm), żółta, brązowa lub fioletowa, jędrna jagoda zawierająca liczne nasiona. Otaczające je galaretowate, szkliste osnówki tworzą pulpę,
z której otrzymuje się ciemnopomarańczowy, kwaskowaty sok (nazwa handlowa –
marakuja). Ma wspaniały
aromat i smak. Zawiera dużo
żelaza, prowitaminy A i witaminy C. Stymuluje procesy trawienne oraz wspomaga walkę z nowotworami
przewodu pokarmowego. Kandyzowane owoce wykorzystuje się w cukiernictwie, suszone nadają wyborny aromat
herbacie, a ze świeżych
powszechnie
wykorzystywane
w swoich rodzinnych stronach.
Pieprz czarny – Piper nigrum
(rodzina: pieprzowate – Piperaceae) pochodzi najprawdopodobniej z zachodnich, górzystych regionów Indii.
Znany był już w starożytnej Grecji i Rzymie. W Europie Zachodniej i Środkowej rozpowszechnił
się w wiekach średnich. Najpierw
dostarczany był drogą lądową
i osiągał cenę złota, później stał się
jedną z ważniejszych przyczyn wielkich morskich wypraw odkrywczych pod koniec XV i w XVI wieku.
Największymi
producentami
pieprzu są Indie, Indonezja i Sri
Lanka. Plantacje eksploatowane są
przez 25–30 lat.
Łodygi pieprzu osiągają 7 metrów długości. W węzłach wyrastają korzenie czepne umożliwiające
roślinom wspinaczkę. Kwiaty są
niepozorne, zebrane w 10-centymetrowe kłosy. Owocem jest pestkowiec, najpierw zielony, z czasem
czerwieniejący. Niedojrzałe, suszo-
Wysuszone owoce pieprzu.
Ze względu na swoją dekoracyjność pnącze introdukowano do
strefy międzyzwrotnikowej i podzwrotnikowej. Było to działanie
nieprzemyślane, ponieważ antigonon jest gatunkiem szczególnie inwazyjnym. Rozprzestrzenia się
błyskawicznie, ma małe wymagania, nie szkodzą mu zanieczyszczenia. Łatwo rozmnaża się wegetatywnie z bulw korzeniowych. W wielu rejonach stał się uciążliwym
chwastem.
Jadalne bulwy spożywane są tylko przez ubogą ludność Meksyku
i Afryki Zachodniej.
Ceniony jest w ziołolecznictwie.
Z kwiatów i bulw sporządza się napary o właściwościach antybiotycznych i przeciwutleniających.
JOLANTA KOCHANOWSKA
Fot. Jolanta Kochanowska
Fot. Jolanta Kochanowska
Owocostan monstery.
Archiwum OBUWr.
na dzięki charakterystycznym wcięciom i otworom w ogromnych, sercowatych liściach (dł. do 1 m).
Kwitnie od czerwca do września.
Małe, obupłciowe kwiaty zebrane
są w imponujące (dł. 25 cm), kolbowate kwiatostany.
Monstera należy do powszechnie
znanych roślin ozdobnych, a mało
kto wie, że rodzi smaczne, wonne, jadalne
owoce (mają lekko
palący smak ze względu na obecność kryształków szczawianu
wapnia).
Jednak
w mieszkaniach zdarza się to bardzo
rzadko. W naturze
biało-zielone owocostany cieszą się
dużą popularnością.
Dojrzały miąższ przypomina w smaku
ananasy i banany.
Monstera nie jest
uprawiana, więc do
sprzedaży trafiają
tylko owoce z dziko
rosnących okazów.
Spożywanie świeżych owoców wskazane jest przy niedokwaśności.
Fot. Jolanta Kochanowska
Smaczne pnącza
Liście pieprzu w szklarni Ogrodu
Botanicznego.
Owoc męczennicy jadalnej w przekroju. Archiwum OBUWr.
Antigonon wiechowaty – kwiatostan. Archiwum OBUWr.
Liść monstery wonnej w Ogrodzie
Botanicznym.
CO NAM GROZI?
10
romada owadów (Insect a) to
najbardziej zróżnicowana grupa systematyczna w obrębie królestwa zwierząt. Wśród nich rząd
motyli (Lepidoptera) można uznać
z a naj barwn iejsz y i naj bardz iej
urozmaicony.
W Polsce występuje ich około
trzech tysięcy gatunków. Wiele
z nich to uciążliwe szkodniki roślin, wyrządzające ogromne straty.
Najczęstszym pokarmem larw motyli, gąsienic, są liście i młode pędy. Te uszkodzenia łatwo się regenerują i rzadko prowadzą do śmierci roślin. W wypadku drzew najgroźniejsze są jednak uszkodzenia
trwałe, takie, które pozostają przez
wiele lat i mają znaczący wpływ na
zdrowotność i żywotność roślin.
Przykładem mogą być wydrążone
w drewnie chodniki.
Jednym z największych polskich
motyli żerujących w drewnie jest
trociniarka czerwica (Cossus cossus). Rozwija się w pniach drzew
liściastych wielu gatunków, należy
także do uciążliwych szkodników
w sadach jabłoniowych i gruszowych. Motyl trociniarki jest szarobrunatny (ubarwienie charakterystyczne dla motyli nocnych), o rozpiętości skrzydeł do 9,5 cm. Imponujących rozmiarów jest również
mięsista, czerwona lub czerwonobrunatna gąsienica z czarną puszką
głowową, osiągająca do 10 cm
długości. To właśnie larwy powodują rozległe uszkodzenia drewna.
Drążą korytarze o grubości palca,
co zmniejsza wartość technologiczną drewna, osłabia zdrowotność
i statykę drzew. Pnie uszkodzone
przez trociniarkę łamią się nawet
na niewielkim wietrze. Korytarze
sięgają jednego metra długości
i biegną od dołu ku koronie drzewa. W jednym pniu może żerować
od kilku do kilkudziesięciu gąsienic, a o ich aktywności świadczą
trociny wyrzucane na zewnątrz korytarzy. Przy takiej liczbie szkodników uszkodzenia prowadzą do wol-
Fot. Leszek Kośny
G
cym samice motyla. W sadach w okresie składania jaj pnie smaruje się
lub opryskuje insektycydem kontaktowym. Jeżeli drzewo zostało
już zasiedlone przez trociniarkę,
najprostszym sposobem pozbycia
się nieproszonego gościa jest zwalczanie mechaniczne, które polega
na wsuwaniu giętkiego drutu do
kanału, tak aby unieszkodliwić
żerującą larwę. Inną metodą jest
umieszczanie w otworach tamponów nasączonych środkiem owadobójczym o działaniu gazowym.
Jednak na takie czasochłonne zabiegi możemy sobie pozwolić jedy-
Gąsienica trociniarki czerwicy.
Ogromna gąsienica
zagrożeniem dla drzew
le żerowisko. Po przezimowaniu
każda z gąsienic wygryza oddzielny
chodnik.
Rozmiar uszkodzeń w obrębie
pnia może być ogromny. Ważne
jest zatem, aby nie dopuścić do zasiedlenia drzew przez trociniarkę
czerwicę lub szybko zauważyć ślady
jej żerowania. W regionach o dużym nasileniu tego szkodnika pnie
drzew smaruje się lepem na gąsienice lub repelentem odstraszają-
nie przy małej liczbie porażonych
drzew.Wśród polskich motyli rzadko możemy spotkać okazy o tak
imponujących rozmiarach jak trociniarka czerwica. Niestety, skala
uszkodzeń, jakich potrafi dokonać
gąsienica tego gatunku, powoduje,
że jest on traktowany jako uciążliwy i groźny szkodnik sadów i nasadzeń drzew alejowych.
MARCIN KACZMAREK
Fot. Marcin Kaczmarek
niejszego rozwoju i zamierania
drzewa. Są one również wrotami
dla patogenów grzybowych, które
dodatkowo pogarszają stan zdrowotny żywiciela.
Rozwój larw w drewnie trwa od
dwóch do czterech lat. Po tym
okresie, około kwietnia i maja,
gąsienice wygryzają koliste otwory
wylotowe, które zaślepiają zatyczką
z wiórów i przędzy. Umożliwią one
później wylot motylom po przepoczwarczeniu. Stadium poczwarki
trwa od dwóch do sześciu tygodni.
Przed wylęgiem wysuwa ona przednią część ciała z otworu wylotowego, dzięki czemu motyl może swobodnie opuścić pień drzewa. Rójka
motyli odbywa się w czerwcu i lipcu, po zapadnięciu zmroku. Jedna
zapłodniona samica może złożyć
nawet do 700 jaj. Składa je w pakietach po mniej więcej 20 sztuk,
w spękaniach kory w dolnej części
pnia. Po około dwóch tygodniach
wylęgają się larwy. Wgryzają się w korę i drążą wspólnie płytkie, rozleg-
Fot. Marcin Kaczmarek
Poczwarka trociniarki czerwicy
wysunięta z gleby w celu ułatwienia wylotu motyla.
Fot. Leszek Kośny
Fot. Leszek Kośny
Przekrój poprzeczny uszkodzonego pnia wierzby.
Dorosła postać trociniarki czerwicy.
Uszkodzenia widoczne na powierzchni pnia gruszy.
WIEŚCI Z WOJSŁAWIC
11
WOJSŁAWICKIE KALENDARIUM
Okres uniwersytecki 1988–2009
1 988
lFormalnoprawne przejęcie Arboretum w Wojsławicach (4,5 ha) przez
Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego
1 989
lPowiększono obszar o 4 ha nowych terenów leśnych
lPierwsze Seminarium Grupy „Rośliny Wrzosowate” Sekcji Dendrologicznej PTB
lZakończono gruntowne prace porządkowe, m.in. odnowiono drogi
i dwa stawy, odchwaszczono rabaty, założono nowe trawniki
1 990
lOdwiedzili nas m.in. czeski dendrolog Karel Hiecke oraz Gunhild i Heimo von Oheimb – wnuki założyciela Arboretum, Fritza von Oheimba
1991
lDuży import cennych drzew i krzewów z holenderskiej szkółki „Esveld”
w Boskoop
lWprowadzono komputerową ewidencję roślin
Wyremontowany budynek bursy, 2009.
Senat UWr z JM Rektorem, prof. Zdzisławem Latajką, 2004.
Znawca różaneczników Walter
Schmalscheidt w Wojsławicach,
1996.
Stare belgijskie odmiany azalii,
2008.
1993
lWyodrębniono i urządzono teren piknikowy
1994
lRenowacja głównego wejścia, m.in. montaż nowej bramy i kasy
lImport okazałych różaneczników z niemieckiej szkółki w Grüngräbchen
1995
lPierwsze kolorowe tablice edukacyjne, foldery i pocztówki
lRenowacja historycznej szklarenki i jej otoczenia
1996
lWizyta Waltera Schmalscheidta, różanecznikowego eksperta z placówki badawczej Lehr- und Versuchsanstalt w Bad Zwischenahn
1997
lPierwszy Turniej Szachów Błyskawicznych „O Złotą Azalię”
1999
lXXX Zjazd Polskich Ogrodów Botanicznych
lOtwarto pierwszy punkt sprzedaży roślin
2002
lWizyta Niemieckiego Towarzystwa Dendrologicznego
lWykwaterowanie ośmiu rodzin z folwarku do nowo wybudowanych domów w Wilkowie
lPrzebudowa stodoły II na cele konferencyjno-wystawowe
lPodjęto decyzję o tworzeniu kolekcji liliowców
2003
lPierwsze wyjazdowe posiedzenie Senatu Uniwersytetu Wrocławskiego
i Rady Wydziału Nauk Przyrodniczych
lDebiut Dolnośląskiego Przeglądu Folklorystycznego im. Księdza Jana
Dzierżona
lPierwsza praktyka studentów architektury krajobrazu wrocławskiej
Akademii Rolniczej
lPierwsza monografia Arboretum w wersji elektronicznej
2005
lPrzyłączono 53,6 ha nowych gruntów, w tym zabytkowy folwark
lPoświęcenie kaplicy św. Franciszka przez biskupa świdnickiego Ignacego Deca
lOtwarcie nowego parkingu z kolekcją drzew alejowych
2006
lPostawiono nowe ławki i kamienne stoły – dar polskich szkółkarzy
lWizyta członków Niemieckiego Towarzystwa Bluszczowego
lRemont dachu na stodole I
lZakończono regulację gospodarki wodnej i budowę ósmego zbiornika
retencyjnego
lLiczba zwiedzających w sezonie letnim przekroczyła 60 tysięcy
2007
lOrkan Cyryl – z piorunami, ulewnym deszczem i huraganowym wiatrem – zniszczył 13 starych drzew
lZorganizowano pierwszy w Polsce Zjazd Niemieckiego Towarzystwa
Różanecznikowego oraz Międzynarodowy Konwent Irysowy
lZałożono sad starych odmian czereśni (12 ha)
lZbudowano kanalizację odprowadzającą ścieki do niemczańskiej oczyszczalni
2008
lPosadzono unikatową kolekcję azalii gandawskich otrzymanych z Belgii
oraz historyczne odmiany różaneczników rasy łużyckiej z Niemiec
lSudecki Konwent Prezydentów, Burmistrzów i Wójtów obradował nt.
strategii rozwoju regionu do 2012 roku
2009
lOgrodzono nowe tereny i udostępniono gościom sad oraz nową byliniarnię (2 ha)
lZakończono remont bursy (dawne czworaki), którą oficjalnie otworzył
Rektor wraz z Senatem Uniwersytetu Wrocławskiego
lKolekcja roślin zdrewniałych przekroczyła 3,5 tys. gatunków i odmian,
a kolekcja roślin zielnych 2 tys.
Tekst i zdjęcia:
HANNA GRZESZCZAK-NOWAK
Inspektor Arboretum w Wojsławicach
BYŁO, JEST, BĘDZIE
12
Plan Ogrodu Botanicznego
Warto zobaczyć
W zimie rozgrzewaliśmy się filiżanką gorącej czekolady, a teraz w szklarni
Ogrodu Botanicznego możemy zobaczyć drobne, białe, wyrastające
prosto z pnia kwiatki kakaowca właściwego (Theobroma cacao)
(11, opis na str. 1). Wśród sukulentów Afryki wyróżnia się czerwonawymi pędami okazały madagaskarski wilczomlecz Euphorbia
2). Na wolnym powietrzu kwitną wczesnowiosenne
xylophylloides (2
byliny, między innymi tak lubiane, chronione przed chłodem
3).
ciepłym „futerkiem” sasanki, takie jak Pulsatilla 'Röde Klokke' (3
W dziale systematyki roślin można podziwiać oryginalne, przypominające szczotki do butelek, kwiaty fotergilli amerykańskiej
4), nad stawem zaś rzadką kaukaską ro(Fothergilla major) (4
5). Warto również prześlinę Pachyphragma macrophylla (5
spacerować się na południowo-wschodni kraniec Ogrodu,
gdzie wśród budzących się do życia pnączy zachwyca wczesnymi, różowymi kwiatami powojnik górski (Clematis
6).
montana var. rubens) (6
• KALENDARIUM IMPREZ NA ROK 2010 •
szczegółowo na stronie: http://www.ogrodbotaniczny.wroclaw.pl
OGRÓD BOTANICZNY
WE WROCŁAWIU:
11 kwietnia (niedziela), godz. 12.00
6 czerwca (niedziela), godz. 12.00
10 października (niedziela), godz. 10–18
Wiosenny spacer z dyrektorem Ogrodu
Botanicznego
Prezentacja kaktusów i innych sukulentów
+ kiermasz
VII Dolnośląski Festiwal Dyni
Plener plastyczny „Dyniowe zwierzaki”
17 kwietnia (sobota), godz. 10.00
13 czerwca (niedziela), godz. 12.00
Plener malarski „Zwiastuny wiosny”
Prezentacja pnączy – Roślin Roku 2010
+ kiermasz
ARBORETUM
W WOJSŁAWICACH:
18 kwietnia (niedziela), godz. 12.00
Prezentacja roślin górskich
+ kiermasz
20 czerwca (niedziela), godz. 12.00
25 kwietnia (niedziela)
Ogród dawniej i dziś
Dzień otwarty dla mieszkańców
gminy Niemcza i okolic
25 kwietnia (niedziela), godz. 12.00
26 czerwca (sobota), godz. 10.00
Prezentacja roślinnych kultur in vitro
+ kiermasz
Plener malarski „Powiew lata”
2 maja (niedziela), godz. 12.00
27 czerwca (niedziela), godz. 12.00
Wiosenny spacer z dyrektorem Ogrodu
Botanicznego
Prezentacja roślin wodnych do ogrodów
1 maja (sobota), godz. 10–18
23 maja (niedziela), godz. 12.00
Majówka Tumska
11 lipca (niedziela), godz. 12.00
Wykład o ochronie roślin
„Hemeromania” – prezentacja kolekcji
liliowców + kiermasz
9 maja (niedziela), godz. 12.00
29 sierpnia (niedziela)
Prezentacja roślin tropikalnych + kiermasz
Wrocławskie Święto Mąki
Prezentacja drzew i krzewów
+ kiermasz hortensji
2 maja (niedziela), godz. 12.00
Spacer „Rododendrony i inne wrzosowate”
+ kiermasz
30 maja (niedziela)
15 maja (sobota), godz. 10.00
Plener plastyczny „W kwiecie zaklęte”
11 września (sobota)
IX Dolnośląski Przegląd Folklorystyczny
im. Księdza dr. Jana Dzierżona
6 czerwca (niedziela), godz. 12.00
XVIII Turniej Szachów Błyskawicznych
„O Złotą Azalię”
XV Zjazd Klubu Miłośników Roślin Wodnych
16 maja (niedziela), godz. 12.00
11 lipca (niedziela), godz. 12.00
Bluszczowy weekend + kiermasz
23 maja (niedziela), godz. 12.00
Prezentacja pnączy + kiermasz
„Hemeromania” – prezentacja kolekcji
liliowców + kiermasz
Spacer po dziale systematyki roślin (paprocie)
+ kiermasz
18 września (sobota), godz. 10.00
26 września (niedziela), godz. 12.00
Plener malarski „Złotem malowane”
Prezentacja kolekcji traw
+ kiermasz
Seminarium: „Trawy ozdobne
i nowe sposoby ich wykorzystywania”
12 września (niedziela), godz. 12.00
30 maja (niedziela), godz. 12.00
Prezentacja gruntowych roślin ozdobnych
+ kiermasz
26 września (niedziela), godz. 13–18
Światowy Dzień Serca
ORGANIZATORZY ZASTRZEGAJĄ SOBIE MOŻLIWOŚĆ ZMIAN TERMINÓW.

Podobne dokumenty

Nr 22. Kwiecień 2009 - Ogród Botaniczny Uniwersytetu

Nr 22. Kwiecień 2009 - Ogród Botaniczny Uniwersytetu Robert Betten, Praktyczna hodowla kwiatów, przekład według 5-go wydania oryginału, Wydawnictwo M. Arcta w Warszawie 1911, s. 3–4 (pisownia oryginalna).

Bardziej szczegółowo

Nr 31. Czerwiec 2010 - Ogród Botaniczny Uniwersytetu

Nr 31. Czerwiec 2010 - Ogród Botaniczny Uniwersytetu z domu Adamczyk, studiował biologię na uniwersytetach we Wrocławiu, Berlinie i Heidelbergu. W 1894 roku, wkrótce po promocji

Bardziej szczegółowo